8149
Szczegóły |
Tytuł |
8149 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8149 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8149 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8149 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Marek H�asko
Listy z Ameryki
S�siedzi
Manager domu (w Stanach ka�dy cz�owiek ma jaki� tytu�; w najgorszym wypadku
jest
si� Vice Presidentem lub Officerem) wprowadzi� mnie na podw�rko domu i
powiedzia�:
- Pa�ski apartament b�dzie dwadzie�cia dziewi��. Je�li Pan us�yszy jakie� krzyki
z
apartamentu dwadzie�cia siedem, prosz� nie zwraca� uwagi. To samo spod
dziewi�tnastego;
je�li zaczn� si� k��ci�, to niech pan udaje, i� pan nie s�yszy. Natomiast
dwadzie�cia siedem
to problem. Gdyby si� zacz�li kot�owa�, prosz� zawo�a� mnie lub po��czy� si�
przez
operatora z policj�. Ta samotna starsza pani, mieszkaj�ca na dole, b�dzie m�wi�
czasem do
pana, ale prosz� nie zwraca� uwagi. Jest chora umys�owo i m�wi tylko do siebie.
Ten go��,
kt�rego pan tam widzi, b�dzie chcia� od pana po�yczy� pieni�dze. Niech pan mu
nie daje.
Pa�skim s�siadem b�dzie irlandzki policjant, kt�ry mieszka z matk�. On jest
spokojny przez
ca�y tydzie�; w niedziel� lepiej...
Nie doko�czy�; pot�ny blondyn w mundurze oficera policji przeszed� podw�rkiem
obrzuciwszy nas bacznym spojrzeniem i u�miechn�� si� sadystycznie. W ten spos�b
zosta�em mieszka�cem domu w dzielnicy ludzi ma�o zarabiaj�cych.
Najbli�szym moim s�siadem jest Bob. Bob pracowa� niegdy� jako agent reklamowy;
pewnego dnia pijany kierowca samochodu poturbowa� go tak dotkliwie, i� Bob
poszed� do
szpitala na d�ugie miesi�ce. Dzie� ten, jakkolwiek pe�en b�lu, okaza� si� jednak
najrado�niejszym w jego monotonnym dot�d �yciu; Bob po wyj�ciu ze szpitala
otrzyma�
kilkadziesi�t tysi�cy dolar�w odszkodowania jak r�wnie� za�wiadczenie, �e jest
niezdolny
do pracy. Bob ra�no zabra� si� do dzie�a: szybko przepi� cz�� pieni�dzy w Down-
Town;
reszt� przegra� w Las Vegas. Od tego czasu Bob szwenda si� po barach opowiadaj�c
o sobie
r�ne historie, a kiedy nie ma pieni�dzy na picie, staje na skraju ulicy i
t�sknym wzrokiem
wpatruje si� w mijaj�ce go samochody. Tre�� jego marze� jest dla wszystkich
oczywista.
Bob jest my�licielem, filozofem i wnikliwym obserwatorem �ycia codziennego. Jest
najkoszmarniejszym typem alkoholika; jest bowiem alkoholikiem-entuzjast�;
alkoholikiem
piej�cym hymny na cze�� �ycia. O ile pami�tam, spotka�em si� tylko raz z
podobnym typem
pijaka w literaturze; bodaj�e w �Pojedynku� Kuprina spotykamy posta� pij�c�
na�ogowo i
wyg�aszaj�c� entuzjastyczne monologi na cze�� �ycia. Bob ma po temu zreszt�
pe�ne
podstawy; otrzymuje dwie�cie dolar�w miesi�cznie jako niezdolny do pracy, a to
starcza mu
na mieszkanie i na picie. Poniewa� jednak jego nogi zosta�y pogruchotane, Bob
posuwa si�
zygzakami i nazywany jest �skacz�cy Bob�.
Bob nie dysponuje r�wnie� w�asnym uz�bieniem. Po miesi�cach stara� otrzyma�
nareszcie sztuczn� szcz�k� i wybra� si� na przeja�d�k� do rodziny samochodem
przyjaci�.
Jad�c w kierunku Santa Monica, Bob uleg� czarowi krajobrazu i otworzywszy okno,
wychyli� si�, a wtedy wiatr wydmuchn�� mu szcz�k�. O tym opowiada� mi wieczorem,
przekonuj�c mnie, i� powinienem koniecznie po�yczy� mu czterdzie�ci dolar�w na
zakup
nowej szcz�ki; w ko�cu zadowoli� si� dwudziestoma pi�cioma centami i poszed�.
Bob nale�y do kategorii �Rummys�. �Rummys" chodz� tylko po pewnych ulicach nie
zapuszczaj�c si� nigdy w dzielnice zamieszkane przez ludzi lepiej zarabiaj�cych.
�Rummys"
wchodz� do baru i w milczeniu k�ad� przed sob� na lado
dwadzie�cia pi�� cent�w; tyle p�aci si� tutaj za kiepskie piwo. �Rummys" k�ad�
pieni�dze i rzadko kiedy m�wi� o co im chodzi; s� znani, barmani znaj� ich
upodobania i
mo�liwo�ci. Pija�stwo odbywa si� tutaj w milczeniu; nikt do nikogo nie m�wi;
wszyscy
obserwuj� ekran telewizyjny komentuj�c z rzadka dramat mi�osny lub obyczajowy;
cz�ciej
komentuj� tutaj walki bokserskie czy zmagania zapa�nik�w, a w niedziel� zawody
pi�karskie. Ma�o widzi si� awantur; jak powiedzia�em, pija�stwo odbywa si� w
milczeniu;
tego rodzaju niezb�dne akcesoria, jakimi dysponuje alkoholik w Polsce, jak na
przyk�ad n�
spr�ynowy, szpadryna czy bicz do �amania kr�gos�upa, s� tutaj ma�o popularne w
kr�gach
dojrza�ych uczuciowo alkoholik�w. Na tym szarym raczej tle korzystnie odbijaj�
si�
d�ugow�osi m�odzie�cy zr�cznie operuj�cy kozikami. Grasuj� oni w okolicach
Sunset
Boulevard i nie zapuszczaj� si� w nasz� ponur� dzielnic�.
Bob jest r�wnie� entuzjast� �ycia erotycznego i rewolucji seksualnej. Pewnego
dnia
zjawi� si� w towarzystwie Davida; David w�a�nie wyszed� ze szpitala dla wariat�w
po
czteroletniej kuracji odwykowej; teraz razem z Bobem zabrali si� do dzie�a,
podkre�laj�c w
czasie pija�stwa konieczno�� znalezienia dla Davida ukochanej; ten bowiem
pozbawiony by�
mo�liwo�ci korzystania z wdzi�k�w kobiecych przez ostatnie cztery lata.
Bob-David. Dialog przy barze
Bob: - Ja ci znajd� dziewczyn�.
David: - Ja przez cztery lata nie pierdoli�em. Pauza. Milczenie.
Bob (po chwili pe�nej napi�cia): - Ja m�g�bym wytrzyma� jeszcze jeden kieliszek.
David: - Ale to ostatni. Potem p�jdziemy i poszukamy jakiej� dziewczyny.
Pij�.
Bob: - Prawd� powiedziawszy, to o tej porze nie ma tu nikogo. Trzeba b�dzie
poczeka�
do wieczora.
David: - Dobrze. Ale pami�taj, �e ja cztery lata nie pierdoli�em.
Opowie�� o Bobie i Davidzie zako�cz� mora�em: David wr�ci� do domu dla wariat�w
dla odbycia powt�rnej kuracji nie przespawszy si� z nikim. Mora�: alkohol... i
tak dalej.
William
William jest moim najbli�szym przyjacielem; jest on r�wnie� przedstawicielem
kierunku filozoficznego, o kt�rym m�wi si� �Ameryka�ski sen". Tak wi�c William,
kt�ry
jest chwilowo bez grosza przy duszy i nie mo�e znale�� pracy, wierzy g��boko, i�
pewnego
dnia wszystko si� u�o�y; znajdzie prac�, zarobi mn�stwo pieni�dzy i tak dalej. W
jaki jednak
spos�b to mo�e si� sta�? Nikt tego nie wie.
I ja r�wnie� tego nie wiem. Kto� podobno powiedzia�, i� pisanie o jakim� kraju
jest
rzecz� mo�liw� tylko albo po dwudziestoczterogodzinnym pobycie, albo po
dwudziestoczteroletnim. Stwierdzenie to, jakkolwiek efektowne, nie wydaje si�
prawdziwe.
W Stanach Zjednoczonych ka�da drobna obserwacja stanowi w sumie olbrzymie
zjawisko
spo�eczne, nad kt�rym pracuje tysi�ce ludzi i kt�remu po�wi�cone s� tysi�ce
publikacji.
