9373

Szczegóły
Tytuł 9373
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9373 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9373 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9373 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Osho Rajneesh Modlitwa Cz�owiek nie samym sob� �yje... Jest jaki� nieznany, niepoznany aspekt (duch? istota? nadzorca?), kt�ry jest od nas wi�kszy, ma szersze spojrzenia na to wszystko co jest nasz� rzeczywisto�ci� i potrafi (miejmy nadziej�) kierowa� tym wszystkim. Niebo i Ziemia - �yjemy w obr�bie tej dwoisto�ci. Jak sprawi�, by to rozdwojenie przesta�o by� rozdwojeniem? Jak sprawi�, by cz�owiek m�g� sta� si� ogniwem ��cz�cym si�y wi�ksze od nas z tymi, kt�re s� od nas zale�ne? Jak zyska� si��, by zdawa� sobie spraw� z w�asnych ogranicze�, by m�c z pokor� przyjmowa� to, czego nie jeste�my w stanie zmieni�? Jak zyska� si��, by zmienia� to co zmienia� mo�emy? By� mo�e modlitwa jest odpowiedzi� - nie modlitwa s�owami, ale modlitwa �yciem, prac�, odpowiednimi relacjami z lud�mi. Niech ta jedna z form modlitwy, jak� przedstawia nam Osho, b�dzie takim w�a�nie dodaniem si�... dla Ciebie, dla mnie, dla nich. Wydawca Jezus rzek� do nich: Je�eli po�cicie grzech poczniecie przeciwko sobie; a je�li modlicie si� b�dziecie pot�pieni; gdy za� ja�mu�n� dajecie z�o zal�gnie si� w duszach waszych. Kiedy udacie si� w odleg�e krainy i w�drujecie po okolicy, i przyjm� was tam, jedzcie to, co przed wami postawi� i uzdrawiajcie chorych po�r�d nich. Albowiem to, co wchodzi w usta wasze nie kala was, to za�, co z ust waszych wychodzi, jest tym w�a�nie, co was kala. ewangelia wg Tomasza Bardzo dziwne to s�owa, ale jak�e znacz�ce. Wygl�daj� dziwnie, poniewa� cz�owiek nie jest prawdziwy, �yje fa�szem, tote� wszystko, co robi r�wnie� jest fa�szywe. Je�eli si� modlisz, czynisz to z niew�a�ciwych pobudek; je�eli po�cisz, czynisz to z niew�a�ciwych pobudek, albowiem ty nie jeste� taki jak trzeba. A zatem nie chodzi o to, co nale�y zrobi�, lecz jak osi�gn�� s�uszno�� swego bytu. Je�eli istniejesz w spos�b w�a�ciwy, cokolwiek uczynisz niejako automatycznie oka�e si� s�uszne, gdy jednak twoje istnienie nie jest takie jak nale�y, nie jest ze�rodkowane, nie jest autentyczne, cokolwiek by� zrobi�, b�dzie �le. Ostatecznie wszystko zale�y nie od tego, co si� robi, ale kim si� jest. Je�li za modlitw� we�mie si� z�odziej, modlitwa ta b�dzie z�a, jak�e bowiem mia�aby modlitwa narodzi� si� w sercu cz�owieka, kt�ry ka�dego oszukuje, kradnie, k�amie, wyrz�dza krzywd�? W jaki spos�b modlitwa ma p�yn�� z serca z�odzieja? To nie jest mo�liwe. Modlitwa mo�e ci� przemieni�, ale sk�d ona pochodzi? Jej �r�d�o jest w tobie. Je�eli jeste� chory, twoja modlitwa tak�e b�dzie chora. Mu��a Nasruddin zg�osi� si� pewnego razu do pracy. W kwestionariuszu poda� wiele kwalifikacji. Napisa�: �By�em pierwszym spo�r�d student�w uniwersytetu, oferowano mi stanowisko wiceprezesa banku, odm�wi�em, gdy� nie interesuj� mnie pieni�dze. Jestem uczciwym i szczerym cz�owiekiem. Nie jestem chciwy, wynagrodzenie nie ma dla mnie znaczenia; cokolwiek dostan�, b�dzie dobre. A poza tym kocham pracowa� -65 godzin tygodniowo." Kiedy kierownik dzia�u prowadz�cego nab�r nowych pracownik�w przyjrza� si� temu podaniu, nie kry� swego zaskoczenia i stwierdzi�: �Panie! Nie masz �adnych wad?" Nasruddin odpar�: �Tylko jedn�: k�ami�!" Tyle, �e ta jedna wp�ywa na ca�� reszt�. Nie trzeba �adnych innych, ta jedna w zupe�no�ci wystarczy. Nie ma w tobie zbyt wielu wad, jest tylko jedna - z niej bior� sw�j pocz�tek wszystkie pozosta�e. Trzeba zawsze o niej pami�ta�, gdy� b�dzie ci towarzyszy� niczym cie�; cokolwiek uczynisz, nada temu sw�j w�asny smak. Tak wi�c podstawow� rzecz� w religii jest nie to, co robi�, lecz czym by�. �Bycie" oznacza najg��bszy rdze� istnienia, �robienie" to aktywno�� niejako na powierzchni. �Robienie" to zwi�zki z innymi, ze �wiatem zewn�trznym, natomiast �bycie" sprowadzi� mo�na do ciebie, takiego jakim jeste�, nie zwi�zanego z niczym, ciebie �wewn�trz". Mo�na by� nie robi�c nic, lecz nie mo�na by� nie b�d�c. Dzia�ania to rzecz drugorz�dna, zb�dna. Cz�owiek mo�e by� bezczynny, nie robi� nic, lecz nie mo�e oby� si� bez bycia - byt stanowi zatem sam� esencj�. Jezus, Krishna, Budda, wszyscy m�wi� o byciu, za to �wi�tynie, ko�cio�y, meczety, organizacje, sekty, tak zwani guru, nauczyciele i kap�ani - rozprawiaj� o robieniu. Jezus zapytany m�wi o byciu i o tym jak je przemieni�. Je�li zapytasz papie�a z Watykanu, us�yszysz w odpowiedzi co masz robi�, b�dzie on m�wi� o moralno�ci. Moralno�� jest nastawiona na dzia�anie, religia na bycie. Z istnienia tego rozdzia�u trzeba sobie zdawa� spraw�, bowiem wszystko inne od niego zale�y. Ilekro� przychodzi na �wiat kto� taki jak Jezus, rozumiemy go opacznie. Powodem jest to, �e nie dostrzegamy tej r�nicy: on m�wi o byciu, a my s�uchamy go i interpretujemy tak, jakby m�wi� o dzia�aniu. Je�li to rozumiesz, powy�sze sentencje oka�� si� by� przejrzystymi i bardzo po�ytecznymi. Mog� sta� si� �wiat�em na twej �cie�ce. W przeciwnym razie wygl�daj� dziwnie, s� sprzeczne i sprawiaj� wra�enie anty-religijnych. Gdy Jezus przemawia�, kap�anom musia�o si� wydawa�, �e te s�owa s� anty-religijne, dlatego te� zosta� ukrzy�owany. Uwa�ano, �e ter cz�owiek zamierza zniszczy� religi�. Przyjrzyjmy si� tym s�owom, na pierwszy rzut oka tak to wygl�da: Jezus rzek� do nich: Je�eli po�cicie grzech poczniecie przeciw sobie... A my s�yszeli�my, �e religia uczy postu; wielokrotnie powtarzano, �e gdy si� po�ci, cz�owiek si� oczyszcza. Ca�a religia d�inist�w opiera si� na po�cie. Gdyby oni us�yszeli te s�owa Jezusa, stwierdziliby: �Ten cz�owiek jest niebezpieczny, �ydzi dobrze zrobili, �e go ukrzy�owali!" �ydzi tak�e byli tym zaniepokojeni, tego rodzaju sformu�owania s� buntownicze, mog�y wstrz�sn�� ca�� ich moralno�ci�. Kiedy m�wisz do ludu: �Je�eli po�cicie poczniecie grzech przeciw sobie", poszczenie staje si� grzechem! �...je�li modlicie si� b�dziecie pot�pieni." Czy s�ysza�e� kiedykolwiek, �e modl�c si� b�dziesz skazany na pot�pienie? Czym wi�c jest religia? My�limy, �e religia to chodzenie do ko�cio�a i modlenie si� do Boga, a