15525
Szczegóły |
Tytuł |
15525 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15525 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15525 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15525 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
SANDEMO MARGIT
SOL Z LUDZI LODU
Saga o Kr�lestwie �wiat�a 09
Z norweskiego prze�o�y�a
ANNA MARCINIAK�WNA
POL-NORDICA
Otwock 1998
Sol z Ludzi Lodu w swym kr�tkim �yciu na ziemi nigdy nie do�wiadczy�a prawdziwej
mi�o�ci. Teraz pragnie z ca�ego serca otrzyma� tak� szans�, spotka� kogo�, kogo
mog�aby
pokocha�. Najpierw jednak musi unieszkodliwi� gro�n� wied�m�, Griseld�, kt�ra
ukry�a
swoj� dusz� i tylko czeka, by wr�ci� i zem�ci� si� na mieszka�cach Kr�lestwa
�wiat�a...
RODZINA CZARNOKSIʯNIKA
LUDZIE LODU
INNI
Ram, Lemur, najwy�szy dow�dca Stra�nik�w
Inni Stra�nicy: Rok, Tell, Kiro, Goram
Talornin, pot�ny Obcy
Oriana
Thomas
Helgem, Wareg
Ponadto w Kr�lestwie �wiat�a mieszkaj� ludzie wywodz�cy si� z rozmaitych epok,
tajemniczy Obcy, Lemurowie, Madragowie, duchy M�riego, duchy przodk�w Ludzi Lodu,
elfy wraz z innymi duszkami przyrody, istoty zamieszkuj�ce Star� Twierdz� oraz
wiele
r�nych zwierz�t.
Poza tym w po�udniowej cz�ci Kr�lestwa �wiat�a �yj� Atlantydzi. Istniej� te�
nieznane plemiona w Kr�lestwie Ciemno�ci oraz to, co kryje si� w G�rach Czarnych,
�r�d�o
pe�nego skargi zawodzenia.
Wn�trze Ziemi
(jedna po�owa)
STRESZCZENIE
Kr�lestwo �wiat�a znajduje si� we wn�trzu Ziemi. O�wietla je �wi�te S�o�ce, lecz
za
jego granicami rozci�ga si� nieznana, przera�aj�ca Ciemno��.
Ludzie Lodu i rodzina Czarnoksi�nika przebywaj� teraz w Kr�lestwie �wiat�a.
G��wnymi bohaterami opowie�ci s� reprezentanci m�odszego pokolenia:
Jori, syn Taran, ch�opak o br�zowych, kr�conych w�osach, kt�ry odziedziczy� po
ojcu
�agodne spojrzenie, a po matce katastrofalny brak odpowiedzialno�ci. Wzrostem i
urod� nie
dor�wnuje przyjacio�om, lecz te braki kompensuje szale�stwem i �mia�o�ci�.
Jaskari, syn Villemanna, grupowy si�acz, d�ugow�osy blondyn o bardzo niebieskich
oczach i musku�ach, kt�re gro�� rozerwaniem koszuli i spodni. Kocha zwierz�ta i
Elen�.
Armas, w po�owie Obcy, wysoki, inteligentny, o jedwabistych w�osach i
przenikliwym
spojrzeniu. Obdarzony nadzwyczajnymi zdolno�ciami i wychowany znacznie surowiej
ni�
pozostali.
Elena, c�rka Danielle, o beznadziejnej, jak sama twierdzi, figurze. Spokojna i
sympatyczna, lecz wewn�trznie niepewna, za wszelk� cen� pragnie by� taka jak
wszyscy. Ma
d�ug� grzyw� drobno wij�cych si� loczk�w. Kocha Jaskariego, kt�ry nie wierzy w
jej mi�o��.
Berengaria, c�rka Rafaela, o cztery lata m�odsza od pozosta�ych. Romantyczka o
smuk�ych cz�onkach, wij�cych si� w�osach i b�yszcz�cych ciemnych oczach. Jej
charakter to
wachlarz wszelkich ludzkich cn�t i s�abo�ci. Bystra, weso�a, sk�onna do u�miechu,
ma swoje
humory. Rodzice bardzo si� o ni� niepokoj�.
Oko Nocy, m�ody Indianin o d�ugich, g�adkich, granatowoczarnych w�osach,
szlachetnym profilu i oczach ciemnych jak noc. O rok starszy od czworga
opisanych na
pocz�tku. Uwielbiany przez Berengari�.
Tsi-Tsungga, zwany Tsi, istota natury ze Starej Twierdzy. Niezwykle przystojny
m�odzieniec o szerokich ramionach, c�tkowanym zielonobrunatnym ciele, szybki i
zwinny,
wprost tchnie zmys�owo�ci�.
Siska, ma�a ksi�niczka zbieg�a z Kr�lestwa Ciemno�ci. Ma wielkie, sko�ne,
lodowato
szare oczy, pe�ne usta i bujne w�osy, czarne, g�adkie, l�ni�ce niczym jedwab.
Dystansuje si�
od m�odego Tsi i jego pupila Czika, olbrzymiej wiewi�rki.
Indra, gnu�na i powolna, obdarzona wielkim poczuciem humoru, z przesad�
podkre�la
swoje wygodnictwo. Ma wspania�� cer� i elegancko wygi�te brwi. W tym samym wieku
co
czworo pierwszych. Kocha Rama, lecz ich zwi�zek jest niemo�liwy.
Miranda, jej o dwa lata m�odsza siostra. Rudow�osa i piegowata. Wzi�a na swe
barki
odpowiedzialno�� za ca�y �wiat, postanowi�a go ulepszy�. Zagorza�a obro�czyni
�rodowiska,
o nieco ch�opi�cych ruchach. Nieugi�ta, je�li chodzi o niesienie pomocy
cierpi�cym ludziom i
zwierz�tom. Znalaz�a mi�o�� swego �ycia w osobie Gondagila.
Alice, zwana Sass�, najm�odsza, przyby�a do Kr�lestwa �wiat�a wraz z dziadkami.
Jako dziecko uleg�a strasznym poparzeniom. Marco usun�� jej wszystkie blizny,
lecz
dziewczynka wci�� pozostaje nie�mia�a. Ma kota o imieniu Hubert Ambrozja.
Dolg, nazywany niekiedy Dolgo. Poniewa� dwie�cie pi��dziesi�t lat sp�dzi� w
kr�lestwie elf�w, wci�� ma dwadzie�cia trzy lata, posiad� jednak niezwyk��
m�dro�� i
do�wiadczenie. Nie jest stworzony do mi�o�ci fizycznej. Jego najlepszymi
przyjaci�mi s�
pies Nero i odrobin� natr�tna male�ka panienka z rodu elf�w, Fivrelde. Dolg
wsp�pracuje z
Markiem.
Marco, ksi��� Czarnych Sal, niezwykle pot�ny i ba�niowo pi�kny, lecz on tak�e
nie
mo�e pozna� mi�o�ci. Ani on, ani Dolg nie nale�� do grupy m�odych przyjaci�, s�
jednak dla
nich ogromnie wa�ni. Marco, podobnie jak Indra, Miranda i Sassa, pochodzi z
Ludzi Lodu.
Gondagil, Wareg z ludu Timona, zamieszkuj�cego Dolin� Mgie� w Kr�lestwie
Ciemno�ci. Wysoki, jasnow�osy i silny. Przebywa obecnie w Kr�lestwie �wiat�a,
t�skni
jednak za przyniesieniem �wiat�a ludziom ze swojego plemienia. Jego wielk�
mi�o�ci� jest
Miranda.
WPROWADZENIE
Obcy d��� do osi�gni�cia wielkiego celu, chc� mianowicie zaprowadzi� trwa�y
pok�j
na Ziemi i uratowa� planet� Tellus przed katastrof�. Po to jednak trzeba
gruntownie odmieni�
ludzi. Mo�na tego dokona� wy��cznie poprzez stworzenie eliksiru, kt�ry usunie
wszelkie z�e i
wrogie my�li z ludzkich umys��w.
Obcy, Lemurowie, Madragowie i cz�� ludzi mieszkaj�cych w Kr�lestwie �wiat�a
zebrali ju� wszystko, co potrzebne do takiego eliksiru, z wyj�tkiem ostatniego
sk�adnika:
jasnej wody, kt�rej �r�d�o znajduje si� gdzie� w G�rach Czarnych.
Ekspedycja w g�ry mog�aby ju� wyruszy�. Trzeba tylko pokona� jeszcze jedn�
przeszkod�: odnale�� �dusz� wied�my Griseldy, tak by nigdy ju� nie mog�a wr�ci�.
Wied�ma znajduje si� gdzie� w Kr�lestwie �wiat�a, ale nikt nie wie, gdzie
dok�adnie.
Najwi�ksza czarownica z Ludzi Lodu, Sol, z�o�ci si�, �e nie potrafi�a
unieszkodliwi�
Griseldy, kiedy jeszcze z tamt� mo�na by�o nawi�za� kontakt. Sol czeka teraz
tylko na now�
okazj�, by �rozprawi� si� z potworem raz na zawsze tak, �e ju� nigdy nawet nie
pi�nie�.
