4246
Szczegóły |
Tytuł |
4246 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4246 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4246 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4246 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MARTIN SCOTT
THRAXAS MAG
Tom I cyklu Thraxas
(Prze�o�y�: CEZARY FR�C)
AMBER 2000
l
Turai jest magicznym miastem. Od dok�w przy Dwunastu Morzach po Park Za�mienia Ksi�yca, od cuchn�cych dzielnic n�dzy po Pa�ac Imperialny, w�drowiec mo�e spotka� najrozmaitsze zdumiewaj�ce osoby, znale�� zadziwiaj�ce rzeczy i jedyne w swoim rodzaju us�ugi. Mo�e upi� si� i pogaw�dzi� z barbarzy�skimi najemnikami w portowych tawernach, przypatrywa� si� ulicznym grajkom, �onglerom i kuglarzom, poswawoli� z dziewkami w Kushni, ubi� interes z Elfami w �Z�otym P�ksi�ycu�, naradzi� si� z czarnoksi�nikiem w Alei Prawda jest Pi�knem, postawi� na rydwany i gladiator�w na Stadionie Superbiusza, wynaj�� zab�jc�, naje�� si�, napi�, zabawi� i wst�pi� do apteki po lekarstwo na kaca. Je�li znajdzie t�umacza, mo�e nawet pogwarzy� z delfinami na pla�y. A gdyby jeszcze szuka� nowych wra�e�, mo�e sobie obejrze� nowego smoka w kr�lewskim zoo.
Je�li ma problem, a brakuje mu forsy, powinien wynaj�� mnie. Nazywam si� Thraxas. Skosztowa�em wszystkiego, o czym by�a tu mowa. Nie widzia�em tylko nowego kr�lewskiego smoka. Nie czuj� takiej potrzeby. Do�� napatrzy�em si� na smoki podczas ostatnich Wojen Ork�w.
Mam czterdzie�ci trzy lata, nadwag� i upodobanie do d�ugotrwa�ych popijaw. Nie mam wyg�rowanych ambicji. Na szyldzie na moich drzwiach widnieje s�owo �mag�, ale moja moc jest ni�szego gatunku - to zwyk�e sztuczki w por�wnaniu z umiej�tno�ciami najwi�kszych mistrz�w w Turai. Tak naprawd� jestem prywatnym detektywem. Najta�szym czarodziejskim detektywem w ca�ym magicznym mie�cie.
Pos�uchaj, w�drowcze! Kiedy wpadasz w k�opoty, a Stra� Obywatelska nie chce ci pom�c, mo�esz przyj�� do mnie. Gdy potrzebujesz pomocy pot�nego czarnoksi�nika, ale nie sta� ci� na niego, zapraszam do siebie. Kiedy zab�jca siedzi ci na ogonie i przyda�by si� kto�, kto za ciebie nadstawi karku, wst�p w moje progi. Je�li konsul nie jest zainteresowany twoj� spraw� i zosta�e� wyrzucony z biur detektyw�w wy�szej klasy, ja jestem tym, kogo szukasz. Przychodz� do mnie wszyscy, kt�rzy wyczerpali ju� wszelkie inne mo�liwo�ci i kt�rych nie sta� na nic lepszego. Czasami mog� im pom�c. Czasami nie. Tak czy inaczej, jestem stale w finansowym do�ku.
Kiedy� pracowa�em w Pa�acu Imperialnym. By�em starszym inspektorem �ledczym w Ochronie Pa�acowej, ale przepi�em swoj� prac�. To by�o bardzo dawno temu. Teraz nikt z pa�acu nie chce mnie widzie� na oczy.
Mieszkam w dw�ch pokojach nad portow� tawern� �Pod M�ciwym Toporem�, prowadzon� przez Gurda, podstarza�ego barbarzy�c� z p�nocy, kt�ry walczy� dla Turai jako najemnik. By� dobrym wojownikiem. Podobnie jak ja. Walczyli�my rami� w rami� przy licznych okazjach, ale mieli�my wtedy o wiele mniej lat. Lokum nad tawern� i ca�a dzielnica s� wszawe, ale nie sta� mnie na nic lepszego. Obecnie w moim �yciu nie ma kobiet, chyba �e policzy si� Makri. Pracuje tutaj jako barmanka i od czasu do czasu bywa moj� asystentk�. Makri, osobliwe po��czenie cz�owieka, Elfa i Orka, jest pierwszorz�dna w walce na miecze i nawet pijani rozpustnicy, cz�sto goszcz�cy w tawernie Gurda, nie s� na tyle g�upi, by z ni� zadziera�.
Na ile mi wiadomo, Makri nie jest romantyczk�, chocia� kilka razy przy�apa�em j� na wpatrywaniu si� z nabo�e�stwem w przystojnych, wysokich Elf�w, kt�rzy czasami przechodz� t�dy z portu do �Z�otego P�ksi�yca�. Ale nie ma u nich szans. Mieszane pochodzenie czyni z niej wyrzutka praktycznie wsz�dzie. �aden czystej krwi Elf nie spojrzy na ni� dwa razy, cho� jest m�oda i �liczna.
Starannie unikam wszelkich komplikacji w �yciu prywatnym, szczeg�lnie od czasu, gdy moja �ona uciek�a na Czarown� Polan� z m�odszym ode mnie o po�ow� uczniem czarnoksi�nika. To wystarczy, by ka�dego faceta zniech�ci� do zwi�zk�w uczuciowych. Ale nie mia�bym nic przeciwko uk�adom finansowym. Przyda�by si� jaki� klient. Ko�czy mi si� forsa, a Gurd Barbarzy�ca nie lubi, gdy sp�niam si� z zap�at�.
Pa�ac powinien wynaj�� mnie do odnalezienia zaginionej Czerwonej Tkaniny Elf�w. Ostatnio ta sprawa jest bardzo g�o�na w Turai, cho� pa�ac pr�buje j� wyciszy�. Czerwona Tkanina Elf�w jest cenniejsza ni� z�oto. Dosta�bym sowit� nagrod�, gdybym j� odnalaz�. Niestety, nikt nie potrzebuje moich us�ug. Ochrona Pa�acowa i Stra� Obywatelska, zajmuj�ce si� t� spraw�, s� g��boko przekonane, �e wkr�tce j� odnajd�. Jestem pewien, �e to im si� nie uda. Kto�, kto by� na tyle sprytny, by ukra�� pilnie strze�on� bel� Czerwonej Tkaniny Elf�w w drodze do miasta, b�dzie do�� cwany, by ukry� j� przed Stra��.
2
Wiosna w Turai jest �agodna i przyjemna, ale kr�tka. D�ugie lato i jesie� s� niezno�nie gor�ce. Ka�dej zimy przez trzydzie�ci dni i trzydzie�ci nocy leje deszcz. Potem nadchodz� mrozy tak srogie, �e �ebracy mr� na ulicach. To tyle, je�li chodzi o klimat.
Kr�tka wiosna dobieg�a ko�ca i temperatura zaczyna rosn��. Czuj� si� nieszczeg�lnie i zastanawiam si�, czy nie jest za wcze�nie na pierwsze piwo. Pewnie tak. Ale chyba ulegn� pokusie. Od tygodnia nie mia�em klienta. Mo�na by pomy�le�, �e przest�pczo�� maleje, tylko �e w Turai to niemo�liwe. Zbyt wielu kryminalist�w, zbyt wielka n�dza, mn�stwo bogatych kupc�w wprost prosz�cych si� o obrabowanie albo zapl�tanych w nielegalne interesy. Jednak ja nie mam z tego �adnych korzy�ci. Co prawda ostatnio uda�o mi si� rozwi�za� pewn� spraw� - odnalaz�em magiczny amulet, kt�ry stary mag Gorsjusz Poszukiwacz Gwiazd zapodzia� podczas hulanki w burdelu. Odzyska�em drobiazg i zdo�a�em zatuszowa� ca�� afer�. Reputacja maga w pa�acu zosta�aby znacznie nadw�tlona, gdyby wysz�a na jaw jego s�abo�� do m�odych prostytutek.
Gorsjusz Poszukiwacz Gwiazd obieca� mi w zamian podes�a� paru klient�w, ale nic z tego. Nie mo�na liczy�, �e pa�acowy mag odwdzi�czy si� za uprzejmo��. Jest zbyt zaj�ty wspinaniem si� po szczeblach kariery, stawianiem horoskop�w dla m�odych ksi�niczek i podobnymi sprawami.
