3383
Szczegóły |
Tytuł |
3383 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3383 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3383 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3383 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
David Weber
Honor Harrington - Kr�tka, zwyci�ska wojenka
WST�P
Dziedziczny prezydent Ludowej Republiki Haven Sidney Harris obserwowa� z okna sali konferencyjnej kondukt pogrzebowy sun�cy Promenad� Ludu. Potem wyprostowa� si� i odwr�ci� od okna - sala znajdowa�a si� na dwusetnym pi�trze, tote� pojazdy konduktu wygl�da�y jak czarne �uczki pe�zn�ce dnem miejskiego w�wozu. Za to ich znaczenie by�o a� nazbyt widoczne na twarzach zgromadzonych.
Prezydent podszed� do swego fotela, usiad� i pochyli� si�, opieraj�c �okcie na blacie. Przetar� oczy, wyprostowa� si� i oznajmi�:
- Dobra, za godzin� mam by� na cmentarzu, wi�c musimy si� streszcza�. - Spojrza� na Constance Palmer-Levy sekretarz bezpiecze�stwa Ludowej Republiki. - Wiemy ju�, jak dostali Waltera? Connie?
- Nie do ko�ca. - Zapytana wzruszy�a ramionami. - Ochrona Waltera da�a si� ponie�� entuzjazmowi i zastrzeli�a zamachowca, a trupa nie da si� przes�ucha�. Zidentyfikowali�my go jednak: nazywa si� Everett Kanamashi. Nie wiemy o nim wiele, ale nie ulega w�tpliwo�ci, �e by� cz�onkiem Unii Praw Obywatelskich.
- Pi�knie - warkn�a Elaine Dumarest, sekretarz wojny.
Wygl�da�a na doprowadzon� do skrajnej w�ciek�o�ci i trudno by�o jej si� dziwi�. Walter Frankel by� jej wieloletnim przeciwnikiem, co by�o zrozumia�e, skoro konflikt bud�etowy istnia� od lat mi�dzy kierowanymi przez tych dwoje ministerstwami, ale by� te� cz�owiekiem logicznym i zorganizowanym. A Elaine by�a zwolenniczk� logicznego i zorganizowanego wszech�wiata, w kt�rym normalny cz�owiek m�g� spokojnie zajmowa� si� polityk�. Organizacje takie jak UPO zdecydowanie do tego �wiata nie pasowa�y.
- S�dzisz, �e w�adze UPO zdecydowa�y si� zabi� Waltera? - spyta� Ron Bergren.
- Mamy swoich ludzi do�� wysoko. - Constance zmarszczy�a brwi. - I �aden nie sugerowa� nawet podobnej mo�liwo�ci. Z tego, co wiemy, w�adze Unii nie rozwa�a�y �adnych drastycznych posuni��, cho� w jej szeregach panowa�o spore wzburzenie wywo�ane propozycjami Waltera. Poza tym, ostatnio zacz�li zwraca� wi�ksz� uwag� na kwestie bezpiecze�stwa wewn�trznego; zaczynaj� przyjmowa� struktur� kom�rkow�, tote� nie jest niemo�liwe, i� ich komitet wykonawczy zleci� zamach, a my nic o tym nie wiedzieli�my.
- Nie podoba mi si� to, Sid - skomentowa� ponuro Bergren.
Harris przytakn�� w milczeniu - UPO g�osi�a zasad� ,,bezpo�redniego dzia�ania w legalnym interesie ludzi" (czyli sta�e podnoszenie poziomu �ycia Dolist�w), ale zazwyczaj ogranicza�a wspomniane dzia�ania do zamieszek, demonstracji i akt�w wandalizmu, jedynie od czasu do czasu uciekaj�c si� do podk�adania bomb czy zamach�w na biurokrat�w niskiego szczebla. Zab�jstwo cz�onka rz�du by�o czym� nowym i zwiastowa�o niebezpieczn� eskalacj�... Je�eli to rzeczywi�cie Unia sta�a za tym zamachem.
- Powinni�my ju� dawno zaj�� si� t� kup� gnojk�w -oceni�a Dumarest. - Wiemy, kim s� ich przyw�dcy i gdzie ich znale��. Dajcie mi woln� r�k�, a Marines rozwi��� ten problem. Raz na zawsze.
- To by�oby powa�nym b��dem - sprzeciwi�a si� Palmer-Levy. - Takie dzia�anie doprowadzi�oby t�um do sza�u, a spotkania nowych w�adz Unii zosta�y otoczone tak� tajemnic�, �e d�ugo nie zdo�aliby�my przenikn�� do ich szereg�w. Teraz przynajmniej wiemy, co planuj�.
- Tak jak tym razem? - prychn�a Elaine.
- Je�eli to oni zaplanowali i zdecydowali si� zamordowa� Waltera, to przyznaj�, �e spieprzyli�my spraw�. -Constance zarumieni�a si�. - Ale po pierwsze: nie wiemy tego na pewno, po drugie: nie powinno si� to powt�rzy�. Poza tym nic nie wskazuje na to, �e Kanamashi nie dzia�a� sam.
- Jasne - prychn�a ponownie Elaine.
Harris uni�s� d�o� i Palmer-Levy zamkn�a bezradnie usta. Prywatnie co prawda prezydent zgadza� si� z Elaine, cho� rozumia� tak�e stanowisko Constance Palmer-Levy. Przyw�dcy UPO twierdzili, �e Dolistom nale�y si� jeszcze wy�sze Stypendium, i �eby przekona� oponent�w do swego zdania, regularnie wysadzali bli�nich w powietrze (w tym r�wnie� innych Dolist�w). Harris nie mia�by nic przeciwko temu, by ich wystrzela� do ostatniego, niestety rodziny legislator�w rz�dz�ce Republik� nie mia�y wyj�cia - musia�y zezwoli� na dzia�anie takich organizacji. Poniewa� istnia�y one od wiek�w, likwidacja jednej robi�a tylko miejsce dla innej i wywo�ywa�a fal� przemocy w�r�d mot�ochu. Rozs�dniejsze by�o wi�c pilnowanie znanego wroga ni� likwidowanie go i zaczynanie od nowa z jego nieznanym nast�pc�.
Mimo to zab�jstwo Waltera Frankela by�o niepokoj�ce - stosowanie przemocy przez Dolist�w by�o nieoficjalnie usankcjonowanym elementem struktury w�adzy, pomagaj�cym utrzymywa� mot�och w ryzach i spokojnie rz�dzi� tym, kt�rzy robili to od pokole�. Okazjonalne zamieszki i ataki na pracownik�w pa�stwowych ni�szego szczebla powodowa�y, �e lud - czyli banda darmozjad�w - by� szcz�liwy i wszystko pozostawa�o po staremu. Tyle �e zab�jstwo ministra �ama�o dotychczasowe niepisane zasady wsp�ycia uzgodnione dawno temu mi�dzy przyw�dcami Dolist�w a rz�dem. Sprowadza�y si� one do tego, �e cz�onkowie rz�du i znaczniejszych rodzin nigdy nie stanowili celu.
- S�dz� - odezwa� si� wreszcie, starannie dobieraj�c s�owa - �e musimy za�o�y�, przynajmniej w tej chwili, �e w�adze UPO sankcjonowa�y ten atak.
- Obawiam si�, �e musz� si� z tym zgodzi� - przyzna�a Palmer-Levy. - Co gorsza, dosta�am te� meldunek o zacie�nieniu kontakt�w mi�dzy przyw�dcami UPO a Robem Pierre'em.
- Pierre'em? - powt�rzyl ostro Harris. Robert Stanton Pierre by� najpot�niejszym zarz�dc� Dolist�w w Republice - nie do��, �e kontrolowa� prawie 80 procent g�os�w, jakimi dysponowali, to aktualnie przewodniczy� Ludowemu Kworum, czyli ,,demokratycznej klice" kieruj�cej g�osowaniami poprzez zarz�dc�w. A na dodatek nie wywodzi� si� spo�r�d legislator�w, lecz Dolist�w. Ju� samo skoncentrowanie takiej w�adzy w obcych r�kach mog�o spowodowa� zrozumia�e podenerwowanie sprawuj�cych dziedziczn� w�adz�. Rola Kworum sprowadza�a si� dot�d do legalizowania tej w�adzy w kolejnych wyborach, kt�rych wynik by� z g�ry wiadomy. Pieire wyd�wign�� si� z t�umu samodzielnie, a do obecnej pozycji doszed�, u�ywaj�c wszystkich chwyt�w, jakie podpowiada�a mu ambicja - w tym kilku, kt�re nigdy dot�d nikomu do g�owy nie przysz�y. Jak zawsze s�ucha� polece�, zdaj�c sobie doskonale spraw�, �e mu si� to op�aci, ale nadal by� ��dny w�adzy i pe�en energii.
