15846

Szczegóły
Tytuł 15846
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15846 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15846 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15846 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

BOLESŁAW ORŁOWSKI PRZYGODY PIONIERÓW CYWILIZACJI Wstęp...... . . 6 Sueskim szlakiem faraonów ... 9 * Cuda świata ....... 43 Mędrcy Wschodu...... 108 O drogach, co nie do Rzymu wiodły . 140 Kulisy kariery metra..... 160 Sputniki osiemnastego wieku . . . 171 Epopeja transatlantycka .... 214 Alfabetyczny skorowidz osób . . . 262 Ważniejsze źródła...... 267 Wst^ W książce tej chciałem pokazać kilka barwnych epizodów z historii rozwoju techniki i cywilizacji. Złożą się na nie dzieje Kanału Sueskiego od czasów jego najdawniejszych zaczątków w państwie faraonów, przegląd tzw. cudów świata antycznego, próba porównania dorobku starożytnych i średniowiecznych Chin ze współczesną im cywilizacją Europy i Bliskiego Wschodu, przedstawienia ich podobieństw i kontrastów oraz wzajemnej wymiany osiągnięć i wynalazków, opis wspaniałej sieci drogowej stworzonej przez odizolowane od reszty świata imperium Inków na tle specyficznego charakteru ich cywilizacji, optymistyczna opowieść o tym, jak doszło do przyjęcia jednolitej miary powszechnej — metra, kalejdoskop pierwszych prób i wzlotów balonowych, wreszcie historia narodzin telegrafu elektrycznego i zapoczątkowania transatlantyckiej łączności telegraficznej. Będzie to więc wędrówka od problemu do problemu zarówno po różnych epokach, jak i po rozmaitych regionach geograficznych. Wszystkie owe pozornie nie powiązane ze sobą wątki, którymi zajmiemy się bliżej, mają jednak wiele cech wspólnych — są epizodami jednej wspólnej wielkiej przygody całej ludzkości — stopniowego opanowywania i celowego przekształcania przez nią %świata. Choć więc dotyczą rozmaitych dziedzin działalności ludzkiej, w ostatecznym rozrachunku wszystkie są cegiełkami fundamentów, na których wspiera się gmach współczesnej naszej cywilizacji. Wszystkie też są opowieściami o pionierach — ludziach śmiałych i upartych, choć niekiedy prawdziwi ich bohaterowie pozostaną na zawsze nieznani. Dlaczego wybrałem właśnie te kilka tematów? Przede wszystkim zapewne dlatego, że zapoznawszy się z nimi sam je polubiłem, że wydały mi się ciekawe i sądzę, że będą atrakcyjne również dla Czytelników. Celowo też nie ograniczyłem się do tradycyjnego kręgu kultury europejskiej, pragnąc podkreślić często zapominany fakt, że w różnych okresach pierwsza linia frontu walki o postęp cywilizacji technicznej przebiegała przez rozmaite regiony świata. Zrezygnowałem z opisu którejś z pasjonujących epo- do iirugi< Niektóre 6 pei techniki dnia dzisiejszego — po części dlatego, że postanowiłem trzymać się zasady mówienia o rzeczach mało znanych, po części zaś z uwagi na brak odpowiedniej perspektywy dla właściwej oceny bieżących, rozgrywających się na naszych oczach, wydarzeń. Czytelnicy, którzy pragnęliby dokładniej, niż na to pozwala ta książka, zapoznać się z którymś z poruszanych w niej tematów, znajdą na jej końcu wykaz ważniejszych pozycji, z konieczności niestety przeważnie obcojęzycznych. Rzecz zrozumiała, ze przygotowując po kilkunastu latach tę książkę do drugiego wydania, poczyniłem w niej pewne zmiany. Poza niewielkimi skrótami w miejscach, gdzie tekst wydawał mi się zbyt „rozgadany", względnie zawierał powtórzenia, wprowadziłem trochę poprawek i uzupełnień. Niektóre z nich podyktowane zostały koniecznością uwzględnienia wydarzeń, które miały miejsce już po opublikowaniu pierwszego wydania. Trzeba było na przykład odnotować fakt pokonania wreszcie Atlantyku przez balon z załogą. Inne są rezultatem rozszerzenia moich wiadomości w wyniku nowych lektur oraz podróży. Dotyczy to zwłaszcza rozdziału o cudach świata. Udało mi się bowiem spędzić w 1971 roku dwa miesiące w Egipcie, a także zapoznać z wszystkimi podstawowymi pracami na temat budowy piramid (bardziej zainteresowanych tą problematyką Czytelników odsyłam do mojej książki „Na tropach faraonów", wydanej przez „Naszą Księgarnię" w 1976 roku). Odwiedziłem też Halikarnas (1975 r.), Olimpię (1976 r.) oraz dwukrotnie Efez (w 1975 i 1976 r.). Na zakończenie pragnę podziękować tym wszystkim, którzy w różnej formie dopomogli mi po przyjacielsku w napisaniu tej książki. Szczególnie dużo zawdzięczam memu Ojcu, Wiktorowi Orłowskiemu, doktorowi Lwu Kaltenberghowi, doktorowi Bemowi Dibnerowi z „Burndy Library" w Norwalk, w stanie Connecticut, oraz nieżyjącemu już doktorowi K. R. Gilbertowi z „Science Museum" w Londynie. AUTOR Sueskim farai Któr> ??? Pańsi dam) wyp> Neck Gdyb Arab na '¦ myłk Kanalii S Egip\ kra i ku. /,v. płynęły u dla wied sko Fi pierwej ziemM Sueskim szlakiem Kanał Sueski symbolem prężnego XIX stu- faraonów lecia. Lesseps tylko naśladowcą. Cywili- zacja oblężona przez pustynię. Berło Króla Skorpiona. Pierwsze żagle na morzach. Którędy przebiegał Kanał Faraonów? Geologia świadczy na korzyść Mojżesza. Dlaczego sądzono, że Morze Czerwone zaleje Egipt? Stare Państwo nie miało kanału. Czy rozbitek korzystał z kanału? Legendarny Sezostris autorów klasycznych. Którędy powróciła z kraju Punt wyprawa królowej Hatszepsut? Fenicjanie opływają Afrykę. Faraon Nechao i złowróżbna przepowiednia. Triumfałne stele Króla Królów. Gdyby Kleopatra nie zaniedbała kanału swego praprapradziada... Arabowie odnawiają i... zasypują kanał. Pogrzebany pod piaskami na tysiąclecie. Fantastyczne projekty wielkiego wezyra. Fatalna pomyłka napoleońskiego inżyniera. Egzaltowany mistyk wytycza trasę Kanału Sueskiego. Niepowtarzalna szansa: tłusty bibosz na tronie Egiptu. Eks-dypłomata buduje kanał. Nowoczesne plagi egipskie: cholera i... Anglicy. Pochwala uporu. Najwspanialsza uroczystość XIX wieku. Nadmiar ambicji nie popłaca. Dalsze losy kanału. Poprzednicy Lessepsa — współtwórcami jego sukcesu. J\.iedy przed stu laty z okładem przesmyk