6672

Szczegóły
Tytuł 6672
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6672 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6672 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6672 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

�ks.�Mieczys�aw�Mali�ski�CHODZ�CY PO�MORZU�JA,�SAM��TYLKO�MODLITW��l�POSTEM"�Co�to�znaczy�by�normalnym?�Co�to�znaczy by�nienormalnym?�Ile�w�nas�obci��e�dzie- dzicznych,�kompleks�w�nabytych�bez�naszej woli,�a�ile�naszej�winy:�naszej�g�upoty,�s�abo�ci,�niezaradno�ci.���i�w�ko�cu�z�o�ci�naszej.�Tyle�w�nas�zaciek�o�ci,�nieprzejednania,�zazdro�ci,�wstr�t�w,�pogardy.�Tyle�smutk�w,�strach�w,�zahamowa�,�uprzedze�,�pretensji,�zadra�nie�,�zaborczo�ci,�brutalno�ci,�gwa�towno�ci,�chamstwa,�nieopanowania.�Tyle�w�nas podejrzliwo�ci,�k�amstwa,�ob�udy,�przewrotno�ci.�Na�ile�jeste��normalny,�na�ile�jeste��nienor- malny?�Ile�w�tobie�spadku�po�przodkach,�uraz�w�doznanych�w�dzieci�stwie,�a�ile�twojej winy?�Co��ty�z�siebie�zrobi�?�Co�ty�z�sob��robisz?��PRZESTRASZY��SI� l�ZACZ���TON��"�Idziemy�po�w�skiej�ta�mie�normalno�ci.�Podstopami�ziej��dziury�niepami�ci,�po�bokach cisn��si�o�liz�e��ciany�wstr�t�w�i�obrzydliwo�ci,�nad�g�ow��zawrotna�ciemna�przestrze�,�w perspektywie�chmury�napieraj�cych�strach�w. Idziesz�w�sk��ta�m��normalno�ci.�Brakuje�tylko�kroku,��eby��si�zapad��w�czelu��nieczu�o�ci,�apatii,��eby��nabra��uprzedze�,�komplek- s�w,��eby��si�da��poch�on��l�kom,�niepoko- jom.�Brakuje�tylko�kroku,��eby��przesta��odbie- ra�prawid�owo��wiat,�przesta��s�ysze�,�co�do ciebie�kto��m�wi,�przesta��logicznie�my�le�.�Chodzisz�po�w�skiej�ta�mie�normalno�ci. Strze��jej.�Pilnuj.�Doceniaj.��l�POCZ���GO�KUSI�"�To�jest�propozycja,�kt�ra�jawi�si�przed�ka�- dym�z�nas:�u�miechnij�si�podle,�wykpij,�donie�, rzu�oszczerstwo,�przemilcz�prawd�,�a�otrzy- masz�twoje�kr�lestwo.�Potem�okazuje�si�,��e�da�e��si�zwie��:�za ten�fa�szywy�u�miech,�wymanewrowanie�kole- gi,�oszustwo���za�twoj��nieuczciwo��jeszcze nie�otrzyma�e��swojego�kr�lestwa.�Ale�przy�na- st�pnej�okazji�us�yszysz�t�sam��propozycj�.�l�op�tany�majakiem�zdobycia�swojego�kr�le- stwa�coraz�bardziej�b�dziesz�brn��,�a��stanie si�dla�ciebie�wszystko�jedno.�Ju��k�amstwo�nie b�dzie�k�amstwem,�kradzie��nie�b�dzie�kra- dzie��,�krzywda�nie�b�dzie�krzywd�,�ka�dy chwyt�b�dzie�dozwolony���by�e��tylko�zdoby� twoje�kr�lestwo.��PRZYPROWADZILI�MU�OP�TANEGO"�Z�czym�ci�si�wszystko�kojarzy?�Z�seksem, pieni�dzmi,�karier�,�s�aw�?�Co�ci�op�ta�o,��e ze��rodka�uczyni�e��cel,��e�w�szczeg�le�zoba- czy�e��istot�,�sens��ycia?�l�czy�z�tego�zdajesz�sobie�spraw�?��JE�ELI�ODDASZ�Ml�POK�ON"�Gdyby�si�tak�mo�na�by�o�dowiedzie�o�adres szatana,�u�kt�rego�sprzedaje�si�dusz�za�do- bre�pieni�dze.���Bo�na�ko�cu�zawsze�cz�owiek by�sobie��Godzinki"�przypomnia��i�jako��by si�uratowa�.�A�co�by�sobie�u�y�,�to�by�sobie u�y�.���Ale�adresu�nie�podaj�,�l�to�nie�dlatego, �e�by�oby�za�du�o�zg�osze�,�ale��e�on�nie�ma sta�ego�adresu.�On�jest�wsz�dzie.�A�po�drugie: ka�demu�to�samo�obieca栗��e�otrzyma�w�a- dz�nad��wiatem?���Nie�uwierz�.�Dojdzie�do konfrontacji�i�k�opot.�Ale�przecie��szatan�co��daje.�Daje�samo- ch�d���lepszy�samoch�d,�posadꠗ�lepsz� posad�,�podwy�k�pensji���wi�ksz��podwy�k� pensji,�nazwisko���lepsze�nazwisko,�wyjazd za�granicꠗ�lepszy�wyjazd�za�granic�.�Daje�za op�tanie:�jak�sobie�powiesz,��e�chcesz�to�osi�- gn��za�wszelk��cenꠗ�to�osi�gniesz.�Ale�mu- sisz�wliczy�w�rachunek,��e�tak�jak�tkanka�ra- kowa�ze�re�ca�y�organizm,�tak�to�twoje�op�tanie ze�re�twoj��osobowo��,�zablokuje�wszystkie istotne�nurty�twojego�rozwoju,�zniszczy�twoje powo�anie,�twoj��tw�rczo��.�B�dziesz�tylko wci���o�tym�detalu�przemy�liwa�,�skupisz�na�nim�swoj��uwag�,�skoncentrujesz�wszystkie swoje�poczynania,�zwi��esz�z�nim�swoje�uczu- cia,�I�nie�b�dziesz�ju��nic�innego�widzia�,�na�nic innego�reagowa�.�Zostanie�tylko�kupka�zgni- lizny�wczepiona�w�swoj��zdobycz.�B�dziesz mia��to,�co��chcia��mie�.�Najtragiczniejsze�jest�to,��e�w�miar�up�ywu czasu�tracisz�samokrytycyzm�i�nie�potrafisz�so- bie�powiedzie�,�na�kt�rym�jeste��etapie�podpi- sywania�swojego�cyrografu.�Ile�z�ciebie�jeszcze zosta�o,�a�co�ju��z�ar��rak�op�tania.��KTO�BY�RZEK��BRATU�SWEMU�G�UPCZE"�Czy�wiesz�o�tym,��e�si�mo�esz�w�ciec:��e rozleci�si�twoja�osobowo��,�posypi��si�twoje zasady,�zwyczaje,�sposoby�bycia.�Przestaniesz panowa�nad�swoimi�my�lami,�s�owami,�rucha- mi,�i�porwany�fal�szale�stwa�narobisz�straszli- wych�g�upstw,�porozbijasz�i�poranisz�ludzi. Mo�e�nawet�przekre�lisz�na�zawsze�swoje��y- cie,�I�nic�nie�pomo�e,��e�za�chwil�b�dziesz rwa��w�osy,�t�uk��g�ow��w��cian�i�m�wi�:�Jak ja�mog�em�to�zrobi�?�Na�wszystko�b�dzie�za p�no.�Ju��niczego�nie�odwo�asz,�ju��niczego nie�odmienisz.�Nic�nie�powr�ci�do�stanu�pier- wotnego.�Czy�ty�wiesz,��e�si�potrafisz�w�ciec? A�je�eli�ju��wiesz,�to�naucz�si�ws�uchiwa� w�pomruki�rozpoczynaj�cej�si�w�tobie�lawiny, �eby�wstrzyma�j��p�ki�czas.�Bo�za�moment b�dzie�na�wszystko�za�p�no.��KTO�CHCE�ZYSKAƠ�YCIE�SWE, STRACI�JE"�Nikt�ci�nie�mo�e�zniszczy�.�Dokona�mo- �esz�tego�tylko�ty�sam.�Ty�zdecydujesz,�nie�oni, czy�tw�j�horyzont�zamknie�si�na�sprawach ambicjonalnych.�To�ty�sam�wchodzisz�na�co- k�samouwielbienia.�To�ty�nadajesz�swoim�pry- watnym�interesom�rang�absolutne.�To�ty�nazy- wasz�swoj����dz�s�awy�walk��o�prawd�.�To�ty,�nikt�inny,�rozstrzygasz,�czy�jeste� wolny.��NIEPRZYJACIELE�TWOI"�Najwi�ksze�zagro�enie�p�ynie�dla�ciebie�nie od�twoich�nieprzyjaci�,�nie�ze��wiata,�ale�z�cie- bie�samego:��e�stch�rzysz,��e�zabraknie�ci m�dro�ci,�wytrwa�o�ci,�cierpliwo�ci,��e�ogarnie ci�lenistwo,�zniech�cenie,��e�dasz�si�ponie�� gniewowi,�nienawi�ci,�zazdro�ci,�fa�szywej�am- bicji���i�z�amiesz�t�lini�post�powania,�kt�r�, zdawa�o�ci�si�,�na�zawsze�sobie�wytyczy�e�; wyprzesz�si�tego,�w�co�dot�d�wierzy�e�,�zgo- dzisz�si�na�to,�przeciwko�czemu�protestowa- �e����zrezygnujesz�z�wielko�ci,�do�kt�rej�d�- �y�e�.�Najwi�ksze�niebezpiecze�stwo�grozi�ci�nie od�twoich�nieprzyjaci�,�ale�od�ciebie:��e�za- braknie�ci�wiary,�nadziei,�mi�o�ci.��SPRAWIEDLIWY�SIEDMIOKRO� NA�DZIEѠUPADA"�Dobrze,�je�eli�grzeszysz:�dobrze,�je�eli�czu- jesz,�je�eli�m�wisz�sobie,��e�grzeszysz.��le�je�eli�nie�grzeszysz:�je�eli�nie�czujesz,��e grzeszysz,�i�wci���upierasz�si�,��e�post�pujesz s�usznie.