Steel Danielle - Milcząca godność
Szczegóły |
Tytuł |
Steel Danielle - Milcząca godność |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Steel Danielle - Milcząca godność PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Steel Danielle - Milcząca godność PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Steel Danielle - Milcząca godność - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Danielle Steel:
Milcz¹ca godnoæ
6
Strona 2
Rozdzia³
pierwszy
iedy Masao Takashimaya skoñczy³ dwadziecia jeden lat, rodzina za-
czê³a szukaæ dla niego ¿ony. A poniewa¿ Masao pragn¹³ kobiety wyj¹t-
kowej, marzy³ o ¿onie, która nie tylko by mu s³u¿y³a i okazywa³a szacu-
nek w koñcu wszystkie m³ode kobiety przedstawiane przez poredni-
ka by³y wychowane do roli pos³usznej i znaj¹cej swoje miejsce
ma³¿onki chcia³ tak¿e rozmawiaæ z ni¹, znaleæ towarzyszkê ¿ycia
podzielaj¹c¹ jego idea³y, tote¿ poszukiwania trwa³y piêæ lat. Odrzuca³
wszystkie kandydatki ju¿ po pierwszym spotkaniu ¿adna bowiem nie spe³nia³a jego
wymagañ. W koñcu przedstawiono mu Hidemi. Mia³a zaledwie dziewiêtnacie lat
i pochodzi³a z buraku, ma³ej wioski w pobli¿u Ayabe. By³a liczn¹, delikatn¹ dziew-
czyn¹ i odznacza³a siê wyj¹tkowo mi³ym usposobieniem. Jej twarz sprawia³a wra¿e-
nie wyrzebionej w koci s³oniowej najprzedniejszej jakoci, a czarne oczy lni³y jak
onyks. Przy pierwszym spotkaniu, prawie nie omieli³a siê otworzyæ ust.
Z pocz¹tku Masao s¹dzi³, ¿e jest zbyt niemia³a, zbyt wylêkniona i ¿e oka¿e
siê taka sama, jak inne dziewczyny, które mu przedstawiano. Skar¿y³ siê, ¿e wszyst-
kie s¹ zbyt starowieckie, a nie chcia³ ¿ony, która sz³aby za nim pos³usznie jak
pies i patrzy³a na niego z przera¿eniem. Jednak nieliczne, które spotyka³ na uni-
wersytecie, te¿ go nie poci¹ga³y. W roku 1920, gdy zacz¹³ tam wyk³adaæ, pozna-
wa³ tylko ¿ony czy córki innych profesorów albo cudzoziemki. I ¿adna nie wyda-
wa³a mu siê tak niewinna i s³odka jak Hidemi. Masao pragn¹³ znaleæ w ¿onie
wszystko: zarówno szacunek dla dawnych tradycji, jak i ciekawoæ przysz³oci.
Nie spodziewa³ siê po wybrance wykszta³cenia, ale chcia³, by mia³a taki sam g³ód
wiedzy jak on. I wreszcie, gdy skoñczy³ ju¿ dwadziecia szeæ lat, a od dwóch
wyk³ada³ na uniwersytecie w Kioto, znalaz³ idealn¹ kobietê. By³a doskona³a. De-
likatna i niemia³a, a jednak zafascynowana ka¿dym jego s³owem. Kilka razy, przez
porednika, stawia³a mu ciekawe pytania o pracê, rodzinê, a nawet o Kioto. Rzadko
podnosi³a na niego wzrok. Ale kiedy przy³apa³ j¹ na tym, jak na patrzy niego
niemia³o, i wyda³a mu siê nieopisanie urocza.
7
Strona 3
Teraz, pó³ roku po pierwszym spotkaniu, sta³a ko³o niego ze spuszczonymi
oczami, ubrana w ciê¿kie bia³e kimono i obi ze z³otego brokatu, które nosi³a jesz-
cze jej babcia. Przy obi wisia³ maleñki nó¿, którym mog³aby sobie odebraæ ¿ycie,
gdyby Masao uzna³, ¿e jej nie chce. Na kunsztownie u³o¿onych w³osach mia³a
tsunokakushi okrywaj¹ce g³owê. Twarz pozosta³a odkryta i wydawa³a siê jeszcze
drobniejsza. Z tsunokakushi zwisa³y kan zashi, delikatne ozdoby nale¿¹ce daw-
niej do jej matki. Matka da³a Hidemi równie¿ piêkny, prawdziwie królewski je-
dwabny p³aszcz, ozdobiony ciê¿kim haftem. Zaczê³a pracowaæ nad nim zaraz po
narodzinach córki i co roku dodawa³a nowe motywy modl¹c siê, by ta wyros³a na
piêkn¹, dobr¹ i m¹dr¹ dziewczynê. P³aszcz by³ najcenniejszym darem, jaki matka
mog³a jej ofiarowaæ, a jednoczenie stanowi³ symbol jej mi³oci, modlitw i na-
dziei na przysz³oæ.
Masao, ubrany w tradycyjne czarne kimono i p³aszcz z rodzinnym herbem,
dumnie sta³ obok narzeczonej. Oboje z nabo¿eñstwem wypili po trzy ³yki sake.
Wczeniej tego dnia byli ju¿ tu, w wi¹tyni Shinto, na prywatnej ceremonii, a te-
raz uczestniczyli w formalnej, publicznej uroczystoci zalubin, w obecnoci ro-
dziny i przyjació³, wród których znaleli siê równie¿ koledzy Masao, profesoro-
wie uniwersytetu w Kioto. S³uchali mistrza ceremonii, który opowiada³ o rodzi-
nach nowo¿eñców, ich historii i znaczeniu. Masao bardzo ¿a³owa³, ¿e w tak
uroczystej chwili nie towarzyszy mu Takeo, kuzyn i najbli¿szy, choæ o piêæ lat
starszy przyjaciel. Takeo rok temu wyjecha³ do Kalifornii i teraz wyk³ada³ na
Uniwersytecie Stanforda. Czu³ siê tam doskonale, a Masao bardzo pragn¹³ jechaæ
za przyjacielem.
Ceremonia lubna, prowadzona zgodnie z czcigodn¹ tradycj¹ Shinto, by³a
bardzo uroczysta i d³uga, ale Hidemi ani razu nie spojrza³a na narzeczonego.
Dopiero gdy wszystko siê skoñczy³o, z wahaniem na niego popatrzy³a i umiech-
nê³a siê, nisko k³aniaj¹c siê mê¿owi. Masao równie¿ siê sk³oni³, po czym matka
i siostry wyprowadzi³y Hidemi, by zmieni³a bia³e kimono na czerwone, odpo-
wiednie na czas przyjêcia. W bogatych miejskich rodzinach panna m³oda prze-
biera³a siê w trakcie uroczystoci lubnych szeæ albo nawet siedem razy, ale po-
chodz¹cej z buraku Hidemi dwa kimona wydawa³y siê ca³kiem wystarczaj¹ce.
Dzieñ okaza³ siê wprost wymarzony na lub. By³a pe³nia lata, pola Ayabe
zieleni³y siê jak szmaragdy. M³oda para spêdzi³a ca³e popo³udnie przyjmuj¹c ¿y-
czenia oraz podarki od przyjació³ i rodziny; na uroczystoæ zjechali nawet najdal-
si krewni. Kuzyn Hidemi z Fukuoka gra³ na koto, a para tancerzy wykona³a po-
wolny, elegancki taniec bugaku. By³o te¿ mnóstwo jedzenia. Podawano tradycyj-
ne tempura, kulki ry¿owe, kuri shioyaki, kurczêta, sashimi, czerwony ry¿ z nasu,
nishoga i narazuki. Te przysmaki od wielu dni przygotowywa³y ciocie i matka
Hidemi. Jej babcia, obaachan, dogl¹da³a wszystkiego, ciesz¹c siê, ¿e wnuczka
tak dobrze wychodzi za m¹¿. Hidemi zosta³a wspaniale przygotowana do nowych
obowi¹zków. By³aby dobr¹ ¿on¹ dla ka¿dego mê¿czyzny, ale rodzina radowa³a
siê zwi¹zkiem z Masao, mimo jego reputacji cz³owieka zafascynowanego nowo-
czesnymi ideami. Ojca Hidemi bardzo bawi³o, ¿e Masao lubi³ rozmawiaæ o wia-
towej polityce. Jednak ziêæ przestrzega³ równie¿ dawnych tradycji. Pochodzi³
8
Strona 4
z czcigodnej rodziny i by³ uczciwym m³odym cz³owiekiem, wiêc wszyscy mieli
pewnoæ, ¿e oka¿e siê dobrym mê¿em.
Masao i Hidemi spêdzili noc polubn¹ u jej rodziny, a nastêpnego dnia wyje-
chali do Kioto. Hidemi ubrana by³a w piêkne ró¿owo-czerwone kimono, które
dosta³a od matki. Wygl¹da³a uroczo, siedz¹c w nowiutkim fordzie T coupé z 1922
roku, po¿yczonym przez Masao na tê okazjê od amerykañskiego profesora uni-
wersytetu w Kioto.
Zamieszkali w ma³ym domku Masao. Hidemi udowodni³a, ¿e wszystko, co
w niej dostrzeg³ podczas pierwszego spotkania, jest prawd¹. Utrzymywa³a dom
w idealnej czystoci i zachowywa³a stare rodzinne tradycje. Regularnie chodzi³a
do pobliskiej wi¹tyni, by³a uprzejma i gocinna dla kolegów mê¿a, gdy zaprasza³
ich do domu na kolacjê, a do niego samego odnosi³a siê z g³êbokim szacunkiem.
Czasami, gdy ogarnia³a j¹ wyj¹tkowa mia³oæ, cichutko chichota³a, zw³aszcza
kiedy siê upiera³, ¿e bêdzie do niej mówi³ po angielsku. Masao chcia³, by nauczy-
³a siê obcego jêzyka. Rozmawia³ te¿ z ni¹ o wielu problemach politycznych: o Bry-
tyjczykach w Palestynie, o Gandhim i Indiach, a nawet o Mussolinim. Na wiecie
dzia³y siê sprawy, o których, jego zdaniem, powinna wiedzieæ, ale nalegania mê¿a
j¹ bawi³y. Masao by³ bardzo dobry, zachowywa³ siê uprzejmie i delikatnie, trosz-
czy³ siê o swoj¹ ¿onê i czêsto mówi³, ¿e spodziewa siê, i¿ bêd¹ mieli gromadkê
dzieci. Gdy rozprawia³ o takich sprawach, czu³a siê bardzo zak³opotana, ale cza-
sami omiela³a siê na tyle, by mu szeptaæ, ¿e chce mu daæ wielu synów, bo to
ogromny honor dla mê¿czyzny.
