110
Szczegóły |
Tytuł |
110 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
110 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 110 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
110 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
TYTU�: Kundalini. Praktyka wewn�trznego ognia.
AUTOR: Osho Rajneesh
-----------------------------------------------------------------
--------
PODNOSZENIE KUNDALINI
Nie wiem dlaczego tu przybyli�cie. By� mo�e wy tak�e tego nie
wiecie, poniewa� wi�kszo�� z nas �yje tak, �e poznanie dlaczego
�yjemy, dok�d zmierzamy i dlaczego tam zmierzamy, staje si�
niemo�liwe.
Prze�ywamy ca�e �ycie nie zadaj�c tych pyta�, nie zaskoczy�oby
mnie wi�c, gdyby wi�kszo�� z was przyby�a tu nie wiedz�c czemu
przybywa. Mo�e niekt�rzy przybyli �wiadomie, ale jest to ma�o
prawdopodobne. Wszyscy dzia�amy, s�uchamy i patrzymy w takim
hipnotycznym �nie, �e nie widzimy tego, co jest, nie s�yszymy
tego, co jest m�wione i nie potrafimy dozna� tego, co otacza nas
ze wszystkich stron, co jest w nas i poza nami.
Dlatego najprawdopodobniej wszyscy przybyli�cie tu nie�wiadomie.
Nie wiemy dlaczego �yjemy, nie zdajemy sobie sprawy z w�asnej
karmy, nie zauwa�amy nawet w�asnego oddechu. Ale ja doskonale
wiem dlaczego przyszed�em, i o tym w�a�nie chcia�bym dzi� m�wi�.
Ludzkie poszukiwanie prawdy trwa wiele �ywot�w. Po nie
ko�cz�cych si� narodzinach cz�owiek ma przeb�ysk tego, co mo�emy
nazwa� b�ogo�ci�, shanti pokojem, Prawd�, Bogiem, moksh�,
wyzwoleniem, albo nirvan�, jak tylko chcemy, cho� nie ma s�owa
oddaj�cego to do�wiadczenie. Dost�puje si� go po wielu �ywotach,
a ci, kt�rzy go szukaj�, my�l�, �e gdy je odnajd�, doznaj� ulgi.
Ci, kt�rym si� uda�o je odnale��, odkrywaj� �e ten sukces jest
ledwie pocz�tkiem nowego wysi�ku i nie ma mowy o �adnej uldze.
To, co do wczoraj zdawa�o si� by� pogoni� za osi�gni�ciem, teraz
staje si� pogoni� za rozdawaniem tego, co zosta�o osi�gni�te.
Dlatego Budda zjawia si� u naszych drzwi, a Mahavir i Jezus tak
bardzo chc� nam przekaza� swoje pos�anie. Prawda odnaleziona
daje �ycie nowej pracy. W istocie rzeczy o cokolwiek w �yciu
warto si� stara�, daje nam to tyle samo przyjemno�ci podczas
osi�gania, jak podczas rozdawania. B�ogo�� rozdawania jest
wielokrotnie g��bsza od b�ogo�ci doznawanej podczas osi�gania.
Kto tego do�wiadcza staje si� poruszony niczym kwiat, kt�ry musi
rozsy�a� sw�j aromat, jak chmura kt�ra musi opa�� deszczem, czy
jak grzywy fal, kt�re musz� uderzy� o brzeg. Podobnie
przeznaczeniem tego, co zostaje osi�gni�te, jest bycie rozdanym
i rozproszonym. To prana, wyzwolona dusza tak bardzo pragnie si�
powi�ksza�.
Wiem, co mnie tu sprowadzi�o. Je�li zdo�amy gdzie� si� spotka�,
je�li powody twojego przybycia i mojego b�d� identyczne, nasza
obecno�� tutaj mo�e mie� znaczenie. Cz�sto jednak stwierdzamy,
�e nasze �cie�ki krzy�uj� si�, a my si� nie spotykamy. Je�li
wi�c nie przyby�e� tu z tego samego powodu co ja, b�dziemy
blisko siebie fizycznie, ale nie spotkamy si�.
Chcia�bym, by�cie zobaczyli to, co ja widz� w tej chwili.
Naprawd� jestem zaskoczony, �e nie zauwa�acie tego, co jest
takie bliskie. Wiele razy zdaje mi si�, �e �wiadomie zamykacie
oczy. Nie chcecie widzie�. Jak inaczej mog�oby uciec waszej
uwadze co� tak bliskiego? Jezus tyle razy m�wi�, �e ludzie maj�
oczy, ale nie widz�, maj� uszy, ale nie s�ysz�. Nie tylko g�usi
s� g�usi, a �lepi s� �lepi. Ci, kt�rzy maj� oczy i uszy tak�e
s� �lepi i g�usi.
Bosko�� jest tak blisko, a nie mo�na jej zobaczy�! Tak blisko,
a nie mo�na jej us�ysze�! Otacza nas ze wszystkich stron, a nie
mo�na jej dotkn��! Dlaczego? Mo�e jest to trudne, ale nie
niemo�liwe. Wiele si� m�wi w tym �wiecie o Bogu, powiadaj�, �e
ogromna jest b�ogo�� doznawana przez poszukuj�cego, kt�remu si�
uda�o. Wiele jest shastr, doktryn, tylu ludzi modli si� i �piewa
w �wi�tyniach bhajany, pie�ni duchowe. Mimo to wygl�da na to,
�e ci ludzie nie do�wiadczaj� Bosko�ci. Wydaje si�, �e On jest
dla nas niewidzialny, wydaje si�, �e nie mo�emy Go us�ysze�,
wydaje si�, �e nie s�yszymy bicia Jego serca w naszym oddechu.
Wygl�da to tak, jakby wszystko to by�o jedynie mow�, tylko mow�
i mow� i niczym wi�cej, tylko mow�.
Ci�gle m�wimy o Bogu, bo my�limy, �e mo�emy Go nie
do�wiadczy�. S�dzimy, �e mo�emy Go spotka� tylko o Nim m�wi�c.
Je�li przez wiele �ywot�w g�usi ludzie m�wi� b�d� o nutach i
melodiach, za� �lepi m�wi� b�d� o �wietle, niczego nie zyskaj�.
M�wienie prowadzi tylko do iluzji, �e ci ludzie nie s� g�usi ani
�lepi a �lepi mog� doj�� do przekonania, �e wiedz� czym jest
�wiat�o. �wi�tynie i meczety po�wi�cone Najwy�szemu Istnieniu
zdo�a�y stworzy� podobn� iluzj�. Ci, kt�rzy si� wok� nich
zbieraj� i siedz� w ich wn�trzach, ulegaj� jedynie iluzji.
Mo�emy najwy�ej potwierdzi� istnienie Bosko�ci, lecz Jego nie
mamy. A to potwierdzenie jest jedynie gadaniem. Je�li przemowa
jest przekonywuj�ca, po prostu uznajemy j� za prawdziw�. Gdy
kto� argumentuje krzykliwie i "dowodzi" istnienia Boga, mo�emy
to uzna� i ulec temu. Je�li kto� "dowodzi", �e B�g nie istnieje,
te� to akceptujemy. Ale sama akceptacja nie oznacza poznania.
Nawet �lepego cz�owieka mo�na nak�oni� do uznania realno�ci
�wiat�a, ale to uznanie nie b�dzie r�wnowa�ne poznaniu.
Przyby�em tu doskonale zdaj�c sobie spraw�, �e to poznanie jest
mo�liwe. S� w nas o�rodki parapsychiczne u�pione; o�rodki, kt�re
pozna� Krishna i zacz�� ta�czy� w ekstazie; o�rodki, kt�re pozna�
Jezus i krzykn�� z krzy�a: "Ojcze, przebacz im, albowiem nie
wiedz� co czyni�." Pozna� je Mahavir, pozna� je te� Budda. Jest
na pewno taki o�rodek, oko i ucho, kt�ry pozostaje w u�pieniu.
Przyszed�em tu sprawi�, by o�rodki, kt�re s� nieprzebudzone,
zosta�y uaktywnione. �ar�wka te� emanuje �wiat�em. Je�li
przetniesz przew�d, pozostanie nietkni�ta, ale przestanie
�wieci�. �ar�wka, do kt�rej nie dochodzi pr�d, zapada w
ciemno��, a tam, gdzie kiedy� by�o �wiat�o, powstaje ciemno��.
�ar�wka jest ta sama, ale przesta�a dzia�a�. Strumie� energii
przesta� dop�ywa� do �ar�wki. C� �ar�wka mo�e uczyni�, skoro
strumie� energii zosta� zatrzymany?
Jest w nas o�rodek, kt�rym poznajemy to, co nazywane jest
Paramatmanem, Najwy�sz� Ja�ni�. Ale nasze �yciowe energie nigdy
nie docieraj� do tego o�rodka, dlatego nie jest on aktywny. Je�li
wzrok jest nienaruszony, a oczy nie otrzymuj� �yciowej energii,
staj� si� bezu�yteczne.
