8304
Szczegóły |
Tytuł |
8304 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8304 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8304 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8304 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Roger Zelazny
�Opowie�� sprzedawcy�
Dobrze, �e zaplanowa�em pozostawienie Merlina w Kryszta�owej Grocie na
d�u�sz� chwil�. Dobrze, �e nie pozosta� tam na ca�y ten czas. Gdy
przerwa�em nasz� atutow� konwersacj�, przewracaj�c kopni�ciem szklank�
mro�onej herbaty i wykrzykuj�c �Cholera! Rozla�em...�, przewraca�em w
sprawnej r�ce Atuty Zguby.
Las Z�omu. Niez�y szkic, jednak�e nie wa�ne by�o co przedstawia�. Dlatego
kaza�em Merlinowi u�o�y� wachlarz z kart koszulkami do g�ry i wyci�gn��em
jedn� losowo. By�o to na pokaz, aby zmyli� Wzorzec. Wszystkie z nich
prowadzi�y do miejsc na spluni�cie od Kryszta�owej Groty, co by�o od
samego pocz�tku prawdziwym powodem ich powstania. Na celu mia�y tylko
wci�gn�� Merlina w orbit� Groty, aby system alarmowy b��kitnego kryszta�u
ostrzeg� mnie. Plan by� taki, �ebym przyby� jak najszybciej i znalaz�
spos�b na uwi�zienie go.
Niestety, nie otrzyma�em wiadomo�ci, kiedy wyci�gn�� Sfinksa, aby uciec
mojej mamie. Jej neurotoksyny zablokowa�y niezb�dny sygna� z jego systemu
nerwowego � kolejny przypadek, kiedy pokrzy�owa�a moje plany, nawet bez
starania si�. Na d�u�sz� met�, nie mia�o to znaczenia. I tak z�apa�em tam
Merlina. Tylko...wszystko si� po tym zmieni�o.
-Luke! Ty g�upcze! � zagrzmia�a poprzez mnie wiadomo�� Wzorca, niczym
ko�cz�cy numer na koncercie rockowym. Lecz Las Z�omu sta� si� wyra�niejszy
i wyatutowywa�em si�, nim Wzorzec zrozumia�, �e to herbata zosta�a na
niego wylana, a nie krew.
Podnios�em si� kiedy Wzorzec rozmywa� si� i ruszy�em do przodu przez
zardzewia�e krzaki pi� tarczowych, las powykr�canych bel i pod�o�a
pot�uczonych butelek w radosnych kolorach. Zacz��em biec, a krew kapa�a z
przeci�tej lewej d�oni. Nawet nie zatrzymywa�em si� by j� przewi�za�. Gdy
tylko Wzorzec otrz��nie si� z szoku i odkryje, �e nie jest uszkodzony,
zacznie skanowa� Cienie za mn� i pozosta�ymi. Oni b�d� bezpieczni w
rejonie drugiego Wzorca, a wi�c pozosta�em ja. �ciany Kryszta�owej Groty
potrafi� zablokowa� ka�de nadnaturalne zjawisko, przeciw kt�remu by�em w
stanie j� przetestowa� i mia�em przeczucie, �e os�oni� mnie przed
sondowaniem Wzorca. Problemem by�o tylko dotarcie tam, nim przetasuje
Cienie a� do tego miejsca.
Zwi�kszy�em szybko��. By�em w formie. Mog�em biec. Mija�em rdzewiej�ce
samochody i zwoje spr�yn ��kowych, pot�uczone dach�wki, rozbite
skrzynie� Po�r�d alejek popio��w, za �cie�kami kapsli i nakr�tek�
Czuwaj�c. Oczekuj�. Oczekuj� aby �wiat przekozio�kowa� i zafalowa�, aby
us�ysze� g�os Wzorca og�aszaj�cy: �Mam ci�!�
Wyszed�em z zakr�tu i dojrza�em fragment czego� b��kitnego w oddali. Las
Z�omu � rezultat staro�ytnego Sztormu Cienia � zako�czy� si� gwa�townie,
gdy wkroczy�em na pochy�y stok, zostaj�c zast�piony przez przestrzenie
le�ne o normalnym zr�nicowaniu.
Us�ysza�em kilka ptasich �piew�w kiedy przechodzi�em i bzyczenie owad�w,
ponad jednostajnymi uderzeniami moich st�p o ziemi�. Niebo ca�e by�o
zakryte chmurami, ale biegn�c nie mog�em nic powiedzie� o temperaturze czy
te� wietrze. B�yszcz�cy wzg�rek b��kitu powoli r�s�. Utrzymywa�em tempo. W
tej chwili pozostali powinni by� ju� bezpieczni, je�li w og�le im si�
uda�o. Diabli! Im ju� r�wnie dobrze mo�e nie grozi� �adne
niebezpiecze�stwo. Zaledwie chwila w tym strumieniu czasu by�a znacznie
d�u�szym momentem w g��wnym nurcie. Mog� sobie siedzie� w k�ku, zajadaj�c
i dowcipkuj�c. Nawet mog� ucina� sobie drzemk�. Po�kn��em przekle�stwo,
aby zaoszcz�dzi� oddech. Mo�e to r�wnie� oznacza�, �e Wzorzec mia� wi�cej
czasu na poszukiwania ni� si� mog�o wydawa�...