Córki te¿ s¹ godne szacunku, Hidemi-san odpowiada³ Masao serdecznie,
a ona patrzy³a na niego w zdumieniu. By³aby g³êboko zawstydzona, gdyby da³a
mu tylko córki. Wiedzia³a, jak wa¿ne jest dla mê¿czyzny posiadanie synów, szcze-
gólnie w spo³ecznoci rolnej, takiej jak Ayabe.
By³a s³odk¹ kobiet¹ i w ci¹gu kilku miesiêcy nauczyli siê wzajemnej mi³oci,
a tak¿e stali siê przyjació³mi. Masao zawsze wzrusza³y niezliczone dowody troski
ze strony Hidemi. Szykowa³a dla niego smakowite posi³ki, wita³a go, gdy wraca³
do domu, przelicznie uk³ada³a kwiaty, zw³aszcza w tokonama, alkowie, gdzie
przechowywali malowany zwój i swoje najcenniejsze ozdoby.
Wiedzia³a ju¿, co Masao lubi, i dba³a o to, by oszczêdzaæ mu nawet najmniej-
szej przykroci. Sta³a siê idealn¹ ¿on¹, w miarê up³ywu miesiêcy by³ ni¹ coraz bar-
dziej oczarowany. Zachowywa³a siê zawsze tak samo niemia³o, ale widzia³, ¿e
czuje siê z nim coraz lepiej, a tak¿e przyzwyczaja siê do otoczenia, w którym ¿yli.
By mu zrobiæ przyjemnoæ, nauczy³a siê nawet kilku zdañ po angielsku. Przy kola-
cji nadal odzywa³ siê do niej tylko w tym jêzyku, czêsto mówi³ o swoim kuzynie
Takeo, mieszkaj¹cym w Kalifornii. Takeo by³ zadowolony z pracy na uniwersyte-
cie, a niedawno o¿eni³ siê z kibei, dziewczyn¹ urodzon¹ w Stanach z rodziców Ja-
poñczyków i wys³an¹ do Japonii dla uzupe³nienia wykszta³cenia. Takeo napisa³, ¿e
jego ¿ona jest pielêgniark¹, ma na imiê Reiko, a jej rodzina pochodzi z Tokio. Ma-
sao chcia³ pojechaæ z Hidemi do Kalifornii i zobaczyæ siê z kuzynem, ale na razie
móg³ tylko o tym marzyæ. Mia³ obowi¹zki na uniwersytecie, a poza tym, mimo ca³-
kiem przyzwoicie rozwijaj¹cej siê kariery, zarabia³ bardzo niewiele.
9
Strona 5
Hidemi spodziewa³a siê dziecka, ale zgodnie z tradycj¹ nie powiedzia³a o tym
mê¿owi, natomiast gdy ci¹¿a sta³a siê widoczna, zaczê³a mocno owijaæ brzuch.
Masao zorientowa³ siê dopiero na wiosnê. Odkry³ stan ¿ony pewnej nocy, gdy siê
kochali, jak zwykle bardzo dyskretnie. Hidemi ci¹gle jeszcze by³a bardzo nie-
mia³a. Gdy spyta³ j¹ o to, nie mog³a siê zdobyæ na odpowied. W ciemnoci za-
s³oni³a rêkami twarz i tylko skinê³a g³ow¹.
Naprawdê, malutka? £agodnie odwróci³ j¹ do siebie i umiechn¹³ siê.
Dlaczego mi nie powiedzia³a?
Ale Hidemi potrafi³a tylko patrzeæ na mê¿a i modliæ siê, by go nie zhañbiæ,
rodz¹c córkê.
Ja
codziennie siê modlê, Masao-san, ¿eby to by³ syn szepnê³a wresz-
cie, wzruszona jego delikatnoci¹.
Je¿eli urodzi siê córka, te¿ bêdê szczêliwy powiedzia³ szczerze i po³o-
¿y³ siê obok ¿ony marz¹c o przysz³oci. Cieszy³ siê na myl o dzieciach, a zw³asz-
cza dzieciach z Hidemi. By³a taka piêkna i s³odka, ¿e nie móg³ sobie wyobraziæ
nic cudowniejszego ni¿ malutk¹ dziewczynkê podobn¹ do niej. Ale Hidemi jego
s³owa wydawa³y siê obrazoburcze.
Nie wolno ci tak mówiæ, Masao-san. Przera¿a³a j¹ sama myl o urodze-
niu córki. Musisz mieæ syna.
By³a tak niewzruszona w swoim przekonaniu, ¿e a¿ go to rozbawi³o. Wród
Japoñczyków stanowi³ wyj¹tek, nie mia³o bowiem dla niego ¿adnego znaczenia,
czy urodzi mu siê syn, czy córka. Obsesjê na temat synów uwa¿a³ za g³upotê.
Chcia³ mieæ córkê, któr¹ móg³by wykszta³ciæ zgodnie z nowymi ideami, woln¹ od
ciê¿aru i okowów starych tradycji. Kocha³ s³odk¹, starowieck¹ Hidemi, ale rów-
nie¿ podoba³o mu siê, ¿e wydawa³a siê zainteresowana jego pasj¹ dla nowocze-
snych pogl¹dów i wynalazków. By³a to jedna z rzeczy, która go w ¿onie poci¹ga-
³a. Radonie tolerowa³a wszystkie jego nowe fascynacje. Sama nie interesowa³a
siê zbytnio wynalazkami ani polityk¹, ale zawsze uwa¿nie s³ucha³a tego, co do
niej mówi³. Myl, by uczyæ tego wszystkiego dziecko, i to od najwczeniejszych
lat, wprost go zachwyca³a.
Hidemi-san, nasze dziecko bêdzie naprawdê nowoczesne.
Umiechn¹³ siê widz¹c, ¿e ¿ona czerwieni siê jak piwonia i spuszcza wzrok.
Czasami, gdy mówi³ do niej zbyt bezporednio, czu³a siê znów bardzo oniemie-
lona, lecz kocha³a go g³êbiej ni¿ potrafi³aby to wyraziæ s³owami. Fascynowa³ j¹,
by³ o wiele bardziej inteligentny i m¹dry ni¿ ktokolwiek, kogo zna³a. Nawet lubi-
³a, gdy mówi³ do niej po angielsku, chocia¿ w³aciwie nic nie rozumia³a. By³a nim
po prostu oczarowana.
Kiedy dziecko siê urodzi? spyta³, zdaj¹c sobie sprawê, ¿e nie ma o tym
najmniejszego pojêcia. Nowy Rok zacz¹³ siê niezwykle interesuj¹co, szczegól-
nie w Europie. Francja zajê³a bowiem Zag³êbie Ruhry w odwecie za nie sp³aco-
ne przez Niemcy reparacje wojenne. Jednak wieci ze wiata wydawa³y siê te-
raz mniej wa¿ne ni¿ wiadomoæ o spodziewanym przyjciu na wiat ich pierw-
szego dziecka.
Na pocz¹tku lata odpowiedzia³a cichutko. Chyba w lipcu.
10
Strona 6
Dziecko urodzi siê wiêc dok³adnie rok po lubie, a lato jest wietne dla nie-
mowlêcia.
Chcê, ¿eby posz³a do szpitala stwierdzi³ i od razu zobaczy³ wyraz uporu
w jej oczach. W ci¹gu omiu miesiêcy ma³¿eñstwa zd¹¿y³ j¹ ju¿ dobrze poznaæ
i wiedzia³, ¿e chocia¿ jego nowoczesne pogl¹dy wydaj¹ siê jej zabawne i cieka-
we, w pewnych kwestiach nie zamierza ust¹piæ, a w sprawach dotycz¹cych rodzi-
ny z ¿elazn¹ wol¹ bêdzie siê upiera³a przy tradycji.
Nie potrzebujê szpitala. Przyjedzie matka i siostra, by mi pomóc. Dziecko
urodzi siê w domu. W razie potrzeby mo¿emy równie¿ wezwaæ kap³ana.
Maleñka, nie bêdziesz potrzebowa³a kap³ana, lecz lekarza.
Hidemi nic nie odpowiedzia³a. Nie chcia³a uraziæ mê¿a. Ale gdy nadszed³ jej
czas i Masao usilnie namawia³ j¹, aby posz³a do szpitala, gorzko p³aka³a. Jak zosta-
³o ustalone, matka i najstarsza siostra przyjecha³y pod koniec czerwca. Masao nie
przeszkadza³o to, ¿e zamieszka³y w jego domu, ale nadal chcia³, by Hidemi zbada³
lekarz, a poród odby³ siê w szpitalu w Kioto, mimo i¿ widzia³, jak ¿ona boi siê ba-
dañ i szpitala. Na pró¿no usi³owa³ przemówiæ Hidemi do rozs¹dku, a tak¿e przeko-
naæ jej matkê, ¿e bezpieczniej bêdzie rodziæ pod fachow¹ opiek¹. Obie tylko siê
umiecha³y i traktowa³y go jak dziwaka. Matka Hidemi urodzi³a szecioro dzieci,
z których ¿y³o czworo. Jedno przysz³o na wiat martwe, a inne zmar³o w niemow-
lêctwie na dyfteryt. Wiedzia³a wiêc wszystko o porodach, tak samo jak siostra Hi-
demi, która ju¿ mia³a dwoje dzieci i wielokrotnie asystowa³a przy narodzinach.
W koñcu Masao zrozumia³, ¿e nie przekona ¿adnej z nich. Przygl¹da³ siê ze
zdumieniem, jak Hidemi staje siê coraz grubsza i mêczy j¹ letni upa³. Teciowa
robi³a wszystko zgodnie z tradycj¹, aby poród by³ lekki. Chodzi³y do wi¹tyni,
modli³y siê, przygotowywa³y odpowiednie potrawy, a popo³udniami Hidemi d³u-
go spacerowa³a z siostr¹. Jednak wieczorem, gdy Masao wraca³ do domu, ¿ona
mia³a dla niego jakie smako³yki i zawsze asystowa³a mu, dogadza³a i s³ucha³a
tego, co mia³ do powiedzenia na temat wydarzeñ w wiecie. Ale teraz Masao inte-
resowa³ siê tylko tym, co dzieje siê z jego ¿on¹. By³a taka m³oda i delikatna, a on
rozpaczliwie siê o ni¹ niepokoi³.
