4811
Szczegóły |
Tytuł |
4811 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4811 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4811 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4811 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Erich von D�niken
M�J �WIAT W OBRAZACH
� Erich von Daniken, 1973
Wszech�wiat od prawiek�w przykuwa� uwag� cz�owieka. Zastana-
wiano si�, czym s� te tajemnicze punkty �wietlne, rozrzucone jak sznury
pere� na niebie. Czy nie uk�adaj� si� w kszta�ty zwierz�t? Albo istot
ludzkich? A mo�e te oddalone �wiate�ka s� siedzib� bog�w?
Nasza Droga Mleczna sk�ada si� z oko�o 100 miliard�w gwiazd
sta�ych i stanowi jedynie drobn� cz�stk� ca�ego uk�adu, kt�ry jest
wi�zk� oko�o dwudziestu dr�g mlecznych o promieniu d�ugo�ci 1,5
miliona lat �wietlnych. (Jeden rok �wietlny = 9,461 bilion�w kilomet-
r�w.) Nawet ta liczba nie jest wielka w por�wnaniu z liczb� dotychczas
zarejestrowanych galaktyk, wynosz�c� r�wno 1500 milion�w. Jakie jest
pochodzenie tej olbrzymiej masy materii rozproszonej w Kosmosie na
przestrzeni milion�w lat �wietlnych? Wszystkie odpowiedzi na to
pytanie znajduj� si� jeszcze dzisiaj w sferze teorii.
Gdzie jest odpowied�?
Oto teoria Wielkiego Wybuchu: Ca�a materia by�a skupiona w jednym
punkcie, uleg�a zg�szezeniu i eksplodowa�a. Z cz�stek ci�kich mas
materii powsta�y galaktyki. Christian Doppler udowodni� w 1842 r.,
�e przy ruchu jakiego� �r�d�a �wietlnego w widmie �wiat�a oddalaj�cego
si� od obserwatora nast�puje przesuni�cie pr��k�w w kierunku pod-
czerwieni. Za pomoca "zjawiska Dopplera" mo�na dokonywa� pomia-
ru pr�dko�ci ruchu gwiazd. Na tej podstawie Edwin Powell Hubble
m�g� w 1929 r. uzasadni� zjawisko rozszerzania si� Wszech�wiata:
pr�dko�� ucieczki galaktyk wzrasta wraz z ich odleg�o�ci�. W �lad za
tym mo�na wi�c przeprowadzi� wyw�d, �e ca�a materia o skrajnym
stopniu zag�szezenia by�a pierwotnie skupiona w jednym punkcie,
w otoczeniu kondensatu wodoru. I oto nast�pi� Wielki Wybuch. Od
tego czasu do obecnej chwili wszystkie cz�stki materii z olbrzymi�
pr�dko�ci� oddalaj� si� nieustannie oci siebie. Fizyk Carl Friedrich
Weirsacker jest tw�rc� powszechnie uznanej teorii: Wszystkie s�o�ca
i planety powsta�y z chmur gazowych, kt�re w 99 proc. sk�ada�y si�
z wodoru i helu, a tylko w 1 proc. z pierwiastk�w cie�kich. W wyniku
powsta�ych zawirowa� zacz�y si� tworzy� galaktyki wok� pierwiast-
k�w ci�kich. Opracowana w 1948 r. teoria o nazwie steady-state
zak�ada, �e Wszech�wiat znajduje si� w stanie stacjonarnym, a nowa
materia powstaje z niczego w tempie tak powolnym, �e tego zjawiska
nie da si� nawet zarejestrowa�. Wed�ug teorii "oscylacji" materia kurczy
si� i rozszerza jak mi�sie� sercowy. Ten rytm trwa 60l miliard�w lat.
Gdzie nale�y wi�c szuka� odpowiedzi?
Bogowie o barwie sk�ry czerwonej, ��tej, czarnej i bia�ej. Bogowie
o szczelinowych uszach, migda�owych oczach, wzd�tych brzuchach
i okr�g�ych g�owach, o krwi czarnej i smoczych twarzach. Bogowie
pos�uguj�cy si� straszliwymi miotaczami promieni, bogowie na b�ysz-
cz�cych pojazdach niebia�skich, olbrzymy uzbrojone w anteny, bogo-
wie z ko�ami na biodrach, unosz�cy si� ponad wodami i chmurami,
skurczeni jak embriony, p�dz�cy w przestworzach na lataj�cych w�ach,
przemierzaj�cy podziemia Hadesu, panuj�cy w przestrzeni mi�dzy-
gwiezdnej, bogowie wst�puj�cy na s�upy ob�oczne, je�d��cy w wimanach
(w sanskrycie: lataj�ce aparaty) i znikaj�cy w�r�d mrowia rozrzuco-
nych w g�rze "pere� niebia�skich". Zazdro�ni, zawistni, �li, obra�liwi,
agresywni bogowie.
Niezrozumia�a rzeczywisto��?
Co to wszystko znaczy? Czy�by te opowie�ci by�y p�odem ludzkiej
wyobra�ni na ca�ej kuli ziemskiej? A mo�e by�y wytworem religijnego
zapotrzebowania lub pr�b� odtworzenia niezrozumia�ych, ale rzeczy-
wistych zdarze�?
Carl Gustaw Jung (1875-1961) t�umaczy mistyczne rozwa�ania
lud�w pierwotnych niskim stopniem rozwoju ich �wiadomo�ci. Zgodnie
z tym stwierdzeniem "zespo�owa nie�wiadomo��" jest wyrazem dobra
i z�a, rado�ci i kary, �ycia i �mierci. W tych dziedzinach, przyznaj�, nie
potrafi�bym pos�ugiwa� si� psychologi�. Ta ga��� nauki zajmuje si�
skutecznie zjawiskami i procesami zachodz�cymi w duszy ludzkiej.
Jednak�e jej metody nie s� przydatne tam, gdzie mamy do czynienia
z realnymi faktami wymagaj�cymi �cis�ej interpretacji. Dla mnie mity
s� najstarszymi przekazami historycznymi ludzko�ci, s� opisami nie-
gdy� zaistnia�ych zdarze�.
Te przekazy s� �r�d�em niezwyk�ych informacji. Oto na przyk�ad
babilo�ski epos Etana, spisany na glinianych tabliczkach pochodz�cych
przewa�nie ze zbior�w bibliotecznych kr�la Asyrii Assurbanipala
(669-662 r. p.n.e.). Rzeczywiste pochodzenie eposu nie jest znane,
jednak�e pewne jego fragmenty zawarte s� w znacznie starszym eposie
Gilgamesz, napisanym w j�zyku akadyjskim. W 2300 r. p.n.e. Sume-
rowie rozpocz�li pisanie kronik dotycz�cych ich przesz�o�ci. Podobnie
jak Enkidu, bohater eposu Gilgamesz, r�wnie� Etana, uniesiony z Ziemi
przez boga, przemierza z nim dalekie przestworza. Oto istotne frag-
menty tego wydarzenia z eposu Etana:
"Orze� rzecze do Etany:
Przyjacielu, pragn� wznie�� ciebie do boga Anu,
Na mej piersi sk�o� pier� swoj�.
Na lotkach mych skrzyde� z�� d�onie
A boki twoje zewrzyj z bokami moimi. [...]
Po chwili lotu w przestworzach
Rzek� orze� do Etany:
Sp�jrz, przyjacielu, jak zmieni�a si� ziemia,
Popatrz na morze otoczone G�rami �wiata.
Ziemia wygl�da jak g�ra a morze jak potok. [...]
I gdy wzni�s� go jeszcze wy�ej
Rzek� orze� do Etany:
Popatrz, przyjacielu, czym sta�a si� ziemia.
Ziemia wygl�da jak drzewo roz�o�yste".
Orze� (b�g) wznosi si� z Etan� coraz wy�ej i wy�ej, nak�aniaj�c go
nieustannie, a�eby ten patrzy� w d� i relacjonowa�, co widzi. W s�o�cu
Ziemia "wygl�da jak sza�as", a wielkie morze sta�o si� ma�e "jak
podw�rzec". Ko�cowy fragment tego przypuszczalnie najstarszego
reporta�u z Kosmosu jest fascynuj�cy:
"Sp�jrz, przyjacielu, jak zmieni�a si� ziemia.
Ziemia wygl�da jak placek
A olbrzymie morze jest jak koszyk ma�e.
I gdy wzni�s� si� jeszcze wy�ej, rzek�:
Przyjacielu, sp�jrz jak znikn�a ziemia.
Nie widz� ju� ziemi
I morze olbrzymie znik�o z moich oczu!
Przyjacielu, ja nie chc� wst�powa� do nieba.
Wstrzymaj sw�j lot, niechaj na ziemi� powr�c�".
