9326

Szczegóły
Tytuł 9326
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9326 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9326 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9326 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

LUCY MAUD MONTGOMERY EMILKA SZUKA SWOJEJ GWIAZDY TYTU� ORYGINA�U ANGIELSKIEGO: EMILY CLIMBS PRZE�O�Y�A EWA HORODYSKA �Pastorowi Feliksowi� z wyrazami szacunku i sympatii I PISANIE Pewnej wietrznej lutowej nocy, w minionych czasach, kiedy �wiat nie przewr�ci� si� jeszcze do g�ry nogami, Emilia Byrd Starr siedzia�a sama w swoim pokoju w Ksi�ycowym Nowiu, starej farmie w Perlistej Wodzie. By�a w owej chwili tak szcz�liwa, jak tylko mo�e by� ludzka istota. Ze wzgl�du na zimn� noc ciotka El�bieta pozwoli�a jej rozpali� ogie� na ma�ym kominku � rzadki przywilej. P�on�� jasno, roz�wietlaj�c z�otoczerwonym blaskiem niewielki, nieskazitelnie czysty pok�j ze staro�wieckimi meblami i g��boko osadzonymi oknami o� szerokich parapetach, a do b��kitnobia�ych, oszronionych szyb przywar�y wianuszki �nie�nych p�atk�w. Ogie� pot�gowa� g��bi�, tajemniczo�� i urok lustra na �cianie, kt�re odbija�o posta� skulonej na otomanie Emilki. Siedzia�a przy kominku i przy �wietle dw�ch wysokich, bia�ych �wiec � jedynego uznawanego w Ksi�ycowym Nowiu �r�d�a o�wietlenia � pisa�a w nowiutkim, l�ni�cym, czarnym �zeszycie od Jima�, kt�ry tego dnia dosta�a od niego w podarunku. Emilka bardzo si� ucieszy�a, bo zapisa�a ju� ten, kt�ry dosta�a jesieni�, i od ponad tygodnia doskwiera�o jej bole�nie t�umienie tego, czego nie mog�a zapisa� w nie istniej�cym pami�tniku. Pami�tnik sta� si� wa�nym elementem w jej m�odym, bogatym �yciu. Zaj�� miejsce pewnych �list�w�, pisanych w dzieci�stwie do zmar�ego ojca, w kt�rych mia�a zwyczaj �przelewa� na papier� swoje k�opoty i troski � gdy� nawet w wieku lat prawie czternastu mo�na mie� k�opoty i troski, zw�aszcza gdy �yje si� pod opiek� surowej, pe�nej najlepszych ch�ci, lecz niezbyt czu�ej ciotki El�biety Murray. Czasami wydawa�o si� Emilce, �e gdyby nie pami�tnik, wewn�trzne ci�nienie rozsadzi�oby j� na kawa�ki. Gruby, czarny zeszyt od Jima by� dla niej czym� w rodzaju bliskiego przyjaciela i zaufanego powiernika pewnych spraw, kt�re musia�y zosta� wypowiedziane, lecz by�y zbyt dra�liwe, by powierza� je uszom jakiejkolwiek �ywej istoty. Czyste kartki nie�atwo by�o zdoby� w Ksi�ycowym Nowiu i gdyby nie kuzyn Jim Emilka nie mia�aby �adnego zeszytu. Z pewno�ci� nie dosta�aby czego� takiego od ciotki El�biety, kt�ra uwa�a�a, �e Emilka i tak traci zbyt wiele czasu na �bzdurn� pisanin�, a ciotka Laura nie o�miela�a si� sprzeciwia� siostrze w tej sprawie, g��wnie dlatego, �e sama te� uwa�a�a, i� Emilka mog�aby znale�� po�yteczniejsze zaj�cie. Ciotka Laura by�a cudowna, lecz pewnych rzeczy nie potrafi�a zrozumie�. Kuzyn Jim natomiast nigdy nie obawia� si� ciotki El�biety i gdy tylko uzna�, �e Emilka mo�e potrzebowa� nowego zeszytu, ten pojawia� si� natychmiast, na przek�r pogardliwym spojrzeniom El�biety. Tego w�a�nie dnia nie zwa�aj�c na nadchodz�c� burz� pojecha� do Shrewsbury�wy��cznie po �w zeszyt. Emilka by�a zatem szcz�liwa, siedz�c w �agodnym i przyjaznym blasku ognia, podczas gdy wicher wy� i zawodzi� w�r�d starych drzew po p�nocnej stronie Ksi�ycowego Nowiu, wzbija� w s�awnym ogrodzie kuzyna Jima olbrzymie, widmowe �nie�ne wiry, kt�re tworzy�y zaspy na zegarze s�onecznym, i gwizda� niesamowicie w koronach Trzech Ksi�niczek � tak Emilka zawsze nazywa�a trzy wysokie topole w k�cie ogrodu. Kocham tak� nocn� zawieruch�, kiedy nie musz� wychodzi� z domu � pisa�a Emilka. � Sp�dzili�my z kuzynem Jimem ca�y wiecz�r na planowaniu ogrodu i wybieraniu nasion i sadzonek z katalogu. Tam, gdzie le�y najwi�ksza zaspa, za altan�, zrobimy grz�dk� r�owych astr�w, a z�otym � drzemi�cym pod kilkunastu centymetrami �niegu � damy t�o z kwitn�cych migda�owc�w. Bardzo lubi� tak planowa� lato w �rodku zimowej zadymki. Czuj� wtedy, �e odnosz� zwyci�stwo nad czym� o wiele pot�niejszym od siebie, a to dlatego, �e ja posiadam m�zg, a zawierucha jest jedynie �lep�, bia�� moc� � straszn�, lecz �lep�. Mam to samo uczucie, gdy siedz� przy w�asnym, ciep�ym, mi�ym kominku, s�ysz� wsz�dzie wok� rozszala�� wichur� i �miej� si� z niej. �miej� si�, bo przed z g�ry stu laty prapradziadek Murray zbudowa� ten dom � i zbudowa� go solidnie. Zastanawiam si�, czy za sto lat kto� odniesie jakie� zwyci�stwo dzi�ki temu, co ja zrobi�am lub pozostawi�am. Jest to inspiruj�ca my�l. Napisa�am te s�owa kursyw�, zanim si� spostrzeg�am. Pan Carpenter m�wi, �e zbyt cz�sto stosuj� kursyw�. Twierdzi, �e jest to wczesnowiktoria�ska obsesja i musz� z ni� walczy�. Podj�am to postanowienie po sprawdzeniu w s�owniku, poniewa� najwyra�niej obsesja nie jest niczym mi�ym, cho� mo�e nie tak z�ym jak op�tanie. No i znowu kursywa, cho� tym razem my�l�, �e u�y�am jej s�usznie. Czyta�am s�ownik przez ca�� godzin�, a� ciotka El�bieta nabra�a podejrze� i da�a mi do zrozumienia, �e by�oby dla mnie znacznie lepiej, gdybym zaj�a si� robieniem po�czoch na drutach. Nie wiedzia�a dok�adnie, dlaczego wertowanie s�ownika mia�oby mie� na mnie z�y wp�yw, ale by�a o tym przekonana, mo�e dlatego, �e sama nigdy nie mia�a na to ochoty. Kocham czyta� s�ownik. (Tak, ta kursywa jest niezb�dna, panie Carpenter. Zwyk�e �kocham� w najmniejszym stopniu nie odda�oby moich uczu�!) S�owa s� takie fascynuj�ce. (Tym razem poprzesta�am na pierwszej sylabie!) Samo brzmienie niekt�rych z nich � �nawiedzony�, �mistyczny� na przyk�ad � sprowadza promyk.) Och, musz� podkre�li� promyk. To nie jest rzecz zwyczajna, to najniezwyklejsze i najcudowniejsze zjawisko w moim �yciu. Kiedy si� pojawia, czuj�, �e w murze przede mn� jakie� drzwi staj� otworem i pozwalaj� dostrzec� tak, niebo. Znowu kursywa! O, rozumiem wyrzuty pana Carpentera! Musz� zerwa� z tym nawykiem. D�ugie s�owa nigdy nie s� pi�kne: �obci��aj�cy�, �utrudniaj�cy�, �mi�dzynarodowy�, �niekonstytucyjny�. Przywodz� na my�l owe okropne, wielkie dalie i chryzantemy, kt�re kuzyn Jim pokazywa� mi zesz�ej jesieni na wystawie w Charlottetown. Nie widzieli�my w nich nic �adnego, cho� niekt�rzy uwa�ali, �e s� przepi�kne. Drobne, ��te