Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14217 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Moim Studentom wileńskim
WYDAWNICTWO
NAUKOWE
PWN
WARSZAWA 2002
Alicja Nagórko
Okładkę projektowała Maryna Wiśniewska
Na okładce wykorzystano zdjęcie Andrzeja Szj ułańskiego
Redaktor
is, Janina Zondek
Redaktor techniczny Stanisława Rzepkowska
Copyright © by
Wydawnictwo Naukowe PWN SA
Warszawa 1998
ISBN 83-01-12721-X
Wydawnictwo Naukowe PWN SA 00-251 Warszawa, ul. Miodowa 10 tel.: (0-22) 695-43-21 faks: (0-22) 826-71-63 e-mail:
[email protected] http://www.pwn.corn.pl
r*".
Spis treści
Przedmowa.................................. 9
Przedmowa do trzeciego wydania..................... 10
Wprowadzenie................................ 11
s
Ćwiczenia ................................. 22
Rozdział I. Alfabet.............................. 23
Rozdział II. Fonetyka i fonologia...................... 27
1. Wstęp. Głoska i fonem......................... 27
2. Samogłoski polskie........................... 31
2.1. Charakterystyka typologiczna....................... 31
2.2. Polskie samogłoski ustne - samogłoskowe fonemy ustne........... 32
2.3. Polskie samogłoski nosowe - samogłoskowe fonemy nosowe......... 35
3. Spółgłoski polskie........................... 39
3.1. Charakterystyka typologiczna....................... 39
3.2. Polskie spółgłoski twarde........................ 42
3.3. Polskie spółgłoski miękkie........................ 45
3.3.1. Głoski zmiękczone. Palatalność asynchroniczna............ 45
3.3.2. Właściwe spółgłoski miękkie.................... 47
3.3.2.1. Spółgłoski miękkie środkowojęzykowe............ 47
3.3.2.2. Spółgłoski miękkie przedniojęzykowe............ 50
4. Elementy fonotaktyki. Asymilacja, redukcja, dysymilacja...... 51
5. Akcent w języku polskim....................... 57
6. Alfabet fonetyczny........................... 60
Zalecana literatura............................. 65
Rozdział III. Morfologia - zagadnienia ogólne.............. 66
1. Morfem i wyraz. Typy morfemów. Allomorfizm........... 66
2. Fleksja a słowotwórstwo........................ 73
3. Fleksja a aglutynacja.......................... 77
m
4. Fleksja syntetyczna i analityczna................... 80
5. Kategorie morfologiczne........................ 82
5.1. Kłopoty z definicją........................... 82
Spis treści
5.2. Typologia kategorii morfologicznych................... 83
5.3. Kategorie werbalne........................... 85
5.4. Kategorie imienne........................... 93
6. Części mowy.............................. 100
6.1. Podstawy klasyfikacji.......................... 100
6.2. Klasyfikacja semantyczna Tadeusza Milewskiego........•<..... 102
6.3. Klasyfikacja fleksyjna Zygmunta Saloniego................ 103
6.4. Klasyfikacja składniowa Romana Laskowskiego.............. 108
7. Ćwiczenia................................ 110
Zalecana literatura............................. 111
Rozdział IV. Odmiana............................ 112
1. Czasownik................................ 112
1.1. Wstęp................................. 12
1.2. Paradygmaty koniugacji polskiej..................... 15
1.2.1. Obraz koniugacji w ujęciu Jana Tokarskiego............. 15
1.2.2. Ujęcie Romana Laskowskiego................... 18
1.3. Budowa tematów czasownikowych.................... 19
1.3.1. Tematy supletywne........................ 19
1.3.2. Wymiany (alternacje) głoskowe................... 121
1.3.3. Jeden czy dwa tematy?...................... 122
1.4. Pary aspektowe i imiesłowy....................... 124
2. Rzeczownik............................... 126
2.1. Klasy deklinacyjne........................... 126
2.2. Przegląd końcówek wspólnofunkcyjnych.................. 132
1 2.2.1. Liczba pojedyncza - deklinacja męska (nijaka)............ 132
2.2.2. Liczba pojedyncza - deklinacja żeńska............... 134
2.2.3. Liczba mnoga.......................... 135
3. Zaimek ................................. 137
3.1. Cechy definicyjne............................ 137
3.2. Zaimki osobowe; zwrotny się...................... 138
3.3. Zaimki nieokreślone i przeczące..................... 141
3.4. Zaimki wskazujące........................... 142
3.5. Zaimki dzierżawcze........................... 143
3.6. Zaimki pytajno-względne........................ 144
4. Przymiotnik............................... 145
4.1. Deklinacja............................... 145
4.2. Stopniowanie przymiotników....................... 147
5. Liczebnik................................ 149
5.1. Charakterystyka ogólna......................... 149
5.2. Odmiana liczebników głównych..................... 151
5.2.1. Liczebniki jeden - cztery..................... 151
5.2.2. Liczebniki określone pięć - dziewięćset; liczebniki nieokreślone .... 152
5.2.3. Liczebniki zero, tysiąc, milion i wyższe............... 153
5.3. Liczebniki zbiorowe.......................... 153
5.4. Liczebniki porządkowe......................... 155
Spis treści
*
i
6. Ćwiczenia................................ 155
Zalecana literatura............................. 156
Rozdział V. Słowotwórstwo......................... 157
„ 1. Miejsce słowotwórstwa w systemie języka.............. 157
2. Analiza słowotwórcza......................... 165
2.1. Derywacja a pochodność genetyczna; słowotwórstwo synchroniczne a diachroniczne 165
\/ 2.2. Podstawowe terminy synchronicznej analizy derywatów VO^!it^(.)Ą Ąbf. . . 167