Wi�ksza, coraz wi�ksza, b��kitna gra�. Postanowi�em sprawdzi� jak si� ma
m�j ko�cowy sprint. Wrzuci�em wy�szy bieg i przytrzyma�em go.
Ziemia i powietrze wibrowa�y od, jakby mog�o si� zadawa�, huku grzmotu.
Mog�a to by� reakcja zirytowanego tworu, na to i� w ko�cu mnie odnalaz�.
M�g� to by� r�wnie dobrze huk grzmotu.
Nie przestawa�em przebiera� nogami i chwile potem hamowa�em, aby nie
rozbi� si� o kryszta�ow� �cian�. Nie by�o jeszcze piorun�w. Zacz��em
zdziera� sobie d�onie i palce u n�g, gdy� nigdy wcze�niej nie pr�bowa�em
wspinaczki t� stron�. Jednocze�nie moje p�uca pracowa�y niczym miechy, a
lekki deszcz, kt�ry zacz�� pada�, miesza� si� z moim potem. Zostawia�em
krwawy �lad na kamieniu, ale wkr�tce powinien zosta� zmyty.
Osi�gaj�c szczyt, pospieszy�em do wej�cia na czworaka, wrzuci�em wpierw
nogi, zawis�em, potem pu�ci�em si� i spad�em do mrocznego wn�trza, pomimo
i� obok by�a drabinka. Najwa�niejszy by� po�piech. Dop�ki nie stan��em
wewn�trz tego cienistego b��kitu, wci�� dysz�c, nie czu�em si�
bezpiecznie. Jak tylko zaczerpn��em powietrza, pozwoli�em sobie na �miech.
Uda�o mi si�. Uciek�em Wzorcowi.
Chodzi�em po komorze, uderzaj�c si� po udach i wal�c w �ciany. Czu�em si�
dobrze po odniesionym zwyci�stwie i mia�em ochot� to opi�. Pospieszy�em do
drabiny, zlokalizowa�em butelk� wina, otworzy�em j� i napi�em si�. Potem
uda�em si� do bocznej jaskini, w kt�rej wci�� znajdowa� si� �piw�r.
Usiad�em na nim i nie przestawa�em chichota�, w trakcie gdy w umy�le
odtwarza�em nasze do�wiadczenia przy Pierwotnym Wzorcu. Moja lady Nadya
by�a taka wspania�a. Tak samo Merlin, je�li o to chodzi. Teraz�
Zastanawia�em si� czy Wzorzec b�dzie nadal ura�ony. To znaczy, ile musi
min�� czasu abym m�g� opu�ci� to miejsce, bez uczucia ci�g�ego zagro�enia?
Nie umia�em powiedzie�. Niestety. Jednak�e, Wzorzec musia� za d�ugo
istnie� w pobli�u tych ludzi, kt�rzy przebywaj� blisko jego posiad�o�ci,
tzn. Amberyt�w, i mo�e zachowywa� si� w spos�b tak podobny do nich. Czy�
nie? Poci�gn��em kolejny �yk. Mog� tu troch� posiedzie�.
U�yje czaru, aby zmieni� sw�j wygl�d � zdecydowa�em.
Kiedy opuszcz� to miejsce, b�d� mia� ciemne w�osy i brod� (na zacz�tkach
prawdziwej), szare oczy, prosty nos, wy�sze ko�ci policzkowe i mniejszy
podbr�dek.
B�d� wy�szy i znacznie chudszy. Zamieni� swoje zwyczajowe jasne na ciemne
ubrania. R�wnie� nie b�dzie to lekki, kosmetyczny czar. Musi by� silny, z
g��bi� i sensem.
Dumaj�c nad tym, wsta�em i poszed�em po jedzenie.
Znalaz�em puszkowan� wo�owin� i suchary. U�y�em pomniejszego czaru i
podgrza�em puszk� zupy. Nie, nie by�o to pogwa�cenie fizycznych praw tego
miejsca. Kryszta�owe �ciany blokuj� wysy�anie na i z zewn�trz, a moje
czary przyby�y tu razem ze mn� i funkcjonowa�y wewn�trz.