Znajomi przyprowadzili do mnie m�od� dziewczyn�, kt�ra zakocha�a
si�. Kiedy dowiedzieli si� o tym jej rodzice, stworzyli mur
pomi�dzy ni� i jej ukochanym. Dot�d nie potrafimy wyobrazi�
sobie �wiata, w kt�rym nie wznosiliby�my mur�w mi�dzy dwojgiem
zakochanych. Zbudowali mur i nie pozwalali dziewczynie spotyka�
si� z ch�opcem. Dziewczyna pochodzi�a z bogatej rodziny. Na
dachu jej domu wzniesiono mur, aby zakochani nie mogli si�
widzie�. W dniu, w kt�rym postawiono mur, dziewczyna nagle
o�lep�a.
Pocz�tkowo rodzice byli podejrzliwi. Karali dziewczyn� i grozili,
�e b�d� j� bi�. Gro�by jednak nie lecz� �lepoty. Zasi�gni�to
porady okulist�w. Ci stwierdzili oni, �e oczy s� w porz�dku,
dziewczyna jednak nie k�amie: naprawd� nie widzi. Lekarze
powiedzieli tak�e, �e dziewczyna cierpi na �lepot�
psychologiczn� i �e nic nie mog� zrobi�. Rzeczywi�cie, energie
�ycia w ciele dziewczyny przesta�y dochodzi� do jej oczu.
Energia, kt�ra dociera�a do oczu, zatrzyma�a si�. Cho� oczy by�y
nietkni�te, energie �ycia nie dociera�y do nich. Dziewczyn�
przyprowadzono do mnie. Od razu pozna�em, co si� sta�o. Spyta�em
o co chodzi. Powiedzia�a: "Je�li moje oczy nie mog� widzie�
tego, dla kogo je mam, s� bezu�yteczne. Lepiej, abym by�a �lepa.
M�j umys� by� bardzo zaj�ty t� jedn� my�l�, ca�� ostatni� noc.
�ni�am, �e o�lep�am, i cieszy�am si�, �e o�lep�am. Je�li bowiem
moim oczom odm�wiono przywileju widzenia cz�owieka, kt�ry daje
im rado��, kt�remu s� przeznaczone, musz� zgin��." Si�� woli
spowodowa�a �lepot�. Energie, kt�re pozwala�y jej widzie�,
przesta�y dociera� do jej oczu.
W ka�dym z nas ukryty jest o�rodek, poprzez kt�ry rozpoznajemy
i poznajemy Bosko��, poprzez kt�ry mamy przeb�ysk prawdy,
poprzez kt�ry nawi�zujemy kontakt z pierwotnymi energiami �ycia,
i z kt�rego wyp�ywa muzyka, jakiej �adne zwyczajne instrumenty
nie mog� wydoby�. To st�d zaczynamy czu� niewys�owiony aromat,
tu znajdujemy drzwi wiod�ce do tego, co zwane jest mukti,
wyzwolenie, gdzie nie ma niewoli, gdzie jest najwi�ksza wolno��,
gdzie nie ma granic, jest bezmiar i ogrom niesko�czono�ci, gdzie
nie ma dukha, cierpienia, gdzie jest b�ogo�� i b�ogo�� i b�ogo��
i nic innego, tylko b�ogo��. Niestety jednak nasze energie �ycia
nie docieraj� do tego o�rodka. Co� przeszkadza w ich przep�ywie.
Konieczne jest zrozumienie tego, bo to, co przez te trzy dni
nazywa� b�d� dhyana, medytacj�, to pr�ba skierowania energii
kundalini do o�rodka, w kt�rym kwiat mo�e rozkwitn��, lampa mo�e
zap�on��, wewn�trzne oko mo�e si� otworzy�, i kt�rym ka�dy
powinien umie� patrze�. Ale nasienie nie musi przemieni� si� w
drzewo. Ka�de nasienie mo�e sta� si� drzewem, ale nie wszystkie
nasiona staj� si� drzewami. Maj� potencja�, ale gleb� trzeba
nawozi�, a nasienie zasia�; musi umrze�, p�kn��, rozsypa� si�.
Drzewo wyrasta tylko z tego nasienia, kt�re chce p�kn�� i
rozsypa� si� i samo siebie zatraci�. Je�li popatrzymy na
nasienie po�o�one obok drzewa, trudno nam b�dzie zrozumie�, jak
to male�kie nasionko mog�o sta� si� tak wielkim drzewem. Wydaje
si� to niemo�liwe. Jak takie ma�e nasionko mo�e sta� si� tak
wielkim drzewem? Od niepami�tnych czas�w mamy te w�tpliwo�ci.
Staj�c obok Krishny, mamy to samo poczucie: nigdy nie b�dziemy
kim� takim, jak on! M�wimy: "Ty jeste� Bhagwanem, Bosko�ci�, my
jeste�my zwyczajnymi lud�mi, jak wi�c mamy ciebie na�ladowa�?
Ty jeste� avatarem, my jeste�my zwyk�ymi lud�mi pe�zaj�cymi po
ziemi. Nie mo�emy sta� si� kim� takim, jak ty." Kiedy przechodzi
Budda albo Mahavir, dotykamy ich st�p i powiadamy: "Ty jeste�
teerthanker, pomagasz innym przej�� z tego �wiata do tego
drugiego, jeste� avatarem, synem Bo�ym. My jeste�my zwyk�ymi
lud�mi."
Gdyby nasienie przem�wi�o do drzewa, tak�e powiedzia�oby: "Ty
jeste� moim Panem, moim teerthanker, moim avatarem, ja jestem
zwyk�ym nasieniem i dlatego nie mog� by� takie, jak ty." Jak
nasienie mo�e sobie wyobrazi�, �e ma w sobie ukryte tak wielkie
drzewo? Jednak to wielkie drzewo by�o nasieniem, a to, co
widzimy dzisiaj, mo�e sta� si� wielkim drzewem.
S� w nas ukryte niesko�czone mo�liwo�ci. �adna doktryna nie
udowodni ich istnienia je�li nie zdamy sobie sprawy z istnienia
tych niesko�czonych mo�liwo�ci. Nie ufamy temu, co ma przyj��,
a zawierzanie temu, co jest nam nieznane, jest czystym
oszukiwaniem siebie. Lepiej by�oby powiedzie�, �e nie wiemy, czy
B�g istnieje. Ale niekt�rzy Go poznali. A niekt�rzy nie tylko
Go poznali, ale poznaj�c Go przemienili swoje �ycie. Wsz�dzie
woko�o nich rozkwit�y niebia�skie kwiaty.
Wszystkie religie poprzestaj� na pujy, rytua�ach wielbienia. Jak
nowe nasiona mog� rozkwitn�� poprzez samo wielbienie? Bez
wzgl�du na to, jak bardzo rzeka b�dzie wielbi� ocean, nigdy nie
powi�kszy si� do jego rozmiar�w i nie stanie si� oceanem.
Oboj�tne, jak bardzo jajko b�dzie wielbi�o ptaka, nigdy nie
b�dzie macha� skrzyd�ami w bezkresie nieba. Jajko musi p�kn��.
A gdy ptak wydobywa si� ze skorupki, robi to bez pewno�ci
siebie. Widz�c inne ptaki unosz�ce si� na niebie, nie wierzy,
�e mo�e dokona� tego samego. Siedz�c na skraju ga��zi, zbiera
odwag�. Rodzice lataj� i wypychaj� piskl� w powietrze, ale jego
pi�ra i �apki dr��. Jak kto�, kto nigdy nie lata�, ma uwierzy�,
�e jego skrzyd�a b�d� unosi� go w niebiosa i �e on tak�e zdo�a
wyruszy� w t� podr� w niesko�czono�� i w nieznane? Ale ja wiem,
�e wy tak�e kt�rego� z tych trzech dni si�dziecie na skraju
ga��zi. Oboj�tne, jak g�o�no b�d� krzycza� i zach�ca� was do
dokonania tego skoku, do lotu, siedz�c na skraju ga��zi nie
zaufacie sobie, nie macie pewno�ci siebie. Jak skrzyd�a, kt�re
nigdy nie lata�y, maj� uwierzy�, �e mog� tego dokona�? Poniewa�
jednak nie ma innej mo�liwo�ci, trzeba wskoczy� w ciemno��.