- Jeste� pewna? - spyta� po chwili Harris.
- Wiemy, �e kontaktowa� si� z PPO - odpar�a, wzruszaj�c ramionami.
Harris pokiwa� g�ow�. Partia Praw Obywatelskich by�a politycznym przed�u�eniem UPO, dzia�aj�cym legalnie w ramach, jak to zgrabnie uj�o Kworum: ,,zrozumia�ego, cho� godnego po�a�owania ekstremizmu, do kt�rego zostali zmuszeni niekt�rzy obywatele". Stanowi�a te� doskona�y ��cznik mi�dzy cz�onkami Kworum a podziemnymi rzeszami Unii.
- Nie wiemy, o czym rozmawiali - doda�a Constance. - Z uwagi na swoje stanowisko Pierre mo�e mie� kilkadziesi�t legalnych powod�w do takich spotka�, ale sprawia wra�enie dziwnie zaprzyja�nionego z niekt�rymi cz�onkami PPO.
- A wi�c nale�y powa�nie rozwa�y� mo�liwo��, �e wiedzia� o zamachu - oceni� Harris. - Nie twierdz�, �e mia� cokolwiek wsp�lnego z jego zaplanowaniem, ale wiedzia� albo przynajmniej podejrzewa�, na co si� zanosi. A skoro wiedzia� i nie poinformowa� nas o tym, oznacza to, �e wo�a� przypiecz�towa� nowy zwi�zek z nimi, naszym kosztem.
- Naprawd� uwa�asz, �e sprawy stoj� a� tak �le? -spyta� zaniepokojony Bergren.
Tym razem Harris wzruszy� wymownie ramionami.
- Nie s�dz� - przyzna�. - Ale pesymizm nam nie zaszkodzi, natomiast je�li Unia zatwierdzi�a zamach, a Pierre o nim wiedzia� i nie powiadomi� nas, a my nie wzi�liby�my pod uwag� tej mo�liwo�ci, pope�niliby�my niezwykle powa�ny b��d w polityce wewn�trznej.
- Sugerujesz, �e powinni�my zaniecha� propozycji zmian finansowych proponowanych przez Waltera? - spyta� George De La Sangliere.
Gruby i siwy De La Sangliere zosta� nast�pc� zastrzelonego sekretarza ekonomii po usilnych, acz bezskutecznych wysi�kach, by unikn�� tego ,,zaszczytu". By�o to naturalne - nikt przy zdrowych zmys�ach nie chcia�by by� odpowiedzialny za finanse Republiki, od lat znajduj�cej si� na kraw�dzi bankructwa. Zadaj�c to pytanie, nowy sekretarz tak�e mia� nieszcz�liw� min�.
- Nie wiem, George - westchn�� Harris, pocieraj�c nasad� nosa.
- Przykro mi to m�wi�, ale nie sta� nas na normalne podwy�szenie Stypendium. Chyba, �e ograniczymy wydatki na zbrojenia o przynajmniej dziesi�� procent.
- Niemo�liwe! - warkn�a natychmiast Elaine Dumarest. - Musimy co najmniej utrzymywa� flot� na obecnym poziomie, je�li chcemy wreszcie poradzi� sobie z Sojuszem.
- Powinni�my zaatakowa� to cholerne Kr�lestwo cztery lata temu - burkn�� z niesmakiem Duncan Jessup, sekretarz informacji.
Oficjalny rzecznik rz�du sprawia� wra�enie cz�owieka niezorganizowanego i starannie kultywowa� sw�j wizerunek gderliwego, ale �yczliwego wujaszka. Co nie przeszkodzi�o mu dwadzie�cia lat temu wyrwa� resort policji i higieny psychicznej z gestii ministerstwa zdrowia z niezwyk�� bezwzgl�dno�ci� i skuteczno�ci�. Nawet Harris momentami si� go ba�. Maj�c osobist� kontrol� nad policj�, sekretarz ust�powa� zasi�giem posiadanej w�adzy tylko prezydentowi.
- Nie byli�my gotowi - zaprotestowa�a Dumarest. -Zbyt szybko opanowali�my zbyt du�e obszary i trzeba by�o je odpowiednio przystosowa�, by sta�y si� integraln� cz�ci� Republiki. I...
- I we �bach si� wam poprzewraca�o - przerwa� jej z pogard� Jessup. - Uwa�ali�cie si� za niepokonanych, a potem najpierw spieprzyli�cie spraw� w systemie Basilisk, a potem pr�ba opanowania Yeltsina sko�czy�a si� katastrof� i utrat� systemu Endicott na dok�adk�. W efekcie osi�gn�li�my tylko to, �e pozwolili�my Manticore stworzy� Sojusz, nie zwi�kszaj�c w�asnego potencja�u militarnego. I kto� �mie twierdzi�, �e teraz mamy relatywnie silniejsz� pozycj� ni� wtedy?! Przecie� to czysty nonsens!
- Wystarczy, Duncan - powiedzia� cicho Harris.
Jessup spojrza� na� nieprzychylnie, ale umilk� pos�usznie. Harris stara� si� m�wi� spokojnym tonem, co go sporo kosztowa�o.
- Ca�y rz�d popar� i zaakceptowa� plan obu operacji i chcia�bym przypomnie�, �e niezale�nie od spektakularno�ci tych kl�sk, wi�kszo�� innych, podj�tych w tym samym czasie akcji zako�czy�a si� sukcesem. Nie zdo�ali�my, co prawda, uniemo�liwi� Kr�lestwu Manticore stworzenia Sojuszu, ale zaj�li�my r�wnie istotne strategicznie obszary. S�dz� te�, i� wszyscy obecni zdaj� sobie spraw�, �e konfrontacja z Gwiezdnym Kr�lestwem Manticore jest nieunikniona i zbli�a si� nieub�aganie.
Odpowiedzia�y mu potakuj�ce gesty, przeni�s� wi�c wzrok na admira�a Amosa Parnella, g��wnodowodz�cego Ludowej Marynarki siedz�cego obok Elaine Dumarest, i spyta�:
- Jak naprawd� wygl�da stosunek si�, Amos?
- Nie tak dobrze, jak bym sobie �yczy�, panie prezydencie - przyzna� Parnell. - Zebrane dot�d informacje i do�wiadczenia wskazuj�, �e Royal Manticoran Navy ma znacznie wi�ksz� przewag� techniczn� ni� podejrzewali�my cztery lata temu. Osobi�cie przes�ucha�em ocalonych z operacji w systemach Endicott-Yeltsin i cho� �aden nie bra� udzia�u w ostatniej bitwie, z przebiegu kt�rej nie dysponujemy te� �adnymi zapisami, wnioski po jej przeanalizowaniu s� jednoznaczne. Nie ulega w�tpliwo�ci, �e Kr�lewska Marynarka, dysponuj�c ci�kim kr��ownikiem i niszczycielem, zdo�a�a ca�kowicie zniszczy� kr��ownik liniowy klasy Sultan. Fakt, �e Saladin posiada� za�og� z�o�on� z niewyszkolonych i niedo�wiadczonych fanatyk�w pochodz�cych z Masady, mia� istotne znaczenie, ale nie zmienia to niepokoj�cej r�nicy w jako�ci sprz�tu. Na podstawie wyniku tej bitwy, jak i meldunk�w z innych akcji, zak�adamy, �e okr�ty Kr�lewskiej Marynarki s� o dwadzie�cia do trzydziestu procent silniejsze, ni�by wskazywa�a na to ich wyporno��. Inaczej m�wi�c, przy spotkaniu flot o r�wnym tona�u mieliby dwudziesto - trzydziestoprocentow� przewag�.
- To chyba przesada - obruszy� si� Jessup. - Przewag� zgoda, ale nie a� tak�!
Parnell wzruszy� ramionami i oznajmi� spokojnie:
- Prywatnie uwa�am, �e to niezwykle ostro�na ocena, bo do r�nicy w jako�ci sprz�tu nale�y doda� r�nic� w umiej�tno�ciach za��g, a pomys�owo�� i edukacja obywateli Gwiezdnego Kr�lestwa s� niepor�wnywalnie lepsze od naszych. Zw�aszcza edukacja.
Tym s�owom towarzyszy�o wymowne spojrzenie w stron� Erica Grossmana, kt�ry pod jego wp�ywem poczerwienia�. Katastrofalne konsekwencje ,,demokratyzacji szkolnictwa" stanowi�y sta�y punkt sporny mi�dzy ministerstwem edukacji, a ministerstwami wojny i ekonomii. Odk�d okaza�o si�, jak� przewag� daje ta r�nica Kr�lewskiej Marynarce, wymiany pogl�d�w sta�y si� bardziej z�o�liwe i zaci�te.
