15833

Szczegóły
Tytuł 15833
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15833 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15833 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15833 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Gerald A. Browne Kamie� 588 Dla Merle Lynn Browne, Maggie Browne Miller, Cindy Montana Browne oraz Peggy i Whipa Alley�w PODZI�KOWANIE Autor wyra�a sw� wdzi�czno�� wszystkim, kt�rzy dopomogli mu w napisaniu tej ksi��ki. Szczeg�lne podzi�kowania nale�� si� Jonathanowi W. Stewardowi, doktorowi nauk medycznych, asystentowi profesora psychiatrii klinicznej na wydziale lekarskim Uniwersytetu Kolumbii, pe�ni�cemu r�wnocze�nie obowi�zki psychiatry w Stanowym Instytucie Psychiatrii w Nowym Jorku; Mandnowi S. Belsky'emu, doktorowi nauk medycznych; doktor Ruth Ochrock; Rogerowi D. Powellowi, doktorowi nauk medycznych, chirurgowi ortopedzie; dyplomowanej piel�gniarce N. Cox; Thomasowi Gouge z Centrum Medycznego Uniwersytetu w Nowym Jorku. A tak�e Benowi Jacobsonowi, emerytowanemu detektywowi z nowojorskiej policji; Jerome'owi Allanowi Landau, prawnikowi, by�emu agentowi s�u�b specjalnych; Departamentowi Skarbu Stan�w Zjednoczonych; Urz�dowi Skarbowemu; Wywiadowi oraz Si�om Uderzeniowym Stan�w Zjednoczonych do Zwalczania Zorganizowanej Przest�pczo�ci; Scottowi Townerowi, gem-mologowi z A.I.G.; Simonowi Abrahamowi, prezesowi Amasian Gems Inc., Nowy Jork, Bangkok, Genewa. Jak r�wnie� Adnanowi Khashoggi, Robertowi Shaheenowi, Robertowi J. i Patrycji Lovejoy, Richardowi i Anastazji Capalbo, Bernardowi i Patrycji Nunez, Lucienne Dodge, Pii Kaza�, paryskiemu wydawcy �Harper's Bazar", Michaelowi i Susan Torlenom, Jackowi Tirmanowi. Oraz Sterlingowi Lordowi i Ann Harris. Znowu szczotkowa�a w�osy. Janet Springer siedzia�a w wielkim fotelu i nie zwraca�a szczeg�lnej uwagi na to, co robi. Gdy kt�re� poci�gni�cie szczotk� po sk�rze g�owy okazywa�o si� zbyt bolesne, zmniejsza�a nacisk, rozwiera�a nieco zaci�ni�te na uchwycie palce, po czym wraca�a do szczotkowania. Robi�a to ju� ponad godzin�. Nierzadko dochodzi�a do trzech. Miarowo przeci�ga�a szczotk� po pasmach ciemnych, prostych, si�gaj�cych ramion w�os�w. Czesanie powodowa�o s�abe wy�adowania elektryczne, kt�re Janet wydawa�y si� czym� przyjemnym. Pod koniec ka�dego poci�gni�cia wstrz�sa�a gwa�townie szczotk�, jakby chcia�a str�ci� z niej jaki� proch. Stale powtarza�a sobie, �e to g�upota, �e ani troch� nie wierzy, by szczotkowanie, cho�by nie wiadomo jak silne, mog�o co� zmieni� wewn�trz g�owy. A jednak cz�sto si�ga�a po szczotk�, zw�aszcza gdy czu�a, �e jej dni zawieszenia dobiegaj� kresu. Prawe rami� Janet zdawa�o si� zupe�nie niezale�ne od reszty cia�a, nieruchomej niczym ska�a. Stopy, precyzyjnie z��czone, spoczywa�y na pod�odze, kostki si� styka�y. R�wno ustawione kolana i uda s�u�y�y za podpor� wolnej r�ce. Siedzia�a przesadnie wyprostowana, z usztywnionym torsem, z piersiami i g�ow� wypchni�tymi do przodu przez �uk kr�gos�upa. Kto� m�g�by pomy�le�, �e przybra�a t� poz� specjalnie, chc�c na przyk�ad zwr�ci� na siebie uwag�. W rzeczywisto�ci Janet nie zrobi�a tego celowo. To przysz�o samo, stopniowo zaciska�o jej wargi i przes�ania�o oczy, tak �e teraz patrzy�y bardziej w g��b czaszki ni� na zewn�trz. Przez umys� z niebywa�� szybko�ci� przemyka�y my�li, jedna dziwniejsza od drugiej. Janet czu�a si� tak, jakby jej w�asny m�zg usi�owa� sam si� zagubi� w gmatwaninie ukrytych pod czaszk� zwoj�w. Zna�a te symptomy. Wiedzia�a, do czego prowadz�. Walka z nimi by�a bezcelowa. Nie oczekiwa�a w�a�ciwie, �e na zawsze pozostanie w stanie zawieszenia. Mia�a tylko cich� nadzieje. Nawet par� dodatkowych dni by�oby b�ogos�awie�stwem. Oznaki zmian. Zacz�y si� w ubieg�ym tygodniu. Pocz�tkowo niemal niezauwa�alne, szybko przerodzi�y si� w cz�ste wybuchy z�o�ci, prowokowane przez byle drobiazg, jak cho�by to, �e nie potrafi�a odnale�� w ksi��ce miejsca, w kt�rym przerwa�a lektur�, albo �e niepos�uszny znaczek pocztowy ze�lizgn�� si� i zosta� przyklejony na opak w rogu koperty. Cz�ciej wypuszcza�a z r�k r�ne przedmioty. Gdy do tego dochodzi�o, gdy wypad� jej futera� na okulary lub cokolwiek innego, natychmiast obarcza�a win� upuszczony przedmiot i za kar� go kopa�a. Rozmawia�a g�o�niej i szybciej. Rozsadza�a j� energia. Roz�adowywa�a j� cz�ciowo, k�ad�c si� na pod�odze i wykonuj�c sto wznos�w tu�owia ze stopami zaczepionymi o ��ko. U�ywaj�c bia�ej, we�nianej skarpetki odkurza�a pod�og� pod ��kiem oraz szaf�. O drugiej nad ranem obskubywa�a zmechacon� we�n� ze swych ciemnych swetr�w. Jej sen by� kr�tki i przypomina� wype�nione czerni� przerwy. Pe�na �wiadomo�� wraca�a z chwil� otwarcia powiek. Ostatniej nocy nie spa�a wcale. Ca�ymi godzinami le�a�a nago bez �adnego przykrycia. Dreszcze dostarcza�y pewnej rozrywki. Co jaki� czas przez kwadrat przejrzystego plastiku w drzwiach spogl�da�a na ni� czyja� twarz. Janet siada�a w�wczas i posy�a�a w t� stron� niespokojne spojrzenie. W kt�rym� momencie wsta�a, po czym przez d�u�sz� chwil� kr��y�a po pokoju z zamkni�tymi oczami, poniewa� w ten spos�b �atwiej jej by�o udawa�, �e porusza si� pewnie i celowo. Kiedy wr�ci�a do ��ka i po�o�y�a si� na wznak, zamkni�cie oczu tylko wszystko pogorszy�o. My�li sp�yn�y w ty� g�owy, tworz�c bez�adn� stert�, z kt�rej co rusz strzela�y do g�ry jakie� oderwane strz�pki. Pragnienia bez szans na spe�nienie. Powracaj�ce wspomnienia. Liczne marzenia seksualne. O �wicie przysz�o jej do g�owy, �eby si� spakowa�. Zacz�a w my�lach przegl�da� swoje rzeczy, wybieraj�c te, kt�re wyda�y si� jej odpowiednie na t� por� roku. Kwiecie� w Rzymie. Dwudziestosze�cioletnia Janet Springer. Przebywa�a w High Meadow od trzech lat. W �adnej klinice nie wytrzyma�a tak d�ugo. W ci�gu poprzednich dziesi�ciu lat odwiedzi�a pi�� innych prywatnych klinik. Zawsze mie�ci�y si� one w obszernych domach, b�d�cych dawnymi wiejskimi rezydencjami bogatych miesz- 10 czuch�w. Wzniesiono je w czasach, gdy nie trzeba by�o si� martwi� o ogrzewanie czy s�u�b�. Otoczone przez rozleg�e posiad�o�ci, le��ce nieco na uboczu, doskonale spe�nia�y sw� now� rol�. (Kt� zgadnie, ilu spo�r�d pierwotnych w�a�cicieli i ich potomk�w powr�ci�o tutaj na przestrzeni lat i przebywa�o w znanych sobie pokojach?) Janet nazwa�a kliniki �przechowalniami". Tam w�a�nie j� przetrzymywali. W niewielkiej odleg�o�ci od rodzinnego domu. Przenosili j� z jednej przechowalni do drugiej, poniewa� zawsze stwarza�a problemy. Kliniki, kt�re zgodzi�y si� j� przyj��, wcze�niej czy p�niej �a�owa�y swojej decyzji. W ko�cu pod byle pretekstem zaczyna�y nalega�, aby rodzina zabra�a Janet gdzie indziej. W niekt�rych plac�wkach zupe�nie uczciwie przyznawano, �e nie mog� sobie z ni� poradzi�. Stanowi�a przypadek zbyt skomplikowany, nie potrafiono zapewni� jej odpowiedniej terapii. Wszyscy woleli pacjenta zachowuj�cego si� niczym oswojony ptak, kt�remu do dzioba o wyznaczonej porze mo�na podawa� ustalone dawki ust�pliwo�ci i spokoju. Ca�y personel kliniki, zaczynaj�c od piel�gniarek, a na naczelnych lekarzach ko�cz�c, uzale�niony by� od lek�w w stopniu nie mniejszym ni� pacjenci. O wszystkim decydowa�o tyle i tyle miligram�w tego czy tamtego. Janet stanowi�a pod tym wzgl�dem wyj�tek. Nie dlatego, by odmawia�a przyjmowania lek�w; z ch�ci� po�kn�aby wszystko i z prawdziw� wdzi�czno�ci� powita�a popraw�. Thorazin by� pierwszym specyfikiem, jaki na niej wypr�bowano. Jej organizm go nie tolerowa�, podobnie jak wszystkich chloro-promazyn. Haloperidol tak�e wywo�ywa� ujemne reakcje. W przypadku Janet najbardziej obiecuj�cy wydawa� si� w�glan litu. Poprosi�a o informacje na temat tego �rodka, po czym kilkakrotnie przeczyta�a wszystkie dostarczone materia�y. Nabra�a przekonania, �e lit jest jej przeznaczeniem. Wszystkie k�opoty, jakie mia�a do tej pory z lekami, by�y wr�cz niezb�dne � prowadzi�y j� bowiem do litu. Lit by� cudowny. Potrafi� z�agodzi� skrajne napi�cia emocjonalne, niepokoje i l�ki. Utrzymywa� j� w stanie r�wnowagi. Nigdy wi�cej chora g�owa nie rozhu�ta jej na tym straszliwym wahadle. Lit dopom�g� ju� innym ludziom cierpi�cym na psychozy maniakalno-depresyjne. Pragn�a go. Modli�a si�, by organizm m�g� go zaakceptowa�. Dyrektor kliniki przestudiowa� histori� choroby Janet wyj�tkowo starannie. Nietolerancja na leki nakaza�a mu ostro�no��. Stwierdzi�, �e nie wiedzie� czemu pacjentce nigdy nie podawano litu. By� mo�e uwa�ano ten lek za zbyt ma�o znany, radykalny, nawet niebezpieczny. 11 On sam uzyskiwa� dotychczas wy��cznie pozytywne rezultaty. Je�eli lit sprawdzi si� tak�e u tej trudnej pacjentki, w naukowym dorobku dyrektora przyb�dzie zas�ug. Mo�e nawet da si� z tego wykroi� artyku� do �American Journal of Psychiatry". Doktor poleci� podawa� Janet trzysta miligram�w litu trzy razy dziennie. Na tak niewielk� pocz�tkowo dawk� zdecydowa� si� ze wzgl�d�w bezpiecze�stwa. W napisanej w�asnor�cznie dyspozycji grub� lini� podkre�li� zalecenie nakazuj�ce ka�dego ranka przed podaniem lekarstwa pobiera� pr�bk� krwi pacjentce, tak by mo�liwe by�o okre�lenie poziomu litu w serum. Gdyby poziom ten przekroczy� 1,6 lub gdyby wyst�pi�y niepokoj�ce symptomy, nale�a�o go zawiadomi�. Po rozpocz�ciu terapii litem Janet by�a pe�na optymizmu. Nie pojawi�y si� �adne reakcje uboczne, tote� z ka�dym dniem jej nadzieja ros�a. Wyczulona na punkcie swego samopoczucia, dostrzeg�a nie znane jej dot�d procesy. Wierzy�a w bliski moment ca�kowitego uzdrowienia. Odczuwa�a lekkie oszo�omienie, jakby jej gard�o wype�nia�y drobne p�cherzyki l�ejszego od powietrza gazu, kt�rego nie by�a w stanie utrzyma� wewn�trz. Cieszy�y j� najzwyklejsze rzeczy: mi�e przyleganie palc�w u n�g, przekrzywiaj�cy g�ow� ptak za oknem, naiwna pustka arkusza papieru listowego. Krztusi�a si� ze �miechu na widok paj�ka, kt�ry przycupn�� obok mokrej plamy w rogu sufitu. W wyobra�ni przekszta�ca�a go w przedziwnego stwora uwik�anego w zwariowane sytuacje. Teraz dla odmiany �y�a w ci�g�ej euforii. Lit rzeczywi�cie dzia�a�. Zauwa�y�a te� inne zmiany. Lekkiemu oszo�omieniu towarzyszy�y niekiedy zawroty g�owy. W ustach czu�a sucho�� i nieprzyjemny, metaliczny posmak, utrzymuj�cy si� mimo cz�stego mycia z�b�w. Jej d�onie zaciska�y si� nerwowo, ona sama za� cz�sto podskakiwa�a, jakby czym� wystraszona. To nic wa�nego, powtarza�a sobie. Nadzieja nie pozwala�a jej na �adne skargi. �smy dzie� kuracji litem rozpocz�� si� od porannej wizyty piel�gniarki. � Dzie� dobry, Janet. � Dzie� dobry. � Jak si� dzi� czujesz? � Lepiej, dzi�kuj�. S�owa Janet by�y st�umione, zbite w jeden ci�g. Wci�� �a��c w ��ku, wyci�gn�a rami�. Jak co dzie� piel�gniarka pobra�a pr�bk� krwi. Janet usiad�a na skraju ��ka. Popatrzy�a w kierunku �azienki. Mia�a w�a�nie stan�� i ruszy� w tamt� stron�, gdy w �o��dku, tu� poni�ej mostka poczu�a p�on�c� pustk�. Jej g�owa pow�drowa�a naglew bok, prawa r�ka gestem kukie�ki unios�a si� do g�ry, a oczy umkn�y w g��b czaszki. Upad�a na pod�og�. Krzykn�a. Rozleg� si� pojedynczy kr�tki d�wi�k, z trudem wyci�ni�ty z krtani. Nogi podkurczy�y si� tak, �e kolana dotyka�y klatki piersiowej. �okcie bole�nie wpija�y si� w cia�o. Charcz�c usi�owa�a zaczerpn�� tchu, lecz powietrze najwyra�niej nie chcia�o przej�� w g��b gard�a. Sk�ra zacz�a nabiera� niebieskiego odcienia. Potem jej cia�o sta�o si� ca�kiem bezw�adne, jakby kto� wyssa� z niego ca�� �yciow� energi�. Lecz ju� w nast�pnej chwili wyst�pi�y straszliwe skurcze, napinaj�ce mi�nie do granic wytrzyma�o�ci. Na ustach pokaza�a si� piana. Konwulsje trwa�y kilka minut, po czym raptownie usta�y. Pomimo otwartych oczu by�a ca�kowicie nieprzytomna, gdy j� przeniesiono na ��ko. �renice mia�a rozszerzone, nieruchome. Piel�gniarka usun�a d�ugopis, kt�ry w chwili ataku wetkn�a jej mi�dzy z�by, aby ochroni� j�zyk. Na twardym plastiku widnia�y g��bokie �lady z�b�w. Po przyj�ciu do siebie Janet niczego nie pami�ta�a. W g�owie mia�a zam�t, by�a zm�czona i okropnie �pi�ca. Zanim zapad�a w sen, zd��y�a sobie u�wiadomi� w�asne rozczarowanie. W pobranej tego ranka pr�bce krwi stwierdzono obecno�� litu w serum na poziomie 2,2, a wi�c wy�szym od warto�ci, powy�ej kt�rej nast�puje zatrucie centralnego uk�adu nerwowego. Doktora zdumia�a szybko��, z jak� lit nagromadzi� si� w jej organizmie. Jeszcze dzie� lub dwa, a mia�by na sumieniu �mier� swojej pacjentki lub �pi�czk�. Przedstawiaj�c to zdarzenie w karcie choroby Janet, drukowanymi literami, �eby nikt tego nie przeoczy�, zapisa� ostrze�enie: W �ADNYM WYPADKU NIE NALE�Y PODAWA� W�GLANU LITU. W innych klinikach pr�bowano innych rozwi�za�. Coraz bardziej zmniejszano ilo�� podawanych