3300

Szczegóły
Tytuł 3300
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3300 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3300 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3300 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ARTHUR C. CLARKE & GENTRY LEE TAJEMNICA RAMY (PRZE�O�Y�: TOMASZ LEM) SCAN-DAL Prolog Samotna, ��ta gwiazda, znajduj�ca si� w jednym z ramion galaktyki zwanej Drog� Mleczn�, kr��y wok� jej �rodka, oddalonego o trzydzie�ci tysi�cy lat �wietlnych. Gwiazd� t�, kt�ra na zatoczenie okr�gu po swej galaktycznej orbicie potrzebuje 225 milion�w lat, jest S�o�ce. Gdy poprzednim razem znajdowa�o si� w tym samym miejscu, na Ziemi, ma�ej niebieskiej planecie, rozpocz�� si� okres dominacji olbrzymich gad�w. Po�r�d planet otaczaj�cych S�o�ce tylko na Ziemi pojawi�o si� �ycie, tylko w tym �wiecie substancje chemiczne reagowa�y, tworz�c zwi�zki bardziej z�o�one, i w ko�cu powsta�y obdarzone �wiadomo�ci� organizmy, kt�re potem mog�y si� zastanawia�, czy podobny cud zdarzy� si� te� gdzie indziej. Przecie�, argumentowali Ziemianie, ka�da galaktyka ma sto miliard�w gwiazd. Z du�ym prawdopodobie�stwem mo�na powiedzie�, �e co najmniej dwadzie�cia procent z nich posiada uk�ady planetarne; w przesz�o�ci pewien odsetek planet posiada� atmosfer� i warunki termiczne sprzyjaj�ce powstawaniu aminokwas�w i innych zwi�zk�w organicznych niezb�dnych do zapocz�tkowania biologicznych przemian. Przynajmniej jeden raz aminokwasy "odkry�y" proces replikacji i ewolucyjnego cudu, kt�ry w ko�cu doprowadzi� do powstania cz�owieka. Czy istniej� przes�anki pozwalaj�ce postawi� hipotez�, �e przydarzy�o si� to tylko raz w historii Ziemi? Ci�sze atomy, z kt�rych jeste�my zbudowani, powsta�y we wn�trzach gwiazd i podczas gwiezdnych kataklizm�w, kt�re zachodzi�y we wszech�wiecie przez miliardy lat. Mo�liwe, �e jedynie tutaj, w tym jedynym miejscu, atomy te po��czy�y si� w moleku�y, z kt�rych powsta�y istoty rozumne, zdobi� postawi� pytanie: "czy jeste�my sami?". Poszukiwania kosmicznych towarzyszy ludzie rozpocz�li od budowy teleskop�w, za pomoc� kt�rych mogli przyjrze� si� s�siednim planetom. P�niej, gdy pozwala�a ju� na to technologia, badano inne planety wysy�aj�c w ich kierunku bezza�ogowe sondy, by przekona� si�, czy s� na nich �lady �ycia. Okaza�o si�, �e na innych planetach Uk�adu S�onecznego �ycie nigdy nie istnia�o. Ziemscy naukowcy doszli do wniosku, �e - o ile w kosmosie w og�le istniej� jakie� inne cywilizacje - nale�y ich szuka� dalej, wykraczaj�c poza bezkresn� pustk� oddzielaj�c� nasz uk�ad planetarny od innych gwiazd. U schy�ku dwudziestego wieku olbrzymie ziemskie anteny skierowane w niebo rozpocz�y poszukiwania sygna��w, kt�re mog�yby pochodzi� z g��bi Icosmosu, od istot innego gatunku. Badania prowadzono przez ponad sto lat. Pocz�tkowy optymizm wyra�nie os�ab�, kiedy czwarta z kolei metoda obserwacji kosmosu nie da�a �adnych rezultat�w. W 2130 roku, kiedy po raz pierwszy odkryto dziwny, cylindryczny przedmiot zmierzaj�cy w stron� Uk�adu S�onecznego, ludzie byli ju� przekonani, �e �ycie jest w kosmosie zjawiskiem niezmiernie rzadkim, o ile we wszech�wiecie w og�le istniej� inne istoty obdarzone inteligencj�. W przeciwnym wypadku - argumentowali naukowcy - jak nale�y rozumie� brak wynik�w nas�uchu, prowadzonego przez ponad sto lat? Dlatego te� Ziemianie zostali wprawieni w zdumienie, gdy po dok�adniejszych badaniach okaza�o si�, �e obiekt, kt�ry w 2130 roku znalaz� si� w Uk�adzie S�onecznym, jest tworem sztucznym. By� to niepodwa�alny dow�d na to, �e w innej cz�ci wszech�wiata �yj� (lub �y�y w przesz�o�ci) istoty rozumne. Rozpocz�to przygotowania do przeci�cia trajektorii pojazdu Obcych, wi�kszego ni� kt�rakolwiek z ziemskich metropolii. Kosmonauci napotykali jedn� zagadk� po drugiej i nie potrafili odpowiedzie� na podstawowe pytania zwi�zane z tajemniczym przybyszem; go�� z gwiazd nie dostarczy� �adnych wskaz�wek o swoim pochodzeniu i zamiarach. Pierwsza grupa naukowc�w nie tylko sporz�dzi�a katalog "cud�w Ramy" (gigantycznemu cylindrowi nadano nazw�, zanim okaza�o si�, �e jest statkiem kosmicznym), ale sporz�dzi�a tak�e dok�adne mapy jego wn�trza. Gdy kosmonauci opu�cili jego pok�ad, Rama skierowa� si� niemal wprost na S�o�ce i nabrawszy pr�dko�ci odlecia� do gwiazd. Naukowcy dokonali skrupulatnej analizy danych zebranych podczas spotkania z Ram�; powszechnie s�dzono, �e ludzie, kt�rzy go�cili w jego wn�trzu, nie zetkn�li si� z budowniczymi statku. Natomiast nieodparcie nasuwa� si� jeden wniosek: in�ynierowie, kt�rzy zbudowali statek, wyposa�ali ka�dy istotny system lub podsystem w dwa uk�ady rezerwowe; Ramowie robili wszystko potr�jnie. Naukowcy doszli wi�c do wniosku, �e - po wizycie pierwszego - nale�y spodziewa� si� wizyty dw�ch kolejnych statk�w. Pierwsze lata po wizycie Ramy I w 2130 roku by�y pe�ne nadziei. Naukowcy i politycy g�osili, �e w historii ludzko�ci rozpocz�a si� nowa epoka. Mi�dzynarodowa Agencja Kosmiczna (ISA) we wsp�pracy z Rad� Rz�d�w (COG) stworzy�a procedury post�powania w przypadku kolejnych "wizyt z kosmosu". W stron� niebios zwr�cono wszystkie ziemskie teleskopy, pomi�dzy obserwatoriami astronomicznymi dochodzi�o do rywalizacji, kto pierwszy wypatrzy nast�pnego Ram�. Ale ekrany radar�w by�y puste. Koniec lat trzydziestych dwudziestego pierwszego wieku przyni�s� kres dynamicznego rozwoju gospodarczego, kt�ry cz�ciowo spowodowany by� pojawieniem si� Ramy I. �wiat pogr��y� si� w g��bokim kryzysie ekonomicznym, nasta� okres anarchii, kt�ry przeszed� do historii jako "Wielki Chaos". Zaprzestano niemal wszelkich bada� naukowych, a po kilku dziesi�cioleciach ub�stwa Ziemianie prawie ca�kowicie zapomnieli o tajemniczych go�ciach z gwiazd. W 2200 roku do Uk�adu S�onecznego przyby� kolejny statek Obcych. Ziemianie odkurzyli stare procedury, przygotowane na wypadek takich odwiedzin, i polecieli na spotkanie Ramy II. Wkr�tce po tym, jak dwunastka wybra�c�w wkroczy�a na jego pok�ad, og�oszono, �e statek jest taki sam jak jego poprzednik. Kosmonauci stan�li przed nowymi wyzwaniami; dosz�o co prawda do spotkania z jakimi� dziwnymi istotami, ale wci�� nie znaleziono odpowiedzi na pytanie, sk�d Rama pochodzi i jakie s� jego zamiary. Tajemnicza �mier� trzech cz�onk�w za�ogi wywo�a�a na Ziemi panik�, zw�aszcza �e