8436

Szczegóły
Tytuł 8436
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8436 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8436 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8436 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Allan Kardec KSI�GA DUCH�W WST�P DO NAUKI O SPIRYTYZMIE I Dla nowych rzeczy potrzebujemy tak�e nowych wyraz�w; wymaga tego zrozumia�o�� rzeczy, aby�my unikn�li niechybnej gmatwaniny przy u�ywaniu wyraz�w o podw�jnym znaczeniu. S�owa spirytualny, spirytualista, spirytualizm maj� swoje �ci�le okre�lone znaczenie; przypisywanie im nowego znaczenia w nauce o duchu by�oby tylko mno�eniem i tak ju� do�� licznych dwuznaczno�ci. Spirytualizm jest przeciwie�stwem materializmu; ktokolwiek wierzy, �e posiada w sobie opr�cz materii jeszcze co� innego, jest spirytualist�; jednak z tego nie wynika jeszcze, �eby wierzy� w istnienie duch�w lub ich ��czno�� ze �wiatem widzialnym. Zamiast s��w spirytualny, spirytualizm, u�ywamy w celu oznaczenia tej wiary wyraz�w spirytystyczny, spirytyzm, kt�rych tre�� przypomina ich pochodzenie i znaczenie podstawowe; opr�cz tego posiadaj� t� dogodno��, �e s� zupe�nie zrozumia�e, za� ze s�owem spirytualizm ��czymy jego znaczenie szczeg�lne. M�wimy tedy, �e celem i zadaniem nauki o spirytyzmie, czyli spirytyzmu (duchowierstwa) jest rozwa�anie i badanie zjawisk ��czno�ci �wiata materialnego z duchami, czyli z istotami �wiata niewidzialnego. Wyznawcy i zwolennicy spirytyzmu nazywaj� si� spirytystami (duchowiercami). "Ksi�ga duch�w" w szczeg�lno�ci obejmuje nauk� o spirytyzmie, w og�lno�ci ��czy si� z nauk� o spirytualizmie, przedstawiaj�c jedn� z jego ga��zi. Z tej te� przyczyny umieszczono w nag��wku na samym czele dzie�a s�owa: "Filozofia spirytystyczna". II Jest jeszcze jedno s�owo, co do znaczenia, kt�rego nale�y si� porozumie�, poniewa� w nim mie�ci si� jeden z g��wnych kluczy zrozumienia ca�ej nauki moralnej duchowierstwa. S�owo to jest przyczyn� wielu, spor�w, poniewa� znaczenie jego nie jest �ci�le okre�lone. Chodzi mianowicie o wyraz dusza. R�nica zda� o podstawowym znaczeniu s�owa "dusza" pochodzi od odmiennego zastosowania, wed�ug kt�rego bywa przez kogo� u�yte. Mowa doskona�a, w kt�rej ka�da my�l mia�aby w jednym w�a�ciwym s�owie swoje dok�adne wyra�enie, zapobieg�aby wielu sporom; gdyby ka�da rzecz mia�a sw�j osobny wyraz, wtedy wszyscy by�my si� �atwo zrozumieli. Wed�ug zdania jednych jest dusza podstaw� wszelkiego �ycia materialnego i organicznego. Dusza nie posiada w ich mniemaniu w�asnego bytu i ginie wraz z zako�czeniem �ycia. To jest czysty materializm. W tym wypadku mo�na by dusz� por�wna� do d�wi�ku, wydawanego przez instrument muzyczny. Zepsuty instrument nie wyda ju� d�wi�ku, czyli w takim znaczeniu dusza by�aby w�a�ciwie nazw� czego� nieistniej�cego, wed�ug takiego zdania by�aby dusza skutkiem, wynikiem, a nie przyczyn�. Inni my�l�, �e dusza jest podstaw� rozumu, czynnikiem wszechobecnym, z kt�rego wch�ania ka�da istota swoj� cz�stk�. Wed�ug tego istnia�aby dla ca�ego wszech�wiata tylko jedna dusza, z kt�rej czerpa�yby wszelkie twory i istoty inteligentne iskry bytu dla swego �ywota; po �mierci ka�dego tworu wraca owa iskra do wsp�lnego �r�d�a, gdzie z��czy si� z ca�o�ci�, podobnie jak wszystkie potoki i rzeki wpadaj� do morza, sk�d wysz�y. Zdanie to r�ni si� od poprzedniego tym, �e wed�ug tej hipotezy nie sk�adamy si� jedynie z materii, ale �e po �mierci pozostaje jeszcze co�; jest tego jednak tak niewiele, jakoby nic nie pozosta�o; st�d te� nie mieliby�my �wiadomo�ci, zatraciliby�my swoj� osobowo�� - indywidualno��. Wed�ug nauki tej by�aby Bogiem dusza powszechna, a ka�da istota cz�stk� b�stwa, co jest tylko pewn� odmian� panteizmu - wszechb�stwa. Jeszcze wed�ug innych jest dusza istot� moraln�, samodzieln�, niezale�n� od materii, zachowuj�c� i po �mierci swoj� osobowo��. To okre�lenie jest niechybnie najpowszechniejsze, poniewa� pod tym, czy innym imieniem idea o tej istno�ci, kt�ra prze�ywa cia�o, znajduje si� w stanie przyrodzonej i od �adnej nauki niezawis�ej wiary u wszystkich narod�w bez wzgl�du na ich stopie� rozwoju i o�wiecenia. Nauka ta, wed�ug kt�rej dusza jest przyczyn� a nie skutkiem, jest nauk� spirytualist�w. Nie os�dzaj�c warto�ci tych teorii, zwracaj�c uwag� tylko na stron� j�zykow� sprawy, m�wimy, �e to tr�jnasobne u�ywanie s�owa dusza wy�ania trzy odmienne poj�cia, z kt�rych ka�de wymaga swojego w�a�ciwego wyra�enia. S�owo to ma, wi�c trojakie znaczenie, a ka�de jest s�uszne wed�ug znaczenia, jakie mu si� przypisuje; niedomaganie polega tylko na niedoskona�o�ci mowy, kt�ra posiada tylko jedno s�owo na trzy odmienne poj�cia. Aby ochroni� si� od dwoisto�ci w pojmowaniu rzeczy - nale�a�oby ��czy� znaczenie s�owa dusza tylko z jedn� z tych idei; wyb�r jest dowolny; chodzi tylko o to, aby�my si� zrozumieli, zgodzili na jedno. Uwa�amy za rzecz najwa�niejsz� przyj�cie jej w znaczeniu najpowszechniejszym; dlatego dusz� nazywamy istot� niematerialna i indywidualn�, kt�ra mieszka w nas, a prze�ywa cia�o. Gdyby nie by�o tej istoty, a gdyby by�a tylko wytworem naszej wyobra�ni, to, po co trzeba by by�o jeszcze osobnego s�owa, aby j� okre�li�? Poniewa� nie mamy osobnego s�owa dla ka�dego z obu poj��, nazywamy: Si�� �yciow� - pierwiastkiem witalnym podstaw� wszelkiego bytu materialnego i organicznego, z jakiegokolwiek pochodzi�aby �r�d�a, powszechn� i wszechobecn� u wszystkich istot �yj�cych, od ro�liny a� do cz�owieka. Poniewa� �ycie mo�e przejawia� si� i bez zdolno�ci my�lenia, przeto jest si�a �yciowa czynnikiem samodzielnym i niezawis�ym. Wyraz witalizm - si�a �yciowa nie nastr�cza, wi�c �adnych trudno�ci. Dla niekt�rych jest si�a �yciowa w�a�ciwo�ci� materii, skutkiem przejawiaj�cym si� w pewnych okoliczno�ciach, w jakich znajduje si� materia; dla innych jest poj�ciem jakiego� szczeg�lnego fluidu, wsz�dzie si� rozpo�cieraj�cego, z kt�rego bierze jak�� cz�stk� ka�da istota, ka�dy tw�r, przysposabiaj�c j� do swojego �ycia, podobnie jak rzeczy materialne wch�aniaj� �wiat�o; fluid �yciowy nie by�by tedy niczym innym, jak o�ywionym fluidem elektrycznym, kt�ry nazywaj� tak�e fluidem magnetycznym, nerwowym itp. Niech b�dzie jak chce, pewnym jest, �e istoty organiczne posiadaj� si�� wewn�trzn�, za pomoc�, kt�rej przejawia si� �ycie tak d�ugo, dop�ki