246
Szczegóły |
Tytuł |
246 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
246 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 246 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
246 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "BIA�ORUSKA MNIEJSZO�� NARODOWA JAKO GRUPA STYGMATYZOWANA"
autor: EL�BIETA CZYKWIN
BIA�ORUSKA
MNIEJSZO�� NARODOWA JAKO GRUPA
STYGMATYZOWANA
T2~N5 1.l~aNa Bia�ystok 2000
Recenzenci: prof. dr hab. Hanna �wida - Ziemba prof. dr hab. Jerzy Nikitorowicz Red a keja:
T:libieta Koz�owska - �wi�tkowska
Korekta: Halina i Marek �awniccy Dorota Wysocka
Sk�ad: Halina Kierdelewicz
Projekt ok�adki: Anna Radziukiewicz
Zdj�cie na ok�adce: Marek Dolecki
(c) Copyright by
TRANS HUMANA Wydawnictwo Uniwersyteckie 15-328 Bia�ystok, ul. �wierkowa 20 tel. (085) 745 74 23, tel./fax 745 73 95
Wszystkie prawa zastrze�one
No part of this book may be produced in any form without permission of the publisher ISBN 83-86696-58-3
Wydanie publikacji dofinansowane
przez Wydzia� Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Bia�ymstoku Druk i oprawa:
ORTHDRUK, Sp. z o.o., Bia�ystok, ul. Sk�adowa 9, tel. (085) 742 25 17
Wst�p ...................................................................................:..................................... 7 Cz�� I
MY I ONI. STYGMATYZACJA JAKO PERSPEKTYWA TEORETYCZNA
Rozdzia� I
TEORETYCZNE UZASADNIENIA PODZIA�U NA MY I ONI ......... 15 Rozdzia� II
CZYNNIKI KONSERWUJ�CE PODZIA� NA MY I ONI ......................26 Rozdzia� III
BIA�ORUSKO-PRAWOS�AWNA MNIEJSZO�� A POLSKO-
-KATOLICKA WI�KSZO��. CHARAKTERYSTYKA RELACJI .............51Rozdzia� IV
TEORIA STYGMATYZACJI. WPROWADZENIE .......................................68Rozdzia� V
WYMIARY STYGMATYZACJI .........................................................................83Rozdzia� VI
OSOBA W GRUPIE STYGMATYZOWANEJ ..............................................104Rozdzia� VII
TEORIA STYGMATYZACJI
JAKO UNIWERSALNA PERSPEKTYWA BADAWCZA .........................136 Cz�� II
BADANA MNIEJSZO�� W �WIETLE TEORII STYGMATYZACJI
Rozdzia� VIII
ZA�O�ENIA BADAN W�ASNYCH .............................................................163Rozdzia� IX
STYGMAT PRZESZ�O�CI ...................................................................................191Rozdzia� X
KONFESYJNA P�ASZCZYZNA STYGMATYZACJI ..............................201Rozdzia� XI
MA��E�STWA MIESZANE
SZCZEG�LNA P�ASZCZYZNA STYGMATYZACJI .............................218Rozdzia� XII
SZKOLNA P�ASZCZYZNA STYGMATYZACJI .....................................248
Rozdzia� XIII
J�ZYKOWA P�ASZCZYZNA STYGMATYZACJI .................................. Rozdzia� XIV
REAKCJE NA STYGMAT ................................................................................. Cz�� III
MI�DZY TEORI� A PRAKTYK�
Rozdzia� XV
WA�NE UOG�LNIENIA .................................................................................... Rozdzia� XVI OBRAZ BADANEJ GRUPY W �WIETLE TEORII STYGMATYZACJI ..
Rozdzia� XVII
BADANA MNIEJSZO�� W PERSPEKTYWIE EDUKACYJNEJ ........... Rozdzia� XVIII
OSOBA WOBEC STYGMATYZACJI .............................................................. Rozdzia� XIX
STYGMATYZUJ�CA Rf~�NICA ........................................................................262 278
WST�P
Liczebno�� bia�oruskiej autochtonicznej mniejszo�ci narodowej szacuje si� na 250-300 tys. os�b (0,7-0,8% og�u mieszka�c�w Polski), co stanowi 287 wia j� na drugim miejscu w�r�d autochtonicznych mniejszo�ci narodowych w Polsce (po grupie niemieckiej).296 Cz�sto Bia�orusin�w' w potocznym uj�ciu uwa�a si� za grup� wyznawc�w prawos�awia, ale kryterium wyznaniowe nie jest w tym przypad316 ku wystarczaj�co ostre, gdy� do prawos�awia przyznaje si� r�wnie� cz��Ukrai�c�w, �emk�w, a tak�e Polak�w. Pewna cz�� Bia�orusin�w, w wy335 piku stosunkowo licznych ma��e�stw mieszanych, nale�y tak�e doKo�cio�a katolickiego. 342 Bia�orusini nie zawsze s� �wiadomi swojej przynale�no�ci narodowej i cz�sto deklaruj� cechy tzw. "grup pogranicza", o niesprecyzowanej �wiadomo�ci narodowej, ale o silnym poczuciu to�samo�ci terytorialnej (lokalnej, regionalnej), kt�ra nieraz zast�puje �wiadomo�� narodow�. Osoby,takie cz�sto uwa�aj� sig za "tutejszych", a sw�j j�zyk okre�laj� jako "miejscowy", "tutejszy", "sw�j". Po upadku systemu komunistycznego od dawna t�umione aspiracje �rodowisk mniejszo�ciowych pocz�y by� coraz g�o�niej artyku�owane. Jednonarodowy i jednoreligijny charakter Polskiz stawa� si� coraz bardziej problematyczny. ` Na tle przemian demokratycznych najwyra�niejszy post�p daje si� zauwa�y� w odniesieniu do mniejszo�ci niemieckiej, ale tak�e litewskiej i ukrai�skiej, a najmniejszy w odniesieniu do mniejszo�ci bia�oruskiej. Problem asymilacji autochtonicznych mniejszo�ci narodowych z perspektywy Polski, w kt�rej mniejszo�ci stanowi� 3-4%, tj. 1-1,3 miliona os�b, stanowi szczeg�ln� strat�. Autochtoniczne mniejszo�ci zamieszkuj�ce Polsk� nie roszcz� sobie bowiem praw terytorialnych, ani z racji ma�ej liczebno�ci nie stanowi� zagro�enia dla wi�kszo�ci, stanowi� natomiast niemo�liw� do przecenienia szans� otwieraj�c� dialog z grupami my�l�cymi inaczej, dla kt�rych pomy�lno�� Polski, jako kraju ojczystego, stanowi najwy�sz� warto��. W planie indywidualnym nale�y zaznaczy�, �e Polska przez ca�y okres 7
