Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16933 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Phil Macnaghten
John Urry
Alternatywne przyrody
Nowe my�lenie o przyrodzie i spo�ecze�stwie
prze�o�y� Bogdan Baran
Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR Warszawa 2005
Tytu� orygina�u:
Phil Macnaghten, John Urry, Contested Natures
English language edition published by Sage Publications of London, Thousand Oaks and New Delhi, � by Phil Macnaghten and John Urry, 1998
Copyright � for the Polish edition by Wydawnictwo Naukowe �Scholar", Warsaw 2005
Seria: Humanistyka Europejska Redaktor prowadz�cy: �ukasz Zebrowski Konsultacja przek�adu: Maciej Gdula �amanie i korekta: Inter Esse
ISBN 83-7383-161-4
Translation: Bogdan Baran
with the support of the Culture 2000 programme of the European
Union
** #
Education and Culture
Culture 2000
Wydawnictwo Naukowe �Scholar" Sp�ka z o.o.
ul. Krakowskie Przedmie�cie 62, 00-322 Warszawa
tel./faks 0-22-826 59 21, 828 95 63, 828 93 91
dzia� handlowy: jw. wew. 105, 108 lub 635 74 04 wew. 219
e-mail:
[email protected];
[email protected]
http://www.scholar.com.pl
Wydanie pierwsze
Spis tre�ci
Podzi�kowania 1
8
Nowe my�lenie o przyrodzie i spo�ecze�stwie
Przyroda i socjologia 13
Przyroda i spo�ecze�stwo - kontekst historyczny 17
Socjologia wiedzy o �rodowisku 28
Kulturowe odczytywanie �przyr�d" 33
Dewastacja �rodowiska 38
Enwironmentalizm i spo�ecze�stwo 42
Podsumowanie 46
Wymy�lanie przyrody 50
Powojenna rekonstrukcja i przyroda racjonalna
Tradycje przyrody 54
Powojenne ramy poj�ciowe 59 W stron� przyrody jako �rodowiska 67 Narodziny brytyjskiego enwironmentalizmu 73 Enwironmentalizm po Rio 91
Gniew w sprawie drogi 91
Gniew w sprawie zwierz�t 95
Gniew w sprawie ropy 97 Podsumowanie 102
Ludzie i przyroda 105
Kultura ankieterska a �rodowisko 109
Mierzenie enwironmentalizmu 110
Ramy poj�ciowe 120
Badania jako�ciowe 124 Ramy relacyjne 129
Retoryka, to�samo�� i przyroda 129
Globalizacja, dzia�anie i zaufanie 134 Podsumowanie 140
51
4 Zmys�owe postrzeganie przyrody Przyroda, przestrze� i widzenie 150 Przyroda i inne zmys�y 169 Podsumowanie 178
143
Alternatywne przyrody
5 Przyroda i czas 180 Nauki spo�eczne a czas 180
R�ne czasy w przyrodzie i r�ne czasy przyrody 191 Wspomnienia przyrody 218 Podsumowanie 222
6 Przyroda jako wiejska okolica 228 Tworzenie r�nych przestrzeni wsi 230 Krajobrazy dyscypliny 245
Wie� i ambiwalencja 255
Praktyki przestrzenne w wiejskich okolicach
264
7 R�wnowa�enie przyrody 280 Zr�wnowa�enie jako nowy dyskurs publiczny 281 Dyskurs zr�wnowa�enia i praktyka codzienna 289 Poj�ciowe ramy zainteresowania �rodowiskiem 306 Podsumowanie 325
8 Zarz�dzanie przyrod� 328 Podsumowanie 328 Szalone krowy 334 Globalizacja narodu 349 Zarz�dzanie przyrod� 355
Bibliografia 365 Indeks 390
dla Mirandy pami�ci Wilgi Urry
Podzi�kowania
Nasze szczeg�lne wyrazy podzi�kowania pozwalamy sobie z�o�y� na r�ce Robina Grove-White'a i Grega Myersa.
Niech zechc� przyj�� nasze wyrazy wdzi�czno�ci r�wnie� Nick Abercrombie, Barbara Adam, Alison Anderson, Jacqui Burgess, Manuel Castells, Gordon Clark, Alan Costall, Carol Crawshaw, Eric Darier, Jan Darrall, Sarah Franklin, Ann Game, Ken Hahlo, Mike Jacobs, Kate Lamb, Scott Lash, Sue Mayer, Mike Michael, Martin O'Brien, Sue Penna, Graham Pinfield, Steve Reicher, John Scott, Simon Shackley, Peter Simmons, Jackie Stacey, Bron Szer-szynski, Floris Tomasini, Mark Toogood, Sylvia Walby, Claire Waterton, Patrick Wright i Brian Wynne.
Ksi��ka referuje do�� rozleg�e badania, jakie prowadzili�my przez ostatnie trzy - cztery lata. Prace nad rozdzia�em 2 korzysta�y z British Academy Postdoctoral Fellowship �Kulturowe znaczenie wsp�czesnego brytyjskiego enwironmentalizmu", ze sponsorowanego przez CPRE projektu �Krajobrazy wypoczynkowe" i ze sponsorowanego przez Rad� Hrabstwa Lancashire projektu �Opinia publiczna i zr�wnowa�ony rozw�j w Lancashire". Jeste�my bardzo wdzi�czni za t� pomoc.
Takim osobom, jak Tom Burke, Sue Clifford, Nigel Haigh, Chris Hall, Peter Melchett, Jonathan Porritt i Chris Rose dzi�kujemy za cenne wskaz�wki z historii wsp�czesnego enwironmentalizmu.
�I
1
Nowe my�lenie o przyrodzie i spo�ecze�stwie
W tej ksi��ce chcemy pokaza�, �e nie ma jednej �przyrody" jako takiej, lecz s� tylko rozmaite konkurencyjne �przyrody" i �e ka�d� z nich konstytuuje rozmaito�� proces�w spo�eczno-kulturowych, od kt�rych takie przyrody nie daj� si� zasadnie oddzieli�. Wyst�pujemy wi�c przeciw trzem rozpowszechnionym we wsp�czesnym my�leniu doktrynom dotycz�cym przyrody i �rodowiska. Zanim podejmiemy pr�b� rozwini�cia w�asnego stanowiska, zaczniemy poni�szy wst�pny rozdzia� kr�tk� charakterystyk� tych doktryn.
Pierwszy, i dla naszej p�niejszej argumentacji najwa�niejszy jest pogl�d, �e �rodowisko to z istoty �byt rzeczywisty", kt�ry, sam w sobie, sam z siebie oraz jako substancjalnie oddzielony od praktyk spo�ecznych i od ludzkiego do�wiadczenia, ma moc tworzenia jednoznacznych, obserwowalnych i korygowalnych wynik�w. T� koncepcj� nazwiemy �realizmem �rodowiskowym"; jednym z jego aspekt�w jest to, �e poj�cie samej przyrody przeobrazi�o si� w poj�cie dost�pnego naukowemu badaniu ��rodowiska". Wsp�czesna racjonalna nauka mo�e, a tak�e b�dzie zapewnia� zrozumienie tego �rodowiska i ocen� �rodk�w niezb�dnych do przeciwdzia�ania jego dewastacji. Praktyki spo�eczne odgrywaj� w takiej analizie mniejsz� rol�, gdy� uwa�a si�, �e realno�� ods�aniana przez badanie naukowe przekracza bardziej powierzchowne i nietrwa�e wzorce �ycia codziennego.
Drugi pogl�d to �idealizm �rodowiskowy", kt�ry cz�ciowo rozwin�� si� jako krytyka pierwszego. Pogl�d ten g�osi, �e analiza przyrody i �rodowiska wymaga uprzedniej identyfikacji, krytyki i przyswojenia sobie r�nych �warto�ci", kt�re le�� u pod�o�a charakteru, sensu i jako�ci przyrody lub pozostaj� z nimi w zwi�zku. Takie warto�ci wyznawane przez ludzi w odniesieniu do przyrody i �rodowiska uwa�a si� za fundamentalne, sta�e i sp�jne. Wyabstrahowuje
10
Alternatywne przyrody
si� je zar�wno z chaosu ��rodowiska" i r�nych gatunk�w zamieszkuj�cych przypadkiem Ziemi�, jak i z praktyk okre�lonych grup spo�ecznych szeroko poj�tego spo�ecze�stwa, kt�re mog� artyku�owa� lub przyswaja� sobie takie warto�ci albo te� nie mog� tego czyni�. Ten pogl�d mo�e wsp�wyst�powa� z pierwszym.