tymczasem Jezus m�wi: ... je�li modlicie si� b�dziecie pot�pieni; gdy za� ja�mu�n� dajecie z�o zal�gnie si� w duszach waszych. Przedziwne to s�owa, lecz jak�e przy tym g��bokie. Jezus powiada, �e taki, jakim jeste�, niczego nie zdo�asz uczyni� w�a�ciwie. Nacisk nie jest tutaj po�o�ony na poszczenie czy nie poszczenie; dawanie ja�mu�ny czy nie dawanie ja�mu�ny; modlenie si� czy nie modlenie si�. Chodzi przede wszystkim o rzecz nast�puj�c� - cokolwiek zrobisz, taki jaki jeste�, wszystko potoczy si� nie tak, jak nale�y. Czy potrafisz si� modli�? Mo�esz skierowa� swe kroki ku �wi�tyni, jest to bardzo �atwe... ale nie potrafisz si� modli�. Modlitwa wymaga czego� zupe�nie innego - tego przymiotu nie posiadasz, mo�esz wi�c tylko oszukiwa� samego siebie, �e oto modlisz si�... Id�, przyjrzyj si� ludziom modl�cym si� w �wi�tyni. Oni po prostu si� oszukuj�, nie maj� tej cechy, brak im modlitewnego oddania. Jak wi�c ty mia�by� si� modli�? Je�li jednak nie jest ci obce to modlitewne oddanie, na c� zda si� chodzenie do �wi�tyni lub ko�cio�a? Gdziekolwiek jeste�, tam jest i modlitwa: poruszasz si�, spacerujesz -jest to modlitw�! Jesz, kochasz - to tak�e jest modlitw�! Patrzysz, oddychasz - oto twoja modlitwa! Zawsze bowiem obecna jest ta cecha modlitewnego oddania, tak jak dzieje si� to z oddychaniem. Nie mo�esz nawet na chwil� znale�� si� w stanie nie-modlitewnym. Ale wtedy nie ma potrzeby chodzenia do ko�cio�a, �wi�tyni. �wi�tynie i ko�cio�y s� dla tych, kt�rzy pragn� samych siebie oszukiwa�, nie rozwin�li w sobie przymiotu zwanego modlitw�, a jednak pragn� wierzy� w to, �e si� modl�. Umiera� pewien grzesznik. Nigdy nie by� w �adnej �wi�tyni, nigdy nie modli� si�, nigdy nie s�ucha� kap�an�w, lecz w chwili �mierci przel�k� si�. Prosi� o kap�ana, niemal b�aga�... Gdy ten przyszed�, napotka� t�um ludzi. Otaczali umieraj�cego, bo �w grzesznik by� cz�owiekiem sukcesu, politykiem, mia� w�adz�, pieni�dze. Zebra�o si� tam wielu ludzi. Grzesznik poprosi� kap�ana, by zbli�y� si� do niego, pragn�� bowiem powiedzie� mu co� na osobno�ci. Kap�an pochyli� si� i grzesznik szepn�� mu do ucha: �Wiem, �e jestem grzesznikiem, nigdy nie chodzi�em do ko�cio�a, �aden ze mnie parafianin. W og�le nie jestem religijny, nigdy si� nie modli�em, wiem, �e �wiat mi tego nie wybaczy. Pom� mi prosz�, pociesz i powiedz, �e B�g mi wybaczy! �wiat tego nie uczyni, tyle wiem, nic si� na to nie poradzi, ale powiedz, �e B�g mi wybaczy!" �No c�... - odpar� kap�an - mo�e i wybaczy, albowiem nie wie o tobie tego, co my wiemy. Mo�e i wybaczy, bo nie zna ci� tak dobrze jak my." Lecz je�li przyj��, �e �wiata si� nie oszuka, czy mo�na oszuka� Boga? Je�eli nie da si� oszuka� zwyczajnych umys��w, czy mo�na oszuka� Umys� Boski? To tylko pocieszanie, tak dla fa�szywego spokoju: �Mo�e..." To �mo�e" jest tutaj ca�kowitym nieporozumieniem; nie trzymaj si� kurczowo takiego �mo�e"! Modlitwa jest przymiotem, kt�ry nale�y przypisa� naszej istocie, a nie osobowo�ci. Osobowo�� sprowadza si� do tego, co robimy, dotyczy zwi�zk�w z innymi. Istot�, esencj�, jest to, co mo�na nam przypisa� - nie ma ona nic wsp�lnego z dzia�aniami, jest darem od Boga. Modlitwa nale�y do tej w�a�nie kategorii - jest przymiotem, nie czym�, co si� robi. Czym jest post? Jak mo�na po�ci�? I dlaczego ludzie poszcz�? S�owa Jezusa si�gaj� bardzo g��boko, g��biej ni� kt�rekolwiek z twierdze� Ma-hawiry. Jezus opisuje g��bok� prawd� psychologiczn�, g�osz�c�, �e umys� cz�sto popada w kra�cowo�� - z wielk� �atwo�ci� po�ci ten, kto ma obsesj� na punkcie jedzenia. Wygl�da to dziwnie... paradoksalne, �e cz�owiek, kt�ry si� przejada, mo�e bez problemu po�ci�, �e cz�owiek, kt�ry jest zbyt chciwy na jedzenie, po�ci bez trudu. Lecz tylko tego typu ludzie potrafi� po�ci� i przychodzi im to z �atwo�ci�. Kto�, kogo dieta zawsze by�a zr�wnowa�ona, zauwa�y, �e poszczenie w jego przypadku nie jest mo�liwe. Dlaczego? Aby na to odpowiedzie�, trzeba zg��bi� fizjologiczne i psychologiczne tajniki postu. Si�gnijmy najpierw do fizjologii, gdy� jest to warstwa zewn�trzna. Je�eli jesz za du�o, gromadzisz zbyt du�e zapasy, zbyt du�e pok�ady t�uszczu. A w�wczas mo�na bez trudu po�ci�, poniewa� t�uszcz to po prostu zbiornik, magazyn. Kobietom post przychodzi �atwiej ni� m�czyznom, rzecz to znana. Je�li przyjrzysz si� ludziom poszcz�cym, szczeg�lnie d�inistom, zobaczysz, �e na jednego poszcz�cego m�czyzn� przypada pi�� poszcz�cych kobiet, takie s� proporcje. M�� nie b�dzie po�ci�, ale �ona tak. Dlaczego? Poniewa� cia�o kobiety gromadzi wi�cej t�uszczu, a post jest �atwiejszy, gdy pok�ady t�uszczu s� du�e, poszcz�c zjadasz bowiem sw�j t�uszcz. Z tego powodu tracimy codziennie 0,5-1 kg wagi. Na co? Cz�owiek zjada sam siebie, swoisty to przyk�ad mi�so�erno�ci. Kobietom nie sprawia to k�opotu, post przychodzi im z �atwo�ci�, gromadz� bowiem wi�cej t�uszczu ni� m�czy�ni. Dlatego te� ich cia�a s� bardziej zaokr�glone. Ludziom oty�ym post nie sprawia �adnych problem�w, przechodz� od jednej diety do drugiej, zawsze szukaj� jakiej� nowej diety. Cz�owiek... zwyczajny, zdrowy cz�owiek mo�e zgromadzi� tyle t�uszczu, �e trzymiesi�czny post nie zako�czy si� jego �mierci�; 90 dni - takie zapasy mo�na zgromadzi�. Ale je�li jeste� szczup�y, oznacza to, �e spo�ywasz pokarm w dobrych proporcjach, tyle, ile potrzeba na codzienn� aktywno�� cia�a, nie nagromadzi�e� zbyt wiele t�uszczu, nie mo�esz po�ci�. Dlatego kult postu spotykamy z regu�y w�r�d ludzi bogatych, nigdy pomi�dzy biednymi. Zwr�� uwag�: ilekro� biedak celebruje �wi�to religijne, czyni to wydaj�c uczt�; bogacz celebruje �wi�teczny dzie� poszcz�c. D�ini�ci to najbogatsi ludzie w Indiach, st�d te� ich post. Ale mahometanin, ubogi mahometanin lub ubogi hinduista, gdy przychodzi religijne �wi�to ucztuje, albowiem przez ca�y rok jest g�odny, jak wi�c mia�by �wi�towa� oddaj�c si� jeszcze wi�kszemu postowi? Po�ci� przez ca�y rok, wi�c �wi�to religijne musi r�ni� si� od dni zwyczajnych. Zatem jedyna r�nica jest taka: ubierze si� w nowe szaty i wyda wspania�� uczt�, b�dzie si� radowa� i dzi�kowa� Bogu. Oto religia cz�owieka ubogiego. Obecnie gwa�townie rozwijaj� si� post i kult jakim si� go darzy w Ameryce. Powodem