5488

Szczegóły
Tytuł 5488
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

5488 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 5488 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

5488 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Erich SEGAL Bez sentyment�w Rozdzia� 1 Z�eraj� si� nawzajem. Co roku oko�o tuzina p�otek wp�ywa na p�ytkie wody Worid Management Agency, ale tylko jedna lub dwie wyp�ywaj� po drugiej stronie jako doros�e barakudy. Prawie wszystkie (nie wy��czaj�c samic) maj� samcze cechy. Najcz�ciej s� to sfrustrowani aktorzy, scenarzy�ci albo re�yserzy, ogarni�ci ��dz� s�awy i fortuny. Nie do��czyli do grona gwiazd, wi�c chc� kreowa� nowe gwiazdy. Chodzi im tylko o pieni�dze. To oni trz�s� �wiatem filmu i rozrywki, kr�c� trybikami i potrafi� sprzeda� zero w efektownym opakowaniu. W my�l utartej tradycji nawet najwi�ksi z nich zaczynali jako podrz�dni urz�dnicy do sortowania poczty nap�ywaj�cej do agencji. Cel by� dwojaki: oni mogli pozna� zasady dzia�ania firmy, a firma mog�a p�aci� najni�sze uposa�enie do�wiadczonym sk�din�d pracownikom. Po tak marnym pocz�tku jedni wspinali si� po szczeblach w�adzy, a inni spadali w otch�a� anonimowo�ci, aby wi�cej nie wr�ci�. Lub ko�czyli na posadzie ajenta ubezpieczeniowego. Agencji aktorskich jest dos�ownie bez liku. Ale to samo mo�na powiedzie� o samochodach. Z drugiej strony, rolls-royce zdarza si� tylko jeden. Takie por�wnanie - przynajmniej w opinii samych zainteresowanych - znakomicie pasuje do szacownej Worid Management Agency. Przed laty musia�a walczy� z powa�n� konkurencj�, cho�by w postaci MCA, ale potem, kiedy podobne jej plac�wki uleg�y likwidacji, pozycja WMA pozosta�a praktycznie niezagro�ona. I tak to trwa�o od wczesnych czas�w wodewilu. Nina pracowa�a tutaj bez ma�a trzy lata, obecnie by�a "korsarzem" w g��wnym sekretariacie. Zacz�a jako dzie-wi�tnastolatka, w tysi�c dziewi��set pi��dziesi�tym roku, dwa tygodnie po uko�czeniu kursu dla sekretarek w Al-bany. Teraz ju� by�a weteranem. Ka�dej jesieni obserwowa�a nowych kandydat�w. S�ucha�a bolesnych j�k�w i okrzyk�w rado�ci. Ludzka fala to podnosi�a si�, to opada�a. Ci, kt�rzy potrafili by� naprawd� bezwzgl�dni, ulatywali a� pod sufit - reszta sp�ywa�a na bok. Nale�a�a do tych dziewcz�t, o kt�rych powiadaj�: "By�by z niej naprawd� ca�kiem morowy kociak, gdyby tylko straci�a z pi��, sze�� kilogram�w". Ale Nina nigdy nie znalaz�a powodu, �eby powa�nie wzi�� si� za odchudzanie. Inne sekretarki m�wi�y o niej "magnesik", lecz to nie mia�o pokrycia w rzeczywisto�ci, bo nigdy nie przyci�gn�a �adnego agenta. Nie urzeka�y ich ani br�zowe oczy, ani jasna cera, ani zwyci�ski u�miech. Jej powiernica i kole�anka z celi, siedz�ca przy s�siedniej maszynie do pisania, Maria Cartucci, twierdzi�a zawsze, �e Nina powinna nosi� troch� g��bszy dekolt. Sama mia�a dwadzie�cia pi�� lat, wi�c by�a tylko troch� starsza od Niny, ale od pi�ciu lat tkwi�a w tym zawodzie. Nina systematycznie odrzuca�a pomys�y Marii. - Co z tego, �e jaki� facet uzna, i� mam lepsze cycki ni� Rita Hayworth? Wol� takiego, kt�remu reszta te� przypadnie do gustu. Sama spr�buj. - Pr�bowa�am - przyzna�a si� Maria. - Ale w mo im wypadku to jako� si� nie sprawdza. Prawd� m�wi�c, je�li chodzi o urod�, to Nina g�rowa�a nad swoj� przyjaci�k�. Maria ceni�a Nin� za poczucie humoru. Razem chodzi�y do teatru, korzystaj�c z darmowych bilet�w przydziela nych im przez agencj�. Raz nawet zaprosi�a j� na nie dzielny obiad do rodzic�w mieszkaj�cych na Queensie. Tam Nina zrozumia�a, dlaczego Maria jest tak pulchna. Mamma przygotowa�a tyle makaronu, �e da�oby si� nim wype�ni� ca�y jeden sektor stadionu Jankes�w. A to by�o tylko na przek�sk�. Po pasta lasagna e fettuccini przysz�a pora na prawdziwe danie: ciel�cin� z parmeza- nem i penne all'arrabiata. Ojciec nak�ada� wszystkim kopiaste porcje i jeszcze namawia� na dok�adk�. Kiedy zapyta�: "Naprawd� masz ju� dosy�, Nino?" - ledwie mog�a mu skin�� g�ow�. Przy kawie (czyli jakie� dwie godziny p�niej) pan Cartucci, Amerykanin w pierwszym pokoleniu, z zawodu maszynista metra, wygodniej rozpar� si� na krze�le i popatrzy� na obie dziewczyny. - Wyt�umacz mi, Angelino - zwr�ci� si� do �ony, bo wiedzia�, �e u niej znajdzie pos�uchanie - dlaczego takie dwie �licznotki jeszcze nie maj� m��w? S� pi�kne, zdrowe i p�ynnie m�wi� po angielsku. Gdzie tu k�opot? - zapyta� dziewcz�t. - Chcemy zrobi� karier� zawodow�, papo - odpowiedzia�a Maria. - Rozumiesz, co to znaczy? - Nigdy w �yciu nie s�ysza�em podobnego s�owa. - To dziewczyny, kt�re maj�... zaw�d - pospieszy�a z wyja�nieniem matka. Spojrza� na c�rk� i jej przyjaci�k�. - Mo�ecie nam dok�adniej powiedzie�, o co chodzi? - Szybko to pojmiesz, papo. Obserwuj Nin� przez najbli�sze lata. B�dzie wiceprezesem. - Nie - ze zdumieniem odpar� Angelo Cartucci. - Kobiety nie s� prezesami. Ich rola to by� mam�. Mada z wyra�nym niepokojem odwr�ci�a si� w stron� Niny. - Nie s�uchaj papy. On wci�� �yje w dziewi�tnastym wieku. - Wtedy by�o o wiele lepiej - oznajmi� Angelo i w ten prosty spos�b uci�� dalsz� dyskusj�. * * * W agencji panowa�a brutalna rywalizacja. Rok po roku cz�� zespo�u wymaga�a wymiany - a to z powodu ambicji, a to za spraw� k��tni, a to ze wzgl�du na nag�y kryzys nerwowy. Rokrocznie wi�c ich pan i w�adca Cyrus R. Temko organizowa� turniej dla z�otoustych samuraj�w, ch�tnych do obrony tronu. Z tej okazji przez kilka koszmarnych tygodni Nina musia�a znosi� wybuja�e ambicje grupki kandydat�w, przechodz�cych obowi�zkowe szkolenie w sekretariacie. Dla nich by�a to tylko zb�dna inicjacja, po kt�rej mogli wkroczy� do �wi�tego kr�gu dojrza�ych pracownik�w. Dla Niny i innych dziewcz�t - czy�ciec, w kt�rym ka�da z nich tkwi�a, dop�ki jaki� agent - lub klient - nie zwr�ci� na ni� uwagi, nie uwi�d� i wyj�tkowym trafem nie po�lubi�. W tym sezonie w wy�cigu szczur�w bra�o udzia� z p� tuzina typowych, zmiennych, wyszczekanych, zadowolonych z siebie s�p�w w granatowych pi�rkach, tak g�odnych, �e zdolni byli prze�kn�� �wiat w jednym kawa�ku... a przynajmniej na dziesi�� procent. Tylko jeden z nich nie pasowa� do tej katego�i. Niski, pow�ci�gliwy, drobnej postury, ale