4006
Szczegóły |
Tytuł |
4006 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4006 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4006 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4006 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Anne McCaffrey
Wszystkie Weyry Pern � tom 11
All the Weyrs of Pern
Przek�ad Zuzanna Gali�ska
Data wydania oryginalnego 1991
Data wydania polskiego 1998
Z ca�ym szacunkiem dedykuj� t� ksi��k� doktorom Jackowi i Judy Cohenom, kt�rzy tak wzbogacili moje �ycie.
Prolog
Siwsp poczu�, �e jego czujniki reaguj� na wznowienie dop�ywu energii z ogniw s�onecznych umieszczonych na dachu budynku, w kt�rym znajdowa�o si� jego pomieszczenie. Widocznie silny wiatr zwia� zatykaj�cy je kurz i popi� wulkaniczny. Podczas ubieg�ych dw�ch tysi�cy pi�ciuset dwudziestu pi�ciu lat wydarza�o si� to na tyle cz�sto, �e m�g� podtrzyma� funkcjonowanie, przynajmniej na podstawowym poziomie.
Jak zwykle, sprawdzi� wszystkie g��wne obwody i nie znalaz� �adnej usterki. Zewn�trzne wizjery pozosta�y zatkane, ale zdo�a� stwierdzi�, �e w pobli�u panuje pewna aktywno��.
Czy�by ludzie powr�cili na L�dowisko?
Odchodz�c st�d, ludzie rozkazali mu znale�� spos�b na zniszczenie organizmu, okre�lanego przez kapitan�w mianem �Nici�. Jednak nie m�g� tego dokona�, gdy� nie otrzyma� wystarczaj�cych informacji. Tym niemniej priorytet nie zosta� skasowany.
By� mo�e teraz, gdy ludzie wr�cili, dostarcz� mu nowych danych i b�dzie m�g� wywi�za� si� z zadania.
W miar� jak odkrywa�o si� coraz wi�cej s�onecznych ogniw, energia zacz�a wype�nia� jego obwody elektryczne. Ods�anianie nie by�o przypadkowe, tak jakby przyczyn� by� tylko wiatr. Przypomina�o to raczej dzia�alno�� cz�owieka. Energia s�oneczna �adowa�a d�ugo nie u�ywane kolektory, a Siwsp rozprowadza� j� na wszystkie systemy i wykonywa� szybkie testy.
Zosta� zaprojektowany tak, by przetrwa� nawet najbardziej niesprzyjaj�ce warunki. Energia p�yn�a w nim ca�y czas, wi�c by� gotowy do pracy jeszcze zanim ods�oni�te do ko�ca zewn�trzne czujniki.
Ludzie wr�cili na L�dowisko! Jeszcze raz rodzaj ludzki zatriumfowa� nad ogromnymi przeciwno�ciami.
Dzi�ki elementom optycznym Siwsp zauwa�y�, �e ludziom nadal towarzysz� stworzenia nazwane ognistymi smokami. Przez jego kana�y s�uchowe przenika�y tak�e d�wi�ki. By�y to takie g�osy, jakie wydawa� cz�owiek, ale mia�y dziwne brzmienie. Widocznie w j�zyku nast�pi�y zmiany. Tym niemniej Siwsp policzy�, �e od chwili l�dowania min�o ju� dwa tysi�ce pi��set dwadzie�cia pi�� lat, wi�c mog�o si� zdarzy� absolutnie wszystko. Siwsp s�ucha� i t�umaczy�, przymierzaj�c zmienione samog�oski i zlane sp�g�oski do wzor�w mowy, kt�re zosta�y w nim zaprogramowane. Organizowa� nowe d�wi�ki w grupy i sprawdza� je w programie semantycznym.
Nagle w zasi�gu jego czujnik�w pojawi�o si� ogromne bia�e stworzenie. Czy�by to by� potomek pierwszego wytworu bioin�ynier�w? Siwsp wykona� szybk� ekstrapolacj� z plik�w biolabu i doszed� do wniosku, �e tak zwane smoki ewoluowa�y i mia�y si� �wietnie. Jednak gdy przeszuka� wszystkie dane na temat gatunku stworzonego przez ludzi, nie znalaz� informacji o bia�ym zwierz�ciu.
Zacz�� powoli rozumie�, �e ludzko�� nie tylko przetrwa�a ponad dwadzie�cia pi�� wiek�w Opadu Nici, lecz jeszcze bardziej rozkwit�a. Siwsp wcale si� temu nie dziwi�. Wiedzia�, �e cz�owiek zawsze d��y do prze�ycia nawet tam, gdzie inni ulegaj�.
Je�li ludzie mogli wr�ci� na Po�udniowy Kontynent, to mo�e uda�o im si� tak�e zniszczy� paso�ytniczy organizm? By�oby to nie lada osi�gni�ciem. Czym wi�c zajmie si� teraz on, Siwsp, je�eli ten problem zosta� ju� rozwi�zany?
Jednak ludzko��, ze swoj� nienasycon� ciekawo�ci� i niepokojem, niew�tpliwie znajdzie nowe zadania, kt�rych Sztuczna Inteligencja o Werbalnym Systemie Porozumiewania mog�aby si� podj��. Siwsp wiedzia� ze swoich bank�w pami�ci, �e ludzie nie s� gatunkiem �atwo wpadaj�cym w samozadowolenie. Wkr�tce ci, kt�rzy pracuj� nad oczyszczeniem zalegaj�cego od stuleci kurzu, odkryj� ca�y budynek i dotr� do niego. Musi, oczywi�cie, zareagowa� tak, jak poleca� mu program.
Siwsp czeka�.
Rozdzia� I
Obecne (dziewi�te) przej�cie, 17 obr�t
Zanim Siwsp sko�czy� opowiada� o pierwszych dziewi�ciu latach kolonizacji Pernu, s�o�ce, kt�re osadnicy nazwali Rukbat, zasz�o niezwykle pi�knymi kolorami, chocia� chyba �aden z pe�nych szacunku s�uchaczy historii przedstawionej przez Sztuczn� Inteligencj� o Werbalnym Systemie Porozumiewania nie zwr�ci� na to uwagi.
W czasie, gdy melodyjny g�os Siwspa wype�nia� pomieszczenie i przenika� do holu, ludzie nap�ywali jak przyci�gni�ci magnesem. Rozpychali si� i przeciskali, by s�ucha� opowie�ci i cho� rzuci� okiem na niewiarygodne ruchome obrazy, kt�rymi ten dziwny stw�r ilustrowa� swoje s�owa. Lordowie Warowni i Mistrzowie Cech�w, pospiesznie wezwani przez pos�a�c�w - jaszczurki ogniste - bez skargi t�oczyli si� w dusznym pomieszczeniu maszyny.
Lord Jaxom z Ruathy poprosi� swojego bia�ego smoka, Rutha, by powiadomi� o odkryciu Przyw�dc�w Weyru Benden, oni wi�c jako pierwsi do��czyli do Mistrza Harfiarza Robintona i Mistrza Kowala Fandarela. Lessa i F�lar cichutko przysiedli na sto�kach, kt�re ust�pili im Jaxom i Czeladnik Harfiarz Piemur. Piemur gro�nie zamacha� do swojej �ony Jancis, gdy ta r�wnie� chcia�a ust�pi� miejsca i gestem nakaza� Breidemu, kt�ry sta� z rozdziawionymi ustami w drzwiach, by przyni�s� dodatkowe sto�ki. F�nor, dow�dca skrzyd�a w Benden, znalaz� ju� skrawek przestrzeni tylko na pod�odze, sk�d musia� wyci�ga� szyj�, �eby zobaczy� ekran. Jednak natychmiast historia poch�on�a go na tyle, �e przesta� zwraca� uwag� na niewygody. W ma�ym, zat�oczonym pomieszczeniu zrobiono jeszcze miejsce dla Lord�w Groghe�a z Fortu, Asgenara z Lemos i Larada z Telgaru, ale w zamieszaniu odepchni�to Jaxoma a� pod drzwi. Ustawi� si� wi�c na stra�y i grzecznie, lecz stanowczo odmawia� nast�pnym ch�tnym prawa do wej�cia.
Siwsp zwi�kszy� si�� g�osu tak, by mogli go s�ysze� wszyscy, kt�rzy stali na korytarzu. Wydawa�o si�, �e nikomu nie przeszkadza zaduch i ciasnota, zw�aszcza �e po jakim� czasie kto� pomy�la� o podaniu wody, soku z czerwonych owoc�w i pasztecik�w z mi�sem. Kto� inny otworzy� okna w korytarzu, zapewniaj�c przep�yw powietrza, chocia� niewiele z niego dociera�o do pomieszczenia Siwspa.
