11543

Szczegóły
Tytuł 11543
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11543 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11543 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11543 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

James Patterson CA�UJ DZIEWCZ�TA Przek�ad Piotr Jankowski & AMBER Tytu� orygina�u KISS THE GIRLS Ilustracja na ok�adce UPI - ITI Redakcja merytoryczna MIRELLA REMUSZKO Copyright �1995 by James Patterson Ali rights reserved For the Polish edition Copyright � 1997 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-7169-555-1 Isabelle Ann� i Charlesowi Henry'emu Prolog Zbrodnie doskona�e . - i � CASANOV� Boca Raton, Floryda; czerwiec 1975 roku M�ody morderca przez trzy tygodnie mieszka� w �cianach niezwyk�ego, pi�t-nastopokojowego domu na pla�y. Dos�ownie � w �cianach. Dociera� do niego szept Atlantyku, lecz ani razu nie poczu� pokusy, by popatrze� na ocean albo prywatn� pla�� o bia�ym piasku, rozci�gaj�c� si� sto czy wi�cej metr�w wzd�u� wybrze�a. Tylu jeszcze rzeczom chcia� si� przyjrze� ze swej kryj�wki w �cianach tej osza�amiaj�cej willi, tyle chcia� zbada�, tyle osi�gn��... Od rana do wieczora czu� przyspieszone bicie serca. W tym wielkim, zbudowanym w stylu �r�dziemnomorskim domu w Boca mieszka�y cztery osoby: Michael i Hannah Pierce'owie z dwiema c�rkami. Morderca podgl�da� rodzin� Pierce'�w w ich najbardziej intymnych chwilach. Kocha� wszystkie zwi�zane z nimi drobiazgi, a najbardziej kolekcj� delikatnych muszli Hannah i tekowe modele �aglowc�w, kt�rych ca�a flotylla wisia�a pod sufitem w jednym z pokoi go�cinnych. Starsz�c�rk�, Coty, obserwowa� za dnia i w nocy. Chodzi�a z nim do Liceum �wi�tego Andrzeja. By�a fantastyczna. �adna z dziewcz�t w szkole nie dor�wny-wa�ajej urod� oraz inteligencj�. Nie spuszcza� te� oka z Karrie Pierce. Mia�a dopiero trzyna�cie lat, ale ju� si� zapowiada�a na niez�� lask�. Mimo metra osiemdziesi�ciu wzrostu, bez problemu mie�ci� si� w kana�ach klimatyzacji. By� morderc�przystojnym, szczup�yjak niteczka, wygl�da� jak �wie�o upieczony absolwent kt�rej� uczelni ze Wschodniego Wybrze�a. Zabra� ze sob� do kryj�wki w �cianie par� �wi�skich ksi��ek, ostrych erotycznych powie�ci, kt�re zdoby� w czasie gor�czkowych wypad�w po zakupy do Miami. Szczeg�lnie przywi�za� si� do �Historii O.", �Uczennic w Pary�u" i �Rozpustnych inicjacji". Mia� te� przy sobie rewolwer smith and wesson. Wchodzi� do domu i \vychodzi� przez okienko od piwnicy, kt�re mia�o z�aman� zasuwk�. Czasem nawet tam sypia�, schowany za star�, cicho mrucz�c� lod�wk� westinghouse, w kt�rej Pierce'owie trzymali zapas piwa i napoj�w gazowanych na wi�ksze imprezy, ko�cz�ce si� cz�sto fajerwerkami na pla�y. Prawd� powiedziawszy, czul podczas tej czerwcowej nocy troch� wi�ksze napi�cie ni� przedtem, ale nie przejmowa� si� tym wcale. �aden problem. Wcze�niej tego wieczora pomalowa� ca�e cia�o w jaskrawe smugi i plamy � wi�niowe, pomara�czowe i ��te. By� teraz wojownikiem, my�liwym. Wcisn�� si�, zabieraj�c ze sob� chromowany rewolwer kaliber 22, latark� i ksi��ki, kt�re go podnieca�y, na strop nad sypialni� Coty. Wlaz� na ni�, mo�na by rzec. Dzi� by�a to najwa�niejsza noc. Pocz�tek wszystkiego, co si� naprawd� w jego �yciu liczy�o. Usadowi� si� wygodnie i zacz�� czyta� ulubione fragmenty �Uczennic w Pary�u". Kieszonkowa latarka rzuca�a przy�mione �wiat�o na kartki. By� to niew�tpliwie ostry pornos, ale kompletna bzdura. Opowiada� o �szanowanym" francuskim prawniku, kt�ry p�aci� pewnej ho�ej dyrektorce szko�y, �eby mu pozwala�a zostawa� na noc w bardzo przyzwoitym internacie dla dziewcz�t. Co strona trafia�o si� na sztuczne i dr�twe wyra�enia typu: Jego zako�czona srebn�skuwk� feru�a", Jego bezbo�na bu�awa" albo �emablowa� nieodmiennie chutliwe uczennice". Czytanie zm�czy�o go do�� szybko i zerkn�� na zegarek. By�a ju� prawie trzecia rano; nadszed� czas. Kiedy odk�ada� ksi��k�, by wyjrze� przez krat� wywietrznika, trz�s�y mu si� r�ce. Przygl�da� si� le��cej w ��ku Coty i prawie nie m�g� z�apa� tchu. Mia� przed sob� prawdziw� przygod�. Tak jak sobie wymarzy�. Teraz dopiero zaczn� �y�, my�la� z zachwytem. Ale czy napewno chc� to zrobi�? Tak, chc�!... On naprawd� mieszka� w �cianach domu Pierce'�w. Ju� nied�ugo ten niesamowity, koszmarny fakt trafi na czo��wki wszystkich najwi�kszych gazet w Stanach. Nie m�g� si� ju� doczeka�, kiedy przeczyta o tym w �Boca Raton News". CH�OPAK UKRYTY W �CIANIE! MORDERCA MIESZKA� DOS�OWNIE W �CIANACH JEDNORODZINNEJ WILLI! MANIAKALNY, OB��KANY MORDERCA M�G�BY SI� UKRYWA� TAK�E W TWOIM DOMU! Coty Pierce spa�a jak �liczna, ma�a dziewczynka. Mia�a na sobie za du�� koszulk� z napisem �University of Miami Hurricanes"; koszulka si� podwin�a i wida� by�o r�owe jedwabne majteczki. Le�a�a na plecach, jej opalone nogi by�y skrzy�owane. Wydatne, lekko rozchylone usta uk�ada�y si� w malutkie �o". Z jego stanowiska obserwacyjnego na suficie wygl�da�a jak uciele�nienie niewinno�ci. Wyros�a ju� prawie na kobiet�. Zaledwie par� godzin temu patrzy�, jak si� wdzi�czy przed lustrem. Widzia�, jak zdejmuje koronkowy r�owy biustonosz. Widzia�, jak ogl�da swoje doskona�e piersi. Wynios�o�� Coty by�a nie do zniesienia. Ale on to dzi� zmieni. Dzi� j�posi�dzie. Ostro�nie, cicho odsun�� metalow� kratk� z sufitu. Potem przeczo�ga� si� przez otw�r i wyl�dowa� na pod�odze b��kitno-r�owej sypialni. Czu� ucisk w piersiach, oddycha� szybko, z wysi�kiem. W jednej chwili robi�o mu si� gor�co, a za moment trz�s� si� z zimna. Na stopy za�o�y� dwa ma�e worki na �mieci, kt�re zawi�za� w kostkach. Na r�kach mia� gumowe niebieskie r�kawice, u�ywane przez gosposi� Pierce'�w do sprz�tania. Czu� si� zupe�nie jak wojownik Ninja, a z pomalowanym, nagim cia�em wygl�da� jak uosobienie terroru. Zbrodnia doskona�a. Kocha� t� chwil�. Czy to mo�e sen? Nie, wiedzia�, �e to nie sen. To historia prawdziwa. Za moment naprawd� to zrobi! Odetchn�� g��boko i poczu�, jak go co� zapiek�o w p�ucach. Przez kr�tk� chwil� przygl�da� si� le��cej spokojnie dziewczynie, kt�r� tak podziwia� w Liceum �wi�tego Andrzeja. A potem cichutko w�lizn�� si� do ��ka jedynej-w-swoim-rodzaju Coty Pierce. �ci�gn�� gumowe r�kawiczki i delikatnie pog�aska� idealn�, opalon� sk�r�. Wyobra�a� sobie, �e smaruje kokosowym olejkiem do