3354

Szczegóły
Tytuł 3354
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3354 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3354 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3354 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Bo Ym Ra �wiaty � Szerego obraz�w kosmicznych SZEREG OBRAZ�W KOSMICZNYCH S�OWO WST�PNE W ksi�dze niniejszej stanie obok s�owa pogl�dowy obraz i oba zespolone te czynniki maj� dopom�c ods�oni� przed tob� kr�lestwa wy�yn duszy. Pocz�tkowo, przy pobie�nym ogl�daniu, zanim jeszcze s�owo zdo�a�o odpowiednio nastroi� w tobie dusz�, jak si� nastraja struny harfy, got�w jeste� mo�e przypuszcza�, �e i w tych obrazach znalaz�o kszta�t widomy "nowe d��enie do szukania wyrazu", jakie si� w czasie, kiedy ksi�g� niniejsz� napisa�em, przejawi�o we wszystkich dziedzinach sztuki? Ch�tnie potwierdzi�bym to twoje przypuszczenie, gdyby tak by�o w rzeczywisto�ci. Faktem jest jednak, �e pr�by nadania widomego kszta�tu przedstawionym tu obrazom si�gaj� czas�w, kiedy nic jeszcze nie wiedziano o takim nowym d��eniu, zmuszony te� jestem wyzna� ci, �e nigdy nie odczuwa�em tej potrzeby, kt�ra w obecnych czasach ka�e wielu artystom uwa�a� si� za powo�anych do stworzenia sobie nowych sposob�w wypowiadania si�, gdy� stare nie wydaj� im si� ju� dostatecznie czyste i prawdziwe. Rozumiem wprawdzie motywy, kt�re pobudzaj� ludzi do takiego d��enia i zmuszaj� ich do torowania nowych dr�g - co si� za� tyczy mnie samego, powstawa�o w duszy mojej to, co chcia�em przedstawi�, r�wnocze�nie ze swoj� form�, tak �e nie prze�ywa�em w sobie nigdy innego d��enia poza odtworzeniem tej powsta�ej we mnie formy. Pokazane tu obrazy powstawa�y we mnie nie inaczej, ni� wszystkie inne, co kiedykolwiek we mnie ukszta�towa� si� mia�o. To jednak, co nale�a�o tutaj przedstawi�, by�o ju� samo przez si� inaczej uformowane, tak, �e formy, jakie znajduj� si� w tych obrazach, musia�y z natury rzeczy powstawa� pod wp�ywem podniety do ich przedstawienia. Poniewa� pozostaj� w wewn�trznym �wiecie rzeczywistego Ducha w pe�ni �wiadomo�ci, tak samo jak w �wiecie zmys��w cielesnych, kszta�ty s� mi bliskie i znane, jak wszystko co mnie otacza realnie na tej ziemi. Podczas gdy przedmioty, na kt�re pada �wiat�o s�o�ca ziemskiego, pozostaj� zazwyczaj w �ci�le ustalonych granicach, przedstawia si� forma tam, w owym �wiecie Ducha, w �ywym wci�� przeistaczaniu si�. Podczas gdy na ziemi wszelka forma otrzymuje kszta�t widomy z jednego, �ci�le ustalonego punktu widzenia, ogl�damy w owym �wiecie Ducha formy tak, jak gdyby�my byli pr�ni�, kt�rej granice tworz� tysi�ce oczu. Jednak i tu nie istnia�o dla mnie szukanie formy przedstawienia. To, co prze�ywa�em, formowa�o si� samo przez si� w obraz na p�aszczy�nie, usi�owa�em te� jedynie, opanowanymi przez mnie technicznymi �rodkami, obraz ten, wolny od wszelkich domieszek, utrzyma� coraz wyra�niej i trwalej. Nazwy tych obraz�w znajduj� si� w tym, co pragn� w tej ksi�dze uprzyst�pni� dla prze�ycia za pomoc� s�owa. Zadaniem ich jest jedynie s�u�y� za wskaz�wki do wywo�ania nastawienia, niezb�dnego, by zbudzi� w duszy przy ogl�daniu d�wi�k i rytm. Wyj�tkowe jednostki, kt�re potrafi�, same �y� w pe�ni �wiadomo�ci w tym �wiecie Ducha, o kt�rym �wiadcz� podane obrazy, bez trudu odnajd� w nich to, co prze�yli sami. Wszyscy inni niech wiedz�, �e przedstawiony tu �wiat Ducha mo�na pozna� dopiero wtedy, gdy od dawna rozstali�my si� z ni�sz� dziedzin� tajemnych obraz�w owych brzemiennych w u�udy sfer wiecznego mroku i ponurej grozy, w kt�rych media, somnambulicy i ekstatycy zwykli szuka� rzekomego potwierdzenia twor�w bujnej ich fantazji. Wobec tego, �e wszystkie sk�adniki przedstawionych w tej ksi�dze obraz�w tak trwale zakorzenione s� a najg��bszych pok�adach istno�ci ka�dego cz�owieka, , i� znajduj� si� tam gotowe dla nich odpowiedniki, budz� si� wi�c dzi�ki tym obrazom si�y, za spraw� kt�rych zmys�y duszy ze�rodkowuj� si� w jeden prazmys�, stanowi�cy podstawowy warunek ka�dego rzeczywistego i prawdziwego prze�ycia wydarze� duchowych. S�owo i obraz maj� tu na celu zbudzenie tego prazmys�u duszy. Jak dalece mo�e to osi�gn�� ka�dy czytelnik tej ksi��ki, zale�e� b�dzie jedynie i wy��cznie od osi�gni�tego ju� przez niego szczebla duchowego rozwoju. W znacznym jednak stopniu mo�e si� do tego przyczyni� w�a�ciwe nastawienie. Kto chce osi�gn�� to, co mo�e da� niniejsza ksi�ga, musi z g�ry zrzec si� wszelkiego rozumowego wyja�niania przedstawianych obraz�w. Jedynie najg��bsze pogr��enie si� i wczucie mo�e przyczyni� si� do prze�o�enia hieroglif�w tych obraz�w na odczuwalne poruszenia duszy. Wci�� jednak musi istnie� wola samoistnego wczucia si�, je�li ogl�danie obraz�w ma wywo�a� prze�ycia duszy. Dotyczy to wszelakiej sztuki - tutaj jednak b�dzie niezb�dny wi�kszy wysi�ek woli, je�eli chcemy od strony zewn�trznej, widocznej dla oka fizycznego, dotrze� do tre�ci wewn�trznej. Z chwil� gdy w rzeczy samej zbudzone zostan� si�y prze�ywania, niew�tpliwie b�dzie m�g� prze�ywaj�cy mie� za ka�dym razem inne jeszcze obrazy, ukszta�towane na w�asn� jego mod��, to bowiem, co zosta�o tu przedstawione, jest jedynie szeregiem wewn�trznie powi�zanych ze sob� obraz�w, maj�cych na celu ��cznie ze s�owami tej ksi�gi, u�atwi� duszy dost�p do wewn�trznego kr�lestwa, od kt�rego oddali� j� ponad wszelk� potrzeb� �wiat zewn�trzny. Po�r�d obeznanych ju� bli�ej z naukami odwiecznej m�dro�ci, kt�rym wolno mi by�o da� wyraz w moich pismach, niewielu si� znajdzie takich, kt�rzy by nie zdo�ali od razu ogarn�� znaczenia tej ksi�gi. Do�wiadczenie wykaza�o mi jednak, �e nawet u os�b mniej obeznanych z tymi naukami, zw�aszcza o ile w jakimkolwiek kierunku s� one artystycznie usposobione, ju� kr�tkie wczucie si� budzi�o w duszy odd�wi�k, znajduj�cy wyraz w si�gaj�cych zamierzch�ych czas�w przeczuciach. Nie mog� i nie wolno mi, o ile nie chc� zagrodzi� duszy jej drogi, dawa� tutaj �adnych wyja�nie� �wiata barw i kszta�t�w, kt�ry domaga� si� w tych obrazach plastycznego uj�cia. Musz� zaufa� si�om duszy ka�dej z os�b ogl�daj�cych obrazy. Ka�da pr�ba wyja�nienia by�aby tutaj niefortunna - mog�aby jedynie przys�oni� mg�awic� my�li