Wchodz�c do drugstore'u i patrz�c na ok�adki ksi��ek, widzimy obok ksi��ek
kryminalnych
lub magazyn�w typu �Po�wi�ci�am ma��e�stwo dla przygody mi�osnej" ksi��ki
zwi�zane z
psychiatri� i problemami erotycznymi, napisane przez lekarzy specjalist�w.
Laikowi trudno
zorientowa� si� w warto�ci tych publikacji; na mnie osobi�cie du�e wra�enie
zrobi�y ksi��ki
,,Samotny t�um" i �Bunt cz�owieka w wieku �rednim". Jeste�my �wiadkami
fenomenalnego
zjawiska, polegaj�cego na wzajemnym mijaniu si� ludzi; na nieumiej�tno�ci
nawi�zania
kontaktu; nieumiej�tno�ci sp�dzania wolnego czasu.
William, kt�ry interesuje si� literatur�, nie od rzeczy m�wi, �e gdyby byt
pisarzem,
najwa�niejsz� scen� dla niego by�oby pierwsze spotkanie mi�dzy kochankami. To
jest
wed�ug Williama sprawa zasadnicza dla dobrego opowiadania. Ludzie spotykaj� si�,
powiada William, i pierwszymi wra�eniami s� zazwyczaj: nieufno�� i nadzieja.
Je�li �adna
dwudziestoparoletnia kobieta spotka m�czyzn� w tym samym wieku i powiedz� sobie
w
rozmowie, �e oboje s� lud�mi samotnymi, z miejsca zaczynaj� dzia�a� w atmosferze
kl�ski;
zaczynaj� gra� z pozycji straconych. C� dzia�o si� z nimi przez tyle lat;
dlaczego s�
samotni; dlaczego nie uda�o im si� za�o�enie rodziny czy nawi�zanie trwa�ych
zwi�zk�w
przez tyle czasu; i czy to, co oni sami o tym maj� do powiedzenia, stanowi
prawd�?
William powiada, i� film i telewizja wytworzy�y pewne schematy, kt�re oddzia�a�y
na
ludzi. W filmach zazwyczaj spotykamy samotnego m�czyzn�, kt�ry wchodzi do
nocnego
lokalu; tam spotyka pi�kn� dziewczyn� i ratuje j� z k�opot�w. Widzimy to
codziennie
obserwuj�c seri� telewizyjn� Tighrope, kt�rej bohater (glina w cywilu) wchodzi
do baru,
przez sekund� obserwuje siedz�c� tam samotn� dziewczyn�, nawi�zuje na jej temat
rozmow� z barmanem; podchodzi do niej; bije innego m�czyzn� w z�by i odchodzi z
ni�.
Od miesi�cy obserwuj� dzielnego agenta i ka�dy film o nim zaczyna si� w ten, i
tylko w ten
w�a�nie spos�b. Tak samo zreszt� dzieje si� niemal�e w ka�dym filmie
przygodowym;
m�czyzna spotykaj�cy kobiet�, z miejsca ma okazj� zademonstrowania swej odwagi,
determinacji i lekcewa�enia obyczaj�w, kt�rych obej�cie, jakkolwiek przynosi
innym kl�sk�,
dla niego i dla niej okazuje si� zbawienne.
Ksi��ki po�wi�cone przypadkom histerii, alkoholizmu i rozpaczy, pisane przez
lekarzy,
przynosz� zupe�nie inny obraz od obrazu stwarzanego przez film i telewizj�.
Ludzie s�
samotni; boj� si� jednak zdradzania swych uczu� i swego poczucia kl�ski. W ko�cu
znajduje
jedynego i prawdziwego przyjaciela, kt�rym jest psychoanalityk. Analityk nie
podejmuje
jednak decyzji w imieniu swego pacjenta; stara si� raczej zwr�ci� mu uwag� i
skierowa�
jego energi� we w�a�ciwym kierunku. Przyjaci�ka Williama jest od siedmiu lat
pacjentk�
lekarza analityka i chodzi do niego codziennie, przy czym godzina psychoterapii
indywidualnej kosztuje dwadzie�cia pi�� dolar�w. Poniewa� przyjaci�ka Williama
jest
idiotk�, kuracja przeci�gn�� si� mo�e na najbli�sze kilka milion�w lat
�wietlnych. I ona
r�wnie� nie spotka�a nikogo; i ona r�wnie� obserwuje Tighrope patrz�c na
przystojnego
agenta policji odchodz�cego co wiecz�r z inn� dziewczyn�.
William jest z urodzenia pesymist�, do czego przyznaje si� niech�tnie, gdy� na
co dzie�
reprezentuje kierunek �Ameryka�skiego snu". William twierdzi, i� z chwil� kiedy
pa�stwo
troszczy si� o obywateli tak bardzo jak to dzieje si� w Stanach, wytwarza si�
oboj�tno��
cz�owieka wobec cz�owieka i cz�owieka wobec b�lu i cierpienia. Cz�owiek rodzi
si�, dzia�a,
�yje i umiera nie umiej�c zainteresowa� swoim losem innych ludzi. Nikt tu nie
jest g�odny i
w ka�dego wpajane jest przekonanie, i� w�asn� energi� i pomys�owo�ci� mo�na
zdoby�
wszystko. Ten schemat my�lenia jest obowi�zuj�cy dla wszystkich, powiada
William, i
cz�owiek rzadko wyzwala si� z tego przed uko�czeniem trzydziestu lat �ycia. A
przecie� nie
wszyscy ludzie s� pomys�owi, energiczni; i nie wszyscy poza tym pragn�
zdobywania
fortun, pa�ac�w i luksusowych jacht�w. W naszym spo�ecze�stwie istnieje
minimalna
mo�liwo�� kompromisu. Najgorszym tego wszystkiego wynikiem jest, wed�ug
Williama,
oboj�tno��. Dzieci ma�o troszcz� si� o starych rodzic�w wiedz�c, �e jest im
wyp�acana renta;
�e rodzice maj� samoch�d, aparat telewizyjny i telefon. �wi�ta dzieci sp�dzaj� z
r�wie�nikami, a potem - kiedy wst�puj� w zwi�zki ma��e�skie - z w�asnymi
dzie�mi.
William powiada: cz�owiek czeka, aby go kto� odwiedzi�, a pewnego dnia idzie
odwiedzi�
w�asne dzieci; i to jest ju� w�a�nie staro��.
William jest kim�, o kim m�wi si� loser. William jest inteligentny, oczytany,
dobry i
dostatecznie sceptyczny, aby zachowa� zimn� g�ow�. William potrafi wszystko:
m�wi�
m�drze o przeczytanej ksi��ce, wy�mia� z�y film, krytykowa� wybory i kandydatur�
gubernatora; William potrafi m�wi� o armii, o wojnie w Wietnamie, i o wielu
innych
rzeczach. Nie potrafi tylko jednej rzeczy: nie potrafi pozby� si� wiary, i�
pewnego dnia w
jego �yciu zaistnieje wyj�tkowa sytuacja, wyj�tkowe spotkanie; pewnego dnia
zjawi si�
wyj�tkowy cz�owiek, a wtedy �ycie Williama u�o�y si� inaczej.
Judy i Kira
Judy jest tak �liczna, i� z punktu widzenia opowiadania nie nadaje si� na nic;
nie nadaje
si� poza tym do niczego z ka�dego innego punktu widzenia, poniewa� ma
dwadzie�cia sze��
lat, troje dzieci i trzy nieudane ma��e�stwa za sob�; jest ponadto wiecznie na
gazie. Judy
stanowi wsp�lne zmartwienie moje, Williama i wszystkich mieszka�c�w domu.
Judy otrzymuje od rz�du sze��dziesi�t dolar�w tygodniowo. Ta suma musi starczy�
jej i
dzieciom. Nie starcza, gdy� Judy pije jak smok, a butelka whisky kosztuje jednak
sze��
dolar�w. Tak wi�c dzieci Judy lataj� g�odne i bose; czasami karmi je �ona
Williama,
czasami inni ludzie. Teraz Judy usi�owa�a pope�ni� samob�jstwo; odratowano j�
jednak i jest
ju� z powrotem w �wietnym humorze.
Patrz�c czasem na ni� i my�l�c o jej nieudanym samob�jstwie, my�l� o opowiadaniu
Adolfa Rudnickiego �Py�", kt�rego bohaterka, Kira, r�wnie� usi�uje pope�ni�
samob�jstwo
po szeregu nieudanych afer mi�osnych. Kira jest m�oda, �adna, uganiaj� si� za
ni�
m�czy�ni; dziewictwo straci�a b�d�c jeszcze w�a�ciwie dzieckiem; jako dojrza�a
kobieta
jedzie w noc wigilijn� poci�giem z Warszawy do �odzi, aby popatrzy� na choink�,
kt�ra jej
przypomina dzieci�stwo.
