4117
Szczegóły |
Tytuł |
4117 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4117 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4117 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4117 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Bajki z Kobia�ki
Rosyjskie bajki ludowe
w opracowaniu Wiktora Wa�dajewa
�
Ka�dy robi� swoje
�
Przysz�a lisica do ch�opskiej zagrody, jeszcze chwilka, a ju� by si� zakrad�a do kurnika, ale rzuci�y si� na ni� dwa psy. Jeden wi�kszy od drugiego. Oczy im p�on�, stercz� uszy, j�zory wysuni�te!..
Lisica w nogi i takimi sadzi susami, �e ju� ma pole za sob�, ju� mokrad�o min�a i wida� las.
Ale psy po pi�tach jej depcz�, o ma�y w�os za ogon chwyc�.
Jako� dobieg�a lisica do lasu, da�a nurka do nory pod drzewem, schowa�a si�.
Psy biegaj� doko�a drzewa, ujadaj�, ale dosta� si� do lisicy nie mog�.
Odetchn�a lisica i zaczyna sama ze sob� rozmawia�:
- Uszka moje, uszka! Kiedy bieg�am, co�cie, uszka, robi�y?
- S�ucha�y�my, wci�� s�ucha�y�my, gdzie s� psy!
- A wy, moje n�ki, a wy, n�ki, co�cie robi�y?
- Bieg�y�my, wci�� bieg�y�my, �eby ci� psy nie dop�dzi�y.
- A wy, oczka, wy, oczka moje, ocz�ta, co�cie robi�y?
- Patrzy�y�my wci��, patrzy�y�my, �eby� si�, liszko, nie potkn�a.
- A ty, ogonie, co� ty robi�, ogonie?
- Co robi�em, co robi�em? Z ty�u si� p�ta�em, na wietrze powiewa�em!..
- Ach, wi�c to tak! - rozgniewa�a si� lisica.- Poczekaj, poczekaj! Dam ci zaraz nauczk�!
I wysun�a ogon z nory, wo�aj�c do ps�w:
- Nu�e, potarmo�cie go, niech ma za swoje!
Chwyci�y psy za ogon i... wyci�gn�y lisic� z nory.
Biada lisicy, biada! Jeszcze chwila, jeszcze sekunda i przyjdzie jej koniec. Na szcz�cie wyrwa�a si� lisica psom i uciek�a.
Widzisz, lisico: niby ogon nic nie znaczy, a sprawi� mo�e, �e g�ow� przyp�acisz.
Lisica i cietrzew
�
Bieg�a lisica przez las, patrzy - a na drzewie siedzi cietrzew. Widzi go lisica dobrze, ale dosi�gn�� nie mo�e. Jak by go �ci�gn�� w d�, na ziemi�?
"No - my�li lisica - nic �atwiejszego, jak wywie�� tego milczka w pole!"
- Cietrzewiu, cietrzewiu! - zawo�a�a.- By�am w mie�cie.
- Bu-u-u, bu-u-u! By�a�, to by�a�.
- Cietrzewiu, cietrzewiu, o zarz�dzenie si� wystara�am.
- Bu-u-u, bu-u-u! Wystara�a� si�, to si� wystara�a�.
- �eby�cie wy, cietrzewie, nie siedzia�y na drzewie, �eby�cie si� przechadza�y po ��kach zielonych, po trawie.
- Bu-u-u, bu-u-u! Przechadza� si�, to si� przechadza�.
Nie rusza si� jednak cietrzew z miejsca, siedzi, nawet nie drgnie.
- Bu-u-u, bu-u-u! - rozz�o�ci�a si� lisica. - Wi�c dlaczego si� nie przechadzasz?!
- Bo s�ucham.
- Czego s�uchasz?
- Kto� tam jedzie, jakie� kopyta stukaj�.
Zaniepokoi�a si� lisica.
- Kto jedzie?
- Ch�op.
- A kto za nim biegnie?
- �rebak.
- Cietrzewiu, cietrzewiu! A jaki ogon ma ten �rebak? Jaki ogon?
- Zakr�cony.
- No, bywaj, cietrzewiu! Spiesz� si� do domu.
