2841
Szczegóły |
Tytuł |
2841 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2841 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2841 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2841 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Josif Brodski
POCHWA�A NUDY*
Lecz gdyby� nie utrzyma� swojego kr�lestwa
I na wz�r ojca swego dotar� w te rejony,
Gdzie my�l oskar�a, a uczucie szydzi,
Uwierz w sw�j b�l...
�Alonzo do Ferdynanda� � W. H. Auden
Istotna cz�ci� tego, co Pa�stwa czeka w przysz�o�ci, zaw�adnie nuda. Chcia�bym powiedzie�
Pa�stwu dzisiaj, przy tej podnios�ej okazji, s�owo na ten temat, gdy� moim zdaniem �adna szko�a
wy�sza sztuk wyzwolonych nie przygotowuje m�odych ludzi na t� mo�liwo��; Dartmouth nie jest tu
wyj�tkiem. Ani nauki �cis�e, ani humanistyczne nie oferuj� seminari�w po�wi�conych nudzie. W
najlepszym wypadku mog� da� o niej pewne wyobra�enie, nara�aj�c na ni� swych s�uchaczy. Ale
czym�e jest przypadkowy kontakt wobec nieuleczalnej choroby? Najbardziej monotonne buczenie
dobiegaj�ce zza katedry albo rozdzieraj�cy oko podr�cznik napisany napuszona angielszczyzn� to
doprawdy fraszka w por�wnaniu z ow� Sahar� psychiczn�, kt�ra zaczyna si� w sypialni, a kresu jej
nie k�adzie �aden widnokr�g.
Nuda, znana pod r�nymi pseudonimami � uprzykrzenie, zniech�cenie, znu�enie, chandra,
melancholia, marazm, apatia, oboj�tno��, ot�pienie, letarg, ospa�o��, stupor itd. � to zjawisko
z�o�one, b�d�ce nade wszystko wynikiem powt�rzenia. Zdawa�oby si� wi�c, �e najlepszym
lekarstwem powinna by� ustawiczna pomys�owo�� i oryginalno��. Tak� nadziej� mog� �ywi� tylko
ludzie m�odzi i wkraczaj�cy w �ycie, tacy jak Pa�stwo. Niestety, �ycie nie dostarcza takich
mo�liwo�ci, gdy� najwa�niejszym czynnikiem �ycia jest w�a�nie powt�rzenie.
Mo�na by, oczywi�cie, dowodzi�, �e wci�� nowe pr�by w zakresie oryginalno�ci i pomys�owo�ci
stanowi� motor post�pu, a zatem � chcia�oby si� rzec � cywilizacji. W�r�d jednak dobrodziejstw
oceny z perspektywy czasu ten akurat s�d nie nale�y do najcenniejszych. Gdyby�my bowiem
podzielili histori� ludzko�ci wed�ug odkry� naukowych, nie m�wi�c ju� o koncepcjach etycznych,
skutek nie przemawia�by na nasza korzy��. Technicznie rzecz bior�c, otrzymaliby�my ca�e wieki
nudy. Ju� samo poj�cie oryginalno�ci lub innowacji kryje w sobie jednostajno�� typowej
rzeczywisto�ci, �ycia, kt�rego g��wnym czynnikiem � ba, j�zykiem � jest nuda.
Tym w�a�nie ono � �ycie � r�ni si� od sztuki, kt�rej najgorszym wrogiem, jak Pa�stwu zapewne
wiadomo, jest bana�. Nic wi�c dziwnego, �e sztuka r�wnie� nie uczy nas, jak sobie radzi� z nud�.
Istnieje zaledwie garstka powie�ci, kt�re o tym traktuj�; obraz�w jeszcze mniej; a muzyka jest w
przewa�aj�cej mierze niesemantyczna. Og�lnie rzecz bior�c, sztuka przedstawia nud� w spos�b
obronny, satyryczny. Tote� jedynie wtedy zapewni azyl przed nud�, przed egzystencjalnym
ekwiwalentem bana�u, je�eli sami Pa�stwo stan� si� tw�rcami. Zwa�ywszy jednak Pa�stwa liczb�,
to perspektywa wydaje si� tyle� nieapetyczna, co nieprawdopodobna.
