4434

Szczegóły
Tytuł 4434
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4434 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4434 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4434 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

LUKA Szcz�cia- kompletowanie sensu-Andrzej Brodziak LUKA SZCZʌCIA - kompletowanie sensu Andrzej Brodziak Tekst niniejszej ksi��ki pt.: "LUKA SZCZʌCIA - KOMPLETOWANIE SENSU" jest jednym z tekst�w w��czonych do tzw.: "Internetowego Poradnika Chorego Udaj�cego si� do lekarza Rejonowego lub lekarza Rodzinnego ( 'I.P.Ch.u.s.d.L.R. l L.R.) Tekst: "LUKA SZCZʌCIA - KOMPLETOWANIE SENSU" opracowano jako wa�ne "antidotum" na sytuacj� ujmowan� na poziomie diagnostycznym jako "zesp� deficytu sensu". Digitalizacja i opracowanie redakcyjne niniejszej ksi��ki on-line:Eugenia Piotrowska. Niniejsza ksi��ka on-line zosta�a wydana przez Dom Wydawniczo-Ksi�garski "Kos"(red.Mariusz Kulan) 40-113 Katowice, ul.�ciegiennego 62a.Wydawnictwo prowadzi ksi�garni� wysy�kow� (tel. i fax 032/58-40-45), e-mail [email protected], http://www.kos.com.pl/ Spis tre�ci : Przedmowa 1.Klonowanie, szach-mat, enter. Fenomen �ycia 2.Dusza w kawa�kach. Sklonowanie cia�a, a dusze? 3.Czy wierzysz w duchy? 4.Czy wszech�wiat wie �e istnieje? Czy zarodek ludzki wie �e istnieje?Kiedy embrion �wiata odzyska �wiadomo��? 5.Zamiary gospodarza czasoprzestrzeni.Cia�o i umys� Wszech�wiata. Po co nam �wiadomo��? Dusza cz�owieka a dusza Wszech�wiata. Dusza jako wynik dw�ch zamiar�w. 6.Transporter ze Star Trek jako pierwowz�r "technologii zmartwychwstania" 7.Klub Omega na pods�uchu-czyli o po��daniu 8.Wielowszech�wiat - czy rzeczywi�cie "Tora" (Pi�cioksi�g) jest wpisana do genomu ludzkiego 9.Czy�by tranzystor odzyskany ze szcz�tk�w obcego statku kosmicznego by� przyczyn� szalonego przyspieszenia technologicznego drugiej po�owy XX wieku 10.Co� si� �wi�ci- czyli o przyzwoleniu ludzko�ci na bliskie spotkania IIIo . 11.Pi�ta si�a czyli o praktycznych po�ytkach z manipulowania lokaln� warto�ci� sta�ej kosmologicznej 12.Ludzie o laserowym spojrzeniu czyli o mikrotubulach, kt�re z prabakteri wnikn�y do naszych oczu. Tom II czyli mi�dzy wsp�czesn� nauk� a wiar� Przedmowa do II-giej cz�ci ksi��ki 13.O metodzie wiod�cej do nadzwyczajnych wyzdrowie� 14.Wirydarz - czyli o pewnej metodzie zapominania i bukowy las w wysokich g�rach-czy�by polskie Lourdes? 15.Podr�e terapeutyczne - czyli o pewnej wyspie na g�rskim jeziorze (Krzesz�w) 16.Charyzmatyczni przyw�dcy i uzdrowiciele a fizyka kwantowa. 17.Sprz�t nadawczo-odbiorczy wiejskiego ko�ci�ka. 18.Fizyka metafizyki* czyli o tym jak pewien obraz mo�e czyni� �aski. 19.Magia bez magii (*) - czyli o rozwi�zaniu zagadki dotycz�cej obraz�w czyni�cych �aski. 20.Sens uroczysto�ci pogrzebowych. 21.Fizyka transsubstancjacji. Pos�owie kierowane do tw�rc�w i naukowc�w Pos�owie kierowane do os�b przygn�bionych, kt�re nie widz� sensu otaczaj�cego ich �wiata i siebie samego. Pos�owie dla os�b religijnych Uwaga! Komentarz w poni�szej ramce dodano po roku prezentacji niniejszej ksi��ki. Cztery zasadnicze pytania stymuluj� rozw�j nauki, filozofii i religii: 1. Jak i dlaczego powsta� Wszech�wiat ? 2. Czym jest i jak powsta�o �ycie ? 3. Czym jest �wiadomo�� i czy da si� j� odtworzy� ? 4. Czy nadal wznawiane b�d� wojny ? By� mo�e nigdy nie znajdziemy zadowalaj�cej odpowiedzi na te pytania. Niniejsza ksi��ka on-line dotyczy tych pyta�. Traktuje ona nauk�, filozofi� i religi� ��cznie. Nie powinny jej czyta� osoby, kt�re s�dz�, �e dziedzin tych nie nale�y uzgadnia�. Ksi��ka pr�cz wydania konwencjonalnego by�a wcze�niej drukowana w odcinkach w czasopismach wysokonak�adowych. G��wne tezy by�y dyskutowane na forum mi�dzynarodowych, naukowych grup dyskusyjnych. Zapis tych dyskusji mo�na odnale�� w naszych witrynach okre�lonych poni�ej. Autor frmu�uje tom 2 tych rozwa�a� dost�pny pod: http://strony2.wp.pl/wp/gean/Mugole.htm How to find another our website related to this topic? Jak znale�� inne nasze witryny powi�zane tematycznie? Electric Gaia - Electric GalaxyKoncept Gai w skali galaktycznej Coronal hole in geoeffective position. W.O.Schumann resonances. Solar activity Cyclic solar activity Magnetic micropulsationRezonanse i ekscesy rezonans�w W.O.Schumanna. Sztormy geomagnetyczne. Cykliczna aktywnos� S�o�ca. Mikropulsacje magnetosferyczne S�oneczna dziura koronalna w pozycji geoefektywnej. Medical Phoenix ProjectUzgodnione z nauk� wyobra�enie o �wiecie Phenomena Research JournalCzasopismo Phenomena Research Journal Death Certificate ProjectPredyspozycje chorobowe w zale�no�ci od pory roku urodzenia tzw. znak zodiaku. Analiza danych z kart zgon�w. "How to evoke the selfawarness and cousciousness of the Internet"?Jak wzbudzi� (wmontowa�) �wiadomo�� do sieci Internet? The religious "module" ofthe human brain.Tzw. "modu� religijny" m�zgu cz�owieka. Cross national experiences in creating tools of supportive psychotherapy acting by InternetMi�dzynarodowa wymiana do�wiadcze� z zakresu metod wspomagaj�cych psychoterapi�, dzia�aj�cych zdalnie poprzez witryny internetowe. GEAN INTERNATIONAL Bilateral profit through national resources and international, mutual investments. Bi-lingual websites, psychological counseling and active domestic promotion GEAN promocja inwestycji w Polsce poprzez tworzenie dwuj�zycznych witryn internetowych oraz konsultacje i porady. Department of Internal Diseases. Silesian Medical University.Katedra Chor�b Wewn�trznych �l�skiej Akademii Medycznej PRZEDMOWA Nie jest to ksi��ka do poduszki! Nie mo�na jej przeczyta� w ci�gu 2-3 dni. Radz� czyta� nie wi�cej jak jeden rozdzia� w ci�gu jednej doby. Potem s� potrzebne 3-4 dni na przemy�lenia. P�niej dopiero nale�y czyta� rozdzia� nast�pny. Co zmieni si� po 2 miesi�cach studi�w nad t� ksi��k�? Ot� jest ona przeznaczona dla dw�ch zupe�nie odmiennych grup ludzi. Mo�e ona by� pomocna dla os�b przygn�bionych z powodu deficytu sensu. W tym wypadku b�dzie ona oddzia�ywa� na zasadzie narz�dzia wspomagaj�cej psychoterapii po�redniej lub, innymi s�owy, narz�dzia wspomagaj�cego autopsychoterapi�. Druga grupa