12873

Szczegóły
Tytuł 12873
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12873 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12873 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12873 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JONATHAN HARR SPRAWA CYWILNA prze�o�y� Andrzej Leszczy�ski Dla Diane Apollon Harr O AUTORZE Jonathan Harr mieszka i pracuje w Northampton, w stanie Massachusetts, jest wyk�adowc� literatury w college'u Smitha. By� cz�onkiem zespo�u redakcyjnego �New England Monthly� i pisywa� artyku�y do �The New Yorker� oraz �The New York Times Magazine�. Za powie�� �Civil Action� w roku 1995 uzyska� nagrod� Krajowego Stowarzyszenia Krytyk�w Literackich. Ta powie�� nie jest fikcj� literack�, przedstawia autentyczne wydarzenia i osoby. Oparta zosta�a przede wszystkim na moich w�asnych obserwacjach oraz licznych rozmowach z lud�mi zaanga�owanymi w opisywan� spraw�, prowadzonych w ci�gu o�miu lat, poczynaj�c od jesieni 1986 roku. Drugim g��wnym �r�d�em informacji by� materia� dowodowy, a zw�aszcza protoko�y z przes�ucha� i posiedze� s�dowych, licz�ce ��cznie oko�o pi��dziesi�ciu tysi�cy stron. Dok�adniejsze dane czytelnik znajdzie w spisie literatury oraz moich podzi�kowaniach, zamieszczonych na ko�cu ksi��ki. Jonathan Harr SPIS TRE�CI Boston, lipiec 1986 roku 1 Woburn, lato 1966 roku 9 Adwokat 51 Paragraf jedenasty 83 �Sieroty� i �psy� 121 Materia� dowodowy 147 �Drewutnia� 195 Charlie wart miliard dolar�w 233 Pro�ba Fachera 265 Rozprawa 291 Czuwanie 377 Negocjacje 403 Ciuciubabka 449 Pos�owie do obecnego wydania 493 Literatura 495 Podzi�kowania 501 MAPA LEGENDA: WOBURN MASSACHUSETTS OKO�O 1970 [prosz� porozwija� wszystkie skr�ty w nazwach ulic:] ST. = STREET AVE. = AVENUE RD. = ROAD ROUTE 128 = SZOSA NR 128 INTERSTATE 93 = AUTOSTRADA NR 93 B+M RAILROAD = LINIA KOLEJOWA Aberjona R. = Aberjona Horn Pond = Staw Horna Unifirst Corp. = Unifirst Corp. W. R. Grace Co. = W. R. Grace Co. Riley Tannery, Div. of Beatrice Foods Co. = Garbarnia Rileya, nale��ca do Beatrice Foods Co. Well H = Studnia H Well G = Studnia G 15 acres = Pi�tnastoakrowy lasek Trinity Episcopal Church = Ko�ci� Episkopalny �wi�tej Tr�jcy City Hall = Ratusz Robbins = Robbinsowie Toomey = Toomeyowie Kane = Kane'owie Zona = Zonowie Gamache = Gamache'owie Anderson = Andersonowie Aufiero (Richard + Lauren) = Aufiero (Richard i Lauren) Aufiero (Robert + Diane) = Aufiero (Robert i Diane) Boston, lipiec 1986 roku By�a sobota, lecz mimo to adwokat Jan Schlichtmann musia� wyskoczy� z ��ka o wp� do dziewi�tej rano. A nie do��, �e po�o�y� si� p�no, to jeszcze d�ugo nie m�g� zasn��. Kiedy obudzi� go dzwonek telefonu, �ni� w�a�nie o m�odej pracownicy dzia�u rozrachunkowego bosto�skiej firmy ubezpieczeniowej, kt�ra mia�a g�adk� cer�, smutne piwne oczy i proste si�gaj�ce ramion ciemne w�osy. Od pi�ciu miesi�cy ka�dego dnia siada�a niemal naprzeciwko niego na sali s�dowej, nie dalej ni� trzy metry. Przez ca�y ten czas nie zamienili ze sob� ani s�owa. Raz tylko na pocz�tku rozprawy s�ysza� jej g�os i teraz nawet nie m�g� sobie przypomnie� jego brzmienia. Kiedy ich spojrzenia si� czasem spotyka�y, oboje szybko odwracali wzrok, aby nie naruszy� przepis�w, kt�re kategorycznie zabrania�y im jakiegokolwiek porozumiewania si�. Kobieta zasiada�a w �awie przysi�g�ych. Schlichtmann mia� nadziej�, �e wzbudzi� jej zaufanie. Bardzo chcia� si� dowiedzie�, co ona my�li. I w swoim �nie sta� obok niej w �rodku lasu g�sto zaro�ni�tego krzewami i dzikim winem. Za nimi czeka�a grupa ludzi, kt�rych twarze tak�e by�y mu ju� znane � pozosta�ych s�dzi�w przysi�g�ych. Kobieta nie mog�a si� zdecydowa�, kt�r� �cie�k� dalej i��, on za� pr�bowa� jej wskaza� w�a�ciwy kierunek. Got�w by� j� ci�gn�� na si��, lecz ona wci�� si� waha�a. I nawet w tym proroczym �nie nie doczeka� rozwi�zania, gdy� obudzi� go dzwonek telefonu. Pozosta�o po nim tylko wra�enie narastaj�cego l�ku. Rozm�wca przedstawi� si� jako urz�dnik Baybank South Shore, firmy, w kt�rej Schlichtmann zaci�gn�� kredyt na samoch�d i od kilku miesi�cy zalega� ze sp�at� rat. Kategorycznie za��da� natychmiastowego uregulowania nale�no�ci, wynosz�cych ju� dziewi�� tysi�cy dwie�cie trzy dolary, bo w przeciwnym razie firma b�dzie zmuszona odebra� mu auto, czarnego porsche'a 928. Zaspany adwokat nawet nie m�g� sobie przypomnie�, czy w ci�gu ostatnich miesi�cy wp�aca� jakie� pieni�dze na konto Baybank South Shore. Przeczucie mu jednak m�wi�o, �e tamten nie k�amie. � Prosz� si� skontaktowa� z Jamesem Gordonem, kt�ry prowadzi moje sprawy finansowe � odpar� kr�tko, po czym przedyktowa� numer Gordona i od�o�y� s�uchawk�. Po�o�y� si� z powrotem, ale nie zd��y� zasn��, kiedy po dwudziestu minutach zn�w zadzwoni� telefon. Tym razem by� to szeryf okr�gu Suffolk. Powiedzia�, �e dzwoni z budki przy Charles Street, tylko dwie przecznice od domu Schlichtmanna, i przyjedzie za par� minut, aby odebra� porsche'a. Adwokat poprosi� o dziesi�ciominutow� zw�ok�. Zadzwoni� do Gordona, ale nikt nie podnosi� s�uchawki. Pad� z powrotem na ��ko i przez par� minut bezmy�lnie gapi� si� w sufit. Wreszcie zn�w zadzwoni� telefon. � To jak? Poka�e mi pan, gdzie stoi ten samoch�d? � zapyta� szeryf. � Chyba nie mam innego wyj�cia � burkn�� Schlichtmann. Kiedy wyszed� przed dom, pot�nie zbudowany m�czyzna w niebieskiej bluzie mundurowej z odznak� szeryfa ju� na niego czeka�. Od bezchmurnego nieba bi� w oczy k�uj�cy blask. Po rzece Charles, odbijaj�cej setki s�onecznych refleks�w, mimo wczesnej pory p�ywa�o sporo �agl�wek. Szeryf wr�czy� mu plik dokument�w dotycz�cych zaj�cia nie sp�aconego auta. Adwokat przebieg� je tylko wzrokiem i rzek� kr�tko, �e samoch�d stoi w gara�u trzy ulice dalej. Zostawiwszy szeryfa przed domem, ruszy� do skrzy�owania i skr�ci� w Charles Street, g��wn� arteri� osiedla Beacon Hill. Z licznych kafejek wydostawa�y si� na zewn�trz kusz�ce aromaty �wie�o parzonej kawy i p�czk�w. Po chodniku spacerowa�y matki z ma�ymi dzie�mi w w�zkach, amatorzy joggingu biegali wzd�u� nadrzecznej esplanady. Schlichtmann pomy�la� nagle, �e