Czy ten reporta� z lotu i opis oddalaj�cej si� Ziemi trzeba t�umaczy�
za pomoc� psychologii?
Sk�d pochodzimy?
Jestem niez�omnie przekonany, �e wyst�puj�cy w mitach brak dok�ad-
nego okre�lenia lataj�cych pojazd�w oznacza, �e bogowie mog� by�
tylko synonimem kosmonaut�w. Bardzo cz�sto teksty rozpoczynaj�
si� od s��w: "We� sw�j rylec i pisz" lub "Sp�jrz uwa�nie na to, co ci
pokazuj�, a to, co zobaczy�e�, przeka� swoim braciom i siostrom".
Ludzie �yj�cy w epoce wczesnej staro�ytno�ci nie rozumieli tych
przekaz�w, poniewa� by�y one przeznaczone dla p�niejszych pokole�:
adresatami tych opis�w byli�my my! Z nasz� wiedz� w dziedzinie lot�w
kosmicznych, z nasz� umiej�tno�ci� odczytywania zdj�� satelitarnych
jeste�my w stanie trafnie zinterpretowa� wydarzenia opisane w tych
przekazach. My wiemy, jak wygl�da nasza planeta z olbrzymich
odleg�o�ci. W eposie Gilgamesz m�wi si�, �e wygl�da z oddali jak
"m�czna papka" lub "kad� z wod�" - poniewa� tak widzieli j� dawni
astronauci. Do tre�ci poda�, legend, mit�w i �wi�tych pism przenikn�a
prawda i zdarzenia, kt�re mia�y rzeczywi�cie miejsce. Musimy doko-
na� pr�by wy�uskania z tych przekaz�w ich istotnej tre�ci. W rezulta-
cie posi�dziemy wiedz� na temat zdarze� zwi�zanych z prehistori�
ludzko�ci. T� wiedz� wszyscy powinni by� zainteresowani. Pytania:
"Sk�d przychodzimy, dok�d zmierzamy?" intryguj� wszystkie ludy
tej Ziemi.
Wed�ug mitologii pojazdy mi�dzygwiezdne porusza�y si� w Kosmosie
od tysi�cy lat. Nazwy konstelacji Wielkiej i Ma�ej Nied�wiedzicy,
�ab�dzia, Herkulesa, Or�a, W�a Wodnego oraz znak�w zodiaku
pochodz� z trzeciego tysi�clecia przed narodzeniem Chrystusa.
Zeus (rzymski Jowisz), najwi�kszy w�adca niebios, jest nazywany
w utworach Homera (VIII wiek p.n.e.) "miotaj�cym gromy" lub
"gromow�adnym". R�wnie� nordycki b�g Thor ma przydomek
"grzmi�cy". Indyjscy bogowie Rama i Bhima "lec� z �oskotem w chmu-
ry na ogromnej promienistej smudze". W legendzie azteckiej "grzmi�cy
w�� chmur" zszed� na ziemi� w czwartym dniu stworzenia, aby sp�odzi�
dzieci. Kanadyjscy Indianie jeszcze dzisiaj opowiadaj� legend�
o grzmi�cym ptaku (thunderbird), kt�ry przed prawiekami nawiedzi�
ich przodk�w, schodz�c prosto z nieba. Tane, b�stwo maoryjskich
poda� z Nowej Zelandii, jest tak�e bogiem piorun�w, kt�ry swoje walki
staczane w Kosmosie rozstrzyga za pomoc� grom�w.
Obiegowy pogl�d g�osi, �e nasi prymitywni przodkowie wyobra�ali
sobie b�stwa uto�samiaj�c je ze znanymi zjawiskami przyrody, takimi
jak chmury, b�yskawice, pioruny, dr�enie ziemi, wybuchy wulkan�w,
s�o�ca i konstelacje gwiezdne. Na podstawie ogl�dzin wizerunk�w
skalnych wykonanych przez naszych praprzodk�w mo�na - moim
zdaniem - stwierdzi�, �e ta interpretacja prowadzi do absurdu.
W rzeczywisto�ci bowiem bogowie nie s� tam wcale stylizowani wed�ug
zjawisk przyrody, ale odzwierciedlaj� bosko-ludzkie istoty. Dlaczego
wi�c egzegeci o�mielaj� si� twierdzi�, �e B�g stworzy� cz�owieka na
swoje podobie�stwo? Gdyby wierzono w to (i przedstawiano), �e b�g
i b�stwa s� uto�samieniem zjawisk przyrody, w�wczas nasz prymi-
tywny przodek nie m�g�by zaakceptowa� twierdzenia, i� jest bogom
podobny.
S�dz�, �e nie byli najg�upsi ci spo�r�d naszych przodk�w, kt�rzy
opanowali sztuk� pisania i ju� przed tysi�cami lat spisywali to, co sa-
mi widzieli, albo to, co us�yszeli "z pierwszej r�ki". Faktem jest i nikt
temu nie o�mieli si� zaprzeczy�, �e w najstarszych mitach i legendach
zawarte s� wzmianki o bogach lataj�cych w przestworzach. Faktem
jest i to, �e wszystkie opowie�ci o Wszech�wiecie m�wi�, �e cz�owiek
zosta� stworzony przez niebia�skich bog�w po zst�pieniu ich z nie-
ba na ziemi�. Dzie�o stworzenia nie dokona�o si� wi�c sposobem
cha�upniczym. Zeus musia� najpierw pokona� smoka Tyfona, zanim
zaprowadzi� nowy �ad na �wiecie. B�g wojny Ares (rzymski Mars),
syn Zeusa, przebywa zawsze w asy�cie Fobosa i Deimosa, symbo-
lizuj�cych strach i trwog�. Dwa ksi�yce kr���ce naoko�o Marsa
nazywaj� si� w�a�nie Fobos i Deimos. Nawet pe�na powabu Afrodyta
(rzymska Wenus), c�rka Zeusa, mog�a swoje n�c�ce pi�kno "ukryte
w pasie" ofiarowa� kr�lewiczowi Adonisowi dopiero w�wczas, gdy
zako�czy�y si� walki w Kosmosie. Mieszka�cy wyspy Tawhaki na
Oceanie Spokojnym opowiadaj� legend� o pi�knej dziewczynie imie-
niem Hapai, kt�ra zst�puje z si�dmego nieba na ziemi�, aby sp�dza�
noce z "uroczym m�odzie�cem". Zachowuje przed nim w tajemnicy
swoje niebia�skie pochodzenie a� do momentu u�wiadomienia sobie,
�e nosi w swym �onie owoc ich mi�o�ci. I gdy rado�� z tego powodu
sta�a si� obop�lna, w�wczas wyznaje, �e jest bogink� przyby��
z gwiazd.
Ludzie-bogowie, kt�rzy po walkach stoczonych w Kosmosie zeszli
na Ziemi�, zachowuj� si� tutaj zbyt naturalnie i dlatego nie mogli
uchodzi� za uciele�nienie zjawisk przyrody.
Opisami bog�w lataj�cych, ziej�cych ogniem, l�duj�cych na Ziemi
i zap�adniaj�cych ludzkie istoty mo�na zape�ni� ca�e tomy ksi�g,
poniewa� podobizny b�stw mitologicznych od dawien dawna utrwa-
lano na wielu malowid�ach i wykutych w kamieniu wizerunkach.
Doprawdy niezliczona jest ilo�� plastycznych uj��, przedstawiaj�cych
uskrzydlone postacie trzymaj�ce w r�kach jakie� dziwne, nieznane
przedmioty. Na sumeryjskich, asyryjskich i babilo�skich t�okach pie-
cz�tnych uwidocznione s� planety i obce uk�ady s�oneczne. (T�oki
piecz�tne s� to piecz�cie cylindryczne u�ywane przez ludy staro�ytnego
Wschodu do piecz�towania, wykonane z twardego kamienia lub
kamieni p�szlachetnych.) Dla mnie nie jest zaskoczeniem fakt, �e te
wizerunki koresponduj� z "szyframi" znajduj�cymi si� w starych
tekstach, poniewa� rzeczywiste zdarzenia by�y inspiracj� do ich wyko-
nania.
A oto opis l�dowania statku kosmicznego! Hiszpa�ski kroni-
karz Pedro Simon umie�ci� go w swoim zbiorze mit�w i legend ple-
mienia Czibcz�w (ludzi) z wy�yn kolumbijskiej Kordyliery Wschod-
niej:
"By�a noc. Co� tajemniczego pokaza�o si�
w przestworzach. Swiat�o p�on�o w jakim� ogromnym,
zamkni�tym 'niby domu' i wychodzi�o na zewn�trz.
Ten 'niby dom' na�ywa si� 'Chiminigagua'
i tam by�o to �wiat�o, kt�re p�on�o..."
