Rose Emilie - Bardzo szczęśliwe zakończenie

Szczegóły
Tytuł Rose Emilie - Bardzo szczęśliwe zakończenie
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

Rose Emilie - Bardzo szczęśliwe zakończenie PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd Rose Emilie - Bardzo szczęśliwe zakończenie pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Rose Emilie - Bardzo szczęśliwe zakończenie Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

Rose Emilie - Bardzo szczęśliwe zakończenie Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Strona 1 Droga Czytelniczko! Niestety, już po wakacjach... Myślę, że były udane, choć pewnie jak zwykle za krótkie. Ciężko wrócić tera/ do starych obowiązków, rutynowych czynności domowych i codziennej krzątaniny. Mam nadzieję, że koniec lata i nadchodzącą jesień ubarwią Ci książki z serii ,.Gorący Romans", a wśród nich nowa powieść Dixie Browning Kopciuszek Becketta. rozpoczynająca minisenę „Fortuna Beckettów". A oto wszystkie wrześniowe książki w serii: Kopciuszek Becketta ukrywał się na głębokiej prowincji, nie Emilie Rosę wiedząc, że czeka na niego niecodzienny prezent. 1 niezwykły mężczyzna... Bardzo szczęśliwe Skutki nietypowej randki będą zaskoczeniem przede wszystkini zakończenie dla Justina, który żyjąc pracą, nie dostrzega, co się wokół niego dzieje... Miłość z lat szkolnych nie rdzewieje - przekonał się o rym Mark, gdy po latach zobaczył Emily... Bardzo szczęśliwe zakończenie zawikłanej historii będzie zawdzięczać Toni tylko Brandowi, przed którym uciekała... Niania z CIA, Nowe życie Witta („Gorący Romans Duo") - dwie opowieści o tym, jak odzyskać utracone uczucie i pomóc ukochanej osobie. Życzę przyjemnej lektury Małgorzata Pogoda Harleąuin. Każda chwila może być niezwykła. HARLEOUIN* Czekamy na listy! Toronto • Nowy Jork • Londyn Nasz adres: Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg Arlekin - Wydawnictwo Harleąuin Enterprises Sp. z o.o. Madryt • Mediolan • Paryż 00-975 Warszawa 12, skrytka pocztowa 21 Sydney • Sztokholm • Tokio • Warszawa Strona 2 Tytuł oryginału Expecting Brand's Baby Pierwsze wydanie Silhouette Books, 2002 Redaktor serii Małgorzata Pogoda ROZDZIAŁ PIERWSZY Opracowanie redakcyjne Małgorzata Pogoda Tej nocy uratuje ranczo. Za wszelką cenę. Korekta Toni Swenson przygryzła wargę, z uwagą przyglą­ Stanisława Lewicka dając się mężczyznom ubranym w dżinsy i kowboj- skie kapelusze, tłoczącym się przy wejściu na Naro­ © 2002 by Emilie Rosę Cunningham dowe Finały Rodeo. Usiłowała wypatrzyć tego jedy­ © for the Polish edition by Arlekin - Wydawnictwo Har1equin Enterprises sp. z o.o., Warszawa 2003 nego, którego geny przekazałyby jej synowi miłość Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji do koni, bydła i rozległych przestrzeni. Musi urodzić części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie. syna. Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu Ruszając za tłumem, Toni przełknęła ślinę i otarła z Har1equin Enterprises II B.V. spocone dłonie o dżinsy. Łomot serca zdawał się głu- Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek szyć wszechobecny hałas. Oddychała głęboko, wcią- podobieństwo do osób rzeczywistych - żywych czy umarłych gając dobrze znane zapachy, nieodłącznie związane - jest całkowicie przypadkowe. z rodeo: grillów i meksykańskich potraw, kurzu Znak firmowy wydawnictwa Harlequin i znak serii Harlequin Gorący Romans są zastrzeżone. i bydła. Niespodziewanie odżyło wspomnienie szczęśli­ Skład i łamanie: Studio Q Printed in Spain by Litografia Roses, Barcelona wych chwil spędzonych z dziadkiem. Mógł jeszcze pożyć. Serce Toni ścisnęło się boleśnie. Kochała go, ale czemu, stawiając jej ultimatum, zmuszał ją do ISBN 83-238-1894-0 zrobienia czegoś, co było niezgodne z jej przekona­ Indeks 356948 niami? GORĄCY ROMANS - 592 Siadając na twardym krześle widowni, zastanawia­ ła się, jak zdołała wytrzymać tyle czasu bez rodeo. Kiedyś przychodziła tu co roku z dziadkiem, który Strona 3 6 EMILIE ROSĘ BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 7 usiłował upilnować wnuczkę w tłumie kowbojów - Tak, o takiego właśnie młodzieńca jej chodziło: miły, co nie było łatwym zadaniem, przyznała w myślach. beztroski lekkoduch. Toni posłała mu zachęcający Kowboje i bydło, ten świat zawsze ją fascynował. uśmiech. Chłopak oblał się rumieńcem i, spłoszony, Tego wieczoru ujeżdżacz, wieczny włóczęga bez do­ zaczął udawać, że szuka kogoś na widowni. Zawie­ mu, który wykorzystuje i porzuca przygodne kobiety, dziona, spuściła wzrok. Pamiętaj, jaka jest stawka, był kimś, kogo potrzebowała. I nie miała wyboru. upomniała się w myślach. Pamiętaj, jaką masz misję. Ochrypły, barowy głos ściągnął uwagę Toni na Ranczo zbyt wiele dla niej znaczyło. Nie mogła się przechodzących nieopodal mężczyzn. teraz wycofać. Wstała, prostując się z determinacją, - Pamiętaj o zasadach. Plecy proste. Jedna ręka gotowa zagadnąć chłopaka, lecz czarnowłosy demon w powietrzu, przed sobą. A kiedy zlecisz, wiej, ile sil zastąpił jej drogę. Spojrzała mu w oczy, siląc się na w nogach. Poradzisz sobie, tylko nie pękaj. swobodny uśmiech, i próbowała go ominąć. Wiedzia­ Ciemnowłosy, świetnie zbudowany mężczyzna po­ ła, że potrzebuje genów poczciwego kowboja, a nie klepał po ramieniu młodszego kolegę. Toni zadrżała, szatańskiego przystojniaka, który szarżuje jak byk, widząc, jak napinają się potężne mięśnie przedramie­ biorąc życie na rogi. nia; w przypływie złości musiały mieć niszczycielską Brand Lander błysnął w uśmiechu białymi zębami siłę. Stał tuż obok niej. Czarna, skórzana kurtka pod­ i musnął rondo kapelusza, ale dziewczyna zdawała kreślała szerokie bary, a obcisłe dżinsy opinały się na się pochłonięta flirtem z Bobbym Lee. Do diabła, długich nogach. Sądząc po numerze na plecach, był przecież ten smarkacz ma zaledwie dziewiętnaście lat zawodnikiem. Już samo władcze brzmienie głosu pla­ i jeszcze nigdy nie był z kobietą, pomyślał z irytacją. sowało go na pozycji zwycięzcy. Co więcej, zamierzał wytrwać w tym stanie aż do Przez chwilę rozglądał się dookoła, by wreszcie ślubu z ukochaną z lat szkolnych, który miał się od­ odwrócić się w kierunku Toni. Dziewczyna zamarła. być po Bożym Narodzeniu. Brand nie mógł pozwolić, Błysk ciemnych oczu spod ronda czarnego kapelusza by młodzik uległ pokusie. przeszył ją niczym strzała. Nieznajomy wyglądał jak - Pospiesz się, bo się spóźnisz - powiedział. - Po­ ucieleśnienie jej najskrytszych marzeń: wydatna tem sobie pogadamy. Moja kolej nadejdzie jeszcze