-�Ostatnia wiadomo��, kt�r� otrzyma�em od kapitana Keroona potwierdza�a, �e Warownia Fort dzia�a. Przyj��em t� wiadomo�� o 17:00, czwartego dnia dziesi�tego miesi�ca, jedena�cie lat po L�dowaniu.
Kiedy Siwsp zamilk�, zapad�a g��boka i pe�na namaszczenia cisza. W ko�cu oszo�omieni ludzie zacz�li si� porusza�. Mistrz Harfiarz Robinton te� doszed� do siebie i, czuj�c, �e do niego nale�y obowi�zek zareagowania na te niespodziewane historyczne objawienia, zabra� g�os jako pierwszy.
-�Jeste�my ci niezwykle zobowi�zani za przekazanie nam tej zdumiewaj�cej opowie�ci. - Robinton przemawia� z wielk� pokor� i najg��bszym szacunkiem. Przez pok�j i korytarz przeszed� zgodny pomruk. - Stracili�my tak du�o z naszej wczesnej historii. Zosta�a ona w�a�ciwie zredukowana do mit�w i legend. Wyja�ni�e� wiele z tego, co nas intrygowa�o. Ale dlaczego twoja opowie�� urywa si� tak nagle?
-�Autoryzowani operatorzy nie dostarczali dalszych informacji.
-�Dlaczego?
-�Nie udzielono mi wyja�nie�. Poniewa� nie otrzyma�em kolejnych instrukcji, kontynuowa�em obserwacje do czasu, gdy ogniwa s�oneczne zosta�y zasypane, a poziom energii zredukowany do minimum niezb�dnego dla dzia�ania cz�ci centralnej.
-�Te ogniwa s� �r�d�em twojej mocy? - spyta� Fandarel, a jego basowy g�os a� grzmia� z entuzjazmu.
-�Tak.
-�A obrazy? Jak to zrobi�e�? - zazwyczaj pow�ci�gliwy Fandarel nie kry� podniecenia.
-�Nie znacie urz�dze� nagrywaj�cych?
-�Nie. - Fandarel potrz�sn�� z rozgoryczeniem g�ow�. - Tak jak wielu innych cud�w, o kt�rych wspomina�e�. Czy mo�esz nas nauczy� tego, co zapomnieli�my? - Jego oczy b�yszcza�y wyczekuj�co.
-�Banki pami�ci zawieraj� informacje na temat In�ynierii Planetarnej i Kolonizacji oraz wielokulturowe i historyczne katalogi, kt�re Administratorzy Kolonii uwa�ali za istotne.
Zanim Fandarel m�g� sformu�owa� kolejne pytanie, F�lar podni�s� r�k�.
-�Z ca�ym szacunkiem, Mistrzu Fandarelu, wszyscy mamy pytania do Siwspa. - Odwr�ci� si� i skin�� na Mistrza Esselina i wsz�dobylskiego Breide�a. - Prosz� opr�ni� korytarz, Mistrzu Esselinie. Nikt nie mo�e wej�� do tego pokoju bez wyra�nego pozwolenia jednej z obecnych tu teraz os�b. Czy to jasne? - spogl�da� surowo na obu m�czyzn.
-�Tak jest, Przyw�dco Weyru, zupe�nie jasne - odpowiedzia� s�u�alczo Breide.
-�Oczywi�cie, Przyw�dco Weyru, z pewno�ci�, Przyw�dco Weyru - potakiwa� Mistrz Esselin, k�aniaj�c si� za ka�dym razem, kiedy wymawia� tytu� F�lara.
-�Breide, nie zapomnij przekaza� raportu z dzisiejszego wydarzenia Lordowi Torikowi - doda� F�lar, doskonale zdaj�c sobie spraw�, �e Breide zrobi�by to nawet bez jego pozwolenia. - Esselinie, przynie� kosze �ar�w do o�wietlenia sali i przyleg�ych pokoi, kilka po��wek lub materacy, a tak�e koce i jedzenie.
-�I wino. Nie zapominaj o winie, F�larze - zawo�a� Robinton. - Bende�skie wino, je�li mo�na, Esselinie, dwa buk�aki. Praca, kt�ra tu czeka, z ca�� pewno�ci� przyprawi nas o pragnienie - doda� lekkim tonem i u�miechn�� si� �obuzersko do Lessy.
-�Och, Robintonie, nie wypijesz dw�ch pe�nych buk�ak�w - napomnia�a go surowo Lessa. - Widz�, co ci chodzi po g�owie. Oszcz�dzaj si�, bo mia�e� a� za du�o wra�e� jak na jeden dzie�. Ja te� jestem oszo�omiona.
-�Pani Lesso - odezwa� si� Siwsp pojednawczo - zapewniam, �e ka�de s�owo, kt�re us�ysza�a�, jest prawdziwe.
Lessa zwr�ci�a si� w stron� ekranu pokazuj�cego te wszystkie cuda: wizerunki ludzi, kt�rzy przed wiekami obr�cili si� w proch, nieznane przedmioty...
-�Siwspie, nie w�tpi� w to, co nam opowiedzia�e�, ale w�tpi� w moje zdolno�ci zrozumienia chocia� po�owy niezwyk�o�ci, kt�re nam opisa�e� i pokaza�e�.
-�Pani, wiedz, �e to, co sami osi�gn�li�cie, graniczy z cudem - odrzek� Siwsp. - Poradzili�cie sobie z niebezpiecze�stwem, kt�re omal nie zabi�o osadnik�w. Czy te olbrzymie i wspania�e stworzenia spoczywaj�ce na zboczach wzg�rz, to potomkowie smok�w, kt�re stworzy�a pani Kitti Ping Yung?
-�Tak - odpowiedzia�a Lessa z dum� posiadaczki. - Z�ota kr�lowa to Ramoth...
-�Najwi�kszy smok na ca�ym Pernie - podpowiedzia� scenicznym szeptem Mistrz Harfiarz Robinton i pu�ci� oczko.
Lessa ju� zamierza�a spiorunowa� go wzrokiem, ale zamiast tego roze�mia�a si�.
-�Tak, rzeczywi�cie ona jest najwi�ksza.
-�Spi�owy, kt�ry na pewno odpoczywa obok niej, to Mnementh, a ja jestem jego je�d�cem - doda� F�lar u�miechaj�c si� szelmowsko na widok skr�powania swojej towarzyszki �ycia.
-�Sk�d wiesz, co znajduje si� poza tym pokojem? - wypali� Fandarel.
-�Moje zewn�trzne czujniki ju� dzia�aj�.
-�Zewn�trzne czujniki... - Fandarel umilk� zadziwiony.
-�A to bia�e? - pyta� dalej Siwsp. - To...
-�On - sprostowa� Jaxom stanowczo, ale bez urazy - nazywa si� Ruth, a ja jestem jego je�d�cem.
-�Nadzwyczajne. Raport bioin�ynieryjny wskazywa�, �e mia�o by� pi�� odmian, bazuj�cych na materiale genetycznym jaszczurek ognistych.
-�Ruth jest w porz�dku - odpar� Jaxom. Ju� dawno przesta� odczuwa� uraz�, gdy kto� podawa� w w�tpliwo�� zalety jego smoka. Ruth mia� specjalne zdolno�ci.
-�To cz�� naszej historii - powiedzia� Robinton uspokajaj�co.
-�Ale z jej opowiadaniem zaczekamy, a� niekt�rzy z nas odpoczn� - twardo oznajmi�a Lessa, rzucaj�c harfiarzowi jeszcze jedno surowe spojrzenie.
-�Pani, pow�ci�gn� swoj� ciekawo�� - odezwa� si� Siwsp. Lessa podejrzliwie popatrzy�a na pociemnia�� powierzchni� ekranu.
-�Odczuwasz ciekawo��? A co masz na my�li m�wi�c do mnie �pani�?
-�Nie tylko ludzie zbieraj� informacje. �Pani� to tytu� wyra�aj�cy szacunek.
-�Siwspie, szacunek wobec Lessy wyra�a si� nazywaniem jej W�adczyni� Weyru - wyja�ni� uprzejmie F�lar. - Albo je�d�czyni� Ramoth.
-�A jak m�wi� do ciebie, panie?
-�Jestem Przyw�dc� Weyru lub je�d�cem Mnementha. Pozna�e� ju� Mistrza Harfiarza Robintona, Czeladnika Harfiarza Piemura, Mistrza Kowala Jancis i Lorda Jaxoma z Warowni Ruatha, ale pozw�l, �e teraz ci przedstawi� Mistrza Kowala Fandarela, Lorda Groghe�a z Warowni Fort, o kt�rej zawsze wiedzieli�my, �e zosta�a za�o�ona jako pierwsza... - F�lar ukry� u�miech na widok skromnej miny Groghe�a - chocia�, oczywi�cie, nie wiedzieli�my dlaczego. A to Larad, Lord Telgaru, i Lord Lemosu, Asgenar.