�A�r�wnocze�nie�ludzie,�kt�rzy�z�tob� wsp�yj�,�skar���si�na�ciebie,��e�jeste� szorstki,�nieuprzejmy,�ordynarny,�bezwzgl�d- ny,��e�post�pujesz�nieuczciwie,�stronniczo, niesprawiedliwie,�tch�rzliwie,��e�dbasz�tylko o�swoje�sprawy,��e�kierujesz�si�sympatiami, uprzedzeniami,��e�jeste��nieobowi�zkowy,�le- niwy,�nieodpowiedzialny.�A�ty�wci���nieodmiennie�powtarzasz,��e�su- mienie�nic�ci�nie�wyrzuca,��e�jeste��w�porz�dku.��l�PRZEMIENI��SIʠPRZED�NIMI"�Grzechy�nasze�to�nie�kamienie,�kt�re�groma- dz��si�obok�nas�na�nasz��ha�b�i�na�nasze pot�pienie.�Dobre�czyny�nasze�to�nie�drogocen- ne�diamenty,�kt�re�gromadz��si�na�nasz� chwa��i�na�nasze�zbawienie.�Wszystko�jest�w�nas.�Ka�dy�z�y�czyn:�ka�da nienawi��,�zazdro��,�chciwo��jest�jak�punkt gnilny.�W�miar�jak�pogr��asz�si�w�swojej�z�o- �ci,�on�rozszerza�si�:�coraz�bardziej�stajesz�si� zepsuty.�Ka�dy�tw�j�dobry�czyn���gdy�zawsty- dzisz�si�swojej�interesowno�ci,�zemsty,�pod�o- �ci,�gdy�odwr�cisz�si�od�z�a���powoduje�twoj� odnow�,�powracanie�do�normalno�ci.�Wszystko�dzieje�si�w�nas.�Pope�niony grzech�pozostaje�w�tobie.�Dobry�czyn�jest�w�sta- nie�go�zmaza�:�przemieni�ci�na�obraz�Syna Cz�owieczego.��JE�LI�ZIARNO�NIE�OBUMRZE"�My,�wieczni�zbieracze,�kt�rzy�z�uporczywo- �ci��maniaka�d��ymy�do�tego,��eby�zagarn��, zatrzyma�,�posiada栗�rzeczy,�ludzi,�siebie. Kt�rzy�wci���chcemy�mie�pewno��,��e�to�na- sze,��e�nam�nikt�tego�nie�wydrze,��e�nikt�nie�ma prawa�do�naszych�rzeczy,�naszych�ludzi,�nas samych.�A�rozsypie�ci�si�to�wszystko�w�r�kach,�w�po- pi�zamieni;�a�odejdzie�od�ciebie�cz�owiek,�kt�- ry�ci�naprawd�kocha�;�a�obrzydniesz�sam�so- bie���ty,�posiadacz�swojej�chwa�y.�My,�wieczni�zbieracze���rzeczy,�ludzi,�siebie samych.��NARODZI��SIʠW�STAJNI l�PO�O�ONO�GO�W���OBIE"�Jak�nie�mie�,�gdy�inni�maja.�Jak�nie�mie� wi�cej,�gdy�inni�wi�cej�maj�.�Jak�nie�mie�lep- szego,�gdy�inni�lepsze�maj�.�l�tak�rzeczy�zabu- duj�twoje�wyobra�ni�,�my�lenie,�uczucia.�Od- t�d�ju��nic�nie�us�yszysz.�Odt�d�ju��nic�nie�zoba- czysz.�Odt�d�ju��nic�innego�nie�poczujesz.�Two- je�r�ce�b�d��szuka�tylko�twardego�kszta�tu�rze- czy.�A�wtedy�ju��ci�maj�.�Ju��ka�dy�mo�e�tob� powodowa�:�niech�tylko�ci�podsunie�pod�d�o� rzecz;�niech�tylko�ci�rzuci�pieni�dze�na�st�. Ju��nie�jeste��wolny.�Ju��nie�jeste��cz�owie- kiem,�a�tylko�op�tanym���dz��posiadania�zbie- raczem.�l�dlatego�Jezus�wci���poucza,��e�trzeba�by�, a�nie�mie�,��e�trzeba�dzia�a�,�a�nie�sk�ada�,��e trzeba�dawa�,�a�nie�zbiera�,�l�dlatego�narodzi� si�w�stajni�i�po�o�ono�Go�w���obie.��WY,�KT�RZY��LI�JESTE�CIE"�A�Jeste��jasno�ci�,�ale�i�ciemno�ci�.�Jest�w�tobie�zachwyt�pi�knem,�mi�o��dobra, rado��z�prawdy,�ale�tu��obok�jest�nienawi�� dobra,�wstr�t�do�pi�kna,�pogarda�prawdy.���dasz�wolno�ci,�ale�i�drzemie�w�tobie�za- piek�a�niech��do�ka�dej�swobody,�t�pa�z�o�� na�ka�d��odmienno��,�zemsta�za�ka�dy�odruch samodzielno�ci,�ch��parali�owania�ka�dej pr�by�odgi�cia�karku.�T�sknisz�za�tworzeniem,�ale�i�chcesz�zni- szczenia�ka�dego�dzie�a,�wszelkiego�tworu. Jest�w�tobie�czyhanie�na�wszystko,�co��yje, pragnienie,�by�wszystkich�i�wszystko�zagarn�a �mier�.�Czekasz�na�sposobno��,�by�nie�dopu- �ci�do�rozwoju,�zd�awi�w�zarodku,�podgry��, by�si�zawali�o,�leg�o�w�gruzach,�by�zwi�d�o�to, co�zakwitn�o.�Podziwiasz,�ale�i�zazdro�cisz�wszystkiego: ka�dego�u�miechu,�sukcesu,�kroku�naprz�d, i�korzystasz�z�wszelkiej�okazji,�by�wy�mia�,�wy- szydzi�,�zbezcze�ci�,�sprofanowa�,�upokorzy�, zniszczy�.�W�tobie�jest�ciemno��,�kt�ra�chce�ci�zagar- n��,�by��si�sta��noc��kt�ra�chce�zgasi栜wia- t�o��,�jak��jeste�.��JE�ELI�POKUTOWAƠNIE�B�DZIECIE"�Potrzeba�nam�umartwienia,�potrzeba�postu, bo�w�nas�tu��obok�dobra�drzemie�z�o.�St�d�tak cz�sto�jeste�my�zagubieni�w�naszych�ocenach, sk��ceni�sami�z�sob�,�trac�cy�orientacj�,�grunt pod�nogami,�l�uwa�amy�za�dobro�to,�co�po�chwi- li�opanowania�si�ocenimy�jako�z�o;�za�racj�to, co�po�chwili�uciszenia�uznamy�za�k�amstwo;�za sprawiedliwo��to,�co�po�chwili�uspokojenia znajdujemy�jako�krzywd�.�Potrzeba�nam�umartwienia,�potrzeba�postu, bo�potrzeba�nam��wiadomo�ci�zagro�enia z�em:��eby�my�tacy�pewni�siebie�nie�byli���bo nie�jeste�my;��eby�my�tacy�m�drzy�nie�byli�� bo�nie�jeste�my;��eby�my�tacy�doskonali�nie byli���bo�nie�jeste�my.��ID��l�NIE�GRZESZ�WI�CEJ�Nie�ma�zmarnowanego��ycia���dop�ki��y- jesz.�Dop�ki��yjesz,�mo�esz�si�obudzi�,�opa- mi�ta�,�poprawi�.�Mo�esz�si�nawr�ci�,�odna- le��swoj��drog�,�funkcj�,�powo�anie���wed�ug �aski,�jak��otrzyma�e�.�Mo�esz�tworzy�,�budo- wa�,�mie�swoje�wielkie�dni.�Dop�ki��yjesz,�jeszcze��si�nie�nawr�ci�,�nie odnalaz�,�nie�zobaczy��siebie�w�prawdzie,�nie da��z�siebie�wszystkiego.�Jeszcze�wci���za du�o�w�tobie�egoizmu�i�interesowno�ci,�leni- stwa�i�oportunizmu.�Jeszcze�nie�dorastasz�do �aski,�kt�r��otrzyma�e�.�Dop�ki��yjesz.��PIERWSZE�l�NAJWA�NIEJSZE PRZYKAZANIE"�Kocha�.�To�samo�s�owo�wypowiadane�przez wszystkich�ludzi.�Przez�ka�dego�inaczej�rozu- miane,�wed�ug�miary,�jak��B�g�da��ka�demu z�nas���na�ile�ten�dar�Bo�y�rozwin�li�my�albo zniszczyli.�Kocha�.�Twoja�mi�o��mierzy�si�wielko�ci� twojej�wra�liwo�ci:�na�cz�owieka,�kt�ry�stoi�obok ciebie,�na�spo�ecze�stwo,�w�kt�rym��yjesz.�Na ile�spowodowa�e�,��e�sk�ra�na�tobie�naros�a, na�ile�uodporni�e��si�,��eby�mie�spok�j�od�lu- dzi,�lub��eby�nimi�na�zimno�manipulowa�.��GRZECHY�WASZE"�Nie�lamentuj�bez�ko�ca�nad�rozlanym�mle- kiem.�Po�prostu:�twoja�porywczo��szczenia- cka,�dziecinny�gniew,�paroksyzm�strachu,�chci- wo��nie�opanowana;�i�g�upota.�Beznadziejna twoja�g�upota.�Nie�pytaj�bez�ko�ca���dlaczego,�ale�pytaj: Jak��y�dalej,��eby�nie�by�o�tych�wci���powta- rzanych�b��d�w�i�g�upstw.�Nie�st�j�bez�ko�ca nad�rozlanym�mlekiem,�ale�id��dalej,�bo�szkoda czasu.��ZDAJ�SPRAWʠZ�W�ODARSTWA�TWEGO"�Inaczej�si�gra,�je�eli�w�swojej,�mo�e�nawet nijakiej,�talii�kart�ujrzy�si�wielk��kart�.�Rzecz w�tym,��eby�umie�ni��zagra�:�aby�nie�dosz�o do�tego,��e�przez�nieumiej�tno��,�strach,�nie- dbalstwo�b�dziesz�musia��j��odda�nie�wyko- rzystan�.�Czy��ju��zagra��swoj���yciow��kart�?�Bo�je- �eli�tak�i�je�eli�ci�si�uda�o,�to�musisz�przyzna�, �e�teraz��atwiej�jest��y�.�Bo�pami��tej�wielkiej chwili�rzuca�blask�na�ca�e�dalsze��ycie.�Doda- je�odwagi,�wspania�omy�lno�ci,�daje�poczucie godno�ci.