8221

Szczegóły
Tytuł 8221
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

8221 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 8221 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 8221 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

8221 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

antoni pawlak akt personalny akt personalny WIERSZE Z LAT 70., 80., 90. TOWER PRESS Gda�sk 1999 l� Projekt ok�adki i opracowanie graficzne: Tomasz Bogus�awski Fotografie i dokumenty pochodz� ze zbior�w prywatnych Autora Redakcja: El�bieta Smolarz Korekta: Barbara Bukowska-Przychodze� Sk�ad i �amanie: Pracownia graficzna �Linus" � Antoni Pawlak & Tower Press, Gda�sk 1999 ISBN 83-87342-14-9 ! Tower Press, Gda�sk 1999 Prolegomena do teorii pasjansa Kiedy spogl�dam na plik maszynopis�w, w kt�rym zamkn�o si� moje nieomal trzydziestoletnie pisanie wierszy, robi mi si� troch� dziwnie i nieswojo. Wiem, ka�da kolejna ksi��ka jest przekroczeniem jakiej� granicy, jest czym� w rodzaju rachunku sumienia. Ale wyb�r z wszystkich dotychczas napisanych wierszy jest bardzo swoistym rachunkiem sumienia. I nie tyle przekroczeniem granicy, co raczej zamkni�ciem, podsumowaniem jakiego� etapu �ycia. Ta �wiadomo�� napawa mnie strachem. Uk�adaj�c wyb�r wierszy postawi�em si� w roli badacza. Tyle tylko, �e przedmiotem bada� nie jest �winka morska, a ja sam sprzed lat trzydziestu, dwudziestu, dziesi�ciu... A wi�c same narzucaj� si� przer�ne pytania. Na przyk�ad, czy ja w jaki� spos�b si� zmieni�em, czy tylko �wiat wok� jest dzi� inny ni� ten z pocz�tku lat siedemdziesi�tych. Czy zbuntowany m�ody ch�opak sta� si� zgorzknia�ym, pogodzonym ze �wiatem starym repem? Albo - czy gor�czkowe stawianie pyta� (bo przecie� tym przede wszystkim jest pisanie wierszy) doprowadzi�o mnie do jakich� odpowiedzi? Uk�adaj�c w jak�� w miar� sensown� ca�o�� t� stert� maszynopis�w, czu�em si�, jakbym ogl�da� film od ko�ca. Ludzie chodz� do ty�u, doros�y facet z powrotem staje si� m�odym, puco�owatym ch�opcem. Ale, co niepokoj�ce, r�ni� nas tylko zewn�trzne oznaki starzenia - g�sto�� w�os�w i z�b�w, ilo�� i wielko�� fa�d t�uszczu na brzuchu. Tak naprawd� jeste�my wci�� tacy sami, ja-dojrzewaj�cy i ja-doros�y W dalszym ci�gu boj� si� ciemno�ci nieznanych bram, w dalszym ci�gu szukam bezpiecznych przej�� przez podw�rka i w dalszym ci�gu mam g��bok� nadziej�, �e �mier� (do kt�rej teraz mi zdecydowanie bli�ej ni� w�wczas) oka�e si� kobiet�, kt�ra zaproponuje mi ostatni�, fascynuj�c� przygod�. I tak naprawd� stawiamy (on i ja, Antek i Antoni) wci�� te same, podstawowe pytania, na kt�re, jak dawniej, �adnej odpowiedzi. Na czym wi�c polega dojrza�o��? Czy tylko na tym, �e w �lad za tymi pytaniami idzie z czasem coraz mniej zdziwie�? Te wiersze to co� w rodzaju pasjansa z twarzy, dat i zdarze�. Szukaniem w sobie dzisiejszym niegdysiejszych zdziwie�, zapomnianego smaku pierwszego poca�unku, dotyku czyjej� przyjaznej d�oni, zapachu sieni domu we Wrzeszczu, przypomnieniem przyspieszonego bicia serca (ze stra- chu? z mi�o�ci?). Czytaj�c je po latach, �api� si� na tym, �e rzecz�, z kt�r� najtrudniej mi si� by�o (i jest nadal) pogodzi�, to odej�cia. Nie istnieje ju� wiele miejsc, o kt�rych pisa�em (a skoro o nich pisa�em, to znaczy, �e by�y dla mnie wa�ne), umarto tak wielu bohater�w moich wierszy, tak wielu rozjecha�o si�, pogubi�o w czasie (a mo�e to ja ich pogubi�em?). Jednych nie potrafi�em wyrwa� �mierci i z tym, z b�lem, musz� si� pogodzi�. Ale jak wielu jest ludzi niegdy� bardzo bliskich, kt�rych nieobecno�� w moim dzisiejszym �yciu wcale nie boli. I je�li ju� spotykamy si� czasem, nie mamy sobie nic do powiedzenia. A wi�c uk�adanie tej ksi��eczki, jest tak�e sentymentaln� podr� w b�l i niemo�no�� zrozumienia najprostszych, wydawa�oby si�, mechanizm�w �ycia. A z tych wszystkich pyta�, kt�re wracaj�, wraca te� pytanie najwa�niejsze, pytanie, kt�re postawi� w wierszu przed laty Adam Zagajewski: �czy umia�em prze�y� zrozumie� i zapami�ta� rzeczy kt�re mnie spotka�y". Co jaki� czas pr�bowa�em sobie na to pytanie odpowiedzie�. Ale dzi�, podobnie jak w latach siedemdziesi�tych czy osiemdziesi�tych, staj� wobec niego kompletnie bezradny. Nie wiem, czy umia�em prze�y�, prawdopodobnie umia�em zapami�ta�. Ale zrozumie�? I jeszcze jedno. Nigdy nie traktowa�em mojego pisania, jako pr�by otrzymania przepustki do nie�miertelno�ci. Nigdy te� nie mia�em z�udze�, �e wiersz jest w stanie zmieni� rzeczywisto��. Zar�wno kiedy�, jak i teraz ka�dy m�j wiersz jest czym� w rodzaju histerycznego telegramu wys�anego w pustk�. Telegramu, kt�ry obwieszcza: �s�uchajcie, jestem tu, nazywam si� Antek Pawlak, jestem...". I - to tak�e si� nie zmieni�o - po wys�aniu tego pliku telegram�w z niepokojem b�d� oczekiwa� odpowiedzi. Antoni Pawlak przej�cie wzbronione Modlitwa polska nasz chleb powszedni milczenia popi� pokory strz�sany z w�os�w szaro�� twarzy whaftowanych w poranny t�um bunt kt�ry nigdy nie wyp�ynie z cichej przystani cia� mi�o�� roz�wietlaj�c� chwilami martwe oczy nadziej� rozbit� o twardy korpus �witu niemoc dnia i ja�owo�� nocy Tobie Panie sk�adamy w darze 1977 *** tobie dziewczyno z cudzego okna po�wi�cam moje jesienne masturbacje 1972 10 *** przez moje miasto bez przerwy przeci�gaj� pochody demonstrant�w mijaj�c si� w ciszy kiedy wychodz� z domu musz� bardzo uwa�a� aby nie przy��czy� si� do niew�a�ciwej demonstracji jest to tym trudniejsze �e dawno ju� wysz�y z u�ycia transparenty i nikt nie wznosi okrzyk�w 11 *** na przyk�ad tamten wiecz�r kiedy m�wi�em ci dzi�kuj� �e� mi si� odda�a na tym sk�adzie drewna nieopodal naszego browaru i cho� to by�o tak szybko dzi�kuj� ci za to przed chwil� na przyk�ad tamten dzie� kiedy pili�my piwo w Akwarium a pod �wiat�ami zatrzyma�a si� odkryta ci�ar�wka wy�adowana po brzegi trumnami i ten strach jakim Olo zareagowa� na ten widok na przyk�ad ca�e �ycie czas odmierzany niecierpliwym zerkaniem na zegarek i ta szuflada sk�ad moich wierszy i mojego strachu na przyk�ad nasza �mier� do kt�rej przygotowujemy si� ju� teraz aby nam nie wypad�a �miesznie a w miar� mo�liwo�ci tragicznie 12 Czynny ca�� dob� bezmy�lnie kr��ymy po tym najwi�kszym