Wydawnictwu FRANZ STEINER VERI~AG ze Stuttgartu dziękujemy za nieodpłatne udostępnienie nam prawa do wydania niniejszej książki. Wydawnictwo Poznańskie HISTORIA SPOŁECZNA STAROŻYTNEGO RZYMU GEZA ALF~LDY HISTORIA SPOŁECZNA STAROŻYTNEGO RZYMU Przekład ANNA GIERLIŃSKA Do druku podał LESZEK MROZEWICZ Wydawnictwo Poznańskie am Tytuł oryginału: Geza Alftildy, Rómische Sozialgeschichte. . 3., Voellig ueberarbeitete Auflage. Franz Steiner Verlag GmbH, Wiesbaden 1984 (Wissenschaftliche Paperbacks 8. Sozial- und Wirtschaftsgeschichte. Herausgegeben von Hans Pohl). Franz Steiner Veriag GmbH, Wiesbaden 1984 Copyright for the Polish translation by Wydawnictwo Poznańskie sp. z o.o., Poznań 1998 Projekt okładki: Jacek Pietrzyński Redaktor techniczny: Jacek Grześkowiak Redakcja naukowa wydania polskiego: Leszek Mrozewicz Przy cytowaniu dzieł autorów antycznych wykorzystano istniejące w literaturze polskiej przekłady. Fragmenty kilku tekstów, specjalnie dla potrzeb niniejszej książki, z języków greckiego i łacińskiego przełożył: Witold Maciejewski Plany miasta Rzymu i mapy wykonał: Ludwik Fijał Indeks, korekta: Waldemar Dejnega Spis treści Słowo wstępne (Leszek Mrozewicz) l9 Przedmowa do wydania polskiego / 11 Przedmowa do trzeciego wydania niemieckiego / 13 Przedmowa do pierwszego wydania niemieckiego / 15 1. Społeczeństwo wczesnego Rzymu / 19 Podstawy i początki wczesnorzymskiego porządku społecznego / 19 Struktura archaicznego społeczeństwa Rzymu /23 Walka stanów w okresie wczesnorzymskim /32 2. Społeczeństwo rzymskie od początku ekspansji do drugiej wojny punickiej /42 Rozpad archaicznej struktury społecznej: ugoda stanów i ekspansja /42 Ustrój społeczny Rzymu w III wieku p.n.e. /53 3. Zmiany strukturalne w II wieku p.n.e. /68 Przesłanki i charakterystyka ogólna /68 Warstwy wyższe /71 Warstwy niższe, Italikowie, ludność prowincji /80 Ku kryzysowi /90 4. Kryzys republiki a społeczeństwo rzymskie /98 Konflikty społeczne w Rzymie u schyłku republiki /98 Powstania niewolników, mieszkańców prowicji oraz Italików / 100 Główne konflikty okresu późnorepublikańskiego i ich uwarunkowania społeczne / 108 Skutki kryzysu a społeczeństwo rzymskie / 122 8 5. Ustrój społeczny Rzymu w okresie pryncypatu / 133 Stare i nowe przesłanki / 133 Warstwy społeczne / 146 Stan senatorski / 158 Inne stany i warstwy wyższe / 166 Niższe warstwy ludności miejskiej / 179 Niższe warstwy ludności wiejskiej / 190 Struktura stanowo-warstwowa i jej skutki / 195 6. Kryzys Imperium Rzymskiego a przemiany struktury społecznej /209 Kryzys Imperium Romanum a społeczeństwo rzymskie /209 Przemiany w warstwach wyższych /216 Proces przemian społecznych w łonie warstw niższych /228 Zmiany strukturalne / 232 7. Społeczeństwo późnego Rzymu /243 Przesłanki i charakterystyka ogólna /243 Warstwy wyższe /251 Warstwy niższe /262 Społeczeństwo późnorzymskie a rozpad Impeńum Romanum /271 Uwagi uzupełniające /284 Przypisy /289 Wykaz ważniejszych prac prof. Gezy Alftildyego /323 Indeks osób /325 Słowo wstępne Historia społeczna starożytnego Rzymu Gezy Alfóldyego, prze- łożona na większość języków zachodnioeuropejskich, w tym na tak dla nas egzotyczne, jak portugalski i nowogrecki, zrobiła karierę świa- tową. W RFN ukazała się trzykrotnie, co już jest ewenementem. Powszechnie czytana, tak przez naukowców, jak i niefachow- ców, wywiera zasadniczy wpływ na kształtowanie się naszego wi- zerunku społeczeństwa rzymskiego - od jego początków (VIII - VI w. p.n.e.) po upadek (V w. n.e.). Jej oddziaływanie w tym względzie porównać możemy, bez cienia przesady, z rezonansem, jaki swego czasu stał się udziałem głośnej Historii rzymskiej (Rómische Ge- schichte) Teodora Mommsena. Dlatego też ukazanie się tej pracy w języku polskim (a jest to pierwsza jej edycja w krajach Europy Środkowowschodniej!) przywitać należy z najwyższym uznaniem. Szczególnie, że auto- rem jej jest wybitny specjalista, uczony cieszący się olbrzymim autorytetem na całym świecie, wyznaczający - jeśli idzie o Rzym cesarski - główne kierunki badań i ich metodę, skupiający wo- kół siebie liczne grono uczonych, rzesze studentów. Do Heidel- bergu w Niemczech, gdzie mieszka i pracuje, przyjeżdżają ucze- ni z całego świata, aby go obserwować, z nim współpracować i korzystać z jego osobowości. Geza Alfóldy jest z pochodzenia Węgrem. Urodził się w roku 1935 w Budapeszcie, gdzie spędził młodość i odbył studia na tam- tejszym Uniwersytecie. Studiował archeologię, filologię klasyczną i prahistorię. Tu się doktoryzował i habilitował. W roku 1965 opu- ścił Węgry i osiedlił się - ze statusem uciekiniera politycznego - w Republice Federalnej Niemiec. 10 W Niemczech Zachodnich Geza Alfóldy zrobił błyskotliwą karierę. Zatrudniony początkowo w Rheinisches Landesmuseum w Bonn, już w 1965 roku rozpoczął wykłady na Uniwersytecie Bońskim. W 1970 roku objął stanowisko profesora zwyczajnego (ordinańus) na Uniwersytecie w Bochum, a w 1975 na Uniwersytecie w Heidel- bergu: najstarszej i cieszącej się sławą jednej z najlepszych uczelni niemieckich. W międzyczasie ( 1973/ 1974) jako temporary member przebywał w Institute for Advanced Study w Princeton (USA), co w świecie nauki uważane jest za szczególne wyróżnienie. W 1986 roku G. Alfóldy otrzymał bardzo cenioną, prestiżową nagrodę Niemieckiego Towarzystwa Badań (Deutsche Forschungs- gemeinschaft), im. Gottfrieda Leibniza, przyznawaną najwybitniej- szym uczonym za szczególne osiągnięcia. Jest członkiem wielu międzynarodowych towarzystw naukowych i akademii nauk, dok- torem honoris causa Uniwersytetów w Barcelonie ( 1988), Peczu ( 1992), Budapeszcie ( 1992) i w Lyonie ( 1997). Jest zagranicznym członkiem Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie (od 1996). Napisał kilkanaście monografii i niezliczoną ilość rozpraw, ar- tykułów, not dyskusyjnych i recenzji. Każda z jego książek stawa- ła się wydarzeniem naukowym, wywoływała żarliwe dyskusje. Jest niekwestionowanym autorytetem na polu epigrafiki i prozopografii rzymskiej, jednym z gorących zwolenników traktowania onoma- styki jako źródła historycznego, z jednoczesnym wykorzystywa- niem tych dziedzin wiedzy do strukturalnego badania dziejów - przez pryzmat "historii społecznej", tj. przemian dokonujących się w poszczególnych grupach społeczeństwa rzymskiego, zarówno je- go elit, jak i "dołów", mobilności społecznej, awansu społecznego i politycznego, społecznej i politycznej roli określonych grup zawo- dowych etc. Jest przeciwnikiem marksistowskich koncepcji poj- mowania dziejów i społeczeństwa. Historia społeczna starożytnego Rzymu, napisana z niezwykłą pasją, prezentuje w przystępnej formie naukowe poglądy G. Alfól- dyego. Na gruncie polskim wypełnia ona wyraźną lukę w piś- miennictwie dotyczącym starożytnego Rzymu*. Oznacza zarazem kontakt polskiego czytelnika - a książka adresowana jest do sze- rokiego odbiorcy - z nauką światową na jej najwyższym poziomie. Leszek Mrozewicz * Zob. T. Łoposzko, Historia społeczna republikańskiego Rzymu, Warszawa 1987; tenie, Zarys dziejów społecznych Cesarstwa Rzymskiego, Lublin 1989. W obu pracach zestawiona jest obszerna literatura przedmiotu, także polskojęzyczna. Przedmowa do pierwszego wydania niemieckiego ( 1975) Niniejsza książka przeznaczona jest w pierwszym rzędzie dla czytelników zajmujących się studiami nad starożytnością, his- torią ogólną oraz naukami społecznymi. Jej zasadniczym celem jest wprowadzenie ich w najważniejsze problemy rzymskiej histo- rii społecznej. Takie sformułowanie celu usprawiedliwia pewne uogólnienia i powtórzenia, cytowanie jedynie wybranych źródeł ja- ko ilustratywnych przykładów, a ponadto niezbyt rozbudowany aparat bibliograficzny, w którym pierwszeństwo dano literaturze najnowszej (która nie jest bynajmniej równocześnie literaturą najlepszą, można w niej jednak znaleźć wskazówki, co do piś- miennictwa starszego). Stosownie do swego celu książka zawie- ra bardzo wiele faktów doskonale znanych fachowcom, często znacznie lepiej niż samemu autorowi. Własny wysiłek autora skoncentrował się głównie na tym, by fakty te w ramach monografii zebrać i historycznie sklasyfikować na podstawie spójnej koncepcji historii społeczeństwa rzymskiego. Poza tym wykorzystano rezultaty własnych badań autora, głównie w od- niesieniu do rozdziałów dotyczących okresu wczesnego Cesar- stwa. Dlatego też mam nadzieję, że niniejsza książka nie tylko będzie służyć jako pomoc dydaktyczna, lecz stanie się również inspiracją do dalszych dyskusji na temat charakterystycznych # Wymienić tu należy przede wszystkim prace P. Garnsey'a (przyp. I 11 ), T. P. Wismana (54), P. A. Brunta (22), E. Badiana (58), P.R.C. Weavera (150), J. H. W. G. Liebeschuetza (225), R. Duncan-Jones'a (99), R. MacMullena (99), R. Teja'ego (204), a ponadto znakomitą syntezę podstaw antycznej ekonomii M. I. Finley'a ( 109). 16 cech społeczeństwa rzymskiego w poszczególnych epokach i całej rzymskiej historii. Uzasadnione jest wszakże pytanie o to, w jakim stopniu uda się jej rzeczywiście cel swój osiągnąć. "Obiektywne" trudności przy jej pisaniu nie polegały bynajmniej na braku źródeł do historii sto- sunków społecznych antyku. Ogólnie rzecz biorąc grecko-rzymskie źródła antyczne dotyczące zagadnień społeczno-historycznych nie są bynajmniej - wbrew niezmiernie rozpowszechnionemu przeko- naniu, iż jest odwrotnie - bardziej skąpe niż te, które odnoszą się do innych centralnych problemów historycznych. O tym, jaką wie- dzę o społeczeństwie rzymskim źródła te przynoszą, świadczy nie tylko klasyczna rozprawa M. Roztowcewa o społeczeństwie i gos- podarce rzymskiej w okresie Cesarstwa, lecz również liczne znako- mite monografie z samych tylko ostatnich pięciu lat.' Mimo to nie napisano dotychczas syntetycznej rzymskiej historii społecznej. Podczas gdy autor ogólnej, konwencjonalnej rzymskiej historii ma do swej dyspozycji dowolną liczbę wzorców i skorzystać może przy tym z doświadczenia bogatej tradycji historiograficznej, twórca pierwszej rzymskiej historii społecznej jest w tej dziedzinie pionie- rem. Już sam tytuł książki implikuje trzy zasadnicze problemy. Pró- ba ich rozwiązania podejmowana jest z pełną świadomością faktu, iż wywoła ona zarówno krytykę, jak i obszerne dyskusje teoretycz- ne. Przede wszystkim nasuwa się pytanie, czym w ogóle jest rzym- ska historia społeczna? Z całą pewnością nie jest ona po prostu tym, co pozostałoby po wykreśleniu z podręcznika historii politycznej. Nie jest ona jednakże również historią społeczeństwa pojmowaną jako suma wszystkich sytuacji i stosunków, będących wynikiem wzajemnego oddziaływania, współżycia i obcowania lu- dzi ze sobą, bowiem w takim przypadku jej przedmiot badań pok- rywałby się z przedmiotem historii ogólnej. Zgodnie z koncepcją tej książki przedmiotem historii społecznej są struktury społecz- ne, a więc trwałe czynniki, określające charakter danego społe- #~ Zgodnie z tym poglądem historia ekonomiczna jest jedynie o tyle przedmio- tem "histori społecznej", o ile życie gospodarcze determinuje podział społeczeństwa i charakter poszczególnych jego warstw. Powodem tego, że w niniejszej pracy rzym- skiemu życiu gospodarczemu poświęcono mniej miejsca, niżby to nawet wynikało z tego założenia, jest fakt, że równocześnie z tą książką i w tej samej seńi ukaże się "histońa gospodarcza antyku" Th. Pekary'ego (por. Th. Pekary, Die Wirtschaft der gńechisch-rómischen Antike, wyd. 1 - Wiesbaden 1976, wyd. 2 - tamże 1979). 17 czeństwa. Uwidaczniają się one w podstawach i kryteriach podzia- łu społeczeństwa na poszczególne człony, w samym systemie po- działu, obejmującym poszczególne warstwy, stany lub też klasy, na koniec wreszcie we wzajemnych stosunkach poszczególnych grup w ramach społeczeństwa, zdeterminowanych więziami społecznymi, konfliktami i napięciami, drożnością systemu war- stwowego, jak również istniejącym ustrojem politycznym oraz obo- wiązującym systemem wartości.** Takie określenie przedmiotu za- kwestionowane zostać może -jako niewyczerpujące lub też mylące - zarówno z pozycji nauk społecznych, jak i z punktu widzenia his- torii starożytnej. Jednakże jako model heurystyczny służyć może z powodzeniem do czasu powstania koncepcji uznanej za lepszą. Drugie pytanie dotyczyłoby przedmiotu rzymskiej historii spo- łecznej. Najprostsza i najbardziej uzasadniona odpowiedź brzmia- łaby, że "rzymska" historia społeczna utożsamiana jest z historią struktur społecznych, występujących w aktualnych granicach po- litycznych państwa rzymskiego. Jednakże ramy takie nie pozwala- ją na uwzględnienie stosunków lokalnych, na przykład struktur społecznych Egiptu pod rzymskim panowaniem lub też organiza- cji rodowych plemion na północnym Bałkanie lub też w północno- zachodniej Hiszpanii. Podobnie rzecz się ma z historią sztuki antycznej, która pod hasłem "sztuka rzymska" nie może uwzględ- nić w sposób wyczerpujący na przykład sztuki Palmiry. W stu- diach takich na plan pierwszy wysuwają się ogólne lub też co naj- mniej ponadregionalne zjawiska w życiu społeczeństwa na terenach znajdujących się aktualnie pod panowaniem rzymskim, przy czym częstokroć niezmiernie trudno jest z pewnością odgra- niczyć zjawiska jeszcze regionalne od już ponadregionalnych. Pytanie trzecie dotyczyłoby na koniec sposobu ujęcia "rzym- skiej historii społecznej" jako histori.. Analizy strukturalne dostar- czają nam, że tak powiem, "migawek historycznych", składających się na przekrojowy obraz danego społeczeństwa w określonym czasie, przy czym istnieje niebezpieczeństwo, że będzie to obraz statyczny. Z punktu widzenia studium, którego przedmiotem jest trwający ponad tysiąc lat proces rozwoju historycznego, koniecz- nych jest wiele takich "migawek historycznych", przynajmniej po jednej dla każdej epoki. Rzymska historia społeczna obejmuje okres archaicznego społeczeństwa Rzymu, historię republiki od IV wieku p.n.e. mniej więcej do drugiej wojny punickiej, zmiany strukturalne w II wieku p.n.e., kryzys republiki, okres wczesnoce- 18 sarski, kryzys Cesarstwa w III wieku n.e. oraz okres późnocesarski. Jednakże periodyzacja procesu społecznego jest - w przeciwieństwie do historii politycznej - niezmiernie trudna, bowiem elementy struk- tur politycznych ani jednocześnie nie powstają, ani też nie zanikają. Aby w żadnym razie nie stwarzać wrażenia, jakoby rzymska histo- ria społeczna była jedynie łańcuchem następujących po sobie "momentów historycznych", starano się w miarę możliwości pod- kreślać fakt, że stosunki społeczne danej epoki mają swe korzenie w epoce wcześniejszej, a zarazem stanowią podstawę dalszych przemian społecznych. Stosunkowo szerokie potraktowanie okre- su wczesnocesarskiego spowodowane jest nie tylko faktem, iż jest to dziedzina szczególnych zainteresowań autora, lecz również jego przekonaniem, że z uwagi zarówno na stan źródeł i badań, jak i istnienie w tym okresie jasnej i stosunkowo stabilnej hierarchii społecznej, studia nad społeczeństwem rzymskim tej epoki są szczególnie przydatne jako wprowadzenie do historii społecznej w ogóle. Niniejsza książka jest owocem wykładów i seminariów, prowa- dzonych przeze mnie w latach 1970-1974 na Uniwersytecie Ruhry w Bochum. Nie byłaby ona z pewnością powstała, gdyby nie inspi- racja i krytyka wielu moich tamtejszych kolegów, współpracowni- ków, a zwłaszcza studentów. Im też w dowód wdzięczności ją poś- więcam. Przedmowa do trzeciego wydania niemieckiego ( 1984) Niniejsza wersja mojej książki nie jest bynajmniej wiernym przedrukiem jej wydania pierwszego ( 1975) czy też drugiego ( 1979). Podczas gdy drugie wydanie różni się od pierwowzoru je- dynie niewielkimi zmianami w tekście oraz rozszerzoną literaturą, w tym przypadku chodzi o wydanie znacznie zmienione, popra- wione i rozszerzone. W tekście dokonano licznych zmian. Wyeli- minowano pewne błędy, liczne zbyt uogólniające stwierdzenia sformułowano z większą ostrożnością i mniej arbitralnie, rozbudo- wano nieco pewne niewyczerpujące wywody, uściślono i ujednoli- cono terminologię. Uwzględniono także wyniki nowszych badań, jeśli to tylko było możliwe bez naruszenia struktury pracy i jej podstawowych koncepcji. Do przypisów włączono uzupełnienia dokonane w drugim wydaniu oraz najnowszą literaturę fachową, kierując się przyjej wyborze zasadniczym celem pracy. Celem książki pozostaje nadal zapoznanie Czytelników zajmu- jących się studiami nad starożytnością, historią ogólną czy też naukami społecznymi, z najważniejszymi problemami rzymskiej historii społecznej. Bynajmniej nie bezkrytyczne, ogólnie rzecz biorąc jednak bardzo przychylne przyjęcie wcześniejszych jej wy- dań pozwala mieć nadzieję, że będzie ona nadal spełniać swe za- danie. Nadzieja ta jest tym silniejsza, że w chwili, gdy piszę te sło- wa, wyczerpujące syntetyczne studium na temat rzymskiej historii społecznej pozostaje - tak samo jak przed dziesięciu laty, gdy powstawał manuskrypt mojej książki - nadal w sferze dezyde- ratów*. Winien jestem podziękowanie licznym recenzentom i kry- tykom poprzednich wydań mojej książki, którzy zwrócili mi uwagę na popełnione przeze mnie błędy i zainspirowali do dalszych prze- 14 myśleń. Ze szczególną wdzięcznością chciałbym tu wymienić naz- wiska takie, jak M.T.W. Arnheim, H. Botermann, K. Christ, R. Frei, R. Giinther, W.V. Harns, H.P. Kohns, F. Kolb, F. Lasserre, L. Perelli, M.-Th. Raepsaet-Charlier, R.J.A. Talbert, F. Vittinghoff i I. Weiler. Gdybym wszystko to, czego brak odczuli oni w poprzednich wydaniach mojej książki, miał w odpowiedniej for- mie uwzględnić w wydaniu niniejszym, to jego objętość uległaby podwoj eniu. Niniejsze wydanie poświęcone jest, jako wyraz mojej wdzięcz- ności i przyjaźni, Istvanowi Hahnowi z okazji 70. rocznicy jego urodzin. Jest on człowiekiem, który jako pierwszy rozbudził moje zainteresowanie antyczną historią społeczną i nadal służy mi nau- kową radą i pomocą. Heidelberg, kwiecień 1983 * Chciałbym także polecić Czytelnikom jako rozwijającą lekturę pewne prace syntetyczne, dotyczące różnych zagadnień z rzymskiej historii społecznej, które ukazały się w ostatnich latach lub też zupełnie niedawno, co spowodowało, że za- warte w nich wyniki w bardzo niewielkim tylko stopniu lub też w ogóle nie mogły zostać uwzględnione w mojej książce: M.I.Finley, The Ancient Economy, wyd. 2 (Londyn 1975), wydanie niemieckie: Die antike Wirtschaft (Monachium 1977). Por. zwłaszcza M.W. Fredeńksen, Journ. of Rom. Stud. 65, 1975, 164 nn. i H.P. Kohns, Gótt. Gel. Anz. 230, 1978, 120 nn.; P. Veyne, Le pain et le cirque. Sociologie histo- ńque d'un pluralisme politique (Paryi 1976); H. Strasburger, Zum Antiken Gesell- schaftsideal. Abh. d. Heidelberger Akad. d. Wiss., Phil.-hist. Kl., Jg. 1976, 4. Abh. (Heidelberg 1976). Dobrze sporządzone bibliografie znaleźć można w dwóch pra- cach zbiorowych pod redakcją H. Schneidera: Zur Sozial- und Wirtschaftsgeschi- chte der spaten rtimischen Republik (Darmstadt 1976) oraz Sozial- und Wirt- schaftsgeschichte der rómischen Kaiserzeit (Darmstadt 1981 ). Niezmiernie pouczające są również napisane przez H. Schneidera wstępy, które informują o bieżącym stanie badań nad rzymską historią społeczną. Przedmowa do polskiego wydania Jest dla mnie wielką radością, że moja książka, po wyda- niach w języku niemieckim, angielskim, włoskim, hiszpańskim, nowogreckim, portugalskim i francuskim, ukazuje się obecnie w polskiej wersji językowej. Źródłem tej radości jest fakt, że także polscy badacze starożyt- ności, głównie ich najmłodsza generacja, mają niemały udział w obecnym stanie badań nad historią Rzymu, a zwłaszcza nad historią społeczną świata rzymskiego. Niechże polskie wydanie tej książki będzie wyrazem mej wdzięczności za wszystko, czego mog- łem się nauczyć dzięki pracom moich polskich kolegów po fachu. Cieszę się jednak także i z tego względu, że wydanie to traktuję ja- ko znak moich osobistych powiązań z wieloma polskimi naukow- cami. Pierwsza podróż zagraniczna w moim życiu, którą udało mi się odbyć, jeszcze z Węgier, w roku 1959, wiodła do Polski. Wygło- siłem wówczas mój pierwszy wykład przed obcym audytorium, by- ło to w Instytucie Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Do dziś jeszcze jestem pod wrażeniem gościnności z którą byłem wówczas w Polsce powszechnie przyjmowany. Dlatego też niniej- sze wydanie jest dla mnie także wyrazem mojej wdzięczności wo- bec wielu polskich kolegów i przyjaciół. Kształt tekstu i przypisów zgodny jest z trzecim wydaniem nie- mieckim ( 1984), które stanowiło podstawę wszystkich opubliko- wanych dotychczas przekładów. Nowym elementem jest jedynie krótki rozdział zatytułowany "Uwagi uzupełniające", który poza tym wszedł jedynie do wydania francuskiego. Polski Czytelnik zawdzięcza niniejszą książkę cennej inicjaty- wie Pana Leszka Mrozewicza oraz pracy Pani Anny Gierlińskiej, 12 która dokonała polskiego przekładu. Obojgu składam serdeczne podziękowanie. Dziękuję również Wydawnictwu Poznańskiemu za drugie wydanie mojej książki w języku polskim, jak również wy- dawnictwu Franz Steiner Verlag ze Stuttgartu, dzięki któremu przedsięwzięcie to mogło dojść do skutku. Heidelberg, 1989, 1998 Geza Alfóldy 1 Społeczeństwo wczesnego Rzymu Podstawy i początki wczesnorzymskiego porządku społecznego Najstarsze dzieje państwa rzymskiego, tzn. okres królewski i wczesnorepublikański, znane są nam, jak wiadomo, najwyżej w ogólnych zarysach. Dotyczy to także wczesnorzymskiego po- rządku społecznego. Początki wczesnego piśmiennictwa historycz- nego, jak i rzymskiej literatury w ogóle, sięgają bowiem najdalej trzeciego wieku p.n.e., zaś historiografia tego okresu, związana głównie z imieniem Kwintusa Fabiusza Piktora, opierała się -jeśli idzie o epoki wcześniejsze - wyłącznie na tradycji ustnej, zabar- wionej silnie wątkami legendowymi. Tradycja ta była przy tym niezmiernie skąpa i - z punktu widzenia celów propagandowych, stawianych przed annalistyką rzymską doby wojen kartagińskich - do tego stopnia niewystarczająca, że skłoniło to Fabiusza Pikto- ra do tego, by - posiłkując się własną fantazją - znacznie ją roz- budować, co równoznaczne było z przedstawieniem początków Rzymu w sposób całkowicie dowolny. Stworzona przez Piktora najpóźniej w trzecim wieku p.n.e. wersja wczesnej historii Rzymu nie zachowała się zresztą. Znamy ją głównie za pośrednictwem Li- wiusza i Dionizjosa z Halikarnasu, którzy przetworzyli ją z punktu widzenia epoki augustowskiej.1 Dlatego też wiele informacji o wy- darzeniach i stosunkach panujących we wczesnym Rzymie, a więc i o stosunkach społecznych i ich podstawach, traktowanych jest z wielką ostrożnością. Nawet w tych przypadkach, w których nie mamy do czynienia z relacjami całkowicie zmyślonymi, lecz 20 w istocie swej autentycznymi, są one co najmniej anachroniczne, a poza tym często nie pozwalają na bezsprzeczne uporządkowanie zawartych w nich treści pod względem chronologicznym (tym bar- dziej, że daty roczne mniej więcej do 300 roku p.n.e. nie dają się w większości przypadków potwierdzić). Wobec prawie całkowitego braku źródeł epigraficznych, wiarygodność przekazów potwierdzić mogą do pewnego stopnia co najwyżej źródła archeologiczne, któ- re umożliwiają przede wszystkim wyjaśnienie historycznych pod- staw osadnictwa oraz wyznaczenie pewnych poniekąd ram chronologicznych, w jakich odbywał się wewnętrzny rozwój społe- czeństwa i państwa wczesnorzymskiego.2 Wszystkie te niezmiernie skąpe informacje źródłowe uzupełnić może jeszcze co najwyżej na- sza wiedza na temat społecznych, politycznych i religijnych insty- tucji późnego Rzymu, w których przetrwały liczne relikty archaicz- nej struktury społecznej.3 Przekaz o założeniu Rzymu przez Romulusa jest w takim sa- mym stopniu niehistoryczny, jak ustalona przez Warrona u schył- ku republiki data tego wydarzenia, które według naszej rachuby czasu musiałoby mieć miejsce w roku 753 p.n.e. Początki nowej osady na Palatynie, do której należało także cmentarzysko, znaj- dujące się na miejscu późniejszego Forum Romanum, sięgają w każdym razie najpóźniej tego czasu, być może nawet X wieku p.n.e. Osadę tę uznać można za zalążek miasta Rzymu. Jej miesz- kańcami byli Latynowie. Należeli oni do latyńsko-faliskiej grupy plemion tych ludów indoeuropejskich, które - począwszy od XII wieku p.n.e. - osiedlały się w Italii w następstwie wielkich przesu- nięć etnicznych, jakie wówczas miały miejsce w Europie Środko- wej i na Bałkanach. Podstawą ich bytowania była hodowla bydła, a po części także uprawa roli. W sąsiedztwie, na wzgórzu Kwiry- nał, osiedlili się Sabinowie, należący do oskijsko-umbryjskiej gru- py ludów indoeuropejskich. Ich rody, takie jak ród Fabii czy Aure- lu, zasymilowały się stopniowo z gminą łacińskojęzyczną. "Urbanizacja Rzymu", czyli proces przekształcania się gminy w miasto-państwo, dokonał się najpóźniej w VI wieku p.n.e. Ob- szar miasta został w znacznym stopniu rozszerzony poprzez włą- czenie do niego części osad położonych na północ, południe i wschód od Palatynu; od przyległych terenów wiejskich oddzielała go wyraźna granica (pomerium). Stworzone zostały trwałe instytu- cje, między innymi magistratury, którym podlegał wydzielony ob- szar miasta. Jednocześnie wprowadzono trwałą formę rządów, 21 a mianowicie monarchię (w formie monarchii elekcyjnej). Proces ten związany był nierozerwalnie z wydarzeniem historycznym, które dla gminy rzymskiej miało decydujące znaczenie, a miano- wicie z rozszerzeniem się na Rzym władzy Etrusków.4 Gmina miej- ska w Rzymie ukształtowała się bowiem pod panowaniem etru- skim i w oparciu o etruski model. Nawet sama nazwa miasta pochodzi od nazwy etruskiego rodu (Ruma).Instytucje i forma rzą- dów opierały się na wzorcu etruskim, władzę sprawował etruski król. Poza tym Rzym przejął od Etrusków nie tylko bardzo wiele tradycji kulturowych i religijnych, lecz także w dużej mierze ich strukturę społeczną. Reminiscencje z okresu przedetruskiego, odpowiadające zapewne najstarszym strukturom indoeuropej- skich Latynów, utrzymywały się jeszcze - utrwalane głównie przez kulty religijne - i w czasach późniejszych.5 Prócz indoeuropejskiej spuścizny i roli Etrusków wpływ na kierunek rozwoju Rzymu we wczesnym okresie miał jeszcze jeden czynnik, a mianowicie - waż- na przede wszystkim w aspekcie kulturowym - rola Greków, któ- rzy około połowy VIII wieku p.n.e. osadzili się trwale w południo- wej Italii, a wkrótce po tym także i na Sycylii.s Jednakże miastem-państwem Rzym stał się dzięki Etruskom. Uznać zatem można, że panowanie Etrusków było także najważniejszą podsta- wą wczesnorzymskiej historii społecznej. Historia Etrusków uchwytna jest począwszy od VII wieku p.n.e., kiedy to w oparciu o kopalnictwo kruszcowe i związane z nim rzemiosło oraz handel rozpoczął się proces rozkwitu miast etruskich, a co za tym idzie także i kształtowania się ich charakte- ru polityczno-kulturowego.~ Etruskowie nie tworzyli nigdy pań- stwa jednolitego, formą ich politycznej koegzystencji była liga dwunastu miast, z których każde rządzone było przez swego kró- la. Społeczeństwo etruskie rozpadło się na dwie wielkie grupy, a mianowicie na arystokratyczne rody i warstwę niższą, którą tworzyła ludność praktycznie niewolna.8 Arystokracja, spośród której wywodził się także król, posiadała żyzne ziemie i zapewne także kopalnie. Jednocześnie zdominowała ona życie polityczne, bowiem jej przedstawiciele tworzyli radę starszych, czyli senat miast oraz sprawowali urzędy publiczne. Warstwy niższe składały się z warstw ludności od arystokracji zależnej, a mianowicie z służby arystokratycznych rodów (znani nam z wizerunków słu- dzy, atleci i tancerze), rzemieślników, górników, a także rolników, których Dionizjos z Halikarnasu (9, 5, 4) przyrównuje do tesal- 22 skich penestów, co wskazywałoby na to, iż byli oni robotnikami rolnymi, przywiązanymi do ziemi i zobowiązanymi do służby wo- jennej. Ten model społeczeństwa przyjęty został w znacznej mierze także przez Rzym, gdzie system społeczny we wczesnym okresie, tzn. przed przekształceniem się plebsu w wyraźny stan, zdecydo- wany walczyć o swoje prawa, zgodny był w dużym stopniu ze wzorcem etruskim: wszechwładna arystokracja z jednej strony, zaś klienci i niewolnicy z drugiej. Okres największej potęgi Etrusków przypada na VI wiek p.n.e. Na północy dotarli oni aż do doliny Padu, gdzie założyli nowe mia- sta, na południu zajęli Lacjum, a następnie Kampanię. W 535 ro- ku p.n.e. ich flota pokonała Fokejczyków, najbardziej aktywnych kolonizatorów greckich w zachodniej części strefy śródziemnomor- skiej. Etruskowie rządzili Rzymem niezachwianie aż do schyłku VI wieku p.n.e. Zmiany polityczne w tym czasie polegać mogły - jak się zdaje - co najwyżej na tym, że Rzym znajdował się kolejno w sferze wpływów różnych miast etruskich, na przykład Vulci, Tarquinii i Clusium.g Władcami Rzymu, których tytuł rex miał jednak nie etruski, lecz indoeuropejski rodowód, byli w każdym razie Etruskowie, na przykład Tarkwiniusz Superbus (Pyszny) - według legendy ostatni z siedmiu królów Rzymu -, a także Por- senna, król Clusium, który krótko po wygnaniu z Rzymu ostatnie- go z Tarkwiniuszów przejściowo zajął miasto. Wspomniane wyżej wydarzenia wyznaczają już cezurę końcową etruskiego panowania w Rzymie. W relacji o wygnaniu Tarkwiniusza z miasta, co według tradycji zdarzyć się miało około roku 508 p.n.e., przetrwała wzmianka o wydarzeniu historycznym. W wyniku powstania arys- tokracji przeciw królowi Rzym uwolnił się mianowicie spod pano- wania etruskiego, miało to miejsce, jak się zdaje, rzeczywiście około roku 508 p.n.e. lub też niewiele później.i puszczalnie przez Etrusków próby ponownego zawładnięcia Rzy- mem nie powiodły się, zaś po rozgromieniu przez tyrana Syrakuz, Hierona, w bitwie pod Kyme (474 rok p.n.e.) etruskiej floty, lud ten w krótkim czasie utracił swe wpływy w Lacjum. Archaiczny porządek społeczny Rzymull, ukształtowany w cią- gu VI wieku p.n.e. pod panowaniem królów etruskich, był chara- kterystyczny nie tylko dla okresu monarchii. Raz utrwalony za- chował się w znacznej mierze także po jej obaleniu; jedynie funkcje króla, który był jednocześnie najwyższym wodzem, sędzią i kapłanem, arystokracja rozdzieliła pomiędzy siebie. Wprawdzie 23 walki stanów w V wieku p.n.e. przygotowały i zapoczątkowały roz- kład archaicznej struktury społecznej, nie był to jednak rozkład całkowity, a liczne elementy tej struktury przetrwały nie tylko to stulecie, lecz także cały okres republikański. Ów archaiczny po- rządek społeczny charakteryzował się kilkoma cechami, uwidacz- niającymi się w jego strukturze oraz wzajemnych relacjach warstw społecznych. Jedną z nich było niezwykle silne rozczłon- kowanie poziome społeczeństwa wczesnorzymskiego. Centralną rolę odgrywała przy tym rodzina; poszczególne rodziny łączyły się ze sobą na podstawie pokrewieństwa tworząc skomplikowany sys- tem rodów, kurii i "plemion". Stanowił on do pewnego stopnia analogię struktury społeczeństwa homeryckiego, dzielącego się na plemiona, fratrie, rody i rodziny. Natomiast pionowy podział spo- łeczeństwa wczesnorzymskiego był stosunkowo prosty, przynaj- mniej pierwotnie dzieliło się ono jedynie na arystokrację i ludność od niej zależną, przy czym wielkie znaczenie miały tu niezwykle silne więzy, łączące - na gruncie wspólnoty rodzinnej lub sąsiedz- kiej - poszczególnych plebejuszy lub całe rodziny plebejskie z poszczególnymi patrycjuszami. Więzy te miały wielkie znaczenie nie tylko w społeczeństwie archaicznym. Istniały one - w różnych formach - w całej historii rzymskiej. Ów nieskomplikowany po- dział archaicznego społeczeństwa rzymskiego powodował, że w okresie tym stosunkowo proste były także przyczyny konfliktów społecznych. Wynikać one mogły jedynie z tego, że ludność zależ- na, a przynajmniej ta jej część, której najłatwiej było uwolnić się ze stosunku zależności, wypowiadała walkę arystokracji, dążąc do uzyskania równych z nią praw politycznych i poprawy swej sytu- acji ekonomicznej. Struktura archaicznego społeczeństwa Rzymu We wczesnym Rzymie rodzina'2 była jednostką gospodar- czą, społeczną oraz kultową. Głowa rodziny (paterfamilias) miał z mocy swego autorytetu (auctoritas) nieograniczoną władzę nad żoną, dziećmi, niewolnikami oraz mieniem rodzinnym (resfamilia- ris). Jego powinnością było zarządzanie majątkiem rodzinnym (bo- norum administratio) oraz kierowanie działalnością gospodarczą rodziny, przede wszystkim uprawą rodzinnych gruntów. Po wysłu- chaniu dorosłych mężczyzn w rodzinie podejmował on decyzje 24 w sprawach prawnych, takich jak przyjęcie do rodzinnej wspólno- ty nowych członków lub też ich z niej wystąpienie (np. w wyniku zawarcia małżeństwa) oraz wymierzał im karę w przypadku popeł- nienia przez nich przestępstwa. Reprezentował także rodzinę na zewnątrz. Prócz tego pielęgnował - jako kapłan - kult przodków (sacrafamiliae). Ową pozycję nieograniczonej władzy, której wyra- zem w życiu politycznym były rządy głów najbardziej znamieni- tych rodzin arystokratycznych, charakteryzował najlepiej zapis w Prawie XII Tablic, zezwalający paterfamilias na sprzedawanie w niewolę własnych dzieci. Na podstawie wspólnego rodowodu, a początkowo często także na podstawie sąsiedztwa, spokrewnione rodziny łączyły się ze so- bą w ród (gens), który jako związek sakralny pielęgnował kult ro- dowy (sacra gentilicia). Jego członkowie nosili, prócz swych imion indywidualnych, także wspólne imię rodowe (nomen gentile), jak na przykład Fabiusze (członkowie gens Fabia). Pierwotnie tworze- nie rodów było przywilejem arystokracji, a gentes plebejskie pow- stały jako imitacje rodów patrycjuszowskich. Jest rzeczą oczywi- stą, że w czasie walk politycznych, a zwłaszcza w czasie wojny, na którą we wczesnym okresie rody ruszały w zwartych jednostkach bojowych, arystokratyczne gentes dysponować mogły znacznie większą liczbą zbrojnych niż liczba ich członków, wraz z nimi szli bowiem na wojnę ich klienci. Według antycznej tradycji gens Fa- bi.a pokonana została w roku 479 p.n.e. przez Wejentów w bitwie nad rzeką Kremerą, mimo iż wysłała ona wówczas na wojnę 306 patrycjuszowskich gentiles oraz wiele tysięcy klientów. Przyjęta zaś w tym samym czasie do Rzymu sabińska gens Ciaudia liczyła 5000 rodzin.13 Rody łączyły się ze sobą w kurie (curiae przypuszczalnie od co- uiria = "zgromadzenie mężczyzn"). Zgodnie z tradycją, trwającą od czasu ich ustanowienia za Romulusa, liczba ich wynosiła trzy- dzieści. Podczas gdy same rody nie miały żadnych naczelników, na czele każdej kurii stał curio (ponad wszystkimi curiones zaś cu- rio maximus).Owe nadrzędne wobec gentes związki rodów odgry- wały ważną rolę w życiu' publicznym. Prócz spełniania przez nie funkcji sakralnych stanowiły one także formę organizacyjną, bę- dącą podstawą zgromadzenia ludowego i jednocześnie wojska. Zwoływane według kurii zgromadzenie ludowe (comitia curiata) rozstrzygało w sprawach rodzinno-prawnych, gdy ojciec rodziny umarł nie pozostawiwszy męskiego potomka, radziło nad sprawa- 25 mi publicznymi ludu rzymskiego i miało prawo zatwierdzania naj- wyższych urzędników gminy na ich urzędach (lex curiata de impe- rio). W czasie wojny zbrojni ruszali w pole według kurii. Zgodnie z tradycją każda kuria wystawić musiała dziesięciu jeźdźców (de- curia) oraz stu pieszych (centuria). Całość licząca przypuszczalnie 300 jeźdźców i 3000 pieszych tworzyła pierwotny legion. 14 W okresie królewskim kurie łączyły się w trzy większe rodowe jednostki "plemienne" zwane tribus. Każda tribus obejmowała 10 kurii. Nazwy tych jednostek, Tities, Ramnes, Luceres, są pocho- dzenia etruskiego i wskazują wyraźnie na wpływy etruskie w okre- sie wykształcania się wczesnorzymskiego systemu społecznego. Ich znaczenie w życiu publicznym było jednak mniejsze niż zna- czenie kurii ijuż w V wieku p.n.e. dawna forma podziału na tribus jeszcze bardziej straciła na znaczeniu w wyniku tego,że ważną ro- lę odgrywać zaczął podział gminy na tribus, wydzielone na zasa- dzie terytorialnej. Jednakże w pierwotnej, archaicznej strukturze społecznej owe trzy tribus obejmowały łącznie cały lud rzymski (populus Romanus lub też guińtes, nazwa, którą łączyć można ze wzgórzem Kwirynał lub też z couińtes = "mężczyźni kurii"). Liczbę obywateli wczesnego Rzymu oszacować można najwyżej w przybliżeniu. Przytoczone powyżej liczby, odnoszące się do posz- czególnych gentes, które podaje tradycja, są równie zawyżone jak - także przekazane przez tradycję - rachuby, według których lud rzymski miałby liczyć w 508 roku p.n.e. 130 000, w 392 roku p.n.e. zaś 152 573 obywateli.15 W VI wieku p.n.e. i jeszcze około roku 450 p.n.e. obszar państwa rzymskiego - na wschodnim brzegu Tybru - obejmował jedynie powierzchnię o średnicy około 8 km. Cała ludność gminy około roku 500 p.n.e. liczyć więc mogła najwyżej 10 000 lub też 15 000 osób, co zgadzałoby się w przybli- żeniu z przekazaną przez tradycję liczebnością wojska. Jeszcze około roku 400 p.n.e., mimo iż obszar państwa rzymskiego znacz- nie się już wówczas powiększył, Weje nadal górowały wielkością nad Rzymem. Warstwę wyższą społeczeństwa rzymskiego w okresie królew- skim i w pierwszym wieku republiki tworzyli patrycjusze, czyli arystokracja rodowa i ziemiańska, posiadająca jasno określone przywileje, wynikające z jej przynależności stanowej. Trudno wy- tłumaczyć powstanie patrycjatu czym innym, jak tylko wykształ- ceniem się arystokracji, tworzącej pod panowaniem królów etru- skich elitarne formacje jeźdźców, co było skutkiem dominacji 26 jazdy w archaicznej formie prowadzenia walki. Członkowie tej arys- tokracji stanowili konny orszak króla. O takim rodowodzie patryc- jatu wnioskować można przede wszystkim na podstawie oznak przynależności stanowej, przysługujących patrycjuszom, które przynajmniej po części wiązać można ze strojem i insygniami wczesnorzymskiej jazdy. Elita starorzymskich sił bojowych, czyli "rycerze" (equites, pierwotnie celeres = "szybcy") byli najprawdopo- dobniej tożsami z patrycjuszami. Przypuszczenie, że wczesno- rzymska elita militarna była jednocześnie ziemiańską elitą społe- czno-ekonomiczną, przekonuje bardziej, niż założenie, jakoby patrycjusze jako arystokracja ziemiańska już w najstarszym okre- sie rzymskiej historii zobowiązani byli do wystawiania ciężkozbroj- nej piechoty i niewiele mieli wspólnego z jeźdźcami w orszaku kró- lewskim. "Rządy jeźdźców" znane nam z wczesnej historii Grecji, odpowiadały najwyraźniej warunkom archaicznego ustroju społecznego. Rzeczą znamienną jest, że jeszcze przed tzw. reformą serwiańską z V wieku p.n.e. equites traktowani byli jako grupa przywódcza, stojąca ponad zwykłymi "klasami". Ich pozycję przy- równać można mniej więcej do pozycji jeźdźców, czyli "rycerzy" (hippeis) w Atenach przed reformami Solona.l' Arystokracja patrycjuszowska we wczesnym Rzymie tworzyła stan wyraźnie uformowany. Podstawą przynależności do niego było pochodzenie, przywileje oraz funkcje sprawowane w życiu gospo- darczym, społecznym, politycznym i religijnym. Prócz członków znakomitych rodzin rzymskich do arystokracji przyjęci być mogli najwyżej nieliczni przybysze z innych gmin, pod warunkiem, że w swej rodzimej gminie zaliczani już byli do lokalnej arystokracji. Tak było - jak głosi legenda - w przypadku Sabińczyka Attiusza HIaususa, protoplasty przybyłej do Rzymu gens Claudia. Wkrótce po wybuchu walk między stanami patrycjat stał się stanem jeszcze bardziej elitarnym. Odtąd nowi przybysze wejść mogli jedynie do plebsu, a zawieranie małżeństw pomiędzy patrycjuszami i plebeju- szami zostało zabronione. Członkowie arystokracji patrycjuszo- wskiej uważali się też - zgodnie z etyką społeczeństw arystokraty- cznych - za "lepszych" od reszty społeczeństwa, za uiń boni et strenui, jak określał rzymską arystokrację jeszcze Marek Porcjusz Katon Starszy. Od pospólstwa odróżniali się oni również poprzez swój tryb życia. Ich samoświadomość dochodziła wyraźnie do gło- su także w oznakach przynależności stanowej, którymi były: złoty pierścień anulus aureus, purpurowy brzeg na tunice clauus, krót- 27 ki płaszcz jeździecki trabea, wysokie buty z cholewami z rzemie- niem calceus patricius, a także okrągłe ozdoby wykonane ze szla- chetnego metalu phalerae jako relikty pierwotnego wyposażenia jazdy. Silną pozycję ekonomiczną zawdzięczali patrycjusze swym po- siadłościom ziemskim, które obejmowały zapewne znaczną część obszaru państwa rzymskiego, a także swym wielkim stadom. Wed- ług tradycji Attiusz Klausus miał otrzymać po przyjęciu jego ro- du do Rzymu 25 jugerów ziemi, zaś przypuszczalnie 5000 "zwy- kłych" rodzin z jego orszaku jedynie po dwa jugery (Plut., Publicola 21, 10). Ekonomiczną potęgę patrycjuszy we wczesnym Rzymie charakteryzował fakt, że kosztami związanymi z utrzyma- niem ich wierzchowców oraz paszą dla nich obarczali oni gminę, ściślej mówiąc wdowy i sieroty rzymskie, zwolnione poza tym z obowiązku płacenia podatków. Przysługiwała im także lwia część łupów wojennych, stanowiących we wczesnym okresie jedno z naj- ważniejszych źródeł dochodów. Aż do czasu pojawienia się falangi hoplitów patrycjusze dominowali całkowicie na polu militarnym. Na wojnę ruszali na czele rzeszy swych klientów, jak na przykład w roku 479 p.n.e. gens Fabia. Zdominowali oni całkowicie także życie polityczne Rzymu. Całkowicie pod ich wpływem znajdowało się zgromadzenie ludowe w jego najstarszej formie, opartej na po- rządku kurulnym, który umożliwiał im także i w tym wypadku występowanie wraz z całą rzeszą ich klientów. Patrycjuszowscy członkowie (patres) rady starszych (senatus), organu powstałego już za panowania królów etruskich i stanowiącego od momentu utworzenia republiki najwyższą instancję rozstrzygającą o spra- wach publicznych, podejmowali uchwały, od których zależała moc prawna uchwał zgromadzenia ludowego. Wchodzący dopiero stop- niowo do senatu senatorzy plebejscy (conscripti = "dopisani") we wczesnym okresie republikańskim nie posiadali prawa głosu. Po- za tym wyłącznie spośród patrycjatu rekrutowali się rzymscy urzędnicy, m.in. wybierani na okres jednego roku, każdorazowo po dwóch (co zostało zapewne ustalone już na początku republi- ki), wyżsi urzędnicy nazywani początkowo pretorami (praetores), później zaś konsulami (consules). Z patrycjatu wywodzili się rów- nież: dyktator (dictator - pierwotnie magister populi), który w obli- czu zagrożenia militarnego wyposażany był - nie dłużej jednak niż na pół roku - w nieograniczone pełnomocnictwa oraz kapłani.18 W sytuacjach wyjątkowych, kiedy nie było urzędników (lub też 28 w okresie monarchii - gdy nie było króla) patrycjusze wybierali spośród siebie zastępcę (interrex). Pewne rozwarstwienie społeczne w obrębie tego jednorodnego stanu polegało jedynie na tym, że szczególnie wielkie wpływy posiadała grupa członków najznamie- nitszych rodów (patres maiorum gentium); z grona tego wybierano honorowego przewodniczącego senatu (princeps senatus). Drugim stanem społeczeństwa wczesnorzymskiego był plebs ("mnóstwo" od plere = "napełniać"). Był to gmin składający się z ludzi wolnych, tworzących również lud rzymski (populus).19 Ple- bejusze byli, podobnie jak patrycjusze, obywatelami Rzymu, nie posiadali jednak takich jak tamci przywilejów. Wprawdzie począt- ki plebsu sięgają okresu monarchii, to jednak trwałą formę przy- brał on dopiero krótko po roku 500 p.n.e., kiedy to - zjednoczy- wszy się uprzednio w osobną gminę z własnymi instytucjami - podjął w sposób zorganizowany walkę z patrycjuszowskimi nobila- mi. Plebs jako odrębny stan nie był zatem instytucją etruską, lecz specyficznie rzymską, etruski porządek społeczny znał bowiem z jednej strony panów, z drugiej zaś klientów, sługi i niewolników. W części późniejszych przekazów antycznych plebs wczesno- rzymski pojawia się jako warstwa głównie rolnicza. W całym okre- sie wczesnorzymskim żyli rolnicy, którym udało się zachować eko- nomiczną niezależność od patrycjuszy. Zjednoczenie się.w ramach plebsu było dla nich jedyną możliwością obrony przed właściciela- mi ziemskimi z patrycjatu. Przede wszystkim jednak w Rzymie rosła z pokolenia na pokolenie liczba bardzo ubogich rolników, którzy w wyniku stałego podziału rodzinnego gruntu pomiędzy spadkobierców utracili swe mienie. Także i oni upatrywać mogli szansę na poprawę swego położenia jedynie we wspólnej walce plebejuszy. Duży wkład w powstanie plebsu jako stanu wyraźnie uformowanego wniosły przypuszczalnie także niższe warstwy lud- ności miejskiej, głównie rzemieślniczej i kupieckiej. W hierarchii społecznej wczesnego Rzymu rzemiosło i handel, a co za tym idzie zawody rzemieślnicze i kupieckie stały nisko, zgodnie z arysto- kratycznym porządkiem społecznym, opartym głównie na rolnic- twie. Według tradycji Romulus całkowicie zabronił Rzymianom, którzy mieli być żołnierzami i rolnikami, uprawiania rzemiosła. Przekonanie,że ani rzemieślnik, ani kupiec, a jedynie rolnik góru- je w społeczeństwie rzymskim pod względem moralnym, utrzymy- wało się poprzez czasy Katona Starszego i Cycerona aż po okres Cesarstwa Rzymskiego. Według niektórych późniejszych pisarzy, 29 na przykład Liwiusza ( 1,56, 1 ) i Pliniusza (N.h. 35, 154), rzemiosło w Rzymie uprawiali głównie obcy przybysze, głównie pochodzenia etruskiego, i oni właśnie przekazali tę umiejętność Rzymianom. Gotowość Rzymu do przyjmowania cudzoziemców była z pewno- ścią duża. Jak chce legenda, już Romulus ustanowił z myślą o ob- cych zbiegach instytucję azylu (asylum). Pozycja społeczna tych przybyszów w okresie panowania arystokracji była zapewne nie- korzystna, byli oni jednak znacznie mniej zależni od potężnych ro- dów arystokratycznych niż większość rzymskich rolników. Zdecy- dowane wystąpienia plebsu przeciwko patrycjatowi w okresie wczesnorepublikańskim wyjaśnić można jedynie tym, że jego "twarde jądro" wolne było po części od więzów ekonomicznych, społecznych i politycznych, a nawet moralnych, które łączyły zwykłych członków rodu z jego patrycjuszowską elitą. Więzami ty- mi skrępowana była głównie ludność rolnicza. Błędem byłoby wszakże postawienie plebsu na równi z klienta- mi patrycjuszowskich nobilów. KLienci - w przeciwieństwie do czę- ści plebsu - tworzyli warstwę głównie rolniczą. Granice pomię- dzy obiema grupami społecznymi nie były z pewnością ostre, zwłaszcza że także klienci mieli możliwość uwolnienia się z wię- zi, łączącej ich z patrycjuszem (na przykład w wyniku jego bez- potomnej śmierci) i przyłączenia się do plebsu. Z drugiej zaś strony przybyli do Rzymu plebejusze mogli niekiedy poprzez osobiste związanie się z rodziną patrycjuszowską znaleźć trwałe miejsce w społeczeństwie rzymskim. Plebejuszom jednak udało się sformować wyraźnie określony stan, klienci zaś takiego sta- nu nie utworzyli. Przyczyna tego leżała przede wszystkim w ich silnej osobistej zależności od arystokracji. Ta forma więzi prze- trwała starorzymski rodowy porządek społeczny. Klient (cliens - od cluere = "być komuś posłusznym") wchodził z potężnym i bo- gatym nobilem w stosunek wierności (f'uies), który zobowiązy- wał go do różnych świadczeń natury ekonomicznej i moralnej (operae i obsequium). W zamian za to patron (patronus) miał klienta w swojej "ojcowskiej" pieczy, sprawując nad nim osobi- stą opiekę i oddając do jego dyspozycji kawałek gruntu, który ten mógł uprawiać wraz ze swą rodziną. Podobny stosunek ist- niał pomiędzy panem i wyzwolonym przez niego niewolnikiem (libertus), który po swym wyzwoleniu (manumissio) w dalszym ciągu był - jako rolnik, rzemieślnik czy kupiec - silnie związany ze swym patronem. 30 W patriarchalnym ustroju wczesnego Rzymu rozwój niewolnic- twa zdeterminowany był funkcją, spełnianą przez nie w rodzinie, stanowiącej ramy życia gospodarczego i społecznego. Stosownie do tego owa patriarchalna forma niewolnictwa, znana nam z his- torii innych ludów, na przykład z historii greckiej (głównie dzięki epice homeryckiej), różniła się zasadniczo od niewolnictwa u schyłku republiki i w okresie Cesarstwa Rzymskiego. Z jednej strony niewolnik traktowany był jako własność swego pana i nie posiadał praw osobistych. Był przedmiotem kupna i sprzedaży. Nazywano go nie tylko servus, lecz także mancipium ("własność"). Był on także niżej ceniony niż ludzie wolni, co wynika dobitnie z jednego z postanowień o karze, zawartego w Prawie XII Tablic. Ten, kto połamał kości niewolnikowi, zobowiązany był mianowicie do uiszczenia jedynie połowy odszkodowania, jakie wymagane by- ło w przypadku dopuszczenia się analogicznych obrażeń ciała na człowieku wolnym. Z drugiej jednak strony pozycja niewolnika w rodzinie nie różniła się niemal od pozycji zwykłych jej członków. Wiódł on wraz z nimi codzienny żywot, stanowił cząstkę rodziny i mógł utrzymywać stale ścisłe osobiste kontakty z paterfamilias, którego władzy podlegał w tym samym stopniu, jak żona czy syno- wie głowy rodziny, którzy mogli być przez niego tak samo jak nie- wolnik karani lub też sprzedawani w niewolę (jednakże zgodnie z Prawem XII Tablic najwyżej trzykrotnie). Również funkcja eko- nomiczna niewolnika nie różniła się niemal od funkcji wolnych członków rodziny. Pominąwszy bowiem jego zadania jako sługi w domu, zatrudniany był on co najwyżej w rodzinnym majątku ziemskim jako rolnik czy pastuch. Pracował tam wspólnie z wol- nymi członkami rodziny. Jeszcze Katon Starszy, tak bardzo przy- wiązany do tradycji, zapewniał, że jako żołnierz przygotowywał często posiłki wespół ze swym sługą, a w swoim majątku - mimo całej surowości, z jaką traktował on niewolników - jadał razem z czeladzią, spożywając ten sam chleb i pijąc to samo wino, jego żona zaś karmiła piersią prócz własnego dziecka również dzieci niewolników (Plut., Cato 1,9; 3,2; 20,5 nn.). Istotą niewolnictwa w tej formie było pomnożenie siły roboczej rodziny, potrzebnej w gospodarstwie domowym (także do działal- ności rzemieślniczej) oraz w gospodarce rolnej. Konieczne stało się to zwłaszcza po sukcesach rzymskiej ekspansji począwszy od schyłku V wieku p.n.e. Przyczyniły się one bowiem do powstania większych majątków ziemskich. Do tego dochodziła zapewne chęć 31 zwiększenia swego prestiżu i umocnienia pozycji dzięki możliwie dużej rzeszy klientów, których najłatwiej było pozyskać spośród wyzwoleńców. Istniało w każdym razie duże zapotrzebowanie na niewolników i korzystano z każdej sposobności, aby zapotrzebo- wanie to zaspokoić. Aż po IV wiek p.n.e. dużą rolę odgrywały dwie formy popadania w niewolę wolnych obywateli, członków populus Romanus. Jedną z nich była możliwość odkupienia od zubożałego ojca rodziny jego własnych synów jako niewolników. Z Prawa XII Tablic wynika jednak, że ojciec miał zagwarantowaną możliwość wykupienia swego syna. Drugą formą popadania w niewolę wol- nych obywateli rzymskich była osobista odpowiedzialność za dłu- gi, co praktykowane było także w Atenach do czasu reform Solo- na. Zapisane w Prawie XII Tablic prawo zwyczajowe zmuszało dłużnika do tego, aby ręczył on za swój dług własną osobą (ne- xum), a w przypadku niewypłacalności oddał się do dyspozycji swego wierzyciela jako jego mancipium. W roku 385 p.n.e. zmu- szona została do tego duża liczba obywateli Rzymu, którzy utracili swe mienie zapewne głównie wskutek splądrowania miasta przez Galów w roku 387 p.n.e. (Liv. 6, 15,8, i 20,6 n.). Nie były to oczy- wiście jedyne sposoby pozyskiwania niewolników. Ich liczba rosła stale dzięki jeńcom wojennym i przyrostowi naturalnemu niewol- ników. Każdy urodzony w rodzinie niewolnik (uerna) stawał się automatycznie własnością paterfamili.as. Z uwagi na patriarchalny charakter niewolnictwa w okresie wczesnocesarskim z niezmierną ostrożnością traktować należy re- lacje późniejszych autorów o rzekomych próbach niewolników do- konania w pierwszym wieku istnienia republiki przewrotu politycznego.2tawiane są w źródłach jako "sprzy- siężenia". Według Dionizjosa z Halikarnasu pierwsze "sprzysięże- nie" tego rodzaju miało miejsce w roku 501 p.n.e., kiedy to Laty- nowie usiłowali sprowadzić na powrót do Rzymu wygnanego króla Tarkwiniusza. W roku 500 p.n.e. natomiast wygnany król miałja- koby sam zainspirować "spisek" wolnych obywateli i niewolników przeciwko młodej republice. Jak twierdzi Liwiusz w roku 460 p.n.e. Rzym musiał się uciec do pomocy zewnętrznej, by pokonać zgraję rzymskich banitów i niewolników pod wodzą Sabińczyka Appiusza Herdoniusza. W roku 409 p.n.e. miało ponownie dojść do "sprzysiężenia się" niewolników. Wszystkie niemal antyczne re- lacje o buntach niewolników w okresie wczesnorepublikańskim oparte są na tym samym schemacie. W trudnej dia Rzymu sytu- 32 acji dochodzi do zawiązamia się spisku niewolników i pewnych grup wolnych obywateli, których celem jest zajęcie Kapitolu, uwolnienie niewolników, wymordowanie nobilów i zagarnięcie ich mienia i kobiet. Spisek zostaje jednak w porę odkryty i udare- mniony. Nie ulega żadnej wątpliwości, że relacje te powstały pod wrażeniem wielkich powstań niewolników w okresie późnorepubli- kańskim. Nie należy traktować ich zbyt poważnie, podobnie jak rozważań Liwiusza, czy król Serwiusz Tulliusz (postać niekoniecz- nie historyczna) urodził się już jako niewolnik, czy też stał się nim dopiero później. Jedynie akcja Appiusza Herdoniusza z roku 460 p.n.e. jest bez wątpienia wydarzeniem autentycznym (wspomina o niej już Katon Starszy), jednakże według Dionizjosa z Halikarna- su jego zwolennikami nie byli zwykli niewolnicy, lecz klienci i "słudzy".21 Oczywiście jest rzeczą całkowicie możliwą, że w rozru- chach wywołanych przez grupy z rzymskiego marginesu społecz- nego (np. w roku 460 p.n.e. przez banitów) brali niekiedy udział także niewolnicy. Rzeczą znamienną jest jednak, że w najważniej- szym konflikcie społecznym wczesnego Rzymu, tzn. w walce ple- bejuszy przeciwko patrycjuszom, nie wystąpili oni w ogóle jako jednolita grupa społeczna, nawet w sojuszu z plebsem. Dopóty, dopóki niewolnicy stanowili integralną część rodziny rzymskiej, nie mieli oni ani powodu, ani też możliwości grupy takiej utwo- rzyć. Sama tradycja rzymska po rzekomym spisku z roku 409 p.n.e. o następnej akcji tego typu mówi dopiero w odniesieniu do roku 259 p.n.e. Walka stanów w okresie wczesnorzymskim Zasadnicza linia podziału społeczeństwa wczesnorzymskie- go, którego wyrazem były głębokie konflikty społeczno-polityczne, następstwem zaś proces przebudowy struktury społecznej i pań- stwowej, nie przebiegała bynajmniej pomiędzy ludźmi wolnymi a niewolnikami, lecz pomiędzy poszczególnymi grupami wolnych obywateli Rzymu. W opozycji do siebie stali więc z jednej strony członkowie uprzywilejowanej arystokracji rodowo-ziemiańskiej, z drugiej zaś zwykli obywatele o ograniczonych prawach politycz- nych, spośród których wielu znajdowało się w ciężkiej sytuacji materialnej. Antagonizm ów znalazł ujście w tzw. walce stanów pomiędzy patrycjatem i plebsem. Konflikt ten, trwający ponad 33 dwa wieki, zaciążył zasadniczo na historii poszczególnych ludów i plemion Italii oraz na przyszłości społeczeństwa rzymskiego jako całości.22 Jego pierwsza faza, obejmująca w zasadzie V wiek p.n.e. oraz pierwszych trzydzieści lat IV wieku, charakteryzowała się tym, że plebs - pozostając w świadomej opozycji wobec patrycjatu - przekształcił się w odrębny stan i przeforsował utworzenie pań- stwa dwustanowego. W drugiej fazie, trwającej od sześćdziesią- tych lat IV wieku do początku III wieku p.n.e., doszło do ugody pomiędzy grupą czołowych plebejuszy a patrycjuszami, co dopro- wadziło do sformowania się nowej elity. Archaiczny porządek spo- łeczny Rzymu, naruszony już przez zdobycze plebsu w ciągu V wieku p.n.e., uległ w tej fazie konfliktu, zbiegającej się w czasie z rzymską ekspansją na Półwysep Italski, całkowitemu rozkłado- wi. Zastąpiła go nowa struktura społeczna. Przyczyny konfliktu pomiędzy plebejuszami a patrycjuszami tkwiły w tendencjach społeczno-ekonomicznego oraz militarne- go rozwoju archaicznego Rzymu. Swymi korzeniami sięgały one VI wieku p.n.e. Decydującą rolę odgrywały przy tym z jednej stro- ny wyzysk ekonomiczny i ucisk polityczny, którym podlegały sze- rokie masy ludności, z drugiej zaś postępujące od VI wieku p.n.e. wewnętrzne rozwarstwianie się plebsu, które doprowadziło do za- ostrzenia się napięć pomiędzy patrycjuszami a zwykłymi obywate- lami, a w konsekwencji do powstania sytuacji, w której warstwy niższe wypowiedziały wojnę arystokracji. Pewnej grupie rzemieśl- ników i kupców, którzy od samego początku w niewielkim tylko stopniu zależni byli osobiście od rodzin patrycjuszowskich, udało się wykorzystać ekonomiczny rozkwit młodego miasta i okres bu- dowlanej "prosperity" pod rządami królów, by zgromadzić mają- tek, na który składał się przede wszystkim cenny rynsztunek wo- jenny oraz przedmioty użytkowe. W tym samym czasie inne grupy ludności rzymskiej popadały - w wyniku utraty ziemi i zadłużenia - w katastrofalne położenie społeczne i ekonomiczne. Dotyczyło to przede wszystkim drobnych rolników, zmuszonych dzielić skrom- ny majątek rodzinny pomiędzy rosnącą z pokolenia na pokolenie liczbę spadkobierców. Ludność ta nie była już w stanie sama się wyżywić. Sytuacja ta spowodowała, iż cele obu tych grup plebej- skich były krańcowo różne. Zamożnym plebejuszom chodziło przede wszystkim o prawo współdecydowania o sprawach polity- cznych, a więc o dopuszczenie do urzędów i równe z patrycjuszami prawa w senacie, a poza tym o możliwość społecznej integracji 34 dzięki zezwoleniu na zawieranie małżeństw pomiędzy partnerami arystokratycznego i nie-arystokratycznego pochodzenia. Ubogim przedstawicielom plebsu zależało na polepszeniu swej sytuacji eko- nomicznej oraz pozycji społecznej poprzez rozwiązanie kwestii dłu- gów i odpowiedni udział w gruntach publicznych (ager publicus). Naturalnie obie te grupy miały wspólnego przeciwnika, którym by- ła arystokracja patrycjuszowska, a ich szansa polegała na tym, by się przeciwko niemu sprzymierzyć i utworzywszy wspólne instytu- cje, zorganizować do wspólnej walki w celu wymuszenia reform. Możliwość wykorzystania tej szansy mieli plebejusze jednakże dopiero po upadku w Rzymie monarchii, kiedy to nowa sytuacja zewnętrzna miasta oraz zmiany w rzymskiej taktyce prowadzenia wojny stworzyły korzystne przesłanki dla podjęcia zdecydowanej walki politycznej z rządami arystokracji. Po wygnaniu z Rzymu ostatniego króla miasto utraciło protektorat potężnych miast etru- skich i przez cały wiek narażone było na bezpośrednie zagrożenie ze strony wrogów zewnętrznych - sąsiednich ośrodków władzy Etrusków (głównie miasto Weje) oraz osiadłych w środkowej Italii plemion górskich, takich jak Ekwowie i Wolskowie. Taktyka straj- ku politycznego i militarnego (secessio), którą udało się - według tradycji - zastosować plebsowi jako środek nacisku już w V wieku p.n.e. w dwóch niezwykle groźnych sytuacjach (w roku 494 i 449 p.n.e.) lub też zapewne sama groźba takiego strajku zmusiła ary- stokrację - w obliczu zagrożenia państwa z zewnątrz - do pójścia na ustępstwa w sprawach wewnętrznych. Było to tym bardziej ko- nieczne, że począwszy od przełomu VI i V wieku p.n.e. rosło stale taktyczne znaczenie plebejskiej piechoty. Archaiczny sposób pro- wadzenia wojny, oparty na arystokratycznej jeździe, nie sprawdził się już bowiem w wyprawach przeciwko silnie obwarowanym We- jom oraz przeciwko plemionom górskim. Powstanie oraz wzrost znaczenia formacji hoplitów, a co za tym idzie, wzrost siły militar- nej plebsu, spowodował, tak jak to miało miejsce począwszy od VII wieku p.n.e. w Grecji, iż rosła także jego samoświadomość oraz polityczna aktywność.23 Decydującą rolę w nowej taktyce prowadzenia walki odgrywały oczywiście formacje ciężkozbrojnej piechoty. Ponieważ zaś owe elitarne formacje wystawiane były przez bogatych plebejuszy, którzy byli w stanie pokryć koszty ko- niecznego rynsztunku lub też - jeśli byli rzemieślnikami - samo- dzielnie go wykonać, dlatego też ambicje polityczne tej właśnie grupy plebejskiej doszły najwyraźniej do głosu. 35 Pierwszym zdecydowanym krokiem i jednocześnie pierwszym wielkim sukcesem plebsu było stworzenie własnych instytucji, co równoznaczne było ze zorganizowaniem się w celu samoobrony i prowadzenia walki politycznej, a następnie zespolenia się w od- rębny stan przeciwko arystokracji. Zgodnie z annalistyczną trady- cją owo decydujące wydarzenie miało miejsce w roku 494 p.n.e., kiedy to sukcesem uwieńczona została pierwsza secesja plebejska i wprowadzono instytucję trybunatu ludowego.24 Datę tę w przy- bliżeniu zdaje się potwierdzać data założenia przez plebejuszy swej świątyni. W roku 493 na Awentynie wzniesiona została przez plebs świątynia poświęcona bogini Ceres, której kult był zawsze kultem wyłącznie plebejskim. Założenie tej świątyni równoznaczne było ze zjednoczeniem się plebsu w ramach gminy sakralnej.zs Utworzenie owej oddzielnej gminy w ramach populus Romanus z oficjalnym celem pielęgnowania kultu bóstw zrozumiałe było z dwóch powodów. Po pierwsze, plebs mógł uzyskać prawne usankcjonowanie swego zespolenia się jedynie wówczas, gdy od- woływał się do opieki bóstw. Z drugiej strony natomiast wzniesie- nie owej świątyni było aktem świadomego naśladownictwa, odwo- łującego się do założenia świątyni Jowisza na Kapitolu, religijnym centrum patrycjuszowskiego miasta, co według tradycji miało miejsce w roku 507 p.n.e. Akt ten miał także na celu podkreślenie niezależności gminy plebejskiej. W rzeczywistości gmina ta nie ograniczała bynajmniej swej działalności do pielęgnowania kultu religijnego, lecz rościła sobie prawo do uchodzenia za "państwo w państwie". W jej ramach plebejusze zwoływali własne zgroma- dzenie plebejskie (concilia plebis) jako zgromadzenie alternatywne do komicji kurulnych i podejmowali tam własne uchwały (plebf- scita). Wybierali też swych urzędników zwanych edylami (aediles "zarządzający świątynią ątynia"), a także trybu- nów ludowych (tribuni plebis), początkowo zapewne w liczbie dwóch, zaś od połowy V wieku p.n.e. - dziesięciu. Na mocy świętej przysięgi (lex sacrata) ustanowiono nietykalność osobistą (sacro- sanctitas) trybunów ludowych, domagano się, by bronili oni pleb- su (ius aweilii) przed samowolą patrycjuszowskich magistratur. Przeforsowano także prawo ingerowania trybunów ludowych w postępowanie prowadzone przez patrycjuszowskie urzędy prze- ciwko plebejuszowi (ius intercedendi), później uzyskali oni także prawo zgłaszania weta wobec rozporządzeń urzędników i uchwał senatu. Mimo że instytucje te nie były uznawane przez patrycjat 36 jako instytucje państwowe, to posiadały one - dzięki poparciu mas - duże wpływy polityczne. Drugim sukcesem plebejuszy było wymuszenie przez nich przeprowadzenia podziału całego ludu rzymskiego na tribus w oparciu o korzystniejsze dla nich kryterium, z czym wiązało się też zreorganizowanie zgromadzenia ludowego, które zgodne było z ich interesami. Ponieważ nazwa tribuni plebis pochodzi od słowa tribus przypuścić można, że ów najważniejszy krok reformatorski w procesie stopniowej reorganizacji podziału na tribus zbiegł się w czasie z wprowadzeniem instytucji trybunatu ludowego. Wprawdzie trzy dawne związki rodowe: Tities, Ramnes i Luceres, nie zostały całkowicie zniesione, to jednak zastąpiły je w znacznej mierze tribus terytorialne. Cztery spośród nich: Suburana, Palati- na, Esquilina oraz Collina, odpowiadałyjako tribus miejskie (tribus urbanae) czterem okręgom miasta Rzymu, w V wieku p.n.e. doszło do nich 16 tribus wiejskich (tribus rusticae), leżących wokół mia- sta. Liczba ich począwszy od schyłku V wieku p.n.e., stale rosła. Proces rozwoju rzymskich tribus zakończony został w roku 241 p.n.e., było ich wówczas łącznie 35.26 Z uwagi na to, że podział na tribus służył głównie jako organizacyjna podstawa zgromadzenia ludowego, odgrywał on znaczną rolę polityczną, zwłaszcza w przy- padku "kampanii wyborczych" i samych wyborów urzędników. Na zgromadzeniach ludowych zorganizowanych w oparciu o tribus te- rytorialne (comitia tributa) patrycjusze nie mieli już możliwości - jak to miało miejsce w przypadku dawnej formy zgromadzenia lu- dowego (comitia curiata) - występowania na czele jednomyślnych i posłusznych im rodów, dzięki czemu mogli oni dawniej przy po- mocy rzeszy swych klientów zdominować zgromadzenie już od je- go początku. Nowe ramy organizacyjne zgromadzenia ludowego stwarzały korzystne możliwości dla plebejskiej agitacji, której nie można było już po prostu zamykać ust. Wprawdzie tak długo, jak długo urzędy państwowe zastrzeżone były wyłącznie dla patrycju- szy, wpływ tej agitacji na wyniki wyborów był ograniczony, to jed- nak dzięki niej plebejusze mieli możliwość przeforsowania wyboru na urzędników patrycjuszy dla nich wygodniejszych i skłonniej- szych do kompromisu. Swój trzeci sukces mogli odnotować plebejusze w połowie V wieku p.n.e. - według tradycji w 451 lub 450 roku p.n.e. Była nim kodyfikacja prawa rzymskiego w formie tzw. Prawa XII Tablic (leges duodecim tabula.rum).2~ Nie chodziło tu przy tym w żadnym 37 razie o ustawodawstwo nowe i przychylne plebejuszom, lecz o spi- sanie prawa obowiązującego, którego przepisy w odniesieniu do niższych warstw ludności były niezmiernie surowe. Uwidaczniają one, że pozycja, z której przed kilkoma dziesiątkami lat plebs za- czynał swą walkę, była niezwykle niekorzystna oraz fakt, że nawet już po pierwszych wielkich sukcesach politycznych, odniesionych przez plebs jego położenie ciągle jeszcze nie było w żadnym razie zadowalające. Archaiczne rysy tego prawa, takie jak absolutna władza paterfamilias, który mógł sprzedawać swe dzieci w niewo- lę, legitymizacja niewoli za długi w formie określonej jako nexum, czy też uznanie prawa do uzyskania zadośćuczynienia za szkody cielesne w taki sam sposób (talio) były niezwykle wyraźne i nie słu- żyły z pewnością poprawie położenia ludzi słabych w sensie soc- jalnym. Usankcjonowane zostało także ścisłe oddzielenie patryc- jatu od plebsu, którego głównym wyrazem był zakaz zawierania związków małżeńskich pomiędzy członkami obu stanów. Zakaz ten dotyczył także bogatych plebejuszy. Jednakże już sam fakt spisania obowiązującego prawa oznaczał reformę o dużej wadze politycznej. Od tego czasu zwykły obywatel mógł -jeżeli doświad- czał on ze strony możnowładców krzywd lub bezprawia - powoły- wać się nie tylko na, respektowane wprawdzie powszechnie, lecz nie pod każdym względem jednoznaczne, prawo zwyczajowe, ale na spisane normy postępowania i przepisy karne. Dzięki zasadzie, że przed sąd powołany mógł być każdy obywatel oraz przyznaniu każdemu obywatelowi prawa do obrońcy (uindex), ochrona praw- na zapewniona została także ubogim i słabym. Przyszłemu rozwo- jowi społecznemu - drogę utorował także fakt, że w Prawie XII Tablic nie występowały już jako jedyne grupy społeczne - z jednej strony arystokracja, z drugiej zaś gmin. Uwzględniało ono także majątek jako kryterium przynależności do określonej warstwy społecznej, odróżniając posiadaczy (assidui), których majątek w warunkach archaicznego miasta-państwa był zapewne jeszcze dość skromny, od nieposiadających (proletarii), którzy nie mieli ni- czego ponad własne dzieci (proles = "potomstwo"). Uznanie stosunków własnościowych za cechę kwalifikującą społecznie korzystne było w głównej mierze dla bogatych plebeju- szy, których odtąd nie można było już zaliczać po prostu do gmi- nu. Ich bogactwo gwarantowało im poważanie i wpływy. To, jak bardzo zależało wyższym warstwom plebejskim na przekształce- niu rzymskiej struktury społecznej w oparciu o kryterium mająt- 38 kowe, uwidoczniło się w czwartym sukcesie, który plebs odniósł w walce z patrycjatem. Było nim mianowicie przeforsowanie nowe- go podziału obywateli Rzymu na klasy majątkowe. Wprowadzenie ustroju demokratycznego przypisywane jest przez rzymską tradycję królowi Serwiuszowi Tulliuszowi, który jako człowiek niskiego pochodzenia jawił się annalistom jako wzorzec demokratycznego reformatora. Jednakże w VI wieku p.n.e. nie istniały jeszcze przesłanki społeczno-ekonomiczne, które umożliwiłyby przeprowa- dzenie takiej reformy. Nawet w Prawie XII Tablic nie ma jeszcze mowy o poszczególnych klasach majątkowych. Tak więc uznać można, że wspomniana reforma ustrojowa przeprowadzona zosta- ła - w każdym razie w odniesieniu do podstaw organizacyjnych zgromadzenia ludowego - dopiero po roku 450 p.n.e. Zbiegła się ona prawdopodobnie w czasie z ustaleniem urzędu cenzora (cen- sor), którego zadaniem było zaliczanie obywateli do poszczegól- nych klas majątkowych. Urząd ten wprowadzony został według tradycji w roku 443 p.n.e.28 Majątek członków poszczególnych klas majątkowych określa- ny był zgodnie z tzw. reformą serwiańską na podstawie rynsztun- ku wojennego, na jaki mogli oni sobie pozwolić. Wynika stąd jas- no, że nowy ustrój był konsekwencją reorganizacji rzymskiego wojska, która dokonała się po wprowadzeniu formacji hoplitów. Wskazują na to także nazwy klas majątkowych (classis = "oddział wojska") i wystawianych przez nie oddziałów (ceniuria = "oddział stu zbrojnych" w najstarszej formie organizacyjnej wojska). W szczegółach ustrój ten znany nam jest dopiero z okresu schył- kowego republiki, czyli w formie bardziej rozwiniętej. Ponad wszy- stkimi klasami (supra classem) stali ekwici (equites), zapewne członkowie patrycjuszowsko-arystokratycznej jazdy, którzy po- dzieleni byli na 18 centurii. Klasa pierwsza obejmowała 80 centu- rii ciężkozbrojnej piechoty, której rynsztunek składał się z hełmu, tarczy, pancerza, nagolenników, oszczepu, włóczni oraz miecza. Tworzyły one trzon całego wojska rzymskiego. Reprezentantami tej klasy byli przede wszystkim zamożni plebejusze. Do klasy dru- giej, trzeciej i czwartej, z których każda wystawiała 20 centurii, należeli inni posiadacze majątku, przy czym cenzus majątkowy każdej klasy kolejnej był niższy niż poprzedniej. Członkowie klasy drugiej uzbrojeni byli tak samo jak żołnierze klasy pierwszej, nie nosili oni jednak pancerza, a zamiast okrągłej tarczy jedynie tar- czę podłużną o mniejszych rozmiarach. Obywatele należący do 39 2 Społeczeństwo rzymskie od początku ekspansji do drugiej wojny punickiej Rozpad archaicznej struktury społecznej: ugoda stanów i ekspansja Na przełomie V i IV wieku p.n.e. Rzym ciągle jeszcze był ar- chaicznym miastem-państwem. Jego porządek społeczny - z arys- tokracją jako stanem panującym z jednej strony, a uciskanym po- litycznie i ekonomicznie plebsem z drugiej, był nadal oparty na prostym modelu stanowym, zaś obszar rzymskiego panowania ograniczał się ciągle jeszcze do niewielkiego terytorium wokół mia- sta. Jednakże zmiany strukturalne w łonie społeczeństwa rzym- skiego, dokonujące się od czasu upadku monarchii i wybuchu konfliktu pomiędzy stanami, spowodowały, że Rzym stanął u pro- gu nowej epoki w procesie swego społecznego rozwoju. Gmin nie był już niedojrzałą politycznie masą, lecz przekształcił się w od- rębny stan, którego samoświadomość stale rosła i miał już na swoim koncie szereg. ważnych zdobyczy politycznych. Jednocześ- nie ów prosty model stanowy, oparty na opozycji arystokracja - gmin, naruszony został w wyniku postępującego procesu rozwar- stwiania społecznego, dokonującego się na gruncie zróżnicowania stosunków własnościowych. Jego konsekwencją było wyodrębnie- nie się w ramach plebsu grup bogatych właścicieli ziemskich, za- możnych rzemieślników i kupców, ubogich rolników oraz całkowi- cie bezmajętnych proletariuszy. Około roku 400 p.n.e. Rzym nie był już państwem o drugorzędnym znaczeniu, jak sto lat wcześ- niej. Po wygnaniu królów etruskich przez długi czas Rzym zmu- szony był do zajmowania pozycji defensywnej. W drugiej połowie 43 V wieku p.n.e. przeszedł on jednak do ofensywy i podbiwszy mia- sto Fidenae (426 p.n.e.), a przede wszystkim Weje (396 p.n.e.) po- większył znacznie obszar swego panowania. Tym samym wyzna- czony został kierunek przyszłego rozwoju społecznego Rzymu, u którego podstaw legł rozpad jego archaicznej struktury. W wew- nętrznym konflikcie społeczno-politycznym celem plebsu stało się już nie pogłębianie swej odrębności od arystokracji, a wręcz prze- ciwnie, ugoda z patrycjatem, na której zależało zwłaszcza plebej- skiej elicie. Jeśli idzie o sprawy zewnętrzne to zarówno arystokra- cja, jak i wszystkie grupy plebejskie zainteresowane były dalszą ekspansją, która z jednej strony umożliwiała zlikwidowanie nędzy ekonomicznej ubogich plebejuszy kosztem ludów podbitych, z drugiej zaś gwarantowała ludziom majętnym możliwość pomno- żenia ich bogactwa. Po upływie pozornie spokojnych dziesięcioleci drugiej połowy V wieku p.n.e., kiedy to rozluźnione struktury ar- chaiczne dojrzewały do momentu zastąpienia ich nowym modelem stosunków społecznych, konieczne było już tylko pewne przyspie- szenie procesu historycznego, aby doszło do uwidocznienia się konsekwencji dotychczasowego rozwoju. Owo przyspieszenie procesu historycznego miało miejsce w pierwszych dziesięcioleciach IV wieku p.n.e. Jego skutkiem była gruntowna przemiana struktury społecznej państwa rzymskiego, która dokonała się w ciągu następnego stulecia. Krótko po roku 400 p.n.e. doszło w Rzymie do wyraźnego zaostrzenia się konflik- tów społecznych. W wyniku przyrostu naturalnego ludności zwiększyła się znacznie liczba bezrolnych. Rozszerzenie rzymskie- go terytorium państwowego po zdobyciu miast Fidenae i Weje nie przyczyniło się w żadnej mierze do zmniejszenia niezadowolenia ubogich, a wręcz przeciwnie, jeszcze je pogłębiło. Podbite i włączo- ne do Rzymu ziemie nie zostały bowiem rozdzielone pomiędzy bez- rolnych, lecz zajęte przez bogatych posiadaczy ziemskich. Jedno- cześnie narastało też niezadowolenie plebsu, również zamożnych warstw plebejskich, spowodowane panującymi w Rzymie stosun- kami politycznymi. Główny udział w zwycięskich wojnach Rzymu przeciwko jego sąsiadom miała bowiem plebejska piechota, zwłaszcza piechota ciężkozbrojna, którą wystawiali zamożni plebe- jusze. Stąd też domagali się oni odpowiednich do swej roli wpły- wów politycznych. Sytuacja zaostrzyła się jeszcze po roku 387 p.n.e., kiedy to miał miejsce najazd na Rzym osiadłych w Górnej Italii Galów, którzy rozgromili rzymskie wojsko, zajęli na pewien 44 czas miasto prócz Kapitolu, splądrowali je i spustoszyli leżące wo- kół niego tereny wiejskie. Wiele rodzin rzymskich utraciło wów- czas swe mienie i popadło w niewolę za długi. Jednocześnie jed- nak zachwiany został ustrój państwowy oparty na władzy patrycjatu. W tej sytuacji wyjściem mogła być jedynie rewolucja lub też przeprowadzenie gruntownych reform. Jak głosi tradycja annalistyczna, niezadowolone masy usiłowały dwukrotnie, kolejno w roku 385 oraz 375 p.n.e., obalić siłą istniejący porządek społeczny (Liv. 6,11, l,nn.). Przeważyło jednak przekonanie, że ist- niejącego ustroju społecznego nie należy zmieniać przy użyciu si- ły, zwłaszcza że było to sprzeczne także z interesami zamożnych plebejuszy. Tym bardziej wyraźna stała się zatem konieczność przeprowadzenia reform, co pociągnęło za sobą dojście do znacze- nia tego odłamu patrycjatu, który był skłonny do kompromisu i zawarcia sojuszu z plebejską elitą.2g Najważniejsza reforma przeprowadzona została według trady- cji w roku 367 p.n.e. na mocy tzw. leges Licinia.e Sextiae (Liv. 6,35,3 nn.), których nazwa wzięła swój początek od imion dwóch trybunów ludowych, będących ich projektodawcami, a mianowicie Gajusza Licyniusza Stolona i Lucjusza Sekstiusza Lateranusa, Ustawy te umożliwiły znaczną poprawę położenia ekonomicznego ubogich plebejuszy, a jednocześnie uzyskanie przez plebs rów- nych z patrycjuszami praw politycznych, dzięki dopuszczeniu ple- bejskiej elity do sprawowania najwyższych urzędów państwowych. Po sukcesie tej reformy także większość dalszych koniecznych re- form wspierana była przez rzymskie ustawodawstwo. Fakt, iż ustawy uchwalane być musiały przez zgromadzenie ludowe gwa- rantował, że reformy popierane były przez większą część plebsu (a w każdym razie przez większość zgromadzenia ludowego). Po- nieważ musiały być one zatwierdzane przez senat, jego zgoda rów- noznaczna była z usankcjonowaniem dzieła reform przez tę najwy- ższą w państwie instancję, będącą głównym wyrazicielem interesów arystokracji. W każdym razie rozwój ustawodawstwa rzymskiego w okresie republiki był - począwszy od ustaw Licyniusza i Sek- stiusza, które nadały rzeczy bieg, a na lex Hortensia z roku 287 p.n.e. skończywszy - jednym pasmem reform społeczno-politycz- nych na korzyść plebsu. Następujący od czasu do czasu regres w tej kwestii, spowodowany postawą nielicznych wpływowych rodzin pa- trycjuszowskich o nastawieniu konserwatywnym, nie był w stanie rozwoju tego powstrzymać. Zgodnie z kursem polityki reform, wy- 45 znaczonym przez ustawy Licyniusza i Sekstiusza, także i kroki podejmowane później zmierzały w dwóch zasadniczych kierun- kach. Z jednej strony chodziło o zlikwidowanie nędzy ekonomicz- nej ubogich plebejuszy, z drugiej natomiast o doprowadzenie do politycznego równouprawnienia plebsu z patrycjatem, co równo- znaczne było ze zlaniem się elity plebejskiej z potomkami starej arystokracji patrycjuszowskiej. Już ustawy Licyniusza i Sekstiusza z roku 367 p.n.e. przewi- dywały podjęcie energicznych działań, zmierzających do poprawie- nia położenia bezrolnych i zabezpieczenia im warunków bytu. Cią- żące na ubogich długi, grożące utratą wolności osobistej, zostały częściowo umorzone (podobnie jak uczynił to Solon w Atenach, rozpoczynając dzieło swych reform w całkowicie podobnej konste- lacji historycznej). Jednocześnie zarządzono, że nikt nie może mieć w swym posiadaniu areału gruntów publicznych większego niż 500 jugerów. Ten przepis zawarty w ustawach Licyniusza i Sekstiusza, uważany często za anachroniczny, uznać należy naj- prawdopodobniej za autentyczny, i to nie tylko dlatego, że wymie- nia go jako stare zarządzenie w roku 167 p.n.e. Katon Starszy (Gellius, Noct. Att. 6, 3, 37), lecz i z tego powodu, ii zdaje się, że był on w zgodzie z wielkością rzymskiego obszaru państwowego po aneksji terytoriów miast Fidenae i Weje. Areał 500 jugerów (= oko- ł0 1,25 km2) nie odpowiadał w żadnym wypadku przeciętnej wiel- kości dóbr ziemskich w tym okresie. Majątki o takich rozmiarach były zapewne w posiadaniu nielicznych najbogatszych rodzin, któ- re przed kilkoma dziesiątkami lat rozdzieliły pomiędzy siebie zdobyte ziemie. Posiadłości ziemskie większe niż 500 jugerów znajdować się mogły przede wszystkim na byłym terytorium pań- stwowym Wejentów, które większe było niż cały pierwotny obszar Rzymu. Bogaci posiadacze ziemscy zmuszeni zostali do zrzeczenia się przynajmniej części ziem, do których rościli sobie prawa. Zie- mie te rozdzielone być mogły pomiędzy ubogich.30 Pełny rozwój polityki zmierzającej do nadania ubogim ziemi nastąpić mógł oczywiście dopiero po roku 340 p.n.e., dzięki szyb- kiemu przyrostowi ager publicus w wyniku ekspansji. W związku z tym możliwe było zniesienie usankcjonowanej jeszcze przez Pra- wo XII Tablic niewoli za długi. Wprowadzeniu tej reformy na mocy lex Poetelia Papiria w roku 326 p.n.e. przypisywał Liwiusz w późniejszym czasie (8, 28, 1 n.) znaczenie porównywaine ze zna- czeniem ustanowienia republiki (uelut aliud initium Libertatis). 46 Przychylny plebejuszom i reformom Appiusz Klaudiusz Ślepy (Caecus) podjął w czasie sprawowania przez niego urzędu cenzora w roku 312 p.n.e. dalsze działania, zmierzające w tym samym kie- runku, co reforma rolna oparta na ustawie Licyniusza i Sekstiu- sza. Byłych niewolników, ludzi najczęściej bardzo ubogich i nie posiadających w chwili swego wyzwolenia żadnej ziemi, a co za tym idzie, przynależnych dotychczas do jednej z czterech tribus miejskich, wpisywał on mianowicie także do tribus wiejskich, tak by mogli oni uzyskać na wsi stałe miejsce zamieszkania oraz grunt pod uprawę.31 Oznaczało to jednocześnie, że wyzwoleńcy ja- ko obywatele Rzymu o najniższym statusie społecznym, których aktywność polityczna ograniczać się musiała dotychczas do tribus miejskich, mogli odtąd mieć wpływ na kształtowanie poglądów i działalności politycznej również wśród ludności wiejskiej. Wprawdzie reforma ta unieważniona została w roku 304 p.n.e. (był to jeden z nielicznych przypadków reakcyjnej postawy patryc- jatu w drugiej fazie walki stanów), to jednak krok ten, mimo że ograniczył zakres działalności wyzwoleńców, nie był już w stanie pohamować ich ambicji ekonomicznych. Celem większości przedsięwzięć reformatorskich w tym okresie było przyznanie plebsowi równych z patrycjatem praw politycz- nych. Plebejuszom chodziło także w dużym stopniu o to, aby za- bezpieczyć się możliwie najskuteczniej przed samowolą urzędni- ków państwowych. W roku 304 p.n.e. trybun ludowy Gnejusz Flawiusz ogłosił zbiór formuł procesowych (ius Flauianum), gwa- rantujących jednolite reguły postępowania ze wszystkimi obywa- telami przed sądem. Przed samowolą magistratur chroniła obywa- teli także lex Valeria. de prouocatione z roku 300 p.n.e. Zgodnie z tą ustawą każdy obywatel, któremu urzędnik wymierzył najwyż- szą karę, miał prawo odwołać się (prouocatio) do zgromadzenia lu- dowego, które sprawę tę rozstrzygnąć musiało na podstawie włas- nego postępowania sądowego. Magistratury miasta Rzymu pozbawione zostały także kompetencji, jeśli idzie o prowadzenie postępowania karnego w sprawach politycznych. Kompetencje te przekazane zostały zgromadzeniu ludowemu.32 Elicie plebejskiej chodziło oczywiście w głównej mierze o równouprawnienie z patrycjatem w politycznym kierowaniu państwem rzymskim. Po- nieważ aktywność polityczną rozwijać można było przede wszy- stkim poprzez sprawowanie urzędów państwowych, a także obra- dowanie i podejmowanie uchwał w senacie oraz zgromadzeniu 47 ludowym, dlatego też głównymi celami plebejskiej elity było dopusz- czenie jej do najwyższych urzędów, uzyskanie równych z patrycju- szami praw w senacie, a jednocześnie wzmocnienie pozycji popie- rającego ją zgromadzenia ludowego względem senatu. Jeśli idzie o udział zamożnych plebejuszy w sprawowaniu wła- dzy politycznej poprzez piastowanie urzędów, to ich pierwotną taktyką było ustanawianie odrębnych urzędów. Na tej pośredniej drodze wywalczyli oni sobie dopiero możliwość obejmowania przez nich także i tych urzędów, które dotychczas zastrzeżone były wy- łącznie dla patrycjuszy. Drobne sukcesy w tej kwestii zdołali ple- bejusze wywalczyć sobie jeszcze na długo przed ogłoszeniem ustaw Licyniusza i Sekstiusza. Trybunami wojskowymi o władzy konsularnej, która to instytucja wprowadzona została według tra- dycji w roku 444 p.n.e., byli od samego początku po części patryc- jusze, po części zaś plebejusze, zapewne dlatego, że plebs gotów był ruszyć w pole jedynie pod rozkazami własnych dowódców. Z uwagi na militarne znaczenie plebejuszy uznanie równoupraw- nienia ich komendantów z dowódcami patrycjuszowskimi udało się im przeforsować najprędzej. Urząd cywilny pierwszy plebejusz objął w roku 409 p.n.e., a był to urząd kwestora (quaestor), speł- niającego funkcje pomocnicze przy wyższych urzędnikach. Rzeczą znamienną jest przy tym, że urząd ten miał bardzo niską rangę. Proces faktycznego zrównywania praw plebejuszy z patrycjusza- mi, jeśli idzie o dostęp do sprawowania urzędów, rozpoczął się kil- ka dziesiątek lat później, jako wynik tego samego wrzenia politycz- nego, które doprowadziło do powstania reformatorskiego dzieła Licyniusza i Sekstiusza. W roku 368 p.n.e. ówczesny patrycjuszo- wski dyktator powołał z uwagi na nadzwyczajną sytuację swego plebejskiego zastępcę, nazwanego magister equitum. Jednocześnie przedstawiciele plebsu przyjęci zostali do kolegium kapłańskiego, czuwającego nad wyroczniami. Radykalną reformę przyniosły na- tomiast ustawy Licyniusza i Sekstiusza z roku następnego. Odtąd najwyższymi urzędnikami w państwie - zarówno jeśli idzie o ju- rysdykcję, jak i o prowadzenie wojny - byli dwaj konsulowie (con- sules), spośród których jeden mógł być plebejuszem, a prócz nich pretor (pretor), którego kompetencje ograniczały się do jurysdy- kcji. Urząd pretora piastować mogli zarówno patrycjusze, jak i plebejusze. Jednocześnie plebejuszom przyznane zostało prawo do ubiegania się o inne najwyższe urzędy państwowe, na przykład o urząd dyktatora lub cenzora. Prócz tego do dwóch stanowisk 48 edylów plebejskich (aediles plebis) dodano dwa stanowiska edylów patrycjuszowskich, noszących tytuł edylów kurulnych (aediles cu- rulis), aby w ten sposób umożliwić równomierny rozdział funkcji edylów między przedstawicielami obu stanów. Wkrótce potem pierwsi plebejscy wyżsi urzędnicy obejmowali swe urzędy. Pierw- szym plebejskim konsulem był według tradycji w roku 366 p.n.e. Lucjusz Sekstiusz Lateranus, zaś pierwszym plebejskim dyktato- rem w roku 356 p.n.e. - Gajusz Marcjusz Rutilus, będący także pierwszym plebejskim cenzorem (w roku 351 p.n.e.). Pierwszym plebejskim pretorem był w roku 337 p.n.e. Kwintus Publiliusz Fi- lon. Uwieńczeniem procesu zdobywania przez plebejuszy dostępu do urzędów była lex Ogulnia z roku 300 p.n.e., na mocy której przed przedstawicielami plebsu otwarła się możliwość obejmowa- nia najwyższych urzędów kapłańskich, takich jak urzędy pontyfi- ków (ponttfi.ces) i augurów (augures).33 Elita plebejska dążyła do tego, aby reformy te przyczyniły się także do stworzenia jej korzystniejszej pozycji w senacie. Lex Oui- nia ( przed rokiem 312 p.n.e.) stanowiła, że skład senatu miał być co jakiś czas uzupełniany na nowo przez cenzorów. Oznaczało to, że w ciągu każdej cenzorskiej kadencji senat mógł być zasilany przez zamożnych i wpływowych plebejuszy. Jednocześnie na mocy tej ustawy senatorzy plebejscy zrównani zostali w swych prawach z senatorami patrycjuszowskimi, bowiem przyznawała ona con- scripti pełne prawo głosu, przysługujące dotychczas jedynie pat- res. Wielu plebejuszy przyjętych zostało do senatu, zwłaszcza w czasie sprawowania urzędu cenzora przez Appiusza Klaudiusza Ślepca (Caecusa) w roku 312 p.n.e. Było wśród nich nawet wielu synów wyzwoleńców, a zatem także rzemieślników i kupców. W ten sposób senat przestał być wyłącznym bastionem arystokra- cji, która jedynie ze względu na swe urodzenie i posiadłości ziem- skie posiadała szczególne przywileje (Diodor 20, 36, 1 nn.). Jedno- cześnie ograniczone zostały także prawa senatu na korzyść zgromadzenia ludowego, będącego pod dużym wpływem zamoż- nych plebejuszy. Podczas gdy wcześniej plebisci.ta nie nabierały mocy prawnej, jeżeli senat odmówił ich zatwierdzenia, to ogłoszo- na w roku 339 p.n.e. lex Publilia stanowiła, że wszelkie zastrzeże- nia senatu odnośnie do danej uchwały zgłaszane musiały być już wcześniej, a mianowicie przed zwołaniem zgromadzenia ludowego. Plebiscita nie mogły być już zatem uznawane za nieważne jedynie z powodu odrzucenia ich przez konserwatywną większość senatu. 