�A�mo�e�jeszcze�jeste��przed�tym�wydarze- niem?�Uwa�aj,��eby��pod�koniec��ycia�nie�spo- strzeg�,��e�t�wielk��kart�wci���kurczowo�trzy- masz�w�r�kach.�A��do�momentu,�gdy�ci�j��wyj- m��i�odrzuc�.��l�POCZ���SIʠROZLICZA�"�Gdyby��wiedzia�,�ile��dosta��i�ile�masz�zyska�; za�co�jeste��odpowiedzialny,�a�co�ju��ciebie nie�dotyczy,�nie�musi�ci�obchodzi�.�Gdyby� wiedzia�.�Ale�ty�nie�wiesz.�Nie�wiesz,�gdzie�si� ko�czy�granica�zm�czenia,�a�gdzie�si�rozpo- czyna�lenistwo;�jak�d�ugiego�potrzebujesz�od- poczynku,�a�gdzie�jest�ju��czasu�marnowanie. Ile�pracy�bra�na�siebie,�a�ile�przerzuci�na swoich�wsp�pracownik�w.�Dok�d�s��wyrzuty sumienia,�a�kiedy�rozpoczyna�si�chora�wy- obra�nia,�I�jeste��wci���rozdarty,�pozostawiony w�niepewno�ci,�l�nikt�ci�nie�potrafi�od�tych�w�t- pliwo�ci�do�ko�ca�uwolni�.��JAM�JEST��YCIE"�Chcemy��y�.�Ale�jeste�my��wiadomi,�jak szczelnie�wok�nas�zamkni�ty�jest�kr�g�nie- bezpiecze�stw.�Niebezpiecze�stw�gro��cych od�wypadk�w,�od�z�ych�ludzi,�od�nas�samych: od�cia�a�naszego,�kt�re�jest�takie�s�abe�i�mo�e nas�w�ka�dej�chwili�zdradzi�.�Chcemy��y�.�l��y�nie�tylko�biologicznie.�Ale im�bardziej�chcemy��y�jak�ludzie,�tym�bardziej jeste�my��wiadomi,�jak�zagro�ona�jest�nasz� wolno��.�Zagro�ona�przez�cz�owieka,�kt�ry�jest obok�nas�i�chce�nas�zdominowa�;�przez�spo�e- cze�stwo,�kt�re�chce�nas�uformowa�na�swoj� mod��;�przez�nas�samych:�przez�z�o,�kt�re�tkwi w�nas,�kt�re�mo�e�wymkn��si�spod�naszej kontroli�i�tak�ur��,��e�zniszczy�nas�jak�rak.�Chcemy��y栗�przesta�si�ba�,�na�czym� si�oprze�,�zaufa�,�mie�pewno��:�szukamy�ka- mienia�m�dro�ci,�wody��ycia,�eliksiru�mi�o�ci, ziela�szcz�cia.�Patrzymy�w�gwiazdy,�badamy znaki�zodiaku,�wczytujemy�si�w�horoskopy.�� Czy�dobrze�szukamy?��l�ODSZED��MODLIƠSI�"�Przychodzi�czasem�na�ciebie�noc,�kiedy�nic nie�widzisz.�Czujesz,��e�ka�dy�tw�j�krok,�ka�dy tw�j�ruch�mo�e�spowodowa�katastrof�.�Przychodzi�na�ciebie�mg�a,�kiedy�ka�da droga�wydaje�ci�si�b��dna.�Tw�j�g�os�zawisa w�pustce,�nie�dociera�do�nikogo.�Ludzie�nie�po- trafi��poj��twoich�trudno�ci,�I�ty�nie�jeste� w�stanie�zrozumie�ich�odpowiedzi.�Przychodzi�czasem�na�ciebie�chwila,��e chcia�by�,�aby�ci�kto��wzi���za�r�k�i�wskaza� drog�,�i�powiedzia�,�co�masz�robi�.�W�takim�okresie�najwi�ksz��pomoc�da�ci modlitwa.�A�przez�Boga�z�powrotem�trafisz�do ludzi.��JAKO�DZIECI"�Co�pozosta�o�po�tych�prze�ytych�ju��latach z�twojej�prostoty,�autentyzmu,�spontaniczno�- ci?�Czy�ty�potrafisz�si�jeszcze�cieszy�,�za- chwyca�,�oburza�,�dziwi�?�A�mo�e�wstydzisz si�swojej�wra�liwo�ci:�bo�po�tylu�latach��ycia powiniene��ju��wiedzie�,��e�liczy�si�tylko�to,�na czym�mo�na�zarobi�,��e�reagowa�nale�y�tylko na�to,�co�niebezpieczne.�m��A�JESTE�CIE�SMUTNI�My�musimy�by�ju��teraz�troch�wniebowzi�- ci.�My�musimy�ju��teraz�troch�chodzi�nad�zie- mi�,�I�wierzy�po�ryzykancku,�i�ufa�wbrew�obli- czeniom,�i�kocha�na�wyrost,�i�radowa�si�, cho�czasem�niewiele�powod�w�do�tego.�My�musimy�ju��teraz�troch�chodzi�nad�zie- mi�.�Bo�to�wbrew�pozorom�jest�jedyny�klucz�do �ycia.�Za�takimi�ci�gn��b�d��w�procesji,�przy- latywa�jak��my�do�ognia,�jak�pszczo�y�do�mio- du���ci�wszyscy�obliczeni,�wyrachowani,�spra- wiedliwi,�a�przy�tym�ogromnie�smutni.�By�wzi�� troch�beztroskiej�wiary,�troch�nie�obrachowa- nej�nadziei,�troch�mi�o�ci�za�darmo���troch� rado�ci,�bez�kt�rej�nie�da�si꠿y�.�My�musimy�ju��teraz�by�troch�wniebo- wzi�ci.��B�OGOS�AWIENI"�Jakiego�chcesz�szcz�cia?�Bo�wbrew�pozo- rom�s��r�ne�kategorie�szcz�cia.�O�jakim szcz�ciu�marzysz?�To�jest�wa�niejsze�pytanie ni��by�ci�si�zdawa�o.�Jakiego�chcesz�szcz�cia?�Takiego�w�wy- godnych�pantoflach,�w�fotelu�przed�telewizo- rem?�A�czy�wierzysz,��e�mo�na�by�szcz�li- wym,�kiedy�si�ma�r�ce�urobione�po��okcie,�gdy pot�zalewa�ci�oczy,�gdy��um�czony�do�ostatka; �e�mo�na�by�szcz�liwym�b�d�c�kamienowa- nym.�A�mo�e�jeste��w�a�nie�tak�szcz�liwy, cho�sam�o�tym�nie�wiesz.��OTRZYMALI�NAGRODʠSWOJ�"�My,�wychowani�na�cenzurkach.�Od�ma�ego dziecka�g�askali�nas�po�g�owinach�i�bili�po��a- pach.�Za�grzeczne�zachowanie�dawali�cukierki, za�z�e�posy�ali�do�k�ta.�W�szkole�stawiali�stop- nie�ze�sprawowania�i�stopnie�za�nauk�.�Potem dawali�stypendia,�awanse,�podwy�szali�pobory, przyznawali�premie,�wyr�nienia,�nagrody,�no- minacje,�I�tak�nauczyli�nas�zerka�do�g�ry:�pa- trze�,�czy�maj�min�srog�,�a�mo�e�nawet�gro- ���palcem,�czy�te��kiwaj��nam�z�uznaniem�g�o- wami.�W�miar�up�ywu�lat�coraz�lepiej�jeste�my wytresowani.�Ju��prawie�bezb��dnie�zachowu- jemy�si�tak,��eby�wa�ne�osobisto�ci�by�y�z�nas zadowolone,�I�gdy�zdarzy�si�,��e�nie�zauwa�� naszego�dobrego�sprawowania�albo�przynaj- mniej�zapominaj��nas�za�to�pog�aska�,�nie mo�emy�tego�przebole�.�A�gdy�jeszcze�� przez�pomy�k�,�albo�nawet�nie�przez�pomy�- kꠗ�mimo�naszego�dobrego�zachowania,�do- staniemy�klapsa,�doprowadza�nas�to�na�skraj rozpaczy.�Po�co�wi�c�jeszcze�pyta�:�kim�jeste�,�co�ty naprawd�my�lisz,�jaka�jest�norma�twojego�po- st�powania?�Ciebie�ju��nie�ma.�Jest�tylko�kram,�gdzie�wystawione�jest�wszystko�na�sprzeda�. Na�tobie�zreszt��ci�g�z�a�si�nie�ko�czy.�Ty jeste��dla�jakich��ludzi�wa�n��osobisto�ci�.�Ma- nipuluj�c�nagrodami�i�karami�niszczysz�ich,�jak i�ciebie�zniszczono.��NAUCZA��JAKO�W�ADZʠMAJ�CY"�Tak�d�ugo�jeste��wielki,�jak�d�ugo�s�u�ysz Sprawie.�Im�bardziej�si�w�nie�anga�ujesz,�tym wi�cej�ludzi�p�jdzie�za�tob��nie��a�uj�c�ani�cza- su,�ani�pieni�dzy.�Ale�wszyscy�odejd�,�gdy�ze Sprawy�uczynisz�interes�dla�siebie.�Je�eli�kto� przy�tobie�pozostanie,�to�tylko�z�lito�ci,�czekaj�c na�twoje�nawr�cenie.��RZEK��SZATAN:�TO�WSZYSTKO�ODDAM�TOBIE,�JE�LI�Z�O�YSZ�Ml�POK�ON"�To�tkwi�g��boko�w�nas:�aby�ka�dy�dzie�przy- nosi��korzy��,�aby�ka�de�nasze�posuni�cie op�aca�o�si�nam,�by�wykorzysta�ka�d��oka- zj�,�sposobno��,�i�przeskoczy�na�wy�szy�sto- pie�.�Wci���zyskiwa�,�otrzymywa�,�zdobywa�, osi�ga�,�gromadzi栗�i��naprz�d.�Ale�wiedz,��e�przyjdzie�czas,�chwila����e�ju� przysz�a���kiedy�musisz�m�wi�:�nie.�Wobec sposobno�ci,�mo�liwo�ci,�szans,�kt�re�ci�si� ukazuj�,�musisz�powiedzie�:�pas���dzi�kuj�. Rezygnuj�z�tego�stopnia,�punktu,�zysku.�Nie skorzystam,�nie�zarobi�.�Bo�chc�by�wolny, chc�by�uczciwy�wobec�siebie�i�wobec�innych, bo�to�nie�godzi�si�z�moim�sumieniem;�albo�po prostu:�bo�jestem�chrze�cijaninem.