7108

Szczegóły
Tytuł 7108
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7108 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7108 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7108 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Jadwiga Courths-mahler Trzy mi�o�ci Martiny Tytu� orygina�u: Si� sonne von Lahori � Translation by Krystyna Skrzypczak I Znaki firmowe Oficyny Wydawniczej �Akapit" oraz znaki serii wydawniczych �Akapitu" zastrze�one ISBN 83-85715-63-0 Projekt ok�adki i strony tytu�owej: Marek Mosi�ski Redakcja: Halina Kutybowa Redakcja techniczna: Jaros�aw Fali Korekta: Piotr Kutyba Wydanie pierwsze Wydawca: �Akapit" Oficyna Wydawnicza sp. z o.o. Katowice 1993 Ark. druk. 12. Ark. wyd. 12,5. Druk i oprawa: Rzeszowskie Zak�ady Graficzne Rzesz�w, ul. p�k. L. Lisa-Kuli 19. Zam. 1075/93 Martina, ubrana w czarn� sukienk�, siedzia�a skulona w fotelu przy kominku. Zmarzni�ta, kurczy�a ramiona i wpatrywa�a si� w dogasaj�cy �ar. Zmierzch wkrada� si� do pokoju i pe�zaj�c k�ad� swe cienie na wszystkich przedmiotach, przemieniaj�c je w szar� nijako��. Martina by�a sama � pozostawiono j� sam� sobie w jej wielkim b�lu. Zmaga�a si� z rozpacz�, z nieznanym l�kiem przed jutrem, z ca�� groz� osamotnienia. Drzwi do pokoju obok sta�y otwarte, smuga �wiat�a pada�a a� po k�t, gdzie by� kominek, obejmowa�a odbijaj�c� od czarnej sukni twarz Martiny, kt�ra zab�ys�a jasn� plam� na tle rozp�ywaj�cego si� zmierzchu. By�a to blada, poci�g�a, dzieci�ca twarzyczka. Z przyleg�ego pokoju dochodzi�y odg�osy rozmowy. Jakby z oddali, nieomal spoza rzeczywisto�ci, dociera�y do jej uszu. �aden z tych g�os�w nie by� jej bliski i nie stanowi� odrobiny pocieszenia dla biednej sieroty, kt�rej ojciec uleg� przed trzema laty �wypadkowi na polowaniu", a matk� przed godzin� w�a�nie pochowano. �pi teraz tam, w odleg�ej cz�ci parku, na ma�ym skrawku po�wi�conej ziemi, pod kasztanowcami szeroko roz- po�cieraj�cymi swe ga��zie, w miejscu gdzie dziedzicom Rainau wolno by�o chowa� swych bli�nich i kt�re by�o ich w�asnym prywatnym cmen- tarzem. Spoczywa tam ju� ojciec Martiny, z w�asnej woli zako�czywszy �ycie, co ogl�dnie nazywano �wypadkiem na polowaniu". Teraz i matk� �mier� uwolni�a od pe�nego b�lu i udr�ki �ycia. Martina wci�� my�la�a o tym, co powiedzia�a matka na kr�tko przed �mierci�: � Nie p�acz po mnie, kochane dziecko. Mnie b�dzie tam lepiej, na pewno lepiej. B�d� wolna od wszelkiego b�lu i trosk i ju� nikt nie b�dzie mnie dr�czy�. Tylko nad sam� sob� przyjdzie ci p�aka�, moje kochane, biedne dziecko. Je�li jednak B�g wys�ucha mojej modlitwy, uchroni ci� przed tak ci�kim losem, jaki spotka� mnie. Potem da�a Martinie zapiecz�towan� kopert�, w kt�rej by�y jej zapiski, i powiedzia�a: � T� kopert� oddaj wujkowi Georgowi, mojemu drogiemu bratu, gdy go wreszcie zobaczysz. Oby dzie� ten nie by� zbyt odleg�y! Niech wuj Georg to przeczyta � to m�j dziennik � i niech przechowa do czasu, a� uko�czysz osiemna�cie lat. W�wczas i ty przeczytaj, by� si� przekona�a, �e cz�owiek jest jedynie igraszk� w r�kach losu. Przechowaj j� dobrze! Owe zapiski w zalakowanej kopercie ukry�a Martina pieczo�owicie w�r�d swego skromnego dobytku, w izdebce na poddaszu. Wiedzia�a, dlaczego matka nie chcia�a, by na kartkach jej dziennika spocz�y zimne, oboj�tne oczy. "^ Teraz skulona z zimna nas�uchiwa�a w t�pym odr�twieniu g�os�w dochodz�cych z przyleg�ego pokoju. Zebrali si� tam wszyscy jej krewni ze strony ojca, by naradzi� si� co do jej losu. Matka pozostawi�a tylko jednego krewnego, swego brata Georga. Ale ten przebywa� w dalekich krajach i nie domy�la� si� nawet, �e jego jedyna, ukochana siostra w wieku niespe�na trzydziestu pi�ciu lat zako�czy�a �ycie. Zm�czona, wyczerpana p�aczem i wieloma nocami czuwania przy �o�u chorej matki, siedzia�a Martina ze spuszczon� g�ow�. By�a �miertelnie udr�- czona i najch�tniej umar�aby razem z matk�. To zaledwie czternastoletnie dziewcz� pozostawiono samo z ci�kim obowi�zkiem piel�gnowania chorej. Nikt w ca�ym domu nie mia� czasu dla cichej, bladej pani Marii i jej c�rki Martiny. Te dwie istoty by�y dla ca�ej rodziny uci��liwe. Gdyby nie obawa przed ludzk� obmow�, prawdopodobnie wyp�dzono by je z domu. By zbytnio nie przeszkadza�y, ulokowane zosta�y na poddaszu, w dw�ch ciasnych izdebkach. A od czasu, gdy pani Maria nie opuszcza�a ju� ��ka, posy�ano im tam skromne posi�ki. Co by�o powodem szcz�cia i nieszcz�cia tych dw�ch istot? Przecie� pi�tna�cie lat temu matka Martiny przyby�a do Rainau jako promieniuj�ca rado�ci� narzeczona. Ca�a rodzina Dornberg�w, prze�ciga�a si� w�wczas w okazywaniu sympatii. Pan Teodor Dornberg, dziadek Martiny, ca�owa� d�onie synowej, prawi� komplementy i nazywa� �sw� ukochan� c�reczk�", babka g�aska�a jej r�ce i raz po razbrsa�a w ramiona, a obie szwagierki pani Marii, Melania i Helena, zapewnia�y, i� pragn�, by zosta�a ich ukochan� przyjaci�k�. Natomiast ma��onek pa:�ii Marii, Rupert Dornberg wni�s� sw� pi�kn� �on� przez pr�g domu na r�lcrach, szepcz�c jej do ucha najczulsze s��wka. Ale tak dzia�o si� tylko dlatego, 2se widziano w niej bogat� spadkobier- czyni�, kt�ra mia�a uwolni� Rainau z ci���cych na nim d�ug�w, a wszy- stkim tym ludziom wyczarowa� be=ztroskie �ycie. Spodziewano si�, �e dzi�ki Marii sp�ynie na rodzin� Ruperta deszcz z�ota. By�a przecie� c�rk� bogatego bankiera Feldnera i mia�a tylko jednego brata, z kt�rym w przy- sz�o�ci mia�aby dzieli� wielki spadek. Tak wi�c adorowano j�, traktuj�c; jako wybawienie od pe�nej trosk, n�- dznej egzystencji. Tym bardziej zasmucaj�ca i drastyczna by�a odmiana, kt�ra zasz�a w bardzo kr�tkim czasie. Pierwszy cie� pad� na iluzorycznie szcz�cie Marii, gdy jej ojciec nie wyp�aci� swemu zi�ciowi obiecanego posagu. Rupert Dornberg po�lubi� Mari� tylko dlatego, �e mia�a by� bogat� spadkobierczyni�. A by� najwy�- szy czas, by przez bogaty o�enek po-wstrzyma� rodzinny dom przed ca�ko- witym upadkiem. Rupert by� jedynym synem, ^w nim w�a�nie pok�adano wszelkie nadzieje. Pr�cz niego rodzice mieli jeszcze trzy c�rki, z kt�rych tylko jedna, najstarsza, po�lubiona by�a oficerowi. Pozosta�e