5715

Szczegóły
Tytuł 5715
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5715 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5715 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5715 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

MELCHIOR WANKOWICZ WRZESIE� �AGWI�CY OD AUTORA Ta ksi��ka w g��wnym trzonie by�a napisana w 1939 roku w my�li, aby zanim odnowi�o si� wojsko, da� relacj� o naszych walkach. Sami w�w- czas wylewali�my dziecko z brudna woda, a �wiat relacje o wrze�niu czerpa� od naszych wrog�w (kt�rzy wsp�lnym wysi�kiem ustalili ten termin o osiemnastodniowej kampanii) i zastanawia� si�, dlaczego ma�a Finlandia broni si� tak d�ugo. Dlatego ksi��ka by�a pisana z wysi�kiem najwi�kszego po�piechu, bez �r�de�, z jedyn� ambicj�, aby wykaza� polsk� wol� walki. Nie jest wi�c relacj� o wojnie, stara si� by� jedynie relacj� o polskiej duszy we wrze�niu. �wiat by� w�wczas spragniony temat�w wojennych i dlatego prywa- tny wydawca nie tylko z�o�y� ksi��k� po polsku, ale i ca�kowicie prze- t�umaczy� j� na francuski i w po�owie na angielski. Ksi��ka mia�a doku- mentowa� w 1939 t� sam� prawd�, co i w 1831, kiedy Mickiewicz pisa� o gajowym, kt�ry mieszka� pod lasem i stan�� w obronie spokojnych osiedli, kiedy na nie z tego lasu szed� zb�j; "Gajowy mia� w r�ku strzelb�, ale tylko nabit� �rutem na ptaszki, przecie� rzuci� si� na rozb�jnika i rani� go, sam za� by� mocniej zraniony, a� rozb�j- nik obali� gajowego i podepta� i my�la�, �e go zabi�. Ci, kt�rych obroni�, m�- wili: dali�my tobie w�dki i chleba i opatrzyli�my rany i damy jeszcze talar bity, Wiedzieli, i� ci�ko raniony byt, ale czuli, i� z�e zrobili, a chcieli sami w siebie wm�wi�, �e nic z�ego nie zrobili. I gadali g�o�no, aby sumienie swoje zag�uszy�". Ksi��ka mia�a na celu zrobi� co mo�na, aby utrudni� to zag�uszanie sumienia. Jednak wydawca by� zale�ny od �wczesnego rz�du polskiego i przy- s�a� mi list: "Ksi��ki drukowa� nie mog�. M�j wk�ad pieni�ny by� dosy� du�y - tym- czasem nie pozwolono mi nic z ni� zrobi� - bo szkodliwa. Nie drukuj� wi�c pana na rozkaz z g�ry. Jest to pierwszy du�y manuskrypt, kt�rego mi nie pozwolono drukowa�". Lu�ne kartki w�drowa�y ze mn� po trzech cz�ciach �wiata. Kiedy w 1943 roku zaistnia�a mo�no�� wydania, kilku rozdzia��w brak�o, a dzie- je kompanii saperskiej odtworzy�em bez pierwszych czterech dni jej dzia�ania. Ksi��ka ukaza�a si� w ma�ym nak�adzie pt. Wrze�niowym szlakiem, podpisana pseudonimem Jerzy �u�yc. Poza tym opowiadanie 2 genera�em Sosnkowskim ukaza�o si� w przek�adach ksi��kowych na angielski i szwedzki (w trzy lata po wrze�niu, kiedy go przes�oni�o w oczach �wiata tyle innych zdarze�!...). W Polsce pod okupacj� niemieck� wydano wiosn� 1940 roku 2 gene- ra�em Sosnkowskim oraz Te pierwsze boje. Obecnie, kiedy wielu ludzi do��czy�o z oflag�w, lagr�w i z Polski, kiedy otworzy�a si� mo�no�� dania tej ksi��ki rodakom w Anglii, zasz�a potrzeba jej ponownego wydania. Dodaj� te� Westerplatte, dzieje lotnictwa w armii genera�a Kutrzeby i dzieje oddzia�u majora Hubala, ostatniego oddzia�u z wrze�nia, ale ju� b�d�cego dziejami �o�nierza bez pa�stwa w wi�kszej jeszcze mierze, ni� Armia Krajowa. Umieszczam to opowiadanie jako ostatnie z my�l�, �e ksi��k� t� wk�adam w r�ce obywatela i �o�nierza, kt�rego pa�stwo jest pod okupa- cj�. DYWERSJA NIEMIECKA W POLSCE �otrostw, kt�re uprawiaj� poza granicami pa�stwa nie poczytuj� za ha�b�, przeciwnie, chwal� si�, �e czyni� to dla �wiczenia i zahartowania m�odzie�y. Gaius Julius Caesar o Germanach W dziejach dywersji niemieckiej na ziemiach polskich wida�, tak jak i na ka�dym innym odcinku dzia�alno�ci nazistowskiej, �e Hitler bynajmniej nie wynalaz� nowych, obcych duchowi niemieckiemu element�w, �e on tylko te cechy niemieckie potrafi� zogniskowa�. Jest za nie odpowie- dzialny nar�d niemiecki. Dywersja niemiecka na ziemiach polskich, tak dawna jak s�siedztwo tych dwu narod�w, nie ustawa�a w�a�ciwie po wielkiej wojnie ani na je- dn� chwil�. Zmienia�a si� forma, znik�y zagony Orgeschu, dywersje r�- nych powojennych pucz�w, ale fala skrytej dywersji nie przesta�a pod- mywa� pa�stwa polskiego, gruntuj�cego si� coraz silniej. y dr Pa�stwo to jeszcze przed nastaniem ery hitlerowskiej dokonuje pierwszej likwidacji dywersji niemieckiej: zostaje rozwi�zana Deutsche Arbeitspartei, kt�rej sztab, wypracowuj�cy metody insurekcji niemiec- kiej, mie�ci� si� w Tarnowskich G�rach. Dobroduszni Polacy wymierzaj� w�wczas bardzo niskie kary. W�wczas zawi�zuje si� nielegalna Jngendbnnd. Dzia�a przede wszy- stkim na �l�sku i udaje jej si� obj�� ca�y aktywniejszy element niemiecki. Dzieli si� kolejno na Kreisleitungi, Ortsgruppy i Kameradschafty. Co niedziela Kameradschafty odbywaj� dalekie marsze w miejsca odludne, w kt�rych przerabiane s� �wiczenia z��czone z dywersj�. A dzia�aj� w kraju, w kt�rym przez sze��setletni� niewol� element polski i element niemiecki tak poprzerasta� wzajemnie, �e trudno to nie- raz by�o rozr�ni�. Przyw�dc� g��wnym YoIks-Bundu zostaje... Hans G�odny, urodzony z matki Niemki, syn dzia�acza polskiego z Nadrenii. Jego pierwszym zast�pc� jest Pi�tek z Katowic, za� drugim... Stachula z Nikiszowca. I tych likwidujemy w 1932-1933 roku, w roku obj�cia w�adzy przez Hitlera. Od tej chwili to, co zawsze by�o istot� pracy niemieckiej wobec s�- siad�w, otrzymuje wyra�ne sformu�owanie. Jak pisze Rauschning, Hitler w 1934 roku zwo�a� przyw�dc�w niem- czyzny z ca�ego �wiata i w ich zaufanym gronie powiedzia�: "Musicie stworzy� grup� szturmow�. Nie powinni�cie walczy� ani o swobody parlamentarne ani �adne inne, bo to tylko op�- nia nasz atak. ��dam �lepego pos�uchu. Musicie by� plac�wkami przednimi - pods�uchu i maskowania. Prawo wojenne ju� teraz ma wami rz�dzi�. Macie wsz�dzie dzieli� si� na dwa stronnictwa - jedno z nich b�dzie podkre�la� lojalno��, rozszerza� wp�ywy towarzyskie i gospodarcze. Drugie, powsta�cze, b�dzie cz�sto przez m�j rz�d dezawuowane". Na czele tej roboty Hitler postawi� Hessa, tajemniczego w czasie wojny wys�annika do Anglii, kt�rego Rauschning uwa�a "za jednego z najgorszych bandyt�w kliki". Akcja niemiecka si� zaostrza. W Polsce bezrobocie trwa ju� dawno. �l�sk mu si� opiera� najd�u�ej, a� wreszcie uleg� i^wpad� w skurcze n�- dzy, okrutniejsze ni� w reszcie kraju. 