Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 211 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
tytu�: "Kamienie na szaniec"
autor: Aleksander Kami�ski
tekst wklepa�:
[email protected]
- Redaktor ksi��ki - Alina Wodmecko
- Redaktor techniczny Karol Ryrko
- Korektor Jolanta Nowaczyk
- ISBN 83-216-0521-4
- Printed in Czechoslovakia
SPIS TRE�CI
WST�P - 2
S�oneczne dni - 15
W burzy i we mgle - 24
W s�u�bie Ma�ego Sabota�u - 35
Dywersja - 54
Pod Arsena�em - 65
Celestyn�w - 75
Wielka gra - 84
Uwagi - 95
NOTA EDYTORSKA - 97
* * *
WST�P
"By� w nim i bojowiec, i artysta, i skaut, i wychowawca, a przede wszystkim - Polak, Polak gor�cy, kt�ry - wydawa�o si� - zr�s� si� z polsk� ziemi�, kt�ry chodzi� jakby w gor�czce, ca�y zas�uchany, jak bije gdzie� w g��bi polskiej ziemi polskie serce" - oto najkr�tsza i najtrafniejsza charakterystyka Aleksandra Kami�skiego, autora Kamieni na szaniec. Aleksander Kami�ski - tw�rca ruchu zuchowego w Polsce, wybitny dzia�acz harcerski w dwudziestoleciu mi�dzywojennym oraz naukowiec - jest r�wnie� znakomitym pisarzem. Wszystko, co napisa� Aleksander Kami�ski: czy to b�dzie podr�cznik dla instruktor�w zuchowych, wspomnienie, opowiadanie czy rozprawa �ci�le naukowa, jest zawsze autentyczne, bo g��boko przez autora prze�yte i przemy�lane, i zawsze bardzo uczciwe.
Stanis�aw Broniewski: Ca�ym �yciem. Szare Szeregi w relacji naczelnika. Warszawa 1983, s. 101. Stanis�aw Broniewski, "Stefan Orsza", "Witold", "K. Krzemie�" (ur. 1915), harcmistrz, ppor. AK, doc. dr hab. ekonomii, we wrze�niu 1939 zaanga�owany w Pogotowiu Harcerzy w Warszawie, w Szarych Szeregach od czerwca do wrze�nia 1941 komendant Okr�gu Po�udnie w Chor�gwi Warszawskiej, i w "Wawrze",, od 1941 do maja 1943 komendant Chor�gwi Warszawskiej i Grup Szturmowych w Warszawie, od maja 1943 do pa�dziernika 1944 naczelnik Szarych Szereg�w. Dow�dca akcji pod Arsena�em. Autor wielu cennych prac o Szarych Szeregach.
Aleksander Kami�ski (1903-1978) - zwi�zany z harcerstwem od roku 1922, komendant Chor�gwi Mazowieckiej ZHP, w latach 1933-1939 kierownik Szko�y Instruktorskiej w Nierodzimiu i G�rkach Wielkich na �l�sku Cieszy�skim. W latach 1945-1948 wiceprzewodnicz�cy ZHP, a od 1956 do 1958 przewodnicz�cy NRH. Od roku 1945 pracownik katedry pedagogiki spo�ecznej Uniwersytetu ��dzkiego, a w latach 1962-1973 kierownik tego zak�adu. Autor wielu prac z zakresu pedagogiki spo�ecznej.
Kami�ski wprawdzie sam podkre�la�, �e nie jest powie�ciopisarzem, �e to, co pisze, jest relacj� o wydarzeniach prawdziwych, a przecie� doskonale konstruuje fabu��, potrafi zawsze utrzyma� czytelnika w napi�ciu, a jego j�zyk jest barwny i obrazowy. S� w jego dorobku tw�rczym teksty tak znakomite, jakich nie powstydzi�by si� niejeden pisarz. Narodziny dzielno�ci, Antek Cwaniak, Andrzej Ma�kowski, Zo�ka z Parasol - to tylko kilka tytu��w ksi��ek, kt�re zdoby�y sobie ju� na sta�e miejsce w polskiej literaturze dla m�odzie�y. W�a�nie to, �e wyrastaj� z autentycznych zdarze�, �e opowiadaj� o ludziach prawdziwych, stanowi o ich walorach czytelniczych; w tej prawdziwo�ci: historycznej, psychologicznej i moralnej tkwi istota pisarstwa Aleksandra Kami�skiego. Nie ma w nim fa�szu i pustobrzmi�cych s��w; autor pozostaje zawsze w zgodzie z tymi, o kt�rych pisze, i z samym sob�. Takie te� s� Kamienie na szaniec. Ksi��ka ta -tak bardzo popularna, �e ju� dla kilku pokole� Polak�w stanowi lektur� obowi�zkow�, wynikaj�c� jednak nie z nakazu szkolnego, lecz z czytelniczego wyboru - ma swoj� niezwyk�� histori�. "Ros�a" ona, rzec by mo�na, w autorze, zanim jeszcze zosta�a napisana. Kami�ski bowiem od pierwszych dni okupacji by� wszechstronnie zwi�zany z konspiracj�, jako wsp�tw�rca wielu inicjatyw, kt�re w spos�b znacz�cy wp�yn�y na kszta�t �ycia podziemnego w okupowanej Warszawie. Przede wszystkim redagowa� "Biuletyn Informacyjny", najpoczytniejsze pismo konspiracyjne, wychodz�ce w Warszawie ju� od 5 listopada 1939 roku a� do Powstania Warszawskiego, a nast�pnie jako dziennik powsta�czy do zako�czenia dzia�a� bojowych w �r�dmie�ciu stolicy. Od roku 1941 by� szefem Biura Informacji i Propagandy, a tak�e tw�rc� i komendantem Organizacji Ma�ego Sabota�u "Wawer".
Wawer" mia� bardzo �cis�y zwi�zek z Szarymi Szeregami. Aleksander Kami�ski wykorzysta� bowiem w organizowaniu ma�ego sabota�u metodyk� pracy harcerskiej. Do "Wawra" wi�c �ci�gn�y du�e gromady m�odzie�y harcerskiej, pragn�cej w spos�b zorganizowany bra� udzia� w walce z okupantem; tu w�a�nie spotkali si� z "Kamykiem" Tadeusz Zawadzki, Jan Bytnar, Aleksy Dawidowski - p�niejsi bohaterowie Kamieni na szaniec. Znakomity pedagog, rozmi�owany w idei harcerskiej, szybko z�y� si� z warszawskim �rodowiskiem szarosze-regowym i sta� si� w nim postaci� popularn�. M�odzie� zna�a go z ksi��ek i publikacji prasowych, a we w�adzach harcerskich byli jego przyjaciele: pierwszy naczelnik Szarych Szereg�w: Florian Marciniak, Juliusz D�browski, wsp�autor znanej ksi��ki Jeden trudny rok, Leszek Doma�ski (Zeus z Kamieni na szaniec) i inni. Stanis�aw Broniewski, drugi po Marcmiaku naczelnik tajnego harcerstwa, w swej relacji o Szarych Szeregach, zatytu�owanej Ca�ym �yciem pisze, ze w�r�d m�odzie�y szaroszeregowej pocz�tkowo najpopularniejsza by�a ksi��ka Aleksandra Kami�skiego Andrzej Malkowski - lecz m�odzi pragn�li ksi��ki dla siebie i o sobie, ksi��ki o harcerskiej konspiracji. Przyk�ada� te� do jej powstania du�� wag� Florian Marciniak i tak� ksi��k� mia� napisa� Kami�ski. Zim� 1941/1942 powsta�a Wielka gra6 ucz�ca m�odego cz�owieka tak �y� w warunkach niewoli, aby zachowa� wewn�trzn� wolno��; zosta�a ona uznana za ksi��k� Bojowych Szk�. W roku 1942 wyszed� spod pi�ra Aleksandra Kami�skiego Przodownik - adresowany do m�odych dru�ynowych "Zawiszy", ksi��k� dla Grup Szturmowych podyktowa�o Kami�skiemu �ycie. Tam�e podziemne w�adze wojskowe zarz�dzi�y, ju� w czasie kolporta�u Wielkiej gry, konfiskat� ksi��ki, uwa�aj�c, I� jest zbyt czytelna w opisywaniu metod konspiracji i w wypadku dostania si� w r�ce wroga mo�e stanowi� zagro�enie dla polskiego podziemia.