ta si�a trwa i dzia�a; �e �ycie materialne jest wsp�lne wszystkim tworom organicznym i �e nie jest zale�ne od my�li i inteligencji; �e my�l i inteligencja s� si�ami i zdolno�ciami odr�bnymi, w�a�ciwymi tylko pewnym istotom organicznym; wreszcie, �e mi�dzy istotami organicznymi, obdarzonymi inteligencj� i my�leniem, znajduje si� jedna, kt�ra posiada szczeg�lny zmys� moralny, nadaj�cy jej niezaprzeczone pierwsze�stwo przed innymi, a mianowicie r�d ludzki. Zrozumiemy przeto, �e pojmowanie duszy w spos�b r�norodny nie stoi w sprzeczno�ci ani z materializmem, ani z panteizmem. Nawet i spirytualista mo�e pojmowa� dusz� wed�ug jednego lub drugiego okre�lenia bez ujmy dla istoty niematerialnej i samodzielnej, kt�rej nada jak�kolwiek nazw�. S�owo to nie stanowi tedy �adnej r�nicy: jest to wyraz, kt�rego u�ywa ka�dy wed�ug swego rozumienia, a mimo tego bywa to nieraz powodem niepotrzebnych spor�w. Chroniliby�my si� tak�e od k�opotu w pojmowaniu rzeczy, cho�by si� u�ywa�o s�owa dusza we wszystkich trzech wypadkach, gdyby�my dodawali zawsze stosown� nazw�, kt�ra by okre�la�a stanowisko, z jakiego patrzymy na nie, lub, w jakim znaczeniu go u�ywamy. Niechby to by�o s�owo zasadnicze, przedstawiaj�ce i podstaw� �ycia materialnego, i inteligencji, i zmys�u moralnego, kt�re to cechy odr�nialiby�my przy dawk�, jak na przyk�ad rozr�niamy kwasy przez dodanie nazwy dodatkowej. Mo�na by przeto powiedzie�, co by�oby snad� najlepiej: dusza �yciowa (witalna) - kt�ra odpowiada�aby zasadzie �ycia materialnego, dusza intelektualna poj�ciu inteligencji, a dusza spirytystyczna poj�ciu naszej samodzielnej istotno�ci po �mierci. Jak z tego wynika, chodzi tu tylko o s�owo, ale jest to rzecz nader wa�na, aby�my si� zrozumieli. Wed�ug tego by�aby dusza �yciowa (witalna) wsp�lna wszystkim tworom organicznym, ro�linom, zwierz�tom i ludziom; dusza intelektualna nale�a�aby do �wiata zwierz�cego i ludzi, a dusza spirytystyczna by�aby w�a�ciwa tylko cz�owiekowi . Uwa�ali�my, �e powinni�my tym wi�kszy nacisk k�a�� na wy�wietlenie tej rzeczy, poniewa� podstawa spirytyzmu tkwi w�a�nie w wierze, �e przebywa w nas istota niezale�na od materii, kt�ra �yje nadal i po �mierci cia�a. Poniewa� s�owo dusza powtarza� si� b�dzie wielokrotnie w naszym dziele, dlatego trzeba by�o ustali� znaczenie, jakie mu dajemy, aby zapobiec wszelkim nieporozumieniom. Przyst�pimy teraz do g��wnej rzeczy niniejszego wst�pu. III Jak ka�da nowo�� ma i nauka o spirytyzmie (duchowierstwo) swoich zwolennik�w i przeciwnik�w. Odwa�ymy si� odpowiedzie� na niekt�re zarzuty naszych przeciwnik�w, badaj�c warto�� tych argument�w, na kt�rych si� opieraj�. Nie spodziewajmy si�, �eby�my ka�dego przekonali, gdy� s� ludzie, kt�rzy my�l�, �e �wiat�o by�o tylko dla nich stworzone. Zwr��my si� do ludzi szczerych i otwartych, do ludzi bez przes�d�w i uprzedze�, do tych, kt�rzy szczerze pragn� pouczenia i u�wiadomienia i wyka�emy im, �e wi�kszo�� zarzut�w, podnoszonych przeciwko nauce naszej, pochodzi z b��dnych poj�� i niedok�adnej obserwacji zjawisk, jak te� z lekkomy�lnego i przesadnego os�dzania rzeczy. Przypomnijmy sobie najpierw pokr�tce coraz bardziej wzrastaj�cy szereg zjawisk, kt�re zrodzi�y t� nauk�. Pierwszym zauwa�onym zjawiskiem by�o poruszanie si� r�nych przedmiot�w, zacz�wszy od poruszania si�, stukania i wirowania stolik�w itp. Zjawiska te, zdaje si�, spostrze�ono i badano naprz�d w Ameryce w po�owie zesz�ego stulecia, lub, lepiej powiedziawszy, na tamtej ziemi si� one ponowi�y, gdy� dzieje ludzko�ci wykazuj�, �e zjawiska te si�gaj� a� do najdawniejszych wiek�w staro�ytno�ci; przejawia� si� zacz�y w�r�d okoliczno�ci niezwyk�ych przez grzmoty, huki i trzaski bez znanej lub widzialnej przyczyny. Odt�d rozszerzy�y si� rych�o po ca�ej Europie i na wszystkich kra�cach �wiata. Z pocz�tku wzbudzi�y one wiele niewiary, jednak rozmno�enie si� i urozmaicenie ponawiaj�cych si� wsz�dzie zjawisk rych�o rozproszy�o w�tpliwo�ci, co do ich rzeczywisto�ci. Gdyby zjawiska te ograniczy�y si� tylko do prostego poruszania si� rzeczy materialnych, mog�yby by� wyja�nione przyczyn� czysto fizyczn�. Jeste�my jeszcze daleko od poznania wszystkich utajonych si� i czynnik�w w przyrodzie, gdy� nie znamy nawet wszystkich w�asno�ci tych, kt�re ju� s� nam znane; ogrom tego pomna�a elektryczno�� z dnia na dzie� liczb� i sposoby przejaw�w i dzia�ania w s�u�bie cz�owieka, nie m�wi�c o wielu innych, nieznanych jeszcze si�ach i tajnikach przyrody, kt�re, zdaje si�, o�wietl� i nape�ni� wiedz� nowym �wiat�em. Nie by�oby, przeto �adn� niemo�liwo�ci�, �eby w�r�d pewnych okoliczno�ci by�a elektryczno��, lub inny ca�kiem nieznany jeszcze czynnik przyczyn� owych porusze� i zjawisk. Fakt, i� stworzenie kr�gu z kilku os�b wzmaga�o dzia�anie, zdawa� si� popiera� t� teori�, gdy� kr�g ten mo�na by�o por�wna� z bateri� galwaniczn�, kt�rej si�a wzrasta z pomno�eniem jej sk�adnik�w. Ruchy wiruj�ce nie mia�y w sobie nic nadprzyrodzonego, gdy� s� zasad� ruchu w przyrodzie - wszystkie gwiazdy kr��� w ko�o; mieliby�my przeto w ma�ym obraz powszechnego ruchu we wszech�wiecie, lub inaczej m�wi�c, mog�aby jaka�, dot�d nieznana przyczyna oddzia�ywa� na ma�e przedmioty i w pewnych warunkach wywo�ywa� podobne pr�dy i dzia�ania, jak te, kt�re w�adaj� i dzia�aj� we wszech�wiecie. Ruchy jednak nie by�y zawsze okr�ne, by�y cz�sto zmienne; przedmioty bywa�y mocno wstrz�sane, wywracane i w r�ne strony przenoszone i w przeciwie�stwie do wszelkich praw ci��enia podnoszone z ziemi i unoszone w powietrzu. Nie ma jednak w tych zjawiskach jeszcze nic takiego, co by nie mog�o by� wyja�nione dzia�aniem jakiego� niewidzialnego czynnika fizycznego. Wszak widzimy, jak elektryczno�� burzy budowle, wyrywa drzewa z korzeniami, miota w dal najci�szymi przedmiotami, jak je przyci�ga i odpycha. Nadzwyczajny grzmot i huk zwiastuje, �e nie by� spowodowany zwyczajnym schni�ciem czy rozci�ganiem si� drzewa, lub jak� inn� przyczyn� widoczn�, lecz m�g� powsta� przez dzia�anie nagromadzonego, niewidzialnego fluidu: czy� elektryczno�� nie wywo�uje najr�niejszych wybuch�w? A� dot�d, jak widzimy, mog�o to wszystko by� zaliczone do rz�du przejaw�w czysto fizycznych i fizjologicznych. Cho�by�my traktowali spraw� tylko z tego punktu widzenia, jest tu ju� szerokie pole do bada� i powa�nych docieka� naukowych, zas�uguj�ce