jest to, �e Ameryka sta�a si� tak bogata, ludzie jedz� tam tak wiele... w ko�cu musi pojawi� si� ten post. Wszystkie ameryka�skie kulty zwi�zane z poszczeniem wyrastaj� jak grzyby po deszczu, mo�e r�ni� si� nazwami, lecz z punktu widzenia fizjologii poszczenie jest �atwe, gdy cia�o ma wi�cej t�uszczu ni� jest to potrzebne. Po drugie, psychologicznie rzecz bior�c, musi istnie� obsesja na punkcie po�ywienia. Twoj� obsesj� jest jedzenie: musisz je�� du�o, je�� bez przerwy i musisz jak najwi�cej my�le� o jedzeniu. Taki umys� pewnego dnia znu�y si� jedzeniem i rozmy�laniami o nim. Je�li zanadto o czym� my�lisz, znudzi ci si� to. Gdy otrzymujesz czego� za wiele, jeste� tym znu�ony. Wtedy czym� atrakcyjnym staje si� przeciwie�stwo: jad�e� za du�o, teraz wi�c po�cisz. Dzi�ki postowi znowu b�dziesz w stanie je�� i to ze smakiem, wraca apetyt - to jedyna droga. Oto podstawowa regu�a umys�u: �atwo popada on w skrajno��, porusza si� mi�dzy przeciwie�stwami, lecz nie zdo�a utrzyma� si� po�rodku. R�wnowaga jest dla umys�u najtrudniejsza, skrajno�ci osi�ga si� z �atwo�ci�. Je�li si� przejadasz, mo�esz po�ci�, gdy� stanowi to drug� skrajno��, nie pozostaniesz jednak po�rodku. Nie mo�esz spo�ywa� w�a�ciwych pokarm�w, przej�� na przepisan� diet�. Nie! Albo to, albo tamto - umys� zawsze sk�ania si� ku skrajno�ciom. Przypomina to wahad�o zegara: odchyla si� w prawo, nast�pnie w lewo i zn�w na prawo; gdy zatrzyma si� po�rodku, zegar staje, nie ma mowy o dalszym tykaniu. Je�eli umys� zatrzyma si� w p� drogi, zahamowaniu ulega my�lenie, ca�y zegar staje. W skrajno�ci, wcze�niej czy p�niej przeciwie�stwo stanie si� wa�ne, atrakcyjne; ku niemu musisz si� skierowa�. Jezus doskonale to rozumie. I powiada: Je�e/i po�cicie grzech poczniecie przeciwko sobie... Czym jest grzech? W terminologii Jezusa skrajno��, popadanie w skrajno�� to grzech. Pozostawanie dok�adnie po�rodku to wzniesienie si� ponad grzech. Dlaczego? Dlaczego grzechem jest popadanie w skrajno��? Ot� skrajno�� to wyb�r, wybierasz jedn� po�ow�, drug� odrzucasz, za� Prawda to ca�o��. M�wi�c: �B�d� du�o jad�", wybra�e� po�ow�. Stwierdzaj�c: �W og�le nie b�d� jad�", znowu wybierasz po�ow�, ale co� odrzucasz. Bycie po�rodku oznacza, �e nie ma wybierania - karmisz swe cia�o wolny od tej czy innej obsesji. Nie ma obsesji, nie jeste� neurotykiem. Cia�o dostaje tyle ile potrzebuje, a ciebie to nie obci��a. Ta r�wnowaga to wzniesienie si� ponad grzech. Zatem ilekro� r�wnowaga bywa zak��cona, jeste� grzesznikiem. Jezus ma na my�li to, �e grzesznikiem jest ten, kto jest zanadto zwi�zany ze �wiatem, ale gdy przeskoczy w drug� skrajno��, wyrzeknie si� �wiata, wyst�puje stanowczo przeciwko �wiatu, te� staje si� grzesznikiem. Kto akceptuje �wiat, nie dokonuj�c takich czy innych wybor�w, wykracza ponad niego. Akceptacja jest transcendencj�. Wyb�r oznacza, �e pojawiasz si� ty, pojawia si� ego, zaczynasz walczy�. Ilekro� popadasz w skrajno��, musisz podj�� walk�, stale walczy�, gdy� w tym stanie nie ma mowy o odpr�eniu. Tylko b�d�c po�rodku mo�na si� odpr�y�. W stanie skrajno�ci zawsze mamy do czynienia z napi�ciem, obaw�, niepokojem. Tylko ten �rodek, stan zr�wnowa�enia, pozbawiony jest trosk i obaw, jeste� w�wczas spokojny, nic ci� nie niepokoi, nie ma bowiem napi�cia. Napi�cie to stan skrajny. Kr��ysz od jednej skrajno�ci do drugiej, dlatego jeste� tak napi�ty. Albo uganiasz si� za kobietami i seks stale szumi ci w g�owie, albo wyst�pujesz przeciwko nim i wtedy seks... r�wnie� szumi ci w g�owie. Je�eli istniejesz dla seksu, seks b�dzie jedynym, co wype�nia umys�, jak dym. Gdy jeste� mu przeciwny, wrogi, seks tak�e wype�nia� b�dzie tw�j umys�, pami�tamy bowiem swoich przyjaci�, a jeszcze lepiej pami�tamy swoich wrog�w. Czasem zapominamy o przyjacio�ach, lecz o wrogach nigdy, zawsze s� z nami. Jak mia�by� zapomnie� o swym wrogu? Ludzie poruszaj�cy si� w �wiecie seksu s� wi�c ca�kowicie poch�oni�ci seksem. Zajrzyj do klasztor�w, gdzie s� ludzie, kt�rzy popadli w drug� skrajno�� - ci�gle nastawieni na seks, ca�y ich umys� przepe�niony jest seksem. Jedz za du�o, wpadaj w obsesj� na punkcie jedzenia tak, jakby jedzenie by�o celem twojego �ycia, a po�ywienie wci�� dr�czy� b�dzie tw�j umys�. Po��... i wtedy te� b�dziesz my�la� o po�ywieniu. Je�li co� bezustannie n�ka umys�, staje si� obci��eniem. Kobieta nie stanowi problemu, m�czyzna nie jest problemem - to seks, wci�� anga�uj�cy umys�, jest problemem. Jedzenie nie jest problemem, jesz co� i tyle, ale ci�g�e my�lenie o jedzeniu staje si� powa�nym problemem. Je�li umys� bez przerwy dr��y kilka kwestii, jego energia ulega rozproszeniu; umys� jest ot�pia�y, znu�ony, przeci��ony do tego stopnia, �e �ycie zdaje si� by� pozbawione sensu. Gdy umys� zostaje uwolniony od tego ci�aru, jest lekki, �wie�y, m�wimy w�wczas o inteligencji. Cz�owiek ogl�da �wiat na nowo, dzi�ki �wiadomo�ci, kt�ra jest �wie�a, uwolniona od ci�aru. Ca�y wszech�wiat jest pi�kny - to pi�kno nazywamy Bogiem. Ca�y wszech�wiat jest �ywy - to t�tni�ce �ycie nazywamy Bogiem. Ca�y wszech�wiat jest ekstatyczny, ka�d� chwil�, ka�d� cz�stk� przepe�nia szcz�liwo�� - to szcz�cie i ekstaz� nazywamy Bogiem. B�g nie jest osob�, kt�ra gdzie� tam na ciebie czeka, B�g jest objawieniem w tym �wiecie. Kiedy umys� jest cichy, spokojny, przejrzysty, odci��ony, m�ody, �wie�y, dziewiczy... z dziewiczym umys�em dostrzegamy Boga wsz�dzie. Ale tw�j umys� jest martwy, uczyni�e� go takim dzi�ki okre�lonemu procesowi, kt�ry polega na tym, �e przechodzisz z jednej skrajno�ci w drug� i na odwr�t, nigdy nie pozostaj�c po�rodku. S�ysza�em o pijaku, kt�ry szed� ulic�, ogromn�, szerok�. Zapyta� przechodnia: �Gdzie jest druga strona tej ulicy?" Ulica szeroka, zapada zmierzch, gasn� �wiat�a, a do tego on jest pijany. Nie widzi zbyt dobrze, wi�c pyta: �Gdzie jest druga strona?" Jaki� cz�owiek ulitowa� si� nad nim i pom�g� mu przej�� na drug� stron�. Gdy tam dotar�, zagadn�� kolejn� osob�: �Gdzie jest druga strona?" Tamten przeprowadzi� go. Gdy przeszli na drug� stron�, pijak stwierdzi�: �Chwila! Co to za ludzie? Stan��em tam, spyta�em gdzie jest druga strona, oni mnie tu przyprowadzili, no to si� pytam znowu gdzie jest druga