6771
Szczegóły |
Tytuł |
6771 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6771 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6771 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6771 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MARIANNA BOCIAN
BLISKIE
i KONIECZNE
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
Tom ten m�g� si� ukaza� dzi�ki pomocy wypr�bowanych i
niezmiennie mi �yczliwych Przyjaci�, kt�rym w tym miejscu pragn�
wyrazi� sw� wdzi�czno��. O przyj�cie najserdeczniejszych
podzi�kowa� prosz� zw�aszcza:
Danut� i Stefana Bednark�w, Bo�en� Budzi�sk�, ks. Wac�awa
Bury��, Ew� i Janusza Degler�w, ks. bpa Adama Dyczkowskiego,
Stanis�awa Dr�d�a, Blank�, Andrzeja i Micha�a Farnik�w, Marka
Garbal�, Lucyn� i Wac�awa Grabkowskich, Lothara Herbsta, Jerzego
Jastrz�bskiego, Barbar� i Jana Leo�czuk�w, Ann� i Bogus�awa
Michnik�w, Stefana Placka, Redakcj� �Nowatora� (Iren� Rajsk�,
Jadwig� Srok�, Wies�awa Tomaszewskiego, Zbigniewa Tomczyka,
Eugeniusza K. Wawrzyniaka, Jerzego Wilkowskiego), Krzysztofa
Rudzi�skiego, Henryka Skolimowskiego. Les�awa Tatarowskiego,
Tadeusza Tellera, Mari� Wojtczak, Wand� Ziembick�.
5
BLISKA I KONIECZNA
Zbiorem Bliskie i konieczne Marianna Bocian zamyka trzydziestolecie swej pracy tw�rczej.
Trzy dziesi�ciolecia, w kt�rych dzia�o si� tak wiele i tak wiele si� zmieni�o, przyzwyczai�y
nas do tego, �e Marianna pozostaje ta sama i taka sama. Ka�dy jej kolejny tom, zaskakuj�cy
nieraz odmian� formy i �wie�o�ci� metaforycznego obrazu, po g��bszym wczytaniu si� we�
pozwala rozpozna� trwa�y fundament tej poezji i konsekwentnie g�oszone jej przes�anie. Co
prawda czas nieub�aganie rze�bi nam twarze, skraca oddech i ka�e pami�ta� o nieuchronnym
przemijaniu, dobrze jest jednak mie� �wiadomo��, �e na czyj�� sta�o�� mo�emy liczy� w tym
�wiecie sezonowych m�d, przelotnych fascynacji i jednodniowych wielko�ci. Dobrze jest
wiedzie�, �e w tym ponowoczesnym rozgardiaszu, w kt�rym nic nie jest pewne, a wszystko
dozwolone, wszystko mo�liwe, a nic ostateczne; �e w tej kakofonii j�zyk�w bez gramatyki
gier bez regu� jest kto�, kto wierzy w warto�ci trwa�e, uniwersalne i ostateczne i kto w ich
poszukiwaniu jest sta�y, za nic maj�c wszelkie relatywizmy, dekonstrukcje oraz nawo�ywania
do rezygnacji z drogi kroczenia ku Prawdzie. Od Poszukiwania przyczyny do W kr�gu
stan�w ludzkich poetka wytrwale pielgrzymuje po tej drodze, odkrywaj�c, ale i jednocze�nie
ustawiaj�c znaki, kt�re � w�a�ciwie odczytane � uchroni� mog� od zb��dzenia i przepadni�cia
w Ciemno�ci. Niewielu by�o w�drowc�w, kt�rzy tak pojmowali sens swej pielgrzymki.
Nale�a� do nich Jan Drze�d�on, kt�ry wst�p do przedostatniego tomu Marianny zako�czy�
refleksj�: �Ci�ar �ycia powoduje, �e niekt�re serca szlachetniej�, inne przepadaj� w
Ciemno�ci. Ale s� takie, kt�re zostawiaj� �lad na Ziemi. Nieliczni dost�puj� przeistoczenia i
zale�y to pewnie od wyrok�w boskich, jak m�wi Marianna Bocian�.
Trzydzie�ci lat zapisywania przemy�le� i do�wiadcze� daje okazj� do pr�by odczytania
�ladu na Ziemi odciskanego przez ksi��ki Marianny. Chcia�oby si� dzi� jako� podsumowa� te
dwadzie�cia tom�w, g��wnie wierszy, cho� w dorobku poetki znalaz�a si� te� proza,
monodram, esej i rozproszona w czasopismach tw�rczo�� krytyczna, niezas�u�enie pomijana
w om�wieniach. Same tylko recenzje pisane dla �Nowatora�, gdyby je zebra� i poduma� nad
nimi, z�o�y�yby si� na swoist� kronik� wsp�czesnych niepokoj�w i nadziei �wiata. Ale
podsumowanie takie nie jest proste, a ponadto skazuje na zamkni�cie tej tw�rczo�ci w
zubo�aj�ce i sp�aszczaj�ce wszelk� my�l formu�ki-wytrychy. Zdarzy�o si� to chyba Piotrowi
Kuncewiczowi, kt�ry zaliczy� Bocian�wn� do �parafii lingwist�w� oraz uzna� jej poezj� za
�trudn� w lekturze, powik�an�, silnie zmetaforyzowan�� i w g�stwienie znacze� a�
niedost�pn�. Z drugiej za� strony Jan Tomkowski pisa� w przedmowie do Gnomy: �Poezja
Marianny Bocian, cho� dotyka kwestii niew�tpliwie fundamentalnych, nie jest mimo
wszystko poezj� trudn�, nawet dla tych, kt�rzy wsp�czesnych wierszy na codzie� nie
czytaj�. Stanowi ona natomiast zaproszenie do g��bszej medytacji, przypomina, �e naszym
obowi�zkiem jest my�lenie, czuwanie, niezgoda na z�o�. Jedni chc� widzie� w tej poezji
wielk� moralistyk�, inni � jak Bo�ena Budzi�ska � znajduj� w niej przede wszystkim gnosis,
6
dociekanie prawdy, kt�ra ma da� m�dro��, za� Zbigniew A. Baran interpretuje zbiorek poezji
dla dzieci Narodziny s�owa jako wprowadzenie w archetypiczne �r�d�a europejskiej kultury.
�adnej z tych diagnoz nie mo�na odm�wi� s�uszno�ci, ale te� na �adnej z osobna nie mo�na
poprzesta�. Mo�e zreszt� zamiast klasyfikowa� i ubiera� t� tw�rczo�� w uczone formu�ki,
wystarczy si� jej podda�, pozwoli� Autorce prowadzi� si� przez
nad nami wieczno�ci� otwarte przestrzenie
i wraz z ni� do�wiadczy� jedno�ci z Kosmosem. Pami�ta� przy tym, �e tej jedno�ci
do�wiadcza� mo�na wsz�dzie. Mo�na na przyk�ad zajrze� do Be�cz�ca, albowiem
w �wiecie bogatym w k�opoty i tragedie
spotykasz ludzi w zm�czeniu zadowolonych,
�e oto dzi� � dzi�ki Bogu � sprz�tn�li siano!
W Be�cz�cu mo�na te� spotka� dziadka Micha�a Bor�u�a, kt�ry nie musia� ko�czy�
uniwersytet�w, by wiedzie�, �e
� Ludzie znieprowionego umys�u i nierzetelnej mowy tworz�
podstawy ka�dego piek�a na ziemi�
Trzeba te� umie� powiedzie� ka�d�, gorzk� i niepopularn� prawd�. Trzeba umie� ws�ucha�
si� w rytm �ycia, odczu� i zjednoczy� si� z ka�dym jego impulsem, trzeba tak�e umie�
spojrze� w oczy Chorym na raka:
�wi�� si� �ycie twoje bolesne w ciszy poranka,
nie zak��conej czczymi s�owami pocieszenia.
I wraz z Mariann� Bocian uwierzy�, �e
przecie� co� ocala�o z wiecznego dobra
skoro istnieje przed nami
droga cz�owieka do cz�owieka i �wiata.
Nie szukajmy tedy innych kluczy do odczytania tej poezji. Zag��bmy si� w ni�, by
przekona� si�, �e jest ona bliska. I �e jest konieczna.
