13990

Szczegóły
Tytuł 13990
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

13990 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 13990 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

13990 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

J�zef Ignacy Kraszewski PAN STAROSTA KANIOWSKI (Z papier�w po Glince) Dosta�o mi si� prze�y� te czasy, gdy si� do syta by�o mo�na ludzi napatrzy�, kt�rzy do pospolitych nie byli podobni, a mieli fantazj�, czy z��, czy dobr�, ale swoj�. P�niej ju� nasta�a moda pewna, do kt�rej m�odzie� z dzieci�stwa naginano, aby kubek w kubek jeden do drugiego przystawa�, i pocz�to mie� to za przyzwoito�� najwi�ksz�, gdy kto jak pieni�dz spod stempla wyszed� z edukacji� podobniusie�ki do modnego wzoru. Za naszych czas�w, cho� z pewnych regu� nikt si� nie wy�amywa� i one szanowa�, w innych sprawach mia� sobie za obowi�zek nie k�ama� ani postaw�, ani g�b�, ani peruk�, ani z�bami przyprawnymi, ani �agodno�ci�, je�li jej nie mia�, ani m�stwem, je�eli mu go Pan B�g nie da�. A ju� to rzec mog� �mia�o, �e ludzi osobliwych inne by mo�e czasy tylu nie okaza�y, co ostatnie lata Rzeczypospolitej. Niech mi kto oka�e takiego pana jak ksi��� nasz, wojewoda Panie Kochanku1, jak pan starosta kaniowski, jak Gozdzki, brat przyrodni ksi�nej de Nassau, jak Jab�onowski, �e innych pomin�, bo pomniejszych nie zliczy�. Na ma�ych zagrodach te� by�o podostatkiem mniejszych takich orygina��w, co na ma�� skal� i tamtym nie ust�powali. Com si� ja ich napatrzy�! Ale kto by tam o chrz�szczach pisa�, kiedy si� o or�y ociera�. O panu staro�cie kaniowskim chodzi�o historii du�o, nie wszystkie prawdziwe, bo na karb takich ludzi k�adn� cz�sto, co im nie nale�y; ja tylko tu o jednej awanturze powiem, w kt�rej kosa trafi�a na kamie�, jak to pospolicie m�wi�, i �w kawaler renomowany ja�nie wielmo�ny wojewodzic Gozdzki� star� si� ze starost� kaniowskim. Gozdzkiemu, �e szcz�cie we wszystkich jego awanturach s�u�y�o dziwnie, bo te� m�stwa by� nieustraszonego tak go to uzuchwali�o, �e si� got�w by� porwa� na samego diab�a. A mia� to do siebie, �e gdy s�ysza� o r�wnym sobie �mia�ku, korci�o go niezmiernie guza nabi� lub napyta�. Natur� mia� zaw�dy niespokojn�, a w spoczynku d�ugo trwa� nie potrafi�. Gozdzki ju� na�wczas � na pniu sprzedawszy za bezcen przysz�y spadek, bodaj po Humieckich � okupi� si� na Rusi, nabywszy miasteczko Jarycz�w. �y� po cz�ci tu, czasami we Lwowie, gdzie awantury wyprawia�, bo by� krewki z natury, szczeg�lniej dla pi�knych kobiet, a o te we Lwowie nigdy nie by�o trudno i mia�y, te� B�g raczy wiedzie� czy s�usznie, fam�, i� ho�d�w nie odrzuca�y. Pan Bazyli Potocki, starosta kaniowski, na�wczas si� by� w�a�nie, wedle swej fantazji kozackiej, o�eni�. Nie znalaz�szy panny w magnackim domu, kt�ra by za niego i�� chcia�a � bo si� go wszyscy obawiali, szczeg�lniej gdy siwuchy si� napi� � rzuci� okiem na ubog� szlachciank�, c�rk� ekonoma, kt�ry u niego rz�dzi� jednym folwarkiem. Biedny D�browski �w mia� sobie to za wielkie szcz�cie, �e taki pan za��da� od niego dziecka, a cho� dziewczyna z p�aczem do n�g mu pada�a, Wypraszaj�c si� od szcz�cia tego, nic nie pomog�o, musia�a �lubowa� panu staro�cie. Kobieta by�a dziwnie pi�kna, skromna, �agodna, a jak si� to nieraz zdarza u nas, edukacji wielkiej nie mia�a, ledwie czyta� i pisa� od matki si� wyuczywszy, rozumu jej nie by�o brak, ani tej szlachetno�ci jakiej�, kt�r�, niech m�wi�, co chc�, cz�owiek z sob� na �wiat przynosi. Kto jej nie ma, cho�by si� z�otem obszy� ca�y, b�dzie na ch�opa wygl�da�, a koniu j� B�g da�, panem musi by�, cho� w �achmanach. Panna tedy D�browska do takich wybranych istot nale�a�a, co to w zgrzebnej koszuli do kr�lowych s� podobne. Starosta kaniowski raz j� u ojca zobaczywszy na folwarku, nie uspokoi� si�, a�, tentuj�c r�nie, do �lubu z ni� i�� musia�. Pocz�o si� tedy �ycie, zrazu zno�ne, a dalej, przy zalanej pa�ce, okrutne i nielito�ciwe. Bywa�o, jak powiadano, �e j� i kijem skropi�, i r�zgami kara�, i do kordegardy mi�dzy kozak�w swoich odsy�a� za urojone przewinienie. Kobieta by�a zacna, uczciwa, ale fantazjom szalonym, uw�aczaj�cym jej ulega� nie mog�a. Dziwy tedy prawi� zacz�to o tyranii starosty, kt�ry jak z innymi, tak z �on�, podczas si� obchodzi�, jakby nie Potockim by�, ale prostym chamem. Chodzi�y o tym wie�ci po kraju, rozpowiadano, mo�e i dorabiaj�c, osobliwe przygody, a wszyscy si� nad nieszcz�liw� staro�cin� litowali. Dosz�y te plotki do Lwowa, gdzie je na pytel wzi�to. Wi�c jejmo�cie nad losem biednej kobiety p�acz�c, pomsty bo�ej na