13990
Szczegóły |
Tytuł |
13990 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13990 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13990 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13990 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
J�zef Ignacy Kraszewski
PAN STAROSTA KANIOWSKI
(Z papier�w po Glince)
Dosta�o mi si� prze�y� te czasy, gdy si� do syta by�o mo�na ludzi napatrzy�,
kt�rzy do
pospolitych nie byli podobni, a mieli fantazj�, czy z��, czy dobr�, ale swoj�.
P�niej ju�
nasta�a moda pewna, do kt�rej m�odzie� z dzieci�stwa naginano, aby kubek w kubek
jeden do
drugiego przystawa�, i pocz�to mie� to za przyzwoito�� najwi�ksz�, gdy kto jak
pieni�dz spod
stempla wyszed� z edukacji� podobniusie�ki do modnego wzoru. Za naszych czas�w,
cho� z
pewnych regu� nikt si� nie wy�amywa� i one szanowa�, w innych sprawach mia�
sobie za
obowi�zek nie k�ama� ani postaw�, ani g�b�, ani peruk�, ani z�bami przyprawnymi,
ani
�agodno�ci�, je�li jej nie mia�, ani m�stwem, je�eli mu go Pan B�g nie da�. A
ju� to rzec mog�
�mia�o, �e ludzi osobliwych inne by mo�e czasy tylu nie okaza�y, co ostatnie
lata
Rzeczypospolitej. Niech mi kto oka�e takiego pana jak ksi��� nasz, wojewoda
Panie
Kochanku1, jak pan starosta kaniowski, jak Gozdzki, brat przyrodni ksi�nej de
Nassau, jak
Jab�onowski, �e innych pomin�, bo pomniejszych nie zliczy�. Na ma�ych zagrodach
te� by�o
podostatkiem mniejszych takich orygina��w, co na ma�� skal� i tamtym nie
ust�powali. Com
si� ja ich napatrzy�! Ale kto by tam o chrz�szczach pisa�, kiedy si� o or�y
ociera�.
O panu staro�cie kaniowskim chodzi�o historii du�o, nie wszystkie prawdziwe, bo
na karb
takich ludzi k�adn� cz�sto, co im nie nale�y; ja tylko tu o jednej awanturze
powiem, w kt�rej
kosa trafi�a na kamie�, jak to pospolicie m�wi�, i �w kawaler renomowany ja�nie
wielmo�ny
wojewodzic Gozdzki� star� si� ze starost� kaniowskim. Gozdzkiemu, �e szcz�cie
we
wszystkich jego awanturach s�u�y�o dziwnie, bo te� m�stwa by� nieustraszonego
tak go to
uzuchwali�o, �e si� got�w by� porwa� na samego diab�a. A mia� to do siebie, �e
gdy s�ysza� o
r�wnym sobie �mia�ku, korci�o go niezmiernie guza nabi� lub napyta�. Natur� mia�
zaw�dy
niespokojn�, a w spoczynku d�ugo trwa� nie potrafi�.
Gozdzki ju� na�wczas � na pniu sprzedawszy za bezcen przysz�y spadek, bodaj po
Humieckich � okupi� si� na Rusi, nabywszy miasteczko Jarycz�w. �y� po cz�ci tu,
czasami
we Lwowie, gdzie awantury wyprawia�, bo by� krewki z natury, szczeg�lniej dla
pi�knych
kobiet, a o te we Lwowie nigdy nie by�o trudno i mia�y, te� B�g raczy wiedzie�
czy s�usznie,
fam�, i� ho�d�w nie odrzuca�y.
Pan Bazyli Potocki, starosta kaniowski, na�wczas si� by� w�a�nie, wedle swej
fantazji
kozackiej, o�eni�. Nie znalaz�szy panny w magnackim domu, kt�ra by za niego i��
chcia�a �
bo si� go wszyscy obawiali, szczeg�lniej gdy siwuchy si� napi� � rzuci� okiem na
ubog�
szlachciank�, c�rk� ekonoma, kt�ry u niego rz�dzi� jednym folwarkiem. Biedny
D�browski
�w mia� sobie to za wielkie szcz�cie, �e taki pan za��da� od niego dziecka, a
cho�
dziewczyna z p�aczem do n�g mu pada�a, Wypraszaj�c si� od szcz�cia tego, nic
nie
pomog�o, musia�a �lubowa� panu staro�cie. Kobieta by�a dziwnie pi�kna, skromna,
�agodna, a
jak si� to nieraz zdarza u nas, edukacji wielkiej nie mia�a, ledwie czyta� i
pisa� od matki si�
wyuczywszy, rozumu jej nie by�o brak, ani tej szlachetno�ci jakiej�, kt�r�,
niech m�wi�, co
chc�, cz�owiek z sob� na �wiat przynosi. Kto jej nie ma, cho�by si� z�otem
obszy� ca�y, b�dzie
na ch�opa wygl�da�, a koniu j� B�g da�, panem musi by�, cho� w �achmanach. Panna
tedy
D�browska do takich wybranych istot nale�a�a, co to w zgrzebnej koszuli do
kr�lowych s�
podobne. Starosta kaniowski raz j� u ojca zobaczywszy na folwarku, nie uspokoi�
si�, a�,
tentuj�c r�nie, do �lubu z ni� i�� musia�. Pocz�o si� tedy �ycie, zrazu
zno�ne, a dalej, przy
zalanej pa�ce, okrutne i nielito�ciwe. Bywa�o, jak powiadano, �e j� i kijem
skropi�, i r�zgami
kara�, i do kordegardy mi�dzy kozak�w swoich odsy�a� za urojone przewinienie.
Kobieta by�a
zacna, uczciwa, ale fantazjom szalonym, uw�aczaj�cym jej ulega� nie mog�a. Dziwy
tedy
prawi� zacz�to o tyranii starosty, kt�ry jak z innymi, tak z �on�, podczas si�
obchodzi�, jakby
nie Potockim by�, ale prostym chamem.
Chodzi�y o tym wie�ci po kraju, rozpowiadano, mo�e i dorabiaj�c, osobliwe
przygody, a
wszyscy si� nad nieszcz�liw� staro�cin� litowali. Dosz�y te plotki do Lwowa,
gdzie je na
pytel wzi�to. Wi�c jejmo�cie nad losem biednej kobiety p�acz�c, pomsty bo�ej na
okrutnika
wzywa�y.