1
Sol z Ludzi Lodu mia�a marzenie: pragn�a prze�y� tak� mi�o��, jakiej
do�wiadczaj�
ludzie na Ziemi, chcia�a przej�� przez wszystkie jej fazy. Najpierw
zaciekawienie. Podziw,
uwielbienie. T�sknota, po��danie. I �eby w odpowiedzi widzia�a blask w jego
oczach.
Pragn�a pozna� oddanie, kt�re przeradza si� w mi�o��. Prze�ywa� erotyk�, i
�agodn�, i
szalon�. Blisko��. Poczucie wsp�lnoty.
Niczego takiego nie zd��y�a do�wiadczy� w swoim nazbyt kr�tkim �yciu, poniewa�
nigdy nie spotka�a m�czyzny kalibru swego wuja, Tengela Dobrego. Por�wnywa�a z
nim
wszystkich. Nikt jednak nie mia� w sobie takiej magicznej si�y, nie
reprezentowa� takiego
autorytetu. Rzecz jasna w nim nigdy zakochana nie by�a, ale zawsze szuka�a kogo�
podobnego.
Kiedy za� sta�a si� jednym z duch�w Ludzi Lodu, ludzka mi�o�� nie mog�a ju� by�
brana pod uwag�. Duchy nie kochaj�, w ka�dym razie nie darz� si� takimi
uczuciami
nawzajem.
Teraz jednak, w Kr�lestwie �wiat�a, spotka�a wielu m�czyzn, kt�rzy mogli si�
mierzy� z Tengelem Dobrym. Po prostu bra� i wybiera�. Niekt�rzy byli ju� zaj�ci,
to prawda,
jak na przyk�ad Ram Indry albo Gondagil Mirandy.
Ale pozostawa�o jeszcze wielu innych. Och, jacy podniecaj�cy m�czy�ni! Pomy�le�
tylko, co mog�aby prze�ywa� z jednym z nich! Tylko z jednym, nie chcia�a zosta�
pogromczyni� m�skich serc, pragn�a prostej, szczerej mi�o�ci.
Najch�tniej sta�aby si� znowu zwyczajnym cz�owiekiem, tylko po to, by m�c
doznawa� tych cudownych uczu�.
Marco m�g�by jej pom�c, by�a o tym przekonana. Ale Marco nie chcia�. Sprawa z
Filipem, synem Gabriela, potoczy�a si� w niepo��danym kierunku, Sol dobrze o tym
wiedzia�a, bo przecie� cz�sto spotyka�a Filipa w�r�d duch�w, gdzie lubi�
przebywa�.
Marco niepotrzebnie por�wnywa� j� z Filipem. Filip jest przecie� zmar�ym
cz�owiekiem, kt�rego Marco tak odmieni�, by m�g� sta� si� jednym z duch�w Ludzi
Lodu.
Sol natomiast jest duchem, kt�ry pragnie zosta� �yj�cym cz�owiekiem. A to bardzo
istotna
r�nica.
Oczywi�cie to zabawne by� duchem! Czasami bardzo zabawne. Mo�na chodzi�, gdzie
si� chce, pojawia� si� i znika�. Mo�na czarowa�, rzuca� uroki i wymy�la� r�ne
fantastyczne
rzeczy.
Jako zwyczajna kobieta z tego rodzaju umiej�tno�ci musia�aby zrezygnowa�.
Przynajmniej z wielu z nich. Zdolno�� czarowania mog�aby pewnie zachowa�, tak�e
wiedz� o
zio�ach i magicznych napojach, ale wspania�e popisowe sztuczki, z kt�rych by�a
znana,
musia�yby p�j�� w zapomnienie. Zaproponowa�a Marcowi, �e b�dzie na zmian� raz
duchem,
raz cz�owiekiem, w zale�no�ci od potrzeby, ale on j� wy�mia�. Najwyra�niej nie
mo�na mie�
wszystkiego naraz.
To denerwuj�ce! Nie chcia�a bowiem zrezygnowa� do ko�ca ze swego bardzo
przyjemnego �ycia w gronie duch�w.
Ale Marco odm�wi� jej pomocy.
Mo�e powinna dokona� czego� naprawd� wyj�tkowego? Tak, by on w nagrod�
pozwoli� jej znale�� si� znowu w�r�d �ywych.
Nie, to si� z pewno�ci� nie uda.
Sam Marco te� jest niezwykle przystojnym m�czyzn�, ale on pozostaje poza
zasi�giem mo�liwo�ci jakiejkolwiek kobiety. Biada tej, kt�ra by si� w nim
zakocha�a! Pr�ba
zdobycia go to chyba najbardziej beznadziejne przedsi�wzi�cie na ziemi.
Szkoda patrze�, jak si� taki klejnot marnuje!
Och, Sol pragn�a, �eby wkr�tce sta�o si� co� rzeczywi�cie podniecaj�cego! By�a
naprawd� gotowa na wszystko.
Wiedzia�a, �e dawniej w Kr�lestwie �wiat�a zdarza�o si� mn�stwo ciekawych rzeczy,
ale akurat teraz nie dzia�o si� nic, w czym mog�aby pom�c.
Sol wzdycha�a zniecierpliwiona.
M�czyzna, kt�rego mo�na by kocha�. Marco, daj mi m�czyzn�, kt�rego mog�abym
kocha�! Daj mi serce p�on�ce z mi�o�ci do niego, daj mi ludzk� posta�!
Zachichota�a sama do siebie: I pozw�l mi zachowa� wszystkie umiej�tno�ci, kt�re
posiadam jako duch!
2
Z�e moce z G�r Czarnych stara�y si� dosi�gn�� swoimi chciwymi �apami a� do
wn�trza Kr�lestwa �wiat�a. Ram i jego wsp�pracownicy zdo�ali przeciwstawi� si�
temu
niebezpiecze�stwu, zapobiegaj�c katastrofie. Gdyby Hannagar i jego kompani
zostali
wpuszczeni do kr�lestwa, jak si� ju� na to zanosi�o, wszystko zosta�oby stracone
na zawsze.
To, co Obcy i Stra�nicy zbudowali przez stulecia, mog�oby zosta� zniszczone w
bardzo
kr�tkim czasie. Z�o bowiem ma zawsze wi�ksz� si�� ni� �agodna dobro�.
Ram z wielk� ulg� skonstatowa�, �e uda�o si� zapobiec najgorszemu.
Istnia�o jednak jeszcze niebezpiecze�stwo w obr�bie Kr�lestwa �wiat�a. Mo�e nie
poci�gaj�ce za sob� a� tak fatalnych nast�pstw, jak zagro�enie z G�r Czarnych,
ale i tak
wystarczaj�co wielkie. Ukrywa�o si� niczym iskrz�cy mechanizm w dobrze
naoliwionej
maszynerii Kr�lestwa �wiat�a.
Griselda.
Zosta�a odepchni�ta i unieszkodliwiona, ale tylko na jaki� czas. Owa licz�ca
sobie
setki lat wied�ma mia�a zdolno�� powracania i niewielu, a w�a�ciwie nawet nikt
nie wiedzia�,
jak ona to robi.
Ram by� bardzo zatroskany.
Gdyby tak Sol mog�a kontynuowa� to, co rozpocz�a wtedy na ��kach, kiedy dopad�a
Griseld�! By�a ju� na dobrym tropie, uda�o jej si� wydoby� z przebieg�ej
czarownicy, �e jej
egzystencja jest uzale�niona od jej duszy, kt�ra znajduje si� w jakim� nieznanym
miejscu.
Griselda, kiedy wpada�a we w�ciek�o��, stawa�a si� bardzo nieostro�na.
Wszystko mog�o si� sko�czy� bardzo dobrze, ale wtedy Jaskari wpakowa� si� w ca��
spraw� i rozjecha� wied�m�.
C� za okropne wyra�enie, pomy�la� Ram, krzywi�c si�. �Wpakowa� si�. Ale tak
w�a�nie by�o, Jaskari si� wpakowa�. W najdos�owniejszym znaczeniu tego
okre�lenia
Niebezpiecze�stwo jednak ci�gle istnia�o: dop�ki dusza Griseldy znajduje si�
gdzie� w
Kr�lestwie �wiat�a, jego mieszka�cy mog� si� spodziewa�, �e wied�ma znowu si�
pojawi.
Ram wezwa� do gabinetu Roka i Armasa, by przedyskutowa� t� spraw�.
- No i co? - zapyta� swego najbli�szego wsp�pracownika oraz m�odego Armasa,
czyli
obu tych, kt�rym powierzy� odszukanie duszy Griseldy. - Znale�li�cie co� pod
nasz�
nieobecno��?
Rok potrz�sn�� g�ow�.