Trzecia koncepcja dotyczy �ci�le reakcji jednostek i grup na przyrod� i �rodowisko. Chodzi w niej o wyja�nienie rzeczywistych motywacji, kt�re ka�� cz�owiekowi anga�owa� si� w praktyki dopuszczalne wobec �rodowiska, a w konsekwencji w wynikaj�ce z nich dobre i z�e skutki dla tego �rodowiska. Stara si� ona robi� to w terminach bezpo�rednich kalkulacji jednostkowego i/lub zbiorowego interesu (takich jak analiza efektywno�ci koszt�w czy ocena warunkowa). Ten pogl�d nazwiemy �instrumentalizmem �rodowiskowym"; wi��e si� on �ci�le z urynkowionym naturalistycznym modelem ludzkiego zachowania i z radykalnym odr�nianiem go od innych gatunk�w.
Oczywi�cie ka�de z tych trzech stanowisk wnosi pewien wk�ad w rozwik�anie wsp�czesnych spor�w o �rodowisko. B�dziemy jednak uwa�a�, �e wszystkie trzy pomijaj�/zniekszta�caj�/zakrywaj� r�ne aspekty wsp�czesnych przemian w kwestii �rodowiska i ludzkiego zaanga�owania w jego sprawy. Nasze podej�cie b�dzie podkre�la�, �e to specyficzne praktyki spo�eczne, zw�aszcza ludzkie zamieszkiwanie, wytwarzaj�, odtwarzaj� i przeobra�aj� r�ne przyrody i r�ne warto�ci. Dzi�ki takim praktykom ludzie odpowiadaj� - poznawczo, estetycznie i hermeneutycznie - na rzeczy utworzone jako znaki i wyr�niki przyrody. Takie praktyki wykorzystuj� w�asne formy wiedzy i rozumienia oraz rozmywaj� prosty podzia� na obiektywn� nauk� i wiedz� potoczn�. Praktyki te wyznaczaj� struktur� reakcji cz�owieka na to, co ma by� �naturalne". W ten spos�b, podkre�laj�c znaczenie osadzonych spo�ecznie praktyk, staramy si� wyj�� poza do�� dzisiaj ja�ow� dyskusj� �realist�w" z �konstruktywistami".
Takie praktyki spo�eczne opieraj� si� na pewnych konstytutywnych zasadach. Praktyki te s�:
* uporz�dkowane dyskursywnie (st�d wa�no�� analizy mowy potocznej, zw�aszcza gdy mowa ta kontrastuje z oficjaln� retoryk� i oficjalnymi modelami typu zr�wnowa�enia);
* uciele�nione (st�d waga ustalenia zr�nicowanych sposob�w, na jakie cia�o odczuwa przyrod�);
* przestrzenne (st�d wa�no�� poszczeg�lnych skonfliktowanych sens�w lokalnych, narodowych i globalnych wymiar�w �rodowiska);
Nowe my�lenie...
11
* czasowe (st�d analiza skonfliktowanych czas�w w przyrodzie, obejmuj�ca widoczne wysi�ki pa�stw w zakresie budowy plan�w na niepewn� przysz�o��);
* ponadto praktyki te wykorzystuj� modele aktywno�ci cz�owieka, ryzyka, dzia�ania i zaufania (kt�re cz�sto s� w opozycji lub przystaj� do �oficjalnych" modeli ludzkiego dzia�ania i kt�re mog�, cho� nie musz� by� sprzeczne z interesem zwierz�t).
Znaczna cz�� tej ksi��ki po�wi�cona jest ukazywaniu charakteru i znaczenia takich praktyk spo�ecznych. Ca�y czas staramy si� pokaza�, �e reakcje na przyrod� i zajmowanie si� ni� s� wysoce zr�nicowane, ambiwalentne i zanurzone w codziennym �yciu. Takie reakcje, aby mog�y si� rozwija� i trwa�, z konieczno�ci wymagaj� pracy. Praca ta nie ma charakteru tylko ekonomicznego i organizacyjnego, lecz tak�e kulturowy - cz�sto w z�o�onym i �le rozumianym sensie. Struktur� owym praktykom spo�ecznym nadaj� przep�ywy - wewn�trz narodowych granic i poprzez nie - znak�w, obraz�w, informacji, pieni�dzy, ludzi, a tak�e substancji szkodliwych. Takie globalne przep�ywy mog� wzmacnia� lub os�abia� poj�cia dzia�ania i zaufania.
Wspomniane praktyki spo�eczne pochodz� z milcz�co uznanych poj�� czynnika ludzkiego, przyrody, przysz�o�ci itd., a tak�e s� dla tych poj�� po�ywk�. Owym poj�ciom cz�sto przeciwstawiaj� si� lub przecz� oficjalne dyskursy biurokratyczne i naukowe lub dyskursy zarz�dzania, kt�re cz�sto staj� si� raczej cz�ci� problemu ni� rozwi�zaniem. Mog� one wzmaga� pojawiaj�ce si� nowe przejawy politycznej alienacji. Konsekwencj� jest te� fakt, �e te z�o�one praktyki spo�eczne trzeba bada� za pomoc� �metodologii" zdolnych do przedstawienia i ogarni�cia tych ambiwalentnych wielowarstwowych zjawisk. Wiele z bada� dotycz�cych �rodowiska poddamy krytyce metodologicznej i rozwiniemy alternatywne modele badawcze odpowiednie dla rzeczy tak z�o�onych.
Prze�ledzimy te�, jak zmiany globalno-lokalne zmieniaj� charakter bycia podmiotem/obywatelem/cz�onkiem wsp�czesnych spo�ecze�stw. Zarysujemy zrewidowan� polityk� wobec �rodowiska, kt�ra nie b�dzie oparta na prostym modelu interesu, lecz b�dzie rozpoznawa�, jak argumenty dotycz�ce przyrody otwieraj� nowe przestrzenie politycznej eksploracji i samoodkrywania. Ponadto nie b�dziemy optowa� za abstrakcyjnymi warto�ciami odci�tymi od �wiata codziennego do�wiadczenia, lecz stwierdzimy, �e przyroda i �rodowisko s� naj�ci�lej powi�zane z pewnymi ocenami po��danych
12
Alternatywne przyrody
i/lub odpowiednich �przyr�d". W ten spos�b badamy charakter i z�o�ono�� ludzkich reakcji na przyrod�, ludzkich nadziei, l�k�w, trosk i poczucia zaanga�owania, a tak�e tego, jak obecny niepok�j i l�k o przyrod� skazuje na nowe napi�cia zwi�zane z �yciem w czasach globalizacji. I nie b�dziemy sugerowa�, �e aktywno�� na polu �rodowiska rodzi si� automatycznie z jego �dewastacji". Po�rednicz� w drodze do tej aktywno�ci znaki, poczucie sensu dzia�ania i odpowiedniej pory. Uwa�amy jednak, �e �rodowiska si� zmieniaj� i �e takie zmiany mo�na postrzec zmys�owo i za po�rednictwem r�nych medi�w oraz �e to postrzeganie mo�e si� w kluczowych momentach krystalizowa� w domniemane zagro�enia ��rodowiska", a na tej podstawie w znacz�ce reakcje spo�eczno-polityczne.
B�dziemy te� rozwa�a�, jak powinna wygl�da� w�a�ciwa polityka przyrody, zrodzona z tego, jak ludzie m�wi� o przyrodzie i �rodowisku, jak je wykorzystuj� i konceptualizuj� w codziennym �yciu, w swoich lokalnych spo�eczno�ciach i innych �wsp�lnotach". M�wi� oni za� w kontek�cie oficjalnych i publicznych dyskurs�w oraz w kontek�cie idei, pieni�dzy, informacji, znak�w i substancji p�yn�cych przez narodowe granice i powo�uj�cych do �ycia pewne cz�sto nader rozleg�e �wsp�lnoty". Ponadto ludzkie poczucie si�y lub bezsilno�ci wobec takich przep�yw�w, a tak�e ich wp�yw na konkrety codziennego �ycia uznamy za kluczowe dla zrozumienia, jak ludzie pojmuj� przyrod�, wliczaj�c w to egzystencjalne do�wiadczenie �ycia z poczuciem �rodowiskowego ryzyka o nieznanych rozmiarach i nieprzewidywalnych konsekwencjach.