ludzi, kt�ra mo�e by� ni� zainteresowana to osoby w zupe�nie odmiennym stanie ducha! Niniejsza ksi��ka jest przeznaczona bowiem tak�e dla os�b zajmuj�cych si� przer�nymi rodzajami kreatywno�ci. Osoby te zostan� poinformowane, gdzie znajduje si� front bada� wsp�czesnej nauki. Tak si� przy tym sk�ada, �e najbardziej tw�rczy, intelektualni fizycy, biolodzy i filozofowie spostrzegli si� ostatnio, �e cz�sto dokonuj� "rajd�w" na pole teologii, czy og�lniej, przes�a� religijnych. W szczeg�lno�ci polecam moja ksi��k� m�odym naukowcom, kt�rzy s� pe�ni werwy, lecz nie bardzo wiedz� czym si� zaj��. Ksi��ka ta nie przystaje przy tym zbytnio do ludzi biznesu, to znaczy do �wiata, gdzie zachodzi, jak sadz�, zale�no�� proporcjonalna mi�dzy "wysi�kiem a rezultatem". Ten tekst niestety jest kierowany jedynie do ludzi, kt�rzy zrozumieli, i� s� tematy, kt�rym mo�na i nale�y po�wi�ci� nieograniczone zasoby silnej woli, wysi�ku i pracy, nie po to aby mie� rezultaty, ale jedynie po to aby mie� wi�ksz� pewno�� (czasami pewno�� samego siebie). Ksi��ka ta mo�e wywo�a� wstrz�s, gdy� stawia ona wiele spraw zupe�nie "na g�owie". Tym niemniej jest to ksi��ka pisana zupe�nie na serio (mimo i� w rozdziale V pos�uguj� si�, na zasadzie wyj�tku, do�� rozleg�ymi cytatami z powie�ci s-f kanadyjskiego powie�ciopisarza Adriana Bearda). Czytelnik zostanie zapewne zbulwersowany tym, �e mo�na ��czy� obiegowe koncepty spirytualne z wiedz� o funkcjonowaniu DNA, neurofizjologi�, problemem �wiadomo�ci i fizyk� kwantow�. Dalsza cz�� przedmowy jest kierowana g��wnie do pierwszej grupy os�b. Do moich osobistych porad, kierowanych do m�odych naukowc�w i tych tw�rc�w, kt�rzy chcieliby uwzgl�dnia� istot� wra�liwo�ci, odczu� i �wiadomo�ci, wr�c� jeszcze w pos�owiu. Jak wspomnia�em ksi��ka mo�e by� jednak tak�e antidotum na sytuacj�, kiedy samopoczucie jest z�e z powodu deficytu sensu. Wiele os�b czuje si� marnie. �ycie ich nie cieszy, odczuwaj� brak satysfakcji, s� sfrustrowani. Powstaje pytanie, czy zawsze tak by�o. Oliver James w artykule "Luka szcz�cia" (*1) zapytuje: "Czy obecnie jeste�my mniej szcz�liwi ni� niegdy�?". Na to wygl�da. Pisze on, �e w ci�gu ostatnich pi��dziesi�ciu lat "zdrowie psychiczne w tym kraju znacznie si� pogorszy�o". W historii ludzko�ci odnie�li�my bezapelacyjne zwyci�stwo. Mimo to czujemy si� jednak przegrani. "Teraz w o wielu wi�kszym stopniu bywamy niezadowoleni, rozz�oszczeni i autodestrukcyjni ni� byli�my w roku 1950, w �wiecie mro�nych zim, racjonowanej �ywno�ci i bardzo "ograniczonych" przyjemno�ci. Pod wzgl�dem materialnym powodzi nam si� o wiele lepiej ni� wi�kszo�� ludzi mog�a to sobie wyobrazi�, jednak pod wzgl�dem emocjonalnym jeste�my ubo�si." W przedmowie do tomu prac konferencji PSYCHO-MEDYCYNA'95, po�wi�conej w�a�nie pr�bie odgadni�cia, jakie s� przyczyny takiego stanu rzeczy pisa�em: "Kondycja psychiczna wsp�czesnych ludzi, za mask� zabawnego, post-modernistycznego stylu rozmowy i post-modernistycznych trend�w kulturowych cechuje si� deficytem sensu i �yciem w stanie 'spokojnej desperacji'." Oliver James, w artykule napisanym po trzech latach, potwierdza ten stan rzeczy pisze on, �e: "Dzisiejszy dwudziestolatek prawdopodobnie trzy- a mo�e nawet dziesi�ciokrotnie cz�ciej (w zale�no�ci od tego, kt�rym obliczeniom daje si� wiar�) cierpi na depresj�. Przemoc odnotowana przez rejestry policyjne w Anglii i Walii wzros�a zawrotnie z 6 tys. przest�pstw pope�nionych w roku 1950 do 239 tys. pope�nionych w roku 1996. Kompulsywne zachowania, obejmuj�ce zaburzenia nawyk�w �ywieniowych i uzale�nienia, przybieraj� rozmiary epidemii." �w brytyjski psychoanalityk w swoim artykule pr�buje tak�e powiedzie� dlaczego tak si� dzieje: "T�umaczy si� to w spos�b dwojaki: zaawansowany kapitalizm nie spe�nia naszych wymaga� odno�nie statusu spo�ecznego i niszczy trwa�e zwi�zki, do kt�rych instynktownie lgniemy - wbija klin mi�dzy matk� i ojca, rodzica i ma�e dziecko oraz mi�dzy starszych rodzic�w i ich rodziny. Sprawia, �e czujemy si� przegrani." "Najwa�niejsz� przyczyn� owych zmian jest wzrost indywidualizmu i fakt, �e mamy obecnie wysokie aspiracje." "Kiedy oczekiwania przewy�szaj� rzeczywiste rezultaty, wtedy czujemy si� albo agresywnie ura�eni, albo przygn�bieni. Kiedy rzeczywisto�� zawodzi nasze wyg�rowane nadzieje, wtedy win� obarczamy system albo nas samych, w obu jednak przypadkach rosn� wska�niki depresji i przemocy, a my czujemy si� przegrani - maj�c niski status spo�eczny i niski poziom serotoniny." "Kobiety szczeg�lnie cierpi� w krajach rozwini�tych. Spo�ecze�stwa te wywindowa�y kobiece oczekiwania na niebotyczne wy�yny, nie zdo�a�y ich jednak zaspokoi�, powoduj�c tym samym olbrzymie rozczarowanie. Depresja, zaburzenia nawyk�w �ywieniowych i pr�by samob�jcze b�d�ce wo�aniem o pomoc trzy razy cz�ciej zdarzaj� si� w�r�d kobiet ni� w�r�d m�czyzn." Wed�ug cytowanego psychologa brytyjskiego "g��wnym winowajc�" s� media i zamieszczane w nich reklamy. Pisze on bowiem, �e: "Media w istotny spos�b przyczyniaj� si� do tego, �e kobiety i m�czy�ni odczuwaj� niezadowolenie z w�asnego cia�a i w�asnych partner�w." "Skutkiem wszystkich tych bezlitosnych obraz�w szczup�ych, pi�knych modelek i modeli - bo dzisiaj ju� obojga p�ci - jest nieustanne poczucie kl�ski, przegranej bitwy z nadwag�." "... Zaawansowany kapitalizm zarabia pieni�dze na rozczarowaniu i depresji, na niezadowoleniu i frustracji, przyczyn� kt�rych s� wyg�rowane aspiracje i nierealistyczne por�wnania. Zach�ca nas to do zape�niania wynikaj�cej st�d psychicznej pustki materialnymi dobrami i u�ywkami przynosz�cymi pocieszenie (alkoholem, zakazanymi narkotykami, nikotyn�)." "Jednostka o niskim poziomie serotoniny ma do swej dyspozycji pigu�ki, terapi� i podej�cia alternatywne, kt�re podwy�sz� poziom serotoniny. Lecz by przeobrazi� spo�ecze�stwo o niskim poziomie serotoniny, kt�re jest sprawc� takich problem�w, trzeba jakiej� bardzo radykalnej zmiany." Tyle Oliver James. Osobi�cie sadz�, �e przyczyny z�ej kondycji psychicznej wsp�czesnych nam os�b s� bardziej z�o�one. Ju� we wspomnianym tomie prac konferencji PSYCHO-MEDYCYNA'95 pisa�em: "Sadz�, �e