�Oby��mia����gdy�przyjdzie�czas�pr�by���do- stateczn��ilo��si�,�by�powiedzie�:�nie.��WZI�LI�ZAP�ATʠSWOJ�"�Ale�nade�wszystko�pilnuj�swoich�intencji.�Ale nade�wszystko�pilnuj�motywacji�swoich�czy- n�w���dlaczego,�po�co,�z�jakiego�powodu�ja�to robi�,�tego�si�podejmuj�.�Ale�nade�wszystko�pilnuj�motywacji�swoich czyn�w.�Tu�rozstrzyga�si�twoja�wielko��i�two- ja�pod�o��,�twoje�cz�owiecze�stwo,�twoje�chrze- �cija�stwo.��PROROCY�WASI"�Ka�dy�z�nas�ma�co��z�proroka:�ka�demu�ob- jawia�si�B�g�w�niepowtarzalny�spos�b���ka�- demu�jest�dane�widzie�Boga,��wiat,�ludzi,�sie- bie�w�jakiej��prawdzie.�Ka�dy�z�nas�musi�mie� co��z�proroka:�ka�dy�musi�to,�co�zobaczy�,�prze- kaza�ludziom,�podzieli�si�z�nimi�tym,�czym zosta��obdarzony.�Gdy�to�zaprzepa�cisz,�staniesz�si�urz�dni- kiem�podbijaj�cym�piecz�tk�pod�cudzymi�po- mys�ami.��KIM�JESTE�"�Twoja�godno��osobista.�Czy�masz�szacu- nek�dla�s�owa,�kt�re�powiedzia�e�.�Czy�nie�ucie- kasz�w�og�lniki,�w�powo�ywanie�si�na�innych, w�zas�anianie�si�cudzym�autorytetem.�Czy�bie- rzesz�odpowiedzialno��za�swoje�s�owo:�czy jest�ono�dok�adnie�u�ci�lone,�czy�wyra�a�to,�co chcesz�wyrazi�.�Bez�cienia�fa�szu.�Twoja�godno��osobista.�Czy�masz�szacu- nek�dla�pracy,�kt�rej�si�podj��e����czy�ty�si� jeszcze�czego��podejmujesz.�A�mo�e���z�leni stwa,�wygody,�boja�ni:�aby�nie�my�le�ani�nie decydowa�,�aby�uwolni�si�od�odpowiedzial- no�ci�za�to,�co�si�dzieje���wtopi�e��si�w�t�um i�cz�apiesz�w�nim�poddaj�c�si�jego�instynktowi.�Czy�ty�ju��sobie�u�wiadomi�e��samego�sie- bie?�Czy�ty�wiesz,��e�ty���jeste��ty?�Twoja�godno��osobista.�Twoja�godno��.�Ty sam.��ID��ZA�MN�"�B�d��rzek�.�Nie�staraj�si�by�pomnikiem. Nie�gromad��swoich�pomys��w,�wynalazk�w, powiedze�,�u�miech�w,�gest�w,�kt�re�si�spra- wdzi�y,�o�kt�rych�przekona�e��si�,��e�ci�odpo- wiadaj�,�kt�re�znalaz�y�odd�wi�k�w�twoim�towa- rzystwie.�Nie�gromad��nawet�swoich�przeko- na�,�pogl�d�w,�ocen.�B�d��rzek�.�To�trudniej. �atwiej�wyci�ga�ze�swojego�skarbca�gotowe u�miechy,�zwroty,�odpowiedzi,�tezy,�pewniki. Ale�wtedy�nawet�si�nie�spostrze�esz,�jak�sta- niesz�si�martwym�pniem.�B�d��rzek�.�To�trudniej.�To�prawie�niebez- pieczne.�Strach�przed�tym����e�ci�nie�przyjdzie na�czas�odpowied�,�rozwi�zanie,�pomys�,��e tak�w�ciemno�i��,�zawsze�od�pocz�tku,�szuka�. To�trudniej.�Ale�wtedy�jeste��cz�owiekiem,�ga��- zi�,�kt�ra�si�zieleni,�a�nie�martwym,�czarnym pniem.��TY��POWIEDZIA�"�Masz�s�ab��g�ow�.�Nie�licz�za�bardzo�na�ni�, bo��si�ju��tyle�razy�sparzy�.�Dlatego�gdy�wre- szcie�ujrzysz�si�w�prawdzie,�gdy�poznasz�swo- je�obowi�zki,�gdy�zrozumiesz�sw�j�b��d,�wbijaj ko�ki�postanowie�,�zw�aszcza�w�miejscach, gdzie�jeste��s�aby,�gdzie�si�wywr�ci�e��� dawaj�sobie�s�owo.�Albo�inaczej:�dawaj�Bogu s�owo.�l�gdy�znowu�zaczniesz�traci�g�ow�i�wszy- stkie�argumenty�uznasz�za�bezsensowne,�wte- dy�uratowa�ci�mo�e�ta�jedna�ni栗��e�przy- rzek�e�,��e�da�e��s�owo.�Nawet�bez�powo�ywa- nia�si�na�to,��e�wtedy�widzia�e��ostro,�bo�nie ma�czasu,�tylko�sobie�to�powtarzaj����e�da�e� s�owo.��DZI��MUSZʠSTAN�� W�DOMU�TWOIM"�Strze��swojej�chwili�obecnej.�Nie�ogl�daj�si� wstecz���tylko�na�tyle,�by�wyci�gn��wnioski z�kl�sk�doznanych�i�odniesionych�sukces�w. Nie�wypatruj�przysz�o�ci���tylko�na�tyle,�by- le�kierunku�nie�straci�.�Niech�twoja�chwila�obe- cna�b�dzie�maksymalnie�precyzyjna,�traktowa- na�z�najwi�ksz��powag�,�absolutnie�uczciwa. Ona�ciebie�okre�la:�potwierdza�albo�zaprzecza twojej�przesz�o�ci.�Ona�wyznacza�przysz�o�� przez�twoj��aktualn��decyzj�.�Za�tob��ju��kurtyna�przesz�o�ci.�Przed�tob� niewiadome.�A�ty�nade�wszystko�strze��chwili obecnej.��CZEMU��ZW�TPI��Jeste��przegrany,�gdy�przesta�e��ufa�.�Na- wet�gdyby�wszystko�sz�o�ci�dobrze.�Nawet�gdy- by�ci�ludzie�zazdro�cili�sukces�w.�l�tak�d�ugo�stoisz,�jak�d�ugo�ufasz.�Nawet�gdy ci�si�wszystko�wci���rozsypuje,�nawet�gdy�ci� ludzie�nieustannie�niszcz�,�nawet�gdy�wbrew sobie,�wbrew�najgorszym�prognozom,�wbrew oczywistej�przegranej,�wbrew�swojemu�przera- �eniu�resztk��woli���chcesz�ufa�.��TW�J�CZAS"�Nie�wpatruj�si�w�swoj��przesz�o��.�Bo�z�co- raz�wi�kszym�przera�eniem�b�dziesz�stwier- dza�,�ile�by�o�okazji,�sposobno�ci,�mo�liwo�ci, kt�re��zaniedba�,�zlekcewa�y�,�a�kt�re�ju��s� teraz�nie�do�odrobienia���przepad�y�bezpo- wrotnie.�Nie�wpatruj�si�w�przesz�o��,�bo�spod�r�ki uciekn�ci�nowe�mo�liwo�ci,�szans�,�kt�re�trze- ba�natychmiast�podj��,�kt�rych�nie�mo�na�prze- oczy�.�W�przeciwnym�razie�za�rok,�a�mo�e�na- wet�za�par�godzin�b�dziesz�z�takim�samym �alem�ocenia��miniony�czas.�Nie�wpatruj�si�w�przesz�o��,�ale�bierz�to,�co ci�B�g�wk�ada�teraz�do�r�k.��DZIESI�ƠTALENT�W"�Uwa�aj�na�siebie�zw�aszcza�wtedy,�gdy wszystko�ci�idzie�dobrze.��eby��nagle�nie�za- ch�ysn���si�sob�.�Nie,�nie�my�l,��e�chc�ode- bra�ci�t�odrobin�rado�ci,�kt�ra�si�sta�a�twoim udzia�em.�Chc�ci�jedynie�ostrzec�przed�nie- porozumieniem.�Twoje�sukcesy�s��wynikiem twojej�pracy,�twoich�zdolno�ci,�ale�r�wnie� wsp�pracy�twoich�przyjaci�,�znajomych,�jak i�ca�kiem�nieznajomych�ludzi�dobrej�woli,�w�ko�- cu���uk�ad�w,�kt�re�zaistnia�y.�A�co�najwa�niej- sze���wszystko�to�jest�darem:�i�twoje�talenty, i�tw�j�d�ugoletni�trud,�i�ludzie�ci�pomagaj�cy, i�okoliczno�ci.�Dopiero�w�takim�uj�ciu�twoje�po- wodzenie�zyskuje�prawdziwy�wymiar.��NIE�B�JCIE�SI�"�Oby��si�nigdy�nie�zacz���ba�,�bo�ju��nigdy nie�przestaniesz.�Nie�uspokajaj�si�,��e�gdy�z�a- piesz�jak��tak��stabilizacj�,��e�gdy�si�wszy- stko�uciszy,�to�si�przestaniesz�ba�.�Niepra- wda.�Im�bardziej�b�dziesz�szed��w�g�r�,�im wi�cej�b�dziesz�mia�,�tym�silniej�b�dzie�w�tobie r�s��strach�o�wszystko,�o�wszystkich,�o�siebie samego.�Nie�b�j�si�.�Nie��yj�w�strachu.�Co�ci�po�takim �yciu?�B�g�stworzy��nas�do�szcz�cia.��l�ODSZED��SMUTNY,�BO�MIA� MAJ�TNO�CI�WIELE"��eby��cho�raz�w��yciu�przesta��si�ba�.��eby chocia��raz�w��yciu�naprawd�nie�zale�a�o�ci�na tym,�co�ludzie�o�tobie�powiedz�.��eby��cho�raz w��yciu�nie�troszczy��si�o�swoje�interesy,�ale zaanga�owa��si�w�Spraw�.��eby��cho�raz w��yciu�ca�kiem�bezinteresownie�zacz���ko- mu��pomaga栿y�.��eby��si�przynajmniej�raz w��yciu�zachwyci�.��eby��przynajmniej�raz w��yciu...���To�zat�sknisz.�To�wtedy�ju��nigdy�nie�b�- dziesz�ze�swego�spryciarstwa,�ze�swego�gro- szor�bstwa�zadowolony.