opalania ca�e jej cia�o. Stwardnia� ju� na dobre. Mia�a d�ugie blond w�osy, poja�nia�e od s�o�ca i mi�kkie jak futro kr�lika. By�y g�ste i pi�kne; pachnia�y balsamiczn�, le�n� czysto�ci�. Tak, marzenia naprawd� si� spe�niaj�, ucieszy� si�. Wtem Coty otworzy�a szeroko oczy. L�ni�y jak szmaragdowe klejnoty, jak bezcenne drogie kamienie z jubilerskiego sklepu Harry'ego Winstona w Boca. Bezg�o�nie wypowiedzia�a jego imi� �to, pod kt�rym zna�a go w szkole. Ale on nada� ju� sobie nowe imi�, nazwa� siebie, stworzy� na nowo. � Co ty tu robisz? � wydysza�a pytanie. � Jak si� tu dosta�e�? �A to niespodzianka. Jestem Casanov��szepn��jej do ucha. Serce omal nie wyskoczy�o mu z piersi. � Spo�r�d wszystkich pi�knych dziewcz�t w Boca Raton, wszystkich na ca�ej Florydzie, wybra�em w�a�nie ciebie. Nie cieszysz si�? Coty zacz�a krzycze�. - Ciii � powiedzia� i mi�osnym poca�unkiem zamkn�� jej pi�kne ma�e usteczka swoimi. Tej niezapomnianej nocy rzezi w Boca Raton poca�owa� te� Hannah Pierce. A zaraz potem trzynastoletni� Karrie. Nim postanowi�, �e na razie ma do��, by� ju� pewien, �e naprawd� jest Casanov�� najwi�kszym kochankiem �wiata. 10 MIEJSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA BBZBCB D�ENTELMEN Chapel Hill, Karolina P�nocna; maj 1981 roku By� D�entelmenem doskona�ym. D�entelmenem w ka�dym calu. Zawsze skromnym i uprzejmym. Rozmy�la� nad tym pods�uchuj�c dwoje zakochanych, kt�rzy spacerowali nad Jeziorem Uniwersyteckim rozmawiaj�c szeptem. Jak w romantycznym marzeniu. W sam raz dla niego. Us�ysza�, �e Tom Hutchinson pyta Roe Tiemey: � To fajny pomys� czy kompletna bzdura? Pakowali si� w�a�nie do zielonkawoniebieskiej �odzi wios�owej, ko�ysz�cej si� �agodnie przy pomo�cie. Tom i Roe mieli zamiar �po�yczy�" ��dk� na par� godzin. Taki cichy, studencki wybryk. � M�j pradziadek mawia, �e je�li dryfujesz �odzi� w d� rzeczki, to �ycie nie up�ywa � powiedzia�a Roe. � To �wietny pomys�, Tommy. Chod�my. Tom Hutchinson zacz�� si� �mia�. � A je�li we wspomnianej �odzi robi si� co� jeszcze? � No, je�li to aerobik czy co� w tym stylu, to nawet mo�esz je sobie prze� �u-�y�. � Roe skrzy�owa�a nogi i sp�dnica otar�a si� z szelestem o jej g�adkie uda. � Jednym s�owem: wymkni�cie si� na przeja�d�k� przy ksi�ycu ��dk� takich mi�ych ludzi jest dobrym pomys�em �podsumowa� Tom. � �wietnym pomys�em �powt�rzy�a swoje Roe. �Najlepszym. Chod�. Kiedy ��d� odbija�a od pomostu, D�entelmen w�lizn�� si� do wody. Bezg�o�nie. Ch�on�� ka�de s�owo, ka�dy ruch, ka�dy niuans fascynuj�cego rytua�u zalot�w zakochanych. Ksi�yc by� prawie w pe�ni; wygl�da� �agodnie i pi�knie, gdy Tom i Roe powoli wios�owali przez l�ni�ce jezioro. Przedtem, wystrojeni poszli na romantyczny 13 obiad do miasta. Roe mia�a na sobie czarn� plisowan� sp�dniczk�, srebrne klj i naszyjnik z pere� po�yczony od kole�anki z akademika. Na ��dk� jak znalaz�. D�entelmen by� pewien, �e sw�j szary garnitur Tom Hutchinson r�wnie� pozy czy�. Tom, syn mechanika samochodowego, pochodzi� z Pensylwanii. Uda�o mi si� zosta� kapitanem dru�yny futbolowej Uniwersytetu Duke w pobliskim Durham, a tak�e utrzyma� �redni� ocen w okolicach czw�rki. Roe i Tom byli �z�ot� par�". To chyba jedyna rzecz, co do kt�rej studenci Uniwersytetu Duke i Uniwersytetu Karoliny P�nocnej si� zgadzali. �Skandal", za jaki uwa�ano fakt, �e kapitan dru�yny Duke chodzi ze zwyci�czyni� konkursu pi�kno�ci, �Kr�low� Azalii" z Karoliny, dodawa� ich romansowi pikanterii. Dryfowali powoli pojezierze, zmagaj�c si� z upartymi guzikami i zamkami b�yskawicznymi. W ko�cu Roe zosta�a tylko w kolczykach i po�yczonych per�ach. Tom nie zdj�� bia�ej koszuli, ale rozpi�� j� od g�ry do do�u tak, �e stworzy�a jakby namiot, kiedy wchodzi� w Roe. Zacz�li si� kocha� pod bacznym okiem ksi�yca. Ich cia�a porusza�y si� �agodnie, a ��d� ko�ysa�a lekko jak zabawka. Roe wydawa�a cichutkie j�ki, kt�re miesza�y si� z przenikliwym odg�osem graj�cych w oddali cykad. D�entelmen czu�, jak podnosi si� w nim fala sza�u. Mroczna strona jego natury wyrywa�a si� na wolno��: brutalne, gn�bione zwierz�, wsp�czesny wilko�ak. Nagle Tom Hutchinson wysun�� si� z Roe Tierney z cichym �mlask". Co� bardzo silnego �ci�ga�o go z �odzi. Zanim wpad� do wody, Roe us�ysza�a jego krzyk. By� to dziwny odg�os, jakby �aarrghhh". Tom na�yka� si� wody z jeziora i zakrztusi� bole�nie. Poczu� w gardle straszny b�l i k�ucie; b�l tylko w jednym miejscu, ale mocny i przera�aj�cy. A potem ta pot�na si�a, kt�ra wci�gn�a go do wody, nagle rozlu�ni�a u�cisk. Dusz�cy chwyt zel�a�. Tak po prostu. Tom by� wolny. Jego du�e, silne r�ce, r�ce rozgrywaj�cego, pow�drowa�y do szyi i dotkn�y czego� ciep�ego. Z gard�a tryska�a mu krew, mieszaj�c si� z wodami jeziora. Opad� go straszliwy l�k, uczucie bliskie paniki. Przera�ony, jeszcze raz si�gn�� do gard�a i trafi� na tkwi�cy w nim n�. Och, Bo�e! �pomy�la�, kto� mi wbi� n�. Zgin� na dnie tego jeziora i nawet nie wiem dlaczego. Roe Tierney, siedz�ca nadal w rozko�ysanej, dryfuj�cej �odzi, by�a zbyt zszokowana, �eby cho� krzykn��. Serce wali�o jej tak gwa�townie i dziko, �e ledwie mog�a oddycha�. Wsta�a, wypatruj�c w oszo�omieniu jakiego� znaku od Toma. To chyba jaki� chory �art, pomy�la�a. Nigdy ju� nigdzie nie p�jd� z Tomem Hutchinsonem. Nigdy za niego nie wyjd�. Nawet za milion lat. To w og�le nie jest �mieszne. Zrobi�o jej si� zimno i pr�bowa�a wymaca� swoje rzeczy na dnie ��dki. Tu� obok niej kto�, lub co�, wyprysn�o b�yskawicznie z ciemnej wody. Jakby na skutek wybuchu pod powierzchni�. Roe zobaczy�a wynurzaj�c� si� g�ow�. G�ow� m�czyzny... ale nie Toma. 14 __Nie chcia�em ci� wystraszy�. � D�entelmen m�wi� spokojnym tonem. � Nie b�j si� � szepn��, chwytaj�c za burt� ko�ysz�cej si� �odzi. � Jeste�my starymi przyjaci�mi. M�wi�c szczerze, obserwuj� ci� od ponad dw�ch lat. Nagle Roe zacz�a krzycze� tak strasznie, jakby za chwil� mia� nast�pi� koniec rymi przyjaci�mi. iviowi�c s>^ci Nagle Roe zacz�a krzycze� tak str �wiata. I dla Roe Tierney nast�pi� Cz�� pierwsza Scootchie Cross ROZDZIA� l Waszyngton, D.C., kwiecie� 1994 roku Kiedy to wszystko si� zacz�o, siedzia�em na przeszklonej werandzie naszego domu na Fifth Street. Z nieba �lecia�y �aby", jak mawia moja c�reczka Janelle, i na werandzie by�o �wietnie. Moja babcia nauczy�a mnie kiedy� modlitwy, kt�rej