chryzantemy kuzyna Jima, podobne do bladych, dalekich gwiazd �wiec�cych na tle jod�owego zagajnika w p�nocno � zachodniej cz�ci ogrodu, by�y dziesi�� razy pi�kniejsze. Ale odbiegam od tematu � to tak�e jeden z moich z�ych nawyk�w, zdaniem pana Carpentera. M�wi, �e musz� (tym razem podkre�lenie jest jego!) nauczy� si� koncentracji � nast�pne d�ugie i bardzo brzydkie s�owo. Sp�dzi�am jednak nad s�ownikiem mi�e chwile � znacznie milsze ni� nad po�czochami. Szkoda, �e nie mog� mie� cho� jednej pary jedwabnych po�czoch. Ilza ma trzy. Ojciec daje jej wszystko, odk�d pokocha� j� na nowo. Ale ciotka El�bieta powiada, �e jedwabne po�czochy s� niemoralne. Ciekawe dlaczego, skoro jedwabne suknie nie s�? A skoro mowa o jedwabnych sukniach, to ciotka Janina Milburn z Balladowego Stawu � nie jest moj� krewn�, ale wszyscy nazywaj� j� �ciotk�� � �lubowa�a, �e nie w�o�y jedwabnej sukni, dop�ki wszyscy poganie nie nawr�c� si� na wiar� chrze�cija�sk�. To bardzo chwalebne. Chcia�abym by� tak dobra, ale nie mog� � zbyt kocham jedwab. Jest taki bogaty i l�ni�cy. Pragn�abym stroi� si� we� nieustannie i robi�abym to, gdyby by�o mnie sta�, cho� przypuszczam, �e za ka�dym razem, kiedy przypomnia�aby mi si� poczciwa, stara ciotka Janina i nie nawr�ceni poganie, czu�abym wyrzuty sumienia. Niemniej jednak up�yn� lata, zanim b�d� mog�a pozwoli� sobie na jedwabn� sukni�, o ile w og�le b�dzie to mo�liwe, a tymczasem co miesi�c oddaj� na misje cz�� moich pieni�dzy za jajka. (Mam teraz pi�� w�asnych kur, a wszystkie wywodz� si� od szarej kurki, kt�r� dosta�am od Perry�ego na dwunaste urodziny.) Je�eli kiedy� b�d� mog�a kupi� sobie jedwabn� sukni�, wiem, jak b�dzie wygl�da�a. Nie b�dzie czarna, br�zowa ani granatowa � w jednym z tych rozs�dnych, praktycznych kolor�w, noszonych zawsze przez Murray�w z Ksi�ycowego Nowiu � o, nie! B�dzie z mieni�cego si� jedwabiu, b��kitna w jednym o�wietleniu, w innym srebrzysta jak niebo o zmierzchu, prze�wituj�ce przez oszronion� szyb�, z odrobin� koronki przypominaj�cej pi�rka, kt�re mr�z kre�li na moim oknie. Ted m�wi, �e namaluje mnie w niej jako �Dziewic� Lod�w�, a ciotka Laura u�miecha si� i pyta, s�odko i pob�a�liwie, w spos�b, kt�rego nie cierpi� nawet u kochanej ciotki Laury: ��Po co ci taka suknia, Emilko? By� mo�e po nic, ale czu�abym, �e jest cz�stk� mnie, �e wyros�a ze mnie, a nie zosta�a tylko kupiona i w�o�ona. Chcia�abym mie� w �yciu cho� jedn� tak� sukni�. A pod ni� jedwabn� halk� � i jedwabne po�czochy! Ilza ma jedwabn� sukienk� � jasnor�ow�. Ciotka El�bieta powiada, �e doktor Burnley ubiera Ilz� zbyt doro�le i strojnie jak na dziecko. Ale on pragnie wynagrodzi� jej te wszystkie lata, podczas kt�rych nie ubiera� jej wcale. (Nie chc� przez to powiedzie�, �e chodzi�a nago, ale doktor Burnley zupe�nie o to nie dba�. Obcy ludzie musieli troszczy� si� o jej garderob�.) Teraz robi wszystko, co ona zechce, i daje jej ca�kowicie woln� r�k�. Ciotka El�bieta m�wi, �e to nie wyjdzie jej na dobre, ale czasami troch� zazdroszcz� Ilzie. Wiem, �e to niegodziwe, ale nic nie poradz�. Doktor Burnley zamierza jesieni� pos�a� Ilz� do szko�y �redniej w Shrewsbury, a potem do Montrealu na studia aktorskie. Tego w�a�nie jej zazdroszcz� � a nie jedwabnych sukienek. Chcia�abym, �eby ciotka El�bieta pozwoli�a mi uczy� si� w Shrewsbury, ale obawiam si�, �e to nigdy nie nast�pi. Wydaje si� jej, �e nie mo�na spu�ci� mnie z oczu, bo moja matka kiedy� uciek�a z domu. Ale nie powinna obawia� si� mojej ucieczki. Postanowi�am, �e nigdy nie wyjd� za m��. Po�lubi� moj� sztuk�. Ted chcia�by jecha� do Shrewsbury przysz�ej jesieni, ale matka go nie pu�ci. Nie dlatego, �e m�g�by uciec, lecz dlatego, �e nazbyt go kocha, by si� z nim rozsta�. Ted pragnie by� malarzem, a pan Carpenter m�wi, �e ma talent i powinien spr�bowa�, tylko �e ka�dy boi si� wspomnie� o tym pani Kent. Jest drobn� kobiet�, w istocie nie wy�sz� ni� ja, cich� i nie�mia��, ale wszyscy si� jej boj�. Ja si� jej boj� okropnie. Wiem, �e nigdy mnie nie lubi�a, pocz�wszy od chwili, gdy dawno temu wraz z Ilz� zjawi�am si� po raz pierwszy we Wrotyczowym �anie, �eby pobawi� si� z Tedem. Teraz jednak mnie nienawidzi � jestem tego pewna � po prostu dlatego, �e Ted mnie lubi. Nie mo�e znie�� my�li, �e on lubi kogo� czy co� pr�cz niej. Jest nawet zazdrosna o jego obrazki. Nie ma wi�c zbyt du�ej szansy, �eby wyjecha� do Shrewsbury. Perry wyje�d�a. Nie ma centa przy duszy, ale zamierza zarabia� na �ycie. Dlatego chce uczy� si� w Shrewsbury, a nie w Akademii Kr�lewskiej. My�li, �e w Shrewsbury b�dzie �atwiej o prac� i �e stancje s� tam ta�sze. ��Ta moja straszna ciotka Tomaszowa ma troch� pieni�dzy � powiedzia� mi � ale nie da ani centa, dop�ki� dop�ki� � i tu spojrza� na mnie znacz�co. Zarumieni�am si�, a poniewa� nic nie mog�am na to poradzi�, by�am w�ciek�a na siebie za ten rumieniec � i na Perry�ego za to, �e wspomnia� o tym, o czym nie chcia�am nawet s�ysze�: jak to kiedy� jego ciotka natkn�a si� na mnie w zagajniku Dumnego Jana i niemal przerazi�a mnie na �mier� ��daj�c, �ebym przyrzek�a po�lubi� Perry�ego, gdy doro�niemy, a w�wczas ona go wykszta�ci. Nigdy o tym nikomu nie m�wi�am � wstydzi�am si� � powiedzia�am tylko Ilzie, a ona o�wiadczy�a: ��I pomy�le�, �e starej ciotce Tomaszowej zachciewa si� Murray�wny dla Perry�ego! Ale Ilza jest dla Perry�ego okropnie surowa i ci�gle k��ci si� z nim o sprawy, kt�re u mnie wywo�uj� jedynie u�miech. Perry nie lubi, �eby kto� go w czymkolwiek przewy�sza�. W zesz�ym tygodniu na przyj�ciu u Amy Moore jej wuj opowiada�, �e widzia� przedziwne ciel� z trzema nogami, a Perry odezwa� si� na to: ��O, to nic takiego w por�wnaniu z kaczk�, kt�r� widzia�em w Norwegii. (Perry naprawd� by� w Norwegii. Kiedy by� ma�y, p�ywa� wsz�dzie ze swoim ojcem. Ale nie wierz� w ani jedno s�owo o tej kaczce. On nie k�ama� � po prostu fantazjowa�. Drogi panie Carpenter, nie potrafi� pisa� bez kursywy.) Kaczka Perry�ego mia�a � wed�ug niego � cztery �apki: dwie w zwyk�ym miejscu, a dwie wyrastaj�ce z grzbietu. Gdy zm�czy�o j� chodzenie na normalnych nogach, przewraca�a si� na grzbiet i u�ywa�a drugiej pary. Perry opowiada� o tym powa�nym tonem; wszyscy wybuchn�li �miechem, a wuj Amy go zach�ca�: �M�w dalej, Perry�. Ale Ilza by�a w�ciek�a i nie rozmawia�a z nim przez ca�� drog� do domu. Powiedzia�a, �e o�mieszy� si� pr�buj�c �odegra� g�upi� historyjk� i �e �aden d��ntelmen tak by si� nie zachowa�. Perry powiedzia�: ��Jeszcze nie jestem d�entelmenem, tylko ch�opakiem do pos�ug, ale pewnego dnia, panno Ilzo, b�d� lepszym d�entelmenem ni� kt�rykolwiek z twoich znajomych. ��D�entelmenem � odpar�a nieprzyjemnym tonem Ilza � trzeba si� urodzi�. Tego nie mo�na si� nauczy�. Ilza ju� prawie nie u�ywa brzydkich s��w, kt�rymi w trakcie k��tni zwyk�a obrzuca� Perry�ego i mnie, ale zacz�a m�wi� okrutne, k��liwe rzeczy. S� o wiele bole�niejsze ni� przezwiska, ale nie chowam urazy zbyt d�ugo, bo wiem, �e Ilza tak nie my�li i kocha mnie r�wnie mocno, jak ja j�. Perry powiada jednak, �e dopieka mu tym do �ywego. Nie rozmawiali z sob� w drodze do domu, ale nazajutrz Ilza znowu z�o�ci�a si� na niego, �e m�wi niegramatycznie i nie wstaje, kiedy dama wchodzi do pokoju. ��Oczywi�cie, trudno si� spodziewa�, �e b�dziesz o tym wiedzia� � rzek�a swym najpaskudniejszym tonem � ale z pewno�ci� pan Carpenter do�o�y wszelkich stara�, by nauczy� ci� gramatyki. Perry nie odezwa� si� do Ilzy ani s�owem, lecz zwr�ci� si� do mnie. ��Czy ty nie zechcia�aby� wskazywa� mi moich b��d�w? � zapyta�. ��Nie mam nic przeciwko temu� bo to ty b�dziesz mia�a ze mn� do czynienia, kiedy doro�niemy, a nie Ilza. Powiedzia� to na z�o�� Ilzie, ale jeszcze bardziej rozgniewa� mnie, gdy� by�a to aluzja do zakazanego tematu. Nie rozmawia�y�my z nim przez dwa dni, a on stwierdzi�, �e dzi�ki temu odetchn�� od humor�w Ilzy. Nie tylko Perry popad� w nie�ask� w Ksi�ycowym Nowiu. Wczoraj wieczorem powiedzia�am co� g�upiego i na samo wspomnienie oblewam si� rumie�cem. Odby�o si� tutaj spotkanie Ko�a Kobiet, a ciotka El�bieta wyda�a kolacj�, na kt�r� przyszli tak�e m�owie. Ilza i ja podawa�y�my do sto�u w kuchni, poniewa� jadalniany by� zbyt ma�y. Na pocz�tku by�o ca�kiem ciekawie, ale p�niej, kiedy ju� wszyscy zostali obs�u�eni, zrobi�o si� nudnawo, wi�c stan�am przy oknie wychodz�cym na ogr�d i zacz�am w my�lach uk�ada� wiersze. By�am tym tak poch�oni�ta, �e wkr�tce zapomnia�am o Bo�ym �wiecie, a� tu nagle us�ysza�am, jak ciotka El�bieta m�wi bardzo ostrym tonem: �Emilko�, a jej znacz�ce spojrzenie kieruje si� ku panu Johnsonowi, naszemu nowemu pastorowi. Zak�opotana chwyci�am imbryk i zawo�a�am: ��Och, panie Fili�anko, czy pa�ski Johnson jest pusty? Wszyscy parskn�li �miechem, ciotka El�bieta wydawa�a si� zgorszona, ciotka Laura zawstydzona, a ja pragn�am zapa�� si� pod ziemi�. Przez p� nocy nie mog�am zasn��. To dziwne, ale czuj�, �e by�am bardziej zawstydzona, ni� gdybym zrobi�a co� naprawd� z�ego. To oczywi�cie �duma Murray�w� i przypuszczam, �e jest czym� bardzo grzesznym. Czasami obawiam si�, �e ciotka Ruth Dutton mimo wszystko ma s�uszno�� co do mnie. Nie, nie ma! Ale tradycj� Ksi�ycowego Nowiu jest to, �e kobiety winny sprosta� wszystkim obowi�zkom zawsze z wdzi�kiem i godno�ci�. A w pytaniu, jakie zada�am nowemu pastorowi, nie by�o nic wdzi�cznego ani godnego. Jestem pewna, �e b�dzie mu si� to przypomina�o, ilekro� na mnie spojrzy, i zawsze b�d� si� wtedy skr�ca�a ze wstydu. Teraz jednak, gdy napisa�am o tym w pami�tniku, nie czuj� si� ju� tak �le. Kiedy� co� zostanie zapisane, nie wydaje si� ju� tak wielkie i straszne � ani tak pi�kne i wznios�e, niestety! � jak w�wczas gdy si� o tym my�li lub to odczuwa. Wydaje si� kurczy� z chwil�, gdy wyra�a si� to s�owami. Nawet poetyczny wers, kt�ry u�o�y�am tu� przed owym niedorzecznym pytaniem, nie wydaje si� ani w po�owie tak pi�kny po jego zapisaniu: Gdzie mi�kko st�paj� mroku aksamitne stopy. To nie to. Mam wra�enie, �e ulecia� ze� jaki� urok. A jednak, kiedy tam sta�am, maj�c za plecami rozgadanych, jedz�cych ludzi, i ujrza�am mrok wkradaj�cy si� tak mi�kko do ogrodu i na wzg�rza, niczym pi�kna kobieta przystrojona w cienie, pojawi� si� promyk i zapomnia�am o wszystkim. Pragn�am tylko wyrazi� cho� cz�� odczuwanego pi�kna s�owami wiersza. Gdy wymy�li�am ten wers, mia�am wra�enie, �e to nie ja tworz� � �e to Co� Innego pr�buje przem�wi� przeze mnie � i Co� Innego nadaje temu wersowi cudowne brzmienie � a teraz, kiedy odesz�o, s�owa wydaj� si� p�askie i niem�dre, a obraz, kt�ry chcia�am namalowa�, wcale nie jest taki cudowny. O, gdybym tylko umia�a ujmowa� rzeczy w s�owa tak, jak je widz�! Pan Carpenter m�wi: �Walcz� walcz� nie poddawaj si� s�owa s� twoim narz�dziem� uczy� z nich niewolnik�w� dop�ki nie wyra�� tego, co chcesz wyrazi�. To prawda � i wci�� pr�buj�, ale wydaje mi si�, �e istnieje co� poza s�owami � oboj�tne jakimi � wszelkimi s�owami � co�, co zawsze umyka, gdy pr�buj� to pochwyci�, a jednak pozostawia co�, czego nigdy bym nie dotkn�a, gdybym nie wyci�gn�a po to r�ki. Pami�tam pewien dzie� zesz�ej jesieni, kiedy Dean zabra� mnie na przechadzk� do lasu za Rozkoszn� G�r� � ros�y tam przewa�nie jod�y, lecz w jednym zak�tku natkn�li�my si� na wspania�e, stare sosny. Usiedli�my pod nimi, a Dean czyta� mi Peveri�a z g�rskiego szczytu i wiersze Scotta; potem spojrza� w g�r� ku wielkim, puszystym ga��ziom i rzek�: ��Bogowie przemawiaj� w�r�d sosen� bogowie dawnej p�nocy� sag Wiking�w. Gwiazdko, czy znasz Emersona? I zacytowa� jego wiersz, kt�ry zapami�ta�am i pokocha�am: W tchnieniu wrzosowisk brzmi� g�osy bog�w, W szele�cie igie� sosnowych. Nad starym morzem rozbrzmiewa echo Odwiecznej boskiej rozmowy. A poeta, kt�ry us�yszy Cho� jedno s�owo zb��kane, Jest wybra�cem w�r�d wszystkich �udzi I wieki s� mu poddane. O, to �s�owo zb��kane� � to jest to Co�, co mi umyka. Wci�� nas�uchuj� wiem, �e nigdy go nie us�ysz� moje ucho go nie uchwyci� ale jestem pewna, �e czasami s�ysz� nik�e, ulotne, odleg�e echo, kt�re budzi we mnie bolesny zachwyt i rozpacz, �e nigdy nie zdo�am wyrazi� tego pi�kna w znanych mi s�owach. Mimo wszystko szkoda, �e zachowa�am si� tak g�upio tu� po tym cudownym prze�yciu. Gdybym po prostu przemkn�a obok pana Johnsona jak aksamitnostopy mrok i wdzi�cznie nala�a mu herbaty ze srebrnego imbryka prababki Murray niczym moja cienista kobieta, kt�ra nalewa noc do bia�ej