Zd��y�em doj�� do wniosku, �e nie pozostaje mi nic innego, jak zej�� na d� i �ykn�� piwko, nawet je�li na to za wcze�nie, Wtedy us�ysza�em pukanie do moich drzwi. Mam dwa pokoje i pierwszy s�u�y mi za biuro. Prowadz� do niego schody prosto z ulicy, ka�dy wi�c, kto chce zasi�gn�� mojej porady, nie musi przechodzi� przez tawern�.
- Prosz�.
W obu pokojach panuje ba�agan. Bolej� nad tym. I nie robi� nic, by to zmieni�.
Wchodzi m�oda kobieta. Wygl�da tak, jakby mia�a w pogardzie wszelkie pomieszczenia mniejsze ni� komnaty w pa�acu. Zdejmuje kaptur. Widz� d�ugie z�ociste loki, b��kitne oczy i nieskazitelne rysy. Jednym s�owem �liczna jak malowanie.
- Thraxas, prywatny detektyw?
Kiwam g�ow� i prosz�, by usiad�a. Robi to po zrzuceniu jakich� klamot�w z krzes�a. Patrzymy na siebie nad sto�em, na kt�rym walaj� si� resztki wczorajszej czy te� przedwczorajszej kolacji.
- Mam k�opot. Gorsjusz Poszukiwacz Gwiazd powiedzia�, �e b�dziesz m�g� mi pom�c. Stwierdzi� te�, �e jeste� dyskretny.
- Jestem. Ale przypuszczam, �e ju� zwr�ci�a� na siebie uwag�, przychodz�c tutaj.
Nie my�l� wcale o jej urodzie. Dawno temu przesta�em prawi� kobietom komplementy, szczeg�lnie od czasu, kiedy m�j brzuch powi�kszy� si� na tyle, �e gra sta�a si� niewarta �wieczki. Ale ona jest wyj�tkowo ubrana, zbyt kosztownie, jak na t� �a�osn� cz�� miasta. Ma na sobie lekki czarny p�aszcz oblamowany futrem, a pod spodem d�ug� sukni� z niebieskiego aksamitu, bardziej stosown� do ta�ca z dworzanami w sali balowej, ni� do lawirowania mi�dzy stertami gnij�cych rybich �b�w, kt�re tarasuj� tutejsze ulice.
- S�u��cy przywi�z� mnie powozem. Zamkni�tym. Nie s�dz�, �e kto� widzia�, jak wchodzi�am po schodach. Nie by�am ca�kowicie przygotowana na...
Ruchem r�ki daje do zrozumienia, �e ma na my�li stan mojego pokoju i ulicy przed tawern�.
- �wietnie. W czym mog� pom�c?
Kiedy odwiedza mnie najwyra�niej bogata m�oda dama, co zdarza si� nadzwyczaj rzadko, spodziewam si�, �e b�dzie ma�om�wna. To normalne, poniewa� taka osoba zasi�ga mojej porady jedynie wtedy, gdy nie chce, �eby o jej k�opotach dowiedzieli si� ludzie r�wni stanem i nie �mie zaryzykowa� konsultacji u detektywa w Thamlinie z obawy przed plotkami. Moja klientka daleka jest jednak od pow�ci�gliwo�ci i nie marnuj�c czasu, przechodzi do rzeczy.
- Chc�, �eby� odzyska� moj� szkatu�k�. Ma�e pude�ko wysadzane klejnotami.
- Kto� je ukrad�?
- Niezupe�nie.
- Co w nim jest?
Waha si� przez chwil�.
- Musisz to wiedzie�?
Przytakuj�.
- Listy.
- Jakie listy? - pytam.
- Mi�osne. Ode mnie. Do m�odego attache przy niojskiej ambasadzie.
- A ty kim jeste�?
Milczy przez chwil�, troch� zaskoczona.
- Jestem ksi�niczk� Du-Akai. Nie pozna�e� mnie?
- Ostatnio nie bywam w wytwornym towarzystwie.
Fakt, powinienem j� rozpozna� z czas�w mojej pracy w pa�acu, lecz kiedy j� widzia�em, mia�a dziesi�� lat. Nigdy bym nie przypu�ci�, �e do mojego biura wpadnie osoba trzecia w kolejce do imperialnego tronu. Wyobra�cie sobie tylko. Gdyby kr�l Reeth-Akan, ksi��� Frisen-Akan i ksi��� Dees-Akan padli trupem dok�adnie w tej chwili, siedzia�bym tutaj i gada� z now� w�adczyni� pa�stwa-miasta Turai. Nad talerzem gulaszu sprzed trzech dni. Mo�e powinienem cz�ciej sprz�ta� to miejsce.
- Zak�adam, �e twoja rodzina nie b�dzie zadowolona, je�li wyjdzie na jaw, i� pisa�a� listy mi�osne do m�odego niojskiego attache?
Kiwa g�ow�.
- Ile list�w?
- Sze��. Trzyma je w ozdobionej klejnotami szkatu�ce, kt�r� mu da�am.
- Dlaczego po prostu nie poprosi�a� o ich zwrot?
- Attilan, to jego imi�, odmawia. Jest z�y, od kiedy z nim zerwa�am. Ale musia�am to zrobi�. Dobrze wiem, co powiedzia�by m�j ojciec, gdyby dowiedzia� si� o tym romansie. Rozumiesz, to bardzo delikatna sytuacja. Nie mog� zwr�ci� si� o pomoc do Ochrony Pa�acowej. Rodzina kr�lewska od czasu do czasu korzysta z us�ug prywatnych detektyw�w w... innych sprawach, ale ja nie mog� ryzykowa� i i�� tam, gdzie mnie znaj�.
Przygl�dam si� jej bacznie. Jest bardzo opanowana, co mnie dziwi. M�ode ksi�niczki nie powinny pisywa� mi�osnych list�w. A ju� na pewno nie do niojskich dyplomat�w. Chocia� od pewnego czasu panuje pok�j, Turai i nasz pomocny s�siad Nioj s� odwiecznymi wrogami. Nioj jest bardzo silne i bardzo agresywne i nasz kr�l po�ow� swego czasu sp�dza na desperackich pr�bach utrzymania pokoju. Spraw� komplikuje fakt, �e Nioja�czycy to ogromnie puryta�ska rasa, a ich Ko�ci� szczeg�lnie k��liwie wyra�a si� o stanie Prawdziwej Wiary w Turai, co rusz krytykuj�c to czy tamto. Nioja�czycy nie ciesz� si� u nas zbytni� sympati�.
Gdyby chocia� jedno s�owo o romansie wydosta�o si� na zewn�trz, wybuch�by okropny skandal. Mieszka�cy tego miasta uwielbiaj� skandale. Nadal orientuj� si� w polityce pa�acowej na tyle, �eby domy�la� si�, co niekt�re frakcje mog�yby z tym zrobi�. Senator Lodiusz, przyw�dca opozycyjnej partii Popularzy, natychmiast wykorzysta�by okazj� do skompromitowania kr�la. Z tego wzgl�du zastanawia mnie zdumiewaj�cy spok�j ksi�niczki. By� mo�e cz�onkowie naszej rodziny kr�lewskiej od ma�ego s� uczeni panowania nad emocjami.
Wypytuj� o szczeg�y. Podaj� swoj� dzienn� stawk�. Po minie ksi�niczki poznaj�, �e jest wstrz��ni�ta znikomo�ci� sumy. Mog�em za��da� wi�cej.
- Nie s�dz�, �eby to by�o zbyt trudne, ksi�niczko. Masz co� przeciwko temu, by wyda� troch� pieni�dzy na odzyskanie list�w? Przypuszczam, �e Attilanowi zale�y w�a�nie na got�wce.
Ksi�niczka nie zg�asza zastrze�e�.
Prosi, �ebym nie czyta� jej list�w. Obiecuj� nie czyta�. Zak�ada kaptur na g�ow� i wychodzi.
M�j nastr�j ulega poprawie. Do�� �atwa sprawa, wed�ug wszelkiego prawdopodobie�stwa, i dosta�em ju� zaliczk�. Jest pora obiadowa. Schodz� na d� po piwo. Nie ma ku temu �adnych przeciwwskaza�, bo c� innego mo�na zrobi� po ci�kiej porannej pracy?
3
W barze t�ocz� si� robotnicy portowi i barbarzy�scy najemnicy. Dokerzy pij� tutaj zawsze w porze obiadu, a barbarzy�cy wst�puj� po drodze, gdy id� zaci�gn�� si� do armii. Ca�e to napi�cie pomi�dzy Turai i Nioj ostatnio doprowadzi�o do wzmo�onej rekrutacji.