nigdy nie zapomn�: �Dzi�ki Ci za wszystko to, co jest". Pasowa�a do tego dnia � prawie. Na �cianie werandy wisia� rysunek satyryczny Gary Larsona z cyklu �Far Side". Przedstawia� doroczny bankiet �Lokaj�w �wiata". Jeden z lokaj�w zosta� zamordowany. W jego piersi tkwi� wbity po r�koje�� n�. Kt�ry� z obecnych tam detektyw�w m�wi: �O Bo�e, Collings, jak ja nienawidz� zaczyna� poniedzia�ku od takich spraw". Powiesi�em ten rysunek, by mi przypomina�, �e �ycie to co� wi�cej ni� tylko praca detektywa w wydziale zab�jstw policji w DC. Obok przyczepi�em szkic Da-mona sprzed dw�ch lat, podpisany: �Najlepszemu tatusiowi wszech czas�w". To te� mia�o mi o czym� przypomina�. Gra�em na naszym starym pianinie kawa�ki Sarah Yaughan, Billie Holiday i Bessie Smith. Wola�em ostatnio bluesa, z tymjego skradaj�cym si� smutkiem, ni� cokolwiek innego. My�la�em o Jezzie Flanagan. Czasem, kiedy zagapi�em si� w przestrze�, pojawia�a mi si� przed oczami jej pi�kna, zapadaj�ca w pami�� twarz. Stara�em si� nie zagapia� w przestrze� zbyt cz�sto. Dzieciaki, Damon i Janelle, siedzia�y przy mnie na niezawodnej, cho� nieco rozklekotanej �aweczce do pianina. Jannie obj�a mnie r�czk� za plecy, tak daleko jak mog�a si�gn��, czyli mniej wi�cej do jednej trzeciej. W drugiej, wolnej r�ce mia�a paczk� gumowych mi�k�w. Jak zwykle ch�tnie cz�stowa�a przyjaci�. �u�em wi�c sobie powoli czerwonego mi�ka. Pogwizdywali z Damonem melodi�, kt�r� gra�em, cho� w przypadku Jannie gwizdanie przypomina raczej plucie, w pewnym z g�ry ustalonym rytmie. Pod- 19 niszczony egzemplarz �Green Eggs and Ham", ulubionej ksi��ki wszystkich ameryka�skich dzieci, le�a� na klapie pianina, podryguj�c do taktu. Zar�wno Jannie, jak i Damon wiedzieli, �e ostatnio, przynajmniej przez par� miesi�cy, mia�em troch� �yciowych problem�w. Starali si� mnie rozweseli�. Grali�my i pogwizdywali�my bluesa, soul, troch� tiision, ale te� �miali�my si� i �yli�my sobie dalej �jak to dzieci. Uwielbia�em te chwile z dzieciakami i sp�dza�em z nimi coraz wi�cej czasu. Robi�em im zdj�cia, pami�taj�c, �e ju� drugi raz nie b�d�mia�y siedmiu i pi�ciu lat. Nie chcia�em uroni� nawet jednego momentu. Przerwa� nam odg�os ci�kich krok�w na drewnianych kuchennych schodach. Potem zadzwoni� dzwonek � raz, drugi, trzeci. Ktokolwiek to by�, bardzo mu si� spieszy�o. � Pif-paf, czarownica zabita! � krzykn�� Damon. Mia� ciemne, motocyklowe okulary na nosie, bo tak sobie wyobra�a� fajnego faceta. I naprawd� by� �wietnym ma�ym facetem. � Nie, nie zabita � sprzeciwi�a si� Jannie. Zauwa�y�em ostatnio, �e sta�a si� zagorza�� obro�czyni� swojej pici. - To chyba nie w sprawie czarownicy � wtr�ci�em, trafiaj�c w odpowiedni moment i ton. Dzieci si� roze�mia�y. �api� wi�kszo�� z moich dowcip�w, co mnie zreszt� troch� przera�a. Kto� zacz�� �omota� we framug�; s�ysza�em, jak wo�a mnie przera�onym, p�aczliwym g�osem. Cholera jasna, zostaw nas, pomy�la�em, akurat teraz niepotrzebne nam do �ycia ten p�acz i trwoga. - Doktorze Cross, prosz� przyj��! Prosz�! Doktorze Cross! � krzyk nie ustawa�. Nie poznawa�em g�osu tej kobiety, ale kiedy wo�aj�ci� per doktor, twoje prawo do prywatno�ci i tak si� chyba nie liczy. Przytrzyma�em dzieci, k�ad�c r�ce na ich g��wkach. - To ja jestem doktor Cross, a nie wy. Mruczcie melodi� i zajmijcie dla mnie miejsce. Zaraz wracam. � Zaraz wracam �powt�rzy� Damon udaj�c Terminatora. U�miechn��em si�. Cwaniak z drugiej klasy. Pobieg�em do drzwi, �api�c po drodze s�u�bowy pistolet. Southeast to dzielnica czarnych, do�� pod�a, nawet dla gliniarza takiego jak ja. Wyjrza�em przez zamglone i brudnawe szybki, pr�buj�c dojrze�, kto stoi na ganku. Spostrzeg�em m�od� kobiet�, zna�em j�. Mieszka�a w Langley, osiedlu slum-sowatych blok�w. Rita Washington by�a dwudziestotrzyletni��punk�i snu�a si� po naszych ulicach niczym jaki� upiorny cie�. Nieg�upia i do�� mi�a, ale s�aba dziewczyna, �atwo ulega�a wp�ywom. Bardzo �le sobie u�o�y�a �ycie, straci�a urod� i ju� chyba nie mia�a na nic szans. Otworzy�em drzwi i uderzy� mnie w twarz zimny, wilgotny podmuch wiatru. R�ce dziewczyny i jej zielona kurtka z dermy ocieka�y krwi�. � Cholera, Rita, co ci si� sta�o? �zapyta�em. My�la�em, �e kto� j� postrzeli� albo d�gn�� w sprzeczce o narkotyki. 20 � Niech pan idzie ze mn�, b�agam pana ��ka�a i kaszla�a jednocze�nie. �To ma�y Marcus Daniels � i zacz�a p�aka� jeszcze g�o�niej. �Dosta� no�em! Bardzo �le z nim! Wymawia� pana nazwisko. Wo�a� pana, doktorze Cross. � Dzieci, zosta�cie tu! Ja zaraz wracam! � zawo�a�em, przekrzykuj�c histeryczny p�acz Rity. �Nana, pilnuj dzieci, prosz�! � wrzasn��em jeszcze g�o�niej. � Nana, ja musz� wyj��! � Chwyci�em p�aszcz i wybieg�em za Rita Washington w zimn�ulew�. Stara�em si� omija� �lady krwi, kt�ra �cieka�a jak jasnoczerwona farba po schodach naszego ganku. ROZDZIA� 2 Bieg�em Fifth Street co si� w nogach. Czu�em, jak serce mi wali i pomimo obrzydliwego, monotonnego, zimnego wiosennego deszczu poci�em si� obficie. Krew �omota�a mi w�ciekle w skroniach. Wszystkie mi�nie i �ci�gna mia�em napi�te z wysi�ku, a �o��dek mocno �ci�ni�ty. Trzyma�em jedenastoletniego Marcusa Danielsa w ramionach, przytulaj�c go mocno do piersi. Ch�opczyk bardzo krwawi�. Rita Washington znalaz�a Marcusa w jego bloku, zwini�tego na �liskich, ciemnych schodach do piwnicy i zaraz przybieg�a po mnie. P�dzi�em jak wicher, powstrzymuj�c wewn�trzny szloch. Ludzie, kt�rzy w tej dzielnicy zwykle za niczym si� nie ogl�daj�, patrzyli za mn�, gdy wali�em naprz�d jak sun�cy na o�lep przez centrum dziesi�cioosiowy tir. Wyprzedza�em wszystkich, wrzeszcz�c �eby mi zeszli z drogi. Mija�em kolejne sklepy-widma o witrynach zas�oni�tych pociemna��, gnij�c� sklejk�zasma-rowan� graffiti. Bieg�em przez pot�uczone szk�o, przeskakuj�c butelki po taniej whisky �Irlandzka R�a", przez gruz i ponure sp�achetki chwast�w i kurzu. Oto nasza dzielnica, nasza cz�stka Ameryka�skiego Snu, nasza stolica. S�ysza�em kiedy� takie powiedzonko o Waszyngtonie: �Schyl si�, to ci� rozdepcz�; wsta�, to ci� zastrzel�". Gdy tak bieg�em, z biednego Marcusa tryska�a krew jak woda ze zmokni�tego, otrz�saj�cego si� szczeniaka. - Trzymaj si�, dziecinko � m�wi�em do ch�opca. � Trzymaj si� � powtarza�em jak w modlitwie. W po�owie drogi Marcus zawo�a� s�abym g�osikiem: � Doktor