- Kr�lestwo Manticore ma spor� przewag� jako�ciow�, nie wnikaj�c w powody tego stanu rzeczy - doda� po chwili milczenia Parnell. - Z drugiej strony, tona�owo dysponujemy prawie dwukrotn� przewag�, a czterdzie�ci procent ich �ciany sklada si� z dreadnought�w, kt�re s� co prawda wi�ksze i silniejsze od naszych, ale dziewi��dziesi�t procent naszej �ciany to superdreadnoughty. Nale�y te� wzi�� pod uwag� spore do�wiadczenie bojowe naszych za��g i dow�dc�w oraz fakt, �e sojusznicy w niewielkim stopniu zwi�kszaj� si�y Royal Manticoran Navy.
- Dlaczego w takim razie tak si� martwimy istnieniem tego ca�ego Sojuszu? - zdziwi� si� Jessup.
- Z powodu astrografii - odpar� uprzejmie Parnell. -Kr�lestwo Manticore od pocz�tku ma przewag� polegaj�c� na wewn�trznym albo te� centralnym po�o�eniu w stosunku do nas i do innych istotnych dla nas struktur pa�stwowych. Teraz powi�ksza t� przewag�, rozbudowuj�c g��boko�� swej obrony. W�tpi�, by ju� w tej chwili by�a ona wystarczaj�ca z ich punktu widzenia: w systemie Yeltsin si�ga ledwie trzydziestu lat �wietlnych, ale teraz, gdy uzyskali Hancock, dysponuj� systemami wspieraj�cych si� wzajemnie, ufortyfikowanych baz zaopatrzeniowo-remontowych wzd�u� ca�ej granicy z nami. Daje im to mo�liwo�� prowadzenia g��bokiego zwiadu i wcze�niejsze ostrze�enie o naszym ataku, a w przypadku konfliktu ka�da z tych baz mo�e sta� si� miejscem wypadowym atak�w na nasze linie zaopatrzeniowe. Ich patrole obejmuj� wszystkie mo�liwe kierunki ataku, co oznacza, �e gdy rozpocznie si� walka, b�dziemy musieli wyr�bywa� sobie drog� i zdobywa� wszystkie le��ce w pobli�u bazy, chc�c unikn�� niespodziewanego ataku z flanki i mie� bezpieczne ty�y. A to z kolei oznacza, �e b�d� wystarczaj�co wcze�nie znali nasz g��wny kierunek ataku, by w wybranym przez siebie miejscu zagrodzi� nam drog� wszystkimi si�ami i doprowadzi� do bitwy flot.
Jessup mrukn�� co� i opad� na oparcie fotela, marszcz�c w zamy�leniu brwi. Parnell za� kontynuowa�:
- Utworzyli�my nowe bazy w odpowiednich miejscach, by zr�wnowa�y�, na ile to mo�liwe, zagro�enia powsta�e w wyniku ich dzia�a�, a jako strona atakuj�ca zawsze b�dziemy dysponowali przewag�, jak� daj� zaskoczenie i inicjatywa. To my wiemy dok�adnie, kiedy i gdzie zaatakujemy, oni musz� broni� wszystkich miejsc, w kt�rych mo�emy uderzy�, i to dysponuj�c s�absz� liczebnie flot�. W�tpi�, by byli w stanie nas powstrzyma�, gdyby�my zdecydowali si� na atak wszystkimi si�ami, ale nie w�tpi�, �e zadadz� nam wi�ksze straty ni� ponie�li�my dot�d. I to we wszystkich konfliktach.
- C� wi�c mamy robi�: atakowa� czy nie? - spyta� Harris.
Parnell spojrza� na Elaine, widz�c jej przyzwalaj�cy gest, odchrz�kn�� i odpar�:
- Na wojnie nie ma nic pewnego, panie prezydencie. Jak ju� m�wi�em, z jednej strony powa�nie martwi mnie ich przewaga techniczna, z drugiej za� uwa�am, �e obecnie mamy wystarczaj�c� przewag� tak ilo�ciow�, jak i pod wzgl�dem do�wiadczenia. Podejrzewam te�, �e przepa�� technologiczna b�dzie si� z czasem powi�ksza�, a nie zmniejsza�. Prawd� m�wi�c, nie chc� wojny z Kr�lestwem Manticore, i to nie dlatego, �e mo�emy j� przegra�, ale dlatego, �e nas ona bardzo os�abi. Je�li jednak musimy t� wojn� stoczy�, powinni�my to zrobi� najszybciej, jak to tylko mo�liwe.
- A jak konkretnie powinni�my j� przeprowadzi�? -spyta� powa�nie i spokojnie Jessup.
- Przygotowali�my zestaw plan�w pod wsp�lnym kryptonimem ,,Perseusz". Obejmuj� one wszystkie mo�liwe warianty. ,,Perseusz 1" przewiduje zaj�cie systemu Basilisk jako wst�pnego celu, co pozwoli�oby nam na bezpo�redni atak na uk�ad Manticore przy wykorzystaniu Manticore Wormhole Junction, i to dwoma symultanicznymi uderzeniami z terminali Basilisk i Trevor Star. Pozwoli�oby to na najwi�ksze mo�liwe zaskoczenie przeciwnika i zako�czenie wojny w drugiej bitwie, czyli bardzo szybko. Ten wariant niesie ze sob� jednak�e ryzyko katastrofalnych strat w przypadku niepowodzenia. ,,Perseusz 2" jest bardziej konwencjonalny. Si�y przeznaczone do ataku zosta�yby zgromadzone w bazie DuQuesne w systemie Barnett, czyli w g��bi naszego terytorium, tak by przeciwnik nie m�g� ich odkry�. Zaatakowaliby�my ich obron� w najcie�szym miejscu, czyli w systemie Yeltsin, a po jego zdobyciu skierowaliby�my si� ku uk�adowi Manticore, zdobywaj�c po drodze najbli�sze bazy i zabezpieczaj�c sobie tym samym skrzyd�a. Straty ponie�liby�my ci�sze ni� w przypadku zako�czonego sukcesem ,,Perseusza 1", ale unikn�liby�my ryzyka ca�kowitego zniszczenia zaanga�owanych si�, czekaj�cego nas w przypadku kl�ski ,,Perseusza 1". ,,Perseusz 3" to wariant ,,Perseusza 2", z t� r�nic�, �e atakujemy w dw�ch kierunkach, bowiem celami pierwszych atak�w staj� si� Yeltsin i Hancock. Takie posuni�cie zmusi�oby Kr�lewsk� Marynark� do rozdzielenia si� i obrony obu system�w, bo nie wiedzieliby, kt�ry atak jest prawdziwy, a kt�ry pozorowany. Istnieje co prawda szansa, i� przeciwnik skoncentruje wszystkie si�y na szybkim odparciu jednego z tych. atak�w, lecz jest to ma�o prawdopodobne z uwagi na ryzyko, jakie poni�s�by, gdyby wybra� �le. Otworzy�by nam tym samym drog� do serca Kr�lestwa. Ryzyko to w opinii mojej i mojego sztabu mo�na zr�wnowa�y� tempem naszego natarcia i wyborem w�a�ciwego kierunku uderzenia w trakcie walki, w zale�no�ci od reakcji przeciwnika. Mo�e si� to okaza� nieco k�opotliwe logistycznie, ale jest wykonalne. No i plan ,,Perseusz 4". W przeciwie�stwie do pozosta�ych, jest to projekt ograniczonej ofensywy maj�cej na celu os�abienie Sojuszu, nie za� zniszczenie Kr�lestwa Manticore. Przewiduje on atak na Hancock przeprowadzony w jeden z dw�ch mo�liwych sposob�w. Pierwszy polega�by na wzmocnieniu naszych si� w Seaford 9 i zaatakowaniu od razu systemu Hancock, drugi na wyprowadzeniu ataku z systemu Barnett, zaj�ciu uk�adu Zanzibar i zmianie kierunku uderzenia przy r�wnoczesnym rozpocz�ciu ataku z Seaford 9. Wzi�liby�my w�wczas Hancock w kleszcze, a w efekcie zdobyliby�my nie tylko ten system, niszcz�c przy okazji baz� RMN, ale tak�e uk�ady Zanzibar, Alizon i Yoric. Potem mogliby�my rozpocz�� negocjacje w sprawie zawieszenia broni. Utrata trzech zamieszkanych uk�ad�w planetarnych, zw�aszcza �wie�o w��czonych do Sojuszu, wstrz�sn�aby innymi nale��cymi do� systemami, za� opanowanie tego rejonu da�oby nam odpowiednie warunki do p�niejszego przeprowadzenia ,,Perseusza 1" lub ,,Perseusza 2".