- Przepatrzyli�my ka�dy najmniejszy k�t w domu, w kt�rym mieszka�a. Znale�li�my
tam mn�stwo okropnych rzeczy, jakich� potwornych narz�dzi, kt�re zniszczyli�my,
nigdzie
jednak nie natrafili�my na �lad �adnego woreczka czy torebki. Czy jeste� pewien,
�e ona tak
w�a�nie powiedzia�a? Torebka? To przecie� brzmi g�upio, by przechowywa� w�asn�
�dusz�
w czym� tak trywialnym jak torebka czy sakiewka.
Ram zgadza� si� z nim, �e brzmi to g�upio, ale w�a�nie tak Griselda powiedzia�a
do
Sol, kiedy ta udawa�a, �e chowa za plecami drogocenn� dusz� wied�my. �Oddaj mi
torebk�,
dziwko przekl�ta!� Griselda by�a zdesperowana, a w podobnych sytuacjach nie
zwyk�a liczy�
si� ze s�owami. Tym, �e tak okropnie przeklina, nikt si� nie przejmowa�, zreszt�
czego innego
mo�na si� spodziewa� po wied�mie? Wtedy jednak ujawni�a swoj� najg��bsz�
tajemnic�. To
wa�niejsze ni� jej zachowanie.
- G��wne pytanie brzmi: w jaki spos�b ona wraca - rzek� Ram zamy�lony.
Wszyscy trzej siedzieli i rozmawiali w jego ma�o przytulnym domu, w kt�rym
zreszt�
rzadko bywa�.
- Musimy przyj��, �e ona naprawd� przechowuje swoj� tak zwan� dusz� w tej
jakiej�
�miesznej torebce. Trzeba uzna� to za fakt. Ale co dalej? Teraz jej nie ma.
Zgodnie z tym, co
m�wi Thomas, musia�a by� palona, topiona i ukamienowywana, u�miercana na
wszystkie
najokropniejsze sposoby, jakie ludzko�� wymy�li�a, �eby mo�na si� by�o od niej
uwolni�. Tak
to trwa�o przez wieki, zawsze jednak wraca�a. Ostatnio wr�ci�a po trzystu latach.
Ale tym
razem co� mi m�wi, �e pojawi si� tutaj du�o szybciej.
Armas skin�� g�ow�.
- Ja te� tak my�l�. Jej pragnienie zemsty musi by� straszne. Tylko �e nie mo�e
sama...
Nieoczekiwanie umilk�. Dwaj towarzysze przygl�dali mu si� z zaciekawieniem.
- Masz racj� - powiedzia� w ko�cu Rok. - Kto� musi jej pom�c, by mog�a powr�ci�
do
ziemskiego �ycia.
- Tak, ale kto? - zapyta� Ram, - Te nieregularne przerwy mi�dzy jednym a drugim
pobytem na Ziemi �wiadczy�yby, �e nie ma �adnych sta�ych pomocnik�w. Zreszt� kim
mogliby oni by�? Thomas powiedzia� wprawdzie, �e trzysta lat temu w swoim domu w
Massachusetts trzyma�a jakiego� obrzydliwego ma�ego demona, ja mog� jednak
gwarantowa�, �e tutaj niczego takiego nie by�o. I gdyby ten demon rzeczywi�cie
by� jej
pomocnikiem, to przecie� wypu�ci�by j� ju� wtedy. Nie, jej ostatni powr�t do
�ycia musia�
nast�pi� ca�kiem niedawno.
- I d�ugo si� nim nie nacieszy�a - stwierdzi� Rok. - Jaskari przerwa� ca��
zabaw�.
I Armas, i Rok byli bardzo rozczarowani tym, �e nie zabrano ich na wypraw� w
Ciemno��, by ratowa� jeleniej olbrzymie. Wiedzieli jednak, �e zadanie, kt�re
otrzymali, jest
bardzo odpowiedzialne. Mieli mianowicie polowa� na Griseld� w czasie, kiedy
Kr�lestwo
�wiat�a pozbawione zosta�o ochrony przed dzia�aniami wiedzmy.
Kiedy wi�c nadesz�a wiadomo��, �e Griselda towarzyszy�a ekspedycji i �e zosta�a
unicestwiona, jeszcze zanim wyprawa przesz�a na drug� stron� mur�w otaczaj�cych
Kr�lestwo �wiat�a, ich rozczarowanie by�o jeszcze wi�ksze. Telefonicznie prosili
Rama, by
ich mimo wszystko zabra�, ale on w odpowiedzi przys�a� im ten niezwyk�y rozkaz:
�Szukajcie
jej duszy! Ma si� ona znajdowa� w jakiej� torebce czy czym� takim. Odszukajcie
torebk�,
szukajcie jej w jakiej� skrytce bankowej albo w czym� podobnym, postarajcie si�
znale��
przed naszym powrotem!�
Armas by� rozczarowany tak�e z innego powodu. Dla niego kontakty z r�wie�nikami
zawsze by�y czym� ogromnie wa�nym, zbyt cz�sto pozostawa� na uboczu. Musia� si�
stosowa� do wyj�tkowych regu�. Jego ojciec, Stra�nik G�ry, cz�sto przypomina�:
�Nigdy nie
zapominaj, �e jeste� jednym z Obcych!�. Armas mamrota� wtedy pod nosem: �W
po�owie!�.
Ale tego ojciec nie m�g� ju� s�ysze�. �Musisz sobie znale�� narzeczon� z rodu
Obcych. A
przynajmniej tak�, w kt�rej �y�ach p�ynie nasza krew. Inny wyb�r nie zostanie
zaakceptowany�.
To wszystko sprawia�o, �e Armas by� zamkni�ty w sobie. Oczywi�cie bardzo mi�o
wspomina� swoj� wypraw� do Nowej Atlantydy, zauwa�y� przecie�, �e na pocz�tku
wyprawy
Indra wyra�nie si� nim interesowa�a. Wtedy on, w jakiej� nieu�wiadomionej
lojalno�ci wobec
ojca, odnosi� si� do niej z wyra�n� rezerw�, a� spostrzeg�, �e nagle jej
zainteresowanie
opad�o. Poczu� si� wtedy zraniony i zawiedziony. P�niej dowiedzia� si�, �e
Indra w�a�nie
podczas tej wyprawy beznadziejnie zakocha�a si� w Ramie.
Ale to potrafi� zaakceptowa�. Najwi�cej przykro�ci sprawia� mu �w mur, kt�ry
dziedzictwo Obcych tworzy�o mi�dzy nim i jego przyjaci�mi.
Nie zauwa�y�, �e Ram siedzi i przygl�da mu si�, rozmawiaj�c r�wnocze�nie z
Rokiem. Nie wiedzia�, �e Ram dziwi si�, jakim niewiarygodnie przystojnym
ch�opcem sta� si�
Armas. Rzeczywi�cie ten m�ody cz�owiek stanowi� niezwykle udan� mieszank� krwi
Obcych
i ludzi. By� najwy�szy w grupie swoich koleg�w. Mia� jedwabi�cie l�ni�ce czarne
w�osy,
zupe�nie proste i d�ugie do ramion. Jego czarne oczy mia�y bia�ka, inaczej ni� u
Lemur�w i
Obcych, cho� nieco r�ni�y si� od oczu i zwyk�ych ludzi. Usta by�y delikatne,
ale zdradza�y
jak�� surowo��, brwi wyra�nie zaznaczone, ko�ci policzkowe wysokie, rysy twarzy
bardzo
ludzkie.
Wszyscy lubili Armasa, ma�o kto jednak, je�li w og�le ktokolwiek, go zna�. By� z
natury ma�om�wny, sprawia� wra�enie, jakby nie do ko�ca wiedzia�, jak si� ma
odnosi� do
r�nych istot zamieszkuj�cych Kr�lestwo �wiat�a. Bardzo chcia� by� wobec
wszystkich
otwarty, ale dziedzictwo Obcych i nieustanne napomnienia ojca kr�powa�y go.
Nigdy nie
powinien zapomina� o tym, �e jest kim� wyj�tkowym: �e jest Obcym.
�Na wp� - zwyk� powtarza� sobie w duchu.
- Ten, kto znajdzie woreczek... - rzek� Armas, patrz�c przed siebie.
- Ten uwolni Griseld� - doko�czy� Ram. - Tak niestety si� stanie. I mo�e do tego
doj��
najzupe�niej przypadkowo.
Rok wsta�.
- Musimy si� wi�c postara�, �eby�my to byli my! Przede wszystkim nie wolno
dopu�ci�, �eby dusza Griseldy opu�ci�a �w tajemniczy worek! Musimy go zniszczy�
razem z
dusz� raz na zawsze.
Tak - rzek� Ram r�wnie stanowczo. - Potem znowu skorzystamy z pomocy farangila.
Dolg nie b�dzie zadowolony, ale to konieczne.
- Znajd�my najpierw woreczek - wtr�ci� Armas, by ostudzi� ich zapa�. - Tak, na
wszystkich bog�w, znajd�my go, bo Rok i ja, kt�rzy odwiedzili�my jej okropne
mieszkanie,
wiemy, do czego jest zdolna. Nie chc� ju� m�wi� o tym, co ona tam zgromadzi�a.