Racj� ma ten, kto ucz�c si� p�ywa�, zastanawia si�: "Jak mam
wej�� do rzeki nie umiej�c p�ywa�?" Jak ma wej�� do rzeki, skoro
nie umie p�ywa�? Jego nauczyciel powie: "Jak chcesz opanowa�
sztuk� p�ywania nie wchodz�c do rzeki?" Rozmowy na brzegu rzeki
mog� trwa� w niesko�czono��. Jakie jest rozwi�zanie? Nauczyciel
powie: "Skacz!" Jak chcesz nauczy� si� p�ywa� nie wchodz�c do
rzeki? Nauka zaczyna si� tak naprawd� wraz z wej�ciem ucznia do
rzeki. Ka�dy umie p�ywa�. Nie musimy si� tego uczy�. Gdy si�
nauczymy, zdamy sobie spraw�, �e p�ywania si� nie uczy, �e
umiemy p�ywa�, nie wiemy tylko jak p�ywa� poprawnie. Z dr�eniem
n�g wchodz�c do wody, uczymy si� techniki. Na pocz�tku machamy
chaotycznie r�kami i nogami, potem robimy to sprawniej. Wszyscy
wiemy jak si� macha r�kami i nogami. Dopiero po wej�ciu do rzeki
uczymy si� porusza� nimi umiej�tnie. Dlatego ci, kt�rzy wiedz�,
twierdz�, �e p�ywania si� nie uczy, �e jest to pami�� i
przypominanie. Dlatego ci, kt�rzy wiedz�, m�wi�, �e
do�wiadczenie Najwy�szej Ja�ni jest przypomnieniem, nie
prze�yciem, w kt�rym si� "uczymy". Przyjdzie dzie�, gdy
krzykniemy: "To jest p�ywanie! Ju� umieli�my macha� r�kami i
nogami. To machanie r�kami i nogami nie mia�o nic wsp�lnego z
nauk� tej umiej�tno�ci w rzece. Nigdy nie zebrali�my do��
odwagi, stali�my na brzegu. Musimy wskoczy� do rzeki." Praca
zaczyna si� od chwili wskoczenia do rzeki.
O�rodek, o kt�rym m�wi�, ukryty jest w umy�le. Psycholog powie,
�e tylko niewielka cz�� umys�u jest aktywna, a wi�ksza jego
cz�� nie dzia�a. Trudno oceni�, co jest ukryte w tej wi�kszej
cz�ci. W gruncie rzeczy nawet u wielkich geniuszy �wiata
funkcjonuje jedynie bardzo ma�a cz�� umys�u.
O�rodek zwany wewn�trznym okiem znajduje si� w umy�le. Jest on
ukryty, lecz gdy zostanie ujawniony, zaczniemy widzie� inne
oblicza �ycia. Materia zniknie, ods�oni si� Bosko��. Wraz ze
znikni�ciem Formy, pojawi si� To, Co Jest Bez Formy. �mier�
stanie si� niczym, otworz� si� drzwi do eliksiru �ycia. Ale
o�rodek, kt�ry umo�liwia nam widzenie, nie jest aktywny. Jak
mamy go pobudzi�?
Powiedzia�em, �e kiedy pr�d nie dociera do �ar�wki, nie emituje
ona �wiat�a. Je�li pod��czymy pr�d, �ar�wka przebudzi si�.
Czeka�a, a� pr�d do niej dotrze. Nawet gdy pr�d b�dzie p�yn��,
�wiat�o si� nie pojawi. Potrzeba takiej �ar�wki, w kt�rej pr�d
mo�e si� przejawi�. Wszyscy mamy w sobie strumie� �ycia, ale on
si� nie przejawia. Pozostaje w ukryciu dop�ty, dop�ki nie dotrze
do o�rodka, w kt�rym jego przejawienie si� jest mo�liwe.
�yjemy jedynie symbolicznie. Czy samo oddychanie nazwiesz
�yciem? Czy trawienie pokarmu nazwiesz �yciem? Czy spanie noc�
i wstawanie o poranku jest �yciem? Czy dorastanie, a potem
starzenie si�, nazwiesz �yciem? Czy rodzenie si� i umieranie w
takim samym stanie oraz pozostawianie po sobie syn�w i c�rek
jest �yciem? Nie, bo r�wnie dobrze mog� to robi� maszyny; nie
dzi�, to jutro, dzieci b�d� rodzi� si� z prob�wki. Dzieci�stwo,
m�odo�� i wiek s� procesami niezwykle mechanicznymi. Maszyna te�
osi�ga m�odo�� i starzeje si�. Kupuj�c zegarek mamy gwarancj�,
�e b�dzie dzia�a� bez zarzutu przez dziesi�� lat. Dojrzewa,
potem starzeje si�, w ko�cu umiera. Wszystkie maszyny rodz� si�,
dorastaj� i umieraj�. To, co nazywasz �yciem, nie jest niczym
wi�cej, jak tylko mechanicznym procesem.
Je�li �ar�wka nie zda sobie sprawy z istnienia pr�du, obecny stan
uzna za �ycie. Powieje wiatr i popchnie j�, a ona wykrzyknie:
"�yj� pe�ni� �ycia, poruszam si�." �mier� �ar�wka uzna za �ycie.
Gdyby mia�a dar mowy, powiedzia�aby, �e nadszed� dzie�, gdy
pierwszy raz otrzyma�a pr�d elektryczny. �ar�wka wykrzykn�aby:
"Nie da si� tego opisa�! Nie wiem, co to jest. Wype�nia�a mnie
nieprzenikniona ciemno��, teraz wszystko emanuje i p�yn� ze mnie
promienie �wiat�a, i rozlewam si� wsz�dzie woko�o." Jak
zareaguje nasienie staj�ce si� drzewem? Powie: "Nie wiem, co si�
sta�o. Nie mog� tego opisa�. By�em jedynie nasionkiem, a teraz
nie wiem, co si� ze mn� sta�o. I r�wnie trudno jest mi
powiedzie�, �e by�em tylko narz�dziem, by ta zmiana mog�a
nast�pi�."
Ci, kt�rzy poznali Bosko��, nie m�wi�, �e poznali. M�wi� tylko,
�e "nie ma oczywistego zwi�zku mi�dzy tym, co by�o przedtem, i
tym, z czego zdali�my sobie spraw�. Byli�my zanurzeni w
ciemno�ciach, lecz teraz jeste�my w �wietle. Byli�my cierniami,
stali�my si� kwiatami. Zamarzali�my na �mier�, teraz p�ynie w
nas �ycie. Nie, niczego nie stworzyli�my." Ci, kt�rzy dost�pili
urzeczywistnienia, powiedz�: "Wszystko to Jego �aska. Wszystko
czego dost�pili�my, sta�o si� dzi�ki Jego �asce, nie wskutek
naszych dzia�a�." Nie znaczy to jednak, �e nie by�o �adnych
dzia�a�.
U�wiadamiaj�c sobie sw� Ja��, czujemy, �e wszystko sta�o si�
dzi�ki Jego �asce. Aby dotrze� do momentu otrzymania �aski
trzeba jednak wyruszy� w podr� poci�gaj�c� za sob� wielki
wysi�ek. Na czym polega ten wysi�ek? W pewnym sensie jest to
bardzo ma�y wysi�ek, w innym - wielki. Wysi�ek jest ma�y, bo
wewn�trzne centrum nie jest odleg�e; miejsce, w kt�rym zbierana
jest energia, nie jest odleg�e od tego miejsca, sk�d patrz� oczy
pozwalaj�ce nam widzie� �ycie we w�a�ciwej perspektywie.
Odleg�o�� mi�dzy nimi wynosi najwy�ej sze��dziesi�t do
dziewi��dziesi�ciu centymetr�w, nie wi�cej. Poniewa� mamy od stu
pi��dziesi�ciu do stu osiemdziesi�ciu centymetr�w wzrostu, ca�y
obszar naszego �ycia zamyka si� w odleg�o�ci od stu
pi��dziesi�ciu do stu osiemdziesi�ciu centymetr�w. Miejsce, w
kt�rym zbieraj� si� energie �ycia, bliskie jest o�rodkowi seksu
i wygl�da jak kunda, zbiornik wody. Ta energia nazywana jest
kundalini, gdy� przypomina ma�y zbiornik wody. Nazywana jest tak,
bo przypomina �pi�cego, zwini�tego w�a. Je�li widzia�e� �pi�cego
w�a, na pewno byt zwini�ty w spiral�, a g�ow� mia� na wierzchu.
Kiedy zbudzisz �pi�cego w�a, g�owa zostanie uniesiona, a zwoje
si� rozwin� i w�� rozwinie swoje cia�o i podniesie g�ow�.
Energia ta nazywana jest kundalini tak�e dlatego, �e mie�ci si�
dok�adnie przy o�rodku seksu, gdzie znajduje si� kunda energii
przypominaj�cy wygl�dem nasienie.