Zastan�wmy si� teraz, kto tu kogo wywi�d� w pole.
Ka�dy robi� swoje
�
Przysz�a lisica do ch�opskiej zagrody, jeszcze chwilka, a ju� by si� zakrad�a do kurnika, ale rzuci�y si� na ni� dwa psy. Jeden wi�kszy od drugiego. Oczy im p�on�, stercz� uszy, j�zory wysuni�te!..
Lisica w nogi i takimi sadzi susami, �e ju� ma pole za sob�, ju� mokrad�o min�a i wida� las.
Ale psy po pi�tach jej depcz�, o ma�y w�os za ogon chwyc�.
Jako� dobieg�a lisica do lasu, da�a nurka do nory pod drzewem, schowa�a si�.
Psy biegaj� doko�a drzewa, ujadaj�, ale dosta� si� do lisicy nie mog�.
Odetchn�a lisica i zaczyna sama ze sob� rozmawia�:
- Uszka moje, uszka! Kiedy bieg�am, co�cie, uszka, robi�y?
- S�ucha�y�my, wci�� s�ucha�y�my, gdzie s� psy!
- A wy, moje n�ki, a wy, n�ki, co�cie robi�y?
- Bieg�y�my, wci�� bieg�y�my, �eby ci� psy nie dop�dzi�y.
- A wy, oczka, wy, oczka moje, ocz�ta, co�cie robi�y?
- Patrzy�y�my wci��, patrzy�y�my, �eby� si�, liszko, nie potkn�a.
- A ty, ogonie, co� ty robi�, ogonie?
- Co robi�em, co robi�em? Z ty�u si� p�ta�em, na wietrze powiewa�em!..
- Ach, wi�c to tak! - rozgniewa�a si� lisica.- Poczekaj, poczekaj! Dam ci zaraz nauczk�!
I wysun�a ogon z nory, wo�aj�c do ps�w:
- Nu�e, potarmo�cie go, niech ma za swoje!
Chwyci�y psy za ogon i... wyci�gn�y lisic� z nory.
Biada lisicy, biada! Jeszcze chwila, jeszcze sekunda i przyjdzie jej koniec. Na szcz�cie wyrwa�a si� lisica psom i uciek�a.
Widzisz, lisico: niby ogon nic nie znaczy, a sprawi� mo�e, �e g�ow� przyp�acisz.
�
Lisica i �uraw
�
Zaprzyja�ni�a si� lisica z �urawiem. Przysz�o jej raz na my�l, �e trzeba �urawia ugo�ci� i posz�a zaprosi� go do siebie.
- Przyjd�, kumie, przyjd�, m�j drogi! Dobry b�dzie pocz�stunek.
Idzie �uraw na proszony obiad, a lisica ugotowa�a manny i rozsmarowa�a j� na talerzu. Poda�a go�ciowi i zach�ca go do jedzenia:
- Jedz, kumie kochany! Sama ugotowa�am.
�uraw dziobem puk-puk-puk po talerzu. Stuka�, stuka�, ale manny nawet nie skosztowa�.
A lisica tymczasem li�e sobie kaszk�, li�e, a� sama wszystko zjad�a.
Zjad�a i m�wi:
- Nie miej mi za z�e, mi�y kumie! Niczym wi�cej pocz�stowa� ci� nie mog�!
- Pi�knie dzi�kuj�, kumo! - m�wi �uraw. - Przyjd� teraz do mnie w go�cin�.
Nazajutrz przychodzi lisica do �urawia, a ten przyrz�dzi� ch�odnik, wla� go do dzbana o w�skiej szyi, postawi� na stole i powiada:
- Jedz, kumo, pocz�stuj si�!
Lisica biega doko�a, uwija si�, zachodzi to z jednej strony, to z drugiej.
Pow�cha dzban, poli�e, ale do ch�odnika j�zykiem nie dostaje.
A �uraw tymczasem dziobie i dziobie...
Dzioba� tak, p�ki wszystkiego nie zjad�.
- No, kumo, nie miej mi za z�e! Nie mam ju� wi�cej �adnego pocz�stunku.