49 Jeszcze dalej idzie w tej kwestii lex Hortensia z roku 287 p.n.e., uważana powszechnie za akt kończący walkę pomiędzy stanami. W roku tym miały miejsce ruchy na tle zadłużenia osób prywat- nych i zdawało się już, że konflikt pomiędzy plebejuszami a patrycjuszami rozgorzeje na nowo, przybierając dawne formy, plebs bowiem posunął się nawet do secesji jako środka nacisku, jak się to już - według tradycji - zdarzyło dwukrotnie w V wieku p.n.e. Jednakże "w tym momencie przywódcy plebsu i patrycjatu wznieść się musieli ponad chwilowe wzburzenie i zawrzeć ugodę oznaczającą ostateczne i całkowite przezwyciężenie całej przeszło- ści" (A. Heuss). Konsekwencją tej ugody było uznanie, że uchwały plebejskiego zgromadzenia ludowego (plebiscita) posiadają moc prawną bez konieczności zatwierdzania ich przez senat. Fakt, że reforma ta, mogąca w zasadzie doprowadzić do upadku państwa, była w ogóle możliwa, świadczy dobitnie o daleko posuniętej ugo- dzie stanów. Podstawą reformy było zapewne przekonanie, że i se- nat, i zgromadzenie ludowe są w znacznej mierze wyrazicielami tych samych interesów, bowiem przywódcy plebsu i zgromadzenia ludowego byli jednocześnie przedstawicielami i wpływowymi członkami formującej się właśnie nowej arystokracji senatorskiej. W ten oto sposób plebejusze odnieśli zwycięstwo. Spowodowa- ło ono zniesienie przedziału pomiędzy stanami, lecz nie oznaczało wkroczenia Rzymu na drogę ku społeczeństwu egalitarnemu. Stworzyło raczej przesłanki dla dalszego rozwarstwienia społeczne- go. Zwycięstwo to zawdzięczali plebejusze swej determinacji, z jaką walczyli z patrycjuszami o swe prawa, oraz konsekwentnej polityce sojuszu zamożnych plebejuszy z ubogimi, a ponadto kompromiso- wej postawie arystokracji, a przynajmniej jej szerokich kręgów, często pod presją złej sytuacji zewnętrznej Rzymu, w końcu zaś wspólnemu dla wszystkich grup zainteresowaniu ekspansją, która umożliwiała przezwyciężenie problemów społecznych. Społeczno-historyczne implikacje rzymskiej ekspansji miały wagę szczególną. Reformowanie rzymskiego ustroju społecznego za pomocą ustawodawstwa nie tylko zbiegło się w czasie z rozsze- rzaniem się władzy Rzymu na Italię, lecz było z tym procesem or- ganicznie związane. Państwu rzymskiemu udało się w krótkim czasie przezwyciężyć skutki klęski zadanej mu przez Galów w 387 roku p.n.e. Po licznych walkach z sąsiadami i po umocnieniu środkami dyplomatycznymi swej pozycji w Lacjum oraz na tere- nach przyległych, w drugiej połowie IV ~wieku p.n.e. Rzym przystą- 50 pił do wielkiej ofensywy, która po ciężkich wojnach ze sfederowa- nymi w ramach Związku Samnickiego plemionami górskimi (do roku 290 p.n.e.) oraz po wielkich zwycięstwach odniesionych nad Galami i Etruskami (w 285 roku p.n.e.) doprowadziła do podboju środkowej Italii, zaś po wojnie z Tarentem i królem Epiru, Pyrru- sem, (282 - 270 r. p.n.e.) do zajęcia Italii Południowej. Przyczyną wojen zaborczych prowadzonych przez Rzym nie był irracjonalny pęd Rzymian do ekspansji, lecz konieczność rozwią zania wewnętrznych problemów społeczeństwa rzymskiego po- przez rozszerzenie obszaru rzymskiego panowania. Nawiasem mó- wiąc, również i napór Samnitów oraz sprzymierzonych z nimi plemion górskich ze środkowej Italii na - miejscami niezwykle urodzajne - tereny przybrzeżne pomiędzy Rzymem a Neapolem miał podobne podłoże. Dla tych pasterskich ludów przeludnienie miało jeszcze bardziej katastrofalne skutki niż dla państwa rolni- czego, jakim był Rzym.34 Była to jednak strefa interesów Rzymu. Również zdumiewające sukcesy w polityce zewnętrznej, które uda- ło się Rzymowi odnieść w przeciągu krótkiego czasu, dadzą się w pełni wyjaśnić jedynie w społeczno-historycznym kontekście. Przypisać je należy nie tylko zdolnościom wodzów i polityków rzymskich, lecz także wyższości rzymskiego ustroju społecznego nad systemami społecznymi większości ludów i plemion Italii. W przeciwieństwie do zacofanych plemion górskich środkowej Ita- lii wojsko rzymskie miało swe zaplecze w ośrodkach miejskich, które zaopatrywały je w uzbrojenie i żywność. Były to mianowicie, prócz Rzymu stanowiącego centrum założonej około połowy IV wieku p.n.e. pierwszej kolonii rzymskiej, Ostii, takie kolonie oby- wateli rzymskich jak: Antium, Terracina, Sinuessa, Castrum No- vum, Sena Gallica, założone wzdłuż wybrzeża morskiego w latach 338 - 283 p.n.e. Przeciwko armii etruskiej, którą tworzyła arysto- kracja i jej uzbrojeni poddani, wystąpiło rzymskie wojsko, składa- jące się z obywateli o całkowicie odmiennym stopniu samoświado- mości. Jednocześnie jednak Rzym poprzez fakt nadania licznym ludom i plemionom Italii obywatelstwa rzymskiego umożliwił im włączenie się w swój system społeczno-polityczny. Po zjednocze- niu Italii pod władzą Rzymu w przededniu wybuchu pierwszej wojny rzymsko-kartagińskiej Półwysep Apeniński objęty był siecią gmin o zróżnicowanej pozycji prawnej. Prócz "sprzymierzeńców posiadających nominalną suwerenność (socii), istniały również "gminy półobywateli" z rzymskim obywatelstwem, lecz bez prawa 51 uczestniczenia w wyborach rzymskich urzędników (ciuitates sine su~fragio), kolonie rządzonego przez Rzym Związku Latyńskiego (coloniae La.tinae), gminy ludności tubylczej z obywatelstwem rzymskim i samorządem wewnętrznym (municipia) oraz kolonie rzymskie (coloniae ciuium Romanorum). Wspaniałomyślne nada- wanie obywatelstwa rzymskiego w różnych jego formach było nie tylko zabiegiem dyplomatycznym. Stwarzało ono również podsta- wy do pomnażania rzymskiego "manpower", a co za tym idzie do zjednoczenia ludności italskiej w ramach jednego państwa.35 W konsekwencji reformatorskiego ustawodawstwa oraz roz- ciągnięcia się rzymskiego panowania na Italię struktura społe- czeństwa rzymskiego uległa w przeciągu stulecia, dzielącego ogło- szenie ustaw Licyniusza i Sekstiusza od wybuchu pierwszej wojny punickiej, daleko idącym przemianom. Reformy zapoczątkowały proces rozwarstwiania się społeczeństwa, dokonującego się już na nowych podstawach. Związki rodowe leżące u podstaw archaicz- nej struktury społecznej, utrzymywały się wprawdzie jeszcze przez całe wieki dzięki ciągle żywotnej instytucji klienteli oraz pielęgno- waniu kultów prywatnych i mogły w dalszym ciągu silnie oddzia- ływać na stosunek pomiędzy pojedynczą osobą a grupą, nie sta- nowiły już jednak zasady decydującej o podziale społecznym. Pochodzenie patrycjuszowskie zachowało wprawdzie swe społecz- ne znaczenie w ciągu całej historii Rzymu, nie było już jednak od dawna kryterium rozstrzygającym o przyznaniu uprzywilejowanej pozycji w społeczeństwie, jak to było dawniej. Szczególna pozycja patrycjuszowskiej arystokracji rodowej jako pewnego rodzaju in- stytucji została co prawda utrzymana dzięki tytułom, strojowi i zastrzeżeniu wyłączności obejmowania przez patrycjuszy pew- nych urzędów kapłańskich, rozróżnienie pomiędzy patrycjuszami a nie-patrycjuszami nie było już jednak podstawą porządku społecznego. Prosty model dwustanowy, oparty na opozycji patres - plebs, zastąpiony został przez nowy model stosunków społecz- nych. Nowa najwyższa warstwa społeczna składała się z potom- ków starej arystokracji rodowej i najbogatszych rodzin plebej- skich, których wiązały ze sobą ścisłe stosunki rodzinne. Swą wysoką pozycję zawdzięczali członkowie tej warstwy władzy, jaką skupiali w swych rękach dzięki piastowaniu przez nich urzędów państwowych i zasiadaniu w senacie. Sprawowanie urzędów umożliwiał im posiadany majątek. Funkcje, które sprawowali, po- wodowały, że cieszyli się oni w społeczeństwie dużym poważa- 52 niem. Ta nowa warstwa wyższa społeczeństwa rzymskiego dzieliła się na elitę rządzącą oraz liczną grupę "zwykłych" senatorów. Do elity wchodzili przy tym zarówno patrycjusze, jak i plebejusze. Za- liczano do niej także byłych konsulów. Poniżej tej warstwy w hie- rarchii społecznej nie stały już - jak to było wcześniej - w niewiel- kim tylko stopniu zróżnicowane masy ludności uboższej i zupełnie ubogiej, lecz liczne warstwy, różniące się pomiędzy sobą wielko- ścią i rodzajem posiadanego majątku, a także pozycją prawną. Byli to bogaci rolnicy, którzy otrzymali ziemię pod uprawę na tere- nach podbitych, drobni rzemieślnicy i kupcy, drobni rolnicy i ro- botnicy rolni, będący w dużym stopniu uzależnieni osobiście od wielkich posiadaczy ziemskich, na przykład jako ich klienci, na- stępnie zaś wyzwoleńcy, wykonujący głównie zawody miejskie, i na koniec niewolnicy, którzy nie byli już teraz włączani automa- tycznie do patriarchalnego związku rodzinnego. Istnienie tego mo- delu równoznaczne było z rozpadem archaicznej struktury społe- cznej. Powodowało ono także i to, że w ramach nowego ustroju społecznego sprzeczności nie mogły już sprowadzać się jedynie do prostego konfliktu pomiędzy arystokracją i gminem, tym bardziej, że problemy ekonomiczne częściowo, polityczne zaś niemal całko- wicie przestały być czynnikami konfliktogennymi. Mimo istnieją cych w dalszym ciągu antagonizmów pomiędzy biednymi i bogaty- mi nastąpił teraz okres względnego spokoju, w którym dopiero stopniowo narastały nowe, poważne konflikty. Wyraźne następstwa dla społeczeństwa rzymskiego miały tak- że prowadzone przez Rzym wojny zaborcze. Wspólne dla wszy- stkich grup społecznych zainteresowanie ekspansją zmusiło zan- tagonizowane strony do zawarcia ugody, a sukcesy rzymskiej ekspansji, umożliwiające rozwiązanie problemów społecznych kosztem strony trzeciej, przyczyniły się do złagodzenia napięć i usunęły - grożące przed ogłoszeniem ustaw Licyniusza i Sekstiu- sza - niebezpieczeństwo zmiany systemu władzy przy użyciu siły. Bezrolni otrzymali ziemię pod uprawę na terenach podbitych, za- równo w okolicy Rzymu, jak i na obszarze nowo założonych kolo- nii rzymskich i latyńskich. Jednocześnie w wyniku ekspansji, ko- lonizacji i nadawania obywatelstwa rzymskiego ludom podbitym, ustrojowy model społeczeństwa rzymskiego, który był dotychczas systemem miasta-państwa i odnosił się jedynie do Rzymu i jego okolic, stał się systemem państwowym, w ramach którego istniały liczne inne ośrodki miejskie z ich terytoriami. Ten system pań- 53 stwowy wchłonął zarazem różnorodne lokalne systemy społeczne, takie, jak greckie poleis na Południu, kwitnące ośrodki rolnicze w Kampanii, zacofane plemiona pasterskie w górzystej Italii Środ- kowej oraz gminy miejskie z właściwymi im strukturami Etrurii. Ustrój społeczny Rzymu w III wieku p.n.e. Zakończenie walki stanów oraz ekspansja Rzymu na Pół- wysep Italski były czynnikami determinującymi kierunek dalszego rozwoju społeczeństwa rzymskiego. W wyniku historycznych prze- mian, jakie miały miejsce w Rzymie na przestrzeni wieku, dzielą- cego ogłoszenie ustaw Licyniusza i Sekstiusza od wybuchu pierw- szej wojny punickiej, wyłoniły się trzy nowe przesłanki podziału społeczeństwa oraz stosunków warstw społecznych pomiędzy so- bą. Zarówno przemiany w łonie populus Roma.nus, jak i sukcesy rzymskiej ekspansji spowodowały, że struktura ekonomiczna pań- stwa rzymskiego, a co za tym idzie i jego struktura społeczna ule- gać zaczęły silniejszemu niż dotychczas zróżnicowaniu. Skutkiem ekspansji było ponadto także i to, że w III wieku p.n.e. porządek społeczny Rzymu, ograniczony dotychczas do niewielkiej liczby mieszkańców jednej gminy miejskiej, rozciągnięty został na lud- ność wielomilionową, a co za tym idzie objął swym zasięgiem róż- norodne siłą rzeczy grupy społeczne. Wreszcie, grupy te zostały z konieczności włączone w ramy ustroju arystokratycznego, bo- wiem polityczne zwycięstwo plebejskiej elity nie spowodowało by- najmniej demokratyzacji ustroju społecznego, jak to miało miejsce na przykład w Atenach za czasów Klejstenesa. Jego konsekwencją było uformowanie się nowej arystokracji, w rękach której spoczy- wała silna władza. W tych warunkach w III wieku p.n.e. ukształ- tował się w Rzymie specyficzny arystokratyczny ustrój społeczny. Zwycięstwa odniesione przez Rzymian w pierwszej wojnie punic- kiej (264 - 241 r. p.n.e.) przyspieszyły jedynie jego rozwój, a do- piero przemiany, które spowodowała druga wojna punicka (218 - 201 r. p.n.e.) nadały rozwojowi temu nieco inny kierunek.3s Jeśli idzie o strukturę gospodarczą Rzymu, to w IV wieku p.n.e. był on ciągle jeszcze zacofanym państwem rolniczym, w którym przeważająca część ludności żyła z uprawy roli i hodowli bydła, a posiadanie ziemi było najważniejszym źródłem i zarazem główną oznaką bogactwa. Rzemiosło i handel odgrywały niewielką 54 rolę. W handlu posługiwano się ciągle jeszcze - zamiast bitymi monetami - archaicznymi środkami płatniczymi (bydło, sztabki i płytki miedziane z odciśniętym znakiem wartości). Rzemieślnicy i kupcy tworzyli niezbyt liczną grupę w ramach plebsu. Produkcja rolnicza zachowała, jak wiemy, swą wiodącą rolę przez cały okres starożytności aż po czasy nowożytne, tj. do rewolucji przemysło- wej. Dla wewnętrznego rozwoju Rzymu ważne było jednak, że w związku z ekspansją wzrosło w gospodarce znaczenie handlu, rzemiosła oraz operacji finansowo-bankowych, co doprowadziło do umocnienia pozycji działających w tych sektorach grup społecz- nych. Na znaczne przyspieszenie procesu wyodrębniania się róż- nych kierunków działalności gospodarczej wpłynął fakt, że Rzym od czasu pierwszej wojny punickiej był także potęgą morską. Po podboju Sycylii w roku 241 p.n.e., jak również Sardynii i Korsyki w 237 r. p.n.e., a zwłaszcza po przekształceniu tych wysp w pierw- sze prowincje rzymskie w roku 227 p.n.e., zachodnia część base- nu Morza Sródziemnego stała się terenem także rzymskiej eks- pansji ekonomicznej. Najbardziej wyraźną oznaką przekształcania się struktury ekonomicznej Rzymu było rozpoczęcie już w roku 269 p.n.e., a więc w przededniu wybuchu pierwszej wojny punic- kiej, regularnego bicia monet. Spowodowało to również ustalenie nowych kryteriów, według których mierzona była pozycja społecz- na obywateli. Ich przynależność do poszczególnych klas majątko- wych, ustalonych w swoim czasie przez tzw. reformę serwiańską, regulowana być mogła odtąd na podstawie kwalifikacji majątko- wej, w której wyznaczony dla każdej klasy cenzus wyrażany był w sumach pieniężnych.3' Silniejsze niż dotychczas rozwarstwienie społeczeństwa rzym- skiego było również skutkiem tego, że w III wieku p.n.e. ustrój społeczny Rzymu rozciągnięty został na całą ludność Półwyspu Italskiego. Ludność ta była niezmiernie zróżnicowana pod wzglę- dem etnicznym, społecznym i kulturowym. Już choćby jedynie z uwagi na swą liczebność nie mieściła się ona w ramach proste- go, archaicznego modelu podziału społeczeństwa. Według rzym- skich list cenzusowych z III wieku p.n.e., na podstawie których ustalić można przynajmniej przypuszczalną liczebność ciues Ro- mani w tym czasie, liczba dorosłych obywateli Rzymu wynosiła w roku 276 p.n.e. 271 224, do roku 265 wzrosła zaś do 292 234. W wyniku dużych strat w czasie pierwszej wojny punickiej nastą- pił spadek liczby ludności. W roku 247 p.n.e. Rzym liczyć miał 55 podobno 241 712 obywateli, następnie liczba ta miała ponownie zacząć wzrastać, by w roku 234 p.n.e. wynieść 270 713 (Liv. Epit. 14 - 20). Według P.A. Brunta, który oparł się na podawanych przez Polibiusza (2, 24, 3 nn.) danych dotyczących liczebności zdolnej do walki ludności Italii w roku 225 p.n.e., liczbę wszy- stkich wolnych mieszkańców Półwyspu Italskiego (wyłączywszy Górną Italię) szacować można w tym czasie na około 3 000 000 osób, do czego doliczyć należałoby jeszcze 2 000 000 niewolni- ków.38 Nawet jeżeli szacunki te są niepewne i, zwłaszcza w odnie- sieniu do niewolników, dla okresu tego bardzo zawyżone, to jed- nak świadczą one wyraźnie o tym, że w III wieku p.n.e. rozwój społeczeństwa rzymskiego przebiegać musiał w zupełnie odmien- nych niż dotychczas warunkach, w których archaiczny, prosty model społeczny, oparty na opozycji arystokracja-gmin, nie był już możliwy. Owo zróżnicowane społeczeństwo objęte zostało ramami ary- stokratycznego ustroju społecznego. To że wynikiem walki stanów w Rzymie było uformowanie się nowej arystokracji i zdominowa- nego przez nią ustroju społecznego oraz że archaiczna forma rzą- dów arystokracji nie została zastąpiona w państwie tym przez ustrój demokratyczny, nie było w żadnym razie prostą konsek- wencją konserwatywnego nastawienia ludności rzymskiej, składa- jącej się w znacznej mierze z właścicieli ziemskich i drobnych rol- ników. Taki bieg rzeczy był wynikiem charakteru konfliktu pomiędzy patrycjuszami a plebejuszami. Polityczne zwycięstwo plebsu oznaczało zwycięstwo plebejskiej elity, która już od V wie- ku p.n.e. dążyła do zintegrowania się z warstwą rządzącą. Jej ce- lem nie było nigdy zniesienie rządów arystokracji, lecz udział w nich. Dzięki uzyskaniu w okresie pomiędzy ogłoszeniem leges Lici- niae~Sexha.e i 1ex Hortensia równych z patrycjuszami praw politycz- nych plebejskiej elicie udało się swój cel osiągnąć. W jej politycz- nych zamierzeniach nie leżało nigdy ustanowienie takiego porządku społecznego, w którym również niższe warstwy wolnych obywateli miałyby otrzymać nieograniczoną władzę. Z drugiej zaś strony dla ubogich mas plebejskich walka o uzyskanie prawa do współdecydowania w sprawach politycznych była jedynie środkiem do osiągnięcia ich najważniejszego celu, jakim był stosowny udział w gruntach publicznych. Po nadaniu ubogim plebejuszom ziemi na mocy ustaw Licyniusza i Sekstiusza oraz w wyniku podboju Italii, ich problemy uchodziły w znacznym stopniu za rozwiązane. 56 Poza tym wykształcenie się nowej warstwy wyższej nie tylko nie naruszyło instytucji klienteli, lecz dzięki związkom niższych grup społecznych z awansującymi w hierarchii społecznej rodzinami plebejskimi uczyniło ją jeszcze bardziej żywotną. W ramach tego systemu, gwarantującego potężnym i bogatym rodom dzięki oso- bistym powiązaniom z rzeszą ich klientów szczególne wpływy poli- tyczne oraz dużą liczbę stronników, ^taka demokratyzacja porząd- ku społecznego, jaka miała miejsce w Atenach, nie była możliwa. Tak więc społeczny ustrój Rzymu pozostał w ^III wieku ^p.n.e. -jak i w całej jego późniejszej historii - ustrojem arystokratycznym. Z przedstawionych wyżej powodów w ^III wieku ^p.n.e. rozwar- stwienie rzymskiej struktury społecznej, a co za tym idzie i sto- sunki pomiędzy poszczególnymi warstwami społecznymi nabrały innego charakteru. Podział społeczeństwa oparty był na skompli- kowanym systemie wyróżników, w którym ważną rolę odgrywały z jednej strony przywileje z racji pochodzenia, z drugiej zaś osobi- ste zdolności i przedsiębiorczość, poza tym posiadanie ziemi i pie- niędzy, wpływy polityczne dzięki przynależności do senatu, a prze- de wszystkim dzięki dostępowi do urzędów, następnie pozycja prawna, związana z posiadaniem rzymskiego obywatelstwa i wol- ności osobistej, działalnością w dziedzinie rolnictwa lub innych sektorach gospodarki i na koniec stosunki polityczne poszczegól- nych gmin italskich z Rzymem. W obrębie tego systemu podziału, którego ramy tworzyła z jednej strony arystokracja senatorska, z drugiej zaś niewolnicy, istniało wiele warstw społecznych, które również nie były jednolite. Mimo że instytucja plebsu została ofic- jalnie utrzymana, to jednak jedynie nowo uformowana arystokra- cja senatorska dzięki jej przywilejom oraz silnemu poczuciu przy- należności stanowej posiadała przynajmniej niektóre cechy charakterystyczne dla stanu, przy czym nie był to w żadnym razie stan zamknięty dla niższych warstw społecznych. Jednocześnie rozpoczął się już proces wykształcania się nowej elity, która zain- teresowana była nie tylko w posiadaniu ziemi, lecz także w coraz większym stopniu w zyskach, płynących z uprawiania rzemiosła, handlu oraz wszelkich operacji finansowych. Zmieniło się także podłoże napięć społecznych. W miejsce konfliktu pomiędzy patrycjuszami i plebejuszami narastać zaczęły obecnie nowe antagonizmy, na przykład pomiędzy warstwą rządzącą a grupami ubogich proletariuszy, których liczba w mieście Rzymie stale się zwiększała, poza tym pomiędzy Rzymianami a ich często ^uciska- ^57 ^nymi sprzymierzeńcami oraz pomiędzy właścicielami niewolników a niewolnikami. Nie istniała jednak obawa, że antagonizmy te przekształcą się w poważny konflikt społeczny, bowiem z jednej strony można było rozwiązać je po części środkami pokojowymi, z drugiej zaś kontrolowane były one stale dzięki sile warstwy rzą- dzącej. Władza polityczna tej warstwy była w ogóle najważniej- szym czynnikiem integrującym różnorodne grupy społeczne, choć- by tylko dlatego, że miała ona swego sojusznika w masach ludności rolniczej, której nadała ziemię. Uwidoczniło się to przede wszystkim w czasie wojen z Kartaginą. O tym, że społeczny ustrój Rzymu także po zakończeniu walki stanów miał wybitnie arystokratyczny charakter, świadczy najwyraźniej fakt, że panująca arystokracja senatorska stanowiła nieznaczną jedynie część całego ^populus ^Romanus. Liczba człon- ków senatu, a co za tym idzie liczba mężczyzn przynależnych do arystokracji senatorskiej, wynosiła przeważnie jedynie około 300 osób. Ale nawet w ramach tej nielicznej arystokracji istniała jesz- cze węższa elita, a mianowicie ^nobilitas, ciesząca się największym poważaniem i wpływami politycznymi, w pełni świadoma swej uprzywilejowanej pozycji. Za ^uiri ^nobiles - przy czym określenie to nie stało się nigdy tytułem formalnym - uchodzili czołowi senato- rzy i ich rodziny, ogólnie rzecz biorąc, konsulowie -jako że urząd konsula był najwyższym urzędem w państwie, oraz ich potomko- wie. Na przestrzeni ^III wieku ^p.n.e. nobilami byli członkowie około 20 arystokratycznych rodów patrycjuszowskich i plebejskich, a oprócz nich nieliczni ^homines ^noui, którzy do grona najwyższej arystokracji wprowadzili nowe rodziny. Najstarszymi z tych ro- dzin, odgrywających w przeciwieństwie do wielu wymarłych w cią- gu ^IV wieku ^p.n.e. rodów patrycjuszowskich przez długi jeszcze czas ważną rolę w rzymskiej historii, byli ^Fabii, od niepamiętnych czasów najbardziej szanowany rzymski ród arystokratyczny, ponad to ^Aemilii i ^ComeUi, a także ^Claudu i ^Valeru pochodzenia ^sabińskiego. Typowym przedstawicielem tych kręgów był w okre- sie drugiej wojny ^punickiej ^Kwintus ^Fabiusz ^Maksimus ^Verruco- ^sus, zwany "Kunktatorem" ^(Cun.ctator), cenzor, pięciokrotny kon- sul, dwukrotny dyktator, świadom w pełni tradycji swego rodu, za którego protoplastę uważał Herkulesa, przy tym człowiek otwarty na nowe prądy umysłowe (Plut. , ^Fabius 1, 1 on. ). Od czasu ogło- szenia ustaw ^Licyniusza i ^Sekstiusza konsulowie pochodzili także z rodów plebejskich. Już w drugiej połowie ^IV wieku ^p.n.e. rody te 58 szczycić się mogły ludźmi, odgrywającymi w życiu publicznym Rzymu rolę wiodącą, jak to było na przykład w przypadku ^Kwin- ^tusa ^Publiliusza ^Filona, czterokrotnego konsula i duchowego ojca ^lex ^Publilia. Także w ^III wieku ^p.n.e. wielu z nich przeszło do his- torii, na przykład Marek ^Atiliusz ^Regulus, dwukrotny konsul i wódz w czasie pierwszej wojny ^punickiej. W okresie tym nie ist- niał już ścisły rozdział rodzin patrycjuszowskich od rodzin plebej- skich. Poszczególne rodziny warstwy rządzącej miały zarówno gałąź patrycjuszowską, jak i plebejską, op. ^Vetuńi, poza tym więk- szość rodów była ze sobą spowinowacona, na przykład ^Fabiusze spowinowaceni byli z licznymi rodzinami plebejskimi. Prócz tego począwszy od ostatnich dziesięcioleci ^IV wieku ^p.n.e. do senator- skiej arystokracji Rzymu przyjmowane były najznamienitsze ro- dziny licznych rzymskich i latyńskich miast Italii, na przykład ^Plautii z miasta ^Tibur, ^Mamilii., ^F~lufi oraz ^Coruncanii z ^Tuskulum, ^Atilii z ^Cales, ^Otacilii z ^Benewentum, ^Ogulnii z ^Etrurii. Ścisłe sto- sunki z rzymską arystokracją utrzymywały również górne warstwy sprzymierzonych z Rzymem gmin, jak na przykład spowinowaco- na z Rzymianami arystokracja z ^Kapui ^(Liv. 23, 4, 7).39 Arystokracja senatorska wraz z jej elitą odróżniała się od pozo- stałych warstw społeczeństwa rzymskiego poprzez swe przywileje, działalność, majątek, poważanie oraz poczucie przynależności sta- nowej. Mimo że wykazywała ona co najmniej tendencję do tworze- nia własnego stanu, nie rościła sobie przy tym bynajmniej preten- sji do ekskluzywności. Do jej grona mieli możliwość wejść szczególnie zdolni i przedsiębiorczy potomkowie rodó w niesenator- skich, którzy jako "nowi ludzie" otrzymywali szansę objęcia nawet najwyższego urzędu w państwie rzymskim, jakim był urząd kon- sula. Takim homo ^novus był na przykład ^Gajusz ^Flaminiusz, który w okresie dzielącym obie wojny ^punickie przeforsował przeprowa- dzenie nowych reform na korzyść drobnych rolników i ze względu na swe zapatrywania polityczne i religijne często popadał w kon- flikt z przedstawicielami swego stanu. Jednakże większość arysto- kracji stanowili potomkowie tych rodzin senatorskich, które w drugiej połowie ^IV wieku ^p.n.e. miały już za sobą długą historię, albo też powstały wówczas w wyniku zlania się plebejskiej elity z arystokracją patrycjuszowską; nieliczni ^homines ^novi przejmo- wali z reguły konserwatywne poglądy tejże arystokracji równie szybko jak gruntownie. Najlepszym tego przykładem był Marek ^Porcjusz Katon (234 - 149), pochodzący z ^ekwickiego rodu z ^Tus- ^59 kulum, według Cycerona (De re p. 1,1 ) quasi ^exemplar ad ^indus- ^tria.m ^virtutemque. Uprzywilejowana pozycja arystokracji w społeczeństwie rzym- skim była wynikiem tego, że jej członkowie zdominowali życie poli- tyczne Rzymu. Z niej wywodzili się urzędnicy ^rzymscy,4to- przedstawicieli składał się senat, ona dysponowała - głównie dzię- ki wpływom wśród swych klientów - zgromadzeniem ludowym. System piastowania urzędów państwowych, regulujący kolejność ich obejmowania: od najniższych do urzędu cenzora oraz konsula ^(cursus honorum), sprawił, że dostęp do urzędów stał się przywile- jem arystokracji. Jedynie jej przedstawiciele posiadali majątek, umożliwiający im organizowanie odpowiedniej "kampanii wybor- czej", kiedy ubiegali się o urzędy. Jedynie oni dysponowali rzeszą swych klientów, na których głosy liczyć mogli w czasie wyborów. Jedynie oni byli do tego stopnia niezależni ekonomicznie, iż mogli sobie pozwolić na obejmowanie bezpłatnych urzędów, z którymi wiązały się określone zobowiązania finansowe. Poza tym jedynie oni posiadali odpowiednie przygotowanie do działalności politycz- nej, wychowywali się bowiem w tradycji najznamienitszych rodzin rzymskich i otrzymali stosowne wykształcenie. Dzięki doświadcze- niu zdobytemu w trakcie piastowania urzędów tworzyli oni potem w senacie krąg polityków, posiadających największe kompetencje, by podejmować ważne decyzje polityczne. W wyniku tego ludzie ci cieszyli się dużym poważaniem i mogli wpływać na kształtowanie opinii i poglądów szerokich mas ludności. Przed masami, a zwłaszcza przed zgromadzeniem ludowym, władza arystokracji zabezpieczona była instytucjonalnie. Wpraw- dzie ^Polibiusz, zagorzały zwolennik ustroju rzymskiej republi- ki, uważał, że siła Rzymu tkwi w zdrowym połączeniu form rzą- dów monarchicznych, arystokratycznych i demokratycznych, tworzącym system, którego elementami były urzędy państwo- we, senat oraz zgromadzenie ludowe (6, 11, 11 on.), to jednak w rzeczywistości Rzymem rządziła arystokracja. Do zwoływania zgromadzenia ludowego uprawnieni byli jedynie urzędnicy, a więc jej ^przedstawiciele. Jedynie im przysługiwało także prawo zgłasza- nia tam wniosków. Frekwencja na zgromadzeniach ludowych nie była szczególnie duża, bowiem żyjący z dala od miasta obywate- le z rzadka jedynie do niego przybywali. W interesie arystokracji zakazane też zostało zwoływanie zgromadzenia ludowego na dni targowe, kiedy to do Rzymu rzeczywiście napływały masy lud- 60 ^ności. Jednocześnie istniały nadal obok siebie wszystkie dotych- czasowe formy zgromadzenia ludowego, różniące się między sobą swymi kompetencjami. Ponieważ głosowanie odbywało się według centurii i ^tribus w dalszym ciągu wykorzystywane były wszystkie możliwe w tych ramach formy manipulacji na niekorzyść mas uboższych, bowiem ^liczebość i skład poszczególnych ^tribus i cen- turii nie były jednakowo ^reprezentowa~e przy oddawaniu głosów. Poza tym nawet jeden z dziesięciu obecnie trybunów ludowych, należących tak jak wszyscy urzędnicy do arystokracji, mógł zabloko- wać - dzięki przysługującemu mu prawu weta - każdy akt urzę- dowy, jeżeli nie był on zgodny z interesami arystokracji. Prócz te- go bardzo duże znaczenie miał fakt, że na podstawie układu patron- -klient z poszczególnymi rodzinami arystokratycznymi związane by- ły szerokie masy ludności, i to nie tylko ubodzy krewni, sąsiedzi czy wyzwoleńcy, lecz obecnie także całe gminy Półwyspu ^Italskie- ^go.41 W systemie tym ważne było zapewne także i to, że arystokracja kontrolowała poczynania ^poszczególnych grup w swym łonie w celu przeciwdziałania sytuacji, w której któremuś z rodów arystokraty- cznych i jego stronnictwu udałoby się wprowadzić siłą formę ^rzą ^dów monarchistycznych, ^analogiczną do tyranii w Grecji. Kontrola taka była możliwa, abstrahując już od zasady rocznej kadencji urzędników oraz zasady kolegialności, dzięki temu, że politycz- ne interesy poszczególnych rodów arystokratycznych były często ze sobą sprzeczne, w wyniku czego rody te trzymały się wzajem- nie w szachu, a poza tym nie zawsze były one zgodne ^wewnętrz- ^nie.42 Nie tylko jednak sama władza polityczna i manipulacja na ko- rzyść arystokracji senatorskiej umożliwiały integrację społeczeń- stwa rzymskiego pod jej rządami. Arystokracji udało się także dzięki swej tradycji wpoić obywatelom Rzymu poczucie przynależ- ności do rzymskiej wspólnoty, które przekonało przynajmniej war- stwy wolnej ludności do idei państwa jako wspólnego dobra całe- go społeczeństwa, do idei ces publice jako ces ^populi (Cit., De re p. 1, 39). Podstawą duchową tej idei państwa była religia. Podkreślał to dobitnie ^Polibiusz (6, 56, 6 on.): "Głównie jednak wyższość państwa Rzymian polega (...) na ich zapatrywaniu się na bogów. I moim zdaniem to, co u innych ludów jest przedmiotem nagany, decyduje o spoistości państwa rzymskiego, mianowicie bogoboj- ność. Ta bowiem właściwość jest tak dalece u nich wyolbrzymio- na i spleciona zarówno z prywatnym życiem ludzi, jak i z życiem 61 publicznym, że wyższy jej stopień jest już ^nieosiągalnyM (tłum. S. ^Hammer). Jednakże istotę tej religio, właściwego stosunku do bogów, określała arystokracja. Jej przedstawiciele byli w Rzymie kapłana- mi powołanymi do odgadywania woli bogów i utrwalania przepi- sów religijnych. Religijne normy postępowania członków społe- czeństwa w różnych sytuacjach wynikały także z tradycji arystokratycznych rodów. Wskazówką co do słuszności myśli i czynu nie było nic innego jak tylko mas ^maiorum, sposoby postę- powania przodków, których wyrazem były ich wielkie czyny. Kolektywna pamięć o tych czynach oraz ich naśladowanie były gwarancją ciągłości idei państwa. ^Moribus ^anriquis ces stal Roma- na ^uirisque, pisał poeta rzymski ^Enniusz (u ^Cic., De re p. 5, 1), starszy nieco od ^Polibiusza, który myśl swą sformułował nie mniej wyraźnie (6, 54, 2 n.): "(...) wieczna staje się sława tych, którzy do- konali jakiegoś chwalebnego czynu, a imię tych, co zostali dobro- czyńcami ojczyzny, staje się znane ogółowi i przechodzi do poto- mności. Co zaś najważniejsze, młodzież znajduje w tym podnietę, żeby wszystko znieść dla państwa, celem osiągnięcia sławy towa- rzyszącej dzielnym mężom" (tłum. S. ^Hammer). Jednakże przeja- wiające się w owych czynach sposoby postępowania nie były ni- czym innym, jak tylko odbiciem mentalności i działań senatorów. Mężowie, którzy w przeszłości dokonali sławnych czynów, polity- cy, wodzowie i kapłani, byli ich przodkami. Blask sławy przodków zapewniał poważanie także ich potomkom. Opisana powyżej dominująca pozycja polityczna arystokracji senatorskiej nie byłaby możliwa bez odpowiedniej bazy ekonomicznej. Bazę tę stanowiły nadal posiadłości ziemskie. Mi- mo że ustawy ^Licyniusza i ^Sekstiusza nie zezwalały na tworzenie wielkich dóbr ziemskich, to jednak arystokracja senatorska sta- nowiła w ramach społeczeństwa rzymskiego warstwę najbogat- szych posiadaczy ziemskich. Na skutek rozciągnięcia się panowa- nia Rzymu na Półwysep Italski, a zwłaszcza w wyniku ekspansji w zachodniej części basenu Morza Śródziemnego od czasu pierw- szej wojny ^punickiej, przed senatorami otworzyły się niezwykle kuszące możliwości osiągania zysku o niespotykanej dotychczas wysokości z handlu, rzemiosła i wszelkiego rodzaju operacji finan- sowych. Bez wątpienia istniały także wpływowe grupy senatorów, gotowych pójść tą drogą, która mogła była doprowadzić do całko- witego przekształcenia struktury gospodarczej i społecznej ^Rzy- 62 mu. Zamknęła ^ją jednak przed senatorami ogłoszona w roku 218 ^p.n.e. ^lex ^Claudia, za którą spośród senatorów głosował podobno jedynie homo ^nouus, ^Gajusz ^Flaminiusz ^(Liv. 21, 63, 3 n). Na mo- cy tej ustawy zabroniono senatorom i ich synom posiadania okrę- tów handlowych, których ładownie mieściłyby więcej niż 300 am- for, taką bowiem pojemność uznano za wystarczającą do transportu płodów rolnych z ich majątków ziemskich. Uzasadnie- niem tego zakazu było przypuszczalnie przekonanie, że robienie interesów jest niegodne senatora ^(quaestus ^omnis ^patribus ^indeco- ^rus ^uisus). Oczywiście trudno sobie wyobrazić, że rzymskie zgro- madzenie ludowe byłoby w stanie przeforsować tę ustawę, jeżeli byłaby ona całkowicie sprzeczna z interesami warstwy panującej. Wiodące kręgi arystokracji musiały raczej dostrzec gwarancję cią ^głości istniejącej dotychczas formy rządów w tym, że arystokracja jako warstwa rządząca pozostanie nadal warstwą właścicieli ziem- skich. Ryzyko gospodarcze, na które narażona była arystokracja ziemiańska, było znacznie mniejsze, prócz tego podtrzymywała ona więzi społeczne ludności wiejskiej z rządzącymi. Poza tym by- ła ona mniej podatna na obce wpływy niż mogłoby to być w przy- padku warstwy rządzącej, w skład której wchodziliby kupcy i ^przedsiębiorcy (por. ^Cato, ^Agr. ^praef. 1 n.). Mimo to w ciągu ^III wieku ^p.n.e. liczba kupców i rzemieślni- ków rzymskich oraz ich społeczne znaczenie znacznie wzrosły. Pod względem swego prestiżu w społeczeństwie pozostawali oni jednak, jak w całej rzymskiej historii, daleko w tyle za arystokra- cją senatorską. Wykształcenie się licznej warstwy ^rzemieślniczo- ^kupieckiej przyspieszyły znacznie wojny z Kartaginą. Według rela- cji ^Polibiusza na początku pierwszej wojny ^punickiej Rzym nie posiadał w ogóle żadnych okrętów wojennych i dopiero począwszy od tego czasu zaczęto popierać rozwój tych gałęzi rzemiosła, które do budowy okrętów były nieodzowne ( 1, 20, 10 on. ). W roku 255 ^p.n.e. Rzym był już w stanie w przeciągu trzech miesięcy zbudo- wać 220 okrętów (1, 38, 6), co możliwe było jedynie dzięki istnie- niu licznej warstwy wyspecjalizowanych rzemieślników, z których część była z pewnością obcego pochodzenia. Jednocześnie w cza- sie pierwszej wojny z Kartaginą wraz z rzymskim wojskiem podą- żyli do Afryki italscy handlarze, których zadaniem było zaopatry- wanie armii ^(Polib. l, 83, 7 on.), a wkrótce po jej zakończeniu kupcy italscy pod patronatem Rzymu pojawili się również na wschodnim wybrzeżu Adriatyku (tamże, 2, 8, 1 on. ). W czasie 63 drugiej wojny ^punickiej kupcy rzymscy towarzyszyli wojsku nie tyl- ko w celu zaopatrywania go, lecz także, by odkupywać od żołnierzy łupy wojenne ^(Polib. 14, 7, 2 n.) i osiągać w ten sposób większe zy- ski. Już wówczas byli w Rzymie bogaci przedsiębiorcy, którzy mogli przyjść państwu z pomocą, udzielając mu dużych kredytów na cele wojenne i prace budowlane ( ^Liv. 23, 49, 1 on. i 24, 18, 10). W ten oto sposób rozpoczął się proces, który w ^II wieku ^p.n.e. doprowa- dził do powstania niezmiernie ważnej warstwy społecznej, którą tworzyli bogaci przedsiębiorcy, kupcy i bankierzy, a co za tym idzie do uformowania się stanu ^ekwitów.43 Przeważającą część społeczeństwa rzymskiego tworzyli rolnicy wśród których istniały zróżnicowane grupy społeczne: od zamoż- nych posiadaczy ziemskich, zamieszkujących nowe kolonie rzym- skie i latyńskie, po uzależnionych w znacznym stopniu osobiście od arystokracji robotników rolnych i klientów. Postępy rzymskiej kolonizacji także w dobie wojen ^punickich umożliwiły obdzielenie uboższych rolników oraz mas proletariuszy, których liczba w Rzy- mie stale się zwiększała, przeważnie dostatecznie dużymi działka- mi ziemi pod uprawę. Proces ten doprowadził w pierwszym rzędzie do ugruntowania pozycji wyższych i średnich warstw ludności rol- niczej, uformowanych wyraźnie już w wyniku wcześniejszej kolo- nizacji. Warstwy te stanowiły główne filary zdominowanego przez arystokrację systemu społeczno-politycznego, były bowiem gwa- rantem władzy Rzymu na terenach podbitych, odgrywały także decydującą rolę w rzymskim wojsku. By zabezpieczyć ową wspól- notę interesów arystokracja poczyniła na rzecz tych warstw pewne ustępstwa natury politycznej i ekonomicznej. Do wzrostu ich li- czebności oraz dalszego zabezpieczenia ich interesów gospodar- czych przyczyniło się zarówno ustanowienie w roku 241 ^p.n.e.44 ostatniej rzymskiej ^tribus, jak i założenie nowych kolonii, zwłasz- cza przeforsowanie - wbrew oporowi konserwatywnie nastawio- nych grup arystokracji - w roku 232 ^p.n.e. przez ^Gajusza ^Flami- ^niusza kolonizacji ^tzw. agar ^Gallicus na obszarze ^Sena ^Gallica45 ^(Polib. 2, 21, 7 on.; według ^Polibiusza reforma ta była pierwszym dysonansem w całkowicie harmonijnym dotychczas - jego zda- niem - systemie społecznym Rzymu). Polityczną i społeczną kon- sekwencją ^ugruntownia pozycji wyższych i średnich warstw lud- ności rolniczej była reforma rzymskiego zgromadzenia ludowego, która miała miejsce w roku 241 ^p.n.e. lub też niewiele później. Dawne formy zgromadzenia, których podstawą organizacyjną były 64 ^irtbus i centurie, połączone zostały w jeden skomplikowany sys- tem, a przyjęty tryb głosowania powodował, że głosy bogatszych rolników miały większą wagę, niż to było dotychczas. Tym war- stwom ludności rolniczej miał Rzym do zawdzięczenia swe zwycięstwa w pierwszej i drugiej wojnie ^punickiej, zginęło jej jed- nak wówczas - zwłaszcza w drugiej wojnie ^punickiej - tak wiele, ^że straty te miały dla dalszego rozwoju społeczeństwa rzymskiego niezwykle ważne skutki. Niższy niż wolni rolnicy status prawny w społeczeństwie rzym- skim doby wojen ^punickich mieli wyzwoleńcy, których liczba i znaczenie nie tylko w Rzymie i innych miastach, ale też i na wsi stale się zwiększały. Wolność licznym niewolnikom nadawały zwłaszcza najznamienitsze rody Rzymu, które miały w zwyczaju pojawiać się na zgromadzeniu ludowym na czele oddanych im mas, by w ten sposób przeforsować ustawy zgodne z ich politycz- nym interesem. Niewolnicy, którzy przez akt swego wyzwolenia otrzymywali obywatelstwo rzymskie, popierali na zgromadzeniu ludowym polityczne cele swych patronów, byli oni im przydatni także z racji świadczonych na ich rzecz usług natury ekonomicz- nej i osobistej. Mimo że w roku 357 ^p.n.e. na akt wyzwolenia na- łożony miał zostać podatek w wysokości 5% od wartości niewolni- ka ( ^Liv. 7, 16, 7), to w ciągu ^III wieku ^p.n.e. liczba wyzwoleńców znacznie się zwiększyła. O tym, że wyzwalanie było wówczas prak- tyką częstą świadczy fakt, iż do roku 209 ^p.n.e. wpływy państwa rzymskiego z tytułu podatku od wyzwolenia osiągnęły prawie 4000 funtów złota ^(Liv. 27, 10, 1 1 n. ).46 Najniższa pozycja w społeczeństwie rzymskim od czasu rozpa- du archaicznej struktury społecznej po okres wczesnego Cesar- stwa była udziałem niewolników. Począwszy od ^IV wieku ^p.n.e. jednym z elementów gospodarczego i społecznego rozwoju Rzymu było zwiększanie się znaczenia niewolnictwa. Jako siła robocza niewolnicy używani byli nie tylko w majątkach wielkich właścicieli ziemskich, ale zapewne także i na polach bogatszych rolników. Istniało już wówczas więcej niż dotychczas możliwości pozyskania niewolników. Zniesione zostały tak bardzo hańbiące dla wolnych obywateli Rzymu archaiczne formy zdobywania niewolników, bo- wiem po nadaniu ubogim plebejuszom ziemi pod uprawę nie byli oni już zmuszani koniecznością do sprzedawania w niewolę włas- nych dzieci, zaś niewola za długi zakazana została urzędowo w ro- ku 326 ^p.n.e. Rosło natomiast znaczenie handlu niewolnikami po- 65 między Rzymem a innymi ludami i państwami. Uwzględniał to już drugi traktat pomiędzy Rzymem i Kartaginą z roku 348 ^p.n.e., za- braniający sprzedawania sprzymierzeńców drugiej strony układu jako niewolników na terenach podległych jej władzy ^(Polib. 3, 42, 6 on.). W pierwszym jednak rzędzie niewolnicza rzesza w Rzymie zwiększała się w wyniku czynienia niewolnikami jeńców wojen- nych, których dostarczały ciągłe wojny, prowadzone przez Rzym najpierw z ludami Italii, później zaś z Kartaginą i jej sprzymie- rzeńcami. W 307 roku ^p.n.e. sprzedano podobno jednorazowo w niewolę 7000 sprzymierzeńców ^Samnitów ^(Liv. 9, 42, 8); w roku 262 ^p.n.e. na rynek niewolników trafiło ponad 25 000 mieszkań- ców ^Agrigentum na Sycylii, zaś w roku 254 ^p.n.e. 13 000 jeńców z miasta ^Panormus ^(Diodor 23, 9, 11 i 18, 5). W czasie drugiej wojny ^punickiej masowe czynienie niewolnikami jeńców wojen- nych stało się praktyką powszechną. Zapoczątkowało to nową epokę w historii społeczeństwa rzymskiego, w której niewolnictwo osiągnęło szczyt swego znaczenia. Jednakże w okresie pomiędzy obiema wojnami ^punickimi społeczeństwo rzymskie dalekie było jeszcze od tego, aby rozwijać gospodarkę na bazie pracy niewolni- czej. Żywotne były wówczas jeszcze częściowo patriarchalne formy niewolnictwa. Jeńców wojennych często uwalniano w tym czasie po zapłaceniu przez nich okupu, jak to miało op. miejsce w roku 254 ^p.n.e. w przypadku większości mieszkańców miasta ^Panor- ^mus. Nawet bogaci Rzymianie niekoniecznie dysponować musieli w tym okresie masami swych niewolników. O wodzu Marku ^Ati- ^liuszu ^Regulusie mawiano na przykład, że miał on do swej dyspo- zycji zaledwie jednego niewolnika i jednego pracownika najemne- go (Vel. ^Max. 4, 4, 6). Dane świadczące o masowym używaniu niewolników jako siły roboczej w gospodarce rzymskiej, na przyk- ład w rzemiośle, odnoszą się dopiero do okresu drugiej wojny ^pu- ^nickiej ^(Polib. 10, 17, 9 n.). Konsekwencją tego, że w ^III wieku ^p.n.e. niewolnictwo miało w Rzymie stosunkowo niewielkie znaczenie, był brak w tym czasie poważniejszych buntów niewolników. Wprawdzie w 259 roku ^p.n.e. 3000 niewolników i 4000 żołnierzy okrętowych, pochodzą- cych z ludów z Rzymem sprzymierzonych ^(nauales ^socii), miało podobno uknuć spisek przeciwko państwu rzymskiemu, to jednak akcję tę określić można raczej jako nietypowe dla ówczesnej struktury społecznej Rzymu powstanie zwyciężonych przeciwni- ków. Niewolnicy owi bowiem pochodzili prawdopodobnie ze 66 środkowoitalskich plemion górskich i w rzymską niewolę - prze- ważnie jako jeńcy wojenni - popadli na krótko przed tym wydarze- niem. Podobnie ocenić należy przypuszczalnie spisek 25 niewolni- ków z roku 217 ^p.n.e., którego inspiratorem był najprawdopodobniej jeden z ^kartagińskich agentów. Niewielka liczba spiskowców świad- czy przy tym o znikomym znaczeniu tej ^akcji.4' Całkowicie nie do pomyślenia były w Rzymie takie wydarzenia, jakie miały miejsce w sprzymierzonym z nim etruskim mieście ^Volsinii. W roku 280 ^p.n.e. tamtejsza arystokracja wyzwoliła swych niewolników i od- dała im władzę. Następnie zaś uznała, że jest przez nowych wład- ców źle traktowana i zwróciła się o pomoc do Rzymu, któremu do- piero w roku 264 ^p.n.e. po krwawej wojnie udało się przywrócić jej dawne ^prawa.48 Taki bieg rzeczy wykluczony był w Rzymie za- równo ze względu na siłę rzymskiego systemu rządów, jak i z uwagi na stosunkowo niewielkie znaczenie tam niewolnictwa. W ^III wieku ^p.n.e. Rzymowi nie groziły więc ani powstania nie- wolników, ani też niepokoje wśród niższych warstw ludności w mieście i na wsi. Pominąwszy zagrożenia zewnętrzne, kwestią najważniejszą było, czy niezwykle liczne i posiadające niezmiernie zróżnicowaną strukturę gminy Italii będą skłonne zaakceptować na stałe supremację Rzymu i zjednoczyć się z Rzymianami w ra- mach mniej lub bardziej jednolitego systemu społecznego. O tym, że zjednoczenie Italii było przedsięwzięciem niezwykle trudnym, świadczy fakt, że w okresie drugiej wojny ^punickiej wie- lu sprzymierzeńców Rzymu przeszło na stronę ^Hannibala, wśród nich nawet miasto ^Kapua, którego elita związana była ściśle z naj- znakomitszymi rodami rzymskimi. Po zakończeniu tej wojny trze- ba było jeszcze długiego czasu i powstania Italików przeciwko Rzymowi, by problem ten mógł wreszcie zostać rozwiązany w spo- sób ostateczny. Jednakże drogi i możliwości ugruntowania władzy Rzymu nad Italią również poprzez zjednoczenie społeczności ital- skiej w ramach mniej lub bardziej jednolitego systemu społeczne- go, zarysowały się na długo jeszcze przed wybuchem drugiej woj- ny ^punickiej. Jednym ze sposobów było przyjmowanie znakomitych rodów italskich do arystokracji senatorskiej, prócz tego utrzymywa- nie przez rzymską arystokrację stosunków społecznych i politycz- nych z elitami poszczególnych gmin oraz stałe powiększanie - po- przez kolonizację rozległych obszarów Italii - warstwy ludności rolniczej, poczuwającej się do wspólnoty z Rzymem. Poza tym epi- zod, który rozegrał się w ^Volsinii, był wystarczającym dowodem na 67 to, że potęga Rzymu leży całkowicie w interesie wyższych warstw społecznych poszczególnych gmin etruskich i italskich. W każdym razie w ^III wieku ^p.n.e. arystokracja rzymska była na tyle silna, by panować zarówno nad wszystkimi warstwami społeczeństwa rzymskiego, jak i nad zróżnicowaną pod względem politycznym, społecznym i kulturowym ludnością italską. Rządzo- ne przez nią państwo rzymskie wyszło z obu wielkich wojen z Kar- taginą jako zwycięskie mocarstwo. Druga wojna ^punicka oraz szybkie postępy ekspansji rzymskiej również na Wschodzie, jakie po niej nastąpiły, otwarły nową epokę w dziejach społeczeństwa rzymskiego. Charakteryzowała się ona wykształceniem się w krót- kim czasie nowego modelu stosunków społecznych oraz pojawie- niem się nowych napięć społecznych. Kierunek, w którym zmiany te pójść musiały, zarysował się jednak już w ^III wieku ^p.n.e. Pod- łożem większości procesów historyczna-społecznych, dokonują- cych się w schyłkowym okresie republiki, takich jak przekształce- nie się ^nobilitas w oligarchię, powstanie warstwy bogatych kupców, przedsiębiorców i bankierów, upadek italskiej ludności rolniczej, masowe używanie w gospodarce niewolników jako siły roboczej, przerywany okresami regresu proces włączania ludności italskiej w ramy rzymskiego ustroju społecznego, był bowiem stan stosunków społecznych przed drugą wojną ^punicką lub też w cza- sie jej trwania. 3 Zmiany strukturalne w II wieku p.n.e. Przesłanki i charakterystyka ogólna Druga wojna punicka stanowi pewną cezurę w historii Rzy- mu. Zapoczątkowała ona bowiem proces, który już wkrótce spowodował głębokie przemiany w strukturze państwa i społe- czeństwa rzymskiego. Rzym stał się imperium, jego struktura gos- podarcza i ustrój społeczny podlegać zaczęły nowym uwarunko- waniom, w wyniku czego ich rozwój przebiegać zaczął w różnych kierunkach. Jednocześnie jednak owe gwałtowne przemiany do- prowadziły do tego, że państwo rzymskie znalazło się w stanie kryzysu politycznego i społecznego, który w niespełna wiek od wielkiego zwycięstwa nad Hannibalem spowodował w Rzymie wy- buch konfliktów społecznych o niespotykanej dotąd sile. Nowe warunki wynikały częściowo z bezpośrednich następstw, jakie miała dla Italii druga wojna punicka. W pierwszym rzędzie były to: upadek i proletaryzacja italskiej ludności rolniczej, po- wstanie wielkich majątków ziemskich oraz przejście do masowego używania w rzymskiej gospodarce niewolników jako siły roboczej. Przemiany te opisują wyraźnie już historycy antyczni, op. Plu- tarch ( Ti. Gracchus 8, 1 on.) i Appian (B. civ. 1, 32 on.). A. J. Toynbee natomiast dopatrywał się w szkodach, jakie druga wojna punicka przyniosła społeczeństwu i gospodarce Rzymu, pośmiert- nej zemsty Hannibala za postępy rzymskiej ekspansji.49 Olbrzymie znaczenie dla społecznego i ekonomicznego rozwoju Rzymu u schyłku republiki miały również konsekwencje samej ekspansji. W krótszym niż wiek okresie, dzielącym początek drugiej wojny 69 punickiej od wybuchu społecznych konfliktów w latach trzydzies- tych II wieku p.n.e., Rzym stał się państwem władającym całym basenem Morza Śródziemnego, a co za tym idzie światowym - na owe czasy - imperium.5onały dwa ówczesne mo- carstwa, Macedonię ( w trzeciej wojnie macedońskiej, 171 - 168 r. p.n.e.) oraz Kartaginę (w trzeciej wojnie punickiej, 149 - 146 r. p.n.e.), osłabiły i zmusiły do uległości państwo Seleucydów, pod- biły większą część Półwyspu Iberyjskiego i zajęły Grecję (146 r. p.n.e. ). Podbite tereny wcielone zostały w charakterze prowincji do państwa rzymskiego: Hispania citerior i ulterior w roku 197 p.n.e., Macedonia w 148, Afryka w 146 i Azja w 133 roku p.n.e. Miało to niezwykle doniosłe następstwa. Młode Imperium Rzym- skie objęło bowiem swymi granicami ogromne obszary o wysokiej kulturze agrarnej, co umożliwiło przywóz na wielką skalę płodów rolnych do Italii, w wyniku czego zaprzestano tam w znacznym stopniu uprawy zboża. Poza tym Rzym posiadał niewyczerpane niemal złoża surowców, na przykład srebra dostarczały mu kopal- nie w Hiszpanii. Dysponował on także olbrzymim potencjałem ta- niej siły roboczej, którą stanowili zdobyci na wojnach niewolnicy oraz pozbawieni wszelkich praw rdzenni mieszkańcy prowincji. Rzym zdobył także liczne i nie zagrożone żadną konkurencją ryn- ki zbytu dla swych wyrobów rzemieślniczych. W ramach Impe- rium Rzymskiego istniały także nieograniczone wprost możliwo- ści inwestowania, uprawiania handlu i rzemiosła oraz wszelkiego rodzaju operacji finansowych. Te wszystkie nowe czynniki ekonomicznego rozwoju Rzymu doprowadzić musiały siłą rzeczy do restrukturyzacji rzymskiego społeczeństwa. Tak więc w wyniku drugiej wojny punickiej, a zwłaszcza wskutek nasilonej ekspansji Rzymu we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, która po niej nastąpiła, niezmiernie szybko formować się zaczął nowy system społeczny, którego główne ce- chy wykształciły się już około połowy II wieku p.n.e.51 Ze względu na swe silne zróżnicowanie wewnętrzne model ten różnił się za- sadniczo od archaicznej struktury społeczeństwa rzymskiego. Od- biegał on również znacznie od prostego jeszcze stosunkowo mode- lu z III wieku p.n.e. Pozycja społeczna jednostki była wypadkową wielu czynników, takich jak: pochodzenie, wykształcenie politycz- ne i polityczna działalność, posiadłości ziemskie, pieniądze, ambi- cje oraz umiejętność wykorzystania koniunktury gospodarczej, działalność gospodarcza w mieście lub na wsi, pozycja prawna, przynależność do określonej grupy etnicznej względnie regional- nej. Elitę społeczną tworzyła arystokracja senatorska, sprawująca władzę dzięki swym przywilejom, wynikającym z pochodzenia, od- powiedniego do stanu wykształcenia i doświadczenia politycznego, a poza tym z jej ekonomicznej niezależności, którą gwarantowały posiadane przez nią majątki ziemskie, a także zyski czerpane z działalności w innych dziedzinach gospodarki. Drugą grupę eli- tarną w ramach społeczeństwa rzymskiego tworzyli ekwici. W wię- kszości byli oni - podobnie jak senatorowie - posiadaczami ziem- skimi. Do grupy tej należeli jednak także bogaci rzemieślnicy, kupcy i bankierzy pośledniejszego urodzenia; również ci chętnie lokowali swe pieniądze w ziemi. Poza tym każda z licznych gmin italskich i każda z prowincji miała swą własną lokalną warstwę wyższą, którą stanowili głównie posiadacze ziemscy. Warstwy te różniły się znacznie pomiędzy sobą pod względem pozycji prawnej, stanu majątkowego oraz pod względem kulturowym. W Italii tyło wielu rolników posiadających rzymskie obywatelstwo, których byt w coraz to większym stopniu był zagrożony. Napływali oni więc w coraz to większej liczbie do miast, zwłaszcza do Rzymu. 'Itvorzy- li tam coraz liczniejszą warstwę proletariuszy, którą z drugiej stro- ny zasilały liczebnie masy wyzwoleńców. Bardzo niekorzystne było także położenie ludności większości italskich socii oraz zamiesz- kującej prowincje, tym bardziej, że nie posiadała ona obywatel- stwa rzymskiego i była wyzyskiwana zarówno przez własnych władców, jak i przez państwo rzymskie. Najniższa pozycja w spo- łeczeństwie rzymskim była jednak udziałem mas niewolników, po- zbawionych wszelkich praw osobistych oraz brutalnie wyzyskiwa- nych w majątkach ziemskich i kopalniach. Ten przebiegający niezwykle gwałtownie proces silnego rozwar- stwiania się społeczeństwa rzymskiego pociągnął za sobą narasta- nie licznych, niezmiernie poważnych konfliktów. Z jednej strony były to konflikty pomiędzy różnymi grupami społecznymi, których pozycja w społeczeństwie była niekorzystna, a warstwą rządzącą, z drugiej natomiast konflikty w łonie samej warstwy rządzącej. Jednocześnie okazało się, że ani anachroniczny już obecnie ustrój polityczny Rzymu, ani też również przestarzała tradycja duchowa społeczeństwa rzymskiego nie są już w stanie zjednoczyć zanta- gonizowanych warstw i grup społecznych w ramach harmonijnego systemu. Większości tych konfliktów nie można już było w ogóle rozwiązać środkami pokojowymi. Zawiodły również, nieliczne zresztą, próby powstrzymania tego procesu lub też skierowania go za pomocą reform na nowe tory. Nieuchronnym tego skutkiem był kryzys społeczeństwa rzymskiego, objawiający się wojnami domo- wymi oraz rozruchami. Kryzys ten doprowadził do upadku rzym- skiej republiki. Warstwy wyższe Po drugiej wojnie punickiej arystokracji udało się jeszcze bardziej umocnić swą władzę i uprzywilejowaną pozycję w społe- czeństwie rzymskim. Zwycięstwo Rzymu nad Hannibalem oraz sukcesy na Wschodzie stanowiły niejako potwierdzenie prowadzo- nej przez nią polityki, ona także od samego początku w pierw- szym rzędzie czerpała korzyści z rzymskiej ekspansji. Wzrósł znacznie jej prestiż, wykraczając daleko poza granice społeczeń- stwa czy też państwa rzymskiego w ogóle. Powszechnie znane były fakty, jak ten, iż w roku 168 p.n.e. pewien niezwykle pewny siebie senator rzymski zmusił w Egipcie syryjskiego króla z dynastii Se- leucydów, Antiocha IV, by ten na oczach swej armii upokorzył się przed nim i poddał woli rzymskiego senatu (Liv. 45, 12, 1 on.), czy też, że w roku następnym król bityński, Prusias II, upadł na twarz przed wejściem do siedziby rzymskiego senatu, ucałował ziemię i nazwał senatorów "bogami przynoszącymi ratunek" (Polib. 30, 18, 1 on. ). Wzrosło także znacznie poczucie przynaleźności stano- wej wśród arystokratów, mogących szczycić się, iż swymi świetnymi czynami przysparzają sławy swym rodom. Virlutes generis mieis (sic) moribus accumulaui, głosi pochodzące z roku około 140 p.n.e. elo- gium ku czci jednego z członków rodu Scypionów (ILS 6). Arysto- kracja odizolowała się jeszcze bardziej niż dotychczas od mas zwykłych obywateli, wykazując przy tym coraz więcej cech cha- rakterystycznych dla stanu społecznego, co uwidaczniało się rów- nież w nadaniu jej miana ordo senatorius. Wkrótce po zakończe- niu drugiej wojny punickiej owo oddzielenie się arystokracji od reszty społeczeństwa znalazło swój dobitny wyraz w tym, że odtąd senatorowie zasiadali w czasie publicznych igrzysk na oddziel- nych honorowych ławach w wydzielonych dla nich rzędach. Spra- wą niezwykłej wagi było dla senatorów wyraźne odgraniczenie się od warstwy nowobogackich, która w tym czasie zaczęła prze- kształcać się w odrębny stan a mianowicie w stan ekwicki. W roku 129 p.n.e. senatoro- wie wystąpili bowiem z centurii equites, do których należeli w ra- mach zgromadzenia ludowego. Centurie te tworzyli swego czasu członkowie arystokratycznej jazdy, następnie senatorowie, a po- cząwszy od II wieku p.n.e. w ich skład wchodzili także członkowie formującego się z wolna stanu ekwitów. Ponadto ekwici, którzy dzięki piastowaniu przez nich urzędów państwowych weszli do se- natu, zrezygnować musieli z przysługującego im dotychczas sym- bolu ich statusu, którym był koń, dostarczany im na koszt skarbu państwa.52 Wspomniane wyżej rozporządzenie świadczy o tym, że bogaci ekwici mieli możliwość ubiegania się - często z dobrym skutkiem - o wybór na niższe urzędy państwowe. Umożliwiało to stałe zasi- lanie arystokracji przez ludzi awansujących w hierarchii społecz- nej, wśród których byli także ludzie niskiego stanu. To stałe uzu- pełnianie składu elity rządzącej konieczne było także z tego powodu, że wiele rodów senatorskich wymarło z braku męskiego potomka. Niska liczba urodzeń w starych arystokratycznych ro- dzinach powodowała, że takie znakomite rody rzymskie, jak Fa- biusze czy Korneliusze, swe dalsze istnienie zawdzięczały jedynie adoptowaniu przez nie młodych mężczyzn z rodu Emiliuszów. Publiusz Korneliusz Scypion Emilianus, zdobywca Kartaginy i Numancji, oraz Kwintus Fabiusz Maksymus Emilianus, jeden z najbardziej znanych członków rodu Fabiuszów w II wieku p.n.e., byli naturalnymi synami Lucjusza Emiliusza Paulusa, zwycięzcy spod Pydny. Jednakże najwyższe urzędy w Rzymie niedostępne były zarówno dla ludzi z awansu społecznego, jak i w ogóle dla większości członków senatu. Na mocy lex ViIlia annatis z roku 180 p.n.e. uregulowana została obowiązująca kolejność obejmowania urzędów. Po uprzednim piastowaniu określonych niższych urzę- dów godność pretora objąć można było dopiero w wieku lat 38, zaś najwyższy urząd w państwie rzymskim, a mianowicie urząd konsula, mając lat 43.53 Ponieważ liczba najwyższych godności była bardzo mała (tak na przykład co roku wybierano dziesięciu trybunów ludowych, a jedynie dwóch konsulów), piastujący je lu- dzie tworzyli w ramach arystokracji senatorskiej nieliczną elitę rządzącą, nazwaną nobilitas. W jej skład wchodzili byli najwyżsi urzędnicy państwowi oraz ich potomkowie. Elita ta uformowała się zapewne na długo jeszcze przed wybuchem drugiej wojny pu- nickiej. Po wojnie z Hannibalem stanowiła ona już jednak krąg zam- 73 knięty. Dostęp do urzędu konsula stał się przywilejem członków około 25 rodzin z najwyższej arystokracji. Rodziny te przez wiele pokoleń uparcie broniły swej uprzywilejowanej pozycji, uniemożli- wiając objęcie urzędu konsula przez któregoś ze zwykłych senato- rów. Jest rzeczą znamienną, że w czasie pomiędzy konsulatem Maniusza Acyliusza Glabriona (191 rok p.n.e.) a pierwszym kon- sulatem Gajusza Mariusza ( 107 rok p.n.e.) jedynie dwóm homines novi udało się wywalczyć sobie wybór na urząd konsula. Byli to Kwintus Pompejusz (w 141 roku p.n.e.), pierwszy konsul z rodu Pompei, oraz Publiusz Rupiliusz (w 132 roku p.n.e.), przedsiębior- ca na wielką skalę. O tym, że władzę w Rzymie skupiły w swych rękach nieliczne najznamienitsze rody, świadczyć może fakt, iż na łączną liczbę 222 konsulatów, które upłynęły w okresie od wybu- chu drugiej wojny punickiej do pierwszego konsulatu Gajusza Mariusza (218 - 108 rok p.n.e.), 24 razy urząd ten piastowali członkowie rodu Cornelii, 15 - Claudii, 10 - Ft.~luii, po 9 - Aemilu oraz Postumii, po 8 -Fabif i Sempronii.54 Sallustiusz (Iug. 63, 6 n.) podkreślał później z goryczą, że w epoce tej urząd konsula uważa- ny był przez nobilitas za jej własność (consulatum nobiLitas inter se per manus tradebat), podczas gdy homo novus, nawet jeśli był on równie sławny i wybitny, traktowany był jako niegodny jego pia- stowania, a z powodu swego pośledniejszego pochodzenia wręcz jako nieczysty (quasipoitutus). Swą uprzywilejowaną pozycję w łonie arystokracji senator- skiej, równą pozycji oligarchii, zawdzięczały wspomniane rody przede wszystkim swemu doświadczeniu w uprawianiu działalno- ści politycznej oraz odnoszonym przez nie na tym polu sukcesom. Kwalifikacje niezbędne mężowi stanu, by mógł on skutecznie uprawiać w zupełnie nowych warunkach rzymską politykę, przede wszystkim zaś dowodzić wyprawami wojennymi do obcych krajów czy też prowadzić rokowania z królami helleńskimi, zdobyć można było jedynie dzięki wychowaniu w duchu bogatej tradycji rodzin należących do nobiLitas, z drugiej zaś strony każde zwycięstwo czy sukces dyplomatyczny danego wodza czy polityka zwiększały jesz- cze bardziej prestiż jego rodu. Jednocześnie owi ludzie sukcesu, będący synami rodzin należących do najwyższej rzymskiej arysto- kracji, dzięki swej popularności wśród ludu rzymskiego i żołnierzy oraz dzięki rzeszy swych klientów, zarówno w Italii, jak i w pro- wincjach, liczyć mogli na olbrzymią liczbę politycznych stronni- ków, a co za tym idzie na wielkie wpływy polityczne. W ten 74 sposób umacniał się system oligarchiczny. "Za wolą kilku poten- tatów działo się wszystko w czasie pokoju i wojny: w ich rękach był skarb polityczny, prowincje, urzędy, sława i triumfy, lud nęka- ła służba wojskowa i niedostatek; zdobycz wojenną rozszarpywali wodzowie na spółkę z kilku możnowładcami; równocześnie rodzi- ców lub nieletnie dzieci żołnierzy wypędzano z siedzib, jeśli kto z nich był sąsiadem możniejszego pana". (Sal., Iug. 41, 7 n.; tłum. K. Kumaniecki). Słowa Sallustiusza są dowodem na to, że w czasie tym zwięk- szała się także ekonomiczna potęga arystokracji, zwłaszcza rodów stanowiących jej elitę. Zwycięscy wodzowie powracali do Rzymu przywożąc z sobą olbrzymie ilości zdobytych na wojnie skarbów i opływali w pieniądze, pochodzące przede wszystkim z okupów płaconych im przez jeńców. Ciesząca się złą sławą wojenna wy- prawa Gnejusza Manliusza Wulsona z roku 189 p.n.e., w czasie której złupił on doszczętnie Azję Mniejszą (Polib. 21, 34, 3 n.; Liv. 38, 12, 1 n.) kazała św. Augustynowi jeszcze w sześć wieków później widzieć w niesprawiedliwych ustrojach państwowych jedy- nie magna latrocinia (De civ. Dei. 4, 4). Scypion Starszy pozostawił każdej ze swoich dwu córek majątek wynoszący 300 000 denarów (Polib. 31, 27, 1 n.), zaś majątek Lucjusza Emiliusza Paulusa, zwycięzcy spod Pydny, sięgał w chwili jego śmierci 370 000 dena- rów (Plut. Aemil. 39, 10). By właściwie ocenić wysokość tych sum, przyrównajmy je do cenzusu wymaganego od członków obu wyż- szych rzymskich ordines. Jeszcze w I wieku p.n.e. wynosił on za- równo w przypadku senatorów, jak i ekwitów jedynie 100 000 de- narów (= 400 000 sesterców). Majątki te lokowane były przede wszystkim w dobrach ziemskich na terenie Italii oraz w niewolni- kach. Najbogatsze rodziny wykupywały lub też przywłaszczały so- bie, posługując się groźbami i przemocą, działki drobnych rolni- ków (App. B. civ. 1, 26 on.). Próby powstrzymania tego procesu w oparciu o ustawę Licyniusza i Sekstiusza, stanowiącą, że nikt nie ma prawa mieć w swym posiadaniu gruntów publicznych większych niż 500 jugerów, nie przyniosły żadnych rezultatów. Wielkie majątki ziemskie znalazły się przede wszystkim w rękach członków nobilitas. I tak na przykład rodzina Scypionów posiadała w różnych częściach Italii liczne wille i dobra ziemskie, których roz- miary w dobie reform grakchańskich wielokrotnie przekraczały wy- znaczoną granicę 500 jugerów, zaś posiadłości ziemskie Publiusza Licyniusza Krassusa Divesa Mucianusa, konsula w roku 131 75 p.n.e.,obejmujące zarówno agerpublicus, jak i agerprivatus, liczy- ły najprawdopodobniej około 100 000 jugerów. Wprawdzie proce- sem tym cała Italia nie była objęta w równym stopniu, a rozmia- rów większości dóbr ziemskich w II wieku p.n.e. nie można w ogóle porównywać z wielkością latyfundiów z okresu Cesarstwa, to jednak już wówczas zarysował się niezmiernie wyraźnie kieru- nek przemian, dokonujących się w strukturze agrarnej państwa rzymskiego.5s Z dóbr ziemskich oraz innych form majątku starano się osią- gać możliwie wielkie zyski. Powszechne stało się myślenie w kate- goriach profitu. Doprawdy trudno o lepszy przykład ekonomicz- nych ambicji i możliwości senatora z okresu po drugiej wojnie punickiej niż Marek Porcjusz Katon, który z drugiej strony był człowiekiem niezmiernie przywiązanym do rzymskiej tradycji.5s Jego ideałem był senator uważający służbę dla państwa rzymskie- go za swój święty obowiązek (Plut., Cato, 24, 11), stanowiący uo- sobienie religijnej i etycznej tradycji rzymskiej i widzący w nowych prądach umysłowych wielkie zagrożenie. Za główny cel w życiu prywatnym uważał on jednak pomnażanie odziedziczonego mająt- ku (tamże 21, 8). Dzieło Katona o rolnictwie poświęcone jest w pierwszym rzędzie zagadnieniu, jak z majątku ziemskiego osią- gać przy minimalnych nakładach maksymalne zyski. W tym celu zaleca on przestawienie produkcji w wielkich dobrach ziemskich na przynoszący duże zyski eksport (pstrem familia.s uendacem, non emacem esse oportet, Agr. 2 ,7), a co za tym idzie zaniechanie uprawy zboża i zajęcie się produkcją wina i oliwy z oliwek oraz zmuszenie siły roboczej do maksymalnej wydajności. Osiągnięte w ten sposób zyski lokował on, w celu dalszego ich pomnożenia, w lasach, pastwiskach, stawach rybnych, a także w zakładach rzemieślniczych, a nawet w handlu "zagranicznym" oraz w banko- wości. Odnoszący się do senatorów zakaz zajmowania się intere- sami, ustanowiony na mocy lex Claudia, obszedł Katon organizu- jąc "spółki akcyjne", działające w handlu morskim oraz tworzące wielkie przedsiębiorstwa, w których jego interesy reprezentowali podstawieni przez niego ludzie (Plut., Cato 21, 5 on.). Sława nobilitas, jej spoistość, gdy szło o obronę oligarchicz- nych interesów oraz zwiększające się stale bogactwo nie były jed- nak w stanie przeciwdziałać narastaniu w łonie arystokracji sena- torskiej - mimo całej świetności i splendoru - konfliktów, które dla przyszłości Rzymu miały niezwykle doniosłe skutki. W drugim 76 wieku p.n.e. nobilitas, która w senacie coraz to bardziej izolowała się od zwykłych senatorów, przede wszystkim zaś od awansują cych w hierarchii społecznej homines noui, udało się utrzymać w swych rękach, tzn. w rękach nielicznych najznamienitszych ro- dów rzymskich, nieograniczoną władzę. Jednakże broniąc dostępu do swej oligarchicznej grupy, nobilitas sama pozbawiała się możli- wości zasilania swego kręgu poprzez wchodzenie do niego uzdol- nionych i przedsiębiorczych "nowych ludzi", mimo że w żadnej z epok rzymskiej historii ludzi takich, zdolnych i gotowych uznać za swoje poglądy i interesy danej elity rządzącej oraz bronić ich ze szczególną gorliwością, nie brakowało. Izolacja nobilitas od pozo- stałych senatorów, pogłębiona jeszcze poprzez jej niesłychaną wręcz pychę i arogancję, doprowadziła również do niezadowolenia licznych zyskujących na znaczeniu rodzin rzymskich, które - choć potężne pod względem ekonomicznym - nie czuły się usatysfa- kcjonowane, gdy szło o wpływy polityczne. Za wzorcowy przykład poglądów panujących w tych kręgach służyć może postawa Gaju- sza Mariusza. Był on odnoszącym liczne sukcesy homo novus, w którym kompleks niższości splatał się z dumą z własnych osiąg- nięć. Chełpił się on, że swą godność zdobył jako łup wojenny na zdegenerowanej arystokracji, ajako znaki swej sławy pokazać mo- że - zamiast grobów swych przodków - rany na własnym ciele (Plut.,Marius 9, 1 on.). Konflikty istniały jednak nie tylko pomię- dzy oligarchią a innymi kręgami senatorskimi, lecz także w łonie samej nobilitas. Te same czynniki, które po drugiej wojnie punic- kiej ugruntowały władzę nobilitas jako oligarchii w opozycji do in- nych grup społeczeństwa rzymskiego, przyczyniły się jednocześnie do powstania napięć w jej łonie. Rywalizacja i konflikt interesów poszczególnych rodów arystokratycznych istniały wprawdzie od niepamiętnych czasów, jednakże przed wybuchem drugiej wojny punickiej nie były one w stanie naruszyć arystokratycznego syste- mu rządów w państwie rzymskim. Od czasu wojny z Hannibalem zarysowały się jednak przesłanki dla hegemonii poszczególnych rodów czy nawet pojedynczych nobiles. Zagrozić one mogły pod- stawom systemu oligarchicznego, tzn. równowadze, jeśli idzie o znaczenie najznamienitszych rodów rzymskich. Wielokrotne obejmowanie urzędów konsula przez wodzów i polityków o szcze- gólnych kwalifikacjach, ich sukcesy na polu militarnym, powierza- nie im z konieczności na okres znacznie dłuższy niż rok dowódz- twa w czasie wojen, a także ich ścisłe osobiste związki z wojskiem oraz - dzięki rozwojowi instytucji klienteli - z ludnością zamiesz- 77 kującą rzymskie prowincje, wszystko to przyczyniało się do umac- niania pozycji wybitnych jednostek. Tendencję tę zaobserwować można na przykładzie rodu Scy- pionów.5'' Scypion Afrykański Starszy objął dowództwo nad armią w wieku 25 lat, nie wspinając się przy tym uprzednio, tak jak inni senatorowie, od urzędu do urzędu. Od czasu swego zwycięstwa nad Hannibalem stał się on w Rzymie bezsprzecznie "człowiekiem numer jeden". Następnie popadł w konflikt z przedstawicielami własnego stanu, czemu przysłużyły się również jego niekonwenc- jonalne poglądy i wystąpienia. Jego rywalom udało się - w wyniku procesu - spowodować jego upadek. Wkrótce potem, w roku 180 p.n.e., uchwalona została Lex Vilia annalis, zezwalająca na obej- mowanie najwyższych urzędów państwowych dopiero po uprzed- nim piastowaniu określonych niższych urzędów i to w wieku doj- rzałym. Celem tej ustawy było również instytucjonalne przeciwdziałanie gwałtownym karierom młodych polityków. Jed- nakże gdy w roku 147 p.n.e. konsulem obrany został Scypion Afrykański Młodszy na ustawę tę zupełnie się już nie oglądano. Scypion Młodszy objął urząd konsula nie będąc uprzednio preto- rem, czego ustawa ta wymagała, poza tym był on wówczas znacz- nie młodszy, niż to zostało w niej ustanowione. W roku 134 p.n.e. objął on nawet urząd konsula powtórnie, mimo że w roku 152 p.n.e. wielokrotne piastowanie urzędu konsula zostało zakazane. Miało to właśnie na celu przeciwdziałanie nadmiernemu kumulo- waniu władzy w jednych rękach. Rzeczą znamienną było także, że w ciągu niemal wieku, jaki upłynął od czasu drugiej wojny punic- kiej, dziesiąta część wszystkich rzymskich konsulów pochodziła ' z jednego tylko rodu Cornelii. Nie było także bynajmniej sprawą , przypadku, że ród, z którego wywodzili się pogromca Hannibala oraz zdobywca Kartaginy i Numancji, był jednym z najbogatszych rodów senatorskich w drugim wieku p.n.e. Poza tym godna za- uważenia jest także niezależna postawa rodu Scypionów, chara- kteryzująca się otwartością na impulsy płynące z kręgu kultury greckiej. Postawa ta sprzeczna była wyraźnie z poglądami innych współczesnych Scypionom wybitnych osobistości, na przykład Ka- tona.W ten oto sposób po drugiej wojnie punickiej w łonie rzym- skiej oligarchii rozwijać się zaczął proces, który doprowadził do wyłonienia się z niej wybitnych osobistości, o poglądach i intere- sach niekoniecznie identycznych z poglądami i interesami stanu, z którego ludzie ci się wywodzili. 78 Bogactwa młodego Imperium skupiła w swych rękach nie sa- ma tylko arystokracja. Ekspansja w basenie Morza Śródziemnego otworzyła dla rzymskiego handlu nowe, dalekie rynki zbytu, stwo- rzyła możliwości eksploatacji w pobitych krajach złóż surowców naturalnych oraz masowego pozyskiwania tam taniej siły roboczej, a oprócz tego stałego zasilania finansowych zasobów Rzymu wiel- kimi ilościami zdobytych lub też wymuszonych pieniędzy i skarbów. Doprowadziło to do niewyobrażalnego wprost dotychczas rozkwitu handlu, przedsiębiorczości oraz wszelkiego rodzaju instytucji i operacji finansowych, co z kolei pociągnęło za sobą wykształce- nie się silnej i wpływowej warstwy przedsiębiorców. Stopniowo warstwa ta przekształcać zaczęła się we własny, odrębny ordo, stan ekwitów. Ordo equester uformował się jednak w pełni dopiero w dobie reform grakchańskich. Decydującym krokiem na drodze do ugruntowania się pozycji stanu ekwitów w społeczeństwie rzymskim było wystąpienie senatorów z centurii equites oraz roz- porządzenie, zgodnie z którym ekwici, którzy poprzez fakt piasto- wania przez nich urzędów stali się członkami senatu, zrzec się musieli przysługującego im dotychczas symbolu ich statusu, ja- kim był koń dostarczany na koszt skarbu państwa (lex reddendo- rum equorum z 129 roku p.n.e.). Koń ten stał się zatem symbolem innego niż senatorski stanu. Wkrótce doszły do tego jeszcze inne symbole przynależności stanowej, które przyczyniły się do wzrostu świadomości członków ordo equester. Były nimi: złoty pierścień, wąski szlak purpurowy na tunice (angustus clauus) w przeciwień- stwie do szerokiego purpurowego szlaku na tunikach senatorów (lotus clauus), a prócz tego prawo zasiadania na igrzyskach w wy- dzielonych rzędach, tuż za ławami senatorów (regulowała to defi- nitywnie lex Rosica z roku 67 p.n.e.).58 Znaczenie tej warstwy społecznej widoczne było już wkrótce po zakończeniu drugiej wojny punickiej. Zamożni ludzie tworzyli spółki przedsiębiorców i wspomagali państwo rzymskie przyjmu- jąc od niego zamówienia (Liv. 23, 49, 1 on. i 24, 18, 10). Spółki te nazywane spółkami publikanów (societates publicanorum) przyj- mowały od państwa zlecenia na odpłatne wykonanie różnego ro- dzaju świadczeń, takichjak dostawy dla wojska, roboty publiczne, tzn. budowa i remonty budynków, ulic i mostów. Wydzierżawiały one również prawo eksploatacji państwowych kopalń, ściągania ceł handlowych czy pobierania podatków. W tych gałęziach gospo- darki państwo rzymskie nie byłoby po prostu w stanie bez nich 79 sobie poradzić (por. Liv. 45, 18, 3). Według Polibiusza, który bar- dzo dokładnie opisał działalność publicani, przedsiębiorcy ci wy- wodzili się z niższych warstw społecznych (6, 17, 2 on. ). Twierdze- nie to jest słuszne o tyle, że wielu przedsiębiorców było ludźmi niskiego stanu. Do tej samej warstwy społecznej należeli również lichwiarze, bankierzy, bogaci kupcy i spekulanci. Typ spekulanta przedstawiał już niezwykle barwnie w swych komediach Plautus (zm. w roku 184 p.n.e.). O wzroście znaczenia ludzi zajmujących się operacjami finansowymi już wkrótce po drugiej wojnie punic- kiej świadczyć może fakt, że olbrzymi majątek, który Scypion Starszy (zm. w roku 183 p.n.e.) pozostawił swym córkom, został zdeponowany u jednego z rzymskich bankierów (Polib. 31, 27, 15). Niemniej do stanu ekwitów należeli stale także wielcy posia- dacze ziemscy. Według terminologii Cycerona na stan ekwitów składali się publicani, a więc przedsiębiorcy będący dzierżawcami na wielką skalę, następnie faeneratores lub argentarii., czyli lich- wiarze i bankierzy, poza tym negotiatores, czyli kupcy, przede wszystkim zaś jednak agricolae, czyli posiadacze dóbr ziemskich, spośród których wielu pochodziło z italskich kolonii i municipiów. Stan ten nie różnił się więc zbytnio pod względem swego składu społecznego od stanu senatorskiego. Wykształcenie się oraz ugruntowanie pozycji tej warstwy spo- łecznej również doprowadziło do powstania nowych napięć w spo- łeczeństwie rzymskim. Goniący za zyskiem parweniusze, nie za- chowujący przestrzeganej jeszcze do pewnego stopnia przez arystokrację tradycyjnej zasady umiaru, byli często pozbawionymi wszelkich skrupułów awanturnikami i szantażystami, budzącymi - zwłaszcza w prowincjach - nienawiść ludności, nie wahającymi się nawet przed oszukiwaniem państwa. Ich praktyki były w Rzy- mie dobrze znane już od czasu wojny z Hannibalem (Liv. 25, 1, 4 oraz 25, 3, 9 on. ). Niemal powszechnie publicani utożsamiani byli z gwałcicielami prawa (Liv. 45, 18, 3: ubi publicanus esset, ibi aut ius publicum uanum aut libertatem sociis nullam esse). Urzędnicy rzymscy, jak na przykład Katon w czasie piastowania przez niego urzędu cenzora (184 roku p.n.e.), stale zmuszani byli do interwe- niowania w sprawie ich nadużyć (Liv. 39, 44, 7 n.; Plut., Cato 19, 2). Tego typu zajścia przyczyniały się do powstawania konfliktów pomiędzy senatorami a ekwitami (por. Liv. 43, 16, 1 mn.). Nie- mniej przydatność publicani w gospodarce rzymskiej była duża. Dokonywanie nadużyć umożliwiał im zaś system rządów oligar- 80 chicznych, w ramach którego nie istniała żadna systematyczna kontrola nad rzymską gospodarką. Warstwy niższe, Italikowie, ludność prowincji Większość kupców zamieszkałych w Rzymie i innych mias- tach italskich, zwłaszcza wielu drobnych handlarzy, nie należała, rzecz jasna, do warstwy bogatych dzierżawców państwowych. Wraz z rzemieślnikami kupcy ci tworzyli liczną grupę społeczną, której nie można zaliczyć do "stanu średniego", bowiem w hierar- chii społecznej miast stała ona od niego znacznie niżej. Liczna warstwa rzemieślników uformowała się w Rzymie i innych mias- tach italskich również w ciągu II wieku p.n.e., w wyniku rozkwitu gospodarczego Italii. Do rozkwitu tego przyczyniło się z jednej strony utworzenie wielkich plantacji w sektorze rolniczym, z drugiej zaś wzrost znaczenia dalekosiężnego handlu, przedsiębiorczości oraz wszelkiego rodzaju instytucji i operacji finansowych. O wzro- ście znaczenia rzemieślników różnych specjalności w tym okresie świadczą komedie Plautusa, a przede wszystkim dzieło Katona o rolnictwie. Katon opisuje w nim dokładnie, w których miastach italskich produkowane były przydatne w rolnictwie wyroby rze- mieślnicze o najwyższej jakości (Agr. 135, 1 on.). Z opisu Katona wynika, że w samym Rzymie zamieszkiwali między innymi liczni włókiennicy, szewcy, garncarze, kowale, ślusarze oraz stelmacho- wie. Co najmniej część rzemieślników była wyzwoleńcami, których liczba w Rzymie i innych miastach italskich zwiększyła się znacz- nie, tak samo jak liczba niewolników, po drugiej wojnie punickiej. Scypion Emilianus miał podobno powiedzieć w 131 roku p.n.e., że plebs miejski Rzymu składa się głównie z byłych niewolników, których on sam do niego sprowadził jako jenców wojennych (Vel. Max. 6, 2, 3, ). Już wkrótce po zwycięstwie Rzymian nad Hanniba- lem w Rzymie było tylu wyzwoleńców, iż konieczne stało się usta- lenie pewnych zasad, według których dokonywano aktu wyzwala- nia. W roku 177 p.n.e. zabroniono wyzwalania, jeśli jego jedynym celem było uzyskanie tak pożądanego obywatelstwa rzymskiego (Liv. 11, 9, 11). Od roku 168 p.n.e. liberii wpisywani być mogli je- dynie do jednej określonej tribus, co miało przyczynić się do ogra- niczenia roli odgrywanej przez nich w ramach zgromadzenia ludo- wego (Liv. 45, 15, 5). Wielu byłym niewolnikom udało się 81 wykorzystać pomyślną koniunkturę gospodarczą w miastach i do- robić się majątku. Duża ich liczba nie zdołałajednak zapewnić so- bie - ani dzięki rzemiosłu, ani dzięki kupiectwu - stałych podstaw egzystencji. Wyzwoleńcy ci zasilali "lumpenproletariat", mieszka- jący w bardzo złych warunkach i odczuwający dotkliwie skutki wzrastających od połowy II wieku p.n.e. czynszów oraz wysokich po części cen artykułów żywnościowych. Zdani byli oni głównie na rozdawnictwo. Rozdawnictwo praktykowane przez możnych Rzy- mian (congiaria) poświadczone jest w źródłach począwszy od roku 213 p.n.e., jego celem było zapewnienie ofiarodawcom popularno- ści wśród biedoty (por. Liv. 37, 57, 11 do roku 189 p.n.e.). Jed- nakże proletariat, którego liczebność w Rzymie wzrosła znacznie po drugiej wojnie punickiej, nie składał się z samych jedynie wyz- woleńców, lecz w głównej mierze z drobnych rolników, którzy utraciwszy podstawy swej egzystencji napływali tłumnie do Rzy- mu i innych miast italskich.59 Zubożenie i związana z nim proletaryzacja wielu drobnych rol- ników były jednym z głównych skutków drugiej wojny punickiej i zapoczątkowanej przez nią rzymskiej ekspansji. W czasie wojny z Hannibalem rzymska ludność rolnicza doświadczyła straszli- wych strat. Ciężar tej wojny poniosła ona podwójnie. Z jednej bo- wiem strony stanowiła trzon wojska rzymskiego, które w przegra- nych bitwach traciło całe swe armie; na przykład w jednej tylko bitwie pod Kannami zginąć miało około 70 000 rzymskich żołnie- rzy (Polib. 