Gdyby jednak po wyj�ciu z tej promocji zasiedli Pa�stwo w pe�nym sk�adzie do maszyn do pisania,
sztalug i fortepian�w Steinwaya, nic nie uchroni Pa�stwa w pe�ni od nudy. Skoro powtarzalno�� jest
matk� nudy, to rych�o Pa�stwa, m�odych i nowoczesnych, powali brak uznania i niskie zarobki, oba
chroniczne w �wiecie sztuki. Pod tym wzgl�dem pisanie, malowanie, komponowanie muzyki nie
umywaj� si� do pracy w firmie prawniczej, w banku lub nawet w laboratorium.
W tym te�, oczywi�cie, kryje si� zbawienna si�a sztuki. Sztuka, jako zaj�cie nielukratywne, do��
opieszale pada ofiar� demografii. Bo, jak powiedzieli�my, powtarzalno�� jest matk� nudy, to
demografia (kt�ra odegra w Pa�stwa �yciu znacznie wi�ksz� rol� ni� jakakolwiek opanowana tu
przez Pa�stwa dyscyplina) jest drugim z jej rodzic�w. Prosz� mi tego nie poczyta� za mizantropi�,
poniewa� jestem prawie dwa razy starszy od Pa�stwa i za mojego �ycia liczba mieszka�c�w globu
zd��y�a si� podwoi�. Kiedy do�yj� Pa�stwo mojego wieku, wzro�nie czterokrotnie i to niezupe�nie
w oczekiwany przez Pa�stwa spos�b. Na przyk�ad do roku 2000 dojdzie do takiego przetasowania
kulturowego i etnicznego, kt�re podwa�y Pa�stwa ide� w�asnego cz�owiecze�stwa.
Ju� samo to zjawisko ograniczy potencja� oryginalno�ci i pomys�owo�ci jako antidotum nudy. Ale
nawet w bardziej monochromatycznym �wiecie drugi szkopu� pomys�owo�ci i oryginalno�ci tkwi
w�a�nie w ich, dos�ownej, op�acalno�ci. Je�eli kto� z Pa�stwa ma do tego smyka�k�, to na pewno
szybko si� dorobi. Chocia� taka perspektywa jest kusz�ca, wi�kszo�� z Pa�stwa wie z pierwszej
r�ki, �e nikt tak si� nie nudzi, jak bogaci, albowiem za pieni�dze mo�na kupi� czas, a czas ma
sk�onno�� do powtarzania si�. Zak�adaj�c, �e nie zmierzaj� Pa�stwo do n�dzy � bo w�wczas nie
wst�piliby Pa�stwo na uczelnie � nale�y domniemywa�, �e nuda dopadnie Pa�stwa, gdy tylko
wpadn� Pa�stwu w r�ce pierwsze narz�dzia umilania sobie �ycia.
Dzi�ki nowoczesnej technice te narz�dzia s� tak liczne, jak synonimy nudy. W �wietle ich funkcji �
by cz�owiek zapomnia� o ja�owo�ci czasu � ju� ich mnogo�� m�wi sama za siebie. Nie mniej
wymowna jest funkcja si�y nabywczej, z kt�rej pot�g� spotkaj� si� Pa�stwo ju� przy wyj�cie z tej
uroczysto�ci, gdy� odb�dzie si� ono przy akompaniamencie pstrykania i terkotu w�a�nie takich
urz�dze�, �ciskanych mocno przez Pa�stwa rodzic�w i krewnych. Jest to prorocza scena, Panie i
Panowie, absolwenci z roku 1989, poniewa� wkraczaj� Pa�stwo w �wiat, w kt�rym dokumentacja
zdarzenia przes�ania samo zdarzenie � �wiat wideo, stereo, zdalnego sterowania, dres�w do biegania
i maszyny do �wicze�, aby utrzyma� kondycj� niezb�dn� do prze�ywania przesz�o�ci w�asnej lub
cudzej � zapuszkowanej ekstazy ��dnej �wie�ej krwi.
Wszystko, co uk�ada si� w jaki� wz�r, jest brzemienne nud�. Pod niejednym wzgl�dem odnosi si�
to do pieni�dzy, zar�wno do samych banknot�w, jak i do ich posiadania. Nie chodzi tu oczywi�cie o
reklam� ub�stwa jako ucieczki od nudy � chocia� �wi�temu Franciszkowi najwyra�niej to si� uda�o.
