4561

Szczegóły
Tytuł 4561
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4561 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4561 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4561 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Wydawnictwu FRANZ STEINER VERI~AG ze Stuttgartu dzi�kujemy za nieodp�atne udost�pnienie nam prawa do wydania niniejszej ksi��ki. Wydawnictwo Pozna�skie HISTORIA SPO�ECZNA STARO�YTNEGO RZYMU GEZA ALF~LDY HISTORIA SPO�ECZNA STARO�YTNEGO RZYMU Przek�ad ANNA GIERLI�SKA Do druku poda� LESZEK MROZEWICZ Wydawnictwo Pozna�skie am Tytu� orygina�u: Geza Alftildy, R�mische Sozialgeschichte. . 3., Voellig ueberarbeitete Auflage. Franz Steiner Verlag GmbH, Wiesbaden 1984 (Wissenschaftliche Paperbacks 8. Sozial- und Wirtschaftsgeschichte. Herausgegeben von Hans Pohl). Franz Steiner Veriag GmbH, Wiesbaden 1984 Copyright for the Polish translation by Wydawnictwo Pozna�skie sp. z o.o., Pozna� 1998 Projekt ok�adki: Jacek Pietrzy�ski Redaktor techniczny: Jacek Grze�kowiak Redakcja naukowa wydania polskiego: Leszek Mrozewicz Przy cytowaniu dzie� autor�w antycznych wykorzystano istniej�ce w literaturze polskiej przek�ady. Fragmenty kilku tekst�w, specjalnie dla potrzeb niniejszej ksi��ki, z j�zyk�w greckiego i �aci�skiego prze�o�y�: Witold Maciejewski Plany miasta Rzymu i mapy wykona�: Ludwik Fija� Indeks, korekta: Waldemar Dejnega Spis tre�ci S�owo wst�pne (Leszek Mrozewicz) l9 Przedmowa do wydania polskiego / 11 Przedmowa do trzeciego wydania niemieckiego / 13 Przedmowa do pierwszego wydania niemieckiego / 15 1. Spo�ecze�stwo wczesnego Rzymu / 19 Podstawy i pocz�tki wczesnorzymskiego porz�dku spo�ecznego / 19 Struktura archaicznego spo�ecze�stwa Rzymu /23 Walka stan�w w okresie wczesnorzymskim /32 2. Spo�ecze�stwo rzymskie od pocz�tku ekspansji do drugiej wojny punickiej /42 Rozpad archaicznej struktury spo�ecznej: ugoda stan�w i ekspansja /42 Ustr�j spo�eczny Rzymu w III wieku p.n.e. /53 3. Zmiany strukturalne w II wieku p.n.e. /68 Przes�anki i charakterystyka og�lna /68 Warstwy wy�sze /71 Warstwy ni�sze, Italikowie, ludno�� prowincji /80 Ku kryzysowi /90 4. Kryzys republiki a spo�ecze�stwo rzymskie /98 Konflikty spo�eczne w Rzymie u schy�ku republiki /98 Powstania niewolnik�w, mieszka�c�w prowicji oraz Italik�w / 100 G��wne konflikty okresu p�norepublika�skiego i ich uwarunkowania spo�eczne / 108 Skutki kryzysu a spo�ecze�stwo rzymskie / 122 8 5. Ustr�j spo�eczny Rzymu w okresie pryncypatu / 133 Stare i nowe przes�anki / 133 Warstwy spo�eczne / 146 Stan senatorski / 158 Inne stany i warstwy wy�sze / 166 Ni�sze warstwy ludno�ci miejskiej / 179 Ni�sze warstwy ludno�ci wiejskiej / 190 Struktura stanowo-warstwowa i jej skutki / 195 6. Kryzys Imperium Rzymskiego a przemiany struktury spo�ecznej /209 Kryzys Imperium Romanum a spo�ecze�stwo rzymskie /209 Przemiany w warstwach wy�szych /216 Proces przemian spo�ecznych w �onie warstw ni�szych /228 Zmiany strukturalne / 232 7. Spo�ecze�stwo p�nego Rzymu /243 Przes�anki i charakterystyka og�lna /243 Warstwy wy�sze /251 Warstwy ni�sze /262 Spo�ecze�stwo p�norzymskie a rozpad Impe�um Romanum /271 Uwagi uzupe�niaj�ce /284 Przypisy /289 Wykaz wa�niejszych prac prof. Gezy Alftildyego /323 Indeks os�b /325 S�owo wst�pne Historia spo�eczna staro�ytnego Rzymu Gezy Alf�ldyego, prze- �o�ona na wi�kszo�� j�zyk�w zachodnioeuropejskich, w tym na tak dla nas egzotyczne, jak portugalski i nowogrecki, zrobi�a karier� �wia- tow�. W RFN ukaza�a si� trzykrotnie, co ju� jest ewenementem. Powszechnie czytana, tak przez naukowc�w, jak i niefachow- c�w, wywiera zasadniczy wp�yw na kszta�towanie si� naszego wi- zerunku spo�ecze�stwa rzymskiego - od jego pocz�tk�w (VIII - VI w. p.n.e.) po upadek (V w. n.e.). Jej oddzia�ywanie w tym wzgl�dzie por�wna� mo�emy, bez cienia przesady, z rezonansem, jaki swego czasu sta� si� udzia�em g�o�nej Historii rzymskiej (R�mische Ge- schichte) Teodora Mommsena. Dlatego te� ukazanie si� tej pracy w j�zyku polskim (a jest to pierwsza jej edycja w krajach Europy �rodkowowschodniej!) przywita� nale�y z najwy�szym uznaniem. Szczeg�lnie, �e auto- rem jej jest wybitny specjalista, uczony ciesz�cy si� olbrzymim autorytetem na ca�ym �wiecie, wyznaczaj�cy - je�li idzie o Rzym cesarski - g��wne kierunki bada� i ich metod�, skupiaj�cy wo- k� siebie liczne grono uczonych, rzesze student�w. Do Heidel- bergu w Niemczech, gdzie mieszka i pracuje, przyje�d�aj� ucze- ni z ca�ego �wiata, aby go obserwowa�, z nim wsp�pracowa� i korzysta� z jego osobowo�ci. Geza Alf�ldy jest z pochodzenia W�grem. Urodzi� si� w roku 1935 w Budapeszcie, gdzie sp�dzi� m�odo�� i odby� studia na tam- tejszym Uniwersytecie. Studiowa� archeologi�, filologi� klasyczn� i prahistori�. Tu si� doktoryzowa� i habilitowa�. W roku 1965 opu- �ci� W�gry i osiedli� si� - ze statusem uciekiniera politycznego - w Republice Federalnej Niemiec. 10 W Niemczech Zachodnich Geza Alf�ldy zrobi� b�yskotliw� karier�. Zatrudniony pocz�tkowo w Rheinisches Landesmuseum w Bonn, ju� w 1965 roku rozpocz�� wyk�ady na Uniwersytecie Bo�skim. W 1970 roku obj�� stanowisko profesora zwyczajnego (ordina�us) na Uniwersytecie w Bochum, a w 1975 na Uniwersytecie w Heidel- bergu: najstarszej i ciesz�cej si� s�aw� jednej z najlepszych uczelni niemieckich. W mi�dzyczasie ( 1973/ 1974) jako temporary member przebywa� w Institute for Advanced Study w Princeton (USA), co w �wiecie nauki uwa�ane jest za szczeg�lne wyr�nienie. W 1986 roku G. Alf�ldy otrzyma� bardzo cenion�, presti�ow� nagrod� Niemieckiego Towarzystwa Bada� (Deutsche Forschungs- gemeinschaft), im. Gottfrieda Leibniza, przyznawan� najwybitniej- szym uczonym za szczeg�lne osi�gni�cia. Jest cz�onkiem wielu mi�dzynarodowych towarzystw naukowych i akademii nauk, dok- torem honoris causa Uniwersytet�w w Barcelonie ( 1988), Peczu ( 1992), Budapeszcie ( 1992) i w Lyonie ( 1997). Jest zagranicznym cz�onkiem Polskiej Akademii Umiej�tno�ci w Krakowie (od 1996). Napisa� kilkana�cie monografii i niezliczon� ilo�� rozpraw, ar- tyku��w, not dyskusyjnych i recenzji. Ka�da z jego ksi��ek stawa- �a si� wydarzeniem naukowym, wywo�ywa�a �arliwe dyskusje. Jest niekwestionowanym autorytetem na polu epigrafiki i prozopografii rzymskiej, jednym z gor�cych zwolennik�w traktowania onoma- styki jako �r�d�a historycznego, z