3, 117, 4,). Z drugiej strony skutki długotrwałej wojny z Hannibalem dotknęły w pierwszym rzędzie także italską ludność wiejską, według Appiana (Libyke 134) w jej czasie zniszczono w Italii 400 większych osad i wymordowano setki tysięcy Italików. Ludność rolnicza ginęła nadal także w kolejnych wojnach, zwłasz- cza w czasie niezwykle krwawych wypraw do Hiszpanii w połowie II wieku p.n.e. O znacznym zmniejszeniu się jej liczebności świad- czą dobitnie trudności ze sformowaniem rzymskiego wojska w czasie tych wojen. Natomiast ci rolnicy, którym udało się wojnę z Hannibalem przeżyć, nie byli już w stanie odbudować tej bazy ekonomicznej, która wcześniej gwarantowała zamożnym i średnio- zamożnym rolnikom rzymskim ich ważną pozycję w społeczeń- stwie. Wprawdzie urodzajność ziemi uprawnej w Italii nie ucier- piała zbytnio mimo spustoszenia, jakie uczyniły lata wojny z Hannibalem, to jednak w jej wyniku zniszczone zostały wiejskie osady i narzędzia rolnicze, bydło zaś wybite. Do odbudowy gospo- 82 darstw wiejskich konieczne były duże inwestycje, na które nie każdy rolnik mógł sobie pozwolić. Poza tym najlepsi robotnicy rolni także po zakończeniu drugiej wojny punickiej nadal służyli w armiach, na skutek czego rodziny rolnicze częstokroć odczuwa- ły brak odpowiedniej siły roboczej. Prócz tego wielcy posiadacze ziemscy czynili wszystko, co tylko było w ich mocy, aby przywłasz- czyć sobie działki drobnych rolników. Zaraz po wyparciu Hanni- bala z Italii zajęli oni opuszczone gospodarstwa rolne, leżące na ager publicus. Ponieważ dysponowali odpowiednim kapitałem, byli także w stanie wykupić inne grunta uprawne i dokonać tam ko- niecznych inwestycji. Nie brakowało im także siły roboczej, bo- wiem właśnie wojny przyczyniły się do masowego napływu tanich niewolników, których o wiele łatwiej było wyzyskiwać niż wolnych robotników rolnych. Im silniejsza była ekonomiczna pozycja wiel- kich właścicieli ziemskich, z tym większą bezwzględnością obcho- dzić się oni mogli ze stawiającymi opór rolnikami. Ponieważ grun- ty wchodzące w skład ager publicus mógł mieć w swym posiadaniu w zasadzie jedynie ten, kto był w stanie je uprawiać, dla wielkich posiadaczy ziemskich było wprost dziecinną igraszką przepędzenie z nich po prostu drobnych rolników (por. Sal., Iug. 41, 8). W niespełna wiek po zwycięstwie Rzymu nad Hannibalem Ty- beriuszowi Semproniuszowi Grakchusowi nie pozostało nic inne- go, jak tylko stwierdzić fakt, iż zamożna i silna niegdyś ludność rolnicza żyje w ubóstwie. "Dzikie zwierzęta żyjące na ziemi ital- skiej mają w niej swoje legowiska. Mają przynajmniej nory i doły, w których mogą się schronić spokojnie. A ludzie walczący w obro- nie Italii i dla jej sprawy poświęcający swoje życie, nie mają w swej ojczyźnie niczego oprócz powietrza i światła. Bez domu, bez stałego miejsca zamieszkania błąkają się po świecie razem z dziećmi i żonami swoimi (...) żaden nie ma tu nigdzie ani ojco- wskiego domu, ani grobowca przodków, ale każdy bije się tylko w obronie cudzego zbytku i bogactwa! Idą do walki na śmierć i wmawia się w nich przy tym, że są panami świata, gdy tymcza- sem żaden z nich nie posiada na własność ani piędzi ziemi!" (Plut., Ti. Gracchus 9, 4; tłum. M. Brożek) W najnowszych badaniach naukowych podkreśla się jednak - opierając się głównie na wynikach badań archeologicznych nad osadnictwem w Italii w dwu ostatnich stuleciach istnienia repub- liki -, że w żadnym razie nie można przyjąć, iż procesem tym obję- 83 ty był w równym stopniu cały Półwysep Italski. W wielu jego czę- ściach, nawet w południowej Etrurii, gospodarstwa drobnych rol- ników utrzymały się aż po okres Cesarstwa. Kierunek przemian był jednak bardzo wyraźnys nimi przede wszy- stkim Dolna Italia. Stary sposób rozwiązania kwestii agrarnej, a mianowicie osiedlanie bezrolnych na przydzielonych im działkach ziemi w ko- loniach, nie był już w stanie uzdrowić sytuacji olbrzymiej rzeszy zubożałych rolników i w połowie II wieku p.n.e. nie był już stoso- wany. Wielu rolników utrzymywało się z pracy najemnej (mercen- nańi, operańi), wynajmując się do prac sezonowych w majątkach wielkich posiadaczy ziemskich (por. op. Katon, Agr. 145, 1 ). Ich los często nie różnił się niczym od losu niewolników. Wielka liczba rolników napływała jednak do miast, przede wszystkim do Rzy- mu. Utrzymywali się oni tam przy życiu dzięki rozdawnictwu oraz pracom dorywczym i byli skłonni poprzeć każdego polityka, który gotów był ich wesprzeć. W ten sposób liczebność proletariatu miejskiego w Rzymie stale wzrastała. Jego znaczenie nie wynikało jednak z samej tylko jego liczebności, lecz także i z potencjalnej siły politycznej. Koncentracja "golców" w Rzymie zwiększała nie- bezpieczeństwo wybuchu tam gwałtownych konfliktów na tle poli- tycznym i społecznym. Proletariat był bowiem masą całkowicie świadomą swego krytycznego położenia i chciał koniecznie dopro- wadzić do jego poprawy. Prócz tego koncentracja proletariatu w obrębie miasta eliminowała trudności z porozumiewaniem się, był więc on zdolny do szybkiego podejmowania akcji. Poza tym proletariusze posiadali obywatelstwo rzymskie, dzięki czemu wy- stępować mogli na zgromadzeniach ludowych jako legalna siła po- lityczna. Potrzeba im było tylko przywódców, którzy potrafiliby do- bitnie wyrazić ich cele i którzy dzięki swej silnej pozycji w społeczeństwie rzymskim mieliby widoki na to, że będą w stanie wbrew oporowi nobilitas cele te realizować. Prócz tego przywódcy owi musieli być na tyle bogaci, by móc chwilowo - zanim sytuacja ubogich nie ulegnie radykalnej zmianie - wesprzeć poprzez roz- dawnictwo najbardziej potrzebujących, gwarantując sobie tym sa- mym pozycję przywódców proletariatu. Siłą rzeczy przywódcy owi nie mogli więc wywodzić się z proletariatu, a jedynie z arystokra- cji. Byli nimi ludzie, którzy albo jako homines novi walczyli z wła- dzą oligarchii, albo też jako czołowi nobiles wybili się ponad włas- ną warstwę społeczną i popadli z nią w konflikt. 84 Napięcia o częściowo podobnym charakterze, jak konflikt po- między rzymską ludnością rolniczą a wielkimi posiadaczami ziem- skimi, narastały po drugiej wojnie punickiej także pomiędzy ital- skimi socii a władcami w Rzymie. Skutki spustoszenia, jakie wyrządziła wojna z Hannibalem, odczuła niezwykle dotkliwie tak- że ludność italska, nie posiadająca obywatelstwa rzymskiego, zwłaszcza zamieszkująca południową część Półwyspu. Prócz tego po zwycięstwie nad Hannibalem Rzymianie zemścili się na tych gminach italskich, które w czasie wojny przeszły na stronę Karta- giny, jak to miało miejsce na przykład w przypadku Kapui. Poza tym socii zobowiązani byli do świadczeń militarnych na rzecz Rzy- mu i w czasie ustawicznych wojen w drugim wieku p.n.e. ludność ta wykrwawiła się równie mocno jak rzymska ludność rolnicza. Jednocześnie ze względu na fakt nieposiadania przez nią obywa- telstwa rzymskiego była ona także dyskryminowana przez władze rzymskie. Gajuszowi Grakchusowi znane były przypadki wprost niewiarygodnej arogancji i samowoli, z jaką rzymscy urzędnicy traktowali nawet członków lokalnych elit poszczególnych miast italskich (Gen. Noct. Aft. 10, 3, 1 on.). Socii nie posiadali także praw politycznych, przysługujących obywatelom rzymskim. Nie mogli więc oni nawet odwołać się do zgromadzenia ludowego, pod którego ochroną znajdował się rzymski proletariat. Przy podziale łupów wojennych byli stale poszkodowani, a kary wymierzane im w czasie służby w rzymskim wojsku były szczególnie surowe i po- niżające. Pod względem ekonomicznym lepiej wiodło się ludności italskiej w miastach, w których żyła ona z handlu i rzemiosła. Los italskiej ludności wiejskiej nie różnił się natomiast często od losu drobnych rolników rzymskich. Również zubożali rolnicy italscy napływali masowo do Rzymu w nadziei, iż w dużym mieście łat- wiej im będzie zapewnić sobie stałe podstawy egzystencji. Ponie- waż jednak nie mieli oni obywatelstwa rzymskiego, a jedynie obo- wiązek stawienia się jako rekruci do rzymskiego wojska, byli usuwani z Rzymu siłą przez rzymskich urzędników. Linia powsta- łych w ten sposób napięć nie przebiegała po prostu pomiędzy biednymi a bogatymi, bowiem dyskryminacją tą dotknięte były również elity socii. Przeważającą część niezadowolonych stanowiła jednak uboga ludność wiejska, której celem było zarówno uzyska- nie równych z Rzymianami praw politycznych, jak i rozwiązanie problemów społecznych. 85 Na podobnym tle wybuchały konflikty pomiędzy Rzymianami a tubylczą ludnością prowincji. W czasie prowadzonych przez Rzym wojen zaborczych mieszkańcy Hiszpanii, Afryki, Macedonii, Grecji i Azji Mniejszej ucierpieli w niewyobrażalnym wprost stop- niu. Ze szczególną brutalnością Rzymianie obchodzili się z nimi zwłaszcza w II wieku p.n.e., kiedy to Imperium Rzymskie dotknię- te zostało kryzysem. Takie miasta, jak Kartagina czy Korynt, zrównane zostały z ziemią, jeńców wojennych masowo zabijano lub też sprzedawano w niewolę, a ten, komu udało się zapłacić okup za swe życie, mógł się uznać za niezwykłego wprost szczę- śliwca. Jednakże często także w czasie pokoju położenie miesz- kańców prowincji było katastrofalne. Pochodzący z arystokracji senatorskiej namiestnicy oraz publicani, wywodzący się z warstw nowobogackich, traktowali z reguły prowincje jako źródło osobi- stego wzbogacenia się i często postępowali z ich ludnością nie mniej brutalnie niż w czasie wojny. Skutkiem takiego traktowania były powstania ludności podbitej, które ustawicznie wybuchały przede wszystkim w Hiszpani i Grecji. Bunty te nie były ruchami społecznymi jednej warstwy, bowiem udział w nich brały także lo- kalne elity, dążące do odzyskania politycznej niepodległości lub przynajmniej zniesienia posuniętego do ostatnich granic politycz- nego ucisku. Również w prowincjach główny ciężar panowania rzymskiego spoczywał na barkach uboższych warstwach ludności, które w oporze przeciwko Rzymowi upatrywały jedyną możliwość rozwiązania problemów społecznych. Warstwy te stały się zatem głównym nośnikiem ducha oporu przeciwko Rzymianom. Jest rze- czą znamienną, że Wiriatus, przywódca antyrzymskiego powstania w Hiszpanii, był wcześniej pasterzem (Liv., Epit. 52). W Grecji, gdzie społeczne podłoże akcji i powstań antyrzymskich było najwyraźniejsze, początkowo inspiratorami oporu przeciwko Rzy- mowi byli członkowie warstw wyższych, którzy już wkrótce po ogło- szeniu przez Rzym w roku 196 p.n.e. deklaracji niepodległości miast greckich doznali głębokiego rozczarowania. Po trzeciej wojnie macedońskiej inicjatywa przeszła jednak w ręce ludności należącej do niższych warstw społecznych, lokalna elita zaś poczęła w coraz to większym stopniu godzić się z rzymskim panowaniem.62 Żadna jednak warstwa społeczna nie znajdowała się w II wie- ku p.n.e. w tak katastrofalnej sytuacji jak rzesza ludności niewol- niczej, przede wszystkim na wsi. Po drugiej wojnie punickiej w ciągu bardzo krótkiego czasu wzrosło niezmiernie znaczenie 86 niewolnictwa w Rzymie. Spowodowane było to jednoczesnym gwałtownym wzrostem popytu i podaży tej niezwykle rentownej si- ły roboczej.s3 Wielcy posiadacze ziemscy potrzebowali do pracy na swych powiększających się stale plantacjach wielkiej liczby tanich robotników. Ponieważ zaś drobni rolnicy wyginęli masowo na woj- nach, siły roboczej nie można było poszukiwać wśród ludności miejscowej, tym bardziej, że rolnicy w ńajlepszym wieku produk- cyjnym zobowiązani byli do służby w rzymskim wojsku (Plut., Ti. Gracchus 8, 1 on. i App., B. civ. 1, 29 on.). Jako siły roboczej można było za to użyć niewolników, którzy - jako że pozbawieni wszelkich praw - mogli być wyzyskiwani znacznie bardziej niż wolni rolnicy i których nie trzeba było uwalniać do służby wojsko- wej. Po drugiej wojnie punickiej nastąpił trwający kilka dziesięcio- leci okres stałego napływu do Rzymu wielkich rzesz wziętych do niewoli jeńców wojennych. W tym czasie niewolnik był więc robot- nikiem niezwykle tanim i łatwo dostępnym. Liczba niewolników zwiększała się jeszcze bardziej po każdej wyprawie wojennej Rzy- mu. O ich masowym używaniu jako siły roboczej w gospodarce rzymskiej świadczą niektóre najważniejsze dane przekazane nam przez literaturę antyczną, a dotyczące liczby jeńców wziętych do niewoli w czasie poszczególnych wypraw rzymskich: 30 000 w Ta- rencie w roku 209 p.n.e. (Liv. 27, 16, 7), 8000 w Afryce w roku 204 p.n.e. (Liv. 29, 29, 3), 5632 w Istrii w roku 177 p.n.e. (Liv. 41, 11, 8), zapewne około 40 000 na Sardynii w roku 174 p.n.e. (Liv. 41, 28, 8, 80 000 osób po części zabitych, po części wziętych do niewoli), 150 000 w Epirze w roku 167 p.n.e. (Polib. 30, 15, i Liv. 45, 34, 5 n.), zapewne co najmniej 50 000 w Kartaginie w roku 146 p.n.e. (App., Libyke 130).s4 Do tych źródeł pozyskiwania nie- wolników dochodził jeszcze przyrost naturalny w rodzinach nie- wolniczych, a poza tym, przypuszczalnie jako najważniejszy spo- sób masowego pozyskiwania niewolników, handel niewolnikami na Wschodzie. Pozyskiwano ich tam w wyniku wojen pomiędzy państwami helleńskimi lub porwań przez piratów i wysyłano na wielkie targowiska niewolników. Jednym z nich była wyspa Delos, gdzie - jak pisał w późniejszym czasie Strabon (14, 5, 2) - dzien- nie sprzedawano nawet do 10 000 niewolników, głównie do Italii. Przeciętna cena niewolnika wahała się w II wieku p.n.e. w grani- cach 300 - 500 denarów ( 1200 - 2000 sesterców).s5 Tak więc począwszy od przełomu III i II wieku p.n.e. znaczenie niewolnictwa w Rzymie zaczęło szybko wzrastać. Już w komediach 87 Plautusa i nieco od niego młodszego Terencjusza (który sam był wyzwoleńcem i pochodził z Afryki) niewolnicy pojawiają się jako po- stacie przynależne w sposób zupełnie naturalny do społecznego śro- dowiska RzSmm i uprawiające najrozmaitsze zawody. Wykorzys- tywani byli oni w dużym stopniu w różnych gałęziach gospodarki rzymskiej, mimo że ani w tym okresie, ani też w żadnej innej epo- ce historii rzymskiej praca niewolnicza nie zastąpiła całkowicie pracy najemnej. Na plantacjach wielkich właścicieli ziemskich wy- konywali oni znaczną część pracy związanej z produkcją. Katon zalecał, aby na plantacji oliwek o normalnej wielkości (240 juge- rów = 60 ha) zatrudniać 13 niewolników, zaś w przeciętnie dużej winnicy (100 jugerów = 25 ha) - szesnastu (Agr., 10, 1 on.). Z za- pisków Gajusza Semproniusza Grakchusa wynika, że jego star- szego brata Tyberiusza miały jakoby skłonić do podjęcia dzieła re- form obserwacje, które poczynił w czasie swej podróży przez Etrurię w roku 137 p.n.e. Stwierdził on bowiem, że wszędzie tam zniknęli całkowicie wolni rolnicy, a na roli i jako pasterze praco- wali niewolnicy obcego pochodzenia (Plut., Ti. Gracchus 8, 4). Wielu niewolników zatrudnionych było w kopalniach. W jednej tylko kopalni srebra w hiszpańskiej Nowej Kartaginie pracowało ich na przykład w czasach Polibiusza czterdzieści tysięcy (34, 9, 8 n.). W majątku Katona niewolnicy zatrudnieni byli również w rze- miośle. Dzięki Plautusowi, a także oznaczeniom na wyrobach ce- ramicznych pochodzących z miasta Cales oraz na cegłach z Etru- rii wiemy, że w miastach wśród rzemieślników różnych specjalności prócz wolnych ludzi i wyzwoleńców byli także i nie- wolnicy. W miastach oraz willach wielkich posiadaczy ziemskich żyli zapewne także niewolnicy uprawiający zawody umysłowe, na przykład pedagodzy, jak w domu Katona (Plut., Cato 20, 5), a ponadto służba oraz niewolnicy mający zaspokoić luksusowe potrzeby ich panów.ss W ramach takiego systemu nie mieściło się już niewolnictwo w jego dawnej, patriarchalnej formie, charakterystyczne dla okre- su wczesnorzymskiego. Niewolnicy nie byli z reguły włączani do wspólnoty rodzinnej, jak to miało miejsce wcześniej, lecz tworzyli odrębną warstwę społeczną, różniącą się wyraźnie od pozostałych warstw rzymskiego społeczeństwa tym, że jej członkowie pozba- wieni byli wszelkich praw, doświadczali strasznego wyzysku i po- gardy. Stosunek Katona do jego niewolników charakteryzuje cho- ciażby fakt, że zaliczał on ich - na równi ze zwierzętami oraz 88 narzędziami i urządzeniami gospodarskimi - do inwentarza mająt- ku ziemskiego (Agr. 10, 1 on.). Taki sam pogląd udokumentował w wiek później Warron, określając niewolników jako instrumenti genus uocale (De re rust. 1, 17, 1). Warstwa niewolników nie była jednak w żadnym razie warstwą jednorodną. Pozycja społeczna niewolników miejskich była z reguły bardziej korzystna niż tych, którzy pracowali w wielkich majątkach ziemskich i kopalniach. Wynikało to przede wszystkim z faktu, że niewolnicy miejscy, wy- konujący często zawody wymagające znacznych kwalifikacji, do większych osiągnięć w swej pracy nie byli zmuszani przy użyciu siły. Wprost przeciwnie, by skłonić ich do lepszej pracy stawiano im często przed oczami perspektywę wyzwolenia. Większość wyz- woleńców, żyjących w Rzymie i innych miastach italskich stano- wili właśnie byli niewolnicy miejscy. Natomiast niewolników na wielkich plantacjach i w kopalniach nie traktowano jak ludzi. Ka- ton utrzymywał swych niewolników w karności i kazał ich chło- stać nawet w przypadku drobnych przewinień (Plut., Cato 21, 2 on.). Nie pozwalał im nigdy na bezczynność - ani przy złej pogo- dzie, ani w dni świąteczne. W jego winnicach niewolnicy pracować musieli skuci ze sobą łańcuchem; gdy chorowali nie wydzielał im pełnych racji żywnościowych, a kiedy ze względu na chorobę czy podeszły wiek nie byli już zdolni do pracy, odsprzedawał ich [Agr., 2, 1 on., 56 i 57), nie chcąc w ogóle słyszeć o ich wyzwoleniu. Los niewolników czyniły jeszcze dotkliwszym inne akty brutalności, których doświadczali, nie wyłączając tortur i ukrzyżowania (Plaut., Amphitr. 280, Mil. Glor. 372 n.). Oczywiście nawet w ma- jątkach ziemskich złe traktowanie nie dotykało w równym stopniu wszystkich żyjących tam niewolników. W ramach tej warstwy ist- niała również pewna hierarchia, na szczycie której stał zarządca majątku (uilicus), poniżej zaś nadzorcy, wykwalifikowani robotni- cy, a u samego dołu prości robotnicy rolni, którzy pracowali skuci ze sobą łańcuchami. Ogólnie rzecz biorąc w żadnyn innym, wcześ- niejszym czy późniejszym, okresie rzymskiej historii traktowanie niewolników nie było tak okrutne, jak u schyłku republiki. Pozbawiony wszelkich hamulców wyzysk wielkiej rzeszy nie- wolników, która uzupełniana była stale przez handel oraz napływ do Rzymu jeńców wojennych, nieludzkie wprost warunki ich ży- cia, doprowadzić musiały do wybuchu konfliktów, w których jed- ną stroną byli ludzie w państwie rzymskim najbardziej możni i potężni, drugą zaś ludność najbardziej w państwie tym uciska- 89 na. Niewolnikom, z których wielu przed popadnięciem w niewolę było wolnymi i świadomymi swych praw obywatelami innych państw, trudno było ukryć nienawiść, jaką czuli do swych właści- cieli. Katon na przykład starał się siać wśród swych niewolników niezgodę, obawiał się bowiem ich jedności (Plut., Cato 21, 4). Jed- nakże z uwagi na potęgę państwa rzymskiego opór niewolników wobec ich właścicieli z góry skazany był na niepowodzenie. Wszel- kie oznaki nieposłuszeństwa karane były z całą surowością. Ucieczka z majątku była rzeczą niezmiernie trudną i prawie nigdy nie kończyła się powodzeniem. Fakt, że i Plautus, i Katon mimo to wspominają o ucieczkach niewolników, świadczy jedynie o wiel- kiej determinacji tych, którzy się na to odważyli. Jeszcze trudniej było zorganizować otwarte powstanie przeciwko właścicielom nie- wolników. Pominąwszy już ścisłą kontrolę, której podlegali niewol- nicy oraz fakt, że w wielu majątkach ziemskich zakuwano ich w kajdany, nie istniały żadne możliwości porozumiewania się nie- wolników z różnych majątków pomiędzy sobą, co konieczne było, by móc przygotować wystąpienie masowe. W miastach natomiast, w których takie możliwości raczej istniały, położenie niewolników było znacznie lepsze, nie było więc powodu do otwartych buntów. Jedyną grupą - wyjąwszy grupy niewolników o specjalnym prze- znaczeniu, jak na przykład w późniejszym czasie skupieni wokół Spartakusa gladiatorzy - , która w ogóle była w stanie zainspiro- wać wybuch powstania, byli pasterze. Z jednej strony bowiem nie byli oni poddawani w majątkach ziemskich tak ścisłej kontroli jak niewolnicy na plantacjach oliwek i w winnicach i mieli większą od nich swobodę poruszania się, z drugiej natomiast ze względu na złe traktowanie oraz niezmiernie ciężkie warunki pracy w równym jak tamci stopniu niezadowoleni byli ze swego losu. Brak jest jed- noznacznych dowodów na to, że coniuratio seruorum w Etrurii w roku 198 p.n.e., przeciwko któremu użyć trzeba było całego le- gionu rzymskiego (Liv. 33, 36, 1 on. ), było zainspirowane przez pasterzy. Magnus morus seruilis natomiast, który w latach 185 - 184 p.n.e. doprowadził do walk wojska rzymskiego z grupami uzbrojonych niewolników w Apulii i który zakończył się skaza- niem na śmierć 7000 jego uczestników, był według Liwiusza pas- torum coniuratio (39, 29, 8 n. i 39, 41, 6 n.). Był to początek drogi, która doprowadziła do wielkich powstań niewolników na Sycylii. 90 Ku kryzysowi Z przeglądu poszczególnych warstw społeczeństwa rzym- skiego w okresie dzielącym drugą wojnę punicką od reform gra- kchańskich wynika, że dokonujące się niezwykle szybko zmiany w ekonomicznej i społecznej strukturze Rzymu pociągnęły za sobą powstanie nowego układu warstw społecznych. Pozycja niektó- rych z nich uległa wzmocnieniu, innych zaś osłabieniu. Wykształ- ciły się również nowe warstwy. Nie był to jednak jedyny rezultat tych przemian. Każda z warstw społecznych miała bowiem własną historię, a zmiany w niej zachodzące prowadziły jednocześnie do powstania lub też zaostrzenia się napięć i konfliktów społecznych. Antagonizmy, jakie istniały obecnie pomiędzy najznakomitszymi rodzinami z kręgu nobilitas nie były już jedynie skutkiem niewin- nej rywalizacji pomiędzy poszczególnymi rodami, mieszczącej się w ramach arystokratycznego systemu władzy. Napięcia pomiędzy nobilitas i homines novi, których areną był senat, jak również po- między oligarchią i ekwitami były powodem powstawania dalszych konfliktów w obrębie rzymskich warstw wyższych. Zubożenie lud- ności rolniczej oraz wykształcenie się bardzo licznego proletariatu w Rzymie stanowiły podłoże innych, niezwykle niebezpiecznych konfliktów, zaś masy proletariackie tworzyły jednocześnie bazę, na której można było się oprzeć dokonując prób przewrotu. Sytu- ację komplikowały jeszcze bardziej napięcia - częstokroć nie tylko o podłożu politycznym, lecz również społecznym -jakie powstawa- ły pomiędzy władcami rzymskimi a ich italskimi sprzymierzeńca- mi oraz pomiędzy Rzymianami, traktującymi prowincję jako źródło osobistego wzbogacenia się, a cierpiącą z tego powodu ucisk ludnością tych prowincji. W nienawiści, jaką odczuwały rze- sze niewolników wobec swych właścicieli tkwiło na koniec zagro- żenie dla całego rzymskiego systemu politycznego. Wprawdzie Rzym stał się w przeciągu niezwykle krótkiego czasu wielkim im- perium, to jednak ze społecznego punktu widzenia zmiany te do- konały się zbyt gwałtownie, a świetne zwycięstwa armii rzymskich na Zachodzie i na Wschodzie nie były w stanie przesłonić faktu, że w łonie społeczeństwa rzymskiego dojrzewał kryzys, który groził przekreśleniem wszystkich dotychczasowych sukcesów Rzymu. Pierwsze alarmujące symptomy, jak na przykład konflikt pomię- dzy rodem Scypionów a pozostałą częścią nobilitas, porażki ponie- sione przez Rzym w Hiszpanii w połowie II wieku p.n.e., stały opór 91 ludności greckiej czy też powstanie pasterzy w Apulii, nie pozwa- lały wprawdzie na rozpoznanie złożonej natury nadciągającego kryzysu, świadczyły jednak o pojawianiu się problemów zupełnie nowego typu, jak również o tym, że sytuacja jest zupełnie odmien- na od tej, jaka istniała na przykład w rozstrzygającej fazie konfli- ktu pomiędzy patrycjuszami a plebejuszami w połowie IV wieku p.n.e. Sytuację tę zaostrzał dodatkowo jeszcze fakt, iż rzymski sys- tem społeczny był po części niezmiernie "szczelny". Z jednej strony przed przedstawicielami niektórych warstw społecznych otwierały się możliwości awansu społecznego. Miejscy niewolnicy byli często wyzwalani, wyzwoleńcy mogli, zgromadziwszy pewien majątek, wejść do warstwy rzemieślniczo-kupieckiej, zdolni kupcy i przed- siębiorcy mogli dorobić się olbrzymiego majątku i tym samym ja- ko ekwici dostać się do drugiego z kolei wyższego stanu społe- czeństwa rzymskiego, bogaci ekwici mogli zaś uzyskać urzędy senatorskie, a co za tym idzie wejść jako homines noui do arysto- kracji senatorskiej. Nie oznacza to oczywiście w żadnym razie, że warstwy te były zupełnie wolne od jakichkolwiek konfliktów społe- cznych. Jest jednak rzeczą znamienną, iż w okresie gwałtownych walk, które wybuchały począwszy od lat trzydziestych II wieku p.n.e., były to warstwy najbardziej stabilne. Niewolnicy miejscy na przykład prawie w ogóle nie wzięli udziału w wielkich powstaniach niewolników, kupcy i rzemieślnicy natomiast nie tworzyli w zasa- dzie żadnych grup wywrotowych, a stopień rozpolitykowania sta- nu ekwitów utrzymywał się w granicach normy. Możliwości awan- su społecznego miała jednak prawie wyłącznie ludność miejska, i to przede wszystkim te jej warstwy, które bogaciły się na handlu, rzemiośle i wszelkiego rodzaju operacjach finansowych. Zupełnie inaczej przedstawiała się sytuacja na wsi oraz sytuacja proletaria- tu w Rzymie, który w działalności produkcyjnej nie uczestniczył. Niewolnicy pracujący w wielkich majątkach ziemskich oraz w ko- palniach nie mieli żadnych widoków na wyzwolenie. Zubożała lud- ność rolnicza oraz proletariusze nie mieli żadnych perspektyw po- prawy warunków swego bytu. Ludność italska oraz mieszkańcy prowincji nie mieli natomiast żadnych widoków na to, iż dzięki uzyskaniu rzymskiego obywatelstwa ich pozycja prawna stanie się równa pozycji Rzymian. Dochodziła do tego jeszcze postawa nobili- tas, broniącej zwykłym senatorom i homines novi dostępu do naj- wyższych urzędów w państwie, a zatem i do rzeczywistej władzy. 92 Również i pod tym względem sytuacja istniejąca w przededniu wielkich przemian zapoczątkowanych przez reformy grakchań- skie, różniła się całkowicie od tej z połowy IV wieku p.n.e. W tam- tym czasie awansujący w hierarchii społecznej "nowi ludzie" mieli swobodny dostęp do władzy, natomiast w II wieku p.n.e. możli- wość taka niemal w ogóle już nie istniała. Prócz tego szerokim masom ludności odmawiano prawa do awansu społecznego, po- prawy sytuacji ekonomicznej, a także do równouprawnienia w sensie politycznym. Całkowicie nowym elementem sytuacji było w końcu także i to, że począwszy od II wieku p.n.e. w społeczeństwie rzymskim nie istniały już nierozerwalne więzi, które mogłyby nadal spajać ze sobą zantagonizowane warstwy społeczne. W okresie wcześniej- szym istnienie takich więzi było z jednej strony skutkiem funkcjo- nowania stabilnego systemu politycznego, opartego na urzędach senatorskich, senacie i zgromadzeniu ludowym, który to system był w stanie zagwarantować arystokracji nieograniczoną władzę, tym bardziej, że miała ona - zwłaszcza jeśli idzie o politykę zewnę- trzną - swego sprzymierzeńca w ludności rolniczej. Z drugiej zaś strony istnienie takich więzi gwarantowały w okresie wcześniej- szym pewne normy, podstawą których były religia i etyka, stwo- rzone przez w pełni świadomą swej tradycji arystokrację. Normy te regulowały sposoby postępowania obywateli, a co za tym idzie oczywiście także i arystokracji, a ich układem odniesienia był mas maiorum. Po drugiej wojnie punickiej, wraz z postępami zapoczątko- wanej przez nią ekspansji Rzymu w basenie Morza Śródziemnego, więzi te ulegać zaczęły znacznemu rozluźnieniu i istniała groźba cał- kowitego ich zerwania. Fakt, że arystokracja nie mogła już, jak to miało miejsce w okresie dzielącym pierwszą i drugą wojnę punicką, oprzeć się na masach ludności rolniczej pociągnął za sobą zachwia- nie się istniejącego wcześniej systemu politycznego: coepere nobili- tas dignitatem, populus libertatem in lubidinem uortere, sibi quis- que ducere, trahere, rapere (Sal., Iug. 41, 5). Z drugiej strony stary system polityczny był w dobie rzymskiej ekspansji już systemem całkowicie anachronicznym. Wykształcił się on bowiem niegdyś w warunkach miasta-państwa, obecnie zaś miał on w zupełnie nie zmienionej formie funkcjonować jako system polityczny wielkiego imperium, co na dłuższą metę było po prostu niemożliwe. Najbar- dziej widoczne były mankamenty w zarządzaniu prowincjami, któ- re w zasadzie nie były w ogóle administrowane, a jedynie wyzyski- wane. 93 Chwiały się również coraz bardziej duchowe podstawy pań- stwa rzymskiego. Rzym dosięgnęła nie tylko pośmiertna zemsta Hannibala, mścili się również pokonani Grecy. Postępy rzymskiej ekspansji, przede wszystkim zaś impulsy umysłowe płynące z podbitego świata helleńskiego, musiały siłą rzeczy doprowadzić do rozpadu dawnych norm. "Dla tych, którzy przedtem z łatwością przezwyciężali trudy i niebezpieczeństwa, sytuacje niepewne i ciężkie, obecnie spokój i bogactwo, rzeczy skądinąd godne pożą- dania, stały się ciężarem i nieszczęściem. Przedtem najpierw wzrosła żądza władzy, potem pieniędzy: to były jak gdyby pożywki wszystkich nieszczęść. Albowiem chciwość podważyła zaufanie, uczciwość i wszystkie inne cnoty; zamiast nich nauczyła buty, okrucieństwa, nauczyła bogów lekceważyć i wszystkimi wartościa- mi kupczyć" (Sal., Cat. 10, 2 on.; tłum. K. Kumaniecki). System cnót starorzymskich, takich jak wypełnianie swych obowiązków, wierność, sprawiedliwość czy wspaniałomyślność, który uformo- wał się w warunkach archaicznego ustroju społecznego, musiał w epoce zdobywania przez Rzym władzy nad światem oraz głębo- kich zmian strukturalnych w łonie społeczeństwa rzymskiego uchodzić za całkowicie przestarzały. Jednocześnie w podbitych krajach, przede wszystkim w Grecji, Rzymianie stykali się z ide- ami religijnymi i filozoficznymi, których treść niejednokrotnie sprzeczna była z mas maiorum. Z drugiej zaś strony dla większości warstw społecznych przeobrażonego społeczeństwa rzymskiego mas maiorum nigdy nie miał żadnego znaczenia. Odnosiło się to na przykład do wielu ekwitów, myślących kategoriami zysku, do zdeterminowanych proletariuszy, nie mówiąc już o uciskanej lud- ności italskiej i mieszkańcach prowincji, a zwłaszcza o niewolni- kach, z których wielu było obcego pochodzenia, a przez Rzymian wpajane im było co najwyżej posłuszeństwo. Jednakże istota "zemsty pokonanych" polegała na tym, że najbardziej dla Rzymu niebezpieczny prąd umysłowy, a mianowicie filozofia grecka, zna- lazł najwięcej sympatyków wśród przedstawicieli tej warstwy spo- łecznej, która winna była strzec mas maiorum, to znaczy wśród lu- dzi należących do arystokracji rządzącej, przede wszystkim w kręgach skupionych wokół rodu Scypionów. Warunkiem zajęcia postawy otwartości wobec tego typu nowych prądów umysłowych było mianowicie odpowiednie wykształcenie oraz doświadczenie, które posiadali jedynie ludzie z tych właśnie kręgów. W filozofii greckiej nie widzieli oni żadnego zagrożenia ideologicznego, a jedy- nie możliwość stworzenia nowego, odpowiadającego wymogom 94 czasu systemu ideologicznego, który przyznawałby Rzymowi pra- wo do władzy nad światem, im samym zaś uprzywilejowaną pozy- cję w społeczeństwie. Głównym jednak skutkiem wpływów helleń- skich było zachwianie się tradycyjnego rzymskiego porządku społecznego. Od czasu ogłoszenia ustaw Licyniusza i Sekstiusza konflikty społeczne, które swego czasu stały się przyczyną upadku archaicz- nego ustroju społecznego Rzymu, rozwiązywane były na drodze re- formatorskiej. Obecnie sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. W okresie wcześniejszym rozszerzanie się władzy Rzymu na Półwy- sep Italski stwarzało możliwość rozwiązywania problemów społecz- nych kosztem ludów podbitych. Natomiast ekspansja Rzymu w ba- senie Morza Śródziemnego stała się źródłem napięć również w łonie samego społeczeństwa rzymskiego. Wcześniej zbieżność in- teresów arystokracji z interesami poszczególnych warstw plebsu skłoniła warstwę rządzącą do zajęcia postawy wyraźnie prorefor- matorskiej. Obecnie jednak arystokracja nie była skłonna do prze- prowadzenia jakichkolwiek reform na rzecz poszkodowanych czy uciskanych warstw społecznych. Istnienie pewnych problemów społecznych było przez nią po prostu ignorowane. Nie podejmowa- no na przykład żadnych prób poprawy położenia niewolników czy też włączenia Italików w ramy rzymskiego systemu politycznego, byłoby to bowiem sprzeczne z interesem rzymskich warstw wyż- szych. Istnienie innych problemów natomiast uznawano i próbo- wano nawet je rozwiązać. Próby te zmierzały jednak z reguły do przywrócenia dawnych stosunków, co w istniejących warunkach ekonomicznych, politycznych i społecznych było niemożliwe. Poza tym próby te nie były ani konsekwentne, ani też skuteczne, a nie- które z nich przyniosły zupełnie nieoczekiwanie fatalne skutki. Najlepszym przykładem krótkowzroczności, która w II wieku p.n.e. chrakteryzowała wiele znaczących osobistości, należących do rzymskiej warstwy rządzącej, była postawa Marka Porcjusza Katona. Z jednej strony dążył on wszelkimi możliwymi sposobami do tego, aby skłonić przedstawicieli arystokracji do przestawienia się na nowe formy gospodarowania, tzn. na gospodarkę plantacyj- ną, masowe wykorzystywanie niewolników jako siły roboczej, in- westowanie oraz pomnażanie zysków. Z drugiej strony natomiast obstawał przy starorzymskich cnotach, między innymi właśnie przy oszczędności i zachowaniu umiaru. Filozofię grecką, a także inne zdobycze duchowe świata helleńskiego, jak na przykład nau- kową medycynę, uważał za nie dające się absolutnie pogodzić 95 z rzymskimi ideałami. Z uwagi na taką pełną sprzeczności posta- wę większości arystokracji rządzącej rozwiązanie choćby tylko pewnych problemów istniejących w społeczeństwie rzymskim na drodze ustawodawstwa reformatorskiego było niemożliwe. Kroki prawne, których celem było powstrzymanie procesu rozwoju spo- łecznego, absolutnie go nie osiągnęły. Ogłoszona w roku 186 p.n.e. przez senat uchwała wymierzona w czcicieli bożka Bachusa w Rzymie i Italii, mogła wprawdzie skłonić ich do zaprzestania urządzania bachanalii, nie była jednak w stanie powstrzymać roz- padu mas mai.orum jako systemu odniesienia, wspólnego dla całe- go społeczeństwa rzymskiego. Działania, którymi wsławił się Ka- ton w czasie sprawowania przez niego urzędu cenzora w roku 184 p.n.e., a mające na celu zwalczanie luksusu, w równym stopniu rozmijały się z rzeczywistymi problemami, jak ogłaszane kilka- krotnie w II wieku p.n.e. ustawy zakazujące prowadzenia wystaw- nego trybu życia. Ogłoszona w 180 roku p.n.e. lex Villia annalis, której treścią było jednoznaczne uregulowanie kolejności obejmo- wania urzędów, celem zaś przeciwdziałanie błyskawicznym karie- rom pojedynczych wybitnych przedstawicieli oligarchii, jak to miało miejsce w przypadku Scypiona Starszego, już w następnej generacji, przy wyborze Scypiona Emilianusa została całkowicie zignorowana. Na próżno powoływano się na ustawy Licyniusza i Sekstiusza, by zapewnić ochronę ludności rolniczej przed wielki- mi właścicielami ziemskimi, do ustaw tych nikt się już nie stoso- wał. Gajusz Leliusz (konsul w roku 140 p.n.e.), projektodawca po- ważnych reform agrarnych na korzyść ludności ubogiej nie odważył się nawet domagać ich przeprowadzenia (Plut., Ti. Gracchus 8, 7). 'I~lko jedna jedyna ustawa ogłoszona w drugim wieku p.n.e., przed reformami grakchańskimi, miała niezamierzenie niezwykle daleko- siężne skutki. W 149 roku p.n.e. utworzone zostały na mocy 1ex Cal- purnia stałe komisje (trybunały), których zadaniem było badanie na- dużyć urzędników rzymskich w prowincjach, a więc pomyślane były jako organy mające zapewnić ochronę ich ludności. Nie położyły one jednakże w żadnym razie kresu gwałtom i wyzyskowi, które tam miały miejsce, stały się natomiast areną intryg i walk pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami warstwy rządzącej, a co za tym idzie jeszcze bardziej podkopały istniejący porządek społeczny. Tak oto społeczeństwo rzymskie zmierzało niepowstrzymanie ku kryzysowi, który rozwiązany być mógł jedynie przy użyciu siły. Owo użycie siły dokonało się jednak według reguł, które wypływa- ły ze struktury kryzysu. Zróżnicowany charakter poszczególnych 96 konfliktów, zdeterminowany różnorodnością problemów społecz- nych i politycznych, rozbieżność interesów poszczególnych warstw społecznych i w końcu różnego rodzaju powiązania, istniejące po- między poszczególnymi warstwami i grupami sprawiły, że niemoż- liwy był powszechny, mniej lub bardziej jednorodny społeczny zryw rewolucyjny. Wręcz przeciwnie, struktura tego kryzysu zna- lazła swe odbicie w szeregu przebiegających paralelnie i nie zazę- biających się o siebie krwawych konfliktów społecznych i politycz- nych, które w efekcie końcowym obaliły jedynie przestarzałe ramy polityczne społeczeństwa rzymskiego, a mianowicie republikę. Nienaruszone pozostały natomiast - wyjąwszy pewne korektury - podstawy struktury społecznej Rzymu. Ruchami społecznymi sen- su stricto były powstania niewolników. Ich cele jednak nie były zgodne z interesami innych poszkodowanych warstw społecznych, nawet niewolników miejskich. Z tego względu były one już z góry skazane na niepowodzenie. Uciskana ludność prowincji upatry- wała swego wroga w samym rzymskim systemie rządów, zbunto- wać się przeciwko niemu była jednak w stanie tylko wtedy, gdy udzielono jej pomocy z zewnątrz, tak jak na przykład Grecy przy pomocy Mitrydatesa. Nie zapewniało to jednak powodzenia na dłuższą metę, zwłaszcza że w poszczególnych prowincjach elity stawały się coraz bardziej oparciem dla władzy Rzymu. Zwycię- stwem zakończyło się jedynie antyrzymskie powstanie Italików. Nie przyczyniło się to jednak do obalenia władzy Rzymu, a jedynie do włączenia italskiej warstwy wyższej do wyższych stanów społe- czeństwa rzymskiego, co spowodowało w rezultacie dalsze umoc- nienie tej władzy. Główne konflikty rozgrywały się jednak pomię- dzy możnowładcami, za którymi stały dobrze zorganizowane, świadome swych celów i uzbrojone stronnictwa. Były to więc kon- flikty pomiędzy oligarchią, która dzięki swej silnej pozycji oraz różnorakim powiązaniom społecznym wesprzeć się mogła na wiel- kiej rzeszy stronników, a poszczególnymi przedstawicielami ary- stokracji, dążącymi do realizacji własnych celów politycznych. Za nimi stały zarówno masy proletariackie, których interesów mieni- li się oni rzecznikami, jak i silne armie. Jedynie te konflikty przy- czynić się mogły były do zmiany podstaw istniejącego porządku społecznego. Jednakże nawet dla zwalczających oligarchię sił "po- stępowych" celem była jedynie jego korektura, nie zaś obalenie. W toku walk zbrojnych, które wybuchały w rezultacie tych konfli- któw punkt ciężkości przesuwał się coraz bardziej z problemów 97 społecznych na kwestię władzy politycznej. W wojnach domowych przeciwnikami nie były już warstwy czy grupy społeczne, lecz ugrupowania polityczne i regularne armie, stojące za poszczegól- nymi czołowymi politykami. W ten oto sposób dokonał się upadek rzymskiej republiki: ces publice, quae media fuerat, di.la.cerata (Sal., Iug. 41, 5). 4 Kryzys republiki a społeczeństwo rzymskie Konflikty społeczne w Rzymie u schyłku republiki Kryzys społeczny Rzymu, będący rezultatem dokonujących się po drugiej wojnie punickiej niezwykle szybkich zmian struktural- nych, wszedł w drugiej połowie II wieku p.n.e. w fazę, w której nie dało się już uniknąć otwartego wybuchu. Gwałtowne walki politycz- ne i społeczne, które wówczas rozgorzały, spowodowane były z jednej strony eskalacją napięć w łonie społeczeństwa rzymskiego, z drugiej zaś uwidaczniającymi się w coraz to większym stopniu słabościami republikańskiego systemu rządów. Ostatnie stulecie republiki - li- cząc od wybuchu pierwszego powstania niewolników na Sycylii w roku 135 p.n.e. oraz objęcia po raz pierwszy urzędu trybuna ludo- wego przez Semproniusza Grakchusa w roku 133 p.n.e. do zakoń- czenia wojen domowych w roku 30 p.n.e. - nosi na sobie piętno tych wybuchających ustawicznie, gwałtownych, brutalnych i krwawych konfliktów zbrojnych. Ze względu na to ów stuletni okres w rzym- skiej historii określany jest powszechnie mianem "okresu rewolucyj- nego", przy czym termin "rewolucja" odnoszony jest w badaniach historycznych przez poszczególnych historyków - od T. Mommsena po R. Syme'a - do rozmaitych zjawisk, a także do różnych faz tych konfliktów.s' Jest sprawą zupełnie ewidentną, że terminu "rewolu- cja", mieszczącego w sobie cechy wspólne dla wszystkich tych konfliktów, nie można używać tu w znaczeniu takim, wjakim używa się go w najnowszej historii od czasu Rewolucji Angielskiej, a zwłasz- cza Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Ruchy społeczne w schyłkowym okresie republiki nie zmierzały bowiem do obalenia istniejącego 99 porządku społecznego ani też go nie spowodowały. Prócz tego ru- chy te miały różnorodne przyczyny, przebieg i skutki, różny był także ich skład społeczny. Z uwagi na to zdefiniowanie ich w jed- nakowy sposób nie jest możliwe. Aby uniknąć nieporozumień, wy- nikających ze stosowania terminu "rewolucja", bardziej celowe by- łoby w każdym przypadku zamiast o "rzymskiej rewolucji" mówić o społeczno-politycznym kryzysie republiki, którego wyrazem były w pierwszym rzędzie konflikty zbrojne.s8 O heterogeniczności tych konfliktów świadczy z jednej strony ich typologia, z drugiej zaś przesuwanie się ich punktu ciężkości w ciągu ostatniego stulecia rzymskiej republiki.sg Ogólnie rzecz biorąc konflikty, które ujawniły się w tej epoce, podzielić można na cztery główne typy (przy czym nie znaczy to w żadnym razie, że były one zawsze ściśle od siebie odgraniczone). Jako trzy pierwsze typy konfliktów wymienić należy wielkie powstania niewolników, opór mieszkańców prowincji przeciwko władzy Rzymu oraz walki Italików z Rzymianami. W przypadku powstań niewolników skład społeczny walczących ze sobą stron był zupełnie jasny. Chodziło tu bowiem o walkę niewolników wiejskich z ich właścicielami oraz wspierającym ich rzymskim aparatem państwowym. Natomiast buntów mieszkańców prowincji oraz Italików przeciwko władzy Rzymu nie można uznać za ruchy mniej lub bardziej jednorod- nych warstw społecznych, bowiem udział w nich brały różne war- stwy, zaś celem tych ruchów nie było wywalczenie sobie wolności przez uciskaną warstwę społeczną, lecz uwolnienie suwerennych niegdyś gmin, miast i ludów spod rzymskiego panowania i ucisku. W pewnym jednak stopniu ruchy te nosiły także charakter społe- czny, bowiem głównym bastionem oporu przeciwko Rzymowi były najczęściej niższe warstwy ludności. Czwarty, a zarazem najważ- niejszy typ tworzyły na koniec te konflikty okresu późnorepubli- kańskiego, których uczestnikami byli przede wszystkim obywatele rzymscy, należący do różnych stronnictw i ugrupowań. Początko- wo, zwłaszcza w epoce reform grakchańskich, większość tych kon- fliktów miała podłoże społeczne, a przynajmniej odgrywało ono w nich dużą rolę. Głównym celem, lub też co najmniej jednym z głównych celów, jednego ze zwalczających się obozów, a miano- wicie obozu reformatorskiego, było właśnie rozwiązanie proble- mów społecznych proletariatu miejskiego w Rzymie wbrew oporo- wi obozu przeciwnego, tzn. oligarchii i jej stronnictwa. Obozy te określane były, zgodnie z używaną w pierwszym wieku p.n.e. ter- 100 minologią, jako populares i optimates. Jednakże konflikty te były od samego początku konfliktami o charakterze politycznym, które we wczesnym okresie udawało się rozwiązywać przeważnie w ra- mach instytucji politycznych i środkami politycznymi, tzn. w ra- mach zgromadzenia ludowego. Od samego początku kwestia spra- wowania władzy politycznej w państwie rzymskim była w nich sprawą dużej wagi. Prócz tego skład społeczny zwalczających się wzajemnie ugrupowań nie był jednolity, a w miarę upływu czasu ich heterogeniczność jeszcze przybrała na sile. Poza tym w konfliktach pomiędzy optymatami a popularami treści społeczne spychane były z czasem coraz bardziej na plan dalszy, rosło natomiast stale zna- czenie kwestii sprawowania władzy politycznej, tak że w końcu szło już tylko o zdobycie władzy przez poszczególne ugrupowania poli- tyczne, tzn. w pierwszym rzędzie przez ich przywódców. Od czasu walk pomiędzy stronnictwami Mariusza i Sulli, które miały miejsce w latach osiemdziesiątych I wieku p.n.e., konflikty pomiędzy zwal- czającymi się wzajemnie ugrupowaniami politycznymi, których skład stale się zmieniał, przybrały ostatecznie charakter walki o wła- dzę. Czynnikiem dodatkowym był tu fakt, że w osiemdziesiątych i siedemdziesiątych latach tego stulecia wyciszeniu uległy pozosta- łe konflikty. W wyniku wojen, prowadzonych w latach 91 - 89 p.n.e., Italikowie osiągnęli swój cel, a mianowicie przyznane im zo- stało obywatelstwo rzymskie. Od czasu zwycięstwa Sulli nad Mi- trydatesem w roku 85 p.n.e. mieszkańcy Grecji i Azji Mniejszej za- przestali oporu, a wraz z krwawym stłumieniem w roku 71 p.n.e. powstania Spartakusa zakończyła się epoka wielkich powstań nie- wolników. W ciągu czterech następnych dziesięcioleci chodziło już tylko i wyłącznie o władzę w państwie rzymskim, o to, czy będzie ona sprawowana przez oligarchię, czy też przez jednego człowieka, w przypadku zaś jednowładztwa, kto obejmie rządy. Ostateczną konsekwencją tych konfliktów była zatem zmiana nie struktury społeczeństwa rzymskiego, ajedynie jego ram politycznych. Powstania niewolników, mieszkańców prowincji oraz Italików Wielkie powstania niewolników, wybuchające w ostatnich dziesięcioleciach II oraz w pierwszych dziesięciolecia I wieku 101 p.n.e., na szczególną uwagę zasługują choćby dlatego, że antago- nizmy pomiędzy niewolnikami a ich właścicielami doszły wówczas do głosu z siłą i ostrością niespotykaną w żadnej innej - ani wcześniejszej, ani też późniejszej - epoce historii antycznej. Okres wielkich buntów niewolników rozpoczęło pierwsze powstanie na Sycylii, zakończyło zaś powstanie Spartakusa.' stwa rzymskiego były one całkowitym zaskoczeniem. Po wybuchu pierwszego powstania na Sycylii w Rzymie początkowo w ogóle nie liczono się z tym, że może ono zagrozić państwu rzymskiemu (Dio- dor 34/35, 2, 25), zaś pierwsze akcje Spartakusa wyśmiewane by- ły jako igrzyska gladiatorów (App., B. civ. 1,549). Nie było oczywi- ście sprawą przypadku, że bunty te wybuchały w przeciągu krótkiego czasu pomiędzy rokiem 135 a 71 p.n.e. Na przyczyny pierwszego powstania sycylijskiego wskazywał wyraźnie już Dio- dor ( tamże 2, 1 on. i 2, 27 on. ). Tkwiły one mianowicie w rozwo- ju niewolnictwa rzymskiego po drugiej wojnie punickiej. W krót- kim czasie wzrosło wówczas niezmiernie znaczenie niewolników jako siły roboczej w gospodarce rzymskiej, a co za tym idzie na- stąpił gwałtowny wzrost ich liczby. Ponieważ w tym czasie istniało szereg możliwości masowego pozyskiwania niewolników (przede wszystkim wojny, handel niewolnikami, porywanie ludzi przez korsarzy) byli oni - zwłaszcza w wielkich majątkach ziemskich - brutalnie wyzyskiwani i bardzo źle traktowani, co prowadziło do narastania wśród nich wielkiego rozgoryczenia. Z drugiej zaś stro- ny znaczna część właścicieli niewolników podchodziła do sprawy ich kontroli niezwykle lekkomyślnie, nie biorąc pod uwagę, że wielu z nich było ludźmi inteligentnymi i wykształconymi, którzy zanim popadli w niewolę byli wolnymi obywatelami państw helleńskich. Nigdy wcześniej ani później nie zbiegło się w czasie tyle przesłanek dla masowych wystąpień niewolników, jak w okresie pomiędzy po- łową drugiego i pierwszego wieku p.n.e. Nie mogło to pozostać bez skutków. Żaden z tych buntów nie zdołał jednak przekształcić się w powszechny zryw rewolucyjny niewolników, nie istniały bowiem po temu warunki. Przede wszystkim brak było jednolitej rewolucyj- nej ideologii, a oprócz tego możliwości porozumiewania się niewol- ników zamieszkujących różne części państwa rzymskiego były bar- dzo ograniczone. Poza tym interesy i cele poszczególnych grup niewolników były niejednokrotnie krańcowo różne. W czasie każde- go z powstań na przykład prócz powstańców istniała również licz- na grupa - głównie niewolników miejskich - która dążyła do uzy- 102 skania wolności na drodze legalnej, tzn. przez akt wyzwolenia, nie zaś w wyniku buntu (Diodor 36, 4, 8), cele polityczne natomiast oscylowały pomiędzy ustanowieniem własnego suwerennego pań- stwa w ramach Imperium Rzymskiego a wyprowadzeniem niewol- ników z Rzymu do ich dawnej ojczyzny. Z tych też względów po- wstania niewolników wybuchały w izolacji czasowej i przestrzennej. Pierwsze powstanie niewolników wybuchło w 135 roku p.n.e. na Sycylii i trwało do roku 132.'i Zapoczątkowałyje niezbyt liczne grupy szczególnie źle traktowanych niewolników, wśród których byli także uzbrojeni pasterze, tworzący wymykające się spod wszelkiej kontroli bandy zbójeckie. Zbuntowani niewolnicy sztur- mem zdobyli miasto Henna, a swego przywódcę, syryjskiego wróż- bitę i cudotwórcę Eunusa, ogłosili królem. Po przyłączeniu się do nich innej grupy zbuntowanych niewolników, którym przewodził Cylicyjczyk Kleon, armia powstańcza pod wodzą Eunusa liczyć miała 200 000 ludzi.Odnosiła ona początkowo znaczne zwycię- stwa i Rzymianom udało się ją pokonać dopiero w wyniku długiej wojny. Powstanie to odbiło się echem także wśród niewolników miast: Rzym, Sinuessa oraz Minturnae, w kopalniach w Laurionie na terenie Attyki, a także na wyspie Delos (Diodor 34/35 2, 19). Niemal w tym samym czasie, tzn. w latach 133 - 129 p.n.e., w za- chodniej części Azji Mniejszej rozgrywało się powstanie Aristoni- kosa. Aristonikos był nieślubnym synem przedostatniego władcy pergamońskiego. Po śmierci ostatniego króla Pergamonu wystąpił on jako pretendent do tronu Attalidów, choć państwo to przekaza- ne zostało na mocy testamentu Rzymowi. Ponieważ miasta pozo- stały lojalne wobec Rzymu, skupił on wokół siebie niewolników i ubogich rolników. Rzymianie zdołali pokonać go dopiero po dłu- giej i krwawej wojnie. Następna fala buntów niewolników miała miejsce w ćwierć wieku później. Rozpoczęły ją niepokoje wśród niewolników Italii Południowej, w miastach Nuceria i Kapua. Następną rewoltę wzniecił rzymski ekwita imieniem Tytus Wettiusz, który rozdał broń swym niewolnikom, aby bronili go przed jego wierzycielami (Diodor 36, 2, 1 on. ). Historia ta, której podłożem był romans ek- wity z pewną niewolnicą, świadczy - tak samo, jak wyposażenie w broń trzydzieści lat wcześniej pasterzy sycylijskich przez ich właścicieli - o niesłychanej wprost lekkomyślności. Wkrótce po tych buntach doszło do drugiego wielkiego powstania niewolników na Sycylii (104 - 101 r. p.n.e.), do którego powód dało zachowanie 103 rzymskich domini, typowe dla nich także i w innych okoliczno- ściach. Mianowicie w sytuacji zagrożenia zewnętrznego, wywoła- nego wojną z germańskim plemieniem Cymbrów, senat rzymski podjął uchwałę, że wszyscy niewolnicy, którzy przed popadnięciem w niewolę byli obywatelami państw z Rzymem sprzymierzonych, ma- ją zostać wyzwoleni. Do uchwały tej nie zastosowali się właściciele niewolników na Sycylii. W wyniku tego na wyspie wybuchł bunt nie- wolników, przypominający pod wieloma względami pierwsze powsta- nie sycylijskie. Zainspirowały je znowu dwie grupy niewolników, skupione wokół Syryjczyka Salwiusza i Cylicyjczyka Ateniona. Sal- wiusz, wróżbita jak swego czasu Eunus, tak jak ten obrany został królem. Armia powstańcza liczyła co najmniej 30 000 ludzi i trzeba było długotrwałych i ciężkich walk, by Rzymianie mogli znowu zapa- nować nad sytuacją na Sycylii. Powstanie niewolników, które w największym stopniu zagrozi- ło Rzymowi, wybuchło w Italii w roku 74 p.n.e. i trwało do roku 71. Jego przywódcą był tracki gladiator Spartakus. Zarzewiem buntu był spisek zawiązany w Kapui przez gladiatorów, którym nietrudno było porozumieć się z sobą i którzy mieli łatwy dostęp do broni. Po początkowych sukcesach powstańców liczba zwolen- ników Spartakusa wzrosnąć miała do 120 000 ludzi. Opór armii powstańczej udało się przełamać Rzymianom dopiero po długiej i prowadzonej ze zmiennym szczęściem wojnie, w której przeciwko Spartakusowi wystąpiło aż osiem rzymskich legionów pod wodzą Marka Licyniusza Krassusa. Mimo że poszczególne siły powstańcze różniły się pod wielo- ma względami, to jednak łączyło je szereg wspólnych cech struk- turalnych, wskazujących wyraźnie na charakter tych konfliktów. Inspiratorami powstań były nieliczne grupy niewolników, którzy - jak pasterze czy gladiatorzy - posiadali broń i których nie sposób było ściśle kontrolować. Po pierwszych sukcesach, będących w głównej mierze efektem zaskoczenia, bunty te przekształciły się szybko w ruchy masowe za sprawą napływających do obozu pow- stańców tysięcy zbiegłych niewolników. Uczestnikami powstania byli przede wszystkim niewolnicy pracujący w wielkich majątkach ziemskich, z którymi obchodzono się szczególnie okrutnie. Do powstańców przyłączali się także ubodzy rolnicy; poświadczone jest to w źródłach zarówno w przypadku Aristonikosa, jak i Sal- wiusza (Diodor 36, 11, 1 n.) oraz Spartakusa ( App., B. civ. 1, 540). Natomiast miasta zachowały postawę wrogą zarówno Aristo- 104 nikosowi, jak i Spartakusowi. Uboga wolna ludność miejska nie udzieliła niewolnikom żadnej pomocy, troszcząc się jedynie o własne sprawy [Diodor 36, 6). Nawet niewolnicy miejscy nie uz- nali sprawy powstańców za własną (tamże 36, 4, 8). Zbuntowa- nym masom udało się jednak i bez tego odnieść wiele zwycięstw. Dzięki zdolnościom swych przywódców, których autorytet opierał się bądź to na ich talentach organizatorskich i militarnych, bądź też na ich charyzmacie, udało się im bardzo szybko zorganizować. Na Sycylii oraz w Pergamonie powstańcy dążyli do utworzenia własnego państwa - monarchii typu helleńskiego. Na użytek włas- nej państwowości stworzyli oni tam zręby teorii, której treść zgod- na była z religijnymi ideami helleńskiego Wschodu'2, będącego oj- czyzną wielu niewolników. W żadnym razie celem powstańców nie była radykalna zmiana antycznego systemu społecznego. Zmierza- li oni albo do utworzenia własnego państwa właścicieli niewolni- ków, w którym jedynie role byłyby odwrócone, albo też, jak w przypadku powstania Spartakusa, do wydostania się z Italii i powrotu do Galii oraz Tracji, skąd również pochodziło wielu nie- wolników. Jak z tego wynika, powstańcy nie znieśli instytucji nie- wolnictwa, a jedynie odwrócili role, traktując swych dawnych wła- ścicieli jak niewolników i każąc im pracować w kajdanach przy wytwarzaniu broni (Diodor 34/35, 2, 15). Choćby już tylko z tego względu ruchy te nie były w stanie zmienić struktury społeczeń- stwa rzymskiego. Poza tym ze względu na brak znaczniejszego po- parcia ze strony innych grup społecznych, jak również jednolitej organizacji i pozytywnego programu rewolucyjnego, już z góry skazane były one na niepowodzenie. Walka prowadzona przez nie- wolników przeciwko ich ciemiężycielom, dorównująca swym okru- cieństwem represjom, których z ich strony doświadczyli, była he- roiczna i wzbudziła uznanie nawet wśród najznamienitszych Rzymian. Jej wynik był jednak od samego początku przesądzony. Zgodnie z tym co zostało powiedziane wyżej, wielkie powstania niewolników nie miały większego wpływu na dalszy bieg historii Rzymu. Teza, że Cesarstwo ustanowione zostało w interesie właś- cicieli niewolników w celu zapobieżenia - dzięki systemowi silnych rządów - powtarzaniu się takich akcji, jak wielkie powstania nie- wolników na Sycylii, czy też bunt Spartakusa'3, świadczą o mylnej ocenie znaczenia zarówno ruchów niewolników, jak i innych kon- fliktów, wybuchających w łonie społeczeństwa rzymskiego w okre- sie późnorepublikańskim. Najważniejszym skutkiem wielkich po- 105 wstań niewolników było raczej stopniowe upowszechnianie się w kręgach właścicieli niewolników przekonania, że brutalne tra- ktowanie i bezwzględny wyzysk stanowią - zarówno z polityczne- go, jak i ekonomicznego punktu widzenia - nieefektywną formę gospodarowania niewolnikami jako siłą roboczą. O tym, że po stłumieniu powstania Spartakusa sytuacja niewolników zaczęła się stopniowo poprawiać świadczy chociażby fakt, że w ostatnim czterdziestoleciu istnienia republiki, kiedy to rzymski system poli- tyczny niejednokrotnie chwiał się w swych podstawach, nie wybu- chały już żadne wielkie powstania niewolników. Wielu niewolni- ków było natomiast gotowych przyłączyć się do polityków, obiecujących im wolność i dobrobyt. Napływali oni na przykład do obozu politycznego awanturnika Lucjusza Sergiusza Katyliny (San., Cato 56, 5). Wiele dziesiątek tysięcy zbiegłych niewolników należało także do stronnictwa Sekstusa Pompejusza, co skłoniło cesarza Augusta do określenia wojny, którą z nim prowadził, jako bellum servorum (RGDA 25).'4 W konfliktach tych nie chodziło już jednak w pierwszym rzędzie o poprawę doli niewolników, lecz o sprawy polityczne, zaś niewolnicy wykorzystywani w nich byli jedynie jako środek do osiągnięcia konkretnych celów. Ostatecz- nie więc skutki, jakie miały dla społeczeństwa rzymskiego wielkie powstania niewolników, nie różniły się od następstw wszystkich innych konfliktów w Rzymie w okresie późnorepublikańskim. W ich wyniku dokonana została jedynie pewna korektura rzym- skiego ustroju społecznego, nie zaś jego gruntowna zmiana. Do ruchów niewolników zbliżone były częściowo w swych na- stępstwach konflikty pomiędzy ludnością zamieszkującą prowin- cje a wyzyskującymi ją Rzymianami. Zapewne i te konflikty w rzadkich jedynie przypadkach i tylko dzięki zbiegowi różnych okoliczności przekształcić się mogły w wielkie zrywy powstańcze. Z uwagi na odmienność stosunków społecznych i politycznych w poszczególnych częściach Imperium Rzymskiego ich charakter był jeszcze bardziej zróżnicowany niż to było w przypadku buntów niewolników. Opór mieszkańców prowincji splatać się mógł ściśle z rewoltą niewolników, o czym świadczy powstanie Aristonikosa w Pergamonie. Było to zarówno powstanie niewolników, jak i uboższych warstw ludności wiejskiej, odczuwającej szczególnie dotkliwie skutki obcego panowania. Jest rzeczą znamienną, że wybuchło ono w czasie, kiedy Rzymianie zaczęli dopiero wprowa- dzać na dobre swe rządy w zachodniej części Azji Mniejszej, a jego 106 przywódca jako potomek jednego z królów pergamońskich uważał się za pretendenta do tronu Attalidów. W czterdzieści lat po klęsce Aristonikosa doszło do kolejnych masowych wystąpień antyrzym- skich w zachodniej części Azji Mniejszej, a także w Grecji. Były one możliwe jedynie dzięki pomocy z zewnątrz, a mianowicie w wyniku zaatakowania przez króla Pontu, Mitrydatesa, obszarów znajdujących się pod panowaniem Rzymu w sytuacji, gdy pań- stwo rzymskie osłabione było toczącą się właśnie wojną domową. Na rozkaz króla i pod osłoną jego wojska wzburzona ludność Azji Mniejszej wymordowała w roku 88 p.n.e. 80 000 Rzymian i Itali- ków. Następnie antyrzymska rewolta rozszerzyła się na Grecję, przede wszystkim zaś na Ateny. Jej uczestnicy wywodzili się głów- nie z niższych warstw wolnej ludności, której nienawiść skierowa- na była w pierwszym rzędzie przeciwko kupcom, przedsiębiorcom i poborcom podatkowym, należącym do stanu ekwitów.''5 Oczywiście ruchy te nie spowodowały żadnych zmian struktu- ralnych w łonie społeczeństwa rzymskiego choćby już tylko z tego względu, że ich celem było uwolnienie się spod władzy Rzymu. Prócz tego także i one - tak samo jak wielkie powstania niewolni- ków - zakończyły się fiaskiem. Aristonikos zmarł w rzymskim wię- zieniu w roku 129 p.n.e.; Ateny poddały się w roku 86 p.n.e. po długim obleganiu ich przez wojska Sulli. Trwałym skutkiem tych konfliktów było stopniowe złagodzenie brutalnego wyzysku pro- wincji oraz uznanie lokalnych warstw wyższych, które przeważnie zachowały lojalność wobec Rzymu, za filary politycznego i społecz- nego ładu państwa rzymskiego, a tym samym za godne włączenia ich - poprzez nadanie im obywatelstwa rzymskiego oraz innych przywilejów - w ramy rzymskiego systemu politycznego. Nie tylko polityczne, lecz także i społeczne podłoże miał kon- flikt, który mógł się okazać dla Rzymu szczególnie niebezpieczny, a mianowicie opór przeciwko Rzymowi italskich socii. Po zakoń- czeniu drugiej wojny punickiej italscy sprzymierzeńcy Rzymian doświadczali z ich strony coraz to gorszego traktowania i byli przez nich w coraz większym stopniu dyskryminowani. Z tego też względu od połowy II wieku p.n.e. antagonizmy pomiędzy Rzymem a Italikami przybierały coraz bardziej na sile. Samowola urzędni- ków rzymskich budziła wielkie oburzenie również wśród członków italskich warstw wyższych, zaś niższe warstwy socii, zwłaszcza uboga ludność rolnicza, cierpiały zarówno z powodu ucisku poli- tycznego, jak i nędzy ekonomicznej. Kiedy w roku 125 p.n.e. kon- 107 sulowi Markowi Fulwiuszowi Flakkusowi nie udało się przeforso- wać ustawy o nadaniu obywatelstwa rzymskiego Italikom, antago- nizmy te spowodowały wybuch powstania w mieście Fregellae (Liv., Epit. 60 i Plut., C. Gracchus 3, 1). Odtąd problem Italików był stale obecny także w sporach politycznych pomiędzy stronnic- twem optymatów i popularów. Kiedy po próbach reformatorskich Gajusza Semproniusza Grakchusa oraz Lucjusza Appulejusza Sa- turninusa z powodu oporu oligarchii swego programu reform nie udało się przeforsować także Markowi Liwiuszowi Druzusowi, na- rosłe antagonizmy znalazły swe ujście w wielkim powstaniu ital- skich sojuszników przeciwko Rzymowi (bellum soci.ale), które w la- tach 91 - 89 p.n.e. zmieniły niemal całą Italię w teatr działań wojennych (App., B. civ. 1, 169 on.). Celem tego ruchu nie było w żadnym razie obalenie istniejące- go porządku społecznego, bowiem powstańcom chodziło w pierw- szym rzędzie o uzyskanie obywatelstwa rzymskiego (Vell. 2, 5), a prócz tego w walce przeciwko Rzymowi brały też udział italskie warstwy wyższe.'6 Jednakże niższym warstwom ludności italskiej, ingens totius Italiae coetus (Seneka, De brev. vitae 6, 1 ), chodziło także o rozwiązanie problemów społecznych. Charakterystyczny był również stosunek powstańców do ich wrogów w zdobytych przez nich koloniach rzymskich. Bogaci Rzymianie byli przez nich mordowani, natomiast członkowie warstw niższych, jak również niewolnicy, wcielani do armii powstańczych (App., B. civ. 1, 186 i 190). Ostatecznie Rzymowi udało się stłumić powstanie. Stało się to jednak dopiero po nadaniu w roku 90 p.n.e. na mocy lex Iu- lia obywatelstwa rzymskiego wszystkim Italikom, którzy pozostali wierni Rzymowi, zaś w roku 89 p.n.e. - na mocy Lex Plautia Papi- ria -, tym powstańcom, którzy złożyli broń. Oznaczało to, że pow- stańcom italskim udało się - w przeciwieństwie do zbuntowanych niewolników i ludności prowincji - osiągnąć swój cel polityczny. Nie spowodowało to oczywiście zmiany rzymskiego ustroju społecz- nego. Różnice społeczne istniały nadal zarówno w społeczeństwie dawnych socii, jak i w ramach całego rzymskiego systemu społecznego. Istniejący ład społeczny uległ raczej wzmocnieniu w wyniku tego, że italskie warstwy wyższe mogły odtąd na równi z Rzymianami korzystać z przywilejów, płynących z posiadania władzy. Nie usunięto jednak raz na zawsze wszystkich powodów konfliktów. Nowi obywatele rzymscy pochodzenia italskiego, któ- rzy odtąd mieli prawo uczestniczenia w zgromadzeniu ludowym, 108 posiadali początkowo ograniczone wpływy, gdyż wolno im było wpisywać się jedynie do ośmiu tribus. Prócz tego w czasie wojny domowej, prowadzonej przez Sullę przeciwko stronnikom Mariu- sza, wielu z nich było prześladowanych i zostało zamordowanych przez przedstawicieli reakcyjnej części oligarchii. Był to już jednak proces nieodwracalny. Po roku 49 p.n.e., kiedy to obywatelstwo rzymskie uzyskała również ludność Italii Górnej, za rdzeń Impe- rium Romanum uchodzić zaczęła fota Italia, nie zaś jak dotąd jedy- nie Rzym ze swymi koloniami (por. RGDA 25). Główne konflikty okresu późnorepublikańskiego i ich uwarunkowania społeczne Z historycznego punktu widzenia najważniejszymi konflik- tami u schyłku republiki rzymskiej były te, które wybuchały po- między ugrupowaniami politycznymi, skupiającymi obywateli rzymskich. Pasmo tych konfliktów zapoczątkowały reformy braci Grakchów, zakończyły zaś wojny domowe, po których nastąpił upadek republiki. Appian, opisujący obszerniej niż inni autorzy antyczni historię tych konfliktów i dostrzegający w znacznie więk- szym niż oni stopniu ich uwarunkowania społeczne, podkreślał wyraźnie, iż w ostatnim stuleciu istnienia republiki każdy następ- ny konflikt był bardziej gwałtowny i groźny od poprzedniego. Pierw- szym krokiem na tej drodze było zamordowanie lberiusza Sempro- niusza Grakchusa, pierwszy przypadek rozlewu krwi w historii rzymskiego zgromadzenia ludowego. Nastąpił po nim okres usta- wicznych starć, będących coraz częściej starciami zbrojnymi (B. civ. 1, 4 n.). Przerodziły się one następnie w regularne wojny domowe, którym ostateczny kres położyło ustanowienie Cesarstwa (tamże 1, 6 n. i 269 on.). Owe konflikty zbrojne wykazują szereg wspólnych cech strukturalnych, które dają wiele do myślenia. Zbieżności uwidaczniają się w takich ich elementach, jak: mo- ment wybuchu, skład społeczny zwalczających się stron, pochodz- nie i rola przywódców plebsu, ich program, sposób rozstrzygnięcia konfliktów, wywołana przez nie reakcja i na koniec skutki posz- czególnych konfliktów. Stanowią one wyraźne odbicie problemów, układu sił oraz perspektyw na przyszłość społeczeństwa rzym- skiego w okresie późnorepublikańskim. Z drugiej zaś strony nie mniej wyraźne różnice pomiędzy poszczególnymi konfliktami po- 109 zwalają stwierdzić, iż w miarę upływu czasu treści społeczne wy- pierane były w nich w coraz to większym stopniu przez problemy polityczne, w konsekwencji czego konflikty te spowodowały jedy- nie zmianę ram politycznych rzymskiego ustroju społecznego, nie naruszając jego podstaw.'' Przyczyny starć pomiędzy obywatelami rzymskimi tkwiły - tak samo, jak przyczyny innych konfliktów społeczno-politycznych okresu późnorepublikańskiego - w przemianach strukturalnych, dokonujących się w łonie społeczeństwa rzymskiego od czasów Hannibala. Przemiany te spowodowały powstanie nowych napięć także pomiędzy obywatelami rzymskimi. Stosownie do zróżnicowa- nia pozycji społecznej obywateli rzymskich charakter tych konfli- któw był znacznie bardziej skomplikowany niż charakter antagoni- zmów pomiędzy właścicielami niewolników a niewolnikami, między Rzymianami a Italikami czy też Rzymianami a ludnością prowincji. Chodziło tutaj o napięcia w łonie arystokracji senatorskiej, zwłasz- cza pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami rządzącej nobilitas, z których każde wspierane było przez liczną rzeszę klientów. Poza tym były to napięcia pomiędzy arystokracją senatorską a uformo- wanym właśnie stanem ekwitów, do którego należeli bogaci przed- siębiorcy i wielcy dzierżawcy, a ponadto pomiędzy rzymską war- stwą rządzącą a licznie zgromadzonym w Rzymie proletariatem oraz pomiędzy bogatymi właścicielami ziemskimi a ubogą ludno- ścią rolniczą. W latach trzydziestych II wieku p.n.e. napięcia te stały się na tyle groźne, że skłoniło to najbardziej postępowe siły w łonie arystokracji do podjęcia prób reformatorskich. Jest rzeczą znamienną że próby te rozpoczęto od kwestii agrarnej, której ure- gulowanie wydawało się najbardziej konieczne z punktu widzenia interesów arystokratycznego państwa. Z jednej strony bowiem ma- sowe ubożenie ludności rolniczej stawiało pod znakiem zapytania możliwość stałego uzupełniania składu rzymskich armii, a co za tym idzie także i możliwość dalszego istnienia rzymskiego systemu rządów (App., B. civ. 1, 43 on. ), z drugiej zaś strony wielkie zagro- żenie polityczne stanowiło niezadowolenie napływających licznie do Rzymu proletariuszy, którzy mogli w zasadzie zupełnie swobodnie występować na zgromadzeniu ludowym. Rzeczą znamienną było jednak również i to, że niemożliwe było rozwiązanie kwestii agrar- nej na drodze reformatorskiej, a ponadto fakt, że niepowodzenie już pierwszych prób reformatorskich spowodowało zaostrzenie się także innych antagonizmów społecznych oraz że spory, których 110 przedmiotem były problemy społeczne, wywołały natychmiast kon- flikt pomiędzy stronnictwami politycznymi. Pierwszy otwarty konflikt pomiędzy obywatelami rzymskimi wybuchł w roku 133 p.n.e.8 W trosce o zapewnienie wojsku rzymskiemu stałej bazy rekrutacyjnej trybun ludowy Tyberiusz Semproniusz Grakchus - ze strony matki potomek Scypiona Afry- kańskiego Starszego oraz szwagier Scypiona Emilianusa - przefor- sował wbrew niezwykle gwałtownemu sprzeciwowi senatu uchwa- lenie przez zgromadzenie ludowe ustawy agrarnej, której celem była restytucja warstwy rzymskich drobnych rolników. Nawiązu- jąc do starej ustawy Licyniusza i Sekstiusza przewidywała ona, iż nikt nie ma prawa dysponować większym areałem ager publicus niż 500 jugerów (w przypadku większych rodzin do 1000 juge- rów), przy czym ziemia ta przechodziła na własność dotychcza- sowego dysponenta. Ziemie odzyskane w wyniku ograniczenia wielkości majątków ziemskich miały zostać podzielone na działki o wielkości 30 jugerów i rozdzielone pomiędzy ubogich rolników, z tym zastrzeżeniem, że nadal pozostawały one własnością pań- stwa, czego wyrazem był obowiązek płacenia niewielkiej dzierża- wy. Miało to zabezpieczyć drobnych rolników przed wykupywa- niem od nich ziemi przez wielkich właścicieli ziemskich. Nad przeprowadzeniem tej reformy czuwać miała tzw. komisja trzech, w skład której oprócz Tyberiusza wszedł jego teść, Appiusz Klau- diusz Pulcher oraz młodszy brat trybuna, Gajusz Grakchus. Ko- misja rzeczywiście rozpoczęła pracę. W następnych latach wielu rolnikom nadano ziemię. Jednakże opór możnowładców, opisywa- ny dokładnie przez Appiana (B. civ., 1, 38 on.), był znacznie sil- niejszy, niż należało tego oczekiwać. Kiedy Tyberiusz Grakchus, by zapewnić sobie dalszą nietykalność, usiłował spowodować ob- ranie go trybunem ludowym na następną roczną kadencję, w Rzy- mie wybuchły - z poduszczenia jego przeciwników - krwawe za- mieszki, w trakcie których zginął zarówno trybun, jak i wielu jego zwolenników. Mimo to komisja parcelacyjna w nowym składzie zdołała kontynuować swe prace do roku 129 p.n.e., reformatorzy odnotować więc mogli na swoim koncie pewne sukcesy. Zasadni- czy cel Tyberiusza Grakchusa nie został jednak osiągnięty. Niepo- wodzenie pierwszych prób reformatorskich oraz tragiczny los Ty- beriusza nie zapobiegły w przyszłości ani powtarzaniu się podobnych inicjatyw, ani też stosowaniu krwawych represji. Wręcz przeciwnie, stanowiły one pod wieloma względami sytuację 111 modelową, do której nawiązywali z jednej strony przyszli reformato- rzy, z drugiej zaś zwalczająca ich oligarchia. Dla rzymskiej biedoty osoba Tyberiusza Semproniusza Grakchusa, tak jak w okresie późniejszym osoba jego brata, Gajusza, stała się symbolem przyja- znego plebsowi, proreformatorskiego polityka "popularnego", dla ob- rońców przywilejów oligarchii, którzy stosownie do moralnej oceny własnej pozycji społecznej określili się wkrótce mianem "optyma- tów", Tyberiusz pozostał prototypem wichrzyciela. W następnych dziesięcioleciach okresy reform przeplatały się z okresami restauracji oligarchii, zaś upadek trybuna ludowego Marka Liwiusza Druzusa w 91 roku p.n.e. zapoczątkował epokę wojen domowych. Początek drugiej fazy konfliktu wyznaczają następujące wyda- rzenia: zaprzestanie prac przez komisję agrarną w roku 129 p.n.e., niepowodzenie prób reformatorskich na rzecz Italików, podjętych w roku 125 p.n.e. przez Marka Fulwiusza Flakkusa oraz sprawowanie urzędu trybuna ludowego przez Gajusza Sem- proniusza Grakchusa w latach 123 i 122 p.n.e. Gajusz miał znacz- nie bogatszy program reform niż jego starszy brat. Obejmował on bowiem co najmniej 17 nowych ustaw. Aby zabezpieczyć siebie i swych stronników przed aktami przemocy ze strony senatorów przeforsował uchwalenie ustawy, na mocy której obywatela rzym- skiego na śmierć skazać mógł jedynie lud rzymski. Chcąc pozy- skać sobie nowych stronników przyznał on praktycznie - dzięki odbywającemu się w Rzymie przetargowi - prawo pierwszeństwa w dzierżawieniu podatków w prowincji Azji wywodzącym się ze stanu ekwitów publikanom, przed którymi otworzyła się dzięki te- mu możliwość nieograniczonego wprost jej wyzysku. Ponadto od- dał on w ręce ekwitów trybunały zajmujące się sprawami o nad- użycia namiestników rzymskich prowincji, którymi byli niemal wyłącznie senatorowie. Reforma ta miała niezwykle poważne na- stępstwa. Była ona bowiem równoznaczna z upolitycznieniem sta- nu ekwitów, z włączeniem ich w konflikt i skłonieniem do zajęcia w nim pozycji, która nieuchronnie powodować musiała starcia z senatem. Dalekosiężne skutki miała także reforma zbożowa Ga- jusza Grakchusa, dzięki której uboga ludność Rzymu miała prawo zakupu od państwa zboża po niskich cenach. Również głównie w celu poprawy sytuacji ekonomicznej plebsu miejskiego w Rzy- mie, podjęto w Italii budowę nowych dróg i spichlerzy zbożowych. Nie udało się natomiast zrealizować głównego programu reform Gajusza, którym była poprawa położenia drobnych rolników, 112 w tym także italskiej ludności wiejskiej. Próby kontynuowania re- formy agrarnej Tyberiusza Grakchusa przyniosły mizerne rezulta- ty. Nie powiódł się także projekt, aby z uwagi na brak wolnej ziemi uprawnej w Italii Środkowej rozwiązać kwestię agrarną dzięki ko- lonizacji Afryki. Żadnych sukcesów nie przyniosły również kroki zmierzające do nadania obywatelstwa rzymskiego ludności latyń- skiej oraz przyznania socii przynajmniej prawa głosu na rzymskim zgromadzeniu ludowym. Program reformatorski Gajusza Grak- chusa, niepopularny wśród wielu obywateli rzymskich głównie właśnie z powodu projektowanych reform na rzecz Italików, wy- wołał - jak swego czasu program jego starszego brata Tyberiusza - silną reakcję. W roku 121 p.n.e. Gajusz Grakchus wraz z wielo- ma swymi stronnikami zginął w czasie krwawych starć. Mimo to w dalszym ciągu przeprowadzana była połowiczna reforma agrar- na. Trwało to do roku 1 1 1 p.n.e., kiedy na mocy nowej lex agraria zniesione zostały - wprowadzone swego czasu przez Tyberiusza - opłaty z tytułu dzierżawy. Akt ten równoznaczny był z zaprzepasz- czeniem tego, co było istotą programu reform Tyberiusza, a mia- nowicie możliwości zapewnienia drobnym rolnikom podstaw ich ekonomicznej egzystencji poprzez zabezpieczenie ich przed wyku- pywaniem od nich ziemi przez bogatych właścicieli ziemskich. Kolejny otwarty konflikt wybuchł mniej więcej w dwadzieścia lat po śmierci Gajusza Grakchusa. Okolicznością sprzyjającą był tu fakt sprawowania nieprzerwanie w latach 104 - 100 p.n.e. urzędu konsula przez Gajusza Mariusza - wrogiego nobilitas homo novus. Właściwym przywódcą reformatorów nie był jednak on, lecz Lucjusz Appulejusz Saturninus, trybun ludowy z lat 103 oraz 100 p.n.e. Program reformatorów zbliżony był pod wieloma wzglę- dami do programu Grakchów, do którego nawiązali oni zupełnie świadomie. Modelowi grakchańskiemu odpowiadało również po- służenie się w przeprowadzaniu dzieła reform urzędem trybuna ludowego oraz zgromadzeniem ludowym. "Popularnymi" tematami polityki były nadal: rozwiązanie kwestii agrarnej, jak również roz- dawnictwo zbożowe dla najuboższych obywateli Rzymu oraz refor- my na rzecz italskich sojuszników. Kwestia agrarna miała jednak obecnie inny punkt ciężkości. W gwałtownych sporach politycz- nych w latach 103 i 100 p.n.e. chodziło w pierwszym rzędzie o na- danie ziemi weteranom Mariusza, co umożliwić miała kolonizacja prowincji. Wielu spośród tych wysłużonych żołnierzy nie posiada- ło bowiem żadnego majątku, należało więc stworzyć dla nich nowe 113 gospodarstwa rolne, na terenie Italii zaś było to już zupełnie nie- możliwe. Nowym elementem sytuacji było także i to, że teraz rów- nież popularzy od samego początku posługiwali się demagogią i terrorem, co skłoniło ich naturalnych sojuszników, tzn. ekwitów, do przejścia na stronę senatu. W 100 roku p.n.e. ogłoszono stan wyjątkowy (analogicznie do roku 121 p.n.e., kiedy to wymierzony był on w Gajusza Grakchusa i jego stronników). Mariusz jako konsul zmuszony został do wystąpienia przeciwko członkom włas- nego stronnictwa. Zamordowanie Saturninusa i jego stronników było ostatnim ogniwem w łańcuchu powtarzających się aktów przemocy.''9 Nie uwidoczniły się przy tym wówczas jeszcze dalekosiężne skutki najważniejszego kroku Mariusza, a mianowicie jego refor- my wojskowej, którą przeprowadził on w trakcie toczonych przez niego wojen. Podczas gdy dotychczas wojsko rzymskie rekrutowa- ło się głównie z drobnych rolników, którzy posiadali ziemię i któ- rych obowiązkiem było zapewnienie sobie uzbrojenia, Mariusz oparł swe armie na bezmajętnych proletariuszach (capite censi), wyposażanych w broń przez państwo rzymskie. Nie był to zupełnie nowy system rekrutacji. Już wcześniej bowiem w sytuacjach kry- zysowych włączano do wojska także proletariuszy. Z drugiej stro- ny nie wyparł on całkowicie rekrutacji opartej na cenzusie mająt- kowym. Niemniej reforma wojskowa Mariusza, w wyniku której do rzymskiego wojska napłynęło wielu bezmajętnych obywateli rzym- skich, miała wielkie znaczenie dla dalszego toku wydarzeń w okre- sie późnorepublikańskim. Wraz z nią powstała bowiem możliwość rozstrzygania konfliktów przy pomocy regularnych armii, czyli możliwość wybuchu wojny domowej. Nowy system rekrutacji spo- wodował, iż odżyła na nowo kwestia agrarna. Głównym celem wie- lu nowych żołnierzy było bowiem otrzymanie po zakończeniu służ- by wojskowej działki ziemi pod uprawę. Z Rzymu wyprowadzone zostały niezadowolone masy proletariackie, mogły one jednak od- tąd dochodzić swych roszczeń przy użyciu broni. Z drugiej strony pomiędzy wiodącymi politykami, sprawującymi dowództwo nad wojskiem, a żołnierzami istniały bardzo ścisłe powiązania. Jedynie ci wodzowie mogli dzięki posiadanemu przez nich majątkowi spra- wić, że żołnierzom był regularnie wypłacany żołd. Poza tym - co dla żołnierzy było rzeczą najważniejszą - dzięki swej aktywności politycznej spowodować mogli, że weterani otrzymają bądź to w Italii, bądź też w prowincjach działki ziemi pod uprawę.8 114 oto sposób w rękach wiodących polityków znalazło się potężne, a jednocześnie całkowicie wobec nich lojalne, narzędzie, którego użycie przeciwko wrogom politycznym równało się rozpętaniu woj- ny domowej. Skutki tego uwidoczniły się już wkrótce. W dziewięć lat po upadku Lucjusza Appulejusza Saturninusa, tzn. w roku 91 p.n.e., konflikt wszedł w nową, decydującą fazę. Zapoczątkowało ją podję- cie przez trybuna ludowego Marka Liwiusza Druzusa próby roz- wiązania najbardziej palących problemów.8' O tym, jak bardzo się sytuacja w międzyczasie skomplikowała świadczy wielostronność programu Druzusa, uwzględniającego wszystkie uczestniczące w konflikcie warstwy społeczne. Sojusznikom italskim obiecał Dru- zus obywatelstwo rzymskie, proletariuszom rozwiązanie kwestii agrarnej, ekwitom dostęp do urzędów senatorskich, senatorom uczestnictwo w zastrzeżonych od czasów Gajusza Grakchusa wyłą cznie dla ekwitów trybunałach, sądzących sprawy o nadużycia: tń- bunus plebis Latinis ciuitatem, plebi agros, equitibus cuńam, sena- tui iudicia permisit (Viri i11. 