W tym sensie spr�bujemy zapewni� nieco bardziej szczeg�owe podstawy socjologiczne dzisiejszej filozofii komunitarianizmu, kt�ra w �wietle powy�szego b�dzie mie�, jak si� zdaje, wiele do zaoferowania ruchowi ochrony �rodowiska. B�dziemy jednak�e stara� si� o powi�zanie takich ewentualnych wsp�lnot z niekt�rymi zdecydowanie modernistycznymi procesami, kt�re wydaj� si� spowija� przyrod� i od kt�rych, jak argumentuje Szerszynski (1996; zob. te� Eder 1996), te filozofie i praktyki nie mog� uciec. Nie s�dzimy, by odkrycie przyrody i okre�lenie �naturalnych granic" rozwi�zywa�o dylemat modernizmu. Przyroda nie zapewnia w prosty spos�b obiektywnej etyki, kt�ra m�wi�aby nam, co robi�. Jest na to zbyt ambiwalentna, sporna i kulturowo paradoksalna. B�dziemy wszelako twierdzi�, �e pojawiaj�ce si� �kultury przyrody" mog� czasem u�atwi� �ycie tym wsp�lnotom i tradycjom, kt�re zapewniaj� ogromnie wa�ne poczucie sensu i warto�ci w spo�eczno�ciach walcz�cych
Nowe my�lenie...
13
0 wyrwanie si� ze �wiata nowoczesno�ci - wsp�lnotom i tradycjom spo�ecznie zakorzenionym i uciele�nionym oraz czasowo i przestrzennie ustrukturowanym.
I wreszcie, trzeba wyja�ni� trzy wa�ne punkty. Po pierwsze, ksi��ka ta skupia si� zasadniczo na zwi�zku pomi�dzy spo�ecze�stwem a przyrod� w spo�ecze�stwach �Zachodu" lub, jak woleliby�my powiedzie�, kr�gu p�nocnoatlantyckiego. Nie b�dziemy rozwa�a� kultur przyrody nadaj�cych kszta�t rozwojowi kwestii �rodowiska w kr�gu Pacyfiku, w krajach rozwijaj�cych si� ani w tak zwanej kiedy� �Europie Wschodniej". Po drugie, ksi��ka zajmuje si� g��wnie zagadnieniami zwykle okre�lanymi raczej jako ��rodowiskowe" ni� �biologiczne" (o kwestiach biologicznych zob. Benton 1993; Haraway 1991; Strathern 1992). Nawet jednak to rozr�nienie trudno uzasadni� i utrzyma�, gdy� po cz�ci zrodzi� je rozw�j tych samych wyspecjalizowanych nauk, kt�re przyrod� opanowywa�y i zmienia�y. Ponadto ludzkie reakcje na �przyrod�", a st�d na poszczeg�lne ��rodowiska", s� po cz�ci wzi�te z reakcji istot ludzkich i zwierz�cych, kt�re zamieszkuj�, zamieszkiwa�y lub mog�y zamieszkiwa� poszczeg�lne rejony. Po trzecie, ksi��ka ma charakter wybi�rczy i nie pretenduje do roli wyczerpuj�cego przewodnika nawet w zakresie bie��cych kwestii �rodowiska lub dyskusji o nim. Skupi si� ona na ograniczonej liczbie �konkurencyjnych przyr�d"
1 nie b�dzie mie� wiele do powiedzenia w takich sprawach, jak ekologia p�ytka i g��boka, gaja, biocentryzm, New Age, ekocentryzm, technocentryzm i inne konceptualizacje nowych i ekologicznie bardziej �przyjaznych" paradygmat�w lub �wiatopogl�d�w (chocia� zob. rozdzia� 3 wykazuj�cy, �e niekt�re z tych koncepcji zawieraj� pewne warianty wspomnianych na pocz�tku doktryn).
Przyroda i socjologia
Wysun�li�my pogl�d, �e owe trzy zarysowane na pocz�tku doktryny niew�a�ciwie zanalizowa�y przyrod� i �rodowisko. W szczeg�lno�ci wyra�nie zaniedba�y �spo�eczne" wymiary przyrody. W tym podrozdziale zajmiemy si� dyscyplin�, kt�ra powinna by�a si� zaanga�owa� w ich badanie, mianowicie socjologi�. Sugerujemy jednak, �e pomini�cie aspektu �spo�ecznego" przez literatur� dotycz�c� �rodowiska wzi�o si� po cz�ci z w�asnej trajektorii rozwoju socjologii. Trajektoria ta by�a oparta na zaznaczaniu silnego acz niepo��danego rozr�nienia mi�dzy �spo�ecze�stwem" a �przyrod�".
16
Alternatywne przyrody
pod koniec lat 80. XX wieku czy programowe przem�wienie Margaret Thatcher na forum Royal Society w roku 1988 (zob. rozdzia� 2 poni�ej), wy�oni�a si� nowa kultura badawcza, kt�ra mia�a bada� procesy �rodowiskowe. Zgodnie z wzorcem mi�dzynarodowych modeli, badanie to by�o w szerokim stopniu zorientowane globalnie i przyrodoznawczo (zob. Grove-White 1996a). Kiedy wi�c w roku 1990 powsta� brytyjski Inter-Agency Committee on Global Environment Change, kt�ry mia� koordynowa� brytyjskie badania �rodowiska, pierwszy raport z kwietnia 1991 mia� orientacj� wyra�nie przyrodoznawcz�. Ponadto, gdy badania nauk spo�ecznych nabra�y znaczenia, przyspieszone przez uruchomiony w roku 1990 rz�dowy program globalnej zmiany �rodowiskowej, dzia�a�y w klimacie politycznym, w kt�rym wiele oczekiwa� i politycznych zobowi�za� zainwestowano w obraz roli nauk spo�ecznych jako drugorz�dnych, jako formu�uj�cych odpowiednie reakcje na problemy zawarte w rosn�cym materiale zbieranym przez przyrodoznawstwo (ESRC 1990).
W ten spos�b rol� naukowca-socjologa w analizie globalnej zmiany �rodowiskowej powszechnie widziano jako rol� in�yniera spo�ecznego, kogo�, kto manipuluje spo�ecze�stwem i je �ustawia", aby u�atwi� wprowadzenie zr�wnowa�onego spo�ecze�stwa, okre�lonego w kategoriach zasadniczo technicznych (opartych na odmianach zarysowanych powy�ej doktryn 1 i 3). Przy tej analizie szczeg�lnego znaczenia w zakresie kszta�towania i podejmowania kwestii �rodowiska nabiera�y instrumentalistyczne dyscypliny nauk spo�ecznych, takie jak ekonomia czy geografia.
W ostatnich latach wszelako nast�pi� rozw�j alternatywnego my�lenia o przyrodzie i �rodowisku oraz badania ich. Tak� now� tendencj� my�low� odnaleziono w rozmaitych dyscyplinach, jak antropologia (zob. Douglas 1992; Milton 1993a, 1996), archeologia (Bender 1993), historia kultury (Arnold 1996; Robertson et al. 1996; Ross 1994; Schama 1995; Wilson 1992; Wright 1996), geografia (Barnes i Duncan 1992; Cloke et al. 1994; Fitzsimmons 1989), badania literackie (Wheeler 1995), analizy modernizmu i postmodernizmu (Lash et al. 1996), filozofia (O'Neill 1993), nauki polityczne (Dobson 1990; McCormick 1991a, 1995), socjologia (Beck 1996b, 2002; Benton 1993; Dickens 1992, 1996; Eder 1996; Mar-tell 1994; Redclift i Benton 1994), socjologia nauki (Yearley 1991, 1996) i badania feministyczne (Haraway 1991; Merchant 1982; Shiva 1988, 1991, 1994). Zacz�y one wzajemnie na siebie oddzia-
Nowe my�lenie...
17
�ywa� i zainicjowa�y rozw�j czego�, co lu�no nazwiemy analiz� przyrody bardziej zakorzenion� socjokulturowo. W naszej ksi��ce staramy si� odzwierciedla� te wzajemnie powi�zane procesy rozwojowe i posuwa� je naprz�d w kontek�cie poszczeg�lnych kwestii �rodowiskowych. A wi���c taki rozw�j z tymi praktykami spo�ecznymi, dzi�ki kt�rym przyroda jest wytwarzana i konsumowana, b�dziemy w pewnym sensie d��y� do o�ywienia kwestii �rodowiska w postaci, w jakiej prze�ywaj� je, postrzegaj� i kodyfikuj� wsp�czesne spo�ecze�stwa.