trzeba rozpatrzy� nawet niewiarygodne powody fizyczne i chemiczne, takie jak podwy�szanie si� przeci�tnej temperatury, zmian� sk�adu atmosfery naszej planety i inne mo�liwe zatrucia. Mo�liwy jest tak�e przecie� pandemiczny b��d genetyczny lub zainfekowanie m�zg�w przez rodzaj wirusa, uczynnianego w genomie neuron�w." "Poczucie chaosu, zniech�cenie i przygn�bienie mo�e wynika� tak�e z wyczerpania si� zasilania spirytualnego dotychczasowych system�w, dostarczaj�cych poczucie sensu. Po prostu, by� mo�e, brak jest jasnych, przekonywuj�cych dla wi�kszo�ci ludzi obja�nie� �wiata." "Nie nale�y myli� bowiem dobrego samopoczucia, wynikaj�cego z uporz�dkowanego modelu �wiata, w�skich kr�g�w przyw�dczych b�d� w�skich elit intelektualnych od przeci�tnego stanu ducha obywateli." "Mo�liwe jest, �e proponowane wsp�cze�nie sposoby obja�niania �wiata s� b�d� nieprzekonywuj�ce b�d� zbyt trudne, b�d� ma�o przyjazne. Proponowane systemy filozoficzne i teologiczne nie wskazuj� zapewne na wsp�lne, nadrz�dne elementy "obja�nianego �wiata" skoro tak silne s� ruchy nacjonalistyczne, separatystyczne i fundamentalistyczne." "�w wa�ny, nadrz�dny element wsp�lny, g��wnych system�w dostarczania sensu jest b�d� nie wys�awiany b�d� nienazwany, b�d� niezrozumia�y." "W ka�dym razie jest on zapewne tak s�aby, �e nie jest w stanie godzi� walcz�cych lub zwalczaj�cych si� stron." "Wydaje si� r�wnie�, �e synkretyczne idee teologiczne, b�d� te� eklektyczne systemy filozoficzne, kt�re z natury rzeczy godz� zwa�nione strony, gdy� likwiduj� pow�d konfliktu ideologicznego nie stanowi� dla wsp�czesnych ludzi powa�anych warto�ci. Przek�adane jest raczej "walka dla zwyci�stwa" w�asnej opcji filozoficznej." "O dziwo! ponure podejrzenie, �e nagromadzone bomby atomowe i efekt cieplarniany (zatapianie obszar�w nizinnych) mog� by� "funkcjonalnie powi�zane" z eksplozj� demograficzn� nie prowadzi do ��cznego rozpatrzenia tych trend�w przez kt�rykolwiek ideologiczny o�rodek przyw�dczy, czy te� konferencj� ministr�w d/s wy�ywienia, energetyki, ekologii i produkcji broni." "Drugie ponure podejrzenie to to, �e marnowany przez "czasy bezrobocia i wszelakiego nadmiaru" potencja� intelektualny wielu uzdolnionych i utalentowanych ludzi, "nie b�d�c nikomu potrzebny" znajduje uj�cie raczej w zaciek�ych sporach zamiast np. w drogich instalacjach globalnej wioski, czy te� wydawa�oby si� "pr�nej", a wi�c niepotrzebnej artystycznej ekspresji w�asnej legendy." W przedostatniej mojej ksi��ce pt.: "Gwiazdy i Ty" przedstawi�em w szczeg�ach inny jeszcze czynnik, kt�ry zapewne przyczynia si� do pogorszenia si� kondycji psychicznej wsp�czesnych ludzi. Twierdz� mianowicie, �e w ostatnich 100 latach zmieni�a si� topologia i rozmiary postrzeganych osobistych �wiat�w. W czasach staro�ytnego Egiptu w sk�ad "osobistych kosmos�w", �yj�cych w�wczas ludzi wchodzi�y gwiazdy i inne "�wiat�a nocne", a wi�c pewien element wsp�lny dla wszystkich �wczesnych ludzi. Wsp�cze�ni nam zwracaj� uwag� niemal wy��cznie na przedmioty, kt�re sami wytworzyli, a kontakty fizyczne pomi�dzy lud�mi i ze �wiatem maj� coraz bardziej charakter "po�redni" i "kom�rkowy". Mimo posiadania samochod�w ilo�� ludzi spaceruj�cych po ��kach i lasach jest ma�a. Magia natury to na og� termin pusty b�d� �enuj�cy. Jeszcze jedna wa�na moja hipoteza to podejrzenie i� ludzie nie zwi�kszyli wgl�du w w�asne mechanizmy psychologiczne i nie zastanawiaj� si� niemal nigdy dlaczego np. kim� gardz� lub kogo� nienawidz� lub poni�aj�. Przeciwko tej hipotezie przemawia fakt wydrukowania, r�wnie� w naszym kraju setek ksi��ek o charakterze poradnik�w psychologicznych oraz moda na psychologizuj�ce filmy i felietony, zw�aszcza w pismach kobiecych. By� mo�e jednak ksi��ki te i artyku�y czyta jedynie wybrana cz�� populacji, a reszta jest pod wp�ywem z�ej kondycji psychicznej dziennikarzy i polityk�w wyznaczaj�cych programy mas-medi�w. Uwzgl�dniaj�c wyliczone, mo�liwe przyczyny z�ej kondycji psychicznej, w trakcie wspomnianej konferencji PSYCHO-MEDYCYNA'95 poddali�my pod dyskusj� celowo�� stara� spo�ecznych nad uruchomieniem i niejako rz�dowym, przymusowym sponsorowaniem og�lnokrajowego kana�u telewizyjnego, kt�ry uczy�by optymizmu, podnosi�by na duchu i dostarcza� tre�ci �agodz�cych l�k cywilizacyjny. Oczywi�cie nie chodzi�oby tu o "now� propagand�", lecz tre�ci neutralne. W zamieszczonych materia�ach konferencyjnych w artykule pt.: "Sygna� geostacjonarny - czyli g�os w dyskusji nad za�o�eniami teoretycznymi kana�u telewizyjnego 'na wypadek z�ego samopoczucia'" sformu�owa�em i uzasadni�em zasady korzystnego oddzia�ywania takiego programu poprzez stymulowanie pracy prawej p�kuli m�zgu (tzw. PPM-TV). Od tego czasu w prasie opublikowano wiele artyku��w wyra�aj�cych trosk� z powodu film�w prezentuj�cych brutaln� przemoc. Dotyczy to tak�e serwis�w informacyjnych, program�w publicystycznych, a nawet bajek dla dzieci. Tak wi�c od dw�ch, trzech lat publicy�ci prasowi zwracaj� ju� uwag� na nastr�j i przes�anie nadawanych film�w. Nasza idea utworzenia atrakcyjnego kana�u TV, kt�ry oddzia�ywa�by na zasadzie przeciwwagi i dawaniu przyk�adu, nie zosta�a jeszcze podchwycona. Od czas�w w/w konferencji poczynili�my jednak nast�pne spostrze�enia, dotycz�ce przyczyn z�ego stanu ducha. Przedstawi�em je w swoim referacie pt.: "Osobisty kosmos" na konferencji zorganizowanej z okazji przyjazdu do Polski dr Carla Simontona, Melindy Maxfield i Jeanne Achtenberg. Spostrze�enia te by�y inspirowane lektur� ksi��ek Wilhelma Reicha. Jak wiadomo Wilhelm Reich twierdzi, i� wi�kszo�� z nas "jest w pu�apce", jest uwi�ziona w "rodzaju klatki o niewidocznych pr�tach", w istocie przebywa w "psychicznym gu�agu". Tutaj w niniejszym wst�pie przytocz� tylko kilka hase�, sformu�owanych przez Wilhelma Reicha, kt�re dotycz� struktury owej "pu�apki". Ot� twierdzi on, �e: "Wyj�cie jest wci�� ukryte" "Czasami wydaje si�, �e wszyscy dobrze widz� wyj�cie, jednak nikt nie idzie w jego kierunku" "Ktokolwiek zbli�a si� do wyj�cia jest nazywany szale�cem, przest�pc� lub grzesznikiem" "Gdy tylko podejd� blisko wyj�cia, uciekaj� z wrzaskiem - a tego, kt�ry