z wielkim sercem. �w terier miniaturka zwa� si� Elliott Snyder. Mimo nikczemnej postury w pewnym sensie by� atrakcyjny. Gdy m�wi�, grzywa ciemnych w�os�w zawsze spada�a mu na oczy. - Jak on tu si� w�lizn��? - szepn�a Maria Cartucci do Niny. M�odzi aspiranci robili w�a�nie pierwszy obch�d loch�w organizacji. - Jest ca�kiem fajny - z u�miechem powiedzia�a Nina. - Fajny - przytakn�a Maria. - Ale czy nie za bardzo... powiedzmy... skurczony? Zas�ugujesz na troch� lepszego. - To znaczy wy�szego? Maria skin�a g�ow�. - W pewnym sensie... - Podoba mi si�, jaki jest - o�wiadczy�a Nina. - Chcia�abym, �eby czu� to samo. Jej towarzyszka z kopalni soli wzruszy�a ramionami. - Jedyna rzecz, kt�ra si� tu liczy, to rozmiar k��w. - Sprawia wra�enie nie�mia�ego. Odpadnie na pierwszej zmianie. Ale to mi�o cho� raz zobaczy� co� innego. Nawet po trzech latach Nina patrzy�a z ciel�cym za- chwytem na gwiazdor�w, cho�by takich jak Rock Hudson ("Uwielbiam pana w filmach z Doris Day...". "Dzi�ki, ale to ona gra, a ja tylko ca�uj�".) i Steve McQueen ("Uwielbiam pana rol� w Cincinnati Kid, panie McQueen". "Po prostu m�w mi Steve".), czasem ocieraj�cych si� o ni� po drodze w g��b �wi�tyni. Matka Niny ci�gle nie mog�a wyj�� z podziwu na my�l o wszystkich s�awnych i bogatych ludziach, z kt�rymi styka�a si� jej c�rka (stanowili �elazny temat cotygodniowych rozm�w telefonicznych). Pyta�a jednak: Kiedy znajdziesz kogo� wy��cznie dla siebie? Na razie Nina w�drowa�a od jednej maszyny do drugiej. Pozostawa�a - jak to okre�li�a jedna z jej kole�anek - "w ci�g�ym ruchu". Nigdy nie spotyka�a tych samych os�b, a to mia�o wp�yw na jej gwiazdkowe premie. Gdyby chcia�a, na pewno zaczepi�aby si� gdzie� na sta�e. S�k w tym, �e wcale jej to nie interesowa�o. Mia�a wra�enie, �e wci�� si� czego� uczy. �artowa�a czasami, �e kiedy� na pewno awansuje - pod warunkiem �e wcze�niej nie odejdzie na emerytur�. Chyba nie trzeba dodawa�, �e jej kole�ankom powodzi�o si� znacznie lepiej. M�czy�ni, kt�rych poznawa�a w biurze, na og� chcieli jednego - dost�pu do skarb-czyka, kt�ry chowa�a dla m�a. Inne sekretarki oferowa�y swoim potencjalnym ch�opcom co� wi�cej - informacje. Nina te� zna�a kilka cennych sekret�w, lecz gdyby chcie� j� opisa� jednym jedynym s�owem, wyb�r pad�by na "wierno��". Szefowi, pracy i - chocia� jeszcze nie mia�a okazji udowodni� tego - cz�owiekowi, kt�ry uczyni�by j� swoj� �on�. Niezale�nie wi�c, gdzie bywa�a, bez pozwolenia nie zagl�da�a do �adnych dokument�w. Z drugiej strony, lubi�a zerka� w porozrzucane scena�usze. Niekt�re ^ nich - za zgod� szefa - zabiera�a nawet do domu, �eby zobaczy�, co obecnie najlepiej si� sprzedaje. W ten spos�b zdobywa�a wiedz� o psychopatologii show- biz-nesu. Przy okazji robi�a przys�ug� swoim pracodawcom. Zdarza�o si�, �e jaki� agent, widz�c jej pasj� do czytania (a sami tego nigdy nie kochali), prosi� j�, �eby spokojnie przejrza�a to i owo, zrobi�a notk� lub streszczenie i podsun�a jaki� pomys�, co te� z tym fantem dalej zrobi�. Z ch�ci� wykonywa�a to zadanie. Zdarza�o si�, �e zaraz potem szef dyktowa� jej notatki ju� jako swoje spostrze�enia, sk�ada� na ko�cu podpis i scenariusz zwykle w�drowa� do archiwum. Pocz�tkowo stara�a si� jak najrzetel-niej kierowa� spraw� na w�a�ciwe tory. Z biegiem czasu zag��bia�a si� w �wiat fantazji. Wyobra�a�a sobie, �e jest r�wnie m�dra - albo nawet m�drzejsza -jak tak zwani eksperci. A tymczasem w luksusowym apartamencie w Miami Beach matka Niny, Ellen, z wolna popada�a w ob��d, martwi�c si� staropanie�stwem c�rki. Na co ona czeka? Na Ciarka Gable'a? B�aga�a Henry'ego, �eby co� z tym zrobi�. - Niby co, na lito�� bosk�? Ellen, dziewczyna ma dwadzie�cia jeden lat i prawo do g�osowania. Sama wybra�a, �e zostanie w Nowym Jorku. - Ale dlaczego? - ze �zami w oczach pyta�a jego �ona. - Co takiego tam znajdzie, czego nie ma tutaj? - Cho�by kina - odpar� Henry. Matka pokr�ci�a g�ow�. - Nie wiem, sk�d w niej ta zwariowana pasja do filmu. S�ysza�am, �e w tym fachu roi si� od wariat�w. - Mo�e im w�a�nie potrzeba odrobiny rozs�dku? Sama przyznasz, �e Nina to wz�r cn�t i rozwagi. - Jedyne jej zaj�cie to stukanie na maszynie. Dlaczego nie wr�ci tutaj, gdzie jest cieplej? - By� mo�e lubi kiepsk� pogod�. - Zawsze postawisz na swoim - z (chwilow�) rezygnacj� westchn�a Ellen. - To nie ja. To Nina. Tak czy owak, ich ukochana c�rka z maniackim uporem odrzuca�a zaloty m�odzie�c�w, kt�rzy podczas jej wizyt t�umnie kr�cili si� przy basenie. - Tylko popatrz, kochanie - m�wi�a jej matka. - Czy� nie podoba ci si� �aden muskularny, przystojny Charles Atlas? Przecie� to mili m�odzi ludzie. B�g mi �wiadkiem, �e calutki dzionek na pewno �wicz� na si�owni. - Nigdy nie przysz�o ci do g�owy, �e przychodz� tutaj, bo nie maj� pracy? Ellen nie na darmo przez dwadzie�cia lat kierowa�a szko�� dla dziewcz�t. Dobrze wiedzia�a, �e dalsze namowy przynios� odwrotny skutek. Ba�a si�, �e Nina przestanie j� odwiedza�. Szybko zmieni�a temat i spyta�a, dok�d dzi� p�jd� na kolacj�. Nina uwielbia�a �ycie na Manhattanie. To by�o ekscytuj�ce miejsce. Tylko tutaj, i w tym momencie dziej�w, za kilka dolc�w - lub za darmo, je�li kto� mia� szcz�cie pracowa� w WMA - mo�na by�o obejrze� s�ynne przedstawienia. Cho�by takie jak Po�udniowy Pacyfik Rodgersa i Hammersteina, Facet�w i laleczki Franka Loessera czy Rekord Annie Irvinga Berlina. Wielu tw�rc�w widzia�a te� na w�asne oczy. A rok w rok pojawia�y si� nowe arcydzie�a ameryka�skiego musicalu, na przyk�ad My Fair Lady Lemera i Loewe'a czy West Side Story Leonarda Bemsteina. Pocz�tkowo mieszka�a w przypominaj�cym klasztor hotelu Barbizon, przeznaczonym wy��cznie dla kobiet. Potem przeprowadzi�a si� jak najdalej na zach�d, do w�asnego atelier przy Pi��dziesi�tej Si�dmej Zachodniej. Apartament by� skromny, ale w miar� tani i po�o�ony w pobli�u biura i wszystkich cud�w miasta. Prowadzi�a zwyczajne, lecz szcz�liwe �ycie. Co wiecz�r sz�a "do miasta" - sama lub z jak�� kole�ank�. Wci�� nie mia�a ch�opaka. Trwa�o to do chwili, gdy na horyzoncie pojawi� si� Elliott Snyder. Rozdzia� 2 Przypadli sobie do gustu. Przez pi�� kolejnych dni spotykali si� w windzie. Rano jechali w g�r�, a po po�udniu - na d�. Lekko speszeni w�asn� nie�mia�o�ci�, tylko wymieniali u�miechy. Wreszcie w pi�tek Nina zebra�a si� na odwag�. - Musisz by� bardzo pewny siebie - wypali�a. Elliott popatrzy� na ni� z os�upieniem. W�a�nie najbardziej brakowa�o mu ufno�ci w swoje si�y. - Wcze�nie wychodzisz - wyja�ni�a. - Wszyscy twoi koledzy przesiaduj� co najmniej do �smej lub dziewi�tej. Dzwoni� do Kalifornii i szukaj� chocia�by strz�pk�w informacji, kt�ra by pozwoli�a im ju� od jutra przeskoczy� na wy�szy szczebel. _ Te� tak robi� - u�miechn�� si�. - Za chwil� wracam do biura. Je�d�� wind� jedynie po to, by podziwia� pi�kne widoki. Nina spiek�a raka. S�owo "pi�kne" by�o szczeg�lnym komplementem w biznesie, w kt�rym uroda sta�a si� regu��. Elliott doszed� do wniosku, �e zabm�� ju� za daleko, aby si� teraz wycofa�. - Spieszysz si�, czy mog� postawi� ci drinka? - zapyta�. - Chyba znajd� czas na jednego - powiedzia�a. Mia�a cich� nadziej�, �e zabrzmia�o to tak, jakby rzeczywi�cie wiod�a bujne �ycie towarzyskie. Zaproponowa�, �eby poszli kilka przecznic dalej, do Longchampsa. Zdaniem Niny by� to szczyt luksusu. Po drodze rozmawiali o ostatnich wydarzeniach w pracy. O zwyk�ych codziennych sprawach, takich jak plany braci Wamer, przymierzaj�cych si� do sfilmowania Kupca weneckiego w formie musicalu, z Eddiem Cantorem w roli Szajloka. ("Nie - zdecydowa� pan Temko. - By�by zbyt �ydowski. A poza tym nie nale�y do naszych klient�w"). Ninie schlebia�o - chocia� jednocze�nie czu�a si� lekko sko�owana - �e kto�, kto zamierza zrobi� karier� w zawodzie, w kt�rym cynizm i brutalno�� dawa�y niepo�ledni� w�adz�, potrafi m�wi� tak niewinnie. Zanim dopili do po�owy zam�wione drinki, ju� byli lekko wstawieni i gotowi do zwierze�. �adne z nich wcze�niej nie mia�o zwi�zk�w z show--biznesem. Nina przysz�a na �wiat i dorasta�a w Albany, w stanie Nowy Jork, a Elliott - w Dayton, w Ohio. Za m�odu cz�sto zmienia� szko�y. Jej szczeni�ce lata by�y �ci�le zwi�zane z edukacj�, bo rodzice parali si� nauczycielstwem. Mama pracowa�a w szkole dla dziewcz�t, a tata trenowa� m�odych futbolist�w. - Nie mia� zbyt wielkich osi�gni�� - doda�a ze �miechem. - Trzy wygrane mecze na pi��dziesi�t cztery pora�ki... albo co� ko�o tego. Nie pytaj mnie, jak zwyci�a�. By� mo�e druga dru�yna wystawi�a dziewi�ciu graczy. Elliott odpar� co� kr�tko i lekcewa��cym tonem, wi�c wyczu�a, �e raczej nie lubi� rozmawia� o swoich rodzicach. Nie pyta�a go o szczeg�y. Po prze�amaniu pierwszych lod�w przyzna�, �e wpad�a mu w oko, jak tylko przyby� do agencji. Pr�bowa�a si� nie czerwieni�. - Podoba ci si� praca w rze�ni? - zapyta�a. - Uwielbiam to... tylko nie wiem, czy rzeczywi�cie si� nadaj�. - Sk�d ten pomys�? - Jak kto� taki jak ja mo�e by� dobrym agentem?! Jestem nie�mia�y i nie potrafi� rozpycha� si� �okciami. A przede wszystkim... - przerwa� w p� zdania. - Prze praszam. Nie mog� ci wi�cej powiedzie�. Nie chcia�bym, �eby to si� roznios�o. Nina popatrzy�a na niego z wyra�nym zaciekawieniem. Co ukrywa�? - Mo�esz mi ufa� - szepn�a cicho. - Nie b�kn� ani s�owa. Zobaczy� szczero�� w jej wielkich piwnych oczach i ujawni� swoj� tajemnic�. - Nie potrafi� k�ama�. Przynajmniej nie na poziomie, na kt�rym k�amstwo szybuje a� do stratosfery. Ca�kiem niedawno widzia�em, jak sam Howard Spiro pia� z za chwytu nad scenariuszem, kt�rego nie przeczyta�, i wy krzykiwa�, �e jest �wietny dla pewnego aktora, z kt�rym w og�le nie mia� nic wsp�lnego. �ga� jak z nut, a mimo to i wygra� na obu frontach. - Stwardniejesz po pewnym czasie. Tak samo tward nieje �o�nierz, gdy zak�uje bagnetem kilku przeciwnik�w. Dla wielu z nas k�amstwo staje si� drug� natur�. Wiedzia�e�, jak przebiega system rekrutacji, zanim trafi�e� do agencji? - Sk�d mia�em wiedzie�, Nino? Jestem prowincjonal nym kmiotkiem z Pensylwanii. Chodzi�em do najlepszej trzeciorz�dnej szko�y w kraju. Tam zrozumia�em, �e ci�gnie mnie do show-biznesu i �e nie mam ni krzty talentu. Pewnego dnia m�j wychowawca z pe�n� powag� stwierdzi�, �e z takim charakterem nadaj� si� na agenta. Teraz widz�, �e wszyscy inni maj� wi�cej ikry i �e umiej� by� bezwzgl�dni, a to bardzo wa�ne. Nina si� u�miechn�a. - Chyba pomniejszasz swoje mo�liwo�ci. - Co znowu - za�artowa� kwa�no. - Jestem na to zbyt ma�y. To m�j zasadniczy problem. Zatem mia�am racj�, pomy�la�a. Ma jednak kompleks na punkcie niskiego wzrostu! Nagle Elliott przej�� inicjatyw�. - A ty, Nino? Nie brak ci rozumu. Nigdy nie chcia�a� si� oderwa� od maszyny do pisania? Pomy�la�a chwil� i pochyli�a si� nad stolikiem. - Szczero�� za szczero��? Elliott si� rozpromieni�. - Prosz� bardzo. Zdrad� mi swoj� tajemnic�. - Tak mi�dzy nami... Co roku przyciskam nos do szyby i patrz�, jak nawzajem podrzynacie sobie gard�a w bezdusznej rywalizacji. Lecz z drugiej strony, naprawd� chcia�abym by� agentk�. Nie tak� jak Howard Spiro, ale kim� kreatywnym - kim�, kto pilnuje kontraktu i ma te� wp�yw na produkcj�. A� k��bi mi si� w g�owie, gdy my�l� o nowych filmach. - Co ciekawego jest w tej d�ungli dla m�odej i mi�ej dziewczyny? - Mo�e to zabrzmi g�upio, lecz zawsze wydawa�o mi si�, �e praca nad spektaklem lub filmem niczym si� nie r�ni od przygotowa� do szkolnego przedstawienia. W dodatku ci za to p�ac�. - O czym ty m�wisz? - zapyta� z rozbawieniem. - Pozw�l, �e ujm� to w ten spos�b. Wyobra� sobie, �e jeste� w pi�tej klasie i chcesz wraz z kolegami wystawi� Hamleta. | - Jasne. | - Nie ma jednak nikogo w najbli�szej okolicy, kto] rzeczywi�cie m�g�by zagra� rol� ksi�cia Danii. Nad��asz za mn�? Skin�� g�ow�, lecz zaraz doda� z nut� w�tpliwo�ci w g�osie: - Chyba tak, ale do czego zmierza ta dziwna metafora? - Chcesz wystawi� Hamleta, tylko �e w pi�tej klasie nie ma dobrych Hamlet�w. Tw�j brat chodzi do �smej, a jego kolega to �wietny aktor. Dobrze by�oby mie� go w obsadzie, prawda? Nareszcie zada�a jakie� proste pytanie, na kt�re m�g� odpowiedzie�. - No tak... Lecz jak go nam�wi�? U�miechn�a si�. - I tu, m�j drogi, wkraczasz w wiek m�ski. Elliott my�la� przez chwil� nad kwiecistym sformu�o waniem Niny i doszed� do zaskakuj�cych wniosk�w. - Wi�c dlaczego, psiakrew, sama nie spr�bujesz? - Ja? - zaj�kn�a si�, nagle si� rumieni�c. - Ty. Przecie� to tw�j pomys�. Czego masz sii obawia�? - Mog�abym straci� prac�. - I co z tego? Od razu znajdziesz inn�. Wiesz co My�l� sobie, �e to czcza gadanina. W gruncie rzeczy bra ci odwagi. Male�ki p�omyk, kt�ry od dawna si� tli� w zakamarkac jej duszy, strzeli� ja�niejszym ogniem. 