Stefan Bednarek
7
Spostrze�enie
nasz wiek
dla nikogo nie jest tu szcz�liwy i bezpieczny
nasz �wiat
nie jest fa�szywy lecz pe�en niewypowiedzianej grozy
wyzbywaj�cej pewno�ci �e jutro ujrzymy �wit nad polami
w naszym wieku patrzyli�my na rze� powszechn� narod�w
nasze �renice widzia�y piramidy czaszek i piszczeli
ludzi wymordowanych
w imi� ob��du zdobycia w�adzy nad ca�ym �wiatem
nasze s�owa o szcz�ciu by�y bolesn� tymczasowo�ci�
kt�ra gin�a w jednym dniu aresztowania
ci�gle �za kilka my�li, co nie by�y nowe�
wracaj�c do czterech �cian sublokatorki
czy mogli�my zadomowi� si� w spokojnej pracy
pragn�c pozostawi� owocem swego �ycia
� arcydzie�o
patrz�c na nieszcz�cia zbiedzonych prac� ludzi
kt�rych nie potrafili�my pocieszy� ani natchn��
� zachowuj�c przyzwoito�� umys�u i mowy! �
wiar� w bezpieczne odzyskanie wolno�ci
niekt�rzy znali tu tylko
nieludzki trud uprawy p�l i ugor�w my�lenia
kt�ry zosta� zaprzepaszczony
przez stary i nowy mot�och w�adzy
a jednak w poezji zosta�a ocalona
przyzwoito�� spostrzegania zagro�e�
� podstawy dla wzbudzania dobrych si�!
przecie� co� ocala�o z wiecznego dobra
skoro istnieje przed nami
droga cz�owieka do cz�owieka i �wiata
8
* * *
zwyrodnia�y cz�owiek
nawet sw�j u�miech
wykorzystuje do poni�ania innych
* * *
dziecko na powitalny u�miech i poca�unek
odpowiedzia�o
jeszcze wdzi�czniejszym �miechem rado�ci
bezwiednie potwierdzaj�c
�e �yczliwo�� to drugie s�o�ce �ycia
bez kt�rego to na niebie
nie porusza pustki umys�u
* * *
dzi� o wschodzie s�o�ca nic si� nie zacz�o
dzi� o zachodzie s�o�ca nic si� nie sko�czy
trwa ca�okszta�tu wieczysta przemiana
poza kt�r� nic jeszcze nie wykroczy�o
i nie mog�o zaistnie� poza tym co JEST
ani ulec unicestwieniu
* * *
Nieznane ci�gle kusi obietnic� raju
i jednako
pora�a groz�!
* * *
�Podnie�cie g�owy, ludzie wolni!�
� Powiedzia� udr�czony Epiktet.
Dobre my�li nale�y o�ywia�.
Ocalony szczeg�
dla w�adzy ci�gle dopiekliwy jest my�l�cy lud
dla ludu dopiekliwa jest t�pa masa rz�dz�cych
9
� o tym dobrze wiedzia�a odleg�a staro�ytno��
ale teraz 27 marca 1982 roku o godzinie 15.39
w drodze takiej samej jak Lao Tse
z milcz�cej Doliny Sokolca do Jugowa
nic we mnie nie by�o dopiekliwszego
ni� b�l odcisk�w i otartych do krwi
st�p w zaciasnych butach
pomy�la�am �e ka�da pora mo�e by� por� m�drca
pragn� w wielkim amfiteatrze poznania i widzenia
w kt�rym czci si� zazwyczaj wielki dogmat aksjomat lub idee
ocali� widzenie i znaczenie ma�ego w rzeczywisto�ci szczeg�u
wiedz�c �e on nie raz przes�dza� o losie cz�owieka
ten ma�y szczeg� teraz ma wi�ksz� w�adz�
nad moim doznaniem i my�leniem
ni� wszelka ho�ota rz�dz�ca duszami
mo�e to sobie wyobrazi�
ten pozornie nieistotny przez niezauwa�enie szczeg�
zmieni� punkty widzenia w wielkim amfiteatrze poznania
cz�owieka i historii
* * *
My�l ludzka jest przekraczalnym kresem tylko w ludzkiej rzeczywisto�ci, za kt�r� kipi,
dudni, pulsuje �yciem bezkresny wszech�wiat.
Tu i teraz, gdzie jeste�,
ulepszaj bezustannie siebie, albowiem natura nie zna �mierci w
przeformowywaniu. Z tego, kim tu i teraz jeste�, wyrasta przysz�o�� pokole�, i ty sam
b�dziesz z tego zmartwychwstawa�.
Do...
za oknem szaleje burza, ostro zacina deszcz z gradem
ale ty id� i nie b�j si� w�asnego w tym dniu �ycia
cho�by� nie mia� domu do kt�rego m�g�by� przed noc� powr�ci�
by zasn�� w pogodzie ducha b�d� p�aka� samotnie
� ziemia jest drzwiami do dom�w i ty jeste�
nie wygna�com cho�by ci� kto� tu odtr�ca�
lecz gospodarzem
ty id� i nie b�j si� tego dnia
nie jeste� przed �wiatem ani �wiat za tob�
w dniu
dla jednych nast�pi� czas upragnionego przyj�cia
inni doszli w nim przeznaczonego kresu
10
za oknem zd��y� nadci�gn�� wy� i �wieci s�o�ce
� to miasto jest chore nienawi�ci� i nieprzyjazne
to busz pe�en grasuj�cych lis�w i ludzkich zbestwie�
niszcz�cych pi�kno oczyszczaj�ce umys�y od zwyrodnie�
ale ty id� i nie b�j si� wiecznego dnia w tobie
cho�by� w pierwszym uczynionym kroku w mrok
nie wiedzia� jeszcze dok�d kieruje ci� oddech
wiedz �e nic tu jeszcze nie zosta�o przes�dzone
a wyroki dziej�w historii do dzi� wszystkie s� fa�szywe
unosz�c wzrok i stop�
odczuj �e w tobie jest pierworodna droga
�e ty jeste� tym �wiat�em jego histori� i tw�rc�
nie l�kaj si� wyzwala� w sobie w�r�d burzy spotwarze�
�r�dlanej si�y boskiego cz�owieka
roz�wietlaj�cej drog� do powinno�ci odradzania oblicza Ziemi
Przypuszczenie
by� mo�e niewiele jeszcze rozumiemy wiedz�c
�e wiedza to cie� rzucany przez �ycie
by� mo�e �ycie
nie ulega unicestwieniu
cho� obumieraj� przybrane kszta�ty cia� po spe�nieniu
by� mo�e nigdy nie rodzili�my si� od nowa
istniej�c tak w samym niedocieczonym pocz�tku
�e przechodz�c ze stanu nieprzejawionego
do stanu upostaciowienia od nowa rozwijamy
umys� i sfer� duchow�
nie w ka�dym rozr�s� si� wpajany nawyk
panicznego l�ku na sam� my�l o �mierci
by� mo�e zaledwie odczuwamy niepoj�ty przep�yw �ycia,
kt�rego nie spos�b uzewn�trzni� bez my�li
wyra�aj�cych tylko cz�stkowo�� istnienia
niekt�rzy szukaj�c bli�ej nieokre�lonej Pe�ni
widz� w tym tragizm ludzkiego poznania
niewykluczone �e to dzi�ki cz�stkowo�ci poznania
zachowana jest ci�g�o�� bezpiecznego przeformowania
je�li niesko�czono�� �ycia to i jednako poznania
by� mo�e tragedi� naszego wieku jest cyniczny nihilizm
wykluczaj�cy przemian� dope�niaj�c� i dope�nion�
11
Wzywaj�ca bezwzgl�dno��
Nie p�acz! Trzeba podnie�� si� z kl�czek u trumny.
Nale�y p�j�� do ob�r � nakarmi� konie, wydoi� krowy.
� �wiat si� nie rozsypa�. S�o�ce si� nie zatrzyma�o.
Zosta�a� zbyt wcze�nie wdow�.
Musisz teraz mie� si��, by by� dzieciom
: matk�, ojcem i gospodarzem.
W domu umar�ego nie ma pocieszenia.
Jest bezwzgl�dno�� wezwania, wypowiadanego z twardo�ci� ska�y.
Jest spe�niane za ka�dym razem zaistnia�ego wdowie�stwa,
nawet bezsilno�ci�, gdy ze strony �ywych pomoc nie nadci�ga.
Dziecko musia�o wyj�� z koniem i p�ugiem, by zaora� ziemi�.
Zaora�o! Z tamtych bezsilnych �ez za p�ugiem
do dzi� z�oci si� urodzajnie
pszenica, �yto, owies.
A mo�e umarli, poza czasem bytowania
nie przestaj� istnie� w �yciu?
Patrz� jak r�ce mojej matki
opadaj� w bezsilno�ci z fortepianu Ziemi,
na kt�rym wygra�a idealnie podwojone powinno�ci.
W ko�ciele NMP we Wroc�awiu na Piasku
Ubywamy w tym, co tworzymy w mi�o�ci pe�ni� istnienia.
Wszyscy, co wznosili te mury, umarli w arcydzie�o.
� Teraz wsparta nie o ch�odne martwe mury gotyku,
lecz przemienionego w strzeliste �uki zbiorowego cz�owieka,
jakbym s�ysza�a rozkaz ich bij�cych tu serc
: konaj w serdeczn� fraz� wiersza � i przechod�! �
w trudniejsze dokonania.
Sko�czono�� bytowania przekroczyli w trudzie pracy,
przemieniaj�c �ycie w wynios�e arcydzie�o nie pora�aj�ce
wielko�ci� ni rozpacz� � wyzwalaj�ce zadum�
uskrzydlaj�c� w porze zm�czenia.