rzeczy najistotniejsze. W magicznym dzia�aniu wszech czas�w i wszystkich narod�w znane by�y wtajemniczonym �wi�te znaki, niewielu jednak przychodzi na my�l, �e znaki te mia�y �r�d�o w duchowym postrzeganiu, �e odnalezione zosta�y niegdy� w kr�lestwie czynnego Ducha. Tutaj takie w�a�nie znaki przedstawione co zostan� w wiekuistym kr�lestwie ich kszta�towania si�. Si�a tych znak�w objawi ci si� o tyle, o ile zdo�asz si� zag��bi� w sw� pranatur�. Szcz�liwy, je�li potrafisz w�wczas przenikn�� ich znaczenie z ich oddzia�ywania na dusz� twoj�. Zb�dne w�wczas zaprawd� stanie si� dla ciebie wszelkie wyja�nienie ich warto�ci. B�ogos�awi� w�wczas b�dziesz niew�tpliwie dzie�, kt�ry podsun�� ci do r�ki t� ksi�g�. A ja cieszy� si� b�d� twoim szcz�ciem. PRZEW�D Szukaj�ca duszo - kimkolwiek jeste� w oczach w�asnych - ujmij d�o� moj� i ule� wraz ze mn� z zamkni�cia w wi�zieniu, z kt�rym z�y�e� si� ju� od dawna, a kt�re wi��e ci� w ciasne p�ta twoich zmys��w cielesnych! Nazbyt d�ugo ju� nosi�e� te p�ta, a� wreszcie sta� ci si� one mog�y mi�ymi niby klejnot kr�lewski. Zrozum, �e ty sam jedynie posiadasz moc zakuwania si� w p�ta i �e tylko tobie samemu pozostawiono mo�liwo�� zwolnienia si� ze skuwaj�cych ci� kajdan. Zdob�d� odwag� opuszczenia bezpiecznej ostoi mur�w wi�ziennych i zdobycia sobie wolno�ci dzi�ki sobie samemu. Nie dozw�l abym daremnie rozwiera� ci�kie podwoje celi twojej duszy. Przygotuj si� do dalekiej drogi w nieznan� ci jeszcze lub te� zaledwie przeczuwan� przez ciebie krain�, wiedz jednak, �e poprowadzi� ci� chc� do twojej ojczyzny, kt�r� opu�ci�e� niegdy�, przed niepami�tnymi czasy, a kt�rej �wietlane przestworza budz� teraz w tobie uczucie leku, albowiem znasz tylko mury wi�zienne, jako granice pola swego widzenia. Nie b�dziesz zmuszony do utracenia niczego, co sta�o si� mi�e twojemu sercu podczas twego wi�zienia. Wszystko odnajdziesz p�niej wedle woli twojej, nikt poza tob� samym nie zdo�a ci� z tego wyzu�. A gdy p�niej, po naszym wzlocie ku gwiazdom, powr�cisz na to miejsce, przeistoczy si� dla ciebie ciasna twoja cela w �wietlist�, promienn� komnat� kr�lewskiego zamku, a ty b�dziesz panem kluczy do niej. Wszystko, cokolwiek by�o tutaj twoj� w�asno�ci�, b�dzie w dalszym ci�gu nale�a�o do ciebie, b�dziesz jednak umia� zaprawd� lepszy czyni� z tego u�ytek i to, co dnia dzisiejszego tkwi jeszcze tutaj w brudzie, opromienione b�dzie w�wczas owym blaskiem �wietlanym, kt�ry dane ci b�dzie zabra� z sob� z twojej ojczyzny na mroczne niwy ziemskiego bytowania. Prosz� ci�: nie zwlekaj d�u�ej z pozostawaniem na miejscu twojej niewoli, nie rozmy�laj trwo�liwie, czy zdolny jeste� p�j�� za moim przewodem! Wszelkie oci�ganie si� przetrzymuje ci� niepotrzebnie w twoim wi�zieniu. Zaufaj twoim w�asnym si�om! Tylko dzi�ki twojej w�asnej sile b�dziesz m�g� wznie�� si� wraz ze mn�! Ja za� chc� ci by� przewodnikiem jedynie, ojczyzna twoja wys�a�a mnie jedynie na odszukanie ci�, jako �e wzywa�e� jej. Wierz, dop�ki nie jeste� zdolny zrozumie�! Wierz, aby� m�g� doj�� kiedy� do �wiadomej wiedzy! Wierz i id� za mn�! Nareszcie, nareszcie czuj� twoj� oci�gaj�c� si� d�o�. Ujmij mocniej z ca�ym spokojem moj�, abym m�g� bezpiecznie ci� prowadzi�. Czujesz ju�, ze wznosimy si�, a niebawem unie�� si� masz tam, sk�d wszystko, co do dnia dzisiejszego wydawa�o ci si� wysokie, b�dzie le�a�o g��boko pod nami. Wznie�li�my si� ju� z mrok�w ponurych cie�nin i stopy twoje czuj� si� wyzwolone z ci�aru twego cia�a. G��boko pod nami le�y kula ziemska z ca�� szar� jej n�dz�. Nie cofaj si� my�l� ku temu, co przed chwil� opu�ci�e�, albowiem ka�da my�l o rzeczach ci�kich i przyt�aczaj�cych hamuje wolny tw�j lot. Twoje spogl�danie w d� winno by� dla ciebie niby odskoczni�, aby� m�g� z tego ogl�dania si� czerpa� si�� do wznoszenia si�. Wszystko co zostawi�e� poza sob�, niech ci b�dzie snem z�udnym, z kt�rego szcz�liwie wyzwoli�e� si� i kt�ry nigdy ju� powr�ci� nie mo�e. Si�� twoja unosi ci� ku nowemu prze�yciu i w�wczas tylko zdo�asz poj�� je w sobie, je�li b�dziesz m�g� zapomnie� o tym, co dotychczas wydawa�o ci si� najwy�szym prze�yciem twoim. Ju� teraz, gdy jeszcze przemawiam do ciebie, doznaj� wra�enia, �e rada zawarta w mych s�owach wystarcza do wykrzesania woli twojej. Uwolniony od ci�aru unosisz si� ju� wzwy�. Oko twoje, m�tnie jeszcze niedawno spogl�daj�ce, nabiera blasku i jasno�ci. B�dzie ono jeszcze o wiele ja�niej promienia�o, im bardziej zbli�a� si� b�dziesz do �wiat�a , b�d�cego pierwotn� twoj� ojczyzn�, od kt�rej odpad�e� przed wiekami. Unosimy si� jeszcze w pustej przestrzeni, nie ma tu bowiem nic takiego, co m�g�by� ju� spostrzega�. A przecie� rozpo�ciera si� i tu dooko�a ciebie pe�nia �ycia i to, co wydaje ci si� pustk�, niedost�pne jest tylko jeszcze dla nie wy�wiczonej twojej zdolno�ci postrzegania. Dowiedz si� tu prawdy, �e we wszystkich bezkresnych przestrzeniach nie istniej pr�nia, �e wszelk� pozorn� pr�ni� t�umnie wype�nia forma i �ycie i �e twoja zdolno�� postrzegania tego �ycia b�dzie wci�� wzmaga�a si�, im intensywniej zdolne b�dzie w�asne twe �ycie uszlachetnia� si� i wysubtelnia�. Musimy wznie�� si� daleko wy�ej jeszcze poprzez wszystkie obszary gwiazd. Musimy ulecie� ponad najdalsze s�o�ca, aby dosta� si� do owych sfer, w kt�rych twe oko wewn�trzne ma si� zbudzi� z tysi�cletniego snu! G��boko pod nami znajduj� si� ju� kr�gi �wiat�w, kt�re tam, na ziemi, widzimy w jasne noce jedynie w postaci �wietlanych mgie� na aksamitnym stropie nieba, a nasz lot wy�ynny wci�� nie ma jeszcze ko�ca. Znajdujemy si� oto w niezmierzonej przestrzeni, ze zdumieniem te� dostrzegasz, �e te same �wietlane mg�awice gwiezdne, kt�re pozosta�y g��boko pod nami, s� r�wnie wysoko ponad tob� i okr��aj� nas teraz ze wszystkich stron. Znajdujemy si� jak gdyby wewn�trz nieobj�tej, pot�nej kuli, kt�rej zewn�trzne granice tworz� miriady system�w �wiat�w. W�r�d tej bezkresnej przestrzeni dostrzegasz oto nowe �wiat�o, ja�niejsze od najbardziej ol�niewaj�cej b�yskawicy, bardziej promieniste ni� najja�niejszy blask s�oneczny na morzach zwrotnikowych. Czy�bym s�ysza� tw�j pierwszy radosny okrzyk? Tak, to nie z�udzenie - rozwar�o si� wreszcie twoje