The King Slayer. Królobójczyni okładka

Średnia Ocena:


The King Slayer. Królobójczyni

Kontynuacja powieści „The Which Hunter: Łowczyni”. Elizabeth Grey przebywa w magicznie chronionej miejscowości Harrow, starając się ukryć się przed uzurpatorem Anglii, który wyznaczył nagrodę za jej głowę. Po ostatnim spotkaniu z Elizabeth Lord Blackwell pragnie większej władzy i przygotowuje się do wojny z czarownicami i czarownikami, którzy stali się sojusznikami Elizabeth. Po utracie źródła własnej mocy Elizabeth jest wyczerpana fizycznie i psychicznie. Wojna zawsze wiąże się z poświęceniem a także zatarciem granic między dobrem i złem. Teraz kobieta musi zdecydować, jak daleko jest w stanie posunąć się, by uratować tych, których kocha.

Szczegóły
Tytuł The King Slayer. Królobójczyni
Autor: Boecker Virginia
Rozszerzenie: brak
Język wydania: polski
Ilość stron:
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2016
Tytuł Data Dodania Rozmiar
Porównaj ceny książki The King Slayer. Królobójczyni w internetowych sklepach i wybierz dla siebie najtańszą ofertę. Zobacz u nas podgląd ebooka lub w przypadku gdy jesteś jego autorem, wgraj skróconą wersję książki, aby zachęcić użytkowników do zakupu. Zanim zdecydujesz się na zakup, sprawdź szczegółowe informacje, opis i recenzje.

The King Slayer. Królobójczyni PDF - podgląd:

Jesteś autorem/wydawcą tej książki i zauważyłeś że ktoś wgrał jej wstęp bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zgłoszony dokument w ciągu 24 godzin.

 


Podgląd niedostępny.

 

promuj książkę

To twoja książka?

Wgraj kilka pierwszych stron swojego dzieła!
Zachęcisz w ten sposób czytelników do zakupu.

