8385

Szczegóły
Tytuł 8385
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8385 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8385 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8385 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ORAMUS Marek Wyposa�enie osobiste Marek Oramus (ur. 1952) dziennikarz, pisarz i krytyk. Uko�czy� Wydzia� Mecha- niczno-Energetyczny Politechniki �l�skiej w Gliwicach, a nast�pnie Pomagisterskie Studium Dziennikarstwa Uniwersytetu War- szawskiego. Debiutowa� w 1972 r. na �a- mach �ITD". W latach siedemdziesi�tych by� sekretarzem redakcji Tygodnika Stu- denckiego �Politechnik", a w 1981 wybrany zosta� zast�pc� redaktora naczelnego ty- godnika �ITD". Od 1982 mieszka i pracuje w Rybniku. �onaty, ma sze�cioletni� c�rk�. Oramus jest autorem kilkuset felieton�w, artyku��w i reporta�y prasowych, licznych Opowiada� o tematyce fantastyczno-nauko- wej drukowanych m.in. przez �Fantastyk�", �Problemy", �Przegl�d Techniczny", �Poli- technik" i w antologiach Spotkanie w prze- stworzach (t. 2, KAW 1982; t. 4, KAW 1985), a tak�e dw�ch powie�ci (Senni zwyci�zcy, Czytelnik 1983; Arsena�, Iskry 1985). Od 1983 prowadzi sta�y dzia� recenzji w �Prze- gl�dzie Technicznym", gdzie ukaza�a si� wi�kszo�� tekst�w krytycznych zebranych w niniejszym tomie. Ksi��k� t� sporz�dzi�em z my�l� o czy- telniku nastawionym wobec fantastyki nie- ch�tnie, a nawet wrogo � wyja�nia Oramus w przedmowie. � Tak�e, a mo�e przede wszystkim, z my�l� o wielbicielu bezkrytycz- nym. Wr�g tej literatury nie zna jej z de- finicji � bo nie czyta w og�le; fanatyk � bo tylko przemyka po literach, nie wg��- biaj�c si� my�l� w znaczenia. WYPOSA�ENIE OSOBISTE XXII.2 152-3-4/87 ORAMUS Marek. - Wyposa�enie osobiste. - Wwa : Iskry, 1987 2 kw. - 13,8 ark. ; 20 cm. - Egz. 10 000. - (lak.) A 280 Zbi�r esej�w literackich i recenzji po�wi�conych wsp�czes- nej fantastyce naukowej. Marek Oramus (ur. 1952) - pisarz i dziennikarz, autor dw�ch powie�ci SF ("Senni zwyci�zcy" i "Arsena�") - adresuj�c ksi��k� zar�wno do czytelnika nasta- wionego wobec fantastyki niech�tnie, jak i do jej bezkry- tycznych wielbicieli, pokazuje literatur� fantastyczno- naukow�, jakiej nie znamy. Przedmowa Ksi��k� t� sporz�dzi�em z my�l� o czytelniku na- stawionym wobec fantastyki niech�tnie, a nawet wrogo. Tak�e � a mo�e przede wszystkim � z my�l� o wiel- bicielu bezkrytycznym. Wr�g tej literatury nie zna jej z definicji � bo nie czyta w og�le; fanatyk � bo tylko przemyka po literach, nie wg��biaj�c si� my�l� w zna- czenia. Proponuj� wizyt� w panopticum woskowych �wia- t�w oferowanych przez autor�w rodzimych i obcych, pod has�em tyle� prowokuj�cym, co kokieteryjnym: za�o�� si�, �e nie znaj� pa�stwo takiej fantastyki. Na zaprojektowa- ny w ten spos�b tom krytyczny z�o�y�y si� po wi�kszej cz�ci recenzje pisane dla �Przegl�du Technicznego" w la- tach 1983�84, ale tak�e teksty pr�buj�ce bardziej global- nego spojrzenia na literatur� science fiction, g��wnie od strony jej niedostatk�w. Dla r�wnowagi zatem, ale i gwoli sprawiedliwo�ci doda�em szkic o Philipie Dicku. Dorobek tego zmar�ego przedwcze�nie i w pe�ni si� tw�rczych pisa- rza jest przyk�adem, �e na terenie interesuj�cego nas ga- tunku mo�liwe s� konstrukcje satysfakcjonuj�ce zar�wno pod wzgl�dem literackim, jak intelektualnym. Mo�e si� wyda� dziwne, dlaczego kto� paraj�cy si� fan- tastyk� jako autor (mam na koncie dwie powie�ci i zbi�r opowiada�) usi�uje jednocze�nie wyrokowa� o gatunku i warto�ciowa� jego dokonania. Istotnie, tego typu dzia�al- no�� bywa nieraz odbierana jako dwuznaczna, bo nie spo- s�b � podobno � pisa� uczciwie i bez pozamerytorycz- nych preferencji o ksi��kach, kt�rych wiele wysz�o spod pi�r znajomych i przyjaci�. Po drugie � �adnie to, wy- znaj�c surowe kryteria, kr�c�c nosem nad dokonaniami innych i obficie udzielaj�c wskaz�wek, samemu si� do nich nie stosowa�? Ot� to, �e si� pisarze spod znaku SF bior� za krytyk�, wynika nie z rozbuchania, a z rozpaczy. Tak zwana powa�na krytyka ostentacyjnie ignoruje fan- tastyk�, a ju� szczeg�lnie w mutacji SF, za nic maj�c jej popularno��. Oczywi�cie w�r�d powod�w omijania p�ki z t� literatur� jest i niekompetencja, niech�� czy po pro- stu brak pomys�u, co z tym fantem zrobi�. Rycie w na- brzmiewaj�cej z ka�dym rokiem lawinie papieru jest za- j�ciem niewdzi�cznym, gwarantuj�cym tylko strat� czasu i wysi�ku, nieproporcjonaln� do efekt�w: trzeba przerzuci� dziesi�tki tytu��w, by na sicie zatrzyma� si� blady okruch czego� szlachetniejszego. Krytyk literatury SF jest kim� w rodzaju nawet nie wywoziciela, ale filtranta kloaki, przepuszczaj�cego j� z upodobaniem przez r�ne cedzid- �a � to taki �uk grabarz, najcz�ciej ryj�cy w kompo�cie, �cho� przecie� z nieustann� my�l� o s�o�cu. A� dziw, �e tego nieszlachetnego zaj�cia imali si� najznakomitsi tw�r- cy SF (w Polsce Stanis�aw Lena, na Zachodzie James Blish i Damon Knight), z regu�y � wypada doda� � z wi�k- szym powodzeniem ni� okazjonalni wizytatorzy spoza get- ta, cho� z drugiej strony trudno zaprzeczy�, �e najcie- kawsze opinie o tw�rczo�ci Lema wysz�y spod pi�r nie- fantast�w. Jaki zamiar przy�wieca tej ksi��ce � pr�cz zasygnali- zowania zmian zachodz�cych w gatunku SF? Przede wszy- stkim nie jest jej celem pozyskiwanie zwolennik�w. Tego jednego � kibic�w � fantastyce nie brakuje. Pytanie istotne, czy s� to tacy kibice, jakich by sobie nale�a�o �yczy�. Spora cz�� entuzjast�w tkwi przy literaturze SF na zasadzie owczego p�du, tak�e z powodu niedostatku propozycji kulturalnych na naszym rynku, a wi�c � po- wt�rz� � z rozpaczy, �e nie ma czym wype�ni� m�odego �ycia. Los tej grupy le�y mi szczeg�lnie na sercu, bo z niej si� w pewnym sensie wywodz�. Je�li m�odzi ludzie czerpi� rado�� w�a�nie z fantastyki � wobec braku lepszych po- wod�w do entuzjazmu � niech�e czyni� to ze �wiado- mo�ci�, �e mimo olbrzymiego skonwencjonalizowania, ubo- giej rekwizytorni i stosowania ogranych chwyt�w, w naj- lepszych wykonaniach ani na w�os nie ust�puje ona litera- turze g��wnego nurtu, a w specyficznych warunkach po- trafi dzi�ki przebraniu kosmicznego pajaca artyku�owa� sprawy i problemy dla tamtej niedost�pne. Literatur� fantastyczn�, a zw�aszcza