supersamie �wiata przy placu Andrzeja Bursy moja dziewczyna nie zgadza si� ze mn� twierdz�c �e jest on najwy�ej najwi�kszy na naszym kontynencie m�wi �e Amerykanie maj� na pewno wi�ksze ale zbywam j� czymkolwiek - bo czy to jest a� tak istotne - i dalej snujemy si� sennie w�r�d prze�adowanych stoisk �yletki trutki na szczury arszenik �rodki nasenne i odpryski luster w kt�rych ona wci�� si� przegl�da przystaj�c pieszczotliwie g�aszcz� solidne butle z gazem kt�re nie wiem dlaczego przypominaj� mi pociski kt�re nie zd��y�y wybuchn�� - sp�nione bomby zegarowe zatrzymuj� si� przy jednej z p�ek i bior� do r�ki paczk� tor�w kolejowych jednak odk�adam je spiesznie gdy tylko m�j wzrok napotyka na karc�ce spojrzenia stra�nik�w sklepowych mijaj�cy mnie w�a�nie z prawa Rafa� Wojaczek (kt�rego nie by�o) szarpie mnie nagle za r�kaw koszuli �te no gdzie s� te ostre no�e" - krzyczy mi nerwowo do ucha i zaraz potem podbiega do migocz�cej w dali ekspedientki �pani pozwoli jeden z tych wij�cych si� sznur�w od bielizny" ale ja ju� dalej nie s�ucham odwracam wzrok od niego patrz� ze zdziwieniem jak Witkacy o m�tnych oczach od godziny cierpliwie przebiera w skrzyni z przecenionymi rewolwerami i kiedy tak stoimy patrz�c tam mijaj� nas brzydkie dziewczyny w wytartych sp�dniczkach kt�rych jeszcze nie unosi�y na �adnej prywatce potr�caj� nas co chwila nieogoleni lecz wielcy wodzowie i ich adiutanci w eleganckich mundurkach widz� ma�ego cz�owieka kt�ry z niepokojem spogl�da w kierunku ustawionych na horyzoncie kas chowaj�c do r�kawa bardzo g��bokie jezioro ale najbardziej niepokoj�ce s� puste stoiska na kt�rych - jak informuje kartka szczelnie wype�niona czytelnym pismem - brakuje tylko chwilowo most�w na rzece dziesi�tych dwunastych i czwartych pi�ter oraz okruch�w szkie� od okular�w i od zegark�w i to nie m�ci wspania�ej harmonii sklepu bowiem dowioz� je ju� nied�ugo 13 puco�owaci jak ja kierowcy wielkich ci�ar�wek kt�re tak zgrabnie parkuj� na przestronnych podjazdach zaplecza zm�czony brakiem zdecydowania opuszczam jasne pomieszczenie supersamu i wsparty na ramieniu dziewczyny rozpl�tuj� sup�y ulic zdaj�c sobie spraw� �e najtrudniej dotrzyma� s�owa danego sobie wr�c� tu dopiero jutro kiedy tylko nakarmi� moj� maszyn� do pisania �wie�ym mi�sem wiersza 14 *** pewnego wieczoru gdy zm�czeni le�eli�my na �elaznym hotelowym ��ku obserwuj�c id�cych w dole �o�nierzy powiedzia�a mi na ucho w tych plecakach nikt ju� nie nosi bu�awy a tylko rozpaczliwe listy do domu w tych plecakach kt�re d�wigaj� z takim trudem �aden nie trzyma ju� serc a najwy�ej plik pornograficznych fotografii 15 *** z cytatem emigracyjnego poety w kieszeni p�aszcza pr�buj� dotrze� do g��wnego skrzy�owania tego miasta tramwaje gor�czkowo szukaj� zajezdni za ka�dym zakr�tem szyn kolorowe neony nawo�uj� do wzmo�onej czujno�ci w imi� odwiecznych idea��w Boga Honoru i Ojczyzny pos�uchaj Anno - trzecia wojna �wiatowa rozpocznie si� w�a�nie teraz mamy jeszcze troch� czasu aby podpisa� pakt o wzajemnej agresji w przeddzie� katastrofy kt�ra mo�e si� w ka�dej chwili wydarzy� m�wi� - ufa�em tylko tobie w �yciu i mojej szufladzie lecz ona mo�e �wiadczy� tylko na moj� niekorzy�� pos�uchaj Anno - jeszcze mamy czas na nasz� modlitw� ko�cio�y i hotele s� czynne... wkraczajmy ostro�nie w er� wyzwolonego ognia 16 Nastr�jcie mnie jak naj�wi�teczniej pierwszy maja to dzie� w kt�rym ca�e rodziny odbywaj� sw�j pierwszy wiosenny spacer dzieci machaj� chor�giewkami a samotni m�czy�ni id� napi� si� piwa dzie� w kt�rym doskonale prosperuje strzelnica Wojciecha M. a w kawiarniach nie mo�na znale�� wolnego stolika miasto obanda�owane transparentami 0 tre�ci zasadniczo s�usznej i tylko ten rozwieszony na budynku s�du brzmi jak sentencja wyroku jest to poza tym dzie� ludzi pracy 1 kie�basek z ro�na a liczniejsze ni� zwykle patrole milicji podkre�laj� tylko radosn� atmosfer� �wi�ta 17 W p� podj�ta, w p� przerwana Markowi Podg�rczykowi czy moja krew krew moich przyjaci� czy moje nasze ich cierpienia czy wychudzeni ludzie �cigani przez nas za swoje my�li kt�rymi chcieli wznie�� si� ponad ciebie czy przez nas wznoszone i przez nas zapalane wysokie stosy nad kt�rymi ich dusze czy ksi��ki kt�re skazali�my na milczenie z b�lem bo wiedzieli�my �e by�y m�dre by�y prawdziwe �e by�y pi�kne czy okna kt�re kazali�my zamurowa� aby lepiej widzie� dany nam tw�j �wiat czy to �e nie tkn��em w swoim �yciu �adnej kobiety a tak�e nie zrobili tego i ci i tamci czy chleb kt�rego odmawiali�my sobie czy bicze kt�rym kazali�my rani� nasze obola�e cia�a czy wojny w kt�rych miecz przybiera� z wolna kszta�t krzy�a czy nasze stopy przepocone i zdarte do krwi na pielgrzymkach procesjach i stacjach m�ki czy to wszystko i jeszcze par� spraw o kt�rych nie pami�tam lub kt�re pragn��em zapomnie� czy wszystkie te rzeczy kt�re przerastaj� m�j ograniczony umys� czy 18 Mo�e wystarczy zamieszka� w ciszy nie odpowiadaj na telefony pozw�l w spokoju spoczywa� s�uchawce nie odpowiadaj na walenie w drzwi na deszcz bez przerwy pukaj�cy do okna postaraj si� nie widzie� �ez na twarzach przyjaci� i tak ci�kie od liter listy wypadaj� z r�k kiedy posuwamy si� ostro�nie po histerycznych mostach rozwieszonych pomi�dzy oddechami a nieprawdziwe my�li odgadywane zanim zd��� si� pojawi� nie s� ju� wyzwaniem �wiata rado�� kt�ra przecie� powinna by� gdzie� w nas sko�czy�a si� z chwil� gdy powiedzieli�my sobie pierwsze s�owa o mi�o�ci ale pos�uchaj - mo�e uda si� jeszcze uratowa� co� z wal�cego si� �wiata kt�ry chcieli�my budowa� od nowa mo�e wystarczy tylko zamieszka� w ciszy wi�c nie odpowiadaj na �adne telefony 19 *** �aden ch�opak nie jest wart twoich �ez jeszcze nie jest za p�no wi�c rzu� to wszystko zniszcz stary album z fotografiami kt�ry nie pozwala ci zapomnie� chod� ze mn� i nie ogl�daj si� za siebie co prawda nie jestem w stanie da� ci nic nowego opr�cz tych paru ulic i wierszy ale przecie� ten �wiat mo�e si� jeszcze okaza� najwspanialszym ze �wiat�w a w s�owach tych nie musi by� wcale ironii i chocia� dobrze wiem �e to mo�e okaza� si� nasz� kolejn� pomy�k� i obudzimy si� nagle w p�dz�cych poci�gach ze �wiadomo�ci� �e dojedziemy tylko do M�awy