3561
Szczegóły |
Tytuł |
3561 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3561 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3561 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3561 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Bo�ena Budzi�ska
MATOWE OKNO
3
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
LETNIE CHOROBY
Tabliczka wisia�a na drzwiach domu od kilku godzin. Ciotka Maria, bardziej ni� ja podekscytowana,
raz po raz otwiera�a drzwi, niby to wygl�daj�c listonosza, kt�ry mia� przynie��
emerytur�, ale ja wiedzia�em, �e nawet listu od by�ego narzeczonego nie oczekuje tak niecierpliwie,
jak pierwszych pacjent�w. Zesz�a si� z nim ponownie na tydzie� po pi��dziesi�ciu
latach roz��ki i teraz, powr�ciwszy ju� z kr�tkich wakacji na wysp�, gdzie osiedli� si� dawno
temu, Kamilo pisywa� nad podziw regularnie, kaligrafuj�c nasz adres najpi�kniejszym pismem,
jakie widzia�em.
Ale na mojej tabliczce tak�e widnia�y kszta�tne litery, czarne na z�otym tle, m�j to by� pomys�,
�eby drzwi gabinetu prezentowa�y si� inaczej ni� u wszystkich innych lekarzy. Chcia�em
przyci�gn�� pacjent�w wyszukanym wystrojem, nim zdob�d� do�wiadczenie, s�aw� i
b�d� m�g� pobiera� te bajecznie wysokie honoraria, o kt�rych marzy�a ciotka Maria. I ja te�,
cho� bardziej zale�a�o mi wtedy na opinii, tyle pracy w�o�y�em w zdobycie dyplomu, wi�c
teraz trzeba by nacieszy� si� mo�liwo�ci� korzystania z uprawnie�, m�wi�em sobie i nawet
gdy zamkn��em oczy, widzia�em pulsuj�cy czarno napis:
DOKTOR MAC VIRY
SPECJALISTA CHOR�B LETNICH
U�y�em oczywi�cie pseudonimu, �aden letniarz nie odwa�y�by si� wyst�powa� pod w�asnym
nazwiskiem; rodziny beznadziejnych przypadk�w os�awi�yby go przed opini� publiczn�,
si��, kt�rej tak ba� si� ojciec, wprawdzie tylko specjalista chor�b zimowych. Rycerz
Angin, jak go nazywano w mie�cie, ale co� mi z tych obaw pozosta�o, mimo �e nie zatrudni�em
nawet ochroniarza, tylko w rejestracji ciotk� Mari�. Mia�a na pocz�tek zast�powa� tak�e
piel�gniark�, p�ki nie uzbieram funduszy na zatrudnienie jakiej� cipki, tak m�wi�a, lecz ja
wiedzia�em, �e Marii sprawia przyjemno�� asystowanie mi przy pracy. Lubi�a mnie od dnia
mych czternastych urodzin, kiedy na rodzinnym zebraniu zosta�em przyj�ty do grona doros�ych
m�czyzn. Z tej okazji wydano przyj�cie w ogrodzie, sta�em przy wielkim stole i
przyjmowa�em prezenty, w wi�kszo�ci pieni�dze albo czeki, to tym darom zawdzi�czam, �e
mog�em rozpocz�� studia.
Pewnie teraz b�d� musia� leczy� rodzin� cioci Wiesi za darmo, pomy�la�em, ale� si� oni
rozplenili, ze trzydzie�ci os�b, nie znam wszystkich nawet z imienia. Natychmiast przysz�o
mi jednak do g�owy, jak uchroni� si� przed bankructwem: porad� dam za darmo, nie wpisuj�c
jej do ksi��ki, a za leki i recepty niech p�ac�, nie b�d� dok�ada� do interesu, niech tylko spr�buj�
szemra�. Mama uwa�a, �e nierozs�dnie wybra�em specjalno��. Letniarstwo skazuje mnie
na praktyk� w rodzinnym okr�gu, poza kt�rym nie wyst�puj� �moje ukochane� gor�ce choroby.
Gdybym zosta� na przyk�ad pediatr�, m�g�bym wyjecha� z miasta w wielki �wiat, a tak
zawsze pozostan� prowincjuszem, ka�dy m�j krok i gest b�dzie tematem publicznych rozm�w.
Jako najlepszy specjalista chor�b letnich musz� si� z tym liczy� i wiedzie�, �e tylko
sam sobie b�d� winien, je�eli nie zrobi� kariery naukowej.
Oj, Mamo! Chcia�em nieraz powiedzie� kochanej rodzicielce, jak to ja uwielbiam zajmowa�
si� teori�, formu�owa� przedziwnie brzmi�ce hipotezy. Ale ona chcia�aby widzie� moje
artyku�y w fachowych periodykach, a ksi��ki oprawione w pe�n� zwierz�cej powagi br�zow�
sk�r� na oszklonych p�kach w gabinetach ordynator�w klinik. Jak�e czu�bym si�, siedz�c na
takiej p�ce, sam m�g�bym w tym miejscu zapa�� na jak�� letni� chorob� i kto by mi wtedy
pom�g�? Jeden z pata�ach�w, do kt�rych prowadzono s�siadk� nieboszczk�, nie dowiedzieli-
5
�my si� wtedy, na co w ko�cu umar�a, a ima�y si� jej letnie infekcje, �e strach o tym pomy�le�,
wi�c ojciec wywnioskowa�, �e z�apa�a kt�r�� z tych obrzydliwych letnich zaka�no�ci,
chroni� mnie i siostr� przed tym paskudztwem, cho� mia� prawo praktykowa� tylko zim�, za�
latem powinien zapada� w sen sezonowy, jak to czyni wielu aktywnych zawodowo uzdrowicieli
przez du�� cz�� urlopu.
Nie znaj�cy ich trudu zazdroszcz�, �e doktor pracuje zaledwie czwart� cz�� roku, a inni
m�cz� si� przez ca�e sze�� miesi�cy, pozosta�e natomiast sp�dza na urlopie albo w pokojach
sn�w, nie ka�dego na nie sta�, ale jak tu wyt�umaczy� prostactwu t� konieczno�� biernego
odpoczynku, oczyszczenia oddechu z zarazk�w, z�o�liwych drobin piasku, tak, one naprawd�
s� utrapieniem naszego okr�gu, powoduj� latem tyle chor�b p�uc, a jesieni� i wiosn�, kiedy
nie jest ju� tak gor�co, by trzeba koniecznie ubiera� buty, chroni�c stopy przed rozpalonym
brukiem, ludzie ulegaj� pokusie chodzenia boso i potem nie mog� ju� wyzwoli� n�g z naturalnych
kajdan, pot i ciep�o cz�owieka kusz� piasek, kt�ry syci si� cia�em i staje si� nim r�wnocze�nie.
Ilu to podczas praktyk widzia�em takich ludzi z piasku! Na ci�kich kamiennych
�o�ach oddzia�u dla chorych na piasecznic� pulsowali ziarenkami, a te ponownie opada�y na
swe ofiary, nie trac�c ani na chwil� kontroli nad przemian�. I najbardziej dziwi�o mnie to, i�
owe osypuj�ce si� pos�gi chwilami odzyskiwa�y mo�liwo�� ruchu, wstawa�y i po�yskuj�c
z�ocistymi twarzami, pokornie odbiera�y talerze z zup�, cho� obiad nie by� im ju� do niczego
potrzebny.
Ale co mi tam pory przej�ciowe! Pozostan� wy��cznie przy jednej, ojciec pope�ni� b��d,
starczy na jaki� czas omy�ek w naszej rodzinie. I zap�aci� najwy�sz� cen� za ca�oroczne czuwanie.
Przy nas. Przy swoich najbli�szych.
Ciotka Maria i o tym pami�ta, ciotka Maria umie korzysta� ze zdolno�ci swego umys�u.
Oto ustawia w kolejce pierwszych moich pacjent�w, grupuj�c ich wed�ug wst�pnej diagnozy.
Z poczekalni dobiegaj� odg�osy zniecierpliwienia. Inny mo�e by si� przej��, ale nie ja!
Pali�em cygaro i popija�em wytrawny wermut, zalecany lekarzom jako najlepszy �rodek
profilaktyczny przeciwko zaka�nym oddechom pacjent�w. Cygaro nale�a�o oczywi�cie do
tych najmocniejszych, z dodatkiem sproszkowanej skorupy orzecha maio, kt�rym straszy si�
u nas dzieci. Owoc ten ma �ywi� si� jadem �mij, wabi�c je ci�g�ymi zmianami kszta�tu jak
ptaki-zabawki z ba�ni o kapry�nym biskupi�tku.
Ca�e moje pokolenie za�miewa�o si� z tej historii opowiadanej przy ogniskach, kt�re mimo
zakaz�w palili�my w lesie podczas wagar�w, najcz�ciej uciekali�my zreszt� z lekcji religii.