W hymnie zapisanym pismem klinowym i skierowanym do egips-
kiego boga S�o�ca Re zawarte s� takie oto s�owa:
"Ty kr��ysz pomi�dzy gwiazdami i Ksi�ycem.
Prowadzisz po niebie i na ziemi pojazd baga Atona
i jeste� niestrudzony jak te gwiazdy kr���ce
i jak te gwiazdy na biegunie nie zachodz�ce".
Na jednej z piramid widnieje taki napis:
"Ty jeste� tym, kt�ry statek niebia�ski prowadzi
ju� od lat milion�w".
A oto fragment z Ksi�gi Zmar�ych, kt�ra jest zbiorem staroegipskich
tekst�w zawieraj�cych wskaz�wki dotycz�ce �ycia po �mierci:
"Jestem bogiem, kt�ry sam siebie stworzy�.
Tajemn� moc� mojego imienia
tworz� niebia�ski �ad bog�w.
Bogowie nie przeszkadzaj� mojemu dzia�aniu.
Jestem dniem wczorajszym.
Znam dzie� jutrzejszy.
Twarda walka, kt�r� bogowie mi�dzy sob� tocz�,
odbywa si� zgodnie z moj� wol�".
Jedna z najstarszych zamieszczonych w Ksi�dze Zmar�ych modlitw
brzmi nast�puj�co:
"O stw�rco �wiata, wys�uchaj mnie!
Jam Horus istniej�cy od lat milion�w!
Jestem w�adc� i panem tronu.
Wybawiony od z�a przemieszczam si� w czasie
i przestrzeni, kt�re s� bezkresne".
Rigweda, jedna z najstarszych indyjskich ksi�g, zawiera "Pie�ni
stworzenia". A oto jeden z fragment�w:
"Nie by�o w�wczas bytu ani niebytu...
Ale mocarz pustk� otoczony,
ten Jedyny zosta� moc� wielkiego pragnienia zrodzony.
Lecz kt� to wie, kto mo�e to obwie�ci�
sk�d oni powstali, sk�d przysz�o stworzenie?"
Nie wszyscy bogowie byli szlachetni!
W mitach sumeryjskich znajduj� si� opowie�ci o bogach, kt�rzy
przemierzali niebiosa na �odziach i pojazdach ognistych, l�dowali na
Ziemi, p�odzili potomstwo i wracali do gwiazd. Sumeryjskie podania
g�osz�, �e to bogowie przekazali ludziom sztuk� pisania i spos�b
wytwarzania metali. Utu, b�g S�a�ca, Inanna, bogini Wenus i Enlil,
b�g powietrza, przybyli z przestrzeni kosmicznej. Enlil zgwa�ci� ziemsk�
dziewczyn� imieniem Meslamtaea i zap�odni� j� boskim nasieniem. Nie
wszyscy bogowie weszli do legendy jako istoty szlachetne...
Zdolni Sumerowie
Zapisy chronologiczne w historii Sumer�w nie s� dok�adne na prze-
strzeni kilkuset lat. Sumerowie przybyli prawdopodobnie z Azji �rod-
kowej do Mezopotamii oko�o 3300 r. p.n.e. Kiedy ludy Europy znaj-
dowa�y si� jeszcze w starszej epoce kamiennej, oni znali ju� sztuk� pisania.
Prawdopodobnie przy zarz�dzaniu dobrami �wi�ty� musiano u�ywa�
ostemplowanych dokument�w i rachunk�w. Po wynalezieniu r�cznie
nap�dzanego ko�a garncarskiego nast�pi� rozw�j ceramiki, a wraz
z udoskonaleniem techniki kamieniarskiej pojawi�a si� w handlu bro�.
Oko�o 3000 r. p.n.e. zdolni Sumerowie wpadli na pomys� wyk�ny-
wania t�ok�w piecz�tnych. Mia�y one d�ugo�� od jednego do sze�ciu
centymetr�w i z uwagi na ich znaczn� warto�� u�ytkow� by�y przez
w�a�cicieli noszone na �a�cuszku zawieszonym na szyi. Piecz�cie s�u�y�y
do znakowania naczy� glinianych, stemplowania dokument�w lub
kwitowania danin sk�adanych w �wi�tyniach, kt�re w�wczas spe�nia�y
rol� urz�d�w finansowych. Motywy piecz�ci wykonywano w niezwykle
kunsztowny spos�b; najstarsze wzory przedstawia�y postacie z mitologii
oraz symbole. Najbardziej ulubione motywy to uskrzydlone postacie
ludzkie, ba�niowe zwierz�ta i kule niebia�skie. Istnieje pogl�d, �e te
wizerunki by�y po prostu abstrakcj�. W zwi�zku z tym rodzi si� pytanie,
czy to mo�liwe, aby Sumerowie rozpoczynali rozw�j sztuk plastycznych
od abstrakcjonizmu, tj. od ich wy�szej formy? B�g Szamasz zosta�
przedstawiony z p�on�cymi pochodniami na plecach i z dziwnym
przedmiotem w r�ku, za� przed nim jest motyw migoc�cej gwiazdy, od
kt�rej biegnie w d� (ku Ziemi?) prosta linia. Jedn� nog� stoi na ob�oku,
drug� na szczycie g�rskim, a po jego obydwu stronach wznosz� si�
dwa osobliwe s�upy, na kt�rych stra� trzymaj� ma�e zwierz�tka.
W British Museum w Londynie przechowywany jest t�ok piecz�tny
z motywem plastycznym, kt�ry nazwano "Kuszenie". Przedstawia on
dwie odziane postacie siedz�ce naprzeciw siebie, a z g�owy jednej z nich
wystaj� rogi, jak strzeliste anteny; pomi�dzy siedz�cymi ro�nie stylizo-
wane, rozga��zione drzewo, a u st�p jego pnia wije si� w��. Dlaczego
wi�c tytu� motywu "Kuszenie"? Czy jego autorzy mieli na my�li biblijny
przekaz, w kt�rym opisana jest scena kuszenia w rajskim ogrodzie?
Bezsensowne por�wnanie! Piecz�� jest przecie� znacznie starsza od
I Ksi�gi Moj�esza.
O�mielam si� widzie� nieco inaczej ten "grzech pierworodny": b�g
(astronauta) przekazuje uczniowi tajniki wiedzy i mo�e obja�nia, w jaki
spos�b nawi�zuje si� z nim ��czno�� za po�rednictwem anteny o wy-
sokiej cz�stotliwo�ci? Przedstawione na ilustracjach t�oki piecz�tne,
pochodz�ce z okresu sumeryjskiego i babilo�skiego, zmuszaj� do
refleksji i skojarze�.
"A to dopiero pocz�tek ich dzie�a. Teraz ju� nic dla nich nie b�dzie
niemo�liwe, cokolwiek zamierz� uczyni�" (I Moj�. 11, 6).
W listopadzie 1952 r., w rejonie Wysp Marshalla, USA prze-
prowadzi�y pierwsz� pr�b� wybuchu bomby wodorowej. Zanim do
tego dosz�o, zesp� uczonych pracowa� w najg��bszej tajemnicy w miej-
scu pilnie strze�onym. W podobnych warunkach pracuj� obecnie
genetycy i biolodzy zajmuj�cy si� czynnikami dziedziczno�ci, poniewa�
tak� bomb� wodorow� przysz�o�ci b�dzie w�a�nie "kod genetyczny".
Wirus sztucznie wyhodowany i wprowadzony do atmosfery przez
anarchistyczno-przest�pcz� organizacj� mo�e oznacza� koniec ludzko-
�ci. Gdy w 1969 r. pierwsi kosmonauci powr�cili z Ksi�yca na Ziemi�,
musieli trzy tygodnie przebywa� w kwarantannie: obawiano si�, �e
przywlekli ze sob� pozaziemskie bakterie, kt�rych ludzki organizm nie
m�g�by zwalczy�. Uwaga: dzisiaj s� ju� sztucznie wytwarzane wirusy!