dwie nadaremnie czeka�y na konkurent�w. �adne, ale biedne., nie mog�y spodziewa� si� bogatych pretendent�w do r�ki, takich, kt�rzy mogliby odsun�� od Rainau widmo ruiny. Wszelkie nadzieje wi�zano zatem wy��cznie z Rupertem i rado�� zapanowa�a, gdy zar�czy� si� z c�rk� bogatego bankiera Feldnera. M�ody cz�owiek wiedzia�, �e mo�e wprowadzi� do rodziny jedynie kobiet� bogat�, tote� z zimn� kalkulacj� rozgl�da� si� w okolicy za posa�n� pann�. Rupert Dornberg zna� si� z bratem Marii, Georgiem Feldnerem, z gimnazjum. Znajomo�� t� nazwa� nawet przyja�ni�. Ju� w�wczas z ukryt� zazdro�ci� obserwowa� dostatnie �ycie Georga i konsekwentnie trzyma� si� zamo�nego �przyjaciela". Ten za�, cz�owiek wielkoduszny i szlachetny, nie domy�la� si� prawdziwych motyw�w post�powania kolegi. Po uko�czeniu gimnazjum oraz studi�w wy�szych Georg Feldner prowadzi� �ycie �wiatowca, tego ze wzgl�d�w presti�owych �yczy� sobie jego ojciec. Styl �ycia Georga utwierdzi� Ruperta w przekonaniu, �e ojciec kolegi musi by� niezmiernie bogatym cz�owiekiem. Zwyczaje panuj�ce w wytwor- nej willi Feldner�w potwierdzi�y domys�y, gdy wi�c Rupert dowiedzia� si�, �e Georg ma siostr� na wydaniu, poprosi� o przedstawienie go ojcu. Urocza Maria Feldner by�a uwielbiana przez wielu, lecz zakocha�a si� w Rupercie, kt�ry zadziwiaj�co zr�cznie potrafi� zbli�y� si� do niej. Wyzna� tak�e Georgowi, �e zakocha� si� w jego siostrze Marii i �y� bez niej nie mo�e. Georg nie przypuszcza�, �e wszystko to by�o podyktowane wyracho- waniem. S�dzi�, �e Rupert Dornberg, syn w�a�ciciela Rainau, do�� du�ej posiad�o�ci ziemskiej, nie ma �adnych powod�w, by �eni� si� dla pieni�dzy. Zauwa�ywszy, �e siostra kocha Ruperta, pozostawi� sprawy ich natural- nemu biegowi. Zar�czyny i �lub odby�y si� w kr�tkim odst�pie czasu i wszystko zdawa�o si� by� jednym, pe�nym blasku pasmem szcz�cia. Ale ju� wkr�tce Maria utwierdzi�a si� w podejrzeniu, �e Rupert po�lubi� j� z wyrachowania. Pewno�ci co do tego nabra�a r�wnie niespodziewanie, jak bole�nie. Kt�rego� dnia nadesz�a do Rainau wiadomo��, �e bankier Feldner pope�ni� samob�jstwo. Zakrojone na wielk� skal� i w efekcie nieudane spe- kulacje doprowadzi�y go do bankructwa. W banku Feldnera zapanowa� okropny zam�t; m�wiono, �e wszystko zosta�o stracone. Na t� wie�� Maria popad�a w rozpacz, ale przera�enie sparali�owa�o j� ca�kowicie dopiero, gdy cz�onkowie rodziny napadli na ni� z okrutnymi, ohydnymi pretensjami. Tak�e m�owi spad�a w tej godzinie maska z twa- rzy. Ujrza�a jego nikczemno�� i pod�o��. Pozwoli�, by nazwano j� c�rk� oszusta, kt�ra podst�pnie wdar�a si� do godnej szacunku rodziny. Stan�� po stronie swych krewnych i oznajmi� w zimnych, suchych s�owach, �e zosta� zwiedziony. Mia� nadziej� -r- jak si� sam wyrazi� � �eni�c si� z ni� zrobi� dobr� parti�, nie m�g� bowiem pozwoli� sobie na ma��e�stwo z kobiet� ubog�. � Teraz my jeste�my w sytuacji bez wyj�cia, a Rupert ma ci� na g�owie. To ty jeste� winna, przez ciebie on nie mo�e nam ju� pom�c! � krzycza�a w z�o�ci Melania, siostra Ruperta. Wra�liwa i subtelna Maria by�a bezbronna wobec tych obelg. Odr�t- wia�a z rozpaczy nie mog�a uciec przed z�o�ci� i pod�o�ci� tych ludzi, gdy� spodziewa�a si� dziecka i przez to czu�a si� na zawsze z nimi zwi�zana. Nie- nawyk�a do takiej nikczemno�ci, milczeniem odpowiada�a na oskar�enia. Nie wiedzia�a, co czyni i co si� z ni� dzieje. P�niej nie mog�a sobie nawet przypomnie�, jak to si� sta�o, �e znalaz�a si� przy �o�u �mierci swego ojca. Jej brat Georg, serdecznie j� kochaj�cy i wzajemnie przez ni� kochany, przerazi� si� jej �a�osnym wygl�dem. Nie domy�la� si� jednak, co prze�y�a i wycierpia�a. Wstydz�c si� za swego m�a milcza�a, a Georg, s�dz�c �e jest przera�ona �mierci� ojca i utrat� maj�tku, pr�bowa� j� pociesza�. � Nie za�amuj si�, Mario, wszystkimi si�ami b�d� walczy� o nasz� rehabilitacj�. Prawdopodobnie ojciec, przera�ony nieudan� spekulacj�, w pierwszej chwili straci� po prostu panowanie nad sob�. Mo�e nie jest a� tak �le, jak on si� obawia�. Chc� w ka�dym razie uczyni� wszystko, co w mej mocy, by ocali� przynajmniej honor nazwiska. Ty masz na szcz�cie schronienie w Rainau, a ja mog� pracowa�. Najwa�niejsze, aby�my wyszli z tej katastrofy z dobrym imieniem. Maria przytakn�a w milczeniu. Nie powiedzia�a bratu, jak ma�o bezpiecznie czu�a si� w Rainau. Jednak Georg w tych pe�nych udr�ki dniach mia� sam pozna� szwagra z nowej dot�d strony. � Musz� dosta� przynajmniej tych sto tysi�cy marek^ct�re mi tw�j ojciec bezwarunkowo przyrzek� i kt�re z jego powodu musia�em po�yczy�. Zosta�em okrutnie oszukany, gdy przedstawili�cie mi Mari� jako bogat� pann�, przysz�� spadkobierczyni�. Sto tysi�cy musz� dosta� bezwzgl�dnie, bym m�g� dla siebie i rodziny ratowa� maj�tek Rainau, kt�re nas wszystkich �ywi. W przeciwnym razie cofn� mi kredyt i b�dziemy zgubieni � powiedzia�. Teraz i dla Georga sta�o si� jasne, �e Rupert po�lubi� jego siostr� wy��cznie z wyrachowania. Zrozumia� przyczyn� g��bokiego za�amania Marii i ogarn�o go serdeczne wsp�czucie. By� jednak cz�owiekiem honoru i to powstrzymywa�o go od spe�nienia ��da� Ruperta. � Tu w gr� wchodzi dobre imi� mojego ojca a tym samym i m�j honor. Nim z ca�ej masy spadkowej wyci�gn� jakakolwiek sum� dla ciebie, Rupercie, musz� pokry� wszystkie wierzytelno�ci. Obawiam si� jednak, �e b�dzie to wszystko, czego uda mi si� dokona�. Je�li zostanie co� ponad to, otrzyma to Maria. O sobie nie my�l�, ja dam sobie jako� rad� w �yciu. Wiedz zatem, �e najpierw honor nazwiska, potem twoje ��dania. � I mimo nalega� Ruperta, pozosta� nieugi�ty. Odt�d zmieni� si� jego stosunek do szwagra. Cz�owiek ten sta� mu si� zupe�nie obcy. Tym bardziej by�o mu niezmiernie �al siostry. Pad�a przecie� ofiar� pozbawionego sumienia egoisty, kt�ry b�dzie si� na niej m�ci� za to, �e omyli� si� w swych rachubach. Gdy Rupert nalega� coraz bardziej, powiedzia� mu stanowczo i zdecy- dowanie: � Najpierw wierzyciele mojego ojca, potem ty. Ani jeden fenig nie zostanie sprzeniewierzony. To, czego ode mnie wymagasz, by�oby oszustwem. Rupert wyni�s� si� po�piesznie, a Georg odszuka� siostr�. Znalaz� j� ca�kiem