A potem kolejny rz�d zakaza� ksi�om pouczaj�cych, wielce moralnych przem�w i nie wiedzieli�my
ju�, co dobre a co z�e, mo�e wcale nie chcieli�my tego odr�nia�, tylko tak sobie
siedzie�, wpatruj�c si� w ogie�, przepowiednia g�osi bowiem, �e pewnego razu lato si� nie
sko�czy, tylko z dnia na dzie� b�dzie coraz gor�cej, a ludzie sp�on�, zapalaj�c si� jeden od
drugiego. I chyba gdy us�ysza�em t� gro�b� po raz pierwszy, zapragn��em przeciwstawi�
moje skromne umiej�tno�ci ogniowi po�udniowego s�o�ca, wszak�e lekarze b�d� najbardziej
potrzebni owej krytycznej chwili, od nich dowiedz� si� mieszka�cy naszego zak�tka, jak si�
och�odzi�, ujarzmi� rytm krwi, aby przetrwa� nast�pny dzie�. I p�ki tylko gwiazdy nie przestan�
si� obraca�, kieruj�c ku nam przez p� dnia sw� ch�odn� stron�, medycyna b�dzie mia�a
szans� ocali� najsilniejszych b�d� posiadaj�cych pot�ne agregaty ch�odnicze. My�l�c o tym,
z dum� spojrza�em na kabin� lodow� w moim gabinecie. W krytycznej sytuacji mog�o zmie�ci�
si� w niej dziesi�� os�b! St�oczonych jak �ledzie w puszce, to prawda, ale za to pewnych,
�e przetrwaj� po�udnie. I cudnie do siebie przymarzaj�cych...
Cygaro wypali�o si� dok�adnie o dziewi�tej. Postanowi�em rozpocz�� prac�. Gdzie� wewn�trz
siebie s�ysza�em jeszcze tajemny �piew maio, kt�ry poznaj� tylko szczerze oddani
orzechowi, kiedy zadzwoni� telefon. O�rodek epidemiologiczny! Kazano mi przedsi�wzi��
szczeg�lne �rodki ostro�no�ci, poniewa� rozpoczyna�a si� w�a�nie epidemia z�o�liwych przezi�bie�
w�dk�. Po od�o�eniu s�uchawki gwizdn��em na palcach i zn�w nala�em sobie zielon-
6
kawego wermutu, nie by� to nawet drink, szklank� do po�owy wype�nia�y du�e kostki lodu.
Prawie woda. Ale jaka! Sterylna, oczyszczona przez mikrofale nowoczesnej kostkarki, pachn�ca
zio�ami i owocowym ekstraktem, prawdziwy nap�j bezpiecze�stwa.
Zapali�em nad drzwiami zielone �wiat�o i powoli zacz�y wpe�za� chwiejnym krokiem,
pojedynczo i ma�ymi grupkami, ofiary zaka�onej w�dki. Zna�em przebieg tej choroby z wyk�ad�w,
wiedzia�em wi�c, �e prze�yje tylko jedna na dziesi�� dotkni�tych tym nieszcz�ciem
os�b. A w og�le jak latem mo�na pi� w�dk�, skoro mno�� si� w niej monsteria, mikroby
wyj�tkowo perfidne; potrafi� zagnie�dzi� si� w oczach i powodowa� sw�dzenie nie do wytrzymania,
cz�owiek trze powieki, dop�ki nie wyp�ynie spod nich galaretowata ma�; niekt�rzy
fachowcy zw� te objawy oczotokiem. Epidemia pozostawia na utrzymaniu w�adz miejskich
zazwyczaj kilkuset �lepc�w, szcz�ciem nie wybucha co roku. Wolno im chodzi� tylko specjalnie
oznakowanymi ulicami, aby nie powodowali wypadk�w.
Stawia�em diagnozy seryjnie, nie by�o po co bada� tych trup�w; us�yszawszy wyrok, k�aniali
si� grzecznie i szli do okienka zap�aci� oraz odebra� recept� na jedyny lek przeciw tej
chorobie � nalewk� z kwiat�w dopiero co zakwitaj�cej cytryny. Podejrzewam, �e jego skuteczno��
zale�y od tego, czy p�atki oberwano we w�a�ciwym momencie, dlatego chorzy nie
maj� r�wnych szans � jeden dostanie genialnie przyrz�dzon� ampu�k�, inny zwyczajny
kwiatowy soczek. Jakby tu rozpozna�, kt�re szkie�ko zawiera substancj� daj�c� nadziej�?
Gdybym znalaz� spos�b eliminacji nie dzia�aj�cych ekstrakt�w, zosta�bym najbogatszym lekarzem
w okr�gu. Co tam lekarzem! Krezusem, kt�ry nie musia�by gna� do pracy starej ciotki
i przyjmowa� setek dzieci chorych na katar morski.
Na szcz�cie ta uporczywa i przewlek�a choroba a� w pi��dziesi�ciu procentach przypadk�w
daje si� wyleczy�. Zalecane jest p�ukanie nosa gor�c� wod� z pieprzem oraz wdychanie
tarsu, narkotyku z kory bananowca. Dzieciak natychmiast si� uzale�nia, a poniewa� na��g
powsta� jako uboczny skutek choroby, ma�olat otrzymuje potem do�ywotni� rent� pa�stwow�
i rodzice nie musz� ju� troszczy� si� ani o szko��, ani o przysz�� prac�. Czasami jednak tars
nie dzia�a. Nast�puje wtedy odwodnienie organizmu, przez nos wyp�ywa coraz intensywniej
g�sta ciecz zmieszana z krwi�, stopniowo wymywaj�c potrzebne do �ycia pierwiastki. Do
pewnego momentu mo�na ten proces powstrzymywa�, dostarczaj�c choremu brakuj�ce substancje.
W ko�cu staje si� to niemo�liwe, katar przemienia si� w rw�cy strumie� i nawet
pod��czone do pompy nawadniaj�cej dziecko umiera.
Pierwszego dnia mia�em zaledwie dwa przypadki kataru morskiego, spodziewali�my si�
wi�c z ciotk�, �e zgromadzony w piwnicy zapas pieprzu nie zostanie w tym roku sprzedany.
Maria pociesza�a mnie jak mog�a. Ten towar nie psuje si� w suchym miejscu, nasza piwnica
jest ogrzewana przez ca�y rok, gdyby� kupi� sto kilogram�w tarsu, to dopiero by�by k�opot,
m�wi�a, podaj�c kaw�. I mia�a racj�. M�j konkurent zainwestowa� w g�bczasty, sublimuj�cy
w zetkni�ciu z powietrzem narkotyk, spotykany tylko w naszym regionie i pono� gdzie indziej
nie dzia�aj�cy, z�o�y� towar w wilgotnym pomieszczeniu, wi�c s�abe, nieszczelne opakowania
pu�ci�y i nie do��, �e go�� straci� wszystkie oszcz�dno�ci, to mia� jeszcze k�opoty z
prokuratorem, bowiem pilnuj�cy paczek portier zapad� na bezsenno�� tarsow�, kt�ra dotyka
cz�owieka zazwyczaj dopiero w ostatnim stadium uzale�nienia. U dzieci objawia si� niewiarygodn�
aktywno�ci�. Chc� pracowa�, uczy� si�, zmywaj� naczynia i wynosz� �mieci, pucuj�
mieszkanka, a spo�ecze�stwo m�wi im: spokojnie, oszcz�dzajcie si�y na umieranie, to te�
wysi�ek. Staruszek przerazi� si� tych objaw�w, zachcia�o mu si� je�dzi� na rowerku z czterema
k�kami, takim cude�ku elektronicznym, kupi� wi�c sobie �w sprz�t na raty i zamiast pilnowa�
firmy, wystartowa� w miejskim wy�cigu dla dzieci. Powiadaj�, �e zaj�� trzecie miejsce
i w nagrod� otrzyma� pi�ciokilogramow� czekolad�. W ka�dym razie je�li tak by�o, mia�
dziadek szcz�cie, kakao wszak�e stanowi doskona�e antidotum na zatrucie tarsem. Spo�ywane
w du�ych ilo�ciach, po pi�� do dziesi�ciu kilogram�w dziennie, wyroby czekoladowe potrafi�
zahamowa� rozw�j choroby i dziecko czuje si� znakomicie, mo�e nawet co par� dni
7
przespa� si� godzink� lub dwie. Jaka to ulga dla rodzic�w! Przychodz� do lekarza, kt�ry zapisa�
dajmy na to bezmleczne kakao, z kwiatami, winem, a czasem te� z dodatkow� kopert�.
Szele�ci w niej mi�o numerowany papierek...
