15525

Szczegóły
Tytuł 15525
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15525 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15525 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15525 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

SANDEMO MARGIT SOL Z LUDZI LODU Saga o Kr�lestwie �wiat�a 09 Z norweskiego prze�o�y�a ANNA MARCINIAK�WNA POL-NORDICA Otwock 1998 Sol z Ludzi Lodu w swym kr�tkim �yciu na ziemi nigdy nie do�wiadczy�a prawdziwej mi�o�ci. Teraz pragnie z ca�ego serca otrzyma� tak� szans�, spotka� kogo�, kogo mog�aby pokocha�. Najpierw jednak musi unieszkodliwi� gro�n� wied�m�, Griseld�, kt�ra ukry�a swoj� dusz� i tylko czeka, by wr�ci� i zem�ci� si� na mieszka�cach Kr�lestwa �wiat�a... RODZINA CZARNOKSIʯNIKA LUDZIE LODU INNI Ram, Lemur, najwy�szy dow�dca Stra�nik�w Inni Stra�nicy: Rok, Tell, Kiro, Goram Talornin, pot�ny Obcy Oriana Thomas Helgem, Wareg Ponadto w Kr�lestwie �wiat�a mieszkaj� ludzie wywodz�cy si� z rozmaitych epok, tajemniczy Obcy, Lemurowie, Madragowie, duchy M�riego, duchy przodk�w Ludzi Lodu, elfy wraz z innymi duszkami przyrody, istoty zamieszkuj�ce Star� Twierdz� oraz wiele r�nych zwierz�t. Poza tym w po�udniowej cz�ci Kr�lestwa �wiat�a �yj� Atlantydzi. Istniej� te� nieznane plemiona w Kr�lestwie Ciemno�ci oraz to, co kryje si� w G�rach Czarnych, �r�d�o pe�nego skargi zawodzenia. Wn�trze Ziemi (jedna po�owa) STRESZCZENIE Kr�lestwo �wiat�a znajduje si� we wn�trzu Ziemi. O�wietla je �wi�te S�o�ce, lecz za jego granicami rozci�ga si� nieznana, przera�aj�ca Ciemno��. Ludzie Lodu i rodzina Czarnoksi�nika przebywaj� teraz w Kr�lestwie �wiat�a. G��wnymi bohaterami opowie�ci s� reprezentanci m�odszego pokolenia: Jori, syn Taran, ch�opak o br�zowych, kr�conych w�osach, kt�ry odziedziczy� po ojcu �agodne spojrzenie, a po matce katastrofalny brak odpowiedzialno�ci. Wzrostem i urod� nie dor�wnuje przyjacio�om, lecz te braki kompensuje szale�stwem i �mia�o�ci�. Jaskari, syn Villemanna, grupowy si�acz, d�ugow�osy blondyn o bardzo niebieskich oczach i musku�ach, kt�re gro�� rozerwaniem koszuli i spodni. Kocha zwierz�ta i Elen�. Armas, w po�owie Obcy, wysoki, inteligentny, o jedwabistych w�osach i przenikliwym spojrzeniu. Obdarzony nadzwyczajnymi zdolno�ciami i wychowany znacznie surowiej ni� pozostali. Elena, c�rka Danielle, o beznadziejnej, jak sama twierdzi, figurze. Spokojna i sympatyczna, lecz wewn�trznie niepewna, za wszelk� cen� pragnie by� taka jak wszyscy. Ma d�ug� grzyw� drobno wij�cych si� loczk�w. Kocha Jaskariego, kt�ry nie wierzy w jej mi�o��. Berengaria, c�rka Rafaela, o cztery lata m�odsza od pozosta�ych. Romantyczka o smuk�ych cz�onkach, wij�cych si� w�osach i b�yszcz�cych ciemnych oczach. Jej charakter to wachlarz wszelkich ludzkich cn�t i s�abo�ci. Bystra, weso�a, sk�onna do u�miechu, ma swoje humory. Rodzice bardzo si� o ni� niepokoj�. Oko Nocy, m�ody Indianin o d�ugich, g�adkich, granatowoczarnych w�osach, szlachetnym profilu i oczach ciemnych jak noc. O rok starszy od czworga opisanych na pocz�tku. Uwielbiany przez Berengari�. Tsi-Tsungga, zwany Tsi, istota natury ze Starej Twierdzy. Niezwykle przystojny m�odzieniec o szerokich ramionach, c�tkowanym zielonobrunatnym ciele, szybki i zwinny, wprost tchnie zmys�owo�ci�. Siska, ma�a ksi�niczka zbieg�a z Kr�lestwa Ciemno�ci. Ma wielkie, sko�ne, lodowato szare oczy, pe�ne usta i bujne w�osy, czarne, g�adkie, l�ni�ce niczym jedwab. Dystansuje si� od m�odego Tsi i jego pupila Czika, olbrzymiej wiewi�rki. Indra, gnu�na i powolna, obdarzona wielkim poczuciem humoru, z przesad� podkre�la swoje wygodnictwo. Ma wspania�� cer� i elegancko wygi�te brwi. W tym samym wieku co czworo pierwszych. Kocha Rama, lecz ich zwi�zek jest niemo�liwy. Miranda, jej o dwa lata m�odsza siostra. Rudow�osa i piegowata. Wzi�a na swe barki odpowiedzialno�� za ca�y �wiat, postanowi�a go ulepszy�. Zagorza�a obro�czyni �rodowiska, o nieco ch�opi�cych ruchach. Nieugi�ta, je�li chodzi o niesienie pomocy cierpi�cym ludziom i zwierz�tom. Znalaz�a mi�o�� swego �ycia w osobie Gondagila. Alice, zwana Sass�, najm�odsza, przyby�a do Kr�lestwa �wiat�a wraz z dziadkami. Jako dziecko uleg�a strasznym poparzeniom. Marco usun�� jej wszystkie blizny, lecz dziewczynka wci�� pozostaje nie�mia�a. Ma kota o imieniu Hubert Ambrozja. Dolg, nazywany niekiedy Dolgo. Poniewa� dwie�cie pi��dziesi�t lat sp�dzi� w kr�lestwie elf�w, wci�� ma dwadzie�cia trzy lata, posiad� jednak niezwyk�� m�dro�� i do�wiadczenie. Nie jest stworzony do mi�o�ci fizycznej. Jego najlepszymi przyjaci�mi s� pies Nero i odrobin� natr�tna male�ka panienka z rodu elf�w, Fivrelde. Dolg wsp�pracuje z Markiem. Marco, ksi��� Czarnych Sal, niezwykle pot�ny i ba�niowo pi�kny, lecz on tak�e nie mo�e pozna� mi�o�ci. Ani on, ani Dolg nie nale�� do grupy m�odych przyjaci�, s� jednak dla nich ogromnie wa�ni. Marco, podobnie jak Indra, Miranda i Sassa, pochodzi z Ludzi Lodu. Gondagil, Wareg z ludu Timona, zamieszkuj�cego Dolin� Mgie� w Kr�lestwie Ciemno�ci. Wysoki, jasnow�osy i silny. Przebywa obecnie w Kr�lestwie �wiat�a, t�skni jednak za przyniesieniem �wiat�a ludziom ze swojego plemienia. Jego wielk� mi�o�ci� jest Miranda. WPROWADZENIE Obcy d��� do osi�gni�cia wielkiego celu, chc� mianowicie zaprowadzi� trwa�y pok�j na Ziemi i uratowa� planet� Tellus przed katastrof�. Po to jednak trzeba gruntownie odmieni� ludzi. Mo�na tego dokona� wy��cznie poprzez stworzenie eliksiru, kt�ry usunie wszelkie z�e i wrogie my�li z ludzkich umys��w. Obcy, Lemurowie, Madragowie i cz�� ludzi mieszkaj�cych w Kr�lestwie �wiat�a zebrali ju� wszystko, co potrzebne do takiego eliksiru, z wyj�tkiem ostatniego sk�adnika: jasnej wody, kt�rej �r�d�o znajduje si� gdzie� w G�rach Czarnych. Ekspedycja w g�ry mog�aby ju� wyruszy�. Trzeba tylko pokona� jeszcze jedn� przeszkod�: odnale�� �dusz� wied�my Griseldy, tak by nigdy ju� nie mog�a wr�ci�. Wied�ma znajduje si� gdzie� w Kr�lestwie �wiat�a, ale nikt nie wie, gdzie dok�adnie. Najwi�ksza czarownica z Ludzi Lodu, Sol, z�o�ci si�, �e nie potrafi�a unieszkodliwi� Griseldy, kiedy jeszcze z tamt� mo�na by�o nawi�za� kontakt. Sol czeka teraz tylko na now� okazj�, by �rozprawi� si� z potworem raz na zawsze tak, �e ju� nigdy nawet nie pi�nie�. 