jednoczesnym wykorzystywa- niem tych dziedzin wiedzy do strukturalnego badania dziej�w - przez pryzmat "historii spo�ecznej", tj. przemian dokonuj�cych si� w poszczeg�lnych grupach spo�ecze�stwa rzymskiego, zar�wno je- go elit, jak i "do��w", mobilno�ci spo�ecznej, awansu spo�ecznego i politycznego, spo�ecznej i politycznej roli okre�lonych grup zawo- dowych etc. Jest przeciwnikiem marksistowskich koncepcji poj- mowania dziej�w i spo�ecze�stwa. Historia spo�eczna staro�ytnego Rzymu, napisana z niezwyk�� pasj�, prezentuje w przyst�pnej formie naukowe pogl�dy G. Alf�l- dyego. Na gruncie polskim wype�nia ona wyra�n� luk� w pi�- miennictwie dotycz�cym staro�ytnego Rzymu*. Oznacza zarazem kontakt polskiego czytelnika - a ksi��ka adresowana jest do sze- rokiego odbiorcy - z nauk� �wiatow� na jej najwy�szym poziomie. Leszek Mrozewicz * Zob. T. �oposzko, Historia spo�eczna republika�skiego Rzymu, Warszawa 1987; tenie, Zarys dziej�w spo�ecznych Cesarstwa Rzymskiego, Lublin 1989. W obu pracach zestawiona jest obszerna literatura przedmiotu, tak�e polskoj�zyczna. Przedmowa do pierwszego wydania niemieckiego ( 1975) Niniejsza ksi��ka przeznaczona jest w pierwszym rz�dzie dla czytelnik�w zajmuj�cych si� studiami nad staro�ytno�ci�, his- tori� og�ln� oraz naukami spo�ecznymi. Jej zasadniczym celem jest wprowadzenie ich w najwa�niejsze problemy rzymskiej histo- rii spo�ecznej. Takie sformu�owanie celu usprawiedliwia pewne uog�lnienia i powt�rzenia, cytowanie jedynie wybranych �r�de� ja- ko ilustratywnych przyk�ad�w, a ponadto niezbyt rozbudowany aparat bibliograficzny, w kt�rym pierwsze�stwo dano literaturze najnowszej (kt�ra nie jest bynajmniej r�wnocze�nie literatur� najlepsz�, mo�na w niej jednak znale�� wskaz�wki, co do pi�- miennictwa starszego). Stosownie do swego celu ksi��ka zawie- ra bardzo wiele fakt�w doskonale znanych fachowcom, cz�sto znacznie lepiej ni� samemu autorowi. W�asny wysi�ek autora skoncentrowa� si� g��wnie na tym, by fakty te w ramach monografii zebra� i historycznie sklasyfikowa� na podstawie sp�jnej koncepcji historii spo�ecze�stwa rzymskiego. Poza tym wykorzystano rezultaty w�asnych bada� autora, g��wnie w od- niesieniu do rozdzia��w dotycz�cych okresu wczesnego Cesar- stwa. Dlatego te� mam nadziej�, �e niniejsza ksi��ka nie tylko b�dzie s�u�y� jako pomoc dydaktyczna, lecz stanie si� r�wnie� inspiracj� do dalszych dyskusji na temat charakterystycznych # Wymieni� tu nale�y przede wszystkim prace P. Garnsey'a (przyp. I 11 ), T. P. Wismana (54), P. A. Brunta (22), E. Badiana (58), P.R.C. Weavera (150), J. H. W. G. Liebeschuetza (225), R. Duncan-Jones'a (99), R. MacMullena (99), R. Teja'ego (204), a ponadto znakomit� syntez� podstaw antycznej ekonomii M. I. Finley'a ( 109). 16 cech spo�ecze�stwa rzymskiego w poszczeg�lnych epokach i ca�ej rzymskiej historii. Uzasadnione jest wszak�e pytanie o to, w jakim stopniu uda si� jej rzeczywi�cie cel sw�j osi�gn��. "Obiektywne" trudno�ci przy jej pisaniu nie polega�y bynajmniej na braku �r�de� do historii sto- sunk�w spo�ecznych antyku. Og�lnie rzecz bior�c grecko-rzymskie �r�d�a antyczne dotycz�ce zagadnie� spo�eczno-historycznych nie s� bynajmniej - wbrew niezmiernie rozpowszechnionemu przeko- naniu, i� jest odwrotnie - bardziej sk�pe ni� te, kt�re odnosz� si� do innych centralnych problem�w historycznych. O tym, jak� wie- dz� o spo�ecze�stwie rzymskim �r�d�a te przynosz�, �wiadczy nie tylko klasyczna rozprawa M. Roztowcewa o spo�ecze�stwie i gos- podarce rzymskiej w okresie Cesarstwa, lecz r�wnie� liczne znako- mite monografie z samych tylko ostatnich pi�ciu lat.' Mimo to nie napisano dotychczas syntetycznej rzymskiej historii spo�ecznej. Podczas gdy autor og�lnej, konwencjonalnej rzymskiej historii ma do swej dyspozycji dowoln� liczb� wzorc�w i skorzysta� mo�e przy tym z do�wiadczenia bogatej tradycji historiograficznej, tw�rca pierwszej rzymskiej historii spo�ecznej jest w tej dziedzinie pionie- rem. Ju� sam tytu� ksi��ki implikuje trzy zasadnicze problemy. Pr�- ba ich rozwi�zania podejmowana jest z pe�n� �wiadomo�ci� faktu, i� wywo�a ona zar�wno krytyk�, jak i obszerne dyskusje teoretycz- ne. Przede wszystkim nasuwa si� pytanie, czym w og�le jest rzym- ska historia spo�eczna? Z ca�� pewno�ci� nie jest ona po prostu tym, co pozosta�oby po wykre�leniu z podr�cznika historii politycznej. Nie jest ona jednak�e r�wnie� histori� spo�ecze�stwa pojmowan� jako suma wszystkich sytuacji i stosunk�w, b�d�cych wynikiem wzajemnego oddzia�ywania, wsp�ycia i obcowania lu- dzi ze sob�, bowiem w takim przypadku jej przedmiot bada� pok- rywa�by si� z przedmiotem historii og�lnej. Zgodnie z koncepcj� tej ksi��ki przedmiotem historii spo�ecznej s� struktury spo�ecz- ne, a wi�c trwa�e czynniki, okre�laj�ce charakter danego spo�e- #~ Zgodnie z tym pogl�dem historia ekonomiczna jest jedynie o tyle przedmio- tem "histori spo�ecznej", o ile �ycie gospodarcze determinuje podzia� spo�ecze�stwa i charakter poszczeg�lnych jego warstw. Powodem tego, �e w niniejszej pracy rzym- skiemu �yciu gospodarczemu po�wi�cono mniej miejsca, ni�by to nawet wynika�o z tego za�o�enia, jest fakt, �e r�wnocze�nie z t� ksi��k� i w tej samej se�i uka�e si� "histo�a gospodarcza antyku" Th. Pekary'ego (por. Th. Pekary, Die Wirtschaft der g�echisch-r�mischen Antike, wyd. 1 - Wiesbaden 1976, wyd. 2 - tam�e 1979). 17 cze�stwa. Uwidaczniaj� si� one w podstawach i kryteriach podzia- �u spo�ecze�stwa na poszczeg�lne cz�ony, w samym systemie po- dzia�u, obejmuj�cym poszczeg�lne warstwy, stany lub te� klasy, na koniec wreszcie we wzajemnych stosunkach poszczeg�lnych grup w ramach spo�ecze�stwa, zdeterminowanych wi�ziami spo�ecznymi, konfliktami i napi�ciami, dro�no�ci� systemu war- stwowego, jak r�wnie� istniej�cym ustrojem politycznym oraz obo- wi�zuj�cym systemem warto�ci.