strona. A oni m�wi�, �e tam! I znowu mnie tam powleczecie... Co za ludzie tu mieszkaj�? Ja si� pytam gdzie jest druga strona?" Nie ma znaczenia gdzie jeste�, przeciwie�stwo staje si� �drug� stron�" i staje si� atrakcyjne, ten dystans kusi. Nie wyobra�asz sobie nawet jak seks poci�ga cz�owieka, kt�ry usi�uje pozosta� w celibacie - nie masz poj�cia! Nie jeste� w stanie wyobrazi� sobie jak jedzenie przyci�ga cz�owieka poszcz�cego. Nie zrozumiesz, bo s� to prze�ycia: jedno tylko stale kr��y cz�owiekowi po g�owie, jedzenie... seks... I tak a� po kres naszych dni. Nawet w chwili �mierci, gdy pojawia si� skrajno��, nie spos�b uwolni� si� od tej obsesji. Jak mo�na rozlu�ni� si�, by� �na luzie"? Nie popadaj w skrajno�ci, oto znaczenie s��w Jezusa - nie popadaj w skrajno�ci! Jezus doskonale wiedzia�, �e jeste� uzale�niony od jedzenia, wi�c nie zaczynaj g�od�wki, to nic nie pomo�e. Je�eli po�cicie grzech poczniecie przeciwko sobie; a je�li modlicie si� b�dziecie pot�pieni... Czym jest modlitwa? Zwykle s�dzimy, �e modlitwa to proszenie o co�, domaganie si� czego�, uskar�anie si� - ty masz pragnienia, a B�g mo�e pom�c ci je spe�ni�. Stajesz przed drzwiami Boga, by o co� prosi�, stajesz tam jako �ebrak. Dla ciebie modlitwa to �ebranie, ale modlitwa nie mo�e by� �ebraniem; modlitwa mo�e by� tylko podzi�kowaniem, wdzi�czno�ci�. Jest to co� zupe�nie innego. Gdy idziesz, by �ebra�, modlitwa nie jest celem, staje si� ledwie �rodkiem. Modlitwa nie jest wa�na, albowiem modlisz si�, by co� otrzyma� i to co� jest wa�ne, nie modlitwa. Cz�sto jest tak, �e modlisz si�, a pragnienia nie spe�niaj� si�. Porzucasz wtedy modlitw�, m�wisz: �Bezu�yteczna!" A ona by�a dla ciebie tylko �rodkiem! Modlitwa nie mo�e by� �rodkiem do jakiego� celu, podobnie jak mi�o��. Mi�o�� to cel - kochasz, ale nie w imi� czego� innego; mi�o�� sama w sobie ma wewn�trzn� warto�� - po prostu kochasz! To ogromne szcz�cie! Nie ma nic poza tym, �adnego zamierzonego efektu, kt�ry dzi�ki temu osi�gasz. Mi�o�� to nie �rodek do jakiego� celu, ale w�a�nie ten cel! A przecie� modlitwa to mi�o��, wyp�ywa to z ciebie i radujesz si� tym, nie prosz�c, nie �ebrz�c. W gruncie rzeczy modlitwa w swym najg��bszym rdzeniu jest tak pi�kna, czujesz si� tak szcz�liwy, czujesz si� ekstatycznie... po prostu idziesz i sk�adasz podzi�kowania Niebiosom, Bogu, za to, �e pozwala ci by�, pozwala oddycha�, pozwala widzie� - c� za paleta barw! On pozwala s�ysze�, pozwala by� �wiadomym. Nie wypracowa�e� tego, to dar. Wchodzisz do �wi�tyni z g��bok� wdzi�czno�ci�, aby tylko z�o�y� podzi�kowania: �Cokolwiek mi da�e�, to nazbyt wiele. Nie jestem tego godzien!" Czy zas�ugujesz na cokolwiek? Czy mo�esz udowodni�, �e w jakikolwiek spos�b zas�u�y�e� sobie na co�? Gdyby ci� tutaj nie by�o, czy m�g�by� twierdzi�, �e os�dzono ci� nies�usznie? Nie! Wszystko, co masz, to po prostu dar, dar Boskiej Mi�o�ci. Nie zas�u�y�e� na to. B�g jest przepe�niony mi�o�ci�. Gdy to zrozumiesz, rodzi si� w tobie nowa jako��: wdzi�czno��. Pragniesz ofiarowa� Mu podzi�kowania, po prostu czujesz wdzi�czno��. Wdzi�czno�� jest modlitw�, jak pi�knie jest j� czu�, nie mo�na tego z niczym por�wna�... Modlitwa to szczyt szcz�cia, nie mo�e ona sta� si� �rodkiem prowadz�cym do jakiego� celu. Jezus powiada: a je�li modlicie si� b�dziecie pot�pieni... poniewa� twoja modlitwa jest z�a. Jezus doskonale wie, �e ilekro� idziesz do �wi�tyni, chcesz co� wy�ebra�, chcesz o co� prosi�. Chodzi o �rodek, a modlitwa b�d�ca tylko �rodkiem to grzech. Jaka jest twoja mi�o��? Dzi�ki niej mo�na zrozumie�, co dzieje si� w chwili modlitwy. Czy naprawd� kochasz dan� osob�? Kochasz, czy mo�e jest to co� innego? Wzajemne zaspokajanie potrzeb? A gdy ju� kogo� kochasz, czy naprawd� go kochasz? Otwierasz przed nim swe serce? Czy tylko wykorzystujesz t� drug� osob� pod p�aszczykiem mi�o�ci? W imi� mi�o�ci wykorzystuje si� innych. Pow�d mo�e by� seksualny, albo jaki� inny, ale ten drugi cz�owiek jest wykorzystywany. A gdy m�wi: �Do��, nie wykorzystuj mnie!", czy twoja mi�o�� si� utrzyma, czy zniknie? Pytasz: �O jakim wykorzystywaniu m�wisz?" Je�eli kto� ci� docenia, je�li podobasz si� pi�knej kobiecie, twoje ego odczuwa spe�nienie. Pi�kna kobieta patrzy w ciebie jak w t�cz� i po raz pierwszy czujesz, �e jeste� m�czyzn�. Lecz je�li ona ci� nie dostrzega, nie podziwia, mi�o�� znika. I na odwr�t, gdy pi�kny, silny m�czyzna podziwia ci� jako pi�kn� kobiet�, gdy ci�gle spotykasz si� z dowodami jego uznania, odczuwasz satysfakcj�, gdy� zaspokojone zosta�o twoje ego. Oto wzajemne wykorzystywanie - nazywasz to mi�o�ci�. I je�li z tego powstaje piek�o, nie powinno ci� to dziwi�; to musi tworzy� piek�o, bo mi�o�� to tylko nazwa, pod ni� kryje si� co� innego. Mi�o�� nigdy nie tworzy piek�a, mi�o�� to podstawowa z cech niebia�skich. Je�eli kochasz, jeste� szcz�liwy i stan szcz�liwo�ci dowodzi tego, �e kochasz. Sp�jrz jednak na kochank�w, nie wygl�daj� na szcz�liwych - tylko z pocz�tku, gdy planuj�, bezwiednie, nie�wiadomie zarzucaj�c na siebie sieci, ale ta poezja, romantyczne prze�ycie, ca�y ten nonsens s�u�y tylko z�owieniu drugiego cz�owieka. Gdy wpadnie w sie�, zn�w s� nieszcz�liwi, czuj� si� tak, jakby znale�li, si� w niewoli. Ego ka�dego z nich staje si� jarzmem, obie strony pragn� wi�c opanowa� t� drug� i zaw�adn�� ni�. Taka mi�o�� jest godna pot�pienia. Je�li twoja mi�o�� jest z�a, modlitwa te� nie b�dzie dobra, gdy� modlitwa oznacza mi�o�� do Ca�o�ci. Skoro mi�o�� do zwyk�ego cz�owieka okaza�a si� fiaskiem, jak mog�oby ci si� powie�� w mi�o�ci skierowanej ku temu, co Boskie? Mi�o�� to po prostu krok w kierunku modlitwy. Trzeba si� uczy�: je�li potrafisz kocha� cz�owieka, pozna�e� sekret. Tym samym kluczem otwiera si� wrota Bosko�ci, cho� ta pot�ga jest miliony razy wi�ksza. Przeogromny to wymiar, ale klucz pozostaje ten sam. Mi�o�� sama w sobie jest celem, nie ma w niej miejsca na ego. Gdy jeste� wolny od ego, pojawia si� mi�o��. Dajesz wtedy, nie pytaj�c, nie oczekuj�c niczego w zamian. Po prostu dajesz, gdy� dawanie jest czym� pi�knym, dzielisz si�, bo dzielenie si� jest czym� cudownym, nie ma tu transakcji. Gdy nie obowi�zuj� �adne uk�ady, nie ma ego, czuje si� przep�yw