Alex, cz�owieku! Tylko to do mnie powiedzia�. Wiedzia�em dlaczego. Wiedzia�em wiele o ma�ym Marcusie. Wbieg�em na stromy, �wie�o wyasfaltowany podjazd Szpitala �wi�tego Anto- niego. W slumsach nazywaj� czasem ten szpital �Spaghetti-barem �wi�tego Antka". Min�a mnie �erka" skr�caj�ca w stron� L Street. Kierowca mia� czapeczk� Chicago Bulls, za�o�on� daszkiem w bok, jakby wskazywa�a na mnie. Z karetki wydobywa�o si� g�o�ne dudnienie rapu, w �rodku mo�na chyba by�o og�uchn��. Kierowcy ani sanitariuszowi nie przysz�o nawet do g�owy, �eby si� zatrzyma�. Tak to ju� czasem jest w naszej dzielnicy. Nie jeste� w stanie przystawa� na widok ka�dego morderstwa czy napadu, kt�re widzisz na trasie. Zna�em drog� do izby przyj��. Bywa�em tu a� nazbyt cz�sto. Pchn��em ramieniem znajome, przeszklone wahad�owe drzwi z napisem: NAG�E WYPADKI; litery si� z�uszcza�y, a szk�o by�o porysowane. � Ju� jeste�my, Marcus. Jeste�my w szpitalu � wyszepta�em do ch�opca, ale on mnie nie s�ysza�. By� ju� nieprzytomny. � Niech mi kto� pomo�e! Ludzie, pom�cie mi, mam tu dziecko! � zawo�a�em. Pr�dzej by chyba zwr�cili uwag� na pos�a�ca z Pizza Hut. Znudzony stra�nik rzuci� w moj�stron� swoje wypr�bowane, nie widz�ce spojrzenie. Przez przybytek medycyny przejecha�y z �oskotem rozklekotane nosze na k�kach. Spostrzeg�em znajome piel�gniarki: Annie Bell Waters i Tany� Heywood. � Daj go tutaj �Annie Waters szybko oceni�a sytuacj� i zrobi�a mi przej�cie. Nie pyta�a o nic, odpychaj�c z drogi pracownik�w szpitala i spaceruj�cych rannych. Min�li�my recepcj� z napisem w trzech j�zykach � angielskim, hiszpa�skim i korea�skim: WPISZ SI� TUTAJ. Wszystko pachnia�o antyseptykami. � Pr�bowa� podci�� sobie �y�y spr�ynowcem. Chyba zahaczy� o t�tnic� szyjn��wyja�ni�em, gdy p�dzili�my zat�oczonym, pomalowanym na sraczkowaty kolor korytarzem, pe�nym wyblak�ych napis�w: RENTGEN, CHIRURGIA URAZOWA, KASA. W ko�cu dotarli�my do pokoju wielko�ci szafy na ubrania. Pojawi� si� m�ody lekarz, kt�ry kaza� mi wyj��. � Ten dzieciak ma jedena�cie lat � powiedzia�em. � Nigdzie nie wyjd�. Ma przeci�te przeguby. To pr�ba samob�jstwa. Nie daj si�, dziecinko � szepn��em do Marcusa. � Tylko si� nie daj. ROZDZIA� 3 Klik! Casanov� otworzy� klap� baga�nika i spojrza� w szeroko otwarte, wilgotne i b�yszcz�ce oczy dziewczyny. Jaka szkoda. Jaka strata, pomy�la�, gdy tak na ni� patrzy�. � A kuku � powiedzia�. � Widz� ci�. 22 Ju� nie by� zakochany w tej dwudziestodwuletniej studentce, zwi�zanej teraz w baga�niku. By� na ni�z�y. Nie przestrzega�a regulaminu. Zepsu�a mu jego dzisiejszy pomys�. - Wygl�dasz jak diabe� wcielony � powiedzia�. Dziewczyna nie mog�a odpowiedzie�, bo zakneblowa� j� mokr� szmat�, ale wpatrywa�a si� w niego bez przerwy. W ciemnobr�zowych oczach widzia� strach i b�l, ale dostrzeg� te�, �e jest uparta i nie straci�a do ko�ca ducha. Najpierw wyj�� sw� czarn� torb�, a potem bezceremonialnie wyci�gn�� wa-��c�jakie� sze��dziesi�t kilogram�w dziewczyn�. Nie sili� si� w tym momencie na delikatno��. - Witamy � powiedzia�, stawiaj�c j� na ziemi. � Zapomnieli�my o dobrych manierach, tak? �Nogi jej si� trz�s�y, ale Casanov� podtrzymywa� j � bez wysi�ku jedn�r�k�. Mia�a na sobie szorty do joggingu w ciemnozielonych barwach Uniwersytetu Wake Forest, bia�y podkoszulek bez r�kaw�w i nowiutkie adidasy marki Nike. Typowe, zepsute studenckie byle co, by� tego pewien, ale jak�e pi�kne. Sp�ta� jej smuk�e kostki d�ugim na nieca�y metr rzemieniem. R�ce zwi�za� na plecach. � Id� przede mn�. Nie skr�caj, dop�ki ci nie powiem. No, id� ju� � rozkaza�. � Rusz te swoje d�ugie, pi�kne giry. Raz, raz, raz. Poszli przez g�sty las, kt�ry g�stnia� i ciemnia� z ka�dym krokiem. A sk�ra cierp�a mu i cierp�a. Casanov� wywija� torb� jak dziecko workiem z kapciami. Kocha� ciemny las. Od zawsze. By� wysoki, atletyczny, dobrze zbudowany i przystojny. Wiedzia�, �e m�g�by mie� wiele kobiet, ale nie tak jak lubi�. Nie w ten spos�b. � Prosi�em, �eby� s�ucha�a, czy nie? A ty nie s�ucha�a� � m�wi� �agodnym, oboj�tnym tonem. � Wyt�umaczy�em ci regulamin. Ale ty chcia�a� by� cwana. To prosz�, b�d� sobie cwana. Zbieraj, co� posia�a. Przedzieraj�c si� przez zaro�la m�oda kobieta czu�a narastaj�cy l�k, niemal panik�. Las by� bardzo g�sty i nisko zwisaj�ce ga��zie zostawia�y na jej nagich ramionach d�ugie zadrapania. Ju� wiedzia�a, jak si� nazywa jej gn�biciel: Casanov�. Wyobra�a� sobie, �e jest s�ynnym kochankiem, i rzeczywi�cie potrafi� utrzyma� erekcj� d�u�ej ni� kt�rykolwiek ze znanych jej m�czyzn. Stwarza� pozory rozs�dku i opanowania, ale nie w�tpi�a, �e to szaleniec. Cho� czasem oczywi�cie zachowywa� si� normalnie. Je�li si� tylko uzna�o jego jedyn� zasad�, kt�r� po wt�rzy� jej kilka razy: �M�czyzna urodzi� si�, by polowa�... na kobiety". Da� jej regulamin i wyra�nie ostrzeg�, �eby si� zachowywa�a jak nale�y. Ale ona nie us�ucha�a. By�a uparta i g�upia, i pope�ni�a powa�ny, taktyczny b��d. Usi�owa�a nie my�le� o tym, co z ni�zrobi, w tej dziczy, w lesie jak ze �Strefy mroku". Ona i tak na pewno dostanie zawa�u. Nie da mu tej satysfakcji, �eby widzia�, jak si� za�amuje i p�acze. Gdyby tylko wyj�� jej knebel. Mia�a spieczone usta i niewyobra�alne pragnienie. Mo�e nawet da�aby rad� jako� go zagada�, odwie�� go od tego, co tu dla niej szykowa�. Zatrzyma�a si� i spojrza�a mu w twarz. Czas si� postawi�. �Chcesz tu zosta�? �wietnie �zgodzi� si�. �Ale i tak nie pozwol� ci m�wi�. �adnych ostatnich s��w, serduszko. �adnego u�askawienia przez gubernatora. Spieprzy�a� to strasznie. Je�li tu zostaniemy, mo�e ci si� nie spodoba�. Chcesz i�� dalej � te� dobrze. Ja po prostu kocham te lasy, a ty? Musi z nim porozmawia�, jako� si� przebi�. Zapyta� go dlaczego. Mo�e odwo�a� si� do jego inteligencji. Pr�bowa�a wym�wi� jego imi�, ale spod mokrego knebla wydoby� si� tylko st�umiony j�k. By� teraz bardziej zadufany w sobie i spokojniejszy ni� zwykle. Szed� pusz�c si� jak kogut. � Nie rozumiem ani s�owa. I tak by to zreszt� nic nie zmieni�o � oznajmi�. Na twarzy mia� jedn� z tych swoich dziwnych masek, kt�re ca�y czas nosi�. T� akurat zwano mask� po�miertn� i u�ywano jej w szpitalach i kostnicach do rekonstrukcji twarzy. Maska mia�a niemal idealnie cielisty kolor i by�a przera�aj�co realistyczna w ka�dym szczeg�le. Wybra� sobie m�od� i przystojn�, typowo ameryka�sk� twarz. Jak on naprawd� wygl�da? Kim on, u diab�a, jest? Dlaczego nosi maski? Jako� chyba uda mi si� uciec, powtarza�a sobie w my�li. A potem za�atwi, �eby go skazali na tysi�c lat. Nie na kar� �mierci � niech cierpi. � Skoro taki tw�j wyb�r, to �wietnie � powiedzia� i kopni�ciem w stopy zwali� jaz n�g. R�bn�a plecami o ziemi�. � Umrzesz tutaj. Ze sfatygowanej czarnej torby lekarskiej wyj�� ig��. Wymachiwa� ni�jak ma�ym mieczykiem. �eby dziewczyna widzia�a. � Ta strzykawka zosta�a nape�niona tiopentalem sodu, kt�ry jest barbituranem. I dzia�a bardzo barbituranowato. � Wycisn�� kropelk� br�zowego p�ynu, wygl�daj�cego jak mro�ona herbata. Za nic nie chcia�a zastrzyku w �y�� z czego� takiego. �Co to mi zrobi?! Co chcesz zrobi�?! �krzycza�a w mokry knebel.