** Takie okre�lenie przedmiotu za- kwestionowane zosta� mo�e -jako niewyczerpuj�ce lub te� myl�ce - zar�wno z pozycji nauk spo�ecznych, jak i z punktu widzenia his- torii staro�ytnej. Jednak�e jako model heurystyczny s�u�y� mo�e z powodzeniem do czasu powstania koncepcji uznanej za lepsz�. Drugie pytanie dotyczy�oby przedmiotu rzymskiej historii spo- �ecznej. Najprostsza i najbardziej uzasadniona odpowied� brzmia- �aby, �e "rzymska" historia spo�eczna uto�samiana jest z histori� struktur spo�ecznych, wyst�puj�cych w aktualnych granicach po- litycznych pa�stwa rzymskiego. Jednak�e ramy takie nie pozwala- j� na uwzgl�dnienie stosunk�w lokalnych, na przyk�ad struktur spo�ecznych Egiptu pod rzymskim panowaniem lub te� organiza- cji rodowych plemion na p�nocnym Ba�kanie lub te� w p�nocno- zachodniej Hiszpanii. Podobnie rzecz si� ma z histori� sztuki antycznej, kt�ra pod has�em "sztuka rzymska" nie mo�e uwzgl�d- ni� w spos�b wyczerpuj�cy na przyk�ad sztuki Palmiry. W stu- diach takich na plan pierwszy wysuwaj� si� og�lne lub te� co naj- mniej ponadregionalne zjawiska w �yciu spo�ecze�stwa na terenach znajduj�cych si� aktualnie pod panowaniem rzymskim, przy czym cz�stokro� niezmiernie trudno jest z pewno�ci� odgra- niczy� zjawiska jeszcze regionalne od ju� ponadregionalnych. Pytanie trzecie dotyczy�oby na koniec sposobu uj�cia "rzym- skiej historii spo�ecznej" jako histori.. Analizy strukturalne dostar- czaj� nam, �e tak powiem, "migawek historycznych", sk�adaj�cych si� na przekrojowy obraz danego spo�ecze�stwa w okre�lonym czasie, przy czym istnieje niebezpiecze�stwo, �e b�dzie to obraz statyczny. Z punktu widzenia studium, kt�rego przedmiotem jest trwaj�cy ponad tysi�c lat proces rozwoju historycznego, koniecz- nych jest wiele takich "migawek historycznych", przynajmniej po jednej dla ka�dej epoki. Rzymska historia spo�eczna obejmuje okres archaicznego spo�ecze�stwa Rzymu, histori� republiki od IV wieku p.n.e. mniej wi�cej do drugiej wojny punickiej, zmiany strukturalne w II wieku p.n.e., kryzys republiki, okres wczesnoce- 18 sarski, kryzys Cesarstwa w III wieku n.e. oraz okres p�nocesarski. Jednak�e periodyzacja procesu spo�ecznego jest - w przeciwie�stwie do historii politycznej - niezmiernie trudna, bowiem elementy struk- tur politycznych ani jednocze�nie nie powstaj�, ani te� nie zanikaj�. Aby w �adnym razie nie stwarza� wra�enia, jakoby rzymska histo- ria spo�eczna by�a jedynie �a�cuchem nast�puj�cych po sobie "moment�w historycznych", starano si� w miar� mo�liwo�ci pod- kre�la� fakt, �e stosunki spo�eczne danej epoki maj� swe korzenie w epoce wcze�niejszej, a zarazem stanowi� podstaw� dalszych przemian spo�ecznych. Stosunkowo szerokie potraktowanie okre- su wczesnocesarskiego spowodowane jest nie tylko faktem, i� jest to dziedzina szczeg�lnych zainteresowa� autora, lecz r�wnie� jego przekonaniem, �e z uwagi zar�wno na stan �r�de� i bada�, jak i istnienie w tym okresie jasnej i stosunkowo stabilnej hierarchii spo�ecznej, studia nad spo�ecze�stwem rzymskim tej epoki s� szczeg�lnie przydatne jako wprowadzenie do historii spo�ecznej w og�le. Niniejsza ksi��ka jest owocem wyk�ad�w i seminari�w, prowa- dzonych przeze mnie w latach 1970-1974 na Uniwersytecie Ruhry w Bochum. Nie by�aby ona z pewno�ci� powsta�a, gdyby nie inspi- racja i krytyka wielu moich tamtejszych koleg�w, wsp�pracowni- k�w, a zw�aszcza student�w. Im te� w dow�d wdzi�czno�ci j� po�- wi�cam. Przedmowa do trzeciego wydania niemieckiego ( 1984) Niniejsza wersja mojej ksi��ki nie jest bynajmniej wiernym przedrukiem jej wydania pierwszego ( 1975) czy te� drugiego ( 1979). Podczas gdy drugie wydanie r�ni si� od pierwowzoru je- dynie niewielkimi zmianami w tek�cie oraz rozszerzon� literatur�, w tym przypadku chodzi o wydanie znacznie zmienione, popra- wione i rozszerzone. W tek�cie dokonano licznych zmian. Wyeli- minowano pewne b��dy, liczne zbyt uog�lniaj�ce stwierdzenia sformu�owano z wi�ksz� ostro�no�ci� i mniej arbitralnie, rozbudo- wano nieco pewne niewyczerpuj�ce wywody, u�ci�lono i ujednoli- cono terminologi�. Uwzgl�dniono tak�e wyniki nowszych bada�, je�li to tylko by�o mo�liwe bez naruszenia struktury pracy i jej podstawowych koncepcji. Do przypis�w w��czono uzupe�nienia dokonane w drugim wydaniu oraz najnowsz� literatur� fachow�, kieruj�c si� przyjej wyborze zasadniczym celem pracy. Celem ksi��ki pozostaje nadal zapoznanie Czytelnik�w zajmu- j�cych si� studiami nad staro�ytno�ci�, histori� og�ln� czy te� naukami spo�ecznymi, z najwa�niejszymi problemami rzymskiej historii spo�ecznej. Bynajmniej nie bezkrytyczne, og�lnie rzecz bior�c jednak bardzo przychylne przyj�cie wcze�niejszych jej wy- da� pozwala mie� nadziej�, �e b�dzie ona nadal spe�nia� swe za- danie. Nadzieja ta jest tym silniejsza, �e w chwili, gdy pisz� te s�o- wa, wyczerpuj�ce syntetyczne studium na temat rzymskiej historii spo�ecznej pozostaje - tak samo jak przed dziesi�ciu laty, gdy powstawa� manuskrypt mojej ksi��ki - nadal w sferze dezyde- rat�w*. Winien jestem podzi�kowanie licznym recenzentom i kry- tykom poprzednich wyda� mojej ksi��ki, kt�rzy zwr�cili mi uwag� na pope�nione przeze mnie b��dy i zainspirowali do dalszych prze- 14 my�le�. Ze szczeg�ln� wdzi�czno�ci� chcia�bym tu wymieni� naz- wiska takie, jak M.T.W. Arnheim, H. Botermann, K. Christ, R. Frei, R. Giinther, W.V. Harns, H.P. Kohns, F. Kolb, F. Lasserre, L. Perelli, M.-Th. Raepsaet-Charlier, R.J.A. Talbert, F. Vittinghoff i I. Weiler. Gdybym wszystko to, czego brak odczuli oni w poprzednich wydaniach mojej ksi��ki, mia� w odpowiedniej for- mie uwzgl�dni� w wydaniu niniejszym, to jego obj�to�� uleg�aby podwoj eniu. Niniejsze wydanie po�wi�cone jest, jako wyraz mojej wdzi�cz- no�ci i przyja�ni, Istvanowi Hahnowi z okazji 70. rocznicy jego urodzin. Jest on cz�owiekiem, kt�ry jako pierwszy rozbudzi� moje zainteresowanie antyczn� histori� spo�eczn� i nadal s�u�y mi nau- kow� rad� i pomoc�. Heidelberg, kwiecie� 1983 * Chcia�bym tak�e poleci� Czytelnikom jako rozwijaj�c� lektur� pewne prace syntetyczne, dotycz�ce r�nych zagadnie� z rzymskiej historii spo�ecznej, kt�re ukaza�y si� w ostatnich latach lub te� zupe�nie niedawno, co spowodowa�o, �e za- warte w nich wyniki w bardzo niewielkim tylko stopniu lub te� w og�le nie mog�y zosta� uwzgl�dnione w mojej ksi��ce: M.I.Finley, The Ancient Economy, wyd. 2 (Londyn 1975), wydanie niemieckie: Die antike Wirtschaft (Monachium 1977). Por. zw�aszcza M.W. Frede�ksen, Journ. of Rom. Stud. 65, 1975, 164 nn. i H.P. Kohns, G�tt. Gel. Anz. 230, 1978, 120 nn.; P. Veyne, Le pain et le cirque. Sociologie histo- �que d'un pluralisme politique (Paryi 1976); H. Strasburger, Zum Antiken Gesell- schaftsideal. Abh. d. Heidelberger Akad. d. Wiss., Phil.