jego kariera, a mo�e nawet ca�a przysz�o��, znalaz�a si� w dziwnym zawieszeniu, podczas gdy dooko�a nadal toczy si� normalne �ycie. Otworzy� gara� i krytycznym spojrzeniem omi�t� czarny sportowy w�z, grubo pokryty patyn� wielkomiejskiego brudu. Kupi� go prawie dwa lata temu, lecz do tej pory przejecha� zaledwie osiem tysi�cy kilometr�w. Przez ca�� zim� auto sta�o nie u�ywane w gara�u. Gdy kt�rej� wiosennej niedzieli jego przyjaci�ka zapragn�a pojecha� na wycieczk�, okaza�o si�, �e akumulator jest ca�kiem roz�adowany. A gdy na�adowano go w warsztacie i tydzie� p�niej wycieczka mog�a doj�� do skutku, James Gordon ostrzeg�, �e up�yn�� termin obowi�zkowych sk�adek ubezpieczeniowych i lepiej samoch�d zostawi� w gara�u. Schlichtmann wyprowadzi� porsche'a na ulic�, wr�ci� na Pinckney Street i przekaza� kluczyki szeryfowi, kt�ry szybko zacz�� odkr�ca� tablice rejestracyjne. Adwokat przygl�da� si� temu z za�o�onymi r�koma. P�niej szeryf przyni�s� z wozu patrolowego du�y zielony plastikowy worek na �mieci i pocz�� wrzuca� do niego kasety magnetofonowe, mapy i r�ne papiery powciskane do schowka w desce rozdzielczej. Na tylnym siedzeniu le�a�o kilka ksi��ek prawniczych oraz kartonowe teczki z aktami sprawy �Anne Anderson i inni kontra W. R. Grace Co. i inni�. Wszystko jak leci l�dowa�o w przepa�cistym worku. Szeryf dzia�a� szybko i skutecznie, �wietnie wiedzia�, �e jego obecno�� zazwyczaj nie wzbudza entuzjazmu os�b, z kt�rymi ma do czynienia. Ale ci�kie teczki z aktami go zainteresowa�y. � Jest pan adwokatem? � spyta�. Schlichtmann przytakn�� ruchem g�owy. � I uczestniczy pan w tej rozprawie? � Owszem. �awa przysi�g�ych obraduje ju� od tygodnia. Mam nadziej�, �e w poniedzia�ek zapadnie wyrok. Szeryf odpar�, i� widzia� wywiad z t� kobiet�, Anne Anderson, w telewizyjnym programie �Sze��dziesi�t minut�. P�niej wr�czy� worek adwokatowi i poprosi� o podpis na pokwitowaniu. Z pewnym trudem wcisn�� si� za kierownic� porsche'a, przekr�ci� kluczyki w stacyjce, po czym wychyli� g�ow� za okno i powiedzia�: � Niez�a gablota. � Spojrza� z ukosa na Schlichtmanna, kt�ry z kwa�n� min� tylko pokiwa� g�ow�, i doda�: � To musi by� cholernie ci�ka sprawa. Adwokat zachichota�. Szeryf tak�e u�miechn�� si� szeroko i rzuci�: � No c�, �ycz� powodzenia. Zawr�ci� ostro�nie. Schlichtmann podszed� do kraw�nika i odprowadzi� wzrokiem czarne auto, kt�ry skr�ci�o w Brimmer Street i znikn�o za rogiem. �atwo przysz�o, �atwo posz�o � przemkn�o mu przez my�li. Dwa dni p�niej, w poniedzia�kowy ranek, ubra� si� szczeg�lnie elegancko. W�o�y� ciemny garnitur, szyty na miar� w nowojorskim salonie Dmitriego, swoje najlepsze pantofe marki Bally oraz wi�niowy krawat firmy Herm�s, kt�ry dot�d przynosi� mu szcz�cie. Zwykle zaje�d�a� taks�wk� pod gmach s�du federalnego, ale poniewa� nie mia� nawet centa przy duszy, poszed� do �r�dmie�cia pieszo. Niedaleko budynku rady miejskiej z bramy wyszed� jaki� w��cz�ga w brudnym p�aszczu, �ciskaj�cy w gar�ci ca�y sw�j dobytek wrzucony do plastikowego worka na �mieci, i wyci�gn�� r�k� po ja�mu�n�. Schlichtmann z wahaniem odpowiedzia�, �e w og�le nie ma pieni�dzy. Poszed� dalej, ra�ony my�l�, jak niepewny jest wywalczony status spo�eczny. Z formalnego punktu widzenia on sam m�g� si� teraz zaliczy� do bezdomnych, gdy� administracja osiedla ju� wyst�pi�a przeciwko niemu na drog� s�dow� o zaleg�y p�roczny czynsz. Nie potrafi� nawet zliczy� swoich d�ug�w, zalega� ze sp�atami a� trzech po�yczek pod zastaw hipoteczny. Zanim �awa przysi�g�ych rozpocz�a obrady, trwaj�cy siedemdziesi�t osiem dni proces poch�on�� wszelkie jego oszcz�dno�ci. W trakcie ostatniego zebrania James Gordon oznajmi� trzem wsp�lnikom: � Zosta�o wam tylko powietrze do oddychania. Co prawda kancelaria Schlichtmann, Conway i Crowley otrzymywa�a jakie� cz�ciowe wynagrodzenia za uko�czone dawno sprawy, ale by�o tego najwy�ej sto pi��dziesi�t dolar�w tygodniowo, podczas gdy na same pensje sekretarek i aplikant�w potrzeba by�o czterech tysi�cy. Pozew przeciwko firmie z�o�y� bank American Express, gdy� od czterech miesi�cy nie wp�yn�� ani cent na pokrycie debetu kart kredytowych, si�gaj�cego dwudziestu pi�ciu tysi�cy dolar�w. Firma leasingowa Heller Financial wystosowa�a pismo, w kt�rym grozi�a zdemontowaniem terminali komputerowych kancelarii w dniu pierwszego sierpnia. Gdyby wi�c Schlichtmann przegra� prowadzon� spraw�, musia�oby up�yn�� co najmniej pi�� lat, wed�ug ostro�nych szacunk�w Gordona, zanim kancelaria zdo�a�aby si� wykaraska� z d�ug�w. Ale nawet pieni�dze nie by�y jego najwi�kszym zmartwieniem, co wsp�lnik�w dziwi�o tym bardziej, �e cieszy� si� u nich opini� szczeg�lnie rozrzutnego. Najbardziej martwi�o go, �e a� tak bezgranicznie po�wi�ci� si� tylko tej jednej sprawie. St�d te� wynika�y jego obawy, �e je�li si� pomyli� i zapadnie niekorzystny dla niego wyrok, utraci co� o wiele cenniejszego od pieni�dzy � pewno�� siebie, wraz z kt�r� jakim� tajemniczym sposobem przepadnie r�wnie� jego talent i zapa� do dalszej pracy. Oczyma wyobra�ni ju� widzia� siebie �pi�cego na parkowej �awce, trzymaj�cego pod g�ow� plastikowy worek ze starannie z�o�onym eleganckim garniturem. Zwolni� kroku dopiero w korytarzu s�du, gdy� by�a za pi�tna�cie �sma, mia� wi�c przed sob� jeszcze kwadrans oczekiwania. Rozk�ad pomieszcze� w tej cz�ci gmachu zna� ju� na pami��. Zwykle zatrzymywa� si� przy �awce stoj�cej dok�adnie naprzeciwko biura s�dziego Waltera Skinnera, znacz�cej dla niego tyle samo, co kl�cznik w ko�ciele. Nieco dalej, za automatem telefonicznym, znajdowa�y si� masywne drzwi sali rozpraw, gdzie Schlichtmann sp�dzi� w sumie kilkaset godzin i dok�d teraz wraca� z niech�ci�. Dlatego wola� czeka� w korytarzu, kt�rego przeciwleg�y koniec by� oddalony o dobre sto metr�w; po drodze mija�o si� dziesi�tki zamkni�tych drzwi innych sal rozpraw, pokoj�w s�dziowskich, sal konferencyjnych i prywatnych gabinet�w. A poniewa� w korytarzu nie by�o okien, wszystko tu wygl�da�o dok�adnie tak samo o �smej rano, na pocz�tku dnia pracy, jak i o czwartej po po�udniu, gdy wszyscy rozchodzili si� do