Nale�y pami�ta�, �e ta niewielka przyjemno��, jak� czerpiemy z
aktu seksualnego, nie jest tak naprawd� przyjemno�ci� powsta��
w seksie, ale wibracj� w kunda energii �ycia. �pi�cy w�� zosta�
lekko podra�niony, a my zaczynamy widzie� przyjemno�ci seksualne
jako rzeczywiste przyjemno�ci �ycia. Ani odrobin� nie zdajemy
sobie sprawy z tego, co mogliby�my pozna�, gdyby przebudzony
zosta� ca�y w��, a jego g�owa, po przej�ciu przez wszystkie
poziomy psyche, dotar�a do o�rodka parapsychicznego w m�zgu.
Wszyscy jeste�my w pierwszym etapie �ycia. Istniej� te� inne
etapy, kt�re prowadz� do Najwy�szej Ja�ni. Odleg�o�� stu
pi��dziesi�ciu do stu osiemdziesi�ciu centymetr�w w naszym
wn�trzu jest w pewnym sensie bardzo wielka. Jest to odleg�o��
mi�dzy natur� i Bogiem, materi� i duchem, przebudzeniem i snem,
�mierci� i eliksirem �ycia. Ta odleg�o�� jest wi�c i wielka i
ma�a, ale my mamy mo�liwo�� pod��ania do naszego wn�trza.
Przebudzenie drzemi�cych w nas energii jest r�wnie niebezpieczne
jak przebudzenie w�a. W gruncie rzeczy, przebudzenie w�a nie
musi by� niebezpieczne, tym bardziej, �e dziewi��dziesi�t siedem
procent wszystkich w�y to gatunki niejadowite, mo�na je wi�c
spokojnie dra�ni�. A je�li kto� umrze od uk�szenia niejadowitego
w�a, umrze nie od uk�szenia, ale dlatego, �e uwierzy�, �e do
cia�a dosta�a si� trucizna. Dziewi��dziesi�t siedem procent w�y
nikogo nie mo�e zabi�, cho� wielu ludzi umiera od ich uk�szenia.
Co wi�cej, przebudzenie w�a jadowitego te� nie musi by� gro�ne,
bo mo�e on najwy�ej pozbawi� ci� cia�a. Ale przebudzona
kundalini shakti, si�a, o kt�rej m�wi�, jest "niebezpieczna".
Nic nie jest bardziej niebezpieczne. Na czym polega to
niebezpiecze�stwo? Jest to pewnego rodzaju �mier�. Kiedy budzi
si� w twoim wn�trzu energia, umrze to, czym by�e� przed jej
przebudzeniem, zrodzi si� w tobie zupe�nie nowy cz�owiek,
cz�owiek, kt�rym nigdy nie by�e�. Oto jest niebezpiecze�stwo nie
pozwalaj�ce ludziom sta� si� osobami duchowymi. Jest to taki sam
l�k przed �mierci�, jak l�k sprawiaj�cy, �e nasienie pozostaje
nasieniem. Dla nasienia najwi�kszym niebezpiecze�stwem jest
upadek na ziemi�, otrzymanie nawozu i wody, �mier�. Najwi�kszym
niebezpiecze�stwem dla jajka jest p�kni�cie skorupki i ucieczka
ptaka do wolno�ci niebios. Jajko musi umrze�; my te� jeste�my
w pocz�tkowej fazie czego�, co dopiero ma nast�pi�. Dla nas
jajko jest wszystkim. Trzymamy si� go kurczowo. Kiedy shakti
zacznie si� w tobie podnosi�, znikniesz. Nic ci� nie mo�e
ocali�. W tym przestrachu zdarza si� co�, co Kabir tak pi�knie
przedstawia w takim oto dwuwierszu:
Kto g��boko nurkuje, znajduje.
A ja, idiota, wybra�em si� na poszukiwanie siedz�c na brzegu
rzeki. Kto� zapyta� go, czemu siedzia�. Kabir rzek�: "Kto wybra�
si� na poszukiwania, nurkowa� g��boko w wodzie i znajdywa�, a
ja, idiota, usiad�em na brzegu rzeki, poniewa� ba�em si�, �e
uton�." Ci, kt�rzy poszukiwali, czynili to na g��bokich wodach.
Potrzebna jest gotowo�� utoni�cia, do�wiadczenia unicestwienia.
Kr�tko m�wi�c, musimy by� gotowi na �mier�. Kto boi si� uton��,
rzecz jasna, zostanie ocalony, ale przypomina� b�dzie jajko, nie
ptaka w�druj�cego po firmamencie nieba. Kto boi si� uton��,
zostanie, rzecz jasna, ocalony, ale przypomina� b�dzie nasienie,
a nie drzewo, w cieniu kt�rego mog� odpoczywa� tysi�ce ludzi.
Czy warto �y� jak nasienie? �adna �mier� nie jest gorsza ni�
�ycie nasienia. Twierdz�, �e to jest tym wielkim
niebezpiecze�stwem: dzi� jeste�my czym� innym ni� wczoraj. Gdy
energia zostanie pobudzona, ca�kowicie nas przemieni. Nowe
o�rodki zostan� przebudzone, powstanie nowy cz�owiek, prze�yjemy
co� nowego, wszystko b�dzie nowe. Je�li chcesz by� gotowy na
powitanie nowego, musisz mie� odwag� porzucenia tego, co stare.
Ale stare tak mocno nas ograniczy�o i uwi�zi�o, �e ta energia
nie zostaje przebudzona. Podr� do Bosko�ci jest w istocie
rzeczy podr� do braku poczucia bezpiecze�stwa. Kwiat �ycia i
pi�kna rozkwita w braku poczucia bezpiecze�stwa. Pozw�lcie wi�c,
�e opowiem o paru istotnych i o paru mniej istotnych aspektach
tej podr�y.
Przede wszystkim, gdy spotkamy si� tutaj jutro i przyst�pimy do
przebudzania tej energii, mam nadziej�, �e w�o�ycie w ten proces
ca�ych siebie. Nie jest to gra o ma�� stawk�. Kto ryzykuje
najwi�cej, zyskuje najwi�cej. Drobina powstrzymanej energii
sprawi, �e przegapicie cel, bo �adne nasienie, kt�re cho�
cz�stk� swego istnienia wstrzyma przed rozkwitem, nie mo�e mie�
nadziei na stanie si� drzewem. Je�li nasienie umiera, umiera
totalnie. A je�li przetrwa, �yje totalnie. �mier� cz�ciowa nie
istnieje. Je�li nie uda ci si� zaryzykowa� wszystkim, co masz,
twoja praca p�jdzie na marne. Bardzo cz�sto niewielka
oszcz�dno�� powoduje utrat� wszystkiego. Podobno gdy odkryto
kopalnie z�ota w Kolorado, ca�a Ameryka tam przyje�d�a�a.
Ludziom m�wiono, �e gdzie kupi� dzia�k� ziemi, znajd� z�oto. I
ludzie tak robili. Pewien multimilioner sprzeda� wszystkie dobra
i kupi� ca�e wzg�rze. Sprowadzono olbrzymie maszyny, kt�re mia�y
kopa� z�oto. Drobniejsi ludzie, kt�rzy kupowali ma�e dzia�ki,
tak samo byli zaj�ci poszukiwaniem cennego metalu, ale milioner
sprowadzi� do tego wielkie maszyny.
Zacz�o si� w�a�ciwe kopanie, lecz nigdzie nie znajdywano z�ota.
Wie�ci rozchodzi�y si� w oka mgnieniu, a milioner traci� spok�j,
bo wszystko postawi� na jedn� kart�. Powiedzia� rodzinie, �e
kompletnie zbankrutowali. Zastawi� wszystko, co mia�, a z�ota
nie by�o wida�. Da� og�oszenie, �e sprzeda cale wzg�rze razem
ze wszystkimi maszynami i przyrz�dami s�u��cymi do kopania.
Rodzina pyta�a: "Kto je kupi? Wszyscy wiedz�, �e to wzg�rze jest
puste i �e zmarnowa�e� miliony. Tylko szaleniec kupi to
wzg�rze."
Multimilioner twierdzi�, �e na pewno znajdzie si� szaleniec,
kt�ry to zrobi.
W ko�cu znaleziono kupca. Sprzedaj�cy czu�, �e powinien ostrzec
klienta, aby nie by� tak szalony, �eby kupowa� to wzg�rze. Nie
m�g� jednak zebra� do�� odwagi, aby go przestrzec, co by si�
bowiem sta�o, gdyby wzg�rze nie zosta�o sprzedane? I tak pozby�
si� tego wzg�rza. Kiedy umowa zosta�a zawarta, powiedzia�
kupuj�cemu: "Jeste� dziwakiem. Czy nie zdajesz sobie sprawy z
tego, �e pozbywam si� tego wzg�rza, poniewa� mnie ono
zrujnowa�o?" Kupuj�cy odrzek�, �e �ycie jest nieznane i mo�e on
znajdzie z�oto tam, gdzie milionerowi si� nie uda�o. Jak
milioner m�g� twierdzi�, �e z�ota nie by�o, skoro nie
wykorzysta� wszystkich swoich mo�liwo�ci? Milioner musia� uzna�
prawdziwo�� wypowiedzi swego klienta.
