9790

Szczegóły
Tytuł 9790
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9790 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9790 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9790 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Michael Fern Przekle�stwo Vegas 1961�1966 as Vegas bardzo si� zmieni�o w ci�gu osiemnastu lat, jakie min�y od dnia, kiedy Fanny wraz z innymi pasa�erami autokaru jad�cego do Kalifornii zosta�a napadni�ta przez uzbrojonych bandyt�w. Miasto po�o�one na skraju pustyni Mojave i w pobli�u rzeki Kolorado widoczne by�o na ich tle niczym gwiazda po�yskuj�ca w dzie� i w nocy. Niekt�rzy nazywali to miejsce mekk�hazardu. Rozrywk� zapewniali najlepsi arty�ci, luksusowe apartamenty, kilometry migocz�cych neon�w, dziewczyny z rewii w kusych kostiumach i kasyna na ka�dym kroku zach�caj�ce klient�w do wej -�cia. Dla Fanny Thornton i jej rodziny Las Vegas by�o po prostu domem. Thorntonowie zmienili si� tak�e w ci�gu tych lat: dzieci sta�y si� nastolatkami, a rodzice przegl�dali ju� broszury reklamowe i podr�czniki r�nych uczelni, �eby przygotowa� si� starannie na dzie�, w kt�rym przy stole usi�d� do obiadu tylko dwie osoby zamiast sze�ciu. Sunrise nale�a� teraz do Fanny. Sallie obdarowa�a j� w taki spos�b na jej trzydzieste urodziny. Ten dom tak�e si� zmieni�. Nie by� ju� ciemny i ponury. Teraz wype�nia�y go wygodne meble obite perkalem, kolorowe chodniki i czyste zas�ony. �ciany pomalowano na pastelowe kolory. Dzi�ki zdolno�ciom ogrodniczym Chue wsz�dzie pe�no by�o zieleni. Okrzyki dzieci, szczekanie ps�w, muzyka, odg�osy z telewizora, dzwonki telefon�w - wszystkie te d�wi�ki sprawia�y, �e Sunrise sta� si� wreszcie prawdziwym domem. W ci�gu tygodnia dzieci Thornton�w przebywa�y w prywatnej szkole w mie�cie. Wraca�y do domu w pi�tkowe wieczory wraz z przyjaci�mi, kt�rzy zostawali tu na weekend, �eby p�ywa�, gra� w tenisa albo je�dzi� na nartach. W tym czasie dom a� trz�s�, si� od �miechu i odg�os�w dobrej zabawy. Tak samo by�o w ci�gu letnich miesi�cy i podczas �wi�t. Fanny mawia�a, �e atmosfera ta przypomina trwaj�cy przez ca�y rok piknik - tyle tylko, �e nie ma mr�wek. 7 Jej dzieci by�y coraz starsze: zbli�a�y si� siedemnaste urodziny Bircha i Sag�'^ Sunny mia�a prawie szesna�cie lat, aBillie czterna�cie. Dziewczynki po�wi�ca�y wiele uwagi swojej cerze, fryzurom, ch�opcom i rozmowom telefonicznym, podczas gdy ch�opcy udawali, �e nie przejmuj� si� brakiem odpowiedniej muskulatury, pryszczami i faktem, �e dzwoniono zawsze do ich si�str, a nie do nich. Dzieci Thornton�w by�y sobie bliskie, i to nie tylko wiekiem. Oczywi�cie zdarza�y si� czasem b�jki czy przekomarzanki, ale tylko w�r�d cz�onk�w rodziny. Ka�dy przybysz z zewn�trz, kt�ry mia� czelno�� spr�bowa� tego samego, odkrywa�, �e ca�a czw�rka dzieci Thornton�w sprzymierza�a si� przeciwko niemu. Nieraz zdarza�o si�, �e Farmy musia�a rozdziela� nastolatk�w i zmusza� ich do przeprosin i u�ci�ni�cia sobie r�k. Najcz�ciej nikt nie chowa� urazy, a dzieci goszcz�ce w Sunrise nie pope�nia�y ju� wi�cej tego samego b��du. Bli�niacy, Birch i Sag�, byli dobrymi kumplami zdaniem koleg�w, naiwniakami zdaniem si�str oraz kochaj�cymi i pe�nymi szacunku synami w opinii matki. Tak samo jak inni ch�opcy, mieli domowe obowi�zki, dostawali kieszonkowe, �cielili swoje ��ka, pomagali Chue w ogrodzie i w cieplarniach, wynosili �mieci i na og� nie narzekali, kiedy Fanny prosi�a ich o pomoc. Ka�dego wieczora ca�owali i obejmowali matk� przed p�j�ciem do ��ka. Byli jednymi z najlepszych uczni�w w klasie. Postanowili dosta� si� na uniwersytet West Chester w Pensylwanii i studiowa� ksi�gowo�� i zarz�dzanie, �eby pom�c matce prowadzi� nale��c� do niej firm� �Ubranka Sunny", kt�ra przynosi�a teraz trzy miliony dolar�w dochodu rocznie. Ta pr�na firma, kt�ra mia�a sw�j skromny pocz�tek w domowej pracowni, ros�a powoli przynosz�c z czasem coraz wi�kszy doch�d dzi�ki pracowito�ci Fanny, profesjonalizmowi Sallie w interesach oraz znajomo�ci rynku w��kienniczego, jak� wnios�a Billie Coleman. Fanny m�wi�a o �Ubrankach Sunny" j ako o firmie lokalnej, poniewa� sprzedawa�a ona dzieci�c� odzie� wy��cznie w Nevadzie i Teksasie. Ograniczenie sprzeda�y tylko do niekt�rych stan�w by�o pomys�em Billie, kt�ra stwierdzi�a, �e dzi�ki temu sprawowa� si� b�dzie lepsz� kontrol� nad jako�ci�. Sallie posz�a o krok dalej. Powiedzia�a, �e kiedy co� jest nieosi�galne, ludzie zrobi� wszystko, by to zdoby�. Radzi�a, �eby rozszerza� firm� tylko na jeden stan naraz i dobrze traktowa� pracownik�w - by� na tyle sprytnym, �eby wiedzie�, kiedy zarobiona ilo�� pieni�dzy jest ju� wystarczaj�ca i nadwy�k� dzieli� si� z innymi. To by�a rozs�dna uwaga i Fanny stosowa�a si� do niej co do s�owa. Dzi�ki temu w tysi�c dziewi��set pi��dziesi�tym pi�tym roku �Ubranka Sunny" wystartowa�y niczym rakieta, kt�ra eksplodowa�a na rynku detalicznym. Siedziba firmy mie�ci�a si� w �r�dmie�ciu Las Vegas. Bess Noble, nie maj�c za grosz do�wiadczenia, zacz�a dzia�a� uzbr�j ona jedynie w zaufanie Fanny, kt�ra m�wi�a: - Bess, obie jeste�my w tej dziedzinie kompletnie zielone i dlatego w�a�nie wszystko si� uda. Obie b�dziemy si� uczy� na b��dach i dobrze wiesz, �e nigdy nie b�d� mia�a do ciebie pretensji o to, �e co� ci nie wysz�o. Kt�rego� dnia b�dziemy znane w ca�ym kraju. Wspomnisz moje s�owa! Sze�� lat p�niej dochody netto firmy si�ga�y kilkunastu milion�w. Sunny - wierna podobizna ojca - by�a niesfornym, tyczkowatym podrost-kiem ze zwichrzon� czupryn�, uwielbia�a przeklina� i gn�bi� swoich braci, przy czym u�miech nigdy nie schodzi� z jej twarzy. Potrafi�a wspi�� si� na topol� szybciej ni� kt�rykolwiek z bli�niak�w i zej�� z niej jeszcze pr�dzej �miej�c si� ha�a�liwie, kiedy ch�opcy zapl�tywali si� w ga��zie i najcz�ciej spadali z drzewa. Potrafi�a szybciej peda�owa� na rowerze, przebiec d�u�szy dystans, pop�yn�� dwa razy dalej i, kr�tko m�wi�c, prze�cign�� braci w ka�dym przedsi�wzi�ciu. Ma�a Billie by�a towarzyskim dzieckiem, a j ej najwi�ksz� �yciow� pasj � sta�a si� firma matki. W wieku sze�ciu lat odkry�a papierowe laleczki. Nigdy nie satysfakcjonowa�y jej nieliczne wycinane ubranka do��czane do lalki, wi�c robi�a w�asne - pulchnymi paluszkami rysowa�a i wycina�a tak