za�aman�, kl�cz�c� przy zw�okach ojca. Uni�s� j� czule i rzek�: � Moja biedna Mario, teraz dopiero wiem, jak jeste� udr�czona. M�� tw�j tak�e i przede mn� zrzuci� mask�. G��boko wstrz��ni�ta pad�a mu w ramiona. � Och, Georg, gdybym mog�a le�e� tu zamiast ojca, by�oby mi lepiej. Gestem pe�nym mi�o�ci g�aska� jej jasne w�osy. � Nie my�l tak Mario, masz teraz jeszcze jedno �ycie opr�cz twego, kt�re musisz chroni�. Pomy�l o twym dziecku. Widzisz, dotychczas �y�em beztrosko z dnia na dzie�. Ojciec dawa� � ja bra�em. W dodatku mia�em o sobie wysokie mniemanie, gdy� pracowa�em, chocia� mnie do tego nie zmuszano. I ty tak�e bra�a� do woli, przez co, by� mo�e, stali�my si� � nic o tym nie wiedz�c i tego nie chc�c � wsp�winnymi tego bankructwa. Teraz musimy dopilnowa�, by co si� da uratowa�, a najwa�niejszy jest honor nazwiska. Potem opowiedzia� jej, jakie roszczenia wysun�� Rupert. � Odm�wi- �em mu � zako�czy� sw� relacj� � i s�dz�, �e jeste�my co do tego zgodni. Maria po raz pierwszy od kilkunastu godzin wyprostowa�a si�, spoj- rza�a na brata oczami pe�nymi bole�ci i odpar�a zdecydowanie: � Tak, Georg, cokolwiek mia�oby si� zdarzy�, najpierw ratuj honor ojca, je�li tylko mo�esz. To nasz najwy�szy obowi�zek. Przygarn�� j� do siebie. � Moja biedna siostro, trudne masz �ycie przed sob�. Dr�a�a. Patrzy�a na niego oczami martwymi, bez wyrazo. � Wiem o tym, Georg. W jej s�owach brzmia�a przera�aj�ca rezygnacja. Widzia�, jak cierpi, i zrobi�o mu si� ci�ko na sercu. My�la�, jak�e inaczej u�o�y�oby si� jej �ycie, gdyby miast zosta� �on� Ruperta, odda�a r�k� Janowi van Kossum, jego najlepszemu przyjacielowi. Jan van Kossum by� m�odym Holendrem, kt�ry chodzi� razem z Georgiem do szko�y handlowej. Przed rokiem bawi� d�u�szy czas w go�cinie w domu Feldner�w. Zakocha� si� w Marii, lecz ona nie zostawi�a mu �adnych w�tpliwo�ci co do tego, �e nie kocha go tak, jak kobieta winna kocha� wybranego na ca�e �ycie m�czyzn�. �ywi�a do niego wielk� sympati�, szanowa�a za zacno�� i bardzo j� smuci�o, �e rani go sw� odmow�. Jednak pozwoli�a mu odej��. Nie mog�a zdecydowa� si� na ma��e�stwo bez mi�o�ci. O ile pewniej czu�aby si� jednak teraz u jego boku, ani�eli w rodzinie Dornberg�w. G�aska� jej r�k�, nie znajdowa� jednak w tej sytuacji s��w pocieszenia czy nadziei. Potem odby� si� pogrzeb ojca. Rupert sta� z ponur� min� obok swej �ony, a po wszystkim odwi�z� j�, oboj�tny a nawet wrogi, do Rainau, odleg�ego o dwie godziny drogi od miasta. Nieszcz�sna m�oda kobieta wiod�a odt�d �ycie jak w piekle. Nikt nie zdoby� si� na cho�by jeden dobry, czu�y gest wobec niej. W nikim nie znaj- dowa�a oparcia. M�� zaniedbywa� j� w poni�aj�cy spos�b i kto wie, czy nie pos�ucha�aby podszept�w jakich� ciemnych mocy, by wreszcie sko�czy� ze sob�, gdyby nie powstrzyma�a j� od tego my�l o dziecku^Zrozpaczona kry�a si� przed domownikami lub ca�ymi godzinami siedzia�a u siebie, wpa- truj�c si� t�pym wzrokiem w jeden punkt. Jej dalsze �ycie jawi�o si� niczym upi�r. Traktowano j� niemi�osiernie, nienawistnie, jakby to ona winna by�a ca�emu temu nieszcz�ciu. A� w ko�cu zapowiedziano, �e musi pracowa�, �e w Rainau nie ma miejsca dla nieprzydatnych darmozjad�w. Zebra�a wszystkie si�y i pr�bowa�a by� po�yteczna. Nikt nie darzy� jej �yczliwym s�owem, wsp�czuj�cym spojrzeniem. Pozbawiono j� tak�e kilku pokoi, kt�rymi dot�d dysponowa�a. Po kilku miesi�cach przyby� do Rainau Georg Feldner, by po�egna� si� z siostr�. Powiedzia� jej, �e osi�gn�� to, czego tak gor�co pragn�� � sp�aci� wszystkie zobowi�zania ojca. Bank Feldnera przeszed� w inne r�ce. On musia� jednak spieni�y� wszystko, by sprosta� roszczeniom. � Dla nas obojga, Mario, nie pozosta�o nic, nic. Sprzeda�em mojego konia, moje ksi��ki i wszystko, co by�o moj� osobist� w�asno�ci�, by 8 zdoby� pieni�dze na podr�, poniewa� w Niemczech nie chc� zosta�. Wybieram si� na Sumatr� do mego przyjaciela Jana van Kossum. Maria spojrza�a na brata z zainteresowaniem. � Do Jana van Kossum? � Tak, Mario, wiesz przecie�, �e ojciec jego ma tam fili� swej firmy i du�e posiad�o�ci ziemskie. Jan przeni�s� si� na Sumatr�, by prowadzi� tam interesy. Wiele razy prosi� mnie, bym go odwiedzi�. Teraz, gdy us�ysza� o naszym bankructwie, zadepeszowa� kr�tko: � Przyje�d�aj, pomog� ci. Maria wzruszy�a si�. � Ale� dobry cz�owiek! Tak, to jest do niego podobne. � Rzeczywi�cie, jest wyj�tkowo szlachetny, mimo �e niepi�kn� ma twarz � potwierdzi� Georg. Zas�oni�a oczy d�oni�. � M�j drogi, wiem, co chcesz przez to powiedzie�. On by� szla- chetnym kamieniem, kt�ry nierozwa�nie odtr�ci�am, a przyj�am od�amek �wiec�cego szkie�ka. � Moja biedna Mario! Nie zaprzeczy�a, tylko wyszepta�a: � Cicho, cicho, ani s�owa wi�cej o mnie, bo przestan� panowa� nad sob�. A wi�c wybierasz si� do Jana van Kossum? � Tak, mam nadziej�, �e znajd� w jego firmie zaj�cie i jako� si� wybij�, dojd� do czego�. W ka�dym b�d� razie teraz potrzebuj� pieni�dzy tylko na podj�. Dlatego te� mog� zostawi� ci tylko kilka tysi�cy marek z tego, co uzyska�em ze sprzeda�y mojego dobytku. Zachowaj to jednak dla siebie i dziecka, aby� nie musia�a prosi� m�a o ka�dy grosz. On i tak b�dzie sk�pi� ci wszystkiego. Dopiero co by�by mnie st�d nieomal wyrzuci�, gdy mu powiedzia�em, �e d�ugi poch�on�y ca�y maj�tek. Zatrzyma�em si� tylko po to, by ci� po�egna� i �yczy� pomy�lno�ci. Przyjmij t� niewielk� sum� i dobrze schowaj. Gdy tylko urz�dz� sobie dzi�ki pomocy Jana now� egzystencj�, przesy�a� ci b�d� wszystkie moje oszcz�dno�ci, aby� nie by�a ca�kiem zale�na od twego m�a. Jak�e� chcia�bym zabra� ci� ze sob�, moja biedna siostro. Gn�bi mnie to, �e musze zostawi� ci� w tym domu, mam tylko nadziej�, �e dzi�ki dziecku przebrniesz przez te trudy. Ono ci w tym pomo�e. Maria dr��c obejmowa�a go za szyj�. � B�g z tob�, m�j drogi, kochany bracie! I pozdr�w ode mnie Jana van Kossum, podzi�kuj mu za to, �e w potrzebie okazuje ci prawdziw� przyja��. Przycisn�� j� do siebie. Jego g�os za�ama� si�. � B�d� dzielna, moja biedna, biedna siostro. Miej nadziej� w dziecku, ono pomo�e ci znie�� wszystko. I �lij mi wiadomo�ci, bym wiedzia�, jak ci