fantastyczno-nau- kow� traktuje si� cz�sto jako rodzaj ucieczki od spraw tego �wiata, od jego szaro�ci i miernoty � ku wie�om z ko�ci s�oniowej, po kt�rych mog�aby si� wyhasa� nie- okie�znana wyobra�nia. Podstawowym sposobem ironizo- wania z takiej postawy jest wskazywanie, i� budowane w celach eskapistycznych lunaparki cechuj� si� ub�stwem umeblowania i wieje od nich przejmuj�c� nud�. Tak�e rozgrywaj�ce si� tam intrygi s� podobne do siebie i sche- matyczne � mimo wychodzenia ze sk�ry tych, co je two- rz�. W rezultacie co�, co mia�o stanowi� antidotum na pos�pno�� �wiata, nie dorasta mu do pi�t pod wzgl�dem komplikacji, atrakcyjno�ci i zaanga�owania uwagi czytel- nika. Ca�a z takim trudem podj�ta eskapada okazuje si� psu na buty potrzebn� pozoracj�, mistyfikacj� i blama�em. Pisarze fanta�ci przypominaj� przekupni�w odpustowych, kt�rzy wielkim krzykiem agituj� do nabywania smutnych �wiecide� i pstrokatych opakowa� bez �adnej zawarto�ci. Istnienie tego stereotypu, od kt�rego wsp�czesna fan- tastyka odchodzi coraz radykalniej, pokutuje jeszcze w po- tocznej �wiadomo�ci czytelnik�w. �eby odebra� mu racj� bytu, ma�o, wygrzeba� z dziej�w science fiction pozycje nie b�d�ce jedynie p�och� rozrywk� � trzeba wykaza� zwi�zek tej literatury z �yciem, z podstawowymi proble- mami wsp�czesno�ci. Zadanie pachn�ce na odleg�o�� kwa- dratur� ko�a sta�o si� wykonalne w�a�nie dzi�ki temu, i� . pi�miennictwo opatrzone stemplem gatunku ewoluuje, zmienia si� � jak wszystko wok� � i dawno przesta�o by� tym, za co nadal chc� je mie� opinie obiegowe. Czym jest wobec tego? W jakim kierunku zmierza? Nie podej- muj� si� odpowiedzie� wprost. Moja rola przewodnika ko�czy si� na zademonstrowaniu kilkudziesi�ciu przyk�a- d�w spo�r�d kilkuset tytu��w wydanych w Polsce na po- cz�tku lat osiemdziesi�tych. Wybra�em pozycje wed�ug mego rozeznania najlepsze b�d� najbardziej charaktery- styczne. Przy om�wieniach beletrystyki wprowadzi�em oznaczenia gwiazdkowe od jednego do pi�ciu, zale�nie od iakoilci utworu. Wydaje mi si�, �e przyb�r ilo�ciowy tej literatury powoduje konieczno�� r�nicowania jej, bardziej zdecydowanego ni� do tej pory oddzielania ziarna od plew. Krytyk usi�uj�cy wtargn�� do �wiat�w literatury fan- tastyczno-naukowej, �eby tam co� przestawia�, porz�dko- T wa� itp. nie mo�e zapomina� o wycieczkach poprzednik�w. Z tych zw�aszcza Leni i jego Fantastyka i futurologia wymagaj� od ka�dego nowicjusza opowiedzenia si� wobec ich ustale�. Wizja gatunku zarysowana w Fantastyce i juturologii wydaje mi si� dzi� stanowczo zbyt czarna (pewnie dlatego, �e badania Lema obj�y wy��cznie fan^ tastyk� ameryka�sk�, ha, ha). "Wcale nie twierdz�, �e tam czy tu po up�ywie ostatnich pi�tnastu lat jest ju� r�owo albo bia�o; je�li jednak ciemny makija� fantastyki uda�o si� cho�by troch� rozja�ni�, to przecie� r�wnie� za spraw� dzie� Lema, kt�remu w�asnej tw�rczo�ci nie wypada�o uwzgl�dni�, natomiast ja zrobi�em to z przyjemno�ci�. Fantastyka jest rodzajem grzybni, porastaj�cej te miej- sca, gdzie �wiat�o wiedzy ludzkiej nie dociera albo jest bardzo nik�e. Dlatego uwa�am, �e nie spos�b wyrokowa� o niej z wn�trza roz�wietlonego, dobrze nagrzanego pokoju, czasem nale�y przywdzia� str�j �owcy nietoperzy i ruszy� w ciemn� noc, by bada� te mchy, te porosty przy bladej po�wiacie ksi�yca, mamrocz�c zakl�cia, a latarki u�ywaj�c w ostateczno�ci. Wynika z tych ekskursji, �e science fiction, dzi� bardziej ni� kiedykolwiek, pozostaje literatur� zainte- resowan� wsp�czesno�ci�, ale i po dawnemu wycelowan� w przysz�o��, ostrzegaj�c� przed jutrzejszymi konsekwen- cjami naszych dzisiejszych posuni��. Publikuj�c w zbele- tryzowanej formie mo�liwe warianty rozwoju wydarze� wsp�czesnych, apeluje do czytelnik�w � oto czego by nale�a�o unikn��. Oswaja ludzi z my�l�, �e przeznacze- niem rasy ludzkiej jest kosmos. Pierwsze, nie�mia�e jeszcze pr�by penetracji odbywaj� si� na naszych oczach. A na co rybom dwudysznym opiewanie urok�w �ycia na l�dzie, kiedy one jeszcze w wodzie, zapyta sceptyk. Rybom istot- nie � na nic. Ludziom mo�e si� na co� przyda. wrzesie� 1984 Z LOTU PTAKA Inwazja fantastyki Mo�na bez przesady stwierdzi�, �e w naszym kraju na- st�pi� ostatnio boom na literatur� fantastyczno-naukow�. Masowe zainteresowanie utworami tego gatunku by�o wi- doczne ju� wcze�niej, bo przynajmniej od pocz�tku lat siedemdziesi�tych. Nowym zjawiskiem jest pr�ba nad��a- nia pod wzgl�dem ilo�ciowym ze strony wydawnictw. W roku 1982 ukaza�o si� ponad sto tytu��w szeroko rozu- mianej fantastyki, a w 1983 wed�ug oblicze� �l�skiego Klubu Fantastyki 180 tytu��w (��cznie z fantastyk� ba�nio- w� i utworami dla dzieci), w tym dla doros�ych � 120 tytu��w. Znaczn� cz�� tej produkcji stanowi� ksi��ki war- to�ciowe, ale nie brak tandety, utwor�w wt�rnych my�lo- wo i kiepskich pod wzgl�dem literackim. Dost�pna w Polsce fantastyka dla doros�ych (literatura dzieci�ca to ca�kiem odr�bne zjawisko) wyr�nia si� pew- nymi cechami charakterystycznymi. Przygniataj�ca wi�k- szo�� tej literatury ukazuje si� w ramach serii wydaw- niczych, opatrzonych znakami graficznymi, w jednolitej szacie graficznej; z regu�y ksi��ki nale��ce do tej samej serii maj� jednakowe formaty. Nak�ady tych utwor�w s� stosunkowo wysokie. Je�li dzie�a literatury g��wnego nur- tu wydaje si� w 10 lub 20 tysi�cach egzemplarzy, to w przypadku fantastyki od 30 tysi�cy zaczyna si� rozmo- wa. G�rna granica jest r�na dla r�nych wydawnictw, najcz�ciej oscyluje wok� 50 tysi�cy. Dotychczasowy re- kord nale�y do KAW-u i wynosi 300 tysi�cy egzemplarzy iednego tytu�u. W ka�dej z serii ukazuje si� rocznie stosunkowo nie- wielka liczba tytu��w: od kilku do kilkunastu. Du�o to czy ma�o? W Czechos�owacji tyle wynosi globalna roczna pro- dukcja wszystkich oficyn; z kolei w Stanach Zjednoczo- nych, gdzie fantastyk� traktuje si� przede wszystkim jako biznes, najwi�ksze wydawnictwa wypuszczaj� rok w rok po kilkaset tytu��w. Na pewno w stosunku do zapotrze- bowania wydajemy tej literatury za ma�o. Z regu�y s� to pierwodruki, wznowienia ci�gle nale�� do rzadko�ci, a je�li ju� si� pojawiaj�, przewa�nie s� to ksi��ki autor�w zagra- nicznych. Z powodu braku dewiz na op�acenie praw autor- skich rzadko