powojenny, w wyniku trudno�ci z przekraczaniem granic, by�a krajem w znacznym stopniu zamkni�tym na Innego. Tak�e w�asne mniejszo�ci narodowe w spo�ecznej �wiadomo�ci albo stawa�y si� niewidzialne3, albo istnia�y w postaci stereotypowych, negatywnie naznaczonych obraz�w �yda, Ukrai�ca czy Niemca. Taki stan rzeczy uniemo�liwia� statystycznemu Polakowi bezpo�redni�, osobist� relacj� z odmiennym etnicznie i/lub religijnie. Koledzy z klasy byli zazwyczaj bez wyj�tku Polakami, katolikami, podobnie jak szefowie w pracy, koledzy w wojsku czy partnerzy �yciowi. Ma��e�stwa mieszane, cudzoziemski szef, przyjaciel innej rasy i tym podobne do�wiadczenia, stanowi�ce element biografii znacz�cej liczby Niemc�w, Szwed�w, Holendr�w itd., rzadko stanowi�y tre�� do�wiadcze� Polak�w. Pog��bia�a to dodatkowo s�aba znajomo�� j�zyk�w obcych oraz ignorancja w kwestiach dotycz�cych innych narod�w i wyzna�. Je�li w stosunkowo kr�tkim czasie zaleg�o�ci te nie zostan� nadrobione, tendencje ksenofobiczne i nieprzyjazny stosunek do Innych, szczeg�lnie tych nieznanych, mo�e ulec pog��bieniu. Jedyn� obiecuj�c� perspektyw� w tej kwestii jest podkre�lenie, niemo�liwej do przecenienia, roli szeroko poj�tej edukacji spo�ecznej. 11
Badania nad mniejszo�ciami narodowymi, mimo ogromnych tradycji etnologii, antropologii kulturowej, socjologii, psychologii i pedagogiki mi�dzykulturowej nie s� problemem zamkni�tym4. Poszukiwaniu nowych kategorii analizy, poszerzaj�cych mo�liwo�� rozumienia Innego, towarzysz� spory dotycz�ce interpretacji relacji wzajemnych w perspektywie historycznej, analizy biografii os�b i monografie instytucji wa�nych dla relacji mi�dzy wi�kszo�ci) a mniejszo�ci�, �wiadomo�ci� i to�samo�ci� indywidualn� i zbiorowi cbu grup itd. Szczeg�lnie produktywne wydaj� si� tu badanie konflikt�w wzajemnych jako spektakularnych przejaw�w �wiadomo�ci. Obserwowanie: rozwijaj�cych si� konflikt�w (np. wok� �wirowiska, stra�nicy w I'u�sku, by�ej katedry unickiej w Przemy�lu itp.) z perspektywy bezstronnego negocjatora wydaje si� by� produktywnym podej�ciem, umo�liwiaj�cym interakcyjn� analiz� �wiadomo�ci mniejszo�ci. C� jednak zrobi�, kiedy etos narodowy i poczucie to�samo�ci grupy w�asnej s� tak s�abe, �e ulega ona asymilacji w zawrotnym tempie, prawie nie stawiaj�c oporu? Je�li konflikty s� �ladowe, a poczucie ni�szo�ci na tyle silne, �e jedynymi mechanizmami obronnymi staje si� unikanie konfliktu oraz stosowanie technik akomodacyjnych? 'lak w�a�nie dzieje si� z bia�orusk� mniejszo�ci� na wschodnim pograaicrus. Poczucie to�samo�ci narodowej i - co za tym idzie - odr�bno�ci mniejszo�ci wobec wi�kszo�ci, ma swoje oparcie w tradycji pa�stwowo�ci. Bia�oru� po tamtej stronie Bugu takiej tradycji nie posiada. Nie posiada te� ugruntowanej tradycji j�zykowej. W Mi�sku nie s�yszy si� w publicznych miejscach, aby kto� m�wi� po bia�orusku. Przyw�dcy pa�~twowi przemawiaj� do swojego narodu po rosyjsku. Jakby tego nie dosy�, j�zyk bia�oruski na terenach tzw. "g�ubinki" istnieje prawie wy��cznie w wersji oralnej. Wiara nie jest tak�e jednoznacznym wyk�adnikiem bia�orusko�ci. Prawos�awie, jakkolwiek jest wyznaniem dominuj�cym, nie jest jedynym i zachodnia oraz cz�ciowo po�udniowa cz�� Bia�orusi jest skatolicyzowana. Kszta�tuj�cy wsp�czesn� kultur� bia�orusk� tw�rcy w wi�kszo�ci nie byli prawos�awni. Ich przywi�zanie do tradycji mia�o swoje granice i nie obejmowa�o najwy�szej ofiary - �ycia za ojczyzn�. Dlatego Bia�orusini, inaczej ni� Ukrai�cy, maj� stosunkowo nielicznych swoich bohater�w, kt�rzy za�wiadczyliby o swoim patriotyzmie ofiar� �ycia. Obecnie na niekorzy�� Bia�orusi przemawia tak�e katastrofalna sytuacja gospodarczo-polityczno-spo�eczna. Bieda i zacofanie kulturalne na Bia�orusi z ka�dym dniem pog��bia dystans cywilizacyjny mi�dzy tym krajem a reszt� Europy. Mo�e nawet nie tyle sytuacja, co brak perspektyw dla kraju jak i pojedynczych os�b, nie sk�ania do identyfikacji. Eto nie nasza wina - eto nasza bieda. Taka konstatacja wydaje si� szczeg�lnie trafna. Bia�orusini asymiluj� si�, ale nie jest to proces bezbolesny. Poczucie krzywdy, osamotnienia i niezrozumienia jest podzielane nie tylko zreszt� przez przedstawicieli bia�oruskiej mniejszo�ci narodowej. Psychologiczne procesy zwi�zane z asymilacj� i wytracaniem w�asnej to�samo�ci spo�ecznej nie s� bezbolesne, nie s� te� mo�liwe do dostrze�enia z perspektywy wi�kszo�ci. Poczucie niezawinionej krzywdy, zapisane w przesz�ej legendzie relacji z wi�kszo�ci�, staje si� dominuj�cym do�wiadczeniem reprezentant�w mniejszo�ci. Z tego wzgl�du teoria stygmatyzacji wydaje si� by� produktywn� opcj� epistemologiczn�, ods�aniaj�c� interakcyjny charakter ura�ania, jego przesz�e zakorzenienie, nie�wiadomy dla przedstawicieli wi�kszo�ci, a bole�nie oczywisty dla reprezentant�w mniejszo�ci, status osoby skrzywdzonej. Swoista nostalgia i subiektywne poczucie krzywdy jest uniwersalne, charakterystyczne dla wszystkich mniejszo�ci narodowych, tak�e tych, kt�rych status, obiektywnie rzecz ujmuj�c, jest relatywnie wysoki, np. breto�skiej mniejszo�ci narodowej we Francjib, czy w�gierskiej na S�owacji'. Subiektywne poczucie krzywdy stanowi wa�ny element analizy �wiadomo�ci reprezentant�w mniejszo�ci narodowych. Jest oczywiste jednak, �e analiza taka powinna mie� charakter interakcyjny. Sytuacja mniejszo 8