Recenzje

  • #Ivy

    Naładowana pozytywnymi oczekiwaniami już na samym potyczka otrzymałam niezbyt miłą niespodziankę. Miałam wręcz nietęgą minę, kiedy to po pierwszym rozdziale zaczęłam się martwić o przesłodzenie fabuły. Bałam się, że gorące uczucie Elizabeth i Johna może przyćmić swoim żarem namiętności zdarzenia, za którymi tak tęsknie spoglądałam. Nie zrozumcie mnie źle – uwielbiam ich jako parę i ogromnie się cieszę ich szczęściem, lecz opis wskazywał na nieco mocniejsze doznania w innych sferach. Parę stron potem ta oczekiwana sceneria wysunęła się na pierwszy plan, co mnie niezmiernie uradowało. I właśnie wówczas zrozumiałam, że to był przedsmak tego, co tak naprawdę na mnie czekało w dalszej części [Królobójczyni].Średniowieczny klimat ze swymi wszędobylskimi intrygami a także zaskakującymi zdradami i sojuszami zaatakował mój umysł z olbrzymią siłą rażenia. Autorka idealnie odzwierciedliła tamte realia, co można wyczuć na każdym kroku. Kiedy również już miałam wrażenie, że do fabuły wkradła się sielanka mogąca pomóc odetchnąć bohaterom, to właśnie wówczas następował następny zwrot akcji wywołujący spore zamieszanie w ich życiu. Właśnie dzięki takim zabiegom udawało mi się zapomnieć o całym świecie! Nieraz nie byłam w stanie złapać oddechu czy również zmusić własnego rozszalałego serca do uspokojenia się. A to wszystko za sprawą – uwielbianych przez autorkę – zastosowań niespodzianek. Także dość długo wodzono mnie za nos i każde typowanie szpiega kończyło się moimi pomyłkami, a gdy poznałam jego imię to wręcz plułam sobie w brodę, że nie przyszedł mi on do głowy znacznie wcześniej! Niestety w jednym momencie czułam ogromne zakłopotanie. Potrzebowałam wówczas dłuższej chwili, żeby przeczytać pewne linijki raz jeszcze w celu zrozumienia ich, coby poskładać dane cząsteczki w spójną całość. No cóż... tak to już bywa, gdy akcja goni akcję, nieprawdaż? Oczywiście przyszło mi także cierpieć na bóle brzucha, które były wywołane moimi niekontrolowanymi wybuchami śmiechu pomagającymi odstresować się przed albo po mrożących krew w żyłach przygodach głównej bohaterki, gdzie takich tutaj nie brakowało. Wszystko to sprowadzało się do zakończenia wbijającego w fotel. Nie spodziewałam się tam aż tak wielkiej dramaturgi! Siedziałam jak na szpilkach, chłonąc info niczym gąbka wodę. A kiedy zamknęłam książkę powiedziałam tylko: O rety! Oczywiście w nieco mniej kulturalny sposób, lecz to można wyciąć...Chociaż Elizabeth była już u progu śmierci i niewiele jej brakowało, by go przekroczyć to udało jej się zachować większość własnego charakterystycznego ognistego temperamentu, który tak bardzo u niej cenię. Niestety kłopoty wynikające z osłabienia organizmu a także czyhających na każdym kroku trudności powodowały, że ten żar przygasał. Także utrata znamienia dawała się byłej łowczyni we znaki, przez co strasznie jej współczułam. Na całe szczęście mogła ona liczyć na wsparcie przyjaciół i to właśnie oni wręcz zmuszali ją do treningów poprawiających kondycję nie tylko fizyczną, lecz też psychiczną, gdzie przy tym drugim mieli o dużo więcej roboty. Sytuacji nie ułatwiał fakt podupadających relacji kobiety z Johnem i jak na samym początku błagałam o zmniejszenie ilości romantyzmu, tak tutaj modliłam się o zakończenie tego skromnego melodramatu. Niestety nie mogę wam zdradzić, czy moje modlitwy zostały wysłuchane. Psucie niespodzianek to nie moja specjalność!Ponownie nie mogę się przyczepić do kreacji pobocznych postaci, ponieważ gdybym to zrobiła to poszłabym wybatożyć się rzepą za tak okrutną zbrodnię. Stale jestem pod olbrzymim wrażeniem bohaterów, których pokochałam już w pierwszym tomie i to uczucie stale się we mnie tli. Oczywiście do tej skromnej listy muszę dorzucić Schuylera, którego poczucie humoru wywoływało u mnie wspomniane nieco wcześniej niekontrolowane wybuchy śmiechu! Jak ja mogłam go wcześniej nie doceniać? Naprawdę byłam ślepa. Czy to już czas, żeby udać się do okulisty w celu wymiany szkiełek w okularach na nieco mocniejsze?Nauczona tego, że zazwyczaj kolejne tomy danej serii miewają własne wzloty i upadki wobec jakości kunsztu pisarskiego znacznie obawiałam się tego, że Virginia Boecker może nie utrzymać narzuconego sobie wcześniej poziomu albo po prostu na nim pozostać. Tym samym autorce udało się mnie zaskoczyć, ponieważ nie dość, że znowu zachwyciła mnie plastycznymi opisami pomagającemu czytelnikomi widzieć oczami fantazji wszystkie zakamarki tamtego świata to nadała im jeszcze większej mocy. Także znowu zmierzyłam się z przytłumionymi przekleństwami, co naprawdę sobie chwalę. Nic nie psuje tego typu książek, jak nadmierne wulgaryzmy wypływające z ust uwielbianych przez nas postaci. Na samą myśl o tym mam ciary na plecach! Doskonała kontynuacja, a zarazem wyśmienite zakończenie serii. Polecam!

