Tajemnice Korei Polnocnej - Daniel Tudor, James Pe
Większości ludzi Korea Północna kojarzy się z reżimem politycznym, prześladowaniami i kultem przywódcy kraju, Kim Dzong Una. Książka ta to kopalnia ciekawych informacji na temat współczesnego życia w tym kraju. Można się z niej dowiedzieć między innymi, że Korea Kimów produkuje własne tablety, marki Samijon, ale nie mają one funkcji Wi-Fi. Około 70–80 proc. mężczyzn codziennie pije alkohol. Studenci uniwersytetu w Pjongjangu mieszkają z rodzicami, więc chętnie wyjeżdżają na czyn społeczny na wieś – mogą spotkać się z rówieśnikami i trochę poimprezować. Najpopularniejszym narkotykiem w Korei Północnej jest metaamfetamina – pamiątka z czasów, kiedy reżim zapełniał swój skarbiec, wytwarzając ten narkotyk i handlując nim. Przyrodni brat Kim Dzong Ila był ambasadorem w Polsce. I tak dalej – ciekawostka za ciekawostką.
Szczegóły |
Tytuł |
Tajemnice Korei Polnocnej - Daniel Tudor, James Pe |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Tajemnice Korei Polnocnej - Daniel Tudor, James Pe PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Tajemnice Korei Polnocnej - Daniel Tudor, James Pe PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Tajemnice Korei Polnocnej - Daniel Tudor, James Pe - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Daniel Tudor i James Pearson
Tajemnice Korei Północnej
Prywatny handel, trendy w modzie, obozy pracy,
dysydenci i uciekinierzy
Przełożyła Agnieszka Sobolewska
Strona 3
Tytuł oryginału: North Korea Confidential
Copyright © 2015 by Daniel Tudor & James Pearson
Published by the Agreement with Tuttle Publishing, USA & Book/lab Literary
Agency, Poland.
Copyright © for the Polish edition by Grupa Wydawnicza Foksal, MMXIX
Copyright © for the Polish translation by Agnieszka Sobolewska, MMXIX
Wydanie I
Warszawa MMXIX
Strona 4
Spis treści
Wstęp
Podziękowania
Uwagi o latynizacji koreańskiego
Rozdział 1. Północnokoreańskie bazary: jak, gdzie i po ile
Rozdział 2. Czas wolny w Korei Północnej
Rozdział 3. Kto tu rządzi?
Rozdział 4. Zbrodnia i kara w Korei Północnej
Rozdział 5. Ubrania, moda i trendy
Rozdział 6. Komunikacja
Rozdział 7. Podział społeczny
Epilog. Czy Korea Północna upadnie?
Zdjęcia
Przypisy
Strona 5
Wstęp
Czy wiesz, że przeciętny mieszkaniec Korei Północnej żyje z dochodów
z kapitalizmu? Że przynajmniej połowa północnych Koreańczyków
oglądała południowokoreańskie filmy i seriale, a także słuchała
południowokoreańskiego popu? I czy wiesz, że żołnierze
północnokoreańskiej armii więcej czasu spędzają na prywatnych
budowach niż na snuciu planów zniszczenia Seulu?
„Pjongjangologia” w ostatnim czasie stała się czymś w rodzaju
gorącego tematu, w ramach którego powstaje mnóstwo książek,
artykułów prasowych i filmów dokumentalnych. Niestety, niewiele
jest relacji o tym, jak naprawdę funkcjonuje dziś Korea Północna, na
poziomie zarówno pjongjańskiej elity, jak i przeciętnego obywatela.
Przyzwyczailiśmy się, że kiedy mówimy o tym kraju, koncentrujemy
się wyłącznie na Kim Dzong Unie, geopolityce albo rozwijanym przez
reżim programie broni nuklearnej – w ten sposób pomijamy jednak
ogromne wewnętrzne zmiany, zachodzące tak na szczycie, jak i na
dole północnokoreańskiej hierarchii społecznej.
Czytelników może zaskoczyć informacja, że Korea Północna jest
dziś dość dynamicznym krajem. Przeciętny północnokoreański
żywiciel (a właściwie żywicielka) rodziny utrzymuje się z prywatnego
handlu; ludzie mają oficjalne zatrudnienie w państwowych fabrykach,
ale mogą się wykupić łapówkami i prowadzić własne interesy.
Mieszkanki terenów w pobliżu chińskiej granicy chodzą w obcisłych
dżinsach, mimo że taki strój jest nielegalny. Większość młodych ludzi
w Pjongjangu ma telefon komórkowy, a kiedy chcą nawiązać z kimś
romans, mogą liczyć na wynajęcie czyjegoś mieszkania na godzinę lub
dwie.