S� te� k�opoty na pomocy, na granicy z Matteshem. Jakie� nieporozumienia wok� kopal� srebra. Turai wraz z Matteshem i innymi miastami-pa�stwami tworzy lig� dla obrony przed wi�kszymi pot�gami, ale przymierze rozpada si�. Przekl�ci politycy. Je�li doprowadz� do kolejnej wojny, znajd� si� na grzbiecie pierwszego konia opuszczaj�cego miasto.
Gurd marszczy czo�o na m�j widok. Daj� mu cz�� nale�no�ci. Od razu si� rozpromienia. Ten Gurd to nieskomplikowany facet. Rozgl�dam si� za Makri, �eby zapyta�, czy przysiadzie ze mn� przy piwie, ale jest zbyt zaj�ta - biega z tac� wok� sto��w, zbiera kufle i przyjmuje zam�wienia. Nosi w pracy sk�pe bikini z metalowych k�ek, pasuj�ce do og�lnego stylu wczesnobarbarzy�skiego, w jakim Gurd urz�dzi� wn�trze. Makri ma wyj�tkow� figur� i sk�py str�j prawie tego nie przys�ania, co zreszt� korzystnie wp�ywa na wysoko�� napiwk�w.
Makri jest urodzon� wojowniczk� i gdy staje do walki, raczej nie ujrza�by� jej w tej minikolczudze. Ubrana w pe�n� zbroj� ze sk�ry i stali, z mieczem w jednej d�oni i z toporem w drugiej, jest gro�nym przeciwnikiem. Zdj�aby przeciwnikowi g�ow� z ramion, zanim zd��y�by oceni� wady czy zalety jej figury. Tutaj, �Pod M�ciwym Toporem�, sk�pa kolczuga uszcz�liwia klientel�. Makri ma d�ugie czarne w�osy, kt�re sp�ywaj� po smag�ych, czerwonawych ramionach. Ta niezwyk�a karnacja jest spu�cizn� po jej orkijskich, elfich i ludzkich przodkach.
Prawd� m�wi�c, po��czenie w sobie krwi tych trzech ras powszechnie uwa�ane jest za niemo�liwe. Nieliczni, kt�rzy odbiegaj� od tej regu�y, poczytywani s� za odmie�c�w i spo�ecznych wyrzutk�w. W bardziej eleganckich dzielnicach Turai Makri nie zosta�aby nawet wpuszczona do tawerny. Tutaj te� s�yszy wiele obel�ywych uwag o swoim pochodzeniu. Na ulicach dzieciaki wyzywaj� j� od �miesza�c�w�, �podw�jnych miesza�c�w�, �orkijskich b�kart�w�. To naj�agodniejsze inwektywy.
Zauwa�am, jak dyskretnie przemyca zza baru chleb dla Palaxa i Kaby, m�odej pary w�drownych grajk�w, kt�rzy niedawno osiedlili si� w s�siedztwie. S� dobrymi muzykami, ale cha�turzenie w takiej biednej dzielnicy przynosi niewielkie zyski i stale wygl�daj� na niedo�ywionych.
- Nie znosz� widoku samotnie pij�cego faceta - rzecze Partulax, siadaj�c przy moim stole.
Kiwam g�ow�. Nie mam nic przeciwko piciu we w�asnym towarzystwie, ale jego obecno�� te� mi nie przeszkadza. To wielki rudzielec, niegdy� wo�nica przewo��cy towary mi�dzy portem a magazynami na Ulicy Koota. Teraz ma posadk� w Cechu Przewo�nik�w. Raz czy dwa zleci� mi drobne sprawy.
- Jak praca? - pytam.
- W porz�dku. Lepsze to ni� wios�owanie na niewolniczej galerze.
- A jak tam w cechu?
- Handel idzie dobrze, wozy s� pe�ne, ale mamy problemy z utrzymaniem Bractwa na dystans.
Kiwam g�ow�. Bractwo, najwa�niejsza organizacja przest�pc�w w po�udniowej cz�ci miasta, stale n�ka cechy skupiaj�ce robotnik�w. Rzemie�lnik�w pewnie te�. I z tego, co wiem, by� mo�e nawet Czcigodne Stowarzyszenie Kupc�w. Ostatnio Bractwo coraz bardziej ro�nie w si�� i staje si� coraz bardziej k�opotliwe. Stale dochodzi do utarczek mi�dzy nimi a Towarzystwem Przyjaci�, kryminaln� organizacj� operuj�c� w pomocnej cz�ci miasta. W wi�kszo�ci wypadk�w chodzi o kontrol� nad handlem dwa. Dwa jest silnym i popularnym narkotykiem i mo�na zrobi� na nim du�e pieni�dze. Bractwo i Towarzystwo Przyjaci� nie s� jedynymi ch�tnymi do czerpania zysk�w. Wielu sk�din�d szacownych obywateli dobrze sobie �yje dzi�ki dwa, mimo �e handel narkotykami jest sprzeczny z prawem. Stra� Obywatelska nic w zwi�zku z tym nie robi. W Turai kwitnie �ap�wkarstwo.
- S�ysza�e� o tym nowym smoku? - pyta Partulax.
Przytakuj�. Czyta�em o nim w gazecie.
- Wioz�em go do pa�acu.
- Jak?
- Ostro�nie - m�wi i parska rubasznym �miechem. - Spa� przez wi�ksz� cz�� drogi. Orkowie przys�ali dozorc�, kt�ry go otumani�.
Marszcz� czo�o. Kiedy si� nad tym zastanowi�, ta historia ze smokiem wydaje si� troch� dziwna. Kr�l ma ju� jednego w swoim zoo, a Orkowie po�yczaj� mu drugiego, �eby si� sparzy�y. To mi�o ze strony Ork�w. Tylko �e Orkowie nie wy�wiadczaj� ludziom �adnych uprzejmo�ci. Nienawidz� nas tak samo mocno jak my ich, nawet je�li pozornie panuje obecnie pok�j. Partulax, jeszcze jeden weteran ostatniej wojny, te� nie wie, co o tym my�le�.
- Nie mo�na ufa� Orkom.
Przytakuj�. Tak samo jak nie mo�na ufa� wi�kszo�ci ludzi, a i Elfy nie s� du�o lepsze, je�li o to chodzi, ale my, starzy wojacy, lubimy manifestowa� swoj� stronniczo��.
Bar pustoszeje, gdy dokerzy w swoich czerwonych chustach id� na popo�udniow� szycht� w �adowniach, rzucaj�c par� ostatnich spojrze� na przewiewnie odzian� Makri. Dziewczyna ignoruje ich spojrzenia i komentarze. Podchodzi do mojego stolika.
- Co� ruszy�o do przodu?
- Tak - m�wi�. - Dosta�em spraw�. Zap�aci�em Gurdowi czynsz.
�ci�ga brwi.
- Nie o to mi chodzi.
Wiem, �e nie o to, ale jej problem jest wyj�tkowo k�opotliwy. Makri pragnie studiowa� na Uniwersytecie Imperialnym i chce, �ebym jej pom�g�. Co, jak podkre�la�em przy niezliczonych okazjach, jest niemo�liwe. Uniwersytet Imperialny to instytucja nad wyraz konserwatywna i nie przyjmuje kobiet. A gdyby nawet, i tak nie przyjmie studentki z orkijsk� krwi� w �y�ach. To absolutnie nie wchodzi w rachub�. Arystokraci i bogaci kupcy, kt�rzy wysy�aj� tam swoich syn�w, podnie�liby jednog�o�ny, mo�e nawet zbrojny sprzeciw. Sprawa trafi�aby do senatu. Turajskie gazety zrobi�yby z tego afer�. Poza tym, Makri nie posiada nawet podstawowego wykszta�cenia, by stara� si� o przyj�cie.
Makri ma w nosie te przeszkody. Twierdzi, i� doskonale wiadomo, �e ka�dy mo�e dosta� si� na uniwersytet niezale�nie od zasobu wiedzy - wystarczy mie� odpowiednie koneksje w pa�acu albo bogatego ojca, kt�ry zap�aci czesne.
- A poza tym, zamierzam studiowa� wieczorowo filozofi� w Kolegium Czcigodnej Federacji Gildii. Zdob�d� kwalifikacje.
- Uniwersytety nie kszta�c� kobiet.
- Ani kolegium, na kt�re si� upar�am. I nie wspominaj mi o pochodzeniu. Do�� si� dzisiaj nas�ucha�am od klient�w. Obieca�e� poprosi� o pomoc Astratha Potr�jnego Ksi�yca.
- By�em wtedy zalany - przypominam. - Tak czy owak, Astrath nie mo�e ci pom�c.