si� �yje. Tu masz m�j adres: Mijnheer van Kossum, Palembang na Sumatrze, b�d� czeka� na wiadomo�ci od ciebie. � B�d� pisa�a, Georg. I tak Maria �egna�a si� z bratem, a by�o to trudne rozstanie. Na dole Georg pozdrowi� ch�odno i oficjalnie Ruperta i jego krewnych, kt�rzy spogl�dali na� z pogard�, jako �e by� synem oszusta. Fakt, �e Georg, ponosz�c wiele ofiar, zapobieg� nies�awie nazwiska ojca i swego, tak�e to, �e odm�wi� Rupertowi, gdy ten nak�ania� go do pope�nienia oszustwa, wszystko to dla rodziny Dornberg�w by�o zwyk�� g�upot�. Z ci�kim sercem zostawia� Georg �w� siostr� w�r�d tych nienawi�ci� pa�aj�cych ludzi. Wiedzia�, �e jej �ycie b�dzie nielekkie w Rainau. Jak ci�kie chwile prze�y�a ju� i jaka poniewierka czeka�a j� jeszcze, tego oczywi�cie nie wiedzia�. Marianie skar�y�a si�, by go nie niepokoi�. M�oda kobieta d�wiga�a sw�j ci�ar sama i nikt nie wiedzia� z jak� nienawi�ci� traktowana jest przez rodzin� m�a. Tylko jedna osoba okazywa�a jej mi�o�� i lito��. By�a to El�bieta Yolmar, najstarsza siostra Ruperta, od lat zam�na i matka dziesi�ciolet- niego ch�opca. Niestety tylko z rzadka go�ci�a w Rainau, gdy� m�� jej, kapi- tan, stacjonowa� w pobliskim miasteczku. Zna�a Mari�, nim ta zar�czy�a si� z jej bratem. Zawsze stawa�a po stronie bratowej, ale tak�e m�� jej przyja�nie odnosi� si� do m�odej kobiety. El�biet� oburza�o zimne, z�o�liwe zachowywanie si� jej rodziny wobec Marii. Przede wszystkim uwa�a�a, �e post�powanie brata wobec �ony jest pod�e. Odwa�nie wyst�powa�a w obronie Marii a przeciw swym krewnym. Nawet matce i ojcu potrafi�a wypomina� ich otwart� wrogo�� wobec �ony Ruperta. Niewiele mog�a jednak pom�c, gdy� rzadko bywa�a w Rainau. Przewa�nie przyje�d�a�a ze swym ma�ym synkiem, Gerdem, do Rainau na okres letnich wakacji. Maj�tek i dochody jej m�a nie starcza�y na to, by ona i dziecko mogli odbywa� kosztowne, odleg�e podr�e, aczkolwiek poza tym nie�le im si� wiod�o. Z tego to w�a�nie powodu przyje�d�a�a El�bieta z Gerdem na wypoczynek do Rainau. 11 10 Za ka�dym razem wielk� przyjemno�ci� Gerda by�o w�drowanie przez pola i lasy, zagl�danie do stajen, ob�r i stod�. Interesowa�y go wszelkie zaj�cia gospodarskie. Podpatrywa� parobk�w i w kr�tkim czasie potrafi� r�wnie dobrze jak oni obchodzi� si� ze zwierz�tami. Dzielnie te� pomaga� przy pracach �niwnych. Poza wakacjami przybywa� do Rainau wraz ze sw� mam� tylko od czasu do czasu, przewa�nie w niedziele. Nie mog�a wi�c El�bieta wiele uczyni� dla bratowej. Ale te odwiedziny by�y w n�dznym �yciu Marii najbardziej radosne. Kt�rego� dnia El�bieta sama powiedzia�a: � Mario, gdy b�dziesz rodzi�, przyjad� natychmiast do Rainau, b�d� ci� piel�gnowa�. Tu nie ma przecie� nikogo, kto by si� tob� zaj��. �a�uj�, �e poza tym tak niewiele mog� dla ciebie zrobi�. Maria wybuchn�a �zami. Nie mog�a m�wi� i tylko w milczeniu �cis- ka�a r�ce El�biety. Z wi�ksz� ufno�ci� oczekiwa�a teraz narodzin dziecka. A dotychczas tak niezmiernie obawia�a si� tej chwili. Wiedzia�a, �e jest wszystkim sol� w oku i �e jej dziecko b�dzie dla nich tylko nieprzydatnym darmozjadem. Nawet m�� powiedzia� kiedy� grubia�sko: � Sami ledwo �yjemy, na c� nam jeszcze dziecko? El�bieta dotrzyma�a s�owa. Gdy ma�a Martina przysz�a na �wiat, przy- jecha�a natychmiast do Rainau i z pe�nym oddaniem piel�gnowa�a matk� i dziecko. II AV kilka miesi�cy ,po urodzeniu ma�ej Martiny Maria Dornberg * otrzyma�a pierwszy list od swego brata Georga. Donosi� jej, �e dotar� zdr�w i ca�y na Sumatr� i �e Jan van Kossum powierzy� mu zarz�dzanie cz�ci� swych posiad�o�ci. Wynagrodzenie za prac� przewy�sza jego w�asne potrzeby i Georg ma zatem nadziej�, �e b�dzie m�g� j� i jej dziecko dzi�ki swoim oszcz�dno�ciom uchroni� przed n�dz�. Ponadto pisa�: 12 Zreszt� Jan van Kossum wybiera si� w najbli�szych tygodniach w pilnych sprawach do Holandii. Prosi�em go, by Ci� odwiedzi� w Rainau i opowiedzia� mi potem o Tobie i Twoim dziecku, o wszystkim, co si� tymczasem wydarzy�o, gdy� martwi� si� o Ciebie ogromnie. Jan cieszy si� bardzo, �e b�dzie m�g� zn�w Ci� zobaczy�. On pragn��by nawet, by� si� zdecydowa�a na przyjazd wraz z dzieckiem do nas, na Sumatr�. Ale to pozostanie chyba tylko jego i moim marzeniem. Powiedz mu otwarcie, jak Ci si� wiedzie. Nie masz bowiem innego bardziej Ci oddanego i bezinteresownego przyjaciela ni� on. Mo�esz ufa� mu bez zastrze�e�. Ten list poruszy� Mari� do g��bi. Teraz dopiero, gdy tak straszn� po- my�k� okaza�o si� jej ma��e�stwo, mog�a w pe�ni poj��, jak wielkodusznym cz�owiekiem by� Jan van Kossum. Wreszcie kt�rego� dnia przyjaciel brata pojawi� si� w Rainau. Maria siedzia�a w�a�nie z c�reczk� w parku. Zawioz�a tam sw� ma��, kt�ra ch�tnie spa�a na �wie�ym powietrzu. Obok na �awce m�oda matka postawi�a kosz z podart� bielizn�, kt�r� mia�a cerowa�. Tego dnia zn�w dozna�a kolejnej przykro�ci ze strony m�a i teraz, gdy dziecko usn�o w swym w�zeczku, rozmy�la�a o tym. Nie widziana przez nikogo, cicho pop�akiwa�a. Nagle poderwa�a si� przera�ona. Kto� do niej podszed�, a gdy podnios�a wzrok, ujrza�a przed sob� wysokiego, barczystego m�czyzn� o szorstkich rysach i mocno opalonej twarzy. Spogl�da� na ni� niebieskimi oczami, w kt�rych malowa�a si� serdeczno��. � Pani Mario � wi�c tak� pani� zastaj�? � zapyta� Jan van Kossum. Niew�tpliwie nie by� zbyt pi�knym m�czyzn�, ale mo�na by�o o tym nie my�le�, skoro L jego oczu bi�a urzekaj�ca dobro� serca. Maria powstrzyma�a �zy i wyci�gaj�c do niego r�k�, pr�bowa�a u�miechn�� si�. � Zasta� mnie pan akurat w jakim� g�upim za�amaniu, panie van Kossum. Prosz�, niech pan na to nie zwraca uwagi. Chcia� da� jej czas, by si� opanowa�a, nachyli� si� wi�c nad �pi�cym dzieckiem: �Wat een lichte, blonde Kopjes. Het is een liefelijke yreedzame Aanblik" (C� za jasnow�ose dziecko. To taki przyjemny, pogodny widok), 13 powiedzia� przez zapomnienie w swoim ojczystym j�zyku holenderskim. Wyprostowa� si� i patrzy� na Mari�. � Przyszed�em, pani Mario, by przekaza� pani pozdrowienia od jej brata i zapyta� jak si� pani powodzi. Georg obawia si�, czy listy pani, tu w Rainau, nie podlegaj� jakiej� kontroli. Nie ma te� pewno�ci, czy