na baczn� uwag� �wiata naukowego. Dlaczego nie bywa tak zawsze? Trudno na to odpowiedzie�, lecz pewnym jest, �e lekcewa�enie tysi�ca podobnych zjawisk wykazuje lekkomy�lno�� i zacofanie ducha ludzkiego. Wulgarno�� sposobu wyst�powania pierwszych przejaw�w nie jest na og� nienaturalna. Jaki� bowiem wp�yw mia� cz�sto jeden drobny szczeg� na najwi�ksze wydarzenia! Gdy grono os�b usiad�o przy stole, koncentruj�c na nim my�li, mog�o to wywo�a� poruszanie si� r�nych przedmiot�w. Czy� stolik odgrywa� tu, jak� wybitn� rol�? Nie, ale siada si� zwykle doko�a sto�u, nie doko�a innego przedmiotu. St�d pochodzi najpospolitsze zjawisko "stolik�w wiruj�cych", czyli ta�ca stolik�w. Czy� pospolita nazwa, jak� temu nadano, ma by� powodem do wy�miewania samego zjawiska, a raczej ca�ego zespo�u zjawisk? Jest prawdopodobne, �e gdyby zjawisko, zauwa�one przez Galwaniego, zosta�o odkryte przez prostych ludzi i ochrzczone o�mieszaj�c� nazw�, by�oby stale odrzucane i nie uznawane. Kiedy znalaz�by si� jaki� uczony, kt�ry nie uwa�a�by za poni�aj�ce zajmowanie si� "ta�cem �abim"? A jednak znale�li si� niekt�rzy uczeni, do�� skromni, by si� przyzna�, �e przyroda nie wypowiedzia�a jeszcze swego ostatniego s�owa, zapragn�li si� o tym przekona� i ujrze� to na w�asne oczy dla uspokojenia sumienia; ale �e si� nieraz sta�o, �e zjawisko nie odpowiada�o ich oczekiwaniom i �e si� nie uda�o zawsze wed�ug ich woli, stosownie do eksperymentu, dlatego odrzucali je; stoliki wszak�e pomimo ich zaprzecze� nie zaprzesta�y wirowa� i puka� i mo�emy wykrzykn�� z Galileuszem: A jednak si� toczy! Powiedzie� to mo�emy tym �mielej, �e zjawiska te tak si� rozmno�y�y, i� dzi� zdoby�y sobie prawo obywatelstwa i �e chodzi ju� tylko o znalezienie wyt�umaczenia rozumowego. A czy� mog� by� podnoszone jakiekolwiek zarzuty przeciwko prawdziwo�ci zjawisk, je�eli nie przejawiaj� si� stale wed�ug woli i �yczenia badaczy? Czy� zjawiska elektryczne, fizyczne i chemiczne nie podlegaj� warunkom ustalonym i mog� by� odrzucane, gdy si� pomimo tych warunk�w nie przejawi�? Czy� mamy si� przeto dziwi�, �e zjawiska poruszania przedmiot�w za pomoc� fluidu ludzkiego posiadaj� tak�e swoje warunki przejawu i �e przestan� si� przejawia�, gdy badacz opiera si� na w�asnym s�dzie i chce je podporz�dkowa� swojemu widzimisi�, lub podda� znanym prawom, nie zwa�aj�c na to, �e dla nowych zjawisk mog� i musz� istnie� nowe prawa. Aby�my za� mogli pozna� te prawa, musimy zbada� okoliczno�ci i warunki, wed�ug kt�rych zjawiska te si� przejawiaj�; poznanie to wreszcie mo�e by� owocem tylko uwa�nego i cz�sto d�ugo trwaj�cego badania i dociekania. Wielu zarzuca, �e zachodzi przy tym cz�sto proste z�udzenie. Pytamy si� wszak�e, czy s� tego ca�kiem pewni, �e polega to na z�udzeniu i czy nie zamienili samego zjawiska na z�ud�, podobnie jak �w wie�niak, kt�ry uwa�a� uczonego profesora fizyki za zr�cznego sztukmistrza! Przypu��my, �e mog�o si� kiedy� tak sta�, lecz czy� by�by to dostateczny pow�d do odrzucenia zjawisk prawdziwych? Czy� mieliby�my nie uznawa� fizyki, poniewa� pojawiaj� si� kuglarze, kt�rzy podaj� si� za fizyk�w? Zreszt� nale�y bra� wzgl�d na powag� i stanowisko danych osobisto�ci oraz na korzy�ci, jakie mieliby z ok�amywania �wiata. A wi�c czy� by�yby to tylko �arty? Mo�emy si� co prawda zabawi� kr�tki czas, lecz i przed�u�ane �artowanie znudzi�oby tak kuglarza jak i s�uchaczy. Ostatecznie i w mistyfikacji samej, kt�ra rozszerza si� po ca�ym �wiecie a to pomi�dzy najpowa�niejszymi, najdostojniejszymi i najo�wiece�szymi osobami, by�oby co najmniej co� nadzwyczajnego, czym s� zjawy same. IV Gdyby zjawiska, o kt�rych m�wimy, ograniczy�y si� tylko do poruszania stolik�w itp., pozosta�yby przedmiotem nauk fizycznych; lecz tak nie jest: mia�y nas one naprowadzi� na inne zjawiska typu tajemniczego. Wierzono, �e poruszanie przedmiot�w nie jest wywo�ane jak�� �lep� si�� mechaniczn�, lecz �e wsp�dzia�a tu jaka� przyczyna inteligentna. A gdy zosta�a ta droga otworzona, otworzy�o si� tym samym nowe pole do�wiadcze�, odchylono zas�on� z wielu niezrozumia�ych tajemnic. Czy� dzia�a tu naprawd� jaka� si�a rozumna? W tym tkwi powaga i znaczenie tego zagadnienia. Czy istnieje taka si�a? Jaka ona jest, jaka jej istota, jaki jej pocz�tek i przyczyna? Czy mo�e przewy�sza nawet poziom ludzko�ci? Takie s� dalsze pytania, wyp�ywaj�ce z pierwszego. Pierwsze inteligentne zjawiska przejawi�y si� za pomoc� stolik�w, podnosz�cych si�, a jedn� nog� wykonuj�cych wed�ug um�wionego sposobu pewn� ilo�� stuka� - uderze� o pod�og� - w odpowiedzi na pytania: "tak" czy "nie" na pewne zagadnienie. Dot�d nie ma tu niczego, co by przekona� mog�o nie wierz�cych, bo mog�oby to dzia� si� przypadkowo. Nast�pnie otrzymano odpowiedzi na pi�mie za pomoc� abecad�a przez stukania, odpowiadaj�ce co do ilo�ci um�wionej liczbie stuka� dla ka�dej poszczeg�lnej litery abecad�a; w ten spos�b powstawa�y s�owa i zdania w odpowiedzi na zadawane pytania. Dok�adno�� odpowiedzi na postawione pytania wywo�a�a prawdziwy podziw. Istota tajemnicza, odpowiadaj�ca w ten spos�b na zadawane pytania, odpowiedzia�a na dalsze pytanie, �e jest duchem lub geniuszem; poda�a nast�pnie swoje imi� i r�ne dane, odnosz�ce si� do niej. Okoliczno�� ta jest nader wa�na. Nikt bowiem nie wynalaz� rozmy�lnie duch�w jako �rodka do wyja�nienia tych zjawisk, gdy� przejaw sam poda� to s�owo. W naukach �cis�ych u�ywa si� cz�sto hipotez; tutaj wszak�e tak nie jest. Ten spos�b porozumiewania si� by� za przewlek�y i niewygodny. Duch znowu - a ta okoliczno�� jest pami�ci godna poda� nowy �rodek rozmowy. By�a to jedna z tych istot niewidzialnych, kt�ra poradzi�a nam, aby�my przymocowali o��wek do ma�ego koszyczka, u�ywanego do rob�t r�cznych lub do innego przedmiotu. Koszyczek ten, po�o�ony na arkuszu papieru, porusza� si� za pomoc� tej samej si�y, kt�ra porusza stoliki; zamiast jednostajnego poruszania i wypukiwania pisa� o��wek sam litery, sk�adaj�ce s�owa, zdania a nawet ca�e rozprawy, obejmuj�ce wiele stronic, traktuj�ce o najwa�niejszych zagadnieniach filozoficznych, etycznych, fizycznych, psychologicznych itd., a to z tak� szybko�ci�, jak gdyby�my pisali r�k�. Rad� t� podano r�wnocze�nie w Ameryce, Francji i w innych krajach. Oto s� s�owa, w kt�rych podano t� rad� w dniu 10 czerwca 1853 r. w Pary�u jednemu z