d�ugo, a� osi�ga�a dok�adnie taki efekt, jakiego pragn�a. W wieku siedmiu lat zacz�a projektowa� sukienki dla swoich lalek, a Fanny szy�a j e dla niej do dnia, w kt�rym Sallie stan�a na progu domu z maszyn� do szycia kupion� specjalnie dla Billie. Od tej chwili ka�dy str�j, kt�ry Billie zaprojektowa�a i uszy�a dla swojej ulubionej lalki Cissie, by� dzie�em sztuki. Uwielbia�a przyszywa� guziki do pr�bnych ubranek wykonywanych przez matk�, uwielbia�a kopiowa� dziwaczne s�oneczka - aplikacje, kt�re przyszywano na kieszeniach albo szelkach, uwielbia�a pakowa� paczki wysy�ane potem poczt�. Kiedy mia�a dwana�cie lat i le�a�a w ��ku z wyj�tkowo ci�kim przezi�bieniem, zaprojektowa�a dziecinny kombinezon, kt�ry wyci�a i zszy�a r�cznie. Kombinezon z nogawkami zwi�zywanymi w kostkach za pomoc� tasiemek z miniaturowymi s�oneczkami sta� si� przebojem nast�pnego roku. Orygina� - sfastrygowany, odprasowany i oprawiony w ramki - wisia� w pracowni wraz ze wszystkimi projektami jej matki. Studio Fanny, lub te� pracownia, jak wola�a j� nazywa�, mie�ci�a si� w chatce, w kt�rej mieszka� Chue zanim jego rodzina zacz�a si� powi�ksza�. Sallie zbudowa�a dla niego dom nieco ni�ej na zboczu g�ry w tym samym roku, w kt�rym przenios�a prawo w�asno�ci do posiad�o�ci na Fanny. Z pomoc� Billie i Bess Fanny odnowi�a chatk�. Pracownia by�a jasna i kolorowa, pe�na sztalug, sto��w kre�larskich, sto�k�w i podn�k�w. Cztery g��bokie fotele sta�y po obu stronach kominka z polnych kamieni. Na samym �rodku pokoju znajdowa� si� okr�g�y d�bowy st� pokryty pr�bkami materia��w, projektami, katalogami i podr�cznikami do projektowania. W jednym z k�t�w urz�dzono kuchni� z ma�ym piecem, miniaturow� lod�wk�, kolorowymi szafkami i stolikiem z kutego �elaza, przy kt�rym sta�y cztery krzes�a. Daleko po lewej stronie bli�niacze ��ka z ma�� toaletk� stoj�c� pomi�dzy nimi wita�y Fanny, kiedy mia�a ochot� na kr�tk� drzemk� albo chcia�a sp�dzi� tutaj noc co zdarza�o si�, gdy pracowa�a do p�na. Jednak najulu-bie�szym miej scem Fanny by�y fotele przy kominku, zw�aszcza kiedy przyj e�d�a�y z wizyt� Billie i Bess. Rozmawia�y wtedy o swoich m�ach, dzieciach, marzeniach, �eby dopiero po wyczerpaniu tych temat�w przej�� do interes�w. Przy innych okazjach pracownia stawa�a si� miejscem spotka� dla niej i dzieci, w kt�rym zbierali si�, kiedy pojawia� si� jaki� problem, kt�ry trzeba by�o om�wi� i rozwi�za�. Kakao, ogie� w kominku i otwarte umys�y sprawia�y, �e miejsce to przypomina�o sanktuarium. Fanny cz�sto zakrada�a si� tutaj, w �rodku nocy, �eby przemy�le� r�ne sprawy, podczas gdy Ash, pijany i w�ciek�y, sk�ada� w domu j edn� ze swoich rzadkich wizyt. Fanny wiedzia�a, �e ju� wiele lat temu powinna by�a postara� si� o rozw�d. Wci�� jednak mia�a nadziej�, �e co� si� zmieni - ale nie zmienia�o si� nic. Kiedy� w my�lach krytykowa�a Sallie za pozostawanie w ma��e�stwie, w kt�rym nie by�o mi�o�ci, utrzymywa�a, �e nie rozumie jej dziwacznych relacji ma��e�skich, ale teraz post�powa�a dok�adnie tak samo. Czy wci�� kocha�a Asha? Dzieci bez przerwy j� o to pyta�y i jej wci�� ta sama odpowied� brzmia�a �oczywi�cie". Dzieci potrzebowa�y stabilizacji i obojga rodzic�w. Co prawda, Ash tak naprawd� nigdy nie zachowywa� si� jak rodzic. C�, by� dobry w dawaniu prezent�w, przyje�d�a� czasami na weekend z nowymi rowerami, grami, zabawkami, horrendalnie drog� bi�uteri� dla dziewczynek. Je�eli tylko jak�� rzecz mo�na by�o kupi�, Ash kupowa� j� i wr�cza� szerokim gestem. Potem proponowa� dzieciom, �eby zagra�y w tenisa �ze swoim staruszkiem" i gra� do upad�ego. Dla Asha nie by�a to tylko zabawa, ale bitwa, w kt�rej m�g� istnie� tylko jeden zwyci�zca: Ash Thornton. Bli�niacy nienawidzili tych rozgrywek, ale Sunny pilnie �wiczy�a, pojecha�a na miesi�c na letni ob�z po��czony z nauk� gry w tenisa i w ko�cu, w wieku trzynastu lat, roz�o�y�a ojca na obie �opatki. Bli�niacy dopingowali j� w�ciekle wyrzucaj�c w g�r� ramiona za ka�dym razem, kiedy zmusza�a ojca do szale�czych wysi�k�w, by odebra� jej serw. Po tym wydarzeniu nie by�o ju� wi�cej gry w tenisa. Serce Fanny zabi�o szybciej, ledwie us�ysza�a samoch�d Asha na �wirowym podje�dzie. Spr�bowa�a sobie przypomnie�, kiedy ostatnio go�ci� w domu. Sze�� tygodni temu, a mo�e jeszcze dawniej. By� �rodek dnia. Co on tu robi? Pobieg�a do garderoby, szybko poprawi�a fryzur� i na�o�y�a na usta �wie�� szmink�. Na koniec spryska�a perfumami nadgarstki nienawidz�c samej siebie za to, �e tak si� zachowuje. Jej m�� przyjecha� do domu. Zobaczy�a, �e Sunny wychodzi zza rogu domu prowadz�c sw�j rower. Nawet z tej odleg�o�ci mog�a dostrzec gniewny grymas na twarzy c�rki. To mog�o oznacza� tylko k�opoty. Dobrze pami�ta�a, �e Sunny nie czu�a si� usatysfakcjonowana wygran� w tenisa. Wyzwa�a Asha na wy�cig rowerowy po drogach prowadz�cych w d� i w g�r� zbocza. Bli�niacy zaznaczyli tras� pe�n� przeszk�d kawa�kami czerwonej wst��ki. Fanny s�ysza�a, jak to planowali. Patrzy�a teraz jak Ash, elegancko ubrany i w dobrej kondycji, �mieje si�, boksuj�c z synami. Po chwili ch�opcy pop�dzili, �eby rozci�gn�� pomi�dzy dwoma drzewami wst��k� oznaczaj�c� lini� mety. Sunny opiera�a si� o drzewo rozci�gaj�c mi�nie n�g i robi�a przysiady. Fanny wysz�a na zewn�trz dok�adnie w chwili, kiedy Ash da� znak, podnosz�c kciuk do g�ry i wystartowa� ze �wistem. Sunny z pocz�tku ruszy�a powoli, 10 a jej d�ugie muskularne nogi miarowo naciska�y na peda�y. Kiedy wyprzedzi�a ojca, prychn�a pogardliwie pod jego adresem, a lini� mety osi�gn�a na dziesi�� sekund przed nim. Kiedy i on wreszcie dotar� do ko�ca trasy, Sunny opiera�a si� ju� o drzewo s�cz�c coca-col�. W drugiej r�ce trzyma�a butelk� dla ojca, ale Ash z morderczym b�yskiem w oku wytr�ci� jej col� z r�ki i cisn�� sw�j rower w krzaki. Fanny pobieg�a za m�em wo�aj�c go po imieniu, podczas gdy on pod��a� w kierunku samochodu. Musia�a si� cofn��, kiedy zignorowa� j�i ruszy� autem do ty�u tak szybko, �e �wir posypa� si� spod k� bij�c Fanny po piersiach. Wci�� jednak wo�a�a: - Ash, poczekaj, wracaj! Wyci�gn�a ramiona przytulaj�c do siebie dzieci i wszyscy skierowali si� do studio, gdzie usiedli na czerwonych fotelach - nie po to, �eby dyskutowa� o nie-sportowym zachowaniu ojca, ale �eby pocieszy� matk�, �eby spr�bowa� zatrze� �lad