Jedz�c zn�w pomy�la�em o Naydii, Merlinie i o Coral. Cokolwiek si� z nimi
dzia�o, z�ego lub dobrego, czas dzia�a� na ich korzy��. Nawet je�li
pozosta�bym tutaj na kr�tk� chwil�, rozw�j wydarze� tam w domu by�by
niezmierzony przy obecnym up�ywie czasu tutaj. A jakiej linii czasu
trzyma� si� Wzorzec? Wydaje mi si� �e wszystkich, na sw�j spos�b, ale
czu�em, �e w szczeg�lno�ci jest �ci�le powi�zany z g��wnym nurtem
przep�ywu w Amberze. Tak naprawd�, to by�em niemal pewien tego, poniewa�
to w�a�nie tam rozgrywa�a si� akcja. Wi�c je�li chcia�em szybko zacz��
dzia�a�, to mog�em pozosta� tutaj tylko tak d�ugo, aby moja d�o� zagoi�a
si�.
Ale tak naprawd�, jak bardzo Wzorzec m�g� chcie� mnie dopa��? Jak wa�ny
dla niego by�em? Kim by�em z jego punktu widzenia? Kr�l pomniejszej krainy
w Z�otym Kr�gu. Zab�jca jednego z ksi���t Amberu. Syn cz�owieka, kt�ry
mia� zamiar niegdy� zniszczy� go� Wzdrgn��em si� na t� my�l, ale z drugiej
strony Wzorzec pozwoli� mi �y� ca�e moje �ycie, bez �adnego odwetu za
dzia�ania taty. Za� m�j udzia� w obecnych interesach by� minimalny.
Coral by�a jego g��wnym celem, potem Merlin.
By� mo�e by�em ultra-ostro�ny. Najprawdopodobniej zosta�em odsuni�ty od
jego g��wnych rozwa�a� w momencie, w kt�rym znik�em. Jednak nadal nie
mia�em zamiaru wychodzi� st�d bez tego przebrania.
Sko�czy�em je�� i doko�czy�em wino. A co b�dzie jak st�d wyjd�? Czym si�
dok�adnie zajm� wtedy?
Wiele mo�liwo�ci przetoczy�o mi si� w g�owie. Poza tym zacz��em ziewa�, a
�piw�r wygl�da� ca�kiem nie�le.
Niebiesk� fal� zaja�nia�a b�yskawica poprzez �ciany. Potem nadszed� grom,
niczym nadp�ywaj�ce jutro. Jutro b�d� planowa��
Wczo�ga�em si� do wewn�trz i u�o�y�em si�. Chwil� p�niej, ju� mnie nie
by�o.
Nie mam poj�cia jak d�ugo spa�em. Gdy wsta�em wykona�em kilka pompek, aby
wypracowa� odruchy wykona�em seri� energicznych, rutynowych �wicze�,
umy�em si�, po czym zjad�em przyjemne �niadanie. Poczu�em si� znacznie
lepiej ni� poprzedniego dnia, a moja d�o� ju� zacz�a si� goi�.
Potem usiad�em i wpatrywa�em si� w �cian�, prawdopodobnie przez godziny.
W jakim kierunku skierowa� swoje dzia�ania?
M�g�bym pospieszy� do Kashfy i kr�lowania, m�g�bym wyruszy� za
przyjaci�mi, lub znikn�� z widoku i prowadzi� dochodzenie, dop�ki nie
dowiedzia�bym si� co si� dzieje. To by�a kwestia przydzielenia
priorytet�w. Co jest najwa�niejsz� rzecz�, jak� m�g�bym zrobi� dla
wszystkich zainteresowanych? My�la�em nad tym a� do pory obiadowej i zn�w
jad�em.
Po tym wzi��em bloczek oraz o��wek i zacz��em przypomina� sobie pewn�
pani�, szczeg� po szczeg�le. Majstrowa�em przy tym ca�e popo�udnie, aby
skr�ci�, dop�ki nie uzna�em �e mi si� uda�o. Kiedy da�em sobie spok�j na
obiad, mia�em ju� wszystkie jutrzejsze dzia�ania zaplanowane.
Nast�pnego poranka moja rana w znacznym stopniu znik�a, a ja wyczarowa�em
sobie lustro na g�adkiej powierzchni �ciany. U�ywaj�c lampy olejnej, aby
nie marnowa� czaru o�wietlenia, wyczarowa�em wysok�, ciemn� posta�,
nak�adaj�c wszystkie te orle rysy na swoje naturalne, dope�niaj�c je
brod�. Spojrza�em na swe dzie�o i stwierdzi�em, �e jest dobrze zrobione.
Potem przemieni�em ostatnim czarem wygl�d swoich ubra�, aby dope�ni�
nowego mnie.
Powinienem za�atwi� sobie prawdziwe ubrania tak szybko jak to mo�liwe.
Nie ma sensu marnowa� du�ej mocy na co� tak trywialnego. Zrobi�em to
wszystko jako pierwsz� rzecz, gdy� chcia�em nosi� przebranie ca�y dzie�,
aby przesi�kn�o i �ebym m�g� zobaczy� czy nie ma jaki� ukrytych wad w
moim dziele. Potem postanowi�em si� przespa� w nim, z tego samego powodu.
Tego popo�udnia zn�w wzi��em bloczek. Przestudiowa�em dzie�o dnia
poprzedniego, po czym przewr�ci�em na czyst� stron� i wykona�em Atut. By�
w sam raz.
