Biografie seryjnych morderców - List John

Szczegóły
Tytuł Biografie seryjnych morderców - List John
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Biografie seryjnych morderców - List John PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Biografie seryjnych morderców - List John PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Biografie seryjnych morderców - List John - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 wyczy cił lady krwi. Tego popołudnia zamordował jeszcze po kolei wszystkie swoje dzieci, które osobno wracały do domu. Najstarszy chłopiec, John, podj ł walk . List wypalił dziesi razy. Ciała dzieci zaci gn ł do najwi kszego pomieszczenia w domu. Uło ył je na piworach obok zwłok matki. Wyczy cił krwawe lady. Zagłada rodziny List'ów została w ten sposób doprowadzona do ko ca. Po egzekucji List zmówił modlitw . Potem napisał list do swego pastora, przyznaj c si do popełnienia morderstw. Wył czył ogrzewanie aby zwolni proces rozkładania si ciał. Nastawił radio na stacj nadaj c muzyk klasyczn i rozpocz ł ycie uciekiniera. Wyrok John Emil List został uznany za winnego pi ciu morderstw pierwszego stopnia. Skazano go na pi ciokrotne do ywocie. Oto słowa s dziego prowadz cego spraw Johna Emila List'a: "...Nazwisko Johna Emila List'a b dzie ju zawsze przywodzi na my l egoizm, groz i zło. Jest to człowiek, który potrafił chłodno i z premedytacj stworzy i wykona tchórzliwy plan zamordowania wszystkich swoich dzieci..." Został osadzony w wi zieniu stanowym w New Jersey. 4 Strona 2 Rozpoczynaj c prac nad rze b Johna List'a, Bender miał problem. Musiał stworzy trójwymiarowy model dysponuj c fotografi zrobion z przodu. Nie było uj bocznych, ani trzy-czwarte. Musiał si oprze na własnym do wiadczeniu zawodowego fotografa. Szacuj c wielko ci trójwymiarowe opieraj c si jedynie na wietle i cieniu. Zazwyczaj dysponuje si wszystkimi fotografiami uciekinierów. Najwa niejsz rzecz jest zachowanie rozmiarów czaszki, podobnie jak przy rekonstrukcji twarzy. W tym tkwi podobie stwo. Je eli przedłu y si głow , to automatycznie zmieni si rozmiar czaszki, która jest wewn trznym fundamentem. Podczas rze bienia sprawdzał wyniki swojej pracy z rysunkami wykonanymi na folii na podstawie 21-letniego zdj cia. Powi kszył stare zdj cie do wymiarów naturalnych i odrysował je na folii. Nast pnie przykładał foli do rze by, sprawdzaj c czy zachowuje rozmiary czaszki. Kiedy twarz nabierała kształtów, Bender zagł biał si w psychik Johna List'a. Bender uwa ał, e John List chciał by w pewnym sensie niepozorny. Chciał si wtopi w otoczenie, nie chciał robi zamieszania. Potrzebował w yciu troch spokoju, którego nigdy nie zaznał przy onie. Napawało go to l kiem. Mo liwe, e radził sobie z tym przy pomocy ko cioła. Ale to była krótkotrwała ulga. W domu był kompletnie przytłoczony. Po uko czeniu pierwotnej rze by, Bender z asystentk wykonali jej gipsowy odlew. Krok po kroku jego dzieło nabierało kształtu. Bender lepiej znał twarz List'a ni swoj własn . Po wyj ciu popiersia z formy, Frank Bender mógł dopracowa ostatnie szczegóły twarzy mordercy. John Emil List unikn ł wykrycia przez FBI przez ponad 20 lat. Jego odnalezienie zale ało od Franka Bender'a i jego zdolno ci wyobra enia sobie Johna List'a jako sze dziesi ciolatka. Bender przypuszczał, e morderca tracił włosy. Ukształtował policzki znaj c styl ycia Johna List'a. List nie był wysportowany, za to lubił dobrze zje . Wokół oczu zacz ły si pojawia zmarszczki. Wygl dał na zm czonego. Bender wyrze bił równie kawałek krawata, koszuli i płaszcza, poniewa uwa ał, e List b dzie si zawsze tak ubierał. Bender czuł, e lata ukrywania zbrodni odcisn pi tno na twarzy Johna. Dlatego zdecydował si skierowa k ciki ust w dół. Jest to wpływ nie tylko wieku, ale i strachu przed aresztowaniem. Na koniec dobrał okulary dla postarzonego List'a. Poszukiwał stylu, który pasowałby do mordercy całej rodziny nazywaj cego siebie chrze cijaninem. Zdecydował si na grube oprawki. List mógł chcie wygl da srogo i autorytatywnie, zniech caj c do interesowania si jego przeszło ci . W ko cu rze ba była gotowa do zaprezentowania. Robert Clark 21 maja 1989 roku miliony ludzi w Stanach Zjednoczonych zobaczyły wykonan przez