18 - Mam to traktowa� jak wyzwanie? - Szczerze? By� mo�e w niezbyt zr�czny spos�b pr�buj� doda� ci odwagi. Znalaz�a si� w ciasnym rogu. - Powiedz prawd�. Przecie� stykasz si� z nimi na co dzie�. Mia�abym jak�� szans�? - No pewnie! Dlatego mi si� podobasz. Jeste� zupe� nie inna ni� ci gangsterzy w ciemnych garniturach. Sam te� od nich odstaj�, ale ty w por�wnaniu z nimi wygl�dasz niczym przybysz z odleg�ej planety. Mog�aby� stanowi� �wietn� "kontrpropozycj�", jak to powiadaj� w radiu. Przyznaj si�, naprawd� nie chcesz tego zrobi�? Odpowiedzia�a mu u�miechem. - Hola... Wpychasz mi do g�owy r�ne dziwne po mys�y. - Zrealizuj je, Nino. Elliott wsta� i wzi�� j� za r�k�. - Chod� - rozkaza�. - Dok�d? - Porozmawiamy z Howardem Spiro. Teraz. Przez weekend mo�esz si� rozmy�li�. - Zwariowa�e�? Nigdy nie mia�am do�� odwagi, �eby powiedzie� mu "dzie� dobry"! - Spr�buj wi�c "dobry wiecz�r". O tej porze to bardziej stosowne. - A je�li go nie ma? - Howard Spiro znany jest ka�demu przynajmniej z jednej rzeczy. NIGDY nie opuszcza biura. Rozdzia� 3 Serce Niny wali�o jak oszala�e. Elliott wl�k� j� niczym zb��kan� ja��wk� w g��b Si�dmej Alei. Co to za szale�stwo? Godzin� temu by�a male�kim trybikiem w ogromnej machinie i od dziewi�tej do pi�tej pracowicie stuka�a w klawisze, pisz�c zazwyczaj nieprzyjemne listy w stylu: "Szanowny Panie NN, czyta�am Pa�sk� sztuk� i z ca�ym szacunkiem radz�, by zaj�� si� Pan czym� innym. Z powa�aniem i tak dalej". Teraz ten ch�opiec - ten m�czyzna - wpycha� j� w jaskrawy kr�g �wiat�a og�lnego zainteresowania. By�a zarazem przera�ona i podekscytowana. W g��bi serca zdawa�a sobie spraw�, �e na to w�a�nie czeka�a. Wiatr wiej�cy ju� na dole na wy�szych pi�trach nabiera� si�y huraganu. Pod gabinetem Howarda Spiro ci�gle trwa�y wyt�one dzia�ania. Asystentka wiceprezesa Hilda Mam�, chudy babsztyl o wygl�dzie papugi, znana po cichu przez wszystkich jako "Mnich Attyla", wydawa�a rozkazy tak samo energicznie jak o wp� do �smej rano. Chocia� by�a zaj�ta, jej oczy robota w mig spostrzeg�y dwoje kosmit�w w kory- tarzu. Innymi s�owy, zobaczy�a dwie znajome postacie, kt�re w najbardziej niew�a�ciwej chwili znalaz�y si� w niew�a�ciwym miejscu. - Nina i... jak ty si� nazywasz? - Snyder. - W�a�nie, Snyder. Co was tu przygna�o? Nie byli�cie um�wieni. Elliott heroicznie wzi�� na siebie ci�ar dalszej rozmowy. - Nina chcia�a na chwil� widzie� si� z panem Spi ro - oznajmi� grzecznie i ze spokojem, a Nina by�a pod wra�eniem jego zachowania. - Tak samo jak miliony innych. Jest zaj�ty. - Nie znajdzie nawet pi�ciu minut? Attyla nie nawyk�a do nawet tak s�abego oporu wobec jej wyrok�w. Skrzy�owa�a r�ce na piersiach i warkn�a: - Nawet dw�ch. Chyba �e mu o tym powiem. - A jedn�? - odwa�nie targowa� si� Elliott. - Daj spok�j, Snyder. Ju� wiem, dlaczego masz kiep skie notowania. Zabierz swoj� dziewczyn� i id� do domu. Tu si� pracuje. Nina wpad�a w panik�. - Chod�my, Elliott - b�aga�a. - Nie dam sobie rady. - Nie, Nino. Nie zatrzymamy si� na metr przed met�. - Popatrzy� na cerbera w �e�skiej postaci i powiedzia�: - Panno Mam�, mog� pani zada� tylko dwa pytania? - Owszem - burkn�a, jakby chcia�a odp�dzi� zbyt natr�tn� much�. - A gdyby w tym momencie prezydent Stan�w Zjednoczonych zechcia� zamieni� kilka s��w z Howardem... to znaczy z panem Spiro? Znalaz�oby si� pi�� minutek dla genera�a Eisenhowera? D�wi�k wielkiego nazwiska oszo�omi� nawet Attyl�. 21 - Oczywi�cie - odpar�a w odruchu pat�otyzmu. - A zatem, Hildo, wiem z najlepszego �r�d�a, �d teraz nie przyjedzie. Mamy pi�� minut dla Niny. Hilda westchn�a, uznaj�c si� za pokonan�. - Po co chcecie si� widzie� z panem Spiro? Nina i Elliott wymienili spojrzenia. - Chodzi o przysz�o�� agencji - zaryzykowa� Elliott - Czyli gramy w tej samej dru�ynie. Mog� powie-B dzie� wam prawd�. Ju� wyszed�. - Cudownie - z ulg� westchn�a Nina. - Nie. - Elliott naciska� dalej. - Musz� pom�wi(tm) z nim ju� teraz. Nie z�apiemy go przez telefon? Hilda, niczym ha�a�liwy �wider parowy, powt�rzy� z uporem: - Wyjecha� na ca�y weekend. - Zadzwo�my do niego do domu. - Nie ma go... - umilk�a w sam� por�. Elliott wykorzysta� okazj�. - Na pewno go tam nie ma. Zadzwonisz sama, cz] mam zajrze� do spisu klient�w i odszuka� numer dl pewnej blondynki, kt�ra ostatnio gra�a w...? Attyla, zbita z tropu, cz�ciowo odzyska�a normain; spok�j ducha i wr�ci�a na posterunek. - Dobrze, dobrze. Zaczekaj chwil�. Znikn�a za drzwiami, ale s�ycha� j� by�o tak wyra�ni jak megafony na dworcu Grand Central. - Nie pytaj mnie, Howardzie - broni�a si� z zapz �em. - Co, do diab�a, mam zrobi�, �eby si� ich pozby� Zapad�a cisza. Nina z niepokojem spojrza�a na Elliotta. - A nie m�wi�am? Po co mnie w to wci�gn��e� Jeszcze chwila i stan� przed plutonem egzekucyjnym. - Nie upadaj na duchu - powiedzia� na pocieszenie. Wr�ci�a Attyla, pokonana, prze�ywaj�c gorycz pora�ki. - Chce z tob� m�wi�, Nino - powiedzia�a i popa trzy�a na Elliotta. - Tylko z tob� - doda�a z naciskiem. Nina podnios�a s�uchawk� telefonu stoj�cego na biurku w gabinecie. - Dzie� dobry, panie Spiro - zaszczebiota�a s�od ko. - Przepraszam za ten nag�y alarm. Chc� jednak spyta�, czy mog�abym do��czy� do obecnej grupy kandydat�w... Chwil� p�niej przerwa�a po��czenie i ze �le skrywa nym u�miechem wysz�a z gabinetu szefa. Dop�ki byli w pobli�u Hildy, nie zamieni�a z Elliottem ani s�owa. - Co powiedzia�? Co powiedzia�? - nie wytrzyma� Elliott, kiedy weszli do windy. Nina ruchem d�oni nakaza�a mu milczenie i wskaza�a na przycisk w pobli�u drzwi. - Kr��� plotki, �e Cy Temko kaza� wmontowa� tam mikrofon. Wol� si� o tym nie przekona�. Zanim wyszli do holu, Elliott ju� ledwo dysza�. - Co m�wi�?... Co? Co? Co?... - perkota�jak osza la�a motor�wka. Niemal kl�kn�� przed Nin� niczym zde sperowany petent. - Powiedzia�, �e da mi szans�. Mam si� u niego stawi� w poniedzia�ek o dziewi�tej. - To cudownie! Co go