okrutnika wzywa�y. By�a na�wczas mieszczanina pewnego �ona, niejakiego Janasza, je�li dobrze pomn�, kobieta fertyczna, j�zyka doskona�ego, wyszczekana, �mia�a, kt�r� Gozdzki polubi� i, proszony czy nie proszony, do niej je�dzi�, cho� m�� si� krzywi� na to. Jemu to by�o wszystko jedno, bo �eby s��wko pisn��, wyp�azowa�by go niechybnie. Mieszczanin, spokojny cz�owiek, wreszcie t� �ask� pa�sk� znosi�, acz kwa�no, tyle tylko czyni�c, �e ile razy mu go�cia tego licho wnios�o, zawsze z respektem wielkim asystowa�, na krok od jejmo�ci nie odchodz�c. Gozdzki go poi� pr�bowa�, bo g�ow� mia�, jak wiadomo, co anta� w�grzyna znie�� mog�a, ani zwr�ciwszy, ale Janasz te� ci�gn�� nie gorzej. Wi�c si� w ko�cu �ciskali, i mieszczanin jeszcze wojewodzica do powozu sadza�, sam potem pod studni� id�c, aby pochmielu2 zby�. Raz u pani Janaszowej b�d�c Gozdzki, pod dobry humor, gdy r�ne rzeczy opowiada�a zabawiaj�c go, pos�ysza� o staro�cinie kaniowskiej, jaki los jej zgotowa� pan Potocki. �e to by�o przy kieliszku, wzi�� do serca � cho� jak �yw nigdy owej pani na oczy nie widzia�. Janaszowa po kobiecemu dosypywa�a do powie�ci pieprzu i soli. Gozdzkiemu nie trzeba by�o tego, aby w ferwor wpad�. � A to �otr! a to niegodziwiec! rozb�jnik! � pocz��� � niewart takiej �ony� kto poczciw, odebra� mu j� powinien. � Je�li kto, to pan wojewodzic jeden uczyni� by to m�g� � odezwa�a si� Janaszowa � bo� nikt inny nie podo�a staro�cie� ani si� z nim mierzy� mo�e. Ale to i dla pana wojewodzica twardy orzech do zgryzienia, bo to �ona� m�� i �ona jedno cia�o. Kto by mi�dzy ma��e�stwo chcia� si� miesza� albo wa�y�? I pan by� na to nie poradzi�! Gozdzki w�sa pokr�ci�. � Tak asi�d�ka my�lisz? � zapyta�. � Nie inaczej � rzek�a Janaszowa. � A co by� asi�d�ka powiedzia�a, gdybym mu j� odebra�? � To nie mo�e by� � odezwa�a si� pi�kna mieszczka. � Parol, �e to uczyni�! � krzykn�� Gozdzki. � Nie chc� wojewodzica wyci�ga� na s�owo, bo co niemo�liwe, to trudno. Naprz�d �on� jego jest, a po wt�re, on starosta kaniowski, a o niego ociera� si�, cho�by tak rezolutnemu kawalerowi, za jakiego pan jeste� znany, niebezpiecznie. Podbi�a mu baba b�benka, jakby naumy�lnie. Gozdzki si� zaci��. � Jejmo�� mnie nie znasz � zawo�a� � ja gdy co postanowi�, gdyby diabe� na diab�a siad�, albo �ycie strac�, lub na swym postawi�! Pan Janasz, kt�ry konwersacji przytomnym by�, zmiarkowawszy, i� poczciwa jego �ona bodaj naumy�lnie wojewodzica ku staro�cie wysy�a�a, aby sama si� od jego natr�tno�ci uwolni�a � zw�chawszy pismo nosem � j�� te� ze swej strony przydawa�, na jak wielkie niebezpiecze�stwa narazi�by si� Gozdzki. A temu w to graj � �wierzbia�a go sk�ra, wi�c tak si� na niewidziane rozkocha� w staro�cinie, jakby j� jedn� w sercu nosi�. Janaszowa si� go zby�a, ale powr�ciwszy do Jaryczowa, nie m�g� ju� usiedzie�, a� si� zaraz rozwiedzia� o staro�cinie, gdzie, co i jak, co si� z ni� dzia�o. Znale�li si� ludzie, kt�rzy j� widywali, inni, co s�yszeli o tyraniach, potwierdzi�o si� w znacznej cz�ci przywiezione ze Lwowa. Gozdzki mocne powzi�� postanowienie staro�cin� z r�k m�a wyrwa�. Taki on by�, wm�wi� sobie, �e to bohaterstwo by� mia�o i sprawa honoru, uj�� si� za pokrzywdzon� i uciemi�on� niewiast�. W Jaryczowie ko�o siebie chowa� zawsze dworzan i niby milicji g��w do stu. Bywa�o mniej lub wi�cej, bo z nim wytrwa� d�ugo by�a sztuka, a kto si� tam zg�asza�, pewnie wi�cej mia� szale�stwa ni� statku. Ludzie jego jak on sam, desperaci, musieli i�� �lepo za nim, w ogie� i wod�, gdzie da� komend� a pierzchn�� kt�ry lub zawadza� mu, nie mia� ju� po co powraca�. Karmi� i poi� co si� zowie, pieni�dzmi obsypywa�, lecz te� gdy hukn��: �wiara! za mn�!� nie by�o si� co ogl�da� i ryzykowa�. Zaraz tedy z ca�� t� si�� jaryczowsk� Gozdzki si� j�� wybiera� na starost�, nie wypowiadaj�c mu wojny, jak �w Fryderyk II pruski na Saksoni�, czasu siedmioletniej. Sam naturalnie dowodzi� t� band�. Posz�y naprz�d szpiegi, a�eby si� dowiedzie�, na kt�rym folwarku przebywa staro�cina i rekognoskowa� pozycj�3 i si�y nieprzyjaciela. A nad nim mia� ten awanta�4 Gozdzki, �e pan kaniowski zna� jego nienawi�� ku sobie (odgra�ali si� wzajem od dawna), ale spodziewa� si� immiksji5 w swe domowe sprawy, nie m�g�. Na to tylko potrzeba by�o takiej szalonej pa�ki jak wojewodzica. Ju� z Jaryczowa wybiera� si� mieli, gdy wypadkiem tam przytomny przyjaciel Gozdzkiego, pan Przy�uski, kt�remu si� wyspowiada� z zamiaru, zreflektowa� go. � B�j si� Boga � rzek� � tak si� nie czyni, to inwazja i rozb�j. Honor nawet tw�j wymaga, aby� przynajmniej kaniowskiego wprz�dy