�Wyjmij mi t� szmat� z ust, b�agam! By�a zlana potem, oddycha�a z wysi�kiem. Ca�e cia�o mia�a sztywne, �cierpni�te, znieczulone. Dlaczego on jej daje ten barbituran? � Je�li mi co� nie wyjdzie, umrzesz od razu � powiedzia�. � Wi�c si� nie ruszaj. Kiwn�a g�ow�, �e si� zgadza. Tak bardzo chcia�a mu wyja�ni�, �e ju� teraz b�dzie grzeczna, �e potrafi by� bardzo grzeczna. Prosz�, nie zabijaj mnie, b�aga�a milcz�co. Nie r�b tego. Wk�u� si� w �y�� w zgi�ciu jej �okcia; poczu�a bolesne szczypanie. � Nie chcia�bym ci zostawi� jakich� brzydkich siniak�w�mrukn��. � To nie potrwa d�ugo. Dziesi��, dziewi��, osiem, siedem, sze��, pi��, jaka, ty, jeste�, pi�kna, zero. Sko�czone. P�aka�a. Nie mog�a si� powstrzyma�. �zy p�yn�y jej po policzkach. To �wir. Zacisn�a mocno powieki, nie chcia�a ju� na niego patrze�. Bo�e, prosz�, nie daj mi tak umrze�, modli�a si�. Nie tutaj, tak bez nikogo. Narkotyk zadzia�a� szybko, niemal'natychmiast. Przenikn�o j� ciep�o, ciep�o i senno��. Czu�a bezw�ad w ca�ym ciele. 24 Zdj�� jej koszulk� i zacz�� bawi� si� piersiami, jak �ongler kulami. Ju� nie mog�a mu w tym przeszkodzi�. Roz�o�y� jej nogi rozci�gaj�c rzemie� na ca��d�ugo�� i uk�adaj�c je, jakby by�a ludzk� rze�b�, jego dzie�em sztuki. Si�gn�� r�k�mi�dzy uda, pomaca�. Nag�e pchni�cie kaza�o jej otworzy� oczy, spojrze� na okropn� mask�. Wpatrywa� si� w ni�. Oczy mia� puste, bez wyrazu, jednak jego wzrokjako� dziwnie j�przenika�. Casanov� wszed� w ni� i poczu�a silny wstrz�s, jakby porazi� j� pr�d. By� bardzo twardy, w pe�nym wzwodzie. Zag��bia� si� w ni�, a narkotyk z wolna j� zabija�. Oprawca przygl�da� si�, jak umiera. W�a�nie o to w tym wszystkim chodzi�o. Jej cia�o wi�o si�, rzuca�o, drga�o. Chocia� ju� tak s�aba, pr�bowa�a krzycze�. Nie, prosz�, prosz�, prosz�. Nie r�b mi tego! A� ogarn�aj�lito�ciwa ciemno��. Nie wiedzia�a, najak d�ugo straci�a przytomno��. Ale niewa�ne. Obudzi�a si� i �yje. Zacz�a p�aka�; spod knebla wydobywa�y si� przepe�nione udr�k� st�umione d�wi�ki. Po policzkach ciek�y jej �zy. U�wiadomi�a sobie, jak bardzo chce �y�. Stwierdzi�a, �e jest w innej pozycji. R�ce mia�a teraz wykr�cone do ty�u i zwi�zane za pniem drzewa. Nogi skrzy�owane i skr�powane. Zdj�� z niej ca�e ubranie, ale nigdzie nie widzia�a swoich rzeczy. Za to on wci�� tu by�! � Twoje krzyki wcale by mi nie przeszkadza�y � oznajmi�. � I tak absolutnie nikt ci� nie us�yszy. � Pod podobn� do twarzy mask� b�yszcza�y jego oczy. � Nie chcia�bym tylko, �eby� wystraszy�a g�odne ptaszki i zwierz�ta. � Spogl�da� chwil� na jej pi�kne cia�o. � To bardzo �le, �e mnie nie pos�ucha�a�, �e z�ama�a� regulamin � powiedzia�. Zdj�� mask�, pierwszy raz ods�aniaj�c twarz. Utrwali� sobie w pami�ci wizerunek dziewczyny. Potem pochyli� si� i poca�owa� j� w usta. Ca�uj dziewcz�ta. A potem sobie poszed�. ROZDZIA� 4 Ca�a w�ciek�o�� wyparowa�a ze mnie, kiedy bieg�em jak szalony do Szpitala �wi�tego Antoniego z Marcusem Danielsem w ramionach. Adrenalina opad�a, a ja czu�em si� nienaturalnie znu�ony. Poczekalnia izby przyj�� dla nag�ych wypadk�w to by� jeden wielki zgie�k i bezsensowne zamieszanie. Dzieci p�aka�y, rodzice zawodzili swoje �ale, g�o�niki bez przerwy wywo�ywa�y lekarzy. Jaki� ranny menel mamrota� w k�ko: �Ale g�wno, ale g�wno". 25 Wci�� widzia�em pi�kne, smutne oczy Marcusa Danielsa. Wci�� s�ysza�em jego cichy g�osik. Troch� po wp� do si�dmej pojawi� si� niespodziewanie w szpitalu m�j partner od �apania bandyt�w. Co� mi w tym nie gra�o, ale na razie nie zastanawia�em si� co. John Sampson i ja byli�my najlepszymi przyjaci�mi, odk�d jako dziesi�ciolatki biegali�my po tych samych ulicach waszyngto�skiego Southeastu. Jako� uda�o nam si� przetrwa�, nie ko�cz�c z podci�tym gard�em. Ja poszed�em na psychologi� patologiczn� i w ko�cu zrobi�em doktorat na Uniwersytecie Johna Hopkinsa. Sampson wybra� wojsko. Z jakich� dziwnych, niewyja�nionych powod�w obaj wyl�dowali�my w policji D.C. Siedzia�em na nie przykrytych noszach na k�kach, zaparkowanych pod chirurgi� urazow�. Obok sta� w�zek pierwszej pomocy, kt�rym przywie�li Marcusa. Gumowe opaski uciskowe zwisa�y z jego czarnych por�czy jak proporce. � Jak ch�opak? � spyta� Sampson. Wiedzia� ju� o Marcusie. Sk�d� zawsze wszystko wiedzia�. Deszcz sp�ywa� stru�kami po jego czarnej pelerynie, ale nie zwraca� na to uwagi. Pokr�ci�em ponuro g�ow�. Nadal czu�em si� wypluty. �Jeszcze nie wiem. Nic mi nie powiedzieli. Lekarz si� pyta�, czy jestem najbli�szym krewnym. Zabrali go na uraz�wk�. Naprawd� nie�le si� poci��. Co ci� sprowadza w tej radosnej chwili? Sampson wydosta� si� z peleryny i usiad� obok mnie na uginaj�cych si� noszach. Pod peleryn�mia� sw�j typowy ekwipunek detektywa w terenie: czerwo-no-srebrny dres marki Nike, dobrane pod kolor adidasy z wysok� cholewk�, na r�kach cienkie z�ote bransoletki i sygnety. W terenjak znalaz�. �A gdzie tw�j z�oty z�b? � zdoby�em si� na u�miech. � Powiniene� mie� z�oty z�b, aby uzupe�ni� ten str�j tajniaka. Albo chocia� z�ot� gwiazdk� na z�bie. Mo�e kilka warkoczyk�w? Sampson parskn�� �miechem. - Us�ysza�em. Przyjecha�em � wyja�ni� bez ceregieli swoj� obecno�� w szpitalu. �Z tob� w porz�dku? Wygl�dasz jak ostatni wielki, z�y mamut. � Ma�y ch�opiec chcia� si� zabi�. S�odki ch�opczyk, taki jak Damon. Mia� jedena�cie lat. � Mam przetrzepa� t� ich melin�? Zastrzeli� jego rodzic�w? � spyta� Sampson. Spojrzenie mia� twarde jak g�az. � P�niej to zrobimy � odpar�em. I chyba mia�em na to ochot�. Dobr� stron� ca�ej historii mog�o okaza� si� jedynie to, �e rodzice Marcusa Danielsa mieszkali razem. Z�� natomiast fakt, �e ich mieszkanie w blokach Langley Terrace, gdzie musia� �y� ch�opiec i jego cztery siostry, by�o melin�, w kt�rej sprzedawano kompot. Dzieci mia�y od pi�ciu do dwunastu lat i wszystkie pracowa�y w interesie. By�y �biegaczami". �Ale co ty robisz w szpitalu? � zapyta�em ponownie. � Chyba nie znalaz�e� si� tu przypadkiem? Co jest grane? Sampson wystuka� papierosa z paczki cameli. Jedn� r�k�. Taki szpan. Zapali�. A naoko�o pe�no lekarzy i piel�gniarek. 