1 Sol z Ludzi Lodu mia�a marzenie: pragn�a prze�y� tak� mi�o��, jakiej do�wiadczaj� ludzie na Ziemi, chcia�a przej�� przez wszystkie jej fazy. Najpierw zaciekawienie. Podziw, uwielbienie. T�sknota, po��danie. I �eby w odpowiedzi widzia�a blask w jego oczach. Pragn�a pozna� oddanie, kt�re przeradza si� w mi�o��. Prze�ywa� erotyk�, i �agodn�, i szalon�. Blisko��. Poczucie wsp�lnoty. Niczego takiego nie zd��y�a do�wiadczy� w swoim nazbyt kr�tkim �yciu, poniewa� nigdy nie spotka�a m�czyzny kalibru swego wuja, Tengela Dobrego. Por�wnywa�a z nim wszystkich. Nikt jednak nie mia� w sobie takiej magicznej si�y, nie reprezentowa� takiego autorytetu. Rzecz jasna w nim nigdy zakochana nie by�a, ale zawsze szuka�a kogo� podobnego. Kiedy za� sta�a si� jednym z duch�w Ludzi Lodu, ludzka mi�o�� nie mog�a ju� by� brana pod uwag�. Duchy nie kochaj�, w ka�dym razie nie darz� si� takimi uczuciami nawzajem. Teraz jednak, w Kr�lestwie �wiat�a, spotka�a wielu m�czyzn, kt�rzy mogli si� mierzy� z Tengelem Dobrym. Po prostu bra� i wybiera�. Niekt�rzy byli ju� zaj�ci, to prawda, jak na przyk�ad Ram Indry albo Gondagil Mirandy. Ale pozostawa�o jeszcze wielu innych. Och, jacy podniecaj�cy m�czy�ni! Pomy�le� tylko, co mog�aby prze�ywa� z jednym z nich! Tylko z jednym, nie chcia�a zosta� pogromczyni� m�skich serc, pragn�a prostej, szczerej mi�o�ci. Najch�tniej sta�aby si� znowu zwyczajnym cz�owiekiem, tylko po to, by m�c doznawa� tych cudownych uczu�. Marco m�g�by jej pom�c, by�a o tym przekonana. Ale Marco nie chcia�. Sprawa z Filipem, synem Gabriela, potoczy�a si� w niepo��danym kierunku, Sol dobrze o tym wiedzia�a, bo przecie� cz�sto spotyka�a Filipa w�r�d duch�w, gdzie lubi� przebywa�. Marco niepotrzebnie por�wnywa� j� z Filipem. Filip jest przecie� zmar�ym cz�owiekiem, kt�rego Marco tak odmieni�, by m�g� sta� si� jednym z duch�w Ludzi Lodu. Sol natomiast jest duchem, kt�ry pragnie zosta� �yj�cym cz�owiekiem. A to bardzo istotna r�nica. Oczywi�cie to zabawne by� duchem! Czasami bardzo zabawne. Mo�na chodzi�, gdzie si� chce, pojawia� si� i znika�. Mo�na czarowa�, rzuca� uroki i wymy�la� r�ne fantastyczne rzeczy. Jako zwyczajna kobieta z tego rodzaju umiej�tno�ci musia�aby zrezygnowa�. Przynajmniej z wielu z nich. Zdolno�� czarowania mog�aby pewnie zachowa�, tak�e wiedz� o zio�ach i magicznych napojach, ale wspania�e popisowe sztuczki, z kt�rych by�a znana, musia�yby p�j�� w zapomnienie. Zaproponowa�a Marcowi, �e b�dzie na zmian� raz duchem, raz cz�owiekiem, w zale�no�ci od potrzeby, ale on j� wy�mia�. Najwyra�niej nie mo�na mie� wszystkiego naraz. To denerwuj�ce! Nie chcia�a bowiem zrezygnowa� do ko�ca ze swego bardzo przyjemnego �ycia w gronie duch�w. Ale Marco odm�wi� jej pomocy. Mo�e powinna dokona� czego� naprawd� wyj�tkowego? Tak, by on w nagrod� pozwoli� jej znale�� si� znowu w�r�d �ywych. Nie, to si� z pewno�ci� nie uda. Sam Marco te� jest niezwykle przystojnym m�czyzn�, ale on pozostaje poza zasi�giem mo�liwo�ci jakiejkolwiek kobiety. Biada tej, kt�ra by si� w nim zakocha�a! Pr�ba zdobycia go to chyba najbardziej beznadziejne przedsi�wzi�cie na ziemi. Szkoda patrze�, jak si� taki klejnot marnuje! Och, Sol pragn�a, �eby wkr�tce sta�o si� co� rzeczywi�cie podniecaj�cego! By�a naprawd� gotowa na wszystko. Wiedzia�a, �e dawniej w Kr�lestwie �wiat�a zdarza�o si� mn�stwo ciekawych rzeczy, ale akurat teraz nie dzia�o si� nic, w czym mog�aby pom�c. Sol wzdycha�a zniecierpliwiona. M�czyzna, kt�rego mo�na by kocha�. Marco, daj mi m�czyzn�, kt�rego mog�abym kocha�! Daj mi serce p�on�ce z mi�o�ci do niego, daj mi ludzk� posta�! Zachichota�a sama do siebie: I pozw�l mi zachowa� wszystkie umiej�tno�ci, kt�re posiadam jako duch! 2 Z�e moce z G�r Czarnych stara�y si� dosi�gn�� swoimi chciwymi �apami a� do wn�trza Kr�lestwa �wiat�a. Ram i jego wsp�pracownicy zdo�ali przeciwstawi� si� temu niebezpiecze�stwu, zapobiegaj�c katastrofie. Gdyby Hannagar i jego kompani zostali wpuszczeni do kr�lestwa, jak si� ju� na to zanosi�o, wszystko zosta�oby stracone na zawsze. To, co Obcy i Stra�nicy zbudowali przez stulecia, mog�oby zosta� zniszczone w bardzo kr�tkim czasie. Z�o bowiem ma zawsze wi�ksz� si�� ni� �agodna dobro�. Ram z wielk� ulg� skonstatowa�, �e uda�o si� zapobiec najgorszemu. Istnia�o jednak jeszcze niebezpiecze�stwo w obr�bie Kr�lestwa �wiat�a. Mo�e nie poci�gaj�ce za sob� a� tak fatalnych nast�pstw, jak zagro�enie z G�r Czarnych, ale i tak wystarczaj�co wielkie. Ukrywa�o si� niczym iskrz�cy mechanizm w dobrze naoliwionej maszynerii Kr�lestwa �wiat�a. Griselda. Zosta�a odepchni�ta i unieszkodliwiona, ale tylko na jaki� czas. Owa licz�ca sobie setki lat wied�ma mia�a zdolno�� powracania i niewielu, a w�a�ciwie nawet nikt nie wiedzia�, jak ona to robi. Ram by� bardzo zatroskany. Gdyby tak Sol mog�a kontynuowa� to, co rozpocz�a wtedy na ��kach, kiedy dopad�a Griseld�! By�a ju� na dobrym tropie, uda�o jej si� wydoby� z przebieg�ej czarownicy, �e jej egzystencja jest uzale�niona od jej duszy, kt�ra znajduje si� w jakim� nieznanym miejscu. Griselda, kiedy wpada�a we w�ciek�o��, stawa�a si� bardzo nieostro�na. Wszystko mog�o si� sko�czy� bardzo dobrze, ale wtedy Jaskari wpakowa� si� w ca�� spraw� i rozjecha� wied�m�. C� za okropne wyra�enie, pomy�la� Ram, krzywi�c si�. �Wpakowa� si�. Ale tak w�a�nie by�o, Jaskari si� wpakowa�. W najdos�owniejszym znaczeniu tego okre�lenia Niebezpiecze�stwo jednak ci�gle istnia�o: dop�ki dusza Griseldy znajduje si� gdzie� w Kr�lestwie �wiat�a, jego mieszka�cy mog� si� spodziewa�, �e wied�ma znowu si� pojawi. Ram wezwa� do gabinetu Roka i Armasa, by przedyskutowa� t� spraw�. - No i co? - zapyta� swego najbli�szego wsp�pracownika oraz m�odego Armasa, czyli obu tych, kt�rym powierzy� odszukanie duszy Griseldy. - Znale�li�cie co� pod nasz� nieobecno��? Rok potrz�sn�� g�ow�. - Przepatrzyli�my ka�dy najmniejszy k�t w domu, w kt�rym mieszka�a. Znale�li�my tam mn�stwo okropnych rzeczy, jakich� potwornych narz�dzi, kt�re zniszczyli�my, nigdzie jednak nie natrafili�my na �lad �adnego woreczka czy torebki. Czy jeste� pewien, �e ona tak w�a�nie powiedzia�a? Torebka? To przecie� brzmi g�upio, by przechowywa� w�asn� �dusz� w czym� tak trywialnym jak torebka czy sakiewka. Ram zgadza� si� z nim, �e brzmi to g�upio, ale w�a�nie tak Griselda powiedzia�a do Sol, kiedy ta udawa�a, �e chowa za plecami drogocenn� dusz� wied�my. �Oddaj mi torebk�, dziwko przekl�ta!