Franka Bender'a rze b Johna List'a. Jednym z widzów była kobieta z Denver w stanie Kolorado. Po zobaczeniu popiersia zadzwoniła na policj . Przypominało jej s siada, Roberta P. Clarke'a, który przeniósł si do Wirginii. Pod aj c tym tropem, agenci FBI natrafili na m czyzn nazywaj cego siebie Robert Clarke w biurze w Richmond. Po osiemnastu latach, były to ostatnie dni Johna List'a na wolno ci. Kiedy agenci przyszli po niego twierdził, e nie jest Johnem List'em. Miał jednak blizn na szyi, a odciski palców odpowiadały odciskom mordercy. Na tej podstawie agenci dowiedli, e Robert P. Clarke i John List to ta sama osoba. Od czasu zbrodni John List o enił si i zacz ł pracowa jako ksi gowy. Sadził, e nigdy nie zostanie ukarany za to co zrobił w 1971 roku. Dla detektywa Bernarda Tracy był to koniec długiej drogi. Morderca został schwytany po osiemnastu latach. Pod ka dym wzgl dem podobie stwo rze by Franka Bender'a do twarzy Johna List'a było niezwykłe. Na sali s dowej wyjawił sposób dokonania mordu. Kiedy dzieci wyszły do szkoły, John List zacz ł wprowadza swój plan w ycie. Strzelił swej onie w tył głowy, prawie przykładaj c do niej pistolet. Potem wszedł dwa pi tra wy ej, do pokoju swej matki. Jej ciało pozostawił na górze domu. Zwłoki ony poło ył na piworze. Wci gn ł do pokoju balowego. Wreszcie 3 Strona 3 mogłem zrobi ..." Kiedy rozniosła si wiadomo o morderstwie, s siedzi poinformowali policj , e łagodny ksi gowy był dziwakiem, o usposobieniu odludka. Co dalej? Po wymordowaniu rodziny, List porzucił samochód na lotnisku Kennedy'ego w Nowym Jorku. Na bilecie parkingowym była data 10 listopada. Z miasta wyjechał autobusem. Dobrze ukrył swoj zbrodni . Min ł miesi c, zanim dostrze ono jego znikni cie. Policja i FBI rozpocz ły poszukiwania na całym wiecie. Ale bez rezultatu. 18 lat pó niej, detektyw Bernard Tracy nadal prowadził ledztwo. Zdecydował si wykona ostatni wysiłek, aby odnale Johna. Zwrócił si do ekspertów wykorzystuj cych sztuk i nauk przy tworzeniu ludzkich podobizn. Dokładny portret Johna, jako m czyzny w rednim wieku mógł zobaczy kto , kto wiedział gdzie go szuka . Tracy przej ł ledztwo w 1974 roku od detektywów pracuj cych nad spraw od trzech lat. Dochodzenie było jednym z najskrupulatniejszych, jakie prowadziła policja w New Jersey. Poszukuj c ladów, detektywi sporz dzili portrety psychologiczne List'a i jego rodziny. Jakkolwiek od 1974 roku ledztwo straciło impet, Tracy był przekonany, e John List yje. Najcz ciej zdarza si , e osoba morduj ca swoich bliskich niedługo pó niej popełnia samobójstwo. Poniewa wkrótce po morderstwie nie odnaleziono ciała Johna, mo na było przypuszcza , e nadal yje. Pytanie tylko gdzie? Popiersie Aby si dowiedzie , Tracy przekonał producenta telewizyjnego Johna Walsh'a, aby zademonstrował spraw w swoim programie o uciekaj cych przed sprawiedliwo ci pt. "America's Most Wanted". Z kolei producent zwrócił si do eksperta z Filadelfii. Artysta s dowy, Frank Bender, został poproszony o wyrze bienie twarzy List'a w wielu 63 lat. Rze b miano zademonstrowa w telewizji milionom widzów. Gdyby podobizna List'a w osiemna cie lat po zbrodni była wierna, mógłby on wreszcie zosta schwytany. Wspomagaj c swoj wyobra ni podczas postarzania twarzy, Bender sprawdza pochodzenie danej osoby. Bada te jej nawyki, które najcz ciej si nie zmieniaj . Zachowanie ma wpływ na sposób starzenia. Bender dokładnie poznał swój obiekt zanim rozpocz ł prac . Aspekty psychiki List'a przedyskutował z s dowymi i policyjnymi psychologami. Ka da wskazówka dotycz ca ycia mordercy pomogła Benderowi stworzy jego wizerunek. Dane te dotycz stylu ycia, fryzur, nawyków, zainteresowa , czynników dziedzicznych. Badana osoba jest bardzo drobiazgowo analizowana. Aby uzyska konsultacje medyczne dotycz ce procesu starzenia si , Bender udał si na wydział medyczny uniwersytetu w Pensylwanii. Skontaktował si ze specjalistami od chirurgii czaszkowej i twarzowej oraz od usuwania genetycznych deformacji twarzy. Wiedza specjalistów na temat wpływu starzenia si na twarz uczyniła ich warto ciowymi sprzymierze cami. Bender interesował si blizn pooperacyjn znajduj c si za uchem List'a. Razem ze specjalistami doszli do wniosku, e ucho powinno by