monitowa�, nim si� porwiesz. � A gdzie ja go b�d� szuka�? � rzek� Gozdzki. �� We Lwowie jest, �atwo go zdybiesz. U wojewodzica wszystko sz�o piorunem. Dawaj konie do Lwowa! Tu przybywszy, do starosty si� dosta� nie by�o �atwo, zamyka� si� w kamienicy, a kozactwo drzwi pilnowa�o. Czatowa� na niego wojewodzic w rynku i przydyba�, gdy z ko�cio�a powraca�. Zaszed� mu drog�. Ludzie, co to z dala widzieli, stan�li patrze�, Gozdzki by� olbrzymiej postaci, jak d�b, ramiona szerokie, co si� zowie pi�kny m�czyzna, g�owa zawsze do g�ry, czapka zawsze na bakier, r�ka w boki. Starosta wysoki, chudy, ko�cisty, niepozorny, twarz ��ta, oczy wpad�e i koso patrz�ce, troch� przegi�te, wi�cej mia� min� franta ni� zawadiaki. U Gozdzkiego noga i r�ka pa�skie, u starosty stopy ogromne, r�ce ko�ciste, czarne. Z wojewodzicem straszno si� by�o spotka�, bo albo zabi� lub zapoi�; z tamtym si� rozdra�ni�, cz�ek spa� nie m�g� spokojnie, m�g� kaza� podpali�, na r�k� nie wyzwa�, ale do �mierci nie przebaczy�. Znali si� i z twarzy, i z reputacji. Starosta chcia� min�� bokiem, Gozdzki mu w oczy zaszed�. � Czo�em, panie starosto, par� s��w. � Ja waszmo�ci nie znam. � To mo�e poznasz, Gozdzki jestem, Humiecka mnie rodzi. Natur� mam tak�, �e trutni�w nie znosz�. � A ja te� i junak�w w dodatku. � Mam was, panie starosto, przestrzec. � Przestr�g nie potrzebuj�. � �ycz� je wzi��, gdy daj�, bo mog� nauk� da�, a ta b�dzie mniej strawn�. O�eni� ci si� waszmo�� z biedn� szlachciank�, a obchodzisz si� z ni� jak z niewolnic�, popraw si� lub �le b�dzie. � Kto ci da� prawo mnie upomina�? � Prawo mam od Boga i natury, z mi�o�ci bli�niego. Nieszcz�liw� kobiet� uciemi�on� ka�dy uczciwy cz�owiek ratowa� powinien. Starosta si� roz�mia� i ramionami ruszy� mrucz�c: � Wariat! Gozdzki r�k� podni�s� i krzykn��: � Poznasz mnie, com zacz! I rozeszli si�; a starosta tego� dnia do Zbara�a odjecha�. W Gozdzkim ju� wszystko wrza�o. Wnet tej�e nocy swojego zaufanego pos�a�, aby si� rozwiedzia� w Zbara�u, co si� tam za powrotem kaniowskiego dzia� b�dzie; ten powr�ci� donosz�c, i� starosta �on� na chleb i wod� posadzi� w ciemnej izbie, a na ojca, kt�rego pos�dzi�, �e si� skar�y�, mia� wyprawi� kozak�w, aby go rugowali z folwarku. Niewiele my�l�c, Gozdzki ludzi zebra� i poszed� na Zbara�. Tu go si� nikt nie spodziewa�, bo w g�owie nie by�o nikomu, aby si� wojewodzic wa�y� dom napa��. Kozacy nadworni, wedle zwyczaju, na stra�y byli, ale po�owa spa�a, a druga bez broni oko�o dworu baraszkowa�a. Gdy Gozdzki nagle natar� na domostwo z wystrza�ami i has�em, kozacy przel�kni�ci ani si� nawet porwali ku obronie; kto �y� nogi za pas wzi�wszy, zmyka� w konopie, w krzaki, pod szopy, nie wyjmuj�c starosty, bo i ten zemkn�� za dw�r i schowa� si� do rowu. Wojewodzic z triumfem wtargn�� do mieszkania i przetrz�s�szy ca�e, nierych�o w ciemnej izbie na klucz zamkni�t� jejmo�� wyszuka�. Ta przestraszona t�� napa�ci�, nie wiedz�c kto i co, s�dz�c, �e rozb�jnicy jacy naszli, pad�a mu do n�g b�agaj�c, aby jej �ycia nie odbiera�. � Ale ja tu w obronie jej �ycia przyby�em � podnosz�c j�, zawo�a� Gozdzki � prosz� si� uspokoi�. Zas�ysza�em o jej m�cze�stwie i zn�caniu si� starosty, i w pomoc jej przychodz�. Napomina�em go pr�no; trudno si� po nim poprawy spodziewa�, a pani godn� jeste� lepszego losu. Zabieram wi�c j� z sob� do Lwowa i procesem rozwodowym si� zajm�, a na opiece uczciwego cz�owieka pewnie acani dobrodziejka nie stracisz. Pi�kna posta� staro�ciny, jej �zy, nieszcz�cie, wszystko to razem Gozdzkiego poruszy�o, i� got�w by� dla pomocy jej cho�by �ycie i maj�tek stawi�. Opiera�a si� d�ugo, obawiaj�c zemsty starosty, lecz w ko�cu j� przekona� i poprzysi�g�, �e na honor jego i uczciwo�� zda� si� mo�e. � Ja pani staro�ciny w szponach jego zostawi� nie mog�. Towarzysz� jej do Lwowa, gdzie przystojne i bezpieczne dla niej schronienie znajdziemy. Z p�aczem tedy musia�a jejmo�� honor i �ycie powierzy� temu, jakby z nieba spadaj�cemu obro�cy. �e Gozdzki z lud�mi konno przyby�, kaza� ze stajni pow�z i bryk� wyci�gn��, konie starosty zaprz�c, rzeczy staro�ciny spakowa�, swoich dw�ch na koz�y wsadzi� i sam towarzysz�c w eskorcie natychmiast zawi�z� jejmo�� do Lwowa. Tu do klasztoru panien benedyktynek wprost kazawszy zajecha�, sam do prze�o�onej poszed� i jej pani� staro�cin� zda� na opiek�. Nazajutrz za� w imieniu jej, pozwy poda� do rozwodu, w kt�rych wszystkie prze�ladowania, z�e obej�cie, zn�canie si�, bicie itp., by�y wymienione. Gdy po odje�dzie Gozdzkiego pan kaniowski z konopi wyszed�szy, dowiedzia� si� o wszystkim, naprz�d