Nast�pnego poranka, po rutynowych zaj�ciach, przejrza�em si� w lustrze
raz jeszcze. By�em usatysfakcjonowany. Zainstalowa�em drabin�, aby wyj�� z
jaskini. By� wilgotny, zimny poranek, z kilkoma prze�witami b��kitu
pomi�dzy chmurami. Mo�e zn�w pada�. Ale co mnie to do cholery obchodzi?
W�a�nie spada�em st�d..
Si�gn��em po m�j szkicownik i zatrzyma�em si�. Przypomnia�em sobie o
innych Atutach, kt�rymi zajmowa�em si� przez lata i o jeszcze jednej
sprawie. Wyci�gn��em tali� kart. Otworzy�em i zacz��em powoli je
przegl�da�, dop�ki nie doszed�em do najsmutniejszej � przedstawiaj�cej
ojca. Zatrzyma�em t� kart� ze wzgl�du na sentyment, a nie u�yteczno��.
Wygl�da� dok�adnie tak, jak go zapami�ta�em, ale nie wyci�gn��em jej aby
powspomina�. Zrobi�em to ze wzgl�du na przedmiot, kt�ry mia� u boku.
Skoncentrowa�em si� na Werewindle, ze wszech miar magicznym mieczu, w
jaki� spos�b powi�zanym z Greyswandir�em Corwina.
Przypomnia�em jak Merlin opowiada� mi, jak jego ojciec przywo�a�
Greyswandira do siebie w Cieniu, zaraz po ucieczce z loch�w Amberu. By�a
jaka� specjalna wi� pomi�dzy nim, a broni�. Zastanawia�em si�. Skoro czas
mnie goni�, a nowe przygody czeka�y na mnie, by�oby chyba w�a�ciwe
zmierzy� si� z rzeczami odpowiednio przygotowanym we w�a�ciwe �elazo.
Chocia� tata nie �y�, Werewindle jako� �y�. Wi�c cho� nie mog�em dosi�gn��
ojca, mog�em w jaki� spos�b si�gn�� ostrza, kt�ry wedle ostatnich
raport�w, by� gdzie� w Dworcach Chaosu?
Skupi�em swoj� uwag� na nim, przywo�uj�c w my�lach. Wyda�o mi si�, �e co�
poczu�em. A kiedy dotkn��em miejsca na karcie gdzie si� znajdowa�,
poczu�em zimno. Si�gn��em. Dalej, mocniej. Wtedy nadesz�a przejrzysto�� i
blisko�� oraz uczucie ch�odnej, obcej inteligencji skupionej na mnie.
-Werewindle � powiedzia�em cicho.
Je�li istnieje echo przy braku pierwotnego d�wi�ku, to w�a�nie to
us�ysza�em.
-Synu Branda � doszed� mnie pog�os.
-M�w mi Luke.
Nast�pi�a cisza. Potem:
-Luke � doszed� pog�os.
Si�gn��em przed siebie, z�apa�em i przeci�gn��em. To by�a pochwa.
Si�gn��em po raz kolejny.
Trzyma�em go w swoich d�oniach i przyci�ga�em. P�ywa�o niczym p�ynne
z�oto dooko�a zdobienia, jakie by�o na nim wyryte. Podnios�em go,
wyci�gn��em przed siebie i wykona�em ci�cie. Wygl�da� nie�le. Wygl�da�
perfekcyjnie. Czu�o si� wyj�tkowa moc le��c� za ka�dym jego ruchem.
-Dzi�ki � powiedzia�em, a echo �miechu przysz�o i odesz�o.
Podnios�em szkicownik i otworzy�em na w�a�ciwej stronie, maj�c nadziej�,
�e to dobry moment na rozmow�. Spogl�da�em na delikatne rysy kobiety, jej
nieostre spojrzenie, kt�re w jaki� spos�b wskazywa�o g��bi� i szeroko��
jej wizji.
Po kilku chwilach strona sta�a si� zimna pod moim dotykiem, a szkic
nabra� wra�enia tr�jwymiarowo�ci, wydawa�o si� �e lekko si� poruszy�.
-Tak? � doszed� mnie jej g�os.
-Wasza Wysoko�� � powiedzia�em. � Jakkolwiek odbierasz te rzeczy,
chcia�bym aby� wiedzia�a, �e moja zmiana wygl�du jest zamierzona. Mia�em
nadziej�
-Luke � odrzek�a � oczywi�cie, �e poznaje ciebie, b�d�cego teraz samemu
Jego Wysoko�ci� � jej wzrok wci�� by� nieostry. � Jeste� zak�opotany.
-W rzeczy samej.
-Czy �yczysz sobie przej��?
-Je�eli jest to stosowne i dogodne.
-Oczywi�cie.
Wyci�gn�a swoj� d�o�. Si�gn��em, lekko chwytaj�c j�. Jej studio sta�o
si� przejrzyste, znik�o szare niebo i kryszta�owe wzg�rza. Zrobi�em krok w
jej stron� i ju� tam by�em.