fili�anki Perlistej Doliny, ciotka El�bieta by�aby z tego znacznie bardziej zadowolona ni� z najwspanialszego poematu, jaki napisa�abym. Kuzyn Jim jest zupe�nie inny. Zacytowa�am mu m�j wiersz tego samego wieczoru, kiedy ju� przejrzeli�my katalog, i uzna�, �e jest pi�kny. (Nie m�g� wiedzie�, jak dalece odbiega od tego, co widzia�am oczyma duszy.) Kuzyn Jim tak�e uk�ada wiersze. Jest bardzo m�dry� w pewnych punktach. A w innych, w kt�rych jego umys� ucierpia�, gdy ciotka El�bieta wepchn�a go do starej studni w Ksi�ycowym Nowiu, jest niczym. Ma tam puste miejsce. Dlatego ludzie nazywaj� go g�upim, a ciotka Ruth ma czelno�� twierdzi�, �e nie potrafi�by nawet wyp�oszy� kota ze spi�arni. A przecie�, je�li z�o�y� razem wszystkie jego m�dro�ci, nikt w Perlistej Wodzie nie jest ani w po�owie tak m�dry � nawet pan Carpenter. K�opot w tym, �e nie da si� po��czy� jego m�drych punkt�w � zawsze s� mi�dzy nimi szczeliny. Ale kocham kuzyna Jima i wcale si� go nie l�kam, kiedy popada w swoje dziwne nastoje. Wszyscy � z wyj�tkiem Perry�ego � boj� si� go, nawet ciotka El�bieta, cho� u niej s� to raczej wyrzuty sumienia. Perry przechwala si� zawsze, �e niczego si� nie boi i nie wie, co to l�k. My�l�, �e to wspania�e. Chcia�abym by� tak nieustraszona. Pan Carpenter m�wi, �e strach jest paskudn� rzecz� i le�y u podstaw niemal ka�dego z�a i nienawi�ci na �wiecie. ��Wyrzu� go, ma�a � powtarza � wyrzu� go z serca. Strach jest przyznaniem si� do s�abo�ci. To, czego si� boisz, jest mocniejsze od ciebie, a przynajmniej tak ci si� wydaje, bo inaczej by� si� nie ba�a. Pami�taj, co napisa� Emerson: �Zawsze r�b to, co boisz si� zrobi�. Ale to jest �wiadectwo doskona�o�ci, jak mawia Dean, a nie s�dz�, bym kiedykolwiek zdo�a�a j� osi�gn��. Uczciwie m�wi�c, l�kam si� wielu rzeczy, ale s� na �wiecie tylko dwie osoby, kt�re budz� we mnie prawdziwy strach. Jedn� z nich jest pani Kent, a drug� Szalony Pan Morrison. Strasznie si� go boj� i chyba nie ja jedna. Mieszka w Balladowym Stawie, ale rzadko tam przebywa� w��czy si� po okolicy w poszukiwaniu swej utraconej m�odej �ony. Przed wielu laty umar�a po kilku zaledwie tygodniach ma��e�stwa i od tego czasu nigdy nie odzyska� zdrowych zmys��w. Upiera si�, �e ona wcale nie umar�a, jedynie zagin�a, i �e kiedy� j� odnajdzie. On sam postarza� si� i zgarbi� podczas swych poszukiwa�, lecz ona pozosta�a dla niego pi�kna i m�oda. Zjawi� si� tutaj pewnego letniego dnia, ale nie chcia� wej�� do domu� zajrza� tylko t�sknie do kuchni i zapyta�: �Czy Ania tu jest?� By� ca�kiem �agodny, ale czasami bywa gwa�towny i nieopanowany. Twierdzi, �e wci�� s�yszy nawo�ywania swojej Ani, jej g�os rozbrzmiewa gdzie� przed nim, jak moje zb��kane s�owo. Ma twarz skurczon� i pomarszczon� i wygl�da jak stara, bardzo stara ma�pa. Ale najbardziej nienawidz� jego prawej r�ki � jest ca�a krwistoczerwona, i to od urodzenia. Nie rozumiem, dlaczego ta r�ka budzi we mnie tak� zgroz�. Za nic nie mog�abym jej dotkn��. A czasami �mieje si� do siebie przera�aj�co. Jedyn� �yw� istot�, o kt�r� dba, jest stary, czarny pies, kt�ry mu towarzyszy wsz�dzie. Podobno nigdy nie prosi o jedzenie dla siebie. Je�eli ludzie nic mu nie dadz�, chodzi g�odny, ale �ebrze o k�s strawy dla psa. Och, strasznie si� go boj� i bardzo si� cieszy�am, �e nie wst�pi� wtedy do domu. Ciotka El�bieta odprowadzi�a go spojrzeniem, kiedy tak szed� przed siebie, a jego d�ugie, siwe w�osy powiewa�y na wietrze. ��Fairfax Morrison by� kiedy� urodziwym, inteligentnym m�odzie�cem o wspania�ych widokach na przysz�o�� � powiedzia�a. � C�, niezbadane s� wyroki Bo�e. ��I dlatego tak interesuj�ce � wtr�ci�am. Ale ciotka El�bieta zmarszczy�a brwi i zakaza�a mi odzywa� si� tak lekcewa��co, co czyni zawsze, ilekro� powiem cokolwiek o Bogu. Ciekawe dlaczego. Nie pozwala mi rozmawia� o Nim z Perrym, cho� Perry naprawd� bardzo si� Nim interesuje i chce wiedzie� o Nim wszystko. Ciotka El�bieta us�ysza�a pewnego niedzielnego popo�udnia, jak opowiadam Perry�emu, co my�l� o Bogu, i uzna�a, �e by�o to skandaliczne. Nie by�o! K�opot w tym, �e B�g ciotki El�biety jest inny ni� m�j, to wszystko. My�l�, �e ka�dy ma swojego Boga. Na przyk�ad B�g ciotki Ruth karze jej nieprzyjaci� � zsy�a na nich �wyroki�. Wydaje mi si�, �e do niczego wi�cej nie jest jej potrzebny. Jim Cosgrain u�ywa swojego Boga do zaklinania si� na�. A ciotka Janina Milburn kroczy co dnia w blasku zes�anym przez swego Boga i ca�a nim promienieje. Przela�am dzisiaj na papier dostatecznie du�o i id� do ��ka. Wiem, �e �marnotrawi�am s�owa� w tym pami�tniku � to moja kolejna literacka wada, zdaniem pana Carpentera. �Marnujesz s�owa, moja ma�a� trwonisz je bez umiaru. Oszcz�dno�� i pow�ci�gliwo��, oto, czego ci potrzeba�. Ma s�uszno��, oczywi�cie, zar�wno w esejach, jak i w opowiadaniach, usi�uj� stosowa� si� do jego nauk. Ale w pami�tniku, kt�rego nikt pr�cz mnie nie ogl�da i nie zobaczy, p�ki �yj�, pragn� po prostu da� upust uczuciom. Emilka spojrza�a na �wiec�, kt�ra wypali�a si� niemal do ko�ca. Wiedzia�a, �e tej nocy nie dostanie drugiej � prawa ustanowione przez ciotk� El�biet� przypomina�y te, kt�rymi rz�dzili si� Medowie i Persowie. Od�o�y�a pami�tnik na p�k� w szafce nad kominkiem, zgasi�a ogie�, rozebra�a si� i zdmuchn�a �wiec�. Pok�j nape�ni� si� stopniowo nik�ym, widmowym poblaskiem �nie�nej nocy, podczas kt�rej ksi�yc w pe�ni przes�aniaj� �egluj�ce po niebie burzowe chmury. W chwili gdy Emilka mia�a w�a�nie w�lizn�� si� do wysokiego, czarnego ��ka, odczu�a nag�y poryw natchnienia � przyszed� jej do g�owy �wietny pomys� na opowiadanie. Nagle przenikn�� j� ch��d � w pokoju zrobi�o si� zimno. Ale pomys� narzuca� si� nieodparcie. Emilka wsun�a d�o� mi�dzy puchowy piernat i materac i wyj�a na p� wypalon� �wiec�, ukryt� w takim w�a�nie celu. Nie by�o to, oczywi�cie, przyzwoite z jej strony. Ale nigdy nie udawa�am i nie b�d� udawa�a, �e Emilka by�a dzieckiem przyzwoitym. Nie pisze si� ksi��ek o przyzwoitych dzieciach. By�yby tak nudne, �e nikt by ich nie czyta�. Zapali�a �wiec�, w�o�y�a po�czochy i okry�a si� ciep�o, si�gn�a po inny, na p� zapisany zeszyt od Jima i zacz�a pisa� przy �wietle migocz�cej �wiecy, tworz�cym blad� oaz� blasku