Sztuczne wirusy
W 1965 r. profesor Sol Spiegelmann z Uniwersytetu Illinois wyodr�bni�
wirusa Phi-Beta i w ten spos�b osi�gn�� to, czego natura nie by�aby
w stanie dokona�, poniewa� wirus naturalny podlega procesowi ci�g�ej
samoreprodukcji. Ju� w 1967 r. naukowcy z Uniwersytetu Stanforda
w Palo Alto w Kalifornii wyprodukowali w spos�b syntetyczny bio-
logicznie aktywne j�dro wirusa. Wed�ug wzorca genetycznego odmiany
wirusa Phi X 174 wytworzyli z nukleotyd�w jedn� z takich cz�steczek-
-olbrzym�w, kt�ra steruje wszystkimi procesami �ycia: DNA (kwas
dezoksyrybonukleinowy). Uczeni z Palo Alto wprowadzili syntetyczne
j�dra wirusa do kom�rek macierzystych: sztuczne wirusy rozwija�y si�
tam jak naturalne, wymuszaj�c na kom�rce macierzystej powstawa-
nie tysi�cy nowych wirus�w. W mi�dzyczasie laureat nagrody Nobla
prof. Arthur Kornberg rozszyfrowa� dla wirusa Phi X 147 kilka tysi�cy
kombinacji kodu genetycznego. W kalifornijskich laboratoriach "wy-
produkowano" wi�c �ycie. Jednak wed�ug klasycznej defnicji wirus nie
jest "organizmem �ywym", poniewa� jest pozbawiony tej podstawo-
wej cechy rozwoju, jak� jest przemiana materii i energii. Wirus ani si�
nie �ywi, ani si� nie wytr�ca. Jako paso�yt rozmna�a si� w obcych
kom�rkach w drodze reprodukcji. Mo�na wi�c wyrazi� pogl�d, �e
cz�owiek nie jest w stanie wyprodukowa� �ycia. To nie jest pogl�d
prawdziwy! W maju 1970 r. laureat nagrody Nobla Har Gobind Korana
z Uniwersytetu Wisconsin og�osi�, �e uda�o mu si� wytworzy� gen
- no�nik informacji wszelkiej dziedziczno�ci. Jego kolega Salvador E.
Luria tak ten fakt skomentowa�: "Sta�o si� to wcze�niej ni� zak�adali�-
my". Ale czy istnieje mo�liwo�� wyprodukowania istoty ludzkiej na
zam�wienie?
Od po�owy XIX wieku wiemy, �e kom�rka jest no�nikiem wszelkiej
funkcji �ycia. Kom�rki rozmna�aj� si� miliardokrotnie w drodze
podzia�u; s� one budulcem organizmu. Przeprowadzanie zmian or-
ganizmu nale�y rozpocz�� od jego najmniejszych element�w sk�ado-
wych, to znaczy od kom�rek. Od nich bior� pocz�tek wszystkie
wsp�czesne odkrycia w dziedzinie biologii; najpierw za po�rednictwem
mikroskop�w elektronowych sta� si� nam dost�pny cudowny �wiat
kom�rki. Dla ka�dego gatunku �ywego organizmu odkryto pewn� sta��
liczb� i kszta�t chromosom�w, barwnych sk�adnik�w j�dra kom�r-
kowego. Geny znajduj�ce si� w chromosomach s� programowane za
pomoc� cech dziedziczno�ci. Ale jak jest zbudowany gen?
Zaprogramowany cz�owiek
James D. Watson, Francis H. C. Crick i Maurice H. F. Wilkins
otrzymali w 1962 r. nagrod� Nobla za udzielenie odpowiedzi na to
pytanie. Ci trzej naukowcy wykazali, �e cz�steczki znajduj�ce si�
wewn�trz ka�dego genu przybieraj� kszta�t podw�jnej spirali - "dop-
pelhelix". Podw�jna spirala DNA sk�ada si� z cz�stek kwasu cukrowego
i fosforowego. W sk�ad cz�steczki w�glowodanu wchodz� cztery
podstawowe zasady: adenina, guanina, cytozyna, tymina. Watson i jego
wsp�pracownicy rozpoznali, �e kolejno�� tych czterech podstawowych
zasad w cz�stce DNA jest �ci�le ustalona, poniewa� cz�steczki w�g-
lowodanu i fosforu powstaj� z zasad podstawowych w pewnej okre�-
lonej kolejno�ci. Inn� kolejno�� okre�la uk�ad 20 do 30 aminokwas�w
w jednej cz�steczce bia�ka. Logicznym nast�pstwem tego zjawiska jest
stwierdzenie: a�eby zmieni� struktur� organizmu, nale�a�oby zmieni�
kolejno�� zasad w cz�stce DNA. Wniosek jest �atwy do przewidzenia
- przestawienie kolejno�ci jest niewyobra�alnie trudne w realizacji.
Makrocz�steczka DNA (gen - czynnik dziedziczenia) sk�ada si� z wielu
tysi�cy nukleotyd�w. (Jeden nukleotyd tworzy si� z jednej z czterech
zasad podstawowych oraz z moleku� kwasu cukrowego i fosforowego.)
W jednej kom�rce zarodkowej mie�ci si� 100 milion�w parozasadowych
nukleotyd�w przypadaj�cych na 46 chromosom�w. Przy tak niesko�-
czenie wielkich mo�liwo�ciach manipulacji wydaje si� prawie niemo�-
liwe rozszyfrowanie i dokonanie zmiany zaprogramowanych w genie
informacji genetycznych. Mimo to jestem przekonany, �e genetycy
pracuj�cy dzisiaj pilnie nad tym zagadnieniem wynajd� w ci�gu
najbli�szych lat genetyczny kod powoduj�cy zmian� prostych form
�ycia. Profesor Marshall W. Nirnberg z National Institute of Health,
kt�ry aktywnie wsp�pracowa� przy odkryciu kodu genetycznego, jest
przekonany, �e w przeci�gu nast�pnych dwudziestu lat b�dzie mo�liwe
zaprogramowanie kom�rek z syntetyczno-genetycznymi informacjami.
Gdy zostanie postawiony pierwszy krok w kierunku zmiany form �y-
cia u istot tak skomplikowanych jak ludzie, to nast�pny etap bada�
dotycz�cych przeprowadzenia mutacji genetycznej zostanie zrealizo-
wany szybciej. �yjemy przecie� w epoce komputer�w, kt�re mog�
dostarczy� genetykom miliony oblicze� w bardzo kr�tkim czasie.
Mo�na w tym miejscu zada� pytanie, co ma wsp�lnego z moim
�wiatem ta kr�tka, pasjonuj�ca wycieczka w obszary genetyki moleku-
larnej? Ot� bardzo wiele. Chcia�bym sprawi�, a�eby po�redni zwi�zek
sta� si� zrozumia�y: pewnego dnia b�dzie mo�liwe przeprowadzenie
zmiany czynnik�w dziedziczno�ci (tak�e u nas), co udowodni�y ju�
podstawowe badania. Dlaczego wi�c nieprawdopodobna ma by� teza,
�e pozaziemska istota inteligentna, kt�ra opanowa�a technik� lot�w
kosmicznych i wyprzedzi�a nas w tej dziedzinie o ca�e tysi�clecia,
dysponowa�a znacznie wi�kszymi od naszych mo�liwo�ciami w dzie-
dzinie genetyki molekularnej? Chodzi mi r�wnie� o to, a�eby da� odp�r
zarozumia�emu pogl�dowi, kt�ry g�osi, jakoby (ziemski) cz�owiek by�
koron� wszelkiego stworzenia. Je�eli jednak pozaziemscy kosmonauci
rozporz�dzali wiedz�, kt�r� my dopiero zdobywamy, to mogli przecie�
w drodze manipulacji kodem genetycznym uczyni� naszych prymityw-
nych przodk�w osobnikami inteligentnymi. Przyznaj�, �e moja hipoteza
oparta na pogl�dzie, �e euhominidy sta�y si� istotami rozumnymi
w wyniku przeprowadzenia sztucznej mutacji, znajduje si� jeszcze
w sferze teoretycznych rozwa�a�. Uwa�am, �e spreparowani w ten
spos�b ludzie - bez potrzeby stosowania czarodziejskich zakl�� - stali
si� nagle inteligentni, �wiadomi i rozumni oraz zdolni na tyle, aby
opanowa� rzemios�o i technik�. Sumeryjskie t�oki piecz�tne, przed-
stawiaj�ce drzewo �ycia, ukazuj� si� nam w�wczas w innym �wietle:
czy nie przedstawiaj� w umowny spos�b podw�jnej spirali?
Co dzia�oby si� na jakiej� planecie, gdzie niski jest poziom techniki,
gdyby wyl�dowa� na niej pojazd kosmiczny? Jak zachowaliby si�
wie�niacy i �o�nierze wobec tego wzbudzaj�cego trwog� wydarzenia?
Jak zareagowaliby kap�ani, ludzie biegli w pi�mie, kr�lowie i wszyscy
nale��cy do elit tej planety?