Zdarzy�o si� to, czego si� nie spodziewano. Zacz�to kopa� o
trzydzie�ci centymetr�w g��biej. Multimilioner, kt�ry mia� powody
do �alu, gdy odkryto, �e z�ota nie ma, mia� teraz podw�jne
powody do op�akiwania swego losu. Wszyscy byli zdumieni
odkryciem, ca�e wzg�rze okaza�o si� by� bry�� z�ota.
Multimilioner odwiedzi� dawnego klienta i rzek�: "Jakie masz
szcz�cie!" Ten odrzek�: "To nie szcz�cie. Po prostu ty nie
zrobi�e� wszystkiego, co mog�e�. Odwr�ci�e� si� od tego wzg�rza,
bo mia�e� do�� kopania. Powiniene� byt kopa� jeszcze odrobin�
g��biej." Podobne wydarzenia zdarzaj� si� w naszym �yciu
codziennie. Znam niezliczon� ilo�� m�czyzn i kobiet pr�buj�cych
dokopa� si� do Bosko�ci. Nie kopi� z ca�ych si�, wracaj� wi�c
rozczarowani. Ich rozczarowanie jest skutkiem powierzchownego
kopania. Czasem przegapiaj� dos�ownie o cal. Odwracaj� si� zanim
zd��� przeby� t� odleg�o�� jednego cala. Wiele razy widzia�em
poszukuj�cych wracaj�cych wtedy, gdy byli u progu sukcesu.
Trzeba wi�c pami�ta�, �e niczego nie wolno powstrzymywa�. C�
cenniejszego mo�na kupi� ni� Bosko��? Wi�kszo�� z nas sk�pi nawet
w sprawach Boskich, gdy sk�pstwo nic nie daje. U drzwi Bosko�ci
nie ma miejsca dla ludzi z zamkni�tymi d�o�mi. Tam trzeba
wszystko postawi� na jedn� kart�. Rzecz nie w tym, �e mamy
niewiele, czym mogliby�my ryzykowa�. Nie chodzi o to, co
posiadamy. Chodzi raczej o to, czy dali�my, czy nie dali�my tego
wszystkiego, bo gdy wszystko zostanie oddane, cz�owiek dociera
do siedziby tej energii, do miejsca z kt�rego zaczyna si� ona
podnosi�. Dlaczego tak bardzo podkre�lamy ryzykowanie wszystkim,
co mamy? Kiedy w�o�ymy siebie z ca�ych naszych si�, wtedy i
tylko wtedy, ta zebrana w zbiorniku energia ma potrzeb�
podniesienia si� - nigdy wcze�niej. Dop�ki pozostaje w nas jaka�
energia, korzystamy z niej. Zapasy energii wykorzystujemy
dopiero wtedy, gdy nie mamy �adnej innej energii. Ten o�rodek
budzi si� dopiero wtedy, gdy zrobimy wszystko, co tylko mo�emy.
Dopiero wtedy, gdy wszystkie inne energie zostan� zupe�nie
wyczerpane, czujemy potrzeb� korzystania z tego �r�d�a. W innych
sytuacjach nie korzystamy z niego.
Poprosz� ci�, aby� pobieg� i ty zaczniesz biec. Potem powiem ci,
by� bieg� z ca�ych si�, a ty zaczniesz biec ze wszystkich si�,
jakie masz do dyspozycji. Ale zdaje mi si�, �e gdy my�lisz, �e
wykorzysta�e� ca�� moc, nie zrobi�e� tego. Kiedy jutro b�dziesz
bra� udzia� w zawodach, stwierdzisz, �e biegniesz szybciej.
Dlaczego? Sk�d bierze si� ta dodatkowa energia? Wczoraj
powiedzia�e�, �e biegniesz z ca�ych sil. Dzi� zawody spowodowa�y
zwi�kszenie twojej szybko�ci. Dzi� biegniesz szybciej, poniewa�
s� zawody.
Nawet wtedy nie wykorzystujesz ca�ej si�y. Jutro, gdy �ciga� ci�
b�dzie kto� z pistoletem, b�dziesz bieg� szybciej ni�
kiedykolwiek dot�d. Nie wiedzia�e�, �e mo�esz biec tak szybko.
Sk�d bierze si� ta si�a? By�a w tobie u�piona. Ale i to te� nie
wszystko. Twoja szybko��, nawet wtedy, gdy goni� ci� cz�owiek
z pistoletem, nie wystarcza. W akcie medytacji powiniene� da�
jeszcze wi�cej. Musisz postawi� wszystko, co tylko masz! A kiedy
osi�gniesz punkt, w kt�rym ca�a twoja energia �yciowa zosta�a
wykorzystana, stwierdzisz, �e nawi�za�e� kontakt z jak�� inn�
si��, i �e jaka� energia wewn�trz ciebie zacz�a si� podnosi�.
Nagle poczujesz jej przebudzenie. Przypomina to do�wiadczenie
pora�enia pr�dem elektrycznym: jaka� energia wewn�trz nas zaczyna
podnosi� si� od do�u do g�ry, od o�rodka seksu. Przypomina
p�on�cy ogie�, a r�wnocze�nie jest niezwykle zimna. Przypomina
k�ucie cierniami ze wszystkich stron, ale jest te� tak delikatna
jak kwiat. A ty czujesz, jakby co� si� podnosi�o. A gdy to co�
si� podnosi, wiele rzeczy mo�e si� zdarzy�. Wtedy nie powiniene�
si� wstrzymywa� ani na jedn� chwil�. Pu�� wszystko, bez wzgl�du
na to, co si� zdarzy, jak cz�owiek p�yn�cy z pr�dem rzeki.
Co� jeszcze: najpierw daj z siebie wszystko, a potem, gdy co�
zacznie si� dzia� w tobie, wszystko pu�� i daj si� unie��,
niczym p�yn�c na powierzchni rzeki. Musisz by� got�w p�j��
wsz�dzie tam, gdzie ten pr�d ci� zaprowadzi. Wyzwalanie
wszystkich energii nast�puje tylko do pewnego momentu, a gdy te
energie zostan� pobudzone, mamy si� odpr�y�. Wtedy, poniewa�
jeste�my w wi�kszych r�kach, o nic nie musimy si� martwi�. Mamy
unosi� si� na powierzchni wody. I trzecia sprawa: gdy energie
zaczn� si� podnosi�, a wiele rzeczy zacznie dzia� si�
r�wnocze�nie, nie tra� g�owy. To nowe prze�ycie na pewno pozbawi
ci� odwagi. Gdy z �ona matki rodzi si� dziecko, jest bardzo
niespokojne. Psycholodzy twierdz�, �e te prze�ycia s�
traumatyczne, niezapomniane, s� czym�, od czego nigdy si� nie
uwolni. Niepok�j dziecka zaczyna si� od narodzin z �ona matki,
bo przez dziewi�� miesi�cy dziecko przebywa�o w �wiecie
ca�kowicie bezpiecznym. Niczym si� nie przejmowa�o, nie musia�o
oddycha�, je��, p�aka�, �piewa�. W og�le nic nie musia�o robi�,
mia�o pe�ny wypoczynek.
Gdy dziecko wychodzi z �ona matki, wkracza w nowy �wiat. Odt�d
pozostaje w pierwszym urazie �ycia i niepokoju. Dlatego ludzie
boj� si� nowego i chc� kurczowo trzyma� si� starego. Nasze
prze�ycia z dzieci�stwa wp�dzaj� nas w k�opoty i przypominaj�,
�e �ono matki by�o lepszym miejscem. Wi�kszo�� wsp�czesnych
wynalazk�w wzoruje si� na �onie matki: poduszki, sofy,
samochody, pokoje, wykonywane s� tak, by przypomina�y �ono
matki. Pr�bujemy sprawi�, by sta�y si� maksymalnie przytulne,
ale to si� nie udaje. Dlatego to pierwsze prze�ycie, to, kt�re
zaczyna si� naszym wyj�ciem w �wiat, jest do�wiadczeniem
niepokoju, niepokoju wywo�anego czym� nowym.
Przebudzenie shakti, energii kundalini, jest jeszcze nowszym
prze�yciem, poniewa� do�wiadczenie nowego, jakie mieli�my
podczas narodzin, jest czysto fizyczne. A to obecne dzieje si�
na planie Atmana, Ja�ni. Dlatego s� to totalnie nowe narodziny.
Tak odrodzonych ludzi nazywamy braminami. Bramin to ten, kto si�
odrodzi�, kto jest dwija, dwakro� narodzony.