nie szczęka, kwadratowy podbródek i mocno zarysowa­ tak prędko. ne kości policzkowe. Był ideałem twardego, nieustę­ Odwrócił się do pięknej nieznajomej, która najwy­ pliwego faceta. Z ociąganiem odwróciła głowę; nie raźniej planowała zaciągnąć niewinną ofiarę prosto tego potrzebowała na dzisiejszą noc. Przeniosła spoj­ do bram piekieł. Mimo niewysokiego wzrostu miała rzenie na stojącego obok, błękitnookiego młodzieńca. ponętne, kobiece kształty. Była typem kruszynki, któ- Strona 4 8 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 9 rą niektórzy mężczyźni pragnęliby natychmiast oto­ - Słuchaj, laleczko, zaraz zaczną się zawody. Le­ czyć troską - ale nie on. piej wróć na swoje miejsce, bo zdekoncentrujesz za­ Bujne, miękkie loki opadały jej na ramiona i piersi, wodników i komuś stanie się krzywda. okalając anielską twarzyczkę o skórze delikatnej ni­ Toni hardo uniosła głowę, czerwona ze złości. czym białe kwiaty magnolii. Złościło go, że zamiast - A może tak zejdziesz mi z drogi, zanim tobie patrzeć na niego, bezustannie wodzi wzrokiem za stanie się krzywda? Bobbym Lee. Nie potrafił też sobie wytłumaczyć, Była wściekła, że traci szansę na zawarcie zna­ skąd wzięła się dziwna zawziętość, która malowała jomości z potencjalnym ojcem jej dziecka. A czas się na jej słodkiej buzi. Ta mała sprawiała wrażenie ucieka. kobiety wyjątkowo zdeterminowanej. Zaintrygowała - Hej, Brand, po zawodach idziemy w miasto. Za­ go do tego stopnia, że, musnąwszy ponownie palcami bieramy Bobby'ego Lee. Wybierzesz się z nami? rondo kapelusza, zagadnął: Nadstawiła ucha. Gdy padła nazwa hotelu, w któ­ - Cześć, maleńka. Dokąd zmierzasz? - Widząc rym się zatrzymała, serce zabiło mocniej. Może jesz­ pełne złości spojrzenie dziewczyny, domyślił się, że cze nie wszystko stracone! nie znosiła, gdy czyniono aluzje do jej wzrostu. - Będę tam - odparł kowboj, patrząc jej prosto - Przepraszam. - Spróbowała obejść aroganta, w oczy. lecz ten stanął jej na drodze, na szeroko rozstawio­ Toni poczuła, że uginają się pod nią nogi. Odwró­ nych nogach, z dłońmi wsuniętymi za pas. Kątem oka ciła głowę, by czym prędzej uwolnić się od palącego zauważyła tytuł mistrza świata, wygrawerowany na spojrzenia mężczyzny. klamrze. Uczyniła krok w lewo, lecz kowboj przesu­ Tymczasem na arenę wypuszczono olbrzymiego, nął się w prawo i znów zagrodził jej drogę. Spróbo­ rozjuszonego byka, dosiadanego przez Bobby'ego wała iść w drugą stronę. Natręt powtórzył manewr. Lee. Brand momentalnie skupił uwagę na ringu, nie - Chciałabym przejść - burknęła, a jej twarz oblał spuszczając wzroku ze zwierzęcia i jeźdźca. Toni za­ rumieniec. - Z drogi, kowboju. częła się powoli wycofywać. Może jednak Opatrz­ - Nie mogę cię przepuścić, złotko. Tam mają ność nad nią czuwa? Wszak właśnie dzisiaj przypada wstęp tylko zawodnicy. najlepszy moment cyklu płodności. Dziś może począć Niech to diabli, była naprawdę ładna. Nie potrafił dziecko, którego dziadek domagał się w testamencie. oderwać wzroku od kształtnej postaci. Dawniej bez Mężczyzna, który ma jej w tym pomóc, przyjdzie do wątpienia dałby się jej zauroczyć, ale już nie teraz. hotelowego baru - dwanaście pięter poniżej pokoju, Taka kobieta mogła oznaczać jedynie kłopoty. do którego postara się go zaprosić. Strona 5 10 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 11 Uda się, musi się udać. Jutro wyjedzie z Las Vegas, sprawiło, że twarz młodzika oblała się rumieńcem. nosząc w sobie to, co zapewni jej przyszłość i połą­ Niespodziewanie cała grupa ruszyła w jej kierunku. czy z przeszłością. To jedyny sposób, aby ocalić miej­ - Cześć, kochanie - zagaił przystojniak, mrugając sce, które jest dla niej święte. porozumiewawczo. - Miło, że zajęłaś nam stolik. - Nie czekając na pozwolenie, usiadł tuż obok niej, Toni niespiesznie sączyła drinka, nie spuszczając dając pozostałym znak, by się rozgościli. Rozparł się wzroku z wejścia do baru. Rozważała już możliwość wygodnie, opierając ramię za jej plecami. Inny kow­ odwrotu, gdy nagle drzwi otworzyły się i na salę we­ boj przysiadł się z drugiej strony, niemal wciskając szła grupa mężczyzn pod przewodnictwem szatań­ Toni w objęcia Branda. skiego przystojniaka. Wstrzymała oddech i odchyliła - Przesuń się trochę - syknęła. Zamiast odpowie­ się na krześle, aby zobaczyć, czy Bobby Lee jest dzi przystojniak pokazał jej w uśmiechu białe, równe wśród nich. Był. Tuż za mężczyznami do lokalu zęby. Jego wzrok, z siłą równą fizycznej pieszczocie, wpadła grupka rozbawionych kobiet. powędrował od jej oczu, poprzez usta, ku dekoltowi. Ciemnowłosy kowboj, na którego wołali Brand, Skonsternowana, rozejrzała się wokół. Bobby Lee znalazł się w centrum uwagi. Ludzie poklepywali go siedział na drugim końcu stołu - zbyt daleko, by na­ po plecach, on zaś odnosił się do wielbicieli z iście wiązać rozmowę. Niech to diabli! Pierwsza próba ojcowskim pobłażaniem. Gdy ich spojrzenia spotkały uwodzenia została zakończona totalnym fiaskiem. się, Toni, speszona, spuściła wzrok. Dostrzegła w je­ Kowoboj, siedzący po lewej, nachylił się w stronę go oczach ogień, niczym u gotowego do walki byka, Branda. i poczuła przemożną chęć zakrycia wyeksponowane­ - A ty co, nie świętujesz? Żadnego szampana, nic? go dekoltu. Kupiona w hotelowym butiku czarna, se­ - Które to zwycięstwo, trzecie? - zagadnęła słod­ ksowna sukienka stanowiła rekwizyt niezbędny do kim głosem panna, siedząca po drugiej stronie stołu. skutecznego odegrania zaplanowanej roli. A rola - Czwarte - odparł Brand swobodnie, kładąc uwodzicielki była jej dotąd całkowicie obca. wielką dłoń, pokrytą siecią drobnych blizn, na dłoni Serce Toni waliło jak młotem. Nadeszła godzina Toni. zero. Musiała zaczynać, i to już. Jeszcze jeden łyk Zadrżała. Misja, nie zapominaj o misji, powtarzała margarity, głęboki wdech - i zdołała posłać Bob­ w duchu. Na całej długości ciała, od ramion do kolan, by'emu Lee uwodzicielskie spojrzenie, okraszone czuła ciepłą bliskość mężczyzny. Na próżno podej­ najbardziej tajemniczym uśmiechem, na jaki było ją mowała kolejne próby uwolnienia się z uścisku. Co stać. Brand nachylił się ku niemu i szepnął coś, co gorsza, pachnący cynamonem, czarnowłosy kowboj Strona 6 12 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 13 objął jej barki ramieniem, przyciągając ją bliżej ku dwie kilku centymetrów od ciemnych oczu o inten- sobie. sywnym spojrzeniu. Gdy pogładził pieszczotliwie jej - Rozluźnij się, maleńka, bo jesteś dziś strasznie nagie plecy, poczuła, jak płomień namiętności przej­ spięta - poradził troskliwie, niemal od niechcenia ma- muje ją do głębi. sując jej smukły kark. - Jak ci na imię? - zapytała siedząca nieopodal Nie, ten facet zdecydowanie nie jest tym, kogo ona silikonowa lala. potrzebuje. Niewątpliwie potrafiłby sprawić, by ten - Toni. wieczór był niezapomniany, ale nie mogła pozwolić, - Brand ani słowem o tobie nie wspominał. Nie aby hormony decydowały za nią. Kochała dziadka puścił pary z gęby, słowo daję. i bardzo go jej brakowało, lecz właśnie przez niego - To dlatego, że... zmuszona była podjąć tak drastyczny krok. Zgodnie Brand położył jej palec na ustach. z jego ostatnią wolą mogła stracić ziemię, która nale­ - Chcieliśmy zaraz po rodeo zamknąć się w poko- żała do rodziny od pokoleń - ukochane dziedzictwo ju hotelowym i nie wychodzić przez tydzień - powie­ - tylko dlatego, że była kobietą. Dziadek zażądał dział ze znaczącą miną, która wprawiła towarzystwo w testamencie męskiego spadkobiercy - męża lub sy­ w rozbawienie. na. Toni nie miała ani jednego, ani drugiego. Uwiel­ Toni przygryzła wargi. Ten szatan wszystko po- biała dzieci, ale mąż... nie, takiej myśli nie dopusz­ psuł! czała. Co by było, gdyby z czasem okazał się podobny - Coś ty powiedział? do jej ojca, który nie potrafił do własnych racji prze­ - Przepraszam, złotko. - Spojrzał jej w oczy konywać inaczej, jak tylko pięścią? A jeśli, w razie z uśmiechem niewiniątka. rozstania, małżonek zechciałby odebrać jej ranczo? - Ty... ja... Prawnik, z którym rozmawiała w sprawie wykonania - Masz rację. Powinienem był dochować tajemni­ testamentu, zażartował, że sprawa byłaby znacznie cy. - Wzruszył szerokimi ramionami i pogładził ją po prostsza, gdyby Toni zaszła w ciążę. Desperacko pod­ policzku. Nie czuła nic, oprócz buzujących hormo­ chwyciła tę myśl. Gotowa była poświęcić własną god­ nów. - Jestem tylko głupim kowbojem, kochanie. ność, byle tylko uratować jedyne miejsce na ziemi, Toni przycisnęła zimną szklankę do rozpalonego w którym czuła się naprawdę bezpieczna. policzka. Jeśli zamierzał uniemożliwić jej kontakt - Nie zostałaś do końca zawodów - usłyszała tuż z innymi kowbojami, nie mógł znaleźć lepszego spo­ koło ucha ciepły, lekko zachrypnięty głos Branda. sobu, jak tylko przedstawiając ją jako swoją dziew­ Odwróciła głowę i znalazła się w odległości zale- czynę. Dzięki takiemu zabiegowi miał pewność, że Strona 7 14 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 15 nie zbliży się do niej żaden z chłopaków w barze. Dziewczynie zawirowało w głowie. Bojąc się, że Musi koniecznie zamienić z Brandem kilka słów na Brand ją upuści, mocno przywarła do jego szerokiej osobności. piersi. Zatrzymał się dopiero przy windach. Gdy - Rusz się! drzwi kabiny zamknęły się za nimi, opuścił swój cię- - Już byś chciała wypróbować nowy materac? żar na ziemię. Toni zsuwała się po jego ciele, aż - Wypuść mnie! - Miała ochotę go zabić. stopami dotknęła podłogi. Kiedy winda ruszała w gó- - W porządku, kochanie, ale nie ma pośpiechu. rę. musiała złapać za gruby skórzany pas Branda, aby Przed nami cała noc. - I, oplatając sobie wokół palca odzyskać równowagę. Zamierzała właśnie powie­ lok jedwabiście miękkich włosów Toni, dodał zmy­ dzieć szczerze, co o tym wszystkim myśli, gdy wsiad­ słowym szeptem: - Obiecuję, że warto poczekać. ło kilka nowych osób. Brand uśmiechnął się szeroko. Najchętniej rozszarpałaby go na strzępy. W porządku, zabierze go do swojego pokoju, obsztor- - Powiedziałam, przepuść mnie! - warknęła cuje za zbyt obcesowe zachowanie, po czym wróci wściekle, napierając na niego z całej siły. na dół i zacznie akcję od nowa. Jeśli nie może mieć - No cóż, chłopaki, dzięki za spotkanko, ja płacę. Bobby'ego Lee, wybierze kogoś innego z kowboj- - Brand wstał, wyjął portfel i rzucił na stół kilka stu- skiej bandy, tłoczącej się na dole. dolarowych banknotów. Nasadził kapelusz na głowę, Drzwi windy otworzyły się i Toni wysiadła. Brand ujął Toni za rękę i wyprowadził ją z baru przy akom­ złapał ją za łokieć i niczym cień podążał pół kroku za paniamencie rubasznych komentarzy. nią. Gdy doszli pod drzwi, była tak roztrzęsiona, że Przeklinając pod nosem, sunęła krok za nim. Nogi nie mogła wsunąć karty w szczelinę i musiał ją w tym prowadziły tam, gdzie iść nie powinna; czuła się coraz wyręczyć. Wpadła do środka, modląc się, żeby nie bardziej upojona świadomością, że jest bliska tego, wszedł za nią. czego nie doświadczyła jeszcze nigdy w życiu. Na próżno. - Czyś ty oszalał? - Chyba nie ja, kochanie. Pożerałaś wzrokiem Bobby'ego Lee jak głodny pies kość. Ale muszę cię ostrzec - on nie jest w menu. Niedawno się zaręczył i nie zamierza tego zmieniać. W drzwiach pojawiła się kolejna grupa kowbojów. Jeden z nich zawołał go po imieniu. Brand zaklął i porwał Toni na ręce. Strona 8 BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 17 żądał jej, jak jeszcze nigdy dotąd nie pożądał żadnej kobiety. Toni chodziła po pokoju tam i z powrotem, wybu- chowa jak dynamit. Gotów był przysiąc, że pod war­ stwą makijażu miała zaróżowione policzki. Przy każ­ dym kroku piersi podnosiły się i opadały, obiecująco ROZDZIAŁ DRUGI wychylając się znad krawędzi dekoltu. Cisnęła torebkę na sofę i podparłszy się pod boki, Brand wszedł do pokoju pół kroku za anielską wyrzuciła z siebie: diablicą. Nie był w stanie oderwać wzroku od słod­ - Jesteś totalnym durniem! kiej krągłości jej bioder, nie podziwiać nienagannej - Niby kto? Ja? - zapytał nieco zdziwiony, na linii długich, smukłych nóg. Musiał przyznać, iż Toni, wszelki wypadek szczerząc zęby w uśmiechu. Nie mimo niewysokiego wzrostu, miała wszystko na swo­ brzmiało to jak zaproszenie do łóżka. im miejscu i w idealnych proporcjach. - Ty. Wszystko zepsułeś swoimi wygłupami. Chciała seksu, co do tego nie było cienia wątpli­ Sprawiała wrażenie, jakby miała zaraz wybuchnąć wości. Kobieta nie wkłada na siebie minisukienki, płaczem. Serce Branda ścisnęło się z żalu. Mimo obcisłej jak rękawiczka, jeśli nie pragnie, by facet ją twardej, kowbojskiej natury nie potrafił patrzeć, jak z niej zdarł. Ale spokojnie, nie przyszedł tu przecież kobieta roni łzy. na szybki numerek. - Posłuchaj, kochanie... - zaczął bezradnie. Najwyraźniej miała słabość do kowbojów. Przez - Nie mów tak do mnie! Nie jesteś tym, kogo ostatnie dziesięć lat spotkał - i zdołał się oprzeć - szukam. - Nerwowo krążyła między oknem a kana­ wielu kobietom podobnym do niej. Nie były w jego pą. - Idź sobie - wycedziła, opadając na krawędź guście, a przynajmniej tak sądził jeszcze parę godzin łóżka i