12873
Szczegóły |
Tytuł |
12873 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12873 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12873 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12873 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JONATHAN HARR
SPRAWA CYWILNA
prze�o�y� Andrzej Leszczy�ski
Dla Diane Apollon Harr
O AUTORZE
Jonathan Harr mieszka i pracuje w Northampton, w stanie Massachusetts, jest
wyk�adowc�
literatury w college'u Smitha. By� cz�onkiem zespo�u redakcyjnego �New England
Monthly� i
pisywa� artyku�y do �The New Yorker� oraz �The New York Times Magazine�. Za
powie�� �Civil
Action� w roku 1995 uzyska� nagrod� Krajowego Stowarzyszenia Krytyk�w
Literackich.
Ta powie�� nie jest fikcj� literack�, przedstawia autentyczne wydarzenia i
osoby. Oparta zosta�a
przede wszystkim na moich w�asnych obserwacjach oraz licznych rozmowach z lud�mi
zaanga�owanymi w opisywan� spraw�, prowadzonych w ci�gu o�miu lat, poczynaj�c od
jesieni
1986 roku. Drugim g��wnym �r�d�em informacji by� materia� dowodowy, a zw�aszcza
protoko�y z
przes�ucha� i posiedze� s�dowych, licz�ce ��cznie oko�o pi��dziesi�ciu tysi�cy
stron.
Dok�adniejsze dane czytelnik znajdzie w spisie literatury oraz moich
podzi�kowaniach,
zamieszczonych na ko�cu ksi��ki.
Jonathan Harr
SPIS TRE�CI
Boston, lipiec 1986 roku 1
Woburn, lato 1966 roku 9
Adwokat 51
Paragraf jedenasty 83
�Sieroty� i �psy� 121
Materia� dowodowy 147
�Drewutnia� 195
Charlie wart miliard dolar�w 233
Pro�ba Fachera 265
Rozprawa 291
Czuwanie 377
Negocjacje 403
Ciuciubabka 449
Pos�owie do obecnego wydania 493
Literatura 495
Podzi�kowania 501
MAPA
LEGENDA:
WOBURN
MASSACHUSETTS
OKO�O 1970
[prosz� porozwija� wszystkie skr�ty w nazwach ulic:]
ST. = STREET
AVE. = AVENUE
RD. = ROAD
ROUTE 128 = SZOSA NR 128
INTERSTATE 93 = AUTOSTRADA NR 93
B+M RAILROAD = LINIA KOLEJOWA
Aberjona R. = Aberjona
Horn Pond = Staw Horna
Unifirst Corp. = Unifirst Corp.
W. R. Grace Co. = W. R. Grace Co.
Riley Tannery, Div. of Beatrice Foods Co. = Garbarnia Rileya, nale��ca do
Beatrice Foods Co.
Well H = Studnia H
Well G = Studnia G
15 acres = Pi�tnastoakrowy lasek
Trinity Episcopal Church = Ko�ci� Episkopalny �wi�tej Tr�jcy
City Hall = Ratusz
Robbins = Robbinsowie
Toomey = Toomeyowie
Kane = Kane'owie
Zona = Zonowie
Gamache = Gamache'owie
Anderson = Andersonowie
Aufiero (Richard + Lauren) = Aufiero (Richard i Lauren)
Aufiero (Robert + Diane) = Aufiero (Robert i Diane)
Boston, lipiec 1986 roku
By�a sobota, lecz mimo to adwokat Jan Schlichtmann musia� wyskoczy� z ��ka o
wp� do
dziewi�tej rano. A nie do��, �e po�o�y� si� p�no, to jeszcze d�ugo nie m�g�
zasn��. Kiedy obudzi�
go dzwonek telefonu, �ni� w�a�nie o m�odej pracownicy dzia�u rozrachunkowego
bosto�skiej firmy
ubezpieczeniowej, kt�ra mia�a g�adk� cer�, smutne piwne oczy i proste si�gaj�ce
ramion ciemne
w�osy. Od pi�ciu miesi�cy ka�dego dnia siada�a niemal naprzeciwko niego na sali
s�dowej, nie
dalej ni� trzy metry. Przez ca�y ten czas nie zamienili ze sob� ani s�owa. Raz
tylko na pocz�tku
rozprawy s�ysza� jej g�os i teraz nawet nie m�g� sobie przypomnie� jego
brzmienia. Kiedy ich
spojrzenia si� czasem spotyka�y, oboje szybko odwracali wzrok, aby nie naruszy�
przepis�w, kt�re
kategorycznie zabrania�y im jakiegokolwiek porozumiewania si�.
Kobieta zasiada�a w �awie przysi�g�ych. Schlichtmann mia� nadziej�, �e wzbudzi�
jej zaufanie.
Bardzo chcia� si� dowiedzie�, co ona my�li. I w swoim �nie sta� obok niej w
�rodku lasu g�sto
zaro�ni�tego krzewami i dzikim winem. Za nimi czeka�a grupa ludzi, kt�rych
twarze tak�e by�y mu
ju� znane � pozosta�ych s�dzi�w przysi�g�ych. Kobieta nie mog�a si� zdecydowa�,
kt�r� �cie�k�
dalej i��, on za� pr�bowa� jej wskaza� w�a�ciwy kierunek. Got�w by� j� ci�gn��
na si��, lecz ona
wci�� si� waha�a. I nawet w tym proroczym �nie nie doczeka� rozwi�zania, gdy�
obudzi� go
dzwonek telefonu. Pozosta�o po nim tylko wra�enie narastaj�cego l�ku.
Rozm�wca przedstawi� si� jako urz�dnik Baybank South Shore, firmy, w kt�rej
Schlichtmann
zaci�gn�� kredyt na samoch�d i od kilku miesi�cy zalega� ze sp�at� rat.
Kategorycznie za��da�
natychmiastowego uregulowania nale�no�ci, wynosz�cych ju� dziewi�� tysi�cy
dwie�cie trzy
dolary, bo w przeciwnym razie firma b�dzie zmuszona odebra� mu auto, czarnego
porsche'a 928.
Zaspany adwokat nawet nie m�g� sobie przypomnie�, czy w ci�gu ostatnich miesi�cy
wp�aca�
jakie� pieni�dze na konto Baybank South Shore. Przeczucie mu jednak m�wi�o, �e
tamten nie
k�amie.
� Prosz� si� skontaktowa� z Jamesem Gordonem, kt�ry prowadzi moje sprawy
finansowe �
odpar� kr�tko, po czym przedyktowa� numer Gordona i od�o�y� s�uchawk�.
Po�o�y� si� z powrotem, ale nie zd��y� zasn��, kiedy po dwudziestu minutach zn�w
zadzwoni�
telefon. Tym razem by� to szeryf okr�gu Suffolk. Powiedzia�, �e dzwoni z budki
przy Charles
Street, tylko dwie przecznice od domu Schlichtmanna, i przyjedzie za par� minut,
aby odebra�
porsche'a.
Adwokat poprosi� o dziesi�ciominutow� zw�ok�. Zadzwoni� do Gordona, ale nikt nie
podnosi�
s�uchawki. Pad� z powrotem na ��ko i przez par� minut bezmy�lnie gapi� si� w
sufit. Wreszcie
zn�w zadzwoni� telefon.
� To jak? Poka�e mi pan, gdzie stoi ten samoch�d? � zapyta� szeryf.
� Chyba nie mam innego wyj�cia � burkn�� Schlichtmann.
Kiedy wyszed� przed dom, pot�nie zbudowany m�czyzna w niebieskiej bluzie
mundurowej z
odznak� szeryfa ju� na niego czeka�. Od bezchmurnego nieba bi� w oczy k�uj�cy
blask. Po rzece
Charles, odbijaj�cej setki s�onecznych refleks�w, mimo wczesnej pory p�ywa�o
sporo �agl�wek.
Szeryf wr�czy� mu plik dokument�w dotycz�cych zaj�cia nie sp�aconego auta.
Adwokat przebieg�
je tylko wzrokiem i rzek� kr�tko, �e samoch�d stoi w gara�u trzy ulice dalej.
Zostawiwszy szeryfa
przed domem, ruszy� do skrzy�owania i skr�ci� w Charles Street, g��wn� arteri�
osiedla Beacon
Hill. Z licznych kafejek wydostawa�y si� na zewn�trz kusz�ce aromaty �wie�o
parzonej kawy i
p�czk�w. Po chodniku spacerowa�y matki z ma�ymi dzie�mi w w�zkach, amatorzy
joggingu biegali
wzd�u� nadrzecznej esplanady. Schlichtmann pomy�la� nagle, �e jego kariera, a
mo�e nawet ca�a
przysz�o��, znalaz�a si� w dziwnym zawieszeniu, podczas gdy dooko�a nadal toczy
si� normalne
�ycie.