kozactwo, kt�re si� nie broni�o, srogo ukara�, zmieni� ludzi, potem zebrawszy nowych, natychmiast na D�browskiego, ojca �ony, pos�dzaj�c go o skargi, napad�szy, z folwarku go precz wygna� i na go�ci�ce wyrzuci�. W furii nies�ychanej dzie� i noc chodz�c, zemst� pocz�� knowa�, a tak rozpasjonowany b�d�c doznanym upokorzeniem, i� do ludzi nie gada� � i przyst�pu do niego nie by�o. Ostrzegano Gozdzkiego, i� nie lada zemst� gotuje; ten sobie to lekcewa��c, po�wistywa�. Zesz�o tak tygodni kilka, a o zem�cie jako� s�ycha� nie by�o. W Jaryczowie ludzie ci�gle w pogotowiu stali do odparcia wszelkiej napa�ci: co do osoby swej Gozdzki nie mia� zwyczaju si� l�ka� i got�w by� sam stan�� przeciw dziesi�ciu. Chodzi� zawsze zbrojny, a na animuszu nigdy mu nie zbywa�o. Tymczasem wypad�a potrzeba do Kamie�ca jecha� i wojewodzic samosz�st si� wybra�, nic z�ego nie przeczuwaj�c. Na to tylko czyha� starosta. Napa�� go na drodze si� nie wa�y�, lecz ludzi swoich przodem dwoma partiami co najpewniejszych wys�awszy do Lwowa, sam wreszcie tu noc� nadjecha�, i, jak �wit, obstawiwszy klasztor benedyktynek, w pogotowiu pow�z maj�c i ludzi, do furty kaza� bi�, gro��c wy�amaniem, je�liby mu �ony nie wydano. Zakonnice si� wyl�k�y, o pomoc nie by�o do kogo si� uda�, strach o klauzur� i kozactwo taki je ogarn��, �e wreszcie nieszcz�liw� staro�cin� w r�ce m�a wyda�y. Uda�a si� wi�c sztuka i kaniowski odzyskawszy jejmo��, tej�e chwili do Zbara�a ruszy�. Ali�ci szczeg�lna jaka� opatrzno�� nad ni� czuwa�a, bo tej�e godziny, gdy do Jaryczowa zna� dano o wypadku, Gozdzki z Kamie�ca wraca�. Ani chwili nie mieszkaj�c, ludzi zebrawszy, pu�ci� si� w pogo� za starost�, kt�ry si� nie spodzia�, i� go �ciga� mo�e. W�a�nie dla znu�enia koni o cztery mile za Lwowem na popas w karczmie stan�li, maj�c si� jednak na baczno�ci, gdy wojewodzic nad��y� ze swymi desperatami. �e karczma, w kt�rej si� to dzia�o, na uboczu sta�a, nim dobiegli do niej, ju� Potockiego ludzie mieli czas za bro� pochwyci�. Wrota zatarasowano, w oknach rozsadzi� starosta kozak�w ze strzelbami, i do formalnego przysz�o obl�enia i szturmu. Sam Gozdzki nim kierowa�, zapowiedziawszy swoim, �e nieszcz�liw� kobiet�, dla kt�rej zemsty si� l�ka�, wyzwoli� musi, cho�by mia� �ycie postrada�. Starosta te� zajadle si� postanowi� broni�. Gdy pierwszy szturm przypuszczono, pad�y strza�y zza okiennic, tak nieszcz�liwie, �e kula Gozdzkiego w lewe rami� trafi�a, a cho� si� krwi� zala�, tym zajadlej rzuci� si� na obl�onych. Ludzi mu ubito kilku, ale z boku te� okiennic� wy�amano, i Potockiemu zgin�o z milicji trzech. Nareszcie z ty�u do s�abszych wr�t wtargn�� Gozdzki ze swymi, i w progu pocz�� si� krwawy b�j, kt�ry trwa� z p� godziny, p�ki staro�ci�skich nie przemogli. Mimo rany, z pistoletami w r�ku samotnie wojewodzie wpad� we wn�trz, i od izby zamkni�tej drzwi wywaliwszy, staro�cin� znalaz� z przestrachu na p� umar��. Kaniowski z lud�mi cofn�� si� by� w drugi koniec domu odstrzeliwuj�c, ale go nie napastowano, jak tylko jejmo�� miano w r�ku. Trup�w z obu stron pad�o podobno kilkunastu, lecz staro�cina by�a ocalon� i Gozdzki pu�ci� si� z ni� razem do Lwowa, Potockiego na pobojowisku zostawiaj�c. W mie�cie ju� si� awantura by�a rozesz�a i panny benedyktynki klasztor zamkn�y, tak �e gdy do nich znowu przyby� wojewodzic, chc�c im pani� powierzy�, za nic w �wiecie ju� si� tej niebezpiecznej opieki podj�� nie chciano. Je�dzi� z ni� tak ca�y dzie� od klasztoru do klasztoru, obiecuj�c sowit� nagrod�, stra� i opiek�, ale �aden mu si� nie otworzy�. Koniec ko�c�w trzeba by�o jejmo�� w Jaryczowie umie�ci�, co ani dla niej, ani dla Gozdzkiego nie mog�o by� mi�ym. Sz�o za tym, i� salwuj�c honor, gdyby rozw�d stan��, �eni� si� musia�, o czym nigdy nie my�la�, bo by� wietrznik i ba�amut, i cale mu to nie sz�o na r�k�. A cho� pi�kna i dobra staro�cina podoba� si� mog�a, wszelako nie by�a to �ona dla wojewodzica i szcz�cia sobie przynie�� si� nie spodziewali. Co jednak cale inaczej si� sta�o, jak zobaczymy, bo nigdy cz�owiek nie wie, gdzie znajdzie, co dla niego dobre, tak jak cz�sto szkodliwego nie dojrzy i w�a�nie si� go napiera. Na tym nie koniec; upar� si� wojewodzic, sta� przy odzyskaniu �ony starosta, aby na swoim postanowi�. W Jaryczowie dw�r cale obronny nie by�, chyba go m�stwo i czujno�� os�ania�y. W tydzie� potem, starosta, �udzi zebrawszy niema�� band�, noc� naszed� na dom. Zasta� wszystko tak przysposobione, �e na niego jeszcze wycieczk� zrobi� Gozdzki i o ma�o we dwa ognie ich nie wzi�to, tak �e napukawszy nadaremnie a strachu si� najad�szy, odci�gn�� musieli