mi�o�ci... nie jeste� �zamro�ony", roztapiasz si�. Trzeba w sobie rozwija� t� umiej�tno�� roztapiania si�, gdy� tylko wtedy mo�na si� modli�. Jezus m�wi do swych uczni�w: ...je�li modlicie si�... nacisk jest po�o�ony na wy, ...b�dziecie pot�pieni. Doskonale zna swych uczni�w. ...gdy za� ja�mu�n� dajecie z�o zal�gnie si� w duszach waszych. Czy zauwa�y�e�, co dzieje si� w tobie, gdy dajesz co� �ebrakowi? Czy wyp�ywa to z �yczliwo�ci, czy te� mo�e jest pochodn� ego? Je�li znajdziesz si� sam na ulicy i podejdzie �ebrak, m�wisz: �Wynocha!", bo nikt tego nie widzi, ego w �aden spos�b nie czuje si� ura�one. Ale �ebracy te� znaj� si� na psychologii; nigdy ci� nie poprosz�, gdy jeste� sam, omin� ci� z daleka, to nie jest odpowiedni moment. A gdy idziesz z grup� przyjaci�, zapoluj� na ciebie. Na targowisku, w obecno�ci wielu os�b �api� ci� za r�k�... wiedz�, �e je�li teraz powiesz �Nie!", ludzie pomy�l� �A� tak jeste� nieuprzejmy, taki okrutny?" Dajesz wi�c co�, by uratowa� swoje ego. Nie dajesz �ebrakowi, nie ma to nic wsp�lnego z �yczliwo�ci�. Pami�taj jednak, �e gdy dajesz, �ebrak p�jdzie dalej i opowie innym �ebrakom jak ci� oszuka�, zrobi� z ciebie durnia. B�dzie si� �mia�, bo on wie dlaczego dosta� co� od ciebie. Nie ma tu mowy o �yczliwo�ci. �yczliwo�� daje z innych powod�w: wyczuwasz niedol� drugiego cz�owieka, wyczuwasz tak g��boko, �e ��czysz si� z nim. Nie tylko wczuwasz si� w t� niedol�, bierzesz na swoje barki odpowiedzialno�� za to, �e kto� jest nieszcz�liwy, bo ca�o�� jest odpowiedzialna za cz��: �S�u�� pomoc� spo�ecze�stwu, kt�re tworzy �ebrak�w. Wspieram spo�ecze�stwo, struktur�, system w�adzy, kt�re s� przyczyn� wyzysku; ja jestem cz�ci� tej gry, a ten �ebrak jest jej ofiar�." Odczuwasz nie tylko �yczliwo��, pojawia si� odpowiedzialno��, musisz co� z tym zrobi�. I je�li dajesz co� �ebrakowi, nie chcesz, by by� ci wdzi�czny. Raczej ty b�dziesz wdzi�czny jemu, je�eli ju� m�wimy o tej �yczliwo�ci, gdy� wiesz, �e to nic nie znaczy. Spo�ecze�stwo trwa nadal, a ty du�o wysi�ku w�o�y�e� w co�, co tworzy �ebrak�w. Wiesz, �e jeste� cz�ci� wp�ywowych warstw, w otoczeniu kt�rych �yj� �ebracy, bogaci ludzie nie mog� istnie� bez ubogich. Wiesz, �e masz ambicj� bycia bogatym. Masz poczucie winy, czujesz, �e to grzech, ale wtedy dawanie jest czym� ca�kowicie odmiennym. Gdyby� uzna�, �e zrobi�e� co� wielkiego daj�c �ebrakowi dwa z�ote, Jezus powie: z�o zal�gnie si� w duszach waszych..., gdy� nie wiesz co robisz. Niech dar b�dzie owocem mi�o�ci, �yczliwo�ci. Ale wtedy nie daje si� �ebrakom, to nie jest ja�mu�na - po prostu dzielisz si� z przyjaci�mi. Gdy �ebrak staje si� przyjacielem, dzieje si� co� innego: nie stawiasz siebie wy�ej od niego, nie dokonujesz �czego� wielkiego", ego nie odczuwa spe�nienia. Przeciwnie, masz wra�enie: �Nic nie mog� uczyni�, ofiarowanie takiego drobiazgu to �adna pomoc." Zdarzy�o si� kiedy�, �e Mistrz ze� mieszka� w chacie na wzg�rzu oddalonym od miasta o wiele mil. Podczas pe�ni ksi�yca zakrad� si� tam z�odziej. Mistrz bardzo si� tym zaniepokoi�, albowiem w chacie nie by�o nic, co mo�na ukra��, za wyj�tkiem koca, kt�rym by� przykryty, c� wi�c by�o robi�? Zmartwi� si� na tyle, �e gdy us�ysza� kroki z�odzieja, powiesi� koc na drzwiach i ukry� si� w k�cie pokoju. Z�odziej rozejrza� si� wok�, lecz w ciemno�ciach nie m�g� dojrze� koca, nie widzia� nic. Przygn�biony i rozczarowany zamierza� odej��. Nagle mistrz krzykn��: �Zaczekaj! We� ten koc! Jest mi ogromnie przykro, przeby�e� tak d�ug� drog�, noc jest ch�odna, a w tym domu nie ma nic. Nast�pnym razem uprzed� mnie prosz� o swojej wizycie. Co� przygotuj�. Jestem biednym cz�owiekiem, lecz postaram si�, aby� m�g� co� ukra��. Ulituj si� nade mn�, bo b�d� si� czu� okropnie, we� ten koc, nie odmawiaj!" Z�odziej nie bardzo wiedzia� co si� dzieje. By� zal�kniony, tamten wygl�da� do�� podejrzanie, nikt wcze�niej nie zachowywa� si� w taki spos�b. Po prostu chwyci� koc i uciek�. Tej nocy mistrz napisa� wiersz. Siedz�c przy oknie, ch�odna noc, pe�nia ksi�yca... napisa� takie oto s�owa: �Jaki� wspania�y Ksi�yc! Chcia�bym go podarowa� temu z�odziejowi!" I �zy pop�yn�y mu z oczu, p�aka�, szlocha� na my�l... �Biedaczysko, przyszed� z tak daleka!" Z�odzieja z�apano. Mia� ju� par� spraw na sumieniu, znaleziono przy nim koc. Ten koc by� znany, wszyscy wiedzieli, �e nale�a� do Mistrza. Mistrz musia� wi�c uda� si� do s�du. S�dzia zwr�ci� si� do niego: �Prosz� powiedzie�, �e ten koc nale�y do pana, to wystarczy. Ten cz�owiek ukrad� koc z pa�skiego domu, wystarczy to potwierdzi�, to wszystko." Mistrz odpar�: �Ale� on go wcale nie ukrad�, nie jest z�odziejem. Znam go dobrze. Owszem, odwiedzi� mnie kiedy�, lecz niczego nie ukrad�, to by� dar ode mnie, podarowa�em mu ten koc. I wci�� mam poczucie winy, �e nie mia�em nic innego do zaoferowania. Koc jest ju� stary, niemal bez warto�ci, a ten cz�owiek jest taki dobry... przyj�� go. A ponadto jego serce pe�ne by�o wdzi�czno�ci do mnie." Jezus powiada: ...gdy za� ja�mu�n� dajecie z�o zal�gnie si� w duszach waszych, poniewa� dajesz z niew�a�ciwych pobudek. Mo�na robi� dobre uczynki ze z�ych pobudek, ale nie o to chodzi, zupe�nie nie o to. Kiedy udacie si� w odleg�e krainy i w�drujecie po okolicy, i przyjm� was tam, jedzcie to, co przed wami postawi� i uzdrawiajcie chorych po�r�d nich. Dwie rzeczy m�wi Jezus uczniom swoim. Pierwsza: �Cokolwiek wam dadz�, przyjmijcie, nie stawiajcie �adnych warunk�w." Buddyzm rozprzestrzenia si� gwa�townie, prawie p� �wiata to buddy�ci, a mnisi d�in�w nie potrafi� wyrwa� si� z Indii, mo�na ich spotka� tylko tutaj, jest ich nie wi�cej ni� 3 miliony. Budda i Mahawira byli tego samego kalibru, dlaczego wi�c d�ini�ci nie potrafi� wyj�� ze swoim pos�aniem na zewn�trz? Z powodu mnich�w - ich mnich gdziekolwiek p�jdzie, stawia warunki: okre�lone po�ywienie, w pewien szczeg�lny spos�b przyrz�dzone i w niezwykle specyficzny spos�b podane. Jak mia�by opu�ci� sw�j kraj? Nawet w Indiach mo�e przebywa� tylko w miastach, kt�re zamieszkuj� d�ini�ci, bo od nikogo innego nie przyjmie po�ywienia. Efektem tego uzale�nienia jest to, �e Mahawira sta� si� bezu�yteczny dla �wiata, �wiat nie jest w stanie skorzysta� z nauk tego