Gdy shakti budzi si� z pe�n� moc�, cz�owiek, w kt�rym to
nast�puje, rodzi si� powt�rnie. W tym odrodzeniu jeste�
r�wnocze�nie matk� i dzieckiem. Dlatego czujesz i b�le narodzin
i brak poczucia bezpiecze�stwa. Mo�esz mie� niepok�j i by�
wystraszony. B�dziesz doznawa� tego samego b�lu narodzin, co
matka, bo teraz jeste� matk� i dzieckiem w jednej osobie. Nie
ma tu oddzielnej matki, ani oddzielnego dziecka. Rodzisz si�
powt�rnie, ale dzieje si� to w tobie i z ciebie. Te b�le mog�
by� bardzo ostre.
Wiele razy ludzie krzyczeli, jakby doznaj�c przenikaj�cego b�lu,
j�czeli. Radzono mi, bym nie pozwoli� im na to. Ale oni musz�
krzycze� i j�cze�. Niech tak si� dzieje. Tylko oni wiedz�, co
dzieje si� w ich wn�trzu. Jak kobieta, kt�ra nigdy nie dozna�a
b�lu porodu, mo�e radzi� kobiecie krzycz�cej z b�lu, aby tego
nie robi�a? Jak taka kobieta mo�e przesta� krzycze� i j�cze�?
Jak mo�na jej m�wi�, �e krzyk jest pr�ny? Takie bzdury mo�e
m�wi� kobieta, kt�ra nigdy nie rodzi�a. M�czy�ni nigdy nie
poznaj� b�lu, jaki kobieta musi prze�y� podczas porodu. Nawet
nie mog� sobie tego wyobrazi�, bo wykracza to poza ich
mo�liwo�ci. Niemo�liwe jest te�, aby poznali, czym jest
urodzenie dziecka.
W medytacji m�czy�ni i kobiety s� tacy sami, a w pewnym sensie
wszyscy staj� si� matkami, gdy� rodzi si� w nich nowe. Dlatego
wstrzymywanie cierpienia i p�aczu nie jest konieczne. Nie trzeba
wstrzymywa� ludzi padaj�cych na pod�og�, wij�cych si� na ziemi
i krzycz�cych. Niech dzieje si� to, co si� dzieje. Nie trzeba
tego wstrzymywa�, wszyscy musz� mie� mo�liwo�� swobodnego
p�j�cia za tym poczuciem. A mo�na mie� wiele rozmaitych
wewn�trznych dozna�. Niekt�rzy mog� czu�, �e lewituj�, inni
powi�kszaj� swoje rozmiary, jeszcze inni si� kurcz�. Mo�na wi�c
prze�ywa� wiele r�nych nowych dozna�, dozna�, kt�rych nie b�d�
wymienia�. Wiele mo�e si� zdarzy�. Ka�dy mo�e mie� w�asne
prze�ycia i nie powinny one powodowa� niepokoju czy l�ku. A
je�li kto� chce ze mn� porozmawia�, powinien przyj�� w po�udnie.
O tych
do�wiadczeniach nie nale�y rozmawia� z innymi. Ta pro�ba ma
uzasadnienie. Powodem jest to, �e nasze prze�ycia mog� nie by�
takie, jak prze�ycia innych ludzi. A poniewa� inni nie prze�ywaj�
tego, co my, po prostu roze�miej� si�, powiedz�: "To czyste
szale�stwo. Niczego takiego nie prze�ywam." Ka�dy sam dla siebie
jest miar�. Je�li ma racj�, on ma racj�, a nie kto� inny, je�li
si� myli, nikt inny, tylko on si� myli. Dlatego taki cz�owiek
albo b�dzie si� z ciebie �mia�, albo sceptycznie stwierdzi, �e
nie doznaje niczego takiego, jak ty.
Takie prze�ycie jest osobiste i subiektywne, nie nale�y rozmawia�
o nim z innymi. Niech m�� nie zdradza tej tajemnicy �onie, bo
w tych sprawach �aden cz�owiek nie jest bliski drugiemu. W
medytacji �aden cz�owiek nie mo�e tak �atwo zrozumie� drugiego.
W tym przypadku zrozumienie jest bardzo trudne. Dlatego ka�dy
mo�e stwierdzi�, �e kto� jest szalony. Ludzie nazywali Jezusa
szalonym, nie omin�o to i Mahavira. Kiedy Mahavir stan�� nago
na drodze, ludzie musieli nazwa� go szalonym. Tylko Mahavir
wiedzia�, co to znaczy by� nagim; by� szalony.
Dlatego nie powiniene� rozmawia� o tych do�wiadczeniach z innymi.
Co wi�cej, gdy tylko przem�wisz do innych, nie b�d� nawet na tyle
m�drzy, by zachowa� milczenie. Zaczn� papla�, a cokolwiek
powiedz�, b�dzie to dla ciebie przeszkod�. A ich opinie mog�
nawet mie� wp�yw na ciebie.
Chcia�bym podkre�li�, �e nie powiniene� rozmawia� z innymi. Je�li
chcesz opowiedzie� o swoich do�wiadczeniach, przyjd� prosto do
mnie.
Przed porann� medytacj� nie nale�y je�� niczego sta�ego, najwy�ej
wypi� p�yny, herbat� czy mleko. Kto mo�e i to pomin��, niech tak
zrobi. Efekt medytacji pojawi si� �atwiej i szybciej. Rozmowy
nale�y ograniczy� do minimum. Prosz� praktykuj�cych o jak
najmniej niepotrzebnych rozm�w. Najlepiej jest i�� do sali
medytacyjnej z pustym �o��dkiem i w lu�nym stroju. Do cia�a nie
nale�y niczego przywi�zywa�. Ka�dy powinien si� wyk�pa�.
Zw�aszcza niczym nie nale�y obwi�zywa� si� w pasie. Kiedy
siedzisz, ubi�r powinien lu�no okrywa� cia�o. Ubrania
przysparzaj� cia�u wiele k�opot�w, stanowi� przeszkod�. Kiedy
energia zaczyna si� podnosi�, ubrania na wiele sposob�w hamuj�
jej przep�yw.
Nale�y pami�ta� o tym, �e praktykuj�cy nie powinien m�wi� na co
najmniej p� godziny przed wej�ciem do sali medytacyjnej. Kto
przez te trzy dni mo�e zachowa� mouna, milczenie, powinien to
zrobi�. A je�li kto� jest w mouna, w milczeniu, nie nale�y mu
przeszkadza�. Im wi�cej b�dzie milcz�cych sadhak�w, tym lepiej.
Je�li niemo�liwa jest zupe�na cisza, powinno by� jak najmniej
rozm�w, najwy�ej skr�tami j�zykowymi. Gdy idziemy nada�
telegram, staramy si�, aby nie przekracza� on o�miu s��w.
Usuwamy s�owa z telegramu, dop�ki nie pozostan� tylko te
najwa�niejsze, bo za ka�de s�owo w telegramie trzeba zap�aci�.
U�ywaj wi�c tylko tych s��w, kt�re s� niezb�dne. Podobnie
korzystanie z pi�ciu fizycznych zmys��w powinni�my ograniczy�
do minimum. U�ywaj�c, na przyk�ad, oczu, spr�buj kierowa� je w
d�, albo ku morzu, albo nawet w niebo, ale nie na ludzi, bo
najwi�cej skojarze� w naszych umys�ach odnosi si� do ludzkich
twarzy, nie do drzew, chmur, czy morza. Skieruj tam spojrzenie,
a stwierdzisz, �e te widoki nie wywo�uj� �adnych my�li. Ludzkie
twarze natychmiast wywo�uj� r�nego rodzaju my�li. Wzrok
powinien obejmowa� jedynie odleg�o�� p�tora metra, a oczy
powinny by� p�przymkni�te. Powiniene� widzie� koniec nosa. I
wsp�dzia�aj z innymi tak, by i oni mogli jak najmniej widzie�
i s�ysze�. Wy��czcie radio i nie czytajcie gazet. Niech zmys�y
uzyskaj� tyle odpr�enia, ile si� tylko da. Jest to potrzebne,
pozwoli oszcz�dzi� energi�, kt�r� mo�na wykorzysta� do
medytacji. Je�li tak si� nie stanie, b�dziesz zupe�nie
wyczerpany. Wi�kszo�� z nas niemal zupe�nie nie ma energii,
przypomina puste pojemniki. Przez dwadzie�cia cztery godziny
pozbywamy si� wszystkiego i nic nam nie pozostaje. Cokolwiek
pozostanie na ranek po ca�onocnym �nie, marnujemy na gazety i
radio. Nie mamy poj�cia, co oznacza oszcz�dzanie energii, ile
energii mo�na oszcz�dzi� i wykorzysta� do medytacji. Pami�taj,
�e podczas medytacji nale�y korzysta� ze wszystkich si�. Je�li
nie b�dziesz oszcz�dza� energii, z �atwo�ci� ulegniesz
zm�czeniu.