Zarówno bogaci, jak i biedni lubią słuchać południowokoreańskiej
muzyki pop, całkowicie wbrew życzeniom rządu. Podobnie jak
mieszkańcy innych azjatyckich krajów, Koreańczycy z Północy
uzależniają się od południowokoreańskich seriali, przemycanych
z Chin na DVD, pendrive’ach i mikrokartach SD. Jeśli ktoś zostanie
aresztowany za posiadanie południowokoreańskich produkcji
Strona 6
muzycznych czy filmowych, na ogół po prostu daje łapówkę
i wychodzi na wolność, a to dlatego, że społeczeństwo Korei
Północnej stało się w ciągu ostatnich dwudziestu lat potwornie
skorumpowane. Największą pazerność można zresztą zaobserwować
wśród elity – a więc tych, co do których można by zakładać, że będą
„najczystszymi” ideologicznie członkami społeczności.
Typowe relacje na temat Korei Północnej są pisane z ogromnym
współczuciem wobec cierpiących w milczeniu obywateli tego kraju.
Taka perspektywa często odbiera jednak tym ludziom sprawczość
i podmiotowość, sprowadza ich wręcz do zdehumanizowanych
karykatur, takich jak poddany praniu mózgu wyznawca Kim Ir Sena
czy bezbronna ofiara aparatu bezpieczeństwa państwa. Takie ofiary
oczywiście istnieją, dlatego znalazł się tu rozdział o tym, co stanowi
zbrodnię i karę w Korei Północnej. Warto jednak pamiętać, że
przeciętnego mieszkańca tego kraju zaprzątają na co dzień
zwyczajniejsze sprawy. Tak jak gdzie indziej na świecie, Koreańczycy
z Północy chcą zarobić, dobrze wychować dzieci, a od czasu do czasu
– trochę się zabawić. Coraz częściej są w stanie zaspokoić te potrzeby
poza kuratelą państwa.
Główna przyczyna następujących od niedawna w Korei Północnej
zmian społecznych jest w istocie tragiczna: to głód w połowie lat
dziewięćdziesiątych, w wyniku którego zmarło co najmniej kilkaset
tysięcy ludzi. Klęska głodu bardzo osłabiła więź między państwem
a ludźmi i zmusiła przeciętnych obywateli do wykazania się
przedsiębiorczością. W rezultacie rząd jest dziś raczej jedną z części
quasi-kapitalistycznej gospodarki rynkowej niż wyłącznym
koordynatorem aktywności gospodarczej, jak to było kiedyś. W całej
tej książce, jak można zauważyć, motyw głodu z lat
dziewięćdziesiątych wracać będzie jako czynnik społecznych
i ekonomicznych zmian.
W koreańskiej historii powtarzają się przykłady tragicznych
wydarzeń prowadzących do potężnych wstrząsów społecznych,
a w dalszej perspektywie – do niespodziewanego postępu. Z popiołów
wojny koreańskiej (1950–1953) powstało pokolenie
merytokratycznych, niezwykle zdeterminowanych budowniczych
Strona 7
państwa w Korei Południowej. Autorzy tej książki są przekonani, że
największa tragedia Korei Północnej – głód – pewnego dnia będzie
uważana za podobny bodziec postępu.
Zastrzeżenie
Pisanie o Korei Północnej stanowi dla dziennikarza ogromne
wyzwanie. Brakuje wiarygodnych statystyk dotyczących tego kraju.
Okazja do zapytania „szarego obywatela” na ulicy w Pjongjangu
o jego opinię o Kim Dzong Unie – i otrzymania szczerej odpowiedzi –
trafia się niezmiernie rzadko (chociaż prawdopodobieństwo takiej
rozmowy zdecydowanie rośnie, jeśli usiądziemy przy butelce soju
z Koreańczykiem z Północy, który mieszka za granicą). Dołożyliśmy
jednak wszelkich starań, żeby przedstawić jak najwierniejszy portret
kraju. Rozmawialiśmy z ekspertami, którym ufamy (część z nich jest
bardzo znana, część – mniej), oraz z ludźmi pochodzącymi z różnych
części północnokoreańskiego społeczeństwa. Znaleźli się wśród nich
członkowie pjongjańskiej elity, nadal w znacznym stopniu
„wtajemniczeni”; uciekinierzy różniący się wiekiem i miejscem
pochodzenia, którzy opuścili kraj w różnych latach; dyplomaci
i pracownicy organizacji pozarządowych; a także handlarze i inne
osoby przekraczające granicę z Koreą Północną, a mieszkające
w Yanji, chińskim mieście oddalonym od niej o czterdzieści minut
drogi samochodem. Wykorzystujemy tu źródła pisane w języku
angielskim, koreańskim i chińskim. Na ogół decydowaliśmy się
uznawać za wiarygodne twierdzenia podawane przez co najmniej trzy
odrębne, godne zaufania źródła. Czytelnicy mogą oczywiście przyjąć
inne kryteria.
