589

Szczegóły
Tytuł 589
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

589 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 589 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

589 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Stephen King jako Richard Bachman CHUDSZY Stephen King, mistrz wsp�czesnej literatury grozy, w latach 1977-1984 opublikowa� kilka powie�ci pod pseudonimem Richard Bachman. By�y to: Kuge, Wielki marsz, Roadwork, Uciekinier oraz Chud-szy. Wywo�a� tym spore zamieszanie w�r�d krytyk�w i czytelnik�w. Zdarza�y si� nawet zabawne nieporozumienia - jeden z recenzent�w wychwala� Richarda Bachmana, na jego tle krytykuj�c Stephe-na Kinga... Dzi�, kiedy tw�rczo�� autora L�nienia nie wywo�uje ju� kontrowersji, jest czytany ch�tnie zar�wno jako Stephen King, jak i Richard Bachman. W Chudszym, podobnie jak w innych jego powie�ciach, nast�puje genialne zderzenie u�adzonej, bezpiecznej powszednio�ci z mro��c� krew w �y�ach groz�, a prawdopodobie�stwo sytuacji i psychologia postaci jak zwykle budz� podziw. Rozdzia� 1 - Chudszy - zaszepta� stary Cygan z gnij�cym nosem do Williama Hallecka, w momencie kiedy on i jego �ona Heidi opuszczali gmach s�du. Tylko to jedno s�owo przes�ane wraz z ciep�ym, przesyconym dusz�c� s�odycz� oddechem. - Chudszy. - I zanim Halleck zd��y� si� odsun��, stary Cygan wyci�gn�� r�k� i dotkn�� zgi�tym palcem jego policzka. R�wnocze�nie rozchyli� usta jak brzegi rany, ukazuj�c par� poczernia�ych pie�k�w z�b�w oraz czamozielone dzi�s�a. J�zyk przesuwa� si� pomi�dzy nimi, a potem dotkn�� jego u�miechni�tych, gorzkich ust. - Chudszy. Wspomnienie to powr�ci�o do Billy^go Hallecka bardzo wyra�nie, kiedy o si�dmej rano stan�� na wadze z r�cznikiem przewi�zanym wok� bioder. Z do�u dochodzi� przyjemny zapach bekonu i jajek. Zawsze musia� si� nieznacznie pochyli�, aby odczyta� wskazanie wagi. No... teraz nachyli� si� troch� bardziej ni� nieznacznie, a �ci�le m�wi�c, do�� sporo. By� pot�nym m�czyzn�, zbyt pot�nym, jak mawia� dr Houston. "Pami�taj, Billy - rzek� do niego Houston przy okazji ostatnich bada� - m�czyzna w twoim wieku, wp�ywowy, wkracza do krainy zawa�u w wieku trzydziestu o�miu lat. Powiniene� troch� schudn��". Ale tym razem wie�ci by�y pomy�lne. Zrzuci� trzy funty - z 249 do 246. No... ostatnim razem, kiedy odwa�y� si� stan�� na wadze i spojrze� na podzia�k�, wskaz�wka zatrzyma�a si� na 251, ale by� w�wczas w spodniach i mia� w kieszeniach troch� drobnych, nie wspominaj�c ju� o kluczach i szwajcarskim scyzoryku. A poza tym ta waga w �azience na g�rze nie jest zbyt dok�adna, zawsze wskazuje za du�o. By� o tym �wi�cie przekonany. Z okresu dzieci�stwa w Nowym Jorku zapami�ta� s�owa o Cyganach maj�cych dar przepowiadania przysz�o�ci. Mo�e to by� dow�d? Spr�bowa� si� roze�mia�, ale zdoby� si� jedynie na pogodniejszy wyraz twarzy. Jeszcze za wcze�nie na �arty z Cygan�w. Prze�yte lata u�wiadomi�y mu, i� wraz z up�ywem czasu wszystko si� wyja�nia. Teraz jednak na my�l o Cyganach czu� dziwne ssanie w �o��dku i w g��bi serca mia� nadziej�, �e ju� nigdy w �yciu nie spotka �adnego z nich. Od tej pory b�dzie unika� jak ognia chiromant�w i plansz Ouija umo�liwiaj�cych porozumiewanie si� z duchami. Je�eli to prawda. - Billy? - G�os dochodzi� z do�u. - Id�! Ubieraj�c si�, zauwa�y� z niesmakiem, �e pomimo spadku wagi o trzy funty spodnie nadal s� za ciasne. Obecnie mia� w pasie 42 cale. Rzuci� palenie dok�adnie o 12.01 w Nowy Rok, ale zap�aci� za to wysok� cen�. Naprawd� zbyt wysok�. Zszed� na d� niekompletnie ubrany, z rozpi�tym ko�nierzykiem i krawatem owini�tym wok� szyi. Linda, jego czternastoletnia c�rka, wysz�a w�a�nie z pokoju, zamiataj�c frywolnie sp�dnic� i wymachuj�c ko�skim ogonem, kt�ry tego ranka przewi�za�a seksownie at�asow� wst��k�. Pod pach� trzyma�a ksi��ki. W drugiej r�ce mia�a dwa puszyste pompony - cheerieaderek - znak przynale�no�ci do dru�yny, i wymachiwa�a nimi od niechcenia. - Cze��, tato! - Mi�ego dnia. Lin. Usiad� przy stole i wzi�� do r�ki "The Wali Street Joumal". - Kochany-powiedzia�a Heidi. - Najdro�sza - rzek� wytwornie i od�o�y� gazet� obok obrotowej tacy. Postawi�a przed nim �niadanie - dymi�c� g�r� jajecznicy, angielskie bu�eczki na ma�le z rodzynkami, pi�� plasterk�w kruchego wiejskiego bekonu. Dobre jedzenie. Usiad�a naprzeciw niego w k�ciku �niadaniowym i zapali�a vantage'a. Stycze� i luty prze�yli w napi�ciu - za wiele "dyskusji", kt�re wprawdzie zapobiega�y gwa�townym k��tniom, ale zamieni�y ich noce w samotn� udr�k�. W ko�cu jednak odnale�li spok�j: ona przesta�a narzeka� na jego nadwag�, a on nie wymawia� jej, �e za du�o pali. Ta ugoda sprawi�a, �e wiosna min�a im ca�kiem zno�nie. Poza tym sprzyja�y im okoliczno�ci. Na przyk�ad Halleck dosta� awans i przyst�pi� do sp�ki Greely, Penschley i Kinder. Matka Heidi w ko�cu spe�ni�a swoj� gro�b� i powr�ci�a do Wirginii. Linde przyj�to wreszcie do dru�yny cheerleaderek, co okaza�o si� wielkim b�ogos�awie�stwem dla Bil-ly'ego - by� bowiem bliski za�amania nerwowego wobec ci�g�ych histerii Lin. Wszystko uk�ada�o si� wspaniale. I wtedy w mie�cie pojawili si� Cyganie. Chudszy - rzeki stary Cygan. Co, do diab�a, dzia�o si� z jego nosem? Syfilis? Rak? A mo�e co� jeszcze bardziej z�owrogiego, na przyk�ad tr�d? A propos, dlaczego nie przestaniesz o tym my�le�? Dlaczego to wci�� nie daje ci spokoju? - Nie mo�esz przesta� o tym my�le�, prawda? - odezwa�a si� nagle Heidi, tak nagle, �e Halleck omal nie zerwa� si� z krzes�a. - Billy, to nie by�a twoja wina. Tak orzek� s�dzia. - Nie my�la�em o tym. - No to o czym my�la�e�? - O "Joumalu" - odpar�. - Pisz�, �e w tym kwartale zn�w odnotowano spadek liczby przedsi�biorstw budowlanych. Nie jego wina. Racja, tak orzek� s�dzia. S�dzia Rossington. Dla przyjaci� - Cary. Dla przyjaci� takich jak ja - pomy�la� Halleck. Rozegra�em ze starym Carym Rossingtonem sporo partyjek golfa. Dobrze o tym wiesz, Heidi. Na naszym sylwestrowym przyj�ciu przed dwoma laty, w roku, w kt�rym sporo my�la�em o rzuceniu palenia, ale nie mog�em si� na to zdoby�, kto z�apa� ci� za twe �liczne cycki podczas tradycyjnych noworocznych poca�unk�w? Jak my�lisz, kto? Wielkie nieba, nie pami�tasz? To by� stary dobry Cary Rossington we w�asnej osobie! Tak. Poczciwy Cary Rossington, przed kt�rego obliczem Billy Halleck