�eby
obejrze� niekt�re rzeczy, musieli�my u�ywa� pesety lub haka, nikt normalny nie
zbli�y si� do
takiego obrzydlistwa. Znale�li�my wszystko, o czym czarnoksi�nik M�ri nawet nie
chce
s�ysze�. Griselda jest wyj�tkowo odpychaj�c� wied�m�, je�li s�dzi� po tym, czym
si� otacza
dla przyjemno�ci
Rok potwierdzi� jego s�owa w ca�ej rozci�g�o�ci Zgadza� si� z Armasem pod ka�dym
wzgl�dem.
Ram za� siedzia� pogr��ony w zadumie. Powinienem by� nawi�za� wsp�prac� z Sol z
Ludzi Lodu, my�la�. Je�li ktokolwiek m�g�by rozwi�za� zagadk� tej zaginionej
�duszy�, to
w�a�nie ona. S�dz� bowiem, �e przedosta�a si� do zwoj�w m�zgowych Griseldy tam
na tej
��ce. Obie s� wied�mami - jedna dobr�, druga z�� - i Sol potrafi pod��a� za
pokr�tnymi
my�lami g�upiej Griseldy.
Problem polega tylko na tym, �e akurat w tej chwili Griselda nie ma �adnych
my�li.
Zmar�a i znikn�a, a my nie mo�emy zrobi� nic innego, jak tylko jej szuka�.
Musz� porozmawia� z Sol.
G�os Armasa przerwa� jego rozwa�ania:
- Pomy�lmy jednak logicznie - powiedzia� syn Stra�nika G�ry. - Ten przekl�ty
woreczek prawdopodobnie do�� �atwo znale��, s�dz� bowiem, �e ostatnim razem
Griselda
mia�a wielkiego pecha i dlatego woreczek le�a� w ukryciu trzysta lat. Teraz z
pewno�ci�
po�o�y�a go w jakim� miejscu tak, by kto� go znalaz� we w�a�ciwym czasie.
- Ale jednak go ukry�a - upiera� si� Ram. - My�l� te�, �e woreczek
prawdopodobnie
wygl�da jako� specjalnie. Tak, aby znalazca mia� ochot� go otworzy�.
Armas mia� rozmarzon� min�. U�miecha� si� lekko sam do siebie.
- To tak jak w bajkach. Przypomnijcie sobie bajk� o sercu olbrzyma. Albo o
czarowniku Kastjei. Oni sami byli nie�miertelni, poniewa� mogli ukry� gdzie�
dusz� lub
serce. Gdyby jednak kto� odgad� ich tajemnic� i unicestwi� te rzeczy... wtedy
musieliby
umrze�.
- W�a�nie tak - potwierdzi� Rok. - Spr�bujmy si� teraz zastanowi�, jak mog�a
my�le�
Griselda, je�li potraficie zni�y� si� do tego poziomu. Trzeba dzia�a� szybko!
Przed odej�ciem Griselda sporz�dzi�a list� swoich i �miertelnych wrog�w i Ram
si� na
tej li�cie znajdowa�. O Roku i Armasie niewiele jeszcze wiedzia�a. Wtedy.
Na pierwszym miejscu umie�ci�a oczywi�cie Sol z Ludzi Lodu. Nigdy nikogo bowiem
Griselda nie obdarza�a tak� zaciek�� nienawi�ci�, jak tej pyskatej smarkuli,
kt�ra ta�czy�a
przed ni� i przechwala�a si�, �e ukrywa za plecami jej drogocenny woreczek.
Gdyby to tak bardzo nie zajmowa�o i nie z�o�ci�o Griseldy, by�aby zaczarowa�a
przekl�t� Sol tam, na miejscu! Da�aby jej nauczk�!
Problem polega� jedynie na tym, �e dziewczyna sama sprawia�a wra�enie, i�
potrafi
znika�, kiedy zechce. Griselda nie bardzo to rozumia�a. Ludzie nie mog� si�
przecie�
rozp�ywa� w powietrzu, co� jej si� tu nie zgadza�o!
Tak w�a�nie my�la�a w ostatnim momencie swego �ycia tam na ��ce, zanim owa
makabryczna maszyna �mierci nie przetoczy�a si� przez ni�.
Ram nie mia� o tym wszystkim poj�cia, kiedy siedzia� w swoim gabinecie i
pr�bowa�
razem z Rokiem i Armasem snu� plany, kt�re ju� na samym pocz�tku wydawa�y si�
kompletnie nieprzydatne.
Ich obawy by�y wyj�tkowo uzasadnione. Griselda wtedy, kiedy jeszcze �y�a w
Kr�lestwie �wiat�a, z diabelsk� przebieg�o�ci� zadba�a o w�asne interesy.
Pleciony sk�rzany woreczek postanowi�a schowa� dobrze, ale nie za dobrze. Tak,
�eby jak najszybciej kto� go znalaz�, ale �eby to nie by� nikt z tych jej
okropnych wrog�w, ani
Ram, ani w og�le nikt z tej bandy. Woreczek powinna znale�� osoba stosunkowo
naiwna, a
poza tym kochaj�ca pieni�dze i na tyle ciekawa, by stara�a si� rozsup�a�
plecionk�. Musi to
te� by� kto�, kto nie b�dzie szuka� niczyjej pomocy, kto�, kto zechce zatrzyma�
i woreczek, i
skarb tylko dla siebie.
Zanim Griselda wyruszy�a na wypraw� do Kr�lestwa Ciemno�ci - dok�d zreszt� nigdy
nie dotar�a - sporz�dzi�a nowy sk�rzany woreczek. Nie�atwo by�o znale�� tak
wiele cienkich
rzemyk�w ani innych element�w koniecznych do jego wykonania. Uda�o jej si�
jednak
zgromadzi� wszystko na czas.
Wplot�a do woreczka wszystkie niezb�dne czarodziejskie formu�ki i zakl�cia i
w�o�y�a
do �rodka dziwne przedmioty. Wiele gatunk�w truj�cych zi�, r�ne obrzydlistwa,
jak kocia
krew i oko trupa oraz ko�ci zwierz�ce i inne trudne do okre�lenia rzeczy.
Griselda nie mia�a
�adnych opor�w przed dotykaniem czego� takiego, wprost przeciwnie, uwa�a�a, �e
to bardzo
przyjemne. Przez chwil� zastanawia�a si�, czy nie umie�ci� na woreczku
informacji: �z�ote
monety�, ale nie potrafi�aby wypisa� dw�ch s��w na plecionce z cienkich rzemyk�w.
Usiad�a wi�c i zacz�a si� zastanawia�.
Gdzie znale�� ciekaw� i chciw� osob� w tym �wi�tobliwym kraju? W ka�dym razie na
pewno nie ma nikogo takiego w�r�d znajomych Rama i Thomasa.
Istnieje tylko jedno miejsce, w kt�rym mog�aby ukry� sw�j drogocenny skarb.
To miasto nieprzystosowanych.
Tam powinien znale�� si� kto� odpowiedni...
To wszystko dzia�o si� jeszcze, zanim mia�a wyruszy� na ekspedycj�. Wiedzia�a,
�e
Kr�lestwo Ciemno�ci jest �niebezpieczne dla zdrowia�. Niech tam, Griselda nigdy
nie mia�a
nic przeciwko ciemno�ciom ani �adnemu diabelstwu, na wszelki wypadek jednak
musia�a
za�atwi� spraw� sk�rzanego woreczka. By�oby bardzo g�upio, gdyby w Ciemno�ci
spotka�o j�
jakie� nieszcz�cie, a ona nie mia�aby mo�liwo�ci powrotu.
Tak naprawd� nawet jej do g�owy nie przysz�o, �e mog�oby jej si� przytrafi� co�
z�ego. Nie spodziewa�a si� te�, �e �w przystojny m�ody m�czyzna, kt�rego
zwabi�a do ��ka
i kt�ry powinien by� absolutnie ni� zaj�ty, w dzikiej w�ciek�o�ci i obrzydzeniu
dos�ownie j�
zmia�d�y, wci�nie w ziemi�, pos�uguj�c si� ci�k� machin�. Potem czerwony
farangil usunie
wszelkie �lady, jakie po niej pozosta�y.
Ale wcze�niej ukry�a woreczek. W starannie wybranym miejscu, gdzie z pewno�ci�
niezad�ugo kto� go odnajdzie, ale nie wcze�niej ni� ona wr�ci z Ciemno�ci. Wtedy
zreszt�
sama by go wyj�a, bo nie by�oby dobrze, gdyby go kto� znalaz� w czasie, gdy ona
jeszcze
�yje.
Wspaniale, wied�ma Griselda jest genialna!
3
W Kr�lestwie �wiat�a na og� panowa� spok�j.
Ale nie wsz�dzie.