- A gdyby Kr�lestwo nie zechcia�o przyj�� naszych warunk�w i wola�o kontynuowa� walk�? - spyta�a Palmer-Levy.
- W takim wypadku mogliby�my p�ynnie przej�� do realizacji zada� ,,Perseusza 3" lub gdyby�my ponie�li ci�sze straty ni� si� spodziewam, wycofa� si� na pozycje sprzed ataku i nadal negocjowa� rozejm. To znacznie gorsza mo�liwo�� i je�li sytuacja rozwin�aby si� w ten spos�b, niczego nie zyskujemy, ale jest to plan jak najbardziej wykonalny, gdyby zdarzy�o si� nieszcz�cie militarnej natury.
- Czy kt�ry� z tych plan�w cieszy si� pa�sk� szczeg�ln� sympati�, admirale? - spyta� Harris.
- ,,Perseusz 3", panie prezydencie, je�li chcemy pe�nej konfrontacji, lub ,,Perseusz 4", je�li mamy bardziej ograniczony cel, poniewa� znacznie zmniejsza nasze ryzyko. To, co chcemy osi�gn��, musicie okre�li� pa�stwo, bo jest to decyzja polityczna, nie militarna.
- Je�li mamy utrzyma� w nie zmienionej formie podwy�ki Podstawowego Stypendium �yciowego, musimy kontynuowa� rozw�j naszej bazy ekonomicznej - powiedzia� cicho De La Sangliere. - A je�li to UPO kaza�o zabi� Waltera, s�dz�, �e nie mo�emy sobie pozwoli� na zmniejszenie tych podwy�ek.
Harris sm�tnie pokiwa� g�ow�, b�d�c zmuszonym przyzna� mu racj�. Dwie trzecie populacji macierzystych planet Haven stanowili Doli�ci; Stypendium by�o ich jedynym �r�d�em utrzymania. Inflacja galopowa�a, gdy� skarb pa�stwa od ponad wieku by� pusty. To w�a�nie doprowadzi�o Frankela do wysuni�cia desperackiej propozycji zmniejszenia podwy�ek Stypendium do stopy inflacji, czyli utrzymanie kwoty na relatywnie takim samym poziomie. Ministerstwo Jessupa wypu�ci�o starannie opracowane przecieki, by przetestowa� pomys� przed jego oficjalnym og�oszeniem. Zamieszki wybuch�y w dos�ownie ka�dym kompleksie mieszkaniowym Proli, jak zwano Dolist�w, a dwa miesi�ce p�niej jeden z nich, nazwiskiem Kanamashi, umie�ci� dwana�cie wybuchowych strza�ek z pulsera w piersiach Frankela, wymuszaj�c urz�dowy pogrzeb ze szczelnie zamkni�t� trumn�. Nic dziwnego, �e po takim ,,g�osie protestu" w�r�d cz�onk�w gabinetu panik� wywo�ywa�o samo wspomnienie o zmianach w podwy�szaniu Stypendium.
- Bior�c to pod uwag� - doda� De La Sangliere - potrzebujemy dost�pu do system�w le��cych poza Kr�lestwem Manticore, zw�aszcza do Konfederacji Silesia�skiej. Je�li kto� wie, jak tego dokona� bez wdawania si� w walk� z Gwiezdnym Kr�lestwem, b�d� zachwycony, mog�c pozna� ten spos�b.
- Nie ma takiego sposobu - oznajmi�a Constance Palmer-Levy, rozgl�daj�c si� wyzywaj�co. Nikt si� nie sprzeciwi�, a Jessup potwierdzi� jej s�owa zdecydowanym ruchem g�owy. Jeden Bergren wygl�da� na nieszcz�liwego, ale tak�e nie zaprotestowa�: dyplomacja w tej kwestii zawiod�a na ca�ej linii i szef MSZ nie mia� nic do powiedzenia.
- Poza tym - doda�a Palmer-Levy - kryzys zewn�trzny mo�e pom�c nam uspokoi� sytuacj� wewn�trzn�, przynajmniej na kr�tk� met�. Do tej pory zawsze tak by�o.
- To prawda. - W g�osie De La Sangliere'a s�ycha� by�o nadziej�. - Tradycyjnie Ludowe Kworum akceptowa�o zamro�enie Stypendium na okres prowadzenia dzia�a� militarnych.
- Oczywi�cie, �e si� na to godzili - prychn�a Dumarest. - Doskonale wiedz�, �e walczymy o to, �eby dostali jeszcze wi�cej kasy, kt�ra im si� nie nale�y.
Harris skrzywi� si�, s�ysz�c to sformu�owanie - nie dlatego, �eby nie by�o zgodne z prawd�, ale dlatego, �e taki j�zyk nie pop�aca� w stosunkach politycznych; i dobrze si� sta�o, �e Ministerstwo Wojny praktycznie takich stosunk�w nie utrzymywa�o.
- Fakt - przyzna�a rzeczowo Palmer-Levy. - Powiedzia� pan, admirale, �e mo�emy ponie�� ci�kie straty w starciu z RMN. Czy oznacza to, �e nie jeste�my w stanie prowadzi� przeciwko Kr�lestwu d�ugotrwa�ej kampanii?
- W�tpi�, by zaistnia�a taka konieczno��, pani sekretarz, poniewa� flota przeciwnika jest zbyt nieliczna, by na d�u�sz� met� ponie�� takie starty jak my i zachowa� zdolno�� do prowadzenia walki. Je�eli Kr�lewska Marynarka nie zdo�a jakim� cudem zada� nam niewsp�miernie ci�szych strat ni� sama poniesie, b�dzie to naprawd� kr�tka wojna.
- Te� tak s�dzi�am - mrukn�a z satysfakcj� Constance. 'A pewne straty b�d� przemawia�y wr�cz na nasz� korzy��. S�dz�, �e nie b�dziesz mia� wi�kszych problem�w, by wykorzysta� bohatersk� �mier� naszych dzielnych obro�c�w do zmobilizowania opinii publicznej, Duncan?
- Ja te� tak s�dz�. - Jessup prawie si� obliza�, za to r�ce zatar� ca�kowicie niedwuznacznie. - Prawd� m�wi�c, sadz�, �e przy odpowiedniej liczbie ofiar zdo�am zbudowa� nawet zapas spo�ecznego zaufania dla w�adz na przysz�o��. Naturalnie niepor�wnywalny z fal� obecnego niezadowolenia, ale zawsze...
Zignorowa� w�ciek�y b�ysk w oczach Parnella.
- Tak wi�c potrzebujemy kr�tkiej, zwyci�skiej wojenki... - podsumowa�a Constance. - I my�l�, �e wszyscy wiemy, jak do niej doprowadzi�. Nieprawda�?
ROZDZIA� I
Honor Harrington z ulg� zwali�a d�ugi pakunek na ziemi� i zdj�a z g�owy szerokoskrzyd�y kapelusz z mi�kkim rondem. Otar�a czo�o r�kawem i z westchnieniem siad�a na wyg�adzonej skale. Teraz wreszcie mog�a si� rozejrze�, a panorama by�a rzeczywi�cie wspania�a. Wia� ch�odny wiatr - na tyle ch�odny, �e nie �a�owa�a wzi�cia sk�rzanej kurtki. Przyjemnie jednak ch�odzi� i rozwiewa� jej w�osy, d�u�sze ni� mia�a kiedykolwiek od czasu wst�pienia do akademii. I tak by�y znacznie kr�tsze ni� nakazywa�a aktualna moda, ale w por�wnaniu do kr�tko �ci�tej szczotki, jak� nosi�a wcze�niej z uwagi na konieczno�� zak�adania he�mu skafandra pr�niowego w stanie niewa�ko�ci, r�nica by�a wielka. Honor mia�a przyjemne poczucie winy, gdy przeczesywa�a w�osy palcami.
Opu�ci�a d�onie i spojrza�a na bezmiar Oceanu Tannermana, kt�ry nawet st�d, z wysoko�ci ponad stu metr�w, przypomina� pomarszczon�, b��kitno-srebrn� tkanin�. Wyra�nie mo�na by�o wyczu� s�l unosz�c� si� w powietrzu - zapach znany od czas�w dzieci�stwa, a mimo to ci�gle nowy. Tak niewiele czasu sp�dza�a na Sphinksie od dwudziestu dziewi�ciu standardowych lat, czyli od momentu wst�pienia do Kr�lewskiej Marynarki.
Odwr�ci�a g�ow� i spojrza�a w d� - tam, sk�d rozpocz�a wspinaczk�. W jesiennej z�ocistoczerwonej trawie odcina�a si� jasnozielona plama. Honor �ci�gn�a mi�nie lewego oczodo�u w wytrenowany przez miesi�ce rekonwalescencji spos�b i przez moment zdezorientowana zamar�a w bezruchu.