otrzymujemy g�o�ne pozycje wsp�czesnych literatur zachodnich. Ci�nienie rynku sprawia, �e ka�da pozycja z fantastyki momentalnie znika z p�ek. Rzecz znamienna: mimo braku jakiejkolwiek informacji czy reklamy czytelnicy wiedz� doskonale, kiedy dany tytu� ma si� pokaza� w ksi�gar- niach, a tak�e jaka jest warto�� tej prozy. Najgorsze ksi��- ki, do kt�rych nale�y przede wszystkim produkcja KAW-u, le�� od kilku dni do kilku miesi�cy, p�ki zrozpaczeni fano- wie nie wykupi� i tego. Mo�na stwierdzi�, i� 150 tysi�cy ewidentnie s�abej ksi��ki to obecnie granica ch�onno�ci rynku; w przypadku rzeczy bardzo dobrych rozesz�oby si� dwa i trzy razy tyle. Zaciek�o�� czytelnik�w o tyle musi budzi� zdumienie, �e ksi��ki SF z regu�y odznaczaj� si� niskim poziomem poligraficznym, ok�adki bardziej przypominaj� bohomazy ni� kompozycje plastyk�w profesjonalnych, a poszczeg�lne tytu�y trafiaj� do gdbiorc�w nieraz z wieloletnim po�liz- giem (po 5�6 latach). Wierno�� zwolennik�w tej literatury nie znajduje odpowiednika: psiocz�, narzekaj�, ale kupuj�. Polski rynek fantastyki zosta� zdominowany przez serie sze�ciu wydawnictw. Niew�tpliwie najlepsz� z nich i naj- bardziej uznan� by�a seria �z kosmonaut�" � Czytelnika, koordynowana do 1985 r. przez znanego popularyzatora i t�umacza gatunku, Lecha J�czmyka. Wystartowa�a w 1978 roku i niemal wszystkie g�o�niejsze pozycje SF ostatnich lat ukaza�y si� w�a�nie tutaj. Do chwili obecnej Czytelnik wyda� prawie trzydzie�ci tytu��w �z kosmonaut�", w tym kilka autor�w polskich. Najstarsz� polsk� seri� SF jest wydawana od ko�ca lat sze��dziesi�tych �Fantastyka � Przygoda" �Iskier". Niejako po drodze zmieni�a ona trzykrotnie wystr�j plastyczny i format, za ka�dym razem wywo�uj�c niezadowolenie w�r�d fan�w, kt�rzy bardzo przywi�zuj� si� do sta�ych element�w. Do tej pory ukaza�o si� oko�o 80 tytu��w, utwor�w o bardzo r�nym poziomie, ale z regu�y ksi��ki �Iskier" mo�na darzy� zaufaniem. Po chwilowym zastoju ta zas�u�ona seria wraca na nale�ne jej wysokie miejsce w�r�d wydawc�w gatunku. Wydawnictwo Literackie, kt�re w przesz�o�ci zainicjo- wa�o powitan� z wielkim entuzjazmem i nadziej� seri� �Stanis�aw Lem poleca" i po kilku tytu�ach musia�o z miej zrezygnowa�, obecnie koncentruje si� na dw�ch cyklach: �Fantastyce�Grozie" oraz zainicjowanej w 1986 roku �Fantastyce polskiej". �Bia�a seria" zawiera z regu�y utwory spoza obszaru SF, niemniej u�ycza go�ciny ksi��- kom pozosta�ym po �Stanis�awie Lemie". Krakowska ofi- cyna rozpocz�a te� now� edycj� dzie� najwybitniejszego polskiego tw�rcy SF, w kt�rej ukazuj� si� wznowienia Lema, przejrzane przez autora i ostatecznie pogrupowa- ne (w przypadku kr�tszych form). Niezale�nie od tego mo�na spotka� fantastyk� sygnowan� WL i wydawan� jako �normalne" ksi��ki. Cztery do pi�ciu ksi��ek rocznie z tej dziedziny zawdzi�- czamy Wydawnictwu Pozna�skiemu i jego serii �SF". Po- ziom bardzo r�ny; za cech� charakterystyczn� serii mo�na uzna� cykliczne antologie opowiada� z kraj�w socjalistycz- nych. W�r�d autor�w powie�ci przewa�aj� Polacy, z r�- nym zreszt� efektem. Pojawiaj� si� w �SF" rzeczy bardzo dobre (Druga jesie� �wikiewicza) i bardzo s�abe (Eska- pizm Sawaszkiewicza). Fantastyka z Naszej Ksi�garni kojarzy si� g��wnie z seri� �Sta�o si� jutro". Co ciekawe, seria ta powstaje od pocz�tku poza g��wnym nurtem dzia�alno�ci wydawnictwa, w redakcji popularnonaukowej. Pocz�tkowo w niewiel- kich tomikach grupowano opowiadania wydrukowane wcze�niej w �M�odym Techniku", obecnie bywa r�nie: antologie obok tomik�w autorskich. Jedno pozosta�o bez zmiany: tylko opowiadania i nowele. Sporo debiut�w. Bezwzgl�dnie marn� fantastyk� raczy nas seria �Fan- tastyka � Przygoda �� Rozrywka" Krajowej Agencji Wy- dawniczej. Powsta�a pod koniec lat siedemdziesi�tych jako seria �klubowa" (w rzekomej wsp�pracy z Og�lnopol- skim Klubem Mi�o�nik�w Fantastyki i SF), rych�o prze- kszta�ci�a si� w narz�dzie do przynoszenia wydawcy ma- ksymalnych dochod�w, a z ruchem fan�w bodaj nigdy nie mia�a wiele wsp�lnego. Grupuje p�ody na po�y grafoma�- skie, na po�y dezawuuj�ce gatunek (np. Neurony zbrodni Penciak, Dzie� czerwonego giganta Kurty, Zamieszka�a planeta Weinfelda), prezentuje sporo debiut�w, w wi�k- szo�ci przedwczesnych. �aden z szanuj�cych si� wydaw- c�w nie opatrzy�by swoim znakiem takiego towaru. Na- k�ady � jak na polskie warunki � olbrzymie, od 109 do 150 tysi�cy. Od pocz�tku lat osiemdziesi�tych pojawi�y si� zeszytowe mutacje serii KAW-u, w skandalicznym opracowaniu graficznym, drukowane na papierze gaze- towym. Wiele do �yczenia pozostawia poziom redaktor- ski, b��dy trafiaj� si� nawet w tytu�ach (np. Zamieszkaj� �planeta Weinfelda � czy chodzi o planet�, kt�ra gdzie� mieszka?) Spo�r�d dotychczas wydanych tytu��w �aden nie osi�gn�� szczyt�w wtajemniczenia gatunku, a zaledwie kil- ka otar�o si� o �redni poziom. Gwoli �cis�o�ci trzeba jednak wspomnie� o do�� udanej antologii opowiada� m�odych polskich autor�w Spotkanie to przestworzach (ukaza�a si� poza seri�) i dw�ch godnych uwagi powie�ciach: Zajdla i �wikiewicza. W roku 1983 ruszy�a seria Wydawnictw Alfa, zakrojo- na szeroko, gdy� ma si� sk�ada� z kilku mutacji, odpo- wiadaj�cych g��wnym nurtom gatunku. Ka�da z podserii ma w�asny znak graficzny i numeracj�. Od przypadku do przypadku wydaj� fantastyk� takie wydawnictwa, jak �l�sk, Pomorze czy Wydawnictwo ��dz- kie, dawniej tak�e Ksi��ka i Wiedza oraz PAX. Tak wi�c serie wydawnicze zdominowa�y polski rynek. Pewn� osobliwo�ci� wobec ogromnej koniunktury wyda- je si� rezerwa ze strony wydawnictw, kt�re przypatruj� si� sytuacji z lekkim przera�eniem i ze swej strony nie czyni� nic, by trend wyprzedzi� lub cho�by mu sprosta�. Powoduj� to z jednej strony narzucone ograniczenia mocy produkcyjnych, a z drugiej � nieufno��, je�li nie wr�cz niech�� do tej literatury. Brakuje fachowc�w, do kt�rych mo�na by si� odwo�a�, poniewa� krytyka literacka pomija fantastyk�, traktuj�c j� jako co� podrz�dnego, podejrzane- go czy nawet niestosownego, lektur� w sam raz dla o�wie- conych kucharek. W rezultacie doradc� redaktora mo�e zosta� nie fachowiec, lecz ten, kto si� za niego uwa�a. Skutki �atwo przewidzie�: zanim jedna z najlepszych ostat- nio powie�ci