� Griselda by�a zdesperowana, a w podobnych sytuacjach nie zwyk�a liczy� si� ze s�owami. Tym, �e tak okropnie przeklina, nikt si� nie przejmowa�, zreszt� czego innego mo�na si� spodziewa� po wied�mie? Wtedy jednak ujawni�a swoj� najg��bsz� tajemnic�. To wa�niejsze ni� jej zachowanie. - G��wne pytanie brzmi: w jaki spos�b ona wraca - rzek� Ram zamy�lony. Wszyscy trzej siedzieli i rozmawiali w jego ma�o przytulnym domu, w kt�rym zreszt� rzadko bywa�. - Musimy przyj��, �e ona naprawd� przechowuje swoj� tak zwan� dusz� w tej jakiej� �miesznej torebce. Trzeba uzna� to za fakt. Ale co dalej? Teraz jej nie ma. Zgodnie z tym, co m�wi Thomas, musia�a by� palona, topiona i ukamienowywana, u�miercana na wszystkie najokropniejsze sposoby, jakie ludzko�� wymy�li�a, �eby mo�na si� by�o od niej uwolni�. Tak to trwa�o przez wieki, zawsze jednak wraca�a. Ostatnio wr�ci�a po trzystu latach. Ale tym razem co� mi m�wi, �e pojawi si� tutaj du�o szybciej. Armas skin�� g�ow�. - Ja te� tak my�l�. Jej pragnienie zemsty musi by� straszne. Tylko �e nie mo�e sama... Nieoczekiwanie umilk�. Dwaj towarzysze przygl�dali mu si� z zaciekawieniem. - Masz racj� - powiedzia� w ko�cu Rok. - Kto� musi jej pom�c, by mog�a powr�ci� do ziemskiego �ycia. - Tak, ale kto? - zapyta� Ram, - Te nieregularne przerwy mi�dzy jednym a drugim pobytem na Ziemi �wiadczy�yby, �e nie ma �adnych sta�ych pomocnik�w. Zreszt� kim mogliby oni by�? Thomas powiedzia� wprawdzie, �e trzysta lat temu w swoim domu w Massachusetts trzyma�a jakiego� obrzydliwego ma�ego demona, ja mog� jednak gwarantowa�, �e tutaj niczego takiego nie by�o. I gdyby ten demon rzeczywi�cie by� jej pomocnikiem, to przecie� wypu�ci�by j� ju� wtedy. Nie, jej ostatni powr�t do �ycia musia� nast�pi� ca�kiem niedawno. - I d�ugo si� nim nie nacieszy�a - stwierdzi� Rok. - Jaskari przerwa� ca�� zabaw�. I Armas, i Rok byli bardzo rozczarowani tym, �e nie zabrano ich na wypraw� w Ciemno��, by ratowa� jeleniej olbrzymie. Wiedzieli jednak, �e zadanie, kt�re otrzymali, jest bardzo odpowiedzialne. Mieli mianowicie polowa� na Griseld� w czasie, kiedy Kr�lestwo �wiat�a pozbawione zosta�o ochrony przed dzia�aniami wiedzmy. Kiedy wi�c nadesz�a wiadomo��, �e Griselda towarzyszy�a ekspedycji i �e zosta�a unicestwiona, jeszcze zanim wyprawa przesz�a na drug� stron� mur�w otaczaj�cych Kr�lestwo �wiat�a, ich rozczarowanie by�o jeszcze wi�ksze. Telefonicznie prosili Rama, by ich mimo wszystko zabra�, ale on w odpowiedzi przys�a� im ten niezwyk�y rozkaz: �Szukajcie jej duszy! Ma si� ona znajdowa� w jakiej� torebce czy czym� takim. Odszukajcie torebk�, szukajcie jej w jakiej� skrytce bankowej albo w czym� podobnym, postarajcie si� znale�� przed naszym powrotem!� Armas by� rozczarowany tak�e z innego powodu. Dla niego kontakty z r�wie�nikami zawsze by�y czym� ogromnie wa�nym, zbyt cz�sto pozostawa� na uboczu. Musia� si� stosowa� do wyj�tkowych regu�. Jego ojciec, Stra�nik G�ry, cz�sto przypomina�: �Nigdy nie zapominaj, �e jeste� jednym z Obcych!�. Armas mamrota� wtedy pod nosem: �W po�owie!�. Ale tego ojciec nie m�g� ju� s�ysze�. �Musisz sobie znale�� narzeczon� z rodu Obcych. A przynajmniej tak�, w kt�rej �y�ach p�ynie nasza krew. Inny wyb�r nie zostanie zaakceptowany�. To wszystko sprawia�o, �e Armas by� zamkni�ty w sobie. Oczywi�cie bardzo mi�o wspomina� swoj� wypraw� do Nowej Atlantydy, zauwa�y� przecie�, �e na pocz�tku wyprawy Indra wyra�nie si� nim interesowa�a. Wtedy on, w jakiej� nieu�wiadomionej lojalno�ci wobec ojca, odnosi� si� do niej z wyra�n� rezerw�, a� spostrzeg�, �e nagle jej zainteresowanie opad�o. Poczu� si� wtedy zraniony i zawiedziony. P�niej dowiedzia� si�, �e Indra w�a�nie podczas tej wyprawy beznadziejnie zakocha�a si� w Ramie. Ale to potrafi� zaakceptowa�. Najwi�cej przykro�ci sprawia� mu �w mur, kt�ry dziedzictwo Obcych tworzy�o mi�dzy nim i jego przyjaci�mi. Nie zauwa�y�, �e Ram siedzi i przygl�da mu si�, rozmawiaj�c r�wnocze�nie z Rokiem. Nie wiedzia�, �e Ram dziwi si�, jakim niewiarygodnie przystojnym ch�opcem sta� si� Armas. Rzeczywi�cie ten m�ody cz�owiek stanowi� niezwykle udan� mieszank� krwi Obcych i ludzi. By� najwy�szy w grupie swoich koleg�w. Mia� jedwabi�cie l�ni�ce czarne w�osy, zupe�nie proste i d�ugie do ramion. Jego czarne oczy mia�y bia�ka, inaczej ni� u Lemur�w i Obcych, cho� nieco r�ni�y si� od oczu i zwyk�ych ludzi. Usta by�y delikatne, ale zdradza�y jak�� surowo��, brwi wyra�nie zaznaczone, ko�ci policzkowe wysokie, rysy twarzy bardzo ludzkie. Wszyscy lubili Armasa, ma�o kto jednak, je�li w og�le ktokolwiek, go zna�. By� z natury ma�om�wny, sprawia� wra�enie, jakby nie do ko�ca wiedzia�, jak si� ma odnosi� do r�nych istot zamieszkuj�cych Kr�lestwo �wiat�a. Bardzo chcia� by� wobec wszystkich otwarty, ale dziedzictwo Obcych i nieustanne napomnienia ojca kr�powa�y go. Nigdy nie powinien zapomina� o tym, �e jest kim� wyj�tkowym: �e jest Obcym. �Na wp� - zwyk� powtarza� sobie w duchu. - Ten, kto znajdzie woreczek... - rzek� Armas, patrz�c przed siebie. - Ten uwolni Griseld� - doko�czy� Ram. - Tak niestety si� stanie. I mo�e do tego doj�� najzupe�niej przypadkowo. Rok wsta�. - Musimy si� wi�c postara�, �eby�my to byli my! Przede wszystkim nie wolno dopu�ci�, �eby dusza Griseldy opu�ci�a �w tajemniczy worek! Musimy go zniszczy� razem z dusz� raz na zawsze. Tak - rzek� Ram r�wnie stanowczo. - Potem znowu skorzystamy z pomocy farangila. Dolg nie b�dzie zadowolony, ale to konieczne. - Znajd�my najpierw woreczek - wtr�ci� Armas, by ostudzi� ich zapa�. - Tak, na wszystkich bog�w, znajd�my go, bo Rok i ja, kt�rzy odwiedzili�my jej okropne mieszkanie, wiemy, do czego jest zdolna. Nie