By�a na�wczas mieszczanina pewnego �ona, niejakiego Janasza, je�li dobrze pomn�,
kobieta fertyczna, j�zyka doskona�ego, wyszczekana, �mia�a, kt�r� Gozdzki
polubi� i,
proszony czy nie proszony, do niej je�dzi�, cho� m�� si� krzywi� na to. Jemu to
by�o wszystko
jedno, bo �eby s��wko pisn��, wyp�azowa�by go niechybnie. Mieszczanin, spokojny
cz�owiek,
wreszcie t� �ask� pa�sk� znosi�, acz kwa�no, tyle tylko czyni�c, �e ile razy mu
go�cia tego
licho wnios�o, zawsze z respektem wielkim asystowa�, na krok od jejmo�ci nie
odchodz�c.
Gozdzki go poi� pr�bowa�, bo g�ow� mia�, jak wiadomo, co anta� w�grzyna znie��
mog�a, ani
zwr�ciwszy, ale Janasz te� ci�gn�� nie gorzej. Wi�c si� w ko�cu �ciskali, i
mieszczanin
jeszcze wojewodzica do powozu sadza�, sam potem pod studni� id�c, aby pochmielu2
zby�.
Raz u pani Janaszowej b�d�c Gozdzki, pod dobry humor, gdy r�ne rzeczy
opowiada�a
zabawiaj�c go, pos�ysza� o staro�cinie kaniowskiej, jaki los jej zgotowa� pan
Potocki. �e to
by�o przy kieliszku, wzi�� do serca � cho� jak �yw nigdy owej pani na oczy nie
widzia�.
Janaszowa po kobiecemu dosypywa�a do powie�ci pieprzu i soli. Gozdzkiemu nie
trzeba by�o
tego, aby w ferwor wpad�.
� A to �otr! a to niegodziwiec! rozb�jnik! � pocz��� � niewart takiej �ony� kto
poczciw, odebra� mu j� powinien.
� Je�li kto, to pan wojewodzic jeden uczyni� by to m�g� � odezwa�a si� Janaszowa
�
bo� nikt inny nie podo�a staro�cie� ani si� z nim mierzy� mo�e. Ale to i dla
pana
wojewodzica twardy orzech do zgryzienia, bo to �ona� m�� i �ona jedno cia�o. Kto
by
mi�dzy ma��e�stwo chcia� si� miesza� albo wa�y�? I pan by� na to nie poradzi�!
Gozdzki
w�sa pokr�ci�.
� Tak asi�d�ka my�lisz? � zapyta�.
� Nie inaczej � rzek�a Janaszowa.
� A co by� asi�d�ka powiedzia�a, gdybym mu j� odebra�?
� To nie mo�e by� � odezwa�a si� pi�kna mieszczka.
� Parol, �e to uczyni�! � krzykn�� Gozdzki.
� Nie chc� wojewodzica wyci�ga� na s�owo, bo co niemo�liwe, to trudno. Naprz�d
�on�
jego jest, a po wt�re, on starosta kaniowski, a o niego ociera� si�, cho�by tak
rezolutnemu
kawalerowi, za jakiego pan jeste� znany, niebezpiecznie.
Podbi�a mu baba b�benka, jakby naumy�lnie. Gozdzki si� zaci��.
� Jejmo�� mnie nie znasz � zawo�a� � ja gdy co postanowi�, gdyby diabe� na
diab�a
siad�, albo �ycie strac�, lub na swym postawi�!
Pan Janasz, kt�ry konwersacji przytomnym by�, zmiarkowawszy, i� poczciwa jego
�ona
bodaj naumy�lnie wojewodzica ku staro�cie wysy�a�a, aby sama si� od jego
natr�tno�ci
uwolni�a � zw�chawszy pismo nosem � j�� te� ze swej strony przydawa�, na jak
wielkie
niebezpiecze�stwa narazi�by si� Gozdzki. A temu w to graj � �wierzbia�a go
sk�ra, wi�c tak
si� na niewidziane rozkocha� w staro�cinie, jakby j� jedn� w sercu nosi�.
Janaszowa si� go zby�a, ale powr�ciwszy do Jaryczowa, nie m�g� ju� usiedzie�, a�
si�
zaraz rozwiedzia� o staro�cinie, gdzie, co i jak, co si� z ni� dzia�o. Znale�li
si� ludzie, kt�rzy
j� widywali, inni, co s�yszeli o tyraniach, potwierdzi�o si� w znacznej cz�ci
przywiezione ze
Lwowa. Gozdzki mocne powzi�� postanowienie staro�cin� z r�k m�a wyrwa�.
Taki on by�, wm�wi� sobie, �e to bohaterstwo by� mia�o i sprawa honoru, uj�� si�
za
pokrzywdzon� i uciemi�on� niewiast�.
W Jaryczowie ko�o siebie chowa� zawsze dworzan i niby milicji g��w do stu.
Bywa�o
mniej lub wi�cej, bo z nim wytrwa� d�ugo by�a sztuka, a kto si� tam zg�asza�,
pewnie wi�cej
mia� szale�stwa ni� statku. Ludzie jego jak on sam, desperaci, musieli i�� �lepo
za nim, w
ogie� i wod�, gdzie da� komend� a pierzchn�� kt�ry lub zawadza� mu, nie mia�
ju� po co
powraca�. Karmi� i poi� co si� zowie, pieni�dzmi obsypywa�, lecz te� gdy hukn��:
�wiara! za
mn�!� nie by�o si� co ogl�da� i ryzykowa�. Zaraz tedy z ca�� t� si�� jaryczowsk�
Gozdzki si�
j�� wybiera� na starost�, nie wypowiadaj�c mu wojny, jak �w Fryderyk II pruski
na Saksoni�,
czasu siedmioletniej. Sam naturalnie dowodzi� t� band�.
Posz�y naprz�d szpiegi, a�eby si� dowiedzie�, na kt�rym folwarku przebywa
staro�cina i
rekognoskowa� pozycj�3 i si�y nieprzyjaciela. A nad nim mia� ten awanta�4
Gozdzki, �e pan
kaniowski zna� jego nienawi�� ku sobie (odgra�ali si� wzajem od dawna), ale
spodziewa� si�
immiksji5 w swe domowe sprawy, nie m�g�. Na to tylko potrzeba by�o takiej
szalonej pa�ki
jak wojewodzica. Ju� z Jaryczowa wybiera� si� mieli, gdy wypadkiem tam przytomny
przyjaciel Gozdzkiego, pan Przy�uski, kt�remu si� wyspowiada� z zamiaru,
zreflektowa� go.
� B�j si� Boga � rzek� � tak si� nie czyni, to inwazja i rozb�j. Honor nawet
tw�j
wymaga, aby� przynajmniej kaniowskiego wprz�dy monitowa�, nim si� porwiesz.
� A gdzie ja go b�d� szuka�? � rzek� Gozdzki. �� We Lwowie jest, �atwo go
zdybiesz.