SF Druga jesie� ukaza�a si� w Poznaniu, zo- sta�a odrzucona przez recenzent�w Czytelnika. Wydawnictwa upieraj� si� przy tradycyjnej strukturze (podzia� wed�ug stref j�zykowych), gdy tymczasem sen- sowniejszy by�by uk�ad hybrydowy (strefowo-gatunkowy). Oznacza�oby to konieczno�� wydzielenia redakcji zajmuj�- cych si� tylko fantastyk� b�d� tylko SF, co przy obecnej zachowawczo�ci oficyn jest nie do pomy�lenia. Powo�anie specjalnego wydawnictwa SF nie wydaje mi si� sensow- ne. Owszem, by�oby bardzo dochodowe, lecz ucierpia�by na tym rynek pozbawiony obecnej konkurencji, Jak wygl�da sytuacja na rynku autorskim, kto pisze dla zaprezentowanych struktur wydawniczych? nV Polsce dzia- �a oko�o stu autor�w, z czego liczy si� kilkunastu. Najlep- sze utwory krajowe dor�wnuj� szczytowym osi�gni�ciom zagranicznym, ale jednocze�nie nast�pi�o rozwarstwienie utwor�w pod wzgl�dem ich jako�ci: wzros�a niepomiernie ilo�� tego, co na Zachodzie okre�la si� mianem �pulp" (miazga, papka). Mi�dzy Leniem a nast�pnymi pisarzami nadal utrzymuje si� dystans, cho� jakby mniejszy ni� jeszcze dziesi�� lat temu. Opr�cz autora Solaris do krajo- we.; czo��wki nale��: Janusz A. Zajdel, z wykszta�cenia fizyk, uprawiaj�cy gatunek od dwudziestu lat (zmar� w 1985 roku); Adam Wi�niewski-Snerg i Wiktor �wikie- wicz. Zajdel stosunkowo niedawno odnalaz� w�asn� for- mu�� i powie�ciami Cylinder von Troffa, Limes injerior i Wyj�cie z cienia dowi�d�, i� w polskich warunkach mo�liwa jest bardzo wsp�czesna i no�na formu�a political fiction. Tw�rczo�� Wi�niewskiego-Snerga, kt�rego Robot okaza� si� w swoim czasie objawieniem, pokrewna jest w przes�aniu powie�ciom Philipa Dicka. Wiktor �wikiewicz rokuje wielkie nadzieje, w druku znajduj� si� nast�pne powie�ci jego autorstwa. Z m�odych pisarzy uwag� zwra- ca tw�rczo�� Marka Baranieckiego i Andrzeja Zimniaka, a z najm�odszych � Rafa�a A. Ziemkiewicza i Jacka Piekary, kt�ry prawdopodobnie postanowi� specjalizowa� si� w fantasy. nowym zjawiskiem jest pojawienie si� nurtu politycz- nego, reprezentowanego przez ksi��ki Zajdla i �wikiewicza, a tak�e Edmunda Wnuka-Lipi�skiego i Macieja Parow- skiego. Natomiast �wiatowe tendencje do odchodzenia od �twardej" fantastyki naukowej (fantasy, social fiction, hor- ror) jeszcze si� u nas nie upowszechni�y. Je�eli kto� pr�- buje omin�� naukowe rafy gatunku, to o wiele cz�ciej z powodu braku kompetencji ni� dla wysokich wzgl�- d�w artystycznych. W og�le poziom przygotowania pisa- rzy SF pozostawia sporo do �yczenia; w�r�d m�odych wie- lu wybra�o fantastyk� ze wzgl�d�w czysto koniunktural- nych, tote� r�nica mi�dzy ich utworami a tw�rczo�ci� starszych koleg�w zwi�zanych z nauk� (Fia�kowski, Zajdel, Wnuk-Lipi�ski, Boru�) jest a� nadto wyra�na. Jestem przekonany, �e dobra passa polskiej fantastyki utrzyma si� przez najbli�sze lata. Si�ga po ni� przede wszystkim m�odzie�, a coraz cz�ciej i starsi. Literatura ta � mimo orientacji na masowego odbiorc� � wolna jest od niekt�rych niepo��danych cech np. krymina��w. Nie bez znaczenia dla tej popularno�ci wydaje si� mizeria polskiej literatury wsp�czesnej, kt�ra w opinii wielu krytyk�w po prostu nie istnieje � a ludzie uciekaj� od pustego miejsca tam, gdzie spodziewaj� si� znale�� co� dla siebie. Dzie� dzisiejszy literatury przysz�o�ci (rozmowa z Lechem J�ezmykiem) � W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, w kt�rym miejscu mi�dzy sztuk�, rozrywk� a szmir� plasuje si� fan- tastyka naukowa, proponuj� podzia� r�l. Ja wezm� na siebie rol� sceptyka, pan natomiast � rzecznika science fiction. Lech J�czmyk: � Zgoda. � Najbujniejszy rozw�j literatury SF przypada na wiek XX, w kt�rym powsta�y najwi�ksze dzie�a tego gatunku, tworzyli i tworz� najwi�ksi jego mistrzowie. Dlaczego �aden z nich nie otrzyma� Nagrody Nobla, a nawet do niej nie kandydowa�? Lech J�czmyk: � Nagrod� Nobla otrzyma�o tak wielu podrz�dnych i zapomnianych pisarzy, �e przesta�a by� ona miernikiem obiektywnej warto�ci literackiej. Jednocze�nie wielu znakomitych pisarzy nie uhonorowano nagrod�. Jestem zdania, �e utwory niekt�rych tw�rc�w SF: Wellsa, Dicka, Ursuli Le Guin, Lema, braci Strugackich b�d� czy- tane jeszcze wtedy, kiedy nazwiska wielu laureat�w Nobla zostan� zapomniane. Zreszt� ostatnio w jednym z pism ameryka�skich natkn��em si� na opini�, �e murowanym kandydatem do nagrody powinien by� nasz Lem. � Czy by�o to pismo po�wi�cone zagadnieniom SF? Lech J�czmyk: � Tak. � Spotka�em si� z wieloma zagorza�ymi przeciwnikami gatunku SF. Miron Bia�oszewski w wypowiedzi dla �Fil- mu" okre�li� SF wr�cz jako �podejrzan� literatur�". Lech J�czmyk: � Fantastyka naukowa ma tyle samo gor�cych zwolennik�w, co zaciek�ych przeciwnik�w. Prosz� zwr�ci� uwag�, �e ci ostatni z regu�y nie przeczytali �ad- nego utworu SF � sk�d zatem bior� si� ich dyskrymina- cyjne zap�dy? To tak, jakby kto� krytykowa� oper� bez wys�uchania cho�by jednej arii. Natomiast z moich do- �wiadcze� wynika, �e czytelnik SF jest bardzo krytycznym odbiorc� tej literatury, ale jednocze�nie bardzo wiernym. Dochodzi do paradoksu: oceniaj�c krytycznie wi�kszo�� dzie� zaliczanych do tej literatury, kupuje r�wnocze�nie wszystko, co mu wpadnie w r�ce. Zjawisko to dostrzec mo�na przede wszystkim u nas, ale i w USA, w Wielkiej Brytanii... Taki stan rzeczy sk�ania wielu podrz�dnych pisarzy do cha�tury. � Ich p�ody stanowi�, zdaje si�, znaczny procent pro- dukcji zaliczanej do naukowej fantastyki. Jak pan s�dzi � w czym jeszcze upatrywa� przyczyn zalewu nijako�ci? W ograniczeniach gatunku, niesprawno�ci tych, kt�rzy go uprawiaj�, uprzedzeniach krytyk�w, a mo�e w braku wsp�lnych z �normaln�" literatur� kryteri�w? Lech J�czmyk: � We wszystkim po trosze. W science fic- tion odnajdujemy to samo, co w �normalnej" literaturze: od dzie� sztuki do najgorszej szmiry. Jest literatura rozryw- kowa, eskapistyczna, s� seryjne czytad�a. Jednak lekcewa- ��ce podej�cie nie wyja�ni rosn�cego znaczenia SF w kul- turze obecnego stulecia. Tradycyjne kryteria krytyki literackiej s� tu niewystar- czaj�ce. Po zastosowaniu aparatu tradycyjnej analizy kry- tyczno-literackiej (badanie budowy, stylu, j�zyka) za burt� pozostanie i tak to, co decyduje o przynale�no�ci do SF. Nale�y