Uca�owa�am �renicami nie �uki kamienne,
lecz ludzkie, ku niebu splecione ramiona,
ociekaj�ce krwi� triumfuj�c� w formie materii,
jakbym uczestniczy�a w ich pie�ni tworzenia,
12
kt�re bezustannie trwa nie tylko w tych murach,
w harmonii kszta�t�w,
lecz
zamy�lonych tu ludziach.
Patrz� w niemym zachwycie, s�ysz�c ich kroki, oddechy,
pot �ciekaj�cy na uk�adane ceg�y, uderzenie kielni, m�otk�w
� wiecznotrwanie tych ludzi trawa tu w uciele�nionym gotyku.
S�ysz� z dalekiej dali odwieczne przes�anie
� konaj pe�ni� si�y w arcydzie�o
i bez skargi
� przechod� w trudniejsze dokonania,
kt�re upotencjalniaj� czas przysz�y cz�owieka.
Odchodz� milcz�c� przestrzeni�
nie dlatego �e nikt ju� nie czeka z u�miechem powitalnym.
Nie smuci, �e nasza tu ongi� wsp�lnota podobna do stada szpak�w
rozsypa�a si� we wszystkie strony �wiata.
Odchodz�, by odwiedzi� samotnego cz�owieka,
kt�ry nie ma ju� si�y by� w�r�d ludzi.
To ta sama pora tworzenia,
inaczej tylko spe�niana.
* * *
Pomaganie ludziom chorym m�czy moj� biologi�. Ich wzrok szczepi we mnie przyjazn�
ufno��. Uskrzydla wol� �ycia! W �nie biologia odzyskuje przynale�n� jej si��.
* * *
Upo�ledzonego cz�owieka tylko �mier� obj�a
jako najwy�szy dar wszech�wiata i Boga!
Siostra mi�osierdzia �egna�a go �wiat�em gromnicznym.
Nie czu�a jak r�aniec wypad� z jej r�ki na pod�og�.
Przez par� minut by�a nieobecna w czasie ziemskim.
Ziemia podesz�a mi do gard�a. Nie mog�am krzycze�.
* * *
�Nie odczuwa� nieszcz�cia jest najwi�kszym Nieszcz�ciem�
Grzegorz z Nyssy (331-394)
to co najwi�ksze kurczy si� do zarodzi
co najmniejsze potrafi sta� si� ogromniej�cym
13
na wszelkich wysoko�ciach gro�� przepa�cie
na g��biach �ycia gro�� nam potrzaski otch�a�
powierzchnia to zdradziecki rozs�dek
dopiero oczywista rzeczywisto��
mo�e przywr�ci� harmoni�
w czasie i przestrzeni
Nie odczuwa� nieszcz�cia mog� tylko ci
kt�rzy jeszcze si� nie narodzili na ziemi.
* * *
doznaj�c trzeba zrozumie� istniej�ce zwyci�stwo codzienno�ci
by ujrze� w praniu bielizny czas ocalaj�cy przysz�o��
�wi�ty dar
jeszcze jedna nieprzenikniona noc
z ksi�gi �ycia i �mierci
jeszcze ziemski sen przywracaj�cy �ask� oddechu
przed w�dr�wk� w niewyobra�alne: Niesko�czone!
�wi�ty dar �ycia jak tylko mo�e
podtrzymuje czas cia�a i my�lenia
W domu umar�ej
Niby nic tu nie zasz�o. Szafa stoi, gdzie sta�a,
kilka ksi��ek roz�o�onych na dwu stolikach,
jakby czeka�y na r�k�, kt�ra je zamknie z czu�o�ci�.
Zdj�cia rozsypane � lata �ycia niczyje,
postacie nieczytelne w innych oczach.
Ty roze�miana w ulewie, trzymaj�ca buty w r�ce,
uniesione ku niebu, obok uciekaj�ca dziewczynka.
Niby nic w tej ciasnej kuchni si� nie zmieni�o
� par� garnk�w, kilka �y�ek, szklanki, dwa no�e,
talerz gliniany z wyschni�tymi jab�kami,
kt�rych ju� nie zjad�a�,
wianek czosnku podarowany przez s�siadk�,
resztka miodu w s�oiku, serki zapomniane w lod�wce,
wyschni�te na kamie�! W �azience kosz z bielizn�
od�o�on� do prania... i cisza, cisza,
kt�ra nie przera�a lecz zawstydza,
14
�e patrz� na obna�one czyje� tu bytowanie,
kt�re ka�dy dyskretnie przys�ania.
Tyle tu jeszcze Twej obecno�ci,
kt�ra teraz zasmuca i boli.
Niby nic ju� mi�dzy nami sta� si� nie mo�e.
Podla�am wycie�czone susz� kwiaty, o kt�re tak dba�a�,
wpl�tana w Twoj� bezpowrotno��.
Nasze pogodne w tym domu rozmowy i dni
razem przecierpiane, w Tobie ju� s� wiekuiste
� we mnie jest jakie� spustoszenie �
b�d� raz dalsze, raz bli�sze.
Niby nic w tym pokoju nie sta�o si� i nie zmieni�o.
Dywan le�y na pod�odze. Na stoliku stoi telefon,
obok nie zap�acony rachunek za gaz i �wiat�o
i rozsypane spinacze, z kt�rymi nie wiem co zrobi�...
...
Jakbym tu chcia�a przeprosi� wci�� oczekuj�ce rzeczy,
przedmioty, i �ywe, tak bardzo �ywe, osierocone kwiaty,
�e ju� do nich nie wr�cisz.
Z czasu rozrastaj�cego si� analfabetyzmu
S�owo zaistnia�o w bezforemnej potencji �wiat�o�ci.
�adne noce piekielne unicestwi� tego ju� nie mog�.
*
TO od zawdy bywa�o burz� p�odnego s�o�ca i pustym ob�okiem
jak oddech oddechem, rok rokiem, a cz�ek cz�owiekiem.
Zawdy kto� oczekiwa� innych przejawie�, niedocieczonych w jawy porz�dek.
Zawdy co� gubi�o z tego, co ju� przejrza�o
bezocznym widzeniem samego objawienia
Tego Samego pod innym wyobra�eniem i s�owem.
Od zawdy bola�o trwo��c utracone ciep�o ��cz�ce
w miejscu utraty przychodzi�o z�owieszczo obce.
Jak teraz mamy wr�ci� do �wi�tych gniazdowisk,
do kt�rych w�drowcy �wiat�o�ci zawdy powracali,
by ujrzeniem samego widzenia rozumnie odczyta�,
�e gdy s�owo sta�o si� cia�em rzeczywisto�ci,
dzie� by� dniem, noc noc�, krok krokiem, jawa jaw�
a my�l �wietlistym obrokiem.
15
Od zawdy TO samo w ludziach stawa�o si� jako�ci tako�ci�
kt�re od embrionu inaczej si� gnie�dzi, wygnie�d�a,
wyj�zycznia, wyrasta, a nie wyradza z Istnienia,
w jakow�� bajeczno�� niebia�sk�,
rozkoszn� lekko�� bytu majacz�c�
� od zawdy to �mierciono�nym si� okazywa�o.
Od kiedy spustynnia�y w zwyrodnieniu umys�y,
b�yskawicznie spustynniono �wiaty i kraje,
skar�owacia� wizerunek cz�owieka i jego boga
a
s�owa, obrazy, d�wi�ki, my�li, rze�by
zacz�to u�ywa� do posiewu odrazy do samego �ycia.
Poza tym wszystkim wzrastaj�cy las od zawdy
jest wzrastaj�cym Pismem ca�ego wszech�wiata.
W czasie rozrastaj�cego si� analfabetyzmu duchowego
nikt nie czyta otwartej Ksi�gi �ycia.
Od kiedy zagubiono alfabet samego �ycia,
rozk�ad wszelkiej sk�adno�ci by� gr�,
igraj�c� samozag�ad�.
W obrazach i my�lach spotwarzaj�cych �ycie
ujawnia si� zw�owieszczo jak
dziecko przestaje by� w dzieci�stwie dzieckiem,
kobieta przestaje by� matk�,
m�czyzna przestaje by� ojcem.
Nasza wsp�czesno�� potwierdza to,
�e niszczycielskie przekraczanie natury
od zawdy prowadzi do zbiorowych zbestwie�,
za� sianie wzgardy do �ycia, zohydzanie obrazu cz�owieka
by�o nieomyln� za ka�dym razem zapowiedzi�
rzezi ludzko�ci wyzbytej ju� jakichkolwiek hamulc�w.