poło one blisko głowy. Je li miał operacj na wyrostku sutkowym to powinien mie tam wyra n blizn . Wraz z wiekiem powstaj ce zmarszczki na szyi mog uczyni blizn mniej zauwa aln . Wspólnie przedyskutowali te wpływ starzenia si na wygl d powiek i brwi, które mog si bardzo zmieni w ci gu 18 lat. Ostatecznie Frank Bender poł czył swoj intuicje z tym czego si dowiedział si o sprawie. Jest rze biarzem od ponad 30 lat. Swoje prace wystawiał prawie w całych Stanach Zjednoczonych. Bender przede wszystkim obserwuje zachowanie ludzi. Kiedy np. idzie po pla y, nie obserwuje morza tylko przygl da si ludziom. Interesuje go jak si zachowuj , jak wygl daj , czym ró ni si od siebie. 2 Strona 4 List John Rodzina List'ów Rodzina List'ów zamieszkiwała ogromny dom w stylu wiktoria skim, w spokojnym, zamo nym mie cie Westfield w stanie New Jersey. John List był z zawodu ksi gowym, miał 46 lat. On i jego ona Helena byli mał e stwem przez prawie 20 lat. Mieli troje dzieci: 16-letni Patrycj , 15-letniego Johna i 13-letniego Freddiego. Matka Johna List'a, Alma, b d c w podeszłym wieku równie mieszkała razem z nimi we własnym oddzielnym apartamencie poło onym na trzecim pi trze. Dzieci List'ów ucz szczały do lokalnych szkół. Wszystkie prowadziły bardzo czynny tryb ycia. Były lubiane. John List był pobo nym luteraninem, prowadził zaj cia w szkółce niedzielnej. Na jesieni 1971 roku dom List'ów wiecił pustkami. Rodzina wyjechała w odwiedziny do chorego krewnego. Kiedy jednak min ł cały miesi c, a w domu List'ów nic si nie działo, s siedzi zacz li co podejrzewa i zawiadomili policj . Policjanci sprawdzili dom. Dostali si do rodka przez otwarte okno. Dom był zimny, nie było wida adnych oznak ycia. Słycha było jedynie muzyk . Przypominała pogrzebow pie ałobn . Przebywaj cych we wn trzu domu funkcjonariuszy wprawiło to w siln konsternacj . Policjanci poczuli tez słaby zapach rozkładaj cego si ciała. Jego ródło odnale li w najwi kszym pomieszczeniu domu. Makabryczne odkrycie Cztery ciała, ka de le ce na przesi kni tym krwi piworze, równiutko uło one jedno tu przy drugim. Ofiary zostały zidentyfikowane jako Helena List i jej troje dzieci. Wszyscy zostali zastrzeleni z niewielkiej odległo ci. Policjanci zauwa yli krwawy lad na podłodze wskazuj cy, e Helena i jej dzieci zostali zastrzeleni w kuchni, a potem zaci gni ci do pokoju balowego. W kuchni funkcjonariusze policji znale li torby pełne zakrwawionych papierowych r czników, przesi kni t krwi szczotk . Dowody, e morderca po dokonaniu morderstw posprz tał. Policjanci przeszukali pozostałe pomieszczenia domu. Na trzecim pi trze dokonali kolejnego odkrycia. Pi te ciało 84-letniej Almy List. Strzelono jej w głow . W holu policja znalazła dwa pistolety i list adresowany do pastora miejscowego ko cioła, do którego ucz szczała rodzina List'ów. Oto fragmenty: "...Wiem, e to co zrobiłem jest złe.(...) Z pewno ci wielu ludzi b dzie si dziwi , jak kto mógłby zrobi co tak okropnego.(...) Matka jest w korytarzu na strychu. Była zbyt ci ka, eby j przenie .(...)" List był nie tylko wyznaniem ale te wytłumaczeniem, był podpisany przez Johna List'a. Niedawno List stracił dobrze płatn posad w banku i borykał si z problemami finansowymi. Obawiał si , e jego rodzina musiałaby by zmuszona zwróci si z pro b o pomoc do opieki społecznej. Miał tak e inne problemy. Jako pobo ny chrze cijanin, List obawiał si , e jego rodzina odwraca si od religijnego trybu ycia. Podejrzewał, e niedługo przestanie chodzi do ko cioła. Nie akceptował entuzjazmu z jakim jego córka podchodziła do zamiaru robienia kariery aktorskiej. T profesj uznawał za niemoraln . List doszedł do wniosku, e jest tylko jedno miejsce, w które mo e wysła członków rodziny, eby ocali ich dusze. "...Przynajmniej mam pewno , e wszyscy poszli do nieba...". List dostarczył kilku szczegółów dotycz cych morderstw. Agonia jego najstarszego syna, Johna, trwała długo. Był naszpikowany kulami. Strzały padały tak długo, a List nie upewnił si , e dziecko jest martwe. "... John jest poraniony najbardziej, bo wydawało si , e ci gle walczy..." Wyznanie List'a obejmowało tak e opis ostatnich chwil sp dzonych przez niego z rodzin . "...Zmówiłem za nich kilka modlitw z modlitewnika. Tyle 1