oddzielający dwa morza, będące właściwie wielkimi zatokami dwóch oceanów, przecięty został Kanałem Sueskim, cały świat powitał to wydarzenie z entuzjazmem. Ów sztucznie wytyczony szlak wodny, poważnie, bo w przybliżeniu o 40% skracający trasę żeglugi z Europy zachodniej do południowej i wschodniej Azji, był typowym dzieckiem swej epoki. Epoki, w której człowiek z niespotykanym przedtem rozmachem zabrał się na dobre do przekształcania świata, dostosowując go do swych potrzeb i korzyści. W tych warunkach i w tej atmosferze kanał urastał do rangi symbolu. Nie brak było głosów porównujących to osiągnięcie z odkryciem Ameryki. Młode jeszcze wtedy parowce popłynęły nowym kanałem po łatwiejsze już do osiągnięcia wytwory Wschodu dla wiecznie niesytej bogactw Europy, ówczesnej władczyni globu, a niebawem szeroką strugą popłynęło również i złoto do kieszeni akcjonariuszy towarzystwa zajmującego się jego eksploatacją. Dla nas, ludzi dwudziestego wieku, historia Kanału Sueskiego zaczęła się ponad sto lat temu, a z jego powstaniem nierozerwalnie wiąże się nazwisko Ferdynanda Lessepsa, który na przekór wszystkim przeciwnościom doprowadził do jego urzeczywistnienia. W istocie jednak nie był Lesseps pierwszym, który „otworzył świat narodom", jak dumnie głosił napis na wzniesionym w 1897 roku u wejścia do kanału, w Port Saidzie, jego brązowym pomniku. Wyprzedzono go o tysiąclecia! Wiemy, że kanał łączący Nil, a za jego pośrednictwem i Morze Śródziemne z Morzem Czerwonym, istniał już w starożytności. Nie znamy 9 jednak daty jego powstania. Tradycja, przekazana nam przez autorów klasycznych, wiąże ten fakt z rozmaitymi faraonami z różnych epok, najczęściej z na poły mitycznym Sezostrisem z epoki Średniego Państwa i z faraonem Nechao II (610 — 595 p.n.e.) ' z XXVI dynastii. Ale źródła klasyczne nie są zgodne. Nie są zgodni również uczeni, nawet co do okresu powstania kanału. Niewykluczone, że tajemnicę tę odsłonią kiedyś egipskie piaski pod skrzętną łopatą archeologa. Pierwsze archeologiczne świadectwa istnienia kanału pochodzą dopiero z końca VI wieku p.n.e. Spróbujmy zatem zrekonstruować prawdopodobną historię tej jedynej w swoim rodzaju sztucznej drogi wodnej. Wszyscy wiemy, że w wąskiej, żyznej dolinie Nilu kwitła ongiś jedna z najstarszych na świecie cywilizacji, której korzenie sięgały głęboko w czwarte tysiąclecie przed naszą erą. Kiedy około 3000 roku p.n.e. Egipt, jako zjednoczone państwo, wkracza na arenę historii pisanej, nadnilowe społeczeństwo jest już wysoko zorganizowane. Starożytni Egipcjanie byli narodem rolników, budowniczych i żeglarzy. Wcześnie zaczęli opanowywać przyrodę, pokrywając cały kraj gęstą siecią kanałów nawadniających, którymi doprowadzali wodę z Nilu na dalej i wyżej położone tereny uprawne. W pocie czoła nieustannie musieli przeciwstawiać się pustyni, nieprzerwanie starającej się pochłonąć wydarte jej przemocą obszary. Już w czwartym tysiącleciu p.n.e. sztuka budowania kanałów stała tu bardzo wysoko. Świadczy o tym scena przedstawiająca uroczyste otwarcie kanału, zdobiąca głowicę berła jakiegoś przeddynastyczriego władcy Górnego Egiptu, która dochowała się do naszych czasów. Owego monarchę nazywamy „Królem Skorpionem", ponieważ na jego imię, widniejące na berle, składały się rysunki siedmiopłatkowego kwiatu lotosu oraz skorpiona. Artysta przedstawił uroczystość z zadziwiającym realizmem. Centralną postacią sceny jest oczywiście sam władca, zgodnie z egipskim zwyczajem znacznie przerastający wszystkich pozostałych jej uczestników. W obu dłoniach dzierży on motyki, a głowę zdobi mu korona Górnego Egiptu. Przed nim zgina się w kornym ukłonie człowiek trzymający w wyciągniętych rękach kosz, zapewne napełniony ziarnem. Za nim widzimy drugiego, niosącego kilka kłosów. Król przygląda się prezentowanym mu sztandarom podbitych plemion, podczas gdy dwaj dworzanie chłodzą go wachlarzami. Poniżej dwaj robotnicy dokonują ostatnich zabiegów po obu stronach kanału, a trzeci biegnie, aby dopomóc im w tej pracy. Na prawo od nich widzimy pod palmą matę trzcinową. Mat takich używano zapewne do umacniania i zabezpieczania brzegów kanałów. Rzuca się w oczy gorączkowy pośpiech, z jakim pracują robotnicy, którego przeciwieństwo stanowi niewzruszony spokój władcy. Król Skorpion musiał przywiązywać niemałą wagę do tego kanału, skoro moment jego otwarcia polecił uwiecznić na swym berle. ' Wymieniając władców podaję w nawiasach okres ich panowania; przy innych postaciach daty ich narodzin i śmierci. Daty dla starożytnego Egiptu podano według G. Posenera — „Dictionnaire de la civilisation egyptienne", Paryż 1959. 10 Król Skorpion dokonuje uroczystego otwarcia kanału — scena na berle z IV tysiąclecia p. n. e. Nil nie tylko żywił Egipt corocznym wylewem, nawadniając i użyźniając jego pola — był też znakomitą arterią komunikacyjną w kraju, w którym niemal całe osadnictwo skupiało się na wąskim pasie wzdłuż jego brzegów. Toteż wcześnie zaczęli Egipcjanie korzystać z owej naturalnej drogi wodnej. Właśnie na Nilu pojawiły się w połowie czwartego tysiąclecia p.n.e. pierwsze żagle, a w tysiąc lat później żaglowce egipskie zaczęły penetrować oba oblewające Egipt morza. Egipt był mocarstwem. Na północny zachód — do Syrii, i na południe — do Nubii, szły jedna za drugą wyprawy wojenne, powracające z bogatym łupem i podporządkowujące ościennych książąt faraonowi. Na półwyspie Synaj Egipcjanie zaczęli na poważną skalę eksploatować kopalnie miedzi, a ich flota na Morzu Czerwonym coraz częściej odwiedzała na pół legendarną krainę Punt — zapewne nazwa ta oznaczała dzisiejsze Somali i po- 11 łudniową Arabię, chociaż niektórzy chętnie umieszczają ją jeszcze dalej na południu, w Mozambiku. Sprowadzano stamtąd heban, kadzidło, złoto, strusie pióra, lecznicze zioła oraz niezwykle cenioną rzadkość — karzełko-watych Pigmejów. Wyprawy, wysyłane z Egiptu na Synaj i do kraju Punt, musiały dwukrotnie przebywać pustynię, oddzielającą