-hist. Kl., Jg. 1976, 4. Abh. (Heidelberg 1976). Dobrze sporz�dzone bibliografie znale�� mo�na w dw�ch pra- cach zbiorowych pod redakcj� H. Schneidera: Zur Sozial- und Wirtschaftsgeschi- chte der spaten rtimischen Republik (Darmstadt 1976) oraz Sozial- und Wirt- schaftsgeschichte der r�mischen Kaiserzeit (Darmstadt 1981 ). Niezmiernie pouczaj�ce s� r�wnie� napisane przez H. Schneidera wst�py, kt�re informuj� o bie��cym stanie bada� nad rzymsk� histori� spo�eczn�. Przedmowa do polskiego wydania Jest dla mnie wielk� rado�ci�, �e moja ksi��ka, po wyda- niach w j�zyku niemieckim, angielskim, w�oskim, hiszpa�skim, nowogreckim, portugalskim i francuskim, ukazuje si� obecnie w polskiej wersji j�zykowej. �r�d�em tej rado�ci jest fakt, �e tak�e polscy badacze staro�yt- no�ci, g��wnie ich najm�odsza generacja, maj� niema�y udzia� w obecnym stanie bada� nad histori� Rzymu, a zw�aszcza nad histori� spo�eczn� �wiata rzymskiego. Niech�e polskie wydanie tej ksi��ki b�dzie wyrazem mej wdzi�czno�ci za wszystko, czego mog- �em si� nauczy� dzi�ki pracom moich polskich koleg�w po fachu. Ciesz� si� jednak tak�e i z tego wzgl�du, �e wydanie to traktuj� ja- ko znak moich osobistych powi�za� z wieloma polskimi naukow- cami. Pierwsza podr� zagraniczna w moim �yciu, kt�r� uda�o mi si� odby�, jeszcze z W�gier, w roku 1959, wiod�a do Polski. Wyg�o- si�em w�wczas m�j pierwszy wyk�ad przed obcym audytorium, by- �o to w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Do dzi� jeszcze jestem pod wra�eniem go�cinno�ci z kt�r� by�em w�wczas w Polsce powszechnie przyjmowany. Dlatego te� niniej- sze wydanie jest dla mnie tak�e wyrazem mojej wdzi�czno�ci wo- bec wielu polskich koleg�w i przyjaci�. Kszta�t tekstu i przypis�w zgodny jest z trzecim wydaniem nie- mieckim ( 1984), kt�re stanowi�o podstaw� wszystkich opubliko- wanych dotychczas przek�ad�w. Nowym elementem jest jedynie kr�tki rozdzia� zatytu�owany "Uwagi uzupe�niaj�ce", kt�ry poza tym wszed� jedynie do wydania francuskiego. Polski Czytelnik zawdzi�cza niniejsz� ksi��k� cennej inicjaty- wie Pana Leszka Mrozewicza oraz pracy Pani Anny Gierli�skiej, 12 kt�ra dokona�a polskiego przek�adu. Obojgu sk�adam serdeczne podzi�kowanie. Dzi�kuj� r�wnie� Wydawnictwu Pozna�skiemu za drugie wydanie mojej ksi��ki w j�zyku polskim, jak r�wnie� wy- dawnictwu Franz Steiner Verlag ze Stuttgartu, dzi�ki kt�remu przedsi�wzi�cie to mog�o doj�� do skutku. Heidelberg, 1989, 1998 Geza Alf�ldy 1 Spo�ecze�stwo wczesnego Rzymu Podstawy i pocz�tki wczesnorzymskiego porz�dku spo�ecznego Najstarsze dzieje pa�stwa rzymskiego, tzn. okres kr�lewski i wczesnorepublika�ski, znane s� nam, jak wiadomo, najwy�ej w og�lnych zarysach. Dotyczy to tak�e wczesnorzymskiego po- rz�dku spo�ecznego. Pocz�tki wczesnego pi�miennictwa historycz- nego, jak i rzymskiej literatury w og�le, si�gaj� bowiem najdalej trzeciego wieku p.n.e., za� historiografia tego okresu, zwi�zana g��wnie z imieniem Kwintusa Fabiusza Piktora, opiera�a si� -je�li idzie o epoki wcze�niejsze - wy��cznie na tradycji ustnej, zabar- wionej silnie w�tkami legendowymi. Tradycja ta by�a przy tym niezmiernie sk�pa i - z punktu widzenia cel�w propagandowych, stawianych przed annalistyk� rzymsk� doby wojen kartagi�skich - do tego stopnia niewystarczaj�ca, �e sk�oni�o to Fabiusza Pikto- ra do tego, by - posi�kuj�c si� w�asn� fantazj� - znacznie j� roz- budowa�, co r�wnoznaczne by�o z przedstawieniem pocz�tk�w Rzymu w spos�b ca�kowicie dowolny. Stworzona przez Piktora najp�niej w trzecim wieku p.n.e. wersja wczesnej historii Rzymu nie zachowa�a si� zreszt�. Znamy j� g��wnie za po�rednictwem Li- wiusza i Dionizjosa z Halikarnasu, kt�rzy przetworzyli j� z punktu widzenia epoki augustowskiej.1 Dlatego te� wiele informacji o wy- darzeniach i stosunkach panuj�cych we wczesnym Rzymie, a wi�c i o stosunkach spo�ecznych i ich podstawach, traktowanych jest z wielk� ostro�no�ci�. Nawet w tych przypadkach, w kt�rych nie mamy do czynienia z relacjami ca�kowicie zmy�lonymi, lecz 20 w istocie swej autentycznymi, s� one co najmniej anachroniczne, a poza tym cz�sto nie pozwalaj� na bezsprzeczne uporz�dkowanie zawartych w nich tre�ci pod wzgl�dem chronologicznym (tym bar- dziej, �e daty roczne mniej wi�cej do 300 roku p.n.e. nie daj� si� w wi�kszo�ci przypadk�w potwierdzi�). Wobec prawie ca�kowitego braku �r�de� epigraficznych, wiarygodno�� przekaz�w potwierdzi� mog� do pewnego stopnia co najwy�ej �r�d�a archeologiczne, kt�- re umo�liwiaj� przede wszystkim wyja�nienie historycznych pod- staw osadnictwa oraz wyznaczenie pewnych poniek�d ram chronologicznych, w jakich odbywa� si� wewn�trzny rozw�j spo�e- cze�stwa i pa�stwa wczesnorzymskiego.2 Wszystkie te niezmiernie sk�pe informacje �r�d�owe uzupe�ni� mo�e jeszcze co najwy�ej na- sza wiedza na temat spo�ecznych, politycznych i religijnych insty- tucji p�nego Rzymu, w kt�rych przetrwa�y liczne relikty archaicz- nej struktury spo�ecznej.3 Przekaz o za�o�eniu Rzymu przez Romulusa jest w takim sa- mym stopniu niehistoryczny, jak ustalona przez Warrona u schy�- ku republiki data tego wydarzenia, kt�re wed�ug naszej rachuby czasu musia�oby mie� miejsce w roku 753 p.n.e. Pocz�tki nowej osady na Palatynie, do kt�rej nale�a�o tak�e cmentarzysko, znaj- duj�ce si� na miejscu p�niejszego Forum Romanum, si�gaj� w ka�dym razie najp�niej tego czasu, by� mo�e nawet X wieku p.n.e. Osad� t� uzna� mo�na za zal��ek miasta Rzymu. Jej miesz- ka�cami byli Latynowie. Nale�eli oni do laty�sko-faliskiej grupy plemion tych lud�w indoeuropejskich, kt�re - pocz�wszy od XII wieku p.n.e. - osiedla�y si� w Italii w nast�pstwie wielkich przesu- ni�� etnicznych, jakie w�wczas mia�y miejsce w Europie �rodko- wej i na Ba�kanach. Podstaw� ich bytowania by�a hodowla byd�a, a po cz�ci tak�e uprawa roli. W s�siedztwie, na wzg�rzu Kwiry- na�, osiedlili si� Sabinowie, nale��cy do oskijsko-umbryjskiej gru- py lud�w indoeuropejskich. Ich rody, takie jak r�d Fabii czy Aure- lu, zasymilowa�y si� stopniowo z gmin� �aci�skoj�zyczn�. "Urbanizacja Rzymu", czyli proces przekszta�cania si� gminy w miasto-pa�stwo, dokona� si� najp�niej w VI wieku p.n.e. Ob- szar miasta zosta� w znacznym stopniu rozszerzony poprzez w��- czenie do niego cz�ci osad po�o�onych na p�noc, po�udnie i wsch�d od Palatynu; od przyleg�ych teren�w wiejskich oddziela�a go wyra�na granica (pomerium). Stworzone zosta�y