8116
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 8116 |
Rozszerzenie: |
8116 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 8116 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 8116 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
8116 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Janusz Korczak
Kr�l Maciu� Pierwszy
A to tak by�o...
Doktor powiedzia�, �e je�eli kr�l w trzy dni nie wyzdrowieje, b�dzie bardzo �le.
Doktor tak powiedzia�:
� Kr�l jest ci�ko chory i je�eli w trzy dni nie wyzdrowieje, to b�dzie �le.
Wszyscy si� bardzo zmartwili, a najstarszy minister w�o�y� okulary i zapyta� si�:
� Wi�c co si� stanie, je�eli kr�l nie wyzdrowieje?
Doktor nie chcia� wyra�nie powiedzie�, ale wszyscy zrozumieli, �e kr�l umrze.
Najstarszy minister bardzo si� zmartwi� i wezwa� ministr�w na narad�.
Zebrali si� ministrowie w wielkiej sali, zasiedli na wygodnych fotelach przy d�ugim stole. Przed ka�dym ministrem le�a� na stole arkusz papieru i dwa o��wki: jeden o��wek zwyczajny, a drugi z jednej strony niebieski, z drugiej strony � czerwony. A przed najstarszym ministrem sta� jeszcze dzwonek.
Drzwi ministrowie zamkn�li na klucz, �eby nikt nie przeszkadza�; zapalili lampy elektryczne � i nic nie m�wili.
Potem najstarszy minister zadzwoni� tym dzwonkiem i powiedzia�:
� Teraz b�dziemy radzi�, co robi�. Bo kr�l jest chory i nie mo�e rz�dzi�.
� Ja my�l� � powiedzia� minister wojny � �e trzeba zawo�a� doktora. Niech powie wyra�nie, czy mo�e kr�la wyleczy�, czy nie.
Ministra wojny bardzo si� bali wszyscy ministrowie, bo zawsze nosi� szabl� i rewolwer, wi�c go si� s�uchali.
� Dobrze, zawo�ajmy doktora � powiedzieli ministrowie.
Zaraz pos�ali po doktora, ale doktor nie m�g� przyj��, bo akurat stawia� kr�lowi dwadzie�cia cztery ba�ki.
� Trudno, musimy zaczeka� � powiedzia� najstarszy minister � a tymczasem powiedzcie, co zrobimy, je�eli kr�l umrze.
� Ja wiem � powiedzia� minister sprawiedliwo�ci. � Wed�ug prawa, po �mierci kr�la wst�puje na tron i rz�dzi najstarszy syn kr�la.
Dlatego te� nazywaj� go nast�pc� tronu. Je�eli kr�l umrze, na tronie zasi�dzie jego najstarszy syn.
� Kiedy kr�l ma tylko jednego syna.
� Wi�cej nie potrzeba.
� No tak, ale syn kr�lewski to jest ma�y Maciu�. Jak�e on mo�e by� kr�lem? Maciu� nawet pisa� jeszcze nie umie.
� To trudno � odpowiedzia� minister sprawiedliwo�ci. � W naszym pa�stwie jeszcze takiego wypadku nie by�o, ale w Hiszpanii, w Belgii i w innych jeszcze pa�stwach zdarza�o si�, �e kr�l umiera� i zostawia� ma�ego synka. I to ma�e dziecko musia�o by� kr�lem.
� Tak, tak � powiedzia� minister poczty i telegrafu � ja widzia�em nawet marki pocztowe z fotografi� takiego ma�ego kr�la.
� Ale, szanowni panowie � powiedzia� minister o�wiaty � to niemo�liwe przecie�, �eby kr�l nie umia� pisa� ani rachowa�, �eby nie umia� geografii ani gramatyki.
� I ja tak my�l� � powiedzia� minister finans�w. � Jak�e kr�l b�dzie m�g� robi� rachunki, jak b�dzie m�g� rozkazywa�, ile trzeba wydrukowa� nowych pieni�dzy, je�eli nie umie tabliczki mno�enia?
� Najgorsze, moi panowie � powiedzia� minister wojny � �e takiego ma�ego kr�la nikt si� nie b�dzie ba�. Jak on sobie poradzi z �o�nierzami i genera�ami?
� Ja my�l� � powiedzia� minister spraw wewn�trznych � �e takiego ma�ego kr�la nie tylko �o�nierze, ale nikt si� b�dzie si� ba�. B�dziemy mieli ci�gle strajki i bunty. Za nic nie mog� r�czy�, je�eli Maciusia zrobicie kr�lem.
� Ja nic nie wiem, co b�dzie � powiedzia� ca�y czerwony ze z�o�ci minister sprawiedliwo�ci. �Wiem jedno: prawo ka�e, �eby po �mierci kr�la zasiad� na tronie jego syn.
� Ale� Maciu� jest za ma�y! � krzykn�li wszyscy ministrowie.
I na pewno wynik�aby okropna k��tnia, ale w tej chwili otworzy�y si� drzwi � i wszed� na sal� ambasador zagraniczny.
Dziwne si� mo�e wyda, �e ambasador zagraniczny wszed� na posiedzenie ministr�w, kiedy drzwi by�y zamkni�te na klucz. Wi�c musz� powiedzie�, �e kiedy poszli zawo�a� doktora, zapomnieli zamkn�� drzwi. Niekt�rzy nawet m�wili p�niej, �e to by�a zdrada, �e minister sprawiedliwo�ci naumy�lnie zostawi� drzwi otwarte, bo wiedzia�, �e ma przyj�� ambasador.
� Dobry wiecz�r! � powiedzia� ambasador. � Przychodz� tu w imieniu mego kr�la i ��dam, �eby kr�lem zosta� Maciu� Pierwszy, a jak nie chcecie, to b�dzie wojna.
Prezes ministr�w (najstarszy minister) bardzo si� przestraszy�, ale udawa�, �e go to wcale nie obchodzi, napisa� na arkuszu papieru niebieskim o��wkiem:
Dobrze, niech b�dzie wojna
� i poda� ten papier zagranicznemu ambasadorowi. Ten wzi�� papier, uk�oni� si� i powiedzia�:
� Dobrze, napisz� o tym mojemu rz�dowi.
W tej chwili wszed� na sal� doktor i wszyscy ministrowie zacz�li go prosi�, �eby uratowa� kr�la, bo mo�e by� wojna i nieszcz�cie, je�eli kr�l umrze.
� Ja ju� kr�lowi da�em wszystkie lekarstwa, kt�re znam. Postawi�em ba�ki i nic wi�cej nie mog� zrobi�. Ale mo�na zawo�a� jeszcze innych doktor�w.
Ministrowie pos�uchali rady, wezwali s�awnych doktor�w na narad�, jak uratowa� kr�la. Wys�ali na miasto wszystkie kr�lewskie samochody, a sami tymczasem poprosili kr�lewskiego kucharza o kolacj�, bo byli bardzo g�odni, bo nie wiedzieli, �e narada b�dzie taka d�uga � i nawet nie jedli obiadu w domu.
Kucharz ustawi� srebrne talerze, nala� do butelek najlepsze wina, bo chcia� zosta� na dworze i po �mierci starego kr�la.
Wi�c ministrowie tak sobie jedz� i pij�, i ju� im nawet zrobi�o si� weso�o, a w sali tymczasem zebrali si� doktorzy.
� Ja my�l� � powiedzia� stary doktor z brod� � �e kr�lowi trzeba zrobi� operacj�.
� A ja my�l� � powiedzia� drugi doktor � �e kr�lowi trzeba zrobi� gor�cy ok�ad i �eby p�uka� gard�o.
� I musi bra� proszki � powiedzia� znakomity profesor.
� Na pewno krople b�d� lepsze � powiedzia� zn�w inny.
Ka�dy z doktor�w przywi�z� grub� ksi��k� i pokazywa�, �e w jego ksi��ce napisane jest inaczej, jak leczy� tak� chorob�.
Ju� by�o p�no i ministrom bardzo si� spa� chcia�o, ale musieli czeka� na to, co powiedz� doktorzy. I taki by� ha�as w ca�ym kr�lewskim pa�acu, �e ma�y nast�pca tronu, Maciu�, syn kr�lewski, dwa razy si� ju� obudzi�.
�Trzeba zobaczy�, co si� tam dzieje" � pomy�la� Maciu�. Wsta� z ��ka, pr�dko si� ubra� i wyszed� na korytarz.
Stan�� przed drzwiami sto�owego pokoju, nie �eby pods�uchiwa�, ale w kr�lewskim pa�acu klamki by�y tak wysoko, �e ma�y Maciu� nie m�g� sam drzwi otworzy�.
� Dobre wino ma kr�l! � krzycza� minister finans�w. � Napijmy si� jeszcze, moi panowie. Je�eli Maciu� zostanie kr�lem, i tak wino mu nie b�dzie potrzebne, bo dzieciom nie wolno pi� wina.
� Ani cygar nie wolno pali� dzieciom. Wi�c mo�na sobie wzi�� troch� cygar do domu! � g�o�no wo�a� minister handlu.