dolinę Nilu od Morza Czerwonego (co szczególnie utrudniało transport towarów) oraz przysposabiać okręty do żeglugi na jałowych brzegach Zatoki Arabskiej. Faraonowie zaś musieli utrzymywać floty na obu morzach. Wydaje się więc rzeczą wysoce prawdopodobną, że już wcześnie zaczęto rozumieć korzyści, zarówno gospodarcze jak i strategiczne, jakie dałoby połączenie żeglowne Nilu z Morzem Czerwonym. Zacznijmy od ustalenia trasy owego Kanału Faraonów. Różniła się ona znacznie od przebiegu dzisiejszego Kanału Sueskiego, przecinającego przesmyk prawie dokładnie z północy na południe i bezpośrednio łączącego oba morza. Starożytny szlak wodny biegł tą samą trasą jedynie na odcinku od Zatoki Sueskiej do Jezior Gorzkich, a stąd lekkim łukiem, wybrzuszonym ku północy, docierał depresją Wadi Tumilat do Nilu we wschodniej Delcie, w pobliżu miasta Bubastis. Na podstawie badań geologicznych ustalono, że Wadi Tumilat zapewne było niegdyś ramieniem Nilu, które, odmiennie od pozostałych jego odnóg wpadających do Morza Śródziemnego, kończyło swój bieg w Morzu Czerwonym. Prawdopodobnie więc istniało kiedyś naturalne połączenie pomiędzy Nilem a Zatoką Arabską, które stosunkowo niedawno (oczywiście niedawno z geologicznego punktu widzenia) zostało przerwane na skutek ruchów skorupy ziemskiej. Istnieją zresztą również poważne przesłanki geologiczne świadczące o tym, że istniało niegdyś bezpośrednie połączenie pomiędzy Morzem Śródziemnym i Czerwonym. Przesmyk Sueski powstał zapewne w wyniku wypiętrzenia dna morskiego. Następstwem tego wypiętrzenia był również stopniowy zanik wschodnich odnóg Nilu. Proces ten, być może, jeszcze się nie zakończył. Takie przypuszczenie potwierdza fakt, że z peluzyjskiego ramienia Nilu, o którym wiemy, że było w starożytności najważniejszym z jego siedmiu odgałęzień, pozostał dziś zaledwie strumyk. Podobny los spotkał również ramiona tanijskie i mende-zyjskie, a kosztem ich rozwinęła się gałąź Damietty. Ale i ona znajduje się obecnie w trakcie stopniowego zaniku w stosunku do poszerzającego swe koryto ramienia Rosetty. Fakty te są ogólnie znane. Trudno natomiast sprecyzować, kiedy wyschła odnoga Wadi Tumilat. Zjawiska geologiczne zachodziły tu chyba bardzo powoli i początkowo zapewne połączenie istniało i przerywało się okresowo, zależnie od stanu wód. Jeszcze w 1800 roku szczególnie silny przybór rzeki, niszcząc tamy, wdarł się do Wadi Tumilat i zalał je, docierając aż do jeziora Timsah. Zjawisko to, wyjątkowe sto kilkadziesiąt lat temu, zdarzało się zapewne częściej w czasach, kiedy peluzyjskie ramię Nilu obfitowało jeszcze w wodę. Być może, kiedy w odnodze Wadi Tumilat zaczęło brakować wody na co- 12 -MORZE ŚRÓDZIEMNE Kanał Sueski i Kanał Faraonów I raz dłuższe okresy, co zagrażało zaopatrzeniu w wodę miejscowych osiedli i terenów uprawnych oraz żegludze, przystąpiono do pogłębiania jej koryta. Początkowo prace takie prawdopodobnie były potrzebne tylko w niektórych miejscach i jedynie w sezonie niskiego stanu wód, z czasem jednak dawne naturalne ramię Nilu stopniowo i niepostrzeżenie przekształciło się w sztuczny wykop. W epoce kiedy Grecy zaczęli odwiedzać i opisywać Egipt, nie uważano już odgałęzienia Wadi Tumilat za naturalny szlak wodny. Kanał, który je zastąpił, miał przede wszystkim na celu zaopatrywanie miejscowych osad i pól w słodką wodę. Istnienie takiego kanału za czasów XIX dynastii potwierdza fakt założenia przez Ramzesa Wielkiego (1301 — 1235 p.n.e.) w Wadi Tumilat, siedemnaście kilometrów na zachód od dzisiejszej Ismailii, miasta (najprawdopodobniej: Pitom). Kiedy zaś postanowiono uczynić ten kanał żeglownym, wystarczyło go tylko poszerzyć i pogłębić. Zanikowi odnogi Wadi Tumilat i innych wschodnich ramion Nilu towarzyszyło, po drugiej stronie wypiętrzenia na Przesmyku Sueskim, stopniowe odstępowanie Morza Czerwonego. Istnieją podstawy, aby sądzić, że niegdyś Zatoka Sueska sięgała o wiele dalej na północ, a Jeziora Gorzkie i jezioro Timsah są tego najlepszym świadectwem. I tutaj wygląda na to, że ów powolny proces geologiczny jeszcze się nie zakończył. Przemawiają za tym liczne słone błota oraz ślady opuszczonych przez morze plaż w pobliżu dzisiejszej Zatoki Sueskiej. Wydaje się, że kolejne wypiętrzenia oddzieliły od morza progami najpierw jezioro Timsah, a następnie Jeziora Gorzkie. Jednak i tu połączenie z zatoką nie od razu zostało całkowicie przerwane. Początkowo normalne, a później już tylko wielkie przypływy docierały aż do rejonu Jezior Gorzkich. Od momentu całkowitego odizolowania tych jezior od morza zwierciadło ich wody nieustannie się obniżało pod wpływem parowania, nieznaczne bowiem opady nie mogły wyrównać ubytku. Napełniały się one tylko wówczas, kiedy z rzadka docierał do nich wielki przypływ, a później kiedy połączono je z morzem Kanałem Faraonów. Podczas budowy dzisiejszego Kanału Sueskiego potrzeba było aż siedmiu miesięcy, aby basen Jezior Gorzkich napełnił się wodą morską. W lepszej nieco sytuacji znajdowało się jezioro Timsah, które czasami otrzymywało dodatkowy dopływ wody z Nilu poprzez Wadi Tumilat. Pozwoliło mu to przetrwać aż do momentu przekopania kanału Lessepsa. Chociaż same zmiany geologiczne, o których mowa, są faktem oczywistym, umiejscowienie ich przebiegu w czasie napotyka poważne trudności. Toteż zdania uczonych są w tym przypadku niesłychanie rozbieżne. Jedni twierdzą, że proces przemian zakończył się na długo przed epoką historyczną, drudzy, że jeziora połączone były z zatoką jeszcze w czasach Nowego Państwa, a może i w okresie ptolemejskim, inni, zresztą nieliczni, umiejscawiają je dopiero w czasach rzymskich, a nawet arabskich! Wydaje się jednak, że posiadamy świadectwo pozwalające przypuszczać, że w epoce Nowego Państwa połączenie Jezior Gorzkich z morzem już nie istniało, ale że docierały tam jeszcze wówczas wyjątkowo silne przy- 14 pływy. Jest to biblijna opowieść o przejściu Żydów pod wodzą Mojżesza przez Morze