oko wewn�trzne! Ujmujesz silniej moja d�o�? Widocznie czujesz, �e wszystko dotychczas ci znane opu�ci�o ci� teraz i �e tu w tym �wietle musisz dopiero uczy� si� widzie�! Jak owa zorza, rozja�niaj�ca d�ug� noc na biegunach kuli ziemskiej, zyje i to niesko�czone morze �wiat�a, w kt�rym unosimy si� obecnie, buchaj�c ogniem tysi�cznych promieni, czaruj�c �wietlnym przepychem barw. Wci�� jeszcze niezdolne jest twoje oko rozpozna� w tym �ywym �wietle �adnych form. Potrzeba na to jeszcze czasu i coraz wy�szego wzlotu. Czy dostrzegasz ju� pierwsze jaskrawo bia�e iskry promienne, przeb�yskuj�ce na naszej drodze? Skieruj sw�j wzrok ku g�rze, do ich punktu wyj�cia! Przera�ony cofasz si� z dr�eniem? Czujesz, �e od dawna ju� nie unosimy si� w�asna si�� lecz �e owo niewymownie promienne PRAS�O�CE, kt�re ujrza�e� teraz w przepastnych g��biach kulistej przestrzeni, poci�gn�o nas si�� magnetyczn�, aby wch�on�� nas w swoje ziej�ce ogniem wn�trze! Niezdolny ju� jeste� stawia� oporu i podczas gdy zdj�ty jeszcze dreszczem wewn�trznym mniemasz, �e uda�o ci si� zatrzyma�, docierasz oto wraz ze mn� coraz bli�ej do jego zewn�trznych �wietlano p�omiennych os�on. Rozumiem tw�j l�k, mimo �e od dawna nie podzielam go. I ja niegdy� prze�y�em ten wstrz�s, kiedy kto� inny u mego boku po raz pierwszy uprowadzi� mnie w t� sfer�. Ale powiedzia�em ci ostateczn� prawd�, przyobiecuj�c ci, �e powiod� ci� do twojej ojczyzny, jakkolwiek ca�a twoja istota rozdygotana jest teraz l�kiem przed zag�ad�. Mimo, �e s�yszysz huki grom�w rozlegaj�ce si� wok� nas, nie daj si� nawet i zastraszy�. I poprzez ten "kr�g grozy" wci�gnie nas si�a tego Pras�o�ca szybciej, ani�eli zdo�asz przypuszcza�. Pozosta� tylko pewnym samego siebie i twej woli dostania si� do twojej ojczyzny. Nie zra�aj si� i pozb�d� si� wszelkiego l�ku, a nawet troski o w�asny byt! Byt czy niebyt winien wydawa� ci si� jednakiej warto�ci, je�li nie ma by� daremne moje towarzyszenie ci w tym locie wzwy�. Musisz by� got�w z�o�y� w ofierze wszystko czym by�e� we w�asnych oczach, co z samego siebie uczyni�e�. Czy chcesz czy nie chcesz, przeistoczysz si� niezawodnie w tym praogniu, ale tutaj dopiero oka�e si� kim jeste�! Sp�oniesz tutaj i jako ja�niej�ca gwiazda b�dziesz odes�any z powrotem do mrok�w, na kt�re pa�� ma wiekuiste �wiat�o twoich promieni, albo te�, twoja chwiejna, oci�gaj�ca si� wola stanie si� zgub� dla ciebie i �ci�gnie na ciebie wieki wznawiaj�cej si� udr�ki. Nie by�bym ci� nigdy wydosta� z twego wi�zienia i nie nam�wi� do tego lotu, gdyby� ty, sam tysi�ckrotnie nie wzywa� mnie uprzednio w samotne noce twojej niewoli na ziemi. Teraz niemo�liwy ju� jest dla ciebie odwr�t! Okaza� si� teraz musi, czy by�e� uprawniony do wzywania. Tylko ten, kto przedwcze�nie domaga� si� wyzwolenia, mo�e znale�� tutaj swoj� zag�ad� i na wieki zatraci� w tym pragnieniu wiedz� o samym sobie. I on zostanie znowu wys�any jako iskra do wiekuistego przestworza, nie by� jednak jeszcze dostatecznie dojrza�y, aby sta� si� ju� dzisiaj gwiazd� i pragnienie tego S�o�ca, kt�re jest jego ojczyzn� nie mog�y jeszcze zrodzi� go na nowo do najwy�szego jego bytowania. Ale teraz rzu� z bark�w swoich l�k wszelki! L�k nie osi�gn�� nigdy jeszcze wielkiego celu! Dop�ki przyt�acza� ci� b�dzie boja��, nie odnajdziesz w tej praojczy�nie w�asnej siedziby, albowiem nie o�ywia ci� jeszcze wola z�o�enia ofiary z siebie samego, aby siebie samego odnale��. Czy� nie s� ci znane s�owa Mistrza, kt�ry m�wi, �e dusza twoja b�dzie zatracona, o ile zechcesz j� zachowa� i �e mo�esz zyska� samego siebie, je�li zerwiesz p�ta, wi���ce ci� z tob� samym? Nie mog� ci wprawdzie da� jeszcze pewno�ci, �e wytrzymasz ostatni� pr�b�, jaka ci� jeszcze czeka, nie by�by� jednak tutaj, gdyby mia�a ci zagra�a� zag�ada. W�tpi� nale�y, czy poszed�by� za mn�, kiedy przyszed�em do ciebie na twoje wezwanie, oczekiwa�by� bowiem czego� odmiennego od tego co mog�em ci radzi�. Ci, co nie byli jeszcze uprawieni do wzywania, a mimo to wzywali, zawsze si� kryli do najmroczniejszych zakamark�w swego wi�zienia, ilekro� kto� z nas zapuka� do ich furty i tylko najzuchwalsza czelno�� czasami podawa�a lekkomy�lnie r�k� przewodnikowi mimo, i� poczuwa�a si� do swego braku przygotowania. Ale ty poszed�e� za mn�, oci�gaj�c si� jedynie i dlatego mniemam, �e masz prawo bardziej ufa� sobie ni� m�g�by� przypuszcza�. Nie gotuj sobie samemu udr�ki i zaufaj swojej gwie�dzie. Tej gwie�dzie, kt�ra przedstawia najwy�sze twoje ukszta�towanie i w kt�ra przeistoczony masz powr�ci�, o ile wyzwolisz w tym ogniu s�onecznym samego siebie z p�t w�asnych. Nie chciej by� niczym innym, jak tylko tym ogniem s�onecznym, kt�ry zawiera w sobie wszystek byt, a zrodzi ci� ona na nowo z w�asnej si�y tak, �e b�dziesz �y� w nim wiecznie. Pozostawiam ci� wi�c samego twoim spostrze�eniom, albowiem przeistoczy� si� musz� w ogie� i jasno��, kt�rych widoku teraz nie m�g�by� jeszcze znie��! Udam si� teraz do swojej siedziby w najg��bszym wn�trzu tego Pras�o�ca, a kiedy mnie zn�w odnajdziesz, b�dziesz i ty, jako gwiazda, towarzyszy� mi do mrocznego kr�lestwa ziemskiego, aby przy�wieca� tym, kt�rzy �akn� �wiat�a. Nie b�dziesz zmuszony, jak ja, tysi�ckrotnie powtarza� tej w�dr�wki, �adne te� �lubowanie nie wi��e ci� z moim obowi�zkiem, mimo, �e w�asne twoje �wiat�o gwiazdy dane ci b�dzie z tego samego ognia s�onecznego, kt�ry i mnie na d�ugo jeszcze przedtem zanim mog�em spotka� ci�, jako syn ziemi, obdarzy� niegdy� swoj� jasno�ci�. Id� teraz do swojej ojczyzny! Sp�o� w ognistym �wietle i jako syn �wiat�a powr�� znowu do mnie. W najprzepastniejszych g��biach ognia tego Pras�o�ca oczekiwa� b�d� twoich narodzin i tu, w kr�lestwie jego promieni, ujrze� masz bez os�on ju�, w wiekuistej postaci, tego, kt�ry do ciebie przemawia�. Zmierzaj ku swej doskona�o�ci, aby ziemi w jej szarej n�dzy nowa narodzi�a si� gwiazda. POWR�T Odnajduj� ci� wi�c tu ponownie, ty zwyci�zco, jako ja�niej�c� gwiazd�, nowo zrodzon� z wiekuistej �wiat�o�ci! I zn�w jeste�my na tym samym miejscu, gdzie ci� opu�ci�em, aby przeistoczy� si� w t� promienist� posta�, w kt�rej ogl�dasz mnie teraz, sam w promienne �wiat�o przeistoczony. Teraz