w mrocznym pokoju. W tej oazie Emilka pisa�a, pochyliwszy ciemn� g�ow� nad zeszytem, a tymczasem noc mija�a, a inni mieszka�cy Ksi�ycowego Nowiu spali smacznie; zmarz�a ju� i zesztywnia�a, lecz nie by�a tego �wiadoma. Jej oczy p�on�y, policzki pa�a�y, s�owa maszerowa�y niczym armie pos�usznych duch�w pod rozkazami jej pi�ra. Gdy w ko�cu �wieca dopali�a si� z sykiem i trzaskiem w ka�u�y stopionego �oju, Emilka powr�ci�a do rzeczywisto�ci z westchnieniem i nag�ym dreszczem. Zegar wskazywa� drug�, by�a bardzo zm�czona i zzi�bni�ta, ale sko�czy�a opowiadanie, najlepsze z wszystkich, jakie dotychczas napisa�a. W�lizn�a si� do zimnego gniazdka z poczuciem spe�nienia � i zwyci�stwa, jakimi nape�ni� j� tw�rczy poryw, i usn�a, uko�ysana odg�osami cichn�cej zawieruchy. II ZIELONE DNI Ksi��ka ta nie b�dzie w ca�o�ci, czy nawet w g��wnej mierze, sk�ada� si� z fragment�w pami�tnika Emilki: lecz aby po��czy� sprawy nie na tyle istotne, by im po�wi�ci� ca�y rozdzia�, a jednocze�nie konieczne dla w�a�ciwego zrozumienia jej osobowo�ci i warunk�w �ycia, zamierzam przytoczy� jeszcze kilka z nich. Nawiasem m�wi�c, czemu nie wykorzysta� gotowego materia�u, je�eli jest pod r�k�? �Pami�tnik� Emilki mimo pewnej chropowato�ci stylu oraz nadu�ywania kursywy oddaje w istocie lepiej jej wyobra�ni� i jej �wiat wewn�trzny w czternastej wio�nie �ycia, ni� m�g�by to uczyni� naj�yczliwszy biograf. Zerknijmy wi�c raz jeszcze w po��k�e kartki starego zeszytu od Jima, zapisane dawno temu w Ksi�ycowym Nowiu. 15 lutego 19� Postanowi�am zapisywa� w tym pami�tniku wszystkie moje dobre i z�e uczynki. Zaczerpn�am ten pomys� z pewnej ksi��ki i uwa�am, �e jest ciekawy. Chcia�abym pisa� o tym najuczciwiej, jak umiem. �atwo b�dzie, rzecz jasna, pisa� o dobrych uczynkach, ale trudniej przedstawi� te z�e. Zrobi�am dzisiaj tylko jedn� z�� rzecz � to znaczy jedn� rzecz, kt�r� ja uwa�am za z��. Zachowa�am si� impertynencko wobec ciotki El�biety. Uzna�a, �e zbyt d�ugo zmywam naczynia. Nie s�dzi�am, �e powinnam si� spieszy�, i tworzy�am w�a�nie opowiadanie pod tytu�em � �Tajemnica m�yna�. Ciotka El�bieta spojrza�a na mnie, a potem na zegar, po czym przem�wi�a swym najbardziej nieprzyjemnym tonem: ��Czy jeste� siostr� �limaka, Emilko? ��Nie! �limaki nie nale�� do moich krewnych � odpar�am wynio�le. Impertynenckie by�y nie moje s�owa, lecz spos�b, w jaki je wypowiedzia�am. I chcia�am tego. By�am bardzo z�a � zawsze z�oszcz� mnie z�o�liwe uwagi. P�niej by�o mi bardzo przykro, �e wpad�am w z�o��, ale by�o mi przykro dlatego, �e zachowa�am si� g�upio i niegodnie, a nie dlatego, �e by�o to nikczemne. Przypuszczam wi�c, �e moja skrucha nie jest szczera. Odno�nie dobrych uczynk�w, zaliczy�am dzisiaj dwa. Ocali�am �ycie dw�m stworzonkom. Psotka przywlok�a nieszcz�sn� zi�b�, a ja odebra�am jej zdobycz. Ptaszek odlecia� �wawo i jestem pewna, �e by� uszcz�liwiony. Potem zesz�am do spi�arni w piwnicy i znalaz�am mysz w pu�apce. Biedactwo le�a�o tam wyczerpane i tak patrzy�o na mnie czarnymi oczkami. Nie mog�am tego znie�� i wypu�ci�am mysz, a ona uciek�a pr�dko mimo skaleczonej �apki. Nie jestem pewna, czy to by� dobry uczynek. Wiem, �e by� dobry z punktu widzenia myszy, ale co na to powiedzia�aby ciotka El�bieta? Dzisiaj wieczorem ciotka El�bieta i ciotka Laura przeczyta�y i spali�y pud�o starych list�w. Czyta�y je g�o�no i wypowiada�y swoje uwagi, a ja siedzia�am w k�cie dziergaj�c po�czochy. Listy by�y bardzo ciekawe i dowiedzia�am si� z nich wielu nowych rzeczy o Murrayach. Uwa�am, �e wspaniale jest nale�e� do takiej rodziny. Nic dziwnego, �e mieszka�cy Perlistej Wody nazywaj� nas �Narodem Wybranym�, cho� w ich ustach nie brzmi to jak komplement. Czuj�, �e musz� �y� zgodnie z rodzinn� tradycj�. Otrzyma�am dzi� d�ugi list od Deana Priesta. Sp�dza zim� w Algierze. Pisze, �e wr�ci do domu w kwietniu i zamieszka latem u siostry, kt�ra jest �on� Freda Evansa. Bardzo mnie to cieszy. Wspaniale b�dzie mie� go w Perlistej Wodzie przez ca�e lato. Nikt nie rozmawia ze mn� tak jak Dean. Jest najmilsz� i najciekawsz� ze znanych mi starszych os�b. Ciotka El�bieta twierdzi, �e jest samolubny jak wszyscy Priestowie. Ale ona nie lubi Priest�w. Zawsze nazywa go �Krzywym�, co bardzo mnie dra�ni. Jedno rami� Deana jest nieco wy�sze ni� drugie, ale to nie jego wina. Powiedzia�am raz ciotce El�biecie, �e wo�a�abym, aby nie m�wi�a tak o moim przyjacielu, lecz ona stwierdzi�a tylko: ��To nie ja nada�am twojemu przyjacielowi ten przydomek, Emilko. Jego rodzina zawsze nazywa�a go Krzywym. Priestowie nigdy nie s�yn�li z delikatno�ci! Ted tak�e dosta� list od Deana, a do tego ksi��k� ��ywoty wielkich malarzy�: Micha�a Anio�a, Rafaela, Velasqueza, Rembrandta, Tycjana. M�wi, �e nie odwa�y si� czyta� jej przy matce � spali�aby t� ksi��k�. Jestem pewna, �e gdyby Ted mia� szans�, m�g�by zosta� r�wnie wielkim artyst�. 18 lutego 19� Dzisiaj wieczorem sp�dzi�am cudowne chwile sama z sob�, spaceruj�c po lekcjach nad potokiem w zagajniku Dumnego Jana. Kremowe s�o�ce chyli�o si� ku zachodowi, �nieg by� taki bia�y, a cienie takie smuk�e i b��kitne. Wydaje mi si�, �e nie ma nic pi�kniejszego nad cienie drzew. Gdy wesz�am do ogrodu, m�j w�asny cie� wygl�da� bardzo zabawnie � by� taki wyd�u�ony, �e s�a� si� przez ca�y ogr�d. Natychmiast u�o�y�am wiersz, kt�rego dwie linijki brzmia�y: Gdyby�my byli wysocy jak cienie, Jak�e wysokie cienie te by by�y. My�l�, �e jest to bardzo filozoficzne stwierdzenie. Dzisiaj napisa�am opowiadanie, a ciotka El�bieta wiedzia�a, co robi�, i by�a bardzo zagniewana. Skarci�a mnie, �e trac� czas. Ale to nie by� stracony czas. Dojrzewa�am dzi�ki temu � wiem, �e tak. I niekt�re zdania podobaj� mi si�. �L�k budzi we mnie szary las� � to szczeg�lnie mnie cieszy. I: �bia�a i dostojna niczym ksi�ycowy promie� kroczy�a przez mroczn� kniej�. My�l�, �e uj�am to �adnie. Wprawdzie pan Carpenter m�wi, �e powinnam wyrzuca� wszystko, co wydaje mi si� szczeg�lnie pi�kne, lecz� och, nie mog� tego wyrzuci� � przynajmniej na razie. Co mnie dziwi, to to, �e po jakich� trzech miesi�cach od chwili, gdy pan Carpenter ka�e mi co� wyrzuci�, przyznaj� mu racj� i wstydz� si� tego. Pan Carpenter obszed� si� dzisiaj