Zabic Bin Ladena - Mark Bowden

Szczegóły
Tytuł Zabic Bin Ladena - Mark Bowden
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Zabic Bin Ladena - Mark Bowden PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Zabic Bin Ladena - Mark Bowden PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Zabic Bin Ladena - Mark Bowden - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Strona 2 Strona 3 Strona 4 Strona 5 First published in United States of America in 2012 by GROVE/ATLANTIC, INC. Copyright © Mark Bowden 2012. Copyright for the Polish edition © Wydawnictwo Pascal. Wszelkie prawa zastrzeżone Autor: Mark Bowden Tytuł: Zabić Bin Ladena Tytuł oryginału: The Finish. The Killing of Osama bin Laden Tłumaczenie: Krzysztof Cierniak Redakcja: Magdalena Łobodzińska Korekta: Katarzyna Zioła-Zemczak Konsultacja: Andrzej Wojtas Okładka: Mill Studio Zdjęcie na okładce: Rockfinder/iStockphoto, MILpictures by Tom Weber Getty Images Flash Press Media Redaktor prowadząca: Małgorzata Jasińska-Kowynia Redaktor naczelna: Agnieszka Hetnał Bielsko-Biała 2014 ISBN 978-83-7642-367-8 Wydawca: Wydawnictwo Pascal sp. z o.o. ul. Zapora 25 43-382 Bielsko-Biała tel. 338282828, fax 338282829 [email protected] www.pascal.pl eBook maîtrisé par: Dominik Trzebiński Atelier Du Châteaux Strona 6 Dla Clary i Audrey Strona 7 Wspól​n o​t ę ludz​kich dzia​łań uza​sad​n ia w koń​cu tyl​ko je​den głów​n y cel: wy​w al​czyć dla lu​dzi pra​‐ wo do by​cia róż​n y​m i, od​ręb​n y​m i jed​n ost​ka​m i, że​by mo​gli po swo​je​m u, każ​dy ina​czej, czuć, my​śleć, żyć na tym świe​cie. Że​by wy​w al​czyć ta​kie pra​w o, obro​n ić je al​bo roz​sze​rzyć, lu​dzie się jed​n o​czą. Wte​dy jed​n ak ro​dzi się strasz​li​w y, ale po​t ęż​n y prze​sąd, że wła​śnie owo zjed​n o​cze​n ie – w imię ra​sy, Bo​ga, par​t ii, pań​stwa – jest nie tyl​ko środ​kiem, ale i ce​lem ży​cia. Nie, nie, i jesz​‐ cze raz nie! W czło​w ie​ku, w je​go skrom​n ej swo​isto​ści, w je​go pra​w ie do niej tkwi je​dy​n y, praw​‐ dzi​w y i wiecz​n y sens wal​ki o ży​cie. Wa​si​lij Gros​sman, Ży​c ie i los (przeł. Je​rzy Czech) Wła​ści​w o​ścią ru​chu jest je​go spon​t a​n icz​n ość, ży​w io​ło​w a, dy​n a​m icz​n a eks​pan​syw​n ość i – krót​‐ ko​t rwa​łość. Na​t o​m iast wła​ści​w o​ścią struk​t u​ry jest bez​w ład​n ość, od​por​n ość, zdu​m ie​w a​ją​ca, nie​‐ mal in​stynk​t ow​n a zdol​n ość prze​t rwa​n ia. Ry​szard Ka​pu​ściń​ski, Sza​c hin​s zach Strona 8 PROLOG 2007–2008 To by​ła je​sien​n a noc w za​chod​n im Ira​ku. Żoł​n ie​rze eli​t ar​n ej ame​ry​kań​skiej jed​n ost​ki JSOC (Jo​‐ int Spe​cial Ope​ra​t ions Com​m and) prze​pro​w a​dzi​li je​den z wie​lu noc​n ych na​lo​t ów na lu​dzi po​‐ dej​rze​w a​n ych o ter​ro​ryzm i ści​słe związ​ki z Al-Ka​idą. Tym ra​z em ce​lem był re​gio​n al​n y przy​‐ wód​ca, któ​ry sam sie​bie okre​ślał mia​n em Mu​t han​n y. Re​z ul​t a​t y ak​cji by​ły nie​ocze​ki​w a​n e, al​bo​‐ wiem przy​n io​sła ona od​kry​cie praw​dzi​w ej zło​t ej ży​ły. Gdy​by cho​dzi​ło o in​n ą woj​n ę, pro​w a​dzo​n ą w in​n ych cza​sach, „ży​łą zło​t a” mógł​by być wiel​ki ma​ga​z yn cen​n ej bro​n i czy zbiór map woj​sko​w ych uka​z u​ją​cych ru​chy i roz​lo​ko​w a​n ie wojsk prze​‐ ciw​n i​ka. W XXI wie​ku żoł​n ie​rze JSOC zna​leź​li coś rów​n ie war​t o​ścio​w e​go – nie​w iel​ki no​t at​n ik. W cza​sie ak​cji za​bi​t o Mu​t han​n ę. Z ma​t e​ria​łów prze​ję​t ych w je​go sie​dzi​bie nie​z bi​cie wy​n i​ka​‐ ło, że był od​po​w ie​dzial​n y za ko​or​dy​n a​cję ru​chów za​gra​n icz​n ych bo​jow​n i​ków Al-Ka​idy i po​t en​‐ cjal​n ych za​m a​chow​ców-sa​m o​bój​ców dzia​ła​ją​cych tuż za po​bli​ską gra​n i​cą z Sy​rią oraz w Ira​ku, gdzie woj​ska ame​ry​kań​skie i irac​kie, a tak​ż e lud​n ość cy​w il​n a, zma​ga​ły się z ko​lej​n y​m i ata​ka​m i, w któ​rych gi​n ę​ło co​raz wię​cej osób. Wkrót​ce oka​z a​ło się, że zna​le​z i​sko nie jest zwy​czaj​n ym no​‐ tat​n i​kiem, lecz czymś znacz​n ie cen​n iej​szym – zbio​rem nazw i nu​m e​rów od​n o​szą​cych się do pli​ków kom​pu​t e​ro​w ych, w któ​rych znaj​du​ją się na​z wi​ska, zdję​cia, wzo​ry do​ku​m en​t ów po​t rzeb​‐ nych w po​dró​ż y, prze​le​w y ban​ko​w e, ra​chun​ki za kar​t y te​le​f o​n icz​n e, ubra​n ia, po​jaz​dy, pa​li​w o oraz wie​le in​n ych szcze​gó​ło​w ych in​f or​m a​cji zwią​z a​n ych z oko​ło pię​ciu​set no​w y​m i człon​ka​m i or​ga​n i​z a​cji. W tej ba​z ie da​n ych moż​n a by​ło zna​leźć nie​m al każ​de​go mu​dża​he​di​n a, któ​ry w ostat​n ich la​t ach prze​jeż​dżał przez Sy​rię i do​t arł do Ira​ku. Strona 9 Przez ca​łe wie​ki pod​sta​w o​w a tak​t y​ka pro​w a​dze​n ia wal​ki przez pie​cho​t ę opie​ra​ła się na za​‐ sa​dzie „ogień i ma​n ewr”. Spraw​n y do​w ód​ca mógł po​ko​n ać prze​w a​ż a​ją​ce si​ły prze​ciw​n i​ka, do​‐ sko​n a​ląc sztu​kę prze​m iesz​cza​n ia swo​ich żoł​n ie​rzy i efek​t yw​n e​go sku​pia​n ia ognia. Ta​kie umie​‐ jęt​n o​ści są na​dal nie​z wy​kle istot​n e na kon​w en​cjo​n al​n ym po​lu wal​ki, ale współ​cze​sne bi​t wy to rzad​ko dwie ar​m ie pro​w a​dzą​ce ma​n ew​ry na lą​dzie. Ge​n e​rał bro​n i Mi​cha​e l Flynn, sto​ją​cy obec​‐ nie na cze​le ame​ry​kań​skiej Agen​cji Wy​w ia​du Obron​n e​go (De​f en​se In​t el​li​gen​ce Agen​cy), pod​‐ su​m o​w u​je to w na​stę​pu​ją​cych sło​w ach: „In​f or​m a​cja i wy​w iad to ogień i ma​n ewr XXI wie​ku”. Co ma na my​śli, wy​po​w ia​da​jąc to zda​n ie? Do​sko​n a​łą ilu​stra​cję tej opi​n ii sta​n o​w i wspo​m nia​n a „ży​ła zło​t a” w po​sta​ci do​ku​m en​t ów prze​ję​t ych w ak​cji okre​ślo​n ej mia​n em na​lo​t u na Sin​dżar. Ode​gra​ły one ogrom​n ą ro​lę w uni​ce​‐ stwie​n iu Al-Ka​idy w Ira​ku. W cią​gu sze​ściu lat od za​m a​chów z 11 wrze​śnia ame​ry​kań​ska ar​m ia i wy​w iad, re​pre​z en​t o​w a​n e przez naj​róż​n iej​sze jed​n ost​ki i agen​cje, za​rów​n o te po​w szech​n ie zna​n e, jak i ab​so​lut​n ie taj​n e, ści​śle współ​pra​co​w a​ły – na nie​spo​t y​ka​n ą wcze​śniej ska​lę – w ce​lu znisz​cze​n ia pod​z iem​n ych sia​t ek ter​ro​ry​stycz​n ych. W dzia​ła​n iach wy​ko​rzy​sta​n o nie tyl​ko wy​‐ jąt​ko​w e umie​jęt​n o​ści zna​ko​m i​t ych ko​m an​do​sów JSOC, ale tak​ż e su​per​kom​pu​t e​ry i spe​cjal​n e opro​gra​m o​w a​n ie. Wy​kwa​li​f i​ko​w a​n i ana​li​t y​cy pra​co​w a​li w