Sol by�a rozdra�niona. Nieustannie kr��y�a po swojej ma�ej wiosce niedaleko
Prze��czy Wiatr�w i denerwowa�a tym okropnie inne duchy.
W�a�ciwie duchy mog�y mieszka�, gdzie chcia�y, albo w og�le nie mie� sta�ego
miejsca. Ram upiera� si� jednak, �e powinny osi��� gdzie�, gdzie b�d� u siebie,
obieca�, �e
mog� zbudowa� sobie domy i urz�dzi� je dok�adnie tak, jak zechc�. Zaj�o to par�
lat, ale
teraz wszystko by�o gotowe i wprost perfekcyjne. Chocia� perfekcja i perfekcja...
Osada
duch�w pod �adnym wzgl�dem nie przypomina�a Nowej Atlantydy, nie by�o tu
wytyczonych
pod sznurek ulic ani grz�dek z kwiatami. Poszczeg�lne domy bardzo si� mi�dzy
sob� r�ni�y,
zreszt� mo�e �domy� to z�e okre�lenie, to raczej siedziby, wzniesione ka�da
wed�ug
indywidualnego smaku. Niekt�re mia�y na przyk�ad wysokie kominy tak, by duchy
mog�y jak
najszybciej si� z nich wydosta�, nie zatrzymywane przez zamkni�te drzwi, ani nie
musia�y si�
k�opota� z jakimi� g�upimi kluczami, zamkami i temu podobnie. ��ka te�
stanowi�y rozdzia�
sam w sobie, przewa�nie mia�y kszta�t unosz�cych si� pod sufitem ob�ok�w i by�y
nieprawdopodobnie wygodne.
Duchy Ludzi Lodu mieszka�y razem, ich domostwa zajmowa�y wi�ksz� cz�� osady,
tu� obok nich mieszka�y duchy M�riego, one te� zbudowa�y sobie niezwyk�e
siedziby. Inne
typy duch�w zajmowa�y obrze�a osady i czu�y si� tam znakomicie.
Niekt�re z domostw, jak na przyk�ad domy Nauczyciela i Villemo, przypomina�y
zamki, inne raczej ma�e, przytulne chatki, chocia� wn�trza r�ni�y si� od wn�trz
wiejskich
chat. Dom pani Powietrze szybowa� wysoko w �agodnych powiewach wiatru, a pani
Woda
mieszka�a w zameczku na niewielkim jeziorze po�yskuj�cym z�oci�cie w blasku
�wi�tego
S�o�ca. Wszystko by�o bardzo indywidualne, wszystkie siedziby nosi�y cechy
swoich
w�a�cicieli
Po�rodku osady znajdowa�a si� wielka gospoda, w kt�rej zbierano si� wieczorami.
W�a�ciwie Sol bardzo dobrze si� czu�a w swoim domu, kopii dworu z Lipowej Alei,
cho� du�o bardziej nowoczesnego i wygodnego. Sol sp�dza�a w nim mn�stwo czasu i
prowadzi�a o�ywione �ycie towarzyskie.
Ale teraz by�a w z�ym humorze. W��czy�a si� po ca�ej osadzie, przeszkadza�a
innym,
domaga�a si� dzia�ania, czy, m�wi�c bardziej nowocze�nie, akcji. Starcie z
Griseld� da�o jej
si� tak mocno we znaki, �e gotowa by�a wyprawi� si� do Kr�lestwa Ciemno�ci,
walczy� tam
z cieniami i potworami tylko po to, by da� uj�cie nagromadzonej energii.
Jednak prawdziwym powodem frustracji pi�knej czarownicy by�o z pewno�ci� to, �e
nie mog�a przela� na nikogo swojej mi�o�ci.
W ko�cu Tengel Dobry mia� do��. By� wodzem duch�w Ludzi Lodu i postanowi�
powiedzie� swojej niezno�nej siostrzenicy par� zda� do s�uchu.
- Co si� z tob� dzieje, Sol? - zapyta�. - D�u�ej tak nie mo�esz si� zachowywa�,
naruszasz wspania�� wi�, jaka panuje w naszej osadzie. Je�li nie przestaniesz,
b�d� ci�
musia� st�d odes�a�.
- Tak, bardzo prosz�, zr�b to - sykn�a Sol. - Nie jestem w stanie siedzie� bez
ruchu i
s�ucha� dawnych wspomnie� oraz przygl�da� si� nudnym zabawom duch�w. Chc�, �eby
si�
co� dzia�o, bo jak nie, to zwariuj�!
- To wybierz si� w drog� na jaki� czas, zobacz, czy gdzie indziej nie dzieje si�
co�
ciekawszego!
Sol wzi�a sobie do serca jego s�owa i postanowi�a natychmiast wyjecha�. Do Sagi.
Dolg, samotny, siedzia� pogr��ony w rozpaczy w swoim wspania�ym, podobnym do
pa�acu domu.
- Co ja mam pocz��? - szepta�. - Za co si� wzi��? Co ja z wami zrobi�em, moi
przyjaciele, jak mam naprawi� wyrz�dzone szkody?
Ma�a panienka z rodu elf�w, Fivrelde, wlecia�a przez okno, machaj�c skrzyde�kami.
- Masz wizyt�, Lanjelin - powiedzia�a z wa�n� min�. - To jaka� dama.
Jej cieniutki g�osik dr�a� z zazdro�ci.
- Dzi�kuj�, Fivrelde - rzek� Dolg przyja�nie. - Ale chyba najlepiej b�dzie,
je�li
zostaniesz na dworze, prawda?
Zanim zd��y�a zaprotestowa�, wypchn�� j� zdecydowanie na zewn�trz i zamkn��
okno. Z do�wiadczenia wiedzia�, �e wola�aby s�ucha� jego rozm�w z przyjaci�kami.
Najch�tniej wtedy kr��y�a tu� nad jego uszami, przez ca�y czas wtr�ca�a si� do
rozmowy i
by�a okropnie k�opotliwa.
Us�ysza� dzwonek u drzwi. Poszed� i otworzy�.
- Berengaria! - zawo�a� uradowany. - Jak to mi�o! Wejd�, wejd�!
Usiedli w jego wygodnym salonie, Dolg udawa�, �e nie widzi panienki z rodu elf�w,
kt�ra niczym owad kr��y po drugiej stronie szyby. Opanowa� ochot�, by wyj�� na
dw�r i da�
jej klapsa.
- Nie wygl�dasz zbyt rado�nie, Berengario - rzek� zmartwiony. - Napijesz si�
czego�, a
mo�e by� zjad�a kanapk�?
Odm�wi�a z u�miechem.
- Ty te� nie masz weso�ej miny - stwierdzi�a. - Ale nie przysz�am tutaj, �eby
rozmawia� o swoich albo o twoich zmartwieniach. Tym razem chodzi o babci�
Theres�.
- Ach, tak, babcia Theresa - rzek� Dolg. - Co z ni�?
Berengaria by�a zawsze troch� zaskoczona, kiedy u�wiadamia�a sobie, �e Dolg jest
w
gruncie rzeczy jej kuzynem. Nie nale�a� co prawda do jej pokolenia, nie nale�a�
te� do jej
�wiata, poza tym tak naprawd� nie by� nawet jej krewnym, poniewa� ojciec
Berengarii,
Rafael, to adoptowany syn Theresy. Mimo wszystko jednak uwa�ano ich za kuzyn�w.
Mama
Dolga, Tiril, jest jedynym rodzonym dzieckiem Theresy, pochodzi zreszt� z
nieprawego �o�a.
Znacznie p�niej Theresa i jej m��, Erling, wzi�li na wychowanie Rafaela i jego
siostr�
Danielle, mam� Eleny.
Bardzo skomplikowane stosunki pokrewie�stwa. Ale niebywale silne!
Berengaria westchn�a.
- Ja nie wiem, Dolg. Ale boj� si� o ni�. Wydaje mi si�, �e utraci�a rado�� �ycia,
nie
jest ju� taka szcz�liwa jak dawniej, co� musi j� dr�czy�. Och, nadal odnosi si�
do wszystkich
�yczliwie, ale w jej u�miechu widz� tyle smutku...
Dolg skin�� g�ow�.
- Teraz, kiedy to m�wisz, u�wiadamiam sobie, �e masz racj�. I trwa to od
jakiego�
czasu, prawda?
- Owszem, zgadza si�. Czy my�lisz, �e ona jest chora?
- Trudno mi w to uwierzy�. Tutaj, w Kr�lestwie �wiat�a, z chorobami �atwo sobie
poradzi�. Nie, b�d� musia� zbada� t� spraw�, Berengario. Obiecuj� ci, �e to
zrobi�. Przepytam
ostro�nie wszystkich z jej otoczenia i porozmawiam o sprawie z Markiem.
- Och, tak, zr�b to, on na wszystko znajdzie rad�. Nie, Nero, nie mam dzisiaj
nic
smacznego.
- A dlaczego od razu nie posz�a� do Marca? - spyta� Dolg zaciekawiony.
Berengaria spogl�da�a zak�opotana.
