943
Szczegóły |
Tytuł |
943 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
943 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 943 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
943 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Pomoc w rachunku sumienia
Znak
Ks. J�zef Tischner
Pomoc w rachunku sumienia
Projekt ok�adki Janusz Wysocki
ISBN 83-7006-978-9 Copyright by Wydawnictwo Znak, 2000
ZAM�WIENIA: DZIA� HANDLOWY
30-105 KRAK�W, UL. KO�CIUSZKI 37 BEZP�ATNA INFOLINIA: 0800-130-082
ZAPRASZAMY TEZ DO NASZE] KSI�GARNI
INTERNETOWEJ: www.znak.com.pl
Nikt nie jest w stanie robi� rachunku sumienia za kogo� innego. Nikt nie mieszka w �rodku serca cz�owieka. Nie znaczy to jednak, by nie mo�na by�o pom�c bli�niemu w tropieniu win. Niniejszy szkic jest pomy�lany jako taka pomoc. Pisa�em go z my�l� o Czytelnikach Przekona� Pana Boga. Ale bezpo�redni� przyczyn� j ego powstania by ta pro�ba ks. Ryszarda Juszczaka, duszpasterza z Londynu, kt�ry chcia�by da� swoim penitentom materia� do reflek-
sji nad win� we wsp�czesnym �wiecie. Mam wobec ks. Ryszarda ogromny d�ug wdzi�czno�ci. Ciesz� si�, �e mog�em co� dla Niego zrobi�, na dodatek co� takiego, z czego i inni b�d� -jak mniemam - mieli jaki taki po�ytek.
"Przed oczy Twoje, Panie, winy nasze sk�adamy..."
O tym, �e na �wiecie jest wiele z�a, wiemy wszyscy. Cz�sto robimy rachunek sumienia �wiatu. Szczeg�lnej odwagi i dojrza�o�ci potrzeba jednak do tego, by w ogromnej rzece z�a wykry� maty strumyk, kt�rego pocz�tki s� we mnie; nie by�oby tego strumyka, gdyby nie by�o
mnie. Jestem pocz�tkiem, cz�ci� rzeki, zgrzytem w harmonii. Odkrycie takie jest pocz�tkiem osobistego rachunku sumienia. Przestajemy rozlicza� �wiat, a zaczynamy rozlicza� siebie.
Aby jednak rachunek sumienia m�g� by� dobrze przeprowadzony, potrzeba szczeg�lnych warunk�w. Rachunek sumienia robi chrze�cijanin. Ma za chwil� przyst�pi� do sakramentu pokuty. Nawet u�wiadamiaj�c sobie w�asny grzech, nie zapomina o tym, �e jest chrze�cijaninem. A by� chrze�cijaninem znaczy przede wszystkim umie� by� wdzi�cznym Bogu za wszystko, co nas spotyka, i za wszystkich, kt�rych my spotykamy. �w. Pawe� pisze: Wdzi�cznymi b�d�cie". Pokuta jest tak�e wyrazem wdzi�czno�ci.
Z poczuciem wdzi�czno�ci stajemy w obliczu Mi�osiernego Boga. Uwalniamy si� od zak�amania. W �yciu codziennym niewiele jest takich sytuacji, w kt�rych mo�emy stan�� wobec ludzi bez jakiego� zak�amania. Nie zawsze musi ono by� grzeszne, ale zawsze oznacza jak�� gr�. Zast�pujemy twarz - mask�. W rachunku sumienia inaczej. Tu maski nie maj� ju� sensu. Syn marnotrawny wraca, ot i ca�a prawda. Zbli�a si� do progu pe�en ufno�ci. Pisze �w. Jan Ewangelista: "A je�li nasze serce oskar�a nas, to B�g jest wi�kszy od naszego serca i zna wszystko".
U�wiadamiamy sobie r�wnie� nasz� wolno��. Trzeba si� jej dobrze przyjrze�. Chodzi o wolno�� wobec dobra i z�a. Oczywi�cie, nie jeste�my bezgranicznie wolni. Jeste�my wolni wobec dobra i z�a i z tego robimy rachunek. Wszelkie z�o oznacza chorob� wolno�ci. Tak, to ja je-
stem pocz�tkiem strumyka z�a, kt�ry wpada do rzeki. Co to znaczy, �e ja jestem? Mo�e znaczy�: mia�em "z�� wol�", czyli wol� czynienia z�a. Na przyk�ad: ten, z kim jestem sk��cony, szuka� pojednania ze mn�, a ja konsekwentnie odpowiada�em pogard�; jego wyci�gni�ta d�o� wprawia�a mnie w tym wi�ksz� w�ciek�o��. Mo�e r�wnie� znaczy�: mia�em wprawdzie "dobr� wol�" czynienia dobra, ale wola ta nie by�a do�� konsekwentna. Niekonsekwencja mo�e przybra� dwie formy: braku rozeznania lub s�abo�ci. "Przebacz im, bo nie wiedz�, co czyni�". "Nie rozezna�em" dok�adnie sytuacji, "nie pomy�la�em", "zagubi�em si�" w po�piechu �ycia, cho� "dobrze chcia�em". Poza tym jestem s�aby. "Duch wprawdzie ochoczy, ale cia�o md�e". Cz�owiek jest tylko cz�owiekiem, podlega naciskom, nosi w sobie mn�stwo
10
l�k�w i cho� ma "dobr� wol�", niewiele mo�e. Cz�sto dopada go s�abo��. Nawet w Ogrojcu. W obydwu przypadkach -a wi�c w przypadku "za�mienia rozumu" i "sp�tanej woli" - nale�y rozwa�y�, jak wielkie by�o zrodzone st�d z�o, czy zatem przewinienie by�o "ci�kie" czy "lekkie". Czy w danych warunkach by�o do unikni�cia? Czy jest do naprawienia? Pytamy, staj�c w obliczu Boga, kt�ry jest Prawd�.