nie ukrywa pani czego� przed nim, by oszcz�dzi� mu zmartwie�. Przy tych s�owach skierowa� gro�ne spojrzenie w stron� domu w�a�ci- cieli na Rainau. Maria przerazi�a si�. Jej twarz obla� rumieniec. � Dzi�kuj� panu serdecznie, panie van Kossum, �e mnie pan odwie- dzi�. Prosz� powiedzie� Georgowi, �e mam moje dziecko i jest ono dla mnie nagrod� za wszystko. Popatrzy� na ni� tak, �e odczu�a, jakby kto� bliski pog�aska� j� po twarzy. � Ale zasta�em pani� we �zach, droga Mario. Jest pani taka blada i smutna. M�j Bo�e! Z kwitn�cej i radosnej dziewczyny, kt�r� zna�em, zrobi�a si� w�t�a i cierpi�ca kobieta. Mario, czy nie mog�, czy nie wolno mi w czym� pani pom�c? W jego g�osie by� g��boki niepok�j. Zaprzeczy�a ruchem g�owy, delikatnej, ma�ej g�owy, otoczonej koron� jasnoblond w�os�w. Wzrok wbi�a w ziemi�. � Mnie nikt nie mo�e pom�c. Jedynie B�g! � Mo�e jednak, gdyby pani tylko zechcia�a, prosz� mn� dowolnie rozporz�dza�. Nic, co mia�bym dla pani zrobi�, nie b�dzie dla mnie zbyt trudne. Poda�a mu r�k�. � Dzi�kuj� panu, drogi, drogi przyjacielu, ale... ja ju� nie potrafi� czegokolwiek chcie�. Prosz� zostawi� mnie mojemu losowi, przecie� sama go sobie wybra�am. Przywar� ustami do jej d�oni. � Nie wolno pani upada� na duchu, jest pani przecie� jeszcze taka m�oda. Czy musi pani przez ca�e �ycie tkwi� w tych wi�zach tylko dlatego, �e kiedy�, w �lepym zauroczeniu, sama jej pani sobie narzuci�a? Bezradnym gestem wskaza�a na dziecko. � Tam oto le�y to, co mnie wi��e, panie van Kossum, prosz�, niech pan ju� d�u�ej na mnie nie nalega. Oderwa� od niej sw�j wzrok i by si� opanowa�, zbli�y� si� do w�zka z dzieckiem. Pochyli� si� i poca�owa� male�stwo w czo�o. � Dat blonde 14 Kopjes moet ook wat hebben von zijne Onkel (Jasnow�osa dziecina niech te� co� ma od swego wujka) � powiedzia� w swym ojczystym j�zyku chc�c ukry� wzruszenie. Potem, prostuj�c si�, ci�gn�� dalej ju� po niemiecku: _ Prosz� wybaczy�, �e poca�owa�em dziecko, nie mog�em inaczej. Wygada tak uroczo. Dzieci to wielkie dobrodziejstwo. By�a wzruszona. Mimo woli pomy�la�a o tym, jak �adny jest stosunek tego m�odego m�czyzny do jej dziecka, na kt�re tak czule nie patrzy� nigdy w�asny ojciec. � Niepotrzebne s� przeprosiny. Ciesz� si�, �e jest pan tak dobry dla mojego dziecka. Niech B�g pana b�ogos�awi. A teraz mog� chyba zaprosi� pana do domu? Wykona� jaki� nag�y, niespokojny ruch. � Nie, prosz� nie! S�dz�, �e jestem zbyt zapalczywy i m�g�bym po- st�pi� nieodpowiedzialnie, spotkawszy si� z pani m�em, kt�ry doprowadzi� pani� do takiego stanu, podczas gdy ja got�w by�em chroni� pani� i wielbi�, bez wzgl�du na okoliczno�ci. Prosz� wybaczy� mi ten wybuch, ale jestem te� tylko cz�owiekiem. A wi�c lepiej, je�li si� nie zobaczymy, ja i Rupert Dornberg. Jestem szcz�liwy, �e spotka�em pani� tu sam�. Jeszcze tylko poprosz�: je�li nie b�dzie pani mog�a d�u�ej tutaj �y�, niech pani przyje�d�a z dzieckiem na Sumatr�, do swego brata. Tam spotka pani� zawsze ser- deczne przyj�cie. Prosz�, niech pani o tym nie zapomni. Aha, mam to pani do oddania � list od Georga, jest w nim troch� pieni�dzy. Prosi pani� o wykorzystanie ich na potrzeby w�asne i dziecka. Maria zarumieni�a si�. � Georg nie powinien niczego sobie odmawia�! Prosz� mu powie- dzie�, �e ja tego nie chc�. Nie powinien ponosi� dla mnie �adnej ofiary, przecie� sam jest biedny. U�miechn�� si� z rezygnacj�. � Niech pani spokojnie przyjmie. Skoro nic wi�cej nie mog� dla pani uczyni�, niech uwolni� j� przynajmniej od troski o brata. Nigdy nie b�dzie cierpia� niedostatku, jest przecie� moim przyjacielem, a ponadto najlepszym zarz�dc�. Niech pani to przyjmie, pani Mario � ale prosz� to wykorzysta� tylko dla siebie i dziecka � na to musi mi pani da� swoje s�owo. A tak�e na to, �e powiadomi pani Georga natychmiast, gdyby potrze- bowa�a wi�cej. Odetchn�a g��boko i skin�a g�ow�; dr��cymi r�kami wzi�a kopert�. Jak�e� si� cieszy�a z tej niewielkiej sumy pieni�dzy. Te, kt�re da� jej Georg przed wyjazdem, ju� wyda�a. Kupi�a za nie skromn� wyprawk� dla dziecka. ��da� od m�a cho�by feniga na osobiste wydatki, by�oby rzecz� nie- mo�liw�. Ukry�a pieni�dze w kieszeni sukni, po czym poda�a Janowi van Kossum r�k�. � Obiecuj� panu i dzi�kuj� z ca�ego serca, �e jest pan tak dobry dla mojego brata, i za to, �e przyby� pan do mnie z wiadomo�ci� od niego. Prosz�, niech pan mu powie, �e wdzi�czna jestem za pieni�dze i bardzo si� z nich ciesz�. Ja, ja nie chc� w tym domu niczego przyjmowa�, pr�cz wy�ywienia i dachu nad g�ow�, bo na to zarabiam tu w�asnymi r�kami. Zblad� � zacisn�� pi�ci. � Mario, ale� pani wsp�czuj� � wyszepta�. Spojrza�a na niego u�miechaj�c si� smutnie. � Niegdy� by�am szcz�liwa i dumna, teraz jestem nieszcz�liwa i bardzo pokorna. Z tak wielkiego poni�enia nie mo�na si� ju� podnie��. Ale jest dla mnie pocieszenie � cierpi� niewinnie � i znosz� to wszystko dla mojego dziecka. Teraz prosz� odej��, panie van Kossum, i niech pan przyj- mie s�owa mojego b�ogos�awie�stwa na drog�. Ongi� musia�am pana bardzo zrani�. Ja, ja wtedy jeszcze spodziewa�am si� wielkiego szcz�cia. A teraz pan swoim przybyciem tu wy�wiadcza mi dobrodziejstwo. Dzi� dopiero pozna�em w pe�ni pa�sk� szlachetno��. B�g z panem! � Dzi�kuj� pani za dobre s�owo na po�egnanie, Mario. Powiem bratu pani, �e to jasnow�ose dziecko jest dla pani pociech�. Niech B�g ma was oboje w opiece � i niechaj pani nie zapomina � u brata znajdzie pani zawsze rodzinny dom. �arliwie przycisn�� jej r�k� do swych ust i pochyli� si� raz jeszcze nad dzieckiem, kt�re obudzi�o si� tymczasem i spogl�da�o swymi du�ymi, b�yszcz�cymi oczami w nieznajom� twarz. � Jak ma na imi� pani c�reczka? � Martina. � � Ma pani oczy, Mario. I patrzy� d�ugo w jasne, promienne oczy dziecka. - � Niech B�g ma ci� w opiece jasnow�osa dziecinko! Wyprostowa� si� i raz jeszcze spojrza� Marii powa�nie w oczy. Wzrok jego nabra� czu�o�ci. Jej pi�kna twarz by�a teraz mizerna, pe�na b�lu i smutku. 