wygra� ponad tuzin spraw municypalnych. Dobry stary Cary Rossington, z kt�rym Billy grywa� czasem w pokera, w klubie, i kt�ry nie wycofa� si�, kiedy jego dobry kumpel od golfa i kart, Billy Halleck (Cary czasami klepa� go po plecach i wrzeszcza�: "Jak si� masz, stary byku!") stan�� przed nim w s�dzie, nie, aby rozstrzygn�� jaki� aspekt prawa, ale pod zarzutem zab�jstwa: przejechania cz�owieka. A kiedy Cary Rossington nie wycofa� si�, to jak s�dzicie, dzieci, kto by� w stanie si� z nim zmierzy�? Kto w ca�ym mie�cie Fairview m�g� mu zagrozi�? Nikt. Ot� to, nikt. No bo kim oni byli w gruncie rzeczy? Zwyczajn� band� brudnych Cygan�w. Im pr�dzej wyjechali Z miasta w dalsz� drog� w swoich starych zdezelowanych p�ci�za-r�wkach z naklejkami NRA na tylnych zderzakach, im pr�dzej zobaczyli�my ty�y wykonanych przez nich w�asnor�cznie bud, furgon�w i pojazd�w kempingowych, tym lepiej... Im szybciej, tym... Chudszy... - Pieprzysz. - Heidi zaci�gn�a si� papierosem. - Przecie� za dobrze ci� znam. Ten artyku� w og�le ci� nie interesuje. Billy przypuszcza�, �e ona nie da si� oszuka�. Jej twarz by�a nazbyt blada. Wygl�da�a na sw�j wiek (mia�a trzydzie�ci pi�� lat), co niecz�sto si� zdarza�o. Pobrali si� bardzo, bardzo m�odo, a on wci�� jeszcze pami�ta� komiwoja�era, kt�ry przyszed� do ich domu, oferuj�c nowy model odkurzacza, dok�adnie w dzie� po ich trzeciej rocznicy �lubu. Spojrza� na dwudziestodwuletni� Heidi Halleck i spyta� uprzejmie: "Czy twoja mama jest w domu, kochanie?" - Mimo to jak dot�d apetyt mi dopisuje - stwierdzi� i by�a to szczera prawda. Strach czy nie strach, spustoszy� talerz z jajecznic�, a po bekonie nie by�o ju� wkr�tce ani �ladu. Wypi� p� szklanki soku pomara�czowego i obdarzy� �on� szczerym u�miechem godnym starego Billy'ego Hallecka. Pr�bowa�a odpowiedzie� mu tym samym, ale zastyg�a w p�u�miechu. Wyobrazi� sobie j� ze znaczkiem: "M�j u�miech jest chwilowo zawieszony". Si�gn�� przez st� i uj�� j� za r�k�. - Heidi, ju� wszystko w porz�dku. A nawet je�eli nie, to i tak mamy to za sob�. - Wiem, �e tak. Wiem. - CzyLinda?... - Nie. Ju� nie. Ona m�wi... M�wi, �e jej przyjaci�ki bardzo jej pomog�y. Po tym zdarzeniu przez prawie tydzie� ich c�rka prze�ywa�a trudny okres. Wraca�a ze szko�y do domu zap�akana albo bliska histerii. Przesta�a je��. Bardzo poblad�a. Halleck, nie chc�c zareagowa� zbyt ostro, uda� si� na spotkanie z jej nauczycielk�, wicedyrek-tork� i ulubienic� Lindy, pann� Nearing, ucz�c� wychowania fizycznego i prowadz�c� zaj�cia cheerleaderek. Ustali� (tak, to by� dobry prawniczy zwrot), �e by�a szykanowana w tak bezceremonialny i niewybredny spos�b, na jaki sta� m�odzie� licealn�. Z uwagi na okoliczno�ci by�o to zaiste niesmaczne, ale czeg� mo�na si� spodziewa� po grupie nastolatk�w, dla kt�rych g�upie dowcipy by�y szczytem inteligencji i polotu? Zabra� Linde na d�ugi spacer. Lantem Drive by�a okolona rz�dem wytwornych, ustawionych z dala od ulicy dom�w, kt�rych warto�� zaczyna�a si� od siedemdziesi�ciu pi�ciu tysi�cy dolar�w i si�ga�a dwustu (sauna i basen wewn�trz domu), nim jeszcze zd��y�e� si� zapisa� do klubu "Country" na ko�cu ulicy. Linda mia�a na sobie swoje stare madrasowe szorty, kt�re by�y przetarte wzd�u� jednego ze szw�w, a jej nogi - jak zauwa�y� Halleck - by�y niezwykle zgrabne, d�ugie i smuk�e; poprzez rozdarcie w szortach wida� by�o skrawek jej ��tych, bawe�nianych majteczek. Poczu� w g��bi duszy co�, co stanowi�o przedziwn� mieszank� smutku i przera�enia. Dziewczyna dorasta�a. Przypuszcza�, �e celowo w�o�y�a te szorty, kt�re by�y za ma�e i nieludzko znoszone, poniewa� kojarzy�y si� jej z przyjemnym dzieci�stwem, kiedy tata nie zasiada� na �awie oskar�onych podczas wytoczonego przeciwko niemu procesu (niezale�nie od tego, jak pozorny mia�by to by� proces, to s�dzi� by� stary kumpel od gry w golfa i pokerowego stolika, Cary Rossington, kt�ry �apa� twoj� �on� za cycki), a dzieciaki nie t�oczy�y si� wok� ciebie podczas przerwy w meczu pi�karskim czy w czasie lunchu i nie pyta�y, ile punkt�w zebra� tw�j tata za przejechanie tej staruszki. - Chyba rozumiesz, ze to by� wypadek, Undo. Kiwa g�ow�, nie patrz�c na niego. - Tak, tato. - Wysz�a spomi�dzy dw�ch samochod�w, nie ogl�daj�c si� na boki. Nie mia�em do�� czasu, aby zahamowa�; absolutnie. Nie by�o szans. - Tatusiu, nie chc� tego s�ucha�. - Wiem, �e nie chcesz. A ja nie chc� o tym m�wi�, ale zam�czaj� ci� w szkole. Patrzy na niego boja�liwie. - Tatusiu ty chyba nie... - Poszed�em do twojej szko�y? Tak. Poszed�em. Wczoraj po po�udniu. Po 15.30, nie by�o ju� dzieciak�w. W ka�dym razie nie widzia�em �adnego. Nikt si� o tym nie dowie. Uspokaja si� troch�. - S�ysza�em, �e niekt�rzy zachowywali si� wobec ciebie dosy� ostro. Przykro mi z tego powodu. - Nie by�o tak �le - m�wi, bior�c go za r�k�. Jej twarz z m�odzie�czym tr�dzikiem zdradza�a inn� histori�. Tamci rzeczywi�cie si� nie patyczkowali. Aresztowanie kt�rego� z rodzic�w nie�atwo jest zatuszowa�, nawet Judy Blume (cho� kiedy� zapewne jej si� to uda). - S�ysza�em te�, �e dobrze sobie radzi�a� - m�wi Billy - Nie zrobi�a� z tego wielkiej afery i nie da�a� po sobie pozna�, �e tak ci� krzywdz�. - Tak, wiem-m�wi ponuro. - Panna Nearing powiedzia�a, �e by�a z ciebie naprawd� dumna - m�wi. Drobne k�amstwo. Nauczycielka nie u�y�a tych s��w, aczkolwiek m�wi�a o Undzie w samych superlatywach. To wiele znaczy dla Billa Hallecka, prawie tyle samo, co dla jego c�rki. Wybieg okazuje si� skuteczny. Jej oczy rozja�niaj� si� i po raz pierwszy spogl�da na ojca. - Tak powiedzia�a? 10 - Tak powiedzia�a - potwierdza Halleck. K�amstwo �atwo przechodzi mu przez gard�o i jest przekonuj�ce. Dlaczego nie? Jeszcze nie tak dawno k�ama� jak naj�ty. Linda �ciska jego d�o� i u�miecha si� do niego z wdzi�czno�ci�. - Ju� nied�ugo dadz� ci spok�j. Lin. Znajd� sobie inny obiekt. Jaka� dziewczyna zajdzie w ci��� albo nauczyciel za�amie si� nerwowo, albo jaki� ch�opak wpadnie na handlu traw� lub kokain�. A ty zostaniesz odsuni�ta. Wiesz, o co mi chodzi? Zarzuca mu ramiona na szyj� i obejmuje z ca�ych si�. Uznaje, �e dziewczyna jest jeszcze bardzo dziecinna, a troch� k�amstwa nikomu nie zaszkodzi. - Kocham ci�, tato - m�wi. - Ja te� ci� kocham. Lin. Obejmuje j� i nagle kto� w��cza olbrzymi wzmacniacz stereo w samym �rodku jego m�zgu i znowu s�yszy potworny podw�jny �oskot. Pierwszy, gdy przedni zderzak jego oidsa uderza star� Cygank� w jasnoczerwonej chustce na g�owie, drugi, gdy olbrzymie przednie ko�a przetaczaj� si� po jej ciele. Heidi krzyczy. A jej d�o� zsuwa si� z Hallecka. Halleck obejmuje swoj� c�rk� mocniej, czuj�c, �e na ca�ym ciele dr�y. Jeszcze jajek? - spyta�a Heidi, przerywaj�c jego rozmy�la nia. - Nie. Nie, dzi�kuj�. - Spojrza� na sw�j czysty talerz z poczuciem winy. Niezale�nie od tego, jak kiepsko mia�y si� sprawy, jeszcze nigdy si� nie zdarzy�o, �eby cierpia� na bezsenno�� albo brak apetytu. - Jeste� pewien, �e?... - Nic mi nie jest? - U�miechn�� si�. - Ani mnie, ani tobie. I Lindzie te� nie. Jak powiadaj� w mydlanych operach, koszmar si� sko�czy�. Czy mo�emy powr�ci� do naszego codziennego �ycia? - To wspania�y pomys�. - Tym razem obdarzy�a go r�wnie promiennym u�miechem i zaraz wygl�da�a na niespe�na trzydziestoletni�, tryskaj�c� rado�ci� kobiet�. - Chcesz reszt� bekonu? Zosta�y dwa plasterki. 11 - Nie - odpar�, my�l�c, w jaki spos�b jego spodnie trzyma�y si� na mi�kkiej talii (Jakiej talii? - ha! ha!, odezwa� si� w jego my�lach ma�y i niezno�ny Don Rickles - ostatnim razem mia�e� tali� gdzie� w 1978, ty zakuta pa�o) i jak musia� wci�ga� brzuch, aby zapi�� pasek. Potem pomy�la� o wadze i powiedzia�: - Zjem jeden. Straci�em trzy funty. Podesz�a do kuchenki pomimo jego odmowy. Czasami zna mnie tak dobrze, �e to mnie przera�a - pomy�la�. Obejrza�a si�. - A wi�c nadal o tym my�lisz. - Nie my�l� - odpar� rozdra�niony. - Czy cz�owiek nie mo�e straci� w spokoju trzech funt�w? M�wisz o mnie, jakbym by�... .. .chudszy .. .troch� mniej muskularny. - I znowu przy�apa�a go na rozmy�laniu o tym starym Cyganie. Cholera! I ten wy�arty nos, i to przera�aj�ce uczucie, w chwili gdy staruch przesuwa� d�oni� po jego policzku - na moment przed tym, jak zareagowa� i odskoczy� w bok, tak jak odskakiwa�by� od paj�ka albo brz�cz�cego k��bowiska robactwa gnie�d��cego si� pod przegni�ym pniem drzewa. Przynios�a mu plasterek bekonu i poca�owa�a go w skro�. - Przepraszam. R�b tak dalej i zrzucaj wag�. Ale je�eli to ci si� nie uda, pami�taj o s�owach pana Rogersa... "Lubi� ci� takim, jaki jeste�". - Sko�czyli w zgrabnym unisono. Spojrza� na gazet� le��c� obok tacy, ale to by�o po prostu zbyt przygn�biaj�ce. Wsta�, wyszed� na zewn�trz i znalaz� na kwietniku egzemplarz "New York Timesa". Dzieciak zawsze go tam rzuca�, nigdy nie dostarcza� regularnie gazet, zw�aszcza pod koniec tygodnia, i nigdy nie pami�ta� nazwiska Billy'ego. Billy niejednokrotnie zastanawia� si�, czy to mo�liwe, �eby dwunastolatek sta� si� ofiar� choroby Alzheimera. Zabra� gazet� do domu, otworzy� na stronie z wiadomo�ciami sportowymi i zabra� si� do pa�aszowania bekonu. Czyta� w�a�nie nowinki ze �wiata boksu, gdy Heidi przynios�a mu kolejn� porcj� angielskich bu�eczek z�oc�cych si� od stopionego mas�a. Halleck zjad� je wszystkie, nie wiedz�c nawet, �e to robi. Rozdzia� 2 Sprawa wlok�a si� od ponad trzech lat, a Halleck spodziewa� si�, �e proces w tej lub innej formie jeszcze si� poci�gnie przez nast�pne kilka zim, a� tu zgo�a nieoczekiwanie zako�czy� si� z chwil� podpisania ugody pomi�dzy stronami i ustalenia wysoko�ci odszkodowania. Podczas przerwy w rozprawie dosz�o do porozumienia, a proponowana suma okaza�a si� kompletnie osza�amiaj�ca. Halleck bezzw�ocznie poleci� powodowi - fabrykantowi farb z Schenectady - i swemu klientowi, aby podpisali formularz porozumienia w pokoju s�dziowskim. Adwokat powoda przygl�da� si� teraz ze zrozumia�� konsternacj� i niedowierzaniem, podczas gdy jego klient, przewodnicz�cy sp�ki "Szcz�liwa Farba", nabazgra� swoje nazwisko na kopiach formularza; kiedy notariusz potwierdza� podpisem prawdziwo�� ka�dej z kopii i pochyla� nieznacznie g�ow�, jego �ysa czaszka po�yskiwa�a �agodnie. Billy usiad� spokojnie, z�o�ywszy d�onie, i czu� si� tak, jakby wygra� los na nowojorskiej loterii. Do lunchu by�o ju� po wszystkim - pr�cz sporego rozg�osu. Billy poszed� wraz z klientem do 0'Lunneya i zam�wi� szklaneczk� chivas dla klienta i martini dla siebie, a potem zadzwoni� do Heidi. - Mohonk - powiedzia�, kiedy podnios�a s�uchawk�. By� to znajduj�cy si� w pobli�u Nowego Jorku kurort, gdzie sp�dzili miesi�c miodowy - prezent od rodzic�w Heidi - dawno, dawno temu. Oboje pokochali to miejsce i od tej pory ju� dwukrotnie sp�dzali tam wakacje. - Co? - Mohonk -powt�rzy�. - Je�li nie chcesz jecha�, to poprosz� Jillian z biura. - Co to, to nie! O co chodzi, Billy? - Chcesz jecha� czy nie? - Oczywi�cie, �e chc�. Na ten weekend? - Jutro, je�eli zdo�asz nak�oni� pani� Bean, �eby przysz�a zaj�� si� Lind�, upewnisz si�, �e pranie jest zrobione i �e za spraw� 13 telewizji �adne gorsz�ce sceny nie b�d� mia�y miejsca w naszym domu. I je�eli... Ale pisk Heidi zag�uszy� go na chwil�. - A twoja sprawa, Billy! Opary farby, za�amanie nerwowe, epizod psychotyczny i... - Caniey chce i�� na ugod�. Prawd� m�wi�c, jest ju� po sprawie. Po czternastu latach bzdurnych obrad i d�ugich prawniczych wywod�w prowadz�cych donik�d, tw�j m�� zdo�a� przechyli� szal� na stron� pozytywnych bohater�w. Czysto, rozstrzygaj�co i raz na zawsze. Sprawa Canieya zosta�a za�atwiona, a ja jestem u szczytu szcz�cia. - Billy! Bo�e! - Zn�w pisn�a, tym razem tak g�o�no, �e w s�uchawce przera�liwie zaskrzecza�o. Billy, u�miechaj�c si�, odsun�� j� od ucha. - H� dosta� ten tw�j facet? Billy poda� jej sum� i tym razem musia� odsun�� s�uchawk� od ucha na co najmniej pi�� sekund. - Jak s�dzisz, czy Linda wytrzyma pi�� dni bez nas? - Je�eli mog�a wytrzyma� do pierwszej, ogl�daj�c HBO ostatniej nocy i przez ca�y czas gada� z t� Georgi� Deever o ch�opakach i zajada� si� czekoladkami. Chyba �artujesz! Jak s�dzisz, Billy, czy b�dzie bardzo zimno? Chcesz, �ebym zapakowa�a tw�j zielony we�niany sweter? Wolisz ciep�� park� czy kurtk� z denimu? A mo�e obie? Czy?... Powiedzia�, �eby sama zdecydowa�a, i wr�ci� do klienta, kt�ry zdo�a� si� ju� upora� z po�ow� zawarto�ci szklaneczki chivasa i mia� wyra�n� ochot� na opowiadanie g�upawych dowcip�w. Sprawia� wra�enie lekko nieprzytomnego. Halleck wypi� swoje martini i jednym uchem wys�ucha� serii standardowych dowcip�w o cie�lach i restauracjach, ale my�lami by� ju� gdzie indziej. Ta sprawa mog�a mie� daleko id�ce konsekwencje - by�o jeszcze za wcze�nie, by