Rachunek sumienia jest integraln� cz�ci� nawr�cenia. Rachunek sumienia robi ten, kto chce si� nawr�ci�, a w jakim� sensie ju� si� nawr�ci�. Nawr�cenie jest wykwitem wolno�ci. Wolno�� chrze�cijanina wyra�a si� nawr�ceniem.
Czym jest nawr�cenie? Trzeba rozr�ni� mi�dzy "nawr�ceniem" a "popraw�". Wyobra�my sobie podr�nika, kt�ry wsiad� do niew�a�ciwego poci�gu. Ma
11
wykupiony bilet, w czasie podr�y stara si� pomaga� bli�nim, dzieli si� chlebem z g�odnymi. Wszystkie te i tym podobne dobre uczynki nie ratuj� go jednak od b��du podstawowego. Jego b��d nie tkwi bowiem w uczynkach, lecz w ca�ym "sposobie bycia". Je�li nasz podr�nik chce dojecha� do celu, musi zmieni� kierunek jazdy, musi si� "nawr�ci�". Z "popraw�" mamy natomiast do czynienia wtedy, gdy "poci�g" jest w�a�ciwy, kierunek jazdy s�uszny, jedynie zachowanie w poci�gu nie jest w�a�ciwe. Rachunek sumienia musi obj�� nie tylko sfer� uczynk�w, ale musi si�gn�� g��biej ku podstawom, ku celom, ku ich �r�d�om, ku sposobom otwierania si� na �wiat.
Nawr�cenie - cudowny przywilej wolno�ci - oznacza wi�c najpierw i przede wszystkim wyzbycie si� "�miertel-
12
nego grzechu", jakim jest "wola z�a". W miejscu "woli z�a" musi zapanowa� "wola dobra": "z�o dobrem zwyci�aj". Nawr�cenie oznacza r�wnie� wyzwolenie z przes�d�w, z�udze�, k�amstw, kt�re powoduj�, �e "ci, co maj� oczy ku widzeniu, nie widz�, a ci, co maj� uszy ku s�yszeniu, nie s�ysz�". Oznacza wreszcie umocnienie woli; trzeba pozna� w�asn� s�abo�� i nie wystawia� siebie na pr�by ponad si�y; trzeba szuka� pomocy w czynieniu dobra w Bogu i bli�nim. I wreszcie trzeba wci�� zastanawia� si� nad sensem wolno�ci. Nasza wolno�� ma si� sta� naszym osobistym dobrem, kt�re otwiera nas na prawd� i dobro wok�. Nawr�cenie oznacza niekiedy r�wnie� wyzwolenie od swoistego l�ku, kt�ry dopada sprawiedliwych - l�ku przed w�asnym mi�osierdziem. Pytamy: "Do-
13
k�d mnie to zaprowadzi?". Dzi� dajemy palec, jutro r�k�, a co damy w przysz�o�ci? Trzeba splata� mi�osierdzie z roztropno�ci� i to te� jest "nawr�ceniem". A wszystko to ma si� dokonywa� w duchu prawdy. Nie chodzi o to, by "grzech�w" by�o ma�o lub du�o, lecz chodzi o odnalezienie siebie - swej wielko�ci i n�dzy-w �wietle prawdy. Sumienie �yje z prawdy. Prawda odnajduje w sumieniu swe �ycie. Przechodz�c przez m�yn sumienia, prawda staje si� naszym
chlebem codziennym.
Rysuj� si� trzy kierunki, kt�rymi pobiegnie refleksja naszego sumienia: stosunek do Boga, stosunek do bli�nich, stosunek do siebie samego.
1.Nasz stosunek do Boga. "B�dziesz mi�owa� Pana Boga swego z ca-
14
�ego serca swego..." �w. Jan pisa�: "B�g jest mi�o�ci�". W tradycji Ko�cio�a pojawi�y si� dwie formu�y, kt�re ods�ania�y g��biej dojrzewanie chrze�cija�skiej wiary: "wiara szuka zrozumienia" i "rozumienie szuka wiary". Przyk�adem wiary szukaj�cej rozumienia jest Maria Panna, kt�ra podczas zwiastowania postawi�a anio�owi pytanie: "Jak mi si� to stanie?". Przyk�adem rozumienia, kt�re szuka�o wiary, by�a posta� Nikodema ws�uchuj�cego si� w nauki Chrystusa. Trzeba jednak powiedzie�, �e w codziennym �yciu religijnym te dwie postawy zaz�biaj� si� i krzy�uj�. S� sprawy, w kt�re wierzymy, cho� nie do ko�ca je rozumiemy, i s� sprawy, kt�re rozumiemy, a rozumienie to jest odskoczni� dla naszej wiary. Czasem nasza wiara szuka rozumienia, czasem rozumienie szuka wiary. Jedno po-
15
zostaje istotne: zwi�zek wiary i rozumienia. Wiara i rozumienie to dwie duchowe moce, �ci�le ze sob� powi�zane. Kto chce mie� samo rozumienie bez wiary, ten b��dzi - i b��dzi ten, kto chcia�by wierzy�, nie pr�buj�c rozumie�. Tajemnice wiary nie zabijaj� rozumu, ale go uskrzydlaj�. Ani rozum nie powinien l�ka� si� wiary, ani wiara rozumu.