dom�w. Zawieszone pod sufitem jarzeni�wki starego typu dawa�y tak ma�o �wiat�a, �e ca�e otoczenie wydawa�o si� pogr��one w wiecznej mgle. Powietrze w korytarzu wype�nia�a mieszanina zapach�w pasty do pod��g, �rodk�w odka�aj�cych i zat�ch�ego dymu papierosowego. Par� minut przed �sm� zacz�li si� pojawia� pierwsi s�dziowie przysi�gli. Obradowali w niewielkiej sali na p�pi�trze, do kt�rej prowadzi�y w�skie schodki na ko�cu korytarza. Schlichtmann nigdy nie widzia� tego pomieszczenia. Dot�d przyje�d�ali najcz�ciej parami b�d� w wi�kszych grupach i dyskutowali zawzi�cie, wysiadaj�c z windy, lecz milkli natychmiast na jego widok. Zwykle witali go ledwie zauwa�alnym u�miechem i sztywnym skinieniem g�owy. Stara� si� sprawia� wra�enie ca�kiem oboj�tnego, ale w rzeczywisto�ci odprowadza� ich badawczym spojrzeniem. Po minach, zachowaniu i ubiorach zawsze pr�bowa� odgadn�� nastroje ludzi. Tego dnia, kiedy w korytarzu ucich�y ju� kroki s�dzi�w przysi�g�ych, Schlichtmann poczu� si� przera�liwie osamotniony. Woburn, lato 1966 roku 1 Kiedy dwudziestoo�mioletni Wielebny Bruce Young obejmowa� tego lata parafi� Ko�cio�a Episkopalnego �wi�tej Tr�jcy w Woburn, pierwsz� w swojej karierze, mia� wiele ambitnych plan�w. Gmach ko�cio�a by� do�� ma�y, przykryty stromym dwuspadzistym dachem, o wn�trzu wy�o�onym bia�ymi p�ytkami i wype�nionym �wiat�em wpadaj�cym przez sze�� wysokich okien. Nowy pastor od razu dostrzeg� �lady zaniedbania. Na trawnikach kr�lowa�y chwasty, mi�dzy oazami czerwonawego zielska wida� by�o pasy nagiej ziemi. �ywop�oty na gwa�t domaga�y si� strzy�enia, gonty by�y powyginane ze staro�ci, a ci�kich, utrzymanych w stylu gotyckim drzwi od dawna nie malowano. Ko�ci�, zbudowany w roku 1902, nawet w czasach �wietno�ci miasta nie przedstawia� si� imponuj�co. W okresie, gdy Bruce Young obejmowa� parafi�, na niedzielne nabo�e�stwa przychodzi�o regularnie oko�o pi��dziesi�ciu os�b, w wi�kszo�ci pamietaj�cych jeszcze te czasy, kiedy parafia zosta�a utworzona. Pastora uderzy�o, �e ko�ci� �wi�tej Tr�jcy jest chyba jedynym episkopalnym przybytkiem na �wiecie, gdzie wierni nie mog� uzyska� bezp�atnej porady prawnej b�d� lekarskiej. Dlatego te� do�� szybko razem z �on�, specjalistk� z zakresu opieki spo�ecznej, doszli wsp�lnie do wniosku, �e Woburn jest niez�e na rozpocz�cie kariery, nie nale�y jednak do tych miejsc, gdzie chcia�oby si� zosta� na zawsze. Ca�e trzydziestosze�ciotysi�czne miasto, po�o�one trzydzie�ci kilometr�w na p�noc od centrum Bostonu, tak�e wymaga�o bowiem gruntownego odmalowania. Par�set metr�w na po�udnie od ko�cio�a, za baz� transportow� Sunoco, o�rodkiem rekrutacyjnym marynarki wojennej i kilkoma pawilonami handlowymi, znajdowa� si� miejski rynek. By�a to wysepka zieleni wiecznie otoczona sznurami samochod�w, nad kt�r� g�rowa� odlany z br�zu pomnik ku czci weteran�w wojny domowej. W s�oneczne dni, w czasie przerw �niadaniowych, na �aweczkach skweru spotyka�o si� paru urz�dnik�w z pobliskiego ratusza. Ka�dej wiosny s�u�by miejskie obsadza�y rabaty tulipanami, nagietkami i petuniami, ale poniewa� rady nie sta� by�o na zatrudnienie sta�ego ogrodnika, skwer szybko porasta� zielskiem. I co roku ju� na pocz�tku lata stawa�o si� jasne, �e chwasty zn�w b�d� g�r� w walce z kwiatami. Wok� rynku sta�y dwu- i trzypi�trowe kamienice, pami�taj�ce okres gwa�townego rozwoju miasta. Wi�kszo�� pochodzi�a z prze�omu wiek�w, lecz ich ceglane i kamienne fasady � wed�ug mody z lat pi��dziesi�tych, a wi�c ostatniego okresu prosperity w Woburn � pook�adano ��tozielonymi i pomara�czowymi taflami z t�oczonego plastiku. Teraz na nich tak�e dominowa�a warstwa brudu, szyby we frontowych oknach by�y zmatowia�e ze staro�ci, a w bramach zalega�y sterty naniesionych wiatrem �mieci. W �lady zlikwidowanego wcze�niej salonu odzie�owego Marrama i sklepu zoologicznego ostatnio poszed� tak�e sklep narz�dziowy Perillo. Za brudn� szyb� w drzwiach wisia�a tabliczka z napisem ZAMKNI�TE, na kt�rej kto�, by� mo�e nawet sam w�a�ciciel, dopisa�: NA DOBRE. Przy rynku przetrwa�o kilka pizzerii, kr�gielnia Bowladrome, bank Tannera oraz salon fryzjerski Mahoneya, za�o�ony jeszcze w 1899 roku. Pierwszym zak�adem przemys�owym w Woburn by�a garbarnia zbudowana przez braci Wyman�w w 1648 roku. W�wczas osad� otacza�y jeszcze nieprzebyte lasy porastaj�ce pasma wzg�rz na p�nocy i zachodzie, a r�wnin� na wschodzie, przeci�t� rzek� Aberjona, pokrywa�y bagna i mokrad�a. Firma Wyman�w przetrwa�a a� do wojny Kr�la Filipa*, podczas kt�rej najstarszy syn Johna Wymana poleg� na trz�sawiskach w walce z Indianami. Tej samej zimy sple�nia� ca�y zapas wyprawionych sk�r i fabryk� zamkni�to. Nied�ugo potem inny przedsi�biorca, niejaki Gershom Flagg, wykarczowa� w pobli�u hektar lasu i zbudowa� kolejn� garbarni�. Do wojny domowej w Woburn powsta�o a� dwadzie�cia podobnych zak�ad�w, dzi�ki czemu w produkcji sk�r miasto zr�wna�o si� z Filadelfi�. Wtedy te� zyska�o przydomek Miasta Garbarzy. Jak na ironi�, najsolidniejszym bankiem w mie�cie okaza� si� bank Tannera**, a dru�yna footballowa tutejszej szko�y �redniej do dzisiaj nosi nazw� �Garbarze�. [do stopki: * � Mowa o powstaniu Indian przeciwko osadnikom w Nowej Anglii, krwawo st�umionym w 1676 roku. Kierowa� nim Metakomet, w�dz plemienia Wampanoag, przez kolonist�w pogardliwie zwany Kr�lem Filipem � przyp. t�um. ** � Nazwisko Tanner po angielsku znaczy garbarz � przyp. t�um.] Przetw�rstwo sk�r zainicjowa�o rozw�j innych ga��zi przemys�u. W roku 1853 Robert Eaton za�o�y� w p�nocnej cz�ci miasta, nad Aberjon�, zak�ady chemiczne, kt�rych wyroby � witriol miedziany, s�l glauberska czy kwas siarkowy � by�y niezb�dne w garbarniach. I ju� u schy�ku wieku zak�ady Eatona sta�y si� jednym z najwi�kszych przedsi�biorstw chemicznych w kraju. Z kolei przemys� sk�rzany podupad� po drugiej wojnie �wiatowej i pod koniec lat sze��dziesi�tych zacz�to zamyka� kolejne garbarnie z powodu nieop�acalno�ci produkcji wobec spadku cen towar�w importowanych. W nast�pnym dziesi�cioleciu ju� tylko fabryka Rileya po�o�ona we wschodniej cz�ci miasta, nad