U wojewodzica wszystko sz�o piorunem. Dawaj konie do Lwowa! Tu przybywszy, do
starosty si� dosta� nie by�o �atwo, zamyka� si� w kamienicy, a kozactwo drzwi
pilnowa�o.
Czatowa� na niego wojewodzic w rynku i przydyba�, gdy z ko�cio�a powraca�.
Zaszed� mu
drog�. Ludzie, co to z dala widzieli, stan�li patrze�, Gozdzki by� olbrzymiej
postaci, jak d�b,
ramiona szerokie, co si� zowie pi�kny m�czyzna, g�owa zawsze do g�ry, czapka
zawsze na
bakier, r�ka w boki. Starosta wysoki, chudy, ko�cisty, niepozorny, twarz ��ta,
oczy wpad�e i
koso patrz�ce, troch� przegi�te, wi�cej mia� min� franta ni� zawadiaki. U
Gozdzkiego noga i
r�ka pa�skie, u starosty stopy ogromne, r�ce ko�ciste, czarne. Z wojewodzicem
straszno si�
by�o spotka�, bo albo zabi� lub zapoi�; z tamtym si� rozdra�ni�, cz�ek spa� nie
m�g�
spokojnie, m�g� kaza� podpali�, na r�k� nie wyzwa�, ale do �mierci nie
przebaczy�. Znali si� i
z twarzy, i z reputacji. Starosta chcia� min�� bokiem, Gozdzki mu w oczy
zaszed�.
� Czo�em, panie starosto, par� s��w.
� Ja waszmo�ci nie znam.
� To mo�e poznasz, Gozdzki jestem, Humiecka mnie rodzi. Natur� mam tak�, �e
trutni�w
nie znosz�.
� A ja te� i junak�w w dodatku.
� Mam was, panie starosto, przestrzec.
� Przestr�g nie potrzebuj�.
� �ycz� je wzi��, gdy daj�, bo mog� nauk� da�, a ta b�dzie mniej strawn�. O�eni�
ci si�
waszmo�� z biedn� szlachciank�, a obchodzisz si� z ni� jak z niewolnic�, popraw
si� lub �le
b�dzie.
� Kto ci da� prawo mnie upomina�?
� Prawo mam od Boga i natury, z mi�o�ci bli�niego. Nieszcz�liw� kobiet�
uciemi�on�
ka�dy uczciwy cz�owiek ratowa� powinien.
Starosta si� roz�mia� i ramionami ruszy� mrucz�c:
� Wariat!
Gozdzki r�k� podni�s� i krzykn��:
� Poznasz mnie, com zacz!
I rozeszli si�; a starosta tego� dnia do Zbara�a odjecha�.
W Gozdzkim ju� wszystko wrza�o. Wnet tej�e nocy swojego zaufanego pos�a�, aby
si�
rozwiedzia� w Zbara�u, co si� tam za powrotem kaniowskiego dzia� b�dzie; ten
powr�ci�
donosz�c, i� starosta �on� na chleb i wod� posadzi� w ciemnej izbie, a na ojca,
kt�rego
pos�dzi�, �e si� skar�y�, mia� wyprawi� kozak�w, aby go rugowali z folwarku.
Niewiele my�l�c, Gozdzki ludzi zebra� i poszed� na Zbara�. Tu go si� nikt nie
spodziewa�,
bo w g�owie nie by�o nikomu, aby si� wojewodzic wa�y� dom napa��. Kozacy
nadworni,
wedle zwyczaju, na stra�y byli, ale po�owa spa�a, a druga bez broni oko�o dworu
baraszkowa�a. Gdy Gozdzki nagle natar� na domostwo z wystrza�ami i has�em,
kozacy
przel�kni�ci ani si� nawet porwali ku obronie; kto �y� nogi za pas wzi�wszy,
zmyka� w
konopie, w krzaki, pod szopy, nie wyjmuj�c starosty, bo i ten zemkn�� za dw�r i
schowa� si�
do rowu. Wojewodzic z triumfem wtargn�� do mieszkania i przetrz�s�szy ca�e,
nierych�o w
ciemnej izbie na klucz zamkni�t� jejmo�� wyszuka�. Ta przestraszona t��
napa�ci�, nie
wiedz�c kto i co, s�dz�c, �e rozb�jnicy jacy naszli, pad�a mu do n�g b�agaj�c,
aby jej �ycia
nie odbiera�.
� Ale ja tu w obronie jej �ycia przyby�em � podnosz�c j�, zawo�a� Gozdzki �
prosz� si�
uspokoi�. Zas�ysza�em o jej m�cze�stwie i zn�caniu si� starosty, i w pomoc jej
przychodz�.
Napomina�em go pr�no; trudno si� po nim poprawy spodziewa�, a pani godn� jeste�
lepszego losu. Zabieram wi�c j� z sob� do Lwowa i procesem rozwodowym si� zajm�,
a na
opiece uczciwego cz�owieka pewnie acani dobrodziejka nie stracisz.
Pi�kna posta� staro�ciny, jej �zy, nieszcz�cie, wszystko to razem Gozdzkiego
poruszy�o,
i� got�w by� dla pomocy jej cho�by �ycie i maj�tek stawi�. Opiera�a si� d�ugo,
obawiaj�c
zemsty starosty, lecz w ko�cu j� przekona� i poprzysi�g�, �e na honor jego i
uczciwo�� zda�
si� mo�e.
� Ja pani staro�ciny w szponach jego zostawi� nie mog�. Towarzysz� jej do Lwowa,
gdzie przystojne i bezpieczne dla niej schronienie znajdziemy.
Z p�aczem tedy musia�a jejmo�� honor i �ycie powierzy� temu, jakby z nieba
spadaj�cemu
obro�cy. �e Gozdzki z lud�mi konno przyby�, kaza� ze stajni pow�z i bryk�
wyci�gn��, konie
starosty zaprz�c, rzeczy staro�ciny spakowa�, swoich dw�ch na koz�y wsadzi� i
sam
towarzysz�c w eskorcie natychmiast zawi�z� jejmo�� do Lwowa. Tu do klasztoru
panien
benedyktynek wprost kazawszy zajecha�, sam do prze�o�onej poszed� i jej pani�
staro�cin�
zda� na opiek�. Nazajutrz za� w imieniu jej, pozwy poda� do rozwodu, w kt�rych
wszystkie
prze�ladowania, z�e obej�cie, zn�canie si�, bicie itp., by�y wymienione.