I z samej czekolady mo�na ci�gn�� zyski. Ju� pierwszego dnia odwiedzi�o mnie kilku
akwizytor�w. Jedni proponowali pieni�dze za samo u�ywanie mego nazwiska w programach
reklamowych lub drukowanie go na opakowaniach dra�etek i balonik�w, drudzy procent od
wzrostu sprzeda�y, gdybym przekona� rodzic�w zara�onych dzieci, by kupowali w�a�nie ten a
nie inny wyr�b, tej a nie innej firmy, w tym w�a�nie doskona�ym opakowaniu. Przejrza�em
reklam�wki, przyj��em prezenty i obieca�em zastanowi� si� do przysz�ego tygodnia, kt�r�
ofert� wybior�. Maria przez ca�e popo�udnie opycha�a si� czekolad� i gdy wypuszcza�em kolejne
grupki pacjent�w, wpada�a do mnie na wermut, �eby popi� s�odko�ci.
W prywatnej cz�ci domu zbiera�a si� ju� rodzina, s�ysza�em odg�osy przygotowania obiadu.
Nie jad�em �niadania, wi�c troch� mnie skr�ci�o w �o��dku, zaburcza�o w brzuchu, jakby
mia�a nast�pi� burza jelit, wreszcie przy pacjentach oczekuj�cych na recepty odbi�o mi si�
obrzydliwie ��ci�, przeprosi�em wi�c grzecznie i wpu�ci�em do gabinetu m�czyzn� j�cz�cego
niczym syrena karetki pogotowia. Wiedzia�em ju�, co mu dolega. Najtrudniejszy letni problem!
Poprosi�em faceta za parawan i omal nie zbarania�em. Jak on m�g� to wytrzyma�! Letnie
zapalenie pr�cia w zaawansowanym stadium, organ napuch�y jak monstrualnych rozmiar�w
parowa, czerwony i sp�kany, jakby jego w�a�ciciel trzyma� sw�j skarb w kuchence mikrofalowej
albo sma�y� na patelni. Ale si� zaniedba�! I jeszcze mi wmawia�, �e z pewno�ci� zarazi�
si� od pewnej dziewczyny, kt�ra mieszka po s�siedzku i ch�tnie �wiadczy maj�tnym i rozrzutnym
panom us�ugi mi�osne, ale po�o�y�em stanowczo kres temu gadaniu, jakim prawem
taki prostak podwa�a moj� diagnoz�, do czego to podobne, wrzeszcza�em, wi�c typek spokornia�
i zapyta� cicho, czy ma szans� z tego wyj��, a ja zgodnie z m� wiedz� zaleci�em
wszelkie zabiegi i �rodki znane wsp�czesnej medycynie: p�ukanie w occie, namaszczanie
kremem z naturalnego pi�ma oraz nak�uwanie srebrnymi igie�kami, modne raczej w�r�d socjety
ni� skuteczne. Do wieczora obejrza�em jeszcze kilku takich nieszcz�nik�w i ka�demu z
osobna musia�em t�umaczy�, �e za t� epidemi� ponosz� win� nie kobiety, ale wyl�gaj�ce si�
w wodzie pod wp�ywem zimna mikroby, tote� najbardziej przyczynia si� do zaka�enia sam
chory, nikt nie ka�e mu bowiem pi� ch�odzonej mineralnej, ka�dy mo�e w trosce o zdrowie
zagrza� j� sobie na maszynce, ulecia�yby b�belki, to prawda, ale profilaktyka jest najwa�niejsza,
�aden letniarz temu nie zaprzeczy.
A te zmys�owe kobietki, kt�re p�ywa�y w morzu bez os�ony specjalnym �elem, zlekcewa�ywszy
radiowe ostrze�enia, zaoszcz�dzi�y, to prawda, ale tysi�ce z nich zachorowa�o na
kwitnic� bezbolesn�. To naj�agodniejsza z letnich przypad�o�ci. Cia�o dziewczyny pokrywa
si� najpierw wielobarwnymi p�kami, jakby by�y to niesko�czone zwoje korali i koralik�w.
Otwieraj� si� po mniej wi�cej dw�ch tygodniach i wtedy p�atki, niczym nanizane na drogocenne
�a�cuszki kwiatowe korony, faluj� na r�kach, nogach, piersiach...
Niekt�re kobiety wabi� m�czyzn na t� kolorow� i aromatyczn� dekoracj�, inne zak�adaj�
szaty kryj�ce ca�e cia�o, bia�e p�aszcze z kapturami, to zwyczaj prababek, bardzo skuteczny,
pozwala przeczeka� kwitnienie, kt�re zanika samoczynnie wraz z pierwszym przymrozkiem.
P�atki kurcz� si�, schn� i opadaj�, nie pozostawiaj�c blizn. Jeszcze inne, najcz�ciej prawdziwe
damy, szukaj� pomocy u lekarza. Chwal� je wtedy za to, �e nie wyszarpa�y nawet paru
listk�w no�em lub pincet�, oszpeci�yby si� w ten spos�b, gdy� na miejscu nieumiej�tnie usuni�tego
p�atka mog� wyrosn�� olbrzymie pulsuj�ce brodawy, kt�re wpe�zaj� pod nask�rek i
w�druj� po ciele, d���c ku twarzy. Tam zbieraj� si� jakby na narad�, a poniewa� te� nie s�
odporne na zimno, zbli�aj� si� do siebie jak tylko potrafi�, p�ki jeszcze trwa lato, t�ocz� si� na
policzkach, by w krytycznym momencie wybuchn�� krwawo, rozsadzaj�c tkanki. Wys�uchawszy
tej opowie�ci, moje pacjentki przestaj� marudzi� i poddaj� si� wszelkim zabiegom,
8
kt�re wykonuj� sam, oczywi�cie z braku wykwalifikowanej pomocnicy. Ciocia Maria zemdla�aby
na sam widok, jak pora�am kwiaty st�a�ym lodem, trzymaj�c kulk� w specjalnych
szczypcach, po pierwsze dlatego, �e nawet w r�kawicach chroni�cych przed zimnem nie czuj�
si� zupe�nie bezpieczny. Letniarz musi chroni� r�ce przed radykalnymi �rodkami, podczas
pracy jest przecie� ci�gle nara�ony na uboczne skutki ich oddzia�ywania.
Wyk�adowcy nie raz ani dwa straszyli nas przemro�eniem paznokci, kt�re mog� poczernie�
i odpada� bol�cymi kawa�ami, ci�gle przypominali o cz�stych zatruciach pi�mem i absolutnej
obstrukcji po spo�yciu nadmiernej ilo�ci czekolady. Zapomnia�em ostrzec ciotk� Mari�
przed zgubnymi skutkami nadu�ywania �akoci i po tygodniu pracy musia�em jej zrobi�
lewatyw� z naparu szczawiowego, wstydzi�a si� kobiecina �akomstwa i zaklina�a si�, �e nigdy
nie we�mie do ust najmniejszego cho�by balonika ani czekoladowego jajka. Nie s�dzi�em, by
dotrzyma�a s�owa, cho� narzeczonemu sprzed lat bywa�a wierna w parzyste dni tygodnia, co
skrz�tnie odnotowywa�a w pami�tniku. Kiedy zabrak�o mi nowych ksi��ek do czytania, przejrza�em
�w brulion, tajemnice starych panien poci�ga�y mnie od dzieci�stwa bardziej ni� filmy
pornograficzne dla pocz�tkuj�cych, zapisa�em kiedy� w notesie t� my�l i cieszy�em si�, �e te�
potrafi� by� dowcipny, m�g�bym uk�ada� zgrabne historyjki; szkoda, �e nie wolno u nas
zmienia� zawodu, musia�bym zap�aci� prezydentowi odszkodowanie i wtedy do ko�ca �ycia
nie wyszed�bym z d�ug�w. Albo pewnego dnia przyszliby po mnie smutni cywile i po m�j
kres musia�bym s�u�y� rz�dowi jako lekarz wi�zienny czy s�dowy.
Na my�l o tych represjach omal nie wymrozi�em pacjentce zdrowego kawa�ka sk�ry, lecz
w por� cofn��em r�k�. Dziewczyna nie zauwa�y�a mego b��du i ufnie przeci�gn�a si� na fotelu
zabiegowym. Musia�em zn�w �ykn�� wermutu, nim przyst�pi�em do najbardziej delikatnej
cz�ci operacji. Nale�a�o usun�� kwiaty z g�rnych powiek, gdyby bowiem na nich pozosta�y,
zros�yby si� z kwitn�cymi pod oczami i a� do p�nej jesieni m�oda osoba by�aby pozbawiona
wzroku. Kwitnica rzadko atakuje oczy, umiejscawia si� raczej na d�oniach, nogach,
tu�owiu, policzkach. Bywa niebezpieczna, kiedy wpe�znie do ust albo innych otwor�w cia�a.
Je�li dostanie si� do nosa lub gard�a, mo�na j� jednak wyleczy�, wprowadzaj�c l�d przez odpowiednie
wzierniki albo wstrzykuj�c zmro�one drobiny we w�a�ciwe miejsce. Nie ka�dy
pacjent chce zgodzi� si� na te bolesne iniekcje; dostaj�c si� pod sk�r�, kruszyny lodu szczypi�,
pal�, niekt�rzy chorzy por�wnuj� ich w�dr�wk� do pora�enia niezbyt silnym pr�dem,
takim, kt�ry nie zabija, ale dra�ni do granic wytrzyma�o�ci.