Natychmiast pad�em na kolana, odpinaj�c m�j pas i oferuj�c jej sw�j
miecz. Z daleka s�ysza�em odg�osy ci�cia drewna.
-Wsta� � powiedzia�a, dotykaj�c moich ramion. � Chod� i usi�d�. Napij si�
ze mn� herbaty.
Podnios�em si� i pod��y�em za ni� do stolika w rogu. Zdj�a z siebie
zakurzony fartuch i powiesi�a go na �ciennym wieszaku. Kiedy
przygotowywa�a herbat�, przygl�da�em si� ma�ej armii statuetek, kt�re
pokrywa�y jedn� �cian� i biwakowa�y w losowo rozrzuconych sektorach
wyj�tkowo du�ego pokoju � ma�e , realistyczne, impresjonistyczne, pi�kne,
groteskowe. Pracowa�a g��wnie w glinie, chocia� kilka mniejszych
wykonanych by�o z kamienia, a na dalekim ko�cu pokoju sta�y paleniska,
lecz teraz by�y zimne. Kilku dziwnych lotnik�w nietypowych kszta�t�w by�o
podwieszonych do belek sufitowych.
Kiedy do��czy�a do mnie, si�gn�a i dotkn�a mojej lewej d�oni, znajduj�c
pier�cie�, kt�ry mi da�a.
-Tak, ceni� sobie ochron� Kr�lowej � powiedzia�em.
-Nawet gdy teraz sam jeste� monarch� samemu, kraju b�d�cego w
przyjacielskich stosunkach z nami?
-Nawet teraz � odrzek�em. � Do tego stopnia, �e chcia�bym cz�ciowo
odwzajemni� to.
-Oh?
-Nie jestem przekonany, czy Amber jest �wiadom ostatnich wydarze�, w
kt�rych bra�em udzia�, albo o kt�rych wiem, co mo�e dotyczy� jego
dobrobytu. Chyba, �e Merlin odezwa� si� ostatnio.
-Merlin si� nie odezwa� � odpowiedzia�a. � Je�li posiadasz informacje
istotne dla kraju, wtedy by� mo�e powiniene� przekaza� je bezpo�rednio
Randomowi. Nie ma go tutaj teraz, ale mog� si� z nim skontaktowa� poprzez
Atut.
-Nie � powiedzia�em. � Wiem, �e mnie zupe�nie mnie nie lubi i mi nie ufa,
gdy� jestem zab�jc� jego brata i przyjacielem cz�owieka, kt�ry przysi�g�
zniszczy� Amber. Jestem pewny, �e wola�by aby kto� mnie usun� lub bym by�
marionetk� na tronie w Kashfie. My�l�, �e kiedy� b�d� musia� wyja�ni� z
nim kilka rzeczy, ale nie dzisiaj. Lecz informacje, jakie chce przekaza�,
przewy�szaj� lokaln� polityk�. Dotycz� Amberu i Dworc�w Chaosu, Wzorca i
Logrusu, �mierci Swayvilla oraz mo�liwej sukcesji Merlina na tron Dworc�w�
-M�wisz powa�nie!?
-No pewnie. Wiem, �e ciebie wys�ucha, a nawet zrozumie, czemu tobie to
powiedzia�em. Pozw�l mi unikn�� Randoma w ten spos�b. Nadchodz� wielkie
wydarzenia.
-Opowiedz mi � odrzek�a, podnosz�c sw�j kubek.
Tak te� zrobi�em, w��czaj�c wszystko, co Merlin mi powiedzia�, a� do
konfrontacji przy Pierwotnym Wzorcu i mojej ucieczki do Kryszta�owej
Groty. W trakcie opowie�ci wypili�my ca�y garnuszek herbaty i na ko�cu
siedzieli�my przez d�u�sz� chwil� w ciszy. W ko�cu, westchn�a.
-Powierzy�e� mi dostarczenie istotnych informacji � powiedzia�a.
-Wiem.
-Jednak�e czuj�, �e jest to zaledwie ma�a cz�� znacznie wi�kszego
przedsi�wzi�cia.
-Jak to? � spyta�em.
-Kilka pomniejszych rzeczy us�ysza�am, wiedzia�am, zgad�am, a kilka
pewnie nawet wy�ni�am. A kilku po prostu obawiam si�. Ci�ko jednak temu
nada� konkretne kszta�ty. Jednak wystarczy tego, by� mo�e, aby wzbudzi�
moce ziemi nad kt�rymi pracuj�. Tak. Kiedy o tym pomy�la�am, musz�
oczywi�cie spr�bowa�. Jest to odpowiednia chwila.
Podnios�a si� powoli, zatrzyma�a i zagestykulowa�a wysoko.
-To b�dzie J�zyk � powiedzia�a, a podmuch powietrza poruszy� jednym z
lotnik�w, powoduj�c �e zacz�� on wydawa� wiele d�wi�k�w.