Przedstawimy teraz pokr�tce dzieje zwi�zku mi�dzy przyrod� a spo�ecze�stwem, aby lepiej zrozumie�, jak w historii dosz�o do oderwania sfery spo�ecznej od przyrodniczej oraz jak owa dycho-tomizacja przybra�a pewne inne formy. Nie ma to by� nic wi�cej ponad kr�tkie schematyczne uj�cie pewnych moment�w zmiennej relacji mi�dzy �przyrod�" a �spo�ecze�stwem".
Przyroda i spo�ecze�stwo - kontekst historyczny
Historycznie bior�c, przeciwstawienie spo�ecze�stwa przyrodzie osi�gn�o kulminacj� w XIX wieku na �Zachodzie". Przyroda zosta�a zdegradowana do sfery wrogo�ci i braku wolno�ci, sfery wymagaj�cej, by nad ni� panowa� i j� kontrolowa�. Nowo�ytno�� uwa�a�a, �e ludzki post�p nale�y mierzy� i ocenia� raczej w terminach dominacji nad przyrod� ni� jakichkolwiek pr�b przeobra�enia relacji mi�dzy ni� a lud�mi. Pogl�d, �e nad przyrod� trzeba panowa�, zak�ada� doktryn� o wyj�tkowo�ci cz�owieka: ludzie s� z gruntu odmienni i wy�si od wszelkich innych gatunk�w, mog� kszta�towa� sw�j los i rozpoznawa�, co jest niezb�dne do jego realizacji, �wiat jest szeroki i zapewnia nieograniczone mo�liwo�ci, a historia spo�ecze�stwa ludzkiego to nieustaj�cy post�p (zob. te� Dunlap i Catton 1979).
Ta dychotomizacja przyrody i spo�ecze�stwa zawiera�a pewn� liczb� negatywnych konsekwencji i by�a przedmiotem r�nego rodzaju krytyki. Odnotujmy nast�puj�ce z tych konsekwencji: dychotomizacja doprowadzi�a do wyj�tkowo silnej eksploatacji i degradacji �rodowiska przyrodniczego, krajobrazu i gatunk�w zwierz�cych, na co dzi� wielu ludzi nie mo�e si� zgodzi�; sam cz�owiek ucierpia� na pewnym wyobcowaniu z �przyrodniczych" proces�w; wreszcie, nie istnieje prosty byt, kt�ry mogliby�my nazwa� �przyrod�" i kt�ry mo�na by uzna� za oczekuj�cy na ludzkie o�wiecone
18
Alternatywne przyrody
w�adanie nim. Istotnie, sam� ide� przyrody rozwa�ano w wielorakich, a nawet przeciwstawnych znaczeniach: przyroda mo�e oznacza� wa�n� cech� lub w�a�ciwo�� czego�; moc tkwi�c� u pod�o�a zdarze� w �wiecie; og� przedmiot�w o�ywionych i nieo�ywionych, zw�aszcza tych, kt�re s� zagro�one; pierwotne lub pocz�tkowe warunki istniej�ce przed pojawieniem si� ludzkiego spo�ecze�stwa; �rodowisko fizyczne jako przeciwstawne do ludzkiego i jego szczeg�ln� ekologi�; wreszcie aspekt wiejski lub krajobrazowy (jako przeciwstawny do miasta) z jego specyficznymi w�a�ciwo�ciami widokowymi i rekreacyjnymi (zob. Strathern 1992: 172; Szerszynski 1993; Williams 1976: 219).
Przedstawimy teraz kr�tki rys historyczny zmiennych interpretacji zwi�zku cz�owiek-przyroda. W ten spos�b zobaczymy, jak z�o�one, sporne i r�norako ufundowane s� poj�cia przyrody nawet na Zachodzie w szczytowym punkcie rozwoju doktryny o wyj�tkowo�ci cz�owieka. Ten kierunek niekt�rych spo�r�d kluczowych przemian rozumienia przyrody przez ludzi Zachodu i przemian ich relacji do niej przejrzy�cie ukaza� Williams (1972, 1976; zob. tak�e po�r�d licznych �r�de� m.in. Foucault 1970; Glacken 1966, 1967; Koestler 2002; Lewis 1985; Lovejoy 1999; Merchant 1982; Scha-ma 1995; Short 1991; Thomas 1984). Twierdzi on, �e termin �nature (przyroda)" jest by� mo�e najbardziej z�o�onym i najtrudniejszym s�owem j�zyka angielskiego, �e idea przyrody niesie w sobie ogromny baga� dziej�w cz�owieka i �e nasze dzisiejsze jej rozumienie pochodzi z niezwykle skomplikowanego pola idei powi�zanego z wieloma kluczowymi poj�ciami zachodniej my�li, takimi jak B�g, idealizm, demokracja, nowoczesno��, spo�ecze�stwo, o�wiecenie, romantyzm itd.
Jednak�e zasadnicze dla p�niejszych ludzkich reakcji na �wiat fizyczny okaza�o si� (rozpocz�te ponad dwa tysi�ce lat temu) wyabstrahowanie jednej przyrody z mnogo�ci �yciowych do�wiadcze�. Istotnie, spos�b, w jaki przyroda zosta�a w ci�gu dziej�w ujednost-kowiona, uabstrakcyjniona, a potem spersonifikowana, daje kluczowy wgl�d w to, jak ludzie my�leli o sobie, swoim miejscu w �wiecie, swoich zwi�zkach z innymi i z krajem oraz o poczuciu og�lnej si�y lub bezsilno�ci w zakresie kszta�towania �wiata swojego �ycia. Wychodz�c od �redniowiecznej kosmologii, Williams charakteryzuje spo�eczne znaczenie utworzenia ci�gu abstrakcyjnych, pojedynczych i personifikowanych natur. Tak wi�c odwo�ywanie si� do jednostkowej natury - najpierw w osobie bogini, potem Matki Bo-
Nowe my�lenie...
19
�ej, monarchy absolutnego, ministra, prawnika prawa konstytucyjnego i wreszcie hodowcy - definiowa�o zmienne i cz�sto nami�tnie kontestowane relacje pomi�dzy stanem przyrody, stanem Boga a cz�owiecze�stwem. Istotnie, gdy ustali�a si� idea jednej przyrody, umo�liwi�o to namys� nad tym, czy ludzkie dzia�ania mieszcz� si� czy te� nie mieszcz� w takim preegzystentnym i przedustanowio-nym naturalnym porz�dku. Williams pisze:
Oczywi�cie m�wienie o cz�owieku �ingeruj�cym" w procesy przyrodnicze zak�ada, �e m�g� on uzna� za mo�liwe nierobienie tego lub zdecydowa�, �e nie b�dzie tego robi�. O przyrodzie trzeba wtedy my�le� jako
0 odr�bnej od cz�owieka ju� w chwili, gdy powstaj� kwestie ingerencji lub zlecenia jej i ich metoda lub etyka. (1972: 154)
C. S. Lewis sugeruje, �e przyrod� jako jeden abstrakcyjny byt wymy�lili greccy filozofowie presokratejscy. To oni pierwsi wpadli na pomys�, �e �otaczaj�ca nas ogromna rozmaito�� zjawisk mog�aby by� uj�ta pod jedn� nazw� i omawiana jako pojedynczy obiekt" (1985: 47). Wtedy - i dopiero wtedy - mo�na by�o spersonifikowa� przyrod�, uznaj�c j� na pocz�tek za bogini�. Wkr�tce jednak uznano, �e idea przyrody nie obejmuje wszystkiego i przyroda -jako nieobejmuj�ca wszystkiego - sta�a si� cz�onem relacji odnosz�cej j� do ludzi i Boga. Zgodnie na przyk�ad z europejsk� �redniowieczn� ide�, wierzono, �e przyroda ma �w�asne" okre�lone miejsce w wielkim porz�dku rzeczy:
Mia�a sobie w�a�ciwe miejsce - pod Ksi�ycem. Mia�a wyznaczone sobie obowi�zki Boskiego namiestnika na tym obszarze. Jej prawowici poddani, pobudzani przez zbuntowanych anio��w, mogli si� jej sprzeciwia�
1 stawa� si� �wynaturzonymi". Istnia�y r�ne stworzenia powy�ej niej i poni�ej. W�a�nie to ograniczenie i podporz�dkowanie Natury wyzwalaj� do triumfalnej kariery poetyckiej. Rezygnuj�c z niem�drej pretensji do bycia wszystkim, staje si� kim�. Jednak przez ca�y czas jest ona dla ludzi �redniowiecza personifikacj�. (Lewis 1985: 48)
W tej wielkiej konstrukcji ludzie tak�e mieli �ci�le okre�lone i z g�ry dane miejsce w porz�dku rzeczy, miejsce odmienne lecz zwi�zane z miejscem przyrody. W takim �wiecie przyrod� powszechnie portretowano jako dzie�o Bo�e i jako odzwierciedlaj�c� boski, doskona�y porz�dek, w kt�rym wszystko ma swoje w�a�ciwe miejsce, sw�j dom, swoje poczucie przynale�no�ci. Lub, jak m�wi Lovejoy: �Ludzie XV wieku nadal �yli we wszech�wiecie otoczonym