Gdy po odje�dzie Gozdzkiego pan kaniowski z konopi wyszed�szy, dowiedzia� si� o
wszystkim, naprz�d kozactwo, kt�re si� nie broni�o, srogo ukara�, zmieni� ludzi,
potem
zebrawszy nowych, natychmiast na D�browskiego, ojca �ony, pos�dzaj�c go o
skargi,
napad�szy, z folwarku go precz wygna� i na go�ci�ce wyrzuci�. W furii
nies�ychanej dzie� i
noc chodz�c, zemst� pocz�� knowa�, a tak rozpasjonowany b�d�c doznanym
upokorzeniem,
i� do ludzi nie gada� � i przyst�pu do niego nie by�o. Ostrzegano Gozdzkiego, i�
nie lada
zemst� gotuje; ten sobie to lekcewa��c, po�wistywa�.
Zesz�o tak tygodni kilka, a o zem�cie jako� s�ycha� nie by�o. W Jaryczowie
ludzie ci�gle w
pogotowiu stali do odparcia wszelkiej napa�ci: co do osoby swej Gozdzki nie mia�
zwyczaju
si� l�ka� i got�w by� sam stan�� przeciw dziesi�ciu. Chodzi� zawsze zbrojny, a
na animuszu
nigdy mu nie zbywa�o. Tymczasem wypad�a potrzeba do Kamie�ca jecha� i wojewodzic
samosz�st si� wybra�, nic z�ego nie przeczuwaj�c. Na to tylko czyha� starosta.
Napa�� go na
drodze si� nie wa�y�, lecz ludzi swoich przodem dwoma partiami co
najpewniejszych
wys�awszy do Lwowa, sam wreszcie tu noc� nadjecha�, i, jak �wit, obstawiwszy
klasztor
benedyktynek, w pogotowiu pow�z maj�c i ludzi, do furty kaza� bi�, gro��c
wy�amaniem,
je�liby mu �ony nie wydano. Zakonnice si� wyl�k�y, o pomoc nie by�o do kogo si�
uda�,
strach o klauzur� i kozactwo taki je ogarn��, �e wreszcie nieszcz�liw�
staro�cin� w r�ce m�a
wyda�y. Uda�a si� wi�c sztuka i kaniowski odzyskawszy jejmo��, tej�e chwili do
Zbara�a
ruszy�.
Ali�ci szczeg�lna jaka� opatrzno�� nad ni� czuwa�a, bo tej�e godziny, gdy do
Jaryczowa
zna� dano o wypadku, Gozdzki z Kamie�ca wraca�. Ani chwili nie mieszkaj�c, ludzi
zebrawszy, pu�ci� si� w pogo� za starost�, kt�ry si� nie spodzia�, i� go �ciga�
mo�e. W�a�nie
dla znu�enia koni o cztery mile za Lwowem na popas w karczmie stan�li, maj�c si�
jednak na
baczno�ci, gdy wojewodzic nad��y� ze swymi desperatami. �e karczma, w kt�rej si�
to
dzia�o, na uboczu sta�a, nim dobiegli do niej, ju� Potockiego ludzie mieli czas
za bro�
pochwyci�. Wrota zatarasowano, w oknach rozsadzi� starosta kozak�w ze
strzelbami, i do
formalnego przysz�o obl�enia i szturmu. Sam Gozdzki nim kierowa�,
zapowiedziawszy
swoim, �e nieszcz�liw� kobiet�, dla kt�rej zemsty si� l�ka�, wyzwoli� musi,
cho�by mia�
�ycie postrada�. Starosta te� zajadle si� postanowi� broni�. Gdy pierwszy szturm
przypuszczono, pad�y strza�y zza okiennic, tak nieszcz�liwie, �e kula
Gozdzkiego w lewe
rami� trafi�a, a cho� si� krwi� zala�, tym zajadlej rzuci� si� na obl�onych.
Ludzi mu ubito
kilku, ale z boku te� okiennic� wy�amano, i Potockiemu zgin�o z milicji trzech.
Nareszcie z
ty�u do s�abszych wr�t wtargn�� Gozdzki ze swymi, i w progu pocz�� si� krwawy
b�j, kt�ry
trwa� z p� godziny, p�ki staro�ci�skich nie przemogli. Mimo rany, z pistoletami
w r�ku
samotnie wojewodzie wpad� we wn�trz, i od izby zamkni�tej drzwi wywaliwszy,
staro�cin�
znalaz� z przestrachu na p� umar��. Kaniowski z lud�mi cofn�� si� by� w drugi
koniec domu
odstrzeliwuj�c, ale go nie napastowano, jak tylko jejmo�� miano w r�ku. Trup�w z
obu stron
pad�o podobno kilkunastu, lecz staro�cina by�a ocalon� i Gozdzki pu�ci� si� z
ni� razem do
Lwowa, Potockiego na pobojowisku zostawiaj�c.
W mie�cie ju� si� awantura by�a rozesz�a i panny benedyktynki klasztor zamkn�y,
tak �e
gdy do nich znowu przyby� wojewodzic, chc�c im pani� powierzy�, za nic w �wiecie
ju� si�
tej niebezpiecznej opieki podj�� nie chciano. Je�dzi� z ni� tak ca�y dzie� od
klasztoru do
klasztoru, obiecuj�c sowit� nagrod�, stra� i opiek�, ale �aden mu si� nie
otworzy�. Koniec
ko�c�w trzeba by�o jejmo�� w Jaryczowie umie�ci�, co ani dla niej, ani dla
Gozdzkiego nie
mog�o by� mi�ym. Sz�o za tym, i� salwuj�c honor, gdyby rozw�d stan��, �eni� si�
musia�, o
czym nigdy nie my�la�, bo by� wietrznik i ba�amut, i cale mu to nie sz�o na
r�k�. A cho�
pi�kna i dobra staro�cina podoba� si� mog�a, wszelako nie by�a to �ona dla
wojewodzica i
szcz�cia sobie przynie�� si� nie spodziewali. Co jednak cale inaczej si� sta�o,
jak
zobaczymy, bo nigdy cz�owiek nie wie, gdzie znajdzie, co dla niego dobre, tak
jak cz�sto
szkodliwego nie dojrzy i w�a�nie si� go napiera. Na tym nie koniec; upar� si�
wojewodzic, sta�
przy odzyskaniu �ony starosta, aby na swoim postanowi�. W Jaryczowie dw�r cale
obronny
nie by�, chyba go m�stwo i czujno�� os�ania�y. W tydzie� potem, starosta, �udzi
zebrawszy
niema�� band�, noc� naszed� na dom. Zasta� wszystko tak przysposobione, �e na
niego jeszcze
wycieczk� zrobi� Gozdzki i o ma�o we dwa ognie ich nie wzi�to, tak �e napukawszy
nadaremnie a strachu si� najad�szy, odci�gn�� musieli staro�ci�scy.