Tak bardzo chcia³ mieæ z ni¹ dzieci, ale gdy ta chwila zbli¿a³a siê, ogarn¹³ go
lêk, ¿e dziecko mo¿e zabiæ Hidemi. W koñcu poszed³ po radê do swojej matki,
która stwierdzi³a, ¿e kobiety s¹ stworzone do rodzenia i Hidemi z ca³¹ pewnoci¹
nic siê nie stanie, nawet je¿eli nie skorzystaj¹ z dobrodziejstw nowoczesnej me-
dycyny. Doda³a jeszcze, ¿e na ca³ym wiecie wiêkszoæ kobiet rodzi w domu.
Mimo tych wszystkich zapewnieñ Masao by³ coraz bardziej niespokojny, a¿
wreszcie którego dnia pod koniec lipca, gdy wróci³ po po³udniu do domu, odniós³
wra¿enie, ¿e nikogo nie zasta³. Hidemi nie czeka³a na niego ko³o furtki, nie znalaz³
jej te¿ przy ceglanym piecu w kuchni. Wszêdzie panowa³a cisza. Masao pobieg³
zapukaæ do pokoju, który zajmowa³a teciowa i szwagierka. Tam wreszcie znalaz³
¿onê. Hidemi rodzi³a ju¿ od wielu godzin. Le¿a³a na pos³aniu i wi³a siê z bólu, ale
nie wydawa³a najmniejszego nawet jêku, bo w zêbach trzyma³a kijek. W pokoju
by³o gor¹co, w powietrzu rozchodzi³ siê zapach kadzid³a. Gdy Masao zajrza³ i za-
raz siê cofn¹³, boj¹c siê wejæ dalej, siostra akurat ociera³a jej czo³o z potu.
11
Strona 7
Nisko siê sk³oni³ i odwróci³, nie chc¹c ¿adnej z nich obraziæ.
Jak siê czuje moja ¿ona? zapyta³.
Wszystko idzie dobrze odpar³a teciowa i szybko podesz³a do shoji, po
czym zasunê³a je. Od Hidemi Masao nie us³ysza³ ani s³owa, najs³abszego nawet
dwiêku. Jednak to, co zd¹¿y³ zobaczyæ, przerazi³o go, bo wygl¹da³a strasznie.
Odszed³ targany tysi¹cem obaw. Jak Hidemi przetrzyma ten ból? A je¿eli umrze?
Mo¿e dziecko jest zbyt du¿e? Mo¿e j¹ zabije? A mo¿e Hidemi prze¿yje, ale nigdy
mu nie wybaczy? Mo¿e nie zechce siê ju¿ nigdy do niego odezwaæ? Albo zniena-
widzi go za to, co jej zrobi³? Sama myl o tym nape³ni³a go przera¿eniem. Tak
bardzo j¹ kocha³, tak bardzo chcia³ znów zobaczyæ jej s³odk¹, cudownie wyrze-
bion¹ twarzyczkê, ¿e niemal pragn¹³ wejæ z powrotem do pokoju i pomóc jej.
Wiedzia³ jednak, ¿e wszystkie trzy wpad³yby w histeriê na sam¹ myl o czym tak
niestosownym. Pokój narodzin nie jest miejscem dla mê¿czyzny. Na ca³ym wie-
cie rodz¹ce kobiety nie chc¹, aby ogl¹dali je ich mê¿owie.
Powoli poszed³ do ogrodu, usiad³ na ³awce i czeka³ na wiadomoci. Zapo-
mnia³ o jedzeniu, myla³ tylko o ¿onie. By³o ju¿ ciemno, gdy cicho podesz³a do
niego szwagierka i uk³oni³a siê mówi¹c:
Przygotowa³am sashimi i trochê ry¿u.
Masao nie rozumia³, jak mog³a zostawiæ Hidemi i zajmowaæ siê nim, podczas
gdy dla niego nawet sama myl o jedzeniu by³a odpychaj¹ca. Uk³oni³ siê szwagierce.
Dziêkujê za uprzejmoæ rzek³, a potem szybko spyta³ o Hidemi.
Wszystko w porz¹dku, Masao-san. Zanim nastanie wit, bêdziesz mia³ piêk-
nego syna.
Do rana pozostawa³o jeszcze bardzo wiele godzin i Masao zamartwia³ siê na
myl, ¿e Hidemi tak d³ugo bêdzie musia³a cierpieæ.
Ale jak ona siê czuje? nalega³.
Bardzo dobrze. Cieszy siê, ¿e bêdzie mog³a ci daæ syna, którego pragniesz,
Masao-san. To dla niej pora radoci.
Jednak Masao wiedzia³, ¿e to nie mo¿e byæ prawda. Wyobra¿a³ sobie Hidemi
znosz¹c¹ niewyobra¿alny ból i czu³, jak ogarnia go szaleñstwo.
Lepiej id siê ni¹ zaj¹æ i powiedz jej, proszê, ¿e to, co teraz prze¿ywa, jest
wielkim zaszczytem dla mnie.
Siostra Hidemi tylko siê umiechnê³a i odesz³a, a Masao zacz¹³ siê nerwowo
przechadzaæ po ogrodzie. Zapomnia³ zupe³nie o kolacji, któr¹ mu przynios³a. Nie
potrafi³ teraz myleæ o jedzeniu. Chcia³ przekazaæ przez szwagierkê s³owa mi³o-
ci, ale oczywicie nie móg³ tego zrobiæ.
Przesiedzia³ samotnie w ogrodzie ca³¹ noc, myl¹c o Hidemi, o roku, który ra-
zem prze¿yli, o tym, ile dla niego znaczy i jak bardzo j¹ kocha. Wypi³ sporo sake,
pali³ papierosy, ale w przeciwieñstwie do innych mê¿czyzn w tym samym po³o¿e-
niu nie poszed³ ani spotkaæ siê z przyjació³mi, ani nie po³o¿y³ siê spaæ, zapominaj¹c
o ¿onie, by spokojnie wys³uchaæ nowin dopiero rano. Siedzia³ w ogrodzie, czasami
przechadza³ siê, raz odwa¿y³ siê podejæ pod drzwi pokoju, w którym cierpia³a Hi-
demi, i wydawa³o mu siê, ¿e s³yszy jej p³acz. Nie móg³ ju¿ tego znieæ i gdy szwa-
gierka jaki czas potem wysz³a na korytarz, spyta³ j¹, czy nie nale¿y wezwaæ lekarza.
12
Strona 8
Oczywicie, ¿e nie warknê³a, a potem uk³oni³a siê i znów zniknê³a za
shoji. Wydawa³a siê zaniepokojona i bardzo zajêta.
Teciowa przysz³a do niego dopiero nad ranem. Do tej pory zd¹¿y³ ju¿ wypiæ
ca³kiem sporo, wygl¹da³ niewie¿o i by³ potargany. Pal¹c kolejnego papierosa
patrzy³, jak s³oñce powoli wznosi siê nad horyzontem. Wyraz twarzy teciowej
przerazi³ go. Malowa³y siê na niej ¿al i rozczarowanie. Masao poczu³ siê tak,
jakby serce stanê³o mu w piersi, a wiat zastyg³. Chcia³ spytaæ o ¿onê, ale widz¹c
minê teciowej nie omieli³ siê, po prostu czeka³.
Mam z³e wiadomoci, Masao-san.
Masao zamkn¹³ oczy zbieraj¹c si³y, ¿eby znieæ ten koszmar. Straci³ ¿onê
i dziecko.
Hidemi czuje siê dobrze.
Otworzy³ oczy i przygl¹da³ siê teciowej w oszo³omieniu, nie mog¹c uwie-
rzyæ w swoje szczêcie. Gard³o mu siê zacisnê³o, po policzkach pop³ynê³y ³zy,
które zawstydzi³yby wielu mê¿czyzn.
A dziecko? Musia³ o to zapytaæ. Hidemi ¿yje, wiêc nie wszystko jest
stracone. Tak bardzo j¹ kocha³.
To dziewczynka. Teciowa spuci³a wzrok z ¿alu, ¿e córka tak go zawiod³a.
Dziewczynka! wykrzykn¹³ w podnieceniu. Zdrowa? ¯yje?
Oczywicie. Ale tak bardzo mi przykro
Matka Hidemi zaczê³a prze-
praszaæ, a Masao w najwy¿szym podnieceniu sk³ada³ jej uk³ony.
A mnie wcale nie jest przykro. Jestem szczêliwy. Proszê, powiedz Hide-
mi
nie dokoñczy³ zdania i pobieg³ do domu. Niebo zmienia³o kolor z brzo-
skwiniowego na ognisty, jakby ca³y ogród stan¹³ w p³omieniach.
Masao-san, gdzie idziesz? Nie mo¿esz
Ale nie mia³a prawa mu niczego zabroniæ. To jego dom, jego ¿ona i jego
dziecko. To on tu stanowi prawo. Masao w ogóle nie zastanawia³ siê, ¿e wtargniê-
cie teraz do pokoju ¿ony bêdzie czym niew³aciwym. Wpad³ do domu, zastuka³
delikatnie w shoji. Szwagierka natychmiast otworzy³a, spojrza³a na niego pytaj¹-
co, ale Masao tylko siê do niej umiechn¹³.
Chcia³bym zobaczyæ ¿onê.
Ona nie mo¿e
Ona jest
Ja
Oczywicie, Masao-san powiedzia³a
nisko mu siê k³aniaj¹c. By³o to absolutnie niezgodne ze zwyczajami, jednak zna³a
swoje miejsce i taktownie siê usunê³a. Posz³a do kuchni przygotowaæ mu herbatê.
Hidemi? spyta³ cicho, wchodz¹c do pokoju i wtedy j¹ zobaczy³. Le¿a³a
spokojnie pod kocem i leciutko dr¿a³a. By³a blada, w³osy mia³a odgarniête z twa-
rzy i wygl¹da³a nieprawdopodobnie piêknie. A w ramionach trzyma³a najdosko-
nalsze dziecko, jakie kiedykolwiek widzia³. Zawiniêto je w kocyk, ale ods³oniêta
twarzyczka przypomina³a cudown¹ miniaturkê wyrzebion¹ z najpiêkniejszej koci
s³oniowej. Córeczka by³a podobna do matki, a je¿eli to w ogóle mo¿liwe, pomy-
la³, jeszcze piêkniejsza. Przygl¹da³ jej siê w olnieniu.
Och
jest taka piêkna, Hidemi-san
doskona³a
A potem popatrzy³
na ¿onê i zobaczy³, jak bardzo jest zmêczona. Dobrze siê czujesz? Ci¹gle
jeszcze siê o ni¹ martwi³.