wprowadzi� dodatkowe kryterium � warto�ci este- tycznej pomys�u paranaukowego. Spr�bujmy wy�owi� je w ten spos�b: streszczenie tradycyjnego utworu literackie- go nie m�wi nic o jego warto�ci, natomiast samo streszcze- nie utworu fantastyczno-naukowego ma warto�� este- tyczn�. � Jednak wiele utwor�w SF nie nadaje si� po prostu do czytania... Lech J�czmyk: �� To samo dotyczy ka�dej innej literatury. Trzeba by policzy�, jaki procent tamtej produkcji nie na- daje si� do czytania. Zarzuty s�abo�ci wobec SF trac� na sile, gdy u�wiadomimy sobie, �e nawet je�li uznani pisarze si�gali po tematy fantastyczno-naukowe, wcale nie powsta- wa�y wtedy utwory lepsze. �wiadczy to przynajmniej o specyfice gatunku. Co do jego mo�liwo�ci: margines na literackie �wy�ycie si�" jest tu taki sam � i nie do ko�ca si� g� wykorzystuje. Nic te� nie stoi na przeszkodzie, by wyposa�y� SF w bogate osobowo�ci i napisa� to wybitnym, stylem. Fantastyka to wielob�j; ogromnie trudno znale�� pisarza, kt�ry by spe�ni� wszystkie postulaty doskona�ego utworu SF jednocze�nie. Dotychczas niewielu wybitnych, pisarzy bra�o si� za fantastyk� naukow� �� mo�e stoimy w przededniu zmiany? Wiele na to wskazuje. __ Tymczasem krytycy literaccy ci�gle maj� z�e zdanie oSF. Lech J�czmyk: � To wynika cz�ciowo z niekompetencji. Ale nie tylko. Bezradno�� krytyki literackiej w stosunku do SF przypomina bezradno�� Ko�miana w stosunku do romantyzmu. � Sugeruje pan nowy prze�om literacki? Lech J�czmyk: � Nie �yjemy w XIX wieku, dzi� doko- nanie totalnego prze�omu jest ma�o prawdopodobne. W po- r�wnaniu jednak z �normaln�" literatur� SF stanowi roz- szerzenie konwencji i dlatego trudniej j� pisa�. � Na czym polega to rozszerzenie konwencji? Lech J�czmyk:�Pisz�c powie�� obyczajow� lub histo- ryczn� mamy dany �wiat, do kt�rego odwo�uj� si� autor i czytelnik. Gra toczy si� wed�ug regu� wszystkim znanych i od dawna ustalonych. W utworze SF tworzy si� tak�e regu�y gry. Nale�y wymy�li� nie tylko bohater�w, ale 1 �wiat, w kt�rym �yj� i dzia�aj�; �wiat �w musi by� na tyle atrakcyjny i sp�jny, by czytelnik chcia� we� uwierzy� przynajmniej na czas lektury. Stanis�aw Lem tak to ujmu- je w Fantastyce i juturologii: �Pisarz, oddany tematyce wsp�czesnej, problem�w pal�cych sobie nie zmy�la, oby- czaj�w, kodeks�w, wojen, ideologii na w�asn� r�k� nie sporz�dza, bo przecie� ma to wszystko przed oczami (...). Natomiast w fantazji (...) musi pisarz problemy wymy�li�, kodeksy skonstruowa�, wynale�� obyczaje, czyli nie jest on jak in�ynier przerzucaj�cy mosty przez rzek� ani jak ten, kto si� przymierza do muru, bo go chce przeskoczy�; on sam najpierw rzek� wykopie, wod� korytem pu�ci, sam pierwej zbuduje wysoki mur, ponastawia co niemiara przeszk�d, a potem b�dzie ze sk�ry wy�azi�, �eby je po- kona�". � Metody tradycyjnej analizy literackiej okazuj� si� z jednej strony niewystarczaj�ce w odniesieniu do SF, z drugiej � nie spos�b z nich zrezygnowa� zupe�nie. Spr�- bujmy roz�o�y� SF na czynniki i przyjrze� si� ka�demu z osobna. Generaln� niekonsekwencj�, kt�r� nale�y wy- tkn�� gatunkowi, jest sprzeczno�� w opisywaniu wyimagi- nowanych �wiat�w przysz�o�ci j�zykiem, kt�rym pos�ugu- jemy si� dzi�. Wiadomo przecie�, �e kszta�t j�zyka, zas�b jego s��w, ich znaczenie � zale�� od epoki, od rejonu geograficznego, od tego, kto si� tym j�zykiem pos�uguje... Nieuwzgl�dnianie tego jest daleko id�cym uproszczeniem, skazuj�cym na niepowodzenie wi�kszo�� pracowicie wy- my�lanych intryg i demaskuj�cym niewiary godno�� przed- stawianych wizji. Lech J�czmyk: � Istniej� utwory SF, kt�re usi�uj� po- s�ugiwa� si� j�zykiem przysz�o�ci lub j�zykiem innej cywi- lizacji, naszpikowane obco brzmi�cymi s�owami i wyma- gaj�ce s�owniczka. My�l�, �e proz� tego typu nale�y trak- towa� jako przywiezion� z innego czasu i innego �wiata i przet�umaczon� na nasz j�zyk. � Czy jest to zabieg dopuszczalny? Lech J�czmyk: � Je�eli bohater porusza si� w �wiecie sobie znanym, j�zyk brzmi dla� normalnie. Inaczej by�oby przy przeniesieniu bohatera z czas�w obecnych w przy- sz�o��. Pisarz fantasta ma zatem prawo do zastosowania neologizmu bez natychmiastowego wyja�niania jego zna- czenia. Z jedn� z ciekawszych pr�b ukazania obco�ci j�zyka ma- my do czynienia w The Great Cosmic Fuck Vonneguta. Efekt obco�ci uzyskany zosta� za pomoc� bardzo prostego �rodka, a jednak dzia�aj�cego bardzo silnie � trudno to opowiadanie wydrukowa�, u nas na razie jest to niemo�li- we. Vonnegut zak�ada, �e w przysz�o�ci nie wyst�puje tabu j�zykowe w dzisiejszym rozumieniu; ludzie pos�uguj� si� nagminnie s�owami uznanymi dzi� za nieprzyzwoite. W A Clockwork Orange (Mechaniczna pomara�cza) An- thony'ego Burgessa m�odzie� zorganizowana w gangi po- s�uguje si� slangiem z�o�onym ze s��w angielskich i rosyj- skich. S�owo �horosho" oznacza horror-show, s�owo �sta- ya" � state jail (wi�zienie pa�stwowe). Ksi��ka zaopatrzo- na jest w s�owniczek. W powie�ci Dicka Cz�owiek z Wy- sokiego Zamku ukazany jest j�zyk angielski zmieniony pod wp�ywem japo�szczyzny. Bohater m�wi, a tak�e my�li w tym j�zyku. W opisywanej przez Dicka sytuacji (po�owa Stan�w Zjednoczonych znajduje si� pod okupacj� japo�sk�, poniewa� losy II wojny �wiatowej potoczy�y si� inaczej) jest to bardzo prawdopodobne. � Opisywana w wi�kszo�ci utwor�w SF sceneria to jarmarczne wykrzywienie panuj�cych obecnie m�d, tren- d�w i nastroj�w. Pretenduj�c do miana literatury przepo- wiadaj�cej przysz�o�� ludzko�ci, fantastyka ogranicza si� jedynie do prostego mno�enia ilo�ci i eksportowania pro- duktu w inne czasy. My�l�, �e dzia�aj�c w ten spos�b, pi- sarze SF nie tylko nie obroni� si� przed zarzutem nie- autentyczno�ci, ale raz na zawsze odetn� si� od pewnych zmian jako�ciowych, kt�re na pewno w �wiecie zajd� � nie przewidziane. Lech J�czmyk: �(Czy s�uszne jest stawianie SF wymo- gu prorokowania, skoro nawet specjalnie do tego powo�ana dyscyplina jest co jaki� czas zaskakiwana i nie potrafi przewidzie� rozwoju wydarze� z wystarczaj�c� pewno�ci� i dok�adno�ci�? To sprawa inna, czy futurologia w og�le jest dyscyplin� naukow�, skoro nauka opiera si� na apo- sterioryczno�ci, futurologia za� z definicji dzia�a� musi a priori. Wszelkiego typu przewidywanie