W filmie w�oskiego re�ysera Blow-up, uznanego za arcydzie�o i monument my�li
ludzkiej widzimy bohatera, d�ugow�osego m�odzie�ca, maj�cego do�wiadczenie
erotyczne
rozpustnego i bogatego starca; m�odzieniec ten pewnego dnia kupuje w
antykwariacie
drewniane �mig�o samolotu; symbol czy te� rekwizyt epoki, kt�rej nie mo�e
pami�ta�; do
kt�rej odnosi si� z pogard� i z kt�r� nic go nie s�czy. Nie potrafi przy tym
wyt�umaczy�, po
co potrzebne mu jest to �mig�o.
W filmie francuskiego re�ysera, �Oszu�ci" widzimy m�odzie�ca, kt�ry ryzykuje
�ycie,
aby wybawi� kota z opresji, po czym o�wiadcza zgromadzonym i struchla�ym widzom:
�Nie
cierpi� kot�w".
Dramat d�ugow�osych ludzi nie jest rzecz� �atw� do zrozumienia. Dramaty m�odych
ludzi zawsze uderzmy ostro�ci�. Dwudziestoczteroletni Iwan Karamazow prowadzi�
rozmowy z diab�em; m�ody Werther zastrzeli� si� z mi�o�ci; Fabrycy del Dongo
postanowi�
zamkn�� si� w klasztorze, aby w ascezie i ciszy znale�� ukojenie w rozpaczy;
Adolf latami
nie umia� zdoby� si� na zerwanie z kobiet�, gdy� nie chcia� sprawia� jej b�lu;
bohater
powie�ci Faulknera odrzuca karier�, stanowisko, nast�pnie mo�liwo�� ucieczki
przed kar� i
mo�liwo�� samob�jstwa, wybieraj�c smutek, kt�ry pomo�e mu zachowa� w pami�ci
ukochan� kobiet�; m�ody Raskolnikow pope�nia morderstwo snuj�c asocjacj� mi�dzy
sob� a
osob� Cesarza Francji; Robert Jordan, bohater powie�ci Hemingwaya, postanawia
przed
�mierci� polata� troch� z karabinem po polu, wysadzi� par� most�w w powietrze i
to
wszystko po to, aby nie b�d�c ani komunist�, ani monarchist�, zgin�� jak
m�czyzna. Dra-
maty tych wszystkich m�odych ludzi mog� nam wydawa� si� wyj�tkowe, nawet
sentymentalne, prawdziwe lub nie, lecz uderzaj� one ostro�ci�. Na czym jednak
polega
dramat d�ugow�osych? Jest to niew�tpliwie dramat ludzi zagadkowych. Kazimierz
Brandys
napisa� kiedy�: �Powiedziano mi, abym poszed� do kabaretu STODO�A, gdy� ta�czy
tam
zagadkowa m�odzie�. Nie p�jd�. Ja te� kiedy� by�em zagadkowy i nikt nie
podgl�da� mnie
w czasie ta�ca".
Judy i Kira nale�� do jednego pokolenia. Zapozna�y si� szybko z seksem; maj�
nawet
pewne poj�cia na temat Freuda i wiedz�, i� sen, w kt�rym natr�tnie powtarza si�
motyw
wie�y Eiffla nie zawiera w sobie element�w religijnych; obie wiedz�, jak za�ywa�
pigu�ki
pozwalaj�ce unikn�� zaj�cia w ci���; ta ca�a wiedza nie przyda�a im si� jednak
na wiele.
Adolf Rudnicki ko�czy swoje opowiadanie s�owami: �Zabi�o j� poczucie winy".
William
odwo��cy nieprzytomn� Judy do szpitala powiedzia� to samo. I to jest prawda.
Zabi�o je obie poczucie winy. Jednak�e nie wobec spo�ecze�stwa; nie wobec ludzi
�onatych, z kt�rymi nawi�zywa�y romanse; nie wobec dzieci, kt�rym odbiera�y
ojc�w; nie
wobec rodzic�w, kt�rym ich post�powanie przynosi�o wstyd. Zabi�o je poczucie
winy wobec
siebie samych: poczucie, �e straci�y najlepsze lata swego �ycia w poszukiwaniu
przyg�d,
kt�re okaza�y si� w rezultacie ma�o ciekawe; rozbija�y ma��e�stwa innych ludzi,
lecz nie
uda�o im si� samym wyj�� dobrze za m��; straci�y du�o czasu, pieni�dzy i zdrowia
nie
my�l�c o tym, i� w tym samym czasie dojrzewa�y inne m�ode kobiety r�wnie g�upie,
egoistyczne i zimne jak i one, lecz maj�ce nad nimi nieznaczn� przewag�
m�odo�ci.
William powiada, �e dla niego najpi�kniejsz� ze wszystkich ksi��ek Faulknera
jest
ksi��ka �Dzikie palmy. William powiada, i� jest to ksi��ka prorocza; ksi��ka o
umiej�tno�ci
wytwarzania w sobie napi�� uczuciowych. Dzisiaj, powiada William, seks jest
spraw�
w�t�ego schematu obyczajowego: Ty spotykasz kobiet�, opowiadasz jej o swoim
nieudanym
ma��e�stwie; ona opowiada ci o nieudanym swoim; idziecie na kolacj�, idziecie do
l�ka -
co dalej? Seks by� kiedy� ostatni� stacj� w pewnej sytuacji; dzi� jest
pocz�tkiem. Seks
stanowi� �owoc nami�tno�ci", po�wi�cenia, odwagi; cz�owiek �onaty wi���cy si� z
inn�
kobiet� wyst�powa� przeciw spo�ecze�stwu, rodzinie i religii. Dzisiaj, powiada
William,
seks nie zawiera w sobie tych napi�� uczuciowych, jakie zawiera� niegdy�.
Chcia�bym dzi�
zobaczy� autora, kt�ry napisa�by ksi��k� o cz�owieku, kt�ry po prostu umar� z
mi�o�ci tak jak
Lucjan, tak jak Eleonora. Dlatego �Dzikie palmy" s� w jakim� sensie ksi��k�
prorocz�.
By� mo�e jest tak istotnie. Jestem szcz�liwy widz�c od czasu do czasu nowe
tytu�y
ksi��ek po�wi�conych Faulknerowi. William Faulkner, kt�rego ksi��ki w roku 1944
nie by�y
ju� wznawiane, jest dzisiaj przedmiotem setek publikacji. W ksi��ce Faulkner: Te
Major
Years autor podaje w indeksie, i� przy pracy nad t� ksi��k� o autorze �Dzikich
palm"
korzysta� z pomocy 34 ksi��ek po�wi�conych Faulknerowi oraz z kilkuset artyku��w
krytycznych. Zwyci�stwo Faulknera wydaje si� ca�kowite. My�l�, i� najciekawsz�
ksi��k�,
jak� czyta�em w roku ubieg�ym, jest �Faulkner na uniwersytecie". Ksi��ka �Papa
Hemingway" opowiadaj�ca o ostatnich kilkunastu latach autora ��nieg�w
Kilimand�aro�
wydaje si� zbiorem p�askich anegdot o starzej�cym si� gadule m�wi�cym w stylu:
�Jedna z
moich weneckich dziewczyn", lub opowiadaj�cym o swym wyimaginowanym stosunku z
Mat� Hari: �Pewnej nocy, jak zwykle, wypierdoli�em j� porz�dnie..:'
O tym wszystkim m�wili�my z Williamem do p�nej nocy, G��bi� i powag� naszych
rozmy�la� przerwa� weso�y �piew: Roll me over and do it again... To Judy, kt�ra
dzi� rano
opu�ci�a szpital po nieudanej pr�bie pozbawienia si� �ycia, wr�ci�a w�a�nie do
domu z
nowym narzeczonym. Patrz�c na jego brudne d�ugie w�osy mam ochot� mordowa� i
wy�. I
mnie r�wnie� zabija poczucie winy; i r�wnie� wy��cznie wobec mnie samego. Widz�
siebie
sprzed lat dziesi�ciu, ale nie powiem tego Judy. Niech i ona przejdzie sama
swoj� drog�.