20
Alternatywne przyrody
murami, tak jak i w otoczonych murami miastach" (1999: 115). �redniowieczny zwi�zek mi�dzy Bogiem a przyrod� cz�sto opisywano przez analogi� przyrody jako ksi�gi wymagaj�cej uwa�nego czytania. Glacken opisuje z akademick� drobiazgowo�ci�, w jak wielkim stopniu �redniowieczna teologia zajmowa�a si� dwiema ksi�gami, w kt�rych B�g objawia� siebie: Bibli� (ostateczna ksi�ga objawienia) i ksi�g� przyrody (poprzez kt�r� mog�y si� ods�oni� dzie�o i kunszt Boga; 1967: 176-253). Ponadto, jak zauwa�a Williams, w��czenie ludzi do przyrody nie by�o statyczne:
Idea miejsca w porz�dku implikowa�a przeznaczenie. Konstytucja przyrody og�asza�a sw�j cel. Poznaj�c ca�y �wiat, pocz�wszy od czterech �ywio��w [tj. ziemi, wody, ognia i powietrza], cz�owiek rozpoznawa� swoje wa�ne miejsce w nim, a wa�no�� ta polega�a na odkrywaniu jego stosunku do Boga. (1972: 153)
Takie spojrzenie na przyrod�, argumentuje Williams, zrodzi�o istotne napi�cie w zakresie w�a�ciwych granic fizykalnego badania, a w ten spos�b granic ludzkiego dzia�ania etycznego. Zbyt g��bokie badanie mog�o uchodzi� za przekraczanie przypisanego komu� miejsca, za pr�b� �nienaturalnej" ingerencji w dzie�o Bo�e. Takie pogl�dy o stosunku cz�owieka do przyrody prowadzi�y do gorliwych studi�w nad widzialnym �wiatem stworzenia i do czci dla tego �wiata (zob. te� Merchant 1982; Ovitt 1987). Istotnie, chocia� w �redniowieczu nast�powa�a substancjalna ingerencja w fizyczn� przyrod� - od wyr�bu las�w pod uprawy rolne po ociosywanie kamieni na katedry i inne budowle - post�p w przyrodzie i ingerencj� w ni� postrzegano g��wnie w terminach duchowych, w terminach odkrywania opatrzno�ciowego Bo�ego projektu i jako tworzenie rzeczy maj�cych wyra�a� doskona�o�� Bo�ego porz�dku (Ovitt 1987: 200).
Nawet jednak w �redniowieczu stosunek cz�owieka do przyrody by� ambiwalentny, a ta niejednoznaczno�� kry�a si� w dw�ch osobnych i silnie rywalizuj�cych personifikacjach: przyrody jako Bo�ego monarchy absolutnego, dysponuj�cego mocami przeznaczenia, przed kt�rymi nie potrafimy umkn��, i przyrody jako Bo�ego ministra lub nawet Matki Ziemi, kt�ra �ywi i kt�ra zaspokaja potrzeby cz�owieka. Williams (1976) uwa�a, �e takie osobne przyrody pomaga�y nadawa� sens niepewno�ci codziennego �ycia. Je�li czasy by�y pomy�lne, przyroda by�a personifikowana jako matka, �ywicielka, bogini, kt�ra podtrzymuje �ycie i �ywi, w czasach za�
Nowe my�lenie...
21
g�odu i plag stawa�a si� uosobieniem zazdrosnego i kapry�nego monarchy.
Jak napisano wy�ej, przednowo�ytna kosmologia obejmowa�a ide� wszechobejmaj�cego porz�dku, w kt�rym ludzko��, przyroda i B�g byli nierozdzielnie w��czeni w Wielki �a�cuch Bytu (Lovejoy 1936). S�d moralny powszechnie rozumiano wtedy z perspektywy tego, czy ludzkie dzia�anie zgadza si� z tym �naturalnym" nadanym przez Boga porz�dkiem.
Poczynaj�c od XVI i XVII wieku, nast�pi�y dwie kluczowe przemiany, obie oparte na wyabstrahowaniu �stanu natury" i oddzieleniu go od stanu cz�owieka i Boga, obie skutecznie neguj�ce mo�liwo�� wszechobejmuj�cego porz�dku kosmologicznego. Pierwsza przemiana obejmowa�a deprecjacj� natury zmienionej z �yciodajnej si�y w martw� materi�, przeobra�enie ducha w maszyn�. W efekcie, za spraw� nowych nauk: fizyki, astronomii i matematyki badanie przyrody sta�o si� badaniem, jak jest ona zbudowana pod wzgl�dem materii. Przyroda sta�a si� zbiorem praw, przypadk�w i konwencji, odkrywalnych dzi�ki nowym regu�om badawczym, formom badania, kt�re mo�na by�o realizowa� w ich w�asnych terminach bez �adnego odwo�ywania si� do Bo�ego celu lub projektu (zob. Williams 1972).
Taka przemiana zosta�a zapocz�tkowana przez mechanicyst�w, a zw�aszcza przez fizykaln� ontologi� Galileusza, przez filozofi� Kartezjusza, kt�ra wyrugowa�a z przyrody codzienn� odczuwan� realno�� (wprowadzaj�c rozr�nienie na �wiat nauki i jako�ci pierwotnych oraz �wiat zjawiska i jako�ci wt�rnych), a potem przez naukowy �obraz �wiata" opracowany przez Newtona. Metoda naukowa nie wymaga�a ju� teleologicznego wyja�nienia. Przeciwnie, g��wne si�y rz�dz�ce stworzeniem mo�na by�o opisa� w terminach matematycznych lub geometrycznych (Glacken 1967: 505; zob te� Whitehead 1988: rozdz. 3). B�g nie mia� ju� by� postrzegany wewn�trz przyrody, lecz mo�na go by�o od niej oderwa�, umie�ci� w niebiosach jako nadzoruj�cego �swoje" mechaniczne stworzenie i interweniuj�cego niekiedy za pomoc� okazjonalnych cud�w. Takie oderwanie odzwierciedla metafora Keplera wszech�wiata jako mechanizmu zegarowego:
Za cel stawiam sobie pokazanie, �e machina niebieska nie jest rodzajem boskiej, �ywej istoty, lecz rodzajem mechanizmu zegarowego (a ten, kto wierzy, �e zegar ma dusz�, przypisuje dzie�u chwa�� tw�rcy), z tym �e niemal wszystkie spo�r�d rozmaitych ruch�w s� spowodowane dzia�aniem
22
Alternatywne przyrody
niezwykle prostej, magnetycznej i materialnej si�y, tak samo jak ruchy zegara s� spowodowane dzia�aniem zwyk�ego ci�arka. Pokazuj� r�wnie�, w jaki spos�b nale�y wyrazi� te si�y liczbowo i geometrycznie. (Kep-ler w roku 1605, cyt. za Koestler 2002: 337-338)
Druga przemiana wprowadza�a kontrast mi�dzy stanem pierwotnej przyrody a sztucznie uformowanym stanem ludzi z ich prawami i konwencjami. Mitologie �r�d�owego stanu natury, z�otego wieku, w kt�rym cz�owiek i przyroda znajduj� si� w stanie r�wnowagi i harmonii, ju� od staro�ytnych Grek�w by�y czym� oczywistym. Cz�sto pokrywa�y si� z mitem Edenu, �cz�owieka" przed upadkiem. Same wszelako takie mitologie by�y ambiwalentne, oparte na napi�ciu mi�dzy przyrod� jako stanem niewinno�ci (przyrod� jako stanem przed upadkiem) a przyrod� w sensie dzikich, dziewiczych miejsc metaforycznie poza ogrodami (utrata niewinno�ci jako degeneracja w dzik� przyrod�). Dwie odmiany tej idei przybra�y kszta�t tego, co nazywamy dzi� o�wieceniem i romantyzmem. Wy�oni�y si� one z dyskusji, czy ten �przedspo�eczny stan przyrody" by� �r�d�em pierworodnego grzechu czy pierworodnej niewinno�ci. Wczesn� artykulacj� tego sporu mo�na odnale�� u Hobbesa i Locke'a. Gdy w swoim s�ynnym sformu�owaniu Hobbes opisa� ten przedspo�eczny stan natury jako stan �samotno�ci, ub�stwa, brzydoty, stan bydl�cy i niski", Locke opisywa� go jako stan �pokoju, dobrej woli, wzajemnej pomocy i wsp�pracy". W konsekwencji Hobbes twierdzi�, �e podstaw� cywilizowanego spo�ecze�stwa jest pokonanie �przyrodzonych niedogodno�ci", gdy dla Locke'a podstaw� sprawiedliwego spo�ecze�stwa by�o organizowanie go wok� �praw naturalnych". Te nowe konstrukcje przyrody mia�y donios�e konsekwencje dla relacji mi�dzy formami spo�ecznej aktywno�ci a stanem przyrody.