-�Lemos? Co� podobnego! - Ale zanim s�uchacze zd��yli zareagowa� na lekkie zdziwienie w g�osie Siwspa, ten m�wi� dalej. - Dobrze wiedzie�, �e imi� bohaterskiej Sallah Telgar Andiyvar przetrwa�o.
-�Stracili�my wiedz� o znaczeniu imion - mrukn�� Larad. - Ale radujemy si�, �e po�wi�cenie Sallah i jej m�a, Tarviego nie odesz�o w zapomnienie.
-�Siwspie - odezwa� si� F�lar, staj�c na wprost ekranu - m�wi�e�, �e pr�bowa�e� odkry� sk�d pochodz� Nici i jak je zniszczy�. Doszed�e� do jakich� wniosk�w?
-�Tak. Przez ostatnie tysi�clecie dowiedzia�em si� kilku rzeczy. Organizm zwany Nici� jest w jaki� spos�b po��czony z planetk�, kt�ra, w afelium, przebiega przez ob�ok Oorta, a gdy dociera do peryhelium, poci�ga za sob� materi� spoza orbity waszej ostatniej planety. W�wczas ten ci�gn�cy si� ob�ok wydala cz�� swego brzemienia w przestrze� kosmiczn� wok� Pernu. Obliczenia przeprowadzone po l�dowaniu wskazywa�y, �e za ka�dym razem b�dzie to trwa�o oko�o pi��dziesi�ciu lat, po czym materia� �ci�gni�ty przez planetk� wyczerpie si�. Osadnicy wyliczyli r�wnie�, �e to zjawisko b�dzie nawraca� co mniej wi�cej dwie�cie pi��dziesi�t lat, z dok�adno�ci� do dziesi�ciu.
F�lar rozejrza� si� wok� siebie sprawdzaj�c, czy ktokolwiek zrozumia� o czym m�wi Siwsp.
-�Z ca�ym szacunkiem, Siwspie, nie rozumiemy twoich wyja�nie� - powiedzia� z �alem harfiarz. - Du�o czasu up�yn�o odk�d admira� Benden i gubernator Boll poprowadzili osadnik�w na p�noc. Obecnie mamy siedemnasty Obr�t... ty, jak mi si� wydaje, nazywasz to rokiem Dziewi�tego Przej�cia Czerwonej Gwiazdy.
-�Zapisa�em.
-�Zawsze uwa�ali�my - doda� F�lar - �e Nici przychodz� z Czerwonej Gwiazdy.
-�To nie jest gwiazda. Chodzi o zab��kan� planet�, kt�ra prawdopodobnie z jakiego� powodu wyrwa�a si� ze swojego rodzinnego systemu i podr�owa�a przez przestrze� kosmiczn� do czasu, a� przyci�gn�a j� si�a grawitacji waszego s�o�ca, Rukbatu. A materia, kt�r� nazywacie Nici�, nie pochodzi z powierzchni planety. Jej �r�d�em jest ob�ok Oorta.
-�A co to jest ten ob�ok Oorta? - spyta� Mistrz Fandarel.
-�Holenderski astronom Jan Oort odkry�, �e istniej� ob�oki sformowane z materii komet okr��aj�ce gwiazd� po orbicie bardziej od niej oddalonej ni� orbita najdalszej planety. Tego rodzaju ob�oki otrzyma�y nazw� ob�ok�w Oorta, od nazwiska odkrywcy. Materia komet przenika z ob�oku do wn�trza systemu. W przypadku Rukbatu, cz�� tej materii to jajowate cia�a o twardych skorupach, kt�re zmieniaj� si� w szczeg�lny spos�b. Zrzucaj�c zewn�trzn� pow�ok� i s�abn�c w zetkni�ciu z g�rn� warstw� atmosfery, spadaj� na powierzchni� Pernu jako to, co zosta�o okre�lone terminem �Nici�. Przypominaj� �ar�oczny organizm po�eraj�cy materi� organiczn� zbudowan� ze zwi�zk�w w�gla.
Fandarel zamruga� usi�uj�c przyswoi� sobie te informacje.
-�C�, sam pyta�e� Mistrzu Fandarelu - zauwa�y� Piemur z�o�liwie. - Siwspie, twoje wyja�nienia tylko mieszaj� nam w g�owach, gdy� nikt z nas nie posiada wystarczaj�cej wiedzy, aby je zrozumie� - odezwa� si� F�lar, unosz�c d�o� na znak, by mu nie przerywano. - Ale skoro ty, i jak przypuszczam nasi przodkowie, wiedzieli�cie, czym s� Nici i sk�d pochodz�, dlaczego nie zniszczyli�cie ich �r�d�a?
-�Zanim doszed�em do powy�szych wniosk�w, Przyw�dco Weyru, wasi przodkowie przenie�li si� na P�nocny Kontynent i nie powr�cili, �eby przyj�� raport.
Pok�j wype�ni�a cisza pe�na poczucia rozpaczy i przegranej.
-�Ale my tu jeste�my - powiedzia� Robinton, prostuj�c si� na sto�ku. � I mo�emy wys�ucha� raportu.
-�Je�li go zrozumiemy - doda� F�lar �artobliwie.
-�Mam programy edukacyjne ze wszystkich dziedzin nauki, chocia� nadrz�dnym rozkazem, wydanym mi przez kapitan�w Keroona i Tilleka, jak r�wnie� admira�a Bendena i gubernator Boli, by�o zbieranie informacji i odkrycie sposobu zniszczenia Nici.
-�Czyli usuni�cie zagro�enia jest mo�liwe? - zapyta� F�lar, zachowuj�c oboj�tny wyraz twarzy, by nie zdradzi� nadziei, kt�r� odczuwa�.
-�Taka mo�liwo�� istnieje, Przyw�dco Weyru.
Wszyscy obecni spojrzeli na maszyn� z niedowierzaniem.
-�Taka mo�liwo�� istnieje, Przyw�dco Weyru - powt�rzy� Siwsp - ale b�dzie wymaga� olbrzymiego wysi�ku zar�wno od was, jak i od wszystkich mieszka�c�w Pernu. Najpierw musicie przyswoi� sobie j�zyk naukowy i nauczy� si� wykorzystywa� nowoczesn� technologi�. Nast�pnie trzeba uzyska� dost�p do g��wnych bank�w pami�ci �Yokohamy�, aby pozna� nowe pozycje asteroid�w. Dopiero wtedy b�dzie mo�na przyst�pi� do likwidacji Nici. Najprawdopodobniej zdo�amy tego dokona�.
-�M�wisz o mo�liwo�ci, o prawdopodobnym rezultacie? - F�lar podszed� do maszyny i opar� r�ce po obu stronach delikatnie jarz�cego si� ekranu. - Zrobi�bym wszystko, absolutnie wszystko, aby uwolni� Pern od Nici!
-�Je�li jeste�cie przygotowani na to, aby odzyska� utracon� wiedz� i doskonali� j�, b�dzie mo�na tego dokona�.
-�A ty nam pomo�esz?
-�Likwidacj� Nici na Pernie zaprogramowano mi jako najwy�szy priorytet.
-�Na pewno nie jest dla ciebie tak wa�ny, jak dla nas! - wykrzykn�� F�lar, a F�nor gor�co mu przytakn��.
Lordowie Warowni wymienili spojrzenia, wyra�aj�ce nadziej� walcz�c� ze zdumieniem. Ca�kowite zniszczenie Nici by�o tym, co F�lar obieca� im dziewi�tna�cie Obrot�w temu, zanim zosta� Przyw�dc� jedynego Weyru Pernu, jaki w�wczas istnia�. Tylko eskadry odwa�nych smok�w i je�d�c�w Bendenu broni�y ludzko�ci na Pernie przed zag�ad� lub powrotem do prymitywnego my�listwa i zbieractwa, gdy po up�ywie czterystu Obrot�w od ostatniego bliskiego Przej�cia Czerwonej Gwiazdy Nici niespodziewanie zn�w zacz�y opada�. Zrozpaczeni Lordowie Warowni w pierwszej chwili obiecali pomoc i zastosowanie si� do wszystkich wymaga� F�lara. Jednak borykaj�c si� z nagl�cymi potrzebami wymuszanymi przez Przej�cie, szybko o tym zapomnieli i zacz�li si� buntowa�. Ale potem jeszcze szybciej poj�li, �e tylko je�d�cy smok�w, pe�ni�c swoj� odwieczn� s�u�b�, mog� uratowa� planet�. Jaxom, jako je�dziec smoka i zarazem Lord Warowni, najlepiej rozumia� F�lara. Nie mia� w�tpliwo�ci, �e Przyw�dca Weyru Benden rzeczywi�cie zamierza dokona� tego, co obieca�, i �e zrobi wszystko, aby na zawsze uwolni� Pern od Nici.