wi�kszo�� transmisji z Ramy przekazywa�y na �ywo sieci telewizyjne. Gdy gigantyczny cylinder dokona� nieoczekiwanej zmiany kursu, tak �e na jego drodze znalaz�a si� Ziemia, ludzie wpadli w panik�. Prezydenci pa�stw niech�tnie przyznali, �e - z powodu braku danych - nale�y za�o�y�, i� Rama ma wobec Ziemian wrogie zamiary. Aby nie dopu�ci� do zderzenia statku z planet� oraz aby uniemo�liwi� u�ycie broni, kt�ra mog�a znajdowa� si� na jego pok�adzie, zdecydowano, �e Rama zostanie zniszczony. Za�oga otrzyma�a rozkaz natychmiastowego powrotu na Ziemi�. Jednak gdy statkowi uda�o si� unikn�� anihilacji przez wysy�ane z Ziemi rakiety z g�owicami j�drowymi, na jego pok�adzie wci�� znajdowa�o si� troje cz�onk�w za�ogi, dw�ch m�czyzn i kobieta. Wymin�wszy pociski, Rama z ogromn� szybko�ci� opu�ci� Uk�ad S�oneczny, zabieraj�c ze sob� nie wyja�nione zagadki i troje kosmonaut�w. Przez trzyna�cie lat Rama II lecia� z pod�wietln� szybko�ci�; jego celem okaza�a si� olbrzymia, kr���ca wok� Syriusza, stacja kosmiczna, zwana Punktem W�z�owym. Podczas wieloletniej podr�y "kosmiczna rodzina" rozros�a si� do pi�ciu os�b. Badaj�c sw�j nowy dom, ludzie poznali innych mieszka�c�w Ramy, ale jeszcze przed dotarciem do Punktu W�z�owego doszli do wniosku, �e istoty te, podobnie jak oni sami, s� jedynie pasa�erami statku. Pobyt w Punkcie W�z�owym trwa� ponad rok. W tym czasie Rama zosta� przygotowany do trzeciej podr�y do Uk�adu S�onecznego. Od Or�a, robota zbudowanego przez "inteligencj� sprawuj�c� kontrol� nad Punktem W�z�owym", ludzie dowiedzieli si�, �e zadaniem statk�w typu Rama jest gromadzenie informacji o tych istotach zamieszkuj�cych galaktyk�, kt�re odbywaj� podr�e kosmiczne. Orze� powiadomi� ich o budowie Ramy III, na kt�rego pok�adzie stworzono "ziemski modu� mieszkalny" zdolny pomie�ci� dwa tysi�ce ludzi. Film, kt�ry z Punktu W�z�owego drog� radiow� nadano w kierunku Uk�adu S�onecznego, uprzedza� Ziemian o powrocie Ramy, jednocze�nie informuj�c, �e na statku ma si� znale�� "ludzki kontyngent", kt�ry b�dzie obserwowany przez budowniczych Ramy w celu zgromadzenia jak najwi�kszej ilo�ci danych o gatunku Homo sapiens. W swoim przes�aniu Ramowie nakazali, aby rakiety z lud�mi oczekiwa�y ich statku na orbicie Marsa. Rama III powr�ci� do Uk�adu S�onecznego z szybko�ci� przekraczaj�c� po�ow� szybko�ci �wiat�a. Znajduj�cy si� w jego wn�trzu niemal wszyscy cz�onkowie rodziny przebywaj�cej przez rok w Punkcie W�z�owym przespali ca�� drog� w specjalnie do tego celu przystosowanych pojemnikach. Znalaz�szy si� na orbicie Marsa powitali ludzi przyby�ych z Ziemi, kt�rzy w kr�tkim czasie zasiedlili przygotowane dla nich osiedla. Powsta�� w ten spos�b koloni�, odgrodzon� grubymi �cianami od pozosta�ych cz�ci Ramy, nazwano "Nowym Edenem". Gdy wybrani ludzie znale�li si� na pok�adzie, Rama III prawie od razu zacz�� przyspiesza�, oddalaj�c si� od S�o�ca w kierunku gwiazdy Tau Ceti. Trzy lata up�yn�y bez �adnej interwencji Obcych, a obywatele Nowego Edenu byli tak zaj�ci codziennym �yciem, �e nie po�wi�cali szczeg�lnej uwagi �wiatu znajduj�cemu si� poza obszarem ich kolonii. Niestety, narastaj�cy kryzys spowodowa� upadek demokracji i raju stworzonego dla ludzi przez Ram�w. W�adz� przej�li oportuni�ci i cynicy, kt�rzy bezwzgl�dnie rozprawili si� z opozycj�. Jeden z badaczy Ramy II uciek� z Nowego Edenu i uda�o mu si� nawi�za� kontakt z symbiotycznymi gatunkami zamieszkuj�cymi s�siedni modu�. Jego �ona pozosta�a na terenie kolonii, podejmuj�c bezskuteczn� walk� z tyrani�. Po kilku miesi�cach uwi�ziono j� i skazano za zdrad� stanu; wyrok �mierci mia� zosta� wykonany w najbli�szym czasie. Pogarszaj�ce si� warunki �ycia w Nowym Edenie sk�oni�y ludzi do zaatakowania mieszka�c�w s�siedniego, p�nocnego modu�u, co doprowadzi�o do niemal ca�kowitego wyniszczenia �yj�cych tam istot. W tym czasie zagadkowi Ramowie, z kt�rymi ludzie zetkn�li si� tylko za po�rednictwem zbudowanych przez nich urz�dze� i cyborg�w, prowadzili dalsz� obserwacj�, zdaj�c sobie spraw�, �e chwila, w kt�rej ludzie stan� oko w oko z istotami zamieszkuj�cymi tereny po�o�one na po�udnie od Morza Cylindrycznego, pozostaje jedynie kwesti� czasu... UCIECZKA l - Nicole? W pierwszej chwili pomy�la�a, �e cichy, mechaniczny g�os jest cz�ci� snu. Obudzi�a si� dopiero wtedy gdy kto� kilkakrotnie powt�rzy� jej imi�. Ogarn�� j� strach. Przyszli po mnie, pomy�la�a, jest ju� ranek, za kilka godzin umr�... Wzi�a g��boki oddech, staraj�c si� uspokoi�. Otworzy�a oczy. W celi panowa�y ciemno�ci. - Jeste�my tutaj, tu� przy pani uchu - us�ysza�a s�owa wypowiedziane szeptem. - Przys�a� nas Richard, �eby pom�c pani w ucieczce... Musimy si� spieszy�. W pierwszej chwili Nicole pomy�la�a, �e nadal �ni. Nagle us�ysza�a drugi g�os, r�wnie cichy jak pierwszy, ale z pewno�ci� nale��cy do kogo� innego. - Prosz� po�o�y� si� na prawym boku; poka�emy pani, kim jeste�my. Po chwili Nicole ujrza�a dwie ma�e kobiece figurki, kt�re mia�y nie wi�cej ni� dziesi�� centymetr�w wysoko�ci. Ka�d� z postaci roz�wietli�o na moment blade �wiat�o, kt�rego �r�d�o musia�o znajdowa� si� wewn�trz ich tu�owia. Jedna mia�a kr�tkie w�osy i ubrana by�a w zbroj�, jak� w pi�tnastym wieku nosili europejscy ksi���ta. Na g�owie drugiej spoczywa�a korona, a jej cia�o okrywa�y szaty kr�lowej. - Jestem Joanna d'Arc - powiedzia�a pierwsza posta�. - A ja jestem Eleonora Akwita�ska. Nicole wybuchn�a nerwowym �miechem, wci�� wpatruj�c si� w sylwetki nocnych go�ci. �wiate�ka wewn�trz robot�w zgas�y. Nicole usi�owa�a zebra� my�li. - Wi�c Richard przys�a� was po to, aby�cie mnie uratowa�y? - szepn�a. - Jak to sobie wyobra�acie? - Uszkodzi�y�my ju� system monitoringowy - odpar�a dumnie ma�a Joanna. - I zmieni�y�my oprogramowanie biota Garcii... Przyjdzie tu za kilka minut i wypu�ci ci� z celi. - Opr�cz podstawowego planu ucieczki mamy wiele innych wariant�w - doda�a Eleonora. - Richard pracowa� nad tym od wielu miesi�cy; od czasu, gdy nas zbudowa�. Nicole zn�w si� roze�mia�a, by�a tym wszystkim zdumiona. - Naprawd�? A gdzie znajduje si� w tej chwili m�j genialny m��? - Przebywa w waszej starej grocie pod Nowym Jorkiem - odpar�a Joanna. - Mam ci powt�rzy�, �e nic si� tam nie zmieni�o. �ledzi nasze post�py dzi�ki nadajnikom, kt�re w nas wbudowa�... Bardzo ci� kocha, mia�am ci to przekaza�... Nie zapomnia� o