Drugi raz w bia�y dzie�, spodziewaj�c si� znale�� mniej czujnych, wtargn�li
ogrodami z
ty�u na dw�r, bo im snad� szpiegi donios�y, �e z tej strony mia�a apartament
staro�cina i
czasem do ogrodu wychodzi�a na przechadzk�. Ten drugi napad jeszcze gorzej
wyszed�
staro�cie, kozak�w rannych i zabitych by�o z dziesi�ciu, a milicja Gozdzkiego
tak ich �ciga�a
sp�dziwszy, �e konie im pada�y w ucieczce, a przera�one ch�opstwo w rowy i
krzaki si�
pozaszywa�o.
Nie by�o ju� co czyni�. Pos�a� pan kaniowski pismo do Gozdzkiego, kt�re noc� w
Jaryczowie do drzwi przybito, gro��c, je�eliby �ony dobrowolnie nie odda�, �e mu
Jarycz�w
na cztery rogi podpali i w popi� obr�ci.
Nazajutrz w Zbara�u kaza� Gozdzki kart� przylepi�.
� �ony ci nie oddam, bo� ty jej niewart, a ja gro�bom ulega� nie zwyk�em.
Spalisz ty mi
Jarycz�w, kt�ry u mnie jeden jest, ja ci z dymem puszcz� pi�� twoich miasteczek
dla
pokwitowania.
Wojna tedy a wojna. W Jaryczowie formaln� palisad� i rowy trzeba by�o dawa�
doko�a
dworu, a na wa�ach posadzono dwa dzia�ka, wi�cej dla postrachu, ni� dla skutku,
bo nie
bardzo z nimi si� kto obej�� umia�. W kilka tygodni ledwie si� nieco uspokoi�o.
Starosta
napad� na Gozdzkiego, a ten ju� na baczno�ci zawsze si� maj�c, bo go to bawi�o �
stawa� w
obronie i prochu napsuwszy, cz�sto ludzi nakaleczywszy sobie, rozchodzili si� ad
videndum6.
Dla wojewodzica to by�o rozrywk�, przy czym, �e punkt honoru mu nakazywa�
nieszcz�liw�
staro�cin� broni�, a na nikogo tej obrony zda� nie m�g�, zmuszony by� dawne swe
�ycie
ba�amutne porzuciwszy, doma siedzie� i swemu go�ciowi atentowa�7. �e z tego
stalszy afekt
po raz pierwszy w �yciu w cz�owieku rozba�amuconym si� wywi�za�, by�o ju� w
przeznaczeniu. Wojewodzic powzi�� szacunek dla staro�ciny, amory swe lwowskie
porzuci�,
sta� si� wi�cej domatorem i nie skar�y� si� na to. Proces rozwodowy szed� t�po,
cho� na
powodach do niego nie zbywa�o, a Gozdzki na to nie �a�owa�. Lecz w konsystorzu8
i Potocki
te� mia� swoich obro�c�w, a grosza nier�wnie wi�cej� od wojewodzica, kt�remu na
nim
zawsze zbywa�o.
Trudna do wiary, a przecie� prawdziwa rzecz, �e si� ta sytuacja lat dwa
przeci�gn�� mog�a,
a ani starosta si� nie wyrzeka� �ony, ani Gozdzki obrony jej.
Przysz�o do tego, �e gromadnie raz naszed�szy na Jarycz�w noc�, Potocki owe dwie
armatki stoj�ce na wa�ach, kt�re �adnego strza�u nie da�y, zabra� i cofaj�c si�,
uprowadzi� z
sob� w triumfie.
Gozdzkiego to tak obesz�o, i� z ca�� gromad� pu�ci� si� w pogo�, got�w znowu
�ycie
straci�, aby dyshonoru nie mie�. Starosta si� m�nie broni�, ale naci�ni�ty
armatki porzuci�.
Wi�c je zieleni� poobwi�zawszy, z wielkim hukiem i krzykiem nazad na wa�y
zaprowadzono,
gdzie spokojnie sobie drzema� mog�y, bo im wartownik�w dodano.
Gozdzkiego przyjaciele r�nymi racjami przekona� si� starali i skonwinkowa�9,
�eby do
jakiej zgody i kompromisu ze starost� przysz�o, bo mu to w istocie �ycie
zatruwa�o, nie da�
si� jednak z�ama�:
� Kobiety nieszcz�liwej nie rzuc�, na �up jej rozb�jnikowi nie dam. Gozdzki
nigdy
nikogo nie zawi�d� i nie zdradzi�. Co b�dzie to b�dzie, kaniowski bekn�� musi.
Gdyby ju� nie
o kobiet� mi sz�o; to o honor idzie. Nie dam mu si� przechwala�, �e mnie w kaszy
zjad�.
Starosta do zgody by� sk�onniejszy mo�e, bo spokoju chwili nie mia�, ani w domu,
ani za
domem, ruszy� si� nie m�g� bez kilkudziesi�ciu z milicji, nocami stawi� musia�
stra�e i cho�
czasem jaki miesi�c spokojnie up�yn��, Gozdzki zasadza� si� na niego, czatowa�,
i gdy si� go
najmniej spodziewano, napada�.
Postanowi� sobie bowiem, �e starost� w jakikolwiek b�d� spos�b uj�� musi w
niewol� i
dopiero z nim traktat pokoju podpisze. Nie�atwo to by�o, miano si� bowiem na
baczno�ci. Z
obu stron szpieg�w sobie nasy�ano. Ruszy� si� pan kaniowski do d�br swoich, na
drodze go
pilnowano, a czasem noc�, cho� bez nadziei skutku, alarmowano. Zrywa�o si� co
�y�o na
nogi, do samopa��w, a nieprzyjaciela ju� nie by�o. Tak go dra�ni�, m�czy� i
irytowa� Gozdzki,
p�ki nareszcie wypadek ko�ca nie po�o�y� tej utrapionej wojnie.
Obadwa ju� bez dobrej komitywy ludzi zbrojnych z domu si� nie ruszali. Jako�
jesieni�
Potockiemu wypad� nocleg w Glinianach. Roztasowa� si� by� tylko co w gospodzie,
gdy z
drugiej strony aspirant10 wojewodzic nadci�gn��. �yd, do kt�rego mia� zajecha�,
ze strachu i
aprehensji11, aby mu domu nie zniszczono, pocz�� wo�a�, �e starosta kaniowski
jest w
mie�cie.