B�g jest Mi�o�ci�. Ale czym jest mi�o��? Nie ma innej drogi do odpowiedzi jak otwarcie si� na przyk�ady mi�o�ci w�r�d ludzi. Ludzie naprawd� si� kochaj�. Trzeba r�wnie� spojrze� w g��b w�asnej mi�o�ci. Ale mi�o�� ludzka jest tylko dalekim odblaskiem mi�o�ci Boga. Wielk� ksi�g� Mi�o�ci jest Ewangelia. Kto chce zobaczy� Mi�o�� Boga ku cz�owiekowi, niech si� przyjrzy �yciu Chrystusa i ws�ucha w Jego nauki. Powinien u�wia-
16
domi� sobie wtedy, �e niezawodnym znakiem mi�o�ci jest zmartwychwstanie. Co�, co obumar�o, zaczyna na nowo �y�. Gdzie przejdzie mi�o��, powstaje �ycie. Albowiem "przyszed�, by �ycie da�".
Na podstawie tego, co powiedzieli�my, mo�emy pokusi� si� o wskazanie kilku przyk�ad�w "grzechu" przeciwko wierze. Grzechem bodaj najbardziej dzi� powszechnym jest "niedojrza�o�� wiary". Wiara niedojrza�a zatrzymuje si� jakby w po�owie drogi. Wiara taka my�li o Bogu, szuka Boga, mo�e nawet modli si� do Boga. Nie jest jednak w stanie si�gn�� do Boga, kt�ry jest Mi�o�ci�. Wiara niedojrza�a to wiara, kt�ra nie wie, czym naprawd� jest mi�o��. Gdy wi�c wznosi si� do Boga, omija to, co w Bogu jest naprawd� Boskie. Mo�na zapyta�: czy Boga czci czy bo�ka? Oczywi�cie, nigdy nie
17
b�dzie tak, aby�my w ziemskich warunkach mogli wypracowa� w sobie doskona�y obraz Boga, kt�ry jest Mi�o�ci�. Wa�ne jest jednak, aby�my mieli �wiadomo�� kierunku, w kt�rym mamy pod��a�. I aby�my wiedzieli, �e doskonal�c w�asn� mi�o��, doskonalimy w sobie obraz Boga, kt�ry jest Mi�o�ci�.
Innym przyk�adem niedojrza�o�ci jest zapominanie o Bogu nadziei. Mi�o�� i nadzieja id� ze sob� w parze. Czasem na pierwszy plan wysuwa si� mi�o��, czasem nadzieja. B�g nadziei to B�g naszych �yciowych pr�b, gdy tym, co nam grozi, jest rozpacz. W takich sytuacjach nagle bliskie staj� si� nam takie postacie Biblii jak Abraham, Hiob, jak umieraj�cy na krzy�u Chrystus. Jeste�my dzie�mi tego, w kim z�o�yli�my nasze nadzieje.
18
Dojrzewanie wiary wyra�a si� spe�nianiem akt�w religijnych, religio" znaczy: wi�. Akty te s� niczym kroki na drodze ku Bogu. Dla chrze�cijanina aktem zasadniczym jest udzia� w Eucharystii. Eucharystia jest uobecnieniem Boga Mi�o�ci w�r�d ludzi. Odej�cie od Eucharystii Ko�ci� uwa�a za grzech. To zrozumia�e. Wystarczy dobrze "wczu� si�" w prawd� o Eucharystii, by zrozumie� i uzna� nauk� Ko�cio�a. Podobnie odej�cie od modlitwy. Tak�e nie�wi�cenie dnia Bogu po�wi�conego. Pytamy wi�c: jak wygl�da�o moje uczestnictwo w niedzielnej Mszy �w, jak wygl�da�a moja modlitwa? Gdzie le�� �r�d�a ewentualnych przewinie�?
W�dr�wka w stron� Boga Mi�o�ci nie jest �atwa. Dlatego dobrze mie� obok siebie "mistrz�w" tej w�dr�wki. My�l�
19
przede wszystkim o wielkich pisarzach religijnych, mistykach i teologach, kt�rzy wyprzedzili nas w tym w�drowaniu, takich jak �w. Augustyn, �w. Jan od Krzy�a, Mistrz Eckhart, Jan Tauler czy wsp�czesny nam Tomasz Merton. Czy nasza wiara ma takiego mistrza? Czy mo�e pewni siebie udajemy si� tam bez jakiejkolwiek pomocy? By�by to niewybaczalny b��d i przejaw pychy rozumu, kt�ry si� zamkn�� w samym sobie.
2. Nasz stosunek do bli�nich. A. "... a bli�niego swego jak siebie samego". Tak brzmi druga cz�� najwa�niejszego z przykaza�. Ewangelia dodaje do niego istotne uzupe�nienie: "Mi�ujcie si�, jak Ja was umi�owa�em". Drogowskaz sta� si� jeszcze bardziej konkretny.