�Niezale�nie�od�tego, na�jakie��wietne�stanowisko�si�wydrapiesz,�ile pieni�dzy�nagromadzisz.��eby��cho�raz�w��yciu�by��wolny.�To�wtedy b�dziesz�ju��zawsze�t�skni��za�takim��yciem.��POWSTA��Z�MARTWYCH"�Ile��to�razy�ju��ci�pogrzebano.�Ile��to�razy przywalono�ci�kamieniem�oszczerstwa.�Ile��to razy�przy�o�ono�piecz��na�twoj��nieobecno��, l�zmartwychwsta�e�,�I�chodz��pog�oski,��e�ci� widzieli�na�ulicy,�gdy�szed�e��u�miechni�ty�� jak�dawniej,�w�najpi�kniejsze�dni�twojego�powo- dzenia�i�chwa�y.�Zaczynaj��o�tobie�m�wi�ludzie z�szacunkiem,�podziwia�twoj��m�dro��i�wy- trwa�o��,�rozumie�trafnie,�odczytywa�twoje�in- tencje,�docenia�zas�ugi,�l�zatrwo�yli�si�twoi wrogowie,�ci,�kt�rzy�na�ciebie�wydali�wyrok,�kt�- rzy�ci�ukrzy�owali�i�pogrzebali.�Nie�my�l,��e�to�ostatni�raz.�Jeszcze�ci�nieraz pogrzebi�.�Jeszcze�nieraz�b�d��si�cieszy� z�twojej��mierci.�Ale�zmartwychwstaniesz.�B�dziesz�chodzi��w�kr�lestwie�niebieskim wraz�z�Synem�Bo�ym�uwielbiony,�pe�en�chwa�y, tak�jak�On,�Brat�nasz,�w�kt�rym�mamy�wz�r �ycia,��mierci�i�zmartwychwstania.�Bo�prawda zawsze�zwyci�y.�Bo�sprawiedliwo��jest�wie- czna.�By�e��jej�nie�zdradzi�,�by�e��jej�zawsze s�u�y�.��W�DRODZE"�Doczeka�si�nie�mo�esz,�kiedy�wreszcie znikn��ostatnie�rusztowania,�wykopy,�zwa�y cegie�,�g�ry�piachu,�ha�dy�konstrukcji�stalo- wych���kiedy�wreszcie�tw�j��wiat�b�dzie�upo- rz�dkowany.�Doczeka�si�nie�mo�esz,�kiedy wreszcie�wyjdziesz�na�twoje�upragnione�pi�tro, gdzie�b�dziesz�spokojnie�m�g��urz�dowa�.�Ale�takiego��wiata�nie�ma.�A�naprawd�wte- dy,�gdy�k�adziesz�kolejn��ceg��twojej�stabiliza- cji,�musisz�r�wnocze�nie�przewidywa�,�jak�j� zdemontowa�.�l�umrzesz�w�r�d�zwa��w�nie�uporz�dkowa- nych�spraw,�g�r�nie�wyko�czonych�prac,�ci�gle przebudowuj�c�swoje��ycie.��JE�ELI�S�L�ZWIETRZEJE"�Ty�jeste��ty�dopiero�z�twoim��wiatem�� z�lud�mi,�ze�sprawami,�z�rzeczami.�Bez�niego i�ciebie�by�nie�by�o.�Stajesz�si�przez��wiat, w�kt�rym��yjesz,�o�ile�potrafisz�w�nim�si�zazna- czy�:�o�ile�wypowiadasz�swoje�zdanie,�znaj- dujesz�swoj��pozycj�,�wyra�asz�osobisty�sto- sunek.�W�przeciwnym�razie�nie�ma�ciebie.�Znikn��e� pod�nawa���spraw,�ludzi,�rzeczy,�I�ju��nie�jeste� osob��tylko�jednostk�,�kt�ra�dla��wi�tego�spo- koju,�albo�dlatego,��eby��y�,��eby�utrzyma�si� na�powierzchni,�jest�gotowa�zgodzi�si�na wszystko.��RODOW�D�Twoja�historia�nie�zaczyna�si�od�twego�uro- dzenia.�Twoja�historia�to�historia�twojego�naro- du.�To�s��przodkowie�twoi:�niewolnicy�i�poga- niacze,�ch�opi�pa�szczy�niani�i�panowie,�mie- szczanie,�szlachta,�wielmo�e,�magnaci,�ksi���- ta,�kr�lowie,�robotnicy�i�fabrykanci.�To�s��przod- kowie�twoi:�geniusze�i�durnie,�wynalazcy�i�szal- bierze,�bohaterowie�i�zdrajcy,�tw�rcy�i�ga�gani, ludzie�pracy�i�wydrwigrosze.�Do�nich�nale�ysz. Powi�kszysz�grono�jednych�lub�drugich.�B�- dziesz�cz�owiekiem�godnym�albo�pod�ym,�tw�r- c��albo�oszustem.�Od�ciebie�zale�y,�za�kim p�jdziesz,�do�jakich�tradycji�nawi��esz,�w�kt�ry nurt�wejdziesz.��JESZCZE�DZI��ZE�MN��B�DZIESZ�W�RAJU"�Powiedz�sobie,��e�chcesz��y�tak,�jakby�to by��ostatni�rok�twojego��ycia.�Nawet�nie��jakby": powiedz�sobie,��e�to�jest�ostatni�rok�twoje- go��ycia,�I�gdy�mo�e�na�ko�cu�tego�roku�z�nie- jak��satysfakcj�powiesz�mi���a�mo�e�ju��nie mnie����A�jednak�to�nie�by��ostatni�rok�mojego �ycia",�to�nic�nie�stracisz.�Bo�naprawd�mo�na��y�tylko�wtedy,�kiedy si�nada�swojemu��yciu�wymiary�ostateczne. Tylko�wtedy�mo�na�prawid�owo�rozstrzyga�, pracowa�,�m�wi�,�my�le�.�A�mo�e�to�b�dzie�naprawd�ostatni�rok�twoje- go��ycia.��JU��JEST�WE�DRZWIACH�Przyjdzie�czas,��e�zaczniesz�si�rozsypywa�: s�abszy�wzrok,�wypadaj�ce�w�osy,�psuj�ce�si� z�by,�wiotczej�ca�sk�ra;�zawroty�g�owy,�t�uk�- ce�si�serce,�zaburzenia�w�kr��eniu,�niedomogi w�troby,�nerek,���ci;�nagle�odzywaj��si�,�zni- kaj�,�aby�pojawi�si�znowu.�A��wreszcie�odkry- jesz�prawd�:���mier�po�mnie�chodzi".���Czy ty�jeste��na�takie�stwierdzenie�przygotowany?�Ju��nie�ten�wzrok,�nie�ten�s�uch,�nie�ten�re- fleks,�nie�te�nerwy.�Zapominasz,�powtarzasz. Wszystko�idzie�ci�topornie.�Stwierdzasz:��Sta- rzej�si�".���Czy�potrafisz�to�ud�wign��? A�mo�e�wpad�e��w�panik�i�szukasz�bezsku- tecznie�oparcia�w��wiecie,�kt�ry�si�zawali�.��NIE�B�JCIE�SIʠTYCH KT�RZY�MOG��ZABIƠWASZE�CIA�O"�Patrzysz�na�tamte�zdj�cia,�zdj�cia�ludzi�po- wieszonych,�rozstrzelanych,�zam�czonych. Kto�to�by�?�Za�jaki�bohaterski�czyn?�Kto�z�nich by��wielki?�Kto�tch�rzliwy?�A�mo�e�zdrajca?�Pa- trzysz�na�fotokopie�og�osze�o�rozstrzelanych. Ju��ci�nic�nie�m�wi�.�Mo�e�ju��nie�ma�nikogo, kto�by�wiedzia�,�kim�byli�ci�ludzie.�A�przecie��to dopiero�niewiele�ponad�trzydzie�ci�kilka�lat.�Tak pr�dko�si�o�bohaterach�zapomina?���kn��fo- tografie,�rozpadaj��si�dokumenty.�Co�b�dzie�za�nast�pne�trzydzie�ci�kilka�lat? Co�b�dzie�w�trzydzie�ci�kilka�lat�po�twojej��mier- ci?�Kto��b�dzie�patrzy��na�twoje�zdj�cie,�prze- czyta�nazwisko�i�powie�mo�e:��Tego�to�ja�nie znam",�I�nie�to�jest�wa�ne.�Nie�to�ma�by�wa�ne dla�ciebie.�Bo�mo�na�wrasta�w�nie�miertel- no�栗�nie�t�notowan��zdj�ciami�i�dokumenta- mi�pisanymi,�ale�czynami,�kt�re�wyjd��ponad tw�j�ma�y,�g�upi�egoizm,�a�dosi�gn��prawdy, uczciwo�ci;�czynami,�kt�rymi�mo�e�by�na- pe�niony�ka�dy�tw�j�dzie�.�Bo�jak�doro�niesz swoimi�czynami�do�Boga,�to�w�Nim�zostaniesz, l�to�jest�wa�ne.��P�KI��WIAT�O�ƠMACIE�Oby��wci���s�ysza��przesypuj�cy�si�piasek twojej�klepsydry.�Ile�jeszcze�lat.�Ile�jeszcze�mie- si�cy.�Ile�jeszcze�godzin�ci�pozosta�o.�Czy�ty masz��wiadomo��czasu.�Jak��yjesz.�Jaki�procent�twego�czasu�po�wi�- casz�na�sprawy�wa�ne,�kt�rym�si�odda�e�, w�kt�re�jeste��zaanga�owany.�Czy�masz�takie. A�mo�e��ycie�ci�cieknie�z�godziny�na�godzin� na�niczym:�Na�jakim��gadaniu.�Na�jakim��jedze- niu.�Na�jakim��chodzeniu.�Na�jakim��pracowa- niu.�Na�jakim��odpoczywaniu.�A�p�niej�przyjd� lata���one�ju��przychodz����kiedy�b�dziesz si�zajmowa���ataniem�swojego�rozlatuj�cego si�organizmu.�Skoncentrujesz�si�na�lekach, metodach,�sposobach�lekarskich���na�podtrzy- mywaniu��ycia,�a�w�a�ciwie�wegetowania:�po- wi�kszania�ilo�ci�twoich�pustych�dni.�Oby��wci���s�ysza��przesypuj�cy�si�piasek twojej�klepsydry.��PAN�PRZYJDZIE"�Jeszcze�zedrzesz�kilka�ubra�,�kupisz�kilka ksi��ek.�Jeszcze�wyjedziesz�kilka�razy�nad�mo- rze�czy�w�g�ry.�A�potem��mier�.