Dramat d�ugow�osych jest reakcj� na dramat Williama, kt�ry g��boko wierzy, i�
spe�ni
si� pewnego dnia jego sen; tak mi to przynajmniej t�umaczy�a jego �ona. By� mo�e
jest tak;
by� mo�e jest zupe�nie inaczej. Dramaty ludzi, kt�rych twarzy nie mo�na dojrze�,
wydaj� si�
chyba ka�demu ma�o ciekawe. Stanowi� oni odsetek i trudno rzeczywi�cie zrozumie�
o co
im chodzi, poniewa� oni sami tego nie wiedz�. W Polsce, po wojnie, patrzyli�my
wszyscy
na dramat ludzi z AK, i to by�o dla nas zrozumia�e; to pobudza�o nasz�
wyobra�ni�; wywo�y-
wa�o w nas uczucia gniewu, mi�osierdzia i rozpaczy. W dziesi�� lat p�niej
patrzyli�my na
dramat rozczarowanych komunist�w. Tutaj patrzymy na dramat, co do kt�rego
autentyczno�ci ogarniaj� nas zastrze�enia. Jest tu bunt przeciw spo�ecze�stwu;
lecz bunt
wygodny; bunt nie gro��cy konsekwencjami, i w tym tylko przypomina mi to dramat
m�odych komunist�w, postanawiaj�cych zerwa� z Parti� wtedy, kiedy Partia sama
wezwa�a
ludzi do z�o�enia legitymacji partyjnych.
Bruce, m�j inny s�siad, ma dwadzie�cia cztery lata i od dw�ch lat jest
instruktorem
pilota�u. Tak wi�c ja, starszy od niego o lat dziesi��, jestem jego potulnym
uczniem. Bruce
jest m�odym Amerykaninem o okre�lonych ambicjach i o du�ych umiej�tno�ciach.
Szko�a,
do kt�rej ucz�szczam, jest jedn� z tysi�ca prywatnych szk� lotniczych. Bruce,
kiedy
przyszed� tam po raz pierwszy w swoim �yciu, zapytany przez w�a�ciciela szko�y,
czemu
chce si� po�wi�ci�, powiedzia�, i� chce zosta� instruktorem pilota�u. Na
zapytanie, kto
zap�aci za jego kurs, Bruce odpowiedzia�: �Pan". Wy�miany przez w�a�ciciela,
powiedzia�:
�OK. Zabij� kogo� i przynios� panu pa�skie wszawe trzy tysi�ce". W�a�ciciel
powiedzia�:
�W jego twarzy by�o co� takiego, i� musia�em mu uwierzy�, i Bruce odwali� ca�y
kurs za
darmo, a teraz pracuje dla mnie. To jest m�j najlepszy instruktor". Bruce jest
zimny i
odwa�ny i kocha latanie. Ale nie ma w sobie bezmy�lno�ci wobec niebezpiecze�stwa
i nigdy
nie nara�a swych uczni�w. Zapytany przeze mnie, co my�li o dramacie
d�ugow�osych, Bruce
powiedzia�: �Ich rodzice zarabiaj� fors�, daj� im samochody i pieni�dze na
szko��, wi�c
czeg� mo�na od nich ��da�? Ja bym ich chcia� zobaczy� na moim miejscu: uczy�
kretyna,
jak m lata�, i dostawa� za to siedem dolar�w za godzin�. Keep the nose down,
Marek".
Bruce ma �wietn� metod� uczenia ludzi; je�li kto� na przyk�ad przechyla samolot
ponad
sze��dziesi�t stopni na skrzyd�o, co jest zabronione w czasie lot�w
treningowych, Bruce
zrzuca r�ce ucznia ze steru z tak� si��, �e to si�
musi pami�ta�; po czym, po locie, wpisuje w ksi��k� lot�w: �Ucze� wykazuje du��
popraw�". I tak jest do nast�pnego razu.
Bruce nale�y do tego samego pokolenia co Judy i Kira. Bruce ma dziecko; Bruce
wie, �e
za ile� lat pracy zarabia� b�dzie dostatecznie du�o, aby znale�� wiele wolnego
czasu dla
siebie; czas ten prawdopodobnie przeznaczy na dodatkowe latanie, ale to ju� jego
sprawa.
William i Bruce nie lubi� si� nawzajem. William nazywa Bruce'a robotem; Bruce'a
opinia o
Williamie jest r�wnie ma�o skomplikowana. William powiada, �e Bruce jest typowym
przyk�adem ameryka�skiej arogancji. �Je�li ja mu powiem, �e gdzie� w Chinach
jest pi�kne
jezioro, Bruce nawet nie pozwoli mi sko�czy� i powie, �e to nic w por�wnaniu z
jeziorem w
Michigan, nad kt�rym lecia� w zesz�ym tygodniu" - powiada William. Bruce na to
wszystko
odpowiada warkni�ciem: �To jest m�j dom". By� mo�e, i� nie jest to wiele warte
jako wk�ad
do nauki poznania �wiata; ale kt� z nas powie kiedy� te s�owa? Dom jest czym�,
co
akceptujemy; wraz z niewygodami, z ciotk� neurasteniczk�; ze scenami
ma��e�skimi; z
chorobami, k��tniami i przeprosinami. Tak samo Bruce akceptuje ten pi�kny kraj i
jego si��;
jego dobrych i z�ych ludzi; jego wielkie i s�abe momenty. Jego akceptacja nie
wynika z
bezmy�lno�ci, o kt�r� wszyscy tak ch�tnie pos�dzaj� Amerykan�w; jego akceptacja
wynika
z faktu, i� Bruce uwa�a, �e nie ma powodu, aby on sam uwa�a� siebie za
m�drzejszego od
wszystkich ludzi rz�dz�cych tym pi�knym krajem. Je�li nawet Bruce jest tylko
ma�ym
k�kiem w tej olbrzymiej maszynie; jest on k�kiem piekielnie znaj�cym sw�
warto��.
Dzieci
Dzieci Williama i Judy bawi� si� razem. Dzieciom oczywi�cie nie wolno niczego
zabrania�, gdy� to powoduje narastanie kompleks�w, kt�re p�niej odbijaj� si�
fatalnie - na
czym? - na wszystkim; co do tego wszyscy s� zgodni, nawet Bruce.
W zwi�zku z tym, kiedy jedziemy czasem z Williamem, jego �on� i dzie�mi do
Disneylandu, a dzieci jego dr� si� wniebog�osy, William nie m�wi po prostu:
,,Trzyma�
dzi�b jeden z drugim", lecz wymy�la dla nich najrozmaitsze gry i przekrzykuj�c
je, m�wi:
�OK. Ja my�l� teraz o zwierz�ciu, kt�rego imi� zaczyna si� na T". To pomaga;
dzieci nie
przestaj� si� co prawda drze� zespo�owo, ale zaczynaj� si� drze� indywidualnie:
T for Tiger,
T for Tiger...
�ona Williama pokaza�a mi wczoraj pi�kn� ksi��eczk� pod tytu�em: �Listy dzieci
do
Boga". (Children's letters to God, compiled by Eric Marshall and Stuart Hample).
�Dobry Bo�e - Kocham Ci�, poniewa� jeste� dobry. Pr�buj� by� taki, jaki Ty
jeste�.
Jestem dobry dla wszystkich ludzi; dla matki i dla ojca, i dla moich dw�ch
si�str. To musi
by� fajnie; by� Bogiem i wiedzie�, �e wszyscy Ci� kochaj�. - Tw�j �yczliwy
Thomas".
Dobry Bo�e - Nie zda�em. Dzi�kuj� Ci bardzo - Raymond". �Dobry Bo�e - Nazywam
si� Robert i chcia�bym mie� brata. Moja mama powiedzia�a, abym si� uda� w tej
sprawie do
ojca; ojciec kaza� poprosi� Ciebie. My�lisz, �e m�g�by� to zrobi�? �ycz� ci
powodzenia -
Robert".
�Dobry Bo�e - M�j m�odszy brat ma cztery lata. B�d� �askaw zrobi� co�, aby on
przesta�
mnie w�cieka�. - Tw�j przyjaciel - Mark".
�Dobry Bo�e - I my�l�, �e to wspania�e, w jaki spos�b nasi astronauci lataj�
ponad
�wiatem. Prosz� Ci�, uczy� co�, aby nie spadli tylko na nasz dom. Tw�j
przyjaciel -
Norman".
�Dobry Bo�e - Co b�dzie, jak Ty umrzesz? Nikt mi nie chce tego powiedzie�. Tw�j
przyjaciel - Mike".
�Dlaczego nie mo�esz zrobi� czego�, �eby deszcz przesta� pada� ka�dej soboty? -
Rose".
,,Dobry Bo�e - Ch�opcy s� lepsi od dziewcz�t. Ja wiem, �e Ty jeste� jednym z
nich, ale
mimo to b�d� fair. - Sylvia". �Dobry Bo�e - Uczymy si� teraz o Jonaszu i
wielorybie.