Nie przedstawiamy zatem tej książki jako ostatniego słowa na
temat Korei Północnej i uprzejmie prosimy czytelników, aby nie mieli
takich oczekiwań. W końcu nie potraktowalibyśmy też jako
ostatniego słowa krótkiej książeczki, której autor by twierdził, że to
cała opowieść o dzisiejszych Stanach Zjednoczonych. Mamy nadzieję,
że czytelnicy uznają tę pozycję za bogaty w informacje wstęp do
prawdziwej opowieści o współczesnej Korei Północnej – opowieści nie
tylko o jej przywódcach, lecz także o radykalnie zmieniającym się
Strona 8
życiu 24 milionów mieszkających tam ludzi.
Strona 9
Podziękowania
Wielu wspaniałych ludzi było tak miłych, by poświęcić nam czas
i podzielić się swoją wiedzą i spostrzeżeniami. Niestety, niektórzy
z nich mieliby kłopoty, gdybyśmy im za to tutaj podziękowali.
Natomiast do tych, którym możemy publicznie wyrazić wdzięczność,
należą (w przypadkowej kolejności):
Michael Madden, Shirley Lee, Sokeel Park, Jang Jin-sung, Andriej
Łańkow, Chris Green, Matthew Reichel, Curtis Melvin, Simon
Cockerell, Andray Abrahamian, Monique Macias.
Ci, o których nie wspomnieliśmy powyżej: wiecie, kim jesteście.
Dziękujemy.
Pragniemy także podziękować wymienionym poniżej przyjaciołom,
współpracownikom i krewnym, którzy zapewnili nam wsparcie,
tolerowali odwoływanie spotkań i tym podobne wybryki albo po
prostu są miłymi ludźmi, którym chcemy wyrazić swoją wdzięczność.
Podziękowania od Daniela otrzymują: Mama i Tata (oraz cała jego
rodzina), Kang Kyung-nam, Kang Se-ree, Ku Min-jeong, Kim Bo-yeon,
Yoo Je-hoon, Ku Young-shik, Chun Su-jin, Kim Jong-hyuk, Lee Seung-
yoon, Jung Young-sun, rodzina The LFG, Kim Namhoon, Lee Yoon-
hee, Yoon Sun-oo, Kim Yong-moon, Han Sang-hyuk, Lee Ji-eun, Sung
Ki-wan, Sŏng Jeong-hwa, Moon Jung-hee, Park Soo-jin, ‘The Korean’,
Tom Coyner, Lee Jaewoong, Lee Seong-hee, Sohn Mi-na, Sŏng Ji-na,
Bobby McGill, Yang Sung-hoo, Kim Hee-yoon, obsługa i goście The
Booth (naszego zacnego lokalu z piwem rzemieślniczym!), David
Maltby, Kwon Yong-ho, Andrew Barbour, David Chance, Naomi
Rovnick, Tyler Cowen, Michael Freeman, Ryan Anderton, Geoffrey
Cain, Jung Yoon-sun, Park Jae-uk, Lee Seul, Lee Yoojin, Lee You-
kyung, Chris Backe, Kang Jeong-im, Ji Bae z rodziną, Zachi Schor,
Guy Biran, Cho Young-sang, Andrew Salmon, Cho Sung-moon, Pyo
Chul-min, Heo Eun-sun, David Pilling, Lin Lin, Krys Lee, Kieran
Ridge, Hannah Bae, Darren Long, Chico Harlan, Bill Miller, Antti
Hellgren, Robert Koehler, ambasador Vishnu Prakash, Dennis Vartan.
Podziękowania od Jamesa niech przyjmą: Mama, Tata i cały klan
Strona 10
Pearson-Mantle, wraz z przyjaciółmi; Hyojin Kim; Doris Carding;
David Chance oraz biuro Reutersa w Seulu, zwłaszcza koledzy Tony
Munroe, Jack Kim i Ju-min Park, a także Darren Schuettler
i Sebastian Tong w Singapurze; Department of East Asian Studies
w Cambridge, zwłaszcza John Swenson-Wright, Mike Shin i Barack
Kushner; koreaniści i sinolodzy z SOAS, szczególnie Jim Hoare,
Michel Hockx, Xuan Li, Jaehee Cho, Jae Hoon Yeon i Kyung Eun Lee;
wszyscy z British Association of Korean Studies oraz British Korean
Veterans Association; Korea Foundation w Seulu; Chad O’Carroll
i Gianlucca Spezza z NK News. Specjalne podziękowania dla Simona
Cockerella, Curtisa Melvina, Sokeela Parka, Michaela Maddena
i starych przyjaciół z różnych stron – jest ich zdecydowanie zbyt
wielu, by wymienić wszystkich.