tobie. - Prosz�, nie ruszaj si� przez chwil� - powiedzia�a Eleonora, gdy Nicole odruchowo podrapa�a si� za prawym uchem. - Przymocowuj� do ciebie nadajnik, kt�ry jest do�� ci�ki. W chwil� p�niej Nicole dotkn�a miniaturowych obwod�w elektronicznych za uchem. - Czy Richard nas s�yszy? - spyta�a. - Zdecydowa�, �e by�oby to do�� ryzykowne, ludzie Nakamury mogliby nas pods�ucha�; b�dzie jedynie �ledzi� nasze po�o�enie. - Mo�esz si� ubiera� - oznajmi�a Joanna. - Chcemy, �eby� by�a gotowa, zanim przyjdzie Garcia. Czy moje �ycie zawsze b�dzie takie dziwne? - zastanawia�a si� Nicole myj�c twarz w misce z wod�. Przez kilka sekund zastanawia�a si�, czy roboty nie zosta�y wys�ane przez Nakamur� po to, aby zabi� j� podczas pr�by ucieczki. Nawet gdyby Nakamura mia� ludzi, kt�rzy potrafiliby zbudowa� tak skomplikowane miniaturowe roboty, pomy�la�a, nie wiedzia�by, co znacz� dla mnie postacie Joanny D'Arc i Eleonory Akwita�skiej... A w�a�ciwie co to za r�nica: zgin�� na krze�le elektrycznym czy podczas pr�by ucieczki? Wyrok ma zosta� wykonany o �smej rano. Na korytarzu rozleg�y si� kroki. Nicole czeka�a w napi�ciu na rozw�j wypadk�w, wci�� nie wiedz�c, czy roboty m�wi� prawd�. - Usi�d� na pryczy - poprosi�a Joanna - �eby�my z Eleonor� mog�y ci wskoczy� do kieszeni. Nicole poczu�a, �e roboty wdrapuj� si� po koszuli i u�miechn�a si�. Richardzie, jeste� wspania�y, pomy�la�a. Tak si� ciesz�, �e �yjesz. Biot Garcia z latark� w d�oni wszed� w�adczym krokiem do celi. - Pani Wakefield, prosz� p�j�� za mn� - nakaza�a Garcia. - Otrzyma�am rozkaz doprowadzenia pani do innego pomieszczenia. Nicole przestraszy�a si�, bo biot wcale nie zachowywa� si� przyja�nie. A co b�dzie, je�eli... Ale nie mia�a wiele czasu do namys�u, Garcia prowadzi�a j� szybkim krokiem. Na korytarzu min�y kilka biot�w i stra�nika, kt�ry by� cz�owiekiem. Nicole widzia�a go po raz pierwszy. - Sta�! - zawo�a� m�czyzna, gdy Garcia i Nicole skr�ca�y do klatki schodowej. - Nie podpisa�a� dokument�w - rzek� oficer, podaj�c Garcii jakie� papiery. - Ju� to robi� - powiedzia� biot, z ogromn� szybko�ci� wprowadzaj�c sw�j numer identyfikacyjny. W nieca�� minut� p�niej Nicole znalaz�a si� przed olbrzymim wi�zieniem, w kt�rym przebywa�a od wielu miesi�cy. G��boko wci�gn�a �wie�e powietrze i ruszy�a za Garcia w kierunku Miasta �rodkowego. - Nie id� za ni� - zawo�a�a siedz�ca w kieszeni Eleonora. - Skieruj si� na zach�d, w stron� o�wietlonego m�yna. Biegnij. Do Maxa Pucketta musimy dotrze� przed �witem. Wi�zienie oddalone by�o od farmy Pucketta o pi�� kilometr�w. Nicole bieg�a w�sk� dr�k�. Od czasu do czasu pop�dza�y j� roboty; wkr�tce mia� nadej�� brzask. Na Ziemi noc stopniowo przechodzi w dzie�, ale w Nowym Edenie �wit nast�powa� nagle; sztuczne s�o�ce, poruszaj�ce si� po niebosk�onie, zapala�o si� w jednej chwili. - S�o�ce wstanie za dwana�cie minut - oznajmi�a Joanna gdy Nicole dotar�a do �cie�ki rowerowej, sk�d do domu Pucketta by�o ju� nieca�e dwie�cie metr�w. By�a zm�czona, ale nie pozwoli�a sobie na odpoczynek. W klatce piersiowej czu�a t�py b�l. Nie jeste� w formie, pomy�la�a, robi�c sobie wyrzuty, �e w celi nie �wiczy�a regularnie. A na dodatek mam ju� sze��dziesi�t lat. Na farmie by�o ciemno. Nicole zatrzyma�a si� przed gankiem, nie mog�c z�apa� tchu. Drzwi otworzy�y si� niemal natychmiast. - Czeka�em na ciebie, musimy si� spieszy� - oznajmi� Max, obejmuj�c j� na powitanie. Jego stanowczo�� podkre�la�a wag� sytuacji. - Chod� za mn� - poprosi�, prowadz�c j� do stodo�y. - Na drogach na razie nie pojawi�y si� samochody policyjne - rzek� Max, gdy znale�li si� w �rodku. - Prawdopodobnie nie wiedz� jeszcze, �e uciek�a�. Ale to kwestia minut. Na ko�cu budynku znajdowa�y si� kurczaki, kury mia�y sw�j w�asny wybieg, z dala od kogut�w. Gdy weszli do �rodka, podni�s� si� straszny rwetes. Zwierz�ta biega�y na wszystkie strony, gdacz�c i bij�c skrzyd�ami o ziemi�. Przykra wo� przyprawi�a Nicole o zawr�t g�owy. Max u�miechn�� si�. - Wygl�da na to, �e zapomnia�em ju�, co przeci�tni ludzie s�dz� o kurzych odchodach - powiedzia�, delikatnie poklepuj�c Nicole po plecach. - Ukryjemy ci� tutaj - doda� - a tam gdzie b�dziesz siedzie�, nie powinno a� tak bardzo �mierdzie�. Wszed� do kurnika, p�osz�c ptaki, kt�re sta�y mu na drodze. - Kiedy te zwariowane robociki Richarda przysz�y do mnie po raz pierwszy - m�wi� odsuwaj�c koryto z prosem - nie mog�em si� zdecydowa�, gdzie ci� ukry�. Dopiero potem przyszed� mi do g�owy ten pomys�. - Max wyj�� z pod�ogi deski, pod kt�rymi znajdowa� si� prostok�tny otw�r. - Mam nadziej�, �e wyb�r by� dobry. Da� jej znak, �eby podesz�a bli�ej i wczo�ga� si� do �rodka. Obydwoje byli po �okcie umorusani b�otem. W�ski korytarz prowadzi� kilka metr�w pod pod�og�, po czym schodzi� w d�. Nicole wci�� wpada�a na id�cego przodem Maxa i obija�a si� o zab�ocone �ciany. Jedynym �r�d�em �wiat�a by�a latarka niesiona przez jej gospodarza. Po dalszych pi�tnastu metrach tunel sko�czy� si� w ciemnym pomieszczeniu. Max ostro�nie zszed� na d� po drabince sznurowej i pom�g� Nicole zrobi� to samo. Po chwili stan�li na �rodku pokoju; Max przekr�ci� kontakt i zapali�a si� �ar�wka. - Nie jest to mo�e pa�ac - stwierdzi� - ale podejrzewam, �e b�dzie ci tu lepiej ni� w wi�zieniu. W pokoju znajdowa�o si� ��ko, krzes�o, na p�kach le�a�a �ywno�� i elektroniczne ksi��ki, kt�re wk�ada si� do czytnika; w szafie wisia�y ubrania, sta�y przybory toaletowe; beczka z wod� zapewne ledwie zmie�ci�a si� w w�skim korytarzu. W k�cie by�a latryna. - Zrobi�e� to wszystko sam? - spyta�a. Max skin�� g�ow�. - W ci�gu ostatnich kilku tygodni. Pracowa�em nocami. Ba�em si� prosi� kogo� o pomoc. Nicole by�a wyra�nie poruszona. - Nie wiem, jak ci si� odwdzi�czy� - powiedzia�a. - W bardzo prosty spos�b. - Max si� u�miechn��. - Nie daj si� z�apa�; ja tak�e nie chc� zgin��... Mam nadziej�, �e spodobaj� ci si� ksi��ki, kt�re dla ciebie zgromadzi�em... Podr�cznik o tuczeniu �wi�, kilka broszur o kurczakach... Wiem, �e to nie to samo co powie�ci twojego ojca, ale wola�em nie pokazywa� si� w ksi�garni, �eby nie zwraca� na siebie uwagi. Nicole poca�owa�a go w policzek. - Max - szepn�a - jeste� wspania�ym przyjacielem. Nie mog� wprost uwierzy�, �e... - Na dworze jest ju� jasno - z kieszeni odezwa�a si� Joanna d'Arc. - Mamy pewne op�nienie, jest to niezgodne