Aberjon�, nadal wyprawia�a sk�ry. Jej wielki, sze��dziesi�ciometrowy komin z czerwonej ceg�y, z rozci�gni�tym pionowo bia�ym napisem: J. J. Riley, by� doskonale widoczny z rynku odleg�ego prawie o dwa kilometry. W celu przyci�gni�cia inwestor�w w�adze miejskie zdecydowa�y si� wykarczowa� i przeznaczy� pod hale przemys�owe wiele hektar�w ziemi na p�nocnym-wschodzie. Wybuch�o przy tym kilka skandali, gdy wysz�o na jaw, �e cz�� urz�dnik�w jest powi�zana finansowo z firmami staj�cymi do licytacji udost�pnionych teren�w. Niemniej nast�pi�o pewne o�ywienie. Przy Commerce Way, niedaleko autostrady numer 93, powsta�o par� wi�kszych fabryk i baz spedycyjnych. Stare zak�ady chemiczne Roberta Eatona nad Aberjon� przej�� koncern Monsanto. Na terenie dawnego sadu wybudowa� niewielk� fabryk� W. R. Grace, inny finansista z bran�y chemicznej. Tak wi�c Woburn nadal by�o miastem przemys�owym, ale jakim� sposobem w kasie miejskiej nigdy nie starcza�o pieni�dzy na napraw� krzywych chodnik�w czy �atanie dziur w jezdniach. Bruce Young planowa� zatem pozosta� tu przez jakie� pi�� lat, bo chocia� nie brakowa�o pracy dla pastora, to jednak przeczuwa�, �e ub�stwo, w jakim pozostawa�a parafia Ko�cio�a Episkopalnego �wi�tej Tr�jcy, jest w stanie ka�dego pozbawi� zapa�u i energii. Zgodnie z tymi planami po kilku latach zacz�� si� rozgl�da� za ciekawszymi propozycjami, ale miejsca w parafiach, o jakich marzy�, nie zwalniaj� si� nazbyt cz�sto, a gdy ju� tak si� dzieje, rywalizacja o ich obj�cie jest ogromna. Tymczasem parafianie z Woburn polubili m�odego pastora, cho� nawet najbardziej pob�a�liwi m�wili otwarcie, �e nie jest on porywaj�cym m�wc�. Wola� odczytywa� ni� wyg�asza� z pami�ci niedzielne kazania, a w dodatku czyni� to w spos�b monotonny i usypiaj�cy. Na jego korzy�� przemawia�o, �e zdawa� sobie spraw� z w�asnych wad i nigdy zanadto nie przeci�ga� kaza�. Zawsze ch�tnie udziela� m�drych, trafnych rad. �ywo interesowa� si� wszelkimi problemami, z jakimi ludzie do niego przychodzili. Szczeg�lnym talentem odznacza� si� w niesieniu pociechy osobom chorym i kalekim, a poczynaj�c od stycznia 1972 roku opieka nad cierpi�cymi sta�a si� jego prawdziwym duszpasterskim powo�aniem. 2 Rodzice Jimmy'ego Andersona s�dzili pocz�tkowo, �e ch�opiec si� przezi�bi�. W styczniu, kiedy pospolite infekcje zmog�y jego starsze rodze�stwo, nikogo nie dziwi�y typowe objawy: kaszel, katar i lekka gor�czka. Nawet matka Jimmy'ego, Anne, nie czu�a si� wtedy za dobrze. Ale po paru dniach, gdy inne dzieci szybko wraca�y do zdrowia, stan trzyletniego malca zacz�� budzi� niepok�j. Gor�czka to opada�a, to zn�w narasta�a, nie dopisywa� mu apetyt. Opr�cz wyra�nej blado�ci uwag� matki przyku�y liczne siniaki na ca�ym ciele ch�opca, tym dziwniejsze, �e od paru dni w og�le nie wstawa� z ��ka. Dlatego te� razem z m�em, Charlesem, postanowi�a nast�pnego ranka z�o�y� wizyt� lekarzowi rodzinnemu, specjali�cie pediatrii. Doktor Donald McLean uzna� objawy za wysoce niepokoj�ce. Gor�czka sugerowa�a typow� infekcj�, kt�r� potwierdza�by tak�e lekki obrz�k g�rnych dr�g oddechowych. Ale pozosta�e symptomy wyda�y si� lekarzowi niezwyk�e, przypominaj�ce powa�n� anemi�, co objawia�o si� uderzaj�c� blado�ci� sk�ry i ospa�o�ci� ch�opca. Uzna� wi�c, �e za siniaki na ca�ym ciele odpowiada niedob�r trombocyt�w, p�ytek krwi reguluj�cych powstawanie i usuwanie skrzep�w w tkankach. Pobie�ne badanie nie wykaza�o niczego niezwyk�ego poza lekkim powi�kszeniem gruczo��w limfatycznych. Niemniej blado��, siniaki oraz powracaj�ca gor�czka wskazywa�y na jakiego� rodzaju schorzenie uk�adu krwiono�nego. McLean od razu nabra� podejrze�, �e Jimmy Anderson zachorowa� na bia�aczk�, nie powiedzia� o tym jednak rodzicom. Zdawa� sobie spraw�, �e to rzadko spotykana przypad�o��, kt�ra rocznie dotyka �rednio czworga spo�r�d stu tysi�cy dzieci. Dlatego przed postawieniem diagnozy wola� si� zapozna� z wynikami analizy krwi. I mimo �e by�o sobotnie przedpo�udnie, zdo�a� nak�oni� laboranta do przeprowadzenia bada� jeszcze tego samego dnia. Rodzic�w za� poprosi�, by wieczorem skontaktowali si� z nim telefonicznie. W drodze powrotnej do domu Anne powiedzia�a grobowym g�osem do m�a: � Podejrzewam, �e Jimmy ma bia�aczk�. Zar�wno brzmienie jej g�osu, jak i troska maluj�ca si� na twarzy, sprawi�y, �e Charles spogl�da� na ni� przez d�u�sz� chwil�. W jej oczach ujrza� strach, tote� i jego nasz�y najgorsze obawy. Kiedy wieczorem zadzwoni� do doktora, McLean odpowiedzia� r�wnie pos�pnym tonem: � No c�, wyniki analiz krwi nie s� dobre. Trzeba b�dzie przeprowadzi� dok�adniejsze badania, aby wykry� przyczyn� choroby. Doda� jeszcze, �e na poniedzia�ek za�atwi Jimmy'emu miejsce w szpitalu Massachusetts General. Nie wspomnia� nawet s�owem o bia�aczce, a Charlie wola� si� nie dopytywa� o wst�pn� diagnoz�. � Gdyby mia� ju� pewno��, co Jimmy'emu dolega, na pewno by nam powiedzia� � uspokoi� �on�. Tego wieczoru Andersonowie przyjmowali go�ci. Anne pop�aka�a si� w kuchni, szykuj�c obiad. Charles w �aden spos�b nie m�g� jej wyperswadowa�, �e choroba syna to nie bia�aczka. Dla Anne bowiem wi�za�a si� ona z przykrymi wspomnieniami. W roku 1950, gdy mia�a czterna�cie lat i mieszka�a z rodzicami w Sommerville, pewna dziewczynka z s�siedztwa zapad�a na bia�aczk� i zmar�a po kilku tygodniach. Co prawda Anne si� z ni� nie przyja�ni�a, zna�a j� jednak z widzenia, a najwi�ksze wra�enie zrobi�y na niej przekazywane szeptem w domu i szkole przera�aj�ce wiadomo�ci o tej chorobie. W�a�nie wtedy po raz pierwszy w �yciu zetkn�a si� z problemem �miertelno�ci i utraty bliskich os�b. Bia�aczka wydawa�a jej si� szczeg�lnie gro�na, gdy� pozostawa�a wielk� tajemnic�. Atakowa�a niespodziewanie, prowadzi�a do nieuchronnej �mierci i nikt nie wiedzia�, co j� wywo�uje. W poniedzia�kowy ranek 31 stycznia Anne i Charles pojechali z ma�ym Jimmym do Massachusetts General, najwi�kszego szpitala w Bostonie, gdzie ch�opca zbada� doktor John Truman kieruj�cy oddzia�em hematologii dzieci�cej. W karcie odnotowa�: �Drobny, szczup�y, maj�cy trzy i p� roku, uderzaj�co blady, ze