pr�buje si� wydosta� ... (atakuj�)" "Z zasady omija� sedno sprawy" "Bezlito�nie t�pi� wszelkie pr�by znalezienia wyj�cia" Je�li by�oby prawd�, �e wi�kszo�� z nas jest to tego stopnia ograniczona, i� usprawiedliwione jest stwierdzenie, �e przebywa wr�cz w rodzaju "niewidzialnego wi�zienia", to trzeba by zastanowi� si�, czy aby owe sp�tanie w ostatnich latach nie nasila si�. We wspomnianym tek�cie pt.: "Osobisty kosmos" przedstawi�em tak� tez�, pr�buj�c wyja�ni� jak owa pu�apka jest "skonstruowana" oraz jak mo�na pr�bowa� si� z niej wydosta�! Z wywod�w tych wynikaj� dwa wa�ne wnioski praktyczne, kt�re mo�na wykorzysta� dla poprawy samopoczucia. (1) Ot� zasilanie spirytualne wsp�cze�nie jest wyj�tkowo s�abe na wskutek komplikowania przez wsp�czesn� nauk� obrazu �wiata. Konieczne jest wi�c poszukiwanie zapis�w przedstawiaj�cych zrozumia�y, przekonywuj�cy obraz �wiata (model teoretyczny Wszech�wiata). (2) Konieczne jest w�asna praca my�lowa nad znalezieniem wyj�cia z owej pu�apki. Bezustanne ogl�danie telewizji powoduje blokowanie my�lenia, powoduje zapo�yczanie przeci�tnych, pesymistycznych interpretacji �wiata. Wydaje si�, �e pogoda ducha, entuzjazm, ch�� dzia�ania "tu i teraz" zale�y od (1) posiadania atrakcyjnej wizji wik�aj�cych nas samych w sprawy ostateczne, (2) oszacowania wiarygodno�ci tej wizji. Co wi�cej, wydaje si�, �e popraw� samopoczucia mo�na uzyska� je�li w�asne my�lowe opracowanie owej "atrakcyjnej wizji", wik�aj�cych nas samych w sprawy ostateczne po��czy� z obmy�leniem prywatnego osobistego scenariusza dzia�a� w�asnych, kt�ry u�atwia natychmiastowe, b�d� stopniowe "rozmontowywanie owej klatki", b�d� przynajmniej okresowe wymykanie si� z tej pu�apki. W moim poprzednim, wspomnianym wy�ej tek�cie pt.: "Osobisty kosmos" proponuj� "sze�� krok�w" prowadz�cych do "odzyskania wolno�ci": 1 - (T) Topografia (rozmiary osobistego �wiata, neuronalny wzorzec: "ducha Wszech�wiata") 2 - (Z) Znaczenie, zakres, zadania 3 - (A) Atrybuty 4 - (K) Kompetencje, kontakty (ew. kocha� kogo�) 5 - (F) "Jako, �e jestem ..." 6 - (P) Pomocne (pomocnicze) teorie filozoficzne i naukowe W rozdziale dotycz�cym najtrudniejszego kroku 6-tego napisa�em, �e jest potrzebna w�asna praca my�lowa nad ow� atrakcyjn� wizj�, wik�aj�c� nas samych w sprawy ostateczne. Pr�bowa�em tam tak�e sformu�owa� metaforyczne okre�lenie celu takiej pracy. Pisa�em, �e je�li przypomnie� sobie m�j wyw�d przedstawiony w ksi��kach "Gwiazdy i Ty", "I Tw�j niezwyk�y umys� tak�e" oraz w ksi��ce "Nadchodzi sztorm s�oneczny", to mo�na uzna�, �e rzeczywi�cie jeste�my dzie�mi kosmosu, potrzebnymi po to aby ulepi� nowy �wiat. Zakre�lone cele tej ksi��ki usi�owa�em zrealizowa� w oparciu o w�asne wcze�niejsze zasoby wiedzy i wspomaganie si� czytaniem czasopism i ksi��ek. Tak powsta�o sze�� pierwszych rozdzia��w ksi��ki. Zbieg okoliczno�ci, wyja�niony w rozdziale si�dmym, sprawi�, �e w pa�dzierniku 1997 roku sta�em si� cz�onkiem Klubu Omega. Nie ukrywam, �e nast�pne rozdzia�y powsta�y pod znacz�cym wp�ywem dyskusji tocz�cych si� w owym Klubie. Bardzo si� staram jednak, aby b�d�c pod wp�ywem tre�ci formu�owanych przez owe mi�dzynarodowe grono my�licieli, nadal "kompletowa� sens", aby "wype�ni� luk� szcz�cia", co pozostaje g��wnym celem niniejszej ksi��ki. Rozbiegane cele cz�onk�w grupy "[email protected]" wymaga�yby osobnego ksi��kowego om�wienia. Zaproponowa�em nawet na ten temat specjalny projekt z zakresu "innowacyjnych zastosowa� sieci Internet w medycynie". Tytu� tego projektu brzmi: "Medical Phoenix" - "Najwa�niejsze niezrozumia�e fenomeny ludzkie" - Mi�dzynarodowa, stale uaktualniana opinia naukowc�w, filozof�w i pisarzy, udost�pniana lekarzom i pacjentom. Szczeg�y tego projektu s� dost�pne (link-tutaj). Poznaj�c ow� "mi�dzynarodow� opini�, sadz� jednak, �e pr�cz "zrozumia�ego, optymistycznego obrazu �wiata", czyli owego "kompletowania sensu", najwa�niejsze dla wype�nienia owej "luki szcz�cia" s� dzia�ania, kt�re has�owo i metafizycznie mo�na by uj�� nast�puj�co: �musisz wydosta� si� z klatki (vide tekst pt.: "Osobisty kosmos"), w tym celu "musisz znowu znale�� 'swoje lustro'" oraz wa�ne jest aby� wiedzia� "co robi� gdy diabe� przychodzi"�. Niniejsza ksi��ka ma w�a�nie u�atwi� �w 6-ty krok, ��cznie z niezwyk�� umiej�tno�ci� "odbierania i nadawania przez par� partnersk� przes�a�, nadawanych na niskich cz�stotliwo�ciach". Autor Klonowanie, Szach-Mat, Enter Fenomen �ycia! Cz�owieka nadal nie rozumie w pe�ni fenomenu �ycia, fenomenu �wiadomo�ci i trudno jest mu zdefiniowa� dusz�, ale wydarzenia pierwszej po�owy 1997 roku umo�liwiaj� jednak lepsze rozumienie tych poj��. Wydarzenia te to: sklonowanie takich istot jak owca, krowa i ma�pa (dwie ostatnie istoty "odtworzono" podobno w tajemnicy) oraz co tu jest wa�ne, pokonanie szachowego mistrza �wiata Garii Kasparowa przez komputer "Deeper Blue". Owc� 'Dolly' "odzyskano", jak wiadomo przez wykorzystanie kom�rki pobranej z tkanki gruczo�u piersiowego. Mniej znane wydarzenia z ostatnich dw�ch, trzech lat to o�wiadczenie Igora Aleksandra, konstruktora sztucznych sieci neuronalnych, �e zbudowane przez niego uk�ady maj� (patrz FORUM, 01.06.1997, nr 22/1661) zacz�tki "sztucznej �wiadomo�ci" oraz podanie przez znanego fizyka Franka Tiplera, wsp�tw�rc� Zasady Antropicznej w jego ksi��ce pt.: "Fizyka nie�miertelno�ci" (opublikowanej w roku 1997), propozycji definicji duszy ludzkiej, a tak�e dok�adne om�wienie r�nic pomi�dzy psychik� kobiety i psychik� m�czyzny przez Ann� Moir i Davida Jessela w ksi��ce pt.: "Brain sex (P�e� m�zgu)" . Sadz�, �e ze wzgl�du na nadci�ganie "kolejnego sztormu s�onecznego", niejako "nowej pe�ni S�o�ca", co zaistnieje ju� wyra�nie w latach 1999-2002, wa�ne jest, aby u�wiadomi� sobie, o co b�d� si� toczy� w tym w�a�nie czasie najbardziej intensywne spory. Logiczne wnioski, jakie wynikaj� z przeprowadzenia klonowania naczelnych zwierz�t to to, i�: 1. Istota organizmu �ywego tkwi w ka�dej kom�rce organizmu cz�owieka. Z ka�dej takiej kom�rki mo�na "odtworzy�" ca�o�� organizmu, ��cznie z jego m�zgiem i tymi cechami osobowo�ci, kt�re maj� tzw. charakter wrodzony. Wynika z tego, �e "przepis na pewnego konkretnego cz�owieka" jest skopiowany w jego organizmie miliony razy. Je�li uwzgl�dni� jedynie kom�rki �atwo dost�pne i przydatne do ewentualnego "dziewor�dztwa", b�d� klonowania, to mamy ich w jednym organizmie ludzkim w ilo�ci rz�du 100 miliard�w. 2. Wynik klonowania jest oczywi�cie r�wnowa�ny z tzw. "dziewor�dztwem", tzn. narodzeniem si� pewnego osobnika bez udzia�u m�czyzny i aktu p�ciowego. Dziewor�dztwo w przyrodzie jest do�� powszechne i przybiera r�ne formy (vide chocia�by artyku� niedawny w "Wiedzy i �yciu" 4/1996). Dziewor�dztwo u ludzi nie zachodzi. Jakkolwiek obecnie ju� nikt nie w�tpi, �e mo�na by je "odtworzy�" poprzez technologi� klonowania. 