naj​dal​szych za​kąt​kach Ira​ku, a wszel​kie zdo​by​t e ma​t e​ria​ły prze​kształ​ca​n o w prze​t wa​rzal​n e kom​pu​t e​ro​w o da​n e. Do​t y​czy​ło to za​rów​n o in​f or​m a​cji i do​ku​m en​t ów do​star​cza​n ych przez tra​dy​cyj​n e siat​ki szpie​gow​skie, jak i ste​n o​gra​m ów z prze​słu​chań za​t rzy​m a​n ych, re​je​strów z elek​t ro​n icz​n e​go mo​n i​t o​rin​gu in​t er​n e​‐ tu oraz sie​ci ko​m ór​ko​w ych, a tak​ż e ob​ra​z ów i od​czy​t ów czuj​n i​ków ze​bra​n ych przez bez​sze​lest​‐ ne dro​n y, la​t a​ją​ce wy​so​ko nad po​t en​cjal​n y​m i ce​la​m i przez ca​łe dni, ty​go​dnie, mie​sią​ce, a na​‐ wet la​t a. Ogrom​n a ba​z a da​n ych, na któ​rą skła​da​ją się te skraw​ki in​f or​m a​cji – rzad​ko bez​po​‐ śred​n io ze so​bą po​w ią​z a​n ych – słu​ż y kom​pu​t e​rom do wy​n aj​dy​w a​n ia związ​ków po​z o​sta​ją​cych do tej po​ry w ukry​ciu. Mo​ż e to być na przy​kład wspól​n y ra​chu​n ek ban​ko​w y na​le​ż ą​cy do po​li​t y​‐ ka He​z bol​la​hu i no​w e​go człon​ka Al-Ka​idy, ad​res w Nad​ż a​f ie, pod któ​rym w dwóch róż​n ych ter​‐ mi​n ach po​ja​w i​li się dwaj zna​n i z na​z wisk ter​ro​ry​ści-sa​m o​bój​cy czy zdję​cie z port​f e​la za​m or​do​‐ wa​n e​go ame​ry​kań​skie​go żoł​n ie​rza, zna​le​z io​n e na twar​dym dys​ku kom​pu​t e​ra czło​w ie​ka peł​‐ nią​ce​go naj​praw​do​po​dob​n iej funk​cję skarb​n i​ka or​ga​n i​z a​cji ter​ro​ry​stycz​n ej. Kom​pu​t er dzia​ła bez prze​rwy, od​n aj​du​jąc krwa​w e wąt​ki łą​czą​ce po​szcze​gól​n e da​n e. Gdy​by nie ta ana​li​z a, wspo​‐ mnia​n e związ​ki ni​g​dy nie wy​szły​by na jaw i nikt nie od​krył​by, że w tych sy​t u​a cjach przy​pa​dek nie wcho​dził w grę. Krwa​w e wąt​ki two​rzą związ​ki o co​raz więk​szym za​się​gu, skła​da​ją​ce się na wiel​ką nie​w i​docz​n ą sieć. Po od​kry​ciu tych za​leż​n o​ści ko​m an​do​si wie​dzą już, gdzie i kie​dy za​dać ko​lej​n y cios. Po zdo​by​ciu łu​pu z Sin​dża​ru do​w ód​ca JSOC Stan​ley McChry​stal pod​jął za​ska​ku​ją​cą de​cy​z ję o od​t aj​n ie​n iu ma​t e​ria​łów i prze​ka​z a​n iu ich do Cen​t rum Wal​ki z Ter​ro​ry​z mem w West Po​int, a tam ich roz​szy​f ro​w a​n iem za​ję​li się spe​cja​li​ści z róż​n ych dzie​dzin. Do ja​kich wnio​sków do​szli? Nie​w ąt​pli​w ie da​n e oba​la​ły pro​pa​gan​do​w e stwier​dze​n ie gło​szą​ce, że Al-Ka​ida w Ira​ku to pa​t rio​‐ tycz​n y ruch opo​ru. No​w o zwer​bo​w a​n i człon​ko​w ie ujaw​n ie​n i na pod​sta​w ie da​n ych z Sin​dża​ru po​cho​dzi​li z Li​bii, Ma​ro​ka, Sy​rii, Al​gie​rii, Oma​n u, Je​m e​n u, Tu​n e​z ji, Egip​t u, Jor​da​n ii, Ara​bii Sau​‐ dyj​skiej, Bel​gii, Fran​cji i Wiel​kiej Bry​t a​n ii. Na pod​sta​w ie zna​le​z io​n ych ma​t e​ria​łów, ana​li​t y​cy ame​ry​kań​skie​go De​par​t a​m en​t u Skar​bu prze​śle​dzi​li trans​a k​cje fi​n an​so​w e i zi​den​t y​f i​ko​w a​li ca​łe kie​row​n ic​t wo irac​kiej sie​ci po​m o​cy za​gra​n icz​n ej na rzecz ter​ro​ry​stów, ma​ją​cej sie​dzi​bę w Sy​rii. Strona 10 Na jej cze​le stał czło​w iek, któ​ry przed​sta​w iał się ja​ko Abu Gha​diya, a je​go praw​dzi​w e na​z wi​sko brzmia​ło Ba​dran Tur​ki Ha​shim al-Ma​z i​dih. Nie​co po​n ad rok po na​lo​cie na Sin​dżar zli​kwi​do​w a​n o ca​łe głów​n e do​w ódz​t wo sie​ci po​m o​cy dla Al-Ka​idy dzia​ła​ją​ce na te​re​n ie Sy​rii. Wy​star​czy​ła jed​n a ak​cja z paź​dzier​n i​ka 2008 ro​ku, by za​bić Abu Gha​diyę, jed​n e​go z je​go bra​ci oraz dwóch ku​z y​n ów. Wszy​scy na​le​ż e​li do naj​w yż​sze​go kie​row​n ic​t wa tej or​ga​n i​z a​cji. Ba​z a da​n ych po​z wo​li​ła też na utwo​rze​n ie pla​n u ope​ra​cji JSOC na te​re​n ie Ira​ku oraz wy​śle​dze​n ie i poj​m a​n ie lub za​bi​cie za​gra​n icz​n ych człon​ków, któ​rzy nie zdą​‐ ży​li po​świę​cić ży​cia w sa​m o​bój​czych ata​kach. We​dle da​n ych ame​ry​kań​skie​go De​par​t a​m en​t u Obro​n y pod ko​n iec 2008 ro​ku licz​ba za​m a​‐ chów ter​ro​ry​stycz​n ych w Ira​ku spa​dła o osiem​dzie​siąt pro​cent. Zde​cy​do​w a​n a ten​den​cja spad​‐ ko​w a trwa​ła tak​ż e po wy​co​f a​n iu wojsk USA w 2011 ro​ku i dziś licz​ba ak​t ów prze​m o​cy jest mniej​sza niż w ja​kim​kol​w iek okre​sie od cza​su in​w a​z ji Ame​ry​ka​n ów w 2003 ro​ku. Jest kil​ka przy​czyn tej ude​rza​ją​cej zmia​n y. W wy​n i​ku po​w sta​n ia w 2008 ro​ku sun​n ic​kie​go ru​chu Prze​bu​dze​n ie, wie​lu irac​kich po​w stań​ców ob​ró​ci​ło się prze​ciw​ko Al-Ka​idzie. Przy​n aj​m niej w pew​n ym stop​n iu sprzy​ja​ło te​m u tak​ż e ujaw​n ie​n ie la​t em 2008 ro​ku ana​li​z y da​n ych z Sin​dża​‐ ru, któ​re do​w io​dły, że ko​rze​n ie or​ga​n i​z a​cji znaj​du​ją się za gra​n i​cą. Trze​ba też przy​z nać, że du​‐ że zna​cze​n ie mia​ła zde​cy​do​w a​n a zmia​n a tak​t y​ki wal​ki z re​be​lian​t a​m i, ja​ką w tym sa​m ym okre​sie za​sto​so​w ał gen. Da​v id Pe​t ra​e us. Fi​lo​z o​f ia Pe​t ra​e u​sa za​kła​da​ła bez​w zględ​n e zwięk​sza​‐ nie na​ci​sku na tzw. nie​prze​jed​n a​n e ele​m en​t y. Pod​su​m o​w a​n iem te​go po​dej​ścia są je​go sło​w a: „Lu​bię się kłaść wie​czo​rem ze świa​do​m o​ścią, że mam wię​cej przy​ja​ciół i mniej wro​gów”. JSOC za​pew​n i​ła „mniej wro​gów”, a McChry​stal okre​ślił na​lot na Sin​dżar mia​n em jed​n e​go z prze​ło​m o​w ych do​ko​n ań swo​jej jed​n ost​ki. Zwy​cię​stwo na woj​n ie czę​sto wy​m a​ga no​w ych tak​t yk, me​t od i na​rzę​dzi. Ata​ki na Ame​ry​kę do​ko​n a​n e 11 wrze​śnia 2001 ro​ku za​chwia​ły utrwa​lo​n y​m i od lat za​ło​ż e​n ia​m i w kwe​stii obro​n y na​ro​do​w ej USA. Osa​m a bin La​den i je​go eks​t re​m i​stycz​n a or​ga​n i​z a​cja oka​z a​li się za​gro​ż e​n iem zu​peł​n ie no​w e​go ty​pu – glo​bal​n ą sie​cią do​brze opła​ca​n ych in​t e​li​gent​n ych za​m a​chow​ców-sa​m o​‐ bój​ców, któ​ra nie mia​ła okre​ślo​n e​go ad​re​su. Ogrom​n y ar​se​n ał Sta​n ów Zjed​n o​czo​n ych, gło​w i​ce ją​dro​w e, nie​z wy​cię​ż o​n e si​ły lot​n i​cze, ar​m ia i ma​ry​n ar​ka wo​jen​n a, a na​w et ca​ła biu​ro​kra​t ycz​‐ na struk​t u​ra glo​bal​n e​go mo​n i​t o​rin​gu, szpie​go​stwa i ana​li​z y da​n ych wy​w ia​dow​czych po​w sta​ły głów​n ie po to, że​by od​stra​szać po​t en​cjal​n e​go agre​so​ra. Któż od​w a​ż ył​by się na atak, sko​ro re​a k​‐ cja by​ła​by bły​ska​w icz​n a, śmier​cio​n o​śna i nie​m oż​li​w a do po​w strzy​m a​n ia? Ale co sta​ło​by się w sy​t u​a