Otworzy� gara� i krytycznym spojrzeniem omi�t� czarny sportowy w�z, grubo
pokryty patyn�
wielkomiejskiego brudu. Kupi� go prawie dwa lata temu, lecz do tej pory
przejecha� zaledwie osiem
tysi�cy kilometr�w. Przez ca�� zim� auto sta�o nie u�ywane w gara�u. Gdy kt�rej�
wiosennej
niedzieli jego przyjaci�ka zapragn�a pojecha� na wycieczk�, okaza�o si�, �e
akumulator jest
ca�kiem roz�adowany. A gdy na�adowano go w warsztacie i tydzie� p�niej
wycieczka mog�a doj��
do skutku, James Gordon ostrzeg�, �e up�yn�� termin obowi�zkowych sk�adek
ubezpieczeniowych i
lepiej samoch�d zostawi� w gara�u.
Schlichtmann wyprowadzi� porsche'a na ulic�, wr�ci� na Pinckney Street i
przekaza� kluczyki
szeryfowi, kt�ry szybko zacz�� odkr�ca� tablice rejestracyjne. Adwokat
przygl�da� si� temu z
za�o�onymi r�koma. P�niej szeryf przyni�s� z wozu patrolowego du�y zielony
plastikowy worek
na �mieci i pocz�� wrzuca� do niego kasety magnetofonowe, mapy i r�ne papiery
powciskane do
schowka w desce rozdzielczej. Na tylnym siedzeniu le�a�o kilka ksi��ek
prawniczych oraz
kartonowe teczki z aktami sprawy �Anne Anderson i inni kontra W. R. Grace Co. i
inni�. Wszystko
jak leci l�dowa�o w przepa�cistym worku. Szeryf dzia�a� szybko i skutecznie,
�wietnie wiedzia�, �e
jego obecno�� zazwyczaj nie wzbudza entuzjazmu os�b, z kt�rymi ma do czynienia.
Ale ci�kie
teczki z aktami go zainteresowa�y.
� Jest pan adwokatem? � spyta�.
Schlichtmann przytakn�� ruchem g�owy.
� I uczestniczy pan w tej rozprawie?
� Owszem. �awa przysi�g�ych obraduje ju� od tygodnia. Mam nadziej�, �e w
poniedzia�ek
zapadnie wyrok.
Szeryf odpar�, i� widzia� wywiad z t� kobiet�, Anne Anderson, w telewizyjnym
programie
�Sze��dziesi�t minut�. P�niej wr�czy� worek adwokatowi i poprosi� o podpis na
pokwitowaniu. Z
pewnym trudem wcisn�� si� za kierownic� porsche'a, przekr�ci� kluczyki w
stacyjce, po czym
wychyli� g�ow� za okno i powiedzia�:
� Niez�a gablota. � Spojrza� z ukosa na Schlichtmanna, kt�ry z kwa�n� min� tylko
pokiwa�
g�ow�, i doda�: � To musi by� cholernie ci�ka sprawa.
Adwokat zachichota�. Szeryf tak�e u�miechn�� si� szeroko i rzuci�:
� No c�, �ycz� powodzenia.
Zawr�ci� ostro�nie. Schlichtmann podszed� do kraw�nika i odprowadzi� wzrokiem
czarne auto,
kt�ry skr�ci�o w Brimmer Street i znikn�o za rogiem. �atwo przysz�o, �atwo
posz�o � przemkn�o
mu przez my�li.
Dwa dni p�niej, w poniedzia�kowy ranek, ubra� si� szczeg�lnie elegancko. W�o�y�
ciemny
garnitur, szyty na miar� w nowojorskim salonie Dmitriego, swoje najlepsze
pantofe marki Bally
oraz wi�niowy krawat firmy Herm�s, kt�ry dot�d przynosi� mu szcz�cie. Zwykle
zaje�d�a�
taks�wk� pod gmach s�du federalnego, ale poniewa� nie mia� nawet centa przy
duszy, poszed� do
�r�dmie�cia pieszo. Niedaleko budynku rady miejskiej z bramy wyszed� jaki�
w��cz�ga w brudnym
p�aszczu, �ciskaj�cy w gar�ci ca�y sw�j dobytek wrzucony do plastikowego worka
na �mieci, i
wyci�gn�� r�k� po ja�mu�n�. Schlichtmann z wahaniem odpowiedzia�, �e w og�le nie
ma pieni�dzy.
Poszed� dalej, ra�ony my�l�, jak niepewny jest wywalczony status spo�eczny. Z
formalnego punktu
widzenia on sam m�g� si� teraz zaliczy� do bezdomnych, gdy� administracja
osiedla ju� wyst�pi�a
przeciwko niemu na drog� s�dow� o zaleg�y p�roczny czynsz. Nie potrafi� nawet
zliczy� swoich
d�ug�w, zalega� ze sp�atami a� trzech po�yczek pod zastaw hipoteczny. Zanim �awa
przysi�g�ych
rozpocz�a obrady, trwaj�cy siedemdziesi�t osiem dni proces poch�on�� wszelkie
jego
oszcz�dno�ci. W trakcie ostatniego zebrania James Gordon oznajmi� trzem
wsp�lnikom:
� Zosta�o wam tylko powietrze do oddychania.
Co prawda kancelaria Schlichtmann, Conway i Crowley otrzymywa�a jakie� cz�ciowe
wynagrodzenia za uko�czone dawno sprawy, ale by�o tego najwy�ej sto pi��dziesi�t
dolar�w
tygodniowo, podczas gdy na same pensje sekretarek i aplikant�w potrzeba by�o
czterech tysi�cy.
Pozew przeciwko firmie z�o�y� bank American Express, gdy� od czterech miesi�cy
nie wp�yn�� ani
cent na pokrycie debetu kart kredytowych, si�gaj�cego dwudziestu pi�ciu tysi�cy
dolar�w. Firma
leasingowa Heller Financial wystosowa�a pismo, w kt�rym grozi�a zdemontowaniem
terminali
komputerowych kancelarii w dniu pierwszego sierpnia. Gdyby wi�c Schlichtmann
przegra�
prowadzon� spraw�, musia�oby up�yn�� co najmniej pi�� lat, wed�ug ostro�nych
szacunk�w
Gordona, zanim kancelaria zdo�a�aby si� wykaraska� z d�ug�w.
Ale nawet pieni�dze nie by�y jego najwi�kszym zmartwieniem, co wsp�lnik�w
dziwi�o tym
bardziej, �e cieszy� si� u nich opini� szczeg�lnie rozrzutnego. Najbardziej
martwi�o go, �e a� tak
bezgranicznie po�wi�ci� si� tylko tej jednej sprawie. St�d te� wynika�y jego
obawy, �e je�li si�
pomyli� i zapadnie niekorzystny dla niego wyrok, utraci co� o wiele cenniejszego
od pieni�dzy �
pewno�� siebie, wraz z kt�r� jakim� tajemniczym sposobem przepadnie r�wnie� jego
talent i zapa�
do dalszej pracy. Oczyma wyobra�ni ju� widzia� siebie �pi�cego na parkowej
�awce, trzymaj�cego
pod g�ow� plastikowy worek ze starannie z�o�onym eleganckim garniturem.
Zwolni� kroku dopiero w korytarzu s�du, gdy� by�a za pi�tna�cie �sma, mia� wi�c
przed sob�
jeszcze kwadrans oczekiwania. Rozk�ad pomieszcze� w tej cz�ci gmachu zna� ju�
na pami��.
Zwykle zatrzymywa� si� przy �awce stoj�cej dok�adnie naprzeciwko biura s�dziego
Waltera
Skinnera, znacz�cej dla niego tyle samo, co kl�cznik w ko�ciele. Nieco dalej, za
automatem
telefonicznym, znajdowa�y si� masywne drzwi sali rozpraw, gdzie Schlichtmann
sp�dzi� w sumie
kilkaset godzin i dok�d teraz wraca� z niech�ci�. Dlatego wola� czeka� w
korytarzu, kt�rego
przeciwleg�y koniec by� oddalony o dobre sto metr�w; po drodze mija�o si�
dziesi�tki zamkni�tych
drzwi innych sal rozpraw, pokoj�w s�dziowskich, sal konferencyjnych i prywatnych
gabinet�w. A
poniewa� w korytarzu nie by�o okien, wszystko tu wygl�da�o dok�adnie tak samo o
�smej rano, na
pocz�tku dnia pracy, jak i o czwartej po po�udniu, gdy wszyscy rozchodzili si�
do dom�w.