kryjąc twarz w dłoniach. - Mam coś do zro­ wcześniej. Ale ta mała wodziła go na pokuszenie... bienia dziś wieczorem, a ty wszystko psujesz. Tak, miał chęć posmakować jej ust. Czy były tak - Czy jeśli sobie pójdę, wrócisz na dół? - zapytał, miękkie, na jakie wyglądały, zanim powlekła je krwi­ nie odrywając wzroku od skulonej postaci. stą szminką? Czy gładka cera, teraz ukryta pod grubą - Muszę - odparła, prostując się i z determinacją warstwą pudru, była równie słodka, jak słodki był jej patrząc mu prosto w oczy. magnoliowy kolor? Miała niewinne, czyste spojrzenie, dziwnie kontra­ Pragnął tej seksownej kobietki, nich to szlag! Po- stujące z wyzywającą powierzchownością. Brand nie Strona 9 18 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 19 potrafił zrozumieć, skąd wziął się w nim taki upór. Ja też nie jestem żonaty. I nie zamierzam tego Na dole czekały na niego dziewczyny gotowe na każ­ zmieniać. Nigdy. de skinienie. - Ani ja - oznajmiła, z wysiłkiem przełykając Usiadł obok Toni na krawędzi łóżka i zaczął nawi­ ślinę. jać na palec jedwabisty lok, aż niepostrzeżenie jej usta Brand rozpiął jedną z klamerek, którymi upięte by- znalazły się tuż koło jego warg. ły jej loki, a nie napotkawszy oporu, przesunął dłonią - A jeśli się stąd nie ruszę? po jedwabistych włosach, rozdzielając palcami lśnią- - Powinieneś - wyszeptała, lecz błękitne oczy pa­ ce pasma i zdejmując pozostałe spinki. Gdy burza trzyły wyczekująco. wkłosów opadła swobodnie na plecy. Toni odchyliła Brand przesunął dłonią po aksamitnej skórze ra­ głowę, odsłaniając smukłą szyję. Brand nachylił się mion, aż do drobnej, delikatnej dłoni. Chwycił ją i musnął wargami pulsującą, gorącą skórę. w swoje duże ręce i przycisnął do coraz mocniej bi­ - Wiesz, czego chcę, prawda, Toni? jącego serca. Odsunął się odrobinę, by spojrzeć w jej zarumie­ - Wiem, ale wcale tego nie chcę. nioną twarz. Powoli uniosła przymknięte powieki, Wargi miała miękkie niczym pączek róży i słodkie ukazując zaklęte w spojrzeniu pokłady namiętności. jak kostka cukru. Brand czuł zawrót głowy, podobny Skinęła głową i zwilżyła usta czubkiem języka. do tego, jakiego doświadczył, gdy po niebezpiecznym - Chcę się z tobą kochać. Chcę poznać smak każ­ upadku lekarze podawali mu tlen. Wystarczyło jedno, dego centymetra twojego ciała, zaczynając tutaj. - dwa muśnięcia warg Toni, by poczuł, że jest uzależ­ Brand delikatnie uszczypnął zębami płatek jej ucha. niony od ich smaku. To czyste szaleństwo, ale czuł, Z ust Toni dobyło się ciche westchnienie. że żadna siła nie zdoła wyrzucić go z tego pokoju. - Ty też tego chcesz? - Kochanie, na dole nie znajdziesz niczego, czego - Tak - szepnęła. ja nie mógłbym ci dać - powiedział niskim głosem. Odsunęła się, aby przez chwilę popatrzeć na niego Obudziła się ociężała i przepełniona słodyczą. oczami, które pod zasłoną łez kryły tajemnicę. Także Miała ochotę znów zasnąć w przytulnym cieple. Brand odsunął się, zaniepokojony. Uświadomiła sobie, że potężne umięśnione ramię - Jesteś mężatką? - Nigdy w życiu nie poszedłby przykuwają do materaca. Jej serce zabiło jak oszalałe. do łóżka z kobietą innego mężczyzny. Mój Boże, a więc zrobiła to! Upewniła się, czy nie - Nie. - Szeroko otwarte oczy wyrażały bezkresne obudziła... Branda. Miał na imię Brand. Nawet nie zdziwienie. znała jego nazwiska. Owładnął nią palący wstyd. Strona 10 20 EMIME ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 21 Uwolniwszy się z objęć mężczyzny, zsunęła się na i ze łzami w oczach skierowała się ku wyjściu. Za podłogę i nie odrywając oczu od łóżka, zabrała wi­ póżno na wyrzuty sumienia. Stało się. Otworzyła szące na oparciu krzesła dżinsy i koszulkę. Brand drzwi - i zamarła. Z okładki leżącej pod progiem lo­ przewrócił się na plecy, szeroko rozrzucając ramiona. kalnej gazety patrzyła na nią twarz Branda. Schyliła Nie otworzył oczu. Potargane włosy, śniada cera, śię, podniosła magazyn i drżącą ręką przewróciła mocne uda i umięśnione łydki rysowały się pośród strony, zatrzymując się na artykule. fałd zmiętoszonej pościeli. Wbrew woli przesuwała „Brandon Lander zdobył wczoraj czwarty tytuł wzrokiem od szerokich barków poprzez płaski mistrza świata w ujeżdżaniu byków. Duwdziesto- brzuch, aż do osłoniętej prześcieradłem męskości. osmioletni kowboj z hrabstwa McCullen w Teksa­ Nie potrzebowała bodźców wzrokowych, by przypo­ sie znajduje się w szczytowej formie. Pokonał bra­ mnieć sobie jedwabistą twardość, która w ciągu nocy wurowo wszystkie dziesięć byków, a jego popiso­ tyle razy doprowadzała ją do rozkoszy. wa jazda na Detonatorze, bestii niepokonanej Misja zakończona, przemknęło jej przez głowę. w tym sezonie, przyniosła mu nagrodę pięciu tysię­ Aby zatrzymać ranczo, dopuściła się czynu, który cy dolarów. sama jeszcze niedawno uznawała za „nie do pomy­ Przyjaciele Landnera sugerują, że nasz mistrz roz­ ślenia". A jednak napawała się każdą chwilą grzesz­ waża odejście z zawodu. Sam bohater unikał wczoraj nej nocy. Jaką kobietą stała się za sprawą tego wy­ spotkania z prasą, ale trudno jest uwierzyć, że tak stępku? łatwo mógłby porzucić pasję swojego życia teraz, Przemknąwszy na palcach do łazienki, pospiesznie kiedy jest u szczytu popularności. wciągała ubranie, gdy jej wzrok padł na odbicie w lu­ - Brand jest dla nas mistrzem i przyjacielem - po­ strze. Jeśli nic liczyć czerwonego śladu na karku i lek­ wiedział nam Bobby Lee Garrison, syn senatora ko błędnego wzroku, wyglądała całkiem zwyczajnie, z Oklahomy, najbardziej obiecujący z młodych za­ zupełnie nie jak kobieta, która zawróciła mężczyźnie wodników. - Nikt nie wie o bykach tyle co on." w głowie do tego stopnia, że zapomniał użyć prezer­ watywy. Nie chcąc zbudzić kowboja, zrezygnowała Toni przycisnęła szeleszczący papier do piersi. Po­ z porannej toalety i wrzuciła szczoteczkę i pastę do pełniła niewybaczalny błąd, spędzając noc z kowboj­ torby. Musi wyjść, póki Brand jest pogrążony we śnie. ską sławą. Co prawda Bobby, senatorski synek, byłby Nie była w stanie spojrzeć w twarz samej sobie, nie jeszcze gorszą opcją. wspominając o nim. Szybko ruszyła do windy, przeklinając własną głu­ Targana mieszanymi uczuciami, podniosła walizkę potę. Kiedy tylko zobaczyła Branda, czuła, że mogą Strona 11 22 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 23 być kłopoty. Ale trudno, co się stało, to się nie od­ - Przykro mi, nie mogę. stanie. Trzasnąwszy słuchawką, rzucił się szukać swoich ubrań. Niech to szlag! Tyle razy ostrzegał młodszych Brand obudził się z uśmiechem na