Czerwone. Stosunkowo trzeźwy autor, Józef Flawiusz (37 — ok. 103 n.e.), tak relacjonuje na podstawie dostępnych mu źródeł (świętych ksiąg) zatopienie egipskiego pościgu: „... skoro tylko wojsko egipskie znalazło się w łożysku morza, na powrót zawarła się topiel morska, wichrem gnanymi falami waląc się na Egipcjan; z nieba spłynęły strumienie deszczu, przetoczył się ciężki grzmot, trysnęła błyskawica, uderzyły pioruny. Żadnego zgoła nie zabrakło ze zjawisk, którymi gniew Boży zsyła na ludzi zagładę; przytłoczył ich bowiem również mrok nieprzeniknionej nocy..." 2 Przekaz biblijny, dostarczając nam przesłanki datowania omawianego procesu przemian geologicznych, znajduje dopiero w tym kontekście w pełni rozumowo uzasadnione wytłumaczenie. Nie spełniają bowiem tego warunku najczęściej dotychczas przytaczane wyjaśnienia owego biblijnego cudu Mojżesza, które zakładają albo brak dostatecznego rozeznania wojsk egipskich w terenie (we własnym kraju?), albo działanie normalnego, choć silnego przypływu morskiego (który nigdy chyba nie może okazać się groźny dla zorganizowanej grupy zdrowych ludzi). Dopiero jeśli przyjmiemy, że gnane sztormem fale Morza Czerwonego wdarły się do wyschniętego basenu Jezior Gorzkich (Stary Testament nie wymienia Morza Czerwonego, tylko „jam suf", co po hebrajsku znaczy „morze trzcin" i może oznaczać jezioro), którego depresja wynosi dziś 8—9 metrów, a w epoce wyjścia Żydów z Egiptu (które zapewne miało miejsce w XIII wieku p.n.e.) na pewno przekraczała 20 metrów, wszystko staje się zrozumiałe. Z obserwacji takich gwałtownych zjawisk narodzić się mogło owo uporczywe błędne mniemanie starożytnych, jakoby Morze Czerwone mogło, w przypadku przeprowadzenia kanału, zalać Egipt. Legenda ta (jak to jeszcze zobaczymy) stale przewija się w tradycji dotyczącej tego przedsięwzięcia w odniesieniu do rozmaitych władców (przytacza ją również Bolesław Prus w „Faraonie"), aby odżyć niechlubnie jeszcze w czasach nowożytnych na skutek pomyłki w pomiarach napoleońskich inżynierów. Niewykluczone zresztą, że wymyślono ją celowo — mogli to uczynić kapłani obawiający się wzrostu bogactwa, a więc i potęgi faraona, mogli jacyś wrogowie Egiptu. O ile w Wadi Tumilat Kanał Faraonów, w tej czy innej postaci, istniał zapewne niemal przez cały czas dziejów Egiptu, całkiem inaczej rzecz się miała z jego odcinkiem pomiędzy jeziorami a Zatoką Sueską. Tutaj nie zaspokajał on, jak się wydaje, żadnych miejscowych potrzeb, lecz służył wyłącznie ,żegludze. Toteż mógł zostać zbudowany tylko w epoce, gdy władza centralna była wystarczająco silna, aby podjąć tak poważne przedsięwzięcie dla usprawnienia zamorskiej komunikacji Egiptu. Zarówno potrzeba takiego połączenia, jak i zupełnie realne (biorąc pod uwagę osiągnięcia budowlane starożytnych Egipcjan) możliwości jego urzeczywistnienia datują się właściwie już od początku historii Egiptu, - „Dawne dzieje Izraela", II, 16, 3; polski przekład Z. Kubiaka i J. Radożyckiego pod redakcją E. Dąbrowskiego, Poznań 1962. 15 od epoki Starego Państwa. Wydaje się jednak rzeczą pewną, że Kanał Faraonów nie istniał jeszcze w owym okresie, brak bowiem na to jakichkolwiek przesłanek, a nieliczne próby wyciągania tego rodzaju wniosków na podstawie zachowanych tekstów z reguły polegają na mylnej ich interpretacji. Wiemy, że używano wówczas niedogodnych szlaków lądowych wiodących przez pustynię z Delty na półwysep Synaj oraz z doliny Nilu w Górnym Egipcie wąską niecką Wadi Hammamat na wybrzeże Morza Czerwonego w okolicy dzisiejszego miasta Kuseir. Dopiero w epoce Średniego Państwa zaczynamy natrafiać na wzmianki, które można uważać za potwierdzenie istnienia w owym czasie drogi wodnej wiodącej z Nilu na Morze Czerwone. Pierwsza z nich, bardzo zresztą niepewna, znajduje się w opowieści zatytułowanej „Rozbitek", napisanej przez niejakiego Amen-aa na początku rządów XII dynastii, to znaczy w pierwszej połowie XX wieku p.n.e. Bohater opowiadania relacjonuje, jak udał się do kopalni królewskich (niewątpliwie chodzi tu o synajskie kopalnie miedzi) na statku długości 120 łokci (ok. 62,5 m) i szerokości 40 łokci (ok. 21 m), mającym 120 marynarzy załogi. Burza zatopiła okręt na morzu, a fale wyrzuciły naszego żeglarza na jakąś wyspę, na której panował ogromny wąż, tytułujący się władcą kraju Punt. Po czteromiesięcznym pobycie na owej czarodziejskiej wyspie bohatera opowiadania zabrał okręt płynący do Egiptu i po dwóch miesiącach żeglugi przybył on do siedziby swego monarchy. Najważniejszy dla nas fragment owej opowieści brzmi w polskim przekładzie następująco: „... zszedłem na brzeg do statku i zawołałem marynarzy; na brzegu oddałem dziękczynienie panu wyspy, a także tym, co byli na statku. I pojechaliśmy na północ do siedziby monarchy i przybyliśmy do niej w dwa miesiące..." 3 Opowieść rozbitka, poza środkowym epizodem dotyczącym czarodziejskiej wyspy, ma charakter bardzo realistyczny. Tytuł węża umiejscawia przygodę na Morzu Czerwonym, podczas gdy jej punkt początkowy i końcowy znajdują się niewątpliwie w dolinie Nilu. Miejsce, do którego przybywa okręt, nazwano wyraźnie siedzibą monarchy. Z pewnością stąd również wyruszył nasz rozbitek w swą podróż. W owych czasach rezydencją faraonów było It-tawi, położone nad Nilem nie opodal Memfisu, w pobliżu dzisiejszego Liszt. Ponieważ rozbitek ani razu nie wspomina w swym opowiadaniu o przejściu przez pustynię, wygląda na to, że istniało już wówczas żeglowne połączenie Nilu z Morzem Czerwonym. Oczywiście nie należy wyciągać z opowiadania Amen-aa zbyt daleko idących wniosków, ponieważ autor mógł po prostu przemilczeć fakty przejścia przez pustynię, jako nie mające większego znaczenia dla zasadniczego wątku akcji utworu. Co do interpretacji tekstu tej opowieści panują wśród uczonych spore rozbieżności zdań. Istnieją wszakże inne jeszcze przesłanki przemawiające na korzyść przy-/ puszczenia, że w epoce Średniego Państwa korzystano już Z połączenia żeglownego z Morzem Czerwonym. Otóż autorzy klasyczni: Arystoteles, Wg przekładu T. Andrzejewskiego „Opowiadania egipskie", W-wa 1958, s. 106. 