W nocy z 22 na 23 marca 1943 roku gestapo aresztowa�o Jana Bytnara - Rudego. Harcmistrz Bytnar by� hufcowym Hufca Po�udnie, dow�dc� plutonu Grup Szturmowych, podporucznikiem AK. Wiadomo�� o jego aresztowaniu i szczeg�lnie okrutnym torturowaniu spowodowa�a, �e w�r�d przyjaci� Rudego szybko dojrza�o postanowienie odbicia kolegi. 26 marca w czasie s�ynnej akcji pod Arsena�em, dowodzonej przez Stanis�awa Broniewskiego, �wczesnego komendanta chor�gwi warszawskiej Szarych Szereg�w, uwolniono Jana Bytnara oraz grup� innych wi�ni�w przewo�onych z alei Szucha do wi�zienia na Pawiaku. Ale "Rudego" nie da�o si� ju� ocali�, jego stan - po prze�ytych na Szucha torturach - by� beznadziejny. Zmar� 30 marca 1943 roku, w tym samym dniu zako�czy� �ycie Aleksy Dawidowski - Alek, ranny w brzuch podczas odbijania Rudego; 2 kwietnia zmar� jeszcze jeden z uczestnik�w akcji. Wypadki te leg�y u genezy Kamieni na szaniec. Relacj� o nich otrzyma� Kami�ski od bezpo�rednich uczestnik�w akcji, od przyjaci� Alka i Rudego, a przede wszystkim od Stanis�awa Broniewskiego. Prze�y� to wraz z ca�ym �rodowiskiem szaroszeregowym jako wielki wstrz�s. I to by� bezpo�redni impuls do wzi�cia pi�ra do r�ki. Ale nie jedyny. Pozosta� bowiem wkr�tce po tragicznych wypadkach niezwyk�y dokument, jakim by� pami�tnik Tadeusza Zawadzkiego - Zo�ki, kt�ry dotar� do Aleksandra Kami�skiego. I o tym dokumencie szerzej. Po �mierci przyjaci� Zo�ka by� w fatalnym stanie psychicznym - by� bliski za�amania. W�wczas jego ojciec, profesor J�zef Zawadzki, nam�wi� go do napisania wspomnie�. Opisuje to w Kamieniach na szaniec autor nast�puj�co: Akcja ta zosta�a szczeg�owo opisana przez Stanis�awa Broniewskiego w ksi��ce: Pod Arsena�em.
"Na wie� wyJechali we tr�jk�: ojciec, syn i Hania, siostra Zo�ki. Hania by�a o dwa lata starsza od brata i siedzia�a r�wnie� gdzie� w konspiracji. Zo�ka pisa�, chodzi� na spacer z Hani� lub ojcem. Wspomnienia o Rudym zaje�y mu oko�o dwudziestu stron maszynopisu. Pisz�c prze�ywa� od nowa wszystko, co zasz�o. Profesor, ojciec Zo�ki, przewidywa� Jednak dobrze: by�y to wspomnienia wyzwalaj�ce. Gdy Zo�ka sko�czy� - zacz�� si� czu� wyra�nie lepiej. Wspomnieniom swym nada� tytu� "Kamienie rzucane na szaniec". Kiedy w par� tygodni potem spotka� si� w Warszawie z kim�, kto pragn�� napisa� ksi��k� o Alku i Rudym - Zo�ka uporczywie nak�ania� do dania tej ksi��ce tytu�u swoich wspomnie�: "Kamienie rzucane na szaniec." Ten "kto�" -! to by� oczywi�cie Aleksander Kami�ski. Tak wi�c pami�tnik Zo�ki by� drugim �r�d�em inspiracji oraz informacji dla pisarza. W Uwagach, do Kamieni na szaniec autor napisa�, �e ksi��ka we wszystkich szczeg�ach oparta zosta�a na rzeczywistych wydarzeniach, �e stanowi dokument, kt�remu nadano form� opowie�ci. Jest to jednak dokument niezwyk�y: istotnie nie ma w Kamieniach na szaniec fikcji literackiej, autor jest wyj�tkowo wierny realiom, jednocze�nie akcja biegnie tak wartko, rysunki postaci s� tak przekonuj�ce i tak pi�kne, �e czasem a� trudno uwierzy� �e to �ycie samo - a nie literatura. Kamienie na szaniec zawieraj� jednak tylko prawd� i to - rzec by mo�na - prawd� wielokrotn�. Po pierwsze: fakty. Wszystkie zosta�y potwierdzone przez historyk�w, nawet w szczeg�ach. Pisarz ka�de zdarzenie zawsze bardzo dok�adnie lokalizuje i w czasie, i w przestrzeni. Mo�na z t� ksi��k� w�drowa� po Warszawie, �ladami jej bohater�w; bez trudu odnajdziemy ulice, domy i miejsca opisane przez Kami�skiego, bo jest to nie tylko opowie�� o ludziach, ale i o mie�cie. Warszawa �yje w Kamieniach; �yj� jej ulice, place i mury. To one s� przecie� najbli�szymi �wiadkami tego, co robi� Szare Szeregi. Zwi�zanie tak bliskie akcji z konkretnymi miejscami jest wa�ne w aspekcie literackim, gdy� ukonkretnia wszystkie wydarzenia fabularne. Znamy zawsze miejsce i czas wydarze� opisywanych przez autora. Drugim elementem ukonkretniaj�cym wydarzenia jest czas. Pierwsza data, pojawiaj�ca si� w Kamieniach na szaniec, stanowi�ca niejako ich przedakcj�, to czerwiec 1939, natomiast rozdzia� W burzy i we mgle, otwieraj�cy czas akcji Kamieni na szaniec rozpoczyna zdanie: "Wrzesie� 1939 roku by� jednym z najstraszniejszych polskich miesi�cy". Rozdzia�: W s�u�bie Ma�ego Sabota�u zaczyna si� wiosn� 1941, a Dywersje, kolejny z rozdzia��w, otwiera zdanie "Listopad 1942 by� prze�omowym miesi�cem drugiej wojny �wiatowej". Pod Arsena�em rozpoczyna si� w przeddzie� aresztowania Rudego - 22 marca 1943 roku. Celestyn�w - rozdzia� si�dmy opisuje wydarzenia po �mierci Jana Bytnara - autor informuje, �e jest to maj 1943 roku; dwudziestego dnia tego miesi�ca Zo�ka kieruje akcj� odbicia transportu wi�ni�w jad�cych poci�giem, czytelnik zna nawet godzin�, w kt�rej poci�g zbli�a si� do Celestynowa. Wielka gra - ostatni rozdzia� ksi��ki, otwieraj� s�owa: "Mija�y letnie miesi�ce 1943 roku" - zamyka opis �mierci Tadeusza Zawadzkiego, w dniu 21 sierpnia -1943 roku. Autor musia� celowo z wielkim pietyzmem traktowa� ka�dy szczeg�, jakby �wiadom, �e Kamienie na szaniec stan� si� pierwsz� lekcj� historii konspiracyjnego harcerstwa dla wielu pokole� Polak�w. �e za� ta lekcja by�a tak bohaterska, �e a� niezwyk�a, musia� j� solidnie udokumentowa�. Odpiera� tym samym mo�liwo�� atak�w dotycz�cych przerysowania postaci, przesady i upi�kszania historii. Prawdziwa jest tak�e ksi��ka w warstwie psychologicznej. Zna� na ka�dej karcie, �e autor by� pedagogiem o du�ej wra�liwo�ci i ogromnym do�wiadczeniu w pracy z m�odzie��. W Kamieniach na szaniec wszystkie postacie, tak pierwsze- jak i drugoplanowe s� autentyczne, nosz� swoje prawdziwe nazwiska i prawdziwe pseudonimy konspiracyjne. Ale to jeszcze nie wyczerpuje kwestii ich prawdziwo�ci psychologicznej, gdy� trudniej jest utrwali� na kartach ksi��ki cz�owieka rzeczywistego, tak aby by� postaci� �yw� i prawdziw�, ni� stworzy� posta� literack�. M�odzi, opisani w Kamieniach na szaniec - s� tacy, jacy byli naprawd�. Alek, Rudy, Zo�ka, Leszek Doma�ski, Andrzej Zawadowski, czy Ja� Wuttke m�wi� swymi w�asnymi s�owami, dziel� si� swymi prawdziwymi prze�yciami, ich gesty, zachowania, wygl�d zewn�trzny utrwalone zosta�y z najczulsz� dok�adno�ci�. S� �ywi. I w takim ich rysunku psychologicznym tkwi Jeden z sekret�w popularno�ci ksi��ki. W rozdziale pierwszym autor dokonuje prezentacji swych bohater�w. Ka�dego z nich przedstawia na tle grupy r�wie�nik�w i domu rodzinnego; ukazuje �wiat wewn�trzny oraz spos�b bycia, zainteresowania, ambicje �yciowe, a tak�e wygl�d zewn�trzny. W ka�dej charakterystyce zawarte zosta�y te same elementy, ale za ka�dym razem ca�o�� ukszta�towana zosta�a inaczej. P�niej, na kartach ksi��ki wida� dojrzewanie m�odych. Wraz z Alkiem, Rudym i Zo�k� dojrzewa ca�e pokolenie; wida�, jak kszta�tuj� si� nowe cechy charakter�w, jak zmienia si� �wiat wyobra�ni, jak w ich m�ode �ycie wkraczaj� takie poj�cia, jak: odwaga i rozwaga, odpowiedzialno��, honor, wr�g, niebezpiecze�stwo, �mier�. Wspomniano ju� wcze�niej o pami�tniku Tadeusza Zawadzkiego - stanowi on nieoceniony dokument -pozwalaj�cy prze�ledzi� w�a�nie zagadnienie konstrukcji postaci i wydarze� w Kamieniach na szaniec. Kami�ski czerpa� z pami�tnika obficie: wprowadzi� go do ksi��ki w postaci cytat�w oznaczonych cudzys�owem (wtedy do czytelnik�w m�wi sam Tadeusz Zawadzki), wydoby� z niego wszystkie informacje o swych bohaterach (na przyk�ad o ich lekturach), o ich reakcjach, przemy�leniach, ukaza�, jak si� rodzi�a i pog��bia�a ich przyja��, zainteresowania oraz plany �yciowe. Zestawmy dla przyk�adu dwa fragmenty opisuj�ce ten sam moment: po�egnania przyjaci� przed aresztowaniem Rudego:
Pami�tnik:
"Rano w poniedzia�ek przygotowanie do ewakuacji Sosnowej, a po po�udniu odprawa starszego harcerstwa ze Stefanem I znowu z wielkim, przej�ciem poruszany by� temat wodz�w i wychowania przez wzajemne oddzia�ywanie, gdy Jednak odprowadza� mnie ze Stefanem do domu, m�wi�: - Nie mam JU� teraz �adnych zmartwie�, cho�bym nawet chcia� - nie mam. Teraz Tadeusz wci�� musi si� czym� martwi�. Wieczorem zadzwoni�em do niego: le�a� ju� w ��ku, na bosaka podszed� do telefonu, um�wili�my si� na godzin� �sm� rano przed fontann�. Kr�tko�my rozmawiali. Dobranoc - powiedzia� i po�o�y� s�uchawk�".
