6771

Szczegóły
Tytuł 6771
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6771 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6771 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6771 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

MARIANNA BOCIAN BLISKIE i KONIECZNE Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 Tom ten m�g� si� ukaza� dzi�ki pomocy wypr�bowanych i niezmiennie mi �yczliwych Przyjaci�, kt�rym w tym miejscu pragn� wyrazi� sw� wdzi�czno��. O przyj�cie najserdeczniejszych podzi�kowa� prosz� zw�aszcza: Danut� i Stefana Bednark�w, Bo�en� Budzi�sk�, ks. Wac�awa Bury��, Ew� i Janusza Degler�w, ks. bpa Adama Dyczkowskiego, Stanis�awa Dr�d�a, Blank�, Andrzeja i Micha�a Farnik�w, Marka Garbal�, Lucyn� i Wac�awa Grabkowskich, Lothara Herbsta, Jerzego Jastrz�bskiego, Barbar� i Jana Leo�czuk�w, Ann� i Bogus�awa Michnik�w, Stefana Placka, Redakcj� �Nowatora� (Iren� Rajsk�, Jadwig� Srok�, Wies�awa Tomaszewskiego, Zbigniewa Tomczyka, Eugeniusza K. Wawrzyniaka, Jerzego Wilkowskiego), Krzysztofa Rudzi�skiego, Henryka Skolimowskiego. Les�awa Tatarowskiego, Tadeusza Tellera, Mari� Wojtczak, Wand� Ziembick�. 5 BLISKA I KONIECZNA Zbiorem Bliskie i konieczne Marianna Bocian zamyka trzydziestolecie swej pracy tw�rczej. Trzy dziesi�ciolecia, w kt�rych dzia�o si� tak wiele i tak wiele si� zmieni�o, przyzwyczai�y nas do tego, �e Marianna pozostaje ta sama i taka sama. Ka�dy jej kolejny tom, zaskakuj�cy nieraz odmian� formy i �wie�o�ci� metaforycznego obrazu, po g��bszym wczytaniu si� we� pozwala rozpozna� trwa�y fundament tej poezji i konsekwentnie g�oszone jej przes�anie. Co prawda czas nieub�aganie rze�bi nam twarze, skraca oddech i ka�e pami�ta� o nieuchronnym przemijaniu, dobrze jest jednak mie� �wiadomo��, �e na czyj�� sta�o�� mo�emy liczy� w tym �wiecie sezonowych m�d, przelotnych fascynacji i jednodniowych wielko�ci. Dobrze jest wiedzie�, �e w tym ponowoczesnym rozgardiaszu, w kt�rym nic nie jest pewne, a wszystko dozwolone, wszystko mo�liwe, a nic ostateczne; �e w tej kakofonii j�zyk�w bez gramatyki gier bez regu� jest kto�, kto wierzy w warto�ci trwa�e, uniwersalne i ostateczne i kto w ich poszukiwaniu jest sta�y, za nic maj�c wszelkie relatywizmy, dekonstrukcje oraz nawo�ywania do rezygnacji z drogi kroczenia ku Prawdzie. Od Poszukiwania przyczyny do W kr�gu stan�w ludzkich poetka wytrwale pielgrzymuje po tej drodze, odkrywaj�c, ale i jednocze�nie ustawiaj�c znaki, kt�re � w�a�ciwie odczytane � uchroni� mog� od zb��dzenia i przepadni�cia w Ciemno�ci. Niewielu by�o w�drowc�w, kt�rzy tak pojmowali sens swej pielgrzymki. Nale�a� do nich Jan Drze�d�on, kt�ry wst�p do przedostatniego tomu Marianny zako�czy� refleksj�: �Ci�ar �ycia powoduje, �e niekt�re serca szlachetniej�, inne przepadaj� w Ciemno�ci. Ale s� takie, kt�re zostawiaj� �lad na Ziemi. Nieliczni dost�puj� przeistoczenia i zale�y to pewnie od wyrok�w boskich, jak m�wi Marianna Bocian�. Trzydzie�ci lat zapisywania przemy�le� i do�wiadcze� daje okazj� do pr�by odczytania �ladu na Ziemi odciskanego przez ksi��ki Marianny. Chcia�oby si� dzi� jako� podsumowa� te dwadzie�cia tom�w, g��wnie wierszy, cho� w dorobku poetki znalaz�a si� te� proza, monodram, esej i rozproszona w czasopismach tw�rczo�� krytyczna, niezas�u�enie pomijana w om�wieniach. Same tylko recenzje pisane dla �Nowatora�, gdyby je zebra� i poduma� nad nimi, z�o�y�yby si� na swoist� kronik� wsp�czesnych niepokoj�w i nadziei �wiata. Ale podsumowanie takie nie jest proste, a ponadto skazuje na zamkni�cie tej tw�rczo�ci w zubo�aj�ce i sp�aszczaj�ce wszelk� my�l formu�ki-wytrychy. Zdarzy�o si� to chyba Piotrowi Kuncewiczowi, kt�ry zaliczy� Bocian�wn� do �parafii lingwist�w� oraz uzna� jej poezj� za �trudn� w lekturze, powik�an�, silnie zmetaforyzowan�� i w g�stwienie znacze� a� niedost�pn�. Z drugiej za� strony Jan Tomkowski pisa� w przedmowie do Gnomy: �Poezja Marianny Bocian, cho� dotyka kwestii niew�tpliwie fundamentalnych, nie jest mimo wszystko poezj� trudn�, nawet dla tych, kt�rzy wsp�czesnych wierszy na codzie� nie czytaj�. Stanowi ona natomiast zaproszenie do g��bszej medytacji, przypomina, �e naszym obowi�zkiem jest my�lenie, czuwanie, niezgoda na z�o�. Jedni chc� widzie� w tej poezji wielk� moralistyk�, inni � jak Bo�ena Budzi�ska � znajduj� w niej przede wszystkim gnosis, 6 dociekanie prawdy, kt�ra ma da� m�dro��, za� Zbigniew A. Baran interpretuje zbiorek poezji dla dzieci Narodziny s�owa jako wprowadzenie w archetypiczne �r�d�a europejskiej kultury. �adnej z tych diagnoz nie mo�na odm�wi� s�uszno�ci, ale te� na �adnej z osobna nie mo�na poprzesta�. Mo�e zreszt� zamiast klasyfikowa� i ubiera� t� tw�rczo�� w uczone formu�ki, wystarczy si� jej podda�, pozwoli� Autorce prowadzi� si� przez nad nami wieczno�ci� otwarte przestrzenie i wraz z ni� do�wiadczy� jedno�ci z Kosmosem. Pami�ta� przy tym, �e tej jedno�ci do�wiadcza� mo�na wsz�dzie. Mo�na na przyk�ad zajrze� do Be�cz�ca, albowiem w �wiecie bogatym w k�opoty i tragedie spotykasz ludzi w zm�czeniu zadowolonych, �e oto dzi� � dzi�ki Bogu � sprz�tn�li siano! W Be�cz�cu mo�na te� spotka� dziadka Micha�a Bor�u�a, kt�ry nie musia� ko�czy� uniwersytet�w, by wiedzie�, �e � Ludzie znieprowionego umys�u i nierzetelnej mowy tworz� podstawy ka�dego piek�a na ziemi� Trzeba te� umie� powiedzie� ka�d�, gorzk� i niepopularn� prawd�. Trzeba umie� ws�ucha� si� w rytm �ycia, odczu� i zjednoczy� si� z ka�dym jego impulsem, trzeba tak�e umie� spojrze� w oczy Chorym na raka: �wi�� si� �ycie twoje bolesne w ciszy poranka, nie zak��conej czczymi s�owami pocieszenia. I wraz z Mariann� Bocian uwierzy�, �e przecie� co� ocala�o z wiecznego dobra skoro istnieje przed nami droga cz�owieka do cz�owieka i �wiata. Nie szukajmy tedy innych kluczy do odczytania tej poezji. Zag��bmy si� w ni�, by przekona� si�, �e jest ona bliska. I �e jest konieczna. Stefan Bednarek 7 Spostrze�enie nasz wiek dla nikogo nie jest tu szcz�liwy i bezpieczny nasz �wiat nie jest fa�szywy lecz pe�en niewypowiedzianej grozy wyzbywaj�cej pewno�ci �e jutro ujrzymy �wit nad polami w naszym wieku patrzyli�my na rze� powszechn� narod�w nasze �renice widzia�y piramidy czaszek