trwa�e instytu- cje, mi�dzy innymi magistratury, kt�rym podlega� wydzielony ob- szar miasta. Jednocze�nie wprowadzono trwa�� form� rz�d�w, 21 a mianowicie monarchi� (w formie monarchii elekcyjnej). Proces ten zwi�zany by� nierozerwalnie z wydarzeniem historycznym, kt�re dla gminy rzymskiej mia�o decyduj�ce znaczenie, a miano- wicie z rozszerzeniem si� na Rzym w�adzy Etrusk�w.4 Gmina miej- ska w Rzymie ukszta�towa�a si� bowiem pod panowaniem etru- skim i w oparciu o etruski model. Nawet sama nazwa miasta pochodzi od nazwy etruskiego rodu (Ruma).Instytucje i forma rz�- d�w opiera�y si� na wzorcu etruskim, w�adz� sprawowa� etruski kr�l. Poza tym Rzym przej�� od Etrusk�w nie tylko bardzo wiele tradycji kulturowych i religijnych, lecz tak�e w du�ej mierze ich struktur� spo�eczn�. Reminiscencje z okresu przedetruskiego, odpowiadaj�ce zapewne najstarszym strukturom indoeuropej- skich Latyn�w, utrzymywa�y si� jeszcze - utrwalane g��wnie przez kulty religijne - i w czasach p�niejszych.5 Pr�cz indoeuropejskiej spu�cizny i roli Etrusk�w wp�yw na kierunek rozwoju Rzymu we wczesnym okresie mia� jeszcze jeden czynnik, a mianowicie - wa�- na przede wszystkim w aspekcie kulturowym - rola Grek�w, kt�- rzy oko�o po�owy VIII wieku p.n.e. osadzili si� trwale w po�udnio- wej Italii, a wkr�tce po tym tak�e i na Sycylii.s Jednak�e miastem-pa�stwem Rzym sta� si� dzi�ki Etruskom. Uzna� zatem mo�na, �e panowanie Etrusk�w by�o tak�e najwa�niejsz� podsta- w� wczesnorzymskiej historii spo�ecznej. Historia Etrusk�w uchwytna jest pocz�wszy od VII wieku p.n.e., kiedy to w oparciu o kopalnictwo kruszcowe i zwi�zane z nim rzemios�o oraz handel rozpocz�� si� proces rozkwitu miast etruskich, a co za tym idzie tak�e i kszta�towania si� ich charakte- ru polityczno-kulturowego.~ Etruskowie nie tworzyli nigdy pa�- stwa jednolitego, form� ich politycznej koegzystencji by�a liga dwunastu miast, z kt�rych ka�de rz�dzone by�o przez swego kr�- la. Spo�ecze�stwo etruskie rozpad�o si� na dwie wielkie grupy, a mianowicie na arystokratyczne rody i warstw� ni�sz�, kt�r� tworzy�a ludno�� praktycznie niewolna.8 Arystokracja, spo�r�d kt�rej wywodzi� si� tak�e kr�l, posiada�a �yzne ziemie i zapewne tak�e kopalnie. Jednocze�nie zdominowa�a ona �ycie polityczne, bowiem jej przedstawiciele tworzyli rad� starszych, czyli senat miast oraz sprawowali urz�dy publiczne. Warstwy ni�sze sk�ada�y si� z warstw ludno�ci od arystokracji zale�nej, a mianowicie z s�u�by arystokratycznych rod�w (znani nam z wizerunk�w s�u- dzy, atleci i tancerze), rzemie�lnik�w, g�rnik�w, a tak�e rolnik�w, kt�rych Dionizjos z Halikarnasu (9, 5, 4) przyr�wnuje do tesal- 22 skich penest�w, co wskazywa�oby na to, i� byli oni robotnikami rolnymi, przywi�zanymi do ziemi i zobowi�zanymi do s�u�by wo- jennej. Ten model spo�ecze�stwa przyj�ty zosta� w znacznej mierze tak�e przez Rzym, gdzie system spo�eczny we wczesnym okresie, tzn. przed przekszta�ceniem si� plebsu w wyra�ny stan, zdecydo- wany walczy� o swoje prawa, zgodny by� w du�ym stopniu ze wzorcem etruskim: wszechw�adna arystokracja z jednej strony, za� klienci i niewolnicy z drugiej. Okres najwi�kszej pot�gi Etrusk�w przypada na VI wiek p.n.e. Na p�nocy dotarli oni a� do doliny Padu, gdzie za�o�yli nowe mia- sta, na po�udniu zaj�li Lacjum, a nast�pnie Kampani�. W 535 ro- ku p.n.e. ich flota pokona�a Fokejczyk�w, najbardziej aktywnych kolonizator�w greckich w zachodniej cz�ci strefy �r�dziemnomor- skiej. Etruskowie rz�dzili Rzymem niezachwianie a� do schy�ku VI wieku p.n.e. Zmiany polityczne w tym czasie polega� mog�y - jak si� zdaje - co najwy�ej na tym, �e Rzym znajdowa� si� kolejno w sferze wp�yw�w r�nych miast etruskich, na przyk�ad Vulci, Tarquinii i Clusium.g W�adcami Rzymu, kt�rych tytu� rex mia� jednak nie etruski, lecz indoeuropejski rodow�d, byli w ka�dym razie Etruskowie, na przyk�ad Tarkwiniusz Superbus (Pyszny) - wed�ug legendy ostatni z siedmiu kr�l�w Rzymu -, a tak�e Por- senna, kr�l Clusium, kt�ry kr�tko po wygnaniu z Rzymu ostatnie- go z Tarkwiniusz�w przej�ciowo zaj�� miasto. Wspomniane wy�ej wydarzenia wyznaczaj� ju� cezur� ko�cow� etruskiego panowania w Rzymie. W relacji o wygnaniu Tarkwiniusza z miasta, co wed�ug tradycji zdarzy� si� mia�o oko�o roku 508 p.n.e., przetrwa�a wzmianka o wydarzeniu historycznym. W wyniku powstania arys- tokracji przeciw kr�lowi Rzym uwolni� si� mianowicie spod pano- wania etruskiego, mia�o to miejsce, jak si� zdaje, rzeczywi�cie oko�o roku 508 p.n.e. lub te� niewiele p�niej.i puszczalnie przez Etrusk�w pr�by ponownego zaw�adni�cia Rzy- mem nie powiod�y si�, za� po rozgromieniu przez tyrana Syrakuz, Hierona, w bitwie pod Kyme (474 rok p.n.e.) etruskiej floty, lud ten w kr�tkim czasie utraci� swe wp�ywy w Lacjum. Archaiczny porz�dek spo�eczny Rzymull, ukszta�towany w ci�- gu VI wieku p.n.e. pod panowaniem kr�l�w etruskich, by� chara- kterystyczny nie tylko dla okresu monarchii. Raz utrwalony za- chowa� si� w znacznej mierze tak�e po jej obaleniu; jedynie funkcje kr�la, kt�ry by� jednocze�nie najwy�szym wodzem, s�dzi� i kap�anem, arystokracja rozdzieli�a pomi�dzy siebie. Wprawdzie 23 walki stan�w w V wieku p.n.e. przygotowa�y i zapocz�tkowa�y roz- k�ad archaicznej struktury spo�ecznej, nie by� to jednak rozk�ad ca�kowity, a liczne elementy tej struktury przetrwa�y nie tylko to stulecie, lecz tak�e ca�y okres republika�ski. �w archaiczny po- rz�dek spo�eczny charakteryzowa� si� kilkoma cechami, uwidacz- niaj�cymi si� w jego strukturze oraz wzajemnych relacjach warstw spo�ecznych. Jedn� z nich by�o niezwykle silne rozcz�on- kowanie poziome spo�ecze�stwa wczesnorzymskiego. Centraln� rol� odgrywa�a przy tym rodzina; poszczeg�lne rodziny ��czy�y si� ze sob� na podstawie pokrewie�stwa tworz�c skomplikowany sys- tem rod�w, kurii i "plemion". Stanowi� on do pewnego stopnia analogi� struktury spo�ecze�stwa homeryckiego, dziel�cego si� na plemiona, fratrie, rody i rodziny. Natomiast pionowy podzia� spo- �ecze�stwa wczesnorzymskiego by� stosunkowo prosty, przynaj- mniej pierwotnie dzieli�o si� ono jedynie na arystokracj� i ludno�� od niej zale�n�, przy czym wielkie znaczenie mia�y tu niezwykle silne wi�zy, ��cz�ce - na gruncie wsp�lnoty rodzinnej lub s�siedz- kiej - poszczeg�lnych plebejuszy lub ca�e rodziny plebejskie z poszczeg�lnymi patrycjuszami. Wi�zy