* * *
W naszej tera�niejszo�ci rodz� si� czasy potwor�w,
kt�re zaskocz� ludzi w niedalekiej przysz�o�ci!
manicheizm
psychiczne upojenie okrucie�stwem walki dobra ze z�em
wyzwalanie nieludzkich nami�tno�ci walki ze z�em
projektowanie z�a pod pretekstem walki ze z�em
16
mira� jogina
trzyma trzyna�cie atutowych kart w r�ce
gra z Budd� o wzgl�dno�� tego co Jest
to jego czysta utrata woli prze�ywania
wpisywana w wygran� nirwan�
pustk� umys�u
a Budda
p�oszy rykiem lwa �agodn� cisz� wzrastaj�cych bambus�w
z bezwzgl�dn� pewno�ci� �ycia i przeznaczenia
syty lew przez tydzie� trawi mira� jogina
Budda nie gra
W m�ce zagubienia
milcz�ce jak wieczno�� ska�y bezb��dnie
ukaza�y zb��kanemu cz�owiekowi
niez�omn� trwa�o�ci�
kierunek powrotu
Sprostowanie
Nigdy� ty cia�o grzechem tu nie by�o,
ani przeszkod� na �cie�ce �wi�tego,
skoro Wieczne upostaciawia si� tob�
bezustanno�ci w ka�dym teraz
i przeistacza czas oddechu
duchowy w bezkresach kosmosu.
Kto ciebie plugawi� wpisuj�c w przyrodniczy z�om,
by dusz� wyzwala� krzy�uj�c na szubienicach?!
Kto tak dusz� naprawia� pal�c ci� na stosach?!
Co� ty by�o warte przy byle my�l�tku,
kt�re wys�owia�e� orkiestruj�c mow�!
Czym�e� by�o przy martwej bry�ce z�ota?!
Cia�o � pierwotna bazylika Oddechu i S�owa.
Co w nim nada�o my�lom zbrodniczy kierunek?
Nigdy� ty cia�o grzechem tu nie by�o,
ani pomy�k� stworzenia ani kl�sk� Stw�rcy.
Nie powsta�o� z prochu, w proch si� nie obracasz.
D�wigasz w przemianie niepoj�te �ycie do ko�ca,
w nierodzielno�ci z tym, co ongi� okre�lano duchem,
17
tak spotwarzone w kodeksach rz�dz�cych
i
tak splugawione, poni�one w jakich to �wi�to�ciach?!
Tak katowane przez umys�y zbestwionych,
i tak niepoj�te w znoszeniu cierpienia.
*
Cz�owiek opisuje kosmos z my�l� o podbojach. Spisuje wszelkie objawienia Boga. I w tej
uzyskanej wiedzy odczuwa groz�, �e sam znalaz� si� poza zakresem poznania samego siebie.
Cz�owiek dobrze wie, �e mord to nie to samo, co �mier�. Wie, �e winien cofn�� w my�lach
cios przed zadaniem ciosu, bo nie idea kona, wyobra�enia narzucane przemoc�, lecz
katowany cz�owiek, kt�ry nie mo�e �y� z�udzeniami, bo w nim zosta�a napisana ca�a historia
kosmosu.
Homo demens roznieca ci�gle zew zbrodni w obr�bie Rodzaju.
Spotwarza natur� cia�a, zwyradnia zmys�y,
bo duchowej natury si�gn�� wszak nie mo�e,
usi�uj�c fa�szowa� wz�r najwy�szej Doskona�o�ci.
Nie pytaj, kto tak bezustanku pomna�a zohydzanie cia�a
w mowie zbestwionej, zwyrodnia�ym obrazie, plugawej muzyce
Pytaj � po co?
by m�c odst�pi� od unicestwiania �ycia,
w kt�rym nie ma �adnych podstaw zbrodni
* * *
musz� sta� si� bezwzgl�dnym jedynow�adc�
tylko w�asnego �ycia, cierpienia i umys�u!
* * *
przemienia�y si� dni m�ki, sieroctwa, czas rozpaczy,
przemija�y bezwzgl�dne wojny i wzgl�dne pokoje,
przemija�y upadki i wielkie zbestwienia,
przemin�� wiek z�oty, �elazny i kamienia �upanego,
pozosta�a Ziemia i �ycie,
pozosta�a droga ku Doskona�o�ci,
na kt�rej rzeczywista wiara,
za ka�dym razem przywraca�a ludziom zdrowie duchowe
* * *
krzew ja�minu rozkwita pie�ni� ziemi i nieba,
kt�r� i w nas wygrywa �wiat�o �ycia
18
* * *
w �wiecie bogatym w k�opoty i tragedie
spotykasz ludzi w zm�czeniu zadowolonych,
�e oto dzi� � dzi�ki Bogu � sprz�tn�li siano!
* * *
Gdy Stanis�aw Vincenz sumieniem sprawiedliwego ujrza�,
�e �Europa uciek�a od w�asnej wsp�lnoty duchowej�
ja
widzia�am ca�e rzesze uciekinier�w
od codziennych powinno�ci �ycia!
* * *
z w�asnej winy nierozwini�ci duchowo,
nie uznaj�cy �adnej �wi�to�ci,
cynicznie wynaturzeni, zbestwieni,
mog� zosta� ju� bez oporu zniewoleni,
mog� �atwo si� sprzeda� i zdradziecko okupowa� w�asny nar�d,
wsz�dzie, bez wyj�tku, niszcz�c bestialsko ludzi i ziemie
Sarna w bezkresnym polu umys�u
w niesko�czonym d�wi�ku wszelkiej mowy �ycia
zamkni�ta wieczno�ci� w p�dzie �mierci sarna
czy nie zmienia obrazu biegn�cej sarny
skrajem pola dojrzewaj�cego owsa
przez kt�r� teraz sarn�
wieczna sarna czyni siebie objawieniem
zamkni�tym w zdaniu bezkresnej przestrzeni
kto komu teraz istot� �ycia ods�ania
kt�ra sarna przekracza granic� prawdy
rzeczywistego �wiata znacze� po z�amanej symetrii
a kt�ra w ol�niewaj�cym skoku
zanurza si� ponownie ustrzelana tworz�c dow�d
� z �adnego mordu nie wzros�o ocalenie
przez kt�r� teraz sarn� jaka sarna
przebiega �cie�k� twego serca
kt�r� sarn� �owczy bezustannie tropi
i siebie w drugim cz�owieku ustrzela
poza zakresami skurczonych wyobra�ni
obie wy�oni�o wieczne �r�d�o �wiat�a
19
w biegn�cej sarnie skrajem dojrzewaj�cego owsa
odnowi si� Ksi�ga czas Stworzenia utracona w nas unia �ycia
zaniechajcie ju� zamykania sarny w zdaniu martwej pami�ci
b�d�cej ci�gle nieuchwytnym istnieniem bezcielesno�ci
daj�cej ludziom mo�liwo�� patrzenia �renicami anio�a
jest cia�em kt�re zrodzi� wszech�wiat
w niedocieczonym pocz�tku S�owa
kt�re j� bezustannie sprowadza w czas
b�ogos�awie�stwem na ziemi�
cho� zabita zwie�cza poza nami ziemi� w bezkres czasu
bo NIC w sarnie prochem marnym nie by�o i nie jest
ustrzelona sarna
przychodzi w �nie i strug� milcz�cej krwi
pyta � dlaczego? dlaczego? dlaczego?
w zabitym cz�owieku nie ustrzelono sarny
w zabitej sarnie rozstrzelano oczywiste Prawo
odj�to pokoleniom na tej ziemi
rzeczywist� uni� pokoju ze �wiatem
w umys�ach rozstrzelano prawd�
�e �mier� a mord to nie TO samo
w ustrzelonej sarnie odnowi�o si� objawienie
�e mord to co� wi�cej ni� wszelki inny grzech
sarna biegnie skrajem pola dojrzewaj�cego owsa
unosi w sobie przysz�o�� i przeznaczenie
wieczno�� zamkni�t� w sko�czonym bycie
przebieg�a �cie�k� wiersza
nie ustrzelona bezsensem
pozostawi�a w umy�le znaczenie � Jestem
kt�re nie jest pustym hieroglifem
Podobie�stwo
Podobnie zostali�my pocz�ci i urodzeni, ale nie tak samo.
Podobnie patrzymy, st�pamy, oddychamy, ani razu tak samo.
Podobnie my�limy w najskrytszych marzeniach
i ani razu my�l nie jest tym samym w s�owach.
20
Dobrze, �e cz�owiek bywa niepodobny do niczego,
poza sob� we wszelkich ods�onach.
Zr�nicowanie nie dzieli, lecz upotencjalnia.
W czasie ziemskim Jedno i to Samo si� wiecznie dzieje,
zawsze odmiennie prze�yte i przemy�lane.
Doznawany w oczywisto�ci krok i oddech
przemienia nas w Niedocieczone.
W jedni nieogarnionych zr�nicowa� i podobie�stw
duch wzrasta uzewn�trzniaj�c co� ludzkiego w ludziach,
co b�dzie niesko�czenie zachwyca� i pora�a� groz�.
Podobnie b�dzie jawi� si� znane i nieznane.
Czy inaczej cz�owiek b�dzie prze�ywa� sw�j b�l!?