3. Ca�o�� informacji o organizmie cz�owieka tkwi tak�e w po�owie wszystkich plemnik�w, tzn. w tzw. "plemnikach X" (tzn. tych, kt�re zawieraj� chromosom X, a nie kr�tszy niekompletny chromoson Y). Za podr�cznikiem prof. W.Z. Traczyka, pt.: "Fizjologia cz�owieka", nale�y przypomnie�, �e jedna ejakulacja m�czyzny to ok. 400 milion�w plemnik�w. Informacja o organizmie cz�owieka jest wi�c "skopiowana" w plemnikach jednej ejakulacji 200 milion�w razy. O ile a� dwa plemniki s� potrzebne, aby zrealizowa� "dziewor�dztwo m�skie" (tzn. aby sklonowa� pewnego osobnika wg plemnik�w), to ka�da kom�rka jakowa pewnej kobiety zawiera pe�n� informacj� o "przepisie na cz�owieka" i mo�na by odtworzy� go technologi� "klonowania" (czyli "dziewor�dztwa"). Kobieta w ci�gu swojego �ycia "odtwarza" (powiela) tylko oko�o 400-500 kom�rek jajowych, jakkolwiek w pierwszej fazie cyklu miesi�cznego zachodzi "rekrutacja" pomi�dzy 500-set pierwotnymi p�cherzykami jajnikowymi. 4. Tzw. bli�niaki jednojajowe, powstaj�ce z jednej zygoty, kt�re s� identyczne genetycznie i zawsze tej samej p�ci, gdy� powstaj� przez wczesne zdwojenie zap�odnionej kom�rki jajowej, a wi�c "rodzaj naturalnego klonowania", umo�liwiaj� por�wnanie tego, co w psychice cz�owieka i jego charakterze jest wrodzone, a co wynika z wychowania i biegu �ycia. 5. Wszystkim lekarzom znany jest fakt, i� pod koniec �ycia, zasoby mentalne znacznie ubo�ej�. Na staro��, w pewnych chorobach tzw. "�wiadomo��" jest znacznie umniejszana, i� w ko�cu lekarze wizytuj�cy swoich chorych przy ��kach szpitalnych s� zmuszeni stwierdzi�, �e �ycie duchowe i �wiadomo�� zanika i ginie, gdy� zale�y ono bardzo od mo�no�ci wywo�ania z pami�ci obraz�w �wiata i siebie w tym �wiecie, a pami�� w�a�nie zaczyna zawodzi� i czasami jej wydolno�� zmniejsza si� o rz�d wielko�ci 100 razy. Gdyby zapyta� co trzeba by�oby uczyni�, aby w takim momencie �ycia pewnego cz�owieka m�g� on by� w pe�ni �wiadom samego siebie, w taki sam jaskrawy spos�b jak w latach swojej m�odo�ci, to trzeba by odpowiedzie�, �e trzeba by�oby mie� wcze�niejsz� wersj� "przepisu na organizm tego cz�owieka", kt�ra znik�a ju�, gdy� do genetycznego zapisu kodowego wkrad�o si� zbyt du�o b��d�w. Tak�, wcze�niejsz� wersj� programu na organizm, trzeba by "uruchomi�" tak, aby powsta� system nerwowy tego cz�owieka, a nast�pnie nale�a�oby wprowadzi� do powsta�ego m�zgu te same informacje i uruchomi� podprogram realizuj�cy "wyobra�enie". Wtedy taki tw�r powiedzia�by: "aha, w�a�nie si� obudzi�em ze snu, jestem Janem Kowalskim". Istnieje bowiem nie tylko problem zapominania w�asnych prze�y�, zw�aszcza tych wcze�niejszych, ale i problem niesprawno�ci z�o�onego mechanizmu przegl�dania "�cie�ki biograficznej". Niestety, na staro�� mo�no�� wyobra�ania sobie prze�ytych wydarze� jest upo�ledzona. Co wi�cej, istnieje tu problem filozoficzny, kt�ry zauwa�y� ju� Guutama Budda. Ot� Budda zauwa�y�, �e nigdy nie pozostajemy tacy sami, nawet przez minut� i zapyta�: dla jakiego Ja pragniemy wi�c wiecznego trwania". Jest wi�c zrozumia�e w �wietle obserwacji lekarskich i wiedzy o neurofizjologii, �e "jaki� rodzaj odnotowania psychiki" w chwili �mierci, nie umo�liwia�by zachowania ducha cz�owieka, wi�c owego gwaranta nie�miertelno�ci w takim sensie, w jakim wyra�aj� to ludzie w swych rozwa�aniach filozoficznych i teologicznych. Duch rozumiany nie jako wz�r, przepis na organizm pewnego cz�owieka, lecz jako no�nik strumienia wydarze�, zachodz�cych w ci�gu ca�ego �ycia musia�by by� odnotowywany (rejestrowany) w trakcie ca�ego �ycia pewnego cz�owieka. To w�a�nie wymusza wprowadzenie owego poj�cia ducha pewnego cz�owieka. Duch pewnego cz�owieka to by�aby ca�o�� zasob�w informacji o �yciu pewnego cz�owieka. Zauwa�y�em kiedy�, �e je�li pami�ta� o poj�ciu czasoprzestrzeni, to "duch pewnego cz�owieka" jest tam odnotowany (*1). Istnieje wi�c kilka poziom�w komplikacji spraw zwi�zanych z klonowaniem zwierz�t naczelnych. Trzeba umie� odr�ni� i okre�li� fenomen �ycia, fenomen �wiadomo�ci, psychik� ludzk� kobiety, m�czyzny, dziecka, osoby doros�ej i starca, dusz� cz�owieka i ducha cz�owieka. Fenomen �ycia obserwujemy nie tylko w kom�rkach zwierz�cych organizm�w, ale tak�e u ro�lin i mikrob�w. Aby wyr�ni� wi�c �wiadomo��, psychik� i dusz� trzeba spr�bowa� zdefiniowa� wpierw fenomen �ycia. Jest konieczne, aby temat rozwin��. Fenomen �ycia W latach pi��dziesi�tych naszego stulecia istot� �ycia biologicznego upatrywano w homeostatycznych mechanizmach samosterownych, zdolnych zapewni� sta�o�� struktury i funkcji organizmu. Takie rozumienie proces�w �yciowych wywodzi si� z pogl�d�w szko�y filozoficznej Clauda Bernarda. Napisa� on w 1865 roku, �e "organizm ma zewn�trzne otoczenie oraz wewn�trzne �rodowisko, oraz �e w�a�nie sta�o�� �rodowiska wewn�trznego jest warunkiem swobodnego i niezale�nego �ycia". Pisa� on wtedy tak�e, �e "wszystkie �yciowe mechanizmy, jak� by si� r�norodno�ci� nie charakteryzowa�y - maj� tylko jeden cel - zachowanie sta�o�ci warunk�w �ycia w �rodowisku wewn�trznym". P�niej dodano, �e regulacje fizjologiczne organizm�w �ywych musz� zapewnia� tak�e odpowiedni dop�yw substancji i energii z zewn�trz, aby wyr�wna� ich zu�ycie w �rodowisku wewn�trznym, tak aby utrzyma� stacjonarny stan chemiczny (strukturalny) i termodynamiczny. Utrzymywanie odpowiedniej szybko�ci przep�yw�w substancji i uzyskiwanie energii nazwano metabolizmem. Regulowanie