16 � Niech pani b�dzie dzielna, Mario � wydusi� z siebie szybko odchodz�c, jakby ucieka� przed samym sob�. Nim skr�ci� na drog�, odwr�ci� si� jeszcze raz. Zobaczy� Mari� stoj�c� z dzieckiem na r�ku,Pe�nymi �ez oczyma patrzy�a za nim. � To Madonna! � wyszepta� Jan van Kossum, pozdrowi� j� jeszcze raz i znikn��. Maria, z dzieckiem na r�ku, osun�a si� na �awk�. P�acz�c kry�a twarz w sukieneczce ma�ej. P�aka�a, bo wzgardzi�a szlachetnym cz�owiekiem dla wyrachowanego egoisty. Ma�a Martina wsun�a r�czk� w jej w�osy i mierzwi�a je. Maria ockn�a si�. � Moje s�odkie male�stwo, musisz pom�c matce znosi� ten ci�ki los. List od brata zawiera� du�o czu�ych, dobrych s��w i dwa wi�ksze banknoty. Georg przekaza� siostrze wszystko, co zdo�a� zaoszcz�dzi�. Jan van Kossum nalega�, by przyj�� co� od niego i przes�a� siostrze wi�ksz� sum�, ale Georg odm�wi�: � Wiem, �e masz dobre zamiary, przyj��bym twoj� propozycj� bez wahania, gdyby chodzi�o o mnie, o moje potrzeby, ale dla Marii nie mog� niczego od ciebie przyj��, ona nigdy by mi tego nie wybaczy�a. Tak wi�c musia� Jan van Kossum zadowoli� si� przekazaniem ukocha- nej kobiecie jedynie drobnej sumy, on, kt�ry najch�tniej z�o�y�by ca�e swe bogactwo u jej st�p. Tylko dzi�ki przer�nym zabiegom udawa�o si� Rupertowi Dornberg utrzyma� Rainau. Na szcz�cie ostatnie zbiory wypad�y dobrze, co pomog�o na jaki� czas. Potem jednak zachorowa� mu ojciec, os�ab� i wymaga� lecze- nia i opieki. Matka i siostry zaj�te by�y piel�gnowaniem chorego, wi�c na barkach Ruperta spocz�� ci�ar wszystkich obowi�zk�w, gdy� o naj�ciu nadzorcy nie mo�na by�o nawet my�le�. Rupert by� od rana do wieczora na nogach i nawet gdyby kocha� sw� �on�, nie m�g�by po�wi�ci� jej wi�cej czasu. Poniewa� jej jednak nie kocha�, nie omieszka� przy ka�dej okazji, gdy tylko si� widzieli, narzeka� na n�dzne �ycie, jakie musi prowadzi�. 17 Maria tak�e pracowa�a ponad si�y, a �e � w przeciwie�stwie do innych � nic o tyjj�-fne-rpzpowiada�a, wysi�ek jej pozostawa� nie zauwa�ony. 2-Trzy, li l Ma�a Martina rozwija�a si� za to wspaniale. �mia�a si� i radowa�a, kiedy Gerd Yolmar przyje�d�a� na wakacje do Rainau lub pojawia� si� w niedziele na swym rowerze. A gdy Maria s�ysza�a radosne okrzyki dziecka, zapomina�a o codziennym szarym i smutnym .�yciu. Gerd Yolmar ci�ga� ma�� Martin� wsz�dzie ze sob�, a ona dzielnie drepta�a za nim, dok�dkolwiek j� prowadzi�. Podoba�o mu si�, �e nie p�acze, nawet gdy zrobi sobie jak�� krzywd�, i �e nie jest kapry�na. � Jest z ni� sto pociech! Nigdy nie psuje zabawy � mawia� o niej, gdy by�a jeszcze malutka. Jak podros�a, pozowa� na jej rycerza. Kiedy byli sami, tak �e nie mog�a ucierpie� jego m�odzie�cza godno�� i powaga, by dla niej bardzo mi�y i zapewnia�, �e gdy wyro�nie na m�czyzn�, ona b�dzif musia�a zosta� jego �on�. Martina prz^ lgn�a do niego jak do kogo� najbli� szego. Po matce by� najbardziej przez ni� kochanym cz�owiekiem. Georg Feldner przysy�a� Marii od czasu do czasu troch� pieni�dzy, tak �e jako� sobie radzi�a z potrzebami swymi i dziecka. Nikt nie pyta� z czego p�aci za ubrania, ale wszyscy wiedzieli, �e brat przysy�a jej pieni�dze, cho� Maria powiedzia�a o tym tylko El�biecie. Kt�rego� dnia, gdy ma�a Martina mia�a ju� siedem lat, na jaki� czas do Niemiec przyjecha� jej wujek, Georg. Jan nalega�, by zmieni� klimat. Czyni� to w trosce o zdrowie przyjaciela. Tak wi�c Georg pojecha� tym razem naj- pierw do Holandii, poza�atwia� interesy Jana van Kossum, nast�pnie za� do Niemiec, odwiedzi� siostr�. W mi�dzyczasie van Kossum by� kilkakrotnie w Holandii, nie odwiedzi� jednak Marii ponownie. Nie mia� pewno�ci, czy potrafi zapanowa� nad sob�. Przed kilku laty, po powrocie z Rainau, powie- dzia� Georgowi, �e gdyby by� spotka� Ruperta Dornberga, zastrzeli�by go jak w�ciek�ego psa! Spotkanie rodze�stwa po latach by�o wzruszaj�ce. Georg patrzy� przej�ty na t� szczup��, blad� kobiet�, z obecnym ci�gle na twarzy wyrazem b�lu, nie znikaj�cym nawet wtedy, gdy obejmowa�a go za szyj�. Byli sami w pokoju Marii, bowiem Georg kaza� zaprowadzi� si� wprost do niej, nie witaj�c si� z. nikim z domownik�w. Sk�ada� wizyt� wy��cznie siostrze. By� przera�ony zmianami, kt�re w niej zasz�y, i zaciska� pi�ci na my�l ojej m�u. Maria wystrzega�a si� opowiadania o tym, ile z�ego dozna�a, lecz brat czyta� histori� tego cierpienia z jej spojrzenia. 18 Ustalili, �e wynajmie w mie�cie hotel na osiem dni i b�dzie spotyka� si� z ni� codziennie o um�wionej godzinie w parku. Go�ciny w Rainau nie przy- j��by. Maria, pe�na l�ku, b�aga�a i nalega�a, by unika� spotkania z Rupertem. Na szcz�cie podczas wizyty w pokoju Marii nie spotka� nikogo z rodziny Dornberg�w. Przez nast�pne dni spotykali si� w parku, dok�d siostra przychodzi�a z Martina. W Rainau wszyscy wiedzieli, �e przyjecha� brat Marii. Sama napomkn�a o tym przy stole. Odpowiedzi� by�o lodowate milczenie. Cieszy�a si�, �e nie zabraniano jej widywa� si� z bratem. Ale po sko�- czonym obiedzie jej m�� powiedzia� z ca�� brutalno�ci�: � Gdyby� chcia�a uciec ze swoim bratem, nie przeszkodz� ci w tym, ale dziecko zostanie tu, jasne?! v Powiedzia� to jedynie po to, by zrobi� jej przykro��, bo tak naprawd� nie wierzy�, �e mog�aby go opu�ci�. Jednak nieszcz�snej Marii te s�owa zapad�y g��boko w serce. Co dzie� cieszy�a si� teraz na spotkanie z Georgiem. Opowiada� jej o swym �yciu na Sumatrze, o przyja�ni z Janem van Kossum i o wszystkim, bo wszystko j� interesowa�o. A� kt�rego� dnia zaproponowa�: � Mario, jed� ze mn�. We� dziecko i opu�� dom, w kt�rym zadr�cz� ci� na �mier�. Nie nadajesz si� do takiego zimnego traktowania, ciebie to zniszczy. Jed� ze mn�. Potrz�sn�a ze smutkiem g�ow�. � Nawet gdybym chcia�a, nie wolno mi tego zrobi�, Georg, gdy� Rupert chc�c mnie ukara�, zabra�by mi dziecko. Nie mam te� odwagi ucieka� i zbyt dumna jestem, by ucieka� si� do podst�pu. On mo�e mnie �le traktowa�, ale dziecka nie dam sobie zabra�. Zrozumia�, �e nie mo�na by�o jej pom�c. Z ci�kim sercem �egna� si� po kr�tkim urlopie z Mari� i ma�� Martina, kt�ra przylgn�a do niego ca�� dusz�. Odjecha� z najwi�ksz� trosk� w sercu, a dla Marii nadesz�y jeszcze trudniejsze lata. Ojciec Ruperta mia� sparali�owane nogi, sp�dza� ca�e dnie w w�zku i znajdowa� przyjemno�� w dr�czeniu Marii z�o�liwymi dowcipami i nie- s�usznymi