Mimo treningu nadal si� jej to zdarza�o; teraz te� mia�a niesamowite wra�enie, �e si� porusza, gdy obraz przybli�y� si� gwa�townie. Zamruga�a znowu nie przyzwyczajona do piorunuj�cego efektu teleskopowego. Odruchowo obieca�a sobie wi�cej �wiczy�. Teleskop protezy wyostrzy� obraz i wyra�nie ujrza�a zielony budynek o spadzistym dachu i otaczaj�ce go szklarnie. Dach budowali wznosi� si� ostro na podobie�stwo g�rskiego szczytu, by �nieg osypywa� si� po nim. Sphinx le�a� tak daleko od podw�jnych gwiazd stanowi�cych serce systemu planetarnego, �e jedynie wyj�tkowo aktywny cykl wydzielania dwutlenku w�gla powodowa�, i� mo�liwe by�o osiedlenie si� na nim. By� zimn� planet� o olbrzymich lodowcach i roku r�wnym sze��dziesi�ciu trzem standardowym miesi�com. Dawa�o to niezwykle d�ugie pory roku i nawet tu ledwie czterdzie�ci pi�� stopni poni�ej r�wnika opady �niegu mierzono w metrach. Dzieci urodzone jesieni� przed nadej�ciem wiosny umia�y nie tylko chodzi�, ale i biega�. Sama by�a tego najlepszym przyk�adem bowiem urodzi�a si� w�a�nie w porze jesieni.
Zima przera�a�a wszystkich pochodz�cych spoza tej planety. Co prawda zmuszeni przyznawali, �e Manticore-B IV, znana jako Gryphon, mia�a gwa�towniejsz� pogod�, lecz by�a �wiatem cieplejszym i rok planetarny trwa� tam znacznie kr�cej - ponad trzykrotnie. Og�lnie rzecz bior�c, nic nie mog�o zmieni� ugruntowanej opinii, �e tylko wariat m�g�by dobrowolnie mieszka� na Sphinksie przez okr�g�y rok.
U�miechn�a si� do w�asnych my�li, obserwuj�c kamienn� budowl�, w kt�rej przysz�o na �wiat dwadzie�cia pokole� Harrington�w. Musia�a przyzna�, �e w owej opinii kry�o si� sporo prawdy. Klimat i si�a przyci�gania planety powodowa�y, �e jej mieszka�cy, cho� z pewno�ci� nie byli wariatami, cechowali si� samowystarczalno�ci� i uporem, kt�ry z�o�liwi mogli ocenia� jako o�li.
Nag�y szelest li�ci przerwa� jej rozmy�lania. Odwr�ci�a g�ow� i k�tem oka dostrzeg�a kremowo-szary kszta�t przemykaj�cy po ga��ziach rosn�cego za jej plecami pseudoja�owca. Co prawda treecaty zamieszkiwa�y g��wnie ni�ej po�o�one lasy z�o�one g��wnie z kr�lewskich d�b�w i palisandrowc�w, ale Nimitz i tutaj czu� si� jak w domu. Ostatecznie sp�dzi� z ni� wiele czasu na zwiedzaniu Copper Walls, gdy jeszcze by�a dzieckiem. Teraz wypad� na ska�� i wskoczy� na jej kolana. Dobrze, �e mia�a czas, by si� zaprze� - dziewi�� standardowych kilogram�w mi�ni i futra tutaj oznacza�o prawie dwana�cie i p� kilograma. Te dwana�cie i p� kilograma wyl�dowa�o na jej kolanach z takim impetem, �e odruchowo j�kn�a.
Na Nimitzu nie wywar�o to wi�kszego wra�enia - wyprostowa� si�, opieraj�c �rodkowe i przednie �apy o jej cia�o, i spojrza� jej prosto w oczy jasnozielonymi �lepiami. W tych nieludzkich oczach czai�a si� prawie ludzka inteligencja. Praw� �ap� chwytn� dotkn�� delikatnie jej lewego policzka i fukn�� z zadowoleniem, gdy sk�ra leciutko drgn�a.
- Nie przesta�o dzia�a�, jak na razie - zapewni�a go, g�askaj�c po grzbiecie.
Westchn�� z bezwstydn� przyjemno�ci� i sp�yn�� po niej z pe�nym satysfakcji mruczeniem, uk�adaj�c si� na jej kolanach brzuchem do g�ry. Bez trudu wyczu�a jego zadowolenie, co nadal by�o nowym do�wiadczeniem, bowiem zawsze wiedzia�a, �e dzi�ki empatii treecat potrafi wyczu� jej emocje, ale dopiero rok temu przekona�a si�, �e jest nie tylko empat� biernym, ale i czynnym. Od tego czasu mog�a r�wnie� do�wiadcza� jego uczu� i takie ukontentowanie jak to by�o niezwykle mi�ym uczuciem.
Wiatr przesta� wia� i wok� zapanowa� bezruch taki jak w�wczas, gdy siada�a na tym skalnym wyst�pie jako dziecko. Rozejrza�a si� ponownie. W my�lach podsumowa�a, kim jest.
Kapitan z listy, dama Honor Harrington, hrabina Harrington i Patronka na planecie Grayson, Rycerz Towarzysz Zakonu Kr�la Rogera, a gdy by�a w uniformie, na czarnej kurtce mundurowej jaskrawo odcina�y si� baretki odznacze�: Manticore Cross, Star of Grayson, Distingui-shed Service Order, Conspicuous Gallantry Medal z okuciem, trzy baretki Monarszych Podzi�kowa�, dwie medali za rany... Lista by�a d�uga i w swoim czasie odczuwa�a z tego powodu dum�, bowiem ka�de odznaczenie stanowi�o potwierdzenie jej osi�gni��. I by� taki czas, gdy by�a z nich dumna, ale nie pragn�a ich w snach - wiedzia�a ju�, ile kosztuj� te wielobarwne wst��eczki, i nie by�a wcale pewna, czy s� tego warte.
Nimitz uni�s� g�ow� i delikatnie przebi� pazurami nogawk� spodni, daj�c wyra�nie do zrozumienia, �e nie podoba mu si� kierunek, w kt�rym biegn� jej my�li. Podrapa�a go przepraszaj�co za uszami, ale nie przesta�a rozmy�la� o tym, co doprowadzi�o j� do czterogodzinnej wspinaczki do bezpiecznego schronienia z dzieci�stwa. Nimitz przygl�da� jej si� przez moment, westchn�� zrezygnowany i opu�ci� �eb, nieruchomiej�c ponownie.
Dotkn�a policzka, napinaj�c mi�nie. Osiem tutejszych miesi�cy, czyli prawie rok standardowy, zaj�y operacje neurochirurgiczno-plastyczne i rekonwalescencja. Jej ojciec by� jednym z najlepszych neurochirurg�w w Gwiezdnym Kr�lestwie, ale obra�enia spowodowane trafieniem z discruptora wystawi�y na ci�k� pr�b� jego umiej�tno�ci, poniewa� Honor nale�a�a do tych nielicznych pechowc�w, kt�rych organizmy nie poddaj� si� procesowi regeneracji. Przeszczep zawsze powoduje pewn� utrat� czu�o�ci nerw�w, a w jej przypadku utrata ta b�dzie du�a, a sprawa skomplikowana, poniewa� jej organizm uporczywie odrzuca� organiczne wszczepy i dwa kompletne przeszczepy nerw�w zako�czy�y si� fiaskiem. Musiano u�y� sztucznych implant�w tak w przypadku oka, jak i wszystkich nerw�w. Te si� przyj�y, ale nast�puj�ce jedna po drugiej operacje, kolejne odrzuty i d�uga, frustruj�ca rehabilitacja, podczas kt�rej robi�a, co mog�a, by zapanowa� nad tymi cudami techniki, omal jej nie pokona�y. Nawet teraz czu�a dziwn� obco�� w lewej cz�ci twarzy, por�wnywaln� jedynie do niew�a�ciwie skalibrowanego zestawu sensor�w. Wra�enia te pot�gowa�y jeszcze normalnie dzia�aj�ce nerwy prawej strony twarzy. W�tpi�a, czy kiedykolwiek si� do tego przyzwyczai.