�ci jest bowiem rezultatem percepcji stosunku wi�kszo�ci do tej�e i vice versa. W spo�ecze�stwie polskim samopoczucie r�nych grup mniejszo�ciowych jest r�ne w zale�no�ci od tego, jakim stopniem sympatii s� one darzone. Mechanizmy stereotyp�w i oczekiwa� wzajemnych maj� tu ogromn� si�� sprawcz�. Wspomniane wy�ej dwa elementy: subiektywne poczucie krzywdy oraz interakcyjno�� wydawa�y si� centralne w poszukiwaniu optymalnego modelu badawczego. Wa�nym wyzwaniem dla poszukiwanego modelu bada� by� tak�e postulat aplikacyjnej remedialno�ci, co oznacza, �e poszukiwania badawcze powinny otwiera� mo�liwo�� zastosowania uzyskanych wynik�w w celu doskonalenia wzajemnych relacji mi�dzy wi�kszo�ci� i mniejszo�ci�. Poszukiwania powy�ej nakre�lonego modelu bada� zaowocowa�y pr�b� rozwini�cia i zastosowania teorii stygmatyzacji do cel�w analizy �wiadomo�ci bia�oruskiej, a w�a�ciwie bia�orusko - prawos�awnej, gdy� tego okre�lenia, z powod�w, o kt�rych wspomnia�am, b�d� u�ywa�a w pracy, mniejszo�ci narodowej mieszkaj�cej w Polsce jako przyk�adu mo�liwo�ci aplikacyjnych wspomnianej teorii. 111
Praca sk�ada si� z trzech cz�ci. W pierwszej "My i Oni. Stygmatyzacja jako perspektywa teoretyczna' zaprezentowa�am psychologiczne aspekty zwi�zane z podzia�em na My i Oni, kt�re ukazuj� nieuchronny charakter tego rodzaju podzia��w oraz spo�eczne mechanizmy, kt�re ten podzia� konserwuj� (rozdzia� I i II). Specyficzny i szczeg�lny charakter relacji mi�dzy bia�orusko - prawos�awn� mniejszo�ci� i polsko - katolick� wi�kszo�ci� zosta� przedstawiony w rozdziale III. W rozdzia�ach od IV do VII przedstawiam istotne elementy teorii stygmatyzacji, kt�ra stanowi perspektyw� epistemologiczn� dla podj�tych bada�. Cz�� drug�, zatytu�owana "Badana mniejszo�� w �wietle teorii stygmatyzacji", otwieraj� za�o�enia bada� w�asnych (rozdzia� VIII). Rozdzia� IX ukazuje znaczenie przesz�ych stygmat�w dla proces�w psycho-socjolo~;icznych, zachodz�cych w grupie mniejszo�ciowej. Dalej nast�puje preientacja uzyskanych wynik�w badawczych, w kt�rych p�aszczyzny stygmatyracji (konfesyjna, ma��e�stw mieszanych, szkolna, j�zykowa) stanowi� teoretyczn� kanw� porz�dkuj�c� (rozdzia�y X-XIII). Cz�� drug� romyka rozdzia� XIV "Reakcje na stygmat" ('z4~s� trzecia, "Mi�dzy teori� a praktyk�', zawiera syntetyczn� i upori.~~~lk~nvnn� prezentacj� wniosk�w wynikaj�cych z teorii bada� w�asnych (r~m.tir.ial XV i XVI) oraz wskazanie na edukacyjne konsekwencje przepro wadzonych bada�, tak w sensie merytorycznym jak w odniesieniu do metody (rozdzia� XVII). Osoba, reprezentant stygmatyzowanej grupy, nie jest, a raczej nie powinna by�, traktowana jako bierna ofiara spo�ecznej opresji. Posiada ona tak�e w�adz�, kt�ra umo�liwia dzia�ania antycypuj�ce stygmat oraz prewencyjne. Takie praktyczne wskaz�wki znajduj� si� w rozdziale XVIII. Ksi��k� zamyka rozdzia� (XIX) dotycz�cy istoty stygmatyzuj�cej r�nicy kulturowej, napisany w duchu antropologii kulturowej. Ksi��ka ta mog�a powsta� dzi�ki �yczliwej pomocy wielu os�b, kt�rych rady i uwagi wydatnie przyczyni�y si� do ostatecznej jej wersji. Przede wszystkim pragn� podzi�kowa� prof. dr hab. Hannie Swidzie-Ziembie za jej wnikliwe i konstruktywne propozycje, kt�re istotnie poprawi�y wcze�niejsz� wersj� ksi��ki, prof. dr hab. Jerzemu Nikitorowiczowi, cierpliwemu szefowi i uwa�nemu recenzentowi, prof. dr hab. Andrzejowi Janowskiemu za duchowe i merytoryczne wsparcie, Dorocie Wysockiej, kt�ra nie ograniczy�a si� tylko do j�zykowej korekty oraz Halinie Kierdelewicz za wycyzelowanie ostatecznej wersji ksi��ki. Pragn� tak�e podzi�kowa� dr Barbarze Polity�skiej za pomoc w uzyskaniu stypendium w Robinson College na Uniwersytecie w Cambridge, kt�re to stypendium umo�liwi�o mi uzyskanie szeregu wa�nych danych, bez kt�rych ksi��ka ta nie mog�aby powsta�. 11
I'yp,iny:
~ ; y kwm I~.., Mnrntaining the Mother Tongue: The National Identity of the Bialorus.nun, rn l4~lrrnd, [w:] Teatching the Mother Tongue in Multilingual Europe, Tulasiewn e W , /~Giams A. (red.), London 1998. I lul~wnl,~ II Plenum KC PZPR z 1976 roku "O moralno-politycznej jedno�ci m~rmlu polskiego". t W lalach 70. mniejszo�ci narodowe w Polsce sta�y si� w�a�ciwie "niewidzialne" pul,licznie, a ich sytuacja "przypomina�a zachowanie ryb w akwarium. Ludzie krr,ycreli, nawet kto� ich widzia�, ale nie by�o ich s�ycha�. Tak by�o w przypadku ka�dej grupy mniejszo�ciowej, z tym �e dramatyzm sytuacji by� r�ny'. Wypowied� B. Berdychowskiej, dyrektor Biura do spraw Mniejszo�ci Narodowych przy Ministerstwie Kultury, (w:] "�ycie Warszawy" z 28 XI 1990 r. 4. I'or. materia�y z konferencji Dimensions of Cultural, Ethnic and IZegious Identity: Antropological Perspective, Pozna�, 19-20 XI 1998 r. (w druku).5. Sadowski A., Pogranicze polsko-bia�oruskie: to�samo�� mieszka�c�w, Bia�ystok 1995.h. Co mog�am osobi�cie stwierdzi� dzi�ki warsztatom organizowanym przezDeutsch - Franz�sisches Jugendwerk oraz Centre Departamental des EchangesInternationaux du Nord i Europahaus Brandenburg, w kt�rych uczestniczylam w Lorient we Francji w okresie od 25 do 30 pa�dziernika 1993 r. 7. Czykwin E., Bia�oruska mniejszo�� narodowa w Polsce i w�gierska na S�owacji analiza prawna i aplikacyjna, [w:] "Test" 1/96. CZE�� I