- Jest magiem. Musi zna� w�a�ciwych ludzi.
- Ale znalaz� si� w nie�asce. �aden z jego koleg�w nie zechce wy�wiadczy� mu przys�ugi.
- Mo�e jednak by� spr�bowa� - m�wi Makri z min� kobiety, kt�ra nie przestanie mnie n�ka�, dop�ki nie ust�pi�. Ust�puj�.
- Zgoda, Makri. Pogadam z nim.
- S�owo?
- S�owo.
- No to si� postaraj, bo inaczej rzuc� na ciebie z�y czar.
Pytam, czy si� ze mn� napije. Odmawia, bo nadal ma wiele sto��w do posprz�tania, zabieram wi�c piwo na g�r� i ko�cz� je, jednocze�nie ubieraj�c si� do wyj�cia. Wk�adam swoj� najlepsz� czarn� tunik�, kt�ra jest po�atana, ale wygl�da do�� profesjonalnie, i najlepsze buty nie pierwszej ju� m�odo�ci. Jedna pi�ta ma ostatnio ochot� wyjrze� na �wiat�o dzienne. Nie jest to str�j zbyt imponuj�cy, jak na wizyt� u niojskiego dyplomaty. Gdy przegl�dam si� w lusterku z br�zu, musz� przyzna�, �e wygl�dam troch� niechlujnie. Fakt, w�osy mam niez�e, nadal ciemne i d�ugie, a w�sy zab�jcze jak dawniej, ale ostatnio przybra�em na wadze. W dodatku opr�cz powi�kszaj�cego si� brzucha zaczyna mi rosn�� podw�jny podbr�dek. Wzdycham. Wiek �redni zawsze niesie ze sob� k�opoty.
Splatam w�osy w warkocz i zaczynam szuka� miecza. Przypomina mi si�, �e zastawi�em go w zesz�ym tygodniu, �eby kupi� jedzenie. Na mi�o�� bosk�, kt�ry prywatny detektyw zastawia w�asny miecz? Najta�szy w Turai, oto smutna prawda.
Zastanawiam si�, czy nie spojrze� w ka�u�� kuriyi. Rezygnuj� z pomys�u. Korzystanie z kuriyi jest jedn� z moich nielicznych umiej�tno�ci, kt�re pozwalaj� mi ro�ci� sobie prawo do posiadania czarnoksi�skich mocy. Polega na wchodzeniu w trans i wpatrywaniu si� w ma�� porcj� kuriyi, trudno dost�pnego, ciemnego p�ynu, w kt�rym mog� pojawia� si� mistyczne obrazy. W spodku wype�nionym kuriy� niekiedy znajdowa�em rozwi�zanie sprawy - zaginionego m�a, bratanka-z�odzieja czy wsp�lnika kantuj�cego w interesach. Bardzo wygodne jest takie rozwi�zywanie zagadek w luksusie w�asnego pokoju. Na nieszcz�cie rzadko dzia�a. U�ywanie magii do odtworzenia przesz�o�ci jest wyj�tkowo trudne. Nawet czarnoksi�nikom z moc� du�o wi�ksz� od mojej niecz�sto si� to udaje. Wymaga precyzyjnego obliczenia faz trzech ksi�yc�w i innych podobnych zabieg�w, a wprawienie si� w wymagany trans to nie byle jaka sztuka. Magowie �ledczy ze Stra�y Obywatelskiej zasi�gaj� porady kuriyi tylko w przypadku spraw najwi�kszego kalibru i, na szcz�cie dla przest�pc�w z Turai, efekty najcz�ciej s� minimalne.
Innym problemem jest cena kuriyi. Ten czarny p�yn pochodzi z dalekiego zachodu i jedyny kupiec, kt�ry go sprowadza, narzuca wysok� cen�. Twierdzi, �e to smocza krew, ale ja tam mu nie wierz�. To urodzony �garz.
Umieszczam w pami�ci zakl�cie snu. Ostatnio mog� nosi� tylko jeden czar na raz, a i to kosztuje mnie sporo wysi�ku. G��wne zakl�cia wylatuj� z pami�ci zaraz po ich u�yciu, tak wi�c trzeba uczy� si� ich od nowa. Je�li prowadz� jak�� spraw� i przypuszczam, �e b�d� potrzebowa� niewielkiej pomocy z zewn�trz, zwykle zapami�tuj� w�a�nie zakl�cie snu, lecz ten proces staje si� coraz bardziej m�cz�cy. Marny ze mnie mag. Nic dziwnego, �e musz� ci�ko pracowa� na utrzymanie. Dobry czarnoksi�nik mo�e spami�ta� dwa g��wne czary na raz. Naprawd� wielki potrafi przez ca�y dzie� chodzi� z trzema lub nawet czterema zakl�ciami w pami�ci i u�y� ich w dogodnej chwili. Powinienem bardziej si� przyk�ada�, kiedy by�em uczniem.
Wychodz� i zabieram si� do pracy. Za drzwiami mrucz� swoje standardowe zakl�cie zamykaj�ce - to pomniejszy czar, kt�rego mog� u�ywa� do woli. Sporo ludzi umie u�ywa� tych pomniejszych czar�w. Nie wymagaj� d�ugich studi�w.
- Nie na wiele ci si� to przyda, je�li nie oddasz Yubaxasowi tego, co jeste� mu winien - informuje mnie zgrzytliwy g�os z do�u schod�w.
Spogl�dam w�ciekle na wielkiego osobnika, kt�ry tam na mnie czeka. Jest bardzo wysoki i odpowiednio szeroki, i ma paskudn� blizn� po mieczu od skroni po obojczyk. Ze swoj� ogolon� g�ow� jest szpetnym indywiduum, niezale�nie od przyj�tych kryteri�w, i wola�bym, �eby tu si� nie pl�ta�. Schodz� na d� i zatrzymuj� si� na trzecim stopniu od do�u. Dzi�ki temu zabiegowi mo�emy spojrze� sobie prosto w oczy.
- Czego chcesz, Karlox? - pytam ostro.
- Przychodz� z wiadomo�ci� od Yubaxasa. Forsa ma by� w ci�gu pi�ciu dni.
Pami�tam o tym a� za dobrze. Yubaxas to lokalny szef Bractwa. Jestem mu winien pi��set guran�w; zad�u�y�em si� w efekcie nieprzemy�lanych spekulacji na temat zwyci�zcy wy�cig�w rydwan�w.
- Dostanie swoje pieni�dze - warcz�. - Tacy goryle jak ty nie musz� mi o tym przypomina�.
- Lepiej je przynie�, Thraxas, bo inaczej poznasz moc naszych z�ych czar�w.
Przeciskam si� obok niego. Karlox wybucha �miechem. Jest egzekutorem Bractwa, a na domiar z�ego to porywczy i ma�o sympatyczny facet. I g�upi jak Ork. Nie w�tpi�, �e czerpie przyjemno�� ze swojej pracy. Odchodz�, nie ogl�daj�c si� za siebie. D�ug z hazardu mnie trapi, ale nie pozwol�, by taki w� jak Karlox to dostrzeg�.
Powietrze cuchnie gnij�cymi rybami. Jest gor�cej ni� w orkowym piekle. Wykupuj� sw�j miecz z lombardu Prisa. Przyda�aby si� te� nowa para but�w, ale mnie na to nie sta�. Podobnie jak na wykupienie �wiec�cej laski czy zakl�cia ochronnego. Przygn�bia mnie moje ub�stwo. Co mnie podkusi�o, �eby bra� si� do hazardu? Powinienem zosta� w pa�acu, rozbija� si� s�u�bowymi zaprz�gami i bra� w �ap�. By�em g�upi, rezygnuj�c z tylu dobrodziejstw. A dok�adniej, by�em g�upi, kiedy upi�em si� na weselu szefa Ochrony Pa�acowej i ob�apia�em pann� m�od�. Nikt w pa�acu nie pami�ta detektywa, kt�ry zosta�by tak gwa�townie i bezceremonialnie wywalony z roboty. Nawet szpiedzy i zdrajcy ciesz� si� jakimi� wzgl�dami. Przekl�ty wicekonsul Rycjusz, pies z nim ta�cowa�. Zawsze mnie nienawidzi�.
Wst�puj� po troch� chleba do piekarni Minarixy. Minarixa wita mnie przyja�nie, poniewa� jestem jej cz�stym klientem. Widz�, �e rozwiesi�a plakat wzywaj�cy do z�o�enia datku na rzecz Ligi Kobiet Wyzwolonych. Bardzo �mia�y ruch z jej strony; wielu ludzi nie pochwala Ligi Kobiet Wyzwolonych, nieoficjalnej organizacji mocno nie lubianej przez kr�la, pa�ac, senat. Ko�ci�, cechy i praktycznie przez ka�dego m�czyzn� w mie�cie.