wielkiego cz�owieka. Jezus m�wi do uczni�w: �...udacie si� w odleg�e krainy i w�drujecie, przyjm� was tam, jedzcie to, co przed wami postawi�, nie stawiajcie �adnych warunk�w, �e na przyk�ad spo�ywacie tylko niekt�re potrawy." Poruszanie si� w �wiecie powinno by� pozbawione jakichkolwiek warunk�w. Stawiaj�c warunki, stajesz si� ci�arem. Dlatego uczniowie Jezusa nigdy nie stali si� ci�arem: jedz� to, co im si� poda, ubieraj� si� w to, co akurat jest dost�pne, �yj� w ka�dych warunkach klimatycznych, po�r�d najrozmaitszych ludzi, potrafi� si� wmiesza� w ka�d� spo�eczno��. Z tej przyczyny chrze�cija�stwo rozprzestrzenia si� jak ogie�. Zjawisko to wi��e si� z postaw� uczni�w - nie stawiaj� �adnych warunk�w. A po drugie, Jezus powiada, by robi� tylko to jedno: ...uzdrawiajcie chorych po�r�d nich. Nie m�wi: �Nauczcie ich czym jest prawda." Nie! To na nic! Nie m�wi: �Niechaj si�a waszych argument�w sprawi, �e uwierz� w me przes�anie." To na nic! �Po prostu uzdrawiajcie chorych! Albowiem, je�li cz�owiek jest chory, jak mia�by zrozumie� prawd�? W jaki spos�b zdo�a j� poj��? Kiedy chora jest jego dusza, jak otrzyma moje przes�anie? Uzdrawiajcie chorych! Uczy�cie ich pe�nymi, to wszystko." Gdy cz�owiek stanie si� pe�ny i zdrowy, zdo�a zrozumie� prawd�, b�dzie m�g� zrozumie� Jezusa. �B�d�cie s�ugami, uzdrowicielami - po prostu pomagajcie ludziom osi�gn�� zdrowie." Z psychologicznego punktu widzenia ka�dy jest chory. Fizjologicznie ludzie nie musz� by� chorzy, lecz je�li chodzi o umys�, ka�dy jest chory, potrzeba wi�c g��bokiego uzdrowienia umys�u. Jezus powiada: �B�d�cie terapeutami, id�cie i uzdrawiajcie ich umys�y." Spr�bujcie zrozumie� jaki problem jest z umys�em: podzielony oznacza chorob�, nie podzielony to zdrowie. Je�eli w umy�le znajduje si� wiele sprzecznych rzeczy, umys� choruje, przypomina t�um, szalony t�um. Lecz gdy w umy�le jest tylko jedno, umys� zostaje uzdrowiony, bo dzi�ki tej jednej rzeczy zachodzi proces krystalizacji. Dop�ki umys�u nie sprowadzi si� do jedno�ci, choruje. S� chwile, gdy i tw�j umys� staje si� jednym. Niekiedy pojawiaj� si� one zupe�nie nieoczekiwanie: wstajesz nad ranem, bardzo wcze�nie, wszystko jest takie �wie�e... wschodzi s�o�ce, ca�a sceneria jest tak pi�kna, �e nagle... jeste� skoncentrowany. Zapominasz o targowisku, na kt�re mia�e� wyruszy�, zapominasz o biurze, do kt�rego mia�e� jecha�, zapominasz, �e jeste� hinduist�, muzu�maninem, chrze�cijaninem, zapominasz, �e jeste� ojcem, matk�, synem, zapominasz o tym �wiecie. S�o�ce �wieci pi�knie, poranek jest orze�wiaj�cy, wnikasz w to, stajesz si� z tym jedno�ci�. Przez kr�tk� chwil�, gdy jeste� jedno�ci�, gdy umys� jest pe�ny i zdrowy, czujesz jak wzbiera w tobie fala szcz�cia. Mo�e przytrafi� si� ona przypadkiem, mo�na te� wywo�a� j� �wiadomie. Ilekro� umys� jest jeden, wyra�a si� przeze� wy�sza jako��, a ta ni�sza natychmiast idzie na swoje miejsce. Jest dok�adnie tak, jak w szkole: gdy pojawia si� dyrektor, nauczyciele dobrze pracuj� i uczniowie pilnie si� ucz�, panuje porz�dek. Po wyj�ciu dyrektora nauczyciel staje si� najwy�szym autorytetem i nie ma ju� takiego porz�dku, poniewa� nauczyciele pozwalaj� sobie na zbytni� poufa�o��. Zaczyna dzia�a� energia ni�szego rz�du - nauczyciele id� na kaw� lub papierosa, wdaj� si� w plotki. Wci�� jednak w obecno�ci nauczyciela uczniowie s� zdyscyplinowani. Klas� ogarnia chaos dopiero po wyj�ciu nauczyciela; mamy t�um, oszala�y t�um. Nauczyciel wchodzi do klasy i nagle wszystko ulega zmianie, pojawi�a si� wy�sza si�a, chaos znika. Chaos pokazuje po prostu, �e wy�sza si�a jest nieobecna. Gdy nie ma chaosu, gdy panuje harmonia, wida� obecno�� tej wy�szej si�y. Tw�j umys� jest w stanie chaosu... potrzeba wy�szego punktu odniesienia, potrzeba krystalizacji na wy�szym poziomie. Przypominasz ucznia, klas�, oszala�� klas�, w kt�rej zabrak�o nauczyciela. Ilekro� jeste� skoncentrowany, natychmiast zaczynasz funkcjonowa� na wy�szym poziomie. Jezus powiada: �Uzdrawiajcie!" S�owo �uzdrawia�" (ang. heal) ma ten sam rdze� co �pe�ny" (ang. whole); s�owo ��wi�ty" (ang. holy) tak�e pochodzi z tego samego rdzenia. Uzdr�w kogo�, a stanie si� pe�nym, a gdy staje si� pe�nym, jest �wi�ty. Oto ca�y proces. Umys� jest chory, poniewa� nie ma centrum. Czy masz jakie� centrum w umy�le? Czy mo�esz powiedzie� �to centrum to ja"? Ono zmienia si� co chwila: rankiem jeste� rozgniewany, jeste� gniewem; w po�udnie zaczynasz kocha� i my�lisz sobie �jestem mi�o�ci�"; a pod wiecz�r jeste� rozczarowany i przychodzi ci do g�owy �jestem frustracj�". Czy jest w tobie jakie� centrum? A mo�e jeste� tylko wiruj�cym t�umem? Nie ma jeszcze w tobie centrum, jeszcze... a cz�owiek bez centrum jest chory. Cz�owiek zdrowy to ten, kto ma centrum. Jezus m�wi: �Dajcie ludziom centrum!" Niezale�nie od chaosu wok� ciebie, centrum jest wewn�trz. Jeste� ze�rodkowany 24 godziny na dob�, co� w tobie zachowuje ci�g�o�� - to continuum staje si� twoj� Ja�ni�. Sp�jrz na to w taki oto spos�b: istniej� trzy warstwy istnienia. Pierwsza warstwa to przedmioty, �wiat obiektywny. Otacza ci�, informuj� o niej zmys�y, oczy j� dostrzegaj�, uszy s�ysz�, a r�ce dotykaj�. �wiat obiektywny to pierwsza warstwa istnienia i je�li zatracisz si� w nim, znajdziesz upodobanie w rzeczach najbardziej powierzchownych. Druga warstwa jest w tobie, to warstwa umys�u: my�li, emocje, mi�o��, gniew, uczucia. Pierwsza z nich jest og�lnie dost�pna, to rzeczywisto�� obiektywna. Lecz nikt nie zdo�a dostrzec, co tkwi wewn�trz umys�u. Gdy patrzysz na mnie, nie widzisz mnie, widzisz tylko moje cia�o; gdy patrz� na ciebie, nie widz� ciebie, widz� tylko twoje cia�o. Druga osoba mo�e obserwowa� twoje zachowanie, jak post�pujesz, co robisz, jak reagujesz. Mo�e zauwa�y� gniew na twojej twarzy, zarumienienie, bij�ce z twego oblicza okrucie�stwo, gwa�towno�� w oczach, ale nie zdo�a uchwyci� gniewu w twoim umy�le. Mo�e zauwa�y� mi�osny gest, kt�ry wykonuje twoje cia�o, ale nie zdo�a dostrzec samej mi�o�ci. A przecie� mo�na jedynie wykonywa� mi�osny gest, �adnej mi�o�ci mo�e w tym nie by�. Mo�na oszukiwa� innych swoim zachowaniem... i tak post�pujesz... Ka�dy mo�e pozna� twoje cia�o, ale nie dotyczy to