Zwiesi�a lisica nos na kwint�. My�la�a, �e si� naje na ca�y tydzie�, a tymczasem posz�a do domu z pustym �o��dkiem. Odt�d ju� si� lisica i �uraw nie przyja�ni�.
A m�wi przecie� m�dre przys�owie: "Jak ty komu, tak on tobie".
�uraw i czapla
�
Lecia�a sowa, m�dra g�owa. Lecia�a, lecia�a, usiad�a, posiedzia�a, ogonkiem pomacha�a, doko�a si� rozejrza�a i znowu polecia�a. Lecia�a, lecia�a, usiad�a, posiedzia�a, ogonkiem pomacha�a, doko�a si� rozejrza�a... To dopiero taka sobie odliczanka, a bajk� zaraz opowiemy.
�yli na mokradle �uraw i czapla. Zbudowali sobie oboje chatki po dw�ch jego stronach.
Jako� nudzi�o si� �urawiowi samemu i postanowi� si� o�eni�.
- P�jd� w konkury do czapli!
Cz�ap, cz�ap! Poszed� �uraw - mieszaj�c b�oto - przemierzy� siedem wiorst.
Przychodzi i pyta:
- Jeste� w domu, czaplo?
- Jestem.
- Wyjd� za mnie za m��.
- Nie, �urawiu, nie wyjd� za ciebie za m��: nogi masz d�ugie, szatki kuse, latasz kiepsko, a nie mam czym ci� �ywi�! Id� sobie, d�ugonogi!
Cz�ap, cz�ap... Jak niepyszny poszed� �uraw do domu.
- Odszed�, a czapla namy�li�a si�:
- Zamiast �y� samej, chyba lepiej wyj�� za �urawia.
Przychodzi do �urawia i m�wi:
- �urawiu, we� mnie za �on�!
- Nie, czaplo, nie chc� ci�. Nie my�l� si� �eni� i nie wezm� ci� za �on�.
Rozp�aka�a si� czapla ze wstydu i wr�ci�a do domu.
�uraw namy�li� si� tymczasem i m�wi:
- Szkoda, �e nie wzi��em czapli za �on�. Przecie� nudz� si� sam jeden. Zaraz p�jd� i wezm� j� za �on�.
Cz�ap, cz�ap... Przychodzi i m�wi:
- Czaplo! Postanowi�em o�eni� si� z tob�, wyjd� za mnie!
- Nie, �urawiu, nie wyjd� za ciebie!
Wr�ci� wi�c �uraw do domu.
A czapla zastanowi�a si� tymczasem:
- Dlaczego mu odm�wi�am? Po co mam �y� sama jedna? Wyjd� lepiej za �urawia!
Przysz�a i prosi, �eby wzi�� j� �uraw za �on�, ale �uraw nie chce.
I chodz� tak do siebie w konkury, ale ani rusz pobra� si� nie mog�.
P�cherz, S�omka i �ape�
�
Byli sobie P�cherz, S�omka i �ape�.
Poszli do lasu nar�ba� drew. Doszli do rzeki, ale jak si� przez ni� przeprawi�, nie wiedz�.
S�omka m�wi:
- P�cherzu! We� nas, przele� z nami na drugi brzeg!
A P�cherz odpowiada:
- Nie, S�omko, jeste� bardzo kol�ca. Niech nas lepiej �ape� przewiezie.
�ape� na to:
- Bardzo ch�tnie, ale kiepsko mnie spleciono, wprost
dziura przy dziurze! Lepiej przerzu� si�, S�omko, z jednego brzegu na drugi i przejdziemy po tobie.
Przerzuci�a si� S�omka z jednego brzegu na drugi.
Poszed� po niej �ape� i S�omka si� z�ama�a.
�ape� wpad� do wody.
A P�cherz na brzegu �mia� si�, �mia�, a� p�k� ze �miechu.
Owca, lisica i wilk
�
Uciek�a owca od ch�opa. Idzie i spotyka lisic�.
Pyta lisica owc�:
- Dok�d ci� licho ponios�o, kumo?