Kamienie na szaniec:
Popo�udnie 22 marca 1943 roku sp�dzi� Rudy ze swym najbli�szym przyjacielem. Sko�czyli przygotowanie do przenoszenia du�ego magazynu materia��w wybuchowych, brali udzia� w dyskusji na temat podj�tej w owym czasie przez Szare Szeregi akcji stworzenia porozumienia mi�dzyorganizacyjnego konspiracyjnych orgamzacji m�odzie�owych i teraz szli do dom�w. Rudy odprowadza� Zo�k�. Rozmawiali o sprawie ostatnio bardzo ich obchodz�cej: o formowaniu osobowo�ci- przez wzayemne oddzia�ywanie: analizowali dodatnie i ujemne wp�ywy. Jakie na siebie wywieraj�. Zbli�a�a si� godzina policyjna, trzeba si� by�o rozsta�. Rudy by� bardzo o�ywiony i pogodny. - Nie mam teraz �adnych zmartwie� - m�wi� do przyJaciela - Cho�bym nawet chcia�, nie mam. Teraz ty musisz si� zacz�� czym� martwi� Wieczorem przed snem Zo�ka zatelefonowa� do Rudego. W ostatnich miesi�cach czuli si� ze sob� wyj�tkowo dobrze, zgadzali w pogl�dach na �wiat, na wypadki, na ludzi. Pasjonowa�y ich te same zadania. Zapatrzeni byli w te same rzeczy nieuchwytne a tak wa�ne, �e mala�y wobec nich wszyskie inne problemy �ycia. Wymiana najb�ahszych zda� sprawia�a im przyjemno��, Zo�ka telefonowa� bez �adnego powodu - ot tak, �eby powiedzie� dobranoc. Rudy le�a� ju� w ��ku i na bosaka przybieg� do telefonu. - Dobranoc - odpowiedzia� przyjacielowi" ".
Przy - nawet pobie�nej - lekturze zestawionych wy�ej fragment�w wida� wyra�nie, jak bardzo pisarz jest wierny realiom, u�ci�la je niekiedy, podaj�c na przyk�ad dat�, charakteryzuj�c bli�ej przedmiot dyskusji itp. Wszystkie wypowiedzi Rudego zosta�y przytoczone dos�ownie, i nawet tak drobne szczeg�y jak ten, �e Janek Bytnar podbieg� boso do telefonu, przeni�s� pisarz do ksi��ki. Rozbudowana natomiast zosta�a w Kamieniach na szaniec charakterystyka postaci: autor bardzo wnikliwie analizuje stan psychiczny swych bohater�w, pi�knie opisuje ich przyja��, zdaj�c sobie spraw�, �e to wszystko b�dzie p�niej stanowi�o klucz do zrozumienia post�powania Zo�ki w dalszych partiach opowie�ci. Pami�tnik sta� si� niejako konspektem najwa�niejszego rozdzia�u ksi��ki: Pod Arsena�em. Dzi�ki niemu zobaczy� Aleksander Kami�ski posta� Rudego w oczach przyjaciela oraz autocharakterystyk� Zo�ki, �wiadom, �e cz�owiek pisz�c o innych, pisze tak�e zawsze o sobie. Dla opisania sceny pod Arsena�em i tego wszystkiego, co po niej nast�pi�o, pami�tnik Zo�ki stanowi� �r�d�o podstawowe. Wida� to doskonale w opisach zachowania Janka Bytnara, ju� po odbiciu, a tak�e w relacji o samym przebiegu akcji. Tak�e scena �mierci Jana Bytnara - tak patetyczna i zdawa�oby si� wskro� literacka, jest scen� autentyczn�; naprawd� tak umiera� Rudy. Wprawdzie w pami�tniku Zo�ki nie zosta� utrwalony �w moment, gdy umieraj�cy recytuje Testament m�j Juliusza S�owackiego, ale wed�ug relacji wiarygodnych �wiadk�w, by�o w�a�nie tak, jak zosta�o opisane w Kamieniach na szaniec. Scena ta bowiem ma swoje bardzo g��bokie uzasadnienie w specjalnym kulcie S�owackiego w�r�d m�odzie�y szaroszeregowej (�ywy by� on przecie� w legionach Pi�suckiego, kt�rych legenda robi�a na tym pokoleniu tak wielkie wra�enie). W przededniu aresztowania Rudego, w�a�nie podczas odprowadzania Zo�ki do domu przez Janka Bytnara i Stanis�awa Broniewskiego, rozmawiano o ksi��ce Karola Ko�mi�skiego: Kamienie na szaniec - by�y to �yciorysy kilku legionist�w. Podobny tytu� - jak ju� wspomniano - Kamienie przez Boga rzucane na szaniec da� swym wspomnieniom Tadeusz Zawadzki. A w rok po wydarzeniach pod Arsena�em komendant "Ula" 12 Jan Rossman, ko�czy� sw�j "Rozkaz L. 9/4" s�owami: "Wojna trwa, walka jest niezakonczona; niech jej przy�wiecaj� te same s�owa, kt�re prowadzi�y bohater�w Pomara�czarni, s�owa z "Testamentu" Juliusza S�owackiego: Niechaj wi�c �ywi nie trac� nadziei...