Mimo jednak ca�ej otaczaj�cej nas deprywacji pomys� zak�adania nowych zakon�w nie brzmi
szczeg�lnie zach�caj�co w dobie wideochrze�cija�stwa. Ponadto Pa�stwo, m�odzi i wkraczaj�cy w
�ycie, wol� czyni� dobro gdzie� w Afryce Po�udniowej ni� pod bokiem, pr�dzej wyrzekn� si�
ulubionego napoju orze�wiaj�cego, ni� o�miel� si� zapu�ci� do dzielnicy n�dzy we w�asnym mie�cie.
Nikt jednak nie zaleca Pa�stwu ub�stwa. Warto jednak przypomnie�, �eby patrzyli Pa�stwo
bardziej krytycznie na pieni�dze, albowiem zera na Pa�stwa kontach mog� poci�gn�� za sob� ich
odpowiedniki w g�owach.
Co si� tyczy n�dzy, nuda stanowi najbardziej brutalny aspekt tej niedoli, a ucieczka od niej
przybiera jeszcze bardziej radykalne formy: gwa�townego buntu lub narkomanii. Oba zjawiska s�
przej�ciowe, gdy� niedola ub�stwa jest niesko�czona; oba, z powodu owej niesko�czono�ci, drogo
kosztuj�. Og�lnie rzecz bior�c, cz�owiek, kt�ry wstrzykuje sobie heroin�, robi to mniej wi�cej z tych
samych pobudek, z jakich Pa�stwo kupuj� magnetowid � �eby przechytrzy� ja�owo�� czasu.
R�nica jednak w tym, �e tamten wydaje wi�cej, ni� posiada, oraz, �e jego droga ucieczki staje si�
r�wnie ja�owa, jak to, od czego ucieka � znacznie pr�dzej, ni� Pa�stwa droga. Na og�, wyczuwalna
pod palcami r�nica mi�dzy ig�� strzykawki, a guzikiem stereo odpowiada z grubsza r�nicy mi�dzy
rych�ym a spowolnionym oddzia�ywaniem czasu na n�dzarzy i mo�nych tego �wiata. Jednym s�owem,
czy kto� jest bogaty, czy biedny, pr�dzej, czy p�niej ta ja�owo�� czasu go dopadnie.
Jako potencjalni mo�ni padn� Pa�stwo ofiar� nudy swojej pracy, przyjaci�, ma��onk�w,
kochank�w, widoku z okna, mebli lub tapet w pokoju, w�asnych my�li, siebie samych. B�d� si�
Pa�stwo zatem starali wymy�li� drogi ucieczki. Pomin�wszy wspomniane ju� ucieszne zabawki,
mo�na zmienia� prac�, miejsce zamieszkania, towarzystwo, kraj, klimat; mo�na pr�bowa�
promiskuityzmu, alkoholu, podr�y, kurs�w gotowania, narkotyk�w, psychoanalizy.
Mo�na wr�cz po��czy� wszystko razem i przez chwil� mo�e to zda� egzamin. Oczywi�cie d9o
dnia, w kt�rym obudz� si� Pa�stwo w swoim pokoju, w otoczeniu nowej rodziny, nowych tapet, w
innym kraju i klimacie, ze stosem rachunk�w z biura podr�y i od swojego terapeuty, a mimo to z
tym samym niesmakiem wobec �wiat�a dziennego wlewaj�cego si� przez okno. A przy wzuwaniu
p�but�w odkryj� Pa�stwo, �e brak im cholew, za kt�re mo�na by si� wyci�gn�� z bagna tego, co
ju� znane. Zale�nie od wieku lub temperamentu albo wpadn� Pa�stwo w panik�, albo przyjm� z
rezygnacj� poczucie, �e ju� to znaj�, albo wreszcie po raz kolejny rzuc� si� w ko�owr�t zmian
Nerwica i depresja wejd� na sta�e do Pa�stwa s�ownika; proszki � do domowej apteczki.
Zasadniczo nie ma w tym nic z�ego, �e kto� obraca sobie �ycie w wieczn� pogo� za innymi
mo�liwo�ciami, przeskakuje od jednej pracy do drugiej, wci�� zmienia ma��onk�w, otoczenie itd.,
pod warunkiem, �e sta� go na alimenty i graciarni� wspomnie�. Taki los nieraz przecie� wys�awiano
na ekranie i w poezji romantycznej. S�k jednak w tym, �e w kr�tkim czasie taka pogo� staje si�
zaj�ciem na pe�en etat, a potrzeba alternatyw zaczyna przypomina� dzienn� dawk� narkomana.