- Jako� o tym nie pomy�la�am. Ty by�e� dla mnie wielkim wsparciem w czasie,
kiedy
utraci�am Oko Nocy, tak dobrze nam si� razem rozmawia�o. Tylko tobie chcia�am
si�
w�wczas zwierzy�.
Dolg skin�� g�ow�.
- Tak, ale dlaczego?
- O... dlatego... nie, nie wiem. Wydawa�o mi si� to naturalne. Mo�e dlatego, nie,
zapomnij o tym!
- No powiedz! - m�wi� stanowczo, ale g�os mia� �agodny jak zawsze.
- Uff, no dobrze, mo�e dlatego, �e nosisz w sobie smutek. Rozumiesz, co mam na
my�li?
Dolg d�ugo si� zastanawia�.
- Tak. To prawda. Uwa�asz, �e jestem w stanie poj�� b�l innych?
- No w�a�nie. - Berengaria zmarszczy�a czo�o. - Ale dzisiaj tw�j smutek jest
szczeg�lnie wyra�ny. Co si� sta�o, m�j przyjacielu? Dlaczego jeste� taki
przygn�biony?
Dolg westchn��.
- Zrozpaczony to by by�o w�a�ciwsze s�owo. - Wsta�. - Chod� ze mn�!
Poprowadzi� j� do jakiego� pokoju w g��bi domu. Tam otworzy� szaf� i wyj�� dwa
pi�kne sk�rzane woreczki, w kt�rych spoczywa�y szafir i farangil. Nero
towarzyszy� im z
czujnie postawionymi uszami, on dobrze zna� kamienie swego pana.
- Jeszcze ich nie odda�e�? - zawo�a�a Berengaria lekko przestraszona. - Powinny
przecie� spoczywa� w swoim specjalnym domu, ze stra�nikami i w og�le.
- Musz� je tu mie� jeszcze przez jaki� czas - odpar� Dolg zgn�biony. - Zosta�y
bowiem
okropnie zniszczone w czasie podr�y do Kr�lestwa Ciemno�ci
- Zbyt cz�sto znajdowa�y si� w pobli�u z�a - skin�a g�ow� Berengaria.
- Tak, i w dodatku jakiego z�a! Nie wiem, co zrobi�, �eby je ponownie oczy�ci�.
Wyj�� kamienie z wy�cie�anych aksamitem futera��w i po�o�y� na stole. Berengaria
ze
zgroz� stwierdzi�a, jak bardzo s� m�tne. W �adnym nie ma ju� dawnego blasku.
Oboje w
ponurym milczeniu przygl�dali si� smutnym klejnotom.
- Dolg - powiedzia�a w ko�cu Berengaria z nagle rozja�nion� twarz�. Jak zwykle
humor zmienia� jej si� nieoczekiwanie. - Czy sam nie opowiada�e� kiedy�, co si�
sta�o z
niebieskim kamieniem po spotkaniu z kardyna�em? Przecie� wtedy zosta� podobnie
zanieczyszczony.
- Owszem, ale nie a� tak jak teraz.
- Nie, nie, nie o to mi chodzi, tylko jakim sposobem wtedy go oczy�cili�cie?
Dolg zastanawia� si�.
- Ach, tak, przypominam sobie... owszem, czy to nie ja razem z babci� Theres�?
Berengaria z przej�ciem kiwa�a g�ow�.
- Gor�ca wiara w Boga babci Theresy i twoja dzieci�ca czysto��.
- To prawda - u�miechn�� si� Dolg ze smutkiem. - Ale teraz to si� nie uda. Ja
nie mam
ju� w sobie dzieci�cej czysto�ci.
- Oczywi�cie, �e masz! - zawo�a�a spontanicznie. - Nigdy przecie� nawet nie
dotkn��e�
�adnej kobiety!
Dolg patrzy� na ni� zdumiony.
- Ale� Berengario! Co nieczystego jest w dotykaniu kobiety? Czy to twoi straszni
rodzice wmawiaj� ci swoje staro�wieckie, wiktoria�skie pogl�dy?
- Tak, to g�upio powiedziane, przyznaj�, tak mi si� tylko wyrwa�o z
przyzwyczajenia.
Zreszt� z tym wiktoria�skim �wiatopogl�dem to te� nieprawda. Najw�a�ciwszym
okre�leniem
jest podw�jna moralno��, bo nawet kr�lowa Wiktoria mia�a swoje grzeszki na
sumieniu. Po
�mierci ub�stwianego Alberta �y�a, jak to si� m�wi, �w grzechu� ze swoim
kamerdynerem.
Tylko nikomu nie wolno by�o o tym wspomnie�. Wobec innych by�a du�o bardziej
surowa i
nie tolerowa�a w swoim kr�lestwie niemoralnych zachowa�.
- Czy my�my troch� nie zboczyli z tematu? - u�miechn�� si� Dolg.
- Oczywi�cie - zachichota�a Berengaria, a on zrozumia� nagle, dlaczego Oko Nocy
by�
taki zakochany w tej dziewczynie. Ma czaruj�c� twarz, rumiane policzki i �ywe,
wci�� si�
zmieniaj�ce rysy. Jest oczywi�cie jeszcze niedojrza�a i po dziewcz�cemu pyskata,
lecz w
duszy Berengarii znajduj� si� g��bie, kt�re czasami mimo woli ujawnia. Musi
jeszcze tylko
mie� troch� czasu.
Dolg przeklina� w duchu owe beznadziejne prawa dotycz�ce czysto�ci rasy.
Naturalnie
to bardzo dobrze, �e w�a�nie Indianie piel�gnuj� swoj� wymieraj�c� kultur�, ale
czy musz�
by� tacy surowi pod ka�dym wzgl�dem? Zdawa� sobie spraw�, �e konflikt by� du�o
g��bszy,
poniewa� Oko Nocy zosta� zar�czony z pewn� india�sk� dziewczynk� wiele lat temu,
ta
�liczna ma�a Indianka bardzo go kocha. Czy jednak wolno robi� co� takiego? Czy
rodzice
mog� decydowa� a� do tego stopnia o przysz�o�ci swoich dzieci? Dolg nie w�tpi�,
�e
Berengaria z czasem zapomni o Oku Nocy, nawet je�li by to mia�o potrwa� wiele
lat, ale co z
ch�opcem? On jest du�o bardziej powa�ny, a jego uczucia z pewno�ci� s� bardziej
sta�e ni�
uczucia lekkomy�lnej Berengarii.
Chocia� nigdy nic nie wiadomo. Dolg s�ysza� od wielu ludzi, �e Berengaria bardzo
prze�y�a zerwanie z ukochanym. Nie mog� go teraz zwie�� jej weso�e komentarze.
Ojciec
Oka Nocy, Ptak Burzy, powinien by� chyba zaczeka�, a� wr�c� z G�r Czarnych. To
przecie�
mia�o by� najwi�ksze �yciowe zadanie Oka Nocy jako wybranego. Mo�e jednak
w�a�nie
dlatego Ptak Burzy wyst�pi� ze swoim brzemiennym w skutki o�wiadczeniem w�a�nie
w�wczas? Ba� si�, �e r�wnie� Berengaria p�jdzie na t� niebezpieczn� wypraw�. W
tej chwili
Dolg nie potrafi� sobie przypomnie�, czy w og�le znajdowa�a si� na li�cie
uczestnik�w
ekspedycji. Kiedy� ju� dawa�a sobie znakomicie rad� po tamtej stronie muru, ale
to by�a
zabawa w por�wnaniu z planowan� wielk� wypraw�.
Teraz znowu on bardzo zboczy� z tematu.
- Nie, kiedy powiedzia�em, �e nie mam ju� w sobie dzieci�cej czysto�ci, my�la�em
o
tym, o czym rozmawiali�my w ostatnich dniach - wyzna�. - Chodzi�o mi o to, �e
by�em
zrozpaczony, kiedy musia�em u�ywa� czerwonego farangila jako narz�dzia
u�miercaj�cego.
Ja tego nienawidz�, Berengario. Ale jestem jedynym, kt�ry ma prawo dotyka�
kamienia. Od
czasu do czasu jest niestety niezb�dne, by zniszczy� jakie� z�e istoty. Ale
czuj� si� wtedy
bardzo �le, Berengario, mog� ci to powiedzie�, bo jeste� moj� powiernic�.
Och, jak dobrze podzia�a�y te s�owa na nadw�tlon� pewno�� siebie Berengarii! W
ka�dym razie przynajmniej jedna osoba ceni sobie jej przyja��.
- Rozumiem ci� - powiedzia�a bardzo cicho, z wielkim zrozumieniem, ale tak jakby
si� mia�a rozp�aka�. - Powiedz mi, kiedy czujesz si� najgorzej?
Dolg zastanawia� si� przez chwil�.
- Najgorsze jest oczywi�cie, kiedy trzeba zgasi� czyje� �ycie, niezale�nie od
tego,
jakie ono by�o z�e. S�dz� jednak, �e dla mnie najtrudniejsze do zniesienia jest
prze�wiadczenie, i� za ka�dym razem trac� jak�� cz�stk� siebie. Co� z tego, w co
wierzy�em.