Przenios�a spojrzenie na rodzinny dom, zastanawiaj�c si�, jaka cz�� ponurych my�li spowodowana by�a miesi�cami napi�cia i b�lu. Nie uda�o si� go unikn��, bo nie by�o sposobu przyspieszenia ca�ego procesu i nie raz zasypia�a zalana �zami, czuj�c w twarzy nienaturalny ogie�. Nerwy by�y prawie ca�e, mi�nie reagowa�y prawie naturalnie. Ale tylko prawie. Czu�a r�nic� i widzia�a j�, obserwuj�c swoj� twarz w lustrze. I nic nie by�o w stanie zmieni� tego, �e lewa strona reagowa�a z leciutkim op�nieniem, a u�miech by� nieco skrzywiony, sprawiaj�c wra�enie ironicznego. Czasami za� owocowa�o to niewyra�n� wymow�, gdy si� zapomina�a i chcia�a co� powiedzie�, krzywi�c si� r�wnocze�nie. To, �e czu�a wiatr czy s�o�ce na policzku, nie rekompensowa�o brak�w. Przynajmniej nie w pe�ni.
A ukryte g��boko, tam, gdzie nikt nie m�g� ich dostrzec, nosi�a inne blizny... Sny zdarza�y si� coraz rzadziej, ale pozosta�y takie same: lodowate, straszne i gorzkie. Zbyt wielu ludzi zgin�o, wykonuj�c jej rozkazy... albo dlatego, �e nie by�o jej tam, gdzie by� powinna. A wraz ze snami przysz�o zw�tpienie - czy zdo�a ponownie sprosta� wymogom stawianym dow�dcy okr�tu? A je�li nawet, czy Admiralicja zaufa jej na tyle, by powierzy� jej ludzi i okr�t?
Nimitz westchn�� ponownie, wsta� i opar� si� chwytnymi ko�czynami o jej ramiona. A potem wpatrzy� si� w jej br�zowo-czarne oczy - jedno naturalne, drugie sztuczne z zaawansowanych kompozyt�w, dzie�o elektroniki molekularnej. Poczu�a jego wsparcie i mi�o�� i wzi�a go w ramiona, wtulaj�c twarz w ciep�e futro. Fizyczne i psychiczne ciep�o wnika�o w ni� coraz g��biej przy wt�rze zadowolonego mruczenia treecata. Wreszcie opu�ci�a go delikatnie na kolana i wzi�a g��boki oddech, wype�niaj�c p�uca rze�kim, ch�odnym powietrzem, a� mia�a wra�enie, �e p�kn�. Zrobi�a d�ugi wydech. Wraz z nim wypu�ci�a z siebie co�... nie potrafi�a tego nazwa�, ale wyra�nie czu�a, �e co� z niej usz�o, a co� innego drgn�o i zaj�o wolne miejsce, jakby budz�c si� z d�ugiego snu.
Zbyt d�ugo przebywa�a na powierzchni - nie nale�a�a tu ju�, ani do ukochanej g�ry, ani do rodzinnego domu. Po raz pierwszy od dawna poczu�a zew przestrzeni, tyle �e nie by�o to wyzwanie, kt�remu mog�a nie sprosta�, lecz stara, znajoma konieczno��. Wyczu�a zmian� emocji.
- Dobra, Stinker: mo�esz ju� si� przesta� martwi� - oznajmi�a.
Odpowiedzia� g��bokim, radosnym pomrukiem i machn�� lekko chwytnym ogonem, dotykaj�c jej nosa swoim.
Roze�mia�a si� i przytuli�a go ponownie.
Problemy si� nie sko�czy�y i zdawa�a sobie z tego spraw�, ale przynajmniej wiedzia�a, co musi zrobi� i gdzie si� uda�, by koszmary znikn�y.
- Ano - poinformowa�a treecata. - Chyba najwy�szy czas, �ebym przesta�a si� nad sob� rozczula�, co? Nimitz potakuj�co machn�� ogonem.
- I pora, �ebym wr�ci�a na mostek - doda�a. - Zak�adaj�c, �e b�d� mnie chcieli z powrotem... A teraz sobie
polatamy.
Wsta�a, odstawi�a Nimitza na ska�� i zaj�a si� pod�u�nym pakunkiem. Wyj�a z niego lotni� sporz�dzon� z lekkich metalowych rurek i z wpraw� zacz�a sk�ada� urz�dzenia. Jeszcze zanim sko�czy�a dwana�cie standardowych lat, oboje z Nimitzem odkryli, jak� przyjemno�ci� jest latanie przy silnych wiatrach wiej�cych w okolicy Copper Walls. Gdy naci�gn�a na rurki poszycie z niezwykle cienkiego i wytrzyma�ego gossameru, treecat bleekn�� zach�caj�co.
Z�o�enie lotni i sprawdzenie ��czy i uprz�y - specjalnie przerobionej, by mie�ci� si� w niej wygodnie i bezpiecznie treecat - zaj�o jej nieco wi�cej ni� kwadrans.
Gdy j� za�o�y�a, Nimitz wspi�� si� po jej plecach i z�apa� za ramiona. Zaci�gn�a uprz��, czuj�c jego oczekiwanie i zadowolenie pot�guj�ce jej w�asne. Chwyci�a poziomy dr��ek i skoczy�a w przepa�� z okrzykiem: - Trzymaj si�!
Zachodz�ce s�o�ce by�o ledwie widoczne zza szczyt�w Copper Walls, gdy Honor wykona�a ostatni zwrot, szybuj�c niczym tutejszy albatros o pi�� kilometr�w od brzegu i roze�mianym wzrokiem przygl�daj�c si� plamie jasnego �wiat�a na brzegu u podn�a g�r. Zewn�trzne �wiat�a domu pali�y si� od paru minut co do jednego - najwyra�niej MacGuiness doszed� do wniosku, �e czterogodzinna wycieczka i trzygodzinny lot to do�� jak na niedawn� inwalidk�, i wola� nie ryzykowa� przy l�dowaniu.
Lotnie i paralotnie by�y pasj� planetarn�, a ona - naprawd� do�wiadczonym pilotem. Ale starszy steward MacGuiness pochodzi� z Manticore i jak podejrzewa�a, uwa�a� wszystkich urodzonych i wychowanych na Sphinksie - z ni� sam� na czele - za �agodnych szale�c�w wymagaj�cych bacznej troski i opieki. Tote� robi�, co m�g�, by uporz�dkowa� jej tryb �ycia i z �elazn� konsekwencj� przestrzega� p�r posi�k�w; nie by�o te� mowy o ich przerwaniu. Honor nigdy by si� do tego nie przyzna�a, ale sprawia�o jej przyjemno�� bycie obiektem czyjej� troski, a tym razem zmuszona by�a przyzna� (prywatnie naturalnie), �e MacGuiness mia� racj�. Od trzydziestu standardowych lat by�a lotniark� - wiedzia�a, �e powinna znale�� si� w domu, kiedy by�o jeszcze dostatecznie jasno, by bezpiecznie wyl�dowa�. Skoro tego nie zrobi�a, musia�a przygotowa� si� na pokorne wys�uchanie pe�nego szacunku �ajania.
Poprawi�a pozycj�, wykona�a szeroki skr�t i zacz�a traci� wysoko��. Kiedy przelecia�a nad g�rami, zwi�kszy�a starannie k�t nurkowania i ziemia wystrzeli�a jej na spotkanie z zapieraj�c� dech gwa�towno�ci�. A zaraz potem wyros�a przed ni� rz�si�cie o�wietlona posiad�o��. Ponownie zmieni�a pozycj�, by dotkn�� stopami ziemi. Nimitz miaukn�� zachwycony, gdy przebieg�a spory kawa�, wytracaj�c pr�dko��. Odpowiedzia�a mu �miechem, zwalniaj�c do normalnego kroku, a potem przykl�kn�a, opieraj�c skrzyd�o o czerwono-z�ocist� traw� przed domem. Zimny nos otoczony w�sami potar� delikatnie jej prawe ucho - Nimitz nie ukrywa� zadowolenia. Rozpi�a uprz��; treecat zeskoczy� na traw� i usiad�, czekaj�c, a� Honor wypl�cze si� z pas�w i przeci�gnie. A� jej w stawach zachrz�ci�o.
Z�o�y�a lotni� paroma wprawnymi ruchami - nie do ko�ca, ale tak by da�o si� j� wzi�� pod pach�, i skierowa�a si� ku drzwiom.
- Znowu zostawi�a pani komunikator w domu, ma'am. -Us�ysza�a pe�en szacunku i wyrzutu g�os, gdy tylko znalaz�a si� na oszklonym ganku.
- Naprawd�? Ale� jestem roztrzepana. Musia�o mi wypa�� z g�owy.
- Naturalnie - zgodzi� si� z kamienn� twarz� MacGuiness
U�miechn�a si� promiennie, na co tak�e odpowiedzia� u�miechem, cho� znacznie mniej promiennym. Ukrywa� to dobrze, ale ze smutkiem obserwowa� lew� cz�� twarzy Honor - by�a mniej ekspresyjna i wolniej reagowa�a, nadaj�c jej u�miechowi cechy ironicznego u�mieszku. Dla kogo�, kto zna� j� wcze�niej i do tego dobrze, nie by�y to ma�e zmiany.