sk�onno�ci� do zasinie� na ca�ym ciele. Og�lna �agodna limfodenopatia, kilka lekkich siniak�w, ale brak �ylak�w. Powi�kszenie �ledziony niewyczuwalne�. Truman zaordynowa� badanie szpiku kostnego, zwr�ci� przy tym uwag� na trudno�ci z pobraniem nawet najmniejszej pr�bki. Wynik analizy ujawni� jednak a� trzydzie�ci dwa procent zdegenerowanych bia�ych krwinek, wytwarzanych w nadmiarze, lecz nie osi�gaj�cych normalnego etapu dojrza�o�ci. Rezultat ten nie pozostawia� �adnych w�tpliwo�ci co do diagnozy, by� to przypadek ostrej bia�aczki limfatycznej. Po po�udniu w swoim gabinecie doktor Truman zapozna� rodzic�w z wynikami bada�. Anne zapami�ta�a, �e tego mro�nego pogodnego dnia promienie nisko stoj�cego s�o�ca pod uniesionymi �aluzjami wpada�y uko�nie do pokoju. Czu�a si� jakby wyrwana z rzeczywisto�ci, s�owa lekarza z trudem do niej dociera�y, a przed oczyma mia�a jedynie drobiny kurzu unosz�ce si� w tej smudze �wiat�a. Truman orzek�, �e najbli�szych kilka tygodni b�dzie dla Jimmy'ego niezwykle wa�nych. Chcia� powstrzyma� gwa�towny rozw�j choroby, stosuj�c kombinacj� paru lek�w oraz na�wietlania. Istnia�y jeszcze spore szanse na zahamowanie bia�aczki. Nie ukrywa� jednak, �e nawet na tym etapie w jednym przypadku na dziesi�� nie udaje si� powstrzyma� rozwoju choroby i pacjent umiera w ci�gu miesi�ca. Najwi�ksze zagro�enie stanowi�a teraz nie sama bia�aczka, ale mo�liwo�� przypadkowej infekcji. Chemioterapia mog�a do�� skutecznie zwalczy� kom�rki rakowe we krwi i szpiku kostnym, ale jednocze�nie powodowa�a znaczne obni�enie naturalnych zdolno�ci obronnych organizmu. Dlatego te� podczas kuracji ka�da typowa u dzieci infekcja, cho�by wietrzna ospa czy nawet zwyk�a grypa, mog�a przynie�� fatalne skutki. Kiedy na pocz�tku lat sze��dziesi�tych Truman zacz�� si� specjalizowa� w dzieci�cej bia�aczce, nie znano skutecznych lek�w na t� chorob�. Wi�kszo�� ma�ych pacjent�w umiera�a w ci�gu paru tygodni od jej wykrycia. Ostatnio jednak poczyniono olbrzymie post�py, g��wnie dzi�ki pracom prowadzonym w Pediatrycznym Szpitalu Badawczym Saint Jude w Memphis. Doktor szczeg�owo obja�nia� Andersonom przebieg metody leczenia zwanej terapi� Saint Jude. Po pomy�lnym zako�czeniu miesi�cznej kuracji, polegaj�cej na stosowaniu okre�lonego zestawu lek�w na przemian z na�wietlaniami, James m�g�by wr�ci� do normalnego �ycia, ale przez najbli�sze trzy lata pozostawa�by pod opiek� specjalistycznej przychodni. Okresowo musia�by nadal przyjmowa� spore dawki silnych lek�w wed�ug rygorystycznego harmonogramu. By�a to bardzo intensywna kuracja, z wieloma efektami ubocznymi, stwarza�a jednak nadziej� na wyleczenie. � Je�eli u ch�opca nast�pi zahamowanie rozwoju bia�aczki pod wp�ywem pierwszej serii lek�w � oznajmi� Truman � jego szanse na prze�ycie kolejnych pi�ciu lat wzrosn� powy�ej pi��dziesi�ciu procent. Doktor nawi�za� tak�e do przyczyn wyst�powania ostrej bia�aczki. M�wi�, �e wi�kszo�� rodzic�w niepotrzebnie zarzuca sobie brak dostatecznej troski o swoje dzieci, poniewa� nie ma sposob�w na zapobie�enie tej chorobie. Stara� si� rozwia� obawy, powtarzaj�c z naciskiem, i� przyczyny bia�aczki limfatycznej wci�� pozostaj� nieznane. Najnowsze badania pozwala�y okre�li� niekt�re czynniki chorobotw�rcze, takie jak promieniowanie jonizacyjne czy pewne chemikalia, na przyk�ad benzen, ale wywo�ywa�y one bia�aczk� mielocytyczn�, a wi�c innego rodzaju, ni� stwierdzono u Jamesa. Cz�� naukowc�w podejrzewa�a, �e chorob� wywo�uj� wirusy, gdy� istnia�y uzasadnione podejrzenia, i� bia�aczka u kot�w, kr�w, ptak�w i gryzoni ma w�a�nie pod�o�e wirusowe. Na Harvardzie trwa�y intensywne prace zmierzaj�ce do wyizolowania wirusa powoduj�cego bia�aczk� u kot�w. Truman by� jednak prze�wiadczony, �e wci�� chodzi tu o innego rodzaju zaka�enie ni� wyst�puje u ludzi. Ju� nast�pnego dnia, czyli we wtorek, rozpocz�o si� leczenie ma�ego Jamesa wed�ug terapii Saint Jude. Na pocz�tku przeprowadzono mu kilka transfuzji krwi w celu obni�enia bardzo wysokiej zawarto�ci bia�ych krwinek. Truman odwiedza� ch�opca codziennie i bada� go sumiennie, zwracaj�c uwag� na objawy jakiejkolwiek infekcji, jak te� na siniaki i �ylaki � skupiska drobnych zakrzep�w we w�oskowatych naczyniach krwiono�nych sk�ry, tak charakterystyczne u os�b chorych na bia�aczk�. Anne tak�e zjawia�a si� wczesnym rankiem ka�dego dnia. Pocz�tkowo wraca�a na noc do domu, szybko jednak zacz�a nocowa� u boku syna w sali szpitalnej. Jej matka przyjecha�a do Woburn, aby zaopiekowa� si� dwojgiem starszych dzieci. Pod koniec pierwszego tygodnia kuracji liczba bia�ych cia�ek we krwi Jamesa nadal utrzymywa�a si� na wysokim poziomie, ale ju� nie ros�a. Przesta�y si� te� pojawia� dalsze siniaki. Wskutek na�wietla� zacz�y mu wypada� w�osy, Jimmy ci�gle narzeka� na nudno�ci, ale doktor Truman by� zadowolony z rezultat�w. Po miesi�cznym leczeniu analizy nie wykaza�y ju� kom�rek rakowych ani we krwi ch�opca, ani w szpiku kostnym. Sprawdza�y si� wst�pne za�o�enia, nic wi�c dziwnego, �e Truman zacz�� m�wi� optymistycznie o perspektywach powrotu Jamesa do zdrowia. Tej zimy, kiedy u malca wykryto bia�aczk�, Anne Anderson sko�czy�a trzydzie�ci pi�� lat. By�a bardzo �adn� kobiet�, wysok� i postawn�, z lekko wystaj�cymi ko��mi policzkowymi, urzekaj�cymi niebieskimi oczyma i jasnoblond w�osami, jednoznacznie �wiadcz�cymi o norweskim pochodzeniu. Wychowywa�a si� w Somerville niedaleko Bostonu, po drugiej stronie rzeki Charles, i by�a najm�odsz� z czworga rodze�stwa, jedyn� c�rk� �rednio zamo�nych rodzic�w. Po uko�czeniu szko�y �redniej podj�a prac� w tamtejszej bibliotece publicznej, a gdy mia�a dwadzie�cia cztery lata, podczas randki w ciemno pozna�a Charlesa Andersona, o rok od niej starszego syna robotnika portowego. Mia� bardzo ambitne plany �yciowe, uczy� si� w college'u i chcia� pracowa� nad projektowaniem komputer�w. Chodzili ze sob� przez rok, wreszcie, w roku 1961, wzi�li �lub. Wynaj�li ma�e mieszkanie w Bostonie, ale ju� po czterech latach ma��e�stwa zacz�li si� rozgl�da� za w�asnym domem. Cz�sto przyje�d�ali do Woburn, gdzie kilka lat