-�Czeka nas du�o pracy - powiedzia� �wawym tonem Siwsp.
�Zachowuje si� tak�, pomy�la� Mistrz Robinton �jakby odczuwa� ulg� maj�c zaj�cie po tej d�ugiej przerwie.�
-�Wasze Kroniki, Mistrzu Robintonie i Mistrzu Fandarelu, b�d� mia�y niezmiern� warto�� przy ocenie zar�wno tego, co si� zdarzy�o w przesz�o�ci, jak i obecnego poziomu wiedzy. Gdy poznam histori� osadnictwa, b�dzie mi �atwiej przystosowa� programy edukacyjne.
-�Cech Harfiarzy pilnie prowadzi� Kroniki - oznajmi� Robinton z zapa�em - chocia� najstarsze z nich s� ju� nieczytelne. Przecie� min�y tysi�ce Obrot�w. Ale uwa�am, �e Kroniki z ostatnich dwudziestu Obrot�w obecnego Przej�cia dostarcz� ci wystarczaj�co wiele informacji. Jaxom, czy ty i Ruth zechcieliby�cie polecie� po nie do siedziby Cechu Harfiarzy?
M�ody Lord Warowni Ruatha natychmiast wsta�.
-�Sprowad� te� Sebella i Menolly - doda� Robinton, rzucaj�c spojrzenie na F�lara, kt�ry potwierdzi� jego pro�b�, stanowczym skinieniem g�owy.
-�W Kronikach mojego Cechu - zacz�� Fandarel, pochylaj�c si� do przodu i wykr�caj�c wielkie d�onie w niezwyk�ym dla niego ge�cie napi�cia - brakuje tak wielu s��w i wyja�nie�... By� mo�e nawet zapisano w nich co� o tym ob�oku Oorta, ale nie zrozumieli�my tego. Gdyby� potrafi� nam powiedzie�, jakich s��w brakuje lub co zosta�o przeinaczone, udzieli�by� nam olbrzymiej pomocy w doskonaleniu naszej wiedzy. - Chcia� m�wi� dalej, ale Mistrz Robinton po�o�y� mu d�o� na ramieniu nakazuj�c milczenie, gdy� w korytarzu rozleg� si� g�os zaaferowanego Mistrza Esselina. S�yszano, jak poleca s�ugom, by dostarczyli Jancis i Piemurowi jedzenie, kubki i buk�aki, a tak�e zanie�li materace i koce do mniejszych pokoi. Jednak zobaczywszy, �e F�nor odprawia go skinieniem g�owy, pospieszy� z powrotem korytarzem, poza zasi�g s�uchu.
-�Chwileczk�, drogi przyjacielu - powiedzia� Robinton, kiedy Fandarel chcia� kontynuowa� sw� pro�b� o pomoc, i zwr�ci� si� do maszyny:
-�Siwspie, zapewne posiadasz wszystkie informacje, kt�re koloni�ci uwa�ali za istotne, ale naprawd� nie s�dz�, by�my powinni udost�pnia� je bez w�a�ciwej rozwagi.
-�Chcia�em powiedzie� to samo - przytakn�� F�lar.
-�Rozwaga jest wbudowan� cech� tego modelu Siwspa, Mistrzu Harfiarzu, Przyw�dco Weyru. Musicie ustali� mi�dzy sob�, komu udost�pni� moje banki pami�ci, i w jaki spos�b mo�e to by� wam przydatne.
Mistrz Harfiarz nagle j�kn�� i z�apa� si� za g�ow�. Natychmiast podeszli do niego Lessa, Piemur i Jaxom, niespokojni o jego samopoczucie.
-�Czuj� si� dobrze, naprawd� - broni� si� Robinton, machaj�c z rozdra�nieniem r�kami, by si� cofn�li. - Czy zdajecie sobie spraw� z tego, czym b�dzie dla nas to �r�d�o wiedzy? - Z emocji jego g�os brzmia� ochryple. - Dopiero teraz zacz�o do mnie dociera�, jak bardzo mo�e ono zmieni� nasze �ycie.
-�Ca�y czas si� nad tym zastanawia�em - odpar� F�lar z ponurym u�miechem. - Je�li ten Siwsp wie o Niciach i Czerwonej Gwie�dzie co�, co mo�e nam pom�c... - F�lar urwa�, nadzieja by�a zbyt cenna, �eby g�o�no o niej m�wi�. - Potem u�miechn�� si� krzywo i uni�s� d�o�. - Przede wszystkim trzeba zdecydowa�, komu b�dzie wolno tu wchodzi�. Tak jak zaznaczy�e�, Robintonie, Siwsp nie mo�e by� dost�pny dla ka�dego.
-�To oczywiste - przytakn�� Mistrz Robinton. Nala� sobie wina i poci�gn�� d�ugi �yk. - Koniecznie musimy podj�� jakie� postanowienie. Jednak, bior�c pod uwag� ten t�um w pokoju, nie ma mowy, by�my mogli ocenzurowa� odkrycie Siwspa, ani - doda� unosz�c d�o�, aby uciszy� protesty - nie s�dz�, �e powinni�my tak post�pi�. Tym niemniej... - zako�czy� z przebieg�ym u�miechem - nie mo�emy pozwoli�, aby ka�dy, kto tego zechce, wpada� tu i monopolizowa�... to...
-�Urz�dzenie - podpowiedzia� Piemur. - Kiedy plotka si� rozejdzie, mn�stwo ludzi b�dzie chcia�o porozmawia� z Siwspem tylko po to, by m�c si� chwali�, �e to zrobili, a nie dlatego, �e doceniaj� jego znaczenie.
-�Piemurze, przynajmniej raz si� z tob� zgadzam - odezwa�a si� Lessa i rozejrza�a si� po pokoju. - Uwa�am, �e ju� teraz znajduje si� tu do�� os�b, kt�re potrzebuj� dost�pu do Siwspa. - Przerwa�a i popatrzy�a surowo na Mistrza Robintona, kt�ry spojrzeniem pokaza�, �e podtrzymuje jej opini�. - Z pewno�ci� my, Przyw�dcy Weyr�w, Mistrzowie Cech�w i Lordowie Warowni, jeste�my reprezentantami ludno�ci planety. Nikt nie mo�e wi�c powiedzie�, �e Siwsp jest zmonopolizowany przez jedn� grup�. A mo�e jest nas zbyt wielu. Siwsp, co o tym my�lisz?
-�Nie. - S�ysz�c tak �atw� akceptacj�, Mistrz Harfiarz uradowa� si�. A Siwsp m�wi� dalej: - W razie potrzeby zakres upowa�nie� mo�e by� rozszerzony lub ograniczony. A wi�c jeszcze raz. Nast�puj�ce osoby - i tu przyjemnym barytonem wymieni� imiona wszystkich obecnych w pokoju -...
-�Oraz Jaxom - szybko doda� Piemur przypomniawszy sobie, �e m�ody Lord Warowni Ruatha polecia� wype�ni� polecenie Robintona, a przecie� kto� musia� si� upomnie� o prawa jednego z trzech odkrywc�w tej niesamowitej maszyny.
-... i Lord Jaxom z Warowni Ruatha - uzupe�ni� Siwsp - s� upowa�nieni do wydawania mi rozkaz�w. Czy to si� zgadza? Bardzo dobrze. Wzory g�os�w zosta�y zarejestrowane, ��cznie z g�osem Lorda Jaxoma, kt�ry zarejestrowa�em wcze�niej. Nie b�d� reagowa� na inne g�osy, ani w obecno�ci os�b nieupowa�nionych, chyba �e rozkazy zostan� zmienione.
-�Jako dodatkowe zabezpieczenie - zaproponowa� Mistrz Robinton - przy zmianie tej listy musz� by� obecni: jeden z Przyw�dc�w Weyru, jeden Mistrz Cechu i jeden Lord Warowni. - Rozejrza� si�, aby sprawdzi�, czy taka formu�a zostanie zaakceptowana.
W tym momencie wpad� Esselin, by zapyta� o rozkazy na noc.
-�Esselinie, przydziel najrozs�dniejszych i najmniej ciekawskich z twoich ludzi do pilnowania drzwi budynku. Tylko Lord Jaxom i jego towarzysze mog� tu wej�� dzi� wieczorem.