chc� ju� m�wi� o tym, co ona tam zgromadzi�a. �eby obejrze� niekt�re rzeczy, musieli�my u�ywa� pesety lub haka, nikt normalny nie zbli�y si� do takiego obrzydlistwa. Znale�li�my wszystko, o czym czarnoksi�nik M�ri nawet nie chce s�ysze�. Griselda jest wyj�tkowo odpychaj�c� wied�m�, je�li s�dzi� po tym, czym si� otacza dla przyjemno�ci Rok potwierdzi� jego s�owa w ca�ej rozci�g�o�ci Zgadza� si� z Armasem pod ka�dym wzgl�dem. Ram za� siedzia� pogr��ony w zadumie. Powinienem by� nawi�za� wsp�prac� z Sol z Ludzi Lodu, my�la�. Je�li ktokolwiek m�g�by rozwi�za� zagadk� tej zaginionej �duszy�, to w�a�nie ona. S�dz� bowiem, �e przedosta�a si� do zwoj�w m�zgowych Griseldy tam na tej ��ce. Obie s� wied�mami - jedna dobr�, druga z�� - i Sol potrafi pod��a� za pokr�tnymi my�lami g�upiej Griseldy. Problem polega tylko na tym, �e akurat w tej chwili Griselda nie ma �adnych my�li. Zmar�a i znikn�a, a my nie mo�emy zrobi� nic innego, jak tylko jej szuka�. Musz� porozmawia� z Sol. G�os Armasa przerwa� jego rozwa�ania: - Pomy�lmy jednak logicznie - powiedzia� syn Stra�nika G�ry. - Ten przekl�ty woreczek prawdopodobnie do�� �atwo znale��, s�dz� bowiem, �e ostatnim razem Griselda mia�a wielkiego pecha i dlatego woreczek le�a� w ukryciu trzysta lat. Teraz z pewno�ci� po�o�y�a go w jakim� miejscu tak, by kto� go znalaz� we w�a�ciwym czasie. - Ale jednak go ukry�a - upiera� si� Ram. - My�l� te�, �e woreczek prawdopodobnie wygl�da jako� specjalnie. Tak, aby znalazca mia� ochot� go otworzy�. Armas mia� rozmarzon� min�. U�miecha� si� lekko sam do siebie. - To tak jak w bajkach. Przypomnijcie sobie bajk� o sercu olbrzyma. Albo o czarowniku Kastjei. Oni sami byli nie�miertelni, poniewa� mogli ukry� gdzie� dusz� lub serce. Gdyby jednak kto� odgad� ich tajemnic� i unicestwi� te rzeczy... wtedy musieliby umrze�. - W�a�nie tak - potwierdzi� Rok. - Spr�bujmy si� teraz zastanowi�, jak mog�a my�le� Griselda, je�li potraficie zni�y� si� do tego poziomu. Trzeba dzia�a� szybko! Przed odej�ciem Griselda sporz�dzi�a list� swoich i �miertelnych wrog�w i Ram si� na tej li�cie znajdowa�. O Roku i Armasie niewiele jeszcze wiedzia�a. Wtedy. Na pierwszym miejscu umie�ci�a oczywi�cie Sol z Ludzi Lodu. Nigdy nikogo bowiem Griselda nie obdarza�a tak� zaciek�� nienawi�ci�, jak tej pyskatej smarkuli, kt�ra ta�czy�a przed ni� i przechwala�a si�, �e ukrywa za plecami jej drogocenny woreczek. Gdyby to tak bardzo nie zajmowa�o i nie z�o�ci�o Griseldy, by�aby zaczarowa�a przekl�t� Sol tam, na miejscu! Da�aby jej nauczk�! Problem polega� jedynie na tym, �e dziewczyna sama sprawia�a wra�enie, i� potrafi znika�, kiedy zechce. Griselda nie bardzo to rozumia�a. Ludzie nie mog� si� przecie� rozp�ywa� w powietrzu, co� jej si� tu nie zgadza�o! Tak w�a�nie my�la�a w ostatnim momencie swego �ycia tam na ��ce, zanim owa makabryczna maszyna �mierci nie przetoczy�a si� przez ni�. Ram nie mia� o tym wszystkim poj�cia, kiedy siedzia� w swoim gabinecie i pr�bowa� razem z Rokiem i Armasem snu� plany, kt�re ju� na samym pocz�tku wydawa�y si� kompletnie nieprzydatne. Ich obawy by�y wyj�tkowo uzasadnione. Griselda wtedy, kiedy jeszcze �y�a w Kr�lestwie �wiat�a, z diabelsk� przebieg�o�ci� zadba�a o w�asne interesy. Pleciony sk�rzany woreczek postanowi�a schowa� dobrze, ale nie za dobrze. Tak, �eby jak najszybciej kto� go znalaz�, ale �eby to nie by� nikt z tych jej okropnych wrog�w, ani Ram, ani w og�le nikt z tej bandy. Woreczek powinna znale�� osoba stosunkowo naiwna, a poza tym kochaj�ca pieni�dze i na tyle ciekawa, by stara�a si� rozsup�a� plecionk�. Musi to te� by� kto�, kto nie b�dzie szuka� niczyjej pomocy, kto�, kto zechce zatrzyma� i woreczek, i skarb tylko dla siebie. Zanim Griselda wyruszy�a na wypraw� do Kr�lestwa Ciemno�ci - dok�d zreszt� nigdy nie dotar�a - sporz�dzi�a nowy sk�rzany woreczek. Nie�atwo by�o znale�� tak wiele cienkich rzemyk�w ani innych element�w koniecznych do jego wykonania. Uda�o jej si� jednak zgromadzi� wszystko na czas. Wplot�a do woreczka wszystkie niezb�dne czarodziejskie formu�ki i zakl�cia i w�o�y�a do �rodka dziwne przedmioty. Wiele gatunk�w truj�cych zi�, r�ne obrzydlistwa, jak kocia krew i oko trupa oraz ko�ci zwierz�ce i inne trudne do okre�lenia rzeczy. Griselda nie mia�a �adnych opor�w przed dotykaniem czego� takiego, wprost przeciwnie, uwa�a�a, �e to bardzo przyjemne. Przez chwil� zastanawia�a si�, czy nie umie�ci� na woreczku informacji: �z�ote monety�, ale nie potrafi�aby wypisa� dw�ch s��w na plecionce z cienkich rzemyk�w. Usiad�a wi�c i zacz�a si� zastanawia�. Gdzie znale�� ciekaw� i chciw� osob� w tym �wi�tobliwym kraju? W ka�dym razie na pewno nie ma nikogo takiego w�r�d znajomych Rama i Thomasa. Istnieje tylko jedno miejsce, w kt�rym mog�aby ukry� sw�j drogocenny skarb. To miasto nieprzystosowanych. Tam powinien znale�� si� kto� odpowiedni... To wszystko dzia�o si� jeszcze, zanim mia�a wyruszy� na ekspedycj�. Wiedzia�a, �e Kr�lestwo Ciemno�ci jest �niebezpieczne dla zdrowia�. Niech tam, Griselda nigdy nie mia�a nic przeciwko ciemno�ciom ani �adnemu diabelstwu, na wszelki wypadek jednak musia�a za�atwi� spraw� sk�rzanego woreczka. By�oby bardzo g�upio, gdyby w Ciemno�ci spotka�o j� jakie� nieszcz�cie, a ona nie mia�aby mo�liwo�ci powrotu. Tak naprawd� nawet jej do g�owy nie przysz�o, �e mog�oby jej si� przytrafi� co� z�ego. Nie spodziewa�a si� te�, �e �w przystojny m�ody m�czyzna, kt�rego zwabi�a do ��ka i kt�ry powinien by� absolutnie ni� zaj�ty, w dzikiej w�ciek�o�ci i obrzydzeniu dos�ownie j� zmia�d�y, wci�nie w ziemi�, pos�uguj�c si� ci�k� machin�. Potem czerwony farangil usunie wszelkie �lady, jakie po niej pozosta�y. Ale wcze�niej ukry�a woreczek. W starannie wybranym miejscu, gdzie z pewno�ci� niezad�ugo kto� go odnajdzie, ale nie wcze�niej ni� ona wr�ci z Ciemno�ci. Wtedy zreszt� sama by go wyj�a, bo nie by�oby dobrze, gdyby go kto� znalaz� w czasie, gdy ona jeszcze �yje. Wspaniale, wied�ma Griselda jest genialna! 