66, 4). Nie było nic niezwykłego w tym, że Druzus - tak jak inni politycy-reformatorzy - stał się ofiarą re- akcji. Sytuacja, jaka powstała po jego zamordowaniu była jednak nowa pod tym względem, że po śmierci Druzusa nie nastąpił, jak to zwykle bywało w takich wypadkach dziesięcin- czy dwudziesto- letni okres restauracji oligarchii, lecz konflikt przybrał formę per- manentnych starć politycznych i militarnych pomiędzy zwalczają cymi się stronnictwami. Tzw. wojna sojusznicza (91 - 89 p.n.e.), która wybuchła po upadku Druzusa, była już regularną wojną do- mową, w której jednak optymaci i popularzy zmuszeni byli do wspólnej obrony nadrzędnych interesów państwa rzymskiego. Za- raz po jej zakończeniu pomiędzy optymatami i popularami wybu- chłajednak niezwykle zacięta wojna domowa. Popularzy skupili się początkowo wokół trybuna ludowego z roku 88 p.n.e. Publiusza Sulpicjusza Rufusa, a następnie wokół Mariusza, który ponownie pojawił się na scenie politycznej, przede wszystkim zaś wokół konsula z roku 87 p.n.e. Lucjusza Korneliu- sza Cynny. Optymaci postawili na Lucjusza Korneliusza Sullę.82 Decydujące znaczenie miały jednak armie, wspierające poszcze- gólne ugrupowania polityczne. Mariuszowi udało się zmobilizować wielu swych weteranów. Sulla oparł się na wojsku, którym dowo- dził na Wschodzie w wojnie z Mitrydatesem. Z niezwykle krwawej wojny domowej, w czasie której Rzym zajęty został najpierw przez 115 sullańczyków, następnie przez stronników Mariusza, na koniec zaś ponownie przez wojska Sulli, zwycięsko wyszli optymaci. Rów- nież ich reakcja była tym razem inna niż we wcześniejszych fa- zach konfliktu. Sulla masowo proskrybował swych przeciwników i objął w roku 82 p.n.e. rządy dyktatorskie. Sprawował je do roku 79 p.n.e. W tym czasie przeprowadził szereg radykalnych reform, których celem było umocnienie oligarchicznego systemu rządów. Miały one przywrócić senatowi pełnię jego władzy. Liczba senato- rów powiększona została do 600, przy czym 300 nowych senato- rów było ekwitami. Uregulowane zostały na nowo zasady i kolej- ność obejmowania urzędów senatorskich. Zabroniono zgłaszania projektów ustaw, które nie uzyskały uprzednio akceptacji senatu. Ograniczono znacznie uprawnienia trybunów ludowych. Ekwitom odebrano trybunały orzekające w sprawach o nadużycia i przeka- zano je na powrót w ręce senatorów. W celu zapobieżenia ustano- wieniu w Italii dyktatury wojskowej dowództwo nad wojskiem od- dano już nie urzędującym, a byłym konsulom i pretorom, którzy sprawować je mieli każdorazowo przez rok w poszczególnych pro- wincjach, będąc jednocześnie ich namiestnikami. Charakter tych reform wskazywał jednocześnie na to, że fundamenty arys- tokratycznej republiki rzymskiej były już mocno nadwerężone, a dyktatura Sulli była w swej istocie pierwszym ważnym krokiem na drodze ku monarchii. System sullański utrzymał się w mocy przez niemal dziesięć lat po wycofaniu się Sulli z życia publicznego i jego śmierci, która wkrótce po tym nastąpiła. Nie był on jednak w stanie na trwałe przywrócić oligarchii jej dawnej pozycji. Wiele problemów, będą- cych wcześniej przedmiotem sporów pomiędzy optymatami i po- pularami, było nadal nie rozwiązanych. Poza tym po zakończeniu wojny domowej pomiędzy Mariuszem i Sullą zarysowała się jedyna możliwość trwałego rozwiązania kryzysu, a mianowicie jedynowładz- two przywódców ugrupowań politycznych, za którymi stały ich własne armie. Kiedy w 70 roku p.n.e. reformy przeprowadzone przez Sullę na rzecz senatu anulowane zostały częściowo w wyni- ku reformy sądowniczej oraz przyznania na powrót trybunom lu- dowym większych uprawnień, nie mogło już być mowy o odrodze- niu dawnej republiki. Jest rzeczą znamienną, że w skład trybunałów sądowych weszli obok senatorów nie tylko ekwici, ale i trzecia grupa, zamożni ludzie z organizacji tribusowych, a w ostatnim czterdziestoleciu istnienia republiki trybuni ludowi 116 swe wpływy polityczne zawdzięczali jedynie poparciu potężnych imperatorów. Przyszłość należała właśnie do tych polityków i wo- dzów, którym drogę do kariery otworzyła reforma wojskowa Ma- riusza. Ostatnie czterdziestolecie historii republiki, okres republi- kańskiej "last generation" upłynęło pod znakiem walki, w której początkowo szło o to, czy możliwe jest jeszcze uratowanie oligar- chicznej republiki, czy też nieuchronnie przekształci się ona w monarchię, następnie zaś jedynie o to, któremu spośród rywali- zujących ze sobą polityków ma przypaść w udziale jedynowładz- two.83 Dwudziestolecie, które nastąpiło po rozpadzie systemu sul- lańskiego, było świadkiem wspaniałych karier dwóch polityków ze stronnictwa popularów. Jednym z nich był Gnejusz Pompejusz, który wyróżnił się przede wszystkim dzięki wspaniałym zwycię- stwom odniesionym na Wschodzie w latach 67 - 63 p.n.e., drugim zaś Gajusz Juliusz Cezar, zbierający laury na polu militarnym, głównie dzięki podbojowi Galii (58 - 51 r. p.n.e.). Wojna domowa, która wybuchła pomiędzy nimi w roku 49 p.n.e. była o tyle walką o formę państwa rzymskiego, że Pompejusz przeszedł na stronę senatu. Jedynowładztwo Cezara, będące rezultatem tej wojny, oz- naczało już ostateczne zwycięstwo monarchii nad republiką. Zwy- cięstwu temu nie zagroziło nawet zamordowanie Cezara w roku 44 p.n.e. Natomiast klęska zadana w roku 42 p.n.e. zabójcom Ce- zara, ostatnim obrońcom systemu oligarchicznego, przez Marka Antoniusza i Oktawiana, późniejszego Augusta, wyznaczała osta- teczny upadek republiki. Teraz sprawą otwartą pozostawało jedy- nie, kto stać się ma politycznym spadkobiercą Cezara. Po wyeli- minowaniu z gry pośledniejszych konkurentów takich, jak Sekstus Pompejusz i Marek Emiliusz Lepidus, oraz po zwycięskiej bitwie pod Akcjum (31 rok p.n.e.) i śmierci Antoniusza (30 rok p.n.e.) zwycięzcą został późniejszy August, qui cuncta discordiis ci- uilibusfessa nomine principis sub impeńum accepit (Tac., Ann 1, 1). Wspólne cechy konfliktów, wybuchających między obywatela- mi rzymskimi od czasów Tyberiusza Semproniusza Grakchusa aż do bitwy pod Akcjum, które rzucają światło na strukturę kryzysu, zasługują na nie mniejszą uwagę niż pogłębiające się w miarę up- ływu czasu różnice pomiędzy tymi konfliktami, wskazujące na przesuwanie się punktu ciężkości kryzysu z treści głównie społecznych na problemy o charakterze czysto politycznym. Na uwagę zasługuje w pierwszym rzędzie fakt, że konflikty pomiędzy zwalczającymi się stronnictwami politycznymi wybuchały z reguły 117 wtedy, gdy państwo rzymskie przeżywało okres szczególnych trud- ności. Ujawniające się w takich sytuacjach słabości oligarchiczne- go systemu rządów umożliwiały dopiero przywódcom popularów podejmowanie jakichkolwiek prób reformatorskich. Tyberiusz Grakchus rozpoczął dzieło swych reform wkrótce po dotkliwych porażkach, poniesionych przez Rzym w Hiszpanii. W tym czasie trwało w najlepsze powstanie niewolników na Sycylii i wybuchło właśnie powstanie Aristonikosa w Pergamonie. Jego młodszy brat wkroczył na scenę polityczną wkrótce po pierwszym powstaniu italskich sojuszników, które wybuchło w mieście Fregellae. Ma- riusz i Saturninus wykorzystali słabość nobilitas w czasie wojny z Jugurtą w Afryce oraz niepowodzenia Rzymu w wojnach z Cym- brami i Teutonami, a poza tym zagrożenie, jakie dla oligarchiczne- go systemu rządów oznaczało drugie powstanie niewolników na Sycylii. Marek Liwiusz Druzus usiłował wykorzystać w celu zreali- zowania swego programu reform napiętą sytuację wewnętrzną w Rzymie, będącą wynikiem niedawnych skandali politycznych. Okres największej aktywności politycznej popularów rozpoczął się zaś w kilka lat później, wkrótce po zakończeniu wojny sojuszni- czej, w momencie, gdy władzy rzymskiej w prowincjach wschod- nich zagrażać zaczął Mitrydates, wspierany przez zbuntowaną ludność tubylczą. Upadek systemu sullańskiego zbiegł się w cza- sie z powstaniem Spartakusa. Oligarchiczny system rządów był więc jeszcze - przynajmniej w pierwszych dziesięcioleciach kryzy- su - systemem bardzo silnym. Występowanie przeciwko niemu było możliwe początkowo jedynie w sytuacjach przejściowych trudności i zagrożeń. Wskazywanie związków pomiędzy wymienionymi wyżej zdarze- niami nie powinno jednak stwarzać w żadnym razie wrażenia, że różnego rodzaju konflikty, które wybuchały w łonie społeczeństwa rzymskiego w okresie późnorepublikańskim bezpośrednio się o siebie zazębiały. Ani powstania niewolników, ani bunty miesz- kańców prowincji, ani też antyrzymskie akcje sojuszników nie by- ły wspierane przez popularów. Interesy zbuntowanych niewolni- ków i stronnictwa popularów były krańcowo różne. Rzymski proletariat nie udzielił żadnego wsparcia powstaniom niewolni- ków, z drugiej strony natomiast dążenia proletariatu nie znalazły żadnego oddźwięku wśród niewolników. Popularzy często wzywali niewolników na pomoc, zazwyczaj jednak bez powodzenia. Tak było w przypadku Gajusza Grakchusa (App., B. civ. 1, 115), Ma- 118 ńusza (tamże 1, 162 n.) oraz Cynny (tamże 1,293; inaczej w okre- sie późniejszym, tamże l, 316). Żaden sojusz nie mógł istnieć tak- że pomiędzy popularami a zwalczającymi władzę Rzymu miesz- kańcami prowincji. Plemiona iberyjskie, wspierające Quiintusa Sertońusza, stronnika Mariusza, w jego walce przeciwko oligar- chii, nie były wrogami rzymskiej władzy, lecz zwolennikam Serto- ńusza, który w Hiszpanii ustanowił coś na kształt władz emigra- cyjnych z własnym senatem i ogłosił, że jest to legalna rzymska władza. Bliskie powiązania istniały natomiast niewątpliwie pomię- dzy popularami a italskimi socu. Postulaty przeprowadzenia re- form politycznych i ekonomicznych na rzecz Italików należały do programu każdego "popularnego" polityka od Gajusza Semproniu- sza Grakchusa po Marka Liwiusza Druzusa. Jest jednak rzeczą znamienną, że w czasie wojny sojuszniczej popularzy wystąpili wspólnie z optymatami przeciwko powstańcom italskim. Jeżeli tyl- ko jakikolwiek ruch społeczny czy polityczny w historii stuletniego kryzysu republiki rzymskiej zaczynał zagrażać władzy Rzymu, był on natychmiast zgodnie zwalczany przez wszystkie istniejące w Rzymie ugrupowania o różnych orientacjach politycznych. Już samo to wystarczało, aby zapobiec możliwości przekształcenia się różnorodnych konfliktów z tej epoki w jednolity ruch społeczny, którego celem byłaby zmiana istniejącego ustroju społecznego. W głównych konfliktach okresu republikańskiego stronami nie byli ciemiężyciele i ciemiężeni, z tego też powodu nie spovodowały one w rezultacie obalenia istniejącego porządku społecznego. Charakter tych konfliktów obrazuje najdobitniej historia zwal- czających się ugrupowań politycznych. Appian miał całkowitą ra- cję, gdy podkreślał, że za czasów 'Iberiusza Semproniusza Grak- chusa linia podziału społecznego była jeszcze wyraźna. 1'o jednej stronie stali bogaci właściciele ziemscy, po drugiej biedota, pozo- stałe grupy ludności przyłączały się zaś zgodnie z własnym intere- sem do jednego lub też drugiego obozu (B. civ. 1,39 on.). Już w owym czasie jednak zdarzali się senatorowie po stronie ubo- gich, a po stronie oligarchii silne grupy zwykłych obywateli, pozo- stających w stosunku ścisłej zależności osobistej od arystokracji, ekwici natomiast przyłączali się do obu obozów (Vell. 2, 3, 2). Tak więc rację miał poniekąd Cyceron, kiedy twierdził, że społeczeń- stwo rzymskie już za czasów Grakchów dzieliło się na dwa obozy w taki sposób, że można było właściwie mówić o duo senatus et duo paene lam populi (De re p. 1, 3I ). Najpóźniej od czasu wojny 1I9 domowej pomiędzy Mańuszem a Sullą chodziło o zwalczające się wyraźnie stronnictwa polityczne o heterogenicznej strukturze, których skład społeczny mógł się często zmieniać, w zależności od celów poszczególnych polityków i ugrupowań.84 Popularów i opty- matów lat sześćdziesiątych I wieku p.n.e. charakteryzuje niezwy- kle trafnie Sallustiusz. Pisze on, że gdy młodzi Iudzie osiągali urząd trybuna ludowego, to "dostawszy w swe ręce ogromną wła- dzę, zaczęli rzucać oskarżenia na senat i podburzać tłum, nastę- pnie rozrzutnością i obietnicami coraz więcej go zapalać: w ten sposób sami stawali się sławni i potężni. Przeciwko nim opierała się z ogromną siłą większość arystokracji pozornie w obronie au- torytetu senatu, w rzeczywistości w interesie własnego znaczenia. Albowiem (...) jedni jakoby broniąc praw ludu, drudzy, aby rzeko- mo podnieść autorytet senatu, udając troskę o dobro publiczne, w rzeczywistości walczyli o swoją własną wielkość." (Cal. 38, 1 on.; tłum. K. Kumaniecki). Tak więc przedstawiciele tych samych warstw społecznych zaj- mowali coraz częściej przeciwstawne pozycje polityczne. Rzeczą znamienną było, iż nie tylko przywódcy optymatów, ale również przywódcy popularów byli senatorami; byli to ci senatorzy, którzy usiłowali zrealizować własne cele poprzez zwalczanie oligarchii.85 Ich pochodzenie i osobiste motywacje mogły być bardzo zróżnico- wane. Wielu z nich wywodziło się z najwyższej arystokracji. Byli to: Grakchowie, Marek Liwiusz Druzus czy też Cezar. Inni, jak na przykład Mariusz czy też Gajusz Serwiliusz Glaucja, polityk prore- formatorski współpracujący z Lucjuszem Appulejuszem Saturni- nusem, byli zagorzałymi wrogami nobilitas i wywodzili się z kręgu przez długi czas dyskryminowanych homfnes novi. Jedni działali zupełnie bezinteresownie, tak było na przykład w przypadku braci Grakchów, inni, jak Publiusz Sulpicjusz Rufus (Plut., Sulla 8, 1) byli wyrachowanymi łotrami; jeszcze innym natomiast, jak Satur- ninusowi, dane było we wcześniejszej działalności politycznej do- świadczyć gorzkich porażek. Uderzająco wielu spośród nich miało wielkie długi, na przykład Sulpicjusz Rufus (Plut., Sulla 8, 2), Ce- zar (App., B, civ. 2, 3 i 2, 26 n., Plut., Caes. 5, 8 n.) czy też Anto- niusz (Plut., Ant. 2, 3). Wszystko to jednak nie zmieniało faktu, że przywódcy popularów, tak samo jak przywódcy optymatów, wywo- dzili się z arystokracji senatorskiej i że prócz nich było jeszcze wielu innych senatorów, którzy byli stronnikami popularów. Sul- la, obrońca interesów arystokracji, skazał na śmierć lub banicję 120 przeszło 100 senatorów, którzy byli jego przeciwnikami (App., B. civ. 1, 482). W trakcie walk o władzę polityczną w państwie rzymskim, które wybuchły w okresie posullańskim postawa poli- tyczna senatorów była jeszcze bardziej chwiejna, zaś w czasie wo- jen domowych u schyłku republiki było wielu senatorów, którzy wielokrotnie zmieniali swe zapatrywania polityczne. Nielicznym tylko udało się zachować konsekwentną postawę polityczną, któ- rej uosobieniem był Marek Porcjusz Katon Młodszy - niezmienny zwolennik republikańskich ideałów. Dla arystokratów o wiele bar- dziej typowa była postawa charakteryzująca się licznymi woltami, dokonywanymi w trakcie długotrwałej kariery politycznej. Typo- wymi przykładami byli tu Pompejusz i Cyceron. Również postawa innych warstw społecznych w czasie starć okresu późnorepublikańskiego nie była w żadnym razie jednolita. W roku 133 p.n.e. część ekwitów poparła Tyberiusza Semproniu- sza Grakchusa, inna zaś oligarchię. W dziesięć Iat później ekwitów przeciągnął na swoją stronę Gajusz Grakchus, oddając w ich ręce trybunały sądowe orzekające w sprawach o nadużycia w prowin- cjach, co jednak nie przeszkodziło im bynajmniej w 121 roku p.n.e. wziąć udział w rozgromieniu stronnictwa grakchańskiego. W okresie późniejszym pomiędzy nimi a senatorami wybuchały stale konflikty. Niemniej według Cycerona fundamentem republiki rzymskiej była zgoda pomiędzy tymi dwoma stanami - concordi.a ordinum.ss O tym, że postawa polityczna poszczególnych ekwitów była zróżnicowana, świadczy dobitnie fakt, że Sulla kazał wymor- dować 1600 ekwitów jako swych przeciwników, 300 innych nato- miast uczynił senatorami. Co zaś tyczy proletariatu miejskiego, to łatwo było nim manipulować, posługując się przy tym demagogi- czną agitacją i rozdawnictwem, z czego użytek robili bardzo często popularzy.8' O tym, że zręczny polityk bez trudu mógł sterować masami świadczy najdobitniej łatwość, z jaką udało się Antoniu- szowi podburzyć lud przeciwko mordercom Cezara (App., B. civ. 2, 599 on.). Przy użyciu tych samych środków mogli jednak pozy- skać dla siebie masy również optymaci. Głównymi filarami dykta- tury Sulli była zarówno wierność jego 120 000 weteranów, jak i Iojalność 10 000 Cornelii, niewolników osób proskrybowanych, których Sulla wyzwolił i którym nadał własne imię rodowe. Wyz- woleńcy ci byli rzecznikami jego interesów głównie wśród plebsu miejskiego (App., B. civ. 1, 489). Weterani zawsze popierali swych byłych wodzów, którzy niegdyś prowadzili ich ku zwycięstwom, 121 następnie zaś wyposażyli w ziemię. Od czasów Mariusza i Sulli weterani stanowili wraz z żołnierzami w służbie czyej rdzeń wszelkich ruchów politycznych, którym przewodziły poszczególne wybitne osobistości.88 O tym, jak bardzo heterogeniczna mogła być struktura społeczna ugrupowania politycznego, zvłaszcza od czasów Mariusza i Sulli, świadczy spisek Katyliny z roku 63 p.n.e., którego celem było dokonanie zamachu stanu. Katylina był wykolejeńcem ze starej rzymskiej rodziny arystokratycznej. Miał olbrzymie długi, za sobą zaś Iiczne niepowodzenia na arenie poli- tycznej. Wśród jego stronników byli przedstawiciele wszystkich możliwych warstw społecznych, których łączyło jedynie niezado- wolenie z istniejącego stanu rzeczy. Byli tam senatorowie, ekwici, przedstawiciele warstw wyższych miast italskich, rzemieślnicy, lu- dzie z lumpenproletariatu, wyzwoleńcy oraz niewolnicy,as Struktura społeczna ugrupowań politycznych w okresie późnorepublikańskim zmieniała się wraz z przesuwaniem się punktu ciężkości konfliktów. Tyberiusz Semproniusz Grakchus dążył do przeprowadzenia środkami politycznymi reform społecz- nych na rzecz ubogich rolników i proletariuszy. Takie same cele miał jego młodszy brat Gajusz, który wciągnął jednak w konflikt również ekwitów i sojuszników italskich, a co za tym idzie rozsze- rzył swój program reformatorski. Kwestie społeczne, przede wszy- stkim nadanie ziemi ubogim rolnikom, a od czasu lariusza w5'- służonym żołnierzom, dzięki nowemu podziałowi ziemi uprawnej i kolonizacji, także w okresie późniejszym odgrywały w programie popularów ważną rolę. Począwszy jednak od przełomu II i I wieku p.n.e. sprawą najważniejszą stał się podział władzy, a co za tym idzie kwestia ustrojowa. Kwestia agrarna, jak również istotny problem społeczno-polityczny okresu późnorepublikańskiego, a mianowicie frumentatio, tzn. rozdawnictwo żywności dla rzym- skiej biedoty, stawały się w coraz to większym stopniu jedynie pretekstem do walki pomiędzy ambitnymi politykami o władzę w państwie rzymskim. O przekształceniu się ruchów o celach spo- łeczno-politycznych w polityczną walkę o władzę sensu stricto, świadczy również sposób rozstrzygania konfliktów pomiędzy ug- rupowaniami politycznymi. Jako środkiem i płaszczyzną ,,alki popu- larzy począwszy od Grakchów po Sulpicjusza Rufusa, częściowo jednak również w okresie posullańskim, posługiwali się instytucją trybunatu ludowego oraz zgromadzeniem ludowym. Używali tym - z coraz to większą intensywnością- takich metod, jak dema- 122 gogia, łamanie prawa, wzniecanie zamieszek i mordy polityczne. Pokonani przeciwnicy polityczni byli uśmiercani z całą bezwzględ- nością. W tym czasie jednak konflikty te nie przybierały jeszcze formy otwartej wojny domowej. Wymienione powyżej metody używane były również jeszcze później, w czasie osławionych starć, które wybuchły w Rzymie u schyłku lat pięćdziesiątych I wieku p.n.e. Starcia te stanowiły przygrywkę do wojny domowej pomiędzy Cezarem a Pompeju- szem. Jednakże począwszy od lat osiemdziesiątych I wieku p.n.e. metody walki znacznie się zmieniły. Aby zrealizować swe cele poli- tyczne popularzy zmobilizowali armie i wprowadzili w Rzymie, jak na przykład Cynna w latach 87 - 84 p.n.e., twardy reżim politycz- ny. Nowymi formami stosowania przemocy posłużyli się jednak także optymaci. Dotychczas zadowalali się oni z reguły prześladowa- niem najbardziej aktywnych popularów i nie ważyli się - przynaj- mniej zupełnie otwarcie - uchylić uchwalonych pod presją ustaw sankcjonujących reformy. Poza tym łudzili się oni, że rzeczy same się ułożą i wszystko wróci do dawnej normy. Natomiast dyktatura Sulli była próbą wprowadzenia totalnych represji, którym towa- rzyszyło szereg ważnych reform politycznych, świadczących o przekonaniu, że niemożliwe jest już przywrócenie republiki wjej dawnej, nie zmienionej formie. Nową formą walki były jednak przede wszystkim wojny domowe, w których walczyli ze sobą Ma- riusz i Sulla, Sertoriusz i Pompejusz, Pompejusz i Cezar, republi- kanie i cezarianie, a na koniec polityczni spadkobiercy Cezara po- między sobą. W wojnach tych użyto regularnych armii. Ich skutki odczuło dotkliwie całe Imperium Romanum, a wrogowie polityczni ginęli masowo w czasie bitew lub też w wyniku następujących po każdej wojnie proskrypcji. W tych niezwykle brutalnych wojnach, w których stawką było zdobycie władzy politycznej w państwie rzymskim, nie było już miejsca na sprawy społeczne. Dlatego też ich konsekwencją była zmiana jedynie politycznego, nie zaś społecz- nego ustroju Rzymu. Skutki kryzysu a społeczeństwo rzymskie Stosownie do struktury konfliktów okresu późnorepublikań- skiego oraz charakteru zmian, dokonujących się w łonie społe- czeństwa rzymskiego od czasu reform grakchańskich aż do mo- 123 mentu ustanowienia w Rzymie Cesarstwa, rzymski system społeczny nie uległ w ciągu tego stulecia zasadniczym zmianom, a jedynie pewnym modyfikacjom. Całkowicie zmienił się nato- miast ustrój polityczny państwa rzymskiego.9i- czne, na których wspierał się system społeczny Rzymu, pozostały w zasadzie nie zmienione od czasu drugiej wojny punickiej. Głów- ną gałęzią gospodarki było nadal rolnictwo, z wielkimi majątkami ziemskimi, niedużymi działkami kolonistów oraz małymi kawałka- mi ziemi, należącymi do ubogich rolników. Rolnictwo stanowiło jednak - tak jak dawniej - tylko jeden z elementów całego syste- mu ekonomicznego Rzymu, w którym dużą rolę odgrywały prócz niego dobrze rozwirllęte rzemiosło i handel, związany z ożywioną przedsiębiorczością, handlem dalekosiężnym oraz różnymi forma- mi gospodarki pieniężnej, a także górnictwo. Stały rozwój tego sy- stemu ekonomicznego umożliwiała ustawiczna ekspansja, przede wszystkim podbój Syrii przez Pompejusza, Galli przez Cezara oraz ciągłe rozszerzanie się władzy Rzymu na Półwyspie Bałkańskim, w Hiszpanii oraz Azji Mniejszej. Nie istniały więc przesłanki dla dalszego rozwarstwiania się społeczeństwa rzymskiego. Wpraw- dzie w okresie otwartych konfliktów poszczególne warstwy społe- czne uległy po części osłabieniu, po części zaś przeżyły czas pro- sperity, a ich skład w znacznym stopniu się zmienił, to jednak nie powstały żadne nowe warstwy społeczne ani też żadna z już ist- niejących nie zanikła. Tak więc model społeczeństwa, rządzonego przez nieliczne warstwy wyższe, noszące znamiona stanów, nie zo- stał w zasadzie naruszony. Wprawdzie w ciągu stuletniego okresu kryzysu antagonizmy istniejące w łonie tego społeczeństwa złago- dzone zostały w bardzo nieznacznym stopniu, to jednak wszystkie napięcia i konflikty przygotowujące upadek republiki nie były w stanie obalić istniejącego ustroju społecznego. Brak było rów- nież nowej ideologii, która mogła by zjednoczyć społeczeństwo rzymskie. Wprawdzie mas maiorum już od dawna nie stanowił systemu wartości wspólnego nawet dla samej arystokracji sena- torskiej, to jednak większość teoretyków tego czasu ubolewała głę- boko nad jego rozpadem, a u podstaw powstających wówczas zna- czących teorii filozoficznych leżała chęć jego odnowienia nie zaś zastąpienia nowymi ideami. Całkowitemu unicestwieniu uległy je- dynie więzi, które dawniej były w stanie połączyć społeczeństwo rzymskie w ramach istniejącego systemu politycznego, a mianowi- cie republikańska forma państwa i jej instytucje. W ostatnich 124 dziesięcioleciach istnienia republiki rysowała się już jednak coraz wyraźniej możliwość zabezpieczenia starego porządku społecznego przez nowe ramy polityczne, a mianowicie przez monarchię. Kry- teria, według których w okresie późnorepublikańskim określana była pozycja społeczna jednostki, a co za tym idzie jej przynależ- ność do danej warstwy społecznej, pozostały niemal takie same jak w okresie między drugą wojną punicką a Grakchami. Tworzyły one skomplikowany system, w którym nadal dużą rolę odgrywały takie elementy, jak: pochodzenie społeczne, osobiste ambicje i zdolności, posiadany majątek, polityczne przywileje i wykształce- nie, posiadanie obywatelstwa rzymskiego lub jego brak, wolność osobista lub jej brak, pochodzenie etniczne lub regionalne, aktyw- ność gospodarcza w mieście lub na wsi. Wymienione na początku czynniki przydawały jednostce znaczenia i poważania, czyli digni- tas, która umożliwiała zajęcie jej w społeczeństwie lepszej pozycji. Społeczną istotę dignitas określił najdobitniej Cyceron słowami: dignitas est alicuius honesta et cultu et honore uerecundia digna auctoritas (De inv. 2, 166). Z uwagi na wstrząsy wywoływane sta- łymi konfliktami forma i zakres oddziaływani tych czynników były jednak inne niż w okresie rozkwitu arystokratycznej republiki. Po- tomek arystokratycznego rodu posiadał dzięki poważaniu, stosun- kom, często także dzięki odziedziczonemu majątkowi - w ziemi i pieniądzach -już niejako z założenia przywilej rozwijania aktyw- ności politycznej. Nawet jeżeli był on zadłużony po uszy, nie mu- siał koniecznie z tego powodu rezygnować ze swych ambicji polity- cznych. Wielokrotne piastowanie urzędu konsula przez Mariusza nie było w żadnym razie równoznaczne z wywalczeniem sobie przez homines novi równych z nobiles praw, jeśli idzie o dostęp do naj- wyższych urzędów w państwie rzymskich. W ciągu sześćdziesięciu z górą lat, dzielących objęcie po raz pierwszy urzędu konsula przez Mariusza od śmierci Cezara, wśród senatorów było łącznie tylko je- denastu, którzy bez wątpienia weszli do stanu senatorskiego jako homines novi. Rzeczywiście inną niż dotychczas pozycję w społe- czeństwie udało się zdobyć "nowym ludziom" dopiero później; w la- tach 43 - 33 p.n.e., tzn. w cigu lat jedenastu, osiemnastu konsu- lów było homines novi.91 W nowych warunkach zdolności oraz ambicje osobiste "nowych ludzi" łatwiej mogły utorować im drogę do kariery niż w stuleciu poprzedzającym pierwszy konsulat Ma- riusza. Najlepszym tego dowodem był Marek Tulliusz Cyceron, ho- mo novus z Arpinum, który swą karierę polityczną oraz powszech- 125 ny szacunek, którym był otaczany jako princeps senatus, zawdzię- czał swym wielorakim zdolnościom.92 Przede wszystkim istniały możliwości, pozwalające ludziom zdolnym i pozbawionym skrupułów zgromadzić w ciągu krótkiego czasu niewiarygodne wprost bogactwa. Umożliwiały to nie tylko zyski czerpane z przedsiębiorczości i stała ekspansja Rzymu, lecz także przewroty polityczne, zwłaszcza od czasu Mariusza i Sulli, w wyniku których proskrybowane były liczne znamienite rody i konfiskowane ich olbrzymie majątki. Mariusz rozpoczynał swą działalność polityczną jako człowiek ubogi, posiadł jednak tak roz- ległe majątki ziemskie, że - według Plutarcha - i król nie mógłby mieć większych (Mar. 34, 2 on. i 45, 1 1 ). Ubogi niegdyś Sulla stał się najbogatszym człowiekiem swej epoki (Plin., N. h. 33, 134). Marek Licyniusz Krassus, trzeci uczestnik pierwszego triumwira- tu, pomnożył odziedziczony przez siebie majątek z 300 do 7100 talentów (ok. 42 000 000 denarów) i ulokował go w latyfundiach, kopalniach oraz niewolnikach (Plut., Crassus 2, 1 on.). Spowodo- wało to, że miara "bogactwa" była obecnie zupełnie inna niż na przykład za czasów Scypionów. Część spadku po Pompejuszu, która w dziesięć lat po jego śmierci przypaść miała jego synowi, wynosiła 17 500 000 denarów (Din. 48, 36, 5); Cezar podarował swej kochance klejnoty o wartości 1 500 000 denarów (Suet., Caes. 50, 2), zaś Lucjusz Licyniusz Lukullus, który z powodze- niem prowadził wojnę z Mitrydatesem, wydawał uczty, których kosz- ty dochodziły do 50 000 denarów (Plut., Lucullus 41, 7). Zwykły rzymski senator czy ekwita, który osiągnął właśnie cenzus mająt- kowy wymagany dla swego ordo ( 100 000 denarów), nie mógł się z bogactwami takimi nawet mierzyć, a Cyceron, który posiadał w wielu okolicach Italii, takich jak - prócz rodzinnego Arpinum - Tuskulum, Lanuvium, Ancjum, Astura, Caieta, Formiae, Sinues- sa, Kume, Puteoli oraz Pompeje, liczne dobra ziemskie i wille, nie zaliczał się mimo to do najbogatszych Rzymian swego czasu. Oczywiście bogaczami byli nie tylko senatorowie, ale i ekwici, jak na przykład Tytus Pomponiusz Attyk, przyjaciel Cycerona. Czer- pał on wielkie zyski z handlu ziemią w Italii oraz w Epirze, z udzie- lania pożyczek pieniężnych, wynajmowania w Rzymie mieszkań, a nawet z działalności wydawniczej. Attyk uchodził za "biznesme- na" równie zdolnego, co umiarkowanego, jeśli idzie o chęć zysku (Com. Nepos, Att. 13). Okres wojen domowych stwarzał nowe mo- żliwośei również dla ludzi niskiego stanu. Na przykład Chryzogo- 126 nos, wyzwoleniec Sulli, nabył na licytacji majątek pewnego pro- skrybowanego obywatela za cenę ponad stukrotnie niższą od jego rzeczywistej wartości (Plut., Cic. 3, 4). Właśnie wyzwoleńcy mieli możliwość zdobycia wpływów politycznych i władzy nie tylko dzię- ki majątkowi, ale również poprzez dobre stosunki ze swymi potęż- nymi patroni. Chryzogonos jawił się Cyceronowi jako potentissi- mus hoc tempore nostrae civitatfs (Roso. 6), zaś Demetrios, wpływowy wyzwoleniec Pompejusza, przyjmowany był w Syrii jak szacowny senator (Plut., Cato min. 13, 1 on.). Sam fakt, iż majątki ziemskie i pieniądze gwarantowały wpły- wy polityczne i władzę, nie był dla społeczeństwa rzymskiego ni- czym nowym. Nowym elementem sytuacji były jedynie rosnące ambicje i zwiększające się możliwości zdobycia majątku, a co za tym idzie, także władzy i wpływów. Wybitne kariery umożliwiały niekiedy także doświadczenie polityczne, zręczność w manipulo- waniu masami oraz zdolności przywódcze. Obywatel rzymski mógł korzystać z rozdawnictwa żywności, stać się obiektem agitacji po- litycznej, wstąpić do wojska i otrzymywać tam żołd oraz łupy wo- jenne. Jako weteranowi lub proletariuszowi mogła mu zostać przydzielona działka ziemi pod uprawę. Nawet sam fakt posiada- nia wolności osobistej w przypadku pozbawionej poza tym wszel- kich praw ludności prowincji miał obecnie większe znaczenie niż uprzednio, gdyż przynajmniej członkowie tubylczych warstw wyź- szych mogli mieć większą niż kiedykolwiek nadzieję, iż zostanie im przyznane obywatelstwo rzymskie. Oczywiście w okresie otwartych konfliktów możliwe było nie tylko szybkie zdobycie majątku i wpływów politycznych, lecz jesz- cze szybsza ich utrata. Ofiarą swych przeciwników padali nawet najbardziej potężni politycy i wodzowie. W wyniku olbrzymich strat w ludziach, spowodowanych wojnami domowymi i innymi krwawymi konfliktami, większość warstw społecznych uległa zdziesiątkowaniu. Jednocześnie jednak do wszystkich warstw społeczeństwa rzymskiego wchodziły stale nowe grupy. Wywołaną ową fluktuacją zmianę składu społecznego poszczególnych warstw uznać można za najważniejsze następstwo o charakterze społecz- nym konfliktów okresu późnorepublikańskiego. Bardzo wielu se- natorów - w samym tylko roku 43 p.n.e. było ich 300 - padło ofia- rą wojen domowych i proskrypcji. Na ich miejsce weszli homirtes novi ze stanu ekwickiego oraz przedstawiciele warstw wyższych miast italskich. Sulla włączył do stanu senatorskiego 300 ekwitów 127 (App., B. civ. 1, 468), powiększając tym samym liczbę senatorów do 600 osób. Politykę tę kontynuował z jeszcze większym rozma- chem przede wszystkim Cezar, który objął nią także ludność pro- wincji (Suet., Caes. 41, 1 i 80, 2). Spowodowało to, że w ostatnich latach istnienia republiki senat rzymski liczył 900 członków (Din 43, 47, 3). Stan ekwicki stracił w wyniku samych tylko proskry- pcji Sulli co najmniej 1600 swych przedstawicieli, zaś w roku 43 p.n.e. proskrybowano 2000 ekwitów. Mimo to ich liczba wzrosła w połowie I wieku p.n.e. do około 20 000 (Plut., Cic. 31, 1). Wśród nowych członków stanu ekwitów coraz więcej było ludzi z prowin- cji, na przykład z Sycylii, Afryki, przede wszystkim zaś z Hiszpanii (Ben. Alex. 56, 4). Znacznym przeobrażeniom uległ także skład warstw wyższych miast italskich, po części także w prowincjach. Główną tego przyczyną było osiedlanie się od czasów Mariusza za- równo w Italii, jak i w prowincjach licznych weteranów. Ci właśnie dawni żołnierze, którym przydzielano w koloniach ziemię pod uprawę, tworzyli tam warstwy wyższe. Również w municipiach lu- dzie z awansu społecznego, na przykład wyzwoleńcy lub ich po- tomkowie, wchodzili do lokalnych elit, przejmując w nich rolę tych rodzin, które utraciły w okresie kryzysu swój majątek lub też wy- ginęły w czasie wojen domowych. W koloniach osiedlano często również przedstawicieli proleta- riatu miejskiego z Rzymu. Za czasów Cezara liczba ubogich oby- wateli rzymskich, uprawnionych oficjalnie do otrzymywania zboża zmniejszyła się w Rzymie z 320 000 do 150 000 osób (Suet., Caes. 41, 3). Warstwa proletariacka była jednak stale zasilana wskutek napływu nowych grup, a zwłaszcza poprzez masowe wyzwalanie niewolników w ciągu ostatniego stulecia istnienia republiki. Sam Sulla wyzwolił 10 000 niewolników osób proskrybowanych (App., B. civ. 1, 469). Miejsce wyzwoleńców zajmowali jednak stale nowi niewolnicy. W wojnach przeciwko Cymbrom i Teutonom miał Ma- riusz wziąć do niewoli co najmniej 150 000 jeńców (Oros. 5, 16, 21 . Po jednej tylko z bitew stoczonych w Galii Cezar dostarczył Rzymowi 53 000 nowych niewolników (Ben. Gali. 2, 33, 6), a łącz- na liczba jego jeńców miała sięgnąć 1 000 000 (Plut., Caes. 15, 6). Prócz wojen istniały jeszcze inne możliwości pozyskiwania niewol- ników, głównie porywanie ludzi przez korsarzy. Proceder ten przy- brał na Wschodzie - do czasu położenia kresu korsarstwu przez Pompejusza w roku 66 p.n.e. - niewyobrażalne wprost rozmiary. W roku 104 p.n.e. król bityński odmówił Rzymowi pomocy mili- 128 tarnej w czasie wojen z Germanami, motywując swą odmowę tym, że większość jego poddanych znajduje się w rzymskiej niewoli.g3 Tak więc społeczeństwo rzymskie w okresie późnorepublikańskim podlegało stałym fluktuacjom, czego wynikiem były zmiany składu poszczególnych warstw społecznych. Najważniejszym skutkiem tych zmian było stworzenie przesłanek dla integracji społeczeństw poszczególnych części Imperium Romanum w ramach mniej lub bardziej jednolitego porządku społecznego oraz dla uformowania się w całym Imperium warstw wyższych według jednego wzorca. W ramy rzymskiego ustroju społecznego włączeni zostali całkowi- cie Italikowie. Z tego też względu za czasów ostatniej republikań- skiej generacji linia podziału, jeśli idzie o pozycję prawną, nie przebiegała już pomiędzy Rzymianami, tzn. mieszkańcami Rzymu i poszczególnych miast italskich, którym przysługiwało obywatel- stwo rzymskie, a nie-Rzymianami, lecz pomiędzy Italikami a lud- nością prowincji. Jednocześnie jednak czynione już były pierwsze kroki w kierunku integracji prowincji. Jednym ze sposobów było zakładanie italskich kolonii, głównie w Galii Południowej, Hiszpa- nii, Afryce oraz na niektórych terenach wschodnich.94 Innym, z punktu widzenia integracji jeszcze ważniejszym, sposobem było nadawanie obywatelstwa rzymskiego członkom tubylczych warstw wyższych, zwłaszcza w tych prowincjach, w których kolonizacja italska była najbardziej rozwinięta. Pochodzący z prowincji nowi obywatele rzymscy mogli - jeżeli spełniali odpowiednie warunki ekonomiczne, a przy tym zasłużyli się w sposób szczególny dla sprawy któregoś z przywódców politycznych - wejść do stanu ek- witów, w pojedynczych zaś przypadkach nawet do stanu senator- skiego. Za czasów Augusta w samym tylko hiszpańskim mieście Gades było podobno 500 ekwitów (Strabo 3, 5, 3). Z tego miasta pochodził również Lucjusz Korneliusz Balbus, który w 72 roku p.n.e. otrzymał obywatelstwo rzymskie, a w roku 40 p.n.e. jako primus externorum (Plin., N. h. 7, 43), pierwszy człowiek z prowin- cji, obrany został konsulem.95 Jednakże zmiany te dokonywały się, ogólnie rzecz biorąc, w ramach układu warstw społecznych, który ukształtował się jeszcze w II wieku p.n.e. i nie pociągnęły za sobą ustanowienia rzeczywiście nowego porządku społecznego. Na szczycie drabiny społecznej w okresie późnorepublikańskim stała nadal arystokra- cja senatorska, z której wyodrębniała się z jednej strony nobilitas, z drugiej zaś poszczególne wybitne jednostki. Skład stanu sena- 129 torskiego zmienił się wprawdzie, a jego prestiż mocno się obniżył, co skłoniło w późniejszym czasie Florusa do określenia senatu z tego okresu mianem senatus (...) debiiitatus, który omne decus maa.estatas amiserat (2, 5, 3 w odniesieniu do roku 91 p.n.e.). Wszystko to jednak nie zmieniało faktu, że władza polityczna oraz ekonomiczna spoczywała głównie w rękach jego członków. Ważną rolę odgrywali w państwie rzymskim także ekwici, chociaż spra- wować urzędy mogli oni jedynie wówczas, gdy weszli do senatu. Jak słusznie podkreślał Florus (tamże), potęga polityczna, a zwłasz- cza ekonomiczna ekwitów była tak wielka, że możliwe było niemal całkowite opanowanie przez nich państwa. Wyższe warstwy społe- czeństwa rzymskiego tworzyły więc dwa odrębne stany. Kiedy Cy- ceron mówił o ordines w Rzymie miał na myśli przede wszystkim te właśnie oba stany.96 W ramach elit lokalnych poszczególnych miast italskich formowały się warstwy bogatych posiadaczy ziem- skich, które zaczęły stopniowo - dzięki nadaniu w 90 roku p.n.e. Italikom obywatelstwa rzymskiego - przybierać na całym Półwys- pie Italskim bardziej jednolitą postać. Do warstw tych wchodzili także członkowie warstw wyższych kolonii znajdujących się na te- renie prowincji. Niższą pozycję w hierarchii społecznej tych miast zajmowali natomiast zamożni i ubodzy wyzwoleńcy, rzemieślnicy, kupcy, proletariusze i niewolnicy, pracujący tam w rzemiośle, a także w wielu innych zawodach (por. zwłaszcza Plut., Crassus 2, 5 on.). Zróżnicowana była także struktura społeczna wsi, gdzie obok zamożnych kolonistów żyli ubodzy robotnicy najemni, okre- ślani przez Warrona jako mercennarri. i obaerati (De re rust. 1, 17, 2) oraz cała rzesza pracujących w majątkach ziemskich niewolni- ków. Jak widać więc ówczesny model społeczny nie różnił się za- sadniczo ani od tego z II wieku p.n.e., ani też od modelu z wczes- nego okresu Cesarstwa. Oczywiście w całym okresie późnorepublikańskim w łonie spo- łeczeństwa rzymskiego istniały liczne napięcia, prowadzące do ustawicznych otwartych i krwawych konfliktów, w których straci- ło życie wiele milionów ludzi. Społeczeństwo rzymskie tego okresu niezdolne było do faktycznego przezwyciężenia własnych proble- mów. W ramach republiki udało się rozwiązać tylko nieliczne kwestie społeczne. Najbardziej dobitnie scharakteryzował ową nie- moc Liwiusz w swym klasycznym zdaniu: net W tia nostra net re- media pali possumus,9'' Ostatecznie rozwiązana została właściwie jedynie kwestia Italików, dzięki koncesji na ich rzecz, uczynionej 130 jednakże dopiero po krwawej wojnie, mimo że z jej nieuchronności - i to właśnie w interesie istniejącego systemu - już od dawna zdawały sobie sprawę najbardziej postępowe siły w łonie społe- czeństwa rzymskiego. Zelżał także ucisk ludności prowincji. Rów- nież niewolnicy traktowani byli w ostatnich dziesięcioleciach re- publiki lepiej niż kiedykolwiek przedtem. Warron zalecał - w przeciwieństwie do Katona Starszego -, aby skłaniać ich do lep- szej wydajności w pracy nie za pomocą brutalnego wyzysku, lecz poprzez nagrody i przywileje.98 Prowincje jednak uchodziły nadal za praedi.a populi Romani, a Cyceron uważał mieszkańców Galii Narbońskiej za barbarzyńców. Również Warron nie ukrywał, iż niewolnicy byli dla niego jedynie siłą roboczą, nie zaś ludźmi. Jak wynika z tego, przepaść pomiędzy korzystającymi ze swojej władzy Rzymianami a uciskaną przez nich ludnością zmniejszyła się je- dynie w niewielkim stopniu i nie było mowy o jej usunięciu. W znacznym stopniu rozwiązana została kwestia agrarna, której istotą było nadanie ziemi proletariuszom. Przyczyniła się do tego przede wszystkim kolonizacja prowincji oraz nowy podział ziemi uprawnej w Italii, dokonywany po kolejnych wojnach domowych. Rozwiązanie to różniło się jednak znacznie od drogi proponowanej w swoim czasie przez braci Grakchów, a jego cena była bardzo wysoka. Podobny był także rezultat starć, w których uczestniczyły warstwy wyższe społeczeństwa rzymskiego, a mianowicie starć po- między ekwitami a senatorami, między "nowymi ludźmi" a rodami należącymi do najwyższej arystokracji rzymskiej oraz pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami oligarchii. Nie przyniosły one rze- czywistego rozwiązania istniejących konfliktów, lecz stały się przy- czyną ustawicznych krwawych zamieszek. Chyląca się ku upad- kowi republika nie była w stanie przezwyciężyć swego kryzysu ani za pomocą reform, ani też poprzez rewolucję społeczną. Zdolna była jedynie do zburzenia swego tradycyjnego ładu politycznego. Konieczność definitywnego rozwiązania problemów okresu późno- republikańskiego dostał więc po niej niejako w "spadku" nowy system polityczny Rzymu. Jedną z ważnychprzyczyn owej słabości był fakt, że społeczeń- stwo rzymskie w schyłku republiki nie było również w stanie znaleźć takich ideałów, które pomogłyby przezwyciężyć lub choćby złagodzić istniejące w jego łonie konflikty. Wspólnej płaszczyzny ideowej nie miały nawet rzymskie warstwy wyższe. Mas maiorum utracił już niemal całkowicie zdolność swego moralnego i ideologicz- 131 nego oddziaływania. O kryzysie duchowym w okresie późnorepub- likańskim świadczy najdobitniej upadek dobrych starych obycza- jów, nad którym wówczas stale ubolewano. Przejawiał się on w sposobie życia czołowych rzymskich osobistości, charakteryzują- cym się upodobaniem do zbytku (op. Lukullus - por. Plut., Lucul- lus 39, 1 on.) i korupcją, bez której nie byłaby możliwa kariera Cezara (Suet., Caes. 13). Sallustiusz cały kryzys republiki tłuma- czył tą właśnie słabością moralną ówczesnych Rzymian. Kiedy Rzym nie musiał się już więcej obawiać Kartaginy "wtargnęły oczywiście te wady, które są ulubionymi towarzyszkami powodze- nia: rozwiązłość i buta" (Iug. 41, 1 on.; tłum K. Kumaniecki). Fak- tycznymi przyczynami kryzysu były jednak zapewne anachronicz- ność ustroju miasta-państwa w warunkach Imperium Rzymskiego oraz zmiany, którym ulegały w Rzymie stosunki społeczne począw- szy od drugiej wojny punickiej. Niemniej Sallustiusz trafnie określił znaczenie faktu upadku dawnych norm etycznych. Był on bowiem równoznaczny z rozpadem systemu wartości, wspólnego dla społe- czeństwa rzymskiego. Jego troska jest jednocześnie wyrazem tego, iż republika nie była w stanie zastąpić mas maiorum nowym sys- temem etyczno-ideologicznym, mimo że właśnie schyłkowy okres republiki poszczycić się mógł takimi twórczymi umysłami, jak Cy- ceron, Sallustiusz czy Cezar. Jedyną uznaną normą postępowania pozostał nadal obyczaj przodków, który - według powszechnego przekonania - legł niegdyś u podstaw najdoskonalszej w całej his- torii formy państwa (Cyc., De re p. 1, 70). Jedyną drogą ku przy- szłości było więc wskrzeszenie dawnej tradycji w formie odpowia- dającej wymogom czasu, a więc także odpowiednie powiązanie jej z osiągnięciami greckiej filozofii. Całkowicie i ostatecznie rozpadł się w wyniku konfliktów okre- su późnorepublikańskiego tradycyjny system polityczny Rzymu - system rządów arystokracji, u którego podstaw legł ustrój archaicznego miasta-państwa. Przyznał to już Cyceron mówiąc: rempublicamfunditus amisimus (. Er. l, 2, 15). Polityczne i mili- tarne konflikty pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami obywa- teli rzymskich oraz narastające równolegle do nich inne antagoniz- my w ramach Imperium Romanum obaliły republikę, której podstawą istnienia była współpraca urzędników i zgromadzenia ludowego oraz olbrzymi autorytet senatu, a co za tym idzie i oli- garchii. Czynnikiem dodatkowym był tutaj fakt, że Imperium Rzymskie, które u schyłku republiki rozciągało się od Galii po Sy- 132 rię, nie mieściło się już w ramach dawnego, całkowicie anachro- nicznego systemu politycznego. W tej sytuacji istniała tylko jedna możliwość rozwiązania kryzysu środkami politycznymi. Juź Cyce- ron oswajał się z myślą o zastąpieniu rządów oligarchii jedynowła- dztwem. Dla następnego pokolenia była to już jedyna droga wyj- ścia z kryzysu, w który wtrąciły republikę u jej schyłku ustawiczne konflikty. O tym, że już wcześniej szczególnie aktywne i odnoszące sukcesy na polu militarnym i politycznym jednostki miały możliwość przeciwstawienia się oligarchii, świadczy przy- kład Scypionów. Począwszy od okresu grakchańskiego gvałtowne konflikty polityczne stwarzały przedstawicielom arystokracji jesz- cze więcej okazji do wystąpienia na czele niezadowolonych mas przeciwko rządom oligarchii, Popularzy, a wkrótce po nich także i optymaci, zaczęli skupiać się coraz liczniej wokół poszczególnych polityków, występujących jako przywódcy grup interesów. Od cza- su reformy wojskowej Mariusza przywódcy ci dysponowali również lojalnym i potężnym instrumentem, a mianowicie oddanym im proletariackim wojskiem. Wojny z wrogami zewnętrznymi, na przykład Mariusza z Jugurtą oraz Germanami, Sulli z Mitrydate- sem, Pompejusza na Wschodzie, Cezara w Galii, Antoniusza w Oriencie, Oktawiana w Ilirii, stwarzały jednocześnie okazję do szkolenia wojska, obdzielania żołnierzy łupami wojennymi oraz przysparzały zwycięskiemu wodzowi osobistej dignitas. W ten spo- sób wzrastała stale potęga tych przywódców. Przyszłość należała do tego spośród nich, który był na tyle potężny, by siłą usunąć z drogi ku jednowładztwu wszystkich swych konkurentów. Usta- nowione w ten oto sposób jedynowładztwo Augusta stworzyło wre- szcie ramy polityczne oraz podstawy ideologiczne, których społe- czeństwo rzymskie od tak dawna na próżno poszukiwało. 5 Ustrój społeczny Rzymu w okresie pryncypatu Stare i nowe przesłanki Dwa pierwsze stulecia w historii Cesarstwa Rzymskiego - od jedynowładztwa Augusta (27 p.n.e. - 14 r. n.e.) do panowania Antonina Piusa (138 - 161 r. n.e) - były okresem rozkwitu pań- stwa rzymskiego. Ekspansja rzymska osiągnęła wówczas swe apo- geum, a Impeńum Romanum wolne było niemal od zagrożeń, za- równo wewnętrznych, jak i zewnętrznych. Był to również w pewnym sensie szczytowy okres w procesie rozwoju społeczeństwa rzymskie- go. Nie oznacza to jednak, że wykształcone zostały wówczas zupełnie nowe formy stosunków społecznych, a co za tym idzie, że nastąpiły zasadnicze zmiany w rzymskiej strukturze społecznej. Proces taki - podobnie jak w okresie późnorepublikańskim - nie mógł mieć miej- sca głównie z uwagi na to, że w zasadzie żadnym zmianom nie uległy w państwie rzymskim stosunki gospodarcze. Pojawiły się wówczas jedynie dwie nowe przesłanki dla rozwoju społecznego Rzymu, sięga- jące jednakże swymi korzeniami okresu późnorepublikańskiego. Pierwszą z nich było ustanowienie jedynowładztwa jako ram poli- tycznych, odpowiadających w najwyższym stopniu ówczesnemu stadium rozwoju społecznego. Konsekwencją tego było z jednej strony przewartościowanie pozycji i funkcji poszczególnych warstw społecznych, z drugiej zaś fakt, że na szczycie piramidy społecznej Imperium Rzymskiego stał odtąd przedstawiciel rzą- dzącej aktualnie dynastii cesarskiej. Druga z nowych przesłanek wynikała z włączenia prowincji wraz z ich ludnością w ramy rzymskiego systemu społeczno-politycznego, co równoznaczne by- 134 J ło z rozciągnięciem "rzymskiego" modelu społecznego również na ludność większych prowincji. Przyczyniło się to w znacznym stop- niu zarówno do unifikacji struktur elit lokalnych, jak i asymilacji szerokich mas ludności.99 Wymienione powyżej przesłanki wskazują na to, w jakim sen- sie okres pryncypatu uznać można za okres szczytowy w rozwoju społeczeństwa rzymskiego. W czasie pomiędzy panowaniem Augu- sta a połową II wieku n.e. niezmiernie zróżnicowany stanowo-war- stwowy model społeczeństwa rzymskiego, formujący się po drugiej wojnie punickiej, nie został zastąpiony całkowicie nowym ustro- jem społecznym, lecz przybrał wówczas właśnie dopiero swą "kla- syczną" postać. Spowodowane było to z jednej strony jego werty- kalną modyfikacją w nowych ramach politycznych, które stanowiło Cesarstwo. Wyrazem tej modyfikacji było ukonstytuo- wanie się w łonie społeczeństwa rzymskiego wyraźnej hierarchii. Z drugiej strony natomiast owa "klasyczna" postać była wynikiem horyzontalnego rozwoju tego modelu, czyli włączenia w jego ramy ludności całego Imperium. Oczywiście w ciągu ponad półtora wie- ku, jakie upłynęło pomiędzy panowaniem Augusta i Antonina Piusa ów system społeczny nie był w żadnym razie systemem sta- tycznym, lecz podlegał powolnym, ale ustawicznym zmianom. Zmieniała się sytuacja poszczególnych warstw społecznych, na przykład arystokracji senatorskiej czy niewolników w wielkich majątkach ziemskich. Postępował również krok za krokiem i z róż- nym natężeniem w poszczególnych częściach Imperium proces in- tegracji ludności prowincji, czemu służyło nadawanie jej obywa- telstwa rzymskiego oraz urbanizacja. Jednocześnie już w pierwszej połowie II wieku n.e. dały się zauważyć pierwsze ozna- ki zwiastujące przyszły kryzys oraz zasadnicze zmiany ustrojowe. W okresie pryncypatu cały proces przemian dokonywał się jednak jeszcze w ramach tradycyjnego modelu warstwowo-stanowego, a zwiastuny wielkiej przemiany przekształciły się w symptomy głę- bokiego kryzysu dopiero po roku 161 n.e. Fakt, że struktura społeczeństwa rzymskiego w okresie pryn- cypatu nie różniła się zbytnio od struktury społecznej w okresie późnorepublikańskim wynikał w pierwszym rzędzie z charakteru rzymskiego systemu ekonomicznego, który mimo przejścia od re- publiki do cesarstwa zupełnie się nie zmienił.loo Oczywiście okres pryncypatu uznać można także za czas rozkwitu rzymskiego życia gospodarczego. Jest niezbitym faktem, że nastąpił wówczas nie- 135 zmiernie dynamiczny rozwój gospodarki, wyrażający się we wzro- ście produkcji pod względem ilościowym oraz - do pewnego stop- nia - także jakościowym. Ów rozwój produkcji na znacznych ob- szarach Impeńum Romanum umożliwiały eksploatacja oraz urbanizacja prowincji, zwłaszcza zachodnich, dokonujące się w korzystnych warunkach, jakie stwarzała pax Romana. Produ- kcja agrarna kwitła nie tylko na terenach tradycyjnie rolniczych, na przykład w Egipcie (wcielonym do Imperium w 30 roku p.n.e.) czy w prowincji Afryka, lecz również na obszarach uchodzących dotychczas za zacofane, na przykład w północnych prowincjach Imperium Rzymskiego. Było to nie tyle zasługą upowszechnienia się tam południowych odmian roślin i ras zwierząt, co wprowadze- nia bardziej rentownych form gospodarowania na roli, tzn. śred- nich i wielkich majątków ziemskich z wyspecjalizowaną siłą robo- czą. Rzym zyskał również nowe złoża surowców, na przykład odkryte za czasów Nerona złoża złota w dalmatyńskim interiorze czy kopalnie złota w podbitej przez Trajana Dacji. Poprzez wpro- wadzenie centralnego, cesarskiego zarządu nad najważniejszymi okręgami wydobywczymi oraz kopalniami uregulowana została na nowo również kwestia kontroli nad produkcją. Rzemiosło rozwija- ło się szczególnie prężnie w zachodniej części Imperium Rzymskie- go. Istniało tam wiele dużych warsztatów, w których pracowali wyspecjalizowani rzemieślnicy. Masowa produkcja tych warszta- tów zaspokajała potrzeby zarówno powstałych tam w wielkiej licz- bie miast, jak i wojska. Najlepszym tego przykładem jest produ- kcja ceramiczna, zwłaszcza ceramika typu tetra sigillata, wytwarzana w warsztatach Etrurii, Górnej Italii, Hiszpanii, Galii Południowej i Środkowej, w późniejszym okresie zaś również w Galii Północnej oraz na obszarach nadreńskich. Wyraźne było także znaczne ożywienie wymiany handlowej pomiędzy poszczegól- nymi częściami Imperium Rzymskiego, o czym świadczą wymow- nie zabytki archeologiczne oraz epigraficzne, odkryte na terenie ówczesnego centrum handlowego na Magdalensbergu w Noricum. Ważnym elementem tego systemu gospodarczego było wreszcie upowszechnienie się na obszarze całego Imperium Rzymskiego go- spodarki pieniężnej, czemu towarzyszył rozwój działalności inwes- tycyjnej oraz instytucji i operacji bankowych. Ów dynamiczny rozwój gospodarczy dokonywał się jednak w ramach struktury ekonomicznej, która wykształciła się w Rzy- mie już w okresie późnorepublikańskim. We wczesnym okresie 136 Cesarstwa gospodarka rzymska nie stworzyła żadnych zupełnie nowych form. Nowym elementem sytuacji było w zasadzie jedynie rozszerzenie się rzymskiego systemu ekonomicznego na całe Impe- ńum Romanum. Rezultatem tego było stopniowe wypieranie w za- cofanych prowincjach prymitywnych form produkcji - takich jak na przykład wspólne uprawianie ziemi przez wspólnotę wioskową lub rodzinną w północnej części Półwyspu Bałkańskiego oraz w Panonii - przez gospodarowanie w dobrach municypalnych. In- nym, z historycznego punktu widzenia jeszcze ważniejszym następstwem ekonomicznego rozwoju prowincji był fakt, iż paczą wszy od połowy I wieku n.e. Italia tracić zaczęła swój prymat gos- podarczy - zarówno w rolnictwie, jak i w rzemiośle oraz handlu - na korzyść innych części Imperium; na Zachodzie głównie na rzecz Afryki Północnej, Hiszpanii i Galii. Rozwój ten nie spowodo- wał jednak ogólnie rzecz biorąc zasadniczych zmian w strukturze i sposobach produkcji. Co więcej, zmiany takie nie mogły mieć miejsca, gdyż w okresie pryncypatu uległ znacznemu zahamowa- niu proces technologicznego rozwoju, który doprowadzić mógł był do prawdziwej rewolucji w tej dziedzinie. Ów okres stagnacji na- stąpił po czasie niezwykle dynamicznego rozwoju technologii, jaki miał miejsce - zwłaszcza na helleńskim Wschodzie - w epoce późnorepublikańskiej. Okres pryncypatu nie był więc dla Rzymu czasem "boomu gospodarczego", tym bardziej, że zaczęto już wów- czas stopniowo odchodzić od polityki ekspansji, gwarantującej w okresie późnorepublikańskim gospodarce rzymskiej coraz to no- we złoża surowców, rynki zbytu, stały napływ taniej siły roboczej, a co za tym idzie nowe możliwości rozwoju gospodarczego Rzymu. Sam August podbił Egipt, północna-zachodnią Hiszpanię, nadreń- ską Germanię, kraje alpejskie i naddunajskie, północną część Pół- wyspu Bałkańskiego oraz środkową część Azji Mniejszej. Jego nas- tępcy zaś, zgodnie z realistycznym programem polityki "zagranicznej", u którego podstaw legła augustowska maksyma: coercendum intra terminos imperium (Tac., Ann. 1, 11), włączyli do Impeńum Romanum już tylko nieliczne prowincje. Spośród nich jedynie Dacja miała - z uwagi na liczne tam złoża surowców - rzeczywiście duże znaczenie dla gospodarki rzymskiej, podczas gdy na przykład podbita za czasów HIaudiusza Brytania nie przy- niosła Rzymowi - zdaniem Appiana (B. civ., praef. 5) - niemal żad- nych korzyści pod względem gospodarczym. Rozkwit gospodarczy trwał więc tak długo, jak długo eksploatacja i urbanizacja prowin- 137 cji, włączonych do Imperium w okresie późnorepublikańskim oraz wczesnocesarskim, stwarzała dla gospodarki Italii, później także dla gospodarki samych prowincji, nowe możliwości rozwoju. Tak więc Rzym w okresie wczesnego Cesarstwa przejął w zasa- dzie system gospodarczy okresu późnorepublikańskiego, rezygnu- jąc tym samym z poszukiwań nowych form produkcji, mimo że istniało wówczas w państwie rzymskim szereg czynników, które w sprzyjających warunkach doprowadzić mogły do wykształcania się nowego, nawet wczesnokapitalistycznego, systemu ekonomicz- nego. Chodzi tu o niewyczerpane niemal złoża surowców, istnienie przeszło 1000 miast, będących centrami produkcyjnymi, jednolity w całym Imperium system monetarny, dobrze rozwinięty system bankowo-kredytowy, liczne kręgi przedsiębiorców i finansistów, zainteresowanych zawieraniem lukratywnych transakcji, olbrzy- mie rzesze tanich robotników, szeroko rozpowszechniony system pracy najemnej i na koniec o wiedzę i doświadczenie w dziedzinie technologii, których znaczenia przecenić nie sposób. Tym co zade- cydowało, iż do wykształcenia nowego systemu gospodarczego wówczas nie doszło, był przypuszczalnie ten prosty fakt, iż szero- kie masy ludności nie odczuwały potrzeby zapewnienia sobie wy- starczającego wyżywienia oraz pełnego zatrudnienia, tj. potrzeby, która w XVIII wieku w Europie Zachodniej legła u podstaw rewo- lucji przemysłowej. Wzajemna zależność pomiędzy rozwojem tech- nologicznym a kwestią ludnościową widziana była w Rzymie zu- pełnie odwrotnie. Trudno doprawdy o lepszy przykład rzymskiej myśli ekonomicznej niż postawa cesarza Wespazjana, który zaka- zał rozpowszechniania innowacji technologicznych, motywując swój zakaz tym, że w przeciwnym razie wielu rzemieślników po- zbawionych zostanie możliwości zarobkowania (Suet., Vesp. 8). Tak więc struktura ekonomiczna Imperium Rzymskiego pozostała nadal stosunkowo prosta, w porównaniu zaś z jego skomplikowa- ną strukturą społeczno-polityczną wręcz prymitywna. Mimo wiel- kiego rozkwitu rzemiosła i handlu Rzym pozostał również w okre- sie Cesarstwa państwem rolniczym. Dominujące znaczenie rolnictwa wynikało w pierwszym rzędzie z faktu, iż przeważająca większość ludności rzymskiej zatrudnio- na była w sektorze rolniczym. Większość z ponad tysiąca miast Imperium Romanum liczyła przypuszczalnie co najwyżej 10 000 do 15 000 mieszkańców (op. większość miast afrykańskich), niekiedy tylko 20 000, jak Pompeje - według kryteriów antycznych miasto 138 średniej wielkości. Istniało również wiele małych miast, w których liczba mieszkańców wynosiła co najwyżej 2000 do 3000, na przy- kład Petelia w Italii Południowej. Niewiele było natomiast miast li- czących 50 000 do 100 000 mieszkańców lub więcej; przykładem takiego miasta był Pergamon. Za prawdziwe metropolie uchodzić mogły natomiast - prócz Rzymu, liczącego około 1 000 000 miesz- kańców - przypuszczalnie jedynie Aleksandria w Egipcie oraz An- tiochia w Syrii, których ludność liczyła kilkaset tysięcy mieszkań- ców. Znaczy to, że spośród liczącej około 50 - 80 milionów ludności Cesarstwa Rzymskiego w przybliżeniu dziewięć dziesią tych żyło na wsi i tam też znajdowało zatrudnienie, nie mówiąc już o tym, że również wielu mieszkańców miast, na przykład liczni obywatele kolonii weteranów oraz małych municypiów, było de facto rolnikami, uprawiającymi działki ziemi leżące w bezpośred- nim sąsiedztwie miast.lol poza tym stwierdzić można, że to właś- nie rolnictwo, nie zaś rzemiosło, handel i operacje finansowe, było głównym źródłem produktu społecznego brutto, a co za tym idzie bogactwa w ogóle.102 Wielu bogatych Rzymian - większość senato- rów, na przykład Pliniusz Młodszy czy też Herodes Attyk, wielu ekwitów i większość dekurionów - zawdzięczało mianowicie mają- tek swym posiadłościom ziemskim. Przypuszczalnie nieliczni tylko wielcy przedsiębiorcy, głównie ekwici i wyzwoleńcy, zdobyli swe ol- brzymie bogactwa dzięki handlowi i pożyczaniu pieniędzy, jak na przykład stworzony przez Petroniusza Trymalchion, będący lite- rackim wizerunkiem typu dorobkiewicza niskiego stanu. Poza tym nie ulega żadnej wątpliwości, że rolnictwo determinowało profil produkcji innych gałęzi gospodarki rzymskiej. Znaczną część pro- dukcji rzemieślniczej stanowiły produkty wytwarzane dla potrzeb rolnictwa (op. narzędzia), z produktów rolniczych (op. tekstylia) lub też służące do trasportu płodów rolnych [np. amfory do trans- portu wina lub oliwy z oliwek). Płody rolne stanowiły także naj- ważniejszy przedmiot transakcji handlowych. Trymalchion na przykład handlował, pominąwszy niewolników, przede wszystkim winem, mięsem, owocami oraz perfumami. Typowe było również lokowanie pieniędzy w ziemi, co uczynił, rzecz oczywista, również Trymalchion. 103 Struktura społeczeństwa rzymskiego okresu pryncypatu nie była w żadnym razie jedynie odbiciem owej stosunkowo prymityw- nej struktury ekonomicznej. Uwarunkowana była ona bowiem również czynnikami natury społecznej, politycznej oraz prawnej, 139 nie mającymi bezpośrednich odniesień ekonomicznych, na przy- kład trwałymi formami organizacyjnymi, w których główną rolę odgrywało pochodzenie jednostki, dalej stosunkami politycznymi panującymi w Cesarstwie, oraz faktem posiadania lub nieposiada- nia obywatelstwa rzymskiego. Mimo to znaczenie przedstawionych powyżej warunków ekonomicznych dla struktury społecznej Impe- ńum Romanum jest ewidentne. Stosownie do funkcji i pozycji rol- nictwa najważniejszym ekonomicznym kryterium podziału społecz- nego nie były po prostu pieniądze, lecz posiadłości ziemskie, których wartość naturalnie najprościej wyrazić można było w pie- niądzach. Powodowało to, że do właściwej elity należeli nie przed- siębiorcy, wielcy kupcy czy bankierzy, lecz bogaci posiadacze ziemscy (zajmującymi się także transakcjami handlowymi i finan- sowymi). Stanowili oni jednocześnie elitę miast - ośrodków życia gospodarczego. Siłą rzeczy również większość ludności niższych warstw społecznych zatrudniona była w rolnictwie. Miejscy rze- mieślnicy i kupcy stanowili pośród niej mniejszość. Istnienie ta- kiej formy gospodarki uniemożliwiało wykształcenie się stanu średniego sensu stńcto. Warunkiem istnienia takiego stanu była możliwość prowadzenia samodzielnej działalności gospodarczej oraz dynamiczny rozwój nowych technologii. Na koniec wskazać należy również na ścisłą zależność pomiędzy zasadniczo konser- watywnym charakterem rzymskiego ustroju społecznego i struk- turą gospodarczą. Z uwagi na stosunkowo stabilny charakter gos- podarki agrarnej zmiany w podziale bogactw możliwe były jedynie w ograniczonym zakresie. Na skutek tego nie zmieniała się niemal hierarchia społeczeństwa rzymskiego -jej "drożność" była bowiem niewielka, a idee, determinujące mentalność i sposób postępowa- nia elity społecznej, tkwiły mocno swymi korzeniami w tradycji. Również wszystko to świadczy o tym, w jak niewielkim stopniu ustrój społeczny wczesnego Cesarstwa różnił się od tego, jaki ist- niał w okresie późnorepublikańskim. Ustanowienie Cesarstwa ja- ko nowych ram politycznych oraz integracja prowincji nie tylko nie naruszyły jego podstaw, lecz wręcz go umocniły. Ustanowienie Cesarstwa przez Augusta i dalszy jego rozwój wpłynęły wyraźnie na stopniowe dopełnianie "odziedziczonego" systemu społecznego. Drabina społeczna zyskała nowy wierzcho- łek, a mianowicie osobę cesarza i rodzinę cesarską. Tym samym grupa zajmująca dotychczas w społeczeństwie rzymskim pozycję najwyższą, a mianowicie niewielki krąg rywalizujących ze sobą ro- 140 dów należących do oligarchii, przesunięta została o jeden szczebel niżej. Od czasów Augusta nie było już wielu princi,pes civitatis i ich factiones, jak za czasów republikańskich, lecz jeden, tylko prineps senatu i ludu rzymskiego, ba, całego genus humanum. Wybitną pozycję owego princepsa w społeczeństwie r niskim określały c zynniki, które od dawien dawna były gwarantami uprzywi lejowa- nej pozycji społecznej, a mianowicie, władza, poważanie i bogac- two. Władza princepsa była faktycznie nieograniczona. Pod tym względem nikt w państv,ie rzymskim nie mógł się z nim równać, O tym, jak zakres tej władzy widzieli współcześni, świadczy relacja Tacyta o postawie "słabego" Klaudiusza, gdy konserwatywni sena- torowie sprzeciwili się jego propozycji umożliwienia arystokracji galijskiej dostępu do urzędów senatorskich. Wprawdzie wysłuchał on różnych wypowiedzi, dał im jednak natychmiastowy odpór i pozostał nieugięty. Wskutek tego senat przyjął jego wniosek (Tac., Ann. 11, 23 on.). Dzięki tribunicia potestas władca mógł stale forsować własne ustawy lub też podejmować - nominalnie w celu ochrony ludu rzymskiego - inne działania. Posiadając im- peńn proconsulare maius zarządzał on wraz z wyznaczonymi przez senat urzędnikami tzw. prowincjami senatorskimi, poprzez swych legatów natomiast prowincjami cesarskimi. Był również najwyższym wodzem wojska rzymskiego. Poza tym jako gwaranto- wi słusznych mores przysługiwało mu prawo przyjmowania do stanu ekwickiego osób uznanych przez niego za tego godne, do stanu senatorskiego zaś "nowych ludzi". Jednocześnie mógł on też wykluczać senatorów i ekwitów z ich stanów. Żadne z wyższych stanowisk zarówno w służbie cywilnej, jak i wojskowej nie mogło zostać obsadzone bez jego wyraźnego lub też milczącego przyzwo- lenia. Ponadto cesarz cieszył się najwyższą w społeczeństwie rzym- skim dignitas, Wynikała ona nie tylko z zagwarantowanej mu prawnie władzy, lecz również z jego pozycji osobistej. Mógł bowiem odwoływać się do swej osobistej auctońtas, o której August wyra- ził się, że już tylko dzięki niej samej przewyższa on innych ludzi (auctońtate omnibus praestiti, RGDA 34). Władca uchodził za ide- alne wcielenie wszystkich cnót starorzymskich, przede wszystkim takich, jak virtus, clementi.a., iustitia oraz pietas. Wyi.azem jego au- torytetu, nie mającego sobie równego w całym Impeńum Roma- num, były również przyjmujące się stopniowo tytuły cesarskie (im- 141 perator Caesar Augustus z wyliczeniem poszczególnych tytułów, wynikających ze sprawowanej władzy i piastowanych urzędów), szczególny strój cesarski oraz insygnia, a także ceremoniał zwią- zany z jego osobą. Pozycję władcy umacniał dodatkowo jego cha- ryzmat, gwarantujący mu cześć religijną, a na greckojęzycznym Wschodzie nawet deifikację. Jednocześnie jednak cesarz był także najbogatszym człowiekim Imperium Rzymskiego. Dysponował on bowiem nie tylko własną ces pńvata, tzn. majątkiem osobistym, lecz również patrimonium Augusti, czyli majątkiem cesarskim. W skład obu tych majątków wchodziły przede wszystkim posiadło- ści ziemskie, kopalnie, jak również warsztaty.'o4 Owo wspomniane wyżej "dopełnianie" przejętego od późnej re- publiki systemu społecznego nie ograniczyło się tylko do rozbudo- wy hierarchii społecznej Rzymu, spowodowanej faktem, iż wraz z ustanowieniem Cesarstwa na jej szczycie stanął cesarz. Pomię- dzy władcą - jako osobą zajmującą w społeczeństwie rzymskim pozycję najwyższą - a różnymi grupami społecznymi istniały siłą rzeczy ścisłe stosunki społeczne, których istotą były zwłaszcza obustronne więzi pomiędzy cesarzem i poszczególnymi stanami oraz innymi warstwami i grupami ludności. Heterogeniczny cha- rakter tych więzi, uwarunkowany odmiennością pozycji społecznej poszczególnych grup ludności, spowodował, że funkcja i pozycja tych grup, a co za tym idzie także ich wzajemny stosunek zostały poniekąd dokładniej określone, niż to miało miejsce w przeszłości. Więzi społeczne pomiędzy cesarzem a poszczególnymi grupami ludności opierały się po części na wzorcach republikańskich, zmodyfikowanych oczywiście w warunkach Cesarstwa. Wyjąwszy relację pomiędzy niewolnikami i ich właścicielami, stosunki społe- czne w okresie republikańskim oparte były na amicitia, gdy szło o partnerów równych lub też zbliżonych stanem albo na zależno- ści klient - patron, gdy strony różniły się znacznie wpływami, zna- czeniem oraz majątkiem. Zgodnie z tym również pńnceps trakto- wał najznamienitszych senatorów i ekwitów jako swych amici, uznawał ich za swych towarzyszy. Hadrian na przykład miał zwy- czaj biesiadować ze swymi przyjaciółmi (SHA, H 9, 6 n.). Wchodzili oni również w skład consilium pńncipis, czyli rady cesarskiej, któ- ra radziła w ważnych dla państwa sprawach. Za czasów Domicja- na na przykład byli to proceres spośród senatorów oraz prefekci pretorianów (Juvenal 4, 74 on. ). Tak więc amicus Ceasaris różnił się, dzięki splendorowi, jaki dawała mu ta przyjaźń, już niejako 142 z samego założenia od zwykłych ludzi, natomiat utrata tego za- szczytu oznaczała degradację społeczną lub też upadek politycz- ny.'o5 Stosunek "zwykłych" poddanych do cesarza odpowiadał za- leżności pomiędzy klientami a potężnym patronem. Przyjęcie przez Augusta w 2 roku p.n.e. tytułu pater patriae oznaczało, że odtąd całe Imperium Rzymskie było - poniekąd na zasadzie zależności patron - klient - pod jego "ojcowską" opieką. Konkretnym wyra- zem tego typu stosunków społecznych były przede wszystkim ścisłe powiązania władcy z poszczególnymi miastami, regionami, prowincjami oraz innymi grupami społecznymi. Jako defensor ple- bis, cesarz rozdawał plebsowi miejskiemu w Rzymie zboże oraz pieniądze, a także urządzał dla niego igrzyska. Poddani zaś nie tylko zobowiązywali się w zamian za to do oddawania mu czci reli- gijnej, jak na przykład mieszkańcy miasta Narbo Augustowi (qui se numini eius in perpetuum obligauerunt, ILS 112), lecz również składali mu przysięgę wierności, jak cała Italia przyszłemu Augu- stowi już w roku 32 p.n.e., później zaś wszystkie gminy każdora- zowo przy obejmowaniu władzy przez nowego cesarza, jak op. hisz- pańskie plemię Aritienses cesarzowi Kaligulii w roku 37 (ILS 1 90). los Zmiana ustroju politycznego państwa rzymskiego w wyniku ustanowienia Cesarstwa spowodowała również i to, że poszczegól- nym grupom społecznym przypadły w udziale nowe funkcje, a co za tym idzie po części na nowo określona została ich pozycja. Do- tyczyło to w pierwszym rzędzie funkcji państwowych pełnionych przez przedstawicieli warstw wyższych społeczeństwa rzymskiego, tzn. członków stanu senatorskiego i ekwickiego. Rezultatem tego było dalsze umocnienie się systemu stanowo-warstwowego z wła- ściwą mu hierarchią społeczną. Wprawdzie w okresie wczesnego Cesarstwa członkowie stanu senatorskigo nadal piastowali naj- ważniejsze urzędy we władzach administracyjnych, sądowniczych i wojskowych - mimo że ustanowiono wówczas również pewne wy- sokie urzędy dla przedstawicieli elity stanu ekwickiego, op. urząd prefekta pretorianów - to jednak działalność publiczna senatorów nabrała wówczas zupełnie odmiennego charakteru. Służba pań- stwowa stawała się bowiem w coraz to większym stopniu służbą dla cesarza. Jako służbę cesarską odczuwali swoje o'ficium stoją- cy na czele legionów i zarządzający cesarskimi prowincjami legali Augusti, a także inni mianowani przez cesarza urzędnicy pań- stwowi, jak op. kuratorzy czuwający nad drogami oraz prefekci 143 mający pieczę nad skarbem państwowym. Poza tym nawet sam urząd konsula, a więc urząd najbardziej niegdyś typowy dla ary- stokratycznej republiki, traktowany był jako nagroda za zasługi dla osoby cesarza. Fronton na przykład uważał, iż ów nadal nie- zwykle zaszczytny urząd przysługuje tym senatorom, którzy szcze- gólnie odznaczyli się w służbie dla cesarza (Ad M. Caes. 1, 3, 3). Tych ścisłych powiązań pomiędzy cesarzem a stanem senatorskim nie naruszyły nawet konflikty polityczne, wybuchające sporadycz- nie pomiędzy władcą a poszczególnymi ugrupowaniami senato- rów, zwłaszcza za rządów Tyberiusza, Kaligulii, Klaudiusza, Nero- na i Domicjana. Były one z reguły rezultatem naruszenia przez cesarza - po części z powodu jego osobistego temperamentu, po części z przyczyn politycznych - pewnych reguł gry w stosunkach z arystokracją senatorską, niezmiernie wrażliwą na punkcie swe- go prestiżu. Jeszcze wyraźniejsza była owa zmiana funkcji państwowych w przypadku ekwitów, którzy w okresie późnorepublikańskim mo- gli być jedynie sędziami lub oficerami. Począwszy od rządów Au- gusta szczególnie zdolni ekwici mogli - po przejściu określonych szczebli kariery oficerskiej - zarządzać jako procuratores Augusti majątkiem cesarskim, a także gospodarką i finansami Imperium. Pociągnęło to za sobą z jednej strony dokładne określenie różnic, jeśli idzie o pozycję społeczną stanu senatorskiego i ekwickiego, z drugiej zaś różnic pomiędzy tymi obydwoma wyższymi stanami a innymi grupami społecznymi. Poza tym również w obrębie tych stanów wykształciła się wyraźniejsza niż dotychczas hierarchia społeczna. Pozycji danego senatora w ramach jego stanu nie okre- ślało już jego pochodzenie, majątek czy fakt piastowania tradycyj- nych urzędów, lecz to, czy miał on możliwość zrobienia kariery urzędniczej w służbie cesarskiej, czy też nie. Dla ekwitów nato- miast wartościujący był fakt sprawowania czy też niesprawowania funkcji państwych, a poza tym to, na jaki szczebel możliwej dla ekwitów kariery urzędniczej udało im się wspiąć: Ustanowienie Cesarstwa pociągnęło za sobą wykształcenie się nowej struktury hierarchicznej także w obrębie warstw niewolników i wyzwoleń- ców. W ich ramach uformowały się bowiem wpływowe elity, które tworzyli cesarscy serui i liberii. Stosunki społeczne w Impeńum Romanum zmieniały się rów- nież z uwagi na stopniowe rozciąganie się rzymskiego systemu społecznego na większą część państwa. Upowszechnienie się 144 rzymskiego systemu ekonomicznego na łacińskim Zachodzie oraz włączenie w rzymskie życie gospodarcze greckiego Wschodu po- ciągnęło za sobą wykształcenie się w większości prowincji stru- ktury społecznej, w większym lub mniejszym stopniu odpowiada- jącej modelowi italskiemu. Na skutek tego w skład warstw wyższych Cesarstwa Rzymskiego nie wchodzili już niemal wyłącz- nie członkowie italskich warstw wyższych, jak to miało miejsce w okresie późnorepublikańskim, lecz były one w coraz to więk- szym stopniu zasilane przez najznamienitsze rody z prowincji. Również warstwy niższe w poszczególnych częściach Imperium Rzymskiego nabierać zaczęły coraz bardziej jednolitego charakte- ru. Najlepszym świadectwem tego procesu jest przenikanie ludzi z prowincji do elity rządzącej Cesarstwa. Już za czasów Flawiu- i;: '; stów (69 - 96) wybitni ludzie z prowincji, głównie z Hiszpanii i Ga- lii, tworzyli w łonie stanu senatorskiego bardzo wpływową grupę. W osobie cesarza Trajana (98 - 117), potomka rodziny kolonistów italskich z hiszpańskiej Betyki, na tronie rzymskim zasiadł pierw- szy władca pochodzący z prowincji. Jedynym jego poważnym kon- kurentem był Marek Korneliusz Nigrinus, również pochodzący z Hiszpanii. Hadrian ( 1 17 - 138) był ziomkiem i krewnym Trajana, rodzina Antonina Piusa ( 138 - 161 ) pochodziła z Galii Południo- wej, rodzina cesarza Marka Aureliusza ( 161 - 180) także z Betyki. Za rządów obu wymienionych ostatnio cesarzy po raz pierwszy wśród konsulów większość stanowili ludzie z prowincji.' Integracji prowincji i ich ludności sprzyjała rozbudowa sieci dróg, wprowadzenie jednolitego systemu zarządzania, służba lud- ności prowincji w wojsku rzymskim, przede wszystkim jednak na- dawanie jej obywatelstwa rzymskiego (czego warunkiem była za- sadniczo znajomość języka łacińskiego). W największym jednak stopniu integracji służyła urbanizacja prowincji. Obywatelstwo rzymskie nadawane było albo poszczególnym osobom i rodzinom, przeważnie należącym do lokalnych warstw wyższych, albo też ca- łym gminom. Jak wiemy z Res gestae diui Augusti w roku 28 p.n.e. było 4 063 000 obywateli rzymskich, w 8 roku p.n.e. 4 233 000, w roku 14 n.e. natomiast 4 937 000.'ciągliwej po- lityki Tyberiusza ( 14 - 37) liczba obywateli rzymskich wzrosła za rządów HIaudiusza, któremu Seneka zarzucał, iż nadał on obywa- telstwo rzymskie "wszystkim" Grekom, Galom, Hiszpanom i Bry- tannom (Apocol. 3, 3) o dalszy milion (5 984 072 obywateli w roku 48, Tac., Ann. 11, 25). Flawiusze zaczęli bardziej wspaniałomyśl- 145 nie przyznawać obywatelstwo rzymskie także ludności prowincji uchodzących dotychczas za zacofane. Proces ten zakończył się ostatecznie dopiero za rządów Karakalli (21 1 - 217), który na mo- cy Constitutio Antoniniana przyznał prawa obywatelskie wszystkim wolnym mieszkańcom Imperium Rzymskiego. Większe znaczenie, zwłasza dla integracji prowincji zachodnich, miała jednak urbaniza- cja, dokonująca się zarówno dzięki planowemu osiedlaniu w kolo- niach weteranów legionowych, sporadycznie także miejskich proleta- riuszy z Rzymu, jak i poprzez przyznawanie lokalnym gminom statusu municipiów. Na greckim Wschodzie, mającym, jeśli idzie o urbanizację, niezmiernie długą tradycję, powstało niewiele nowych miast. Wspierano tam natomiast rozwój grecko-helleńskich poleis. Szczególnie aktywną politykę urbanizacyjną prowadzili ci sami cesa- rze, którzy nadali obywatelstwo rzymskie szerokim rzeszom ludności Imperium, a mianowicie August, Klaudiusz, Flawiusze, 'IYajan, Ha- drian. Około połowy II wieku n.e. grecki retor Eliusz Arystydes mógł z całą słusznością stwierdzić, że Imperium Rzymskie posiada gęstą sieć miast, zaś na początku III wieku Tertullian podkreślał, że ucy- wilizowany już został cały świat rzymski i wszędzie napotkać można miasta (ubique ces publica).109 Istnienie w świecie rzymskim ponad tysiąca miast stworzyło wszędzie w mniejszym lub większym stopniu warunki dla asymi- lacji struktur społecznych. Społeczeństwo składało się z jednej strony z warstw wyższych, do których wchodzili członkowie elit rządzących miast oraz bogaci właściciele ziemscy, których majątki leżały na terytoriach miejskich. Najbogatsze grupy, wchodzące w skład tych warstw, przyjmowane były do stanu senatorskiego oraz ekwickiego. Z drugiej natomiast strony społeczeństwo to two- rzyło warstwy niższe - miejskie i wiejskie - , których członkowie - " ludność wolna, wyzwoleńcy oraz niewolnicy - pozostawali w sto- sunku zależności społecznej w różnych jej formach. Ów system społeczny nie był oczywiście systemem jednorodnym, bowiem roz- wój poszczególnych części Imperium przebiegał w niezmiernie zróżnicowanych warunkach. Znacznie różniły się od siebie zwłasz- cza warstwy niższe poszczególnych prowincji. Takie warunki eko- nomiczne, urbanizacyjne i społeczne, jak w Italii (przy czym nawet w poszczególnych jej częściach nie były one identyczne) istniały w zasadzie jedynie w romańskiej Afryce Północnej, w południowej i wschodniej Hiszpanii, Galii Południowej, na dalmatyńskim wy- brzeżu, a ponadto - pominąwszy różnice kulturowo-prawne - 146 w Grecji wraz z Macedonią, zachodniej i południowej części Azji Mniejszej oraz na syryjskim wybrzeżu, a więc mówiąc ogólnie w basenie Morza Śródziemnego. W prowincjach północnych, ta- kichjak Brytania, Galia, Germania, Recja, Noricum, Panonia, dal- matyński interior, Dacja i Mezja, jak również w Hiszpanii Północ- no-Zachodniej liczba i znaczenie miast były znacznie mniejsze niż na południu Imperium. Powodowało to, że również i struktura społeczna była tam ogólnie rzecz biorąc znacznie prostsza. Najle- piej charakteryzuje to fakt, iż w okresie pryncypatu na tych tere- nach było z jednej strony bardzo niewielu senatorów, będących posiadaczami ziemskimi, z drugiej zaś również niewielu niewolni- ków (niewielu niewolników było jednak również w prowincjach afrykańskich). Różnice cywilizacyjne pomiędzy południem i półno- cą Imperium Rzymskiego uświadamiali sobie już współcześru. W okresie wczesnocesarskim na przykład Witruwiusz przekonany był - głównie z uwagi na istnienie tych różnic -, iż ludzie z połud- nia są bardziej inteligentni, ci z północy zaś bardziej wojowniczy [Arch. 6, 1, 9 on.). Niemniej wielkie różnice strukturalne istniały często również pomiędzy poszczególnymi, sąsiadującymi ze sobą prowincjami, a nawet na obszarze jednej i tej samej prowincji (na przykład w Dalmacji pomiędzy wcześnie zurbanizowanym wybrze- żem a zacofanym interiorem). Nieliczne jednak kraje, wchodzące w skład Imperium Rzymskiego, oparły się wpływom rzymskiego modelu społeczno-ekonomicznego. Należał do nich przede wszy- stkim Egipt, stanowiący od czasów Augusta osobistą domenę ce- sarzy, gdzie ugruntowana tradycją lokalna struktura społeczna, obejmująca m.in. różne kategorie ludności rolniczej, a nie znająca niemal zatrudnionych w rolnictwie niewolników, uległa nieznacz- nym jedynie zmianom. Ogólnie rzecz biorą o jednolitym systemie społeczno-ekonomicznym Imperium Rzymskiego mówić można w tym sensie, że system ów, zróżnicowany w zależności od pro- wincji czy regionu, albo przybierał wyraźne formy, albo też co naj- mniej wyznaczał kierunek rozwoju społeczno-ekonomicznego, przyjednoczesnym braku wyraźnych modeli alternatywnych.lo Warstwy społeczne Jak to zostało już powiedziane, we wczesnym okresie Ce- sarstwa przesłanki rozwoju społeczeństwa rzymskiego nie uległy 147 w zasadzie żadnym zmianom, a co za tym idzie i struktura społecz- na w okresie wczesnocesarskim nie różniła się niemal od tej, jaka istniała u schyłku republiki. Stwierdzić należy raczej, że tradycyj- ny system podziału społecznego przybrał wówczas szczególnie wy- raziste formy. W dalszym ciągu społeczeństwo rzymskie rozpadało się na dwa - nierówne - człony, bowiem linia dzieląca od siebie warstwy wyższe i niższe była najbardziej wyraźną linią podziału społecznego. Eliusz Arystydes przedstawia ów podział społeczny tworząc następujące opozycje: bogaty - biedny, wielki - mały, po- ważany - nieznany, szlachetnie urodzony - należący do pospól- stwa. Podkreślając, iż wszyscy ludzie równi są wobec prawa, uo- sabianego przez cesarza, uznaje on jednocześnie za rzecz zupełnie oczywistą, że ci "lepsi" stworzeni są do rządzenia, zaś "gmin" do posłuszeństwa. Najpóźniej od połowy II wieku n.e. w źródłach pra- wa rzymskiego mowa jest z jednej strony o honestiores, czyli lu- dziach zajmujących wysoką pozycję społeczną i gospodarczą, a co za tym idzie, cieszących się stosownym poważaniem (coruiicio, qu- ali.tas, facultas, grauitas, autoritas, dignitas), z drugiej zaś o humi- liores i tenuiores.lll Wyróżruć można cztery główne kryteria, decydujące o przyna- leżności do elity społecznej, odpowiadające mniej więcej tym, któ- re wymienia Eliusz Arystydes. Aby należeć do warstw wyższych należało być bogatym, piastować wyższe urzędy państwowe, a co za tym idzie, posiadać władzę, cieszyć się w społeczeństwie dużym poważaniem, przede wszystkim zaś - bowiem bogactwo, piastowa- nie wysokich urzędów oraz szacunek były z tym niemal równoznaczne - być członkiem jednego z wiodących ordines, jed- nego ze stanów zrzeszających ludzi uprzywilejowanych. Jedynie ten, komu udało się spełnić wszystkie te warunki należał faktycz- nie do wyższych warstw społecznych w pełnym tego słowa znacze- niu, a więc - pominąwszy już panującą dynastię - do ordo senato- rius, ordo equester czy też ordo decurionum któregoś z miast. Wszystkich tych warunków spełnić nie mogli natomiast bogaci wyzwoleńcy, dysponujący niekiedy olbrzymim majątkiem, aru też cesarscy niewolnicy czy wyzwoleńcy, którzy nierzadko prócz wiel- kiego majątku posiadali także dużą władzę, odgrywając rolę sza- rych eminencji. Nie mogli oni jednak wejść do żadnego z wiodą- cych ordines, ze względu na swe niskie pochodzenie spotykali się z pogardą i w zasadzie sprawować mogli jedynie podrzędne fun- kcje. W żadnym razie do warstw wyższych nie należeli żołnierze, 148 149 i chociaż wojsko - o czym świadczą w pierwszym rzędzie wydarzeniawynosił 400 000 000 sesterców. Majątkiem takim dysponował we tzw. roku czterech cesarzy - stanowiło ważny czynnik władzy (Tac.,I . wczesnym okresie Cesarstwa senator Gnejusz Korneliusz Lentu- Hist. 1, 4), a żołnierze służący w formacjach elitarnych (straż pre- ! los (Seneca, De benef. 