- Jestem pewien, �e nie mia�o to �adnego zwi�zku z faktem, �e gdyby go pani wzi�a, kto� m�g�by si� z pani� skontaktowa� i nak�oni� do wcze�niejszego powrotu do
domu - doda�.
- Sk�d�e znowu - odpar�o wcielenie niewinno�ci, stawiaj�c w k�cie z�o�ony szybowiec.
- Tak si� sk�ada, �e pr�bowa�em si� z pani� skontaktowa�, ma'am. - MacGuiness spowa�nia�. - Po po�udniu dor�czono list z Admiralicji.
Honor na sekund� zamar�a, po czym z wyszukan� presj� poprawi�a ustawienie szybowca. Admiralicja przesy�a�a wi�kszo�� korespondencji drog� elektroniczn�; listy, i to pisane na pergaminie, rezerwowano na specjalne okazje. Problem polega� na tym, �e zar�wno mi�e, jak i niemi�e. Zmusi�a si� do zachowania oboj�tnej miny i odwr�ci�a si� spokojnie.
- Gdzie go po�o�y�e�? - spyta�a.
- Ko�o pani talerza, ma'am. - MacGuiness spojrza� wymownie na chronometr. - Kolacja czeka. Odruchowo cofn�a si� lekko.
- Rozumiem... c�, pozwolisz, �e si� umyj�, a potem zajm� si� obydwoma kwestiami.
- Jak tylko uzna pani za stosowne, ma'am - odpar� bez �ladu tryumfu w g�osie.
Honor zmusi�a si� do wej�cia do jadalni niespiesznym krokiem, cho� mia�a ochot� biec. Stary dom stanowi� jej prywatny azyl - by�a jedynaczk�, a rodzice w ci�gu tygodnia mieszkali w apartamencie w Duvalier City, gdzie mie�ci�a si� firma, czyli prawie pi��set kilometr�w na p�noc. Bez nich dom wydawa� si� pustawy, co by�o tym dziwniejsze, �e b�d�c daleko, wyobra�a�a sobie zawsze, �e rodzice i �w budynek stanowi� nierozerwaln� ca�o�� zapami�tan� z dzieci�stwa.
MacGuiness czeka� obok jej krzes�a ze starannie z�o�on� serwetk� przerzucon� przez rami�. Jednym z przywilej�w towarzysz�cych wpisaniu na list� starszych rang� oficer�w by� sta�y przydzia� stewarda, kt�rego mog�a sobie wybra�. Jedyne, czego do ko�ca nie by�a pewna, to jak MacGuiness wybra� siebie na to stanowisko - wygl�da�o na to, �e jest to po prostu jedna z nieuniknionych kolei losu. W ka�dym razie od paru lat pilnowa� jej niczym jastrz�bica m�odych, kieruj�c si� w�asnym zestawem �elaznych zasad. Jedna z nich g�osi�a, �e nic mniej istotnego od niespodziewanej bitwy nie ma prawa zak��ci� kapita�skiego posi�ku, tote� chrz�kn��, widz�c, �e ledwie siad�a, si�gn�a po kopert�. Honor spojrza�a na niego, wi�c wymownym gestem zdj�� pokryw� z p�miska.
- Nie tym razem, Mac - powiedzia�a spokojnie i z�ama�a lakow� piecz��.
Westchn�� i przykry� p�misek.
-. Bleek! - oceni� weso�o t� scenk� Nimitz ulokowany przy drugim ko�cu sto�u, gdzie sta�o jego nakrycie.
MacGuiness zmarszczy� brwi, Honor za� wyj�a z koperty dwie karty pergaminu i roz�o�y�a je z szelestem. Przebieg�a pismo wzrokiem i gwa�townie wci�gn�a powietrze. MacGuiness zamar�, Honor przeczyta�a list ponownie - tym razem wolno i starannie. Unios�a g�ow�.
- S�dz� - powiedziala, patrz�c mu w oczy - �e mamy dzi� wyj�tkow� okazj�, Mac. Mo�e by� tak otworzy� butelk� Delacourt rocznik dwudziesty si�dmy?
- Delacourt, ma'am?
- W�tpi�, �eby ojciec mia� co� przeciwko temu... w tych okoliczno�ciach.
- Rozumiem... w takim razie s�dz�, �e to dobre wie�ci, ma'am?
- S�usznie s�dzisz - odchrz�kn�a i pog�adzi�a pergamin prawie z szacunkiem. - Wygl�da na to, �e Ich Lordowskie Mo�cie w swej niezg��bionej m�dro�ci zdecydowa�y, i� jestem gotowa do powrotu do czynnej s�u�by, cho� poj�cia nie mam, sk�d to wiedz�. Admira� Cortez znalaz� ju� nawet dla mnie okr�t... Daje mi dow�dztwo HMS Nike. I u�miechn�a si� tak rado�nie, jak jej si� dawno nie zdarzy�o.
Nieporuszony zazwyczaj MacGuiness gapi� si� w ni� z opuszczon� szcz�k�. HMS Nike bowiem nie by� zwyczajnym kr��ownikiem liniowym. By� najs�ynniejszym okr�tem Royal Manticoran Navy i najbardziej po��danym dow�dztwem dla ka�dego kapitana, bowiem przysparzaj�cym najwi�cej presti�u. W Kr�lewskiej Marynarce zawsze by� okr�t o tej nazwie; historia Nike si�ga�a czas�w
Edwarda Saganami, tw�rcy RMN. Obecny HMS Nike by� najnowszym i najsilniejszym kr��ownikiem liniowym we flocie.
Honor parskn�a �miechem, widz�c jego min�, i postuka�a palcem w pergamin.
- Pisze, �e mamy si� zameldowa� na pok�adzie w �rod�. Zd��ysz si� spakowa�, Mac?
Zapytany otrz�sn�� si� z os�upienia i u�miechn�� szeroko.
- My�l�, �e tak, ma'am. To rzeczywi�cie odpowiednia okazja, by otworzy� butelk� Delacourt rocznik dwudziesty si�dmy!
ROZDZIA� II
Prom wewn�trzsystemowy zacumowa� na pok�adzie hangarowym Stacji Kosmicznej Jej Kr�lewskiej Mo�ci Hephaestus, tote� Honor wy��czy�a notes, schowa�a go do kieszeni i wsta�a. Z kamienn� twarz� wyj�a spod lewego naramiennika bia�y beret dow�dcy okr�tu i za�o�y�a go. I skrzywi�a si� w duchu - nie nosi�a beretu od ponad roku standardowego i zapomnia�a, �e jej w�osy uros�y. Poniewa� wymian� beretu uwa�ano za proszenie si� o nieszcz�cie, pozosta�y jej dwie mo�liwo�ci - �ci�� w�osy lub spr�bowa� powi�kszy� rozmiary obecnego nakrycia g�owy na ile si� da. Na�o�y�a go najlepiej jak si� da�o i wyci�gn�a r�ce ku Nimitzowi. Ten b�yskawicznie wspi�� si� na wy�cie�ane rami� kurtki mundurowej i zaj�� swoje miejsce z cichym bleekni�ciem. Po czym gestem zadowolonego w�a�ciciela poklepa� beret. Honor st�umi�a u�miech, kt�ry w jej przekonaniu nie pasowa� do oblicza starszego rang� oficera, na co treecat prychn�� ironicznie. Wiedzia�, ile ten symbol dla niej znaczy�, i nie widzia� najmniejszego powodu, dla kt�rego nie mia�aby tego okaza�. Prawd� m�wi�c, nie by�o potrzeby przybierania ,,marsowego oblicza kapita�skiego", jako �e opr�cz niej i Maca nikt nie wiedzia�, kim jest i po co przybywa na stacj�, ale odruchy zadzia�a�y. Niewiele by�o rzeczy wa�niejszych od w�a�ciwego obj�cia nowego okr�tu. Poza tym... Zmusi�a si� do przerwania wewn�trznego be�kotu i przyznania si� przed
sob�, �e po prostu obawia si� powrotu w przestrze� w roli dow�dcy okr�tu. Przerwa by�a zbyt d�uga, a godziny sp�dzane w symulatorze pomi�dzy operacjami i rehabilitacj� by�y ledwie cz�ci� czasu, kt�ry powinna tam sp�dzi�.