� A jak b�dzie wojna, moi kochani, r�cz� wam, �e z tego pa�acu nic nie zostanie, bo Maciu� przecie� nas nie obroni. Wszyscy zacz�li si� �mia� i wo�ali:
� Pijmy zdrowie naszego obro�cy, wielkiego kr�la Maciusia Pierwszego!
Maciu� nie bardzo rozumia�, co oni m�wili, wiedzia�, �e tatu� jest chory i �e ministrowie cz�sto si� zbierali na narady. Ale dlaczego �miej� si� z niego, Maciusia, i dlaczego nazywaj� go kr�lem, co to ma by� za wojna � wcale nie rozumia�.
Troch� �pi�cy i troch� przestraszony poszed� dalej korytarzem i zn�w przez drzwi sali narad us�ysza� inn� rozmow�.
� A ja wam m�wi�, �e kr�l umrze. Mo�ecie dawa� proszki i lekarstwa... wszystko nic nie pomo�e.
� G�ow� daj�, �e kr�l nie prze�yje tygodnia.
Maciu� nie s�ucha� wi�cej. P�dem przebieg� korytarz, jeszcze dwa du�e kr�lewskie pokoje � i bez tchu dopad� do sypialni kr�la.
Kr�l le�a� na ��ku bardzo blady i ci�ko oddycha�. A przy kr�lu siedzia� jeden, ten sam poczciwy doktor, kt�ry i Maciusia leczy�, gdy Maciu� by� niezdr�w.
� Tatusiu, tatusiu � krzykn�� Maciu� ze �zami � ja nie chc�, �eby� ty umar�!
Kr�l otworzy� oczy i smutnie popatrzy� na synka.
� I ja nie chc� umiera� � powiedzia� kr�l cicho � nie chc� ciebie, synku, samego na �wiecie zostawi�.
Doktor wzi�� Maciusia na kolana � i ju� wi�cej nic nie m�wili.
A Maciu� przypomnia� sobie, �e ju� raz siedzia� tak przy ��ku. Wtedy ojciec trzyma� go na kolanach, a na ��ku le�a�a mamusia, tak samo blada, tak samo ci�ko oddycha�a.
�Tatu� umrze, jak mamusia umar�a" � pomy�la� Maciu�.
I straszny smutek zwali� mu si� na piersi � i wielki gniew, i �al do ministr�w, kt�rzy tam si� �miej� z niego, Maciusia, i ze �mierci jego ojczulka.
�Ju� ja im odp�ac�, jak b�d� kr�lem" � pomy�la� Maciu�.
Pogrzeb kr�la odby� si� z wielk� parad�. Latarnie owini�te by�y czarn� krep�. Wszystkie dzwony bi�y. Orkiestra gra�a marsza �a�obnego. Jecha�y armaty, sz�o wojsko. Kwiaty musia�y specjalnie przywozi� poci�gi z najcieplejszych kraj�w. Wszyscy byli bardzo smutni. A gazety pisa�y, �e ca�y nar�d p�acze po stracie ukochanego kr�la.
Maciu� smutny siedzia� w swoim pokoju, bo chocia� mia� zosta� kr�lem, ale straci� ojca � i teraz nikogo ju� nie mia� na �wiecie.
Pami�ta� Maciu� swoj� mam�; to ona w�a�nie nazwa�a go Maciusiem. Chocia� mama jego by�a kr�low�, ale wcale nie by�a dumna; bawi�a si� z nim, klocki z nim ustawia�a, opowiada�a bajki, obrazki w ksi��kach pokazywa�a. Z ojcem rzadziej si� Maciu� widywa�, bo kr�l cz�sto wyje�d�a� do wojska albo w go�ci � r�nych kr�l�w przyjmowa�. To zn�w narady mia� i posiedzenia.
Ale i kr�l, bywa�o, znajdzie dla Maciusia woln� chwil�, pobawi si� w kr�gle, wyjedzie z nim � kr�l na koniu, a Maciu� na kucu � w d�ugie aleje kr�lewskiego ogrodu. A teraz co b�dzie? Zawsze ten nudny zagraniczny wychowawca, kt�ry ma tak� min�, jakby dopiero co wypi� szklank� mocnego octu. I czy to zn�w tak przyjemnie by� kr�lem? Chyba nie? Gdyby naprawd� by�a wojna, mo�na by si� bi� przynajmniej. Ale co ma kr�l do roboty podczas pokoju?
Smutno by�o Maciusiowi, gdy siedzia� samotny w swoim pokoju, i smutno by�o, kiedy przez krat� kr�lewskiego ogrodu patrzy� na weso�e zabawy dzieci s�u�by pa�acowej na podw�rzu kr�lewskim. Bawi�o si� siedmiu ch�opc�w � najcz�ciej w wojsko. I zawsze prowadzi� ich do ataku, �wiczy� i przewodzi� taki jeden niedu�y, strasznie weso�y ch�opak. Nazywa� si� Felek. Ch�opcy tak na niego wo�ali.
Chcia� go Maciu� wiele razy zawo�a� i cho� przez krat� troch� porozmawia�, ale nie wiedzia�, czy wolno i czy wypada, i nie wiedzia�, co powiedzie�, jak zacz�� rozmow�.
Tymczasem na wszystkich ulicach rozlepiono ogromne zawiadomienia, �e Maciu� zosta� kr�lem, �e wita swoich poddanych, �e ministrowie zostaj� ci sami co dawniej i b�d� m�odemu kr�lowi pomagali w pracy.
We wszystkich sklepach pe�no by�o fotografii Maciusia. Maciu� na kucu. Maciu� w marynarskim ubraniu. Maciu� w wojskowym stroju. Maciu� podczas przegl�du wojsk. W kinematografach te� przedstawiano Maciusia. We wszystkich obrazkowych tygodnikach w kraju i za granic� pe�no by�o Maciusia.
I prawd� trzeba powiedzie�: lubili Maciusia wszyscy. Starsi �a�owali go, �e taki ma�y straci� oboje rodzic�w. Ch�opcy cieszyli si�, �e znalaz� si� mi�dzy nimi chocia� jeden taki, kt�rego musz� si� wszyscy s�ucha�, przed kt�rym nawet ^genera�owie musz� sta� na baczno��, a doro�li �o�nierze prezentuj� bro�. Dziewczynkom podoba� si� ten ma�y kr�l na zgrabnym koniku. A ju� najbardziej kocha�y go sieroty.
Kiedy jeszcze �y�a kr�lowa, zawsze na �wi�ta posy�a�a do dom�w sierot cukierki. Kiedy umar�a, kr�l rozkaza�, by nadal cukierki posy�a�. I cho� Maciu� wcale o tym nie wiedzia�, ale w jego imieniu od dawna ju� posy�ano dla dzieci s�odycze i zabawki. Ju� znacznie p�niej Maciu� zrozumia�, �e je�li jest pozycja w bud�ecie � to mo�na wiele przyjemno�ci ludziom zrobi� i wcale o tym nie wiedzie�.
W jakie� p� roku po wst�pieniu na tron � przypadek zdarzy�, �e Maciu� zdoby� wielk� popularno��. To znaczy, �e wszyscy o nim m�wili, ale nie dlatego, �e by� kr�lem, a tylko �e zrobi� co�, co si� spodoba�o.
Wi�c opowiem, jak to by�o.
Maciu� przez swego doktora wyprosi� pozwolenie na piesze przechadzki po mie�cie. D�ugo Maciu� m�czy� doktora, �eby go cho� raz na tydzie� zaprowadzi� do ogrodu, gdzie bawi� si� wszystkie dzieci.
� Ja wiem, �e w kr�lewskim ogrodzie jest �adnie, ale samemu nawet w naj�adniejszym ogrodzie si� przykrzy.
Wreszcie doktor obieca� i przez marsza�ka dworu uda� si� do zarz�du pa�acowego, aby opiekun kr�la na radzie ministr�w wyjedna� dla kr�la Maciusia pozwolenie na trzy przechadzki w odst�pach dwutygodniowych.
Dziwne si� mo�e wyda�, �e tak trudno kr�lowi i�� na zwyczajny, taki sobie spacer. Dodam jeszcze, �e marsza�ek dworu tylko dlatego si� zgodzi�, bo go doktor niedawno wyleczy� z bole�ci, gdy zjad� nie�wie�� ryb�. Zarz�d pa�acowy ju� od dawna stara� si� o pieni�dze na budow� stajni, z kt�rej korzysta� mia� i opiekun kr�lewski, a minister spraw wewn�trznych zgodzi� si� na z�o�� ministrowi finans�w. Bo za ka�dy spacer kr�lewski policja otrzymywa�a trzy tysi�ce dukat�w, a wydzia� sanitarny beczk� kolo�skiej wody i tysi�c w z�ocie.