najgorliwszych wyznawc�w tej nauki, kt�ry ju� od roku 1849 zajmowa� si� wywo�ywaniem duch�w: "Id� i we� z s�siedniego pokoju ma�y koszyczek, przymocuj do niego o��wek; postaw go na papierze i przy�� palce do jego obwodu". Za par� minut zacz�� si� koszyczek porusza� i napisa� tym o��wkiem zupe�nie czytelnie: "O tym, co wam tutaj pisz�, zabraniam wam wyra�nie m�wi� komu�, gdy� jest to tylko pr�ba, na przysz�y raz b�d� pisa� lepiej." Poniewa� przedmiot, do kt�rego przymocowuje si� o��wek, jest tylko �rodkiem do celu, dlatego jest jego forma i budowa oboj�tna. Istno�� duchowa poszukiwa�a przeto najdogodniejszego przedmiotu; st�d te� wielu u�ywa ma�ej tr�jk�tnej deseczki na trzech n�kach z nasadzonym o��wkiem, tj. ekierki. Koszyczek lub ekierka mog� si� porusza� tylko pod wp�ywem niekt�rych os�b, obdarzonych w tym wzgl�dzie pewn� si��, a kt�re nazywamy mediami, tj. po�rednikami mi�dzy duchami a lud�mi. Warunki, wobec kt�rych przejawia si� ta si�a, zawis�e s� od fizycznych i moralnych, jeszcze ma�o znanych przyczyn, albowiem s� media r�nego wieku, r�nej p�ci i stopnia rozwoju umys�owego. Zdolno�ci medialne mo�na rozwija� odpowiednim sposobem �ycia i stosownymi �wiczeniami. V P�niej okaza�o si�, �e koszyczek lub ekierka s� w rzeczywisto�ci przed�u�on� r�k�, a medium, chwytaj�c za o��wek, zacz�o pisa� zupe�nie bezwiednie i bez�adnie. Porozumiewanie si�, wi�c w ten spos�b by�o �atwiejsze i rychlejsze; spos�b ten jest najbardziej rozpowszechniony, gdy� i liczba os�b, obdarzonych tymi zdolno�ciami, jest wielka i bez ustanku wzrasta. Do�wiadczenia wreszcie pouczy�y, �e jest jeszcze wi�cej sposob�w przejawiania si� zdolno�ci medialnych i wiemy, �e porozumiewanie si� mo�e odbywa� si� za po�rednictwem mowy, s�uchu, wzroku, wyczucia itd., a nawet przez bezpo�rednie pismo duch�w bez pomocy medi�w i o��wka. Po stwierdzeniu tych fakt�w pozosta�o jeszcze jedno wa�ne zagadnienie do zbadania, a mianowicie: jaka jest postawa i stosunek medium przy odpowiedziach i jaki udzia� mog�o ono mie� w nich b�d� moralnie, b�d� mechanicznie? Dwie wa�ne okoliczno�ci, wyja�niaj�ce to zagadnienie, nie mog� uj�� baczno�ci powa�nego badacza. Pierwsz� jest spos�b, w jaki porusza si� koszyczek lub ekierka przez przy�o�enie palc�w medium do ich obwodu; do�wiadczenie wykazuje niemo�liwo�� jakiegokolwiek pokierowania nim widocznego. Ta niemo�liwo�� okazuje si� tym widoczniejsza, je�eli dwie lub trzy osoby usi�d� ko�o koszyczka lub ekierki; by�aby potrzebna mi�dzy nimi ca�kowita jednomy�lno�� w kierunku wywo�ania poruszania fenomenalnego; opr�cz tego by�oby trzeba jednomy�lno�ci wszystkich w celu otrzymania tej samej odpowiedzi, oczekiwanej na dane zagadnienie. Jeszcze inny, nie mniej wa�ny fakt pomna�a trudno�ci, a mianowicie zupe�na zmiana charakteru pisma, jakim przejawia si� dany duch, przy czym, gdy wr�ci on duch, r�kopis jego si� powtarza. Po�rednik - medium - musia�oby si� tedy nauczy� zmienia� swoje pismo, a przede wszystkim przypomina� sobie, kt�ry charakter pisma nale�y do tego lub owego ducha. Druga okoliczno�� pochodzi z rodzaju i tre�ci odpowiedzi, kt�re zw�aszcza, gdy chodzi o zagadnienia tre�ci naukowej lub oderwanej, przerastaj� w wi�kszo�ci wypadk�w zdolno�ci rozumowe i poj�cia medium w og�le. Medium zwykle nie ma ani poj�cia o tym, co pisze, cz�sto nawet nie s�yszy o tym, ani nie rozumie danej sprawy, kt�ra ponadto mo�e by� podana w nieznanym dla medium j�zyku; albo te� pyta� si� mo�na sam� my�l�, duchem, by otrzyma� odpowied�. Czasem zdarza si�, �e ekierka lub koszyczek pisze samorzutnie bez zapytania w jakiejkolwiek nieoczekiwanej sprawie. Odpowiedzi te odznaczaj� si� wielokrotnie tak� m�dro�ci�, tak� g��boko�ci� i harmoni� i objawiaj� tak wznios�e i radosne my�li, �e pochodzi� mog� jedynie od wy�szej inteligencji, ze sfer najczystszej moralno�ci i doskona�o�ci; niekiedy za� s� tak lekkomy�lne, nikczemne i ordynarne, �e rozum wzdraga si� by mo�na uwierzy�, �e pochodz� z jednego i tego samego �r�d�a. R�nice te t�umaczy� si� mog� tylko r�norodno�ci� przejawiaj�cych si� inteligencji. Czy owe inteligencje, przejawiaj�ce si�, odnosz� si� do ludzi �yj�cych na ziemi, czy do istot poza nimi? Odpowied� na to znajdziemy w tej ksi�dze, kt�r� poda�y duchy same. Takie s� wyniki zjawisk, wychodz�cych poza zwyk�e ramy naszych do�wiadcze�, kt�re nie przejawiaj� si� wszak�e skrycie, lecz w jasny dzie�; mo�e je ka�dy stwierdzi� naocznie i nie s� jakby przywidzeniem jednego cz�owieka, gdy� tysi�ce os�b powtarza je i bada codziennie. Zjawiska te musz� mie� jak�� przyczyn�, a od chwili, gdy przejawi�a si� czynno�� jakiej� istoty rozumnej i woli celowej - wychodz� z obr�bu czystej fizyki. Ju� du�o teorii powsta�o w tym wzgl�dzie; b�dziemy je badali i zobaczymy, czy mog� wyja�ni� wszystkie wypadki. Przypu��my zatem istnienie istot, r�ni�cych si� od ludzi, chocia� jest to wyja�nienie podane przez przejawiaj�ce si� istoty rozumne i zobaczmy, co m�wi�. VI Istoty zjawiaj�ce si� m�wi� same, �e s� duchami lub geniuszami, i zdaje si�, �e nale�a�y do ludzi, kt�rzy ju� �yli na ziemi. Jak my, tu na ziemi za �ycia swego, stanowimy �wiat cielesny - materialny, tak owe duchy tworz� �wiat duchowy. Stre��my w niewielu s�owach najwa�niejsze zasady nauki, podane nam przez �w �wiat duchowy, by�my snadniej odpowiedzie� mogli na pewne zarzuty. Oto one: "B�g jest wieczny, niezmienny, niematerialny, jedyny, wszechmocny, ponad wszystko sprawiedliwy i dobrotliwy. On stworzy� wszech�wiat, obejmuj�cy wszystkie istoty o�ywione, materialne i niematerialne." "Istoty materialne nale�� do �wiata widzialnego - materialnego, za� istoty niematerialne do �wiata niewidzialnego, czyli duchowego, tworz� �wiat duch�w." "�wiat duchowy jest normalny, pierwotny, wieczny, kt�ry by� przed �wiatem materialnym i b�dzie i po nim." "�wiat materialny jest podrz�dny, m�g�by przesta� istnie� - nie musia�by istnie�, nie powoduj�c tym zmiany istoty �wiata duchowego." "Duchy przyoblekaj� si� docze�nie w materi� - szat� przemijaj�c�, a po jej od�o�eniu, po tzw. �mierci ustaje niewola, a nastaje swoboda ducha." "Dusza jest to duch wcielony, a cia�o jego jest mu li tylko szat�. Cz�owiek sk�ada si� z trzech cz�ci: z cia�a materialnego, jako istno�� materialna podobna do wszystkich innych istot �ywych, o�ywionych t� sam� si�� �yciow� - witaln�; nast�pnie