20
Tak�e w tej dziedzinie musimy odr�ni� warstw� przekona� - to, w jakim poci�gu jedziemy - w kt�rej mog� znale�� si� �r�d�a b��dzenia, i warstw� uczynk�w, kt�re p�yn� lub nie p�yn� z przekona�. "A kto jest moim bli�nim?" - pytano Chrystusa. Obok pobitego przez zb�jc�w przechodzili oboj�tnie rozmaici ludzie. Zapewne uwa�ali, i� pobity nie jest ich bli�nim. Takie by�y ich przekonania, ich "poci�g", do kt�rego zostali "wt�oczeni". Poj�cie bli�niego mo�e przyjmowa� rozmaite znaczenia. Ewangelia uczy, �e bli�nim jest ka�dy cz�owiek, a szczeg�lnie cz�owiek potrzebuj�cy naszej pomocy. Je�li w tej szczeg�le] sytuacji ty nie pomo�esz, to znaczy, �e on zginie. Bli�ni jest tym bardziej bli�nim, im bardziej ty, w�a�nie ty, mo�esz mu pom�c. Dlatego poj�cia bli�nie-
21
go nie da si� "zamrozi�" i uj�� w martw� "definicj�". Trzeba je traktowa� jako kierunek naszego otwarcia na ludzi - ludzi, kt�rzy przychodz� jako "dar Boga".
"...bli�niego jak siebie samego". Oznacza to najpierw uznanie dla mi�o�ci siebie. "Dobrze uporz�dkowana mi�o�� zaczyna si� od mi�o�ci siebie" -m�wi� teologowie. Istotnie. Gdyby nie by�o mi�o�ci do siebie, nie by�oby te� miary mi�o�ci do bli�nich. Mi�o�� do siebie nie mo�e by� jednak wi�ksza ni� mi�o�� do bli�nich. Gdy staje si� wi�ksza, cz�owiek popada w b��d egoizmu. Mo�e si� jednak zdarzy� b��d przeciwny, gdy mi�o�� do bli�niego staje si� wi�ksza ni� mi�o�� do siebie. Cz�owiek popada wtedy w chorobliwy altruizm. Altruizmem takim by�oby, gdyby kto� na przyk�ad celem ratowania bli�niego od
22
wiecznego pot�pienia, sam skaza� si� na pot�pienie. Utrzymanie w�a�ciwej proporcji mi�dzy mi�o�ci� do siebie a mi�o�ci� do bli�niego jest zas�ug� cnoty roztropno�ci.
Teksty objawione m�wi� nam, �e g��wn� przyczyn� b��dzenia w naszym stosunku do bli�nich jest zazdro��. Dzi� m�wi si� cz�sto o "resentymencie". Zazdro�� i resentyment sta�y u pocz�tk�w grzechu Kaina. Nie pozwoli�y one Kainowi przyzna�, �e kto� - jego brat - mo�e by� lepszy od niego. Zazdro�� nienawidzi bli�nich nie dlatego, �e s� �li, ale dlatego, �e s� dobrzy, a nawet lepsi od nas. W gruncie rzeczy nienawidzi ona dobra, o ile nie jest "jej dobrem". Zazdro�� rzuca podejrzenia, oskar�enia, wiecznie "demaskuje" innych, nie spocznie, dop�ki nie "dowiedzie", �e bli�ni jest nie-
23
cnym ob�udnikiem. Ustawia mi�dzy lud�mi krzywe zwierciad�a, a nast�pnie sk�ania ich do tego, by si� nawzajem "prostowali". Ludzie mog� si� nawet zabija�, wierz�c, �e "Bogu wyrz�dzaj� przys�ug�".
Dlatego nasza praca nad mi�o�ci� bli�niego musi zacz�� si� od "nawr�cenia", kt�re polega na "oczyszczeniu oka i ucha". Patrze� na cz�owieka tak, jak patrzy� Chrystus. S�ucha� cz�owieka, jak s�ucha� Chrystus. "�d�b�o w jego oczach widzicie, ale belki we w�asnych oczach nie widzicie". Trzeba wci�� "uczy� si� cz�owieka", odkrywaj�c w nim Bo�e dzieci�ctwo. Trzeba mie� oko "dobrego Pasterza". Wymaga to bezustannej, wewn�trznej polemiki z ideologiami przemocy, z rasizmem, nacjonalizmem, ksenofobi�, antysemityzmem i tysi�cami
24
innych uprzedze�, czyli duchowych "poci�g�w", w kt�re zostali�my "wci�ni�ci". Przede wszystkim jednak nale�y przezwyci�y� postaw�, wedle kt�rej grzech bli�niego ma by� usprawiedliwieniem mojego grzechu. "Je�li jemu wolno, to i mnie". To ogromny b��d. �ycie sumienia nie polega na "r�wnaniu w d�".
Celem pracy nad sob� jest zaprowadzenie �adu w mi�o�ci. Mi�o�� jest siostr� m�dro�ci. W g�upim nie ma do�� materia�u na dobro�. To w�a�nie m�dro�� wprowadza porz�dek w �wiat mi�o�ci. Dzi�ki m�dro�ci mi�o�� wie, komu, co i kiedy jest winna. Spr�bujmy wskaza� na g��wne zasady tego �adu - �adu, kt�ry powinien przejawi� si� na poziomie uczynk�w.