przekona�o? - By� niezwykle uprzejmy. Wspomnia�, �e... pod ten numer dzwoni� jedynie producenci i dyrektorzy wielkich wytw�rni filmowych. Taktownie doda�: "Podobasz mi si�". Elliott si� u�miechn��. - Mnie tak�e, chocia� z ca�kiem innego powodu. Jeste� wolna dzi� wiecz�r? Zapraszam ci� na kolacj�. - Zupe�nie wolna, panie Snyder. Wolna... jak ptaszek. Rozdzia� 4 Howard Spiro by� rozbawiony. Setki razy mija� Nim w korytarzu i nigdy na ni� nie spojrza�, a� do czasu kiedy otrzyma� jej "nieszcz�sne" podanie. : Zapomnia� nawet, �e dwa lata temu przez dwa tygodnieM zast�powa�a jedn� z jego sekretarek. Jawi�a mu si� jakoj myszka przypisana do konkretnej pracy. Nie widzia� nic co sprawi�oby, �eby nagle mia� zmieni� zdanie. Nina �e� swoim spokojnym usposobieniem nie nadawa�a si� m przebojow� agentk�. - Co si� sta�o, �e po tylu latach zapragn�a� znale�i si� po drugiej stronie biurka? - Wcze�niej nie by�am gotowa. - Sk�d wiesz, �e teraz jeste�? - W pi�tek rozmawia�am z Elliottem Snyderem... - Z Elliottem? - parskn�� kr�l agent�w. Przywyk�) do tego, �eby bez ogr�dek wyra�a� sw� opini�, nawet nie| pr�bowa� ukry� pogardy w g�osie. - Trudno go nazwa� Ryszardom Lwie Serce - zauwa�y�. Przemkn�o mu przez g�ow�, �e jakim� dziwnynr trafem lub na skrzyd�ach kismetu wpad�o na siebie dwoje najbardziej naiwnych i niezdarnych pracownik�w agencji. Ledwie powstrzyma� si� od uwagi, �e oboje powinni jak najszybciej poszuka� posady w jakim� innym miejscu, lepiej pasuj�cym do ich charakter�w - na przyk�ad w kwiaciarni. Elliotta w my�lach ju� wyrzuci� za drzwi. Nina wci�� jednak by�a cz�onkiem wspania�ej i wielkiej ro dziny �wiata Show-biznesu i co� jej si� nale�a�o za lata wiernej s�u�by. Poza tym Howard by� po prostu ciekaw, co te� ta dziewczyna mog�a naprawd� zdzia �a�... przed nieuchronnym powrotem do sekretariatu i maszyny do pisania. Czasami jednak dobrze jest za cz�� tydzie� jakim� wysoce hojnym gestem. Zw�aszcza �e pod tym wzgl�dem Howard Spiro mia� spore zaleg �o�ci. - No, dobrze, Nino. Zawrzyjmy pewien uk�ad. Szko lenie potrwa jeszcze co najmniej miesi�c. Mo�esz zacz�� od dzisiaj. Je�eli we�miesz urlop, pozwol� ci w po�owie kursu do��czy� do zespo�u. - Zgadzam si� - odpar�a bez namys�u. - Wy�mienicie. Zaraz powiadomi� kadry, �eby wpi sano ci� na list�. A przy okazji, czym najbardziej by�aby� zainteresowana? - Chyba teatrem. - Dobrze. Pogadam z Martinem. We�mie ci� pod swoje skrzyd�a. Na pewno dopilnuje, by� odby�a rund� po dziale teatralnym. W ci�gu najbli�szej godziny czekaj na telefon od mojej sekretarki. - Dzi�kuj� panu, panie Spiro. Nie b�dzie pan �a�owa�. Min�a pora wznios�ej �askawo�ci. Howard mia� o wiele powa�niejsze sprawy, wi�c bez dalszych czu�o�ci mrukn�� "do widzenia" i przez interkom wezwa� smoczyc�, by wprowadzi�a pierwsz� gwiazd�. Elliott czeka� pod drzwiami. Z podnieceniem kr��y� po pokoju, czym doprowadza� do ob��du wszystkie trzy sekretarki Howarda. Rzuci� si� w stron� Niny. - I co? - Przyj�� mnie. Przynajmniej do �wi�t Bo�ego Narodzenia. Tak si� ucieszy�, �e odruchowo przytuli� j� do siebie. - Przepraszam - mrukn�� i odskoczy�. - Chyba si� zapomnia�em. - Nic nie szkodzi. To bardzo mi�e - odpar�a. - Dzi�kuj�, �e mnie nam�wi�e�. Szybko poca�owa�a go w policzek. Je�eli wzi�� pod uwag� przydatno�� Niny i Elliotta do zawodu, to trzeba przyzna�, �e Howard Spiro mia� ca�kowit� racj�: oboje byli zbyt porz�dni. Ale i on po dw�ch tygodniach spostrzeg� dziel�c� ich r�nic�. Dla Elliotta brudne tajniki pracy stanowi�y zupe�n� nowo��. Co rusz doznawa� gwa�townego parali�u moralnego, kt�ry uniemo�liwia� mu dzia�anie. Nina odwrotnie, bardzo d�ugo przypatrywa�a si� odwiecznej wojnie z bezpiecznego schronienia za maszyn�. W przeciwie�stwie do Elliotta na ca�e cztery tygodnie zapomnia�a o wrodzonej �agodno�ci i jak r�wny z r�wnym walczy�a z szakalami. Nikt jednak nie wiedzia�, czy w razie potrzeby zmusi si� do tego, aby si�gn�� k�ami do gard�a przeciwnika. By�a jedyn� kobiet� w za�artym zespole. �adna z jej poprzedniczek nie wytrzyma�a ci�g�ej presji. Kilka z nich awansowa�o do rangi asystentek, lecz na tym koniec. Jak na ironi�, od pocz�tku pe�ni�a funkcj� sekretarki, wi�c pierwszy i obowi�zkowy etap mia�a praktycznie ju� za sob�. Teraz jednak podczas narady siada�a mi�dzy szefem i klientem. Czasami, chocia� bardzo rzadko, proszono j� o opini�. Zacz�a od wsp�pracy z Christopherem Bachrachem, starszym agentem �redniego stopnia. Bachrach by� ca�kowitym zaprzeczeniem stereotypu ha�a�liwego i wygadanego kupca. W cichy i spokojny spos�b pokierowa� dalsz� ka�er� takich tuz�w, jak Tennessee Williams i m�ody energiczny Nei� Simon. Szczodrze dzieli� si� z Nin� swym wieloletnim do�wiadczeniem. W czasie praktyki u jego boku pozna�a wielu pocz�tkuj�cych - i kilku starszych wiekiem - dramaturg�w, kt�rym Chris-topher po�wi�ca� r�wnie wiele uwagi jak s�ynnym gwiazdorom. Bywa�o, �e z jego polecenia Nina zaprasza�a trzech albo czterech z nich na jaki� wsp�lny obiad. - A nie b�d� si� k��ci�? - pyta�a. - S�uszne pytanie, Nino. S�k w tym, �e jest co�, co ceni� wi�cej ni� dum�. Najzwyczajniej w �wiecie s� g�odni i nigdy nie odm�wi� dobrego pocz�stunku. W takich wypadkach Nina u�miecha�a si� w duchu. Jej zdaniem Christopher by� cz�owiekiem o szczeroz�otym sercu. By� mo�e to sprawia�o, �e nie wspi�� si� wy�ej po szczeblach kariery. Sama z kolei �y�a i dzia�a�a w my�l ca�kowicie indywidualnych regu�. W odr�nieniu od wszystkich rywali nie czu�a nienawi�ci, podejrze� i wzgardy wobec swoich klient�w. Nie obmawia�a ich za plecami. Jej emocje oscylowa�y pomi�dzy entuzjazmem a szczerym uwielbieniem. Podziwia�a aktor�w - cho� byli infantylni - i szanowa�a re�yser�w, cho� byli wszechwiedz�cy. Specjalne miejsce w sercu rezerwowa�a dla pisarzy, autor�w i scenarzyst�w, bo dawno ju� wyczu�a, �e to w�a�nie oni s� najbardziej bezbronni i �e im potrzeba wsparci i pomocy. Pierwsza i najgorsza runda sko�czy�a si� przed Bo�yn Narodzeniem. Wszyscy kandydaci, nie wy��czaj�c Niny kt�rej darowano praktyk� w g��wnej kancelarii, z niepo kojem czekali na wyrok. "Promocja" przychodzi�a w du�( szarej kopercie w postaci kartki ze s�owami "Weso�yci �wi�t!". Niekt�rzy wi�c obchodzili