Zawieszone pod sufitem jarzeni�wki starego typu dawa�y tak ma�o �wiat�a, �e ca�e
otoczenie
wydawa�o si� pogr��one w wiecznej mgle. Powietrze w korytarzu wype�nia�a
mieszanina zapach�w
pasty do pod��g, �rodk�w odka�aj�cych i zat�ch�ego dymu papierosowego.
Par� minut przed �sm� zacz�li si� pojawia� pierwsi s�dziowie przysi�gli.
Obradowali w niewielkiej
sali na p�pi�trze, do kt�rej prowadzi�y w�skie schodki na ko�cu korytarza.
Schlichtmann nigdy nie
widzia� tego pomieszczenia. Dot�d przyje�d�ali najcz�ciej parami b�d� w
wi�kszych grupach i
dyskutowali zawzi�cie, wysiadaj�c z windy, lecz milkli natychmiast na jego
widok. Zwykle witali
go ledwie zauwa�alnym u�miechem i sztywnym skinieniem g�owy. Stara� si� sprawia�
wra�enie
ca�kiem oboj�tnego, ale w rzeczywisto�ci odprowadza� ich badawczym spojrzeniem.
Po minach,
zachowaniu i ubiorach zawsze pr�bowa� odgadn�� nastroje ludzi.
Tego dnia, kiedy w korytarzu ucich�y ju� kroki s�dzi�w przysi�g�ych,
Schlichtmann poczu� si�
przera�liwie osamotniony.
Woburn, lato 1966 roku
1
Kiedy dwudziestoo�mioletni Wielebny Bruce Young obejmowa� tego lata parafi�
Ko�cio�a
Episkopalnego �wi�tej Tr�jcy w Woburn, pierwsz� w swojej karierze, mia� wiele
ambitnych
plan�w. Gmach ko�cio�a by� do�� ma�y, przykryty stromym dwuspadzistym dachem, o
wn�trzu
wy�o�onym bia�ymi p�ytkami i wype�nionym �wiat�em wpadaj�cym przez sze��
wysokich okien.
Nowy pastor od razu dostrzeg� �lady zaniedbania. Na trawnikach kr�lowa�y
chwasty, mi�dzy
oazami czerwonawego zielska wida� by�o pasy nagiej ziemi. �ywop�oty na gwa�t
domaga�y si�
strzy�enia, gonty by�y powyginane ze staro�ci, a ci�kich, utrzymanych w stylu
gotyckim drzwi od
dawna nie malowano. Ko�ci�, zbudowany w roku 1902, nawet w czasach �wietno�ci
miasta nie
przedstawia� si� imponuj�co.
W okresie, gdy Bruce Young obejmowa� parafi�, na niedzielne nabo�e�stwa
przychodzi�o
regularnie oko�o pi��dziesi�ciu os�b, w wi�kszo�ci pamietaj�cych jeszcze te
czasy, kiedy parafia
zosta�a utworzona. Pastora uderzy�o, �e ko�ci� �wi�tej Tr�jcy jest chyba
jedynym episkopalnym
przybytkiem na �wiecie, gdzie wierni nie mog� uzyska� bezp�atnej porady prawnej
b�d� lekarskiej.
Dlatego te� do�� szybko razem z �on�, specjalistk� z zakresu opieki spo�ecznej,
doszli wsp�lnie do
wniosku, �e Woburn jest niez�e na rozpocz�cie kariery, nie nale�y jednak do tych
miejsc, gdzie
chcia�oby si� zosta� na zawsze.
Ca�e trzydziestosze�ciotysi�czne miasto, po�o�one trzydzie�ci kilometr�w na
p�noc od centrum
Bostonu, tak�e wymaga�o bowiem gruntownego odmalowania. Par�set metr�w na
po�udnie od
ko�cio�a, za baz� transportow� Sunoco, o�rodkiem rekrutacyjnym marynarki
wojennej i kilkoma
pawilonami handlowymi, znajdowa� si� miejski rynek. By�a to wysepka zieleni
wiecznie otoczona
sznurami samochod�w, nad kt�r� g�rowa� odlany z br�zu pomnik ku czci weteran�w
wojny
domowej. W s�oneczne dni, w czasie przerw �niadaniowych, na �aweczkach skweru
spotyka�o si�
paru urz�dnik�w z pobliskiego ratusza. Ka�dej wiosny s�u�by miejskie obsadza�y
rabaty
tulipanami, nagietkami i petuniami, ale poniewa� rady nie sta� by�o na
zatrudnienie sta�ego
ogrodnika, skwer szybko porasta� zielskiem. I co roku ju� na pocz�tku lata
stawa�o si� jasne, �e
chwasty zn�w b�d� g�r� w walce z kwiatami.
Wok� rynku sta�y dwu- i trzypi�trowe kamienice, pami�taj�ce okres gwa�townego
rozwoju miasta.
Wi�kszo�� pochodzi�a z prze�omu wiek�w, lecz ich ceglane i kamienne fasady �
wed�ug mody z
lat pi��dziesi�tych, a wi�c ostatniego okresu prosperity w Woburn � pook�adano
��tozielonymi i
pomara�czowymi taflami z t�oczonego plastiku. Teraz na nich tak�e dominowa�a
warstwa brudu,
szyby we frontowych oknach by�y zmatowia�e ze staro�ci, a w bramach zalega�y
sterty
naniesionych wiatrem �mieci. W �lady zlikwidowanego wcze�niej salonu odzie�owego
Marrama i
sklepu zoologicznego ostatnio poszed� tak�e sklep narz�dziowy Perillo. Za brudn�
szyb� w
drzwiach wisia�a tabliczka z napisem ZAMKNI�TE, na kt�rej kto�, by� mo�e nawet
sam
w�a�ciciel, dopisa�: NA DOBRE. Przy rynku przetrwa�o kilka pizzerii, kr�gielnia
Bowladrome,
bank Tannera oraz salon fryzjerski Mahoneya, za�o�ony jeszcze w 1899 roku.
Pierwszym zak�adem przemys�owym w Woburn by�a garbarnia zbudowana przez braci
Wyman�w
w 1648 roku. W�wczas osad� otacza�y jeszcze nieprzebyte lasy porastaj�ce pasma
wzg�rz na
p�nocy i zachodzie, a r�wnin� na wschodzie, przeci�t� rzek� Aberjona, pokrywa�y
bagna i
mokrad�a. Firma Wyman�w przetrwa�a a� do wojny Kr�la Filipa*, podczas kt�rej
najstarszy syn
Johna Wymana poleg� na trz�sawiskach w walce z Indianami. Tej samej zimy
sple�nia� ca�y zapas
wyprawionych sk�r i fabryk� zamkni�to. Nied�ugo potem inny przedsi�biorca,
niejaki Gershom
Flagg, wykarczowa� w pobli�u hektar lasu i zbudowa� kolejn� garbarni�. Do wojny
domowej w
Woburn powsta�o a� dwadzie�cia podobnych zak�ad�w, dzi�ki czemu w produkcji sk�r
miasto
zr�wna�o si� z Filadelfi�. Wtedy te� zyska�o przydomek Miasta Garbarzy. Jak na
ironi�,
najsolidniejszym bankiem w mie�cie okaza� si� bank Tannera**, a dru�yna
footballowa tutejszej
szko�y �redniej do dzisiaj nosi nazw� �Garbarze�.
[do stopki:
* � Mowa o powstaniu Indian przeciwko osadnikom w Nowej Anglii, krwawo
st�umionym w
1676 roku. Kierowa� nim Metakomet, w�dz plemienia Wampanoag, przez kolonist�w
pogardliwie
zwany Kr�lem Filipem � przyp. t�um.
** � Nazwisko Tanner po angielsku znaczy garbarz � przyp. t�um.]
Przetw�rstwo sk�r zainicjowa�o rozw�j innych ga��zi przemys�u. W roku 1853
Robert Eaton
za�o�y� w p�nocnej cz�ci miasta, nad Aberjon�, zak�ady chemiczne, kt�rych
wyroby � witriol
miedziany, s�l glauberska czy kwas siarkowy � by�y niezb�dne w garbarniach. I
ju� u schy�ku
wieku zak�ady Eatona sta�y si� jednym z najwi�kszych przedsi�biorstw chemicznych
w kraju. Z
kolei przemys� sk�rzany podupad� po drugiej wojnie �wiatowej i pod koniec lat
sze��dziesi�tych
zacz�to zamyka� kolejne garbarnie z powodu nieop�acalno�ci produkcji wobec
spadku cen towar�w
importowanych. W nast�pnym dziesi�cioleciu ju� tylko fabryka Rileya po�o�ona we
wschodniej
cz�ci miasta, nad Aberjon�, nadal wyprawia�a sk�ry. Jej wielki,
sze��dziesi�ciometrowy komin z
czerwonej ceg�y, z rozci�gni�tym pionowo bia�ym napisem: J. J. Riley, by�
doskonale widoczny z
rynku odleg�ego prawie o dwa kilometry.