m�wi� ci rzu� to wszystko i spr�buj p�j�� ze mn� 20 *** czy macie tu swoich zmar�ych czy macie tu kogo odwiedza� nasza ojczyzna jest tam gdzie nasze groby - m�wi stara kobieta mijaj�c nas w ciemnej alejce; ale my przecie� jeszcze �yjemy - odpowiadasz jej kurczowo �ciskaj�c moj� r�k� - p�jd�my ju� st�d niech nie pal� nam lampek my jeszcze �yjemy nar�d kt�ry przesiaduje na cmentarzach nie mo�e by� zdrowym narodem m�wi� gdy wycofujemy si� w kierunku wyj�cia na dziwnie puste o tej porze ulice ci wszyscy ludzie kt�rzy spacerowaliby tu ka�dego innego dnia pal� dzi� swoje lampki - jeszcze nie dla nas s�uchaj czy dla nas - jeszcze nie dla nas czy macie tu swoich zmar�ych nasza ojczyzna jest tam gdzie nasze groby powtarza� pijany m�czyzna wymiotuj�c na brudn� pod�og� tramwaju mijany cmentarz wygl�da� jak lunapark 21 Zas�o� mi oczy dzie� dobry pani - powiedzia� do mnie umar�y w szpitalnym szlafroku a zreszt� mo�e to wcale nie by� umar�y lecz skoro tak o nim pomy�la�em to umrze niebawem ale nic nie m�wi�c mu o tym szybko go wymin��em ju� tyle godzin kr��� po tym szpitalu w poszukiwaniu przyjaciela czekaj�cego pod drzwiami swojej umieraj�cej dziewczyny na ostatnie s�owo lekarza dy�urnego i w�a�nie wtedy pomi�dzy mlecznym oknem a w�zkiem inwalidzkim nie mog�c ju� znie�� wszechogarniaj�cej atmosfery �mierci okruch�w �mierci wiruj�cych wok� mnie obrazu szpitala wiecznie u�miechni�tych si�str mi�osierdzia czekaj�cych na ch�opca godziny szesnastej i wieczorny seans kinowy lekarzy wci�� biegn�cych po niesko�czonych korytarzach z sekcji zw�ok na sekcj� zw�ok i miasta b�d�cego moim jedynym �yciem i jedyn� �mierci� kt�r� ju� dzisiaj wyczytuj� z jego ulic w�a�nie wtedy tak bardzo chcia�em si� znale�� nagle przy tobie i wpatruj�c si� w przymkni�te oczy umieraj�cej dziewczyny mojego przyjaciela biegn� do ciebie m�wi�c - zas�o� mi oczy zas�o� mi miasto i szpital i �mier� zas�o� mi te� �ycie 22 *** intymno�� naszych rozm�w nie by�a nara�ona na niedyskrecj� aparat�w pods�uchowych i wtedy nasza mi�o�� by�a jeszcze pi�kna przynajmniej tak m�wili ci starzy ludzie mieszkaj�cy dwa pi�tra ni�ej pami�tam �e m�wili�my sobie s�owa kt�re mo�na by spisa� w najpi�kniejsze poematy a teraz w moim pokoju trzeba zachowa� cisz� je�eli chce si� �y� zreszt� i tak s�owa powoli trac� swoje znaczenia i nagie kul� si� w k�tach kuchni z tamtych czas�w pozosta�o nam tylko patrzenie sobie w oczy i mi�o�� uprawiana w �miertelnej ciszy 23 Emigranci polityczni wracaj� do Grecji przyjecha�em do tego kraju prosto z g�r pe�en goryczy nieudanego rewolucjonisty lecz tak�e wiary �e pobyt tutaj b�dzie tylko okresem przej�ciowym nie zna�em wtedy �adnego s�owa w waszym j�zyku dzi� potrafi� nawet powt�rzy� to przekl�te - chrz�szcz brzmi w trzcinie - zostawi�em tu dwadzie�cia kilka lat mojego jedynego �ycia zdrowie i komunizm przez kt�ry musia�em opu�ci� m�j kraj teraz mog� my�le� ju� tylko o winnicach i s�onecznych g�rach Grecji godzinami wystawa� na korytarzach ambasady stara� si� nam�wi� moj� polsk� �on� i polskie dzieci kt�re nie znaj� ani jednego s�owa w moim j�zyku aby zechcia�y wyjecha� ze mn� i mog� jeszcze przypominaj�c sobie s�owa dawno zapomnianej modlitwy �a�owa� �e m�j poci�g odchodzi o te dwadzie�cia par� lat za p�no 24 *** nie mo�na si� ci�gle cieszy� jak dziecko wi�c przyst�puj�c do mnie po kolejne s�owo czy poca�unek musisz mie� pe�n� �wiadomo�� tego �e ci� w ko�cu zabij� �e jestem twoim powolnym morderc� kt�ry b�dzie ciebie zabija� przez te wszystkie dni czy lata kiedy b�dziemy razem m�wi� ci to wszystko gdy� jest ci�gle przed nami furtka niewypowiedzianych s��w przez kt�r� w ka�dej chwili kt�re� z nas mo�e si� jeszcze wycofa� 25 Du�ym krokiem przez sen uszanuj sen �o�nierza w przedziale drugiej klasy nocnego poci�gu nad tym snem trzeba du�ym krokiem nie p�osz�c go to mi�o�� do ojczyzny pomieszana z piwem kupionym w WARSIE za grosze �o�du wywo�uje ten dziecinny u�miech na tle pomi�tego munduru uszanuj wi�c jego sen du�ym krokiem pomy�l �e r�wnie dobrze to mog�e� by� ty gdyby nie znajomy lekarz lub �e dosta�e� si� na studia we w�a�ciwym czasie 26 Kilka s��w pod murem kliniki tak po prostu da�e� si� zamkn�� w szpitalu na szczycie stromej ulicy chocia� m�wiono aby� nigdy nie chroni� si� pod opieku�czymi skrzyd�ami zak�ad�w psychiatrycznych gdzie jedyn� ja�niejsz� chwil� dnia jest dobry u�miech siostry Teresy kiedy w po�udnie przynosi plik list�w a potem rozsy�a do nas wszystkich rozpaczliwe komunikaty o stanie twojego zdrowia nie pytaj dlaczego ona nie widzi w tobie m�czyzny nie pytaj dlaczego wszyscy lekarze tutaj chcieliby aby� zapomnia� o alkoholu bia�ych tabletkach niepokoju kobietach nie b�d�cych w stanie da� ci nic wi�cej opr�cz rozsuni�tych ud i o wierszu kt�ry m�g� by� twoim ostatnim wierszem nie pytaj o nic patrz�c bowiem na ciemn� �cian� kliniki mog� ci tylko powiedzie� �e moje miejsce jest obok ciebie �e s�siednie ��ko powinno by� moim ��kiem �e jeste� tam i za mnie aby zapomnie� �e �mier� by�a dla nas tylko przygod� w kt�r� chcieli�my wyruszy� po nowe wra�enia kt�re mo�na potem opowiedzie� przygodnie poznanej dziewczynie �e �mier� by�a dla nas tylko modlitw� wyznaniem wiary z�o�eniem d�oni i nieustannym ruchem warg z kt�rego nawet nie zdawali�my sobie sprawy moje miejsce jest przy tobie i powinni�my teraz spogl�da� na siebie ze strachem z s�siednich ��ek zastanawiaj�c si� kt�ry z nas ju� zwariowa� naprawd� �ledzi� na �cianie cienie tych wszystkich kt�rzy byli tu przed nami i stara� si� tylko dla siebie schwyta� najpi�kniejszy u�miech siostry Teresy tak jak si� chwyta motyle lub jak ton�cy brzytwy 27 *** kiedy tak idziesz przez wrogie ci miasto pieszcz�c w chlebaku kupion� za ostatnie pieni�dze butelk� wina kt�rej nie masz z kim wypi� przystajesz pod oknem dziewczyny kt�r� kiedy� obdarowa�e� imieniem Akme chocia� dobrze wiedzia�e� �e nie ma takiego imienia a raczej jest to okre�lenie pewnego stanu lecz s�owo to nios�o w sobie niewyt�umaczaln� w tej chwili tajemniczo�� Wschodu i niepok�j nocy wi�c kiedy tak pie�cisz w chlebaku butelk� i stoisz pod oknem Akme wiedz�c �e kto inny ju� spija tam twoj� kaw� i jej wargi (te i te) nie szukaj gor�czkowo