umys�u. Obiektywny �wiat jest og�lnie dost�pny, taki w�a�nie jest �wiat nauki. Nauka powiada, �e jest to jedyna rzeczywisto��, poniewa� �Nie mo�emy pozna� twoich my�li - czy one istniej�, czy nie, tego nikt nie wie. Tylko ty m�wisz, �e istniej�, ale nie s� czym� og�lnie dost�pnym, obiektywnym, nie mo�emy z nimi eksperymentowa�, nie potrafimy ich zobaczy�. Informujesz nas o nich, ale mo�esz te� nas oszukiwa�, albo sam zosta�e� oszukany, kt� to wie?" My�li nie s� przedmiotami, ale wiesz doskonale, �e istniej�. Nie tylko rzeczy istniej�, my�li tak�e istniej�. Jednak my�li s� zbyt osobiste, prywatne, nie s� og�lnie dost�pne. Pierwsza warstwa, warstwa zewn�trzna, rzeczywisto�� powierzchowna, stworzy�a nauk�. Warstwa druga, my�li i uczucia, tworzy filozofi�, tworzy poezj�. Ale czy to jest wszystko? Materia i umys�? Je�li to jest wszystko, nigdy nie b�dziesz ze�rodkowany, gdy� umys� zawsze p�ynie wartkim strumieniem. Nie ma �adnego centrum: wczoraj by�y tam jakie� my�li, dzisiaj s� inne, jutro b�d� jeszcze inne, p�yn� jak rzeka, nie ma tu �adnego centrum. W umy�le nie znajdziesz centrum: my�li si� zmieniaj�, zmianie ulegaj� uczucia, wszystko p�ynie. Zatem zawsze b�dziesz chory, skr�powany, nigdy pe�ny. Ale istnieje jeszcze jedna warstwa rzeczywisto�ci, najg��bsza. Pierwsza warstwa to �wiat obiektywny, �wiat nauki; druga to �wiat my�li, filozofia i poezja, uczucia, idee. I jest �wiat trzeci, �wiat religii, �wiat, w kt�rym obecny jest �wiadek- ten, kt�ry przygl�da si� my�lom, ten, kt�ry przygl�da si� wszystkiemu. Ten kto� jest jeden, nie jest dwoisty. Czy patrzysz na dom, czy te� zamykasz oczy i ogl�dasz obraz domu �wewn�trznym okiem", ogl�daj�cy, obserwator pozostaje ten sam. Czy patrzy na gniew, czy na mi�o��, obserwator pozostaje ten sam. Czy jeste� smutny, czy weso�y, niezale�nie od tego czy �ycie sta�o si� poezj� czy te� koszmarem - obserwator pozostaje ten sam, �wiadek pozostaje ten sam. �w �wiadek stanowi jedyne centrum i to w�a�nie jest �wiat religii. Gdy Jezus m�wi: �Id�cie i uzdrawiajcie ludzi", ma na my�li �Id�cie i nadajcie im centrum, uczy�cie z nich �wiadk�w. W�wczas nie b�d� si� anga�owa� w ten �wiat, ani nie poch�on� ich my�li, zakorzeni� si� we w�asnym bycie." A gdy zapuszcza si� korzenie we w�asny byt, wszystko ulega zmianie, zmienia si� jako�ciowo, wtedy mo�na si� modli�. Nie b�dzie to modlitwa ze z�ych pobudek, modlitwa stanie si� wyrazem wdzi�czno�ci. B�dziesz si� modli� nie jak �ebrak, lecz jak cesarz, kt�ry wszystkiego ma pod dostatkiem. B�dziesz rozdawa�, ale nie dla zaspokojenia ego, tylko ze wsp�czucia. Dajesz, poniewa� dawanie jest czym� przepi�knym i czyni ci� ogromnie szcz�liwym. I mo�na te� po�ci�, aczkolwiek post nie b�dzie spowodowany obsesj� na punkcie jedzenia, ten post b�dzie zupe�nie inny. Taki w�a�nie jest post Mahawiry, jest ca�kowicie odmienny. Zapomina si� niekiedy o swym ciele do tego stopnia, �e nie zauwa�asz obecno�ci g�odu; na tyle odbieg�o si� od cia�a, �e nie jest ono w stanie poinformowa� ci� o tym, �e jeste� g�odny. W sanskrycie s�owo okre�laj�ce post jest bardzo pi�kne, brzmi ono upawas. S�owo to w �aden spos�b nie wi��e si� z jedzeniem, nie ma nic wsp�lnego z postem, oznacza po prostu ��ycie bli�ej samego siebie", upawas - ��ycie bli�ej samego siebie", �bycie bli�ej samego siebie". Przychodzi chwila, gdy jeste� tak ze�rodkowany, �e zapomina si� o ciele, tak jakby cia�o nie istnia�o. W�wczas nie odczuwa si� g�odu i mo�na �mia�o m�wi� o po�cie, ale co� takiego po prostu zdarza si�, nie jest efektem jakich� dzia�a�. W stanie takiego ze�rodkowania mo�na przebywa� przez wiele dni. Przytrafi�o si� to Ramakrishnie, wchodzi� w ekstaz� i przez sze��, siedem dni pozostawa� niemal martwy, cia�o nie porusza�o si�, zamiera�o w jednym ge�cie; je�li sta�, zastyga� w tej pozycji. Uczniowie musieli si� nam�czy�, �eby go po�o�y�, na si�� dawali mu odrobin� wody, mleka, lecz wygl�da�o na to, �e jest on nieobecny. Oto jest post - przestaje si� istnie� w ciele. B�d�c w ciele, nie jeste� ju� w ciele. Lecz tego nie da si� zrobi�. Jak mia�by� tego dokona�? Wszelkie dzia�ania pochodz� z cia�a, aby zrobi� cokolwiek musisz pos�u�y� si� cia�em. Ten post nie mo�e by� �przeprowadzony", gdy� oznacza on bez cielesno��. Mo�e si� zdarzy�, zdarzy� si� Mahawirze, Jezusowi, Mahometowi. Tobie te� mo�e si� zdarzy�. Jezus powiada: Id�cie pomi�dzy ludzi... jedzcie to, co przed wami postawi� i uzdrawiajcie chorych po�r�d nich. Albowiem to, co wchodzi w usta wasze nie kala was, to za�, co z ust waszych wychodzi, jest tym w�a�nie, co was kala. To bardzo znacz�ce s�owa. Oznaczaj�: �Nie przejmujcie si� zbytnio, gdy po�ywienie jest nieczyste, albo jaki� shudra was dotknie, albo kobieta maj�ca okres przejdzie obok i jej cie� na was pada." Nie jest wa�ne, co w was wchodzi, wa�ne jest to, co wychodzi, gdy� to, co wydobywa si� na zewn�trz pokazuje twoj� jako��; pokazuje w jaki spos�b przemieniasz to, co w ciebie wnika... i to jest wa�ne. Lotos rodzi si� w b�ocie, b�oto ulega przemianie i tak powstaje lotos. Lotos nigdy nie m�wi: �Nawet nie tkn� tego b�ota, jest brudne, obrzydliwe!" Nie, to nie tak. Je�eli jeste� lotosem, nie ma dla ciebie nic brudnego. Je�li masz takie moce jak lotos, je�li nieobca jest ci wszechprzemieniaj�ca moc, alchemiczna moc, mo�esz tkwi� w b�ocie i narodzi si� lotos. Gdy jednak nie masz w�a�ciwo�ci lotosu, nawet �yj�c otoczony z�otem wytwarza� b�dziesz jedynie b�oto. Rzecz nie w tym, co w ciebie wchodzi. Wa�ne jest to, �e b�d�c scentrowanym przemieniasz wszystko, co w ciebie wchodzi; nabiera ono cech twojego bytu i wydostaje si� na zewn�trz. W �yciu Buddy mamy przyk�ad otrucia, zupe�nie przypadkowo dosz�o do zatrucia pokarmowego. Ubogi cz�owiek czeka� wiele dni by zaprosi� Budd� do swego domu. Pewnego dnia przyszed� bardzo wcze�nie, o czwartej rano i stan�� w pobli�u drzewa, przy kt�rym Budda spa�, aby jako pierwszy m�g� go zaprosi� - i tak si� sta�o. Budda otworzy� oczy i us�ysza�: �Przyjmij prosz� zaproszenie ode mnie! Oczekiwa�em ci� wiele dni, przygotowywa�em si� do tego tyle lat! Jestem biednym cz�owiekiem, nie mog� sobie na wiele pozwoli�, lecz od dawna pragn�, by� przyszed� do mego domu spo�y� skromny