staro�ci�scy. Drugi raz w bia�y dzie�, spodziewaj�c si� znale�� mniej czujnych, wtargn�li ogrodami z ty�u na dw�r, bo im snad� szpiegi donios�y, �e z tej strony mia�a apartament staro�cina i czasem do ogrodu wychodzi�a na przechadzk�. Ten drugi napad jeszcze gorzej wyszed� staro�cie, kozak�w rannych i zabitych by�o z dziesi�ciu, a milicja Gozdzkiego tak ich �ciga�a sp�dziwszy, �e konie im pada�y w ucieczce, a przera�one ch�opstwo w rowy i krzaki si� pozaszywa�o. Nie by�o ju� co czyni�. Pos�a� pan kaniowski pismo do Gozdzkiego, kt�re noc� w Jaryczowie do drzwi przybito, gro��c, je�eliby �ony dobrowolnie nie odda�, �e mu Jarycz�w na cztery rogi podpali i w popi� obr�ci. Nazajutrz w Zbara�u kaza� Gozdzki kart� przylepi�. � �ony ci nie oddam, bo� ty jej niewart, a ja gro�bom ulega� nie zwyk�em. Spalisz ty mi Jarycz�w, kt�ry u mnie jeden jest, ja ci z dymem puszcz� pi�� twoich miasteczek dla pokwitowania. Wojna tedy a wojna. W Jaryczowie formaln� palisad� i rowy trzeba by�o dawa� doko�a dworu, a na wa�ach posadzono dwa dzia�ka, wi�cej dla postrachu, ni� dla skutku, bo nie bardzo z nimi si� kto obej�� umia�. W kilka tygodni ledwie si� nieco uspokoi�o. Starosta napad� na Gozdzkiego, a ten ju� na baczno�ci zawsze si� maj�c, bo go to bawi�o � stawa� w obronie i prochu napsuwszy, cz�sto ludzi nakaleczywszy sobie, rozchodzili si� ad videndum6. Dla wojewodzica to by�o rozrywk�, przy czym, �e punkt honoru mu nakazywa� nieszcz�liw� staro�cin� broni�, a na nikogo tej obrony zda� nie m�g�, zmuszony by� dawne swe �ycie ba�amutne porzuciwszy, doma siedzie� i swemu go�ciowi atentowa�7. �e z tego stalszy afekt po raz pierwszy w �yciu w cz�owieku rozba�amuconym si� wywi�za�, by�o ju� w przeznaczeniu. Wojewodzic powzi�� szacunek dla staro�ciny, amory swe lwowskie porzuci�, sta� si� wi�cej domatorem i nie skar�y� si� na to. Proces rozwodowy szed� t�po, cho� na powodach do niego nie zbywa�o, a Gozdzki na to nie �a�owa�. Lecz w konsystorzu8 i Potocki te� mia� swoich obro�c�w, a grosza nier�wnie wi�cej� od wojewodzica, kt�remu na nim zawsze zbywa�o. Trudna do wiary, a przecie� prawdziwa rzecz, �e si� ta sytuacja lat dwa przeci�gn�� mog�a, a ani starosta si� nie wyrzeka� �ony, ani Gozdzki obrony jej. Przysz�o do tego, �e gromadnie raz naszed�szy na Jarycz�w noc�, Potocki owe dwie armatki stoj�ce na wa�ach, kt�re �adnego strza�u nie da�y, zabra� i cofaj�c si�, uprowadzi� z sob� w triumfie. Gozdzkiego to tak obesz�o, i� z ca�� gromad� pu�ci� si� w pogo�, got�w znowu �ycie straci�, aby dyshonoru nie mie�. Starosta si� m�nie broni�, ale naci�ni�ty armatki porzuci�. Wi�c je zieleni� poobwi�zawszy, z wielkim hukiem i krzykiem nazad na wa�y zaprowadzono, gdzie spokojnie sobie drzema� mog�y, bo im wartownik�w dodano. Gozdzkiego przyjaciele r�nymi racjami przekona� si� starali i skonwinkowa�9, �eby do jakiej zgody i kompromisu ze starost� przysz�o, bo mu to w istocie �ycie zatruwa�o, nie da� si� jednak z�ama�: � Kobiety nieszcz�liwej nie rzuc�, na �up jej rozb�jnikowi nie dam. Gozdzki nigdy nikogo nie zawi�d� i nie zdradzi�. Co b�dzie to b�dzie, kaniowski bekn�� musi. Gdyby ju� nie o kobiet� mi sz�o; to o honor idzie. Nie dam mu si� przechwala�, �e mnie w kaszy zjad�. Starosta do zgody by� sk�onniejszy mo�e, bo spokoju chwili nie mia�, ani w domu, ani za domem, ruszy� si� nie m�g� bez kilkudziesi�ciu z milicji, nocami stawi� musia� stra�e i cho� czasem jaki miesi�c spokojnie up�yn��, Gozdzki zasadza� si� na niego, czatowa�, i gdy si� go najmniej spodziewano, napada�. Postanowi� sobie bowiem, �e starost� w jakikolwiek b�d� spos�b uj�� musi w niewol� i dopiero z nim traktat pokoju podpisze. Nie�atwo to by�o, miano si� bowiem na baczno�ci. Z obu stron szpieg�w sobie nasy�ano. Ruszy� si� pan kaniowski do d�br swoich, na drodze go pilnowano, a czasem noc�, cho� bez nadziei skutku, alarmowano. Zrywa�o si� co �y�o na nogi, do samopa��w, a nieprzyjaciela ju� nie by�o. Tak go dra�ni�, m�czy� i irytowa� Gozdzki, p�ki nareszcie wypadek ko�ca nie po�o�y� tej utrapionej wojnie. Obadwa ju� bez dobrej komitywy ludzi zbrojnych z domu si� nie ruszali. Jako� jesieni� Potockiemu wypad� nocleg w Glinianach. Roztasowa� si� by� tylko co w gospodzie, gdy z drugiej strony aspirant10 wojewodzic nadci�gn��. �yd, do kt�rego mia� zajecha�, ze strachu i aprehensji11, aby mu domu nie zniszczono, pocz�� wo�a�, �e starosta kaniowski jest w mie�cie. W to mu graj. Nie daj�c czasu tamtym zebra� si� ku obronie, nie zsiadaj�c z koni, tej�e chwili rzuci� si� Gozdzki i karczm� otoczy� kaza�. Poniewa� mu