V 3. Przegląd formantów.......................... 177/
4. Rodzaje słowotwórstwa......................... 189
4.1. Adaptacja............................... 189
4.2. Derywacja właściwa.......................... 192
4.3. Kompozycja............................... 195
5. Funkcjonalne klasy derywatów..................... 199
5.1. Funkcja tekstotwórcza.......................... 201
5.2. Funkcja semantyczna.......................... 204
5.3. Funkcja pragmatyczna.......................... 208
6. Jednostki systemu słowotwórczego.................. 213
\/ 6.1. Gniazdo słowotwórcze.......................... 213
V6.2. Paradygmat słowotwórczy........................ 216
v 6.3. Typ słowotwórczy........................... 222
6.4. Kategoria słowotwórcza......................... 230
7. Ćwiczenia................................ 236
i
Zalecana literatura............................. 237
Rozdział VI. Składnia............................ 238
s
1. Jednostki analizy składniowej..................... 238
1.1. Zdanie i wypowiedzenie......................... 238
1.2. Minimalna jednostka składni - człon syntaktyczny............. 241
1.3. Grupa składniowa (fraza)........................ 244
1.4. Ćwiczenia............................... 246
2. Związki składniowe. Akomodacja................... 246
. :• 2.1. Związki strukturalne, linearne i semantyczne................ 246
2.2. Akomodacja składniowa......................... 248
2.3. Ćwiczenia............................... 252
3. Konotacja................................ 253
3.1. Rozumienie konotacji.......................... 253 '
3.2. Rodzaje konotacji............................ 254 i
3.3. Charakterystyka części mowy z punktu widzenia konotacji.......... 257 !
3.4. Ćwiczenia............................... 259
Spis treści
4. Zdanie pojedyncze. Problem części zdania.............. 260
4. l. Kryteria opisu części zdania....................... 26Q
4.2. Podmiot................................ 2(Ą
4.3. Orzeczenie............................... 26?
4.4. Przydawka....................«».......... 263
4.5. Dopełnienie.............................. 274
4.6. Okolicznik............................... 278
4.7. Ćwiczenia............................... 282
5. Zdanie złożone............................. 283
5.1. Definicja zdania złożonego........................ 283
5.2. Parataksa............................... 28
5.3. Hipotaksa............................... 29C
5.4. Zdania wielokrotnie złożone - ćwiczenia................. 3(X
Zalecana literatura............................. 301
Źródła cytatów................................ 301
Zakończenie ................................. 302
Klucz do ćwiczeń............................... 304
Indeks ważniejszych terminów....................... 312
I
Przedmowa
Książka ta powstała na zamówienie - nie odmawia się Wydawnictwu, w którym druk jest dla autora honorem. Pierwotnie pomyślana dla Polaków i miłośników języka polskiego na Wschodzie, służyć może wszystkim studentom slawistyki, a także jako pomoc w propedeutycznym kursie gramatyki polskiej dla polonistów i przyszłych nauczycieli języka polskiego. tl<l
Autorka wiele zawdzięcza Zespołowi akademickiej Gramatyki współczesnego języka polskiego (Morfologia), wydanej również nakładem PWN (1984), a od koloru okładki zwanej przez studentów żartobliwie „jajecznicą". Pozostaje ona ciągle najnowocześniejszym i najpełniejszym (wraz z tomem Składnia) opisem budowy polszczyzny (zapowiedziany wówczas trzeci tom gramatyki, Fonetyka ifonologia, ukazał się w jedenaście lat później, w roku 1995, jako wydawnictwo Instytutu Języka Polskiego PAN). Szkołą myślenia i kanonem naukowego rygoryzmu był dla piszącej te słowa zwłaszcza opis podstaw fleksji Romana Laskowskiego oraz koncepcja słowotwórstwa w ujęciu Renaty Grzegorczykowej i Jadwigi Puzyniny.
Do swoich Mistrzów pragnęłaby też zaliczyć autorka Andrzeja Bogusławskiego, Jadwigę Sambor oraz - niestety, nieżyjących - Halinę Kurkowską i Adama Weinsberga. Prace sygnowane tymi nazwiskami bezwzględnie poleca swoim Studentom. Przygotowaniem do tych lektur ma być niniejsza książka.
Na jej ostateczną formę miały wpływ liczne uwagi i propozycje Recenzentów - prof. Renaty Grzegorczykowej i prof. Władysława Miodunki. Za wnikliwą lekturę manuskryptu, wskazówki dotyczące redakcji niejasnych miejsc w wyjściowym tekście, wreszcie za skorygowanie wielu błędów i nieścisłości, należą się Państwu Recenzentom słowa serdecznego podziękowania. Rzecz jasna, pozostałe widoczne w książce niedostatki obciążają wyłącznie konto autorki.
Podręcznik ten nie powstałby wcale, gdyby nie zachęta i życzliwa troska przejawiane w toku pracy nad nim przez red. Elżbietę Błuszkowską, która jest właściwym promotorem tego przedsięwzięcia. Wreszcie gdyby nie cierpliwość, sumienność i wielka kultura czytelnicza red. Janiny Zondek, która czuwała nad stroną redakcyjną pracy, Czytelnik miałby przed sobą tekst znacznie mniej „przyjazny". A na przyjaźni z Czytelnikiem zależy autorce najbardziej.
Przedmowa do trzeciego wydania
Obecne, trzecie wydanie Zarysu gramatyki polskiej zostało poszerzone o rozdział Slowotwórstwo. Możliwość ukazania się nowej i starej wersji podręcznika pod prawie nie zmienionym tytułem wskazuje na dwie okoliczności. Po pierwsze: zakres terminu „gramatyka" jest do pewnego stopnia umowny; po drugie: przynależność słowotwórstwa do gramatyki nie jest przesądzona.
Jeśli chodzi o zawartość etykiety „gramatyka", można - cofając się do pierwszych naukowych gramatyk języka polskiego z drugiej połowy XIX w.
- obserwować jej historyczną zmienność. I tak Antoni Małecki dodaje do swojej Gramatyki języka polskiego (Lwów 1863) część O wierszowaniu. W podręczniku Antoniego Kryńskiego Gramatyka języka polskiego (Warszawa 1897) morfologia sprowadza się do fleksji. Z kolei powojenne Podstawy gramatyki polskiej Witolda Doroszewskiego (Warszawa 1962) pozbawione są opracowania składni.
We współczesnym językoznawstwie za podstawowe działy gramatyki uznawane są fleksja i składnia. Słowotwórstwo lokuje się już to w gramatyce (jak to czyni akademicka Gramatyka wspólczesnego języka polskiego. Morfologia, I wyd. 1984), już to w nauce o słownictwie, czyli leksykologii. Skoro gramatyka jest zbiorem reguł, pytanie o status słowotwórstwa sprowadza się do problemu, czy istnieją odpowiednie reguły słowotwórcze. Starając się odpowiedzieć na to pytanie twierdząco, pokazujemy w rozdziale V, że przynajmniej w części produkty słowotwórstwa są wynikiem takich reguł.
Jako dziedzina z pogranicza gramatyki i leksykologii, Słowotwórstwo bywa umieszczane w programach akademickich przed właściwym kursem gramatyki
- poprzedza ono łączącą się ze składnią fleksję. W tym opracowaniu rozdział V Słowotwórstwo znalazł się po dziale IV Odmiana. Zakładamy bowiem, że do zrozumienia mechanizmów słowotwórczych potrzebna jest spora wiedza o fleksji.