- Grzeszna rzecz - m�wi kto� przy moim boku.
To Derlex, miejscowy pontyfik, czyli kap�an Prawdziwego Ko�cio�a.
Pozdrawiam go uprzejmie, chocia� bez przekonania. W towarzystwie Deriexa zawsze robi� si� nerwowy. Mam wra�enie, �e mnie pot�pia.
- Nie sympatyzujesz z ich pogl�dami, pontyfiku Derlexie?
Nie sympatyzuje. Organizacje kobiece s� ob�o�one kl�tw� przez Prawdziwy Ko�ci�. M�ody pontyfik jest wzburzony. Nie do��, �e w piekarni wisi plakat reklamuj�cy blu�niercz� Lig�, to jeszcze sama piekarnia nale�y do Minarixy.
- Kobiety nie powinny zajmowa� si� interesami - o�wiadcza.
Poniewa� Minarixa ma najlepsz� piekarni� w ca�ych Dwunastu Morzach, absolutnie si� z nim nie zgadzam, ale trzymam j�zyk za z�bami. Nie chc� spiera� si� z Ko�cio�em - jest zbyt pot�ny, �eby z nim zadziera�.
- Ostatnio nie widuj� ci� w ko�ciele - m�wi Derlex, bior�c mnie z zaskoczenia.
- Mam du�o roboty - odpowiadam, g�upio zreszt�, bo nara�am si� na wys�uchanie kazania o niew�a�ciwo�ci stawiania swojej pracy nad Ko�cio�em. - Zrobi� wszystko, by nadrobi� to w tym tygodniu - zapewniam z jak najwi�kszym przekonaniem i sp�ywam. Pontyfik nie jest z gruntu z�y, pod warunkiem �e zostawia cz�owieka w spokoju, ale nie b�dzie zabawnie, je�li nagle zacznie troszczy� si� o moj� dusz�.
4
Omijam starannie trzech m�odych na�ogowc�w dwa, kt�rzy le�� bez przytomno�ci w uliczce. Wzdycham. Otwarcie po�udniowego szlaku handlowego przez Mattesh nasz kr�l okrzykn�� triumfem dyplomacji. Faktycznie, handel zacz�� kwitn��, ale g��wnym sprowadzanym towarem sta�o si� dwa. Za�ywanie tego pot�nego narkotyku jest teraz rozpowszechnione w ca�ym mie�cie, a efekty bywaj� dramatyczne. Na�ogowi ulegaj� �ebracy, �eglarze, bogaci i znudzeni m�odzi dandysi - ludzie najrozmaitszych profesji i stan�w. Niegdy� wystarcza�o im kurowanie wszelkich dolegliwo�ci piwem i od czasu do czasu dawkami umiarkowanego narkotyku thazis, teraz sp�dzaj� dnie zatraceni w mrzonkach wywo�anych przez dwa. Na nieszcz�cie dwa jest r�wnie drogie, co uzale�niaj�ce. Kiedy kto� raz za�yje dzia�k�, jest szcz�liwy jak Elf w drzewie, ale kiedy narkotyk przestaje dzia�a�, czuje si� strasznie. Zagorzali narkomani jedn� cz�� �ycia sp�dzaj� w rozkosznych obj�ciach dwa, drug� za� musz� po�wi�ca� na zdobywanie pieni�dzy, aby zakupi� zapas na nast�pny dzie�. Od kiedy dwa pojawi�o si� w Turai, r�norakie przest�pstwa rozpleni�y si� jak grzyby po deszczu. W wielu dzielnicach miasta niebezpiecznie jest pokazywa� si� w nocy, poniewa� wi��e si� to z ryzykiem napa�ci. Domostwa bogaczy otoczone s� murami i strze�one przez wynaj�tych cz�onk�w Gildii Ochroniarzy. W dzielnicach n�dzy szalej� bandy ulicznik�w, kt�rzy niegdy� zadowalali si� �wi�ni�ciem jab�ka ze straganu. Teraz wyprawiaj� si� na rozboje z no�ami i zabijaj� ludzi dla paru guran�w.
Turai rozk�ada si� za �ycia. Biedni s� zrozpaczeni, a bogaci pogr��aj� si� w dekadencji. Pewnego dnia z p�nocy nadci�gnie niojski kr�l Lamachos i zetrze nas z powierzchni ziemi.
Czuj� si� du�o lepiej, gdy z mieczem u pasa jad� Bulwarem Ksi�yca i Gwiazd konn� doro�k�, inaczej landusem. Bulwar to g��wna ulica biegn�ca z pomocy na po�udnie, z dok�w Dwunastu M�rz przez Pashish, biedn�, cho� zwykle spokojn� dzielnic�, do Drogi Kr�lewskiej. Droga Kr�lewska ci�gnie si� na zach�d przez Thamlin, osiedle bogaczy, do Pa�acu Imperialnego. Attilan, niegdysiejszy kochanek ksi�niczki krwi, mieszka tutaj przy cichej uliczce, ch�tnie nawiedzanej przez m�odych ludzi.
Z g�ry zak�adam, �e facet nie przypadnie mi do gustu. Nioja�czycy nigdy nie s� przyja�nie nastawieni do prywatnych detektyw�w. Dzia�alno�� prywatnych detektyw�w w Nioj jest zakazana. Zreszt� w Nioj robienie wi�kszo�ci rzeczy jest sprzeczne z prawem. To ponure miejsce. Thamlin jest zupe�nie inny. Nasi zasobni obywatele lubi� �y� w przyjemnym otoczeniu i nie sk�pi� na jego urz�dzenie - chodniki wyk�adane ��tymi i zielonymi p�ytami, wielkie bia�e domy z fontannami w zadbanych ogrodach. Stra� Obywatelska patroluje ulice, strzeg�c ich przed nieproszonymi go��mi. Osiedle tchnie spokojem. Kiedy� sam tu mieszka�em. Jaki� czas temu. M�j stary dom obecnie zajmuje astrolog kr�lowej. Jest uzale�niony od dwa, ale trzyma to w tajemnicy.
Jaki� m�ody pontyfik wita mnie grzecznie, gdy skr�cam na �cie�k� wiod�c� do siedziby Attilana. Niesie torb� ze znakiem Prawdziwego Ko�cio�a. Przypuszczam, �e jest zaj�ty kwestowaniem w�r�d naszych bogatszych obywateli. W drzwiach pojawia si� s�u��cy. Attilana nie ma w domu i nie b�dzie go w najbli�szej przysz�o�ci. S�uga zatrzaskuje mi drzwi przed nosem. To nigdy mnie nie bawi�o. Ruszam na ty�y domu. Nikt mnie nie zaczepia, gdy spaceruj� po niewielkim ogrodzie, ko�cz�cym si� patiem z pos��kiem �wi�tego Kwantyniusza i mn�stwem przystrzy�onych krzew�w. Drzwi na ty�ach s� do�� solidne i zamkni�te na klucz. Mrucz� zakl�cie otwieraj�ce, inny pomniejszy czar, kt�rego mog� u�ywa� wedle woli, i droga staje otworem. Wchodz�. Domy�lam si�, jaki jest rozk�ad domu. Wszystkie s� podobne, z centralnym dziedzi�cem zawieraj�cym o�tarz i z prywatnymi pokojami na ty�ach. Je�li, jak podejrzewani, Attilan ma tylko jednego czy dw�ch s�u��cych, a oni pod jego nieobecno�� wa�koni� si� w swoich kwaterach, by� mo�e zdo�am przeprowadzi� przez nikogo nie zak��cone �ledztwo.
Gabinet Attilana jest schludny, wszystko le�y na swoim miejscu. Sprawdzam p�eczk� na listy. Ani �ladu korespondencji ksi�niczki. Sejf za obrazem d�ugo opiera si� mojemu zakl�ciu otwieraj�cemu, ale wreszcie skrzypi niech�tnie. M�g�bym by� doskona�ym w�amywaczem, cho� ka�dy, kto posiada co� naprawd� cennego, zabezpiecza sw�j sejf porz�dnym zakl�ciem od kwalifikowanego maga. W sejfie znajduj� wysadzan� klejnotami szkatu�k�, przyozdobion� insygniami ksi�niczki. Doskonale. Na razie idzie nie�le.