ostatnich groszy w kieszeni p�aszcza bo nie jest to sytuacja z kt�rej mo�na wybrn�� tak po prostu jednym ci�ciem �yletki a tak�e nie pij samotnie w przygodnie napotkanej bramie zreszt� i tak coraz trudniej je spotka� w tych nowych dzielnicach szczelnie otaczaj�cych miasto przecie� wiesz �e moje okno p�onie przez ca�� noc jest jak morska latarnia wi�c a ka�dej porze dnia i nocy mo�esz wp�yn�� cicho do mojego pokoju i stawiaj�c butelk� wina na stole powiedzie� - jestem tak samo samotny jak ty 28 *** wyrzucona przez okno p�dz�cego poci�gu firanka jak sztandar wiedzie nas ku nowym �wiatom nowym l�dom kt�re r�wnie dobrze mog� nazywa� si� S�upsk czy Inowroc�aw i tak ju� b�dzie zawsze zawsze b�dziemy obija� si� o trzydziestoletnie granice z dokumentami gotowymi do okazania z biletami gotowymi do kontroli ze s�owami kt�re z trudem toruj� sobie drog� przez �ci�ni�te gard�a i zawsze b�dziemy wraca� z naszych nowych �wiat�w bogatsi o kolejne dworcowe bufety spokojniejsi o ciche stacje codziennej m�ki przebudzenia i pewniejsi o wci�� rosn�c� liczb� kilometr�w 29 S�owicza pie�� zielonego magazynu nazywasz si� Andrzej Januszko nazywasz si� Marek S�owikiewicz jeste� tylko zast�pc� magazyniera w zielonym magazynie jej oczu z wpraw� poruszasz si� mi�dzy woskowymi figurami ostatnich dni lata pierwszych dni jesieni zagrzebany w stosach faktur z uchem wtulonym w tranzystorowe radio nadaj�ce tajne wydanie �Radiokuriera" potrafisz ju� tylko pisa� histeryczne listy jakby� chcia� �ycie wygra� znaczonymi kartami wspomnie� potem bierzesz gitar� i grasz stary motyw na jednej strunie na cienkiej strunie lito�ci nazywasz si� Andrzej Januszko nazywasz si� Marek S�owikiewicz masz tysi�c innych imion i nazwisk masz wiele twarzy kt�rych nawet nie potrafi� zliczy� jeste� tylko zast�pc� magazyniera w somnambulicznych wizjach biegniesz pust� pla�� pie�cisz zielony magazyn jej oczu ca�ujesz woskowe figury prze�omu dw�ch p�r roku w tym �nie listonosz przynosi polecony list serca daj�cy ci upragniony awans na g��wnego magazyniera dotychczasowego magazyniera stawiasz pod mur kt�ry nagle wyr�s� na tej pustej pla�y i wznosisz d�o� stoj�c na czele podr�cznego plutonu egzekucyjnego kiedy j� opu�cisz gruchnie karabinowa salwa oklask�w nazywasz si� Andrzej Januszko nazywasz si� Marek S�owikiewicz przecierasz oczy jednej ze swych stu twarzy �a�ujesz �e wszystko to jest tylko snem przechadzaj�c si� po przestronnych halach nucisz smutno s�owicza pie�� zielonego magazynu �udz�co przypominaj�c� przeb�j dyskotek ostatniej zimy nosisz w sobie ostatni� kropl� nadziei cho� 30 twoja poczta polowa uparcie odmawia odpowiedzi na rozpaczliwe pro�by o wy�sz� stawk� zaszeregowania tylko zast�pc� magazyniera 31 *** to co istnieje mi�dzy nami a co ty nazywasz mi�o�ci� jest jak sp�acany w nieustannych ratach d�ug s�owa gesty i mi�o�� kt�rymi obdarowujemy si� po k�tach po bramach w wypo�yczonych na par� kr�tkich chwil mieszkaniach i ci�gle dr��c ze strachu przed sp�nionym przechodniem dzwonkiem u drzwi cieniami m�czyzn z kt�rymi kiedy� ty i kobiet z kt�rymi kiedy� ja przed dzieckiem kt�re mog�oby to wszystko jeszcze bardziej skomplikowa� w ci�g�ej niepewno�ci bo mo�e drugie z nas tylko gra dla osi�gni�cia tych paru chwil kiedy wydaje si� nam �e stanowimy jedno i ju� nawet trudno jest nam uwierzy� �e inni po prostu gasz� �wiat�o w swoim pokoju 32 Jeszcze jeste�my razem Wojtkowi Sokolowskiemu w nocnej taks�wce gdy s�ucham jak opowiadasz o swoim �lubie kt�ry b�dzie ju� nied�ugo i pytam co b�dzie stary co b�dzie dalej czy nasze nast�pne spotkania nie b�d� ju� tylko jak listy w kt�rych jest coraz mniej nas a coraz wi�cej s��w o nas na spakowanych walizkach po�r�d dziwnie pustego o tej porze peronu kiedy obaj jeszcze marzymy 0 bilecie do Auroville tego wspania�ego miasta w Indiach gdzie podobno jest ju� prawdziwy komunizm 1 pytam czy pojedziemy tam jeszcze kiedy� czy dana nam jest chwila ciszy i skupienia w olbrzymiej kuli Matrimandir na tym samym dworcu w tej samej chwili na peronie z kt�rego zaraz odejdzie tw�j ostatni poci�g wy�aniaj�cy si� ju� teraz z nocy albo z tunelu gdy m�wisz - by�e� wsp�lnikiem moich licznych obsesji teraz ju� tylko powracamy do �ycia docieramy si� powoli jak nowy samoch�d ale jeszcze jeste�my razem 33 *** leniwie przegl�dam list� poleg�ych w prasowych polemikach na temat roli literatury przerzucam bia�e strony tygodnik�w i w pewnym momencie spostrzegam �e jestem pusty jak ksi��ki starych poet�w choruj�cych na ci�k� chorob� wiejskich pejza�y umieraj�cych na przewlek�e poczt�wki z Pary�a i Rzymu wi�c odk�adam wszystko moje cia�o odmawia mi pos�usze�stwa i czuj� si� nagle jak go��b pe�en l�ku przestrzeni by� mo�e �pi� jeszcze lub tylko umar�em 34 Wy wy kt�rzy nie potrzebujecie �adnego azylu oboj�tnie mijaj�cy otwarte rany bram jakby�cie nigdy nie pomy�leli �e mog� tak�e s�u�y� do panicznej ucieczki nie znaj�cy nocnych koszmar�w i bezsenno�ci �ledz�cy z zapartym tchem kolejne etapy Wy�cigu Pokoju jakby to by� jedyny wy�cig jakby nie by�o wy�cigu ze �mierci� walk zapa�niczych z samym sob� g��boko wierz�cy �e nie b�dzie ju� wojny jakby�cie nie zdawali sobie sprawy �e trwa nieustaj�ca wojna we wn�trzu ka�dego z nas w kt�rej co par� sekund gin� bohaterowie wielkich my�li i tch�rzliwi dezerterzy spekulacji wy kt�rzy nie potrzebujecie �adnego azylu kt�rzy nigdy nie spogl�dacie z t�sknot� na okna zak�ad�w psychiatrycznych ostatnich oaz spokoju lub na ostrza �yletek jedyn� realn� granic� nigdy te� nie zauwa�ycie mojej zgarbionej sylwetki przemykaj�cej pod �cianami kamienic ku tej samej mgle 35 *** dzi� w po�udnie to miasto podci�o sobie podmiejskie ulice tu ju� nie pomog� nawet opatrunki transparent�w powiedzia� pijany kierowca autobusu bior�c mnie za kobiet� myl�c ci�gle d�wigni� zmiany bieg�w z moim lewym kolanem gdy mijali�my plakat �LODREIPEINA - jedyny skuteczny lek przeciw ci��y (zastosowanie czytaj wspak)" a tymczasem miasto umiera�o w gor�czce biblioteka KUL-u p�on�a wed�ug najlepszych wzor�w biblioteki aleksandryjskiej gangrena dotar�a trolejbusem linii numer w sam �rodek Alei Rac�awickich w chwili gdy jedn� nog� postawi�em na stopniu poci�gu