cji, gdy​by za​gro​ż e​n ie przy​szło „zni​kąd”? Co wte​dy? Przed ta​kim oto pro​ble​m em sta​n ę​ła Ame​ry​ka po ata​kach z 11 wrze​śnia. Od​po​w ie​dzią by​ła in​f or​m a​cja. Zlo​ka​li​z o​w a​n ie wro​ga to jed​n o z naj​w aż​n iej​szych za​dań sto​ją​cych przed każ​dym, kto uczest​n i​czy w woj​n ie, ale wraz z ata​ka​m i Al-Ka​idy zmie​n ił się po​z iom trud​n o​ści. Jej człon​‐ ko​w ie ży​li i pra​co​w a​li w róż​n ych za​kąt​kach świa​t a, po​z o​sta​jąc w kon​t ak​cie dzię​ki sie​ciom te​le​‐ ko​m u​n i​ka​cyj​n ym obej​m u​ją​cym ca​ły glob. Bio​rąc pod uwa​gę sto​pień skom​pli​ko​w a​n ia, mię​dzy​‐ na​ro​do​w y cha​rak​t er tych po​w ią​z ań, wy​ko​rzy​sta​n ie pseu​do​n i​m ów oraz naj​róż​n iej​szych szpie​‐ gow​skich sztu​czek, zlo​ka​li​z o​w a​n ie wro​ga wy​da​w a​ło się wprost nie​m oż​li​w e. Zdo​by​cie no​t at​n i​ka z Sin​dża​ru oraz wy​n i​ka​ją​ce z te​go roz​bi​cie waż​n ej or​ga​n i​z a​cji po​ka​z a​‐ ło, że moż​n a te​go do​ko​n ać. Sześć lat po ata​ku Sta​n y Zjed​n o​czo​n e, za​a n​ga​ż o​w a​n e w dwie woj​‐ ny i wciąż nę​ka​n e przez wid​m o bez​kar​n e​go, po​z o​sta​ją​ce​go na wol​n o​ści bin La​de​n a, prze​ż y​ły Strona 11 w koń​cu coś, co moż​n a by​ło uznać za po​cie​sze​n ie. Wresz​cie uda​ło się zna​leźć do​bry spo​sób na do​ko​n a​n ie od​w e​t u… Strona 12 1 DEFINICJA ZŁA 11 września 2001 roku W Chi​ca​go zbli​ż a​ła się ósma ra​n o. Był pięk​n y sło​n ecz​n y po​ra​n ek. Ba​rack Oba​m a je​chał wła​śnie La​ke Sho​re Dri​v e, gdy na​gle umil​kła mu​z y​ka w ra​diu i włą​czy​ły się wia​do​m o​ści. Oka​z a​ło się, że w jed​n ą z wież no​w o​jor​skie​go World Tra​de Cen​t er ude​rzył ja​kiś sa​m o​lot. Oba​m a nie zwró​cił więk​szej uwa​gi na tę in​f or​m a​cję, za​kła​da​jąc, że cho​dzi o ja​kie​goś pi​lo​t a ces​sny, któ​ry po​peł​n ił nie​w y​ba​czal​n y błąd. Se​n a​t or czę​sto po​ko​n y​w ał pięt​n a​sto​m i​n u​t o​w ą tra​sę mię​dzy swo​im do​m em w Hy​de Park w Il​li​n o​is i The Lo​op, gdzie pra​co​w ał. Po pra​w ej stro​n ie wi​dział ogrom​n e je​z io​ro Mi​chi​gan, a przed so​bą, nie​co na le​w o – sze​reg dra​pa​czy chmur, wśród któ​rych uwa​gę zwra​ca​ła czar​n a bry​ła zwień​czo​n ej an​t e​n a​m i Se​a rs To​w er. Kie​row​ca, któ​ry ma z jed​n ej stro​n y roz​le​głe je​z io​ro, a nad so​bą nie​bo Il​li​n o​is, mo​ż e się po​czuć tak, jak​by się za​n u​rzał w kra​inie błę​ki​t u. Oba​m a je​chał wła​śnie do Thomp​son Cen​t er, sie​dem​n a​sto​pię​t ro​w ej sie​dzi​by władz mia​sta. Mo​n u​m en​t al​n a, lśnią​ca bu​dow​la wy​ło​ż o​n a gię​t ym, od​bla​sko​w ym szkłem, przy​po​m i​n a sta​t ek ko​smicz​n y, któ​ry wła​śnie wy​lą​do​w ał na Zie​m i. Spra​w y, któ​ry​m i miał się za​jąć w tym efek​t ow​‐ nym gma​chu, nie mia​ły w so​bie nic ro​m an​t ycz​n e​go, cho​dzi​ło bo​w iem o ru​t y​n o​w e ob​ra​dy Po​łą​‐ czo​n e​go Ko​m i​t e​t u ds. Re​gu​la​m i​n u Ad​m i​n i​stra​cyj​n e​go. Har​m o​n o​gram po​sie​dze​n ia za​kła​dał kil​‐ ku​go​dzin​n e zma​ga​n ia z drob​n y​m i zmia​n a​m i do​t y​czą​cy​m i dzia​ła​n ia trzy​dzie​stu dzie​w ię​ciu Strona 13 róż​n ych rad, pro​gra​m ów, ko​m i​sji i de​par​t a​m en​t ów. Oba​m a re​pre​z en​t o​w ał Dys​t rykt 13. le​ż ą​cy na pół​n oc​n ych obrze​ż ach So​uth Si​de. Po​z a za​ję​‐ cia​m i w ra​m ach man​da​t u se​n a​t o​ra pra​co​w ał też ja​ko praw​n ik w jed​n ej z wiel​kich chi​ca​gow​skich kan​ce​la​rii oraz ja​ko star​szy wy​kła​dow​ca pra​w a kon​sty​t u​cyj​n e​go w Law Scho​ol na Uni​v er​si​t y of Chi​ca​go. W mie​ście, w któ​rym osiadł, był dość zna​n y – uzna​w a​n o go za bar​dzo obie​cu​ją​ce​go mło​de​go czło​w ie​ka, ale mi​m o wszyst​ko wy​da​w a​ło się, że je​go ka​rie​ra stoi w miej​scu. Dwa la​t a wcze​śniej po​n iósł sro​m ot​n ą klę​skę w wy​bo​rach do Kon​gre​su, co by​ło dla nie​go su​ro​w ą lek​cją po​‐ ko​ry, zwy​cięz​ca otrzy​m ał bo​w iem dwu​krot​n ie więk​szą licz​bę gło​sów. Wszy​scy aż na​z byt do​‐ brze zda​w a​li so​bie spra​w ę z je​go kwa​li​f i​ka​cji in​t e​lek​t u​a l​n ych, o któ​rych do​bit​n ie świad​czył dy​‐ plom pra​w a z Ha​rvar​du i to, że był pierw​szym Afro​a me​ry​ka​n i​n em peł​n ią​cym funk​cję sze​f a pre​sti​ż o​w e​go „Law Re​v iew” wy​da​w a​n e​go na tym słyn​n ym uni​w er​sy​t e​cie. Ukoń​cze​n ie naj​lep​‐ szych ame​ry​kań​skich uczel​n i li​czy się w wiel​kiej po​li​t y​ce tyl​ko wte​dy, gdy to​w a​rzy​szy mu zna​‐ jo​m ość co​dzien​n e​go ży​cia prze​cięt​n ych lu​dzi, a te​go Oba​m ie bra​ko​w a​ło. Wy​glą​dał i wy​po​w ia​dał się jak pro​f e​sor pra​w a. Okre​śla​n o go przy​m iot​n i​kiem co​ol, co mie​w a​ło za​rów​n o po​z y​t yw​n y, jak i ne​ga​t yw​n y wy​dźwięk. Był za​t em co​ol w zna​cze​n iu „faj​n y”, bo miał styl i pre​z en​cję – wy​so​ki, szczu​pły, opa​n o​w a​n y i pe​łen oso​bi​ste​go uro​ku. Ale był też co​ol w zna​cze​n iu „chłod​n y”, bo czę​sto wy​da​w ał się zdy​stan​so​w a​n y, pe​łen re​z er​w y, a na​w et wy​w yż​sza​ją​cy się. Przed mie​sią​cem skoń​czył czter​dzie​ści lat, więc wiek nie kwa​li​f i​ko​w ał go już do mia​n a cu​dow​n e​go dziec​ka po​li​t y​‐ ki. Jeź​dził czar​n ym je​e pem che​ro​kee – sa​m o​cho​dem ty​po​w ym dla ame​ry​kań​skich oj​ców ro​dzin. Wraz z żo​n ą Mi​chel​le wy​cho​w y​w ał dwie cór​ki – ma​leń​ką Sa​shę i trzy​let​n ią Ma​lię. Po za​par​ko​w a​n iu sa​m o​cho​du se​n a​t or wje​chał na gó​rę jed​n ą z prze​szklo​n ych wind, do któ​rych wcho​dzi się z prze​stron​n e​go atrium, po czym usiadł na krze​śle i za​czął słu​chać przy​go​t o​w a​n e​go wcze​śniej oświad​cze​n ia świad​ka. Na​gle z wszyst​kich za​kąt​ków sa​li roz​le​gły się dzwon​ki te​le​f o​‐ nów ko​m ór​ko​w ych. Oba​m a spoj​rzał na wy​świe​t lacz swo​je​go black​ber​ry, że​by spraw​dzić otrzy​‐ ma​n e SMS-y. Po chwi​li szmer roz​m ów za​głu​szył ze​z na​n ia świad​ka, nikt już nie zwra​cał na nie​go uwa​gi. Wie​ści do​t y​czą​ce dol​n e​go Man​hat​t a​n u spły​w a​ły rów​n o​cze​śnie z ty​się​cy róż​n ych źró​deł. Za​a ta​ko​w a​n o dru​gą wie​ż ę. To by​ły zwy​kłe sa​m o​lo​t y pa​sa​ż er​skie. Wie​ż e pło​n ę​ły. To nie był wy​pa​dek. To był sko​or​dy​n o​w a​n y atak. Po de​cy​z ji o ewa​ku​a cji Thomp​son Cen​t re Oba​m a opu​ścił bu​dy​n ek wraz z in​n y​m i oso​ba​m i. Gdy tak stał na chod​n i​ku wśród ty​się​cy