Istotnie, nowe abstrakcyjne i geometryczne �przyrody" tradycji o�wieceniowej uprawomocnia�y nie tylko badanie teoretyczne - �wyizolowany umys� spogl�daj�cy na wyizolowan� materi�", �cz�owieka spogl�daj�cego na przyrod�" - ale tak�e nowe zastosowania. Williams (1972) uwa�a, �e oddzielenie przyrody od spo�ecze�stwa by�o warunkiem umo�liwiaj�cym praktyki zale�ne od instrumentalnego ukonstytuowania przyrody: jako zbioru biernych przedmiot�w do wykorzystania i obr�bki przez ludzi (doktryna �instrumen-talizmu �rodowiskowego" zarysowana na pocz�tku tego rozdzia�u). Moralno�� wykorzystywan� do uzasadnienia ingerencji na wielk� skal�, jakie nast�powa�y od XVIII wieku, zrodzi�a ta w�a�nie kon-
Nowe my�lenie...
23
strukcja wypreparowanej przyrody, kt�rej prawa sta�y si� prawami fizyki. Poniewa� za� te ostatnie uwa�ano za prawa Bo�e, fizyczna ingerencja zacz�a pe�ni� rol� kontynuacji Bo�ego dzie�a stworzenia. Doprowadzi�o to do powstania system�w my�lowych, kt�re ingerencj� na masow� skal� ku po�ytkowi cz�owieka - najpierw przy modernizacji rolnictwa, potem w czasie rewolucji przemys�owej - uznawa�y za w najwy�szym stopniu celow�. Ponadto nie tylko pojawi�y si� argumenty na rzecz �naturalno�ci" ingerencji, ale te� ukszta�towa� si� pogl�d, �e ingerencja w przyrodzie i w przyrod� jest nieunikniona, i wszelk� krytyk� tego pogl�du uznawano za bezzasadn� ingerencj� w opanowywanie przyrody. St�d pewna wersja porz�dku socjoekonomicznego, kt�ry, obejmuj�c Hobbesa wizj� walki, egoizmu i �wi�to�ci fizycznej ingerencji w przyrod� ku po�ytkowi cz�owieka, zacz�� by� odczytywany jako przed�u�enie natury i naturalnego porz�dku.
Wszelako w XVIII wieku sformu�owanie �prawa naturalne", wraz z renesansem zainteresowania stanem naturalno�ci jako pierwotn� niewinno�ci� (Rousseau), by�o �ci�le zwi�zane ze wzrostem popularno�ci historii naturalnej. Samo to zainteresowanie wyros�o po cz�ci z nauk dotycz�cych �ycia, w kt�rych doktryny mechanistycz-ne nie wyrugowa�y w pe�ni o wiele starszej idei ziemi jako �rodowiska obmy�lonego przez Boga, co mia�o znajdowa� odzwierciedlenie w samych jako�ciach zmys�owych (jej pi�kno, forma, zapachy i barwy), kt�re mechani�ci deprecjonowali jako niewa�ne i wt�rne. Zainteresowanym rozmaito�ci� i z�o�ono�ci� �ycia nowa metodologia naukowa wydawa�a si� ograniczona i abstrakcyjna i w ostatecznym rozrachunku niezadowalaj�ca:
Wiele os�b [w XVIII wieku] by�o rozczarowanych wiedz� o przyrodzie i jej prawach, jak� przynios�a matematyka (a zw�aszcza geometria). Na przyk�ad filozofia Kartezjusza by�a zbyt odleg�a od rzeczywisto�ci, od przyrody ogl�danej przez podr�nik�w w r�nych cz�ciach �wiata. Gdzie u Kartezjusza by�y zapachy, smr�d, kwiaty, kolory? Przyroda by�a zbyt bogata, zbyt wspania�a, zbyt z�o�ona, a�eby mo�na j� by�o zrozumie� na podstawie matematycznej dedukcji z pierwszych zasad. (Glacken 1966: 357)
Takie zainteresowanie histori� naturaln� determinowa�o rozw�j nowej wa�nej idei przyrody pod koniec XVIII i na pocz�tku XIX wieku. Gdy �poprawiacze" przyrody g�osili nieuchronno�� swoich poczyna� i swojego transformowania przyrody, wiele os�b zacz�o
24
Alternatywne przyrody
pada� ofiar� zam�tu, jaki wynik� z tych masowych ingerencji w �przyrod�". Od dom�w ubogich po zadymione fabryki, od komi-niarczyk�w po za�miecenie krajobrazu, od gru�licy po syfilis - procesy te spotka�y si� szybko z krytyk� jako nieludzkie, niesprawiedliwe i, co tu najwa�niejsze, �nienaturalne". Jak jednak pisze Williams (1972), cho� te liczne negatywne skutki uprzemys�owienia by�o do�� �atwo zidentyfikowa�, o wiele trudniej by�o wyobrazi� sobie i wyartyku�owa� sp�jn� �naturaln�" alternatyw�.
W Anglii najwi�kszy wk�ad w t� romantyczn� krytyk� wnie�li Wordsworth i Ruskin, kt�rych uwa�a si� za wczesnych enwiron-mentalist�w (zob. Bate 1991 w kwestii Wordswortha; Wheeler 1995
0 Ruskinie). Pogl�dy Ruskina by�y prawdopodobnie najlepiej rozwini�te. Uwa�a� on, �e dobre przedsi�wzi�cie przemys�owe zale�y od w�a�ciwej organizacji, ona z kolei zale�y od w�a�ciwego ustruk-turowania spo�eczno�ci, to za� zale�y od tego, na ile jest ono wierne naturalnej formie. Ruskin krytykuje w szczeg�lno�ci sposoby wytwarzania przez spo�ecze�stwo przemys�owe form organizacji spo�ecznej, kt�re nie s� organiczne i funkcjonalne jak w przyrodzie, lecz obejmuj� rywalizacj�, indywidualne osi�gni�cia i podzia� pracy. W tym samym mniej wi�cej czasie Carlyle uku� termin �in-dustrializm" i stwierdzi�, �e �pieni�dze sta�y si� jedyn� wi�zi� ��cz�c� ludzi ... gdy tymczasem jest tyle rzeczy, za kt�re nie p�aci si� pieni�dzmi" (cyt. za Haigh 1986: 77). Szczeg�lnej krytyce poddaje Ruskin podzia� pracy. �ci�le bior�c, powiada, �podzia� pracy" nie dzieli pracy, lecz ludzi, kt�rzy zostaj� �po�amani na drobne kawa�ki i okruszki �ycia" (Ruskin 1985: 87). Do krytykowanych �nienaturalnych" zjawisk Ruskin zaliczy� kolej �elazn�, zanieczyszczenia przemys�owe, zbiorniki retencyjne, wyroby odlewnicze lub wytwarzane maszynowo, miasta przemys�owe, zabudow� podmiejsk�, szk�o taflowe itd. (zob. Wheeler 1995).