rozpaczy, jaki widzieli w jej oczach. - Zrobi�am to dla ciebie, mamo - powiedzia�a Sunny. - Przynajmniej tak mi si� wydawa�o. Nienawidz� tego, jak on ci� traktuje. Nie mog� znie��, �e si� na to zgadzasz. Ruchem tygrysicy odwr�ci�a si� w kierunku braci. - Je�eli jeszcze raz zobacz�, �e tak si� zachowujecie, to wam przy�o��. S�yszycie? Sp�jrzcie tylko na siebie, macie metr osiemdziesi�t wzrostu, wa�ycie tyle samo co tata. Czas, �eby�cie zacz�li si� zachowywa� jak gospodarze tego domu, skoro nie ma innego m�czyzny, na kt�rego mo�na by�oby liczy� na co dzie�. Jest was w ko�cu dw�ch, czy to takie trudne? - Wiesz co, siostrzyczko, masz ca�kowit� racj�. Przynajmniej raz w �yciu. Od tej chwili przejmujemy rol� taty - Birch zatar� r�ce rado�nie. - Zrobimy tak: Sunny, b�dziesz co wiecz�r nakrywa� do sto�u. Billie - ty b�dziesz sprz�ta�. Od jutra obie �cielicie nam ��ka, to znaczy mnie i drugiemu gospodarzowi tego domu. - A gdy my b�dziemy robi� to wszystko, czym wy si� zajmiecie? - zapyta�a Sunny. - B�dziemy si� zachowywa� jak gospodarze. Czyli-nie b�dziemy robi� nic! Tego w�a�nie chcia�a�. Powinna� by�a bardziej uwa�a�, kiedy Chue opowiada� nam o starych chi�skich przys�owiach. Pami�tasz jedno, o kt�rym wspomina�... brzmi jako� tak: �Uwa�aj, czego sobie �yczysz, bo twoje �yczenie mo�e si� spe�ni�". Koniec, kropka. - Nie to mia�am na my�li i dobrze o tym wiesz - wybuchn�a Sunny. - Przesta�cie - przerwa�a Fanny. - Doceniam wszystko, co powiedzieli�cie i zrobili�cie. Za bardzo si� martwicie. Wasz ojciec... nie jest szcz�liwy - to najlepsza odpowied�, jak� mog� wam da�. Nie wiem, co mog�oby go uszcz�liwi�. Pyta�am go o to, ale nie otrzyma�am �adnej odpowiedzi. Kocha was wszystkich. W g��bi serca wierz�, �e tak jest. Sunny, oceniasz go zbyt surowo. - Akurat. - Czas p�j�� i zaj�� si� naszym obiadem - powiedzia�a Fanny wstaj�c z fotela przy kominku. 11 - Powinni�my chyba przygotowa� wielki talerz... czego� naprawd� paskudnego dla was, ch�opcy! - wykrzykn�a Sunny wypadaj�c z pracowni. Bracia pop�dzili za ni�. - Chcia�abym by� bardziej do niej podobna - westchn�a Billie. - Gdyby� by�a taka jak Sunny, nie by�aby� sob�- stwierdzi�a Fanny obejmuj�c ramieniem najm�odsz� c�rk�. - Kocham ci� tak�, jaka jeste�. - Mamo, zauwa�y�a�, �e tata nigdy nie mo�e sobie przypomnie� mojego imienia? Zawsze musi bardzo wysila� pami��, zaczyna mie� taki nieobecny wyraz twarzy, szuka w�a�ciwego s�owa i, kiedy ju� my�l�, �e da za wygran�, nagle sobie przypomina. Chyba niezbyt dobrze to o mnie �wiadczy? Fanny mia�a dosy� oszukiwania w�asnych dzieci w sprawach dotycz�cych ich ojca. Nie b�dzie ju� wi�cej k�amstw. - Aha. My�l�, �e troch� nie podoba mu si� tw�j e imi�. Jak wiesz, nada�am ci je na cze�� Billie Coleman, a tw�j ojciec my�li, �e Billie... ma do niej pretensje za to, �e dzi�ki niej sta�am si� bardziej niezale�na. Tw�j ojciec uwa�a, �e kobiety powinny siedzie� w domu, gotowa�, sprz�ta�, szy�, wychowywa� dzieci i s�u�y� na kl�czkach swojemu m�czy�nie. - To przecie� niewolnictwo - zauwa�y�a Billie. - Niekt�re kobiety lubi� takie �ycie, niekt�re nie. Ja nale�� do tej drugiej grupy. Tak samo, jak twoja babcia. My�l�, �e dla twojego ojca to wszystko jest bardzo trudne. Za bardzo por�wnuje mnie z twoj� babci�. - Powinien by� z niej dumny i ty te�, mamo. Nigdy mi nie wspomina�a�, jak tata zareagowa�, kiedy w zesz�ym roku m�j kombinezon okaza� si� przebojem. Czy wog�le m�wi� cokolwiek? Je�eli nie, to powiedz mi prawd�. Nie zranisz moich uczu�. - Kochanie, tw�j tata nie interesuje si� tym, co nazywa moimi durnymi interesami. Sunny pokaza�a mu kombinezon i wychwala�a ci� pod niebiosa, tak samo jak bracia. Stwierdzi�, �e jest bardzo �adny. Chcia�abym, �eby by� tak samo podekscytowany jak my wszyscy. Czasami musisz prze�kn�� gorzk� pigu�k� i �y� dalej akceptuj�c to, co z�e i ciesz�c si� tym, co dobre. - Rozumiem, mamo. Ale gdzie jest to dobre? - Billie zgarbi�a si�, podesz�a do swojego sto�u kre�larskiego i zacz�a co� szkicowa�. - Zawo�aj mnie, kiedy obiad b�dzie gotowy. Dzi� moja kolej zmywania, wi�c ty i Mazie nie potrzebujecie mnie teraz. W�a�ciwie, czy to mo�liwe, �eby Mazie by�o chi�skim imieniem? - mrukn�a. - Kochanie, poka� mi, nad czym pracujesz. Przez ostatnie tygodnie by�a� bardzo tajemnicza. Zaczyna mnie to bardzo ciekawi�. Ale je�eli nie chcesz mi tego pokazywa�, to po prostu powiedz. - Mia�am taki pomys�. Kilka tygodni temu sprz�ta�am swoje szuflady i znalaz�am star� lalk�. Zacz�am si� zastanawia�, czy nie by�oby dobrym pomys�em uszy� nowe ubranko, takie jak kombinezon, nad kt�rym teraz pracuj� i zrobi� drug� lalk� do kompletu? Ch�opca i dziewczynk� w dok�adnie takich samych ubrankach. To by�aby ma�a laleczka, �eby wykorzysta� skrawki materia�u. Gdyby�my uszy�y ubranko z r�nokolorowych �atek, zu�y�yby�my mn�- 12 stwo resztek. Tylko �e lalka powinna by� naprawd� ma�a, taka, �eby mo�na j� by�o w�o�y� do kieszeni. Ale wi�ksza te� mog�aby si� przyda�. Wiesz, gdyby�my zrobi�y lalk� przytulank�, mo�na by�oby sprzedawa� j� osobno. Co o tym my�lisz, mamo? Fanny odsun�a si� o krok do ty�u i z podziwem spojrza�a na c�rk�. - M�j Bo�e, przecie� ty masz dopiero czterna�cie lat! To jeden z najlepszych pomys��w, jakie kiedykolwiek s�ysza�am. Zrobimy to! Masz jakie� szkice? - Co� w tym rodzaju. Nie chc� ci ich jeszcze pokazywa�. Naprawd� uwa�asz, �e to dobry pomys�? - Kochanie, pomys� jest rewelacyjny! Mog� go zdradzi� Bess, Sallie i Bil-lie? - Pewnie, mamo. Chcia�abym us�ysze�, co one o tym my�l�. Obiecujesz, �e powt�rzysz mi dok�adnie to, co powiedz�? - Przyrzekam, powt�rz� ci wszystko s�owo w s�owo. Opowiesz o tym braciom i siostrze? - Ju� to zrobi�am. Birch stwierdzi�, �e jestem geniuszem, a Sag�, �e jestem nadgeniuszem. Sunny stwierdzi�a, �e cieszy si�, �e jestem jej siostr�, bo nie zna nikogo tak m�drego jak ja. Wszyscy mnie u�cisn�li, a potem Birch wepchn�� mnie do basenu i oznajmi�, �e w ten spos�b otrzyma�am chrzest geniuszostwa. Mamo, naprawd� jest takie s�owo? - Co za r�nica. Tytu� w pe�ni do ciebie pasuje. Kochanie, brak mi s��w, �eby powiedzie�, jak bardzo jestem z ciebie dumna. - My�lisz, �e to mo�e by� nast�pny przeb�j? - Na pewno. A teraz bierzmy si� do pracy! Fanny wysz�a na dw�r, prosto w jasne �wiat�o