Czy kiedykolwiek zmieni swoje przeznaczenie?!
Podobnie b�dzie upada� i w trudzie odradza� si�,
ale nie tak samo jak za naszych dni.
Pi�knym dobroci�
� Pa�stwu Jolancie i S�awomirowi Z�bkom
Empedokles
Grecy ufali zasadzie, �e tylko szlachetnie rozwini�ci
mog� w otaczaj�cej rzeczywisto�ci tworzy� boskie formy,
inne uwa�ali za �mierciono�ne.
Empedokles
czuj�cy wieczyste ci�gi wciele�: �By�em ju� niegdy� ch�opcem,
dziewczyn�, drzewem, ptakiem, milcz�c� ryb� w morzu� �
na ile by� wygna�cem niebios, w��cz�g� wszech�wiata,
�wietlistym w�drowcem �ycia przez wiele upostaciowie�,
a na ile nie umia� ju� inaczej poj�� �ycia i �wiat�a?!
Jego �arliwe nieustraszone pragnienie zg��bienia Etny
pozostaje niepoj�tym dowodem m�stwa i niezachwianej wiary
w powt�rne wcielenie duszy dope�nionej wiedz�;
wszed� do wrz�cej Etny,
kt�ra, jak g�osi legenda, odda�a �wiatu jedynie jego sanda�.
Nie pojawi� si� umys� m�nego w odwadze Empodoklesa,
kt�ry mo�e zn�w sta� si� drzewem oliwkowym, ob�okiem,
milczeniem pustyni... i sam� law� Etny.
Kto wie, kto mo�e w ko�cu wiedzie� prawd� o �wiecznej
Przemianie�?
21
Mo�e zn�w zaw�druje w czasoprzestrze� cia�em cz�owieczym,
by wypowiedzie� cz�stk� tego, co ci�gle jest przys�oni�te.
Empedokles odczuwa� siebie wiecznym w�drowcem �wiat�a
zmieniaj�cym zu�yte, spe�nione przyodzienia form.
Dzi� zaw�drowa� przez pami�� drugiego istnienia
w ten oto pejza� polskich s��w.
* * *
Wspania�ym w tworzeniu dobra i pi�kna
� Pa�stwu Alinie i Micha�owi Sachanbi�skim
kamienie nie b�d� krzycze� nawet kamieniowane
ich wytworne cia�a wyra�aj� czasy niemizerne
w oddechach ludzkich
kamienie rozkwitaj� w cieniu ksi�yca
w pogodne noce bywaj� zroszone potem mi�osnym Ziemi
wdzi�cznie o�ywiaj�c potencj� jej �ycia
�aden kamie� nie zniewa�y� dobroci we wsp�yciu ze stworzeniami
sta� na stra�y �ycia uk�adany w �ciany dom�w
nie by� g�uchy jak nasze o nim wyobra�enia
jest �ywym cia�em posiadaj�cym �wiadomo�� Kosmosu
kamienie wiod� osobliwe �ycie
s� nie mniej pi�kne w rozkwitaniu tajemnic�
od r� w ogrodach � potrafi� wyrazi� Cisz� Ziemi i Potencj�
okr�g i symetri� � kamienie s� bardziej filozoficzne
od skurczonej wyobra�ni samych filozof�w, b�d�c szyfrowymi
zg�oskami wszech�wiata � s� te� niez�omnymi w�drowcami
po dnie ocean�w i rzek � s� tablicami i zegarami
ci�gle nie odczytanych czas�w er nie tylko Planety Ziemi
kamienie nie b�d� krzycze� nawet kamienowane
nie mia�y w tym swego udzia�u gdy podawano je zamiast chleba
znaj� pierwotne �wiat�o z pierwszego krzyku
rodz�cego si� Wszech�wiata � kamienie wiod� osobliwe �ycie
upostaciawiaj�c nieznan� jeszcze nam energi�
� jakby ci�gle w swej ruchomej sta�o�ci na co� oczekiwa�y
� na dope�nienie �ycia, czy wype�nienie samych siebie �wiat�o�ci�?
kamienie szybciej od �wiat�a przekazuj� informacj� z Wiedno�ci
b�d�c jednym z przejaw�w uciele�nie�
� znosi�y milionami lat stopy jakiekolwiek po nich st�pa�y
kamienie potrafi� uczy� subtelno�ci tych kt�rzy tego pragn�
22
ich m�dro�� b�yskawicznie sprawdzalna
jest surowa i w tym sprawiedliwa
gdy zostaje poczynione najmniejsze wykroczenie
sypi� si� lawin� zgodnie z prawem grawitacji
kamienie szybkokr��liwa woda g�adzi pieszczotliwie
i rozmywa w p�odne ziarenka ziemi
wszystkie kamienie s� szlachetne �yciem i my�l�ce
jak ca�e cia�o Matki Ziemi
kamienie �piewaj� melodi� miliard�w lat
kamienie s� naszymi zapomnianymi wsp�bra�mi
zrodzonymi r�wnolegle w Protokosmosie
przytulone do czo�a lub policzka w finezyjnej dyskrecji odejmuj� nam b�l
niewykluczone �e wi�cej o nas wiedz�
ni� my o nich w jakiej to nauce?
w nich jednako jak i w nas
B�g zapisa� dzieje Wszech�wiata
kamienie sponiewierane jednako jak �ycie cz�owiecze
s� kresem nikczemno�ci i ani razu nie odp�aci�y si�
z�em z w�asnej woli
wszystkie kamienie s� szlachetne
w �wietle duchowej Natury
i oczekuj� na szlachetno�� naszych umys��w
nadu�yli�my ich bez ich udzia�u
w dziejach zbrodni
bezwstydnie obwiniaj�c
Kamieniu, bracie z Wieczno�ci, utracili�my j�zyk �ycia
i nie wiemy dlaczego pr�cz czucia go w nas
nie mo�e przem�wi� w nas ��cz�ce zn�w s�owo
* * *
herosi antycznej Grecji obdarzeni pi�knem
wyrze�bieni z przynale�nym szacunkiem
dzi� z od�upanymi d�o�mi
nie budz� � jak mniemano � drwi�cego �miechu
� czujemy utracon� dorodno�� cz�owieka
cho�by wy�nili j� tylko poeci z Homerem na czele
kt� teraz sprzedaj�c wdzi�k m�odych cia�
zr�wna si� z pi�knem Afrodyty
zaopatrzonej w bezoczno�ci w niesko�czono��
23
cz�owiek-robak Franza Kafki cofa si� w przera�eniu
przed samym sob� chc�c ukry� stan poni�enia
z kt�rego nie wyprowadzi�a go do teraz pie�� w �wiat�o s�oneczne
kto teraz rozumnie podniesie go
do przynale�nej mu natury
widz�c w nim udr�czon� grudk� �wiat�a
Stara ballada
w lesie zapomnianych lecz nie martwych marze�
z�oty kolczyk kr�lewny znalaz� pi�kny ch�opiec
w kt�rej wiecznie kocha si� i beznadziejnie
jak w ka�dej balladzie
jak w ka�dej legendzie
pas�c pi�kne marzenia na srebrnych ��kach
na kt�rych si� by�o i by�o na pierwszych schadzkach
na kt�rych si� cieniste napoje pi�o z winoro�li �ycia
szepcz�c magiczne zakl�cia do nagiej nago�ci bez snu
szcz�liwie gubi�c z�oty kolczyk w krwi
pi�kny ch�opiec s�ysza� krzyk mi�osny ukochanej
w�r�d wysokich szuwar�w na zielonej ��ce
pachn�cej czerwcami
a teraz cia�a zn�w okrywa milczenie
wiecznie radosne i tak beznadziejne
jak w ka�dej balladzie
jak w ka�dej legendzie
jak w ka�dym jab�uszku przekrojonym na krzy�
gdy nikt na nikogo
krzywo ju� nie patrzy�
jutro zn�w kto� b�dzie nuci� star� pie�� natury
z�oty kolczyk kr�lewny znalaz� pi�kny ch�opiec
w kt�rej kocha si� wiecznie i beznadziejnie
jak w ka�dej balladzie
i ka�dej legendzie
o �nie w �wietlistych nagich snach
szepc�c wzywaj�ce zakl�cia
do nagiej nago�ci wyzbytej �miertelnego snu
szcz�liwie gubi�c z�oty kolczyk
w wiecznym lesie utajonych marze�
o boskim narodzeniu cz�owieka
24
* * *
ja
�miertelnie szcz�liwa i �miertelnie udr�czona
ty obok
t� obop�ln� osobno�� w ko�cu zburzyli�my
dostrzegaj�c �e jest nierzeczywist�
sprzeczno�ci�
z trudem usi�ujemy odbudowa� w nas zagubion� harmoni�
w my�lach jeste�my mniejsi ni� wszelki punkt
znak wiecznego Jest
nic nas nie mo�e zrani� czy u�mierci�
jeste�my poza i ponad bezkresem �ycia
kt�re oddycha otwiera oczy ziewa po przebudzeniu
omywa twarz i modlitewnie drepcze do kuchni
by sporz�dzi� �niadanie
znaj�c sw� odr�bno�� lecz nie osobniactwo
co ja
co ty
co wszyscy inni rozdarci wy-osobnieniem
z tkwi�cego w ka�dym Jest
co mnie
co tobie
co wszystkim innym
tkwi�cym
w potrzasku samego przeznaczenia?