2, 27), jak i potężny wyzwoleniec cesarza toriańska, legiony) posiadali różnorakie przywileje. Niska była rów- Klaudiusza, Narcyz, kierujący cesarską kancelarią (Din 60, 34, 4). nież pozycja społeczna plebsu miejskiego w Rzymie, mimo że ; Z drugiej zaś strony źródła donoszą o przypadkach niewyobrażal- w okresie wczesnocesarskim stanowił on niekiedy również ważnynej wprost nędzy, na przykład w Egipcie, gdzie zdarzało się, że 64 czynnik władzy politycznej. Całkowitym przeciwieństwem ludzi,' rodziny rolnicze dzieliły między siebie jako wspólną własność będących członkami stanów uprzywilejowanych, byli ci, których działkę o wielkości 1 aroura (= 2200 m2) lub też jedno drzewko charakteryzowało ubóstwo, brak jakiejkolwiek władzy, dostępu dooliwne. Stosownie do tego różnił się znacznie tryb życia bogatych najwyższych urzędów państwowych oraz poważania w społeczeń-' i biednych. Zamożne rodziny posiadały zarówno w Rzymie, jak stwie. Wynika stąd, że członków warstw niższych utożsamić maż-i w swych dobrach, luksusowe pałace i wille, przypominające na ogólnie rzecz biorąc - choć nie do końca - z ludnością zatrud- Marcjalisowi królestwa (12, 57, 19 on.), które rri.in. wyposażone nioną w miejskich i wiejskich sektorach gospodarki. O tym, czybyły w meble o milionowej wartości (Plin., N. h. 13, 92). Znakomi- dana osoba posiada cechy kwalifikujące ją do tego, aby była ona" , te damy nosiły biżuterię o wartości 40 000 000 sesterców, jak na członkiem jednej z warstw wyższych, decydował również zbieg róż-przykład Lollia Paulina za czasów Augusta (Plin., N. h. 9, 117 n.). nych okoliczności, takich jak: szlachetne lub niskie urodzenie, po-Natomiast na przykład rolnicy egipscy cisnęli się w prymitywnych siadanie lub też nieposiadanie obywatelstwa rzymskiego, wolność domach i chatach, ze źródeł znane są przypadki wspólnego zamie- osobista lub jej brak, przynależność etniczna lub regionalna, zdoi-szkiwania przez 10 rodzin lub też przez 42 osoby. Ludzie ci nie ności osobiste, wykształcenie oraz lojalność wobec Cesarstwa.llz ,:';. posiadali niemal niczego.ll4 Oczywiście różnica pomiędzy bogaty- Temu, jak ważną cechą kwalifikującą był majątek, daje wyraz, mi i biednymi uwidaczniała się również i w tym, że ci ostatni doś- Petroniuszowski Trymalchion w Sa.tyrykach (77): credite mihi: as-wiadczali w społeczeństwie stałych upokorzeń, nad czym ubolewał sem habeas, assem ualeas; hebes, habeberis. Wprawdzie decydu-niezmiernie na przykład Juwenalis (3, 126 on. i 5, 1 on.). Prócz jące znaczenie miały nie pieniądze jako takie, lecz posiadłości . tego bogatym łatwiej było pomnożyć w krótkim czasie swój mają- ziemskie, będące ich źródłem, to jednak niezmiernie wyraźna byłatek. Senece na przykład udało się za czasów Nerona w ciągu czte- przepaść, dzieląca bogatych od biednych. Nawet wśród samych; cech lat dojść do majątku, którego wartość wynosiła 300 000 000 właścicieli ziemskich istniały duże różnice majątkowe. Świadcząsesterców (Tac., Ann. 13, 42). Biedni natomiast, stanowiący rów- o tym dane przekazane nam przez tzw. tablice alimentacyjne, do- , nież według Seneki większość społeczeństwa rzymskiego (Helu. tyczące miast Veleia i Beneventum w Italii za czasów Trajana. Wy-12, 1 ), niezmiernie rzadko mieli tyle szczęścia, co Trymalchion. nika z nich, że 65mskich posiadało majątki o war-Wyraźna granica oddzielała także tych, którzy posiadali władzę rości poniżej 100 000 sesterców, natomiast jedynie 7% właścicieli i wpływy, od rządzonych przez nich mas. Prawo sprawowania naj- miało w swym posiadaniu ziemię,której wartość przekraczała wyższych funkcji w państwie przysługiwało jedynie członkom 500 000 sesterców, 3% zaś o wartości ponad 1 000 000 sester-''warstw uprzywilejowanych. Najwyższe urzędy administracyjne ców.ll3 W okresie wczesnocesarskim w Italii nasilał się przy tym .;; w Imperium Rzymskim oraz dowództwo nad wojskiem zastrzeżone stale proces koncentracji ziemi, co skłoniło Pliniusza Starszego do ` były dla senatorów i ekwitów, natomiast prawo zarządzania gmi- mówienia o zniszczeniu kraju przez latyfundia (N. h. 18, 35). Po- nami miejskimi dla członków poszczególnych ordines decurionum, dobne tendencje istniały także w prowincjach, zwłaszcza położo-i skupiających lokalne elity. Faktyczna władza większości duouiń nych w basenie Morza Śródziemnego, na przykład w Afryce, gdzie ' 'roraz rad miejskich, a ponadto niższych urzędników ze stanu se- w połowie I wieku połowę obszaru kraju skupiło w swych rękach natorskiego oraz ekwickiego była zapewne znacznie ograniczona. sześciu wielkich posiadaczy ziemskich (Plin., tamże). Największy `::.Poza tym ludzie nie należący do żadnego ze stanów wyższych mo- majątek, którego wysokość znana jest nam dokładnie ze źródeł,' ''' gli niekiedy posiąść znacznie większą władzę. Dotyczyło to przede 150 wszystkim wyzwoleńców cesarskich, sprawujących funkcje uzna- wane w zasadzie za podrzędne, w rzeczywistości jednak mające ol- brzymie znaczenie, tzn. kierujących kancelarią cesarską. Tak było przede wszystkim za rządów Kaliguli, Klaudiusza, Nerona i Domi- cjana. Innymi sposobami zdobycia władzy były: przekupstwo (op. Plut., Galba 24, 1), pomoc wpływowych kobiet [np. Suet., Otho 2, 2) oraz wszelkiego rodzaju manipulacje. Zwłaszcza za rządów wy- mienionych cesarzy, popadających stale w konflikt z elitą senator- ską, a niekiedy również ze stanem ekwickim, całkowicie świado- mie rozszerzona została władza urzędników dworskich, co miało stanowić przeciwwagę dla władzy stanów wyższych. Zupełnie ina- czej było natomiast za rządów Augusta, 'Tyberiusza oraz Wespa- zjana, zaś począwszy od rządów Trajana wpływy wyzwoleńców ce- sarskich uległy znacznemu ograniczeniu. Za najważniejszy organ ustawodawczy uchodził w dalszym ciągu senat. Członkowie stanu senatorskiego i ekwickiego uczestniczyli w radzie cesarskiej, byli namiestnikami najważniejszych prowincji, dowódcami wojskowy- mi, jak również prefektami pretorianów i urzędnikami administra- cyjnymi, co oznaczało, że nadal skupiali w swych rękach znaczną władzę administracyjną i sądowniczą. Cesarz sprawował w znacz- nym stopniu swą władzę właśnie za ich pośrednictwem. Wpraw- dzie poddawani byli oni stałej kontroli i działali -jak na przykład Pliniusz Młodszy w Bitynii - zgodnie z zaleceniami cesarza, to jednak o rozmiarach władzy, posiadanej przede wszystkim przez na- miestników prowincji konsularnych oraz wodzów, świadczyć może najdobitniej fakt, iż ze stanowisk tych w okresie pryncypatu sto- sunkowo najłatwiej było wspiąć się na tron rzymski. Funkcje te sprawowali bowiem wszyscy cesarze tego okresu, którzy objęli władzę nie będąc członkami panującej dynastii. W chwili ogłosze- nia go cesarzem Galba był namiestnikiem prowincji Hispania cite- rior, Witeliusz - głównodowodzącym armii dolnogermańskiej, Wespazjan zaś wodzem armii, wysłanej do Judei celem stłumienia tam powstania. Również Trajan desygnowany został na następcę Nerwy jako namiestnik Górnej Germanii, zaś umierając przekazał władzę cesarską Hadrianowi, będącemu dowódcą armii walczącej z Partami. Wielką władzę posiadali również prefekci pretorianów, czego dobitnym dowodem była pozycja Lucjusza Eliusza Sejana za czasów Tyberiusza. Jeszcze bardziej wyraźna była granica, dzieląca warstwy wyż- sze od niższych warstw ludności, jeśli idzie o poważanie, jakiego 151 doznawali ich członkowie. Różnice społeczne uwidaczniały się w sposób szczególnie znamienny w określeniach honestior oraz humilior, które z biegiem czasu stały się terminami prawnymi. Ci "lepsi" traktowani byli na mocy swych formalnych i nieformalnych przywilejów ze szczególnym respektem zarówno przez warstwy niż- sze, jak i aparat państwowy. Zgodnie z decyzją Wespazjana ekwicie nie wolno było nawet znieważyć senatora, mógł on co najwyżej od- powiedzieć na zniewagę za pośrednictwem członka stanu senator- skiego, bowiem pierwszemu i drugiemu stanowi przysługiwała od- mienna diginitas (Suet., Vesp. 9, 2). Znakomite osoby traktowane były przez masy ze szczególną rewerencją (Tac., Ann. 3, 23), zaś w II wieku n.e. coraz to liczniejsze przywileje, przysługujące "godnym" również w dziedzinie prawa karnego, obaliły twierdzenieEliusza Arystydesa o równości wszystkich grup ludności wobec prawa. Już weteranom i dekurionom nie wymierzano hańbiących kar. Członkowie stanu ekwickiego, którzy dopuścili się prze- stępstw, za które "zwyczajne" osoby skazywano na roboty przymu- sowe, zmuszani byli jedynie do opuszczenia Rzymu. Również sena- torowie, którzy popełnili najcięższe zbrodnie nie byli skazywani na karę śmierci, a jedynie na opuszczenie Rzymu. Zwykli śmiertelnicy natomiast podlegali rzymskiemu prawu karnemu w całej jego su- rowości. Skazywano ich na karę chłosty oraz tortury, roboty przy- musowe, udział w walkach gladiatorów oraz z dzikimi zwierzętami, na karę śmierci przez ukrzyżowanie. Z całą surowością karane by- ły przy tym zniewagi, których dopuścili się zwykli ludzie wobec członków stanów uprzywilejowanych.lls Dochodziło do tego jeszcze szczególnie silne poczucie przynależności stanowej. Na przykład Tacyt niezwykle surowo osądził zdradę małżeńską, której dopuści- ła się Liwia, synowa Tyberiusza, z prefektem pretorianów, Seja- nem, ekwitą z miasta Volsinii, właśnie ze względu na różnicę sta- nów. Owa dama z najznakomitszego rodu przez swój stosunek z człowiekiem pochodzącym "tylko" z municipium sprowadziła hańbę zarówno na swych przodków, jak i potomków (Ann. 4, 3). Pominąwszy szczególną pozycję bogatych wyzwoleńców oraz zamożnych i wpływowych urzędników dworskich wysoka pozycja społeczna równoznaczna była w okresie pryncypatu z przynależ- nością do jednego z uprzywilejowanych ordines. Owa przynależ- ność - stosownie do pozycji w wewnętrznej hierarchii stanu sena- torskiego, ekwickiego lub też stanu dekurionów w poszczególnych miastach - pokrywała się w znacznej mierze z uprzywilejowaną 152 pozycją społeczną wynikającą z faktu posiadania majątku, piasto- wania wysokich urzędów oraz poważania. Znaczy to, iż samo speł- nienie określonych warunków społecznych nie oznaczało siłą rze- czy wejścia do jednej z warstw wyższych, jak to odbywa się na przykład w nowoczesnym społeczeństwie klasowym dzięki zdoby- ciu określonego majątku, wykonywaniu cieszącego się dużym uznaniem zawodu lub też zamieszkiwaniu w okolicy uchodzącej za ekskluzywną. Przyjęcie do danego stanu odbywało się na mocy formalnego aktu, a jego członkom przysługiwało prawo noszenia oznak przynależności stanowej oraz posługiwania się określonym tytułem. Syn senatora stawał się "automatycznie" niejako również senatorem, bowiem godność ta od czasów Augusta była w zasa- dzie dziedziczna. Miał on także prawo - na równi z dorosłymi członkami tego stanu - posługiwać się tytułem cla.rissimus (żonom i córkom senatorów przysługiwał natomiast tytuł cla.rissima). "No- wi ludzie" przyjmowani byli do stanu senatorskiego przez cesarza, który w przypadku, gdy nie przekroczyli oni jeszcze 28 roku życia, przyznawał im prawo noszenia jako symbolu przynależności sta- nowej, szerokiego pasa purpurowego na tunice (lotus clauus), dzięki posiadaniu którego ubiegać się mogli o niższe urzędy sena- torskie. Ludziom starszym cesarz nadawał godność równą godno- ści byłych urzędników senatorskich. Przyjęcie do stanu ekwickie- go odbywało się poprzez nadanie ekwicie equus publicus, z czym wiązało się w wielu przypadkach objęcie któregoś z urzędów ek- wickich. Członkowie tego stanu nosili jako oznaki przynależności stanowej wąski pas purpurowy na tunice (angustus clauus) oraz złoty pierścień i posługiwali się tytułem equo publico lub też eques Romanus. Do stanu dekurionów w poszczególnych miastach wejść można było poprzez piastowanie urzędów miejskich lub też co najmniej dzięki oficjalnemu wpisaniu na listę dekurionów (al- bum decurionum). Równie formalnie dokonywano wykluczenia z danego stanu, co równoznaczne było z degradacją społeczną [np. Tac., Ann. 12, 59). W ten oto sposób zrzeszone były warstwy wyższe społeczeństwa rzymskiego. Przyjmowanie i przynależność do poszczególnych stanów podlegały ścisłej kontroli. Miało to na celu zachowanie istniejącej hierarchii społecznej. Spośród czynników, decydujących o przynależności jednostki do uprzywilejowanych warstw wyższych lub do warstw niższych społeczeństwa rzymskiego na pierwszym miejscu wymienić należy - stosownie do arystokratycznej struktury tego społeczeństwa -jej 153 pochodzenie. Pozycja społeczna osiągnięta raz przez rodzinę była w zasadzie dziedziczona, na przykład przynależność do stanu se- natorskiego zasadniczo do trzeciego pokolenia, do stanu ekwickie- go praktycznie również, zaś do stanu dekurionów przynajmniej począwszy od II wieku powszechnie. Cesarze w pełni świadomie popierali ową ciągłość składu wyż- szych rzymskich ordines. Począwszy od Augusta (op. Din 55, 13, 6) udzielali oni zubożałym senatorom pomocy finansowej, aby ci wykazać się mogli posiadaniem minimalnego majątku, wymaga- nego dla ich stanu. Wprawdzie społeczeństwo rzymskie nie stało się nigdy społeczeństwem kastowym, cenione były w nim osobiste zasługi, a niektórzy, jak na przykład Juwenalis, krytykowali zasa- dę, zgodnie z którą szlachetne urodzenie równoznaczne było z po- siadaniem przywilejów (8, 1 on.), to jednak wszystko to nie zmie- niało faktu, że synowie znakomitych rodów nie musieli się bynajmniej troszczyć o zachowanie swej odziedziczonej pozycji społecznej. Nawet na najwyższe urzędy "zasłużyć" można było so- la generis claritate (Plin., Paneg. 58, 3). Tak więc dostęp do urzędu konsula, cieszącego się najwyższym prestiżem w społeczeństwie rzymskim i stanowiącego przedmiot daremnych pragnień wielu senatorów, przynajmniej za rządów dynastii Antoninów mieli w zasadzie jedynie ci senatorowie, których ojcowie (lub też inni przodkowie) w przeszłości również ten urząd sprawowali. Ten se- nator zaś, którego ojciec piastował szczególnie szanowany urząd consul ordin.arius (jako konsul eponimiczny w danym roku), posia- dał niepisane prawo do tego przywileju.lls Niskie pochodzenie było natomiast zawsze skazą, humiliore lo natus był stale upośledzo- ny, a homo novus, usiłujący wspiąć się do stanów wyższych musiał poprzez industńa vel fortuna (Tac., Ann. 3, 55) przełamywać potężne bariery społeczne. Poza tym pozycja społecznajednostki zależna była w znacznej mierze od jej pozycji prawnej. Jedynie obywatelom rzymskim, których już Eliusz Arystydes uważał za uprzywilejowaną mniejszość, przysługiwały prawa stanowiące według rzymskich kry- teriów warunek sine quo non zajmowania w społeczeństwie wysokiej pozycji (chociaż w gminach, których ludność nie posiadała obywatel- stwa rzymskiego, na przykład w greckich poleis, istniały również lokalne elity, które tworzyli ludzie majętni i wpływowi). Sami obywatele rzymscy dzielili się na dwie kategorie, a mianowicie na pełnoprawnych obywateli (ciues Romani) oraz "półobywateli" z gmin o prawie latyńskim (ius Latii). W gminach tych pełne rzymskie pra- 154 wo obywatelskie posiadali jedynie urzędnicy, a niekiedy także członkowie rady miejskiej (dekurioni). Ich mieszkańcy różnili się od pełnoprawnych obywateli rzymskich tym, że nie mieli oni pew- nych, przysługujących tym pierwszym, praw. Wyjąwszy podrzędne stanowiska, urzędy państwowe oraz administracyjne w miastach będących municipiami lub koloniami zastrzeżone były dla obywa- teli rzymskich. Jedynie oni mieli prawo odbywania służby w legio- nach, która to służba cieszyła się w społeczeństwie rzymskim sto- sunkowo dużym poważaniem, im tylko -jako osobom prywatnym - przysługiwały pewne przywileje prawne, op. prawo dziedziczenia majątku na mocy legalnego testamentu. Wprawdzie fakt posiada- nia obywatelstwa rzymskiego nie był w żadnym razie równoznacz- ny z posiadaniem majątku, wpływów i dużego poważania, to jed- nak ogólnie rzecz biorąc pozycja obywateli rzymskich była wyraźnie lepsza niż ludności nie posiadającej praw obywatelskich (pereg- 1'117.1). Równie wielkie znaczenie, jeśli idzie o prawną pozycję jedno- stki w społeczeństwie rzymskim, miało to, czy była ona człowie- kiem wolnym, czy też jako niewolnik stanowiła własność innej osoby. W przypadku osób wolnych decydował zaś fakt, czy urodzi- ły się one jako ludzie wolni, czy też wolność osobistą uzyskały dzięki aktowi wyzwolenia. Niewolnicy narażeni byli często na szczególnie złe traktowanie. Nie mieli prawa wyboru ani swego za- wodu, ani też miejsca pobytu. Ich możliwości zgromadzenia ma- jątku już z założenia niejako były bardzo ograniczone. Poza tym - prócz stanowisk podrzędnych [np. w policji miejskiej, stanowiska zarządcy archiwów publicznych, celnika itd) - nie mogli oni spra- wować żadnych funkcji publicznych. Ze względu na swe pocho- dzenie dyskryminowani byli jednak często również wyzwoleńcy. Hierarchia: ingenui-liberii-serui, odczuwana była w społeczeństwie rzymskim jako niezmiernie ważna. Skłoniło to nawet Marcjalisa do zalecania, aby przy korzystaniu z usług miłosnych przedkładać ko- biefę wolną nad wyzwoloną, tę ostatnią zaś nad niewolnicę, chyba że ta jest wybitnej urody (3, 33, 1 on.). O tym, jaki uszczerbek przynosiło niewolne pochodzenie rodzinie nawet w późniejszych pokoleniach, świadczą dobitnie rozporządzenia cesarzy. Tyberiusz wydał zakaz przyjmowania do stanu ekwickiego synów wyzwoleń- ców (Plin., N. h. 33, 32); Klaudiusz zezwolił na przyjmowanie do stanu senatorskiego synów wyzwoleńców pod warunkiem uprzed- niego zaadoptowania ich przez rzymskich ekwitów (Suet. C1. 24, 155 1), Neron zaś zakazał nawet i tej procedury (Suet., Nero 15, 2). Znakomici Rzymianie pogardzali, jako "niewolnikami" nawet potęż- nymi wyzwoleńcami cesarskimi, co nie przeszkadzało im zresztą - ' a zdarzało się to często - płaszczyć się przed nimi, gdy potrzebowa- ,li ich poparcia (op. Tac., Ann. 14, 39). Natomiast wolne pochodzenie dawało, ogólnie rzecz biorąc, nieporównywalnie lepszą "pozycję startową". , Duże znaczenie miało także pochodzenie regionalne i etniczne danej jednostki. Wprawdzie społeczeństwo rzymskie od dawien dawna otwarte było w zasadzie dla alieni i externi, jak to się miał wyrazić cesarz HIaudiusz, którzy dostęp mieli także do samej jego elity (ILS 212), a Eliusz Arystydes podkreślał w swojej Pochwale Rzymu (60), że znakomite i cywilizowane osoby znaleźć można we wszystkich częściach Imperium, bez różnicy, czy to na Wschodzie, czy na Zachodzie, zaś o szerokich masach ludności cesarz Trajan powiedzieć miał, że nulla prouincia est, quae non et peritos et ine- geniosos homines habeat (Plin., Ep. 10, 40, 3), to jednak proces znoszenia pewnych starych przywilejów oraz uprzedzeń przebiegał ' w okresie Cesarstwa stosunkowo wolno i nigdy nie dokonał się w pełni.ll' Zwłaszcza za rządów pierwszych rzymskich cesarzy uprzywilejowana pozycja Italii i Italików traktowana była jako rzecz zupełnie oczywista. Tyberiusz wskazywał wyraźnie na to, iż z racji tej właśnie uprzywilejowanej pozycji do Italii przywożone są dobra z prowincji (Tac., Ann. 3, 54), a kroki, które podejmował cesarz Klaudiusz w celu ściślejszej niż dotychczas integracji ludno- ści prowincji poprzez nadanie jej obywatelstwa rzymskiego oraz zapewnienie dostępu do senatu, spotkały się z krytyką kół kon- serwatywnych. Reformy przeprowadzone przez tego władcę przy- czyniły się do stopniowego przezwyciężenia dyskryminujących ste- reotypów, zwłaszcza tych, które dotyczyły ludności prowincji zachodnich (por. op. Tac., hist. 4, 74 - o równouprawnieniu Galów). Niemniej pewne uprzedzenia, na przykład takie, że Galowie są po- rywczy, Arfykańczycy zaś wiarołomni, utrzymywały się jeszcze w późnym okresie Cesarstwa. Najbardziej trwałe były stare uprze- dzenia, odnoszące się do mieszkańców wschodniej części Impe- rium. Ludność ta posługiwała się bowiem językiem greckim, zaś jej obyczaje były Rzymianom zupełnie obce. Na przykład Juwena- lis - choć sam był przecież potomkiem wyzwoleńca - z głęboką po- gardą patrzył na ekwitów pochodzących z Azji Mniejszej (7, 14 n.), w Rzymie zaś nie czuł się dobrze, gdyż roiło się tam od Syryjczy- 156 ków, jak gdyby Orontes wpływał do Tybru (3, 60 on.). Z wielkim lekceważeniem wyrażał się o mieszkańcach Kapadocji oraz o Sy- ryjczykach również Marcjalis (10, 76, 1 on.). Szczególnie uprze- dzeni byli Rzymianie względem Żydów, oraz Egipcjan, których jeszcze w okresie późnocesarskim uważano za ludzi chciwych, niezdyscyplinowanych, lekkomyślnych i nieobliczalnych [np. SHA, 8, 1 on.). Takie dyskryminujące wyobrażenia o różnych mniej- szościach etnicznych miały wyraźne skutki społeczne. Nader rzad- ko na przykład zdarzało się, że Żyd dochodził do najwyższych zaszczytów. Jednym z nielicznych wyjątków był tutaj Tyberiusz Juliusz Aleksander, ekwita z Aleksandrii w Egipcie, który wyrzekł się wiary żydowskiej i zdobył znaczne wpływy za czasów Nerona i Wespazjana. Pierwszym egipskim senatorem w ścisłym tego sło- wa znaczeniu był Eliusz Koeranus, który wszedł do stanu sena- torskiego przeszło dwieście lat po wcieleniu Egiptu do Imperium. Osobiste zdolności i osiągnięcia, zręczność, wykształcenie oraz zasługi polityczne odgrywały ważną rolę, ich wpływ na pozycję spo- łeczną jednostki był jednak ograniczony. O osobistych korzyściach, które przynosiła zręczność w dokonywaniu operacji finansowych oraz wytrwała aktywność na polu gospodarczym, świadczy najle- piej legendarny majątek, który udało się zgromadzić - mimo pew- nych niepowodzeń w interesach - Trymalchionowi. Duże znaczenie miało także wykształcenie. Na przykład lekarzom, będącym często niewolnego pochodzenia, udawało się nierzadko - dzięki otrzymy- wanym przez nich honorariom - zgromadzić olbrzymie sumy. Przy- kładem tego był Publiusz Decymiusz Eros Merula z Asisium, który mimo znacznych datków na cele publiczne pozostawił po sobie majątek około 800 000 sesterców (ILS 7812). W osiąganiu najwyż- szych stanowisk niezmiernie przydatna była znajomość prawa, jak na przykład w przypadku senatora Salwiusza Julianusa, "nowego człowieka" pochodzącego z Afryki, który z uwagi na swą doctriria. już jako kwestor otrzymywał od cesarza Hadriana podwójne wynagrodzenie (ILS 8973). Wśród najznamienitszych senatorów byli doskonale wykształceni mówcy oraz adwokaci, jak na przykład Pliniusz Młodszy, a także - zwłaszcza na Wschodzie - filozofowie, jak na przykład Herodes Attyk i wielu innych.11g O dwóch znako- mitych senatorach za czasów Flawiuszów, a mianowicie Tytusie Epriuszu Marcellusie oraz Kwintusie Wibiuszu Kryspusie, pisał Tacyt, że są oni niskiego stanu i pochodzą z ubogich rodzin, sine commendatione natalium, sine substantia facultatum, i jedynie 157 dzięki swej oratoria eloquentia wznieśli się do potentissimi ciuitatis (Dial. 8, 2 n.). Decydujące znaczenie, zwłaszcza w sytuacji kryzysu wewnętrznego mogły mieć usługi oddane cesarzowi na polu po- litycznym i militarnym, a co za tym idzie dowiedziona w ten spo- sób wobec niego lojalność. Lucjusz Tariusz Rutus, człowiek infima natalium humilitas, przypuszczalnie dawny marynarz liburnijski, został za czasów Augusta konsulem i wszedł tym samym do elity społeczeństwa rzymskiego głównie zapewne dlatego, że wyróżnił się szczególnie w bitwie pod Akcjum. Cesarz Wespazjan natomiast przyjął do stanu senatorskiego co najmniej 20 rzymskich ekwi- tów, którzy wsparli go aktywnie w roku 69.11s Całe osobiste meritum mogło jednak jedynie zmodyfikować i zmniejszyć nieco znaczenie innych czynników determinujących pozycję społeczną jednostki, lecz nie mogło ich zastąpić. Zręczność w działaniu na polu gospodarczym nie miała wówczas znaczenia rozstrzygającego jak w nowoczesnych społeczeństwach przemysło- wych. Trymalchionowi nie udało się z uwagi na jego niewolne po- chodzenie przełamać najważniejszych barier społecznych. To sa- mo dotyczyło wykształcenia. Ogólnie rzecz biorąc stanowiło ono nieodzowny warunek zajmowania wysokiej pozycji społecznej i by- ło niezmiernie przydatne w karierze politycznej. Nie było jednak w stanie zatrzeć piętna niewolnego pochodzenia, a dostępu do uprzywilejowanych ordines nie miał zarównjak i Trymalchion. Poza tym rzeczywiście duże korzyści społeczne da- wały jedynie nieliczne rodzaje wykształcenia, przydatne bezpo- średnio w działalności politycznej, jak na przykład znajomość pra- wa czy sztuka oratorska. I tutaj istniały jednak pewne granice, czego najlepszym dowodem jest fakt, iż za czasów Domicjana sta- nowisko profesora retoryki uchodziło za odpowiednie dla senatora w y k 1 u c z o n e g o z jego stanu (Plin., Ep 4, 11, 1 n.). Zasługi i osiągnięcia osobiste odgrywały faktycznie decydującą rolę jedynie w służbie politycznej i militarnej dla cesarza (Plin., Paneg. 70, 8). Jednakże i w tym przypadku nie udało im się zdystansować zna- czenia znakomitego pochodzenia. Owa ambiwalencja była cechą charakterystyczną rzymskiego ładu społecznego. Z jednej strony bowiem opierał się on w dalszym ciągu na arystokratycznej zasa- dzie prymatu szlachetnego urodzenia i w ogóle zdeterminowania pozycji społecznej jednostki przez jej pochodzenie. Jednocześnie jednak w jego ramach istniało pole działania dla osobistych kwali- fikacji i ambicji. Już Tacyt zauważył iż w ten sposób w warstwach , 158 wyższych społeczeństwa rzymskiego ujawniły się wielkie różnice jakościowe pomiędzy nobiles oraz homines noui. Stan senatorski W okresie wczesnocesarskim ordo senatońus stał się sta- nem jeszcze bardziej ekskluzywnym niż u schyłku republiki. W epoce drugiego triumwiratu liczba senatorów przekroczyła 1000 osób; po oczyszczeniu senatu z elementów "niegodnych" Au- gust ustalił liczbę jego członków na 600 osób.120 W ciągu dwu na- stępnych stuleci stan liczebny senatu nie uległ niemal żadnym zmianom, mimo że co roku wejść do niego mogło jedynie 20 no- wych senatorów, którzy albo jako uigintiuiń obejmowali któryś z niższych urzędów senatorskich, albo też przyjmowani byli do niego jako quaestores. Do osób tych dochodzili jednak jeszcze - jak za czasów Wespazjana, później zaś już stale od czasów Domi- cjana - byli ekwici, którzy do stanu senatorskiego przyjmowani byli w randze kwestora lub też jeszcze wyżej. Umożliwiło to pewien wzrost liczby senatorów u schyłku I wieku, jednak również na końcu II wieku nie była ona znacznie wyższa niż 600 osób. Jak stąd wynika ordo senatorius był niezmiennie stanem bardzo nieli- cznym i ekskluzywnym. Ową ekskluzywność potęgowało jeszcze i to, iż granica oddzielająca go od stanu ekwickiego była obecnie znacznie ściślejsza, niż to miało miejsce w przeszłości.121 U schył- ku republiki, a częściowo również za panowania cesarza Augusta, granica pomiędzy stanem senatorskim i ekwickim była płynna. Syn senatora posiadał w zasadzie godność ekwity, a o urzędy se- natorskie ubiegać się mogli zarówno synowie senatorów, jak i ek- wici. Istniało nawet kilka urzędów, które piastować mogli i sena- torowie, i ekwici, bez konieczności zmiany przynależności stanowej. August dokonał w tej kwestii ściślejszego rozgranicze- nia. Synowie senatorów włączeni zostali formalnie do ordo senato- rius (Suet., Aug. 38, 3, por. Dig. 23, 2, 44), a co za tym idzie oddzieleni od właściwych ekwitów. Minimum majątkowe, wymagane od senatorów, równe dotychczas minimum wyznaczonemu dla stanu ekwickiego i wynoszące 400 000 sesterców, podniesione zo- stało pomiędzy rokiem 18 a 13 p.n.e. do 1 000 000 sesterców (Din 54, 17, 3 oraz 54, 26, 3 n.). Ostateczny rozdział stanu senatorskiego od ekwickiego dokonał się na mocy reformy Kaliguli z roku 38 (Din 159 59, 9, 5). Ekwita, który otrzymał urząd senatorski lub też prawo noszenia na tunice szerokiego brzegu purpurowego, będącego oz- naką przynależności do stanu senatorskiego, należał odtąd insty- tucjonalnie do ordo senatorius i zrywał wszelkie formalne związki ; ze swym byłym stanem. W wyniku tego definitywnie oddzielone zostały od siebie również urzędy senatorskie i ekwickie. Faktyczny majątek większości rodzin senatorskich przekraczał znacznie wyznaczone minimum. Ich bogactwo w mniejszej części pochodziło z pożyczania pieniędzy na procent, sprzedaży wyrobów rzemieślniczych produkowanych w ich majątkach ziemskich, oraz wynagrodzeń otrzymywanych z racji piastowania urzędów publi- cznych (najwyższe wynagrodzenie roczne, tzn. wynagrodzenie przysługujące prokonsulom Afryki i Azji, wynosiło 1 000 000 se- ' sterców). Najważniejszym źródłem dochodów były posiadłości , ziemskie. Każdy z senatorów był jednocześnie ziemianinem. Wielu z nich posiadało dobra zarówno w Italii, jak i w prowincjach. Z uwagi na znaczny wzrost liczby senatorów pochodzących z pro- wincji, cesarz Trajan zarządził, aby każdy senator trzecią część swego majątku ulokował w ziemi na terenie Italii, tak aby wszyscy senatorowie mogli uważać Rzym i Italię za swoją ojczyznę (Plin., , Ep. 6, 19, 1 on.). Majątek Pliniusza Młodszego, który zgromadził on dzięki spadkom oraz małżeństwom, a ponadto dzięki pożycza- niu pieniędzy i zarządzaniu wielkimi spadkami, składał się niemal wyłącznie z posiadłości ziemskich (sum guidem prope totus in prae- diis, Ep. 3, 19, 8). Jego dobra znajdowały się zarówno w okolicy jego rodzinnego miasta Comum w Górnej Italii, jak i w Tifernum Ti berinum w Umbrii. Mimo że stać go było na wielkie datki pieniężne, dzięki którym zabezpieczał byt swym ziomkom oraz służbie, nie należał on do najbogatszych senatorów. Jego cały ma- jątek oszacować można na około 20 000 000 sesterców. Bogac- twem przewyższały go liczne rodziny senatorskie (por. s. 147), których wydatki na cele publiczne były nierzadko - zwłaszcza na Wschodzie - nadzwyczaj wysokie. Na przykład ojciec Herodesa At- tyka uznał za drobnostkę obdarowanie Troi sumą 4 000 000 de- ' narów w celu poprawienia zaopatrzenia miasta w wodę. Obdaro- wywał on także regularnie wszystkich mieszkańców Aten pieniędzmi, mięsem ofiarnym oraz winem. Jego syn, którego pełne imię brzmiało: Tyberiusz Klaudiusz Attyk Herodes, prócz innych licznych fundacji w Grecji, Epirze oraz Italii kazał na swój koszt rozbudować stadion w Atenach i wyłożyć go marmurem, jak rów- 160 nież wznieść tam odeon. Poza tym w Koryncie wybudował on te- atr, w Defach - stadion, w Olimpii zaś - wodociągi.122 Bogactwo, a także możliwa dzięki niemu hojność oraz luksuso- wy tryb życia charakteryzowały jednak nie tylko senatorów, lecz również licznych ekwitów, a także elitę wyzwoleńców. Dlatego też poczucie przynależności do stanu senatorskiego oraz świadomość jego ekskluzywności nie opierały się w zasadzie na przesłankach gospodarczych, lecz raczej na społecznych, prawnych, politycznych i ideologicznych. Zawiłe, skomplikowane poprzez wielokrotne mał- żeństwa oraz adopcje stosunki rodzinne i przyjacielskie wiązały ze sobą wielu senatorów. O skali tych kontaktów świadczy najdobit- niej korespondencja Pliniusza Młodszego lub Marka Korneliusza Frontona, o ponadto praktykowany przez wielu senatorów obyczaj przybierania również imion swych krewnych. Swoisty "rekord" w tej dziedzinie pobił niejaki Kwintus Pompejusz Senecio, konsul z roku 169, którego pełne imię obejmowało łącznie 38 imion poje- dynczych.123 Ważną rzeczą było również i to, że funkcje państwowe senatorów z natury swej były jednolite. Z jednej strony wynikało to z charakteru tych urzędów, które wymagały wykazania się zdolno- ściami w dziedzinie prawa, administracji czy też na polu militar- nym, z drugiej zaś z przywileju uczestniczenia w obradach senatu i podejmowania w ramach tego gremium decyzji, do czego niezbęd- ne było takie samo doświadczenie, jak do piastowania urzędów se- natorskich. Stosownie do tego jednolity charakter miało również wykształcenie, które posiadali senatorowie. Młodzi senatorowie zdobywali je niejako "dwutorowo". Po pierwsze dzięki czysto pry- watnemu wychowaniu w kręgu bliższej i dalszej rodziny, po drugie zaś poprzez aktywność publiczną, tzn. piastowanie niższych urzę- dów senatorskich. Wykształcenie owo ograniczało się w zasadzie do znajomości prawa, sztuki oratorskiej oraz wojennej. Nic jednak nie stało na przeszkodzie temu, aby szczególnie zdolni młodzi lu- dzie o chłonnych umysłach przyswajali sobie również gruntowną wiedzę z dziedziny historii, literatury oraz filozofii.124 Taki system wychowawczy wpajał jednocześnie senatorom wierność ideałom państwa rzymskiego oraz tradycji własnego ro- du. Wpływał on także na wykształcenie się u większości członków pierwszego stanu jednolitych postaw oraz jednolitej mentalności. Wyrazem owej charakterystycznej dla senatorów mentalności była przede wszystkim przepojona dumą świadomość przynależności do najgodniejszego ze stanów (amplissi.mus ordo), jak również 161 przeświadczenie, iż ten senator, który spełnia wszystkie wymogi, jakie nakłada na niego jego stan, jest człowiekiem doskonałym. Fronton na przykład powiedział o swym zięciu, Aufidiuszu Wiktori- nusie, że jest on omnium optimarum artiwn praecipuus uir (De nap. amisso 2, 3). Przejawem tej mentalności była ponadto gotowość do służenia państwu rzymskiemu (Plin., Ep. 4, 23, 3) lub co najmniej chęć zrobienia kariery politycznej, z drugiej zaś strony także trak- towanie własnego wysokiego standardu życia jako naturalnego zadośćuczynienia za trudy i niebezpieczeństwa, jakie niosło ze so- bą sprawowanie wysokich funkcji publicznych (Tac., Ann. 2, 33). Wymienione wyżej czynniki sprawiały, iż poczucie wzajemnej przy- należności było wśród senatorów - mimo konkurencji i starć po- między poszczególnymi osobami, rodami lub też grupami - niezwy- kle silne. Gdy zdarzało się, że spłonął dom któregoś z arystokratów, żałoba ogarniała -jak powiedział Juwenalis - całą arystokrację, któ- ra solidarnie wspierała poszkodowanego. Zwykłemu śmiertelnikowi natomiast nikt nie spieszył z pomocą (3, 209 on.). Owa zwartość stanu senatorskiego zasługuje na szczególną uwagę tym bardziej, że skład ordo senatorius był heterogeniczny i podlegał w okresie pryncypatu stałej fluktuacji. W kręgu arysto- kracji senatorskiej było wiele małżeństw bezdzietnych. Tego stanu rzeczy nie były w stanie zmienić nawet przywileje, przysługujące ojcom trojga dzieci. Za czasów cesarzy, którzy do dynastii panują- cej weszli na mocy adopcji, najwyżej co drugi konsul miał dorosłe- go syna, który mógł pójść w ślady swego ojca.125 Znaczyło to, że spośród istniejących w tym samym czasie rodów senatorskich w następnym pokoleniu istnieć będzie jedynie mniej więcej poło- wa. Poza tym stan senatorski wykrwawił się jeszcze znacznie pod rządami Tyberiusza, Kaliguli, Klaudiusza, Nerona, w tzw. roku czterech cesarzy oraz za czasów Domicjana. Podczas gdy w okre- sie późnorepublikańskim jeszcze około 50 najstarszych rodów szczycić się mogło pochodzeniem w prostej linii od "trojańskich praprzodków" Rzymian (Dion. Hal. 1, 85, 3), za czasów Klaudiu- sza istniały już tylko nieliczne rzeczywiście stare rody (Tac., Ann. 11, 25). Około połowy II wieku Apulejusz stwierdzał (Flor. 8), że na niezliczoną rzeszę zwykłych ludzi przypada niewielu tylko se- natorów, na senatorów zaś jeszcze mniej nobiles. U schyłku tego stulecia za najszacowniejszego senatora uchodził - dzięki galerii swych przodków - Maniusz Acyliusz Glabrion (konsul prawdopo- dobnie w roku 173), którego ród miał się wywodzić od Eneasza 162 (Herod. 2, 3, 4) i już w roku 191 p.n.e. wydać pierwszego konsu- la.126 Taki stan rzeczy powodował konieczność stałego zasilania stanu senatorskiego przez homines noui. Rola, jaką odgrywali w okresie pryncypatu "nowi ludzie" w sta- nie senatorskim była niezmiernie ważna. Już za czasów Augusta liczni potężni homines novi wybijali się z senatorskiej elity, jak na przykład Marek Wipsaniusz Agryppa czy 'Itus Statiliusz Taurus. Od czasów Wespazjana ( który sam był homo nouus) "nowi ludzie" stanowili większość wśród tych senatorów, którym powierzano najważniejsze stanowiska w administracji Imperium, dowództwo nad wojskiem oraz namiestnictwa w prowincjach cesarskich.127 Poza tym to właśnie homines noui, jak swego czasu Katon i Cyce- ron, byli często najbardziej zagorzałymi zwolennikami ideałów swej nowej "ojczyzny" społecznej, całkowicie się z nimi identyfiku- jąc. Najlepszymi tego przykładami byli Tacyt i Pliniusz. Zdomino- wanie przez tych ludzi elity stanu senatorskiego było rezultatem zbiegu dwu czynników. Z jednej strony homines noui - często z uwagi na ich wybitne zdolności już z góry niejako typowani na członków pierwszego stanu rzymskiego - z reguły starali się oddać wybitne usługi administracji Imperium, mając na celu pełne zin- tegrowanie się z rzymską arystokracją. Z drugiej strony byli oni natomiast w znacznym stopniu popierani przez cesarzy również dlatego, że ich ścisłe więzi z panującą dynastią powodowały, iż stawali się oni lojalnymi filarami monarchii. Homines noui wywodzili się przede wszystkim z górnych warstw miast Imperium Rzymskiego. Często byli oni synami za- służonych ekwitów. Większość z nich już we wczesnej młodości otrzymała prawo noszenia na tunice szerokiego brzegu purpuro- wego oraz ubiegania się o niższe urzędy senatorskie (ius hono- rum). Dochodzili do nich jeszcze dawni ekwici, którzy po przejściu odpowiednich szczebli wyznaczonej dla ekwitów kariery oficerskiej i urzędniczej, mogli zostać przyjęci do stanu senatorskiego w ran- dze stosownej do ich wieku (adlecti in amplissimum ordinem). W każdym przypadku decyzje o tym wielkim awansie społecznym podejmował osobiście cesarz. Olbrzymią rolę odgrywała jednak także - zwłaszcza przy wyborze przez senat młodych ludzi na niż- sze urzędy senatorskie - protekcja ich potężnych krewnych i zna- jomych. Ten z nich, którego wpływowy senator, jak na przykład Pliniusz wychwalał jako iuuenis probissimus gravissimus eruditis- simus, omni denique lauda dignissimus (Ep. 2, 9, 2 on.), miał przed sobą z reguły wspaniałą przyszłość. 163 Jeszcze w okresie wczesnocesarskim liczni "nowi ludzie" pocho- dzili z Italii. Na przestrzeni I wieku jednakże liczba nowych senatorów, rekrutujących się z miast położonych na Półwyspie Italskim, coraz bardziej się zmniejszała. Powstawanie nowych rodów wiel- kich właścicieli ziemskich uniemożliwiały w coraz większym sto- pniu trudności gospodarcze, które przeżywała Italia. Natomiast w miarę postępu procesu integracji rzymskich prowincji w coraz większej liczbie wchodzili do senatu homines novi z nich pocho- dzący. Za czasów dynastii Antoninów w senacie nie było już niemal "nowych ludzi" z Italii, jeśli nie liczyć tych, którzy pochodzili z północnej części Półwyspu, krainy położonej pomiędzy Alpami a Pa- dem, która pod wieloma względami przypominała "prowincję", gdzie stale istniała silna arystokracja ziemiańska. Proces restrukturyzacji stanu senatorskiego przyspieszyło zarówno wygaśnięcie wielu starych italskich rodów senatorskich, jak i różnego rodzaju kroki, podejmowane przez cesarzy w celu zintegrowania ludności prowincji, czego przykładem było nadanie przez cesarza Klaudiu- sza w 48 roku ius honorum arystokracji Tres Galliae.128 Za rządów pierwszych cesarzy grono senatorów pochodzących z prowincji by- ło jeszcze bardzo skromne. Liczba członków senatu, co do których źródła potwierdzaj iż pochodzili oni z prowincji, oscylowała za czasów Augusta i Tyberiusza wokół tuzina. Przeważnie wywodzili się oni z prowincji silnie zurbanizowanych i zromanizowanych, takich jak Galia Południowa i Hiszpania Betyka. Pod rządami Nerona liczba senatorów, co do których źródła poświadczają, iż pochodzili oni z prowincji, wzrosła już do 50 osób. Od czasów Wespazjana wzra- stała ona w coraz szybszym tempie, a "nowi ludzie" pochodzili już nie tylko z Galii Południowej i Hiszpanii, lecz również z innych części Imperium Rzymskiego, przede wszystkim z Afryki, Azji i Gala- cji. Za czasów Antoninusa Piusa wśród konsulów było niemal tylu samo pochodzących z prowincji, co z Italii, zaś za czasów Marka Aureliusza senatorowie z prowincji po raz pierwszy zdominowali rzymską elitę rządzącą129. Jednakże ów proces restrukturyzacji stanu senatorskiego nie doprowadził do żadnych radykalnych zmian społecznych czy politycznych, bowiem senatorowie pocho- dzący z prowincji, na przykład Gnejusz Juliusz Agrykola z Forum Iulii czy też Marek Korneliusz Fronton z Cyrty, byli w równym stopniu rzecznikami ideałów i poglądów rzymskiej arystokracji, co se- natorowie, których ojczyzną była Italia. Wewnętrzna hierarchia stanu senatorskiego nie opierała się na przesłankach regionalnych czy etnicznych. Jej podstawą była 164 ranga urzędów, które mógł osiągnąć senator w ramach cursus ho- norum. Kariera urzędnicza senatorów w okresie Cesarstwa różniła się znacznie od cursus honorum republikańskiego. Utworzone zo- stały bowiem liczne nowe urzędy w służbie cesarskiej. W normal- nym przypadku senator rozpoczynał karierę urzędniczą w Rzymie jak o uigintiuir, mając lat 18 lub też 20. Następnie wysyłany był z reguły jako tribunus legionis do jednej z prowincji. Mając lat 25 stawał się jako kwestor (quaestor) formalnie członkiem senatu, następnie zostawał albo trybunem ludowym (tribunus plebis), albo też edylem (aedilis), w wieku lat 30 zaś pretorem (praetor) (podane tu lata wyznaczały w praktyce raczej dolną granicę wieku, która w pewnych przypadkach - z uwagi na osobiste przywileje - mogła zostać jeszcze nieco obniżona). Mając godność pretora ubiegać się można było o pewne urzędy, których obsadzanie podlegało kom- petencji senatu, przede wszystkim o urząd prokonsula (proconsul) w prowincji senatorskiej. Niemniej wiele stanowisk, między inny- mi dowódcy legionu (legatus legionis) lub namiestnika prowincji cesarskiej (legatus Augusti pro praetore), w której nie stacjonowały legiony lub też jedynie z jednym legionem, obsadzanych było bez- pośrednio przez samego cesarza. W wieku lat 40, najczęściej jed- nak mając lat 43, senator mógł zostać konsulem (consul), przy czym co roku urzędowało kilka - za czasów Antoninów na przy- kład najczęściej cztery lub pięć - par konsulów. Miało to zapobiec temu, by konsulat nie pozostał przywilejem nielicznej grupy sena- torów, jak to było w okresie późnorepublikańskim. Byłym konsu- lom powierzano najważniejsze funkcje w administracji Imperium, na przykład stanowiska kuratorów miasta Rzymu, namiestnictwa prowincji cesarskich z załogą kilku legionów oraz urzędy prokon- sulów w najznakomitszych prowincjach senatorskich, takich jak Azja czy Afryka. Uwieńczeniem kariery najświetniejszych senato- rów mogło być powtórne sprawowanie przez nich urzędu konsula lub stanowisko prefekta miasta Rzymu (praefectus urbi).130 Istniało kilka typów karier urzędniczych. Najlepiej dają się one wyróżnić w odniesieniu do czasów panowania dynastii Antoninów, kiedy to - po długim okresie różnorodnych eksperymentów - przy- brały stosunkowo trwałą formę. Członkowie nielicznej elity, do której wchodzili potomkowie starych rodów arystokratycznych, sięgających swymi korzeniami okresu republikańskiego lub przy- najmniej wczesnocesarskiego, oraz bliscy krewni aktualnego cesa- rza, posiadali godność patrycjuszowską, gwarantującą im ważne 165 przywileje. W normalnym przypadku patrycjusz rozpoczynał swą karierę polityczną jako jeden z najznakomitszych uigintiuiri, piastując urząd nadzorcy mennicy (triumuir monetalis), następnie otrzymywał od senatu - bardzo często dzięki rekomendacji cesar- skiej - stanowisko kwestora i pretora. Nie musiał natomiast obej- mować plebejskiego w zasadzie - i do tego niezmiernie kosztowne- go - stanowiska trybuna ludowego czy też edyla. Urząd konsula osiągał już w wieku lat 32 lub 33. Z uwagi na swój niezmiernie wysoki prestiż społeczny mógł on sobie pozwolić na rezygnację z piastowania urzędów pretorskich lub konsularnych w prowin- cjach, tym bardziej, że ich sprawowanie wiązało się z wielkimi tru- dami. Cesarz wspomagał również karierę urzędniczą innych sena- torów, głównie - ujawniających już wcześnie swe zdolności - homines noui. Owo poparcie przybierało jednak po części odmien- ną formę. Ludzie ci rekomendowani byli często przez cesarza przy obsadzaniu przez senat niższych urzędów. Po uzyskaniu przez nich urzędu pretora powierzano im - jako dowódcom wojskowym czy namiestnikom - najważniejsze funkcje w administracji Impe- rium, co stanowiło, jak w przypadku Sekstiusza Juliusza Sewera, jednego z najwybitniejszych wodzów cesarza Hadriana (Din 69, 13, 2, ILS 1056) i wielu innych - wstęp do długiej kariery urzędniczej.131 Dotyczy to również innych senatorów, w mniejszym stopniu popieranych przez cesarzy, którzy pomiędzy preturą a konsulatem obejmowali również urzędy senatorskie. Te uprzywilejowane grupy senatorów - za czasów Antoninów mniej niż połowa łącznej ich licz- by - do których wchodzili konsulowie (względnie senatorowie na ten urząd typowani), tworzyły elitę rządzącą Imperium Rzymskiego. Po- zostali senatorowie, nie wyróżniający się ani znakomitym pochodze- niem, ani też wybitnymi zdolnościami i osignięciami, nie byli w ogóle popierani przez władcę i po osiągnięciu pretury piastowali przeważnie już tylko urzędy senatorskie, nie mając żadnych wido- ków na otrzymanie tak pożądanego urzędu konsula. Owo zróżnicowanie doprowadziło z jednej strony do wykształ- cenia się wyraźnej hierarchii w ramach pierwszego stanu rzym- skiego, z drugiej zaś do niezmiernego zawężenia grona, z którego wybierano ludzi na najwyższe urzędy i stanowiska dowódcze. Ów system wyboru nosił wybitnie arystokratyczny charakter. W sytu- acji, gdy Imperium Rzymskie wolne było od większych zagrożeń zarówno zewnętrznych, jak i wewnętrznych, funkcjonował on przeważnie bez zakłóceń. W warunkach nadzwyczajnych jednak - 166 jak na przykład powstanie Batawów w roku 69 - jego braki uwi- daczniały się niezmiernie wyraźnie. Siłą rzeczy więc zaistnienie w drugiej połowie II wieku nowych warunków spowodowało nie- uchronny kryzys tego systemu, a co za tym idzie kryzys na wyż- szych szczeblach rzymskiej drabiny społecznej. Inne stany i warstwy wyższe Znacznie liczniejszy niż stan senatorski był ordo equester.132 W paradzie jeźdźców, która odbywała się w Rzymie co roku 15 lip- ca, brało udział za czasów cesarza Augusta około 5000 ekwitów (Dion. Hal. 6, 13, 4). Stanowili oni jednak jedynie małą część swe- go stanu, bowiem ekwici mieszkający poza Rzymem w niewielkiej tylko liczbie przybywali do niego, by wziąć udział w święcie. Poza tym equites, którzy przekroczyli 35 rok życia, zwolnieni byli z obowiązku jazdy konnej (Suet., Aug. 38,3). Według Strabona (3, 5, 3; 5, 1, 7) liczba członków drugiego stanu rzymskiego zarówno w Ga- des, jak i Patavium, a więc w miastach, w których w okresie wczesnocesarskim żyło najwięcej ekwitów, wynosiła 500 osób. W południowogalijskim Arausio trzy rzędy miejsc w teatrze zare- zerwowane były dla equites (ILS 5655). Ogólną liczbę ekwitów za czasów Augusta należy zapewne szacować, tak jak u schyłku re- publiki (s. 127), na 20 000. Liczba ta bez wątpienia wzrosła znacznie w dwu pierwszych wiekach Cesarstwa, co spowodowane było stałym napływem do tego stanu ludności prowincji. Podobnie jak senatorowie również ekwici posiadali poczucie przynależności do jednego z rzymskich stanów wyższych. Prze- jawem tego było na przykład pieczołowite umieszczanie ich god- ności w inskrypcjach honoryfikacyjnych i epitafiach, jak rów- nież tworzenie przez ekwitów - w ramach społeczności poszczególnych miast - odrębnych i zwartych grup (ILS 7030). Jednakże ordo equester nie był stanem do tego stopnia homoge- nicznym jak ordo senatorius. Taka sama mentalność i postawa większości jego członków była spowodowana nie faktem istnie- nia specyficznej dla stanu ekwickiego ideologii i norm postępo- wania, lecz przejęciem przez ekwitów ideałów i obyczajów sena- torów. W znacznym stopniu wpływał na to fakt, że ci spośród ekwitów, którzy piastowali urzędy państwowe, posiadali, takjak senatorowie, głównie wykształcenie prawnicze i wojskowe. To, 167 że stan ekwicki nie stał się tak elitarną grupą społeczną, jak stan senatorski, było wynikiem kilku czynników. Przede wszystkim struktura ordo equester była w porównaniu z ordo senatorius zna- cznie luźniejsza. Poza tym zarówno warunki ekonomiczne, jak i działalność zawodowa poszczególnych ekwitów była często bardzo zróż- nicowana, a co za tym idzie zróżnicowany był także znacznie skład drugiego stanu rzymskiego. Duże znaczenie miał przede wszystkim fakt, że przynależność do stanu ekwickiego nie była - przynajmniej formalnie - dziedzicz- na. Przyjęcie do ordo equester oznaczało nadanie tej godności po- jedynczej osobie, nie zaś całemu rodowi. Podstawą przyjęcia do stanu ekwickiego nie było więc szlachetne urodzenie, lecz "szla- chetność", będąca wynikiem osobistych zasług jednostki. W prak- tyce jednak zdarzało się często, że syn ekwity stawał się również jednym z equites (op. ILS 6335); mówiło się również o "rodach ekwickich" (op. Tac., Hist. 1, 52). Jednakże utrzymanie przez rodzinę ekwicką przynależności stanowej przez kilka pokoleń, jak to miało miejsce w przypadku rodzin senatorskich, było niemal niemożliwe. Taki stan rzeczy nie był powodowany jedynie bez- dzietnością wielu rodzin ekwickich. Źródła mówią o przypadkach, w których syn ekwity tej godności nie otrzymał (op. ILS 6496). Ze zrozumiałych względów istnieje znacznie więcej świadectw pot- wierdzających wejście synów ekwitów do stanu senatorskiego. Rodziny ekwickie stanowiły najważniejszą "rezerwę", umożliwia- jącą stałe zasilanie ordo senatorius. Na przykład rodzina, z której pochodził późniejszy cesarz Septymiusz Sewer, wzniosła się ponad stan ekwicki dzięki temu, że jej kolejni potomkowie przyję- ci zostali do stanu senatorskiego (por. SHA, S 1, 1 on.) Związki pomiędzy członkami stanu senatorskiego i ekwickiego były ogól- nie rzecz biorąc bardzo ścisłe. Spowodowane to było zawieraniem małżeństw pomiędzy przedstawicielami obu tych stanów, wynika- jącym z tego pokrewieństwem oraz licznymi przyjaźniami. Na przykład Pliniusz Młodszy korespondował nie tylko z senatorami, lecz także z wieloma ekwitami. Jeszcze bardziej płynna była gra- nica pomiędzy stanem ekwickim a stanem dekurionów w po- szczególnych miastach. Wielu z tych ekwitów, którzy nie zamie- rzali robić kariery urzędniczej w służbie państwowej lub też z uwagi na brak zdolności czy stosunków nie mieli szans na obję- cie tych urzędów, piastowało urzędy miejskie i należało jedno- cześnie do ordo equester oraz ordo decuńonum jednego lub wię- kszej liczby miast. 168 Znacznie zróżnicowane były również warunki ekonomiczne po- szczególnych ekwitów. Jak twierdził na podstawie własnych do- świadczeń Marcjalis, wymagane dla stanu ekwickiego minimum majątkowe, wynoszące 400 000 sesterców, które miało zapewnić jego członkom stosowny do ich stanu standard życia, starczało je- dynie na skromną egzystencję, a byli również i tacy ekwici, którzy nie mogli się w wystarczającym stopniu wyżywić (Gellius, Noct. Aft. 11, 7, 3). Większości ekwitów powodziło się znacznie lepiej, na przykład pisarz Kolumella posiadał rozrzucone po całej Italii Środkowej majątki ziemskie. Znani są nam również bardzo bogaci ekwici, górujący swym majątkiem nad wieloma senatorami, jak na przykład Publiusz Wediusz Pollion, przyjaciel cesarza Augusta, słynny ze swego niezmierzonego bogactwa (Din 54, 23, 1 on. ). Zróżnicowane były także źródła majątku poszczególnych ekwitów. Ci spośród nich, którzy jako prokuratorzy sprawowali wyższe urzędy państwowe, otrzymywali - w zależności od rangi swego urzędu - wynagrodzenie roczne w wysokości 60 000, 100 000, 200 000, a od czasów cesarza Marka Aureliusza również 300 000 sesterców. Ludzie piastujący najwyższe urzędy ekwickie, przede wszystkim prefekt pretorianów, byli opłacani jeszcze lepiej. Decy- dujące znaczenie miały jednak prywatne źródła dochodów. Znacz- na część spośród ekwitów była wielkimi kupcami i przedsiębiorca- mi oraz bankierami, jak na przykład Korneliusz Senecio, który według Seneki wykorzystał wszelkie możliwe sposoby zdobycia majątku, łącznie z popularną wśród ekwitów dzierżawą ceł (Ep. 101, 1 on.). Ogólnie rzecz biorąc członkowie stanu ekwickiego w znacznie większym niż senatorzy stopniu zainteresowani byli pozarolniczymi źródłami dochodów. Niemniej również w ich przy- padku głównym źródłem bogactwa były posiadłości ziemskie. We- dług Kwintyliana (4, 2, 45) sędziowie przysięgli miasta Rzymu (iudices), w większości ekwici (3000 na łączną liczbę 5000), byli właścicielami majątków ziemskich. Podobnie rzecz się miała z wie- loma equites w Italii oraz na prowincjach, którzy należeli jedno- cześnie do stanu dekurionów tamtejszych miast. Zróżnicowany był również skład społeczny stanu ekwickiego. Wielu ekwitów było niskiego urodzenia. Byli wśród nich także sy- nowie wyzwoleńców, jak Wediusz Pollion. Swój awans społecz- ny zawdzięczali oni albo własnej przedsiębiorczości i zręczności w działaniach gospodarczych, albo też swym dobrym stosunkom z potężnymi Rzymianami, jak na przykład późniejszy cesarz Pub- 169 liusz Helwiusz Pertinaks (SHA, P 1, 1 on. ). Sporadycznie przyjmowani byli do stanu ekwickiego także sami wyzwoleńcy, na przy- kład Antoniusz Musa, lekarz cesarza Augusta (Din 53, 30, 3); również w późniejszym okresie wyzwoleńcy nagradzani byli w ten sposób za wierną służbę dla cesarza, na przykład Icelus za czasów Galby (Suet., Galba 14, 2). Były to jednak przypadki wyjątkowe, bowiem piętno niewolnego pochodzenia było nie do pogodzenia z myśleniem kategoriami stanowymi. Nawet sam Horacy, libertino pstre natus (Serm. 1, 6, 6), cierpiał z tego powodu. W okresie wczesnocesarskim godność ekwity nadawana była nierzadko rów- nież najznakomitszym przedstawicielom lokalnej arystokracji ro- dowej w prowincjach. Do tej kategorii ekwitów należeli na przy- kład wódz Cherusków Arminiuszl33 Qraz liczni przywódcy powstania przeciwko Rzymowi, które wybuchło w roku 69 na tere- nach Galii Północnej i Germanii. Wymienić tu można na przykład wodza Trewerów Juliusza Classicusa oraz przypuszczalnie wodza Batawów Juliusza Cywilisa. Wielu ekwitów weszło do ordo eques- ter dzięki osobistym zasługom, po przejściu licznych szczebli ka- riery wojskowej, a mianowicie od stanowiska centuriona po urząd primus pilus (z wynagrodzeniem równym 60 000 sesterców). Drogę taką przeszedł na przykład Dalmatyńczyk Kwintus Marcjusz Tur- bon, który stanowisko centuriona objął za czasów panowania dy- nastii Flawiuszów, a pod rządami swego przyjaciela cesarza Ha- driana doszedł do najwyższych urzędów ekwickich.134 Większość ekwitów należała jednakże do ordo decuńonum miast Imperium i zawdzięczała swą godność w głównej mierze posiadanemu przez siebie majątkowi. Spośród 53 Dalmatyńczyków, co do których ist- nieje pewność lub przypuszczenie, iż byli oni ekwitami, co naj- mniej dwudziestu piastowało urzędy miejskie i było członkami warstwy wyższej tamtejszych miast. Spośród dwudziestu dwóch wymienionych w źródłach equites z Noricum większość pochodziła bez wątpienia z tamtejszych najznakomitszych rodzin miejskich. W koloniach i municipiach prowincji Hispania citerior było wielu ekwitów, spośród których - głównie za czasów dynastii Flawiu- szów, cesarza Trajana oraz Hadriana - rekrutowali się wybierani na okres roku lojalni najwyżsi kapłani.135 Również pod względem swego składu etnicznego stan ekwicki zróżnicowany był w większym stopniu niż stan senatorski. Jed- nakże nasilający się z biegiem czasu napływ do drugiego stanu rzymskiego ludności prowincji nie doprowadził - tak samo, jak 170 w przypadku ordo senatorius - do żadnych radykalnych zmian społecznych czy politycznych. Ponieważ minimum majątkowym wymaganym dla stanu ekwickiego wykazać się mogło również wie- lu mieszkańców prowincji, ludność ta była - już za czasów Augu- sta - w znacznie większym stopniu reprezentowana w ordo eque- ster niż w stanie senatorskim. Najdobitniej świadczy o tym podana wyżej liczba pięciuset ekwitów, odnosząca się do miasta Gades w południowej Hiszpanii. Niemniej proces etnicznej restru- kturyzacji stanu ekwickiego postępował w okresie pryncypatu w tym samym kierunku, co zmiany zachodzące w składzie stanu senatorskiego. Stosunek Italików do nie-Italików wśród wymienio- nych w źródłach ekwickich trybunów wojskowych kształtował się w okresie od Augusta do Kaliguli jak 90 : 29, za czasów Klaudiusza i Nerona jak 25 : 20, za panowania dynastii Flawiuszów jak 21 : 30, zaś w drugim wieku jak 117 : 143. W I wieku większość nie- italskich senatorów oraz ekwitów pochodziła z kilku najsilniej zurbanizowanych prowincji, takich jak Hiszpania, Galia Południo- wa oraz Azja. W wielu prowincjach postępująca urbanizacja oraz jej skutki społeczne stworzyły dopiero przesłanki dla powstania bogatych zromanizowanych rodów, których członkowie wyróżnieni być mogli poprzez nadanie im equus publicus. Pierwszy znany nam ekwita w służbie cesarskiej pochodzący z Afryki przyjęty zo- stał do ordo equester dopiero w latach czterdziestych pierwszego wieku. Spośród 162 wymienionych w źródłach ekwitów afrykań- skich, których cursus honorum miał normalny przebieg, jedynie sześciu otrzymało swą godność jeszcze przed panowaniem cesa- rza Hadriana. Spośród 22 equites z Noricum pierwszy wymie- niony jest w źródłach za czasów Trajana. Również pierwsi znani nam ekwici z Panonii pojawili się dopiero na początku drugiego wieku. 136 Zróżnicowana była na koniec wieku również działalność zawo- dowa ekwitów. Wielu z nich obejmowało co najwyżej urzędy miej- skie lub funkcję jednego z iudices miasta Rzymu, inni rezygnowali w ogóle z aktywności publicznej. Ci ekwici, którzy swój awans do drugiego stanu rzymskiego zawdzięczali sprawowaniu funkcji cen- turionów, byli oficerami zawodowymi. Mogli oni jednak w ostatniej fazie swego cursus honorum objąć również -jako prokuratorzy lub prefekci - najwyższe urzędy ekwickie. Najczęściej jednak ekwici przyjęci do służby państwowej rozpoczynali swą karierę już od sprawowania ekwickich funkcji oficerskich (militia equestris). Ek- 171 wita otrzymywał zatem na początek dowództwo nad oddziałem piechoty liczącym pięciuset ludzi (praefectus cohortis), następnie zostawał oficerem sztabowym któregoś z legionów lub też dowódcą kohorty piechoty w sile tysiąca ludzi (tńbunus legionis, tribunus cohortis), na koniec zaś powierzano mu dowództwo nad oddziałem pięciuset jeźdźców (praefectus alae). Począwszy od drugiego wieku ekwici mieli także możliwości dowodzenia oddziałem jeźdźców w sile 1000 ludzi.l3'' Equites o szczególnych kwalifikacjach i ambicjach mogli następnie jako procuratores Augusti otrzymać wysokie stanowiska w zarządzaniu gospodarką i finansami Imperium, a także zostać namiestnikami kilku mniejszych prowincji. Naj- zdolniejsi spośród nich obejmowali na koniec najwyższe urzędy dworskie (zwłaszcza od czasów dynastii Flawiuszów, przede wszy- stkim zaś od panowania cesarza Hadriana, kiedy to urzędy te przestały być domeną wyzwoleńców cesarskich). Mogli oni także poprzez sprawowanie funkcji dowódcy miejskiej straży pożarnej w Rzymie (praefectus uigilum), najwyższego urzędnika, odpowie- dzialnego za dostawy zboża do Rzymu (praefectus annonae) oraz wicekróla Egiptu (praefectus Aegypti) dojść do najwyższego urzę- du ekwickiego, a minowicie do stanowiska prefekta pretorianów (praefectus praetorio).138 Ekwici przyjęci do służby państwowej tworzyli swego rodzaju "arystokrację urzędniczą". Przeważająca część ordo equester nie miała jednak możliwości sprawowania tych urzędów, zwłaszcza że na przykład w połowie drugiego wieku istniało jedynie około 550 ekwickich stanowisk oficerskich oraz (za panowania Antonina Piusa) niewiele ponad 100 stanowisk prokuratorskich. Oznacza to, że udział stanu ekwickiego we władzy w państwie rzymskim był znacznie mniejszy niż stanu senatorskiego, bowiem senatorzy, którzy nie mieli szans na sprawowanie urzędu konsula - a stano- wili oni w ordo senatorius większość - mieli przynajmniej dostęp do niższych urzędów senatorskich. Jednakże ekwici sprawujący wysokie urzędy należeli wraz z najznamienitszymi senatorami do elity Imperium Rzymskiego, a prefekt pretorianów był często w państwie rzymskim "człowiekiem numer dwa". Funkcje, ranga i przywileje senatorskiej i ekwickiej warstwy rządzącej nie różniły się niemal od siebie, obie te warstwy postrzegane były przez społe- czeństwo rzymskie łącznie jako jedna elita Imperium Rzymskiego. Główna linia podziału wyznaczająca pozycję społeczną, a w więk- szym jeszcze stopniu polityczną w ramach warstw wyższych spo- , 172 łeczeństwa rzymskiego, nie przebiegała zatem po prostu pomiędzy senatorami a ekwitami, lecz oddzielała od siebie grupy o różnej randze w obrębie obu najwyższych stanów rzymskich. Bardziej jeszcze niż stan ekwicki zróżnicowane były elity społecz- ności miejskich. W przeciwieństwie do stanu senatorskiego i ek- wickiego nie istniała żadna ponadregionalna instytucja, żaden "stan ogólnopaństwowy", który jednoczyłby członków miejskich warstw wyższych. Organizacje stanowe elit miejskich, w gminach zorganizowanych na wzór rzymski i noszące nazwę ordo decurio- num, stanowiły w każdym z miast ciało zupełnie autonomiczne. Do ordo decurionum - oddzielonego w sposób całkowicie świadomy od plebsu miejskiego - należeli członkowie rady miejskiej oraz urzędnicy miejscy. W zasadzie przynależność do tych stanów lo- kalnych nie była - tak jak przynależność do ordo equester - dzie- dziczna. Przyjmowani byli do nich ci bogaci obywatele miejscy, którym po ukończeniu 25 lub 30 roku życia dzięki piastowaniu urzędów miejskich - od drugiego wieku nie był to już jednak wa- runek konieczny - przyznano status członka rady miejskiej (decu- rionatus). Ponieważ jednak synowie dekurionów dziedziczyli ich majątek, już w okresie wczesnocesarskim zdarzało się często, że wiele pokoleń jednej rodziny należało do ordo decurionum któregoś z miast. Ponieważ w miastach - przynajmniej w drugim wieku - nie przebiegały już niemal żadne procesy restrukturyzacyjne (spo- wodowane na przykład awansem społecznym wyzwoleńców), god- ność dekuriona stawała się w praktyce coraz częściej godnością dziedziczną. Doprowadziło to do włączenia do tego stanu również synów dekurionów.139 Stany dekurionów poszczególnych miast liczyły przeważnie stu członków. Z rzadka jedynie od tej zasady odchodzono. Zdarzało się to stosunkowo najczęściej na Wschodzie, gdzie rada starszych (gerousia) dużych miast liczyć mogła nawet kilkuset członków, a poza tym w zupełnie małych miastach, w których trudno było znaleźć stu ludzi, będących w stanie ponosić koszty związane z piastowaniem godności dekuriona. Jest rzeczą znamienną, że w niektórych miastach italskich, na przykład w mieście Cures i Veii, członkowie rady miejskiej określani byli mianem centumuiń. Album miasta Canusium z roku 223 (ILS 6121 ) wymienia wpraw- dzie 164 decuriones, lecz jeżeli wyłączyć z tego 39 dekurionów ho- norowych ze stanu senatorskiego i ekwickiego, będących patrona- mi gminy, oraz 25 synów dekurionów (praetextati), to liczba 173 rzeczywistych członków rady miejskiej wyniesie równo sto osób. Łą- czną liczbę dekurionów ponad tysiąca miast Imperium Rzymskiego szacować należałoby zatem zapewne na 100 000 do 150 000 osób. W Afryce ich liczba - według R. Duncan-Jonesa - wynosiła około 25 000, co stanowić mogło około 2% wszystkich dorosłych męż- czyzn w miastach. 140 W paradoksalny sposób jednolita forma organizacyjna elit miejskich doprowadziła do znacznego zróżnicowania ich składu. Poszczególne miasta różniły się znacznie pomiędzy sobą pod względem swego znaczenia, liczby mieszkańców, a co za tym idzie także i struktury społecznej. Na skutek tego zróżnicowana była znacznie również faktyczna pozycja społeczna członków ordo de- curi.onum poszczególnych miast, której miernikiem były: posiada- ny majątek, rodzaj działalności gospodarczej, wykształcenie oraz pochodzenie. Wyrazem tego jest fakt, iż nie wyznaczono jednolite- go dla wszystkich ordines decurionum minimum majątkowego. W wielu większych i średnich miastach, jak Kartagina czy górnoi- talskie Comum, wymagane od dekurionów minimum majątkowe wynosiło 100 000 sesterców. W gminach miejskich o mniejszym znaczeniu było ono niższe, a w małych municypiach afrykańskich wynosiło jedynie 20 000 sesterców. Ponieważ w Afryce w drugim ##wieku nawet majątek równy 60 000 sesterców uchodził za skrom- ny (Apul., Apol. 101 ), dekurionów licznych małych miast uznać można za "bogatych" jedynie jak na warunki miejscowe. Duże różnice występować mogły nawet pomiędzy stanami de- kurionów poszczególnych miast w obrębie jednej i tej samej pro- wincji. Na przykład w bogatym Tarraco, głównym mieście prowin- cji Hispania citerior, większość znanych nam dostojników miejskich wykazać się mogła minimum majątkowym, wymaganym od ekwitów. Przyjęcie do ordo decuri.onum tego miasta oznaczało więc dla bogatego przybysza - na przykład właściciela dóbr w głę- bi kraju - niewątpliwy awans społeczny. Natomiast dekurionom z małych miast hiszpańskiego interioru z rzadka jedynie udawało się wejść do ordo equester i dopiero od czasów cesarza Hadriana zdarzało im się częściej obejmować urząd lokalnego najwyższego kapłana w Tarraco. Wprawdzie większość dekurionów posiadała dobra ziemskie na terytorium miejskim, gdzie - jak na przykład w Noricum - znajdowały się często ich wille, to jednak zarówno wielkość, jak i rentowność tych dóbr różniły się niejednokrotnie bardzo od siebie. Majątki ziemskie bogatych obywateli miast Galii 174 obejmować mogły na przykład do 10 km2, podczas gdy wielkość dóbr najbogatszych dekurionów z Aquincum wynosiła co najwyżej 3 do 4 km2, zaś w wielu miastach były one jeszcze znacznie mniej- sze. 141 Poza tym pomiędzy ordines decurionum poszczególnych miast istniały inne jeszcze liczne różnice. W wielkich ośrodkach handlo- wych, takich jak Ostia, Aquileia czy Salona, wśród dekurionów było również wielu kupców i przedsiębiorców. W większych mia- stach stan dekurionów zróżnicowany był również i pod innymi względami. Na przykład w mieście Salona składał się on - adek- watnie do struktury ludnościowej tej kolonii - z dawnych osadni- ków italskich, weteranów, potomków bogatych wyzwoleńców, na- pływających tu stale przybyszów z Italii i licznych prowincji oraz dalmatyńskiej tubylczej ludności górskiej. Natomist na przykład w Aquincum znani nam dekurionowie z drugiego wieku byli zro- manizowanymi Celtami. W małych municypiach, leżących w Pa- nonii oraz dalmatyńskim interiorze, dekurionami byli również tu- bylcy, często stosunkowo jedynie zamożni rolnicy, którzy od dekurionów większych miast odbiegali znacznie nie tylko pod względem swej sytuacji ekonomicznej, lecz również jeśli idzie o stosunki polityczne oraz poziom wykształcenia.l42 Z reguły nawet ordo decuńonum jednego miasta nie wykazywał jednorodnej struktury. Wpływał na to nie tylko fakt, iż warstwa ludzi bogatych zróżnicowana była -jak na przykład w mieście Sa- lona - pod względem pochodzenia i działalności zawodowej jej członków. Analogicznie do stanu senatorskiego i ekwickiego rów- nież w ramach poszczególnych ordines decurionum istniała często pewna hierarchia. Proces rozwarstwiania się stanów dekurionów nasilił się znacznie wraz z początkiem drugiego wieku, kiedy to wielu dekurionów popadało w coraz większe trudności finansowe, co spowodowało, iż coraz rzadziej byli oni zdolni do ponoszenia kosztów związanych z ich przynależnością stanową.l43 Już za cza- sów cesarza Hadriana stwierdzić można istnienie dwu grup w ra- mach ordines decuńonum, tj. pńmores viń oraz infeńores; odnosi się to na przykład do miasta Klazomenai w Azji Mniejszej (Dig. 50, 7, 5, 5). Jednakże już w okresie wcześniejszym istniała w wielu miastach niewielka grupa bogatych rodzin, których członkowie wyróżniali się szczególnie dzięki swym fundacjom i darowiznom oraz poprzez niezmiernie częste piastowanie urzędów miejskich. W drugim wieku rodzin takich istniało już wiele, na przykład 175 w Poetovio w Panonii ród Valeńi, z którego wywodziło się wielu ekwitów oraz - rzecz znamienna - pierwszy znany nam panoński senator. 144 Zróżnicowana struktura poszczególnych gmin miejskich w róż- nych częściach Imperium Rzymskiego spowodowała - jak to już zostało powiedziane wyżej - występowanie znacznych różnic po- między poszczególnymi ordines decurionum. Przy wszystkich tych różnicach jednak stany dekurionów wykazywały również szereg ważnych cech wspólnych. Było to wynikiem jednorodności praw i obowiązków, a co za tym idzie i funkcji dekurionów w poszcze- gólnych miastach. Jednorodne były nie tylko przywileje decurio- nes w dziedzinie prawa karnego, lecz również ich zadania jako członków ciała samorządowego miast. Ich kompetencji podlegało sądownictwo, sprawy finansowe, zaopatrzenie ludności w żyw- ność, prowadzenie działalności budowlanej oraz zachowanie po- rządku publicznego. Wypełnieniu tych zadań służyły z jednej stro- ny uchwały dekurionów, podejmowane przez nich w ramach rady gminnej, z drugiej zaś działalność urzędników miejskich, którzy - zwłaszcza w okresie wczesnocesarskim - właśnie dzięki piastowa- niu urzędów wejść mogli do ordo decurionum. W ten sposób wykrystalizowała się niejako specyficzna dla stanu dekurionów kolejność sprawowania urzędów. Tak więc dekurion zostawał za- zwyczaj najpierw aedilis, natępnie zaś duumuir (w wielu miastach przysługiwał mu tytuł quariuoruir aedilicia potestate lub quattuor- vir iure dicundo), tzn. - aby posłużyć się nazewnictwem nowożyt- nym - najpierw wiceburmistrzem, następnie zaś burmistrzem, przy czym kadencja każdego z nich trwała jeden rok. Mógł on jed- nak objąć również inne urzędy, na przykład urząd kwestora miej- skiego lub też powtórnie pełnić funkcję burmistrza, a oprócz tego piastowć municypalne urzędy kapłańskie.l45 Równie ważna była gospodarcza funkcja dekurionów. Pokry- wali oni - wraz z bogatymi wyzwoleńcami - większość wydatków gminy na cele publiczne. Od dekuriona oczekiwano, by za swą godność ofiarował miastu pewną sumę pieniędzy (summa honora- ńa) lub też wziął na siebie koszty wznoszenia budowli publicz- nych. To samo dotyczyło nadawania honorowych urzędów kapła- nów miejskich. W afrykańskim mieście Mustis na przykład urząd taki kosztował 5000 sesterców, przy czym ubiegający się oń boga- ci ludzie płacili sumę nawet dwukrotnie wyższą. W innych mia- stach afrykańskich cena poszczególnych urzędów wahała się za- 176 zwyczaj pomiędzy dwoma a dwudziestoma tysiącami sesterców.l46 Bogaci dostojnicy miejscy płacili niejednokrotnie sumy znacznie wyższe i wyróżniali się swą dobroczynnością. Niejaki Aulus Kwin- ktiliusz Priskus na przykład, piastujący urzędy miejskie w mieście Ferentinum, oddał do dyspozycji gminy swe dobra ziemskie o war- tości 70 000 sesterców i uzyskiwany z nich dochód roczny prze- znaczał na zakup żywności (ILS 6271). Jednakże w porównaniu z wieloma olbrzymimi darowiznami innych członków stanu deku- rionów jego munificentia. była raczej skromna. Dekurion oriental- nego pochodzenia, Gajusz Domicjusz Zmaragdus, sfinansował w drugim wieku budowę amfiteatru w municipium Carnuntum (ILS 7121), zaś sławny Opramoas z Rhodiapolis, który w pierwszej połowie drugiego wieku obdarował miasta Lykii sumą około dwu i pół miliona sesterców (IGRR III 739), dorównywał swą hojnością bogatym senatorom i ekwitom.l47 W pierwszym wieku ów system liturgii opierał się, ogólnie rzecz biorąc, na zasadzie dobrowolności, bowiem rozkwit gospo- darczy wielu nowo powstałych miast stworzył członkom lokalnych warstw wyższych wspaniałe możliwości zdobycia majątku. Ponie- waż jednak mniej więcej od rządów cesarzy Trajana i Hadriana część dekurionów, tzw. inferiores, w coraz mniejszym stopniu zdolna była do ponoszenia takich wydatków, sprawy związane z pełnieniem liturgii regulować zaczęły w coraz większej mierze władze centralne, w konsekwencji więc urząd dekuriona odczuwany zaczął być przez pewną część ludzi zamożnych jako ciężar. Tenden- cja ta uwidoczniła się już za czasów dynastii Antoninów, czego najlepszym dowodem były ponawiane petycje mieszkańców miast o uwolnienie ich od tego obowiązku. Rzeczywiście poważne następ- stwa tego procesu uwidoczniły się jednak dopiero za rządów następ- ców cesarza Marka Aureliusza. W okresie pryncypatu elity miejskie były jeszcze - ogólnie rzecz biorąc - całkowicie zdolne do spełniania swej roli ekonomicznej, która dla państwa rzymskiego miała wielkie znaczenie. Niezmiernie ważna była także rola polityczna dekurionów, którzy tworzyli kościec rzymskiego systemu władzy. Z jednej strony jako członkowie miejskich ciał samorządowych odciążali oni rLymski aparat państwowy, z drugiej zaś należąc do elit miast i obszarów miejskich w całym Imperium Rzymskim byli oni - przy wszystkich różnicach etnicznych i społecznych - rzecznikami rzymskich ideałów i obyczajów, przyczyniając się tym samym w znacznym stopniu do zachowania jedności Imperium Romanum. 177 Do elity miast nie należała inna, również zamożna warstwa ludności miejskiej, którą z uwagi na sytuację materialnąjej człon- ków należałoby zaliczyć do warstw wyższych społeczeństwa rzym- skiego. Była to mianowicie warstwa bogatych wyzwoleńców.l48 Źródłem jej dochodów były najczęściej: handel, operacje bankowo- finansowe oraz rzemiosło. Duże znaczenie miały jednak również posiadłości ziemskie, tym bardziej, że bogaci wyzwoleńcy lokowali z reguły swe zyski właśnie w ziemi, tworząc tym samym na obsza- rach miejskich równie często jak dekurioni warstwę właścicieli ziemskich. Z powodu swego niewolnego pochodzenia jednakże na- wet najbogatsi liberii jedynie w wyjątkowych wypadkach wejść mogli do stanu dekurionów danego miasta. Częściej zdarzało się natomiast, że za zasługi nagradzano ich prawem noszenia zewnę- trznych oznak godności dekuriona (ornamenta decurionalia), przez co jednak nie stawali się oni rzeczywistymi członkami ordo decu- rionum. Bogaci wyzwoleńcy tworzyli zazwyczaj własne organizacje, które w ramach społeczeństw poszczególnych miast uchodziły za swego rodzaju "drugi stan" - po ordo decurionum, tak jak w hie- rarchii społeczeństwa całego Imperium Rzymskiego stan ekwicki był drugim stanem po ordo senatorius. Jego członkowie określali się - stosownie do ich zadań związanych z kultem osoby cesar- skiej - najczęściej jako Augustales (przy czym istniało kilka wa- riantów tej nazwy). Niekiedy -jak na przykład w Ostii (ILS 6141, 6164) - organizacja bogatych wyzwoleńców określana była wyraźnie jako ordo Augustalium. "Stanu" tego nie było jedynie w małych miastach rolniczych, w których brak było bogatych wyz- woleńców. Tu i ówdzie do organizacji tych przyjmowani byli rów- nież ingenui (między innymi często także synowie wyzwoleń- ców), lecz ogólnie rzecz biorąc Augustalis jako typ społeczny był - zwłaszcza w większych miastach - wiernym odbiciem Petro- niuszowego Trymalchiona, bogatego parweniusza niewolnego pochodzenia. 149 Funkcja gospodarcza bogatych wyzwoleńców nie różniła się niemal od funkcji dekurionów. Również liberii przekazywali gmi- nie znaczne sumy pieniężne, wznosili posągi kultowe - co miało zapewnić im przyjęcie do grona Augustales lub też inne honory - a także finansowali budowę gmachów i urządzeń publicznych, a co za tym idzie pokrywali znaczną część wydatków gminy, zwią- zanych z rozbudową miasta oraz zaopatrzeniem jego mieszkańców w żywność. Wyzwoleniec Publiusz Decymiusz Eros Merula, bogaty 178 lekarz z miasta Asisium (s. 156-157), zapłacił na przykład temu miastu 2000 sesterców za prawo należenia do organizacji bogatych iiberti, a dalszych 67 000 sesterców przeznaczył na wzniesienie tam posągów kultowych oraz wybrukowanie dróg (ILS 7812). Inni wyzwoleńcy przekazywali zapewne na cele publiczne sumy znacz- nie wyższe, które nierzadko - zwłaszcza w I wieku - przewyższały datki dekurionów. Wiele miast swój rozkwit gospodarczy w okre- sie wczesnocesarskim miało w znacznej mierze do zawdzięczenia tej właśnie warstwie społecznej. Z początkiem II wieku jednak jej znaczenie uległo w dużym stopniu ograniczeniu, co doprowadziło do większego niż dotąd obciążenia dekurionów, a to z kolei spowo- dowało narastanie trudności w zaopatrzeniu miast. Sytuacja bogatych wyzwoleńców w miastach przypominała pod wieloma względami położenie niewolników i wyzwoleńców ce- sarskich. Z uwagi na dobre warunki ekonomiczne i wpływy polity- czne niewolnicy i wyzwoleńcy cesarscy (familia Caesaris) - mimo że wśród nich także istniała pewna hierarchia - mogli ogólnie rzecz biorąc zostać zaliczeni do warstw wyższych społeczeństwa rzymskiego.l50 Dzięki swej działalności zarówno w Rzymie, jak i innych ośrodkach administracyjnych należeli oni często do warstw wyższych miast, mimo że z gminami nie łączyły ich naj- częściej żadne więzy instytucjonalne. Posiadany przez nich mają tek pozwalał jednak również im na wspieranie finansowe miast. Na przykład niejaki Publiusz Eliusz Onesimus, wyzwoleniec cesa- rza Hadriana, podarował swemu rodzinnemu miastu, Nacolei w Azji Mniejszej, 200 000 sesterców, które przeznaczone być mia- ły na zakup zboża. Dokonując darowizny podkreślał z naciskiem - co było charakterystyczne dla zamożnych ludzi z tego kręgu - że jego środki są bardzo skromne (ILS 7196). O tym jak bardzo pozy- cja społeczna liberii oraz serui z tego kręgu różniła się od sytuacji zwykłych wyzwoleńców i niewolników, świadczy chociażby fakt, że ci pierwsi poślubiali często kobiety wolno urodzone. Ich służba dla osoby cesarza, w głównych kancelariach na dworze cesarskim, kierujących administracją Imperium, a poza tym w kancelariach głównych miast prowincji i dóbr cesarskich zapewniała im pewne poważanie. Jednakże piętno niewolnego pochodzenia stanowiło również dla nich - tak jak w przypadku bogatych wyzwoleńców w miastach - barierę nie do pokonania. Mimo olbrzymich zasług, wpływów i majątku w wyjątkowych tylko wypadkach przyjęci być oni mogli do stanu ekwickiego, do senatorskiego zaś - nigdy. Do- 179 tyczyło to nawet samej elity familia Caesaris, nawet trzech najpo- tężniejszych liberii na dworze cesarskim, którzy za czasów Klau- diusza dzięki swym olbrzymim wpływom w znacznym stopniu kie- rowali polityką rzymską. Chodzi tu mianowicie o cesarskiego sekretarza generalnego (ab episiulis), Narcyza, naczelnika kancela- rii przyjmującej petycje do cesarza (a libellis), Kalista, oraz sekreta- rza od spraw finansowych (a rati.onibus), Pallasa. Nawet Pallas, który mógł pozwolić sobie na odrzucenie zaofiarowanych mu przez senat - w uznaniu jego zasług - 15 000 000 sesterców, otrzymał jedynie prawo noszenia zewnętrznych oznak godności pretora, lecz nie został nigdy formalnie włączony do rzymskiego stanu senator- skiego (Plin., Ep. 8, 6, 1 on.). Niższe warstwy ludności miejskiej Skład społeczny niższych warstw ludności Cesarstwa Rzymskiego był znacznie bardziej zróżnicowany niż skład warstw wyższych. W głównej mierze było to rezultatem różnorodności gos- podarczej, społecznej i kulturowej poszczególnych części Impe- rium. Różnorodność ta wpłynęła w znacznym stopniu również na strukturę warstw wyższych. Ich członkowie jednak zrzeszeni byli przeważnie w organizacjach stanowych, zaś przynależność stano- wa była głównym czynnikiem, determinujących ich mentalność, postawę oraz sposoby postępowania, co spowodowało znaczną ich integrację. W okresie Cesarstwa proces integracji objął również niższe warstwy społeczne ludności Imperium, jednakże - zwłasz- cza na terenach wiejskich - nie przyniósł on nigdy takich rezulta- tów, jak w przypadku warstw wyższych. Na przełomie I i II wieku na przykład italscy, afrykańscy i panońscy dekurioni różnili się co najwyżej pod względem swej liczebności, zamożności oraz kultury. W tym samym czasie natomiast ludność wiejska Italii składała się jeszcze w znacznym stopniu z niewolników, w Afryce już w dużej części z kolonów, w Panonii zaś głównie z niezależnych rolników. Poza tym w obrębie warstw niższych nie istniała tak klarowna hierarchia społeczna, jak w przypadku warstw wyższych. Wyraźne linie podziału przebiegały tu nie horyzontalnie, jak na przykład pomiędzy senatorami, ekwitami oraz dekurionami nie posiadają- cymi godności ekwity, lecz wertykalnie. Najłatwiejszy do uchwyce- nia był przede wszystkim podział na plebs urbaria i plebs rustica, 180 przy czym obie te grupy różniły się od siebie miejscem zamieszka- nia, zawodami, działalnością gospodarczą, trybem życia, możliwo- ściami awansu społecznego, kulturą, tradycją oraz obyczajami.151 Podział ten tym bardziej rzucał się w oczy, że nie funkcjonował on zupełnie w obrębie warstw wyższych. Już same tylko określenia urbanitas i n,sticitas stanowią dobitny wyraz powszechnego przekonania o zróżnicowaniu poziomu kultury ludności wiejskiej i miejskiej. Strabon dzielił warstwy niższe na mieszkańców miast, wsi oraz na ludność kategorii pośredniej ( 13, 1, 25). Galen do- strzegał znaczną różnicę społeczną pomiędzy żyjącą w dobrych warunkach ludnością miejską a upośledzoną ludnością wiejską (6, 749 n.). Wyraźnie określone były ponadto różnice w pozycji prawnej ludzi wolno urodzonych, wyzwoleńców oraz niewolników. Miało to również swoje skutki społeczne, bowiem z każdą z wy- mienionych kategorii prawnych wiązała się inna forma zależności ludności warstw niższych od warstw wyższych. Granice pomiędzy wszystkimi tymi grupami nie były jednak - mimo odczuwanej po- wszechnie gradacji: urbanus - rusticus oraz ingenuus - libertus - seruus, wyraźnymi liniami podziału społecznego. Posiadanie czy też nie posiadanie środków produkcji, względna zamożność czy ubóstwo, częściowa czy też całkowita zależność od członków warstw wyższych nie były prostą konsekwencją przynależności do jednej z wyliczonych wyżej kategorii ludności. Czynniki te stano- wiły raczej podstawę głębokiego rozwarstwienia wewnętrznego wszystkich wymienionych grup, przy czym miało ono zawsze for- mę pewnej gradacji i nie wyznaczało wyraźnych granic. Niższe warstwy ludności miejskiej były - w porównaniu z miesz- kańcami wsi -jeszcze stosunkowo homogeniczne. Pozycja społecz- na mieszkańców miast była też - ogólnie rzecz biorąc - nieco ko- rzystniejsza niż pozycja mas ludności wiejskiej. W miastach istniały nierzadko lepsze możliwości zarobkowania, zmiany zawo- du oraz działalności publicznej. Poza tym ludność miejska miała więcej okazji do korzystania z rozdawnictw oraz różnego rodzaju rozrywek. Jest rzeczą charakterystyczną, że bogaci wyzwoleńcy, zrzeszeni w organizacjach Augustales wywodzili się głównie z krę- gu liberii miejskich. Większość członków plebs urbaria nie miała rzecz oczywista tyle szczęścia. Niemniej w dużych miastach, prze- de wszystkim w Rzymie, udawało im się przeważnie zabezpieczyć sobie byt. Jest rzeczą znamienną, że zaliczani byli oni ciągle jesz- cze do ludzi ubogich nawet wtedy, gdy posiadali majątek o warto- 181 ści 20 000 sesterców oraz czterech niewolników (Juvenalis 9, 140 on.). Nawet niewolnikom powodziło się przeważnie znacznie lepiej w mieście niż na wsi. Seneka dostrzegał wielką różnicę pomiędzy lżejszą dolą niewolników miejskich i ciężką pracą niewolników wiejskich (De tra 3, 29, 1 ). Kolumella zarzucał serui w miastach, że - w przeciwieństwie do pracujących ciężko niewolników w do- brach ziemskich - przyzwyczajeni są oni jedynie do rozrywek i uciech ( 1, 8, 1 n. ). Niezmiernie ważne było także, że członkowie niższych warstw ludności miejskiej mogli organizować się w collegia. Organizacje te - podlegające kontroli aparatu państwowego lub też samorządu miejskiego - dawały zupełnie prostym ludziom, nawet niewolni- kom, możliwość tworzenia związków albo z ich kolegami "po fa- chu" (na przykład coUegiumfabrum, istniejące w wielu miastach ##i zrzeszające rzemieślników), albo też z innymi czcicielami tego sa- mego bóstwa.l5z Członkowie tych związków posiadali pewne poczu- cie przynależności organizacyjnej, a ci spośród nich, którzy nimi kierowali, naśladowali zapewne działalność dostojników miejskich. Jednocześnie związki te mogły - dzięki składkom członkowskim oraz datkom bogatych obywateli - fmansować lepsze posiłki oraz godziwy pochówek swych członków. Poza tym powierzano im także funkcję miejskiej straży pożarnej. Duże znaczenie miał również fakt, że plebs urbaria - w Rzymie często przez cesarza, w innych miastach zaś przeważnie przez bogate osoby prywatne - zaopatry- wany był regularnie w zboże. Przejawem korzystniejszej pozycji społecznej ludności miejskiej były także liczne możliwości rozry- wek, przede wszystkim igrzyska w amfiteatrach, cyrkach i teatrach - w Rzymie również często fmansowane przez cesarza, w innych miastach zaś przez bogatych obywateli -, a także inne rodzaje uciech, które umożliwiało miasto, do odwiedzin w domu publicz- nym włącznie (źródła podają, że w samych Pompejach było ich 28). Niemniej życie większości członków plebs urbaria było bardzo ciężkie. Elita społeczna pogardzała zwłaszcza najniższymi war- stwami ludności plebejskiej, co znalazło swój wyrazl53 w poglądzie Tacyta o plebsie miejskim w Rzymie jako o plebs sordida et circo at theatris sueta (Hist., 1, 4). Warunki mieszkaniowe plebsu były często bardzo nędzne, warunki pracy niekorzystne, odzież i wyży- wienie w wielu przypadkach niedostateczne, zaś dobytek z reguły ubogi.l54 Ludność tę dotykały w największym stopniu przejściowe trudności aprowizacyjne, jak na przykład w Rzymie w roku 32 182 (Tac., Ann. 6, 13). Widok żebraka, usiłującego wzbudzić litość (Se- neca, Clem. 2, 7) nie był na przykład w Rzymie niczym niezwy- kłym. Awansu ekonomicznego i społecznego nie gwarantowały na- wet pracowitość i zdolności. Nawet handel - często przynoszący duże zyski - nie zawsze stwarzał możliwości dorobienia się. Mówił o tym pewien handlarz z miasta Rzymu: qui negotiando IocupLetem se sperauit essefuturum; spe deceptus arat (ILS 7519). Gwałtowne niezadowolenie wywoływały też upokorzenia, które uboga kliente- la - bez względu na to, czy byli to ludzie wolno urodzeni, czy też wyzwoleńcy - znosić musiała w domach bogaczy - często właśnie ze strony niewolników (op. Juvenalis 3, 184 on.). Oczywiście źle traktowani byli także niewolnicy miejscy, na przykład przez sena- tora Larcjusza Macedona (Plin., Ep. 3, 14, 1), który dziwnym tra- fem sam był również synem wyzwoleńca, tak samo jak Wediusz Pollion, którego okrucieństwo wobec niewolników było powszech- nie znane.l55 . Działalność zawodowa członków miejskich warstw niższych była bardzo zróżnicowana. Znaczną ich część stanowili przedsta- wiciele "warstwy inteligenckiej" Imperium Rzymskiego, będący często wyzwoleńcami lub niewolnikami. Wykonywali oni więk- szość zawodów umysłowych, których prestiż społeczny odpowia- dał mniej więcej prestiżowi zawodów rzemieślniczych. Byli więc oni: doradcami prawnymi, administratorami domów i majątków, lekarzami, pedagogami, artystami, muzykami, aktorami, pisarza- mi gminnymi, inżynierami, a nawet filozofami (prawnicy w pań- stwie rzymskim natomiast należeli często do warstw wyższych). Dużą część ludności niewolnej stanowiła służba domowa oraz nie- woinicy, których zadaniem było zaspokajanie luksusowych po- trzeb ich panów. Była to grupa nieproduktywna, tak samo jak wielu ludzi wolno urodzonych oraz wyzwoleńców w większych miastach Imperium, przede wszystkim w Rzymie, gdzie tworzyli oni liczną warstwę tzw. lumpenproletariatu, ludności pasożytni- czej, utrzymującej się z rozdawnictwa zboża. Natomiast głównie w małych miastach prowincjonalnych ludność warstw niższych była po prostu ludnością rolniczą, pracującą w okalających mia- sta dobrach ziemskich. W większych miastach członkowie warstw niższych prowadzili działalność gospodarczą, przede wszystkim jako rzemieślnicy i handlarze. Wielu z nich dysponowało niewiel- kimi - własnymi lub dzierżawionymi - zakładami, w których pra- cowali albo sami, albo też z kilkoma niewolnikami lub wyzwoleń- 183 cami. W Rzymie na przykład za czasów św. Augustyna istniała ulica, na której znajdowało się wiele warsztatów wytwórców przedmiotów ze srebra (De civ. Dei 7, 4). Mały zakład mógł otwo- rzyć nawet niewolnik; źródła wspominają na przykład o prowadzo- nym przez pewnego niewolnika niewielkim warsztacie złotniczym w okolicy Eburacum w Brytanii (ILS 3651 ). Bardzo wielu niewol- ników zatrudnionych było jednak w warsztatach bogatych przed- siębiorców; na przykład w okresie wczesnocesarskim duża liczba niewolników pracowała w warsztatach produkujących ceramikę typu tetra sigillata w Arretium. Źródła wspominają też o wielu wyzwoleńcach zatrudnionych w pierwszej połowie I wieku przy produkcji tej ceramiki w fabrykach Górnej Italii oraz o rzemieślni- kach - głównie wolnego pochodzenia - wytwarzających ją w zakła- dach galijskich w epoce następnej. Podobnie przedstawiała się struktura handlu. Własne sklepy posiadało wielu drobnych hand- larzy. W Rzymie na przykład istniała znaczna liczba sklepów z wy- robami metalowymi, których właścicielami byli wyzwoleńcy, za- trudniający w nich także własnych liberii (ILS 7536). Niewolnik natomiast mógł przynajmniej w zastępstwie swego pana (institor) prowadzić jego sklep [np. ILS 7479). Bardzo wielu wyzwoleńców i niewolników było jednak agentami wielkich domów handlowych; na przykład liczni liberii i serui rodu Ba.rbu z miasta Akwileia rep- rezentowali interesy swych pracodawców w miastach Noricum i Panonii.lss Aczkolwiek - jak to już zostało powiedziane - zróżnicowanie pozycji prawnej ingenui, Liberti i serui powodować mogło istnienie także pewnej gradacji społecznej, to jednak różnice społeczne mię- dzy tymi grupami osób nie zawsze były wyraźne. Granice pomię- dzy nimi były w ogóle bardzo płynne, bowiem w miastach - w przeciwieństwie do wsi - niezmiernie często wynikały one jedy- nie ze struktury pokoleniowej poszczególnych kategorii ludzi. Nie- wolnik bowiem miał zazwyczaj przed sobą perspektywę wyzwole- nia i uzyskiwał wolność przeważnie najpóźniej około 30 roku życia, jeżeli oczywiście wieku tego dożył. Każdy wyzwoleniec był dawnym niewolnikiem; bardzo wielu ludzi wolno urodzonych było potomkami dawnych niewolników, bowiem dziecko wyzwoleńca urodzone po akcie jego manumissio traktowane było już jak inge- nuus. Owa stała fluktuacja w obrębie miejskich warstw niższych miała dwojakiego rodzaju skutki. Po pierwsze powodowała ona, że zwłaszcza w większych miastach ludność ta składała się w znacz- 184 nej mierze z osób niewolnego pochodzenia. Dostrzegał to wyraźnie Tacyt, gdy podkreślał, że bardzo wielu mieszkańców miasta Rzy- mu, ba, nawet liczni ekwici i senatorowie pochodzą od niewolni- ków (Ann. 13, 27). Z drugiej strony natomiast fluktuacja ta pocią- gała za sobą konieczność stałego zasilania warstwy niewolników. O wielkiej liczbie serui i liberii w miastach Imperium Rzym- skiego świadczą występujące tam masowo inskrypcje nagrobkowe i wotywne.l5' Nie sposób jednak oszacować liczby niewolników. Hipoteza P.A. Brunta, który przyjmuje, że na ogólną liczbę ludno- ści Italii, wynoszącą za czasów cesarza Augusta około 7 500 000, 3 000 000 stanowili niewolnicyl58, jest wprawdzie prawdopodob- na, jednakże nie do udowodnienia. Dane o liczbie niewolników, które uznać można dojakiegoś stopnia za pewne, dotycząjedynie Pergamonu, a znajdujemy je u Galena (5,49), który jako liczbę za- mieszkujących Pergamon obywateli rzymskich podaje 40 000, zaś liczbę wszystkich dorosłych osób z kobietami i niewolnikami włącz- nie ustala na 120 000 osób. Oznaczałoby to, że w połowie drugie- go wieku w mieście tym niewolnicy stanowili około jednej trzeciej ogólnej liczby jego mieszkańców. Wielu niewolników posiadały zwłaszcza rodziny zamożne. Ustawodawstwo doby augustowskiej uwzględniało także możliwość posiadania przez jednego pana (do- minus) ponad 500 serui. Tacyt podaje na przykład, że w 61 roku w rzymskim pałacu Lucjusza Pedaniusza Sekundusa, jednego z najznakomitszych senatorów, znajdowało się 400 niewolników (Ann. 14, 43). Najwyższa poświadczona w źródłach liczba niewol- ników, stanowiących własność jednego pana wynosi 4116 (Plin. N. h. 33, 135). Zgodnie ze słynną adnotacją Seneki ogólna liczba niewolników miała być tak wielka, że gdyby rozpoznawali się oni po szczególnym stroju, mogliby stanowić dla Rzymu poważne za- grożenie (Clem. 1, 24, 1). Dane te nie wskazująjednak na to, aby również w domach przeciętnie zamożnych rodzin miejskich żyło wielu niewolników. Ceny serui w pierwszym i drugim wieku oscy- lowały - w zależności od sytuacji na rynku niewolników w po- szczególnych częściach Imperium i różnych okresach, a ponadto od ich wieku, płci oraz wykształcenia - ogólnie rzecz biorąc za- pewne pomiędzy 800 a 2500 sesterców (przy czym jest rzeczą zro- zumiałą, że ustalona w chwili wyzwolenia cena tak znakomicie wykształconego lekarza, jakim był Publiusz Decymiusz Eros Me- rula, wynosiła 50 000 sesterców).'59 Oznaczało to, że na przykład dekurion, którego cały majątek, włączywszy w to ziemię, dom 185 i sprzęty, wynosił jedynie 100 000 sesterców, pozwolić mógł sobie co najwyżej na kupno kilku niewolników. W Noricum na przykład najwyższa poświadczona w źródłach liczba niewolników, należą- cych do jednego domu, wynosiła sześć osób (CIL III 4962). W pro- wincjach północnych inskrypcje nagrobkowe, wymieniające licz- niejszą klientelę zamożniejszych rodzin, rekrutującą się spośród wyzwoleńców, należały do rzadkości. W okresie Cesarstwa nie istniały już tak wielkie możliwości po- zyskiwania niewolników, jak w II i I wieku p.n.e. Jeszcze za cza- sów cesarza Augusta jeńcy po zwycięskich wyprawach często spo- wadzani byli do Rzymu jako niewolnicy, na przykład w 25 roku p.n.e. 44 000 jeńców z zachodnioalpejskiego plemienia Salassów (Strabo 4, 6, 7). Następcy cesarza Augusta dokonali jednakże już tylko nielicznych podbojów, a nawet i w tych przypadkach lud- ność podbita nie zawsze brana była do niewoli i sprzedawana na targu niewolników. Ponieważ ludy podbite z rzadka jedynie pow- stawały zbrojnie przeciwko władzy Rzymu, na rynek niewolników coraz rzadziej trafiali także pokonani powstańcy. Uczynienie nie- wolnikami 97 000 Żydów po stłumieniu wielkiego powstania w Judei (66 - 70 r.) było raczej zdarzeniem wyjątkowym, jak i zresztą samo powstanie (Jos., Bell. lud. 6, 420). Handel niewol- nikami prowadzony przez państwo rzymskie z ludami sąsiednimi, na przykład Germanami czy Etiopami, pokrywał jedynie niewielką część zapotrzebowania w tej mierze. W okresie pryncypatu więk- szość niewolników stanowili ci, którzy urodzili się w Imperium Rzymskim. Popadanie w niewolę w wyniku przemocy było bardzo rzadkie, tym bardziej, że w warunkach konsolidacji wewnętrznej Imperium Rzymskiego porywanie ludzi było już niemal niemożli- we. Wielu niewolników, a mianowicie poświadczeni przez liczne inskrypcje i papirusy uernae (oikogeneis), było dziećmi małżeństw niewolników. Przyjąć jednak należy, że przyrost naturalny w ro- dzinach niewolniczych nie był w stanie utrzymać liczebności nie- wolników na stałym poziomie, nie mówiąc o jej zwiększeniu, choć- by już tylko dlatego, że po osiągnięciu przez niewolników wieku zdolności do małżeństwa byli oni często wyzwalani. To, że w ma- jątku Trymalchiona codziennie przychodziło na świat 70 dzieci niewolników (Petronius, Sat. 53) uznać należy za licentia. poetica. Niewątpliwie ważnym sposobem pozyskiwania niewolników było "dobrowolne" oddawanie się w niewolę wolnych obywateli rzymskich. Częstą praktyką było porzucanie swych dzieci przez 186 ubogie rodziny. Dzieci te wychowywane były przez swych "znalaz- ców" jako niewolnicy (alumni, threptoi). O tym, że praktyka ta stać się mogła zjawiskiem powszechnym świadczy list Pliniusza do ce- sarza Trajana, w którym sprawa pozycji prawnej podrzutków w Bitynii określanajestjako wielki problem na skalę całej prowin- cji (Ep. 10, 65, 1 ). W rodzinach żyjących w złych warunkach ma- terialnych, nominalnie wolnych, praktycznie jednak pozbawio- nych wszelkich praw i środków do życia, zdarzało się często - zwłaszcza w prowincjach -, że dzieci sprzedawane były w niewolę lub też, że w niewolę sprzedawali się ludzie dorośli. Zwyczaj ten bardzo rozpowszechniony był na przykład wśród Frygijczyków, stanowiących także w okresie Cesarstwa znaczną część niewolni- ków rzymskich (Philostr., Apoll. 