A je�li trzeba na �mier� id� po kolei Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec" " Tytu� ksi��ki spina� wi�c klamr� ca�� fabu��: wyrasta� z prze�y� jednego z jej bohater�w, z atmosfery, jak� �y�o ca�e pokolenie, zawiera� ponadto w sobie pewn� g��bsz�, metaforycznie uj�t� my�l, b�d�c� wskazaniem dla �yj�cych i utrwaleniem pami�ci o zmar�ych. Sam Zo�ka najgor�cej namawia� Kami�skiego do nadania ksi��ce w�a�nie takiego tytu�u, tak�e inni szaroszeregowi przekonywali autora, maj�cego pocz�tkowo pewne opory, do Kamieni na szaniec. Zaznaczmy jednak, �e wydarzenia, kt�re nast�pi�y po odbiciu Rudego, ukaza� Kami�ski w pewnym skr�cie. Mianowicie, nie przedstawi� zmian miejsca pobytu rannego, przenosin z ulicy Ursynowskiej na ulic� Kazimierzowsk�, a nast�pnie do szpitala Wolskiego. W Kamieniach, na szaniec Rudy ca�y czas przebywa w jednym miejscu: na Mokotowie. W ten spos�b powsta�a bardzo spoista scena, o du�ym napi�ciu dramatycznym, a r�wnocze�nie delikatnie zabarwiona liryzmem, jedna z najbardziej przejmuj�cych w ksi��ce. Jest w niej autor wierny wszystkim realiom zawartym w pami�tniku, stwarzaj�c przy tym niezwyk�y nastr�j, wynikaj�cy z wielkiego zaanga�owania uczuciowego narratora. W takim przedstawieniu jednego ze zwrotnych moment�w akcji pokaza� Kami�ski swoje znakomite wyczucie spoisto�ci fabularnej; nagromadzenie szczeg��w zwi�zanych z opisywaniem przenoszenia rannego os�abi�oby dramatyzm tej sceny. Nie szkodz�c wi�c prawdzie historycznej, z��czy� wszystko w jedn� ca�o��, wyzyskuj�c napi�cie dramatyczne tkwi�ce w opisywanych wydarzeniach, tak aby czytelnik d�ugo pozosta� pod wra�eniem ostatnich chwil Rudego, aby mia� wra�enie, �e by� ich �wiadkiem. Natomiast �mier� Alka Dawidowskiego, w szpitalu Dzieci�tka Jezus, stanowi�ca scen� poprzedzaj�c� odej�cie Rudego, w niczym ju� nie odbiega od faktycznych wydarze�. I ten fakt ma r�wnie� swoje istotne uzasadnienie. Obaj zmarli w tym samym dniu. Sceny �mierci s�siaduj� ze sob� w ksi��ce, tak jak wydarzenia s�siadowa�y w �yciu. Ale ka�da z nich pe�ni inn� funkcj� ideow�. �mier� Alka jest �mierci� �o�niersk�, w pewnym sensie normaln� w istniej�cej sytuacji, z tak� �mierci� jego koledzy z Szarych Szereg�w s� w stanie - cho� z wielkim b�lem - pogodzi� si�, bo widz� wa�ny sens tej ofiary. I dlatego scena ta stanowi przygotowanie do tego, co nast�pi, bo �mier� Janka Bytnara - jest �mierci� ofiary. Kami�ski nie waha si� wi�c - a jest to pisarz o wielkiej kulturze literackiej - przed naturalistycznym opisem wygl�du Rudego, po katowaniu na Szucha; opisuje te� szczeg�owo straszne m�czarnie towarzysz�ce umieraniu i to wszystko pot�guje tragizm losu Rudego: zadr�czonego w bestialski spos�b na �mier�. Zrozumia�a staje si� teraz reakcja koleg�w, bezradnych wobec cierpie� przyjaciela; ch�� wymierzenia kary tym, kt�rzy zakatowali Janka Bytnara. Zrozumia�e te� staje si� ich szybkie wewn�trzne dojrzewanie, gdy� tego typu prze�ycia ucz� pokory wobec ludzkiego cierpienia a zarazem poczucia wielkiej odpowiedzialno�ci za �ycie drugiego cz�owieka. Kamienie na szaniec s� tak�e opowie�ci� o wzrastaniu m�odych, o przemianach wewn�trznych towarzysz�cych dojrzewaniu, ukazuj�, jak z m�odo�ci wchodzi si� w wiek m�ski. Bohater�w ksi��ki poznajemy w momencie, gdy m�odo�� jeszcze prawie graniczy z dzieci�stwem. W�a�nie zdali matur� i pragn� zdobywa� ca�y �wiat. Byli uczniami jednej z najlepszych szk� �rednich w Warszawie: "Batorego", wielu z nich mia�o wybitne uzdolnienia, mieli otwarte g�owy i wysokie aspiracje �yciowe. Uczniem tej szko�y by� w�a�nie Krzysztof Kamil Baczy�ski - wsp�kolega bohater�w Kamieni na szaniec. Nale�eli do 23 Warszawskiej Dru�yny Harcerzy, kt�ra znana by�a ze znakomitej atmosfery i wspania�ego dru�ynowego: harcmistrza Leszka Doma�skiego. -W ksi��ce �rodowisko szko�y i dru�yny zosta�o ukazane bardzo interesuj�co. Od tej charakterystyki rozpoczyna autor Kamieni opowie�� tak, aby m�c swych bohater�w przedstawi� od razu na tle pewnej zbiorowo�ci. T� metod� zreszt� stosuje Kami�ski w ca�ej ksi��ce, ��cz�c elementy charakterystyki socjologicznej z psychologiczn�. Dzi�ki temu poznajemy domy rodzinne bohater�w, ich rodzic�w, rodze�stwo, nauczycieli i prze�o�onych harcerskich. Po takim "zwiadzie �rodowiskowym" prezentuje Kami�ski swoich bohater�w: kre�li ich wygl�d zewn�trzny, charakteryzuje upodobania, przedstawia zalety i wady. Charakteryzuje ich bezpo�rednio poprzez relacj� narratora oraz po�rednio, g��wnie ukazuj�c w dzia�aniu. Czasem wykorzystuje pisarz bardzo drobny szczeg�, co� na poz�r zupe�nie banalnego, dla wzbogacenia sylwetki psychicznej bohatera. Przyk�adem jest epizod zwi�zany z kupieniem sk�rzanej kurtki przez Alka. Ten incydent pokazuje jeszcze pewn� dziecinno�� bohatera, a zarazem sprowadza go do bardzo ludzkich wymiar�w, tym samym jego posta� staje si� czytelnikowi bli�sza. Wprowadza pisarz tak�e tak� motywacj� post�powania bohater�w, aby ju� niejako z g�ry przygotowa� czytelnika do roli, jak� Alek, Rudy i Zo�ka maj� p�niej odegra� w Szarych Szeregach. Kreacja postaci bohater�w jest w Kamieniach na szaniec spraw� niezwykle wa�n�; czytelnik bowiem musi ju� na pocz�tku opowie�ci ich polubi�, uwierzy� w ich prawdziwo��, dostrzec w nich �ywych m�odych ludzi: niezwyk�ych a jednak bardzo bliskich. Tak te� si� sta�o. Talent pisarski Aleksandra Kami�skiego i jego wiedza pedagogiczna zaowocowa�y znakomicie w�a�nie w tej warstwie opowie�ci. Szczeg�lnie pierwszy rozdzia� Kamieni zawiera sporo wiedzy pedagogicznej, psychologicznej i socjologicznej, a przecie� ani przez moment nie odczuwa si� tego jako nu��cego balastu erudycyjnego. O sprawach bardzo wa�nych, czasem tragicznych, niejednokrotnie nawet patetycznych, pisze Aleksander Kami�ski zawsze prosto, ma dar jasnego, zwi�z�ego i bardzo przekonywaj�cego ujmowania spraw trudnych i to tak�e stanowi cech� jego ca�ego pisarstwa. Wspomniano ju�, �e w Kamieniach na szaniec ukazano dojrzewanie pokolenia. Wraz z tym procesem pojawiaj� si� problemy towarzysz�ce odchodzeniu od beztroski m�odo�ci. Wszystkie te nie�atwe zagadnienia wprowadzi� pisarz na karty ksi��ki: b�d� to w formie dyskusji tocz�cej si� mi�dzy m�odzie�� harcersk�, b�d� te� w formie przemy�le� poszczeg�lnych postaci. Jednym z takich trudnych problem�w jest sprawa zabijania wroga; to ona w�a�nie b�dzie sp�dza� sen z powiek Alka. A wyraz oczu umieraj�cego esesmana b�dzie niepokoi� Rudego. W