po�piesznego relacji Zag�rze-Warszawa i zastanawia�em si� czy czasami nie wr�ci� do willi na Morzyckiej i powiedzie� Majce �e i tak nic nie poradzi wi�c mo�e pojedzie ze mn� do Wojtka lub m�g�bym spr�bowa� dotrze� do Anity kt�ra ma w �y�ach krew �ydowsk� otrzyman� w spadku po babci od strony i um�wi� si� z ni� co do tego dziecka kt�re mieli�my mie� aby z��czy� mnie z narodem wybranym lecz miasto ju� wi�o si� w konwulsjach konduktor zatrzaskiwa� drzwi przyciskaj�c do piersi �ywoty wszystkich �wi�tych wyrwane w ostatniej chwili z p�on�cej biblioteki jakby to mog�o nam pom�c wi�c tylko zd��y�em napisa� poczt�wk� do Joli w tym du�ym szpitalu skazanej na towarzystwo starej kobiety kt�ra wci�� opowiada �e jeszcze by chcia�a lecz ju� nie mo�e bo jej zaros�o wi�c jak i stoj�c na stopniach poci�gu rzuci�em ostatnie spojrzenie na miasto kt�re odje�d�a�o my�l�c jak to dobrze �e wys�a�em poczt�wk� gdy� m�wiono mi �e w tym mie�cie listy dochodz� otwarte a potem w przedziale m�ody milicjant krzycza� do konduktora aby zatrzyma� ten cholerny poci�g bo w�a�nie otrzyma� wiadomo�� �e przyjecha�o kilka ci�ar�wek z ekip� �ledcz� i musi wraca� pomy�la�em wtedy �e nie wszyscy jeszcze wierz� w samob�jstwo Lublina 36 *** wiersze kt�re wioz�e� przez par� granic dnia i nocy pod podszewk� kory m�zgowej tak jak przemyca si� czasami w drugim dnie walizki lub pod podszewk� p�aszcza wiersze kt�re napisa�e� w du�ym niepokoju i kt�rych by�e� jedynym czytelnikiem ostatnie wiersze minionego roku kt�rych mimo wysi�k�w nie potrafisz zrozumie� bo to co napiszesz jest cz�sto proste dla nich a be�kotliwe dla ciebie lub odwrotnie a wi�c te wszystkie maszynopisy przepisywane w po�piechu jakby� ba� si� �e potem mo�e ju� by� za p�no wr�czasz w tej chwili jedynemu przyjacielowi kt�ry jest te� twoj� ostatni� szans� na zrozumienie �wiata 37 *** tutaj jest wszystko jak by�o mo�e tylko spad� �nieg i wci�� dalej od cz�owieka do cz�owieka na wieczorach autorskich zarzucaj� mi pesymizm i fascynacj� poezj� ameryka�sk� a przecie� znam j� tylko z przek�ad�w jak Ameryk� Los Angeles w kt�rym przewijasz cudze dziecko jest dla mnie r�wnie abstrakcyjnym poj�ciem jak piek�o pi�kno i par� innych mit�w od przesz�o p� roku pr�buj� odnale�� siebie w wynaj�tych mieszkaniach przy wci�� zmieniaj�cych si� dekoracjach za oknem kobiety kt�re czasem zapraszam wypytuj� mnie o Boga jakbym by� jego dobrym znajomym i nawet nie pr�bujemy przej�� tam gdzie nie potrzeba s��w przyjaciele zostawiaj� tu swoje ma��e�skie k�opoty i �aden nie przychodzi po odbi�r moje cierpliwe uszy zarastaj� powoli kratkami konfesjona�u tutaj jest wszystko jak by�o mo�e tylko spad� �nieg i b�d� pr�bowa� wymy�li� sobie jak�� mi�o�� paru przyjaci� ciep�y p�aszcz 38 Przej�cie wzbronione Leszkowi Szarudze 1. kilka lat temu w Berlinie Wschodnim ogl�da�em zachodnioniemieck� telewizj� - w tym mie�cie dachy przebito podw�jnym szpalerem anten a dzienniki telewizyjne obu pa�stw niemieckich nadawane s� bezpo�rednio po sobie - tego dnia pokazywano dokumentalny film na kt�rym ludzie poruszaj�cy si� jak automaty wznosili mur kt�ry rozorywa� miasto m�czy�ni o krzepkich d�oniach i surowych twarzach p�acz�cy mi�dzy ka�d� k�adzion� ceg�� 2. Aksel B. pokazuje przez okno swojego mieszkania blizn� muru mam trzydzie�ci lat - m�wi - �on� i psa wkr�tce b�d� mia� tak�e dziecko moi rodzice nie �yj� moi rodzice mieszkaj� z tamtej strony prawdy kt�rej nie przeskocz� w tym kraju a przecie� za granic� nie widzia�em ich od kilku lat i wiem �e ju� nigdy nie zobacz� kiedy� �ni�em �e jestem wielkim srebrnym bombowcem nadlatuj�cym cicho nad cienk� wst��k� biegn�c� w poprzek miasta ostatnio ju� nawet sny nie przychodz� do mnie 39 3. ta granica mog�a r�wnie dobrze przechodzi� wzd�u� mojego cia�a przeora� twarz i piersi pozbawi� jednej z cz�ci �yciodajnego wp�ywu pracy serca chocia� serce tak�e mo�na podzieli� a krew do prawej po�owy cia�a przerzuca� drog� powietrzn� lub przez zielon� granic� a mo�e wstawi�bym sobie serce zast�pcze r�wnie dobre cho� bij�ce zbyt rytmicznie by prawdziwie przez chwil� zastanawiam si� czy moje rozdwojone serce tak�e przegrodzono by murem ile tkanek zwalczaj�c strach spr�buje uda� si� na emigracj� uciec z jednego mnie do drugiego ale to tylko spekulacje nie jest jeszcze tak �le rozgl�daj�c si� po zat�oczonych stolikach obcoj�zycznej kawiarni ostro�nie dotykam miejsc przez kt�re mo�e przebiega� �cigana historyczn� konieczno�ci� granica ale nic si� jeszcze nie rysuje po kolei sprawdzam dzia�anie narz�d�w wewn�trznych wszystko funkcjonuje normalnie serce jest tylko sercem a nie p�kni�t� stolic� jelita nie s� przemytnicz� �cie�k� krwi w�troba jest tylko w�trob� a wi�c nie jest jeszcze tak �le 4. niedzielny spacerowicz o prozaicznym nazwisku Braun (Volker) przechodz�c obok Bramy Brandenburskiej ostro�nie zerka na wielk� tablic� ustawion� z tamtej strony nawet st�d mo�e odczyta� ile os�b zastrzelono podczas pr�by zmiany sk�ry by� mo�e w tej chwili zdaje sobie spraw� �e wielka tablica powoli staje si� tabliczk� 40 mno�enia z kt�rej jutro b�d� przepytywa�y dzieci bawi�ce si� dzi� na Alexanderplatz 5. jeszcze raz z niepokojem dotykam w�asnego cia�a pr�buj� odwa�nie spojrze� w przysz�o�� czy b�dzie bola�o gdy wbij� w me piersi pierwsze s�upy graniczne sierpie� 1976 41 *** �mier� jest czym� co nas nie dotyczy przemyka tylko cicho obok otulaj�c nas swym ciep�ym ch�odem �mier� jest czym� co nas nie dotyczy przebiega tylko noc� pod oknem na palcach szepc�c nam swoje imi� samotni umarli jak skrzypce zamkni�ci w futera�ach trumien pouk�adani jak sztu�ce umarli w szufladach masowych grob�w - jeszcze i ju� daleko �mier� jest czym� co nas nie dotyczy jeszcze naszego czasu nie odmierzaj� z zatkni�tymi krzy�ami zas�ug groby przyjaci� 42 Ukrzy�owanie pod nieobecno�� kroniki filmowej Odpowied� panu Stanis�awowi Stabio na wiersz �Ukrzy�owanie" w dwa lata p�niej daleko od Sydney nie by�o ju� korwet dymi�cych w zatoce a tylko brudny �nieg na ulicach przykleja� si� do naszych but�w twarz mia�em wtulon� w firank� kiedy strzelano do tego ch�opca kt�ry nie by� nigdy Chrystusem bo pewnie nie mia� na to czasu w tramwaju do szko�y moje miasto nie