  • pabottyro

    The King Slayer – Królobójczyni to druga i zarazem ostatnia element cyklu Łowczyni (recenzja). Muszę przyznać, że jest mi trochę przykro, bo historia Elizabeth – łowczyni czarownic, naprawdę przypadła mi do gustu. Virginia Boecker znowu mnie zaskoczyła. Pokazała nam nie tylko walkę niezła ze złem, pokazała jak niełatwa bywa potyczka z samym sobą, zmierzenie się z konsekwencjami naszych czynów i wyborów. Pokazała, co znaczy miłość, przyjaźń czy poświęcenie, pokazała, że dla każdego, mimo wszystko, jest jeszcze nadzieja. Elizabeth nie nosi już magicznego znamienia, które chroniło ją przed zranieniami, chce jednak udowodnić, że stale jest tak samo wartościowym wojownikiem, chce pokazać, że nieustanna się lepszym człowiekiem. Kobieta stawia sobie jeden, nadrzędny cel – zabicie Blackwella. Wie, że tylko kończąc z nim raz na zawsze, będzie mogła zapewnić bezpieczeństwo tym, których kocha. Nie czekają ją proste wybory. Zdrada, więzienie, magiczne rytuały… Czy ktoś mówił, że będzie z górki? Czasem miałam wrażenie, że kobieta ze stratą znamienia utraciła jakąś element siebie, że w pewien sposób zaczęła bać się ryzyka i zaczęła ponosić porażki, że nie potrafiła poradzić sobie bez czyjejś pomocy. Trochę mi się to gryzło z jej wizerunkiem, z poprzedniej części.W książce pdf pojawia się kilkoro świeżych bohaterów jednak zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się postać zdetronizowanego przez wuja króla Malcolma. Muszę Wam powiedzieć, że o dziwo nie sposób go nie lubić. Jest odważny, dosyć zabawny i choć czasem bywa zaślepiony i naiwny jak dziecko, jest skłonny do poświęceń i współczucia. Na uwagę zasługuje też Keagan z Zakonu Róży. Jest waleczna, pewna swego i bezkompromisowa. Jeśli zaś chodzi o postacie, które już nieźle znamy. John, ach John… Cóż, dzieją się z nim bardzo niepokojące rzeczy. Mężczyzna praktycznie stoi ponad przepaścią. Czy zaprzeda duszę „diabłu”? Fifer i Shuyler trzymają poziom z pierwszej części, a Nicholas, to Nicholas. (Mam do tej postaci duży sentyment.)Zaskoczył mnie natomiast wątek Caleba – muszę przyznać, że tego się jednak po nim nie spodziewałam. (Jeszcze trochę i uwierzę, że ludzie potrafią się przemieniać haha :D)Wątek miłosny – wiadomo, że jest. Nie jest jednak nachalny i nie wysuwa się na pierwszy plan. Zdecydowanie to coś więcej niż chemia i sama fizyczność. Mam wrażenie, że gdyby zabrać książce pdf ten wątek, w pewnie sposób obdarto by ją z nadziei. John i Elizabeth są tak słodcy z tą własną miłością i troską, że to zdecydowanie nie byłaby ta sama historia (przyjaciółka słysząc moje określenie, że są „słodcy” na pewno by się oburzyła i spojrzała na mnie tym złym wzrokiem – jak to mówi „słodka to może być czekolada, ewentualnie mały kotek, lecz w żadnym wypadku ludzie”). Autorka pokazała ile trudności trzeba czasem pokonać by zdobyć własne szczęście. Virginia Boecker cały czas trzyma poziom. Muszę Wam powiedzieć, że bardzo polubiłam jej styl. Nie za długie opisy, które jednak nieźle podkreślają klimat historii. Interesujące słownictwo i brak „lania wody". Książkę czyta się bardzo szybko. Akcja jest wartka, a dodatkowo możemy liczyć na nagłe zwroty historii. Napięcie, w szczególności w końcówce, stoi na naprawdę na wysokim poziomie.Muszę przyznać, że czytając książkę przeżyłam chwile grozy, a w moje głowie kołatała się myśl „Nie, nie, nie… Jak ona mogła”… Nie powiem Wam kto, ani co zrobił i czy ta osoba uzyskała moje „przebaczenie” czy będę jej nienawidzić do końca moich dni. Powiem tylko, że w oku zakręciła się łezka. Nie mogę także pominąć pięknej okładki. Idealnie wpasowuje się w klimat powieści i na dodatek jest strasznie magnetyczna i intrygująca. Jestem bardzo na tak!Nagadałam się, lecz jeszcze ogólne podsumowanie. Czy The King Slayer – Królobójczyni jest lepsza od Łowczyni? Sama mam dylemat. Każda z nich miała własne momenty. Ciężko mi wskazać zwycięzcę. Uważam, że historia stworzona przez Virginie Boecker jest naprawdę jedną z lepszych jeśli chodzi o książki z czarownicami i magią. Potyczka o tron, polowanie na czarownice, zdrada, poświęcenie, miłość i magia. Czego pragnąć więcej?