Fundamentem �adu w mi�o�ci jest wierno��. Oznacza ona, �e bli�ni mo�e
25
na nas liczy�. Nie zawiedziemy s�usznych nadziei, jakie si� nam powierza: m�� -nadziei �ony, �ona - m�a, rodzice - nadziei dzieci, dzieci - nadziei rodzic�w, nauczyciel - uczni�w, lekarz - pacjent�w itp. Grzechem g��wnym przeciwko wierno�ci jest zdrada. Zdrada polega na "wydaniu krwi sprawiedliwego" (Judasz). W tradycji chrze�cija�skiej zdrada jest grzechem najci�szym, jest urzeczywistnieniem najwi�kszego z�a, do jakiego zdolny jest cz�owiek. Od zdrady w sensie radykalnym nale�y jednak odr�ni� r�ne odmiany "niewierno�ci" jako pozostawienia bli�niego bez nale�nej pomocy. Oto Pi�at umywaj�cy r�ce, oto Piotr, kt�ry zarzeka si�: "nie znam tego cz�owieka". Pytamy wi�c sumienia: czy nie jestem winny win� Judasza, win� Pi�ata, win� Piotra?
26
Wielkim problemem �adu mi�o�ci mo�e by� niekiedy przebaczenie komu�, kto nas zdradzi� lub jako� inaczej skrzywdzi�. "Odpu�� nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Czasem trudno wybaczy�. Trudno m�wi�, �e nie boli, gdy wszystko boli. Bolej�c nad doznan� krzywd� i niemo�no�ci� przebaczenia, trzeba usun�� pewne nieporozumienie. Trzeba pami�ta�, �e przebaczenie nie oznacza uniewinnienia. Gdy przebaczam, to wcale nie twierdz�, �e nie by�o z�a. Wr�cz przeciwnie, z�o by�o i w�a�nie dlatego mog� przebaczy�. Przebaczenie oczyszcza mnie, a nie mego winowajc� - oczyszcza z pragnienia odwetu. Mog� teraz z�o�y� spraw� w r�ce Boga: niech On b�dzie s�dzi�. I jeszcze jedno: dlaczego przebaczam? Przebaczam, bo B�g pierwszy przeba-
27
czy�. Nic tak nie ods�ania obrazu Boga w cz�owieku jak w�a�nie zdolno�� do wybaczania. B�g wybaczy� mnie, ja wybaczam tobie. Przebaczenie mo�e wyra�a� si� rozmaicie. Najg��bszym wyrazem ewangelicznego przebaczenia jest szczera modlitwa za krzywdziciela: "Bo�e, przebacz mu, bo nie wiedzia�, co czyni". B.�ycie rodzinne.
Chrze�cija�ska etyka �ycia rodzinnego jest g��boko zakorzeniona w tekstach biblijnych. Dlatego robi�c rachunek sumienia ze spraw p�ci, nale�y przypomnie� sobie biblijne teksty o rodzinie, o ma��e�stwie.
"Nie jest dobrze, aby m�czyzna by� sam". B�g daje m�czy�nie niewiast�, "ko�� z jego ko�ci, cia�o z jego cia�a", istot� r�wn� mu i blisk�, "pomoc przychodz�c� od Pana". "Dlatego to m�czyzna
28
opuszcza ojca swego i matk� swoj� i ��czy si� ze sw� �on� tak �ci�le, �e staj� si� jednym cia�em". W Ewangelii �w. Mateusza czytamy: "A tak ju� nie s� dwoje, lecz jedno cia�o". Biblia ukazuje r�wnie� cel owego zwi�zku: niech b�d� p�odni i niech czyni� sobie ziemi� poddan�. Oznacza to, �e w cielesno�ci cz�owieka ma swe zakorzenienie jedna z najwi�kszych nadziei cz�owieka - nadzieja na spotkanie z Bogiem rodzic�w i ich potomstwa w niebie.
"Czyni� sobie ziemi� poddan�" znaczy przede wszystkim zbudowa� na tej ziemi "dom", by tu, w�r�d obcych �ywio��w tego �wiata, mog�a "zadomowi� si�" ludzka wolno��. Dla cz�owieka bowiem by� wolnym na tej ziemi to "by� sob� u siebie". Cz�owiek powinien jednak r�wnie� pami�ta�, �e jego "prawdziwe
29
mieszkanie" znajduje si� dopiero w niebie. Ziemski dom ma by� znakiem, symbolem "zadomowienia" w Bogu.
Mi�o�� m�czyzny i kobiety wymaga troskliwej piel�gnacji. Piel�gnujemy mi�o�� mi�dzy innymi r�wnie� poprzez medytacj� nad mi�o�ci�. Mistrzowie �ycia duchowego polecaj� szczeg�lnie medytacj� nad Hymnem o mi�o�ci �w. Paw�a:
"Mi�o�� cierpliwa jest, �askawa jest. Mi�o�� nie zazdro�ci, nie szuka poklasku, nie unosi si� pych�; nie dopuszcza si� bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi si� gniewem, nie pami�ta z�ego; nie cieszy si� z niesprawiedliwo�ci, lecz wsp�-weseli si� z prawd�. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pok�ada nadziej�, wszystko przetrzyma...".
Grzech pierworodny wprowadzi� g��bokie zaburzenie w ludzk� cielesno��.