W celu przyci�gni�cia inwestor�w w�adze miejskie zdecydowa�y si� wykarczowa� i
przeznaczy�
pod hale przemys�owe wiele hektar�w ziemi na p�nocnym-wschodzie. Wybuch�o przy
tym kilka
skandali, gdy wysz�o na jaw, �e cz�� urz�dnik�w jest powi�zana finansowo z
firmami staj�cymi
do licytacji udost�pnionych teren�w. Niemniej nast�pi�o pewne o�ywienie. Przy
Commerce Way,
niedaleko autostrady numer 93, powsta�o par� wi�kszych fabryk i baz
spedycyjnych. Stare zak�ady
chemiczne Roberta Eatona nad Aberjon� przej�� koncern Monsanto. Na terenie
dawnego sadu
wybudowa� niewielk� fabryk� W. R. Grace, inny finansista z bran�y chemicznej.
Tak wi�c Woburn
nadal by�o miastem przemys�owym, ale jakim� sposobem w kasie miejskiej nigdy nie
starcza�o
pieni�dzy na napraw� krzywych chodnik�w czy �atanie dziur w jezdniach.
Bruce Young planowa� zatem pozosta� tu przez jakie� pi�� lat, bo chocia� nie
brakowa�o pracy dla
pastora, to jednak przeczuwa�, �e ub�stwo, w jakim pozostawa�a parafia Ko�cio�a
Episkopalnego
�wi�tej Tr�jcy, jest w stanie ka�dego pozbawi� zapa�u i energii. Zgodnie z tymi
planami po kilku
latach zacz�� si� rozgl�da� za ciekawszymi propozycjami, ale miejsca w
parafiach, o jakich marzy�,
nie zwalniaj� si� nazbyt cz�sto, a gdy ju� tak si� dzieje, rywalizacja o ich
obj�cie jest ogromna.
Tymczasem parafianie z Woburn polubili m�odego pastora, cho� nawet najbardziej
pob�a�liwi
m�wili otwarcie, �e nie jest on porywaj�cym m�wc�. Wola� odczytywa� ni�
wyg�asza� z pami�ci
niedzielne kazania, a w dodatku czyni� to w spos�b monotonny i usypiaj�cy. Na
jego korzy��
przemawia�o, �e zdawa� sobie spraw� z w�asnych wad i nigdy zanadto nie
przeci�ga� kaza�. Zawsze
ch�tnie udziela� m�drych, trafnych rad. �ywo interesowa� si� wszelkimi
problemami, z jakimi
ludzie do niego przychodzili. Szczeg�lnym talentem odznacza� si� w niesieniu
pociechy osobom
chorym i kalekim, a poczynaj�c od stycznia 1972 roku opieka nad cierpi�cymi
sta�a si� jego
prawdziwym duszpasterskim powo�aniem.
2
Rodzice Jimmy'ego Andersona s�dzili pocz�tkowo, �e ch�opiec si� przezi�bi�. W
styczniu, kiedy
pospolite infekcje zmog�y jego starsze rodze�stwo, nikogo nie dziwi�y typowe
objawy: kaszel, katar
i lekka gor�czka. Nawet matka Jimmy'ego, Anne, nie czu�a si� wtedy za dobrze.
Ale po paru
dniach, gdy inne dzieci szybko wraca�y do zdrowia, stan trzyletniego malca
zacz�� budzi� niepok�j.
Gor�czka to opada�a, to zn�w narasta�a, nie dopisywa� mu apetyt. Opr�cz wyra�nej
blado�ci uwag�
matki przyku�y liczne siniaki na ca�ym ciele ch�opca, tym dziwniejsze, �e od
paru dni w og�le nie
wstawa� z ��ka. Dlatego te� razem z m�em, Charlesem, postanowi�a nast�pnego
ranka z�o�y�
wizyt� lekarzowi rodzinnemu, specjali�cie pediatrii.
Doktor Donald McLean uzna� objawy za wysoce niepokoj�ce. Gor�czka sugerowa�a
typow�
infekcj�, kt�r� potwierdza�by tak�e lekki obrz�k g�rnych dr�g oddechowych. Ale
pozosta�e
symptomy wyda�y si� lekarzowi niezwyk�e, przypominaj�ce powa�n� anemi�, co
objawia�o si�
uderzaj�c� blado�ci� sk�ry i ospa�o�ci� ch�opca. Uzna� wi�c, �e za siniaki na
ca�ym ciele
odpowiada niedob�r trombocyt�w, p�ytek krwi reguluj�cych powstawanie i usuwanie
skrzep�w w
tkankach. Pobie�ne badanie nie wykaza�o niczego niezwyk�ego poza lekkim
powi�kszeniem
gruczo��w limfatycznych. Niemniej blado��, siniaki oraz powracaj�ca gor�czka
wskazywa�y na
jakiego� rodzaju schorzenie uk�adu krwiono�nego.
McLean od razu nabra� podejrze�, �e Jimmy Anderson zachorowa� na bia�aczk�, nie
powiedzia� o
tym jednak rodzicom. Zdawa� sobie spraw�, �e to rzadko spotykana przypad�o��,
kt�ra rocznie
dotyka �rednio czworga spo�r�d stu tysi�cy dzieci. Dlatego przed postawieniem
diagnozy wola� si�
zapozna� z wynikami analizy krwi. I mimo �e by�o sobotnie przedpo�udnie, zdo�a�
nak�oni�
laboranta do przeprowadzenia bada� jeszcze tego samego dnia. Rodzic�w za�
poprosi�, by
wieczorem skontaktowali si� z nim telefonicznie.
W drodze powrotnej do domu Anne powiedzia�a grobowym g�osem do m�a:
� Podejrzewam, �e Jimmy ma bia�aczk�.
Zar�wno brzmienie jej g�osu, jak i troska maluj�ca si� na twarzy, sprawi�y, �e
Charles spogl�da� na
ni� przez d�u�sz� chwil�. W jej oczach ujrza� strach, tote� i jego nasz�y
najgorsze obawy. Kiedy
wieczorem zadzwoni� do doktora, McLean odpowiedzia� r�wnie pos�pnym tonem:
� No c�, wyniki analiz krwi nie s� dobre. Trzeba b�dzie przeprowadzi�
dok�adniejsze badania,
aby wykry� przyczyn� choroby.
Doda� jeszcze, �e na poniedzia�ek za�atwi Jimmy'emu miejsce w szpitalu
Massachusetts General.
Nie wspomnia� nawet s�owem o bia�aczce, a Charlie wola� si� nie dopytywa� o
wst�pn� diagnoz�.
� Gdyby mia� ju� pewno��, co Jimmy'emu dolega, na pewno by nam powiedzia� �
uspokoi� �on�.
Tego wieczoru Andersonowie przyjmowali go�ci. Anne pop�aka�a si� w kuchni,
szykuj�c obiad.
Charles w �aden spos�b nie m�g� jej wyperswadowa�, �e choroba syna to nie
bia�aczka. Dla Anne
bowiem wi�za�a si� ona z przykrymi wspomnieniami. W roku 1950, gdy mia�a
czterna�cie lat i
mieszka�a z rodzicami w Sommerville, pewna dziewczynka z s�siedztwa zapad�a na
bia�aczk� i
zmar�a po kilku tygodniach. Co prawda Anne si� z ni� nie przyja�ni�a, zna�a j�
jednak z widzenia, a
najwi�ksze wra�enie zrobi�y na niej przekazywane szeptem w domu i szkole
przera�aj�ce
wiadomo�ci o tej chorobie. W�a�nie wtedy po raz pierwszy w �yciu zetkn�a si� z
problemem
�miertelno�ci i utraty bliskich os�b. Bia�aczka wydawa�a jej si� szczeg�lnie
gro�na, gdy�
pozostawa�a wielk� tajemnic�. Atakowa�a niespodziewanie, prowadzi�a do
nieuchronnej �mierci i
nikt nie wiedzia�, co j� wywo�uje.
W poniedzia�kowy ranek 31 stycznia Anne i Charles pojechali z ma�ym Jimmym do
Massachusetts
General, najwi�kszego szpitala w Bostonie, gdzie ch�opca zbada� doktor John
Truman kieruj�cy
oddzia�em hematologii dzieci�cej. W karcie odnotowa�: �Drobny, szczup�y, maj�cy
trzy i p� roku,
uderzaj�co blady, ze sk�onno�ci� do zasinie� na ca�ym ciele. Og�lna �agodna
limfodenopatia, kilka
lekkich siniak�w, ale brak �ylak�w. Powi�kszenie �ledziony niewyczuwalne�.