miesz​kań​ców Chi​ca​go ewa​ku​owa​n ych z wy​so​ko​ściow​‐ ców w The Lo​op, mi​m o​w ol​n ie pod​n iósł wzrok na Se​a rs To​w er. Na​gle zo​ba​czył ten sym​bol mia​‐ sta w zu​peł​n ie in​n ym świe​t le. Cha​rak​t e​ry​stycz​n y dra​pacz chmur nie był już w tym mo​m en​cie zna​kiem roz​po​z naw​czym Wietrz​n e​go Mia​sta. Te​raz Oba​m a wi​dział w nim je​dy​n ie gi​gan​t ycz​‐ ny obiekt, któ​ry mo​ż e stać się ła​t wym ce​lem ko​lej​n e​go ude​rze​n ia. Mi​cha​e l Mo​rell, któ​ry w tym cza​sie prze​by​w ał w Sa​ra​so​cie, za​sta​n a​w iał się, czy ko​lej​n y sa​‐ mo​lot ude​rzy wła​śnie w nie​go. Czło​w iek, zaj​m u​ją​cy się przy​go​t o​w a​n iem in​f or​m a​cji CIA dla pre​z y​den​t a Geo​r​ge’a W. Bu​sha, znaj​do​w ał się te​go ran​ka w skła​dzie eki​py to​w a​rzy​szą​cej gło​‐ wie pań​stwa pod​czas wi​z y​t y w mie​ście le​ż ą​cym w za​chod​n iej czę​ści Flo​ry​dy. Od​w ie​dzi​n y pre​‐ zy​den​t a by​ły wiel​kim wy​da​rze​n iem dla Sa​ra​so​t y. Każ​dy, kto ob​rał​by Bu​sha za cel ude​rze​n ia, wie​dział​by do​kład​n ie, gdzie go zna​leźć w tym dniu, a pa​sa​ż er​ski sa​m o​lot do​sko​n a​le wy​ko​n ał​by swo​je za​da​n ie. Strona 14 Gdy pierw​szy sa​m o​lot ude​rzył w wie​ż ę WTC, Mo​rell sie​dział na tyl​n ym fo​t e​lu va​n a ja​dą​ce​‐ go w ko​lum​n ie pre​z y​denc​kiej. Sa​m o​cho​dy mknę​ły po Gulf of Me​xi​co Dri​v e i znaj​do​w a​ły się na Long​bo​a t Key, kie​dy Ari Fle​ischer, rzecz​n ik pra​so​w y Bu​sha, ode​brał roz​m o​w ę i zwró​cił się do Mo​rel​la: – Mi​cha​e l, wiesz coś mo​ż e o sa​m o​lo​cie, któ​ry ude​rzył w World Tra​de Cen​t er? Mo​rell ja​ko ofi​cer wy​w ia​du pra​cu​ją​cy na sta​łe w Bia​łym Do​m u był wła​śnie tym czło​w ie​‐ kiem, do któ​re​go zwra​ca​n o się, gdy cho​dzi​ło o naj​n ow​sze in​f or​m a​cje w naj​bar​dziej sen​sa​cyj​‐ nych spra​w ach. Sa​m o​lot ude​rzył w bu​dy​n ek, gdy eki​pa pre​z y​denc​ka by​ła w po​dró​ż y, więc tym ra​z em Mo​rell nie wie​dział nic o tym wy​da​rze​n iu. My​ślał, jak wszy​scy, że naj​praw​do​po​dob​n iej cho​dzi o nie​w iel​ki sa​m o​lot, któ​re​go pi​lot za​pew​n e stra​cił orien​t a​cję przy złej po​go​dzie, ale na wszel​ki wy​pa​dek za​dzwo​n ił do szta​bu w Lan​gley w sta​n ie Wir​gi​n ia. Cen​t rum ope​ra​cyj​n e CIA po​in​f or​m o​w a​ło go, że do​szło do ka​t a​stro​f y – w North To​w er ude​rzył sa​m o​lot. Nie był to ma​ły sta​t ek po​w ietrz​n y, ale sa​m o​lot pa​sa​ż er​ski. Te​go dnia do​świad​czo​n y ana​li​t yk CIA wstał jak zwy​kle przed świ​t em i przy​go​t o​w ał się w swo​im po​ko​ju ho​t e​lo​w ym na ru​t y​n o​w ą po​ran​n ą se​sję z pre​z y​den​t em. Każ​de​go ran​ka o ósmej Mo​rell do​star​czał pre​z y​den​t o​w i tzw. PDB (Pre​si​dent’s Da​ily Brie​f ing) – pod​su​m o​w a​n ie naj​‐ now​szych ra​por​t ów wy​w ia​du z ca​łe​go świa​t a. Po​przed​n ie​go dnia po po​łu​dniu po​le​ciał pre​z y​‐ denc​kim Air For​ce One na po​łu​dnie, by roz​po​cząć ty​go​dnio​w ą wi​z y​t ę na pro​w in​cji. Ce​lem tej po​dró​ż y by​ła pro​m o​cja ini​cja​t yw edu​ka​cyj​n ych pre​z y​den​t a Bu​sha. Pierw​szym przy​stan​kiem by​‐ ło Jack​so​n vil​le, gdzie zor​ga​n i​z o​w a​n o dys​ku​sję przy okrą​głym sto​le. Na​stęp​n ie ca​ła eki​pa po​je​‐ cha​ła na po​łu​dnie do Sa​ra​so​t y, by spę​dzić noc w Co​lo​n y Be​a ch and Ten​n is Re​sort na wy​spie cią​‐ gną​cej się wzdłuż wy​brze​ż a, na któ​rym le​ż y mia​sto. Obec​n ość Mo​rel​la nie mia​ła żad​n e​go związ​ku z te​m a​t y​ką edu​ka​cyj​n ą, któ​rej po​świę​co​n y był nad​cho​dzą​cy ty​dzień. Po​dob​n ie jak woj​sko​w y, któ​ry no​sił pre​z y​denc​ką „pił​kę” – urzą​dze​n ie szy​f ru​ją​ce nie​z będ​n e do po​t wier​dze​n ia roz​ka​z u ata​ku ją​dro​w e​go – ana​li​t yk CIA to​w a​rzy​szył Bu​sho​w i za​w sze i wszę​dzie. Ame​ry​ka nie sta​ła się obiek​t em po​w aż​n e​go bez​po​śred​n ie​go ata​ku od cza​sów Pe​a rl Har​bor, więc po​ran​n y brie​f ing za​z wy​czaj do​t y​czył spraw znacz​n ie bar​dziej abs​t rak​cyj​n ych, jak na przy​kład „za​gad​n ień zwią​z a​n ych z bez​pie​czeń​stwem na​ro​do​w ym”. Za​‐ wsze po​ja​w ia​ły się ja​kieś za​gro​ż e​n ia ter​ro​ry​stycz​n e, ale ra​port przy​go​t o​w a​n y na ten po​ra​n ek nie za​w ie​rał ni​cze​go szcze​gól​n e​go ani po​w aż​n e​go. Bush ni​g​dy nie lu​bił prze​ko​py​w ać się przez pi​sem​n e spra​w oz​da​n ia. Wo​lał, że​by pod​rzu​co​n o mu naj​w aż​n iej​sze kwe​stie pod​czas po​ran​n e​go spo​t ka​n ia, a on mógł na​stęp​n ie prze​czy​t ać od​‐ po​w ied​n ie frag​m en​t y ra​por​t u i za​dać py​t a​n ia. Dla Mo​rel​la to pół​go​dzin​n e spo​t ka​n ie sta​ło się czymś w ro​dza​ju przed​sta​w ie​n ia od​gry​w a​n e​go co​dzien​n ie na za​m ó​w ie​n ie pre​z y​den​t a. Sam Bush bar​dzo lu​bił te se​sje i na​z wał je po​t em „jed​n y​m i z naj​bar​dziej fa​scy​n u​ją​cych punk​t ów w pro​gra​m ie dnia”. Mo​rell od​gry​w ał w nich głów​n ą ro​lę, choć był wła​ści​w ie nie​w i​docz​n y. Ten drob​n y pe​dan​t ycz​n y sza​t yn w oku​la​rach, o gład​ko za​cze​sa​n ych wło​sach, nie wy​róż​n iał się ani swo​im wy​glą​dem, ani sty​lem. Czę​sto no​sił wy​m ię​t y gar​n i​t ur i po​ru​szał się jak cy​w il – mięk​kim, swo​bod​n ym kro​kiem. To czło​w iek, któ​ry sie​dząc na krze​śle, pod​kur​cza no​gi i zwi​ja się w kul​kę, na do​da​t ek jest śmier​t el​n ie bla​dy, więc wśród po​t ęż​n ych ochro​n ia​rzy i ru​m ia​n ych do​rad​ców woj​sko​w ych wy​glą​dał jak cho​ro​w i​t e chu​cher​ko. W cza​sie roz​m o​w y Mo​rell był za​w sze bar​dzo ak​‐ tyw​n y. Mó​w ił z sze​lesz​czą​cym ak​cen​t em ty​po​w ym dla Ohio, a swo​je po​glą​dy i opi​n ie pod​kre​‐ Strona 15 ślał ge​sty​ku​la​cją i mo​w ą cia​ła, marsz​cząc brwi i wy​su​w a​jąc pod​bró​dek. Przez więk​szość swo​jej pra​cy w agen​cji wy​w ia​dow​czej zaj​m o​w ał się pro​ble​m a​m i Azji. Przed po​ran​n ym spo​t ka​n iem z Mo​rel​lem Bush zdą​ż ył po​świę​cić kil​ka mi​n ut na czy​t a​n ie Bi​‐ blii, urzą​dził so​bie prze​bież​kę w ciem​n o​ściach wo​kół po​la gol​f o​w e​go Co​lo​n y, po czym ubrał się i zjadł śnia​da​n ie. Te​m a​t y​ka brie​f in​gu sku​pia​ła się te​go dnia na Chi​n ach. Jest ona wpraw​dzie na​‐ dal utaj​n io​n a, jed​n ak wia​do​m o, że kil​ka mie​się​cy wcze​śniej sa​m o​lot EP-3 o na​pę​dzie tur​bo​śmi​‐ gło​w ym, zbie​ra​ją​cy in​f or​m a​cje wy​w ia​dow​cze