�Tak�si�przewalaj��przez�nas�wydarzenia,�ja- kie�si�dziej��to�tu,�to�tam�na��wiecie���wojny, katastrofy,�nieszcz�cia,�odkrycia,�wynalazki, osi�gni�cia.�Tak�bardzo�jeste�my�pod�naporem zada�do�podj�cia:�i�to�ju�,�i�to�natychmiast,�bo wtedy��ycie�si�odmieni�i�na�pewno�zbawienie przyjdzie.�Nie�daj�si�popycha�,�l�dlatego�tak�potrzeba, �eby��cho�od�czasu�do�czasu�zobaczy��swoje �ycie�w�wymiarach�ostatecznych.�Zedrzesz�jeszcze�kilka�ubra�,�popracujesz kilka�lat,�wyjedziesz�kilka�razy�na�urlop�w�kraju albo�za�granic�.�Kilka�razy.��KTO�CHCE�I�ƠZA�MN�"�Nad�twoim�grobem�stanie�krzy�.�Czy�to�b�- dzie�najtrafniejszy�kszta�t�twojego��ycia?�Czy tylko�przypadek�albo�nieporozumienie?�Jeszcze�jest�tw�j�czas.�Jeszcze��yjesz.�Je- szcze�ci�pytaj�,�odpowiadasz,�jeszcze�podej- mujesz�decyzje,�jeszcze�stajesz�wobec�swoich obowi�zk�w�zawodowych,�jeszcze�spotykasz si�ze�swoimi�wrogami.�Czy�krzy��jest�najtrafniejszym�kszta�tem�twe- go��ycia?��JE�LI�UWIERZYSZ�Wtedy�gdy�pada�deszcz�bez�ko�ca�i�dzie�za dniem�wstaje�zap�akany,�ton�cy�w�wodzie�i�b�o- cie���musisz�wierzy�,��e�wreszcie�kiedy� deszcz�ustanie.�Wtedy�gdy�trwa�niepogoda,�jest�wietrzno,�po- nuro,�chocia��od�rana�do�wieczora�widzisz��wiat w�tych�samych�kamiennych�barwach�i�cho�tw�j wzrok�natrafia�na�ten�sam�szary�sufit�chmur�� musisz�wierzy�,��e�wreszcie�kiedy��wyjdzie s�o�ce.�Wtedy�gdy�wszystko�oblepia�mg�a�i�mo�esz widzie�tylko�na�odleg�o��kilku�krok�w���mu- sisz�wierzy�,��e�ona�wreszcie�kiedy��podnie- sie�si�lub�opadnie�i�zobaczysz�dalekie�per- spektywy.�Wtedy�gdy�tkwisz�w�ciemno�ci,�gdy�minuty wlok��si�beznadziejnie�i�zdaje�ci�si�,��e�noc nigdy�si�nie�sko�czy���musisz�wierzy�,��e wstanie�dzie�.�l�tak�b�dzie,�i�doczekasz�si�,�i�znowu�b�- dziesz�chodzi��w�s�o�cu,�cieple�i�kolorach;�otwo- rzy�ci�siꠜwiat�w�ca�ej�wspania�o�ci���je�li uwierzysz.��A�CHWYCIWSZY�POWROZY"�Na�twoim�niebie�musi��wieci�s�o�ce.�Cza- sem�tylko���mo�e�wiosn�,�latem�albo�zim��� nadci�gnie�burza�i�uderzy�piorun.�Ale�wci�� w�r�d�grzmot�w�i�b�yskawic��y�nie�mo�na.�Na�twoim�niebie�musi��wieci�s�o�ce.�Cza- sem�zasnuj��chmury�horyzont,�spadnie�deszcz. Ale�wci���pod�ko�uchem�chmur,�gdzie�wszy- stko�szare,��y�nie�mo�na.�Na�twoim�niebie�musi��wieci�s�o�ce.�Wtedy r�ce�twoje�b�d��wci���pe�ne�kwiat�w,�nie�ka- mieni.�Wtedy�r�ce�twoje�nie�b�d��zwini�te w�pi��,�ale�rozwarte�do�pomocy.�Wtedy�b�- dziesz�szed��z�twarz��pogodn�,�nie�zasnut� smutkiem,�nie��ci�gni�t��gniewem.��JAM�JEST�DROGA"�Gdy�z�kieliszkiem�wina�w�r�ce,�s�uchaj�c�ze- gara�wybijaj�cego�koniec�roku�pr�bujesz�okre- �li�to�wydarzenie,�w�kt�rym�uczestniczysz, pierwszym�stwierdzeniem�jest:�uda�o�si�.�Bo prze�y�em.�A�tylu�ludzi�m�odszych�odesz�o w�tym�roku.�Temu�stwierdzeniu�towarzyszy��wiadomo�� uciekaj�cych�lat,�rosn�ca�trwoga�o�ka�dy�mie- si�c,�tydzie�,�dzie�nawet,�kt�ry�ci�czeka, i�gor�czkowe�szukanie�odpowiedzi�na�pytanie: jak�prze�y�ten�czas�podarowany?����WY�ZMARTWYCHWSTANIECIE"�Mo�e�polegniesz.�Mo�e�realizuj�c�swoje��y- cie�wed�ug�wzoru�Jezusa�przegrasz:�twoja�bez- interesowno��b�dzie�przez�innych�wykorzy- stana;�twoja�uczciwo��nie�zostanie�przez�niko- go�zauwa�ona;�twoje�zas�ugi�nie�zostan�przez nikogo�wyr�nione;�nie�dojdziesz�do��adnych du�ych�pieni�dzy.�Przylepi�ci��atk�fantasty, naiwnego,�nie�yciowego,�niepraktycznego.�Mo�e�polegniesz.�Mo�e�przegrasz.�Ale�tak jak�On�przegra�,�tak�jak�On�poleg�.�TW�J BLI�NI��PLEMIʠNIEWIERNE�l�PRZEWROTNE"�W�nas�drzemie�nienawi��.�Zw�aszcza�do�tych silniejszych,�m�drzejszych,�szybszych,�m�od- szych,�zdolniejszych,�pi�kniejszych,�mo�niej- szych,�bogatszych.�A�zw�aszcza�do�tych,�kt�- rzy�z�nami�rywalizuj�,�kt�rzy�nam�zagra�aj�. A�zw�aszcza�do�tych,�co�si�nam�narazili:�cza- sem�jednym�s�owem,�jednym�spojrzeniem,�jed- nym�czynem.�Je�eli�nawet�trzymaj��nas�formy grzeczno�ciowe,�og�ada,�przepisy,�instytucje spo�eczne,�do�kt�rych�nale�ymy,�wi�zy�spo- �eczne,�to�i�tak�wybuchamy�obelga,�oszczer- stwem,�z�o�liwo�ci�,�obmow�,�pogard�,�lekce- wa�eniem.�W�tobie�drzemie�nienawi��.�A�je�eli�potrafi�e� wyrosn��ponad�ni�,�to�dzi�ki��asce�Bo�ej�i�swo- jemu�heroizmowi.��SYNOWIE�TEGO��WIATA"�Na�co�ci�jeszcze�sta�?�Czy�na�to,��eby�po- tem�przyj��,�u�cisn��r�k�i�powiedzie�:�S�u- chaj,�stary,�ale�by�e��wspania�y.�My,�pokolenie�kibic�w,�ogl�daczy,�turyst�w �yciowych,�kt�rzy�zaj�li�sta�e�miejsca�nie�na arenie,�ale�na�widowni.�Z�has�em�naczelnym: Nie�da�si�wci�gn��w�rozgrywki,�nie�zdradzi� swoich�my�li,�zamiar�w�nawet�u�miechem,�na- wet�ruchem�brwi,�a�ju��nigdy�s�owem,�l�patrze�, jak�sobie��by�urywaj�.�A�potem���marzysz�� gdy�si�wszystko�sko�czy,�gdy�za�atwi��twoje sprawy�swoimi�r�kami,�gdy�zaczn��wynosi�tru- py�bohater�w,�wtedy�ty,��ciskaj�c�im�w�przej- �ciu�d�o�i�nak�adaj�c�wieniec�laurowy,�b�- dziesz�wiedzia�,�jak�si�w��yciu�ustawi�.�Powiesz,��e�obraz�to�za�surowy,��e�gdy�o wielkie�sprawy�chodzi,�nie�musz��nas�szuka�. Wtedy�nie�zawiedziemy.�A�w��cza�si�w�g�up- stwa�szkoda�czasu�i�energii,�a�nade�wszystko szkoda�ryzykowa�.�Tylko�przyznaj:�jako��tak�si� dziwnie�sk�ada,��e�na�twojej�drodze�wci���nie ma�tych�wielkich�spraw.��KTO�JEST�DOBRY"�Nie�dorabiaj�sobie�filozofii�do�swojej�non- szalancji,�bezceremonialno�ci;�nie�twierd�,��e formy�towarzyskie�to�jest�po�prostu�oszustwo i�ob�uda,�gdy�tymczasem�chodzi�o�dobro�.�Pra- wda�jest�inna:�je�eli�dobre�zachowanie�jest wyrazem�dobroci,�wtedy�istnieje�mo�liwo�� odwrotna���przestrzegaj�c�zasad�poprawne- go�zachowania,�mo�esz�wzbudzi�w�sobie�do- bro�.���Na�tym�polega�mechanizm�instytucji. Skorzystaj�z�tej�szansy�stania�si�lepszym. A�wi�c�naka��sobie�u�miech,�kontroluj�s�ownik, pilnuj�punktualno�ci,�przestrzegaj�higieny�oso- bistej,�nie�pozwalaj�sobie�na�poufa�o�ci,�nie�do- puszczaj�do�rozche�stania,�wulgarno�ci.�Zw�a- szcza�u�siebie,�zw�aszcza�w�czterech��cianach swojego�domu.��WY,�KT�RZY��LI�JESTE�CIE�Niech�ci�si�tylko�powiedzie.�To�ju��wiesz,�co si�stanie.�Zaatakuj��ci�ze�wszystkich�stron. Nie�przepuszcz�.��adnemu�szcz�ciu,�powo- dzeniu,��adnej�twojej�rado�ci.�Niech�tylko�twemu�bratu�gwiazdka�za�wieci. Ju��wiesz,�co�si�w�tobie�b�dzie�dzia�o.�Nawet nie,��eby�mu�j��odebra�i�mie�samemu.�Ale zniszczy�dla�zniszczenia.�Nie�chc�ci�straszy�upiorem�twojego�z�a. Chc�tylko,��eby��wiedzia��o�tym,��e�ono�w�tobie drzemie�i�czeka�na�okazj�,�by�wybuchn��nie- nawi�ci��i�zniszczeniem.