16 od epoki Starego Państwa. Wydaje się jednak rzeczą pewną, że Kanał Faraonów nie istniał jeszcze w owym okresie, brak bowiem na to jakichkolwiek przesłanek, a nieliczne próby wyciągania tego rodzaju wniosków na podstawie zachowanych tekstów z reguły polegają na mylnej ich interpretacji. Wiemy, że używano wówczas niedogodnych szlaków lądowych wiodących przez pustynię z Delty na półwysep Synaj oraz z doliny Nilu w Górnym Egipcie wąską niecką Wadi Hammamat na wybrzeże Morza Czerwonego w okolicy dzisiejszego miasta Kuseir. Dopiero w epoce Średniego Państwa zaczynamy natrafiać na wzmianki, które można uważać za potwierdzenie istnienia w owym czasie drogi wodnej wiodącej z Nilu na Morze Czerwone. Pierwsza z nich, bardzo zresztą niepewna, znajduje się w opowieści zatytułowanej „Rozbitek", napisanej przez niejakiego Amen-aa na początku rządów XII dynastii, to znaczy w pierwszej połowie XX wieku p.n.e. Bohater opowiadania relacjonuje, jak udał się do kopalni królewskich (niewątpliwie chodzi tu o synajskie kopalnie miedzi) na statku długości 120 łokci (ok. 62,5 m) i szerokości 40 łokci (ok. 21 m), mającym 120 marynarzy załogi. Burza zatopiła okręt na morzu, a fale wyrzuciły naszego żeglarza na jakąś wyspę, na której panował ogromny wąż, tytułujący się władcą kraju Punt. Po czteromiesięcznym pobycie na owej czarodziejskiej wyspie bohatera opowiadania zabrał okręt płynący do Egiptu i po dwóch miesiącach żeglugi przybył on do siedziby swego monarchy. Najważniejszy dla nas fragment owej opowieści brzmi w polskim przekładzie następująco: „... zszedłem na brzeg do statku i zawołałem marynarzy; na brzegu oddałem dziękczynienie panu wyspy, a także tym, co byli na statku. I pojechaliśmy na północ do siedziby monarchy i przybyliśmy do niej w dwa miesiące..." 3 Opowieść rozbitka, poza środkowym epizodem dotyczącym czarodziejskiej wyspy, ma charakter bardzo realistyczny. Tytuł węża umiejscawia przygodę na Morzu Czerwonym, podczas gdy jej punkt początkowy i końcowy znajdują się niewątpliwie w dolinie Nilu. Miejsce, do którego przybywa okręt, nazwano wyraźnie siedzibą monarchy. Z pewnością stąd również wyruszył nasz rozbitek w swą podróż. W owych czasach rezydencją faraonów było It-tawi, położone nad Nilem nie opodal Memfisu, w pobliżu dzisiejszego Liszt. Ponieważ rozbitek ani razu nie wspomina w swym opowiadaniu o przejściu przez pustynię, wygląda na to, że istniało już wówczas żeglowne połączenie Nilu z Morzem Czerwonym. Oczywiście nie należy wyciągać z opowiadania Amen-aa zbyt daleko idących wniosków, ponieważ autor mógł po prostu przemilczeć fakty przejścia przez pustynię, jako nie mające większego znaczenia dla zasadniczego wątku akcji utworu. Co do interpretacji tekstu tej opowieści panują wśród uczonych spore rozbieżności zdań. Istnieją wszakże inne jeszcze przesłanki przemawiające na korzyść przypuszczenia, że w epoce Średniego Państwa korzystano już z połączenia żeglownego z Morzem Czerwonym. Otóż autorzy klasyczni: Arystoteles, 1 Wg przekładu T. Andrzejewskiego „Opowiadania egipskie", W-wa 1958, s. 106. 16 Okręt egipski z II tysiąclecia p. n. c. Strabon i Pliniusz, przypisują zbudowanie Kanału Faraonów (a co najmniej próbę przekopania go) królowi Sezostrisowi. Strabon z Amazei (ok. 68 p.n.e. — 20 n.e.), najznakomitszy geograf grecki, który zwiedził Egipt i dokładnie go opisał, tak pisze w swym dziele zatytułowanym „Zapiski geograficzne" (XVII, 1, 25): „Jest inny kanał, który wpada do Morza Czerwonego w Zatoce Arabskiej w pobliżu miasta Arsinoe, które niektórzy nazywają Kleopatris. Płynie on również przez Jeziora Gorzkie, jak je zowią, ponieważ były gorzkie w dawniejszych czasach, ale kiedy przeprowadzono przez nie rzeczny kanał, wody ich uległy przemianie na skutek zmieszania się z wodą rzeki i teraz dobrze podtrzymują ryby; pełno tu także ptactwa wodnego. Kanał ów został najpierw wykopany przez Sezostrisa przed wojną trojańską — chociaż niektórzy podają, że przez syna Psametycha (tzn. Nechao II), który to dzieło rozpoczął i umarł, a później przez Dariusza I, który następnie przystąpił do pracy nad nim. Ale i jemu również wyperswadowano ów zamysł błędną informacją, tak że zaniechał prac bliskich ukończenia. Powiedziano mu bowiem, że Morze Czerwone położone jest wyżej niż Egipt i może go zatopić, jeśli utoruje mu się drogę, przebijając oddzielający je Przesmyk Sueski. Jednakże królowie ptolemejscy przekopali ów przesmyk, tworząc prostą sztuczną drogę wodną, którą łatwo można było w razie potrzeby dotrzeć na otwarte morze lub na odwrót". Natomiast Kajus Pliniusz Sekundus (23 —79 n.e.), zwany często „Starszym", w swej „Historii Naturalnej" podaje: „... port Daneon; Sezostrys, król Egiptu, najpierwszy ze wszystkich powziął zamiar wyprowadzić od niego kanał żeglowny przez przestrzeń 1 — Przygody pionierów cvwiitsaeti * * Okręty królowej Hatszepsut powracają z krainy Punt — płaskorzeźba ze świątyni w Deir eł-Bahari 6 200 000 kroków długą (albowiem taka jest odległość od Morza Czerwonego do rzeki) aż do Nilu, w miejscu gdzie ten do wspomnianej już delty płynie..." 