ustach. Wtulił kolegów, by uważali, a tymczasem sam zapomniał twarz w poduszkę, wdychając zapach Toni. Ten słod­ o zubezpieczeniu. ki anioł go wykończył! Nie mogli się sobą nasycić Od samego początku wiedział, że ta mała do czegoś przez całą noc. Duma rozpierała go na myśl, że wy­ zmierza. W jej oczach dostrzegł niebywałą determi- brała go na swojego pierwszego kochanka. Starał się nację. Ale czy obudziło to jego czujność? Nie, do ze wszystkich sił, aby nie żałowała tego kroku. Mimo diabła. Minęło cholernie dużo czasu, odkąd po raz lęku przed bólem chciała jeszcze i jeszcze... Kochali ostatni spał z kobietą i pewnie dlatego pozwolił hor­ się więcej razy, niż... Brand podskoczył jak oparzony, monom zapanować nad rozumem. gwałtownie wracając do rzeczywistości. Kochali się Czego właściwie chciała? Pieniędzy? Wyciągnął więcej razy, niż miał prezerwatyw! portfel i przeliczył plik banknotów; niczego nie bra­ - Do diabła! kowało. Zresztą to i tak nie miało sensu. Jeśli chciała Miejsce obok było puste. Sukienka Toni leżała na pieniędzy, dlaczego zasadzała się na Bobby'ego Lee, podłodze, dokładnie tam, gdzie ją cisnął. Włożył szla­ zamiast na niego? Był wart o wiele więcej. Wciągnął frok i pobiegł do łazienki. Była pusta, a z półki znik­ buty. Może jednak nie chodziło o szmal. Wielu spo- nęła kosmetyczka. Klnąc, wrócił do pokoju. Walizki śród krewnych Bobby'ego sprawowało funkcje poli­ też nie było. Gdy chwytał słuchawkę i wykręcał nu­ tyczne - czyżby zatem pragnęła wywołać skandal? mer recepcji, serce waliło mu jak młotem. Skonsternowany pokręcił głową. Ale przecież w koń- - Panna Swenson opuściła hotel - poinformowa­ cu poszła do łóżka z nim, nie z Bobbym. no go. Co to wszystko miało, u diabła, znaczyć? Brand zacisnął pięści. - Panna Swenson zapomniała zostawić mi adres, pod którym mamy się spotkać. Mogłaby pani mi go podać? - Przykro mi, ale nie jestem upoważniona do po­ dawania tego typu informacji. - Proszę pani, dzwonię z jej pokoju. Ona z pew­ nością zgodziłaby się, aby pani podała mi jej adres. Strona 12 BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 25 - Pomóżcie mi rozładować wóz. Matthews wypluł przeżuty kawałek tytoniu. - Mamy robotę. - Odwrócił się na pięcie i od- szedł, a za nim jego towarzysze. Toni spoglądała na nich, oniemiała ze zdumie- ROZDZIAŁ TRZECI nia. Niezbyt udany początek, ale najważniejsze, że była w domu. Podniosła jedno z pudeł, wyjęła je Toni wracała z Las Vegas do domu. Po paru godzi­ z przyczepy i zaciągnęła przed werandę na tyłach. nach niespokojnego snu zapakowała swoje rzeczy do Otworzyła drzwi i podparła je pudłem. Owionął ją wynajętego auta kempingowego i ruszyła w drogę. zaduch. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, osiądzie Beau, niemłody już basset, którego dostała od w Rocking A na dobre. Koniec z ciągłym pakowa­ dziadka przed wyjazdem do college'u, leniwie pod­ niem się i ukrywaniem. niósł się ze swojego legowiska i przyczłapał na we­ Starała się nie dopuszczać do siebie myśli, że jej randę, żeby się przywitać. Toni przyklękła, aby sta- plan mógł się nie powieść. Po nocnym maratonie rym zwyczajem pieszczotliwie wytargać go za uszy. z Brandem na pewno zaszła w ciążę. I miała nadzie­ Poczuła się urażona powściągliwym zachowaniem ję, że to będzie syn. Naturalnie, córkę pokocha tak zwierzaka. Zwykle witał ją ujadaniem, od którego samo, ale dziewczynka nie rozwiąże problemu. Po­ puchły uszy. czuła ściskanie w dołku. Czekało ją teraz kilka tygo­ - Co z tobą, Beau? Nie cieszysz się, że przyjecha­ dni dręczącej niepewności, żeby stwierdzić, czy łam? - Ujęła w dłonie psi pysk i uniosła ku twarzy. w ogóle jest w ciąży, a potem kilka kolejnych, zanim Spostrzegła, że brązowe oczy zwierzęcia są przyga­ dowie się, czy dziecko, które nosi, jest ciemnowłosym szone, a nos suchy. chłopcem o czekoladowych oczach. - Beau? Skręciła na podjazd i zatrzymała się za domem Pies próbował zaszczekać, ale zdołał wydobyć dziadka. Od frontu parkowali tylko goście. Westchnę­ z siebie jedynie chrypliwy odgłos. Toni zajrzała do ła z ulgą, wyłączając silnik. Nareszcie w domu! jego misek - nie było w nich ani jedzenia, ani wody. Matthews, nadzorca dziadka, wyszedł jej naprze­ To, co zobaczyła na werandzie, świadczyło, że pies ciw chwiejnym krokiem. Czyżby pił od rana? Z szopy nie był dostatecznie często wyprowadzany na spacer. wyłoniło się jeszcze dwóch robotników, którzy rów­ Gniewnie zacisnęła szczęki. nież nie wyglądali na trzeźwych. - Pewnie chcesz pić? - Odpowiedziało jej poru- Strona 13 26 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 27 szenie ogona. - I jeść? - Znów machnięcie. - No to nie małe zasoby finansowe. Od miesięcy żadnych zobaczmy, co tu mamy. dochodów ze sprzedaży bydła. Odłożyła kalkulator Dopiero kiedy weszła do kuchni, poczuła się na­ i zaczęła jeszcze raz przeglądać zapiski. Próbowała prawdę w domu. Napełniwszy psie miski, przygląda­ ponownie zbilansować miesięczne wydatki, licząc, że ła się, jak Beau chłepcze łapczywie i czuła narastają­ znajdzie błąd w poprzednich obliczeniach. cą złość. Prawnik zapewniał ją, że pracownicy zadba­ ją o wszystko. Brand wdrapał się na swoją półciężarówkę. Zdo- Kiedy uporała się ze sprzątaniem werandy i rozpa­ bycie dwóch nazwisk i adresów zajęło mu cały długi kowaniem bagaży, poczuła się zbyt zmęczona, aby tydzień. Zapełniał czas, udzielając wywiadów i krę- przeglądać księgi gospodarcze. Męczący dzień i dwie cąc reklamówki dla swoich sponsorów, ale myślami prawie nieprzespane noce dały o sobie znać. Wyczer­ był zupełnie gdzie indziej. pana, wślizgnęła się do ulubionego łóżka, w którym Na skrawku papieru zanotował sobie: „Antonia sypiała od dzieciństwa. Tej nocy śniła jednak całkiem Allison Swenson ma mieszkanie w pobliżu campu- niedziecięcy sen o ciemnowłosym kowboju. su A & M, ale w hotelu podała jako swój adres ranczo Rocking A w Teksasie, należące do nieja­ Toni wyskoczyła z łóżka, z góry ciesząc się na kiego Willa Andersona, niedawno zmarłego". Włą- pierwszy dzień w Rocking A. Pospiesznie przełknęła czył silnik i zaczął bębnić palcami po kierownicy. śniadanie i wybiegła z domu tylnym wyjściem. We­ Gdzie jej szukać? W mieszkaniu czy na ranczu? selszy i zdrowiej wyglądający Beau powitał ją szcze­ Ruszył na południe. kaniem i machaniem ogona. Czy tamtej nocy była tak samo rozpalona jak on - Lepiej wyglądasz, stary. Masz ochotę na spacer? i zwyczajnie zapomniała się zabezpieczyć? Czy może Pies szczeknął i podążył za swoją panią na obchód chciała zajść w ciążę? Ta myśl