Jest wszak�e jeszcze jedno wyj�cie. By� mo�e z Pa�stwa punktu widzenia nie lepsze, a przy tym
niekoniecznie pewne, lecz za to proste i niedrogie. Ci z Pa�stwa, kt�rzy czytali wiersz �S�uga do
s�ug� Roberta Frosta, mog� pami�ta� tak� linijk�: �Najlepsze wyj�cie zawsze wiedzie na wskro�.�
Chcia�bym teraz zaproponowa� wariacj� na ten temat.
Gdy nas zdybie nuda, trzeba jej si� podda�. Niech nas powali, pogr��y; si�gnijmy dna. Ta zasada
dotyczy wszystkiego, co nieprzyjemne � im pr�dzej cz�owiek si�gnie dna, tym pr�dzej wyp�ynie na
powierzchni�. Chodzi o to, parafrazuj�c innego wielkiego poet� j�zyka angielskiego, �eby spogl�da�
szeroka otwartymi oczyma wprost w Najgorsze. Nuda zas�uguje na takie ogl�dziny, albowiem
reprezentuje czysty, nie rozrzedzony czas w ca�ej jego powtarzalnej, ja�owej, monotonnej
okaza�o�ci.
Nuda jest, by tak rzec, oknem na czas, na te jego cechy, kt�re zwykle lekcewa�ymy, najcz�ciej
za cen� utraty r�wnowagi psychicznej. Kr�tko m�wi�c, jest oknem na niesko�czono�� czasu, to
znaczy, na nasz� w nim znikomo��. Z niej chyba rodzi si� strach przed samotnymi, nu��cymi
wieczorami, fascynacja, z jak� niekiedy obserwujemy py�ek kurzu wiruj�cy w promieniu s�o�ca, gdy
gdzie� tam cyka zegar, dzie� jest upalny, a nasza si�a woli r�wna si� zeru.
Kiedy to okno si� otworzy, prosz� nie pr�bowa� go zamyka�; przeciwnie, trzeba otworzy� je na
o�cie�. Albowiem nuda przemawia j�zykiem czasu i mo�e przynie�� najcenniejsz� lekcj� w �yciu �
jakiej nie udzielona Pa�stwu tu, na tych zielonych trawnikach � lekcj� naszej dog��bnej znikomo�ci.
Cenn� zar�wno dla Pa�stwa, jak i dla tych, o kt�rych Pa�stwo si� otr�. �Jeste� sko�czony �
powiada cz�owiekowi czas g�osem nudy � cokolwiek wi�c zrobisz, zrobisz to, z mojego punktu
widzenia na pr�no.� Mo�e to, oczywi�cie, nie by� muzyka dla Pa�stwa uszu; ale poczucie
daremno�ci, ograniczonego znaczenia nawet najlepszych, najgorliwszych poczyna� jest lepsze od
z�udzenia na temat ich skutk�w i towarzysz�cego im poczucia w�asnej wielko�ci.
Albowiem nuda to inwazja czasu w system Pa�stwa warto�ci. Osadza �ycie we w�a�ciwej
perspektywie, co owocuje precyzj� i pokor�. Warto przy tym zauwa�y�, �e precyzja rodzi pokor�.
Im lepiej poznaj� Pa�stwo w�asny format, tym wi�cej nab�d� pokory i zrozumienia dla swoich
bli�nich, dla tego py�ku wiruj�cego w s�o�cu albo znieruchomia�ego ju� na stole. Ech, ile to �ycia
obr�ci�o si� w te drobiny! Nie tyle z Pa�stwa punktu widzenia, ile z ich. S� Pa�stwo dla nich tym,
czym dla Pa�stwa czas; dlatego wydaj� si� tak ma�e. A czy wiedz� Pa�stwo, co kurz m�wi, gdy si�
go �ciera ze sto�u?
�Pami�taj o mnie�
szepcze kurz.