zachodz�cych przep�yw�w substancji i energii, tak aby w �rodowisku wewn�trznym organizmu utrzyma� sta�e warunki dla bardzo wielu zmiennych zosta�o nazwane przez Waltera Cannona w latach dwudziestych naszego wieku homeostaz�. Sk�adowy, elementarny mechanizm, niezb�dny dla utrzymywania homeostazy w postaci tzw. p�tli sprz�enia zwrotnego zosta� scharakteryzowany precyzyjnie przez Norberta Wienera w 1948 roku. Powsta� jednak problem, co okre�la struktur� organizmu i mechanizmy zabezpieczaj�ce prawid�owy ich metabolizm i homeostaz�. Jak wiadomo, J.D. Watson i F.M.C. Crick swoj� prac� o spirali kwasu dezoksyrybonukleinowego og�osili w 1953 roku. Po odkryciu kodu genetycznego, zapisanego w cz�steczkami kwasu dezoksyrybonukleinowego (DNA) i rybonukleinowego (RNA) do�� szybko ustalono, �e ka�da znana forma �ycia zawiera w sobie "przepis", zapisany w tym kodzie na realizacj� z�o�onych sekwencji reakcji biochemicznych. Zapis w tym kodzie okre�la struktur� i spos�b uzyskiwania energii organizm�w jednokom�rkowych i wirus�w, a tak�e ro�lin i zwierz�t. Kod ten okre�la tak�e rozw�j tych form �ycia przez pewne stadia rozwojowe oraz okre�la spos�b ich reprodukcji. Wydaje si�, �e �ycie powsta�o wtedy gdy dosz�o do utworzenia takiego zapisu, i �e istnienie tego zapisu jest istot� �ycia. Sadz�, �e wsp�czesna lapidarna definicja �ycia powinna wi�c brzmie� nast�puj�co: "�ywym jest to co zosta�o utworzone wed�ug pewnego "przepisu", kt�ry wszed� w sk�ad struktury tego uk�adu, wyznacza to struktur� i jej dzia�anie oraz okre�la tak�e jej rozw�j, spos�b reprodukcji, a potem zostaje przekazany osobnikom potomnym". Wynika z tego wi�c, �e fizjologiczna �mier� uk�adu �ywego zachodzi wtedy gdy istnieje realizacja tej cz�ci owego "przepisu", kt�ra dotyczy zachowania struktury i uzysku energii lub wtedy kiedy struktura ta daleko odbiega od pierwotnego wzorca, wyznaczonego przez wczesn� posta� tego "przepisu". Uwaga dygresja: Czytelniku! Pierwsze rozdzia�y ksi��ki musz� by� trudne. To umo�liwi nam jednak przybli�enie tresci i powa�ne ustosunkowanie si� do bestseler�w dotycz�cych fenomenu smierci. Jednym z nich jest ksi��ka Petera Novaka pt:"Division Theory",kt�ra uzasadnia ,�e duch cz�owieka po jego smierci dzieli si� na 2 cz�sci "swiadom� i podswiadom�". Losy jednej z nich tocz� si� tak jak przewiduje teoria reinkarnacji a losy pozosta�ej cz�sci tak jak chc� tego doktryny monoteistyczne. Witryna P.Novaka dost�pna jest pod adresem http://www.geocities.com/~divisiontheory/rframe.html Fizjologiczne starzenie si� polega na kumulacji odmienno�ci od wczesnej postaci tego przepisu. Wprowadzenie istotnego b��du do owego przepisu wywo�uje chorob� uk�adu �ywego, gdy� prowadzi to do z�ego wyznaczenia struktury i jej dzia�ania. Przepis ten "upakowany" w kom�rce jajowej i plemniku, a dla innych form �ywych tak�e w r�nych formach zarodnikowych i przetrwalniczych, okre�la nie tylko skomplikowan� struktur� organizmu, ale tak�e wielopi�trowy system regulacji fizjologicznych. Kluczowym elementem proponowanej tutaj definicji uk�ad�w �ywych jest owa zdolno�� przekazania "przepisu"na struktur� organizmu, jego rozw�j i funkcj� do wn�trza osobnik�w potomnych. Gdyby zdolno�� tak� mia�y uk�ady zbudowane przez cz�owieka, by� mo�e nale�a�oby je uzna� za uk�ady �ywe. Poniewa� wi�c owa zdolno�� "przekazania przepisu na organizm" ma znaczenie fundamentalne, warto wiedzie� co wsp�cze�nie wiadomo na ten temat. Oczywi�cie zagadnienie to jest powi�zane z fenomenem p�ci oraz poj�cie tzw. pozornej �mierci. Potomek zrodzony w trybie niejako normalnym, a nie przez dziewor�dztwo (sklonowanie) uzyskuje wstawk� informacji pochodz�c� od partnera (lub procesu nadrz�dnego). Obserwuj�c osoby b�d�ce bli�niakami jednojajowymi, mo�emy w�a�nie zda� sobie spraw�, co to znaczy nie otrzyma� tej wstawki informacji. O og�lnych prawach genetyki pisz� w nast�pnym rozdziale. Pi�miennictwo (*1) Andrzej Brodziak: Jeste� nie�miertelny - teza i zapis dyskusji o wnioskach fizyk�w, biolog�w i lekarzy wynikaj�cych z Zasady Antropicznej. Wydawca: Zak�ad Poligraficzny, Bytom, ul. Wolno�ci (Pi�sudskiego) 37, 1990. Dusza w kawa�kach Sklonowane cia�a, a dusze? Zesp� kierowany przez Ian'a Wilmuta z pot�nego, badaj�cego prawa genetyki Instytutu Roslin pod Edynburgien, sklonowa� ju� co prawda owc� i krow� (*1) i wie jak to powt�rzy�, ale nie wie "jakim cudem" im si� to uda�o (*2). Zastosowano wzgl�dnie prost� procedur� z zakresu metod leczenia bezp�odno�ci. Z kom�rki jajowej pewnej owcy rasy 'Scotish Blackface' usuni�to j�dro kom�rkowe i w jego miejsce wprowadzono j�dro kom�rkowe pobrane z kom�rki 'somatycznej' doros�ego osobnika, a mianowicie j�dro z kom�rki gruczo�u piersiowego 6-cio letniej owcy rasy 'Finn Dorset'. Tak spreparowan�, po dwakro� "sztuczn� zygot�", po 6-ciu dniach hodowli w szklanej prob�wce, wszczepiono w stadium moruli do macicy innej owcy rasy 'Scotish Balckface'. Owca ta, po normalnym okresie ci��y wyda�a na �wiat jagni�tko, kt�remu Ian Wilmut nada� imi� Dolly na cze�� piosenkarki country Dolly Parton, kt�r� �w genetyk uwielbia. Wielu z nas nie pami�ta, nie u�wiadamia sobie, �e w zasadzie klonowanie zwierz�t z wielu gatunk�w gromady ssak�w jest realizowane ju� od dawna. Dopiero teraz okazuje si� bowiem, �e ludzie; tak jako�; zaparli si� na technologi� "zdwajania" czy te� "ta�mowego odtwarzania" z�o�onych istot. Zapewne chodzi�o tu o rywalizacj� specjalist�w z zakresu in�ynierii genetycznej z komputerowcami, kt�rzy ju� od zarania informatyki potrafili 'kopiowa�' z�o�one programy. Jak pisze Magdalena Fikus (*2): "Pr�by klonowania zwierz�t, w tym ssak�w, podejmowano ju� od dawna, o czym do�� szczeg�owo pisali�my 3 lata temu (patrz "Wiedza i �ycie" nr 2/1994 - "Na obraz i podobie�stwo swoje ..."). W wielu �wiatowych laboratoriach �yj� dzi� skopiowane r�nymi metodami myszy, �winie, konie, byd�o, owce i kr�liki, a ostatnio ma�pki. Jeden ze sposob�w klonowania znalaz� nawet zastosowanie komercyjne w rozmna�aniu zwierz�t gospodarskich i przynosi 10% obni�ki koszt�w hodowli." W dalszej cz�ci tego samego artyku�u Magdalena Fikus uprzytamnia nam, �e pr�cz