�Nie�chc�ci�mobilizo- wa�do�pracy�nad�opanowaniem�twojego�z�a. Nie�chc�,��eby��sobie�wytycza��za�cel��yciowy walk�z�grzechem.���Celem�twoim�jest�dobro, tworzenie.�Tylko�wiedz�o�tym�i�pilnuj�si�,��eby z�o,�kt�re�jest�w�tobie,�nie�sta�o�si�tob�.��TY�JESTE��SKA�A"�Chcieliby�my�by�jak�ska�a,�jak�stal�albo�jak d�b.�A�my���z�gliny.�W�niej�tu�i��wdzie�kawa�ek szlachetnego�marmuru,�nierdzewnej�stali.�� Obiecujemy�i�zapominamy.�Jeste�my�pewni i�w�tpimy.�Anga�ujemy�si�i�odst�pujemy.�Po- dziwiamy�i�gardzimy.�Grzeszymy�i��a�ujemy.�Chcieliby�my,�by�bli�ni�nasi�byli�jak�te�pos�gi ze�spi�u,�z�marmuru�albo�z�betonu.�A�oni�tacy jak�my:�z�gliny.�Tylko�troch�w�nich�szlachetne- go�kruszcu.���l�przyrzekaj�,�a�potem�nie�do- trzymuj�,�l�s��wierni,�a�potem�odchodz�,�l�ko- chaj�,�a�potem�zdradzaj�,�I�s��cyniczni�we�dnie, a�p�acz��po�nocach.�Upadaj�,�i�znowu�si�pod- nosz�.��CHC�,�B�D��UZDROWIONY"�To�s��nasi�tr�dowaci���pijacy,�zmarnowane talenty,�niedoszli�geniusze,�upad�e�anio�y�� nasi�dawni�koledzy.�Patrzymy�na�nich�z�niech�- ci�,�pogard�.�Unikamy�ich,�aby�nie�zarazili�nas swoim�nieszcz�ciem.�Ale�to�przecie��nasze ofiary.�To�my,�z�pomoc��naszych�kumpli,�precy- zyjnymi�poci�gni�ciami�wypchn�li�my�ich�z�na- szego�ko�a.�Nie�pasowali�do�nas,�a�mogli�zagro- zi�naszej�stabilizacji.�Zostali�odci�ci�od�mo- �liwo�ci�pracy�w�swojej�dziedzinie.�Nie�do- puszczeni�do�g�osu.�Odsuni�ci�od�wszelkich kontakt�w.�Ty�masz�swojego�tr�dowatego.�Patrzy�e� z�zimn��krwi�,�jak�podejmowa��si�coraz�bar- dziej�niekorzystnych�prac,�kt�re�kolejno�i�tak wyjmowano�mu�z�r�k.�Patrzy�e�,�jak�si�rozpa- da�.�A�teraz�kiwasz�g�ow��nad�losem�cz�owieka, kt�ry�do�takiego�stanu�potrafi��si�doprowadzi�. Ty���uczciwy�cz�owiek,�odpowiedzialny�praco- wnik,�szanowany�obywatel.�A�przecie��wystarczy�oby,�aby��go�dotkn��.�A�mo�e�jeszcze�teraz�taka�szansa�istnieje?��BRACIA�MOI"�Urodzi�e��si�pod�tym�niebem�i�odt�d�je- ste��tej�ziemi�przypisany.�To�jest�tw�j�dom:�te g�ry,�doliny,�rzeki,�morza,�lasy,���ki,�miasta.�Nie uciekniesz�od�nich,�cho�by��nie�wiem�ile��wiata zw�drowa�,�bo�je�nosisz�w�sobie,�I�zat�sknisz do�nich,�i�b�dziesz�ich�tak�d�ugo�szuka��a��po- wr�cisz.�Tu�jest�tw�j�nar�d,�twoja�rodzina.�Rozgl�dnij si�.�To�s��rodacy,�bracia�twoi,�to�s��siostry�two- je.�Te�sprzedawczyki,�wydrwigrosze,��otry�spod ciemnej�gwiazdy,�b�azny,�oczajdusze,�I�te wspania�e�umys�y,�ludzie�nauki,�genialni�organi- zatorzy,�bohaterowie�wielkich�dni�swojego�na- rodu�i�bohaterowie�dnia�codziennego:�uczciwej pracy.�To�jest�twoja�rodzina.�Nie�wyprzesz�si�, cho�by��chcia�.�Bo�ich�nosisz�w�sobie,�I�b�- dziesz�jednym�z�nich.��SPOJRZA��NA�NIEGO�Z�MI�O�CI�"�Nawet�w�ciemno�ci�mo�esz�zobaczy栜wia- t�o.�Nawet�na�pochmurnym�niebie�mo�esz ujrze�gwiazd�.�Nawet�w�koszu�ze��mieciami mo�esz�znale��skarb.�Nawet�na��niegu�mo- �esz�spotka�r��.�Nawet�gdy�przy�o�ysz�ucho do�g�azu,�mo�esz�us�ysze�bicie�serca.�Je�eli zechcesz.�Je�eli�zechcesz�zapanowa�nad�swoimi uprzedzeniami,�oporami���potrafisz�w�ka�dym cz�owieku�znale��warto��,�I�na�niej�budowa� tw�j�ludzki�stosunek�do�niego,�I�wtedy�zoba- czysz�cud:�ten�pogardzany,�spychany,�lekce- wa�ony,�wy�miewany,�a�co�najwy�ej�tolerowa- ny,�ten��mieszny�czy�prostacki,�naiwny�czy�gru- bosk�rny,�nieinteligentny�czy�t�py���pod�twoim wzrokiem�zacznie�rozwija�si�jak�kwiat.�Uwie- rzy,��e�jest�jeszcze�co��wart,��e�warto��y�i podejmowa�wysi�ek,�aby�wi�cej�z�siebie�da�.�A�gdy�nauczysz�si�tak�post�powa�,�mo�e i�w�sobie�odkryjesz��wiat�o,�skarb,�serce.�A�to jest�wa�ne,�zw�aszcza�gdy�przyjd��na�ciebie chwile�zw�tpienia.�Ta��wiadomo��,��e�w�tobie jest�odprysk�z�ota,�blask��wiat�a,�pozwoli�ci��y� dalej.��MA�EJ�WIARY"�Ma�y�cz�owiek�jest�agresywny.�Wszystkich podejrzewa,��e�chc��go�zniszczy�.�To�splot�ura- z�w,�kompleks�w,�pretensji,�uprzedze�.�Nie ma�si�jak�do�niego�dosta�.�Nawet�nie�mo�na go�pog�aska�.�Cokolwiek�by�kto��do�niego�po- wiedzia�,�jakkolwiek�by�si�wobec�niego�zacho- wa�,�wszystko�to�odczytuje�jako�atak�na�siebie. Zacie�ni��si�do�obrony�przed�zniszczeniem.�Nie�b�j�si�.�Nikt�nie�jest�ci�w�stanie�zni- szczy�,�je�eli�tylko�ty�tego�nie�chcesz.��JE�LI�MI�O�ƠMIEƠB�DZIECIE"�Ka�dy�z�nas�jest�inny.�Ka�dy�z�nas�ma�inne uzdolnienia,�odmienne�pogl�dy,�opinie,�zwy- czaje,�formy�bycia.�Ka�dy�stanowi�odmienny �wiat.�Stad�musi�doj��do�zderze�w�szczeg�- �ach�jak�i�w�rozwi�zaniach�og�lnych,�I�to�jest normalne.�Nienormalne�rozpoczyna�si�od chwili,�gdy�w�tobie�zapanuje�ch��wy��czno�ci, zdominowania�swoich�oponent�w,�zniszczenia tych,�kt�rzy�s��inni:�zaprowadzenia�twojego�po- rz�dku��wiata.��atwiej�jest�by�wyrozumia�ym�dla�s�abo�ci, u�omno�ci,�nieporadno�ci,�przywary.�Ale�uzna� talent,�tolerowa�,�nie�przeszkadza�,�a�nawet popiera�,�wsp�pracowa�,�pomaga�w�rozwoju, podziwia�,�to�ju��nie�sprawiedliwo��,�tylko heroizm.��BIADA�WAM"�Nie�pozwalaj�krzycze�na�siebie.�Pytaj�o�ra- cj�,�o�prawo,�o�s�uszno��.�Pytaj,�czy�nie�ma winy�i�po�drugiej�stronie.�A�nawet,�gdy�przyp�a- szczony�krzykiem�przywarujesz�na�ziemi�i�nie b�dziesz�w�stanie�wykrztusi�s�owa,�to�przynaj- mniej�milcz,�nie�zaczynaj�od�bicia�si�w�piersi, od�t�umaczenia�si�.�Nie�pozwalaj�krzycze�na�siebie.���Chyba �e�to�z�mi�o�ci.�Wtedy�nawet�krzyk�niesie�ci rado��.�Nie�wrzeszcz.�Chocia��masz�racj�.�Krzyk�jest nieludzki,�niecz�owieczy.�Nie�krzycz�na�ludzi. Nie�masz�takiego�prawa.�To�jest�zn�canie�si�. Nawet�gdy�ci�us�uchaj�,�to�z�nienawi�ci�,�za to,��e��podepta��ich�cz�owiecze�stwo����e��ich skrzywdzi�.�Nie�krzycz�na�ludzi.���Chyba��e�z�mi�o�ci.�Bo w�mi�o�ci�zawsze�jest�rado��.��BY��WIAT�O�TWOJE�NIE�STA�O�SIʠCIEMNO�CI�"�Nie�dziw�si�,�gdy�dochodz��do�ciebie�twoje s�owa,�kt�rych�nigdy�nie�wypowiedzia�e�,�twoje czyny,�kt�rych�nigdy�nie�dokona�e�.�Nie�narze- kaj,��e�ludzie�wci���szepc��za�twoimi�plecami, pos�dzaj��o�wyst�pki,�przypisuj��ci�z�e�intencje. To�jest�cena�twojej�wolno�ci.�Tego,��e�kim��je- ste�.�Zazdroszcz��ci,�w�obliczu�swego�zmarno- wanego��ycia,��e�potrafisz�my�le�,��e�si�nie boisz�m�wi�,��e�sta�ci�na�czyn.�Nie�daruj��ci twego�szcz�cia.�Znie��ci�nie�mog�,�bo�jeste� dla�nich�wyrzutem�sumienia.�Ale�i�ty�uwa�aj,�gdy�w�twojej�duszy�zacznie si�budzi�niepok�j,�smutek�i�z�o��,��e�si�ko- mu��uda�o��ycie,��e�kto��jest�wolny,�tw�rczy,��e co��robi.