2 kopal� �l�ska pozosta�o przy Polsce sze��dziesi�t sze�� kopal�, przy Niemczech trzydzie�ci. By� to ogromny rezerwuar w�gla, zbyt wielki na razie na potrzeby startuj�cego do �ycia pa�stwa. Tote� nadmiar ludno�ci, tak zag�szczonej na �l�sku jak nigdzie w Europie z wyj�tkiem Belgii, pocz�� odp�ywa� do Francji, gdzie si� wytworzy� popyt na skutek ubytku si� roboczych w wojnie i perspektyw na olbrzymie odszkodowania niemieckie, wynosz�ce sze�� miliard�w funt�w. ' Kiedy strajk w�glowy w Anglii stworzy� dla^nas koniunktur� i �l�sk pocz�� pracowa� pe�n� par�, opuszczone przez �l�zak�w miejsca pozaj- mowali przybysze z r�nych k�t�w Polski. Kiedy upad�y widoki na wyp�acalno�� Niemiec, a na dobitk� rozpocz�� si� kryzys �wiatowy - wyrzucani z Francji �l�zacy gromadnie powracali, zastaj�c swe miejsca zaj�te. Poza tym �l�sk musia� przystosowa� si� do kryzysu i kurczy� produkcj�. Robotnik �l�ski widzia� si� w po�o�eniu bez wyj�cia. "Chy- ba kra�� albo szmuglowa�" - m�wili mi zrozpaczeni ludzie. To w�w- czas rozpocz�a si� epoka bieda-szyb�w - nielegalnej eksploatacji w�- gla. N�dzota robotnicza ry�a grunt z p�ytkich odkrywek; gdy korytarze sz�y g��biej, b�d�c nie podstemplowane, przygniata�y ludzi, w�a�ciciele kopal� protestowali. W�adze patrzy�y przez palce, bo przecie zasi�ki dla bezrobotnych - od 3 z� 50 gr do 12 z� na dwa tygodnie - nie mog�y wy�ywi� rodzin. Ci�ko i ciasno by�o w rodzinie �l�skiej. Czy pami�tacie ten kraj? Osada tam styka si� z osada, wie� z wsi�, kopalnia z kopalni�. Tu jedne domy si� ko�cz�, a tam ju� poczynaj� si� inne. Ulica �l�ska zawsze �yje o�ywionym �yciem, a zw�aszcza wieczorem - ca�y �l�sk to jeden klub pod otwartym niebem. T� ulic� �l�sk� przede wszystkim wykorzystuje Niemiec dla swojej propagandy. Niemiec jest wro�ni�ty przez sze��set lat w ten kraj, wia- dome s� mu drogi i dr�ki i dusze ludzkie. S�czy w te dusze niezadowo- lenie, wskazuje, �e to nap�yw przybysz�w z Polski odbiera �l�zakom chleb, werbuje do swoich szereg�w rdzennych �l�zak�w, kt�rym obie- cuje po odebraniu �l�ska posady i stanowiska. Na odmian� teraz powo�uj� Niemcy National-Sozialistische Arheiter Bewegung pod wodz�, znowu�, niejakiego Zaj�ca, kt�remu pomagaj�: Kari Pielosch z Murcek i Michac z We�nowca. Organizacja Zaj�ca, nielegalna, ma ju� zupe�nie dywersyjny charak- ter. Szeroko prowadzi akcj� szpiegowsk�, denuncjuje do Rzeszy Niem- c�w nie dosy� prawomy�lnych, przeprawia ludzi przez granic�, �eruje na istotnej biedzie polskiego g�rnika. To w�wczas Polska zagrozi�a wkroczeniem do Gda�ska i posun�a ku niemu oddzia�y. Zostaje aresztowanych dwie�cie os�b. Wyroki ostre - od czterech do pi�tnastu lat. OKRES "PRZYJA�NI" POLSKO-NIEMIECKIEJ Wiemy, co w�wczas zasz�o. Hitler si� przy�asi�. "Musimy si� wpierw wzmocni�, a potem to si� zrobi" - m�wi do Rauschninga o stosunkach z Polska. A przed samym podpi- saniem paktu o nieagresji, m�wi do tego� Rauschninga: "Za- gwarantuj� wszelkie granice, pozawieram wszelkie pakty, jakie kto b�dzie chcia�. By�oby to dziecinad� z mej strony nie pos�u- �y� si� tymi �rodkami dlatego, �e je kiedy� b�d� musia� znienac- ka z�ama�". Nast�pi� polsko-niemiecki pakt o nieagresji. Niemcy trac� wpraw- dzie wielki wysi�ek winwestowany w propagand� �wiatow� ich praw do Pomorza, ale to Hitlerowi nie jest potrzebne. On nie b�dzie "koryta- rza" zdobywa� przekonywaniem. Za to uzyskuje wi�ksze mo�liwo�ci poruszania si� w polskim tere- nie. Powstaje legalna Jungdeutsche Partei, utworzona przez in�yniera Wiesnera w Bielsku. Robota Wiesnera ogarnia nie tylko wszystkie zie- mie by�ego zaboru pruskiego a� po Gda�sk, ale tworzy w�z�y organiza- cyjne w �odzi, na Wo�yniu i po licznych skupiskach Niemc�w w Kr�- lestwie. Robi�c szereg rob�t legalnych, r�wnocze�nie, w my�l wskaza� Hes- sa, przygotowuje dywersj� wojskow�. Z Niemiec stale doje�d�aj� in- i struKtorzy, m�odzi ludzie z Polski wysy�ani s� na kursa do Niemiec. Akcja masowego werbowania trwa dalej. Niemcy hitlerowskie id� pe�n� par� do wojny, nie dbaj� o pokrycie z�otem, nie dbaj� o racjonaln� gospodark� - wszystko to ma zap�aci� niedaleki ju� �up wojenny. Hit- \er nie tylko likwiduje sze�� milion�w bezrobocia, ale potrzebuje wci�� nowych r�k do pracy. Tote� nic dziwnego, �e kopalnie i fabryki po tamtej stronie ch�tnie zatrudniaj� przybysz�w z Polski, ale to uderza, jak ich organizuj�. Na kopalni Delbruck pojawia si� og�oszenie w pols- kim i niemieckim j�zyku, �e pierwsze�stwo w pracy otrzymuj�... byli powsta�cy polscy i ich synowie. C� si� sta�o, �e Niemcy poczynaj� wynagradza� za udzia� w powstaniu? Przypominaj� si� s�owa Hitlera, 11 kiedy powiedzia�, �e za najlepszy materia� dla partii nazistowskiej uwa- �a by�ych cz�onk�w partii komunistycznej, bo maj� temperament. A ju� z reszt� ich przekona� sobie poradzi. Do spokojnej wi�c pracy fabrycznej poszukiwano, jak si� okazuje, ludzi z temperamentem, a ju� z reszt� radzono sobie na spos�b hitlero- wski. Robotnik przede wszystkim musia� si� zgodzi� na potr�cenie sk�adki organizacyjnej oraz na abonament niemieckiego pisma. Kiedy ju� si� na�o�y� - przed podwy�k� zarobku nast�puje warunek, aby dzieci zapisa� do niemieckiej szko�y. A wreszcie przychodzi ostateczne ��danie - sp�dzenia p�atnego urlopu robotniczego na "koloniach wypo- czynkowych" i na koniec - na kursie w Leobschiitz na granicy czeskiej. W Leobschiitz ju� si� m�wi wyra�nie. Jednorazowy kurs przeszkala trzy tysi�ce ludzi. M�wi si� oto tym ludziom, wci�gni�tym ju� w r krwiobieg niemieckiej pracy, poawansowanym, �e ich przysz�o�� jest zwi�zana z losami Niemiec, �e oni musz� uderzy� pierwsi, �e oni musz� rozpocz�� powstanie, kt�re wesprze pot�na Rzesza. Kursi�ci ucz� si� obchodzenia z broni� automatyczn� i z r�cznymi granatami oraz z zasa- l darni partyzantki. Wieczorami wys�uchuj� kurs�w ideologicznych. Stara polska nazwa Leobschiitz - G�ubczyce. �l�skie Gustliki jesz- cze raz w dziejach tam s� zag�upiane przez Niemc�w. Pi�kne sobie plony z tej roboty obiecuje Hitler i w Polsce, i na Za- chodzie: ! "Je�li rozpoczn� wojn� - zwierza� si� Rauschningowi - by� mo�e, �e wprowadz� w czasie niezm�conego pokoju wojska do Pary�a. Te wojska b�d� w mundurach francuskich. Przewidzia- �em najdrobniejsze szczeg�y. Te wojska zajm� sztab generalny, ministerstwa, parlament. W ci�gu kilku chwil Francja, Austria, Polska, Czechy zostan� pozbawione organ�w rz�dz�cych. Ludzi powolnych za�, kt�rzy zechc� stworzy� nowy rz�d, znajdziemy wsz�dzie: sami si� zg�osz�. Znajdziemy na to dosy� ochotnik�w, . dostateczn� liczb� ludzi milcz�cych i ofiarnych. Przeprawimy ich na tamte strony granic w czasie pokoju i wszyscy b�d� sobie wyobra�a�, �e s� to nieszkodliwi tury�ci. Teraz trudno wam w to uwierzy�, a przecie� zrobi� dos�ownie jak to m�wi�: wprowa- dz� ich pluton po plutonie". Tak m�wi� Hitler jeszcze przed obj�ciem w�adzy. Widzieli�my, �e uda�o mu si� tak zrobi� z Austri�, z Czechami, z Gda�skiem, z Dani�, z | Rumuni�, z Jugos�awi� i z Grecj�. Ale si� potkn�� o Polsk�. I profesor l Bartel, i profesor Estreicher prze�o�yli �mier� nad stanowisko Quislinga. 12 TU� PRZED WOJN� Ju� na kilka tygodni przed wojn� zatrzymano na granicy �l�skiej obok miejscowo�ci Karol-Emanuel1 przekradaj�cych si� kilkunastu dywer- sant�w zza kordonowego Freikorpsu, z�o�onego z polskich Obywateli. Nie�li oni wielkie plecaki na�adowane rewolwerami i amunicj�. Pad� w�wczas pierwszy trup - poleg� dywersant Nowak z Chorzowa. Jak donosi�y po inwazji pisma niemieckie, odby�a si� wielka uroczysto�� ek- shumacji jego zw�ok i przeniesienia do Chorzowa. Ale taki wypadek by� zgo�a wyj�tkowy. Przepisy o ma�ym ruchu granicznym umo�liwia�y omal bezkarn� kontraband�. Na granicy sta� jeden stra�nik na trzy-cztery kilometry. �l�sk zostaje zalany broni� nie- mieck�. W kilka dni po zaj�ciu pod Karolem-Emanuelem policjant prowadzi� dywersanta, u kt�rego znaleziono sk�ad broni. Min�a go grupa m�- czyzn z grzecznym pozdrowieniem. Nast�pnie jeden z tej grupy, niejaki Kaleta, odwr�ci� si� i strzeli� policjantowi w ty� g�owy. To by� znowu� pierwszy trup z naszej strony. Kiedy aresztowano Kalet�, Niemcy podnosz� niebywa�y gwa�t. Pis- ma niemieckie roj� si� od opis�w, jak to zezwierz�ceni Polacy wyrzucili Kaletow� z ma�ymi dzie�mi z pierwszego pi�tra na bruk. Zaalarmowani korespondenci ameryka�scy, kt�rzy przyjechali na �l�sk, maj� mo�no�� ogl�dania idyllicznego obrazka: Kaletow� w ogr�dku otoczon� dzie�mi. W�adze polskie nie daj� si� zastraszy� krzykami i bior� si� ostro do likwidacji. Zostaje aresztowany przyw�dca in�ynier Wiesner, senator w poprzednim sejmie z mianowania Prezydenta. Wiadomo by�o, �e prze- wozi� osobi�cie bro�. Powo�any przez Prezydenta do ostatniego senatu Wambeck przychwycony zosta� jak przewozi� ze swoj� c�rk� bro� au- tomatyczn�. A przecie�, kiedy powo�ywano Wambecka na miejsce Wie- snera, Niemcy podnosili gwa�t, �e "lojalna" Jungdeutsche Partei zostaje pozbawiona przedstawicielstwa, lansowano w spo�ecze�stwo polskie wiadomo�ci, �e Niemcy bojkotuj� Wambecka jako sprzedawczyka. Jak widzimy - komedia rozwija�a si� wed�ug napisanego w Berchtesgaden scenariusza. 'rRed.:] Ruda �l�ska. 13 Poza tymi nazwiskami okazowymi sta� w Bydgoszczy podporucznik rezerwy wojsk polskich Goersdorf - Geschaeftsieiter Deutsche Verei- nigung in Polen - kierownik wywiadu i dywersji na Polsk�, organiza- tor "powstania" niemieckiego w Bydgoszczy. Zdaje si� jednak, �e Niemcy poprzesta� musieli na w�asnej, co praw- da, spr�ystej organizacji, ale w zdrowe spo�ecze�stwo polskie wnikn�� nie mogli, jak to mia�o miejsce w innych krajach, kt�re podminowali. Przynajmniej w Polsce, po ich wej�ciu, nie okaza�y si� po ich stronie na- zwiska �adnych Polak�w, b�d�cych w niemieckiej s�u�bie. Zreszt� nasz wywiad nie spa�. Szpiedzy - technik fortyfikacji na | �l�sku oraz naczelny geometra zarz�du d�br ksi�cia Pszczy�skiego - zostali rozstrzelani w Toruniu. W ostatnich tygodniach przed wojn� ju� ta robota niemiecka musi wychodzi� z ukrycia, musi rozlewa� si� masowo. Boj�wkarze niemiec- cy prowokuj� b�jki po knajpach, kt�re nast�pnie s� rozg�aszane przez pras� niemieck� jako terror polski. R�wnocze�nie na teren Polski po- czyna nap�ywa� bro� w coraz wi�kszych ilo�ciach. Do w�a�ciciela knajpy w Czerwionce zwr�cili si� jacy� po polsku m�wi�cy ludzie wynajmuj�c sk�ad na towary. Knajpiarza tkn�a wysoka suma, kt�r� mu za to zaofiarowano, wi�c kiedy z�o�ono pierwsz� parti� towaru, postanowi� zajrze� do skrzy�. Okaza�o si�, �e podejrzenia jego by�y nies�uszne. Skrzynie zawiera�y znane w Polsce konserwy - "Pu- dliszki" i du�� ilo�� aparat�w radiowych. Obawiaj�c si� jednak, �e apa- raty pochodz� ze szmuglu, restaurator da� zna� do policji. Po zbadaniu | okaza�o si�, �e pod postaci� konserw sprokurowano materia�y wybu- chowe; wystarcza�o wygnie�� kr��ek w denku i wstawi� lont. Pami�ta- my liczne wybuchy w szko�ach i lokalach niemieckich w ostatnim mie- si�cu przed wojn�, kt�re by�y roztr�bione przez Niemc�w na ca�y �wiat. To w�a�nie po to by�y potrzebne owe "Pudliszki". . Aparaty radiowe by�y idealnie proste, bezantenowe, o uproszczonej l skali. Potrzebn� fal� �apa�o si� jednym pokr�ceniem. Najwyra�niej by�y przeznaczone dla rozsiania w terenie, aby stworzy� szybki i bezpo�red- ni kontakt. Ale na razie nie wiadomo by�o nic bli�ej. ! Teraz odkrycia tego rodzaju mno�y�y si�. W jednej ze wsi zg�osi� si� do policji kowal z tym, �e obstalowano u niego dwana�cie jakich� dzi- wacznych klamer, kt�rych u�ytku zamawiaj�cy nie umia� jasno wyt�u- | maczy�. Wezwani fachowcy rozeznali, �e maj� to by� klamry dla wyko- " lejania poci�g�w. Klamry te by�y zaopatrzone w tak zwan� pi�t�, kt�ra powodowa�a wybuch, skoro j� nadusi�o ko�o lokomotywy. Kiedy wy- wiadowcy dyskretnie udali si� za daj�cymi obstalunek, wykryto sk�ad broni automatycznej. | Teraz wi�c sypn�y si� rewizje. Wykrywano nowe zapasy "Pudli- | 14 t szek" i broni, wykryto pi�� waliz typu jak ta, kt�ra rozwali�a dworzec w Tarnowie. Na Pomorzu aresztowano trzystu, na �l�sku pi�ciuset dy- wersant�w. Pop�och pad� na Niemc�w. Chowali bro� pod w�glem, po stodo- �ach. Na tydzie� przed wojn� wykryto osiemdziesi�t rewolwer�w auto- matycznych pod stopniami o�tarza ko�cio�a ewangelickiego w Siemiano- wicach. Umie�ci� je