Dzieje si� co� przera�aj�cego. Oto nagle otwiera si� niebo. W�r�d
straszliwego �oskotu i zgie�ku wyl�dowa�y obce istoty w l�ni�cym
dziwnym domu, za kt�rym ci�gn�a si� b�yszcz�ca, promienista wst�ga:
to byli bogowie. Przestraszeni tubylcy obserwowali z ukrycia dziwnie
odzianych przybysz�w. Oni znali tylko �wiat�o swoich ognisk, kagan-
k�w i pochodni. Tutaj, przed ich o�lepionymi oczami, noc sta�a si�
ja�niejsza od dnia: obcy przybysze dysponuj� boskim s�o�cem (to
kosmonauci instaluj� reflektory). Obserwuj� jak obcy rozrywaj� ziemi�
i my�l�, �e dysponuj� oni si�� nadprzyrodzon� (przy poszukiwaniu z��
naturalnych stosuje si� metod� odstrza�u). Nieproszeni go�cie miotaj�
b�yskawice (pos�uguj� si� promieniami laserowymi). Obserwatorzy nie
wierz� teraz w�asnym oczom, bo oto unosi si� w�r�d niesamowitego
�oskotu prawdziwy pojazd niebia�ski, przetacza si� ponad wzniesiezua-
mi i rzekami znikaj�c w chmurach (to startuje helikopter). S�ysz�
pot�ny g�os, kt�ry roznosi si� w dal jak gromki g�os boga (to dow�dca
wydaje rozkazy przez g�o�nik). Takie wra�enia odnosz� niecywilizowani
mieszka�cy planety na widok cud�w techniki. Wszystko, co widzieli,
przekazywali dalej. Naturalnie, biegli w pi�mie m�drcy opisywali to
wydarzenie - upi�kszaj�cje religijnymi motywami. Min�y tysi�clecia.
Uczeni odnajduj� te opisy i zaczynaj� interpretowa�. Nie rozumiej�
tych zjawisk i zadaj� sobie pytania: boskie s�o�ca, gromkie b�yskawice,
niebia�skie pojazdy? Za�o�yli, �e przodkowie musieli cierpie� na
halucynacje, mie� jakie� urojenia i przywidzenia. Poniewa� wydarza
si� tylko to, co si� wydarzy� mo�e, nale�a�o wi�c te opisy odpowiednio
uporz�dkowa�, u�o�y� i tak je przetworzy� w spos�b wyobra�alny,
a�eby te niezrozumia�e zjawiska sta�y si� dla wszystkich czytelne
i wiarygodne. W tym celu podstawiano religie, wierzenia, ideogramy
- ba, wymy�lano na poczekaniu nowe - je�eli istniej�ce nie mia�y
punktu odniesienia. Po dostosowaniu starych tekst�w do wymy�lonego
opisu zdarzenia nale�a�o t� interpretacj� podeprze� wiar�. W�tpienie
w ni� jest herezj�. Do tej metody dzia�ania chcia�bym dorzuci� w�asny
komentarz: "My�lenie - surowo zakazane
Prorok Ezechiel - naoczny �wiadek
Je�li wierzy� znawcom Starego Testamentu, ta sensacyjna historia
wydarzy�a si� w 592 r. p.n.e., a prorok Ezechiel przekaza�j� potomnym.
(Ten biblijny przekaz sta� si� ozdob� moich dowod�w rzeczowych!)
Oto co m�wi Ezechiel:
"W trzydziestym roku, w czwartym miesi�cu, pi�tego dnia tego
miesi�ca, gdy by�em w�r�d wygna�c�w nad rzek� Kebar, otworzy�y
si� niebiosa [...] I spojrza�em, a oto gwa�towny wiatr powia� z p�-
nocy i pojawi� si� wielki ob�ok, p�omienny ogie� i blask doko�a niego,
a z jego �rodka spo�r�d ognia l�ni�o co� jakby b�ysk polerowa-
nego kruszcu. A po�r�d niego by�o co� w kszta�cie �ywych istot.
A z wygl�du by�y podobne do cz�owieka. Lecz ka�da z nich mia�a
cztery twarze i ka�da cztery skrzyd�a. Ich nogi by�y proste, a stopa
ich n�g by�a jak kopyto ciel�cia i l�ni�y jak polerowany br�z [...]
A po�rodku mi�dzy �ywymi istotami by�o co� jakby w�gle roz�a-
rzone w ogniu, z wygl�du jakby pochodnie; porusza�o si� to pomi�dzy
�ywymi istotami. Ogie� wydawa� blask a z ognia strzela�y b�yskawice.
[...] A gdy spojrza�em na �ywe istoty, oto na ziemi obok ka�dej ze
wszystkich �ywych istot by�o ko�o. A wygl�d k� i ich wykonanie by�o
jak chryzolit i wszystkie cztery nlia�y jednakowy kszta�t; tak wy-
gl�da�y i tak by�y wykonane, jakby jedno ko�o by�o w drugim. Gdy
jecha�y, posuwa�y si� w czterech kierunkach, a jad�c nie obraca�y
si�. I widzia�em, �e wszystkie cztery mia�y obr�cze wysokie i straszliwe
i by�y doko�a pe�ne oczu. A gdy �ywe istoty posuwa�y si� naprz�d,
wtedy i ko�a posuwa�y si� obok nich, a gdy �ywe istoty wznosi�y si�
nad ziemi�, wznosi�y si� i ko�a [...] A gdy posuwa�y si�, s�ysza�em
szum ich skrzyde�jak szum wielkich w�d, jak g�os Wszechmog�cego,
jak ha�as t�umu, jak wrzawa wojska. A nad sklepieniem, nad ich
g�owami, by�o co� z wygl�du jakby kamie� szafirowy w kszta�cie
tronu, a nad tym, co wygl�da�o jak tron, u g�ry nad nim by�o co�
z wygl�du podobnego do cz�owieka."
Halucynacyjne prze�ycia
Przed pi�ciu laty nada�em relacji Ezechiela interpretacj� techniczn�
i - jak s�dz� - prawdziw�: prorok Ezechiel widzia� i nast�pnie opisa�
pojazd kosmiczny z jego za�og�. Okre�lone kr�gi pr�bowa�y o�mieszy�
prezentowan� przeze mnie wyk�adni� tego wydarzenia. Jednak nie
da�em si� zbi� z tropu i w ksi��ce Z powrotem do gwiazd, pos�uguj�c
si� cytatami z Ksi�gi Ezechiela, podwa�y�em ca�� argumentacj� moich
adwersarzy. W atakach pochodz�cych z k� klerykalnych uczestniczyli
niekt�rzy dziennikarze, kt�rzy nawet nie zdawali sobie sprawy z te-
go, kto w istocie kieruje ich pi�rem. Szwajcarski teolog prof. Othmar
Keel z uniwersytetu we Fryburgu w ksi��ce Zuruck von den Sternen
(Zpowrotem z gwiazd) wyrazi� pogl�d, �e moja techniczna interpretacja
zdarzenia opisanego przez Ezechiela jest pozbawiona wszelkich pod-
staw i w stylu prezentowanym przez dawn� szko�� my�lenia apodyk-
tycznie stwierdzi�: "Reakcj� ludzi nauki na te wywody mo�e by� tylko
pob�a�liwy u�miech. Pomimo �e znawcy Starego Testamentu nie
wyra�aj� jednolitego pogl�du w sprawie egzegezy takich wyszczeg�l-
nionych w relacji Ezechiela zjawisk, jak dym, dr�enie ziemi, ogie�,
b�yskawica, piorun czy posta� na tronie, to jednak wszyscy zgodnie
odrzucaj� interpretacj� techniczn� tego biblijnego tekstu". Profesor
Keel okre�la te "zjawiska" jako ideogramy, podczas gdy prof. Lindberg
uwa�a je za z�udzenia zmys�owe. Dr A. Guillaume traktuje zjawiska
objawienia bog�w jako fenornen przyrody, natomiast jego kolega
dr A. Beyerlein dopatruje si� w nich element�w obyczajowych, zwi�-
zanych z izraelickimi obrz�dami religijnymi. Jedynie dr Fritz Dummer-
muth na �amach czasopisma "Zeitschrift der Theologischen Fakultat
Basel" przyznaje, �e "odno�ne opisy, przy ich wnikliwym przeanalizo-
waniu, nie przystaj� do zjawisk przyrody typu meteorologicznego
i wulkanicznego", nadmieniaj�c jednocze�nie, �e "gdyby nadszed�
czas rozpatrywania tych zagadnie� pod nowym k�tem widzenia, wte-
dy nale�a�oby przeprowadzi� prace badawcze r�wnie� nad tekstami
biblijnymi".
Teraz mog� wykona� nast�pny ruch zaczepny wyra�aj�c pogl�d, �e
w niedalekiej przysz�o�ci tradycyjna metoda badania Biblii nie b�dzie
przydatna do interpretowania relacji Ezechiela. Ksi�gi Starego Tes-
tamentu, podobnie jak szereg innych �wi�tych ksi�g, zawieraj� opisy
zdarze� kwalifikuj�cych si� do dziedziny bada� technicznych. Zawsze
i wsz�dzie ukazywanie si� "boga" lub "bog�w" nast�powa�o w spos�b
realistyczny i w rzeczywistym �wiecie na tle takich zjawisk, jak ogie�,
dym, dr�enie ziemi, �wiat�o i zgie�k. Co do mnie, to nie mog� sobie
wyobrazi�, a�eby wielki i wszechobecny B�g potrzebowa� jakiego-
kolwiek pojazdu w celu przemieszczania si� z miejsca na miejsce.