weselsze �wi�ta o< innych. Bezapelacyjnym prymusem grupy okaza� si< Lenny Miller. Nie tylko otrzyma� czek na r�wne tysi�( dolar�w, ale te� zapewnienie, �e po Nowym Roku rozpo cznie prac� asystenta pod okiem Howarda Spiro. Powiod�o mu si�? - pomy�la�a Nina, stoj�c w d�ugie kolejce po odbi�r kopert. Lenny Miller z triumfem pomacha� czekiem w powietrzu i zatr�bi�: - Popatrzcie! Moje pierwsze tysi�c zielonych! We so�ych �wi�t, kochany Lenny! Nie czeka�, co dostan� inni, lecz natychmiast pogna do telefonu, �eby zadzwoni� do rodzic�w. Powiedzia� im, �e za trzy lata wszyscy razem sp�dz� Bo�e Narodzenie na Florydzie, a za pi�� - najwy�ej pi�� - r�wnie� tam, tyle �e w jego w�asnym domu. W�adcy �wiata Show-biznesu na sw�j spos�b lubili Nin�, chocia� nie mieli z�udze� co do jej przysz�o�ci. Dosta�a trzysta pi��dziesi�t dolar�w i anga� na m�odszego agenta. By�a tym rozczarowana, lecz nic nie m�wi�a, bo i tak mia�a du�o wi�cej szcz�cia ni� Elliott Snyder. Na jego twarzy malowa�a si� gorycz pora�ki. W kopercie znalaz� zaledwie pi��dziesi�t dolar�w i ponur� wiadomo��, �e po weso�ych �wi�tach mo�e co najwy�ej z powrotem si� zg�osi� na praktyk� do kancelarii. Taki cios zdo�a�by powali� silniejszych od niego, a Elliott nie nadawa� si� na bohatera. Wszyscy jego rywale przed otwarciem koperty starannie si� zamykali w m�skiej toalecie. Elliott za�, z charakterystyczn� dla siebie naiwno�ci�, od razu zajrza� do �rodka, jak tylko j� otrzyma�. Kiedy bieg� korytarzem w kierunku wucetu, �zy ciek�y mu strumieniem po policzkach. Nina ledwie zd��y�a z�apa� go za rami�. - Pu�� mnie. Porter - zaszlocha�. - Pozw�l mi spokojnie wyskoczy� przez okno. - Nie r�b tego. Jest zima, a ty nie masz palta. Daj mi najwy�ej dziesi�� minut, a wymieni� ci dziesi�� powod�w, dla kt�rych warto �y� dalej. Elliott zatrzyma� si� na chwil�. W g��bi sali widzia� swoich dawnych koleg�w - a wkr�tce prze�o�onych - pal�cych fajk� przyja�ni i dziel�cych si� marzeniami. On ju� zazna� losu gorszego od �mierci. Nie nadawa� si� na agenta i przy wszystkich zwyczajnie si� rozbecza�. A jednak jej s�owa przywr�ci�y mu ch�� do �ycia. Masz racj�, Nino. Jeszcze im kiedy� dokopi�. Zmusi� si� do u�miechu. "Potrafisz czyni� cuda, ma�a", szepn��. - To �mieszne - wyzna� po pewnym czasie, wci�� z wilgotnymi oczami, popijaj�c koktajl Manhattan, kt�ry mu postawi�a Nina. - By�em zupe�nie pewien, �e skre�l� w�a�nie ciebie. - Bo jestem kobiet�? - zapyta�a. - Niezupe�nie. Bo jeste� zbyt porz�dna. Znasz jak�� posad� dla b�azna za pi��dziesi�t dolc�w, wywalonego z kancelarii? - Takich stanowisk s� miliony - odpar�a tonem pocieszenia. - Wymie� cho� jedno. - Dyrektor Centralnego Urz�du Pocztowego - wypali�a bez zastanowienia. - Przyznaj�, Nino, �e masz wyobra�ni�. Przynajmniej wiem, co chc� zrobi� z tak zwan� �wi�teczn� premi�. Wzi�� g��bszy oddech i popatrzy� na ni� oczami skrzywdzonego psiaka. - Jak pytaj� w piosence: "Co robisz w sylwestra?". - Co robi�? - powiedzia�a wolno. - Ponad dwadzie�cia lat sp�dza�am to wznios�e �wi�to razem z ro dzicami. - Och, przepraszam. Za wiele wymagam od �ycia. - Ale� nie! W ten spos�b da�am ci do zrozumienia, �e tym razem nie jad� do Miami. Chyba troch� doros�am, bo wol� zosta� z tob�. U�miechn�a si�. Potem on si� u�miechn��. Co mo�na robi� w sylwestra za pi��dziesi�t dolar�w? Wykpili go w Copacabanie. Dos�ownie wyrzucili ze Star-light Roof w Waldorfie. Mo�e lepiej udawa� kogo� bardzo s�awnego? Albo przynajmniej bogacza. A przecie� mia� co� jeszcze w zanadrzu. Do tej pory nie musia� p�aci� za wst�p do kina lub teatru (praktykantom tak�e dawali zupe�nie darmowe bilety). Skrupulatnie odk�ada� cz�� sta�ych dochod�w, wi�c zaoszcz�dzi� w banku sto dwadzie�cia dwa dolary. Podj�� je z lekkim sercem. My�la�: Tam, do licha! Drug� prac� na pewno znajd�, ale nie znajd� drugiej Niny. Powo�a� si� na jednego z gigant�w WMA i jako sam Cy Temko zarezerwowa� stolik w uprzednio "wyprzedanym" Starlight Roof. Posady nie m�g� straci�, bo go i tak wylano, a zatem ryzykowa� jedynie gniew magnata. Nie wiedzia� tylko, jak wyt�umaczy, �e pan Temko to jednak pan Snyder. Modli� si� w duchu, �eby prawdziwy Temko tej nocy bawi� si� gdzie� indziej. Po d�ugich poszukiwa niach znalaz� w wypo�yczalni smoking na swoj� miar� i wyda� ca�e pi�� dolar�w na fryzjera u Paula Molego. By� tak zdenerwowany, �e bez celu chodzi� Pi�t� Alej� a� do spotkania z Nin�. Nacisn�� guzik domofonu. Nina zjawi�a si� natychmiast. Prawie jej nie rozpozna�. Mia�a na sobie wydekoltowan� b�yszcz�c� sukni� (kupion�) i wyra�nie nie posk�pi�a grosza na sza�ow� fryzur� a la Pierre Bonchance. Prezentowa�a si� cudownie, w ruben- sowskim stylu. Na powitanie poca�owa�a go w policzek. Dzi�ki Bogu, pomy�la� Elliott, bo w przeciwnym razie ba�bym si� jej dotkn�� do ko�ca wieczora. Poszli do Starlight Roof. W windzie Elliott szepn��: - Dobry Bo�e... Nino, wygl�dasz wspaniale. Jako dziecko s�ysza�a cz�sto, �e jest "s�odka", "ujmuj�ca", "zdrowa". Same eufemizmy. Nikt nie nazwa� j� "pi�kn�". Czy ten ch�opak zwariowa�? A mo�e to jednak efekt godzin sp�dzonych przed lustrem? W drzwiach restauracji serdecznie ich powita� elegancki kierownik sali. Skrywa� rozczarowanie, �e pan Temko jednak nie przyjdzie. Mimo to gra� dobrze swoj� rol�. Elliott w podzi�kowaniu da� mu do zrozumienia, �e mo�e p�niej liczy� na sowity napiwek. Nina nie kry�a zaskoczenia, kiedy zaj�li miejsca przy stoliku. - Jak ci si� to uda�o w najgor�tsz� noc w roku? Wok� nas s� sami milionerzy lub gwiazdy. - A mnie zaliczasz do kt�rej kategorii? - za�artowa� Elliott. Orkiestra zacz�a gra�, wi�c poprosi� Nin� do ta�ca. Ledwie dor�wnywa� jej wzrostem, ale okaza� si� zna- komitym tancerzem. Prowadzi� j� lekko, pewnie i z ni( s�y chana gracj�. - �wietnie ta�czysz. U�miechn�� si�. - Chocia� to robi� dobrze. - Przesta�... W tak� noc nie warto m�wi� o niepow dzeniach. Pomy�limy o tym kiedy indziej. Spr�bowali niezwyk�ych potraw ze s�ynnej kuch Waldorfa, lecz �adne z nich nie pami�ta�o p�niej, ci jedli. Wiedzieli za to, �e wypili ca�e morze szampan rodem z Kalifornii, rano bowiem na kaca potrzebna ir by�a fiolka aspiryny. Elliott toczy� wewn�trzn� walk�: zaprosi� j� do siebii czy