tam ko�cielny za wiedz� pastora. Sojusznicy z naciskiem interweniuj�, aby nie dra�ni� Niemc�w. Ma miejsce dramatyczna rozmowa telefoniczna Becka z Gra�y�skim. Na tysi�c pi�ciuset aresztowanych pozwalaj� zatrzyma� tylko pi��dziesi�- ciu. Akta s� jeszcze nie rozpatrzone, trzeba wi�c pu�ci� pierwszych lep- szych. Mo�na sobie wyobrazi�, co^si� dzia�o w duszach organ�w odpo- wiedzialnych za bezpiecze�stwo �l�ska! Obaj zdrajcy - Wambeck i Wiesner - s� wypuszczeni mimo oczywistych dowod�w winy. Ale robota niemiecka jest rozbita. Poza Tarnowem - nie eksplodo- wa�a ani jedna waliza. Nie eksplodowa�y ani jedne "Pudliszki". Nie za- �o�ono ani jednej klamry wybuchowej na tory. Jeden jedyny zamach na tunel na stacji Tunel w Kieleckiem - zlikwidowano. Po polach i zagajach, po ustronnych zaciszach za ha�dami, znajduje teraz policja pe�no wyrzuconej broni. To wystraszona niemczyzna czy- �ci swe domy. Dywersja wewn�trz by�a zduszona. Plany opanowania Polski od wewn�trz zawiod�y. St�d mo�e taka zawzi�to�� i �al do Polski o rozstrzelanych dywersant�w, kt�rych zreszt� zacz�to rozstrzeliwa� je- dynie po wybuchu wojny, kiedy ich ujmowano z broni� w r�ku. Ale z zewn�trz ju� przed wojn� przybywaj� coraz nowe grupy. Grupa dywersant�w przyby�a do Katowic i wysadzi�a szko�y niemiec- kie przy ulicy M�y�skiej i ulicy Stawowej. Gazety niemieckie rozdar�y szaty. Teraz, kiedy si� spogl�da wstecz w te dni, uderza posuni�ta do osta- tecznych granic ob�uda. 2 jednej strony pcha si� do Polski zab�jc�w, dynamitard�w, prowokator�w, z drugiej - nie ustaj� krzyki konsul�w generalnych niemieckich: Moeldeckego z Katowic, Waltera z Poznania, Grata z Torunia, Seelosa ze Lwowa, Damerau'a z Cieszyna. Ci, kt�rych autami z chor�giewk� konsulack� wo�ono bro�, jak stwierdzono z au- tem konsula Moeldeckego, konsula Damerau'a, zgrywaj� si� na dobrych pasterzy, os�aniaj�cych bezbronnymi ramionami swoje owieczki, na kt�re dybie stado polskich wilk�w. Przecie� ich szef, ambasador Mokk�, ma czelno�� przyj�� w po�owie lipca do ambasadora Szembeka i nazwa� wojewod� Gra�y�skiego gra- barzem przyja�ni polsko-niemieckiej. Hitler - przeczytawszy w dniu 26 sierpnia 1939 roku list prezyden- / 15 ta Francji, kt�ry mu wr�czy� M. Coulondre, ambasador francuski w Berlinie, oddawszy ho�d aux nohies pensees occidentales (cytuj� z rapor- tu Coulondre'a wys�anego o 0.15 dnia 27 sierpnia i otrzymanego o 4.30 nad ranem tej�e nocy) - prosi� ambasadora, aby Francja zrozumia�a, �e "�aden kraj, maj�cy poczucie honoru, nie m�g�by tolerowa� polskich prowokacji. Francja, b�d�c na miejscu Niemiec, ju� dawno by wypo- wiedzia�a wojn�". W gruncie rzeczy wojna postanowiona zosta�a ostatecznie od dnia 23 sierpnia, to znaczy od chwili podpisania paktu sowiecko-niemieckiego. Hitler chcia� wojny przez ca�y czas, ale zdecydowa� si� na ni� dopiero w�wczas, kiedy zapewni� sobie pomoc Stalina. W ostatnie dni przed wojn�, Kiedy w Warszawie do ko�ca si� �udzo- no, �e wojny nie b�dzie, na pograniczu nie m�g� si� �udzi� nikt. W dzie� - demonstracje t�um�w, gromadz�cych si� po niemieckiej stronie gra- nicy, w nocy strzelaniny, puszczanie ku� �wietlnych, wojna... Na kilka dni przed pierwszym wrze�nia radiostacja gliwicka raz po raz nadaje tajemnicze komunikaty, jak np.: Doktor X soli seine Arheit machen nnd dann sich melden1. Doktorowie X, Y i Z nie wype�nili w wi�kszo�ci swych skrytob�j- czych zada�: z walizkami "tarnowskimi", z puszkami "Pudliszek", z klamrami, maj�cymi wysadza� poci�gi - pow�drowali do wi�zie� i wielu z nich ziemi� teraz gryzie, o co propaganda niemiecka wnosi nie- bywa�y lament. Nale�y uderzy� wprost. Zaczyna si� to ju� na tydzie� przed wojn�. Na posterunku policyjnym na stacji w Makoszowach znajduje si� dwu policjant�w i stra�nik graniczny - kapral rezerwy. Ze strony nie- mieckiej a� do samego toru polskiego przylegaj� mury kopalni Del- bruck. Kilkudziesi�ciu dywersant�w niemieckich musia�o tylko przesa- dzi� tor i ju� opanowali stacj�. Postrzelili kolejarza, postrzelili kaprala, kt�rego przewlekli przez granic�. Nadbieg� z pobli�a patrol polski, rozp�dzi� dywersant�w. Krwawa smuga na torze wskazywa�a, �e tamt�dy wleczono rannego kaprala. Radio niemieckie wyst�pi�o ze w�ciek�ym atakiem na Polsk�, kt�ra "rozzuchwalona gwarancj� angielsk�, nasy�a bandy zbrojne na tereni Rzeszy, pragn�cej pokoju". Rzecz charakterystyczna jednak - bia�a ksi�ga niemiecka, kt�ra jest ksi�g� kilkusetstronicowego pieniactwa, kt�ra reprodukuje skargi swo- ich konsul�w na to, kiedy ktokolwiek na ca�ym terytorium pa�stwa skrzywi� si� na Niemca - w tej sprawie milczy. Nie zdecydowano si� podtrzyma� zbyt wyra�nie za�ganej tezy. ( Doktor X spe�ni zadanie i zamelduje si�. 16 W dwadzie�cia cztery godziny po napadzie na Makoszowy, na in- nym odcinku granicznym zabito policjanta oraz porwano i przewleczo- no do Niemiec stra�nika granicznego. Wojskiem si� wci�� nie obsadza granicy, aby nie da� Niemcom po- wod�w do oskar�e�. Jedynie do �l�skiej policji przyjmuje si� pi�ciuset kandydat�w oraz trzystu policjant�w przysy�a policja pa�stwowa. Na par� dni przed wybuchem wojny obie strony zatarasowuj� wszy- stkie drogi. Na tydzie� przed pierwszym wrze�nia ju� Niemcy nie poz- walaj� robotnikom z Polski wr�ci� na noc do domu. Dywersant, student Uniwersytetu Wroc�awskiego zeznaje przy ba- daniu, �e has�em wybuchu ma by� odegrany wyznaczonego dnia o go- dzinie �smej wieczorem Deutschmeistermarsch. A wi�c wiadomo, po co by�y rozdawane odbiorniki... WYBUCH WOJNY Jak wiemy, atak niemiecki wer�n�� si� w Polsk� klinami. Pomi�dzy tymi obc�gami pancernymi, maj�cymi si� zwiera� daleko od granicy, pozo- stawa�y nie ruszone ca�e po�acie kraju. Na odcinku �l�skim postanowiono wype�ni� te luki dywersantami. Freikorps, wyszkolony na t� okazj�, z�o�ony z obywateli polskich, mia� spe�ni� rol� powsta�c�w. Ci powsta�cy, ubrani po cywilnemu (mieli tylko opaski ze swastyk�), byli jednak wiele lepiej uzbrojeni ni� nasza policja, rozporz�dzaj�ca zwyk�ymi pi�ciostrza�owymi karabinami. Woj- sko polskie zosta�o wycofane. Zwi�zkowi Powsta�c�w, Strzelcowi, Przysposobieniu Wojskowemu odebrano �wiczebne karabiny w oba- wie, aby nie prowokowa�y Niemc�w. A