zbulwersowała go. Nie posiadłości. W porannym słońcu wszystko wydawało była pierwszą kobietą, która imała się takich sposo­ się wyblakłe i zaniedbane. Wczoraj była zbyt podnie­ bów, ale coś tu się nie zgadzało. Skoro tak bardzo cona przyjazdem, aby zwrócić uwagę na rozpaczliwy chciała mieć dziecko, czemu upierała się przy smar­ stan budynków. katym Bobbym w roli rozpłodowego samca? W parę godzin później siedziała na skórzanym fo­ Chciała Bobby'ego, a w końcu wylądowała w łóż­ telu w gabinecie dziadka i przeglądała księgi. Sytu­ ku z nim. Jego męskie ego zaprotestowało gwałtow­ acja nie wyglądała dobrze. Ranczo nie było co prawda nie. Nie lubił kończyć spraw po kimś, a jednak się obciążone długiem hipotecznym, ale posiadało żałoś- w to wkopał. Dobra, durniu, dlaczego w takim razie Strona 14 28 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 29 ścigasz babę, która pokazowo wystrychnęła cię na ciąża nie może pozwolić, żeby jego dziecko chowało dudka? się bez ojca. Bo ona może być z tobą w ciąży, nieodpowiedzial- Brand ostro dodał gazu. Ranczo Rocking A miał ny kretynie! po drodze do domu. Wstąpi tam, aby zobaczyć, czy Nigdy nie był specjalnie odpowiedzialny i nie za- przypadkiem Toni nie mieszka u dziadka. Jeśli okaże mierzał się ustatkować. Przynajmniej nie teraz, kiedy sie, że nie, pojedzie do jej mieszkania. mógł wreszcie porzucić rodeo w blasku sławy i zając się czymś przyjemniejszym. Tak naprawdę nigdy nic Toni wracała z cmentarzyka, gdzie położyła kwia­ lubił tego objazdowego cyrku, wiecznego siedzenia ty na grobach dziadków. Pokolenia Andersonów żyły na walizkach, chronicznego braku domu. Crookecl na lej ziemi, tutaj też pozostawały na wieczny spo- Creek, rodzinne ranczo, nie liczyło się. On sam nie czynek. Jeśli szczęście jej dopisze, dziadek Will nie liczył się w tym gospodarstwie. Wszystkie decyzje będzie ostatnim z rodu. podejmował ojciec i jego najstarszy brat, Caleb Zatrzymała się gwałtownie na widok trzech męż­ Brand był co najwyżej darmowym pracownikiem czyzn wałęsających się po podwórzu. Wyraźnie nie Taki układ mu nie odpowiadał. Potrzebował czegoś mieli zamiaru wypełnić jej poleceń. więcej. - Macie jakiś problem z naprawą ogrodzenia Tylko wcale by nie chciał, żeby gdzieś po świecie wschodniego pastwiska? chodził mały Lander. którego narodzin nie zaplano­ Matthews wytarł nos i zaczął dłubać w zębach wy­ wał. Podobne historie zdarzały się w ich kręgu. Kow­ kałaczką. Toni znów poczuła od niego alkohol. Albo boj występował na rodeo, potem świętował w towa- nie wytrzeźwiał jeszcze od wczoraj, albo chleje od rzystwie jakiejś dziewczyny, a następnego dnia jechał switu, pomyślała. do innego miasta. Prędzej czy później dostawał list - Nie, ale dzisiaj chyba zrobimy płot od zachodu. Tak polecony, w którym dziewczyna domagała się świad- czy siak, przepędzimy tam bydło za dzień lub dwa. czeń na dziecko, względnie obrączki. Coś takiego Toni wepchnęła pięści do kieszeni i zacisnęła zęby. przydarzyło się jego starszemu bratu, a także niektó­ Nieposłuszeństwo tego człowieka sprawiało, że wie­ rym znajomym, ale on do tego nie dopuści... Bynaj- lokrotnie w ciągu ostatniego tygodnia była bliska mniej .nie z powodu jednej upojnej nocy. zwolnienia go. Wiedziała jednak, że razem z nim ode- Cóż to była za noc!Na samo wspomnienie przeszył szliby pozostali, a sama nie da sobie rady z prowa­ go dreszcz. Nieważne, czy Toni jest szalona, czy nie dzeniem rancza. Pohamowała się więc i spokojnie Jeśli efektem chwilowego zapomnienia ma być powtórzyła swoje poranne polecenia. Strona 15 30 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 31 - Jak już tłumaczyłam dziś rano, zachodnie pa i sarkazm w głosie. Twarde, zaciśnięte szczęki mu- stwisko trzeba na nowo obsiać. Przepędzimy bydło siły nie być golone od paru dni. Wyraźnie nie miał na wschodnie w przyszłym tygodniu, po szczepie­ dobrego humoru. niach. Chyba domyślał się podłości jej postępku. I dościg­ Wszyscy trzej patrzyli na nią, jakby nie rozumieli, nął ją, żeby się zemścić. Ta świadomość zmroziła ją. co do nich mówi, aż wreszcie odwrócili się do swoich Czy będzie agresywny? Jasne, że na pomoc tamtych koni. Toni tupnęła nogą z bezsilnej wściekłości. pajaców nie ma co liczyć. Na myśl o jego muskular­ - Ogrodzenie ma być dzisiaj naprawione, Mat- nych ramionach ścisnęło ją w żołądku. thews! Z werandy dobiegło głuche warczenie. Brand obej- Mężczyźni bez odpowiedzi skierowali konie na rzał się i stanął nieruchomo. Podczas gdy Beau obwą­ zachód. Nie zdążyli jednak ujechać daleko, gdy za­ chiwał przybysza, Toni zastanawiała się, co robić. trzymał ich szorstki głos: - Witam zwycięzcę finałów. Co cię sprowadza - Pani powiedziała „wschodnie pastwisko". Może w moje skromne progi? - Toni siliła się na natural­ potrzebny wam kompas? ność. Toni odwróciła się w kierunku, skąd dochodził Brand podsunął psu dłoń do powąchania, a potem głos. Serce jej zamarło, a potem zaczęło walić jak znów zwrócił się do Matthewsa i reszty. oszalałe. Policzki paliły ją ze wstydu. Przymknęła - Mam tu pewne sprawy do omówienia z Toni oczy, łudząc się przez chwilę, że to jeden ze snów. - powiedział. - Proponuję, żebyście poszli naprawić jakie nawiedzały ją od tygodnia. Kiedy otworzyła je ogrodzenie wschodniego pastwiska, tak jak wam po­ na nowo, zobaczyła przed sobą swojego kowboja. leciła. Wiedziała, że powinna coś powiedzieć, ale w gło­ Matthews zmienił się na twarzy, ale zagryzł wargi wie miała pustkę. Jednak znalazł ją. Takiego obrotu i zachował swoje uwagi dla siebie. Zwrócił konia na sprawy nie przewidziała. wschód, a pozostali podążyli za nim. - Cześć, kochanie. Tęskniłaś za mną? - powie­ Toni nie wiedziała, czy powinna być mu wdzię­ dział, muskając końcami palców krawędź kapelusza. czna za pomoc, czy przerażona, że ją wytropił. Miał na sobie czarne dżinsy i czarną koszulę, na któ- Błyskawice, które miotały jego oczy, zapowiadały, rej tle lśniła slota klamra mistrzowskiego pasa. ze czekają ciężka przeprawa. Wytarła spocone dło­ Ledwie docierały do niej przyciszone głosy robot- nie o dżinsy i przełykając gulę, która urosła jej ników pokazujących sobie jego klamrę zwycięzcy; w gardle, zapytała: rejestrowała jedynie złociste błyski w jego oczach - Co cię tu sprowadza? Strona 16 32 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 33 Przyglądał się jej tak, jakby pragnął za wszelki! strzegał jej napięcie, nie potrafił zdobyć się na deli- cenę odgadnąć jej sekret. katnosć. - Mamy chyba sprawę do omówienia. - Czy jesteś w ciąży? - Jego słowa