Ruskin wszelako nie pot�pia� dzia�ania rynku. Dla wi�kszo�ci komentator�w z XIX wieku rynek uchodzi� za naturalny. Gdy rynek ten wraz ze zwi�zanym z nim podzia�em pracy coraz bardziej si� instytucjonalizowa�, powsta�a trudno��, jak krytykowa� mechanizm uwa�any za �r�d�o dobrobytu, pomy�lno�ci, zysk�w i liberalnej demokracji, a zarazem znale�� sp�jn� alternatyw�, kt�ra nie poci�gnie za sob� zdominowania przyrody (wi�kszo�� socjalistycznych i marksistowskich alternatyw implikowa�a jej ��mier�"). Dzi�ki utylitarianom i neoklasycznej ekonomii ko�ca XIX wieku rynek
1 zwi�zany z nim podzia� pracy szybko zacz�to uznawa� za �natu-
Nowe my�lenie...
25
ralny". Prawa rynku pojmowano jako analogiczne do praw �wiata przyrodniczego, a z tej racji jako nienaruszone i niekwestionowane. Williams pisze:
Nowe naturalne prawa ekonomiczne, naturalna wolno�� przedsi�biorcy umo�liwiaj�ca mu nieskr�powane dzia�anie, opiera�y si� na wizji rynku jako naturalnego regulatora ... pozosta�o�ci ... bardziej abstrakcyjnych idei spo�ecznej harmonii, na �onie kt�rej interes w�asny i interes wsp�lny mog�y idealnie si� ze sob� zgadza�. (1972: 158)
Ta naturalizacja rynku dobitnie pokaza�a, jak restrukturyzacja przyrody jako �przyrodoznawstwa" mia�a wywrze� negatywny wp�yw na cz�owieka i �wiat spo�eczny. Wszelkie badania zosta�y podporz�dkowane poszukiwaniu naturalnych praw.
Alternatywna koncepcja przyrody, koncepcja, kt�ra w XIX wieku wy�oni�a si� raczej z romantycznej ni� z o�wieceniowej tradycji, by�a bardziej eskapistyczna ni� wizjonerska (zob. Bate 1991; Williams 1972). Zamiast podj�� wysi�ek ponownego wprowadzenia moralno�ci i etyki do przyrody przez przemy�lenie nowych dr�g przywr�cenia przyrody sferze spo�ecznej, przyroda utrwala�a swoje odseparowanie, odchodz�c z dominuj�cej sfery ludzkiego �ycia na marginesy nowoczesnego spo�ecze�stwa przemys�owego. Przyrod� coraz bardziej postrzegano jako istniej�c� na tych marginesach, z dala od centrum spo�ecze�stwa przemys�owego:
Przyroda w ka�dym innym sensie ni� sens jej poprawiaczy istotnie zbieg�a na margines: w odleg�e, niedost�pne, ja�owe rejony. Przyroda by�a tam, gdzie nie by�o przemys�u i w tym realnym ale ograniczonym sensie mia�a bardzo ma�o do powiedzenia o dzia�aniach na przyrodzie, jakie nast�powa�y gdzie indziej. (Williams 1972: 159)
W Europie XVIII i XIX wieku fragmentem natury, kt�ry szczeg�lnie ceniono, by�o morze, zw�aszcza jego nieokie�znana dziko�� i jego ogrom; wydawa�o si� ono natur� w spos�b zupe�nie niezapo-�redniczony i bezpo�rednio odczuwany (Corbin 1992). Przyrod� ceniono wi�c dopiero u obrze�y cywilizowanego �wiata, a mo�e tam, gdzie przyroda i cywilizacja wdawa�y si� w bezpo�redni i uparty sp�r. Rzecz jasna jednak, �e w XIX wieku r�wnie� morze pad�o ofiar� do�� szybkiego udomowienia i okie�znania. Nabrze�a i promenady, pla�e i domy przy nich, kostiumy k�pielowe i p�ywanie wkr�tce zepchn�y w�adcz� natur� na margines spo�ecze�stwa
26
Alternatywne przyrody
(zob. Shields 1991 o pla�y jako obszarze marginalnym i Sprawson 1992 o p�ywaniu). By� to element og�lnej ewolucji sporej cz�ci Europy w kierunku koncepcji przyrody znacznie bardziej kontrolowanej. W Wielkiej Brytanii przyk�adem na to by�y kampanie Words-wortha, a potem Ruskina na rzecz �ochrony" Lake District i innych rejon�w jako miejsc lub enklaw oddalonych od nauki, przemys�u i wytwarzanej przemys�owo energii oraz chronionych przed nimi (zob. rozdzia� 6 poni�ej; Cannadine 1995 o historii National Trust w Anglii, kt�ry odgrywa� wzorcow� rol� w promowaniu takiej kontrolowanej przyrody; Wheeler 1995 o Ruskinie).
W USA, poczynaj�c od za�o�enia Yosemite w roku 1864, powsta�o wiele park�w narodowych. By�y to miejsca, w kt�rych znajdowano pewn� koncepcj� natury jako kontrolowanego bezludzia. Tak wi�c podzia� na przyrod� i spo�ecze�stwo stopniowo przybiera� przestrzenn� form� ze spo�ecze�stwem w centrum i w jego pobli�u oraz przyrod� zepchni�t� na margines jako �odmienn�". Nawet jednak na marginesach przybywa�o regulacji i ingerencji s�u��cych zapewnieniu, �e nadal istnieje (kontrolowana) przyroda, kt�rej mo�na do�wiadcza� zmys�owo (co om�wimy w rozdziale 4).
Postrzeganie przyrody jako odmienno�ci, czego� na marginesach spo�ecze�stwa, wi��e si� r�wnie� z cz�stym pojmowaniem jej jako istoty �e�skiej (a Boga jako m�skiej). Jak dzi� wiemy, charakterystyczne by�o cz�ste konstruowanie przyrody jako istoty p�ci �e�skiej, jako bogini albo boskiej matki (zob. Yanagisako i Delaney 1995: 3). Cz�sto te� g�oszono, �e opanowywanie przyrody za pomoc� ekonomii przemys�u, rozumu i nauki oznacza �zniewalanie" jej i form� dominacji analogiczn� do sposobu, w jaki m�czy�ni zniewalaj� kobiety, zar�wno bezpo�rednio, jak i dzi�ki uwodzicielskiej mocy �prezencji". W pewnych wi�c poj�ciach przyrody tkwi� implicite m�skie seksualne koncepty gwa�tu na przyrodzie i ograbiania jej, pokrewne traktowaniu kobiet przez m�czyzn. Centralny w wielu takich uj�ciach jest prymat najwyra�niej przyznawany z�ej sile zmys�u widzenia (zob. rozdzia� 4). Ponadto w niekt�rych odmianach ekofeminizmu twierdzi si�, �e kobiety s� w pewnym sensie bardziej �naturalne" i bli�sze �naturze" ni� m�czy�ni - to za� zw�aszcza ze wzgl�du na ich rol� rodzicielek i matek. Twierdzi si� te�, �e kobiety s� cz�sto �stra�niczkami bior�norodno�ci", gdy� w krajach rozwijaj�cych si� cz�sto wiedz� wi�cej ni� m�czy�ni o miejscowym sposobie uprawy ziemi, o glebie, pogodzie itd. (Shiva 1988). Wiele feministycznych utopii zbudowano wok� idei spo�eczno�ci
Nowe my�lenie...
27
kobiecej, kt�ra �yje w zgodzie z sob� i ze �wiatem przyrody (Merchant 1982; Plumwood 1993). Niekt�re dyskursy towarzysz�ce obecnej polityce �rodowiska podkre�la�y, �e kobiety �z natury" b�d� bardziej zainteresowane ochron� i zachowaniem �rodowiska, to za�, powiadano, po cz�ci dlatego, �e b�d� bardziej sk�onne uwzgl�dnia� interes swoich dzieci (i dzieci tych dzieci itd.; zob. Ro-seneil 1995 o prote�cie przeciw wyrzutniom rakietowym w Green-ham Common). Inne wszelako najnowsze rozwa�ania teoretyczne podda�y krytyce esencjalistyczne ich zdaniem koncepcje m�czyzny i kobiety, spo�ecze�stwa i przyrody (Haraway 1991).