Mam zamiar wsun�� j� do torby, kiedy g�r� bierze ciekawo��. Ksi�niczka wyra�nie zaznaczy�a, �ebym nie otwiera� szkatu�ki i nie czyta� jej list�w. Pro�ba ta wzbudza we mnie nieodparte pragnienie, aby to w�a�nie zrobi�. Niekiedy po prostu nie mog� si� powstrzyma�.
Szkatu�ka, jak si� wydaje, nie zawiera �adnych list�w. Znajduj� tylko pergamin z wypisanym zakl�ciem. Marszcz� czo�o w zadumie. Nie mog� si� myli� - ksi�niczka zleci�a mi odzyskanie dok�adnie tej szkatu�ki; s� na niej jej insygnia. Formu�ka nie jest mi znana, nie pochodzi z Turai. Po przeczytaniu jestem jeszcze bardziej zaintrygowany. To mi wygl�da na zakl�cie uk�adaj�ce smoka do snu. Czy�by ksi�niczka chcia�a u�pi� smoka? Z jakiego powodu? Wsuwam szkatu�k� do torby i ruszam do wyj�cia. W ogrodzie nie powinno by� problem�w, ale gdy brn� przez krzaki, nagle potykam si� o co� i mimowolnie krzycz� z zaskoczenia.
- Kto tam? - pyta s�u��cy, kt�ry galopem wpada do ogrodu. Wyba�usza na mnie przera�one oczy. A raczej na to, co mam pod nogami. U moich st�p le�y trup.
- Attilan! - wrzeszczy.
Sprawa przybiera z�y obr�t. S�uga najwyra�niej uwa�a mnie za cz�owieka, kt�ry zad�ga� no�em jego chlebodawc�. Podobnego zdania s� stra�nicy, kt�rzy pojawiaj� si� w nieca�e p� minuty p�niej. Nie daj� mi doj�� do s�owa, kiedy pr�buj� wyja�ni�, sk�d si� tu wzi��em i dlaczego. Zabieraj� mnie. Wleczony przez ogr�d, wyczuwam leciute�k� aur� czego� niezwyk�ego, lecz jest ona zbyt ulotna, aby j� zidentyfikowa�. Poza tym nie mam okazji, �eby si� nad tym g��biej zastanowi�. Wrzucaj� mnie do furgonu i chy�o wioz� do wi�zienia. Gdy wpychaj� mnie do celi, b�yska mi my�l, �e ze wszystkich odmian mojego losu ta z pewno�ci� by�a jedn� z najszybszych.
5
Miasto podzielone jest na dziesi�� jednostek administracyjnych, a na czele ka�dej z nich stoi prefekt. Podlega mu mi�dzy innymi Stra� Obywatelska danego okr�gu. Prefekt Galwiniusz, maj�cy w swojej pieczy Thamlin, jest wielkim, nieokrzesanym osobnikiem. Z miejsca informuje mnie, �e znalaz�em si� w powa�nych tarapatach.
- Tutaj nie mamy czasu na cackanie si� z prywatnymi detektywami - warczy. - Dlaczego zabi�e� Attilana?
- Nie zabi�em go.
- W takim razie co tam robi�e�?
- Ja tylko szed�em na skr�ty.
Wracam z hukiem do swojej celi. W klitce jest potwornie duszno, a na domiar �mierdzi jak w �cieku. Z ciekawo�ci wypr�bowuj� na drzwiach swoje standardowe zakl�cie otwieraj�ce, ale nic si� nie dzieje. Co by�o do przewidzenia. Drzwi wszystkich cel s� regularnie dogl�dane przez mag�w Stra�y Cywilnej, pos�uguj�cych si� pot�nymi zakl�ciami zamykaj�cymi.
Mijaj� godziny. S�ysz�, jak obwo�ywacz oznajmia Sabap, por� popo�udniowej modlitwy.
O tej porze wyznawcy Prawdziwego Ko�cio�a - w teorii wszyscy mieszka�cy miasta - powinni pa�� na kolana i wznie�� mod�y. Poranna modlitwa to Sabam. Nie bra�em w niej udzia�u. Zaspa�em. Jak zwykle, od wielu lat. Postanawiam odpu�ci� sobie r�wnie� popo�udniow� sesj�.
Drzwi skrzypi� i do celi wkracza kapitan Rallee.
- Nie wiesz, �e wszyscy obywatele nakazem prawa zobowi�zani s� do modlitwy w czasie Sabapu? - pyta.
- Nie widz� ci� na kl�czkach.
- Jestem zwolniony z powodu sprawy urz�dowej.
- Mianowicie?
- Musz� wyda� ci rozkaz, �eby� przesta� udawa� g�upiego i powiedzia� prefektowi wszystko, co chce wiedzie�.
Widok kapitana Rallee stanowi pewn�, aczkolwiek niewielk� pociech�. Znamy si� od dawna; walczyli�my nawet w tym samym batalionie podczas Wojen Ork�w. Niegdy� ��czy�a nas prawdziwa przyja��, lecz nasze drogi rozesz�y si�, kiedy opu�ci�em pa�ac i za�o�y�em w�asny interes. Kapitan wie, �e nie jestem g�upi, ale te� nie musi traktowa� mnie ze szczeg�lnymi wzgl�dami.
- S�uchaj, Thraxas, nie chcemy ci� tu trzyma�. Mamy wa�niejsze sprawy na g�owie. Nikt nie s�dzi, �e osobi�cie wbi�e� n� w Attilana.
- Prefekt Galwiniusz s�dzi.
Mina kapitana Rallee �wiadczy o tym, �e nie przejmuje si� on za bardzo s�dami prefekta.
- Poddali�my n� badaniom. Nasz mag melduje, �e nie ma na nim twojej aury. Oczywi�cie, niekt�rzy magowie potrafiliby j� usun��, ale ty nie jeste� na to do�� dobry.
- Absolutnie nie, kapitanie. W tych sprawach jestem kompletnym ignorantem.
- Ale znalaz� �lady twojej aury wewn�trz domu. Co tam robi�e�?
Dalej wpatruj� si� w sufit.
- Zdajesz sobie spraw� z powagi sytuacji, Thraxasie? Attilan by� niojskim dyplomat�. Ich ambasador podnosi krzyk. Pa�ac podnosi krzyk. Sam konsul by� tutaj i zadawa� pytania.
Jestem pod wra�eniem. Konsul jest najwy�szym urz�dnikiem w Turai, odpowiedzialnym wy��cznie przed kr�lem. Kapitan Rallee wbija we mnie wzrok. Ja wlepiam oczy w niego. Znosi ci�ar lat o niebo lepiej ode mnie. Z d�ugimi jasnymi w�osami i szerokimi barami wci�� jest przystojnym m�czyzn�. Prezentuje si� szykownie w p�aszczu i czarnej tunice. Zapewne nadal ma wzi�cie u kobiet. Przy tym nie jest g�upi. Ostry jak ucho Elfa w por�wnaniu z paroma t�pakami, jakich maj� w Stra�y Obywatelskiej.
- Powiesz co� wreszcie?
Milcz�.
- Nie wierz� w to, �e zabi�e� Attilana - m�wi kapitan. - Ale my�l�, �e mo�esz by� zamieszany w niewielkie w�amanie.
- Nie b�d� g�upi.
- G�upi? Mo�e tak. Mo�e nie. Nigdy nie s�ysza�em, �eby� dotychczas kogo� obrabowa�, lecz z drugiej strony, o ile mi wiadomo, nigdy wcze�niej nie by�e� winien Bractwu pi�ciuset guran�w.
Dostrzega moje zaskoczenie.
- Masz wielki problem, Thraxasie. Yubaxas ka�e przynie�� sobie twoj�g�ow�, je�li nie zap�acisz. Okropnie potrzebujesz pieni�dzy, co naturalnie wzbudzi�o nasz� podejrzliwo��, kiedy znale�li�my ci� w domu bogatego cz�owieka, gdzie nie zosta�e� zaproszony. Dlaczego wi�c nie powiesz mi, o co chodzi?
- Nie dyskutuj� o swoich interesach ze Stra�� Obywatelsk�. Ani z nikim innym. Gdybym to robi�, straci�bym klient�w.
- Kto jest twoim klientem?
- Nie mam �adnego.
- W takim razie, Thraxasie, lepiej zrewiduj sw�j stosunek do modlitwy. Je�li nie powiesz nam tego, co chcemy wiedzie�, wydostanie ci� z tej celi b�dzie wymaga�o boskiej interwencji.
Odchodzi. Ja zostaj�. Usycham z pragnienia - to chyba w�a�ciwe okre�lenie.
P�niej daj� w �ap� klawiszowi, �eby przyni�s� mi gazet�.