B�g jest przecie� niepoj�ty, niesko�czony, wieczny, wszechmocny
i wszechwiedz�cy. B�g jest Duchem. B�g jest dobrotliwy. Dlaczego
wi�c mia�by w�r�d istot, kt�re mi�uje, wzbudza� przestrach dernon-
stracj� si�y, tak jak to opisano w Starym Testamencie? A przede
wszystkim: poniewa� B�g uchodzi za wszechwiedz�cego, to musia�
wiedzie�, �e zdarzenia opisane w tekstach biblijnych b�d� interpreto-
wane przez ludzi w XX wieku zgodnie z ich poziomem wiedzy.
Wszechmocny B�g jest istot� ponadczasow�. Jego nie dotycz� poj�cia
przesz�o�ci, tera�niejszo�ci i przysz�o�ci. Dlatego wydaje mi si� blu�-
nierstwem insynuowanie jakoby prawdziwy B�g musia� oczekiwa�
skutku rozpocz�tego przez siebie dzia�ania lub m�g� spowodowa�
jego b��dn� interpretacj�. Ten B�g musia� wiedzie�, jak przekazywane
teksty b�d� interpretowane w przysz�o�ci, na przyk�ad przez nas. Je�eli
chcemy uwa�a� wielkiego Boga za nietykalnego, to nie wolno nam Go
przywo�ywa� na �wiadka koronnego do wszystkich dotychczasowych
komentarzy.
Wniosek: prorok Ezechiel widzia� i opisa� pojazd kosmiczny. Ponie-
wa� jego dow�dca i za�oga znali j�zyk, kt�rym pos�ugiwa� si� prorok
- w przeciwnym razie nie mogliby si� porozumie� - logiczne b�dzie
przyj�cie tezy, �e za�oga pojazdu obserwowa�a przez d�u�szy czas
mieszka�c�w tej krainy, uczy�a si� ich mowy, przyswaja�a obyczaje.
Dopiero po gruntownym przygotowaniu nawi�zano kontakt z Eze-
chielem. Z relacji zamieszczonej w Starym Testamencie wynika, �e
zdarzenia i ich opisy trwa�y ponad dwadzie�cia lat. Ezechiel by�
uwa�nym kronikarzem. Wszystko to, co ogarn�� swoimi zmys�ami,
zrobi�o na nim ogromne wra�enie: po�ysk metalu, warkot pojazdu,
wysuwane, podobne do szczude� nogi l�downika i �arz�ca si� ch�odnica
reaktora j�drowego; b�yszcz�cy str�j ochronny dow�dcy widzia� jako
"l�ni�cy kruszec", �opatki wirnikowe helikoptera uto�samia� z "�ywymi
istotami". Ze zdumieniem zaobserwowa�, �e ko�a pojazdu "posuwa�y
si� w czterech kierunkach, a jad�c nie obraca�y si�".
Ezechiel wielokrotnie usi�owa� znale�� w�a�ciwy odpowiednik s�owny
na okre�lenie niesamowitego ha�asu, jaki towarzyszy� temu zjawisku;
poniewa� dla niego zar�wno skala, jak i �r�d�o jego pochodzenia by�y
zupe�nie nieznane, pos�uguje si� zwrotami metaforycznymi w rodzaju:
"szum wielkich w�d" lub "wrzawa wojska". Gdyby - jak twierdz�
niekt�rzy - Ezechiel uleg� halucynacjom, nie musia�by w�wczas
dobiera� odpowiednich zwrot�w lub metafor dla opisania tego og�u-
szaj�cego zgie�ku. O ile mi wiadomo, halucynacje nie powstaj� pod
wp�ywem ha�asu i nie wywieraj� ujemnego wp�ywu na �rodowisko. Ta
okoliczno�� powinna zastanowi� egzeget�w starej szko�y, nie m�wi�c
ju� o potrzebie �cis�ego i drobiazgowego przeanalizowania poni�szego
fragmentu opisanego wydarzenia:
"[...] gdy �ywe istoty posuwa�y si� naprz�d, wtedy i ko�a posuwa�y
si� obok nich, a gdy �ywe istoty wznosi�y si� ponad ziemi�, wznosi�y
si� i ko�a. A gdy te stan�y, i one stan�y, a gdy te wznosi�y si� ponad
ziemi�, wtedy i ko�a wznosi�y si� wraz z nimi [...]"
Czy by� to cud? Nie, to nie by� cud, poniewa� gdy he�ikopter wznosi
si� w powietrze, ko�a nie pozostaj� przecie� na ziemi!
Poprzednio napisa�em: zaprezentowana przeze mnie interpretacja rela-
cji Ezechiela jest ozdobnym ogniwem w ca�ym �a�cuchu moich docieka�.
In�ynier Josef F. Blumrich, kierownik zespo�u badawczo-konstrukcyj-
nego NASA w Huntsville w Alabamie, w�a�ciciel wielu patent�w w dzie-
dzinie budowy wielkich rakiet, odznaczpny medalem "Exceptional
Service", w swojej ksi��ce Da tat sich der Himmel auf (Oto otwar�o si�
niebo) w fachowy spos�b przeprowadzi� dow�d istnienia w dalekiej
przesz�o�ci pojazd�w kosmicznych opisanych przez proroka Ezechiela
i popar� go swoj� znakomit� wiedz� z zakresu nowoczesnej techniki.
W przedmowie do tej sugestywnie napisanej ksi��ki, zawieraj�cej �cis��
i rzeteln� analiz� tekstu biblijnego, Blumrich stwierdzi�, �e pocz�tkowo
zamierza� obali� moje hipotezy zamieszczone w ksi��ce Wspomnienia
z przyszdo�ci, ale po szczeg�owym przestudiowaniu tekst�w odszed�
od tego zamiaru przyznaj�c, �e dozna� "pora�ki", kt�ra zosta�a
w dw�jnas�b zrekompensowana, a nawet zachwyci�a go i ucieszy�a...
Pojazd opisany przez Ezechiela by� rzeczywisto�ci�
Istota bada� przeprowadzonych przez in�. Blumricha i opisanych
w jego ksi��ce jest nast�puj�ca:
"Uzyskane wyniki potwierdzaj� nam bez cienia w�tpliwo�ci istnienie
pojazdu kosmicznego, kt�ry zar�wno pod wzgl�dem spe�nianej fun-
kcji, jak i jego przeznaczenia by� prawid�owo skonstruowany. Jeste�-
my zaskoczeni stanem �wczesnej techniki, kt�ra w �adnym razie nie
jest fantazj�, ajej poziom nie tylko dor�wnuje naszym wsp�czesnym
osi�gni�ciom, ale niekiedy je przewy�sza. Ponadto wyniki bada�
dowodz�, �e pojazd kosmiczny mia� ��czno�� ze stacj�-baz� umiesz-
czon� na orbicie oko�oziemskiej. Wprost nie do wiary jest fakt, �e
ten pojazd by� rzeczywisto�ci� ju� ponad 2500 lat temu".
Jak pisze Blumrich, kluczem do wyja�nienia relacji Ezechiela by�y
wyniki szczeg�owej analizy opisanych element�w pojazdu kosmicz-
nego i spe�nianych przez nie funkcji przy wykorzystaniu wsp�czesnej
wiedzy oraz stanu techniki w dziedzinie konstrukcji rakiet i pojazd�w
kosmicznych. Nie chc� i nie mog� stawia� zarzut�w egzegetom z tego po-
wodu, �e nie znaj� si� na obliczeniach i konstrukcjach, wyra�am nato-
miast sprzeciw wobec tego, �e nie uwzgl�dniaj�c nowych osi�gni�� tech-
niki pos�uguj� si� przestarza�� argumentacj�, traktuj�c j� jako ultima
ratio rzekomej naukowo�ci. Ca�kowicie s�uszna jest propozycja Blum-
richa, a�eby wci�gn�� in�ynier�w do wypowiadania opinii na temat
opis�w technicznych zawartych w biblijnych wersetach. Nauka zajmuje
si� zagadnieniami le��cymi na granicy mo�liwo�ci. Natomiast rozwi�zy-
wanie problem�w mieszcz�cych si� w tych granicach to pole dzia�ania
dla in�ynier�w, a w szczeg�lno�ci dla konstruktor�w, poniewa� to oni
opracowuj� projekty najnowocze�niejszych konstrukcji oraz daj� kon-
cepcj� realizacyjnego zaplecza. "Dlatego tylko oni s� najbardziej pre-
destynowani do tego, a�eby na podstawie opisu odtworzy� wygl�d
zewn�trzny jakiej� konstrukcji oraz okre�li� jej cel i przeznaczenie."