By� dopiero pierwszy dzie� lata, a ju� mia�em do��. Przed bram� domu koczowa� jeszcze
spory t�umek; gdy kaza�em ciotce Marii og�osi� przerw� na kolacj�, z�owieszczy szmer
przedar� si� przez d�wi�koszczelne �aluzje i drzwi.
Wiedzia�em, �e tej nocy nie zmru�� oka. Ani nast�pnej. B�d�, jak wszyscy letniarze, przesypia�
poranki, wzi�wszy gar�� wzmacniaj�cych pigu�ek i pod koniec sezonu, kiedy zdejm� z
drzwi tabliczk� i u�o�� si� do prawdziwego lekarskiego snu, wszyscy b�d� m�wili o mnie z
lito�ci�, nawet ci, kt�rzy zazdroszcz� mi teraz wp�yw�w got�wki.
A kiedy b�d� �ni�, ciotka Maria, moja opiekunka, troskliwie nastawi jedn� po drugiej p�yty
z muzyk� wnikaj�c� tak g��boko, jak daleko si�ga moje Ja i zobacz� obrazy widzialne w najsilniejszej
hipnozie, filmy o jesieni, zimie i wio�nie. Wszystko po to, abym by� got�w w por�
do pracy i nie obawiaj�c si� upa�u, walczy� z zakwitaniem cia�, epidemiami i zm�czeniem,
najci�szym z wszystkich schorze�.
9
BIA�Y MNICH
Dzi� rano ta�czy� w doniczce pelargonii, niby ostrzegaj�c przed czym� albo przed kim�,
mo�e tylko zwodzi�, licho go wie. Ukl�k� na li�ciu, od�o�y� pastora� i szuka� wzrokiem moich
oczu. Wewn�trz mnie co� szepta�o, �e je�li Mnichowi uda si� ta sztuka, o�lepn� i ju� nigdy
nie napisz� listu do przyjaciela.
Gdybym go mia�, niewa�ne gdzie, mo�e i na ko�cu �wiata, m�g�bym opowiedzie� o walce,
kt�r� tocz� codziennie i przerywam w idealnie remisowej sytuacji; m�j przeciwnik ukrywa
si� gdzie� w zakamarkach pokoju, sk�d mo�e znienacka zaatakowa�, gdy jestem bezbronny,
nagi albo senny, kiedy jem lub pal� papierosa. Nie zbli�a si� do mnie na tyle, abym m�g� z�apa�
go za po�y bia�ego habitu i rozpocz�� zapasy; w og�le unika wszelkich cielesnych sposob�w
walki, zdaj�c si� na si�� intelektu.
Podejrzewam, �e pomieszkuje w telewizorze, �ywi�c si� jego wn�trzno�ciami, niekiedy
pojawia si� na ekranie, u�miecha si� i jakby z przyzwyczajenia b�ogos�awi na cztery strony
�wiata, ale mam wra�enie, �e ta s�odka mina i gesty wyra�aj� raczej przekle�stwo. Jestem mu
poddawany jak pr�bie ognia, do kt�rej przywyk�em i przesta�em na ni� reagowa�.
Cz�owiek to stary, prawie ca�kiem �ysy, widzi za to �wietnie, bez okular�w czyta z odleg�o�ci
kilku metr�w moje powie�ci, cho� mam nadzwyczaj drobne pismo. Nie przerywa mi,
o, nie, czeka a� sko�cz� zaplanowany rozdzia� i dopiero wtedy namawia, bym go spali�, nie
powodowa� szkody w umys�ach czytelnik�w, ja, pisarz niemoralny i pot�piony za same pomys�y.
Powinienem si� ukorzy�, zrezygnowa� z tworzenia i odby� pokut�, tak twierdzi, publicznie
wyzna�, �e nie mia�em racji.
Sk�d� znam ten ton, drocz� si� wi�c z Mnichem, obiecuj� popraw�, by zyska� na czasie.
Ku zgorszeniu bielasa nadal pisuj�, le��c na boku, cho� to podobno szkodzi na kr�gos�up.
Wysoko postawiona poduszka zas�ania notes od strony okna, aby wi�c mnie podgl�da�,
Mnich musi trenowa� sztuk� lewitacji i wisi pod sufitem tak d�ugo, p�ki nie znudzi mi si�
dr�czenie papieru w lini�. Nabra�em bowiem z�ych nawyk�w i zrezygnowa�em z czystych
bloczk�w, chc�c panowa� nad obj�to�ci� tekstu i dostarcza� wydawcy tomy z�o�one dok�adnie
z pi�tnastu arkuszy. Tym samym nie sprawiam k�opotu moim bohaterom, nie rozci�gam
nadmiernie akcji, wi�c nie nudz� si� w swoich ��kach; oczywi�cie opis funkcjonowania tych
mebli przedk�adam obecnie nad obraz innych przedmiot�w powszechnego u�ytku.
Tak, �wi�ty cz�owieku, obaj chcieliby�my uciec czasowi do lat m�odzie�czych; ty, �eby
popolowa� na czarownice, gdy �owy te by�y zabronione, mia�by� satysfakcj� z zakazanej zabawy,
hej!, hej! Ja, by wci�� nie radzi� sobie z epick� form�, grotesk� i paranoj�, wci�� drze�
zapisane kartki i rozpoczyna� opowiadanie od nowa.
A mo�e tylko podlewa� kwiaty w ogr�dku, kiedy� lubi�em patrze�, jak ziemia poch�ania
wod� i marzy�em, aby ni� by�, ale to niemo�liwe, m�czyzna nie nauczy si� tej kobiecej roli,
nie mog�em wi�c przemieni� si� w czarne, urodzajne grudy, pozosta�em prochem w kryszta�owej
popielniczce, a patrz�c na tw�j pl�s w�r�d li�ci, Obserwatorze, przekona�em si�, �e my�lisz
o tym samym i nie s� ci obce moje pragnienia, boisz si� tylko z wysoko�ci ekranu zej��
do mego zakurzonego k�ta. Ale mam pomys�, jak ci� tu sprowadzi�. Zostaniesz moim bohaterem.
Nie, nie po�wi�c� ci stylizowanej biografii ani dydaktycznej powie�ci dla doros�ych dzieci;
wystarczy opowiadanie niesk�adne i bez dialog�w, zapis biernej obserwacji kwietnego pl�su.
Nie b�d� walczy� twoimi metodami i opisywa� sekret�w �ycia intymnego, �eby podkre�li�
m�sko��, fotografowa�e� si� niegdy� przy goleniu, ale to takie niewinne, co innego zrzuci�
publicznie nieskazitelnie bia�e ubranie albo opowiedzie� ludziom o minionym po��daniu.
Czemu nie, skoro przychodzi si� do innych o ka�dej porze i bez zaproszenia?
10
Jestem tylko ubogim pismakiem, mieszkanie nie nale�y do mnie, wi�c nie mam prawa wyrzuci�
ci� za drzwi, sam mog� w ka�dej chwili zosta� eksmitowany, ja, przemarzni�ty lokator
spod strychu.
Wzi��e� si� ostro do gry, przyznaj�. Czy jest jeszcze na Ziemi miejsce, kt�rego nie kupi�e�
s�owami, tak �atwo si� ich uczysz, kt�rego nie po�kn��e� w grymasie ust?
Wiem, �e nie odpowiesz, wybierasz starannie szcz�liwc�w, �aski im udzielasz, ja zas�u�y�em
tylko na gniewne spojrzenia i godz� si� na to, poznaj prawd�, nie umia�bym k�ama�
nawet tobie, cho� jeste� mistrzem znaczeniowych przesuni��, kiedy wznosisz g�os wysoko,
chc�c zachwyci� ma�ych tej Ziemi, no i robisz wiele, bym stan�� mi�dzy nimi ze spuszczon�
g�ow�, w jasnym letnim garniturze, a wtedy ty zdecydowa�by�, czy �wiat mo�e mi wybaczy�.
Nie b�dzie spowiedzi. Jestem winny i nie �a�uj�. Zejd� teraz z okna, zas�aniasz mi widok
na targowisko, a powinienem wiedzie�, ile kosztuje dzi� m�czyzna, ile kobieta, woda do
mycia znu�onych kolorami, a ile z�udzenie, �e posiada si� dusz�. Przefiltrowany przez twoj�
szat� �wiat to bazgro�y pastelowymi dzieci�cymi kredkami. Nie takimi barwami uczy�em si�
malowa� niebo! �ni mi si� granatowoczarne w ogniach nocnej burzy, gdy przewi�zujesz oczy
opask�, abym nie widzia� strzelaj�cych do mnie t�um�w. Niepotrzebnie si� wysilasz. Naboje
rozkradzione, proch zam�k� na deszczu. Topory zbyt brudne i ci�kie dla twoich kat�w.