do�� bezlito�nie z moim esejem. Nic mu si� nie podoba�o. ��Trzy razy napisa�a� niestety w jednym akapicie, Emilko! Nawet raz by�oby za wiele. Bardziej nieodparty� na mi�o�� bosk�, co ty wypisujesz! To jest karygodne! I by�o. Sama to dostrzeg�am i wstyd zala� mnie czerwon� fal� od st�p do g��w. P�niej pan Carpenter podkre�li� na niebiesko prawie wszystkie zdania, wydrwi� moje wyra�enia, wytkn�� b��dy w wi�kszo�ci sformu�owa� i stwierdzi�, �e lubuj� si� w �wym�drzaniu�, po czym cisn�� zeszytem, z�apa� si� za g�ow� i wykrzykn��: ��I ty piszesz! Dziewczyno, chwy� lepiej �y�k� i naucz si� gotowa�! I poszed� sobie, mamrocz�c z�orzeczenia �niezbyt g�o�ne, lecz za to dosadne�. Pozbiera�am nieszcz�sny esej, ale nie czu�am si� bardzo �le. Umiem ju� gotowa� i wiem co� nieco� o panu Carpenterze. Im lepsze s� moje eseje, tym gorzej je ocenia. Ten musia� by� naprawd� niez�y. Ale z�o�ci go i niecierpliwi my�l, �e mog�abym pisa� jeszcze lepiej, a nie robi� tego � przez nieuwag�, z lenistwa albo oboj�tno�ci. �Nie mo�e �cierpie� kogo�, kto robi mniej, ni� potrafi. I nie zajmowa�by si� mn�, gdyby nie s�dzi�, �e dojd� do czego� w przysz�o�ci. Ciotka El�bieta nie pochwala pana Johnsona. Uwa�a, �e jego teologia nie jest rozs�dna. Zesz�ej niedzieli podczas kazania powiedzia�, �e buddyzm ma swoje dobre strony. ��Nast�pnym razem got�w powiedzie�, �e i papizm ma swoje dobre strony � stwierdzi�a z oburzeniem ciotka El�bieta przy obiedzie. Mo�e buddyzm ma naprawd� dobre strony? Musz� zapyta� o to Deana, gdy wr�ci. 2 marca 19� Byli�my dzisiaj wszyscy na pogrzebie starej pani Sary Paul. Zawsze lubi�am chodzi� na pogrzeby. Kiedy wyzna�am to g�o�no, ciotka El�bieta wydawa�a si� wstrz��ni�ta, a ciotka Laura zawo�a�a: �Och, Emilko droga!� Nawet lubi� szokowa� ciotk� El�biet�, lecz zawsze czuj� si� nieswojo, kiedy zmartwi� ciotk� Laur� � jest taka kochana � wi�c wyja�ni�am im to, a przynajmniej spr�bowa�am. Wyt�umaczenie czegokolwiek ciotce El�biecie bywa niekiedy bardzo trudne. ��Pogrzeby s� interesuj�ce � powiedzia�am. � I zabawne. Ale m�wi�c tak pogorszy�am tylko spraw�. A przecie� ciotka El�bieta wiedzia�a dobrze, jaki �mieszny widok przedstawiali krewni pani Paul, kt�rzy k��cili si� z ni� i nienawidzili jej od lat � nie �yje ju�, lecz nie by�a mi�� osob�! � a teraz siedzieli z chusteczkami przy oczach i udawali, �e p�acz�. Wiedzia�am dobrze, co ka�dy z nich sobie my�li. Jake Paul zastanawia� si�, czy stara j�dza nie zapisa�a mu przypadkiem czego� w testamencie, a Alicja Paul, kt�ra wiedzia�a, �e nic nie dostanie, mia�a nadziej�, �e r�wnie� Jake�a Paula spotka to samo. To by jej wystarczy�o. �ona Karola Paula zastanawia�a si�, jak pr�dko b�dzie mog�a, nie uchybiaj�c przyzwoito�ci, przemeblowa� dom, tak jak tego zawsze pragn�a, a pani Paul jej nie pozwala�a. Ciocia Min zamartwia�a si�, �e nie wystarczy pieczeni dla tego ca�ego t�umu kuzyn�w w czwartej linii, kt�rych wcale nie zapraszali i nie oczekiwali; a Lizetta Paul liczy�a obecnych i by�a poirytowana, gdy� przysz�o mniej ludzi ni� na pogrzeb pani Lister w zesz�ym tygodniu. Kiedy powiedzia�am o tym ciotce Laurze, odpar�a z powag�: ��Mo�e to i prawda, Emilko � (wiedzia�a, �e tak!) � ale jako� nie wydaje mi si� stosowne, by taka m�oda panienka jak ty by�a zdolna � by�a zdolna� zauwa�a� takie rzeczy. Nic jednak nie mog� poradzi� na to, �e je zauwa�am. Kochana ciocia Laura zawsze tak �a�uje ludzi, �e nie dostrzega ich �miesznostek. Ale widzia�am i inne rzeczy. Widzia�am, �e ma�y Zack Fritz, kt�rego pani Paul adoptowa�a i traktowa�a bardzo dobrze, by� zrozpaczony; i widzia�am, �e Marta Paul odczuwa �al i wstyd na my�l o zadawnionej, zaci�tej k��tni z pani� Paul. Widzia�am tak�e, �e twarz pani Paul, tak pe�na rozgoryczenia i zawodu za �ycia, wydaje si� teraz pogodna, majestatyczna, nawet pi�kna � jak gdyby �mier� przynios�a jej w ko�cu zadowolenie. Tak, pogrzeby s� interesuj�ce. 5 marca 19� Dzisiaj wieczorem pr�szy �nieg. Bardzo lubi� patrze� na �nieg padaj�cy na tle ciemnych drzew. My�l�, �e spe�ni�am dzi� dobry uczynek. By� tutaj Jason Merrow � by i pomaga� kuzynowi Jimowi r�ba� drwa. W pewnej chwili zauwa�y�am, �e w�lizguje si� do chlewika i poci�ga �yk whisky z butelki. Ale nie pisn�am nikomu ani s�owa � i to jest m�j dobry uczynek. Mo�e powinnam powiedzie� o tym ciotce El�biecie, ale gdybym to zrobi�a, ona nigdy by go ju� nie naj�a, a on bardzo potrzebuje pracy ze wzgl�du na sw� biedn� �on� i dzieci. Przekona�am si�, �e nie zawsze mo�na mie� pewno��, czy twoje uczynki s� dobre, czy z�e. 20 marca 19� Wczoraj ciotka El�bieta bardzo si� gniewa�a, poniewa� nie chcia�am napisa� �wierszowanego nekrologu� dla starego Piotra DeGeer, kt�ry zmar� w zesz�ym tygodniu. Pani DeGeer przysz�a tutaj i prosi�a mnie o to. Nie zgodzi�am si� � oburzy�o mnie takie ��danie. Czu�am, �e co� takiego by�oby profanacj� mojej sztuki, cho� oczywi�cie nie powiedzia�am tego pani DeGeer, Po pierwsze, zrani�abym jej uczucia, po drugie, nie mia�aby zielonego poj�cia, o czym m�wi�. Nawet ciotka El�bieta nic nie zrozumia�a, kiedy po wyj�ciu pani DeGeer wyjawi�am jej przyczyn� mojej odmowy. ��Bez przerwy zapisujesz sterty papieru nikomu niepotrzebnymi bredniami � powiedzia�a. � Mog�aby� cho� raz napisa� co� po�ytecznego. Biednej starej Marii DeGeer sprawi�oby to przyjemno��. �Profanacja twojej sztuki�, doprawdy! Je�eli ju� musisz m�wi�, Emilko, to czemu nie m�wisz z sensem? Spr�bowa�am wi�c przem�wi� z sensem. ��Ciociu El�bieto � zacz�am z powag� � jak mog�abym napisa� dla niej ten nekrolog? Nie potrafi�abym napisa� nieprawdy tylko po to, �eby komu� sprawi� przyjemno��. Wiesz sama, �e o starym Piotrze DeGeer nie da�oby si� powiedzie� niczego dobrego i przekonuj�cego. Ciotka El�bieta wiedzia�a i to j� zbi�o z tropu, ale tym bardziej by�a na mnie z�a. Tak mnie rozdra�ni�a, �e posz�am do swojego pokoju i napisa�am �wierszowany nekrolog� Piotra, wy��cznie dla w�asnej satysfakcji. Jest to niew�tpliwa uciecha pisa� w nekrologu prawd� o kim�, kogo si� nie lubi�o. Nie �ebym istotnie nie lubi�a Piotra DeGeer � po prostu gardzi�am nim, tak jak wszyscy. Ale ciotka El�bieta rozz�o�ci�a mnie, a gdy jestem z�a, potrafi� pisa� bardzo sarkastycznie. I