z procedur�. Panie Puckett, zanim pan nas tutaj zostawi, musimy sprawdzi� wyj�cie awaryjne. - Cholera - mrukn�� Max - musz� s�ucha� rozkaz�w robota nie wi�kszego ni� papieros... - Wyj�� Joann� i Eleonor� z kieszeni Nicole i postawi� je na g�rnej p�ce, obok puszek z fasol�. - Widzicie te ma�e drzwiczki? - spyta�. - Po drugiej stronie jest rura, kt�ra przechodzi obok �wi�skiego koryta. To jest w�a�nie wyj�cie awaryjne. Roboty znikn�y za drzwiczkami, a Max wyja�ni� Nicole, jak wygl�da sytuacja. - Policja b�dzie ci� szuka� wsz�dzie, zw�aszcza tutaj. Oni dobrze wiedz�, �e jestem twoim przyjacielem, wi�c b�d� musia� zamkn�� wej�cie do tej kryj�wki; musisz mie� wszystko, aby przetrwa� tu wiele tygodni. Roboty mog� sobie wchodzi� tam i z powrotem. No, chyba �e zjedz� je �winie - u�miechn�� si� Max. - Joanna i Eleonora b�d� stanowi� tw�j jedyny kontakt ze �wiatem. Powiedz� ci, kiedy zacznie si� druga faza ucieczki. - Wi�c nie zobacz� ci� ju� wi�cej? - W ka�dym razie nie w ci�gu kilku najbli�szych tygodni - odpar� Max. - To by�oby zbyt niebezpieczne... Jest jeszcze jedna sprawa; je�eli na g�rze b�dzie policja, wy��cz� pr�d; b�dzie to sygna�, aby� zachowywa�a si� szczeg�lnie cicho. Eleonora Akwita�ska wr�ci�a i zatrzyma�a si� na p�ce obok puszki z fasol�. - Wyj�cie jest znakomite - oznajmi�a. - Joanna powr�ci za kilka dni. Zamierza opu�ci� modu� mieszkalny i skontaktowa� si� z Richardem. - Musz� ju� i�� - rzek� Max. Milcza� przez chwil�, po czym doda�: - Ale najpierw musz� ci co� powiedzie�... Jak zapewne podejrzewa�a�, przez ca�e �ycie by�em cynikiem, dla niewielu ludzi �ywi� szacunek. To ty przekona�a� mnie, �e mo�e niekt�rzy z nas s� lepsi ni� kury i prosiaki - rzek� z u�miechem. - Nie jest ich wielu - doda� szybko - ale zawsze. - Dzi�kuj� ci, Max. Ruszy� do drabinki; obejrza� si� po raz ostatni i zacz�� si� wspina�. Nicole usiad�a na krze�le i westchn�a. Z odg�os�w dochodz�cych z tunelu domy�li�a si�, �e jej przyjaciel zamyka wej�cie do kryj�wki, zastawiaj�c je workami z karm� dla kur. I co teraz b�dzie, rozwa�a�a. W ci�gu ostatnich kilku dni po og�oszeniu wyroku my�la�a g��wnie o nadchodz�cej �mierci. Teraz, nie boj�c si� natychmiastowej egzekucji, mog�a sobie pozwoli� na refleksj�. Najpierw pomy�la�a o Richardzie, kt�rego nie widzia�a od ponad dw�ch lat. Dobrze zapami�ta�a ostatni wsp�lny wiecz�r, straszliw� rze� podczas �lubu jej c�rki Ellie z doktorem Robertem Turnerem. Richard by� przekonany, �e my tak�e mieli�my zgin��. I chyba mia� racj�... Z powodu jego ucieczki zrobiono z niego g��wnego wroga. Na jaki� czas zostawiaj�c mnie w spokoju. Drogi Richardzie, my�la�am ju�, �e nie �yjesz. Powinnam mie� wi�cej wiary... Ale w jaki spos�b uda�o ci si� dotrze� do Nowego Jorku? Siedz�c na jedynym krze�le "w swojej podziemnej kryj�wce, Nicole poczu�a przyp�yw t�sknoty za m�em. U�miechn�a si� do siebie, gdy na wspomnienie o nim po policzku sp�yn�o jej kilka �ez. Najpierw ujrza�a siebie w ptasiej grocie, na pok�adzie Ramy II. By�o to wiele lat temu. Dziwne stworzenia przypominaj�ce ptaki porozumiewa�y si� J�zykiem pisk�w". To Richard j� tam odnalaz�; ryzykuj�c �yciem wr�ci� do Nowego Jorku, �eby j� odszuka�. Gdyby tego nie zrobi�, Nicole na zawsze pozosta�aby na wyspie. Zostali kochankami, gdy odci�ci od �wiata usi�owali wymy�li� spos�b, aby pokona� Morze Cylindryczne i dotrze� do swoich towarzyszy na pok�adzie Newtona. Zdziwi�y j� silne emocje, towarzysz�ce tym wspomnieniom. Razem prze�yli�my atak pocisk�w nuklearnych, my�la�a, prze�yli�my nawet moj� idiotyczn� pr�b� sp�odzenia potomstwa o bardziej r�norodnych genach. Nicole wstydzi�a si� swojej naiwno�ci sprzed lat. Przebaczy�e� mi, Richardzie, cho� jestem pewna, �e nie przysz�o ci to �atwo. A potem, gdy dotarli�my do Punktu W�z�owego i wsp�lnie z Or�em projektowali�my ziemski modu�, zbli�yli�my si� do siebie jeszcze bardziej. Kim by� Orze�? - zastanawia�a si� Nicole, i kto go zbudowa�? Oczami wyobra�ni ujrza�a dziwaczn� istot�, jedyn�, z jak� stykali si� podczas remontu Ramy w Punkcie W�z�owym. Istota o twarzy or�a i ludzkim ciele powiedzia�a, �e jest robotem zbudowanym "do towarzystwa". Jego oczy by�y niezwyk�e, my�la�a Nicole, by�o w nich co� tak zagadkowego, jak w oczach Omeha. Jej pradziadek Omeh, szaman z plemienia Senoufo, odwiedzi� jaw Rzymie; mia� na sobie d�ug� zielon� szat�. By�o to tu� przed startem Newtona. W swoim �yciu Ni cole dwukrotnie spotka�a go w rodzinnej wiosce na Wybrze�u Ko�ci S�oniowej; raz podczas inicjacji Poro, kiedy mia�a siedem lat, a po raz drugi w trzy lata p�niej, na pogrzebie matki. Ju� wtedy stary szaman zacz�� przygotowywa� j� do, jak to okre�li�, "niezwyk�ego �ycia". Omeh twierdzi�, �e to w�a�nie Nicole by�a kobiet�, o kt�rej kroniki Senoufo pisa�y, �e ,jej potomstwo dotrze do gwiazd". Omeh, Orze� i Richard, my�la�a, to bardzo dziwne postaci. Do tej tr�jki do��czy� Henryk, ksi��� Walii; Nicole na moment zn�w poczu�a uniesienie towarzysz�ce ich kr�tkiemu romansowi. By�o to zaledwie kilka dni po tym, jak na olimpiadzie zdoby�a z�oty medal. Zn�w prze�y�a gorycz tamtej chwili. Zosta�a odrzucona; ale gdyby nie by�o Henryka, nie by�oby przecie� Genevieve... My�l�c o pozostawionej na Ziemi c�rce, Nicole rozejrza�a si� po pokoju. Jej wzrok zatrzyma� si� na p�ce z elektronicznymi ksi��kami. Podesz�a do niej i zacz�a czyta� tytu�y; niekt�re z ksi��ek rzeczywi�cie dotyczy�y hodowli �wi�, ale nie wszystkie. Wygl�da�o na to, �e Max odda� jej swoj� ca�� bibliotek�. U�miechn�a si� do siebie, wk�adaj�c do czytnika zbi�r bajek i wybra�a t� o �pi�cej Kr�lewnie. Doczytawszy do s��w "a potem �yli d�ugo i szcz�liwie", niezwykle wyra�nie przypomnia�a sobie pewn� scen� z dzieci�stwa. By�a jeszcze dzieckiem, mia�a nie wi�cej ni� sze�� czy siedem lat. Siedzia�a na kolanach ojca. By�o to w podparyskiej dzielnicy Chilly-Mazarin. Bardzo chcia�am by� ksi�niczk� i �y� d�ugo i szcz�liwie, pomy�la�a. Sk�d mia�am wiedzie�, �e w por�wnaniu z moim �yciem ta bajka oka�e si� zupe�nie zwyczajn� histori�? Od�o�y�a czytnik na p�k� i znowu usiad�a na krze�le. A teraz kiedy wydawa�o mi si�, �e �ycie dobieg�o ko�ca, darowano mi jeszcze kilka dni. Zn�w pomy�la�a o Richardzie i uczucie t�sknoty powr�ci�o. Tak wiele prze�yli�my razem, m�j kochany Richardzie. Mam nadziej�, �e zn�w b�dziemy si� sob� cieszy�, �e zn�w zobacz� twoj� twarz. Ale je�eli tak si� nie stanie, nie b�d� si� skar�y�. I tak do�wiadczy�am w �yciu wielu cudownych chwil... 