wzgl�dnie prostej techniki klonowania, polegaj�cej na podzieleniu zygoty, co jest podobne do "naturalnego klonowania" w wyniku kt�rego rodz� si� "bli�niaki jednojajowe" (monozygotyczne), stosowana jest technika "podmieniania j�dra kom�rki jajowej". Ju� od dawna zamieniane jest w kom�rce jajowej, zwanej tak�e oocytem, haploidalne j�dro � j�drem diploidalnym, pobranym z jednej z wielu kom�rek rozwijaj�cego si� m�odego zarodka. Poniewa� z owego zarodka mo�na pobra� wiele takich kom�rek diploidalnych i umiejscowi� w wielu oocytach, wi�c od dawna ju� mo�na utworzy� 'ca�e stado zwierz�t', kt�re s� pod wzgl�dem genetycznym identyczne. Na czym polega wi�c "niepoj�te wr�cz" i niejako nie jego, nieswoje, osi�gni�cie Iana Wilmuta, "zakochanego" w Dolly Parton? Ot�, jego osi�gni�cie otwiera drog� do tego, aby w niezbyt odleg�ej przysz�o�ci (*3) pewien doros�y, bogaty cz�owiek w starszym wieku "wykupi� sobie" w pewnej firmie biotechnologicznej "zrealizowanie osobnika, kt�ry by�by od strony genetycznej taki sam jak on". Co wi�cej, pewna matka mog�aby "urodzi� niejako sam� siebie" i zacz�� wychowywa� "to swoje dziecko", od czego oczywi�cie "w�os na g�owie si� je�y". Mimo apeli r�nych autorytet�w, mo�na znale�� ju� teraz w Internecie og�oszenia firm biotechnologicznych, kt�re podejmuj� si� wykonania takich zlece�, o czym pisze Dorota Gut (*5). Osi�gni�cie Dolly Parton i Jana Wilmuta by�oby wi�c wy��cznie tragikomiczne, gdyby nie przyda�o si� nam tutaj do znacznego przyspieszenia i szybkiego zaawansowania naszych rozwa�a� nad istot� duszy ludzkiej, o czym pr�bowa�em pisa� ju� wcze�niej (*4) i co ponownie jest przedmiotem niniejszego cyklu felieton�w pt.: "Kompletowanie sensu". Wykonane przez Ian'a Wilmuta "na chybi� traf" do�wiadczenie wykaza�o, �e pewna kom�rka, kt�ra w planie organizmu doros�ego pe�ni wyspecjalizowan� ju� rol�, np. kom�rki w�troby lub gruczo�u piersiowego, mo�e zosta� "odblokowana". Wszystkie blokady i 'uczynnienia', kt�re sprawi�y, �e nie jest ju� ona kom�rk� zygoty, lecz kom�rk� gruczo�u piersiowego albo limfocytem, mog�y zosta� "skasowane". My�l�, �e trzeba tu uprzytomni� czytelnikom mojego felietonu, �e wsp�czesnie dzia�anie owego, zapo�yczonego od innej owcy j�dra pewnej kom�rki tak�e nie jest w pe�ni zrozumia�e. Wydano bowiem ju� miliardy dolar�w na tzw. "Human Genomy Project", ale jak do tej pory rozeznano dopiero oko�o 5% sekwencji nukleotyd�w DNA poszczeg�lnych chromosom�w ludzkiego j�dra kom�rkowego. Tajemnicze pozostaje w szczeg�lno�ci DNA, kt�re nie wyznacza syntezy bia�ek tzw. introny (DNA niekoduj�ce). Odblokowania gen�w w j�drze kom�rki pobranej z piersi owej rasy 'Finn Dorset' dokona�o, by� mo�e, pewne tajemnicze bia�ko, kt�re znajduje si� w cytoplazmie oocyta. Ian Wilmut podejrzewa�, �e takie bia�ko istnieje! Zdo�a� niejako je wykorzysta�, ale wcale nie zna on jego struktury, a nawet nie ma dowod�w na to, �e w�a�nie owe bia�ko to sprawi�o. Magdalena Fikus pisze na ten temat, �e: "... jakie� nieznane jeszcze bia�ka, znajduj�ce si� w cytoplazmie, doko�czy�y dzie�a przemodelowania genomu, rozpocz�te "g�odzeniem" (--- g�odzenie w trakcie hodowli "sztucznej zygoty ... - przypis). Inaczej m�wi�c, "wytar�y" zupe�nie pami�� uprzednio zr�nicowanego, "donorowego" DNA." (*2). Ian Wilmut odni�s� wi�c sukces dzi�ki "si�om sprawczym, kt�rych nie pojmuje". To stwierdzenie jest niezwykle wa�ne dla niniejszego wywodu. Ma ono znaczenie filozoficzne. Ot� twierdz�, �e: wszystkie wielkie wydarzenia powoduj� pewne zdeterminowane osoby, kt�re id�c na skr�ty do pewnych po��danych przez nie sytuacji, wykorzystuj� pewne istniej�ce niejako "wcze�niej" fenomeny, techniki, metody i technologie, kt�re one same nie pojmuj� w pe�ni; kt�re s� dla nich samych tajemnic�; jakkolwiek tajemnic�, z kt�r� lubi� oni obcowa�. Sadz�, �e jest to prawid�owo�� tak wa�na i tak og�lna, i� dotyczy ona najwa�niejszych, najg��bszych dylemat�w filozoficznych. Proponuj� rozpocz�cie om�wienie tego systemowego prawa wszechrzeczy od ilustracji literacko-filmowej. Ot� prosz� przypomnie� sobie tre�� pierwszego odcinka serialu z cyklu "Gwiezdne wojny". Jak wiadomo, w owym filmie, wyre�yserowanym przez Georgea Lucasa dla 20th Century Fox, po raz pierwszy w roku 1977; kt�ry w�a�nie "teraz nawr�ci�" istnieje posta� "Ksi�niczki", nominowanej przez dowodzonych przez ni� powsta�c�w, kt�rzy podejmuj� walk� i zwyci�aj� z "modelowym imperium Z�a". Ksi�niczka i jej "rewolucjoni�ci" pos�u�yli si� statkami zdolnymi do "nad�wietlnych podr�y mi�dzygwiezdnych" (*6). Statk�w tych oni jednak nie skonstruowali. Oni po prostu ukradli je. Zabrali je in�ynierom pracuj�cym wedle rozkaz�w Imperatora. W czasach sztucznego, wydumanego re�ymu komunistycznego zdo�ano wm�wi� setkom in�ynierom, �e "musimy odtworzy� samodzielnie w 'naszym obozie' technologi� produkcji samochod�w i komputer�w". Teraz ju� wiemy, �e je�li kto� chce uzyska� "efekty specjalne", np. w swoim nowym filmie lub czasopi�mie, to potrzebne do tego komputery mo�e i musi po prostu kupi�, a potem powinien zacz�� tworzy� niejako "od tego pu�apu technologicznego rozeznania i posiadania" owe efekty specjalne (mo�na kupi� "Silicon Graphics Co."). Co wi�cej, wydaje mi si�, �e ca�y nasz Wszech�wiat powsta� poprzez dzia�ania tego typu (*7). Co prawda, ma�o jest os�b, kt�re tak s�dz�, lecz jak ju� kiedy� pisa�em (*7) znalaz�em jeden odno�nik literaturowy do takich w�a�nie pogl�d�w. Mianowicie, taki sam obraz Wszechrzeczy posiadali Fenicjanie, czyli "w�a�ciciele" basenu Morza �r�dziemnego w czasach przed-krete�skich. Wykry� to nie�yj�cy ju� R. Charroux. W jednym z najstarszych, zachowanych, spisanych tekstach ludzko�ci, a mianowicie w wypowiedzi Sanchoniathana na temat kosmogonii Fenicjan odnalaz� on nast�puj�c� wypowied� na temat pocz�tk�w naszego Wszech�wiata. Ot� wed�ug Fenicjan: "na pocz�tku by�o S�OWO", dok�adniej, wed�ug nich by�o to jednak tak: "... chaos by� niesko�czony w czasie i przestrzeni, kiedy wiatr pokocha� w�asne zasady, ... wynik�o z tego po��czenie i zbli�enie nazwane ... po��daniem. ... Taka by�a zasada stworzenia wszechrzeczy ... Wiatr nie mia� wiedzy o