Autorka serdecznie dziękuje Recenzentce części Slowotwórstwo, pani prof. Krystynie Waszakowej, która wzięła na siebie trud przyjrzenia się prezentowanej tu koncepcji, także pod kątem jej dydaktycznej przystępności. Jeśli mimo to bariera porozumienia z Czytelnikiem pozostanie trudna do pokonania, będzie to wyłącznie winą piszącej te słowa.
Warszawa, marzec 1998
A.N.
Wprowadzenie
Niezwykle pożytecznym typem podręczników z zakresu nauk ścisłych są zbiory zadań - z matematyki, fizyki, chemii. Czy zastanawiali się kiedykolwiek Państwo nad tym, dlaczego brakuje odpowiednio bogatych zbiorów zadań i ćwiczeń z gramatyki?
Zadania gramatyczne bez komentarza, bez teorii, nie mają rozwiązań, które by swoją jednoznacznością dorównywały wynikom zadań matematycznych. Przyczyna tego stanu rzeczy tkwi w samym obiekcie badań językoznawczych - w języku.
Nie bez powodu zalicza, się językoznawstwo do nauk humanistycznych, mających za przedmiot rzeczywistość ukształtowaną przez człowieka, a właściwie ciągle kształtowaną, zmienną w czasie i historii, poddaną całemu mnóstwu wpływających na nią czynników, spośród których tylko drobną część jesteśmy w stanie sobie uświadomić.
Ktoś mógłby w tym miejscu zauważyć, że i matematyka jest dyscypliną humanistyczną, bowiem w ostatecznej instancji opisuje reguły ludzkiego myślenia. Tak, ale reguły te są zarazem obiektywne: odkrywamy je także w naturze i we wszechświecie, rządzą one spadaniem jabłek z drzewa, jak i lotami w kosmos (choć tu może zawodzić stworzona przez ludzi technika). Tego porównania z regułami (twierdzeniami) matematyki nie chcielibyśmy zakończyć wnioskiem, że w takim razie język nie istnieje obiektywnie. Przeczy temu nasze codzienne doświadczenie. Za pomocą języka porozumiewamy się z i n n y m i - nie może być on zatem wyłącznie subiektywny. Jak dotąd nie wymyślono lepszego systemu komunikacji społecznej. I choć poeta romantyczny skarży się, że ,Język kłamie głosowi, a glos myślom kłamie", choć sami nieraz mamy poczucie ubóstwa środków językowego wyrazu wobec własnych - jedynych i niepowtarzalnych - przeżyć i myśli, to jednak zarazem każdemu z nas zdarzyły się z pewnością sytuacje, w których mogliśmy docenić nawet takie odrzucane przez logikę cechy języka naturalnego, jak nieostrość znaczeń, wieloznaczność wyrazów i struktur, metaforyczność.
Język, rzeczywistość językową, trudno jest zdefiniować w taki sposób, by definicja ta zadowalała wszystkich.
Na początek zgódźmy się, że język nie istnieje bez człowieka - wspólnoty językowej i łączącej ją kultury. Jeśli z jakichś historycznych przyczyn wspólnota
12
Wprowadzenie
taka przestaje istnieć, ginie język. Zmierzch wspólnoty nie oznacza przy tym koniecznie jej fizycznej zagłady. Może to być wyczerpanie się żywotności pewnej kultury albo poddanie się językowi obcych przybyszy, choć musimy przyznać, że to ostatnie rzadko dokonuje się bez użycia siły i przemocy. W tym przypadku stosuje się termin „wynarodowienie", który oznacza przede wszystkim, ale niekoniecznie, utratę rodzimego języka. Czasem zostają po takim martwym języku teksty, jak np. wspaniałe eposy w sanskrycie, używanym do XIV w. języku cywilizacji aryjskiej w Indiach; wymarły w XVII w. język bałtyckich Prusów, zwany staropruskim, zachował się do naszych czasów w postaci katechizmów i słowniczków sporządzanych przez księży luterańskich, pełniących wśród Prusów misję ewangelizacyjną '. Cenione przez lingwistów jako dostępny opisowi konkret, teksty same w sobie nie stanowią języka. Mówimy przecież: tekst napisany w języku polskim (angielskim, czeskim...) i nie jest to tautologia, „masło maślane".
A jednak bezsporną zasługą strukturalizmu (kierunku, który począwszy od lat dwudziestych naszego wieku zrewolucjonizował językoznawstwo, a także całą humanistykę2) było zwrócenie uwagi na tekst jako właściwy przedmiot badań. Dawało to językoznawstwu autonomię, możliwość uwolnienia się od psychologii (powszechną postawą badawczą była wcześniej introspekcja, wgląd we własną psychikę i dochodzenie na tej podstawie do uogólnień na temat wyobrażeń językowych w umysłach ludzi). Jasno wyodrębniony przedmiot badań pozwalał wypracować lingwistyce własne, obiektywne, tj. sprawdzalne, poddające się kontroli, metody badawcze. Istotnie, strukturalizm stworzył znakomite narzędzia analizy języka: najpierw na jego poziomie najniższym, dźwiękowym, potem na piętrze morfologicznym i składniowym.
Oczywistością dla metody strukturalnej stało się traktowanie elementów języka jako wzajemnie się warunkującej całości, struktury. Drugim pewnikiem było przekonanie, że - wbrew XIX-wiecznemu historyzmowi - równie naukowe jak pytanie o genezę, pochodzenie, może być pytanie o funkcję danego elementu w języku. •*;-v
1 Bywa i tak, że język — tracąc funkcję środka społecznej komunikacji — pozostaje w użyciu zawężonym do pewnej sfery, np. kultu religijnego. W ten sposób przetrwały do naszych czasów: łacina — dziś głównie język liturgii w kościele katolickim, staro-cerkiewno-słowiański w kościele prawosławnym, klasyczny arabski w islamie.
2 Za twórcę strukturalizmu uznaje się szwajcarskiego lingwistę Ferdynanda de Saussure'a, którego dzieło, znane u nas w dużo później dokonanym przekładzie polskim jako Kurs językoznawstwa ogólnego, wyszło w r. 1916 (polskie wyd. 1961). Jednak inspirowane przez de Saussure'a fundamentalne prace innych autorów ukazały się wiele lat później. Są to: w Europie — Crundziige der Phonologie M. Trubieckiego (1939; polskie wyd. 1970), Prolegomena to a Theory of Language L. Hjelmsleva (1953, duński oryginał 1949), Elements de linguistiąue generale A. Martineta (1960), w Ameryce: Language L. Bloomfielda (1935), Morphology E. Nidy (1949). Amerykańską odmianę strukturalizmu nazywa się deskryptywizmem albo dystrybucjonizmem. Z prac autorów polskich można by wymienić; Lingwistyczną teorię języka Leona Zawado wskiego (1966). Uczonym-strukturalistą o randze europejskiej był też Jerzy Kuryłowicz (1895-1978). Do prekursorów zalicza się Jana Baudouina de Courtenay (1845-1929) i jego współpracownika Mikołaja Kraszewskiego (1851-1887).