wcze�niej zamieszka�a wraz z m�em Carol Gray, najlepsza przyjaci�ka Anne z dzieci�stwa. Grayowie zaraz po �lubie zlecili agentowi handlu nieruchomo�ciami, by wyszuka� dla nich wiejsk� posiad�o��, le��c� w�r�d drzew rozsianych po otwartej przestrzeni i niezbyt odleg�� od Bostonu. Przyj�li ju� pierwsz� propozycj� i osiedlili si� na wschodnich kra�cach Woburn. W po�owie lat sze��dziesi�tych by�a to rzeczywi�cie malownicza okolica. Rzeka Aberjona, maj�ca zaledwie kilka metr�w szeroko�ci i g��boka do pasa, o brzegach poro�ni�tych trzcin�, pa�kami i k�pami wysokiej trawy, leniwie toczy�a wody przez odkryty teren, mi�dzy polami uprawnymi, ��kami i sadami, z kt�rych do dzisiaj zachowa�o si� jedynie kilka. Wzd�u� samej rzeki, jak te� na skraju pobliskich mokrade�, ros�y skupiska klon�w, d�b�w oraz hikory. Andersonom tak�e si� tu podoba�o. Zw�aszcza Anne przypad�o do gustu osiedle domk�w przy ulicy Pine Street, niedaleko posiad�o�ci Carol Gray. By�o to niemal samodzielne miasteczko, poprzecinane kilkunastoma w�skimi przecznicami, odleg�e o dwa kilometry od centrum Woburn, po�o�one na niewysokim garbie �agodnie opadaj�cym ku wschodowi i mokrad�om po obu brzegach Aberjony. Wzd�u� cichych uliczek ocienionych wysokimi drzewami sta�y dosy� skromne domy, w wi�kszo�ci zbudowane przed drug� wojn� �wiatow�. Na pewno nie stanowi�y �akomych k�sk�w dla ludzi z wypchanymi portfelami, a ponadto odnosi�o si� wra�enie, �e w tym mi�ym i spokojnym s�siedztwie ludzie osiadaj� ju� na sta�e. Charles znalaz� wystawiony na sprzeda� dom w stylu ranczerskim, pochodz�cy z pocz�tku lat pi��dziesi�tych. By�y w nim trzy ma�e sypialnie i du�y salon, z wielkim panoramicznym oknem. Gonty pokrywaj�ce �ciany od zewn�trz wymaga�y malowania, a zniszczon� pod�og� w kuchni trzeba by�o zakry� linoleum, ale dom kosztowa� zaledwie siedemna�cie tysi�cy dziewi��set dolar�w. Kiedy tylko Andersonowie si� w nim urz�dzili, zacz�li ucz�szcza� do ko�cio�a �wi�tej Tr�jcy. Wielebny Young nie kry� swej rado�ci, �e jego trz�dka powi�kszy�a si� o now� rodzin�. Charles by� w przybli�eniu r�wny pastorowi wiekiem i szybko zawi�za�a si� mi�dzy nimi ni� przyja�ni. Wkr�tce Anderson zosta� w��czony do grona rady parafialnej, a p�niej, na pro�b� Younga, obj�� funkcj� skarbnika. Kiedy w po�owie lutego Jimmy Anderson wr�ci� ze szpitala do domu, mieszka�cy osiedla Pine Street zacz�li go odwiedza�, przynosz�c rozmaite smako�yki i domowe wypieki. Podczas jednej z takich wizyt pewna kobieta, Kay Bolster, mieszkaj�ca nieco dalej, przy Gregg Street, wspomnia�a Anne, �e w jej s�siedztwie a� w dw�ch rodzinach s� mali ch�opcy chorzy na bia�aczk�. Kay dosz�a do wniosku, �e Andersonowie mogliby znale�� wsparcie u ludzi, kt�rych �ycie do�wiadczy�o tak samo ci�ko jak ich. Matka jednego z tych ch�opc�w, Joan Zona, by�a sta�� klientk� salonu pi�kno�ci, w kt�rym pracowa�a Bolster, i da�a si� pozna� jako mi�a, sympatyczna kobieta, mimo �e � zdaniem Kay � z wielkim trudem znosi�a ci�k� chorob� syna. Ten�e Michael podobno bardzo �le przeszed� intensywn� kuracj�. Drug� rodzin�, Nagles�w, Bolster zna�a tylko z widzenia, s�ysza�a jednak od znajomych, �e stan zdrowia ma�ego Nagle'a do�� szybko ulega� poprawie. Kr�tko po tej rozmowie Anne zadzwoni�a do Joan Zony, kt�ra bardzo si� ucieszy�a i zaprosi�a j� na kaw�. Ju� ta pierwsza rozmowa trwa�a dwie godziny, na po�egnanie za� Joan serdecznie u�ciska�a now� znajom�. Wkr�tce wzajemne odwiedziny i rozmowy telefoniczne sta�y si� nieod��cznym elementem ich codziennego �ycia. � Zawi�za�a si� mi�dzy nami prawdziwie g��boka przyja�� � wspomina�a po latach Anne. Michael Zona, najm�odszy spo�r�d czworga dzieci Joan, tak�e by� leczony w bosto�skim szpitalu dzieci�cym, gdzie przechodzi� podobn� kuracj� jak Jimmy. Wykryto u niego bia�aczk� dziesi�� miesi�cy wcze�niej, tote� matka zd��y�a ju� �wietnie pozna� szpitaln� rutyn�, rytm dawkowania lek�w i na�wietla� oraz skutki uboczne ich dzia�ania. Ch�tnie dzieli�a si� wi�c t� wiedz� z Anne. Jednak�e przypadek Michaela wydawa� si� znacznie ci�szy, nie wida� by�o �adnych perspektyw na wyzdrowienie ch�opca. U niego tak�e zacz�o si� od �agodnego kaszlu, z czasem przybieraj�cego na sile. Lekarz domowy zapisa� mu syrop i antybiotyki, lecz te nie przynios�y najmniejszej poprawy. Kt�rego� wieczoru, kiedy dziecko pocz�o si� skar�y�, �e w og�le nie mo�e oddycha�, Joan pojecha�a z nim na pogotowie. Lekarz pocz�tkowo uzna�, �e Michael cierpi na astm� oskrzelow�, lecz prze�wietlenie szybko wykaza�o u niego z�o�liwy guz wielko�ci oliwki, limfosarkom� umiejscowion� mi�dzy lewym a prawym p�ucem. Poddano go cyklowi na�wietla�. Dopiero gdy te nie przynios�y rezultat�w, badanie szpiku kostnego ujawni�o ostr� bia�aczk� limfatyczn�, dok�adnie t� sam� chorob�, na kt�r� zapad� Jimmy Anderson. Anne od pocz�tku wyda�o si� dziwne, �e w tak ma�ym osiedlu, w promieniu kilkuset metr�w, wyst�pi�y a� trzy przypadki ostrej bia�aczki. Nie potrafi�a tego uzna� za zbieg okoliczno�ci, a przypomniawszy sobie obszerne wyja�nienia doktora Trumana, dosz�a do wniosku, �e w tej okolicy mo�e si� rozwija� jaki� szczeg�lny wirus powoduj�cy ow� chorob�. Pami�ta�a, �e nawet naukowcy nie s� pewni co do wirusowego pod�o�a bia�aczki limfatycznej, niemniej po�wi�ci�a wiele rozm�w z Carol Gray spekulacjom na ten temat. Zonie tak�e powiedzia�a o swoich podejrzeniach, ta jednak � mimo �e przyznawa�a, i� wyst�pienie trzech przypadk�w rzadkiej choroby w tak nielicznej spo�eczno�ci daje do my�lenia � nie chcia�a zaprz�ta� sobie g�owy podobnymi rozwa�aniami. Nazbyt poch�ania�a j� troska o Michaela, kt�rego stan zdrowia wci�� budzi� wiele obaw. W czerwcu 1972 roku, kiedy rekonwalescencja Jimmy'ego przebiega�a pomy�lnie i rokowania by�y coraz lepsze, u Michaela Zony wyst�pi� nawr�t bia�aczki. Lekarze zdecydowali si� podda� go drugiej intensywnej terapii, tym razem z zastosowaniem eksperymentalnego leku o nazwie adriamycyna, nadzwyczaj silnego �rodka, kt�ry w dawkach niezb�dnych podczas leczenia ostrej bia�aczki powodowa� znaczne os�abienie mi�nia sercowego. Okaza� si� jednak skuteczny