ju� mo�esz sam os�dzi� dlaczego uprzednio nie by�by� w stanie znie�� mojego widoku w tej postaci �wietlanej. W tym samym Praogniu zjednoczeni jeste�my po wszystkie wieki. Wiadomo ci teraz r�wnie�, ze ka�dy, kto tu jest "Mistrzem", musi by� "uczniem" doskonalszego od siebie i �e kolejne szczeble tej hierarchii nie mog� mie� ko�ca, poniewa� Absolut sam przez si� jest bezkresny i ka�demu "najwy�szemu" szczeblowi ukazuje si� jeszcze wy�szy, a kt�ry on sam si� zn�w przeistoczy po osi�gni�ciu najwy�szego stopnia w�asnej doskona�o�ci. Jeste�my obydwaj najni�szymi zaledwie szczeblami tej si�gaj�cej nieba drabiny! Na�o�one zosta�o mi niegdy�, jak ci wiadomo, obowi�zuj�ce mnie �lubowanie nie opuszczania wcze�niej obwodu pr�du wiekuistego Ducha, z kt�rego syn ziemi czerpie �ycie, a� ostatni z moich ziemskich braci nie zostanie, jak ty, wch�oni�ty przez �wiat�o - dop�ki nie zespoli si� ze szczeblami drabiny wiekui�cie ja�niej�cych gwiazd. Dlatego te�, tak samo jak ty, musz� powr�ci� teraz do mrok�w ziemskich, a nawet gdy przyjdzie kiedy� kres noszenia przeze mnie mojej szaty ziemskiej, nie wolno mi b�dzie nigdy opuszcza� obwodu duchowego pr�du syna ziemi, dop�ki kula ziemska nosi� b�dzie istoty ludzkie. Ty za�, gdy przestan� ci� kiedy� kr�powa� wi�zy ziemskie, przeistoczysz si� niezw�ocznie w nast�pny z kolei szczebel, jak ten na jakim ogl�dasz mnie tutaj okiem swego ducha, nie b�dziesz jednak w �adnym razie zmuszony do trwania w nim. Jest on dla ciebie jedynie sposobem odczuwania, nie tak jak dla mnie - odwiecznym w�asnym polem pracy, do kt�rego sam d��y�em! Z chwil� gdy osi�gniesz w nim najwy�szy stopie� swej doskona�o�ci, ujrzysz ponad sob� nast�pny z kolei wy�szy szczebel, i wnet ty sam przeistoczysz si� w ten wy�szy szczebel, podobnie jak przeistoczysz si� kiedy� w m�j kszta�t z chwil�, gdy wyzwolony ze zwierz�co�ci ziemskiej, odnajdziesz si� w najwy�szej doskona�o�ci. I na wieki ju� nie b�dzie mia�o kresu to sta�e "wznoszenie si�" coraz wy�ej, istotnie te�, najwy�sze wydoskonalenie ka�dego poszczeg�lnego szczebla, ukazuj�cego si� ponad nami, wymaga coraz du�ych okres�w czasu tak, i� wreszcie to, co my ludzie zwiemy wieczno�ci�, znikomym jest zaledwie u�amkiem owego czasu, w ci�gu kt�rego wy�sze szczeble osi�gaj� dopiero swoj� najwy�sz� doskona�o��. Tu ka�de s�owo ludzkie, kt�re by mog�o uczyni� dla ciebie zrozumia�ym to wieczne stawanie si�, be�kotem jest zaledwie i dopiero gdy ty sam zdob�dziesz zdolno�� wgl�du w to wszystko, b�dziesz m�g� dzi�ki w�asnemu samoistnemu ogl�daniu osi�gn�� ostateczne poznanie. Mi�o�� Pras�o�ca, kt�re zrodzi�o ci� teraz z siebie na wiekuist� gwiazd�, �yje obecnie w tobie w twojej postaci, i tylko dzi�ki tej Mi�o�ci uzyskasz mo�no�� wgl�du! A teraz zanim opu�cimy si� ponownie w sfery zewn�trznych system�w �wiat�w, a potem daleko g��biej jeszcze na zewn�trz, a� na ziemi�, pozosta�my przez kr�tki czas jeszcze w g��bi tego kr�lestwa przyczyn, wiekui�cie trwaj�cego i dzia�aj�cego stawania si�, aby m�c ogl�da� jego cuda! Ze zdumieniem spostrzegasz teraz, �e tu, gdzie przedtem oczom twoim nie ukazywa� si� nic pr�cz ol�niewaj�cego morza promieni wszelkich barw, otacza ci� nowy �wiat pierwotnych form. Widzisz tu teraz wszystko pe�ne kszta�tuj�cych si�, kt�re same musz� zosta� uformowane, aby tworz�c dalej kszta�towa� mog�y nowe formy. Wszystko to jest wci�� jeszcze dla ciebie chaosem i nie wiesz te�, jak masz go sobie t�umaczy�. Wkr�tce jednak b�dziesz umia� rozwik�a� go, jak tylko nauczysz si� u�ywania swego wewn�trznego oka. Niejedna w�wczas rozwi��e si� dla ciebie zagadka, otaczaj�ca ci� tu na kszta�t hieroglif�w, znajdziesz te� wreszcie klucz do otwarcia owych kajdan, jakie d�wiga� musia�e� na ziemi, jako cz�owiek o ziemskiej postaci. Objawi ci si� w ten spos�b najg��bsza istota twoja. Tysi�ckrotnie wzajem zadzierzgni�te z sob� i splatane wynurzaj� si� tu przed tob� niezliczone obrazy najg��bszego stawania si�. Dla ciebie s� to na razie obrazy, umys� tw�j bowiem nie jest jeszcze wdro�ony do ujmowania przyczyn stawania si�, a i ty sam zwyk�e� kszta�towa� sobie wszystko w wyra�ny obraz zanim zdo�asz zrozumie�. W rzeczywisto�ci wszystko, co tutaj ogl�dasz jest jedynie dzia�aniem owych pierwotnych si�, tkwi�cych g��boko w pod�o�u wszelkiego stawania si�, si�, kt�rym zawdzi�cza sw�j byt wszystko, co kiedykolwiek powsta�o. Dlatego te� mo�esz odnale�� tu i rozpozna� wszystko, dop�ki za� nie jeste� zdolny do rozpoznania tego, co jest tutaj do poznania, stwarzasz sobie mimo ca�ej ziemskiej wiedzy jedynie m�tne, u�udne zas�ony, na kt�rych fantazja twoja wyrysowuje formu�ki, maj�ce ukry� przed tob� twoj� niewiedz�. Spo�r�d wszystkich tych niezliczonych stawa� si� rych�o nauczy ci� tw�j zdobyty teraz zmys� wewn�trzny w kt�rym zespolone s� wszystkie inne zmys�y, wyodr�bnia poszczeg�lne elementy z powik�anej mnogo�ci ca�okszta�tu. Ods�oni si� przed tob� pierwotne tw�rcze powstawanie w poszczeg�lnych stopniach swego rozwoju. Odwiecznie dalekie rzeczy stan� si� dla ciebie tera�niejszo�ci�. Wszystko co kiedykolwiek wymy�li� mogli ludzie, jest cieniem tylko i odbiciem tego, co tu istnieje. Z chwil�, gdy sobie to u�wiadomisz, ods�oni ci si� ten �wiat niesko�czenie wielobarwnych cud�w najg��bsze swoje tajniki. Nie cofaj si� wzrokiem ku rzeczom ziemskim i nie staraj si� czynienia por�wna� rozwik�a� zagadki tego, co raz jeden tylko si� staje i co pozna� si� daje jedynie z w�asnej swej postaci. Ujrzysz znaki, kszta�ty i barwy, do kt�rych podobne jest niejedno na ziemi, a mimo to nie wolno ci czyni� por�wna�, je�eli nie chcesz pogmatwa� tego, co samo przez si� jest proste i nie powtarza si� dwukrotnie. Jest to nowy j�zyk, kt�ry musisz tu nauczy� si� rozumie� i wtedy dopiero, gdy zbudzi w tobie jednakie odd�wi�ki, zaczniesz wyczuwa� stopniowo co ma ci on do powiedzenia. Prastare ksi�gi m�dro�ci na ziemi mog� obwie�ci� ci ten j�zyk, nazbyt jednak daleki by�e� od wiedzy tych, kt�rzy je niegdy� napisali i w ten spos�b podsuwa�e� zawsze w�asny sw�j tekst pod teksty m�drc�w. Je�li jednak nauczysz si� tutaj poznawa�, nast�pi czas, �e ze zdumieniem �mia� si� b�dziesz z w�asnej zadawalaj�cej si� byle