MY I ONI
STYGMATYZACJA
JAKO PERSPEKTYWA TEORETYCZNA
Rozdzia� I
TEORETYCZNE UZASADNIENIA PODZIA�;U NA MY I ONI
Podzia�y na My i Oni stanowi� wa�ny fragment osobowej wiedzy spo�ecznej, niezb�dnej w kreowaniu prawid�owych relacji mi�dzyludzkich. W �yciu codziennym obserwujemy wszechobecno�� tych podzia��w. Potrzeba istnienia in-group w opozycji do out-group jest powszechna i ponadkulturowa. Mo�na by�oby s�dzi�, �e eliminacja tego rodzaju podzia��w stanowi najprostszy spos�b wykluczenia, czy cho�by os�abienia, kontrowersji mi�dzy mniejszo�ci� a wi�kszo�ci�. Istotne jest wi�c nie tylko stwierdzenie, �e jest to niemo�liwe, ale pokazanie mechanizm�w, kt�re le�� u podstaw omawianego podzia�u oraz prawide� �ycia spo�ecznego, kt�re konserwuj� wcze�niej powsta�y podzia�. W takiej perspektywie mo�liwe jest zrozumienie genezy i trwa�o�ci podzia��w na My i Oni. Najog�lniej mo�na stwierdzi�, �e ludzie dziel� �wiat spo�eczny na Swoich i Obcych, przy czym ich stosunek do Swoich ma charakter protekcjonistyczny. Wyja�nieniu tego zjawiska mo�e s�u�y� kilka podej�� teoretycznych: 1. Socjobiologiczne. Socjobiologowie sk�onni s� wskazywa� na fakt, i� wszystkie organizmy �ywe preferuj� osobniki podobne pod wzgl�dem genetycznym do wi�kszo�ci jednostek tego samego rodzaju oraz wyra�aj� strach i nienawi�� wobec organizm�w niepodobnych, nawet je�li te ostatnie nie uczyni�y im wcze�niej niczego z�ego. Podej�cie socjobiologiczne' nawi�zuje do teorii ewolucji Karola Darwinaz, kt�ra zak�ada, �e dziedziczymy z pokolenia na pokolenie te geny, kt�re pomagaj� nam prze�y� i wyda� na �wiat potomstwo. Natomiast geny odpowiedzialne za zagra�aj�ce �yciu choroby maj� w przysz�ych pokoleniach niewielkie mo�liwo�ci ujawnienia si�, gdy� zmniejszaj� szans� na prze�ycie i rozmna�anie si�. Socjobiologowie uwa�aj�, �e wiele zachowa� spo�ecznych ma korzenie w wyposa�eniu genetycznym, popychaj�cym ludzi je posiadaj�cych do okre�lonych zachowa�, oraz �e niekt�re zachowania w toku ewolucji (te kt�re s�u�� przetrwaniu i prokreacji) zostaj� silniej utrwalone ni� inne. Istotna jest tu tzw. koncepcja doboru krewniaczego3, zak�adaj�ca, �e zachowania jednostki, maj�ce na celu ochron� �ycia 15
spokrewnionych z ni� os�b, s� utrwalane poprzez mechanizm naturalnej selekcji. Dlatego bardziej jeste�my sk�onni ratowa� w sytuacji zagro�enia naszych krewnych ni� osoby obce, gdy� z tymi pierwszymi dzielimy cz�� posiadanych gen�w. Powy�sza zale�no�� zosta�a udowodniona w odniesieniu do �wiata zwierz�t4. W odniesieniu do ludzi ta prawid�owo�� wydaje si� tak�e obowi�zywa�. Ludzie ch�tniej gotowi s� nara�a� �ycie za swoich krewnych ni� os�b obcych. Zdaniem J. P Rushtonas cz�� konflikt�w na tle etnicznym ma swoje �r�d�o w genetycznym zr�nicowaniu ludzi. Takie wyja�nienie nie mo�e s�u�y� jako podstawa eksplanacji zachowa� spo�ecznych, polegaj�cych na ratowaniu �ycia osobom ca�kowicie obcym lub zupe�nie nieznanym, jak to ma miejsce w przypadku ratowania ton�cych. Zwolennicy socjobiologii odwo�uj� si� w�wczas do normy wzajemno�ci, kt�ra mo�e by� traktowana jako spos�b obligowania innych do podobnych zachowa� oraz rodzaj "gwarancji", i� w sytuacji, kiedy ratuj�cy znajdzie si� w roli ofiary, b�dzie m�g� liczy� na pomoc. Norma ta, jako wa�na dla ludzkiego przetrwania, uleg�a genetycznemu zakodowaniu. Stwierdzenia te spotykaj� si� z polemik�. Pytania o to, w jakiej mierze prawid�owo�ci zachowania �wiata zwierz�t daj� si� ekstrapolowa� na zachowania ludzi, kt�rzy wykszta�cili mow� i stworzyli �wiat kultury, s� ci�gle niezwykle kontrowersyjne. Wy�ej zaprezentowane, wa�ne i godne uwagi podej�cie socjobiologiczne postrzega zachowania spo�eczne w kategoriach stricte biologicznych. 2. Teoria wymiany spo�ecznej. Podstaw� tej teorii, kt�ra jest jedn� z kluczowych w psychologii spo�ecznejb, jest za�o�enie, �e ludzie w swoim dzia�aniu d��� do maksymalizacji zysk�w i minimalizacji strat (koszt�w). Przekonanie, i� ludzie kieruj� si� w�asnym interesem, jest analogiczne do zasad rynkowych. To, co ludzie s�dz� na temat swojego zwi�zku z inn� osob�, zale�y od tego, jaki jest, w ich mniemaniu: a) bilans zysk�w i strat z tego tytu�u, b) jaka jest ocena tego, czy na taki zwi�zek zas�uguj� (poziom odniesienia) oraz c) jakie jest prawdopodobie�stwo nawi�zania lepszych relacji z kim� innym (por�wnawczy poziom odniesienia). Teoria wymiany spo�ecznej znalaz�a potwierdzenie empiryczne w wielu badaniach i okaza�a si� niezwykle inspiruj�ca, chocia� pojawi�y si4 wyj�tki od jej za�o�e�'. Jednym z czynnik�w gratyfikuj�cych w takich rachowaniach jak np. ratowanie �ycia kogo� obcego jest efekt dzia�ania normy wzajemno�ci, daj�cy nadziej�, �e inni b�d� si� zachowywa� tak wobec nas, jak my wobec nich (patrz wy�ej). Zasada "umowy spo�ecznej" i odrzucenie regu�y "z�b za z�b" stanowi� trwa�e sk�adniki potocznego m`~�lunia. Ludzie pragn� wierzy�, �e - przynajmniej na og� - dobro Y.