przewidzie�, jak to zmieni bieg jego kariery, ale czas wszystko poka�e. Mo�e by� ca�kiem nie�le, skoro wielkie firmy zaczn� teraz dzia�a� niczym instytucje charytatywne. To mog�o oznacza�, �e... Pierwsze uderzenie rzuca Heidi do przodu i przez chwile �ciska 14 go mocniej. Prawie nie zdaje sobie sprawy z b�lu, kt�ry przeszywa mu krocze. Uderzenie jest silne; jej pas bezpiecze�stwa zatrzaskuje si� automatycznie. Krew tryska w g�r�, trzy krople wielko�ci dziesi�-ciocent�wek padaj� na szyb� wozu jak czerwony deszcz. Wszystko dzieje si� tak szybko, nie ma nawet czasu na krzyk. �wiadomo�� tego wypadku nadejdzie dopiero za chwil�, w momencie powt�rnego uderzenia, a potem... Prze�kn�� reszt� martini jednym �ykiem. �zy nabieg�y mu do oczu. - Nic panu nie jest? - spyta� klient David Duganfield. - Nie. I to niewiarygodne! - rzek� Billy i ponad sto�em wyci�gn�� r�k� do swego klienta. - Gratulacje, Davidzie. - Nie b�dzie my�la� o wypadku, nie b�dzie my�la� o Cyganie z gnij�cym nosem. By� uczciwym facetem, a potwierdza� to mocny u�cisk d�oni Dugan-fieldaijego zm�czony, z lekka fa�szywy u�miech. - Dzi�kuj� ci, cz�owieku - rzek� Duganfield. - Bardzo dzi�kuj�. - Nagle pochyli� si� nad sto�em i niezdarnie obj�� Billy'ego. Ten odwzajemni� u�cisk. Ale gdy ramiona Davida Duganfielda owin�y si� wok� jego szyi, a jedna z d�oni prze�lizgn�a si� po jego policzku, to zn�w przypomnia� mu si� dziwny, pieszczotliwy gest starego Cygana. Dotkn�� mnie - pomy�la� Halleck i w chwili, kiedy obejmowa� swego klienta, poczu� na plecach lodowate ciarki. W drodze do domu pr�bowa� my�le� o Davidzie Duganfieldzie - to by� dobry temat - ale zanim jeszcze znalaz� si� na mo�cie Triborough, zn�w powr�ci� do rozmy�la� o Ginellim. On i Duganfield sp�dzili wi�kszo�� popo�udnia u 0'Lunneya, ale Billy pocz�tkowo chcia� zabra� swego klienta do "Trzech Braci" - restauracji, kt�rej Richard Ginelli by� nieformalnie wsp�w�a�cicielem. Min�o wiele lat od chwili, gdy po raz ostatni by� u ,3raci". Jednak z uwagi na z�� reputacj� Ginellego nie by�oby to zbyt m�dre posuni�cie, cho� zawsze go korci�o, �eby tam si� wybra�. Billy mile wspomina� posi�ki i przyjemnie sp�dzane chwile, cho� Heidi nigdy 15 nie �ywi�a szczeg�lnej sympatii ani do tego miejsca, ani do Ginelle-go. Zawsze m�wi�a, �e Ginelli j� przera�a. Przejecha� przez wyjazd z Gu� Hill Road, wjecha� na New York Thruway, kiedy zn�w pomy�la� o Cyganie - niby ko� wracaj�cy z uporem do swej stajni. Od razu przyszed� ci do g�owy Ginelli. Kiedy dotar�e� do domu tego dnia, a Heidi siedzia�a w kuchni, p�acz�c, w�a�nie o nim pomy�la�e�. "Hej, Rich, zabi�em dzi� staruszk�. Mog� wpa�� do miasta, aby zamieni� z tob� par� s��w? " Ale Heidi by�a w pokoju obok, a Heidi nie zrozumia�aby. D�o� Billy'ego zawis�a nad telefonem, a potem odsun�a si�. Nagle dozna� ol�nienia, �e przecie� by� dobrze sytuowanym prawnikiem z Con-necticut, ale gdy znalaz� si� w tarapatach, m�g� my�le� o telefonie do jednej tylko osoby - nowojorskiego gangstera, kt�ry, wszystko na to wskazywa�o, ju� od lat kultywowa� niezbyt chlubny zwyczaj wyka�czania konkurencji. Ginelli by� wysoki, nie za bardzo przystojny, ale mimo wszystko mia� klas�. Jego g�os brzmia� mocno i uprzejmie i trudno by�oby go skojarzy� z prochami, prostytucj� i morderstwem. Jednak fizjonomia zdradza�a cz�ste zwi�zki z ka�d� z tych trzech profesji. Ale Billy owego strasznego wieczoru, kiedy szef policji z Fairview, Duncan Hopley, pozwoli� mu odej��, chcia� us�ysze� jedynie ten g�os. - .. .czy tylko siedzie� tu ca�y dzie�? - �e co? - zapyta� Billy zaskoczony. Nagle zda� sobie spraw�, �e znajdowa� si� na jednej z kilku rogatek przejazdowych w Rye, gdzie pobierano op�aty. - Pyta�em, p�aci pan czy?... - Dobra - rzek� Billy i da� poborcy dolara. Odebra� swoj� reszt� i ruszy� w dalsz� drog�. Prawie by� ju� w Connecticut; dziewi�tna�cie zjazd�w, aby dotrze� do Heidi. Potem w drog� do Mo-honk. My�lenie o Duganfieldzie nie przynios�o mu ulgi. To mo�e Mohonk. Mo�e zapomnia�by� na chwil� o tej starej Cygance i tym starym Cyganie, co ty na to? Ale zn�w powr�ci� my�lami do Ginellego. 16 Billy spotka� go dzi�ki firmie, kt�ra przed siedmioma laty otrzyma�a zlecenie od Ginellego -jakie� sprawy korporacji. Billy - w�wczas bardzo m�ody prawnik w firmie - dosta� to zadanie. �aden ze starszych partner�w nie chcia� si� tego podj��. Ju� wtedy Rich Ginelli mia� z�� opini�. Billy nigdy nie zapyta� Kirka Penschleya, dlaczego w�wczas nie odes�ano Ginellego z kwitkiem; powiedziano by zapewne, �eby zaj�� si� swoj� robot�, a dyskusje o polityce zostawi� starszym. Przypuszcza�, �e Ginelli mia� haka na kogo� z biura; by� cz�owiekiem, kt�ry du�o wiedzia�. Billy rozpocz�� trzymiesi�czn� prac� na rzecz firmy "Trzej Bracia", oczekuj�c, �e znienawidzi, albo mo�e b�dzie si� ba�, cz�owieka, kt�rego mia� reprezentowa�. Sta�o si� inaczej; poczu� do niego szczer� i nie skrywan� sympati�. Ginelli by� obdarzony dziwn� charyzm� i sporym poczuciem humoru. Co wi�cej, traktowa� Billy'e-go z godno�ci� i szacunkiem. Billy zwolni�, aby ui�ci� op�at� wjazdow� do Norwalk, wrzuci� trzydzie�ci pi�� cent�w i zn�w w��czy� si� w ruch uliczny. Nawet o tym nie my�l�c, przechyli� si� i otworzy� schowek na r�kawiczki. Pod mapami, notesem i kart� wozu znajdowa�y si� dwie paczki twinkies. Otworzy� jedn� i zacz�� je�� gwa�townie, par� okruszyn posypa�o mu si� na kamizelk�. Jego praca dla Ginellego zosta�a zako�czona na d�ugo przed tym, jak s�d nowojorski oskar�y� tego cz�owieka o seri� gangsterskich egzekucji po rozpocz�ciu kolejnej fali wojen narkotykowych. Akta oskar�enia nadesz�y z S�du Najwy�szego jesieni� 1980 roku. Zosta�y wycofane wiosn� roku 1981, g��wnie ze wzgl�du na olbrzymi�, si�gaj�c� 50% �miertelno�� po�r�d �wiadk�w stanowych. Jeden z nich wylecia� w powietrze we w�asnym samochodzie wraz z dwoma policjantami, kt�rych wyznaczono do jego ochrony. Inny zosta� ugodzony w gard�o z�amanym pr�tem parasola, kiedy na Grand Central Station siedzia� na fotelu pucybuta. Dwaj inni �wiadkowie uznali - co wcale nie powinno by� dla niego zaskc w gruncie rzeczy wcale nie s� pewni, i� to Richie -, by� cz�owiekiem, kt�rego uda�o si� im pods�uche rozkaz zabicia brook�y�skiego barona narkotycznego Richovsky'e- go. Westport. Southport. Prawie w domu. Znowu si� przechyli�, grzebi�c w schowku