Anglojęzyczne źródła z poniższej listy okazały się dla nas
nieocenioną pomocą. Uważni czytelnicy mogą zauważyć, że razem
stanowią one szerokie spektrum ideologiczne analiz dotyczących
Korei Północnej, ale każde z nich z osobna ma istotną wartość,
dlatego polecamy je wszystkim, którzy chcą dowiedzieć się więcej
o tym, jak działa ten kraj.
Książki i publikacje
Robert Collins, Marked for Life: Songbun (2012)
Bruce Cumings, Korea’s Place in the Sun (2005)
Stephan Haggard i Marcus Noland, Famine in North Korea (2009)
Jin-sung Jang, Dear Leader (2014)
Hyok Kang, This Is Paradise! (2007)
Nat Kretchun i Jane Kim, „A Quiet Opening: North Koreans in
a Changing Media Environment”, InterMedia (2012)
Andriej Łańkow, North of the DMZ (2007)
Bradley K. Martin, Under the Loving Care of the Fatherly Leader (2004)
Patrick McEachern, Inside the Red Box: North Korea’s Post-totalitarian
Politics (2011)
B.R. Myers, The Cleanest Race (2011)
Strony internetowe
Strona 11
38 North (38north.org)
Daily NK (dailynk.com)
New Focus International (newfocusintl.com)
NK Economy Watch (nkeconwatch.com)
NK Leadership Watch (blog) (nkleadershipwatch.wordpress.com)
NK News (nknews.org)
North Korea Tech (northkoreatech.org)
Rimjin-gang/ASIAPRESS (asiapress.org/rimjingang/ English)
Sino-NK (sino-nk.com)
Obaj autorzy piszą też o Korei Północnej na Twitterze:
Daniel Tudor @danielrtudor
James Pearson @pearswick
Strona 12
Uwagi o latynizacji koreańskiego
W Korei Północnej i Południowej obowiązują dwa różne systemy
konwersji języka koreańskiego na alfabet łaciński. Tam, gdzie to
możliwe, autorzy stosowali północnokoreańską konwencję latynizacji
północnokoreańskich nazwisk, nazw miejsc czy pojęć.
Południowokoreańskie nazwiska i nazwy zapisywali natomiast
w konwencji południowokoreańskiej, której używali także do zapisu
wypowiedzi po koreańsku. A zatem Kim Dzong Un (nie Kim Jeong-
eun) mieszka w Pjongjangu (nie Pyeongyangu)1.
Strona 13
Rozdział 1. Północnokoreańskie bazary: jak,
gdzie i po ile
„Komunistyczna” i „skolektywizowana” to już całkowicie nieaktualne
określenia północnokoreańskiej gospodarki. Dziś opiera się ona
w znacznej mierze na kwitnącej indywidualnej wymianie rynkowej,
w ramach której mieszkańcy kupują i sprzedają prywatną własność
w celu osiągnięcia zysku. Prywatny handel stał się w ostatnich latach
tak powszechny, że obejmuje wszystkie szczeble społeczeństwa, od
osób najuboższych aż po elity partyjne i wojskowe. Jednak
z kapitalizmem w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej
(KRLD) jest jak z seksem w wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii: chociaż
wszyscy się nim zajmują, mało kto publicznie przyzna się do jego
uprawiania.
Co prawda, w KRLD zawsze powstawały targowiska w tej czy innej
formie, ale malejąca rola państwa w działalności gospodarczej
oznacza, że prywatny handel nigdy jeszcze nie był tak szeroko
rozpowszechniony – ani konieczny – jak dzisiaj. Powód jest prosty:
państwo nie może już zapewnić ludziom utrzymania, tak jak mogło to
czynić kiedyś.
Jak się przekonamy, punktem zwrotnym gospodarki koreańskiej
był straszliwy głód panujący w Korei Północnej w połowie lat
dziewięćdziesiątych XX wieku. Regularne, dostarczane przez rząd
racje żywności w tym okresie właściwie zanikły i nigdy już w pełni
nie powróciły. Dla tych, którym udało się przeżyć, to doświadczenie
stało się lekcją samodzielności – nie tej w rozumieniu ideologii
dżucze, lecz tej w duchu nieprzebierającego w środkach kapitalizmu.