dla ma​ry​n ar​ki USA, zde​rzył się z chiń​skim my​‐ śliw​cem od​rzu​t o​w ym w re​jo​n ie wy​spy Ha​inan. W wy​n i​ku wy​pad​ku zgi​n ął chiń​ski pi​lot, do​szło też do pierw​sze​go, na szczę​ście nie​z byt po​w aż​n e​go kry​z y​su mię​dzy​n a​ro​do​w e​go za ka​den​cji Bu​sha. Mo​rell dys​po​n o​w ał tak​ż e no​w y​m i in​f or​m a​cja​m i wy​w ia​dow​czy​m i z Ro​sji, któ​re by​ły jesz​cze taj​n e, ale wia​do​m o, że świe​ż y wów​czas skan​dal szpie​gow​ski wo​kół oso​by Ro​ber​t a Hans​se​n a do​pro​w a​dził do wza​jem​n e​go wy​da​le​n ia dy​plo​m a​t ów przez oba kra​je. Mo​rell przed​‐ sta​w ił na​stęp​n ie no​w e in​f or​m a​cje o trwa​ją​cej w Pa​le​sty​n ie in​t i​f a​dzie 1), któ​ra się za​ostrza​ła i zaj​m o​w a​ła czo​ło​w e miej​sca w świa​t o​w ych dzien​n i​kach in​f or​m a​cyj​n ych. Je​den z punk​t ów ra​‐ por​t u skło​n ił pre​z y​den​t a do roz​m o​w y te​le​f o​n icz​n ej z do​rad​czy​n ią ds. bez​pie​czeń​stwa na​ro​do​‐ we​go Con​do​le​e z​z ą Ri​ce, któ​ra po​z o​sta​ła w Bia​łym Do​m u. W póź​n iej​szych la​t ach nikt już nie pa​m ię​t ał, o czym roz​m a​w ia​li, zwłasz​cza że w świe​t le te​go, co się mia​ło zda​rzyć za chwi​lę (w mo​m en​cie roz​m o​w y pre​z y​den​t a z Ri​ce wszyst​kie czte​ry po​rwa​n e sa​m o​lo​t y pa​sa​ż er​skie znaj​‐ do​w a​ły się już w po​w ie​t rzu) pro​gram dnia był już nie​istot​n y. 1) Cho​dzi o tzw. dru​gą in​t i​fa​dę, któ​r a roz​po​czę​ła się 28 wrze​śnia 2000 ro​k u. In​t i​fa​da, arb. bunt, by​ła ma​so​wym po​wsta​niem Pa​le​styń​czy​k ów prze​ciw​k o izra​e l​skiej oku​pa​cji Pa​le​sty​ny. Obej​mo​wa​ła rów​nież kon​flik​t y we​wnątrz ru​chu pa​le​styń​skie​go mię​dzy fun​da​men​t a​li​stycz​ny​mi ugru​po​wa​nia​mi mu​zuł​mań​ski​mi (Ha​mas) a zwo​len​ni​k a​mi ru​- chu na​r o​do​we​go kie​r o​wa​ne​go przez Ja​si​r a Ara​fa​t a (przyp. AW). Po za​koń​cze​n iu brie​f in​gu Bush wy​je​chał na za​pla​n o​w a​n e spo​t ka​n ie w Em​m a E. Bo​oker Ele​m en​t a​ry Scho​ol, w któ​rej o dzie​w ią​t ej ra​n o miał od​w ie​dzić dru​go​kla​si​stów w obec​n o​ści ka​‐ mer te​le​w i​z yj​n ych i licz​n ych re​por​t e​rów. Wszy​scy by​li już w szko​le, gdy do​t ar​ła do nich wia​do​‐ mość o dru​gim sa​m o​lo​cie. Mo​rell z po​z o​sta​ły​m i człon​ka​m i eki​py pre​z y​denc​kiej prze​by​w ał w są​‐ sied​n iej sa​li lek​cyj​n ej. Był w niej te​le​w i​z or, w któ​rym wkrót​ce moż​n a by​ło zo​ba​czyć na​gra​n ie z sa​m o​lo​t em ude​rza​ją​cym w So​uth To​w er. Pło​m ie​n ie ogar​n ę​ły już obie wie​ż e. An​drew Card, szef ad​m i​n i​stra​cji pre​z y​denc​kiej, po​sta​n o​w ił prze​ka​z ać tę wia​do​m ość Bu​sho​‐ wi, prze​szedł więc do kla​sy, w któ​rej pre​z y​dent sie​dział wła​śnie na krze​śle przed dzieć​m i czy​t a​‐ ją​cy​m i na głos książ​kę o ma​łej gą​sce. – Dru​gi sa​m o​lot ude​rzył w dru​gą wie​ż ę – szep​n ął Card. – Ame​ry​ka zo​sta​ła za​a ta​ko​w a​n a. Ka​m e​ry uchwy​ci​ły zdu​m io​n y wy​raz twa​rzy pre​z y​den​t a. Nie​któ​rzy póź​n iej wy​śmie​w a​li go za tę re​a k​cję, ale ja​ka mi​n a by​ła​by od​po​w ied​n ia w przy​pad​ku ta​kich wia​do​m o​ści? Bush po​sta​n o​‐ wił za​cho​w ać ka​m ien​n y spo​kój. Zo​stał z dzieć​m i aż do koń​ca czy​t a​n ej hi​sto​ryj​ki, ale je​go za​cho​‐ wa​n ie ule​gło gwał​t ow​n ej zmia​n ie. Wcze​śniej był ra​do​sny i do​sko​n a​le ba​w ił się pod​czas wy​stę​pu dzie​ci. Te​raz sie​dział z po​n u​rą mi​n ą i by​ło wi​dać, że jest nie​obec​n y du​chem. Po za​koń​cze​n iu Strona 16 lek​t u​ry po​chwa​lił uczniów i szyb​ko wy​szedł do są​sied​n iej kla​sy. W te​le​w i​z ji po​ka​z y​w a​n o wła​‐ śnie w zwol​n io​n ym tem​pie sa​m o​lot Uni​t ed Air​li​n es lot 175, któ​ry wbi​ja się w So​uth To​w er i za​‐ mie​n ia w ku​lę ognia. Fle​ischer od​był krót​ką roz​m o​w ę z pre​z y​den​t em, któ​ry po​śpiesz​n ie po​czy​‐ nił ja​kieś od​ręcz​n e no​t at​ki, po czym wró​cił do za​t ło​czo​n ej kla​sy, by po​n ow​n ie sta​n ąć przed ka​‐ me​ra​m i i dzien​n i​ka​rza​m i. – Pa​n ie i pa​n o​w ie, to trud​n a chwi​la dla Ame​ry​ki – za​czął. Sa​m o​lo​t y spa​da​ły z nie​ba na zie​m ię, po​ry​w a​cze-sa​m o​bój​cy na​pro​w a​dza​li je na naj​w aż​n iej​‐ sze bu​dyn​ki uży​t ecz​n o​ści pu​blicz​n ej, bu​dow​le-sym​bo​le, za​bi​ja​jąc ty​sią​ce lu​dzi i za​m ie​n ia​jąc w po​piół za​rów​n o ma​szy​n y, jak i pa​sa​ż e​rów. Na do​da​t ek nikt nie wie​dział, ile sa​m o​lo​t ów bie​rze udział w tej ak​cji. Mo​rell po​m y​ślał, że po​w i​n ien na​t ych​m iast prze​n ieść Bu​sha w in​n e miej​sce. Ru​szył w stro​n ę jed​n e​go z agen​t ów Se​cret Se​rvi​ce, ale spo​strzegł, że ochro​n a już go wy​prze​dzi​ła. Ochro​n ia​rze ka​z a​li mu wyjść z bu​dyn​ku w stro​n ę ko​lum​n y sa​m o​cho​dów. Gdy pre​z y​dent za​koń​czył swo​je krót​kie oświad​cze​n ie, wszy​scy na​t ych​m iast wy​ru​szy​li na lot​n i​sko. Na​pły​w a​ły ko​lej​n e złe wia​do​m o​ści. Trze​ci sa​m o​lot, na​le​ż ą​cy do Ame​ri​can Air​li​n es lot 77, ude​rzył w Pen​t a​gon, gdy ko​lum​n a pre​z y​denc​ka mknę​ła jesz​cze na pół​n oc po Ro​ute 41. Wszy​scy mie​li wra​ż e​n ie, że każ​dy wy​so​ki bu​dy​n ek, każ​dy wiel​ki po​m nik i za​by​t ek, każ​dy sym​bol Ame​‐ ry​ki zna​lazł się w nie​bez​pie​czeń​stwie. Gdzie ude​rzy ko​lej​n y sa​m o​lot? Po​w szech​n e prze​ra​ż e​n ie, ja​kie za​pa​n o​w a​ło w tych pierw​szych go​dzi​n ach, nie mia​ło w so​bie nic z uro​jeń. Ata​ki wy​w o​ła​ły strach, ale jed​n o​cze​śnie obu​dzi​ły w lu​dziach pier​w ot​n e od​ru​chy i in​stynkt sa​m o​z a​cho​w aw​czy. Za​le​d​w ie sie​dem​dzie​siąt je​den mi​n ut po ude​rze​n iu w North To​w er, set​ki ki​lo​m e​t rów na za​chód od No​w e​go Jor​ku, wy​so​ko nad Pen​syl​w a​n ią, pa​sa​ż e​ro​w ie lo​t u 93 Uni​t ed Air​li​n es zor​ga​n i​z o​w a​li się i za​a ta​ko​w a​li po​ry​w a​czy. Sa​m o​lot, któ​rym le​cie​li, spadł na zie​m ię i roz​bił się na po​lu w miej​sco​w o​ści Shank​svil​le w sta​n ie Pen​syl​w a​n ia, na wschód od Pit​t s​bur​ga. Re​a k​cja na te wy​da​rze​n ia by​ła na​t ych​m ia​sto​w a i ogar​n ę​ła ca​ły na​ród. Woj​sko po​de​rwa​ło w po​w ie​t rze my​śliw​ce i za​bez​pie​czy​ło ba​z y. Za​m knię​t o lot​n i​ska, za​blo​ko​w a​n o uli​ce, ewa​ku​owa​‐ no wie​le bu​dyn​ków. Tym​cza​sem w Chi​ca​go Oba​m a zo​rien​t o​w ał się, że w da​ją​cej się prze​w