odwr�ci�o twarzy moje miasto nie przesta�o istnie� moje miasto m�wi - przecie� m�g� dzisiaj nie wychodzi� z domu 43 *** w chwilach ostatecznych sprzymierzaj� si� z nami cmentarze wychodz� cicho na miasto aby zaj�� strategiczne punkty park�w ulic skrzy�owa� i cichych podw�rek jest to o tyle niebezpieczne �e trudno je potem wycofa� za wysokie mury podmiejskich rezerwat�w niekt�re miasta poddaj� si� im bezwolnie 44 *** zaczynamy si� ju� rozje�d�a� sp�nione poci�gi tylko odraczaj� wydane wyroki coraz cz�ciej stajemy naprzeciw siebie skraj peronu - stopie� wagonu jak Andrzej na walizce pe�nej wierszy jak Marian z teatrem w kieszeni p�aszcza banalne po�egnania mo�na zag�uszy� je�eli jest jeszcze piwo w WARSIE je�eli jest jeszcze sen ci�ki w wagonie sypialnym lub przedziale na ramieniu nieznajomej dziewczyny kt�ra staje si� matk� i �on� poci�gi startuj�c z tego samego dworca rozrzucaj� nas po ca�ym �wiecie a obiecane listy przychodz� dzielone coraz szersz� smug� czasu 45 01 owi zamiast wiersza krajobraz uporczywie ucieka� za oknem i czu�em �e d�u�ej ju� nie usiedz� na tym gor�cym grzejniku a nogi tak bol� �e nie mog�em zdecydowa� si� wsta� gdy z nocy wytrysn�o miasto i dworzec ze �wietln� tablic� �Warszawa - dawniej E. Wedel" by�a sz�sta czterna�cie i wreszcie mog�em uwolni� si� od uci��liwego towarzystwa �o�nierzy wspomnie� Tomasza Manna do kt�rych nie mog�em si� zabra� wyszed�em na niepewn� p�yt� dworca gdzie przywita� mnie jasno o�wietlony kiosk - �ycie i sporty �ycie sk�adane noc� ogromnym drukiem mi�dzy wierszami donosi - �Strajk okupacyjny zegar�w" moje obola�e nogi skazane s� na to miasto z powodu strajku dziewczyna nie przyjdzie na spotkanie z powodu strajku rozk�ady jazdy nic ju� nie pomog� a o terminie odjazdu poci�gu informuje tylko Wolna Europa lecz ludzie s� tutaj dziwnie spokojni i tylko jutro gazety zamiast nowych informacji przynios� bogaty serwis nekrolog�w gdy� zegarmistrze rzucaj� si� z most�w do Wis�y jak w latach wielkiego kryzysu samotny na Marsza�kowskiej mam nieodpart� ochot� poklepa� Warszaw� po plecach lecz wiem �e w�r�d jej nieprawdziwych mieszka�c�w jestem tylko w�asnym lustrzanym odbiciem 46 Najpi�kniejsze s� chwile naszych kl �sk po tych wszystkich chwilach szcz�cia i niew�tpliwych sukces�w �yciowych kt�re przychodz� tak �atwo lub zdobywa si� je z trudem po zdawkowych pieszczotach kobiet i nieszczerych u�miechach losu wi�c po tych wszystkich kr�tkotrwa�ych upojeniach budzisz si� znowu w czterech �cianach swojego pokoju i dochodzisz do wniosku �e najpi�kniejsze s� chwile naszych kl�sk kiedy tak trudno si� podnie�� lub gdy si� nawet nie chce podnosi� widz�c jak najbli�si przyjaciele na tw�j widok po�piesznie przechodz� na drug� stron� ulicy a kobiety z kt�rymi dzieli�e� intymne wzruszenia podr�y przez noc pluj� ci w twarz najpi�kniejsze s� chwile naszych kl�sk - m�wisz - bowiem to one sprowadzaj� nas do w�a�ciwego wymiaru 47 *** g�o�ne procesy poezji nie docieraj� do nas spoza zamkni�tych drzwi sal s�dowych wi�c na rozleg�ych korytarzach s�du koczujemy - pal�c ogniska i chciwie �owimy docieraj�ce do nas czasem szepty wyrok�w chc�c dowiedzie� si� kto skazany dzi� zosta� na nie�miertelno�� 48 By�o to chyba w 1926 Krystynie Ghalimoniuk (potem Janiszewskiej) na wisz�cych ogrodach Wiednia zapad� zimowy wiecz�r lecz kwiaty na kawiarnianych stolikach nie umieraj� z tak b�ahych powod�w gazety roznoszone przez ch�opca w podartych r�kawiczkach donosz� �e pewien cz�owiek b�d�cy tak�e poet� umar� od uk�ucia r� oto �mier� godna poety -powt�rzy�a� za rozmarzon� bufetow� pan mecenas ostro�nie pal�cy cygaro rzuci� w naszym kierunku �e podobno ma wyj�� ustawa reguluj�ca spraw� hodowli tych kwiat�w 49 Czy jeste� godzien czy kochasz stolic� kt�ra jest bij�cym sercem Ojczyzny czy poci�ga ci� ona tak jak na przyk�ad kobieta czy czujesz wzruszenie na widok tej dziewczyny z rybim ogonem i z mieczem a tak�e tej drugiej co te� z mieczem nad g�ow� le�y na placu a tak�e na widok ptaka z rozpostartymi skrzyd�ami czy czujesz zew krwi czy wyjesz patriotyczne pie�ni po wypiciu paru kieliszk�w w�dki czy na p�ce z najwi�kszymi dzie�ami naszej poezji przechowujesz mi�dzy Panem Tadeuszem a Grobem Agamemnona ten pi�kny wiersz zaczynaj�cy si� od s��w kto ty jeste� lub mo�e jaki znak tw�j i tak dalej lecz w�a�ciwie nie bardzo wiadomo co dalej wi�c - jak my�lisz -czy jeste� godzien miana? 50 *** by� mo�e to wszystko wyczyta�em w�r�d zabawnych notatek �Dooko�a �wiata" czy �Wieczoru Wybrze�a" lub s� to zapami�tane problemy przewlek�ych artyku��w z r�nych pism technicznych kt�re czasem przegl�dam w MPiK-u kiedy do rozpocz�cia seansu w kinie brakuje jeszcze p� godziny a inne pisma s� ju� zaj�te w ka�dym razie wiem �e istniej� magnetofony na kt�re nagrywa si� z du�ych odleg�o�ci bez pomocy kabla wierz� w aparaty do wykrywania k�amstw kt�re wyci�gaj� z nas tajemnice o wiele szybciej ni� spowiednik i obietnica zbawienia a je�li nawet nie ka�dego sta� na to kosztowne urz�dzenie to jest jeszcze skopolamina kt�ra jak m�wi� daje podobne rezultaty i jeszcze wiem �e sztaby uczonych w r�nych krajach pracuj� nad teoretycznie ju� mo�liwym sposobem wywo�ywania zdj�� zrobionych przez promienie s�oneczne na �cianach pokoi kamienic czy ubikacji czyta�em o grupie angielskich uczonych kt�rzy skonstruowali aparat powoduj�cy u cz�owieka uczucie panicznego l�ku i �e na razie u�ywa si� go tylko do rozp�dzania demonstracji wszystkie te wiadomo�ci - zlepki prawdy z p�prawd� mog�yby we mnie wywo�a� strach i bez tego angielskiego wynalazku jednak�e moja skromno�� pozwala mi zachowa� optymizm polegaj�cy na nieuzasadnionej wierze �e te urz�dzenia nie b�d� skierowane na mnie - a w ka�dym razie nie wszystkie naraz 51 Wszystko jest pisaniem nazwiska du�ymi literami gdziekolwiek jeste� wszystko jest poezj�; twarze ludzi z kt�rymi ty brudne podw�rka z tymi ich gazety w kt�rych czyta�e� o kobiety kt�re ciebie a ty je wszystko jest poezj� pocz�tku tygodnia kiedy kioski kneblowane s� najnowszymi numerami tygodnik�w kulturalnych wszystko jest niecierpliw� poezj� wzruszenia na widok w�asnego nazwiska z�o�onego r�wn� czcionk� 1974 52 *** wita ci� ��d� Fabryczna Gda�sk