W to mu graj. Nie daj�c czasu tamtym zebra� si� ku obronie, nie zsiadaj�c z
koni, tej�e
chwili rzuci� si� Gozdzki i karczm� otoczy� kaza�. Poniewa� mu razy kilka
Potocki sam
ty�ami uszed� i salwowa� si� pieszo, a kozak�w darmo wybija� ju� mu si�
sprzykrzy�o,
wojewodzic cz�� swoich od��czy� i na ty�ach gospody zasadzk� w chmielniku
urz�dzi�. Na
dany znak rzucono si� na karczm� z trzech stron, czwart�, jakby z po�piechu i
nieogl�dno�ci
zostawuj�c woln�. Wi�c po staremu, z okien staro�ci�scy ognia daj�, a tu w okna
i bramy
Gozdzkiego milicja szturmuje. Nie obesz�o si� bez krwi rozlewu, bo z obu stron
dzielnie si�
nauczyli napada� i broni�. Ali�ci, jak zawsze, ludzie wojewodzica g�r� wzi�li,
nie ma tu ju�
nic do czynienia, tylko z �yciem umyka�.
Dano zna� staro�cie, �e na ty�ach od chmielnika przesmyk wolny. Pan kaniowski
samotnie
z furtki wyskoczywszy, wprost do g�szcz�w chcia� smykn��, gdy z rowu zasadzeni
ludzie,
kt�rym sam niemal si� w r�ce rzuci�, pochwycili go.
Okrzykni�to zdobycz i wojewodzic podbieg�, aby si� oczyma w�asnymi o niej
przekona�.
� No, panie starosto! � zawo�a�. � Jeste� w moich r�kach, nic nie pomo�e� ka�
ludziom bro� z�o�y�. Wojna sko�czona, nie ma tu ju� co tergiwersowa�12, trzeba
si� podda�.
Niejeden raz i kr�lowie bywali do niewoli brani. Honor m�j r�czy, i� mu si�
�aden despekt
nie stanie�
Usta�o strzelanie. Starosta rad nierad podda� si� losowi swojemu. Szli tedy
razem do izby
karczemnej, a wojewodzic wino i gorza�k� kaza� przynie��, aby i ludzie, i oni po
boju si�
pokrzepili. Wszak�e stra�e sta�y doko�a. Z wielkich rankor�w13 i straszliwych
zaci�to�ci, jako
przysz�o zaraz do osobliwej komitywy.
� Nie mog� zaprzeczy� � odezwa� si� Gozdzki do wi�nia � �e� mi waszmo��
porz�dnie te� zalaz� za sk�r�. �atwiej by�o wojn� prowadzi� panu staro�cie ni�
mnie, kt�ry
kroci�w w skrzyniach nie mam i milicj� utrzymywa� musia�em ostatkami goni�c, aby
si� nie
da�. Zatem traktat i przymierze zawrzemy, a warunki, jakie podyktuj�,
podpiszecie, inaczej
b�dzie �le.
Starosta milcza�.
� Pisz asindziej warunki, zobaczymy.
� Ja z ka�amarzem i pi�rem miewam rzadko do czynienia � rzek� Gozdzki � brzydz�
si� nimi, po�lemy po jakiego gryzipi�rka.
Starosta te� w pisaniu nie by� mocny. Delegowano do miasteczka, kt�re ca�e sta�o
na
nogach, aby cz�eka pi�miennego wyszuka� w�a�nie od tego, trafem narzuconego
kauzyperdy14, niejakiego Atamanowicza, te szczeg�y z w�asnych ust jego
s�ysza�em.
Znajdowa� si� on pod�wczas w Glinianach na noclegu i mia� po�ywa� ryb�
faszerowan� po
�ydowsku, gdy na niego wskazano i do starosty proszono� Nie bardzo mu si�
chcia�o
mi�dzy drzwi k�a�� palca, ale dwu barczystych drab�w byliby go pod r�ce wzi�li,
cho�by si�
opiera�. Szed� wi�c Atamanowicz do gospody� Dwaj antagoni�ci, ju� u sto�u
jednego
siedz�c, pili, jeden drugiemu przypominaj�c r�ne zaj�cia i wypadki dwuletniej
wojny�
� Jak si� asindziej zowiesz? � zacz�� Gozdzki.
� Atamanowicz.
� Nieciekawe nazwisko, pachnie kozakiem, ale co robi�! Umiesz pisa�?
Ten si� urazi�.
� Mecenasem jestem.
� To nic nie dowodzi � rzek� Gozdzki � mecenasowi tylko g�ba potrzebna.
� I g�owa � doda� Atamanowicz.
Tym go sobie zjedna�, dali mu lampk� wina.
� Ot� widzisz, asindziej � odezwa� si� Gozdzki � jest rzecz taka: Ja z panem
starost�
kaniowskim prowadzi�em wojn� lat dwa, nie o pi�kn� Helen�, ale o zacn�
niewiast�, kt�r� on
mia� za �on�. Summa summarum15, gdy si� prochu du�o napsu�o, pana Potockiego
wzi��em w
niewol� Zawieramy traktat, a asindziej zajmiesz si� spisaniem go, �eby to by�o
mocnym i
niewzruszonym.
Atamanowicz, cz�owiek przezorny, kt�ry mia� ten dobry zwyczaj, �e z sob� zawsze
nosi�
inkaust w rogowym ka�amarzyku, pi�ro i papier� milcz�c poszed� na r�g sto�u i
roz�o�y� si�
ze swym warsztatem� poczynaj�c, aby czasu nie traci�, od aryngi16: Mi�dzy Ja�nie
wielmo�nym JMPanem Miko�ajem Bazylim Potockim starost� kaniowskim z jednej, a
Ja�nie
Wielmo�nym J�zefem hr. Gozdzkim.
� Sine titulo17 � wtr�ci� wojewodzic. � Stan�a w dniu dzisiejszym, dnia,
miesi�ca,
roku, w miasteczku Glinianach, wobec �wiadka uproszonego�
� Pi�knie mnie prosili � wtr�ci� Atamanowicz � bo mnie dw�ch drab�w popycha�o�
Roz�mia� si� Gozdzki.
� To si� w honorariach zlikwiduje� nast�puj�ca dobrowolna umowa�
� Pi�knie dobrowolna � przerwa� starosta � kiedy mi milicja JMP. Gozdzikiego nad
karkiem stoi.
� Ale do niczego nie przymusza � odezwa� si� Gozdzki � wolisz pan starosta w
Jaryczowie siedzie� w ciupie, nie broni�.
� Niedoczekanie twoje � odpar� starosta � kat ci� bierz� podpisz�.
� Dobrowolnie � doda� Gozdziki � i kl�� nie trzeba, bo to si� na nic nie zda�o,
a krew
psuje.
Tu Gozdzki punkt po punkcie dyktowa� zacz��. � JW. Pan starosta kaniowski na
rozw�d
z �on� sw� de domo18 D�browsk�� zezwala�
� Kt�r� mu gwa�tem Gozdzki odebra� � doda� starosta.