13
Strona 9
Dobrze zapewni³a go. Nagle wyda³a mu siê o wiele dojrzalsza. Tej nocy
przekroczy³a granicê, jaka dzieli dziewczynê od kobiety, ta podró¿ by³a o wiele
trudniejsza, ni¿ siê spodziewa³.
Powinna pozwoliæ, bym ciê zawióz³ do szpitala powiedzia³ niespokoj-
nie, ale ona tylko siê umiechnê³a. Tu, w domu, czu³a siê szczêliwa z matk¹ i sio-
str¹, i z mê¿em czekaj¹cym w ogrodzie.
Przykro mi, ¿e to tylko dziewczynka, Masao-san wyszepta³a zawstydzo-
na, a jej oczy wype³ni³y siê ³zami. Matka mia³a racjê. Zawiod³a mê¿a.
A mnie wcale nie jest przykro. Mówi³em ci, ¿e chcê mieæ córkê.
Jeste niem¹dry odpar³a, po raz pierwszy zdobywaj¹c siê na brak szacunku.
Ty tak¿e, je¿eli nie rozumiesz, ¿e córka jest bardzo cenna
mo¿e nawet
cenniejsza ni¿ syn. Bêdziemy z niej dumni. Zobaczysz, Hidemi-san. Dokona wiel-
kich rzeczy, nauczy siê mówiæ w wielu jêzykach, pozna obce kraje. Sama wybie-
rze, kim zostanie, pozna wszystko, co zechce.
Hidemi rozemia³a siê cicho. Masao czasami wydawa³ jej siê taki niem¹dry,
a poród okaza³ siê o wiele trudniejszy, ni¿ siê spodziewa³a, ale tak bardzo go ko-
cha³a. Wzi¹³ ¿onê za rêkê, pochyli³ siê i poca³owa³ j¹ w czo³o. A potem usiad³
i przez d³ug¹ chwilê przygl¹da³ siê z dum¹ córce. Wszystko, co powiedzia³ Hide-
mi, by³o prawd¹.
Jest tak samo piêkna, jak ty
Jak jej damy na imiê?
Hiroko. Hidemi umiechnê³a siê. To imiê zawsze jej siê podoba³o, a po-
za tym tak nazywa³a siê jej zmar³a siostra.
Hiroko-san powtórzy³ szczêliwy. Patrzy³ to na ¿onê, to na córkê i obie
obejmowa³ swoj¹ mi³oci¹. Bêdzie prawdziwie nowoczesn¹ kobiet¹.
Hidemi znów siê rozemia³a. Zaczyna³a ju¿ zapominaæ o bólu.
Nied³ugo bêdzie mia³a brata obieca³a. Chcia³a popróbowaæ jeszcze raz
i tym razem zrobiæ to jak nale¿y. Niewa¿ne co mówi Masao ani jak dziwne s¹ jego
myli, ona wiedzia³a, ¿e musi daæ mu co lepszego ni¿ córka. Celem ¿ycia kobiety
jest rodzenie mê¿owi synów. I którego dnia tak siê stanie.
Przepij siê teraz, malutka powiedzia³ miêkko Masao, gdy szwagierka we-
sz³a z herbat¹. Hidemi ci¹gle jeszcze mia³a dreszcze po tym, co przed chwil¹ przesz³a.
Siostra Hidemi nala³a im herbaty i znów zostawi³a samych. Ale Masao kilka
minut póniej te¿ wyszed³ z pokoju. Hidemi by³a bardzo zmêczona, a szwagierka
musia³a zaj¹æ siê dzieckiem.
Poszed³ do ogrodu, umiechaj¹c siê do siebie, dumniejszy ni¿ kiedykolwiek
przedtem. Mia³ córkê, piêkn¹ dziewczyneczkê; gdy doronie, zostanie wyj¹tko-
wym cz³owiekiem. Bêdzie doskonale mówi³a po angielsku, a mo¿e nawet po fran-
cusku i niemiecku. Bêdzie siê dobrze orientowa³a w polityce wiatowej. Nauczy
siê wielu rzeczy. Spe³ni jego marzenia, stanie siê w pe³ni nowoczesn¹ kobiet¹.
Patrz¹c, jak s³oñce wêdruje po niebie, umiechniêty rozmyla³, jakim jest szczê-
liwcem. Mia³ wszystko, czego chcia³. Piêkn¹ ¿onê, cudown¹ córeczkê. Mo¿e któ-
rego dnia bêdzie mia³ równie¿ syna, ale na razie nie pragn¹³ niczego wiêcej. I gdy
wreszcie poszed³ do siebie po³o¿yæ siê spaæ, le¿a³ na futonie i umiecha³ siê myl¹c
o tym wszystkim, o nich
o Hidemi
i o ich malutkiej córeczce Hiroko
14
Strona 10
Rozdzia³
drugi
rzêsienie ziemi, które zrówna³o z ziemi¹ Tokio i Jokohamê w pierw-
szym tygodniu wrzenia 1923 roku, dotknê³o równie¿ Kioto, ale nie
a¿ tak straszliwie. W Tokio nie osta³ siê kamieñ na kamieniu, wszê-
dzie wybucha³y po¿ary, a ludzie snuli siê wród gruzów w poszuki-
waniu ¿ywnoci i wody. By³ to najgorszy kataklizm w ca³ej historii
Japonii.
Kioto równie¿ ucierpia³o, ale dom Masao ocala³. Hiroko mia³a
wówczas siedem tygodni. Gdy ziemia siê zatrzês³a, przera¿ona Hidemi kurczowo
chwyci³a j¹ w ramiona, a Masao popêdzi³ do domu. I chocia¿ im samym nic siê
nie sta³o, Masao jeszcze wiele tygodni potem mówi³, ¿e powinni wyjechaæ do
Kalifornii jak kuzyn Takeo.
W Kalifornii te¿ zdarzaj¹ siê trzêsienia ziemi przypomina³a mu spokoj-
nie Hidemi. Mimo niebezpieczeñstwa nie chcia³a wyje¿d¿aæ z Japonii, a poza tym
Masao w³anie dosta³ awans na uniwersytecie. Ale rodzina by³a dla niego o wiele
wa¿niejsza ni¿ wszelkie zaszczyty w pracy.
Nie tak czêsto jak tutaj ¿achn¹³ siê, zdenerwowany ostatnimi wydarze-
niami. Biegn¹c do domu z uniwersytetu nie wiedzia³, czy jeszcze zastanie ¿onê
i córkê przy ¿yciu. A potem ca³ymi tygodniami przera¿ony s³ucha³ o nieszczê-
ciach, jakie przydarzy³y siê jego krewnym w Tokio i Jokohamie. Reiko, ¿ona
kuzyna Takeo, straci³a oboje rodziców w Tokio, innym znajomym tak¿e zginêli
krewni. Wydawa³o siê, ¿e wszyscy Japoñczycy s¹ w ¿a³obie.
Gdy wszystko siê trochê uspokoi³o, Masao znów zacz¹³ siê interesowaæ poli-
tyk¹ i zapomnia³ o planach wyjazdu do Kalifornii. W Chinach nadal trwa³a woj-
na. W padzierniku i listopadzie nast¹pi³y zamieszki w Niemczech to go rów-
nie¿ fascynowa³o. W listopadzie m³ody przywódca Partii Narodowo-Socjalistycz-
nej, Adolf Hitler, przeprowadzi³ nieudany zamach stanu i zosta³ aresztowany.
Masao by³ zaintrygowany tym cz³owiekiem, s¹dzi³, ¿e niebawem Hitler zmieni
losy Niemiec, powiêci³ mu wiêc kilka wyk³adów na najstarszych latach studiów.
15
Strona 11
W styczniu 1924 roku umar³ Lenin, co wznieci³o o¿ywione dyskusje wród
profesorów nauk politycznych. W lutym za Masao odkry³, ¿e jego ¿ona spodzie-
wa siê drugiego dziecka, które mia³o przyjæ na wiat w czerwcu. Hidemi znów
codziennie chodzi³a do wi¹tyni modliæ siê o syna, a Masao zapewnia³ j¹, ¿e dru-
ga córka tak¿e go uszczêliwi. Hiroko mia³a siedem miesiêcy i Hidemi, podobnie
jak jej matka, zaczê³a haftowaæ tradycyjny jedwabny lubny p³aszcz. W chwilach
gdy Hiroko nie siedzia³a w noside³kach na plecach matki, czo³ga³a siê po pod³o-
dze, radonie siê mia³a i gaworzy³a, wzbudzaj¹c zachwyt ojca. Czêsto mówi³ do
niej po angielsku. Chocia¿ nie pos³ugiwa³ siê tym jêzykiem ca³kowicie bezb³êd-
nie, jednak zna³ go na tyle biegle, ¿e zdo³a³ trochê nauczyæ Hidemi. Masao by³
dumny z tak dobrej ¿ony, cudownej przyjació³ki i kochaj¹cej matki. Spe³ni³a
wszystkie jego marzenia i w listach do kuzyna w Ameryce zawsze o niej opowia-
da³ i j¹ chwali³. Posy³a³ mu równie¿ zdjêcia córeczki. By³a liczn¹ dziewczynk¹,
malutk¹ jak na swój wiek i jeszcze delikatniejsz¹ ni¿ matka. Ale ta krucha istotka
kipia³a energi¹. Zaczê³a chodziæ, gdy mia³a dziewiêæ miesiêcy.
Hidemi by³a wówczas w siódmym miesi¹cu ci¹¿y, tym razem uty³a znacznie
bardziej ni¿ przy pierwszym dziecku. Masao znów namawia³ j¹, by posz³a do
szpitala, zamiast rodziæ w domu.
Masao-san, poprzednim razem oby³o siê bez k³opotów powiedzia³a Hi-
demi stanowczo. Moja siostra równie¿ spodziewa siê dziecka, wiêc nie przyje-
dzie mi pomóc, ale matka na pewno siê zjawi.
Teraz ju¿ siê tak nie postêpuje, Hidemi-san nalega³ Masao. To rok 1924,
a nie epoka ciemnoty. W szpitalu oboje bêdziecie bezpieczniejsi, i ty, i dziecko.
Masao uwielbia³ czytaæ nie tylko artyku³y potrzebne mu do wyk³adów, ale
równie¿ amerykañskie czasopisma medyczne. Przera¿a³y go omówione tam kom-
plikacje, jakie mog¹ nast¹piæ podczas porodu. Ale Hidemi nie by³a tak nowocze-
sna jak on, a na dodatek straszliwie siê upiera³a.