Bo przed ka�dym spacerem kr�la Maciusia � dwustu robotnik�w i sto kobiet czy�ci�o ogr�d gruntownie. Zamiatano, malowano �awki, wszystkie aleje polewano kolo�sk� wod� i kurz wycierano z drzew i li�ci. Doktorzy pilnowali, �eby by�o czysto, �eby nie by�o kurzu, bo brud i kurz s� szkodliwe dla zdrowia. A policja pilnowa�a, �eby podczas spaceru nie by�o w ogrodzie �obuz�w, kt�rzy rzucaj� kamienie, popychaj�, bij� si� i bardzo krzycz�.
Kr�l Maciu� bawi� si� doskonale. Ubrany by� zwyczajnie, wi�c nikt nie wiedzia�, �e to kr�l, bo go nie poznali. I nikomu nie przysz�o nawet do g�owy, �e kr�l mo�e przyj�� do zwyczajnego ogrodu. Kr�l Maciu� dwa razy obszed� naoko�o ca�y ogr�d i prosi�, �e chce usi��� na �awce na placyku, gdzie bawi� si� dzieci. Ale jak tylko troch� siedzia�, dosz�a do niego dziewczynka i zapyta�a:
� Czy kawaler chce si� bawi� w ko�o?
Wzi�a Maciusia za r�k� � i bawili si� razem.
Dziewczynki �piewa�y r�ne piosenki i kr�ci�y si� w ko�o. A potem, kiedy czekali na now� zabaw�, zacz�a z nim ta dziewczynka rozmawia�:
� Czy kawaler ma siostrzyczk�?
� Nie, nie mam.
� A czym jest kawalera tatu�?
� M�j tatu� umar�: on by� kr�lem.
Dziewczynka mo�e my�la�a, �e Maciu� �artuje, bo si� roze�mia�a i powiedzia�a:
� Gdyby m�j ojczulek by� kr�lem, musia�by mi kupi� lalk� do samego sufitu.
Kr�l Maciu� dowiedzia� si�, �e ojciec dziewczynki jest kapitanem stra�y ogniowej, �e nazywa si� ona Irenka i bardzo lubi stra�ak�w, kt�rzy pozwalaj� jej czasem je�dzi� na koniu.
Maciu� by�by ch�tnie zosta� d�ugo jeszcze, ale mia� pozwolenie tylko do godziny czwartej minut dwadzie�cia, sekund czterdzie�ci trzy.
Niecierpliwie czeka� Maciu� nast�pnej przechadzki, ale deszcz pada�, wi�c obawiano si� o jego zdrowie.
Za drugim razem sta� si� z Maciusietn wypadek. Bawi� si� tak samo z dziewczynkami w ko�o, a� zbli�y�o si� kilku ch�opc�w i jeden zawo�a�:
� Patrzcie, ch�opak bawi si� z dziewczynkami! � I zacz�li si� �mia�.
I kr�l Maciu� zauwa�y�, �e naprawd� on jeden bawi si� w ko�o.
� Chod� lepiej z nami si� bawi� � powiedzia� ch�opiec. I Maciu� uwa�nie spojrza� na niego.
Ach, to by� w�a�nie Felek, ten sam Felek, z kt�rym Maciu� tak dawno chcia� si� zaznajomi�.
Felek uwa�nie spojrza� teraz na niego i zawo�a� na ca�y g�os:
� Ach, jaki on podobny do kr�la Maciusia!
Maciusiowi strasznie si� wstyd zrobi�o, bo wszyscy zacz�li si� na niego patrze�, wi�c czym pr�dzej chcia� uciec do adiutanta, kt�ry tak�e dla niepoznaki ubrany by� w zwyczajne ubranie. Ale z po�piechu czy te� ze wstydu upad� i star� sobie sk�r� na kolanie.
Na radzie ministr�w postanowiono, �e nie mo�na pozwoli� kr�lowi chodzi� do ogrodu. Wszystko zrobi�, co kr�l zechce, ale do ogrodu zwyczajnego chodzi� nie mo�e, bo tam s� niegrzeczne dzieci, kt�re go zaczepi�y i �mia�y si� z niego, a rada ministr�w nie mo�e pozwoli�, �eby si� �mieli, bo na to nie pozwala honor kr�lewski.
Zmartwi� si� bardzo Maciu� i d�ugo my�la� o tych swoich dw�ch weso�ych zabawach w zwyczajnym ogrodzie, a� przypomnia� sobie �yczenie Irenki.
�Ona chce mie� lalk� do samego sufitu".
Ta my�l nie dawa�a mu spokoju.
�Przecie� jestem kr�lem, wi�c mam prawo rozkazywa�. A tymczasem musz� si� wszystkich s�ucha�. Ucz� si� czyta� i pisa� tak samo, jak wszystkie dzieci. Musz� my� uszy, szyj� i z�by tak samo, jak wszystkie dzieci. Tabliczka mno�enia jest taka sama dla kr�l�w, jak dla wszystkich. Wi�c po co mi jest by� kr�lem?"
Zbuntowa� si� Maciu� i podczas audiencji za��da� bardzo g�o�no od prezesa ministr�w, �eby kupiono lalk� najwi�ksz�, jaka jest na �wiecie, i pos�ano Irence.
� Wasza kr�lewska mo�� zauwa�y� raczy... � pocz�� m�wi� prezes ministr�w.
Maciu� od razu si� domy�li�, co nast�pi; ten niezno�ny cz�owiek b�dzie d�ugo m�wi� wiele niezrozumia�ych rzeczy i w ko�cu nic z lalki nie b�dzie. Przypomnia� sobie Maciu�, jak raz ojcu ten sam minister tak samo zacz�� co� t�umaczy�. Wtedy kr�l tupn�� nog� i powiedzia�:
� Ja tego ��dam nieodwo�alnie.
Wi�c i Maciu� tak samo tupn�� nog� i bardzo g�o�no powiedzia�:
� Panie ministrze, wiedz, �e ja tego ��dam nieodwo�alnie. Prezes ministr�w spojrza� zdziwiony na Maciusia, potem zanotowa� co� sobie w notesie i mrukn��:
� Przedstawi� ��danie waszej kr�lewskiej mo�ci na radzie ministr�w.
Co m�wiono na posiedzeniu rady ministr�w, nikt nie wie, bo narada odby�a si� przy drzwiach zamkni�tych. Postanowiono jednak lalk� kupi� i minister handlu dwa dni biega� po sklepach i ogl�da� najwi�ksze lalki. Ale tak du�ej lalki nigdzie nie by�o. Wtedy minister handlu wezwa� na narad� wszystkich przemys�owc�w i jeden fabrykant podj�� si� w cztery tygodnie ��dan� lalk� za drogie pieni�dze zrobi� w swojej fabryce. A kiedy lalka by�a gotowa, wystawi� j� w oknie swego sklepu z napisem:
Dostawca dworu jego kr�lewskiej mo�ci wykona� t� lalk� dla Irenki, c�rki kapitana stra�y ogniowej.
Zaraz gazety poda�y fotografi� stra�y ogniowej podczas gaszenia po�aru, fotografi� Irenki i lalki. M�wiono, �e kr�l Maciu� bardzo lubi patrze�, jak stra� ogniowa jedzie i jak si� pali. Kto� napisa� list do gazety, �e got�w jest spali� sw�j dom, je�eli ukochany kr�l Maciu� lubi po�ary. Wiele dziewczynek napisa�o listy do kr�la Maciusia, �e te� bardzo pragn� mie� lalki. Ale sekretarz dworu list�w tych wcale Maciusiowi nie czyta�, bo zabroni� mu surowo zagniewany prezes ministr�w.
Przed sklepem przez trzy dni sta�y t�umy ludzi, patrz�c na kr�lewski podarek, i dopiero na czwarty dzie� z rozporz�dzenia prefekta policji lalk� z wystawy wyj�to, �eby nie przeszkadza�y przeje�d�a� tramwajom i samochodom.
D�ugo m�wiono o lalce i o Maciusiu, kt�ry Irence taki pi�kny da� podarunek.
Maciu� wstawa� o godzinie si�dmej rano, sam si� my� i ubiera�, sam czy�ci� buty i s�a� ��ko. Taki zwyczaj wprowadzi� jeszcze pradziadek Maciusia, waleczny kr�l Pawe� Zwyci�zca. Maciu� umyty i ubrany wypija� kieliszek tranu i zasiada� do �niadania, kt�re nie mog�o trwa� d�u�ej ni� minut szesna�cie, sekund trzydzie�ci pi��. Tak d�ugo bowiem jada� wielki dziadek Maciusia, dobry kr�l Juliusz Cnotliwy. Potem Maciu� szed� do sali tronowej, gdzie by�o bardzo zimno, i przyjmowa� ministr�w. W sali tronowej nie by�o pieca, bo prababcia kr�la Maciusia, rozumna Anna Nabo�na, kiedy by�a jeszcze ma�a, omal nie zaczadzia�a � i na pami�tk� jej szcz�liwego ocalenia postanowiono do pa�acowego ceremonia�u wprowadzi� zasad�, aby sala tronowa nie mia�a pieca przez ca�ych lat pi��set.