G��wny Warszawa Centralna witaj� ci� wszystkie dworce miast do kt�rych wracasz po roku licz�cym tylko pi�� czy sze�� dni nic si� nie zmieni�o miasto rozk�ada przed tob� ulice kt�re znasz na pami�� jak cia�o pierwszej - ostatniej kobiety pozdrawiaj� ciemne schroniska bram gdzie poznawa�e� cierpki smak wina i poca�unku kawiarnie wybiegaj� tarasami na ulice i nie ma w tobie zawi�ci o kilka nowych blok�w rozrywaj�cych niebo telefon na rogu po�yka z�ot�wki ale przyjaciele nie podnosz� s�uchawek w ich �yciu jest miejsce na twoje listy nie ma ju� miejsca na twoje �ycie w miastach do kt�rych bez ko�ca powracasz w nie podlegaj�cych dzia�aniu czasu Arkadiach dzieci�stwa jeste� bardziej samotny ni� w pustym mieszkaniu tylko telefon zaufania po�wi�ci tobie chwil� czasu tylko kasy biletowe wielkiego dworca powitaj� tw�j powr�t - ucieczk� 1975 53 Wielka rodzina dziewczyna zbiera deszcz mi�dzy kartki zeszytu b�d� mia�a zasuszone krople na staro�� - m�wi u�miechaj�c si� - nie my�lmy o staro�ci nie my�lmy o �mierci nasz czas jeszcze nie nadszed� nasz czas - teraz kilka lat przed kolejnym ko�cem wieku przed nadej�ciem dobrze od�ywionych katastrofist�w przed notatk� w gazecie zapowiadaj�c� koniec �wiata koniec naszego �wiata kt�ry nast�pi ju� dzi� lub po nast�pnych znakach na niebie i na ziemi kt�re wyrw� nas z odwiecznego snu o jawie kiedy rozchylaj�c bia�e wargi gazet dowiemy si� �e Yeti jest wys�annikiem �nie�nych galaktyk pr�buj�cych nawi�za� z nami kontakt za pomoc� tajnego alfabetu st�p na �niegu kiedy lataj�ce talerze b�d� l�dowa� na zaoranych bruzdach naszych m�zg�w z g��bin ocean�w wy�oni si� nagle przykryta szklanym kloszem tajemnicy Atlantyda - wyspa tylekro� wskrzeszana przez filozof�w i nurk�w a kolejne pokolenie rodziny Matysiak�w nie b�dzie mia�o ochoty na maj�wk� w nizinnych okolicach wewn�trznej emigracji wyrazi zdecydowane poparcie odcinaj�c si� od wszyscy jeste�my dzie�mi dobrej matki Matysiakowej - m�wi dziewczyna zamykaj�c zeszyt pe�en deszczu jeste�my wielk� zgodn� rodzin� Matysiak�w i ka�dy dom w tym kraju jest naszym domem ka�da fabryka nasz� fabryk� 54 jak ten deszcz - wszystkie jego krople - jest nasz i ka�de s�owo wyg�oszone z m�wnicy lub katedry wyg�oszone z ambony jest naszym s�owem naszym ostatnim �yczeniem stoimy na rogu dw�ch ulic kt�re znajduj� si� w ka�dym twoim mie�cie spogl�dam w twarz chc�cej odej�� Anny Matysiak mojej siostry w wielkiej rodzinie pe�en my�li o nie pope�nionym kazirodztwie ostro�nie dobieraj�c s�owa bowiem ka�de s�owo mo�e by� moim ostatnim s�owem jak ka�da my�l i gest ostatni� my�l� ostatnim gestem nie doko�czone zdanie po�egnania rozbija si� o zmarzni�ty bruk obserwuj� nikn�c� sylwetk� dziewczyny zbieraj�cej deszcz cisz� nocy zak��ca rozgrywaj�ca si� w eterze ostatnia wojna ideologiczna s�owa r�nych prawd odbijaj� si� od strz�p�w �elaznej kurtyny rani�c sp�nionych przechodni�w pr�buj� dotrze� do cienistej oazy mojego pokoju gdzie nie ma radia nie dochodz� gazety nie dochodz� listy ha�as dnia szepty s�siad�w zza �ciany i gdzie nie dotrze koniec �wiata zb��dziwszy w�r�d cichych uliczek 55 li ech nie odp�ywa nie pami�tam; to mog�o wydarzy� si� wsz�dzie niewa�ny czas ani miejsce akcji (to nie tragedia antyczna - tu licz� si� fakty) chcia�em ci jak najszybciej opowiedzie� siebie zbyt pr�dko wypuszcza�em s�owa z klatki ust zderza�y si� gin�y w g�stej atmosferze tego popo�udnia ranka wieczoru tak - bi�em ci� sob� ale wydawa�o mi si� �e mam do tego prawo gdy� prze�cierad�o nie zakwit�o krwi� gdy� moja twarz nak�ada�a si� tobie na inne twarze gdy� twoja twarz nak�ada�a si� mi na inne twarze i kiedy w tym wszystkim pr�bujemy odzyska� okruch spokoju m�wisz przerywaj�c parawan ciszy przybij chmury gwo�dziami ptak�w ocal t� chwil� na zawsze niech nie odp�ywa 56 *** to noc dr��cymi opuszkami palc�w zdj�a mi z twarzy lepk� gaz� snu pytaj�c cicho; Antku - czy b�d� �y�a? chwytaj�c si� r�nych sposob�w pr�bowa�em przekona� j� �e tak i gdy spokojnie wtula�a si� w sen k�tem oka dostrzeg�em nieuchronnie zbli�aj�cy si� �wit 57 Czy wymy�li�em sobie to wszystko znowu zabrn�iem w �lep� uliczk� dworca gdzie pozdrawiaj� si� wszystkie poci�gi aby spotka� przyjaci� kt�rzy rozjechali si� w r�ne strony �wiata aby spotka� kobiety kt�re traci�em z oczu i poznawa�em na innych dworcach w innych poci�gach lecz nikt ju� nie pyta �co s�ycha�" nikt nie m�wi �kocham" patrz�c w tarcz� wybiegaj�cego w przysz�o�� zegara - czy zabi� czas? - zastanawiam si� czy nie wymy�li�em sobie tego wszystkiego czy nie wymy�li�em sobie dworc�w poci�g�w i rozsta� lecz nie poznam w t�umie twarzy kogo� bez kogo nie wyobra�a�em sobie �ycia jeszcze wczoraj moje dworce; �wi�tynie rozsta� misteria wielkich i ma�ych po�egna� modlitwy nie spe�nionych obietnic wczorajszy przyjaciel radzi odwa�nie spojrze� w twarz prawdzie pogodzi� si� z nieodwracalno�ci� pewnych mechanizm�w �ycia i u�miecha si� widz�c jak odchodz� w obce miasto pr�no szukaj�c resztek �niegu w szczelinach chodnika 1977 58 *** tych kilka po�piesznych i ciep�ych s��w kt�re chcia�by� rzuci� cho�by w przelocie tym wszystkim kt�rzy wychodz�c z domu nie s� w stanie powiedzie� kiedy wr�c� i czy w og�le kiedykolwiek wr�c� tym co ca�e �ycie z uchem przy trzeszcz�cym radiu co zrywaj� si� noc� ilekro� samoch�d zahamuje pod ich oknem a tak�e tym kt�rzy z obaw� spogl�daj� na drzwi podaj�c sobie ksi��ki pod blatem stolika ludziom o rozbieganych nieufnych oczach dr��cym g�osie i trz�s�cych si� r�kach wydrapuj�cym chwiejne inicja�y na spoconych �cianach cel pracuj�cym przy wyr�bie wiecznie zielonych las�w lub przy budowie wci�� pustych szos w ka�dej sekundzie umieraj�cych ze strachu o siebie i swoich bliskich tych kilka po�piesznych i ciep�ych s��w kt�re nigdy nie przejd� przez twoje �ci�ni�te strachem gard�o a kt�rych trzymasz si� tak kurczowo jakby rzeczywi�cie by�y twoim jedynym usprawiedliwieniem 59 Zanim w�o�� w twoje usta pieni�dz od pewnego czasu zaczynam obserwowa� mojego ojca zadaj�c samemu sobie pytanie od czego si� zacznie czy tkanki b�d� umiera� r�wnomiernie a� do ko�ca lub mo�e co umrze pr�dzej czy prawa noga na kt�rej pogrzeb przyjd� pozosta�e ko�czyny zreszt� mo�e by� i