z duszy, czyli istoty niematerialnej, tj. ducha wcielonego do materii, a po trzecie z perispritu, kt�ry ��czy dusz� z cia�em - po�redni czynnik mi�dzy duchem a materi�." "Istota cz�owieka jest podw�jna: swym cia�em materialnym nale�y do �wiata istot o�ywionych, sk�d czerpie swoje sk�adniki przyrodnicze; sw� dusz� za� uczestniczy w przyrodzie duch�w." "��cznik, czyli perisprit, kt�ry ��czy cia�o z duchem, jest jakby szat� na wp� materialn�. �mier� jest zrzuceniem najgrubszej szaty materialnej; duch zatrzymuje tylko szat� drug�, kt�ra tworzy dla niego cia�o eteryczne, niewidzialne dla nas w stanie normalnym, mo�e ono, zatem sta� si� w pewnych okoliczno�ciach widzialne i zmaterializowane, jak si� to dzieje przy jego przejawianiu si�. "Duch tedy nie jest istot� oderwan�, nieokre�lon�, kt�r� by�my tylko my�l� poj�� mogli, lecz istot� realn� - rzeczywist� okre�lon�, mog�c� by� w pewnych warunkach poznan� naszymi zmys�ami, wzrokiem, s�uchem i czuciem." "Rozr�niamy r�ne kategorie duch�w, r�ni�ce si� stopniem rozwoju, inteligencji, doskona�o�ci, wiedzy i moralno�ci. Duchy niejako pierwszej klasy s� istotami wy�szymi, odznaczaj� si� swoj� doskona�o�ci�, uczono�ci�, swoim przybli�eniem si� do bosko�ci, swoj� czysto�ci� uczu� i swoj� mi�o�ci� dla dobra i bli�nich. S� one anio�ami w prawdziwym tego s�owa znaczeniu, lub inaczej - duchami czystymi." "Nast�pne kategorie oddalaj� si� coraz bardziej od pierwszych; duchy ni�szych klas cechuj� nasze niskie nami�tno�ci, s� zawistne, nienawistne, m�ciwe, nami�tne, pe�ne pychy, a na koniec lubuj�ce si� w uczynkach z�ych wszelkiego rodzaju. Mi�dzy nimi s� tak�e duchy ani dobre ani z�e; zak��caj� one spok�j ludzi, pobudzaj� ich do r�nych rozwi�z�o�ci a mniej do z�oczynu; g��wnymi cechami tych�e s� rozwi�z�o��, niesta�o��; s� to duchy niezr�wnowa�one i lekkomy�lne. "Duchy nie nale�� stale do tej samej kategorii. Wszystkie doskonal� si�, przechodz�c wci�� rozliczne stopnie hierarchii duchowej. Doskonalenie to dokonuje si� przez kolejne wcielenie - zrodzenie si�, kt�re jest dla jednych pokut� za dawne winy, dla innych pos�annictwem szczeg�lnym. �ywot materialny jest zawsze szko��, do�wiadczeniem, powtarzaj�cym si� tak d�ugo, a� duch dost�pi doskona�o�ci absolutnej, bezwzgl�dnej. To jest czy�ciec, dok�d id� mniej oczyszczeni." "Po opuszczeniu �wiata wraca zn�w dusza do �wiata ducha, sk�d poprzednio wysz�a, aby po kr�tszym lub d�u�szym czasie - wed�ug stanu ducha w�druj�cego - przyj�a znowu �ywot materialny." "Poniewa� duch, upad�y w materii, musi si� wciela� wielokrotnie, wynika z tego, �e wszyscy �yli�my ju� wiele razy na ziemi i �e prze�yjemy �ywot�w jeszcze wiele, mniej lub wi�cej doskona�ych, ju� to tu na ziemi, ju� to na innych �wiatach." "Przymioty cz�owieka s� przymiotami ducha, w cia�o nasze wcielonego; tedy dobry cz�owiek jest wcieleniem ducha dobrego, z�y cz�owiek natomiast wcieleniem ducha dot�d nieoczyszczonego". "Dusza posiada�a swoj� indywidualno��-osobowo�� przed wcieleniem i zachowa j� po od��czeniu si� od cia�a." "Przy wst�pieniu do �wiata ducha spotyka dusza wiele os�b, kt�re na ziemi zna�a, a wszystkie poprzednie �ywoty i wszystko dobre i z�e pope�nione przychodzi jej na pami�� i przejawia si� jej jak obrazy w zwierciadle." "Duch wcielony podlega wp�ywom materii; cz�owiek, przemagaj�cy ten wp�yw, zbli�a si� do dobrych duch�w, z kt�rymi z��czy si� w swoim czasie. Kto daje si� opanowa� swoim z�ym nami�tno�ciom, kto szuka zadowolenia tylko w zaspokojeniu niskich chuci, ten zni�a si� do duch�w nieoczyszczonych, ulegaj�c pop�dom zwierz�cym." "Duchy wcielone przebywaj� na rozlicznych �wiatach w Kosmosie. Duchy niewcielone - w�druj�ce, nie przebywaj� w pewnych okre�lonych krainach; bytuj� one wsz�dzie we wszech�wiecie i w pobli�u nas; widz� nas i stykaj� si� z nami bez ustanku; jak liczne roje narod�w uwijaj� si� ko�o nas i uczestnicz� w naszym �yciu i pracy." "Duchy wp�ywaj� bez ustanku na �ycie i losy ludzko�ci i na �wiat fizyczny, na my�li nasze i na materi� i tworz� poniek�d jedn� z si� przyrody; s� g��wn� i pierwotn� przyczyn� ca�ego mn�stwa zjawisk dot�d niewy�wietlonych, lub fa�szywie t�umaczonych, a znajduj�cych rozumne wyja�nienie jedynie w spirytyzmie." "Duchy stykaj� si� bez przerwy z lud�mi. Duchy dobre pobudzaj� nas do dobrego, wspomagaj� nas w do�wiadczeniach i trudach �yciowych i pomagaj� nam znosi� je m�nie i pokornie; duchy za� z�e nak�aniaj� nas do z�ego; raduj� si�, gdy im ulegamy i z nimi si� ��czymy." "Obcowanie duch�w z lud�mi jest b�d� tajne, b�d� jawne. Tajne przejawia si� dobrym lub z�ym wp�ywem na nas bez naszej �wiadomo�ci; rozum nasz ma rozpoznawa� wp�ywy dobre od z�ych. Jawne obcowanie dzieje si� pisemnie, s�owem lub innymi przejawami materialnymi, najcz�ciej za pomoc� medi�w, kt�re s�u�� im za narz�dzie." "Duchy przejawiaj� si� ju� to samorzutnie, ju� to na �yczenie albo na wezwanie. Mo�emy wywo�a� r�ne duchy i nieznanych nam ludzi, a tak�e i duchy najznamienitszych osobisto�ci, �yj�cych w kt�rymkolwiek czasie. Mo�emy wywo�a� duchy naszych rodzic�w, przyjaci� i nieprzyjaci� i otrzyma� od nich za po�rednictwem medium pisemne lub s�owne rady i pouczenie o ich �yciu za grobem, o ich zdaniu o nas i inne wiadomo�ci, kt�re wolno im poda�." "Dob�r zbli�aj�cych si� i przejawiaj�cych si� duch�w zale�y od stanu etycznego i duchowego �rodowiska, kt�re je wywo�uje. Duchy wy�sze przejawiaj� si� w�r�d powa�nych grup ludzi, gdzie zamieszkuje mi�o�� do dobra i szczere pragnienie pouczenia i doskonalenia si�. Obecno�� ich oddala duchy ni�sze, znajduj�ce gdzie indziej wolny przyst�p, gdzie mog� zupe�nie swobodnie dzia�a� mi�dzy osobami rozwi�z�ymi lub takimi, kt�re tylko z prostej ciekawo�ci przychodz� tam, gdzie przewa�aj� chucie nieczyste. Od takich nie mo�emy oczekiwa� ani dobrych rad, ani u�ytecznych nauk, lecz tylko same b�ahostki, fa�sze, brzydkie �arty, wymy�lania lub mistyfikacje, gdy� cz�sto podszywaj� si� pod nazwiska powa�nych lub mi�ych nam osobisto�ci, aby pozyska� nasze zaufanie, a potem tym lepiej nas ok�amywa�." "�atwo mo�na rozpozna� z�e duchy od dobrych; mowa dobrych, wy�szych duch�w jest zawsze powa�na, wznios�a, g��boka, nacechowana najwy�sz� moralno�ci�, wolna od wszelkich niskich pop�d�w; rady ich tchn� m�dro�ci� najczystsz� i zmierzaj� zawsze do naszego podniesienia i