przecie� robotnik polski gorza� ch�ci� zmierzenia si� z wrogiem. Pi�� batalion�w powsta�czych po czterystu-pi�ciuset ludzi ka�dy, ob- sadzi�o granic�. G�rnik w ci�gu dnia by� w pracy, a w nocy chodzi� na patrole. Na kr�tko przed wojn� dali jeden karabin na dwudziestu ludzi. Kiedy wybuch�a wojna, le�eli po rowach z kamieniami w gar�ciach, czyhali na bro� zabitych �o�nierzy i dywersant�w. Naczelnik gminy Micha�kowice, Fojkis, skazany na �mier� przez Niemc�w w drugim powstaniu �l�skim, dowodz�cy pu�kiem w trzecim powstaniu, nie mia� ju� od tygodnia ani dnia ani nocy spokojnej jako lo- kalny komendant Zwi�zku Powsta�c�w. Nad ranem w noc z 31 sierpnia na l wrze�nia przyleg�, tak jak przy- szed� z obchodu plac�wek, w mundurze, kiedy o p� do sz�stej obudzi- �y go rzadkie strza�y karabinowe. Podskoczy� zdziwiony, �e to tu�, bo� zawsze budynek gminny, w kt�rym mieszka�, znajdowa� si� o sze�� kilometr�w od granicy. Uchyli- wszy firanki na oknie, ujrza� oddzia� z�o�ony, jak nast�pnie ustalono, z trzystu pi��dziesi�ciu ludzi. Byli ju� tak blisko, �e z ca�� wyrazisto�ci� zobaczy� Hackenkreuz na opaskach. Wszyscy byli uzbrojeni w trzy- dziestodwustrza�owe automatyczne karabinki, w StUlhandgranaty i w Totschlaegery - pa�ki �elazne, osadzone w drewnianych r�koje�ciach, zako�czone nakr�can� na spr�ynie mutr� �elazn� - s�u��ce do zabija- nia bez rozg�osu. "Gdzie burmistrz?" - pos�ysza� g�osy. Fojkis odskoczy� od okna. 18 Ale po chwili oddzia� ruszy� dalej. Okaza�o si�, �e przesmykn�li si� nie- postrze�enie na teren Polski mi�dzy ha�dami i grobla i pragn�li wyko- rzysta� zaskoczenie. To uratowa�o �ycie Fojkisa. Rzuci� si� do telefonu, powiadamiaj�c powsta�c�w i policj�. Poleci� im powita� Niemc�w og- niem i po chwili bieg� ku swoim, po�piesznie dopinaj�c pas. Ale Niemcy, maj�c fa�szywy wywiad, skierowali si� do szko�y, przypuszczaj�c, �e w niej mie�ci si� sztab powsta�c�w. Nie znalaz�szy nikogo, ruszyli na kopalni�. Na kopalni jeszcze nie rozpocz�a si� praca. Pi��dziesi�cioletni inwa- lida, Szczepan Wilk, str� fabryczny, odziany, jak i inni, w mundur po- wsta�czy, bo od czterech dni obowi�zywa�o pogotowie, nie sp�oszy� si� zbytnio strza�ami, kt�re us�ysza� pod gmin�. Czasy by�y niespokojne i coraz to kto� strzela�. Nagle otwar�y si� drzwi, w kt�rych ukaza� si� naczelnik oddzia�u, oficer w mundurze Reichswehry. Wystrza�em w skro� powali� Wilka. Nadbiegaj�cemu robotnikowi Przybycinowi, rozdaj�cemu marki przy- chodz�cym do pracy, roztrzaskano g�ow� Totschlaegerem. Teraz Niemcy ruszyli na trzy wie�e wiertnicze. Ale nadbiegaj�cy ze- wsz�d powsta�cy kazali im si� skupi�. W pierwszym natarciu pad�o na- szych czternastu z in�ynierem Chrobokiem. 2 innych nazwisk zdo�a- �em ustali� Kolank�, Solika, Prud�� i Begusa. Niemcy obwarowali si� w obszernym i solidnym magazynie fabry- cznym. Szczup�a gar�� powsta�c�w nic pocz�� nie mog�a, ale trzyma�a dywersant�w w saku. O godzinie �smej s�ycha� warczenie motoru. Nadje�d�a wielki opancerzony samoch�d policyjny z dwudziestu policjantami. Jest mi�- dzy nimi wys�any na motocyklu z g��wnej komendy powsta�c�w Bo- belak, maj�cy polecenie ustali�, co to za strza�y by�o s�ycha� w Micha�- kowicach. Policjanci wzi�li go na samoch�d. Spali� magazynu nie by�o mo�na, bo Niemcy wymietli z zabudowa� kopalnianych napotkanych Polak�w i trzymaj� ich jako zak�adnik�w. Nale�y wysadzi� zamczyste drzwi. Fojkis obejmuje komend� nad pan- cerk�, kt�ra podje�d�a pod same odrzwia. Z okien pierwszego pi�tra bro� maszynowa sypie ulew� ku�, kt�re dzwoni� o pancerne bfachy. Skoro pancerka podjecha�a pod sam magazyn, rzucono pod ni� wielki p�k powi�zanych granat�w. Bok pancerki zostaje przebity i pancerka staje w p�omieniach. Za�oga ca�a ma okaleczenia, wyskakuje tylnymi drzwiami pancerki za mur, otaczaj�cy magazyn. Niemcy rzucaj� grana- ty. Fojkis jest ranny w r�k�. Mimo to, zaparci za murem, nie pozwalaj� Niemcom wymkn�� si� z obie�y. Bobelak tymczasem wraca po pomoc do g��wnej kwatery powsta�- czej. Oblega j� kilka tysi�cy luda z kilkunastu pobliskich wsi, wo�aj� o 19 bro�. Przyje�d�a dow�dca dywizji pu�kownik Sadowski. U�ciskali si� z komendantem naczelnym: "Godzina wybi�a!". Nikt w ten pami�tny dzie� nie my�la� o kl�sce, tylko o ostatecznej rozprawie. Wys�ano do Micha�kowic p� kompanii z pofeceniem, aby pomog�a powsta�com zdoby� magazyn. Nikt si� nie orientowa�, �e broni go trzystu pi��dziesi�ciu �wietnie uzbrojonych ludzi. Zako�ysa� si� t�um. Wida� z okien z g�ry, �e prowadza pierwszych dwudziestu je�c�w dywersant�w w je�u bagnet�w. Ich dwadzie�cia ka- rabin�w daj� powsta�com. Dalszych sto karabin�w przywo�� z dywi- zji. Wnet staje kompania stu dwudziestu ludzi. Twardy to materia�. Brali udzia� w trzech powstaniach, znaj� Niemc�w, umiej� si� z nimi bi�. Ale ci nie id� do Micha�kowic, bo skoro wojska zosta�y cofni�te, nie mo�na nastarczy� potrzebom. Pi��dziesi�ciu wzmacnia policj�, szesna- stu strze�e sztabu dywizji, reszta udaje si� na patrole. Wieczorem tego� dnia l. kompania Miko�owskiego Baonu Powsta�- c�w otrzyma�a bro� i posz�a z wojskiem do okop�w. Gdy wojsko cof- n�o si� - broni�a wzg�rza do ostatka. Wybita do jednego - ze swoim prezesem Grupy Miko�owskiej na czele. Kiedy wys�ane p� kompanii przybywa do Micha�kowic o godzinie dziesi�tej, sytuacja jest nie zmieniona. Ataki powsta�c�w s� bezskutecz- ne i g�sto le�� po naszej stronie zabici i ranni. Dow�dca oddzia�u, podporucznik, kt�rego nazwiska nie znam1, wi- dzi, �e okna magazynu, ziej�ce ogniem, s� w�skie, �e mury grube, �e je- dynie mo�na szturmowa� drzwi. Sam rusza pod nie z wi�zk� powi�za- nych granat�w i pada zabity. W godzin� potem przybywa drugie p� kompanii. I tego oddzia�u dow�dca poleg�. O godzinie trzeciej wreszcie Niemcy widz�, �e zostan� wybici. Otwieraj� si� drzwi, ukazuje si� w nich dowodz�cy oficer Wehrmachtu. Przyk�ada granat odbezpieczony do gard�a i wo�a: Es lebe Dentschland! Heil Hitler!... Oszo�omieni powsta�cy na chwil� si� zatrzymali. Kiedy wpadli do wn�trza, znale�li czterdzie�ci trup�w dywersant�w. Inni dy- wersanci starali si� ratowa� ucieczk� poprzez zabudowania fabryczne. Naszych poleg�o osiemnastu, rannych - siedemdziesi�ciu dw�ch. Niemc�w poleg�o ponad stu, je�c�w wzi�to czterdziestu kilku. Zapytywani, co ich sk�oni�o do napadu na ziemi� ojczyst�, odpowia- dali: "My wam przynosimy wolno��. My si� chcieli tylko tych piero�s- kich goroli pozby�". ' [Red.:] W krajowym wydaniu tego tekstu - podporucznik P�eczek z 77 pp w Chorzowie. 