i​dzieć przy​szło​ści nikt nie wró​ci do Thomp​son Cen​t er, wsiadł więc do sa​m o​cho​du i udał się do po​bli​skiej kan​ce​la​rii praw​n ej, w któ​rej pra​co​w ał. Sie​dzi​ba Da​v is, Mi​n er, Barn​hill i Gal​land mie​ści​ła się w ce​gla​n ej ka​m ie​n i​cy. Na do​le znaj​do​w a​ła się nie​w iel​ka sa​la kon​f e​ren​cyj​n a, a w niej te​le​w i​z or, na któ​rym pra​cow​n i​‐ cy biu​ra śle​dzi​li roz​gry​w a​ją​cą się wła​śnie tra​ge​dię. Wraz z mi​lio​n a​m i te​le​w i​dzów na ca​łym świe​cie pa​t rzy​li na ko​bie​t y i męż​czyzn uwię​z io​n ych na gór​n ych pię​t rach Bliź​n ia​czych Wież. Oni wciąż jesz​cze ży​li, tło​czy​li się przy oknach, a za ni​m i bu​cha​ły pło​m ie​n ie. Ci lu​dzie roz​pacz​li​‐ wie wzy​w a​li po​m o​cy, usi​łu​jąc zna​leźć ja​kiś ra​t u​n ek. Nie​któ​rzy de​cy​do​w a​li się na skok, ostat​n i w ich ży​ciu. Oba​m a wraz z in​n y​m i pa​t rzył, jak wie​ż e ru​n ę​ły w dół. Wy​obra​ż ał so​bie ty​sią​ce lu​‐ dzi za​m knię​t ych w śmier​t el​n ej pu​łap​ce. Wi​dział też dym i pło​m ie​n ie uno​szą​ce się nad znisz​‐ czo​n y​m i ścia​n a​m i Pen​t a​go​n u. Bill McRa​v en ob​ser​w o​w ał prze​bieg wy​da​rzeń ze szpi​t al​n e​go łóż​ka umiesz​czo​n e​go w je​go do​‐ mu w San Die​go. Na Za​chod​n im Wy​brze​ż u był jesz​cze wcze​sny ra​n ek. Ka​pi​t an od​dzia​łów SE​‐ Strona 17 AL ma​ry​n ar​ki wo​jen​n ej wy​glą​dał jak praw​dzi​w y żoł​n ierz na​w et wów​czas, kie​dy le​ż ał w łóż​ku. Był wy​so​kim, szczu​płym, i do​brze umię​śnio​n ym męż​czy​z ną z krót​ko przy​cię​t y​m i wło​sa​m i, przez co je​go od​sta​ją​ce uszy jesz​cze bar​dziej rzu​ca​ły się w oczy. Gdy pa​t rzy​ło się na je​go twarz, wy​da​w a​ło się, że dol​n a i gór​n a część są nie​co asy​m e​t rycz​n e, a wy​ra​z i​sta żu​chwa wska​z y​w a​ła, że jest to czło​w iek twar​dy i zde​cy​do​w a​n y. W ostat​n im cza​sie ak​t yw​n ość ka​pi​t a​n a spro​w a​dza​ła się wła​ści​w ie wy​łącz​n ie do prze​n o​sze​n ia się ze szpi​t al​n e​go łóż​ka na wó​z ek i z po​w ro​t em. Ta​ka bez​rad​n ość by​ła upo​ka​rza​ją​ca dla czło​w ie​ka, któ​ry przy​w ią​z y​w ał ogrom​n ą wa​gę do spraw​n o​ści fi​z ycz​n ej. W szko​le śred​n iej w San An​t o​n io w sta​n ie Tek​sas stał się praw​dzi​w ą gwiaz​dą bież​n i, a po jej ukoń​cze​n iu wy​brał ka​rie​rę woj​sko​w ą. Jak każ​dy czło​n ek eli​t ar​n ych jed​n o​stek spe​cjal​‐ nych po​świę​cił ca​łe ży​cie na roz​w ój umy​sło​w y i fi​z ycz​n y. Dwa mie​sią​ce wcze​śniej przy​t ra​f ił mu się strasz​li​w y wy​pa​dek pod​czas sko​ku ze spa​do​chro​n em. Po swo​bod​n ym spa​da​n iu z wy​so​ko​ści po​n ad trzech ty​się​cy me​t rów McRa​v en wpadł na spa​do​chron in​n e​go skocz​ka, za​czął się gwał​‐ tow​n ie ob​ra​cać i nie​m al cał​ko​w i​cie stra​cił przy​t om​n ość. Uda​ło mu się w koń​cu wy​szarp​n ąć lin​kę wy​z wa​la​ją​cą za​pa​so​w y spa​do​chron, co ura​t o​w a​ło mu ży​cie. Nie​ste​t y, jed​n a no​ga za​plą​t a​ła mu się w lin​ki, dru​ga w ta​śmy no​śne, a si​ła otwie​ra​ją​ce​go się spa​do​chro​n u o ma​ło nie ro​z e​rwa​ła go na pół. Wszyst​ko skoń​czy​ło się pęk​n ię​ciem mied​n i​cy, zła​m a​n iem krę​go​słu​pa i ode​rwa​n iem mię​śnia brzu​cha. Sta​ło się ja​sne, że w naj​bliż​szej przy​szło​ści nie ma mo​w y o żad​n ych ry​z y​kow​‐ nych ak​cjach, a je​śli uda mu się sta​n ąć na no​gach, w je​go cie​le po​z o​sta​n ą na za​w sze śru​by i me​‐ ta​lo​w e płyt​ki. McRa​v en wy​do​stał się ze szpi​t a​la, ka​ż ąc prze​n ieść łóż​ko do do​m u, gdzie te​go ran​ka oglą​dał, jak na Ame​ry​kę spa​da​ją ko​lej​n e cio​sy. Nie czuł go​ry​czy, bo przyj​m o​w ał su​ro​w e za​sa​dy rzą​dzą​ce je​go za​w o​dem. Do​szedł do wnio​sku, że gdy​by rze​czy​w i​ście był na ty​le do​bry, że​by wy​ko​n ać skok ze swo​bod​n ym spa​da​n iem w ra​m ach ak​cji bo​jo​w ej SE​A L, to ni​g​dy nie do​szło​by do te​go wy​pad​ku. Za​słu​ż ył na to, co go spo​t ka​ło. Nie mar​t wił się utra​t ą szans na awans, bo gdy​by mu za​le​ż a​ło na stop​n iach woj​sko​w ych, ni​g​dy nie wstą​pił​by w sze​re​gi ma​ry​n ar​ki wo​jen​n ej. Tak sa​‐ mo by​ło w woj​skach lą​do​w ych – jed​n ost​ki spe​cjal​n e by​ły dro​gą do dzia​ła​n ia w ra​m ach ma​łych ze​spo​łów, a nie ścież​ką awan​su na ko​lej​n e sta​n o​w i​ska do​w ód​cze, któ​re wią​ż ą się z od​po​w ie​‐ dzial​n o​ścią za co​raz więk​szą licz​bę żoł​n ie​rzy. Przed​sta​w i​cie​le kon​w en​cjo​n al​n ych sił zbroj​n ych wie​dzie​li, że jed​n ost​ki spe​cjal​n e rzą​dzą się po pro​stu in​n y​m i pra​w a​m i. Do ich od​dzia​łów wstę​‐ po​w a​li lu​dzie, któ​rzy chcie​li ska​kać z sa​m o​lo​t ów, wy​sa​dzać w po​w ie​t rze róż​n e obiek​t y, a cza​‐ sem tak​ż e spraw​dzić się w praw​dzi​w ej mi​sji – na​w et je​śli kraj nie to​czył ofi​cjal​n ie żad​n ej woj​‐ ny. McRa​v en miał czter​dzie​ści pięć lat, a ostat​n io słu​ż ył ja​ko do​w ód​ca Spe​cjal​n ej Gru​py Bo​jo​w ej Ma​ry​n ar​ki Wo​jen​n ej w Co​ro​n a​do, co uzna​w ał za swo​ją wy​m a​rzo​n ą pra​cę. Wie​dział, że bę​dzie mu bra​ko​w a​ło jed​n e​go – udzia​łu w ak​cjach. McRa​v en wal​czył w woj​n ie w Za​t o​ce Per​skiej i przez ca​łe swo​je do​ro​słe ży​cie cięż​ko pra​co​‐ wał, że​by brać udział w nie​bez​piecz​n ych mi​sjach. W tej chwi​li nikt jesz​cze do​kład​n ie nie wie​‐ dział, jak Sta​n y Zjed​n o​czo​n e za​re​a gu​ją na ata​ki, ale by​ło ja​sne, że kraj zna​lazł się w sta​n ie woj​n y. McRa​v en zda​w ał so​bie spra​w ę z te​go, że ta woj​n a go omi​n ie. Wia​do​m o by​ło, że spraw​cą za​m a​chów nie jest ża​den kon​kret​n y kraj. Naj​praw​do​po​dob​n iej sta​ła za ni​m i gru​pa za​go​rza​łych fa​n a​t y​ków dzia​ła​ją​cych w róż​n ych miej​scach. Trud​n o by​ło ich zlo​ka​li​z o​w ać i od​po​w ie​dzieć na atak. Woj​n a za​w sze sta​w ia przed ludź​m i no​w e wy​z wa​n ia. Na​‐ ród, któ​ry ru​sza do bo​ju, re​a gu​jąc na nie​z na​n e wcze​śniej za​gro​ż e​n ie, mu​si po omac​ku zna​leźć Strona 18 dro​gę dzia​ła​n ia i opra​co​w ać ta​ką stra​t e​gię i tak​t y​kę, któ​ra do​pro​w a​dzi do zwy​cię​stwa. To wy​‐ ma​ga cza​su (w tym przy​pad​ku do​brych kil​ku lat), ale wie​dza McRa​v e​n a upo​w aż​n ia​ła go do stwier​dze​n ia, że wie, ja​ki bę​dzie ko​n iec tych zma​gań. Ten czło​w iek do​kład​n ie prze​stu​dio​w ał hi​‐ sto​rię ame​ry​kań​skich ope​ra​cji spe​cjal​n ych. Na pod​sta​w ie