te mia�y wielkie znaczenie nie tylko w spo�ecze�stwie archaicznym. Istnia�y one - w r�nych formach - w ca�ej historii rzymskiej. �w nieskomplikowany po- dzia� archaicznego spo�ecze�stwa rzymskiego powodowa�, �e w okresie tym stosunkowo proste by�y tak�e przyczyny konflikt�w spo�ecznych. Wynika� one mog�y jedynie z tego, �e ludno�� zale�- na, a przynajmniej ta jej cz��, kt�rej naj�atwiej by�o uwolni� si� ze stosunku zale�no�ci, wypowiada�a walk� arystokracji, d���c do uzyskania r�wnych z ni� praw politycznych i poprawy swej sytu- acji ekonomicznej. Struktura archaicznego spo�ecze�stwa Rzymu We wczesnym Rzymie rodzina'2 by�a jednostk� gospodar- cz�, spo�eczn� oraz kultow�. G�owa rodziny (paterfamilias) mia� z mocy swego autorytetu (auctoritas) nieograniczon� w�adz� nad �on�, dzie�mi, niewolnikami oraz mieniem rodzinnym (resfamilia- ris). Jego powinno�ci� by�o zarz�dzanie maj�tkiem rodzinnym (bo- norum administratio) oraz kierowanie dzia�alno�ci� gospodarcz� rodziny, przede wszystkim upraw� rodzinnych grunt�w. Po wys�u- chaniu doros�ych m�czyzn w rodzinie podejmowa� on decyzje 24 w sprawach prawnych, takich jak przyj�cie do rodzinnej wsp�lno- ty nowych cz�onk�w lub te� ich z niej wyst�pienie (np. w wyniku zawarcia ma��e�stwa) oraz wymierza� im kar� w przypadku pope�- nienia przez nich przest�pstwa. Reprezentowa� tak�e rodzin� na zewn�trz. Pr�cz tego piel�gnowa� - jako kap�an - kult przodk�w (sacrafamiliae). Ow� pozycj� nieograniczonej w�adzy, kt�rej wyra- zem w �yciu politycznym by�y rz�dy g��w najbardziej znamieni- tych rodzin arystokratycznych, charakteryzowa� najlepiej zapis w Prawie XII Tablic, zezwalaj�cy paterfamilias na sprzedawanie w niewol� w�asnych dzieci. Na podstawie wsp�lnego rodowodu, a pocz�tkowo cz�sto tak�e na podstawie s�siedztwa, spokrewnione rodziny ��czy�y si� ze so- b� w r�d (gens), kt�ry jako zwi�zek sakralny piel�gnowa� kult ro- dowy (sacra gentilicia). Jego cz�onkowie nosili, pr�cz swych imion indywidualnych, tak�e wsp�lne imi� rodowe (nomen gentile), jak na przyk�ad Fabiusze (cz�onkowie gens Fabia). Pierwotnie tworze- nie rod�w by�o przywilejem arystokracji, a gentes plebejskie pow- sta�y jako imitacje rod�w patrycjuszowskich. Jest rzecz� oczywi- st�, �e w czasie walk politycznych, a zw�aszcza w czasie wojny, na kt�r� we wczesnym okresie rody rusza�y w zwartych jednostkach bojowych, arystokratyczne gentes dysponowa� mog�y znacznie wi�ksz� liczb� zbrojnych ni� liczba ich cz�onk�w, wraz z nimi szli bowiem na wojn� ich klienci. Wed�ug antycznej tradycji gens Fa- bi.a pokonana zosta�a w roku 479 p.n.e. przez Wejent�w w bitwie nad rzek� Kremer�, mimo i� wys�a�a ona w�wczas na wojn� 306 patrycjuszowskich gentiles oraz wiele tysi�cy klient�w. Przyj�ta za� w tym samym czasie do Rzymu sabi�ska gens Ciaudia liczy�a 5000 rodzin.13 Rody ��czy�y si� ze sob� w kurie (curiae przypuszczalnie od co- uiria = "zgromadzenie m�czyzn"). Zgodnie z tradycj�, trwaj�c� od czasu ich ustanowienia za Romulusa, liczba ich wynosi�a trzy- dzie�ci. Podczas gdy same rody nie mia�y �adnych naczelnik�w, na czele ka�dej kurii sta� curio (ponad wszystkimi curiones za� cu- rio maximus).Owe nadrz�dne wobec gentes zwi�zki rod�w odgry- wa�y wa�n� rol� w �yciu' publicznym. Pr�cz spe�niania przez nie funkcji sakralnych stanowi�y one tak�e form� organizacyjn�, b�- d�c� podstaw� zgromadzenia ludowego i jednocze�nie wojska. Zwo�ywane wed�ug kurii zgromadzenie ludowe (comitia curiata) rozstrzyga�o w sprawach rodzinno-prawnych, gdy ojciec rodziny umar� nie pozostawiwszy m�skiego potomka, radzi�o nad sprawa- 25 mi publicznymi ludu rzymskiego i mia�o prawo zatwierdzania naj- wy�szych urz�dnik�w gminy na ich urz�dach (lex curiata de impe- rio). W czasie wojny zbrojni ruszali w pole wed�ug kurii. Zgodnie z tradycj� ka�da kuria wystawi� musia�a dziesi�ciu je�d�c�w (de- curia) oraz stu pieszych (centuria). Ca�o�� licz�ca przypuszczalnie 300 je�d�c�w i 3000 pieszych tworzy�a pierwotny legion. 14 W okresie kr�lewskim kurie ��czy�y si� w trzy wi�ksze rodowe jednostki "plemienne" zwane tribus. Ka�da tribus obejmowa�a 10 kurii. Nazwy tych jednostek, Tities, Ramnes, Luceres, s� pocho- dzenia etruskiego i wskazuj� wyra�nie na wp�ywy etruskie w okre- sie wykszta�cania si� wczesnorzymskiego systemu spo�ecznego. Ich znaczenie w �yciu publicznym by�o jednak mniejsze ni� zna- czenie kurii iju� w V wieku p.n.e. dawna forma podzia�u na tribus jeszcze bardziej straci�a na znaczeniu w wyniku tego,�e wa�n� ro- l� odgrywa� zacz�� podzia� gminy na tribus, wydzielone na zasa- dzie terytorialnej. Jednak�e w pierwotnej, archaicznej strukturze spo�ecznej owe trzy tribus obejmowa�y ��cznie ca�y lud rzymski (populus Romanus lub te� gui�tes, nazwa, kt�r� ��czy� mo�na ze wzg�rzem Kwiryna� lub te� z coui�tes = "m�czy�ni kurii"). Liczb� obywateli wczesnego Rzymu oszacowa� mo�na najwy�ej w przybli�eniu. Przytoczone powy�ej liczby, odnosz�ce si� do posz- czeg�lnych gentes, kt�re podaje tradycja, s� r�wnie zawy�one jak - tak�e przekazane przez tradycj� - rachuby, wed�ug kt�rych lud rzymski mia�by liczy� w 508 roku p.n.e. 130 000, w 392 roku p.n.e. za� 152 573 obywateli.15 W VI wieku p.n.e. i jeszcze oko�o roku 450 p.n.e. obszar pa�stwa rzymskiego - na wschodnim brzegu Tybru - obejmowa� jedynie powierzchni� o �rednicy oko�o 8 km. Ca�a ludno�� gminy oko�o roku 500 p.n.e. liczy� wi�c mog�a najwy�ej 10 000 lub te� 15 000 os�b, co zgadza�oby si� w przybli- �eniu z przekazan� przez tradycj� liczebno�ci� wojska. Jeszcze oko�o roku 400 p.n.e., mimo i� obszar pa�stwa rzymskiego znacz- nie si� ju� w�wczas powi�kszy�, Weje nadal g�rowa�y wielko�ci� nad Rzymem. Warstw� wy�sz� spo�ecze�stwa rzymskiego w okresie kr�lew- skim i w pierwszym wieku republiki tworzyli patrycjusze, czyli arystokracja rodowa i ziemia�ska, posiadaj�ca jasno okre�lone przywileje, wynikaj�ce z jej przynale�no�ci stanowej. Trudno wy- t�umaczy� powstanie patrycjatu czym innym, jak tylko wykszta�- ceniem si� arystokracji, tworz�cej pod panowaniem kr�l�w etru- skich elitarne formacje je�d�c�w, co by�o skutkiem dominacji 26 jazdy w archaicznej formie prowadzenia walki. Cz�onkowie tej arys- tokracji stanowili konny orszak kr�la. O takim rodowodzie patryc- jatu wnioskowa� mo�na przede wszystkim na podstawie oznak przynale�no�ci stanowej, przys�uguj�cych