26 Wyrwa�em mu papierosa i /.dusi�em go pod podeszw�mojego czarnego adida-sa firmy Converse, tu� przy dziurze pod du�ym palcem. - Lepiej ci? � Sampson przyjrza� mi si� uwa�nie, a potem szeroko si� u�miechn�� ods�aniaj�c wielkie bia�e z�by. Koniec sztuczki. Wypr�bowa� na mnie swoje czary, bo to by�y czary, w��czaj�c numer z papierosem. Czu�em si� lepiej. Sztuczki skutkuj�. W rzeczy samej, mia�em si�, jakby mnie w�a�nie wy�ciska�o z p� tuzina krewnych, a na ko�cu moje dzieci. Nie bez powodu Sampson jest moim najlepszym przyjacielem. Potrafi mnie pozbiera� do kupy jak nikt inny. � Oto nadchodzi anio� mi�osierdzia � powiedzia�, wskazuj�c w g��b d�ugiego, ogarni�tego chaosem korytarza. Annie Waters sz�a w nasz� stron� z r�kami wci�ni�tymi g��boko w kieszenie szpitalnego fartucha. Twarz mia�a �ci�gni�t�, ale zawsze ma tak�. � Naprawd� mi przykro, Alex. Ch�opiec nie przetrzyma� �powiedzia�a. � Pewnie ju� dogorywa�, kiedy go przynios�e�. Trzyma� si� chyba tylko dzi�ki tej nadziei, kt�rej zawsze masz tyle w sobie. Wr�ci�y do mnie z ca�� si�� obrazy i uczucia z tych chwil, kiedy bieg�em ulicami z Marcusem w ramionach. Potem wyobrazi�em sobie, jak go przykrywaj�szpital-nym prze�cierad�em. Prze�cierad�a dla dzieci s� takie ma�e. � Ten ch�opiec by� moim pacjentem. Zg�osi� si� do mnie tej wiosny � wyja�ni�em tamtym dwojgu przyczyny mojego sza�u, braku opanowania i nag�ej depresji. � Mo�e ci co� da�, Alex? � spyta�a Annie z zatroskanym wyrazem twarzy. Pokr�ci�em g�ow�. Musia�em to powiedzie�, wyrzuci� z siebie w�a�nie teraz. � Marcus dowiedzia� si�, �e czasami pracuj� spo�ecznie w szpitalu, rozmawiam z lud�mi. Zacz�� przychodzi� popo�udniami. Gdy ju� mnie przetestowa�, opisywa� swoje �ycie w melinie. Wszyscy, kt�rych zna�, to �puny. Dzisiaj te� przysz�a mi o nim powiedzie� �punka. Rita Washington. Nie matka Marcusa, nie ojciec. Ch�opiec sam podci�� sobie gard�o i przeguby. Jedena�cie lat. Mia�em mokre oczy. Kiedy umiera ma�y ch�opiec, kto� powinien zap�aka�. A psychiatra jedenastoletniej ofiary samob�jstwa powinien wy� wniebog�osy. W ka�dym razie tak mi si� zdawa�o. Wreszcie Sampson wsta� i po�o�y� mi �agodnie r�k� na ramieniu. Zn�w mia� dwa metry z hakiem. � Chod�my do domu, Alex � powiedzia�. � Chod�, ch�opie. Ju� czas. Wszed�em do sali, by spojrze� na Marcusa po raz ostatni. Trzyma�em jego ma�� d�o� i my�la�em o rozmowach, jakie prowadzili�my, o niewypowiedzianym smutku zawsze obecnym w jego oczach. Przypomnia�o mi si� pi�kne, m�dre, afryka�skie przys�owie: ��eby wychowa� dziecko, potrzebna jest ca�a wioska". W ko�cu przyszed� Sampson, odci�gn�� mnie od ch�opca i zabra� do domu. Gdzie zrobi�o si� jeszcze gorzej. 27 ROZDZIA� 5 Zupe�nie mi si� nie podoba�o to, co tam zobaczy�em. Przed domem parkowa�o bez�adnie mn�stwo samochod�w. Dom jest bia�y i ma dwuspadowy dach; wygl�da jak wszystkie w okolicy. Wi�kszo�� aut wyda�a mi si� znajoma � nale�a�y do przyjaci� i cz�onk�w rodziny. Sampson zaparkowa� obok powgniatanej dziesi�cioletniej toyoty, kt�r�je�dzi-�a �ona mojego zmar�ego brata, Aarona. Cilla Cross to dobry kumpel. Twarda i energiczna, lubi� j�nawet bardziej ni� brata. Co tu robi Cilla? � Co tu si�, cholera, dzieje w tym domu? � zapyta�em Sampsona. Zacz��em si� denerwowa�. � Zapro� mnie na zimne piwo � odpar�, wyjmuj�c kluczyk ze stacyjki. -Tyle chyba mo�esz zrobi�. Zd��y� ju� wysi��� z auta. Gdy chce, jest szybki jak wicher zim�. � Wejd�my do �rodka, Alex �powiedzia�. Otworzy�em drzwiczki, ale wci�� siedzia�em w samochodzie. � Ja tu mieszkam. Wejd�, kiedy mi si� b�dzie chcia�o � odpar�em. A nagle przesta�o mi si� chcie�. Poczu�em na karku zimny pot. Paranoja detektywa? Mo�e. A mo�e nie. �Nie utrudniaj �ycia! � zawo�a� Sampson przez rami�. � Chocia� ten jeden raz. Przez cia�o przebieg� mi dreszcz. Wzi��em g��boki oddech. Wspomnienie ludzkiej bestii, kt�r�pomog�em niedawno wsadzi� za kratki, wci�� wraca�o jak koszmar. Naprawd� si� ba�em, �e kiedy� uda mu si� uciec. Ten wielokrotny morderca i porywacz ju� kiedy� si� zakrad� na Fifth Street. Co si�, do diab�a, dzieje w moim domu? � pomy�la�em. Sampson nie zapuka� do drzwi ani nie u�y� dzwonka, zwisaj�cego na niebie-sko-czerwonym kablu. Po prostu wlaz� do �rodka, jakby tam mieszka�. Jak zwykle zreszt�. Mi casa es su casa, m�j dom jest twoim domem. Wszed�em za nim do w�asnego mieszkania. M�j synek, Damon, rzuci� si� w jego rozpostarte ramiona, a John uni�s� go, jakby dzieciak nic nie wa�y�. W moj� stron� sun�a Jannie, wo�aj�c w biegu: Wielki Tatu�! By�a ju� w swojej �pioszkowatej pi�amce i pachnia�a �wie�ym talkiem po k�pieli. Moja ma�a dama. W jej br�zowych oczach zauwa�y�em co� niedobrego. Wyraz jej twarzy mnie zmrozi�. - Co ci jest, serduszko? � spyta�em, pocieraj�c nosem jej g�adki, ciep�y policzek. My dwoje cz�sto si� pocieramy. � Co si� sta�o? Powiedz Wielkiemu Tatusiowi, co ci� gn�bi i gryzie. W du�ym pokoju dostrzeg�em trzy ciotki, dwie szwagierki i jedynego �yj�cego brata, Charlesa. Ciotki p�aka�y, wszystkie mia�y czerwone, napuchni�te twarze. Tak samo s?\vagierka Cilla, a ona nigdy nie beczy bez powodu. W pokoju panowa�a nienaturalna, klaustrofobiczna atmosfera, jak na stypie. Kto� umar�, pomy�la�em. Kto�, kogo wszyscy kochali�my, umar�. Ale wszystkich, kt�rych kocha�em, mog�em policzy�, bo siedzieli tutaj. 