Przesz�a przez pracowni� do �ciany po prawej stronie � drobnej budowy,
ubrana na szaro i zielono, o kasztanowych w�osach do pasa - i lekko
przebieg�a palcami po niewielkiej figurce, kt�ra tam sta�a. W ko�cu,
wybra�a statu� o szerokiej twarzy i w�skiej klatce piersiowej i zacz�a
przepycha� j� na �rodek pokoju.
Natychmiast poderwa�em si� na nogi.
-Prosz� mi pozwoli� to zrobi�, Wasza Wysoko��.
Potrz�sn�a g�ow�.
-M�w mi Vialle � odrzek�a. � I nie, musz� ustawi� j� sama. Ta nazywa si�
Pami��.
Ustawi�a j� poni�ej i nieco na p�nocny-zach�d od J�zyka. Potem ruszy�a
do grupki figurek i wybra�a jedn�, z lekko rozchylonymi ustami, kt�r�
umie�ci�a na po�udnie od J�zyka.
-A to jest Po��danie � oznajmi�a.
Szybko ustawi�a trzeci�, wysok�, uko�n� figurk�, na p�nocnym-wschodzie.
-Ostro�no�� � ci�gn�a.
Kobieta, ze �mia�o wyci�gni�t� r�k�, znalaz�a swoje miejsce na zachodzie.
-Ryzyko � kontynuowa�a.
Na wschodzie ustawi�a kolejn� kobiet�, z r�koma roz�o�onymi szeroko.
-Serce � powiedzia�a.
Na po�udniowy-zach�d poszed� filozof, z wysoko uniesion� g�ow� i
krzaczastymi brwiami.
-G�owa.
�A na po�udniowy-wsch�d u�miechaj�ca si� kobieta. Nie dawa�o si�
powiedzie�, czy jej r�ka by�a podniesiona w ge�cie powitania, czy do
zadania ciosu.
-Szansa � zako�czy�a, wpasowywuj�ca j� w ko�o, kt�re przypomina�o mi
zar�wno Stonehenge i Wysp� Wielkanocn�.
-Przynie� dwa krzes�a � powiedzia�a � i umie�� je tutaj i tam.
Wskaza�a miejsca na p�noc i po�udnie od jej kr�gu.
Zrobi�em jak kaza�a, a ona usiad�a na p�nocnym krze�le, za ostatni�
figur�, jak� ustawi�a: Przewidywanie. Zasiad�em za Po��daniem.
-B�d� teraz cicho � poinstruowa�a mnie.
Potem siedzia�a przez kilka minut nieruchomo z r�koma na kolanach.
W ko�cu:
-Na najni�szym poziomie � powiedzia�a � co zagra�a pokojowi?
Z mojej lewej strony wydawa�o si�, �e przem�wi� Ostro�no��, jednak to
J�zyk wyd�wi�cza� jego s�owa.
-Rozdzielenie staro�ytnych mocy � powiedzia�.
-W jakim sensie?
-To co by�o ukryte, odnaleziono i poruszono � odpowiedzia�a Ryzyko.
-Czy zar�wno Amber jak i Dworce Chaosu s� w to zamieszane?
-W rzeczy samej � odpowiedzia�a sprzede mnie Po��danie.
-�Staro�ytne moce� � rzek�a. � Jak staro�ytne?
-Nim stworzono Amber, one istnia�y � oznajmi�a Pami��.
-Nim stworzono Klejnot Wszechmocy � Oko W�a?
-Nie � odpowiedzia�a Pami��.
Vialle wstrzyma�a oddech.
-Jak wiele ich jest? � powiedzia�a.
-Jedena�cie � odrzek�a Pami��.
Zblad�a na to, ale ja siedzia�em cicho, jak kaza�a.
-Ci, kt�rzy s� odpowiedzialni za rozgrzebanie popio��w, � powiedzia�a
teraz � czego chc�?
-Powrotu do chwa�y sprzed minionych dni � oznajmi�o Po��danie.
-Czy mog� to osi�gn��?
-Tak � powiedzia�o Przewidywanie.
-Czy mo�na temu zapobiec?
-Tak �powiedzia�o Przewidywanie.
-Ryzykuj�c � Ostro�no�� doda�a.
-Od czego nale�y rozpocz��?
-Spytaj stra�nik�w � oznajmi�a G�owa.
-jak gro�na jest sytuacja?
-Ju� si� zacz�o � odpowiedzia�a G�owa.
-A niebezpiecze�stwo ju� powsta�o � powiedzia�o Ryzyko.
-Tak samo jak mo�liwo�ci � powiedzia�a Szansa.
-Jakiego rodzaju? � spyta�a Vialle.
Rozleg� si� d�wi�k, gdy moja pochwa i miecz, stoj�ce pod �cian�,
przewr�ci�y si�. Vialle spojrza�a.
-Moja bro�, - powiedzia�em � w�a�nie si� przewr�ci�a.