i piszczeli ludzi wymordowanych w imi� ob��du zdobycia w�adzy nad ca�ym �wiatem nasze s�owa o szcz�ciu by�y bolesn� tymczasowo�ci� kt�ra gin�a w jednym dniu aresztowania ci�gle �za kilka my�li, co nie by�y nowe� wracaj�c do czterech �cian sublokatorki czy mogli�my zadomowi� si� w spokojnej pracy pragn�c pozostawi� owocem swego �ycia � arcydzie�o patrz�c na nieszcz�cia zbiedzonych prac� ludzi kt�rych nie potrafili�my pocieszy� ani natchn�� � zachowuj�c przyzwoito�� umys�u i mowy! � wiar� w bezpieczne odzyskanie wolno�ci niekt�rzy znali tu tylko nieludzki trud uprawy p�l i ugor�w my�lenia kt�ry zosta� zaprzepaszczony przez stary i nowy mot�och w�adzy a jednak w poezji zosta�a ocalona przyzwoito�� spostrzegania zagro�e� � podstawy dla wzbudzania dobrych si�! przecie� co� ocala�o z wiecznego dobra skoro istnieje przed nami droga cz�owieka do cz�owieka i �wiata 8 * * * zwyrodnia�y cz�owiek nawet sw�j u�miech wykorzystuje do poni�ania innych * * * dziecko na powitalny u�miech i poca�unek odpowiedzia�o jeszcze wdzi�czniejszym �miechem rado�ci bezwiednie potwierdzaj�c �e �yczliwo�� to drugie s�o�ce �ycia bez kt�rego to na niebie nie porusza pustki umys�u * * * dzi� o wschodzie s�o�ca nic si� nie zacz�o dzi� o zachodzie s�o�ca nic si� nie sko�czy trwa ca�okszta�tu wieczysta przemiana poza kt�r� nic jeszcze nie wykroczy�o i nie mog�o zaistnie� poza tym co JEST ani ulec unicestwieniu * * * Nieznane ci�gle kusi obietnic� raju i jednako pora�a groz�! * * * �Podnie�cie g�owy, ludzie wolni!� � Powiedzia� udr�czony Epiktet. Dobre my�li nale�y o�ywia�. Ocalony szczeg� dla w�adzy ci�gle dopiekliwy jest my�l�cy lud dla ludu dopiekliwa jest t�pa masa rz�dz�cych 9 � o tym dobrze wiedzia�a odleg�a staro�ytno�� ale teraz 27 marca 1982 roku o godzinie 15.39 w drodze takiej samej jak Lao Tse z milcz�cej Doliny Sokolca do Jugowa nic we mnie nie by�o dopiekliwszego ni� b�l odcisk�w i otartych do krwi st�p w zaciasnych butach pomy�la�am �e ka�da pora mo�e by� por� m�drca pragn� w wielkim amfiteatrze poznania i widzenia w kt�rym czci si� zazwyczaj wielki dogmat aksjomat lub idee ocali� widzenie i znaczenie ma�ego w rzeczywisto�ci szczeg�u wiedz�c �e on nie raz przes�dza� o losie cz�owieka ten ma�y szczeg� teraz ma wi�ksz� w�adz� nad moim doznaniem i my�leniem ni� wszelka ho�ota rz�dz�ca duszami mo�e to sobie wyobrazi� ten pozornie nieistotny przez niezauwa�enie szczeg� zmieni� punkty widzenia w wielkim amfiteatrze poznania cz�owieka i historii * * * My�l ludzka jest przekraczalnym kresem tylko w ludzkiej rzeczywisto�ci, za kt�r� kipi, dudni, pulsuje �yciem bezkresny wszech�wiat. Tu i teraz, gdzie jeste�, ulepszaj bezustannie siebie, albowiem natura nie zna �mierci w przeformowywaniu. Z tego, kim tu i teraz jeste�, wyrasta przysz�o�� pokole�, i ty sam b�dziesz z tego zmartwychwstawa�. Do... za oknem szaleje burza, ostro zacina deszcz z gradem ale ty id� i nie b�j si� w�asnego w tym dniu �ycia cho�by� nie mia� domu do kt�rego m�g�by� przed noc� powr�ci� by zasn�� w pogodzie ducha b�d� p�aka� samotnie � ziemia jest drzwiami do dom�w i ty jeste� nie wygna�com cho�by ci� kto� tu odtr�ca� lecz gospodarzem ty id� i nie b�j si� tego dnia nie jeste� przed �wiatem ani �wiat za tob� w dniu dla jednych nast�pi� czas upragnionego przyj�cia inni doszli w nim przeznaczonego kresu 10 za oknem zd��y� nadci�gn�� wy� i �wieci s�o�ce � to miasto jest chore nienawi�ci� i nieprzyjazne to busz pe�en grasuj�cych lis�w i ludzkich zbestwie� niszcz�cych pi�kno oczyszczaj�ce umys�y od zwyrodnie� ale ty id� i nie b�j si� wiecznego dnia w tobie cho�by� w pierwszym uczynionym kroku w mrok nie wiedzia� jeszcze dok�d kieruje ci� oddech wiedz �e nic tu jeszcze nie zosta�o przes�dzone a wyroki dziej�w historii do dzi� wszystkie s� fa�szywe unosz�c wzrok i stop� odczuj �e w tobie jest pierworodna droga �e ty jeste� tym �wiat�em jego histori� i tw�rc� nie l�kaj si� wyzwala� w sobie w�r�d burzy spotwarze� �r�dlanej si�y boskiego cz�owieka roz�wietlaj�cej drog� do powinno�ci odradzania oblicza Ziemi Przypuszczenie by� mo�e niewiele jeszcze rozumiemy wiedz�c �e wiedza to cie� rzucany przez �ycie by� mo�e �ycie nie ulega unicestwieniu cho� obumieraj� przybrane kszta�ty cia� po spe�nieniu by� mo�e nigdy nie rodzili�my si� od nowa istniej�c tak w samym niedocieczonym pocz�tku �e przechodz�c ze stanu nieprzejawionego do stanu upostaciowienia od nowa rozwijamy umys� i sfer� duchow� nie w ka�dym rozr�s� si� wpajany nawyk panicznego l�ku na sam� my�l o �mierci by� mo�e zaledwie odczuwamy niepoj�ty przep�yw �ycia, kt�rego nie spos�b uzewn�trzni� bez my�li wyra�aj�cych tylko cz�stkowo�� istnienia niekt�rzy szukaj�c bli�ej nieokre�lonej Pe�ni widz� w tym tragizm ludzkiego poznania niewykluczone �e to dzi�ki cz�stkowo�ci poznania zachowana jest ci�g�o�� bezpiecznego przeformowania je�li niesko�czono�� �ycia to i jednako poznania by� mo�e tragedi� naszego wieku jest cyniczny nihilizm wykluczaj�cy przemian� dope�niaj�c� i dope�nion� 11 Wzywaj�ca bezwzgl�dno�� Nie p�acz! Trzeba podnie�� si� z kl�czek u trumny. Nale�y p�j�� do ob�r � nakarmi� konie, wydoi� krowy. � �wiat si� nie rozsypa�. S�o�ce si� nie zatrzyma�o. Zosta�a� zbyt wcze�nie wdow�. Musisz teraz mie� si��, by by� dzieciom : matk�, ojcem i gospodarzem. W domu umar�ego nie ma pocieszenia. Jest bezwzgl�dno�� wezwania, wypowiadanego z twardo�ci� ska�y. Jest spe�niane za ka�dym razem zaistnia�ego wdowie�stwa, nawet bezsilno�ci�, gdy ze strony �ywych pomoc nie nadci�ga. Dziecko musia�o wyj�� z koniem i p�ugiem, by zaora� ziemi�. Zaora�o! Z tamtych bezsilnych �ez za p�ugiem do dzi� z�oci si� urodzajnie pszenica, �yto, owies. A mo�e umarli, poza czasem bytowania nie przestaj� istnie� w �yciu? Patrz� jak r�ce mojej matki opadaj� w bezsilno�ci z fortepianu Ziemi, na kt�rym wygra�a idealnie podwojone powinno�ci. W ko�ciele NMP we Wroc�awiu na Piasku Ubywamy w tym, co tworzymy w mi�o�ci pe�ni� istnienia. Wszyscy, co wznosili te mury, umarli w arcydzie�o. � Teraz wsparta nie o ch�odne martwe mury gotyku, lecz przemienionego w strzeliste �uki zbiorowego cz�owieka, jakbym s�ysza�a rozkaz ich bij�cych tu serc : konaj w serdeczn� fraz� wiersza � i przechod�! � w trudniejsze dokonania. Sko�czono�� bytowania przekroczyli w trudzie pracy, przemieniaj�c �ycie w wynios�e arcydzie�o nie pora�aj�ce wielko�ci� ni rozpacz� � wyzwalaj�ce zadum� uskrzydlaj�c� w porze zm�czenia. Uca�owa�am �renicami nie �uki kamienne, lecz ludzkie, ku niebu splecione ramiona, ociekaj�ce krwi� triumfuj�c� w formie materii, jakbym uczestniczy�a w ich pie�ni tworzenia, 12 kt�re bezustannie trwa nie tylko w tych murach, w harmonii kszta�t�w, lecz zamy�lonych tu ludziach. Patrz� w niemym zachwycie, s�ysz�c ich kroki, oddechy, pot �ciekaj�cy na uk�adane ceg�y, uderzenie kielni, m�otk�w � wiecznotrwanie tych ludzi trawa tu w uciele�nionym gotyku. S�ysz� z dalekiej dali odwieczne przes�anie � konaj pe�ni� si�y w arcydzie�o i bez skargi � przechod� w trudniejsze dokonania, kt�re upotencjalniaj� czas przysz�y cz�owieka. Odchodz� milcz�c� przestrzeni� nie dlatego �e nikt ju� nie czeka z u�miechem powitalnym. Nie smuci, �e nasza tu ongi� wsp�lnota podobna do stada szpak�w rozsypa�a si� we wszystkie strony �wiata. Odchodz�, by odwiedzi� samotnego cz�owieka, kt�ry nie ma ju� si�y by� w�r�d ludzi. To ta sama pora tworzenia, inaczej tylko spe�niana. * * * Pomaganie ludziom chorym m�czy moj� biologi�. Ich wzrok szczepi we mnie przyjazn� ufno��. Uskrzydla wol� �ycia! W �nie biologia odzyskuje przynale�n� jej si��. * * * Upo�ledzonego cz�owieka tylko �mier� obj�a jako najwy�szy dar wszech�wiata i Boga! Siostra mi�osierdzia �egna�a go �wiat�em gromnicznym. Nie czu�a jak r�aniec wypad� z jej r�ki na pod�og�. Przez par� minut by�a nieobecna w czasie ziemskim. Ziemia podesz�a mi do gard�a. Nie mog�am krzycze�. * * * �Nie odczuwa� nieszcz�cia jest najwi�kszym Nieszcz�ciem� Grzegorz z Nyssy (331-394) to co najwi�ksze kurczy si� do zarodzi co najmniejsze potrafi sta� si� ogromniej�cym 13 na wszelkich wysoko�ciach gro�� przepa�cie na g��biach �ycia gro�� nam potrzaski otch�a� powierzchnia to zdradziecki rozs�dek dopiero oczywista rzeczywisto�� mo�e przywr�ci� harmoni� w czasie i przestrzeni Nie odczuwa� nieszcz�cia mog� tylko ci kt�rzy jeszcze si� nie narodzili na ziemi. * * * doznaj�c trzeba zrozumie� istniej�ce zwyci�stwo codzienno�ci by ujrze� w praniu bielizny czas ocalaj�cy przysz�o�� �wi�ty dar jeszcze jedna nieprzenikniona noc z ksi�gi �ycia i �mierci jeszcze ziemski sen przywracaj�cy �ask� oddechu przed w�dr�wk� w niewyobra�alne: Niesko�czone! �wi�ty dar �ycia jak tylko mo�e podtrzymuje czas cia�a i my�lenia W domu umar�ej Niby nic tu nie zasz�o. Szafa stoi, gdzie sta�a, kilka ksi��ek roz�o�onych na dwu stolikach, jakby czeka�y na r�k�, kt�ra je zamknie z czu�o�ci�. Zdj�cia rozsypane � lata �ycia niczyje, postacie nieczytelne w innych oczach. Ty roze�miana w ulewie, trzymaj�ca buty w r�ce, uniesione ku niebu, obok uciekaj�ca dziewczynka. Niby nic w tej ciasnej kuchni si� nie zmieni�o � par� garnk�w, kilka �y�ek, szklanki, dwa no�e, talerz gliniany z wyschni�tymi jab�kami, kt�rych ju� nie zjad�a�, wianek czosnku podarowany przez s�siadk�, resztka miodu w s�oiku, serki zapomniane w lod�wce, wyschni�te na kamie�! W �azience kosz z bielizn� od�o�on� do prania... i cisza, cisza, kt�ra nie przera�a lecz zawstydza, 14 �e patrz� na obna�one czyje� tu bytowanie, kt�re ka�dy dyskretnie przys�ania. Tyle tu jeszcze Twej obecno�ci, kt�ra teraz zasmuca i boli. Niby nic ju� mi�dzy nami sta� si� nie mo�e. Podla�am wycie�czone susz� kwiaty, o kt�re tak dba�a�, wpl�tana w Twoj� bezpowrotno��. Nasze pogodne w tym domu rozmowy i dni razem przecierpiane, w Tobie ju� s� wiekuiste � we mnie jest jakie� spustoszenie � b�d� raz dalsze, raz bli�sze. Niby nic w tym pokoju nie sta�o si� i nie zmieni�o. Dywan le�y na pod�odze. Na stoliku stoi telefon, obok nie zap�acony rachunek za gaz i �wiat�o i rozsypane spinacze, z kt�rymi nie wiem co zrobi�... ... Jakbym tu chcia�a przeprosi� wci�� oczekuj�ce rzeczy, przedmioty, i �ywe, tak bardzo �ywe, osierocone kwiaty, �e ju� do nich nie wr�cisz. Z czasu rozrastaj�cego si� analfabetyzmu S�owo zaistnia�o w bezforemnej potencji �wiat�o�ci. �adne noce piekielne unicestwi� tego ju� nie mog�. * TO od zawdy bywa�o burz� p�odnego s�o�ca i pustym ob�okiem jak oddech oddechem, rok rokiem, a cz�ek cz�owiekiem. Zawdy kto� oczekiwa� innych przejawie�, niedocieczonych w jawy porz�dek. Zawdy co� gubi�o z tego, co ju� przejrza�o bezocznym widzeniem samego objawienia Tego Samego pod innym wyobra�eniem i s�owem. Od zawdy bola�o trwo��c utracone ciep�o ��cz�ce w miejscu utraty przychodzi�o z�owieszczo obce. Jak teraz mamy wr�ci� do �wi�tych gniazdowisk, do kt�rych w�drowcy �wiat�o�ci zawdy powracali, by ujrzeniem samego widzenia rozumnie odczyta�, �e gdy s�owo sta�o si� cia�em rzeczywisto�ci, dzie� by� dniem, noc noc�, krok krokiem, jawa jaw� a my�l �wietlistym obrokiem. 15 Od zawdy TO samo w ludziach stawa�o si� jako�ci tako�ci� kt�re od embrionu inaczej si� gnie�dzi, wygnie�d�a, wyj�zycznia, wyrasta, a nie wyradza z Istnienia, w jakow�� bajeczno�� niebia�sk�, rozkoszn� lekko�� bytu majacz�c� � od zawdy to �mierciono�nym si� okazywa�o. Od kiedy spustynnia�y w zwyrodnieniu umys�y, b�yskawicznie spustynniono �wiaty i kraje, skar�owacia� wizerunek cz�owieka i jego boga a s�owa, obrazy, d�wi�ki, my�li, rze�by zacz�to u�ywa� do posiewu odrazy do samego �ycia. Poza tym wszystkim wzrastaj�cy las od zawdy jest wzrastaj�cym Pismem ca�ego wszech�wiata. W czasie rozrastaj�cego si� analfabetyzmu duchowego nikt nie czyta otwartej Ksi�gi �ycia. Od kiedy zagubiono alfabet samego �ycia, rozk�ad wszelkiej sk�adno�ci by� gr�, igraj�c� samozag�ad�. W obrazach i my�lach spotwarzaj�cych �ycie ujawnia si� zw�owieszczo jak dziecko przestaje by� w dzieci�stwie dzieckiem, kobieta przestaje by� matk�, m�czyzna przestaje by� ojcem. Nasza wsp�czesno�� potwierdza to, �e niszczycielskie przekraczanie natury od zawdy prowadzi do zbiorowych zbestwie�, za� sianie wzgardy do �ycia, zohydzanie obrazu cz�owieka by�o nieomyln� za ka�dym razem zapowiedzi� rzezi ludzko�ci wyzbytej ju� jakichkolwiek hamulc�w. * * * W naszej tera�niejszo�ci rodz� si� czasy potwor�w, kt�re zaskocz� ludzi w niedalekiej przysz�o�ci! manicheizm psychiczne