znowu poczu�am, �e Co� przemawia przeze mnie � lecz jest to Co� zupe�nie innego ni� zwykle � z�o�liwe, szydercze Co�, kt�re bawi si� wy�miewaniem nieszcz�snego, leniwego, niezdarnego, k�amliwego, g�upiego, fa�szywego, starego Piotra DeGeer. Pomys�y � s�owa � rymy � wszystko zdawa�o si� odnajdywa� swoje miejsce, podczas gdy to Co� chichota�o. Wiersz wyda� mi si� tak inteligentny, �e nie mog�am oprze� si� pokusie zabrania go dzisiaj do szko�y i pokazania panu Carpenterowi. My�la�am, �e mu si� spodoba � i chyba spodoba� si� w pewien spos�b � ale po przeczytaniu od�o�y� go i spojrza� na mnie. ��Przypuszczam, �e wyszydzanie nieudacznik�w sprawia ci przyjemno�� � powiedzia�. � Nieszcz�sny stary Piotr by� nieudacznikiem� ju� nie �yje� i by� mo�e Stw�rca okaza� mu mi�osierdzie, kt�rego nie znaj� jego bli�ni. Gdy ja umr�, Emilko, czy te� tak o mnie napiszesz? Masz zdolno�ci� o tak, wida� je tu wyra�nie� to jest inteligentnie napisane. Potrafisz odmalowa� s�abo��, g�upot� i nikczemno�� charakteru w spos�b wr�cz niesamowity u dziewczynki w twoim wieku. Ale� czy warto, Emilko? ��Nie� oczywi�cie, �e nie � odpar�am. By�o mi tak przykro i wstyd, �e chcia�am uciec, aby si� wyp�aka�. Straszna by�a my�l, �e pan Carpenter wyobra�a� sobie, i� mog�abym kiedykolwiek napisa� tak o nim po tym wszystkim, co dla mnie zrobi�. ��Nie warto � powiedzia� pan Carpenter. � Istnieje pole dla satyry� tyle przer�nej zarazy, kt�r� mo�na jedynie wypali� ale pozostaw wypalanie geniuszom. Lepiej jest leczy�, ni� rani�. My, nieudacznicy, wiemy co� o tym. ��Och, panie Carpenter! � zacz�am. Chcia�am powiedzie�, �e on nie jest nieudacznikiem; chcia�am powiedzie� sto rzeczy naraz, ale nie pozwoli� mi. ��Cicho, cicho, nie m�wmy ju� o tym, Emilko. Kiedy ja umr�, powiedz: �By� nieudacznikiem i nikt nie wiedzia� o tym lepiej i nie odczuwa� tego bole�niej ni� on sam�. Miej lito�� dla nieudacznik�w, Emilko. Wy�miewaj nikczemno��, je�eli musisz, ale oka� wsp�czucie s�abo�ci. P�niej wyszed� i przywo�a� klas�. By�am nieszcz�liwa i nie mog�am usn��. Ale tu i teraz najuroczy�ciej zapisuj� w pami�tniku tak� oto przysi�g�: Moje pi�ro b�dzie leczy�, nie rani�. Zapisuj� j� kursyw�, cho� to mo�e i wczesnowiktoria�skie, gdy� jestem ogromnie przej�ta. Nie podar�am jednak tego wiersza � nie mog�am, jest naprawd� zbyt dobry, by go niszczy�. W�o�y�am go do sekretarzyka z moimi utworami, by czyta� od czasu do czasu dla w�asnej przyjemno�ci, ale nikomu go ju� nie poka��. O, jak bardzo �a�uj�, �e zrani�am pana Carpentera! i kwietnia 19� Dzisiaj w Perlistej Wodzie us�ysza�am co�, co bardzo mnie rozgniewa�o. Pan Alec Sawyer i jego �ona, kt�rzy mieszkaj� w Char � lottetown, byli dzisiaj na poczcie, kiedy tam wesz�am. Pani Sawyer jest bardzo urodziwa, elegancka i protekcjonalna. Us�ysza�am j� m�wi�c� do m�a: �Jak tutejsi ludzie mog� �y� latami w tym sennym miejscu? Ja bym zwariowa�a. Tu nigdy nic si� nie dzieje�. Z wielk� rado�ci� powiedzia�abym jej par� rzeczy o Perlistej Wodzie. Mog�abym jej odp�aci� jeszcze wi�kszym sarkazmem. Ale mieszka�cy Ksi�ycowego Nowiu nie urz�dzaj� publicznych scen, oczywi�cie. Zadowoli�am si� wi�c bardzo ch�odnym skinieniem g�owy w odpowiedzi na jej powitanie i przep�yn�am obok. S�ysza�am pytanie pana Sawyera: �Kim jest ta dziewczyna?�, na co pani Sawyer odpar�a: �To pewnie ta ma�a kotka, Starr�wna� nosi g�ow� oczywi�cie jak Murrayowie�. �eby opowiada� takie bzdury, �e �tu nigdy nic si� nie dzieje!� Ale� dzieje si� nieustannie, i s� to rzeczy pasjonuj�ce. My�l�, �e �ycie jest niezmiernie cudowne. Zawsze mamy si� z czego �mia�, mamy nad czym p�aka�, mamy o czym m�wi�. Sp�jrzmy na to, co si� wydarzy�o w Perlistej Wodzie w ci�gu ostatnich trzech tygodni � komedia przeplata si� z tragedi�. Jakub Baxter niespodziewanie przesta� rozmawia� z �on� i nikt nie wie dlaczego. Ona w ka�dym razie nie wie, biedactwo, i bardzo nad tym rozpacza. Stary Adam Gillian, kt�ry nie znosi� wszelkiego udawania, zmar� dwa tygodnie temu, a jego ostatnie s�owa brzmia�y: �Dopilnujcie, �eby na moim pogrzebie nie by�o �adnego zawodzenia i poci�gania nosem�. Nikt nie mia� na to ochoty, a poniewa� zmar�y tego zabroni�, nie musiano udawa�. Nigdy jeszcze nie by�o w Perlistej Wodzie tak radosnego pogrzebu. Widzia�am wesela, kt�re by�y smutniejsze � na przyk�ad Elli Brice. Cieniem leg�o na jej �lubie to, �e kiedy si� ubiera�a, zapomnia�a o w�o�eniu bia�ych pantofelk�w i zesz�a do salonu w starych, przydeptanych kapciach z dziurami na palcach. Doprawdy, ludzie nie mogliby gada� wi�cej, nawet gdyby zesz�a zupe�nie nie ubrana. Biedna Ella przep�aka�a z tego powodu ca�e wesele. Stary Robert Scobie pok��ci� si� ze sw� przyrodni� siostr� po trzydziestu latach mieszkania pod jednym dachem bez najmniejszej sprzeczki, cho� powiadaj�, �e jest ona bardzo irytuj�c� kobiet�. �adne jej s�owo ani czyn nie wyprowadzi�y go dotychczas z r�wnowagi, ale podobno pewnego wieczoru, ca�kiem niedawno, zosta� po kolacji jeden p�czek, a Robert bardzo je lubi. Od�o�y� go sobie do spi�arni, �eby zje�� przed snem, a kiedy poszed� po niego, okaza�o si�, �e zjad�a go Matylda. Wpad� w straszny gniew, z�apa� j� za nos, nazwa� diablic� i wyp�dzi� z domu. Zamieszka�a z siostr� w Balladowym Stawie, a Robert zamierza �y� po kawalersku. �adne z nich nie wybaczy drugiemu, tacy ju� s� Scobie�owie, i �adne nie b�dzie ju� nigdy szcz�liwe ani zadowolone. Pewnego ksi�ycowego wieczoru przed dwoma tygodniami Jerzy Lak� wraca� z Balladowego Stawu do domu i znienacka ujrza� tu� obok swego cienia drugi, bardzo czarny, przesuwaj�cy si� po �niegu o�wietlonym blaskiem ksi�yca. A nie by�o tam nic, co mog�oby rzuca� �w cie�. P�ywy ze strachu pobieg� do najbli�szego domu i powiadaj�, �e nigdy ju� nie b�dzie tym samym cz�owiekiem. Jest to najbardziej dramatyczne wydarzenie. Dr��, gdy o tym pisz�. Jerzy z pewno�ci� si� omyli�. Ale jest cz�owiekiem prawdom�wnym i nie pije. Nie wiem, co o tym my�le�. Arminiusz Scobie jest wielkim sk�pcem i zawsze sam kupuje �onie kapelusze, �eby nie przep�aca�a. Znaj� go w sklepach w Shrewsbury i �miej� si� z niego. W zesz�ym tygodniu, kiedy kupowa� kapelusz u Jonesa i McCalluma, pan Jones powiedzia�, �e odda mu go za