�S�awetna i wiarygodna kronika wszystkich wydarze� �wiatowych� jest jednym z licznych szmat�awc�w wydawanych codziennie w Turai. Nie jest ani s�awetna, ani wiarygodna, cechuje j� sk�onno�� do wcale nie aluzyjnego napomykania o skandalicznych zwi�zkach mi�dzy senatorskimi c�rkami a oficerami Stra�y Pa�acowej, ale dostarcza rozrywki. To jedna p�achta, marnie wydrukowana i cz�sto nie zawieraj�ca niczego pr�cz plotek. Dzisiaj jednak podaje sensacyjn� wiadomo�� o �mierci Attilana, w zwi�zku z kt�r� niojski ambasador rzeczywi�cie robi piek�o. Wystosowa� do kr�la protest w zwi�zku z tym skandalicznym pogwa�ceniem przywileju dyplomatycznego. Nie bez racji. Nie ma wi�kszego pogwa�cenia przywileju ni� zadanie �mierci osobie uprzywilejowanej. Nasz kr�l, kt�ry zawsze rwie si� do ug�askiwania Nioja�czyk�w, znalaz� si� w paskudnej sytuacji i pa�acowi zale�y na jak najszybszym wyja�nieniu morderstwa. Na tyle szybkim, �eby zwali� win� na pierwszego podejrzanego. To znaczy na mnie.
G�owi� si� nad t� afer� w swojej celi i nie potrafi� doszuka� si� w niej wi�kszego sensu. Nie mam poj�cia, kto wyprawi� w za�wiaty Attilana. Ani dlaczego ksi�niczka pos�a�a mnie po jakie� listy mi�osne, kt�re okaza�y si� zakl�ciem uk�adaj�cym smoka do snu. Po co to komu? W okolicy nie ma �adnych smok�w, poza kr�lewskim pupilem w zoo i tym nowym od Ork�w. Zastanawiam si� nad tym g��boko. To interesuj�ca historia. Ten smok, dopiero co zamkni�ty w kr�lewskim zoo, zosta� wypo�yczony. Orkowie z Gzak przys�ali go kr�lowi Reeth-Akanowi w zesz�ym tygodniu, w dow�d przyja�ni, �eby m�g� si� sparzy� z kr�lewsk� besti�. Oczywi�cie, nie ma nijakiej przyja�ni ani mi�dzy Turai a Gzakiem, ani mi�dzy ludzkim i orkowym rodzajem, jednak�e istniej� traktaty pokojowe. Nie jestem pewien, po co w�a�ciwie Orkowie go przys�ali. W�tpi� bardzo, czy zbytnio przejmuj� si� tym, i� smok kr�la Reeth-Akana mo�e si� czu� osamotniony. Mo�e chc� wprawi� ludzi w z�udne przekonanie, �e nie planuj� wojny przed przywr�ceniem armii do stanu sprzed ostatniego lania, jakie im sprawili�my. Gzak jest jednym z najbogatszych pa�stw Ork�w i ma w�asne kopalnie z�ota i diament�w. Odbudowa armii nie zajmie im wielu lat.
Nadal jednak pozostaje dla mnie tajemnic�, dlaczego ksi�niczka Du-Akai chcia�aby u�pi� tego czy tamtego smoka.
Przerzucam reszt� doniesie�. Zwyk�y przegl�d intryg pa�acowych i skandali oraz artyku� o zab�jczym zwanej Sarin Bezlitosn�, kt�ra jakoby dokona�a szeregu morderstw i napad�w w po�udniowych krajach, i dzi�ki swoim wyczynom sta�a si� najbardziej poszukiwan� przest�pczyni� na zachodzie. To przyprawia mnie o atak �miechu. Dawno temu mia�em do czynienia z Sarin Bezlitosn�. Przep�dzi�em jaz miasta, je�li chcecie wiedzie�. To tylko kolejna drobna z�odziejka. Gazety lubi� przydawa� pospolitym z�oczy�com cechy, kt�rych ci nie posiadaj�. Mam nadziej�, �e Sarin wr�ci do Turai. Nie mia�bym nic przeciwko forsie otrzymanej w nagrod�.
Ni�ej jest wzmianka o senatorze Lodiuszu, przyw�dcy opozycji, kt�ry wiesza psy na konsulu za rozkwit bezprawia w Turai. Zab�jstwa i rabunki wci�� s� na porz�dku dziennym i nadal nie ma ani �ladu Czerwonej Tkaniny Elf�w, za kt�r� skarb pa�stwa b�dzie musia� zap�aci�, nawet je�li jej nie otrzymamy.
O wysokiej cenie tkaniny decyduje fakt, �e stanowi ona nieprzenikliw� tarcz� przeciwko magii. To jedyna substancja na �wiecie, kt�rej nie mo�e spenetrowa� �adne zakl�cie. Bardzo potrzebna w �wiecie pe�nym wrogich czarnoksi�nik�w. Ale prawdopodobnie w tej chwili tkanina jest ju� daleko od miasta. Gdyby z�odzieje przywie�li j� do Turai, nasi rz�dowi magowie z pewno�ci� by j� wytropili. Kiedy tkanina jest gotowa, staje si� niewykrywalna, ale Elfy nie s� g�upie. Za ka�dym razem, gdy wysy�aj� bel�, znakuj� j� tymczasowym czarodziejskim stemplem, kt�ry tylko oni potrafi� usun��. Gdy materia� dociera do kr�la, elfi czarnoksi�nik usuwa znak. Tak wi�c kto� musia� buchn�� towar daleko od miasta. Powszechnie wiadomo, �e Orkowie od lat uganiaj� si� za Czerwon� Tkanin� Elf�w. Je�li wreszcie j� zdobyli, to oznacza dla nas z�e wie�ci.
Rozmy�lania przerywa mi huk. Drzwi otwieraj� si� z impetem i dozorca wprowadza m�od� kobiet�. Dziewczyna przedstawia mi si� i b�yska przed oczami jak�� urz�dow� piecz�ci�.
- Jestem pokoj�wk� ksi�niczki Du-Akai.
- Ciszej. �ciany maj� uszy.
- Ksi�niczka jest zaniepokojona - szepcze Jaisleti.
- Nie ma o co. Ukry�em szkatu�k� przed aresztowaniem. I nie poda�em nazwiska mocodawczym.
Na twarzyczce Jaisleti maluje si� ulga.
- Kiedy odzyska listy?
- Gdy tylko st�d wyjd�.
- Zobaczymy, co da si� zrobi�. Ale nie wolno ci wspomina� jej nazwiska. Po zab�jstwie Attilana wybuch�by jeszcze wi�kszy skandal, gdyby ich zwi�zek wyszed� na jaw.
- Nie martw si�. Uparte milczenie jest jedn� z moich najsilniejszych stron.
Odchodzi, nie prostuj�c wersji o listach mi�osnych. O smokach ani s�owa.
6
Wezwanie do Sabav, wieczornej modlitwy, t�ucze si� po wi�zieniu. Sabam, Sabap, Sabav. Trzy wezwania do mod��w dziennie. To mnie stresuje. Mimo wszystko w Turai i tak mamy luksus. W Nioj modl� si� sze�� razy na dzie�. Padam na kolana na wypadek, gdyby szpiegowa� mnie jaki� klawisz; dawanie w�adzom kolejnego pretekstu, �eby mnie tu trzyma�, nie ma najmniejszego sensu. Okaza�o si�, �e modlitwa nie by�a z�ym pomys�em, bo nied�ugo potem wychodz�. Mo�e teraz B�g stoi po mojej stronie. Cho� bardziej prawdopodobne, �e to ksi�niczka poci�gn�a za odpowiednie sznurki. Kapitan Rallee jest wyra�nie niezadowolony. Nie potrafi zrozumie�, jakim cudem facet mojego pokroju mo�e nadal mie� jakie� chody w tym mie�cie.
- Dla kogo pracujesz, dla rodziny kr�lewskiej? - gdera, gdy mag mamrocze zakl�cie, �eby wypu�ci� mnie za g��wn� bram�. - Uwa�aj na siebie, Thraxasie. Prefekt ma ci� na oku. Spr�buj wyci�� jaki� numer, a dosi�gnie ci� niczym z�y czar.
U�miecham si� �askawie w odpowiedzi i wsiadam do landusa kieruj�cego si� w stron� Dwunastu M�rz. Wysiadam przy �a�niach publicznych, zmywam z siebie smr�d wi�zienia, zaliczam piwko i papu �Pod M�ciwym Toporem� i zbieram si� do odej�cia.
- Gdzie by�e�? - pyta Makri.