ja nie udziela�am korepetycji Bogu
jak mia� stworzy� wszech�wiat kod genetyczny i cz�owieka
jestem istno�ci� kt�rej nie spos�b roz�wietli�
w �adnych granicach poznania
tobie i mnie dana jest jeszcze pora �niadania
spo�ywanie chleba kt�ry jest jedni� ziemi i nieba
Natura (z czasu p�nej jesieni)
jak�e ty by�a� szcz�liwa biegn�c przez zielone pola
otoczone ciep�ot� t�ej�cego czerwcem s�o�ca
z dalekiej dali wyci�ga kto� ku tobie r�k�
m�wi�c: chod� m�j skarbie!
to by�a r�ka ojca �miertelnie chorego
jedna jedyna cicha b��kitem nieba i bezpieczna
kt�ra w serce dziecka zapad�a na zawsze
i jest wiekuista
25
nikt ju� takim s�onecznym g�osem nie zawo�a�
bo nie m�g� sta� si� mi�uj�cym ojcem
(jak�e ty by�a� pi�kna w tamten dzie�, Ziemio w seledynie, w r�ach,
fioletach, z�ocisto�ci �an�w, purpurach, zapachach ��k, w �wiergocie
ptactwa, d�wi�kach, szmerach strumieni, biegn�cych sarnach, skokach
wiewi�rek, majestatyczna cisz� rozkwitaj�c� wschodz�cym porankiem Oczekiwania)
. . .
zosta�o zgaszone �mierci� umi�owanego z pierwszych Dni
w tym osobliwym fatum wszelka czer� �a�obna gin�a
nast�powa�y cienie po cieniach
nie by�o nawet ciszy �miertelnej ni milczenia
jakby wszystko przemienia�o si� w krzemie�
kt�ry bity, t�uczony odpowiada tylko g�osem �wiat�a
. . .
jaka ty jeste� ci�gle pi�kna w innych piersiach, oczach
wieczystych szeptach, pragnieniach i ods�onach
obok owocuj�ca wi�nia zachwyca tajemniczo�ci�
w jej �ywym ciele Ziemia staje si� brzemienn�
�wietlistym owocem
powoli zaczynasz si� jawi�
niezielonolistn� lecz szaropiaszczyst�
we mnie jeste� teraz ju� tylko Nieprzenikniona
wszak groby niczego nie wyja�niaj� � �ycia
ani w pe�ni, ani do ko�ca
Dedykacja
Tym, kt�rzy zostali pocz�ci w �wiat�ach wiecznej Nocy
i odczuwaj� ju� uroczyst� cisz� ziemi oczekuj�cej;
tym, kt�rzy urodzili si� w Dzie� odejmowany od �ycia,
dla kt�rych noc jest ko�ysk� jeszcze s�onecznego snu
*
lubi� ciemno�� nocy, jej harmoni� przedustawnej ciszy,
w kt�rej d�wi�k �ycia przygotowuje si� do zaistnienia,
ciemno��, w kt�rej zawiera si� powaga i pe�nia �wiat�a,
przypomina owoc z j�drem boskiej Potencji
lubi� czas p�nocy, gdy doba �ycia prze�amuje si�
na idealne dwie po�owy jak serce ludzkie i p�kule m�zgu,
kt�re w ciszy ws�uchuj� si� w rytmy oddechu cz�owieka
zbudzonego na drugiej p�kuli Planety
milczenie nocy jest ods�on� trwaj�cego objawienia
wyzbywaj�cego si� brzmienia s��w
26
by trwa�o to jedyne w ka�dym JEST
w swej tajemniczej wiecznej Pe�ni
*
tym,
kt�rym dzi� wieczorem nikt nie powiedzia�: dobranoc,
m�wi� por� p�nocy: niech dzie� b�dzie wam �askawy!
tym,
kt�rym w nadci�gaj�cym �wicie nikt nie powie: dzie� dobry!
powiem, gdy si� przebudz�
: niech noc b�dzie dla was dobr� i bezpieczn�!
s�ysz� w ciemno�ci Nocy, jak cz�owiek w Embrionie
otrzymuje pierwszy poca�unek �ycia i �wiata
i w tej samej sekundzie drugi cz�owiek ostatni
od tego samego �ycia na jedynej ziemi
od tego samego dla ka�dego � wiecznego �wiat�a!
nie ma obcego cz�owieka � jest Nieznajomy.
Tworzenie
arty�cie �ycia � Tomaszowi Gluzi�skiemu
co z tych wierszy pozosta�o w roku 1939
gdy �ycie pokole� przemienione w miasta
bomby str�ca�y w gruz i py� popio��w?
co zosta�o z natchnionych symfonii
ukazuj�cych powroty do wiecznej harmonii
gdy wirtuoz�w wieziono na zes�ania
b�d� surowiec na naw�z ziemi do piec�w?
co zosta�o z dzie� rze�biarzy i malarzy
ufaj�cych wiecznym barwom i �wiat�u Boga-Kreatora
rzucanych w ogie�?
mo�e kto� powie �nic?� patrz�c na staj�cy si� �wiat
w kt�rym ci�gle dzieje si� to samo niszczenie
nad kt�rym w�adz� zdobywa elegancki homo demens
kt�ry moc� zbrodni wyklucza prawo natury
� prawo do naturalnej �mierci � przeistaczaj�cej
a mo�e kto� odczyta i zrozumie w tym koszmarze
bezustannie staj�cy si� sens zwyci�stwa �ycia
bo
27
arcytworzenia cho� zbrodniarz zabija� artyst�
w popi� kl�ski �ycia jeszcze nie zamienia�
wi�zieni, skazywani na g��d i tu�aczk�
przed�u�yli czysto�� tworzenia
w Planecie Stworzenia
i
to jest najwy�szy tego �wiata czyn na rzecz �ycia
dla tych kt�rzy ju� wiedz� z w�asnego trudu
�e �ycie i �wiat to darowane raz jeden cz�owiekowi
Arcydzie�o do prze�ycia i uszlachetnienia
W czasie
kiedy istnia�y jeszcze Miasta, ma�e i du�e ojczyzny
w kt�rych piel�gnowano twierdze ducha i rodzime spichlerze
cz�owiek m�g� sta� si� �wi�tym w�drowcem
gdy narody zacz�y wyradza� si� w pot�ne hordy
pl�druj�ce Miasta, ma�e i du�e ojczyzny na globie
pojawi� si� ciemny w��cz�ga-rabu�
handlarz masek i cudzych skorup wyzbytych my�li
sam wyzbyty w sercu i umy�le rodziny i wszelkiej ojczyzny
a �wi�ty w�drowiec sta� si� rozpaczliwym tu�aczem
spo�ecze�stwa zacz�y �y� w cudzych skorupach wyobra�e�
w��cz�ga-rabu� przepoczwarzy� si� w pot�n� hord�
hordy od tysi�cleci prowadz�c walk� o �erowiska
przepoczwarzy�y si� w pot�ne armie
walcz�ce bezustannie o zdobywanie cudzych ziem
bogatych �erowisk kt�rych coraz mniej na Planecie
bardzo dobrze �e wsp�czesna horda
wyrzuca poza siebie poet�
nagradzaj�c najmit� i handlarza masek
czas najwy�szy tworzy� ojczyzn� duchow� Cz�owieka
odzyskuj�c upraw� ziemskiej ojcowizny
nie zak�ada� na przysz�ej hordy Miasta
zachowa� upraw� ogrodu �ycia
i rozwija� siebie wzorem Drzewa Owocuj�cego
to tylko ocali� w czasie
ko�ca pl�druj�cych hord
zwyci�stwo Sztuki ods�ania si� w�r�d grozy �miertelnych zagro�e�
ocalaj�c ca�ego Cz�owieka
28
Mo�na, mo�na
mo�na zdoby� w swym �yciu wiedz� w�adz� maj�tek
mo�na wej�� na najwy�sze szczyty g�r
mo�na prawid�owo odczyta� wszelkie znaki czasu
mo�na realnie da� �wiadectwo prawdzie
mo�na opisywa� wszelkie tajemnice
mo�na sia� z�udzenia o pe�ni objawie�
tylko nie spos�b
zmieni� tym przeznaczenia
mo�na mo�na kreowa� my�li o zag�adzie �wiata
mo�na mo�na my�l� kroczy� drog� wieczno�ci
od samej Alfy do Omegi � mo�na zapyta� si�
: czy �mier� jest kl�sk� Wiecznego Kreatora?
mo�na mo�na g�osi� i uzasadnia� �e �ycie jest �wiat�em
nie mo�na tylko podwa�y� i zanegowa� lub zmieni�
przeznaczenia
* * *
Jedni maleli w skarleniu w nic wyzbyte, nawet tego Nic
w �mierci!