4 Aczkolwiek autorom klasycznym nie należy bynajmniej ufać bez zastrzeżeń, zwłaszcza gdy opisują zdarzenia odległe od nich w czasie o wiele stuleci i pomimo że relacje ich są w niektórych punktach sprzeczne, a także zawierają bezsporne błędy (na przykład twierdzenie, że Dariusz nie ukończył budowy kanału, które, jak się przekonamy, zupełnie nie odpowiada faktom), owa zgodność ich świadectw ze współczesnym domniemanemu przedsięwzięciu utworem literackim jest bez wątpienia znamienna i nie można jej lekceważyć. U źródeł legendy o Sezostrisie, który w czasach greckich był już postacią na poły mityczną, której przypisywano rozmaite osiągnięcia innych królów, leżą bohaterskie czyny i dzieła faraonów XII dynastii: Sezostrisa I (1971 — 1928 p.n.e.) i Sezostrisa III (1878 — 1843 p.n.e.). Imię tych królów niekiedy bywa podawane w formie: Senusert. W ciągu wieków legenda ta narastała i trudno powiedzieć, które jej elementy zawierają ziarno prawdy. Herodot, żyjący kilkaset lat wcześniej od wspomnianych autorów (ok. 489 — ok. 425 p.n.e.), nie wymienia wprawdzie Kanału Faraonów wśród licznych osiągnięć Sezostrisa, które opisuje. Przypisuje mu jednak budowę wszystkich kanałów nawadniających przy użyciu niewolników zdobytych podczas zwycięskich wypraw wojennych — co w sposób oczywisty nie może odpowiadać rzeczywistości. Nie jest więc chyba wykluczone, że za rządów XII dynastii rzeczywiście wprowadzono komunikację wodną z Morzem Czerwonym. Gwałtowny 4 Według przekładu J. Łukaszewicza, Poznań 1845, ks. VI, r. II, ?. 491. 18 rozwój penetracji tego morza, jaki powinien w następstwie tego faktu nastąpić, mógł podniecić wyobraźnię współczesnych i znaleźć odbicie w literaturze. „Rozbitek" byłby więc próbką zainspirowanych w ten sposób opowieści o wyprawach na Morze Czerwone. Należy jednak zaznaczyć, że inne opowiadania z tego okresu mówią o podróżach przez pustynię ku wybrzeżom Zatoki Arabskiej, co stawia powyższą hipotezę pod dużym znakiem zapytania. Nie inaczej przedstawia się problem istnienia komunikacji wodnej Nil — Morze Czerwone w epoce Nowego Państwa. I tutaj przesłanki są wątpliwe, a bezpośrednich świadectw brak. Jedną z najbardziej interesujących przesłanek tego okresu, przemawiających za istnieniem Kanału Faraonów, są sceny zdobiące świątynię w Deir el-Bahari, wystawioną na rozkaz słynnej królowej Hatszepsut (1504 — 1483 p.n.e.) przez jej faworyta, architekta Sen-muta. Przedstawiają one wyprawę do kraju Punt. Widzimy tam między innymi flotę powracającą z tej podróży, przybijającą do brzegu w Tebach. Wydaje się na pozór, że wskazuje to na istnienie kanału, tym bardziej że artyści nigdzie nie przedstawili scen przeprawy przez pustynię. Ale i tutaj przed wyciągnięciem zbyt daleko idących wniosków powstrzymuje nas obawa, że mamy po prostu do czynienia z pewnego rodzaju konwencją artystyczną, pomijającą sceny drugorzędne po to, aby bardziej uwypuklić tematykę scen głównych — w tym przypadku przedstawiających pobyt Egipcjan w kraju Punt oraz ich powrót do stolicy. Często jako jednego z twórców Kanału Faraonów wymienia się Ramzesa Wielkiego. Brak jednak jakichkolwiek przemawiających za tym dowodów. Przypuszczalnie przyczyną tego nieporozumienia była mylna, obecnie już zarzucona, identyfikacja tego faraona z legendarnym Sezostrisem. Ale wyprawa do kraju Punt wysłana przez Ramzesa III (1198 — 1166 p.n.e.), 19 jedyna w tym okresie, o której przebiegu mamy pełne informacje, powróciła do doliny Nilu poprzez pustynie, przybywając do Koptos. Tak więc istnienie kanału w epoce Nowego Państwa jest nad wyraz wątpliwe. Dopiero kiedy na tron Egiptu wstąpił Nechao II, drugi z kolei władca dynastii XXVI, zwanej saicką od miasta Sais w zachodniej Delcie, podjęto pierwszą historycznie pewną próbę- przekopania kanału łączącego Nil z Morzem Czerwonym. Nechao był człowiekiem o szerokich horyzontach, ambitnych planach i niewyczerpanej energii. Zapisał się chlubnie w historii nie tylko pracami nad Kanałem Faraonów i umocnieniem morskiej potęgi Egiptu. On to również, jak pisze Herodot: „... wysłał Fenicjan na okrętach z tym poleceniem, ażeby w drodze powrotnej wpłynęli przez Słupy Heraklesa (tj. Cieśninę Gibraltarską) na morze północne (tj. Śródziemne) i tą drogą wrócili do Egiptu. Fenicjanie więc wyruszyli z Morza Czerwonego i płynęli przez morze południowe (tj. Ocean Indyjski). Ilekroć nastała jesień, lądowali i obsiewali pola, do jakiejkolwiek w danym razie okolicy Libii (tj. Afryki) dotarli, i oczekiwali tam żniw; a skoro zboże zżęli, płynęli dalej, tak że po upływie dwóch lat skręcili w trzecim roku przy Słupach Heraklesa i przybyli do Egiptu. A opowiadali oni — co mnie nie wydaje się wiarygodne, może jednak komuś innemu — że podczas swej jazdy dokoła Libii mieli słońce po prawej stronie. Tak poznano po raz pierwszy tę część ziemi" \ Powodem, dla którego uważamy dziś tę wyprawę wokół Afryki za fakt historyczny, jest przede wszystkim owa niewiarygodna zdaniem Herodota informacja o słońcu po prawej stronie. Wiadomość ta, która skłoniła geografię starożytną do uznania relacji za bezsensowną, jest dla nas pierwszorzędnym dowodem, że Fenicjanie Nechao naprawdę opłynęli kontynent afrykański. Płynąc bowiem podanym kursem na południe od równika, mieli rzeczywiście słońce z prawej strony, to znaczy od północy. Trudno się dziwić, że niełatwo było w to wówczas uwierzyć ludziom żyjącym stale na północ od równika. Wróćmy jednak do sprawy kanału. Oto co pisze Herodot o tym przedsięwzięciu (nazywając faraona z grecka Nekosem): „On pierwszy przystąpił do budowy kanału, prowadzącego do Morza Czerwonego, który potem Pers Dariusz powtórnie wykopał. Długość jego wynosi cztery dni żeglugi, a wszerz został on tak wykopany, że dwie try-remy, pędzone wiosłami, mogły płynąć obok siebie. Wodę do kanału skierowano z Nilu, mianowicie nieco powyżej miasta Bubastis, mimo arabskiego miasta Patumos; kanał ten sięga aż do Morza Czerwonego. Naprzód biegnie przez części Równiny Egipskiej zwrócone ku Arabii; powyżej przylega do tej równiny rozciągające się naprzeciw Memfis pasmo gór, w którym znajdują się kamieniołomy. Otóż u stóp tych gór idzie kanał na dużej przestrzeni od zachodu na wschód, a potem posuwa się naprzód przez rozpadliny skalne i zdąża od gór na południe do Zatoki Arabskiej. Tam gdzie jest najmniejsza i najkrótsza droga do przejścia z morza północnego na południowe, zwane też Czerwonym, od pasma gór Kassyjskich, któ- iv dzieli stadiów dłuższy, /ginęło ¦ /jnialiil pr.h II ?I?/1 jonie nak ] ii.i ¦ 17.014 ku / nic i dzenii osienii znalez /A\X'V. w ata się na sc u / siedzi metn izasó się -Steli innych ???i] 5 Herodot, „Dzieje", ??, 42, w przekładzie S. Hammera, W-wa 1954, s. 287—288. 