upojenie okrucie�stwem walki dobra ze z�em wyzwalanie nieludzkich nami�tno�ci walki ze z�em projektowanie z�a pod pretekstem walki ze z�em 16 mira� jogina trzyma trzyna�cie atutowych kart w r�ce gra z Budd� o wzgl�dno�� tego co Jest to jego czysta utrata woli prze�ywania wpisywana w wygran� nirwan� pustk� umys�u a Budda p�oszy rykiem lwa �agodn� cisz� wzrastaj�cych bambus�w z bezwzgl�dn� pewno�ci� �ycia i przeznaczenia syty lew przez tydzie� trawi mira� jogina Budda nie gra W m�ce zagubienia milcz�ce jak wieczno�� ska�y bezb��dnie ukaza�y zb��kanemu cz�owiekowi niez�omn� trwa�o�ci� kierunek powrotu Sprostowanie Nigdy� ty cia�o grzechem tu nie by�o, ani przeszkod� na �cie�ce �wi�tego, skoro Wieczne upostaciawia si� tob� bezustanno�ci w ka�dym teraz i przeistacza czas oddechu duchowy w bezkresach kosmosu. Kto ciebie plugawi� wpisuj�c w przyrodniczy z�om, by dusz� wyzwala� krzy�uj�c na szubienicach?! Kto tak dusz� naprawia� pal�c ci� na stosach?! Co� ty by�o warte przy byle my�l�tku, kt�re wys�owia�e� orkiestruj�c mow�! Czym�e� by�o przy martwej bry�ce z�ota?! Cia�o � pierwotna bazylika Oddechu i S�owa. Co w nim nada�o my�lom zbrodniczy kierunek? Nigdy� ty cia�o grzechem tu nie by�o, ani pomy�k� stworzenia ani kl�sk� Stw�rcy. Nie powsta�o� z prochu, w proch si� nie obracasz. D�wigasz w przemianie niepoj�te �ycie do ko�ca, w nierodzielno�ci z tym, co ongi� okre�lano duchem, 17 tak spotwarzone w kodeksach rz�dz�cych i tak splugawione, poni�one w jakich to �wi�to�ciach?! Tak katowane przez umys�y zbestwionych, i tak niepoj�te w znoszeniu cierpienia. * Cz�owiek opisuje kosmos z my�l� o podbojach. Spisuje wszelkie objawienia Boga. I w tej uzyskanej wiedzy odczuwa groz�, �e sam znalaz� si� poza zakresem poznania samego siebie. Cz�owiek dobrze wie, �e mord to nie to samo, co �mier�. Wie, �e winien cofn�� w my�lach cios przed zadaniem ciosu, bo nie idea kona, wyobra�enia narzucane przemoc�, lecz katowany cz�owiek, kt�ry nie mo�e �y� z�udzeniami, bo w nim zosta�a napisana ca�a historia kosmosu. Homo demens roznieca ci�gle zew zbrodni w obr�bie Rodzaju. Spotwarza natur� cia�a, zwyradnia zmys�y, bo duchowej natury si�gn�� wszak nie mo�e, usi�uj�c fa�szowa� wz�r najwy�szej Doskona�o�ci. Nie pytaj, kto tak bezustanku pomna�a zohydzanie cia�a w mowie zbestwionej, zwyrodnia�ym obrazie, plugawej muzyce Pytaj � po co? by m�c odst�pi� od unicestwiania �ycia, w kt�rym nie ma �adnych podstaw zbrodni * * * musz� sta� si� bezwzgl�dnym jedynow�adc� tylko w�asnego �ycia, cierpienia i umys�u! * * * przemienia�y si� dni m�ki, sieroctwa, czas rozpaczy, przemija�y bezwzgl�dne wojny i wzgl�dne pokoje, przemija�y upadki i wielkie zbestwienia, przemin�� wiek z�oty, �elazny i kamienia �upanego, pozosta�a Ziemia i �ycie, pozosta�a droga ku Doskona�o�ci, na kt�rej rzeczywista wiara, za ka�dym razem przywraca�a ludziom zdrowie duchowe * * * krzew ja�minu rozkwita pie�ni� ziemi i nieba, kt�r� i w nas wygrywa �wiat�o �ycia 18 * * * w �wiecie bogatym w k�opoty i tragedie spotykasz ludzi w zm�czeniu zadowolonych, �e oto dzi� � dzi�ki Bogu � sprz�tn�li siano! * * * Gdy Stanis�aw Vincenz sumieniem sprawiedliwego ujrza�, �e �Europa uciek�a od w�asnej wsp�lnoty duchowej� ja widzia�am ca�e rzesze uciekinier�w od codziennych powinno�ci �ycia! * * * z w�asnej winy nierozwini�ci duchowo, nie uznaj�cy �adnej �wi�to�ci, cynicznie wynaturzeni, zbestwieni, mog� zosta� ju� bez oporu zniewoleni, mog� �atwo si� sprzeda� i zdradziecko okupowa� w�asny nar�d, wsz�dzie, bez wyj�tku, niszcz�c bestialsko ludzi i ziemie Sarna w bezkresnym polu umys�u w niesko�czonym d�wi�ku wszelkiej mowy �ycia zamkni�ta wieczno�ci� w p�dzie �mierci sarna czy nie zmienia obrazu biegn�cej sarny skrajem pola dojrzewaj�cego owsa przez kt�r� teraz sarn� wieczna sarna czyni siebie objawieniem zamkni�tym w zdaniu bezkresnej przestrzeni kto komu teraz istot� �ycia ods�ania kt�ra sarna przekracza granic� prawdy rzeczywistego �wiata znacze� po z�amanej symetrii a kt�ra w ol�niewaj�cym skoku zanurza si� ponownie ustrzelana tworz�c dow�d � z �adnego mordu nie wzros�o ocalenie przez kt�r� teraz sarn� jaka sarna przebiega �cie�k� twego serca kt�r� sarn� �owczy bezustannie tropi i siebie w drugim cz�owieku ustrzela poza zakresami skurczonych wyobra�ni obie wy�oni�o wieczne �r�d�o �wiat�a 19 w biegn�cej sarnie skrajem dojrzewaj�cego owsa odnowi si� Ksi�ga czas Stworzenia utracona w nas unia �ycia zaniechajcie ju� zamykania sarny w zdaniu martwej pami�ci b�d�cej ci�gle nieuchwytnym istnieniem bezcielesno�ci daj�cej ludziom mo�liwo�� patrzenia �renicami anio�a jest cia�em kt�re zrodzi� wszech�wiat w niedocieczonym pocz�tku S�owa kt�re j� bezustannie sprowadza w czas b�ogos�awie�stwem na ziemi� cho� zabita zwie�cza poza nami ziemi� w bezkres czasu bo NIC w sarnie prochem marnym nie by�o i nie jest ustrzelona sarna przychodzi w �nie i strug� milcz�cej krwi pyta � dlaczego? dlaczego? dlaczego? w zabitym cz�owieku nie ustrzelono sarny w zabitej sarnie rozstrzelano oczywiste Prawo odj�to pokoleniom na tej ziemi rzeczywist� uni� pokoju ze �wiatem w umys�ach rozstrzelano prawd� �e �mier� a mord to nie TO samo w ustrzelonej sarnie odnowi�o si� objawienie �e mord to co� wi�cej ni� wszelki inny grzech sarna biegnie skrajem pola dojrzewaj�cego owsa unosi w sobie przysz�o�� i przeznaczenie wieczno�� zamkni�t� w sko�czonym bycie przebieg�a �cie�k� wiersza nie ustrzelona bezsensem pozostawi�a w umy�le znaczenie � Jestem kt�re nie jest pustym hieroglifem Podobie�stwo Podobnie zostali�my pocz�ci i urodzeni, ale nie tak samo. Podobnie patrzymy, st�pamy, oddychamy, ani razu tak samo. Podobnie my�limy w najskrytszych marzeniach i ani razu my�l nie jest tym samym w s�owach. 