razy kilka Potocki sam ty�ami uszed� i salwowa� si� pieszo, a kozak�w darmo wybija� ju� mu si� sprzykrzy�o, wojewodzic cz�� swoich od��czy� i na ty�ach gospody zasadzk� w chmielniku urz�dzi�. Na dany znak rzucono si� na karczm� z trzech stron, czwart�, jakby z po�piechu i nieogl�dno�ci zostawuj�c woln�. Wi�c po staremu, z okien staro�ci�scy ognia daj�, a tu w okna i bramy Gozdzkiego milicja szturmuje. Nie obesz�o si� bez krwi rozlewu, bo z obu stron dzielnie si� nauczyli napada� i broni�. Ali�ci, jak zawsze, ludzie wojewodzica g�r� wzi�li, nie ma tu ju� nic do czynienia, tylko z �yciem umyka�. Dano zna� staro�cie, �e na ty�ach od chmielnika przesmyk wolny. Pan kaniowski samotnie z furtki wyskoczywszy, wprost do g�szcz�w chcia� smykn��, gdy z rowu zasadzeni ludzie, kt�rym sam niemal si� w r�ce rzuci�, pochwycili go. Okrzykni�to zdobycz i wojewodzic podbieg�, aby si� oczyma w�asnymi o niej przekona�. � No, panie starosto! � zawo�a�. � Jeste� w moich r�kach, nic nie pomo�e� ka� ludziom bro� z�o�y�. Wojna sko�czona, nie ma tu ju� co tergiwersowa�12, trzeba si� podda�. Niejeden raz i kr�lowie bywali do niewoli brani. Honor m�j r�czy, i� mu si� �aden despekt nie stanie� Usta�o strzelanie. Starosta rad nierad podda� si� losowi swojemu. Szli tedy razem do izby karczemnej, a wojewodzic wino i gorza�k� kaza� przynie��, aby i ludzie, i oni po boju si� pokrzepili. Wszak�e stra�e sta�y doko�a. Z wielkich rankor�w13 i straszliwych zaci�to�ci, jako przysz�o zaraz do osobliwej komitywy. � Nie mog� zaprzeczy� � odezwa� si� Gozdzki do wi�nia � �e� mi waszmo�� porz�dnie te� zalaz� za sk�r�. �atwiej by�o wojn� prowadzi� panu staro�cie ni� mnie, kt�ry kroci�w w skrzyniach nie mam i milicj� utrzymywa� musia�em ostatkami goni�c, aby si� nie da�. Zatem traktat i przymierze zawrzemy, a warunki, jakie podyktuj�, podpiszecie, inaczej b�dzie �le. Starosta milcza�. � Pisz asindziej warunki, zobaczymy. � Ja z ka�amarzem i pi�rem miewam rzadko do czynienia � rzek� Gozdzki � brzydz� si� nimi, po�lemy po jakiego gryzipi�rka. Starosta te� w pisaniu nie by� mocny. Delegowano do miasteczka, kt�re ca�e sta�o na nogach, aby cz�eka pi�miennego wyszuka� w�a�nie od tego, trafem narzuconego kauzyperdy14, niejakiego Atamanowicza, te szczeg�y z w�asnych ust jego s�ysza�em. Znajdowa� si� on pod�wczas w Glinianach na noclegu i mia� po�ywa� ryb� faszerowan� po �ydowsku, gdy na niego wskazano i do starosty proszono� Nie bardzo mu si� chcia�o mi�dzy drzwi k�a�� palca, ale dwu barczystych drab�w byliby go pod r�ce wzi�li, cho�by si� opiera�. Szed� wi�c Atamanowicz do gospody� Dwaj antagoni�ci, ju� u sto�u jednego siedz�c, pili, jeden drugiemu przypominaj�c r�ne zaj�cia i wypadki dwuletniej wojny� � Jak si� asindziej zowiesz? � zacz�� Gozdzki. � Atamanowicz. � Nieciekawe nazwisko, pachnie kozakiem, ale co robi�! Umiesz pisa�? Ten si� urazi�. � Mecenasem jestem. � To nic nie dowodzi � rzek� Gozdzki � mecenasowi tylko g�ba potrzebna. � I g�owa � doda� Atamanowicz. Tym go sobie zjedna�, dali mu lampk� wina. � Ot� widzisz, asindziej � odezwa� si� Gozdzki � jest rzecz taka: Ja z panem starost� kaniowskim prowadzi�em wojn� lat dwa, nie o pi�kn� Helen�, ale o zacn� niewiast�, kt�r� on mia� za �on�. Summa summarum15, gdy si� prochu du�o napsu�o, pana Potockiego wzi��em w niewol� Zawieramy traktat, a asindziej zajmiesz si� spisaniem go, �eby to by�o mocnym i niewzruszonym. Atamanowicz, cz�owiek przezorny, kt�ry mia� ten dobry zwyczaj, �e z sob� zawsze nosi� inkaust w rogowym ka�amarzyku, pi�ro i papier� milcz�c poszed� na r�g sto�u i roz�o�y� si� ze swym warsztatem� poczynaj�c, aby czasu nie traci�, od aryngi16: Mi�dzy Ja�nie wielmo�nym JMPanem Miko�ajem Bazylim Potockim starost� kaniowskim z jednej, a Ja�nie Wielmo�nym J�zefem hr. Gozdzkim. � Sine titulo17 � wtr�ci� wojewodzic. � Stan�a w dniu dzisiejszym, dnia, miesi�ca, roku, w miasteczku Glinianach, wobec �wiadka uproszonego� � Pi�knie mnie prosili � wtr�ci� Atamanowicz � bo mnie dw�ch drab�w popycha�o� Roz�mia� si� Gozdzki. � To si� w honorariach zlikwiduje� nast�puj�ca dobrowolna umowa� � Pi�knie dobrowolna � przerwa� starosta � kiedy mi milicja JMP. Gozdzikiego nad karkiem stoi. � Ale do niczego nie przymusza � odezwa� si� Gozdzki � wolisz pan starosta w Jaryczowie siedzie� w ciupie, nie broni�. � Niedoczekanie twoje � odpar� starosta � kat ci� bierz� podpisz�. � Dobrowolnie � doda� Gozdziki � i kl�� nie trzeba, bo to si� na nic nie zda�o, a krew psuje. Tu Gozdzki punkt po punkcie dyktowa� zacz��. � JW. Pan starosta kaniowski na rozw�d z �on� sw� de domo18 D�browsk�� zezwala� � Kt�r� mu gwa�tem Gozdzki odebra� � doda� starosta. � Bo si� starosta z ni� �le obchodzi�. Atamanowicz ze zwieszonym pi�rem, czeka� roztropnie rozkaz�w. � Te wszystkie particularia19 w kontrakcie sta� nie powinny � rzek� Gozdzki. � Zezwalasz pan? � Kiedy� j� lat dwa trzyma�, to j� sobie trzymaj i dalej, zgoda. � Drugi punkt. JW. Potocki pokrzywdzonemu ojcu �ony swej, D�browskiemu, kt�rego na honorze i maj�tku oprymowa�20, o�wiadcza si� wyp�aci� tysi�c czerwonych z�otych i pu�ci� mu do�ywotni� dzier�aw� wie� S�omiank�, do starostwa kaniowskiego nale��c�. Ofukn�� starosta. � Czemu nie dwie albo trzy wsie? � Je�li wola i �aska, cho�by pi�� � odpar� Gozdzki. � Pal was diabli ze S�omiank�! To powiedziawszy, czeka� pan starosta kaniowski, b�d�c pewnym, �e sobie Gozdzki straty na maj�tku policzy i koszta wojny zlikwiduje, ale si� z tym omyli�.� Punkt ostatni � rzek� wojewodzic. � Warunki opisane pan starosta obowi�zuje si� najdalej w przeci�gu czterech niedziel dope�ni�, sub nullitate21 niniejszego kontraktu, a sp�r w takim razie ma si� rozstrzyga� mi�dzy nim a JWP. Gozdzkim, osobistym wyzwaniem na r�k� i bojem� judicium Dei22. � Mo�ci panie wojewodzicu � mrukn�� Potocki � ja co przyrzekam, to mam zwyczaj dotrzymywa�. � I ja te� � ofukn�� Gozdzki. � Tandem owa gro�ba wyzwania na r�k� superflua23, ale mniejsza o to, pr�buj� tylko, �e� waszmo�� niedelikatny, ale i ja nim nie jestem. Kwita byka za indyka� Co napisa�, niech stoi! Dla honoru mojego przecie nie obejdzie si� obustronny kontrakt, abym i ja nie postawi� punkt�w moich� � A prosz� � rzek� Gozdzki � i ciekawym. � Primo � pocz�� ponuro starosta, patrz�c w oczy Atamanowiczowi, a daj�c mu znak, aby nie mieszkaj�c24 pisa�: � JWPan wojewodzic, hrabia Gozdzki, wnet po rozwodzie, ma si� o�eni� z pani� staro�cin� Potock�. Spojrza� na Gozdzkiego. � Zgoda � rzek� zimno zagadni�ty. � Przed �lubem za� zapisze jej na dobrach swych prostym d�ugiem, wzi��em, po�yczy�em, do r�k w�asnych odliczy�em, bez �adnego kondyktu25, sto tysi�cy z�otych. Gozdzki, jako by� zawsze animuszu wspania�ego, cho� po niej ani grosza nie bra�, a jeszcze go kosztowa�a sporo, ani zmarszczy� si� wcale. � Pisz wa�pan � rzek� do Atamanowicza. � Tertio26 � doda� Potocki � bro� i armatki w ewentach27 wojny zabrane, obie strony sobie wzajem, zwr�ci� wszystkie solennie niniejszym przyobiecuj�. Gozdzki �mia� si� zacz��, a� si� za boki wzi��. � A to mi si� podoba! � zawo�a�. � To mi si� podoba, bo dowcipne, ja ani jednego karabinka dzi�ki Bogu nie postrada�em, wi�c idzie o to, abym odda�, co�my zdobyli na panu staro�cie� honor salwowany kontraktem. � Czy to ju� koniec? � spyta� spogl�daj�c na kaniowskiego. � A nie � rzek� Potocki � ekscypuj�28 sobie pozwolenie waszmo�ci, abym moj� �on� w obecno�ci jego po�egna�� i aby na przysz�o�� pomi�dzy nami sta�a i niezmienna przyja�� zosta�a zawart� na wiekuiste czasy, aby nieprzyjaciele moi stali si� nieprzyjaci�mi wojewodzica et vice versa29. � Dla mocniejszego za� wra�enia na pami�� traktatu pacificationis30 � doda� Gozdzki � strony kontraktuj�ce wymian� swych portret�w dokumentowa� go si� zobowi�zuj�, ad aeternam belli pacisque memoriam31. Pisz acan � doda� Atamanowiczowi, kt�ry pi�ro by� zatrzyma�. Po czym wstawszy podali sobie r�ce i u�ciskali si�, a Gozdzki w r�ce klasn��, wo�aj�c na swojego marsza�ka, aby przyj�cie gotowa�, nie tylko dla starosty, ale dla obu milicji, �eby one te�, zapomniawszy nieprzyja�ni dawnej, kielichem zgody pok�j zapi�y. Zlecia�o si� ca�e miasteczko patrze� na to widowisko, gdy po �wie�ej batalii, pocz�to traktat obchodzi� tak hucznie z samopa��w wal�c i okrzykuj�c go, i� si� zda�o, �e wojna jeszcze trwa�a� Strach bra� o strzechy s�omiane. Starosta z Gozdzkim, poprosiwszy Atamanowicza, jak siedli pi�, r�ne sobie dzieje i dykteryki opowiadaj�c, tak dopiero nazajutrz wstali � i to na niepewnych nogach. Instrument pokoju na dwie r�ce spisany i piecz�ciami obu korroborowany32, w�asnymi r�koma podpisawszy, rozjechali si� dopiero nazajutrz po �niadaniu. Kauzyperdzie lwowskiemu, kt�remu osobliwie dnia tego pos�u�y�o szcz�cie, dosta�o si� za skryptur� po pi�tna�cie czerwonych z�otych od obu, a p�niej jeszcze Gozdzki mu m�odego �rebca podarowa�, za kt�rego by, jak powiedzia�, wzi��, wyhodowawszy go, pi��dziesi�t cz�tych33. W kilka dni potem starosta z kawalkad�34 sw� kozack� przyby� do Jaryczowa, k�dy na niego ju� oczekiwano, przyjmuj�c z wszelkimi honorami, ale nie chcia� nic tylko �on� sw�, niegdy pokrzywdzon�, widzie�: przy czym Gozdzki, przez