20 re dzieli Egipt od Syrii, aż do Zatoki Arabskiej — jest dokładnie tysiąc stadiów (ok. 180 km). To jest najkrótsza droga, ale kanał jest znacznie dłuższy, ponieważ ma więcej zagięć. Przy wykopywaniu go za króla Nekosa zginęło sto dwadzieścia tysięcy Egipcjan. W ciągu pracy nad przekopem zaniechał jej Nekos, gdyż stanęło mu w drodze orzeczenie wyroczni, że pracuje on dla przyszłych korzyści barbarzyńcy. Barbarzyńcami zaś nazywają Egipcjanie tych wszystkich, którzy nie mówią tym samym co oni językiem" h. Ta relacja Herodota wydaje się o tyle wiarygodna, że dotyczy wypadków niezbyt odległych od jego czasów, ponadto oparta jest na osobistej znajomości Egiptu i danych uzyskanych od miejscowych informatorów. Jednak podana przez niego wersja zaniechania przez Nechao przedsięwzięcia na skutek niepomyślnej wyroczni ma wyraźny charakter legendy stworzonej ex post, w związku z późniejszymi wydarzeniami — w tym przypadku z podbojem Egiptu przez Persów. Wydaje się, że Nechao rzeczywiście nie ukończył budowy kanału, ale po prostu dlatego, że umarł przedwcześnie. Pierwszym władcą Egiptu, o którym wiemy z całą pewnością, że przeprowadził kanał łączący Nil z Morzem Czerwonym, nie był jednak żaden z rodzimych faraonów, ale perski zdobywca, Król Królów Dariusz Wielki (522 — 486 p.n.e.), w swej egipskiej prowincji panujący pod imieniem Stitu-Re. Egipt włączony został do monarchii Achemenidów w 525 roku p.n.e. przez poprzednika Dariusza na tronie perskim, Kambyzesa (529 — 522 p.n.e.). Jeszcze stosunkowo niedawno sprawa, czy Dariusz rzeczywiście ukończył budowę kanału, była dyskusyjna, ponieważ powątpiewali w to niektórzy z autorów klasycznych — Diodor, Strabon i Pliniusz. Na potwierdzenie tego faktu nauka musiała poczekać do roku 1866, kiedy to podczas robót przy Kanale Sueskim natrafiono na zagrzebane w piaskach osiemnaście kawałków czerwonego granitu. Po złożeniu ich okazało się, że była to stela wystawiona dla upamiętnienia otwarcia kanału, opatrzona czterojęzyczną inskrypcją oraz kartuszem Dariusza. W następnych latach znaleziono dalsze podobne stele. Stały one na prawym brzegu kanału (patrząc od strony żeglarza płynącego ku Morzu Czerwonemu), w miejscach zapewniających dobrą ich widoczność ze statków. Pierwsza z nich znajdowała się w Tell el-Maszutah w pobliżu dzisiejszej Ismailii. Druga wznosiła się na wzgórzu pomiędzy jeziorem Timsah a Jeziorami Gorzkimi, w miejscu zwanym Serapeum. Trzecia stała koło Małego Jeziora Gorzkiego w sąsiedztwie miejscowości Kabret, ostatnią zaś, czwartą, ustawiono 6 kilometrów na północ od Suezu. Trzy z owych stel zachowały się do naszych czasów, co prawda w bardzo złym stanie. Stela z Serapeum nie dochowała się — znamy tylko jej usytuowanie. Stele miały inskrypcje, wyryte na dwu powierzchniach bocznych: z jednej strony tekst egipski, z drugiej napisy klinowe. Podobnie jak i na innych pomnikach Króla Królów inskrypcja klinowa składała się z trzech " Tamże, II, 158, s. 191. 21 Jedna ze stel granitowych ¦wystawionych przez Dariusza Wielkiego dla upamiętnienia otwarcia kanału żeglownego Nil — Morze Czerwone części odtwarzających jednobrzmiące oświadczenie Dariusza w językach: perskim, elamickim i babilońskim. Głosiło ono: „Wielki jest Bóg Ahura Mazda, stwórca nieba, stwórca ziemi, sprawca pomyślności ludzkiej, który powierzył to królestwo Królowi Dariuszowi — królestwo wielkie, bogate w konie i ludzi. Jam jest Dariusz, Wielki Król, Król Królów, władca krain zamieszkanych przez ludy wielu ras, pan tej rozległej ziemi, syn Hystaspesa, Ache-menidy. Tako rzecze Król Dariusz: Jestem Persem. Przybyłem z Persji z wojskiem i podbiłem Egipt. Rozkazałem wykopać ten kanał od rzeki, która jest w Egipcie, zwanej Nil, aż do gorzkiego morza, które sięga Persji. Kanał ten został wykopany zgodnie z moją wolą, a okręty żeglują nim z Egiptu do Persji, tak jak sobie tego życzyłem". Teksty klinowe nie podają żadnych szczegółów dotyczących realizacji przedsięwzięcia. Wyjaśnienia te zarezerwowane były dla napisu hierogli- 22 ficznego, który sam jeden zajmował tyle miejsca, co wszystkie trzy wersje klinowe razem wzięte. Niestety, tekst egipski zachował się bardzo źle i możemy z niego odczytać jedynie urywki zdań. Trudno na ich podstawie odtworzyć przebieg prac nad kanałem. To, co udało się odcyfrować, zawiera poza wyrazami czołobitności w stosunku do wielkiego króla, „którego oby czciły wszystkie ziemie i krainy, leżąc przed nim plackiem", informację, z której prawdopodobnie wynika, że pierwszym zarządzeniem Dariusza w tej sprawie było wysłanie statku dla sprawdzenia, czy kanał jest żeglowny. Na stelach podano, że owo rozpoznanie wstępne wykazało brak wody na odległości ośmiu itrw — odpowiadającej około 88 kilometrom. Wówczas król zarządził rozpoczęcie robót, a po ich zakończeniu flota złożona z 24 (lub 32) okrętów załadowanych daniną w naturze udała się kanałem w podróż do Persji. Nakazana przez Dariusza inspekcja kanału potwierdza podane przez Herodota, Diodora i Strabona informacje o pracach nad przekopaniem kanału podjętych wiek wcześniej przez faraona Nechao. Niewątpliwie to właśnie jego budowlę rozkazał zlustrować Achemenida. Fakt ten podkreśla szczególnie dużą wagę relacji Herodota, niemal współczesnego opisywanym tu wypadkom, bo żyjącego w V wieku p.n.e. Zwróćmy uwagę, że w przeciwieństwie do niektórych innych autorów klasycznych Herodot nie ma najmniejszych wątpliwości, że Dariusz wykopał kanał. Jest to dla niego fakt bezsporny i tak powszechnie znany, że ogranicza się tylko do jego odnotowania. Zgodnie z inskrypcjami na stelach, w kanale brakowało wody na długości około 88 kilometrów. Odpowiada to niemal dokładnie długości odcinka kanału przechodzącego przez Jeziora Gorzkie pomiędzy skrajnymi stelami Dariusza, od Tell el-Maszutah do Suezu. Na tej podstawie można przypuszczać, że to właśnie ten odcinek kanału wykopał król perski, urzeczywistniając w ten