(tS~:l~t' odwzajemnione8. Ponadto konieczno�� ogl�dania, jak kto� tonie lub ginie w p�omieniach jest prze�yciem traumatycznym dla �wiadka idarze�, dlatego unikni�cie takiego do�wiadczenia mo�na traktowa� jako rodzaj pozytywnej gratyfikacji. Mo�na uzna�, �e przynajmniej w pewnej mierze pomoc w takiej sytuacji umo�liwia pozbycie si� stan�w niepokoju i napi�cia, a natychmiastowe uzyskanie nagrody jest jej dodatkowym wzmocnieniem. Osoby nara�aj�ce w�asne dobro na rzecz dobra innych mog� te� liczy� na uznanie otoczenia, uzyska� �wiadomo�� skuteczno�ci w�asnego dzia�ania, poczu�, i� wyr�ni�y si� w�r�d innych, np. biernych gapi�w dramatycznego zaj�cia. Powy�sza koncepcja przekre�la istnienie tendencji altruistycznych9, akcentuj�c interesowno�� osoby oraz jej potrzeb� podnoszenia (utrzymania) w�asnej warto�ci. Za�o�enia teorii wymiany spo�ecznej zak�adaj� implicte istnienie "dw�ch stron", wyra�nego zr�nicowania na Ja-Ty. Kategorie r�nicowania mog� by� tu wielorakie, ale zawsze s� one wa�ne (centralne) dla osoby'�. Teoria wymiany spo�ecznej mo�e tak�e odnosi� si� do identyfikacji grupowych. Traktowanie jakiej� grupy jako w�asnej zak�ada, �e istnieje jaka� grupa, kt�ra stanowi swoiste alter ego tej pierwszej". 3. Teoria rzeczywistego konfliktu. Ludzie rywalizuj� ze sob� o r�ne dobra, takie jak pieni�dze, w�adza, popularno��, s�awa, pozycja spo�eczna itd. Wszelkie konflikty mi�dzygrupowe ulegaj� wzmocnieniu w wyniku rzeczywistej rywalizacji o warto�ciowe dla obu grup dobra. Rywalizacja budzi negatywne uczucia, kt�re zostaj� spo�ecznie wzmocnione i przeradzaj� si� w usankcjonowan� wrogo��, kt�rej wyrazem mog� by� uprzedzenia, uw�aczaj�ce atrybucje czy dyskryminacja'2. Obecnie konflikty etniczne w Niemczech czy Francji cz�sto maj� za podstaw� rzeczywisty - konflikt ekonomiczny. Pracuj�cy nielegalnie emigranci �agodz� roszczeniowe pretensje robotnik�w wobec pracodawc�w i stanowi� zagro�enie w walce o miejsca pracy. Obok rywalizacji ekonomicznej'3 inn� odmian� rzeczywistego konfliktu jest rywalizacja polityczna, a tak�e sportowa'4. Zauwa�ono, �e uprzedzenia wobec innych s� tym silniejsze, im bardziej dotycz� os�b podobnych do nas, a wi�c tych, z kt�rymi najch�tniej si� por�wnujemy. Dlatego np. przedstawiciele konkuruj�cych partii o podobnym poparciu spo�ecznym w okresie przedwyborczym b�d� przejawiali silniejsze uprzedzenia wzajemne w por�wnaniu z uprzedzeniami wobec przedstawicieli innych, znacz�co s�abszych lub silniejszych partii'S. 4. Teoria koz�a ofiarnego. Teoria ta uwidacznia si� szczeg�lnie wtedy, kiedy grupa znajduje si� w niezadowalaj�cym lub z�ym po�o�eniu. Cz�sto trudno jest wskaza� jednoznacznie na przyczyn� takiego stanu rzeczy, np. z�a i pogarszaj�ca si� sytuacja ekonomicznej w Polsce w latach 60. lu 17
u�atwi�a wzbudzenie fobii antysemickiej. Podobnie by�o tak�e w okresie dochodzenia Hitlera do w�adzy, kiedy antysemityzm i kryzys gospodarczy wsp�wyst�powa�y ze sob�. Niejednokrotnie jest tak, �e przyczyny niepomy�lnego po�o�enia grupy maj� racjonalne przes�anki, trudne do przyj�cia przez grup�, np. zaniedbania, lenistwo, kr�tkowzroczno�� itd. W takiej sytuacji znalezienie koz�a ofiarnego jest tak�e u�atwione. W przypadku kl�sk �ywio�owych, takich jak np. pow�d�, ludzie sk�onni s� dokonywa� nieprawdopodobnych lub magicznych wr�cz atrybucji tych zdarze�'s. Wyb�r koz�a ofiarnego dokonuje si� zgodnie z zasad� dost�pno�ci oraz zdarze� poprzedzaj�cych. Okazuje si�, �e ludzie w sytuacjach niejednoznacznych czy trudnych do zinterpretowania si�gaj� do tych my�li czy idei, kt�re s� najbardziej dost�pne. Mog� to by� np. stereotypy czy utarte powiedzonka albo zdarzenia, kt�re mia�y miejsce stosunkowo niedawno". Zasada dost�pno�ci jest bardzo cz�sto stosowana w reklamie: uporczywe nadawanie tych samych reklam sprawia, �e nazwa jakiego� proszku czy logo firmy staj� si� kryterium wyboru dla osoby, kt�ra nie jest zdecydowana, jak� np. kupi� pralk�. Przytoczone w przypisie badania, wykazuj�ce korelacje mi�dzy liczb� lincz�w a cen� bawe�ny, stanowi� tak�e przyk�ad na to, �e koz�ami ofiarnymi staj� si� cz�sto przypadkowe osoby'8. Mo�na og�lnie powiedzie�, �e kiedy ludzie s� sfrustrowani i nieszcz�liwi, przejawiaj� sk�onno�� do przemieszczania agresji na grupy lub osoby, kt�re s�: 1) rue lubiane, 2) wyr�niaj� si�, 3) wydaj� si� by� wzgl�dnie bezbronne'9. Jak wskazuj� badania oraz praktyka - teoria koz�a ofiarne�;o obowi�zuje tak w odniesieniu do grup, jak i jednostek. 5. Teoria samooceny. Ludzie pragn� widzie� siebie jako osoby przyzwoite, kompetentne, sympatyczne i honorowe. Dlatego ludziom trudno jest �mzyzna� si� do swoich brak�w i w sytuacji, kiedy np. nie uk�ada im si� w ma��e�st~.vie - sk�onne s� wini� za ten fakt partnera, a nie siebie. Ludzie przy��czaj� si� na drodze wyboru do grup, kt�re mog� podtrzyma� nlbe> najlepiej podnie�� ich indywidualn� samoocen�z�. Mechanizm ten sprzyja tworzeniu wielu snobistycznych klub�w, towarzystw, szk� i orl;aniiacji. Wiele instytucji, np. bank�w, stara si� sprawia� wra�enie, i� �~ycio ich klientem stanowi spo�eczne wyr�nienie. S�u�� temu niexwykl~� wytworne wn�trza, rauty, gad�ety itd. Jednostka decyduje si� na wybor �;rupy, z kt�r� chce si� identyfikowa�, wiedziona potrzeb� poprawiania w�asnej samooceny poprzez bycie "w dobrym towarzystwic". Grupy limituj� w r�ny spos�b