odwie�� do domu? Ostro�no�� wzi�a jednak g�l i tu� po czwartej rano odprowadzi� Nin� do jej skromnegi klasztoru. P� godziny p�niej zadzwoni�. - Chc� ci tylko powiedzie�, �e �wietnie si� bawi�em| - Nie chcia�abym by� nudna, ale powt�rz� raz jesz-| cze, �e ja tak�e. Nast�pnego dnia wybrali si� dla od�wie�enia na prze* chadzk� po Central Parku. �adne z nich nie przywyk�o dc takiej pijatyki, w jakiej brali udzia� w sylwestrowy wie cz�r. Kiepsko z nami, pomy�la�a Nina. A mo�e to naj w�a�ciwsza chwila, �eby go zapyta� o bolesne wspo mnienia? - Elliott... Powiedz mi, dlaczego nie chcesz poroz mawia� ze mn� o swoim dzieci�stwie? Spotka�o ci� co; z�ego? - Nie warto do tego wraca�. - Takie to nudne? - Ani troch�. Raczej przygn�biaj�ce. - Rodzice ci� odumarli? - delikatnie zapyta�a Nina. - Gorzej. �yli... i przez nich �a�owa�em, �e si� urodzi�em. - A czym ich skrzywdzi�e�? Elliott wzi�� g��boki oddech. Na sw�j spos�b da� jej znak, �e si� poddaje. - Przesta�em rosn�� - wyzna�. - Chyba kpisz?! - zawo�a�a. - Chcia�bym, �eby tak by�o. - Znowu westchn�� i doda�: - Widzisz, m�j tato mia� metr dziewi��dziesi�t. - No to co? - Gra� nawet w koszyk�wk�, w amatorskiej lidze. - I? - Mo�e nie zauwa�y�a�, �e ja jestem troch� ni�szy? Prawie trzydzie�ci centymetr�w. - Wystarczy - o�wiadczy�a Nina. Zrobi�o jej si� bardzo smutno. Wiedzia�a ju�, co go gn�bi. Wstydzi� si� swojego wzrostu. - By�em zbyt ma�y, �eby gra� w kosza cho�by na podw�rku - doko�czy� �a�osnym tonem. - To takie wa�ne? - ze zdumieniem zapyta�a Nina. - Tak. Przynajmniej dla niego. Tym bardziej �e moje siostry wyra�nie wda�y si� w tat�. - Wybacz, lecz wci�� uwa�am, �e to �adna tragedia. - Zaczekaj, nic jeszcze nie wiesz o sobotnich wie czorach... M�j kochany ojciec zalewa� si� w trupa i krzy cza� na ca�e gard�o: "B�g pokara� mnie tym ch�opakiem!" albo "Co te� uczyni�em, �e za kar� dosta�em gamonia tch�rza?! Na dodatek kar�a!". - To mi podpada pod paragraf o maltretowaniu dzieci. log�e� wezwa� policj�. - Nie - odpar� i potrz�sn�� g�ow�, jakby zn�w roz- pami�tywa� dawne ciosy i kuksa�ce. Spojrza� na Nin � po chwili dobrn�� do puenty. - Tato by� policjantem! - A mama? , . - Nie uwierzysz - odpowiedzia� niemal ze smi( chem, rozbawiony ironi� losu. - Te� s�u�y�a w policji i to w stopniu sier�anta. - Widzia� smutn� twarz Nrn^ Szczerze �a�owa�a swojej ciekawo�ci. By�o jej naprawd przykro, �e sk�oni�a go do zwierze�. - Lepiej zmienn temat - mrukn��. - Zgoda - powiedzia�a. - Pogadajmy o czyr weselszym. Mo�e o wojnie w Indochinach? Zanim min�� stycze�, chodzili ze sob� na sta�e. Rozdzia� 5 Tu� po Nowym Roku Nina otrzyma�a przydzia� do najwy�szej rang� agentki WMA, czyli do Inny Kalish. To by�a prawdziwa kula ognia, podst�pna i twarda, zdolna pewnie, by wspi�� si� na najwy�sze szczyty, gdyby nie ma�y k�opot... S�k w tym, �e urodzi�a si� kobiet�. Czterna�cie lat dzia�a�a na rzecz agencji i sprzeda�a dwana�cie przedstawie� na Broadwayu - trzy z nich nast�pnie sfilmowano - a jednak zarz�d nie da� jej awansu. Nie mia�a biurka pod oknem. - Ciekawe, dlaczego wcale jej to nie przeszkadza? - szepn�a Nina do Mani podczas kt�rego� lunchu. - Przecie� robi� jej na z�o��. - Robi� - przytakn�a Maria. - Ale to najwy�ej rfatna n�dzna fucha w ca�ej agencji. Ka�� jej siedzie� w k�cie i za�atwia� klient�w, bo wydaje im si�, �e przez o s� lepsi. Inna jest na tyle cwana, �eby gra� wed�ug ich 'egu�. My�l� jednak, �e ty, Nino, kiedy� b�dziesz mia�a �woj w�asny gabinet. Nie jedno, lecz dwa okna, na dwu-Iziestym pierwszym pi�trze! - W�asne biuro? Spodoba�y ci si� powie�ci, Mari Przyjaci�ka pu�ci�a mimo uszu t� kpin� i przesz�a i wa�niejszych rzeczy. - Musisz mi co� obieca�. Jak ju� wejdziesz na g�l to we� mnie ze sob�. - Oczywi�cie - z roztargnieniem odpowiedzi Nina. Studiowa�a cholernie ci�ko na "akademii Irmy W tym wypadku najistotniejsz� spraw� by�o "kalejd( skopowe postrzeganie prawdy", czyli, m�wi�c norma nym j�zykiem, kwestia, co przemilcze� i jak umiej�tni sk�ama� dla zarobku i zabawy. Ot, cho�by taki prz;! k�ad: panna Irma chcia�a wcisn�� m�odego aktora opoi nemu producentowi. Podkre�la�a, �e �w m�odzienic gra� ju� g��wne role w sztukach Szekspira i Bemarc Shawa. - Pami�tasz recenzje, jakie w�wczas dosta�? - z, pyta�a. - Eee... nie. - Tu producent kaszla� i udziela� w} kr�tnych odpowiedzi. - Och, Earl... Gdyby� troch� lepiej odrobi� zadani wiedzia�by�, �e zebra� wy��cznie pochwa�y. To urodzol talent i jak go nie we�miesz, pewnego dnia si� obudzi z r�k� w pe�nym nocniku. Niewa�ne, �e wspomniane pochwa�y pochodzi� ^ ^ -- - , "^^ ,, m yLW^UO�^lH.. Szczerze oddany, przychodzi� pierwszy na odpraw� i bra� z uczelnianej gazetki i lokalnego tygodnika. M�ody cz�cadodatkow� zmian�, je�li nikt wi�cej si� nie zg�asza� (w wiek nie stworzy� ca�kiem nowej wizji postaci HamleMtej profesji nie mo�na by�o polega� na za�odze). Po im <-i7m horrl-710; TWyfoowi U; rrmy.c.r, T,^,^ -;"l" ;^^~""- zrozumienia, �e w jego sprawie wspi�a si� na szczyt Everestu. - O m�j Bo�e! - nie wytrzyma�a Nina, kiedy jej szefowa od�o�y�a s�uchawk�. A� pokra�nia�a z rado�ci ze zwyci�stwa. - Pokocha ci� na ca�e �ycie za to, co zrobi�a�! Inna u�miechn�a si� drwi�co. - Moja droga... W tym zawodzie mo�esz by� pewna, ze nie ma nic pewnego. Zar�czam ci, �e je�li tylko sztuka si� spodoba, pan Dean przestanie odbiera� moje telefony. - Niemo�liwe - j�kn�a przygaszona Nina. - Nic si� nie martw - pocieszy�a j� Inna. - Jak zrobi klap�, to ja nie podnios� s�uchawki. Wkr�tce potem wspomniany aktor - niejaki James Dean - trafi� do Hollywood i natychmiast zmieni� agenta. Mimo to Inna wci�� powtarza�a, �e by� jej "wy��cznym dzie�em". Elliott z kolei, zniech�cony do kontakt�w z gwiazdami, postanowi� zrobi� karier� w ca�kiem innym zawodzie. Za j�� si� samochodami. Skoro nie powiod�o mu si� na wy�y nach, skoczy� na samo dno. Te� dobrze. Jego zwierzch-Inikiem by� Ivan "Kr�l" Kohl, niekwestionowany w�adca �r�dmiejskich parking�w. Swoim majestatem oczarowa� Elliotta. Ten z kolei sta� si� prawdziwym pracusiem. JI nie mo�na by�o polega� na za�odze). Po _ - ^ J- -- "*(tm)"^ uJ/w pulcgcn; ua zaroaze^. i-'o ani tym bardziej profesora Higginsa. Inna mia�a jedna pewnym