tym, co stworzy� ... Z owego po��czenia pochodzi�o S�OWO ... s� tacy, kt�rzy pod tym terminem rozumiej� POZOSTA�O�� ... taki by� jedyny zal��ek tworzenia i pocz�tku rzeczy wszelkiej ... pojawi�y si� zwierz�ta, lecz pozbawione wra�liwo�ci, one da�y pocz�tek zwierz�tom my�l�cym, zwanym Zafasemin, tzn. obserwatorom nieba ... kiedy tworzy�o si� S�OWO, mia�o kszta�t jajka, sta�o si� ja�niej�ce; stworzy�o S�o�ce, gwiazdy i wszelkie konstelacje ..." Oswojenie si� z przedstawion� powy�ej tez�, �e "nowe" powstaje przy pomocy niepoj�tego, skomplikowanego bytu, tego samego rodzaju, lecz z czas�w pokolenia "n-1" jest rzeczywi�cie trudne, gdy� jest r�wnoznaczne z uznaniem pewnej szczeg�lnej opcji filozoficznej, kt�ra zak�ada, tak jak to wyrazi� Fryderyk Nietzsche, �e zachodzi "odwieczne nawracanie niemal tego samego". Innymi s�owy, jest to przekonanie, �e nasz Wszech�wiat powsta� "na bazie" lub inaczej przy pomocy tajemiczych "resztek", "pozosta�o�ci" poprzedniego Wszech�wiata (*4,*12). Oznacza�oby to r�wnie�, �e nasz obecny Wszech�wiat pos�u�y do skonstruowania nast�pnego, nowego Wszech�wiata, przy czym mo�e si� zdarzy�, �e jego tw�rcy mog� nie pojmowa� do ko�ca istot� "pozosta�o�ci" (*4). Rzeczywi�cie taka opcja filozoficzna jest, pozornie bior�c, sprzeczna z obowi�zuj�cym u nas systemem filozoficznym, kt�ry nale�y do "klasy opisu z tzw. 'legend� jednorazow�'". Opisy Wszechrzeczy, kt�re zajmuj� si� jedynie "Stworzeniem �wiata i Jego Ko�cem" i nie omawiaj� "nawrotu cyklu" wynikaj� jednak, jak mi si� wydaje, z emocjonalnego skupienia si� na "naszych w�asnych losach" (na naszej w�asnej sprawie) i nie s� czym� zdro�nym. S� po prostu wyrazem pierwotnego przej�cia si� sprawami ontologicznymi. Je�liby zdo�a� jednak podwy�szy� nastr�j, to by� mo�e zdo�aliby�my ogarn�� my�lowo r�wnie� losy nie tylko nas tu i teraz, ale i naszych dusz, kt�re "s� ju� w niebie", no i to co si� b�dzie z nimi potem dzia�o. Je�li bowiem za�o�y�, �e nie obchodz� nas nast�pne cykle "wznawiania Wszech�wiata", to nie wiadomo po co i ku czemu mia�oby s�u�y� owe "odzyskiwanie pod koniec naszego �ycia duszy". Wracaj�c wi�c "ad rem" do istotnego w�tku, trzeba powiedzie� twardo, �e trudno jest pog��bi� rozumienie poj�cia duszy, ponad to kt�re sprecyzowa� ju� 350 lat przed nasz� er� przedchrze�cija�ski grecki filozof Platon, je�li nie uzna� konceptu Fryderyka Nietzschego, kt�ry bodaj�e po raz pierwszy, ju� przed S. Freudem, wprowadzi� nie tylko poj�cie "pod�wiadomo�ci", ale i ow� konieczno�� "nawrot�w tego samego". Dopiero wobec za�o�enia ewentualnych ponownych narodzin nowego Wszech�wiata (b�d� owych nowych, licznych wszech�wiat�w niemowl�cych S. Hawkinga) odzyskiwanie duszy jest sensowne, tzn. "ku czemu� s�u�y". �w wielce abstrakcyjny wyw�d by�by niepotrzebny, gdybym nie to, i� klonowanie zmusza do nowego zdefiniowania poj�cia duszy, gdy� trzeba umie� powiedzie� czego nie by�oby w cia�ach, psychice i umys�ach grupy ludzi sklonowanych. Ot� okazuje si�, �e je�li pami�ta� o owej pi�knej od strony literackiej frazie, i� cz�owiek powstaje "na obraz i podobie�stwo", to nasze rozwa�ania o sposobach powstawania nowych Wszech�wiat�w znajduj� dodatkowe uzasadnienie poprzez to, i� spos�b odtwarzania nas samych jest analogiczny. Ju� w pracy pt.: "Molekularne i informatyczne mechanizmy przekazywania genomu osobnikowi potomnemu", opublikowanej w roku 1990 (*8), podkre�la�em znaczenie "p�ciowo�ci". Okazuje si�, �e koncept duszy jest silnie powi�zany z istnieniem p�ciowo�ci. W owym artykule napisa�em: "Oogeneza i spermatogeneza wymagaj� zastosowania przez wybrane kom�rki organizm�w matki i ojca specjalnego sposobu podzia�u kom�rkowego, a wi�c zupe�nie odmiennego sposobu dzia�ania genomu. Ka�da wyspecjalizowana kom�rka, taka jak hepatocyt czy neuron, wykorzystuje inne fragmenty podw�jnej spirali DNA. Tutaj jednak wyspecjalizowana kom�rka dokonuje podstawowej, bardzo g��bokiej zmiany zachowania, gdy� dzieli si� w inny spos�b. ... W wyniku takich specjalnych mejotycznych podzia��w tworzone s� kom�rki z haploidaln�, czyli zmniejszon� o po�ow� ilo�ci� chromosom�w". "Procedura odmiennego sposobu dzielenia si� musi by� tak�e zapami�tana w obr�bie genomu. Aby j� zastosowa�, pewna kom�rka organizmu musi niejako 'wiedzie�', �e jest owocytem. Jest to jednak og�lny problem embriogenezy. Ka�da kom�rka organizmu musi niejako wiedzie�, kt�re "miejsce og�lnego planu" wype�nia. Oznacza to, �e aparat genetyczny kom�rki zapami�tuje informacje o tym, kt�ra generacja podzia�u mitotycznego zaistnia�a (g) oraz, by� mo�e, tak�e dok�adniejsze informacje o reprezentowanym typie tkankowym (t). To w�a�nie pozwala owocytowi uruchomi� procedur� nietypowego, bo mejotycznego, podzia�u." Przenoszenie przepisu na organizm do wn�trza organizm�w potomnych u wi�kszo�ci gatunk�w zachodzi w trybie normalnym (a nie tak jak w trakcie procedury sztucznego klonowania), wi�c przez wykorzystanie fenomenu p�ci oraz wa�nej fazy istnienia jedynie w formie rozproszonej, "pokawa�kowanej" informacji. Ju� wtedy pisa�em: "Wsz�dzie w przyrodzie widoczna jest naprzemienno�� istnienia w postaci zapisu kodowego (�ycie w fazie utajonej, jak np. genom w formie zarodkowej, po�owa genomu w obr�bie plemnika, wirus nieaktywny) oraz �ycie w fazie �ywej, kiedy to program jest interpretowany przez rodzaj 'procesora', to znaczy kiedy zachodzi wytwarzanie struktury 'wielowymiarowej', kt�ra przejawia metabolizm i regulacje utrzymuj�ce homeostaz�. W przyrodzie o�ywionej "procesorem" jest tego samego typu obiekt, a wi�c osobnik n-1 - tego pokolenia. Tak wi�c urzeczywistnienie zapisu na organizm �ywy realizuje organizm matki. Nale�y tu jednak zauwa�y�, �e organizm matki realizuje program owej generacji (n), bo powsta�y w rekombinacji genom�w matki X (n-1) i innego osobnika Y (n-1). Nowe (nowy genom) powstaje wi�c w fazie zapis�w kodowych (w utajonej fazie �ycia), lecz jest urzeczywistniane przez "stare". Umo�liwia to 'post�p'. Procesor w przyrodzie o�ywionej wi�c to niejako "pochodna" wcze�niejszej wersji programu. Aby wi�c otrzyma� bardziej z�o�on� form� istnienia konieczna jest owa faza istnienia