20 Dobrze, �e cz�owiek bywa niepodobny do niczego, poza sob� we wszelkich ods�onach. Zr�nicowanie nie dzieli, lecz upotencjalnia. W czasie ziemskim Jedno i to Samo si� wiecznie dzieje, zawsze odmiennie prze�yte i przemy�lane. Doznawany w oczywisto�ci krok i oddech przemienia nas w Niedocieczone. W jedni nieogarnionych zr�nicowa� i podobie�stw duch wzrasta uzewn�trzniaj�c co� ludzkiego w ludziach, co b�dzie niesko�czenie zachwyca� i pora�a� groz�. Podobnie b�dzie jawi� si� znane i nieznane. Czy inaczej cz�owiek b�dzie prze�ywa� sw�j b�l!? Czy kiedykolwiek zmieni swoje przeznaczenie?! Podobnie b�dzie upada� i w trudzie odradza� si�, ale nie tak samo jak za naszych dni. Pi�knym dobroci� � Pa�stwu Jolancie i S�awomirowi Z�bkom Empedokles Grecy ufali zasadzie, �e tylko szlachetnie rozwini�ci mog� w otaczaj�cej rzeczywisto�ci tworzy� boskie formy, inne uwa�ali za �mierciono�ne. Empedokles czuj�cy wieczyste ci�gi wciele�: �By�em ju� niegdy� ch�opcem, dziewczyn�, drzewem, ptakiem, milcz�c� ryb� w morzu� � na ile by� wygna�cem niebios, w��cz�g� wszech�wiata, �wietlistym w�drowcem �ycia przez wiele upostaciowie�, a na ile nie umia� ju� inaczej poj�� �ycia i �wiat�a?! Jego �arliwe nieustraszone pragnienie zg��bienia Etny pozostaje niepoj�tym dowodem m�stwa i niezachwianej wiary w powt�rne wcielenie duszy dope�nionej wiedz�; wszed� do wrz�cej Etny, kt�ra, jak g�osi legenda, odda�a �wiatu jedynie jego sanda�. Nie pojawi� si� umys� m�nego w odwadze Empodoklesa, kt�ry mo�e zn�w sta� si� drzewem oliwkowym, ob�okiem, milczeniem pustyni... i sam� law� Etny. Kto wie, kto mo�e w ko�cu wiedzie� prawd� o �wiecznej Przemianie�? 21 Mo�e zn�w zaw�druje w czasoprzestrze� cia�em cz�owieczym, by wypowiedzie� cz�stk� tego, co ci�gle jest przys�oni�te. Empedokles odczuwa� siebie wiecznym w�drowcem �wiat�a zmieniaj�cym zu�yte, spe�nione przyodzienia form. Dzi� zaw�drowa� przez pami�� drugiego istnienia w ten oto pejza� polskich s��w. * * * Wspania�ym w tworzeniu dobra i pi�kna � Pa�stwu Alinie i Micha�owi Sachanbi�skim kamienie nie b�d� krzycze� nawet kamieniowane ich wytworne cia�a wyra�aj� czasy niemizerne w oddechach ludzkich kamienie rozkwitaj� w cieniu ksi�yca w pogodne noce bywaj� zroszone potem mi�osnym Ziemi wdzi�cznie o�ywiaj�c potencj� jej �ycia �aden kamie� nie zniewa�y� dobroci we wsp�yciu ze stworzeniami sta� na stra�y �ycia uk�adany w �ciany dom�w nie by� g�uchy jak nasze o nim wyobra�enia jest �ywym cia�em posiadaj�cym �wiadomo�� Kosmosu kamienie wiod� osobliwe �ycie s� nie mniej pi�kne w rozkwitaniu tajemnic� od r� w ogrodach � potrafi� wyrazi� Cisz� Ziemi i Potencj� okr�g i symetri� � kamienie s� bardziej filozoficzne od skurczonej wyobra�ni samych filozof�w, b�d�c szyfrowymi zg�oskami wszech�wiata � s� te� niez�omnymi w�drowcami po dnie ocean�w i rzek � s� tablicami i zegarami ci�gle nie odczytanych czas�w er nie tylko Planety Ziemi kamienie nie b�d� krzycze� nawet kamienowane nie mia�y w tym swego udzia�u gdy podawano je zamiast chleba znaj� pierwotne �wiat�o z pierwszego krzyku rodz�cego si� Wszech�wiata � kamienie wiod� osobliwe �ycie upostaciawiaj�c nieznan� jeszcze nam energi� � jakby ci�gle w swej ruchomej sta�o�ci na co� oczekiwa�y � na dope�nienie �ycia, czy wype�nienie samych siebie �wiat�o�ci�? kamienie szybciej od �wiat�a przekazuj� informacj� z Wiedno�ci b�d�c jednym z przejaw�w uciele�nie� � znosi�y milionami lat stopy jakiekolwiek po nich st�pa�y kamienie potrafi� uczy� subtelno�ci tych kt�rzy tego pragn� 22 ich m�dro�� b�yskawicznie sprawdzalna jest surowa i w tym sprawiedliwa gdy zostaje poczynione najmniejsze wykroczenie sypi� si� lawin� zgodnie z prawem grawitacji kamienie szybkokr��liwa woda g�adzi pieszczotliwie i rozmywa w p�odne ziarenka ziemi wszystkie kamienie s� szlachetne �yciem i my�l�ce jak ca�e cia�o Matki Ziemi kamienie �piewaj� melodi� miliard�w lat kamienie s� naszymi zapomnianymi wsp�bra�mi zrodzonymi r�wnolegle w Protokosmosie przytulone do czo�a lub policzka w finezyjnej dyskrecji odejmuj� nam b�l niewykluczone �e wi�cej o nas wiedz� ni� my o nich w jakiej to nauce? w nich jednako jak i w nas B�g zapisa� dzieje Wszech�wiata kamienie sponiewierane jednako jak �ycie cz�owiecze s� kresem nikczemno�ci i ani razu nie odp�aci�y si� z�em z w�asnej woli wszystkie kamienie s� szlachetne w �wietle duchowej Natury i oczekuj� na szlachetno�� naszych umys��w nadu�yli�my ich bez ich udzia�u w dziejach zbrodni bezwstydnie obwiniaj�c Kamieniu, bracie z Wieczno�ci, utracili�my j�zyk �ycia i nie wiemy dlaczego pr�cz czucia go w nas nie mo�e przem�wi� w nas ��cz�ce zn�w s�owo * * * herosi antycznej Grecji obdarzeni pi�knem wyrze�bieni z przynale�nym szacunkiem dzi� z od�upanymi d�o�mi nie budz� � jak mniemano � drwi�cego �miechu � czujemy utracon� dorodno�� cz�owieka cho�by wy�nili j� tylko poeci z Homerem na czele kt� teraz sprzedaj�c wdzi�k m�odych cia� zr�wna si� z pi�knem Afrodyty zaopatrzonej w bezoczno�ci w niesko�czono�� 23 cz�owiek-robak Franza Kafki cofa si� w przera�eniu przed samym sob� chc�c ukry� stan poni�enia z kt�rego nie wyprowadzi�a go do teraz pie�� w �wiat�o s�oneczne kto teraz rozumnie podniesie go do przynale�nej mu natury widz�c w nim udr�czon� grudk� �wiat�a Stara ballada w lesie zapomnianych lecz nie martwych marze� z�oty kolczyk kr�lewny znalaz� pi�kny ch�opiec w kt�rej wiecznie kocha si� i beznadziejnie jak w ka�dej balladzie jak w ka�dej legendzie pas�c pi�kne marzenia na srebrnych ��kach na kt�rych si� by�o i by�o na pierwszych schadzkach na kt�rych si� cieniste napoje pi�o z winoro�li �ycia szepcz�c magiczne zakl�cia do nagiej nago�ci bez snu szcz�liwie gubi�c z�oty kolczyk w krwi pi�kny ch�opiec s�ysza� krzyk mi�osny ukochanej w�r�d wysokich szuwar�w na zielonej ��ce pachn�cej czerwcami a teraz cia�a zn�w okrywa milczenie wiecznie radosne i tak beznadziejne jak w ka�dej balladzie jak w ka�dej legendzie jak w ka�dym jab�uszku przekrojonym na krzy� gdy nikt na nikogo krzywo ju� nie patrzy� jutro zn�w kto� b�dzie nuci� star� pie�� natury z�oty kolczyk kr�lewny znalaz� pi�kny ch�opiec w kt�rej kocha si� wiecznie i beznadziejnie jak w ka�dej balladzie i ka�dej legendzie o �nie w �wietlistych nagich snach szepc�c wzywaj�ce zakl�cia do nagiej nago�ci wyzbytej �miertelnego snu szcz�liwie gubi�c z�oty kolczyk w wiecznym lesie utajonych marze� o boskim narodzeniu cz�owieka 24 * * * ja �miertelnie szcz�liwa i �miertelnie udr�czona ty obok t� obop�ln� osobno�� w ko�cu zburzyli�my dostrzegaj�c �e jest nierzeczywist� sprzeczno�ci� z trudem usi�ujemy odbudowa� w nas zagubion� harmoni� w my�lach jeste�my mniejsi ni� wszelki punkt znak