tak �e najpierw umrze g�owa i ustanie nareszcie to denerwuj�ce nucenie wci�� tej samej melodii lecz w zamian trzeba b�dzie go karmi� wysadza� podciera� jednym s�owem mie� w domu dziecko drugim s�owem my� po ka�dej wizycie twarz lepk� od pe�nyc� wsp�czucia poca�unk�w a je�li najpierw umrze serce pozostawiaj�c t� trudn� do wype�nienia cisz� czy to go w ko�cu zabije czy tylko sprawi �e nas znienawidzi d�oni� ogrzewam ma�� monet� z orze�kiem d�oni� spocon� ogrzewam 60 Ludzie jak sp�oszone go��bie wchodz� w to miejsce wymy�lone pozorne jak ka�de miejsce kt�re staje si� tylko ide� uczuciem lub czym� podobnym domy rozsuwaj� si� przede mn� i czuj� �e st�pam po papierowych ulicach planu miasta a pe�ne ptak�w linie kartograficzne zwisaj� lekko wsparte o najwy�sze budynki w miejskim parku zielonej plamie na mapie rozkrzyczani emeryci zlatuj� si� t�umnie do okruch�w bu�ki na mojej wyci�gni�tej d�oni i pytam ich pytam ka�dego napotkanego w Alejach Jerozolimskich cz�owieka czy d�ugo tak musz� i�� jeszcze aby doj�� do Jerozolimy tego kraju obiecanego nam wszystkim gdzie nie p�on� sztuczne ognie uniesie� gdzie nie ma nieprawdziwych miast i ludzi jak ci wyci�tych z popo�udniowych gazet w kt�rych nie ma nawet miejsca na kr�tki wiersz i m�wi� by� mo�e istniej� takie wyspy szcz�liwe gdzie kryszta�owe pa�ace gdzie nasze kobiety s� kobietami w kt�rych krew a ksi�yc nie jest tylko jarzeniow� lamp� na biurku oficera �ledczego lecz nikt nie chce mi udzieli� konkretnej odpowiedzi jak sp�oszone rzucon� r�kawiczk� go��bie rozbiegaj� si� w zau�ki do bram nieczuli na moje wo�anie i czasem tylko kt�ry� z nich odwr�ci si� czy jeszcze przez rami� powie ty �nisz srebrne w�osy sennych wizji oplot�y ci� woko�o bo nie ma ju� kraj�w obiecanych kryszta�owych ogrod�w i nagle zostaj� sam na tej ulicy w tym mie�cie kt�re ju� dawno przesta�o by� miastem dopiero wtedy zaczynam rozumie� �e nie ma te� Jerozolimy zosta�y tylko Aleje 61 Ponad si�y dla Macieja Gizywaczewskiego co jest Ojczyzno co jest �e budzisz mnie rano uporczywym stukaniem do drzwi przesy�aj�c przez niemrawego listonosza wezwanie do Dzielnicowego Sztabu Wojskowego czy rzeczywi�cie musz� podarowa� Ci jeszcze dwa lata strzec przez ten czas Twych granic przed wojskami pa�stw imperialistycznych kt�re tylko czekaj� by zada� druzgoc�cy cios i ju� teraz zbroj� si� w najnowsze urz�dzenia techniczne s�u��ce do obni�ania zdolno�ci wch�aniania jedynej prawdziwej ideologii urz�dzenia mog�ce podwa�y� nasze bezgraniczne zaufanie do Uniwersalnego Umys�u rz�dz�cego nami z szybko�ci� kilku tysi�cy s�usznych decyzji na minut� z zasady nie pope�niaj�cego powa�niejszych b��d�w a drobne pomy�ki sprawi�y �e ludzie w tym kraju pami�taj� tylko nazwy trzech spo�r�d dwunastu miesi�cy czy pomy�la�a� �e co� jest nie tak skoro m�odzi ch�opcy postawieni w mojej sytuacji podcinaj� sobie �y�y gotowi s� p�aci� oficerom sztabu za kr�tkoterminowe odroczenia lub lekarzom za chorob� mog�c� ochroni� zbawcz� otoczk� kategorii D lub jeszcze lepiej E 62 dlaczego chcesz abym ba� si� listonosza kt�ry by� dotychczas moj� jedyn� szans� nadziej� nitk� niepewn� ��cz�c� ze �wiatem czy musisz nas wszystkich wyrywa� z �ycia na par� lat na poligony jakby nie do�� by�o daniny jak� zap�acili�my Tobie ofiary jak� co dnia sk�adamy z naszych bliskich kt�rych tak s�usznie skarci�a� wp�dzi�a� w alkoholizm narkomani� i choroby nerwowe (przyjaciel zrywaj�cy si� noc� ilekro� samoch�d zahamuje pod oknem) czy nie sp�aci�em ju� Tobie d�ugu za �rednie wykszta�cenie i wyrok za czyn nie figuruj�cy w kodeksie karnym za kilka dni przed cierpliwym i dobrym oficerem �ledczym zapraszaj�cym do nieustaj�cego pasjansa z twarzy dat i zdarze� obiecuj�cym wieloletni wyrok i to �e ju� nigdy nie b�d� mia� przyjaci� i m�j pe�en tytoniowego dymu oraz przyciszonych rozm�w pok�j b�dzie przypomina� s�awn� ska�� R. (patrz gro�ne sagi lud�w p�nocy) na kt�rej wci�� gasn� �wiece i b�dzie ich coraz mniej a� nie b�dzie ju� �wiec i ska�� otuli wieczny mrok ciemno�ci za tych kilka nocy w czasie kt�rych nie chcia� przyj�� do mnie sen a m�g� by� chwil� odpoczynku kolejnym koszmarem lub i jednym i drugim jak przyp�yw i odp�yw morza kt�ry m�g� przyj�� lecz nie przyszed� cho� tak bardzo go pragn��em 63 w celi numer szesna�cie aresztu �ledczego za misk� wystyg�ej kolacji i zabrane sznurowad�a za to �e cho� od tamtych chwil min�o wiele lat wci�� jeszcze spotykam ludzi przekonanych �e jestem konfidentem skoro uda�o mi si� unikn�� wi�zienia czy nie podarowa�em Ci w zamian najbli�szego przyjaciela kt�ry przepuszczony przez magiel zaledwie parogodzinnego przes�uchania budzi ju� tylko moj� lito�� bo nie jest nawet godny nienawi�ci albo tego drugiego kt�ry pragn�� wszystkich przekona� �e jedyn� prawd� jest Jezus a po paru miesi�cach wi�zienia zast�pi� go potajemnie wstrzykiwan� morfin� m�wisz �e powinienem nauczy� si� strzela� salutowa� sta� w postawie zasadniczej z d�o�mi r�wno na szwach spodni i jeszcze paru rzeczy bez kt�rych umia�em si� doskonale obej�� czy nie pami�tasz �e dzi�ki Tobie nauczy�em si� ju� bardzo wiele �e nauczy�em si� rzeczy kt�rych nikt inny by mnie nie nauczy� bo urodzi�em si� w takim domu i takiej atmosferze gdzie to wszystko by�o nie do pomy�lenia nauczy�em si� pali� przychodz�ce ka�dego ranka listy odmierzaj�c w ten spos�b kolejne dni mojego strachu nauczy�em si� nienawi�ci i czego� 64 w rodzaju przekory (?) kt�ra - by� mo�e - ju� nigdy nie pozwoli mi stan�� na baczno�� gdy zagraj� znany motyw mazurka z okresu wojen napoleo�skich a przecie� s� jeszcze tacy kt�rzy przy pierwszych taktach tej starej melodii czuj� drapanie w gardle i bezwiednie powstaj� z miejsc aby przy��czy� sw�j g�os do ch�ru innych g�os�w nauczy�em si� niewiary w s�owo drukowane odk�d wiem �e wiadomo�ci trzeba wyszukiwa� mi�dzy wierszami komentarza tak�e niewiary w sprawiedliwo�� s�dowych wyrok�w odk�d zauwa�y�em �e nie kieruj� si� kodeksem karnym a dowolnie interpretowanym interesem spo�ecznym �e nie czuj� ju� w sobie wzruszenia gdy s�ysz� s�owo POLSKA a tylko co� w rodzaju za�enowania odk�d jako szesnastoletni ch�opak widzia�em kolumny

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!