na r�kawiczki... Aha! Znalaz� jeszcze na wp� wyjedzon� paczk� orzeszk�w ziemnych. Troch� zle�a�e, ale zjadliwe. Billy Halleck zacz�� je prze�uwa�, nie po�wi�caj�c jedzeniu ich wi�cej uwagi ni� przed chwil� twinksom. On i Ginelli pisywali do siebie kartki �wi�teczne, raz po raz spotykali si� na okazyjnym obiedzie - zwykle w "Trzech Braciach". Ostatnio si� nie widywali ze wzgl�du na, jak to okre�li� Ginelli, "moje prawne problemy". By�a to w du�ej mierze decyzja Heidi, kt�ra nie darzy�a Ginellego sympati�, cho� on sam to zaproponowa�. - Lepiej b�dzie, jak przez jaki� czas nie b�dziemy si� spotyka� - powiedzia� Billy'emu. - Co? Dlaczego? - spyta� niewinnie Billy, tak jakby on i Heidi nie rozmawiali na ten temat poprzedniego wieczoru. - Bo w oczach ca�ego �wiata jestem zwyczajnym gangsterem - odpar� Ginelli. - M�odzi prawnicy, kt�rzy zadaj� si� z kryminalistami, nie mog� zaj�� daleko, Williamie, a o to przede wszystkim chodzi - a wi�c ca�a naprz�d. - O to przede wszystkim chodzi, co? Ginelli u�miechn�� si� tajemniczo. - No c�... jest jeszcze par� innych rzeczy. - Na przyk�ad? - Mam nadziej�, Williamie, �e nigdy nie b�dziesz musia� si� o tym dowiedzie�. I wpadaj co jaki� czas na fili�ank� espresso. B�dziemy mogli sobie pogada� i troch� po�artowa�. Nie zapominaj o mnie. To w�a�nie chcia�em ci powiedzie�. No i utrzymywa� z nim kontakt, wpada� od czasu do czasu (cho� kiedy mija� ramp� wyjazdow� Fairview, musia� przyzna� w duchu, �e ich spotkania by�y coraz rzadsze) i kiedy zosta� oskar�ony o zab�jstwo spowodowane nieostro�n� jazd�, pierwsz� osob�, kt�ra przysz�a mu na my�l, by� w�a�nie Ginelli. Ale stary dobry Cary Rossington, na kt�rego zawsze mo�na 18 � liczy�, wzi�� to na siebie. Zatem dlaczego wci�� my�lisz o Ginellim? Mohonk; to jest to, czym powiniene� si� teraz zaj��. I David Dugan-fieid - tw�j dow�d na to, ze dobrzy faceci nie zawsze przegrywaj�. A do tego zrzuci�e� jeszcze par� funt�w. Ale kiedy skr�ci� na podjazd, zda� sobie nagle spraw�, �e my�li o tym, co powiedzia� mu kiedy� Ginelli. - Williamie, mam nadziej�, ze nigdy nie b�dziesz musia� si� o tym dowiedzie�. - O czym mia�bym si� dowiedzie�? - zastanawia� si� Billy, a w chwil� potem Heidi wybieg�a przez frontowe drzwi, poca�owa�a go i Billy na moment o wszystkim zapomnia�. Rozdzia� 3 To by�a ich trzecia noc w Mohonk i w�a�nie sko�czyli si� kocha�. Robili to ju� kilka razy w ci�gu tych trzech dni. Zawrotne odst�pstwo od codzienno�ci. Billy le�a� obok niej, czuj�c jej przyjemne ciep�o i zapach perfum - Anais Anais - zmieszanych z potem i woni� seksu. Przez moment znowu widzia� star� Cygank�, zanim uderzy� w ni� olds, oraz s�ysza� brz�k t�uczonej butelki perriera. Potem wizja znikn�a. Przetoczy� si� na stron� �ony i mocno j� obj��. Przytuli�a go jedn� r�k�, a drug� przesun�a po jego udzie. - Wiesz - powiedzia�a -jak jeszcze raz dopuszcz� do tego, �e m�zg b�dzie mi ucieka� z czaszki, to ju� nied�ugo nic mi z niego nie zostanie. - To bajki - rzek� z u�miechem Billy. - �e mo�esz sprawi�, aby m�zg wyp�yn�� ci z czaszki? - To bajki, �e stracisz te szare kom�rki na zawsze. One zawsze odrastaj�. - Tak, tak, na pewno. Przylgn�a do niego mocniej. Jej d�o� w�drowa�a w g�r� jego ud, ^ dotkn�a penisa, �agodnie i z uwielbieniem, bawi�a si� k�pk� w�os�w �onowych (w zesz�ym roku by� nieprzyjemnie zdumiony, widz�c 19 pierwsze pasemka szaro�ci w miejscu, kt�re jego ojciec nazywa� "k�pk� Adama"), a potem dotkn�a palcami jego podbrzusza. Nagle podpar�a si� na �okciach, co go nieznacznie zaskoczy�o. Nie spa�, ale z wolna przysypia�. - Naprawd� straci�e� na wadze! - Co? - Billy, ty chudniesz! Uderzy� si� po brzuchu, kt�ry czasami nazywa� "Domem, kt�ry zbudowa� Budweiser", i roze�mia� si�. - Nie za bardzo. Nadal wygl�dam jak jedyny na �wiecie facet w si�dmym miesi�cu ci��y. - Nadal jeste� pot�ny, ale nie tak jak kiedy�. Wiem. Mog� to stwierdzi� autorytatywnie. Kiedy si� ostatnio wa�y�e�? Si�gn�� pami�ci� wstecz. To by�o tego ranka, kiedy dosz�o do ugody z Canieyem. Wa�y� 246. - Powiedzia�em ci, �e straci�em trzy funty, pami�tasz? - No to rano znowu si� zwa�ysz - powiedzia�a. - W �azience nie ma wagi - rzuci� z zadowoleniem Halleck. - �artujesz. - Ani troch�. Mohonk to cywilizowane miejsce. - Znajdziemy jak��. Zn�w zacz�� przysypia�. - Je�eli chcesz, pewno. - Chc�. By�a dobr� �on�. Przez ostatnie pi�� lat, odk�d znacznie przybra� na wadze, og�asza�, �e przechodzi na diet� i - zaczyna intensywnie �wiczy�. Z diet� - nie da si� ukry� - oszukiwa�. Jeden czy dwa hot dogi jako uzupe�nienie jogurtu, czasami jeden czy dwa prze�kni�te napr�dce hamburgery w sobotnie popo�udnie, kiedy Heidi by�a na jakiej� aukcji czy wyprzeda�y. Raz czy dwa pozwoli� sobie nawet na podst�pne gor�ce sandwicze, kt�re oferowano w ma�ym, wygodnym sklepiku, znajduj�cym si� o mil� w d� szosy. Mi�so w tych sandwi-czach wygl�da�o zwykle jak twarde, niczym podeszwa, zrazy, kt�re ju� przedtem znajdowa�y si� we wn�trzu kuchenki mikrofalowej; mi- 20 mo to nigdy nie by� w stanie zrezygnowa� z porcji. Lubi� piwo - to niezaprzeczalny fakt - ale najbardziej kocha� jedzenie. Sol� z Do-wer w jednej z najlepszych nowojorskich restauracji by�a wy�mienita, ale je�eli chcia� posiedzie� wygodnie i obejrze� mecz w telewizji, to najlepiej do tego celu nadawa�a si� torba doritos i co� do przep�ukiwania gard�a. Programy �wicze� fizycznych bawi�y go zwykle nie d�u�ej ni� przez tydzie�, potem zazwyczaj rezygnowa� z trening�w, gimnastykowa� si� w kratk�, a� w ko�cu w og�le przestawa� si� tym interesowa�. W piwnicy w rogu sta�y sztangi i hantle, pokrywaj�c si� z wolna warstewk� paj�czyny i rdzy. Zdawa�y si� robi� mu wyrzuty, za ka�dym razem kiedy schodzi� na d�. Stara� si� tego nie widzie�. No wi�c wci�ga� brzuch bardziej ni� zwykle, a potem z dum� oznajmia� Heidi, �e straci� dwana�cie funt�w i obecnie wa�y� 236. Ona ze swej strony kiwa�a g�ow�, oczywi�cie, zauwa�a�a r�nic�, ale i tak wiedzia�a swoje, bo stale widywa�a w koszu torby po zjedzonych doritos. A odk�d w Connecticut wprowadzono prawo o skupie pustych butelek i puszek, pustki w spi�arniach sta�y si� dowodem winy i s�abej woli prawie tak samo rzucaj�cym si� w oczy, jak nie u�ywany sprz�t gimnastyczny. Widzia�a go, jak spa� - a nawet gorzej - widzia�a go, kiedy si� odlewa�. - Nie mo�esz wci�ga� brzucha, kiedy to robisz. Pr�bowa�, ale okaza�o si� to niemo�liwe. Wiedzia�a, �e straci� trzy, najwy�ej cztery funty. Mo�esz oszuka� swoj� �on�, gdy w gr� wchodzi jaka� inna kobieta - przynajmniej przez jaki� czas - ale nie, gdy chodzi o wag�. Kobieta, kt�ra d�wiga�a czasami tw�j ci�ar, od czasu do czasu, g��wnie noc�, dobrze wiedzia�a, ile wa�ysz. Ale u�miecha�a si� i m�wi�a: "Oczywi�cie, wygl�dasz lepiej, kochanie". Nie do ko�ca w to wierzy�, ale przesta� jej wyrzuca� nadmiar papieros�w i stara� si� zachowa� szacunek dla samego siebie. - Billy? - Co? - Po raz drugi przebudzi� si� i spojrza� na ni� przez rami� troch� rozbawiony, a troch� poirytowany. - Dobrze si� czujesz? 