Nie ma nic dalszego od raptularza umys�owego kogokolwiek z Pa�stwa, m�odych i wkraczaj�cych
w �ycie, ni� emocja wyra�ona w tym dwuwierszu Petera Huchela, nie �yj�cego ju� niemieckiego
poety.
Nie cytuj� go tu dlatego, �e chcia�bym wpoi� Pa�stwu upodobanie do rzeczy ma�ych � nasion i
ro�lin, ziaren piasku czy komar�w � ma�ych, lecz jak�e licznych. Zacytowa�em ten dwuwiersz, bo go
lubi�, bo rozpoznaj� w nim siebie, a jednocze�nie ka�de �ywe stworzenie, kt�re ma zosta�
zmiecione z dost�pnej mu powierzchni. �Pami�taj o mnie, szepcze kurz.� Co by to mog�o by�? To,
�e ust�puj�c mu pod wzgl�dem znaczenia, przewy�szamy go wra�liwo�ci�.
To w�a�nie znaczy by� znikomym. Je�li dopiero parali�uj�ca wol� nuda pozwala nam to zrozumie�,
to cze�� niechaj b�dzie nudzie. Jeste� znikomy, poniewa� jeste� sko�czony. Im bardziej jednak co�
jest sko�czone, tym bardziej jest przepe�nione �yciem, uczuciami, rado�ci�, obawami, zrozumieniem.
Albowiem niesko�czono�� nie tryska zbytnio �yciem ani emocjami. Przynajmniej tyle podpowiada
nam nasza nuda. Gdy� nuda jest nud� niesko�czono�ci.
Prosz� wi�c szanowa� nud� za jej rodow�d � chyba nie mniej, ni� siebie za sw�j. Albowiem
w�a�nie przeczucie owej nieo�ywionej niesko�czono�ci przes�dza o �arliwo�ci ludzkich uczu�, kt�ra
cz�sto owocuje pocz�ciem nowego �ycia. Nie chc� przez to powiedzie�, ze zostali Pa�stwo pocz�ci
z nudy, ani �e niesko�czono�� zawsze rodzi sko�czono�� (chocia� oba stwierdzenia mog� mie� co�
z prawdy). Pragn� raczej powiedzie�, ze nami�tno�� jest przywilejem istot znikomych.
Prosz� wi�c stara� si� zachowa� swoj� nami�tno��, ch��d za� pozostawi� konstelacjom.
Nami�tno�� jest nade wszystko remedium przeciw nudzie. Innym jest oczywi�cie b�l � bardziej
zreszt� fizyczny ni� psychiczny, cz�sty plon nami�tno�ci; ale nie �ycz� Pa�stwu ani jednego, ani
drugiego. Kiedy jednak kto� cierpi, to przynajmniej wie, �e nie pad� ofiar� oszustwa (cia�a ani
umys�u). Podobnie zalet� nudy, udr�ki oraz poczucia znikomo�ci egzystencji w�asnej jest pewno��, a
tak�e wszystkiego innego jest pewno��, �e nie zachodzi tu oszustwo.
Mog� Pa�stwo r�wnie� szuka� ratunku w powie�ciach kryminalnych albo w kinie akcji � w czym�,
co popycha cz�owieka tam, gdzie nie bawi� werbalnie/wizualnie/mentalnie przedtem � czym�
d�ugotrwa�ym, cho�by tylko na kilka godzin. Prosz� jednak unika� telewizji, zw�aszcza skakania po
kana�ach � bo to ju� jest ja�owo�� wcielona. Gdyby jednak te �rodki zaradcze zawiod�y, prosz�
otworzy� si� na nud�, �rzu� ca�a sw� dusz� w ten rosn�cy sm�tek�. Prosz� spr�bowa� przytuli�
nud� i udr�k�, albo da� im si� przytuli�, bo i tak s� wi�ksze od Pa�stwa. Z pewno�ci� d�awi�ce to
�ono, ale nale�y stara� si� wytrzyma� jak najd�u�ej, a potem jeszcze troch�. Przede wszystkim
prosz� nie my�le�, �e gdzie� si� Pa�stwo potkn�li, nie pr�bowa� zawraca�, �eby naprawi� sw�j
b��d. Ale jak rzek� poeta: �Uwierz w sw�j b�l�. Ten straszliwy nied�wiedzi u�cisk to nie �aden b��d.