Wprowadzenie
13
Słowem-kluczem stalą się synchronia (od greckiego syn 'współ-' i chrónos 'czas') jako opozycja do diachronii (gr. did 'poprzez'). Ta pierwsza polega na traktowaniu zjawisk języka jako pewnego systemu równowagi, sieci relacji. W ustalaniu tych relacji wiedza o ewolucji, zmienności języka i jego form jest nie tylko niepotrzebna, ale może zaciemniać obraz. Patrząc z perspektywy historycznej, dostrzegamy bowiem w języku nie statyczne siłą rzeczy relacje, lecz procesy, tendencje; innowacje oddzielamy od archaizmów, formy starsze od nowszych, jesteśmy skłonni oceniać pewne konstrukcje jako ekspansywne, inne jako ustępujące itp. j i
Tymczasem metoda synchroniczna poszukuje odpowiedzi na pytanie o funkcję danego środka językowego w komunikacji. Jest to z pewnością coś innego niż pytanie o jego wiek, pochodzenie i ewolucję. Realizuje się ta funkcja poprzez teksty wytwarzane w aktach mowy. Żeby nie było wątpliwości, dopowiedzmy, że tekstem jest dla językoznawcy każda wypowiedź, nawet krótki okrzyk w rodzaju Pożar! Tekstem będzie też Pan Tadeusz, choć trudno byłoby go umieścić w ramach jakiegoś względnie prostego aktu mowy. ; ś,t,
Właściwie literatura piękna jest tym polem, które lingwiści chętnie oddają powołanym do tego specjalistom - literaturoznawcom. Prymarne są bowiem dla językoznawstwa teksty mówione z nadawcą i odbiorcą (którzy mogą zamieniać się rolami w typowej komunikacji językowej). Inna sprawa, że nadawca / odbiorca traktowani są w sposób wyidealizowany, a nie jako konkretne indywidua z ich psychofizycznymi ograniczeniami i jednostkowymi przyzwyczajeniami. Pozwala to językoznawstwu uciekać się do tekstów pisanych, które są łatwiej dostępne badaniu i w większym stopniu „znormalizowane", tj. poddane działaniu społecznej normy.
Tekst jako podstawowy przedmiot oglądu i analizy nie jest jednak ostatecznym celem tej analizy. Tekst Lx w języku L jest aktualizacją tego, co jest poza czy też ponad nim: języka rozumianego abstrakcyjnie jako system albo kod.
Co składa się na ten system? W rozumieniu strukturalistów jest to zbiór relacji między elementami jakiejś całości, które wyznaczają tym elementom miejsce w jej obrębie. Tę całość nazywa się też strukturą. Jej spoiwem są właśnie relacje, odniesienia, które sprawiają, że zamiast bezładnej „mgławicy" albo „sterty" słów czy dźwięków mamy do czynienia z uporządkowaną całością - z systemem. ^
Z faktu, że po raz pierwszy spojrzano na język jako strukturę (system), nie wynika, jakoby ten sposób uporządkowania miał być wyłączną własnością języka.
Posłużmy się dobrze każdemu znanym przykładem rodziny. Od przypadkowo zebranej grupki ludzi różni ją obecność struktury. Składają się na tę strukturę takie hierarchiczne relacje, jak 'bycie matką', 'bycie ojcem', 'bycie dzieckiem'... Tę ostatnią można uszczegółowić w postaci 'bycia córką' lub 'bycia synem'. Sprawiają one, że członków rodziny można definiować przez te relacje.
Nasz przykład nadaje się przy tym do obu typów analizy: synchronicznej i diachronicznej. Synchronicznie możemy odróżniać matkę, ojca, córkę, syna jako
14
Wprowadzenie
jednostki struktury zwanej rodziną na podstawie ról, funkcji, jakie w tej rodzinie pełnią: np. matka zajmuje się kuchnią; ojciec zaopatruje rodzinę w dobra; ponadto ojciec i matka wychowują swoje dzieci (pozostajemy przy tradycyjnym modelu rodziny, ale, rzecz jasna, role rodzicielskie można też zdefiniować inaczej). Diachronicznie zaś matka to ta, która urodziła; dziecko to jednostka genetycznie późniejsza od rodziców itp. Obraz synchroniczny i linia diachroniczna nie muszą się przy tym pokrywać: można być synchronicznie matką, pełnić jej rolę, nie będąc 'tą, która urodziła'. ;;,;<H: vA'-<"J-v ,v;
Analogicznie w języku możemy zajmować się opisem dźwięku z (w ortografii polskiej: i albo rz) niezależnie od tego, czy jest to pierwotne z czy pochodzące z ewolucji miękkiego r'. Śladem tej dawnej różnicy pozostała już tylko pisownia, w wymowie mamy do czynienia z jednym dźwiękiem. Wchodzi on w opozycje z pozostałymi dźwiękami współczesnej polszczyzny, co odróżnia go od S (z - s), z (z- ż), ź (z- ź) itp. Sieć tych opozycji, o których będziemy mówić szczegółowo w rozdz. II (Fonetyka i fonologia), wyznacza nam dźwięk z. •
Aby nasza analiza nie pozostała czystym opisem, musimy też sobie odpowiedzieć na pytanie, jakie funkcje spełnia wyodrębniona przez nas językowa cegiełka w komunikacji. Czy wszystkie jej cechy dźwiękowe są równie ważne?
Nieprzypadkowo nasunęło nam się określenie „cegiełka". Językowy system komunikacji to budowla bardzo złożona, wielopiętrowa. Tak jak rodzina składająca się z rodziców i dzieci wchodzi następnie w większe struktury: klan, ród, szczep, plemię lub naród, tak i dźwięki języka istnieją w postaci coraz bardziej złożonych kompleksów: morfemów, wyrazów, fraz, zdań. Będzie o nich mowa w tej książce.