czym g�upoty i nie b�dziesz w stanie zrozumie�, �e brzmienie tych ksi�g tai�o przed tob� niegdy� nierozwik�ane zagadki, albo te�, �e zuchwale uwa�a�e� si� za uprawnionego do wyja�nienia tego, w czym m�drsi od ciebie chcieli ci udzieli� zupe�nej jasno�ci. "I rozsiewa�o si� s�owo Pa�skie po wszystkiej krainie", trzeba jednak najpierw nauczy� si� s�ysze� d�wi�k tego s�owa, zanim si� zechce wyja�ni� znaczenie tej mowy. Gdyby tak wielu dotkni�tych g�uchot� nie t�umaczy�o b��dnie tej mowy, panowa�oby zaprawd� mniej zamieszania na �wiecie! Nie istnieje w niesko�czonych kosmicznych obszarach si�a, kt�ra by nie potrafi�a objawi� ci w�a�ciwo�ci swojej istoty zarazem jako d�wi�k i znak. Tu za�, gdzie wszystkie zmys�y stopione s� w jednym, przejmujesz r�wnocze�nie d�wi�k i znak. Poznaj tu kszta�t i barw�, a dotyk, smak, powonienie i s�uch zbudzi si� wnet w tobie do �ycia! �e za� i ty sam r�wnie� ukszta�towany jeste� przez te same si�y, kt�re tu spostrzegasz, musi znale�� si� w tobie wewn�trzna odpowied� na wszystko co ci si� ukazuje. Nic nie wolno ci do tego co widzisz od siebie dodawa�, lecz musisz w zupe�nym spokoju i skupieniu czeka� dop�ki odpowied� nie zrodzi si� w tobie samym. Gdy za� otrzymasz odpowied�, nie zwlekaj z przyj�ciem jej i wiedz, �e tu ka�dy otrzymuje w�asn� odpowied� i �e utraci�by� swe najwy�sze dobro, gdyby� chcia� teraz czeka� na innych, aby m�c por�wna� swoj� odpowied� z ich odpowiedziami. Podobnie jak ty sam jeden tylko i jedyny zrodzony zosta�e� ze �wiat�a praognia s�onecznego na ja�niej�c� gwiazd�, mo�esz sam jeden i dla siebie jedynie zdoby� tu najwy�sze poznanie, a mimo to poznanie twoje odzwierciedli w twoich formach poznanie wszystkich innych ludzi, kt�rzy w ten sam spos�b nauczyli si� tu poznawa�. Wiesz ju� zatem dlaczego nie wolno mi tu wyja�nia� ci ani barw ani kszta�t�w. Wyja�nienie, jakiego m�g�bym ci udzieli�, by�oby dane z zewn�trz i tym samym pozbawi�oby ci� w�asnej twojej odpowiedzi. A przecie� tylko w�asna twoja odpowied� budzi w tobie si�y, kt�rych potrzeba ci do osi�gni�cia najwy�szej doskona�o�ci w obecnej twojej postaci. Pozosta�my teraz pospo�u, ale nie spodziewaj si� po mnie, abym chcia� ci wyja�ni� to, co ty sam tylko i dla siebie samego jedynie musisz nauczy� si� wyja�nia�, co sam jedynie dla samego siebie musisz nauczy� si� wyczuwa�. OBRAZY Bezkresne jest wn�trze tej kuli, w kt�rej unosimy si�, mimo, �e zakre�la ona swoje granice w owych wypromieniowanych przez ni� miriadach �wiat�w i s�o�c. Zawarte jest tu niesko�czone stawanie si� i ca�a wieczno�� wydawa�aby ci si� jednym kr�tkim dniem, gdyby� kiedykolwiek chcia� zbada� do g��bi wszystkie cuda owego wiekuistego stawania si�! Wiadomo ci mo�e, i� kiedy� w dawnych czasach istnieli na ziemi astrologowie, zbyt pewni swej ograniczonej fantazji i wa�yli si� na pr�by obliczenia czas�w, w kt�rych powstaje wszech�wiat i zn�w si� rozpada? Zaprawd� nie zdawali sobie sprawy z niedorzeczno�ci swego roszczenia i nie przeczuwali te�, �e przed nimi istnieli m�drsi od nich, kt�rych s��w nie mogli ju� zrozumie�, tak �e przypomina� musieli dziecko, o kt�rym si� opowiada, �e chcia�o wyczerpa� do ma�ego do�ka wod� z oceanu! Wieczny w ostatecznym znaczeniu: bez pocz�tku i bez ko�ca jest "dzie� �wiat�w", kt�ry chcieli obliczy� - wieczn� zarazem owa "noc �wiat�w". Wieczna EMANACJA praognia s�onecznego, kt�ry zrodzi� ciebie na ja�niej�c� gwiazd�, wiecznie zakre�la najdalsz� granic� swojego dzia�ania we wszystkich uk�adach �wiat�w, otaczaj�cych nas tu w postaci najdalszej, �wiec�cej m�tnie mg�awicy kulistej. Wiecznie powstaj� tam nowe systemy �wiat�w w zamkni�tym ze wszystkich stron pier�cieniu ju� powsta�ych i wiecznie wch�aniane zostaj� ponownie w niesko�czonym "przestworzu" systemy �wiat�w wraz z niezliczonymi s�o�cami i ci�b� ich planet. �adne wyliczenia m�zg�w ludzkich nie s� w stanie przedstawi� tych czas�w, w kt�rych chocia�by jeden z owych system�w �wiat�w mo�e powsta� lub zn�w znikn��! Nigdy jeszcze nie poni�y�o si� duchowe objawienie do tego stopnia, aby ods�ania� duchom ludzkim na ziemi to, co jest wiecznie dla nich niepoj�te. Wszystko, czego udzieli� kiedykolwiek cz�owiekowi duch wieczno�ci, m�drze odpowiada�o zdolno�ci pojmowania cz�owieka, by�o brzemienne w skutki r�wnie� w mrocznych sferach syna ziemi. Czy wydaje ci si� dziwne, �e ods�oni�te zostaj� przed tob� najg��bsze tajniki prabytu, podczas gdy nieuchwytn� ma pozosta� dla ciebie strona zewn�trzna? Ale zastan�w si� nad samym sob� i nie zapominaj, �e jeste� tu w swojej praojczy�nie, z kt�rej wydar�e� si� sam przed wiekami do obcego �wiata, jakkolwiek �wiadomy by�e�, �e tam na zewn�trz, mog�e� si� wypowiada� jedynie drog� czyn�w, a nie przez sw� odwieczn� istot�! Twoja w�asna wielko�� doprowadzi�a ci� niegdy� do upadku! I dzi� jeszcze mo�esz ponownie ulec upadkowi i w ten spos�b ponownie odroczy� na wieki tw�j sta�y powr�t do �wiat�a, nawet dusze, kt�re z�o�y�y to samo �lubowanie obarczaj�ce jako dobrowolnie wzi�ty ci�ar na swoje barki, uleg�y ju� takiemu ponownemu upadkowi w ciemno�ci, je�li nie doros�y do spe�nienia swego zadania. Dlatego w�a�nie udzielono ci mego przewodnictwa, aby� si� nie da� uwie�� pokusie. Tu w najg��bszym wn�trzu jedynie powstanie twoje kr�lestwo, aby� zn�w m�g� oddzia�ywa� na zewn�trz. Tu dzia�a� b�dziesz kiedy� o�ywiony t� sam� si��, z kt�rej powstaje wszystka zewn�trzno��, ale w �wiecie zewn�trznym znalaz�by� tylko pochodne si�y, kt�re s� tam zbyt pot�ne dla ciebie, nie mo�esz bowiem objawi� si� tam w swojej mocy �wietlanej. Wszystko w niezmierzonym przestworzu jest na swoim , sobie tylko wyznaczonym miejscu pewne w�asnej swej pot�gi i wykazywania swojej si�y, nie moze te� na �adnym innym miejscu rozwin�� si� w ca�ej pe�ni. Nawet samo Pra�wiat�o posiada pe�ni� mocy jedynie samo w sobie, mimo, �e wyp�ywa ze� ca�a niesko�czono�� wszech�wiata! Im bardziej oddalaj� si� od tego wszystko rodz�cego ognistego Pras�o�ca wy�onione z niego si�y, tym bardziej zatracaj� podobie�stwo do swego pra�r�d�a, a� wreszcie na najdalszym zewn�trznym kra�cu przeobra�aj� si� w przeciwstawie�stwo. Tu jedynie we wn�trzu tej niezmierzonej kuli zachowujemy jeszcze