lekarstw, a� wreszcie dawki sta�y si� prawie �ladowe. Gdy na rynku pokaza� si� nowy psychotropowy lek, Janet sk�ania�a lekarzy, by go na niej wypr�bowali. Zawsze bezskutecznie. Pojawia�y si� ujemne reakcje, jakie� marginalne, lecz niejednokrotnie zagra�aj�ce �yciu. Jej przypadek by� wyzwaniem dla nich i budzi� ich w�tpliwo�ci. Przeprowadzono konsylium psychofarmakolog�w. Zapoznali nie byli w stanie wskaza� w�a�ciwego leczenia. Janet Spinger. Skazana na wieczn� pora�k�. Siedzi oto w swoim pokoju na drugim pi�trze w High Meadow. Jej du�y fotel stoi naprzeciwko okaza�ego, podw�jnego okna wykonanego z wielu ma�ych p�ytek pancernego szk�a. Rama wygl�da na drewnian�, w rzeczywisto�ci jednak jest to pomalowany na br�zowo stalowy kszta�townik. Rozwi�zanie mniej przygn�biaj�ce ni� kraty czy siatka. Uczyniono wszystko, co mo�liwe, aby pok�j Janet nabra� przytulnego wygl�du, a r�wnocze�nie pozosta� bezpieczny. Oczywi�cie, nigdy nie b�dzie tu tak �adnie jak w domu, lecz bliscy dopilnowali, �eby otacza�y j� znajome, przyjazne przedmioty. Przy �cianie sta�o ��ko, a naprzeciwko przywieziona z domu mi�kka sofa. Reszt� umeblowania stanowi�y komoda z sze�cioma szufladami, nale��ca do ojca, oraz malutkie biurko w stylu kr�lowej Anny, ulubiony sprz�t matki. Pod�og� za�ciela� gruby chi�ski dywan o rozmiarach dziewi�� na dwana�cie. Przyw�drowa� tutaj na ramionach dw�ch braci Janet. Z biegiem lat nagromadzi�a wiele drobnych przedmiot�w z normalnego �wiata: szczeg�lnie wygodn� poduszk�, kolorow� narzutk� r�cznej roboty, ksi��ki, do kt�rych lubi�a wraca�. Audrey, ukochana jej brata Filipa, opr�cz innych rzeczy za�atwi�a jej prenumerat� tygodnika �W". Jakim� cudem wiedzia�a, �e Janet si� spodobaj� te snobistyczne nonsensy. Dooko�a pe�no by�o fotografii bliskich, z kt�rymi nie mog�a przebywa� na co dzie�. Zaledwie kilka prezentowa�o powa�ne portrety. Wi�kszo�� zdj�� ukazywa�a sceny z r�nych weso�ych wydarze�, dzi�ki czemu Janet mog�a czu� si� bardziej zwi�zana z �yciem rodziny. Na komodzie sta� otwarty ostatni paszport ojca. Ojciec mia� na zdj�ciu niecierpliwy wyraz twarzy. Na krawacie z ma�ym w�z�em oraz ciemnym eleganckim garniturze widnia�a t�oczona piecz�� Departamentu Stanu. Niemal wszystkie piecz�tki w tym paszporcie pochodzi�y z Londynu b�d� Nowego Jorku. Ostatnia, przystawiona z takim rozmachem, �e a� rozmaza� si� karmazynowy tusz, by�a belgijska. Janet cz�sto wyobra�a�a sobie, jak chory ojciec b��ka si� samotnie po Antwerpii. Sama poprosi�a o ten paszport. Podobnie jak o p�ytk� srebrn� tac�, stoj�c� zawsze na komodzie, w kt�rej ojciec przechowywa� r�ne drobiazgi: spinki do mankiet�w, zagraniczne monety oraz pami�tkowy kamie� Janet usiad�a na skraju ��ka. Sofa - Zawsze przygania�a j� tutaj depresja. Skulona, wtula�a wtedy twarz w zag��bienie poduszki. Lepiej by�o nie widzie� jej w tym stanie. To w�a�nie na sofie ramiona, nogi i plecy t�a�y jak �elazo, to na sofie tak d�ugo trwa�a w jednej pozycji, �e bliska by�a parali�u. W trakcie sp�dzonych na sofie godzin dorobi�a si� blizn na wewn�trznych stronach nadgarstk�w. W my�lach nazywa�a je poca�unkami �mierci. Samob�jstwo ju� jej nie poci�ga�o. Oczywi�cie, skorzysta�aby z takiego rozwi�zania, gdyby nadarzy�a si� okazja, ale nie b�dzie wi�cej pi�trzy� mebli, �eby si� dosta� do os�oni�tej drucian� siatk� lampy, rozbi� czym� �ar�wk� i uzyska� w ten spos�b drobne od�amki szk�a. ��ko. Tam zawsze ko�czy� si� jej atak. Tam musia�a le�e� skr�powana niczym Guliwer, wy�adowuj�c bezsiln� z�o�� w wypowiadanych nieprzyzwoito�ciach. Fotel usytuowany by� pomi�dzy sof� i ��kiem. Stary, dobry, wypchany przyjaciel. Jego g�adki, okryty perkalem podo�ek znajdowa� si� tak daleko, jak tylko potrafi�a uciec od swych atak�w; tak blisko, jak bliskie by�o ozdrowienie, w kt�re wci�� wierzy�a. Na fotelu Janet sp�dza�a okresy zawieszenia. To znowu nadchodzi�o. Czesa�a w�osy szybciej, mocniej przeci�ga�a szczotk� po sk�rze g�owy. W po�owie kolejnego poci�gni�cia raptownie znieruchomia�a. R�ka trzymaj�ca szczotk� skierowa�a si� w stron� stolika, lecz umys� zdecydowa� inaczej. Szczotka polecia�a w k�t. Janet s�ysza�a, jak uderza o pod�og�, po czym odbija si� ze stukotem od drewnianego cokolika za tapczanem. Niech le�y. Dobrze jej tak. Ogarniaj�ca cia�o sztywno�� znikn�a, gdy tylko Janet si� podda�a. Oswobodzi�a lew� r�k�, dot�d �ci�ni�t� mi�dzy udami. Ze�lizgn�a si� w d�, przyjmuj�c w fotelu pozycj� nieomal horyzontaln�. Jej g�owa zwr�cona by�a pod k�tem prostym do reszty cia�a, podbr�dek dotyka� obojczyka. Opar�a stopy o parapet. Bia�e trampki nie mia�y sznurowade�. D�ugie j�zyki stercza�y niepos�usznie. Pozby�a si� obuwia jednym szybkim kopniakiem. Bose stopy umie�ci�a na parapecie w poprzedniej pozycji, a nast�pnie przyst�pi�a do studiowania widocznego mi�dzy nimi wiosennego krajobrazu Nowej Anglii. W polu widzenia mia�a na wp� rozwini�te li�cie rosn�cych za oknem klon�w. Wyt�y�a wzrok i bez trudu dostrzeg�a blady rysunek �y�ek. W tej chwili widzia�a ostrzej ni� ktokolwiek inny. Powtarza�a sobie w duchu, �e jest pieprzonym �ywym teleskopem. ,. Po oddalonej o p� mili autostradzie szybko przemyka�y samochody. Poprzez niewielkie przerwy w koronach klon�w uchwyci�a miganie kolor�w. Kr�ciutkie przeb�yski. Przysz�o jej do g�owy, �e nie 15 ma poj�cia, dok�d tak p�dz�. Mo�liwe, i� samochody zmierzaj� ku katastrofie: rozp�dzony strumie� uderzy w identyczny strumie� sun�cy z przeciwka. Ten pomys� j� rozbawi�, zw�aszcza perspektywa eksplozji oraz ognia. Mia�a wra�enie, i� gdyby tylko skoncentrowa�a si� na dostatecznie d�ugo, prawdopodobnie zdo�a�aby tego dokona�. By�a istot� ponadnaturaln�. Mog�a zrobi� wszystko. Tylko dla w�asnej rozrywki i dla dobra pozosta�ych udawa�a, �e kr�puj� j� pewne ograniczenia. Bose stopy podskakiwa�y do taktu jakiej� p�yn�cej w jej wn�trzu melodii, kt�rej zupe�nie nie s�ysza�a. Szybko poderwa�a si� na nogi. Sprawia�a wra�enie osoby chorobliwie chudej � skutek t�sknoty za doznaniami, jakich nie by�o jej-dane prze�y�. Janet by�a nawet �adna, lecz urod� naznaczon� przez pi�tno agonii. Napi�cie wy��obi�o dostrzegalne bruzdy w k�cikach oczu i ust. Porusza�a si� po pokoju szybko, jak gdyby przy�wieca� jej jaki� cel; niekiedy przystawa�a z wahaniem i sprawia�a wra�enie, �e si� zastanawia nad wyborem