Niestety, z lekarzami trudno si� dyskutuje, a kiedy g��wnym lekarzem jest w�asny ojciec, w dyskusji takiej jest si� z g�ry stron� przegran�. Poza tym, nawet gdyby zgodzi� si�, by siedzia�a w symulatorze do oporu, i tak nie zast�pi�oby to prawdziwych lot�w. Na dodatek Nike by� najwi�kszym okr�tem, jakim dot�d dowodzi�a - mia� 880 tysi�cy ton i za�og� z�o�on� z ponad dw�ch tysi�cy os�b. Ju� sam ten fakt m�g� wywo�a� obawy i poddenerwowanie nowego dow�dcy. Mia�a jednak�e �wiadomo��, �e nie tylko d�ugotrwa�a przerwa jest powodem jej niepokoju - dow�dztwo HMS Nike by�o olbrzymim zawodowym komplementem, zw�aszcza dla kogo�, kto nigdy nie dowodzi� okr�tem tej klasy. By� to te� wyra�ny dow�d uznania jej dzia�a� na poprzednim stanowisku, niezale�nie od w�tpliwo�ci, kt�re �ywi�a w tej kwestii, i niedwuznaczny sygna�, �e Admiralicja przygotowuje j� do stanowiska flagowego. Ale taki zaszczyt oznacza� r�wnie� wielk� odpowiedzialno�� i zwi�kszone szans� na kl�sk�.
Odetchn�a g��boko, wyprostowa�a si� i odruchowo dotkn�a trzech gwiazdek wyhaftowanych nad rz�dem baretek po lewej stronie kurtki mundurowej. Co� g��boko w niej zacz�o rado�nie chichota�. Ka�da z nich reprezentowa�a bowiem dow�dztwo okr�tu zdolnego do lot�w w nadprzestrzeni. Obejmuj�c ka�dy z nich, mia�a dok�adnie takie same obawy i w�tpliwo�ci. Naturalnie za ka�dym razem istnia�y drobne r�nice, ale podstawowa kwestia zawsze by�a ta sama - niczego we wszech�wiecie nie pragn�a bardziej ni� dowodzenia okr�tem i niczego bardziej si� nie ba�a ni� tego, �e zawiedzie jako dow�dca.
Prawie podskoczy�a, gdy Nimitz bleekn�� cicho prosto w jej ucho. Spojrza�a na niego zaskoczona - ziewn��, pokazuj�c k�y w rozleniwionym i pewnym siebie u�miechu
drapie�nika. Honor u�miechn�a si�, podrapa�a go za uszami i ruszy�a ku �luzie. MacGuinnes pomaszerowa� w �lad za ni�.
Pok�ad hangarowy znajdowa� si� na obrze�u stacji kosmicznej, kt�ra za ka�dym razem wydawa�a si� Honor wi�ksza, najprawdopodobniej dlatego, �e w istocie tak w�a�nie by�o. Hephaestus rozbudowywa� si� ci�gle, tote� za ka�dym jej przylotem wygl�da� nieco inaczej. Stacja Hephaestus by�a g��wn� stoczni� Royal Manticoran Navy i sta�y wzrost Kr�lewskiej Marynarki powodowa� jej rozbudow�. Obecnie liczy�a ponad czterdzie�ci kilometr�w d�ugo�ci. Nie by�a �adna, stanowi�a bowiem dziwaczny zlepek obiekt�w dobudowywanych w r�nym czasie, jednak ca�o�� by�a niezwykle funkcjonalna; sk�ada�a si� z segment�w mieszkalnych, biur, suchych dok�w, odlewni i walcowni pr�niowych oraz innych zak�ad�w produkcyjnych, w kt�rych �y�y i pracowa�y tysi�ce ludzi.
Honor prawie stan�a przed panoramicznym oknem z armoplastu, gdy wraz z MacGuinnesem sz�a korytarzem widokowym stacji, kieruj�c si� ku temu prowadz�cemu na pok�ad jej okr�tu. Resztk� woli zmusi�a si� do spokojnego marszu, maj�c ochot� przytkn�� nos do szyby niczym midszypmen przed pierwszym przydzia�em i gapi� si� w niemym zachwycie na smuk�y, stalowy kszta�t okr�tu, kt�rego budow� ko�czono w�a�nie w mijanym doku. HMS Nike by� daleki od gotowo�ci bojowej - stoczniowcy uwijali si� po jego kad�ubie niczym kolonia pracowitych mr�wek. Kad�ub mia� g��wnie stalow� barw�, cho� miejscami by� �aciaty, bowiem nie wszystkie p�yty poszycia znajdowa�y si� ju� na miejscu i nie pokryto go wtapian� w pancerz bia�� farb�. Poniewa� nie wszystkie ambrazury zosta�y ju� zamontowane, wida� by�o wyra�nie rury wyrzutni rakietowych, lufy dzia� laserowych i graser�w, poniewa� ca�e uzbrojenie znajdowa�o si� ju� na miejscu. Ko�czono w�a�nie monta� p�yt poszycia os�aniaj�cych ostatni w�ze� nap�du. Jeszcze co najmniej dwa, a prawdopodobnie trzy tygodnie dzieli�y okr�t od pr�b odbiorczych.
Jakie� dwadzie�cia standardowych lat temu najpierw przeprowadzono by pr�by testowe stoczni, potem pr�by wst�pne, a dopiero p�niej przekazano jednostk� flocie. Ta rozpocz�aby w�asne testy, zako�czone dziewiczym rejsem. Teraz nie by�o czasu na takie ceregiele - tempo, w jakim budowano nowe okr�ty, przyprawia�o o zawr�t g�owy, ale je�li wzi�o si� pod uwag� powody, dla kt�rych tak post�powano, �w zawr�t przechodzi� w dreszcze.
Honor min�a zakr�t korytarza i znalaz�a si� u wylotu innego, prowadz�cego na pok�ad kr��ownika. Pilnuj�cy go Marines wypr�yli si� na jej widok, oddaj�c honory. Odsalutowa�a i wr�czy�a dowodz�cemu wart� sier�antowi swoje dokumenty. Podoficer obejrza� je szybko, lecz dok�adnie, nim zwr�ci� je z kolejnym salutem i s�owami:
- Dzi�kuj�, milady.
Honor prawie przygryz�a warg� - nadal nie mog�a si� przyzwyczai� do faktu bycia parem kr�lestwa i zwi�zanych z tym tytu��w. Zreszt�, prawd� m�wi�c, nie zosta�a nim jeszcze do ko�ca legalnie. Zdo�a�a st�umi� u�miech i z nale�n� powag� odebra�a dokumenty.
- Dzi�kuj�, sier�ancie - powiedzia�a, zrobi�a krok ku czerwonej linii, gdy zobaczy�a k�tem oka, jak d�o� podoficera przesuwa si� ku komunikatorowi, i przystan�a.
D�o� zamar�a, podobnie jak ca�a posta� sier�anta; tym razem Honor pozwoli�a sobie na u�miech.
- W porz�dku, sier�ancie - uspokoi�a go prawie weso�o. - Mo�e ich pan zawiadomi�.
- Uh... tak jest, milady. - Podoficer zaczerwieni� si�, ale i u�miechn�� lekko.
Niekt�rzy kapitanowie woleli pojawia� si� po raz pierwszy na pok�adzie z zaskoczenia, ale Honor uwa�a�a to za bezsensown� dziecinad�. Je�li pierwszy oficer nie zdo�a� ca�kowicie zrazi� do siebie za�ogi, warta i tak zdo�a przekaza� ostrze�enie, ledwie kapitan odwr�ci si� do niej plecami. A fizyczn� niemo�liwo�ci� by�o, by pierwszy oficer HMS Nike mia� powa�niejsze problemy z za�og�. Ta my�l wywo�a�a szelmowski u�mieszek i z nim na ustach Honor przekroczy�a czerwony pas oznaczaj�cy granic� pola grawitacyjnego stacji, i w stanie niewa�ko�ci pop�yn�a przez korytarz.
Przy �luzie okr�towej oczekiwa�a pe�na warta okr�towa. Wszyscy wypr�yli si� jak struny na jej widok, rozleg� si� elektroniczny �wist trapowy na gwizdkach bosma�skich, a nienagannie ubrana komandor stoj�ca na czele czekaj�cych oficer�w odda�a honory z precyzj�, z kt�rej dumny by�by instruktor musztry w akademii.
Honor odsalutowa�a r�wnie idealnie, z zadowoleniem czuj�c, �e Nimitz siedzi ca�kowicie nieruchomo na jej ramieniu. Co prawda wystarczaj�co d�ugo t�umaczy�a mu, jak ma si� zachowa�, ale i tak ulg� przynios�o jej to, �e pos�ucha�. Nimitz by� strasznie wybredny, je�li chodzi�o o zaprzyja�nianie si� z lud�mi, za to demonstracyjnie wita� tych, kt�rych wybra� do grona przyjaci�.
- Prosz� o pozwolenie wej�cia na pok�ad, ma'am - powiedzia�a formalnie, opuszcza