Drudzy pot�nieli w wysi�ku we wszystko, dope�niaj�c Wszystko
w �mierci!
Ty tego nie ods�aniaj! Pulsowa�o serce, a� bi� przestan�!
Ty tego nie rozwa�aj na wadze poznania! Rozkaza� rozum,
kt�rego �renicami s� intuicja i wyobra�nia.
Za tymi przez tysi�clecia narzuconymi p�tlami pogl�d�w,
rzekomo skutecznie doprowadzaj�cych �ywio� natury
do �adu i porz�dku kultury,
jaka� ciemna posta�, a zarazem i nie posta�,
kastrowa�a Jedni� cz�owieka,
ska�a�a psychoz� strachu umys�y,
zohydza�a ca�ego cz�owieka.
Tylko spotwarzone cia�o usi�owa�o w m�ce
utrzyma� �ycie jak najd�u�ej w materii duchowej.
Nie widz� potrzeby ani podstaw, by ci�gle drwi�,
�e to... nadaremne, bo i tak umrzemy.
29
Wsp�cze�ni bogowie
�...rozw�j ekonomiczny jednych region�w mo�e wp�ywa� w spos�b niszcz�cy na gospodark� i warunki �ycia w
regionach odleg�ych o tysi�ce kolometr�w�
A. Richling, J. Solon �Ekologia krajobrazu�
nasz� poga�sk� mi�o�� do �wi�tej ziemi, puszcz, jezior
zamordowano przed stuleciami,
by czci� malowid�o, przedmioty i �erowisko
pierzcha noc � ziemia wyobraca�a �witanie
zaczyna si� parodia prze�ywania �ycia
obcy tu bogowie myj� spr�chnia�e z�by
maj� nabrzmia�e twarze od wyuzdanych uciech nocnych
wyjadaj� �niadania �miertelnikom
wyruszaj� do pracy rz�dzenia tubylcami
nar�d i ojczyzn� wpisali w prze�yty archaizm
buduj� pot�ne i szklane ogrody zoologiczne
z solidnymi kratami praw ekonomicznych
b�d�c absolutnymi w�adcami spo�ecze�stw
s� sympatyczni i eleganccy
w telewizji
nie trzymaj� w r�kach �rodk�w zag�ady ani bata g�odu
nie ods�aniaj� w pe�ni plan�w nowego niewolnictwa
� pewien stan syto�ci a nawet pewnego dobrobytu
utrudnia widzenie skazywania na wyp�dzenie w bezrobocie
stare twierdze wi�zienne zaborc�w przerobiono na muzea
dzi� wystarczy alkohol, narkotyk i podniety do zbestwie�
dzi� wystarczy zdradzieckie mamienie
zostania obywatelem globu
gdy narody przemieni si� w zorganizowane hordy
wczoraj jeden b�g post�pu zjad� drugiego boga
nadzia� go na ro�no podpiekaj�c napalmem
zajmuj�c obszar kurcz�cych si� �erowisk na globie
moc �wi�tego Dolara wyra�nie wzros�a
we wszystkich odleg�ych regionach
Przebieg�o��
�Nie poznajemy niczego pr�cz naszego �ycia, a �ycie nie mo�e by� poznane. Nie mo�e by� poznane, to
znaczy ca�y ten system, zbiorowo�� wytwarzanych przez nas warto�ci, tre�ci jest tylko �rodkiem do
czego�. By�my �yli�.
S. Brzozowski. Idee. Wst�p do filozofii dojrza�o�ci dziejowej.
Lw�w 1910, s. 214.
przebieg�y cz�owiek z fa�szywym namaszczeniem m�drca
dobiera� si� do wiedzy tajemnej w czarnej magii
30
maj�c nadziej� na zdobycie najwy�szej mocy
by zdoby� w�adz� nad umys�ami
dobiera� si� do samej tajemnicy �ycia i si�y Ducha
zagl�da� szpicluj�c przez lewe lub prawe rami�
plemiennego maga my�l�c �e jest Bogiem Kreatorem
zamierza� jeszcze raz stworzy� cz�owieka
wdziera� si� w labiryntowe �cie�ki organizmu
chc�c wydrze� wiedz� o samym �r�dle energii duchowej
z zamys�em czerpania jej z drugiego cz�owieka
cichcem jak z�odziej
�omem ��dzy wywa�y� drzwi do boskiego cia�a w sobie
ujrza� w pchli w�asn� pr�ni� umys�u wyzbytego rozumu
wpadaj�c w przera�eniu w ob��d
to co czyni� nie by�o konieczno�ci� �ycia
lecz zgubn� ��dz� przebieg�ego cz�owieka
kt�remu obca sta�a si� praca nad w�asnym rozwojem
by m�c wy�ania� ze �r�de� moc tworzenia
godziwego dobra na rzecz w�asn� i jednako �wiata
przebieg�y cz�owiek wyzwala w sobie stan ob��du
g�osz�c �e jest bogiem
uprawiaj�c n�dzn� magi� z�udze�
usi�uje wprz�gn�� wielu w stan swego ob��du
z kt�rego najcz�ciej nie ma ju� powrot�w
bez �miertelnych okalecze� zadanych hipnoz�
przecie� jest wiadome
�e �ycie pochodzi ze �wiat�o�ci
kt�ra si� staje bez zaw�aszcze�
Artysta
pie�ni� rozjarza� rozgwie�d�on� noc w �wit narodzin
bo dzie�a cz�owieka i Boga s� jeszcze nie uko�czone
tylko arcydzie�o umys�u i r�k jest sko�czone w czasie
by sta� si� wst�pem do szlachetniejszej doskona�o�ci
staremu garncarzowi glina z�ar�a g�adz�ce j� r�ce
ale on j� pie�ci �arem �renic wedle nienazwanej chwa�y
dr��cymi palcami lepi garnek na wz�r w�asnej twarzy
zachowuj�c pobru�d�enia i krzywizny zmarszczek
rze�bi modlitewnie pragn�c ujrze� �wit nad sadem
31
pie�ni� rozjarza� bezgwiezdn� noc w brzask �witu
by garncarza modlitw� tworzenia garnka
na wz�r i podobie�stwo stwarzania �ycia
dope�ni�o �wiat�o a m�ne r�ce przej�a wiekuisto��
stary garncarz s�ysz�c S�owo b�d�ce da�em otaczaj�cego �wiata
u�miecha si� zapatrzony w dal za doczesn� dal� m�wi�c
: eh! zlecia�o �ycie w obrotnej robocie nie wiadomo kiedy
potoczy�o w garnkach, donicach i wypali�o w piecach
a jeszcze pragn� je lepi� cho�by z cienia nocy
wy�ania� kszta�ty
palcami ca�owa� �wiat
cho� to zaczyna ju� tylko bole� i krwawi�
pragn��
w�asn� �mier� uczyni� b�ogos�awie�stwem Ziemi
Mi�o�� rozpaczaj�cej matki
gdy� si� urodzi� nie by�am ju� twoim cia�em
nie jestem twoim b�lem ani oddechem
nie jestem twoj� �mierci� a przecie� ca�� si� odda�am
dlaczego pozosta�am a ty...
dlaczego umar�e� w pocz�tku kwitnienia
dlaczego pozostawi�e� we mnie czas mi�o�ci
kt�rego nikt nie wybiera ze siebie
lecz otrzymuje z przeznaczenia
by�am dla ciebie jak ziemia dla �ycia
nic jeste� dany w oczekiwaniu
nie jestem... ju�
w twym pocz�tku ani odej�ciu
dlaczego nie mog�am umrze� za ciebie
dlaczego synu umar�e�... nie pope�niaj�c
wykroczenia... jak mam ci� odnale��
bo tkwi�ce w ka�dym Jest
przecie� nie umiera...
Z czasu jesieni
Za oknem pozorna szaro�� � ziemia rozebrana do snu.
Patrzysz na jab�onie wyzbyte listowia.
Nie dostrzegasz w nagich konarach �mierci
Ga��zie skrywaj� brzemienne w kwiaty p�ki.
32
Teraz dostrzegasz, a nie por� wiosny,
ca�� kr�lewsko�� z�o�ono�ci �ycia,
uroczyste oczekiwanie na ciep�e s�o�ce,
kt�re pe�ni� rozbudzi potencja� Ziemi,
a jab�onie przem�wi� �wiat�em,
rozwitaj�cego w nich nieba.
Ziemia w z��czeniu ze �wiat�ami nieba
przemieni� si� w soczyste owoce.
Zaczyna sia� deszczem. Sp�ywa z chmur
woda po�ogowa pierworodnego Stworzenia.
Powaga milczenia � kt�r� rozkrzycz� przebudzone
li�cie i kwiaty w nieznanym �r�dle-korzeniu.