� Bo si� starosta z ni� �le obchodzi�. Atamanowicz ze zwieszonym pi�rem, czeka�
roztropnie rozkaz�w.
� Te wszystkie particularia19 w kontrakcie sta� nie powinny � rzek� Gozdzki. �
Zezwalasz pan?
� Kiedy� j� lat dwa trzyma�, to j� sobie trzymaj i dalej, zgoda.
� Drugi punkt. JW. Potocki pokrzywdzonemu ojcu �ony swej, D�browskiemu, kt�rego
na
honorze i maj�tku oprymowa�20, o�wiadcza si� wyp�aci� tysi�c czerwonych z�otych
i pu�ci�
mu do�ywotni� dzier�aw� wie� S�omiank�, do starostwa kaniowskiego nale��c�.
Ofukn�� starosta.
� Czemu nie dwie albo trzy wsie?
� Je�li wola i �aska, cho�by pi�� � odpar� Gozdzki.
� Pal was diabli ze S�omiank�!
To powiedziawszy, czeka� pan starosta kaniowski, b�d�c pewnym, �e sobie Gozdzki
straty
na maj�tku policzy i koszta wojny zlikwiduje, ale si� z tym omyli�.� Punkt
ostatni � rzek�
wojewodzic. � Warunki opisane pan starosta obowi�zuje si� najdalej w przeci�gu
czterech
niedziel dope�ni�, sub nullitate21 niniejszego kontraktu, a sp�r w takim razie
ma si�
rozstrzyga� mi�dzy nim a JWP. Gozdzkim, osobistym wyzwaniem na r�k� i bojem�
judicium Dei22.
� Mo�ci panie wojewodzicu � mrukn�� Potocki � ja co przyrzekam, to mam zwyczaj
dotrzymywa�.
� I ja te� � ofukn�� Gozdzki.
� Tandem owa gro�ba wyzwania na r�k� superflua23, ale mniejsza o to, pr�buj�
tylko, �e�
waszmo�� niedelikatny, ale i ja nim nie jestem. Kwita byka za indyka� Co
napisa�, niech
stoi! Dla honoru mojego przecie nie obejdzie si� obustronny kontrakt, abym i ja
nie postawi�
punkt�w moich�
� A prosz� � rzek� Gozdzki � i ciekawym.
� Primo � pocz�� ponuro starosta, patrz�c w oczy Atamanowiczowi, a daj�c mu
znak,
aby nie mieszkaj�c24 pisa�: � JWPan wojewodzic, hrabia Gozdzki, wnet po
rozwodzie, ma
si� o�eni� z pani� staro�cin� Potock�.
Spojrza� na Gozdzkiego.
� Zgoda � rzek� zimno zagadni�ty.
� Przed �lubem za� zapisze jej na dobrach swych prostym d�ugiem, wzi��em,
po�yczy�em, do r�k w�asnych odliczy�em, bez �adnego kondyktu25, sto tysi�cy
z�otych.
Gozdzki, jako by� zawsze animuszu wspania�ego, cho� po niej ani grosza nie bra�,
a
jeszcze go kosztowa�a sporo, ani zmarszczy� si� wcale.
� Pisz wa�pan � rzek� do Atamanowicza.
� Tertio26 � doda� Potocki � bro� i armatki w ewentach27 wojny zabrane, obie
strony
sobie wzajem, zwr�ci� wszystkie solennie niniejszym przyobiecuj�.
Gozdzki �mia� si� zacz��, a� si� za boki wzi��.
� A to mi si� podoba! � zawo�a�. � To mi si� podoba, bo dowcipne, ja ani jednego
karabinka dzi�ki Bogu nie postrada�em, wi�c idzie o to, abym odda�, co�my
zdobyli na panu
staro�cie� honor salwowany kontraktem.
� Czy to ju� koniec? � spyta� spogl�daj�c na kaniowskiego.
� A nie � rzek� Potocki � ekscypuj�28 sobie pozwolenie waszmo�ci, abym moj� �on�
w
obecno�ci jego po�egna�� i aby na przysz�o�� pomi�dzy nami sta�a i niezmienna
przyja��
zosta�a zawart� na wiekuiste czasy, aby nieprzyjaciele moi stali si�
nieprzyjaci�mi
wojewodzica et vice versa29.
� Dla mocniejszego za� wra�enia na pami�� traktatu pacificationis30 � doda�
Gozdzki �
strony kontraktuj�ce wymian� swych portret�w dokumentowa� go si� zobowi�zuj�, ad
aeternam belli pacisque memoriam31. Pisz acan � doda� Atamanowiczowi, kt�ry
pi�ro by�
zatrzyma�.
Po czym wstawszy podali sobie r�ce i u�ciskali si�, a Gozdzki w r�ce klasn��,
wo�aj�c na
swojego marsza�ka, aby przyj�cie gotowa�, nie tylko dla starosty, ale dla obu
milicji, �eby one
te�, zapomniawszy nieprzyja�ni dawnej, kielichem zgody pok�j zapi�y.
Zlecia�o si� ca�e miasteczko patrze� na to widowisko, gdy po �wie�ej batalii,
pocz�to
traktat obchodzi� tak hucznie z samopa��w wal�c i okrzykuj�c go, i� si� zda�o,
�e wojna
jeszcze trwa�a� Strach bra� o strzechy s�omiane. Starosta z Gozdzkim,
poprosiwszy
Atamanowicza, jak siedli pi�, r�ne sobie dzieje i dykteryki opowiadaj�c, tak
dopiero
nazajutrz wstali � i to na niepewnych nogach. Instrument pokoju na dwie r�ce
spisany i
piecz�ciami obu korroborowany32, w�asnymi r�koma podpisawszy, rozjechali si�
dopiero
nazajutrz po �niadaniu. Kauzyperdzie lwowskiemu, kt�remu osobliwie dnia tego
pos�u�y�o
szcz�cie, dosta�o si� za skryptur� po pi�tna�cie czerwonych z�otych od obu, a
p�niej jeszcze
Gozdzki mu m�odego �rebca podarowa�, za kt�rego by, jak powiedzia�, wzi��,
wyhodowawszy go, pi��dziesi�t cz�tych33.
W kilka dni potem starosta z kawalkad�34 sw� kozack� przyby� do Jaryczowa, k�dy
na
niego ju� oczekiwano, przyjmuj�c z wszelkimi honorami, ale nie chcia� nic tylko
�on� sw�,
niegdy pokrzywdzon�, widzie�: przy czym Gozdzki, przez delikatno�� nie chcia�
by�, i z
drugiego pokoju ca�ej si� scenie przypatrywa�. Starosta wszed�szy, z jakiego�
sentymentu
op�nionego, do n�g upad� jejmo�ci, upraszaj�c j�, aby mu wszelkich uraz
zapomnia�a i one
przebaczy� raczy�a. Na to biedna kobieta, oczywi�cie rada, �e si� uwolni�a,
odpowiedzia�a, i�
ile chce, aby jej B�g w�asne winy przebaczy�, tak panu staro�cie za wszystko
dobre uczynione
jest i b�dzie wdzi�czn�, z�ego nie pami�taj�c.