kierunku. Biurko, komoda, fotel. I jeszcze jedno okr��enie. Powinna przejrze� najnowsze wydanie Targowiska pr�no�ci. Albo przymierzy� wieczorowe suknie przyniesione w ubieg�ym tygodniu przez Audrey. My�li te zag�uszy� odg�os otwierania jedynych w tym pokoju drzwi. Pojawi� si� Mawson, piel�gniarz, kt�rego Janet nie lubi�a najbardziej. Wysoki, ko�cisty m�czyzna z wystaj�cym jab�kiem Adama i zaniedbanym, nastroszonym w�sem. � Pora na pudding � obwie�ci� �piewnie Mawson. Przyni�s� ze sob� niewielk� plastikow� tack� i teraz postawi� j� na stoliku obok fotela. Janet ca�kowicie go zignorowa�a. � Dzisiaj dali �mietankowy. � Wsad� w niego kutasa � apatycznie zaproponowa�a Janet. Mawson nie by� zdziwiony. Lubi� swoj� prac�. Dawa�a mu poczucie wy�szo�ci, gdy� m�g� ogl�da� ludzi na co dzie� uprzywilejowanych, kt�rzy tutaj przedstawiali sob� widok doprawdy op�akany. Janet przesz�a w drugi koniec pokoju. Zachowuj�c si� tak, jakby nie by�o tu nikogo opr�cz niej, ustawi�a stop� na oparciu fotela i podrapa�a si� w podbicie. D�wi�k szoruj�cych o sk�r� paznokci zabrzmia� niezwykle g�o�no. Drapa�a si� niespiesznie, jakby nie�wiadoma, �e jej koszula pow�drowa�a do g�ry, ods�aniaj�c udo i krocze. Mawson zna� te numery. Nigdy nie odmawia� sobie drobnych przyjemno�ci, a tym razem by�o na co popatrze�. Dziewczyna nie nosi�a majtek. 16 Wci�� nie zwracaj�c na niego uwagi, najmniejszym gestem nie okazuj�c, �e dostrzega jego obecno��, Janet przerwa�a drapanie, lecz jej noga pozosta�a na oparciu fotela. Zacz�a porusza� ni� �agodnie z boku na bok. Otwiera�a i zamyka�a, oferowa�a i wzbrania�a. Mawson stwierdzi� w duchu, i� satysfakcjonuje go sama �wiadomo��, �e m�g�by j� przer�n��. Za samo patrzenie nikt go nie zwolni. Przeci�gn�� j�zykiem po w�sach, a nast�pnie wetkn�� obie d�onie w ciasne tylne kieszenie swoich bia�ych d�ins�w. Janet kusi�a w dalszym ci�gu. Od czasu do czasu posy�a�a mu przelotne spojrzenie. Mawson ruszy� z miejsca! Zacznie krzycze�, gdy tylko wyci�gnie r�ce. Trzyma�a ten krzyk w pogotowiu, przyczajony w g��bi gard�a. Niestety, Mawson zmieni� tylko pozycj�. Janet by�a rozczarowana. Narasta�o w niej zniecierpliwienie. Niech go szlag! Zniecierpliwienie rozdar�o otoczk� nadaj�c� tej scenie poz�r czego� nierealnego i wzbudzi�o podniecenie w niej samej. Wcale by nie krzycza�a. Czu�a po��dliwe skurcze w dole brzucha. Opu�ci�a nog�. Nie lubi�a Mawsona jeszcze bardziej. Oddzielona od niego fotelem odezwa�a si�: � Podaj mi pudding. Mawson wiedzia�, �e nale�y par� razy pomy�le� przed spe�nieniem jakiejkolwiek pro�by pacjenta, ta jednak wyda�a mu si� ca�kiem niegro�na. Pudding znajdowa� si� w kartonowej misce na kartonowym spodku. W legumin� wetkni�te by�y kartonowa �y�eczka oraz dwa wafle �Nabisco". Podni�s� spodek i wyci�gn�� r�k� w jej stron�. Si�gn�a przez fotel, a gdy tylko dotkn�a miski, wyla�a mu wszystko na g�ow�. Niemal ca�y �mietankowy pudding wyl�dowa� na twarzy Mawsona. Rozmazany na czole, policzkach i w�sach, wygl�da� niczym ekskrementy. Troch� glut�w przylgn�o do bia�ej koszuli. � Pieprzona dziwka! � wykrzykn��. Janet roze�mia�a si� jak po us�yszeniu najlepszego dowcipu. Podczas gdy Mawson ociera� r�kawem oczy, Janet przysiad�a i z�apa�a podstaw� ci�kiego fotela. Wydawa�a si� za s�aba, �eby go podnie��, a jednak nag�ym ruchem d�wign�a mebel do g�ry i z rozmachem cisn�a w stron� piel�gniarza. W ostatniej chwili zd��y� uskoczy�, ratuj�c si� przed obra�eniami o wiele powa�niejszymi ni� si�ce czy zadrapania. Pod wp�ywem z�o�ci Mawson naruszy� jedn� z podstawowych obowi�zuj�cych w klinice zasad: Nigdy nie pr�buj pohamowa� 17 rozszala�ego pacjenta w pojedynk�. Z wyci�gni�tymi przed siebie r�kami ruszy� ku Janet. By�a dla niego za szybka. Podkrada� si� coraz bli�ej. Bardziej j� to bawi�o ni� przera�a�o. Zaatakowa�. Robi�a uniki, ciska�a mu w twarz kolorowe pisma i gazety. Wiruj�c w powietrzu, czasopisma otwiera�y si�, a ich rozpostarte arkusze stanowi�y dodatkow� przegrod�. Mawson �lizga� si� i potyka� na za�cie�aj�cej dywan warstwie papieru. Wpad� w furie. Przesta� zwraca� uwag� na kamer� umieszczon� pod sufitem. On sam dy�urowa� dzisiaj przed monitorem. Nikt si� nie dowie. Zaraz j� z�apie. Zamknie w �elaznym u�cisku na kr�tk� chwil�, potrzebn�, by z�ama� jej r�k� i, oczywi�cie, obmaca� dup�. W przeciwleg�ym ko�cu pokoju Janet podnios�a co� z pod�ogi � laminowan� plastikow� tack�. Uj�a j� za brzeg i z ogromn� si�� rzuci�a po kr�tkim zamachu. Tn�c powietrze, taca pomkn�a w kierunku Mawsona, kt�ry ledwie zd��y� zas�oni� twarz r�kami i nieco skr�ci� tu��w. Brzeg tacy trafi� go o jakie� sze�� cali poni�ej pachy. Z piersi Mawsona wyrwa� si� bolesny j�k. Na pewno pop�ka�y mu �ebra. Nacisn�� guzik alarmu na przymocowanym do pasa nadajniku, po czym uciek� z pokoju. Janet triumfowa�a. Rozprawa z Mawsonem wyra�nie j� podbudowa�a. Nie maj�c innego przeciwnika, zacz�a szarpa� poduszki. Rozpiera�a j� energia. Miota�a si� po pokoju. Upatrywa�a wroga we wszystkim, co wpad�o jej w oko. Porz�dek prowokowa� j� najsilniej. Bezlito�nie zmiata�a wierzchem d�oni z p�ek i otwartych powierzchni znajduj�ce si� tam przedmioty. Z �atwo�ci� przewr�ci�a komod� ojca. Przysz�o czterech piel�gniarzy. Po kr�tkiej walce rozci�gn�li j� na za�mieconej pod�odze. Wszyscy czterej musieli si� dobrze napracowa�. Pocz�tkowo nie doceniali jej si�y, tote� zdo�a�a wyszarpn�� nog� i jednemu rozbi�a nos kopniakiem. W ko�cu obezw�adnili j�, po czym zawlekli na ��ko. Mawson wr�ci� z pasami Poseya. Mia� zakrwawion� koszul� i wyra�nie ochrania� lewy bok. Chcia� przynie�� pasy sk�rzane, bardziej uci��liwe dla pacjenta, o kt�re Janet szybciej zdar�aby sobie r�ce do krwi. Zazwyczaj w magazynku znajdowa�y si� dwa zestawy rzemieni, jednak teraz, jak na z�o��, nie by�o tam �adnego. Pewnie kto� z personelu zabra� je do domu, �eby wypr�bowa� jaki� perwersyjny 18 numer. Chc�c nie chc�c musia� poprzesta� na wi�zach mi�kkich, grubo utkanych z bawe�ny. Kto�, kto je widzia� po raz pierwszy, mia�by problemy z odgadni�ciem, do czego s�u��. Ka�dy pas, szeroki na sze�� cali, mia� d�ugo�� pi�ciu st�p i ko�czy� si� wzmocnionym otworem, przez kt�ry przeci�ga�o si� drugi koniec, �eby uformowa� p�tl�. Teraz na�o�ono je Janet. Po�o�yli j� na ��ku na wznak, otoczyli nadgarstki p�tlami, a nast�pnie zabezpieczyli je