Zanim Esselin zd��y� zapewni� F�lara o pe�nej gotowo�ci do wype�nienia polece�, Fandarel i Larad wdali si� w nerwow� dyskusj� o tym, kt�ry z Cech�w b�dzie mia� pierwsze�stwo w nauce u Siwspa.
-�Musicie wiedzie� - odezwa� si� Siwsp g�o�no, zaskakuj�c ich wszystkich - �e stosunkowo �atwo mo�na mnie rozbudowa� tak, abym wykonywa� jednocze�nie wiele prac. - Kiedy cisza si� przed�u�a�a, Siwsp doda� �agodniejszym, prawie przepraszaj�cym tonem: - Oczywi�cie je�eli zawarto�� Jaski� Katarzyny jest nadal nienaruszona.
-�Masz na my�li jaskinie na po�udniu? - zapyta� Piemur.
-�Tak. - Na ekranie pojawi�a si� oszo�amiaj�ca r�norodno�� przedmiot�w. - Tego w�a�nie potrzebujemy do zbudowania dodatkowych terminali.
-�Piemurze, twoje koralikowe p�ytki! - zawo�a�a Jancis, �api�c m�a jedn� r�k� za r�kaw, a drug� w podnieceniu wskazuj�c ekran.
-�Masz racj� - przyzna� Piemur. - Siwspie, co to jest? Zdaje si�, �e s� tam tego ca�e pud�a, ka�de innego rodzaju.
-�To s� karty komputerowe z uk�adami scalonymi. - S�uchaj�cym wydawa�o si�, �e wywa�ony ton Siwspa zdradza lekkie podniecenie. - Czy by�y tam tak�e kt�re� z tych przedmiot�w? - Na ekranie Siwspa pokaza�y si� ekrany, kt�re wygl�da�y jak jego mniejsze kopie, oraz prostok�tne przedmioty podobne do tego, co Siwsp nazwa� klawiatur�.
-�Owszem - powiedzia� Mistrz Robinton ze zdumieniem. - Kiedy zobaczy�em te rzeczy, owini�te grub� foli�, nie mia�em poj�cia, co to mo�e by�.
-�Je�li zosta�o ich wystarczaj�co du�o, nie b�dzie spor�w o dost�p do moich terminali. To resztki zwyk�ych procesor�w. Wszystkie inne jednostki uruchamiane g�osem zosta�y zapakowane w celu przetransportowania na p�noc i, jak si� wydaje, zagin�y, ale te podstawowe modele doskonale pos�u�� naszym obecnym celom. Je�eli napi�cie b�dzie odpowiednie, mo�na zmontowa� do dwunastu stacji, i wszystkie b�d� w stanie wsp�pracowa� ze swoimi u�ytkownikami tak samo szybko, jak ze mn�.
Obecni znowu popadli w milczenie.
-�Czy dobrze ci� rozumiem? - zacz�� Fandarel, odchrz�kn�wszy, bo z wra�enia zachryp�. - Mo�esz si� podzieli� na dwana�cie cz�ci?
-�Tak.
-�W jaki spos�b? - Fandarel domaga� si� wyja�nie�, z niedowierzania rozpo�cieraj�c szeroko ramiona.
-�Mistrzu Kowalu, z pewno�ci� nie ograniczasz si� do jednego paleniska, albo kowad�a, jednej ku�ni, jednego ognia?
-�Oczywi�cie, �e nie, ale mam wielu ludzi...
-�Urz�dzenie, kt�re masz przed sob� r�wnie� nie musi by� pojedyncze. Mo�na je powieli�, i potem ka�dy nowy element b�dzie pracowa� samodzielnie.
-�Bardzo trudno to zrozumie� - przyzna� Fandarel, rozcieraj�c �ysiej�c� czaszk� i potrz�saj�c g�ow�.
-�Mistrzu Kowalu, przed tob� znajduje si� maszyna, kt�r� mo�na podzieli�, a ka�da cz�� b�dzie dzia�a�a samodzielnie.
-�Nie potrafi� zrozumie�, jak to zrobisz, Siwspie, ale je�li tak jest, z pewno�ci� rozwi�za�oby to problem priorytet�w - powiedzia� Mistrz Robinton u�miechaj�c si� rado�nie. - Och, kwestie paradoks�w z przesz�o�ci, kt�re teraz uda si� pozna� dzi�ki temu wspania�emu urz�dzeniu! - Poci�gn�� d�ugi �yk wina.
-�Ju� samo tworzenie osobnych narz�dzi - m�wi� dalej Siwsp - dostarczy wam sporo wiedzy, kt�r� b�dziecie musieli sobie przyswoi� zanim b�dziecie gotowi do podj�cia g��wnej pracy, czyli zaplanowania, jak zniszczy� Nici.
-�W takim razie, zaczynajmy - wykrzykn�� F�lar zacieraj�c r�ce. Po raz pierwszy w ci�gu ostatnich wyczerpuj�cych Obrot�w obecnego Przej�cia poczu� cie� nadziei na lepsz� przysz�o��.
-�To pomieszczenie jest za ma�e, by mog�o w nim pracowa� dwana�cie os�b - zauwa�y� rozs�dnie Lord Larad z Telgaru.
-�W tym budynku jest wiele pokoi - poinformowa� go Siwsp. - W istocie, by�oby dobrze, gdyby ka�dy m�g� pracowa� ze mn� w osobnym gabinecie, ale warto r�wnie� przygotowa� jedn� wi�ksz� sal�, po�wi�con� na wsp�ln� nauk�. B�dziemy post�powa� systematycznie, zaczynaj�c od pocz�tku - doda�, i nagle z otworu z boku g��wnego ekranu zacz�y si� wysuwa� karty z rysunkami. - Tego b�dziemy potrzebowa� do zainstalowania dodatkowych stanowisk, a to s� plany przebudowy budynku, potrzebnej do ich pomieszczenia.
Piemur, stoj�cy najbli�ej, bra� kartki w miar� jak wysuwa�y si� z maszyny. Jancis przysz�a mu z pomoc�.
-�Wkr�tce b�dziemy r�wnie� potrzebowali materia�u do drukarki - m�wi� dalej Siwsp. - Rolki powinny znajdowa� si� w Jaskiniach Katarzyny z innymi cz�ciami zamiennymi. Ale na razie mo�emy u�y� papieru.
-�Papieru? - wykrzykn�� Larad. - Papieru z miazgi drzewnej?
-�Je�li nie ma niczego innego, taki papier te� si� nada.
-�Asgenarze, wydawa�oby si� - powiedzia� F�lar ze zduszonym �miechem - �e Mistrz Bendarek zdoby� swoje umiej�tno�ci w sam� por�.
-�Nie potraficie ju� uzyskiwa� plastiku z silikat�w? - zapyta� Siwsp. Mistrz Robinton pomy�la�, �e us�ysza� nut� zdziwienia w jego g�osie.
-�Silikaty? - Mistrz Fandarel powt�rzy� nieznane s�owo.
-�To tylko jedna z wielu umiej�tno�ci, jakie utracili�my - roz�ali� si� Robinton. - Ale b�dziemy si� pilnie uczy�.
Wyp�yw kart usta�, i sortuj�c je, Piemur i Jancis zdali sobie spraw�, �e by�o tam sze�� kopii ka�dego rysunku. Kiedy u�o�yli karty, popatrzyli po sobie z wyczekiwaniem.
-�Ju� nie dzisiaj - powiedzia�a Lessa stanowczo. - Skr�cicie karki potykaj�c si� po ciemku w tych jaskiniach. Czekali�my tysi�ce Obrot�w, wi�c mo�emy poczeka� jeszcze do rana. I my�l�, �e wszyscy powinni�my... - obr�ci�a si� na pi�cie, aby przyszpili� Mistrza Harfiarza surowym wzrokiem - albo uda� si� do ��ka, albo wraca� do domu.
-�Moja droga W�adczyni Weyru - zacz�� Robinton, prostuj�c si�. - Nic, absolutnie nic, w��czaj�c twoje najstraszniejsze gro�by, nie zmusi mnie... - I nagle zwiotcza� i osun�� si�.
Piemur z�apa� kielich, zanim zd��y� wypa�� mu z d�oni. Podtrzymuj�c Mistrza, u�miecha� si� z zadowoleniem.
-�Opr�cz, oczywi�cie, fellisowego soku, kt�ry doda�em do jego ostatniego kielicha wina - doko�czy� za Robintona. - Zabierzmy go do ��ka.