s�o�ca. Jeszcze kilka minut temu mia�a ochot� krzycze� i wierzga�, rozwali� co�, ale ca�a z�o�� rozwia�a si� jak zawsze, kiedy dzieci przejmowa�y w�adz� nad jej sercem. Na d�ugo zapami�ta wyraz ich twarzy po wy�cigu rowerowym. Ju� par� lat temu powinna wzi�� sprawy we w�asne r�ce. Przesz�a w kierunku ma�ego cmentarza, kt�ry zawsze dawa� ukojenie Sallie. Usiad�a pod topolami, obejmuj�c kolana ramionami. Czas ju� podj�� decyzj �, czas od�o�y� na bok cierpi�ce serce i �y� dalej w�asnym �yciem. Trzydzie�ci sze�� lat to wiek, w kt�rym nie jest jeszcze za p�no na zaczynanie wszystkiego od nowa. Billie Coleman pr�bowa�a zrobi� to samo, wi�c czemu i jej nie mia�oby si� uda�? Fanny zacz�a p�aka� z powodu wszystkich tych straconych lat. - P�acze - powiedzia�a Sunny rozpychaj�c �okciami braci cisn�cych si� przy kuchennym parapecie. - Powinni�my co� zrobi�. - Ty, Sunny, zrobi�a� ju� chyba dosy� - ty to wszystko zacz�a�. Czemu po prostu sobie nie odpu�ci�a�? Wiedzia�a�, �e go pobijesz, wiedzia�a�, jak on si� zachowa. Czemu to zrobi�a�? Musisz si� troch� uspokoi�. - �atwo ci m�wi�. Obaj za par� miesi�cy wyjedziecie na studia. Wtedy zostaniemy tu tylko ja i Billie. Bez was nie b�dzie ju� tak samo. Sam fakt, �e jeste�cie tacy wysocy sprawia, �e czuj� si� bezpieczniej. - O rany, Birch, ona powiedzia�a nam komplement - stwierdzi� Sag� ze zgroz�. 13 - Wstaje - ostrzeg�a Sunny. - Udawajcie, �e jeste�cie czym� zaj�ci. - Tak jest, kapitanie - powiedzia� Sag� salutuj�c. Fanny wesz�a do kuchni z kamienn� twarz�. - S�uchajcie, sprz�tn� teraz, a potem pojad� do miasta. Nie jestem g�odna, wi�c zjedzcie beze mnie. Prawdopodobnie zostan� u Sallie i wr�c� tu rano. Billie powiedzia�a mi o swoim pomy�le z lalkami. Jest tak �wietny, �e nie mog� si� doczeka�, kiedy wszystkim o nim opowiem i zaczn� wprowadza� go w �ycie. Chcia�abym wam wszystkim podzi�kowa� za to, �e dodali�cie j ej otuchy. Ale nie wyda-je mi si�, �eby�cie musieli wpycha� j� do basenu. - Musieli�my - powiedzia� Sag�. - Bardzo jej si� to podoba�o! - Dobrze, dobrze. Pami�tajcie, �eby zje�� ca�y obiad, nie tylko deser. Zobaczymy si� jeszcze zanim wyjad�. Dzieci Fanny le�a�y rozci�gni�te na pod�odze salonu, a kiedy ich matka wr�ci�a do pokoju, wszystkie jak jeden m�� podnios�y na ni� wzrok. Ca�a czw�rka zaniem�wi�a z wra�enia. Fanny ubrana by�a w blado��t� lnian� sukienk� o prostym kroju, bardzo dopasowan�. Na nogach mia�a buty dobrane kolorem do sukienki. Mog�aby w tym stroju pozowa� do zdj�cia w �urnalu. Jej upi�te wysoko w�osy sp�ywa�y w d�, ods�aniaj�c brylantowe kolczyki. Brylantowa broszka w kszta�cie rozgwiazdy wpi�ta by�a w lnian� sukienk� nieco poni�ej ramienia. W r�ce Fanny trzyma�a ma�� torebk� z ozdobnym zapi�ciem. - Co� nie tak? Czy broszka jest zbyt b�yszcz�ca? Chodzi o moje w�osy? -niespokojnie zapyta�a Fanny. - Rzadko mi si� teraz zdarza wk�ada� eleganckie ubrania. T� sukienk� zaprojektowa�a Billie Coleman. Zapewnia�a, �e nigdy nie wyjdzie z mody. Powiedzcie co�. - Mamo, wygl�dasz niesamowicie. Chyba niejeste�myprzyzwyczajeni, �eby ogl�da� ci� w takich strojach. Jak mo�esz chodzi� w tych butach? Obcasy s� bardzo wysokie. - Wygl�dasz niczym modelka z �urnala - stwierdzi�a Billie. - No, no - powiedzieli w tej samej chwili bli�niacy. Ch�opcy zawsze odzywali si� jednocze�nie, kiedy nie wiedzieli, co powiedzie�. Ta wspania�a osoba stoj�ca przed nimi to ich matka! - Je�li jeste�cie pewni, �e wygl�dam dobrze, to id�. Sag�, musisz posprz�ta� swoj� po�ow� pokoju. Jutro j est dzie� prania. Billie, masz by� w ��ku o dziesi�tej, bez oszukiwania. Trzymam ci� za s�owo. Sunny, �adnych kanapek z sadzonym jajkiem o p�nocy. I nie ma mowy, �eby�cie p�ywali po zmroku. Zgoda? Chod�cie tu, nie jeste�cie jeszcze tacy duzi, �eby�cie nie mogli uca�owa� mnie na dobranoc. Kiedy drzwi zamkn�y si� za Fanny, dzieci spojrza�y na siebie. - Ona da mu popali�. A potem odejdzie od niego - powiedzia�a Sunny. - Jest z�a. Bardzo z�a. - Zdawa�o ci si� - zaprzeczy� Birch. - Wed�ug mnie nie wygl�da�a na z��. - Zaufaj mi. Jestem kobiet� i wiem - zapewni�a Sunny. 14 - Akurat. Masz tylko pi�tna�cie lat - odrzek� Sag�. Birch powstrzyma� si� od przytyku kiedy zauwa�y�, �e Sunny zacz�a p�aka�, a� trz�s�y si� jej ramiona. Spojrza� na ni� bezradnie. - Dlaczego nie mo�emy by� zwyczajn� rodzin�? Czemu ci�gle wyst�pujemy przeciwko niemu? Spotyka si� z innymi kobietami. Oszukuje mam�. Birch, czy kiedykolwiek poca�owa� ci� albo przytuli�, albo powiedzia�, �e jest z ciebie dumny? - Faceci nie robi� takich bzdurnych rzeczy, Sunny. Ale moja odpowied� brzmi �nie". - To nie facet, Birch, to tw�j ojciec. Mama przytula nas codziennie. My�l�, �e czasami przyjmujemy to jako co� normalnego. Chcesz sko�czy� tak samo, jak on i oddali� si� od mamy tak, jak on oddali� si� od babci? - Nie - mrukn�� Birch. - Nie zale�y mu, Birch. Nie zale�y mu na �adnym z nas. W g��bi serca wiesz, �e mam racj�. Birch patrzy�, jak Sag� i Billie id� w stron� kuchni, �eby przygotowa� kolacj�. Kiedy odeszli poza zasi�g g�osu podszed� do Sunny i obj�� j� ramionami. - Sunny, chcia�bym z tob� porozmawia� jak starszy brat. Sp�jrz na mnie -uj�� jej piegowat� buzi� w obie d�onie. - Nie jeste� z tym wszystkim sama. Chcia�bym, �eby� przesta�a udawa�, �e... �e taki z ciebie twardziel. Wiem, czemu to robisz. Inni my�l�, �e jeste� naprawd� taka, na jak� pozujesz. To sprawia, �e wydajesz si� mniej dziewcz�ca, je�eli rozumiesz, co mam na my�li. Podoba�oby mi si� tak�e, gdyby� zamkn�a na k��dk� t� swoj� niewyparzon� buzi�. Nie chc�, �eby� mia�a z�� reputacj�, w ko�cu jeste� moj� siostr�. To bardzo dobrze, �e jeste� �wietna w lekkoatletyce, ale powinna� powstrzyma� sw�j p�d do ci�g�ego wygrywania. Mo�esz powali� na kolana mnie i Sage'a, z�oi�a� te� sk�r� tacie, ale popatrz, co z tego wynik�o. Zastawi�a� na niego pu�apk�, a on w ni� wlecia�. Nie ma co by� z tego dumnym. Jezu, j est przecie� stary, musi mie� przynajmniej pi��dziesi�tk�, a ty jeste� pi�tnastolatk�. - Chcia�abym po prostu, �eby�my byli rodzin�. - To si� nie stanie, a przynajmniej nie w taki spos�b, jak sobie wymy�li�a�. Kiedy co� si� nie udaje, trzeba si� z tym pogodzi�, wzi�� si� w gar�� i �y� dalej. Dorwiesz si� do pi�ki, kiedy przyjdzie pora. Usi�d�. Serce Sunny t�uk�o si� w