2. Eleonora Wakefield Turner zjawi�a si� w Mie�cie �rodkowym o p� do �smej rano. Egzekucja mia�a si� rozpocz�� dopiero o �smej, ale w pierwszych rz�dach siedzia�o ju� sporo ludzi. Jedni rozmawiali, inni czekali w milczeniu. Wok� krzes�a elektrycznego stoj�cego na �rodku sceny chodzi�y ekipy telewizyjne. Wykonanie wyroku mia�o by� transmitowane "na �ywo", ale i tak spodziewano si�, �e sala b�dzie pe�na po brzegi. Rz�d ju� od pewnego czasu zach�ca� obywateli do uczestnictwa w "�wi�cie", jakim mia�o by� u�miercenie by�ej pani gubernator. Poprzedniego wieczora Ellie pok��ci�a si� ze swoim m�em Robertem Turnerem. - Oszcz�d� sobie tego b�lu, Ellie - powiedzia�, gdy c�rka Nicole o�wiadczy�a, �e zamierza przyj�� na egzekucj�. - To, �e zobaczysz j� po raz ostatni, nie jest warte b�lu i cierpienia. Ale Ellie wiedzia�a co�, o czym Robert nie wiedzia�. Siadaj�c na swoim miejscu ze wszystkich si� stara�a si� zachowa� spok�j. Nie mog� zdradzi�, �e wiem, co teraz nast�pi. Nikt nie mo�e podejrzewa�, �e wiem co� o ucieczce... Ludzie odwracali g�owy, �eby na ni� spojrze�. Ellie przestraszy�a si�; dopiero po chwili zrozumia�a, �e zosta�a rozpoznana i ludzie zaspokajaj� swoj� ciekawo��. Roboty zbudowane przez jej ojca, ma�a Joanna i Eleonora, odwiedzi�y j� przed sze�cioma tygodniami, kiedy znajdowa�a si� poza modu�em mieszkalnym w wiosce Avalon, gdzie poddawano ludzi kwarantannie. Pomaga�a tam swojemu m�owi Robertowi, kt�ry opiekowa� si� nosicielami wirusa RV-41. Wraca�a w�a�nie od swojej przyjaci�ki Eponine i lada chwila spodziewa�a si� spotkania z m�em. Nagle us�ysza�a, �e kto� j� wo�a. Rozejrza�a si� dooko�a. Na dachu pobliskiego budynku dostrzeg�a dwie ma�e postacie. Od Joanny i Eleonory dowiedzia�a si�, �e Richard wci�� �yje. Gdy min�� pierwszy szok, Ellie zacz�a zadawa� mn�stwo pyta� i po chwili upewni�a si�, �e roboty nie k�ami�. Nagle w oddali dojrza�a sylwetk� swojego m�a. Robociki uciek�y zapewniaj�c, �e jeszcze wr�c�. Prosi�y, �eby nikomu nie m�wi� o tej wizycie, nawet Robertowi. Bardzo ucieszy�a j� wiadomo�ci�, �e ojciec �yje. Cho� zdawa�a sobie spraw�, �e to bardzo wa�na informacja natury politycznej, z trudem przychodzi�o jej dochowanie tajemnicy. W dwa tygodnie p�niej w Avalon zn�w spotka�a roboty i zasypa�a je pytaniami. Tym razem Joanna zosta�a zaprogramowana do wykonania konkretnego zadania: mia�a umo�liwi� Nicole ucieczk� z wi�zienia. Roboty powiedzia�y, i� Richard zdaje sobie spraw�, �e to ryzykowne przedsi�wzi�cie. - Nigdy nie podj�yby�my si� tego - o�wiadczy�a Joanna - gdyby nie pewno��, �e wyrok zostanie wykonany. Ale je�eli ju� teraz nie zaczniemy przygotowa�, ucieczka "w ostatniej chwili" mo�e si� nie uda�. - Jak mog� wam pom�c? - spyta�a Ellie. Joanna i Eleonora poda�y jej kartk� papieru, na kt�rej widnia�a lista produkt�w �ywno�ciowych i ubra�. W jej oczach stan�y �zy, bo rozpozna�a pismo ojca. - Zgromad� to wszystko w zaznaczonym miejscu - powiedzia�a Eleonora wr�czaj�c jej map� - nie p�niej ni� za dziesi�� dni. W oddali pojawi� si� jaki� mieszkaniec kolonii i roboty znikn�y. W map� zawini�ty by� kr�tki list od Richarda. "Najdro�sza Ellie, wybacz, �e pisz� do Ciebie zaledwie kilka s��w. Jestem zdr�w i przebywam w bezpiecznym miejscu, ale bardzo martwi� si� o Twoj� matk�. Prosz�, aby� zgromadzi�a te rzeczy na R�wninie �rodkowej, w miejscu zaznaczonym na mapie. Je�eli nie mo�esz tego zrobi� sama, niech ci pomo�e najwy�ej jedna osoba. Upewnij si�, aby by� to cz�owiek lojalny i oddany Nicole tak, jak my. Kocham ci�." Ellie dosz�a do wniosku, �e pomoc b�dzie niezb�dna. Ale kogo wybra� na wsp�lnika? Roberta nie nale�a�o w to wtajemnicza� z dw�ch powod�w: po pierwsze wielokrotnie dowi�d�, �e ponad wszystko przedk�ada �ycie swoich pacjent�w; po drugie, ka�dy, kto zostanie schwytany jako wsp�lnik pomagaj�cy Nicole w ucieczce, b�dzie skazany na �mier�. Gdyby Robert wzi�� w tym udzia�, ich c�reczka, ma�a Nicole, zosta�aby pozbawiona obojga rodzic�w. Czy mo�na poprosi� o pomoc Nai Watanabe? Jej lojalno�� nie pozostawia�a cienia w�tpliwo�ci, ale Nai, po utracie m�a, sama wychowywa�a dw�jk� bli�ni�t. Nie wypada�o ��da� od niej takiego po�wiecenia. Pozostawa�a tylko Eponine. W�tpliwo�ci zwi�zane z jej przyjaci�k� w kr�tkim czasie zosta�y rozwiane. - Oczywi�cie, �e ci pomog� - powiedzia�a Eponine. - Nie mam nic do stracenia. Zgodnie z tym, co powiedzia� tw�j m��, wirus RV-41 i tak zabije mnie w ci�gu najbli�szych dwunastu miesi�cy. Przez ca�y tydzie� Eponine i Ellie gromadzi�y �ywno�� i ubrania. Zawin�y je w prze�cierad�o i schowa�y w k�cie zagraconego pokoju Eponine. Gdy nadszed� um�wiony dzie�, Ellie dzi�ki swojej przepustce przedosta�a si� z Nowego Edenu do Avalon, aby dokona� "dwunastogodzinnego badania biometrycznego Eponine". Wyt�umaczenie Robertowi, dlaczego Ellie zamierza ca�� noc sp�dzi� z Eponine, by�o zadaniem o wiele trudniejszym ni� przekonanie stra�nika - biota Garcii. Tu� po p�nocy Ellie i Eponine zabra�y swoje ci�kie prze�cierad�o i ruszy�y ulicami Avalon. Unikaj�c biot�w, kt�re policja Nakamury wyznaczy�a do patrolowania noc� osiedla, kobiety wymkn�y si� na R�wnin� �rodkow� i po wielokilometrowym marszu dotar�y do wyznaczonego miejsca. Przed samym �witem pod mieszkaniem Eponine. zatrzyma� je biot Tiasso i spyta�, co robi� poza domem o tak dziwnej porze. - Ta kobieta jest nosicielk� RV-41 - szybko powiedzia�a Ellie, wyczuwaj�c przera�enie ogarniaj�ce jej towarzyszk�. - Ona jest moj� pacjentk�... Mia�a silne b�le i nie mog�a spa�, wi�c pomy�la�y�my, �e poranny spacer dobrze jej zrobi... A teraz, idziemy do domu. Biot pozwoli� im odej��. By�y tak przera�one niespodziewanym spotkaniem, �e przez nast�pne dziesi�� minut w og�le ze sob� nie rozmawia�y. Roboty Richarda nie pojawi�y si� ju� wi�cej i Ellie nie wiedzia�a, czy Nicole podejmie pr�b� ucieczki. Zbli�a�a si� godzina egzekucji, do sali przybywa�o coraz wi�cej os�b. Serce Ellie bi�o z sekundy na sekund� szybciej. A co b�dzie, je�eli ucieczka si� nie uda? - my�la�a. Co b�dzie, je�eli za dwadzie�cia minut mama rzeczywi�cie zostanie stracona? Spojrza�a na scen�. Obok krzes�a sta�a dwumetrowa piramida elektronicznych sprz�t�w oraz zegar wskazuj�cy czterdzie�ci dwie