Siedzia� Maciu� na tronie i szcz�ka� z zimna z�bami, a ministrowie m�wili mu, co si� dzieje w ca�ym pa�stwie. To by�o bardzo nieprzyjemne, bo jako� wszystkie wiadomo�ci by�y nieweso�e.
Minister spraw zagranicznych opowiada�, kto si� gniewa i kto chce si� przyja�ni� z ich pa�stwem � i Maciu� nie rozumia� z tego nic prawie.
Minister wojny wylicza�, ile fortec jest zepsutych, ile armat si� zniszczy�o, �e wcale z nich strzela� nie mo�na, i ilu �o�nierzy jest chorych.
Minister kolei t�umaczy�, �e trzeba kupi� nowe lokomotywy.
Minister o�wiaty skar�y� si�, �e dzieci �le si� ucz�, sp�niaj� si� do szko�y, �e ch�opcy pal� po kryjomu papierosy i wydzieraj� stronice z kajet�w. Dziewczynki obra�aj� si� i k��c�, ch�opcy si� bij�, kamieniami rzucaj� i t�uk� szyby.
A minister finans�w ci�gle si� gniewa�, �e nie ma pieni�dzy, �e nie chce kupi� ani nowych armat, ani nowych maszyn, bo to za drogo kosztuje.
Potem Maciu� szed� do parku i godzin� m�g� sobie biega� i bawi� si?. Ale sam jeden nie bardzo dobrze si� bawi�.
Wiec do�� ch�tnie wraca� na lekcje. Uczy� si� Maciu� dobrze, bo wiedzia�, �e bez nauki trudno by� kr�lem. Tote� bardzo pr�dko nauczy� si� podpisywa� swoje imi� z bardzo d�ugim zakr�tasem.
I musia� si� uczy� francuskiego i innych r�nych j�zyk�w, �eby m�g� rozmawia� z innymi kr�lami, jak do nich pojedzie z wizyt�.
Maciu� jeszcze ch�tniej i lepiej by si� uczy�, gdyby m�g� zadawa� r�ne pytania, kt�re mu przychodzi�y do g�owy.
Przez d�ugi czas my�la� Maciu� nad tym, czy mo�na wynale�� takie szk�o pal�ce, kt�re na odleg�o�� zapala proch. Gdyby Maciu� wymy�li� takie szk�o, to by wypowiedzia� wojn� wszystkim kr�lom i w przeddzie� bitwy wysadzi�by w powietrze wszystkie nieprzyjacielskie prochownie. Wygra�by wojn�, bo tylko on jeden mia�by proch. I wtedy od razu sta�by si� wielkim kr�lem, chocia� jest taki ma�y. I c�, nauczyciel wzruszy� ramionami, skrzywi� si� i nic mu nie odpowiedzia�.
Innym razem zapyta� si� Maciu�, czy nie mog�oby tak by�, �eby ojciec, jak umiera, oddawa� synowi sw�j rozum. Ojciec Maciusia, Stefan Rozumny, bardzo by� m�dry. I oto teraz Maciu� siedzi na tym samym tronie i nosi t� sam� koron�, ale musi od pocz�tku uczy� si� wszystkiego i nawet nie wie, czy kiedykolwiek tyle b�dzie umia�, co jego ojciec. A tak, to by z koron� i tronem otrzyma� i m�stwo po pradziadku Pawle Zwyci�zcy, nabo�no�� po babci i ca�� wiedz� ojca. Ale i to pytanie nie znalaz�o �yczliwego przyj�cia.
D�ugo, bardzo d�ugo my�la� Maciu�, czy nie mo�na zdoby� czapki-niewidki. Jakby to by�o dobrze: w�o�y Maciu� tak� czapk�, mo�e sobie wsz�dzie chodzi� i nikt go nie widzi. Powiedzia�by, �e go g�owa boli, wi�c pozwoliliby mu w dzie� le�e� w ��ku, wyspa�by si� dobrze. A w nocy w�o�y�by czapk�-niewidk� i poszed� sobie na miasto, chodzi� po stolicy, ogl�da�by wystawy sklepowe, poszed�by do teatru.
Raz jeden tylko by� Maciu� w teatrze na przedstawieniu galowym, kiedy jeszcze tatu� i mama �yli � nic prawie nie pami�ta, bo by� wtedy bardzo ma�y, ale wie, �e by�o prze�licznie.
Gdyby Maciu� mia� czapk�-niewidk�, wyszed�by z parku na pa�acowe podw�rze i zaznajomi�by si� z Felkiem. I po pa�acu m�g�by wsz�dzie chodzi�, poszed�by do kuchni popatrze�, jak si� gotuje jedzenie, do stajni � do koni, do tych r�nych budynk�w, gdzie teraz wchodzi� mu nie wolno.
Dziwne si� mo�e wyda�, �e kr�lowi tyle rzeczy mo�e by� zabronionych. Musz� wi�c wyja�ni�, �e na dworach kr�lewskich jest bardzo surowa etykieta. Etykieta � to znaczy, �e tak zawsze kr�lowie robili i inaczej nowemu kr�lowi nie wolno, bo gdyby chcia� co� zrobi� inaczej, to straci�by honor i wszyscy przestaliby go si� ba� i szanowa�.
Bo to by znaczy�o, �e nie szanuje swojego wielkiego ojca-kr�la albo dziadka czy pradziadka-kr�la. Je�eli tylko kr�l chce co� zrobi� inaczej, to musi zapyta� mistrza ceremonii, kt�ry pilnuje dworskiej etykiety i wie, co zawsze robili kr�lowie.
M�wi�em ju�, �e �niadanie kr�la Maciusia trwa�o minut szesna�cie, sekund trzydzie�ci pi��, bo tak robi� jego dziadek, i �e w sali tronowej nie by�o pieca, bo tak chcia�a jego babka, kt�ra dawno umar�a, i ju� nie mo�na si� spyta�, czy teraz piec ju� postawi� pozwoli.
Czasem kr�l mo�e co� troszk� zmieni�, ale wtedy odbywaj� si� d�ugie narady, tak jak to by�o ze spacerem Maciusia. Wi�c nieprzyjemnie jest o co� prosi� i potem d�ugo czeka�.
Kr�l Maciu� by� w gorszym po�o�eniu ni� inni kr�lowie, bo etykieta u�o�ona by�a przecie� dla doros�ych kr�l�w, a Maciu� by� dzieckiem. Wi�c trzeba by�o troch� zmieni�. Wi�c dlatego Maciu� zamiast smacznego wina musia� pi� dwa kieliszki tranu, kt�ry wcale mu nie smakowa�. Dlatego wi�c zamiast czytania gazet przegl�da� tylko obrazki, bo czyta� jeszcze nie bardzo dobrze.
Wszystko by�oby inaczej, gdyby Maciu� mia� rozum ojca-kr�la i czarodziejsk� czapk�-niewidk�. Wtedy by�by naprawd� kr�lem, a tak to sam cz�sto nie wiedzia�, czy nie lepiej by�o urodzi� si� zwyczajnym ch�opcem, chodzi� do szko�y, wydziera� stronice z kajet�w i rzuca� kamienie.
A� przysz�o raz Maciusiowi na my�l, �e je�li nauczy si� pisa�, napisze na kartce list do Felka � i mo�e mu Felek odpowie � i w ten spos�b b�dzie tak, jakby z Felkiem rozmawia�.
Od tej pory kr�l Maciu� wzi�� si� do nauki pisania na dobre. Ca�e dnie pisa�, przepisywa� z ksi��ki powiastki i wierszyki. I gdyby mu pozwolono, nawet do kr�lewskiego ogrodu nie chodzi�by wcale, tylko od rana do wieczora pisa�. Nie m�g� tego robi�, bo etykieta i ceremonia� dworski wymaga�y, �eby kr�l wprost z sali tronowej wychodzi� do ogrodu. I ju� dwudziestu lokaj�w by�o przygotowanych, �eby otworzy� drzwi z sali do ogrodu. Gdyby Maciu� nie wyszed� do ogrodu, tych dwudziestu lokaj�w nie mia�oby �adnej roboty i im by si� bardzo nudzi�o.
Mo�e kto� powie, �e to przecie� �adna robota otworzy� drzwi. Tak powie ten, kto nie zna dworskiej etykiety. Wi�c musz� obja�ni�, �e lokaje ci mieli zaj�tych ca�ych pi�� godzin. Ka�dy rano bra� zimn� kipiel, potem fryzjer ich czesa�, goli� im w�sy i brody, a ubranie musia�o by� czyste, �eby na nim nie by�o ani jednego py�ka, bo trzysta lat temu, kiedy panowa� kr�l Henryk Porywczy raz z jednego lokaja skoczy�a pch�a na ber�o kr�lewskie, wi�c temu niedbalcowi kat obci�� g�ow�, a marsza�ek dworu ledwo unikn�� �mierci. Od tej pory sam nadzorca sprawdza� czysto�� lokaj�w, kt�rzy ubrani, wyk�pani i czy�ci ju� od godziny jedenastej minut siedem stali w korytarzu i czekali do pierwszej minut siedemna�cie, �eby ich sam mistrz ceremonii obejrza�. Musieli si� bardzo pilnowa�, bo za nie zapi�ty guzik grozi�o im sze�� lat wi�zienia, za z�e uczesanie � cztery lata ci�kich rob�t, za nie do�� zr�czny uk�on � dwa miesi�ce aresztu o chlebie i wodzie.