20 Tak si� sko�czy� �w pi�tek - pierwszy dzie� wojny. Sobota min�a spokojnie. Rano w niedziel� ranny Fojkis siedzia� spokojnie samotrze� w pokoju. Przybieg� znajomy Niemiec: "Uchod�cie, panie Fojkis, bo oni ju� wchodz� do Micha�kowic". Boczn� dr�k� na rowerze uchodzi� Fojkis tak jak sta� - w mundu- rze powsta�czym. Z boku powita�a go strzelanina. Niebawem by� za wzg�rkiem. Kwiaty pi�knie kwit�y, ziemia pachnia�a i �egna�a go na d�ugie rozstanie. Na kopalni� nadgraniczn� Walenty-Wawel uderzono w pierwszym dniu wojny nieco p�niej, kiedy-ju� g�rnicy byli pod ziemi�. Dwustu dywersant�w obsadzi�o kopalni�. Dali sygna� wyjazdu. Wyje�d�aj�cych na powierzchni� g�rnik�w sformowali w grup� marszow�, kt�r� zamie- rzali pop�dzi� do Niemiec. Wywi�za�a si� z nasz� policj� czterdziestoo�miogodzinna walka, przy czym kopalnia kilkakrotnie przechodzi�a z r�k do r�k. Powsta�cy nasi, kt�rzy z kamieniami w r�kach le�eli w rowach, pilnuj�c granicy przeciw karabinom, chwytali bro� zabitych dywersant�w i przy��czali si� do polskiego ataku. I ten oddzia� dywersancki zosta� wystrzelany co do nogi. Stu dywersant�w opanowa�o kopalni� �agiewniki. In�ynier Zawieja z grupy Hubertus w Chropaczowie organizowa� g�rnik�w i wspomaga- ny przez policj�, odbi� kopalni� po dwudziestoczterogodzinnej walce. Kiedy rozstrzeliwano w kamienio�omach czterdziestu sze�ciu wzi�tych do niewoli dywersant�w, zachowa� sobie na pami�tk� opask� z Hacken- kreuzem jednego z nich. Kiedy nast�pnie ewakuowa� si�, poci�g ewaku- acyjny zatrzyma�y nasze w�adze na granicy �l�ska, w Bukownie, w celu przesiania pasa�er�w i zdemaskowania pod��aj�cych g��biej na teren dywersant�w. Przy rewizji znaleziono przy in�ynierze Zawiei dywer- sanck� opask� i z miejsca rozstrzelano zaraz za stacj�. W Paw�owie, w Bielszowicach policja, wspomagana przez ludno��, broni�a si� par� dni dzielnie, nim nie ukaza�y si� regularne wojska nie- mieckie. W Orzegowie zetkn�a si� policja z tymi wojskami pier� w pier�. W powiecie rybnickim walka o kopalni� w Knurowie trwa�a tak d�u- go, a� ukaza�a si� regularna armia niemiecka. Wiemy, jak tragiczny fina� by� udzia�em tych walk. Musieli�my si� cofa�. Batalion powsta�czy z Piekar, licz�cy trzystu ludzi, cofa� si� pod dow�dztwem swego komendanta Jana Barona. Pi�tego dnia wojny, by�o to pod Miechowem, pose� na Sejm �l�ski, P�onka, pojecha� szuka� 21 ^ kwater. Powsta�cy, oczekuj�c na niego, pocz�li warzy� straw�. Niespo- dziewanie otoczyli ich Niemcy i wyr�n�li w pie�. W J�drzejowie Niemcy wywlekli kwateruj�cych dwudziestu po- wsta�c�w. Kazali im i�� z podniesionymi r�kami w kierunku �l�ska. Szli tak, wznosz�c r�ce ku ziemi, kt�r� tyle nocy widzieli ja�niej�c� bla- skiem hut. Ale teraz ciemna by�a ta ziemia przed nimi, daleka i niewido- czna. I tak padli od salwy z ty�u. Ostatnia si� cofa�a policja i powsta�cy. Starszy posterunkowy Mi�- dzybrodzki w wiosce granicznej Cwierczynowiec, przypomnia�, �e zo- stawi� akta "mob" na posterunku. Mimo �e Niemcy wchodzili drug� stron� wsi - wr�ci�. Dali salw�, widz�c, �e kto� jest w �rodku. I tak za- styg� na stole, z kt�rego zbiera� akta, jakby chcia� broni� tajemnicy do ko�ca. Porucznik Goersdorf, o kt�rym pisali�my na wst�pie, dzia�a� r�wno- cze�nie na p�nocy. W �asinie na Pomorzu ludno�� niemiecka wyr�n�a polsk�, w Bydgoszczy strzelano z okien do wycofuj�cych si� polskich wojsk: nast�pi�o formalne niemieckie powstanie. Przeliczyli si� jednak, bo wojska polskie wr�ci�y. W czasie trwaj�cych ca�y dzie� na ulicach walk zabito stu sze��dziesi�ciu Niemc�w. W�wczas okaza�o si�, �e owo "powstanie" niemieckie by�o urz�dzane wed�ug plan�w Hitlera, marz�- cego o podbijaniu kraj�w od wewn�trz: na stu sze��dziesi�ciu - tylko dziesi�ciu okaza�o si� mieszka�cami Bydgoszczy. Reszta - byli to przybysze z Rzeszy. Nie uda�o si� z tym "opanowaniem od �rodka". Ale trupy si� przy- da�y. Bezpo�rednio po wkroczeniu Niemc�w, wezwano w Bydgoszczy zar�wno jak i na �l�sku rodziny zabitych dywersant�w, pochodz�cych z polskiego terenu i pofotografowano matki i �ony, pochylone nad cia- �ami "zwierz�co pomasakrowanej przez Polak�w ludno�ci cywilnej na- | rodowo�ci niemieckiej". Liczba tych ofiar polskich ros�a z tygodnia na tydzie�. Wiosn� 1940 roku czyta�em w prasie niemieckiej o pi��dziesi�- ciu sze�ciu tysi�cach zamordowanej przez Polak�w ludno�ci cywilnej. Gospodyni, u kt�rej odnajmowa�em pok�j, Niemka rumu�ska, wr�ci�a wstrz��ni�ta z pokazu filmowego, urz�dzonego w poselstwie niemiec- kim dla Yoiksgenossen. Pokazano jej mi�dzy innymi d�ugi st�, przy kt�rym siedzia�o wiele niemieckich dzieci z poprzybijanymi do sto�u r�- kami. Tym razem korespondent�w ameryka�skich nie by�o. Oszczerstwa niemieckie szala�y na ca�y �wiat i przes�cza�y si� do kraj�w alianckich. Kraj, powalony, milcza�. To, co si� w nim dzia�o, by�o oczom naszym zakryte. I tylko czasem kto� si� przekrad� z ziem zachodnich, przywozi� u�amkowe wie�ci z terenu, ograniczone ko�em najbli�szych spostrze�e�, wiadomo�ci z najbli�szego s�siedztwa. 