3 W Kr�lestwie �wiat�a na og� panowa� spok�j. Ale nie wsz�dzie. Sol by�a rozdra�niona. Nieustannie kr��y�a po swojej ma�ej wiosce niedaleko Prze��czy Wiatr�w i denerwowa�a tym okropnie inne duchy. W�a�ciwie duchy mog�y mieszka�, gdzie chcia�y, albo w og�le nie mie� sta�ego miejsca. Ram upiera� si� jednak, �e powinny osi��� gdzie�, gdzie b�d� u siebie, obieca�, �e mog� zbudowa� sobie domy i urz�dzi� je dok�adnie tak, jak zechc�. Zaj�o to par� lat, ale teraz wszystko by�o gotowe i wprost perfekcyjne. Chocia� perfekcja i perfekcja... Osada duch�w pod �adnym wzgl�dem nie przypomina�a Nowej Atlantydy, nie by�o tu wytyczonych pod sznurek ulic ani grz�dek z kwiatami. Poszczeg�lne domy bardzo si� mi�dzy sob� r�ni�y, zreszt� mo�e �domy� to z�e okre�lenie, to raczej siedziby, wzniesione ka�da wed�ug indywidualnego smaku. Niekt�re mia�y na przyk�ad wysokie kominy tak, by duchy mog�y jak najszybciej si� z nich wydosta�, nie zatrzymywane przez zamkni�te drzwi, ani nie musia�y si� k�opota� z jakimi� g�upimi kluczami, zamkami i temu podobnie. ��ka te� stanowi�y rozdzia� sam w sobie, przewa�nie mia�y kszta�t unosz�cych si� pod sufitem ob�ok�w i by�y nieprawdopodobnie wygodne. Duchy Ludzi Lodu mieszka�y razem, ich domostwa zajmowa�y wi�ksz� cz�� osady, tu� obok nich mieszka�y duchy M�riego, one te� zbudowa�y sobie niezwyk�e siedziby. Inne typy duch�w zajmowa�y obrze�a osady i czu�y si� tam znakomicie. Niekt�re z domostw, jak na przyk�ad domy Nauczyciela i Villemo, przypomina�y zamki, inne raczej ma�e, przytulne chatki, chocia� wn�trza r�ni�y si� od wn�trz wiejskich chat. Dom pani Powietrze szybowa� wysoko w �agodnych powiewach wiatru, a pani Woda mieszka�a w zameczku na niewielkim jeziorze po�yskuj�cym z�oci�cie w blasku �wi�tego S�o�ca. Wszystko by�o bardzo indywidualne, wszystkie siedziby nosi�y cechy swoich w�a�cicieli Po�rodku osady znajdowa�a si� wielka gospoda, w kt�rej zbierano si� wieczorami. W�a�ciwie Sol bardzo dobrze si� czu�a w swoim domu, kopii dworu z Lipowej Alei, cho� du�o bardziej nowoczesnego i wygodnego. Sol sp�dza�a w nim mn�stwo czasu i prowadzi�a o�ywione �ycie towarzyskie. Ale teraz by�a w z�ym humorze. W��czy�a si� po ca�ej osadzie, przeszkadza�a innym, domaga�a si� dzia�ania, czy, m�wi�c bardziej nowocze�nie, akcji. Starcie z Griseld� da�o jej si� tak mocno we znaki, �e gotowa by�a wyprawi� si� do Kr�lestwa Ciemno�ci, walczy� tam z cieniami i potworami tylko po to, by da� uj�cie nagromadzonej energii. Jednak prawdziwym powodem frustracji pi�knej czarownicy by�o z pewno�ci� to, �e nie mog�a przela� na nikogo swojej mi�o�ci. W ko�cu Tengel Dobry mia� do��. By� wodzem duch�w Ludzi Lodu i postanowi� powiedzie� swojej niezno�nej siostrzenicy par� zda� do s�uchu. - Co si� z tob� dzieje, Sol? - zapyta�. - D�u�ej tak nie mo�esz si� zachowywa�, naruszasz wspania�� wi�, jaka panuje w naszej osadzie. Je�li nie przestaniesz, b�d� ci� musia� st�d odes�a�. - Tak, bardzo prosz�, zr�b to - sykn�a Sol. - Nie jestem w stanie siedzie� bez ruchu i s�ucha� dawnych wspomnie� oraz przygl�da� si� nudnym zabawom duch�w. Chc�, �eby si� co� dzia�o, bo jak nie, to zwariuj�! - To wybierz si� w drog� na jaki� czas, zobacz, czy gdzie indziej nie dzieje si� co� ciekawszego! Sol wzi�a sobie do serca jego s�owa i postanowi�a natychmiast wyjecha�. Do Sagi. Dolg, samotny, siedzia� pogr��ony w rozpaczy w swoim wspania�ym, podobnym do pa�acu domu. - Co ja mam pocz��? - szepta�. - Za co si� wzi��? Co ja z wami zrobi�em, moi przyjaciele, jak mam naprawi� wyrz�dzone szkody? Ma�a panienka z rodu elf�w, Fivrelde, wlecia�a przez okno, machaj�c skrzyde�kami. - Masz wizyt�, Lanjelin - powiedzia�a z wa�n� min�. - To jaka� dama. Jej cieniutki g�osik dr�a� z zazdro�ci. - Dzi�kuj�, Fivrelde - rzek� Dolg przyja�nie. - Ale chyba najlepiej b�dzie, je�li zostaniesz na dworze, prawda? Zanim zd��y�a zaprotestowa�, wypchn�� j� zdecydowanie na zewn�trz i zamkn�� okno. Z do�wiadczenia wiedzia�, �e wola�aby s�ucha� jego rozm�w z przyjaci�kami. Najch�tniej wtedy kr��y�a tu� nad jego uszami, przez ca�y czas wtr�ca�a si� do rozmowy i by�a okropnie k�opotliwa. Us�ysza� dzwonek u drzwi. Poszed� i otworzy�. - Berengaria! - zawo�a� uradowany. - Jak to mi�o! Wejd�, wejd�! Usiedli w jego wygodnym salonie, Dolg udawa�, �e nie widzi panienki z rodu elf�w, kt�ra niczym owad kr��y po drugiej stronie szyby. Opanowa� ochot�, by wyj�� na dw�r i da� jej klapsa. - Nie wygl�dasz zbyt rado�nie, Berengario - rzek� zmartwiony. - Napijesz si� czego�, a mo�e by� zjad�a kanapk�? Odm�wi�a z u�miechem. - Ty te� nie masz weso�ej miny - stwierdzi�a. - Ale nie przysz�am tutaj, �eby rozmawia� o swoich albo o twoich zmartwieniach. Tym razem chodzi o babci� Theres�. - Ach, tak, babcia Theresa - rzek� Dolg. - Co z ni�? Berengaria by�a zawsze troch� zaskoczona, kiedy u�wiadamia�a sobie, �e Dolg jest w gruncie rzeczy jej kuzynem. Nie nale�a� co prawda do jej pokolenia, nie nale�a� te� do jej �wiata, poza tym tak naprawd� nie by� nawet jej krewnym, poniewa� ojciec Berengarii, Rafael, to adoptowany syn Theresy. Mimo wszystko jednak uwa�ano ich za kuzyn�w. Mama Dolga, Tiril, jest jedynym rodzonym dzieckiem Theresy, pochodzi zreszt� z nieprawego �o�a. Znacznie p�niej Theresa i jej m��, Erling, wzi�li na wychowanie Rafaela i jego siostr� Danielle, mam� Eleny. Bardzo skomplikowane stosunki pokrewie�stwa. Ale niebywale silne! Berengaria westchn�a. - Ja nie wiem, Dolg. Ale boj� si� o ni�. Wydaje mi si�, �e utraci�a rado�� �ycia, nie jest ju� taka szcz�liwa jak dawniej, co� musi j� dr�czy�. Och, nadal odnosi si� do wszystkich �yczliwie, ale w jej u�miechu widz� tyle smutku... Dolg skin�� g�ow�. - Teraz, kiedy to m�wisz, u�wiadamiam sobie, �e masz racj�. I trwa to od jakiego� czasu, prawda? - Owszem, zgadza si�. Czy my�lisz, �e ona jest chora? - Trudno mi w to uwierzy�. Tutaj, w Kr�lestwie �wiat�a, z chorobami �atwo sobie poradzi�. Nie, b�d� musia� zbada� t� spraw�, Berengario. Obiecuj� ci, �e to zrobi�. Przepytam ostro�nie wszystkich z jej otoczenia i porozmawiam o sprawie z Markiem. - Och, tak, zr�b to, on na wszystko znajdzie rad�. Nie, Nero, nie mam dzisiaj nic smacznego. - A dlaczego od razu nie posz�a� do Marca? - spyta� Dolg zaciekawiony. Berengaria spogl�da�a