Jej matka przyjecha³a na pocz¹tku czerwca, trzy tygodnie przed dat¹ porodu.
Pomaga³a zaj¹æ siê Hiroko, dziêki czemu Hidemi mog³a spêdzaæ wiêcej czasu
z mê¿em. Uda³o im siê nawet pojechaæ na jeden dzieñ do Tokio, co stanowi³o
bardzo przyjemn¹ odmianê w ich doæ monotonnym ¿yciu. Zafascynowa³o ich
tempo odbudowy miasta po trzêsieniu ziemi.
Pón¹ noc¹ w piêæ dni po powrocie do domu, gdy le¿eli ju¿ w swoim pokoju na
futonach, Masao zda³ sobie sprawê, ¿e Hidemi nieustannie zmienia pozycjê na po-
s³aniu. Wreszcie wsta³a i wysz³a do ogrodu. Masao wybieg³ za ni¹ i zapyta³:
Czy dziecko ju¿ siê rodzi?
Hidemi zawaha³a siê, ale w koñcu skinê³a g³ow¹. Przedtem nie powiedzia³aby
mu tego, ale po dwóch latach ma³¿eñstwa zdo³a³a trochê opanowaæ niemia³oæ.
Masao dawno ju¿ przegra³ walkê o szpital, wiêc tylko spyta³:
Czy mam iæ po twoj¹ matkê?
Hidemi wziê³a go za rêkê i wydawa³o mu siê, ¿e chce co powiedzieæ.
Hidemi, czy co siê sta³o? Powiedz, proszê. Zawsze siê martwi³, ¿e
przez niemia³oæ nie powie mu o swojej chorobie albo ¿e przytrafi³o siê co
z³ego jej czy dziecku. Musisz byæ pos³uszna doda³, choæ nie podoba³y mu
16
Strona 12
siê takie s³owa. Wiedzia³ jednak, ¿e stanowi¹ klucz, który otworzy jej usta.
Czy co siê sta³o?
Potrz¹snê³a g³ow¹, spojrza³a na niego, a potem odwróci³a siê, by³a czym
poruszona.
Hidemi-san, o co chodzi?
Znów popatrzy³a na niego tymi wielkimi czarnymi oczami, które tak kocha³.
Bojê siê, Masao-san.
Porodu?
Serce przepe³ni³a mu litoæ i ¿al, ¿e z jego powodu musi znowu przez to wszyst-
ko przechodziæ. Mia³ nadziejê, ¿e teraz pójdzie ³atwiej.
Ale Hidemi tylko potrz¹snê³a g³ow¹ i popatrzy³a na niego ze smutkiem. Mia³a
dwadziecia jeden lat; czasami wygl¹da³a jak ma³a dziewczynka, ale najczêciej za-
chowywa³a siê jak doros³a kobieta. Masao, starszy o siedem lat od ¿ony, ¿ywi³ wobec
niej opiekuñcze uczucia, niekiedy wydawa³o mu siê, ¿e móg³by byæ jej ojcem.
Bojê siê, ¿e nie urodzi siê syn
A jeli znów przyjdzie na wiat dziew-
czynka? Patrzy³a na niego z rozpacz¹, wiêc ³agodnie wzi¹³ j¹ w ramiona.
To bêdziemy mieli wiele córek. Hidemi-san, nie tego siê obawiam. Chcê
tylko, ¿eby nie chorowa³a i nie cierpia³a. Bêdê szczêliwy, niezale¿nie od tego,
czy urodzisz córkê czy syna. Nie musisz znów mieæ zaraz dziecka, je¿eli nie chcesz.
Czasami wydawa³o mu siê, ¿e Hidemi pospieszy³a siê z nastêpn¹ ci¹¿¹ tylko
po to, by uszczêliwiæ go synem, uwa¿a³a bowiem, ¿e jest to najwiêkszy dar, jaki
mo¿e mu ofiarowaæ.
Gdy matka przysz³a po ni¹, Hidemi oci¹ga³a siê, nie chcia³a odejæ i rodziæ sama.
Lubi³a przebywaæ z mê¿em. Wiedzia³a, ¿e s¹ inni ni¿ wiêkszoæ japoñskich ma³¿eñstw.
Masao lubi³ z ni¹ byæ, pomagaæ jej i razem spêdzaæ wolne chwile. Nawet teraz, gdy
ju¿ zaczê³y siê porodowe bóle, chcia³a, aby z ni¹ zosta³. Jednak Hidemi nigdy by tego
nie powiedzia³a na g³os. Nikt nie zrozumia³by jej uczuæ ani ich wzajemnych stosun-
ków. Masao by³ zawsze taki uprzejmy i odnosi³ siê do niej z szacunkiem.
Le¿¹c d³ugie godziny w pokoju matki, myla³a o mê¿u. Bóle by³y coraz sil-
niejsze i mia³a nadziejê, ¿e dziecko urodzi siê przed witem. Pierwsze skurcze
poczu³a ju¿ po po³udniu, ale nie mówi³a o tym nikomu. Wola³a pozostaæ z Masao
i Hiroko, jak d³ugo mog³a. Ale teraz mia³a przed sob¹ ciê¿k¹ pracê, wiêc le¿a³a
w milczeniu. Matka poda³a jej kijek do zagryzania, ¿eby nie krzycza³a, ona za
znosi³a wszystko, by nie upokorzyæ mê¿a.
Godziny mija³y i nic siê nie zmienia³o. Matka w koñcu zajrza³a pod ko³drê.
Nie zobaczy³a ani w³osków, ani g³ówki, ani ¿adnego ruchu. Hidemi trawi³ nie
koñcz¹cy siê ból, a¿ wreszcie rano straci³a przytomnoæ.
Masao, jakby przeczuwa³, ¿e dzieje siê co niedobrego, wielokrotnie pod-
chodzi³ do shoji i pyta³ o ¿onê. Teciowa za ka¿dym razem uprzejmie siê k³ania³a
i zapewnia³a go, ¿e wszystko jest w porz¹dku, ale tym razem, gdy wymêczony
i zdenerwowany znów zapuka³ do drzwi pokoju, w niepewnym wietle witu za-
uwa¿y³, ¿e jest przestraszona.
Ca³¹ noc martwi³ siê o ¿onê, chocia¿ nie bardzo wiedzia³, co go tak niepokoi.
Wydawa³o mu siê, ¿e ten poród przebiega inaczej ni¿ poprzedni. Za pierwszym
17
2 Milcz¹ca godnoæ
Strona 13
razem obie kobiety krz¹ta³y siê spokojnie przy Hidemi. Teraz by³a tu tylko jej
matka i Masao widzia³, jak ogarnia j¹ coraz wiêkszy lêk.
Jak ona siê czuje? spyta³. Czy dziecko nie mo¿e siê urodziæ? A gdy
teciowa zawaha³a siê i tylko potrz¹snê³a g³ow¹, doda³: Czy mogê j¹ zobaczyæ?
Matka Hidemi chcia³a mu tego zabroniæ, ale by³ tak zdecydowany, ¿e siê nie
omieli³a. Jeszcze chwilê sta³a w drzwiach, a potem siê odsunê³a. Masao wbieg³
do pokoju i przerazi³ siê. Hidemi by³a nieprzytomna. Cicho jêcza³a, twarz mia³a
zupe³nie szar¹, a kijek, który da³a jej matka, zaciska³a zêbami tak mocno, ¿e a¿ go
przegryz³a. Delikatnie wyj¹³ go z ust ¿ony, po³o¿y³ rêkê na jej brzuchu i poczu³
kolejny skurcz. Zasypa³ Hidemi pytaniami, ale go nie s³ysza³a. Przyjrza³ jej siê
uwa¿niej i zobaczy³, ¿e prawie nie oddycha, a usta i paznokcie ma sine. Masao
nie mia³ wykszta³cenia medycznego i nigdy przedtem nie asystowa³ przy poro-
dzie, by³ jednak pewien, ¿e Hidemi umiera.
Dlaczego mnie wczeniej nie zawo³a³a? zwróci³ siê ostro do teciowej,
przera¿ony stanem Hidemi. Nie wiedzia³ te¿, czy dziecko jeszcze ¿yje.
Jest m³oda, poradzi sobie wyjani³a teciowa, ale nie brzmia³o to zbyt
stanowczo.
Masao wybieg³ z domu i popêdzi³ do s¹siadów, do telefonu. Hidemi nie chcia³a
mieæ w swoim domu telefonu twierdz¹c, ¿e nie jest jej do niczego potrzebny, a w ra-
zie nag³ej koniecznoci zawsze mo¿na pójæ do s¹siadów. Teraz Masao pobieg³
do nich i zadzwoni³ do szpitala. Zamierza³ j¹ tam zawieæ, nie zwa¿aj¹c na do-
tychczasowe protesty. Ambulans mia³ przyjechaæ tak szybko, jak tylko mo¿liwe.
Masao, wracaj¹c do domu, zacz¹³ sobie wyrzucaæ, ¿e od razu nie zmusi³ Hidemi
do porodu w szpitalu.
Czekaj¹c na karetkê, usiad³ na pod³odze przy pos³aniu Hidemi, wzi¹³ j¹ w ra-
miona i ko³ysa³ jak dziecko. Czu³, jak z ¿ony uchodzi ¿ycie. A mimo to straszne
skurcze nastêpowa³y jeden po drugim. Nawet teciowa wydawa³a siê bezradna,
bo ¿adne stare sposoby wiejskich akuszerek nie mog³y ju¿ w niczym pomóc.
Gdy wreszcie przyjecha³a karetka, Hidemi le¿a³a z zamkniêtymi oczami, sza-
ra na twarzy, a jej oddech by³ ledwo s³yszalny. Lekarz zdziwi³ siê, ¿e jeszcze ¿yje.
Szybko wnieli j¹ na noszach do karetki. Masao poprosi³ teciow¹, by zosta³a
z Hiroko, a potem, nie trac¹c nawet czasu na uk³on, wskoczy³ do ambulansu. Le-
karz ca³y czas bada³ Hidemi podczas jazdy, po czym podniós³ wzrok na Masao
i potrz¹sn¹³ g³ow¹.
Pana ¿ona jest w wyj¹tkowo ciê¿kim stanie oznajmi³, potwierdzaj¹c naj-
gorsze obawy Masao. Nie wiem, czy zdo³amy j¹ uratowaæ. Straci³a bardzo wie-
le krwi i jest w szoku. S¹dzê, ¿e dziecko ma nieprawid³ow¹ pozycjê, a ¿ona rodzi
ju¿ od wielu godzin. Jest bardzo os³abiona.