22 Tak dowiedzia�em si� o losach �ony wo�nego w gminie w Micha�ko- wicach. Kiedy naczelnik gminy, Fojkis, wybieg� dopinaj�c pas mundu- ru, kobieta zosta�a sama. Hucza�y strza�y. Przynoszono naszych ran- nych. Dowiadywa�a si� o masakrze tych pierwszych czternastu na ko- palni, o �mierciach bliskich. Wi�c kiedy przyniesiono rannego dywer- santa, odm�wi�a mu wody. Wi�c potem Niemcy urz�dzali widowisko. Ustawiono w sali krzes�a rz�dami jak dla przedstawienia. W krzes�ach zasiadali mieszka�cy Mi- cha�kowic, a w pierwszym rz�dzie m�� wo�nej. Przyprowadzono wo�- n� z wi�zienia i kazano ta�czy� przed audytorium i �piewa�. Kiedy mdla�a, rozczapierzano j� na pod�odze robi�c "polskiego or�a" i bito, po czym wynoszono do celi. Podejrzanych o walk� z dywersantami wzi�to do oboz�w koncentracyjnych. Niepodejrzanych wzi�to do Niemiec do roboty. Po jakim� czasie z oboz�w koncentracyjnych przysz�o do Mi- cha�kowic sze�� kartek z tych oboz�w z nazwiskiem i z krzy�ykiem. Po jakim� czasie do Micha�kowic odes�ano cztery dziewczyny w ci��y z tych rob�t. W Ligocie pogrzebano dwudziestu harcerzy, w czym czworo dziew- cz�t. W miejscowo�ci, kt�rej nazw� zgubi�em w notatkach, sp�dzono sze��dziesi�ciu powsta�c�w, kazano im burzy� pomnik powsta�ca pol- skiego. Kiedy robota zosta�a sko�czona, wszystkich rozstrzelano. Dok�adny obraz pomsty niemieckiej b�dziemy mieli dopiero, gdy wr�cimy do kraju. Sk�po wiemy, co w nim jest. Dopytujemy. Przyjecha�a ze �l�ska Polka z dziesi�cioletnim synkiem. Gdy wyje�- d�a�a, pos�a�a synka na d� do piwnicy po wod�, bo robotnicy popra- wiali wodoci�gi i w kranach na pi�trze wody nie by�o. Dziecko nie umia�o wyj�zyczy� si� po niemiecku. - Zaprawd� za� nie rozumiesz?... Zanie�li mu wod� na pi�tro: - Powiedz, synku, �e ci co pracuj� w piwnicy, to ty� s� Polaki. Po- wiedz matce, �e nadejdzie jeszcze czas, niech nie p�acze. Powt�rz, czy za� spami�tasz: niech nie p�acze - nadejdzie jeszcze nasz czas. PIERWSZE TRZY DNI WOJNY W GDA�SKU Nowy, pot�ny rz�d niemiecki uczy� nar�d jak �y� bez nienawi�ci do innych lud�w... Tak samo jak po sze�- cioletnich wysi�kach pokojowych Fiihrera zarzucono nam wypowiedzenie wojny, tak teraz nazywaj� nas �wi- niami. Musimy to pom�ci�. Musimy zerwa� z naszym nastawieniem pokojowym, nasza przyjacielska go�cin- no�ci� i wspania�omy�lno�ci�. Nie b�dzie to dla nas �a- twe, gdy� z natury jeste�my �agodni i pe�ni mi�o�ci dla innych. "Voelkischer Beobachter" W Polsce w sierpniu nast�pi�o odpr�enie i ludzie oczekuj�cy wiosn� wybuchu wojny, pocz�li krz�ta� si� za swymi sprawami dnia codzien- nego. Ale Gda�sk, punkt zaogniony �wiata, szed� ju� w tym miesi�cu sier- pniu pe�nymi krokami do wojny. Szczup�a liczba Polak�w, trwaj�ca tam na posterunku wraz z przedstawicielami pa�stwa polskiego, ze swymi pos�ami do Sejmu Gda�skiego, ze swym duchowie�stwem, ze swym nauczycielstwem, ze swymi organizacjami spo�ecznymi na czele, to by�a za�oga tej twierdzy, twierdzy, kt�ra pierwsza zosta�a zaatakowa- na, kt�ra dzielnie si� broni�a, kt�ra zosta�a wyr�ni�ta w spos�b dziki, nie praktykowany w �redniowieczu. To wtedy, w sierpniu, kiedy okr�ty niemieckie, ze zgaszonymi latar- niami nocami zaje�d�a�y do stoczni, rzekomo dla naprawy, wy�adowu- j�c wojenny sprz�t, kiedy doko�a Gda�ska stan�o kolisko pot�nych fort�w, bastion�w, ulice Gda�ska zaroi�y si� mundurami, ludno�� nie- miecka Gda�ska zosta�a powo�ana pod bro� rzekomo dla prze�wiczenia w "rezerwowych oddzia�ach policji", konie zosta�y zmobilizowane, �y- wno�� zracjonowana, strach blady pad� na przygn�bionych gda�szczan, haszysz upojenia na hitlerowsk� m�odzie�, na aroganckich przybysz�w z Reichu - to w�wczas ju� pocz�� si� czy�ciec ludno�ci polskiej, kt�ry niebawem przemieni� si� mia� w piek�o. Ludno�� t� wyrzucano z pracy wbrew wszelkim umowom, ludno�� 26 t� pozbawiono mieszka� mimo kontrakt�w, ludno�� t� poddano nie uporz�dkowanemu terrorowi, aresztuj�c co par� dni bez powod�w, bi- ja�. po ulicach i po aresztach, wybijaj�c szyby w lokalach polskich sto- warzysze� spo�ecznych. ' Za wszelk� cen� chcieli Niemcy z�ama� butny, nienawistny kark tego narodu, kt�ry wyrzynany dos�ownie tylekro� w Gda�sku, trwa� jak wydmuchrzyca na piaskach nadmorskich, wczepiona daleko id�cy- mi korzeniami, trzymaj�ca wydmy, w�arta, wros�a, podana wichrom i s�onemu zalewowi fal, nie wytrzebiona, nie wyt�piona przez wieki. Zwar� si� �ywio� polski, w sobie si� zebra�. Wszystkie budynki nale- ��ce do rz�du polskiego zape�niono wyrzucanymi z mieszka� i z pracy n�dzarzami. Polski Czerwony Krzy� szed� z szerok� pomoc� w jadle, odzie�y. Na terror szkolny - n�dzarze, od pracodawc�w niemieckich zawi�li, odpowiadali zaci�tym postanowieniem - niedania dzieci do niemieckiej szko�y. Kiedy wbrew ich woli w�adze gda�skie ostatecznie nie pozwoli�y dwadzie�ciorgu dzieciom chodzi� do szko�y polskiej, po- stanowiono te dzieci wywie�� do Polski. Wtedy, w sierpniu, kiedy Polska odetchn�a i pojecha�a na letniska, w Gda�sku Polacy otoczeni przemoc�, otoczeni straszliwym gniotem szli w pe�ni �wiadomo�ci do dziejowej rozgrywki. Radca Antoni Zalewski, ten w�a�nie, kt�ry stoj�c na czele wydzia�u kulturalno-o�wiatowego Generalnego Komisariatu Rzeczypospolitej Polskiej by� tej ludno�ci przewodnikiem, opiekunem i podpor�, obudzi� si� pewnego pi�knego dnia sierpniowego... odrutowany. Koz�y hiszpa�- skie stoj�, przed jego domem zostawiono tylko w�ziutkie przej�cie panu radcy mi�dzy p�otem i drutami. Radca przenosi si� do Wrzeszcza - momentalnie wszystkie domy w Oliwie pustoszej�. Wszak tu� obok idzie linia kolejowa na Kokoszki, wszak wzd�u� niej na Friedenschluss buduj� gniazda karabin�w maszy- nowych. Wojna idzie wielkimi krokami. Nikt tu co do niej nie ma naj- mniejszych z�udze�. Nie ma te� nikt najmniejszych z�udze�, �e w pierwszej fazie wojny Polacy dostan� si� w straszliwe r�ce. Mimo to nie wyje�d�a nikt. Tobie, matko ziemio dysz�ca dorzeczami Wis�y, Tobie, kraju od morza odpychany, za tchawic� schwycony. Na to� ci przysz�o pa�stwo wielkie, pa�stwo dumne, aby jak w 1863 roku granice oblewa� krwi�... Kierownicy chc� przynajmniej ratowa� m�odzie�. Starsza m�odzie� si� buntuje, nie chce wyje�d�a� do Polski. Oni te� p�on� ��dz� ofiary. Jeszcze co kt�ry z Polak�w jedzie do Gdyni. Aby zaczerpn�� po- wietrza w p�uca, aby raz jeszcze po�y� tym wolnym, niepodleg�ym �y- ciem, zobaczy� maszeruj�ce wojska i wysoko �opoc�ce na niebie bia�o- -czerwone chor�gwie. Na asfaltowanej szosie, kt�r� przez tyle lat po- 27 myka�y auta rozbawionych kuracjusz�w, na szosie, ku kt�rej pod Ko- libkami tak blisko jest morze podane, gdzie zbo�e szumi i obraz si� sk�ada z jego b��kitu, ze z�oto�ci zbo�a, z zieleni starych drzew i pu�apu zabawnych efektownych, niby w jakiej� panoramie, kumulus�w - w tym krajobrazie, mimo asfalt�w, piastowskim, miodnym, pszczelnym, polnym i zacisznym - teraz raz po raz drog� grodzi�y druty, barykady z woz�w, bro� pancerna, gniazda karabin�w maszynowych. | B��dzili wieczorami - nadbrze�ami d�ugimi, licz�cymi jedena�cie kilometr�w, wspominali jak przed dwudziestu laty sta�o tu par� cha�up, patrzyli w spl�tane kontury d�wig�w na wieczornym niebie, kt�rych �elazna moc przerzuca�a na godzin� siedemdziesi�t pi�� tysi�cy ton, ch�on�li w siebie widomy znak pr�no�ci swego narodu, kt�ry z nicze- i go d�wign�� ten najwi�kszy port na Ba�tyku, f Szli na miejsce, na ten daleki punkt podany w morze, gdzie mia� by� d�wigni�ty pomnik Zjednoczenia Ziem Polskich. Widzieli oczyma wy- i obra�ni, jak ze zniszczenia wojny znowu za odszkodowania niemieckie f powstaje tym �wietniejszy port, a w miejscu, k�dy mia� by� �w pomnik, na wieczn� rzeczy pami�tk�, projektowali umie�ci�, wyku� nazwiska tych wszystkich, kt�rzy tu padn� w obronie Wybrze�a. Kto wie, mo�e w najtajniejszych duszy zak�tkach widzieli swoje imi� wykute, potomnym na znak - gorzka ostatnia zap�ata ojczyzny. 