Te kompleksy są obdarzone znaczeniem. Mówimy: język jest systemem znaków, a więc jednostek znaczących. Znakowa definicja języka okazała się ważną zdobyczą strukturalizmu. Powstała nawet osobna nauka o znakach - se-miotyka. , ; •=,-,
Przedmiot semiotyki znacznie przy tym wykracza poza językoznawstwo, tak jak i pojęcie znaku nie ogranicza się do języka. Znakowy charakter ma cała kultura, przez którą rozumiemy nie tylko wytwory ducha ludzkiego, zgromadzone w bibliotekach, galeriach, filmotekach, utrwalone w zapisach nutowych i płytach kompaktowych. Tak pojmowana kultura ma charakter przedmiotowy. Współcześnie dominuje w etnologii (antropologii kulturowej) podmiotowe i całościowe rozumienie kultury. Składa się na nią to wszystko, co jednostka przyswaja sobie w procesie wychowania, co nadaje formę jej zachowaniom społecznym, kontaktom z innymi, kształtuje jej świat wartości, sądów i oczekiwań względem innych. Te reguły i wzorce zachowań, często nieuświadamiane, są, podobnie jak język, znakiem przynależności do wspólnoty, która je wypracowała.
Język i kultura są zatem znakami (systemami znaków) konwencjonalnymi, umownymi - czymś w rodzaju umowy społecznej. Właśnie: społecznej. Stając się członkiem społeczeństwa, jednostka przyswaja je w postaci gotowej. Nazywa się
Wprowadzenie
15
f
tę umowę tradycją. Jej nieprzestrzeganie może mieć niemiłe skutki, narazić na sankcje, choćby towarzyskie. A zatem umowność znaków językowych nie oznacza ich dowolności ani tego, że są indywidualnie negocjowane przez każdego.
To, co zostało powiedziane, nie wyklucza, rzecz jasna, przypadków jednostkowego nadawania znaczeń i kreowania znaków dla doraźnych potrzeb. Oto przykład: hrabina Wodzińska, o której córkę starał się Fryderyk Chopin, używała w korespondencji z nim wyrażenia szara godzina, które oznaczało dla obojga 'zaręczyny'. Hrabinie zależało na tym, aby fakt ten pozostał tajemnicą (liczyła bowiem na to, że rozłąka pozwoli wygasnąć uczuciu i zapobiec temu, w myśl ówczesnych pojęć, mezaliansowi. I nie przeliczyła się! ').
Zrozumienie konwencjonalnego charakteru znaku jest o tyle istotne, że semiotycy wyróżniają także znaki naturalne, zwane też symptomami, objawami (w przeciwieństwie do symboli, czyli znaków konwencjonalnych). Znaki naturalne łączy z oznaczanym związek przyczynowo-skutkowy: nagły rumieniec na twarzy może być dla obserwatora objawem zawstydzenia lub zakłopotania, wysoka gorączka oznacza chorobę itp. Znaki naturalne mają charakter powszechny, są dostępne dzięki wiedzy o świecie, a nie znajomości konwencji.
Zatem język to system znaków konwencjonalnych, zaspokajających potrzeby komunikacyjne członków danej wspólnoty j ęzy ko wo-kul turo wej.
System wykrywamy, jak już wiadomo, na podstawie tekstów danego języka. Można by zapytywać, czy wszystkie cechy tekstów mają charakter systemowy?
Z pewnością nie. Jeśli ktoś nadaje wyrażeniu szara godzina znaczenie 'zaręczyny Marii z Fryderykiem' - jego prawo. Nie jest to jednak powód, by w słowniku ogólnym polszczyzny odnotowywać takie hasło. Mówiąc językiem de Saussure'a, pozostanie ono właściwością charakteryzującą indywidualne nawyki mowne, czyli parole ('mowa', 'mówienie' jako jednostkowy akt z konkretnym nadawcą i adresatem).
System - jak dobitnie powtarzał Ferdynand de Saussure - jest tym, co społeczne w mowie.
Skoro jednak system jako abstrakcja nie jest nam bezpośrednio dany, językoznawstwo musi uciekać się do modelowania jako metody badawczej. Model to zastępcza konstrukcja, tworzona przez badacza po to, by na przykładzie jej działania móc wysnuwać wnioski na temat modelowanej dziedziny, do której nie ma bezpośredniego dostępu.
Najprostszym modelem jest opis. Posługując się opisem, tworzymy coś w rodzaju środka zastępczego, w którym staramy się pomieścić, najważniejsze z naszego punktu widzenia, cechy opisywanego obiektu.
1 Podaję za Kazimierzem Wierzyńskim, autorem biografii Życie Chopina, wydanej po wojnie w USA (1953).
16
Wprowadzenie
Czasem opis taki może mieć nawet postać algorytmu - uszeregowanego zbioru „kroków", których wykonanie pozwala odbiorcy uzyskać samemu dany obiekt. Na przykład cudzoziemcowi, który nie próbował polskiego bigosu, dajemy opis--algorytm: „Bierze się doń siekana, kwaszona kapusta, [...] wyszukanego cząstki najlepsze mięsiwa; i praży się, aż ogień wszystkie z niej wyciśnie soki żywne..." (opis zaczerpnięty z księgi czwartej Pana Tadeusza; naturalnie po bardziej ścisły algorytm sięgniemy do książki kucharskiej).
Modele-opisy łatwo jest skonfrontować z rzeczywistością, mają one bowiem charakter empiryczny. Dla niektórych nie zasługują nawet na miano metody naukowej. Od nauki wymaga się bowiem nie powszechnie dostępnych konstatacji, lecz odkrywania i objaśniania tego, co było dotąd zakryte, niewiadome i niejasne.
Toteż największym uznaniem cieszą się w nauce tzw. modele dedukcyjne. Nie są one po prostu uogólnieniem empirycznych obserwacji, lecz zbiorem wyjściowych założeń, które badacz przyjmuje niejako z góry, by następnie testować ich skutki, ich „moc objaśniającą".
Wprowadzenie modeli dedukcyjnych było drugą, po Saussure'owskiej, rewolucją w językoznawstwie, a dokonał tego amerykański lingwista Noam Chomsky w latach pięćdziesiątych '. Jego model miał naśladować niedostępne obserwacji procesy dokonujące się w ludzkim mózgu, których ostatecznym produktem są zdania. Tak zapoczątkowany zwrot w lingwistyce nazwano generatywizmem.
Język to dla Chomskiego nieskończony zbiór zdań - już utworzonych i takich, które mogą być lub będą utworzone. Fenomenem ludzkiej zdolności językowej, ujawniającym się już u małych dzieci, jest to, że na podstawie ograniczonej bazy tekstów, z jakimi styka się jednostka w swoich kontaktach językowych z otoczeniem, potrafi ona zrekonstruować regułę; jest dalej w stanie wytwarzać i rozumieć zdania nigdy dotąd nie wypowiedziane. Chomsky widział w tej zdolności twórczy aspekt języka, a samo opanowanie języka ojczystego, intuicyjną wiedzę językową pozwalającą tworzyć nawet teoretycznie nieskończone zdania i dostrzegać często subtelne różnice między wyrażeniami, nazwał kompetencją językową.