Trzeba ponadto zauwa�y�, �e historia przyrody wymaga wyja�nienia, na ile kolonializm i prze�ladowania rasowe r�wnie� by�y determinowane przes�ank� odseparowanej przyrody obecnej jako przedmiot do eksploatacji przez Zach�d (kt�ry jako ca�o�� przybiera dzi� charakter jednego spo�ecze�stwa). T� przyrod� postrzegano jako z�o�on� z odosobnionych �dziewiczych" teren�w, cz�sto o niezwykle bujnej przyrodzie, oraz z ludno�ci widzianej jako bardziej �naturalna" ni� robotnicy, a p�niej jako przedmiot koloni-zuj�cego spojrzenia turysty (Arnold 1996; Grove 1990; McClin-tock 1995; Shiva 1991, 1994). Plumwood zr�cznie podsumowuje skutki, jakie dla pewnych grup spo�ecznych mia�o takie przypisywanie im naturalno�ci w sensie faktycznego lub domniemanego oddalenia od o�rodk�w rozumu i nauki:
By� zdefiniowanym jako �przyroda" ... oznacza by� zdefiniowanym jako bierny, nieaktywny i niepodmiotowy, jako ��rodowisko" lub niewidzialne t�o, na kt�rym wyst�puj� �pierwszoplanowe" dokonania rozumu lub kultury. Oznacza to by� zdefiniowanym jako ... zas�b pozbawiony w�asnych cel�w czy znacze� i dlatego podatny na aneksj� do cel�w tych, kt�rzy s�, jak si� przypuszcza, wyposa�eni w rozum lub intelekt. (1993: 4)
Konkluzja tego kr�tkiego przegl�du historycznego brzmi, �e nie ma jednej przyrody jako takiej, lecz jest ich wiele. Przyrody te za� s� konstytuowane historycznie, geograficznie i spo�ecznie. Dlatego nie ma prostych naturalnych granic jako takich. Nie s� one ustalone i wieczne, lecz zale�� od poszczeg�lnych czynnik�w historycznych i geograficznych, a tak�e od samych proces�w, na mocy kt�rych przyroda i sfera przyrodnicza s� konstruowane i utrzymywane kulturowo, zw�aszcza przez odniesienie do tego, co zostaje uznane za �inne" (zob. Arnold 1996: rozdz. 8 o wprowadzeniu poj�cia �tropiku"). Je�li ponadto uznamy, �e idee przyrody by�y oraz
28
Alternatywne przyrody
nadal s� nierozdzielnie splecione z dominuj�cymi ideami spo�ecze�stwa, b�dziemy musieli ustali�, jakie idee spo�ecze�stwa i jego porz�dku s� reprodukowane, uprawomocniane, wykluczane, uznawane itd. za po�rednictwem idei przyrody lub sfery natury. Projekt za� okre�lenia, na czym polega oddzia�ywanie przyrody, staje si� tyle� �czysto" naukowy, co spo�eczny i kulturowy.
Dokonamy teraz kr�tkiego przegl�du pewnych dziedzin, w kt�rych w nast�puj�cych poni�ej rozdzia�ach przeprowadzimy analizy przyrody i �rodowiska. Dziedziny te po cz�ci zawdzi�czaj� swoje istnienie radykalnemu przekonstruowaniu we wsp�czesnych spo�ecze�stwach sfery �spo�ecznej" i sfery �przyrodniczej". Zarysowujemy przy tym ewentualne kwestie dla spo�ecznej analizy przyrody i �rodowiska, skupiaj�c si� na czterech wzajemnie powi�zanych dziedzinach: socjologii wiedzy o �rodowisku, kulturowego odczytywania �przyr�d", dewastacji �rodowiska i bardziej og�lnego uj�cia relacji mi�dzy enwironmentalizmem a spo�ecze�stwem.
Socjologia wiedzy o �rodowisku
Pod wieloma wzgl�dami obecna rola przypisywana naukom spo�ecznym zak�ada specyficznie modernistyczne uj�cie przyrody. Nawet je�li mo�liwo�ci naszej planety do�� powszechnie uznaje si� za ograniczone i nie uwa�a si� jej ju� za oferuj�c� niewyczerpan� obfito��, badawcze programy naukowe nadal opieraj� si� na pewnej liczbie wysoce modernistycznych przes�anek o fizyczno�ci �wiata, jego dost�pno�ci badaniom naukowym i rozumowemu namys�owi oraz o zasadniczym odseparowaniu ludzi i ludzkiej kultury od fizycznego �rodowiska. Jedn� z implikacji tego stanu rzeczy jest za�o�enie, szeroko dzisiaj podzielane przez uj�cia �rodowiska w naukach spo�ecznych, �e przyroda stawia wyra�ne i wymierne granice mo�liwym osi�gni�ciom cz�owieka. Akcentowanie absolutnych granic, zwykle wytyczanych w ekologii, przez nielicznych wizjoner�w z lat 60. i 70. XX wieku sta�o si� po Rio powszechnie podzielan� postaw� (zob. Newby 1990a; Redclift 1987, 1993, 1995; Yearley 1996). Najwyra�niej wida� to w bie��cych oficjalnych posuni�ciach i inicjatywach na rzecz promocji zr�wnowa�onego rozwoju, obejmuj�cych kluczowe dokumenty mi�dzyrz�dowe, kt�rych g��wnym celem jest ustalenie sposob�w ograniczenia ludzkiej aktywno�ci, tak aby rozw�j ekonomiczny i spo�eczny m�g� nast�powa� na miar� sko�czonych ekologicznych mo�liwo�ci naszej planety (zob.
Nowe my�lenie...
29
np. CEC 1992b; IUCN 1980; LGMB 1993; UK Government 1994; UNCED 1992; WCED 1987). Takie priorytety ustalane s� w szczeg�lno�ci wok� identyfikacji, uzgodnienia i monitorowania ca�ego ogromnego rynsztunku mierzalnych wska�nik�w (zob. Macnaghten i Jacobs 1997; WWF i NEF 1994). W rozdziale 7 poka�emy, jak globalny dyskurs zr�wnowa�enia zacz�� ostatnio wp�ywa� na kszta�t wy�aniaj�cych si� kwestii �rodowiska, a tak�e na rol� przypisywan� wska�nikom tego zr�wnowa�enia. Najbardziej jednak uderzaj�ce jest tutaj, �e wszystkie te podej�cia opieraj� si� na doktrynie nazwanej przez nas realizmem �rodowiskowym: obszar przyrody jest oddzielony i r�ny od obszaru kultury. W tej ksi��ce staramy si� przeciwstawi� takiej tezie.
S� r�ne sposoby pokazania, �e doktryna owa jest myl�ca. Po pierwsze, ignoruje ona spojrzenie na przyrod� jako nie tylko k�ad�c� granice, poddaj�c� ludzi ograniczeniom. Innymi s�owy, przyroda mo�e nie tylko ogranicza�, ale i umo�liwia�. Aspekty umo�liwiania s� mo�e najlepiej widoczne wtedy, gdy pojmuje si� przyrod� jako �wiat �ycia, w kt�rym toczy si� �ycie spo�eczne, a nie po prostu jako zbi�r sko�czonych fizycznych zasob�w dost�pnych ludzkiej eksploatacji. W rozdziale 2 zobaczymy, �e popularno�� ekologii i �rodowiska tylko okazjonalnie wi�za�a si� z okre�lonymi wynikami bada� naukowych. Zarazem zbadamy, jak publiczn� trosk�
0 kwestie �rodowiska i zaanga�owanie w nie zrodzi�y konkretne protesty w sprawach przyrody (anga�uj�ce cia�a rz�dowe, media
1 coraz silniejsze ugrupowania ochrony �rodowiska), kt�re zacz�y symbolizowa� szerszy niepok�j o wsp�czesny �wiat. Zbadamy te�, czy taka troska odzwierciedla aspiracje do wi�kszego zbiorowego zaanga�owania i do odnowy moralnej, a przez to do odmiennej podstawy spo�ecze�stwa, cz�sto w wyra�nej opozycji do pogl�d�w opartych na idei rynku i do zwi�zanego z nimi modelu instrumentalnych relacji ludzkich (doktryna 3). �Przyroda" nie jest tedy czym� tylko do okie�znania lub �zniewolenia" ani te� czym� z konieczno�ci sprzecznym z ludzkimi poczynaniami.
Istotnie, konkretyzacja takiego podkre�lania granic, opatrzona szeregiem zakaz�w lub ogranicze�, mo�e zrodzi� poczucie, �e odpowiedzialno�� za �rodowisko jest spraw� restrykcji i dyscypliny, Foucaultowskiej normalizacji. W rozdziale 6 analizujemy, jak narodzinom polityki �rodowiska na angielskiej prowincji towarzyszy paradoksalny przyrost regulacji ruchu turystycznego (takich jak �kodeks wiejski"). Ponadto, okre�laj�c granice w terminach fizykalno-
30
Alternatywne przyrody
-ilo�ciowych, daje si� wyra