30
Polega ono na oderwaniu cielesno�ci od podstawowej nadziei, jakiej cielesno�� s�u�y - nadziei potomstwa i domu. Ogo�ocona z nadziei i - co za tym idzie -mi�o�ci, cielesno�� zosta�a oddana w niewol� "po��dliwo�ci" i wszystkim w niej zakorzenionym l�kom. Jakie� "obce prawo" zamieszka�o w ciele. Celem rozkoszy sta�a si� sama rozkosz. Mi�o�� nie otwiera ju� cz�owieka na "Innego" -Boga i bli�niego - kt�rzy s� poza cz�owiekiem, ale zmusza go do tego, by zal�kniony kr�ci� si� wok� samego siebie. To, co wtedy nazywamy "mi�o�ci�", nie jest ju� cierpliwe, nie jest �askawe, lecz pe�ne zazdro�ci i pychy, na ka�dym kroku "szuka swego", dopuszcza si� bezwstydu, nie jest w stanie przetrzyma� najmniejszych trudno�ci, wci�� unosi si� gniewem, jest "pami�tliwe" i zasmuco-
31
ne prawd� o ludzkiej dobroci. Ale bo te� mi�o�� nie jest ju� mi�o�ci�, lecz co najwy�ej "uciech�" z zaspokajania po��da�. U podstaw owej "uciechy" le�y l�k przed potomstwem. Cz�owiek chcia�by "mie�" drugiego bez odpowiedzialno�ci za niego i za potomstwo. Bli�ni jest tu dos�ownie "drugim", poniewa� tym pierwszym "jestem Ja". M�czyzna i niewiasta nie s� m�em i �on�, lecz co najwy�ej "partnerem" i "partnerk�" w zwi�zku, kt�ry niezale�nie od tego, jak� mu nada� nazw�, nie jest rodzin� cz�owieka. Mi�o�� sta�a si� pozorem mi�o�ci, zachowania erotyczne za� - "gr� pozor�w".
Ko�ci� uczy, �e tzw. grzech cielesny ma w sobie co� g��boko "nienaturalnego". Cz�owiek stara si� pop�yn�� pod pr�d d��e� swej ludzkiej natury. Nie chodzi zatem o jaki� zewn�trzny zakaz, lecz
32
rzeczywiste "obce prawo", kt�re wtargn�o do wn�trza cz�owieka. Naruszona zostaje "natura" jakiej� sprawy - sprawy wa�nej, dotykaj�cej cz�owiecze�stwa cz�owieka - jego wolno�ci i zadomowienia. Nast�puje "uprzedmiotowienie" drugiego. "Mam drugiego", jak si� "ma" narz�dzie zaspokajania potrzeb. Grzech cielesny - l�k przed potomstwem, uprzedmiotowienie - mo�e prowadzi� nawet do przerwania pocz�tego ju� �ycia i do powstania "cywilizacji �mierci". Wsp�czesny cz�owiek stara si� zapobiega� pocz�ciu za pomoc� rozmaitych �rodk�w technicznych. Ko�ci� jest i temu przeciwny, poniewa� spraw�, o kt�r� chodzi, nie jest pewno�� lub niepewno�� pocz�cia, lecz podstawowe otwarcie na Innego, wpisane w natur� erotyzmu.
33
Tak wi�c, robi�c rachunek sumienia ze spraw erotyzmu, pytamy, czy "obce prawo" nie sta�o si� "moim prawem", i raz jeszcze pochylamy si� w medytacji Hymnu �w. Paw�a.
C.Dobro wsp�lne. Nikt nie jest samotn� wysp�, �yjemy we wsp�lnocie, losy wsp�lnoty s� r�wnie� naszymi losami. Troska o dobro wsp�lne wyra�a si� g��wnie przez udzia� we w�adzy. Mo�e to by� w�adza gospodarcza lub w�adza polityczna. W obydwu przypadkach sytuacja ka�dego jest taka, �e "rz�dzi i jest rz�dzony". Ewangelia widzi rz�dzenie jako form� s�u�by. "Lecz kto by mi�dzy wami chcia� by� wielki, niech b�dzie waszym s�ug�. A kto by chcia� by� pierwszym mi�dzy wami, niech b�dzie niewolnikiem waszym, na wz�r Syna Cz�owieczego, kt�ry nie przy-
34
szed�, aby Mu s�u�ono, lecz aby s�u�y� i da� swoje �ycie na okup za wielu".
Zarys dobra wsp�lnego pojawia si� ju� w nauczaniu �w. Jana Chrzciciela. Ludzie pytali Jana, co maj� czyni�. On odpowiada�: "Kto ma dwie suknie, niech jedn� odda temu, kt�ry nie ma; a kto ma �ywno��, niech tak samo czyni". Celnikom m�wi�: "Nie pobierajcie nic wi�cej ponad to, ile wam wyznaczono". �o�nierzom powiedzia�: "Nad nikim si� nie zn�cajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim �o�dzie". Z kolei Chrystus zapytany o p�acenie podatk�w odpowiedzia�: "Oddajcie, co cesarskie, cesarzowi, a co boskie, Bogu". �w. Pawe� pisa�: "Ka�dy niech b�dzie poddany w�adzom sprawuj�cym rz�dy nad innymi. Nie ma bowiem w�adzy, kt�ra by nie pochodzi�a od Boga, a te, kt�re s�,
35
zosta�y ustanowione przez Boga. Kto wi�c przeciwstawia si� w�adzy, przeciwstawia si� porz�dkowi Bo�emu". Swoje uwagi na temat w�adzy ko�czy nast�puj�co: "Oddajcie ka�demu to, co si� mu nale�y: komu podatek - podatek, komu c�o - c�o, komu uleg�o�� - uleg�o��, komu cze�� - cze��". Zalecenia te nie wykluczaj� d��e� do zmiany i polepszenia w�adzy. W�adza wprawdzie pochodzi od Boga, ale nie od Boga pochodzi przemoc w�adzy i nie od Boga pochodz� nadu�ycia w�adzy.