28 Nana Mama, moja babcia, podawa�a kaw�, mro�on� herbat� i kaw alki kurczaka na zimno, kt�rych nikt chyba nie tkn��. Nana mieszka ze mn� i z dzieciakami. Uwa�a, �e nas wychowuje, ca�� tr�jk�. Po osiemdziesi�tce Nana zmala�a do mniej wi�cej metra pi��dziesi�ciu. Wci�� jednak jest osob�, kt�ra w ca�ej stolicy naszego kraju robi na mnie najwi�ksze wra�enie. A znam tych os�b sporo: Reagan�w, ludzi Busha, teraz Clinton�w. Oczy babci, kiedy si� tak krz�ta�a, by�y suche. Bardzo rzadko widzia�em j� p�acz�c�, cho� jest osob� niezwykle ciep�� i opieku�cz�. Po prostu ju� nie pl�cze. M�wi, �e niewiele jej �ycia zosta�o i nie b�dzie go marnowa� na �zy. Wszed�em wreszcie do pokoju i zada�em pytanie, kt�re t�uk�o mi si� pod czaszk�: - Mi�o was wszystkich widzie�, Charlesie, Cillo, ciociu Tio, ale czy kto� m�g�by mi wreszcie powiedzie�, co si� sta�o? Wszyscy patrzyli na mnie. Wci�� trzyma�em przytulon� Jannie, a Sampson Damona, kt�ry wcisn�� mu si� pod pot�ne rami� jak w�ochata pi�ka. Nana przem�wi�a za wszystkich zebranych. Jej ledwie s�yszalne s�owa przej�y mnie dotkliwym b�lem. - To Naomi � powiedzia�a. � Scootchie zgin�a, Alex. � I Nana Mama po raz pierwszy od wielu lat rozp�aka�a si� rzewnie. ROZDZIA� 6 Casanov� krzycza�, a wydobywaj�cy si� z g��bi jego gard�a odg�os przechodzi� w chrapliwe wycie. Przedziera� si� przez g�sty las, my�l�c o dziewczynie, kt�r� zostaw i� ^a sob�. O tym, co straszliwego uczyni�. Znowu. Jego drugie ja pragn�o wr�ci� do niej � uratowa� �w akcie lito��' Wstrz�sa�o nim teraz poczucie winy i bieg� coraz pr�dzej i pr�dzej. Jego mocny kark i klatka piersiowa zlane by�y potem. Czu� si� s�aby, nogi mia� jak z waty. U�wiadamia� sobie w pe�ni, co zrobi�. Ale po prostu nie m�g� si� powstrzyma� Poza tym, tak by�o lepiej. Zobaczy�a przecie� jego twarz. By�by idiot� rny�l.tc, �e mog�aby go kiedykolwiek zrozumie�. Widzia� ten l�k i obrzydzenie w jej oczach. Gdyby tylko chcia�a s�ucha�, kiedy pr�bowa� z ni� rozmawia�, naprawd� rozmawia�. W ko�cu przecie� r�ni� si� czym� od innych wielokrotnych morderc�w � wszystkimjego uczynkom towarzyszy�o uczucie. Mi�o��... i cierpienie utraty...}... Gniewnie zerwa� z twarzy swoj�mask� �mierci. To dziewczyna zawini�a Tera' zn�w b�dzie musia� zmieni� osobowo��. Nie b�dzie ju� Casanov� Stanie si� sob�. Swoim �a�osnym, drugim �ja". 29 ROZDZIA� 7 To Naomi. Scootchie zgin�a, Alex. Odbywali�my najpowa�niejsz�z dotychczasowych nadzwyczajnych narai rodziny Cross w naszej kuchni, gdzie zawsze si� one odbywa�y. Nana zrobi�; jeszcze kawy, a dla siebie zio�ow� herbat�. Przedtem po�o�y�em dzieci do ��ka. Nast�pnie otworzy�em butelk� black jacka i nala�em ka�demu po ostrym drinku. Dowiedzia�em si�, �e moja dwudziestodwuletnia siostrzenica zagin�a cztery dni temu w Karolinie P�nocnej. Tamtejsza policja czeka�a tak d�ugo, nim si� skontaktowa�a z nasz� rodzin� w Waszyngtonie. Jako policjant naprawd� nie mog�em tego zrozumie�. Dwa dni to standard w wypadku zagini�cia. Cztery to bezsens. Naomi Cross studiowa�a prawo na Uniwersytecie Duke w Durham. Publikowa�a ju� w Law Review i by�a jedn� z najlepszych na roku. Stanowi�a dum� ca�ej naszej rodziny, ��cznie ze mn�. Kiedy mia�a trzy czy cztery lata, wymy�lili�my dla niej przezwisko. Scootchie, �skoczek". Bo zawsze na wszystkich �skaka�a". Uwielbia�a �skaka�" i przytula� si�. Kiedy zmar� m�j brat Aaron, pomaga�em Cilli j� wychowywa�. Nie by�o to trudne ze s�odk�, zabawn�, ch�tn� do wsp�pracy i tak� inteligentn� Scootchie. Scootchie zgin�a. W Karolinie P�nocnej! Cztery dni temu, t�uk�o mi si� po g�owie. � Rozmawia�em z detektywem Ruskinem � m�wi� Sampson do zgromadzonych w kuchni. Stara� si� nie zachowywa� jak gliniarz. Ju� prowadzi� spraw�. Beznami�tny i powa�ny. Sampsonowska twarz. � Detektyw Ruskin wydawa� si� zorientowany w sprawie zagini�cia Naomi � ci�gn�� Sampson. � Przez telefon m�wi� jak normalny, przyzwoity glina. Co� mi tu jednak nie pasuje. Powiedzia�, �e znikni�cie Naomi zg�osi�a jej kole�anka z roku. Nazywa si� Mary Ellen Klouk. Zna�em t� przyjaci�k� Naomi. Studiowa�a prawo i pochodzi�a z Garden City na Long Island. Naomi kilka razy przyjecha�a z Mary Ellen do domu. Kiedy� na Bo�e Narodzenie byli�my razem na �Mesjaszu" Handla w Kennedy Center. Sampson zdj�� ciemne okulary i nie zak�ada� ich z powrotem, co rzadko mu si� zdarza. Naomi by�a jego ulubienic�! dozna�, tak samo jak my wszyscy, wstrz�su. Nazywa�a go �Wasza Ponuro��" albo �Pan Darth" a on uwielbia�, gdy si� z nim przekomarza�a. �A dlaczego ten detektyw Ruskin nie zadzwoni� do nas wcze�niej? Dlaczego nikt z uczelni do mnie nie zadzwoni�? � dopytywa�a si� moja szwagierka. Cilla ma czterdzie�ci jeden lat. Mierzy chyba poni�ej metra sze��dziesi�ciu, ale wa�y prawie sto kilo. Powiedzia�a mi kiedy�, �e nie chce si� ju� wydawa� m�czyznom atrakcyjna. � Nie potrafi� jeszcze tego wyja�ni� �odpowiedzia� Sampson. �Zakazali Mary Ellen Klouk dzwoni� do nas. �Ale co dok�adnie Ruskin m�wi� na temat tego op�nienia? � zapyta�em. � �e s� okoliczno�ci �agodz�ce. Nie chcia� jednak wchodzi� w szczeg�y, nawet mimo mojego daru przekonywania. 30 � Powiedzia�e�, �e mo�emy z nim porozmawia� osobi�cie? Sampson skin�� powoli g�ow�. � Uhm. Odpar�, �e rezultat b�dzie ten sam. Ja na to, �e �miem w�tpi�. A on, �e okey. Facet chyba niczego si� nie boi. � Czy to czarny? �� spyta�a Nana. Jest rasistk� i szczyci si� tym. Twierdzi, �e w jej wieku ju� za p�no napolityczn�poprawno��. Nie tyle nie lubi bia�ych, co im nie ufa. � Nie, ale chyba nie w tym s�k, Nana. Chodzi o co� innego. � Sampson zerkn�� na mnie ponad sto�em. � My�l�, �e on nie m�g� m�wi�. � FBI? � spyta�em. To by�o najbardziej prawdopodobne, gdy sprawy stawa�y si� zanadto tajne. FBI rozumie, lepiej ni� Bell Atlantic, Washington Post j New York Times razem wzi�te, �e informacja to w�adza. � Bardzo mo�liwe. Ruskin nie przyzna�by tego przez telefon. � Chyba sam z nim pogadam � o�wiadczy�em. � Tak b�dzie najlepiej, jak uwa�acie? � My�l�, �e masz racj�, Alex � odezwa�a si� Cilla ze swojego ko�ca sto�u. �A ja si� chyba przy��cz� � doda� Sampson, szczerz�c si� jak drapie�ny wilk. Potem wszyscy m�drze kiwali g�owami i co najmniej jedno �alleluja" rozleg�o si� w zat�oczonej kuchni. Cilla obesz�a st� i mocno mnie u�ciska�a. Moja szwagierka trz�s�a si� jak wielkie, roz�o�yste drzewo podczas burzy. Sampson i ja jechali�my na Po�udnie. Jechali�my po Scootchie. ROZDZIA� 8 Musia�em powiedzie� Damonowi i Jannie o Cioci Scootchjakj�nazywaj�. Dzieci wyczu�y, �e sta�o si� co� z�ego. Umia�y to rozpozna�, tak jak umia�y rozpozna� moje najskrytsze i najbardziej wra�liwe miejsca. Nie chcia�y zasn��, p�ki nie przyszed�em z nimi porozmawia�. � Gdzie jest Ciocia Scootch? Co si� z ni�sta�o? � chcia� wiedzie� Damon, natychmiast gdy wszed�em do pokoju. S�ysza� do��, by zrozumie�, �e Naomi wpad�a w jakie� straszne tarapaty. Staram si� m�wi� dzieciom prawd�, kiedy to tylko mo�liwe. Nigdy si� nie oszukujemy. Ale niekiedy staje si� to naprawd� trudne. �Ciocia Naomi nie odezwa�a si� do nas ju� od paru dni � zacz��em. � Dlatego wszyscy byli dzisiaj tacy zmartwieni i dlatego do nas przyszli. Teraz ja prowadz� t� spraw� � ci�gn��em. � Zrobi�, co tylko si� da, �eby nied�ugo odnale�� cioci� Naomi. Wiecie, �e wasz tata poradzi sobie z ka�dym k�opotem. Mam racj�? Damon kiwn�� g�ow�, �e mam; chyba uspokoi�o go to, co powiedzia�em, ale przede wszystkim m�j powa�ny ton. Przytuli� si� do mnie i poca�owa�, co mu si� ostatnio ju� tak cz�sto nie zdarza. Jannie te� mi da�a mi�ciutkiego buziaka. Trzyma�em oboje w ramionach. Moje s�odkie dzieciaczki. 