wiecznego Jest nic nas nie mo�e zrani� czy u�mierci� jeste�my poza i ponad bezkresem �ycia kt�re oddycha otwiera oczy ziewa po przebudzeniu omywa twarz i modlitewnie drepcze do kuchni by sporz�dzi� �niadanie znaj�c sw� odr�bno�� lecz nie osobniactwo co ja co ty co wszyscy inni rozdarci wy-osobnieniem z tkwi�cego w ka�dym Jest co mnie co tobie co wszystkim innym tkwi�cym w potrzasku samego przeznaczenia? ja nie udziela�am korepetycji Bogu jak mia� stworzy� wszech�wiat kod genetyczny i cz�owieka jestem istno�ci� kt�rej nie spos�b roz�wietli� w �adnych granicach poznania tobie i mnie dana jest jeszcze pora �niadania spo�ywanie chleba kt�ry jest jedni� ziemi i nieba Natura (z czasu p�nej jesieni) jak�e ty by�a� szcz�liwa biegn�c przez zielone pola otoczone ciep�ot� t�ej�cego czerwcem s�o�ca z dalekiej dali wyci�ga kto� ku tobie r�k� m�wi�c: chod� m�j skarbie! to by�a r�ka ojca �miertelnie chorego jedna jedyna cicha b��kitem nieba i bezpieczna kt�ra w serce dziecka zapad�a na zawsze i jest wiekuista 25 nikt ju� takim s�onecznym g�osem nie zawo�a� bo nie m�g� sta� si� mi�uj�cym ojcem (jak�e ty by�a� pi�kna w tamten dzie�, Ziemio w seledynie, w r�ach, fioletach, z�ocisto�ci �an�w, purpurach, zapachach ��k, w �wiergocie ptactwa, d�wi�kach, szmerach strumieni, biegn�cych sarnach, skokach wiewi�rek, majestatyczna cisz� rozkwitaj�c� wschodz�cym porankiem Oczekiwania) . . . zosta�o zgaszone �mierci� umi�owanego z pierwszych Dni w tym osobliwym fatum wszelka czer� �a�obna gin�a nast�powa�y cienie po cieniach nie by�o nawet ciszy �miertelnej ni milczenia jakby wszystko przemienia�o si� w krzemie� kt�ry bity, t�uczony odpowiada tylko g�osem �wiat�a . . . jaka ty jeste� ci�gle pi�kna w innych piersiach, oczach wieczystych szeptach, pragnieniach i ods�onach obok owocuj�ca wi�nia zachwyca tajemniczo�ci� w jej �ywym ciele Ziemia staje si� brzemienn� �wietlistym owocem powoli zaczynasz si� jawi� niezielonolistn� lecz szaropiaszczyst� we mnie jeste� teraz ju� tylko Nieprzenikniona wszak groby niczego nie wyja�niaj� � �ycia ani w pe�ni, ani do ko�ca Dedykacja Tym, kt�rzy zostali pocz�ci w �wiat�ach wiecznej Nocy i odczuwaj� ju� uroczyst� cisz� ziemi oczekuj�cej; tym, kt�rzy urodzili si� w Dzie� odejmowany od �ycia, dla kt�rych noc jest ko�ysk� jeszcze s�onecznego snu * lubi� ciemno�� nocy, jej harmoni� przedustawnej ciszy, w kt�rej d�wi�k �ycia przygotowuje si� do zaistnienia, ciemno��, w kt�rej zawiera si� powaga i pe�nia �wiat�a, przypomina owoc z j�drem boskiej Potencji lubi� czas p�nocy, gdy doba �ycia prze�amuje si� na idealne dwie po�owy jak serce ludzkie i p�kule m�zgu, kt�re w ciszy ws�uchuj� si� w rytmy oddechu cz�owieka zbudzonego na drugiej p�kuli Planety milczenie nocy jest ods�on� trwaj�cego objawienia wyzbywaj�cego si� brzmienia s��w 26 by trwa�o to jedyne w ka�dym JEST w swej tajemniczej wiecznej Pe�ni * tym, kt�rym dzi� wieczorem nikt nie powiedzia�: dobranoc, m�wi� por� p�nocy: niech dzie� b�dzie wam �askawy! tym, kt�rym w nadci�gaj�cym �wicie nikt nie powie: dzie� dobry! powiem, gdy si� przebudz� : niech noc b�dzie dla was dobr� i bezpieczn�! s�ysz� w ciemno�ci Nocy, jak cz�owiek w Embrionie otrzymuje pierwszy poca�unek �ycia i �wiata i w tej samej sekundzie drugi cz�owiek ostatni od tego samego �ycia na jedynej ziemi od tego samego dla ka�dego � wiecznego �wiat�a! nie ma obcego cz�owieka � jest Nieznajomy. Tworzenie arty�cie �ycia � Tomaszowi Gluzi�skiemu co z tych wierszy pozosta�o w roku 1939 gdy �ycie pokole� przemienione w miasta bomby str�ca�y w gruz i py� popio��w? co zosta�o z natchnionych symfonii ukazuj�cych powroty do wiecznej harmonii gdy wirtuoz�w wieziono na zes�ania b�d� surowiec na naw�z ziemi do piec�w? co zosta�o z dzie� rze�biarzy i malarzy ufaj�cych wiecznym barwom i �wiat�u Boga-Kreatora rzucanych w ogie�? mo�e kto� powie �nic?� patrz�c na staj�cy si� �wiat w kt�rym ci�gle dzieje si� to samo niszczenie nad kt�rym w�adz� zdobywa elegancki homo demens kt�ry moc� zbrodni wyklucza prawo natury � prawo do naturalnej �mierci � przeistaczaj�cej a mo�e kto� odczyta i zrozumie w tym koszmarze bezustannie staj�cy si� sens zwyci�stwa �ycia bo 27 arcytworzenia cho� zbrodniarz zabija� artyst� w popi� kl�ski �ycia jeszcze nie zamienia� wi�zieni, skazywani na g��d i tu�aczk� przed�u�yli czysto�� tworzenia w Planecie Stworzenia i to jest najwy�szy tego �wiata czyn na rzecz �ycia dla tych kt�rzy ju� wiedz� z w�asnego trudu �e �ycie i �wiat to darowane raz jeden cz�owiekowi Arcydzie�o do prze�ycia i uszlachetnienia W czasie kiedy istnia�y jeszcze Miasta, ma�e i du�e ojczyzny w kt�rych piel�gnowano twierdze ducha i rodzime spichlerze cz�owiek m�g� sta� si� �wi�tym w�drowcem gdy narody zacz�y wyradza� si� w pot�ne hordy pl�druj�ce Miasta, ma�e i du�e ojczyzny na globie pojawi� si� ciemny w��cz�ga-rabu� handlarz masek i cudzych skorup wyzbytych my�li sam wyzbyty w sercu i umy�le rodziny i wszelkiej ojczyzny a �wi�ty w�drowiec sta� si� rozpaczliwym tu�aczem spo�ecze�stwa zacz�y �y� w cudzych skorupach wyobra�e� w��cz�ga-rabu� przepoczwarzy� si� w pot�n� hord� hordy od tysi�cleci prowadz�c walk� o �erowiska przepoczwarzy�y si� w pot�ne armie walcz�ce bezustannie o zdobywanie cudzych ziem bogatych �erowisk kt�rych coraz mniej na Planecie bardzo dobrze �e wsp�czesna horda wyrzuca poza siebie poet� nagradzaj�c najmit� i handlarza masek czas najwy�szy tworzy� ojczyzn� duchow� Cz�owieka odzyskuj�c upraw� ziemskiej ojcowizny nie zak�ada� na przysz�ej hordy Miasta zachowa� upraw� ogrodu �ycia i rozwija� siebie wzorem Drzewa Owocuj�cego to tylko ocali� w czasie ko�ca pl�druj�cych hord zwyci�stwo Sztuki ods�ania si� w�r�d grozy �miertelnych zagro�e� ocalaj�c ca�ego Cz�owieka 28 Mo�na, mo�na mo�na zdoby� w swym �yciu wiedz� w�adz� maj�tek mo�na wej�� na najwy�sze szczyty g�r mo�na prawid�owo odczyta� wszelkie znaki czasu mo�na realnie da� �wiadectwo prawdzie mo�na opisywa� wszelkie tajemnice mo�na sia� z�udzenia o pe�ni objawie� tylko nie spos�b zmieni� tym przeznaczenia mo�na mo�na kreowa� my�li o zag�adzie �wiata mo�na mo�na my�l� kroczy� drog� wieczno�ci od samej Alfy do Omegi � mo�na zapyta� si� : czy �mier� jest kl�sk� Wiecznego Kreatora? mo�na mo�na g�osi� i uzasadnia� �e �ycie jest �wiat�em nie mo�na tylko podwa�y� i zanegowa� lub zmieni� przeznaczenia * * * Jedni maleli w skarleniu w nic wyzbyte, nawet tego Nic w �mierci! Drudzy pot�nieli w wysi�ku we wszystko, dope�niaj�c Wszystko w �mierci! Ty tego nie ods�aniaj! Pulsowa�o serce, a� bi� przestan�! Ty tego nie rozwa�aj na wadze poznania! Rozkaza� rozum, kt�rego �renicami s� intuicja i wyobra�nia. Za tymi przez tysi�clecia narzuconymi p�tlami pogl�d�w, rzekomo skutecznie doprowadzaj�cych �ywio� natury do �adu i porz�dku kultury, jaka� ciemna posta�, a zarazem i nie posta�, kastrowa�a Jedni� cz�owieka, ska�a�a psychoz� strachu umys�y, zohydza�a ca�ego cz�owieka. Tylko spotwarzone cia�o usi�owa�o w m�ce utrzyma� �ycie jak najd�u�ej w materii duchowej. Nie widz� potrzeby ani podstaw, by ci�gle drwi�, �e to... nadaremne, bo i tak umrzemy. 