minuty po si�dmej. Ellie spojrza�a na krzes�o elektryczne wyposa�one w kaptur z elektrodami, kt�ry zak�adano skaza�com na g�ow�. Przeszed� j� zimny dreszcz. Usi�owa�a walczy� z ogarniaj�cymi j� md�o�ciami. To barbarzy�stwo, my�la�a, jak mo�na nazywa� si� gatunkiem nadrz�dnym, jednocze�nie zezwalaj�c na co� takiego? Kto� dotkn�� jej ramienia. Obejrza�a si�. - Czy nazywa si� pani Eleonora Wakefield Turner? - spyta� wysoki policjant. Tak si� wystraszy�a, �e nie mog�a wydoby� z siebie g�osu. Skin�a g�ow�. - Prosz� p�j�� za mn�, musz� zada� pani kilka pyta�. Ellie wsta�a z miejsca i na mi�kkich nogach ruszy�a za policjantem. Co� si� nie uda�o, my�la�a, matk� schwytano podczas pr�by ucieczki. Znale�li �ywno��, kt�r� dla niej przygotowa�y�my, i wiedz� ju�, �e bra�am w tym udzia�. Policjant zaprowadzi� j� do niewielkiej sali konferencyjnej. - Nazywam si� Franz Bauer, jestem kapitanem - o�wiadczy� m�czyzna. - Moim zadaniem jest zaj�cie si� cia�em pani matki po egzekucji. Uzgodnili�my ju�, �e zostanie ono poddane kremacji. Jednak w chwili obecnej - ci�gn�� m�czyzna, ostro�nie dobieraj�c s�owa - bior�c pod uwag� zas�ugi pani matki dla naszej kolonii, pomy�la�em, �e mo�e pani lub inni cz�onkowie rodziny, chcieliby�cie si� tym zaj�� osobi�cie. - Oczywi�cie, panie kapitanie - odpar�a Ellie z ulg�. - Bardzo panu dzi�kuj�. - W takim razie, to wszystko, pani Turner - rzek� policjant. - Mo�e pani powr�ci� do sali. Ellie wsta�a z miejsca i przekona�a si�, �e wci�� dr�� jej kolana. Z�apa�a si� biurka, za kt�rym siedzia� Franz Bauer. - Czy mog� pana o co� prosi�? - S�ucham. - Czy mog� zobaczy� si� z matk�, cho�by na jedn� chwil�, zanim... Policjant obrzuci� j� przeci�g�ym spojrzeniem. - Obawiam si�, �e to niemo�liwe - odpar�. - Ale spytam swoich prze�o�onych. - Bardzo panu dzi�kuj�. Zadzwoni� telefon. Ellie zwleka�a � wyj�ciem z pokoju i dojrza�a na twarzy kapitana wyraz zaskoczenia. - Czy jeste�cie tego pewni?! - us�ysza�a jeszcze, zanim zamkn�y si� za ni� drzwi. Ludzie zacz�li traci� cierpliwo��. Wielki cyfrowy zegar nad scen� wskazywa� trzydzie�ci sze�� minut po �smej. - Co jest, do cholery - mrukn�� jaki� cz�owiek siedz�cy tu� za Ellie. - Dlaczego nie zaczynaj�? Matka uciek�a, jestem tego pewna, my�la�a Ellie pilnuj�c si�, by publicznie nie okaza� ogarniaj�cej j� rado�ci. Pi�� minut po �smej kapitan Bauer poinformowa� zebranych, �e "nast�pi pewne op�nienie", ale potem nie by�o ju� �adnych komunikat�w. Do Ellie dotar�a plotka, �e Nicole zosta�a uratowana przez Obcych. Niekt�rzy ludzie zacz�li ju� wychodzi�, gdy na scen� wkroczy� gubernator Macmillan. Wygl�da�o na to, �e co� go trapi, ale pomimo to zwr�ci� si� do zebranych z wy�wiczonym, promiennym u�miechem. - Panie i panowie, egzekucja Nicole des Jardins Wakefield zosta�a odroczona. Rz�d odkry� pewne nie�cis�o�ci w aktach... Nie chodzi tu, rzecz jasna, o sprawy istotne, niemniej jednak postanowiono zaj�� si� tym niezw�ocznie. Nowy termin egzekucji zostanie podany do publicznej wiadomo�ci w najbli�szej przysz�o�ci. Ellie pozosta�a na swoim miejscu, w sali nie by�o ju� prawie nikogo. Spodziewa�a si�, �e policja b�dzie chcia�a j� zatrzyma�, ale nic takiego nie nast�pi�o. Znalaz�szy si� na zewn�trz z trudem opanowa�a si�, �eby nie krzycze� z rado�ci. Mamo, kochana mamo, my�la�a ze �zami w oczach, tak bardzo si� ciesz�.. Nagle dostrzeg�a, �e przygl�daj� si� jej ludzie. Bo�e, czy�bym si� zdradzi�a? Musz� wygl�da� tak, jak gdybym by�a zaskoczona... Sko�czywszy obch�d mieszka� nosicieli RV-41, Robert, Ellie i ma�a Nicole zatrzymali si� w Avalon, �eby odwiedzi� Nai Watanabe i jej bli�ni�ta. Zbli�a� si� czas kolacji, Galileusz i Kepler bawili si� w b�ocie na ulicy przed rozpadaj�cym si� domkiem. Ch�opcy w�a�nie si� k��cili. - Ona ju� nie �yje - m�wi� zacietrzewiony czteroletni Galileusz. - Nieprawda - odpowiedzia� spokojnie Kepler. Ellie kucn�a przy nich. - O co si� k��cicie? - spyta�a przyja�nie. - Dzie� dobry, pani Turner - powiedzia� zawstydzony Kepler. - W�a�ciwie o nic takiego... Galileusz i ja... - Powiedzia�em, �e pani gubernator Wakefield ju� nie �yje - przerwa� mu Galileusz. - Jestem tego pewien, bo tata jednego z moich koleg�w jest policjantem i... Ellie zrozumia�a, �e dzieci nie wiedz� o tym, �e Nicole jest jej matk�. - Zapomnieli�cie ju�, �e pani gubernator Wakefield to moja mama i babcia ma�ej Nicole? - spyta�a cicho. - Ty i Kepler widywali�cie j� wiele razy, zanim zosta�a uwi�ziona. Galileusz zmarszczy� brwi i potrz�sn�� g�ow�. - Pami�tam j�.... chyba - o�wiadczy� Kepler. - Czy ona nie �yje? - spyta� po chwili. - Nie wiemy na pewno, ale mamy nadziej�, �e �yje - odpar�a Ellie. O ma�o co nie powiedzia�a im prawdy... Wystarczy�by jeden ma�y b��d; ich rozmow� z pewno�ci� pods�uchiwa�y kr�c�ce si� w pobli�u bioty. Ellie wzi�a Keplera na r�ce i przytuli�a do siebie. Przypomnia�a sobie spotkanie z Maxem Puckettem w sklepie ze sprz�tem elektronicznym, przed trzema dniami. By�a to zupe�nie zwyczajna rozmowa. Nagle Max powiedzia�: - Korzystaj�c z okazji chcia�bym ci przekaza� wiadomo��: Joanna i Eleonora czuj� si� dobrze i przesy�aj� ci pozdrowienia. Ellie spyta�a, co znacz� te s�owa, ale Max zignorowa� jej pytanie. Po chwili, gdy chcia�a spyta� Maxa o co� innego, jak z podziemi wyr�s� przed nimi biot prowadz�cy sklep. - Witaj Ellie, witaj Robercie - powiedzia�a Nai, staj�c w progu swojego domku. Ju� po chwili trzyma�a na r�kach ma�� Nicole. - Jak si� miewasz, �licznotko? - zwr�ci�a si� do dziewczynki. - Nie widzia�am ci� od twoich urodzin, a to ju� prawie tydzie�. Weszli do �rodka. Zanim Nai zamkn�a drzwi, rozejrza�a si�, by sprawdzi�, czy wok� domu nie kr�c� si� bioty. - Wczoraj by�am przes�uchiwana przez policj� - szepn�a. - Zaczynam wierzy�, �e plotka jest prawdziwa. - Kt�ra plotka? - spyta�a Ellie. - Kr��y ich tak wiele. - Jedna z kobiet pracuj�cych w fabryce ma brata w oddzia�ach specjalnych Nakamury. Brat upi� si� i powiedzia� jej, �e gdy policjanci przyszli po Nicole, �eby zaprowadzi� j� na egzekucj�, cela by�a pusta. Uwolni� j� biot. Przypuszczaj�, �e by� to ten sam biot, kt�ry zosta� zniszczony podczas eksplozji w pobli�u fabryki amunicji. Ellie u�miechn�a si�, ale nic nie powiedzia�a. Ze wszystkich ludzi ona jest ostatnim cz�owiekiem, kt�remu mog� to powiedzie�. - Ja tak�e by�am przes�uchiwana - przyzna�a