W sprawie dobra wsp�lnego mamy dwa drogowskazy: drogowskaz sprawiedliwo�ci i drogowskaz prawdom�wno�ci.
Drogowskaz sprawiedliwo�ci m�wi:
ka�demu to, co mu si� s�usznie nale�y. Dotyczy on przede wszystkim dziedziny gospodarczej. Reguluje stosunki mi�dzy
36
pracodawcami i pracobiorcami. Idzie nie tylko o to, by pracodawca nie wyzyskiwa� pracobiorcy, ale i odwrotnie, by pracobiorca nie wyzyskiwa� pracodawcy, wy�udzaj�c od niego wynagrodzenie za z�� prac�.
Do tego do��cza si� drogowskaz prawdom�wno�ci: "nie b�dziesz dawa� fa�szywego �wiadectwa przeciwko bli�niemu swemu". Drogowskaz ten jest szczeg�lnie aktualny w systemach demokratycznych, gdzie w�adz� osi�ga si� poprzez wyb�r. Ka�dy wyb�r jest poprzedzony "agitacj�". "Agitacja" tak�e musi by� poddana regu�om moralno�ci, zw�aszcza zasadzie prawdom�wno�ci. Ka�dy, tak�e przeciwnik polityczny, ma prawo do czci i szacunku. Nie osi�ga si� w�adzy przez pos�dzenia, oszczerstwa, pom�wienia ani przez sk�adanie pr�-
37
nych obietnic. K�amstwo polityczne nie przestaje by� k�amstwem przez to tylko, �e jest polityczne.
3. Stosunek do samego siebie. Wyznacznikiem tego stosunku s� s�owa Chrystusa: "Kto chce zachowa� �ycie, ten straci �ycie, a kto straci �ycie, ten zachowa �ycie". Cz�owiek jest jak obumieraj�ce ziarno, kt�re kie�kuj�c, co� traci i co� odzyskuje. Tak "dojrzewa" do kr�lestwa niebieskiego. Mi�o�� cz�owieka do siebie samego jest zarazem mi�o�ci� jedynego w swoim rodzaju, niepowtarzalnego obrazu i podobie�stwa Boga, jakie ka�dy nosi w sobie. Urzeczywistniamy t� mi�o�� jako "na�ladowanie Chrystusa".
Czy jednak obowi�zek na�ladowania Chrystusa i obowi�zek bycia sob� nie s�
38
ze sob� sprzeczne? Na�laduj�c innego, nie jestem sob�, lecz innym - tym, kogo na�laduj�. Im bardziej ci� na�laduj�, tym bardziej jestem tob�, a nie sob�. Je�li mam zachowa� to�samo��, nie mog� na�ladowa�, lecz musz� by� wierny sobie. Do tego dochodzi jeszcze jedno niebezpiecze�stwo: w na�ladowaniu bardzo �atwo przekroczy� pewn� granic� i popa�� w udawanie, a nawet parodiowanie. Zamiast chrze�cijanina, kt�ry na�laduje Chrystusa, mamy wtedy "chrze�cijanina", kt�ry parodiuje Chrystusa, kompromituj�c siebie i sw� wiar�.
Trzeba wyja�ni� dwa pytania: co znaczy "by� sob�" oraz co znaczy "na�ladowa�"?
Nie mo�na poda� definicji "bycia sob�". Jedno wydaje si� jednak pewne:
39
bycie sob� ukazuje si� zawsze w wymiarze dobra - jest jednym ze sposob�w przejawiania si� dobra mi�dzy nami. "By� sob�" to by� dobrym na sw�j szczeg�lny, niepowtarzalny spos�b. Mo�na r�wnie� powiedzie�: by� sob� to by� wolnym na sw�j spos�b. Bycie sob� buduje si� bowiem ze splotu wolno�ci i dobroci. Dobro nie istnieje inaczej, jak tylko jako konkretna dobro� i wolno�� konkretnego cz�owieka. By� z�ym to nie by� do ko�ca sob�, lecz pozwoli� na to, by nas "ponios�y" obce nam �ywio�y.
A jak si� sprawy maj� z "na�ladowaniem"? "Na�ladowanie" jest przeniesieniem poj�cia z dziedziny sztuki na dziedzin� wychowania. Grecy m�wili, �e na przyk�ad taniec jest "na�ladowaniem muzyki". Muzyka potrzebuje do swego ist-
40
nienia czasu, taniec - przestrzeni. Jak mo�na "prze�o�y�" czas na przestrze�? Jak mo�na znale�� podobie�stwo? A jednak artysta-tancerz potrafi: ta�cz�c, kroczy niejako "po �ladach" muzyki. Co� podobnego ma si� dokona� w religii, w na�ladowaniu Chrystusa. Chrystus jest jakby muzyk�, kt�ra brzmi przez wieki i poci�ga ludzi do szczeg�lnego "ta�ca". "Ludzie patrz� na was i chwal� Boga, kt�ry jest w niebie".