Potocki, chc�c si� po pa�sku okaza�, w podarunku jej z�o�y� trzy sznury pere�
uria�skich35
pi�kne z zapink� diamentow� i tysi�c czerwonych z�otych jednego stempla, jak
rodzeni
bracia� Wszystkie te� warunki umowy �wi�cie dotrzymane zosta�y. A �e wojewodzic
ani
wspomnia� o kosztach wojny i procesu rozwodowego, chcia� starosta wspania�ym by�
i z
dobrej woli ofiarowa� p�torakro� sto tysi�cy z�otych, kt�re wojewodzic jako
w�asno��
przysz�ej �ony na maj�tku ewinkowa�36. Tandem37 po rozstaniu natychmiast pro
forma38,
pojecha�a staro�cina do benedyktynek na rezydencj�, gdzie j� ju� teraz ch�tliwie
przyj�to;
rozw�d stan�� wpr�dce i Gozdzki wzi�� z ni� �lub. Kobieta by�a dobra, �agodna,
pi�kna � i
gdyby si� cz�ek taki jak on ustatkowa� m�g�, by�by si� przy niej ustatkowa�, ale
to by�a natura
gor�ca, niespokojna i nigdy tym kontentowa� si� nie mog�ca, co jej B�g da�.
Po�ycie wi�c,
cho� na oko dobre, op�akanym by�o dla jejmo�ci, kt�ra o wszystkich niestatkach
m�owskich
zawiadamian� bywa�a i cierpliwie je ignorowa� musia�a. Prawda, i� jej Pan B�g
da� dwu
m��w z rodu znakomitego, jakich si� prosta szlachcianka, ekonomska c�rka,
spodziewa� nie
mog�a, lecz co po tym, gdy przy tytule i powadze szcz�cia brak�o.
Szanowa� j� wojewodzic i obchodzi� si� grzecznie, a na stronie szala� i
niepokojem j�
karmi�, bo i �ycie nara�a� co chwila i nieprzyjaci� mno�y�. Nierych�o si� to
nieco usta�o i
uko�ysa�o. Wypadek zrz�dzi�, i� wojewodzicowa, w jednej kompanii b�d�c we
Lwowie,
zmuszona do ta�ca, nieszcz�liwie w nim na wznak upad�a, a �e by�a dosy� s�uszn�
i w miar�
cia�a mia�a, ca�� wag� pad�szy na krzy�e, tak szwankowa�a, i� po kilku
miesi�cach s�abo�ci,
mimo najbieglejszych lekarzy, zmar�a, kt�rej Gozdzki rzeczywi�cie �a�owa� i
op�aka� j�, nie
przestaj�c do p�nego wieku wspomina� z ut�sknieniem�
1875.
1 Panie Kochanku � przydomek Karola Radziwi��a (1734�1790), hetmana wielkiego
litewskiego, kt�ry
cz�sto u�ywa� w rozmowie tego zwrotu. Magnat ten by� s�awnym bogaczem,
wichrzycielem i dziwakiem.
Opr�cz Kraszewskiego �uwieczni� go w Pami�tkach Soplicy inny pisarz 19�wieczny,
Henryk Rzewuski.
2 Pochmiel (st. pol.) � kociokwik, �kac�, dolegliwo�� po nadu�yciu alkoholu.
3 Rekognoskowa� pozycj� (z �ac.) � bada� stanowisko.
4 Awanta� (z fr.) � przewaga.
5 Immiksja (z !ac.) � wmieszanie si�.
6 Ad videndum (lac.) � do zobaczenia (ponownego).
7 Atentowa� (z �ac.) � tu: dotrzymywa� towarzystwa.
8 Konsystorz (z �ac.) � urz�d biskupi do spraw ko�cielno�s�dowych.
9 Skonwinkowa� (z �ac.) � przekona�, zjedna�.
10 Aspirant (z �ac.) � ubiegaj�cy si� o co� (tu: o �on� Potockiego).
11 Aprehensja (z �ac.) � niepok�j, obawa.
12 Tergiwersowa� (z �ac.) � oci�ga� si�, wykr�ca�.
13 Rankor (z �ac.) � z�o��, nienawi��, uraza, �al.
14 Kauzyperda (z �ac.) � lichy prawnik (przegrywaj�cy rozprawy).
15 Summa summarum (�ac.) � suma sum, wynik ostateczny.
16 Arynga (z w�.) � przepis, wz�r, ustalona formu�a, mod�a.
17 Sine titulo (�ac.) � bez tytu�u.
18 De domo (�ac.) � z domu, rodem.
19 Particularia (�ac.) � szczeg�y.
20 Oprymowa� (z �ac.) � gn�bi�, uciska�, n�ka�.
21 Sub nullitate (�ac.) � pod gro�b� uniewa�nienia.
22 Judicium Dei (�ac.) � s�d bo�y, wyrok boski; tu: pojedynek.
23 Superflua (�ac.) � zbyteczna, zb�dna.
24 Nie mieszkaj�c (st. pol.) � nie omieszkaj�c, nie zwlekaj�c, nie pomijaj�c,
nie zaniedbuj�c
25 Kondykt (z �ac.) � warunek, zastrze�enie.
26 Tertio (�ac.) � po trzecie.
27 Ewent, ewenement (z fr.) � osobliwe wydarzenie.
28 Ekscypowa� (z fr.) � zastrzega�.
29 Et vice versa (�ac.) � i na odwr�t.
30 (Traktat) pacificationis (�ac.) � (umowa) pokojowa.
31 Ad aeternam belli pacisque memoriam (�ac.) � na wieczn� pami�� wojny i
pokoju.
32 Korroborowany (z �ac.) � potwierdzony, uprawomocniony.
33 Cz�te (st. pol.) � dukaty, wysokiej warto�ci moneta u�ywana w dawnej Polsce.
34 Kawalkada (z fr.) � orszak konny, grupa je�d�c�w.
35 Uria�ski (z hebr.) � orientalny, pochodz�cy z kraj�w wschodnich.
36 Ewinkowa� (z �ac.) � udowadnia�, wykazywa�; tu: zabezpieczy�.
37 Tandem (�ac.) � w ko�cu.
38 Pro�forma (�ac.) � dla formy, formalnie; tu: dla zachowania pozor�w
przyzwoito�ci.