cz�onkostwo (np. bariera finansowa, pogl�d�w, uzionkowie wprowadzaj�cy, deklaracje �wiadcze� na rzecz grupy), W tltl Sp(1S()17 podkre�lany jest ich ekskluzywizm. Dystynkcja ta nu�e by� wzmocniona tak�e przez kontrast do tego "czym grupa nie brat", a wi�c przeciwstawienie jej innej kontrgrupie, naznaczonej negatywnie. I tak np. cz�onkom Ku-Klux-Klanu nie wystarcza podzielanie przekonania,. �e po-winna istnie� segregacja rasowa. Musz� si� oni dodatkowo utwierdza� w przekonaniu, �e biali s� ras� dominuj�c�. Og�lnie m�wi�c, potr�eba podniesienia w�asnej samooceny le�y u podstaw wyboru danej grupy. Nie zawsze jednak osoba ma tak� mo�liwo��. Tak jest np. w przypadku przynale�no�ci p�ciowej, rodzinnej, do klasy szkolnej, grupy wsp�pracownik�w czy pododdzia�u wojskowego. Mo�na zauwa�y�, �e i w tym przypadku potrzeba podtrzymania pozytywnej samooceny daje o sobie zna�. Psychologowie zauwa�yli zjawisko stronnic�o�ci wobec w�asnej grupy. Badania Tajfelaz' oraz J. Elliot'2, ale tak�e praktyka szkolna wskazuj�, �e dzieci z tej samej klasy nie tylko maj� poczucie dumy z przynale�no�ci do tej�e klasy, ale wy�szo�ci czy nawet pogardy w stosunku do swoich koleg�w z klasy r�wnoleg�ej. 6. Geneza obrazu w�asnej osoby. Obraz w�asnej osoby (self-concept) jest produktem kulturowym i spo�ecznym'. K. Horneyz4 odrzuci�a freudowski, tr�jcz�onowy schemat id-ego-superego, a wskaza�a na trzy inne struktury ja: 1) idealny obraz siebie (idealized self image), b�d�cy czym� w rodzaju abstrakcyjnego, doskona�ego Ja; 2) Ja rzeczywiste (actual sel~, tj. osobowo�� tak�, jak� si� ma w rzeczywisto�ci oraz 3) Ja realne (real sel~, rozumiane jako to, czym Ja rzeczywiste mog�oby si� sta�, cho� b�d�ce jeszcze odleg�ym od nierealnego wyidealizowanego Ja25. W psychologii wsp�czesnejzb wskazuje si� zazwyczaj na trzy podstruktury obrazu siebie: Ja realne, czyli to jak osoba widzi siebie; Ja idealne, czyli to jak� chcia�aby by�, ku jakiemu wyobra�eniu siebie aspiruje oraz Ja odzwierciedlone, czyli jak s�dzi, �e jest postrzegana przez Innych. Rozbie�no�� mi�dzy Ja realnym i Ja idealnym traktowana jest jako wska�nik samoakceptacjiz'. Ten trzeci aspekt (Ja odzwierciedlone) odsy�a do spo�ecznego charakteru obrazu siebie. Mo�na zada� pytanie, czy wyobra�enie siebie mog�oby powsta� bez spo�ecznego kontekstu? Odpowied� na to pytanie jest negatywna. Por�wnywanie si� z Innymi stanowi jedno z wa�niejszych �r�de� tre�ci sk�adaj�cych si� na obraz siebie. Wyodr�bnieme w�asnego Ja spo�r�d innych obiekt�w rzeczywisto�ciz$ jest faktem psychologicznie donios�ym, uruchamiaj�cym proces por�wna� z innymi oraz dialog przede wszystkim j�zykowy. Fundamentalne z�aczenie mowy, dyskursu, dialogu, tego "co pomi�dzy" dla rozumienia siebie, �wiata i swojego do� stosunku - stanowi przedmiot rozwa�a� wielu znakomitych autor�wz9. Dla naszych rozwa�a� zasadnicze i niepodwa�alne jest stwierdzenie, i� bez Ty nie ma Ja; a bez Wy nie ma My. 18 19
7. Procesy kategoryzacji. Ludzki umys� przejawia tendencj� do porz�dkuwania obiekt�w rzeczywisto�ci. Wyra�a si� to klasyfikowaniem obiekt�w w poszczeg�lne kategorie nosz�ce okre�lone nazwy (labels)~�. Kategoryzacja jest procesem stanowi�cym element percepcji. Tworzenie obrazu innej osoby opiera si� na bazie "teorii", tkwi�cej w naszym umy�le, na temat okre�lonej grupy ludzi, do kt�rej ta osoba nale�y (stereotypy) i bazuje na danych o tej osobie, kt�re s� podmiotowi dost�pne (atrybuty). St�d typ przetwarzania informacji spo�ecznych mo�e mie� charakter kategorialny lub atrybucyjny3l. Kategoryzacja wi��e si� z przecenianiem podobie�stwa wzajemnego os�b - reprezentant�w grupy obcej, co zwi�zane jest z pozbawianiem ich cech indywidualnych oraz postrzeganiem grupy w�asnej jako wysoce indywidualnie zr�nicowanej. Taki stan stwarza tendencje do zwi�kszenia dystansu pomi�dzy grupami. St�d typ przetwarzania informacji spo�ecznych mo�e mie� charakter kategorialny lub atrybucyjny. Badania Tajfela (por. odno�nik 21) doprowadzi�y do kilku niezwykle wa�nych wniosk�w, b�d�cych konsekwencj� procesu kategoryzacji: 1) nawet kiedy kryteria (powody) zr�nicowania grup s� nieistotne, to osoba b�d�ca cz�onkiem jednej grupy pragnie pokona� cz�onk�w grupy obcej; 2) spos�b traktowania cz�onk�w grupy obcej jest ra��co niesprawiedliwy i stronniczy w stosunku do traktowania grupy w�asnej; 3) grupa obca wydaje si� by� bardziej jednolita. Dominuje tu przekonanie, �e "oni wszyscy s� tacy sami" (np. gdyby�my my, Polacy, chcieli powiedzie� jacy s� Polacy, by�oby to trudniejsze, ni� udzielenie odpowiedzi na pytanie, jacy s� np. Chi�czycy). Z powy�szego wynika te� kolejny wniosek, i� 4) je�li wie si� cokolwiek o jednym cz�onku grupy obcej, mo�na s�dzi�, �e wie si� co� o pozosta�ych jej cz�onkach. H. Tajfel (a potem J. C. Turner) rozwin�li teori� zachowa� spo�ecznych osoby, dziel�c je na interpersonalne i intergrupowe. W�r�d tych drugich Turner wyr�ni� nast�puj�ce wska�niki zachowa� intergrupowych: a) dychotomiczno�� kategoryzacji; b) sk�onno�� do zachowa� homogenicznych, zuniformizowanych w ramach swojej grupy; c) ma�e zr�nicowanie zachowa� wobec cz�onk�w innych grup (postrzeganie ich jako podobnych). J. C. Turner wykorzysta� teori� H. Tajfela32, buduj�c