patrycjuszom, kt�re przynajmniej po cz�ci wi�za� mo�na ze strojem i insygniami wczesnorzymskiej jazdy. Elita starorzymskich si� bojowych, czyli "rycerze" (equites, pierwotnie celeres = "szybcy") byli najprawdopo- dobniej to�sami z patrycjuszami. Przypuszczenie, �e wczesno- rzymska elita militarna by�a jednocze�nie ziemia�sk� elit� spo�e- czno-ekonomiczn�, przekonuje bardziej, ni� za�o�enie, jakoby patrycjusze jako arystokracja ziemia�ska ju� w najstarszym okre- sie rzymskiej historii zobowi�zani byli do wystawiania ci�kozbroj- nej piechoty i niewiele mieli wsp�lnego z je�d�cami w orszaku kr�- lewskim. "Rz�dy je�d�c�w" znane nam z wczesnej historii Grecji, odpowiada�y najwyra�niej warunkom archaicznego ustroju spo�ecznego. Rzecz� znamienn� jest, �e jeszcze przed tzw. reform� serwia�sk� z V wieku p.n.e. equites traktowani byli jako grupa przyw�dcza, stoj�ca ponad zwyk�ymi "klasami". Ich pozycj� przy- r�wna� mo�na mniej wi�cej do pozycji je�d�c�w, czyli "rycerzy" (hippeis) w Atenach przed reformami Solona.l' Arystokracja patrycjuszowska we wczesnym Rzymie tworzy�a stan wyra�nie uformowany. Podstaw� przynale�no�ci do niego by�o pochodzenie, przywileje oraz funkcje sprawowane w �yciu gospo- darczym, spo�ecznym, politycznym i religijnym. Pr�cz cz�onk�w znakomitych rodzin rzymskich do arystokracji przyj�ci by� mogli najwy�ej nieliczni przybysze z innych gmin, pod warunkiem, �e w swej rodzimej gminie zaliczani ju� byli do lokalnej arystokracji. Tak by�o - jak g�osi legenda - w przypadku Sabi�czyka Attiusza HIaususa, protoplasty przyby�ej do Rzymu gens Claudia. Wkr�tce po wybuchu walk mi�dzy stanami patrycjat sta� si� stanem jeszcze bardziej elitarnym. Odt�d nowi przybysze wej�� mogli jedynie do plebsu, a zawieranie ma��e�stw pomi�dzy patrycjuszami i plebeju- szami zosta�o zabronione. Cz�onkowie arystokracji patrycjuszo- wskiej uwa�ali si� te� - zgodnie z etyk� spo�ecze�stw arystokraty- cznych - za "lepszych" od reszty spo�ecze�stwa, za ui� boni et strenui, jak okre�la� rzymsk� arystokracj� jeszcze Marek Porcjusz Katon Starszy. Od posp�lstwa odr�niali si� oni r�wnie� poprzez sw�j tryb �ycia. Ich samo�wiadomo�� dochodzi�a wyra�nie do g�o- su tak�e w oznakach przynale�no�ci stanowej, kt�rymi by�y: z�oty pier�cie� anulus aureus, purpurowy brzeg na tunice clauus, kr�t- 27 ki p�aszcz je�dziecki trabea, wysokie buty z cholewami z rzemie- niem calceus patricius, a tak�e okr�g�e ozdoby wykonane ze szla- chetnego metalu phalerae jako relikty pierwotnego wyposa�enia jazdy. Siln� pozycj� ekonomiczn� zawdzi�czali patrycjusze swym po- siad�o�ciom ziemskim, kt�re obejmowa�y zapewne znaczn� cz�� obszaru pa�stwa rzymskiego, a tak�e swym wielkim stadom. Wed- �ug tradycji Attiusz Klausus mia� otrzyma� po przyj�ciu jego ro- du do Rzymu 25 juger�w ziemi, za� przypuszczalnie 5000 "zwy- k�ych" rodzin z jego orszaku jedynie po dwa jugery (Plut., Publicola 21, 10). Ekonomiczn� pot�g� patrycjuszy we wczesnym Rzymie charakteryzowa� fakt, �e kosztami zwi�zanymi z utrzyma- niem ich wierzchowc�w oraz pasz� dla nich obarczali oni gmin�, �ci�lej m�wi�c wdowy i sieroty rzymskie, zwolnione poza tym z obowi�zku p�acenia podatk�w. Przys�ugiwa�a im tak�e lwia cz�� �up�w wojennych, stanowi�cych we wczesnym okresie jedno z naj- wa�niejszych �r�de� dochod�w. A� do czasu pojawienia si� falangi hoplit�w patrycjusze dominowali ca�kowicie na polu militarnym. Na wojn� ruszali na czele rzeszy swych klient�w, jak na przyk�ad w roku 479 p.n.e. gens Fabia. Zdominowali oni ca�kowicie tak�e �ycie polityczne Rzymu. Ca�kowicie pod ich wp�ywem znajdowa�o si� zgromadzenie ludowe w jego najstarszej formie, opartej na po- rz�dku kurulnym, kt�ry umo�liwia� im tak�e i w tym wypadku wyst�powanie wraz z ca�� rzesz� ich klient�w. Patrycjuszowscy cz�onkowie (patres) rady starszych (senatus), organu powsta�ego ju� za panowania kr�l�w etruskich i stanowi�cego od momentu utworzenia republiki najwy�sz� instancj� rozstrzygaj�c� o spra- wach publicznych, podejmowali uchwa�y, od kt�rych zale�a�a moc prawna uchwa� zgromadzenia ludowego. Wchodz�cy dopiero stop- niowo do senatu senatorzy plebejscy (conscripti = "dopisani") we wczesnym okresie republika�skim nie posiadali prawa g�osu. Po- za tym wy��cznie spo�r�d patrycjatu rekrutowali si� rzymscy urz�dnicy, m.in. wybierani na okres jednego roku, ka�dorazowo po dw�ch (co zosta�o zapewne ustalone ju� na pocz�tku republi- ki), wy�si urz�dnicy nazywani pocz�tkowo pretorami (praetores), p�niej za� konsulami (consules). Z patrycjatu wywodzili si� r�w- nie�: dyktator (dictator - pierwotnie magister populi), kt�ry w obli- czu zagro�enia militarnego wyposa�any by� - nie d�u�ej jednak ni� na p� roku - w nieograniczone pe�nomocnictwa oraz kap�ani.18 W sytuacjach wyj�tkowych, kiedy nie by�o urz�dnik�w (lub te� 28 w okresie monarchii - gdy nie by�o kr�la) patrycjusze wybierali spo�r�d siebie zast�pc� (interrex). Pewne rozwarstwienie spo�eczne w obr�bie tego jednorodnego stanu polega�o jedynie na tym, �e szczeg�lnie wielkie wp�ywy posiada�a grupa cz�onk�w najznamie- nitszych rod�w (patres maiorum gentium); z grona tego wybierano honorowego przewodnicz�cego senatu (princeps senatus). Drugim stanem spo�ecze�stwa wczesnorzymskiego by� plebs ("mn�stwo" od plere = "nape�nia�"). By� to gmin sk�adaj�cy si� z ludzi wolnych, tworz�cych r�wnie� lud rzymski (populus).19 Ple- bejusze byli, podobnie jak patrycjusze, obywatelami Rzymu, nie posiadali jednak takich jak tamci przywilej�w. Wprawdzie pocz�t- ki plebsu si�gaj� okresu monarchii, to jednak trwa�� form� przy- bra� on dopiero kr�tko po roku 500 p.n.e., kiedy to - zjednoczy- wszy si� uprzednio w osobn� gmin� z w�asnymi instytucjami - podj�� w spos�b zorganizowany walk� z patrycjuszowskimi nobila- mi. Plebs jako odr�bny stan nie by� zatem instytucj� etrusk�, lecz specyficznie rzymsk�, etruski porz�dek spo�eczny zna� bowiem z jednej strony pan�w, z drugiej za� klient�w, s�ugi i niewolnik�w. W cz�ci p�niejszych przekaz�w antycznych plebs wczesno- rzymski pojawia si� jako warstwa g��wnie rolnicza. W ca�ym okre- sie wczesnorzymskim �yli rolnicy, kt�rym uda�o si� zachowa� eko- nomiczn� niezale�no�� od patrycjuszy. Zjednoczenie si�.w ramach plebsu by�o dla nich jedyn� mo�liwo�ci� obrony przed w�a�ciciela- mi ziemskimi z patrycjatu. Przede wszystkim jednak