Truman zaordynowa� badanie szpiku kostnego, zwr�ci� przy tym uwag� na trudno�ci
z pobraniem
nawet najmniejszej pr�bki. Wynik analizy ujawni� jednak a� trzydzie�ci dwa
procent
zdegenerowanych bia�ych krwinek, wytwarzanych w nadmiarze, lecz nie osi�gaj�cych
normalnego
etapu dojrza�o�ci. Rezultat ten nie pozostawia� �adnych w�tpliwo�ci co do
diagnozy, by� to
przypadek ostrej bia�aczki limfatycznej.
Po po�udniu w swoim gabinecie doktor Truman zapozna� rodzic�w z wynikami bada�.
Anne
zapami�ta�a, �e tego mro�nego pogodnego dnia promienie nisko stoj�cego s�o�ca
pod uniesionymi
�aluzjami wpada�y uko�nie do pokoju. Czu�a si� jakby wyrwana z rzeczywisto�ci,
s�owa lekarza z
trudem do niej dociera�y, a przed oczyma mia�a jedynie drobiny kurzu unosz�ce
si� w tej smudze
�wiat�a.
Truman orzek�, �e najbli�szych kilka tygodni b�dzie dla Jimmy'ego niezwykle
wa�nych. Chcia�
powstrzyma� gwa�towny rozw�j choroby, stosuj�c kombinacj� paru lek�w oraz
na�wietlania.
Istnia�y jeszcze spore szanse na zahamowanie bia�aczki. Nie ukrywa� jednak, �e
nawet na tym
etapie w jednym przypadku na dziesi�� nie udaje si� powstrzyma� rozwoju choroby
i pacjent
umiera w ci�gu miesi�ca. Najwi�ksze zagro�enie stanowi�a teraz nie sama
bia�aczka, ale mo�liwo��
przypadkowej infekcji. Chemioterapia mog�a do�� skutecznie zwalczy� kom�rki
rakowe we krwi i
szpiku kostnym, ale jednocze�nie powodowa�a znaczne obni�enie naturalnych
zdolno�ci obronnych
organizmu. Dlatego te� podczas kuracji ka�da typowa u dzieci infekcja, cho�by
wietrzna ospa czy
nawet zwyk�a grypa, mog�a przynie�� fatalne skutki.
Kiedy na pocz�tku lat sze��dziesi�tych Truman zacz�� si� specjalizowa� w
dzieci�cej bia�aczce, nie
znano skutecznych lek�w na t� chorob�. Wi�kszo�� ma�ych pacjent�w umiera�a w
ci�gu paru
tygodni od jej wykrycia. Ostatnio jednak poczyniono olbrzymie post�py, g��wnie
dzi�ki pracom
prowadzonym w Pediatrycznym Szpitalu Badawczym Saint Jude w Memphis. Doktor
szczeg�owo
obja�nia� Andersonom przebieg metody leczenia zwanej terapi� Saint Jude. Po
pomy�lnym
zako�czeniu miesi�cznej kuracji, polegaj�cej na stosowaniu okre�lonego zestawu
lek�w na
przemian z na�wietlaniami, James m�g�by wr�ci� do normalnego �ycia, ale przez
najbli�sze trzy
lata pozostawa�by pod opiek� specjalistycznej przychodni. Okresowo musia�by
nadal przyjmowa�
spore dawki silnych lek�w wed�ug rygorystycznego harmonogramu. By�a to bardzo
intensywna
kuracja, z wieloma efektami ubocznymi, stwarza�a jednak nadziej� na wyleczenie.
� Je�eli u ch�opca nast�pi zahamowanie rozwoju bia�aczki pod wp�ywem pierwszej
serii lek�w �
oznajmi� Truman � jego szanse na prze�ycie kolejnych pi�ciu lat wzrosn� powy�ej
pi��dziesi�ciu
procent.
Doktor nawi�za� tak�e do przyczyn wyst�powania ostrej bia�aczki. M�wi�, �e
wi�kszo�� rodzic�w
niepotrzebnie zarzuca sobie brak dostatecznej troski o swoje dzieci, poniewa�
nie ma sposob�w na
zapobie�enie tej chorobie. Stara� si� rozwia� obawy, powtarzaj�c z naciskiem, i�
przyczyny
bia�aczki limfatycznej wci�� pozostaj� nieznane. Najnowsze badania pozwala�y
okre�li� niekt�re
czynniki chorobotw�rcze, takie jak promieniowanie jonizacyjne czy pewne
chemikalia, na przyk�ad
benzen, ale wywo�ywa�y one bia�aczk� mielocytyczn�, a wi�c innego rodzaju, ni�
stwierdzono u
Jamesa. Cz�� naukowc�w podejrzewa�a, �e chorob� wywo�uj� wirusy, gdy� istnia�y
uzasadnione
podejrzenia, i� bia�aczka u kot�w, kr�w, ptak�w i gryzoni ma w�a�nie pod�o�e
wirusowe. Na
Harvardzie trwa�y intensywne prace zmierzaj�ce do wyizolowania wirusa
powoduj�cego bia�aczk�
u kot�w. Truman by� jednak prze�wiadczony, �e wci�� chodzi tu o innego rodzaju
zaka�enie ni�
wyst�puje u ludzi.
Ju� nast�pnego dnia, czyli we wtorek, rozpocz�o si� leczenie ma�ego Jamesa
wed�ug terapii Saint
Jude. Na pocz�tku przeprowadzono mu kilka transfuzji krwi w celu obni�enia
bardzo wysokiej
zawarto�ci bia�ych krwinek. Truman odwiedza� ch�opca codziennie i bada� go
sumiennie, zwracaj�c
uwag� na objawy jakiejkolwiek infekcji, jak te� na siniaki i �ylaki � skupiska
drobnych zakrzep�w
we w�oskowatych naczyniach krwiono�nych sk�ry, tak charakterystyczne u os�b
chorych na
bia�aczk�. Anne tak�e zjawia�a si� wczesnym rankiem ka�dego dnia. Pocz�tkowo
wraca�a na noc
do domu, szybko jednak zacz�a nocowa� u boku syna w sali szpitalnej. Jej matka
przyjecha�a do
Woburn, aby zaopiekowa� si� dwojgiem starszych dzieci.
Pod koniec pierwszego tygodnia kuracji liczba bia�ych cia�ek we krwi Jamesa
nadal utrzymywa�a
si� na wysokim poziomie, ale ju� nie ros�a. Przesta�y si� te� pojawia� dalsze
siniaki. Wskutek
na�wietla� zacz�y mu wypada� w�osy, Jimmy ci�gle narzeka� na nudno�ci, ale
doktor Truman by�
zadowolony z rezultat�w. Po miesi�cznym leczeniu analizy nie wykaza�y ju�
kom�rek rakowych
ani we krwi ch�opca, ani w szpiku kostnym. Sprawdza�y si� wst�pne za�o�enia, nic
wi�c dziwnego,
�e Truman zacz�� m�wi� optymistycznie o perspektywach powrotu Jamesa do zdrowia.
Tej zimy, kiedy u malca wykryto bia�aczk�, Anne Anderson sko�czy�a trzydzie�ci
pi�� lat. By�a
bardzo �adn� kobiet�, wysok� i postawn�, z lekko wystaj�cymi ko��mi
policzkowymi,
urzekaj�cymi niebieskimi oczyma i jasnoblond w�osami, jednoznacznie �wiadcz�cymi
o norweskim
pochodzeniu. Wychowywa�a si� w Somerville niedaleko Bostonu, po drugiej stronie
rzeki Charles,
i by�a najm�odsz� z czworga rodze�stwa, jedyn� c�rk� �rednio zamo�nych rodzic�w.
Po
uko�czeniu szko�y �redniej podj�a prac� w tamtejszej bibliotece publicznej, a
gdy mia�a
dwadzie�cia cztery lata, podczas randki w ciemno pozna�a Charlesa Andersona, o
rok od niej
starszego syna robotnika portowego. Mia� bardzo ambitne plany �yciowe, uczy� si�
w college'u i
chcia� pracowa� nad projektowaniem komputer�w. Chodzili ze sob� przez rok,
wreszcie, w roku
1961, wzi�li �lub.