i w lipcu ch�opiec wr�ci� do poprzedniej, �agodniejszej kuracji. Poprawa okaza�a si� niestety kr�tkotrwa�a. Pod koniec pa�dziernika, gdy wyniki analiz krwi wci�� by�y niepokoj�ce, lekarz opiekuj�cy si� ch�opcem zarz�dzi� ponowne badania szpiku kostnego, te za� wykaza�y a� dwadzie�cia pi�� procent zdegenerowanych bia�ych cia�ek. Nast�pi� drugi nawr�t choroby. Powt�rzono intensywn� terapi�, a gdy ta zaskutkowa�a, znowu przestawiono Michaela na �agodniejsz� kuracj�. Ale w tym czasie nikt nie dawa� mu ju� wi�kszych szans na wyzdrowienie. Tej samej wiosny, podczas kolejnej wizyty kontrolnej w szpitalu Massachusetts General, Anne powiedzia�a doktorowi Trumanowi o swoich obserwacjach, o podobnych przypadkach w rodzinach Zon�w i Nagles�w. � Czy to nie jest podejrzane? � zapyta�a. Truman wys�ucha� w skupieniu teorii wysokiej i �adnej, acz nieco przygarbionej ju� kobiety, p�niej przyzna� jednak szczerze, i� nie po�wi�ci� jej nale�ytej uwagi. Wiedzia� z wieloletnich do�wiadcze�, �e rodzice dzieci chorych na bia�aczk� odznaczaj� si� tendencj� do wyolbrzymiania problem�w zwi�zanych z t� chorob�. Z pozoru dostrzegali jej objawy na ka�dym kroku, jakby z daleka wyczuwali inne rodziny, kt�re do�wiadczaj� tego samego co oni. Dla niego by�o to do�� powszechnie znane zjawisko psychologiczne. Wiele lat p�niej, w trakcie sk�adania zezna� przed s�dem, Truman tak oceni� swoj� reakcj� na pytania Anne: � Wynika�a ona wy��cznie z posiadanej przeze mnie wiedzy na temat statystycznej zachorowalno�ci na ostr� bia�aczk� w�r�d dzieci. Wzi�wszy pod uwag� liczb� mieszka�c�w Woburn, uzna�em, �e trzy przypadki w tej spo�eczno�ci nie stanowi� jeszcze �adnych powod�w do szczeg�lnych obaw. Kr�tko m�wi�c, zlekcewa�y�em zaniepokojenie pani Anderson. Jego obaw nie wzbudzi� r�wnie� kolejny przypadek, gdy w czerwcu 1973 roku wykryto t� sam� chorob� u innego ch�opca z Woburn, maj�cego dwa i p� roku Kevina Kane'a. Dziecko przywieziono ze szpitala Winchester, gdzie jego matka by�a piel�gniark�. Zg�osi�a si� do lekarza z powodu nie s�abn�cej gor�czki, niezwyk�ej blado�ci i ci�g�ego rozdra�nienia synka. Przez dwa tygodnie pr�bowano go leczy� na zapalenie g�rnych dr�g oddechowych, lecz nawet penicylina nie przynosi�a efekt�w. Lekarzy dodatkowo zmyli�o to, �e wcze�niej malec cz�sto chorowa� na gard�o i oskrzela, kilkakrotnie skar�y� si� te� na b�le uszu. Kiedy ostatecznie przekazano go pod opiek� doktora Trumana, podejrzewano ju� ostr� bia�aczk� limfatyczn�. Wyniki bada� szybko potwierdzi�y t� diagnoz�. Kevina poddano leczeniu zbli�onemu do terapii Saint Jude i gdy po czterech tygodniach analizy szpiku kostnego da�y dobre rezultaty, przestawiono go na �agodniejsz� kuracj�. Kevin Kane senior, ojciec ch�opca, mieszka� wraz z �on� Patrici� oraz czworgiem dzieci tak�e we wschodnim Woburn, przy Henry Avenue, biegn�cej szerokim �ukiem wzd�u� skraju drugiej, wy�szej skarpy g�ruj�cej nad mokrad�ami Aberjony. Z tylnego podw�rka za domem, na tle otwieraj�cych si� ku wschodowi ��k i bagien, doskonale wida� by�o odleg�e o pi��set metr�w osiedle Pine Street, a gdy wyt�y�o si� wzrok, da�o si� nawet wyr�ni� w�sk� Orange Street i dostrzec mi�dzy drzewami czerwon� dach�wk� ranczerskiego domu Anderson�w. Anne dowiedzia�a si� o chorobie ma�ego Kane'a od Carol Gray, kt�rej czternastoletni syn ka�dego popo�udnia dostarcza� mieszka�com Henry Avenue gazet� [k]Woburn Daily Times[p]. Latem 1973 roku w trakcie rozwo�enia prasy syn Carol us�ysza� plotki o o ostrej bia�aczce Kevina. Powiedzia� o tym matce, kt�ra natychmiast telefonicznie przekaza�a wiadomo�� Andersonom. � Co tu si� dzieje, do cholery? � spyta�a zaskoczon� Anne. Ta za� po ujawnieniu kolejnego przypadku zacz�a spisywa� swoje obserwacje dotycz�ce choroby. Na pierwszej stronie przeznaczonego specjalnie do tych cel�w notesu znalaz�a si� lista, obejmuj�ca imiona i nazwiska dzieci, ich wiek i adresy, jak r�wnie� przypuszczalne daty wykrycia u nich bia�aczki. �wiadomo��, �e wszystkie zachorowania musz� mie� wsp�lne pod�o�e, sta�a si� niemal obsesj� Anne, kt�ra po latach zeznawa�a przed s�dem: � Wszyscy oddychali�my tym samym powietrzem i pili�my t� sam� wod�. A woda by�a bardzo z�ej jako�ci. St�d te� narodzi�y si� moje podejrzenia, �e jest ska�ona jakimi� zarazkami, by� mo�e wirusami powoduj�cymi bia�aczk�. Zawsze mia�a kiepski smak, czasami bywa�a m�tna, a niekiedy odra�aj�co cuchn�a. Raz by�a lepsza, raz gorsza, ale okresami, zw�aszcza latem, po prostu nie da�o si� jej pi�. Kiedy moja matka przyje�d�a�a na weekendy z Sommerville, cz�sto przywozi�a ze sob� par� litr�w wody pitnej. W ci�gu tygodnia musieli�my jednak korzysta� z wody wodoci�gowej, zabijaj�c jej od�r sokiem pomara�czowym, kaw� zbo�ow� b�d� czymkolwiek innym, cho� i to zazwyczaj nie skutkowa�o. Zmywarka do naczy� bardzo szybko uleg�a zniszczeniu, drzwiczki skorodowa�y do tego stopnia, �e musieli�my je wymieni�. P�niej przerdzewia�y i pop�ka�y druciane podstawki, na kt�rych ustawia si� talerze. Niemal bez przerwy przecieka�y kolanka pod zlewem w kuchni i umywalk� w �azience. Regularnie trzeba by�o wymienia� krany. Z prysznica w �azience bezustannie kapa�a woda. Kiedy tylko naprawili�my jedn� rzecz, natychmiast dawa�a o sobie zna� kolejna usterka�. 