pierw​szych tro​pów, po​ja​w ia​ją​cych się już w te​le​w i​z ji, na​brał też prze​ko​n a​n ia, że ca​łą ak​cję zor​ga​n i​z o​w a​ło nie​w iel​kie ugru​po​w a​n ie ter​ro​ry​stycz​n e o na​z wie Al-Ka​ida. Lu​dzie ta​cy jak on sły​sze​li o tej or​ga​n i​z a​cji znacz​n ie wię​cej niż prze​cięt​n y miesz​ka​n iec Sta​n ów Zjed​n o​czo​n ych. Je​śli za ata​ka​m i nie sta​ło aku​rat to ugru​‐ po​w a​n ie, to w grę wcho​dzi​ło in​n e o po​dob​n ym cha​rak​t e​rze. Jak moż​n a wal​czyć z taj​n ą po​‐ nadna​ro​do​w ą or​ga​n i​z a​cją do​ko​n u​ją​cą za​m a​chów? Jest to moż​li​w e dzię​ki wy​w ia​do​w i oraz do​‐ sko​n a​le wy​szko​lo​n ym jed​n ost​kom spe​cjal​n ym ty​pu SE​A L – dzię​ki lu​dziom, któ​rzy po​t ra​f ią za​‐ dać bły​ska​w icz​n y, cel​n y cios w każ​dym za​kąt​ku świa​t a. McRa​v en do​sko​n a​le zda​w ał so​bie z te​‐ go spra​w ę. Wie​dział też, że je​go od​dział pój​dzie wal​czyć bez nie​go. Przede wszyst​kim był świa​dom, że ta woj​n a bę​dzie się to​czyć la​t a​m i. A czas gra na je​go ko​‐ rzyść. Kie​dyś bę​dzie zno​w u spraw​n y. Kie​dyś mo​ż e się oka​z ać, że znaj​dzie ja​kiś spo​sób na to, by znów wziąć udział w ak​cji. Mi​chèle Flo​ur​n oy prze​by​w a​ła w Wa​szyng​t o​n ie, gdy uj​rza​ła dym uno​szą​cy się nad Pen​t a​go​n em, na dru​gim brze​gu Po​t o​m a​cu. Pra​co​w a​ło tam wie​lu jej przy​ja​ciół. Czter​dzie​sto​let​n ia pra​cow​n i​ca na​uko​w a, ab​sol​w ent​ka Ha​rvar​du i Oks​f or​du, by​ła jed​n ą z naj​w y​bit​n iej​szych in​t e​lek​t u​a li​stek w krę​gach woj​sko​w ych. Na​le​ż a​ła do nie​licz​n ych miesz​ka​n ek Wa​szyng​t o​n u, któ​re po​sta​n o​w i​ły zwią​z ać swo​ją ka​rie​rę za​w o​do​w ą z za​gad​n ie​n ia​m i do​t y​czą​cy​‐ mi bez​pie​czeń​stwa na​ro​do​w e​go. Każ​dy, kto ją znał, wie​dział do​sko​n a​le, że kwe​stią cza​su po​z o​‐ sta​je za​ję​cie przez nią ko​lej​n e​go waż​n e​go sta​n o​w i​ska w Pen​t a​go​n ie. Te​raz jed​n ak – po​dob​n ie jak w przy​pad​ku wie​lu in​n ych osób, któ​re za​w dzię​cza​ły rzą​do​w e po​sa​dy po​par​ciu jed​n ej czy dru​giej par​t ii po​li​t ycz​n ej – jej prze​szłość na sta​n o​w i​sku głów​n e​go pla​n i​sty Pen​t a​go​n u za cza​‐ sów ad​m i​n i​stra​cji Clin​t o​n a ozna​cza​ła, że zna​la​z ła się w gro​n ie licz​n ych eks​per​t ów po​li​t ycz​n ych na wy​gna​n iu. W Bia​łym Do​m u miesz​kał te​raz re​pu​bli​ka​n in, któ​ry nie​daw​n o roz​po​czął pierw​‐ szą ka​den​cję. Flo​ur​n oy by​ła zna​n a z te​go, że opo​w ia​da​ła się za uj​m o​w a​n iem za​gad​n ień obro​n y na​ro​do​‐ wej w kon​t ek​ście mię​dzy​n a​ro​do​w ym. Bar​dziej niż na ide​olo​gii sku​pia​ła się na part​n er​stwie i prag​m a​t y​z mie. Na wie​le sta​n o​w isk zwią​z a​n ych z obron​n o​ścią pre​z y​dent Bush wy​z na​czył ta​‐ kich lu​dzi, któ​rzy mie​li skłon​n ość do zde​cy​do​w a​n e​go ko​rzy​sta​n ia z si​ły woj​sko​w ej USA. Ta​cy po​‐ li​t y​cy po​szu​ki​w a​li part​n e​rów za gra​n i​cą, ale nie chcie​li, by to part​n er​stwo wią​z a​ło Ame​ry​ce rę​‐ ce przy po​dej​m o​w a​n iu dzia​łań. W cza​sie po​ko​ju ta​kie róż​n i​ce w fi​lo​z o​f icz​n ych za​ło​ż e​n iach mo​‐ gły za​in​t e​re​so​w ać głów​n ie eks​per​t ów i dys​ku​t o​w a​n o nad ni​m i w cza​sie de​bat po​świę​co​n ych woj​sko​w o​ści oraz roz​w o​jo​w i ar​m ii. Te​go sa​m e​go ran​ka Flo​ur​n oy udzie​li​ła wy​w ia​du dla Na​t io​n al Pu​blic Ra​dio, w któ​rym wy​po​w ia​da​ła się na te​m at nie​któ​rych ini​cja​t yw pla​n o​w a​n ych przez se​‐ kre​t a​rza obro​n y Do​n al​da Rums​f el​da. Pa​n i Flo​ur​n oy pra​co​w a​ła w Cen​t rum Ba​dań Stra​t e​gicz​‐ nych i Mię​dzy​n a​ro​do​w ych (Cen​t er for Stra​t e​gic and In​t er​n a​t io​n al Stu​dies; CSIS) – think tan​ku, w któ​rym udzie​la​li się przed​sta​w i​cie​le obu par​t ii. By​ła też pro​f e​so​rem na Uni​w er​sy​t e​cie Obro​‐ ny Na​ro​do​w ej i wspo​m a​ga​ła Pen​t a​gon w przy​go​t o​w a​n iu stra​t e​gicz​n e​go Czte​ro​let​n ie​go Pla​n u Obro​n y. Ten ob​szer​n y do​ku​m ent wska​z y​w ał bar​dzo kon​kret​n ie wszyst​kie prio​ry​t e​t y do​t y​czą​ce Strona 19 obron​n o​ści pań​stwa. Gdy ko​lej​n e sa​m o​lo​t y ude​rza​ły w ce​le, Flo​ur​n oy bra​ła udział w mię​dzy​n a​‐ ro​do​w ym spo​t ka​n iu na te​m at pro​gnoz do​t y​czą​cych obron​n o​ści, od​by​w a​ją​cym się na​prze​ciw​ko Bia​łe​go Do​m u. Po ewa​ku​a cji wszyst​kich bu​dyn​ków w oko​li​cy pa​n i Flo​ur​n oy sta​ła na Pen​n ​sy​lva​n ia Ave​n ue i pa​t rzy​ła na zło​w iesz​czy słup dy​m u wy​ra​sta​ją​cy na dru​gim brze​gu rze​ki. Wie​dzia​ła, że w tej chwi​li wszyst​kie te​m a​t y pod​ję​t e na spo​t ka​n iu sta​ły się zu​peł​n ą abs​t rak​cją, jak​by ktoś jed​n ym ru​chem wy​m a​z ał je wszyst​kie z ta​bli​cy. W jed​n ej chwi​li prio​ry​t e​t y obron​n e Ame​ry​ki ule​gły ra​‐ dy​kal​n ej, bru​t al​n ej zmia​n ie. Mi​chèle Flo​ur​n oy prze​szła kil​ka prze​cznic i zna​la​z ła się w sie​dzi​bie CSIS, skąd za​dzwo​n i​ła do do​m u, że​by spraw​dzić, czy z jej dzieć​m i wszyst​ko w po​rząd​ku. Na​stęp​n ie pró​bo​w a​ła skon​‐ tak​t o​w ać się te​le​f o​n icz​n ie z ko​le​ga​m i z Pen​t a​go​n u, nie​ste​t y bez​sku​t ecz​n ie. W koń​cu ode​bra​ła kil​ka po​łą​czeń od ko​le​gów z pra​cy i dzien​n i​ka​rzy, m.in. od re​por​t e​ra NPR, z któ​rym roz​m a​w ia​‐ ła za​le​d​w ie kil​ka go​dzin wcze​śniej. Zdra​dzi​ła, że jest co​raz bar​dziej prze​ko​n a​n a o udzia​le Al- Ka​idy w za​m a​chach, lecz na tym eta​pie by​ła to je​dy​n ie hi​po​t e​z a. Ko​lej​n y de​m o​kra​t a prze​by​w a​ją​cy na przy​m u​so​w ym wy​gna​n iu, Tho​m as Do​n i​lon, tak​ż e znaj​do​w ał się w cen​t rum Wa​szyng​t o​n u. Aku​rat pod​da​w ał się co​rocz​n ym kom​plek​so​w ym ba​da​‐ niom le​kar​skim w ga​bi​n e​cie przy M Stre​e t. Do​n i​lon skoń​czył czter​dzie​ści sześć lat, był więc w wie​ku, w któ​rym czło​w iek, zwłasz​cza tak po​kaź​n ej po​stu​ry, za​czy​n a pła​cić za dłu​gie go​dzi​n y spę​dzo​n e za biur​kiem. Przez wie​le lat pra​co​w ał na rzą​do​w ych po​sa​dach ja​ko praw​n ik. Ty​rał za trzech, a te​raz oka​z a​ło się, że je​go or​ga​n izm za​czy​n a się bun​t o​w ać. W świa​t o​w ej sto​li​cy pra​co​‐ ho​li​ków uzna​w a​n o go za wy​jąt​ko​w y okaz. W 1977 ro​ku był naj​m łod​szym do​rad​cą w eki​pie pre​‐ zy​den​t a Car​t e​ra, a za pre​z y​den​t u​ry Clin​t