F�lar i Larad natychmiast rzucili si� na pomoc, ale Fandarel zatrzyma� ich gestem wielkiej d�oni. Uni�s� d�ugie cia�o harfiarza w ramionach i skin�� na Jancis, �eby pokaza�a, gdzie go u�o�y�.
-�Piemurze, nic si� nie zmieni�e�, prawda? - powiedzia�a Lessa oskar�ycielsko, usi�uj�c spiorunowa� go wzrokiem. Jednak nie wytrzyma�a i rozp�yn�a si� w szerokim u�miechu. Potem, poniewa� zastanawia�a si�, co maszyna pomy�li o tym, co zobaczy�a, doda�a:
-�Siwspie, Mistrz Harfiarz Robinton cz�sto pozwala entuzjazmowi wzi�� g�r� nad trosk� o swoje zdrowie.
-�Mog� monitorowa� stan zdrowia ludzi - powiedzia� Siwsp. - Mistrz Harfiarz objawia� znaczne podniecenie, ale to nie by�o nic gro�nego.
-�Jeste� te� uzdrowicielem? - wykrzykn�� F�lar.
-�Nie, Przyw�dco Weyru, ale jestem wyposa�ony tak, aby nadzorowa� �yciowe funkcje os�b obecnych w pokoju. Przed startem do tego systemu gwiezdnego uaktualniono moj� wiedz� medyczn�. Mo�e wasi specjali�ci zechc� skorzysta� z tych plik�w?
-�Mistrz Oldive musi tu przyj�� gdy tylko b�dzie m�g�! - zachwyci� si� F�lar.
-�Po�owa planety musi tu przyj�� - powiedzia�a Lessa cierpko i g�o�no westchn�a. - W�tpi�, czy nawet dwana�cie Siwsp�w wystarczy do wykonania wszystkich prac, kt�re nas czekaj�.
-�A wi�c zorganizujmy si� - zaproponowa� Fandarel, kt�ry w�a�nie wr�ci� po odniesieniu Robintona do ��ka. - Musimy opanowa� podniecenie i ukierunkowa� energi� w najbardziej skuteczny spos�b. - Rozleg�y si� �miechy, bo u�y� swojego ulubionego zwrotu. - Mo�ecie si� �mia�, ale wiecie, �e skuteczna praca jest rozs�dna i oszcz�dza czas, a dzi� wieczorem zaj�li�my si� zbyt wieloma sprawami naraz. Ten niespodziewany dar naszych przodk�w jest bardzo stymuluj�cy, ale nie powinni�my robi� niczego pospiesznie. Wr�c� teraz do telgarskiej siedziby Cechu, je�eli F�nor i Canth b�d� tak uprzejmi i mnie zawioz�. Poczyni� odpowiednie przygotowania, poszukam ludzi, kt�rzy najlepiej si� nadadz� do badania jaski� i szukania potrzebnych materia��w, oraz takich, kt�rzy by� mo�e zrozumiej� rysunki, jakie otrzymali�my od Siwspa. Ale na dobre zaczniemy prac� dopiero jutro. F�norze, idziemy? - Unosz�c pytaj�co krzaczaste brwi w kierunku je�d�ca br�zowego smoka, uprzejmie kiwn�� wszystkim g�ow�, sk�oni� si� przed ekranem, i wyszed�.
-�Chwileczk�, F�norze - powiedzia� Larad. - Ja te� wracam do Telgaru. Asgenarze, przy��czysz si� do nas?
Asgenar rozejrza� si� i u�miechn�� ze smutkiem.
-�Tak, lepiej te� odjad�. Mam tyle pyta� do Siwspa, jednak nie s�dz�, bym w tej chwili potrafi� sformu�owa� rozs�dnie cho� jedno. Jutro sprowadz� ze sob� Bendarka.
Lord Groghe, kt�ry m�wi� niewiele, ale przez ca�y czas by� g��boko zamy�lony, poprosi� N�tona, �eby odwi�z� go do Warowni Fort.
-�Jancis i ja zostaniemy tu na wypadek, gdyby Mistrz Robinton si� obudzi� - powiedzia� Piemur Lessie i F�larowi. Na jego twarz powr�ci� �obuzerski u�miech. - Ale nie martwcie si�, nie zamierzam zada� moich o�miu tysi�cy pi�ciuset trzydziestu dw�ch nie cierpi�cych zw�oki pyta� za jednym zamachem.
-�W takim razie �yczymy ci wszyscy dobrej nocy, Siwspie - rzek� F�lar, zwracaj�c si� do ciemnego ekranu.
-�Dobranoc. - W pokoju �ciemnia�o do ledwie widocznej po�wiaty, ale w lewym dolnym rogu ekranu pozosta�o jedno pulsuj�ce zielone �wiate�ko.
Dwie godziny p�niej Jaxom i Ruth przybyli z obydwoma Mistrzami Harfiarzami, Sebellem i Menolly. Bia�y smok by� obwieszony torbami. Dzi�ki klanowi, kt�rego znacznie uby�o z dzban�w dostarczonych przez Esselina, Piemur zdo�a� nie zasn��, ale Jancis drzema�a.
-�Jedno z nas musi by� jutro przytomne i zorganizowa� ludzi - powiedzia�a do swojego m�a, m�odego czeladnika harfiarskiego. - Radz� sobie z tym lepiej ni� ty, kochany. - Poca�owa�a go, aby os�odzi� t� do�� nieprzyjemn� uwag�.
Piemur nie mia� nic przeciwko temu: udaj�c ojcowski poca�unek u�o�y� �on� na pos�aniu w pokoju obok tego, w kt�rym odpoczywa� Mistrz Robinton, a potem wr�ci� do pokoju Siwspa.
Wprawdzie Piemur obiecywa�, �e nie zarzuci Siwspa pytaniami, ale teraz, gdy zosta� sam, nie m�g� powstrzyma� ciekawo�ci. Jednak w pierwszej chwili nie potrafi� skleci� nawet najprostszego zdania. Siedzia� wi�c niemy w p�mroku pomieszczenia, z kubkiem klahu w jednej d�oni i dzbankiem obok, na stoliku.
-�Siwspie? - zacz�� w ko�cu ostro�nie.
-�S�ucham, Czeladniku Piemurze?
Pok�j poja�nia� wystarczaj�co, aby Piemur m�g� widzie� wyra�nie.
-�Jak ty to robisz? - spyta�, zaskoczony.
-�Panele, kt�re ty i Mistrz Jancis ods�onili�cie wczoraj, s�u�� do pobierania energii s�onecznej. Kiedy wszystkie panele zostan� ods�oni�te, jedna godzina ostrego s�o�ca dostarczy mi mocy na dwana�cie godzin.
-�I od tej chwili twoja praca nie b�dzie przypomina�a niczego, do czego jeste� przyzwyczajony - za�mia� si� Piemur.
-�Mog� zada� pytanie? Zdaje si�, �e w r�cznych latarkach u�ywacie �wiec�cego �yj�tka. Ale czy nie macie jakiego� rodzaju elektrowni, na przyk�ad wodnej?
-�Elektrowni? - czu�y s�uch Piemura pozwala� mu powtarza� poprawnie nieznane s�owa.
-�Elektrownia wodna to du�e urz�dzenie przetwarzaj�ce energi� ruchomej wody w pr�d elektryczny.
-�W telgarskiej siedzibie Cechu Kowali Mistrz Fandarel u�ywa k� wodnych do poruszania wielkich m�ot�w i miech�w, ale �elektryczny� jest nie znanym mi s�owem. Chyba �e to jest to, co Fandarel robi ze swoimi pojemnikami kwasu.
-�Pojemniki kwasu? Ma baterie?
Piemur wzruszy� ramionami.
-�Nie wiem jak to nazywa. Jestem harfiarzem. Cokolwiek znaczy termin �elektryczny�, Mistrz Fandarel b�dzie go uwielbia�, je�li tylko tak nazwane narz�dzie oka�e si� skuteczne.
-�Czy wyposa�enie Mistrza Fandarela jest podobne do tego urz�dzenia?
Ekran rozja�ni� si� nagle ukazuj�c rysunek ko�a wodnego.
-�Jest dok�adnie takie samo. Sk�d wiedzia�e�?
-�To najprostsze rozwi�zanie i dlatego najcz�ciej sieje stosuje. Czeladniku Piemurze, czy zbada�e� teren L�dowiska?
-�Nie musisz mnie tak tytu�owa�, Siwspie. Prosz�, zwracaj si� do mnie po imieniu.
-�Nie b�dzie to odebrane jako brak szacunku?
-�Nie przeze mnie. Niekt�rzy Lordowie Warowni s� troch� przeczuleni, ale nie dotyczy to Jaxoma, ani Larada, czy Asgenara. Lessa mo�e by� trudna, ale nie F�lar, czy F�nor, albo N�ton. Tak, zbada�em L�dowisko. Czego jeszcze powinienem szuka�?