tzw. hipotez� stereotypizacji Ja, w kt�rej akcentowane jest podobie�stwo mi�dzy cz�onkami grupy w�asnej. Jej uczestnicy reaguj� na siebie i inne osoby z grupy nie jak na osoby posiadaj�ce indywidua�ne biografie i swoiste problemy, ale jak na egzemplarze wsp�lnej charakterystyki grupy. W takich warunkach (w kt�rych to�samo�� spo�eczna wy��cza to�samo�� osobist�) podmiot ulega depersonalizacji. Spektakulamyrn wyrazem tego proccsu jest postrzeganie siebie jako wymienialnego, stereotypowego uczest pika danej grupy. Zdaniem Browna i Turnera takie czynniki jak: konflikt, Lonfrontacja lub spotkanie z inn� grup�, odr�bno�� w�asnej grupy od mloczenia, liczebno�� cz�onk�w grupy, nacisk na uniformizacj� wewn�trz grupy; pos�ugiwanie si� cechami kryterialnymi, blisko��, podobie�stwo, wsp�lnota cel�w, uruchomienie wa�nych norm grupowych, kiedy podmiot dzia�a jako reprezentant grupy; sytuacja, kiedy osoby spoza grupy zachowuj� si� nie jako suwerenne jednostki, ale jako cz�onkowie �;rupy - sprzyjaj� depersonalizacji. Ponadto Turner zak�ada, �e wyakeentowanie to�samo�ci spo�ecznej kosztem to�samo�ci osobistej prowadzi do zwi�kszenia otwarto�ci na innych z w�asnej grupy i do zamkni�cia si� w jej ramach. Jak wi�c starali�my si� wykaza� poprzez analiz� funkcji wiedzy spo�ecznej oraz teorie podzia�u na My i Oni, ujawniaj� si� liczne wa�ne spo�ecznie i osobowo przyczyny powszechnego charakteru podzia��w na My i Oni. 2I1
Przypisy:
1. Czo�owymi przedstawicielami my�li socjobiologicznej, tj. perspektywy, kt�ra stara si� wyja�ni� zjawiska spo�eczne z punktu widzenia teorii ewolucji, s� E. O. Wilson (por. Sociobiology: The New Synthesis, Cambridge Ma 1975) oraz R. Dawkins, Samolubny gen, Warszawa 1996. 2. Darwin C. R., O powstawaniu gatunku, Warszawa 1884.
3. Hamilton D. L., The Genetical Evolution of Social Behavior, [w:] "Journal of Theoretical Biology� 7/1964. 4. Greenberg L., Genetic Component of Bee Odor in Kin Recognition, [w:] "Science" 206/1979. 5. Rushton J. P, Genetic Similarity Human Alfruism, and Group Selection, [w:] "Behavioral and Brain Science' 12/1989. 6. Kelley H. H., Thibaut J. W., Interpersonal Relations: A Theory of Interdependance, Wiley 1978. 7. Aronson E., Wilson T. D., Akert R. M., Psychologia spo�eczna - Serce i umys�, Pozna� 1997. 8. Istnieje stare i bardzo znane przys�owie angielskie, kt�re explicite wyra�a t� nadziej�: One good turn deserves another Qeden dobry uczynek poci�ga za sob� kolejny). 9. Nagrody i kary od�o�one w czasie dzia�aj� du�o s�abiej. Jak powiedzia� jeden z widz�w - palaczy, kt�ry obejrza� drastyczny film na temat negatywnych konsekwencji palenia tytoniu: "Tak si� zdenerwowa�em po tym filmie, �e musia�em od razu zapali�". Ten fakt, kt�ry brzmi jak anegdota, wskazuje, �e kary, nawet bardzo wysokie (np. rak p�uc) s� ma�o efektywne w por�wnaniu z relatywnie ma�� nagrod�, jak� jest natychmiastowe zapalenie papierosa. 10. Np. "Ja jestem dawc�, Ty biorc�"; "Ja jestem rozs�dna, Ty trzpiot"; "Ja jestem porz�dna, Ty ba�aganisz" itd. 11. Totalny charakter identyfikacji z grup� jest szczeg�lnie widoczny w okresie adolescencji. W�wczas to kto�, kto jest fanem Michaela Jacksona, nie mo�e jednocze�nie by� fanem Madonny; kibice jednej dru�yny pi�karskiej nie mog� jednocze�nie sprzyja� innej (por. Erikson E. H., Childhood and Society New York 1963). 12. Olzak S., Nagel J., Competetive Ethnic Relations, Chicago 1986. 13. Hovland C. i Sears R. pokazali, i� istnieje wysoka korelacja mi�dzy cenami bawe�ny i liczb� lincz�w dokonywanych na Afro-Amerykanach. Gdy spada�y ceny bawe�ny, wzrasta�a liczba lincz�w (por. Hovland C. L, Sears R. R., Minor Studies in Agression. Vi: Correlation of Lynchings with Economic Indiceses, [w:] "Journal of Psychology" 9/1940, [za:] Aronson E., Wilson T. D., Psychologia spoleczna, op. cit. 14. Autorce nie s� znane badania na temat roli sportu, ze szczeg�lnym uwzgl�dnieniem takich dyscyplin jak np. pi�ka no�na, boks czy hokej dla kszta�towania si� uprzedze� wobec wsp�zawodnicz�cych zespo��w. Integracja grup kibic�w nie dokonuje si� wed�ug zasady "troski o swoich", ale raczej wed�ug zasady "przeciw obcym". Wymienione dyscypliny mog� stanowi� dla kibi c�w de facto zast�pcz� form� roz�adowania agresji, w kt�rej konkurencyjna dru�yna i jej kibice stanowi� ekran dla jej roz�adowania. 15. Por. Kofta M., S�dek G., Struktura poznawcza stereotypu etnicznego, blisko�� wybor�w parlamentarnych a przejawy uprzedze� antysemickich, [w:] Stereotypy i uprzedzenia (pod red. Chlewi�skiego Z. i Kurcz L), Warszawa 1992. 16. Np. "pow�d� tysi�clecia', kt�ra nawiedzi�a Polsk� w lipcu 1997 roku, by�a rzekomo rezultatem wys�ania ameryka�skiej sondy kosmicznej, wynikiem wizyty papie�a Jana Paw�a II, kar� dla Polak�w za demokratyczny wyb�r socjaliberalnego zamiast prawicowego prezydenta itp. 17. W Stanach Zjednoczonych trwa obecnie sp�r o to, czy ludzie powinni by� informowani, �e do ich osiedla wprowadzi� si� pedofil. Tzw. "Prawo Megan" (od siedmioletniej Megan Kanka, bestialsko zamordowanej w 1994 roku przez pedofila, obowi�zuj�ce na obszarze ca�ych Stan�w Zjednoczonych) nak�ada na w�adze obowi�zek informowania spo�eczno�ci lokalnych o wypuszczeniu z wi�zienia w danej okolicy potencjalnie niebezpiecznego przest�pcy seksualnego. Kiedy rodzice s� �wiadomi niebezpiecze�stwa, uzasadniano, mog� ostrzec swoje dzieci, aby trzyma�y si� od takich ludzi z daleka. Wynikiem obowi�zywania "Prawa Megan" by� fakt, i� na pocz�tku 1997 roku 67-letni Francis Duffy z Manchesteru zosta� okrutnie pobity przez gang, kt�ry pomyli� go z Brindleyem Dummettem - pedofilem ujawnionym wcze�niej przez miejscow� gazet�. Od tego czasu przypadki takie mno�� si� (por. artyku� Koszmar, [w:] Forum z 27.07.97, przedruk z "The Guardian'). 