Mimo ¿e s³owa lekarza nie by³y niespodziank¹, zabrzmia³y dla Masao jak
wyrok mierci.
Musicie j¹ uratowaæ powiedzia³ stanowczo. W tej chwili wygl¹da³ jak
samuraj i w niczym nie przypomina³ ³agodnego mê¿czyzny, jakim zawsze by³.
Zrobimy wszystko, co w naszej mocy obieca³ lekarz, bo Masao, z potar-
ganymi w³osami i dzikim wzrokiem, wygl¹da³ jak szaleniec.
18
Strona 14
A co z dzieckiem? Masao chcia³ dowiedzieæ siê wszystkiego. Jak strasznie
g³upio post¹pili zostaj¹c w domu. Zachowa³ siê jak ostatni ignorant. Pozwoli³ przeko-
naæ siê do starowieckich sposobów i teraz ma za swoje. W tej chwili zda³ sobie spra-
wê, jak szkodliwe, a nawet miertelnie niebezpieczne mo¿e byæ uleganie przes¹dom.
Jego serce bije odpar³ lekarz ale bardzo s³abo. Ma pan inne dzieci?
Córkê wyjani³ z roztargnieniem Masao, nie odrywaj¹c wzroku od Hidemi.
Przykro mi.
Czy nie mo¿e pan zrobiæ czego ju¿ teraz? spyta³ widz¹c, ¿e oddech Hi-
demi zanika. Powoli odchodzi³a, a on nie potrafi³ jej zatrzymaæ. Ogarnia³a go
wciek³oæ i rozpacz.
Dopiero w szpitalu bêdziemy mogli siê ni¹ zaj¹æ odpowiedzia³ lekarz
dodaj¹c w myli: Je¿eli do¿yje. A nawet je¿eli dojedzie ¿ywa do szpitala, w¹t-
pi³, by przetrzyma³a operacjê niezbêdn¹ dla uratowania jej i dziecka.
Mimo ¿e ambulans pêdzi³ po ulicach z zawrotn¹ prêdkoci¹, Masao czas do-
jazdu do szpitala wydawa³ siê wiecznoci¹. Natychmiast zabrano Hidemi, nadal
nieprzytomn¹. Masao nie wiedzia³, czy zobaczy j¹ jeszcze ¿yw¹. Czeka³ w samot-
noci nie koñcz¹ce siê godziny i myla³ o tych dwóch krótkich latach ma³¿eñstwa.
Hidemi by³a dla niego taka dobra i potrafi³a okazywaæ sw¹ mi³oæ na wiele sposo-
bów. Nie móg³ uwierzyæ, ¿e to ju¿ mo¿e byæ koniec, i sam siebie nienawidzi³, ¿e
to wszystko przez niego.
Minê³y dwie d³ugie godziny, zanim przysz³a do niego pielêgniarka. Nisko siê
uk³oni³a, a Masao mia³ ochotê j¹ udusiæ. Nie potrzebowa³ uprzejmoci, lecz in-
formacji o stanie ¿ony.
Ma pan syna, Takashimaya-san oznajmi³a grzecznie. Jest du¿y i zdro-
wy. Urodzi³ siê trochê siny, ale szybko doszed³ do siebie.
A ¿ona? spyta³ Masao wstrzymuj¹c oddech i modl¹c siê w duszy.
Jej stan jest ciê¿ki i nadal znajduje siê na sali operacyjnej. Jednak lekarz
chcia³, by dowiedzia³ siê pan o synu.
Czy ¿ona prze¿yje?
Pielêgniarka zawaha³a siê nie chc¹c mu mówiæ, ¿e to ma³o prawdopodobne.
Lekarz nied³ugo przyjdzie porozmawiaæ z panem, Takashimaya-san od-
par³a w koñcu. Znów siê uk³oni³a i posz³a, a Masao zosta³ sam. Stan¹³ przy oknie
i patrzy³ na dwór nie widz¹cym wzrokiem. Mia³ synka, ale ca³¹ radoæ niweczy³
lêk o ¿onê.
Czekanie na lekarza tak¿e wydawa³o mu siê wiecznoci¹. By³o ju¿ po³ud-
nie, chocia¿ Masao nie zdawa³ sobie z tego sprawy. Dziecko urodzi³o siê o dzie-
wi¹tej, a ratowanie matki zajê³o nastêpne trzy godziny.
Pañska ¿ona straci³a ogromn¹ iloæ krwi wyjani³ lekarz i z ¿alem do-
da³: nie bêdzie mog³a mieæ wiêcej dzieci. Niewiele brakowa³o, by umar³a.
Rekonwalescencja potrwa bardzo d³ugo, ale z ca³¹ pewnoci¹ dziêki temu, ¿e
jest m³oda, wyzdrowieje i bêdzie u¿yteczna.
Dziêkujê powiedzia³ gor¹co Masao i nisko siê uk³oni³. W oczach wez-
bra³y mu ³zy, a gard³o mia³ ciniête. Bardzo dziêkujê szepn¹³ do doktora, i do
wszystkich bogów, do których siê modli³. Bez Hidemi by³by zgubiony.
19
Strona 15
Zadzwoni³ do s¹siadów z prob¹ o przekazanie wiadomoci teciowej, a po-
tem poszed³ obejrzeæ syna. Uradowa³ siê widz¹c liczne, t³uciutkie niemowl¹t-
ko. Hidemi ju¿ od dawna mówi³a, ¿e chce daæ mu na imiê Yuji. W ogóle nie
wybiera³a imienia dla dziewczynki z obawy, ¿e gdyby tak uczyni³a, los móg³by jej
zes³aæ nastêpn¹ córkê.
Wreszcie, pod wieczór, pozwolono mu zobaczyæ siê z Hidemi. Jeszcze nigdy
nie widzia³ kogo tak bladego. Mimo ¿e oszo³omiona rodkami przeciwbólowy-
mi, pozna³a Masao i umiechnê³a siê do niego, gdy pochyla³ siê, by j¹ poca³owaæ.
Niemal chcia³, by siê zarumieni³a z zak³opotania, bo wtedy przekona³by siê, ¿e
zosta³o w niej jeszcze trochê krwi, ale przynajmniej ¿y³a, i ¿y³o równie¿ ich dziecko.
Masz syna powiedzia³a triumfalnie.
Wiem umiechn¹³ siê. Mam równie¿ ¿onê. I to by³o dla niego o wiele
wa¿niejsze. Bardzo mnie wystraszy³a, malutka. Koniec z przes¹dami. To zbyt
niebezpieczne. Z ca³¹ moc¹ zda³ sobie sprawê, jak bardzo j¹ kocha.
Nastêpne urodzi siê tutaj zgodzi³a siê potulnie, a on nie zaprzeczy³. By³o
jeszcze za wczenie na opowiadanie jej o wszystkim, co siê zdarzy³o. Nie trakto-
wa³ jako tragedii faktu, ¿e skoñczy siê na dwojgu dzieciach. Mieli syna i córkê,
Hidemi spe³ni³a wobec niego swój obowi¹zek i mog³a dalej ¿yæ z godnoci¹.
Jestem szczêliwy maj¹c ciebie, Hiroko i Yujiego. To mi wystarczy. Z ra-
doci¹ wymawia³ imiê synka.
Do kogo jest podobny? spyta³a cicho, trzymaj¹c mocno Masao za rêkê,
niewiadoma, jak by³a bliska mierci. Ale on dobrze wiedzia³ i nigdy nie zapomni
tej straszliwej nocy i poranka.
Wygl¹da jak malutki samuraj i jest podobny do mojego ojca odpar³ Ma-
sao, wdziêczny losowi, ¿e oszczêdzi³ jego ¿onê i syna.
Bêdzie tak samo m¹dry i przystojny jak ty, Masao-san wyszepta³a Hide-
mi. Zapada³a co chwila w sen, ale ci¹gle trzyma³a mê¿a za rêkê.
A tak¿e s³odki i uprzejmy jak jego matka doda³ Masao umiechaj¹c siê.
Wiedzia³, ¿e bêdzie kocha³ Hidemi a¿ do ostatniej chwili ¿ycia.
Musisz nauczyæ go angielskiego powiedzia³a miêkko. I zabierzemy go
do Kalifornii, ¿eby pozna³ swoj¹ tamtejsz¹ rodzinê mimo ¿e by³a oszo³omiona
lekarstwami, nie przestawa³a planowaæ przysz³oci syna.
A mo¿e nawet pójdzie do collegeu. Masao w³¹czy³ siê w to planowanie.
Albo Hiroko bêdzie studiowaæ
Wylemy j¹ do Takeo na Uniwersytet Stanforda.
Ale tym razem Hidemi otworzy³a oczy, by siê sprzeciwiæ.
To tylko dziewczynka, a teraz masz syna.
Bêdzie nowoczesn¹ kobiet¹ szepn¹³ Masao i pochyli³ siê nad ¿on¹.
Bêdzie mog³a robiæ to samo co Yuji doda³ marz¹c o przysz³oci.
Hidemi rozemia³a siê. Jej m¹¿ mia³ takiego bzika na punkcie nowoczesno-
ci, ale przecie¿ bardzo go kocha³a.
Dziêkujê ci, Masao-san powiedzia³a ³amanym angielskim i zasnê³a, ca³y
czas trzymaj¹c mê¿a za rêkê.
Nie ma za co, malutka, nie ma za co odpowiedzia³ po angielsku i zasiad³
do czuwania nad ni¹.
20
Strona 16
Rozdzia³
trzeci
ie! powiedzia³a stanowczo Hidemi. O tê sprawê spierali siê od
bardzo dawna, a ona w tej jednej, jedynej sytuacji nie mog³a pod-
porz¹dkowaæ siê mê¿owi. Przecie¿ Hiroko jest dziewczyn¹. Musi
byæ tutaj, z nami. Co jej przyjdzie z wyjazdu do Kalifornii? Hi-
demi z uporem odmawia³a zgody na wys³anie córki do amerykañ-
skiego collegeu.
Ma prawie osiemnacie lat. Masao t³umaczy³ cierpliwie
ju¿ chyba po raz tysiêczny. Zna angielski bardzo dobrze, ale roczny czy d³u¿szy
pobyt w Stanach bardzo jej siê przyda. Masao pragn¹³, by Hiroko odby³a w Ame-
ryce pe³ne, czteroletnie studia, ale wiedzia³, ¿e na razie lepiej ¿onie o tym nie
mówiæ. Uzyska lepsze wykszta³cenie, poszerzy horyzonty. A mój kuzyn i jego
rodzina zaopiekuj¹ siê ni¹. Takeo mieszka³ obecnie w Palo Alto, by³ ¿onaty
i mia³ troje dzieci niewiele m³odszych od Hiroko. Hidemi wiedzia³a o tym wszyst-
kim, ale mimo to uparcie sprzeciwia³a siê wyjazdowi córki.