zarzutami. Ona, jego zdaniem, by�a winna wszystkiemu, nawet jego chorobie. Za� Rupertowi coraz trudniej by�o utrzyma� Rainau, a� kt�rego� dnia desperacja pchn�a go do hazardu. Pierwszego wieczoru 19 wygra� du�� sum�, co umo�liwi�o mu sp�acenie kilku pilnych d�ug�w i jeszcze raz odetchn�� z ulg�. Od tego czasu gra� ci�gle, ale ju� nie mia� szcz�cia. Los jego by� przes�dzony. Kt�rego� dnia, gdy Martina mia�a jedena�cie lat, wniesiono do domu zw�oki ojca. Podobno potkn�� si� przy podchodach na polowaniu i bro� sama wypali�a. By� to strza� prosto w serce. Prawda by�a taka, �e sam si� zastrzeli�, poniewa� poprzedniego wieczoru przegra� olbrzymi� sum�, a r�czy� s�owem honoru. Owego s�owa nie dotrzyma�. Dla Rainau nasta�y straszne czasy. Jedynie ze wsp�czucia dla spara- li�owanego w�a�ciciela maj�tku wierzyciele nie dopu�cili do ca�kowitej katastrofy. Poruszaj�c si� w swym fotelu na k�kach stary Dornberg zarz�dza� maj�tkiem, lecz wkr�tce musia� zatrudni� nadzorc�. Kobiety ci�ko pracowa�y i nieraz dokonywa�y rzeczy niemo�liwych. Tak�e Maria przy��czy�a si� do nich, pomagaj�c wszelkimi si�ami. Co prawda mog�a teraz opu�ci� Rainau i wyjecha� z dzieckiem na Sumatr�, ale brak�o jej si� na podj�cie takiej decyzji. Zdawa�a sobie te� spraw� z tego, �e jej os�abiony organizm nie zni�s�by tropikalnego klimatu. Nie uroni�a ani jednej �zy, gdy sta�a przy zw�okach m�a. Zabi� w niej wszystko. Znieruchomia�ym, pustym wzrokiem wpatrywa�a si� w jego blad� twarz. Wkr�tce po m�u straci�a tak�e blisk� sobie szwagierk�. El�bieta Yolmar zmar�a przy operacji, a kilka miesi�cy p�niej zmar� tak�e jej m��, major Yolmar, kt�ry nieco pow�ci�gliwie, ale skutecznie zwyk� by� stawa� w obronie Marii. Tak wi�c nie by�o ju� nikogo, kto mia�by dla niej dobre s�owo. Niestety tak�e Gerd Yolmar nie przyje�d�a� ju� do Rainau. Kr�tko przed �mierci� swego ojca zosta� podporucznikiem i stacjonowa� w odleg- �ym garnizonie. Od czasu do czasu pisywa� kilka ciep�ych s��w do swej ciotki Marii i serdecznie pozdrawia� kochan�, ma�� Martin�. Teraz i on mia� tylko te dwie istoty, kt�re kocha� i kt�re bliskie by�y jego sercu. Ani z dziad- kami, ani z obiema siostrami matki stosunki nie uk�ada�y si� zbyt ser- decznie. Nie dosz�o zatem do spotkania Martiny z jej kochanym kuzynem i towarzyszem dzieci�cych zabaw. Maria nagle ci�ko zachorowa�a, w kr�tkim czasie w og�le nie mog�a d�wign�� si� z �o�a. Czu�a, �e zbli�a si� jej koniec. Kt�rego� dnia, w przeczuciu �mierci, napisa�a resztk� si� list do swego brata, Georga. Martina nada�a list na poczcie. Nie zna�a jednak jego tre�ci. Kilka tygodni p�niej Maria zmar�a. Martina by�a przy matce sama i dr��cymi r�kami zamkn�a jej oczy. � Nie wpuszczaj do mnie nikogo, gdy b�d� umiera�a, moja Martino, ich bezlitosne spojrzenia zatru�yby mi ostatni� chwil� � powiedzia�a matka. Tak wi�c dziewczyna przesiedzia�a a� do rana w cichym � dr�cz�cym b�lu obok zmar�ej matki. Nie p�aka�a. Nikogo by nie przywo�a�a, nawet gdyby matka nie by�a jej tego zakaza�a. Trwa�a tak godzinami przy zmar�ej, ca�owa�a jej blade r�ce i szepta�a czu�e s�owa, tak jakby matka mog�a j� jeszcze s�ysze�. Dopiero nast�pnego ranka zesz�a na d� do pokoju, gdzie jadano �niadania. Byli tam wszyscy jej krewni. � Moja matka umar�a � powiedzia�a i posz�a z powrotem do nie- boszczki. Sta�o si� co� osobliwego. �mier� tej cichej, wra�liwej kobiety zdawa�a k�a�� si� wielkim ci�arem na dusze i serca wszystkich. Czy�by ci twardzi, bezlito�ni ludzie zacz�li wreszcie rozumie�, jak ci�ko wobec niej zgrzeszyli? Mari� Dornberg pochowano u boku m�a w cichym zak�tku parku, pod wielkimi kasztanowcami. Wszyscy domownicy Rainau uczestniczyli w pogrzebie, nawet sparali�owany dziadek Martiny. Ale zrobili to tylko z uwagi na ludzi. Teraz siedzieli tam, w przyleg�ym pokoju, i zmarzni�ci popijali herbat� oraz naradzali si�, co te� ma by� z Martina! A Martina � oboj�tna na wszystko � kucn�a przy kominku i roz- my�la�a o zmar�ej matce, kt�r� tak g��boko kocha�a. III Tymczasem wszyscy domownicy zebrali si� w salonie. Pana domu podwieziono w fotelu na k�kach. Przy nim zasiad�a jego �ona, naprzeciw Melania i Helena Dornberg. Obie siostry zestarza�y si�, a by�y nadal samotnymi pannami. Melania mia�a teraz czterdzie�ci lat, a jej siostra Helena by�a o dwa lata m�odsza. W rysach ich twarzy wyra�nie odbija�o si� niezadowolenie z �ycia i osch�o�� charakteru. Nie by�y to osoby �yczliwe bli�nim. 20 21 wygra� du�� sum�, co umo�liwi�o mu sp�acenie kilku pilnych d�ug�w i jeszcze raz odetchn�� z ulg�. Od tego czasu gra� ci�gle, ale ju� me mia� szcz�cia. Los jego by� przes�dzony. Kt�rego� dnia, gdy Martina mia�a jedena�cie lat, wniesiono do domu zw�oki ojca. Podobno potkn�� si� przy podchodach na polowaniu i bro� sama wypali�a. By� to strza� prosto w serce. Prawda by�a taka, �e sarn si� zastrzeli�, poniewa� poprzedniego wieczoru przegra� olbrzymi� sum�, a r�czy� s�owem honoru. Owego s�owa nie dotrzyma�. Dla Rainau nasta�y straszne czasy. Jedynie ze wsp�czucia dla spara- li�owanego w�a�ciciela maj�tku wierzyciele nie dopu�cili do ca�kowitej katastrofy. Poruszaj�c si� w swym fotelu na k�kach stary Dornberg zarz�dza� maj�tkiem, lecz wkr�tce musia� zatrudni� nadzorc�. Kobiety ci�ko pracowa�y i nieraz dokonywa�y rzeczy niemo�liwych. Tak�e Maria przy��czy�a si� do nich, pomagaj�c wszelkimi si�ami. Co prawda mog�a teraz opu�ci� Rainau i wyjecha� z dzieckiem na Sumatr�, ale brak�o jej si� na podj�cie takiej decyzji. Zdawa�a sobie te� spraw� z tego, �e jej os�abiony organizm nie zni�s�by tropikalnego klimatu. Nie uroni�a ani jednej �zy, gdy sta�a przy zw�okach m�a. Zabi� w niej wszystko. Znieruchomia�ym, pustym wzrokiem wpatrywa�a si� v jego blad� twarz. Wkr�tce po m�u straci�a tak�e blisk� sobie szwagierk�. El�bieta Yblmar zmar�a przy operacji, a kilka miesi�cy p�niej zmar� tak�e jej m��, major Yblmar, kt�ry nieco pow�ci�gliwie, ale skutecznie zwyk� by� sta-wa� w obronie Marii. Tak wi�c nie by�o ju� nikogo, kto mia�by dla niej dobre s�owo. Niestety tak�e Gerd Yolmar nie przyje�d�a� ju� do Rainau. Krotko przed �mierci� swego ojca zosta� podporucznikiem