Niekt�rzy m�wi�, �e s� wyczerpani ju� po godzinie medytacji. To
wyczerpanie nie jest skutkiem medytacji, jest skutkiem naszego
ci�g�ego �ycia na pograniczu wyczerpania, ci�g�ego pozbywania si�
Energii na lewo i prawo. Kiedy podnosimy wzrok, energia te� jest
u�ytkowana, tak jak wtedy, gdy podnosimy uszy chc�c s�ucha�.
Wydatkujemy energi� nawet wtedy, gdy my�limy, m�wimy, czy robimy
cokolwiek. Odrobina energii zachowywana jest w nocy, poniewa�
trzeba przesta� pracowa�, ale i jej cz�stka jest zu�ywana na
�nienie. Rankiem mamy jeszcze odrobin� w�asnej energii, czujemy
si� wi�c �wie�o. Oszcz�dzaj energi� przez trzy dni, aby� m�g�
ca�� j� zastosowa�. Podaj� wam t� informacj�, abym przez te trzy
dni nic wi�cej nie musia� m�wi�.
Gdy siedzisz, musisz siedzie� w ciszy. Teraz porozumiewam si� z
wami s�owami, ale w trakcie siedzenia b�d� porozumiewa� si� z
wami za pomoc� ciszy. Przyjd�cie tu o trzeciej. Nikt nie
powinien zjawi� si� po godzinie trzeciej, bo jego sp�nienie
wyrz�dzi�oby szkod�. B�d� siedzia� przed wami. Co b�dziecie
robi� mi�dzy trzeci� i czwart�? S� dwie rzeczy, o kt�rych trzeba
pami�ta�. Po pierwsze, musicie siedzie� w miejscu, z kt�rego
b�dziecie mogli mnie widzie�, cho� nie b�dziecie musieli na mnie
patrze�. Potem zamkniecie oczy. Je�li wolicie zachowa� oczy
otwarte, mo�ecie to zrobi�, ale lepiej je zamkn��.
Przez godzin� b�dziemy czeka� w milczeniu na nieznane. Nie wiemy,
kto przyjdzie; czekamy jednak na kogo�. Nie wiemy, co us�yszymy,
na pewno co� us�yszymy. Nie wiemy, co zobaczymy; co� zobaczymy.
Trzeba siedzie� w milczeniu, czekaj�c na nieznanego go�cia,
kt�rego nigdy nie spotkali�cie, nigdy nie widzieli�cie, nigdy
nie s�yszeli�cie. Je�li macie ochot� po�o�y� si�, po��cie si�;
je�li chcecie siedzie�, sied�cie. Przez t� godzin� b�d�cie w
totalnym przyjmowaniu. B�d�cie bierni, ale czujni i oczekuj�cy.
W ci�gu tej godziny przeka�� wam to, co chc� wam przekaza�. Mo�e
bycie bez m�wienia pozwoli przekaza� to, czego s�owa nie mog�
przekaza�.
Wieczorem przez godzin� b�d� odpowiada� na pytania. W ci�gu tych
trzech dni spotkamy si� dziewi�� razy. Od rana musicie da� z
siebie wszystko, aby ca�a wasza si�a by�a wykorzystywana a� do
dziewi�tego spotkania.
Co masz robi� w wolnym czasie? Id� po�o�y� si� na pla�y i s�ucha�
fal. Kto chce, niech p�jdzie z pos�aniem w milczeniu na pla�� i
w samotno�ci �pi na piasku, pod drzewami, z dala od znajomych.
Nie tw�rz kr�g�w znajomych. Trzy dni b�d� w samotno�ci, poniewa�
je�li chcesz spotka� Bosko��, nikt nie mo�e ci towarzyszy�.
Jeste� samotny i samotnie musisz podr�owa�. B�d� w samotno�ci
ile tylko zdo�asz i pami�taj, �e s� to moje ostatnie polecenia.
Nie narzekaj. Na trzy dni wstrzymaj si� od narzekania. Posi�ki
b�d� niepotrzebne, moskity mog� k�sa�. Ale nie narzekaj. Masz
mie� totaln� akceptacj� wszystkiego, co si� dzieje. Zyski, jakie
ci przypadn�, b�d� cenniejsze od �upu moskit�w. Je�li b�dziesz
narzeka� na jedzenie, szkoda, jak� sobie wyrz�dzisz, b�dzie
wi�ksza ni� szkoda dla cia�a fizycznego. S� ku temu powody:
umys� narzekaj�cy nie jest spokojny. Narzekania s� nieistotne,
straty s� znaczne. Nie narzekaj: zachowaj umys� bez narzeka�.
To, co jest, jest. Akceptuj to w ca�ej totalno�ci.
Te trzy dni b�d� wspania�e. Je�li przez te trzy dni wyjdziesz
poza rozumowanie, je�li nape�ni ci� rozkosz i b�dziesz
akceptowa� wszystko, co jest, po trzech dniach przestaniesz
kultywowa� jakiekolwiek narzekania; zrozumiesz, jak cudowne i
spokojne jest pozostawanie bez narzekania.
Na trzy dni porzu� wszystko, a je�li chcesz o cokolwiek zapyta�,
zr�b to jutro rano. Niech b�dzie to jednak pytanie maj�ce na
wzgl�dzie dobro wszystkich zebranych. Pytaj tylko o to, co jest
istotne, o to, co masz w sercu i umy�le.
Powiedzia�em wam dlaczego tu przyby�em i �e nie wiem dlaczego wy
tu przybyli�cie. Od jutra b�d� was jednak wita� z nadziej�, �e
i wy macie podobny cel. W gruncie rzeczy mamy ju� popsute
nawyki. Nawet gdyby u naszych drzwi stan�� Budda, chcieliby�my
go odprawi�. Wierzymy, �e wszyscy, kt�rzy do nas przychodz�,
czego� od nas chc�. Ignorujemy tych, kt�rzy przychodz�, aby
dawa�, i ka�emy im odchodzi�. Tak pope�niamy powa�ny b��d. Mam
nadziej�, �e od tej chwili nie b�dziecie pope�nia� tego b��du.
Zr�b co�, aby atmosfera przez te trzy dni umo�liwia�a przemian�.
Przemiana jest mo�liwa, ale tworzenie sprzyjaj�cej atmosfery
zale�y od ka�dego z nas. Niech ca�y ten las sosnowy b�dzie
na�adowany nieznanymi si�ami, nieznanymi energiami. Wszystkie
drzewa, wszystkie ziarnka piasku, wiatry oraz morze, mog� by�
nape�nione now� pran�. Mo�emy wsp�dzia�a� tworz�c ten efekt.
Pami�taj, nie b�d� przeszkod�, nie b�d� tylko widzem. Niech nikt
nie siedzi tu jako widz. Porzu� zahamowania, l�ki i obawy, co
powie lub pomy�li kto� inny. Tylko w samotno�ci mo�esz dotrze�
do Niego.
Chcia�bym, by�cie nie musieli m�wi� tego, co powiedzia� Kabir.
Mo�ecie stwierdzi�: "Nie, nie boj� si�." M�wi�c to, ju�
dokonujecie przeskoku. Jestem wdzi�czny, �e wys�uchali�cie mnie
w ciszy i wielkiej mi�o�ci. Sk�adam pok�on Bosko�ci mieszkaj�cej
w was wszystkich. Przyjmijcie m�j ho�d.
�CIE�KA KUNDALINI
Podczas obozu medytacyjnego w Nargol powiedzia�e�, �e kundalini
sadhana jest przygotowaniem cia�a. Wyja�nij to dok�adnie. Po
pierwsze i najwa�niejsze, cia�o i dusza nie s� od siebie
oddzielone. R�nica mi�dzy nimi jest bardzo powierzchowna. Gdy
doznamy pe�ni Prawdy, cia�o i dusza nie b�d� postrzegane jako
dwie odr�bne istoty. Odkrywamy, �e cia�o jest t� cz�ci� Atmana,
duszy, kt�r� mo�na uchwyci� zmys�ami, a Atman jest cz�ci� cia�a
b�d�c� poza mo�liwo�ciami rozumienia zmys�owego. Niewidzialnym
przed�u�eniem cia�a jest Atman, widzialnym przed�u�eniem Atmana
jest cia�o. Poznajemy to w Doznaniu Ostatecznym.
Zwyk�y cz�owiek te� wierzy, �e cia�o i dusza s� jedno�ci�, ale
dla niego jest to tylko iluzja, bo w og�le nie wie, czym jest
dusza. To, co uznaje za dusz�, jest ledwie cia�em. Pod t� iluzj�
kryje si� jednak pewna prawda; w jakim� nieznanym zakamarku
naszego istnienia mamy to uczucie, t� znajomo�� jedno�ci.
Idea tej jedno�ci powoduje dwojakie b��dy. Z jednej strony s�
ludzie duchowi, twierdz�cy, �e cia�a nie ma, jest tylko Atman.