darmo, je�eli Arminiusz w tym kapeluszu na g�owie przejdzie ze sklepu do stacji. I on to zrobi�. Do stacji mia� �wier� mili i wszyscy mali ch�opcy ze Shrewsbury biegli za nim pokrzykuj�c. Ale Arminiusz nie dba� o to. Zaoszcz�dzi� trzy dolary i czterdzie�ci dziewi�� cent�w. A pewnego wieczoru, tutaj, w Ksi�ycowym Nowiu, upu�ci�am jajko na mi�kko prosto na kaszmirow� sukni� ciotki El�biety, t� prawie najlepsz�. To by�o wydarzenie. Gdyby w Europie upad�o jakie� kr�lestwo, nie by�oby tyle zamieszania w Ksi�ycowym Nowiu. Zatem jest pani w wielkim b��dzie, pani Sawyer. Pomijaj�c wszelkie wydarzenia, ludzie s� tutaj zajmuj�cy sami w sobie. Nie wszystkich lubi�, ale ka�dego uwa�am za interesuj�cego: pann� Matty Smali, kt�ra ma lat czterdzie�ci i nosi stroje w skandalicznych kolorach � przez ca�e ubieg�e lato chodzi�a do ko�cio�a w brudno � r�owej sukni i szkar�atnym kapeluszu; starego wuja Reubena Bascoma, kt�ry jest tak leniwy, �e pewnej deszczowej nocy, kiedy dach zacz�� przecieka�, trzyma� nad sob� w ��ku parasol, bo nie chcia�o mu si� wsta� i przesun�� ��ka; Eldera McCloskey, kt�ry uwa�a�, �e nie mo�e m�wi� o �spodniach�, gdy opowiada� o pewnym misjonarzu podczas zebrania modlitewnego, wyra�a� si� wi�c bardzo ogl�dnie o �dolnych cz�ciach jego ubioru�; Amas� Derry�ego, kt�ry zdoby� cztery nagrody na jesiennej wystawie za warzywa skradzione z pola Ronniego Bascoma, podczas gdy Ronnie nie dosta� ani jednej; Jimmy�ego Joe Bell�, kt�ry przyszed� wczoraj z Balladowego Stawu po drewno na �kurnik dla pieska�; starego �ukasza Elliota, kt�ry jest takim fanatykiem systematyczno�ci, �e pierwszego stycznia uk�ada plan zaj�� na ca�y rok, zaznacza w nim dni, w kt�re zamierza si� upi� � I trzyma si� tego. Wszyscy oni s� interesuj�cy, zabawni i zachwycaj�cy. Skoro dowiod�am, i� pani Sawyer tak gruntownie si� myli, jestem do niej w tej chwili �yczliwie usposobiona, mimo �e nazwa�a mnie kotk�. Dlaczego nie lubi�, kiedy kto� nazywa mnie kotk�, skoro koty to takie mi�e stworzenia? Ale lubi� by� nazywana koci�tkiem. 28 kwietnia 19� Dwa tygodnie temu wys�a�am m�j najlepszy wiersz, �Pie�� wiatru�, do nowojorskiego magazynu, a dzisiaj wr�ci� do mnie z odpowiedzi� wydrukowan� na kartce: ��a�ujemy, ale nie skorzystamy z nades�anego materia�u�. Czuj� si� okropnie. Nie przypuszczam, abym potrafi�a kiedykolwiek napisa� co� naprawd� dobrego. A w�a�nie, �e potrafi�. Pewnego dnia ten magazyn z rado�ci� przyjmie moje utwory! Nie m�wi�am panu Carpenterowi, �e wys�a�am ten wiersz. Nie zrozumia�by mnie. Powiada, �e za pi�� lat nadejdzie odpowiednia chwila, by zacz�� molestowa� wydawc�w. Ale ja wiem, �e niekt�re wiersze z tego magazynu wcale nie by�y lepsze od �Pie�ni wiatru�. Wiosn� mam wi�ksz� ochot� na pisanie poezji ni� w jakiejkolwiek innej porze roku. Pan Carpenter ka�e mi zwalcza� ten impuls. M�wi, �e wiosna jest odpowiedzialna za wi�cej bredni ni� cokolwiek innego w Bo�ym wszech�wiecie. Spos�b m�wienia pana Carpentera ma sw�j smaczek. 1maja 19� Dean jest w domu. Wczoraj odwiedzi� siostr�, a dzi� wieczorem przyszed� tutaj. Odbyli�my przechadzk� po ogrodzie wok� zegara s�onecznego i rozmawiali�my. To wspania�e mie� go z powrotem, m�c widzie� jego tajemnicze zielone oczy i mi�e usta. Nasza rozmowa trwa�a d�ugo. M�wili�my o Algierze, w�dr�wce dusz, kremacji i profilach. Dean twierdzi, �e mam dobry profil, �czysto grecki�. Zawsze podobaj� mi si� komplementy Deana. ��Gwiazdko Poranna, ale� wyros�a�! � powiedzia�. � Jesieni� zostawi�em tu dziecko, a teraz zastaj� kobiet�! (Za trzy tygodnie sko�cz� czterna�cie lat i jestem wysoka na sw�j wiek. Dean wydaje si� z tego zadowolony � w przeciwie�stwie do ciotki Laury, kt�ra zawsze wzdycha przy przed�u�aniu moich sukienek i uwa�a, �e dzieci rosn� zbyt szybko.) ��Tak up�ywa czas � odpar�am, cytuj�c motto z zegara s�onecznego i czuj�c si� jak osoba ca�kiem wyrafinowana. ��Jeste� prawie mojego wzrostu � stwierdzi�, a potem doda� z gorycz�: � Krzywy Priest na pewno nie odznacza si� zbyt okaza�� postur�. Zawsze unika�am wszelkich wzmianek o jego barku, ale tym razem powiedzia�am: ��Prosz� ci�, Deanie, nie drwij z siebie, a przynajmniej nie r�b tego przy mnie. Nigdy nie my�l� o tobie jako o Krzywym Prie�cie. Dean uj�� moj� d�o� i spojrza� mi prosto w oczy, jak gdyby pr�bowa� czyta� w mojej duszy. ��Czy jeste� tego pewna, Emilko? Czy nie chcia�aby�, �ebym nie by� u�omny� skrzywiony? ��Tylko ze wzgl�du na ciebie � odpar�am � ale dla mnie nie ma to znaczenia i nigdy nie b�dzie mia�o. ��Nigdy nie b�dzie mia�o! � Dean powt�rzy� moje s�owa z naciskiem. � Gdybym m�g� by� tego pewien, Emilko� gdybym tylko m�g� by� pewien. ��Mo�esz by� pewien � o�wiadczy�am ciep�o. Dra�ni�o mnie, �e wydawa� si� w to w�tpi� � a jednak co� w wyrazie jego twarzy sprawi�o, �e poczu�am si� troch� nieswojo. Nieoczekiwanie przypomnia�am sobie chwil�, kiedy uratowa� mnie na ska�ach zatoki Malvern i powiedzia�, �e moje �ycie nale�y odt�d do niego, skoro je ocali�. Nie podoba mi si� my�l, �e moje �ycie mia�oby nale�e� do kogo� pr�cz mnie samej � do kogokolwiek, nawet do Deana, cho� ogromnie go lubi�. A w pewien spos�b lubi� Deana bardziej ni� kogokolwiek na �wiecie. Gdy si� �ciemni�o, pojawi�y si� gwiazdy i obserwowali�my je przez now�, wspania�� lunet� Deana. By�o to naprawd� fascynuj�ce. Dean wie o gwiazdach wszystko � wydaje mi si�, �e on w og�le wie wszystko. Ale kiedy mu to powiedzia�am, odpar�: ��Jest jedna tajemnica, kt�rej nie znam� odda�bym za ni� ca�� moj� wiedz� za t� jedn� tajemnic�, kt�rej, by� mo�e, nigdy nie poznam. Jak zdoby� jak zdoby� ��Co takiego? � spyta�am zaciekawiona. ��To, czego pragnie moje serce � doko�czy� z rozmarzeniem Dean, wpatruj�c si� w migotliw� gwiazd�, kt�ra zdawa�a si� zawieszona na samym wierzcho�ku jednej z Trzech Ksi�niczek. � Wydaje si� w tej chwili r�wnie upragnione i nieosi�galne jak ta podobna do klejnotu gwiazda, Emilko. Lecz� kto wie? Ciekawe, czego Dean pragnie tak mocno. 4 maja 19� Dean przywi�z� mi z Pary�a �liczn� teczk� na papiery. Wpisa�am m�j ulubiony cytat z �Kwiatu goryczki� na wewn�trznej stronie ok�adki. B�d� odczytywa� go codziennie i przypomina� sobie przysi�g�, �e �pod��� alpejsk� �cie�k��. Zaczynam