zak�opotana. - Jako� o tym nie pomy�la�am. Ty by�e� dla mnie wielkim wsparciem w czasie, kiedy utraci�am Oko Nocy, tak dobrze nam si� razem rozmawia�o. Tylko tobie chcia�am si� w�wczas zwierzy�. Dolg skin�� g�ow�. - Tak, ale dlaczego? - O... dlatego... nie, nie wiem. Wydawa�o mi si� to naturalne. Mo�e dlatego, nie, zapomnij o tym! - No powiedz! - m�wi� stanowczo, ale g�os mia� �agodny jak zawsze. - Uff, no dobrze, mo�e dlatego, �e nosisz w sobie smutek. Rozumiesz, co mam na my�li? Dolg d�ugo si� zastanawia�. - Tak. To prawda. Uwa�asz, �e jestem w stanie poj�� b�l innych? - No w�a�nie. - Berengaria zmarszczy�a czo�o. - Ale dzisiaj tw�j smutek jest szczeg�lnie wyra�ny. Co si� sta�o, m�j przyjacielu? Dlaczego jeste� taki przygn�biony? Dolg westchn��. - Zrozpaczony to by by�o w�a�ciwsze s�owo. - Wsta�. - Chod� ze mn�! Poprowadzi� j� do jakiego� pokoju w g��bi domu. Tam otworzy� szaf� i wyj�� dwa pi�kne sk�rzane woreczki, w kt�rych spoczywa�y szafir i farangil. Nero towarzyszy� im z czujnie postawionymi uszami, on dobrze zna� kamienie swego pana. - Jeszcze ich nie odda�e�? - zawo�a�a Berengaria lekko przestraszona. - Powinny przecie� spoczywa� w swoim specjalnym domu, ze stra�nikami i w og�le. - Musz� je tu mie� jeszcze przez jaki� czas - odpar� Dolg zgn�biony. - Zosta�y bowiem okropnie zniszczone w czasie podr�y do Kr�lestwa Ciemno�ci - Zbyt cz�sto znajdowa�y si� w pobli�u z�a - skin�a g�ow� Berengaria. - Tak, i w dodatku jakiego z�a! Nie wiem, co zrobi�, �eby je ponownie oczy�ci�. Wyj�� kamienie z wy�cie�anych aksamitem futera��w i po�o�y� na stole. Berengaria ze zgroz� stwierdzi�a, jak bardzo s� m�tne. W �adnym nie ma ju� dawnego blasku. Oboje w ponurym milczeniu przygl�dali si� smutnym klejnotom. - Dolg - powiedzia�a w ko�cu Berengaria z nagle rozja�nion� twarz�. Jak zwykle humor zmienia� jej si� nieoczekiwanie. - Czy sam nie opowiada�e� kiedy�, co si� sta�o z niebieskim kamieniem po spotkaniu z kardyna�em? Przecie� wtedy zosta� podobnie zanieczyszczony. - Owszem, ale nie a� tak jak teraz. - Nie, nie, nie o to mi chodzi, tylko jakim sposobem wtedy go oczy�cili�cie? Dolg zastanawia� si�. - Ach, tak, przypominam sobie... owszem, czy to nie ja razem z babci� Theres�? Berengaria z przej�ciem kiwa�a g�ow�. - Gor�ca wiara w Boga babci Theresy i twoja dzieci�ca czysto��. - To prawda - u�miechn�� si� Dolg ze smutkiem. - Ale teraz to si� nie uda. Ja nie mam ju� w sobie dzieci�cej czysto�ci. - Oczywi�cie, �e masz! - zawo�a�a spontanicznie. - Nigdy przecie� nawet nie dotkn��e� �adnej kobiety! Dolg patrzy� na ni� zdumiony. - Ale� Berengario! Co nieczystego jest w dotykaniu kobiety? Czy to twoi straszni rodzice wmawiaj� ci swoje staro�wieckie, wiktoria�skie pogl�dy? - Tak, to g�upio powiedziane, przyznaj�, tak mi si� tylko wyrwa�o z przyzwyczajenia. Zreszt� z tym wiktoria�skim �wiatopogl�dem to te� nieprawda. Najw�a�ciwszym okre�leniem jest podw�jna moralno��, bo nawet kr�lowa Wiktoria mia�a swoje grzeszki na sumieniu. Po �mierci ub�stwianego Alberta �y�a, jak to si� m�wi, �w grzechu� ze swoim kamerdynerem. Tylko nikomu nie wolno by�o o tym wspomnie�. Wobec innych by�a du�o bardziej surowa i nie tolerowa�a w swoim kr�lestwie niemoralnych zachowa�. - Czy my�my troch� nie zboczyli z tematu? - u�miechn�� si� Dolg. - Oczywi�cie - zachichota�a Berengaria, a on zrozumia� nagle, dlaczego Oko Nocy by� taki zakochany w tej dziewczynie. Ma czaruj�c� twarz, rumiane policzki i �ywe, wci�� si� zmieniaj�ce rysy. Jest oczywi�cie jeszcze niedojrza�a i po dziewcz�cemu pyskata, lecz w duszy Berengarii znajduj� si� g��bie, kt�re czasami mimo woli ujawnia. Musi jeszcze tylko mie� troch� czasu. Dolg przeklina� w duchu owe beznadziejne prawa dotycz�ce czysto�ci rasy. Naturalnie to bardzo dobrze, �e w�a�nie Indianie piel�gnuj� swoj� wymieraj�c� kultur�, ale czy musz� by� tacy surowi pod ka�dym wzgl�dem? Zdawa� sobie spraw�, �e konflikt by� du�o g��bszy, poniewa� Oko Nocy zosta� zar�czony z pewn� india�sk� dziewczynk� wiele lat temu, ta �liczna ma�a Indianka bardzo go kocha. Czy jednak wolno robi� co� takiego? Czy rodzice mog� decydowa� a� do tego stopnia o przysz�o�ci swoich dzieci? Dolg nie w�tpi�, �e Berengaria z czasem zapomni o Oku Nocy, nawet je�li by to mia�o potrwa� wiele lat, ale co z ch�opcem? On jest du�o bardziej powa�ny, a jego uczucia z pewno�ci� s� bardziej sta�e ni� uczucia lekkomy�lnej Berengarii. Chocia� nigdy nic nie wiadomo. Dolg s�ysza� od wielu ludzi, �e Berengaria bardzo prze�y�a zerwanie z ukochanym. Nie mog� go teraz zwie�� jej weso�e komentarze. Ojciec Oka Nocy, Ptak Burzy, powinien by� chyba zaczeka�, a� wr�c� z G�r Czarnych. To przecie� mia�o by� najwi�ksze �yciowe zadanie Oka Nocy jako wybranego. Mo�e jednak w�a�nie dlatego Ptak Burzy wyst�pi� ze swoim brzemiennym w skutki o�wiadczeniem w�a�nie w�wczas? Ba� si�, �e r�wnie� Berengaria p�jdzie na t� niebezpieczn� wypraw�. W tej chwili Dolg nie potrafi� sobie przypomnie�, czy w og�le znajdowa�a si� na li�cie uczestnik�w ekspedycji. Kiedy� ju� dawa�a sobie znakomicie rad� po tamtej stronie muru, ale to by�a zabawa w por�wnaniu z planowan� wielk� wypraw�. Teraz znowu on bardzo zboczy� z tematu. - Nie, kiedy powiedzia�em, �e nie mam ju� w sobie dzieci�cej czysto�ci, my�la�em o tym, o czym rozmawiali�my w ostatnich dniach - wyzna�. - Chodzi�o mi o to, �e by�em zrozpaczony, kiedy musia�em u�ywa� czerwonego farangila jako narz�dzia u�miercaj�cego. Ja tego nienawidz�, Berengario. Ale jestem jedynym, kt�ry ma prawo dotyka� kamienia. Od czasu do czasu jest niestety niezb�dne, by zniszczy� jakie� z�e istoty. Ale czuj� si� wtedy bardzo �le, Berengario, mog� ci to powiedzie�, bo jeste� moj� powiernic�. Och, jak dobrze podzia�a�y te s�owa na nadw�tlon� pewno�� siebie Berengarii! W ka�dym razie przynajmniej jedna osoba ceni sobie jej przyja��. - Rozumiem ci� - powiedzia�a bardzo cicho, z wielkim zrozumieniem, ale tak jakby si� mia�a rozp�aka�. - Powiedz mi, kiedy czujesz si� najgorzej? Dolg zastanawia� si� przez chwil�. - Najgorsze jest oczywi�cie, kiedy trzeba zgasi� czyje� �ycie, niezale�nie od tego, jakie ono by�o