Nie jest nim nic, co Pa�stwa frasuje. Prosz� nie zapomina� o tym, �e nie ma takiego u�cisku na tym
�wiecie, kt�ry by si� w ko�cu nie rozwar�.
Je�eli to wyda si� Pa�stwu smutne, to nie zaznali Pa�stwo smutku. Je�eli wyda si� niedorzeczne,
oby czas przyzna� Pa�stwu racj�. Gdyby natomiast Pa�stwo uznali, �e to niestosowne przy tak
podnios�ej okazji, �miem si� nie zgodzi�.
Owszem, zgodzi�bym si�, gdyby ta okazja u�wietnia�a Pa�stwa pobyt tutaj, ale przecie� znaczy
odej�cie. Jutro ju� tu Pa�stwa nie b�dzie, bo rodzice op�acili tylko cztery lata i ani dnia d�u�ej. Musz�
wi�c Pa�stwo ruszy� w �wiat, ku swoim karierom, pieni�dzom, rodzinom, na spotkanie swych
niepowtarzalnych los�w. Na ca�ym �wiecie za�, ani w�r�d gwiazd, ani w tropikach, ani poza
granicami Vermontu nikt nie wie o tej ceremonii na centralnym skwerze Dartmouth. Nawet nie ma
pewno�ci, czy d�wi�ki orkiestry uczelnianej dotr� do White River Junction.
Dzi� Pa�stwo, rocznik 1989, st�d odchodz�. Wkraczaj� Pa�stwo w �wiat znacznie g�ciej
zaludniony ni� ta zaszyta w borach okolica, kt�ry zwr�ci na Pa�stwa znacznie mniej uwagi, ni�
przywykli Pa�stwo tutaj przez te cztery lata. S� Pa�stwo ze wszech miar zdani na siebie. Co za� do
znaczenia, pr�dko je mo�na oszacowa�, je�eli zestawi si� liczb� Pa�stwa, 1100, z liczb� ludno�ci
�wiata � 4,9 miliard�w. Roztropno�� zatem przystoi tej okazji nie mniej ni� fanfary.
�ycz� Pa�stwu tylko i wy��cznie szcz�cia. Mimo to czeka Pa�stwa wiele mrocznych, a co gorsza,
nudnych godzin, spowodowanych tyle� �wiatem zewn�trznym, co Pa�stwa my�lami. Powinni si�
jako� Pa�stwo przed nimi umocni�, co pr�bowa�em tu uczyni� na m�j skromny spos�b, chocia� to
na pewno nie wystarczy.
Albowiem przed Pa�stwem wspania�a, lecz m�cz�ca podr�; wskakuj� dzi� niejako Pa�stwo do
rozp�dzonego poci�gu. Nikt Pa�stwu nie powie, co Pa�stwa czeka, a ju� najmniej ci, kt�rzy tu
zostaj�. Co do jednego wszak mog� Pa�stwa zapewni�, �e nie jest to podr� w t� i z powrotem.
Prosz� wi�c czerpa� pewn� pociech� z faktu, �e cho�by jedna czy druga stacja okaza�a si� nawet
najbardziej niezno�na, poci�g nie przystanie tam na zawsze. Nigdy zatem nie utkn� Pa�stwo w
szczerym polu � cho�by nawet tak si� mog�o zdawa�; bo to miejsce zaraz odejdzie w przesz�o��.
Odt�d b�dzie ju� tylko nikn�o w Pa�stwa oczach, bo poci�g znajduje si� w ci�g�ym ruchu. B�dzie
nikn�o, nawet cho�by si� Pa�stwu zdawa�o, �e utkn�li... Prosz� zatem rozejrze� si� raz jeszcze,
dop�ki wci�� ma naturalne rozmiary, dop�ki jeszcze nie jest fotografi�. Prosz� spojrze� na nie z
czu�o�ci�, na jak� ka�dego sta�, bo patrz� Pa�stwo na swoj� przesz�o��. Prosz� spojrze�, �e tak
powiem, otwartymi oczami na to, co najlepsze. Bo nie s�dz�, �e gdziekolwiek b�dzie Pa�stwu lepiej
ni� tutaj.
? Mowa wyg�oszona na uroczystej promocji absolwent�w Dartmouth College w lipcu 1989.
(przek�ad Anna Ko�yszko, Micha� K�obukowski)