nie jest zadaniem literatury; jest nim oddzia�ywanie na wyobra�ni�. Wielk� zas�ug� i zalet� SF jest u�wiadamianie ludziom, �e ist- nieje niesko�czenie wiele mo�liwych przysz�o�ci i �e ka�da nasza decyzja dzi� powzi�ta oznacza wyb�r jednej z nich, a odrzucenie innych. Literatura fantastyczno-naukowa trak- tuje o wsp�czesnym, a nie o przysz�ym cz�owieku, jest form� m�wienia o nas do nas � troch� innym j�zykiem. � Lem w przedmowie do G�osu Pana nazwa� SF me- tod� pokazywania ziemskich problem�w �w innoplanetar- nym przebraniu". Lech J�czmyk: � Natomiast angielski tw�rca J. G. Bal- lard powiedzia�, �e przysz�o�� jest dogodnym punktem spogl�dania na tera�niejszo��. � Typ bohatera preferowanego przez fantastyk� bardzo przypomina posta� z klasycznego westernu � pod wzgl�- dem jednowymiarowo�ci. Motywy jego dzia�ania nie s� skomplikowane, za to decyzje s� szybkie i przychodz� z �at- wo�ci�. Mo�e taki jest wym�g gatunku, by komiksowymi sposobami r�nicowa� bohater�w, dzieli� ich na �czarnych" i �bia�ych" dla �atwiejszego rozr�nienia? Lech J�czmyk: � Dawniejsza SF przenosi�a akcent z bo- hatera na wydarzenia i sceneri�. Bohater by� jak w XVIII- -wiecznej powiastce filozoficznej � tylko obserwatorem niezwyk�ych wydarze� i dziwnych �wiat�w. Uwa�ano, �e poniewa� �wiat jest niezwyk�y i zaskakuj�cy, bohater po- winien by� zwyk�y i dobrze znany. Dzi� mamy ju� wiele powie�ci fantastyczno-naukowych ze skomplikowanymi, wielowymiarowymi postaciami. Tacy s� bohaterowie Dicka, Ursuli Le Guin i cho�by Kate Wil- helm. Jej powie�� Gdzie dawniej �piewa� ptak traktuje 0 losach grupki ludzi, kt�rzy uratowali si� z katastrofy �wiatowej, ale w je; wyniku zostali wysterylizowani. W ce- lu podtrzymania gatunku opracowali spos�b rozmna�ania si� przez klonowanie, czyli odtwarzanie osobnik�w na pod- stawie garnituru gen�w zawartego w kom�rce np. sk�ry. Kate Wilhelm opisuje niezwykle interesuj�co pokolenie klonowanych oraz konflikty wynik�e z r�nic mi�dzy jego przedstawicielami a pokoleniem �dawc�w". � Dzia�aj�cy w okre�lonej scenerii bohater dopiero wte- dy staje si� wiarygodny, gdy autor wychodzi poza XVIII- -wieczn� konwencj� i przypomina sobie, �e dopuszczalne jest nie tylko oddzia�ywanie bohatera na otoczenie, ale 1 zjawisko odwrotne; �e �wiat zewn�trzny, wp�ywaj�c na bohatera na zasadzie sprz�enia zwrotnego, zmienia go r�wnie�. Przejd�my jednak do tego, co stanowi o specyfice SF, do pomys�u. Lech J�czmyk: � Komu� z zewn�trz trudno zrozumie�, dlaczego w SF ceni si� nieraz utwory s�abe literacko. Utw�r SF mo�e by� ceniony mi�dzy innymi za pomys�, r�wnie rzadki w fantastyce jak w nauce. Autor ameryka�ski Stan- ley Weinbaum przeszed� do historii SF jako pisarz, kt�ry pierwszy przedstawi� kontakt mi�dzygalaktyczny z pimktu widzenia obcych. Uznano to odkrycie za bardzo wa�kie i cho� Weinbaum by� s�aby literacko, po dzi� dzie� poka- zuje si� go w antologiach. � Czy jednak nie dra�ni pana powtarzalno�� schema- t�w stosowanych w SF? Zaledwie jaki� autor opublikuje nowa,, oryginaln� intryg�, natychmiast rzuca si� na jego pomys� zgraja koleg�w po pi�rze i dop�ty rzecz eksploatu- je, dop�ki daje to jakie takie efekty. Sytuacja w fantasty- ce zdaje si� coraz cz�ciej przypomina� sytuacj� w jazzie: zosta� ustalony �elazny repertuar standard�w, z kt�rego mog� korzysta� wszyscy, przy czym coraz mniej liczy si� wyb�r, a coraz bardziej spos�b �zagrania". Lech J�czmyk:�-Alfred Bester w szkicu �M�j prywat- ny �wiat fantastyki naukowej" twierdzi, �e pomys�ami mo�na si� wymienia�, bo na kanwie tego samego pomys�u napisa� mo�na wiele r�nych dzie�. W fantastyce raz wymy�lona rzecz staje si� wsp�ln� w�asno�ci�, wchodzi do wsp�lnego skarbca, inni mog� z niej korzysta� bez- karnie. Cecha ta upodabnia SF do folkloru. Dzi�ki koczowaniu pomys��w ca�o�� SF tworzy struktur� nadrz�dn� w stosunku do poszczeg�lnych utwor�w, jest wobec nich nadorganizmem. Czytelnik w �wiecie SF od- najduje pewne rzeczy znajome, do kt�rych mo�e si� od- wo�a� w swojej wyobra�ni �� i je�eli nie jest to robione bezczelnie, �po�yczanie" pomys��w ma swoisty urok, przy- daj�c cech wiarygodno�ci literackiej przysz�o�ci. � Na terenie SF szczeg�lnie irytuje zestawienie stron naszpikowanych laserami, antymateri�, bombami kwarko- wymi � z nieudolnymi opisami �ycia spo�ecznego. Gdy trzeba rozpyli� na atomy �redniej wielko�ci planet�, ra- dzimy sobie znakomicie, lecz gdy przyjdzie prognozowa� �ycie spo�eczne, najt�szym jantastom nagle nie staje fan- tazji. Lech J�czmyk:�By� mo�e jakie� wyj�cie z tej sytuacji przyniesie inwazja na teren gatunku pisarzy humani- st�w, jak Ursula Le Guin czy bracia Strugaccy. Ciekawe zjawisko zachodzi obecnie w fantastyce ameryka�skiej � wszystkie wybitne debiuty s� ostatnio dzie�em kobiet. Wi�- �e si� to z przesuni�ciem akcentu na psychologi�. Wpro- wadzenie psychologii kobiecej do gatunku zdominowanego przez m�czyzn stanowi�o szokuj�c� nowo��; w efekcie wi- zje przysz�ych spo�ecze�stw ulegaj� zmianie. W powie�ci The Left Hand oj Darkness (Lewa r�ka ciemno�ci) Ursula Le Guin przedstawia spo�eczno�� uwolnion� od my�lenia kategoriami m�czyzna-kobieta, poniewa� p�ci nie istniej�. Bohaterami innej powie�ci jest cywilizacja t�piona przez kolonist�w z Ziemi. Ziemianie reprezentuj� pierwiastek m�ski, broni�ca si� cywilizacja � �e�ski, mi�kki, co nie znaczy, �e s�abszy, skoro w ko�cu odnosz�cy zwyci�stwo. � Z jakich w�a�ciwie powod�w fantastyka naukowa zdominowana jest przez Anglosas�w? � Z jakich w�a�ciwie powod�w fantastyka naukowa ka�skiej stanowi kontynuacj� nurtu powie�ci romantycz- nej. Czerpie ona z tradycji tej literatury, kt�rej nurt nigdy tam nie wygas�. W Polsce tradycja ta by�a przerwana, st�d polska SF to zjawisko powstaj�ce od nowa i w wyniku inspiracji z zewn�trz. Ale my�l�, �e i my jeste�my w prze- dedniu skoku jako�ciowego. � Czy typowa dla SF rozbie�no�� mi�dzy wysokimi wymogami tematyki a niskim poziomem jej potraktowania nie bierze si� przypadkiem ze znacznego skomercjalizowa- nia gatunku? Wiadomo, �e gdzie w gr� wchodz� pieni�dze, tam preferowane jest nie to, co dobre i ambitne, lecz co schlebia gustom masowego czytelnika, co si� sprzedaje i przynosi dochody. Lech J�czmyk: � W dzisiejszych