8, 7, 12). U Diona z Prusy (0r. 15, 23 n.). na pytanie: "No dobrze, ale jak możesz twierdzić, iż ja byłem niewolnikiem?" pada następująca odpowiedź: "Przecież w istocie tysiące [ludzi], chociaż są wolni, kupczą sobą, tak że zgodnie z podpisywanymi umowami popadają w niewolę nie na jakichś rozsądnych, ale zupełnie marnych [warunkach]" (tłum. W. Maciejewski). Prawnik Marcjanus uważał wymieniony właśnie sposób pozy- skiwania niewolników (si quis se maior uiginti annis ad pretium participandum uendere passus est) za - teoretycznie przynajmniej - równorzędny z czynieniem niewolnikami jeńców wojennych oraz rodzeniem się uernae (Dig. 1, 5, 51). Praktyka sprzedawania się w niewolę wolnych obywateli rzymskich rozpowszechniona była także i z tego względu, że w okresie Cesarstwa niewolników oczekiwał zazwyczaj znacznie lepszy los niż w dwu ostatnich wiekach republiki. Już u jej schył- ku jednakże zaczął dochodzić do głosu pogląd, że z politycznego oraz - przede wszystkim - ekonomicznego punktu widzenia zna- cznie większe korzyści przynosi lepsze traktowanie niewolników, niż to na przykład miał w zwyczaju Katon. W okresie Cesarstwa taka postawa właścicieli niewolników upowszechniała się coraz bardziej, tym bardziej, że nie istniały już wówczas -jak to zostało powiedziane powyżej - praktycznie nieograniczone możliwości rekrutowania coraz to nowych niewolników. Tendencja ta umac- niała się jeszcze pod wpływem idei humanistycznych pewnych prądów filozoficznych. Do lepszej wydajności w pracy motywowa- no niewolników różnego rodzaju przywilejami. O tym, że zysk pracodawcy zwiększyć można nie poprzez brutalny wyzysk, lecz 187 dzięki pracowitości robotników, wiedział najlepiej już Kolumella (De re rust. 1, 7, 1 ). Jednocześnie okrutne traktowanie niewol- ników spotykało się z coraz większą dezaprobatą. Okrucieństwo Wediusza Polliona wobec jego niewolników zostało surowo zga- nione przez cesarza Augusta (Din 54, 23, 2 on.), chociaż zgod- nie z tradycją rzymską nie miał on zwyczaju mieszania się w prywatne sprawy obywateli, do których zaliczane były rów- nież stosunki pomiędzy niewolnikami i ich panami. Już za cza- sów jego rządów jednakże państwo rzymskie podejmować zaczę- ło kroki zmierzające do poprawy losu niewolników. Lex Petronia z roku 19 p.n.e. stanowiła, że niewolnik może zostać skazany na śmierć w walce z dzikimi zwierzętami jedynie za zgodą władz. Następcy Augusta wydawali dalsze ustawy, których ce- lem była ochrona niewolników. Klaudiusz uważał uśmiercanie starych i chorych niewolników za morderstwo i rozkazał, by w przypadku wypędzenia ich przez właściciela otrzymywali wol- ność i opiekę ze strony państwa. Domicjan zakazał kastrowania niewolników. Hadrian zabronił także zabijania niewolników, którzy dopuścili się wykroczeń, przez ich właścicieli, a oprócz tego nawet osadzania ich w prywatnych więzieniachlso. Tym normom postępowania podporządkowywali się w coraz to wię- kszej liczbie znakomici Rzymianie, na przykład Pliniusz Młod- szy, który niewolników swych traktował dobrze, interesował się ich losem, a nawet zezwolił im, by rozporządzali swą własnością na mocy testamentu (Ep. 8, 16, 1 on.). Seneka otwarcie wyrażał pogląd, że również niewolnicy są ludźmi (Ep. 47, 1 ): serui sunt? immo homines! serui sunt? immo contubernales! serui sunt? im- mo humi.les amici! 16 Takie samo przekonanie kazał wyrazić Pe- troniusz w Satynkach (71) swemu Trymalchionowi, a mianowi- cie: również niewolnicy są ludźmi, także oni - jak inni ludzie - ssą mleko matki. To zły los uczynił z nich ofiary. Sprawą niezmiernie ważną było, że niewolnicy - zwłaszcza w miastach - byli często wyzwalani i mieli wszelkie powody, by żywić nadzieję na manumissio po osiągnięciu określonego wie- ku. i62 Już za czasów cesarza Augusta wyzwalanie niewolników było praktyką tak powszechną, że masy liberii jawić zaczęły się państwu rzymskiemu jako zagrożenie polityczne i społeczne (por. Dion. Hal. 4, 24, 4 on.). Należało więc sprawę tę uregulo- wać w sposób odpowiadający interesom państwa rzymskiego. Lex Fufia Caninia z 2 roku p.n.e. ograniczyła liczbę niewolni- 188 ków, którzy jednorazowo otrzymać mogli wolność po śmierci swego pana na mocy jego testamentu. Stanowiła ona bowiem że w przypadku, gdy posiadał on 3 do 10 niewolników wolność otrzymać mogła co najwyżej połowa z nich; w przypadku 11 do 30 -jedna trzecia; 31 do 100 -jedna czwarta, zaś 101 do 500 - jedna piąta. Lex Aelia Sentia z 4 roku n.e. określała minimum wiekowe, uprawniające do uzyskania wolności, na lat 20. Poza tym utrudniała ona młodym niewolnikom (poniżej trzydziestu lat) uzyskanie obywatelstwa rzymskiego, stanowiąc określone obwarowania aktu ich wyzwolenia. Właściwym celem owych ustaw nie było jednak zasadnicze ograniczenie praktyki wyzwa- lania i zmniejszenie liczby liberii. Miały one jedynie zapobiec otrzymywaniu przez byłych niewolników w sposób masowy i wymykający się spod kontroli państwa obywatelstwa rzym- skiego, co mogłoby doprowadzić do niebezpiecznego zwiększe- nia się ich wpływu na życie publiczne Imperium. Także po ogło- szeniu obu tych ustaw istniała możliwość wyzwolenia wszystkich niewolników, należących do jednego domu (Gaius, Inst. l, 44). Nie mogło się to jednak odbyć jednorazowo na mo- cy testamentu, ani też spowodować, otrzymania przez wszy- stkich wyzwoleńców bez wyjątku i żadnej kontroli pełnych praw obywatelskich. Przywilej ten przysługiwał, wyjąwszy przypadki przewidziane ustawami, jedynie "dojrzałym" niewolnikom, któ- rzy w momencie swego wyzwolenia przekroczyli już trzydziesty rok życia. Podobny cel miała również lex Iunia (przypuszczalnie z 19 roku n.e), na mocy której młodym wyzwoleńcom lub oso- bom, które wolność uzyskały w sposób nieformalny zamiast peł- nych praw obywatelskich przysługiwało jedynie ius Lahnum, a także lex Visellia. z 24 roku n.e., zabraniająca wyzwoleńcom piastowania urzędów miejskich. Tak więc wszystkie te ustawy ani mogły, ani też zmierzały do ograniczenia powszechnej pra- ktyki wyzwalania niewolników po osiągnięciu przez nich okre- ślonego wieku (często około trzydziestego roku życia). Wręcz przeciwnie, w dwu pierwszych wiekach Cesarstwa Rzymskiego właściciele niewolników w miastach powszechnie dokonywali aktów wyzwalania, jak na przykład Pliniusz Młodszy (Ep. 8, 16, 1 ). Według sennika Artemidora Daldianusa za rządów dynastii Antoninów na przykład nadzieja niewolników na wyzwolenie by- ła w pełni uzasadniona. Sprawą problematyczną mógł być co najwyżej jego moment lub warunki, lecz nie sam akt. 189 Perspektywa wyzwolenia była nadzieją wielu niewolników. W pewnych okolicznościach mogła ona nawet stanowić motyw sprzedaży siebie samych lub też swych dzieci przez ubogich ludzi, nie posiadających obywatelstwa rzymskiego. W chwili wyzwolenia były niewolnik otrzymywał bowiem -jeżelijego właściciel był oby- watelem rzymskim - automatycznie pełne prawa obywatelskie lub przynajmniej prawo latyńskie, a więc przywilej, który na przykład dla ubogiego rolnika z prowincji był w okresie wczesnocesarskim albo nieosiągalny, albo też trudny do zdobycia, m. in. dopiero po ukończeniu dwudziestopięcioletniej, niezmiernie uciążliwej służby w wojskach pomocniczych (auxilia). Poza tym niewolnik otrzymy- wał w domu swego pana wyżywienie, a bardzo często również i wykształcenie zawodowe, na przykład kupieckie. Uwzględniwszy wszystkie te okoliczności status niewolnika mógł jawić się nie- Rzymianom jako nader "atrakcyjny", w Azji Mniejszej na przykład nie widziano w tym - według Filostratosa (Apoli. 8, 7, 12) - nic złego. Korzystne było to również dla właścicieli, bowiem niewolni- cy - by nie stracić szansy na wyzwolenie - pracowali bardzo gorli- wie, a oprócz tego musieli oni często wypracować sobie niewielki majątek (peculium), by móc się wykupić przy swej manumissio. Jeszcze większe były jednak korzyści, które czerpał były właściciel ze stosunku patron - klient, w który wchodził on ze swym wyzwo- leńcem. Dla libertus ze stosunku tego wynikały zobowiązania za- równo ekonomiczne, jak i moralne. Mogły one obejmować na przy- kład oddawanie przez wyzwoleńca byłemu właścicielowi części swych zarobków, a także świadczenia osobiste, jak choćby pielęg- nowanie go w chorbie.l63 W rzeczywistości był to więc również wy- zysk, jedynie w formie bardziej wyrafinowanej niż przed aktem wyzwolenia. Faktyczne położenie wielu wyzwoleńców odbiegało znacznie na niekorzyść od sytuacji nielicznej ich elity, której członkowie, jak na przykład Trymalchion, dzięki śmierci ich patroni uwolnieni zostali od tych więzi społecznych. Z drugiej jednak strony system ten funkcjonować mógł jedynie tak długo, jak długo możliwe było stałe zastępowanie liberii nowymi serui. W okresie wczesnocesarskim jednakże ta forma niewolnictwa była powszechnie praktykowana w miastach. Wielu właścicieli, jak się zdaje, kupowało niewolników właśnie w tym celu, by po upływie określonego czasu dać im wolność, stwarzając tym sa- mym niezmiernie dla siebie korzystny stosunek zależności spo- łecznej. 190 Niższe warstwy ludności wiejskiej Położenie niewolników wiejskich różniło się niekiedy znacz- nie od sytuacji niewolników w miastach. Stwierdzenie to odnieść można także do niższych warstw ludności wiejskiej i miejskiej w ogóle. Skład społeczny plebs rustica, której członkowie tworzyli przeważającą większość ludności Imperium, był w poszczególnych częściach państwa rzymskiego bardziej jeszcze zróżnicowany, niż to miało miejsce w przypadku plebsu miejskiego. Wprawdzie rów- nież na wsi żyli ingenui, liberii i serui, jednak liczebność tych kate- gorii ludności na poszczególnych terenach wiejskich była bardziej jeszcze zróżnicowana niż w miastach. Poza tym kategorie te mogły mieścić w sobie ludność o zupełnie odmiennej pozycji społecznej, bowiem na przykład wolno urodzony rolnik mógł być zarówno drobnym właścicielem ziemskim, jak i dzierżawcą czy też nie po- siadającym własnej ziemi robotnikiem najemnym.l64 Także wśród niewolników istniały różne grupy społeczne. Inaczej przedstawiała się sytuacja niewolników pracujących na małych działkach drob- nych rolników czy też w dobrach municypalnych o średniej wiel- kości; ich liczba była bowiem stosunkowo niewielka, zaś z właści- cielem łączył ich najczęściej stosunek patriarchalny. Zgoła odmienne było położenie niewolników pracujących w wielkiej licz- bie w latyfundiach. W tych częściach Imperium, w których w okre- sie wczesnocesarskim nie rozpoczął się jeszcze proces koncentracji posiadłości ziemskich w rękach nielicznych właścicieli, na przykład w krajach naddunajskich, niezbyt zresztą liczni niewolnicy, stano- wiący własność drobnych i większych rolników oraz posiadaczy ziemskich ze stanu dekurionów poszczególnych miast, często nie różnili się niemal od "wolnejzej. Najczęściej praco- wali oni wspólnie ze swym panem lub członkami jego rodziny. Po- za tym mogli oni zarówno zakładać własne rodziny, jak i wypraco- wać sobie niewielki majątek. Położenie niewolników w wielkich dobrach ziemskich było natomiast najczęściej bardzo złe, mimo że również i w tym przypadku było ono zróżnicowane, nie mówiąc już o tym, że zarządcy dóbr, rekrutujący się spośród niewolników, nazywani uilici lub actores, tworzyli elitę warstwy wiejskiej ludno- ści niewolniczej. Jest rzeczą znamienną, że takiego niewolnika je- go krewni sławili jako agricola optimus (ILS 7451), a poza tym, iż nierzadko funkcje te obejmowane były przez niewolników miej- skich (op. Plin., Ep. 9, 20, 2). 191 Jednakże zatrudnianie w latyfundiach rzeszy niewolników nie było w żadnym razie regułą. Na przykład w Afryce i Egipcie w pry- watnych latyfundiach wielkich posiadaczy ziemskich oraz cesar- skich dominiach pracowali głównie nominalnie wolni rolnicy. W Italii jednak praca niewolników w wielkich dobrach ziemskich była - przynajmniej w pierwszym wieku n.e. - jeszcze zjawiskiem powszechnym. Najlepszym tego świadectwem jest dzieło Kolumelli o rolnictwie, pochodzące z lat sześćdziesiątych tegoż stulecia.l65 Kolumella podzielał, ogólnie rzecz biorąc, stary pogląd Katona i Warrona, że maksymalny zysk z majątku ziemskiego osiągnąć można przy pomocy pracy niewolniczej. W celu podniesienia ren- towności produkcji zalecał wprowadzenie maksymalnej specjaliza- cji pracy niewolników. Wprawdzie unikał on zbędnej brutalności, jednak swym niewolnikom kazał ciężko pracować, po części także - zgodnie ze starą metodą - skuwał ich łańcuchami i widział w nich jedynie narzędzia pracy (De re rust. 1, 8, 8). Jednakże w okresie pryncypatu poprawie uległa również sytuacja niewolni- ków w latyfundiach. Pliniusz Młodszy, którego uznać można po- niekąd za przedstawiciela następnej po Kolumelli generacji, stwierdzał, że ani w jego dobrach, ani też w majątkach sąsiednich nie skuwa się już niewolników łańcuchami (Ep. 3, 19, 7). Na wsi oczywiście nie brak było również wyzwoleńców. Często zatrudniani byli oni w małych i średnich majątkach ziemskich, na przykład uprawiali działki rolników w Noricum oraz weteranów w Dalmacji i Panonii. W ogóle, jak się zdaje, niewolnicy należący do drobnych rolników częściej byli wyzwalani niż serui w wielkich majątkach ziemskich. Jednakże wyzwalanie niewolników także w latyfundiach nie było praktyką nieznaną. Pliniusz Młodszy, jak wiadomo, obdarował wielkodusznie wolnością swych niewolników bez względu na ich zawód (Ep. 8, 16, 1). Inskrypcja z I wieku n.e., pochodząca z italskiego Forum Livi, zawiera instrukcje właściciela ziemskiego ze stanu ekwickiego dla jego wyzwoleńców, pracują- cych w jego dobrach (CIL XI 600). Ogólnie rzecz biorąc jednak wyzwalanie niewolników na wsi, zwłaszcza w latyfundiach, było o wiele rzadsze niż w miastach. Kolumella mówi o manumissio w związku z jedną tylko sprawą, a mianowicie zaleca on nadawa- nie wolności tym niewolnicom, które wydały na świat więcej niż trójkę dzieci (De re rust. 1, 8, 19). Wyraka z tego, że wielcy posia- dacze ziemscy jego pokroju nie mieli zwyczaju wyzwalania swych niewolników, a poza tym, że byli oni niezmiernie zainteresowani 192 utrzymaniem liczebności swych niewolników na stałym poziomie, czemu służyć miały narodziny uemae. Przyjąć należy, że na wsi trudno było właścicielowi niewolników oczekiwać takich korzyści ekonomicznych i społecznych, płynących z faktu ich wyzwolenia, jak to było w mieście. Do prowadzenia działalności rzemieślniczej i kupieckiej konieczna była inicjatywa własna oraz pewna swobo- da działania. Niewolnik mający nadzieję na swe wyzwolenie, a zwłaszcza posiadający wolność osobistą libertus, mógł znacznie lepiej spełnić owe warunki niż pozbawieni wszelkich perspektyw serui. Właścicielom majątków ziemskich czynniki te jawiły się na- tomiast raczej jako przeszkoda. Jak bardzo nierentowne mogło być zatrudnianie wolnej siły roboczej, wynika wyraźnie z refleksji Pilniusza, iż majątek ziemski, który za czasów poprzedniego wła- ściciela zdewastowany został w wyniku złej gospodarki przez colo- ni jako inbecilli cultores, musiał on przez dłuższy czas doprowa- dzać do porządku, posługując się przy tym niewolnikami (Ep. 3, 19, 6 n. ). W okresie Cesarstwa jednakże z pokolenia na pokolenie coraz trudniejsze stawało się utrzymanie na stałym poziomie rzeszy nie- wolników, pokrywającej zapotrzebowanie latyfundiów na siłę ro- boczą. Już deklaracja Kolumelli, który matkom trojga niewolni- czych dzieci obiecywał olbrzymią - w jego mniemaniu nagrodę - świadczy o tym, że przyrost naturalny w rodzinach niewolniczych z trudem tylko pokrywał ubytki stanu niewolników. Wolni, lecz nie posiadający obywatelstwa rzymskiego mieszkańcy prowincji (peregrini) prawdopodobnie chętniej sprzedawali się w niewolę w miastach, gdzie mieli lepsze widoki na przyszłość. Ta kategoria ludności zresztą, dzięki systematycznemu rozprzestrzenianiu praw obywatelskich, stopniowo zanikała. Tak więc w okresie Ce- sarstwa na wsi następował stały - i jak się zdaje szybszy niż w mieście - spadek liczby niewolników. W latyfundiach coraz większą rolę odgrywać zaczął system kolonatu.lss Colonus był dzierżawcą niewielkiej działki, stanowiącej część dóbr ziemskich, którą uprawiał wraz ze swą rodziną (stąd jego żonę nazwano colo- na, op. ILS 7454). Zobowiązany był on do płacenia właścicielowi majątku czynszu w pieniądzach lub w naturze. W niektórych pro- wincjach, zwłaszcza w Afryce, a tam przede wszystkim w rozle- głych domenach cesarskich, stanowiących pod względem organi- zacji pracy wzorzec także dla latyfundiów prywatnych, system ten rozpowszechniony był w znacznym stopniu już w pierwszym wie- 193 ku n.e. Cytowana wielokrotnie przez historyków inskrypcja z Hen- chir-Mettich, pochodząca z ostatnich lat panowania cesarza Tra- jana, poświadcza funkcjonowanie systemu kolonatu jako podsta- wy gospodarowania w dobrach cesarskich nie tylko w tamtym czasie, lecz - powołując się na wcześniejszą lex Manci.ana - już w epoce dawniejszej.ls'' System ten znany był od dawna również w Italii, lecz na przkład Kolumelli (De re rust. 1, 7, 1, on.) wyda- wał się znacznie mniej rentowny niż praca niewolnicza, tak że za- lecał go stosować jedynie w dobrach, leżących na ziemiach mało urodzajnych, w których używanie kosztownych niewolników było- by nieopłacalne. Począwszy od II wieku n.e. ta forma gospodaro- wania ziemią upowszechniła się jednak również w całej Italii. Większość colom stanowili ludzie posiadający wolność osobis- t wśród których zdarzali się niekiedy również wyzwoleńcy (op. ILS 7455). Jednakże w ów system dzierżawy włączeni zostali rów- nież niewolnicy, którzy już w pierwszym wieku n.e. (Dig. 33, 7, 12, 3) jako quasi colom żyli praktycznie w takich samych warunkach jak "właściwi" koloni. Nie różnili się oni od nich ani rodzajem wy- konywanej pracy, ani też warunkami mieszkaniowymi. Niewolnicy, których uczyniono dzierżawcami nie byli też traktowani gorzej od "wolnych" colom, na przykład, siłą rzeczy, nie można ich było jut skuwać łańcuchami. Z drugiej strony natomiast szanse awansu społecznego poprzez zmianę miejsca zamieszkania oraz zawodu również w przypadku nominalnie "wolnych" kolonów nie były czę- sto lepsze niż szanse niewolników. Spowodowało to, iż tradycyjne różnice pozycji prawnej pomiędzy ludźmi wolno urodzonymi, wyz- woleńcami i niewolnikami w coraz większym stopniu traciły swe znaczenie społeczne. Koloni w wielkich majątkach ziemskich nie utworzyli jednak zupełnie homogenicznej warstwy ludności rolni- czej, bowiem doszło do wykształcenia się nowych różnic społecz- nych. Tak więc inskrypcja z Henchir-Mettich poświadcza występo- wanie kilku kategorii robotników rolnych w dobrach cesarskich, a mianowicie "normalnych" colom, czyli drobnych dzierżawców, następnie coloru inquilini, czyli osiadłych w majątku, nie posiadają- cych ziemi rolników, zobowiązanych do wykonywania różnych prac oraz stipendiaru, innych rolników, mieszkających częściowo w ma- jątku, częściowo zaś poza nim i zobowiązanych z kolei do świad- czenia różnych prac na rzecz "normalnych" kolonów. W okresie pryncypatu niewolnicy i koloni stanowili, jak się zdaje, mniejszą część ludności wiejskiej Imperium Rzymskiego. 194 Poszczególne części Cesarstwa zamieszkiwały inne liczne grupy ludności rolniczej, których skład zmieniał się w zależności od re- gionu. W większości prowincji żyli drobni właściciele ziemscy, któ- rych działki miały wartość mniejszą od minimum majątkowego, wymaganego od dekurionów w pobliskim mieście. Ów typ małego, samodzielnego gospodarstwa rolnego, sławiony przez Wergiliusza w jego Georgikach, występował w okresie wczesnocesarskim także w Italii. Jak wynika z danych o wielkości majątków, zawartych w tablicach alimentacyjnych, jeszcze na początku II wieku istniały w okolicach miast Veleia i Benewentum, a więc na terenach róż- niących się niezmiernie od siebie, tj. na północnym stoku Apeni- nów oraz w Kampanii, liczne małe gospodarstwa rolne. Poza tym we wszystkich niemal częściach Imperium Rzymskiego żyły masy bardzo ubogich rolników, nie posiadających ani ziemi, ani też środków do życia. Starali się oni zabezpieczyć sobie egzystencję, pracując jako robotnicy dniówkowi i sezonowi u zamożnych rolni- ków, w dobrach municypalnych oraz w latyfundiach. W wielu okolicach żyli pasterze, którzy, nawet w samej Italii, nie byli przyzwyczajeni do ludzi, a w każdym obcym dopatrywali się wroga (Fronto, Ad M. Caes. 2, 12). Dochodzili do tego jeszcze drobni kupcy, których nie brakowało także na wiejskich targach i przede wszystkim drobni rzemieślnicy, którzy albo we wsiach, albo też w warsztatach większych majątków ziemskich pracowali na przy- kład jako kowale lub też garncarze. Do ludności wiejskiej należeli na koniec także drobni dzierżawcy oraz więźniowie, pracujący w kopalniach. Bardziej jednolita struktura ludności wiejskiej Imperium Rzymskiego wykształciła się dopiero w okresie ^późnocesarskim, kiedy to w całym państwie rzymskim główną rolę odgrywać zaczę- ły: wielka własność ziemska oraz kolonat. Pod jednym wszakże względem położenie ludności wiejskiej było jednakowe w całym Imperium także w okresie wczesnocesarskim. We wszystkich jego częściach mianowicie uboższe i najuboższe grupy ludności wiej- skiej stanowiły warstwy doświadczające największego ucisku spo- łecznego. Spośród tych grup w najgorszym położeniu nie byli nie- wolnicy, którzy przedstawiali dla swego właściciela pewną wartość i byli przynajmniej regularnie odżywiani, lecz przede wszystkim masy nominalnie "wolnych" rolników, którzy pozbawieni byli wszelkich środków do życia, a w prowincjach często nie przysługi- wała im nawet uprzywilejowana pozycja obywatela rzymskiego. Na 195 przykład w Judei czy w Egipcie los "wolnej" ludności wiejskiej był znacznie gorszy niż położenie niewolników w dobrach ^Kolumelli. ^Filon sytuację tę przedstawia w bardzo czarnych kolorach (De spec. leg. 3, 159 on.). Ludność wiejska uciskana była olbrzymimi podatkami, jeśli zaś któryś z rolników zbiegł, znęcano się okrutnie nad członkami jego rodziny lub sąsiadami, często zamęczając ich na śmierć. Struktura stanowo-warstwowa i jej skutki Rekapitulując nasze rozważania na temat struktury społe- czeństwa rzymskiego w ^tzw. epoce pryncypatu powiedzieć można, że obrazowo najlepiej byłoby przedstawić ją w formie piramidy [ryc. 3). Wprawdzie przedstawienie takie nie odzwierciedla ani stopnia zróżnicowania liczebności poszczególnych warstw, ani też stałej fluktuacji w łonie społeczeństwa rzymskiego w dwu pierw- szych wiekach Cesarstwa, niemniej obrazuje ono pewne szczegól- nie ważne cechy charakterystyczne rzymskiej hierarchii społecz- nej. Ponieważ, jak wiadomo, w państwie rzymskim nie istniały warunki umożliwiające istnienie niezależnego stanu średniego, stwierdzić można, że społeczeństwo to rozpadło się na dwie grupy, różniące się od siebie znacznie liczebnością, a mianowicie na war- stwy wyższe i niższe. Senatorowie, ^ekwici oraz ^dekurioni nie będą- cy ^ekwitami - łącznie co najwyżej około 200 000 dorosłych męż- czyzn - stanowili przy tym, nawet razem ze swymi żonami i dziećmi, nie więcej niż 1 % ogólnej liczby ludności Imperium. Właściwa elita rządząca, do której wchodzili ludzie piastujący naj- wyższe urzędy senatorskie oraz grupa wysoko postawionych ^ekwi- ^tów, liczyła u schyłku doby augustowskiej jedynie około 160 osób, a w połowie ^II wieku mniej więcej dwa razy tyle. Większość człon- ków warstw wyższych, których pozycja społeczna z uwagi na po- siadany przez nich majątek, udział w sprawowaniu władzy oraz poważanie, które ich otaczało, była znacznie wyższa niż pozycja mas zwykłej ludności, wchodziła do któregoś z rzymskich ^ordines. Były to formy organizacji społecznej o wyraźnie wykształconym charakterze i ^korporatywnej strukturze. ^~vorzyły one pewną hie- rarchię, a przynależność do nich określały jednoznacznie kryteria, takie jak wielkość posiadanego majątku, sprawowane funkcje oraz prawo noszenia atrybutów danej godności. Owe formy ^orga- 196 Warstwy wyższe imperator, ^domus ^imperatoria ordo ^senatorius ^(consulares, "zwy- kli" senatorowie) ordo ^equester (wysocy ^praefecti i ^procuratores, posiadacze ^mili- ^tia ^equestris, inni ^ekwici poza i wewnątrz ^or- ^dines ^decurionum) ^ordines ^decurionum Warstwy niższe ^ingenui liberii ^servi plebs urbaria familia ^Caesaris, bogaci wyzwoleńcy ^servi liberii ^ingenui plebs ^rustica ^Ryc. 3. Graficzne przedstawienie struktury społeczeństwa rzymskiego ^nizacji traktować można - z uwagi na ich cechy charakterystyczne - jako stany. Zespalały one elitę społeczeństwa rzymskiego, przy czym zaznaczyć należy, że w społeczeństwie tym nie funkcjonował podział na miejskie i wiejskie warstwy wyższe. Natomiast bogaci wyzwoleńcy oraz członkowie familia ^Caesaris, których do warstw wyższych kwalifikował jedynie ich majątek, a częściowo również ich wpływy polityczne, do owych zrzeszeń osób uprzywilejowa- nych, cieszących się w społeczeństwie rzymskim najwyższym po- ważaniem, nie byli przyjmowani nigdy. Jednakże wśród bogatych wyzwoleńców miejskich zaobserwować można było tendencję do tworzenia własnych organizacji ^(Augustales), będących imitacją organizacji stanowych. Również ^famili.a ^Caesaris stanowiła zrze- szenie osób, podobne swym charakterem do stanu i dające się zdefiniować zarówno prawnie, jak i funkcjonalnie. 197 Niższe warstwy społeczne składały się z niezmiernie licznych i bardzo zróżnicowanych grup ludności miejskiej i wiejskiej. W przeciwieństwie do uprzywilejowanych ^ordines nie można ich w żadnym razie definiować jako stanów. Mówić raczej możemy o warstwach, przy czym nie należy ich tu rozumieć koniecznie ja- ko grup ludności tworzących pewną hierarchię społeczną. Kryte- riami przynależności do określonej warstwy był rodzaj działalności gospodarczej (warstwy miejskie i wiejskie) oraz pozycja prawna ^(ingenui, liberii, ^serui). Granice pomiędzy poszczególnymi warstwa- mi przebiegały zatem wertykalnie, co oznacza, że mogły one jedy- nie po części określać pozycję społeczną jednostki. W przeciwień- stwie do wyraźnie zhierarchizowanych warstw wyższych, w obrębie niższych warstw ludności nie funkcjonowały jednoznaczne linie podziału społecznego przebiegające horyzontalnie. Tak więc z ^jed- ^uvona ^uyc ^mvgta ^pozyc~a ^czzonxow ^roznycm ^wars~w ^rnzszycn. Oczywiście model ten nie stanowi pełnego odbicia rzymskiego porządku społecznego w dwu pierwszych wiekach Cesarstwa. ^Rze- ^miały prawne i organizacyjne kryteria podziału, co spowodowało niedostateczne uwidocznienie się granic, przebiegających pomię- dzy grupami społecznymi o różnych funkcjach i prestiżu, które niekoniecznie pokrywają się z liniami podziału pomiędzy dającymi się zdefiniować prawnie organizacjami i grupami osób. Biorąc za podstawę kryterium funkcjonalne oraz odpowiadające mu kryte- rium prestiżu społecznego, warstwy wyższe Imperium ^Romanum podzielić można na dwie zasadnicze grupy ludności, a mianowicie na municypalną elitę oraz arystokrację Imperium. Warstwę niższą elit municypalnych stanowili zrzeszeni we własnych organizacjach bogaci wyzwoleńcy ^(Augustales), wyższą natomiast "zwykli" ^deku- ^rioni oraz urzędnicy miejscy, jak również ^dekurioni będący jedno- cześnie członkami stanu ^ekwickiego, nie sprawujący jednakże żadnych funkcji państwowych, a jedynie miejskie. Członkowie arystokracji Imperium natomiast pozostawali w służbie państwo- wej, obejmowali stanowiska polityczne i wojskowe lub też mieli przynajmniej przed sobą - jak przede wszystkim senatorowie, nie piastujący aktualnie żadnych urzędów - taką perspektywę. Z arystokracji tej wyłoniła się jednak polityczna-militarna elita, do której wchodzili senatorowie i ^ekwici sprawujący najwyższe ^fun- 198 keje państwowe. Z drugiej strony natomiast przedstawiony powy- żej model, uwypuklający różnice społeczne, istniejące pomiędzy poszczególnymi warstwami ludności rzymskiej, uznać można za jednostronny o tyle, że przyjmuje on za najważniejszą cechę spo- łeczeństwa jego stratyfikację. Rzeczywistość społeczną państwa rzymskiego determinowało jednakże nie tylko funkcjonowanie w ramach społeczeństwa pewnej hierarchii, lecz także istnienie niezmiernie ważnych powiązań osobistych pomiędzy ludźmi o róż- nej pozycji społecznej, na przykład w obrębie familia pomiędzy niewolnikiem a jego panem; w gminach miejskich - pomiędzy ple- bejskim klientem a jego patronem - członkiem municypalnej elity, lub też na wsi - pomiędzy robotnikiem rolnym a właścicielem ma- jątku ziemskiego. Podczas gdy członkowie rzymskich ^ordines po- siadali poczucie wzajemnej przynależności oraz odrębności od in- nych grup, tworzących rzymską hierarchię społeczną, to ludność warstw niższych związana była bardziej ze swymi patronami czy też byłymi panami niż ze sobą. Niemniej rozwarstwienie społe- czeństwa rzymskiego i wynikające z niego różnice społeczne, bę- dące rezultatem działania przedstawionych wyżej (s. 146 on.) w sposób szczegółowy mechanizmów, były faktami, których zna- czenia nie można nie doceniać, tym bardziej, że w oczach ówczes- nych pisarzy ten rodzaj podziału społeczeństwa - na bogatych i biednych lub też na grupy zdefiniowane w inny sposób, różniące się jednakże między sobą statusem społecznym - uchodził za de- cydujący. Zgodnie z tym, co powiedziane zostało powyżej, społeczeństwo rzymskie w dwu pierwszych wiekach istnienia Cesarstwa, jak i zresztą w innych epokach historii rzymskiej, należałoby raczej określić jako strukturę stanowo-warstwową. Przy definiowaniu rzymskiego ustroju społecznego żadnego zastosowania nie znaj- duje natomiast pojęcie klasy. Podstawą istnienia danej klasy spo- łecznej jest wspólny dla wszystkich jej członków stosunek do pro- cesu produkcji. W uproszczonej formie wyrazem tego stosunku byłby fakt posiadania lub też nieposiadania środków produkcji (w odniesieniu do społeczeństwa antycznego za środki takie uznać należałoby ziemię uprawną, a prócz tego warsztaty rzemieślnicze wraz z ich wyposażeniem), podział pracy oraz rozdział wypracowa- nych dóbr. Gdyby społeczeństwo rzymskie okresu pryncypatu by- ło społeczeństwem klasowym, to musiałoby się ono dzielić na dwie klasy, a mianowicie na klasę wyższą, której członkowie posiadali- by środki produkcji, nie braliby bezpośredniego udziału w ^proce- ^199 ^sie produkcji i żyliby z pracy innych ludzi, oraz klasę niższą, któ- rej przedstawiciele nie posiadaliby ani ziemi uprawnej, ani też własnych środków, umożliwiających im prowadzenie działalności rzemieślniczej, a prócz tego braliby bezpośredni udział w procesie produkcyjnym, a owoce swej pracy oddawaliby klasie wyższej. Ta- kim kryteriom ekonomicznym odpowiadać mogłyby w znacznej mierze poszczególne grupy społeczeństwa rzymskiego. Senatorów mianowicie przyporządkować można bez trudu typowi pierwsze- mu, niewolników w latyfundiach zaś typowi drugiemu. Jednakże taki model klasowy nie odzwierciedla całej rzeczywistości społecz- nej państwa rzymskiego. Przede wszystkim oprócz klasy wyższej i niższej należałoby tu jeszcze wprowadzić pojęcie klasy pośred- niej, której członkowie mimo posiadania środków produkcji byliby bezpośrednimi producentami. Zaliczyć do niej trzeba by na przy- kład niezależnych rolników, którzy posiadali własną ziemię, kolo- nów dysponujących przynajmniej ziemią dzierżawioną, a poza tym jeszcze rzemieślników - właścicieli małych warsztatów. Rozstrzy- gający jest tu jednak fakt, że kryterium ekonomiczne nie było w żadnym razie j e d y n y m kryterium podziału społeczeństwa rzymskiego. Niezmiernie ważną rolę odgrywała bowiem również pozycja społeczno-prawna jednostki, która nie zawsze odpowiada- ła jej pozycji ekonomicznej. Członkowie stanu ^dekurionów w mia- stach byli nierzadko rolnikami, uprawiającymi własnymi rękami swą ziemię. Przynależność do stanu uprzywilejowanego, wiążące się z nią piastowanie urzędów miejskich, a także poważanie, ja- kim się dzięki temu cieszyli, powodowały, iż zaliczani byli oni jed- nak do warstw wyższych społeczeństwa rzymskiego. Z drugiej strony natomiast wyzwoleńcy pokroju ^Trymalchiona, mimo że wy- kazywali wszystkie cechy, charakteryzujące członków "klasy pa- nującej", posiadali bowiem środki produkcji, nie brali bezpośred- niego udziału w procesie produkcji i żyli z pracy rąk podległych im ludzi, nie mieli jednakże dostępu do żadnego ze stanów uprzywile- jowanych, możliwości piastowania wyższych urzędów, nie cieszyli się także w społeczeństwie szacunkiem. Tak więc określenie spo- łeczeństwa rzymskiego okresu pryncypatu mianem społeczeństwa klasowego (nie wspominając już w ogóle o "społeczeństwie właści- cieli niewolników") stałoby w sprzeczności ze stanem faktycznym. Było to bowiem społeczeństwo stanowo-warstwowe o bardzo swo- istej strukturze, które mimo pewnych cech wspólnych różniło się znacznie od innych społeczeństw sprzed rewolucji ^przemysło- ^isa waj. 200 Swoistość owej struktury obrazuje nam, jak dalece elastyczny mógł być rzymski ustrój społeczny w epoce pryncypatu. Ponieważ w prowincjach model stanowo-warstwowy albo został przejęty w pełni, albo też przynajmniej zdeterminował kierunek rozwoju społecznego, z biegiem czasu niegdysiejsi "nie-Rzymianie" uzyska- li dostęp do najwyższych urzędów państwowych, zaś ^Italikowie w coraz to większym stopniu tracili swe dawne znaczenie. Tego rodzaju drożności systemu społecznego nie należy jednak mylić z mobilnością wertykalną, ^tzn. możliwością poprawy lub też po- gorszenia przez jednostkę jej pozycji społecznej albo w obrębie jednej i tej samej warstwy społecznej, albo też poprzez zmianę swej przynależności ^stanowej.ls9 Szanse na awans społeczny jednostki determinowane były w sposób bardzo wyraźny przez granice przebiegające w ramach piramidy społecznej. Bardzo duże możliwości miały osoby posia- dające już określone przywileje. Jeżeli potrafiły one zręcznie zain- westować posiadany przez siebie majątek, a także - w ramach municypalnego, ^ekwickiego czy też senatorskiego ^cursus honorum - wspinać się na coraz to wyższy szczebel kariery urzędniczej, to ich pozycja społeczna stać się mogła znacznie korzystniejsza, jak to było na przykład w przypadku Pliniusza Młodszego, który do dóbr odziedziczonych dokupił nowe, a po sprawowaniu kolejnych urzędów senatorskich doszedł do godności konsula. Szczególnej trudności nie przedstawiało również wspięcie się ze stanu ^deku- ^rionów którejś z gmin do stanu ^ekwickiego, a następnie do stanu senatorskiego. Awans taki możliwy był w ciągu jednego lub też dwu pokoleń. Wielu ludzi bogatych z łatwością pokonywało kolej- ne bariery minimum majątkowego wyznaczonego dla członków poszczególnych rzymskich ^ordines. Z drugiej strony natomiast z uwagi na częstą bezdzietność rodzin senatorskich i ^ekwickich konieczne było stałe zasilanie tych stanów. Stan ^dekurionów tra- ktowany był zatem jako naturalne źródło pozyskiwania nowych ^ekwitów, stan ^ekwicki natomiast - nowych senatorów. Podobnych możliwości awansu społecznego nie brak było bynajmniej także w ramach warstw niższych, zwłaszcza w miastach. Ponieważ do tej samej kategorii ludności należeli tutaj często ludzie różniący się znacznie statusem społecznym poprawa własnej pozycji w ra- mach takiej kategorii - głównie dzięki zręczności i szczęściu w działalności gospodarczej - była rzeczą całkowicie możliwą. Do- tyczyło to zarówno rzemieślników miejskich, którzy potrafili ^wyp- ^201 ratować sobie majątek, jak i niewolników na wsi, którzy mieli szansę, by awansować do funkcji zarządcy majątku. Dzięki luźniejszej strukturze warstw niższych, zmiana statusu ich człon- ków możliwa była - zwłaszcza w miastach - już niejako z samego założenia, bowiem niewolnicy często otrzymywali wolność, a dzieci ^wywoleńca urodzone po akcie jego ^manumissio traktowane były ^jużjako wolno urodzone. Wpływu mobilności społecznej na kształtowanie się rzeczywi- stości społecznej państwa rzymskiego w okresie pryncypatu nie należy jednakże przeceniać. Ludzie, którym udało się faktycznie skorzystać z przedstawionych wyżej możliwości, stanowili ogólnie rzecz biorąc mniejszość, na wsi była to przypuszczalnie grupa bardzo nieliczna. Na przykład spośród około dziewięćdziesięciu ^ekwitów, którzy co roku obejmowali stanowisko prefekta kohorty, stanowiące najniższy szczebel ^ekwickiej kariery oficerskiej, tylko dwie trzecie awansowało do funkcji trybuna wojskowego, zaś zale- dwie jedna trzecia wspinała się na trzeci szczebel tej kariery, któ- rym było stanowisko ^praefectus ^alae. Sprawą niezmiernie ważną było jednakże to, że bardzo trudno było przekroczyć główną linię podziału społecznego, przebiegającą pomiędzy warstwami niższy- mi i wyższymi. Temu, kto nie posiadał środków materialnych, umożliwiających prowadzenie działalności gospodarczej, nie zaw- sze udawało się zgromadzić je dzięki pracowitości i innym przy- miotom osobistym. Dotyczyło to zwłaszcza niższych warstw lud- ności wiejskiej, bowiem na wsi stosunki własnościowe były bardziej stabilne niż w mieście. Oczywiście awans społeczny był możliwy również na wsi. Potwierdza to słynna inskrypcja z miasta ^Mactar ^(III w. ^n.e.), w której niegdysiejszy skromny robotnik rolny z dumą donosi o owocach swej ciężkiej pracy ^(ILS 7457). Pocho- dził on z rodziny bezmajętnej, przez 12 lat wynajmował się do pra- cy przy żniwach jako robotnik sezonowy, przez dalszych 1 1 lat ja- ko przodownik. Dzięki swej pracy stał się właścicielem ziemskim, a dzięki temu ^dekurionem w swym rodzinnym mieście, by na ko- niec zostać nawet ^duumvirem (czyli - w kategoriach dzisiejszych - burmistrzem). Kariera taka nie była zapewne jednak zjawiskiem zbyt częstym, tym bardziej, że robotnikowi najemnemu nie posia- dającemu własnej ziemi niezwykle trudno było zaoszczędzić sumę równą minimum majątkowemu, wyznaczonemu dla stanu ^dekurio- ^nów, nawet biorąc pod uwagę minimum najniższe, obowiązujące w małych miastach. Dojść do pieniędzy było znacznie łatwiej, wyko- 202 ^nując zawody miejskie, jednakże także w mieście istniały granice awansu społecznego, wyznaczone głównie przez osobiste pocho- dzenie oraz pozycję jednostki. Często stanowiły one przeszkodę w zintegrowaniu się ludzi, odnoszących sukcesy na polu gospo- darczym, zwłaszcza bogatych wyzwoleńców, z warstwą wyższą. Jak wynika z tego, w okresie pryncypatu, w przeciwieństwie do stosunków panujących w nowoczesnych społeczeństwach in- dustrialnych, z rzadka jedynie zdarzało się, aby ktoś z samych do- łów społecznych wspiął się na najwyższe szczeble społecznej pira- midy. Droga życiowa najznakomitszych ^członkówfamilia ^Caesaris czy też bogatych wyzwoleńców, jak ^Trymalchion, który powiedział o sobie, że z żaby przeobraził się w króla ^(Petronius, ^Sat. 77), nie stanowi żadnego dowodu nieograniczonej mobilności społecznej, bowiem również i te osoby odczuwały istnienie barier społecznych. Poza tym karierę swą zawdzięczały one nie tylko własnym zdolno- ściom, lecz również osobistemu szczęściu, ^tzn. dużym spadkom po bezdzietnych właścicielach, jak również faktowi przynależności do grona niewolników cesarskich - dzięki urodzeniu w familia ^Caesaris lub też zakupieniu ich na zlecenie cesarza na rynku nie- wolników. Jedyną zinstytucjonalizowaną możliwością awansu z do- łów społecznych na szczyt społecznej piramidy była kariera centurio- nów, którzy dzięki sprawowaniu funkcji ^primipilusa weszli do stanu ^ekwickiego. Jednakże na przykład w połowie ^II wieku było równo- cześnie jedynie około 2000 centurionów, z których tylko mniej więcej jednej trzeciej udało się dzięki ^primipilatowi awansować do godności ^ekwity, zaś niespełna dziesięciu dojść do wyższych urzędów ^ekwic- ^kich. Kariera późniejszego cesarza ^Pertinaksa, syna wyzwoleńca, który - nie posiadając żadnego majątku - trudnił się początkowo nauczaniem, dzięki protekcji przyjęty został do stanu ^ekwickiego i wyróżniwszy się swymi świetnymi zdolnościami militarnymi otrzymał godność senatora, następnie wszedł do grona najznako- mitszych konsulów, by na koniec - po upadku ^Kommodusa - zo- stać obrany cesarzem, była absolutnym wyjątkiem, możliwym je- dynie dzięki zaistnieniu nowych warunków w wyniku kryzysu polityczna-militarnego Imperium w drugiej połowie ^II wieku. W okresie wcześniejszym podobna kariera mogła się stać udzia- łem jakiejś rodziny na przestrzeni kilku pokoleń. ^Witeliusze na przykład pochodzili -jak podaje tradycja - od pewnego wyzwoleń- ca, który trudnił się szewstwem. Jego synowi udało się już u schyłku republiki zgromadzić dzięki licytacjom pewien majątek. 203 Poślubił on pewną prostytutkę i z tego małżeństwa urodził się syn, który później przyjęty został do stanu ^ekwickiego, a za pano- wania cesarza Augusta piastował także urząd cesarskiego proku- ratora. ^Ekwita ów miał czterech synów, z których każdy był sena- torem, jeden zaś trzykrotnym konsulem i jako taki należał do grona najznakomitszych mężów rzymskich. Jego synem był nato- miast ^Aulus ^Witeliusz, cesarz ^rzymski:l'o Mimo wszystkich ograniczeń i uwarunkowań rzymski system społeczny stwarzał jednakże wielorakie szanse awansu społeczne- go, które skłaniały ludzi przynajmniej do podejmowania prób ich wykorzystania. Owa elastyczność przyczyniła się w znacznej mie- rze do jego stabilności i siły. Z drugiej strony natomiast degrada- cja społeczna, która wywołać mogła szczególne rozgoryczenie osób nią dotkniętych, była w warunkach konsolidacji wewnętrznej Im- perium w okresie pryncypatu zjawiskiem stosunkowo rzadkim. W sposób masowy dotyczyła ona co najwyżej mieszkańców pro- wincji w pierwszym okresie po ich podbiciu, w okresie Cesarstwa były to więc grupy coraz mniej liczne. Wprawdzie nigdy nie brako- wało rodzin zubożałych i zadłużonych, zwłaszcza wiejskich, które na przykład zmuszone były do sprzedawania własnych dzieci w niewolę, lecz niezmiernie rzadko degradacją taką dotknięte były jednocześnie szersze warstwy ludności. W przypadku katakli- zmów, jak na przykład wielkiego trzęsienia ziemi, które miało miejsce w 17 roku ^n.e. w Azji Mniejszej, z pomocą poszkodowanej ludności przychodził skarb cesarski (Tac., Ann. 2, 47). Niezmier- nie duże znaczenie miał także fakt, że raz przyznane przywileje, jak wolność osobista, prawa obywatelskie oraz przynależność do danego ordo, odbierane były bardzo rzadko, przeważnie jedynie w przypadku popełnienia przestępstwa, zaś potomkowie osób przywileje te posiadających dziedziczyli je, ^tzn. wolność osobistą i prawa obywatelskie automatycznie, przynależność stanową prze- ważnie co najmniej faktycznie. Już z samej istoty rzymskiego ustroju społecznego okresu pryncypatu wynika, dlaczego w czasie tym konflikty i napięcia społeczne nie doprowadziły do wybuchu żadnych otwartych bun- tów i rewolt. Tak samo, jak w okresie ^późnorepublikańskim i wówczas nie istniały - już z samego założenia - przesłanki dla walk klasowych. Poszczególne grupy ludności w ramach warstw niższych związane były w różnej formie z warstwami wyższymi, a co za tym idzie ich interesy były niejednokrotnie krańcowo róż- i 204 na. Jednocześnie w obrębie warstw niższych nie funkcjonowały żadne jednoznaczne linie podziału społecznego. Nie istniały więc przesłanki dla powstania pewnej ponadregionalnej klasy, która mogłaby się stać nośnikiem ideologii rewolucyjnej, tym bardziej, że liczne grupy ludności warstw niższych w różnych częściach Im- perium bardziej solidaryzowały się ze swymi ^domini i patroni niż z ludnością o podobnej sytuacji społecznej w innych regionach. Ogólnie rzecz biorąc rzymski system władzy w okresie pryncypatu był tak silny, zaś stosunki wewnętrzne Imperium tak dalece skon- solidowane, że ujawnienie się istniejących napięć społecznych w formie otwartego konfliktu nie było po prostu możliwe. Cesarstwo stanowiło ramy polityczne najbardziej zdolne do te- go, by zespolić - rządzone przez arystokrację - społeczeństwo rzymskie w skali całego Imperium. Był to jednolity i stabilny sys- tem władzy, odpowiadający w największym stopniu interesom warstw wyższych. Dzięki rozbudowie regularnej administracji państwowej oraz utrzymywaniu stałych armii w sile 350 do 400 tysięcy ludzi, stworzony został aparat władzy, gwarantujący stałą i jednolitą kontrolę poddanych i zapewniający - w przeciwieństwie do chaosu okresu ^późnorepublikańskiego - polityczną stabiliza- cję. Jednocześnie aparat ów - dzięki jednolitym normom sprawo- wania władzy oraz centralnej kontroli, której podlegali urzędnicy - był także mniej uciążliwy dla ^mas.l'1 Poza tym udział w rządach członków warstw wyższych opierał się na określonym systemie proporcjonalna-hierarchicznym. Podczas gdy w okresie ^późno- ^republikańskim władzę przejmowało coraz to inne ze zwalczają- cych się wzajemnie ugrupowań oligarchicznych, a udział w rzą- dach innych członków warstw wyższych, na przykład większości ^ekwitów, był nieznaczny, rozdział funkcji publicznych pomiędzy ordo ^senatońus, ordo ^equester oraz ^ordines ^decurionum pod rząda- mi cesarzy stanowił odbicie społecznej rzeczywistości Imperium. Jednocześnie Cesarstwo zapewniło społeczeństwu rzymskiemu normy etyczna-ideologiczne, stanowiące - nie tylko dla wyższych warstw społecznych, lecz również dla szerszych mas ludności - jednolity system odniesienia. Normy te opierały się na zmodyfiko- wanej tradycji religijna-moralnej Rzymu, dostosowanej do wymo- gów Cesarstwa, czego przejawem był przede wszystkim kult wład- cy oraz moralny obowiązek zachowania lojalności wobec cesarza. W ramach poszczególnych grup społecznych kult osoby cesarskiej pielęgnowany był przez wywodzących się z nich kapłanów. Tak 205 więc ^sodales ^Augustales oraz członkowie innych kolegiów kapłań- skich byli senatorami, zaś najwyższymi kapłanami w prowincjach przeważnie ^ekwici. W miastach funkcjonowali ^municypalniflami- ^nes ze stanu ^dekurionów, ^Augustales z kręgu najbogatszych wyz- woleńców, a także ^magistń i ^ministń larów cesarskich, którymi by- li mniej znaczący wyzwoleńcy oraz niewolnicy. Jednakże prócz prowincji wschodnich, których religijny kult władcy miał długą tradycję, kult osoby cesarskiej nie był w stanie zaspokoić głębo- kich potrzeb religijnych. Jednakże wcześniej już nie to było celem religii rzymskiej. Najważniejszą jej funkcją było niezmiennie two- rzenie norm postępowania, których celem było skłonienie podda- nych do podporządkowania się interesom państwa. Owa etyka po- lityczna stanowiła istotę religii rzymskiej także pod rządami cesarzy. O tym, jak dalece rozpowszechniły się w całym Imperium rzymskie normy postępowania, świadczy upodobanie, z jakim wy- mieniano w inskrypcjach tradycyjne wartości rzymskie. W okresie wczesnocesarskim nie istniał żaden wyraźny alternatywny system odniesienia, niewolnicy na przykład pielęgnowali najczęściej kulty mniej lub bardziej rozpowszechnione wśród członków warstw wyż- szych. Dlatego też nielicznym zdeklarowanym przeciwnikom rzym- skiego systemu władzy, którymi byli zwłaszcza przedstawiciele pew- nych kierunków filozoficznych oraz sekt, nie udawało się niemal zupełnie podburzyć ludności rzymskiej przeciwko ^władzy.l'2 Z uwagi na potęgę Cesarstwa każda próba buntu przeciwko rzymskiemu systemowi władzy już z góry skazana była na niepo- wodzenie. Przekonanie to sformułował dobitnie ^Flawiusz Józef (Ben. Jod. 2, 345 on.). Z drugiej strony w okresie pryncypatu istniało znacznie mniej powodów do niepokojów społecznych niż w dwu ostatnich wiekach istnienia republiki, mimo że stan ideal- nej harmonii społecznej, który opiewał ^Eliusz ^Arystydes w swej Pochwale Rzymu (29 on.) pozostawał nadal jedynie w sferze po- bożnych życzeń. Dzięki nowemu systemowi udziału w sprawowa- niu władzy członków warstw wyższych w okresie cesarstwa w ich obrębie nie było takich konfliktów, których by nie można było roz- wiązać środkami pokojowymi. Plebs miejski był zaopatrywany w żywność dość regularnie. Niewolników traktowano obecnie znacznie lepiej niż dawniej, a poza tym bardzo często nadawano im wolność. Nawet masy ludności rolniczej, wśród nich także nie- zmiernie buntownicza początkowo ludność wiejska na niektórych terenach, podbitych dopiero za czasów Augusta, na przykład 206 w północnej Dalmacji i południowej ^Panonii, czerpały pewne ko- rzyści społeczne z postępującego procesu romanizacji i urbaniza- cji. Niemniej również w okresie pryncypatu dochodziło sporadycz- nie do - odosobnionych czasowo i regionalnie oraz zróżnicowa- nych pod względem przyczyn - niepokojów społecznych lub wybu- chów otwartych konfliktów społecznych, w których nie brak było ^równieź podłoża społecznego. Ruchy te miały jedną tylko cechę wspólną, niezmiernie jednakże ważną dla zrozumienia istoty kon- fliktów społecznych okresu cesarstwa. Ich inspiratorami były mia- nowicie przeważnie grupy ludności, których położenie ze szczegól- nych i - w skali całego społeczeństwa - nietypowych powodów było niezmiernie ciężkie. W przeciwieństwie do schyłku republiki los niewolników w okre- sie pryncypatu nie stanowił już powodu do wybuchu wielkich pow- stań niewolniczych. Niemniej pojedyncze przypadki złego trakto- wania niewolników, zwłaszcza w latyfundiach, mogły prowadzić nadal jeszcze do wybuchu otwartego buntu. Na przykład senator ^Larcjusz ^Macedon, współczesny Pliniuszowi ^(Ep. 3, 14, 1 on.), z powodu swego okrucieństwa zraniony został śmiertelnie przez swych niewolników. Za czasów ^Nerona pewien niewolnik zamor- dował prefekta miasta ^Pedaniusza ^Sekundusa; ^Tacyt (Ann. 14, 42) opisując to zdarzenie podaje dwie przyczyny, stało się tak mianowicie albo dlatego, że właściciel odmawiał swemu niewolni- kowi tak bardzo powszechnego prawa do wyzwolenia, albo też z zazdrości. Zgodnie z tym, co nam wiadomo, regularne powstania niewolników wybuchły jedynie w 24 roku ^n.e. w ^Apulii oraz są- siedniej ^Kalabrii, a także w roku 54 ^n.e. ponownie w ^Kalabrii. By- ły to tradycyjne tereny ruchów niewolników, zamieszkiwane przez wielu pasterzy, których położenie było szczególnie ciężkie, a jed- nocześnie wymykali się oni spod wszelkiej kontroli. Zazwyczaj jed- nak wyrazem oporu poszczególnych niewolników wobec ich wła- ścicieli była co najwyżej ucieczka, zwłaszcza z ^latyfundiów.'~3 Poza tym do niepokojów dochodzić mogło także wśród plebsu posz- czególnych miast. Zdarzało się to wówczas, gdy odczuwał on nie- zadowolenie z powodu niedostatecznego zaopatrzenia w żywność. ^Filostratos (Apoli. 1, 15) opisuje wybuch takich niepokojów u schyłku I wieku ^n.e. w ^pamfilijskim ^Aspendos. Przyczyną była klęska głodu, spowodowana tym, że wielcy właściciele ziemscy magazynowali zboże, by je następnie eksportować. Również ^Dion 207 z Prusy relacjonuje, że mniej więcej w tym sarnym czasie omal nie stracił życia wraz z właścicielami ziemskimi w swym mieście ro- dzinnym, bowiem motłoch podejrzewał ich o podniesienie ceny zboża. Również od ^Diona dowiadujemy się, że w głównym mieście ^Cylicji, ^Tarsos, wybuchły starcia zbrojne pomiędzy członkami lo- kalnego stanu ^dekurionów i podburzonymi przez cyników masa- mi, przede wszystkim ^"płóciennikami", którzy nie będąc obywate- lami miasta czuli się upośledzeni. O tym, jak łatwo było wzburzyć właśnie masy ludności rzemieślniczej w dużych miastach Azji Mniejszej, świadczy zdarzenie, którego uczestnikami byli apostoł Paweł i wytwórcy przedmiotów srebrnych z ^Efezu. "4 Wszystkie te niepokoje nie były jednak w stanie zagrozić Rzy- mowi. Konieczne było co najwyżej użycie środków policyjnych. Inaczej przedstawiała się natomiast sprawa w przypadku maso- wych buntów uciskanej ludności prowincji przeciwko władzy Rzy- mu. Stanowiły one dla Imperium ^Romanum duże niebezpieczeń- stwo, na przykład w roku 69 ^n.e. powstanie ^Trewerów i ^Batawów, które udało się stłumić dopiero w wyniku ^intensyvcmych i długo- trwałych działań wojennych. Oczywiście, podobnie jak swego cza- su w przypadku buntu italskich sojuszników i ludności prowincji przeciwko rzymskiej republice, ruchy te nie miały charakteru spo- łecznego. Wywołane były one głównie politycznymi, militarnymi lub też ekonomicznymi posunięciami Rzymu, dotykającymi w równym stopniu całkowicie różnych warstw ludności. W pow- staniu, które wybuchło w ^Galii w roku 21 ^n.e. w wyniku olbrzy- miego wyzysku ekonomicznego prowincji galijskich, udział brała zarówno plemienna arystokracja, jak i jej rolnicza klientela oraz niewolnicy (Tac., Ann. 3, 40 on.). W roku 69 na czele powstania ^Trewerów i ^Batawów stanęła ich arystokracja. Jednakże motywy społeczne odgrywały pewną rolę także w przypadku tych ruchów, tak samo, jak w okresie ^późnorepublikańskim w przypadku pow- stań Italików i ludności prowincji. Większość zwolenników oporu przeciw Rzymowi stanowiła zawsze prosta ludność wiejska, bo- wiem ona właśnie w prowincjach najdotkliwiej odczuwała ciężar rzymskiego panowania, gdyż członkom lokalnych elit nie trudno było wejść w kompromis z Rzymianami. Wcielanie siłą do rzym- skiego wojska ^Batawów przez ^Witeliusza, co w 69 roku doprowa- dziło do powstania tego plemienia przeciwko Rzymowi, ^d~t~r ^najbardziej masy zwykłej ludności ^(Ta~ ^z"- ^mniejszym ^stonnŻ> ~-' 208 ^liusz ^Cywilis, członek najwyższej arystokracji plemiennej (Tac., ^Hist. 4, 13) stanął na czele powstania, jego bliski krewny Juliusz ^Briganticus, walczył jako oficer w randze ^ekwity po stronie Rzy- mian (tamże 4, 70). Najbardziej wyraźne są społeczne motywy wielkiego powstania w Judei (66 - 70 rok ^n.e.). Powstanie to wy- wołane było posuniętym do ostatnich granic uciskiem żydowskiej ludności Palestyny. Masy powstańcze rekrutowały się spośród szczególnie zdeterminowanych rolników. Najbardziej radykalne ich grupy dążyły nie tylko do ^wyzwołenia się spod rzymskiego ja- rzma, lecz również do obalenia władzy ich własnych najwyższych kapłanów i właścicieli ^ziemskich.l''5 Jednakże również i te powsta- nia nie były w stanie zachwiać podstaw rzymskiego ustroju społe- cznego. Kryzys modelu społecznego z okresu Cesarstwa miał zu- pełnie inne korzenie. 6 Kryzys Imperium Rzymskiego a przemiany struktury społecznej Kryzys Imperium Romanum a społeczeństwo rzymskie Gdy Eliusz Arystydes wygłaszał w roku 143 n.e. swą poch- wałę Rzymu, był przekonany, że za jego czasów Imperium Rzym- skie osiągnęło najwyższy stopień swej doskonałości. O wojnach bowiem wówczas nawet nie myślano, świat, że tak powiem, usta- wicznie świętował, a miasta prześcigały się po prostu w piękności i świetności (97 on.). Upłynęło nieco ponad dwadzieścia lat, a państwo rzymskie toczyło na swej północnej granicy wojnę ob- ronną, wojnę najstraszliwszą od niepamiętnych czasów (SHA,MA 17, 2). Rządy cesarza Marka Aureliusza ( 161 - 180) jawiły się po- tomnym jako epoka, w której bez tego władcy profecto quasi ono Lapsu ruissent omnia status Romant (Epit. de. Caes. 16, 2). Ka- sjusz Dion uważał zgon tego cesarza za cezurę oddzielającą rzym- ski wiek złoty od epoki żelaza i rdzy (71, 36, 4), którą zapoczątko- wało jedynowładztwo Kommodusa (180 - 192) oraz przemiany w strukturze władzy za rządów Septymiusza Sewera ( 193 - 21 1 ) i jego następców. Za czasów Filipa Araba (244 - 249) pewien post- romny obserwator miał się wyrazić o Imperium Rzymskim jako o chorym i rozkładającym się ciele, a także jako o okręcie, który zabłąkawszy się we mgle tonął, nie mając znikąd ratunku. W kil- ka lat później św. Cyprian widział już nadciągający koniec świata, zaś za rządów cesarza Waleriana (253 - 260) oraz za jedynowładz- twa Galliena (260 - 268) upadek Imperium Rzymskiego w wyniku 210 najazdów plemion barbarzyńskich oraz rozkładu wewnętrznego zdawał się sprawą już przesądzoną. Mówić przy tym można o pow- szechnym kryzysie Imperium Rzymskiego. Jako najważniejsze czynniki, które kryzys ten konstytuowały, wymienić należy: labil- ność dotychczasowego porządku społeczno-politycznego Rzymu, dynamiczność przemian struktur, które niegdyś legły u podstaw tego porządku, oraz przekonanie (lub też przynajmniej odczucie) ówczesnych ludzi, że ich czasy charakteryzują się - w przeciwień- stwie do okresu wcześniejszego - labilnością i intensywnością przemian. Wprawdzie po śmierci Galliena, pod rządami wielkich cesarzy, których na tron wyniosło wojsko, tzn. Klaudiusza II (268 - 270), Aureliana (270 - 275), Probusa (276 - 282), a zwłaszcza Dioklecjana (284 - 305), państwo rzymskie ponownie osiągnęło stan stabilizacji wewnętrznej, nie była już ona jednak oparta na dawnych, tradycyjnych podstawach. Kryzys nie rozpoczął się równocześnie we wszystkich częściach Imperium i w każdej z nich jego skutki były nieco inne. Egipt i Afryka na przykład, które w znacznej mierze uchroniły się przed najazdami barbarzyńców i w których wielka własność ziemska i kolonat upowszechniły się w rolnictwie jeszcze przed III wiekiem, zostały nim dotknięte w mniejszym stopniu niż choćby Hiszpania czy Syria. W prowincjach naddunajskich, zwłaszcza w Panonii, Mezji i Dacji, za czasów dynastii Sewerów gospodarka kwitła bar- dziej niż kiedykolwiek przedtem. Tym dotkliwiej jednak prowincje te odczuwały kryzys w następnych dziesięcioleciach.l' Niemniej proces przemian dokonywał się w całym Imperium Rzymskim. Zo- stały nim objęte wszystkie dziedziny życia. Doprowadził on do znacznego przekształcenia rzymskiej struktury społecznej. Jego wynikiem było nie tylko silne rozwarstwienie, lecz także wykształ- cenie się modelu społeczeństwa rzymskiego. Był to więc proces niezmiernej wagi, który pod tym względem porównać można jedy- nie ze zmianami strukturalnymi, które dokonały się w państwie rzymskim w II wieku p.n.e. Jego doniosłość przeczuwana była po części już za czasów dynastii Sewerów. Skutki kryzysu wewnętrz- nego Rzymu skłoniły Tertulliana do stwierdzenia, że humiles subli- mitate, sublimes humilitate mutantur (Apol. 20, 2). Także Kasju- szowi Dionowi przyszło dożyć czasów, w których hierarchia społeczna Rzymu postawiona została na głowie (80, 7, 2). Kryzys ów był kryzysem totalnym. Jego najdobitniejszym wy- razem była katastrofalna sytuacja zewnętrzna Rzymu. Po krótkim 211 okresie wytchnienia, który Imperium zawdzięczało udanej kontr- ofensywie cesarza Marka Aureliusza na plemiona germańskie, po- cząwszy od panowania Sewera Aleksandra (222 - 235) i Maksymi- na Traka (235 - 238) zawierucha wojenna nie ustawała. Spowodowana była ona zarówno atakami Germanów i ich sprzy- mierzeńców na prowincje nadreńskie i naddunajskie, jak i ekspan- sjonistyczną polityką odradzającego się państwa perskiego wobec rzymskich prowincji wschodnich. Takie wydarzenia, jak śmierć ce- sarza Decjusza (249 - 251 ) w wojnie z Gotami, wzięcie przez Per- sów do niewoli cesarza Waleriana w dziewięć lat później, najazdy plemion barbarzyńskich na Germanię, Galię, Hiszpanię, kraje nad- dunajskie i bałkańskie, na Azję Mniejszą, Kapadocję oraz Syrię za czasów Galliena, a poza tym wtargnięcie Germanów do Italii za czasów Aureliana, wyznaczają jedynie momenty największych klęsk Rzymu w czasie ustawicznych wojen obronnych. Równie ka- tastrofalna była sytuacja wewnętrzna Rzymu. Kolejni cesarze roz- szerzyli do maksimum zakres swej władzy. W warunkach nowego systemu politycznego, tzn. dominatu, państwo przekształciło się we wszechwładną instytucję, żądającą od poddanych całkowitego posłuszeństwa i podporządkowująca ich sobie niejednokrotnie z wielką bezwzględnością. Jednocześnie władza poszczególnych ce- sarzy stawała się coraz bardziej labilna. W okresie dzielącym śmierć Marka Aureliusza, który umarł w sposób całkowicie natu- ralny od abdykacji Dioklecjana każdego kolejnego cesarza na tron wynosiła zbrojna przemoc, na przykład bunty wojska lub wojny domowe, i każdy z nich także w taki sposób był z niego strącany. Fakty takie, jak wojny pomiędzy pretendentami do tronu po za- mordowaniu Kommodusa, krwawy koniec sześciu cesarzy w sa- mym tylko roku 238, ustawiczne pojawianie się uzurpatorów oraz powstanie za czasów Galliena separatystycznych państw w pro- wincjach galijsko-germańskich, nad środkowym Dunajem, a także na Wschodzie, wyznaczają z kolei momenty najgłębszego kryzysu życia wewnętrznego Imperium. Owa labilność Cesarstwa była bez- pośrednim następstwem dominującej pozycji wojska, zwłaszcza wielkich armii prowincjonalnych w Panonii, Mezji, nad Renem, w Kapadocji oraz Syrii. Wzrostowi znaczenia wojska towarzyszyły radykalne przemiany dotychczasowej struktury władzy. Głęboki kryzys przeżywała także gospodarka Imperium. Święty Cyprian przedstawiał około roku 253 sytuację w bardzo ciemnych kolorach. Żywności było bardzo mało, ceny zwyżkowały, zasoby 212 surowców były na wyczerpaniu, podupadało rzemiosło. Poza tym na wsi brak było rolników (Ad Demetr. 3 n.). Coraz większe trud- ności przeżywało rolnictwo, co spowodowane było w pierwszym rzędzie pogłębiającym się brakiem siły roboczej. Szczególnie dot- kliwie odczuły kryzys miejskie gałęzie gospodarki. Zmniejszyła się znacznie produkcja rzemieślnicza, na przykład w prowincjach pół- nocno-zachodnich zaprzestano produkcji ceramiki typu tetra sigil- lata. W prowincjach przygranicznych, będących terenem ustawi- cznych walk, niemal całkowicie zamarł handel. Nie sposób było zahamować inflacji, w połowie III wieku przybrała ona katastrofal- ne rozmiary. Skutki stałych wojen i kryzysu gospodarczego wpły- nęły wyniszczająca na ludność rzymską. Zmniejszyła się zarówno jej liczba, jak i ambicje życiowe. Współczesny św. Cyprianowi pi- sarz chrześcijański, Dionizy z Aleksandrii, był pod wielkim wraże- niem spustoszenia, jakiego procesy te dokonały w jego mieście ro- dzinnym.l'8 Nędza zataczała coraz szersze kręgi, a sytuację pogarszały jeszcze nierzadko klęski żywiołowe. Wszystko to spowodowało wielkie przemiany w strukturze spo- łecznej. Zachwianiu uległa pozycja polityczna-ekonomiczna posz- czególnych uprzywilejowanych warstw społecznych. Utracił swą dawną stabilność jednoznacznie hierarchiczny system stanowy, obejmujący honestiores. Ludność warstw niższych, najdotkliwiej odczuwająca skutki kryzysu, doświadczała wzmagającego się ucisku i znajdowała się często w rozpaczliwej wprost sytuacji. W znacznym stopniu swą funkcję społeczną utraciły różnice pozy- cji prawnej poszczególnych grup ludności w ramach warstw niż- szych. Osoby posiadające wolność osobistą były bowiem coraz częściej traktowane przez państwo oraz możnowładców jak nie- wolnicy. Poza tym nadanie przez cesarza Karakallę (211 - 217) wszystkim "wolnym" mieszkańcom Imperium obywatelstwa rzym- skiego spowodowało, że ów osobisty przywilej przestał w praktyce spełniać funkcję różnicującą. Konsekwencją tego było wykształce- nie się nowej warstwy humiliores, która - w porównaniu z silnie zróżnicowanymi warstwami niższymi w okresie późno- republikańskim i wczesnocesarskim - była stosunkowo jednorod- na. Owe przemiany społeczno-ekonomiczne doprowadziły do pow- stania nowych napięć i konfliktów społecznych, które znajdowały ujście w coraz to nowych otwartych konfliktach zbrojnych, podko- pujących jeszcze bardziej stary porządek. W miarę rozpadu trady- cyjnego porządku społeczno-politycznego powiększała się coraz 213 bardziej próżnia etyczna-ideologiczna, którą wypełniały nowe prą- dy umysłowe, orientalne religie mistyczne oraz chrześcijaństwo, a także filozofia neoplatońska. Oczywiście kryzys nie był wytworem chwili. Nie spowodowała go ani wojna prowadzona przez Marka Aureliusza, ani konflikty wewnętrzne za czasów Kommodusa. Narastał on w cieniu monar- chii Antoninów już od dawna. Niebezpieczeństwa, jakie wynikały dla Rzymu z wędrówek plemion barbarzyńskich nad północną granicą Imperium, a także z przemian społeczno-politycznych, do- konujących się w plemionach germańskich i sąsiednich, nie były Rzymowi zupełnie nieznane także przed wybuchem wojen marko- mańskich w roku 166 lub 167. Również wzrost władzy wojska, a co za tym idzie wzrost znaczenia prowincji garnizonowych, nie był w żadnym razie wynikiem wojen domowych, które w latach 193 - 197 prowadzili między sobą Didiusz Julianus, Septymiusz Sewer, Pescenniusz Niger oraz Klodiusz Albinus. Przemiany struktury społeczno-ekonomicznej Imperium, które uwidoczniły się wyraźnie i uległy nagłej intensyfikacji u schyłku panowania dynastii Antoninów oraz pod rządami Sewerów, tkwiły w znacznej mierze swymi korzeniami w procesie przemian, zapoczątkowanych znacznie wcześniej. W warunkach funkcjonującego z pozoru cał- kowicie prawidłowo Cesarstwa pod rządami poprzedników cesarza Marka Aureliusza przemiany te nie były jednak widoczne. Trud- ności gospodarcze, dotykające w pierwszym rzędzie miejskie gałę- zie produkcji i prowadzące niechybnie do stagnacji w rzemiośle i handlu, do problemów w rolnictwie, wzrostu obciążeń dekurio- nów, a co za tym idzie, do zmian w strukturze społecznej miast, pojawiły się w Italii i niektórych prowincjach śródziemnomorskich jeszcze przed III wiekiem. W Hiszpani na przykład miejska war- stwa wyższa objawiła pewne oznaki wyczerpania już w połowie II wieku. W II wieku w miastach zmniejszyła się także powszechnie aktywność gospodarcza żądnych awansu społecznego wyzwoleń- ców. Przyczyn takiego stanu rzeczy dopatrywać się należy w sła- bości strukturalnej gospodarki, której podstawą były miasta z przyległymi do nich terytoriami. Owa słabość strukturalna wyni- kała z jednej strony z faktu, że w dwu pierwszych wiekach Cesar- stwa olbrzymie sumy inwestowano we wznoszenie budowli repre- zentacyjnych takich, jak forum, świątynie, teatry, amfiteatry itd., które z ekonomicznego punktu widzenia były zupełnie nierentow- ne, z drugiej zaś z tego, że w miarę kurczenia się rzeszy niewolni- 214 ków problem braku siły roboczej stawał się coraz bardziej palący. Zarówno wspomniany właśnie proces, jak i upowszechnienie się w niektórych częściach Imperium kolonatu, wskazywało na długo jeszcze przed ujawnieniem się w ostrej formie kryzysu państwa rzymskiego na zmiany strukturalne, dokonujące się w łonie warstw niższych społeczeństwa rzymskiego. Na koniec powiedzmy jeszcze, że także upowszechnienie się nowych systemów odniesie- nia, które dzięki zawartym w nich teoriom religijno-ideologicznym zaspokajały głębokie potrzeby duchowe, nie było w żadnym razie reakcją na ciężkie doświadczenia, jakie przyniósł Rzymowi III wiek. Już choćby tylko pobieżny przegląd tych różnorodnych proce- sów historycznych uwidacznia, że nie jest możliwe ustalenie jed- nej przyczyny kryzysu Imperium Rzymskiego. Każda próba takie- go rozwiązania tego problemu, funkcjonującego w naukach historycznych jako "problem wielu problemów" i wywołującego po dziś dzień gwałtowne kontrowersje, musi być siłą rzeczy niezado- walająca. Kryzysu Imperium Rzymskiego wyjaśnić nie można ani - za M.Roztowcewem - konfliktem pomiędzy zamożną ludnością miejską a masami ludności wiejskiej, ani też - za historykami marksistowskimi - kryzysem gospodarki niewolniczej, spowodo- wanym jej rzekomą nieproduktywnością lub też brakiem nowych źródeł pozyskiwania niewolników, nie mówiąc już w ogóle o licz- nych innych teoriach, z których część wysuwa na plan pierwszy przyczyny ekonomiczno-społeczne, inna zaś etyczna-ideologiczne, jeszcze inna sytuację zewnętrzną Rzymu.l9 Najbardziej widoczny jest fakt, iż napór barbarzyńców na gra- nice Imperium, nasilający się począwszy od panowania Marka Au- reliusza i osiągający swe apogeum w połowie III wieku, był wpraw- dzie czynnikiem niezmiernie ważnym, lecz stanowił tylko jedną z przyczyn kryzysu Cesarstwa. Wojny z wrogami zewnętrznymi przyczynić się mogły do znacznego przyspieszenia tego kryzysu, na przykład poprzez swe skutki gospodarcze, wywołane między innymi dużymi stratami w ludziach. Poza tym mogły one dać po- czątek niektórym z wielkich przemian, jak na przykład zwiększa- niu się władzy wojska. Słabość Rzymu, która umożliwiła barba- rzyńcom odnoszenie nad nim sukcesów, tkwiła jednak swymi korzeniami w wewnętrznych przemianach Imperium Rzymskiego, które albo rozpoczęły się jeszcze przed wielkimi wojnami marko- mańskimi, albo też były od najazdów barbarzyńców zupełnie nie- 215 zależne, na przykład zmniejszenie się liczby ludności w wyniku epidemii. Przemiany te były bardzo różnorodne, przebiegały rów- nolegle, zazębiały się stale o siebie, a także oddziaływały na siebie wzajemnie, tak że niezmiernie trudno stwierdzić, co było przyczy- ną, co symptomem, a co skutkiem. Na przykład osłabienie stanu dekurionów w wielu miastach, bez wątpienia jedno z najważniej- szych zjawisk w procesie przemian struktury społeczeństwa rzym- skiego, było ważną przyczyną upadku miast w różnych częściach Imperium. Jednocześnie jednak było ono symptomem powszech- nego kryzysu gospodarczego, a prócz tego skutkiem słabości struk- turalnej miast, które swój rozkwit gospodarczy w okresie wczesno- cesarskim zawdzięczały głównie, przynajmniej na łacińskim Zachodzie, krótkiemu stosunkowo okresowi boomu gospodarcze- go, będącego następstwem eksploatowania prowincji. Poza tym osłabienie stanu dekurionów widzieć należy w kontekście prze- mian strukturalnych, które dokonywały się na wsi. Rozrastająca się stale wielka własność ziemska stanowiła niebezpieczną konku- rencję dla dóbr średniej wielkości, a więc dóbr jak najbardziej ty- powych dla dekurionów. Jednocześnie kurczenie się rzeszy nie- wolników, jak również powiązanie mas ludności rolniczej z wielką własnością ziemską poprzez kolonat, spowodowało właśnie w do- brach o średniej wielkości dotkliwy brak siły roboczej. Poza tym kryzysu stanów dekurionów nie można nie wiązać ze stopniowym przechodzeniem Cesarstwa od pryncypatu do dominatu, co spo- wodowało roszczenie sobie przez państwo w coraz większym stop- niu prawa do dochodów dekurionów. Do tego doszły jeszcze znisz- czenia, które hordy barbarzyńców wyrządzały zarówno w mieście, jak i na wsi. Ze zniszczeń tych przeciętnemu dekurionowi nie było się tak łatwo podnieść, jak senatorowi, wielkiemu właścicielowi ziemskiemu, który często posiadał dobra w różnych częściach Im- perium. Przykład ten obrazuje nam wyraźnie oddziaływanie na siebie różnych przemian, dokonujących się w epoce wielkiego kryzysu. Gdybyśmy, podsumowując powyższe wywody, chcieli ustalić ich wagę, to stwierdzić musimy, że kryzys Imperium Romanum był wy- nikiem współdziałania wielu okoliczności wewnętrznych i zewnę- trznych. Tak więc najazdami barbarzyńców Imperium Rzymskie dotknięte zostało w czasie, gdy pogłębiać się zaczęły jego słabości wewnętrzne. Słabości te objawiły się z ostrością, której wewnętrz- ne struktury Rzymu nie były w stanie się oprzeć. Konkretnym wy- 216 razem owej sprzeczności jest fakt, że właśnie w czasie, gdy Impe- rium potrzebowało - wobec wielkiego i ustawicznego zagrożenia ze strony barbarzyńców - więcej niż kiedykolwiek przedtem żołnie- rzy, dla ich zaopatrzenia natomiast więcej pieniędzy i produktów oraz - aby je wytworzyć - więcej rąk do pracy, w tym właśnie cza- sie dysponowało ono znacznie mniejszym niż w okresie wcześniej- szym potencjałem produkcyjnym, a jego potęga ekonomiczna była bardzo osłabiona. Skutkami tego stanu rzeczy była labilność i proces przemian istniejącego systemu, a także postawa rezygna- cji ówczesnych mieszkańców Imperium Romanum. Przemiany w warstwach wyższych Przed wielkimi przemianami okresu kryzysu nie uchroniła się żadna z warstw społeczeństwa rzymskiego, nawet stan senator- ski, mimo że jego członkowie w III wieku, a także i później, podob- nie jak w okresie wczesnocesarskim, nadal tworzyli grupę ludzi najbogatszych i cieszących się w społeczeństwie rzymskim najwięk- szym poważaniem. Etniczny skład ordo senatorius nie uległ od po- łowy drugiego wieku żadnym radykalnym zmianom. W dalszym ciągu zmniejszała się liczba senatorów-Italików, zwiększała się na- tomiast stopniowo liczba senatorów pochodzących z prowincji, wśród których w większym niż uprzednio stopniu reprezentowani byli mieszkańcy Afryki oraz arystokracja z prowinc i wschod- nich.l8ż w III wieku przynajmniej trzecią część senatorów stanowili Italikowie, nie mówiąc już o tym, że przenika- nie do stanu senatorskiego mieszkańców prowincji nie doprowa- dziło bynajmniej, tak samo jak w II wieku, do zauważalnej zmiany senatorskich ideałów i norm postępowania. Sprawą ważną było ponadto, że najwyżsi oficerowie, często niskiego stanu, pochodzący przeważnie z terenów położonych na rubieżach Imperium, na przy- kład z Panonii czy Mezji, nie dążyli wcale do tego, by stać się sena- torami. Dlatego też przemiany składu stanu senatorskiego nie od- zwierciedlały bynajmniej faktu przesunięcia się politycznego punktu ciężkości z Italii na prowincje przygraniczne. Przemiany nie naruszyły także ani bogactwa, ani też wysokie- go prestiżu społecznego senatorów. Głównym źródłem dochodu rodzin senatorskich była nadal wielka własność ziemska, jak na przykład w przypadku rodu Gordianów, o którym mawiano, że po- 217 siada on więcej dóbr w prowincjach niż jakikolwiek inny (SHA, Gd. 2, 3). Ponieważ spośród wszystkich gałęzi gospodarki rolnic- two w najmniejszym stopniu dotknięte zostało kryzysem, podsta- wy bogactwa senatorów pozostały nienaruszone. Przeciwnie, dzię- ki kryzysowi mieli oni możliwość dalszego powiększania swych dóbr dzięki wykupowi małych i średnich majątków ziemskich, których właściciele w znacznie większym niż oni stopniu odczu- wali skutki wojen, trudności gospodarczych oraz klęsk żywioło- wych. Nie ucierpiał także prestiż społeczny senatorów. Tytuł claris- simus, umieszczany - począwszy od schyłku panowania dynastii Antoninów - regularnie i z wielką dumą przez senatorów w ich in- skrypcjach nadal był oznaką posiadania drugiej z kolei, najważ- niejszej po cesarzu, godności w społeczeństwie rzymskim. Kasjusz Dion był zdania, że do stanu senatorskiego należeć powinni najlep- si i zarazem najbogatsi ludzie znakomitego pochodzenia zarówno z Italii, jak i z prowincji (52, 19, 2). Tak samo uważali senatorowie także w okresie późniejszym. Znamienne jest, że ci cesarze, którzy wspięli się na tron rzymski z dołów społecznych przyjmowali za- równo godność senatora, jak i najwyższy urząd senatorski, tzn. urząd konsula, jako coś zupełnie oczywistego i im należnego. Zu- pełnie odmiennie natomiast rzecz się miała, jeśli idzie o władzę po- lityczną stanu senatorskiego. Mimo zachowania przez cla.rissi.mi ich bogactwa i prestiżu społecznego, utracili oni swe wpływy poli- tyczne, które w okresie pryncypatu posiadali dzięki piastowaniu przez nich najwyższych urzędów państwowych. Przyczyną tego był fakt, że cesarze okresu dominatu zmuszeni byli - z uwagi na cięż- kie warunki wywołane wielkim kryzysem - w celu utrzymania spoi- stości Imperium Romanum sięgnąć po zupełnie odmienne niż doty- chczas środki. Z jednej strony konieczne było więc utworzenie nowych organów państwowych, bardziej efektywnych niż senat, który nie mógł już dłużej być przez władców "czule rozpieszczany, jak czcigodny, lecz sparaliżowany dziadek"'81, z drugiej natomiast cesarze oprzeć się musieli na szerszym niż stan senatorski kręgu osób, o wyższych niż senatorowie kwalifikacjach. Z tego też względu przemiany, które doprowadziły do odpolitycznienia stanu senator- skiego przebiegały dwutorowo. Z jednej strony senat jako instytucja, stanowiąca często przeszkodę w realizacji różnych celów polityki ce- sarskiej, wyłączony został w znacznej mierze z rzymskiego życia poli- tycznego, wzrosła natomiast rola rady i biurokracji cesarskiej. Z dru- giej natomiast strony zastrzeżone dotychczas wyłącznie dla 218 senatorów wysokie urzędy administracyjne i stanowiska dowódcze przekazane zostały gronu innych osób, a mianowicie ekwitom. Harmonijny stosunek pomiędzy cesarzem i senatem, na któ- rym w drugim wieku wspierali swą władzę cesarze: Trajan, Ha- drian, Antoninus Pius oraz Marek Aureliusz, zachwiany został już po rządami Kommodusa. Pomiędzy tym cesarzem a elitą stanu se- natorskiego dochodziło stale do konfliktów politycznych, które liczni senatorowie przypłacili życiem. Najlepszym wyrazem nowego stosunku autorytarnego Cesarstwa do najwyższego stanu rzym- skiego jest relacja Diona o występie cesarza Kommodusa w Kolo- seum, kiedy to młody władca w stroju gladiatora stanął przed se- natorami. "Ten powszechny strach obejmował wszystkich - i nas i innych. [On] zaś uczynił ponadto wobec nas, senatorów coś in- nego, w wyniku czego nade wszystko obawialiśmy się, że zginie- my. Zabił bowiem strusia, odciął jego głowę, i przyszedł w miejsce, gdzie zasiadaliśmy, wznosząc w lewej ręce głowę [strusia], w pra- wej zaś zakrwawiony miecz. Nie powiedział nic, ale śmiejąc się szyderczo potrząsnął głową strusia pokazując, że i z nami może zrobić to samo." (72, 21, 1 n.; tłum. W. Maciejewski). Po upadku Kommodusa i jego następcy Pertinaksa stan senatorski rozpadł się na różne ugrupowania polityczne, z których każde popierało innego pretendenta do tronu. W roku 197 Septymiusz Sewer, któ- rego z racji jego tradycji rodzinnej oraz mentalności nikt nie posą- dzałby o postawę wrogą senatowi, okrutnie rozprawił się ze swymi przeciwnikami. To samo uczynił w okresie późniejszym Karakalla ze swymi faktycznymi i rzekomymi wrogami ze stanu senatorskie- go.182 Jednocześnie senat miał coraz rzadziej okazję do podejmo- wania ważnych decyzji państwowych. Cesarz Maksymin Trak jako pierwszy władca rzymski ani nie ubiegał się, nawet post factum, o usankcjonowanie jego wyboru przez senat, ani też w czasie swych trzyletnich rządów nie pojawił się w siedzibie senatu czy nawet w mieście Rzymie. Wprawdzie w pojedynczych przypadkach senatorom udawało się jeszcze zaznaczyć swą obecność na rzym- skiej scenie politycznej, na przykład w roku 193, kiedy to Perti- naks został ogłoszony przez senat cesarzem (przy czym scena ta była zapewne przygotowana odpowiednio przez jego zwolenników), ponadto w roku 238, kiedy senat wypowiedział wojnę Maksymino- wi Trakowi i w osobach Pupiena i Balbina ogłosił cesarzami dwu swoich kandydatów, czy też w roku 275, kiedy to po gwałtownej śmierci Aureliana w osobie Tacyta cesarzem obrany został ponow- 219 nie "człowiek senatu". Były to jednak wyjątki, a inicjatywa politycz- na pozostawała w takich razach, jak i w ogóle, w rękach wojska. Jednocześnie senatorowie pozbawiani byli stopniowo urzędów, które w okresie wcześniejszym zastrzeżone były wyłącznie dla nich. Idealny senator rzymski był - stosownie do swego tradycyj- nego wykształcenia - domi militiaeque pollens (SHA, MA 3, 3: o jednym z najznakomitszych senatorów za czasów dynastii Anto- ninów), jednocześnie także urzędnikiem administracyjnym oraz wodzem wojska, posiadał on także stosunkowo gruntowne wy- kształcenie prawnicze, w żadnym jednak razie nie był oficerem za- wodowym. Już wojny prowadzone przez cesarza Marka Aureliusza wykazywały, że działający według dawnych metod generałowie-se- natorowie nie są w stanie sprostać nowym zadaniom, związanym z obronnością Imperium. W wymyślonej przez siebie mowie, którą .: miałby wygłosić Septymiusz Sewer do swego głównego przeciwni- ka Klodiusza Albinusa, Herodian sformułował z brutalną otwarto- ścią to, co zapewne wielu współczesnych myślało o talentach woj- skowych przedstawicieli starej arystokracji: miejsce tego potomka znakomitego rodu (2, 15, 1) jest nie na wojnie, lecz wśród tance- rzy i śpiewaków (3, 6, 7). Jedynym rozwiązaniem było powierzenie najważniejszych stanowisk dowódczych ekwitom, którzy po przej- ściu specyficznej dla ich stanu kariery oficerskiej posiadali znacz- nie więcej doświadczenia militarnego niż przeciętny senator. Tak więc od czasów Marka Aureliusza sięgano coraz częściej po meto- dy znane już wcześniej, a mianowicie zasłużeni oficerowie ekwiccy przyjmowani byli do stanu senatorskiego, a następnie powierzano im dowództwo nad legionami i armiami. Do grona tych osób nale- żeli dwaj najzdolniejsi generałowie Marka Aureliusza, Pertinaks i Waleriusz Maksymianus, którego źródła wymieniają jako pierw- szego senatora z Panonii. W ten sposób jednak stale pogłębiała się przepaść, która w łonie stanu senatorskiego istniała pomiędzy viń i tym bardziej, że pierwsi militares a uiń docti, diserti oraz litterafi, z nich przebywali przeważnie w prowincjach wojskowych i z tego .. powodu nie mieli często okazji, by bawić w Rzymie, brać tam udział w posiedzeniach senatu oraz przyswoić sobie tradycje ary- stokracji. Prócz te o rozrasta ta si administrac a c na Ce- sarstwa potrzebowała coraz więcej ludzi o odpowiednich kwalifi- kacjach, a ich także było najłatwiej znaleźć wśród ekwitów. Jest rzeczą znamienną, że za czasów dynastii Antoninów wśród najlep- szych prawników przeważali nie senatorowie, lecz ekwici. 