z�e. S�dz� jednak, �e dla mnie najtrudniejsze do zniesienia jest prze�wiadczenie, i� za ka�dym razem trac� jak�� cz�stk� siebie. Co� z tego, w co wierzy�em. Dlatego m�wi�, �e nie jestem ju� czysty. - Masz na my�li brak iluzji? - Chyba co� gorszego. Bezradno��. Kiedy idea�y wal� si� w gruzy, cz�owiek traci oparcie. Nie, nie jestem ju� w�a�ciw� osob�, kt�ra mog�aby oczy�ci� szlachetne kamienie. Ale babcia jest, rzecz jasna. I by� mo�e ty. - Nie, co� ty! Powiniene� wiedzie�, jakie marzenia o Oku Nocy kr��� mi po g�owie! Marzenia na jawie. Dolg patrzy� na ni� zdumiony. - A ty znowu o tym? Seksualno�� nie jest najwi�kszym grzechem �wiata, czy jeszcze tego nie poj�a�? Berengaria podskoczy�a na swoim miejscu. - Oj, ca�kiem zapomnia�am...! Sz�am w�a�nie do Taran, bo mia�am ochot� na chwil� babskiej rozmowy, a tam maj� si� zebra� dziewczyny. Kt�ra godzina? Powiedzia� jej, kt�ra. - Dobrze, jeszcze zd���. Zastanowi� si� nad tym, czy istnieje w�r�d nas kto� o naprawd� czystym sercu. Uriel? - Naturalnie i jego bra�em te� pod uwag�. Ale on chyba nale�y do tej samej kategorii co babcia Theresa. Gor�co wierzy w Boga. A potrzebujemy jeszcze kogo�, kto jest czysty niczym dziecko, kogo� takiego, jak ja by�em wtedy, gdy pracowali�my razem z babci�. - B�d� o tym my�le�. Teraz ju� lec�. Czy mam wpu�ci� do �rodka t� ma�� skrzydlat� istot�? - Nie, nic podobnego, ja te� musz� zastanowi� si� w spokoju. Pozdr�w dziewczyny! - Dzi�kuj�, pozdrowi�. Wst�pi� w drodze powrotnej, je�li wymy�l� co� inteligentnego. Trzymaj si�, Nero, przynios� ci jaki� smako�yk. - Dlaczego ty nie mo�esz uczestniczy� w oczyszczaniu kamieni? Ja naprawd� uwa�am, �e powinna�. M�wi� serio. Berengaria zmru�y�a swoje pi�kne oczy. - Och, m�j drogi, co ty o mnie wiesz? Przecie� ja k�ami� i oszukuj�, unikam odpowiedzialno�ci, kokietuj� dla korzy�ci. Naprawd� jestem niez�e zi�ko. Nie, dzi�kuj� ci, farangil przejrza�by mnie natychmiast! Dolg patrzy� z u�miechem, jak odchodzi�a. Przynajmniej kto�, kto dobrze siebie zna. Powinna by�a dosta� Oko Nocy. Tym razem Ptak Burzy okaza� si� kr�tkowzroczny. Berengaria znajdowa�a si� na sporz�dzonej przez Griseld� li�cie os�b, kt�re maj� zosta� wyeliminowane. Prawdziwym obiektem nienawi�ci wied�my by� te� Dolg. Bo nie reagowa� na jej przebieg�e mi�osne sztuczki. Nawet zawsze skuteczna uwodzicielska ma�� na niego nie dzia�a�a. Dolg musi umrze�, by ona mog�a odzyska� spok�j. On, a potem ta ca�a Sol. Po nich za� wszyscy inni! To o tym w�a�nie pomy�la�a, zanim zmia�d�y�y j� pot�ne g�sienice Juggernauta. Sol pojawi�a si� w mie�cie Saga, poniewa� w�a�nie tutaj zwykle dzia�o si� najwi�cej. Tutaj te� mieszkali wszyscy jej �yj�cy przyjaciele. Owa grupa m�odzie�y, kt�ra da�a si� pozna� jako stwarzaj�ce problemy dzieci Kr�lestwa �wiat�a, a p�niej okaza�a si� najbardziej po�yteczn� grup� we wszelkich sytuacjach kryzysowych. Ram kocha� tych m�odych, Sol o tym wiedzia�a i poczytywa�a sobie za zaszczyt, �e j� do nich zaliczano, chocia� by�a jedynie duchem bez serca i bez uczu�, jak niekt�rzy s�dzili. Marco wiedzia� jednak, jak jest naprawd�. Marco by� po jej stronie. Ram te� �yczy� jej jak najlepiej, tylko �e on nie pojmowa� tej t�sknoty za �wiatem ludzi, kt�ra trawi�a serce Sol. Czarownica z Ludzi Lodu rozgl�da�a si� teraz po Sadze w poszukiwaniu czego�, w co mog�aby si� w��czy�... 4 W Kr�lestwie �wiat�a jeszcze panowa� spok�j. Nikt nie podejrzewa�, co si� tli w ukryciu. Berengaria bieg�a uliczk� po�r�d bia�ych willi i podziwia�a kwiatowy przepych, kt�ry z ogrod�w wylewa� si� na trotuary. Wszystko by�o sk�pane w z�ocistym blasku �wi�tego S�o�ca. Z le��cego w oddali parku dochodzi�y dzieci�ce g�osy, ptaki �piewa�y w koronach drzew. W�a�ciciele dom�w pracowali w ogrodach. To bardzo wdzi�czne zaj�cie, w Kr�lestwie �wiat�a bowiem wyrasta�o wszystko, cokolwiek si� zasia�o lub wsadzi�o w ziemi�. Bia�e tiulowe firanki falowa�y w podmuchach sztucznej bryzy, kt�ra w regularnych odst�pach czasu pojawia�a si� nad krajem. Prawdziwego wiatru w Kr�lestwie �wiat�a przecie� nie by�o. Jak dobrze mi si� tutaj �yje, my�la�a Berengaria. Jaki cudowny kontrast z ponurym, przera�aj�cym Kr�lestwem Ciemno�ci! A mimo to tak mi smutno na duszy. Bo jak zdo�am zapomnie� o przyjacielu z dzieci�stwa, Oku Nocy, z kt�rym prze�y�am tyle wspania�ych przyg�d, tyle niewinnych wypraw do las�w i nad rzek�, kt�remu ze wszystkiego mog�am si� zwierzy�? Znowu jej serce zala�a fala smutku. Ale oto zbli�y�a si� do domu Taran i Uriela. Taran, siostra Dolga. Wci�� tak samo urodziwa, wci�� spontaniczna i nieobliczalna. Z daleka wida�, �e jest matk� Joriego, zachowuj� si� te� podobnie. Kiedy Berengaria wesz�a do �rodka, wszystkie pozosta�e dziewczyny ju� na ni� czeka�y. Przysz�y Indra i Miranda, Elena i Siska, a tak�e Oriana. Brakowa�o tylko ma�ej Sassy, ale ona jest chyba za m�oda na tak� dyskusj�, jak� Taran zamierza�a przeprowadzi�. Sol tak�e zosta�a zaproszona jaki� czas temu, ale podzi�kowa�a i odm�wi�a. Wyja�ni�a, �e temat zaproponowany przez gospodyni� jest dla niej zbyt dra�liwy. Lenore nie zaproszono w og�le. Sol s�usznie si� wym�wi�a. Nie mog�a jednak st�umi� ciekawo�ci i wcale si� nie pojawi�. Musia�a si� dowiedzie�, o czym b�d� rozmawia�. Tyle tylko, �e chcia�a zachowa� prawo do bycia niewidzialn�. Tak wi�c �adna z przyby�ych nie orientowa�a si�, �e Sol jest w�r�d nich. Mia�y rozmawia� na bardzo trudny temat, duma nie pozwala�a Sol pokaza� na przyk�ad, �e ma �zy w oczach czy co� takiego. Dlatego cichutko niczym mysz siedzia�a w k�cie, gotowa s�ucha� i uczy� si�. St� by� pi�knie zastawiony ciasteczkami, tortami, kremami, marcepanem i owocami r�nego rodzaju. Taran wiedzia�a przynajmniej, co Indra i Elena chcia�yby zje��. A mog�y wszystkie opycha� si� bezkarnie. W Kr�lestwie �wiat�a nikt nie tyje, Ram wyposa�y� dziewcz�ta w �rodki przeciwko tego rodzaju nieprzyjemnym konsekwencjom zami�owania do s�odyczy. - No, jest i Berengaria - powiedzia�a Taran. - Witamy, witamy! W takim razie mo�emy zaczyna�. Sol spogl�da�a na wszystkie m�ode kobiety i czu�a bolesny skurcz serca. By�y takie sympatyczne i �adne albo tylko sympatyczne