takim prze�ywaniu problem�w czas�w okupacji te� zosta�o przedstawione dojrzewanie, kt�re jest nie tylko nabywaniem odwagi, m�stwa, twardo�ci charakteru, ale tak�e pog��biaj�c� si� wra�liwo�ci� moraln�. Mie�ci si� w niej poczucie odpowiedzialno�ci za dom rodzinny, m�drze poj�te kole�e�stwo, uczciwo�� w ocenianiu samego siebie. W akcj� ksi��ki wpl�t� autor bardzo wiele interesuj�cych dyskusji. Prowadzone s� one jeszcze z m�odzie�czym zacietrzewieniem, ale zarazem z du�� ostro�ci� w widzeniu spraw. Jedn� z najciekawszych jest rozmowa z ojcem Zo�ki na temat niebezpiecze�stw i wypacze�, jakimi grozi kombatanctwo. S� te� i inne: o konieczno�ci przebudowy charakteru Polak�w, o czasach, kt�re nadejd� po zako�czeniu wojny, o etyce walki, potrzebie samokszta�cenia. Stanowi� one jakby drugi, g��bszy nurt Kamieni na szaniec ukazuj�cy najpe�niej motywacj� poczyna� bohater�w. Bez niego ksi��ka sta�aby si� p�ytk�, sensacyjn� powie�ci�, cho�by nawet opowiada�a o tych samych ludziach i wydarzeniach. Jednak trac�c ca�� aur� moraln� i patriotyczn�, towarzysz�c� wszystkim poczynaniom bohater�w - straci�aby sw�j niepowtarzalny charakter. W�a�nie poj�cie walki i s�u�by, kt�re w naturalny spos�b realizuj� w codziennym �yciu Alek, Rudy i Zo�ka, wywodz� si� z tego drugiego nurtu Kamieni na szaniec. I tak dochodzimy do nazwania trzeciej prawdy zawartej w ksi��ce Aleksandra Kami�skiego, tkwi w niej pewien imperatyw moralny, nakazuj�cy splecenie osobistego �ycia z losami narodu. "To poszukiwanie nowych dr�g walki i s�u�by by�o cech� charakterystyczn� nie tylko Buk�w, lecz wszystkich czynnych element�w spo�ecze�stwa polskiego w jesieni i w zimie" - pisze autor w drugim rozdziale Kamieni. A wi�c harcerze z Pomara�czarni nie zachowuj� si� jako� wyj�tkowo, ale tak Jak wszyscy, jak ca�y nar�d i dlatego decyzja podj�cia walki nie jest umotywowana ch�ci� prze�ycia przygody, lecz moralnym nakazem chwili. Ci ch�opcy, kt�rych przedstawi� autor w rozdziale pierwszym, nie mogli w momencie zagro�enia Ojczyzny zareagowa� inaczej, ich post�powanie by�o logicznym nast�pstwem tego, jak ich ukszta�towa�y: dom, szko�a i harcerstwo. Nie byli wcale pokoleniem strace�c�w, obca im by�a wszelka desperacja, czy katastroficzne nastroje. Byli prawdziwie m�odzi: potrafili si� bawi� uczy�, kocha�, pasjonowa� wieloma sprawami, ale ponadto, by� w nich g��boko zakorzeniony kodeks norm moralnych. Wiedzieli, co to znaczy patriotyzm i mieli "szczer� wol� ca�ym �yciem s�u�y� Bogu i Ojczy�nie", rozumieli, �e rodzicom nale�y si� szacunek, prze�o�onym pos�usze�stwo, a zmar�ym pami�� i modlitwa. O tym nigdy nie dyskutowali - to po prostu w nich by�o. S� tak�e w Kamieniach na szaniec elementy przygody, ryzyka, niebezpiecze�stwa. Jest gro�ny przeciwnik, kt�rego pokonanie wymaga odwagi i m�dro�ci. W takim przedstawieniu wroga tkwi tak�e jeden z walor�w ksi��ki. Niemc�w nie pokazano w niej, jako g�upiego, �atwego do zwyci�enia okupanta, co jest cech� tylu ksi��ek o tematyce wojennej. Niemcy w Kamieniach s� m�drzy, przebiegli i okrutni. Przez to bohaterowie musz� dzia�a� rozwa�nie i m�drze. "Przyjemnie mie� do czynienia z przeciwnikiem rzutkim i pomys�owym! Du�� satysfakcj� jest mu si� nie da�, odparowa�, uderzy� go w czu�e miejsce. Szczeg�lnie, gdy przeciwnik jest zbrojny w pot�ne �rodki, samemu za� rozporz�dza si� tylko kred� i ma�� nalepk�." ls Pisze Aleksander Kami�ski o akcji ma�ego sabota�u. Walka z takim wrogiem jest powa�n�, m�sk� pr�b� si�. Najwi�cej elementu przygody znajduje si� w�a�nie w rozdziale W s�u�bie Ma�ego Sabota�u. Pomys�owo�� m�odzie�y sprawia, �e chwilami czytelnik odnosi wra�enie, �e to wielka harcerska gra: wymagaj�ca odwagi, spostrzegawczo�ci, szybkiego refleksu, sprytu i nieco poczucia humoru. Fakt, �e bohaterowie ocieraj� si� o realne niebezpiecze�stwo, dodaje tej grze tylko atrakcyjno�ci - ale jeszcze nie przera�a. Groza pojawi si� dopiero w nast�pnych rozdzia�ach. Ale ta przygoda, kt�ra jest wci�� obecna w Kamieniach na szaniec, jest zarazem szko�� charakter�w. W�a�nie prze�ywaj�c t� przygod� wawerczycy uczyli si� punktualno�ci, pos�usze�stwa, rzetelno�ci i uczciwego stosunku do obowi�zk�w, uczyli si� i tej trudnej prawdy, �e odwag� musi kierowa� rozs�dek. �wiadomo�� tego stwarza�a szans� powodzenia wszelkich zamierze� - tak efektownie wygl�daj�cych wyczyn�w szaroszeregowej m�odzie�y. Przy pobie�nej lekturze czytelnikowi mo�e si� wydawa�, �e to przypadek i fantazja decydowa�a o powodzeniu w rysowaniu kotwic, zrywaniu flag hitlerowskich, malowaniu hase� na murach Warszawy. Wszystkie te akcje s� prowadzone z rozmachem, pe�ne emocji i znakomicie trzymaj� czytelnika w napi�ciu. Wystarczy jednak zacz�� czyta� nieco uwa�niej, by dostrzec, jak niezwykle sumiennie Zo�ka planuje ka�d� akcj�, jak stara si� wyeliminowa� ka�de, potencjalne niebezpiecze�stwo, przewidzie� rozw�j sytuacji. Nie os�abia to jednak wcale dynamizmu ksi��ki, wypadki tocz� si� bardzo szybko, zawieraj� w sobie zawsze element niespodzianki - jednak nie rz�dzi nimi �lepy przypadek. Jest w ko�cu w Kamieniach na szaniec tak�e stopniowanie emocji: ma�y sabota� jest przygotowaniem do dywersji, dywersja przygotowuje do odbicia Rudego, to za� do r�wnie dramatycznych i coraz trudniejszych akcji, tak�e do �mierci innych bohater�w ksi��ki. Przygotowuje zreszt� wielorako: stopniuje napi�cie, bo przygoda staje si� coraz bardziej niebezpieczna, ale te� bohaterowie s� coraz dojrzalsi: z m�odzie�czej przygody przechodz� do twardej m�skiej walki. S� pe�ni zapa�u, bawi ich ma�y sabota�, ale coraz bardziej narasta w nich pragnienie podj�cia otwartej walki z okupantem. I tak dochodzimy do akcji pod Arsena�em, kt�ra stanowi moment zwrotny dla dalszego rozwoju wypadk�w. Oto odchodz� Alek i Rudy - ich wielka gra sko�czy�a si� �mierci�, jaki� rozdzia� w dziejach Szarych Szereg�w zosta� zamkni�ty. Ze wzgl�du na du�y �adunek napi�cia emocjonalnego u uczestnik�w wydarze� moment odbicia Rudego posiada wszelkie cechy punktu kulminacyjnego; b�d� wprawdzie p�niej jeszcze inne akcje, inne starcia z wrogiem, po kt�rych te� op�akiwa� si� b�dzie poleg�ych koleg�w, ale b�dzie to jednak przede wszystkim jawna walka z Niemcami. Starcie pod Arsena�em jest czym� innym, bo ma inny cel: nie jest rozrachunkiem, lecz ratowaniem przyjaciela, i ten fakt stwarza specyficzny klimat, w kt�rym jest co� z romantycznego mierzenia si� na zamiary. Napi�cie tej sceny wzrasta