Spiesz si�, bo zd��� napisa� moj� opowie��!
Jak tu zacz��? Historia Mnicha, kt�ry chcia� zosta� bogiem? Ale on nie przypomina staro�ytnych
cezar�w. Ich radosne ub�stwienie nie wystarczy�oby temu cz�owiekowi, nie m�g�by
tak po prostu stan�� w rz�dzie wszechmocnych pot�g jako jeden z wielu, on musi by� Jedyny
i najpot�niejszy, decydowa� o wszystkich ludzkich sprawach, udowodni wi�c pos�annictwo,
zakwitaj�c w oknach tych, kt�rych nale�y unicestwi�.
Mam! Jest jeszcze m�ody, pisze ksi��k� i wydaje mu si�, �e zosta�em jego bohaterem, kiedy
tymczasem dzieje si� odwrotnie, to oczywiste, bo w�a�nie ja czyta�em ju� jego wynurzenia,
a on jeszcze mnie nie skrytykowa�. Albo inaczej, bardziej podniecaj�co: dopiero co trafi�
na m�j �lad, rozes�a� szpieg�w, w�szy, marszczy czo�o, rozg�asza, �e nie umkn�, mimo �e nie
zna nawet mego imienia, oskar�a o ca�e z�o �wiata i grozi mi rozes�aniem fotografii po
wszystkich �wi�tych miejscach.
I ja mia�bym by� gro�nym przeciwnikiem?! Le�� w brudnej po�cieli, nie mam ju� na lekarza
i udaj� spokojnego skaza�ca, nie mam tylko pewno�ci, kto mnie postawi� przed trybuna�em
natury.
Tyle m�wisz o wolno�ci, upajasz ludzi tym s�owem, mamisz, �e niby tw�j taniec wyzwolonego
b�stwa kwietnego zaszczytu burzy mury i jednoczy, a r�wnocze�nie zaciskasz wok�
obr�cz zakaz�w, kt�rych i tak nie pos�ucham. Czuj� si� zaszczycony nowymi oskar�eniami,
prosz�, rozg�o�, jaki jestem bezbo�ny, jakie to nowe sodomie wymy�li�em dla moich bohater�w.
Niech b�dzie, �e tylko po to, by ludziom da� z�y przyk�ad. W twoim wykazie pojawi si�
nowa specjalno��, szczeg�lnie ci�ko karana przez b�stwa wszelkich kultur.
Co takiego m�g�bym uczyni�, �eby� uzna� mnie za najbardziej godnego pot�pienia? Z ca��
odpowiedzialno�ci� swej w�adzy nad cz�owiekiem, je�li w ni� naprawd� wierzysz, z ca�� nienawi�ci�,
jak� dyktuje ci poczucie w�asnej �wi�to�ci. Wiem! Pokocham mego bohatera i b�d�
pyta� wszystkich ziemskich pot�g, jak go o�ywi�, stworzy� ciele�nie, a potem wpisz� siebie w
t� ksi��k�, sk�ami�, �e jestem szcz�liwy, zaspokojony w po��daniu i tworzeniu. Kiedy mi
uwierz�, pozazdroszcz�, oboj�tnie w kt�rym ze �wiat�w, b�d� m�g� odej��, wm�wi� czytelnikom
bajeczk�, pi�kn� z�ot� legend�, i� rozstaj� si� z nimi i wszystkim r�wnocze�nie, �eby
nie straci� tej chwili, utrwalonej ju� i prze�ytej, zamieszkam w niej sobie pod fa�szywym
imieniem, bo czy� sam nie dowiod�e� urody k�amstwa u�ciskami d�oni?
Trzeba s��w! Znalaz�e� ju� formu�� najci�szego pot�pienia, dumnie krzywisz wargi, co
ci� jeszcze powstrzymuje? To, �e sam rozwi�za�em zagadk�, jak si� ze mn� rozprawi�? Nie?
Wiem ju�! Odwlekasz chwil� ataku, spos�b znany to w dziejach zwierz�t i wi�zie�, tym trud-
11
niej godnie przyj�� egzekucj�, im d�u�ej j� odwlekaj�, czyni�c nadziej� na jeszcze jeden
dzie�, mo�e nast�pny...
I w celi �mierci mo�na �y�, �adne to odkrycie, obliczasz moj� wytrzyma�o�� i uderzysz,
kiedy nie b�d� si� spodziewa�. A gdybym i tym razem si� obroni�, wy�mia� t� ca�� histori�,
zaprzeczy�, �e chcia�em umrze� i sprowadzi� sobie dziwk� z przedmie�cia, tak� niewyszukan�,
prostack�, kt�rej niewiele potrzeba, ot, papierosy, tandetna w�dlina, mo�e ciep�a w�dka,
patrz, lod�wka mi wysiad�a, s�aby asortyment, luksusowej dupy nie kupi�, wiesz, �e mnie na
to nie sta�, zostan� wi�c chyba z tob� i naszymi rozmowami.
Dlaczego nie wychodzi mi to opowiadanie? Mo�e jeszcze w ciebie nie uwierzy�em, jeste�
zbyt papierowy, cho� ca�ujesz p�atki kwiatu, nuc�c dra�ni�c� modlitw�, monotonna melodia
zag�usza moj� opowie��, pewna swej wieczno�ci jak przemijania, ucieczki w siebie przed
ob�aw�, kt�r� mo�e ju� og�osi�e�. Nie uprzedzisz ofiary, doskona�y taktyk!
Ale to tylko ludzie dali ci str�j i w�adz�, wynale�li powo�anie. Tyle masz dr�g zwyci�stwa,
�e a� cierpn� na my�l, jak marne s� moje szans�. I nie znam sekret�w twej broni, wci�� musz�
domy�la� si� pchni��! Mo�e zejdziesz na ziemi�, nie, powiedzia�em, na t� posadzk� milczenia,
tu gdzie rano dusi mnie kaszel, tu... przed doniczk� pelargonii.
Mimo wszystko jestem pewien, �e ka�dy, absolutnie ka�dy, posiada swego bia�ego mnicha.
12
POLOWANIE NA LISA
� Mamo, obieca�a� opowiedzie� o Panu Lisie!
� Mo�e nie dzisiaj. Jutro. Albo w niedziel�, kiedy i Tata b�dzie mia� czas.
� Na co nam do tego Tata?
� On te� zna Pana Lisa.
� Wiem. Ale dlaczego o nim nam nie m�wi?
� Ma du�o wa�niejszych spraw. S�ysza�am zreszt�, jak nieraz poruszali�cie ten temat.
Matka wsta�a z kanapy, lekko odepchn�wszy syna. Odczuwa�a coraz mniej przyjemno�ci,
gdy bra�a go za r�k� albo siedzia�a obok niego podczas ogl�dania telewizji. Jakby mijaj�cy
czas coraz bardziej rozci�ga� mi�dzy nimi przestrze�, tworzy� przepa�cie na kszta�t fantazyjnie
rozpostartych klatek schodowych czy kalekich, bezdennych wind. Niespe�nione rojenia o
domku z ogr�dkiem i c�rce pracowicie wywijaj�cej szyde�kiem na ganku wyra�a�a czasem
ow� niem� niech�ci� wobec najbli�szych, kt�r� oni brali za zm�czenie lub objaw nieuchronnej
pod koniec miesi�ca kulminacji zmartwie�. Kryli si� w�wczas w wyznaczonych im k�tach
mieszkania, m�� za gazet� z setkami p o d n i e c a j � c y c h o g � o s z e � ; ile to burdeli
proponuje miasto, a jego nie sta� na jeden wypad, mo�e gdyby dosta� premi� o nietypowej
porze roku, z okazji imienin �ony szefa albo dobrej koniunktury, ale na to nie ma co liczy�;
syn natomiast w klitce szumnie nazywanej jego pokojem, w kt�rym tak naprawd� mieszka�a
tak�e Giselle, suka przypominaj�ca ogromnego owczarka, wyra�nie jednak skundlona, zawsze
gotowa prezentowa� objawy urojonej ci��y przy go�ciach czy na progu �azienki, kiedy
ch�opak chcia� koniecznie zamkn�� drzwi od �rodka, aby nikt nie przeszkadza� w czasie k�pieli,
dlaczego niby mia�by zmarnowa� znakomit� sposobno�� obserwacji w�asnego cia�a,
jego dziwnych reakcji na ciep�o, zimno i dotyk. W wodzie przebiega�y one jakby wolniej i
dlatego �atwo da�y si� zauwa�y� poszczeg�lne fazy podniecenia, gotowo�ci do ataku, satysfakcji
wreszcie.