Dlatego m�wi�, �e nie jestem ju� czysty.
- Masz na my�li brak iluzji?
- Chyba co� gorszego. Bezradno��. Kiedy idea�y wal� si� w gruzy, cz�owiek traci
oparcie. Nie, nie jestem ju� w�a�ciw� osob�, kt�ra mog�aby oczy�ci� szlachetne
kamienie. Ale
babcia jest, rzecz jasna. I by� mo�e ty.
- Nie, co� ty! Powiniene� wiedzie�, jakie marzenia o Oku Nocy kr��� mi po g�owie!
Marzenia na jawie.
Dolg patrzy� na ni� zdumiony.
- A ty znowu o tym? Seksualno�� nie jest najwi�kszym grzechem �wiata, czy
jeszcze
tego nie poj�a�?
Berengaria podskoczy�a na swoim miejscu.
- Oj, ca�kiem zapomnia�am...! Sz�am w�a�nie do Taran, bo mia�am ochot� na chwil�
babskiej rozmowy, a tam maj� si� zebra� dziewczyny. Kt�ra godzina?
Powiedzia� jej, kt�ra.
- Dobrze, jeszcze zd���. Zastanowi� si� nad tym, czy istnieje w�r�d nas kto� o
naprawd� czystym sercu. Uriel?
- Naturalnie i jego bra�em te� pod uwag�. Ale on chyba nale�y do tej samej
kategorii
co babcia Theresa. Gor�co wierzy w Boga. A potrzebujemy jeszcze kogo�, kto jest
czysty
niczym dziecko, kogo� takiego, jak ja by�em wtedy, gdy pracowali�my razem z
babci�.
- B�d� o tym my�le�. Teraz ju� lec�. Czy mam wpu�ci� do �rodka t� ma��
skrzydlat�
istot�?
- Nie, nic podobnego, ja te� musz� zastanowi� si� w spokoju. Pozdr�w dziewczyny!
- Dzi�kuj�, pozdrowi�. Wst�pi� w drodze powrotnej, je�li wymy�l� co�
inteligentnego.
Trzymaj si�, Nero, przynios� ci jaki� smako�yk.
- Dlaczego ty nie mo�esz uczestniczy� w oczyszczaniu kamieni? Ja naprawd�
uwa�am, �e powinna�. M�wi� serio.
Berengaria zmru�y�a swoje pi�kne oczy.
- Och, m�j drogi, co ty o mnie wiesz? Przecie� ja k�ami� i oszukuj�, unikam
odpowiedzialno�ci, kokietuj� dla korzy�ci. Naprawd� jestem niez�e zi�ko. Nie,
dzi�kuj� ci,
farangil przejrza�by mnie natychmiast!
Dolg patrzy� z u�miechem, jak odchodzi�a. Przynajmniej kto�, kto dobrze siebie
zna.
Powinna by�a dosta� Oko Nocy. Tym razem Ptak Burzy okaza� si� kr�tkowzroczny.
Berengaria znajdowa�a si� na sporz�dzonej przez Griseld� li�cie os�b, kt�re maj�
zosta� wyeliminowane.
Prawdziwym obiektem nienawi�ci wied�my by� te� Dolg. Bo nie reagowa� na jej
przebieg�e mi�osne sztuczki. Nawet zawsze skuteczna uwodzicielska ma�� na niego
nie
dzia�a�a.
Dolg musi umrze�, by ona mog�a odzyska� spok�j.
On, a potem ta ca�a Sol. Po nich za� wszyscy inni!
To o tym w�a�nie pomy�la�a, zanim zmia�d�y�y j� pot�ne g�sienice Juggernauta.
Sol pojawi�a si� w mie�cie Saga, poniewa� w�a�nie tutaj zwykle dzia�o si�
najwi�cej.
Tutaj te� mieszkali wszyscy jej �yj�cy przyjaciele. Owa grupa m�odzie�y, kt�ra
da�a si�
pozna� jako stwarzaj�ce problemy dzieci Kr�lestwa �wiat�a, a p�niej okaza�a si�
najbardziej
po�yteczn� grup� we wszelkich sytuacjach kryzysowych.
Ram kocha� tych m�odych, Sol o tym wiedzia�a i poczytywa�a sobie za zaszczyt, �e
j�
do nich zaliczano, chocia� by�a jedynie duchem bez serca i bez uczu�, jak
niekt�rzy s�dzili.
Marco wiedzia� jednak, jak jest naprawd�. Marco by� po jej stronie. Ram te�
�yczy� jej
jak najlepiej, tylko �e on nie pojmowa� tej t�sknoty za �wiatem ludzi, kt�ra
trawi�a serce Sol.
Czarownica z Ludzi Lodu rozgl�da�a si� teraz po Sadze w poszukiwaniu czego�, w
co
mog�aby si� w��czy�...
4
W Kr�lestwie �wiat�a jeszcze panowa� spok�j.
Nikt nie podejrzewa�, co si� tli w ukryciu.
Berengaria bieg�a uliczk� po�r�d bia�ych willi i podziwia�a kwiatowy przepych,
kt�ry
z ogrod�w wylewa� si� na trotuary. Wszystko by�o sk�pane w z�ocistym blasku
�wi�tego
S�o�ca. Z le��cego w oddali parku dochodzi�y dzieci�ce g�osy, ptaki �piewa�y w
koronach
drzew. W�a�ciciele dom�w pracowali w ogrodach. To bardzo wdzi�czne zaj�cie, w
Kr�lestwie �wiat�a bowiem wyrasta�o wszystko, cokolwiek si� zasia�o lub wsadzi�o
w ziemi�.
Bia�e tiulowe firanki falowa�y w podmuchach sztucznej bryzy, kt�ra w regularnych
odst�pach
czasu pojawia�a si� nad krajem. Prawdziwego wiatru w Kr�lestwie �wiat�a przecie�
nie by�o.
Jak dobrze mi si� tutaj �yje, my�la�a Berengaria. Jaki cudowny kontrast z
ponurym,
przera�aj�cym Kr�lestwem Ciemno�ci! A mimo to tak mi smutno na duszy. Bo jak
zdo�am
zapomnie� o przyjacielu z dzieci�stwa, Oku Nocy, z kt�rym prze�y�am tyle
wspania�ych
przyg�d, tyle niewinnych wypraw do las�w i nad rzek�, kt�remu ze wszystkiego
mog�am si�
zwierzy�?
Znowu jej serce zala�a fala smutku.
Ale oto zbli�y�a si� do domu Taran i Uriela. Taran, siostra Dolga. Wci�� tak
samo
urodziwa, wci�� spontaniczna i nieobliczalna. Z daleka wida�, �e jest matk�
Joriego,
zachowuj� si� te� podobnie.
Kiedy Berengaria wesz�a do �rodka, wszystkie pozosta�e dziewczyny ju� na ni�
czeka�y. Przysz�y Indra i Miranda, Elena i Siska, a tak�e Oriana. Brakowa�o
tylko ma�ej
Sassy, ale ona jest chyba za m�oda na tak� dyskusj�, jak� Taran zamierza�a
przeprowadzi�.
Sol tak�e zosta�a zaproszona jaki� czas temu, ale podzi�kowa�a i odm�wi�a.
Wyja�ni�a, �e
temat zaproponowany przez gospodyni� jest dla niej zbyt dra�liwy. Lenore nie
zaproszono w
og�le.
Sol s�usznie si� wym�wi�a. Nie mog�a jednak st�umi� ciekawo�ci i wcale si� nie
pojawi�. Musia�a si� dowiedzie�, o czym b�d� rozmawia�. Tyle tylko, �e chcia�a
zachowa�
prawo do bycia niewidzialn�. Tak wi�c �adna z przyby�ych nie orientowa�a si�, �e
Sol jest
w�r�d nich. Mia�y rozmawia� na bardzo trudny temat, duma nie pozwala�a Sol
pokaza� na
przyk�ad, �e ma �zy w oczach czy co� takiego. Dlatego cichutko niczym mysz
siedzia�a w
k�cie, gotowa s�ucha� i uczy� si�.
St� by� pi�knie zastawiony ciasteczkami, tortami, kremami, marcepanem i owocami
r�nego rodzaju. Taran wiedzia�a przynajmniej, co Indra i Elena chcia�yby zje��.
A mog�y
wszystkie opycha� si� bezkarnie. W Kr�lestwie �wiat�a nikt nie tyje, Ram
wyposa�y�
dziewcz�ta w �rodki przeciwko tego rodzaju nieprzyjemnym konsekwencjom
zami�owania do
s�odyczy.
- No, jest i Berengaria - powiedzia�a Taran. - Witamy, witamy! W takim razie
mo�emy zaczyna�.