i przez to �adne, bo to mi�y charakter sprawia, �e kobieta staje si� pi�kno�ci�. Wszystkie wygl�da�y na zadowolone, a wi�kszo�� z nich mia�a jakiego� m�skiego idola, o kt�rym potajemnie mog�a marzy�. Niekt�re zreszt� dotar�y ju� do swoich port�w, jak na przyk�ad Taran, a ostatnio r�wnie� Miranda. Inne nosi�y w sercach s�odkie tajemnice. Tylko Sol nie mia�a nikogo. Nie mia�a nawet najmniejszej tajemnicy. Poniewa� duchy nie zakochuj� si� w sobie nawzajem. Tymczasem Sol tak strasznie pragn�a si� zakocha�. Kiedy ju� wszystkie na�o�y�y sobie na talerze odpowiednie porcje smako�yk�w, gospodyni zapyta�a: - Powiedzcie mi, moje drogie, jak wy si� w�a�ciwie zachowujecie wobec siebie samych? - D�ugo i w zamy�leniu potrz�sa�a g�ow�. - Co robicie ze swoj� m�odo�ci�, tym cudownym okresem? Nie powinnam by�a przychodzi�, pomy�la�a Sol. S�owa Taran trafia�y j� niczym uderzenia bicza, jakby by�y skierowane specjalnie do niej. Je�li kto� zmarnowa� swoj� m�odo��, to w�a�nie ja, my�la�a rozgoryczona. Taran m�wi�a dalej: - Tak, Miranda znalaz�a tego, kt�ry by� jej pisany, wi�c w�a�ciwie nie musi s�ucha� mojego kazania, pomy�la�am sobie jednak, �e mimo wszystko chcia�aby� z nami by�. - Obrazi�abym si�, gdyby� mnie nie zaprosi�a - u�miechn�a si� Miranda. - Tak my�la�am. I... je�li nie pope�niam b��du, to Oriana r�wnie� jest na w�a�ciwej drodze, je�li chodzi o Thomasa? - Tak� mam nadziej� - odpar�a Oriana, pi�knie si� rumieni�c. - Ale on wci�� jeszcze nosi w sobie l�k i obrzydzenie. - Ach, tak, po Griseldzie, to zrozumia�e. Ta wied�ma narobi�a wiele z�ego. Dajcie mi jej �dusz�, to wycisn� j� niczym star� �cierk�, pomy�la�a Sol zgn�biona. Zemszcz� si� na niej za was wszystkie. - To, o czym chcia�am z wami rozmawia�, moje drogie, to w�a�nie mi�o��, a mo�e raczej erotyka - powiedzia�a Taran. - Bo jako� wam si� to nie udaje. Zmys�owo�� i seks powinny by� czym� pi�knym, czym� radosnym! To jakby okrzyk rado�ci kierowany ku niebu, to cudowny wiosenny strumyk szcz�cia, to poczucie wsp�lnoty. Ciep�o i wzajemna troskliwo��. I nie tylko to, lecz tak�e czu�o��, czu�o�� w pierwszym, pe�nym niepokoju i niepewno�ci okresie poszukiwa�. Potem tak�e smutek, �agodno�� i zawsze to szczere wzajemne oddanie dwojga ludzi. W p�niejszym stadium, kiedy oboje znaj� si� ju� lepiej seks mo�e by� nawet szalony, nigdy jednak brutalny, a ju� w �adnym razie rani�cy. Mo�na wsp�lnie pragn�� daleko posuni�tej swobody, a nawet szale�stwa, mo�na bawi� si� razem r�nymi pomys�ami... Zawsze jednak trzeba mie� pewno�� i m�c polega� na tej drugiej stronie, zw�aszcza w ko�cowej fazie mi�osnego aktu, kiedy jest si� najbardziej wra�liwym, bezbronnym wobec drugiej osoby. Taran umilk�a. Gdyby teraz szpilka upad�a na pod�og�, to zabrzmia�oby to jak wystrza�. Przez Taran przemawia�o do�wiadczenie wyniesione z d�ugich szcz�liwych lat ma��e�stwa z Urielem, by�ym anio�em. Taran odezwa�a si� znowu, ale ju� bardziej surowym tonem: - A wy co? Niemal wszystkie jedziecie na tym samym w�zku, kt�ry nosi nazw� Rozczarowanie. Bo dla was seks jest czym� zakazanym, czym� brzydkim, o czym si� nawet nie rozmawia! Dlaczego ja tutaj siedz�? my�la�a Sol. Przecie� to samoudr�czenie, powinnam sobie p�j��. Taran wie, o czym m�wi, te dziewczyny marnuj� swoje mo�liwo�ci tak, jak ja zmarnowa�am swoje, chocia� zachowuj� si� dok�adnie odwrotnie. Dla mnie seks nie by� niczym brzydkim, nie wiedzia�am jednak, co z tym robi�. Uwiod�am tego m�odego parobka Klausa, kiedy mia�am... trzyna�cie albo czterna�cie lat. Spotka�am go jeszcze p�niej i sp�dzi�am z nim ca�� zim�! Ale dlaczego? Przecie� nie z mi�o�ci, bardziej ze wsp�czucia i dlatego, �e zosta� tak wspaniale wyposa�ony przez natur� w atrybuty m�sko�ci. Co poza tym zd��y�am prze�y�? Jaka� banalna historia z facetem ze Skanii. Zapomnia�am nawet, jak mia� na imi�. Jacob czy jako� tak. Wszystko tak pozbawione jakiegokolwiek ciep�a, �e ogarnia mnie wstyd. Jaka� noc ze �mierdz�cym katem. Wtedy by�am ca�kowicie pozbawiona uczu�. I jeszcze... ten m�czyzna, kt�rego, jak s�dzi�am, mog�abym nauczy� kochania, a kt�ry p�niej okaza� si� moim najwi�kszym wrogiem, kt�ry zdradzi� moj� rodzin� i kt�remu poprzysi�g�am zemst�. Jak on si� nazywa�? Do tego stopnia wyrzuci�am go z pami�ci, �e zapomnia�am nawet jego imi�. Ach, prawda, Heming! Heming Zab�jca W�jta. Uff! Jaka by�am wtedy w�ciek�a po tej nocy, kt�r� sp�dzi�am z nim w jakiej� stodole, takiej z�o�ci nie odczuwa�am nigdy przedtem ani potem. Gniew mnie po prostu o�lepia� w chwili, gdy cisn�am w niego wid�ami do siana i przybi�am go do �ciany. Ale nie �a�uj� tego. Zrobi�abym to samo dzisiaj, gdybym go jeszcze spotka�a. Cztery �a�osne przygody erotyczne. W �adnej ani cienia mi�o�ci. No tak, mo�e troch� czu�o�ci wobec Klausa. Ale sama czu�o�� nie wystarczy. No i potem �mier� w wieku dwudziestu dw�ch lat. Oto dorobek ca�ego mojego �ycia, je�li nie liczy� kilku okrutnych zasadzek, jakie zastawi�am na ludzi, kt�rych nie lubi�am. Dwa lub trzy morderstwa, mo�e wi�cej. Nie, Sol, naprawd� nie ma si� czym chwali�. Przekle�stwo Ludzi Lodu w skorupce od orzecha. Potem jednak �y�o mi si� znakomicie. W gronie duch�w. Wyczyniali�my r�ne szale�stwa i robimy to nadal. Mnie sta� naprawd� na wszystko. Ale mi�o��? Nie. Tam, gdzie powinna by� mi�o��, jest pr�nia, dziura w mojej osobowo�ci. Zgromadzone w pokoju m�ode kobiety milcza�y przez chwil� zawstydzone, po czym Elena westchn�a: - Masz racj�, o m�dra Taran! Znalaz�y�my si� naprawd� w nieciekawej sytuacji. Ja bym na przyk�ad tak strasznie chcia�a da� Jaskariemu t� mi�o��, o kt�rej m�wisz. Ale nie mam do tego prawa. Najpierw nie wierzy� w szczero�� moich uczu�, a kiedy uda�o nam si� pokona� t� przeszkod�, to pojawi�a si� owa przekl�ta babka diab�a, Griselda, i unurza�a w b�ocie wszystko co najpi�kniejsze. - A ja nie mog� mie� Rama - powiedzia�a Indra. - Z powodu jakich� g�upich etnicznych i etycznych praw musimy nasz� mi�o�� ukrywa� tak, by nikt si� o niczym nie dowiedzia�. A jeste�my na tyle g�upi, by podporz�dkowywa� si� tym idiotycznym prawom. On mnie nigdy nawet naprawd� nie przytuli�, trzyma mnie z dala od siebi