si� Ellie - i to kilkakrotnie. Podobno chodzi�o o usuni�cie dwuznaczno�ci w dokumentach. Byli nawet u Katie. Wpad�a do mnie w zesz�ym tygodniu; powiedzia�a, �e zastanawia j� odroczenie wykonania wyroku. - Brat mojego przyjaciela m�wi - powiedzia�a Nai - �e Nakamura podejrzewa spisek. - Ale� to bez sensu - �achn�� si� Robert. - Przecie� na terenie kolonii nie ma �adnej opozycji. Nai jeszcze bardziej zbli�y�a si� do Nicole. - Jak ci si� zdaje, co si� naprawd� dzieje? Wierzysz, �e twoja matka naprawd� uciek�a? A mo�e Nakamura si� rozmy�li� i postanowi� j� zg�adzi� w tajemnicy, �eby nie zosta�a m�czennikiem? Ellie spojrza�a na m�a, potem na przyjaci�k�. Powiedz im, powiedz im, m�wi� jaki� wewn�trzny g�os. - Nie wiem, Nai - powiedzia�a po d�u�szej chwili. - Du�o o tym my�la�am... Ale niczego nie mo�emy by� pewni... Nie jestem wierz�ca, ale po swojemu modl� si�, �eby mojej matce nic si� nie sta�o. 3. Nicole zjad�a suszone morele i wyrzuci�a puste pude�ko do kosza. Kosz by� ju� pe�en, cho� usi�owa�a �mieci upchn�� nog�. M�j czas dobiega ko�ca, my�la�a, odruchowo przygl�daj�c si� �ywno�ci, jaka pozosta�a na p�ce. Prze�yj� jeszcze pi�� czy sze�� dni. Potem przyda�yby si� jakie� nowe zapasy. Joanna i Eleonora znikn�y przed dwoma dniami. Przez pierwsze dwa tygodnie jedna z nich zawsze towarzyszy�a Nicole w kryj�wce pod farm� Maxa Pucketta. Pocz�tkowo z robotem rozmawia�o si� prawie tak dobrze jak z Richardem, w ka�dym razie do czasu, gdy Nicole wyczerpa�a zasoby jego skromnej wiedzy. Te robociki to najwspanialsze urz�dzenia, jakie skonstruowa�, pomy�la�a, siadaj�c na krze�le. Ich budowa musia�a trwa� kilka miesi�cy. Przypomnia�a sobie inne roboty Richarda, kt�re recytowa�y utwory Szekspira. Joanna i Eleonora s� bardziej wyszukane ni� Falstaff i ksi��� Hali. Richard musia� si� wiele nauczy� poznaj�c budow� biot�w... Joanna i Eleonora informowa�y j� o wydarzeniach zachodz�cych w Nowym Edenie. Nie by�o to trudne; do ich zada� nale�a�o sk�adanie Richardowi raport�w o tym, co dzieje si� w ziemskim module i te same informacje przekazywa�y Nicole. Dzi�ki temu dowiedzia�a si� na przyk�ad, �e tajna policja Nakamury przeszukuje wszystkie budynki, najwidoczniej szukaj�c cz�owieka, kt�ry zgromadzi� zapasy dla Nicole. Policjanci przyszli tak�e na farm� Masa Pucketta i przez cztery godziny Nicole siedzia�a w egipskich ciemno�ciach. Nad g�ow� s�ysza�a r�ne g�osy, ale kimkolwiek byli ci, kt�rzy jej szukali, w stodole nie sp�dzili wiele czasu. Od kilku dni Joanna i Eleonora zostawia�y j� sam�. Wyja�ni�y, �e s� zaj�te przygotowaniami do kolejnej fazy ucieczki. Nicole spyta�a je, jak wydostaj� si� z Nowego Edenu. - To bardzo proste - odpar�a Joanna. - Ci�ar�wki zaopatruj�ce �o�nierzy i in�ynier�w w drugim module je�d�� tam i z powrotem przynajmniej kilka razy dziennie, niekt�re jad� tak�e do Avalon. Kiedy �adunek jest du�y, nikt nie zwraca na nas uwagi. Joanna i Eleonora informowa�y Nicole o wszystkich wa�nych wydarzeniach, kt�re nast�pi�y od dnia jej uwi�zienia; dzi�ki temu dowiedzia�a si�, �e ludzie zaatakowali mieszka�c�w drugiego modu�u i wybili niemal wszystkie ptaki i paj�czaki. Richard nie marnowa� pami�ci w robocich "m�d�kach" na szczeg�y, ale Nicole i tak z grubsza dowiedzia�a si� o ucieczce Richarda do Nowego Jorku; jej m�� zabra� ze sob� dwa ptasie jaja, cztery melony z embrionami paj�czak�w oraz "doros�ego" paj�czaka. Po kilku miesi�cach z jaj wyklu�y si� m�ode i Richard by� niezmiernie zaj�ty opiek� nad m�odymi ptakami. Nicole z trudem wyobrazi�a sobie m�a w roli "ptasiego ojca". Gdy ich dzieci by�y ma�e, nie po�wi�ca� im szczeg�lnej uwagi, czasami okazuj�c zadziwiaj�cy brak zrozumienia dla ich potrzeb emocjonalnych. By� znakomitym nauczycielem, zw�aszcza nauk �cis�ych, ale Nicole i Michael O'Toole doszli do wniosku, �e najwyra�niej nie potrafi� "zni�y� si�" do poziomu dzieci. Mia� trudne dzieci�stwo, my�la�a. Richard opowiedzia� jej kiedy� o swoim ojcu, kt�ry by� cz�owiekiem z gruntu z�ym. Dorasta� nie maj�c nikogo, komu m�g�by zaufa�, wszyscy jego przyjaciele istnieli tylko w wyobra�ni... Albo przyja�ni� si� z robotami, kt�re sam budowa�... Widocznie lata sp�dzone w Nowym Edenie musia�y go odmieni�... Nigdy nie mia�am okazji, �eby mu wyzna�, jaka jestem z niego dumna. Dlatego chcia�am napisa� do niego Ust po�egnalny. �wiec�ca nad g�ow� �ar�wka nagle zgas�a i Nicole znalaz�a si� w ciemno�ciach. Zamar�a na krze�le i ws�ucha�a si� w cisz�. Cho� na g�rze z pewno�ci� by�a policja, do jej podziemnego pokoju nie dochodzi�y �adne odg�osy. Zacz�a si� ba�, dopiero teraz zda�a sobie spraw�, jak bardzo brakowa�o jej towarzystwa Joanny. Podczas pierwszego przeszukania domu Pucketta obydwa roboty przebywa�y razem z ni�, dodaj�c jej otuchy. Czas p�yn�� bardzo wolno, Nicole s�ysza�a bicie w�asnego serca. Wydawa�o jej si�, �e mijaj� ca�e tygodnie; nagle us�ysza�a nad sob� kroki, po chwili do stodo�y weszli jacy� ludzie. Po kilku sekundach niemal umar�a ze strachu: kto� znajduj�cy si� tu� obok szepta� jej do ucha: Najed� mnie, bezwzgl�dny przyjacielu Niech schowam si� w ciemno�ciach. Przypomnij mi, �e jestem sama I na mej twarzy pozostaw sw�j znak. Jak to mo�liwe, �e mnie schwyta�e�, Gdy w moich my�lach odbieram ci si��? Czy podst�pny gad w mej g�owie Toruje drog� twojemu gwa�towi? Obezw�adnia nas bezzasadny strach. Pomimo d��e� do wznios�ych cel�w My, przyszli Galahadowie, nie umieramy, To strach zamra�a nasze dusze. To on ostudza nas, kiedy kochamy, Przypominaj�c o tym, co mo�emy utraci�. I cho�by�my osi�gn�li sukces, Strach i tak podszepnie nam, kt�r� wybra� drog�. Nicole rozpozna�a - g�os Joanny. Robot recytowa� jeden z wierszy Benity Garcii o strachu, napisany w czasach Wielkiego Chaosu. Przyjazny szept robota i s�owa wiersza uspokoi�y nieco Nicole. By�a teraz bardziej opanowana ni� przed chwil�, cho� kroki nad g�ow� sta�y si� g�o�niejsze. Nagle us�ysza�a, �e kto� przek�ada torby z karm� dla kur. To koniec, pomy�la�a, zaraz mnie odnajd�. Przez chwil� zastanawia�a si�, czy tajna policja zabije j� od razu. Z korytarza dochodzi�o teraz g�uche dudnienie. Nie mog�c d�u�ej usiedzie� wsta�a z krzes�a; w klatce piersiowej poczu�a silny, k�uj�cy b�l. Co si� ze mn� dzieje? - pomy�la�a. - Po pierwszym przeszukaniu - odezwa�a si� Joanna - Max obawia� si�, �e wej�cie do kryj�wki nie