prawdziwie boskie bytowanie. Z chwil�, gdy ponownie pogr��ymy si� w owe systemy �wiat�w, aby dotrze� tam do kuli ziemskiej, b�dziemy wewn�trznie daleko odsuni�ci od tego boskiego �ycia, kt�re zdolni jeste�my utrzyma jedynie w najg��bszej utajonej w�asnej istno�ci. Wprawdzie boska si�a Ducha przenika r�wnie� najbardziej zewn�trzn� stron�, si�a ta nie mo�e wykaza� swojej pot�gi i ci tylko, w kt�rych zbudzi�a si� najg��bsza utajona istno��, mog� jeszcze odnale�� j� w sobie. Je�li mimo to wyda�a ci si� zewn�trzna natura na ziemi ju� pe�n� boskich cud�w, pomy�l, �e i to co jest na zewn�trz, ma swe �r�d�o wewn�trzne i �e pomimo swego przeciwie�stwa zdradza ostatnie �lady pochodzenia swojego z Pra�wiat�a! Na zewn�trz jednak b�dziesz mia� zwi�zane r�ce poniewa� tam jest w�a�ciwe miejsce si� przeciwstawnych i dlatego si�y te wykazuj� tam ca�a sw� pot�g�. Musisz zawsze z najg��bszej utajonej istno�ci swojej dociera� do tej wysokiej sfery �wietlanej, o ile chcesz tam, na zewn�trz, opanowa� w drobnych bodaj rzeczach owe si�y przeciwstawne, nigdy jednak nie b�dziesz zdolny ca�kowicie ich pokona�. Fakirzy i �adni w�adzy adepci magii pr�bowali czyni� to w inny spos�b, usi�uj�c drog� mozolnych �wicze� opanowa� pewne formy owych si� przeciwstawnych, nie znalaz� si� jednak jeszcze nikt na ziemi, kt�ry by, pomimo ca�ej swojej sztuki, nie zosta� w ko�cu n�dznie zgruchotany na miazg�. Boscy magowie wszech czas�w zawsze dzia�ali jedynie st�d, z otaczaj�cych nas si� boskiego bytowania, a je�li podani uczyni�o z nich cudotw�rc�w, nie pozna�o si� ono na tych w�a�nie rzeczywistych zdzia�anych przez nich "cudach", poniewa� tych prawdziwych cud�w nie widzi ludzkie oko, wyniki za�, kt�re istotnie jest si� w stanie ogl�da�, nie ods�aniaj� nigdy prawdziwej ich przyczyny. Nale�y tu odnale�� znaki, kt�rych u�ywania musi si� nauczy� ka�dy, kto ma przyswoi� sobie bosk� magi�, nigdy wszak�e nie odnale�li tych znak�w ci, kt�rzy w swojej ��dzy w�adzy �akn�li s�awy cudotw�rc�w. Tu, na tym u�wi�conym miejscu, musisz si� nauczy� wyczuwania tego, co znaki te maj� ci do powiedzenia. Musisz zaprawd� zadomowi� si� tutaj, je�li ojczyzna twoja ma ci powierzy� swoje skarby. "IN PRINCIPIO ERAT VERBUM" - na pocz�tku by�o s�owo - wie�ci nam �wi�ta ksi�ga a niejeden z badaczy zadr�czy� biedn� swoj� m�zgownic� zb�dnym pytaniem dlaczego "S�owu" nadano tutaj takie znaczenie - dlaczego tak si� dzieje, �e m�drzec okre�la pra�r�d�o wszelkiego stawanie si� jako "s�owo"? Ot� t� nauk� obwieszczono niegdy� w takiej formie najg��bszego "wnikni�cia" w istot� rzeczy. Odwieczna emanacja ognistego Pras�o�ca wiekuistej Mi�o�ci sama si� wypowiada w wiecznym d��eniu do powstania, staje si� dla samej siebie rytmicznie spr�onym ruchem, staje si� Pras�owem, kt�re wypowiada samo z siebie wszelkie stawanie si�, uporz�dkowane wedle zawartej w nim liczby! S�owa mowy ludzkiej s� najdalszym odd�wi�kiem tego "S�owa", kt�re jest przy Bogu i kt�re jest Bogiem na wieki wieczno�ci! M�drzec m�wi o pocz�tku, kt�ry by� zawsze i kt�ry wiekui�cie b�dzie istnia�! Tu wy�ania si� przed twoim wzrokiem duchowym ten pocz�tek i "s�owo" objawia ci si� w rytmie i barwie, w kszta�cie i d�wi�ku, jako pierwszy wyraz wiekuistej kszta�totw�rczej woli. Wczuwaj�c si� zatrzymaj si� chwil� i staraj si� w sobie samym, w najg��bszej utajonej istno�ci twojej prze�y� najg��bsz� istot� tego Pras�owa, z kt�rego powsta�o wszystko, co kiedykolwiek zaistnia�o, z kt�rego powstanie wszystko co kiedykolwiek zaistnie� b�dzie mog�o. Jako "LUX IN TENEBRIS" - jako �wiat�o w ciemno�ci, samo wypowiada si� to Pras�owo w niezmierzone g��bie "przestworu" - kszta�tuj�c z samego siebie pierwszy prakszta�t i w dreszczu zg��bienia samego siebie buduje sobie ju� tu sw�j o�tarz modlitewny. Dooko�a tego o�tarza, niby ch�r kap�an�w, stoi czci� przej�te, brzemienne odwieczn� p�odno�ci� kszta�towanie, zaledwie skrystalizowane w pierwsze tworzywo bytu, nieruchomo jeszcze st�a�e, a mimo to ju� jako niema modlitwa. Niemo�liwe jest tu jednak pozostawanie w stworzonych kszta�tach, rych�o te� ujrzysz, jak z pierwotnej formy wyp�ywa wiekuiste p�odzenie, jak si� kszta�tuj� nowe wci�� formy, jak faluj� one i zlewaj� si� z sob� wzajem, a� wreszcie z tej mnogo�ci coraz bardziej �wietlisty wylania si� klejnot, w kt�rym "S�owo" rozpoznaje samo siebie w tym przez nie wypowiedzianym �wiecie i ujmuje si� w postaci kszta�tu. I oto kiedy tak po�r�d swego formowania si� ja�nieje zwyci�sko, rozbrzmiewa r�wnocze�nie ch�r tryumfalny pierwszego stworzenia poprzez wszystkie sfery ducha. "TE DEUM LAUDAMUS" - Ciebie Boga chwalimy - rozbrzmiewa hymn formy poprzez pierwotnie stworzony �wiat Ducha i wszystkie niebiosa pe�ne s� zbo�nego uwielbienia. "S�owo" sta�o si� tu w swoim tworze "ja" i wszelka forma Ducha poznaje w nim w radosnym zachwycie �r�d�o swojego istnienia. Powsta�o kr�lestwo czystego Ducha aby w formach swoich kr��y� ustawicznie w samym sobie. Pras�owo ujawnia swoje dzia�anie w najg��bszym swoim spe�nieniu! Jego tw�rcze d��enie do powstania nie stan�o jednak tu, w tym kr�gu �wietlanym, u kresu swego dzia�ania. I oto kr�lestwo najg��bszego spe�nienia pozosta�o nadal brzemienne tw�rczo�ci�, p�odzi te� w dalszym ci�gu w wiekuistym, nieobj�tym przestworze - p�odzi samo w�asne swoje granice i stwarza przeciwdzia�anie wiekuistej przestrzeni, wiekuistego czasu. Co w najwewn�trznejszym kr�lestwie Ducha jest jedno�ci� - staje si� tu dwoiste i okiem twego ducha dostrzegasz powstaj�c� jakby pracowni� kosmiczn�, w kt�rej niezrodzona si�� Ducha buduje formy, co stanowi podstawowy warunek owych system�w �wiat�w, zamykaj�cych nas tutaj w tej kuli �wietlanej jako daleki mg�y; tu w tw�rczym kszta�towaniu powstaje CZAS I PRZESTRZE� zewn�trznej struktury �wiata! Niepodobna ju� do wiekuistej przestrzeni, a mimo to taj�ca w sobie jej prawa. Ju� nie jako przestw�r Ducha, zawieraj�cy sw�j czas w sobie samym, ta �wie�o stworzona przestrze� ukszta�tuje czas dopiero z samej siebie. Podczas gdy ty sam przenikasz tu wiekuist� przestrze�, jak r�wnie� ona ciebie przenika, ta rodz�ca czas przestrze� zakre�li ci na ka�dym miejscu granice. Podczas gdy duchowe twoje oko