Oto co pisze dalej in�. Blumrich:
"Na podstawie relacji Ezechiela mo�na odtworzy� og�lny wygl�d
zewn�trzny opisanych przez niego pojazd�w kosmicznych. Jako
in�ynier stwierdzam, �e niezale�nie od tego opisu mo�na wykona�
obliczenia i zrekonstruowa� obiekt lataj�cy o identycznych paramet-
rach. Je�eli w rezultacie przeprowadzonej ekspertyzy oka�e si�, �e
obiekt jest technicznie wykonalny i pod ka�dym wzgl�dem idealnie
zaprojektowany, a opisane przez Ezechiela szczeg�y konstrukcyjne
i spos�b ich dzia�ania zostan� potwierdzone wynikami specjalistycz-
nych bada�, to w�wczas nie mo�na ju� m�wi� o za�o�eniu po-
szlakowym. Doszed�em do przekonania, �e opisany pojazd kosmicz-
ny ma wiarygodne parametry."
A oto parametry pojazdu kosmicznego opisanego przez Ezechiela:
Impuls w�a�ciwy Isp = 2080 Nsek
Masa konstrukcji Wo = 63 300 kg
Ci�ar paliwa na lot powrotny Wg = 36 700 kg
�rednica wirnika Dr = 18 m
Moc uk�adu nap�dowego wirnika (og�em) N = 70 000 KM
�rednica korpusu g��wnego D = 18 m
Moralizatorska dzia�alno�� cenzor�w powo�anych w Rzymie oko�o
440 r. przed nasz� er� wesz�a do �ywej tradycji gmin ko�cielnych okresu
wczesnochrze�cija�skiego. Redaktorzy Biblii byli jednocze�nie jej cen-
zorami. Nie dopuszczali wi�c do tego, a�eby wszystkie istniej�ce
manuskrypty by�y umieszczane w Ksi�dze Ksi�g. Biegli teolodzy
wiedz�, �e istniej� r�wnie� apokryfy (po grecku: ukryte pisma), �y-
dowskie i chrze�cija�skie teksty dodatkowe, nie umieszczone w kano-
nie, �e s� tak�e pseudoepigrafy oraz �ydowskie teksty z prze�ontu
pierwszego stulecia naszej ery, kt�re nie znajduj� si� ani w Biblii, ani
w spisie ksi�g kanonicznych. Prawdopodobnie w opinii cenzor�w Biblii
nie by�y dostatecznie "�wi�te", aby mog�y znale�� miejsce w naszym
Starym Testamencie.
Ksi�ga, kt�rej nie powinni�my czyta�
Jeden z najskrz�tniej ukrywanych przed nami apokryf�w to Ksi�ga
Henocha (po hebrajsku: wtajemniczony). Wed�ug Moj�esza jeden
z praojc�w narodu �ydowskiego, przedpotopowy patriarcha, syn
Jereda, od tysi�cy lat pozostaje w cieniu swojego syna Matuzalema (po
hebrajsku: cz�owiek pocisku), kt�ry rzekomo do�y� do 969 lat. Po
wype�nieniu swej ziemskiej pos�ugi prorok Henoch wst�pi� do nieba
na ognistym rydwanie. Dobrze si� sta�o, �e pozostawi� po sobie kronik�.
poniewa� dzi�ki niej dowiadujemy si� o stanie �wczesnej wiedzy
w dziedzinie astronomii, zdobywamy informacje o pochodzeniu bog�w
oraz szczeg�y dotycz�ce "grzechu pierworodnego". Prawdopodobnie
pierwotny tekst Ksi�gi Henocha zosta� napisany w j�zyku hebrajskim
lub aramejskim, ale do dnia dzisiejszego nie znaleziono jego manu-
skryptu.
Gdyby sprawy potoczy�y si� zgodnie z wol� ojc�w Ko�cio�a, to
w�wczas nikt nigdy nie dowiedzia�by si� o istnieniu Ksi�gi Henocha.
Tymczasem kaprys losu sprawi�, �e zwierzchnicy wczesnoetiopskiego
Ko�cio�a w��czyli kronik� Henocha do swego kanonu! Wiadomo��
o tym dotar�a do Europy w pierwszej po�owie XVII stulecia, lecz
dopiero w 1773 r. brytyjski podr�nik i badacz afryka�skiego kon-
tynentu J. Bruce przywi�z� do Anglii jeden egzemplarz Ksi�gi Henocha.
W nast�pnych latach by�y w obiegu jej �aci�skie odpisy, kt�re nie
przedstawia�y jednak du�ej warto�ci. W 1855 r. dokonano we Frank-
furcie pierwszego niemieckiego przek�adu tej ksi�gi. W mi�dzyczasie
odkryto fragmenty bardzo wczesnych zapis�w, sporz�dzonych wj�zyku
greckim. Po por�wnaniu tekstu etiopskiego z greckim zgodnie zaopi-
niowano, �e ich tre�� jest autentyczna.
Jestem w posiadaniu niemieckiego przek�adu Ksi�gi Henocha, wy-
danego w Tybindze w 1900 r. O ile mi wiadomo, nie ma nowszego
t�umaczenia. A szkoda, poniewa� wspomniane wydanie jest do�� zawi�e
w tre�ci i skomplikowane w formie. T�umacze tego okresu byli - co
�atwo zauwa�y� - tak bezradni wobec astronomicznych szereg�w
liczbowych i opisanych manipulacji genetycznych (dzisiaj ju� znanych),
�e do dziesi�ciowierszowego tekstu Henocha podawali w suplemencie
ponad dwa razy wi�cej wyja�nie� i mo�liwych wariant�w t�umaczenia.
Wiedza tajemna proroka Henocha
W pierwszych pi�ciu rozdzia�ach Ksi�gi Henocha s� zawarte zapowiedzi
nadej�cia dnia s�du ostatecznego. G�osi si�, �e B�g opu�ci swoj�
niebia�sk� siedzib� i na czele anielskich zast�p�w pojawi si� na Ziemi.
W rozdzia�ach 6.-16. jest przedstawiona historia "zbuntowanych
anio��w" (kosmonaut�w) z podaniem ich imion. To oni, wbrew
zakazowi swego boga (daw�dcy pojazdu kosmicznego), kojarzyli si�
z ziemskimi c�rami. W rozdzia�ach 17. 36. s� opisane wyprawy
Henocha do r�nych �wiat�w, w odleg�e rejony Kosmosu. Rozdzia�y
37.-71. zawieraj� tak zwane alegoryczne gaw�dy - r�nego rodzaju
przypowie�ci, opowiadane prorokowi przez bog�w; Henoch otrzyma�
polecenie przekazania ich do tradycji, co oznacza�o, �e przeznaczone
s� dla przysz�ych pokole�, poniewa� ludzie mu wsp�eze�ni nie byli
w stanie zrozumie� zawartych w nich technicznych kontekst�w. Roz-
dzia�y 72.-82. zawieraj� zadziwiaj�co dok�adne dane dotycz�ce orbit
S�o�ca i Ksi�yca, roku przest�pnego, gwiazd i mechaniki cia� niebies-
kich, przynosz� precyzyjne wiadomo�ci o Wszech�wiecie. W pozo-
sta�ych rozdzia�ach zamieszezony jest zapis rozm�w Henocha z jego
synem Matuzalemem, kt�remu zapowiedzia� nadej�cie potopu. Happy
end relacji Henocha to jego podr� do nieba na "ognistym rydwanie".
Pos�uguj�c si� ni�ej podanymi dos�ownymi fragmentami tekstu, chcia�-
bym przyczyni� si� do wi�kszej popularyzacji Ksi�gi Henocha, zaka-
zanej przez ojc�w Ko�cio�a, a jako niepoprawny krytyk "egzegez"
chcia�bym moimi uwagami da� jednocze�nie nowy impuls do ich �cis�ej
interpretacji.
Rozdzia� 14.: "Wprowadzono mnie do nieba. Wszed�em we� i zbli-
�a�em si� do muru zbudowanego z krystalicznych kamieni i otoczo-
nego j�zykami p�omieni; mur ten napawa� mnie l�kiem. Wst�pi�em
w te smugi ogniste i zbli�a�em si� do domu ogromnego, zbudowanego
z krystalicznych kamieni. �ciany owego domu podobne by�y do
pod�ogi wy�o�onej kryszta�owymi p�ytkami, a jego podwalina by�a
r�wnie� z kryszta�u. Jego sklepienie by�o jak rozpostarty kobierzec
pe�en gwiazd i b�yskawic, a w�r�d nich ogniste cheruby. Morze ognia
okala�o jego �ciany, a wrota p�ong�y ogniem."