Kiedy on go po�kn�� i tak dalej. To jest najlepsza historia ze
wszystkich, kt�re s�ysza�em, z akcj� i napi�ciem. M�j tata m�wi, �e to wszystko
brzmi
troch� podejrzanie. Czy my�lisz, �e to jest zabawne? - Tw�j Sidney".
�Dobry Bo�e - Je�li rzeczywi�cie umiesz tak du�o, dlaczego nie uczyni�e�, aby
rzeka
by�a dostatecznie du�a i aby nie zala�o naszego domu, tak �e musimy si� teraz
przeprowadza� - Victor".
Nie pisa�bym o tym, gdyby nie fakt, i� dla mnie dzieci nale�� nierozerwalnie do
pejza�u
Ameryki. Widz� je codziennie: rano jad� do szko�y specjalnym autobusem,
zaopatrzonym w
czerwone �wiat�a; potem wracaj�; potem czekaj� na samoch�d z lodami, kt�ry na
naszej ulicy
pojawia si� oko�o czwartej; potem siedz� przy telewizorach obserwuj�c przygody
�Cz�owieka-Nietoperza". Pomi�dzy godzin� si�dm� a dziewi�t� na naszej ulicy
rozlegaj� si�
straszne ryki; jest to pora, w kt�rej dzieci trzeba oderwa� od telewizora i
po�o�y� spa�.
Dzieciom nie zabrania si� niczego i nie bije si� po �apach, gdy� okazuje si� to
zgubne w
przysz�o�ci. Nie umiem jednak pozby� si� uczucia zdziwienia patrz�c na dzieci
siedz�ce
przy telewizorach i obserwuj�ce przygody �Cz�owieka-Nietoperza"; przygody
agent�w
policji i sadystycznych osobnik�w dzia�aj�cych w szulerniach, ciemnych ulicach i
w barach z
kobietami; na temat ich obyczaj�w mo�na w najlepszym wypadku powiedzie�, i� s�
specyficzne. Co chwila pada trup; co chwila samoch�d zlatuje w przepa��
eksploduj�c; w
najlepszym wypadku kowboj wyrzuca kopni�ciem pokrwawionego cz�owieka m�wi�c przy
tym: �Bierz konia i wyno� si� z miasta". Czy�by to nie odbija�o si� na psychice
dzieci? �ona
Williama powiada, i� telewizja w jaki� spos�b roz�adowuje sadystyczne instynkty
cz�owieka, co by� mo�e stanowi cz�� prawdy. W ksi��ce ��wiat seksu"
przeczyta�em, i�
ludzie obserwuj�cy walki bokser�w czy zapa�nik�w prze�ywaj� uczucia podobne do
orgazmu. Poniewa� ksi��ka ta zosta�a napisana przez psychiatr�, trudno tutaj
zabiera� g�os;
w tym kraju, w ka�dej sprawie psychiatra ma g�os decyduj�cy.
Ale c� na przyk�ad my�li dziecko czytaj�ce bajeczk�
�Dlaczego jelly fish nie ma ko�ci" ? Proste: pewnego dnia c�rka kr�la
o�wiadczy�a, �e
jest chora. Doktor-o�miornica po gruntownym zbadaniu kr�lewskiej c�ry
o�wiadczy�, i� po-
trzebna jest niezb�dnie porcja ma�piej w�troby. Aby wykona� to zlecenie,
wydelegowano
jelly fish, b�d�c� najlepszym p�ywakiem.
Jelly fish p�yn�a przez ocean i nagle zobaczy�a ton�c� ma�p�. Zaofiarowa�a
ma�pie
pomoc; ma�pa wskoczy�a na jej grzbiet i w ten spos�b ocali�a swe �ycie. W czasie
rozmowy,
jaka wywi�za�a si� pomi�dzy ryb� a ma�p�, ryba poprosi�a ma�p�, aby da�a jej
troch� swojej
w�troby, gdy� jest to niezb�dne z punktu widzenia zdrowia c�ry kr�lewskiej.
Ma�pa
o�wiadczy�a, i� ch�tnie to zrobi, ale �e zostawi�a swoj� w�trob� na wyspie; tak
wi�c ryba z
ma�p� na plecach pop�yn�y w kierunku wyspy; ma�pa wyskoczy�a na brzeg i
wszed�szy na
drzewo powiedzia�a: �A teraz poca�uj mnie w dup�". Ryba pop�yn�a z powrotem i
opowiedzia�a o swojej przygodzie doktorowi-o�miornicy. Doktor zameldowa� o tym
kr�lowi, kt�ry wpad�szy we w�ciek�o�� poleci� swoim giermkom bi� ryb�; bili j�
tak d�ugo,
a� pogruchotali jej wszystkie ko�ci. Oto dlaczego jelly fish nie ma ko�ci.
Nie jest to jednak koniec tej buduj�cej historyjki. Ot� po egzekucji wykonanej
na rybie
kr�lewska c�rka o�wiadczy�a, i� wcale nie jest chora, o dolegliwo�ciach za�, o
kt�rych
my�la�a, i� pochodz� z chorej w�troby, nie warto w og�le m�wi�, gdy� s� one
rezultatem
lekkiego b�lu g�owy.
Jest to najbardziej sadystyczna bajka, jak� znam. Mamy w niej element odwagi i
po�wi�cenia, zniweczony przez zdrad�; element oszukanej wiary; element tortur
fizycznych;
element nie zawinionej kary, i to wszystko jest tylko wynikiem kaprysu m�odej i
nudz�cej
si� idiotki. Mamy tu r�wnie� element trwa�ego kalectwa, kt�ry stanowi
wyt�umaczenie na
zadawane przez dzieci pytanie: dlaczego jelly fish nie ma ko�ci? Jest to
najlepsze
opowiadanie Sartre'a, jakie czyta�em, i musz� przyzna�, i� czytaj�c jego
ci�kie, teuto�skie
wypracowania nigdy nie my�la�em, �e ten ch�opak zajdzie tak daleko.
Adolf Rudnicki powiada w kt�rej� ze swych �Niebieskich kartek", �e m�odzi ludzie
wierz�, i� przyczyn� wszystkich ich nieszcz�� jest kobieta; tak wi�c gniew
m�odych spada
na kobiet�. Tu natomiast przyczyn� wszystkich nieszcz�� m�odych ludzi s� zawsze
rodzice.
Je�li m�ody cz�owiek jest fajt�ap�, pederast�, alkoholikiem i idiot� og�lnym, od
razu
s�yszymy, �e dzieje si� to dlatego, �e jego ojciec by� pantoflarzem i matka
dominowa�a. Je�li
dziewcz� kurwi si�, to dlatego, i� ojciec by� niedo��g� i pantoflarzem; jest
rzecz�
zastanawiaj�c�, i� we wszystkich filmach ameryka�skich po�wi�conych m�odzie�y
nawet
najbardziej mierni - tacy jak Elvis Presley - aktorzy, graj� dobrze, je�li
przychodzi do
konfliktu mi�dzy ojcem a synem.
Mnie interesuje jednak odpowied� na pytanie, co my�li dziecko czytaj�ce bajk� o
jelly
fish. Tu opinie pedagog�w-psychiatr�w s� podzielone. Jedni twierdz�, i� dziecko
czytaj�ce
bajk� rozumie, �e chodzi tu o postacie i sytuacje umowne; drudzy twierdz�, �e
dzieje si�
przeciwnie, �e �wiat ba�ni jest rzeczywistym �wiatem dziecka i �e dziecko wpierw
b�dzie
rozumie� przygody psa Pluto, a p�niej dopiero zagadnienia ministra McNamary. W
jednej z
tych ksi��ek czytamy histori� o ch�opcu, kt�ry panicznie ba� si� lotu samolotem
i nie umia�
powiedzie� dlaczego. Aby wi�c zademonstrowa� mu, i� latanie nie jest
niebezpieczne,
ojciec zda� egzamin PP (Privat Pilot); po czym to samo uczynna jego matka i
tylko rak
uratowa� te�ciow� i te�cia od zdawania tego egzaminu. Jednak dziecko w dalszym
ci�gu
ba�o si� latania; zaprowadzone do psychiatry, po szeregu seans�w, dziecko
wyja�ni�o: �Ot�
gdy widz� odlatuj�cy samolot, obserwuj�, .�e samolot maleje. Po prostu nie chc�
by� tam w
�rodku i zosta� zgnieciony. To wszystko."
Opinie psychiatr�w-pedagog�w s� podzielone i nie b�d� zabiera� g�osu, gdy�
wydaje mi
si�, i� ze wszystkich ludzi na �wiecie ja sam mam najmniej kwalifikacji
pedagogicznych.