Wynaj�li ma�e mieszkanie w Bostonie, ale ju� po czterech latach ma��e�stwa
zacz�li si� rozgl�da�
za w�asnym domem. Cz�sto przyje�d�ali do Woburn, gdzie kilka lat wcze�niej
zamieszka�a wraz z
m�em Carol Gray, najlepsza przyjaci�ka Anne z dzieci�stwa. Grayowie zaraz po
�lubie zlecili
agentowi handlu nieruchomo�ciami, by wyszuka� dla nich wiejsk� posiad�o��,
le��c� w�r�d drzew
rozsianych po otwartej przestrzeni i niezbyt odleg�� od Bostonu. Przyj�li ju�
pierwsz� propozycj� i
osiedlili si� na wschodnich kra�cach Woburn.
W po�owie lat sze��dziesi�tych by�a to rzeczywi�cie malownicza okolica. Rzeka
Aberjona, maj�ca
zaledwie kilka metr�w szeroko�ci i g��boka do pasa, o brzegach poro�ni�tych
trzcin�, pa�kami i
k�pami wysokiej trawy, leniwie toczy�a wody przez odkryty teren, mi�dzy polami
uprawnymi,
��kami i sadami, z kt�rych do dzisiaj zachowa�o si� jedynie kilka. Wzd�u� samej
rzeki, jak te� na
skraju pobliskich mokrade�, ros�y skupiska klon�w, d�b�w oraz hikory.
Andersonom tak�e si� tu podoba�o. Zw�aszcza Anne przypad�o do gustu osiedle
domk�w przy ulicy
Pine Street, niedaleko posiad�o�ci Carol Gray. By�o to niemal samodzielne
miasteczko,
poprzecinane kilkunastoma w�skimi przecznicami, odleg�e o dwa kilometry od
centrum Woburn,
po�o�one na niewysokim garbie �agodnie opadaj�cym ku wschodowi i mokrad�om po
obu brzegach
Aberjony. Wzd�u� cichych uliczek ocienionych wysokimi drzewami sta�y dosy�
skromne domy, w
wi�kszo�ci zbudowane przed drug� wojn� �wiatow�. Na pewno nie stanowi�y �akomych
k�sk�w dla
ludzi z wypchanymi portfelami, a ponadto odnosi�o si� wra�enie, �e w tym mi�ym i
spokojnym
s�siedztwie ludzie osiadaj� ju� na sta�e. Charles znalaz� wystawiony na sprzeda�
dom w stylu
ranczerskim, pochodz�cy z pocz�tku lat pi��dziesi�tych. By�y w nim trzy ma�e
sypialnie i du�y
salon, z wielkim panoramicznym oknem. Gonty pokrywaj�ce �ciany od zewn�trz
wymaga�y
malowania, a zniszczon� pod�og� w kuchni trzeba by�o zakry� linoleum, ale dom
kosztowa�
zaledwie siedemna�cie tysi�cy dziewi��set dolar�w.
Kiedy tylko Andersonowie si� w nim urz�dzili, zacz�li ucz�szcza� do ko�cio�a
�wi�tej Tr�jcy.
Wielebny Young nie kry� swej rado�ci, �e jego trz�dka powi�kszy�a si� o now�
rodzin�. Charles
by� w przybli�eniu r�wny pastorowi wiekiem i szybko zawi�za�a si� mi�dzy nimi
ni� przyja�ni.
Wkr�tce Anderson zosta� w��czony do grona rady parafialnej, a p�niej, na pro�b�
Younga, obj��
funkcj� skarbnika.
Kiedy w po�owie lutego Jimmy Anderson wr�ci� ze szpitala do domu, mieszka�cy
osiedla Pine
Street zacz�li go odwiedza�, przynosz�c rozmaite smako�yki i domowe wypieki.
Podczas jednej z
takich wizyt pewna kobieta, Kay Bolster, mieszkaj�ca nieco dalej, przy Gregg
Street, wspomnia�a
Anne, �e w jej s�siedztwie a� w dw�ch rodzinach s� mali ch�opcy chorzy na
bia�aczk�. Kay dosz�a
do wniosku, �e Andersonowie mogliby znale�� wsparcie u ludzi, kt�rych �ycie
do�wiadczy�o tak
samo ci�ko jak ich. Matka jednego z tych ch�opc�w, Joan Zona, by�a sta��
klientk� salonu
pi�kno�ci, w kt�rym pracowa�a Bolster, i da�a si� pozna� jako mi�a, sympatyczna
kobieta, mimo �e
� zdaniem Kay � z wielkim trudem znosi�a ci�k� chorob� syna. Ten�e Michael
podobno bardzo
�le przeszed� intensywn� kuracj�. Drug� rodzin�, Nagles�w, Bolster zna�a tylko z
widzenia,
s�ysza�a jednak od znajomych, �e stan zdrowia ma�ego Nagle'a do�� szybko ulega�
poprawie.
Kr�tko po tej rozmowie Anne zadzwoni�a do Joan Zony, kt�ra bardzo si� ucieszy�a
i zaprosi�a j� na
kaw�. Ju� ta pierwsza rozmowa trwa�a dwie godziny, na po�egnanie za� Joan
serdecznie u�ciska�a
now� znajom�. Wkr�tce wzajemne odwiedziny i rozmowy telefoniczne sta�y si�
nieod��cznym
elementem ich codziennego �ycia.
� Zawi�za�a si� mi�dzy nami prawdziwie g��boka przyja�� � wspomina�a po latach
Anne.
Michael Zona, najm�odszy spo�r�d czworga dzieci Joan, tak�e by� leczony w
bosto�skim szpitalu
dzieci�cym, gdzie przechodzi� podobn� kuracj� jak Jimmy. Wykryto u niego
bia�aczk� dziesi��
miesi�cy wcze�niej, tote� matka zd��y�a ju� �wietnie pozna� szpitaln� rutyn�,
rytm dawkowania
lek�w i na�wietla� oraz skutki uboczne ich dzia�ania. Ch�tnie dzieli�a si� wi�c
t� wiedz� z Anne.
Jednak�e przypadek Michaela wydawa� si� znacznie ci�szy, nie wida� by�o �adnych
perspektyw
na wyzdrowienie ch�opca. U niego tak�e zacz�o si� od �agodnego kaszlu, z czasem
przybieraj�cego na sile. Lekarz domowy zapisa� mu syrop i antybiotyki, lecz te
nie przynios�y
najmniejszej poprawy. Kt�rego� wieczoru, kiedy dziecko pocz�o si� skar�y�, �e w
og�le nie mo�e
oddycha�, Joan pojecha�a z nim na pogotowie. Lekarz pocz�tkowo uzna�, �e Michael
cierpi na
astm� oskrzelow�, lecz prze�wietlenie szybko wykaza�o u niego z�o�liwy guz
wielko�ci oliwki,
limfosarkom� umiejscowion� mi�dzy lewym a prawym p�ucem. Poddano go cyklowi
na�wietla�.
Dopiero gdy te nie przynios�y rezultat�w, badanie szpiku kostnego ujawni�o ostr�
bia�aczk�
limfatyczn�, dok�adnie t� sam� chorob�, na kt�r� zapad� Jimmy Anderson.
Anne od pocz�tku wyda�o si� dziwne, �e w tak ma�ym osiedlu, w promieniu kilkuset
metr�w,
wyst�pi�y a� trzy przypadki ostrej bia�aczki. Nie potrafi�a tego uzna� za zbieg
okoliczno�ci, a
przypomniawszy sobie obszerne wyja�nienia doktora Trumana, dosz�a do wniosku, �e
w tej okolicy
mo�e si� rozwija� jaki� szczeg�lny wirus powoduj�cy ow� chorob�. Pami�ta�a, �e
nawet naukowcy
nie s� pewni co do wirusowego pod�o�a bia�aczki limfatycznej, niemniej
po�wi�ci�a wiele rozm�w
z Carol Gray spekulacjom na ten temat.
Zonie tak�e powiedzia�a o swoich podejrzeniach, ta jednak � mimo �e przyznawa�a,
i�
wyst�pienie trzech przypadk�w rzadkiej choroby w tak nielicznej spo�eczno�ci
daje do my�lenia �
nie chcia�a zaprz�ta� sobie g�owy podobnymi rozwa�aniami. Nazbyt poch�ania�a j�
troska o
Michaela, kt�rego stan zdrowia wci�� budzi� wiele obaw. W czerwcu 1972 roku,
kiedy
rekonwalescencja Jimmy'ego przebiega�a pomy�lnie i rokowania by�y coraz lepsze,
u Michaela
Zony wyst�pi� nawr�t bia�aczki. Lekarze zdecydowali si� podda� go drugiej
intensywnej terapii,
tym razem z zastosowaniem eksperymentalnego leku o nazwie adriamycyna,
nadzwyczaj silnego
�rodka, kt�ry w dawkach niezb�dnych podczas leczenia ostrej bia�aczki powodowa�
znaczne
os�abienie mi�nia sercowego. Okaza� si� jednak skuteczny i w lipcu ch�opiec
wr�ci� do
poprzedniej, �agodniejszej kuracji. Poprawa okaza�a si� niestety kr�tkotrwa�a.