31 - Tatu� prowadzi spraw� � szepn�a Jannie. To mi troch� doda�o duch �Pob�ogos�aw Bo�e, dzieci�, kt�re sobie radzi w �wiecie" �jak �piewa Billie Holida; O jedenastej dzieci ju� spa�y i w mieszkaniu zacz�o si� uspokaja�. Ciotki p sz�y do domu, do swoich przedziwnych gniazdek starszych pa�; Sampson te� zbi ra� si� do odej�cia. Zwykle wchodzi i wychodzi sam, ale tym razem wyj�tkowo odprowadzi�a g do drzwi Nana Mama. Poszed�em z nimi. W kupie ra�niej. � Dzi�kuj�, �e jedziesz jutro z Alexem na Po�udnie � powiedzia�a Nana d< Sampsona konspiracyjnym tonem. Ciekaw by�em, kto jej zdaniem m�g� pods�uch! wa� nasze tajemnice.�Widzisz, Johnie Sampson, jednak potrafisz si� zachowa� jal cz�owiek cywilizowany i przyda� si� na co�, je�li tylko chcesz. Zawsze ci to m�wi �am. � Stukn�a go zgi�tym, s�katym palcem w masywny podbr�dek. �Niem�wi �am ci? Sampson wyszczerzy� do niej z�by w u�miechu. Puszy si� swoj�wyj�tko postur� nawet przed osiemdziesi�cioletnimi kobietami. � Niech Alex najpierw jedzie sam, Nana; potem ja pojad� za nim. �eby ura wa�jegoiNaomi. Nana i Sampson gadali niczym dwa kruki na starym parkanie w rysunkowyn filmie. Dobrze by�o s�ysze� ich �miech. A potemjako� uda�o jej si� obj�� ramionami nas obu. Sta�a tak, ma�a starsza pani, przytulona do swoich dw�ch ulubionych d�b�w. Czu�em, jak dr�y jej kruche cia�o. Nana Mama nie przytula�a nas w ten spos�b ju� od dwudziestu lat. Wiedzia�em, �e kocha Naomi jak w�asne dziecko i �e bardzo si� o ni� boi. To nie Naomi. Nic z�ego nie mog�o si� jej przydarzy�; nie Naomi, wci�� chodzi�o mi po g�owie. Ale jednak co� jej si� przydarzy�o i musz� teraz zacz�� my�le� i dzia�a� jak policjant. Jak detektyw z wydzia�u zab�jstw. Na Po�udniu. �Nie tra�cie wiary i pod��ajcie do nieznanego ko�ca". To s�owa Olivera We-ndella Holmesa, przedwojennego s�dziego s�du najwy�szego. Nie traci�em wiary. Pod��a�em za nieznanym. Tak rozumiem sw�j zaw�d. ROZDZIA� 9 O si�dmej wieczorem, w ko�cu kwietnia, w przepi�knym campusie Uniwersytetu Duke w Durham panowa�o niezwyk�e o�ywienie. Fizyczn� obecno�� student�w tego samozwa�czego �Harvardu Po�udnia" odczuwa�o si� na ka�dym kroku. Magnolie, kt�re najobficiej ros�y wzd�u� ulicy Chapel Drive, rozkwit�y w pe�ni. Ca�y teren uniwersytecki by� dobrze utrzymany i panowa� tu uderzaj�cy porz�dek, co czyni�o go jednym z najprzyjemniejszych dla oka miasteczek akademickich w Stanach Zjednoczonych. Wonne powietrze upaja�o Casanov�, kt�ry w�a�nie mija� wysok� bram� 32 z szarego kamienia, kieruj�c si� w stron� Campusu Zachodniego. By�o par� minut po si�dmej. Przyszed� tu tylko z jednego powodu � �eby zapolowa�. Ca�y ten rytua� porywa� go i o�ywia�. Gdy si� tylko rozpocz��, nie umia� go powstrzyma�. Teraz trwa�a gra wst�pna. Cudowna w ka�dym calu. Jestem jak rekin ludojad, z m�zgiem cz�owieka, z sercem nawet, my�la� Casanov� po drodze. Jestem drapie�nikiem niezr�wnanym, my�l�cym drapie�nikiem. Uwa�a�, �e wszyscy m�czy�ni kochaj�takie polowanie�po to �yj�w gruncie rzeczy � cho� wi�kszo�� z nich nie przyzna�aby si� do tego. M�skie oczy nigdy nie przestaj�s�ucha� pi�knych, zmys�owych kobiet, albo seksownych ch�opc�w, skoro ju� o tym mowa. A co dopiero w tak znakomitych miejscach jak campus Duke albo miasteczka akademickie Uniwersytetu Karoliny P�nocnej w Chapel Hil! czy Uniwersytetu Stanowego Karoliny P�nocnej w Raleigh i wiele innych campus�w na Po�udniowym Wschodzie, kt�re zd��y� ju� odwiedzi�. Sp�jrzcie tylko na nie! Dumne dziewcz�ta z Duke z pewno�ci� mo�na zaliczy� do grona naj�wietniejszych, najbardziej wsp�czesnych kobiet Ameryki. Nawet gdy mia�y na sobie brudne podkoszulki czy idiotyczne d�insy z dziurami albo workowate spodnie na szelkach, by�o na co spojrze�, by�o si� czemu przygl�da�, a czasem i fotografowa�. I by�o o czym fantazjowa� bez ko�ca. Nie ma na �wiecie nic lepszego, my�la� Casanov�, pogwizduj�c par� takt�w starej, skocznej piosenki country o pr�niaczym �yciu w Karolinie. Popija� lodowat�coca-col� i przygl�da� si� rozbawionym studentom. On sam te� si� bawi�, testowa� swoj� zr�czno��, prowadz�c kilka skomplikowanych gier naraz. Te gry sta�y si� jego �yciem. To, �e mia� �szanowany" zaw�d, inne �ycie, ju� si� nie liczy�o. Przypatrywa� si� ka�dej przechodz�cej kobiecie, kt�rej wygl�d dawa� cho�by cie� szansy na znalezienie si� w jego kolekcji. Obserwowa� m�ode, zgrabne studentki, starsze asystentki, a tak�e kobiety spoza campusu, w koszulkach dru�yny futbolowej �Blue Devils", kt�re stanowi�y chyba obowi�zkowy uniform wszystkich odwiedzaj�cych. Oblizywa� wargi w oczekiwaniu na to, co nast�pi. A mia�o zdarzy� si� co� zupe�nie wspania�ego... Wysoka, smuk�a, prze�liczna, czarna dziewczyna siedzia�a oparta o stary d�b w kwartale Edens Quad. Czyta�a Chronicie, uczelnian� gazet�, kt�r� z�o�y�a na p�. Zachwyci� go g�adki po�yskjej br�zowej sk�ry i artystycznie spleciona fryzura. Poszed� jednak dalej. Tak, m�czy�ni to urodzeni my�liwi, my�la�. Zn�w pogr��ony w swoim w�asnym �wiecie. �Wierni" m�owie byli och-jak-ostro�ni w swych ukradkowych spojrzeniach. Czyste oczy jedenaste- czy dwunastolatk�w wyra�a�y tylko ch�� niewinnej zabawy. Dziadkowie udawali, �e s�ju� ponad ca�� t� walk� i mieli tylko �urocze" s�abo�ci. Ale Casanov� wiedzia�, �e wszyscy oni obserwuj�kobiety, nieustannie selekcjonuj�, op�tani pragnieniem udoskonalania swych my�liwskich zdolno�ci od czasu dojrzewania a� po gr�b. To biologiczna konieczno��. By� tego ca�kowicie pewien. Kobiety ��daj� dzi� od m�czyzn akceptacji fa