Kiedy patrz� na ameryka�skie dzieci i wstrz�saj�cy dramat d�ugow�osych,
przypomina mi
si� rozmowa, kt�r� przeprowadzi� bohater �Podrostka" ze swoim ojcem. Ot� na
rosyjskie
pytanie: �Co robi� w �yciu?" - m�odzieniec otrzymuje nast�puj�c� odpowied�:
�Najlepiej nic
nie robi�. Przynajmniej b�dzie si� mia�o czyste sumienie, �e si� w niczym nie
uczestniczy�o". Musz� szczerze wyzna�, i� trafno�� i s�uszno�� tej odpowiedzi
poruszy�y
mnie tak g��boko, i� jestem jej wierny od lat przynajmniej pi�tnastu; i my�l�,
i� uda mi si�
wytrwa� w tej wierze, dop�ki pewnego dnia nie odejd� drog� wszystkich ludzi.
Opinie psychiatr�w na temat stosunku dziecka do gwa�towno�ci s� podzielone i
trudno tu
kusi� si� o rzeczowy os�d tej sprawy. Czyha�em par� dni temu artyku� lekarza
psychiatry, w
kt�rym doktor powiada, i� dziecko nale�y uczy� rozumienia gwa�towno�ci,
brutalno�ci i
przemocy, aby mog�o wkroczy� w �ycie uzbrojone w wiar�, i� cz�owiek jakkolwiek
bity i
poniewierany w ostatecznym wyniku zdolny jest jednak do odniesienia zwyci�stwa.
Tak
wi�c bohater filmu rysunkowego, kt�ry jest kotem wysadzanym w powietrze,
elektryzowanym, przeje�d�anym przez walec drogowy i tak dalej, na ko�cu otrz�sa
si�
przecie� i niszczy sadystyczn� mysz, kt�rej zawdzi�cza tak wiele utrapie�. Taka
jest rola
pedagogiczna gwa�towno�ci i przemocy w ksi��kach i filmach przeznaczonych dla
dzieci.
Trudno mi o tym my�le� w ten sam spos�b. Nie jestem wcale przekonany, �e dziecko
tak w�a�nie nale�y przygotowywa� do rozumienia �ycia. Sam b�d�c dzieckiem
podczas
okupacji widzia�em tak wielu zabitych, zmasakrowanych i publicznie
rozstrzeliwanych
ludzi, �e nie robi�o to na mnie wcale wra�enia; i przypuszczam, i� podobnie
dzia�o si� z
wieloma lud�mi, kt�rzy dzisiaj s� w moim wieku. Po wojnie dzieci na gruzach
Warszawy
bawi�y si� przewa�nie w rozstrzeliwanie �yd�w. Lata powojenne przynios�y now�
fal�
terroru, tym straszniejszego, �e pochodz�cego od Polak�w; tak wi�c nie widzia�em
ju�
zabijania ludzi na ulicach, ale czyta�em artyku�y z rozpraw s�dowych przeciw
ludziom z
RAF-u; ludziom z AK; czyta�em sprawozdania z procesu Doboszy�skiego i biskupa
Kaczmarka. Wcze�nie rozszed�szy si� ze swoj� rodzin�, przebywa�em w rozmaitych
�rodowiskach, w kt�rych ka�de nieporozumienie ko�czy�o si� b�jk�, w najlepszym
wypadku
na pi�ci. Nie wiem, czy jestem typowym produktem; lecz dla mnie jest oczywiste,
�e stano-
wi� produkt czasu wojny, g�odu i terroru. St�d te� bierze si� n�dza
intelektualna moich
opowiada�; ja po prostu nie potrafi� wymy�le� opowiadania, kt�re nie ko�czy�oby
si�
�mierci�, katastrof�, samob�jstwem czy te� wi�zieniem. Nie ma w tym �adnej pozy
na
silnego cz�owieka, o co pos�dzaj� mnie niekt�rzy. Jest to infantylizm
intelektualny,
wynikaj�cy z faktu nieumiej�tno�ci oceniania cz�owieka, absolutnej nieznajomo�ci
warto�ci
�ycia ludzkiego, prawdziwo�ci ludzkich zapatrywa� i czysto�ci pragnie�. Ja o tym
wszystkim
doskonale wiem ju� od lat, niemniej nie jestem w stanie wymy�li� innych
opowiada� jak
w�a�nie opowiadania tego rodzaju.
Pytano mnie kiedy�, dlaczego wci�� pisz� o tych dw�ch opryszkach zabijaj�cych
psy.
Nie wiedzia�em tego z pocz�tku; teraz przypomnia�o mi si�, i� jako dziecko
czeka�em kiedy�
na stacji wraz z matk� na poci�g odchodz�cy z dworca Warszawa - S�u�ewiec.
Zobaczywszy
pi�knego psa podszed�em do niego i zacz��em si� z nim bawi�, a� do chwili kiedy
silne
kopni�cie butem w twarz odrzuci�o mnie do ty�u; pies nale�a� do Niemca, kt�ry
mia� po
temu powody, aby polskie dziecko nie dotyka�o jego psa. Dalej: mieszkaj�c jako
dziecko
poza Warszaw�, jecha�em kiedy� do Warszawy i widzia�em polsk� kurw� jad�c� z
niemieckim oficerem, podczas gdy jej pies bieg� za poci�giem. W pewnym momencie
oficer
zastrzeli� psa; i �mia� si� wraz z t� polsk� kurw�. Dalej: zn�w jako dziecko
dosta�em od
matki kundla Miki; kundla tego zastrzelili nudz�cy si� �o�nierze niemieccy.
Aby zrozumie� to, o czym m�wi�, nale�y pomieszka� troch� w Niemczech i
obserwowa� ich stosunek do zwierz�t; czu�y, przyjacielski, opieku�czy. W naszym
kraju
Niemcy nienawidzili nie tylko nas, lecz r�wnie� naszych zwierz�t. Adolf Rudnicki
s�usznie
pisze, i� nienawi�� Niemc�w by�a nie nienawi�ci� pan�w, lecz nienawi�ci�
lokaj�w. Trudno
zaiste wyobrazi� sobie kraj, w kt�rym ma�y kapral przemawia do p�pijanych ludzi
w
piwiarni o�wiadczaj�c im, �e stanowi� najbardziej warto�ciowy element �yj�cy na
�wiecie i
to upowa�nia ich do pope�niania zbrodni.
Tak wi�c ja sam jestem produktem tych czas�w i jest to prawdopodobnie krzy�,
kt�rego
nie pozb�d� si� nigdy. Czy jednak obserwowanie gwa�towno�ci i przemocy pomog�o
mi w
�yciu? Z ca�ym przekonaniem odpowiadam: nie. Wr�cz przeciwnie; b�d�c na
Zachodzie,
jako doros�y cz�owiek, musia�em uczy� si� elementarnych rzeczy, szacunku dla
innych
ludzi, poszanowania ich spokoju, ich prawa do odpoczynku; i nie jestem wcale
pewien, czy
nauczy�em si� tego w stopniu dostatecznym. B�d�c doros�ym cz�owiekiem musia�em
uczy�
si� prawid�owego przechodzenia przez jezdni�, nieprzekraczania dozwolonej
szybko�ci w
czasie prowadzenia samochodu; musia�em wreszcie uczy� si� rzeczy dla mnie
najtrudniejszej: rozmowy z urz�dnikami i policjantami bez uczucia strachu. I
tego r�wnie�
nie nauczy�em si� do dzi�. Id�c w Niemczech ulic� stale schodz� na jezdni�, gdy�
oczekuj�,
�e cz�owiek id�cy naprzeciw mnie kopnie mnie nagle lub uderzy pi�ci� w twarz; i
nie
przyjdzie mi nawet do g�owy, i� ja, wa��cy dzi� przesz�o dziewi��dziesi�t kilo,
i
uprawiaj�cy forsown� gimnastyk�, m�g�bym takiego cz�owieka roz�o�y�, gdyby
rzeczy-
wi�cie przysz�a mu ochota, aby mnie uderzy�. Tak wi�c moja lekcja i moje
�wychowanie w
gwa�towno�ci" nie przynios�y, je�li o mnie chodzi, rezultat�w zadowalaj�cych.
Uznawszy
nawet, i� jestem najniezno�niejszym z ludzi, nie my�l�, aby to wszystko, co
widzia�em, by�o
rzecz� oboj�tn�, w czasie kiedy kszta�towa� si� m�j charakter. Obserwuj�c dzieci
patrz�ce na
kopi�cych si� ludzi i s�ysz�c g�os speakera: �Jaka szkoda dla tych z was, kt�rzy
nie macie
kolorowej telewizji. Killer Kard Koks w�a�nie rozcina sk�r� na czole Riska
Romerro;
Romerro wspaniale krwawi; ka�dy z was powinien mie� color TV. Nawet nie wiecie,
co
tracicie..." - doznaj� uczu� raczej niedobrych, wbrew opiniom psychiatr�w.