Pod koniec
pa�dziernika, gdy wyniki analiz krwi wci�� by�y niepokoj�ce, lekarz opiekuj�cy
si� ch�opcem
zarz�dzi� ponowne badania szpiku kostnego, te za� wykaza�y a� dwadzie�cia pi��
procent
zdegenerowanych bia�ych cia�ek. Nast�pi� drugi nawr�t choroby. Powt�rzono
intensywn� terapi�, a
gdy ta zaskutkowa�a, znowu przestawiono Michaela na �agodniejsz� kuracj�. Ale w
tym czasie nikt
nie dawa� mu ju� wi�kszych szans na wyzdrowienie.
Tej samej wiosny, podczas kolejnej wizyty kontrolnej w szpitalu Massachusetts
General, Anne
powiedzia�a doktorowi Trumanowi o swoich obserwacjach, o podobnych przypadkach w
rodzinach
Zon�w i Nagles�w.
� Czy to nie jest podejrzane? � zapyta�a.
Truman wys�ucha� w skupieniu teorii wysokiej i �adnej, acz nieco przygarbionej
ju� kobiety,
p�niej przyzna� jednak szczerze, i� nie po�wi�ci� jej nale�ytej uwagi. Wiedzia�
z wieloletnich
do�wiadcze�, �e rodzice dzieci chorych na bia�aczk� odznaczaj� si� tendencj� do
wyolbrzymiania
problem�w zwi�zanych z t� chorob�. Z pozoru dostrzegali jej objawy na ka�dym
kroku, jakby z
daleka wyczuwali inne rodziny, kt�re do�wiadczaj� tego samego co oni. Dla niego
by�o to do��
powszechnie znane zjawisko psychologiczne. Wiele lat p�niej, w trakcie
sk�adania zezna� przed
s�dem, Truman tak oceni� swoj� reakcj� na pytania Anne:
� Wynika�a ona wy��cznie z posiadanej przeze mnie wiedzy na temat statystycznej
zachorowalno�ci na ostr� bia�aczk� w�r�d dzieci. Wzi�wszy pod uwag� liczb�
mieszka�c�w
Woburn, uzna�em, �e trzy przypadki w tej spo�eczno�ci nie stanowi� jeszcze
�adnych powod�w do
szczeg�lnych obaw. Kr�tko m�wi�c, zlekcewa�y�em zaniepokojenie pani Anderson.
Jego obaw nie wzbudzi� r�wnie� kolejny przypadek, gdy w czerwcu 1973 roku
wykryto t� sam�
chorob� u innego ch�opca z Woburn, maj�cego dwa i p� roku Kevina Kane'a.
Dziecko
przywieziono ze szpitala Winchester, gdzie jego matka by�a piel�gniark�.
Zg�osi�a si� do lekarza z
powodu nie s�abn�cej gor�czki, niezwyk�ej blado�ci i ci�g�ego rozdra�nienia
synka. Przez dwa
tygodnie pr�bowano go leczy� na zapalenie g�rnych dr�g oddechowych, lecz nawet
penicylina nie
przynosi�a efekt�w. Lekarzy dodatkowo zmyli�o to, �e wcze�niej malec cz�sto
chorowa� na gard�o i
oskrzela, kilkakrotnie skar�y� si� te� na b�le uszu. Kiedy ostatecznie
przekazano go pod opiek�
doktora Trumana, podejrzewano ju� ostr� bia�aczk� limfatyczn�. Wyniki bada�
szybko
potwierdzi�y t� diagnoz�. Kevina poddano leczeniu zbli�onemu do terapii Saint
Jude i gdy po
czterech tygodniach analizy szpiku kostnego da�y dobre rezultaty, przestawiono
go na �agodniejsz�
kuracj�.
Kevin Kane senior, ojciec ch�opca, mieszka� wraz z �on� Patrici� oraz czworgiem
dzieci tak�e we
wschodnim Woburn, przy Henry Avenue, biegn�cej szerokim �ukiem wzd�u� skraju
drugiej,
wy�szej skarpy g�ruj�cej nad mokrad�ami Aberjony. Z tylnego podw�rka za domem,
na tle
otwieraj�cych si� ku wschodowi ��k i bagien, doskonale wida� by�o odleg�e o
pi��set metr�w
osiedle Pine Street, a gdy wyt�y�o si� wzrok, da�o si� nawet wyr�ni� w�sk�
Orange Street i
dostrzec mi�dzy drzewami czerwon� dach�wk� ranczerskiego domu Anderson�w.
Anne dowiedzia�a si� o chorobie ma�ego Kane'a od Carol Gray, kt�rej
czternastoletni syn ka�dego
popo�udnia dostarcza� mieszka�com Henry Avenue gazet� [k]Woburn Daily Times[p].
Latem 1973
roku w trakcie rozwo�enia prasy syn Carol us�ysza� plotki o o ostrej bia�aczce
Kevina. Powiedzia� o
tym matce, kt�ra natychmiast telefonicznie przekaza�a wiadomo�� Andersonom.
� Co tu si� dzieje, do cholery? � spyta�a zaskoczon� Anne.
Ta za� po ujawnieniu kolejnego przypadku zacz�a spisywa� swoje obserwacje
dotycz�ce choroby.
Na pierwszej stronie przeznaczonego specjalnie do tych cel�w notesu znalaz�a si�
lista, obejmuj�ca
imiona i nazwiska dzieci, ich wiek i adresy, jak r�wnie� przypuszczalne daty
wykrycia u nich
bia�aczki.
�wiadomo��, �e wszystkie zachorowania musz� mie� wsp�lne pod�o�e, sta�a si�
niemal obsesj�
Anne, kt�ra po latach zeznawa�a przed s�dem:
� Wszyscy oddychali�my tym samym powietrzem i pili�my t� sam� wod�. A woda by�a
bardzo
z�ej jako�ci. St�d te� narodzi�y si� moje podejrzenia, �e jest ska�ona jakimi�
zarazkami, by� mo�e
wirusami powoduj�cymi bia�aczk�. Zawsze mia�a kiepski smak, czasami bywa�a
m�tna, a niekiedy
odra�aj�co cuchn�a. Raz by�a lepsza, raz gorsza, ale okresami, zw�aszcza latem,
po prostu nie da�o
si� jej pi�. Kiedy moja matka przyje�d�a�a na weekendy z Sommerville, cz�sto
przywozi�a ze sob�
par� litr�w wody pitnej. W ci�gu tygodnia musieli�my jednak korzysta� z wody
wodoci�gowej,
zabijaj�c jej od�r sokiem pomara�czowym, kaw� zbo�ow� b�d� czymkolwiek innym,
cho� i to
zazwyczaj nie skutkowa�o. Zmywarka do naczy� bardzo szybko uleg�a zniszczeniu,
drzwiczki
skorodowa�y do tego stopnia, �e musieli�my je wymieni�. P�niej przerdzewia�y i
pop�ka�y
druciane podstawki, na kt�rych ustawia si� talerze. Niemal bez przerwy
przecieka�y kolanka pod
zlewem w kuchni i umywalk� w �azience. Regularnie trzeba by�o wymienia� krany. Z
prysznica w
�azience bezustannie kapa�a woda. Kiedy tylko naprawili�my jedn� rzecz,
natychmiast dawa�a o
sobie zna� kolejna usterka�.
3
Jeszcze na d�ugo przed wykryciem bia�aczki u Jimmy'ego Andersona mieszka�cy
wschodniego
Woburn rozmawiali o kiepskiej jako�ci wody tak, jak gdzie indziej dyskutuje si�
o pogodzie. I tak
jak z pogod�, wygl�da�o na to, �e nikt nie jest w stanie zaradzi� sytuacji, mimo
�e podejmowano
rozmaite pr�by.
Kiedy w roku 1961 w Woburn osiedli�a si� Carol Gray, wszystko by�o jeszcze w
porz�dku. Ale gdy
w 1965 roku Andersonowie kupowali dom przy Orange Street, mieszka�cy tej cz�ci
miasta
zwr�cili ju� uwag� na znaczne pogorszenie si� jako�ci wody.
� Nie s�dzisz, �e tutejsza woda ma jaki� dziwny smak? � spyta�a Anne
przyjaci�ki pierwszego
lata sp�dzanego w Woburn. � A mo�e tylko z nasz� instalacj� dzieje si� co�
niedobrego?