zabrzmiały jak Beau stał między nimi, machając zachęcająco ogo oskarżenie. nem. Okazał się zdrajcą i nie mogła mieć o to do Powinien zrobić to bardziej subtelnie, a przede niego żalu. Sama postąpiła nikczemnie. Zastanawiała wszystkim dowiedzieć się, dlaczego wybrała właśnie się, czy mężczyzna, którego wykorzystała, zrozumie jego, pomyślał poniewczasie, jej motywy. Serce waliło jej ze strachu. Toni wzdrygnęła się i zbladła. - Proszę, wejdź do środka. - Jeszcze nie wiem. - Zagryzła wargi, unikając Brand podążył za Toni, wymijając drepczącego jego wzroku. basseta i rozglądając się wokół z ciekawością. - Zrobiłaś to celowo? - Wciągnął powoli powie- Zarówno dom, jak i budynki gospodarcze wyma- trze. jeszcze się łudząc, że ona zaprzeczy. Złudzenia gały solidnego remontu. Pod wiatą stał traktor, a pod ulatniały się z każdą sekundą oczekiwania. Powiedz, nim leżały porozkładane części. Drzwi werandy, ze to nieprawda, błagał ją w duchu. pchnięte przez Toni, zaskrzypiały niemiłosiernie; Be Toni utkwiła wzrok w podłodze, wreszcie podnios- au prześlizgnął się pierwszy i z westchnieniem ułożył ta glowę i potwierdziła skinieniem głowy, nie patrząc na swoim posłaniu w kącie. Na widok wypłowiałych mu w oczy. poduszek leżących na wiklinowej sofie, Brand pomy­ Więc zastawiła na niego sidła! ślał, że mógłby spać przez tydzień. Teraz dały o sobie - Dlaczego ja? znać noce, spędzone na rozmyślaniu o tym, w jakie Słowa z trudem przechodziły mu przez gardło, tarapaty się wpakował. Dlawiła go wściekłość. Na jakiej podstawie sądził, Toni wskazała mu miejsce przy stole. Brand po naiwny idiota, że jest inna niż te wszystkie kobiety, wiesił kapelusz przy drzwiach i usiadł. Niepewnym które uwodzą mężczyzn dla sportu? Nie dość mu było gestem przeciągnął dłonią po włosach. Nagle do­ przykładu własnej matki i byłej szwagierki, które go­ strzegł przygarbione ramiona i opadające kąciki ust towe były kraść i oszukiwać, aby tylko mieć zapew­ Toni. Wyglądała na zmęczoną, tak jak on. nione utrzymanie i pełną swobodę postępowania? Do Przyniosła mu filiżankę kawy i przycupnęła na c holery, czy niczego się w życiu nie nauczył? brzeżku krzesła. Toni zmięła w dłoniach ściereczkę, aż wreszcie - Po co tu przyjechałeś? - zapytała ponownie, cisnęła ją na sąsiednie krzesło i wzruszyła ramionami. mnąc w rękach kuchenną ściereczkę. Chociaż do- Przykro mi, ale nie chodziło o ciebie. - Strona 17 BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 35 34 EMILIE ROSE Toni wzdrygnęła się i Brand uzmysłowił sobie, że Odstawił filiżankę i zerwał się na równe nogi, nie krzyczał. dostrzegając przerażenia w jej oczach. - Nie wyjadę, jeśli wszystkiego mi nie wyjaśnisz - Na miłość boską, jeśli nawet nie chodziło ci - powiedział, zniżając głos. o mnie, zostałem w to wciągnięty! - wybuchnął. Spojrzała na niego z gniewem. Był pewien, że za- Toni podniosła ręce obronnym gestem, cofając się. raz każe mu się wynosić, gdy wtem oczy jej zwilgot- - Chyba nie przemyślałam tego do końca - przy­ niały. Przez chwilę myślał, że gra, ale powiedziała znała cicho. - Nie sądziłam, że cała sprawa może drzącymi wargami: cokolwiek obchodzić obcego faceta, skoro nie doma­ - Mój dziadek umarł. gam się pieniędzy ani tym bardziej uznania ojcostwa. Uderzył go ból w jej głosie, tylko się nie rozczulaj, Jeśli sobie życzysz, podpiszę dokument, że nic od upomniał siew myśli. ciebie nie chcę. - Odwróciła się, żeby nie widział, jak - Tak, wiem. Przykro mi. się czerwieni. - Nie musisz o niczym wiedzieć. Podniosła głowę. Brand. Możesz spokojnie odejść. - Skąd... - Nie odejdę, dopóki nie będę miał pewności. - Wynająłem prywatnego detektywa, żeby cię wy- A jak już będziesz ją miał, to co? zapytał sam tropił. siebie. Poza swoim młodszym braciszkiem nie miał Widząc, jak zaciska usta i nerwowo chwyta kubek, doświadczenia w kontaktach z dziećmi; nie był nawet zrozumiał, że jest wściekła. pewien, czy je lubi. Ale jedno wiedział na pewno - Nie rozumiem, co ma wspólnego śmierć dziadka - nie porzuci własnego dziecka, zwłaszcza po tym, z tym, co się wydarzyło w Vegas? - zapytał ostrożnie. co sam przeżył w dzieciństwie. - Mnie nie zostawiłby rancza, bo jestem kobietą. Spróbował podjąć bezpieczniejszy temat. Sądził, że kobieta nie da sobie rady. Był zbyt... opie­ - Zawsze masz takie problemy z pracownikami? kuńczy. Nie oskarżałam go jednak o męski szowi- - Tak - Toni westchnęła, pocierając drżącą dłonie nizm. Rzeczywiście uważał, że nie poradzę sobie sa­ czoło. ma z prowadzeniem rancza. Jestem weterynarzem, - Dlaczego chciałaś zajść w ciążę? ale on twierdził, że powinnam zajmować się kotkami Wyprostowała się gwałtownie. i pieskami, a nie bydłem. - Nie twoja sprawa - powiedziała, czerwieniąc się. Brand odwrócił się zdziwiony. Czyżby jego aniołek Brand nachylił się ku niej. nie był aż taki kruchy, na jakiego wyglądał? - Jeśli masz urodzić moje dziecko, to jest jak naj - Jesteś weterynarzem? bardziej moja sprawa! Strona 18 36 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 37 - Tak. Skończyłam studia tego lata. Rozmawiałam w tym głowa. A co do dziecka -jej głos złagodniał z dziadkiem, zanim umarł, ale on... - Z zakłopota­ - będę je kochać i zrobię dla niego wszystko, nieważ- niem potarła czoło. - Muszę w ciągu roku mieć męża ne, czy urodzi się chłopiec czy dziewczynka. - Potar- albo męskiego potomka, inaczej ranczo zostanie ła czoło, jakby bolała ją głowa. - Tylko że w przy­ sprzedane. padku chłopca wszystko stałoby się prostsze. Dopiero teraz zaczynał rozumieć postępowanie To­ Brand zdążył zauważyć, że ukradkiem otarła oczy. ni. Mimo woli zerknął na jej płaski brzuch. Na myśl Z niechęcią przyznał jej punkt za to, że nie próbowała że w tym brzuchu może rozwijać się jego dziecko, rozczulić go łzami. Jego matka w tym celowała. zapierało mu dech w piersiach. - Toni, tu się wszystko sypie. Z tego, co widzia- - A co będzie, jeśli się okaże, że nie jesteś w ciąży, łem, większość budynków wymaga generalnego re­ albo że urodzi się dziewczynka? montu, a ogrodzenia wyglądają tak, jakby się miały Toni zacisnęła dłonie na kubku z kawą, aż zbielały przywrócić" przy byle podmuchu. Część dachów jest jej kostki. do wymiany, a całość trzeba odmalować. Czy masz - Wtedy będę musiała zastosować plan B: wynaj­ na lo środki? mę tymczasowego męża - odparła z determinacją. Osunęła się na krzesło i ukryła twarz w dłoniach. Dobrze przynajmniej, że nie ma zamiaru pozbyć Opadające na twarz włosy odsłoniły smukły kark. się dziecka, jeśli okaże się dziewczynką, pomyślał Brand cofnął się