w momencie odwo�ania pierwszego przygotowania do odbicia Janka Bytnara, by osi�gn�� sw�j szczyt w�wczas, gdy zapadnie decyzja pozytywna. Teraz wypadki tocz� si� ju� b�yskawicznie, przybli�aj�c chwilami Kamienie na szaniec do sensacyjnej powie�ci, jednak bohater, kt�rym jest teraz pewna zbiorowo��, nie posiada �adnej z cech awanturniczej postaci. Podstawowa sprawa nie zostaje ani na moment zepchni�ta na plan drugi utworu. Autor z du�ym powodzeniem po��czy� w tej scenie przygod� z realiami historycznymi i pog��bion� refleksj� psychologiczn�. Wspomniano ju� o wzrastaj�cym napi�ciu w czasie odwo�ania akcji uwolnienia wi�nia. Do tej sceny trzeba jeszcze na moment powr�ci�. Oto czytelnik jest ju� przygotowany do ocalenia Rudego przez przyjaci�. Wszystko zosta�o sumiennie opracowane, a �wiadomo��, i� liczy si� ka�da chwila, wywo�uje wra�enie konieczno�ci odbicia w tym momencie. I w�a�nie wtedy akcja zostaje odwo�ana. "Tu� przed godzin� przejazdu samochodu wi�ziennego Zo�ka dostaje rozkaz: roz�adowa� akcj�. Mieni si� ca�y na twarzy, prze�ywa straszliwy wstrz�s. Jest ju� jednak tak wyrobiony i karny, �e zdejmuje ludzi z posterunk�w. Ledwo sko�czy�, ulic� przejecha�a wi�niarka z Szucha" ". Widoczne s� w�wczas wielkie zmagania wewn�trzne Zo�ki mi�dzy pragnieniem ratowania przyjaciela a konieczno�ci� wykonania rozkazu. Do zrozumienia postawy Zo�ki czytelnik zosta� przygotowany od pierwszych kart ksi��ki. Harcerstwo zawsze by�o szko�� pos�usze�stwa, Wawer za� wzbogaci� to jeszcze o umiej�tno�� panowania nad sob� - nawet wbrew sobie. Dlatego Zo�ka wie, �e musi odwo�a� akcj�. Mimo tego jednak ani napi�cie emocjonalne nie opada, ani nie mija nastr�j oczekiwania. Potem ju� wypadki potocz� si� b�yskawicznie. "Z nami to jak z lasem, Haniu. To i tamto drzewo pada pod siekier�, a tymczasem ca�y las ro�nie i pnie si� ku g�rze... - powiedzia� Tadeusz Zawadzki do swej siostry w jaki� czas po �mierci przyjaciela. Pokazuj�c m�odsze pokolenie harcerzy takich, jak:
Andrzej Romocki (Morro), Janek Gutt, Jerzy Tabor (Paj�k) i innych, �agodzi pisarz tragiczn� wymow� ksi��ki, ko�cz�cej si� �mierci� Zo�ki. Wydawa� by si� mog�o bowiem, �e odej�cie Alka, Zo�ki, Rudego, Felka Pendelskiego, i innych stworzy w Szarych Szeregach wyrw� nie do wype�nienia, �e co� si� w tych, kt�rzy pozostali, za�amie i odbierze sens temu wszystkiemu, czym �yli wcze�niej. Zbyt wytrawnym by� jednak Kami�ski pedagogiem, by ksi��ce dla m�odzie�y nada� wymow� pesymistyczn�. Dlatego opowie�� o "ludziach, kt�rzy... w �ycie wciela� potrafili dwa wspania�e idea�y: braterstwo i s�u�b�" nie ko�czy si�, lecz urywa - tak jakby pisarz musia� od�o�y� pi�ro, bo nadszed� zn�w czas dzia�ania. Pisze wyra�nie: "Walka trwa. Trzeba przerwa� t� opowie��". Przerwa�, to jednak nie sko�czy�, bo jeszcze nic si� nie sko�czy�o; walk� podj�li m�odsi koledzy Alka, Rudego, Zo�ki. Ka-mi�ski nie zamyka wi�c swej ksi��ki, czyni j� otwart�, zapowiadaj�c tym samym ci�g dalszy wydarze�. Gdyby jednak wcze�niej nie pojawi� si� w Kamieniach na szaniec problem szybkiego dorastania m�odszej Pomara�czarni, gdyby nie pojawi� si� Andrzej Morro, tak podobny pod pewnymi wzgl�dami do Tadeusza Zawadzkiego, to w�wczas wraz ze �mierci� g��wnych bohater�w akcja zamyka�aby si� nieodwo�alnie. Ten proces szybkiego dorastania ludzi zosta� zarysowany w Kamieniach bardzo wcze�nie. Na oczach czytelnika, niemal od pierwszych kart ksi��ki, ro�nie m�odsza Pomara�czarnia, a ci, kt�rzy dochodz� z zewn�trz (na przyk�ad Andrzej Morro z PETu), szybko si� wtapiaj� w jej szeregi. W bardzo pi�knym por�wnaniu Szarych Szereg�w z rosn�cym lasem uchwycone zosta�o to zjawisko nadzwyczaj trafnie. Jest to g��boka i niebanalna refleksja dotycz�ca warto�ci nieprzemijaj�cych, ponadczasowych, kt�re nie przepadaj� nawet w�wczas, gdy ginie cz�owiek, kt�ry nosi� je w sobie; podejmuj� je natychmiast m�odsi, ukszta�towani przez system tych samych warto�ci i idea��w. Problem ten si�ga zreszt� jeszcze w dalsz� przysz�o��. Zmarli �yli jeszcze d�ugo w wiernej pami�ci przyjaci�, ich imiona nosi�y harcerskie bataliony walcz�ce w Powstaniu Warszawskim. Dalsze �ycie zapewni�a im literatura, dzi�ki ksi��ce Aleksandra Kami�skiego pokolenie "p�nych wnuk�w" wybiera Zo�k�, Rudego, Alka jako bohater�w dru�yn harcerskich. Si�a sugestii pisarskiej sprawi�a, �e postacie bohater�w Kamieni na szaniec jakby wysz�y z ksi��ki i rozpocz�y nowe �ycie. Ksi��ka utrwali�a czas i ludzi, uratowa�a ich od zapomnienia. Las, o kt�rym m�wi� Zo�ka do swej siostry, jest wci�� �ywy i zielony.
Kamienie na szaniec nale�� do literatury faktu; beletryzacja ma w nich charakter bardzo subtelny, a g��wnym celem pisarza jest stworzenie wiarygodnej relacji o ludziach i wydarzeniach prawdziwych. Ten typ literatury rozwin�� si� bardzo bujnie po wojnie, staj�c si� trwa�ym dokumentem swoich czas�w. Ksi��ka Kami�skiego ��czy w sobie elementy opowie�ci reporta�owej i harcerskiej gaw�dy. Reporta�owo�� uwidacznia si� w d��eniu do stworzenia bardzo szczeg�owo udokumentowanej relacji o warszawskich Szarych Szeregach. Autor pisze prawie wy��cznie o ludziach, kt�rych zna� osobi�cie, i o wydarzeniach, w kt�rych osobi�cie uczestniczy�, b�d� te� zna� z opowiada� wiarygodnych �wiadk�w. Wprowadzi� jednak do�� rozwini�ty komentarz narratora, obszerne charakterystyki psychologiczne bohater�w, ��cz�c w ten spos�b techniki reporta�owe z narracj� literack�. Ksi��ka pisana by�a na gor�co, bezpo�rednio pod wp�ywem prze�ytych wypadk�w, bez dystansu wobec opisywanych wydarze�. To zadecydowa�o, �e jest ona jednak czym� wi�cej ni� opowie�ci� reporta�ow�. Aleksander Kami�ski tkwi� w samym �rodku spraw, kt�re opisywa�, i z tej sytuacji wynikn�� ton �arliwego zaanga�owania emocjonalnego, kt�ry wywiera na czytelniku tak silne wra�enie. Przypomnijmy, jak zaczynaj� si� Kamienie na szaniec:
"Pos�uchajcie opowiadania o Alku, Rudym, Zo�ce i kilku innych cudownych ludziach, o niezapomnianych czasach 1939- 1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy. Pos�uchajcie opowiadania o ludziach, kt�rzy w tych niesamowitych latach potrafili �y� pe�ni� �ycia, kt�rych czyny i rozmach wycisn�y pi�tno na stolicy oraz rozesz�y si� echem po kraju. Autor pisze wyra�nie: "pos�uchajcie", a nie przeczytajcie, tak jakby m�wi� do s�uchacza, a nie pisa� dla czytelnika. To bardzo istotna sprawa a nie kwestia przypadku. Ot� pierwsza wersja ksi��ki by�a - rzec by mo�na - wersj� m�wion�. I tu trzeba powr�ci� do genezy Kamieni na szaniec. Autor ksi��ki mieszka� przez ca�� okupacj� w Warszawie, a jego rodzina przebywa�a pod Warszaw�. W maju 1943 roku przyjecha� autor Antka Cwaniaka do rodziny przebywaj�cej w�wczas w �bikowie, by� bardzo poruszony i poprosi� �on�, aby siad�a do pisania. Chcia�, aby pisa�a r�cznie, by� w takim stanie psychicznym, �e nie chcia� skorzysta� z maszyny do pisania, cho� sta�a na oknie. M�wi� urywkami, spaceruj�c po pokoju, czasem s�owa przychodzi�y mu z trudno�ci�. Trwa�o to dwa dni, p�niej Kami�ski zabra� r�kopis i pojecha� do Warszawy - w lipcu ukaza�y si� Kamienie na szaniec. By�o to co� wi�cej ni� zwyczajne dyktowanie: w autorze ksi��ka ju� widocznie dojrza�a i zosta�a nawet w szczeg�ach przemy�lana, skoro m�g� z pami�ci dyktowa� j� przez kilka godzin, a zarazem obserwowa� wra�enie, jakie wywiera na pisz�cej. Wra�enie by�o bardzo silne i w ten spos�b od razu sprawdza�a si� celowo�� wyboru takiej w�a�nie formy. "Pos�uchajcie"... tak przecie� zaczyna si� gaw�da, a gaw�d harcerskich wyg�osi� Aleksander Kami�ski w swym �yciu bardzo wiele, by� mistrzem tej formy, posiada� ogromn� �atwo�� nawi�zywania kontaktu ze s�uchaczami. Zna� to w�a�nie w przytoczonym powy�ej zdaniu otwieraj�cym ksi��k�; takich bezpo�rednich odwo�a� znajdziemy zreszt� w niej wi�cej. Pisarz bardzo swobodnie przechodzi od jednej informacji do drugiej, j�zyk bliski jest m�wionemu, z bogatego t�a opowie�ci wy�aniaj� si� postaci i zdarzenia, jakby wyp�ywa�y ze wspomnie� o dniu wczorajszym o przesz�o�ci, kt�ra graniczy jeszcze z tera�niejszo�ci�. Pozosta�y zreszt� w ksi��ce tak�e inne �lady takiej sytuacji j�zykowej:
a wi�c dialogi prowadzone w mowie potocznej, uwarunkowane konkretn� sytuacj� m�wienia, czasem pewna skr�towo�� wypowiedzi, czasem powt�rzenia nie maj�ce stylistycznego uzasadnienia. Autor bardzo umiej�tnie oscyluje pomi�dzy lapidarno�ci� a rozci�gliwo�ci� toku opowiadania. Raz ogranicza si� do zwartej, kr�tkiej informacji, �wiadom tego, �e czytelnik dobrze rozumie, o co chodzi, kiedy indziej drobiazgowo opisuje, zw�aszcza konkrety. Wytwarza to swoist� dynamik� narracyjn�, tak wa�n� dla utrzymania w napi�ciu uwagi odbiorcy. Autor operuje tak�e bardzo umiej�tnie nastrojami: �art jest zawsze pow�ci�gliwy, patos dyskretny. Trzykrotnie opisuje Kami�ski �mier� bohater�w, kt�rzy stali si� ju� bliscy czytelnikowi, nie powtarza si� w tych opisach ani raz; ka�de odej�cie jest inne, podobnie jest przy opisach akcji dywersyjnych czy sabota�owych. S� te� sceny w Kamieniach przypominaj�ce zupe�nie kadry z filmu. Dzieje si� tak przewa�nie w�wczas, gdy autor zmienia czas narracji, na przyk�ad z przesz�ego przechodzi w czas tera�niejszy, w�wczas na chwil� zatrzymuje si� akcja, a autor kre�li obraz - cho� nierozerwalnie zwi�zany z fabu�� ksi��ki - to jednak rz�dz�cy si� w�asnymi prawami i mog�cy istnie� oddzielnie. Takim obrazem ko�czy te� Aleksander Kami�ski sw� ksi��k�. Jest to obraz �mierci Zo�ki - scena jakby namalowana: skondensowanie ruchu, barw, kszta�t�w, r�nych rodzaj�w zda�: od napi�cia, towarzysz�cego pocz�tkowi ataku, poprzez narastaj�cy bitewny zgie�k - a� do ostatecznego uspokojenia, i odej�cia Zo�ki na wieczn� wart�. W tym momencie narrator zn�w zmienia czas: "Bezsilne, omdla�e cia�o osuwa si� spod �ciany ku ziemi..." - tak zamyka si� tera�niejszo��. Zdanie nast�pne: "Zdobycie posterunku �andarmerii w Sieczychach by�o jednym z najpi�kniejszych zwyci�stw Zo�ki" - narzuca ju� do opisanych wydarze� dystans, s�owo "by�o" odsuwa wydarzenia w przesz�o��. Umiej�tne operowanie czasem daje w Kamieniach na szaniec znakomite efekty w wywo�ywaniu nastroju, pog��bia ekspresj� opisywanych scen. Ostatnie zdania ksi��ki s� utrzymane w czasie tera�niejszym, bo przecie� - jak ju� wspomniano: "Walka trwa". "Opowie��, o wspania�ych idea�ach Braterstwa i S�u�by, o ludziach, kt�rzy potrafi� pi�knie umiera� i Pi�knie �y�" - takie zako�czenie ksi��ki sprawia, �e jest ona jednak - mimo �mierci bohater�w - wychylona ku �yciu, nie jest wi�c epitafium dla zmar�ych, lecz pami�tk� dla �ywych. Wielotysi�czne nak�ady Kamieni na szaniec zawsze b�yskawicznie znikaj� z p�ek ksi�garskich. Ksi��ka cieszy si� nies�abn�c� popularno�ci� w�r�d kolejnych pokole� m�odych czytelnik�w. M�odsi szukaj� w niej przede wszystkim sensacyjnej akcji, starsi wzor�w osobowo�ciowych. Powracaj� wielokrotnie do niej dzieci i m�odzie� na r�nych etapach czytelniczej edukacji. Przed wszystkimi atakami krytyki, zarzucaj�cej jej w latach pi��dziesi�tych s�abo�� ideologiczn� oraz idealizowanie postaci, ksi��ka obroni�a si� sama. Nie zaszkodzi�a jej te� dziesi�cioletnia nieobecno�� na p�kach ksi�garskich w okresie 1946-1956. Dzisiaj Kamienie na szaniec uznawane s� ju� powszechnie przez krytyk� literack� za klasyk�, za najlepsz� ksi��k� dla m�odzie�y o tematyce wojennej. Przyznaj� to wszyscy badacze literatury dla dzieci i m�odzie�y, by przywo�a� tylko nazwiska Krystyny Kuliczkowskiej, Zbigniewa J. Bia�ka i Stanis�awa Fryciego. Tak�e w opinii historyk�w ksi��ka ta stanowi pozycj� o donios�ym znaczeniu. Tomasz Strzembosz - znawca lat 1939-1945 bardzo wybitny - zauwa�y�, �e Kamienie na szaniec "to zarazem pierwsze historyczne opracowanie, pr�ba �wiadectwa, dydaktyczna opowie�� dla wsp�czesnych i dla potomnych oraz osobista relacja, dokument historyczny (dokument �wiadomo�ci i dokument epoki), �arliwe wyznanie dopiero co prze�ytej prawdy o ludziach". Stworzy�y one fakt psychologiczny, kt�ry wycisn�� pi�tno na wszystkich, kt�rzy p�niej pisali o Szarych Szeregach; narzuci�y model wyobra�ni zbiorowej i spos�b warto�ciowania. Potwierdza to reakcja czytelnicza na ka�de nowe wydanie ksi��ki, tarcze szkolne, kwiaty i harcerskie chusty na grobach Alka, Rudego i Zo�ki, a tak�e coroczne zloty dru�yn i szczep�w im. Szarych Szereg�w w rocznic� wydarze� pod Arsena�em. Nie by�oby tego wszystkiego, gdyby Aleksander Kami�ski nie napisa� Kamieni na szaniec.
* * *
S�oneczne dni
Pos�uchajcie opowiadania o Alku, Rudym, Zo�ce i kilku innych cudownych ludziach. o niezapomnianych czasach 1939-1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy. Pos�uchajcie opowiadania o ludziach, kt�rzy w tych niesamowitych latach potrafili �y� pe�ni� �ycia, kt�rych czyny i rozmach wycisn�y pi�tno na stolicy oraz rozesz�y si� echem po kraju, kt�rzy w �ycie wcieli� potrafili dwa wspania�e idea�y: BRATERSTWO i S�U�B�.