dodatkowo marynarskimi w�z�ami zaciskaj�cymi si� pod wp�ywem szarpni�cia. Wolne ko�ce pas�w przeci�gn�li w d� i przymocowali do metalowej ramy ��ka. Unieruchomiona, z roz�o�onymi r�kami i nogami, Janet nie stanowi�a ju� zagro�enia. Mawson na ochotnika chcia� przy niej zosta� pod pozorem sprawdzenia, czy pasy zosta�y prawid�owo za�o�one i czy pacjentka nie zrobi sobie krzywdy. Siostra prze�o�ona kaza�a mu jednak opatrzy� skaleczenia, a przy ��ku zostawi�a innego piel�gniarza. Janet skrzekliwym g�osem powtarza�a sw�j repertuar przekle�stw. Kl�a szybko, bez najmniejszej przerwy, jakby s�owa nanizane by�y na wybiegaj�c� z jej ust nitk�. Oczywi�cie, najcz�ciej u�ywa�a imies�owu �pierdolony", ale wplata�a go w tak nieprawdopodobne konteksty, �e piel�gniarz nie potrafi� ukry� rozbawienia. W czasie walki sp�dnica owin�a si� jej wok� talii. Piel�gniarz obci�gn�� j� i wyg�adzi�. Sprawdzi� wszystkie p�tle i rozlu�ni� pas na prawej kostce, �eby umo�liwi� prawid�owe kr��enie. Poprawi� poduszk�. Kiedy wk�ada� j� pod g�ow� Janet, znalaz� si� w zasi�gu ra�enia. Zr�cznie plun�a mu prosto w oczy. Odskoczy� i nie zwracaj�c na ni� wi�cej uwagi, wyszed� z pokoju. Zosta�a sama. Udowodni�a wszystkim, �e jej gniew nie jest na pokaz. Czu�a, jak narasta w niej z�o��, kt�ra nie mo�e znale�� uj�cia. Przybiera�y na sile wszystkie nagromadzone w organizmie burze, z rykiem usi�owa�y wyrwa� si� z wi�z�w cia�a. Potwory przyczajone w najbardziej gadzich zak�tkach duszy wysuwa�y j�zyki i t�uk�y okrytymi �usk� ogonami. W�ciekle szarpa�a wi�zy, wygina�a cia�o a� do granic wytrzyma�o�ci kr�gos�upa. Raz za razem podrywa�a miednic� do g�ry i wykr�ca�a biodra, w nadziei �e w ten spos�b zdo�a si� uwolni�. Pasy obszyte by�y mi�kk� flanel�, lecz wykonuj�c tak > gwa�towne ruchy poobciera�a sobie nadgarstki oraz kostki u n�g. Je�li jeszcze troch� si� poszarpie, zaczn� krwawi�. W obecnym stanie Janet nie czu�a b�lu. Jej wyczerpane cia�o ju� dawno by da�o za wygran�, lecz umys� zmusza� je do dalszego wysi�ku, tote� wi�a si�, zajadle szarpi�c p�ta i ciskaj�c przekle�stwami jak szalona dziwka. 19 Stan taki trwa� niemal dwie godziny. Dopiero potem Janet po raz pierwszy poczu�a w sobie potrzeb� uspokojenia. Przestrze� wok� niej upodobni�a si� do mi�kkiej formy odlewniczej, zamykaj�cej precyzyjnie jej posta� w ca�kowitej ciszy. Umys� powita� t� zmian� buntem, podpowiada�, by kontynuowa� walk�. Szybko zosta� zag�uszony � nie przez ni�, lecz jakim� cudem dla jej dobra. Le�a�a poskr�cana, w absolutnym bezruchu. Rozpoznawa�a ju� znajome odpryski na suficie i poblisk� �cian�, zdawa�a sobie spraw� z w�asnego po�o�enia. Czu�a si� teraz jakby bardziej pogodzona ze swoim cia�em. Mia�a wra�enie, �e jaki� g�os opowiada jej, co si� z nim dzieje. Przysz�o jej na my�l, i� by� mo�e umiera. Mo�e �mier� jest w�a�nie takim wewn�trznym wezwaniem do poddania si�. Dobrze. A zatem si� podporz�dkuje, do ko�ca �ledzi� b�dzie wszystkie fazy i niuanse tego zjawiska. Zamkn�a oczy, by lepiej widzie� w�asne wn�trze, gdzie naturalnie �mier� zjawi si� najwcze�niej. Nast�pi� pocz�tek uzdrowienia Janet. Nadnercza, przypominaj�ce spiczast� czapk� Robin Hooda, twory usadowione w szczycie ka�dej z nerek, otrzyma�y ju� polecenie zaprzestania produkcji nadmiernych ilo�ci adrenaliny. Hormon wydzielany przez te gruczo�y do krwi zosta� zredukowany do bezpiecznego poziomu. Normalnie na usuni�cie nadmiaru adrenaliny trzeba czeka� przesz�o dwana�cie godzin, a procesowi temu nie towarzysz� �adne wyczuwalne zmiany w rodzaju uspokojenia, jakie sp�yn�o na Janet. Oczywi�cie, by�o rzecz� zupe�nie zrozumia��, i� osi�gn�wszy spok�j, sobie przypisa�a zas�ug�, cho� w istocie mia�a ju� w tym momencie zaszczepion� siln� potrzeb� uleg�o�ci. Wibracje. Jej cia�o przenika�y wibracje o strukturze delikatniejszej ni� �wiat�o rozszczepione na kraw�dzi kryszta�owego kielicha. �agodne i zbyt s�abe, by mo�na je by�o wykry� u�ywaj�c jakichkolwiek przyrz�d�w, przebiega�y z zaskakuj�c� celowo�ci�. Drgania w�drowa�y w�r�d jej wewn�trznych system�w tak sprawnie, jakby robi�y to niesko�czon� ilo�� razy, realizuj�c przy tym jaki� doskonale zaplanowany program g��wny. Kr��y�y razem z krwi�, w�drowa�y wzd�u� nerw�w, dociera�y do najdrobniejszych zako�cze�, do najdalszych zakamark�w. Ka�dy organ zosta� zbadany i poddany ocenie. To samo sta�o si� z jego elementami sk�adowymi. Proces by� kontynuowany a� do poziomu mikrokosmosu kom�rek. Przyczyna zaburze� umys�owych Janet zosta�a okre�lona. Skupiska kom�rek nerwowych w dw�ch obszarach podwzg�rza 20 odbiega�y od normy. Ich aksony by�y zbyt kr�tkie. W ten spos�b mi�dzy s�siednimi kom�rkami wytworzy�a si� luka dwukrotnie szersza ni� u zdrowego cz�owieka. Z godn� podziwu regularno�ci� chemiczny no�nik o nazwie noradrenalina gromadzi� si� w zako�czeniach zniekszta�conych ak-son�w. Przypomina�o to korki uliczne powstaj�ce przed zablokowanymi mostami. Im wi�ksza by�a ilo�� nagromadzonej substancji, tym wi�cej z�a mog�a ona wyrz�dzi�. W rezultacie Janet wpada�a w ob��d, przechodzi�a r�ne fazy wojowniczo�ci i agresji. Kiedy indziej na skraju tych zbyt du�ych przerw zbiera�a si� z kolei acetylocholina. Jej nadmiar w systemie nerwowym wywo�ywa� r�wnie niszczycielskie skutki. Janet popada�a w�wczas w depresj�, wszystko widzia�a w ciemnych barwach. Dwubiegunowe zaburzenia wywo�ane przez psychoz� maniakalno--depresyjn�. Tak� diagnoz� postawili lekarze. Ob��d oraz depresja w swych najostrzejszych formach. Lekarze nie mieli szans, �eby si� dowiedzie�, i� przyczyna choroby tkwi w zniekszta�conych aksonach podwzg�rza. Zreszt�, gdyby nawet wiedzieli, i tak nie mogliby nic poradzi�. Kom�rki m�zgu nie podlegaj� zmianom, nie mo�na ich ulepszy�. Ogromne cierpienie Janet spowodowane by�o, jak na ironi�, przez niesko�czenie ma�� pomy�k�, rz�du kilku milionowych cala. Urodzona z takim defektem, skazana na� by�a do ko�ca �ycia. A teraz le�a�a na swoim ��ku w High Meadow. Ulegaj�c jakiemu� przymusowi, trwa�a w absolutnym bezruchu. Nie mia�a najmniejszego poj�cia o oscyluj�cej w g��bi jej cia�a energii. Energia ta nap�ywa�a do m�zgu, a zw�aszcza do obszaru podwzg�rza, gdzie si� skoncentrowa�a na zdeformowanych aksonach. Zmiany, jakie zasz�y w m�zgu Janet w ci�gu nast�pnych dw�ch godzin, by�y niedostrzegalne go�ym okiem. By� mo�e nie