szybko, aby nie ulec pokusie. gorzko Brand. - Wystarczy mi z ledwością na wypłaty dla robot- - Czy to miejsce jest tego warte? - Sceptycznie ników na kilka miesięcy... - przyznała. - Nie mogę rozejrzał się po zagraconym salonie. - Poświęcasz zwolnić tych nicponi, bo są tani. Żeby mieć lepszą Bogu ducha winną istotę i sprzedajesz siebie, żeby pomoc, musiałabym lepiej płacić, a nie mam zupeł- zatrzymać skrawek ziemi i parę rozwalających się bu­ nie... - urwała, jakby żałowała, że wtajemniczyła go dynków. Niech no zgadnę! Pewnie za jakieś dziewięć w swoje problemy. - Może kiedy sprzedam trochę miesięcy upomnisz się u mnie o coś jeszcze? bydła... Toni, czerwona jak burak, zerwała się z miejsca - Tu potrzeba dużych sum, Toni. Chyba że sprze- i utkwiła w nim wściekłe spojrzenie. dasz całe stado. A w przyszłym roku pojawią się te - Wyjaśniliśmy sobie w Vegas nasze stanowiska. same problemy, tylko nie będzie już czego sprzedać. Ty nie masz zamiaru się żenić, ja nie chcę męża. Od Spojrzała na niego z nagłym zainteresowaniem. dziecka słuchałam opowieści dziadka o tym, jakie to - Znasz się na prowadzeniu rancza? kiedyś było bogate ranczo. Znów takie będzie, moja - Wychowałem się na ranczu. - Brand wzruszył Strona 19 38 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 39 ramionami. - A jeśli rzeczywiście jesteś w ciąży? Bę - Powiedziałaś, że będziesz dziedziczyć, jeśli wyj­ dziesz pracować tu sama i wychowywać dziecko? dziesz za mąż? - upewnił się. Toni zacisnęła usta i wyprostowała się. Podziwiał Potwierdziła niepewnie. jej upór, nawet jeśli urągał rozsądkowi. - No to wyjdź za mnie. - Poradzę sobie. Otworzyła usta ze zdumienia. - Potrzebujesz partnera z kapitałem. - Śledził wy­ - Ależ ja... nie chcę wychodzić za mąż. raz zastanowienia na drobnej twarzy. Nie mógł mieć - Ja też nie mam ochoty się żenić, ale nie daruję jej za złe, że pragnie ocalić to miejsce. Budynki rze­ sobie? jeśli... - Nie dodał już „ponownie" - .. .uciek- czywiście wymagały nakładów, ale, jak zdążył się niesz z moim dzieckiem. zorientować, był to niezły kawałek ziemi. Na twarz) Na twarzy Toni znów odmalowała się niepewność. Toni odmalowała się rezygnacja. Wstała i zaczęła przechadzać się tam i z powrotem, - Może cichego wspólnika. od stołu do drzwi, aż wreszcie zatrzymała się przed Brand skrzywił się. Już raz próbowała mu się wy­ Brandem i popatrzyła na niego w napięciu. mknąć. Był tylko jeden sposób, żeby zagwarantować - Pod warunkiem, że zawrzemy umowę przed­ sobie prawa ojcowskie, na wypadek gdyby znów ślubną - oświadczyła stanowczo. - Nie zamierzam chciała czmychnąć. Po prostu ożenić się z nią. stracić mojej ziemi przez faceta, który w pewnym - Twoje ranczo, moje pieniądze... - Słysząc włas­ momencie znajdzie sobie gdzie indziej... - Przez ne słowa, zastanawiał się, czy postradał zmysły. Przy­ chwilę szukała właściwych słów - ...bardziej zieloną siągł sobie przecież nigdy nie wiązać się z żadną ko­ łakę. bietą. Są zbyt wymagające i nie sposób ich zadowo­ - W porządku. Potrzebuję paru dni, żeby zgroma­ lić. Jego ojciec i brat wypruwali sobie żyły, by usz­ dzić dokumenty i sprowadzić tu moją rodzinę. Mo- częśliwić swoje żony, i co zyskali? I tak odeszły, ale żesz w tym czasie przygotować mi umowę do podpi­ dopiero po wydarciu mężom ostatniego centa. ­­­­a. - Ujął ją pod brodę i podniósł jej twarz ku Toni popatrzyła na niego, jakby również myślała, swojej, aż ich spojrzenia spotkały się. - Pół na pół, że zwariował. Toni, nie zgodzę się na mniej. - A jeśli okaże się, że nie jestem w ciąży? Jej bliskość sprawiła, że zaczęły osaczać go myśli, Wtedy przynajmniej miałby ją znów w łóżku przez od których starał się uciec. Wyprostował się i odsunął. jakiś czas. W końcu, ze zrozumiałych względów, Toni - I jeszcze jedno. Gdybyś mnie opuściła, dziecko Swenson była z nim związana bardziej niż jakakol zostanie przy mnie, a także zyskam prawo do twojej wiek inna kobieta. części rancza. Strona 20 40 EMILIE ROSE BARDZO SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIE 41 - A jeśli to ty odejdziesz? jużw ciąży, a co wiedziała o byciu matką? Nic! Na Wzruszył ramionami. dokładkę przed chwilą zgodziła się wyjść za obcego - To obowiązywać będzie w obie strony. faceta! Toni poczuła, że nogi się pod nią uginają. Jak to się Jej wzrok padł na leżący obok list. Była to nega­ stało, że jej przemyślny plan spalił na panewce? tywna odpowiedź banku na jej prośbę o pożyczkę. Ruch na podwórzu odwrócił jej uwagę od rozmowy Wróciła do ostatnich zapisków dziadka: wyschły z tym kowbojem, z którym całkiem serio planowała studnie, a dach stodoły przeciekał jak sito. Dzia- małżeństwo. To robotnicy kręcili się koło szopy. Toni dek martwił się, że pierwszy większy deszcz zniszczy zżymała się, widząc, jak zarządca podnosi do ust zbiory złożone na stryszku. butelkę, następnie podaje ją koledze, a ten, pociągną Nieprzewidziane wydatki, których się obawiała, wszy łyk, przekazuje ją następnemu. Brand stanął za rosły. Brand miał rację, nie starczy jej pieniędzy, na- nią. Zbyt blisko, pomyślała, czując jego oddech na w et jeśli wyprzeda się ze wszystkiego. karku i ciepło promieniujące od jego ciała. Nie ma innego wyjścia - trzeba zaakceptować Nagle uderzył pięścią w stół, aż podskoczyła. Branda jako wspólnika. I jako męża. Ale skąd mogła - Wypisz dla nich czeki. Idę ich wyrzucić. wiedzieć, czy kiedyś on nie zechce pozbawić jej włas- - Ale... kto mi będzie pomagał? - Chwyciła go ności? Skąd pewność, że jej nie skrzywdzi? Wypro- za ramię i natychmiast cofnęła rękę, czując prężące stosowała się dumnie. Potrafi się obronić. Prawnik się mięśnie. dziadka przygotuje dokument, dzięki któremu ocali - Znam wielu kowbojów, którzy poszukują pracy swoją ziemię. Nie odda dziedzictwa wędrownemu poza sezonem. Ustawią się tu w kolejce. - Brand kowbojowi. I niech ten przystojniak sobie nie wyob- wcisnął kapelusz na czoło i ruszył do drzwi. raża. że kiedyś porzuci go i zostawi mu dziecko z ran- Toni przymknęła oczy i potarła dłońmi skronie ge­ czem na dokładkę. stem, który ostatnio wszedł jej w nawyk. Sprawy Z pewnością to nie ona odejdzie. przybierały zły obrót, w dodatku wszystko toczyło się za szybko. Potykając się, przeszła do gabinetu dziad­ ka i ciężko opadła na stary skórzany fotel. Palce paliły ją jeszcze od dotknięcia Branda, a ręce trzęsły się tak. że z trudnością wypisywała czeki. Odłożyła pióro i ukryła twarz w dłoniach. I co zro­ biła? Chyba słuchała podszeptów diabła. Może była

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!