Sol spogl�da�a na wszystkie m�ode kobiety i czu�a bolesny skurcz serca. By�y
takie
sympatyczne i �adne albo tylko sympatyczne i przez to �adne, bo to mi�y
charakter sprawia, �e
kobieta staje si� pi�kno�ci�. Wszystkie wygl�da�y na zadowolone, a wi�kszo�� z
nich mia�a
jakiego� m�skiego idola, o kt�rym potajemnie mog�a marzy�. Niekt�re zreszt�
dotar�y ju� do
swoich port�w, jak na przyk�ad Taran, a ostatnio r�wnie� Miranda. Inne nosi�y w
sercach
s�odkie tajemnice.
Tylko Sol nie mia�a nikogo. Nie mia�a nawet najmniejszej tajemnicy. Poniewa�
duchy
nie zakochuj� si� w sobie nawzajem.
Tymczasem Sol tak strasznie pragn�a si� zakocha�.
Kiedy ju� wszystkie na�o�y�y sobie na talerze odpowiednie porcje smako�yk�w,
gospodyni zapyta�a:
- Powiedzcie mi, moje drogie, jak wy si� w�a�ciwie zachowujecie wobec siebie
samych? - D�ugo i w zamy�leniu potrz�sa�a g�ow�. - Co robicie ze swoj� m�odo�ci�,
tym
cudownym okresem?
Nie powinnam by�a przychodzi�, pomy�la�a Sol. S�owa Taran trafia�y j� niczym
uderzenia bicza, jakby by�y skierowane specjalnie do niej.
Je�li kto� zmarnowa� swoj� m�odo��, to w�a�nie ja, my�la�a rozgoryczona.
Taran m�wi�a dalej:
- Tak, Miranda znalaz�a tego, kt�ry by� jej pisany, wi�c w�a�ciwie nie musi
s�ucha�
mojego kazania, pomy�la�am sobie jednak, �e mimo wszystko chcia�aby� z nami by�.
- Obrazi�abym si�, gdyby� mnie nie zaprosi�a - u�miechn�a si� Miranda.
- Tak my�la�am. I... je�li nie pope�niam b��du, to Oriana r�wnie� jest na
w�a�ciwej
drodze, je�li chodzi o Thomasa?
- Tak� mam nadziej� - odpar�a Oriana, pi�knie si� rumieni�c. - Ale on wci��
jeszcze
nosi w sobie l�k i obrzydzenie.
- Ach, tak, po Griseldzie, to zrozumia�e. Ta wied�ma narobi�a wiele z�ego.
Dajcie mi jej �dusz�, to wycisn� j� niczym star� �cierk�, pomy�la�a Sol
zgn�biona.
Zemszcz� si� na niej za was wszystkie.
- To, o czym chcia�am z wami rozmawia�, moje drogie, to w�a�nie mi�o��, a mo�e
raczej erotyka - powiedzia�a Taran. - Bo jako� wam si� to nie udaje. Zmys�owo��
i seks
powinny by� czym� pi�knym, czym� radosnym! To jakby okrzyk rado�ci kierowany ku
niebu,
to cudowny wiosenny strumyk szcz�cia, to poczucie wsp�lnoty. Ciep�o i wzajemna
troskliwo��. I nie tylko to, lecz tak�e czu�o��, czu�o�� w pierwszym, pe�nym
niepokoju i
niepewno�ci okresie poszukiwa�. Potem tak�e smutek, �agodno�� i zawsze to
szczere
wzajemne oddanie dwojga ludzi. W p�niejszym stadium, kiedy oboje znaj� si� ju�
lepiej
seks mo�e by� nawet szalony, nigdy jednak brutalny, a ju� w �adnym razie rani�cy.
Mo�na
wsp�lnie pragn�� daleko posuni�tej swobody, a nawet szale�stwa, mo�na bawi� si�
razem
r�nymi pomys�ami... Zawsze jednak trzeba mie� pewno�� i m�c polega� na tej
drugiej
stronie, zw�aszcza w ko�cowej fazie mi�osnego aktu, kiedy jest si� najbardziej
wra�liwym,
bezbronnym wobec drugiej osoby.
Taran umilk�a. Gdyby teraz szpilka upad�a na pod�og�, to zabrzmia�oby to jak
wystrza�. Przez Taran przemawia�o do�wiadczenie wyniesione z d�ugich
szcz�liwych lat
ma��e�stwa z Urielem, by�ym anio�em.
Taran odezwa�a si� znowu, ale ju� bardziej surowym tonem:
- A wy co? Niemal wszystkie jedziecie na tym samym w�zku, kt�ry nosi nazw�
Rozczarowanie. Bo dla was seks jest czym� zakazanym, czym� brzydkim, o czym si�
nawet
nie rozmawia!
Dlaczego ja tutaj siedz�? my�la�a Sol. Przecie� to samoudr�czenie, powinnam
sobie
p�j��. Taran wie, o czym m�wi, te dziewczyny marnuj� swoje mo�liwo�ci tak, jak
ja
zmarnowa�am swoje, chocia� zachowuj� si� dok�adnie odwrotnie. Dla mnie seks nie
by�
niczym brzydkim, nie wiedzia�am jednak, co z tym robi�. Uwiod�am tego m�odego
parobka
Klausa, kiedy mia�am... trzyna�cie albo czterna�cie lat. Spotka�am go jeszcze
p�niej i
sp�dzi�am z nim ca�� zim�! Ale dlaczego? Przecie� nie z mi�o�ci, bardziej ze
wsp�czucia i
dlatego, �e zosta� tak wspaniale wyposa�ony przez natur� w atrybuty m�sko�ci. Co
poza tym
zd��y�am prze�y�? Jaka� banalna historia z facetem ze Skanii. Zapomnia�am nawet,
jak mia�
na imi�. Jacob czy jako� tak. Wszystko tak pozbawione jakiegokolwiek ciep�a, �e
ogarnia
mnie wstyd. Jaka� noc ze �mierdz�cym katem. Wtedy by�am ca�kowicie pozbawiona
uczu�. I
jeszcze... ten m�czyzna, kt�rego, jak s�dzi�am, mog�abym nauczy� kochania, a
kt�ry p�niej
okaza� si� moim najwi�kszym wrogiem, kt�ry zdradzi� moj� rodzin� i kt�remu
poprzysi�g�am
zemst�. Jak on si� nazywa�? Do tego stopnia wyrzuci�am go z pami�ci, �e
zapomnia�am
nawet jego imi�. Ach, prawda, Heming! Heming Zab�jca W�jta. Uff! Jaka by�am
wtedy
w�ciek�a po tej nocy, kt�r� sp�dzi�am z nim w jakiej� stodole, takiej z�o�ci nie
odczuwa�am
nigdy przedtem ani potem. Gniew mnie po prostu o�lepia� w chwili, gdy cisn�am w
niego
wid�ami do siana i przybi�am go do �ciany.
Ale nie �a�uj� tego. Zrobi�abym to samo dzisiaj, gdybym go jeszcze spotka�a.
Cztery �a�osne przygody erotyczne. W �adnej ani cienia mi�o�ci. No tak, mo�e
troch�
czu�o�ci wobec Klausa. Ale sama czu�o�� nie wystarczy.
No i potem �mier� w wieku dwudziestu dw�ch lat. Oto dorobek ca�ego mojego �ycia,
je�li nie liczy� kilku okrutnych zasadzek, jakie zastawi�am na ludzi, kt�rych
nie lubi�am. Dwa
lub trzy morderstwa, mo�e wi�cej. Nie, Sol, naprawd� nie ma si� czym chwali�.
Przekle�stwo
Ludzi Lodu w skorupce od orzecha.
Potem jednak �y�o mi si� znakomicie. W gronie duch�w. Wyczyniali�my r�ne
szale�stwa i robimy to nadal. Mnie sta� naprawd� na wszystko.
Ale mi�o��?
Nie. Tam, gdzie powinna by� mi�o��, jest pr�nia, dziura w mojej osobowo�ci.
Zgromadzone w pokoju m�ode kobiety milcza�y przez chwil� zawstydzone, po czym
Elena westchn�a:
- Masz racj�, o m�dra Taran! Znalaz�y�my si� naprawd� w nieciekawej sytuacji. Ja
bym na przyk�ad tak strasznie chcia�a da� Jaskariemu t� mi�o��, o kt�rej m�wisz.
Ale nie
mam do tego prawa. Najpierw nie wierzy� w szczero�� moich uczu�, a kiedy uda�o
nam si�
pokona� t� przeszkod�, to pojawi�a si� owa przekl�ta babka diab�a, Griselda, i
unurza�a w
b�ocie wszystko co najpi�kniejsze.
- A ja nie mog� mie� Rama - powiedzia�a Indra. - Z powodu jakich� g�upich
etnicznych i etycznych praw musimy nasz� mi�o�� ukrywa� tak, by nikt si� o
niczym nie
dowiedzia�. A jeste�my na tyle g�upi, by podporz�dkowywa� si� tym idiotycznym
prawom.
On mnie nigdy nawet naprawd� nie przytuli�, trzyma mnie z dala od siebi