Tego wieczora Jean zdo�a� przechytrzy� bia�o��t�, jakby zawsze brudn� samic�. Zamkn��
si� w �azience i szybko uruchomi� prysznic. Ale kiedy rozpocz�� w�a�nie rytua� pieszczot i
zamkn�� oczy, aby tym lepiej odczuwa� przyjemno��, matka zacz�a dobija� si� do �azienki.
� D�ugo jeszcze?! � krzykn�a zniecierpliwiona.
� Spieszy ci si�? � burkn�� i doda�: � Mo�e dziesi�� minut. Mo�e godzin�. Dop�ki b�d�
czu� si� brudny, nie wyjd�.
� Id� jutro do pracy!
� Chyba ci� tam nie obw�chuj�!
� Jean! Przezi�bisz si� i b�dziesz musia� p�j�� do lekarza.
� Nieprawda! Wezwiesz doktora do domu. Jak poprzednim razem.
� Nie starczy nam pieni�dzy na takie luksusy.
� Strasz sobie Tat�!
�Jean! Ust�puj�, s�yszysz? Opowiem ci bajk�...
� O Panu Lisie?
� Tak! Tylko wreszcie wyjd� stamt�d!
�Cholera � pomy�la� ch�opiec � jakby wiedzia�a, co ja robi�, potrafi prze�wietli� �cian� �azienki
swymi b��kitnymi szparkami�.
On sam odziedziczy� po ojcu czarne, okr�g�e ga�ki. Teraz Mama ju� nie wykr�ci si� od
opowiadania, usi�dzie obok syna na tapczanie i poczeka, a� nadp�ynie g��boki, zimowy sen.
� Zostan� w fotelu, b�dzie mi wygodniej � us�ysza� jednak, gdy uk�ada� si� na zbyt mi�kkim
jak dla ch�opca legowisku. Pierwsze rozczarowanie.
13
� Dobrze, mamo. Ustaw tylko lamp� tak, abym widzia� te cienie na zas�onach. Wiele razy
sam pr�bowa�em je wywo�a�, ale mi me wychodzi.
� Nie jeste� wr�k�.
�A ty?
� Mo�e...
Matka przez chwil� manipulowa�a przy nocnej lampie z kolorowym aba�urem, kt�ry rzeczywi�cie
zacz�� droczy� si� ze �wiat�em �ar�wki i promieniami ksi�yca, nocnego natr�ta
zza okna, ��cz�c te dwie jasno�ci w pl�tanin� kszta�t�w. Jean jest ju� za du�y, �eby go tak
zabawia�, ale jeszcze ten jeden raz, no i mo�e w sobot�, bardzo si� denerwuje, kiedy ojca nie
ma w domu, wyobra�a sobie r�ne niebezpiecze�stwa jak pi�� czy sze�� lat temu, zaczyna si�
buntowa�, to jednak normalne...
� Czy wr�ka musi by� pewna, �e ni� jest?
� Nie wiem, Jean!
Coraz wi�cej dziwnych pyta�. Co si� z nim dzieje?
� Mamo, je�li czarodziejce nie wychodz� wr�by z kart, nie dzia�aj� zakl�cia... tak jak
mnie zadania z matematyki. A w szklanej kuli wci�� tylko sm�tne obrazy. Nie wida� przysz�o�ci
ani tera�niejszo�ci, ludzi bliskich czy obcych. Tylko obraz Lisa. Tak jak przez chwil�
na zas�onie, zauwa�y�a�?
� Nie. Chyba ci si� przywidzia�o.
� Ba�aby� si�, gdyby tu przyszed�? � Ch�opiec usiad� na tapczanie i u�o�y� poduszki tak, �e
opieraj�c si� o nie, m�g� siedzie� i patrze� na matk�. Pragn�� widzie� ka�de drgnienie jej powiek,
wyczu� najbardziej niewinne k�amstewko. W p�mroku lepiej j� rozumia�, odkrywa�
s�abo�ci, kt�re potem m�g� wykorzystywa� w pe�nym �wietle dnia, kiedy chcia� co� od niej
uzyska�. Atakowa� zawsze znienacka i wygrywa�. Lody, zabawki, menu obiadowe, ciastka i
d�ugie rozmowy przed snem.
� Nie przyjdzie. B�d� spokojny.
� Nie lubi ci�?
� Bo ja wiem? Pewnie jednakowo wszystkich nienawidzi.
� Dlaczego? � zainteresowa� si� Jean.
� Brakowa�o ci kiedy� jedzenia? By�e� g�odny? A widzisz! Pan Lis bardzo cz�sto cierpia�
g��d. W dzieci�stwie i w m�odo�ci.
� A potem?
� Wywalczy� bogactwo. Ale �eby naje�� si� do syta, musia� niszczy� innych.
� Innych lis�w?
� M�wi si�: inne lisy!
� Oj, mamo � ch�opiec odrzuci� ko�dr� � nie mieli�my przecie� uczy� si� gramatyki. Nie
znosz�, kiedy na�ladujesz nauczycieli.
� Postaram si� o tym pami�ta�. Masz racj�, moralizatorstwo niszczy dobre bajki. Zniech�ca
do ich czytania. Wsp�cze�ni tw�rcy ba�ni powinni pozby� si� kap�a�skich nawyk�w. Tylko
czysta ba�� ma szanse. Mit, w kt�rym wygrywa pi�kno jego konstrukcji.
� Nie wszystko rozumiem � przerwa� matce Jean. � Czy z nowych bajek ma po prostu nic
nie wynika�? Ani strach, ani sympatia dla postaci, zadowolenie czy inne prze�ycia?
� Kiedy� pojmiesz wszystko � odrzek�a i spojrza�a na syna surowo. A mo�e udawa�a tylko,
�e spos�b opowiadania ma jakiekolwiek znaczenie dla dzieci i doros�ych. � Nasze bajki s� i
tak zupe�nie inne od tych, kt�re czytasz w ksi��kach.
� S� lepsze � potwierdzi� ch�opiec.
� Ci�gle mi przerywasz i wprowadzasz nowe w�tki.
� W przeciwnym razie nigdy nie doszliby�my do prawdy. By�oby jak w szkole: nudno,
systematycznie, pe�no tabel, wniosk�w i wzor�w. A na bajk� nie powinno si� wypisywa�
recepty, tak jak chcia�by pan doktor.
14
� Rozmawia�e� z nim o tym? � zdziwi�a si� matka. Tak, ostatnio lekarz domowy d�ugo co�
bada� dziecko, a potem szybko wyszed�, jakby obra�ony. Nie pokazuje si� od trzech tygodni,
cho� dawniej lubi� wpada� na kaw� po drodze do domu. Nie by� wprawdzie wzywany, wszyscy
czuj� si� nie�le.
� Oczywi�cie.
� I co powiedzia�?
� �e s� ludzie... trudno mi powt�rzy� tymi samymi s�owami. Tacy, co maj� jakby dwie dusze,
jedn� uporz�dkowan� i dzia�aj�c� wed�ug wyuczonych zasad, a drug� dzik�, upart�, inn�.
I te pan doktor leczy w szpitalu, je�li odkryje je w jakim� cz�owieku. Chcia� te� zapisa� lekarstwo
bajkom, kt�re mi opowiadasz.
� Zdradzi�e� mu nasz� tajemnic�?
� Nie ja. Tata.
� Tak my�la�am. Teraz rozumiesz, dlaczego nie mo�emy rozmawia� przy nim o Panu Lisie.
� Tata jest niedyskretny � podsumowa� Jean.
� W�a�nie.
� M�g�by wygada� si� Panu Lisowi, a wtedy on przyszed�by pod okno i stan�� za zas�on�,
�eby nas straszy�.
� Pan Lis nie ma czasu si� z nami bawi�! � burkn�a matka bez przekonania.
� Widzia�em go dzi� bardzo wyra�nie.
� I jak wygl�da?
� Wcale nie jak lis. Wysoki m�czyzna w rozci�gni�tym swetrze, chodzi pochylony, du�ymi
krokami, jakby si� skrada�. Ale ma z�by prawdziwego drapie�nika, r�nej wielko�ci i
kszta�tu, szczerzy je gro�nie, kiedy ojciec opowiada dowcipy. Mnie one denerwuj�, ale Pan
Lis lubi �mieszne historyjki.
� Nigdy z nim nie rozmawia�e�!
� Nie musia�em. � Jean obr�ci� si� na prawy bok. Lubi� zasypia� w tej pozycji.
� Ojciec cytowa� ci kawa�y Pana Lisa? � Matka oddycha�a szybko, wzburzona.