3 Jeszcze na d�ugo przed wykryciem bia�aczki u Jimmy'ego Andersona mieszka�cy wschodniego Woburn rozmawiali o kiepskiej jako�ci wody tak, jak gdzie indziej dyskutuje si� o pogodzie. I tak jak z pogod�, wygl�da�o na to, �e nikt nie jest w stanie zaradzi� sytuacji, mimo �e podejmowano rozmaite pr�by. Kiedy w roku 1961 w Woburn osiedli�a si� Carol Gray, wszystko by�o jeszcze w porz�dku. Ale gdy w 1965 roku Andersonowie kupowali dom przy Orange Street, mieszka�cy tej cz�ci miasta zwr�cili ju� uwag� na znaczne pogorszenie si� jako�ci wody. � Nie s�dzisz, �e tutejsza woda ma jaki� dziwny smak? � spyta�a Anne przyjaci�ki pierwszego lata sp�dzanego w Woburn. � A mo�e tylko z nasz� instalacj� dzieje si� co� niedobrego? P�niej dla wielu os�b sta�o si� jasne, �e wyra�na zmiana nast�pi�a w listopadzie 1964 roku, kiedy to do miejskiej sieci wodoci�gowej pop�yn�a woda z nowego uj�cia. To za�, nazwane studni� G � jako �e studnie od A do F oddawano do u�ytku w centralnej cz�ci Woburn w ci�gu minionych czterdziestu lat � usytuowano w�r�d mokrade� na wschodnim brzegu Aberjony, oko�o kilometra na p�noc od osiedla Pine Street. Studnia si�ga�a dna pradoliny uformowanej przed dwunastoma tysi�cami lat, podczas ostatniego zlodowacenia na terenie Nowej Anglii. Przez stulecia i�y, piasek i �wir wype�ni�y dolin�, a z rw�cej niegdy� polodowcowej rzeki zosta�a w�ziutka Aberjona. Przepuszczalne pod�o�e dzia�a�o jednak jak g�bka, przez co pod ziemi� utworzy� si� rozleg�y zbiornik wodny. Nawet po uruchomieniu studni G Woburn odczuwa�o nadal niedostatek wody pitnej. W�adze miejskie nie chcia�y skorzysta� z bardzo kosztownej metropolitarnej sieci wodoci�gowej pobliskiego Bostonu, a poniewa� miejscowa firma wiertnicza oferowa�a tanie us�ugi i dzia�a�a bardzo operatywnie, podj�to decyzj� o uruchomieniu kolejnego uj�cia, studni H, odleg�ej o sto metr�w od poprzedniej. W roku 1967, trzy lata po oddaniu do u�ytku studni G, do kran�w pop�yn�a tak�e woda ze studni H. I chocia� oba uj�cia zosta�y pod��czone do sieci miejskiej, zaopatrywa�y przede wszystkim wschodni� cz�� Woburn, znacznie mniej wody z nich trafia�o do dom�w w p�nocnej i centralnej cz�ci miasta. Sp�ka Whitman & Howard, realizuj�ca oba zlecenia na wyszukanie odpowiedniego uj�cia i wywiercenie studni, wystosowa�a do burmistrza pismo gratulacyjne z powodu dost�pno�ci zasob�w wody pitnej. �Naszym zdaniem Woburn jest w szczeg�lnie korzystnej sytuacji, poniewa� dysponuje bliskim zbiornikiem w�d podziemnych o jako�ci wystarczaj�cej do zasilenia ca�ej wschodniej cz�ci miasta�, pisa� naczelny in�ynier firmy, L. E. Pittendreigh. �Rozw�j sieci wodoci�gowej opartej na tych zasobach pozwoli za�egna� wszelkie k�opoty z zaopatrzeniem ludno�ci w wod� w najbli�szych latach�. Jak si� mia�o wkr�tce okaza�, Pittendreigh by� w wielkim b��dzie, gdy� wraz z uruchomieniem studni G i H w mie�cie dopiero zacz�y si� powa�ne k�opoty z wod�. Ju� latem 1967 roku Departament Zdrowia stanu Massachusetts wyst�pi� z wnioskiem o zamkni�cie obu nowych uj�� z powodu �z�ych wynik�w bada� bakteriologicznych pochodz�cej z nich wody�. W�adze miasta zaprotestowa�y. Po d�u�szych deliberacjach inspektor sanitarny wyda� zgod� na korzystanie ze studni pod warunkiem, �e czerpana z nich woda b�dzie chlorowana. Instalacja do odka�ania zosta�a uruchomiona w kwietniu 1968 roku. Przez reszt� wiosny i ca�e lato urz�dnicy magistratu i okr�gowy inspektorat sanitarny by�y zasypywane licznymi skargami mieszka�c�w na odra�aj�cy smak i zapach wody, jak r�wnie� obecny w niej drobny rdzawy osad. �Nasza woda cuchnie jak preparat wybielaj�cy�, pisa� jeden z roz�alonych ludzi. �Dlaczego nie mo�emy mie� w kranach takiej samej wody, jak w pozosta�ych cz�ciach miasta?� Pewna kobieta ze wschodniego Woburn napisa�a do �Joe Action Line�, codziennej rubryki w [k]Boston Herald Traveler[p]. Inni mieszka�cy zasypywali skargami redakcj� [k]Daily Times[p], w wielu listach powtarza�y si� zdania, �e woda w og�le nie nadaje si� do spo�ycia, jest wyj�tkowo twarda i roztacza bardzo siln� wo� �rodk�w odka�aj�cych. W�adze miejskie powo�a�y specjaln� komisj� do zbadania tego problemu. G��wny in�ynier wyja�nia�, �e chlorowanie, b�d�ce przyczyn� nieprzyjemnego zapachu i smaku, na kt�ry skar�� si� ludzie, musi by� prowadzone w celu zabicia obecnych w wodzie bakterii, natomiast obecno�� rdzawego osadu jest rezultatem wysokiej zawarto�ci jon�w �elaza i manganu, podczas chlorowania tworz�cych nierozpuszczalne zwi�zki. Zapewnia� te� komisj�, �e wbrew pozorom ta woda nadaje si� do picia. Mimo jego zapewnie� wiosn� 1969 roku mieszka�cy wschodniego Woburn powo�ali w�asn� komisj�, kt�rej g��wnym celem sta�o si� zmuszenie burmistrza do zamkni�cia studni G i H. W sierpniu z�o�ono odpowiedni� petycj� i w pa�dzierniku, po zako�czeniu sezonu wzmo�onego zapotrzebowania na wod�, oba uj�cia zosta�y zamkni�te. Jednak�e ju� nast�pnej wiosny g��wny in�ynier poleci� uruchomi� studnie i wod� z nich zasili� sie� miejsk�. Ponownie skargi na odra�aj�cy smak i zapach, wed�ug s��w Geralda Mahoneya, reprezentuj�cego w radzie miejskiej wschodnie Woburn, �pocz�y p�yn�� wielkim strumieniem, jak woda wyciekaj�ca przez p�kni�t� tam�. Nasta�o upalne i suche lato. G��wny in�ynier ci�gle zapewnia�, �e woda jest �ca�kowicie bezpieczna�. Studnie zamkni�to ponownie w styczniu, kiedy zapotrzebowanie uleg�o zmniejszeniu, lecz uruchomiono je ju� po czterech miesi�cach, w maju 1971 roku. Radny Mahoney powiedzia� w wywiadzie dla [k]Woburn Daily Times[p], �e �jest bombardowany skargami� dotycz�cymi �zgni�ej, cuchn�cej, ohydnej wody w kranach�. Doda� te�, �e to �ju� czwarty rok z rz�du, kiedy mieszka�cy zmuszeni b�d� pi� t� wod� i u�ywa� jej do innych domowych cel�w�. Dziewi�� dni po otwarciu uj�� Mahoneyowi uda�o si� przewalczy� w radzie miejskiej ich zamkni�cie. Ale ju� miesi�c p�niej, w czerwcu, g��wny in�ynier musia� je zn�w uruchomi�. Wygl�da�o na to, �e tej hu�tawce nie b�dzie ko�ca. Anne Anderson codziennie dzwoni�a do dzia�u technicznego magistratu ze skargami. W jej �lady posz�y Carol Gray i Kay Bolster. � Dzwoni�a� ju� dzisiaj? � dopytywa�y si� nawzajem. � I co ci odpowiedzieli? � Zawsze pada�y te same wyja�nienia � wspomina�a p�niej Anderson. � Z wod� jest wszystko w porz�dku, badania wykazuj�, �e nadaje si� do picia. Odnosi�am wra�enie, i� nie ma najmniejszych szans na zmian� tej sytuacji. Ludzie umawiali si� i masowo dzwonili ze skargami, a potem powtarzali sobie wzajemnie te same, wymijaj�ce odpowiedzi. Latem 1972 roku, sze�� miesi�cy po wykryciu bia�aczki u Jimmy'ego Andersona, poziom wody w zbiorniku rezerwowym zasilaj�cym wodoci�gi centralnej cz�ci miasta obni�y� si� tak bardzo, i� kierownik wydzia�u rob�t publicznych poleci� mieszka�com ograniczy� jej zu�ycie. Zagrozi� otwarcie, �e je�li nawzajem nie b�d� kontrolowa� niekt�rych swoich poczyna�, takich jak zbyt cz�ste mycie samochod�w b�d� nadmierne podlewanie trawn