Własność prywatna i prywatny handel pozostają nielegalne, ale
w Korei Północnej w czasach po wielkim głodzie obowiązuje jedna
prawdziwa zasada ekonomiczna: nie przestrzegaj zasad.
W przeprowadzonej w 2010 roku ankiecie 62 procent uciekinierów
stwierdziło, że przed opuszczeniem Korei Północnej podejmowało się
zajęć poza oficjalną pracą, a kwitnący czarny rynek, na którym używa
się nieoficjalnych kursów walut, de facto ustala dziś ceny – nawet dla
Strona 14
elit.
Załamanie systemu
Od powstania KRLD w latach czterdziestych XX wieku Korea
Północna przez wiele lat była niemal samowystarczalna żywnościowo.
W ramach Publicznego Systemu Dystrybucji rolnicy przekazywali
większość zbiorów państwu, które następnie rozdzielało je wśród
obywateli. We wczesnych i środkowych latach rządów Kim Ir Sena
Koreańczycy z Północy nie byli zamożni, ale przynajmniej masowo
nie głodowali. Starsi Chińczycy mieszkający w pobliżu granicy
z KRLD wspominają, że w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych
zazdrościli koreańskim sąsiadom stopy życiowej.
Północnokoreańska gospodarka w istocie radziła sobie całkiem
nieźle od końca lat pięćdziesiątych przez całe lata sześćdziesiąte aż do
początku lat siedemdziesiątych. Jeśli mierzyć według PKB per capita,
gospodarka nakazowo-rozdzielcza Północy była silniejsza od modelu
kapitalizmu państwowego, obowiązującego na Południu mniej więcej
do 1973 roku. Wynikało to częściowo z powodów historycznych:
Japończycy, kolonizujący Koreę w latach 1910–1945, zdecydowali się
industrializować północną część kraju ze względu na bliskość
Mandżurii i Chin, natomiast regiony południowe miały być rolniczym
„spichlerzem”. Wobec tego to Północ miała na starcie przewagę nad
Południem w postaci lepszej infrastruktury. To, w połączeniu
z ogólnym zapałem do odbudowy wyniszczonego wojną
i podzielonego kraju, pomogło napędzać północnokoreańską
gospodarkę w tych wczesnych latach.
Istniał jednak jeszcze jeden kluczowy czynnik tego początkowego
sukcesu: radziecka i chińska pomoc. Przez całą epokę zimnej wojny
Korea Północna mogła wykorzystywać rozdźwięk między Chinami
a Związkiem Radzieckim i sprytnie rozgrywać te dwa mocarstwa
przeciwko sobie. W tym „miłosnym trójkącie” KRLD ostrożnie
zabiegała o korzyści dla siebie zarówno w Pekinie, jak i w Moskwie,
zmieniając swoją słabość „krewetki między dwoma wielorybami”
w atut. Ta strategia – której swoistą kontynuacją jest obecna zdolność
północnokoreańskiego reżimu do wykorzystywania tarć między
Strona 15
Chinami a Stanami Zjednoczonymi – owocowała stałym dopływem
pomocy, dzięki czemu można było zwiększyć racje żywnościowe
obywateli. Nie mówiono im jednak, że to dzięki pomocy zagranicznej
mają co jeść: rząd pozwalał im wierzyć, że wszystko zawdzięczają
szczodrości Kim Ir Sena2.
Wbrew oczekiwaniom wielu obserwatorów KRLD zdołała przetrwać
rozpad ZSRR w 1991 roku. Częściowo wynikało to ze zwiększonej
pomocy Chin, a częściowo z faktu, że ludzie nadal na ogół ufali
reżimowi3. Jednak zmniejszenie się, a następnie całkowite ustanie
radzieckiej pomocy – oraz rosnąca niegospodarność za rządów Kim
Dzong Ila – zaczęły zagrażać systemowi przekazywania żywności.
Stopniowo zmniejszano jej ilość: na przykład w 1987 i 1992 roku
wprowadzono 10-procentową redukcję racji żywnościowej. Jednak
dopiero bliżej połowy lat dziewięćdziesiątych system zaczął się
zupełnie załamywać.
Gospodarka była już niezwykle osłabiona, a w 1993 roku Korea
Północna stanęła przed widmem deficytu żywności. Sytuację
pogorszyła seria tragicznych powodzi w 1994 i 1995 roku. Zniszczyły
one około 1,5 miliona ton zboża i zrujnowały znaczną część
infrastruktury kraju. W rezultacie KRLD straciła około 85 procent
zdolności do produkcji energii elektrycznej. Publiczny System
Dystrybucji został poddany bezprecedensowej presji: od 1994 do
1997 roku podstawową rację żywnościową zmniejszono z 450
gramów dziennie do zaledwie 128 gramów. W tym samym okresie
sam system nieprawdopodobnie się skurczył – przestał być głównym
źródłem żywności dla większości populacji, a z jego zmniejszonych
zasobów pod koniec działania mogło korzystać tylko 6 procent
ludności.