30 sierpnia przychodzi depesza dawno oczekiwana: PIERWSZY DZIE� MOBILIZACJI 30 SIERPNIA. Wnet potem: MOBILIZACJA ODWO�ANA. My�l�, �e to odpr�enie. Nie wiedzieli, �e to na interwencj� Anglii i Francji, kt�re nie chcia�y dra�ni� Niemc�w do ko�ca. Gdyby m�owie stanu tych pa�stw pomieszkali w Gda�sku cho� przez par� dni, zrozu- mieliby, �e "niemieckiego gadu nie ug�aszcze nikt". I znowu depesza: PIERWSZY DZIE� MOBILIZACJI 31 SIERPNIA. ZOSTAJ�.. A wi�c - ju� nale�y zawiesi� na ko�ku prac� dnia codziennego, prowa- dzona do ostatniej chwili. Komisarz Generalny zarz�dza: zostanie on, zostan� radcy, urz�dnicy odpowiedzialni za robot� i za to, co si� tu dzia�o. Rodziny, cz�ciowo wyewakuowane wcze�niej, maj� wyjecha�. Dzia�acze specjalnie zaanga�owani r�wnie�. Wydzia� wojskowy, specjalnie znienawidzony przez Niemc�w, ma si� wyewakuowa� ca�y. Jednak szef jego, pu�kownik Soboci�ski i kapi- tan Tch�rzelski, kierowniczy ludzie maj� pozosta�. Kilku podoficer�w staje do raportu: prosz� o rozkaz pozostania. Szofer pu�kownika Sobo- ci�skiego )est zdumiony: "Jak�e pan pu�kownik obejdzie si� w takim czasie bez auta? Ja musz� zosta�". Jeden z urz�dnik�w dowiedziawszy si�, �e ma si� ewakuowa�, rozp�aka� si�. Uwa�a to za brak zaufania do jego osoby. Zostaj� przyw�dcy ludno�ci polskiej. Kancia�ci, zmaterializowani, zgorzkniali nieraz w stosunku do Polski - teraz, kiedy nadesz�a godzi- na pr�by, nie zawodz�. Zostaje pose� do Senatu Gda�skiego, krawiec gda�ski z zawodu, Len- dzion. Zostaje drugi pose� polski, gda�ski kupiec zbo�owy, Budzy�ski. Zostaje sekretarz generalny gminy polskiej Boles�aw Paszota, cz�o- nek zarz�du g��wnego Maleszewski, cz�onek zarz�du g��wnego Augu- styn Perszon, zostaj� wszyscy. Zostaje in corpore duchowie�stwo na stanowiskach. Proboszcz para- fii polskiej w Gda�sku, ksi�dz Franciszek Rogaczewski z dwoma wika- rymi, ksi�dz Bronis�aw Komorowski, proboszcz parafii Matki Boskiej Cz�stochowskiej w Nowym Porcie w Gda�sku, ksi�dz Franciszek, pro- boszcz parafii polskiej w Sopocie (Zoppot), ksi�dz dr prof. Nag�rski, prefekt gimnazjum polskiego. Wreszcie m�ody, dzielny ksi�dz Dydy�- ski, proboszcz parafii w Piekle, w kt�rym przetrzymywa� w ostatnim miesi�cu istotne piek�o obl�e�, wybijania szyb i pogr�ek. Zostaje ksi�dz Wiecki, proboszcz w Wodzis�awiu (Wotzlaff), kt�ry na kilka dni przed wojn�, bombardowany kamieniami, musia� si� schroni� do Gda�ska. Z nauczycieli jeden tylko Balcer nie zosta� powo�any do polskiego wojska z powodu wieku. Aczkolwiek cz�owiek stary, przyjezdny, nie 29 maj�cy obowi�zk�w zasiedzenia wobec tej ziemi - zosta�. Tu praco- wa�, tu uczy� dzieci tego, czym jest Polska, tu rozmawia� z ich rodzica- mi, kt�rzy zostaj� na miejscu - zostanie i on. Ci wszyscy ludzie - od szofera do doktor�w teologii - nie mieli na ustach wielkich s��w, mo�e im nie przychodzi�a na my�l szczytno�� ich ofiary. Wzro�li w walce, przyszed� czas ostatecznej pr�by, wiedzieli od lat, �e nadejdzie w ich �yciu, i tak jak zosta�a za�oga Westerplatte - nie bronieni nawet tymi schronami z betonu - zostali po prostu bez dys- � kusji, spe�niaj�c naturalny obowi�zek, r Spe�niaj�c naturalny obowi�zek przysz�y polskie zakonnice z tym tylko, aby spyta� co maj� robi� i gdzie b�d� potrzebne. | Wielka jest moc narodu niemieckiego. To spi� i br�z dawniej/beton � i stal obecnie, to �elazny porz�dek, to pot�na machina zniszczenia przysposobiona do mia�d�enia s�owia�skiej ziemi. Ale c� zrobi, kiedy spod tego zgniotu odrasta wiecznie �ywa, wiecznie zielona ��ka polska, ��ka polska kwitn�ca kwieciem nieustaj�cej ofiary. "GO�CIE" PRZECHODZ� PRZEZ MOST Tej gromadzie polskiej nikt nie mia� stan�� ku obronie. Wiadomo by�o, �e pocz�tkowe plany uderzenia na Gda�sk zosta�y zaniechane. Jedyne wojsko polskie - za�oga Westerplatte - zamkn�o si� w betonowym worku. Pod betonowy worek podjecha� "Schleswig-Holstein", stary okr�t szkolny niemiecki, przeznaczony na ewentualne zniszczenie, uz- brojony w ogromnej ilo�ci w dzia�a - baterie ruchome. Przybywszy w "odwiedziny", kiedy sko�czy� si� w dniu 24 sierpnia termin wizyty, po- zosta� samowolnie, przesun�� si� po Martwej Wi�le tu� pod mur We- sterplatte. Jedna jego burta szczerzy�a gard�a armat na Westerplatte, druga na Gdyni�. Pod Westerplatte zg�szczono niemieckie si�y, otoczo- no j� ko�em niemieckich sza�c�w. Potem sterroryzowano dostawc�w �ywno�ci i pewnego dnia zostawiono Westerplatte bez dostawy. Lud- no�� polska dowiedziawszy si� o tym, rzuci�a si� �odziami przez Mar- tw� Wis��, d�wigaj�c w worach i koszach co kto m�g�. Z�udze� urz�dnicy Komisariatu nie maj� �adnych. Wszak to ich ko- leg�w: konsula Czy�ewskiego w Kwidzyniu i konsula Sidorowicza w Morawskiej Ostrawie uwi�zili w gmachach konsulat�w Niemcy jeszcze w dniu 26 sierpnia. To wtedy radio polskie nadawa�o co pewien czas niezrozumia�e komunikaty: "Czy�yku i Sidorze - Pami�tamy o Was, Czy�yku i Sidorze...". Urz�dnicy Komisariatu pakuj� baga�, ale, rzecz znamienna, ka�dy przygotowuje oddzielnie jedn� walizeczk� wi�zienn� i pled. Do walize- czki id� nawet karty - aby si� nie nudzi�o przez te lata obozu koncen- tracyjnego. Kiedy wiadomo ju� o mobilizacji, docieraj� z Gdyni i Gda�ska: rad- ca Wo��owicz, radca Moderow z polskiej delegacji Rady Portu, koman- dor Pozna�ski, prezes polskiej delegacji Rady Portu, doktor Mendyk, lekarz weterynarii Komisariatu