O tym wszystkim Maciu� ju� troch� wiedzia�, wi�c nawet mu do g�owy nie przysz�o, �eby nie wyj�� do parku, a zreszt�, kto wie, mo�e by znale�li gdzie w historii, �e kt�ry� kr�l wcale do ogrodu nie wychodzi� � i powiedzieliby, �eby Maciu� do tego w�a�nie si� stosowa�. I na nic by�aby w�wczas umiej�tno�� pisania, bo jak by m�g� Maciu� Felkowi list sw�j przez krat� odda�.
Maciu� by� zdolny i mia� siln� wol�.
Powiedzia�:
� Za miesi�c pierwszy list do Felka napisz�.
I mimo przeszk�d tak d�ugo pisa� i pisa�, �e po miesi�cu ju� bez niczyjej pomocy list do Felka by� got�w.
Kochany Felku � pisa� Maciu� � ju� dawno patrz�, jak wy si� weso�o bawicie na podw�rzu. I bardzo chc� si� te� bawi�. Ale jestem kr�lem, wi�c nie mog�. Ale Ty mi si� bardzo podobasz. Napisz, kto jeste�, bo chc� si� z tob� zaznajomi�. Je�eli tatu� Tw�j jest wojskowym, mo�e pozwol� Ci czasem przyj�� do kr�lewskiego ogrodu.
Maciu� � kr�l
Mocno bi�o serce Maciusiowi, kiedy zawo�a� przez krat� Felka i odda� mu swoj� kartk�.
I bardzo mocno bi�o mu serce, kiedy na drugi dzie� t� sam� drog� otrzyma� odpowied�.
Kr�lu � pisa� Felek � m�j tatu� jest plutonowym stra�y pa�acowej i jest wojskowym � i ja bardzo chc� by� w kr�lewskim ogrodzie. I jestem Ci, Kr�lu, wierny i got�w jestem i�� za Ciebie w ogie� i wod�, i broni� Ciebie do ostatniej kropli krwi. Ile razy b�dziesz potrzebowa� pomocy, gwizdnij tylko, a stawi� si� na pierwsze wezwanie.
Felek
Maciu� po�o�y� ten list na samo dno szuflady pod wszystkie ksi��ki _ j zacz�� si� gorliwie uczy� gwizda�. Maciu� by� ostro�ny, nie chcia� si� zdradzi�. Je�eli za��da wpuszczenia Felka do ogrodu, zaczn� si� zaraz narady: a dlaczego, a sk�d wie, jak si� Felek nazywa, a jak si� poznali? A co b�dzie, je�li wy�ledz� i wreszcie nie pozwol�? Syn plutonowego � �eby chocia� porucznika. Synowi oficera mo�e by pozwolili, ale tak to si� na pewno nie zgodz�.
�Trzeba poczeka� jeszcze � zdecydowa� Maciu�. � Tymczasem naucz� si� gwizda�".
Wcale nie�atwo nauczy� si� gwizda�, je�li nie ma nikogo, kto by pokaza�. Ale Maciu� mia� siln� wol�, wi�c si� nauczy�.
I gwizdn��.
Gwizdn�� tylko na pr�b�, �eby si� przekona�, czy umie. I jakie� by�o jego zdumienie, gdy w chwil� p�niej stan�� przed nim �wyci�gni�ty jak struna � Felek we w�asnej osobie.
� Jake� si� ty tu dosta�?
� Przelaz�em przez krat�.
W ogrodzie kr�lewskim ros�y bardzo g�ste maliny. Wi�c tam ukry� si� kr�l Maciu� ze swym przyjacielem, �eby si� naradzi�, co dalej robi�.
� S�uchaj, Felku, jestem bardzo nieszcz�liwym kr�lem. Od czasu kiedy nauczy�em si� pisa�, podpisuj� wszystkie papiery, nazywa si�, �e rz�dz� ca�ym pa�stwem, a w�a�ciwie robi� to, co mi ka��, a ka�� mi robi� same nudne rzeczy i zabraniaj� wszystkiego, co przyjemne.
� A kt� waszej kr�lewskiej mo�ci zabrania i rozkazuje?
� Ministrowie � powiedzia� Maciu�. � Kiedy by� tatu�, robi�em co on kaza�.
� No tak, by�e� w�wczas kr�lewsk� wysoko�ci�, nast�pc� tronu, a tatu� tw�j by� jego kr�lewsk� mo�ci� kr�lem. A teraz...
� W�a�nie teraz jest stokro� gorzej. Tych ministr�w jest ca�a kupa.
� Wojskowi czy cywile?
� Jeden jest tylko wojskowy, minister wojny.
� A reszta cywile?
� Ja nie wiem, co znaczy �cywile".
� Cywile to tacy, kt�rzy nie nosz� mundur�w i szabel.
� No tak, cywile.
Felek w�o�y� do ust pe�n� gar�� malin i g��boko si� zamy�li�. Po czym powoli i z pewnym wahaniem zapyta�:
� Czy w ogrodzie kr�lewskim s� wi�nie?
Zdziwi�o Maciusia to pytanie, ale �e mia� do Felka du�e zaufanie, wi�c wyzna�, �e s� wi�nie i gruszki, i obieca�, �e b�dzie przez krat� podawa� je Felkowi, ile ten tylko zapragnie.
� Wi�c dobrze, widywa� si� cz�sto nie mo�emy, bo mog� nas wy�ledzi�. B�dziemy udawali, �e si� zupe�nie nie znamy. B�dziemy pisywali listy. Listy te k�a�� b�dziemy na parkanie (obok listu mog� le�e� wi�nie). Jak ju� tu ta tajna korespondencja b�dzie le�a�a, wasza kr�lewska mo�� gwizdnie... i ja wszystko zabior�.
� A jak ty mi odpiszesz, ty gwizdniesz � ucieszy� si� Maciu�.
� Na kr�la si� nie gwi�d�e � powiedzia� Felek porywczo � ja mog� da� has�o kuku�ki. Stan� sobie z daleka i b�d� kuka�.
� Dobrze � zgodzi� si� Maciu�. � A kiedy zn�w przyjdziesz?
Felek d�ugo co� wa�y� w sobie, wreszcie odpowiedzia�:
� Ja tu przychodzi� bez pozwolenia nie mog�. M�j ojciec jest plutonowym i ma bardzo dobry wzrok. Ojciec mi nie pozwala zbli�a� �� nawet bardzo do parkanu kr�lewskiego ogrodu i wiele razy mi zapowiada�: �Felek, uprzedzam ci�, �eby ci kiedy nie strzeli�o do g�owy wybra� si� na wi�nie do kr�lewskiego ogrodu, bo pami�taj: jak ci jestem rodzonym ojcem, �e gdyby ci� tam przy�apano, sk�r� z ciebie zedr�, �ywego z r�k nie puszcz�".
Maciu� si� stropi�.
To by�oby straszne. Znalaz� z takim trudem przyjaciela. I oto z jego, Maciusia, winy ten przyjaciel ma by� ze sk�ry obdarty. Nie, naprawd�, zbyt to ju� wielkie niebezpiecze�stwo.
� No, a jak�e teraz wr�cisz do domu? � zapyta� niespokojnie Maciu�.
� Niech wasza kr�lewska mo�� si� oddali, ja sobie jako� poradz�.
Maciu� uzna� s�uszno�� tej rady i wyszed� z zaro�li. Czas by� po temu najwy�szy, bo zagraniczny guwerner, zaniepokojony nieobecno�ci� kr�la, bacznie rozgl�da� si� po kr�lewskim ogrodzie.
Maciu� i Felek dzia�ali teraz wsp�lnie, cho� przedzieleni krat�. Maciu� wzdycha� cz�sto w obecno�ci doktora, kt�ry co dzie� wa�y� go i mierzy�, �eby si� przekona�, jak ro�nie ma�y kr�l i kiedy b�dzie ju� du�y; �ali� si� na samotno�� i raz nawet wspomnia� ministrowi wojny, �e bardzo chcia�by si� uczy� musztry.
� Mo�e pan minister zna jakiego� plutonowego, kt�ry by m�g� mi udzieli� lekcji.
� Owszem, chwalebne jest d��enie waszej kr�lewskiej mo�ci, by zdoby� wiadomo�ci wojskowe. Dlaczego jednak ma to by� plutonowy?
� Mo�e by� nawet syn plutonowego � powiedzia� Maciu� uradowany.