Niech Yuji pojedzie w przysz³ym roku stara³a siê podsun¹æ mê¿owi inne
tematy do przemylenia.
Masao zaczyna³ ju¿ w¹tpiæ, czy uda mu siê wygraæ ten spór. Od pierwszej
chwili, gdy zobaczy³ Hiroko po urodzeniu, marzy³ dla niej o studiach w Ameryce.
¯onie nie zdo³a³ zaszczepiæ swoich rewolucyjnych pogl¹dów; przez blisko dwa-
dziecia lat ma³¿eñskiego po¿ycia Hidemi pozosta³a starowiecka i niemia³a, jak
typowa japoñska ¿ona. Dlatego tym bardziej pragn¹³, by Hiroko wyjecha³a na
jaki czas z Japonii, pozna³a inn¹ kulturê i nowoczesne obyczaje. Tylko ¿e ona
wcale za tym nie têskni³a. Najlepiej czu³a siê ¿yj¹c zgodnie z starodawn¹ tradycj¹
japoñsk¹. To Yuji pragn¹³ jechaæ, wprost umiera³ z chêci rozpostarcia skrzyde³,
bo by³ bardzo podobny do ojca.
Yuji te¿ wyruszy w drogê, gdy nadejdzie czas. Ale dla Hiroko stanie siê to
niezapomnianym dowiadczeniem. Przecie¿ u Takeo nic siê jej nie mo¿e staæ,
a pomyl, czego siê nauczy.
21
Strona 17
Mnóstwa dzikich amerykañskich zwyczajów powiedzia³a Hidemi z odraz¹.
Masao tylko westchn¹³. Hidemi by³a cudown¹ ¿on¹, ale mia³a bardzo staro-
wieckie pogl¹dy na temat dzieci, a zw³aszcza córek. Matka Hidemi a¿ do mierci
wprowadza³a Hiroko we wszystkie starodawne japoñskie zwyczaje, a potem sama
Hidemi bardzo cile kontynuowa³a te nauki. Oczywicie, znajomoæ tradycji by³a
bardzo wa¿na. Jednak Masao chcia³, by Hiroko zapozna³a siê równie¿ z innymi
wartociami, które uwa¿a³ za jeszcze wa¿niejsze, szczególnie dla kobiety. Pra-
gn¹³, by jego córka mia³a takie same szanse jak Yuji, tylko ¿e w Japonii nie³atwo
to osi¹gn¹æ.
Angielskiego mo¿e uczyæ siê równie¿ tutaj argumentowa³a Hidemi. Ja
siê nauczy³am.
Poddajê siê owiadczy³ Masao z umiechem, chocia¿ by³o mu przykro.
Zrób z niej buddyjsk¹ mniszkê. Albo wezwij swata i znajd jej mê¿a. Nie pozwo-
lisz jej ¿yæ w³asnym ¿yciem, prawda?
Oczywicie, ¿e pozwolê. Niech idzie na uniwersytet tutaj. Nie musi jechaæ
do Kalifornii.
Hidemi, pomyl, czego chcesz j¹ pozbawiæ. Zastanów siê nad tym, bo to
bardzo powa¿na sprawa. Jak bêdziesz mog³a dalej ¿yæ ze wiadomoci¹, ¿e wy-
rz¹dzi³a jej tak¹ krzywdê? Pomyl o wszystkim, co by tam pozna³a. No dobrze,
nie mówmy ju¿ o czterech latach collegeu. Niech jedzie na rok. Nawet w ci¹gu
roku zgromadzi skarb, który pos³u¿y jej przez resztê ¿ycia. Zdobêdzie przyjació³,
pozna nowe idee, a potem wróci i tutaj pójdzie na studia.
Dlaczego obci¹¿asz mnie odpowiedzialnoci¹ za odbieranie jej szansy?
Dlaczego uwa¿asz, ¿e to moja wina? spyta³a nad¹sana Hidemi.
Dlatego, ¿e chcesz j¹ zatrzymaæ. Chcesz, ¿eby tu zosta³a, wygodnie ukryta
za twoimi plecami, bezpieczna w naszym ma³ym wiatku, niemia³a, starowiecka
i zwi¹zana bezu¿ytecznymi tradycjami, które wpoi³a jej twoja matka. Je¿eli puci-
my j¹ wolno jak ptaka, wróci do nas
Hidemi, nie ³am jej skrzyde³ tylko dlatego, ¿e
jest dziewczyn¹. To nieuczciwe. I bez tego wiat jest okrutny dla kobiet.
Masao od dawna prowadzi³ tê walkê i by³a to jedyna sprawa, w której ¿ona
siê z nim nie zgadza³a. Hidemi czu³a siê w pe³ni zadowolona ze swojego losu, ale
przecie¿ przy Masao mia³a bardzo wiele swobody. Jednak zdawa³a sobie sprawê
z tego, ¿e jej sytuacja jest wyj¹tkowa, i nie by³a zupe³nie g³ucha na argumenty
mê¿a ani na g³os w³asnego sumienia.
Jeszcze przez miesi¹c trwa³y bolesne spory, a¿ w koñcu Hidemi uleg³a. Zgo-
dzi³a siê, by Hiroko wyjecha³a do San Francisco na rok, albo nawet d³u¿ej,
je¿eli jej siê tam naprawdê spodoba. Masao zapisa³ córkê do ¿eñskiego collegeu
St Andrew w Berkeley i przysiêga³ ¿onie, ¿e Hiroko bêdzie tam bezpieczna. Hi-
demi w koñcu przyzna³a, aczkolwiek niechêtnie, ¿e to podniecaj¹ca przygoda,
chocia¿ nie potrafi³a zrozumieæ, dlaczego kobieta ma studiowaæ na uniwersyte-
cie, i to jeszcze tak daleko od domu. Ona sama nigdy nie studiowa³a, a przecie¿
mia³a cudowne ¿ycie przy mê¿u i dzieciach.
Nawet Yuji uzna³ to za wspania³y pomys³, cieszy³ siê szczêciem siostry i z nie-
cierpliwoci¹ czeka³ na swoj¹ kolej. Zamierza³ siê staraæ o przyjêcie na Uniwer-
22
Strona 18
sytet Stanforda. Jedyn¹ osob¹ poza Hidemi, która nie okazywa³a ¿adnego entu-
zjazmu, by³a sama Hiroko.
Nie cieszysz siê, ¿e mama wyrazi³a zgodê? spyta³ j¹ Masao wprost nie-
przytomny z radoci, gdy Hidemi w koñcu, po d³ugiej batalii, skapitulowa³a i po-
zwoli³a Hiroko jechaæ do San Francisco.
Ale Hiroko powiedzia³a tylko, ¿e jest bardzo wdziêczna. Ze swoimi delikat-
nymi rysami twarzy i pe³n¹ czaru, drobn¹ postaci¹, wygl¹da³a jak laleczka. By³a
nawet bardziej urocza ni¿ Hidemi, ale równie¿ o wiele bardziej niemia³a ni¿ matka
w m³odoci i starowiecka. Nie podziela³a nowoczesnych idea³ów ojca. Czu³a siê
najlepiej zachowuj¹c dawne zwyczaje. W odró¿nieniu od matki, która jednak mia³a
przynajmniej zrozumienie dla pogl¹dów Masao, by³a Japonk¹ przywi¹zan¹ do
tradycji. Wcale nie marzy³a o studiach w Kalifornii. Wyje¿d¿a³a tylko dlatego, by
spe³niæ wolê ojca. I wydawa³o jej siê to ogromn¹ cen¹, jak¹ musi zap³aciæ za
okazanie mu szacunku, ale nigdy nie potrafi³aby mu siê sprzeciwiæ.
Nie jeste podniecona? spyta³ Masao, a ona tylko skinê³a g³ow¹, bez po-
wodzenia próbuj¹c okazaæ radoæ. I gdy Masao teraz na ni¹ patrzy³, serce skur-
czy³o mu siê z bólu. Zna³ dobrze swoj¹ córkê i gor¹co j¹ kocha³. Raczej wola³by
umrzeæ, ni¿ j¹ unieszczêliwiæ. Hiroko, nie chcesz jechaæ? spyta³ ze smut-
kiem. Mo¿esz powiedzieæ mi prawdê. Przecie¿ to nie ma byæ kara. Po prostu
pragniemy zrobiæ co wa¿nego dla twojej przysz³oci. Przy niewielkiej profe-
sorskiej pensji Masao wys³anie Hiroko do Stanów stanowi³o ogromne obci¹¿enie
finansowe, ale oboje z ¿on¹ uwa¿ali, ¿e dzieci s¹ warte takiego powiêcenia.
Ja
Hiroko walczy³a z obaw¹, ¿e oka¿e siê niepos³uszna. Spuci³a wzrok
i si³¹ woli przezwyciê¿y³a emocje. Tak bardzo kocha³a rodziców i brata, a niena-
widzi³a myli o rozstaniu. Nie chcê od was odje¿d¿aæ powiedzia³a ze ³zami
w oczach. Ameryka jest tak daleko. Czy nie mog³abym pojechaæ do Tokio?
Omieli³a siê spojrzeæ na ojca, a Masao niemal siê rozp³aka³ widz¹c maluj¹cy siê
na jej twarzy ból.
W Tokio nie nauczysz siê niczego wiêcej ni¿ tutaj, w Kioto. Nawet lepiej
by³oby ci tu ni¿ w wielkim miecie. Ale Ameryka
Masao siê rozmarzy³. Ni-
gdy tam nie pojecha³, chocia¿ pragn¹³ tego przez ca³e ¿ycie. Od dwudziestu lat
czyta³ listy od swojego kuzyna Takeo i tak szalenie chcia³ go chocia¿ odwiedziæ.
Ale skoro jemu siê nie uda³o, zrobi to dla swoich dzieci. By³ to najwiêkszy dar,
jaki móg³ im ofiarowaæ. Hiroko, zostaniesz tam tylko rok. Tylko jeden rok szkolny.
To wcale nie jest tak d³ugo. Je¿eli ci siê nie spodoba, wrócisz. A za rok pojedzie
Yuji i, je¿eli zostaniesz, bêdziecie tam razem.