Zacz�a nerwowo skuba� we�niane pokrycie fotela. Nitki wrzuca�a, mocno zwini�te, do
kubka z o��wkami, starannie zatemperowanymi, najd�u�szymi, jakie mo�na by�o dosta� w
sklepach papierniczych. Ch�opiec dr�a� z oburzenia. Jak ona mo�e za�mieca� nale��c� do
niego przestrze� kubka, kt�rego zawarto�� z czasem powinna przemieni� si� w palet� barw,
niedost�pn� za �adne pieni�dze. Dot�d nie uda�o si� bowiem Jeanowi naby� satysfakcjonuj�cego
zestawu kredek. Brakowa�o odcieni b��kitu, to czerwieni, to znowu wi�kszo�� barw okazywa�a
si� bezu�yteczna, gdy� nie potrafi�a odda� t�czy, jaka ukazuje si� po zamkni�ciu zm�czonych
oczu, a tylko jej mieni�cych si� z�oce� agresywny cie�. Nie zadowoli on wymaga�
znawcy barw wody, malinowych przeistocze�, kiedy zg�szczony sok, wlany w grymasy cytryn
albo mimowolne krwotoki p�kni�tych pomara�czy, pozwoli zbrunatnie� owej ekspansji
blask�w, �ci�� si� karminom w barwy sp�owia�ych piekie� z obraz�w arcymistrz�w.
Jean wybra� wi�c szaro�� o��wk�w, zmieniaj�c� si� zale�nie od twardo�ci grafitu, bogactwo
ci�nienia, powrot�w w koleiny papieru, mozolne ostrzenie, by dostosowa� grubo�� kreski
do czarowania cieni, jak nazywa� sw� pasj�. Skoro w domu nie pozwalano mu malowa� farbami,
w trosce o czysto�� dywan�w, obrus�w i �cian, zast�pi� kolory si��, mi�kko�ci� dotkni��
i kreskowaniem przestrzeni papieru. Pociesza� si� tak�e tym, �e szkice zajmuj� mniej
miejsca ni� obrazy, mo�na w�o�y� wszystkie do teczki i uchroni� przed krytycznym okiem
ojca, kt�ry nie wiadomo dlaczego t� w�a�nie dziedzin� zainteresowa� Jeana wyszydza� bez
wzgl�du na nastr�j i por� dnia.
� Tak, odpowiedzia� ch�opiec po chwili milczenia. � Wiem te�, �e gdy Pan Lis opowiada
dowcipy, po�eraj�c pizz�, mlaskanie s�ycha� pi�tro ni�ej. On lubi rozmawia� przy jedzeniu,
prawda?
15
� Zgadza si�. Ja i Tata tak�e musimy je��, bo zamawia pizz� i dla nas. Ale go nie na�ladujemy,
nie! Prze�uwamy dok�adnie ka�dy k�s, a to, co pozostaje, gdy Lis sko�czy, odk�adamy
na bok. Nie chcemy, �eby patrzy� na nas �akomie, nie maj�c ju� nic do po�arcia.
� A kiedy stamt�d wyjdziecie, on poch�ania te resztki.
� Mo�liwe.
Matka straci�a ochot� do rozmowy. Niechby dziecko ju� wreszcie zasn�o, uwolni�o od
przebywania w pokoiku, w kt�rym tak duszno i dziwnie; odnosi si� wra�enie, �e zawsze wisi
tu w powietrzu grafit z o��wk�w, wdziera si� do ust i nadaje �linie gorzki, truj�cy smak.
Chcia�oby si� plu� i plu�, a papierowa chusteczka w kieszeni ju� nie przyjmie wi�cej �liny,
zwilgotnia�a od obrzydliwo�ci, nap�cznia�a, nadaje si� tylko do wyrzucenia. By� mo�e w�a�nie
brak drugiej chusteczki w zasi�gu matczynej r�ki przerwie dzi� bajk�, nie pozwoli zarysowa�
nawet g��wnego w�tku, a co dopiero kontynuacji i odga��zie�, przecie� Pan Lis nie
istnieje w pr�ni, ale w�r�d tysi�cy stworze�, dla jednych jest w�adc�, dla innych oboj�tnym
meblem na drodze czy przeszkod�, kt�r� nale�y pr�dko unicestwi�.
� Nigdy nie przy�apa�a� go na zjadaniu odpadk�w? � nalega� Jean.
� Nie. Przewa�nie ma w teczce woreczek z kanapkami. Popija je jogurtem.
� Fu! � Ch�opiec zatrz�s� si� pod ko�dr�, jakby z zimna.
� Nie wystarcza mu ilo�� dodatk�w owocowych, wi�c miesza jogurt z konfiturami, przewa�nie
malinowymi albo...
� Mamo, to obrzydliwe! Zaraz zwymiotuj� kolacj�.
� Mog� sobie i��.
� Nie! Zosta�. Nie gniewaj si�. Postaram si� nie wyrzyga� nale�nik�w.
Jean z�apa� matk� za r�kaw szlafroka, kiedy poruszy�a si�, jakby mia�a zamiar odej��.
Wymy�li�a ten gest, pewn� i bezpieczn� gwarancj� pos�usze�stwa syna, zanim sko�czy�
pierwszy rok �ycia. Wyjdzie do pracy na po�udnie, na kilka lat, wyruszy na wczasy, tylko
par� dni, ale tych najwa�niejszych, jak na przyk�ad moment zdmuchiwania �wieczek na torcie
urodzinowym. Zostawi dziecko z ojcem albo z matk� chrzestn�, na kt�r� ch�opiec reagowa�
p�aczem, nie pozwala� si� jej dotkn�� i b�aga�, aby jak najrzadziej by�a zapraszana na uroczysto�ci
rodzinne. Dopytywa� si� za to codziennie, czy aby nie zdecydowa�a si� przeprowadzi�
do innego miasta, bardzo ucieszy�by si� takim obrotem sprawy; zgodzi�by si� nawet pisywa�
do tej b�dzi�gwy histerycznej �wi�teczne kartki; doskona�y to wynalazek taka poczt�wka ze
stajenk� albo kolorowymi jajkami, pozwala zby� ludzi dwa razy do roku nieszczerym �yczeniem,
no i wysy�a si� to wszystkim bez wyj�tku, tak na wszelki wypadek, jakby dzi�ki temu
uda�o si� oszuka� los, przekle�stwa i magiczne formu�y.
� Obieca�e� nie marnowa� jedzenia. Wiesz, jak nam z ojcem ci�ko � pr�bowa�a zmieni�
temat matka.
� Nie musisz tego codziennie powtarza�. Lis wysysa z was si�y, prawda? Tylko jak on to
robi? Powinna� mi opowiedzie�. Martwi� si� o was, kiedy jeste�cie u niego, nie mog� skupi�
si� na nauce, co godzina dzwoni� do Dziadka i pytam o r�ne rzeczy, a wy wci�� nie wracacie...
� Pan Lis pracuje do �smej wieczorem, wi�c i od nas wymaga po�wi�cenia.
� Jest bardzo wytrzyma�y?
� O, tak! Jego gospodarstwo mie�ci si� w dw�ch budynkach, a on przez ca�y dzie� biega
mi�dzy nimi, kontroluj�c wszystko, pomrukuje i warczy, w�szy... w�a�nie to nas dra�ni! Lis
czuje zapachy, o jakich nikt inny nie ma poj�cia, z woni potu pracownika potrafi wyczu�, czy
�w wyeksploatowa� si� ju� do ko�ca, czy jeszcze posiada jakie� rezerwy, mo�liwo�ci, kt�re
chcia�by zachowa� dla siebie, na prywatne potrzeby, popo�udnia i nocne szale�stwa.
� Nienawidz� go za to.
� Nie ty jeden. A wieczorami...
� Telefonuje jeszcze do nas do domu.
16
� Sk�d o tym wiesz? � Matce dr�a� g�os. Nie lubi�a by� zaskakiwana. Od pewnego czasu
zdawa�o si� jej, �e syn �wiadomie chce j� przerazi�, zw�aszcza podczas opowiadania bajek.
Przerywa� jej w momentach subtelnych wzrusze�, by pyta� o sprawy obrzydliwe, fizjologiczne,
aczkolwiek zawsze dotycz�ce postaci powsta�ych w wyobra�ni. Tym razem ��da� ba�ni z
udzia�em os�b realnych. Wiedzia�a, �e nie odm�wi mu tej zabawy i to wcale nie wiedziona
rodzicielsk� mi�o�ci�, ale z ciekawo�ci, jak si� potocz� zdarzenia.
� Tata rozmawia z nim tak cicho, inaczej ni� z Dziadkiem. I nie �mieje si� do s�uchawki,
tylko ci�ko oddycha, wyciera pot z czo�a...
� Pods�uchujesz pod drzwiami!
�A ty mnie podgl�dasz! � Jean zeskoczy� z tapczanu na dywanik.
� Nieprawda! Ale zrobi�e� si� wstydliwy. Jak dziewczyna!
� Nie! Tylko nie to! Nie chc�, by� por�wnywa�a mnie do bab!
� Gdyby nie pewna baba, nigdy nie ujrza�by� �wiat�a...
� Zn�w to samo! � Niewiele brakowa�o, by ch�opiec si� rozp�aka�. Zacz�� nerwowo przeciera�
oczy pi�ciami.