wykry�by ich nawet najpot�niejszy elektronowy mikroskop skaningowy. Zmiany na poziomie molekularnym. Miliony uszkodzonych akson�w uzyskiwa�y stopniowo prawid�owy kszta�t: wyd�u�a�y si� o pi�� milionowych cala. Tylko tyle by�o potrzeba, �eby zape�ni� odst�p mi�dzy kom�rkami. W chwil� po tym, jak przebudowa dobieg�a kresu, oba no�niki, acetylocholina i noradrenalina zacz�y kr��y� bez przeszk�d. Wydzielane w niewielkich ilo�ciach, p�ynnie pokonywa�y zablokowane przez wiele lat po��czenie. Uzdrowienie Janet zaj�o cztery godziny. Przeci�tnie tyle to trwa�o. 21 Rozst�pi�y si� wreszcie opary. Warstwa za warstw� znika�y dawne mg�y i cienie. Zamroczenie szybko ust�powa�o miejsca jasno�ci umys�u, kt�ry sta� si� czysty niczym obmyte deszczem powietrze. Janet nie ufa�a tej przemianie. Uczucie by�o zbyt dziwne, by mog�a jej zaufa�. Pe�na w�tpliwo�ci, le�a�a z wci�� zamkni�tymi oczami. Podejrzewa�a, i� ulega okrutnemu z�udzeniu, �e dano jej jedynie posmakowa� normalno�ci. Pewnie by�y to ostatnie chwile przed �mierci�, kiedy to spe�niaj� si� najgor�tsze pragnienia. Z drugiej jednak strony musia�a przyzna�, �e stan, w jakim si� znajdowa�a, bardziej przypomina �ycie. Min�o dziesi�� minut. Nadal trwa�a w pe�nym napi�cia bezruchu, boj�c si� g��biej zaczerpn�� tchu. P� godziny. Czu�a si� znacznie lepiej. Ostro�nie otworzy�a oczy. Blask popo�udnia znikn�� niemal zupe�nie, pok�j pogr��ony by� w mroku. Dawno min�a pora kolacji. Przez ca�y ten czas nikt do niej nie zajrza�, przynajmniej nic o tym nie wiedzia�a. Ile to mog�o trwa�? Na wprost mia�a okno. Widzia�a przez nie �wiat zewn�trzny, b�ogos�awiony �wiat, gdzie m�odziutkie li�cie klonu rysowa�y si� czerni� na tle nieba o barwie ciemnego b��kitu i zmieszanego z fioletem r�u. Kocha�a te li�cie, niebo, �agodne kolory towarzysz�ce nadej�ciu nocy. Z oczu Janet pop�yn�y �zy. Lekkie uk�ucie zwr�ci�o jej uwag� na r�ce. Obie d�onie wci�� mia�a zaci�ni�te w pi�ci. Pod palcami prawej wyczu�a co� twardego. Rozwar�a palce. Poniewa� jej ramiona nadal pozosta�y skr�powane, musia�a unie�� g�ow�. Kamyk mia� d�ugo�� niewiele wi�ksz� ni� cal, a w najszerszym miejscu nie przekracza� trzech czwartych cala. Mia� kszta�t o�mio�cianu i przypomina� dwie zlepione podstawami piramidy. Z punktu widzenia geometrii o�mio�cian ten nie by� doskona�y. Tr�jk�tne �ciany nie mia�y idealnie jednakowych rozmiar�w, cho� r�nice nie rzuca�y si� w oczy. Brakowa�o te� jednego z wierzcho�k�w, zapewne od�upanego nie wiadomo gdzie i kiedy. Powierzchnia �cian, przejrzysta, z bia�ym nalotem, wygl�da�a jak pokryta szronem. Nie obrobiony kryszta�. Kamie�. Pami�tkowy kamie� ojca. Wraz z innymi rzeczami trzyma�a go na komodzie. Zapewne w trakcie szamotaniny przypadkowo wpad� jej w r�ce. Czterdziesta Si�dma Ulica na odcinku mi�dzy Pi�t� a Sz�st� Alej� nie jest miejscem, gdzie mo�na by spacerowa� z psem. Prawd� m�wi�c, lepiej nie prowadzi� tam tak�e kochanki. Przyczyna le�y w diamentach. Znajdziesz tam r�wnie� rubiny, szafiry, szmaragdy i per�y, ale najwi�cej jest diament�w. Sprzedaje si� je w ponad tysi�cu sklep�w jubilerskich po�o�onych po obu stronach ulicy. Okna ka�dego z nich przypominaj� o�tarze wzniesione na cze�� bogini chciwo�ci. Na spi�trzonych w wiele rz�d�w dziesi�tkach tac pyszni� si� cenne klejnoty, u�o�one precyzyjnie, tak by rzuca�y jak najwi�cej blasku i przyci�ga�y wzrok klient�w. Ich nagie pi�kno prezentuje si� nadzwyczaj korzystnie na tle czarnego weluru. Kusz� niczym zamar�a w bezruchu Salome. Po�yskuj� z wystaw, a ich grzeszny blask dociera w g��b duszy patrz�cych, daj�c im przedsmak rozpusty, jakiej mogliby si� odda� po obdarowaniu kogo� takim prezentem. Spragnionych brylant�w z kolei sk�aniaj� do rozwa�a�, jakim nowym odmianom erotycznych brewerii musieliby ulec, aby wej�� w posiadanie klejnot�w. Oczywi�cie to samo spostrze�enie dotyczy ekspozycji Cartiera, Bulgariego, van Cleefa i innych wielkich Pi�tej Alei, tyle �e w ich sklepach ��dza jest bardziej zawoalowana, ujawnia si� w spos�b znacznie subtelniejszy. W �wiecie tym pi�tnastokaratowy diament zdaje si� umniejszony. W tym samym oknie, tu� obok niego na niewielkiej tacce pyszni si� dwadzie�cia siedem wygl�daj�cych identycznie pier�cionk�w przyozdobionych gruszkowatym brylantem wielko�ci trzech czwartych karata. Pier�cionki osadzone s� w zag��bieniach czarnego weluru, w pi�ciu rz�dach po sze��. Trzy zag��bienia zosta�y celowo opr�nione 23 i zamiast pier�cionk�w wetkni�to w nie czerwone plastikowe plakietki z rzucaj�cym si� w oczy napisem: �sprzedane". Akurat. Ulica. Ludzie z bran�y, kiedy o niej m�wi� lub my�l�, opuszczaj� nawet numer. Antwerpia ma swoj� Pelikaanstraat, a Londyn � Hatton Garden. Czterdziesta Si�dma w Nowym Jorku jest po prostu �ulic�". Wcze�niej czy p�niej przep�ywa przez ni� przesz�o po�owa obrobionych diament�w �wiata. Trudno uwierzy� w taki obr�t � zw�aszcza o dziesi�tej wieczorem. O tej porze ulica sprawia przygn�biaj�ce wra�enie. Nie ko�cz�cy si� ci�g sklep�w wydaje si� zupe�nie opuszczony. Puste, odarte z dekoracji, wystawy prezentuj� wyblak�e, zakurzone odciski na powierzchni weluru, a w g��bi nie o�wietlonych wn�trz strasz� ogo�ocone p�ki szklanych gablot. Mo�na odnie�� wra�enie, �e w�a�ciciele w po�piechu spakowali do ostatniego karata swoje skarby i uciekli w niewiadomym kierunku. Oczywi�cie, w rzeczywisto�ci drogocenny towar spoczywa w g��bokiej czerni przepastnych sejf�w. Owa czer� zosta�a narzucona si��, gdy� klejnoty nie potrzebuj� snu i mrok mo�e nawet zadawa� im cierpienie. Z nadej�ciem dnia ulica budzi si� do �ycia szybciej i energiczniej ni� jakikolwiek inny handlowy fragment Manhattanu. Wystawy oraz gabloty b�yskawicznie rozb�yskaj� zimnym blaskiem, po czym sklepy otwieraj� swoje podwoje. Transakcji dokonuje si� na chodnikach. Chodniki s� tu r�wnie szerokie jak w wi�kszo�ci dzielnic Nowego Jorku usytuowanych na osi wsch�d�zach�d, a jednak wydaj� si� zbyt w�skie w stosunku do potrzeb. Chodnik jest bowiem miejscem negocjacji. To tu zatrzymuj� si� grupki m�czyzn, aby ubi� interes, kt�ry wcale nie jest a� tak wyj�tkow� okazj�, jak mo�na by s�dzi� na pierwszy rzut oka. Dla wielu chodnik jest biurem, a w�asne kieszenie skarbcami. Po�r�d owych wielu cz�sto widuje si� chasyd�w, najpobo�niejszych ze wszystkich ortodoksyjnych �yd�w. Z �atwo�ci� mo�na