Ale bez ciebie
i bez mamy
Co ja bez was zrobiê? spyta³a. W oczach
krêci³y jej siê ³zy, a usta dr¿a³y. Spuci³a z szacunkiem wzrok, ale Masao pod-
szed³, obj¹³ j¹, jak zawsze zdumiony jej szczup³oci¹. By³a tak drobna, ¿e niemal
móg³ obj¹æ jej taliê jedn¹ rêk¹.
My te¿ nie przestaniemy za tob¹ têskniæ, ale przecie¿ istnieje poczta, a po-
za tym bêdziesz tam mia³a wujka Takeo i ciociê Reiko.
Tylko ¿e ja ich nie znam.
23
Strona 19
S¹ naprawdê bardzo mili. Takeo przyjecha³ z wizyt¹ do Japonii dziewiêæ
lat temu, jednak Hiroko prawie go nie pamiêta³a. Ciocia Reiko nie mog³a wów-
czas mu towarzyszyæ, gdy¿ spodziewa³a dziecka, najm³odszej córki Tamiko.
Pokochasz ich, a oni bêd¹ ciê traktowali jak w³asn¹ córkê. Proszê, Hiroko, pro-
szê, chocia¿ spróbuj. Nie chcê, ¿eby traci³a tak¹ szansê. Od wielu lat oszczê-
dza³ pieni¹dze na ten cel i przekonywa³ ¿onê do swojego pomys³u, teraz za czu³
siê tak, jakby kara³ Hiroko, a przecie¿ chcia³ tylko jej dobra.
Pojadê, tatusiu. Dla ciebie powiedzia³a Hiroko, nisko siê k³aniaj¹c. Ma-
sao mia³ ochotê ni¹ potrz¹sn¹æ. Dlaczego nie potrafi odci¹æ siê od starych oby-
czajów? Przecie¿ jest taka m³oda, nie powinna a¿ tak kochaæ tradycji.
Wola³bym, ¿eby to zrobi³a dla siebie odpar³. Chcê, ¿eby by³a tam
szczêliwa.
Spróbujê, tatusiu szepnê³a i po policzkach pop³ynê³y jej ³zy. Masao bez
s³owa mocno j¹ przytuli³. Widz¹c rozpacz córki czu³ siê jak potwór, zmuszaj¹c j¹
do wyjazdu, mimo to a¿ do chwili po¿egnania by³ pewny, ¿e gdy ju¿ znajdzie siê
w Kalifornii, polubi nowe ¿ycie.
Ale rano, w dzieñ odjazdu, ca³¹ rodzinê ogarn¹³ prawdziwy smutek. Hiroko
p³aka³a. Zanim wysz³a, zatrzyma³a siê na chwilê przed domow¹ kapliczk¹, ni-
sko siê sk³oni³a, a potem bez s³owa posz³a za matk¹ i wliznê³a siê na tylne
siedzenie samochodu, którym mieli pojechaæ do Kobe. Podczas drogi Yuji spo-
kojnie gawêdzi³ z ojcem, ale Hiroko siedzia³a milcz¹ca i tylko przygl¹da³a siê
widokom za oknem. Matka w ostatniej chwili chcia³a jej nakazaæ, by by³a dziel-
na, a tak¿e zwierzyæ siê, ¿e nie jest pewna, czy podjêli w³aciw¹ decyzjê. Nie
wiedzia³a jednak, jak wyraziæ swoje w¹tpliwoci, wiêc te¿ nic nie mówi³a. Ma-
sao spogl¹da³ na nie od czasu do czasu przez wsteczne lusterko, bo dziwi³a go ta
g³ucha cisza. ¯adnego paplania, okrzyków radoci czy podniecenia podró¿¹.
Ani s³owa o statku, ani o Ameryce, ani o wujostwie, do których jecha³a. Tym-
czasem Hiroko, siedz¹c na tylnej kanapce, czu³a siê tak, jakby zaraz mia³o jej
pêkn¹æ serce, bo odrywano j¹ od domu i kraju. A ka¿dy budynek, ka¿de drzewo
i ka¿dy krzak, który miga³ za oknem, jeszcze bardziej podsyca³ ból. Pó³torago-
dzinna droga do portu wydawa³a siê wiecznoci¹. Nawet starania Yujiego, by
rozweseliæ siostrê, nie da³y rezultatów.
Hiroko z natury by³a powa¿na. Rzadko bra³a udzia³ w weso³ych zabawach
i wybrykach brata. Mimo ¿e pod wzglêdem usposobienia i zdolnoci ró¿nili siê
od siebie, byli sobie bardzo bliscy i gor¹co siê kochali. Yuji mia³ talent do jêzy-
ków i ju¿ teraz mówi³ prawie biegle po angielsku. By³ równie¿ uzdolniony mu-
zycznie, wietnie sobie radzi³ w sporcie i, mimo sk³onnoci do psot, uczy³ siê
celuj¹co. Hiroko, nieco powolniejsza, traktowa³a ¿ycie powa¿niej. Nie nawi¹zy-
wa³a tak ³atwo przyjani ani nie podchodzi³a tak entuzjastycznie do wszelkich
nowych pomys³ów jak jej brat. Najpierw musia³a wszystko zbadaæ i przemyleæ.
Ale gdy ju¿ na co siê zdecydowa³a, robi³a to dobrze. Gra³a na fortepianie i na
skrzypcach, a æwiczenia sprawia³y jej przyjemnoæ. O wiele mniej uwagi powiê-
ca³a angielskiemu i chocia¿ potrafi³a mówiæ w tym jêzyku, zawsze czu³a siê nie-
zrêcznie, gdy siê nim pos³ugiwa³a.
24
Strona 20
W Kalifornii bêdziesz s³ucha³a jazzu powiedzia³ teraz Yuji, dumny ze
swojej znajomoci amerykañskiej kultury. Zna³ równie¿ nazwiska wszystkich
gwiazd baseballu i uwielbia³ uczyæ siê amerykañskiego slangu. Nie móg³ ju¿ siê
doczekaæ, kiedy wyjedzie na uniwersytet. Bêdziesz musia³a mnie tego wszyst-
kiego nauczyæ entuzjazmowa³ siê, a Hiroko mimo rozpaczy umiechnê³a siê do
niego. By³ taki niem¹dry. Ale kocha³a go i nie mog³a sobie wyobraziæ, jak bêdzie
¿y³a bez niego. Wiedzia³a, ¿e wujostwo maj¹ syna, Kenjiego, mniej wiêcej w tym
samym wieku co Yuji, a tak¿e dwie córki. Ale wiedzia³a równie¿, ¿e nikt nie zaj-
mie w jej sercu miejsca brata.
Gdy dojechali do portu, Hiroko dr¿a³a. Bez trudu znaleli nabrze¿e linii NYK.
Statek, którym mia³a p³yn¹æ, nazywa³ siê Nagoya Maru. Pasa¿erowie i odpro-
wadzaj¹cy wchodzili po trapie, wszyscy szczêliwi i rozemiani. Poniewa¿ rodzi-
ce ju¿ wczeniej wys³ali do portu kuferek Hiroko, teraz posta³o im ju¿ tylko zna-
leæ jej kabinê. Wykupili dla niej kojê w drugiej klasie i z przyjemnoci¹ skonsta-
towali, ¿e bêdzie dzieli³a kabinê z kobiet¹ w rednim wieku. By³a to Amerykanka,
która przebywa³a w Japonii studiuj¹c japoñsk¹ sztukê. Teraz wraca³a do Chicago.
Chwilê mi³o z nimi pogawêdzi³a, a potem wysz³a na pok³ad, do przyjació³. Hiro-
ko z rodzicami i bratem, który przytaszczy³ jej kuferek, zosta³a sama w ma³ej,
przyprawiaj¹cej o klaustrofobiê kabinie. Przeczuwa³a, ¿e nie bêdzie to ³atwa chwila.
I rzeczywicie, poblad³a, a Masao zauwa¿y³, ¿e ogarnia j¹ panika.
Musisz okazaæ siê dzielna i silna, córeczko powiedzia³ ³agodnie. Sama
bêdziesz tylko na statku, a potem spotkasz siê z wujostwem. Masao celowo
wybra³ statek, który p³yn¹³ bezporednio do San Francisco, bo chcia³ oszczêdziæ
Hiroko postoju w Honolulu. Na pewno nie wysz³aby sama do miasta, ba³a siê
przecie¿ zostaæ na statku bez rodziców. Jeszcze nigdy w ¿yciu nie jecha³a nigdzie
sama, nigdy nie opuszcza³a domu, a teraz zostawia³a za sob¹ wszystko, co zna-
³a. Rok szybko zleci i znów bêdziesz w domu pociesza³ j¹ ojciec.
Tak, tatusiu powiedzia³a Hiroko k³aniaj¹c siê nisko i b³agaj¹c w mylach,
¿eby sta³ siê jaki cud i by okaza³o siê, ¿e nigdzie jej nie wysy³aj¹. Spe³nia³a
¿yczenie ojca, aby okazaæ mu szacunek, ale da³aby wszystko, byle tylko nie je-
chaæ do Kalifornii. Tak samo jak matka, nie rozumia³a, co ten wyjazd ma jej daæ
i dlaczego, wed³ug ojca, jest dla niej taki korzystny. Mówiono jej, ¿e warto po-
znaæ wiat, ale niezbyt rozumia³a cel takiego przedsiêwziêcia. Wola³aby zostaæ
w domu, wród bliskich ludzi i miejsc. Wiedzia³a, ¿e nigdy nie stanie siê nowo-
czesn¹ kobiet¹, tak jak pragn¹³ jej ojciec. Ale Masao mia³ pewnoæ, ¿e ten wyjazd
j¹ zmieni.
Zanim jeszcze Hiroko zd¹¿y³a rozgociæ siê w kabinie, rozleg³a siê syrena,
a potem gong oznajmiaj¹cy, ¿e odprowadzaj¹cy maj¹ opuciæ statek. Masao po-
myla³, ¿e tak jest lepiej. Wiedzia³, ¿e je¿eli jeszcze chwilê bêdzie patrzy³ na
rozpacz córki, nie pozwoli jej odjechaæ. Budzi³a w nim litoæ. By³a przera¿ona
i blada, a rêce jej dr¿a³y, gdy podawa³a matce kwiat, który wyjê³a z bukietu zdo-
bi¹cego kabinê. Matka wziê³a go równie dr¿¹cymi palcami, a potem objê³a córkê
i mocno j¹ przytuli³a. ¯adna nie odezwa³a siê ani s³owem. W tej chwili zadwiê-
cza³ dzwonek i Masao delikatnie dotkn¹³ ramienia ¿ony. Nadszed³ czas rozstania.
25