w Rzymie ros�a z pokolenia na pokolenie liczba bardzo ubogich rolnik�w, kt�rzy w wyniku sta�ego podzia�u rodzinnego gruntu pomi�dzy spadkobierc�w utracili swe mienie. Tak�e i oni upatrywa� mogli szans� na popraw� swego po�o�enia jedynie we wsp�lnej walce plebejuszy. Du�y wk�ad w powstanie plebsu jako stanu wyra�nie uformowanego wnios�y przypuszczalnie tak�e ni�sze warstwy lud- no�ci miejskiej, g��wnie rzemie�lniczej i kupieckiej. W hierarchii spo�ecznej wczesnego Rzymu rzemios�o i handel, a co za tym idzie zawody rzemie�lnicze i kupieckie sta�y nisko, zgodnie z arysto- kratycznym porz�dkiem spo�ecznym, opartym g��wnie na rolnic- twie. Wed�ug tradycji Romulus ca�kowicie zabroni� Rzymianom, kt�rzy mieli by� �o�nierzami i rolnikami, uprawiania rzemios�a. Przekonanie,�e ani rzemie�lnik, ani kupiec, a jedynie rolnik g�ru- je w spo�ecze�stwie rzymskim pod wzgl�dem moralnym, utrzymy- wa�o si� poprzez czasy Katona Starszego i Cycerona a� po okres Cesarstwa Rzymskiego. Wed�ug niekt�rych p�niejszych pisarzy, 29 na przyk�ad Liwiusza ( 1,56, 1 ) i Pliniusza (N.h. 35, 154), rzemios�o w Rzymie uprawiali g��wnie obcy przybysze, g��wnie pochodzenia etruskiego, i oni w�a�nie przekazali t� umiej�tno�� Rzymianom. Gotowo�� Rzymu do przyjmowania cudzoziemc�w by�a z pewno- �ci� du�a. Jak chce legenda, ju� Romulus ustanowi� z my�l� o ob- cych zbiegach instytucj� azylu (asylum). Pozycja spo�eczna tych przybysz�w w okresie panowania arystokracji by�a zapewne nie- korzystna, byli oni jednak znacznie mniej zale�ni od pot�nych ro- d�w arystokratycznych ni� wi�kszo�� rzymskich rolnik�w. Zdecy- dowane wyst�pienia plebsu przeciwko patrycjatowi w okresie wczesnorepublika�skim wyja�ni� mo�na jedynie tym, �e jego "twarde j�dro" wolne by�o po cz�ci od wi�z�w ekonomicznych, spo�ecznych i politycznych, a nawet moralnych, kt�re ��czy�y zwyk�ych cz�onk�w rodu z jego patrycjuszowsk� elit�. Wi�zami ty- mi skr�powana by�a g��wnie ludno�� rolnicza. B��dem by�oby wszak�e postawienie plebsu na r�wni z klienta- mi patrycjuszowskich nobil�w. KLienci - w przeciwie�stwie do cz�- �ci plebsu - tworzyli warstw� g��wnie rolnicz�. Granice pomi�- dzy obiema grupami spo�ecznymi nie by�y z pewno�ci� ostre, zw�aszcza �e tak�e klienci mieli mo�liwo�� uwolnienia si� z wi�- zi, ��cz�cej ich z patrycjuszem (na przyk�ad w wyniku jego bez- potomnej �mierci) i przy��czenia si� do plebsu. Z drugiej za� strony przybyli do Rzymu plebejusze mogli niekiedy poprzez osobiste zwi�zanie si� z rodzin� patrycjuszowsk� znale�� trwa�e miejsce w spo�ecze�stwie rzymskim. Plebejuszom jednak uda�o si� sformowa� wyra�nie okre�lony stan, klienci za� takiego sta- nu nie utworzyli. Przyczyna tego le�a�a przede wszystkim w ich silnej osobistej zale�no�ci od arystokracji. Ta forma wi�zi prze- trwa�a starorzymski rodowy porz�dek spo�eczny. Klient (cliens - od cluere = "by� komu� pos�usznym") wchodzi� z pot�nym i bo- gatym nobilem w stosunek wierno�ci (f'uies), kt�ry zobowi�zy- wa� go do r�nych �wiadcze� natury ekonomicznej i moralnej (operae i obsequium). W zamian za to patron (patronus) mia� klienta w swojej "ojcowskiej" pieczy, sprawuj�c nad nim osobi- st� opiek� i oddaj�c do jego dyspozycji kawa�ek gruntu, kt�ry ten m�g� uprawia� wraz ze sw� rodzin�. Podobny stosunek ist- nia� pomi�dzy panem i wyzwolonym przez niego niewolnikiem (libertus), kt�ry po swym wyzwoleniu (manumissio) w dalszym ci�gu by� - jako rolnik, rzemie�lnik czy kupiec - silnie zwi�zany ze swym patronem. 30 W patriarchalnym ustroju wczesnego Rzymu rozw�j niewolnic- twa zdeterminowany by� funkcj�, spe�nian� przez nie w rodzinie, stanowi�cej ramy �ycia gospodarczego i spo�ecznego. Stosownie do tego owa patriarchalna forma niewolnictwa, znana nam z his- torii innych lud�w, na przyk�ad z historii greckiej (g��wnie dzi�ki epice homeryckiej), r�ni�a si� zasadniczo od niewolnictwa u schy�ku republiki i w okresie Cesarstwa Rzymskiego. Z jednej strony niewolnik traktowany by� jako w�asno�� swego pana i nie posiada� praw osobistych. By� przedmiotem kupna i sprzeda�y. Nazywano go nie tylko servus, lecz tak�e mancipium ("w�asno��"). By� on tak�e ni�ej ceniony ni� ludzie wolni, co wynika dobitnie z jednego z postanowie� o karze, zawartego w Prawie XII Tablic. Ten, kto po�ama� ko�ci niewolnikowi, zobowi�zany by� mianowicie do uiszczenia jedynie po�owy odszkodowania, jakie wymagane by- �o w przypadku dopuszczenia si� analogicznych obra�e� cia�a na cz�owieku wolnym. Z drugiej jednak strony pozycja niewolnika w rodzinie nie r�ni�a si� niemal od pozycji zwyk�ych jej cz�onk�w. Wi�d� on wraz z nimi codzienny �ywot, stanowi� cz�stk� rodziny i m�g� utrzymywa� stale �cis�e osobiste kontakty z paterfamilias, kt�rego w�adzy podlega� w tym samym stopniu, jak �ona czy syno- wie g�owy rodziny, kt�rzy mogli by� przez niego tak samo jak nie- wolnik karani lub te� sprzedawani w niewol� (jednak�e zgodnie z Prawem XII Tablic najwy�ej trzykrotnie). R�wnie� funkcja eko- nomiczna niewolnika nie r�ni�a si� niemal od funkcji wolnych cz�onk�w rodziny. Pomin�wszy bowiem jego zadania jako s�ugi w domu, zatrudniany by� on co najwy�ej w rodzinnym maj�tku ziemskim jako rolnik czy pastuch. Pracowa� tam wsp�lnie z wol- nymi cz�onkami rodziny. Jeszcze Katon Starszy, tak bardzo przy- wi�zany do tradycji, zapewnia�, �e jako �o�nierz przygotowywa� cz�sto posi�ki wesp� ze swym s�ug�, a w swoim maj�tku - mimo ca�ej surowo�ci, z jak� traktowa� on niewolnik�w - jada� razem z czeladzi�, spo�ywaj�c ten sam chleb i pij�c to samo wino, jego �ona za� karmi�a piersi� pr�cz w�asnego dziecka r�wnie� dzieci niewolnik�w (Plut., Cato 1,9; 3,2; 20,5 nn.). Istot� niewolnictwa w tej formie by�o pomno�enie si�y roboczej rodziny, potrzebnej w gospodarstwie domowym (tak�e do dzia�al- no�ci rzemie�lniczej) oraz w gospodarce rolnej. Konieczne sta�o si� to zw�aszcza po sukcesach rzymskiej ekspansji pocz�wszy od schy�ku V wieku p.n.e. Przyczyni�y si� one bowiem do powstania wi�kszych maj�tk�w ziemskich. Do tego dochodzi�a zapewne ch�� 31 zwi�kszenia swego presti�u i umocnienia pozycji dzi�ki mo�liwie du�ej rzeszy klient�w, kt�rych naj�atwiej by�o pozyska� spo�r�d wyzwole�c�w. Istnia�o w ka�dym razie du�e zapotrzebowanie na niewolnik�w i korzystano z ka�dej sposobno�ci, aby zapotrzebo- wanie to zaspokoi�. A� po IV wiek p.n.e. du�� rol� odgryw