i stacjonowa� wod-leg- �ym garnizonie. Od czasu do czasu pisywa� kilka ciep�ych s��w do swej ciotki Marii i serdecznie pozdrawia� kochan�, ma�� Martin�. Teraz i on mia� tylko te dwie istoty, kt�re kocha� i kt�re bliskie by�y jego sercu. Ani zdziad-J karni, ani z obiema siostrami matki stosunki nie uk�ada�y si� zbyt ser- decznie. Nie dosz�o zatem do spotkania Martiny z jej kochanym kuzynem i towarzyszem dzieci�cych zabaw. Maria nagle ci�ko zachorowa�a, w kr�tkim czasie w og�le nie mog�a d�wign�� si� z �o�a. Czu�a, �e zbli�a si� jej koniec. Kt�rego� dnia, w przeczuciu �mierci, napisa�a resztk� si� list do swego brata, Georga. Martina nada�a list na poczcie. Nie zna�a jednak jego tre�ci. Kilka tygodni p�niej Maria zmar�a. Martina by�a przy matce sama i dr��cymi r�kami zamkn�a jej oczy. � Nie wpuszczaj do mnie nikogo, gdy b�d� umiera�a, moja Martino, ich bezlitosne spojrzenia zatru�yby mi ostatni� chwil� � powiedzia�a matka. Tak wi�c dziewczyna przesiedzia�a a� do rana w cichym i dr�cz�cym b�lu obok zmar�ej matki. Nie p�aka�a. Nikogo by nie przywo�a�a, nawet gdyby matka nie by�a jej tego zakaza�a. Trwa�a tak godzinami przy zmar�ej, ca�owa�a jej blade r�ce i szepta�a czu�e s�owa, tak jakby matka mog�a j� jeszcze s�ysze�. Dopiero nast�pnego ranka zesz�a na d� do pokoju, gdzie jadano �niadania. Byli tam wszyscy jej krewni. � Moja matka umar�a � powiedzia�a i posz�a z powrotem do nie- boszczki. Sta�o si� co� osobliwego. �mier� tej cichej, wra�liwej kobiety zdawa�a k�a�� si� wielkim ci�arem na dusze i serca wszystkich. Czy�by ci twardzi, bezlito�ni ludzie zacz�li wreszcie rozumie�, jak ci�ko wobec niej zgrzeszyli? Mari� Dornberg pochowano u boku m�a w cichym zak�tku parku, pod wielkimi kasztanowcami. Wszyscy domownicy Rainau uczestniczyli w pogrzebie, nawet sparali�owany dziadek Martiny. Ale zrobili to tylko z uwagi na ludzi. Teraz siedzieli tam, w przyleg�ym pokoju, i zmarzni�ci popijali herbat� oraz naradzali si�, co te� ma by� z Martina! A Martina � oboj�tna na wszystko � kucn�a przy kominku i roz- my�la�a o zmar�ej matce, kt�r� tak g��boko kocha�a. III Tymczasem wszyscy domownicy zebrali si� w salonie. Pana domu podwieziono w fotelu na k�kach. Przy nim zasiad�a jego �ona, naprzeciw Melania i Helena Dornberg. Obie siostry zestarza�y si�, a by�y nadal samotnymi pannami. Melania mia�a teraz czterdzie�ci lat, a jej siostra Helena by�a o dwa lata m�odsza. W rysach ich twarzy wyra�nie odbija�o si� niezadowolenie z �ycia i osch�o�� charakteru. Nie by�y to osoby �yczliwe bli�nim. 20 21 W milczeniu pito herbat�. Ponur� cisze przerwa� starszy pan, dziadek Martiny: � Zapalcie �wiat�o, jest tak smutno! Melania spe�ni�a jego �yczenie. � Co b�dzie teraz z Martin�? � zapyta�, zwracaj�c si� do c�rek. Jego �ona wzruszy�a ramionami. � Trzeba by j� chyba czego� nauczy�, �eby kiedy� mog�a stan�� na w�asnych nogach i zarobi� sobie na chleb. Melania obruszy�a si�: � Na to trzeba pieni�dzy, mamo. A pieni�dzy nie mamy nawet na w�asne potrzeby, tym bardziej wi�c nie ma na dziecko Marii. O tym, �e Martin� by�a tak�e c�rk� Ruperta, nie pami�tano w tym domu. By�a zawsze wy��cznie c�rk� Marii. � Dlaczeg� to mia�aby Martin� otrzyma� lepsze wykszta�cenie, ani- �eli my � zauwa�y�a z�o�liwie Helena. � Dla nas niczego nie zrobiono, aby�my mog�y kiedy� stan�� na w�asnych nogach. Na to nigdy nie starcza�o. By�y�my od razu potrzebne i musia�y porz�dnie pracowa� w gospodarstwie, a przecie� ja chcia�am zosta� nauczycielk�, a Melania studiowa� medycyn�. Dla nas wszystkiego brakowa�o. Wszystkie �rodki inwestowano w Ruperta po to, by si� nosi� po pa�sku i wprowadzi� do domu bogat� �on�. �Bogat� �on�!" W ostatnich s�owach pobrzmiewa�o ostre szyderstwo. � Helena ma racj� � wtr�ci�a Melania. � Zawsze potrzebowali�my tu w Rainau w�asnej si�y roboczej � i nadal potrzebujemy. Dlaczego nie mia�aby Martin� pracowa� w gospodarstwie, jak my? Matka westchn�a. � Dopiero co sko�czy�a czterna�cie lat. Jak�� prac� mo�na jej da�? � Mo�e robi� co najmniej to samo, co robi�a jej matka, nim zachoro- wa�a. Mo�e dba� o bielizn� i odzie�, mo�e odkurza�, sprz�ta� i wykonywa� r�ne lekkie prace domowe. My i tak nie wiemy, do czego najpierw r�ce przy�o�y�. � � S�usznie! Nie b�dziemy utrzymywa� darmozjad�w � popar�a j� energicznie Helena. Matka zafrasowa�a si�. � Czy ona to potrafi? Dotychczas zajmowa�a si� tylko nauk� i nie- wiele ma wprawy. 22 � My te� musia�y�my si� nauczy�. Nie zaszkodzi jej, je�li solidnie popracuje. Nie b�dzie przynajmniej mia�a g�upich my�li. Tak czy owak sprawia wra�enie nieobecnej na �wiecie. Przykre to, ale odziedziczy�a wiele z sentymentalnej natury swej matki. � Melania ma racj�, mamo. Martin� jest w�a�ciwie �ywym odbiciem swej matki � zauwa�y�a Helena. � I dlatego jej nie cierpi� � zawyrokowa� ponuro pan domu. Przy tych s�owach Martin�, siedz�ca obok w pokoju, drgn�a i jaszcze mocniej owin�a si� w czarn� chust�. � Gdzie� ona si� zn�w podziewa? Powiedzia�am jej przecie�, �e ma przyj�� tu na herbat�. Jak jest potrzebna, to nigdy jej nie ma � i Melania. � W ko�cu oka�e si�, �e posz�a zn�w na gr�b matki � ] babka Martiny, jednak mniej ostro ni� inni. W tym momencie na progu drzwi pojawi�a si� Martin�. � Jestem tu, babciu � powiedzia�a lekko dr��cym g�osem i spogl^- da�a przera�ona i onie�mielona na siedz�cych. � Aha! Pods�uchiwa�a� podle � napad�a na ni� Melania. Martin� prostuj�c si� popatrzy�a na ciotk� ze zdziwieniem. � Nie pods�uchiwa�am. Pods�uchiwanie to nikczemno��. Zaporf�6!!" �cie, �e wr�ci�am z wami z pogrzebu mamy i usiad�am tam przy korflinku, bo zmarz�am. � Bzdura! Zmarz�a�? Na dworze jest przecie� ciep�o. Tak m�ode stworzenie nie powinno marzn�� � odpowiedzia�a Helena. Martin� opu�ci�a r�ce. � Marzn�, gdy my�l� o mamie, kt�ra le�y teraz w zimnej ziemi. A poniewa� stale my�l� o niej, to stale marzn�. Te s�owa budzi�y lito��, tote� przynajmniej babka spojrza�a #a m4 wsp�czuj�co. � Zm�czy�a� si� tym nocnym czuwaniem. Chod�, napij si� herbaty, �eby� si� rozgrza�a. I zjedz te� co� � powiedzia�a. Martin� usiad�a pos�usznie przy stole i wypi�a fili�ank� herbaty. Ale je�� nie mog�a. Gard