piersi. Nigdy jeszcze nie widzia�a u swojego brata tak powa�nego wyrazu twarzy. Wzi�a g��boki oddech. - Co si� dzieje? - zapyta�a Billie staj�c na progu. - Chcecie kakao? Birch przytakn��. Potem, kiedy znowu zostali sami, obj�� ramieniem siostr�. - Wiesz, w zesz�ym roku Sag� i ja pojechali�my do miasta, �eby porozmawia� z tat�. Widzieli�my mam� p�acz�c� w pracowni, po tym, jak zobaczy�a jego samoch�d odje�d�aj�cy w d� zbocza. Zadzwoni�a do Teksasu, do cioci Billie. Pods�uchiwali�my, przyznaj�. Wiemy, co m�wi� tata, bo wszystko jej powt�rzy�a. Ot� powiedzia�, �e je�li mama zechce rozwodu, to on przysi�gnie, �e by�a niewierna i b�dzie si� stara� w s�dzie o przyznanie mu opieki nad nami. Nazywa� j� bardzo obra�liwymi s�owami, krzycza�, �e j est taka j ak babcia, �e �a�uj e,�ewog�lesi�z ni� o�eni�, i r�- 15 ne inne rzeczy w tym stylu. Mama przyzna�a si� cioci Billie, �e ci�gle go kocha. Sag� i ja nie mogli�my tego zrozumie�, wi�c zadzwonili�my do wujka Simona. - Powiedzieli�cie wujkowi Simonowi! - M�wi� ci, nie wiedzieli�my co robi�. To fajny facet, chcia�bym, �eby by� naszym ojcem - rzek� Birch z zadum�. - Nie rozg�aszaj tego, ale ci�gle do niego dzwonimy. Powiedzia� wtedy, �eby�my porozmawiali z tat�. Nie m�wi� 0 czym, tylko tyle, �e sami b�dziemy wiedzieli, kiedy ju� znajdziemy si� na miejscu. I kaza�, �eby�my pami�tali, �e tata jest naszym ojcem. Zrozumieli�my z tego, i� powinni�my okazywa� mu szacunek, wi�c okazywali�my. Do niego w�a�nie j echali�my tego dnia, kiedy wypytywa�a� nas, dlaczego w�o�yli�my garnitury i krawaty. Jezu, to by�o jak wizyta u dyrektora. Sunny, przysi�gam na Boga, �e tego dnia co� we mnie umar�o. Tata patrzy� na nas, jakby�my byli obcymi lud�mi. Stali�my twarz� w twarz, a on mia� takie ostro�ne spojrzenie, jakby w�a�nie odkry�, �e jeste�my doro�li i r�wni mu wzrostem i wag�. A� cofn�� si� o krok. Mo�e dlatego, �e by�o nas dw�ch. Mo�e poczu� si� zagro�ony. Przysi�gam na Boga, najgorsz� rzecz�, jak� mu powiedzia�em, to �e chcia�bym, �eby by� bardziej podobny do wujka Simona. Wtedy uderzy� mnie w twarz tak mocno, �e ma�o nie zemdla�em. - Co jeszcze m�wili�cie? - Powiedzieli�my, �e s�yszeli�my rozmow� mamy z cioci� Billie, i to jego gadanie o zdobyciu opieki nad nami to bzdura, bo nie p�jdziemy z nim. Stwierdzi� wtedy, �e zabierze Billie. W�a�nie sko�czy�a trzyna�cie lat i nie byli�my pewni, czy to mo�liwe czy nie, wi�c troch� przycichli�my. Nazwa� nas pyskaczami 1 kupami �ajna. Wszystko to by�o okropne. - Powiniene� by� mi powiedzie� - mrukn�a Sunny. - Mo�e i tak. Niech to ci� nauczy cierpliwo�ci. Przesta� dzia�a� bez zastanowienia i sko�cz z tymi wszystkimi z�o�liwo�ciami. U�ciska� japo raz ostatni. - Zawieramy pok�j? - zapyta�. - Tak - odpar�a Sunny. - Sallie, musz� z tob� o czym� porozmawia� - powiedzia� Philip. - B�dziesz mia�a chwilk� po po�udniu? - Dla ciebie zawsze mam czas. Mo�esz przyj�� teraz, je�li chcesz. Dam ci obiad. Sallie od razu spostrzeg�a, �e jej m�a co� gn�bi. - B�d�my dzi� nieprzyzwoici i wypijmy troch� wina do risotta. Chodzi o Asha, prawda? - Zawsze umia�a� czyta� w moich my�lach. Ch�opiec nie jest szcz�liwy, Sallie. - Ash nie jest ch�opcem. Jest m�czyzn�, i to �onatym. M�czyzn�, kt�ry lekcewa�y sw�j e ma��e�skie obowi�zki. Nie mog� mu tego darowa�. Powiedz, co ci� gn�bi, spr�buj� ci pom�c. 16 - W�a�ciwie j este� j edyn� osob�, kt�ra mog�aby to zrobi�. Ash przyszed� do mnie wczoraj i powiedzia� co�, co mnie zaszokowa�o. Chyba by�em tak poch�oni�ty kurz� ferm�, �e nie zwraca�em uwagi na to, co dzia�o si� w mie�cie. - Co m�wi� Ash? - zapyta�a Sallie z rezerw� w g�osie. - Ot� w �rod� wpad� do �Srebrnego Dolara" kiedy �piewa�a�, i w ca�ym salonie by�y zaledwie trzy osoby, a jedn� z nich by� Devin Rollins. Sallie, salony nie przynosz�ju� dochod�w. Ash mia� racj � m�wi�c ci par� lat temu, �e powinna� by� na czasie. W innych kasynach s� przedstawienia reklamowane na pierwszych stronach gazet, eleganckie dekoracje, nowe wyposa�enie. Twoja firma jest przestarza�a. Mamy rok tysi�c dziewi��set sze��dziesi�ty pierwszy, Sallie, a nie dwudziesty trzeci. Znajdujesz si� mniej wi�cej w tym samym miejscu, w kt�rym by�a� trzydzie�ci osiem lat temu. Nie powinno tak by�. - Philipie, nie lubi� zmian i dobrze o tym wiesz. - Co masz na my�li? Oczy piek�y j� od powstrzymywanych �ez. - Chyba mam na my�li to, �e nie wiem, co robi�. - Nieprawda. Wiesz co robi�, tylko po prostu nie chcesz. Nie wydaje mi si�, �eby� mia�a w tej chwili du�y wyb�r. - Co mi radzisz? - Id� do Asha, bo przecie� wiesz, �e i tak b�dziesz musia�a do niego p�j��. On nigdy nie przyjdzie do ciebie, chyba zdajesz sobie z tego spraw�. To on mia� racj�, ale nie b�dzie ci tego wypomina�. Usi�d� i szczerze z nim porozmawiaj. Wci�� jeszcze mo�esz by� gro�nym konkurentem w dziedzinie hazardu, je�eli na tym w�a�nie ci zale�y. Je�eli ci nie zale�y, zamknij salony, odejd� na emerytur� 1 pom� Farmy rozkr�ca� jej firm�. - A co si� stanie z wszystkim moimi lud�mi? - Mog� znale�� zaj�cie dla wielu z nich, ale b�d� musieli zapracowa� uczciwie na swoje pensje. Nic nie jeste� im winna, utrzymywa�a� ich przez ostatnie dziesi�� lat. - Tak po prostu? - Tak po prostu. Nawiasem m�wi�c, Ash nie wie, �e tu jestem i chcia�bym, �eby tak pozosta�o. Je�eli zdecydujesz si� dzia�a� i wprowadzi� troch� zmian, on powinien wierzy�, �e sama na wszystko wpad�a�. Jest pracowity i ma dobre pomys�y. Niewiele mnie obchodzi, co robi ze swoim �yciem prywatnym, ale jest w ko�cu m�czyzn� i, je�eli ma ochot� popsu� sobie �ycie, to nie b�d� go zmusza�, �eby zmieni� zdanie. - Jest okropnym m�em i beznadziejnym ojcem. Nie wyobra�aj sobie, �e Fanny przychodzi do mnie na skarg�, bo nie robi nic takiego. Musia�abym by� �lepa, �eby nie widzie� co si� dzieje. Jak mo�na by� �lepym w jednej sprawie, a w innej nie? Nie trud� si� odpowiadaniem na to pytanie. Ciesz� si�, �e mia�e� odwag� tu przyj�� i powiedzie� mi o wszystkim. Czemu Devin o niczym mi nie wspomnia�? - Wydaje mi si�, �e za bardzo ci� kocha, �eby zrani� twoje uczucia - odpar� Philip zd�awionym g�osem. 2 - Przekle�stwo Vegas \ ~j - Chyba powinnam ci podzi�kowa�. Jak... co... ? - Sallie, post�pisz tak, jak dyktuje ci serce. Wystarczy, �e spotkasz si� z Ashem w po�owie drogi, a ca�a reszta