29 Wsp�cze�ni bogowie �...rozw�j ekonomiczny jednych region�w mo�e wp�ywa� w spos�b niszcz�cy na gospodark� i warunki �ycia w regionach odleg�ych o tysi�ce kolometr�w� A. Richling, J. Solon �Ekologia krajobrazu� nasz� poga�sk� mi�o�� do �wi�tej ziemi, puszcz, jezior zamordowano przed stuleciami, by czci� malowid�o, przedmioty i �erowisko pierzcha noc � ziemia wyobraca�a �witanie zaczyna si� parodia prze�ywania �ycia obcy tu bogowie myj� spr�chnia�e z�by maj� nabrzmia�e twarze od wyuzdanych uciech nocnych wyjadaj� �niadania �miertelnikom wyruszaj� do pracy rz�dzenia tubylcami nar�d i ojczyzn� wpisali w prze�yty archaizm buduj� pot�ne i szklane ogrody zoologiczne z solidnymi kratami praw ekonomicznych b�d�c absolutnymi w�adcami spo�ecze�stw s� sympatyczni i eleganccy w telewizji nie trzymaj� w r�kach �rodk�w zag�ady ani bata g�odu nie ods�aniaj� w pe�ni plan�w nowego niewolnictwa � pewien stan syto�ci a nawet pewnego dobrobytu utrudnia widzenie skazywania na wyp�dzenie w bezrobocie stare twierdze wi�zienne zaborc�w przerobiono na muzea dzi� wystarczy alkohol, narkotyk i podniety do zbestwie� dzi� wystarczy zdradzieckie mamienie zostania obywatelem globu gdy narody przemieni si� w zorganizowane hordy wczoraj jeden b�g post�pu zjad� drugiego boga nadzia� go na ro�no podpiekaj�c napalmem zajmuj�c obszar kurcz�cych si� �erowisk na globie moc �wi�tego Dolara wyra�nie wzros�a we wszystkich odleg�ych regionach Przebieg�o�� �Nie poznajemy niczego pr�cz naszego �ycia, a �ycie nie mo�e by� poznane. Nie mo�e by� poznane, to znaczy ca�y ten system, zbiorowo�� wytwarzanych przez nas warto�ci, tre�ci jest tylko �rodkiem do czego�. By�my �yli�. S. Brzozowski. Idee. Wst�p do filozofii dojrza�o�ci dziejowej. Lw�w 1910, s. 214. przebieg�y cz�owiek z fa�szywym namaszczeniem m�drca dobiera� si� do wiedzy tajemnej w czarnej magii 30 maj�c nadziej� na zdobycie najwy�szej mocy by zdoby� w�adz� nad umys�ami dobiera� si� do samej tajemnicy �ycia i si�y Ducha zagl�da� szpicluj�c przez lewe lub prawe rami� plemiennego maga my�l�c �e jest Bogiem Kreatorem zamierza� jeszcze raz stworzy� cz�owieka wdziera� si� w labiryntowe �cie�ki organizmu chc�c wydrze� wiedz� o samym �r�dle energii duchowej z zamys�em czerpania jej z drugiego cz�owieka cichcem jak z�odziej �omem ��dzy wywa�y� drzwi do boskiego cia�a w sobie ujrza� w pchli w�asn� pr�ni� umys�u wyzbytego rozumu wpadaj�c w przera�eniu w ob��d to co czyni� nie by�o konieczno�ci� �ycia lecz zgubn� ��dz� przebieg�ego cz�owieka kt�remu obca sta�a si� praca nad w�asnym rozwojem by m�c wy�ania� ze �r�de� moc tworzenia godziwego dobra na rzecz w�asn� i jednako �wiata przebieg�y cz�owiek wyzwala w sobie stan ob��du g�osz�c �e jest bogiem uprawiaj�c n�dzn� magi� z�udze� usi�uje wprz�gn�� wielu w stan swego ob��du z kt�rego najcz�ciej nie ma ju� powrot�w bez �miertelnych okalecze� zadanych hipnoz� przecie� jest wiadome �e �ycie pochodzi ze �wiat�o�ci kt�ra si� staje bez zaw�aszcze� Artysta pie�ni� rozjarza� rozgwie�d�on� noc w �wit narodzin bo dzie�a cz�owieka i Boga s� jeszcze nie uko�czone tylko arcydzie�o umys�u i r�k jest sko�czone w czasie by sta� si� wst�pem do szlachetniejszej doskona�o�ci staremu garncarzowi glina z�ar�a g�adz�ce j� r�ce ale on j� pie�ci �arem �renic wedle nienazwanej chwa�y dr��cymi palcami lepi garnek na wz�r w�asnej twarzy zachowuj�c pobru�d�enia i krzywizny zmarszczek rze�bi modlitewnie pragn�c ujrze� �wit nad sadem 31 pie�ni� rozjarza� bezgwiezdn� noc w brzask �witu by garncarza modlitw� tworzenia garnka na wz�r i podobie�stwo stwarzania �ycia dope�ni�o �wiat�o a m�ne r�ce przej�a wiekuisto�� stary garncarz s�ysz�c S�owo b�d�ce da�em otaczaj�cego �wiata u�miecha si� zapatrzony w dal za doczesn� dal� m�wi�c : eh! zlecia�o �ycie w obrotnej robocie nie wiadomo kiedy potoczy�o w garnkach, donicach i wypali�o w piecach a jeszcze pragn� je lepi� cho�by z cienia nocy wy�ania� kszta�ty palcami ca�owa� �wiat cho� to zaczyna ju� tylko bole� i krwawi� pragn�� w�asn� �mier� uczyni� b�ogos�awie�stwem Ziemi Mi�o�� rozpaczaj�cej matki gdy� si� urodzi� nie by�am ju� twoim cia�em nie jestem twoim b�lem ani oddechem nie jestem twoj� �mierci� a przecie� ca�� si� odda�am dlaczego pozosta�am a ty... dlaczego umar�e� w pocz�tku kwitnienia dlaczego pozostawi�e� we mnie czas mi�o�ci kt�rego nikt nie wybiera ze siebie lecz otrzymuje z przeznaczenia by�am dla ciebie jak ziemia dla �ycia nic jeste� dany w oczekiwaniu nie jestem... ju� w twym pocz�tku ani odej�ciu dlaczego nie mog�am umrze� za ciebie dlaczego synu umar�e�... nie pope�niaj�c wykroczenia... jak mam ci� odnale�� bo tkwi�ce w ka�dym Jest przecie� nie umiera... Z czasu jesieni Za oknem pozorna szaro�� � ziemia rozebrana do snu. Patrzysz na jab�onie wyzbyte listowia. Nie dostrzegasz w nagich konarach �mierci Ga��zie skrywaj� brzemienne w kwiaty p�ki. 32 Teraz dostrzegasz, a nie por� wiosny, ca�� kr�lewsko�� z�o�ono�ci �ycia, uroczyste oczekiwanie na ciep�e s�o�ce, kt�re pe�ni� rozbudzi potencja� Ziemi, a jab�onie przem�wi� �wiat�em, rozwitaj�cego w nich nieba. Ziemia w z��czeniu ze �wiat�ami nieba przemieni� si� w soczyste owoce. Zaczyna sia� deszczem. Sp�ywa z chmur woda po�ogowa pierworodnego Stworzenia. Powaga milczenia � kt�r� rozkrzycz� przebudzone li�cie i kwiaty w