Minister wojny zmarszczy� brwi i zanotowa� ��danie kr�la. Maciu� westchn��: wiedzia� ju�, co mu odpowie.
� ��danie waszej kr�lewskiej mo�ci wnios� na najbli�sze posiedzenie rady ministr�w.
Nic z tego nie b�dzie; przy�l� mu pewnie jakiego� starego genera�a.
Sta�o si� jednak inaczej.
Na najbli�szym posiedzeniu ministr�w jeden by� tylko temat �ozm�w i narad:
Kr�lowi Maciusiowi wypowiedzia�y wojn� trzy naraz pa�stwa.
Wojna!
Nie darmo by� Maciu� prawnukiem m�nego Paw�a Zwyci�zcy � krew w nim zagra�a.
Ach, gdyby mie� szk�o zapalaj�ce nieprzyjacielski proch na odleg�o�� i czapke-niewidk�.
Maciu� czeka� do wieczora, czeka� nazajutrz do po�udnia. I nic. O wojnie doni�s� mu Felek. Na poprzednie kartki Felek kuka� tylko trzy razy, tym razem zakuka� chyba ze sto razy. Maciu� zrozumia�, �e kartka zawiera� b�dzie wiadomo�� niezwyk��. Nie wiedzia� jednak, �e a� tak niezwyk��. Wojny ju� dawno nie by�o, bo Stefan Rozumny tak jako� umia� �y� z s�siadami, �e cho� przyja�ni wielkiej nie by�o, ale i walki otwartej sam nie wypowiada� ani nikt jemu wypowiedzie� si� nie o�miela�.
To jasne: skorzystali, �e Maciu� jest ma�y i niedo�wiadczony. Ale tym silniej pragn�� Maciu� dowie��, �e si� omylili, �e cho� ma�y, kr�l Maciu� kraj sw�j obroni� potrafi. Kartka Felka g�osi�a:
Trzy pa�stwa wypowiedzia�y waszej kr�lewskiej mo�ci wojn�. Ojciec m�j zawsze obiecywa�, �e na pierwsz� wie�� o wojnie upije si� z rado�ci. Czekam na to, bo zobaczy� si� musimy.
I Maciu� czeka�. My�la�, �e tego dnia jeszcze wezw� go na nadzwyczajne posiedzenie rady � i �e teraz on, Maciu�, on � kr�l prawowity � obejmie ster pa�stwa. Narada jaka� istotnie si� w nocy odby�a, ale Maciusia nie wezwano.
A nazajutrz zagraniczny nauczyciel odby� z nim lekcje jak zwykle.
Maciu� zna� etykiet� dworsk�, wiedzia�, �e kr�lowi nie wolno kaprysi�, upiera� si� i z�o�ci�, tym bardziej w takiej chwili nie chcia� w czymkolwiek ubli�y� godno�ci i kr�lewskiemu honorowi. Tylko brwi mia� zsuni�te i czo�o zmarszczone i kiedy podczas lekcji spojrza� w lustro, przysz�o mu na my�l:
�Wygl�dam tak prawie jak kr�l Henryk Porywczy".
Czeka� Maciu� na godzin� audiencji.
Ale kiedy mistrz ceremonii oznajmi�, �e audiencja jest odwo�ana, Maciu� spokojny, ale bardzo blady powiedzia� stanowczo:
� ��dam, aby bezzw�ocznie wezwano do sali tronowej ministra wojny.
Wojny" � Maciu� powiedzia� z takim naciskiem, �e mistrz ceremonii od razu zrozumia�, �e Maciu� wie ju� o wszystkim. _ Minister wojny jest na posiedzeniu.
� To i ja b�d� na posiedzeniu � odpar� kr�l Maciu� i skierowa� swe kroki w stron� sali sesjonalnej.
� Wasza kr�lewska mo�� raczy jedn� tylko chwil� zaczeka�. Wasza kr�lewska mo�� raczy si� zlitowa� nade mn�. Mnie nie wolno. Ja jestem odpowiedzialny. � I stary rozp�aka� si� na g�os.
�al si� Maciusiowi zrobi�o starego, kt�ry istotnie wiedzia� dok�adnie, co mo�e kr�l robi�, a co nie wypada. Nieraz d�ugie wieczory siedzieli razem przy kominku i przyjemnie by�o s�ucha� ciekawych opowie�ci o kr�lu-ojcu i kr�lowej-mamie, o etykiecie dworskiej, balach zagranicznych, galowych przedstawieniach w teatrach, manewrach wojskowych, w kt�rych kr�l bra� udzia�.
Maciu� nie mia� czystego sumienia. To pisywanie list�w do syna plutonowego by�o wielkim uchybieniem, potajemne zrywanie wisien i malin dla Felka dr�czy�o Maciusia najbardziej. Wprawdzie ogr�d nale�a� do niego, wprawdzie zrywa� owoce nie dla siebie, a na podarek, ale czyni� to ukradkiem i kto wie, czy nie splami� tym rycerskiego honoru swych wielkich przodk�w.
Zreszt� nie darmo by� Maciu� wnukiem �wi�tobliwej Anny Nabo�nej. Maciu� mia� dobre serce, wzruszy�y go �zy starego. I by�by mo�e Maciu� pope�ni� zn�w niew�a�ciwo��, daj�c pozna� swoje wzruszenie, lecz w por� si� opami�ta� i tylko mocniej zmarszczywszy czo�o, ch�odno powiedzia�:
� Czekam dziesi�� minut.
Mistrz ceremonii wybieg�. Zakot�owa�o si� w zamku kr�lewskim.
� Sk�d Maciu� si� dowiedzia�?! � wo�a� zirytowany minister spraw wewn�trznych.
� C� ten smarkacz robi� zamierza?! � krzykn�� w uniesieniu prezes ministr�w.
A� minister sprawiedliwo�ci przywo�a� go do porz�dku:
� Panie prezesie ministr�w, prawo zabrania na oficjalnych posiedzeniach odzywa� si� w ten spos�b o kr�lu. Prywatnie mo�e pan m�wi�, co si� panu podoba, ale narada nasza jest oficjalna. I wolno panu tylko � my�le�, ale nie � m�wi�.
� Narada zosta�a przerwana � pr�bowa� si� broni� przestraszony prezes.
� Nale�a�o oznajmi�, �e pan przerywa posiedzenie. Jednak�e pan tego nie zrobi�.
� Zapomnia�em, przepraszam. Minister wojny spojrza� na zegarek.
� Panowie, kr�l da� nam dziesi�� minut. Cztery minuty przesz�y Wi�c si� nie k���my. Jestem wojskowy i musz� spe�ni� wyra�ny rozkaz kr�lewski.
Mia� si� czego obawia� biedny prezes ministr�w; na stole le�a� arkusz papieru, na kt�rym wyra�nie napisane by�o niebieskim o��wkiem:
Dobrze, niech b�dzie wojna.
�atwo by�o udawa� odwa�nego wtedy, ale teraz trudno za nieostro�nie napisane s�owa odpowiada�. Zreszt�, co powiedzie�, gdy kr�l zapyta, dlaczego w�wczas t� kartk� napisa�? To� zacz�o si� wszystko od tego, �e po �mierci starego kr�la nie chcieli wybra� Maciusia.
Wiedzieli o tym wszyscy ministrowie i nawet po trochu si� cieszyli, bo nie lubili prezesa ministr�w, �e zbytnio si� rozporz�dza� i ju� zanadto by� dumny.
Nikt nie chcia� nic radzi�, a ka�dy my�la�, co robi�, �eby na kogo� innego pad� gniew kr�lewski za zatajenie tak wa�nej wiadomo�ci.
� Pozosta�a minuta � powiedzia� minister wojny; zapi�� guzik, poprawi� ordery, podkr�ci� w�sa, wzi�� ze sto�u rewolwer � i w minut� p�niej sta� ju� wyprostowany przed kr�lem.
� Wi�c wojna? � zapyta� cicho Maciu�.
� Tak jest, mo�ci kr�lu.
Maciusiowi kamie� spad� z serca; bo doda� musz�, �e i Maciu� sp�dzi� tych dziesi�� minut w wielkim niepokoju.
�A mo�e Felek tak tylko napisa�? A mo�e nieprawda? A mo�e za�artowa�?"
Kr�tkie: �Tak jest" uchyla�o wszelkie w�tpliwo�ci. Jest wojna, i to du�a wojna. Chcieli za�atwi� bez niego. A Maciu� sobie tylko wiadomym sposobem odkry� tajemnic�.
W godzin� p�niej ch�opcy krzyczeli na ca�y g�os:
� Dodatek nadzwyczajny! Przesilenie ministerialne! To znaczy, �e ministrowie si� pok��cili.