jako� si� u�o�y. Musiszjednak wiedzie�, �eje�eli przeka�esz Ashowi firm�, b�dziesz musia�a sta� z boku i pozwala� mu, �eby zrobi� wszystko na sw�j spos�b. Nie mo�esz wtr�ca� si� tak, jak to robi�a� przedtem. - Nie tkn�li�my nawet obiadu - zauwa�y�a Sallie. - Innym razem. Sallie pozwoli�a si� poca�owa� w policzek, a potem wr�ci�a do salonu i zadzwoni�a po dzbanek z herbat�. Przesiedzia�a ca�e popo�udnie, a� do zachodu s�o�ca, s�cz�c aromatyczny nap�j i pal�c papierosy. Pokr�ci�a g�ow�, kiedy gospodyni og�osi�a, �e kolacja jest gotowa, ale przyj�ajeszcze jeden dzbanek. Ci�gle siedzia�a w ciemno�ciach, kiedy kto� zadzwoni� do drzwi o wp� do dziesi�tej wieczorem i potem jeszcze raz o wp� do jedenastej. O jedenastej posz�a do swojego pokoju. Czu�a si� staro. �a�owa�a, �e nie jest w stanie p�aka�, bo mo�e poczu�aby si� wtedy lepiej, ale jej oczy pozosta�y suche. Powinna zadzwoni� teraz do Devina i zada� mu kilka pyta�. Odetchn�a g��boko i wykr�ci�a jego numer. - Obudzi�am ci�, Devin? Nie? To dobrze. Musz� ci� o co� zapyta�. Dzi� po po�udniu by� u mnie Philip i odbyli�my d�ug� rozmow�. Pos�uchaj mnie teraz i powiedz, co o tym my�lisz. Min�o wiele minut, zanim Sallie zako�czy�a: - Devin, jak mog�am pozwoli�, �eby zdarzy�o si� co� takiego? Masz poj�cie? Czyjestem g�upia? My�la�am... my�la�am, �e moi klienci b�d� lojalni i wr�c�, kiedy te neony, ten zgie�k... Ale one nigdy im si� nie znudz�, prawda? Ludzie lubi� tak� atmosfer�. Ash mia� racj�. Pytanie brzmi: co powinnam teraz zrobi�? Devin, czemu nic mi nie powiedzia�e�? - Bo by�a� taka szcz�liwa. Nie chcia�em tego popsu�. To by�o samolubne z mojej strony. Sallie, nie jestjeszcze za p�no. Zacznij dzia�a� energicznie i przejmij kontrol�, podejmij trudne decyzje i nie ogl�daj si� za siebie. Zadzwo� rano do Simona i porozmawiaj z nim, zanim powierzysz wszystko Ashowi. Mo�e by�oby dobrze, gdyby�my ob�j e przeszli si� po kasynach, �eby zobaczy�, przeciwko czemu mamy walczy�. Zrobimy to, kiedy b�dziesz gotowa. - Chcia�abym, �eby� z samego rana zaj�� si� zamkni�ciem wszystkich salon�w. Daj wszystkim pracownikom miesi�czn� pensj� w ramach odprawy. - Bardzo dobrze. To tw�j pierwszy krok. A co potem? - Nie wiem. Jad� do Sunrise. Zadzwoni� do ciebie za par� dni. - Teraz m�wisz rozs�dnie. - Ko�cz� ju�, Devin. Mam sporo spraw do przemy�lenia. - Je�eli b�dziesz mnie potrzebowa�, to jestem tutaj przez ca�y czas. Kocham ci�, najdro�sza. Pami�taj o tym. Sallie rozejrza�a si� po swojej pustej sypialni. By�o tu ogromne ��ko z koronkowym baldachimem o barwie dopasowanej do koloru koronkowych firanek w oknach, brokatowe i at�asowe szezlongi, toaletka ze �licznym koronkowym obramowaniem zrobionym r�cznie przez Farmy, r�cznie rze�bione stoliki nocne i wspania�y 18 kryszta�owy �yrandol z Bawarii. Ta sypialnia zawsze b�dzie pusta, bez wzgl�du na to, jak wiele postawi tu mebli. Pusty pok�j - bez emocji, bez mi�o�ci. Pusty. Sallie zamruga�a oczami si�gaj�c po haftowan� poduszk�, kt�r� Fanny da�a jej na Bo�e Narodzenie wiele lat temu. Ta poduszka nale�a�a do niewielu szczeg�lnie drogich skarb�w Sallie. Kiedy j� dosta�a, p�aka�a tylko dlatego, �e komu� zale�a�o na niej a� tak, i� spr�bowa� uwieczni� dla niej wspomnienia. Jej siostra Peggy naszkicowa�a wizerunek Ragtown takiego, jakim by�o zaraz po wizycie Sallie w domu, i wys�a�a do niej. By� taki szczeg�owy, taki idealny, wida� by�o nawet szmaty wetkni�te pod drzwi. Musia�a wybiec z pokoju i poby� przez chwil� sama. Fanny zabra�a rysunek i wiernie go wyhaftowa�a. Sallie przytuli�a teraz poduszk� do piersi, a w jej oczach zal�ni�y �zy. Jej przesz�o��. Przesz�o��, kt�ra doprowadzi�a j� a� do tego momentu. Gdyby tylko wiedzia�a, co gotuje jej przysz�o��. - Sag�, obud� si�. Sag�, wstawaj! - sykn�a Surmy prosto do ucha �pi�cego brata. Potrz�sn�a nim, szarpn�a za ko�dr�, a� wreszcie uderzy�a go po twarzy. - Wstawaj i chod� ze mn� na korytarz. To wa�ne. - Kt�ra godzina? - Czwarta rano. Szybciej, wstawaj. - Id� sobie. Nie musisz szepta�, Bircha nic nie obudzi. - Chod�, chc�, �eby� co� zobaczy�. Ja te� trac� sen. W holu Sag� podrapa� si� po rozczochranej czuprynie. - No dobra, poka� mi to, �ebym m�g� wr�ci� do ��ka. I niech to lepiej b�dzie co� dobrego. Czy twoje w�osy zawsze tak staj�na sztorc, kiedy �pisz? - Zamknij si�! Jeszcze si� nie k�ad�am. - Co? Sunny wepchn�a brata do swojego pokoju i zamkn�a drzwi. - Patrz, gdzie stawiasz nogi. Nie mog� w��czy� lampy. Sp�jrz! Kiedy zobaczy�am na �cianie �wiat�a samochodu, my�la�am, �e to mama wr�ci�a. Ale to babcia! - Co ona robi na cmentarzu o czwartej nad ranem? Co� si� musia�o sta�. - Sag�, nie s�dzisz chyba, �e co� si� sta�o mamie, prawda? Dok�adnie to przysz�o mu w�a�nie do g�owy. - Nie, oczywi�cie, �e nie. Jak... jak d�ugo ju� tam jest? Sunny wyci�gn�a szyj�, �eby spojrze� na budzik przy ��ku. - Czterdzie�ci pi�� minut, czy co� ko�o tego. Przez jaki� czas siedzia�am tu i patrzy�am na ni�. Nie wiedzia�am, czy mo�e powinnam zej�� na d�... co ona tu robi? - Nie wiem. To musi by� co� wa�nego... dla niej. Nie s�dz�, �eby podoba�o jej si�, gdyby�my zacz�li jej przeszkadza�. Ludzie, kt�rzy id� na cmentarz w �rodku nocy, musz� pragn�� samotno�ci. - Sama ju� na to wpad�am - prychn�a Sunny. - Szkoda, �e mamy tu nie ma. - Sprawia wra�enie, jakby w og�le si� nie porusza�a. Jak mo�na siedzie� tak nieruchomo? 