ich rozpozna� po d�ugich czarnych cha�atach oraz brodach. Nie nosz� krawat�w, a bia�e, prane w domu koszule maj� zapi�te pod sam� szyj�. Korony czarnych kapeluszy z szerokim rondem kryj� d�ugie w�osy; jedynie po bokach opadaj� w d� pejsy skr�cone w rurkowate loki. Chasydzi � albo brodaci, jak si� o nich powszechnie m�wi � wydaj� si� bardziej przyst�pni i tym samym budz� wi�ksze zaufanie. Prawdopodobnie przyczynia si� do tego ich czarny str�j. Tak czy inaczej, tkwi� oni w samym �rodku po�piesznej krz�taniny i mn�stwo cennych kamieni trafia w ich r�ce, a po obejrzeniu wraca do w�a�ciciela. Ci, kt�rzy 24 przenosz� klejnoty, poruszaj� si� szybko w t�umie przechodni�w. Nie lubi� t�oku, nigdy z nikim nie rozmawiaj�, schodz� nawet na jezdni�, byle unikn�� potr�cenia. Przypadki kradzie�y kieszonkowych wszystkich nauczy�y ostro�no�ci. Krajobraz ulicy. Kr�c� si� tu podejrzani faceci w tanich butach i sportowych kurtkach. Chc� wygl�da� na z�odziei, �eby opyli� cyrkonie warte dwadzie�cia dolar�w za karat jako kradzione diamenty po dwie�cie pi��dziesi�t. W ten spos�b szybko zarobi� dwie setki na karacie. S� te� autentyczni z�odzieje, drobni kieszonkowcy, kt�rzy z kolei w swoich tanich butach i sportowych kurtkach usi�uj� sprawia� wra�enie kogo� innego. Przechadzaj� si� parami lub po trzech, niezdolni wtopi� si� w t�o ze skrz�tnie ukrytym na sobie �upem z ostatniej nocy. Zagl�daj� do niekt�rych sklep�w, wychodz� na ulic�, naradzaj� si�. Wkurza ich, �e nikogo nie zainteresowa�a z�ota broszka z kame� albo �e za czysty, dwukaratowy klejnot, wci�� jeszcze w pude�ku od Tiffany'ego, nikt nie chce da� nawet po�owy sumy, kt�r� w my�lach zd��yli ju� wyda�. A ponadto: nap�yw Kolumbijczyk�w. Zazwyczaj s� to wychudzeni m�odzi ludzie w obcis�ych ubraniach. Czasami trafiaj� si� te� starsi, z wypchanym brzuchem, na kt�rym z trudem mo�na spi�� marynark�. Przybyli tutaj z jakiego� banio Bogoty czy Kartageny w charakterze mu��w transportuj�cych kokain�. Uda�o im si� dotrze� na miejsce i przekaza� towar. Gdzie� na dnie najbezpieczniejszej kieszeni spoczywa ich wynagrodzenie � sto lub dwie�cie karat�w szlifowanych szmaragd�w, kt�re nale�y z zyskiem rozprowadzi�. Obecno�� Kolumbijczyk�w w takim miejscu jest lekkim dysonansem. Podobnie rzecz ma si� z eks-�onami w �rednim wieku. Przybywaj� tutaj z Huntington, Paterson czy New Haven, aby pozby� si� resztek przesz�o�ci. Pier�cionk�w, szpilek, bransolet, przedmiot�w, kt�rych nigdy nie lubi�y, a kt�re teraz maj� im pos�u�y� jako narz�dzie zemsty. Wszystko to dzieje si� na ulicy. Do powa�niejszych operacji dochodzi wy�ej, wewn�trz budynk�w niemal bez wyj�tku wzniesionych przed wojn�. Najwy�szy liczy trzyna�cie kondygnacji, najcz�ciej spotyka si� siedem. Przy ulicy nie ma ani jednego nowoczesnego wysoko�ciowca. Zar�wno w�a�ciciele, jak i dzier�awcy nie chc� traci� czasu na rozbi�rk� starego i wzniesienie nowego obiektu. W tej sytuacji stare budynki dos�ownie p�kaj� w szwach, dzielone na coraz wi�ksz� liczb� pomieszcze�. Kamienie szlachetne s� ma�e. Nawet najwi�kszym hurtownikom wystarczy niewielki pok�j. Poza tym rzucanie si� w oczy nie le�y 25 w naturze ludzi z bran�y. A jednak, pomimo niebywa�ego zag�szczenia, ulica okaza�a si� za ma�a. Niczym ogr�d w fazie rozrostu, si�gn�a na p�noc do Czterdziestej �smej oraz na po�udnie do Czterdziestej Sz�stej, opanowuj�c jednocze�nie skrzy�owanie z przyleg�ymi alejami. Handluj�ca diamentami firma Springer & Springer stanowi�a cz�� owego rozga��zienia, przy czym wyb�r miejsca by� najbardziej celowy. Biuro na Pi�tej pod numerem 580 bardzo im odpowiada�o. W stoj�cym tam budynku, nieco nowszym i wy�szym ni� pozosta�e, wynaj�li cz�� dwudziestego czwartego pi�tra. Okna biura wychodzi�y na p�nocn� stron�. Siedemset osiemdziesi�t par� st�p kwadratowych podzielono na hol, trzy widne pokoje oraz k�cik socjalny, gdzie ustawiono ekspres do kawy i lod�wk�. Pod�og� we wszystkich pomieszczeniach za�ciela�a jednakowa szara wyk�adzina, lecz by�oby grub� przesad� m�wi� o urz�dzeniu ca�o�ci. W gruncie rzeczy najemca ograniczy� si� do umeblowania lokalu. Hol robi� najlepsze wra�enie. Biurko z polerowanego chromu i grubego szk�a �adnie komponowa�o si� z niskim stolikiem oraz czarn�, sk�rzan� sof�. Obok niej, w powleczonej b��kitn� glazur� porcelanowej doniczce r�s� samotny fikus. Na tym ko�czy�y si� zabiegi zwi�zane z doborem kolor�w. Wszystkie �ciany, sufity i drzwi zosta�y pomalowane na bia�o, g��wnie po to, by umo�liwi� uczciw� prezentacj� diament�w. W trzeci pi�tek maja Filip Springer siedzia� przy swoim biurku, vis-a-vi� dostawcy, Artura Drumgolda. "" Nigdy przedtem Springer nie robi� z Drumgoldem �adnych interes�w. Przypomnia� sobie tylko mgli�cie, �e co� s�ysza� kiedy� na jego temat. Cz�owiek ten powo�ywa� si� na znajomo�� ze �wi�tej pami�ci ojcem Springera. � Nasze drogi skrzy�owa�y si� przypadkiem � powiedzia� Drum-gold. � Prze�yli�my razem par� zabawnych i radosnych chwil. Drumgold m�wi� z wyra�nym brytyjskim akcentem. Jego rzadkie, siwiej�ce w�osy mia�y ��tawy odcie�. Zaczesane do ty�u, nie opada�y tylko dzi�ki u�yciu jakiego� specyfiku. Wyra�nie by�o na nich wida� �lady pozostawione przez z�by grzebienia. � By� przyzwoitym cz�owiekiem, pa�ski ojciec... Springer przywyk� do s�uchania podobnych opinii. � ...ale by� przy tym sympatyczny � doda� Drumgold, sugeruj�c, �e owe dwie cechy w interesach ��czone s� ze sob� raczej rzadko. Zapyta� Springera, czy mo�e zapali�, a uzyskawszy pozwolenie, wydoby� zabytkow� papiero�nic� wykonan� z emaliowanego srebra. Poniewa� by�a za ma�a na dzisiejsze papierosy, musia� poskraca� swoje rothmansy o cal. Springer nie przypuszcza�, �e Drumgold mo�e by� a� tak stary. 