Rezultatem była klęska głodu w latach 1994–1998. W jej wyniku
życie straciło od 200 tysięcy do 3 milionów mieszkańców Korei
Północnej4. Państwo nazywa tę katastrofę Trudnym Marszem –
odwołuje się w ten sposób do legendarnej kampanii wojennej, którą
ponoć poprowadził Kim Ir Sen jako młody partyzant. Zakrawa na
ponury żart, że największą porażkę północnokoreańskiego państwa –
oznaczającą de facto koniec socjalistycznego systemu gospodarczego,
Strona 16
którego budowa była celem „marszu” Kim Ir Sena – ubiera się w takie
słowa.
Skala śmierci głodowej była przerażająca. Najbardziej ucierpiały
obszary wiejskie leżące w głębi lądu, ale ludzie umierali masowo
z głodu w każdej części kraju, także w miastach i miasteczkach.
Państwo zawiodło obywateli i – co niezwykle istotne – każdy musiał
radzić sobie sam. Nawet profesorowie prestiżowych pjongjańskich
uczelni musieli uciekać się do drobnej działalności handlowej po
prostu po to, by przeżyć5. Niektórzy razem ze swoimi żonami
sprzedawali na ruchliwych dworcach kolejowych tanią zupę zrobioną
z mąki i wody. Inni członkowie pomniejszych kręgów elit Pjongjangu
zaczęli wyprzedawać za bezcen swój dobytek na prowizorycznych
straganach.
Głód zasiał w Korei Północnej ziarna urynkowienia. Tylko
najściślejsza elita może dziś wyżywić się państwowymi racjami
jedzenia6. Tak jak profesorowie, którzy zostali ulicznymi
sprzedawcami, żeby przeżyć, tak większość dzisiejszych mieszkańców
Korei Północnej nauczyła się prowadzić podwójne życie ekonomiczne,
aby związać koniec z końcem. Chociaż taka sytuacja zrodziła się
z tragicznej konieczności, ma dziś istotny wpływ na życie zwykłych
ludzi i sprawia, że ich położenie staje się znośniejsze.
Co niezwykle ważne, głód przyczynił się do emancypacji
północnokoreańskich kobiet, które zaczęły aspirować do czegoś
więcej niż tylko rola gospodyń domowych. Wiele z nich stało się
rzeczywistymi żywicielkami północnokoreańskich gospodarstw
domowych. To głównie kobiety prowadzą stragany, sprzedają
jedzenie, zajmują się importem i eksportem na małą skalę albo
wynajmują rodzinny dom na godziny zakochanym parom. Wszystko
to ma z kolei ogromny wpływ na rolę kobiet w społeczeństwie,
a także na liczbę rozwodów. Tradycyjnie Północ Korei uznawano za
bardziej niż Południe przesiąkniętą kulturą macho7 i nawet po
nadejściu komunizmu – który teoretycznie dąży do
równouprawnienia płci – północnokoreańska kobieta była na ogół
postrzegana jako córka, żona lub matka jakiegoś mężczyzny. Dziś
może być niezależna. Dawniej w ustach kobiet rzadko można było
Strona 17
usłyszeć banmal, nieformalny wariant koreańskiego, gdy zwracały się
one do mężczyzn, chociaż mężczyźni często mówili w ten sposób do
kobiet. Obecnie ta konwencja uległa osłabieniu.
Między wonem a juanem
Stosunek rządu KRLD do nowego porządku ekonomicznego jest
trudny i skomplikowany. Wyplenienie kapitalizmu w Korei Północnej
znacznie zwiększyłoby ryzyko kolejnej klęski głodu, jeśli wziąć pod
uwagę upadek gospodarki nakazowo-rozdzielczej i systemu
dystrybucji żywności. Co więcej, wielu rządowych prominentów
wykorzystuje dziś handel jako środek do zbijania własnego majątku,
o czym się przekonamy w dalszej części rozdziału. Jeśli jednak
zdecydowano by się przeprowadzić pełną reformę rynkową,
przyniosłaby ona ogromne zmiany społeczno-ekonomiczne, które
mogłyby zagrozić pozycji rządu. W Korei Północnej można w istocie
spotkać funkcjonariuszy publicznych nastawionych proreformatorsko,
ale panuje też naturalny strach przed zmianą na szczytach władzy.