delikatno�� nie chcia� by�, i z drugiego pokoju ca�ej si� scenie przypatrywa�. Starosta wszed�szy, z jakiego� sentymentu op�nionego, do n�g upad� jejmo�ci, upraszaj�c j�, aby mu wszelkich uraz zapomnia�a i one przebaczy� raczy�a. Na to biedna kobieta, oczywi�cie rada, �e si� uwolni�a, odpowiedzia�a, i� ile chce, aby jej B�g w�asne winy przebaczy�, tak panu staro�cie za wszystko dobre uczynione jest i b�dzie wdzi�czn�, z�ego nie pami�taj�c. Potocki, chc�c si� po pa�sku okaza�, w podarunku jej z�o�y� trzy sznury pere� uria�skich35 pi�kne z zapink� diamentow� i tysi�c czerwonych z�otych jednego stempla, jak rodzeni bracia� Wszystkie te� warunki umowy �wi�cie dotrzymane zosta�y. A �e wojewodzic ani wspomnia� o kosztach wojny i procesu rozwodowego, chcia� starosta wspania�ym by� i z dobrej woli ofiarowa� p�torakro� sto tysi�cy z�otych, kt�re wojewodzic jako w�asno�� przysz�ej �ony na maj�tku ewinkowa�36. Tandem37 po rozstaniu natychmiast pro forma38, pojecha�a staro�cina do benedyktynek na rezydencj�, gdzie j� ju� teraz ch�tliwie przyj�to; rozw�d stan�� wpr�dce i Gozdzki wzi�� z ni� �lub. Kobieta by�a dobra, �agodna, pi�kna � i gdyby si� cz�ek taki jak on ustatkowa� m�g�, by�by si� przy niej ustatkowa�, ale to by�a natura gor�ca, niespokojna i nigdy tym kontentowa� si� nie mog�ca, co jej B�g da�. Po�ycie wi�c, cho� na oko dobre, op�akanym by�o dla jejmo�ci, kt�ra o wszystkich niestatkach m�owskich zawiadamian� bywa�a i cierpliwie je ignorowa� musia�a. Prawda, i� jej Pan B�g da� dwu m��w z rodu znakomitego, jakich si� prosta szlachcianka, ekonomska c�rka, spodziewa� nie mog�a, lecz co po tym, gdy przy tytule i powadze szcz�cia brak�o. Szanowa� j� wojewodzic i obchodzi� si� grzecznie, a na stronie szala� i niepokojem j� karmi�, bo i �ycie nara�a� co chwila i nieprzyjaci� mno�y�. Nierych�o si� to nieco usta�o i uko�ysa�o. Wypadek zrz�dzi�, i� wojewodzicowa, w jednej kompanii b�d�c we Lwowie, zmuszona do ta�ca, nieszcz�liwie w nim na wznak upad�a, a �e by�a dosy� s�uszn� i w miar� cia�a mia�a, ca�� wag� pad�szy na krzy�e, tak szwankowa�a, i� po kilku miesi�cach s�abo�ci, mimo najbieglejszych lekarzy, zmar�a, kt�rej Gozdzki rzeczywi�cie �a�owa� i op�aka� j�, nie przestaj�c do p�nego wieku wspomina� z ut�sknieniem� 1875. 1 Panie Kochanku � przydomek Karola Radziwi��a (1734�1790), hetmana wielkiego litewskiego, kt�ry cz�sto u�ywa� w rozmowie tego zwrotu. Magnat ten by� s�awnym bogaczem, wichrzycielem i dziwakiem. Opr�cz Kraszewskiego �uwieczni� go w Pami�tkach Soplicy inny pisarz 19�wieczny, Henryk Rzewuski. 2 Pochmiel (st. pol.) � kociokwik, �kac�, dolegliwo�� po nadu�yciu alkoholu. 3 Rekognoskowa� pozycj� (z �ac.) � bada� stanowisko. 4 Awanta� (z fr.) � przewaga. 5 Immiksja (z !ac.) � wmieszanie si�. 6 Ad videndum (lac.) � do zobaczenia (ponownego). 7 Atentowa� (z �ac.) � tu: dotrzymywa� towarzystwa. 8 Konsystorz (z �ac.) � urz�d biskupi do spraw ko�cielno�s�dowych. 9 Skonwinkowa� (z �ac.) � przekona�, zjedna�. 10 Aspirant (z �ac.) � ubiegaj�cy si� o co� (tu: o �on� Potockiego). 11 Aprehensja (z �ac.) � niepok�j, obawa. 12 Tergiwersowa� (z �ac.) � oci�ga� si�, wykr�ca�. 13 Rankor (z �ac.) � z�o��, nienawi��, uraza, �al. 14 Kauzyperda (z �ac.) � lichy prawnik (przegrywaj�cy rozprawy). 15 Summa summarum (�ac.) � suma sum, wynik ostateczny. 16 Arynga (z w�.) � przepis, wz�r, ustalona formu�a, mod�a. 17 Sine titulo (�ac.) � bez tytu�u. 18 De domo (�ac.) � z domu, rodem. 19 Particularia (�ac.) � szczeg�y. 20 Oprymowa� (z �ac.) � gn�bi�, uciska�, n�ka�. 21 Sub nullitate (�ac.) � pod gro�b� uniewa�nienia. 22 Judicium Dei (�ac.) � s�d bo�y, wyrok boski; tu: pojedynek. 23 Superflua (�ac.) � zbyteczna, zb�dna. 24 Nie mieszkaj�c (st. pol.) � nie omieszkaj�c, nie zwlekaj�c, nie pomijaj�c, nie zaniedbuj�c 25 Kondykt (z �ac.) � warunek, zastrze�enie. 26 Tertio (�ac.) � po trzecie. 27 Ewent, ewenement (z fr.) � osobliwe wydarzenie. 28 Ekscypowa� (z fr.) � zastrzega�. 29 Et vice versa (�ac.) � i na odwr�t. 30 (Traktat) pacificationis (�ac.) � (umowa) pokojowa. 31 Ad aeternam belli pacisque memoriam (�ac.) � na wieczn� pami�� wojny i pokoju. 32 Korroborowany (z �ac.) � potwierdzony, uprawomocniony. 33 Cz�te (st. pol.) � dukaty, wysokiej warto�ci moneta u�ywana w dawnej Polsce. 34 Kawalkada (z fr.) � orszak konny, grupa je�d�c�w. 35 Uria�ski (z hebr.) � orientalny, pochodz�cy z kraj�w wschodnich. 36 Ewinkowa� (z �ac.) � udowadnia�, wykazywa�; tu: zabezpieczy�. 37 Tandem (�ac.) � w ko�cu. 38 Pro�forma (�ac.) � dla formy, formalnie; tu: dla zachowania pozor�w przyzwoito�ci.