21 - Wy�mienicie. A dlaczego pytasz? - No c�... czasami... m�wi si�, �e nag�a utrata wagi to niepokoj�cy sygna�. - Czuj� si� �wietnie. A jak nie dasz mi zasn��, to udowodni� ci to, ponownie wprawiaj�c w mch twoje kosteczki. - No to jazda! J�kn��. Wybuchn�a �miechem. Wkr�tce potem oboje usn�li. A w jego �nie on i Heidi wracali w�a�nie z Shop'n Save, tylko �e on tym razem zdawa� sobie spraw�, i� to tylko sen, wiedzia�, co si� stanie, i chcia� jej powiedzie�, �eby przestali to robi�, bo musi skupi� ca�� swoj� uwag� na prowadzeniu wozu i �e ju� niebawem stara Cyganka wyskoczy spomi�dzy dw�ch stoj�cych na poboczu woz�w - ��tego subam i ciemnozielonego firebirda - i ta kobieta b�dzie mia�a we w�osach plastykowe, tanie dzieci�ce spinki i nie b�dzie rozgl�da� si� woko�o, a jedynie patrze� przed siebie. Chcia� powiedzie� Heidi, �e to by�a jego szansa na cofni�cie tego wszystkiego, na zmian� biegu zdarze�, naprawienie pope�nionych b��d�w. Ale nie m�g� wydoby� z siebie s�owa. Rozkosz znowu obudzi�a si� w jego wn�trzu, gdy jej palce zacz�y go dotyka�, z pocz�tku niepewnie i delikatnie, potem za� bardziej zuchwale; jego penis zesztywnia�, a on spa� - opu�ci� g�ow� na metaliczny d�wi�k rozsuwanego rozporka, otwieraj�cego si� z�bek po z�bku. Rado�� miesza�a si� niepewnie z uczuciem przera�aj�cej nieuchronno�ci. Teraz zobaczy� przed sob� ��te subaru zaparkowane za zielonym firebirdem z bia�ym, rajdowym pasem. A pomi�dzy nimi dostrzeg� b�ysk poga�skiego koloru, ja�niejszego i bardziej �ywego ni� jakiekolwiek barwy fluorescencyjnych farb, u�ywanych w Detroit czy Toyota Village. Pr�bowa� krzykn��: - Przesta�, Heidi. To ona! Je�eli nie przestaniesz, zabij� j� ponownie! Prosz�, Bo�e, nie! prosz�, Chryste, nie! Ale posta� ju� wysz�a spomi�dzy dw�ch samochod�w. Halleck pr�bowa� zdj�� stop� z peda�u gazu i nacisn�� na hamulec, ale ta zdawa�a si� przyro�ni�ta, przytrzymywana w miejscu jak�� potworn� nieodwo�aln� moc�. Magiczny Klej Nieuchronno�ci - pomy�la� dziko, pr�buj�c przekr�ci� kierownic�, ale ona r�wnie� nie ust�po- 22 wa�a. Kierownica by�a nieruchoma i zablokowana. Pr�bowa� przygotowa� si� na zderzenie i wtedy g�owa Cyganki odwr�ci�a si�, ale to nie by�a stara kobieta, o nie. To by� Cygan z gnij�cym nosem. Tyle �e teraz nie mia� oczu. W u�amku sekundy, zanim olds uderzy� go i wci�gn�� pod ko�a, Halleck zobaczy� ziej�ce pustk� oczodo�y. Usta starego Cygana rozchyli�y si� w obscenicznym u�miechu, niby stary p�ksi�yc poni�ej potwornej naro�li, kt�r� mia� pod nosem. Potem-�up! �up! Jedna r�ka uniesiona bezw�adnie nad mask� oidsa, mocno pomarszczona, na palcach poga�skie pier�cjienie z kutego metalu. Trzy krople krwi rozpry�ni�te na szybie. Halleck prawie nie zdawa� sobie sprawy, �e d�o� Heidi przez ca�y czas by�a zaci�ni�ta na jego zesztywnia-�ym cz�onku i w ko�cu doprowadzi�a go do orgazmu, kt�ry przerodzi� si� w szok - przedziwn�, upiorn� mieszanin� rozkoszy i b�lu... I nagle us�ysza� szept Cygana, g�os dochodz�cy jakby spod niego, przenikaj�cy przez pod�og� eleganckiego wozu, st�umiony, ale dostatecznie wyra�ny. Chudszy. Obudzi� si� gwa�townie, odwr�ci� do okna i prawie krzykn��. Nad Catskills unosi� si� jasny sierp ksi�yca i przez chwil� mia� wra�enie, �e to stary Cygan, z przechylon� na bok g�ow�, zagl�da do ich sypialni. Jego oczy b�yszcz� jak dwie jasne gwiazdy na czarnym niebie nowojorskiego kurortu, a u�miech wyp�ywa jakby z g��bi; ca�y za� po�yskiwa� niczym blask trzymanych w niewielkim s�oiku sierpniowych robaczk�w �wi�toja�skich, zimnych jak istoty z bagien, kt�re widzia� czasami, jako ch�opiec w Karolinie Pomocnej, stare, zimne �wiat�o, ksi�yc w kszta�cie starego u�miechu, u�miechu cz�owieka, kt�ry rozmy�la o zem�cie. Billy wzi�� g��boki oddech, zamkn�� mocno oczy, a potem zn�w je otworzy�. Ksi�yc by� zn�w ju� tylko ksi�ycem. Po�o�y� si� i w trzy minuty p�niej usn��. Nowy dzie� by� jasny i ciep�y. Halleck podda� si� w ko�cu i zgodzi� si� i�� ze swoj� �on� szlakiem labiryntu. Tereny Mohonk 23 by�y poprzecinane wieloma trasami o r�nym stopniu trudno�ci - od �atwych po wyj�tkowo trudne. Labirynt by� okre�lony jako "umiarkowany" i podczas ich miesi�ca miodowego on i Heidi w�drowali tym szlakiem dwukrotnie. Pami�ta�, z jak� przyjemno�ci� wspina� si� po stromych zboczach prze��czy, maj�c tu� za sob� Heidi, kt�ra raz po raz powtarza�a, �e rusza si� jak �lamazara, a powinien cho� troch� przyspieszy� kroku. Przypomnia�a sobie, jak przeciska� si� przez jedno z w�skich, jaskiniowych przej�� w skale i wyszepta� z�owieszczo do �wie�o po�lubionej �ony: - Czujesz, jak ziemia si� trz�sie? - Kiedy znajdowali si� na najw�szym odcinku, przecisn�� si� tamt�dy bez wi�kszych trudno�ci. Halleck musia� przyzna� przed sob� (ale nigdy nie wyzna�by tego Heidi), �e to w�a�nie te w�skie przej�cia w skale martwi�y go obecnie najbardziej. Podczas ich miodowego miesi�ca by� szczup�y i smuk�y - jeszcze dzieciak, w znakomitej kondycji fizycznej po latach sp�dzonych w Massachusetts w�r�d drwali. Teraz by� szesna�cie lat starszy i o wiele ci�szy. I jak go wyra�nie poinformowa� weso�y dr Houston, wkracza� na terytorium nawiedzane przez cz�ste ataki serca. Perspektywa dolegliwo�ci sercowych w po�owie drogi na szczyt by�a niezbyt przyjemna, ale w sumie raczej ma�o prawdopodobna. Jego zdaniem szybciej utknie w jednej z tych w�skich skalnych gardzieli, przez kt�re wi�d� kr�ty szlak, prowadz�cy na wierzcho�ek g�ry. Przypomnia� sobie, �e musieli si� czo�ga� w przynajmniej czterech miejscach. Za nic nie chcia� ugrz�zn�� gdziekolwiek na szlaku. Albo... jak to? Nasz stary, dobry, Billy Halleck utkwi� w mrocznej szczelinie ska�y, a potem dozna� ataku