posi�ek." �Przyjd�" - odpar� Budda. W tym momencie z pobliskiego grodu nadjecha� rydwanem kr�l w otoczeniu ministr�w, z ca�ym orszakiem dworzan i zwr�ci� si� do Buddy z nabo�n� czci�: �Przyb�d� Panie, zapraszam ci� do mego pa�acu!" Budda rzek�: �Trudno b�dzie; moi uczniowie przyjd� do twego pa�acu, lecz ja ju� przyj��em zaproszenie, ten cz�owiek by� tutaj przed tob�. Gdy otworzy�em oczy, zaprosi� mnie do siebie jako pierwszy, tote� musz� p�j�� razem z nim." Kr�l pr�bowa� go przekona�, �e to nie jest dobry pomys�: �Ten cz�owiek, czym�e on mo�e ci� pocz�stowa�? Jego dzieci g�oduj�, on sam nie ma co je��!" Budda na to: �Niewa�ne. Zaprosi� mnie i musz� i��." I poszed�. A co uczyni� tamten cz�owiek? W Biharze i innych ubogich rejonach Indii, ludzie gromadz� r�ne rzeczy w porze deszczowej; zbieraj� wszystko, co wyrasta z ziemi i na niej rozkwita. Pewna ro�lina, kukarmutta (gatunek grzyba z kapeluszem o du�ej �rednicy) pojawia si� w tym okresie i oni go zbieraj�, susz� i przechowuj� przez ca�y rok. Jest to ich jedyne warzywo - niekiedy jednak staje si� trucizn�. Cz�owiek �w zebra� kukarmutt� dla Buddy. Ususzy� i odpowiednio przyrz�dzi�, lecz gdy Budda zacz�� je��, po�ywienie okaza�o si� by� truj�ce, bardzo gorzkie. By�o jedynym, co gospodarz m�g� przygotowa�, poczu�by si� zraniony gdyby Budda stwierdzi�: �To jest gorzkie, nie mog� tego je��" - nic innego nie m�g� zaoferowa�. Wi�c Budda jad� dalej, nie wspominaj�c o goryczy i truci�nie. Gospodarz by� bardzo szcz�liwy. Budda wr�ci� do swych uczni�w i trucizna zacz�a dzia�a�. Przyszed� lekarz i powiedzia�: �To bardzo trudny przypadek. Trucizna przedosta�a si� do uk�adu krwiono�nego, nic nie mo�na zrobi�, Budda musi umrze�!" Na pocz�tek Budda zwo�a� swoich uczni�w i rzek�: �To nie jest zwyk�y cz�owiek, to posta� wyj�tkowa. Albowiem pierwszy pokarm otrzyma�em od swej matki, to za� jest pokarm m�j ostatni - �w biedak jest niczym moja matka! Uszanujcie go, gdy� jest to co� niezwykle rzadko spotykanego! Budda pojawia si� raz na par� tysi�cy lat i tylko dwoje ludzi ma tak� szans�: najpierw matka pomaga buddzie przyj�� na �wiat, a na koniec kto� pomaga mu wej�� w inny �wiat. Id�cie zatem i powiadomcie wszystkich, �e tego cz�owieka nale�y czci� - jest wielki!" Uczniowie byli mocno zak�opotani, poniewa� mieli szczer� ch�� zabi� tego biedaka. Gdy odeszli, Ananda zwr�ci� si� do Buddy: �Uszanowa� tego cz�owieka... to dla nas za wiele. To morderca, on ci� zabi�! Wi�c nie m�w takich rzeczy. Dlaczego to robisz?" Budda odpar�: �Znam was, jeste�cie zdolni go zabi�, dlatego to powiedzia�em. Id�cie i z��cie mu wyrazy szacunku. To wyj�tkowa sposobno��, kt�ra niezwykle rzadko przytrafia si� w dziejach �wiata - poda� Buddzie ostatni posi�ek!" Podano mu trucizn�, a z niego wyp�yn�a tylko mi�o��. Oto ca�a alchemia: ten cz�owiek odczuwa wsp�czucie do kogo�, kto w�a�ciwie go zabi�. Je�li podamy Buddzie trucizn�, w odpowiedzi dostajemy mi�o��. Jezus powiada: �Albowiem to, co wchodzi w usta wasze nie kala was, nawet trucizna nie zdo�a was zbruka�, to za�, co z ust waszych wychodzi, jest tym w�a�nie, co was kala." Pami�taj, wszystko przemieniasz: je�li kto� ci� zniewa�a, �karmi" ci� swymi zniewagami, to ci� nie pokala. C� wi�c z ciebie wychodzi? Jak przekszta�casz t� zniewag�? Czy wyp�ywa z ciebie mi�o��, czy mo�e nienawi��? Jezus m�wi: �Pami�tajmy co z nas wychodzi, nie zwracajmy szczeg�lnej uwagi na to, co wchodzi." I ty te� powiniene� o tym pami�ta�, inaczej ca�e twoje nastawienie do �ycia b�dzie b��dne. Je�li wci�� zastanawiasz si� nad tym, co w ciebie wchodzi, nigdy nie rozwiniesz tej umiej�tno�ci, dzi�ki kt�rej twoje istnienie mo�e wszystko przemienia�. W�wczas pojawia si� to na zewn�trz: �czysty" pokarm, taki czy inny �rodzaj" po�ywienia, nikt nie powinien ci� �dotyka�", jeste� braminem, czystym duchem... Wszystko staje si� wielkim nonsensem! Prawdziwe jest nie to, co w ciebie wchodzi, rzecz w tym, by pami�ta� o tym przemienianiu. Pewnego razu Shankaracharya odwiedzi� Benares i nad ranem uda� si� na rytualn� k�piel w Gangesie, s�dz�c, zgodnie ze starym brami�skim rozumowaniem, �e Ganges uczyni go czystym. Gdy wraca� po k�pieli dotkn�� go shudra, niedotykalny. Shankaracharya rozgniewa� si�: �Co� ty uczyni�!? Musz� jeszcze raz si� wyk�pa�. Zbruka�e� mnie!" Shudra mia� rzec: �Wi�c tw�j Ganges jest bezwarto�ciowy... skoro ci� oczyszcza i �wie�y, pachn�cy, oczyszczony przybywasz, a gdy ja ci� dotykam jeste� skalany... Czy� nie jestem wi�kszy ni� tw�j Ganges?" Shudra ci�gn�� dalej: �I ty m�wisz, �e odda�e� si� poznaniu? S�ysza�em jak m�wi�e�, �e w ka�dym z nas przebywa Jedno��. Pozw�l wi�c, �e zadam ci pytanie: Czy dotkni�cie mego cia�a ci� skala�o? Je�li tak, oznacza to, �e moje cia�o mo�e dotkn�� twego ducha. A przecie� twierdzisz, �e cia�o to iluzja, sen, jak�e wi�c sen mia�by dotkn�� Rzeczywisto�ci? I w jaki spos�b sen mia�by t� Rzeczywisto�� skala�? To, czego nie ma, jak�e mia�oby skala� co�, co jest? A mo�e powiesz, �e nie moje cia�o, lecz duch m�j skazi� ciebie, gdy� duch ducha dotkn�� mo�e, ale wtedy przestajesz by� brahmanem, tym Jednym, o kt�rym opowiadasz, prawda? Odpowiedz mi wi�c: Kto ciebie skazi�?" Powiadaj�, �e Shankara pok�oni� si� nisko i rzek�: �A� do tej pory jedynie my�la�em o Jednym, by�a to tylko filozofia. Wskaza�e� mi w�a�ciw� �cie�k�, nikt teraz nie mo�e mnie skala�. Rozumiem, Jedno istnieje, tylko Jedno istnieje, takie samo we mnie jak i w tobie." P�niej Shankara uporczywie pr�bowa� dowiedzie� si� kim by� ten cz�owiek. Nigdy mu si� to nie uda�o i nikt tego nie wie... Mo�e to by� sam B�g, samo �r�d�o... ale Shankara uleg� przemianie. Co w ciebie wchodzi, nie kala, bowiem wszystko wnika w g��b cia�a. Nic nie mo�e wej�� w g��b ciebie, twoja czysto�� jest absolutna. Jednak to, co z ciebie wychodzi, nosi twoje cechy, zawiera aromat twojego bytu i to o czym� �wiadczy. Je�li wychodzi z ciebie gniew, uwidacznia tym samym, �e wewn�trz siebie jeste� chory; je�li wychodzi nienawi��, znaczy, �e wewn�trz nie jeste� pe�ny; a je�eli emanujesz mi�o�ci� i �wiat�em, �wiadczy to o tym, �e owa pe�nia zosta�a osi�gni�ta. Mam nadziej�, �e zrozumiesz te dziwne s�owa. �atwo o b��dne rozumienie, a z k