A owca jej na to:
- Och, kumo! By�am w trzodzie u ch�opa, ale d�u�ej tak �y� nie mog�; narobi baran g�upstw, nabroi, a skrupi si� wszystko na owcy! Postanowi�am wi�c, �e p�jd� sobie, gdzie oczy ponios�.
- Mam tak� sam� ci�k� dol�! - powiedzia�a lisica. - Zagryzie tch�rz kur�, inn� porwie, a na kogo pada podejrzenie? Na mnie, albo na mego brata lisa. Tylko my jeste�my winni! Nikt inny... Wiesz co, uciekajmy razem!
I ruszy�y obie w dalsz� drog�.
Sz�y, sz�y, a� tu idzie na ich spotkanie wilk samotnik.
- Jak si� masz, kumo! - wita si� z lisic�, a na owc� nawet nie spojrzy, jakby jej w og�le nie by�o.
- Dzie� dobry! - odpowiada lisica.
- Daleko idziesz?
- Gdzie oczy ponios�, bracie! - westchn�a lisica i opowiedzia�a wilkowi, jakie ma zmartwienie.
Wys�ucha� wilk i te� westchn��:
- Ech, kumo! Albo� doczekasz si� sprawiedliwo�ci na �wiecie! Ze mn� ta sama historia: rozszarpie nied�wied� cielaka, a wszystkiemu jest winien wilk samotnik, nikt inny!... Wiesz co, chod�my razem!
Id� w tr�jk�, a wilk, jakby dopiero teraz zauwa�y� owc�, wci�� na ni� zerka. Wreszcie m�wi do niej:
- Hej, owco, przecie� ty masz na sobie m�j ko�uch!
�ypn�� na ni� okiem i wyszczerzy� z�by. Struchla�a owca, nie wie, co powiedzie�, mow� jej odj�o.
Us�ysza�a lisica s�owa wilka i wtr�ci�a si� od razu:
- Rzeczywi�cie to tw�j ko�uch, kumie?
- Pewnie, pewnie, �e m�j! - wykrzykn�� wilk.
Domy�li�a si� lisica, �e wilk chce si� rozprawi� z owc� sam, a wtedy jej, lisicy, nie pozostanie nic innego, tylko samej biec o g�odzie dalej. Zapyta�a wi�c:
- A got�w jeste� na to przysi�c, kumie?
- Jestem got�w, przysi�gn�! - od razu wyrazi� zgod� wilk.
- No to chod�my! - powiedzia�a lisica. - B�d� �wiadkiem.
A zauwa�y�a ju� przedtem, �e ch�opi zastawili na �cie�ce sid�a. Podprowadzi�a wilka do tych side� i m�wi:
- O, akurat dobre miejsce. Postaw tu �ap� i przysi�gnij, �e ko�uch jest tw�j, a potem go sobie we�miesz.
Wilk nawet nie spojrza� i uderzy� �ap� na znak, �e niby przysi�ga.
Jeszcze dobrze, �e nie w sid�a uderzy�, tylko po ziemi! Sid�a trzasn�y jednak, zgrzytn�y �elaznymi z�biskami i zamkn�y si�. Szcz�ciem, nie zacisn�y wilczej �apy, bo przepad�oby wilczysko!
Co to za przysi�ga! Rzuci� si� przera�ony wilk do ucieczki, a lisica i owca te� nie omieszka�y uciec czym pr�dzej, p�ki by�y zdrowe i ca�e.
Rozejrza�y si� doko�a - co to? Przysz�y z powrotem tam, sk�d wyruszy�y w drog�.
A owca powiada:
- No, kumo, dzi�kuj� ci za nauczk�! Nabiega�am si� do woli, najad�am �miertelnego strachu. Lepiej �y� w trzodzie u ch�opa.
- Masz racj�! - powiedzia�a lisica.- P�jd� te� do domu, a w razie czego potrafi� sobie z tch�rzem poradzi�. Bo a nu� moje futro, podobnie jak tw�j ko�uch, oka�e si� ni st�d ni zow�d cudze.
Widzicie! Dobr� nauczk� dostali wszyscy troje: i lisica, i owca, a nawet wilk!