19 - Mo�e jest w szoku. Mo�e sta�o si� co� okropnego i cmentarz daje jej pociech�. Jej rodzice s� tam pochowani. To jedna z tych rzeczy, kt�re ci�gle pr�buj� wam t�umaczy�, ch�opaki. Ma si� tylko jedn� matk�, jednego ojca i... i zawsze w potrzebie wraca si� do jedynej osoby, kt�ra ci� kocha�a i pociesza�a. My�l�, �e tak w�a�nie robi teraz babcia. To chyba nie ma nic wsp�lnego z mam�. Jak my�lisz, co powinni�my zrobi�? - Nic. Wydaje mi si�, �e babcia chce by� sama. Niby z jakiego innego powodu przyje�d�a�aby tutaj w �rodku nocy? - P�acze, widz�, jak trz�s� si� jej ramiona. - Ty lepiej si� na tym znasz, ma�a - powiedzia� Sag�. - Co chcesz, �eby�my zrobili? - Nic. Wydaje mi si�, �e mogliby�my tu posiedzie� i popatrze�, �eby nie zrobi�a... nie zdecydowa�a si�... po prostu musimy pilnowa�. Mog� zej�� na d� i przygotowa� troch� kawy. Potrafi� to zrobi� po ciemku. - I kanapk�. - Je�eli si� poruszy albo... co� w tym rodzaju, przybiegnij do mnie do kuchni, dobrze? Sag� przytakn��. Oboje trzymali wi�c wart�. Wci�� jeszcze siedzieli na pod�odze przy oknie w pokoju Sunny z oczami utkwionymi w sylwetce babki, kiedy us�yszeli warkot samochodu matki. Zaczyna�o si� ju� przeja�nia�. - Cokolwiek to by�o, teraz wszystko ju� p�jdzie dobrze - powiedzia�a Sunny z ulg�. - Nie wracaj jeszcze do ��ka. Zobaczymy, co si� stanie. Patrzyli, jak ich matka usiad�a ze skrzy�owanymi nogami naprzeciwko Sallie. Puls Fanny gwa�townie przy�pieszy�, kiedy usiad�a obok te�ciowej pod masywn� topol�. - Sallie, potrafi� dobrze s�ucha�. Ostatniego wieczora zatrzymywa�am si� pod twoim domem dwa razy, ale kiedy zadzwoni�am do drzwi, nie by�o �adnej odpowiedzi. - Nie mia�am ochoty... przepraszam ci�, Fanny. Zastanawia�am si�, czy nie mia�aby� nic przeciwko temu, �ebym zosta�a tutaj przez jaki� czas? Nie b�d� wam przeszkadza�, b�d� spa�a w swojej dawnej klasie. - Oczywi�cie, mo�esz zosta� tak d�ugo jak zechcesz. Dzieci uwielbiaj� twoje towarzystwo. Jeste�my rodzin�i tutaj jest twoje miejsce. Dawno przyjecha�a�? - Nie zwraca�am uwagi na godzin�. O �smej rano Devin zamknie �Srebrnego Dolara" i wszystkie salony bingo. Pokpi�am spraw�, Fanny. Czy nie tak si� teraz m�wi w�r�d m�odzie�y? Fanny przytakn�a. - To nie takie straszne. - Ale znaczy, �e mi si� nie uda�o. Dlatego, �e by�am g�upia i pr�na. Philip ma z�amane serce przez to, �e musia� mi o tym powiedzie�. - Co mog� zrobi�? 20 - B�d� moj� przyjaci�k�. - Zawsze ni�jestem - powiedzia�a Fanny. - Co robi�a� w mie�cie ostatniego wieczora? - Ash i ja posprzeczali�my si�- Cho� w�a�ciwie to nieprawda. Dzieci... zorganizowa�y wy�cig rowerowy i Sunny zwyci�y�a. Ash rzuci� sw�j rower w krzaki i odjecha�, jakby go kto� goni�. Nagle poczu�am, �e nie znios� tego ani minuty d�u�ej. Przeszuka�am ca�e miasto, �eby go znale��. Zadzwoni�am na ranczo, ale Philip powiedzia�, �e Ash jest tutaj, w Sunrise. Pojecha�am do ciebie, a potem przez ca�� noc siedzia�am na ganku czekaj�c, a� wr�ci do domu. Sp�dzi�am par� godzin wymy�laj�c dla niego usprawiedliwienia, ok�amuj�c sam� siebie, szukaj�c sposob�w naprawienia wszystkiego. My�l�, �e nigdy nie by�y to dobre sposoby i dlatego ja... wszystko jest takie popl�tane. Nie ma to ju� dla mnie znaczenia. Czuj� si� pewnie i wiem, �e dam sobie rad� tak d�ugo, jak d�ugo dzieci b�d� przy mnie. Ale o moich problemach mo�emy porozmawia� kiedykolwiek. Teraz ty przechodzisz kryzys i musimy si� z nim rozprawi�. Widz�, �e przynios�a� ze sob� poduszk�. - Daje mi ukojenie, poniewa� w�o�y�a� w ni� tyle serca. W �yciu mam niewiele rzeczy, kt�re naprawd� ceni�. Za pieni�dze nie mo�na kupi� szcz�cia, Fanny. Fanny pomy�la�a, �e nigdy w �yciu nie s�ysza�a smutniejszego g�osu. - Wiem o tym. W ko�cu opowiedzia�a Sallie o Jake'u i jego dwustu tysi�cach dolar�w. Obie kobiety roze�mia�y si� - ka�da z nich otrzyma�a kiedy� niespodziewan� fortun�. Potem przesta�y si� �mia� przypomniawszy sobie, �e �adna z tych fortun nie przynios�a im szcz�cia. - Czy twoje pieni�dze przynosz� dobry doch�d? - zapyta�a Sallie tak samo, jak pyta�a ju� wiele razy. - To nie s� moje pieni�dze, Sallie. Ale owszem, przynosz� niez�y doch�d. - Powinny�my poprosi� Simona, �eby je dla ciebie zainwestowa�. Szkoda, �e nigdy go nie spotka�a�. �a�uj�, �e nie przyje�d�a cz�ciej do domu. Mog�abym policzy� na palcach jednej r�ki jego wizyty tutaj w ci�gu ostatnich osiemnastu lat. Tak, przyj echa� trzy razy. I za ka�dym razem by�a� akurat w Pensylwanii z wizyt� u twojej rodziny. Przynajmniej uda�o mu si� zobaczy� bli�niak�w, a potem dziewczynki. Mog�abym do niego zadzwoni�, poprosi�, �eby znowu si� tutaj pojawi�. Wa�nych spraw nie mo�na omawia� przez telefon. Wci�� jeszcze kochasz Asha? Fanny podnios�a �d�b�o trawy. Umie�ci�a je mi�dzy palcami wskazuj�cymi obu r�k i podnios�a do ust. Rozleg� si� przeszywaj�cy gwizd. - Spr�buj tak zrobi�, Sallie. - Wi�c to od ciebie Sunny si� tego nauczy�a. Czy to jedna z tych rzeczy, kt�re wymagaj� praktyki? - Zale�y, jak g�o�no chcesz gwizda�. Powinna� us�ysze� mojego brata, Daniela. Kiedy on to robi, w uszach dzwoni ci potem przez kilka godzin. - Fanny, ja nigdy nie chcia�am pieni�dzy Cottona. Przera�a�y mnie �miertelnie. Pr�bowa�am post�powa� tak, jak on chcia�by, �ebym post�powa�a. Po�lubi- 21 �am dobrego m�czyzn�, kt�ry da� mi dzieci. Jedyny problem w tym, �e go nie kocha�am. Cottonnic nie wspomina�, �e powinnam go kocha�. Fortuna umo�liwi�a mi robienie dobrych rzeczy. Chcia�am by� tak dobra i mi�a dla innych, jak Cot-ton by� dla mnie. Najwspanialsze by�o to, �e pomog�am swojej siostrze i znalaz�am Setha. Wci�� jeszcze nie znalaz�am Josha, nie wiem dlaczego. Chyba po prostu odk�ada�am to i... wymy�lam wym�wki dla swojego braku dyscypliny. - Rozumiem ci�, Sallie. Ja nigdy tak naprawd� nie zacz�am szuka� swojej matki. Napisa�am stert� list�w i to w�a�ciwie wszystko, co zrobi�am. Nie doprowadzi�am sprawy do ko�ca. �ycie posz�o inn� drog�, to najlepszy spos�b, w jaki mog� to wyja�ni�. Przeszywaj�cy gwizd odbi� si� od top�l. - Sallie, to by�o wspania�e! Zr�bmy to jeszcze raz. Za�o�ysz si�? - O dwa kawa�ki - powiedzia�a Sallie. - Stoi. Zrobimy to na trzy! - oznajmi�a Fanny. - Remis. Jeszcze raz. - Jeszcze raz - zaproponowa�a, gdy nast�pna pr�ba znowu zako�czy�a si� remisem. - Trzeci raz na trzy - stwierdzi�a Sallie. - Zwyci�a... Sallie - krzykn�a Fanny. Na pi�trze, schowany za zas�on� Birch z�apa� Sunny za szyj�. - Wyci�gn�a� mnie z ��ka po to, �ebym patrzy� jak nasza matka i babcia gwi�d�� sobie na listkach? - G�upi jeste�. Nie mog� uwierzy�, �e jakakolwiek uczelnia chce ci� mie� w�r�d swoich student�w. Mama w�a�nie poprawi�a humor babci. Te gwizdy s� podobne do lod�w owocowych. Pami�tasz, jak dobrze by�o, kiedy u�miecha�a si� i wr�cza�a nam te lody? Niewa�ne, jak by�o �le, w ten spos�b wszystko wydawa�o si� lepsze. Cokolwiek sta�o si� tam na dole, by�o bardzo powa�ne. - Dobrze, daruj� ci teraz, bo na sw�j bezsensowny spos�b masz troch� racji. Mo�emy wr�ci� do ��ek? Tymczasem w ogrodzie Fanny zn�w przysiad�a na pi�tach. - Gdybym zna�a kogo� wartego moich uczu�, rozwa�a�abym romans. - To nie jest rozwi�zanie. Musisz najpierw poradzi� sobie z w�a�ciwym problemem. Wiem, co