220 Cesarz Gallien, autor wielkiej reformy wojskowej, wyciągnął wnioski z tego stanu rzeczy. Od roku 262 stanowiska dowódców oraz namiestników prowincji wojskowych powierzane były niemal wyłącznie ekwitom, którzy nie musieli już przy tym wchodzić do stanu senatorskiego.l84 Reforma ta nie oznaczała jednak zasadni- czego zakazu służby wojskowej w odniesieniu do senatorów, jak to mylnie sugerują późniejsze źródła (Aur. Victor, Caes. 33, 34). Nie była ona także wymierzona przeciwko senatorom, bowiem więk- szość z nich już od dawna nie była zainteresowana uciążliwą służ- bą w wojsku. Oznaczała ona jednak faktyczne pozbawienie człon- ków stanu senatorskiego najważniejszych funkcji państwowych. Mogli oni odtąd piastować jedynie pewne niższe urzędy cywilne, urząd konsula, stanowisko namiestnika w kilku prowincjach bez załogi wojskowej oraz nieliczne inne urzędy. Oznaczało to również znaczne ograniczenie funkcji senatorów w administracji cywilnej. Wprawdzie o całkowitym pozbawieniu ordo senatorius władzy poli- tycznej nie może być mowy, bowiem zarówno pozostawione im urzędy, jak i ich bogactwo i wpływy gwarantowały im ciągle jesz- cze pewien udział w życiu politycznym, to jednak wiodąca rola stanu senatorskiego w Cesarstwie Rzymskim należała już do przesz- łości. Trzeci wiek n.e. był złotym wiekiem rzymskich ekwitów. Ponie- waż zarówno oficerowie, jak i urzędnicy cesarscy należeli w więk- szości do ordo equester, ekwici tworzyli najbardziej - politycznie, jak i militarnie - aktywną warstwę wyższą społeczeństwa rzym- skiego, a zarazem główny filar Cesarstwa okresu dominatu. Ma- kryn (217 - 218), który w chwili obwołania go cesarzem był prefektem pretorianów, rozpoczyna długi szereg cesarzy-ekwitów, między którymi byli Maksymin Trak, Filip Arab, Klaudiusz II, Au- relian, Probus i Karus. Ów olbrzymi wzrost wpływów politycznych stanu ekwickiego wyjaśnić można zarówno kwalifikacjami i ambicjami jego człon- ków, jak i interesem Cesarstwa. Wielu ekwitów było świetnie wyszkolonymi oficerami zawodowymi o wielkim doświadczeniu militarnym, zdobytym w toku wieloletniej służby, jak na przykład w drugiej połowie III wieku Trajan Mukianus z Tracji, który karie- rę swą rozpoczynał jako prosty żołnierz. Inni ekwici byli znakomi- tymi prawnikami, jak na przykład pod rządami Sewerów Papi- nian, Ulpian, Paulus czy Makryn. Jednocześnie wielu ekwitów z wielką gorliwością ubiegało się o najwyższe urzędy w służbie 221 państwowej, bowiem zapewniały im one nie tylko prestiż społecz- ny i spore wynagrodzenie, lecz także zwiększenie się ich wpływów politycznych. Popieranie osób z tego kręgu leżało też w interesie cesarzy, z jednej strony z uwagi na zwiększenie się zadań związa- nych z obronnością Imperium oraz działalnością administracji ce- sarskiej, z drugiej zaś, ponieważ mogli oni zapewnić sobie w ten sposób lojalne stronnictwo, gotowe poprzeć ich w politycznym za- męcie trzeciego wieku. Tak więc trzeci wiek stał pod znakiem wzrostu władzy politycznej ekwitów. Tendencja ta zaznaczyła się wyraźnie już za czasów Septymiusza Sewera, który sformułowane wówczs trzy nowe legiony powierzył nie senatorskim legatom, a ekwickim prefektom, swój szczytowy wyraz znalazła natomiast w reformie wojskowej Galliena.l85 Ponieważ zapotrzebowanie państwa rzymskiego na zdolnych i wykwalifikowanych oficerów oraz urzędników stale rosło, rosła też liczba ekwitów. Od czasów Septymiusza Sewera centurionom, a nawet principales (byli to żołnierze zwolnieni ze zwykłej służby wojskowej, którym powierzano zadania specjalne, zwłaszcza w ad- ministracji) łatwiej teraz, niż uprzednio było wejść do stanu ek- wickiego. Wśród oficerów przynależność do ordo equester była czę- sto praktycznie dziedziczna, bowiem synowie ekwickich centurionów również włączani byli do tego stanu. O zwiększaniu się liczby wyższych stanowisk administracyjnych świadczy najdo- bitniej wzrost liczby prokuratorów. Za czasów cesarza Augusta było ich mianowicie nieco ponad dwadzieścia, za Trajana już przeszło osiemdziesiąt, za Antonina Piusa ponad sto, za Marka Aureliusza około stu dwudziestu pięciu, za Septymiusza Sewera ponad sto siedemdziesiąt, zaś za Filipa Araba ponad sto osiem- dziesiąt. Ponieważ większość oficerów ekwickich pochodziła z pro- wincji, liczba ekwitów z prowincji wzrosła znacznie w porównaniu z drugim wiekiem. Wśród tych ekwitów byli głównie mieszkańcy prowincji wschodnich, Afryki Północnej, a także prowincji naddu- najskich. Wejście do stanu ekwickiego wielu żołnierzy niskiego urodzenia doprowadziło do jego wyraźnego rozwarstwienia, tym bardziej, że poziom wykształcenia wielu byłych prostych żołnierzy z prowincji nadgranicznych był bardzo niski. Na przykład cesarz Maksymin Trak uchodził za prymitywnego "pół-barbarzyńcę". " W żadnym jednak razie nie można mówić o "zbarbaryzowaniu stanu ekwickiego. Przyczyną tego nie był jedynie fakt, że w III wie- ku wśród ekwitów było wielu jeszcze mieszkańców silnie zromani- 222 zowanych prowincji oraz pewna liczba Italików, lecz także i to, że bardzo często niewykształceni oficerowie dążyli do przyswojenia sobie rzymskich ideałów. Byli oni przy tym przekonani, że są fak- tycznymi spadkobiercami dawnych wielkich Rzymian. Tak było na przykład w przypadku ekwitów z Panonii, o których u schyłku III wieku mawiano, że dzięki ich uirtus ich właściwa ojczyzna jest w takim samym stopniu władczynią narodów jak Italia dzięki jej dawnej sławie. 18s Sytuacja materialna ekwitów aktywnych na polu militarnym i politycznym była najczęściej bardzo dobra. Wielu z nich pocho- dziło z rodzin ziemiańskich. Lokowanie wysokich poborów ekwic- kich w ziemi było praktyką niemal powszechną. W miarę zwięk- szania się wpływów ekwitów rosło także ich poczucie własnej wartości oraz poważanie, którym cieszyli się oni w społeczeństwie rzymskim. Wprawdzie stan ekwicki nadal uchodził za "drugi z ko- lei" stan uprzywilejowany Rzymu (Din 52, 19, 4), to jednak jest rzeczą znamienną, iż począwszy od panowania Marka Aureliusza ludzie piastujący najwyższe godności ekwickie mieli prawo do posługiwania się tytułami nie mniej świetnymi niż ten, który przysługiwał senatorom. Prefekci pretorianów tytułowani byli mia- nowicie eminentissimi, najwyżsi prokuratorzy perfectissimi, proku- ratorzy o nieco niższej randze natomiast egregu.l8' O tym, co owi awansujący ekwici myśleli o sobie i o własnym stanie, wniosko- wać można na podstawie tego, co współcześni - wyjąwszy senato- rów - sądzili o osobistych zasługach prawników, zwłaszcza zaś oficerów. Herodian kazał powiedzieć cesarzowi Makrynowi, że jego awans ze stanu ekwickiego na tron rzymski jest w pełni uzasa- dniony, bowiem ani szlachetne urodzenie, ani też posiadany ma- jątek, które mogą być także udziałem ludzi niegodnych, a jedynie osobiste zasługi dają prawo do panowania nad Rzymem (5, 1, 5 cm.). Mamertyn napisał w roku 291 o Dioklecjanie i jego współre- gencie Maksymianie słowa, których bez wątpienia niezmiernie chętnie słuchało wielu żołnierzy z prowincji przygranicznych: "Nie urodziliście się przecież ani wychowaliście w jakiejś gnuśnej i zep- sutej luksusami części ziemi, ale w tych prowincjach, które w nie- ustannym nawyku pracy i cierpliwości ćwiczy żołnierz, choć są siadujący z wrogiem pokonanym, to jednak zawsze w wojaczce biegły; w których całe życie jest służbą wojskową; w których, co więcej, kobiety są odważniejsze niż mężczyźni u innych narodów" (Paneg. 3, 3, 9; tłum. W. Maciejewski). 223 Owa tendencja rozwojowa nie objęła bynajmniej w równym stopniu całego stanu ekwickiego. Również w trzecim wieku było wielu ekwitów, którzy swą przynależność do ordo equester zaw- dzięczali jedynie posiadanej przez siebie ziemi o wartości równej minimum majątkowemu, wyznaczonemu dla stanu ekwitów. Byli oni członkami lokalnych elit miejskich, jak na przykład niejaki Aureliusz Wettianusz z miasta Aquincum, który wraz z licznymi dekurionami był "posesorem" ziemi leżącej wokół miasta (ILS 7127). Różnice społeczne pomiędzy ekwitami, zajmującymi się działalnością militarną i polityczną, a "zwykłymi" ekwitami były w trzecim wieku znacznie większe niż w okresie pryncypatu. Ich stopniowe pogłębianie się doprowadziło do powstania swego ro- dzaju dwupodziału stanu ekwickiego. Podczas gdy jedna, mniej li- czna grupa ekwitów przekształciła się w najpotężniejszą z warstw wyższych państwa rzymskiego, liczna grupa zwykłych ekwitów po- dzieliła los dekurionów. I jedni, i drudzy stracili na swym znacze- niu, tworząc wspólnie warstwę społeczną, która mimo iż nadal by- ła warstwą uprzywilejowaną i stosunkowo zamożną, ponosiła największe w państwie rzymskim ciężary, które niejednokrotnie znacznie przekraczały jej możliwości. W trzecim wieku nadal można było znaleźć wśród dekurionów poszczególnych miast ludzi majętnych i cieszących się dużym sza- cunkiem. Przykładem takiego człowieka był choćby Tytus Sen- niusz Sollemnis z prowincji Gallia Lugdunensis, którego imię związane jest z "marmurem z Thorigny". Za czasów dynastii Sewe- rów był on cztery razy pod rząd "burmistrzem" jednej z gmin ple- mienia Viducasses.l88 Stać go było na sfinansowanie igrzysk gla- diatorów, których koszty wyniosły 332 000 sesterców. Miał duży autorytet wśród swych ziomków na galijskim zgromadzeniu pro- wincjonalnym. Udało mu się także zdobyć nawet przyjaźń rzym- skich namiestników, którzy zaliczali go do grona boni uiń, sławili jego honesti mores i posyłali mu liczne podarki. Większość deku- rionów była jednak znacznie mniej zamożna. Główną tego przy- czyną była ekonomiczna słabość miast, której skutki odczuły tak- że miejskie elity. Ponieważ wielu dekurionów czerpało zyski nie tylko z posiadłości ziemskich, lecz również z handlu i rzemiosła, recesja w tych gałęziach gospodarki stanowiła dla nich wielki cios. Nadal jednak - zwłaszcza za czasów dynastii Sewerów - wśród de- kurionów byli także rzemieślnicy i kupcy, których sytuacja mate- rialna była dobra, na przykład w miastach położonych przy nad- 224 !' dunajskim limesie, w których pojawili się wówczas liczni kupcy z Syrii i Azji Mniejszej, korzystający tam z chwilowej koniunktury gospodarczej. Często przyjmowani byli oni, jak na przykład w mia- stach Aquincurn lub Brigetio, do lokalnych ordines decurionum. W większym jednak stopniu niż w okresie wczesnocesarskim roz- powszechniony był typ dekuriona-właściciela ziemi, leżącej w obrę- bie terytorium miejskiego, jak na przykład passessores ziemi w okolicy miasta Aquincum (ILS 7127). Wielu dekurivnów dążyło do tego, by opuścić miasto i osiedlić się w swych dobrach, w któ- rych często posiadali oni wille. Jest rzeczą znamienną, że na przy- kład w północnych prowincjach rzymskich liczne wille powstały w drugiej połowie II i na początku III wieku. Bardzo niekorzystny wpływ na produkcję rolniczą w dobrach municypalnych miał brak siły roboczej oraz spustoszenie, które wyrządziły zarówno najazdy plemion barbarzyńskich, jak i wojny domowe w okresie późniejszym. W Noricum na przykład liczne wille zniszczone w po- łowie III wieku nie zostały już odbudowane, zaś w Galli w drugiej połowie tego stulecia wielkie połacie ziemi leżały odłogiem.l89 Jeszcze dotkliwiej odczuwali dekurionowie coraz to większe ciężary, które nakładało na nich państwo. Właściciele ziemscy ze stanu senatorskiego oraz ekwicka elita posiadali znaczne przywi- leje ekonomiczne, a poza tym grupy te ze względów politycznych traktowane były przez cesarzy z dużą ostrożnością. Ludność miej- skich i wiejskich warstw niższych była natomiast tak uboga, że niewiele już można było jej zabrać. Z tego też względu stany deku- rionów poszczególnych miast tworzyły warstwę społeczną, której potencjał finansowy stanowić miał najważniejsze źródło umożli- wiające pokrywanie rosnących gwałtownie wydatków państwa rzymskiego. Obciążenie finansowe stanów dekurionów zwiększyło się już w II wieku. Począwszy od czasów Septymiusza Sewera pań- stwo rzymskie rozbudowywać zaczęło system świadczeń ze strony dekurionów na swoją rzecz. Przepisy prawa rzymskiego o obo- wiązkowych świadczeniach dekurionów (munera) i urzędników miejskich (honores) w okresie późnocesarskim opierały się w znacz- nej mierze na rozporządzeniach w tej kwestii, wydanych za czasów Septymiusza Sewera i jego bezpośrednich następców (Dig. 50, 4, 1 on.). Zobowiązania finansowe członków ordines decurtonum wo- bec państwa rzymskiego określone zostały bardzo dokładnie. Prócz wielu innych należały do nich: zaopatrywanie miast w żyw- ność i wodę pitną, konserwacja i naprawa dróg, ogrzewanie łaźni 225 publicznych, urządzanie publicznych igrzysk oraz działalność pra- wnicza w interesie gminy.19h zobowiązań nie było - w przeciwieństwie do okresu wcześniejszego - dobrowolne. Rozdziału obowiązków dokonywał aparat państwowy, w prowincjach zaś na- miestnicy, a odbywało się to według stałych reguł. Oznaczało to jed- nocześnie położenie kresu inicjatywie własnej dekurionów, która od- grywała wielką rolę w życiu gospodarczym miast w okresie wczesnocesarskim. Jeżeli na przykład któryś z dekurionów opuścił swą gminę, namiestnik zobowiązany był dołożyć wszelkich starań, by skłonić go do powrotu i obciążyć odpowiednimi munera. Nawet prawo podejmowania decyzji w sprawie przyjęcia lub też nieprzyjęcia danego człowieka do stanu dekurionów któregoś z miast nie leżało już w gestii rad gminnych czy też zainteresowa- nych osób. Każdy mieszkaniec miasta, którego majątek był co naj- mniej równy minimum majątkowemu wyznaczonemu dla tamtej- szego stanu dekurionów, musiał - bezpośrednio lub też poprzez piastowanie urzędów - wejść do lokalnego ordo decurionum, a co za tym idzie ponosić związane z tym ciężary. Spowodowało to, że god- ność dekuriona znacznie częściej niż w okresie wcześniejszym była godnością dziedziczną, bowiem synowie dekurionów jako spadko- biercy majątku rodzinnego siłą rzeczy wejść musieli do ordo decurlo- num. Dowodzi tego wyraźnie lista dekurionów z miasta Canusium z roku 223, bowiem często podaje ona imiona dekurionów z tej sa- mej rodziny, a poza tym prócz 100 pełnoprawnych członków rady miejskiej umieszczono na niej także 25 małoletnich synów dekurio- nów (II.S 6121). Tak więc tak pożądane niegdyś miejskie honores, mimo że dla wielu, głównie dla ludzi awansujących w hierarchii spo- łecznej, mogły być nadal atrakcyjne z uwagi na prestiż społeczny i przywileje prawne, które się z nimi wiązały, stawały się, ogólnie rzecz biorąc, w coraz większym stopniu urzędami przymusowymi, zobowiązującymi do munera. Dekurionowie zmuszeni do ich piasto- wania traktowali swe zadaniajako onera inuita (Dig. 50, 1, 18). Przy- krości (uexaiiones),które dekurionowie znosić musieli w trakcie usta- lania przez aparat biurokratyczny ich zobowiązań, a w większym jeszcze stopniu same obciążenia 8nansowe doprowadziły do podupa- dania, w niektórych zaś miastach do zupełnego upadku tej silnej niegdyś i w pełni świadomej swej odrębności warstwy społecznej. Za rządów następców dynastii Antoninów zanikła niemal zu- pełnie inna warstwa, którą w okresie wcześniejszym tworzyła nie- zmiernie bogata i szczególnie aktywna na polu gospodarczym lud- : 226 ność miejska. Chodzi tu mianowicie o warstwę bogatych wyzwo- leńców. W warunkach gospodarczych będących wynikiem wielkie- go kryzysu, funkcjonowanie ludzi pokroju Trymalchiona było nie- możliwe. Wprawdzie także w III wieku istniały w koloniach i municypiach organizacje Augustales, zrzeszające w okresie wczesnocesarskim bogatych liberii, to jednak obecnie ich członko- wie, którymi często byli zresztą już nie wyzwoleńcy, lecz ludzie wolno urodzeni, nie stanowili żadnej siły finansowej. Spowodowało to utratę znaczenia tej bogatej niegdyś warstwy społecznej. Podob- ny los, chociaż z zupełnie odmiennych powodów stał się udziałem innej warstwy społecznej, której członkowie w okresie pryncypatu posiadali znaczne wpływy i majątek. Chodzi tu mianowicie o warstwę cesarskich niewolników i wyzwoleńców. Za czasów Kommodusa i dynastii Sewerów pozycja tej warstwy była jeszcze bardzo silna, znacznie silniejsza nawet niż pod rządami cesarzy od Trajana po Marka Aureliusza, bowiem władcy, których rządy były autorytarne, jak na przykład Kommodus, Septymiusz Sewer czy Karakalla, w konfliktach politycznych z elitą Cesarstwa zdani byli w szczególny sposób na swą lojalną służbę domową. Za rzą- dów cesarza Heliogabala (218 - 222) zdawało się niemal, że wy- zwoleńcy dworscy przejęli już rządy w państwie rzymskim. Jed- nakże wydarzenia polityczne lat następnych doprowadziły do zmniejszenia się znaczeniafamilia Caesaris. Zamordowanie Sewe- ra Aleksandra w roku 235 rozpoczyna stuletni okres w historii Cesarstwa Rzymskiego, w którym brak było dynastii cesarskich, a ich istnienie stanowiło - z uwagi na ciągłość władzy jednej rodziny - najważniejszą przesłankę dla wykształcenia się wpływowej grupy służby dworskiej. Coraz częstsze zmiany władców, z reguły w wy- niku mordów politycznych, powodowały stałą fluktuację składu służby dworskiej. Po zamordowaniu kolejnego cesarza przeważnie mordowano natychmiast jego najwierniejsze sługi. Karakalla na przykład kazał zaraz po udanym zamachu na swego brata i współ- regenta, Getę, wyciąć w pień jego niewolników i wyzwoleńców. Wszystkim tym przemianom, dokonującym się na najwyższych piętrach piramidy społecznej, towarzyszyła zmiana pozycji woj- ska.l91 W III wieku wysoka pozycja społeczna nie była jedynie udziałem oficerów i wodzów odznaczonych godnością ekwity. Sto- sunkowo jednolitą grupę społeczną o znacznych wpływach politycz- nych i prestiżu, posiadającą przywileje i spore zasoby materialne, tworzyli także żołnierze począwszy od stanowiska centuriona. Naj- 227 lepszym wyrazem awansu tej grupy w hierarchii społecznej był fakt, że Septymiusz Sewer zezwolił centurionom i principales na noszenie złotego pierścienia, a więc symbolu statusu rzymskiego ekwity (Herod. 3, 8, 5). Oznaczało to, że owi uprzywilejowani żoł- nierze, którzy z reguły karierę swą rozpoczynali jako prości żołnie- rze, traktowani byli jako potencjalni ekwici. Wyrazem poczucia ich wzajemnej przynależności był fakt, że znacznie częściej niż w okresie wcześniejszym zrzeszali się oni - przeważnie według swych godności - w oddzielne organizacje (scholae lub collegia). Dochodziły do tego jeszcze wspólne kulty pielęgnowane przez żoł- nierzy oraz pełna dumy śwadomość politycznej roli wojska, którą rozsławiała nieustannie cesarska propaganda, na przykład po- przez bicie monet z hasłami takimi jakfides exercitus. Owa rozwi- jająca się warstwa społeczna obejmowała jednakże również szer- sze grupy ludności. W okresie wcześniejszym żołnierze odbywający służbę wojskową żyć mogli z kobietami jedynie w konkubinacie. Cesarz Septymiusz Sewer jako pierwszy zezwolił im na zawieranie legalnych związków małżeńskich. Spowodowało to wykształcenie się w prowincjach przygranicznych odrębnej grupy społecznej, którą tworzyli żołnierze żyjący w warowniach oraz członkowie ich rodzin mieszkający w pobliżu. Warstwa ta zasilana była jeszcze przez żołnierzy, którzy po zakończeniu swej służby często osiedlali się niedaleko miejsca, w którym ją odbywali. Zaliczali się oni do warstw wyższych osad w pobliżu warowni obsadzonych wojskami posiłkowymi oraz tych miast, które już wcześniej rozwinęły się pod bokiem obozowisk rzymskich legionów. Przeważnie były to, jak na przykład w przypadku Aquincum i Carnuntum, dwie osady miejskie, mianowicie dawne canabae legionis w bezpośrednim są- siedztwie obozu oraz nieco od niego oddalone "miasto cywilne". Niemałą rolę w umacnianiu się tej warstwy odegrała dziedziczność zawodu żołnierza. Ponieważ służba wojskowa, mimo wszystkich związanych z nią niebezpieczeństw, przynosiła również ważne ko- rzyści społeczne, wielu synów rodzin żołnierskich wybierało zawód swych ojców. Odpowiadało to interesom państwa, bowiem był to najlepszy sposób bieżącego uzupełniania stanu liczebnego wojska. Wspomniane wyżej korzyści społeczne związane były przede wszystkim - pominąwszy już olbrzymie możliwości awansu dzięki osobistym zdolnościom - z przywilejami finansowymi oraz prawno- podatkowymi. Ponieważ w okresie późnocesarskim władza cesarza w większym stopniu niż w epoce pryncypatu zależna była od lojal- 228 ności wojska, należało za lojalność tę drogo zapłacić. O tym jak ważną rzeczą było zapewnienie sobie wierności armii za pomocą środków finansowych świadczą najdobitniej słowa, które Septy- miusz Sewer wypowiedział do swych synów: "Bądźcie zgodni, wzbogacajcie żołnierzy, wszystko inne możecie lekceważyć" (Din 76, 15, 2; tłum. T. Kotula). Prosty żołnierz odbywający służbę w legionie, który za czasów cesarza Augusta otrzymywał roczny żołd w wysokości 225 denarów, począwszy zaś od czasów Domi- cjana 300' denarów rocznie, pobierał pod rządami Septymiusza Sewera już 550 denarów, począwszy od czasów Karakali zaś 750, przy czym w okresie tym nie odnotowano znacznego wzrostu cen żywności. Po zakończeniu swej służby żołnierz otrzymywał albo kawałek ziemi, albo też gotówkę, od rządów cesarza Karakalli było to 5000 denarów. Jeszcze większe znaczenie miały darowizny z okazji objęcia rządów przez nowego władcę. Już cesarz Marek Aureliusz obdarował w roku 161 każdego pretorianina w mieście Rzymie sumą 500 denarów. W III wieku natomiast, kiedy to zmia- ny władców były, że tak powiem, na porządku dziennym, żołnierz mógł dzięki darowiznom bez trudu zgromadzić pewien majątek. Poza tym istniała możliwość zdobywania łupów wojennych, zwła- szcza w czasie wojen domowych. Sprawą niezmiernie ważną było, że wojsko nawet w okresie największych inflacji zaopatrywane by- ło regularnie w żywność i odzież. Jak widać więc, służba wojsko- wa była dla wielu żołnierzy, którym nie udało się nawet dosłużyć rangi centuriona, interesem wprawdzie ryzykownym, lecz również gwarantującym spore zyski. Wielu weteranom udało się zgroma- dzić bez trudu majątek o wartości odpowiadającej minimum ma- jątkowemu, wyznaczonemu dla stanu dekurionów. Nie byli oni jednak, tak jak dekurionowie, zobowiązani do świadczenia na rzecz państwa. Proces przemian społecznych w łonie warstw niższych Procesem przemian społecznych objęte zostały również niż- sze warstwy ludności, zarówno miejskiej, jak i wiejskiej. Ludzie ci byli prawdziwymi ofiarami kryzysu, którym dotknięte zostało Im- perium Rzymskie w III wieku. Przy całym swym obciążeniu wielu dekurionom udawało się bowien nadal wieść zupełnie przyjemny 229 żywot w ich willach, zaś w przypadku, gdy stawali się oni obiekta- mi nadużyć ze strony aparatu państwowego czy też wojska mogli - jako honestiores - powoływać się na swe przywileje. W ciągu trze- ciego wieku pogłębiły się natomiast znacznie ubóstwo i ucisk niż- szych warstw ludności. Jej położenie było do pewnego stopnia le- psze co najwyżej w prowincjach garnizonowych, gdzie czerpała ona korzyści z bliskich kontaktów z wojskiem. Na przykład w Pa- nonii - w przeciwieństwie chociażby do Afryki - jeszcze w trzecim wie- ku drobnym rolnikom udawało się z powodzeniem bronić się prLed zakusami wielkiej własności ziemskiej. W większości rzymskich prowincji sytuacja ludności warstw niższych była jednakże bardzo zła, przy czym większego znaczenia nie miało tu ani miejsce zamie- szkania czy zawód, ani też pochodzenie regionalne czy pozycja prawna. Ów proces niwelowania różnic społecznych doprowadził stopniowo do wykształcenia się coraz bardziej jednolitej, bardzo licznej warstwy humiliores. O ubóstwie mas mówi wiele źródeł. Za czasów cesarza Decju- sza jeden z egipskich prefektów wskazywał w trakcie procesu są- dowego na zubożenie miast i wsi pod rządami następców Septy- miusza Sewera jako na fakt ogólnie znany (Pap. Land. 2565). Jednakże już za czasów Sewera różne grupy ludności, na przykład niewolnicy czy nominalnie wolni rolnicy, dotknięte zostały w rów- nym stopniu zubożeniem. Bulla, przywódca bandy zbójeckiej, działającej na terenie Italii, mówił zupełnie otwarcie, że niewolnicy dlatego uciekają od swych właścicieli i łączą się w bandy, że nie otrzymują od nich wystarczającego wyżywienia. Do bandyty tego przyłączali się nawet źle opłacani niewolnicy cesarscy (Din 76, 10, 5). W tym samym czasie właściciele ziemscy z Egiptu pisali do ce- sarza, że w okolicy Oxyrhynchos istnieje groźba wyludnienia się całych wsi, bowiem ich mieszkańcy nie są w stanie unieść ciężaru podatków (Pap. Oxy. 705). Wraz z pogłębianiem się kryzysu eko- nomicznego i finansowego za rządów następców Sewerów sytuacja ulegała dalszemu pogorszeniu. Na niewiele zdały się nawet energicz- ne kroki podejmowane przez cesarza Dioklecjana w celu jej stabili- zacji. O ubóstwie warstw niższych w tym czasie świadczy zesta- wienie maksymalnych cen i wynagrodzeń z roku 301.192 Na przykład jeden funt mięsa kosztował wówczas, w zależności od ja- kości, od 6 do 20 denarów, jeden sekstariusz (=0,547 litra) wina od 8 do 30 denarów, jeden sekstariusz oleju od 8 do 40 denarów, jedna para butów od 50 do 120 denarów. Dla porównania zwykły 230 robotnik rolny otrzymywał dziennie 25 denarów i wyżywienie dla siebie samego, zaś stolarz 50 denarów. Rodziny z dziećmi, które z tego wynagrodzenia sfinansować musiały czynsz, odzież i wyży- wienie a oprócz tego zmuszone były do płacenia wysokich podat- ków, żyły na granicy minimum biologicznego. Równie dotkliwie odczuwana była jawna, często niezmiernie brutalna przemoc, którą posługiwał się aparat biurokratyczny, by wyegzekwować świadczenia na rzecz państwa rzymskiego. Dotyka- ła ona w równym stopniu większość niższych grup społecznych. Na straży interesów państwa w tym względzie stał rozbudowany apa- rat biurokratyczny i siły bezpieczeństwa, na których samowolę i nadużycia uskarżali się stale mieszkańcy miast i wsi. Na przy- kład kolonowie z Saltus Burunitanus w Afryce prosili cesarza Kommodusa, aby ten uregulował na powrót, zgodnie z wcześniej- szym rozporządzeniem cesarskim, wielkość obowiązujących ich świadczeń, które wielki dzierżawca tej domeny cesarskiej samo- wolnie zwiększył. Jest rzeczą znamienną, że dzierżawca ów nasy- łał na kolonów nawet żołnierzy, którzy więzili ich i częstokroć bili (ILS 6870). W trzecim wieku zajścia takie były na porządku dzien- nym, między innymi w Azji Mniejszej, o czym świadczą liczne za- chowane tam petycje i zażalenia na samowolę i przemoc ze strony aparatu biurokratycznego i sił policyjnych. Jeden z tych doku- mentów pochodzących z Azji zawiera skargę na to, że przedstawi- ciele władzy państwowej ograbili ludność jednej z miejscowości nawet ze środków najniezbędniejszych do życia.lg3 Zapewne już same ustawy i rozporządzenia cesarskie dawały aparatowi biuro- kratycznemu i siłom policyjnym w tym względzie duże uprawnie- nia. Władza państwowa była wszechobecna. Odczuwały ją także masy ludności miejskiej, przede wszystkim rzemieślnicy i kupcy. Mieli oni - podobnie jak miejskie elity - obowiązek zrzeszania się w collegia., będące poniekąd odpowiednikami stanów dekurionów. Pozwalało to państwu na kontrolę i kierowanie ich działalnością. Już rozporządzenie cesarza Septymiusza Sewera, dotyczące zrze- szania się rzemieślników w mieście Solva w Noricum obrazuje bardzo dokładnie cel państwa. Zadaniem ubogiej ludności było wy- konywanie prac użytecznych na rzecz państwa, natomiast zwol- niona była ona ze świadczeń finansowych. Jednakże każdy czło- nek collegium, którego sytuacja materialna uległa poprawie lub jeżeli wycofał się on z działalności rzemieślniczej, obciążony był - podobnie jak dekurionowie - publicznymi munera.l 231 Ów proces niwelowania różnic społecznych w obrębie warstw niższych miał niezwykle ważne następstwa. W przeciwieństwie do okresu wcześniejszego fakt posiadania czy też braku wolności oso- bistej nie rozstrzygał już o stopniu zależności społecznej. Proces ten uległ przyspieszeniu jeszcze i z tego względu, że w trzecim wie- ku znacznie zmniejszyła się liczba niewolników, a co za tym idzie i wyzwoleńców. Powodem tego były z jednej strony wielkie trudno- ści związane z pozyskiwaniem nowych niewolników, z drugiej zaś fakt, że w nowych warunkach ekonomicznych wyzysk niewolników i wyzwoleńców, przynoszący niegdyś znaczne profity, przestał się opłacać. Coraz bardziej zmniejszało się grono ludzi, których stać było na kupno niewolników lub też na to, by dzieci ku- pione w charakterze niewolników żywić i kształcić przez dłuższy czas bez żadnego zysku, licząc na to, że inwestycja ta zaprocentuje w odległej przyszłości. Wprawdzie w żadnym razie nie można mó- wić o zaniku instytucji niewolnictwa, a tradycyjne różnice pozycji pomiędzy niewolnikami, wyzwoleńcami i ludźmi wolno urodzonymi funkcjonowały w prawie rzymskim nadal, to jednak prawo w coraz to większym stopniu dotrzymywało kroku przemianom społecz- nym, sankcjonując coraz bardziej nowe formy zależności. Świadczy o tym dobitnie chociażby ujednolicenie zasad zrzeszania się miej- skich humiliores w collegia. W wyniku tego plebs miejski prze- kształcił się w znacznym stopniu w jednolitą warstwę społeczną. Najwyraźniej przemiany te znajdują swe odzwierciedlenie w ustawach i rozporządzeniach regulujących sytuację kolonów. Upadek wielu małych i średnich gospodarstw rolnych w wyniku kryzysu, którym Imperium Rzymskie dotknięte zostało w III wie- ku, spowodował siłą rzeczy koncentrację ziemi w rękach nielicz- nych posiadaczy. Upowszechnienie się latyfundiów jako formy gospodarowania doprowadziło z kolei do rozprzestrzenienia się w większości rzymskich prowincji instytucji kolonatu. Wielcy wła- ściciele ziemscy zdani byli na pracę mas zależnej od nich ludno- ści. Ponieważ zaś rzesza niewolników stale się kurczyła, instytucja kolonatu zdawała się w tej sytuacji najbardziej odpowiednią formą wyzysku. Jest rzeczą znamienną, że znaczna część ustwodawstwa rzymskiego, dotyczącego kolonów, pochodzi z trzeciego wieku. W ten oto sposób usankcjonowana została prawnie nowa forma zależności. Jej podstawą była umowa (locatio, conductio), zawiera- na pomiędzy właścicielem ziemskim i kolonem (colonus). Zgodnie z nią właściciel oddawał kolonowi w dzierżawę na pięć lat określo- 232 ną działkę ziemi, przy czym ten ostatni zobowiązany był do płace- nia mu co roku danej sumy pieniędzy. Jednakże już w trzecim wieku zjawiskiem częstym stała się perpeiua conductio, tj. przy- wiązanie dzierżawcy do dzierżawionego przez niego kawałka ziemi na całe jego życie. Z powodu znacznych podatków oraz spustosze- nia, które niosły ze sobą wojny, wielu kolonów nie było w stanie wywiązywać się co roku ze swych finansowych zobowiązań. Za- dłużeni dzierżawcy zatrzymywani byli - często siłą - w majątku właściciela, służąc mu jako tania siła robocza. W ten oto sposób powstała na wsi niezmiernie liczna, powszechnie uboga i często brutalnie uciskana warstwa społeczna, której członkowie w jedna- kowy sposób uzależnieni byli od warstw wyższych, co powodowa- ło, iż warstwa ta była stosunkowo homogeniczna.l95 Zmiany strukturalne Zmiany składu i sytuacji wyższych i niższych warstw lud- ności doprowadziły do znacznych przekształceń ogólnej struktury społeczeństwa rzymskiego. Ponieważ kryzys, którym Imperium Ro- manum dotknięte zostało w III wieku, był kryzysem totalnym, od- bił się on w znacznie większym stopniu na rzymskiej strukturze społecznej niż na przykład kryzys rzymskiej republiki. Tradycyjny porządek społeczny uległ rozkładowi,coraz wyraźniejsze formy przybierać zaczął natomiast nowy, kształtujący się dopiero sy- stem. Ów proces przemian był pełen sprzeczności, co nie dziwi, je- śli zważyć na fakt, że był to proces rozwoju społecznego, dokonu- jący się w warunkach kryzysu. Sprawą niezmiernie ważną była zmiana kryteriów podziału społecznego. Władza, bogactwo, poważanie i przynależność do jed- nego z rzymskich stanów wyższych nie pozostawały już obecnie ze sobą w tak ścisłym związku jak w okresie wczesnocesarskim. W całej wcześniejszej historii rzymskiej było rzeczą wprost nie- wyobrażalną, aby uprzywilejowana z racji swego bogactwa i powa- żania w społeczeństwie rzymska arystokracja mogła nie być jed- nocześnie warstwą o największych wpływach politycznych, z której rekrutowali się ludzie, sprawujący najwyższe funkcje w państwie rzymskim. Sytuacja stanu senatorskiego w trzecim wieku stanowiła całkowite zaprzeczenie tych wyobrażeń. Rzeczą niezmiernie charakterystyczną było również stopniowe przekształ- 233 canie się tradycyjnych przywilejów w niezmiernie ciążące obowiąz- ki społeczne. O tym, że dawny porządek społeczny pozostawał w sprzeczności z istniejącymi obecnie warunkami świadczą cho- ciażby takie fakty, że miejskie honores, wcześniej tak atrakcyjne i pożądane, stały się dla wielu ludzi olbrzymim ciężarem, a człon- kowie tak poważnego niegdyś stanu dekurionów w trzecim wieku wcielani być musieli do niego przez państwo niejako siłą. Jednocześnie pozycję społeczną jednostki określać zaczęło już nie pochodzenie, lecz jej osobiste zasługi. Wprawdzie szlachetne urodzenie nadal cieszyło się u wielu dużym poważaniem, lecz jed- nocześnie zwiększało się stale znaczenie lojalności politycznej, prawniczego wykształcenia, a zwłaszcza zasług na polu militar- nym. "Parweniusze" nie dążyli już - jak to było wcześniej - wszel- kimi możliwymi sposobami do tego, aby w pełni zasymilować się z arystokracją rodową. Znaczenie decydujące utraciły dawne kry- teria, wyznaczające pozycję prawną człowieka, jak fakt posiadania praw obywatelskich czy wolności osobistej. Pochodzenie z Italii lub też silnie zurbanizowanych prowincji nie dawało już ludziom żadnych przywilejów. Jest rzeczą znamienną, że większość cesa- rzy pochodziła z przygranicznych obszarów Imperium. Makryn po- chodził z Mauretanii, Heliogabal i Sewer Aleksander ze Syrii, Gor- dianowie z Kapadocji, Filip zaś z Arabii. Większość cesarzy, których na tron rzymski wyniosło wojsko, jak Maksymin Trak, Decjusz, Klaudiusz II, Aurelian, Probus, a także Dioklecjan i Ma- ksymian oraz wyznaczeni przez nich następcy (tzw. cezarowie) - Konstancjusz i Galeriusz, pochodziła jednakże z krajów naddu- najskich, w których stacjonowały najsilniejsze, cieszące się naj- większymi wpływami i poważaniem armie rzymskie. Miał rację Aureliusz Wiktor, mówiąc o czterech wymienionych na końcu ce- sarzach: "W rzeczy samej ojczyzną ich wszystkich było Iliricum. Ci zaś [tzn. cezarowie), choć nieco nieokrzesani, to jednak przy- zwyczajeni do niewygód życia wiejskiego i służby wojskowej, dla [interesówl państt''a byli najlepsi." (Caes. 39, 26; tłum. W. Macie- jewski). Wszystkie te zmiany doprowadziły do rozluźnienia dawnej hierarchii społecznej. Kasjusz Dion był oburzony, że nawet dawni tancerze otrzymać mogą ważne funkcje dowódcze (77, 21, 2), a centurionowie i synowie lekarzy dojść mogą do stanowiska lega- ta legionu (80, 7, 1 ). Jednakże nic tak świetnie nie obrazuje ana- chroniczności uważanych wcześniej za zupełnie oczywiste zasad hierarchicznych, jak przekazana nam przez niego (76, 10, 7) 234 odpowiedź przywódcy bandy rozbójników, Bulli, na pytanie zada- ne mu przez prefekta pretorianów Papiniana o to, dlaczego został bandytą. Odpowiedź ta brzmiała mianowicie: "A dlaczego ty zosta- łeś prefektem?". Linie podziału w obrębie piramidy społecznej przebiegały obec- nie inaczej niż w okresie wcześniejszym. W okresie pryncypatu warstwy wyższe dzieliły się - wyłączywszy bogatych wyzwoleńców i służbę cesarską - na stan senatorski, ekwicki i miejskie stany dekurionów, pomiędzy którymi istniały zhierarchizowane różnice, jeśli idzie o funkcje, majątek i poważanie ich członków. Podział warstw wyższych w ramach nowego porządku społecznego nie był już tak jednoznaczny i tkwiło w nim wiele sprzeczności. Tak więc istniał niezmiernie bogaty i cieszący się w społeczeństwie rzym- skim najwyższym szacunkiem stan senatorski, którego członko- wie nie posiadali jednakże żadnych niemal wpływów politycznych. Poza tym był stan ekwicki, którego elita posiadała przede wszy- stkim olbrzymią władzę, zaś zwykli członkowie nie różnili się nie- mal od dekurionów. W gminach miejskich istniał nadal stan de- kurionów, którego członkowie z uwagi na swój majątek i poważanie, jakim się cieszyli, zaliczani byli do warstw wyższych, zarazem jednak ze względu na ich rosnące obciążenie w przeciw- ieństwie do okresu wcześniejszego coraz bardziej upodabniali się do ludności uciskanej. Do tego dochodzili jeszcze żołnierze wraz z ich rodzinami, których głównie ze względu na silną pozycję woj- ska, lecz także z uwagi na ich stosunkowo korzystną sytuację ekonomiczną i przywileje prawne zaliczyć należy do wyższych warstw ludności. Powiedzieć można nawet, że warstwa ta z uwagi na jednolite przywileje i funkcje oraz poczucie wzajemnej przyna- leżności jej członków pod wieloma względami przypominała orga- nizację stanową. Jak widać więc w trzecim wieku różnice pomię- dzy honestiores były, mimo pewnych wspólnych przywilejów, znacznie większe niż w okresie wczesnocesarskim. Natomiast różni- ce pozycji poszczególnych grup w ramach humiliores stawały się z biegiem czasu - w przeciwieństwie do warstw wyższych - coraz mniejsze. Był to proces nieodwracalny, spowodowany rosnącym obciążeniem finansowym i jednocześnie pogłębiającym się stale uciskiem politycznym wszystkich niższych warstw ludności. Ist- niejące nadal różnice rozwojowe pomiędzy poszczególnymi pro- wincjami Imperium, jak też zróżnicowanie zawodowe ludności nie miały na niego istotniejszego wpływu. Na przykład udogodnienia 235 społeczne, z których korzystały masy ludności miejskiej w okresie wczesnocesarskim w trzecim wieku niemal już nie istniały. Tak więc dla przemian strukturalnych, dokonujących się w ło- nie społeczeństwa rzymskiego w wyniku kryzysu w trzecim wieku najbardziej charakterystyczne byłyby odmienne tendencje rozwo- jowe w ramach honestiores i humiliores. Rozkład tradycyjnego rzymskiego porządku społecznego dokonywał się na drodze pełnej sprzeczności. Góra piramidy społecznej rozpadła się na warstwy o niezmiernie zróżnicowanej strukturze, natomiast struktura warstw niższych stawała się coraz bardziej jednolita. W trzecim wieku warstwy wyższe społeczeństwa rzymskiego nie przekształci- ły się w "klasę". Jedyną ich faktycznie wspólną cechą był fakt po- siadania przez nie ziemi, zaś różnic istniało bardzo wiele. Zróżni- cowany był także ich stosunek do procesu produkcji, gdyż rodziny wojskowe z reguły, zaś rodziny dekurionów bardzo często same (ewentualnie wraz z zależnymi od nich robotnikami rolnymi) upra- wiały swą ziemię. Natomiast w przypadku humiliores w III wieku wymienić można było znacznie więcej niż w okresie wczesnocesar- skim cech wspólnych, które mogłyby upoważniać do traktowania ich w kategoriach "klasy". Niemniej mimo wspólnego stosunku do procesu produkcji oraz zależności społecznej ludność ta była zróż- nicowana pod jednym niezmiernie ważnym względem. Jedna jej część, przede wszystkim kolonowie jako dzierżawcy oraz rzemieśl- nicy, posiadała jeszcze ciągle środki produkcji, inna zaś nie, na przykład zupełnie ubodzy rolnicy, którzy musieli zarabiać na życie jako robotnicy dniówki i sezonowi. Owe sprzeczne tendencje, uwidaczniające się w rozwoju społe- czeństwa rzymskiego doby wielkiego kryzysu, miały bardzo ważne następstwa. Spowodowały one mianowicie zaostrzenie się istnieją- cych napięć społecznych i powstanie nowych konfliktów. Ustawicznie dochodziło do wybuchu otwartych konfliktów społecz- nych, których nie sposób było już rozwiązać środkami pokojowy- mi. Zaczęto więc - tak jak w okresie późnorepublikańskim - kon- flikty te rozwiązywać przy użyciu siły. Złożona natura kryzysu oraz wielorakość dokonujących się przemian społecznych spowo- dowały, że konflikty te miały bardzo zróżnicowany charakter. Z jednej strony były to konflikty wybuchające w łonie warstw wy- ższych, z drugiej zaś pomiędzy poszczególnymi grupami humilio- res a rządzącymi. Tak więc stan senatorski i stany dekurionów w poszczególnych miastach dotknięte były nimi w takim samym 236 stopniu, jak masy uciskanej ludności miejskiej i wiejskiej. Wszystkie te konflikty miały jedną cechę wspólną mianowicie głównym wro- giem, wspólnym dla wszystkich wymienionych grup była nowa war- stwa rządząca, składająca się z ekwickich oficerów, urzędników administracyjnych oraz wojska. Jej uosobieniem byli autorytarni ce- sarze okresu dominatu, którzy przeważnie z warstwy tej pochodzili i jej zawdzięczali swą władzę cesarską. O tym, jak bardzo znienawi- dzeni byli w trzecim wieku rzymscy cesarze i ich aparat ucisku w społeczeństwie rzymskim - od senatorów po plebs miejski i ubo- gich rolników - wynika najdobitniej z relacji Herodiana o tyranii Maksymina Traka (7, 3, 1 on.). Gnębił on zarówno senatorów i ludzi bogatych, jak i obywateli miast i masy ludności prowincjonalnej. Nienawiść ogarnęła całe Imperium, wołano o zemstę bogów, aż wreszcie z błahego powodu wybuchł otwarty bunt. W pierwszych dziesięcioleciach po śmierci cesarza Marka Au- reliusza stan senatorski nie pogodził się bynajmniej z myślą o utracie swych wpływów politycznych. Był on jednak zbyt słaby, aby zorganizować otwartą rewoltę. Dlatego też jego opór przeciwko autorytarnemu Cesarstwu ograniczył się do spisków, które miały na celu osadzenie na tronie cesarza, uosabiającego dawny ideał władcy. Spiski takie zawiązywano wielokrotnie za czasów Kommo- dusa. Po jego zamordowaniu tron objął przychylniejszy senatowi cesarz Pertinaks. Jest jednakże rzeczą znamienną, że ów popular- ny zarówno wśród ludności cywilnej, jak i wojska władca panował jedynie trzy miesiące, po czym został zamordowany przez gwardię pretoriańską. Pożytku nie przyniosło stanowi senatorskiemu tak- że popieranie przez jego konserwatywną część w konfliktach we- wnętrznych przeważnie słabszego władcy czy pretendenta do tro- nu, na przykład Klodiusza Albinusa przeciwko Septymiuszowi Sewerowi lub Gety przeciwko Karakalli. Zemsta zwycięzców dalej osłabiała pozycję senatu. Sukcesy przyniosły jedynie powstania i wojna senatu przeciwko Maksyminowi Trakowi w roku 238, co spowodowane było jednakże faktem, że w mieście F2zymie lud wys- tępując przeciwko władzy wojska opowiedział się po stronie sena- tu (Herod. 7, 7, 1 on. i 7, 11, 1 on.) oraz tym, że bunt przeciwko cesarzowi wybuchł także wśród ludności prowincji i Italii.l9s Jeszcze większe niezadowolenie z istniejącego stanu rzeczy pa- nowało zapewne wśród dekurionów. W przeciwieństwie do stanu senatorskiego zmuszeni byli oni bowiem do ponoszenia wielkich ofiar materialnych. Zazwyczaj nie udawało im się wiele wskórać 237 przeciwstawiając się samowoli wojska i urzędników państwowych. Tym bardziej znamienne jest, iż w roku 238 mimo braku widoków na powodzenie członkowie elit miejskich zdecydowali się zorgani- zować powstanie. Otwarty bunt przeciwko cesarzowi Maksymino- wi Trakowi wybuchł najpierw w afrykańskim Thysdrus, gdzie miejscy właściciele ziemscy z okolic Kartaginy wraz ze sprzymie- rzoną z nimi ludnością rolniczą zamordowali cesarskiego prokura- tora, a następnie ogłosili cesarzem prokonsula Afryki Gordiana (Herod. 7, 4, 1 on.). Do powstania przyłączyła się także ludność niższych warstw miejskich i wiejskich prowincji Afryka, jednakże wojska rzymskie stacjonujące w sąsiedniej Numidii stłumiły je krwawo, a represje, których ofiarą padli w pierwszym rzędzie naj- znakomitsi obywatele miast, nie oszczędziły także niższych warstw ludności miejskiej i wiejskiej (Herod. 7, 9, 1 on.). Już sam afrykański sojusz dekurionów z masami ludności miejskiej i wiejskiej, wymierzony w Maksymina Traka, obrazuje rozmiar niezadowolenia z istniejącego systemu rządów, jakie od- czuwać musiały niższe warstwy ludności. Począwszy od schyłku drugiego wieku bunty plebsu miejskiego, zmuszonego do zrzesza- nia się w collegi.a, a w ich ramach do prac użytecznych na rzecz państwa, zaś przy najmniejszej poprawie swej sytuacji materialnej do świadczeń finansowych oraz odczuwającego w czasie kryzysu dotkliwie braki żywności stały się zjawiskiem częstym.'9'' Za rzą- dów Kommodusa braki zboża w mieście Rzymie doprowadziły do wybuchu regularnej wojny domowej pomiędzy ludem rzymskim a żołnierzamil98, zaś gwałtowne demonstracje polityczne przeciw- ko istniejącemu systemowi rządów, jak na przykład w roku 193 przeciwko Didiuszowi Julianusowi, powtarzały się w okresie późniejszym częściej. W roku 238 doszło do wybuchu prawdziwe- go powstania ludowego przeciwko gwardii pretoriańskiej. Za cza- sów Aureliana wśród robotników mennicy cesarskiej wybuchły za- mieszki, w których według Aureliusza Wiktora (Caes. 35, 6) udział wzięło około 7000 osób. Przeciwko cesarzom i ich aparatowi wła- dzy buntowała się zapewne prosta ludność wielu miast, zwłaszcza że w prowincjach w większym niż ludność miasta Rzymu stopniu doświadczała ona brutalności rządów wojska. Uczucie nienawiści potęgowały jeszcze na przykład rzeź urządzona przez Karakallę w Aleksandrii czy też zła sława Maksymina Traka, przed którego zbliżającym się wojskiem uciekli wszyscy mieszkańcy Emony (He- rod. 8, 1, 4). Widoczna była także wrogość wojska wobec plebsu. 238 Dobitny wyraz dał temu Herodian, kładąc w usta Maksymina Tra- ka słowa, iż lud rzymski zdolny jest jedynie do wrzasku, zaś gdy zobaczy dwóch czy trzech zbrojnych od razu wpada w panikę (7, 8, 6). Jeszcze gorsze było często położenie ludności wiejskiej, bo- wiem była ona w najmniejszym stopniu chroniona przed uciskiem i przemocą. Kiedy w 238 roku Maksymin Trak szedł na Italię, cała okoliczna ludność schroniła się w Akwilei, stanowiącej główny punkt oporu powstańców, bowiem po żołnierzach nie należało się niczego dobrego spodziewać (Herod. 8, 2, 4). Coraz częściej zda- rzały się ucieczki zadłużonych kolonów, a także niewolników. Był to problem, z którym ustawodawstwo rzymskie borykało się usta- wicznie począwszy od drugiej połowy drugiego wieku. Owifugitiui, jak również ludność zbiegła z miast i dezerterzy z wojska łączyli się często w bandy zbójeckie (latrones), stanowiące zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. U schyłku drugiego wieku zagrożenie to było tak wielkie, że skłoniło to Tertulliana (Apol. 2, 8) do stwier- dzenia, iż istnieje konieczność zmobilizowania we wszystkich pro- wincjach sił bezpieczeństwa. W niektórych przypadkach ruchy te przeradzały się w regularne powstania. Na przykład za czasów Marka Aureliusza w Egipcie doszło do buntu pasterzy (boukoloi). Za czasów Kommodusa państwo rzymskie zmuszone zostało do prowadzenia w Germanii Górnej uciążliwej wojny z masami dezer- terów i zbuntowanych rolników (bellum desertorum). W drugiej po- łowie trzeciego wieku w prowincjach galijskich rozprzestrzenił się ruch "wojowników" (bagaudae), którego uczestnikami były masy niezależnych rolników i zbiegłych kolonów oraz rozbójnicy. Mimo że zostali oni pokonani przez cesarza Maksymiana, w okresie późniejszym zarówno w Galii, jak i w Hiszpanii dochodziło wielo- krotnie jeszcze do wybuchu takich buntów.lg9 O tym, że system władzy, istniejący w państwie rzymskim w trzecim wieku, a zwłaszcza jego ekstremalna forma za panowa- nia Maksymina Traka, budził opór i nienawiść w równym stopniu wśród senatorów i dekurionów, co wśród mas ludności miejskiej i wiejskiej, świadczą wspomniane wyżej wydarzenia roku 238. Jednakże właśnie skład owej "koalicji" był czynnikiem uniemożli- wiającym przerodzenie się tego oporu w jednolity rewolucyjny ruch wszystkich ciemiężonych. Jednym wspólnym celem wymie- nionych wyżej grup była bowiem obrona przed samowolą wojska i cesarskiej biurokracji, zaś ich zasadnicze interesy były siłą rze- 239 czy krańcowo różne. Uwidoczniło się to dobitnie w roku 238, kie- dy to humili.ores miasta Rzymu wystąpili wspólnie z senatorami przeciwko Maksyminowi Trakowi, jednakże odrzucili początkowo z wielką gwałtownością kandydatury powołanych przez senat ce- sarzy Pupiena i Balbina. Przeforsowali oni proklamowanie trzecie- go władcy, który, będąc wnukiem Gordiana I, cieszył się wśród nich dużą popularnością (Herod. 7, 10, 5 on.). Nieco później, gdy Pupien i Balbin zostali zamordowani przez zbuntowaną gwardię pretoriańską, lud miasta Rzymu zachował całkowity spokój. Już choćby same różnice interesów powodowały, że owe ruchy społeczne nie były w stanie zagrozić nowemu systemowi rządów. Poza tym niemal każda próba oporu już z góry niejako skazana była na niepowodzenie, bowiem główną podstawą władzy cesar- skiej było wojsko. O jego sile świadczy dobitnie fakt krwawego stłumienia przez jeden tylko leion afrykańskiego powstania prze- ciwko Maksyminowi Trakowi. Smierć Maksymina w czasie oblęże- nia Akwilei nie była zaś spowodowana niczym innym, jak tylko niezadowoleniem jego własnych żołnierzy, którzy sami pozbawili go życia. Jednakże ani to wydarzenie, ani też wszystkie inne bun- ty wojskowe nie naruszały bynajmniej podstaw systemu rządów, a jedynie powodowały ustawiczne zmiany na tronie rzymskim. Jak widać więc, otwarte konflikty nie doprowadziły w żadnym razie do rozwiązania problemów społecznych, przeciwnie, jeszcze bardziej je zaostrzyły. Spowodowało to znaczne przyspieszenie procesu przemian tradycyjnego porządku społecznego. Istnieją- cych napięć nie była w stanie złagodzić także drożność kształtują- cego się systemu społecznego.2oo Jedną ze szczególnych sprzecz- ności, ujawniających się w procesie przemian społecznych doby wielkiego kryzysu, był fakt, że mobilność społeczna, która w okre- sie pryncypatu przyczyniła się w znacznym stopniu do złagodze- nia napięć społecznych, w trzecim wieku dawała powody do pow- stania nowych konfliktów. Z jednej strony bowiem przed ludnością prowincji przygranicznych Imperium Rzymskiego, z których rekru- towało się w większej części rzymskie wojsko, otwierały się dzięki służbie wojskowej niewyobrażalne dotychczas możliwości awansu społecznego. Świadczy o tym dobitnie droga życiowa większości ce- sarzy-żołnierzy, którzy nierzadko pochodzili z dołów społecznych, jak na przykład Maksymin Trak czy też Galeriusz. Wielkie możli- wości zrobienia kariery urzędniczej w służbie cesarskiej miały tak- że ambitne i zdolne osoby niskiego pochodzenia, posiadające pew- 240 na wykształcenie. Jednakże większa część ludności Imperium po- siadała obecnie znacznie mniejsze niż w okresie wczesnocesar- skim szanse na awans społeczny. Droga życiowa wspomnianego już (s. 201 ) robotnika rolnego z miasta Mactar, który doszedł do godności "burmistrza", nie była bynajmniej typowa. Z uwagi na przypisanie określonych kategorii ludności (dekurionów, członków kolegiów miejskich, kolonów) do określonych funkcji, możliwości ich awansu społecznego były raczej bardzo ograniczone. Zgroma- dzenie majątku przez członków tych warstw było w zasadzie nie- możliwe, bowiem każdorazowo zmuszani byli oni do oddawania go państwu w formie podatku. W przeciwieństwie do okresu pryncy- patu w trzecim wieku zwiększyły się natomiast znacznie możliwo- ści degradacji społecznej, którą powodowały skutki ustawicznych wojen, trudności gospodarcze oraz represje. Herodian scharakte- ryzował niezmiernie trafnie okres rządów Maksymina Traka mó- wiąc, że każdego dnia spotkać można było ubogich ludzi, którzy w przeddzień byli jeszcze bogaci (7, 3, 3). Wiele sprzeczności ujawniło się na koniec także na płaszczyźnie polityczna-ideologicznej, która stanowić miała wspól- ny punkt odniesienia dla całego społeczeństwa rzymskiego. Ce- sarstwo przekształcało się stopniowo w despotię.2o Znalazło to swoje odbicie nie tylko w rozbudowie aparatu władzy, lecz także w zmianie modelu władcy. Podczas gdy August był jeszcze "pierw- szym" wśród obywateli rzymskich i "ojcem" ludu rzymskiego, od cza- sów Septymiusza Sewera cesarze rzymscy oficjalnie rościli sobie pra- wo do tytułu dominus, stawiając się na pozycji "pana" swych poddanych, co stanowiło poniekąd nawiązanie do modelu pan - nie- wolnik. Od czasów dynasto Sewerów cesarze regularnie wymagali od wojska i gmin oficjalnej deklaracji o gotowości ślubowania im całko- witego oddania i wierności (deuotio). Od czasów Aureliana cesarze otwarcie i bez żadnych osłonek domagali się oddawania im boskiej czci. Lecz jednocześnie władza poszczególnych cesarzy była znacznie bardziej labilna niż kiedykolwiek pnedtem. Stali się oni pionkami w rozgrywkach ich własnego aparatu, a każdy z nich, zasiadając na tronie, musiał zacząć się już oswajać z myślą o gwałtownej śmierci. Tak więc wprawdzie Cesarstwo było na tyle silne, aby przy pomocy swego aparatu władzy tłumić bunty i ruchy społeczne, lecz nie było ono zdolne - w przeciwieństwie do okresu pryncypatu - do stworze- nia jednolitych ram politycznych, w których liczne grupy społeczne wspierałyby dobrowolnie istniejący porządek. 241 Najbardziej anachroniczny w dobie wielkiego kryzysu stał się dawny system ideologiczny społeczeństwa rzymskiego. Świadomość własnej tradycji, etyka polityczna i kult osoby cesarskiej nie stano- wiły już dla podupadającego, dręczonego nędzą, wojnami i uciska- nego przez aparat państwowy społeczeństwa rzymskiego żadnego oparcia moralna-duchowego. Orientalne religie mistyczne oraz chrześcijaństwo natomiast nie tylko obiecywały pociechę i zbawie- nie, lecz także zdecydowanie zaspokajały głębsze potrzeby teologiczne, moralne i liturgiczne. Poza tym chrześcijaństwo, tak jak filozofie pogańskie, skłonne było tłumaczyć przyczyny wszel- kiego zła przy pomocy teorii systemowej. Powodowało to, że liczba zwolenników tych prądów umysłowych zwiększała się z dnia na dzień. Jest rzeczą znamienną, że wśród żołnierzy najbardziej roz- powszechniony był kult boga Mitry, który jako niezwyciężony bóg Słońca był wcieleniem żołnierskich ideałów. Szerokie masy ludno- ści, zwłaszcza na Wschodzie i w Afryce, wyznawały religię chrze- ścijańską, senatorowie zaś -jako warstwa oświecona - opowiadali się często za filozofią neoplatońską. Po zaostrzeniu się kryzysu w połowie trzeciego wieku liczba wyznawców chrześcijaństwa gwałtownie wzrosła. O tym, jak dalece religia ta była atrakcyjna dla społeczeństwa rzymskiego, świadczy nie tylko jej rozpowszech- nienie się w całym Imperium Rzymskim, lecz także i fakt, iż jej wyznawcami była ludność najróżniejszych warstw społecznych, w tym także niekiedy członkowie elity rządzącej. W obliczu tej sy- tuacji państwo rzymskie zmuszone zostało do podjęcia radykal- nych kroków. Próbowano mianowicie wskrzesić mas maiorum ze wszystkimi jego implikacjami religijna-etycznymi i nierozdzielnie z nim związanym kultem osoby cesarskiej. Próba ta powiodła się do pewnego stopnia, zwłaszcza w odniesieniu do wojska. Polegało to na tym, że wszystkie te treści nowych prądów umysłowych, które można było w sposób systematyczny powiązać z mas maio- rum, jak na przykład kult boga Mitry, były przez państwo rzym- skie popierane, natomiast wszystko to, co zdawało się mu prze- czyć, na przykład religia chrześcijańska, było zwalczane ze zwykłą nowemu systemowi rządów brutalnością.2oz Było to jednak równoznaczne z rozpadem społeczeństwa rzym- skiego w III wieku również na dwa przeciwstawne fronty ideologi- czne. Poza tym elita rządząca państwa rzymskiego, a mianowicie władcy, najwyżsi urzędnicy i oficerowie, posiadając konserwatyw- ną mentalność trwała niezmiennie przy anachronicznym systemie 242 i ideologicznym, który był niczym innym, jak tylko płaszczyzną ideologiczną tego porządku społeczno-politycznego, do którego rozpadu elita ta sama doprowadziła. Sprzeczność owa, choć oczy- wista, nie została jednak dostrzeżona. Cesarze rzymscy w trzecim wieku nie zamierzali wcale zmieniać stosunków panujących w świecie rzymskim. Wręcz przeciwnie, byli zupełnie przekonani, że ich despotyczne rządy są konieczne i celowe, by odbudować dawny, wypróbowany porządek. "Reforma" oznaczała dla nich to, aby Imperium ad antiquamrmitatem i ad pristinam glońam refor- mare.203 Jedyny znany nam w całości program polityczny z trze- ciego wieku, który Kasjusz Dion zawarł w swym historycznym dziele w formie wymyślonej przez siebie mowy, którą miałby wy- głosić Mecenas przed Augustem, był niczym innym, jak tylko po- stulatem powrotu do ideałów z czasów dynastii Antoninów. W III wieku taką konserwatywną postawę cesarzy uzasadniały do pew- nego stopnia wymogi czasu. Mogli oni bowiem wśród członków tych grup społecznych, na których opierały się ich rządy, zwłasz- cza wśród żołnierzy, rozbudzać przekonanie, jakoby mieli oni ra- tować Imperium Rzymskie przed kryzysem. Jednakże do szero- kich warstw ludności ideologia owa już zupełnie nie przemawiała i nie sposób było znaleźć na jej podstawie trwałe rozwiązanie. Z kryzysu, którym dotknięte zostało Imperium Rzymskie w III wieku, społeczeństwo rzymskie wyszło w dogłębnie zmienionej po- staci. Przede wszystkim okazało się, że - w przeciwieństwie do okresu pryncypatu - nie sposób już zespolić zróżnicowanych sił społecznych w ramach istniejącego systemu rządów, bowiem nie był on popularny w szerokich kręgach ludności. Przezwyciężenie kryzysu wewnętrznego i zewnętrznego pod rządami wielkich cesa- rzy - żołnierzy w ostatnim trzydziestoleciu III wieku nie dokonało się bowiem dzięki poparciu mas, lecz w wyniku nasilającego się despotyzmu wojska i aparatu biurokratycznego. Nie zanosiło się też na to, aby w najbliższej przyszłości system polityczny państwa rzymskiego miał ulec zasadniczym zmianom. Jedyną konieczno- ścią okazało się znalezienie wjego ramach miejsca dla najważniej- szego z nowych prądów umysłowych, a mianowicie dla chrześci- jaństwa. Kroku tego nie dało się uniknąć, a dokonał go cesarz Konstantyn Wielki. Jednakże nawet chrześcijańskie Cesarstwo Rzymskie nie było już w stanie stworzyć ram politycznych, odpo- wiadających społeczeństwu późnorzymskiemu. Jego rozpad był więc jedynie kwestią czasu. 7 Społeczeństwo późnego Rzymu Przesłanki i charakterystyka ogólna Stosunki społeczne w okresie późnocesarskim opierały się w znacznej mierze na strukturach, które wykształciły się w dobie kryzysu, pomiędzy schyłkowym okresem panowania dynastii Anto- ninów a rządami cesarza Dioklecjana. Dalsze przeobrażenia zacho- dzące w łonie społeczeństwa rzymskiego były bezpośrednią konty- nuacją przemian, które swe źródło miały w kryzysie z trzeciego wieku.2yniku powstania w obrębie Imperium Ro- manum germańskich państw terytorialnych, stopniowo coraz więk- szą rolę odgrywać zaczęły nowe siły społeczne. Nie były one jednak w stanie w tym czasie zagrozić podstawom późnorzymskiego ustro- ju społecznego. Nawet w wieku następnym, kiedy to na Zachodzie nie istniało już państwo rzymskie jako instytucja polityczna, późnoantyczny porządek społeczny nie został wyparty przez nowy, całkowicie odmienny system społeczny. Przejście od "antyku" do "średniowiecza" nie było aktem jednorazowym, lecz "szerokim pas- mem stopniowych przemian", w których upadek Cesarstwa Zacho- dniorzymskiego stanowił pewną cezurę z tego jedynie powodu, że był on równoznaczny z unicestwieniem politycznych ram społe- czeństwa rzymskiego na Zachodzie.205 Owa ciągłość rozwoju społecznego wynikała przede wszystkim z faktu, że przesłanki ekonomiczne, które wykształciły się w trze- cim wieku w dobie kryzysu, istniały nadal w niemal nie zmienio- nej formie. Pod rządami cesarzy Dioklecjana (284 - 305) i Kon- stantyna Wielkiego (306 - 337) sytuacja ekonomiczna państwa 244 rzymskiego została w znacznej mierze ustabilizowana w wyniku przeprowadzenia niezmiernie rygorystycznych reform. Stan taki trwał mniej więcej do czasu rządów cesarza Walentyniana I (364 - 375). Jednakże skutki zmian strukturalnych, jakie dokonały się w III wieku były nieodwracalne. Wprawdzie życie gospodarcze w wielu miastach Imperium rozkwitło na nowo, lecz rzemiosło i handel nie prosperowały już tak dobrze - zwłaszcza w zachodniej części Cesarstwa -jak w okresie wczesnocesarskim. Spowodowało to większy niż uprzednio wzrost znaczenia rolnictwa jako główne- go źródła dochodów i bogactwa. Jednakże także i rolnictwo odczu- wało stale skutki swych słabości strukturalnych, przede wszy- stkim braku siły roboczej oraz upowszechnienia się kolonatu, który był mało opłacalną formą gospodarowania ziemią. Trudno- ści ekonomiczne nasiliły się bardzo w wyniku nowego kryzysu politycznego wywołanego początkiem wędrówki ludów pod napo- rem Hunów (375). W krótkiej perspektywie kryzys ten doprowadził do druzgocącej klęski Rzymian w bitwie z Gotami pod Adrianopo- lem (378). Nie sposób jednak nie zauważyć także jego skutków da- lekosiężnych. Po śmierci Teodozjusza Wielkiego (379 - 395) za- chodnią część Imperium zalały ludy barbarzyńskie, co spowodowało zniszczenie i wyludnienie wielu miast. Bardzo nie- korzystnie odbiło się to przede wszystkim na rzemiośle i handlu, choć sytuacja na poszczególnych obszarach Cesarstwa Zacho- dniorzymskiego była bardzo zróżnicowana. Wprawdzie w rzemio- śle i handlu nigdzie nie nastąpił całkowity zastój, a życie miejskie nie zamarło zupełnie w żadnej z części Imperium, to jednak sto- sunki miasto - wieś nie opierały się już - w przeciwieństwie do okresu wczesnocesarskiego - na dominacji miejskich ośrodków produkcyjnych, lecz na rosnącym znaczeniu wielkich dóbr ziemskich. Jest rzeczą znamienną, że począwszy od IV wieku w wielkich majątkach ziemskich w coraz większym stopniu zaczę- to pokrywać zapotrzebowanie na wyroby rzemieślnicze już nie dzięki handlowi, lecz w wyniku produkcji własnej.zos W takich warunkach z jednej strony zwiększyło się jeszcze znaczenie właścicieli latyfundiów jako potężnej ekonomicznie elity społeczeństwa późnorzymskiego, z drugiej zaś wzrósł stopień uza- leżnienia od tej warstwy mas bezmajętnej ludności. Fakt, iż ów proces historyczno-społecznego rozwoju miał ścisłe związki z roz- padem Imperium Rzymskiego, nie był bynajmniej spowodowany jedynie rosnącym naporem plemion barbarzyńskich na państwo 245 rzymskie. Przyczyny tego stanu rzeczy miały charakter komplek- sowy i bardzo zróżnicowany, przy czym za wspólny mianownik przyczyn społecznych uznać należałoby wyobcowanie się społe- czeństwa rzymskiego z systemu politycznego własnego państwa. Nasilającym się trudnościom gospodarczym, coraz liczniejszym problemom politycznym i społecznym oraz konfliktom ideologicz- nym doby późnoantycznej Cesarstwo było w stanie przeciwstawić jedynie zintensyfikowaną politykę centralizacyjną, prowadzoną z pozycji siły. Do realizacji tej polityki niezbędny był bardzo rozbu- dowany i kosztowny aparat władzy, którego utrzymanie ze ską- pych wpływów z miast i wsi stanowiło dla państwa rzymskiego co- raz większą trudność. Tak jak to było już po części w trzecim wieku, państwo późnorzymskie jedynie na drodze przymusu było w stanie zobowiązać dekurionów, kupców, rzemieślników i robot- ników rolnych do świadczeń materialnych i rzeczowych na swą korzyść. Przymus ten nasilał się stopniowo, a system jego środ- ków, takich jak bezwarunkowa dziedziczność zawodów czy liczne - stare i nowe - podatki, tworzące bardzo skomplikowaną stru- kturę, doprowadzony został do perfekcji. Pogłębiająca się zależ- ność osobista i olbrzymi ciężar podatków odczuwały dotkliwie bar- dzo szerokie warstwy ludności rzymskiej. Z biegiem czasu państwo zaczęło jawić się im jako wróg, tym bardziej, że przestało ono reprezentować nawet interesy warstwy wielkich właścicieli ziemskich.2o W okresie późnocesarskim despotyczny charakter Cesarstwa ujawnił się znacznie wyraźniej niż w wieku trzecim. Cesarze ucho- dzili za "panów całej ziemi pod słońcem i za zwycięskich władców" (ILS 8809), za "panów wszystkich spraw ludzkich" (ILS 807). W obcowaniu z nimi obowiązywał bardzo ścisły ceremoniał dwor- ski, oparty w znacznym stopniu na wzorach orientalnych. Niepo- słuszeństwo wobec władcy traktowane było nie tylko jako przestępstwo, lecz także jako świętokradztwo. Wprawdzie osoba cesarza poniekąd odmiennie postrzegana była przez pogan i chrześcijan, bowiem przez pierwszych uważany był on nadal za boga (op. Paneg. 12, 4, 5), przez drugich zaś za władcę z woli Bo- ga, to jednak ani jedni, ani drudzy nie kwestionowali sakralnego charakteru jego osoby czy też istnienia pomiędzy cesarzem a jego poddanymi olbrzymiej przepaści. Także dla chrześcijan cesarz był wybrańcem summa diuinitas, któremu ta "przekazała rządy nad wszelkim ziemskim stworzeniem".2m administra- 246 cyjno-wojskowych Dioklecjana f Konstantyna Wielkiego na straży jego władzy stał olbrzymi aparat biurokratyczny i zreorganizowane wojsko (w czwartym wieku w sile co najmniej 435 000, zapewne jednak około 5E0 000 ludzi). Aparat władzy składał się z prywat- nej służby władcy (sacrum cubiculum) oraz urzędników central- nych organów administracyjnych, którzy wraz z służbą cesarską tworzyli personel dworski (comitatus), a poza tym z niezmiernie li- cznych urzędników administracji cywilnej oraz dowódców wojsko- wych z większych okręgów i poszczególnych prowincji Imperium. Głównym zadaniem tego aparatu było zapewnienie jedności Impe- rium Romanum oraz egzekwowanie świadczeń materialnych i rze- czowych na korzyść państwa. Temu samemu celowi służył nie- zmiernie intensywny rozwój prawa, którego przejawem była aktywność ustawodawcza oraz kodyfikacja ustaw i zarządzeń.2os Dobitnym wyrazem silnej pozycji Cesarstwa był fakt, że - w prze- ciwieństwie do okresu wczesnocesarskiego - obecnie senat nie brał już udziału w rządach jako instancja kontrolująca, której na- leżał się w każdym razie szacunek. W zachodniej części Imperium, gdzie siedzibą władców był nie Rzym, lecz Trewir, Mediolan, Ra- wenna czy też inne miasto, regularne konsultacje pomiędzy cesa- rzem a senatem nie były w ogóle możliwe. W czwartym wieku ów system rządów miał jeszcze silne pod- stawy i był w stanie utrzymać jedność Imperium. W miarę nasila- nia się ucisku szerokich warstw społecznych pozbawiał się on jed- nak coraz bardziej własnych korzeni, tkwiących w rzymskim porządku społecznym. W wyniku tego Cesarstwo wraz ze swym aparatem władzy stawało się coraz bardziej instytucją samą dla siebie. Przez społeczeństwo odczuwane było ono jedynie jako cię- żar, nękający ją środkami przymusu i tym samym hamujący roz- wój społeczny. Jednocześnie w dobie wędrówki ludów państwo rzymskie było w coraz to mniejszym stopniu zdolne do obrony swych poddanych przed wrogami zewnętrznymi, a niezwykle silny napór ludów barbarzyńskich, przewyższający wielokrotnie swymi rozmiarami wcześniejsze doświadczenia tego typu, spowodował znaczne jego osłabienie. W chwili faktycznego podziału Imperium na dwie części w roku 395 jego rozpad był już w zasadzie sprawą przesądzoną. Podczas gdy Cesarstwo Wschodniorzymskie było w stanie - dzięki częściowo bardziej korzystnym stosunkom społecznym i mniejszemu zagrożeniu ze strony barbarzyńców - zachować swą państwowość i stopniowo zreformować własny sys- 247 tem rządów, Cesarstwo Zachodniorzymskie w piątym wieku chyli- ło się ku upadkowi. Ustawiczne najazdy barbarzyńców, czasowe zajęcie miasta Rzymu najpierw przez Wizygotów (410), a nastę- pnie przez Wandali (455), zwłaszcza zaś powstanie w obrębie Im- perium - przede wszystkim w Afryce Północnej, Hiszpanii i Galii - germańskich państw terytorialnych2lo, ukazały z całą jaskrawo- ścią słabość zachodniej części dawnego Imperium Romanum. Ostateczny kres dawnego systemu politycznego na Zachodzie wy- znacza zdetronizowanie przez dowódcę germańskich najemników, Odoakra, ostatniego cesarza zachodniorzymskiego Romulusa Au- gustusa (Augustulusa) w 476 roku. W tych warunkach tradycyjne podstawy podziału społecznego jeszcze bardziej niż w wieku trzecim straciły na swym znaczeniu. W wyniku trudności ekonomicznych przeżywanych przez Impe- rium przepaść pomiędzy ubogimi a bogatymi jeszcze bardziej się pogłębiła. O tym, jak wielkie znaczenie dla określenia pozycji spo- łecznej jednostki miał obecnie majątek, świadczy chociażby edykt cesarza Juliana Apostaty (361 - 363) o ustanowieniu przywilejów karnych (konfiskata mienia zamiast kary śmierci w przypadku ukrywania majątku osoby skazanej). Cesarz nie mówił w nim już o honestiores i humiliores, jak to bywało w takich przypadkach, lecz o locupietes i tych, którzy per egestatem abiecti su.nt in fae- cem vilitatemque plebeiam (Cod. Theod. 9, 42, 5). W miarę wzra- stania władzy aparatu państwowego pogłębiały się różnice społeczne pomiędzy grupami ludzi posiadających wpływy politycz- ne a tymi, którzy wpływów takich nie mieli. W czwartym wieku je- den z autorów dostrzegał istnienie podziału społeczeństwa rzym- skiego na dwie zasadnicze grupy, tzn. na potentes oraz ubogich tenuiores (Arion., De reb. ben. 2, 3,). Stosownie do struktury władzy w późnoantycznej monarchii faktyczne wpływy polityczne poszcze- gólnych grup społecznych były zapewne w większym niż w pierw- szych wiekach Cesarstwa stopniu wynikiem ich stosunków z oso- bą władcy. Personel dworski miał większą władzę niż zwykli senatorowie, największe wpływy polityczne posiadali natomiast stali doradcy cesarza, tym bardziej, że liczni cesarze rzymscy za- siadali na tronie w wieku dziecięcym, a więc od samego początku sterowani byli przez cesarski aparat władzy. Najbardziej wpływo- we grupy tworzyli członkowie świętego consistorium (które w prze- ciwieństwie do consilium principis z okresu wczesnocesarskiego było stałym gremium), tzn. osoby kierujące najwyższymi instan- 248 cjami administracyjnymi, następnie czołowi generałowie, zaufani osobiści słudzy władcy czy wreszcie poważni dostojnicy kościelni. Stosownie do tego także prestiż społeczny wiązał się przede wszy- stkim z faktem posiadania majątku i władzy, podczas gdy przyna- leżność stanowa straciła po części swe dawniejsze znaczenie. Stan ekwicki uległ niemal całkowitemu rozczłonkowaniu, tzn. część ek- witów wspięła się do stanu senatorskiego, druga natomiast zniży- ła się do stanu dekurionów miejskich, których w okresie późnocesarskim jako członków rad miejskich (curiae) określano często mianem curiales. Natomiast liczne grupy oficerów i urzęd- ników nadal do stanu senatorskiego nie należały, lecz tworzyły własne - stojące nieco niżej od niego warstwy społeczno-zawodo- we. Jednocześnie także w łonie stanu senatorskiego doszło do wy- kształcenia się nowej hierarchii. O tym, jak dalece te po części nowo powstałe grupy jako kate- gorie społeczne były w stanie wyprzeć dawne ordines, świadczy najdobitniej edykt z 412 roku, w którym kary za głoszenie herezji zróżnicowano w zależności od przynależności do którejś z nich. Li- sta obejmowała Ulustres i spectabiles (członków obu najwyższych warstw senatorskich), senatores i clarissimi (członków senatu i in- ne osoby posiadające godność senatorską), sacerdotales (osoby posiadające godność kapłanów prowincjonalnych), principales i decuriones (wybitnych i zwyczajnych kuriałów), negotia.tores, p1e- bei (zwykłą "woln" ludność miast i wsi), circumceUiones (osobiście niezależnych robotników sezonowych w dobrach ziemskich), osob- no wymienieni zostali jeszcze serui i colom (Cod. Theod. 16, 5, 52 i 54). Uderza przy tym, że kary określone dla sacerdotaies odpo- wiadały tym, które przewidziane były dla senatores, podczas gdy kary w takim samym wymiarze dotyczyły clarissimi i principales. Poza tym niewolnikom i kolonom - jako przedstawicielom warstw najuboższych groziła - w przeciwieństwie do członków innych grup, stojących wyżej w hierarchii społecznej - nie kara pieniężna, lecz chłosta. Jest rzeczą znamienną, że ustawa wydana w roku 382 w Konstantynopolu przewidywała noszenie przez członków poszczególnych grup społecznych, na przykład senatores, mUites, ofici.ales (urzędnioy administracji cywilnej) oraz serui, także odzie- ży codziennej ściśle określonego rodzaju, odpowiadającej ich pozy- cji w hierarchii społecznej (tamże 14, 10, 1). Przynależność do poszczególnych grup, tworzących w okresie późnocesarskim rzymską hierarchię społeczną, zależna była od 249 posiadanego majątku, władzy i prestiżu. Pochodzenie regionalne czy etniczne nie miało natomiast niemal żadnego znaczenia. Jest rzeczą znamienną, że korpus oficerski późnorzymskiego wojska aż od czasów Konstantyna Wielkiego składał się w coraz więk- szym stopniu z barbarzyńców, głównie z Germanów.2" Wtórną ro- lę odgrywała obecnie także pozycja prawna jednostki. Fakt posia- dania praw obywatelskich jako czynnik różnicujący stracił swe znaczenie już wcześniej. Także różnice pomiędzy ludnością wolną i niewolnikami miały znaczenie bardziej teoretyczne niż praktycz- ne, bowiem system przymusowych świadczeń pieniężnych i rze- czowych oraz bezwarunkowa dziedziczność zawodów stworzyły nową formę niewoli, którą dotknięta była w równym stopniu więk- szość grup ludności rzymskiej, co spowodowało, że dawne katego- rie wolności i niewoli straciły na swej aktualności. Wzrosła nato- miast znacznie rola osobistego pochodzenia jednostki jako czynnika determinującego jej pozycję społeczną. Było to bezpo- średnim następstwem wymuszonej, w sposób pośredni lub bezpo- średni, dziedziczności zawodów wśród dekurionów, kupców, rzemieślników i kolonów oraz popierania przez państwo dzie- dziczności zawodów wśród żołnierzy i o.,jciales. IYudno byłoby do- prawdy lepiej wyrazić to, co arystokracja rodowa myślała na te- mat szlachetnego urodzenia, niż to uczynił senator Kwintus Aureliusz Symmachus, który powiedział, że dobrą krew rozpoznać można zawsze (0r. 8, 3). Olbrzymią rolę odgrywały jednocześnie osobiste zasługi i osiągnięcia jednostki, a co za tym idzie także wykształcenie. Tę szczególną sprzeczność wyjaśnić można z jednej strony faktem, że bariery społeczne uległy w wyniku narzuconej dziedziczności pozycji społecznej znacznemu wzmocnieniu i za- zwyczaj trzeba było olbrzymich wysiłków, aby je przełamać, z dru- giej natomiast strony struktura władzy w państwie późno- rzymskim nie tylko umożliwiała, lecz także wymuszała rozwój osobistych zdolności i osiągnięć jednostki, jeżeli tylko były one zgodne z interesem Cesarstwa. Wprawdzie interes Cesarstwa wy- magał w pierwszym rzędzie utrzymania systemu przymusu społe- cznego, lecz do tego celu niezbędny był rozbudowany aparat wła- dzy. Dlatego też ludzie zdolni mieli szansę szybkiego awansowania w służbie administracyjnej i wojskowej. Dochodziły do tego możli- wości awansu społecznego w służbie Kościoła, czego warunkiem - podobnie jak w przypadku cesarskiej biurokracji - nie było szla- chetne urodzenie, lecz wykształcenie oraz zdolności oratorskie i organizacyjne. 250 Wszystko to spowodowało, że struktura społeczeństwa rzym- skiego w okresie późnocesarskim różniła się znacznie od tej, która istniała w pierwszych wiekach Cesarstwa. Ogólna budowa pirami- dy społecznej zgodna była wprawdzie w znacznym stopniu z mo- delem ukształtowanym w trzecim wieku, lecz uwidoczniły się w niej wyraźniej skutki przemian strukturalnych w niższych i wyższych warstwach ludności rzymskiej. Warstwę honestiores tworzyły obecnie liczne, bardzo zróżnicowane i zhierarchizowane grupy o różnej pozycji społecznej. Owa hierarchizacja wiązała się także z bardzo różnym stanem majątkowym i wpływami politycz- nymi członków poszczególnych warstw wyższych. Do warstwy wyższej należał prócz cesarza - także silnie zhierarchizowany wewnętrznie - stan senatorski, do którego włączeni zostali formal- nie najwyżsi urzędnicy administracji państwowej oraz oficerowie, a prócz niego niżsi urzędnicy i oficerowie oraz warstwa innych "lu- dzi oświeconych" wraz z wyższą hierarchią kościelną i na koniec lokalne stany curiales, którzy jednak z uwagi na ich silne obciąże- nia i ograniczenia swobody przemieszczania się pod wieloma względami upodabniali się coraz bardziej do ludności warstw niż- szych. Humiliores w miastach i na wsi tworzyli natomiast warstwę stosunkowo jednorodną, bowiem członkowie poszczególnych grup w ich ramach zobowiązani byli do podobnych świadczeń produk- cyjnych, rzeczowych i materialnych, w równym stopniu dotyczył ich przymus dziedziczenia zawodów, zależność społeczna, wszyscy oni byli ubodzy i mieli niski prestiż społeczny. Z uwagi na wiele cech wspólnych jej członków liczna ta warstwa - podobnie jak w trzecim wieku - w przeciwieństwie do warstw wyższych posia- dała bez wątpienia wiele wyróżników "klasy", nadal jednak nie spełniała kryterium podstawowego, tzn. wspólnego dla wszystkich jej członków stosunku do środków produkcji. Obejmowała ona bowiem nadal zarówno bezpośrednich i pośrednich ich właścicieli (rzemieślnicy z własnymi warsztatami, drobni rolnicy uprawiający własną ziemię, koloni uprawiający ziemię dzierżawną, jak i grupy ludzi całkowicie bezmajętnych (rzemieślnicy w państwowych ma- nufakturach, robotnicy sezonowi na wsi). Tak więc społeczeństwo rzymskie w okresie późnocesarskim dzieliło się -jak we wszystkich wcześniejszych okresach swej his- torii - na dwie podstawowe kategorie, tzn. warstwy wyższe i niż- sze, przy czym w przypadku tych pierwszych struktura stanowa nie odgrywała już tak ważnej roli jak w epokach wcześniejszych. 251 W rozwoju stanów curiales ujawniła się jeszcze wyraźniej niż w wieku trzecim tendencja w kierunku oddzielania się arystokra- cji od warstwy wyższej miast. Wprawdzie curi.ales nie spełniali kryteriów "stanu średniego" sensu stricto 2z, to jednak olbrzymie różnice społeczne, oddzielające ich nie tylko od warstw niższych, lecz także od wielkich właścicieli ziemskich i przedstawicieli administracji państwowej, uwidoczniły wyraźnie, jak bardzo spo- łeczeństwo rzymskie okresu późnocesarskiego odmienne było pod względem swej struktury od tego, które istniało w pierwszych wie- kach Cesarstwa i dzieliło się na uprzywilejowane stany z jednej strony i masy prostej ludności z drugiej. Jest rzeczą znamienną, że przekonanie o tym, iż społeczeństwo rzymskie dzieli się nie na dwie, lecz na trzy zasadnicze grupy, funkcjonowało już od czasów Konstantyna Wielkiego. Ustawa z roku 326 wyróżniała ludzi po- siadających potior dignitas, decuriones i plebei (Cod. Theod. 