Z drugiej strony s� materiali�ci, jak Charvak i Epikur,
twierdz�cy, �e istnieje tylko cia�o, a duszy nie ma. B��dne
wyobra�enia s� skutkiem tego samego wewn�trznego odczucia.
Zwyk�y cz�owiek, kt�rego
nazywamy niewiedz�cym, nieo�wieconym, te� czuje, �e jest tylko
cia�em. Gdy zacznie si� podr� do wewn�trz, b�dzie to pierwsza
iluzja, kt�r� trzeba prze�ama�, i do�wiadczymy oddzielno�ci cia�a
od Atmana. Kiedy �wiadomo�� Atmana zostanie utrwalona, cia�o i
Atman b�d� postrzegane jako odr�bne. Ale to jest faza �rodkowa.
Je�li wejdziesz g��biej i g��biej i g��biej, kiedy dotrzesz do
Doznania Ostatecznego, stwierdzisz, �e nie ma "tamtego". Cia�o
i dusza nie s� odr�bne od siebie, s� jedynie dwiema formami tego
samego istnienia. Przypomina to sytuacj�, gdy jestem jednym
cz�owiekiem z dwiema r�kami: lew� i praw�. Je�li kto� powie, �e
prawa i lewa r�ka to jedno i to samo, b�dzie to b��dne. Lewa i
prawa r�ka s� od siebie absolutnie odr�bne. Kiedy praw� ogarnia
b�l, lewa nie czuje tego. Gdy prawa zostanie odci�ta, lewa
istnieje dalej. Zatem dwie r�ce w oczywisty spos�b nie s�
jedno�ci�. Ale je�li kto� wejdzie w moje wn�trze, stwierdzi, �e
"ja" jestem tym, kt�ry ma praw� i lew� r�k�. Gdy lewa zostanie
zraniona, "ja" czuj� b�l; gdy prawa zostanie zraniona, "ja"
czuj� b�l. Kiedy prawa zostanie uniesiona, to "ja" j� podnosz�.
Kiedy lewa zostanie uniesiona, to "ja" j� podnosz�.
Tak wi�c w Ostatecznym Do�wiadczeniu cia�o i dusza nie s�
odr�bne. S� dwiema stronami, dwiema r�kami tej samej Prawdy.
Poda�em ten przyk�ad, aby�cie mogli zrozumie�, co mam na my�li.
Wtedy �atwiej b�dzie zacz�� tg podr� z dowolnego miejsca. Je�li
zaczniemy od cia�a i wejdziemy g��biej i g��biej, dotrzemy do
duszy. Gdy kto� chwyci moj� praw� r�k� i b�dzie posuwa� si�
coraz dalej i dalej, musi dotrze� do lewej r�ki. Gdy kto� chce
zacz�� od drugiej strony, od Atmana do cia�a, r�wnie� mo�e to
uczyni�. Jest to jednak bardzo trudne, poniewa� nie znamy
Atmana.
Znajdujemy si� na planie fizycznym, musimy wi�c zacz�� od cia�a.
Istniej� metody zaczynaj�ce bezpo�rednio od duszy, ale zwykle s�
one przeznaczone dla bardzo nielicznych ludzi. U�ywa� tych metod
mo�e jeden cz�owiek na milion. Wi�kszo�� z nas musi zaczyna� od
cia�a, gdy� to w nim w�a�nie �yjemy. A przygotowaniem do podr�y
cia�a jest kundalini. Kundalini jest najg��bszym do�wiadczeniem
cia�a, a podstawowe o�rodki do�wiadczenia znajduj� si� w ciele.
W rzeczywisto�ci cia�o nie jest tylko takie, jakim je znamy,
albo jakim znaj� je lekarze, jest czym� znacznie wi�cej.
Kiedy roz�o�ymy wentylator na cz�ci, nie znajdziemy
elektryczno�ci. Mo�e w oparciu o t� informacj� nawet
najinteligentniejszy cz�owiek wywnioskuje, �e w mechanizmie
wentylatora nie ma czego� takiego jak elektryczno��, bo nigdzie
w nim jej nie znalaz�. A jednak wentylator dzia�a dzi�ki
elektryczno�ci. Gdy odetniemy pr�d, wentylator si� zatrzyma. Tak
samo fizjolodzy badali cia�o, rozk�adaj�c je na czynniki
pierwsze, ale nie zdo�ali znale�� kundalini i nigdy tego nie
dokonaj�. A jednak cia�o istnieje dzi�ki elektrycznemu pr�dowi
kundalini. Zewn�trzna analiza nie mo�e potwierdzi� jego
istnienia, sprawia bowiem, �e zanika on natychmiast. Mo�na go
dozna� tylko wewn�trz.
S� dwie metody poznawania cia�a. Jedn� jest poznanie go z
zewn�trz, tak jak zna je lekarz; drug� jest poznanie go od
wewn�trz. Kto zamieszkuje w ciele, zna je od wewn�trz.
Pami�tajcie, znamy nasze cia�a tylko od zewn�trz. Je�li znam
swoj� lew� r�k�, znam j� tak�, jak widz� j� moje oczy. Jest to
poznanie takie, jakie ma lekarz. Ale gdy zamkn� oczy i poczuj�
moj� lew� r�k� od wewn�trz, wewn�trzne do�wiadczenie jest moim
w�asnym do�wiadczeniem. Kiedy wi�c kto� zaczyna poznawa� cia�o
od wewn�trz, wkr�tce dotrze do �r�d�a, z kt�rego bior� si�
wszystkie energie cia�a.
Moc u�piona w kunda, w zbiorniku energii, nazywana jest
kundalini. Cz�owiek wchodz�cy do wn�trza zacznie czu�, �e
wszystko z niego powstaje i rozprzestrzenia si� po ca�ym ciele,
tak jak zapalona lampa o�wietla ca�y pok�j. Gdy idziemy dalej
w poszukiwaniu, dojdziemy do samej lampy i odkryjemy, �e
wszystkie promienie �wiat�a emanuj� z jej p�omienia. Te
promienie �wiat�a rozprzestrzeniaj� si� na wszystkie strony, ale
pocz�tek bior� z jednego punktu.
Kiedy wi�c m�wi� o kunda, zbiorniku energii �ycia, mam na my�li
miejsce w ciele, z kt�rego energia �yciowa rozprzestrzenia si�
po ca�ym ciele. Ta energia musi mie� jakie� centrum. �adna
energia nie mo�e istnie� bez �r�d�a. Nawet je�li s�o�ce oddalone
jest o dziewi��dziesi�t milion�w mil, na podstawie jednego
promienia mo�emy wnioskowa�, �e musi by� centrum, z kt�rego ten
promie� zacz�� podr�. �adna energia nie mo�e istnie� bez
�r�d�a. Je�li jest energia, jest i �r�d�o, tak samo, jak ko�o
musi mie� �rodek. Cia�o jest wi�c nagromadzeniem energii, czego
nie trzeba udowadnia�, gdy� ono chodzi, siedzi, m�wi, �pi.
Energia ta nie wykonuje pracy tylko jednego rodzaju; czasem jest
jej wi�cej, a czasem mniej. Ogarni�ty z�o�ci�, mo�esz podnie��
i rzuci� nawet du�ym kamieniem, kt�rego w zwyk�ych warunkach nie
m�g�by� poruszy�. Gdy chwyci ci� l�k, biegniesz szybciej ni�
podczas igrzysk olimpijskich. Energia p�ynie w takiej ilo�ci,
jaka jest potrzebna. Dowodzi to r�wnie� tego, �e jest zbiornik,
z kt�rego energia jest czerpana lub nie czerpana, w miar�
potrzeby. Kiedy jest, potrzebna, zaczyna dzia�a�; w innych
warunkach pozostaje u�piona w swoim �r�dle.
Masz wi�c �r�d�o, z kt�rego mo�esz czerpa� energi� dla
codziennych potrzeb, jak i dla zada� nadzwyczajnych. Ten
zbiornik nigdy jednak nie jest wyczerpywany, nigdy te� w pe�ni
go nie wykorzystujesz. Ludzie prowadz�cy badania nad tym
zjawiskiem, odkryli, �e najbardziej niezwyk�y geniusz
wykorzystuje nie wi�cej ni� pi�tna�cie procent tej energii.
Najbardziej zwyczajny cz�owiek u�ywa nie wi�cej ni� dwa, dwa i
p� procent, reszta tej energii jest marnowana. Pod wzgl�dem
mo�liwo�ci nie ma r�nicy w potencjale cz�owieka zwyczajnego i
niezwyk�ego. Si�a nasienia jest taka sama, r�nica tkwi tylko
w jej wykorzystaniu. Ta sama si�a, kt�r� wykorzystuj� najwi�ksi
ludzie, obecna jest tak�e w ludziach jak najbardziej zwyczajnych.
Po prostu jest niewyko