W ten sposób każdy tzw. przeciętny użytkownik języka staje się ekspertem dla lingwisty, kompetentnym do rozstrzygania gramatyczności, dopuszczalności konstrukcji i zdań. Co więcej, generatywiści zakładali, że taki użytkownik języka jest w stanie odróżniać samą formę, strukturę składniową, od znaczenia, które ta forma przekazuje. (Mówimy tu o językoznawstwie teoretycznym, a nie normatywnym; to pierwsze uznaje „akceptowalność" gramatyczną za zdolność każdego tzw. rodowitego użytkownika języka, to drugie interesuje się poprawnością, zgodnością z normą - depozytariuszami normy nie są bynajmniej wszyscy rodowici użytkownicy języka). ' • •.,'/ f'-'-.iLff)-':,-t:ti'-i: .'..'WW.' •.'**-?•», ..••f-;v::f/'.v >.M"-. ..• -. •.-..; :. :,
1 Do najbardziej znanych wczesnych prac Chomskiego zaliczyć można Syntactic Structures (1957) oraz Aspects of the Theory ofSyntax (1965; polski przekład Zagadnienia teorii składni, 1982).
Wprowadzenie
J7
Początkowo modele gramatyki nie radziły sobie z semantyką - albo nawet programowo ją odrzucały — i produkowały zdania nonsensowne, jak choćby słynny przykład Chomskiego Zielone idee śpią wściekle czy zaczerpnięte z formalnego opisu polskiej składni zdanie Komara zemdliło'. Otóż według twórców i zwolenników tej teorii użytkownik języka potrafi dostrzec, że w sensie czysto gramatycznym takie zdania są najzupełniej poprawne (niegramatyczne byłyby natomiast zdania * Zielony idee śpią wściekle albo * Zielone idee śpi wściekle czy w oryginalnym przykładzie polskim * Komar zemdliło, a więc takie, w których zakłócone są związki formalno-składniowe).
Tak radykalne podejście do języka musiało wywołać krytykę, dotyczącą w szczególności tego, co jest punktem wyjścia w modelu generującym zdania: struktura składniowa czy jakiś ogólny schemat logiczno-semantyczny? Dalszy burzliwy rozwój generatywizmu dowodzi, że kierunek okazał się płodny i zdolny do wewnętrznych przemian. W szczególności zaadaptowano płaszczyznę semantyczną języka w modelu tzw. semantyki generatywnej.
Odmianą modeli generatywnych, jaka przyjęła się zwłaszcza w odniesieniu do opisu języków słowiańskich, było językoznawstwo funkcjonalno-modelowe. Przyjmując za podstawę rozbudowane modele wielopoziomowe, ich twórcy poświęcali więcej uwagi semantyce i morfologii2. Ta ostatnia jest bowiem we fleksyjnych językach słowiańskich szczególnie bogata. ; ; f
Wspólną cechą modelowych ujęć języka jest ostre przeciwstawianie zjawisk powtarzalnych, seryjnych, kategorialnych, słowem - GRAMATYKI, temu, co jednostkowe i nieregularne, czyli - SŁOWNIKOWI. Zmierzając do opisu systemu, strukturalizm dokonał redukcji języka do postaci często przytaczanej formuły:
JĘZYK = GRAMATYKA + SŁOWNIK
Gramatyka to zbiór reguł, które pozwalają łączyć proste jednostki języka w konstrukcje, złożone całości. Użytkownik języka nie musi uczyć się tych konstrukcji na pamięć. Wystarczy, że zapamięta regułę i będzie znał alfabet jednostek. Na tym polega wielka siła języka i wszelkich systemów z „gramatyką".
Podstawowa trudność przy takim podejściu do języka polega na samym określeniu jednostki słownika. Nie może to być najprostsza jednostka języka w ogóle: pojedynczy dźwięk mowy. Po pierwsze dlatego, że nic nie znaczy - od jednostek słownika oczekujemy, że przekazują jakieś znaczenia. Po drugie - swoich wypowiedzi mówiący nie budują wprost z dźwięków. Chcąc nazwać puszyste,
1 Por. Z. Saloni, M. Świdziński, Skladnia współczesnego języka polskiego, wyd. l, Warszawa 1981. Dla ścisłości dodajmy, że polscy autorzy nie reprezentują generatywizmu. Ich stanowisko bliskie jest dystrybucjonizmowi, któr^ dla analizy semantycznej nie widział miejsca z braku możliwości stosowania ścisłych metod.
2 Najbardziej znanym przykładem takiego podejścia jest model SENS — TEKST moskiewskich językoznawców I. Mielczuka i J. Apresjana (1974). Wielopoziomowy model funkcjonalny w zastosowaniu do polszczyzny przedstawił A. Weinsberg w swoim Językoznawstwie ogólnym (1984).
2 - Zarys gramatyki polskiej
18
Wprowadzenie
domowe zwierzę, które łasi się, miauczy i pije mleko, użytkownik języka polskiego nie musi poszukiwać pospiesznie reguł łączenia dźwięków k-o-t, ponieważ język magazynuje gotowy kompleks kot odnoszący się do opisanych wyżej warunków semantycznych.
Wyjąwszy pierwotne stadia mowy, ludzie nie tworzą nowych znaków wprost z dźwięków (no, może z wyjątkiem nazw własnych, powoływanych czasem w jednostkowym akcie kreacji). Zwykle jednak nowe znaki złożone powstają przez łączenie albo inne operacje na elementach znaczących - morfemach lub wyrazach.
Toteż, skoro nie ma w języku aktywnych reguł syntezy głosek, fonetyka (i fonologia, o której będzie mowa w tej książce) nie należy jeszcze do gramatyki w ścisłym sensie. Dostarcza ona jedynie tworzywa dla jednostek wyższych poziomów, czyli jednostek obdarzonych znaczeniem.
Właściwe jednostki języka mają charakter bilateralny, tj. dwustronny. Składają się z formy (signifiant, tj. w przybliżeniu 'znaczące', by odwołać się znów do de Saussure'a) i znaczenia (signifie, tj. 'znaczone'). Pozwala to im skutecznie spełniać rolę narzędzia komunikacji.
Strona znaczeniowa tak jest przy tym zorganizowana, że treści uogólnione do postaci pewnych kategorii, np. 'pojedynczość' - 'mnogość' albo 'teraz' - 'przedtem' - 'potem', wyrażane są środkami gramatycznymi (np. końcówkami), sensy jednostkowe natomiast określane są pojedynczymi wyrazami, a więc leksykalnie. W ten sposób gramatyka i słownik stanowią przeciwstawienie kategorialny : leksykalny.