czasach wi�kszo�� dzie- dzin �ycia zosta�a dotkni�ta komercjalizmem, ale �wiado- mo�� tego nie powinna stanowi� przeszkody dla prawdzi- wego artysty. W Stanach Zjednoczonych, gdzie rynek jest bardzo nasycony fantastyk�, trafia si� tylko kilka best- seller�w rocznie. U nas konkurencyjno�� jest mniejsza, mamy mniej tytu��w, wi�c z konieczno�ci wydaje si� je w wy�szych nak�adach. Skomercjalizowany rynek zapew- nia wprawdzie byt pisarzom kiepskim, ale r�wnie� stosun- kowo szeroki odbi�r pisarzom wybitnym. Ballard pisze trudne utwory bez �ywej akcji, a jednak znajduje czytel- nik�w. Gdyby nie dzia�a� w obr�bie SF, mia�by wi�cej re- cenzji w pismach literackich, ale mniejsze nak�ady. � �eby ksi��ka mog�a si� sprzedawa�, musi wabi� ko- lorow�, dobrze skomponowan� ok�adk�. W handlu ok�ad- ka liczy si� bodaj czy nie bardziej ni� zawarto��... Lech J�czmyk:�Brakuje polskiego stylu ok�adki SF. Trudno si� dziwi� grafikom, �e go nie wypracowali, skoro wydawano niewiele utwor�w. Kolorowe ok�adki w stylu realistycznym s� zjawiskiem typowo ameryka�skim, nie istniej� we Francji i Anglii. Fantastyka jest wyj�tkowo trudna do przedstawienia graficznego � podobnie jak w filmie trzeba tu skonkretyzowa� wizj�, kt�ra w s�owach rysuje si� mgli�cie. Mamy dobrych grafik�w, mo�e w�r�d m�odych, czytaj�cych SF, taki styl b�dzie m�g� si� wy- tworzy�. Trzeba czu� gatunek, by da� dobr� ok�adk�. � Swego czasu lansowano usilnie inner space � nowy kierunek w fantastyce. Lektura niekt�rych utwor�w zal\- czanych do inner space nasuwa skojarzenia np. ze stru- mieniem �wiadomo�ci stosowanym przez Joyce'a. Czy ozna- cza to zbli�enie fantastyki do literatury g��wnego nurtu, �W dodatku tej najambitniejszej? Lech J�czmyk: � Termin inner space po raz pierwszy zastosowa� Ballard w odniesieniu do w�asnej tw�rczo�ci. W odniesieniu do innych termin ten traci wyrazisto��. Ballard maluje wewn�trzne krajobrazy, opisywana przez niego sytuacja jest odbiciem stanu psychicznego bohate- r�w. By�a to ciekawa pr�ba. Zwykle z takich szk� i kie- runk�w pozostaj� za�o�yciele � albo g��wni przedstawi- ciele. Z perspektywy lat mo�na powiedzie�, �e ich bu�- czuczny atak na tradycyjn� fantastyk� nie powi�d� si�. Do�wiadczenia inner space wzbogaci�y SF, ale jej nie roz- bi�y. W tej chwili nic nie zapowiada kolejnego wy�omu. SF wysz�a z getta, istnieje o�ywiona wymiana mi�dzy fan- tastyk� a literatur� pi�kn�. Fantastyka poci�ga beletry- st�w, literatura g��wnego nurtu przejmuje niekt�re chwy- ty SF. Niekt�rzy pisarze, jak Kurt Vonnegut jr, z powo- dzeniem zagospodarowuj� pogranicze mi�dzy nimi. listopad 1977 Siedem grzech�w g��wnych polskiej science f iction Spyta�em raz znajomego ksi�dza, kt�ry z racji przynale�- no�ci do zgromadzenia werbist�w sporo je�dzi po Polsce, gdzie w naszym kraju znajduje si� najwi�ksze zag��bie grzesznik�w. Zdumia�o go postawienie sprawy w ten spo- s�b, niemniej po namy�le wymieni� miasto na p�nocy � P�ock czy Tczew, nie pami�tam dok�adnie. Tam ludzie spowiadali si� z do�� grubych rzeczy, os�dzi�. Zapewne pytanie o zwi�zek mi�dzy grzesznymi sk�on- no�ciami a miejscem, gdzie wyst�puj�, znamionuje podej- �cie ciekawostkowe. Nie uwa�am jednak, �eby wynajdywa- nie powi�za� mi�dzy elementami �wiata bardzo odleg�ymi by�o zaj�ciem p�ochym do ko�ca � piernik to ma do wia- traka, �e powsta� ze zmielonego w nim ziarna. Gdy po- wiem, �e terytorium fantastyki naukowej wydaje si� w szczeg�lny spos�b sprzyja� naruszaniu regu� obowi�zu- j�cych dobr� literatur�, wielu si� obruszy. Tym razem nie podejm� si� obrony tak postawionej tezy, cho� m�g�bym pr�bowa� na przyk�ad tak: tam, gdzie trzeba zbudowa� ca�y �wiat od fundament�w po firmament, nadarza si� wi�- cej okazji do pomy�ek ni� tam, gdzie wystarczy sprawne na�ladownictwo. Science fiction nie wymaga ani od pisz�cych, ani od czytaj�cych �adnego szczeg�lnego wtajemniczenia � w tym sensie, �e kto�, kto jej towarzyszy od lat dziesi�ciu, nie powinien doznawa� poczucia przewagi nad tym, co j� polubi� zaledwie od lat dw�ch. Do�� kr�tki okres wy- starczy do zorientowania si� w tematyce, pomys�ach, pre- ferencjach gatunku; tak�e do tego, by pokusi� si� o spo- rz�dzenie rejestru jego znaczniejszych przewin. Czytuj� fantastyk� od dwudziestu lat i za ca�y zysk ze sterty le��- cych za mn� ksi��ek mam tylko malej�c� z roku na rok ilo�� z�udze�. Nie prowadzi�em �adnych bada� statystycznych, odwo- �uj�c si� do zwyk�ych czytelniczych wra�e�. Zdaj� sobie r�wnie� spraw�, �e jakimkolwiek sposobem sporz�dzona lista wybijaj�cych si� grzech�w tej literatury pasowa� b�- dzie r�wnie dobrze do jej wersji francuskiej, czeskiej czy ameryka�skiej, nie jest za� domen� wy��cznie polsk�. Przyk�ady, kt�re podaj�, s� cz�ciowo prawdziwe, a cz�- ciowo zosta�y wymy�lone � rozstrzyganie, kt�re s� kt�- re, niech pos�u�y zabawie czytelnika. Poza jawnymi przy- k�adami z tw�rczo�ci Lema, kt�ry si� nie obrazi, gdy� sam jest zaciek�ym krytykiem w�asnej tw�rczo�ci, stara�em si� nie podawa� �adnych nazwisk ani konkretnych tytu��w � z obawy przed prze�ladowaniami. Jak ju� mia�em okazj� si� przekona�, ambicj� autor�w �atwo urazi�, a getto jest ma�e. GRZECH I: TYTU� Nie do wiary, jak monotonne i nu��ce s� imiona p�od�w wyskakuj�cych masowo spod pi�r kierowanych r�kami rodzimych fantast�w (nie inaczej w�r�d rzeczy importowa- nych, ale to �adne usprawiedliwienie). Jedno-, a w wyj�t- kowych wypadkach dwuwyrazowe tytu�y niemal progra- mowo rezygnuj� z oryginalno�ci na rzecz skromno�ci, sztampy, cichego kamufla�u, szarzyzny. Najcz�ciej autor opatruje dzie�o jednym rzeczownikiem. Za tytu� ciesz�cy si� najwi�kszym wzi�ciem w polskiej fantastyce wypada uzna� KONTAKT; dalej ida INWAZJA, TEST i MISJA. Dziecko w drodze � jak b�dziemy je wo�a�? SEN, PR�BA, PATROL, ROBOT, ENKLAWA, OAZA, EKSPERYMENT, SPOWIED�, POWITANIE, LOT, POWR�T � same cisn� si� na my�l w takich przypadkach, nic te� dziwnego, �e wielu autor�w wpada na swe szcz�liwe tytu�y jednocze�- nie. (Np. zar�wno Stanis�aw Lem, jak Roman Lewandow- ski wybrali dla swych opowiada� tytu� �Inwazja" � co dziwniejsze, obydwa dokonania s� r�wnie godne uwagi). �eby wi�c unikn�� pos�dzenia o plagiat, dobrze jest rzeczownik opatrzy� przymiotnikiem, najlepiej