Pocieszam si�
jednak tym, �e jak powiedzia� Voltaire, ka�de generalne stwierdzenie jest
fa�szywe,
w��cznie z tym, kt�re niniejszym uczyni�em.
Moja kariera w przemy�le filmowym
Siedzia�em czekaj�c na prezydenta kompanii, dla kt�rej mia�em pracowa�. Nagle
drzwi
otworzy�y si� z hukiem i jaki� cz�owiek o straszliwej twarzy i przekrwionych
oczach wbieg�
do pokoju. Za nim p�dem wbieg�o kilkana�cie sekretarek, maszynistek, asystent�w
i
osobnik�w, kt�rych p�ci nie uda�o mi si� zidentyfikowa�, gdy� wszyscy zdradzali
tak
kra�cowe wyczerpanie fizyczne i psychiczne, i� twarze ich sta�y si� niemo�liwe
do
odr�nienia.
- To pan napisa� t� pierdolon� histori� o lotnikach? - zahucza� prezydent. - I
co? Pan by
chcia�, aby kobieta w ko�cu odesz�a od swego m�a? I kto to ma finansowa�? Niech
pan
wymy�li co� innego dla tej kurwy. Niech jej m�� zginie przy l�dowaniu.
- To niemo�liwe - powiedzia�em. - Jej m�� jest do�wiadczonym lotnikiem i
pracuj�c jako
pilot rolniczy l�duje co czterdzie�ci pi�� minut. Za�o�ywszy nawet, i� musi
l�dowa� na
mi�kkim terenie i �e l�dowanie takie musi odbywa� si� na flapsach zamkni�tych do
dwudziestu pi�ciu stopni i przy otwartej przepustnicy...
Prezydent przerwa� mi w�adczym ruchem r�ki.
- To niech go szlag trafi w innych okoliczno�ciach. Pan przecie� nie my�li
powa�nie, �e ta
kurwa mo�e odej�� na ko�cu, zostawiwszy swego m�a. Odej�� z innym m�czyzn�!
Nam
nie wolno produkowa� film�w niemoralnych. -Odwr�ci� si� do jednego ze swych
sekretarzy.
- Fred, zawie� go gdzie�.
Zapomnia�em, jak si� nazywa ta miejscowo��. Tam s� takie dziwne ska�y. To mu si�
przyda.
Miotaj�c kl�twy ruszy� przed siebie; t�um sekretarzy, maszynistek, asystent�w i
doradc�w
wybieg� za nim. Widzia�em go jeszcze, jak p�dzi� podw�rzem wznosz�c obie pi�ci
nad
g�ow�. Nie widzia�em ju� nigdy potem ani jego, ani tych dziwnych ska�, kt�re
niew�tpliwie
mog�yby zmieni� m�j pogl�d na kobiety, odchodz�ce od swych m��w; i tak to si� w
og�le
sko�czy�o.
�Kultura" 5/1967, Pary�
Nowy s�siad - Nathan
Pi�kn� Judy wyrzucono z trzaskiem za pija�stwo i nocne igraszki. Na jej miejsce
zjawi� si�
Nathan: cz�owiek po czterdziestce cierpi�cy na chorob� Parkinsona. Widzia�em,
jak wnosi
swoje walizki na g�r�, i pomog�em mu. Wieczorem tego samego dnia Nathan
przyszed� do
mnie i otworzy� przede mn� serce. Ot� tak jego, jak i pi�kn� Judy wyrzucono z
poprzedniego miejsca zamieszkania za niemoralne prowadzenie si�. Nathan, jako
cz�owiek
chory, nie nale�y do zdobywc�w kobiet, pewnego jednak dnia pozna� jak��
dziewczyn� i ta
zamieszka�a u niego, dziel�c z nim st� i �o�e, pod jednym jednak warunkiem:
Nathan musia�
zaakceptowa� jej kochanka, Mulata.
- Zgodzi�em si� - powiedzia� Nathan. - Jestem chory i nie liczy�em nigdy na to,
�e b�d�
mia� jak�� dziewczyn�; tak wi�c wzi��em j� do siebie i wychodzi�em, kiedy tamten
przychodzi�. Ale po jakim� czasie w�a�ciciel domu wezwa� mnie do siebie i
powiedzia� mi,
�e musz� j� wyrzuci� albo wyprowadzi� si�, poniewa� moje �ycie prywatne stanowi
obraz�
moralno�ci i s�siedzi skar�� si� na mnie. P�aka�em jak dziecko i m�wi�em mu, �e
jestem
chory i �e �adna kobieta nie chce �y� ze mn�, ale to nie pomaga�o. Tak wi�c
wyprowadzi�em si�, a ona odesz�a. I teraz b�d� sam.
- Nie b�dziesz sam - powiedzia�em. - Znajdziesz jak�� inn� kobiet�.
- Znowu z Mulatem? - To lepsze od niczego.
- Mo�e. Ale nie powinien mnie wyrzuca�. Zna� mnie tyle lat i wiedzia� przecie�,
�e jestem
wstr�tny.
Istotnie, nie nale�y on do urodziwych; jego prawa r�ka dr�y bez przerwy; prawa
po�owa
jego twarzy jest sparali�owana i Nathan wygl�da jak z�y i zabawny duch z
jase�ki. Od czasu
do czasu spotykamy si� na schodach czy te� na parkingu i pytam go zawsze o jego
sprawy.
To nieprawda, �e chorzy nie lubi�, aby przypomina� im o ich chorobie. Nathan
uwielbia
rozmowy na temat swojej choroby, lekarzy i cen artyku��w medycznych; Nathan,
kt�rego
�ycie erotyczne stanowi od lat dwudziestu nieprzerwane pasmo kl�sk, uwielbia
rozmowy na
temat kobiet; tak wi�c je�li o niego chodzi, jestem dobrze poinformowany.
Kt�rego� dnia siedz�c na s�o�cu us�ysza�em g�o�ne klaskanie, podobne do tak
zwanego
bicia po mordzie. Chy�o pobieg�em w tamt� stron� i istotnie mia�em mo�no��
zaobserwowania, jak jaka� m�oda osoba bije Nathana po twarzy, po czym p�dem
biegnie do
swego samochodu i znika.
- Nic jej nie powiedzia�em - rzek� Nathan trzymaj�c si� za spuchni�t� jagod�. -
Po prostu
poznali�my si�, zaprosi�em j� na kaw� i powiedzia�em, �e zawsze mo�e do mnie
przyj��,
nawet jak mnie nie ma, ale pod dwoma warunkami.
- I co to by�o?
- Nie wolno jej kra�� i przyprowadza� kochank�w.
- A sk�d ty wiesz, �e ona by krad�a i przyprowadza�a kochank�w?
- Je�li przychodzi do mnie? Przecie� jestem wstr�tny...
- Jeste� idiota - powiedzia�em. - I jeste� r�wnie� tyranem. To prawda, ka�dy
chory jest
tyranem; tyranem jest r�wnie� Nathan, kt�ry zwala si� do mnie rano i gl�dzi
godzinami o
swojej chorobie, o z�ych kobietach, o z�ych ludziach. Niekiedy wo�� go jego
w�asnym
samochodem, gdy� prawo jazdy Nathana opatrzone jest stemplem limited, co w jego
wypadku oznacza, i� nie wolno mu oddala� si� od miejsca zamieszkania o wi�cej
ni�
dziesi�� mil. Czasem wo�� go na lotnisko i Nathan obserwuje l�duj�ce i
startuj�ce samoloty.
Chcia�em go wzi�� ze sob�, lecz nie pozwolono mi. Nathan jest chory i nie
powinien lata�.
Nathan tyranizuje mnie i nienawidz� go nienawidz�c w�asnej nienawi�ci; i wiem,
�e
ilekro� zapuka do mych drzwi, otworz� mu i s�ucha� b�d� jego nieartyku�owanego
be�kotu.
Nathan nie ma dok�d i��; rodzice przysy�aj� mu troch� pieni�dzy; pomaga mu
bogata
siostra, jednak nie pozwalaj� mu si� �eni�, twierdz�c, i� kobieta, kt�ra go
po�lubi, uczyni to
tylko dla pieni�dzy. Tak wi�c Nathan by� sam, a teraz ma mnie, a ja mam jego i
nienawidzimy si� nawzajem; ale w ko�cu lepsze to od samotno�ci, kr�lowej chor�b.