26 Musia� mie� grubo powy�ej siedemdziesi�tki. By�o rzecz� niezwyk��, aby cz�owiek w wieku Drumgolda wci�� trudni� si� przewozem kamieni z kraju do kraju, cho� takie przypadki podobno si� zdarza�y. Springer nie przywi�zywa� wi�kszej wagi do tego, �e mankiety koszuli Drumgolda by�y zanadto wytarte, by mog�o im pom�c krochmalenie, �e jego wizyt�wka zosta�a wydrukowana na tanim papierze, a par� ja�niejszych plam na krawacie zdradza�o miejsca potraktowane wywa-biaczem plam. Jedna z zasad etyki zawodowej m�wi�a, �e tylko kupiec zupe�nie pozbawiony serca targuje si� z cz�owiekiem w potrzebie. Zasada ta by�a jednak ostatnio zbyt cz�sto nadu�ywana. Poza tym Springer wykazywa� wrodzon� czujno�� w interesach. W chwil� po tym, jak zadzwoni� Drumgold i powo�uj�c si� na Freda Holtzera poprosi� o spotkanie, Springer skontaktowa� si� na wszelki wypadek z Holtzerem w Genewie. Opinia Holtzera wypad�a nieco zbyt entuzjastycznie, lecz Springer potraktowa� j� z nale�ytym dystansem. � Zobaczymy, co tam pan ma � zacz�� Springer. S�owa te wyrwa�y Drumgolda z zadumy. Przez chwil� zazdro�ci� bowiem siedz�cemu naprzeciw niego m�czy�nie m�odo�ci, energii, nie wykorzystanych jeszcze szans. Zdusi� dok�adnie papierosa w popielniczce, po czym wzi�� na kolana sw� solidn�, cho� nie najnowsz� sk�rzan� teczk� i otworzy� j� po kr�tkiej szarpaninie z jednym z zamk�w. Do spotkania musia� si� dobrze przygotowa�, gdy� nie traci� czasu na grzebanie, tylko od razu wydoby� �pakiecik": arkusz papieru z�o�ony pi�ciokrotnie w specjalny spos�b do rozmiar�w trzy i p� na dwa i p� cala. Po�o�y� go na blacie biurka. Pos�uguj�c si� g��wnie kciukami, Springer zr�cznie otworzy� zawini�tko. Robi� to w swoim �yciu niezliczon� ilo�� razy. Za�amania pakiecika tworzy�y kiesze�, w kt�rej przechowywano kamienie. Ten zawiera� akurat mieszanin� dziesi�ciopunktowc�w. Innymi s�owy, przy za�o�eniu, i� sto punkt�w odpowiada jednemu karatowi, kamieni o wielko�ci jednej dziesi�tej karata. By�o ich pi��dziesi�t. Springer przygl�da� si� im przez kr�tk� chwil�, po czym od�o�y� papier na bok. Drumgold poda� mu nast�pny pakiecik. Znowu mieszanina. Dwudziestopunktowce nieco lepszej jako�ci. W sumie sto karat�w. Tak�e i one pow�drowa�y na bok. Springer obr�ci� si� lekko w stron� okna, zupe�nie nie zwracaj�c uwagi na widok miasta z lotu ptaka. Zna� ten krajobraz na pami��, pokryte pap� dachy i stercz�ce rury, otulona mrocznymi cieniami symetria Centrum Rockefellera, wie�e katedry �wi�tego Patryka kontrastuj�ce ze z�owieszcz� czerni� Olympic Tower oraz oddalone o kilka przecznic Trump Tower, r�wnie czarne i z�owrogie, a zarazem poci�gaj�ce. 27 Springer traktowa� te obiekty jak elementy obrazu lub fotografii, tak cz�sto ogl�dane, �e nie kryj�ce ju� w sobie �adnych niespodzianek. Obejrzawszy nast�pn� porcj� kamieni niemal tej samej wielko�ci oraz jako�ci, zapyta�: � Czy Holtzer powiedzia� panu, �e w�a�nie takie rzeczy mog� mnie interesowa�? � Nie. � Czy ma pan tylko mieszaniny? � W tej chwili tak � odpar� Drumgold, spuszczaj�c oczy. Doszli do punktu, w kt�rym Springer m�g�by go odprawi� i sp�dzi� reszt� dnia z wi�kszym po�ytkiem, na przyk�ad porz�dkuj�c posiadany zapas dwukaratowych kamieni. Jednak ostatnie s�owa Drumgolda sprawi�y, �e pomy�la� o wszystkich pi�knych, bezcennych kamieniach, jakie prawdopodobnie przesz�y przez r�ce starego dostawcy. O wszystkich wspania�ych, korzystnych transakcjach. O �wi�towaniu wielkich kontrakt�w. I pomy�le�, �e na stare lata ten cz�owiek zajmuje si� mieszaninami. � Czy to pa�ski najlepszy towar? � Springer wskaza� trzy otwarte pakuneczki. Drumgold mia� w d�oniach jeszcze kilka zawini�tek. Przejrza� je i wybra� jedno. Springer roz�o�y� papier. Zajrzawszy do �rodka, przechyli� go, a diamenty pop�yn�y w d� utworzonego przez za�amanie rowka, l�duj�c na przykrywaj�cej biurko, wykonanej z bia�ego papieru podk�adce do sortowania. Przesun�� po nich kraw�dzi� pesety, wywo�uj�c lekkie ruchy kamieni. Zebrane w tak du�ej liczbie, kamienie u�ycza�y blasku sobie nawzajem. Chcia� sprawdzi�, jak si� prezentuje pojedynczy klejnot. Partia zawiera�a osiemdziesi�t sztuk. Wyko�czone okr�g�ym szlifem, mia�y wielko�� jednej czwartej karata. Razem dwadzie�cia karat�w. Springer oddzieli� oko�o jednej trzeciej diament�w. Za pomoc� pesety zacz�� je kolejno odwraca�, uk�adaj�c spiczastym spodem do g�ry. Pracuj�c z szybko�ci� zawodowca, ustawi� kamienie w jednym rz�dzie, zostawiaj�c odst�py o�miu dziesi�tych cala. W ten spos�b nie m�g� obserwowa� koloru poprzez zas�oni�te p�aszczyzny. Obejrzawszy uwa�nie diamenty go�ym okiem, si�gn�� po umocowan� na sto�owym tr�jnogu lup� daj�c� dziesi�ciokrotne powi�kszenie. Pochylony nad biurkiem, z okiem przy samej lupie, bada� barw� ka�dego kamienia, por�wnywa� go z reszt� pr�bki, a r�wnocze�nie szuka� obcych wtr�ce�, plamek w�gla, zamgle� i wszelkich innych niedoskona�o�ci. 28 � Rosyjskie � powiedzia� Drumgold. Springer ju� na podstawie barwy diament�w odgad� ich pochodzenie. By�y tak bia�e, �e a� wydawa�y si� oszronione. Skojarzenie jak najbardziej prawid�owe, wzi�wszy pod uwag�, �e wydobywano je w Jakucji, rejonie Syberii, gdzie ziemia nigdy nie odmarza. Tamtejsze diamenty by�y najlepsze, a zarazem, na skutek przewrotno�ci natury, najtrudniej dost�pne. Springer uj�� peset� pojedynczy kamie�, po czym wsun�� go pod lup�. Szlif zosta� wykonany bezb��dnie, spodnia cz�� diamentu wykazywa�a w�a�ciw� proporcj� wzgl�dem cz�ci powy�ej opaski. Czyste p�aszczyzny, porozdzielane ostrymi kraw�dziami, ��czy�y si� ze sob� pod odpowiednim k�tem. Zrobiono wszystko, co mo�liwe, by wydoby� z kamienia jak najwi�kszy blask. � �adna robota � rzuci� Springer, zwracaj�c si� ni to do kamienia, ni to do Drumgolda. Sprawdzi� szlif paru nast�pnych okaz�w. By�y identyczne. Wszyscy wiedzieli, i� taka perfekcja jest mo�liwa dzi�ki zastosowaniu przez Sowiet�w elektronicznych urz�dze� do ci�cia i szlifowania. � Ile? � zapyta�. � Te s� najczystszej wody � odpar� Drumgold. Pos�u�y� si� starym angielskim terminem. Springer lekko wzruszy� ramionami. Usiad� za biurkiem, odjecha� z fotelem do ty�u. � Cz�sto handluje pan rosyjskim towarem? Drumgold z �alem zaprzeczy�. � Natrafi�em na nie w Hongkongu. By�y cz�ci� wi�kszej partii. Najlepsz� cz�ci�. Nie by�o w tym niczego niezwyk�ego. Sprzedawcy niemal zawsze do dobrego towaru dorzucali nieco kamieni gorszej jako�ci. � Troch� przep�aci�em � doda� Drumgold. Springer potraktowa� jego s�owa jako cz�� kampanii reklamowej. Drumgold chrz�kn�� lekcewa��co i oderwa� wzrok od biurka. � W chwili obecnej nie by�oby mnie sta� na tak� nierozwag�, musz� si� kierowa� zdrowym rozs�dkiem. Niech ostatnie s�owo nale�y do diament�w. � Przerwa� na chwil�, zastanawiaj�c si� jakby nad tym, co powiedzia�. Kamienie na powr�t przyci�gn�y jego spojrzenie. � �adne sztuki, prawda? � Tak. � Gdyby ka�dy z nich mia� dwadzie�cia karat�w, toby dopiero by�o co�,