by�o dobrze ukryte. Pewnego wieczora, kiedy ju� spa�a�, w otworze wej�ciowym zainstalowa� odp�yw �ciek�w; rury biegn� nad twoj� g�ow�. Odg�osy, kt�re w�a�nie s�ysza�y�my, dowodz�, �e kto� uderza� w nie m�otem. Nicole wstrzyma�a oddech, bezpo�rednio nad g�ow� us�ysza�a jakie� g�osy. Po kilku minutach zn�w rozleg�o si� szuranie �wiadcz�ce o tym, �e Max ustawia karm� dla kur w dawnym miejscu. Dzi�ki ci, Max, pomy�la�a. B�l w klatce piersiowej ust�pi�. Po chwili zapad�a cisza. Nicole westchn�a i usiad�a na krze�le. Zasn�a dopiero wtedy, gdy zapali�a si� �ar�wka. Eleonora wr�ci�a, gdy Nicole jeszcze spa�a. Robot powiedzia� jej, �e w ci�gu najbli�szych godzin Max zamierza rozebra� odp�yw �ciek�w, �eby Nicole mog�a opu�ci� kryj�wk�. Gdy Nicole wysz�a z podziemnego tunelu, bardzo zdziwi�a si�, widz�c obok Maxa Eponine. Kobiety obj�y si� na powitanie. - Ca va bien? Je ne t'ai pas vue depuis si longtemps - powiedzia�a Eponine. - Mais mon amie, pour�uoi estu ici? J'ai pense que... - Przesta�cie - przerwa� im Max - porozmawiacie sobie p�niej, teraz musimy si� spieszy�. I tak jeste�my sp�nieni, mia�em k�opoty z rozebraniem tego �elastwa... Eponine, zabierz Nicole do �rodka, pom� jej si� przebra�... Opowiedz jej o naszym planie... Ja musz� si� wyk�pa� i ogoli�. By�a ju� noc. Kobiety wysz�y ze stodo�y i skierowa�y si� do domu Maxa. Eponine powiedzia�a, �e do ucieczki z Nowego Edenu wszystko zosta�o ju� przygotowane. - W ci�gu ostatnich czterech dni Max przenosi� sprz�t do nurkowania, kt�ry zosta� ukryty nad jeziorem Szekspira. Na wypadek gdyby kto� zabra� mask� lub butl� z tlenem, drugi komplet znajduje si� w jednym ze sk�ad�w w Beauvois. Kiedy p�jdziemy na przyj�cie, Max sprawdzi, czy wszystko w porz�dku. - Na jakie przyj�cie? Eponine przystan�a w progu i roze�mia�a si�. - Zapomnia�am, �e nie masz kalendarza... Dzi� wieczorem �wi�tujemy T�usty Czwartek, w Beauvois b�dzie wielka zabawa, drug� urz�dzono w Positano. Rz�d zaprosi� wszystkich obywateli na bal, widocznie chce odwr�ci� uwag� ludzi od problem�w kolonii. Nicole ze zdziwieniem spojrza�a na swoj� przyjaci�k�. Eponine roze�mia�a si�. - Nie rozumiesz? Najwi�kszy k�opot mieli�my z wymy�leniem sposobu, w jaki przedostaniesz si� nad jezioro Szekspira, skoro wszyscy obywatele Nowego Edenu znaj� twoj� twarz. Nawet Richard przyzna�, �e to wspania�a okazja: przebierzemy ci� w kostium, na twarz za�o�ymy mask�. - Rozmawia�a� z Richardem? - spyta�a Nicole. - Nie bezpo�rednio - odpar�a Eponine. - Ale Max komunikuje si� z nim za po�rednictwem tych �miesznych robocik�w. To Richard wymy�li� te rury do odp�ywu �ciek�w, dzi�ki kt�rym uda�o si� zmyli� policj�. Obawia� si�, �e kto� mo�e odkry� twoj� kryj�wk�. Dzi�kuj� ci, Richardzie, pomy�la�a Nicole, po raz trzeci uratowa�e� mi �ycie. Kobiety wesz�y do sypialni, na ��ku le�a�a pi�kna, bia�a suknia. - Na przyj�ciu pojawisz si� jako kr�lowa Anglii - o�wiadczy�a Eponine. - Uszycie tego kostiumu zaj�o mi tydzie�; dzi�ki d�ugim bia�ym r�kawiczkom i masce nikt nie dostrze�e koloru twojej sk�ry. Nie powinna� zosta� tam d�u�ej ni� godzin�. Pami�taj, �eby z nikim d�ugo nie rozmawia�. Gdyby kto� spyta� kim jeste�, podaj si� za swoj� c�rk�. Ona zostanie z twoj� wnuczk� w domu. - Czy Ellie wie, �e uciek�am? - spyta�a Nicole. Bardzo pragn�a zobaczy� si� z c�rk� i ma�� Nicole, kt�rej jeszcze nigdy nie widzia�a. - My�l�, �e tak - odpar�a Eponine. - W ka�dym razie wie, �e mia�a� taki zamiar... To Ellie prosi�a mnie o pomoc w zgromadzeniu dla ciebie zapas�w na R�wninie �rodkowej. - Wi�c nie widzia�y�cie si� od czasu, gdy uciek�am? - Oczywi�cie, �e si� widzia�y�my. Ale nie rozmawia�y�my o tym; Ellie musi by� bardzo ostro�na, Nakamura �ledzi jej ka�dy krok. - Czy wtajemniczyli�cie jeszcze kogo�? - spyta�a Nicole przymierzaj�c sukni�. - Nie - odpar�a Eponine. - O ucieczce wiedz� tylko Max, Ellie i ja... A tak�e Richard i jego roboty. Nicole przez kilka sekund wpatrywa�a si� w swoje odbicie w lustrze. Wi�c tak to wygl�da, pomy�la�a, na godzin� czy dwie zostan� kr�low� Anglii. By�a pewna, �e to te� by� pomys� Richarda. Nikt inny by tego nie wymy�li�. Nicole w�o�y�a koron� na g�ow�. Gdybym mia�a twarz bia�� jak ta maska, Henryk m�g�by mnie po�lubi�. Ze wspomnie� wyrwali j� Max i Eponine. Nicole wybuchn�a �miechem; Max mia� na sobie kostium Neptuna, na kt�ry sk�ada�y si� kuse zielone spodenki i wielki tr�jz�b. Eponine by�a syren�. - �wietnie wygl�dacie - oznajmi�a kr�lowa Nicole, mrugaj�c do Eponine. - Nie wiedzia�am, �e Max jest taki muskularny. - Wygl�dam idiotycznie - rzek� Neptun - jestem ow�osiony jak ma�pa, w�osy mam nawet w uszach. - Tutaj nie masz w�os�w - powiedzia�a Eponine, zdejmuj�c mu z g�owy koron� i klepi�c go po �ysinie. - Cholera - mrukn�� Max - ju� wiem, dlaczego nigdy nie zwi�za�em si� z �adn� kobiet�... Chod�my. Pogoda jest jaka� dziwna; przed jazd� powozem powinny�cie ubra� si� w jakie� kurtki. - Pojedziemy powozem? - zdziwi�a si� Nicole. - Zaraz zobaczysz. - Jej przyjaci�ka si� u�miechn�a. Kiedy rz�d Nowego Edenu na potrzeby wojska zarekwirowa� wszystkie poci�gi (wykonane przez obcych z niezwykle lekkich stop�w), aby budowa� z nich bombowce i bro�, kolonia zosta�a pozbawiona �rodk�w transportu. Wi�kszo�� obywateli przesiad�a si� na rowery. Rozebrano tory, po kt�rych dawniej je�dzi�y poci�gi, i zast�piono je bitymi drogami. Porusza�y si� po nich elektryczne samochody (kt�re posiadali jedynie cz�onkowie rz�du i najwy�szych w�adz wojskowych), ci�ar�wki oraz pojazdy, kt�re budowali dla siebie mieszka�cy. Pow�z Maxa, przypominaj�cy riksz�, by� w�a�nie takim wehiku�em. Z przodu wygl�da� jak rower, z ty�u znajdowa�y si� dwa ko�a i szerokie siedzenie. Kr�l Neptun zacz�� peda�owa� i ca�a tr�jka ruszy�a w kierunku Miasta �rodkowego. - Bo�e - j�kn�� Max, usi�uj�c przyspieszy� - dlaczego zgodzi�em si� na ten idiotyczny pomys�? Siedz�ce za nim Nicole i Eponine roze�mia�y si�. - Bo jeste� wspania�ym cz�owiekiem - powiedzia�a Eponine. - 1 zale�y ci na tym, aby nam si� wygodnie podr�owa�o... Poza tym nie wyobra�asz sobie chyba, �e kr�lowa mia�aby przejecha� na rowerze dziesi�� kilometr�w? By�o zimno; Eponine przez kilka minut opowiada�a Nicole, �e pogoda jest coraz bardziej zmienna. - M�wili w telewizji, �e rz�d chce przesiedli� jak najwi�ksz� ilo�� ludzi do drugiego modu�u. Tamto �rodowisko