Przesilenie ministerialne by�o takie: prezes uda� obra�onego i nie chcia� by� wi�cej najstarszym ministrem. Minister kolei powiedzia�, �e wojska wozi� nie mo�e, bo nie ma parowoz�w tyle, ile potrzeba. Minister o�wiaty powiedzia�, �e nauczyciele pewnie p�jd� na wojn�, wi�c w szko�ach jeszcze wi�cej t�uc b�d� szyb i niszczy� �awek, wi�c i on si� zrzeka. Na godzin� czwart� zwo�ana zosta�a nadzwyczajna narada.
Kr�l Maciu�, korzystaj�c z zamieszania, wymkn�� si� do kr�lewskiego ogrodu i przera�liwie gwizdn�� raz i drugi, ale Felek si� nie pokaza�.
�Kogo si� tu poradzi� w tak wa�nej chwili? � Maciu� czu�, �e ci��y na nim wielka odpowiedzialno��, a nie widzia� drogi. � Co robi�?"
Nagle przypomnia� sobie Maciu�, �e ka�d� wa�n� spraw� rozpocz�� nale�y modlitw�. Tak go uczy�a niegdy� jego dobra mama. Kr�l Maciu� krokiem stanowczym zag��bi� si� dalej, gdzie go nikt nie widzia�, i gor�c� modlitw� skierowa� do Boga.
� Jestem ma�ym ch�opcem � modli� si� Maciu� � bez Twojej, Bo�e, pomocy, nie dam rady. Z Twojej woli otrzyma�em koron� kr�lewsk�, wi�c pom� mi, bo w wielkim jestem frasunku.
D�ugo prosi� Maciu� Boga o pomoc i �zy gor�ce sp�ywa�y mu po twarzy. Ale przed Bogiem nawet kr�lowi nie wstyd p�aka�.
Modli� si� kr�l Maciu� na przemian i p�aka�. A� zasn�� wspar�szy si� o pie� �ci�tej brzozy.
I �ni�o mu si�, �e ojciec jego siedzia� na tronie, a przed nim stali wyprostowani wszyscy ministrowie. Nagle wielki zegar sali tronowej � ostatni raz nakr�cony czterysta lat temu � zadzwoni� tak jak dzwon ko�cielny. Mistrz ceremonii wszed� do sali, a za nim dwudziestu lokaj�w wnios�o z�ot� trumn�. Wtedy kr�l-ojciec zszed� z tronu i po�o�y� si� do tej trumny, mistrz ceremonii zdj�� koron� z g�owy ojca 1 w�o�y� j� na g�ow� Maciusia. Maciu� chcia� usi��� na tronie, ale patrzy � tam zn�w siedzi jego ojciec, ale ju� bez korony i taki jaki� dziwny, jakby cie� tylko. I ojciec powiedzia�:
� Maciusiu, mistrz ceremonii odda� ci moj� koron�, a ja ci daj�... rozum.
I cie� kr�la wzi�� w r�ce g�ow� � i Maciusiowi a� serce zabi�o, co to teraz b�dzie.
Ale kto� szarpn�� Maciusia � i Maciu� si� obudzi�.
� Wasza kr�lewska mo��, godzina czwarta si� zbli�a.
Podni�s� si� Maciu� z trawy, na kt�rej spa� przed chwil� � i jako� przyjemniej mu by�o, ni� kiedy wstawa� z ��ka. Nie wiedzia� Maciu�, �e niejedn� noc sp�dzi tak pod niebem na trawie, �e na d�ugo po�egna si� ze swym kr�lewskim ��kiem.
I tak, jak mu si� �ni�o, mistrz ceremonii poda� Maciusiowi koron�. I punkt o czwartej w sali posiedze� zadzwoni� kr�l Maciu� � powiedzia�:
� Panowie, zaczynamy obrady.
� Prosz� o g�os � odezwa� si� prezes ministr�w.
I zacz�� d�ug� przemow� o tym, �e nie mo�e d�u�ej pracowa�, �e przykro mu zostawi� kr�la samego w tak ci�kiej chwili, �e jednak musi odej��, �e jest chory.
To samo powiedzia�o czterech innych ministr�w.
Maciu� ani troch� si� nie przestraszy�, tylko odpowiedzia�:
� Wszystko to bardzo pi�kne, ale teraz jest wojna i nie ma czasu na choroby i zm�czenie. Pan, panie prezesie ministr�w, zna wszystkie sprawy, wi�c musi pan zosta�. Jak wygram wojn�, to pom�wimy jeszcze.
� Ale� w gazetach pisali, �e ja ust�puj�.
� A teraz napisz�, �e pan zostaje, bo taka jest moja... pro�ba.
Kr�l Maciu� chcia� powiedzie�: �Taki m�j rozkaz", ale widocznie cie� ojca poradzi� mu w tak wa�nej chwili zamieni� wyraz �rozkaz" na �pro�b�".
� Panowie, musimy broni� ojczyzny, musimy broni� naszego honoru.
� Wi�c wasza kr�lewska mo�� b�dzie si� bi� z trzema pa�stwami? � spyta� minister wojny.
� A c� pan chcesz, panie ministrze, �ebym ich prosi� o pok�j? Jestem prawnukiem Juliana Zwyci�zcy. B�g nam dopomo�e.
Spodoba�a si� ministrom taka przemowa, a prezes zadowolony by�, �e go kr�l prosi. Jeszcze si� troch� na niby upiera�, ale si� zgodzi� zosta�.
D�ugo trwa�a narada. A gdy si� sko�czy�a, ch�opcy na ulicach krzyczeli:
� Dodatek nadzwyczajny! Konflikt za�egnany!
Co znaczy, �e ministrowie si� ju� pogodzili.
Maciu� by� troch� zdziwiony, �e w naradach nic o tym nie wspomniano, �e on, Maciu�, ma mie� przemow� do ludu, �e na bia�ym koniu jecha� b�dzie na czele dzielnego wojska. M�wili o kolejach, pieni�dzach, sucharach, butach dla wojska, o sianie, owsie, wo�ach i �winiach, jakby nie o wojn� sz�o, a o jakie� ca�kiem inne rzeczy.
Bo Maciu� s�ysza� wiele o dawnych wojnach, ale nie zna� wcale wojny wsp�czesnej. Mia� j� dopiero pozna�, mia� niezad�ugo zrozumie�, po co s� te suchary i buty, i co one z wojn� maj� wsp�lnego.
Niepok�j Maciusia wzr�s�, gdy nazajutrz o zwyk�ej porze zjawi� si� jego zagraniczny guwerner na lekcje.
Zaledwie jednak po�owa lekcji przesz�a, gdy odwo�ano Maciusia do sali tronowej.
� To wyje�d�aj� pos�owie pa�stw, kt�re wypowiedzia�y nam wojn�.
� A dok�d oni jad�?
� Do siebie.
Dziwne si� Maciusiowi zdawa�o, �e im tak wolno spokojnie wyjecha�, wola� to jednak�e, ni� gdyby ich wbito na pal albo poddano torturom.
� A po co oni przyszli?
� Po�egna� si� z wasz� kr�lewsk� mo�ci�.
� Czyja mam by� obra�ony? � zapyta� si� cicho, �eby lokaje nie s�yszeli, bo by stracili dla niego szacunek.
� Nie, wasza kr�lewska mo�� po�egna si� z nimi uprzejmie. Zreszt� ju� oni to sami zrobi�.
Pos�owie nie byli ani zwi�zani, ani nie mieli �a�cuch�w na nogach i r�kach.
� Przyszli�my po�egna� wasz� kr�lewsk� mo��. Jest nam bardzo przykro, �e wojna by� musi. Robili�my wszystko, aby nie dopu�ci� do wojny. Trudno, nie uda�o si�. Zmuszeni jeste�my zwr�ci� waszej kr�lewskiej mo�ci otrzymane ordery, bo nie wypada nam nosi� order�w pa�stwa, z kt�rym nasze rz�dy prowadz� wojn�.
Mistrz ceremonii odebra� od nich ordery.
� Dzi�kujemy waszej kr�lewskiej mo�ci za go�cin� w jego pi�knej stolicy, sk�d wynosimy najmilsze wspomnienia. I nie w�tpimy, �e drobny zatarg pr�dko si� sko�czy i dawna serdeczna przyja�� zn�w "przymierzy nasze rz�dy.
Maciu� wsta� i g�osem spokojnym odpowiedzia�:
� Powiedzcie waszym rz�dom, �e rad jestem szczerze, �e wojna wybuch�a. Postaram si� mo�liwie pr�dko was zwyci�y�, a warunki pokoju postawi� �agodne. Tak czynili moi przodkowie.
U�miechn�� si� z lekka jeden z pos��w, nast�pi� g��boki uk�on � mistrz ceremonii uderzy� trzy razy w pod�og� srebrn� lask� i powiedzia�:
� Audiencja sko�czona.
Mowa kr�la Maciusia, powt�rzona przez wszystkie pisma, wzbudzi�a zachwyt.
Przed pa�acem kr�lewskim zebra� si� ogromny t�um. Wiwatom nie by�o ko�ca.