* * *
Skoro język jest narzędziem, środkiem komunikowania się, pojawiły się w językoznawstwie głosy (nie bez inspiracji ze strony filozofów, zwłaszcza przedstawicieli tzw. brytyjskiej filozofii analitycznej), by przestać zajmować się samym narzędziem i spojrzeć na powodowane przez nie działanie. Hasło: język jest działaniem, samo mówienie jest powodowaniem określonych stanów rzeczy w świecie pozajęzykowym', przyczyniło się do burzliwego rozwoju pragmatyki językowej albo pragmalingwistyki w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Oksfordzki filozof J. L. Austin dostrzegł, że pewne wyrażenia językowe nie tyle opisują rzeczywistość, komunikują coś na jej temat, ile tę rzeczywistość stwarzają. I tak np. formuła „Ogłaszam wasze małżeństwo za zawarte" stwarza nową sytuację społeczno-prawną: bez jej wypowiedzenia stająca przed urzędnikiem stanu cywilnego para nie byłaby małżeństwem. Formuła ,Ja ciebie chrzczę, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego..." wypowiedziana przez chrześcijanina i skierowana do dziecka, z intencją dokonania sakramentu, stwarza stan bycia ochrzczonym.
1 Początek tym zainteresowaniom dała praca J. L. Austina, brytyjskiego filozofa języka, pod znamiennym tytułem How to Do Things with Words (1962), co po polsku brzmiałoby: Jak czynić rzeczy za pomocą stów. Teorię Austina twórczo rozwinął Searle.
T-f
Wprowadzenie
t9
Te przykłady są oczywiste. Formuły prawne, sakralne to ta sfera, w której językowi przysługuje wielka moc kreowania nowych stanów rzeczy. Ale Austin poszedł jeszcze dalej. Stwierdził mianowicie, że w naszych codziennych kontaktach językowych również często przez powiedzenie czegoś stwarzamy nową jakość w stosunkach międzyludzkich. Taki charakter mają np. obietnice, prośby lub rozkazy.
Zwykle jest tak, że podobne „akty mowy" mają swoje jawne wykładniki w postaci czasownika w pierwszej osobie liczby pój. czasu teraźniejszego: Obiecuję..., Proszę. Takie czasowniki nazwał Austin performatywami.
Samo określenie akt mowy nie jest w lingwistyce jednoznaczne. Może ono oznaczać po prostu fizyczny akt mówienia i tak jest używane przez fonetyków nawiązujących do terminu Karla Blihlera (niem. Sprechakt). W pragmalingwistyce akt mowy ma znaczenie bardziej abstrakcyjne. Jest to typ wypowiedzi, do którego poza samym wypowiedzeniem, będącym gramatycznie sformułowanym zdaniem, dochodzi towarzysząca jej intencja oraz zmiany w świecie zewnętrznym, jakie dana wypowiedź powoduje. Akt mowy obejmuje zatem łącznie 'to, co się mówi', 'to, co się przez to robi', jak i 'to, co się przez to osiąga'.
Rzecz jasna, nie każda wypowiedź performatywna ma swój jawny performatyw. Choćby wymienione już przez nas rozkazy rzadko realizowane są przy użyciu pierwszoosobowego Rozkazuję... Musi to być jednak ważna społecznie funkcja języka, skoro gramatyka dopracowała się osobnej kategorii gramatycznej dla jej wyrażania - trybu rozkazującego, por. np.: Stój prosto! Przesuńcie ten stół!
Jak złożony jest w istocie proces porozumiewania się, niech świadczy fakt, że wiele aktów mowy realizuje w istocie inny cel, niż wynikałoby to z konwencjonalnego znaczenia użytych słów i konstrukcji, a przy tym są one właściwie odbierane przez adresata - takie akty mowy nazwano pośrednimi. Są one czytelne na tle ogólniejszej konwencji, dotyczącej np. kulturowych norm grzeczności. Tak więc pytanie w rodzaju Czy mógłbyś wynieść śmieci? nie jest zwykłym zaspokajaniem ciekawości, lecz pośrednio - i grzecznie - wyrażonym rozkazem.
Już z tych niewielu przykładów wynika, jak znacznie poszerzył się przedmiot lingwistyki. Skoro językoznawstwo zajmuje się nie tylko tym, co „wypowiedziane", lecz także tym, co (pozornie) „niewypowiedziane", określenie, czym jest język, niepomiernie się komplikuje.
Lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte przyniosły ponadto kolejną zmianę w poglądach na skuteczność samych metod badawczych. Dedukcja, zapatrywanie się na logikę i matematykę jako dziedziny dostarczające narzędzi lingwistyce przestały być powszechnym ideałem opisu języka. Za sprawą psychologii kognitywnej (kognitywny 'dotyczący poznania' od łac. cognitio 'poznanie') nastąpił zwrot w stronę takich nauk jak psychologia i biologia.
W pewnym sensie «amknęło się koło w rozwoju lingwistyki. W swoich naukowych początkach - w połowie XIX w. - językoznawstwo odznaczało się bowiem „biologizmem", a później „psychologizmem". Rzecz jasna, XIX-wieczny biologizm był jeszcze dość prymitywny, ale już wówczas dostrzeżono, że biologia
20
Wprowadzenie
jest znakomitym źródłem metaforyki dla językoznawców. Język traktowano jako żywy organizm albo podlegającą ewolucji organiczną istotę (w wielkiej modzie była właśnie teoria Darwina).
Współczesny biologizm ma nastawienie antropogentryczne, na człowieka, z jego zdeterminowanymi biologicznie strukturami poznawczymi, procesami mentalnymi, których integralną częścią jest język. W kategoriach językowych utrwala się percepcja rzeczywistości przez człowieka. Można je opisywać takimi środkami, jak kategorie kognitywne (poznawcze). W definiowaniu ich mniejszą rolę, niż by się wydawało, odgrywają klasyczne kryteria logiki: postulat nie-sprzeczności, unikania błędnych kół, zasada, by definicja podawała jedynie warunki konieczne i wystarczające itp.
Dla kognitywizmu nie istnieje problem oddzielania wiedzy językowej od pozajęzykowej, zwanej też encyklopedyczną, ponieważ granica między nimi jest umowna. W związku z tym kategorie językowe nie mają ostrych granic: można im przypisać strukturę continuum. Tak więc przynależności obiektów językowych do pewnych kategorii nie rozstrzyga się w terminach „albo - albo" (np. fakt fleksyjny
- fakt słowotwórczy), lecz w terminach skali: „mniej" lub „bardziej" (coś jest mniej lub bardziej fleksyjne).