Ekran pokaza� skomplikowany mechanizm, umieszczony u st�p nadrzecznego wzg�rza.
-�Nie ma tam teraz nic podobnego - powiedzia� Piemur.
-�Skoro Mistrz Kowal Fandarel ju� u�ywa k� wodnych, mo�na zbudowa� dalsze instalacje i nie b�d� musia� by� uzale�niony wy��cznie od ogniw s�onecznych. Nowa instalacja pozwoli mi pobra� tyle mocy, ile b�dzie potrzeba do wykonania wszystkich prac, o kt�rych wspominali�my.
-�Nie przechowali twoich paneli w jaskiniach?
-�Nie.
-�Sk�d mo�esz o tym wiedzie�? - Pewno�� siebie, wykazywana przez maszyn�, irytowa�a Piemura. Przecie� ta... inteligencja nie mo�e mie� zawsze racji.
-�W mojej pami�ci zapisano list� przedmiot�w z�o�onych w Jaskiniach Katarzyny. Nie ma na niej dodatkowych paneli energetycznych.
-�Musi by� mi�o wiedzie� wszystko - �achn�� si� Piemur.
-�Przy programowaniu systemu Siwsp jednym z podstawowych wymaga� jest dok�adno��. Dysponuj� ogromn� baz� danych. Ty by� to nazwa� �wiedz��. Ale niech ci si� nie wydaje, �e baza danych mo�e zawiera� �wszystko�, chocia� posiadam wystarczaj�co du�o informacji, by zrealizowa� program.
-�Harfiarz te� musi by� dok�adny - powiedzia� Piemur cierpko. Dla Piemura d��enie Mistrza Fandarela do skuteczno�ci mia�o swoj� �mieszn� stron�., jednak, tak jak wszyscy, ufa� staremu Kowalowi. Nie by� pewien, czy mo�na mie� podobne zaufanie do rzetelno�ci Siwspa.
-�Harfiarz... to osoba, kt�ra gra na harfie, instrumencie muzycznym? - spyta� Siwsp.
-�Tym te� si� zajmuj� - wyja�ni� Piemur. Gdy zda� sobie spraw�, �e Siwsp nie wie zbyt wiele o dzisiejszym Pernie, jego kapry�ny humor si� ockn��. - Jednak g��wnym zadaniem Cechu Harfiarzy jest nauczanie, zapewnienie ��czno�ci i, je�eli potrzeba, sprawowanie s�d�w oraz arbitra�u.
-�A dostarczanie rozrywki?
-�To te�... Jest to r�wnie� dobry spos�b uczenia. Wielu harfiarzy wy��cznie uczy, ale im kto jest bardziej uzdolniony i wykszta�cony, tym wi�cej ma obowi�zk�w. By�oby zarozumialstwem z mojej strony uzurpowa� sobie prawo Mistrza Robintona do obja�nienia ci� w tym wzgl�dzie. Chocia�, w rzeczywisto�ci, nie jest on ju� najwy�szym Mistrzem Harfiarzem Pernu. Obecnie ten tytu� przys�uguje Sebellowi, poniewa� Mistrz Robinton przeszed� ci�ki atak serca i zosta� zmuszony do odej�cia z aktywnej s�u�by w Cechu Harfiarzy. Oczywi�cie nie mo�esz przez to rozumie�, �e on si� pogodzi� z decyzj� uzdrowicieli, chocia� uprzejmie przeni�s� si� do Warowni Cove. Jednak bardzo aktywnie uczestniczy� we wszystkim, co si� dzia�o, odk�d Jaxom odkry� L�dowisko i ��k� Statk�w, a potem jaskinie. - Piemur urwa�, zdaj�c sobie spraw�, �e bardzo si� rozgada�, bo jak zwykle, jego g��wnym celem by�o wywarcie wra�enia na rozm�wcy. Ale tym razem odczuwa� r�wnie� siln� potrzeb� udowodnienia sobie, �e pojawienie si� tej wy�szej inteligencji nie umniejsza jego w�asnej warto�ci.
-�Sebell, obecny Mistrz Harfiarz ca�ego Pernu, jest w drodze z Kronikami - m�wi� dalej, gdy si� ju� opanowa�. - Przyjedzie tu r�wnie� Menolly. Mog� wyda� ci si� bardzo m�odzi, ale s� obecnie najwa�niejszymi lud�mi w Cechu Harfiarzy. - Potem doda� z szacunkiem: - Musisz jednak wiedzie�, �e Mistrz Robinton jest najbardziej powa�anym i szanowanym cz�owiekiem na Pernie. Smoki uratowa�y go od �mierci. Taki jest wa�ny.
-�A wi�c smoki by�y udanym eksperymentem? - zapyta� Siwsp.
-�Eksperymentem? - Piemur poczu� si� ura�ony, a potem uspokoi� si� i za�mia� cicho, ze smutkiem. - Na twoim miejscu, w obecno�ci Przyw�dc�w Weyr�w nie nazywa�bym smok�w �eksperymentem�.
-�Dzi�kuj� za rad�.
Piemur przygl�da� si� przez d�ug� chwil� ekranowi.
-�M�wisz powa�nie, prawda?
-�Tak. Kultura i spo�ecze�stwo Pernu ewoluowa�y i znacznie si� zmieni�y od wczesnych czas�w kolonii. Musz� pozna� now� etykiet�, by unikn�� niepotrzebnych zadra�nie�. M�wisz wi�c, �e smoki sta�y si� najwa�niejsze, wykraczaj�c poza swoj� pocz�tkow� rol� w powietrznej obronie planety?
-�S� najwa�niejszymi stworzeniami na Pernie. Bez nich nie prze�yliby�my. - W g�osie Piemura zabrzmia�a duma i wdzi�czno��.
-�Nie obra� si� prosz�, ale czy wolno pozostawia� przy �yciu nietypowe egzemplarze?
Piemur prychn��.
-�Masz na my�li Rutha? On i Jaxom to wyj�tki... od wielu regu�. Jaxom jest Lordem Warowni i nie powinien by� Naznaczy� smoka. Ale zrobi� to, a poniewa� s�dzono, �e Ruth nie po�yje d�ugo, pozwolono mu go hodowa�.
-�To jest ca�kowicie sprzeczne z tym, czego ju� zd��y�em si� dowiedzie�.
-�Owszem, ale Ruth jest naprawd� wyj�tkowy. Zawsze wie, kiedy jest w czasie. - Milczenie, w jakie zapad�a maszyna us�yszawszy te s�owa, pomog�o Piemurowi zwalczy� swoje poczucie ni�szo�ci. Uda�o mu si� zabi� Siwspowi klina.
-�Twoja uwaga jest niejasna.
-�Wiedzia�e�, �e smoki mog� przenosi� si� natychmiast pomi�dzy jednym miejscem a drugim?
-�To by�a podstawowa umiej�tno�� jaszczurek ognistych, z kt�rych materia�u genetycznego bioin�ynierowie wyewoluowali smoki. Poznali�my podobne zjawiska na zbadanych przez cz�owieka planetach. Niekt�re obce gatunki posiadaj� umiej�tno�� teleportacji.
-�Wi�c powiem ci, �e smoki mog� si� tak�e porusza� pomi�dzy jednym czasem a drugim. Uda�o si� to Lessie na jej z�otej kr�lowej, a tak�e Jaxomowi na Ruthcie - wyja�ni� Piemur u�miechaj�c si� z�o�liwie. By� jednym z niewielu ludzi, kt�rzy wiedzieli, kiedy i dlaczego Jaxom lata� pomi�dzy czasem. - Ale jest to niezwykle niebezpieczna umiej�tno�� i surowo si� odradza z niej korzysta�. Ponadto niewiele smok�w posiada poczucie czasu i przestrzeni takie, jak Ruth.
Wi�c je�li je�dziec smoka lata pomi�dzy czasem bez wyra�nego pozwolenia swojego Przyw�dcy Weyru, dobrze mu si� za to dostaje, o ile oczywi�cie nie wpad� podczas lotu w tarapaty, bo wtedy ju� nikt go wi�cej nie zobaczy.
-�Czy by�by� tak dobry i wyt�umaczy� mi, w jakich okoliczno�ciach latanie pomi�dzy czasami jest dozwolone?