Dla członka elity pełna liberalizacja gospodarcza może w ostatecznym
rozrachunku – zamiast uprzywilejowanej egzystencji – oznaczać
więzienie, śmierć albo bardziej prozaicznie: życie taksówkarza
w Seulu8.
A zatem rząd, który bardzo nie chce powielać ani kontrolowanej
chińskiej, ani chaotycznej wschodnioeuropejskiej drogi odchodzenia
od ideologii politycznej na rzecz reformy gospodarczej, zadaje sobie
wiele trudu, aby nadzorować rozwój prywatnej działalności
handlowej. Co jakiś czas odbywają się na przykład naloty na
targowiska. W listopadzie 2009 roku zdecydowano się zaś na zupełnie
bezczelne posunięcie. Ogłoszono denominację krajowej waluty,
północnokoreańskiego wona, przez skreślenie dwóch zer: banknot
o nominale tysiąca wonów należało wymienić na nowy banknot
o nominale 10 wonów i tak dalej. Obywatelom dano tydzień na
wymianę starych banknotów z licznymi zerami na nowe. Na tej samej
zasadzie depozyt na koncie bankowym w kwocie 100 tysięcy wonów
w jednej chwili stał się warty tysiąc wonów.
Chociaż motywy rządu są przedmiotem licznych spekulacji,
Strona 18
denominacja zasadniczo spełniła funkcję skoku na kasę i zniszczyła
majątki prywatnych handlarzy. Dlaczego? Ponieważ każdemu
pozwolono na wymianę maksymalnie 100 tysięcy wonów (ówczesnej
równowartości 30–40 dolarów amerykańskich, według kursu
czarnorynkowego). Jeśli ktoś posiadał większą sumę – a ten, kto
zajmował się biznesem, naturalnie miał więcej niż ustawowy limit –
jego oszczędności wyparowały.
Rezultatem tego posunięcia był gniew obywateli skierowany
przeciwko władzy, o dawno już niewidzianej w Korei Północnej sile.
Chociaż limit 100 tysięcy wonów podniesiono w końcu do 150 tysięcy
wonów w gotówce i 300 tysięcy – w depozytach bankowych, wydaje
się, że nie powstrzymało to społecznego niezadowolenia: chińska
agencja prasowa Xinhua informowała o „zbiorowej panice” wśród
mieszkańców Korei Północnej, a inne media mówiły o paleniu stosów
starych banknotów w proteście przeciwko denominacji. Jeśli te
ostatnie doniesienia są prawdziwe, to byłyby szczególnie znamienne,
bo palenie banknotów o nominałach stu, tysiąca i 5 tysięcy wonów
siłą rzeczy oznacza niszczenie wizerunków Kim Ir Sena.
Gniew zwykłych handlarzy z pewnością musiało potęgować to, że
prawdziwa północnokoreańska elita na ogół przechowuje swoje
aktywa w innych walutach, zwłaszcza w chińskich juanach9. Nawet
przed denominacją północnokoreański won nie cieszył się
szczególnym zaufaniem obywateli, więc ci mający większe
możliwości – na przykład urzędnicy prowadzący quasi-publiczne,
quasi-prywatne interesy ze swoimi chińskimi odpowiednikami –
trzymali swoje zarobki w obcej walucie.
Ponownie jednak: na dłuższą metę denominacja zaowocowała
wypchnięciem mieszkańców Korei Północnej jeszcze dalej poza orbitę
państwowej kontroli ekonomicznej. Zwyczajni ludzie coraz częściej
poszukują dziś juanów i innych obcych walut jako lokat majątku.
Nauczyli się nie ufać rządowi i oficjalnej walucie. Jednocześnie
przekonali się, że handlowanie i oszczędzanie w juanach może ich
chronić przed konsekwencjami przyszłych przejawów niekompetencji
władzy i skokami na kasę w jej wykonaniu. W rezultacie – jak się
szacuje – większość transakcji rynkowych w Korei Północnej jest dziś
Strona 19
przeprowadzana w obcych walutach, wśród których zdecydowanie
preferowany jest juan10.
W takich warunkach nieoficjalna, czarnorynkowa wartość majątku
przeciętnego mieszkańca Korei Północnej ciągle spada. Chociaż
oficjalny państwowy kurs wynosi 96 wonów za dolara, kurs
rzeczywisty (czyli czarnorynkowy) w chwili pisania tej książki to
około 8 tysięcy wonów za dolara – a ta wartość w ostatnich latach
drastycznie wzrosła, wraz z malejącym zaufaniem do wona.