Troska o siebie ma tak�e sw� drug�, negatywn� stron�. Sumienie ostrzega nas, m�wi�c: "nie marnuj siebie". Pami�tamy przypowie�� o talentach. B�g ubogaci� nas rozmaitymi "talentami", aby�my - rozwijaj�c je - mogli s�u�y� innym. Czy nie marnujemy dar�w Bo�ych? Czy nie marnujemy siebie? Czy nie nara�amy na szwank zdrowia i �ycia?
41
Czy nie popadamy w na�ogi, z kt�rych trudno nam si� wygrzeba�? Alkohol, nikotyna, narkotyki, brak snu i m�drego wypoczynku?
Bycie sob�, autentyzm - to po prostu szczero��. To prawda wcielona w cz�owieka. Jestem, jaki jestem. Znam swoje miejsce w�r�d ludzi i ani si� nie poni�am, ani nie wywy�szam. Nie wchodzi si� do nieba w cudzym przebraniu.
4. Zacz�li�my te medytacje nad sumieniem od pytania o wolno��. Czy jeste�my wolni? Wiemy, �e nie zawsze i nie wsz�dzie. Wiele w tym �yciu "musimy". Ale nie musimy czyni� z�a. A je�li nawet jaka� si�a, jaki� strach, zmusza nas do czynienia z�a, to nie zmusi nas do tego, by�my tego z�a chcieli. Tym bardziej nie zmusi nas do
42
tego, aby�my trwali w tym chceniu. W ka�dej chwili mo�emy wznie�� si� ponad siebie i zacz�� wszystko od
nowa.
STOWARZYSZENIE POMOCY OBYWATELSKIEJ
IM. ANNY FISZEROWEJ
Stowarzyszenie dzia�a od lipca 1990 roku (do 1998 jako Apteka Dar�w Komitetu Obywatelskiego Solidarno�� Osiedla Widok i Widok-Zarzecze w Krakowie). Wsp�pracuje z polskimi i zagranicznymi organizacjami humanitarnymi w zakresie pozyskiwania i przekazywania lek�w, sprz�tu medycznego dla szpitali, dom�w opieki, dom�w dziecka, o�rodk�w dla bezdomnych i uzale�nionych, organizacji zajmuj�cych si� dzie�mi chorymi. Wysy�a transporty humanitarne do szpitali ukrai�skich i organizacji i o�rodk�w polonijnych na Ukrainie i w innych krajach by�ego ZSRR. Lista sta�ych polskich i zagranicznych odbiorc�w liczy kilkadziesi�t pozycji. Nieprzerwanie od 10 lat prowadzi punkt wydawania lek�w-dar�w. Wspiera finansowo leczenie chorych dzieci. Cz�onek honorowy Fundacji LIVER i Polskiego Towarzystwa Walki z Mukowiscydoz�. Wszyscy cz�onkowie Stowarzyszenia pracuj� spo�ecznie.
Dla tych, kt�rzy chcieliby wesprze� finansowo dzia�alno�� Stowarzyszenia, podajemy numer konta: Stowarzyszenie im. Anny Fiszerowej, BG� Oddzia� Krak�w: 20301459-6464-2706-1.
WYDAWNICTWO
POLECA:
PRZEKONA� PANA BOGA
Z KS J�ZEFEM TISCHNEREM ROZMAWIAJ� DOROTA ZANKO I JAROS�AW GOWIN
Wybitny filozof, kap�an i duszpasterz m�wi,) ak
wychowywa� dzieci i) jak kszta�towa� w�asne su mienie Jak ocali� mi�o�� w ma��e�stwie. Czy filozof mo�e by� ksi�dzem' Czy dokonywa� wybor�w najtrudniejszych czy najprostszych' Czy spowied� jest przekre�leniem wolno�ci. Czego chrze�cijanin mo�e nauczy� si� od agnostyka. Jak odr�ni� na�ladowanie Chrystusa od udawania Go. Czy mo�na mi�o�ci� przekona� Pana Boga. Ksi�dz Tischner m�wi tez o podziwie, jakim darzy tych, kt�rzy przekraczaj� siebie O tym, jak leczy� si� z agresji w stosunku do ludzi s�uchaj�cych jego kaza� O teologu wdzi�czno�ci, o tym, ze �wiadomo�� Sprawy pozwala uwalnia� si� od l�k�w A tak�e o tym, by na trudne pytania nie odpowiada� zbyt pospiesznie
WYDAWNICTWO i
POLECA:
Ks J�zef Tischner
KSI�DZ NA MANOWCACH
Ksi�dz na manowcach to g��boka refleksja nad to�samo�ci� kap�ana - a mo�e po prostu ka�dego cz�owieka wierz�cego -w "czasach prze�omu" Albowiem - jak pisze ks J�zef Tischner- "by� kap�anem to by� gotowym do po�wi�ce�, "sk�ada� ofia-r� za siebie i z siebie" W te) ksi��ce "me idzie o to, zeby si� dowiedzie�, co s�ycha� na manowcach, ale przede wszystkim o to, by zrozumie� te miliony ma�ych i wi�kszych stos�w ofiarnych, kt�re sta�y si� o�tarzami ludzi - czasem wierz�cych, a czasem niewierz�cych Zawsze jednak ze �wiadomo�ci�, ze na nich cz�owiek jakby dope�nia� siebie Jako ze .nie sobie �yjemy i nie sobie umieramy .�".
Spo�eczny Instytut Wydawniczy Znak, Krak�w 2000. Wydanie I. Druk i oprawa: Drukarnia GS, ul. Zab�ocie 43, Krak�w.