wyj�tym 2 arsena�u etatowych okre�le� gatunku. PILOT KOSMICZ- NY, INSTRUKCJA POK�ADOWA, WARIANT AWARYJ- NY, STREFY ZEROWE, IDEALNE ROZWI�ZANIE � co� w tym rodzaju. Tytu�y typu ZEMSTA KOSMOSU, OB- SZAR NIECI�G�O�CI, SPOS�B UMIERANIA, PRACOW- NIA PROFESORA TRYXA nale�y w tej sytuacji uzna� za wr�cz wymy�lne. Oczywi�cie jednowyrazowy tytu� nie dyskwalifikuje utworu z g�ry, poniewa� w wielu przypadkach taki w�a�nie � zwi�z�y, niewymy�lny � pasuje jak ula�. Sta- nowi syntez� tekstu, podkre�la jego g��bok� humanistycz- n� wymow�, czasem stanowi autorski komentarz. Mi�dzy tytu�em a zawarto�ci� przeze� firmowan� zachodzi nie- kiedy analogia strukturalna: zgrzebno�� odpowiada zgrzeb- no�ci, brak polotu � brakowi polotu itd. W akcie obra- nia tytu�u tre�ciwego i kr�tkiego jak kla�ni�cie policzka manifestuje si� bez reszty autorska indywidualno��. Innego rodzaju tandetnym zabiegiem, teraz ju� rzadziej stosowanym, jest umieszczanie za wszelk� cen� w tytule s��w demaskuj�cych przynale�no�� utworu do gatunku SF. W literaturze typu kryminalnego takimi s�owami s�: zbrod- nia, morderstwo, inspektor, �ledztwo, zabi� itd., w grozie � duch, wilko�ak, sabat, upi�r, widmo itd. Tytuiy tego typu s� dzisiaj z polskiej fantastyki eliminowane, po cz�- ci ze wzgl�du na jawn� n�dz� artystyczn�, a po cz�ci dlatego, �e prze�y�o si� stosowanie dla SF wyr�nika, swoi- stego stempla na czole, informuj�cego kto zacz. CZ�O- WIEK Z MARSA, ZAGUBIONA PRZYSZ�O�� czy RA- KIETOWE SZLAKI w czasach mizernego ilo�ciowo rozwo- ju fantastyki pe�ni�y rol� znaku rozpoznawczego dla czy- telnika, amatora takiej literatury. Dzi� t� spraw� za�atwia- j� projekty plastyczne ok�adek, znaki graficzne serii, na- zwiska autor�w wreszcie. Osta� si� natomiast drugi po- w�d � moda, tradycja. OBOJ�TNE PLANETY, KOS- MICZNY MELDUNEK, KOSMODROM czy PRZYBYSZE gwarantuj� od razu odpowiednio szerok�, bo ponadziem- sk� skal�. Nazywanie w ten spos�b ksi��ki lub opowiada- nia jest cz�ci� swoistego rytua�u, odgrywanego przez tw�rc� przed czytelnikiem. Trzeba jednak przyzna�, �e i w obr�bie tego paradygmatu trafiaj� si� odkrywcze i fra- puj�ce mianowania, np. WIR PAMI�CI, �PIEW KRY- SZTA�U czy cho�by WR�BLE GALAKTYKI. Pod wzgl�dem urody tytu��w g��wny nurt bije fan- tastyk� na g�ow�. Wspania�e tytu�y wymy�la� Hemingway: ZA RZEK�, W CIE� DRZEW; S�O�CE TE� WSCHODZI; KOMU BIJE DZWON. Nie gorszy by� Marek H�asko: SO- WA, C�RKA PIEKARZA; DRUGIE ZABICIE PSA; WSZYSCY BYLI ODWR�CENI; PIERWSZY KROK W CHMURACH; G�UPCY WIERZ� W PORANEK. Zdaje si�r �e czasownik u�yty w ha�le przeznaczonym na tytu� zasad- niczo wzmaga jego urod�. Przyk�ady innych r�wnie do- brych tytu��w (nie tylko z fantastyki): WITAJ, SMUTKU; �YCIE RAZ JESZCZE; SINDBAD NA RQM-57; ZAWR�- CIMY KIJEM WIS��; SERCE TO SAMOTNY MY�LIWY; FOTEL NA AUTOSTRADZIE; KOSMODRAM MACHU PICCHU, CZYLI HISTORIA OKRUTNA O MI�O�CI I ZBRODNI, O ZWYCI�STWACH, UPADKACH I ROZ- TERCE WALECZNEGO TRISTANA 4381 W NAJWSPA- NIALSZEJ GALAKTYCE WSZECH-�WIATA. GRZECH II: NAZWY, NAZWISKA Utar�o si� jako�, �e astronauci musz� nazywa� si� kr�tko ale tre�ciwie, np. Pirx czy Bregg (Alf, Told, Gab, Terlr Bro�, Les, Ston, Golt, Alk itd.). Wszelkie podobie�stwo do nazwisk czy imion przesz�ych b�d� tera�niejszych � z g�- ry wykluczone. Tote� karty polskich opowiada� SF zalud- niaj� osobnicy zw�cy si� Urg, Pal, Treg, Soi, Barg, Ciss, Snerg, Per. Je�eli autor inteligentny, przy sto dziewi�t- nastym imieniu tego typu, porz�dnie zmordowany (liczba kombinacji ograniczona) zaczyna podejrzewa�, �e co� nie tak. Niekt�re z jednosylaibowych imion dostaj� wtedy przedrostek lub ko�c�wk�, takie wszak�e, by z g�ry wy- kluczy� wszelk� zwyczajno�� i niefantastyczno��. Peret, Hobarg, Tregor, Phurg � ju� lepiej. Ale dusza prawdzi- wego fantasty wyje jednak do tamtych � Urg da si� wyrzuci� spomi�dzy warg t�amszonych nawet przeci��e- niem 14 g w impulsie pikosekundowym. Stanis�aw Leni w przypisach do Fantastyki i juturologii twierdzi, �e je�li tylko dramatis personae nosz� jedno- sylabowe imiona lub nazwiska, nale�y bezwarunkowo lek- tury zaprzesta�. Tego rodzaju radykalizm wykazuje jednak w stosunku do ameryka�skiej SF, tote� polscy autorzy mog� t� uwag� zlekcewa�y�. Zwolennik�w kosmosu zaludnionego rodakami denerwu- je nadawanie bohaterom imion i nazwisk anglosaskich. Oprze� si� tej tendencji trudno, gdy� Anglosasi zdomino- wali zar�wno fantastyk�, jak astronautyk�. Z kolei druga skrajno�� prowadzi do nie zamierzonych efekt�w komicz- nych, gdy Zbych, Rom, Orzec, Ba�ski czy J�zef Dolniak pyszni� si� w swych wspania�ych kosmolotach. Niekt�rzy autorzy s� zwolennikami internacjonalizrnu ilo�ciowego w�r�d uczestnik�w wypraw, tote� w ich utworach Bo�y- dar Popwasiljew ma szans� spotka� si� na pok�adzie z Martynem Pietkiewiczem. Od czasu Edenu bohaterowie bior� te� imiona od pe�nionych funkcji, np. Kapitan, Na- wigator, Filozof. Przy dobieraniu nazw planet, statk�w itp. trudno wy- r�ni� zdecydowane tendencje. Automaty chrzci si� auto- matycznie, np. AP-15. Planety nieznanego uk�adu � Pierwsza, Druga itd. lub wymy�lniej � Alfa, Beta itd. W literaturze, nawet fantastycznej, nie brak przyk�ad�w dobrych, oryginalnych nazwa� bohater�w. Witkacowski Guybal Wahazar, Lemowski Pgwrrk i Hmrrwggh (czy co� ko�o tego), a na pewno Teremtak, Aldolicho i Grdysie � czy� to nie lepsze od MMX-4? GRZECH III: BOHATER Czy zwr�cili�cie uwag�, �e s�ynny astronauta Pirx nie dorobi� si� rodziny? Nic nie wiadomo o jego �onie czy dzieciach (pewn� dziewczyn� klepn�� w ty�ek i uciek�), ale tak�e o ojeu, matce czy rodze�stwie � wyplu�a go kos- miczna Izba Dziecka czy te� zosta� zsyntetyzowany w pro- b�wce? Stanis�aw Lem t�umaczy t� anomali� nast�puj�co: ,,Zamierza�em napisa� jedno, najwy�ej dwa opowiadania, a tymczasem rzecz niespodziewanie dla mnie samego nagle si� rozros�a. Nie by�o wi�c ju� mo�liwo�ci poszerzenia wspomnianego t�a, gdy� sk�d nagle na g�ow� Pirxa mia- �aby spa�� rodzina". W rezultacie o Pirxie powsta�a ca�a seria opowie�ci � lecz jego �ycie osobiste jak by�o ubogie, tak pozosta�o. Starokawalerstwo wybra� r�wnie� inny kosmiczny wyga i obie�y�wiat, Ijon Tichy. Tu sprawa jest prosta � uga- nianie rakiet� od uk�adu planetarnego do uk�adu plane- tar