W tej subiektywnej, specyficznie ludzkiej konceptualizacji świata (upostaciowania w formie pojęć, konceptów) dużą rolę odgrywa prototyp - najlepszy okaz, typowy egzemplarz danej kategorii. Zajmuje on w strukturze tej kategorii pozycję centralną, ale nie wyłączną. Na jej peryferiach mieszczą się okazy mniej typowe, skrajne, ale również przynależne do tej struktury.
Teoria prototypu daje lingwistyce szansę nowego ujęcia wielu tradycyjnych kategorii językowych, wobec których metody strukturalne okazywały się zawodne. Strukturalizm bowiem stosował definicje oparte na cechach koniecznych i wystarczających. Dopuszczalne warianty danej jednostki sprowadzał do inwariantu
- ostatecznego minimum cech, jakie dany okaz musi posiadać, aby można go było uznać za reprezentanta tej abstrakcyjnej jednostki. Cechy te mogą odnosić się albo do formy, albo znaczenia (funkcji), albo jednego i drugiego. By nie być gołosłownym, przytoczmy najprostszy przykład: inwariantny sufiks -ec występuje jako część wspólna wszystkich swoich wariantów: -elec (topielec), -eniec (kacze-niec), -aniec (mieszkaniec), -owiec (sportowiec), -ec (malec) itp. Za jedną jednostkę uznaje się je na podstawie części wspólnej, której odpowiada także wspólnota funkcji.
Prototyp natomiast może się różnić od pozostałych okazów tak dalece, że mniej centralne człony danej kategorii nie będą wykazywały żadnej cechy wspólnej, a mimo to zaliczy się je do tej samej kategorii. Na przykład protypowym podmiotem gramatycznym jest rzeczownik w mianowniku, narzucający orzeczeniu trzecią osobę, tożsamą co do liczby (i ewentualnie rodzaju) z tym rzeczownikiem: Dziecko podniosło zabawkę. Ale chcąc wydzielić podmiot w takim zdaniu jak Przyszło pięciu kolegów, przyjmiemy, że jest nim nie rzeczownik, lecz liczebnik
Wprowadzenie
21
pięciu, który w dodatku nie jest zgodny co do liczby i rodzaju z orzeczeniem. Przykład ten nie ma więc ani jednej cechy wspólnej z prototypem, a mimo to skłonni jesteśmy uznać go za przynależny do kategorii podmiotu.
Językoznawstwo kognitywne, którego wykład znajdziemy np. w pracach Ronalda Langackera ', przeżywa dopiero swój początek. W centrum jego zainteresowania znajduje się semantyka. Z drugiej strony, kognitywizm nie traktuje tak ostro jak lingwistyka strukturalna opozycji słownik : gramatyka. Gramatyka nie funkcjonuje niezależnie, a jej kategorie dają się definiować semantycznie (koncep-tualnie). . ,,
........ . . . • * * * • • .. • . '.Mi.
Niniejszy Zarys gramatyki polskiej korzysta przede wszystkim z założeń europejskiego strukturalizmu. W przeciwieństwie do teorii klasycznej odwołuje się czasem do językowej przeszłości, o ile pomaga to zrozumieć stan współczesny. Tok dyskursywny, polegający na wspólnym - autora i Czytelnika - dochodzeniu do istoty rzeczy przez zestawianie różnych, nawet przeciwstawnych, argumentów, czasem musiał ustąpić w tego typu podręczniku ujęciom syntetyzującym i taksonomicznym. Także wzgląd na łatwość dostępu do pewnych haseł i zagadnień dyktował konieczne podziały - porcjowanie wiedzy tam, gdzie stanowi ona jeden blok. Wierzymy, że nasi Czytelnicy unikną losu Tuwimowskich „mieszczan", którzy wszystko widzieli osobno.
Choć czasem warto jest najpierw zobaczyć osobno, by potem lepiej dostrzegać całość. Jest ona przedstawiona jedynie w zarysie - i to jest kolejne ograniczenie tego opracowania. Pomyślane jako kompendium dla studiujących język polski - jako obcy lub ojczysty - za granicą, nie zastępuje ono dostępnych na rynku księgarskim tzw. praktycznych gramatyk języka polskiego, nastawionych na możliwie pełną prezentację form gramatycznych, typów odmiany, schematów składniowych itp. Książka ta nie chce konkurować np. z wydaną niedawno Gramatyką języka polskiego dla cudzoziemców Barbary Bartnickiej i Haliny Satkiewicz (1990). Stara się natomiast wypełnić lukę, szczególnie ostro dostrzeganą w uniwersyteckich kursach językoznawstwa polonistycznego: brak podstawowego podręcznika prezentującego aktualną wiedzę lingwistyczną w interesującym nas zakresie. Do dziś jeszcze w niektórych ośrodkach slawistycznych - zwłaszcza na wschodzie - najbardziej dostępnym wykładem gramatyki polskiej jest wielokrotnie wznawiane i poprawiane przez kolejne pokolenia językoznawców ujęcie Stanisława Szobera. Nie ujmując zasług Szoberowi, musimy jednak pamiętać, że od pierwszego wydania jego gramatyki upłynęło wiele dziesiątków lat. W tym czasie zmienił się nie tylko język, lecz i językoznawstwo.
1 Najbardziej znaną pracą R. Langackera jest Foundations oj' Cognitive Linguistics (1983). Z autorów polskich nurt bliski kognitywizmowi reprezentuje mieszkająca od jakiegoś czasu w Australii Anna Wierzbicka, w Polsce — Jerzy Bartmiński.
22
Wprowadzenie
Ćwiczenial
I. Przeczytaj poniższy fragment wywiadu, jaki przeprowadziła dziennikarka „Polityki" z jednym z czołowych polityków polskich, wówczas przewodniczącym Unii Wolności. Jakie elementy tej rozmowy uznał(a)byś za charakterystyczne 31a sfery parole, a nie systemu1?
- „POLITYKA": „Mówiono - Tadeusz Mazowiecki jest tym liderem, który spina różne skrzydła Unii. Czy ma Pan poczucie, że jeszcze coś Pan spina?" - T. MAZOWIECKI: „Nie można ograniczać się wyłącznie do roli spinacza..." („POLITYKA" 10.09.1994, s. 5).
II. Oto początkowy fragment powieści Stanisława Ignacego Witkiewicza Pożegnanie jesieni. Czy dostrzegasz w nim jakieś odstępstwa od szeroko rozumianych reguł językowych (np. dotyczących łączliwości pewnych słów, stopniowania cech)? Czy proza artystyczna stanowi właściwy przykład działania konwencji językowej?
„Było jesienne popołudnie. Ata