dobra. Mowa duch�w ni�szych natomiast jest p�ocha, cz�sto trywialna i ordynarna; tu i �wdzie dotyka rzeczy dobrych i prawdziwych, najcz�ciej za� bredzi k�amliwie i bezmy�lnie z nie�wiadomo�ci lub z�omy�lno�ci; naigrawaj� si� z �atwowierno�ci s�uchaczy i bawi� kosztem ciekawych, �echtaj� ich pr�no�� i nape�niaj� ich umys� k�amliw� nadziej�. Streszczaj�c si�: powa�ne przejawy, w prawdziwym tego s�owa znaczeniu, zachodz� tylko w ko�ach powa�nych, to jest w takich, kt�rych cz�onkowie zjednoczeni s� wewn�trznym, jednomy�lnym pragnieniem dobra." "Moralno�� duch�w wy�szych opiera si� na tej najwy�szej zasadzie ewangelii Chrystusa: czyni� innym to, co chcemy, aby i oni nam czynili, lub czyni� dobro, a unika� z�a. Cz�owiek znajduje w tej zasadzie powszechne prawo, kt�re przejawia si� i w najniepozorniejszych drobnostkach." "Duchy pouczaj� nas, �e sobkostwo, pycha, lubie�no�� s� cechami �ci�gaj�cymi nas do poziomu zwierz�t, chuci zwierz�cych, poniewa� przywi�zuj� nas do materii; ucz� nas, �e cz�owiek, kt�ry ju� tu na ziemi uwolni si� od materii przez wyrzeczenie si� marno�ci ziemskich, a mi�o�ci� do bli�niego zbli�a si� do celu swego powo�ania, powinien zrozumie�, �e ka�dy z nas ma by� tu u�ytecznym pracownikiem w Winnicy Pa�skiej wed�ug swych zdolno�ci i �rodk�w, jakie mu B�g w�o�y� do r�k; �e silny i pot�ny powinien wspiera� i ochrania� s�abego, albowiem kto nadu�ywa swej mocy do gn�bienia i ucisku bli�niego - ten narusza zakon Bo�y. Uczy ostatecznie, �e w �wiecie ducha nie mo�e by� nic utajonego, skrytego; ka�dy z�oczyn b�dzie tam ujawniony, a wszelkie uczynki ha�bi�ce b�d� odkryte; �e nieunikniona i nieustaj�ca obecno�� tych, kt�rym wyrz�dzili�my jak�kolwiek krzywd�, jest kar� nas oczekuj�c�; �e wed�ug stanu i stopnia podnios�o�ci i nisko�ci duch�w rozdawane tam b�d� rado�ci i kary, tu na ziemi nieznane." "Nauczaj� nas one tak�e, i� nie ma grzechu, kt�ry by nie m�g� by� odpuszczony lub odpokutowany. Cz�owiek znajdzie do tego w r�nych �ywotach odpowiednie �rodki, u�atwiaj�ce mu wed�ug jego �yczenia i sposobu post�p naprz�d na drodze do doskona�o�ci, co jest jego celem istotnym." Taka jest tre�� i istota spirytyzmu, podana przez wy�sze duchy. A teraz rozpatrzmy zarzuty przeciwko nim podniesione. VII Dla wielu ludzi jest sprzeciw uczonych, je�li nie dowodem, to przynajmniej wa�nym zaprzeczeniem. Nie nale�ymy do tych, kt�rzy zwracaj� si� przeciwko uczonym, ale na odwr�t szanujemy ich; ich zdanie jednak nie mo�e by� we wszystkich wypadkach nienaruszalne, nieomylne. Skoro tylko wiedza wyst�pi z zakresu materialistycznego badania zjawisk, skoro tylko zaczyna �ledzi� i wyja�nia� ich istot� - zaraz otwiera si� pole dla r�nych domniema� i przypuszcze�; ka�dy uczony stwarza swoj� teori�, dla kt�rej pragnie uzyska� przewag� i broni jej do ostateczno�ci. Czy� nie widzimy codziennie, jak to najr�norodniejsze zdania i zasady bywaj� wychwalane, a nast�pnie znowu odrzucane? Czy� niejedne twierdzenia nie bywaj� pospiesznie jako b��dy i niedorzeczno�ci og�aszane, a wkr�tce jako prawdy bezsporne uznawane?! Zjawiska za� i fakty same s� najlepszym kryterium naszych pogl�d�w i przekona�: fakty s� wyrokiem nieodwo�alnym. Gdzie nie ma istotnych dowod�w - tam pow�tpiewanie jest os�dem ka�dego prawdziwego uczonego. W wypadkach oczywistych zas�uguje os�d uczonych na wiar� zupe�n�, gdy� znaj� je lepiej od zwyk�ego cz�owieka; je�eli jednak chodzi o nowe zasady i zjawiska nieznane, s� ich pogl�dy i zapatrywania tylko hipotetyczne - prawdopodobne, poniewa� nie s�, jak wszyscy inni, wolni od przes�du lub b��du. Mo�na by rzec, �e uczony jest bardziej skory do przes�du, ni� kto inny, gdy� sk�onno�ci przyrodzone prowadz� go do podporz�dkowania wszystkiego pod w�asny s�d i zdanie raz przyj�te: Ka�dy uczony, wyspecjalizowany w jednej ga��zi wiedzy, skierowuje do niej wszystkie swe my�li, a wszystko inne chcia�by podporz�dkowa� pod t� sam� kategori� my�lenia. Taka ju� jest s�abo�� ludzka. Zwr�cimy si� przeto z ca�� wiar� i ufno�ci� o rad� do chemika w sprawie jakiego zagadnienia analitycznego, do fizyka w sprawie zagadnienia o elektryce, a do mechanika o sile ruchomej; oni pozwol� nam bez ujmy dla szacunku, jaki �ywimy dla ich wiedzy specjalnej, powiedzie�, �e nie mo�emy przywi�zywa� wagi do ich sprzeciwu w zagadnieniach spirytystycznych, przynajmniej nie wi�cej jak np. do zdania jakiego budowniczego w sprawach muzyki. Zwyczajne ga��zie wiedzy opieraj� si� na materii, zjawiska za� spirytystyczne wywodz� si� od dzia�ania inteligencji, kt�re maj� swoj� wol� i prawa i stale wykazuj�, �e nie podlegaj� naszym przywidzeniom... Badania ich nie mog�, wi�c by� prowadzone na spos�b tamtych, lecz wymagaj� innych �rodk�w i sposob�w dochodzenia. Nauki materialistyczne nie mog�, wi�c wydawa� s�du w sprawach zagadnie� spirytystycznych; nie jest to ich zadaniem, a ich s�d o spirytyzmie, przychylny czy nieprzyjazny, nie jest miarodajny. Spirytyzm jest wynikiem przekonania osobistego, ka�dego uczonego z osobna, niezale�nie od ich charakteru jako uczonych. Gdyby za� chciano podporz�dkowa� to zagadnienie nauce urz�dowej, znaczy�oby to tyle, co oddanie zagadnienia duszy pod os�d zrzeszenia fizyk�w lub chemik�w. By�oby przeto grub� niedorzeczno�ci� twierdzi�, �e jaki� cz�owiek musi by� wielkim psychologiem, je�li jest wielkim matematykiem lub anatomem. Anatom, badaj�c cia�o ludzkie, szuka duszy, a nie znalaz�szy jej pod swym no�ykiem, nie widz�c jej naocznie, m�wi ze swojego stanowiska materialistycznego, �e jej nie ma. Czy� wynika�oby z tego przeciwko powszechnemu mniemaniu, �e zdanie jego jest prawdziwe? Gdzie� tam! Widzimy tedy, �e spirytyzm nie nale�y do rz�du nauk powszednich. Skoro wi�c spirytyzm rozszerzy si� po �wiecie i b�dzie przyj�ty przez og� szeroki - a chwila ta ju� niezbyt daleka, jak to s�dzimy wed�ug zawrotnej szybko�ci, z jak� si� rozszerza - wtedy stanie si� tak, jak to by�o ze wszystkimi nowymi ideami, powszechnie zwalczanymi i nieuznawanymi, �e �wiat naukowy poddaje si� oczywisto�ci; wszyscy uczeni b�d� do tego ca�� powag� i rzeczywisto�ci� zjawisk jednomy�lnie doprowadzeni. Na razie zapominaj� wszyscy, kt�rzy bez poprzedniego, dok�adnego zbadania pot�piaj� sporne zagadnienie i na po�miech wystawiaj� ka�dego, nie zgadzaj�cego si� z ich przekonaniem, �e tak bywa�o zgo�a przy ka�dym, wielkim