�l�wtedy�albo�b�dziesz�chcia��zabi�to �wiat�o,�by�by�o�ciemno�ci�,�tak��jak��ty�sam jeste�,�albo�b�dziesz�si�stara�,��eby�bardziej zaja�nia�o.��PRAWDA�WAS�WYSWOBODZI"��eby��przynajmniej�raz�w��yciu�prawd�po- wiedzia��tym,�kt�rym�trzeba:�tym,�kt�rzy�ci� zmuszaj�,�by��czarne�nazywa��bia�ym�a�bia�e czarnym.�Nie�t�umacz�si�,��e�to�niewa�ne,�czy powiesz�tak�czy�inaczej,�czy�u�miechniesz�si�, czy�skiniesz�g�ow�;��e�oni�sobie�mog��m�wi�, a�ty�i�tak�swoje�wiesz.�To�nieprawda:�z�czasem�uwierzysz,��e�bia�e jest�czarne,�a�czarne�jest�bia�e.��WILKI�DRAPIE�NE�Nie�tylko�inni�ciebie�wykorzystuj�:�zabieraj� tw�j�czas,�wymagaj��ponad�miar�,�nie�dotrzy- muj��zobowi�za�,�I�ty�tak�e�wykorzystujesz: wtedy�gdy�jeste��w�sytuacji�bez�wyj�cia�i���dasz pomocy,�ale�i�wtedy�gdy�z�lenistwa�wyr�czasz si�innymi,�spychasz�na�nich�swoje�obowi�zki, rozporz�dzasz�bezceremonialnie�ich�czasem, zapominasz�prosi�i�dzi�kowa�.�l�wcale�nie�jest�takie�pewne,�czyje�konto�jest bardziej�obci��one:�kto�bardziej�wykorzystuje.��WYRZUCILI�GO�ZA�MIASTO"�Gdyby��nawet�niewidomym�przywraca� wzrok,�a�g�uchym�s�uch,�wskrzesza��zmar�ych, tr�dowatych�z�tr�du�oczyszcza�.�Gdyby��m�wi� takie�najm�drzejsze�nauki,�jak�ta�o�synu�marno- trawnym�albo�o�mi�osiernym�Samarytaninie.�To i�tak�b�d��tacy,�kt�rzy�p�jd��za�tob�,�ale�i�tacy, kt�rzy�ci�oskar���i�na�krzy�u�zawiesz�.�A�ty�ani�paralityk�w�nie�uzdrawiasz,�ani�nie sta�ci�na�nawracanie�Magdalen.�Powiedz��� rzadko�w�oczy,�najcz�ciej�poza�oczy����e� ob�udnik�albo�dure�,��e��nic�nie�wart,��e��pod�y. Jak�d�ugo�twojej�drogi�na�ziemi�i�jak�d�ugo�twojej na�niej�pami�ci,�b�d��pluli�za�tob�,�naigrawali si�z�ciebie���i�b�d��tacy,�kt�rzy�ci�b�d��ko- cha�.�Dlatego���tak�jak�On���nie�wpadaj�w�eufori� z�powodu�pochwa�,�ani�niech�ci�nie�parali�uje pogarda.�Staraj�si�by�sob�.��CHWA�A�TWOJA"�Tak�by��chcia�,�aby�ludzie�uwierzyli�w�ciebie. Tak�by��chcia��zapewni�sobie�na�zawsze�god- n��szacunku�pozycj�,�doj��do�takiego�stanowi- ska,�do�takich�wynik�w,�aby��nie�musia��si�ba�, �e�co��zburzy�tw�j�spok�j.�Tak�by��chcia��prze- kona�swoich�wrog�w,�umocni�swoich�przyja- ci�,�zyska�powszechne�uznanie����eby�raz na�zawsze�sko�czy�y�si�za�twoimi�plecami�chi- choty,�pomruki,�oszczerstwa.��eby�wreszcie twoi�Tomasze�dotykali�ze�wsp�czuciem�twych ran,�twoi�Piotrowie�p�akali�nad�tym,��e�si�ciebie zaparli,�twoi�Judasze��a�owali�swojej�zdrady.�Ale�tak�nigdy�nie�b�dzie.�Chocia�by��nie wiem�jakie�wysokie�stanowisko�zaj��.�Chocia�- by��nie�wiem�jaki�wielki�sukces�odni�s�.�Na- tychmiast�us�yszysz�za�twoimi�plecami�szepty, plotki,�obmowy.�Nigdy�tak�nie�b�dzie,��eby��zy- ska��powszechne�uznanie.�Pojawi�si�zawsze w�r�d�twoich�bliskich�Piotrowie,�kt�rzy�si�cie- bie�wypr�,�Judasze,�kt�rzy�ci�zdradz�,�Toma- sze,�kt�rzy�ci�nie�b�d��wierzy�.�Je�eli�szukasz�tylko�ludzkiej�chwa�y,�to�si� zawsze�rozczarujesz.��CIESZMY�SI�,�BO�TO�JEST�BRAT TW�J,�KT�RY�UMAR��BY�,�A�O�Y�"�Wtedy�jeste��chrze�cijaninem,�kiedy�umiesz przebacza�.�To�znaczy:�odpu�ci�,�darowa�, przekre�li�.�Jak�gdyby�nigdy�nic�nie�za- sz�o.�Uzna�za�nieby�e.�Traktowa�normalnie.�Wtedy�jeste��chrze�cijaninem,�je�eli���gdy powr�cisz���jeste��w�stanie�uzna�siebie�za oczyszczonego.�Je�eli�naprawd�uwierzysz,��e ci�darowano,�przebaczono,�przekre�lono.�Na- wet�gdyby�twoje�grzechy�by�y�jako�szkar�at�� �e�nad��nieg�wybiela�e�.��ZROZUMIELI�CIE�TO�WSZYSTKO? A�ONI�ODPOWIEDZIELI:�TAK"�Patrzysz�na�swoich�bli�nich,�na�ich�post�po- wanie,�s�uchasz�tego,�co�m�wi��i�w�g�owie�ci�si� nie�mie�ci,�jak�oni�mog��si�jeszcze�uwa�a�za chrze�cijan.�Bo�zupe�nie�nie�dotykaj��istotnych prawd,�bior��tylko�ich�fragmenty,�a�nawet�te interpretuj��rozmaicie.�Czy�oni�w�og�le�rozu- miej�,�o�co�Jezusowi�chodzi.�l�patrz��na�ciebie�ludzie,�i�dziwi��si�jak�ty�si� mo�esz�nazywa�chrze�cijaninem,�I�s�uchaj� ciebie�ludzie,�i�patrz��na�twoje�czyny,�i�podejrze- waj�,��e�ty�nic�z�tej�Ewangelii�nie�rozumiesz.�A�przecie��ju��tyle�lat�s�uchamy,�bierzemy i�karmimy�si�S�owem�Bo�ym.��l�SZ�Y�ZA�NIM�WIELKIE�RZESZE"�Nie�wytrzymujemy�t�umu.�Nie�jeste�my�zdolni ogarn��tych�ludzi,�kt�rzy�zewsz�d�na�nas�na- pieraj�.�Nie�jeste�my�w�stanie�przyj��ich�cier- pienia,�kt�re�nas�oblega.�Bo�cho�by�nawet�p�a- ka�ca�y�dzie�,�to�nie�wyp�aczesz�ludzkiego�nie- szcz�cia.�Bo�cho�by�nawet�pomaga�ludziom ca�e��ycie���to�jest�kropla�w�morzu�ludzkich potrzeb.�Bo�gdyby�nawet�otwiera�serce�ka�de- mu�szukaj�cemu,�to�ilu�obdzielisz���dziesi�ciu, stu,�tysi�c;�a�gdzie�reszta?�Nie�wytrzymujemy�t�umu.�Stoimy�sterroryzo- wani�ogromem�ludzkiego�b�lu.�l�zatrzaskujemy przy�bic�,�i�opinamy�na�sobie�pancerz,��eby�si� obroni�,�wytrzyma�,��eby��y�.�Na�zimno�po- rz�dkujemy�ludzi�wed�ug�schemat�w���ja- ko�przechodni�w,�sprzedawc�w,�urz�dnik�w, interesant�w,�znajomych.�Samotni,�niedosi�gli, patrz�c�szklanym�wzrokiem�na�wszystkich, przechodzimy�przez��ycie.�Niczemu�si�nie�dzi- wi�c,�do�nikogo�nie�maj�c��alu.�Jak��y�?�Wed�ug�miary��aski,�jak��ci�B�g�obdarzy�, wed�ug�wielko�ci�swego�serca:�wed�ug�swojej wra�liwo�ci�ogarnij�mi�o�ci��tych,�kt�rzy�przy- chodz��do�ciebie.��JAKIE�JEST�NAJWI�KSZE PRZYKAZANIE"�Wierzysz�jeszcze�w�mi�o��?�Czy�wierzysz, �e�mo�e�by�cz�owiek�na��wiecie,�kt�ry�potrafi zrobi�co��dla�ciebie,�a�nie�dla�swojego�interesu. Czy�ty�wierzysz�w�mi�o��:�w�to,��e�ty�sam�mo- �esz��y�bezinteresownie����y�dla�kogo� a�nie�dla�siebie.�Pytam�o�to�tym�bardziej,�im�wi�cej�masz�lat. Im�bardziej�si�sparzy�e��na�ludziach�i�na�so- bie�samym.�Im�bardziej�przejrza�e��wszystkie okr�g�e�s�owa,�s�odkie�u�miechy,�serdeczno�ci, podarunki�i��wiadczone�us�ugi���kt�re�okazuj� si�pozorami�maj�cymi�na�ko�cu�zawsze�w�a- sny�interes.�A�nie�mo�esz�nie�wierzy�.�A�przecie��takie �ycie�bezinteresowne�jest�warunkiem�twojego cz�owiecze�stwa���twojego�zbawienia.��BO�WIELCE�UMI�OWA�A"�Czy��ty�cho�raz�w��yciu�powiedzia�:��Jak dobrze,��e�jeste�";��jak�dobrze,��e��przyszed�, zadzwoni�,�odezwa��si�".�Czy��ty�przynajmniej raz�w��yciu�zachwyci��si�i�przesta�e��by� sam���przesta�e��si�ba�:��wiata,�ludzi,�siebie, swojej�choroby,�swojej��mierci.�Czy��ty�cho� raz�w��yciu�by��szcz�liwy.�A�mo�e�mia�e��jeszcze�co��wi�cej?�Mo�e czu�e��na�sobie�wpatrzone�oczy,�m�wi�ce:��Jak dobrze,��