tu, w wiekuistej tej przestrzeni, zdolne jest postrzega� w taki spos�b, jak gdyby samo by�o bezkresn� kul�, kt�ra wszystko w sobie zawiera i widzi r�wnocze�nie ze wszystkich stron, tam b�dziesz m�g� wzrokiem ogarnia� jedynie od wewn�trz na zewn�trz i spostrzega� zawsze z jednego tylko punktu. Teraz dopiero rozpoczyna si� drugie tworzenie - niby podd�wi�k "S�owa", kt�re zrodzi�o z siebie tworzenie pierwsze! Jak morze bezkresne ci�gn� si� w niesko�czono�� fale niezg��bionego mroku, przecie� "Duch bo�y unosi si� nad wodami" i l�ni�ce �wiat�o jego promieni, pe�ne si�y i mocy tw�rczej, przy wiecznym prap�odzeniu, zanurza w morze ciemno�ci d��enie do powstania. Magiczne znaki pierwotne nadaj� kszta�t zewn�trznym �wiatom, rych�o te� przed okiem twego ducha rozwiane zostan� ciemno�ci. Widzisz ju� pod stropem t�umu dzia�aj�cych si� powstanie ZARODK�W �WIAT�W. Wci�� od nowa d��� one do �ycia, podczas gdy morze ciemno�ci przeistacza si� w ob�ok �wiec�cy. Widzisz ju� zrodzone z tych zarodk�w POWSTAJ�CE PRA�WIATY! Prapot�ne kszta�tuj�ce si�y tworz� swoje dzie�o i �wiat�o kosmiczne przesuwa si� niby opary mgliste poprzez stworzon� przestrze�. Wkr�tce powstanie ich b�dzie dokonane. To, co ujrzysz teraz to NARODZINY KOSMOSU, wy�onienie si� sp�odzonych zewn�trznych �wiat�w z kr�lestwa kszta�tuj�cych si� kosmicznych. W wiecznej nocy �wiat�w, niesko�czenie daleko od ognistego Pras�o�ca wiekuistej Mi�o�ci, kt�re zrodzi�o ci� na gwiazd�, powsta�y w niesko�czonej mnogo�ci �wiaty kuliste - najdalsza granica, jak� samo Pras�owo zakre�li�o swej dzia�alno�ci, tworz�c owe ja�niej�ce mg�awice �wiat�w, otaczaj�ce nas tutaj ze wszystkich stron od g�ry i od do�u, bezkre�nie rozpi�tym stropem. Rozewrze si� teraz twoje wewn�trzne oko na owo powstawanie, kt�re dokonuje si� na jednym z tych �wiat�w, �yj�cych ju� teraz w�asnym swoim �yciem! Przypomnij sobie moje s�owa, �e nic w ca�ym kszta�towaniu nie powsta�o nigdy, ani te� powsta� nie mo�e, co nie jest dostrzegalne w przyczynowych obrazach w tym �wietlanym kr�lestwie najbardziej wewn�trznego stawania si�! P�jdziesz teraz drogami, kt�re na tych zewn�trznych �wiatach przemierzy� musi upad�y cz�owiek Ducha, upad�y poniewa� oderwa� si� od swojej ojczyzny, chc�c przyzywa� ci� na najdalszych kra�cach jej twor�w, aby zn�w m�c kiedy� zerwa� z niedorzeczno�ci� dobrowolnie obranego kierunku woli i zapragn�� powrotu do �wiat�a wiecznej swej ojczyzny. Zrazu znajduje on na tych �wiatach tylko mieni�cy si� przepychem barw, sztywny ciasny labirynt, zapowiadaj�cy mu stale wyj�cie do nowego �wiat�a, aby wci�� go na nowo zwodzi�. Zanurzony zatrzymuje si� wreszcie, musi bowiem przekona� si�, �e duchowej jego postaci nie s�dzona tu wolno��. Pod wp�ywem przenikaj�cego jego istot� p�du do kszta�towania si� on, niegdy� wolny ponad wszelkie poj�cia, przy��cza si� teraz do pochodu milion�w twor�w, t�skni�cych do ukszta�towania na tych �wiatach zewn�trznych swojej postaci. Zrodzonemu wreszcie w postaci zwierz�cia na �wiecie zewn�trznym wydaje si�, �e dostrzega now� oznak� s�uszno�ci swego wyboru, jednak dostaje si� tylko do potwornej, pe�nej grozy sfery astralnego �wiata, otaczaj�cego ka�dy z tych �wiat�w zewn�trznych. Z�udne jest to �wiat�o, ale moce jego nie wypuszczaj� ze swoich szpon�w tego, kto raz przekroczy� jego sfer�, dostaj�c si� te� po omacku z jednej u�udy w drug�, popada wreszcie w grzechy, aby potem w ob��dnym og�upieniu ur�ga� wszelkiemu �wiat�u. Zwierz obejmuje w pe�ne w�adanie jego duchowo��, aby w nieokie�zanych orgiach, podsuni�tych przez zezwierz�con� duchowo��, przygotowa� mu jego Sodom�. Teraz ju� wydaje mu si�, �e znik�a dla niego ostatnia nadzieja i w pe�nym grozy omroczeniu b��ka si� on po piekle - po owym INFERNA, kt�re sam sobie stworzy� - dr�czony widmami, kt�re na kszta�t furii gnaj� za nim po drodze ob��dnego jego sza�u. Nie istnieje ju� tu, jakby si� zdawa�o, �adna mo�liwo�� ucieczki. Musi on zazna� wszelkiej grozy przera�enia, a� wreszcie rozpacz ostateczna nasuwa mu wspomnienia dawnej jego wielko�ci, ka��c mu przypomnie� sobie, �e jest boskiego pochodzenia. Teraz dopiero odczuwa po raz pierwszy to t�skne pragnienie powrotu, maj�ce go unie�� kiedy� ponownie w g�rne sfery ku jego ojczy�nie, kt�ra wydaje mu si� obecnie jeszcze zanik�� a niesko�czonej dali. Pierwszy krok ku nawrotowi dokonany jest oci�gaj�c si� w trwodze i niepewno�ci. Dreszcz przeczuwanej mo�liwo�ci ratunku przenika jego now� t�sknot�. Po trwaj�cym prawie bez ko�ca, dr�cz�cym poszukiwaniu dostrzega wreszcie po�r�d ca�ego tego mroku migotanie jasno�ci, w kt�rej rozpoznaje �wiat�o swojej ojczyzny. Z podw�jn� si�� kieruje swoje po omacku stawiane kroki ku temu ja�nieniu. Przybli�a si� wreszcie ku niemu. Po�r�d swego inferno spostrzega ukryt� �wi�tyni�. Ju� przypuszcza� got�w by, �e jest uratowany, ale straszliwe oczy patrz� na niego widmowo - przera�liwi stra�nicy stoj� tu gro�nie na stra�y. Musi zdoby� si� na wyt�enie ostatnich swoich si�, aby nie ulec tu zab�jczemu l�kowi. Niezliczone razy ponawia pr�by zbli�enia si� do wysokich stopni, aby przekroczy� pr�g. I wci�� na nowo odci�ga go l�k przed stra�nikami. A� wreszcie wytrwa�o�� jego zostanie nagrodzona. Ze szczytu mroku dochodzi do niego g�os, kt�ry tchnie w niego now� si��. Czuje si� nagle jak gdyby podtrzymywany za r�ce, �mia�o patrzy w oczy gro�nym potworom i zwyci�sko, jak bohater, przekracza oto pr�g. Jest ju� wreszcie we wn�trzu �wi�tyni misteri�w i w tej samej chwili wydaje mu si� , jak gdyby opad� z niego "zwierz�". Ponownie czuje si� duchow� istot� i z najg��bszej pe�ni zbo�nego jego uczucia wykwitaj� mu na ustach s�owa "DE PROFUNDIS" - z g��bin otch�ani wybaw, o Panie dusz� moj�. Z czci� korn� pochyla g�ow� przed wizerunkiem Boga, kt�ry dostrzega w g��bi �wietlanego przestworu. Pierwszym wybawieniem z m�ki nie do zniesienia wydaje mu si� tu jego modlitwa. Gdy wreszcie podnosi wzrok, dostrzega poza wizerunkiem Boga now� promienn� jasno�� i czuje, ze zn�w niewidzialna r�ka wiedzie go ku wkroczeniu w ten przestw�r promienny. Niepewny odwa�a si� na krok za krokiem. I tu jeszcze przeby� musi gro�ne momenty, ale strach go ju� opu�ci�. Wreszcie