Piemur zd��y� ju� zwymy�la� si� za wspominanie o ma�ej wycieczce Jaxoma. Powinien by� zatrzyma� si� na przygodzie Lessy, kt�ra wpleciona ju� by�a w materi� niedawnej historii. Zmieni� wi�c temat na mniej dra�liwy i opowiedzia� Siwspowi ze szczeg�ami histori� bohaterskiego lotu Lessy i z�otej smoczycy Ramom i o tym, jak sprowadzi�y pi�� zaginionych Weyr�w Pernu do tera�niejszo�ci, aby ocali� ludzi �yj�cych w Obecnym Przej�ciu od unicestwienia. We w�asnych uszach opowiadanie brzmia�o mu nadzwyczajnie, i chocia� Siwsp przez ca�y czas nie odezwa� si� ani s�owem, Piemur wyczu�, �e jego niezwyk�y s�uchacz zapami�ta� ka�de s�owo.
-�Wyj�tkowo odwa�ny i �mia�y wyczyn, godny upami�tnienia w pie�niach. Lessa ogromnie ryzykowa�a. Mog�a zagubi� w czasie zar�wno siebie, jak i swoj� kr�low� Ramoth. Oczywi�cie rezultaty usprawiedliwi�y t� podr� - stwierdzi� w ko�cu Siwsp. W tych s�owach by�o wi�cej pochwa�y, ni� Piemur spodziewa� si� us�ysze�. U�miechn�� si� z zadowoleniem. Uda�o mu si� wywrze� wra�enie na tej maszynie.
-�Wspomnia�e� - Siwsp zmieni� temat - �e D�ugi Interwa� spowodowa� upadek autorytetu Weyr�w i ich znaczenia w spo�ecze�stwie. - Czy wiesz, ile razy nast�powa�y podobne zak��cenia cyklu?
-�Cyklu?
-�Tak. Ile razy zbli�enie tego cia�a niebieskiego, kt�re nazywacie Czerwon� Gwiazd�, nie sprowadzi�o Nici na Pern?
-�Ach, masz na my�li liczb� D�ugich Przerw? By�y dwie. Niewiele o tym wiemy. Dlatego a� do czasu, kiedy nast�pi� pierwszy Opad w tym Przej�ciu, prawie wszyscy byli pewni, �e Nici znikn�y na zawsze.
Nagle z�ota jaszczurka Piemura, owini�ta lu�no wok� jego szyi, gdzie by�o jej ulubione miejsce, unios�a si� i pisn�a ostrzegawczo.
-�Czujniki rejestruj�, �e ta naro�l na twojej szyi jest w rzeczywisto�ci jakim� �ywym stworzeniem wczepionym w ciebie.
-�Och, to tylko Farli, moja kr�lowa, jaszczurka ognista.
-�Te stworzenia pozosta�y z wami w kontakcie?
-�I tak, i nie. - Piemur nie s�dzi�, �e b�dzie mie� czas, aby przekaza� Siwspowi wsp�czesn� histori� jaszczurek ognistych. - W�a�nie powiedzia�a mi, �e Ruth i Jaxom wr�cili z Kronikami oraz z Sebellem i Menolly. - Piemur wypi� reszt� klahu z kubka. - A wi�c dowiesz si� wszystkiego, co si� zdarzy�o podczas obecnego Przej�cia. I chocia� nasze �ycie wcale nie by�o nudne, twoja historia na pewno jest o wiele bardziej interesuj�ca.
Piemur us�ysza� cich� rozmow� w ko�cu korytarza i pobieg� do wyj�cia na wypadek, gdyby stra�nicy Esselina okazali si� nadgorliwi. Przeszed� zaledwie par� krok�w, kiedy Jaxom, Sebell i Menolly, zgi�ci pod ci�arem wor�w, kt�re nie�li, wkroczyli na korytarz. Menolly, z ciemnymi w�osami ci�gle jeszcze potarganymi od sk�rzanego he�mu, natychmiast spyta�a:
-�Gdzie jest Mistrz Robinton? - Rozejrza�a si� wok� siebie, niespokojna o swego mentora.
-�Tutaj, Menolly - uspokoi� j� Piemur. - Przecie� dbamy o niego. Wepchn�a mu w r�ce ci�ki worek i wbieg�a do pokoju, gdzie spa� Robinton, aby upewni� si�, �e nic mu nie jest.
-�Zostawili ci� samego, aby� opiekowa� si� Siwspem? - zapyta� Jaxom szeptem. - Pozna�e� ju� wszystkie sekrety wszech�wiata?
Piemur prychn��.
-�W ko�cu to ja odpowiada�em na jego... na pytania tej rzeczy. Ale, mimo wszystko, by�o to interesuj�ce - wyja�ni� Piemur. - I da�em mu... ee... par� dobrych rad. - U�miechn�� si� �obuzersko. - Spe�nia�em sw�j obowi�zek harfiarza.
Sebell, kt�rego cera wydawa�a si� jeszcze bardziej br�zowa w s�abo o�wietlonym korytarzu, u�miechn�� si� �agodnie do Piemura, co doda�o uroku jego przystojnej, inteligentnej twarzy.
-�Jaxom m�wi�, �e wasz Siwsp opowiada o tym, czym byli�my i czym mo�emy by� takie historie, o jakich nie �ni�o si� nawet najlepszym harfiarzom.
-�No c�, podejrzewam, �e Siwsp r�wnie dobrze mo�e przysporzy� wi�cej problem�w ni� ich rozwi�za� - powiedzia� Piemur - ale gwarantuj�, �e b�dzie to ekscytuj�ce. - Pom�g� Jaxomowi, kt�ry ostro�nie wyjmowa� Kroniki z work�w. - Jest te� bardzo zainteresowany tob� i Ruthem.
-�Co mu naopowiada�e�? - zapyta� Jaxom g�osem, kt�ry Piemur prywatnie nazywa� tonem Lorda Warowni.
-�Ja? Nic takiego, co mog�oby wzbudzi� tw�j gniew, przyjacielu - zapewni� go pospiesznie. Jaxom ci�gle jeszcze by� przewra�liwiony na punkcie Rutha. - Wi�kszo�� czasu recytowa�em opowie�� o przeja�d�ce Lessy, a on powiedzia�, �e nale�y o tym uk�ada� pie�ni. - U�miechn�� si� szeroko.
Podczas gdy Piemur m�wi�, Sebell rozgl�da� si� po pokoju, przygl�daj�c si� dziwnemu wystrojowi �cian. Sebell, w przeciwie�stwie do Piemura, rzadko dzia�a� pochopnie.
-�I ten Siwsp przebywa tu od chwili, gdy nasi przodkowie wyl�dowali na Pernie? - Sebell gwizdn�� cicho i przeci�gle. Popuka� w jeden z pustych paneli i jeszcze raz rozejrza� si� po pokoju. - Gdzie przechowuje swoje kroniki? Jaxom powiedzia�, �e pokaza� te� zadziwiaj�ce obrazy z naszej przesz�o�ci.
-�Siwspie, opowiedz im o tym - rozkaza� Piemur zarozumiale, pragn�c zobaczy�, jak Sebell lub Menolly, kt�ra w�a�nie wesz�a, zareaguj� na t� rzecz. - Siwsp? - ponagli�, gdy maszyna milcza�a. - To jest Sebell, Mistrz Harfiarz Pernu, nast�pca Mistrza Robintona, a to Mistrzyni Menolly, najzdolniejsza kompozytorka Pernu. - Kiedy Siwsp nadal nie odpowiada�, Piemur poczu�, �e wzbiera w nim irytacja. - Przynie�li ci Kroniki.
Siwsp pozosta� niemy.
-�Mo�e zu�y� ca�� energi� zawart� w s�onecznych panelach - t�umaczy� Piemur usi�uj�c zachowa� lekki ton, a jednocze�nie zastanawia� si�, jak mo�na zmusi� Siwspa do odpowiedzi. Spojrza� spode �ba na oboj�tny ekran i zielone �wiate�ko mrugaj�ce w rogu. To przekl�te urz�dzenie by�o w��czone, wi�c musia�o s�ysze�. - Nie rozumiem - powiedzia� zmieszany. - Ze mn� gada� bez przerwy. Tu� przed waszym przybyciem... Och, na Skorupy! - Uderzy� si� dramatycznie d�oni� w czo�o. - Ani ty, Sebellu, ani Menolly nie zostali�cie jeszcze wpisani na jego list�.
-�Jak� list�? - zapyta� Jaxom, marszcz�c brwi z irytacj�. Piemur westchn�� ze zm�czenia i osun�� si� na najbli�szy sto�ek.
-�Chodzi o list� os�b upowa�nionych do porozumiewania si� z nim. Mistrz Robinton i inni postanowili ograniczy� liczb� tych, kt�rzy maj� dost�p do Siwspa.
-�Ale ja tu by�em! - wykrzykn�� Jaxom.
-�Och, prawdop