P�niej dla wielu os�b sta�o si� jasne, �e wyra�na zmiana nast�pi�a w
listopadzie 1964 roku, kiedy
to do miejskiej sieci wodoci�gowej pop�yn�a woda z nowego uj�cia. To za�,
nazwane studni� G �
jako �e studnie od A do F oddawano do u�ytku w centralnej cz�ci Woburn w ci�gu
minionych
czterdziestu lat � usytuowano w�r�d mokrade� na wschodnim brzegu Aberjony, oko�o
kilometra
na p�noc od osiedla Pine Street. Studnia si�ga�a dna pradoliny uformowanej
przed dwunastoma
tysi�cami lat, podczas ostatniego zlodowacenia na terenie Nowej Anglii. Przez
stulecia i�y, piasek i
�wir wype�ni�y dolin�, a z rw�cej niegdy� polodowcowej rzeki zosta�a w�ziutka
Aberjona.
Przepuszczalne pod�o�e dzia�a�o jednak jak g�bka, przez co pod ziemi� utworzy�
si� rozleg�y
zbiornik wodny.
Nawet po uruchomieniu studni G Woburn odczuwa�o nadal niedostatek wody pitnej.
W�adze
miejskie nie chcia�y skorzysta� z bardzo kosztownej metropolitarnej sieci
wodoci�gowej
pobliskiego Bostonu, a poniewa� miejscowa firma wiertnicza oferowa�a tanie
us�ugi i dzia�a�a
bardzo operatywnie, podj�to decyzj� o uruchomieniu kolejnego uj�cia, studni H,
odleg�ej o sto
metr�w od poprzedniej. W roku 1967, trzy lata po oddaniu do u�ytku studni G, do
kran�w
pop�yn�a tak�e woda ze studni H. I chocia� oba uj�cia zosta�y pod��czone do
sieci miejskiej,
zaopatrywa�y przede wszystkim wschodni� cz�� Woburn, znacznie mniej wody z nich
trafia�o do
dom�w w p�nocnej i centralnej cz�ci miasta.
Sp�ka Whitman & Howard, realizuj�ca oba zlecenia na wyszukanie odpowiedniego
uj�cia i
wywiercenie studni, wystosowa�a do burmistrza pismo gratulacyjne z powodu
dost�pno�ci zasob�w
wody pitnej. �Naszym zdaniem Woburn jest w szczeg�lnie korzystnej sytuacji,
poniewa� dysponuje
bliskim zbiornikiem w�d podziemnych o jako�ci wystarczaj�cej do zasilenia ca�ej
wschodniej
cz�ci miasta�, pisa� naczelny in�ynier firmy, L. E. Pittendreigh. �Rozw�j sieci
wodoci�gowej
opartej na tych zasobach pozwoli za�egna� wszelkie k�opoty z zaopatrzeniem
ludno�ci w wod� w
najbli�szych latach�.
Jak si� mia�o wkr�tce okaza�, Pittendreigh by� w wielkim b��dzie, gdy� wraz z
uruchomieniem
studni G i H w mie�cie dopiero zacz�y si� powa�ne k�opoty z wod�.
Ju� latem 1967 roku Departament Zdrowia stanu Massachusetts wyst�pi� z wnioskiem
o zamkni�cie
obu nowych uj�� z powodu �z�ych wynik�w bada� bakteriologicznych pochodz�cej z
nich wody�.
W�adze miasta zaprotestowa�y. Po d�u�szych deliberacjach inspektor sanitarny
wyda� zgod� na
korzystanie ze studni pod warunkiem, �e czerpana z nich woda b�dzie chlorowana.
Instalacja do odka�ania zosta�a uruchomiona w kwietniu 1968 roku. Przez reszt�
wiosny i ca�e lato
urz�dnicy magistratu i okr�gowy inspektorat sanitarny by�y zasypywane licznymi
skargami
mieszka�c�w na odra�aj�cy smak i zapach wody, jak r�wnie� obecny w niej drobny
rdzawy osad.
�Nasza woda cuchnie jak preparat wybielaj�cy�, pisa� jeden z roz�alonych ludzi.
�Dlaczego nie
mo�emy mie� w kranach takiej samej wody, jak w pozosta�ych cz�ciach miasta?�
Pewna kobieta
ze wschodniego Woburn napisa�a do �Joe Action Line�, codziennej rubryki w
[k]Boston Herald
Traveler[p]. Inni mieszka�cy zasypywali skargami redakcj� [k]Daily Times[p], w
wielu listach
powtarza�y si� zdania, �e woda w og�le nie nadaje si� do spo�ycia, jest
wyj�tkowo twarda i
roztacza bardzo siln� wo� �rodk�w odka�aj�cych.
W�adze miejskie powo�a�y specjaln� komisj� do zbadania tego problemu. G��wny
in�ynier
wyja�nia�, �e chlorowanie, b�d�ce przyczyn� nieprzyjemnego zapachu i smaku, na
kt�ry skar�� si�
ludzie, musi by� prowadzone w celu zabicia obecnych w wodzie bakterii, natomiast
obecno��
rdzawego osadu jest rezultatem wysokiej zawarto�ci jon�w �elaza i manganu,
podczas chlorowania
tworz�cych nierozpuszczalne zwi�zki. Zapewnia� te� komisj�, �e wbrew pozorom ta
woda nadaje
si� do picia.
Mimo jego zapewnie� wiosn� 1969 roku mieszka�cy wschodniego Woburn powo�ali
w�asn�
komisj�, kt�rej g��wnym celem sta�o si� zmuszenie burmistrza do zamkni�cia
studni G i H. W
sierpniu z�o�ono odpowiedni� petycj� i w pa�dzierniku, po zako�czeniu sezonu
wzmo�onego
zapotrzebowania na wod�, oba uj�cia zosta�y zamkni�te. Jednak�e ju� nast�pnej
wiosny g��wny
in�ynier poleci� uruchomi� studnie i wod� z nich zasili� sie� miejsk�. Ponownie
skargi na
odra�aj�cy smak i zapach, wed�ug s��w Geralda Mahoneya, reprezentuj�cego w
radzie miejskiej
wschodnie Woburn, �pocz�y p�yn�� wielkim strumieniem, jak woda wyciekaj�ca
przez p�kni�t�
tam�. Nasta�o upalne i suche lato. G��wny in�ynier ci�gle zapewnia�, �e woda
jest �ca�kowicie
bezpieczna�. Studnie zamkni�to ponownie w styczniu, kiedy zapotrzebowanie uleg�o
zmniejszeniu,
lecz uruchomiono je ju� po czterech miesi�cach, w maju 1971 roku. Radny Mahoney
powiedzia� w
wywiadzie dla [k]Woburn Daily Times[p], �e �jest bombardowany skargami�
dotycz�cymi �zgni�ej,
cuchn�cej, ohydnej wody w kranach�. Doda� te�, �e to �ju� czwarty rok z rz�du,
kiedy mieszka�cy
zmuszeni b�d� pi� t� wod� i u�ywa� jej do innych domowych cel�w�. Dziewi�� dni
po otwarciu
uj�� Mahoneyowi uda�o si� przewalczy� w radzie miejskiej ich zamkni�cie. Ale ju�
miesi�c
p�niej, w czerwcu, g��wny in�ynier musia� je zn�w uruchomi�.
Wygl�da�o na to, �e tej hu�tawce nie b�dzie ko�ca. Anne Anderson codziennie
dzwoni�a do dzia�u
technicznego magistratu ze skargami. W jej �lady posz�y Carol Gray i Kay
Bolster.
� Dzwoni�a� ju� dzisiaj? � dopytywa�y si� nawzajem. � I co ci odpowiedzieli?
� Zawsze pada�y te same wyja�nienia � wspomina�a p�niej Anderson. � Z wod� jest
wszystko
w porz�dku, badania wykazuj�, �e nadaje si� do picia. Odnosi�am wra�enie, i� nie
ma
najmniejszych szans na zmian� tej sytuacji. Ludzie umawiali si� i masowo
dzwonili ze skargami, a
potem powtarzali sobie wzajemnie te same, wymijaj�ce odpowiedzi.
Latem 1972 roku, sze�� miesi�cy po wykryciu bia�aczki u Jimmy'ego Andersona,
poziom wody w
zbiorniku rezerwowym zasilaj�cym wodoci�gi centralnej cz�ci miasta obni�y� si�
tak bardzo, i�
kierownik wydzia�u rob�t publicznych poleci� mieszka�com ograniczy� jej zu�ycie.
Zagrozi�
otwarcie, �e je�li nawzajem nie b�d� kontrolowa� niekt�rych swoich poczyna�,
takich jak zbyt
cz�ste mycie samochod�w b�d� nadmierne podlewanie trawn