Czy rozwijam w sobie wz�r Drzewa Rodz�cego?
R�nice
w ka�dej chwili mo�esz obdarzy� u�miechem �wiat
w ka�dej chwili mo�esz �miertelnie zas�abn��
w ka�dej chwili mo�esz by� okaleczony
i skona� nie w por�
czy w ka�dej chwili mog�e� si� pocz��
czy w ka�dej chwili mog�e� pe�ni� kocha� drugiego
czy w ka�dej chwili mog�e� k�ama�
�e nic nie mo�na zmieni� na lepsze
w niekt�rych chwilach chwile rozstrzelane
w niekt�rych chwilach chwilowe zbratanie
ale
w ka�dej chwili staje si� wieczno�ci droga
w ka�dej chwili skrywa si� poca�unek �mierci
i wieczny odpoczynek
za kt�rym nie t�skni� ludzie pracuj�cy bez wytchnienia
ani Syzyf kt�rego m�ka nie jest wyzbyta znaczenia
Homer sam siebie pop�dza� do wi�kszego trudu
i wysi�ku w arcytworzeniu, za co zosta� wyp�dzony
za bramy Miasta
i co� z tego w ka�dym wieku si� powtarza
zn�w
powr�ci� odstrza� Arcydzie�a
cicho i bez �ladu czyni to nihilizm
czy nie dlatego �e to zobowi�zuj�cy wz�r doskonalenia
kto jeszcze pe�ni� swego �ycia jest przekonany
�e w ka�dej chwili mo�e w cz�owieku
33
rozkwitn�� �wietliste s�owo �yda
bez wydruku
umo�liwiaj�c przej�� �yciem
�mierteln� przepa�� w czasie oddechu
Syzyf bezwzgl�dno�ci� toczy kamie�
przemieniaj�c zbocze stromej g�ry
i w tym zachowuje �ycie
Tworzenie obrazu
jest uroczyste milczenie b�d�ce mow� oznaczaj�c�
tworzenie na rzecz zachowania barw samego �ycia
cz�owiek wci�� przedziera si� przez cienist� Dolin�
doznaj�c �e jest snem nieprzebudzonej jeszcze �wiat�o�ci!
niekt�rzy w cienistej Dolinie
nie wyzbytej �wiate� osobliwego nieba
potrafili w wysi�ku rozkwitn�� �yciem
jak kwiat lotosu
zakorzeniony w bagiennym mule
a, Ty, potrafi�a� nawet z cierpienia wywo�anego cieniami �mierci
ukazywa� rozkwitanie barwami kwiat�w z ogrodu Cia�a
natury niepoj�tego ci�gle w nas �ycia
Pani Krystynie Nikan za trud tworzenia Pi�kna,
kt�re uszlachetnia cz�owieka
* * *
dziecko to oczywiste ju� �my�
silniejsze od �ja� i �ty�
ono r�wnie� odkryje odosobnione �ja�
poszukuj�c mi�osnego pomno�enia
w radosne �my�
tak by�o i b�dzie bo zosta�o przes�dzone w Wiecznym
niech temu �my� kt�re odkryje w sobie �ja�
nic si� ju� w umy�le nie pop�acze
niech bezpieczniej dla �wiata i pi�kniej
w rodzinie ludzkiej mu si� �yje
niech z�ote obr�czki nie b�d� tylko chwilow� ozdob�
lecz ��cz� w zr�nicowaniu a� mi�o�ci� pozagrobn�
34
to �ja� kl�cz�c nad grobem, zamodlone, zap�akane
to ci�gle niepokonane, nierozdzielne �my�
* * *
Przyja�� ze �wiatem zwierz�t, ro�lin, drzew, ptak�w nie przychodzi z samego faktu
zaistnienia ani z nieba. Trzeba j� nawi�zywa� od urodzenia, od pierwszego kroku zdobywa�
wsp�tworzeniem, cho�by najmniejszego dobra, odczuwa�, czym jest g��d wody w czasie
suszy.
* * *
rada m�dro�ci przez tysi�clecia ta sama
Nade wszystko troszcz si� w spokoju duszy o to,
aby� zawsze rozumnie �y� w stanie mi�o�ci!
* * *
Na pytanie Stanis�awa Vincenza
� �Kt� w takim razie czyni �wiat jeszcze gorszym ni� jest?�
�aden zwyrodnia�y pismak, udaj�cy tw�rc�, nie odpowiedzia�,
zaj�ty upraw� �mierci poezji. � Trupie teksty sprzedawa�
jako poeta. Jako?! Pogorszy�, zn�dzni� mit szatana, kt�ry
obieca� ju� w Raju, ludziom �e b�d� �y� JAKO bogowie.
* * *
co skrywa si� za smakiem wiecznie rze�wi�cej wody
w kr�gu najdoskonalszej ciszy nasienia
co spo�ywa �ycie w owocach wi�ni a co s�awi
�wiergot ptactwa co wyra�a w nich niewyra�alne
co ci�gle sprawia �e cokolwiek istniej�ce cho� w Przys�onie
albo wyczuwalnym cho� bezforemnym utajeniu
wyra�nie przyci�ga umys�
czy w zupe�no�ci sam tylko cz�owiek
stwarza wszelkie widzenia
o czym powiadamia nas sam j�zyk �ycia
w nauce nazywany informacj� genetyczn�
35
dlaczego tak ci�gle wnikamy w Wieczne w smaku wody
w najdoskonalsz� cisz� nasienia � bezwiednie w tym
szukaj�c drogi do Jedni wszech�wiata jak usta niemowl�cia
szukaj� piersi matki
ta bezwiedno�� zadziwiaj�co zaradna cho� w czym� nieskuteczna
jakby ods�ania�a TO jedynie bezimienne w �wiat�o�ci JEST
na kt�rym wspiera si� najni�sza i wy�sza natura
ale jak ni�sza, jak i czy wy�sza
czy mo�e to ta sama Jednia
staj�ca si� r�norodno�ci�
w �wiergocie ptactwa, smaku wody, dotyku d�oni
�miertelnym krzyku zabijanego zwierz�cia
jest co� z ka�dego cz�owieka
i dlatego tak porusza dog��bnie
to tkwi�ce w nas Jest
Chorym na raka
�wi�� si� �ycie twoje bolesne w ciszy poranka,
nie zak��conej czczymi s�owami pocieszenia.
�wi�� si� pragnienie twoje
powrotu do zdrowia w porze po�udnia,
gdy jeszcze z trudem sprz�tasz dom,
oczekuj�c na powr�t najbli�szych z pracy.
�wi�� si� �ycie twoje w narastaj�cej fali b�lu
w przejrzystym powietrzu pe�nym s�o�ca
coraz pe�niejszego wiekuistego czasu.
Pomy�l � nie zabierze nas w pe�ni �ycia Ziemia,
nie przywr�ci w cielesno�ci r�wnie� Niebo.
... �wi�� si� �ycie do ostatniego oddechu
bo taka by�a wola Stw�rcy �ycia i Wszech�wiata,
i twoja, i moja, i najbli�szych...
Bliskie i konieczne
�My�l prosta i czysta w swej najwy�szej
esencji stanowi substancj� wszech�wiata�
Paul Brunton
jak daleko odrzucili�my od siebie oczywiste prawdy
do kt�rych bieg�y z szybko�ci� my�li �renice
przez tysi�ce lat powracaj� do �ywego cia�a
36
� i � nikt nie wie do dzi� dlaczego my�l
jest energi� w kosmosie ongi� nazwan� energi� duchow�
dlaczego my�l jest szybsz� od �wiat�a
� i � nikt zn�w nie wie jak daleko
mo�e si�ga� biologia kt�r� tak zwyrodnia�y umys� upadla�
nikt nie odczytuje �e biologia jest �ziemi� �wietlist��
z kt�rej pow�drujemy daleko za horyzont zdarze�
bez odmiany Istno�ci samego �ycia
nad nami wieczno�ci� otwarte przestrzenie
� dotykaj�c okiem Mlecznej Drogi
nie wyobra�amy sobie �e b�yskiem
przejdziemy wp�aw wszelk� materi�
� tajemn� moc� szybko�ci my�li
wyznaczamy przysz�e l�dy i drogi w teraz
w cz�ci �wiat�o�ci� przerastaj�c� wszelkie znane energie
kt�re nosi ka�dy w skafandrze cia�a
STAMT�D otrzymuj�c w porze pocz�cia
� b�dziemy kierowani
przez baz� przedustawnego Stw�rcy bez imienia
by powr�ci� po spe�nieniu dzie�a na Ziemi
... jak zn�w daleko nam w tym my�leniu do samych siebie
i zimno po�r�d czasu ostatecznych prawd
ci�gle s�ycha� echo szeptu
: �jak b�d� umiera� trzymaj moj� r�k�...
przysi�gnij �e b�dziesz... do ko�ca�
bliskie i konieczne
oczywisto�ci� cz�owiecze
* * *
do�� na tej ziemi