- W pudle.
- Aha. My�la�am, �e mo�e ukrywasz si� przed Bractwem.
�ypi� na ni� w�ciekle.
- A niby dlaczego tak my�la�a�?
- Bo nie mo�esz sp�aci� hazardowych d�ug�w.
Jestem w�ciek�y. Nawet Makri o tym wie.
- Czy ka�dy w Dwunastu Morzach musi w�ciubia� nos w moje prywatne sprawy? Najwy�sza pora, �eby ludzie zaj�li si� swoimi w�asnymi przekl�tymi problemami.
Wypadam jak burza na ulic�. Jaki� �ebrak wyci�ga pomarszczon� r�k� w moj� stron�.
- We� si� do roboty - warcz�. Od razu czuj� si� nieco lepiej.
Zapada zmrok, nim docieram do domu Attilana. Tak szybki powr�t jest ryzykowny, ale trzeba to zrobi�. W czasie mi�dzy odkryciem cia�a w ogrodzie a aresztowaniem cisn��em szkatu�k� pod krzak i teraz musz� j� odzyska�. Wydaje si�, �e nikogo nie ma w pobli�u, tylko m�odszy pontyfik spieszy do domu po ci�kim dniu mod��w. Chcia�bym si� sta� niewidzialny, ale zakl�cie niewidzialno�ci jest dla mnie zbyt skomplikowane. Licz�c na hit szcz�cia, przeci�gam si� nad ogrodzeniem, skradam si� przez ogr�d i nurkuj� pod krzakiem. Szkatu�ki nie ma. Kto� mnie ubieg�. Dwie minuty p�niej znowu prze�a�� przez ogrodzenie i p�dz� na po�udnie, rozdra�niony tak� sytuacj�.
Po zmroku ruch konny jest zabroniony. Upa� nie zel�a� ani troch� i mam przed sob� m�cz�cy spacer. Kiedy docieram do Pashish, postanawiam wst�pi� do Astralna Potr�jnego Ksi�yca. Obieca�em Makri, �e zapytam go, czy mo�e jej pom�c. Cho� bli�sze prawdy b�dzie stwierdzenie, �e musz� si� napi�.
Pashish, le��ce na p�noc od Dwunastu M�rz, jest kolejnym biednym przedmie�ciem, cho� troch� mniej tam przest�pczo�ci. W kamienicach czynszowych przy w�skich ulicach mieszkaj� g��wnie robotnicy portowi i inni pracownicy fizyczni. Znalezienie maga w tej okolicy zdaje si� graniczy� z cudem, ale Astrath Potr�jny Ksi�yc jest poniek�d wyrzutkiem w�r�d swoich koleg�w po fachu. Zosta� nim za spraw� zarzut�w sprzed paru lat, kiedy by� oficjalnym magiem Stadionu Superbiusza, odpowiedzialnym za pilnowanie, by wszystkie wy�cigi rydwan�w i r�ne inne przebiega�y uczciwie, bez ingerencji magicznych si� z zewn�trz. Przekonanie pewnych pot�nych senator�w, �e ich rydwany nie jad� tak, jak powinny, doprowadzi�o do �ledztwa pretora i oskar�enia Astratha Potr�jnego Ksi�yca o branie �ap�wek.
Astrath zatrudni� mnie do znalezienia dowod�w �wiadcz�cych na jego korzy��. W rzeczywisto�ci by� winny jak wszyscy diabli, ale uda�o mi si� zaciemni� spraw� w spos�b wystarczaj�cy, �eby unikn�� wyroku albo wykluczenia z Gildii Mag�w. Dzi�ki temu m�g� pozosta� w mie�cie, chocia� w Turai nie wolno praktykowa� �adnemu magowi wyrzuconemu z Gildii. Jednak przyczepiona mu etykietka kanciarza zmusi�a go do porzucenia intratnej praktyki w Alei Prawda Jest Pi�knem. Teraz klepie bied� w Pashish. Praktyk� ma ma�� i ogranicza si� do zaspokajania skromnych potrzeb miejscowych obywateli.
Astrath nadal jest pot�nym magiem. Jak zawsze m�j widok sprawia mu przyjemno��. Niewielu ludzi z moim wykszta�ceniem i obyciem odwiedza go w tych czasach. Nalewa mi piwa, a ja wychylam je duszkiem. Nalewa mi drugie.
- Gor�co jak w orkowym piekle - m�wi�, opr�niaj�c kufelek.
Nalewa mi trzeci. Nie jest z�ym facetem, jak na maga. Rzucam p�aszcz i torb� na pod�og� mi�dzy astrolabia, mapy, prob�wki, zio�a, mikstury lecznicze i ksi�gi, kt�re stanowi� standardowe rekwizyty zapracowanego maga.
Pytam go o zakl�cie, opisuj�c je najlepiej jak pami�tam.
- To rzadka rzecz - rzecze Astrath Potr�jny Ksi�yc, powoli g�adz�c d�ug� brod�. - O ile mi wiadomo, �aden ludzki mag nigdy nie opracowa� udanego zakl�cia usypiaj�cego smoka. Najlepszym, co uda�o si� nam osi�gn��, jest chwilowe zamroczenie.
Ma racj�. Wiem to z w�asnego bolesnego do�wiadczenia. M�j pluton star� si� ze smokiem w ostatniej Wojnie Ork�w i wypr�bowa�em na tym potworze swoje zakl�cie usypiaj�ce. Rzuci�em je z pe�n� si��. Wtedy jeszcze moje poczynania mia�y wi�ksz� moc, ale smok ledwie zmru�y� oko. Mimo wszystko w ko�cu i tak go za�atwili�my.
- Czy Orkowie maj� takie zakl�cie?
- Mo�liwe - powiada Astrath Potr�jny Ksi�yc. - Ostatecznie s� bardziej do�wiadczeni w tej materii ni� my. A ich czarnoksi�nicy pracuj� innymi metodami. S�abszymi pod pewnymi wzgl�dami, ale czasem skuteczniejszymi. Nie by�bym zaskoczony, gdyby opanowali rzemios�o w stopniu wystarczaj�cym do u�pienia bestii. Nie s�dz�, �eby wypu�cili takie zakl�cie z r�k. Ale, oczywi�cie, jest jeszcze Horm.
- Horm Martwy?
Staram si� zapanowa� nad dr�eniem. Wola�bym unikn�� wci�gania mnie w sprawy dotycz�ce Horma Martwego. Nie jest jedynym szalonym magiem-renegatem na �wiecie, ale nale�y do najpot�niejszych i z tego, co ludzie m�wi�, najbardziej przera�aj�cych.
- Prowadzi�e� z nim interesy?
Astrath zn�w g�adzi swoj� brod�.
- Raczej nie. Ale paru cz�onk�w Gildii Mag�w spotka�o go w swoich podr�ach i opowiedzia�o mi o nim r�ne historie. Oczywi�cie, by�o to w�wczas, kiedy jeszcze mog�em chodzi� na zebrania Gildii. Z opowie�ci wynika, �e bierze dwa i odlatuje.
- Tak robi wi�kszo�� ludzi.
- Nie, on naprawd� umie lata�. Przynajmniej tak m�wi�. I je�dzi� na smokach.
- My�la�em, �e tylko Orkowie to potrafi�.
- Horm jest p�krwi Orkiem - m�wi Astrath. - I sp�dza czas na Pustkowiach, wymy�laj�c sposoby po��czenia magii Ork�w i ludzi. Ostatnio pracowa� nad zakl�ciem zsy�aj�cym ob��d na ca�e miasto. Nazwa� je O�miomilowym Terrorem. Przynajmniej takie dosz�y nas s�uchy. Oczywi�cie, nie mo�na ufa� informatorom z Pustkowi, ale Gildia by�a na tyle zaniepokojona, �e zacz�a pracowa� nad jakim� kontrzakl�ciem. Powszechnie wiadomo, �e Horm Martwy nie za bardzo przejmuje si� lud�mi.
- Nie rozumiem jednak, jaki zwi�zek m�g�by mie� z zakl�ciem, kt�re zna�a ksi�niczka.
- Ani ja - przyznaje Astrath Potr�jny Ksi�yc. - I z tego, co zapami�ta�e� z zakl�cia, nie wygl�da ono na jego dzie�o. Bardziej prawdopodobne, �e zosta�o skradzione okrijskiemu czarnoksi�nikowi. Albo mo�e ich ambasador przywi�z� je tutaj na wypadek, gdyby smok postanowi� wpa�� w ob��d i zacz�� pali� miasto.
Powinienem pospieszy� do domu i rozgry�� ten prob