przy huku gromu, rozsuwaj� si� przed nim ostatnie zas�ony i widzi teraz przed sob� w �wietlanym ja�nieniu klejnot objawienia. Powracaj� mu dawne zanik�e wspomnienia, czuje si� te� przeniesiony ponownie na to duchowe miejsce, gdzie i on niegdy� s�ysza� radosny sw�j g�os w ch�ralnym "Te Deum" duch�w. Upojony wewn�trznym rozradowaniem kroczy tedy ku klejnotowi, kt�ry w jego oczach przeistacza si� w s�o�ce, przed kt�rym rozst�puj� si� ostatnie, pokonane przez �wiat�o zas�ony. Teraz dopiero ol�niewa go pe�ne O�WIECENIE i ca�a jego istota promienieje czystym �wiat�em Ducha. Tak wi�c sam udoskonalony do najczystszego ja�nienia, ogarnia teraz wzrokiem swoj� drog� i z g��bin otch�ani widzi zarys kszta�tuj�cych sil przy dziele wznoszenia strzelistego tumu �wi�tyni, w kt�rym zwolna rozsuwaj� si� przed jego okiem zas�ony naj�wi�tszej �wi�to�ci, aby w niezr�wnanie promiennijeszej postaci ukaza� mu jeszcze bogatszy klejnot, ani�eli �w nawet, kt�remu zawdzi�cza� objawienie boskiego wizerunku. Znajduje tu wreszcie SPE�NIENIE najwy�szych swoich t�sknot. Ale teraz ogarnia go t�sknota do powrotu na le��c� zewn�trz ziemi�, wiadomo mu ju� bowiem, �e mo�e jedynie wyzwoli� si� sam w ziemskiej swojej postaci, daj�c duchowi swojemu zewn�trzny wyraz cielesny. Czuje teraz, �e uciele�nienie Ducha jest kluczem, kt�ry na zawsze wyzwoli go z wi�z�w cielesnych, tak �e kroczy� b�dzie m�g� po kuli ziemskiej, jako wolny, jako syn �wiat�o�ci, sam wybawiony i wybawiciel ziemskich braci swoich, pomocnik tych, kt�rzy mimo, �e nawet nie przeczuwa� tego towarzyszyli mu na jego drodze do zbawienia. Przej�ty tak� wznios��, czyst� wol� widzi si� w tym samym prawie momencie na wysokich zr�bach g�rskich, a z rozpadlin skalnych, z dolin, zdaj� si� wytryskiwa� snopy �wiat�a. Na cokolwiek pada jego wzrok, promienieje w z�otej po�wiacie, a ka�dy promie� wie�ci mu ZWYCI�STWO! Ale dla zwyci�zcy nie ma pozostawania na jednym miejscu, o ile pragnie zachowa� owoc swego zwyci�stwa. Wysoko ponad miejscem swego postoju dostrzega strzelaj�cy niesko�czenie wy�ej w niebo szczyt g�rski, pokryty wiecznym, srebrzy�cie promiennym �niegiem. Przybytek Wiekuistego na tej ziemi ukaza� si� oczom jego ducha. Czuje, �e ten daleki szczyt, ja�niej�cy tam przeczyst� biel� na z�oci�cie rozjarzonym niebie - to HIMAVAT - g�ra Jedynych na tej ziemi, kt�rych samo Pra�wiat�o wy�wi�ci�o sobie na kr�l�w i kap�an�w! Tam jest prawz�r owej �wi�tyni i zast�p�w jej stra�y, tam jest wieczna Rzeczywisto��, o kt�rej podanie g�osi�o wie�� zbo�n�, podaj�c� ludziom w formie, jak� w byli w stanie zrozumie� wie�� o �wi�tym Gralu. Tam prowadzi go teraz jego droga. Widzi wprawdzie, �e na tej drodze b�dzie mu jeszcze zagra�a� niejedna przeszkoda, wie jednak, �e jest tam oczekiwany, �e czeka tam na niego przewodnik, kt�ry ma mu towarzyszy� w �yciu ziemskim, w swoim czasie otworzy� wrota, aby podobnie jak ty odnalaz� swoj� ojczyzn�. Lepko zielone, wysuni�ta naprz�d masy t�pej gnu�no�ci, kt�re zrazu napotyka, gotowe s� stawia� stopom jego przeszkody przy kroczeniu, wystarczy mu jednak rzucenie okiem na daleki cel, aby je przezwyci�y�. Skamienia�y op�ot skalnych zr�b�w zw�tpie� wznosi si� przed nim zwyci�sko, pewny sparali�owania jego odwagi, �adna jednak si�a ziemska nie b�dzie ju� zdolna powstrzyma� go. Gdyby te� krwawi� mia� tysi�cznymi ranami, przezwyci�y i t� ostatni� ju� zapor�. Stan�wszy wreszcie u celu po d�ugich, mozolnych wysi�kach, nie b�dzie na pewno ju� my�la� o niebezpiecze�stwach przemierzonej drogi. Przyj�ty zostanie jako ten, kt�ry odnalaz� samego siebie i uwie�czony b�dzie w�o�onym mu na czo�o z�otym wie�cem poznania. Odziany b�dzie w u�wi�cone bia�e szaty, aby nie pozosta�a na nim �adna zmaza, jaka skazi�a go kiedykolwiek na jego drodze. Tak oto po�wi�cony zostanie Wiekuistemu i naucz� go wysokiej kr�lewskiej sztuki uciele�niania przez mi�o�� w spos�b dost�pny dla cz�owieka ziemskiego si�y czystego istotnego ducha. Co poprzednio by�o mrocznym zezwierz�ceniem, przeistoczone w nim w�wczas zostanie i ca�a jego ziemsko�� b�dzie jeno wyrazem Ducha. Poucz� go, �e w wiekuistym Duchu m�ny jedynie b�dzie m�g� na zawsze utrzyma� koron� duchowego swojego kr�lestwa i �e tylko tch�rzostwo lub te� zdj�ta trwog� bezmy�lno�� chcia�aby uciec z zewn�trznego �wiata zmys��w ziemskich, w kt�rym uwi�zi�a si� niegdy� w�asna jego wola. A jednak, zabiegam naprz�d z pouczeniem jakiego udzieli� mam tobie, zrodzonemu w Duchu na gwiazd� wiekuist�! Wszystko, cokolwiek ogl�da�e� dotychczas otwartym wewn�trznym okiem, nie by�o wszak czym innym jak w�asn� twoj� drog� od chwili wyj�cia z wiekuistego twego bytowania a� do powrotu, w kt�rego momencie stajesz teraz przede mn� przeistoczony w gwiazd�. Odt�d, zespolony ze mn�, jako ze zwi�zanym z tob� przewodnikiem, b�dziesz ogl�da� w tym najtajniejszym duchowym kr�lestwie rzeczywistego prze�ycia przesuwaj�ce si� przed tob� cuda tego kr�lestwa i pra�r�d�o wszelkiego stawania si� b�dzie ci ods�ania�o co raz to nowe obrazy. Wiedz jednak, �e te obrazy s� prawzorami wszelkiego stawania si�, kt�rych ty na ziemi, w tej najdalszej sferze granic bytu, stale widzisz jedynie odzwierciedlenie. Wracajmy wi�c na ziemi�, kt�rej potrzebne jest zwyci�skie twoje ja�nienie. Nie pozw�l, aby smutek przys�oni� wewn�trzne twoje �wiat�o, nie pozw�l zago�ci� w tobie b�lowi, kiedy opu�cisz teraz wraz ze mn� kr�lestwo �wiat�a i potem, po powrocie na ziemi�, ujrzysz tam ponownie pos�pn� noc Ducha, jaka ci� tam ogarnie. Kto, jak ty, powraca do swego bytowania ziemskiego, nie ma ju� potrzeby obawiania si� nocy, albowiem nosi w sobie samym �wiat�o, �wiat�o wieczno�ci. Niech wi�c ca�� twoj� trosk� b�dzie odt�d rozja�nia� w�a�ciwym ci �wiat�em wszystko, z czym si� zetkniesz, a jako gwiazda s�oneczna praognia wiekuistej mi�o�ci, przy�wieca� wszystkim, kt�rzy pozostaj� jeszcze w mroku. Nie pragnij niczego wi�cej dla siebie samego, a posi�dziesz wszystko, czego ci potrzeba si�� w�asnego twojego �wiat�a. Nie mo�esz przela� na inne serca ani promienia twojego �wiat�a, kt�ry by nie zjedna� ci tysi�cy serc. Nie b�dziesz musia� wysila� si�, aby �wieci�, b�dziesz musia� tylko usi�owa� nie zaciemnia� ni