13, 5, 5,). Ammianus Marcellinus mówił o honorati, urbium pńmates i plebei ( 14, 7, 1 ), zaś w edykcie z roku 409 mowa była o trzech grupach, tzn. possessores, curiales oraz plebei (Cod. Thod. 9, 31, 1 ). Warstwy wyższe Przeobrażenia w łonie rzymskiej elity rządzącej, jakie doko- nały się w dobie kryzysu w trzecim wieku, zdawały się prowadzić nieuchronnie ku całkowitej utracie przez stan senatorski na rzecz stanów ekwitów jego dawnej, wiodącej roli. Ostatecznym rezulta- tem tego rozwoju politycznego nie było jednak bynajmniej zepchnię- cie ordo senatorius na pozycję drugiego stanu w społeczeństwie rzymskim ani też całkowite jego zaniknięcie. Wręcz przeciwnie, dalekosiężnym skutkiem przemian strukturalnych, jakie dokonały się w trzecim wieku, było zlanie się ekwickiej elity ze stanem se- natorskim, a co za tym idzie kres egzystencji ordo equester jako stanu. Z uwagi na prestiż stanu senatorskiego, wynikający zarów- no z jego bardzo już starej tradycji, jak i bogactwa i poważania, którym cieszyli się jego członkowie, także w okresie późnocesarskim było rzeczą zupełnie naturalną, że druga z kolei, po władcy, najwyższa pozycja społeczna przysługuje ordo senato- rius. W dalszym ciągu stan ten uchodził za pars melior humani ge- neris (Symm., Ep. 1, 52), jego członkowie zaś nadal traktowani 254 ków, obowiązujących miejskich właścicieli ziemskich, a w proce- sach karnych nie tylko oszczędzano im tortur, lecz stawiano przed specjalnymi, odpowiednimi do ich stanu trybunałami sądowymi. Jeśli idzie o świadczenia finansowe, to zobowiązani byli oni jedy- nie do corocznego uiszczania podatku od posiadanej ziemi (colla- tio, glebalis lub follis), wspólnych danin ze szczególnych okazji (aurom oblaticium) oraz urządzania publicznych igrzysk. Stosow- nie do struktury ekonomicznej państwa późnorzymskiego byli oni zazwyczaj wielkimi posiadaczami ziemskimi i cieszyli się w społe- czeństwie dużym poważaniem. Poszczególne grupy ordo senato- rius różniły się jednak pomiędzy sobą choćby już tylko pod wzglę- dem majątku i rangi ich członków. Poza tym różnili się oni z uwagi na przynależność regionalną, pochodzenie i pełnione funkcje, a ponadto pod względem poziomu wykształcenia, tradycji oraz pod względem swego wyznania. Tendencje ekonomiczne w państwie późnorzymskim, które do- prowadziły do ruiny wielu drobnych i średnich właścicieli ziem- skich, wpłynęły korzystnie na rozwój wielkich senatorskich dóbr ziemskich. Według Ammiana Marcellina dla senatorów wielkość dochodów z ich majątków ziemskich w różnych prowincjach rzymskich była sprawą prestiżową ( 14, 6, 10). Na dochody te skła- dały się zarówno pieniądze, jak i produkty rolne, przede wszy- stkim wino i zboże. Wysokość dochodów członków poszczególnych grup senatorskich była bardzo zróżnicowana. Najbogatszym sena- torom udawało się na początku V wieku uzyskiwać ze swych do- men rocznie około 4000 funtów złota, członkom drugiej z kolei najbogatszej grupy senatorskiej od 1500 do 2000 funtów.2ls Ma- jątki ziemskie tych magnatów rozrzucone były często po różnych częściach Imperium Romanum. Dzięki temu ich majątek w znacz- nie mniejszym stopniu niż skromne posiadłości dekurionów nara- żony był na totalne zniszczenie w wyniku najazdów plemion bar- barzyńskich czy też kataklizmów. Sekstiusz Petroniusz Probus, znakomity potomek szanowanego powszechnie rodu Anicii (konsul w roku 371) posiadał ziemię - według Ammiana - we wszystkich niemal częściach łacińskiego świata i wyróżniał się zarówno swym bogactwem, jak i znakomitością rodu oraz wielkimi wpływami politycznymi (27, 11, 1). Nieco młodszy od niego Kwintus Aure- liusz Symmachus (konsul w roku 391), najwybitniejsza osobistość wśród pogańskich senatorów, posiadał trzy domy w mieście Rzy- mie, szereg willi w jego okolicy, a także w najpiękniejszych czę- 255 ściach Italii, poza tym posiadłości ziemskie w Samnium, Kampa- nii, Apulii, na Sycylii oraz w Afryce Północnej. Na przełomie IV i V wieku za najbogatszy ród senatorski uchodziła rodzina Valerii. Było tak do chwili, gdy na początku V wieku Waleriusz Pinianus i jego żona Melania, oboje gorliwi chrześcijanie, zgodnie ze swymi przekonaniami sprzedali cały swój majątek. Obejmował on dobra ziemskie w Italii Północnej, Kampanii, Apulii, na Sycylii, w Galii, Hiszpanii, Afryce, Numidii oraz Mauretanii, z których roczny do- chód miał wynosić 120 000 funtów złota (ponad 120 000 solidi, czyli wprowadzonych przez Konstantyna złotych monet). Poza tym w ich posiadaniu był także dom położony na wzgórzu Celius, tak kosztowny, że żaden z senatorów nie mógł pozwolić sobie na jego zakupienie. Majątek innych senatorów był znacznie mniejszy. Orator i poeta Decimius Magnus Auzoniusz (konsul w roku 379), jeden z homines novi w późnorzymskim senacie, otrzymał w spad- ku po swoim ojcu, który był kuriałem w Akwitanii, jedynie 50 hektarów ziemi uprawnej, 25 hektarów winnic, 12,5 hektara past- wisk oraz ponad dwukrotnie więcej lasów. Majątek wielu kuria- łów, którzy na Zachodzie i Wschodzie przyjęci zostali do stanu se- natorskiego, także nie był większy.21 Takie różnice majątkowe skłoniły nawet Konstantyna do podzielenia wszystkich członków ordo senatorius na trzy kategorie - w zależności od wysokości po- datku od posiadanej ziemi (dwa, cztery lub osiem folles = "worków pieniędzy"). Na prośbę senatu Teodozjusz Wielki dodał do nich czwartą, najniższą kategorię (roczny podatek w wysokości siedmiu solidi). Dalsze różnice pomiędzy poszczególnymi grupami senatorów wynikały z ich odmiennej rangi, związanej nie z wielkością posia- danego przez nich majątku, lecz hierarchią stanowisk senator- skich i wiążącymi się z tym różnymi wpływami politycznymi. Tra- dycyjna hierarchia urzędów senatorskich straciła swe znaczenie w drugiej połowie III wieku, wraz z zaniknięciem licznych stano- wisk, a zwłaszcza w wyniku ustanowienia przez Dioklecjana i Konstantyna nowych urzędów. Czyniono niewątpliwie próby przywrócenia niektórym tradycyjnym urzędom ich dawnej świet- ności. Na przykład zwłaszcza od czasów Konstantyna Wielkiego ranga urzędu zwykłego konsula znacznie wzrosła, z drugiej jed- nak strony do konsulatu dopuszczeni zostali także barbarzyńscy generałowie, którzy nie przeszli senatorskiego cursus honorum, co doprowadziło do ponownej degradacji tego urzędu. Najwyższą po- 256 zycję w społeczeństwie rzymskim zajmowały osoby piastujące nie- które dawne stanowiska w zmodyfikowanej formie oraz nowe urzę- dy dworskie. Byli to prefekci miejscy Rzymu i Konstantynopola, prefekci pretorianów, prokonsulowie (prowincji Achaja, Azja oraz Afryka), marszałek dworu (quaestor sacńi patatu), szef kancelarii oraz "służby bezpieczeństwa" (magister oicu), przełożony służby dworskiej (primicerius notańorum) oraz obaj szefowie resortu finan- sów (comes sacrarum Largitionum, comes rei priuatae), a ponadto magister militum.zl8 Ostateczną formę nowej hierarchii nadała ustawa cesarza Walentyniana I z roku 372. Stan senatorski po- dzielony został wówczas na trzy zhierarchizowane kategorie, a mia- nowicie na iUustres, spectabiles i clarissimi. Wspomniane właśnie najwyższe urzędy mogły przypaść w udziale jedynie członkom dwu pierwszych kategorii. Mimo że cesarz Teodozjusz Wielki podniósł rangę niektórych urzędów, co doprowadziło do pewnych zmian w istniejącej hierarchii, to jednak wspomniane wyżej kategorie funkcjonowały w dalszym ciągu (co nie wykluczało bynajmniej ist- nienia w ich ramach dalszych podziałów, na przykład pomiędzy członkami senatu a "zwykłymi" cla.ńssimi). Wystarczy powiedzieć, że w piątym wieku zgodnie z tą hierarchią przydzielano senatorom miasta Rzymu miejsca honorowe w Koloseum.2l9 Jeszcze bardziej zróżnicowany był późnorzymski stan senator- ski pod względem geograficznego pochodzenia jego członków. Two- rzenie regionalnych grup senatorów miało obecnie daleko poważniej- sze skutki niż w okresie wczesnocesarskim, kiedy to wspólnota interesów i ideałów w znacznym stopniu przyczyniała się do zniwe- lowania różnic pomiędzy poszczególnymi grupami regionalnymi. Bardzo wyraźna linia podziału przebiegała przede wszystkim po- między senatorami z Zachodu i ze Wschodu. Pierwsi z nich nale- żeli do senatu miasta Rzymu, drudzy do senatu Konstantynopola. Podczas gdy senat rzymski mógł się poszczycić wieloma bardzo poważanymi rodami o niezmiernie bogatej tradycji, op. Anicu, Ce- ionii lub Valeńi, w senacie konstantynopolitańskim przeważali - zwłaszcza w pierwszym okresie jego istnienia - "parweniusze", co spowodowało, że organ ten traktowany był jedynie jako senatus secundi ordinis (Exc. Vel. 1, 30). Jednocześnie senatorowie za- chodni znacznie częściej wywodzili się z arystokracji ziemiańskiej niż senatorowie wschodni, wśród których było wielu dawnych przedstawicieli warstwy rzemieślniczej Konstantynopola (Libanios, Or. 42, 1 1 i 22 on. ). Poza tym pierwsi byli, ogólnie rzecz biorąc, 257 znacznie bardziej konserwatywni w swych zapatrywaniach, niż ci ostatni, czego wyrazem był przede wszystki gwałtowny opór szero- kich kręgów senatorskich na Zachodzie wobec rozszerzającego się chrześcijaństwa. Jednakże także wśród senatorów zachodnich ist- niały silne grupy regionalne, co spowodowane było między innymi faktem, że wielu wielkich właścicieli ziemskich ze stanu senato- rów mieszkało stale w swych stronach ojczystych i utrzymywało w ramach swego stanu kontakty jedynie ze swymi sąsiadami. Głównie z powodu najazdów ludów barbarzyńskich, które stano- wiły zagrożenie dla wszystkich domen senatorskich w danym re- gionie, doszły wyraźnie do głosu partykularne interesy tych grup, które nie zawsze zgodne były z interesami innych grup regional- nych i bardzo często sprzeczne były z interesem Cesarstwa. Naj- potężniejsze grupy regionalne tworzyli w prowincjach zachodnich magnaci hiszpańscy, zwłaszcza galijscy, a ponadto senatorowie w Afryce Północnej, gdzie znajdowały się bardzo rozległe dobra se- natorskie. Silne grupy senatorów istniały jednak także w samym mieście Rzymie. Ich członkowie mieszkali albo w samym mieście, albo też co najwyżej w swych italskich willach, byli bardzo zaan- gażowani w działalność senatu i w ogóle bardzo aktywni politycz- nie. W dumnym przeświadczeniu, że strzegą najdawniejszej i naj- lepszej rzymskiej tradycji, domagali się dla siebie szczególnego szacunku, a jednocześnie prowadzili zdecydowaną walkę z Kościo- łem upatrując w nim zagrożenia dla mas maiorum, a co za tym idzie dla podstaw państwa rzymskiego. Najlepszym przykładem takiej grupy był kr skupiony w drugiej połowie IV wieku wokół Kwintusa Aureliusza Symmachusa. Sam Symmachus, "pierwszy" senator swej epoki (Sakr. 5, 14), syn znakomitego senatora, boga- ty ziemianin, pisarz, orator, człowiek piastujący urzędy publiczne oraz równie aktywny co wpływowy poganin, dał najdobitniej wyraz tym ideałom i interesom.2zo Najwyraźniejsze różnice społeczne w obrębie stanu senator- skiego wynikały jednak ze sposobu, w jaki poszczególni jego członkowie do stanu tego weszli. Jedną grupę tworzyli przy tym potomkowie rodów senatorskich oraz ci "nowi ludzie", którzy do pierwszego stanu rzyxnskiego weszli w okresie swej młodości, dru- gą zaś urzędnicy administracyjni oraz przede wszystkim generało- wie niskiego urodzenia, którzy dopiero w starszym wieku, po przejściu wielu szczebli kariery urzędniczej lub wojskowej, doszli do godności senatora. Członkowie pierwszej grupy posiadali już 258 zazwyczaj majątek, odziedziczony po swych przodkach, od czasów wczesnej młodości przyswajali sobie formy i sposoby postępowa- nia odpowiednie dla znakomitych osób, posiadali bardzo często gruntowne wykształcenie w takich tradycyjnych dziedzinach, jak prawo, sztuka oratorska, literatura czy historia. Cnoty senator- skie rozwijali oni już piastując niższe urzędy, takie jak kwestura czy pretura. Z powyższych powodów tworzyli świadomą swej tra- dycji arystokrację senatorską, cieszącą się powszechnym szacun- kiem. Doskonałym przykładem takiego późnorzymskiego arysto- kraty był Symmachus. Urzędnikom państwowym oraz dowódcom wojskowym niskiego stanu udawało się z arystokracją tą zasymi- lować w daleko mniejszym stopniu niż na przykład w okresie wczesnocesarskim ekwickiej elicie, przyjmowanej do stanu sena- torskiego. Przyczyną takiego stanu rzeczy był przede wszystkim fakt, że w przeciwieństwie do większości ekwitów, których pozycja społeczna w okresie pryncypatu była stosunkowo wysoka - homi- nes novi tego rodzaju w państwie późnorzymskim wywodzili się z reguły z samych dołów społecznych. Na przykład rzymski histo- riograf, Sekstiusz Aureliusz Wiktor, pochodził z prostej rodziny afrykańskich rolników i dzięki swemu wykształceniu uzyskał dos- tęp do uita honestior, by na koniec zostać nawet prefektem miej- skim w Rzymie (Caes. 20, 5). W przypadku "nowych ludzi" w służ- bie administracji Cesarstwa ich działalność oraz niezbędne do niej wykształcenie stanowiły jednakże jeszcze pewien element łączący ich z członkami arystokracji. Natomiast pomiędzy arystokracją a generałami żadne takie więzi nie istniały. Wojskowi byli bardzo często z pochodzenia barbarzyńcami lub półbarbarzyńcami, jak na przykład magister militum Flawiusz Stylichon, syn oficera z plemienia Wandalów oraz Rzymianki. Takie kariery, jak ta, któ- ra była udziałem Stylichona, ab ineunte aetate per gradus clarissi- mae miLiti.ae ad columen regiae adnitatis euectus (ILS 1278), mia- ły miejsce w trakcie służby wojskowej, z którą arystokracja nie miała już nic wspólnego. Stosownie do tego wielu wyższych ofice- rów nie było w stanie w najmniejszym nawet stopniu sprostać ide- ałom umysłowym stanu senatorskiego. Na przykład Vetranio, ma- gister militum w Ilirii, w roku 350 proklamowany przez swe wojsko cesarzem, był niepiśmienny i uchodził nawet za prope ad stultitiam simplicissimus (Epit. de Caes. 41, 25). Stosownie do tego bardzo zróżnicowane były również poglądy i ideały poszczególnych kręgów senatorskich. Linia podziału ideo- 259 logicznego w obrębie stanu senatorskiego przebiegała także po- między poganami a chrześcijanami. Podczas gdy senatorowie po- gańscy trwali przy urzeczywistnianiu wszelkich cnót ad exemplum ueterum (ILS 1243), senatorowie chrześcijańscy przyjmowali na- wet postawę "niegodną Rzymianina", jak na przykład Waleriusz Pinianus, który olbrzymie sumy uzyskane ze sprzedaży swego ma- jątku rozdzielił pomiędzy ubogich. Wprawdzie na początku V wie- ku pod naciskiem państwa rody senatorskie opowiedziały się po- wszechnie, choćby formalnie, za chrześcijaństwem, to jednak pewne kręgi senatorskie, przynajmniej w mieście Rzymie, pozosta- ły zarzewiem ostrej propagandy antykościelnej.2z1 Do pogodzenia tradycji antycznej z chrześcijańskim światopoglądem, czego uoso- bieniem był Boecjusz (zmarł w roku 524), arystokracja senatorska zdolna była dopiero w późniejszym czasie. Na dalsze pogłębienie się dezintegracji warstw wyższych społe- czeństwa późnorzymskiego wpłynął także fakt, że pewna ich część nie tylko nie została włączona do stanu senatorskiego, lecz - sto- sownie do funkcji, trybu życia oraz ideałów - interesy ich człon- ków były w znacznym stopniu rozbieżne choćby z interesami świadomej swej tradycji arystokracji, należącej do pierwszego sta- nu rzymskiego. Były to liczne grupy oficiales oraz oficerów w ran- dze niższej od clarissimi, a ponadto intelektualiści, wśród nich przede wszystkim przedstawiciele hierarchii kościelnej. Przeważ- nie dobra pozycja materialna, którą gwarantowały stałe pobory, przywileje podatkowe oraz karne, znaczne możliwości awansu społecznego, a także znaczące wpływy polityczne - wszystko to kwalifikowało te grupy jako część warstw wyższych społeczeństwa późnorzymskiego. O tym, jak wielkim poważaniem na dworze ce- sarskim cieszyli się na przykład książęta Kościoła, świadczy najle- piej wpływ, jaki miał biskup Mediolanu Ambroży na cesarza Teo- dozjusza Wielkiego. Jednakże zróżnicowany poziom umysłowy oraz odmienne ideały duchowe poszczególnych grup w ramach warstw wyższych społeczeństwa późnorzymskiego uwidaczniają z całą ostrością fakt, iż nie stanowiły one bynajmniej oparcia dla Cesarstwa, jakim na przykład w okresie pryncypatu były stany: senatorski, ekwicki oraz dekurionów. Oficerowie byli często bar- barzyńcami, nie posiadającymi rzymskiego wykształcenia. Wśród oficiales byli zarówno wykształceni poganie, jak i chrześcijanie. Najlepsi przedstawiciele warstwy inteligenckiej byli po części wo- jującymi poganami, po części zaś gorliwymi chrześcijanami, ci 260 ostatni zaś dzielili się jeszcze na zwolenników linii ortodoksyjnej oraz zwolenników poszczególnych herezji i zwalczali się wzajem- nie. Tak więc Cesarstwo późnorzymskie nie miało oparcia w posta- ci jednolitych warstw wyższych o zbieżnych interesach. Wpłynęła na to w głównej mierze pozycja curiales w późnorzymskim społe- czeństwie. Pod wieloma względami kuriałowie naleźeli do uprzy- wilejowanych warstw wyższych. Zwłaszcza w IV wieku było jeszcze wiele osób, dla których przyjęcie do stanu kuriałów któregoś z miast równoznaczne było z pożądanym awansem społecznym. Kuriałowie byli właścicielami majątków ziemskich. Jeżeli nawet w pewnych okolicznościach, co potwierdza reskrypt z roku 342, posiadłość o areale 25 jugerów (= 6,3 hektara, około trzydziestu razy mniej niż wielkość posiadłości Auzoniusza w okolicach Bor- deaux) wystarczała już jako podstawa kwalifikacji do stanu kuria- łów (Cod. Theod. 12, 1, 33), to jednak byli również bogaci kuriało- wie, którzy w poszczególnych miastach tworzyli warstwę principales. Według Symmachusa (Ep. 10, 41 ) stanowili oni opti- mates, według Auzoniusza natomiast (Mosell. 402) proceres lud- ności miejskiej. Kuriałowie posiadali także przywileje karne, po- ważanie, a nawet władzę nad swoimi ziomkami. Według Salvianusa kuriał był w swym mieście tyranem, któremu zdawało się nawet, że posiada władzę i godność (De gub. Dei 5, 18). W al- bumie afrykańskiego miasta Thamugadi, zapewne z roku 363, wymieniono 190 członków tamtejszego stanu kuriałów z ich daw- nymi tytułami i według tradycyjnej hierarchii. W sto lat później kuriałowie doczekali się nawet najwyższego uznania ze strony ce- sarza. Mianowicie w 7 noweli cesarza Majoriana odnotowano, że curiaies neruos esse rei publicae at uiscera ciuitatum nullus igno- rat. Mimo to urzędy publiczne obejmowane przez poszczególnych kuriałów z miasta Thamugadi odczuwane były przez większość z nich jedynie jako munera, zaś sławiona przez cesarza Majoriana funkcja kuriałów nie była niczym innym, jak tylko świadczeniami na rzecz państwa.222 Zwłaszcza od czasu ustawodawstwa cesarza Konstantyna Wielkiego w sprawie kuriałów, członkowie tej warstwy traktowani byli niemal jako niewolnicy i tak samo obciąźeni. Wprawdzie przy- mus dziedziczenia statusu kuriała nie został uregulowany usta- wą, to jednak faktycznie istniał on w znacznym stopniu, bowiem synowie z rodzin kuriałów z uwagi na swój stan majątkowy z re- 261 goły wpisywani byli do curiae. Aby zapewnić pożądaną liczebność curi.ae posłużono się innymi jeszcze środkami przymusu. Tak więc na mocy ustawy z roku 317 do stanu kuriałów danego miasta wejść musiały również te zamożne osoby, które się tam zatrzymały jedynie czasowo jako incolae lub też jako cudzoziemcy posiadały w pobliżu miasta ziemię (Cod. Theod. 12, 1, 5). Wolność kuriałów uległa znacznemu ograniczeniu. Nie wolno im było na przykład opuszczać miasta bez pozwolenia namiestnika prowincji, nawet wówczas gdy wybierali się w sprawach miasta do samego cesarza. W przypadku, gdy ich nieobecność trwała ponad pięć lat, ich ma- jątek ulegał konfiskacie. Zabroniono im osiedlania się na stałe w ich dobrach poza miastem. Nawet by sprzedać własny majątek ziemski potrzebowali zgody namiestnika prowincji.223 Najdotkli- wiej odczuwali jednak ciążący na nich obowiązek świadczeń. W swych miastach kuriałowie odpowiadali za zaopatrzenie w zbo- że, porządek publiczny, wznoszenie publicznych budowli. W przy- padku objęcia przez nich urzędów miejskich musieli finansować publiczne igrzyska. Poza tym musieli oni zarządzać finansami municypalnymi, przejmując przy tym pełną odpowiedzialność za długi. Ciążył na nich także obowiązek ściągania podatku pogłów- nego i gruntowego i to pod groźbą surowej kary w przypadku za- niedbań oraz pod osobistą odpowiedzialnością za wysokość wpły- wów. Właśnie z powodu wspomnianej ostatnio funkcji kuriałowie jawili się swym współobywatelom jako "tyrani". Uczynienie przez państwo kuriałów poborcami podatkowymi we własnych miastach doprowadziło w znacznym stopniu do zaostrzenia się napięć spo- łecznych w okresie późnorzymskim. Obowiązek ten, który w ist- niejących warunkach ekonomicznych nie zawsze mógł być speł- niony uczynił również samych kuriałów ofiarami własnego państwa. W zaistniałych warunkach nie mogło już być mowy o sa- morządzie municypalnym. Najważniejszą funkcję w administracji miast sprawowali curatores jako przedstawiciele rządu, nadzoru- jący finanse municypalne. Nie dziwi więc fakt, że godność kuriała przez wielu nie była bynajmniej traktowana jako przywilej, lecz wręcz przeciwnie, jak kara. Jest rzeczą znamienną, że w roku 375 namiestnik diecezji pontyjskiej, który był arianinem, sięgnął w walce przeciwko ortodoksyjnym chrześcijanom po niezwykły środek, którego w okresie wcześniejszym w żadnym razie nie uz- nano by za karę. Kazał on mianowicie wpisać swych przeciwników na Iisty kuriałów miejskich.224 262 Wielu kuriałów usiłowało na różne sposoby uchylić się od ciążą tych na nich obowiązków. Ucieczka kuriałów z miast była ustawicz- nie przedmiotem ustaw wydawanych w okresie późnorzymskim. Członkowie miejskiej warstwy wyższej uciekali przy tym nie tylko do wojska, gdzie mimo rozkazu powrotu do swych kurii (Cod. Theod. 12, 1, 22) stosunkowo najłatwiej było im zniknąć w tłumie. Posługi- wali się także bardziej wyrafinowanymi sposobami, na przykład po- przez nawiązanie stosunku z jedną z niewolnic nabywali oni prawo do zapewnienia im ochrony ze strony potężnego właściciela wielkiego majątku ziemskiego.zz5 Wydany w roku 319 zakaz uciekania się do tego triku zawartyjest nie tylko w Kodeksie Teodozjusza (12, 1, 6), lecz także w Kodeksie Justyniana. Ta forma ucieczki była więc wido- cznie, podobnie jak i inne metody nadal praktykowana. Wydawane ustawicznie rozporządzenia nie były jednak w stanie powstrzymać spadku liczby kuriałów. Już w 339 roku skarżono się, że tak wielkie miasto, jakim była Kartagina, nie mogło już dostarczyć odpowiedniej liczby kuriałów (Cod. Theod. 12, 1, 27). W osiemdziesiątych latach IV wieku Libaniusz pisał, że w jego mieście rodzinnym, Antiochii w Syrii, w którym we wcześniejszym czasie było 600 lub też dwa ra- zy tyle kuriałów, nie sposób teraz znaleźć nawet ich sześćdziesięciu (0r. 48, 4). W tym samym czasie w miastach Kapadocji brak już było kuriałów do tego stopnia, że zdarzyło się, iż na listę kuriałów wpisa- ne zostało jako spadkobierca rodzinnego majątku czteroletnie dziec- ko (Basilius, Ep. 84, 2). W roku 429 stwierdzono, że w Afryce nie sposób znaleźć nullus paene curia.lis idoneus in ordine cuiusquam ur- bis (Cod. Theod. 12, l, 186). Z roku 445 pochodzi zarządzenie, na mocy którego curiae zdolne były do pracy nawet wówczas, gdy liczyły po trzech kuriałów (Nov. Vel. 13, 10). Fakty te obrazują upadek sta- nu kuriałów, a co za tym idzie osłabienie miast na tych terenach. Nawet jeżeli spadek liczby kuriałów nie zawsze spowodowany był przekraczającymi ich możliwości obowiązkami, nałożonymi na nich przez państwo, a także, nawet jeżeli sytuacja w poszczególnych czę- ściach Imperium była zróżnicowana, to jednak przedstawiona ten- dencja była zarówno powszechna, jak i nieodwracalna. Warstwy niższe W przeciwieństwie do honestiores, którzy w okresie późnocesarskim tworzyli liczne warstwy o bardzo zróżnicowanej 263 pozycji społecznej, poszczególne grupy humiliores coraz bardziej upodabniały się do siebie. Wynikało to z powszechnego ubożenia miast i wsi, jak i pogłębiającej się zależności ekonomicznej, politycznej i społecznej mas ludności miejskiej i wiejskiej, przy czym zależność ta przybierała coraz bardziej jednolite formy. Nie- wolnictwo jako instytucja społeczna i ekonomiczna utraciło swe znaczenie już wcześniej. "Rezultatem tego nie było bynajmniej za- stąpienie go przez pracę najemną. Wraz z zanikiem niewolnictwa zanikała bowiem również i ta forma pracy. W nowych warunkach, które ustabilizowały się u schyłku trzeciego wieku, nie znano bo- wiem już pracy najemnej, a jedynie przymus pracy, którego formy określała - bezwzględnie dziedziczna - przynależność do poszcze- gólnych kategorii zawodowych. Dotyczył on ludności wiejskiej, ko- lonów, jak również zrzeszonych w cechach rzemieślników, a także członków rad miejskich, którzy, jak wiadomo, ponosili obecnie główne ciężary finansowe".zzs Jednakże niewolnictwo w okresie późnocesarskim nie zanikło całkowicie ani w mieście, ani też na wsi. Według św. Augustyna w Kartaginie niewolników posiądały niemal wszystkie rodziny, zaś Synesius podaje nawet, że w Cyrenie niewolnicy żyli we wszystkich domach. Za czasów Libaniusza w Antochii właściciel nawet dwóch czy trzech niewolników nie uchodził za człowieka bogatego. W do- brach ziemskich senatorskiego rodu Valeru na Sycylii jeszcze na przełomie IV i V wieku pracowało 400 serui agricultores. W tym sa- mym czasie servuli pracowali również w wielkich majątkach ziem- skich w Hiszpanii.22 Prócz przyrostu naturalnego w rodzinach nie- wolniczych istniały jeszcze inne źródła pozyskiwania nowych niewolników. Jednym z nich - co potwierdzają świadectwa z okre- su późnocesarskiego - były dzieci porzucone przez swych rodziców. Poza tym zdarzało się także często, że osoby zadłużone sprzedawa- ły swe dzieci w niewolę. Niewolników kupić można było również od barbarzyńców, niekiedy czyniono niewolnikami także barbarzyń- skich jeńców wojennych, na przykład w roku 406 była to nawet wielka rzesza Germanów, którzy pod wodzą Radagaisa wdarli się do Italii. Z prawnego punktu widzenia niewolnicy nadal tworzyli odrębną kategorię i jeszcze w Instytucjach Justyniana (527 - 565) fakt posiadania wolności osobistej lub jej brak stanowił najważ- niejsze kryterium przy określaniu pozycji prawnej jednostki.2zs Ze społecznego punktu widzenia rozróżnienie człowiek wolny - niewolnik miało natomiast o wiele mniejsze znaczenie. Uwidoczni- 264 ło się to wyraźnie nawet w ustawodawstwie. Z jednej strony w cią- gu IV wieku poprawie uległa pozycja prawna niewolników, do cze- go przyczyniły się różne wydane wówczas ustawy. Pod wieloma względami zbliżyła się ona do pozycji prawnej ludzi wolnych. Nie- wolnikom - chrześcijanom zapewniano na przykład ochronę ze strony państwa przed ich żydowskimi właścicielami. Kastrowanie niewolników było karane, nawet kary cielesne traktowane były ja- ko ostateczny środek dyscyplinujący.229 W szczególnie humanitar- nym tonie utrzymana była ustawa cesarza Konstantyna Wielkiego z roku 325, która zakazywała rozdzielania członków jednej rodzi- ny niewolniczej poprzez ich sprzedaż różnym właścicielom (Cod. Theod. 2, 25, 1 ). Z drugiej strony natomiast masy ludności "wol- nej" spychane były coraz bardziej na pozycję przypominającą po- zycję ludności niewolniczej. Przyczyniło sie do tego zarówno ogra- niczenie swobody wyboru miejsca zamieszkania oraz zawodu, jak i przymus świadczeń materialnych i rzeczowych na korzyść pań- stwa. Uwidoczniło się to przede wszystkim w odniesieniu do kolo- nów, bowiem nawet przez prawo przestali oni stopniowo być tra- ktowani jako ludność zupełnie "wolna".230 W ,yniku przywiązania ich do ziemi (adscritpio glebae) już u schyłku III wieku koloni tra- ktowani byli jako "niewolnicy ziemi" (et licet condicione ui.deantur ingenui, serui tamen terrae ipsius tui nati sunt aestimentur; Cod. Iust. 11, 52, 1, 1). Ich bardzo silna zależność osobista byłajednak spowodowana zobowiązaniami, jakie mieli oni wobec właścicieli majątków, od których dzierżawili ziemię. Nawet przez prawo trak- towani byli niemal jak niewolnicy właścicieli dóbr. Ustawodaw- stwo cesarskie mówi niekiedy o kolonach jako o "własności" (Cod. Theod.4, 23, 1 ). Prawa własności pozbawieni byli kolonowie tak samo jak niewolnicy, którzy własnym peculium rozporządzać mo- gli jedynie dzięki dobrej woli ich panów. Koloni posiadali prawo wyłącznie do nabywania, lecz nie do zbywania. To co nabywali na- leżało z prawnego punktu widzenia nie do nich, lecz do właściciela majątku (Cod. Iust. 11, 50, 2, 3). Tak więc Justynian miał wszel- kie powody ku temu, by stwierdzić, że pomiędzy serui i adscripticii (przywiązanymi do ziemi kolonami) nie istnieje właściwie żadna różnica. Obie grupy podlegały potestas właściciela. Niewolnik zgromadziwszy majątek mógł zostać wyzwolony, z drugiej strony natomiast bywało, że kolon sprzedawany był wraz z ziemią, którą uprawiał (tamże 1 1, 48, 21, 1 ). Warunki życia codziennego nie- wolników i "ludzi wolnych" z reguły się nie różniły, i to nie tylko 265 na wsi, lecz także w miastach. Według Libaniusza formalnie wolni rzemieślnicy pracować musieli ciężej niż niewolnicy, w przeciw- nym razie bowiem groziła im śmierć głodowa (0r. 20, 37). Prócz tego wolni i niewolni humiliores doświadczali takiej samej pogardy ze strony ludzi bogatych. Jest rzeczą znamienną, że edykt cesar- ski słowo faex ("męty") odnosi zarówno do ludności warstw niż- szych w ogóle, jak i do niewolników.231 Oczywiście liczna warstwa humiliores była również zróżnicowa- na wewnętrznie pod względem społecznym. Różnice istniały już chociażby tylko pomiędzy ludnością miejską i wiejsk przy czym każda z tych grup zróżnicowana była pod względem zawodowym, majątkowym oraz z uwagi na charakter więzi społecznych z hone- stiores. Plebs miejski i wiejski różnił się od siebie nie tylko pod względem miejsca zamieszkania, wykonywanych zawodów, lecz także z uwagi na odmienną pozycję społeczną. Za czasów Diokle- cjana jako rusticana plebs traktowana była ludność zamieszkują- ca poza murami miejskimi i zobowiązana do oddawania określo- nej ilości płodów rolnych (annona) oraz do płacenia podatku pogłównego (capi.tatio) (Cod. Iust. 11, 55, 1). Natomiast Dioklecjan zwolnił plebs urbaria z obowiązku płacenia podatku pogłównego, przywilej ten potwierdzony został w roku 313 przez Konstantyna Wielkiego (Cod. Theod. 13, 10, 2). Członkowie tej warstwy uisz- czać musieli natomiast odrębne podatki, na przykład collatio Ius- tralis, czyli podatek od posiadanego majątku, który kupcy musieli płacić w złocie co pięć lat. Przede wszystkim jednak warstwa ta zobowiązana była do wykonywania różnych prac na rzecz pań- stwa. Poza tym istniała jeszcze inna różnica społeczna pomiędzy ludnością wiejską i miejską. Podczas gdy pierwsza grupa jedno- cześnie ponosić musiała największe ciężary związane z utrzyma- niem aparatu państwowego i wywiązywać się ze zobowiązań wo- bec właściciela majątku ziemskiego, miejscy kupcy i rzemieślnicy wywiązać musieli się teoretycznie jedynie ze swych obowiązków wobec państwa. Tak więc sytuacja ludności miejskiej była nieco korzystniejsza od położenia mas ludności wiejskiej, z czego miesz- kańcom miast udawało się niekiedy skorzystać. W Antiochii na przykład w czwartym wieku żyli także dobrze sytuowani kupcy i rzemieślnicy, korzystający głównie ze znacznej siły nabywczej licznych, zamieszkałych tam urzędników państwowych. Nie spo- sób jednak twierdzić, jakoby w okresie późnorzymskim pomiędzy plebs urbaria i plebs ru.stica istniały tak wielkie różnice społeczne, 266 jak to miało miejsce w pierwszych wiekach Cesarstwa. Także lud- ność miejska dotkliwie odczuwała spoczywające na niej ciężary, w wielu miastach szerzyły się nędza i ubóstwo, a bezpośrednia kontrola państwa była często znacznie gorsza niż ucisk ze strony właścicieli ziemskich. Poza tym robotnik rolny niejednokrotnie właśnie u właściciela majątku znajdował pewną obronę przed zaku- sami największego wyzyskiwacza, czyli państwa, podczas gdy rniej- scy kupcy i rzemieślnicy byli wobec skorumpowanych urzędników państwowych niemal bezbronni. Rozmiary korupcji późnorzymskiego aparatu biurokratycznego, łącznie z jego najwyższymi szczeblami, są bardzo dobrze znane [np. Anim. Maro. 28, 6, 7 on. ).232 W skład plebs urbaria wchodzili kupcy, rzemieślnicy, niżsi urzędnicy municypalni, służba domowa elit miejskich oraz bardzo ubodzy robotnicy dorywczy. Zwłaszcza w większych miastach składała się ona więc nie tylko z ludności nominalnie "wolnej", lecz również z niewolników oraz niewielkiej liczby wyzwoleńców. Niewolnicy stanowili przy tym głównie służbę domową bogatszych obywateli. Poza tym zatrudniani byli także w administracji muni- cypalnej, nie brakowało wśród nich jednak również rzemieślni- ków. Szczególnie w czwartym wieku warstwa rzemieślnicza-kupie- cka w większych miastach Imperium Romanum, jak również w wielu innych miastach wschodniej części państwa rzymskiego była jeszcze liczna. Libaniusz mówi o licznych piekarzach, hand- larzach warzywami, wytwórcach przedmiotów ze srebra i złota, oberżystach, balwierzach, kamieniarzach, fabrykantach perfum, wytwórcach przedmiotów metalowych, szewcach, tkaczach oraz handlarzach żywnością i tekstyliami w mieście Antiochii. W mie- ście Rzymie istniały według Notitia urbis Romae aż 254 małe pie- karnie. W Konstantynopolu spotkać można było - według Jana Chryzostoma - na każdym kroku szewców, tkaczy, foluszników, według Themistiusa miasto pełne było cieśli, budowniczych i in- nych rzemieślników.233 Wielu miejskich rzemieślników pracowało we własnych małych warsztatach, nie brak było jednak także większych prywatnych warsztatów, zatrudniających niewolników lub też ludzi wolnych. "Wielkie zakłady" były jednak manufaktu- rami państwowymi jjabricae), które w państwie późnorzymskim powołane zostały do życia z myślą o całkowitym przezwyciężeniu lub też chociażby złagodzeniu trudności z zaopatrzeniem pań- stwa, przede wszystkim wojska, w wyroby rzemieślnicze. Według Notitia Dignitatum na Zachodzie "fabryk" takich istniało dwadzie- 267 ścia, na Wschodzie zaś piętnaście. Większość z nich specjalizowa- ła się w produkcji jednego rodzaju towaru, na przykład w Lauria- cum, Carnuntum i Aquincum produkowane były tarcze, w Tici- num - łuki, w Concordia - strzały, w Trewirze i innych miastach - uniformy wojskowe. W fabrykach tych pracowali zarówno nomi- nalnie wolni rzemieślnicy, jak i niewolnicy, wśród których byli także ludzie skazani za przestępstwa.234 Zwłaszcza w większych miastach plebs dzielił się na warstwy, od cieszących się jeszcze stosunkowym poważaniem, częściowo za- możnych kupców po skazańców, pracujących w państwowych ma- nufakturach. Niemniej czynniki powodujące znaczne zniwelowanie różnic w ramach miejskich warstw niższych były bardzo wyraźne. Wszyscy kupcy i rzemieślnicy pracowali pod ścisłą kontrolą pań- stwa. Kontroli tej służyło - jak to już było wcześniej - zrzeszanie ich w korporacje, podlegające ścisłemu nadzorowi. Kupcy medio- lańscy zrzeszeni byli na przykład w corpus mercatorum Medioia- nensium. Także w Rzymie istniały organizacje poszczególnych grup zawodowych, na przykład piekarzy (pistores). Robotnicy poszcze- gólnych państwowych fabricae tworzyli już z założenia niejako zwarte grupy, przypominające pod względem swej organizacji kole- gia, które poddane były szczególnie surowej kontroli. Kary wymie- rzane ich członkom przypominały te, które stosowano w wojsku. Zaleiność kupców i rzemieślników wyrażała się ponadto w tym, że nie mieli oni prawa - przynajmniej na Zachodzie - swobodnego wy- boru własnego zawodu. Na przykład w przypadku armatorów ogra- niczenie to było tak dalece posunięte, że nie mieli oni nawet prawa zmiany swego zawodu (sini perpetuo nauicularu) i obowiązywała ich bezwzględna dziedziczność zawodu. Przymus dziedziczenia zawodu dotyczył także rzemieślników. W przypadku piekarzy na przykład przymus ten był posunięty tak dalece, że nawet zięć piekarza mu- siał się podjąć wykonywania tego zawodu i ponosić związane z nim ciężary, tak jak gdyby był urodzony w rodzinie piekarza.235 W mia- rę pogłębiania się trudności państwa związanych z produkcją rze- mieślniczą nasilał się także ucisk rzemieślników, zrzeszonych obli- gatoryjnie w korporacjach. Po śmierci Teodozjusza Wielkiego w zachodniej części państwa zabroniono im wyraźnie piastowania urzędów miejskich, osiedlania się na wsi oraz wstępowania do woj- ska czy stanu duchownego. Również sytuacja ekonomiczna plebs urbaria była, ogólnie rzecz biorąc, bardzo niekorzystna. Z powodu bezwzględnego wyzy- 268 sku kupców oraz ucisku rzemieślników jedynie nieliczni z nich, najczęściej jeszcze w miastach Wschodu, byli nieco lepiej sytuo- wani. Jednakże także im groziło stale niebezpieczeństwo utraty zgromadzonego majątku w wyniku przymusowego wcielania do stanu kuriałów. Nawet w Antiochii, mieście jak na późnoantyczne warunki bardzo bogatym, w IV wieku kupcom - według Libaniu- sza - jedynie z biedą udawało się wywiązywać z obowiązku uisz- czania pięcioletniego podatku. Jeśli zaś brakło im pieniędzy, jedy- ną radą była sprzedaż własnych dzieci w niewolę. Rzemieślnicy w Antiochii byli przeważnie biedni. Ich warunki mieszkaniowe by- ły bardzo złe, domy ubogie. Niektórzy z nich byli tak biedni, że ko- nieczność pomalowania na nowo ich małych warsztatów równo- znaczna była dla nich z ruiną.23s W wielu innych miastach sytuacja niższych warstw ludności była zapewne jeszcze gorsza. W dużych miastach spotkać można było na każdym kroku cho- rych żebraków, którzy wyżywienie i opiekę znajdowali jedynie w kościołach. Ubóstwo miast afrykańskich charakteryzuje pośred- nio opowieść św. Augustyna. Pewien stary krawiec w mieście Hip- ponie utracił mianowicie swój płaszcz. Nie miał pieniędzy, by ku- pić sobie nowy. Szczęśliwym trafem udało mu się kiedyś znaleźć rybę, którą następnie sprzedał. Otrzymane za nią pieniądze nie wystarczyły jednak na kupno nowego płaszcza, a jedynie na ka- wałek wełnianego sukna, z którego jego żonie udało się uszyć bar- dzo szczupłe okrycie. Według Ammiana Marcellina w mieście Rzy- mie było wielu biedaków, którzy nie mając własnego dachu nad głową nocować musieli w gospodach i gmachach publicznych. Od- powiednio do swego ubóstwa plebs urbaria miała w społeczeń- stwie późnorzymskim bardzo mały prestiż. Według Ammiana plebs miasta Rzymu interesował się jedynie grą w kości i wyściga- mi konnymi, co powodowało, że wszelkie poważne przedsięwzięcia w tym mieście nie miały sensu.237 Plebs rusti.ca obejmowała, podobnie jak plebs miejski, liczne grupy ludności, których faktyczne położenie było jednak pow- szechnie bardzo złe. Grupy te nie różniły się już od siebie tak bar- dzo pod względem swej pozycji społecznej, jak to na przykład mia- ło miejsce w I wieku n.e., kiedy wolnego, samodzielnego niezależnego rolnika dzieliła przepaść od pracującego w kajda- nach niewolnika. Ludność wiejska składała się w swej większości z robotników rolnych. Na wsi było jednak również wielu rzemieśl- ników, zwłaszcza w wielkich majątkach ziemskich, których wła- 269 ścicielom PaIIadius zalecał, aby zatrudniali tam specjalistów z tych gałęzi rzemiosła, które z punktu widzenia ich interesów były naj- ważniejsze. W okręgach górniczyGh pracowali zarówno formalnie wolni dzierżawcy, jak i skazańcy.38 Również warstwa robotników rolnych była zróżnicowana pod względem pozycji społecznej jej członków. W wielkich majątkach ziemskich siłę roboczą stanowili głównie przywiązani do ziemi kolo. W Iatyfundiach nie brak było jednak także inquilini, tj. osiadłych tam robotników rolnych, którzy do czasów rządów cesarza Walentynla I mieli jeszcze prawo do swobodnego przemieszczania się. Nie brak było także robotników najemnych, którzy zawierali z Właścicielem majątku contractum i za swą pracę otrzymywali uzgodnione wynagrodzenie (merces placita) (Cod. Iust. 11, 48, 8, 1). Wśród tych ostatnich specjalną grupę tworzyli robotnicy sezono, j na przykład Iiczni pół- nocnoafrykańscy robotnicy wędro (rcumcelliones), którzy każ- dego lata znajdowali zatrudnienie przy żniwach w wielkich do- brach ziemskich w Numidii. W okresie późnorzymskim nie zanikła bynajmniej także warstwa drobnych niezależnych rolników. W Sy- rii na przykład istniały według Libaniusza nie tylko wsie należące do jednego pana, tzn. wielkiego Iaściciela ziemskiego, Iecz także takie, które były własnością wilu drobnych rolników. Osobną warstwę tworzyli barbarzyńscy jecy wojenni, rozdzieleru pomiędzy poszczególnych właścicieli ziemsk#ch, którzy jako quadam seruitute dediti (Cod. Iust. 11, 50, 2) musieli wykonywać pracę produkcyjną (tributańi). W skład plebs rustica Wchodzili na koniec także niewol- nicy, którzy pracowali w dobracll wielkich właścicieli ziemskich, zwłaszcza na niektórych terenach zachodniej części basenu Morza Śródziemnego, na przykład na Sycylii czy w Hiszpanii. W licznych prowincjach jednakże, takich jak Syria czy Kapadocja, mimo boga- tej bazy źródłowej używanie niewplków jako siły roboczej na wsi w okresie późnocesarskim nie jest już poświadczone. Fakt ten wskazuje na to, że na zróżnicowanie składu plebs rustica miały także wpływy czynniki regionalne, Dotyczy to także kolonatu, który nie był w równym stopniu rozpdwszechniony na całym obszarze Imperium Romanum. Na niektó:rych terenach przygranicznych, gdzie gospodarka rolna oparta na latyfundiach wykształciła się do- piero później, wprowadzenie koldnatu dokonało się nie wcześniej niż w drugiej połowie czwartego veku, a mianowicie w Ilirii w roku 371, w Palestynie zaś w roku 386.239 Niemniej to właśnie koloni gtanowili najbardziej jednorodną i zarazem najbardziej typową dla późnorzymskiej struktury agrar- 271 nej warstwę ludności wiejskiej. W przeciwieństwie do niewolników mieli oni prawo do posiadania na własność ziemi, a poza tym do zawierania legalnych małżeństw. Ponadto posiadali - przynajmniej pierwotnie - prawo do wstępowania do służby wojskowej. Ze wzglę- du na swe zobowiązania koloni żyli jednak często de facto w więk- szej zależności niż niewolnicy. W dobie kryzysu w trzecim wieku w coraz większym stopniu praktykowane już było przywiązywanie kolona do dzierżawionej i uprawianej przez niego ziemi. Przepro- wadzając reformę systemu podatkowego cesarz Dioklecjan przy- wiązanie kolonów do ziemi zinstytucjonalizował. Jest rzeczą zna- mienną, że ów system zależności, odczuwany przez współczesnych jako system zasadniczy, musiał być stale rozbudowywany nowymi ustawami. Było to tym bardziej konieczne, że opór ludności wiej- skiej wobec tego systemu, wyrażający się w ucieczkach kolonów z dóbr ziemskich, zagrażał stale zdolności jego funkcjonowania. We- dług Laktancjusza już reforma Dioklecjana, nakładająca na kolonów olbrzymie podatki, spowodowała wyludnieni i spustoszenie wielu majątków ziemskich.240 W roku 332 Konstantyn Wielki wydał za- rządzenie na mocy którego ten, kto przyjął do siebie zbiegłego ko- lona musiał odesłać go do majątku, z którego tamten zbiegł oraz wyrównać straty poniesione przez właściciela z powodu tej uciecz- ki. Poza tym zarządzenie to zezwalało na zakuwanie kolona, po- dejrzanego o chęć ucieczki, w łańcuchy jak niewolnika (Cod. The- od. 5, 17, 1 ). W roku 357 rozporządzono, że odtąd właściciel majątku ziemskiego sprzedając go nie musiał zabrać ze sobą swych kolonów, lecz przekazywał ich wraz z ziemią nabywcy (tam- że 13, 10, 3). Szereg dalszych ustaw jeszcze bardziej ograniczyło swobodę kolonów. Także im zabroniono wstępowania do wojska lub do stanu duchownego. Według ustawy z roku 419 zbiegłego kolona odesłać należało do majątku, w którym się urodził, nawet w 30 lat po jego ucieczce, bez względu na to, czy pierwotny właści- ciel jeszcze żył czy też nie (tamże 5, 18, 1). Rzeczą zupełnie natu- ralną było przy tym, że przymus dziedziczenia zawodu dotyczył członków rodzin kolonów jako colonus originarius w takim samym stopniu, jak miejskich kupców i rzemieślników. Na mocy ustawy z roku 380 kolonom zabroniono nawet zawierania związków mał- żeńskich poza swym stanem (tamże 10, 20, 10). Pozycja niektórych mniej zależnych grup ludności wiejskiej by- ła w okresie późnocesarskim niekiedy nieco korzystniejsza niż sy- tuacja rzeszy kolonów. Jednakże - podobnie jak to miało miejsce w przypadku warstw niższych ludności miejskiej - także przemia- ny dokonujące się w ramach plebs rustica zmierzały ku zniwelo- waniu różnic społecznych pomiędzy poszczególnymi jej grupami. Największe znaczenie miało przy tym coraz szersze upowszechnia- nie się colom adscripticii jako formy zależności przy jednoczesnym powszechnym zmniejszaniu się liczebności innych grup ludności wiejskiej, których pozycja prawna była bardziej korzystna. Wyra- zem tej tendencji było chociażby wprowadzenie instytucji kolona- tu w Ilirii i Palestynie w IV wieku. Poza tym jest rzeczą znamien- ną, że nastąpiło daleko idące ujednolicenie form zależności społecznej różnych warstw ludności wiejskiej. Przejawem tej ten- dencji nie było jedynie zbliżenie pozycji niewolników i kolonów w wyniku przyznania tym pierwszym określonych praw oraz po- głębiającej się zależności tych drugich. Ograniczenie wolności do- tknęło także inquilini, którzy uprzednio różnili się znacznie od ad- scripticii z uwagi na przysługujące im prawo do swobodnego przemieszczania się. Pod rządami cesarza Walentyniana I swobo- da ta ulegała coraz silniejszym ograniczeniom, wkrótce potem in- quilini utracili ją zupełnie, bowiem ustawa z roku 419 przwidywa- ła, że w przypadku ucieczki tak samo jak zwykli koloni nawet po trzydziestu latach mieli oni być odesłani do majątku, z którego uciekli. Jeszcze większe znaczenie miał fakt, że rzeczywiste wa- runki życia poszczególnych grup plebs rustica były bardzo do sie- bie zbliżone, czyli we wszystkich przypadkach bardzo złe. Ludność wiejska najdotkliwiej odczuwała ciężary podatkowe, wszystkie jej grupy - dzierżawcy na równi z drobnymi właścicielami ziemskimi - nękane były przez poborców podatkowych. Stosownie do tego nędza na wsi była zjawiskiem tak powszechnym jak w mieście. Dochodziły do tego jeszcze bardzo ciężkie warunki pracy całej lud- ności rolniczej. Jest rzeczą znamienną, że w roku 321 Konstantyn Wielki ogłosił niedzielę dniem wolnym od pracy dla wszystkich sę- dziów, rzemieślników i innych grup plebs urbaria, zarządzając jed- nocześnie, aby mieszkańcy wsi także w tym dniu "swobodnie i bez ograniczeń oddawali się pracy na roli" (Cod. Iust. 3, 12, 2). Społeczeństwo późnorzymskie a rozpad Imperium Romanum We wszystkich epokach rzymskiej historii nędza, niewola ucisk składały się na normalne warunki życia licznych warstw 272 społecznych. Jednakże w państwie późnorzymskim niedola ludno- ści była większa niż kiedykolwiek przedtem, a przede wszystkim nędza i cierpienie dotknęły znacznie szerszych kręgów niż to było wcześniej. Ponieważ wielu członków elit miejskich, dla których niegdyś rzymski system rządów był korzystny, począwszy od trze- ciego wieku spychanych było pod względem ekonomicznym, spo- łecznym i politycznym niemal do poziomu warstw niższych, w państwie późnorzymskim istniała już tylko bardzo wąska war- stwa ludności, która nadal żyła w niezakłóconym dobrobycie. Spowodowało to nasilenie się napięć społecznych. Niektórzy ów- cześni autorzy mówili zupełnie otwarcie o istnieniu sprzeczności pomiędzy bogatymi i biednymi. Św. Ambroży pytał z oburzeniem: "Bo któż z ludzi bogatych nie pragnie zawładnąć cudzą własno- ścią? Któż z możnych nie dąży usilnie do wyrzucenia ubogiego z niewielkiego skrawka jego ziemi i nie pragnie przy tym wypędzić go z ojcowizny? (...) każdego dnia ginie ubogi" (De Nab. 1; tłum. R. Pankiewicz). W V wieku Salvianus kreślił ponury obraz nie- sprawiedliwości społecznej, panującej w upadającym państwie rzymskim: "Oto państwo rzymskie już umarło, a w każdym razie dławione więzami podatków ginie niby z rąk zbójców, wydając ostatnie tchnienie w tej części, która zachowuje dotąd pozory ży- cia. W tym momencie widzimy wśród bogaczy bardzo wielu takich, za których ubodzy ponoszą świadczenia, inaczej mówiąc takich, którzy mordują biedaków spychając na nich swoje świadczenia" (De gub. Dei 4, 30; tłum. D. Turkowska). O tym, jak bardzo zantagonizowane było społeczeństwo późnorzymskie świadczy fakt, li w okresie tym z różnych przyczyn ustawicznie dochodziło do wybuchu niepokojów społecznych w mieście i na wsi. Po doświadczeniach trzeciego wieku nie dziwi- ło już nikogo, że robotnicy rolni, zarówno wolni z prawnego punk- tu widzenia rolnicy, jak i koloni oraz niewolnicy, nie mogąc już znieść ciężarów podatkowych oraz złego traktowania bardzo czę- sto uciekali i łączyli się w bandy zbójeckie, które państwo rzym- skie rozbijać musiało przy użyciu wojska. Ruch bagaudów, które- go członkowie w źródłach określani są jako rusticani, agrestes, rustici, agricolae, aratores, pastores lub latrones, opierał się na wcześniejszych wzorcach. Aż po późny wiek piąty bagaudae wzniecali ustawicznie niepokoje w Galii oraz Hiszpanii. Jednakże nawet wiejski ruch oporu mógł mieć obecnie inne, wcześniej nie- znane przyczyny, które powodowały jego rozprzestrzenianie się. 273 Najwyraźniej zaobserwować można to w przypadku ruchu agoni- styków, który w czwartym i na początku piątego wieku powodował silne niepokoje w Afryce Północnej, zwłaszcza w Numidii, i obok rewolt w Galii i Hiszpanii był najliczniejszym ruchem oporu w państwie późnorzymskim. Jego uczestnikami byli w pierwszym rzędzie circumcelliones, robotnicy sezonowi, pracujący w wielkich dobrach ziemskich w Numidii, którzy z jednej strony, jako że poz- bawieni byli stałego dochodu, żyli w szczególnie złych warunkach, z drugiej natomiast nie byli tak bardzo zależni od właścicieli ma- jątków jak na przykład koloni czy niewolnicy. Przyłączyli się do nich jednak także zbiegli niewovlicy i koloni. Ruch ten zawiązał się jednakże przede wszystkim jako ruch religijny, a nie społecz- ny. Swymi korzeniami tkwił on bowiem w schizmie dokonanej przez biskupa Donatusa. Również w okresie późniejszym nie był on skierowany wyłącznie przeciwko bogaczom, lecz w głównej mie- rze przeciw Kościołowi katolickiemu, którego episcopi et clerici traktowani byli przez circumcelli.ones, jak podaje św. Augustyn, ze szczególną nienawiścią.241 Powody wybuchu niepokojów społecznych w miastach były bardzo różne, niekiedy zupełnie błahe. W samym mieście Rzymie ustawicznie wybuchały rewolty wywołane głodem, bowiem z powo- du nieurodzajów, trudności transportowych, konfliktów politycz- nych, a także korupcji brakowało tam często zboża i wina. Źródła mówią o trzech przypadkach takich seditiones w samych tylko la- tach sześćdziesiątych IV wieku. Jest rzeczą charakterystyczną, że konkretnym powodem wybuchu takiej rewolty mogło stać się po prostu uwięzienie popularnego w mieście woźnicy (Anim. Maro. 15, 7, 2), które w roku 356 wywołało erupcję tłumionego dotych- czas uczucia nienawiści wśród ludności. W roku 390 natomiast uwięzienie woźnicy w Salonikach doprowadziło do wybuchu pow- stania przeciwko germańskiemu magister militum Buterikowi, któ- ry dla tamtejszej ludności był uosobieniem znienawidzonej przez nią obcej władzy wojskowej. W roku 366 w mieście Rzymie powo- dem zamieszek stał się wybór papieża. Zginęło wówczas ponad 100 osób (Anim. Mart. 27, 3, 1 1 on. ). Kilka lat później w mieście Cezarei w Kapadocji wybuchła rewolta na wieść o tym, że cesarz Walens (364 - 378) ma zamiar usunąć niewygodnego dla siebie biskupa Bazylego. W roku 387 w Antiochii doszło do wielkich roz- ruchów z tego powodu, że rada miejska zapowiedziała podniesie- nie podatków. Przy całej tej różnorodności bezpośrednich okolicz- 274 ności wybuchu poszczególnych konfliktów nie sposób przeoczyć faktu, że wszystkie one spowodowane były tymi samymi przyczy- nami. U ich podstaw leżały bowiem napięcia społeczne istniejące w miastach, a wywołane nędzą szerokich mas ludności oraz ich brutalnym uciskiem ze strony aparatu państwowego.242 Wszystkie te niepokoje, rewolty i ruchy oporu nie były jednak w stanie doprowadzić do wybuchu ogólnej rewolucji społecznej, której uczestnikami byłaby cała ludność warstw niższych. Ani rozpad rzymskiego systemu rządów, ani też przejście od "anty- cznego" do "średniowiecznego" ustroju społecznego nie zostały spowodowane rewolucją. Najbardziej charakterystyczną formą za- leżności społecznej w granicach Imperium Romanum po upadku Cesarstwa Rzymskiego pozostało nadal przywiązanie mas kolo- nów do wielkiej własności ziemskiej, zaś w okresie pomiędzy wie- kiem IV a VI nie zmieniła się zasadniczo ani struktura warstwy wielkich posiadaczy ziemskich, ani też struktura mas ludności wiejskiej. Rewolty i niepokoje na poszczególnych terenach wiej- skich oraz w miastach wybuchały, tak jak podobne ruchy we wcześniejszych epokach rzymskiej historii, w izolacji przestrzen- nej, a często także i czasowej. Nie były one więc w stanie przero- dzić się w jednolity ruch rewolucyjny. Nie było to możliwe już choćby tylko z tego względu, że przeciętny poziom umysłowy nę- kanych warstw społecznych, podobnie jak to było w każdej po- przedniej epoce dziejów państwa rzymskiego, pozwalał jedynie na bunt przeciwko przemocy i uciskowi, lecz nie na rozwinięcie teorii rewolucyjnej, która mogłaby doprowadzić do zmiany ustroju spo- łecznego. Jest przy tym rzeczą charakterystyczną, że zazwyczaj celem zbiegłych kolonów i niewolników nie było przyłączenie się do bandy i wystąpienie przeciwko właścicielom ziemskim. Prze- ważnie - jak wynika ze źródeł prawniczych - uciekali oni do in- nych majątków, w nadziei, że ich właściciele będą ich traktowali lepiej. Nawet uczestnicy zbrojnych ruchów oporu, także zrzeszeni w organizacji paramilitarnej circumcelliones, nie byli zdolni do roz- winięcia ideologii rewolucyjnej.243 Mimo procesów niwelacyjnych dokonujących się w łonie warstw niższych oraz wszystkich konfliktów pomiędzy biednymi i bogatymi, w państwie późnorzymskim, podobnie jak we wcześ- niejszych okresach historii rzymskiej, nie istniała w ogóle jednoli- ta klasa rewolucyjna. Interesy poszczególnych uciskanych grup społecznych mogły nadal, w zależności od ich pozycji oraz stopnia 275 zależności, bardzo się od siebie różnić. Różnice interesów mogły ujawnić się nawet w czasie jednej i tej samej rewolty. Najlepszym tego przykładem było powstanie w Antiochii w roku 387. Wzniecili je kuriałowie oraz najszacowniejsi obywatele miasta, których naj- pierw powiadomiono o podniesieniu podatków. Przyłączył się jed- nak do niego wkrótce plebs miejski, podburzony przez grupę kla- kierów teatralnych. Cele plebejuszy nie były jednak zbieżne z celami większości członków elity miejskiej. Jednocześnie w przy- padku tego powstania było rzeczą zupełnie oczywistą, że nie cho- dziło tu po prostu jedynie o konflikt społeczny pomiędzy warstwa- mi wyższymi a niższymi. Nienawiść uczestników powstania skierowana była przeciwko państwu, czego dobitnym wyrazem by- ło niszczenie posągów cesarskich, co zresztą miało miejsce także w czasie powstania, które w roku 382 wybuchło w Nazjanzie w Kapadocji. Jednakże państwo rzymskie było na tyle silne, aby poradzić sobie z poszczególnymi rewoltami. W Antiochii wojsku udało się bardzo szybko zaprowadzić na powrót porządek. Przy tłumieniu powstań często stosowano wobec ich uczestników ter- ror. Jako znamienny przykład przytoczyć można fakt, że w roku 390 Teodozjusz Wielki w odwecie za zamordowanie Buterika kazał stracić w Salonikach 3000 ludzi. Jeszcze w latach trzydziestych V wieku państwo zachodniorzymskie zdolne było do wysłania woj- ska przeciwko powstańcom w Noricum.z44 Dlatego też powstania i niepokoje odgrywały w procesie rozpadu rzymskiego systemu rządów rolę bardzo ograniczoną. Wprawdzie w pojedynczych wy- padkach przyczyniały się one do osłabienia Cesarstwa, na przy- kład w roku 417, kiedy to ciuitas Vasatica, miasteczko w Galii, od- dane zostało przezfactio seruilis w ręce barbarzyńców z45, lecz fakt, iż w piątym wieku państwo zachodniorzymskie nie było już w sta- nie oprzeć się naporowi barbarzyńców, nie był bynajmniej następ- stwem rewolucji, lecz w pierwszym rzędzie rezultatem obcości po- między państwem a społeczeństwem. Ustawiczne bunty poszczególnych grup społecznych przeciwko państwu były tylko jednym z wielu symptomów tej obcości. Jak to uwidoczniło po- wstanie w Antiochii głównym wrogiem mas niezadowolonej ludno- I ści nie była bynajmniej warstwa wielkich posiadaczy ziemskich, lecz aparat państwowy, a obalenie cesarskiej despotii było celem, który w końcu zgodny był również z interesem arystokracji zie- miańskiej. Tak więc z historyczna-społecznego punktu widzenia proces rozpadu państwa zachodnio-rzymskiego nie był uwarunko- 276 wany oporem warstw niższych wobec systemu władzy, będącego wyrazicielem interesów warstw wyższych, lecz faktem, że z bie- giem czasu rzymski ustrój polityczny stał się korzystny jedynie dla wąskiej warstwy przedstawicieli aparatu władzy, zaś przez ca- łe niemal społeczeństwo odczuwany był jako olbrzymi ciężar. Rzeczą niezmiernej wagi było przy tym, że system mobilności społecznej który w okresie wczesnocesarskim bez wątpienia znacznie przyczynił się do stabilizacji rzymskiego systemu rządów w całym Imperium, w okresie późnego Cesarstwa okazał się, przy- najmniej na Zachodzie, siłą destrukcyjną. Pierwsze tego sympto- my dały się już zresztą zaobserwować w dobie wielkiego kryzysu w trzecim wieku. Władza cesarska w zachodniej części Imperium popierała zasadniczo statyczny system społeczny, wyrażający się w ograniczeniach swobody wyboru zawodu oraz przymusie dzie- dziczenia zawodów, odnoszącym się do kupców, rzemieślników, kolonów, a faktycznie także do kuriałów. Jednocześnie Cesarstwo popierało także podobne dziedziczenie pozycji społecznej w obrę- bie własnego aparatu władzy, co wyrażało się w możliwości prze- kazywania przez o,ffciales swych urzędów własnym synom (Cod. Theod. 7, 22, 3). Mimo to system społeczny okresu późnocesar- skiego nie był z pewnością systemem kastowym.246 Różnym gru- pom ludności Cesarstwo gwarantowało także instytucjonalnie mo- żliwości awansu. Ci spośród zwykłych plebei, którym udało się zgromadzić majątek - w ziemi lub gotówce - , kwalifikujący ich do stanu kuriałów, włączani byli w danym mieście do kręgu curiales (op. Cod. Theod. 12, 1, 133), zaś bogaci kuriałowie przyjmowani byli do grona clarissimi. W praktyce możliwości zmiany zawodu oraz szanse na awans społeczny były jeszcze większe. Ponawiane ustawy zabraniające zmiany zawodu kuriałom, kupcom, rzemieśl- nikom oraz kolonom zmierzały właśnie do ukrócenia tej praktyki. Dobre szanse na awans dawało wstąpienie do stanu duchownego. Jak wielki to mógł być awans, zwłasza na Wschodzie, świadczy kariera niejakiego Eunomiusza z Kapadocji, która miała miejsce w czwartym wieku. Był on synem drobnego rolnika. Nie chcąc dzielić nędznego losu swego ojca nauczył się pisać i czytać. Został pisarzem i pedagogiem. Następnie udał się do Konstantynopola, gdzie pracował jako krawiec. Potem przeniósł się do Antiochii, gdzie został wyświęcony na diakona. W późniejszym czasie został biskupem w Kyzikos, a ostatnie lata swego życia spędził w willi w swych dobrach ziemskich w pobliżu miasta Kalchedon.z47 277 Wprawdzie za rządów cesarza Walentyniana III (424 - 455) róż- nym kategoriom kolonów, niewolnikom, zrzeszonym w cechach kupcom i rzemieślnikom, a także kuriałom zabroniono wstępowa- nia do stanu duchownego (Nov. Vel. 35, 3), to jednak mimo wszy- stkich zakazów wstępowania ludności warstw niższych do służby państwowej oraz wojskowej właśnie aparat urzędniczy i wojsko dawały defacto tej ludności najlepsze szanse na awans. Powodo- wało to jednak powstanie szczególnych sprzeczności. Z jednej strony państwo opierając się na zasadzie ograniczania swobody wyboru oraz przymusu dziedziczenia zawodu ściągało na siebie nienawiść tych grup ludności, których ograniczenia te dotykały. Z drugiej strony zaś tworząc możliwości awansu w aparacie pań- stwowym przyczyniało się ono po większej części samo do tego, że w praktyce w systemie tym stale tworzyły się "dziury". Na koniec natomiast z powodu popierania uprzywilejowanej warstwy urzęd- niczo-wojskowej, której członkowie często byli niskiego urodzenia, znowu ściągało na siebie nienawiść i niezadowolenie mas ludno- ści, której te przywileje nie dotyczyły. Istniały jeszcze liczne inne czynniki powodujące alienację wła- dzy centralnej. Jednym z nich był fakt, że na Zachodzie wielkie majątki ziemskie stawały się pod rządami swych właścicieli w co- raz większym stopniu samodzielnymi jednostkami ekonomiczno- politycznymi, funkcjonującymi w obrębie państwa. Pod względem produkcyjnym były one w znacznej mierze samowystarczalne. Jak wynika z opisu wielkiej własności ziemskiej z roku 369 jej właści- ciel dysponował winnicami, plantacjami oliwek, polami uprawny- mi, łąkami, lasami, osiedlami, miejskimi i wiejskimi ńiewolnika- mi, rzemieślnikami, służbą domową, kolonami, narzędziami, bydłem oraz pieniędzmi (Cod. Iust. 9, 47, 7, 1 ). Coraz częściej zdarzało się, że arystokracja ziemiańska osiadała w swych laty- fundiach. U schyłku IV wieku, po niemal dwudziestu latach spę- dzonych na dworze cesarskim, Auzoniusz mieszkał na przemian w Burdigalii oraz w swych akwitańskich dobrach. Już w roku 327 oraz 354 koniecznością stało się wydanie ustaw, nakazujących se- natorom z prowincji przybywać do miasta Rzymu na igrzyska (Cod. Theod. 6, 4, 2 oraz 4). W piątym wieku wielu magnatów osiedliło się na stałe w swych dobrach ziemskich. Sprawowali tam faktycznie nieograniczoną władzę. Swych kolonów sądzili albo osobiście, albo też poprzez całkowicie im powolnych sędziów. Mieli prawo do wymierzania kar cielesnych, a nawet kary śmierci. Po- 278 cząwszy od schyłku IV wieku arystokracja ziemiańska w coraz wię- kszym stopniu zdana była na własne siły, jeśli idzie o obronę przed najazdami ludów barbarzyńskich. Wiele dóbr otoczono umocnie- ruami warownymi, co też oficjalnie zostało zezwolone ustawą z ro- ku 420 (Cod. Iust. 8, 10, 10). Wielu właścicieli ziemskich uzbrajało swych ludzi, na przykład w roku 407 w Hiszpanii bracia Didymos: Werinianus, Lagodius i Theodosiolus uzbroili swych kolonów i nie- wolników, by bronili ich przed uzurpatorami i barbarzyńcami. Nie- kiedy te prywatne armie odnosiły w walce z wrogiem większe su- kcesy niż regularne wojsko.z48 Tak więc często jedyny związek pomiędzy wielką własnością ziemską a cesarską władzą centralną ograniczał się do uiszczania podatków, co wobec istniejącej sytu- acji było obciążeniem zupełnie bezpodstawnym. Na pogłębienie się obcości pomiędzy państwem i społeczeń- stwem wpłynęło w znacznej mierze zjawisko tzw. patrocinium. Chodziło tu o formę ucieczki pojedynczych niezależnych rolników i kolonów lub też ludności całych osiedli przed bezprawiem i uci- skiem ze strony poborców podatkowych. Salvianus przedstawiał ruch ten w sposób następujący: "... oddają się pod opiekę i ochro- nę ludziom od siebie możniejszym, stają się poddanymi bogaczy, przechodząc niejako pod ich prawo i władzę" (De gub. Dei 5, 38; tłum. D. Turkowska). Aby uniknąć ściągania podatków siłą ucie- kinierzy oddawali się więc w opiekę (patrocinium) wpływowej oso- bistości z kręgu wojskowego lub urzędniczego czy też po prostu potężnemu właścicielowi ziemskiemu, który w zamian za ochronę otrzymywał od nich - początkowo jako "dar", następnie zaś jako regularną daninę - płody rolne oraz pieniądze. Stosunki oparte na patrocini,um w Egipcie, Syrii oraz Ilirii poświadczone są w źródłach już około połowy czwartego wieku.249 W tym przypadku pomiędzy wielkimi właścicielami ziemskimi i ludnością warstw niższych ist- niała pełna zgodność interesów, przy czym interesy te były zupeł- nie sprzeczne z interesem państwowym. Cesarstwo usiłowało powstrzymać rozwój tego ruchu powołując w roku 368 defensores plebis, którzy chronić mieli ludność przed przemocą i bezprawiem. Krok ten nie przyniósł jednak pożądanych skutków, podobnie jak kolejne rozporządzenia z lat 360, 368, 395 oraz 399, które wymie- rzone były przeciwko zjawisku patrocinfum. W roku 415 zostało ono ostatecznie uznane przez prawo (Cod. Theod. 11, 24, 6). Oz- naczało to, że spod władzy cesarskiej wyłączona została obecnie już nie tylko ludność poszczególnych majątków ziemskich, lecz fak- 279 tycznie mieszkańcy znacznych obszarów, tym bardziej,. że także ludność licznych miast usiłowała zapewnić sobie w podobny spo- sób ochronę. Jednocześnie proces ten, podobnie jak i zwiększają- ca się autonomia wielkich dóbr ziemskich, unaocznił, że rozpad rzymskiego ustroju politycznego nie był bynajmniej związany z przemianami czy też choćby z osłabieniem istniejącego porządku społecznego. Wręcz przeciwnie, proces ten doprowadził raczej do umocnienia się pozycji wielkich właścicieli ziemskich oraz dalsze- go upowszechnienia się podobnych do kolonatu form zależności szerokich mas ludności. Rozszerzanie się patrocinium miało dla Cesarstwa znacznie gorsze skutki niż poszczególne powstania i rewolty. Stałe zmniej- szanie się dochodów państwa z tytułu podatków zagroziło finanso- wym podstawom egzystencji aparatu władzy. Nie było innego wyj- ścia z tej sytuacji, jak tylko nasilenie ucisku podatkowego na tych obszarach, gdzie władza cesarska jeszcze funkcjonowała, między innymi w cesarskich domenach i w miastach. O tym, jak wielki wzrost niezadowolenia ludności wywoływało podnoszenie przez państwo podatków, świadczą dobitnie wydarzenia w Antiochii z roku 387. Wszystko to powodowało stałe zmniejszanie się grona osób identyfikujących się z Cesarstwem. Podczas gdy w okresie późnorzymskim na rzecz Kościoła Katolickiego działały tak wielkie umysły, jak Ambroży z Mediolanu, Bazyli z Cezarei, Grzegorz z Nazjanzu, Grzegorz z Nyssy czy też Augustyn, coraz bardziej powszechna stawała się obojętność wobec spraw Cesarstwa i jego dalszego losu. Pasywność społeczeństwa miasta Rzymu, w okresie późnorzymskim już tylko ideowej stolicy Imperium Romanum, skłoniła Ammianusa Marcellinusa do wypowiedzenia słów ostrej krytyki. Mówiąc o Rzymie - twierdził Ammianus - trudno powie- dzieć o czymś innym, jak tylko o rewoltach, ruchu w gospodach i tym podobnych głupstwach. W piątym wieku Salvianus mógł dać jedynie świadectwo wstrząsającej obojętności społeczeństwa rzymskiego: "A my bawimy się pośród lęku przed niewolą i w obli- czu śmierci śmiejemy się. Pomyśleć możesz, że w jakiś sposób ca- ły lud rzymski najadł się ziół, które wywołują sardoniczny śmiech: umiera, a śmieje się" (De gub. Dei 7, 6; tłum. W. Maciejewski). Wi- doczny upadek Cesarstwa, znienawidzonego powszechnie przez masy ludności, skłonił je jednak do zupełnie innego zachowania. Wybrały one życie pod panowaniem barbarzyńców, bowiem w tworzących się właśnie germańskich państwach terytorialnych 280 system rządów opierał się nie na aparacie ucisku i systemie podat- kowym, lecz formach zależności feudalnej. Już Orozjusz ubolewał na początku V wieku, że są Rzymianie, qui malint inter ba.rba.ros paupe- rem libertatem, qudm inter Romarws tributaaiam soUicihdin.em sustt- nere. Za czasów Salvianusa ucieczka do barbarryńców licznych grup ludności, w tym także osób wysoko postawionych i wykształconych, była zjawiskiem powszechnym. "Nie mogąc znieść u F2zymian barba- rzyńskiego okrucieństwa, szukają rzymskiej łagodności u barba- rzyńców" (De gub. Dei 5, 21; tłum. D. Turkowska)250. Taki stan rzeczy powodował z jednej strony stałe osłabianie tych sił, które mogły były powstrzymać napór barbarzyńców, z drugiej natomiast świadome wybieranie życia pod panowaniem barbarzyńców jako - w porównaniu z rzymskim ustrojem politycz- nym - mniejszego zła . O tragedii Cesarstwa świadczył jednocześ- nie fakt, że zmuszone było ono nie tylko do tolerowania na swym terytorium osad zwartych germańskich związków plemiennych, lecz także niekiedy do ich popierania we własnym interesie. W ten sposób Cesarstwo Zachodniorzymskie samo podkopywało podsta- wy swej egzystencji. W rezultacie masowej ucieczki ludności przed ciężarami podatkowymi oraz tyranią państwa, zarówno do prywat- nych majątków wielkich właścicieli ziemskich, jak i do barbarzyń- ców, rozległe połacie ziemi legły odłogiem. O rozmiarach wyludnie- nia wielkich obszarów już u schyłku IV wieku świadczy na przykład stwierdzenie św. Ambrożego, że śmierć jest wspólnym lo- sem nie tylko ludzi, lecz również miast i terenów wiejskich, na każdym kroku bowiem widać martwe miasta i pola (Ep. 39, 3). Na przełomie IV i V wieku, a także później, sytuacja była jeszcze gor- sza.251 Nie było innej możliwości ponownego zasiedlenia opusto- szałych terenów, co było palącym problemem rzymskiej gospodar- ki w tym okresie, jak tylko osadzić na nich barbarzyńców. Innym, równie ważnym problemem było dla Cesarstwa uzupełnianie skła- du armii, tym bardziej, że z biegiem czasu wszystkim niemal gru- pom ludności rzymskiej zabroniono wstępowania do służby woj- skowej. W takiej sytuacji również i w tym przypadku jedynym wyjściem była rekrutacja barbarzyńców. Z jednej strony przyjmo- wani byli oni do rzymskiego wojska, z drugiej natomiast, co stało się powszechnym zwyczajem począwszy od schyłku IV wieku, całe związki plemienne stawały się rzymskimi sojusznikami joederati). Spowodowało to jednak pogłębienie się przepaści, dzielącej społe- czeństwo rzymskie od Cesarstwa, które z biegiem czasu opierało 281 się już tylko na barbarzyńskiej pomocy militarnej. Nienawiść do barbarzyńskiego wojska prowadziła do częstych wybuchów niepo- kojów, na przykład w roku 390, kiedy to zamordowano Buterika, lub w roku 408 gdy upadł Stylichon, "wyróżniający się urodzeniem pośród lękliwego, ale skąpego, wiarołomnego i podstępnego narodu Wandalów, uważający za marne to, czym zarządzał pod imperato- rem" (Oros., Hist, adv. pag. 7, 38, 1; tłum. W. Maciejewski). Jedno- cześnie przyjęcie do Cesarstwa germańskich związków plemien- nych naruszyło dotychczasową infrastrukturę systemu rządów. Oczywiście barbarzyńcy osiedlani byli nie tylko na terenach zupeł- nie wyludnionych. Według ustawy o zakwaterowaniu z roku 398 na zajętych obszarach ludność miejscowa zobowiązana była do od- dania Germanom trzeciej części domów i gospodarstw, co miało bardzo ważne następstwa dla administracji, sądownictwa oraz sy- stemu podatkowego. Ogólnie rzecz biorąc koegzystencja ludności rzymskiej i germańskiej na zajętych terenach powodowała znacz- nie mniej konfliktów niż należałoby tego oczekiwać z uwagi na róż- nice językowe i kulturowe. Podstawy późnorzymskiego porządku społecznego nie zostały nawet naruszone przez konieczny nowy po- dział gruntów i majątku, bowiem ustrój społeczny Germanów był w znacznej mierze zgodny ze strukturą społeczeństwa późnorzymskiego. Dopiero z biegiem czasu ujawniły się wyraźniej niektóre specyficzne cechy germańskiego porządku społecznego, na przykład system zależności lennej. Nawet jednak i te cechy nie były sprzeczne z późnorzymskimi strukturami społecznymi. Jed- nakże istnienie w granicach Cesarstwa silnych militarnie germań- skich związków plemiennych doprowadziło z biegiem czasu do dal- szego jego osłabienia. Ostatecznie państwo zachodniorzymskie, które w końcu całkowicie uzależniło swą dalszą egzystencję od ger- mańskiego wojska, przez to właśnie wojsko zostało obalone. Fakt, iż w piątym wieku Germanie nie wydawali się już rdzennej ludności rzymskiej ludem tak bardzo obcym, miał swoje uzasadnie- nie we wspólnym dla Rzymian i barbarzyńców religijo-etycznym sys- temie wartości, którym było chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo przy- czyniło się do upadku rLymskiego systemu władzy bynajmniej nie z tego względu, że nauka chrześcijańska miała jakoby spowodować zanik patriotyzmu wśród Rzymian, a co za tym idzie przyczynić się do powstania nastroju powszechnej rezygnacji. Patriotyzm Rzymian - chrześcijan był, ogólnie rzecz biorąc, z pewnością nie mniejszy niż ich pogańskich współobywateli. Romanus orbis ruit, et tamen ceruix 282 nostra erecta non jlectitur, powiedział św. Hieronim (Ep. 60, 16). Właśnie Kościół angażował się w sprawy chrześcijańskiego Cesar- stwa - przede wszystkim na Wschodzie - znacznie bardziej niż na przykład pogańska arystokracja senatorska. Siłą destrukcyjną by- ła raczej walka ideologiczna pomiędzy chrześcijanami i poganami, a poza tym spory pomiędzy Kościołem katolickim a licznymi here- zjami. Nie można jednak w żadnym wypadku twierdzić, że osłabiły one w największym stopniu Cesarstwo jako siłę polityczną. Chrze- ścijaństwo miało swój udział w rozkładzie państwa zachodnio- rzymskiego z tego względu, że wiara ta przyjęta została również przez Germanów. W okresie wcześniejszym, w całej wcześniejszej rzymskiej historii, system wartości społeczeństwa rzymskiego, którym był mas mai.oru.m, wyznaczał pomiędzy Rzymianami i nie- Rzymianami barierę nie do pokonania. Rzymskiego chrześcijanina łączyła jednak z jego barbarzyńskim współwyznawcą wspólna reli- gia i etyka. Był on, jak mówi Orozjusz, inter Romanos Romanus, inter Christianos Christianus, inter homines homo (Hist. adv. pag. 5, 2, 6). Barbarzyńscy chrześcijanie nie byli już dla niego hostes, lecz fratres (tamże 7, 32, 9). Z tego punktu widzenia nawet zajęcie w roku 410 miasta Rzymu przez Alaryka nie było dla Orozjusza niczym faktycznie złym, bowiem w końcu Wizygoci byli także chrześcijanami. Dla Salvianusa zaś w ogóle Germanie znacznie bardziej uosabiali cnoty chrześcijańskie niż Rzymianie. Jednakże chrześcijańska Romania, w której według wizji Orozjusza zgodnie koegzystować mieli Rzymianie i Germanie, pozostała jedynie jego snem o chrześcijańskim Cesarstwie. Przyszłość należała bowiem do powstających właśnie germańskich państw terytorialnych. W państwie wschodniorzymskim warunki społeczno-polityczne były bardziej korzystne i nie doprowadziły do powstania tak silnej obcości między państwem i społeczeństwem, jak na Zachodzie. Stosunki pomiędzy cesarzem wschodniorzymskim a ziemiańską elitą, zwłaszcza z konstantynopolitańskim senatem, były bardzo bliskie. Także wschodni Kościół był ściśle związany z państwem i stanowił dla niego duźe oparcie. Ponieważ miasta Wschodu cią- gle jeszcze posiadały, ogólnie rzecz biorąc, stosunkowo znaczny potencjał gospodarczy, w państwie wschodniorzymskim nawet stany kuriałów w poszczególnych miastachwie były tak słabe i wspierały państwo znacznie bardziej niż na Zachodzie. Na Wschodzie także nie istniał niemal przymus dziedziczenia zawo- dów miejskich. Przede wszystkim jednak państwo wschodnio- 283 rzymskie znacznie lepiej chronione było przed barbarzyńcami niż Imperium Zachodnie. Dzięki temu nie doświadczyło ono upadku. Na Zachodzie jednak rozpad władzy cesarskiej był procesem nie do powstrzymania. Wydawane przez nią ustawy i rozporządzenia były nierealistyczne i w praktyce nie do zrealizowania. Brutalne kroki i poczynania nie przyniosły na dłuższą metę oczekiwanych rezultatów. Wszelkie przedsięwzięcia podejmowane przez Cesar- stwo w celu utrzymania własnej egzystencji okazały się chybione i w konsekwencji prowadziły do jego dalszego osłabienia. Nie spo- wodowało to jednak zmiany struktury społecznej. Wręcz przeciw- nie, upowszechnienie się protofeudalnych form zależności szero- kich mas ludności od poszczególnych wielkich właścicieli ziemskich jeszcze bardziej ją ugruntowało. Taki kierunek rozwoju sprawił, że dawne polityczne ramy społeczeństwa zachodniorzym- skiego stawały się coraz bardziej anachroniczne, aż do ich całko- witego rozpadu. Pod tym względem kryzys późnego Cesarstwa przypominał w pewnym stopniu kryzys republiki rzymskiej w ostatnim stuleciu jej istnienia. Również wówczas podstawowe struktury istniejącego porządku społecznego nie uległy zmianom, upadł natomiast przestarzały ustrój polityczny. Ale podczas gdy na gruzach republiki powstał wprawdzie nowy, lecz nadal rzymski system państwowy, to Cesarstwo Zachodniorzymskie ustąpić mu- siało miejsca nowym państwom, nie mającym z tym systemem nic wspólnego. Uwagi uzupełn te laJ Jak to już zostało powiedziane w przedmowie do olskiego wydania, niniejsza wersja mojej książki zgodna jest z jj kształ- tem, w którym ukazała się w 1984 roku jako trzecie wydanie nie- mieckie. tWyydanie to stało się również podstaw dla opublikowa- nych do chczas jej przekładów na ą język angielski, włoski, hięszpański, nowogrecki, portugalski oraz francuski. zsz Opierało si ono na wersji oryginalnej, opublikowanej w 1975 roku, zawie- ra jednak liczne poprawki i uzupełnienia. Poza tym uwz 1 dnione mikę ły tutaj niektóre głosy kryty ym g ę ą czne, zaś z ino i podjęto pole- . Wł czono także, na ile było to możliwe, naw literatur przedmiotu, tzn. te p ą ę ublikacje, które ukazały się przed wiosną s ej3ksik kip= zaczęto skład książki. Liczne wydania niniej- p oszącej syntetyczny obraz rzymskiej historii oćeonej od początków po upadek państv,a rzymskiego, świad- gą, że nie tylko w okresie, w którym powstała, tzn. w p oło- wie lat siedemdziesiątych, lecz również i później istniało na ni duże zapotrzebowanie wśród czytelników. Jednocześnie udało się jej, jak się zdaje, w znacznej mierze spełnić swoje zadanie. Zada- nie owo, zgodnie z tym, co zostało powiedziane w przedmowie do wydania oryginalnego, polegało "na wprowadzeniu osób zajmują- społeczn studiami nad starożytnością, historią ogólną oraz naukami j" ymi w najważniejsze zagadnienia rzymskiej historii społecz- ne oraz także zainspirowanie do dalszej dyskusji na temat s e cyfiki społeczeństwa rzymskiego w poszczególnych epokach oraz całej jego historii". Pominąwszy pojedyncze głosy krytyczne, opub- likowane dotychczas recenzje trzeciego wydania niemieckiego oraz 285 jego przekładów świadczą, podobnie jak swego czasu większość recenzji wydania oryginalnego, o tym, że cele te zostały osiągnię- te.z53 Rola, jaką ta książka odgrywa w nauczaniu historii starożyt- nej na uniwersytetach wielu krajów, jest ogólnie znana. Co zaś się tyczy zamiaru wywołania dysputy na temat zasadniczych zagad- nień historii społecznej starożytnego Rzymu, wystarczy tu wspo- mnieć chociażby o ożywionej dyskusji, jaką ta książka wraz z roz- ważaniami na temat struktury i specyfiki społeczeństwa rzymskiegoz54, pomyślanymi jako prolegomena do niej, wywołały zwłaszcza w niemieckim środowisku naukowym.z55 Obecny przekład mojej książki na język polski wydaje się uza- sadniony tym bardziej, że nie powstała dotychczas żadna nowsza publikacja z tej dziedziny, która mogłaby zastąpić moją Histońę spotecznd. Niechże mi będzie wolno powtórzyć w tym miejscu to, co powiedziałem już w przedmowie do wersji oryginalnej, a następnie w przedmowie do trzeciego wydania niemieckiego i je- go przekładów. Powstanie wyczerpującej i syntetycznej pracy na temat stosunków i problemów społecznych we wszystkich epo- kach rzymskiej historii pozostaje nadal dezyderatem badawczym. Napisanie takiej pracy w krótkim czasie nie jest możliwe, w każ- dym razie nie przez jednego historyka. Literatura fachowa, którą należałoby tutaj wykorzystać rozrasta się z roku na rok tak niepo- kojąco, że badacz, który ma ambicję gruntownego zgłębienia dzie- dziny, którą się zajmuje, musi z konieczności coraz bardziej zawę- żać swą specjalizację.z56 Już choćby jedynie ze względu na bogactwo nowszej literatury nie było możliwe włączenie do polskiego wydania najnowszej litera- tury fachowej, opublikowanej po roku 1983, ani też wykorzystanie wyników najnowszych badań. Nie wystarczyłoby bowiem jedynie uzupełnienie przypisów dodatkowymi danymi bibliograficznymi. Ist- niałaby tutaj raczej konieczność przeformułowania licznych miejsc w tekście, a to z wielu powodów nie wchodziło w rachubę. Wymienić należy szereg prac autora, które ukazały się po roku 1983. W pracach tych naświetlone zostały na nowo liczne proble- my rzymskiej historii społecznej - od elity rządzącej do niewolnic- twa, od zasadniczych cech rzymskiego porządku społecznego po refleksje własne Rzymian na temat tego porządku, które także w niniejszej książce odgrywają główną rolę. Punkt wyjścia stano- wiła przy tym polemika z najnowszą literaturą fachową oraz kry- tyczną recepcją niektórych poglądów autora.zs 286 Przedstawione właśnie stanowisko autora wobec najnowszej li- teratury fachowej świadczy o tym, że w najnowszych badaniach potwierdzone zostały liczne jego idee, które przedstawione zostały także w niniejszej książce. Inne jego tezy stały się przedmiotem dyskusji, w przypadku jeszcze innych konieczna stała się pewna ich modyfikacja. Jest to normalna kolej rzeczy w każdych bada- niach naukowych, a co dopiero w przypadku takiej dziedziny ba- dawczej jak antyczna historia społeczna, która w porównaniu na przykład z historią ustrojów politycznych, której przedmiot, źródła, metody i znaczenie są w zasadzie jasne, jako stosunkowo młoda gałąź historii strożytnej znajduje się ciągle jeszcze, że tak powiem, w stanie "płynnym". Poniżej przytoczymy pewne przykła- dy tych form dalszego rozwoju naszej nauki, które ukazać powin- ny Czytelnikowi drogi badań nad rzymską historią społeczną z ostatnich lat oraz pomóc mu w wyrobieniu sobie - w oparciu o wyniki najnowszych badań, własnego poglądu na podstawowe zagadnienia rzymskiej historii społecznej. Skład polityczna-wojskowy elity rządzącej Impeńum Romanum oraz sposoby stałego jego uzupełniania odgrywały w każdym z rozdziałów niniejszej książki rolę znaczącą. Taki stan rzeczy ma wiele przyczyn. Jedną z nich jest faktyczne znaczenie tej elity dla ustroju społecznego starożytnego Rzymu, który w każdej epoce swej historii był ustrojem arystokratycznym. Ważną rolę odgrywa tu także fakt, że elita jest siłą rzeczy w źródłach lepiej udokumen- towana niż inne grupy społeczne. Poza tym problematyka ta ma już długą tradycję badawczą oraz szczególnie bogatą literaturę przedmiotu. Na koniec zaś ważną rolę odegrały także specjalne zainteresowania badawcze autora. Wprawdzie poglądy przedsta- wione w niniejszej książce oraz licznych pracach szczegółowych, na temat składu i bieżącego zasilania tej elity w okresie Cesarstwa, zbieżne z poglądami innych uczonych, takich jak Sir Ronald Syme, E. Birley, H. -G. Pffaum, W. Eck, A. R. Birley itd., stały się przedmio- tem dyskusji258, to jednak stwierdzić można, że w szeregu najno- wszych prac opartych na sumiennym przebadaniu przez ich auto- rów materiału źródłowego, wspomniane poglądy zostały w zasadzie potwierdzone. Zgodnie z nimi grono "pomocników" władcy nie było bynajmniej rekrutowane na zasadzie przypadko- wych powiązań osobistych, lecz cesarz przy wyborze i popieraniu swych "pomocników" w znacznym stopniu konsekwentnie kiero- wał się regułami, rządzącymi arystokratycznym ustrojem społecz- 287 nym oraz jego systemem wartości, m.in. zasadą hierarchiczności i jednocześnie zasadą osobistych zasług. Splot wielorakich powią- zań osobistych, który określić można - posługując się przy tym nowoczesnym terminus technicus - jako p a t r o n a g e, nigdy nie naruszył tego zasadniczego porządku, lecz działał w jego ra- mach. Ważne nowe ustalenia w tym względzie mamy do zawdzię- czenia przede wszystkim takim badaczom, jak W. Eck, M. Chri- stol, S. Demougin i szczególnie P. Leunissen.259 Wiele głosów aprobaty, a także głosów krytycznych wywołała wśród badaczy próba scharakteryzowania rzymskiego porządku spo- łecznego w okresie Cesarstwa jako "struktury stanowo-warstwowej", powiążania tego modelu z wyobrażeniami o zasadniczej dychotomii społecznej oraz optycznego przedstawienia tej skomplikowanej hie- rarchii społecznej w uproszczonej formie jako "piramidy społecz- nej". W opublikowanym w roku 1986 artykule autor podjął próbę zebrania owoców tej dyskusji oraz obrony własnej pozycji - nie wyłączając modyfikacji niektórych detali - przed głosami kryty- ki.zso czywiście dyskusja na ten temat w żadnym razie nie zos- tała jeszcze zamknięta i zapewne nigdy nie doprowadzi do pełnego konsensusu. Nie jest to bowiem problem, który by można, jak na przykład kwestię sposobów popierania rzymskich senatorów, roz- strzygnąć jednoznacznie na podstawie dokładnych badań istnieją- cych źródeł. W tym przypadku każdy z badaczy pozostaje pod sil- nym wpływem swej wiedzy i zainteresowań społecznych. Jakkolwiek jednak by się rzecz miała, zawarty również w niniej- szej książce model dychotomicznej "struktury stanowo-warstwo- wej", przedstawionej w formie "piramidy" (który oczywiście nie był nigdy pomyślany jako ostateczny rezultat badań, a jedynie jako pomoc dydaktyczna), nadal stanowić może dla Czytelnika odpo- wiedni punkt wyjścia do zapoznawania się z podstawowymi zagad- nieniami porządku społecznego starożytnego Rzymu oraz wyrobienia sobie - w oparciu o dalszą literaturę - własnego poglądu na tę nie- zmiernie skomplikowaną problematykę. Zadanie takie sformułować można oczywiście nie tylko w odniesieniu do "piramidy". Podobnie brzmieć powinno zadanie niniejszej książki, a z pewnością również każdego opisu historycznego. Na potwierdzenie tego, że w niniejszej książce zawarto poglądy, które należałoby zmodyfikować, przytoczmy tu przykład rozwoju społecznego państwa późnorzymskiego. Wprawdzie autor nadal jest zdania, że dla okresu późnego Cesarstwa charakterystyczne 288 były wielkie problemy społeczne i silne napięcia oraz konflikt, które przypuszczalnie przyczyniły się w znacznym stopniu do nil zdolności Cesarstwa do obrony przed barbarzyńcami. Jak wielk była to rola, nie zostało jednak jeszcze w badaniach całkowic: wyjaśnione. W ostatnim czasie natomiast wielu badaczy udowoc niło w sposób przekonujący, że tradycyjne wyobrażenia na tama procesów ekonomicznego, społecznego i politycznego rozwoj w państwie późnorzymskim, w ramach których wszystkie czynnil - od sytuacji kuriałów do zjawiska patrocinium - w równym stal mu prowadziły do pogłębiania się obcości pomiędzy państwe a społeczeństwem rzymskim, są w tej ogólnej formie niesłuszn Przede wszystkim z prac badaczy tej miary, co C. Lepelley, J.-1 Krause, H. Horstkotte, R. Rilinger, a także A. Demandt wynika, s istnieje konieczność uwzględnienia w większym stopniu różnic p między poszczególnymi częściami Impertum Romanum, także w r mach łacińskiego Zachodu. Wynika z nich także, że niesłusz jest rozpatrywanie poszczególnych procesów rozwojowych jedyn przez pryzmat wyobrażeń o pogłębiającej się słabości wewnętrzn coraz mniej popularnego "państwa przymusu".2s1 Wprawdzie r byłoby słuszne widzenie upadku państwa zachodniorzymskie jedynie jako następstwa rozwoju jego sytuacji zewnętrznej, tz najazdów barbarzyńców ani też traktowanie najazdów barbarzy skich jako "głównej przyczyny" w ramach skomplikowanego splc przyczynzs2, to jednak, ogólnie rzecz biorąc, należy nakreślić korz< tniejszy obraz stosunków wewnętrznych w państwie późnorzymski zwłaszcza przed wielką wędrówką ludów, mi to zostało uczynic w ostatnim rozdziale niniejszej książki. Niechże przedstawione tu przykłady świadczą o tym, jak s autor ocenia obecnie swą książkę, której koncepcja powst przed kilkunastu laty. Na początku lat osiemdziesiątych konc cja ta została do pewnego stopnia zrewidowana dla potrzeb wych wydań, opublikowanych po roku 1984. Jako wprowadza do rzymskiej historii społecznej książka ta może również dzi; spełniać swe podstawowe zadanie. Jednakże badania nauko idą niepowstrzymanie naprzód, a każde dzieło naukowe stano *powinno cegiełkę w rozrastającym się stale gmachu nauki.