Tak up�yn�y trzy dni. I kr�l Maciu� na pr�no czeka�, kiedy go wreszcie wezw�. Bo przecie� nie na to jest wojna, �eby kr�lowie uczyli si� gramatyki, pisali dyktando i rozwi�zywali zadania arytmetyczne.
Mocno zafrasowany szed� Maciu� po ogrodzie, gdy us�ysza� znane has�o kuku�ki.
Chwila � i ma w r�ku cenny list od Felka.
Jad� na front. Ojciec si� upi�, tak jak zapowiedzia�, ale zamiast po�o�y� si� spa�, zacz�� szykowa� wszystko do drogi. Nie znalaz� manierki, sk�adanego no�a i pasa do patron�w*. My�la�, �e to ja wzi��em � i spra� mnie na ca�ego. Dzi� albo jutro w nocy uciekam z domu. By�em na kolei. �o�nierze obiecali mnie wzi�� ze sob�. Je�li wasza kr�lewska mo�� chce mi da� jakie� polecenie, czekam o godzinie si�dmej. Przyda�aby mi si� na drog� kie�basa, najlepiej suszona, flaszka w�dki i troch� tytoniu.
Przykre to, gdy kr�l musi si� chy�kiem wymyka� z pa�acu jak rzezimieszek. Gorzej, gdy t� wycieczk� poprzedza r�wnie potajemna wyprawa do sto�owego pokoju, gdzie jednocze�nie ginie butelka koniaku, kie�basa i wielki kawa� �ososia.
�Wojna � my�la� Maciu�. � Przecie� na wojnie zabija� nawet wolno".
Maciu� by� bardzo smutny, a Felek promienia�.
patrony � naboje.
� Koniak lepszy jeszcze od w�dki. Nie szkodzi, �e nie ma tytoniu. � Felek nasuszyl sobie li�ci, a potem dostawa� b�dzie zwyk�� porcj� �o�niersk�. � Dobra nasza. Szkoda tylko, �e g��wnodowodz�cy wojskami � fujara.
� Jak to: fujara? Kto taki?
Maciusiowi krew uderzy�a do g�owy. Zn�w oszukali go ministrowie. Okazuje si�, �e wojska ju� od tygodnia s� w drodze, �e si� odby�y ju� dwie nie bardzo udane bitwy; �e na czele wojska poszed� stary genera�, o kt�rym nawet ojciec Felka, co prawda troch� pijany, powiedzia� � cymba�. Maciu� pojedzie mo�e raz jeden, i to w takie miejsce, gdzie nic mu grozi� nie b�dzie. Maciu� b�dzie si� uczy�, a nar�d b�dzie go broni�. Jak przywioz� rannych do stolicy, Maciu� odwiedzi ich w szpitalu; a jak zabij� genera�a, Maciu� b�dzie na pogrzebie.
�Jak�e to? Wi�c nie ja b�d� broni� narodu, tylko nar�d mnie b�dzie broni�?"
Co na to powie honor kr�lewski, co o nim pomy�li Irenka? Wi�c on, kr�l Maciu�, po to jest tylko kr�lem, by uczy� si� gramatyki i lalki do sufitu dawa� dziewczynkom. Nie, je�li tak my�l� ministrowie, to nie znaj� Maciusia.
Felek zjada� w�a�nie pi�t� gar�� malin, gdy Maciu� szarpn�� go za rami� i powiedzia�:
� Felek.
� Rozkaz, wasza kr�lewska mo��.
� Chcesz by� moim przyjacielem?
� Rozkaz, wasza kr�lewska mo��.
� Felek, to, co ci teraz powiem, jest tajemnic�. �eby� mnie nie zdradzi�, pami�taj.
� Rozkaz, wasza kr�lewska mo��.
� Dzisiaj w nocy uciekam z tob� na front.
� Rozkaz, wasza kr�lewska mo��.
� Poca�uj si� ze mn�.
� Rozkaz, wasza kr�lewska mo��.
� I m�w mi �ty".
� Rozkaz, wasza kr�lewska mo��.
� Ju� nie jestem kr�lem. Jestem, poczekaj, jak by si� tu nazywa�? Jestem Tomcio Paluch. Ja na ciebie � Felek, ty na mnie � Tomek. � Rozkaz � powiedzia� Felek �ykaj�c po�piesznie kawa�ek odgryzionego �ososia. Postanowiono: dzi� w nocy o godzinie drugiej Maciu� b�dzie przy kracie.
� S�uchaj, Tomek, je�li nas b�dzie dw�ch, to prowizji musi by� wi�cej:
� Dobrze � odpar� Maciu� niech�tnie, bo wydawa�o si�, �e w tak wa�nej chwili nie przystoi my�le� o �o��dku.
Skrzywi� si� zagraniczny guwerner, gdy ujrza� na policzku Maciusia �lad malin, pami�tk� po poca�unku z Felkiem, ale �e i do pa�acu dotar�o zamieszanie wojenne, nic nie powiedzia�.
Rzecz nies�ychana: kto� z kr�lewskiego kredensu �ci�gn�� wczoraj dopiero rozpocz�t� butelk� koniaku, doskona�� kie�bas� i po�ow� �ososia. By�y to specja�y, kt�re zagraniczny guwerner wym�wi� sobie z g�ry, gdy obejmowa� posad� nauczyciela nast�pcy tronu jeszcze za �ycia starego kr�la. I oto dzi� po raz pierwszy wszystkiego tego by� pozbawiony. Bo cho� kucharz pragn�� bardzo zast�pi� strat�, ale trzeba by�o napisa� nowe zapotrzebowanie, na kt�rym zarz�d pa�acowy winien by� przy�o�y� stempel, podpisa� je mia� ochmistrz dworu � i w�wczas dopiero na rozkaz naczelnika piwnic mo�na by�o otrzyma� now� butelk�. Je�eli za� kto� si� uprze i zechce wstrzyma� pozwolenie a� do uko�czenia �ledztwa � �egnaj, mi�y koniaku, na miesi�c lub i d�u�ej.
Gniewnie nala� guwerner kr�lowi jego kieliszek tranu i o pi�� sekund wcze�niej, ni� obowi�zywa� regulamin, da� has�o Maciusiowi udania si� na spoczynek.
� Tomek, jeste�?
� Jestem. To ty, Felek?
_ ja. Do pioruna, ciemno, jeszcze na stra� gdzie wpadniemy. Z trudem uda�o si� Maciusiowi wle�� na drzewo, z drzewa na parkan, a z parkanu na ziemi�.
� Kr�l, a niezgrabny jak ostatnia baba � mrukn�� do siebie Felek, gdy Maciu� z niewielkiej wprawdzie wysoko�ci stoczy� si� na ziemi� i z dala rozleg�o si� pytanie pa�acowego wartownika:
� Kto tam?
� Nie odzywaj si� � szepn�� Felek.
Maciu� padaj�c na ziemi� zdrapa� sobie sk�r� na r�ce: pierwsza w tej wojnie odniesiona rana.
Chy�kiem prze�lizn�li si� przez drog� do rowu, a tam czo�gaj�c si� aa brzuchu, pod samym nosem stra�y przeprawili si� a� do topolowej alei, kt�ra prowadzi�a do koszar. Koszary obeszli z prawej strony, kieruj�c si� �wiat�em wielkiej lampy elektrycznej koszarowego wi�zienia, potem przeszli mostek i ju� r�wn� drog� szli wprost na centralny dworzec wojskowy.
To, co zobaczy� teraz Maciu�, przypomnia�o mu opowiadania o dawnych czasach. Tak, to by� ob�z. Jak okiem si�gn��, pali�y si� ogniska, a przy nich �o�nierze gotowali herbat�, rozmawiali lub spali.
Maciu� nie podziwia� Felka, z jak� znajomo�ci� rzeczy przeprowadza� go najkr�tsz� drog� do swojego oddzia�u. Maciu� my�la�, �e wszyscy ch�opcy niekr�lowie � s� tacy. Jednak�e Felek by� wyj�tkiem nawet w�r�d bardzo dzielnych. W t�oku, gdzie co godzina inny poci�g przywozi� wojsko, gdzie oddzia�y coraz to zmienia�y miejsca, b�d� zbli�aj�c si� do kolei, b�d� wybieraj�c dogodniejsze miejsce na post�j, zab��dzi� wcale nie by�o trudno. I Felek nawet stawa� par� razy w niepewno�ci. By� tu w dzie�, ale od tej pory wiele si� zmieni�o. Przed kilku godzinami sta�y tu armaty, ale zabra� je poci�g. A tymczasem nadjecha� szpital polowy. Saperzy przenie�li si� z do plantu, a miejsce ich zaj�li telegrafi�ci. Cz�� obozu o�wietlona wielkimi reflektorami, a cz�� ton�a w mroku. Na domiar z�ego deszcz zacz�� pada�, a �e trawa by�a zupe�nie wydeptana, nogi grz�z�y w lepkim b�ocie.
Maciu� nie �mia� zatrzyma� si�, �eby nie zgubi� Felka, ale tchu mu brak�o, bo Felek bieg� raczej, ni� szed