William, m�j inny s�siad, powiada, �e dla niego Freud jest przede wszystkim
moralist�.
Freud pochylony nad n�dz� ludzk� powiedzia� �wiatu, i� cz�owiek nie jest brudny,
nik-
czemny, zawstydzaj�cy; Freud zwi�za� cz�owieka do kupy, wyja�niaj�c przyczyny
schorze�
i wskazuj�c je. My�l�, i� w tym, co m�wi William, jest du�o prawdy; zreszt� w
tym kraju
Freud uwa�any jest za �wi�tego i nawet gdybym my�la� inaczej, nie powiedzia�bym
tego. W
czym jednak Freud mo�e pom�c Nathanowi, kt�ry m�wi o sobie, �e jest wstr�tny;
kt�ry z
w�asnego nieszcz�cia zbudowa� sobie kapita�, egzystencj�, filozofi�; nie wiem
tego.
Kt�rego� dnia Bruce i ja poszli�my na piwo, a w par� minut p�niej przyszed�
Nathan i
usiad� przy ladzie prosz�c o Coca-col�, w�a�ciciel baru powiedzia� mu, �e nie ma
Coli i
Nathan wyszed� uderzaj�c g�ow� o szyld With Cola things are going belfer.
- To nie jest dobre dla przedsi�biorstwa - powiedzia� w�a�ciciel baru. - On tu
siedzi
godzinami i obserwuje ludzi. A ci, co tu przychodz�, chc� mie� przecie� dobry
czas, nie? A
kt�rego� dnia on tu przylaz�, a Freddy by� ju� r�wny i powiedzia� mu, �eby
przesta� si�
trz���, a kto� uj�� si� za nim i Freddy dosta� po z�bach i kot�owali si� tu
przez dziesi��
minut, zanim zabra�a ich policja.
Ale kim by� ten cz�owiek? Wraca�em do domu i by�em bardzo szcz�liwy tego dnia
my�l�c, kto to nak�ad� Fredowi po ryju; i wszystko ukaza�o mi si� nagle w innym
�wietle;
zrozumia�em, �e nikt z nas nie bywa samotny ca�kowicie; samotny bez nadziei; i
k�ad�c si�
spa� pomy�la�em sobie, i� musz� uczyni� co� dobrego dla Nathana. Znajd� mu
dziewczyn�
i b�d� �y� z ni�, kiedy jego nie b�dzie. W ko�cu on ma wi�cej pieni�dzy ode
mnie. Tym
pokrzepiony usn��em.
Czarny kaczor z Malibu
Szwendaj�c si� bez sensu po mie�cie, pojecha�em pewnego dnia do Malibu i
stan��em na
molo czekaj�c na prom obok jakiego� starego cz�owieka, kt�ry usi�owa� z�owi�
ryb�. Kiedy
by� ju� bliski sukcesu, z wody wychyn�� czarny kaczor i po�kn�� ryb� zerwawszy
j� z haka.
Stary cz�owiek wpad� we w�ciek�o��.
- Znowu si� tu pojawi�, skurwysyn! - krzycza� tupi�c nogami. - Ile razy mam ju�
ryb� na
haku, tyle razy ten skurwysyn zrywa mi j� i ucieka, jakby w ca�ym Pacyfiku nie
by�o innych
ryb opr�cz tej, kt�r� ja w�a�nie �owi�. Ja go znam, tego skurwysyna. Raz mi
wlaz� na hak, a
kiedy go odczepi�em, uszczypa� mnie w r�k�.
Zn�w zarzuci� w�dk� i stali�my tam razem w s�o�cu patrz�c na wod� a kiedy stary
poderwa� w�dk�, czarny kaczor z wdzi�kiem zerwa� j� z haka i odp�yn��.
W�ciek�o�� rybaka
przesz�a wszystkie poj�cie.
- Zastrzel� skurwysyna! - krzycza�. - On mi to robi specjalnie na z�o��. Znam go
od roku.
Od roku nie z�owi�em ryby, a to jedyna przyjemno��, jak� mam, od czasu jak
pogrzeba�em
�on�. Nie mam nikogo na �wiecie; w�dka, licencja, benzyna, to wszystko kosztuje.
On si�
uwzi�� na mnie. Zastrzeli� tego drania, to jeszcze nagroda.
Odszed�em; po kilku dniach wr�ci�em tam znowu i s�ysza�em skrzekliwy, ostry g�os
starego; powiedziano mi, �e on tak szaleje od roku. Stary nazywa si� Douglas,
ale dla
przyjaci�, jak to sam mi powiedzia�, jest po prostu osobnikiem imieniem Doud.
Tak wi�c
odwiedzam czasem starego Douda, kiedy �owi ryby w Malibu, s�ysz� jego misternie
skonstruowane przekle�stwa i widz� wspaniale poruszaj�cego si� kaczora,
odp�ywaj�cego z
rybami Douda. A potem Doud idzie do samochodu i jedzie do Westwood, gdzie jest
barmanem i przez ca�� noc sprzedaj�c piwo opowiada o czarnym kaczorze i o jego
nikczemno�ci.
Tydzie� temu, jad�c do Santa Monica na lotnisko, mia�em jeszcze nieco czasu i
pojecha�em zobaczy�, jak id� sprawy starego Douda. Na molo by�o pusto i cicho;
Doud
siedzia� patrz�c w przygn�bieniu na swoje chude piszczele. W�dk� odrzuci�.
- Co jest, Doud? - zapyta�em. - Ryba nie bierze? - Bierze - powiedzia�.
- Dlaczego nie �owisz?
- Nie mam nerw�w do tego - powiedzia�. - Wiesz, tego skurwysyna ju� nie ma.
- Kaczora?
- Tak. Nie ma go ju� od paru dni.
- Przykro mi - powiedzia�em. - Musz� ju� i�� na lotnisko.
- Nie ma go - powiedzia� Doud. - Po prostu go nie ma. Czy opowiada�em ci, jak mi
wlaz�
na hak, a ja go odczepi�em i darowa�em mu �ycie, a ten czarny skurwysyn
uszczypa� mnie
w grab�?
- Nie - powiedzia�em. - Nie m�wi�e� mi tego. A teraz musz� ju� i��.
I ju� nigdy nie widzia�em starego Douda �owi�cego ryby na molo w Malibu; cz�sto
my�l�c o nim przypominam sobie to, co przeczyta�em kiedy�, �e cz�owiek starzeje
si� nie
poprzez lata, lecz tylko dlatego, �e zdradza swoje ide�; i �e kiedy umiera twoja
idea,
umierasz i ty.
Opis ogl�dania
Jedn� z rzeczy, kt�re zadziwiaj� mnie w Stanach, jest tak zwany show. Ta nazwa
nie
oddaje precyzyjnie kryj�cych si� za ni� tre�ci; ale patrz�c na przyk�ad na Alan
Burke Show
wiemy, i� mistrz prowadz�cy t� imprez�, powa�ny brodacz upozowany na Mefista,
b�dzie
l�y� swych go�ci, wyrzuca� ich precz; patrz�c na David Susskind Show wiemy, �e
Susskind
jest cz�owiekiem czaruj�cym i nie ka�e nikomu wychodzi� za drzwi; patrz�c na Noe
1'yne
Show z g�ry wiemy, �e mamy do czynienia z tak zwanym cz�owiekiem szorstkim, lecz
to
wszystko. Nie wiemy nic o go�ciach, kt�rzy wyst�pi� dzi� wieczorem; nie znamy
r�wnie�
tre�ci, kt�ra wype�ni ten wiecz�r. Go�ciem mo�e by� oficer policji walcz�cy z
Cosa Nostra;
pisarz Norman Mailer lub tancerka prezentuj�ca swe wdzi�ki w nocnym lokalu.
Pami�tam,
�e w Niemczech urz�dzono kiedy� podobn� imprez�; impreza upad�a jednak, gdy�
prowadz�cy wiecz�r zada� go�ciom pytanie: �C� to jest? W oborze stoi - Ka�ka j�
doi".
Impreza upad�a, gdy� t�umnie zebrani przedstawiciele narodu poet�w i my�licieli
nie byli w
stanie skleci� odpowiedzi.
Pyne jest w tej chwili chyba najpopularniejszym organizatorem tego rodzaju
imprez. Zdaje
si�, �e to �Time" nazwa� go z�ym cz�owiekiem roku, na co Pyne, w sensie
filozoficznego
wyja�nienia, o�wiadczy�, �e kiedy by� dobrym cz�owiekiem, zarabia� tylko
czterdzie�ci
kawa�k�w rocznie, a teraz, ju� jako nikczemnik, zarabia ponad czterysta tysi�cy.
Zwa�ywszy po�o�enie nieszcz�nika zarabiaj