Nieznana technika
S�dz�, jestem prawie pewien, �e Henoch zosta� przetransportowany
promem kosmicznym z Ziemi do statku-bazy umieszezonej na orbieie
oko�oziemskiej. Po�ysk metalowej pow�oki pojazdu kosmicznego robi�
na nim wra�enie, �e jest "zbudowany z krystalicznych kamieni". Przez
�aroodporny sufit ze szk�a pancernego m�g� widzie� gwiazdy i meteo-
ryty oraz rozb�yski dysz steruj�cych mniejszych pojazd�w kosmicznych.
("Jego sklepienie by�o jak rozpostarty kobierzec pe�en gwiazd i b�ys-
kawic, a w�r�d nich ogniste cheruby.") Henoch widzi r�wnie� jaskrawo
b�yszcz�e� �cian� pojazdu kosmicznego, zwr�con� w kierunku S�o�ca.
A mo�e wprowadza�y go w zdumienie o�lepiaj�co jasne smugi wy-
rzucane z dysz hamuj�cych rakiet? Na pewno opanowa� go strach na
my�l, �e b�dzie musia� wej�� w ten ogie�. Jednak w kilka chwil p�niej
ogarn�o go jeszcze wi�ksze zdumienie, gdy odczu�, �e wn�trze "domu"
jest "zimne jak �nieg". Naturalnie nasz reporter Henoch nie mia� poj�cia
o mo�liwo�ci wyr�wnywania ci�nienia i klimatyzacji pomieszcze�,
dziedzinach techniki opanowanych ju� przez przybysz�w z Kosmosu.
Rozdzia� 15.: "I us�ysza�em g�os najwy�szego: Nie l�kaj si� Henochu,
ty, kt�ry uchodzisz za m�a sprawiedliwego i g�osiciela sprawiedli-
wo�ci [...] id� i przem�w do stra�nik�w nieba, kt�rzy przys�ali ciebie
po to, by prosi� za nich. W istocie to wy winni�cie prosi� za ludzi,
a nie ludzie za was!"
Sens tego zapisu jest jednoznaczny: oto Henoch stoi przed dow�dc�,
do kt�rego przys�ali go "stra�nicy". Kim s� owi "stra�nicy"? O tych
dziwnych postaciach wspomina Ezechiel, jest o nich tak�e mowa
w eposie Gilgamesz, przewijaj� si� r�wnie� w niekt�rych fragmentach
tekst�w Lameka, odnalezionych w grotach nad Morzem Martwym.
W�a�nie w tych tekstach jest podana przysi�ga z�o�ona Lamekowi przez
jego ma��onk�: Bat-Enosz zaklina si�, �e zasz�a w ci��� w spos�b
naturalny i ze stra�nikami nie mia�a nigdy nic do czynienia. Owi
stra�nicy wyst�puj� r�wnie� w relacji Henocha! Zwracaj�c si� do
proroka dow�dca czyni dwie znamienne aluzje: po pierwsze nazywa
go "kronikarzem", zaliczaj�c go w ten spos�b do nielicznej w�wczas
elity bieg�ych w pi�mie; po drugie dow�dca m�wi z nie ukrywan� ironi�,
�e to w�a�ciwie "stra�nicy" powinni wstawia� si� za lud�mi, a nie ludzie
za "stra�nikami". W dalszych s�owach wyja�nia, co ma na my�li:
"[Powiedz stra�nikom:] dlaczego opu�cili�cie wysokie, �wi�te niebio-
sa, dlaczego spali�cie z niewiastami, dlaczego brukali�cie si� z ziem-
skimi c�rami, dlaczego brali�cie sobie niewiasty i post�powali�cie jak
ziemskie istoty, i p�ocizili�cie syn�w olbrzym�w? Jakkolwiek byli�cie
nie�miertelni, to splamili�cie si� wehodz�c w zwi�zki z niewiastami
i p�odz�c dzieci ludzkiego rodzaju, pragn�c ludzkiego potomstwa
wydawali�cie je na �wiat post�puj�c tym samym tak, jak post�puj�
�miertelne i przemijaj�ce istoty."
S�dz�, �e opisana powy�ej historia wygl�da�a nast�puj�co: W por�w-
naniu z mieszka�cami Ziemi kosmici �yli znacznie d�u�ej, pozornie byli
nie�miertelni. Prawdopodobnie na d�ugo przed opisanym przez Heno-
cha spotkaniem dow�dca pojazdu kosmicznego wysadzi� na naszej
planecie grup� swoich "stra�nik�w", wyruszaj�c nast�pnie na dalsz�,
d�u�sz� wypraw�. Kiedy wr�ci�, stwierdzi� ku swemu przera�eniu, �e
"stra�nicy" wchodzili w zwi�zki z ziemskimi c�rami. A przecie� byli
to osobnicy na znacznie wy�szym stopniu rozwoju, posiadaj�cy prak-
tyczn� i teoretyczn� wiedz� w zakresie postawionych im zada�.
Jednak�e wbrew rozkazowi nawi�zali stosunki p�ciowe z mieszkankami
Ziemi! Je�eli "stra�niey" dokonali przekszta�cenia prymitywnych istot
za pomoc� zmian kodu genetycznego, to w�wezas zwi�zek p�ciowy
- o kt�rym chyba wspomina� dow�dca - by�by mo�liwy ju� w drugim
pokoleniu poddanych mutacji mieszka�c�w Ziemi. Poniewa� dzi�ki
odmiennej budowie i biologicznym mo�liwo�ciom proces starzenia
przebiega� u pozaziemskich przybyszy niepor�wnanie wolniej ni�
u Ziemian, mogli wi�c przeczeka� okres dw�ch-trzech pokole�, zanim
oddali si� najstarszym uciechom uprawianym przez wszystkie ziemskie
istoty. Ze zrozumia�ych wzgl�d�w ich dow�dca przyj�� ten fakt
z ogromn� dezaprobat�.
Rozdzia� 41. : "Widzia�em przestworza wok� S�o�ca i Ksi�yca, sk�d
wychodz� i dok�d powracaj�. A potem widzia�em ich wspania�y
powr�t, a wygl�da�o to tak, jakby jedno drugiemu ust�powa�o
miejsca z tej cudownej drogi, z kt�rej nie schodz� i ani jej nie
nadrabiaj�, ani jej nie skracaj� [...] Widzia�em te� widoczn� i niewi-
doczn� drog� Ksi�yca, kt�ry j� przebywa� w ka�dym miejscu
i w dzie�, i w nocy."
Miko�aj Kopernik napisa� swoje najwi�ksze dzie�o O obrotuch sfer
niebieskich w 1534 roku. Galileusz za pomoc� skonstruowanej przez
siebie lunety odkry� fazy planety Wenus i ksi�yc�w Jowisza. Dzie�a
obu tych uczonych znalaz�y si� na indeksie. Johannes Kepler odkry�
w 1609 r. trzy prawa ruchu planet, kt�re opar� na zasadach dynami-
ki. Wyszed� z za�o�enia, �e ruchy planet s� spowodowane oddzia�ywa-
niem s�onecznego pola grawitacyjnego. Ojciec Henoch tej wiedzy nie
posiada�!
Rozdzia� 43.: "Widzia�em b�yskawice i gwiazdy nieba, a ka�d�
nazywano po imieniu i okre�lano wed�ug prawdziweej wielko�ci
�wiat�o�ci otaczaj�cej przestrzeni oraz dnia ich pojawienia."
Wiedza okresu przedpotopowego
Astronomowie rzeczywi�eie dokonali klasyfikacji gwiazd zar�wno
wed�ug ich nazw, jak i wed�ug rz�du wielko�ci ("okre�lano wed�ug
prawdziwej wielko�ci") stopnia jasno�ci ("�wiat�o�ci") oraz po�o�enia
("otaczaj�cej przestrzeni") i dnia ich pierwszej obserwacji ("dnia ich
pojawienia"). Sk�d wi�c przedpotopowy prorok m�g� zaczerpn�� te
wszystkie informacje, je�eli nie od obcych kosmonaut�w?
Rozdzia� 60.: "Grzmot ma ustalone prawid�a co do czasu trwania
d�wi�ku, kt�ry go charakteryzuje. Grzmot i b�yskawica wyst�puj�
zawsze razem."
Jak wiadomo, grzmot powstaje w wyniku nag�ego rozszerzenia
powietrza rozgrzanego iskr� elektryczn� i jego d�wi�k biegnie z pr�d-
ko�ci� 333 m/sek. Prawa natury by�yby odkryte znacznie wcze�niej,
gdyby podobne teksty nie zosta�y zastrze�one przez cenzor�w!
Rozdzia� 69.: "Oto s� przyw�dcy zast�p�w ich anio��w i imiona ich
dow�dc�w stoj�cych na czele 100, 50 i 10 anio��w. Imi� pierwszego
jest Jequn: on jest tym, kt�ry kusi� dzieci anio��w, sprowadza� ich
na Ziemi� i czyni� z nich lubie�nik�w podst