Faber Wincenty
Szczegóły |
Tytuł |
Faber Wincenty |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Faber Wincenty PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Faber Wincenty PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Faber Wincenty - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Wincenty Faber
Waga
Twoje ciało
przepływa przez noc
jak na rzece wezbranej czółno. Ostatnia miłość
Potem chwila Hani - nie po raz ostatni
rozjaśnia się nagle
jakby słońce Spójrz jakie trudne. Budowanie gwiazdy.
uderzyło o północ. Z rąk rozłożonych. Lub splecionych mocno.
A jeszcze trudniej kochać cię dzień po dniu
Twoje ciało grającą pralką, żyletką lub szczotką.
a tak go niewiele
gdy się uścisk I chorą nerką. Zepsutym żołądkiem,
w łagodność rozplata, strachem o jutro związanym w nerwicę.
a jest szalą, Jak ci powiedzieć, że nie ma pieniędzy?
która równoważy To się nie mieści w żadnej poetyce.
całą brutalność świata.
Ognisko rzuca cień przy pełnym słońcu
i gasną iskry - żywy sznur korali.
A ile ognisk, spojrzeń w oczy trzeba
Prawo ażeby gwiazdę daleką rozpalić.
I trudno płomień ugasić płomieniem.
Co on w niej widzi. Co ona w nim widzi. Gdy gorejemy. Dwugłowa pochodnia.
Oto jest prawo pierwszego olśnienia. A skoro nigdy płomień się dopali.
Tacy zwyczajni, jak wróble na piasku. Odpoczywamy w cieniu tego ognia.
Jałowość piachu w ziarno się zamienia.
A są w nim żagwie i małe i duże,
To dzięki tobie przywłaszczam krajobraz. i tajemnice nie nazwane głośno.
Z tobą ma dla mnie leśny smak powietrze. Ostatnia miłość ściera z szafy kurze.
I nie zaprzeczy temu odkrywaniu Czy się kochamy ostatnią miłością.
naiwność naszych barw, gdy czas je zetrze.
Rzecz sprawiedliwa. Gdy widzialny świat
twoim imieniem po imieniu wołam.
Zachowaj prawo pierwszego olśnienia,
tak właśnie trzeba patrzeć dookoła.
Strona 2