nieznanym �r�dle-korzeniu. Czy rozwijam w sobie wz�r Drzewa Rodz�cego? R�nice w ka�dej chwili mo�esz obdarzy� u�miechem �wiat w ka�dej chwili mo�esz �miertelnie zas�abn�� w ka�dej chwili mo�esz by� okaleczony i skona� nie w por� czy w ka�dej chwili mog�e� si� pocz�� czy w ka�dej chwili mog�e� pe�ni� kocha� drugiego czy w ka�dej chwili mog�e� k�ama� �e nic nie mo�na zmieni� na lepsze w niekt�rych chwilach chwile rozstrzelane w niekt�rych chwilach chwilowe zbratanie ale w ka�dej chwili staje si� wieczno�ci droga w ka�dej chwili skrywa si� poca�unek �mierci i wieczny odpoczynek za kt�rym nie t�skni� ludzie pracuj�cy bez wytchnienia ani Syzyf kt�rego m�ka nie jest wyzbyta znaczenia Homer sam siebie pop�dza� do wi�kszego trudu i wysi�ku w arcytworzeniu, za co zosta� wyp�dzony za bramy Miasta i co� z tego w ka�dym wieku si� powtarza zn�w powr�ci� odstrza� Arcydzie�a cicho i bez �ladu czyni to nihilizm czy nie dlatego �e to zobowi�zuj�cy wz�r doskonalenia kto jeszcze pe�ni� swego �ycia jest przekonany �e w ka�dej chwili mo�e w cz�owieku 33 rozkwitn�� �wietliste s�owo �yda bez wydruku umo�liwiaj�c przej�� �yciem �mierteln� przepa�� w czasie oddechu Syzyf bezwzgl�dno�ci� toczy kamie� przemieniaj�c zbocze stromej g�ry i w tym zachowuje �ycie Tworzenie obrazu jest uroczyste milczenie b�d�ce mow� oznaczaj�c� tworzenie na rzecz zachowania barw samego �ycia cz�owiek wci�� przedziera si� przez cienist� Dolin� doznaj�c �e jest snem nieprzebudzonej jeszcze �wiat�o�ci! niekt�rzy w cienistej Dolinie nie wyzbytej �wiate� osobliwego nieba potrafili w wysi�ku rozkwitn�� �yciem jak kwiat lotosu zakorzeniony w bagiennym mule a, Ty, potrafi�a� nawet z cierpienia wywo�anego cieniami �mierci ukazywa� rozkwitanie barwami kwiat�w z ogrodu Cia�a natury niepoj�tego ci�gle w nas �ycia Pani Krystynie Nikan za trud tworzenia Pi�kna, kt�re uszlachetnia cz�owieka * * * dziecko to oczywiste ju� �my� silniejsze od �ja� i �ty� ono r�wnie� odkryje odosobnione �ja� poszukuj�c mi�osnego pomno�enia w radosne �my� tak by�o i b�dzie bo zosta�o przes�dzone w Wiecznym niech temu �my� kt�re odkryje w sobie �ja� nic si� ju� w umy�le nie pop�acze niech bezpieczniej dla �wiata i pi�kniej w rodzinie ludzkiej mu si� �yje niech z�ote obr�czki nie b�d� tylko chwilow� ozdob� lecz ��cz� w zr�nicowaniu a� mi�o�ci� pozagrobn� 34 to �ja� kl�cz�c nad grobem, zamodlone, zap�akane to ci�gle niepokonane, nierozdzielne �my� * * * Przyja�� ze �wiatem zwierz�t, ro�lin, drzew, ptak�w nie przychodzi z samego faktu zaistnienia ani z nieba. Trzeba j� nawi�zywa� od urodzenia, od pierwszego kroku zdobywa� wsp�tworzeniem, cho�by najmniejszego dobra, odczuwa�, czym jest g��d wody w czasie suszy. * * * rada m�dro�ci przez tysi�clecia ta sama Nade wszystko troszcz si� w spokoju duszy o to, aby� zawsze rozumnie �y� w stanie mi�o�ci! * * * Na pytanie Stanis�awa Vincenza � �Kt� w takim razie czyni �wiat jeszcze gorszym ni� jest?� �aden zwyrodnia�y pismak, udaj�cy tw�rc�, nie odpowiedzia�, zaj�ty upraw� �mierci poezji. � Trupie teksty sprzedawa� jako poeta. Jako?! Pogorszy�, zn�dzni� mit szatana, kt�ry obieca� ju� w Raju, ludziom �e b�d� �y� JAKO bogowie. * * * co skrywa si� za smakiem wiecznie rze�wi�cej wody w kr�gu najdoskonalszej ciszy nasienia co spo�ywa �ycie w owocach wi�ni a co s�awi �wiergot ptactwa co wyra�a w nich niewyra�alne co ci�gle sprawia �e cokolwiek istniej�ce cho� w Przys�onie albo wyczuwalnym cho� bezforemnym utajeniu wyra�nie przyci�ga umys� czy w zupe�no�ci sam tylko cz�owiek stwarza wszelkie widzenia o czym powiadamia nas sam j�zyk �ycia w nauce nazywany informacj� genetyczn� 35 dlaczego tak ci�gle wnikamy w Wieczne w smaku wody w najdoskonalsz� cisz� nasienia � bezwiednie w tym szukaj�c drogi do Jedni wszech�wiata jak usta niemowl�cia szukaj� piersi matki ta bezwiedno�� zadziwiaj�co zaradna cho� w czym� nieskuteczna jakby ods�ania�a TO jedynie bezimienne w �wiat�o�ci JEST na kt�rym wspiera si� najni�sza i wy�sza natura ale jak ni�sza, jak i czy wy�sza czy mo�e to ta sama Jednia staj�ca si� r�norodno�ci� w �wiergocie ptactwa, smaku wody, dotyku d�oni �miertelnym krzyku zabijanego zwierz�cia jest co� z ka�dego cz�owieka i dlatego tak porusza dog��bnie to tkwi�ce w nas Jest Chorym na raka �wi�� si� �ycie twoje bolesne w ciszy poranka, nie zak��conej czczymi s�owami pocieszenia. �wi�� si� pragnienie twoje powrotu do zdrowia w porze po�udnia, gdy jeszcze z trudem sprz�tasz dom, oczekuj�c na powr�t najbli�szych z pracy. �wi�� si� �ycie twoje w narastaj�cej fali b�lu w przejrzystym powietrzu pe�nym s�o�ca coraz pe�niejszego wiekuistego czasu. Pomy�l � nie zabierze nas w pe�ni �ycia Ziemia, nie przywr�ci w cielesno�ci r�wnie� Niebo. ... �wi�� si� �ycie do ostatniego oddechu bo taka by�a wola Stw�rcy �ycia i Wszech�wiata, i twoja, i moja, i najbli�szych... Bliskie i konieczne �My�l prosta i czysta w swej najwy�szej esencji stanowi substancj� wszech�wiata� Paul Brunton jak daleko odrzucili�my od siebie oczywiste prawdy do kt�rych bieg�y z szybko�ci� my�li �renice przez tysi�ce lat powracaj� do �ywego cia�a 36 � i � nikt nie wie do dzi� dlaczego my�l jest energi� w kosmosie ongi� nazwan� energi� duchow� dlaczego my�l jest szybsz� od �wiat�a � i � nikt zn�w nie wie jak daleko mo�e si�ga� biologia kt�r� tak zwyrodnia�y umys� upadla� nikt nie odczytuje �e biologia jest �ziemi� �wietlist�� z kt�rej pow�drujemy daleko za horyzont zdarze� bez odmiany Istno�ci samego �ycia nad nami wieczno�ci� otwarte przestrzenie � dotykaj�c okiem Mlecznej Drogi nie wyobra�amy sobie �e b�yskiem przejdziemy wp�aw wszelk� materi� � tajemn� moc� szybko�ci my�li wyznaczamy przysz�e l�dy i drogi w teraz w cz�ci �wiat�o�ci� przerastaj�c� wszelkie znane energie kt�re nosi ka�dy w skafandrze cia�a STAMT�D otrzymuj�c w porze pocz�cia � b�dziemy kierowani przez baz� przedustawnego Stw�rcy bez imienia by powr�ci� po spe�nieniu dzie�a na Ziemi ... jak zn�w daleko nam w tym my�leniu do samych siebie i zimno po�r�d czasu ostatecznych prawd ci�gle s�ycha� echo szeptu : �jak b�d� umiera� trzymaj moj� r�k�... przysi�gnij �e b�dziesz... do ko�ca� bliskie i konieczne oczywisto�ci� cz�owiecze * * * do�� na tej ziemi