o​n a pra​co​w ał ja​ko szef per​so​n e​lu w De​par​t a​m en​cie Sta​n u. W 1992 ro​ku brał udział w kam​pa​n ii Clin​t o​n a, od​gry​w ał też ro​lę pre​z y​den​t a G.H.W. Bu​‐ sha, przy​go​t o​w u​jąc do de​ba​t y Ros​sa Pe​ro​t a. Dłu​gie go​dzi​n y prób za​owo​co​w a​ły zna​jo​m o​ścią mnó​stwa istot​n ych fak​t ów przy​dat​n ych w wie​lu sy​t u​a cjach. Do​n i​lon był twar​dym gra​czem – za​w sze uprzej​m ym, lecz nie​ustę​pli​w ym. Gdy mó​w ił, po​ka​z y​w ał ca​ły gar​n i​t ur gór​n ych i dol​n ych zę​bów, więc wy​da​w a​ło się, że prze​ż u​w a każ​de sło​w o. Przed wiel​ki​m i po​je​dyn​ka​m i Clin​t on lu​bił prze​pro​w a​dzać z nim spa​ring, upra​w ia​jąc szer​m ier​kę słow​n ą. Te​raz, nie​ca​ły rok po za​in​sta​lo​‐ wa​n iu się no​w ej re​pu​bli​kań​skiej ad​m i​n i​stra​cji, sta​n ął z bo​ku, wy​ko​rzy​stu​jąc dy​plom z pra​w a i do​świad​cze​n ie po​li​t ycz​n e w pra​cy lob​by​sty w Fe​de​ral Na​t io​n al Mort​ga​ge As​so​cia​t ion (zwa​n ym po​pu​lar​n ie Fan​n ie Mae)2). 2) Fan​nie Mae jest pry​wat​nym przed​się​bior​stwem spon​so​r o​wa​nym przez rząd USA, na mo​cy spe​cjal​ne​go pra​wa au​t o​r y​zo​wa​nym do po​ży​cza​nia pie​nię​dzy i udzie​la​nia gwa​- ran​cji kre​dy​t o​wych. Nie jest bez​po​śred​nio fi​nan​so​wa​ne przez rząd, a emi​t o​wa​ne przez nie pa​pie​r y war​t o​ścio​we nie są po​r ę​czo​ne ani chro​nio​ne przez pań​stwo. Fir​ma jest czę​ścio​wo zwol​nio​na z pła​ce​nia po​dat​k ów do​cho​do​wych (przyp. red.). Po za​koń​cze​n iu ba​dań le​kar​skich Do​n i​lon wy​je​chał z pod​z iem​n e​go ga​ra​ż u i zna​lazł się w gi​gan​t ycz​n ym kor​ku. Lu​dzie opu​ści​li biu​row​ce w ca​łym Dys​t ryk​cie Ko​lum​bii i wy​glą​da​ło na to, że wszy​scy w jed​n ej chwi​li ru​szy​li do do​m ów. Do​n i​lon usi​ło​w ał do​dzwo​n ić się do żo​n y, ale sieć Strona 20 by​ła prze​cią​ż o​n a i po​łą​cze​n ie oka​z a​ło się nie​m oż​li​w e. Włą​czył ra​dio i z prze​ra​ż e​n iem słu​chał ko​lej​n ych wia​do​m o​ści, prze​su​w a​jąc się cen​t y​m etr po cen​t y​m e​t rze na pół​n oc​n y wschód, w stro​‐ nę do​m u. Jaz​da prze​dłu​ż a​ła się w nie​skoń​czo​n ość. Gdy wresz​cie do​t arł na miej​sce, oka​z a​ło się, że je​go żo​n a tak​ż e wró​ci​ła już z pra​cy, ode​braw​szy wcze​śniej có​recz​kę z przed​szko​la Be​t hes​da. Po chwi​li ra​z em z mi​lio​n a​m i Ame​ry​ka​n ów oglą​da​li w te​le​w i​z ji dal​szy roz​w ój zda​rzeń. Mi​cha​e l Vic​kers znaj​do​w ał się za​le​d​w ie kil​ka prze​cznic da​lej, w sie​dzi​bie nie​w iel​kie​go Cen​t rum Ana​liz Stra​t e​gicz​n ych i Bu​dże​t o​w ych, któ​re za​ło​ż ył po odej​ściu z wy​w ia​du i woj​ska. Dwa​dzie​‐ ścia lat wcze​śniej ja​ko uzdol​n io​n y ofi​cer CIA zor​ga​n i​z o​w ał taj​n ą ame​ry​kań​ską mi​sję, któ​rej ce​‐ lem by​ło udzie​le​n ie po​m o​cy gru​pie luź​n o współ​pra​cu​ją​cych przy​w ód​ców ple​m ien​n ych oraz is​‐ lam​skich eks​t re​m i​stów, któ​rzy wal​czy​li w Afga​n i​sta​n ie z in​w a​z ją so​w iec​ką. Ak​cja zo​sta​ła uzna​‐ na za naj​w ięk​szą taj​n ą mi​sję w ca​łej hi​sto​rii agen​cji wy​w ia​dow​czej. Vic​kers ja​ko daw​n y ofi​cer woj​sko​w ych sił spe​cjal​n ych stał się w swo​im śro​do​w i​sku praw​dzi​w ą le​gen​dą. Był eks​per​t em od spraw Bli​skie​go Wscho​du, miał w tym re​gio​n ie sze​ro​kie kon​t ak​t y, a do​świad​cze​n ie za​w o​do​w e zdo​by​t e w wy​w ia​dzie i jed​n ost​kach spe​cjal​n ych mia​ło być nie​z wy​kle przy​dat​n e w roz​po​czy​n a​‐ ją​cej się wła​śnie no​w ej woj​n ie. Na we​z wa​n ie Rums​f el​da miał na​stęp​n e​go dnia wró​cić do pra​cy, ja​ko kon​sul​t ant Pen​t a​go​n u. Je​go za​da​n iem by​ło opra​co​w a​n ie od​po​w ie​dzi Sta​n ów Zjed​n o​czo​‐ nych na ata​ki z 11 wrze​śnia. Ge​n e​rał bry​ga​dy Da​v id Pe​t ra​e us prze​by​w ał w Bo​śni. Wia​do​m ość o ata​ku na Ame​ry​kę za​sta​‐ ła go wcze​snym wie​czo​rem w sie​dzi​bie szta​bu Bry​ga​dy Nor​dyc​ko-Pol​skiej. Ten drob​n y ży​la​sty męż​czy​z na, gar​bią​cy się lek​ko od cza​sów wy​pad​ku spa​do​chro​n o​w e​go, któ​ry prze​ż ył wie​le lat te​m u, sie​dział w to​w a​rzy​stwie ofi​ce​rów z róż​n ych kra​jów i pa​t rzył, jak ru​n ę​ły obie wie​ż e. W tym mo​m en​cie zdał so​bie spra​w ę, że mi​sja za​rów​n o je​go, jak i wszyst​kich żoł​n ie​rzy ame​ry​kań​‐ skich, ule​gnie wkrót​ce zmia​n ie. Po​dej​rze​n ia Pe​t ra​e u​sa na​t ych​m iast skie​ro​w a​ły się w stro​n ę Al- Ka​idy i jej za​ło​ż y​cie​la, któ​ry na​z y​w ał się Osa​m a bin La​den. Pe​t ra​e us nie strze​lał w ciem​n o. W la​t ach 1997–1999 pra​co​w ał na sta​n o​w i​sku za​stęp​cy prze​‐ wod​n i​czą​ce​go Ko​le​gium Sze​f ów Szta​bów w Pen​t a​go​n ie. W tam​t ym cza​sie ad​m i​n i​stra​cja Clin​‐ to​n a czę​sto dys​ku​t o​w a​ła na te​m at te​go, czy i kie​dy roz​po​cząć po​lo​w a​n ie na ra​dy​kal​n e​go is​lam​‐ skie​go przy​w ód​cę. Po​sta​n o​w io​n o wów​czas wy​strze​lić ra​kie​t y sa​m o​ste​ru​ją​ce, bio​rąc na cel obiek​t y Al-Ka​idy w Su​da​n ie i w Afga​n i​sta​n ie, ale ak​cja ta nie przy​n io​sła zna​czą​cych efek​t ów. Bin La​den był nie​uchwyt​n y. Te​raz jed​n ak re​a k​cja mia​ła być za​kro​jo​n a na znacz​n ie więk​szą ska​lę – mia​ła zmie​n ić ob​li​cze świa​t a. Do za​dań Pe​t ra​e u​sa w Bo​śni na​le​ż a​ło do​w o​dze​n ie taj​n ą jed​n ost​ką ude​rze​n io​w ą, w któ​rej skład wcho​dzi​li naj​le​piej wy​szko​le​n i przed​sta​w i​cie​le róż​n ych sił. Jed​n ost​ka zaj​m o​w a​ła się tro​pie​n iem i lo​ka​li​z a​cją zbie​głych serb​skich i chor​w ac​kich zbrod​n ia​‐ rzy wo​jen​n ych, zbie​ra​n iem in​f or​m a​cji wy​w ia​dow​czych, bły​ska​w icz​n y​m i na​lo​t a​m i na wy​z na​‐ czo​n e ce​le, czę​sto prze​pro​w a​dza​n y​m i w po​rze noc​n ej z wy​ko​rzy​sta​n iem he​li​kop​t e​rów. Świe​ż o upie​czo​n y ab​sol​w ent New York Uni​v er​si​t y Ben Rho​des ob​ser​w o​w ał z Bro​okly​n u tra​ge​‐ dię, któ​ra roz​w i​ja​ła się przed je​go ocza​m i. Ro​bił ma​gi​ste​rium z li​t e​ra​t u​ry (Cre​a ti​v e Wri​t ing), a rów​n o​cze​śnie był za​a n​ga​ż o​w a​n y w lo​kal​n ą po​li​t y​kę. 11 wrze​śnia zaj​m o​w ał się roz​da​w a​n iem ulo​t ek kan​dy​dat​ki do Ra​dy Mia​sta Dia​n y Rey​n y – te​go dnia od​by​w a​ły się w No​w ym Jor​ku wy​‐ bo​ry sa​m o​rzą​do​w e. Rho​des za​a n​ga​ż o​w ał się w po​li​t y​kę po do​świad​cze​n iach ze skraj​n y​m i so​cja​‐