serca! Ej�e! O la, la - dwie w�tpliwe przyjemno�ci za jednym zamachem! Ale w ko�cu zgodzi� si� spr�bowa�, po prostu, je�eli on nie b�dzie w stanie dotrze� na szczyt, Heidi p�jdzie dalej sama. Najpierw musieli jednak p�j�� do sklepu, �eby kupi� dla niego jakie� wygodne "trampki". Heidi przysta�a na oba postawione warunki. W mie�cie Halleck przekona� si�, �e "trampki" sta�y si� produktem demode. Nikt nie przyzna� si�, �e w og�le istnia�o kiedy� takie 24 s�owo. Kupi� par� zielono-srebmych nike'�w, but�w do chodzenia i wspinaczki, i by� naprawd� zadowolony. Wspaniale le�a�y na nodze. Doszed� do wniosku, �e nie mia� wygodnych, mi�kkich, tekstylnych but�w od dobrych... pi�ciu, a mo�e nawet sze�ciu lat. To zdawa�o si� nieprawdopodobne, ale tak w�a�nie by�o. Heidi zachwyca�a si� nimi i ponownie zwr�ci�a uwag� na jego szczuplejsz� sylwetk�. Przed sklepem obuwniczym sta�a waga, na kt�rej za par� cent�w mog�e� sprawdzi�, ile wa�ysz, i dowiedzie� si�, co ci� czeka. Halleck nie widzia� takiej od dziecka. - Wskakuj, bohaterze - powiedzia�a Heidi. - Mam troch� drobnych. - Halleck wstrzyma� si� przez chwil�. By� wyra�nie podenerwowany. - No dalej, wskakuj. Chc� zobaczy�, ile zrzuci�e�. - Heidi, te urz�dzenia nie wa�� jak nale�y, wiesz o tym. - Chc� pozna� przybli�on� wielko��. No dalej, Billy, nie p�kaj, wchod�! Z wyra�nym wahaniem poda� jej paczk� z nowo kupionymi butami i wszed� na wag�. Wrzuci�a monet�. Rozlega si� brz�k, a potem dwie zakrzywione p�ytki ze srebrzystego metalu zacz�y si� rozsuwa�. Za g�rn� znajdowa�a si� tabliczka, na kt�rej m�g� odczyta�, ile wa�y, za ni�sz�, jego przysz�o�� z punktu widzenia maszyny. Halleck ostro wci�gn�� powietrze, zaskoczony i zdumiony. - Wiedzia�am! - powiedzia�a stoj�ca obok niego Heidi. W jej g�osie da�o si� s�ysze� pow�tpiewaj�ce zdziwienie, jakby nie by�a pewna, czy powinna si� cieszy�, ba� czy zastanawia�. - Wiedzia�am, �e schud�e�! Je�eli us�ysza�a jego chrapliwe westchnienie - pomy�la� p�niej Halleck, to na pewno uzna�a, �e wywo�a�o je wskazanie wagi. Cho� mia� na sobie ubranie, w kieszeni spodni szwajcarski n� wojskowy, a w �o��dku ca�kiem poka�ne �niadanko, jakie spo�y� tego ranka w Mohonk, wskaz�wka zatrzyma�a si� dok�adnie na 232. Od dnia zako�czenia sprawy Canieya, straci� ca�e czterna�cie funt�w. Ale to nie jego waga sprawi�a, �e westchn�� przeci�gle - to jego przeznaczenie. Dolna plansza nie odsun�a si� na bok, by ukaza� znajduj�cy si� pod ni� nast�puj�cy tekst: "Wkr�tce sko�cz� si� twoje k�opoty 25 finansowe" lub "Z�o�� ci wizyt� starzy przyjaciele" lub "Nie podejmuj pochopnych decyzji". Na tablicy widnia�o jedno jedyne s�owo - CHUDSZY. Rozdzia� 4 Wi�kszo�� drogi powrotnej do Faindew przebyli w milczeniu. Heidi prowadzi�a, dop�ki nie znale�li si� o pi�tna�cie mil od Nowego Jorku i na drogach nie zacz�y si� tworzy� korki. Zjecha�a na pobocze i pozwoli�a zasi��� za kierownic� Billy'emu. Nie by�o powodu, dla kt�rego nie m�g� prowadzi�; stara kobieta zosta�a zabita - to fakt, jedno z jej ramion zosta�o niemal wyrwane ze stawu, miednica zdruzgotana na miazg�, czaszka roztrzaskana, niczym rzucona na marmurow� posadzk� waza z epoki Ming, ale Billy Halleck nie straci� swojego prawa jazdy. Dobry stary Cary Rossington o lepkich r�kach odpowiednio si� o to zatroszczy�. - S�yszysz mnie, Billy? Patrzy� na ni� przez chwil�, po czym skierowa� wzrok na szos�. Ostatnio je�dzi� lepiej i cho� nie u�ywa� klaksonu cz�ciej ni� do tej pory ani nie krzycza� i nie wymachiwa� r�koma, by� bardziej �wiadomy swoich b��d�w oraz tych pope�nianych przez innych kierowc�w i mniej skory do wybaczania zar�wno im, jak i sobie. �miertelny wypadek samochodowy, kt�ry spowodowa�e�, potrafi zdzia�a� cuda z twoj� umiej�tno�ci� koncentracji. Nie wp�ywa to najlepiej na szacunek, jaki �ywisz do samego siebie, i powoduje, �e dr�cz� ci� koszmary, ale poziom uwagi wzrasta doprawdy niepomiernie. - Zamy�li�em si�. Przepraszam. - Chcia�am ci podzi�kowa� za mile sp�dzony czas. Dzi�kuj� ci. U�miechn�a si� i dotkn�a jego ramienia. To by�y wspania�e chwile - przynajmniej dla Heidi. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e dla niej wszystko ju� by�o przesz�o�ci�. Stara�a si� o tym zapomnie�: o Cygance, wst�pnym przes�uchaniu, o ich uniewinnieniu, o starym Cyganie z gnij�cym nosem. Te przykre chwile stanowi�y ju� histori�, 26 akjak przyja�� Billy'ego z tym ma�ym gangsterem z Nowego Jorku. Me my�la�a teraz o czym� innym. Zdradza�y to jej cz�ste, pe�ne liepokoju spojrzenia. U�miech przygas�, a ona patrzy�a na niego; yok� oczu pokaza�y si� zmarszczki. - Nie ma za co. Nie ma za co, kochanie - powiedzia�. - A kiedy przyjedziemy do domu... - To znowu popodskakuj� troch� na twoich kosteczkach! - oTykn�� z fa�szywym entuzjazmem i wysili� si� na pogodny u�miech. W obecnej chwili nie wzruszy�aby go nawet parada Dallas Cowgiris ibranych w bielizn� zaprojektowan� przez samego Frede�ck z Hollywoodu. Nie mia�o to nic wsp�lnego z tym, jak cz�sto robili to iv Mohonk: winna by�a ta cholerna przepowiednia: "Chudszy". Oczywi�cie nic takiego si� nie wydarzy�o - ponosi�a go wyobra�nia. Ale to nie wygl�da�o jak wybryk rozbujanych my�li, to by�o tak diabelnie realnie jak nag��wek "New York Timesa". I ta realno�� najbardziej przera�a�a, bo "Chudszy" nie oznacza�o propozycji ani przepowiedni w stylu: "Tw�j los to nieoczekiwana strata na wadze". Przepowiednie m�wi�y zwykle o takich rzeczach, jak d�ugie podr�e czy spotkania ze starymi przyjaci�mi. Ale to wszystko by�o tylko z�udzeniem. Taak. To prawda. Prawdopodobnie kto� ukrad� ci kilka funt�w. Och. Dajie spok�j. Sko�cz, z tym, dobra? Dobra. Nie ma si� z czego cieszy�, jak si� dowiadujesz, �e twoja wyobra�nia zaczyna ci si� wymyka� spod kontroli. - Mo�esz sobie na mnie poskaka�, je�eli chcesz - powiedzia�a Heidi - ale ja chc�, aby� wskoczy� czym pr�dzej na wag� w �azience... - - Daj spok�j, Heidi. Schud�em troch� i nic si� nie sta�o. - Jestem dumna z ciebie, �e zrzuci�e� par� kilo, Billy, ale przez ostatnie par� dni by�am prawie bez przerwy z tob� i nie mam poj�cia, |ak ci si� to uda�o. ' Tym razem obdarzy� j� badawczym spojrzeniem, ale nawet nie fcerkn�a na niego, tylko wpatrywa�a si� w szyb� samochodu. ; - Heidi... l 27 - Jesz tyle, co zwykle. Mo�e nawet wi�cej. Wygl�da na to, �e g�rskie powietrze naprawd� ci