sposób poniechany zamysł faraona Nechao. O ile hipoteza ta odpowiada rzeczywistości, można na jej podstawie wnioskować, że w końcu VI wieku p.n.e. Jeziora Gorzkie były już suche, a wody Zatoki Sueskiej cofnięte do okolic obecnych lagun Suezu. Zresztą kto wie, czy fakt wstępnej podróży inspekcyjnej nie świadczy sam przez się o tym, że kanał istniał już wcześniej i tylko uległ częściowemu zasypaniu przez piaski? Uczeni ustalili dokładną datę przekopania kanału Nil — Morze Czerwone przez Dariusza. Nastąpiło to w 518 roku p.n.e. Niewątpliwie decyzja Króla Królów podyktowana została tak charakterystyczną dla imperium Achemenidów dążnością do ulepszania komunikacji pomiędzy kresowymi prowincjami a Persją właściwą. Ówcześni władcy perscy nie żałowali na to sił i środków, których zresztą mieli pod dostatkiem. Dalsze losy kanału były odbiciem historii Egiptu. Odnawiano go i utrzymywano, gdy władza centralna była silna, a u steru państwa znajdowali się mądrzy i dalekowzroczni mężowie stanu. W okresach słabości wewnętrznej i upadku kanał powoli ulegał dewastacji, zasypywany nieprzerwa- 23 nie przez ruchome piaski. Wiemy, że najpotężniejszy władca Egiptu hellenistycznego, Ptolemeusz Filadelfos (283 — 246 p.n.e.), odbudował kanał Dariusza. Pliniusz pisze o nim, że: „... wyprowadził kanał, sto stóp szeroki, 40 głęboki i 37 500 kroków długi, aż do źródeł gorzkich. Od dalszego wyprowadzenia wstrzymała go obawa zalewu, znalazł bowiem Morze Czerwone o trzy łokcie wyższym od ziemi egipskiej. Niektórzy nie przywodzą tej przyczyny, lecz twierdzą, (iż dlatego zaniechano zamysłu), ażeby wpuszczona woda morska nie zepsuła wody Nilu, jedynej do picia..." Oczywiście wiadomość o nieukończeniu budowy kanału (Pliniusz zresztą twierdzi, że żaden z władców porywających się na to przedsięwzięcie nie urzeczywistnił go) mija się z prawdą. Strabon nie tylko wyraźnie stwierdza, że widział na własne oczy kanał „zapełniony ładownymi statkami", ale ponadto opisuje zamykające go wrota, które można by uznać za pierwowzór o wiele późniejszych śluz kanałowych. Prawdopodobnie budowniczym chodziło o zachowanie umożliwiającego żeglugę poziomu wody w kanale w okresie niskiego stanu wody na Nilu. Niewykluczone jednak, że były to bramy ustawione jedynie w celu kontroli żeglugi na kanale czy pobierania za nią opłat. W każdym razie z relacji Pliniusza możemy wyciągnąć wniosek, że około 70 roku n.e., kiedy piastował on stanowisko dowódcy jednego z legionów stacjonujących w Egipcie, kanał nie tylko był od dawna nieczynny, ale w stanie takiego upadku, że przynajmniej miejscami nie zostało z niego ani śladu. Upadek ten musiał nastąpić już' w okresie ptole-mejskim, Plutarch bowiem podaje, że kiedy po bitwie pod Akcjum (31 r. p.n.e.) Kleopatra zamierzała przeprawić swą flotę na Morze Czerwone, kanał nadawał się do użytku tylko na niewielkich odcinkach. Dalsze jego losy znamy tylko fragmentarycznie z rozsianych tu i ówdzie przypadkowych wzmianek w rozmaitych przekazach historycznych. Podobno rzymski cesarz Hadrian (117 — 138 n.e.) odbudował połączenie wodne Nilu z Morzem Czerwonym i nazwał je na cześć swego poprzednika i dobroczyńcy „Rzeką Trajana" 7. Zapewne jednak nie na długo. Po podbiciu Egiptu w 641 roku n.e. kalif Omar (634 — 644) rozkazuje odnowić kanał. Odtąd służy on okrętom arabskim przez z górą sto lat. Między innymi dowiadujemy się o jego istnieniu i funkcjonowaniu od geografa irlandzkiego Dicuilusa, który przebywał na dworze Karola Wielkiego. W swym dziele, napisanym około roku 825, opowiada on o podróży mnicha irlandzkiego Fidelisa, który około roku 750, po odbyciu pielgrzymki do Jerozolimy, odwiedził Egipt i dotarł kanałem na Morze Czerwone. Pisze on: „Nie znalazłem wprawdzie nigdzie u żadnego kronikarza wzmianki o tym, by jakieś ramię Nilu wpadało do Morza Czerwonego, ale brat Fidelis opowiedział o tym i potwierdził to w mojej obecności. Według jego słów zarówno duchowni, jak i świeccy pielgrzymi, którzy przybyli do Jerozolimy, pojechali dalej nad Nil. Następnie wsiedli na okręty stojące na Nilu i dotarli tam, gdzie Nil wpada do Morza Czerwonego..." Amnis Traianus; Tiajan (98 — 117 n.e.) adoptował Hadriana. 24 / W 767 roku kalif al-Mansur „Zwycięski" (745 — 775), założyciel Bagdadu, polecił zasypać kanał, aby udaremnić swym egipskim poddanym, którzy właśnie wzniecili przeciwko niemu powstanie, wykorzystanie owej drogi wodnej. Dowiedział się bowiem, że zamierzali oni tędy przerzucić swe wojska w celu zaatakowania jego garnizonów. Jeszcze w końcu XV wieku istniały wyraźne ślady kanału. Pisze o tym mnich Battista d'Imola, jeden z wysłanników papieskich, którzy około 1485 roku udawali się poprzez Egipt do Abisynii. A oto jego relacja: „Drugiego dnia po naszym wyjeździe z Kairu dotarliśmy do Morza Czerwonego i następnego dnia przekroczyliśmy szeroki rów. Kazał go wykopać Sezostris, król Egiptu, a potem Dariusz perski i Ptolemeusz; miał sto stóp szerokości, to znaczy trzydzieści pięć kroków, i trzydzieści stóp głębokości, łączył Morze Czerwone z Morzem Śródziemnym. Ale że Ocean Indyjski ma wyższy poziom niż Morze Śródziemne, królowie ci nie chcieli ukończyć kanału. Albowiem połączenie tych mórz zalałoby wodą cały Egipt. Resztki tego kanału budzą jeszcze dziś podziw, choć piasek naniesiony przez samum zasypał go miejscami aż do połowy". Wiele stuleci minęło od zasypania kanału, zanim ponownie pomyślano o jego odnowie. Pierwszym z nowożytnych mężów stanu, który poważnie zamierzał doprowadzić do skutku połączenie Morza Śródziemnego z Czerwonym, był wielki wezyr sułtana tureckiego Selima II (1566 — 1574), Mo-hammed Sokolli. Pragnął on w ten sposób zapewnić potężnej flocie osmańskiej całkowitą kontrolę Morza Czerwonego, a nawet Oceanu Indyjskiego. Ostatecznie Sokolli zaniechał realizacji swych planów, którym na przeszkodzie stanęły zamieszki w Jemenie. Mówiąc o Sokollim wypada wspomnieć i o innym interesującym planowanym przez niego kanale.