KAMIE�
S�oneczne dni
Na jednej z dzielnic warszawskich by�o �rodowisko m�odzie�y harcerskiej, kt�re umia�o stworzy� atmosfer� i warunki, w jakich m�odzie� czu�a si� dobrze, pragn�a sama kszta�ci� swe charaktery, sama sobie stawia�a cele i sama czyni�a wszystko, co w jej mocy, by te cele osi�ga�. Jednym z zespo��w tego �rodowiska by� zesp� Buk�w *, nazwany tak od cz�stych wypraw le�nych, jakie czyni� rokrocznie. Zesp� Buk�w, do kt�rego nale�eli Alek * i Rudy *, by� zespo�em udanym. By�o w nim to, co stanowi o sile i pr�no�ci ka�dej gromady: duch zespo�u, kole�e�stwo i ci�g�a aktywno��; czyn jeden po drugim, i rozmach, i radosny u�miech. W lecie i w zimie, w czasie d�ugich wakacji i w czasie kr�tkich dni �wi�tecznych zesp� rusza� w dalekie g�ry, nad odleg�e jeziora lub w pobliskie lasy i niedalekie pola. Alek by� dryblasem. Wysoki, szczup�y, o niebieskich oczach i p�owej czuprynie, ci�gle si� u�miecha�, m�wi� szybko, wymachiwa� r�koma i przy byle okazji wpada� w zachwyt. Wp�ywom zespo�u Buk�w zawdzi�cza� nabywanie pewnej w�a�ciwo�ci charakteru bardzo mu obcej: ch�odnego panowania nad sob� w chwilach wa�nych. Kiedy� na wsi, gdzie Alek przyjecha� -na par� dni, syn gospodarza r�bi�c drzewo uderzy� si� siekier� w nog�. Krew silnie pop�yn�a na ziele� trawy. I, jak cz�sto w takich wypadkach, ca�e wystraszone otoczenie straci�o g�ow�. Kto� krzykn�� wyl�k�y, kto� uciek� do pokoju, �eby nie widzie� krwi, paru domownik�w biega�o bezradnie po domu bezsensownie szukaj�c wody, waty. Alek jeden z ca�ego otoczenia zareagowa� ca�kowicie odmiennie ni� inni: znik� mu z twarzy wyraz niefrasobliwego roztrzepania, zbieg�y si� brwi nad oczyma. Po chwili by� ju� przy skaleczonym, naciskaj�c silnie kciukiem miejsce powy�ej krwawi�cej mocno rany. - Panno Basiu - zwr�ci� si� do wystraszonej, stoj�cej bezradnie dziewczyny - widzi pani, ju� w porz�dku. Prosz� wzi�� ten p�aski kamyk, wymy� go i przynie�� mi razem z r�cznikiem. Zrobimy opatrunek uciskowy. Gdy to m�wi� - m�wi� spokojnym, naturalnym g�osem. Z twarzy znika�o skupienie i pojawi� si� zn�w u�miech. A Rudy? Rudy mia� piegowat� twarz i rudawe w�osy. Ca�a istota Rudego ze�rodkowa�a si� w jego oczach i czole, odzwierciedlaj�c wybitn� inteligencj�. Uzupe�niaj�cy charaktery ludzkie zesp� Buk�w - ten sam, pod kt�rego wp�ywem roztrzepany uczuciowiec Alek stawa� si� opanowany i skupiony - zesp� ten urodzonego intelektualist� Rudego �ci�ga� do konkret�w przyziemnego �ycia. Przy czym owo przyziemne �ycie uosobione zosta�o w postaci... kucharstwa. Mianowicie na ka�dej wycieczce, na ka�dej wyprawie, na ka�dym obozowisku Rudy by� kucharzem Buk�w. Co si� biedak w pocz�tkach kucharzowania nacierpia� - nie warto opisywa�. Warto natomiast stwierdzi�, �e po pewnym czasie potrawy przyrz�dzane przez Rudego przesta�y denerwowa� i �mieszy�, zacz�y zastanawia�, a wreszcie zdumiewa�. - Bracie - m�wi� powa�nie Zeus *, w�dz Buk�w - �wietnie gotujesz! Masz wyj�tkowy talent kucharski.
Zeus - Leszek (Lecho�law) Doma�ski, cz�onek pierwszej wojennej G��wnej Kwatery Harcerzy, wizytator Polski Wschodniej, zast�pca Naczelnika Harcerzy, zgin�� w Mi�sku na prze�omie 1939 i 1840 r.
By�o to w pierwszym okresie przygl�dania si� Zeusa Rudemu. Tote� Zeus - harcmistrz Leszek Doma�ski - zauwa�y� tylko cz�� prawdy: ujawniony talent kucharski. Istota Rudego by�a inna. To nie by� ch�opiec o talencie kucharskim. By� to ch�opiec o du�ej, wszechstronnej skali talent�w w og�le, ale ujawni�o si� to dopiero z biegiem lat. Na razie nikt tak wspania�ego nie piek� na patyku chleba (tak, tak - chleba na patyku, to nie jest omy�ka zecera!), nikt tak �wietnie nie sma�y� p�otek na oleju, �adna kasza hreczana nie potrafi�a si� zmierzy� z kasz� Rudego. A ju� zupe�nie magicznym zjawiskiem wydawa�o si� Bukom to, gdy kiedy� Rudy ugotowa� �wietn� zup�... z pokrzyw! To jednak, co zdecydowa�o o popularno�ci Rudego w zespole, nie mia�o nic wsp�lnego z kucharstwem. To co� oparte by�o na talentach artystycznych Rudego i na jego zami�owaniu do majsterkowania. Pewnego razu obmy�li� Rudy oznak� dla zespo�u Buk�w. Cyfra 23 w tr�jk�cie, wyci�ta w jasnym metalu, na pomara�czowym tle ma�ej, sukiennej podk�adki. Ca�y zesp� Buk�w by� zachwycony estetyk� oznaki, dyskrecj� odcieni, delikatno�ci� rysunku. Pobudzony zachwytem koleg�w Rudy zmajstrowa� sztanc� i w�asnor�cznie odbi� ni� tyle oznak, ilu cz�onk�w liczy�, zesp� Buk�w. - Ja ci m�wi�, przejdziesz do historii sztuki - klepa� protekcjonalnie Rudego po ramieniu gruby Andrzej Zawadowski *. - A ty, Alek - ci�gn�� dalej ten�e sam Andrzej Grubas - musisz si� zabra� do skomponowania oznaki narciarskiej dla Buk�w. Alek bukowej oznaki harcerskiej nie skomponowa� nigdy, chocia� by� najlepszym narciarzem zespo�u. Narciarzem narwanym, narciarzem niepokoj�cym rodzic�w i Zeusa, narciarzem, kt�rego nigdy nie zadowala�y �agodne stoki i ucz�szczane tory. Narciarzem, kt�rego
Andrzej Zawadowski, "Grubas", "Gruby" - maturzysta Batorego w 1939, podharcmistrz, zgin�� w czasie akcji czarnoci�skiej w roku 1943.
niespokojny duch ci�gn�� w wysokie g�ry, na nowe i samotne szlaki. Ten niespokojny duch narciarski by� tylko cz�stk� osobowo�ci Alka, kt�ra ca�a by�a niespokojna, spragniona niecodzienno�ci, st�skniona do nadzwyczajno�ci. Zreszt� t�sknota Alka do niecodzienno�ci, do czyn�w przekraczaj�cych wyobra�ni� i mo�liwo�ci przeci�tnego cz�owieka, by�a taka sama, jak t�sknota wszystkich jego koleg�w - Buk�w. A mo�e nie tylko Buk�w? Mo�e jest to t�sknota ka�dej m�odo�ci? Ta tylko r�nica zachodzi�a mi�dzy t�sknotami dziesi�tk�w tysi�cy m�odych serc, a t�sknotami do niecodzienno�ci Buk�w, �e Buki umia�y si� zdoby� na wcielenie wielu swych marze� w czyn. Istnia�a w Warszawie szko�a, dobra szko�a. W stolicy nie brak by�o doskona�ych szk�. I ta by�a w�a�nie jedn� z nich. W szkole tej pracowa� w�a�ciwy zesp� nauczycielski. Gdy piszemy "w�a�ciwy" nauczyciel, mamy na my�li cz�owieka, kt�ry posiada umiej�tno�� zach�cania i wdra�ania uczni�w do samokszta�cenia. T� w�a�nie w�a�ciwo�� mia�a wi�kszo�� nauczycieli gimnazjum imienia kr�la Stefana Batorego *. Czy to si� wyda dziwne, je�li podamy do wiadomo�ci, �e nauczycielem geografii w gimnazjum i liceum Stefana Batorego by� pan profesor Doma�ski, przez cz�� uczni�w zwany Zeusem? Mianowicie przez t� cz�� uczni�w, kt�ra nale�a�a do zespo�u Buk�w. Co prawda pan profesor Leszek Doma�ski by� dopiero drugi rok nauczycielem i liczy� sobie zaledwie osiem lat wi�cej ni� uczniowie klasy, kt�rej by� wychowawc�. Chocia� tak by�o i chocia� zesp� nauczycielski gimnazjum im. Batorego by� zespo�em ludzi �wiat�ych, ca�y korpus profesorski mia� jednomy�lnie profesorowi Doma�skiemu
Gimnazjum in. Stefana Batorego - znana pa�stwowa szko�a �rednia w Warszawie. Dyrektorem jej by� Witold Ambroziewicz