czasie Kohl codziennie zabiera� Elliotta na lunch dar przekonywania i sko�owany producent musia� wresz swoim ulubionym d�li i dzieli� si� z nim marzeniami. ci� ulec. Z ci�kim sercem wspomnia� o drugorz�dni Mia� syna, lecz jak wspomina� czule: "To zwyk�y kawa� roli licealnego trenera koszyk�wki. �atwy kawa�ek. Irm tapserdaka. Wda� si� w rodzin� matki". Sam by� ponurym za to, ju� w rozmowie z aktorem, wyra�nie da�a mu d mrukiem o szczeroz�otym sercu. Urodzony do walki _ wyrwa� si� na spokojniejsze wody z Red Hook na Br< lynie, gdzie wszystkie samochody pochodzi�y z kradzie: Je�dzili nimi jego r�wie�nicy. Najpierw obs�ugiwa� pom na stacji benzynowej. Potem w�a�ciciel wzi�� go na wsp< nika. Kohl tak por�s� w pi�rka, �e nawet zdoby� kredyt budow� pierwszego gara�u. Po pi��dziesi�tce by� du grubszy, ni� powinien, lecz nie przejmowa� si� cho sterolem. Pierwszy niewielki parking otworzy� w pobli: Brook�yn Borough Hali, a nieca�e dwa lata p�niej prz ni�s� si� do El Dorado - czyli na Manhattan - i nigi nie spojrza� za siebie. Cz�sto to wyja�nia� Elliottowi pr gor�cych pastrami. i - Ludzie my�l� - g�osi�, maj�c pe�ne usta - l parking to kawa�ek placu i tablica. Myl� si�, m�j dro{ Jest w tym wiele nauki i prawdziwa sztuka. Wykona� praw� r�k� sw�j w�asny gest kreacji. Elliott wiedzia� ju�, �e szef jest �asy na pochwai Odczeka� wi�c, a� Kr�l upi� �yk toniku. - Bez w�tpienia. Zgadzam si� z tob�. Kr�lu - odp zr�cznie. - Mo�na tak�e wspomnie� o architektur; Gospodarce przestrzeni�... Sp�jrzmy tylko na r�ni mi�dzy volkswagenem i cho�by cadiiiakiem... - Ju� spojrza�em, m�j ma�y. Limuzyna na je miejsce i dwa VW na drugie. - Kurka wodna! - W starym m�zgu tli si� �ycie - odpar� K( i trzasn�� d�oni� w blat sto�u. - Tu nie Rosja, gd wszyscy razem je�d�� tym samym gruchotem. - O ile go w og�le maj� - u�ci�li� Elliott. Ta uwaga spotka�a si� z kolejnym walni�ciem w s i pochwa�� p�yn�c� z ust zapchanych pastrami. - W�a�nie! Celnie� to uj��, ma�y. - Dzi�ki... - (Elliott powstrzyma� si� w por�, by nie doda�: "Wasza Wysoko��"). - Sprytny z ciebie ch�opaczek i ci�ko pracujesz. Trzymaj si� mnie, synu, bo parkingi to wierzcho�ek wiel kiej g�ry lodowej. Podbijemy ten cholerny kraj. St�d ka�da droga prowadzi tylko w g�r�. Nowy parking by� wkr�tce got�w. Od pierwszego wie czora zapchano go samochodami i wszystko wskazywa�o na to, �e tak ju� zostanie. Ale parkingi Kr�la, jak teatry, same si� nap�dza�y. Pierwszy sukces pozwoli� mu na realizacj� kolejnej apokaliptycznej wizji zbudowania dru giego, trzeciego i czwartego betonowego pi�tra nad obec nym parkatorium. Na wierzcho�ku, dla uspokojenia Ojc�w Miasta, mia�a by� cz�� mieszkalna. W razie k�opot�w i Kr�l mia� dobrych przyjaci� w otoczeniu burmistrza. Elliott w pe�ni popiera� zap�dy monarchy, wi�c Kohl by� dumny, �e zyska� duchowego syna. Przyrzek� mu, i� go zwolni z najci�szych obowi�zk�w, jak tylko znajdzie dobrego pracownika. W og�le ca�ym zachowaniem zdra dza� szacunek dla nast�pcy. | Nina cieszy�a si� sukcesem swojego ch�opca. Elliott �nagle odzyska� ca�e amourpropre, ufno�� we w�asne si�y i ch�� do �ycia. Potrafi� nawet znale�� w pracy istne per�y humoru. Zdradzi� Ninie, �e na co dzie� spotyka dawnych znajomych. Howard Spiro parkowa� u nich Lincolna continenta. - Musz� si� mocno powstrzymywa�, �eby nie zdrapa� au lakieru - m�wi� Elliott, na po�y �artem. - W my�l 'mowy �aden z parkingowych nie ponosi odpowiedzial- 'o�ci za zniszczenia. Z przyjemno�ci� odprawi� swojego rywala, Lenny'ego illera, kiedy ten chcia� wykupi� sta�y abonament. Mafl - Przykro mi, panie Miller. Trzeba by�o przyj| wcze�niej, l S�odka zemsta. Lenny poszed� jak zmyty i obieq sobie, �e ju� nigdy nie b�dzie kpi� z ni�szych od siebi| Kandydat�w na stanowisko Elliotta by�o r�wnie wie) jak na przes�uchaniach przed jak�� now� sztuk�. W d�ugi| kolejce stan�a bez ma�a po�owa Zwi�zku Aktor�w. Ellio za� ca�kiem rozs�dnie wybra� m�odego dramaturga Ma� shalla Newmana, kt�ry ostatnie dwa lata (a d�ugi sts w tym zawodzie by� znakiem solidno�ci) przepracow. w gara�u Kohia przy Central Park South. Marshall tak sf ucieszy�, �e u�ciska� swego dobroczy�c�. Aby zmialM odby�a si� bez b�lu, postanowiono, �e Elliott jeszca przez miesi�c pozostanie na dawnej posadzie i pomo| nast�pcy poci�ga� za odpowiednie sznurki. | Przy ods�oni�tej kurtynie, mi�dzy �sm� i jedenast�, ri parkingu nie by�o zbyt wiele roboty. Siadali w�wcz| w kt�rej� budce ("wjazd" lub "wyjazd"), sk�po o�wiej lonej czterdziestowatow� �ar�wk� ("Pr�d kosztuje" � mawia� wielki filozof). Marshall pisa�, a Elliott czyta Lubili to, wi�c nic dziwnego, �e po pewnym czas Marshall przekona� Elliotta do lektury jego dzie� zebr; nych. Elliott zgodzi� si�, bo najzwyczajniej w �wiecie n mia� zielonego poj�cia, co go naprawd� czeka. Stos sztuk Marshalla by� ogromny. Najwcze�niejs zalicza�y si� do podgatunku "miecza i sanda��w", cz; dramat�w kostiumowych, o epickim rozmachu, m�wi cych o mi�o�ci i po��daniu, w miejscach, kt�re au� zwiedza� tylko we �nie. Zreformowany Elliott uzn go za tw�rc� poszukuj�cego dobrego tematu. Marsh mia� talent - pod warunkiem �e nie pisa� o w�adca Wschodu. - A c� w tym z�ego? - pyta� ambitny dramaturg. - Nic. Kogo jednak obchodz� jakie� rozgrywki gan g�w w staro�ytnym Rzymie? - Znasz Juliusza Cezara? - Owszem. Zbiera kurz na mojej p�ce, zaraz obok Antoniusza i Kleopatry. Powiem ci szczerze, Marshall. We� si� do czego�, co znasz z w�asnego do�wiadczenia. - Mo�e mam pisa� o swoim dzieci�stwie na Brook- lynie? -skrzywi� si� ironicznie. - Czemu nie? - Kto, do diab�a, zechce to ogl�da�? - Na pocz�tek, ze dwa miliony ludzi, kt�rzy wci�� tam mieszkaj�. Znasz �wietne anegdoty z codziennego �ycia. Sam mi je opowiada�e�. Dlaczego nie przelejesz kilku z nich na papier i nie sprawdzisz, co si� wtedy stanie? - Od razu wida�, �e nie nadajesz si� na agenta - burkn�� Marshall i wr�ci� do pisania opowie�ci grozy z czas�w hiszpa�skiej konkwisty w Peru. - To co� naprawd� dobrego - oznajmi� tydzie� p�niej i wcisn�� plik arkuszy w r�k� Elliotta. Elliott otworzy� manuskrypt, zerkn�� na pierwsz� stro n�, potem na drug�, a nast�pnie przekartkowa� reszt�. - To zwyk�a cha�a. Wy�wiadcz