m�wi�, Fanny. - Czasami czuj� si� taka obola�a. Sallie, nie jestem zimna ani twarda. Mam swoje uczucia i potrzeby i nie wiem, co robi�. - B�dziesz wiedzia�a, kiedy przyjdzie w�a�ciwy moment. Musisz podj�� jakie� decyzje co do Asha. Od tego trzeba zacz��. - A co z tob�, Sallie? - Nie wiem. Musz� przemy�le� sporo spraw. - Przed chwil� czego� si� nauczy�am. Kiedy ma miejsce jaka� katastrofa, na og� zaraz potem zdarza si� co� dobrego. Je�eli nie pogr��ysz si� za bardzo w u�alaniu nad sob� i b�dziesz mia�a otwarte serce i oczy, dostrze�esz to. Prawdopodobnie nie 22 t�umacz� zbyt dobrze. To nie musi by� jakie� wa�ne wydarzenie, mo�e chodzi� o co� tak zwyczajnego, jak otwieraj�cy si� p�k albo dzieci�cy rysunek zrobiony specjalnie dla ciebie. W tym przypadku wi��e si� to z Billie. Prosz� ze mn�, pani Thornton Starsza, mam mn�stwo do opowiedzenia o pani najm�odszej wnuczce. Potrzebujemy twojej porady. Ale najpierw zjemy ogromne �niadanie. Sallie u�miechn�a si�. - Prosz� przodem, pani Thornton M�odsza. ehyba tego w�a�nie najbardziej mi przez ca�e �ycie brakowa�o - powiedzia�a Sallie wskazuj�c na swoje dokazuj�ce wnuki. - Ciesz� si�, �e tak dobrze si� ze sob� zgadzaj�. B�dziesz t�skni�a za ch�opcami, kiedy odjad�? Ja na pewno b�d� t�skni�a - Jeszcze tylko dwa dni i wyrusz� na studia. Kopnij mnie, je�eli zaczn� si� maza�. - A kto kopnie mnie? - zapyta�a Sallie. - Ja - weso�o rzuci�a Fanny. - Mo�ecie odej ��, tylko nie trzaskaj cie drzwiami! Obie panie Thornton patrzy�y pob�a�liwie na czw�rk� nastolatk�w przeciskaj�cych si� w po�piechu przez kuchenne drzwi, �eby pobiec w d� zbocza do domu Chue, gdzie um�wili si� na pierwsz� na mecz baseballla. - Powinnam odjecha�, Fanny. Jestem tu od sze�ciu tygodni. Czas ju�, �ebym. .. po prostu czas na mnie. - Podj�a� jakie� decyzje? - Nie. - Dzwoni�a� do Devina? - Nie. - Musi by� wyj�tkowo cierpliwym cz�owiekiem. - Mi�dzy innymi. Mia�a� jakie� wiadomo�ci od Asha? - Nie. Chcia�am zadzwoni� do niego dzisiaj i przypomnie�, �e ch�opcy wyje�d�aj�, ale potem powiedzia�am sobie: niby dlaczego mia�abym to robi�? Jest w ko�cu ich ojcem, sam powinien wiedzie�. Tak si� ciesz�, �e Simon przyjedzie. Nie mog� si� doczeka�, �eby po tylu latach wreszcie go pozna�. Ch�opcy te� ju� nie mog� si� doczeka� podr�y z nim przez ca�y kraj. My�lisz, �e zadr�czali go, �eby si� zgodzi�? Sallie zachichota�a. - Wcale nie by�abym zdziwiona. Przypuszczam, �e byli wystarczaj�co bystrzy, �eby zrozumie�, �e ich ojciec nie zdecydowa�by si� na tak� podr�, a ch�opcy w tym wieku nie chc� si� pokazywa� kolegom z matk� trzymaj �c� ich za r�czki i wyp�akuj�c� sobie oczy, kiedy nadchodzi czas odjazdu. Mam wra�enie, �e wszystko to zosta�o zaaran�owane wczesnym latem. Wcale mnie nie dziwi, �e ty i ja dowiedzia�y�my si� o tym ostatnie. Simon zawsze czeka do za pi�� dwunasta, �eby og�osi� swoje zamierzenia. Czy wszystko ju� gotowe do przyj�cia? 23 - Colemanowie przyje�d�aj� jutro przed obiadem. Na pocz�tku Seth stwierdzi�, �e nie da rady przyjecha�, ale wydaje mi si�, �e Agnes go nam�wi�a. Wszyscy przylec� firmowym samolotem Coleman�w. W jednej chwili czuj� si� podniecona, a w drugiej -jak kompletne zero... - To przez twoje dzieci. �ycie p�dzi naprz�d, Fanny. Czasami my�l�, �e mi�o by�oby zatrzyma� czas. Wydaje si� porusza� coraz szybciej. Tak dobrze pami�tam dzie�, w kt�rym urodzili si� bli�niacy. A popatrz na nich teraz! B�d� idolami obozu, czy jak tam si� teraz nazywa przystojnych m�odzie�c�w. Co zrobimy, je�eli Ash nie poka�e si� na przyj�ciu? - Prawdopodobnie spr�bujemyprzej��nadtymdoporz�dkudziennego. C� innego pozostaje? - Mo�e sienie pojawi�,je�eli b�dzie wiedzia�, �etujestem. Philip na pewno go poinformowa�, �e przyjecha�am do Sunrise. Mo�e powinnam... - Nie wa� si� nawet my�le� o wyje�dzie. Szkoda, �e nie pozwoli�a� mi zaprosi� Devina. Nale�y do rodziny i uwielbia ch�opc�w. To niesprawiedliwe, Sal-lie. - Oszuka�am ci� wtedy, Fanny. Dzwoni�am do Devina rano. Simon przywiezie go tutaj dzi� wiecz�r. - To jedyna m�dra rzecz, jak� zrobi�a�, odk�d przyjecha�a�. Sallie u�miechn�a si�, ale jej oczy pozosta�y smutne. - Za dwa tygodnie dziewczynki wyjad� do szko�y. Mam nadziej�, �e nie pope�ni�am b��du. - B�d� w domu w ka�dy pierwszy weekend miesi�ca. To najlepsza szko�a w tym stanie. Obie s� intelektualnie na ni� przygotowane. Sunny wymaga sporej dyscypliny, no i kilku lekcji... zachowania stosownego dla damy. Billie potrzebuje dzieci w swoim wieku. Nie traktuj ich samolubnie. Pomy�l raczej, �e b�dziesz teraz bardziej niezale�na. B�dziesz tak�e mia�a wi�cej czasu dla swojej firmy. Powiedzia�a�, �e chcia�aby� pojecha� do Nowego Jorku i do Hongkongu. Czas ju�, �eby Fanny zacz�a my�le� o sobie. Potrzebujesz zazna� �ycia poza tym domem. - Mam firm�... - powiedzia�a niepewnie Fanny. - Tak, siedzisz tu projektuj�c i przygotowuj�c pr�bne stroje. Bess zarz�dza biurami, a Billie zajmuje si� interesami w Teksasie. Musisz zacz�� bardziej si� udziela�. To w ko�cu twoja firma, Fanny. Da�a� jej �ycie, piel�gnowa�a�, patrzy�a� jak kie�kuje i rozkwita. Nie chc�, �eby� pope�ni�a te same b��dy, kt�re by�y moim udzia�em. Zrobi�a� to nie maj�c nic pr�cz odwagi. To, co ja mam, zosta�o mi dane. Jest wi�c mi�dzy nami ogromna r�nica. Nie mo�esz dzia�a� po�owicznie, tak jak ja. Albo kontrolujesz wszystko od pocz�tku do ko�cu, albo sprzedajesz teraz, kiedy mo�esz osi�gn�� du�y zysk. Radzi�abym ci przedyskutowa� to z Simonem. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego spraw� czy nie, ale Nevada jest stanem, w kt�rym obowi�zuje wsp�lnota maj�tkowa. Co oznacza, �e Ash ma prawo do po�owy wszystkiego, co do ciebie nale�y. Mo�e powinna� si� nad tym zastanowi�. - Porozmawiam z Simonem. 24 Po raz pierwszy, pomy�la�a Fanny. Trudno jej by�o uwierzy�, �e wreszcie spotka ten wz�r wszelkich cn�t. Ciekawe, jaki b�dzie? - Ilu go�ci przyje�d�a? - zapyta�a Sallie. - Oko�o setki. Mam zaplanowane rozrywki dla starszych os�b, dla go�ci w �rednim wieku i dla m�odzie�y. Birch zajmie si� zorganizowaniem meczu base-balla. Sunny te� zagra. Sag� m�wi, �e kiedy ona wychodzi na boisko, potrafi z�apa� lec�c� pi�k� lepiej ni� kt�rykolwiek z ch�opak�w w szkole. - A� boj� si� zapyta�: czy Moss przyjedzie? - Ostatniej nocy Billie jeszcze nie wiedzia�a. Pow