W takich wypadkach cz�sto odgina�a mu si� nieznacznie dolna powieka i musia� d�ugo
potrz�sa� g�ow�, by powr�ci�a na swoje miejsce. Odnosi� w�wczas wra�enie, i� w�a�nie wy�upi�
sobie oko i por�wnywa� si� w my�lach do pewnego mitycznego kr�la, kt�rego imienia
nie pami�ta�, a bardzo chcia� sobie przypomnie�, �eby podpisywa� nim szkice jako pseudonimem.
Rysunki pozostawa�y wi�c na razie anonimowe i jakby tym faktem zak�opotane, ��k�y
szybciej ni� powinny, przybieraj�c brudnoz�ociste barwy rozk�adu, ostrze�enie dla pisz�cych
b�d� rysownik�w, �e im te� przyjdzie zmienia� kolory w stanach przej�ciowych mi�dzy
�yciem a umieraniem, formach wyd�tych, parszywych i gnu�nych, przed kt�rymi biegli wojownicy
codzienno�ci uciekaj� w sen, a naiwni w muzyk� lub nocne spacery; po zmroku nikt
nie widzi, kto przemyka si� pod domem ani w jakim jest stadium odej�cia, ile siebie utraci�, a
co chroni ze wszystkich si�.
� Pan Lis ceni kobiety � odpar�a matka.
� P�aci im wi�cej ni� m�czyznom?
� Nie zawsze, ale funduje wod� mineraln� i m�wi, kiedy jest w dobrym humorze... �e jego
firma dobrze stoi tylko dzi�ki paniom. Tak �adnie si� wtedy wyra�a.
� A kiedy jest z�y?
� Grozi obni�eniem pensji wszystkim pracownikom firmy.
� M�wisz: firma, firmie! Jak si� ta jego nora nazywa? � spyta� Jean, g�o�no wycieraj�c
nos. Powinien stale za�ywa� krople przeciw katarowi siennemu. Zaniedba� jednak kuracj�,
gdy� �w specyfik ma obrzydliwy smak, a nadto lubi tajnymi drogami wp�ywa� do ust i osadza
si� na podniebieniu piek�c� gorycz�.
� Nie wiesz?! �Pan Lis�!
� �mieszne. Dlaczego nada� fabryce w�asne imi�?
� �eby�my wszyscy odczuli, jakim jest panem. Wszystko, co ogrodzone p�otem, nale�y do
niego, ka�da kartka papieru, o��wek, d�wi�k pracuj�cych maszyn. No i pracownicy... w jakim�
stopniu.
� A dzieci pracownik�w? � Jean, zaintrygowany coraz bardziej, usiad� po turecku na tapczanie.
W tej pozycji dobrze si� szkicowa�o, przybiera� j� wi�c tak�e w innych sytuacjach,
k�ad�c d�onie na kolanach tak, jakby trzyma� blok i przygl�da� si� gotowemu rysunkowi niczym
s�dzia; zaraz b�dzie musia� podj�� decyzj�, czy przedrze� kart�, zgnie�� j� ze z�o�ci�,
czy te� od�o�y� na nocny stolik, aby �ni� wraz ze swym dzie�em t� sam� opowie��.
� Lubi straszy�, �e nie da je�� naszym dzieciom, zag�odzi, gdyby�my �le pracowali albo...
� I dzieci o tym wiedz�?
� Chyba nie. � Matka by�a coraz bardziej zak�opotana, ale nie potrafi�a przerwa� rozmowy
ani skierowa� jej na boczny nurt, z�agodzi� znaczenia s��w.
17
� Powinno si� je poinformowa�. Mog�yby jako� pom�c rodzicom.
� Jak?! � wyrwa�o si� kobiecie.
� My te� potrafimy, przynajmniej ja. M�wisz: Lis i Lis. Pan Lis. Na lisy urz�dzano kiedy�
polowania. Z psami. Widzia�em film, jaki� hrabia zastrzeli� zamiast lisa �on�, ale nie wiem,
czy umy�lnie, bo przysz�a� z pracy i wy��czy�a� telewizor. Pomy�la�em...
� Zaczekaj... � Matka wsta�a i sprawdzi�a, czy okno jest dobrze zamkni�te. Zasun�a starannie
story i dopiero wtedy rzek�a: � Faktycznie, on l�ka si� ps�w!
� A widzisz! � Jean triumfowa�. � Boi si� wielkich wilczur�w!
� Nie! Blednie na widok wszystkich ps�w. Wszystkich.
� Ratlerk�w tak�e? � Ch�opiec zdj�� z p�ki ci�ki album przedstawiaj�cy wszelkie mo�liwe
rasy psiego rodzaju. Przez chwil� przewraca� kartki, poszukuj�c dzielnych my�liwych, co towarzysz�
cz�owiekowi tropi�cemu ze strzelb� na ramieniu puszyste drapie�niki, wyszukuj� ich
schronienia w piaszczystej, lekkiej ziemi g�stego lasu. Gdzie ludzie nie dotr�, ograniczeni wyprostowan�
postaw�, tam dokopie si� ich s�uga, czterema nogami oddany panu nawet na b�l.
Odpowied� matki przebija�a si� przez te my�li falami, domagaj�c si� reakcji na reakcj�.
� Oczywi�cie. Te maluchy potrafi� by� bardzo z�o�liwe.
� Wytresuj� wi�c sfor� ratlerk�w. Sto, mo�e wi�cej. Dziadek da pieni�dze i co jeszcze b�dzie
trzeba. Powiedz mu, �e przez Pana Lisa jeste� nieszcz�liwa, cierpisz i nie �pisz po nocach.
� Nie mieszaj do tego Dziadka!
� Czemu? Chyba zaraz nie dostanie drugiego zawa�u. � Jean powiedzia� to z tak� pewno�ci�
siebie, �e matka roze�mia�a si� i uda�a zainteresowanie albumem.
� Mo�e kupimy ratlerka. Je�li tata dostanie premi� � obieca�a nie�mia�o.
� Chocia� park�! Wyhoduj� stado, zobaczysz. Zaszczujemy potwora za jego w�asne pieni�dze.
Zaatakuj� znienacka. Spokojnie wraca do domu, a tu nagle zza bramy wypada mn�stwo
czarnych, ujadaj�cych w�ciekle ratlerk�w. Podniecone odpowiednim �rodkiem, otaczaj�
ofiar�. Portier strzeg�cy wyj�cia zasn��, upiek�a� przecie� dla niego makowiec faszerowany
aromatycznym relanium. Lubisz to lekarstwo, prawda? Dodajesz je Tacie do ciasta, pierog�w
i piwa, �eby cho� w nocy odpocz��. Relanium migda�owe, rumowe, cytrynowe. Powinna� to
opatentowa�. Mieliby�my za co urz�dzi� �wi�ta.
� Nie lubi� �wi�t! Pan Lis... � Matka umilk�a. Przypomnia�a sobie wida� co� bardzo nieprzyjemnego.
Jean zmarszczy� brwi, usi�uj�c skojarzy� fakty.
� Wielkanoc, prawda?
� Tak. W zesz�ym roku. Nie chcia�abym prze�y� tego jeszcze raz.
� Co ci wtedy zrobi�?
� Wyzwa�, wygra�a�, �e mnie zwolni, a potem z�o�y� �yczenia. Tradycyjne, normalne �yczenia.
Z jajkiem i zielon� ga��zk�.
� Jak przy �wi�tecznym �niadaniu?
� Takie same. Malarze ko�czyli w�a�nie remont biura i wsz�dzie panowa�o zamieszanie.
Chcieli zaraz po �wi�tach przenie�� si� do nas, ale Pan Lis powiedzia�, �e by� mo�e nie b�dzie
nas sta� na odnowienie mieszkania. Zgrzyta� z�bami i grzeba� w szufladach mego biurka.
� Ty mi tego nie robisz.
� Pewnie.
Matka chwyci�a syna za r�k�. Przestali na chwil� walczy�, koncentruj�c si� na g��wnym
w�tku bajki. Wymieniali szeptem spostrze�enia, jakby naprawd� kto� sta� pod drzwiami i
pods�uchuj�c tworzy� w�asn� opowie��. Mo�e i rzeczywi�cie tam by�, klamka porusza�a si�
nieznacznie od czasu do czasu, klucz w zamku �wieci�, niespokojnymi mrugni�ciami przebijaj�c
mrok.
� Ratlerki otocz� Pana Lisa ze wszystkich stron, b�d� go szarpa�y za nogawki, po�y p�aszcza...
� Jean, on rzeczywi�cie chodzi w p�aszczu!
� Zielonym, wiem. Ciemnozielonym. Jak �o�nierze. Ale on nie jest wojskowym.
18
� Naturalnie, tego by tylko brakowa�o! Ale jego spryt? Gdzie� go musia� wy�wiczy�. Nie
wierz�, �e zdolno�ci dziedziczy si� po rodzicach.
� Ja te� nie. By�bym bardzo t�py...