-Jak brzmi jej imi�?
-To miecz mojego ojca, zwany Werewindle.
-S�ysza�am o nim. � a potem powiedzia�a: � Ten m�czyzna, Luke, posiada
miecz, kt�ry jest wpl�tany w to wszystko, tak jak i bli�niacze mu ostrza.
Jednak�e nie znam ich historii.
-Tak, one s� w to wpl�tane � powiedzia�a Pami��.
-Jak?
-Zosta�y stworzone w podobny spos�b, w niemal ten sam spos�b i zawieraj�
cz�stk� mocy, o kt�rych m�wili�my � odpar�a Pami��.
-Czy wezm� one udzia� w konflikcie?
-Tak � powiedzia�o Przewidywanie.
-Na jak� skal�?
Przewidywanie umilk�o. Szansa za�mia�a si�.
-Nie rozumiem.
-�miech Szansy oznacza niepewno�� � odpowiedzia�a G�owa.
-Czy Luke bierze udzia� w konflikcie?
-Tak � odpowiedzia�o Przewidywanie.
-Czy powinien szuka� stra�nik�w.
-Musi spr�bowa� � powiedzia�o Serce.
-A co jak mu si� nie powiedzie?
-Zbli�a si� Ksi��e, kt�ry wie wi�cej o tych sprawach � powiedzia�a G�owa.
-Kto to taki?
-Uwolniony wi�zie� � odpar�a G�owa.
-Kto?
-Nosi srebrn� r�� � powiedzia�a G�owa � oraz drugie ostrze.
Vialle podnios�a g�ow�.
-Czy masz jakie� pytania? � zapyta�a si� mnie.
-Tak, ale w�tpi� czy otrzymam odpowied�, je�li zapytam si� czy wygramy.
Szansa za�mia�a si�, gdy Vialle wstawa�a.
Pozwoli�a mi pom�c sobie w odnoszeniu statu� na miejsce.
Potem, gdy zn�w usiedli�my, zapyta�em si�:
-Szuka� stra�nik�w?
-Istnieje opiekun, by� mo�e dw�ch � odpar�a. � Samo-wygnany Ksi��e Amberu
i jego siostra strzegli cz�ci mocy od d�u�szego czasu. Dobrym pomys�em
by�oby sprawdzi� czy jeszcze �yj� i czy wci�� pe�ni� swoje funkcje.
-Samo-wygnany? Czemu?
-Osobiste powody, dotycz�ce poprzedniego Kr�la.
-Gdzie oni s�?
-Nie wiem.
-Jak ich znajdziemy?
-Mam Atut.
Podnios�a si� i podesz�a do szafki z szufladami.
Otwar�a jedn� z nich i wyci�gn�a pude�ko kart. Powoli odliczy�a je z g�ry
i wybra�a jedn�.
Kiedy wr�ci�a, poda�a mi kart�, przedstawiaj�c� szczup�ego m�czyzn� z
w�osami koloru miedzi.
-Ma na imi� Delwin � powiedzia�a.
-S�dzisz, �e powinienem odezwa� si� do niego i zapyta� si� czy wci�� ma
cokolwiek mia�?
-Szybko zaznacz, �e nie jeste� z Amberu, � powiedzia�a mi � ale podaj
swoje pochodzenie. Spytaj, czy wci�� zarz�dza spikardem. Spr�buj okre�li�
gdzie jest, lub zaproponuj rozmow� twarz� w twarz.
-Jasne � odpowiedzia�em, nie chc�c zdradzi� jej, �e ju� rozmawia�em z nim
wcze�niej, cho� kr�tko, szukaj�c sprzymierze�c�w przeciwko Amberowi.
Sp�awi� mnie od razu, ale nie chcia�em przypomina� Vialle tych dni. Wi�c
powiedzia�em:
-Okay. Spr�buj�.
Postanowi�em szybko m�wi�, aby da� mu czas do namys�u i by zrozumia� �e
nie jestem sam i nie wymkn�o mu si� co� o naszej poprzedniej rozmowie.
M�j zmieniony wygl�d powinien w tym r�wnie� pom�c.
Spr�bowa�em kontaktu.
Na pocz�tku czu�em tylko ch��d, ale nagle pojawi�o si� uczucie osobowo�ci.
-Kto to? � poczu�em pytanie znacznie wcze�niej, nim wygl�d nabra� �ycia i
g��bi.
-Luke Reynard, znany r�wnie� jako Rinaldo � odpowiedzia�em, kiedy karta
nagle o�ywi�a si� i poczu�em wzrok. � Kr�l Kashfy i magister Zarz�dzania
Uniwersytetu Kalifornii w Berkley. � nasze spojrzenia spotka�y si�. Nie
wydawa� si� by� ani przyja�nie, ani wrogo nastawiony. � Chcia�em si�
dowiedzie�, czy wci�� zarz�dzasz spikrdami.