Wymowne jest to, że nawet północnokoreańskie banki zaczynają się
zbliżać do kursu czarnorynkowego i często wymieniają pieniądze po
kursie tylko nieco od niego niższym. W połowie października 2013
roku Golden Triangle Bank w Specjalnej Strefie Ekonomicznej Raseon
wymieniał dolary po kursie 7636 wonów. Są także doniesienia, że we
wrześniu 2013 roku pracownikom kilku dużych państwowych
przedsiębiorstw, takich jak kopalnia rudy żelaza Musan, podniesiono
pensje z 3–4 tysięcy wonów miesięcznie do 300 tysięcy wonów
miesięcznie, aby odzwierciedlały realną wartość wona.
Czarnorynkowy kurs wona zaczyna być widoczny nawet
w zwykłych sklepach i restauracjach. Na przykład sklep z zabawkami
w Pjongjangu wycenia piłki do koszykówki na 46 tysięcy wonów za
sztukę. Nikt przecież nie wierzy, że skromna piłka naprawdę jest
warta ponad 400 dolarów. Natomiast dom towarowy sprzedający
takie znane zachodnie produkty jak ciastka Pepperidge, czekolada
Hershey’s, czekoladki Ferrero Rocher i sok winogronowy Ceres ustala
ich ceny po oficjalnym kursie, ale odmawia przyjmowania
północnokoreańskich wonów11. To samo dotyczy całego sklepu
Adidasa, w którym można kupić sprowadzone z Chin
(przypuszczalnie bez wiedzy samego koncernu) buty i odzież
sportową po cenach, które byłyby niezwykle atrakcyjne, gdyby można
było płacić w wonach. Podane niskie ceny w wonach oznaczają po
prostu, że klient musi zapłacić za te towary w obcej walucie, a cena
w przeliczeniu na dolara odzwierciedla ich prawdziwą wartość12.
Podwójna wycena północnokoreańskiego wona sprawia jednak, że
można trafić na interesujące okazje. Przejazdy transportem
publicznym nadal są oferowane po cenie odzwierciedlającej oficjalny
Strona 20
kurs, co oznacza, że sprzedaje się je za znacznie niższe kwoty, niż są
naprawdę warte. Na przykład jednorazowy bilet do pjongjańskiego
metra kosztuje pięć wonów. To zaledwie pięć centów amerykańskich
nawet po oficjalnym kursie – a po kursie realnym przejazd jest
właściwie za darmo13.
Niestety, to samo dotyczy pensji. Wszyscy pracownicy,
przynajmniej oficjalnie, są zatrudnieni przez państwo – i otrzymują
zarobki zgodne z oficjalną wartością wona. Na przykład urzędnicy
służby cywilnej zazwyczaj zarabiają od tysiąca do 6 tysięcy wonów
miesięcznie. Jeśli liczyć po oficjalnym kursie 96 wonów za dolara, to
już marnie – ale jeśli uwzględnimy realny kurs czarnorynkowy,
okazuje się, że nawet wysoki rangą urzędnik zarabia niecałego dolara
miesięcznie.
W systemie komunistycznym, z teoretycznie darmowymi: służbą
zdrowia, edukacją, wyżywieniem i budownictwem mieszkaniowym,
taka pensja nie byłaby aż tak zła, jak mogłoby się wydawać. Jednak,
jak wiemy, państwo nie może już zapewnić ludności utrzymania
(chociaż trzeba przyznać, że elity nadal dostają pewne racje
żywnościowe). Dlatego pracownik i jego rodzina muszą szukać innych
sposobów zarabiania pieniędzy, na ogół w handlu albo przez
świadczenie jakichś usług. W rezultacie w Korei Północnej wszyscy –
od górnika po nauczycielkę – prowadzą podwójne życie ekonomiczne
i zajmują się w wolnym czasie płatnymi w gotówce fuchami lub
działalnością handlową.
To zjawisko niezwykle negatywnie odbija się na zdolności państwa
do prawidłowego funkcjonowania. Skoro ludzie prawie nic nie
zarabiają, mają znikomą motywację, żeby naprawdę pracować.
Policja szuka okazji do wyłudzenia łapówek, a wielu pracowników
państwowych firm dorabia sobie, kradnąc i sprzedając własność
zakładu pracy albo wykorzystując ją do własnych celów. Robotnik
w fabryce zarabia około 2 tysięcy wonów miesięcznie, nie dziwią
więc doniesienia o ogołacaniu państwowych fabryk ze wszystkiego,
co wykonane z metalu, albo o wynoszeniu przez pracowników
wytworzonych produktów i sprzedawaniu ich prywatnie. Według
oficjalnego kursu wona robotnik za miesięczną pensję nie mógłby