zagadnieniu, przynosz�cym chlub� ca�ej ludzko�ci; �e nara�aj� si� na niebezpiecze�stwo pomno�enia szereg�w os�awionych przeciwnik�w nowej idei. Nie pomn� oni, �e mog� by� zaliczeni w poczet cz�onk�w owego grona uczonych, kt�rzy w roku 1752 z ogromnym �miechem przyj�li rozpraw� Franklina o gromnikach, uwa�aj�c j� za niegodn�, by si� ni� zajmowa�; lub do onego drugiego zespo�u uczonych, kt�ry pozbawi� Francj� dobrodziejstwa stworzenia pierwszej parowej �eglugi morskiej, uwa�aj�c przed�o�ony system Fultona za niepraktyczny sen wariata; a przecie� to by�y zagadnienia ich w�asnego zakresu bada�! Je�eli, wi�c �w wykwit uczonych ca�ego �wiata przyjmowa� z szyderstwem i po�miewiskiem wszystkie dla nich niezrozumia�e idee i my�li, kt�re za par� lat p�niej dokona�y przewrotu wiedzy, etyki i ca�ego przemys�u, - jak�eby mo�na przypu�ci�, �e obce dla nich zagadnienia znajd� u nich przyja�niejsze przyj�cie?! Pomy�ki niekt�rych uczonych, smutnej dla nich pami�ci, nie powinny pozbawia� ich naszego szacunku, uzyskanego w innych kierunkach. Czy� jednak zdrowy "ch�opski" rozum osi�ga si� dopiero przez dyplomy akademickie? Popatrzcie na zwolennik�w i wyznawc�w ruchu spirytystycznego - czy znajduj� si� mi�dzy nimi tylko sami ignoranci - w�r�d tego niezliczonego zast�pu ludzi zas�u�onych, jemu oddanych?! Czy� mo�ecie wiar� ich i przekonanie tak �atwo odrzuci�? Powaga i uczono�� tych wielko�ci zas�uguje przecie� na to, aby powiedziano: poniewa� tacy uczeni potwierdzaj� te nauki i wyst�puj� odwa�nie w ich obronie, przeto musi by� chocia� co� w tym prawdy! Powtarzamy jeszcze raz, �e gdyby zjawiska, kt�rymi si� zajmujemy, ograniczy�y si� tylko do mechanicznego poruszania przedmiot�w, to ju� badanie przyczyny fizycznej ruchu tego nale�a�oby do zakresu naszej nauki; tym bardziej za�, je�eli chodzi o manifestacje, przekraczaj�ce znane prawa przyrody, a tym samym wymykaj�ce si� spod kompetencji wiedzy materialistycznej, gdy� nie daj� si� wy�wietli� ani cyframi, ani si�ami mechanicznymi. Je�eli za� pojawi si� jaki� nowy fakt, nowe zjawisko, nie nale��ce do �adnej znanej ga��zi wiedzy, wtedy nie powinien uczony odwraca� oczu od niego, lecz powiedzie� sobie szczerze, �e jest to dla niego nowe pole bada�, kt�re nale�y podj�� z ca�� otwarto�ci� i wytrwa�o�ci� bez uprzedze� a� do ostatecznego zbadania istoty i przyczyny danego zagadnienia. Cz�owiek, uwa�aj�cy si� za nieomylnego, jest bardzo bliski b��du; ci za�, kt�rzy wyg�aszaj� najfa�szywsze idee, ufaj� swojemu omylnemu rozumowi i pot�piaj� wszystko, co wydaje im si� niemo�liwe. Ci, kt�rzy swego czasu odrzucili podziwu godne wynalazki, stanowi�ce chlub� ludzko�ci, odwo�ywali si� na tego s�dziego. Co nazywamy rozumem, jest cz�sto pych� zakapturzon�, a kto uwa�a si� za nieomylnego, uwa�a si� za r�wnego Bogu. Zwr�cimy si� tedy do ludzi m�drych i nieuprzedzonych, kt�rzy nie pot�piaj� z g�ry tego, czego nie widzieli, o czym si� nie prze�wiadczyli, kt�rzy nie s�dz� o przysz�o�ci wed�ug przesz�o�ci i wierz�, �e cz�owiek nie osi�gn�� jeszcze najwy�szego stopnia m�dro�ci i �e przyroda nie wypowiedzia�a jeszcze ostatniego s�owa. VIII Badanie takiej nauki, jak� jest spirytyzm, kt�ry nas przenosi nagle do nowego, zadziwiaj�cego rodzaju zjawisk i rzeczy, mo�e by� podejmowane z po�ytkiem i powodzeniem tylko przez ludzi powa�nych, wytrwa�ych, wolnych od przes�d�w, a o�ywionych szczer� i sta�� wol�. Nie mo�na przypisywa� takich w�asno�ci tym, kt�rzy z g�ry, lekkomy�lnie os�dzaj� rzecz, nie zbadawszy jej poprzednio nale�ycie; kt�rzy nie wnosz� w swoje studia ani dok�adno�ci, ani potrzebnej �cis�o�ci; tym mniej mo�emy si� spodziewa� tego od ludzi, kt�rzy, obawiaj�c si� utraty powa�ania w�r�d uczonych, wysilaj� si�, by wyszuka� jak� �mieszn� stron� najprawdziwszych, lub za takie przyj�tych przez ludzi, kt�rych wiadomo�ci, charakter i do�wiadczenie daj� gwarancj� s�du nieuprzedzonego. Niech opami�taj� si� ci, kt�rzy mniemaj�, �e zjawiska spirytystyczne nie zas�uguj� na to, by je bada�, gdy� nikt ich nie zmusza do tego, lecz niech uszanuj� tak�e zdanie innych. Warunkiem ka�dego studium powa�nego jest wytrwa�o��. Czy� mo�na si� dziwi�, gdy nie otrzymamy m�drej odpowiedzi na powa�ne pytania, je�li s� postawione przygodnie i wtr�cone jakby umy�lnie mi�dzy mn�stwo pyta� �miesznych? Cz�stokrotnie s� pytania z�o�one i wymagaj� dla swojego wyja�nienia pyta� uzupe�niaj�cych, pomocniczych. Ktokolwiek chce sobie przyswoi� jak� wiedz�, musi j� studiowa� metodycznie, zaczyna� od pocz�tku i krok za krokiem post�powa� naprz�d, ��cz�c i rozwijaj�c nasuwaj�ce si� my�li. Tak ma si� rzecz i przy porozumiewaniu si� z duchami: Je�eli chcemy si� czego� nauczy� od nich, musimy przej�� z nimi ca�y kurs nauki, musimy sobie wybra� nauczyciela i pilnie pracowa�. Powiedzieli�my ju�, �e wy�sze duchy przychodz� tylko do powa�nych �rodowisk pracy, mianowicie tam, gdzie panuje spok�j, jednomy�lno�� i zgodne d��enie do dobra. Oddalaj� ich za� nikczemne i lekkomy�lne pytania i sprawy, podobnie jak i oddalaj� rozumnych ludzi; w�wczas otwiera si� pole popisu dla pr�nych, k�amliwych i podst�pnych duch�w, kt�re czekaj� chciwie na sposobno��, aby si� z nas wy�miewa� i zabawi� naszym kosztem. Co stanie si� z powa�nym pytaniem w�r�d takiego towarzystwa? Otrzyma si� odpowied�, ale od kogo? Rzecz ma si� tak samo, jak gdyby�my mi�dzy rozpustnych i rozbawionych m�okos�w przyszli z pytaniami: "Co to jest dusza? Co to jest �mier�?" itp. Je�eli chcecie otrzyma� odpowied� powa�n�, b�d�cie sami powa�nymi w prawdziwym tego s�owa znaczeniu, dostosujcie si� do wymaganych warunk�w, a wtedy dopiero otrzymacie powa�n� odpowied�. B�d�cie w studiach waszych wytrwali i pilni, inaczej opuszcz� was duchy wy�sze, tak jak uczyni nauczyciel niedba�ym uczniom. IX Poruszanie si� przedmiot�w jest faktem stwierdzonym; nale�y jednak sprawdzi�, czy jest to przejaw jakiej� inteligencji i wy�ledzi� jego �r�d�o. Nie m�wimy tu o inteligentnym poruszaniu si� pewnych przedmiot�w, ani o ustnym lub pisemnym porozumiewaniu si� ze �wiatem ducha przez media; ten rodzaj manifestacji, jasny dla tych, kt�rzy je widzieli i sami zbadali, nie jest na pierwszy rzut oka dostatecznie niezawis�y od woli, aby nadawa� si� do przekonania pocz�tkuj�cego widza lub badacza. B�dziemy tutaj m�wi� tylko o pi�mie, otrzymanym za pomoc� stosownego