-Luku � Rinaldo � powiedzia� � czemu interesuje ciebie ta sprawa i jak si�
o niej dowiedzia�e�?
-Cho� nie pochodz� z Amberu � odpar�em, - m�j ojciec pochodzi�. Wiem, �e
wkr�tce sprawa ta stanie si� znacz�ca w tym miejscu, ze wzgl�du na
Merlina, syna Corwina, b�d�cego obecnie bezpo�rednio w kolejno�ci sukcesji
do tronu Dworc�w Chaosu.
-Wiem kim jest Merlin � o�wiadczy� Delwin. � Kim jest tw�j ojciec?
-Ksi��e Brand.
-A matka.
-Lady Jasra, by�a Kr�lowa Kashfy. Teraz, czy mo�emy porozmawia� troch� o
tej sprawie?
-Nie � powiedzia� Delwin. � Nie mo�emy.
Poruszy� r�k�, jakby chcia� zerwa� kontakt.
-Czekaj! � powiedzia�em. � Czy masz kuchenk� mikrofalow�?
Zawaha� si�.
-Co?
-Jest to urz�dzeni w kszta�cie pud�a, kt�re potrafi podgrza� posi�ek w
kilka minut. Opracowa�em og�lny czar, kt�ry pozwala funkcjonowa� jej w
wi�kszo�ci Cieni. Obudzi�e� si� kiedy� w �rodku nocy, maj�c ochot� na
ciep�� potrawk� z tu�czyka? Wyci�gasz j� z zamra�arki, rozpakowywujesz,
wk�adasz do kuchenki. Co to jest zamra�arka? Fajnie, �e zapyta�e�. To
kolejne pud�o, z wieczn� zim� wewn�trz. Przechowujesz w niej mi�so i
wyci�gasz, wrzucaj�c do mikrofal�wki, kiedy najdzie ci� ochota. Tak,
dostarczamy r�wnie� zamra�arki. Nie chcesz rozmawia� o spikrdach,
porozmawiajmy o interesach. Mo�emy ubi� interes na tych urz�dzeniach, w
dowolniej ilo�ci jakiej za��dasz, lub przebij� cen� kogokolwiek, kto
r�wnie� je dostarcza. A nie s�dz�, aby �atwo by�o znale�� innego dostawc�.
Ale to nie wszystko, co mog� ci zaproponowa�
-Przykro mi � powiedzia� Delwin. - Akwizytor�w r�wnie� nie przyjmuj�.
Zn�w poruszy� r�k�.
-Czekaj! � zawo�a�em � Przedstawi� ci ofert�, kt�rej nie b�dziesz m�g�
odrzuci�!
Przerwa� po��czenie.
-Wracaj � rzuci�em w my�li do obrazka, ale sta� si� dwuwymiarowy i zn�w
ciep�y.
-Przykro mi � powiedzia�em Vialle. � Stara�em si� jak mog�em, ale nie
chcia� tego kupi�.
-Tak naprawd�, to nie s�dzi�am, �e utrzymasz go a� tak d�ugo. Ale mog� ci
powiedzie�, �e by� tob� zainteresowany, dop�ki nie wspomnia�e� o swojej
matce. Wtedy co� si� zmieni�o.
-Nie by�by to pierwszy raz � powiedzia�em. � Mam zamiar zn�w spr�bowa�
nieco p�niej.
-W takim przypadku, zatrzymaj Atut.
-Nie potrzebuje go, Vialle. Kiedy przyjdzie czas, sam sobie narysuje.
-Jeste� artyst� i mistrzem Atut�w?
-No c�, maluj�. Czasem na powa�nie.
-W takim razie musisz zobaczy� wszystkie moje pracy kiedy b�dziesz czeka�.
Zale�y mi na twojej opinii.
-Z przyjemno�ci� � odpowiedzia�em. � Masz na my�li, kiedy b�d� czeka��
-�na Corwina.
-Ah, tak s�dzi�em. Dzi�kuje.
-Mo�esz by� pierwszym, kt�ry skorzysta z nowych pokoi. Du�o remontowali�my
i przemeblowywali�my, odk�d Wzorzec i Logrus skonfrontowa�y si�.
-S�ysza�em o tym � powiedzia�em. � Bardzo dobrze. Jestem ciekaw, kiedy
tutaj dotrze.
-Czuj�, �e wkr�tce � odrzek�a. � Przywo�am s�u�b�, aby pomog�a ci si�
ulokowa� tutaj. P�niej przy�l� po ciebie na obiad i wtedy podyskutujemy o
sztuce.
-Bardzo dobrze.
Zastanawia�em si�, dok�d to wszystko prowadzi. Mia�em wra�enie, �e og�lny
obraz mia� si� wkr�tce drastycznie zmieni�.
Ca�e szcz�cie, �e Delwin nie by� zainteresowany kuchenk� mikrofalow�. Ten
czar by�by cholernie ci�ki do wymy�lenia.
t�um. Rael
<<<< Powr�t do "Cieni Amberu"