pos�u�y�o. - Po co robi� z ig�y wid�y? - spyta�, zwalniaj�c, aby wrzuci� czterdzie�ci cent�w do puszki op�at w Rye. Jego usta by�y �ci�gni�te w w�sk�, bia�� lini�, serce bi�o zbyt szybko. W�ciek� si�. - Chcesz po prostu powiedzie�, �e jestem wielkim, obrzydliwym wieprzem. Powiedz to wprost, je�eli chcesz, Heidi. Co, do diab�a! Jestem w stanie to prze�kn��. - Wcale tak nie my�la�am! - krzykn�a. - Dlaczego chcesz mnie zrani�, Billy? Czemu to robisz, po tylu wspania�ych chwilach prze�ytych razem? Nie musia� zerka� przez rami�, �eby wiedzie�, i� jest bliska �ez. Jej dr��cy glos potwierdzi� jego przypuszczenia. By�o mu przykro, ale to nie zdo�a�o zabi� w nim gniewu - gniewu, pod kt�rym czai� si� strach. - Nie chc� ci� zrani� - powiedzia�, �ciskaj�c kierownic� oidsa tak mocno, �e palce mu zbiela�y. - Nigdy nie chcia�em, ale chudni�cie to zdrowy objaw, wi�c odczep si� ode mnie. - To nie zawsze zdrowy objaw! - krzykn�a, co go zdziwi�o, a w�z zjecha� lekko w bok. - To nie zawsze zdrowy objaw i ty dobrze o tym wiesz! Teraz p�aka�a, p�aka�a i przetrz�sa�a torebk� w poszukiwaniu chusteczki. Poda� jej swoj�, by wytar�a oczy. - Mo�esz sobie m�wi�, co ci si� podoba, przykre s�owa, rani� mnie; mo�esz nawet zniszczy� pami�� radosnych, wsp�lnie prze�ytych chwil. Ale kocham ci� i powiem to, co my�l�. Kiedy ludzie zaczynaj� chudn��, zw�aszcza gdy nie s� na diecie, to mo�e oznacza� chorob�. To jeden z siedmiu znak�w ostrzegawczych raka. - Odda�a mu chusteczk�. Ich r�ce splot�y si� wzajemnie. Jej d�o� by�a bardzo zimna. No c�, to s�owo jednak pad�o. Rak. Rymuje si� z "�ak" i "Pobrudzi� pan sw�j frak". B�g jeden wie, ile razy to s�owo przysz�o mu na my�l, od chwili gdy stan�� na starej wadze przed sklepem obuwniczym. To unosi�o si� wok� niego, jak jaki� obrzydliwy balon wypu- 28 szczony przez z�owieszczego klowna, ale udawa�, �e tego nie zauwa�a. Odwr�ci� si�, jak odwracasz si� od starych, bezdomnych �e-braczek, kt�re siedz�, ko�ysz�c si� w prz�d i ty�, w brudnych k�cikach przed Grand Central Station, tak jak odwracasz si� od pl�saj�cych cyga�skich dzieci, za kt�rymi pod��a ca�a orkiestra. Cyga�skie dzieci �piewaj� g�osami, kt�re s� zarazem monotonne i dziwnie s�odkie; chodz� na r�kach, przygrywaj�c przy tym na tamburynach, za�o�onych i utrzymywanych w jaki� tajemniczy spos�b na ich bosych stopach; pokazuj� �onglerskie sztuczki i potrafi� zawstydzi� miejscowych mistrz�w we frisbee, kr�c�c dwoma, a czasami trzema plastykowymi dyskami jednocze�nie - na palcach, na kciukach, czasami nawet na nosach. Robi�c to, przez ca�y czas si� �miej� i wszystkie maj� jakie� rzadkie choroby sk�ry, a czasem zeza albo zaj�cz� warg�. Kiedy nagle znajdziesz si� przed tak dziwaczn� kombinacj� zr�czno�ci i brzydoty, co zwykle robisz? Po prostu si� ' odwracasz. Bezdomne �ebraczki, cyga�skie dzieci i rak. Przera�a�y go nawet jego w�asne my�li. Mo�e jednak lepiej, �e to s�owo w ko�cu pad�o? - Czu�em si� �wietnie - powt�rzy� mo�e sz�sty raz, od tej nocy, kiedy Heidi spyta�a go, czy dobrze si� czuje. - I do cholery to by�a prawda! A ponadto sporo ostatnio �wiczy�em. i � Co r�wnie� by�o prawd�... W ka�dym razie przez ostatnie pi�� dni. Przebyli razem szlak labiryntu i cho� przez ca�� drog� dysza� jak lokomotywa i wci�ga� brzuch, �eby przecisn�� si� przez par� w�-; ikich szczelin, ani razu nie by�o a� tak �le, �eby si� w kt�rej� z nich zaklinowa�. W rzeczywisto�ci to w�a�nie Heidi, zdyszana i trac�ca l oddech, poprosi�a dwukrotnie o chwil� odpoczynku. Billy dyplomatycznie nie upomnia� jej, �e za du�o pali. l' - Jestem pewna, �e czujesz si� dobrze - powiedzia�a. - To | wspaniale. Ale warto by�oby to sprawdzi�. Nie by�e� na badaniach od ponad osiemnastu miesi�cy i za�o�� si�, �e dr Houston st�skni� si� za tob�... - My�l�, �e to ma�y, parszywy �pun - mrukn�� Halleck. - Ma�y... co? 29 - Nic. - Ale, m�wi� ci, Billy, nikt nie mo�e zrzuci� dwudziestu funt�w w dwa tygodnie tylko dzi�ki �wiczeniom. - Nie jestem chory! - No to zg�d� si�. Reszt� drogi do Fairview przebyli w milczeniu. Halleck chcia� j� przytuli� i powiedzie�, �e zrobi wszystko, czego ona zapragnie. Tylko �e nagle przysz�a mu do g�owy pewna my�l, my�l niemal absurdalna, ale mimo to przera�aj�ca. A mole, drodzy przyjaciele i s�siedzi, pojawi�a si� jaka� nowa odmiana cyga�skiej kl�twy ?Cowy na to ? Dotychczas Cyganie mogli zamieni� ci� w wilko�aka albo wysia� demona, aby w samym �rodku nocy urwa� ci g�ow�, ale wszystko si� zmienia, nieprawda�? A je�eli ten stary dotkn�� mnie i zarazi� rakiem? To podejrzana historia - zrzucenie dwudziestu funt�w w tak kr�tkim czasie to z�y znak. Jak dla g�rnika widok padaj�cego nagle trupem kanarka... rak p�uc.... bia�aczka... melonowa... To by�o szalone, ale szale�stwo nie pomog�o przegna� natr�tnej my�li. A je�eli on mnie dotkn�� i zarazi� rakiem? Linda przywita�a si� z nimi ekstrawaganckimi buziakami i ku ich zdziwieniu wyj�a z piecyka wyj�tkowo udan� lasagn� i poda�a j� na papierowych talerzykach z wizerunkiem nadzwyczajnego mi�o�nika owej potrawy - kota Garfielda. Spyta�a, jak im si� uda� ich drugi miesi�c miodowy (zwrot, kt�ry nieomylnie wi�za� si� z poj�ciem drugiego dzieci�stwa - zauwa�y� ch�odno Halleck, rozmawiaj�c tego wieczoru z Heidi, kiedy ju� pozmywali po kolacji, a Linda wyfrun�a wraz ze swymi kole�ankami, by kontynuowa� partyjk� gry dungeons and dragons - kt�ra ci�gn�a si� ju� prawie od roku) i ledwie tylko zacz�li opowiada� jej o podr�y, krzykn�a: "O! Przypomnia�am sobie o czym�!" I przez reszt� posi�ku opowiada�a im cudowne i przera�aj�ce opowie�ci z liceum w Fairview. Historie te by�y bardziej fascynuj�ce dla niej ni� dla Hallecka czy jego �ony, 30 ie oboje starali si� s�ucha� jej z uwag�. W ko�cu nie by�o ich domu przez prawie tydzie�. Kiedy wybywa�a, poca�owa�a g�o�no [allecka w policzek i krzykn�a: - No to cze��, chudzinko! Halleck patrzy�, jak wsiada na rower i peda�uje wzd�u� chodnika rzed domem, powiewaj�c ko�skim ogonem, a potem odwr�ci� si� oHeidi. Odebra�o mu mow�. - A teraz - powiedzia�a - czy zechcesz mnie wreszcie wy-�ucha�? - Wygada�a� jej. Wypapla�a� wszystko i kaza�a� to powiedzie�. abska konspiracja. - Nie. Przyjrza� si� jej uwa�nie, po czym ze znu�eniem pokiwa� g�ow�. - Nie, s�dz�, �e nie. Poszli na g�r� i w ko�cu znalaz� si� w �azience, ca�kiem nagi, wyj�tkiem r�cznika, kt�rym owin