przedmiotu, do kt�rego przyczepiono o��wek, jak np. do koszyczka, ekierki itp. Spos�b przy�o�enia palc�w medium do danego przedmiotu wyklucza, i przy najwi�kszej zr�czno�ci medium, mo�no�� wsp�dzia�ania przy otrzymaniu pisma. Ale przypu��my, �eby jednak jak�� czarodziejsk� zr�czno�ci� zdo�a�o medium ok�ama� oko najbystrzejszego badacza; jak mo�na wszak�e wy�wietli� pochodzenie odpowiedzi, przewy�szaj�cych wszelkie wiadomo�ci i poj�cia medium? Zwr��cie uwag� tak�e na t� okoliczno��, �e otrzymuje si� nieraz odpowiedzi nie jednos�owne, lecz napisane na ca�ych arkuszach, a to z zadziwiaj�c� szybko�ci�, b�d� samorzutnie, b�d� celowo o danej rzeczy. Spod r�ki medium, nieznaj�cego si� zupe�nie na literaturze, wyjdzie niekiedy wiersz, ba�� lub powie�� o wysokiej warto�ci duchowej, w uk�adzie i formie artystycznej, pe�na wznios�ych my�li, �eby si� za ni� nie powstydzi� najlepszy poeta lub pisarz z Bo�ej �aski. Co za� jeszcze wi�cej zwraca uwag� na te zjawiska, to fakt, �e pojawiaj� si� wsz�dzie, a zast�p po�rednik�w medi�w mno�y si� w niesko�czono��. A czy s� prawdziwe te fakty, czy zmy�lone? Na to pytanie odpowiadamy tylko: patrzcie i badajcie, sposobno�ci wam nie braknie; badajcie cz�sto, cierpliwie i odpowiednio do danych warunk�w. Co m�wi� na to przeciwnicy? Jeste�cie - odpowiadaj� - ofiarami szarlatanerii lub rzecznikami fa�szu. Zaznaczamy naprz�d, �e nie mo�na dopu�ci� s�owa szarlataneria tam, gdzie nie chodzi o zysk; szarlatani i kuglarze nie wykonuj� swego rzemios�a za darmo. Ca�a sprawa by�aby, wi�c jedn� wielk� mistyfikacj�. Lecz, w jaki podziwu godny spos�b mogliby si� owi mistyfikatorzy z jednego ko�ca �wiata na drugi porozumie�, by stale zgodnie jednakowo wyst�powali, wywo�uj�c takie same zjawiska i daj�c o tych samych przedmiotach w r�nych j�zykach te same odpowiedzi? A dlaczego zajmowaliby si� rozumni, powa�ni i uczeni ludzie takimi sprawami i w jakim celu? Zarzuca si� te�, �e je�li nie jest to oszustwo, to obie strony mog� by� ofiar� jakiej� z�udy. Wprawdzie ma jako�� i rodzaj �wiadk�w swoje znaczenie, ale zapyta� si� tutaj musimy, czy wyznawcy spirytyzmu, kt�rych dzi� liczymy ju� na miliony, rekrutuj� si� tylko z samych prostak�w i ludzi bez wykszta�cenia? Zjawiska spirytystyczne s� tak nadzwyczajne, �e pojmujemy niewiar� i w�tpliwo�ci niewierz�cych; ale czego nie mo�emy uzna�, to uroszczenia wielu Tomasz�w, jakoby oni mieli wy��czny monopol na zdrowy rozum. Bez wzgl�du na s�uszno��, powag�, lub moraln� odpowiedzialno�� swoich przeciwnik�w og�aszaj� za g�upc�w wszystkich, kt�rzy maj� inne pogl�dy. W oczach ka�dego rozumnego cz�owieka miarodajnym jest zdanie ludzi o�wieconych, kt�rzy spraw� d�ugo studiowali, badali, do�wiadczali i przemy�liwali z potrzebn� sumienno�ci� powa�nych badaczy, nie maj�c w tym �adnego interesu, by rozszerza� b��dy i fa�sze, ni czasu na zajmowanie si� b�ahostkami. X Mi�dzy zarzutami jest jeszcze wiele na poz�r trafnych, opartych na do�wiadczeniu, a pochodz�cych od ludzi powa�nych. Jeden z tych zarzut�w jest oparty na powiedzeniach pewnych duch�w. Powinni�my sobie u�wiadomi�, jak nas duchy same pouczaj�, �e nie s� one sobie r�wne ani wiadomo�ciami, ani w�asno�ciami i �e nie mamy bra� wszystkiego, co m�wi�, dos�ownie; rzecz� za� ludzi rozumnych jest, a�eby odr�niali dobre od z�ego. Je�eli za� nasi przeciwnicy wysnuwaj� z tego wniosek, �e mamy do czynienia tylko z istno�ciami z�o�liwymi, chc�cymi nas oszukiwa�, to nie wiedz� o poselstwach otrzymywanych w �rodowiskach, gdzie zjawiaj� si� tylko duchy wy�sze; inaczej nie my�leliby tak. Jest po�a�owania godne, �e przypadek tak im pos�u�y�, i� pokaza� im tylko ciemn� stron� �wiata duchowego; nie chcemy bowiem przypuszcza�, �eby ich sk�onno�ci przyci�gn�y do nich zamiast dobrych, raczej duchy z�e, k�amliwe lub obra�liwe. Mo�na by, co najwy�ej s�dzi�, �e zasady i przekonania ich nie s� do�� sta�e i czyste, aby odr�ni� i oddzieli� z�o i �e z�e duchy znajduj� w tym niejak� rozkosz, gdy zadowol� ich ciekawo��; korzystaj�c za� ze sposobno�ci, wkradaj� si� mi�dzy nich, podczas gdy duchy dobre oddalaj� si� od nich. Oceniaj�c zagadnienie o duchach na podstawie takich danych, pope�ni�oby si� b��d podobny, jak np. os�dzaj�c charakter, jakiego narodu wed�ug tego, co si� m�wi i dzieje w towarzystwie, ciesz�cym si� z�� opini�. Podobnie jak tu na ziemi, s� i w �wiecie ducha towarzystwa dobrych i z�ych duch�w; trzeba jednak zwa�a� na to, co si� dzieje mi�dzy duchami wybranymi, aby si� przekona�, �e �wiat niewidzialny zamieszkuje nie tylko zwyk�y mot�och. Na pytanie, czy przyjd� do was istoty wybrane, odpowiadamy: "Nie pozostawajcie na przedmie�ciu, ale id�cie dalej, patrzcie, �led�cie i studiujcie!" S� tam rzeczy dla wszystkich i o wszystkim; przypomnijcie sobie s�owa Chrystusa, kt�ry powiedzia�: "Maj� oczy, a nie widz�, maj� uszy, a nie s�ysz�". Inna strona zdania tych ludzi polega na tym, �e nie widz�, w manifestacjach i we wszystkich przejawach materialnych �wiata ducha niczego innego, jak tylko dzia�anie jakiej� mocy diabelskiej, kt�ra przybiera r�ne postacie i sposoby, aby nas tym lepiej ok�ama�. Zdania tego nie uwa�amy za godne, aby�my si� nim zajmowali, gdy� ju� jest obalone tym, co�my powy�ej powiedzieli; dodamy tylko, �e gdyby naprawd� tak by�o, to musieliby�my przyzna�, i� diabe� jest niekiedy bardzo rozumny i wysoce moralny, lub inaczej powiedziawszy, �e s� tak�e dobre diab�y. I rzeczywi�cie, jak mogliby�my uwierzy�, �e B�g zezwala tylko z�ym duchom si� przejawia�, aby nam szkodzi�y i nie da� nam przeciwwagi w radach dobrych duch�w? Gdyby nie m�g� tego uczyni�, nie by�by wszechmocny, a gdyby mog�c, nie czyni� tego, nie zgadza�oby si� to z Jego dobrotliwo�ci�; jedno i drugie by�oby ur�ganiem Bogu. Rozwa�cie, �e przypuszczenie przejaw�w z�ych duch�w oznacza r�wnocze�nie uznanie zasady manifestacji; jak mo�na by, wi�c wierzy�, �e B�g dopuszcza tylko z�o, a wy��cza dobro? Taka nauka sprzeciwia si� wszelkim poj�ciom zdrowego rozumu i religii. Nastr�cza si� jeszcze jedna sprawa, a mianowicie, �e m�wi si� o duszach znanych i cz�sto pytaj� si� ludzie, dlaczego ^przejawiaj� si� zazwyczaj tylko one. Jest to nieprawda, pochodz�ca, jak wiele innych rzeczy, z badania powierzchownego. Mi�dzy duchami, przychodz�cymi bez wezwania, jest wi�cej nieznanych, kt�re podpisuj� si� jakimkolwie