18. Np. w Detroit zosta� �miertelnie pobity przez bia�ych Amerykan�w m�ody Amerykanin pochodzenia azjatyckiego. Mordercami byli m�odzi mechanicy samochodowi, w�ciekli na japo�ski przemys� samochodowy; [za:] Aronson E., T.D. Wilson, Psychologia spoleczna, op. cit. 19. Do powy�szych wniosk�w doprowadzi�y badania eksperymentalne, takie jak klasyczny eksperyment Rogersa R. i Prentice'a-Dunna S. (Deindividuation and Anger-mediated Interracial Aggression: Llnmasking Regressive Racism, [w:] "Joumal of Personalny and Social Psychology" 41 / 1981), w kt�rym bia�ym studentom -_ polecono, by aplikowali seri� szok�w elektrycznych innym studentom pod - pozorem uczenia si�. Ucze� by� w rzeczywisto�ci wsp�pracownikiem ekspe- rymentatora i nie by� pod��czony do aparatury aplikuj�cej szoki. Wsp�pra cownicy eksperymentatora byli raz bia�ymi, a innym razem czarnymi, raz wzbudzali u badanych gniew i frustracj�, innym razem za� zachowywali si� przyjacielsko. Gdy wsp�pracownik zniewa�a� - osoby badane aplikowa�y znacznie bardziej intensywne szoki czarnym studentom, gdy by� przyjacielski - badani stosowali szoki nieco s�absze. 20. Znamienne i psychologicznie zasadne s� praktyki podnoszenia atrakcyjno�ci grupy poprzez cz�sto nieprzyjemne, a nawet niebezpieczne inicjacje (np. otrz�siny, pasowanie na marynarza, �o�nierza itd.). Okazuje si�, �e ludzie, o ile dobrowolnie zgadzaj� si� na tak� inicjacj�, stanowi�c� warunek cz�onkostwa - staraj� si� przed sob� i innymi uzasadni�, i� warto by�o podj�� si� tego trudu. W przeciwnym razie wyszliby na g�upc�w. 21. Tajfel i jego wsp�pracownicy formowali z zupe�nie obcych sobie ludzi grupy 22 23
minimalne), stosuj�c najbardziej trywialne kryteria podzia�u, ~. Osoby przydzielone do tej samej grupy, nieznajome i nie mamtakt�w, w trakcie badania odnosi�y si� do siebie familiarnie .,nsku. Co jeszcze bardziej zaskakuj�ce - przyznawa�y one wi�cej .m I Nieni�dzy osobom z grupy "w�asnej" ni� "obcej", �ami�c przy tym ttl~rne zasady sprawiedliwo�ci i przyzwoito�ci (Tajfel H., Social Psychology j~ Jtit~t~~~rnup Itelations, [w:] "Annual Review of Psychology" 33/1982). ~1lttt ]. (por. Aronson E. i in., Psychologia spoieczna, op. cit.) podzieli�a uczni�w I!Ie ~rnpy wed�ug kryterium koloru oczu (wszystkie dzieci by�y bia�e i by�y ~atulikami). Nast�pnie powiedzia�a dzieciom, �e ich koledzy o jasnych oczach t~~~~nnczaj� si� samymi pozytywnymi cechami. Dzieci ciemnookie nosi�y ~hwjalne ko�nierze, aby mo�na je by�o �atwo rozpozna�. Dzieci jasnookie mia�y tez szereg praw, kt�rych nie mia�y dzieci ciemnookie. Takie naznaczenie ~I~mwodowa�o daleko id�ce konsekwencje psychologiczne. t h�miennie ni� s�dzi� Z. Freud. Jego nast�pcy, przede wszystkim E. Fromm, I I. wullivan oraz K. Horney, rozwijali i modyfikowali koncepcje mistrza, kt�ry ly~rowa� wp�yw czynnik�w spo�ecznych i kulturowych na kszta�towanie si� m~abowo�ci i ich rol� w etiologii nerwic, przyjmuj�c biologiczny punkt widzenin. I'm. Coffer Ch. N., Appley M. H., Motywacja: teoria i badania, Warszawa 1972. I'or. Horney K., Neurotyczna osobowo�� naszych czas�w, Warszawa 1982; oraz Nrrzuica a rozw�j cz�owieka: trudna droga do samorealizacji, Warszawa 1980. I'ur. Kozielecki J., Koncepcje psychologiczne cz�owieka, Warszawa 1995. Poziom samoakceptacji mierzony jest technik� q-sort, w kt�rej osoba badana ma za zadanie dwukrotnie posortowa� na planszy, o uk�adzie zbli�onym do krzywej rozk�adu normalnego, karteczki zawieraj�ce pozytywne i negatywne przymioty ja, trzymaj�c si� zasady: im bardziej na lewo, tym bardziej "niepodobne do mnie", im bardziej na prawo, tym bardziej "podobne do mnie". Pierwsze sortowanie stanowi osobow� wyk�adni� Ja realnego ("jaki jeste�"), drugie sortowanie jest odpowiednikiem Ja idealnego ("jakim chcia�by� by�"), stopie� rozbie�no�ci jest wyrazem samoakceptacji. Uwa�a si�, �e niewielka przewaga ja idealnego nad realnym jest oznak� samoakceptacji, ale r�wnocze�nie ch�ci realistycznej zmiany siebie, a wi�c wska�nikiem prospektywnego przystosowania. E. Erikson zwr�ci� uwag� na spektakularny moment w rozwoju osobowej to�samo�ci (faza III wiek zabawy, 3-6 lat, podstawowy problem: inicjatywa vs. poczucie winy), kiedy dziecko zaczyna m�wi� "ja by�am", "ja zrobi�am" zamiast do niedawna u�ywanej formy trzeciej osoby: "Kasia by�a", "Kasia zrobi�a". J�zykowe wyodr�bnienie "Ja" jest pocz�tkiem gwa�townego rozbudowywania obrazu siebie, poprzez por�wnywanie si� z innymi, uzyskiwanie nalepek od innych (szczeg�lnie os�b znacz�cych), por�wnywanie w�asnych wytwor�w z wytworami innych oraz wsp�dzia�anie, przede wszystkim w realizacji r�l komplementarnych w ramach zabaw tematycznych (w szko��, w dom, w lekarza, w sklep itd.). Nale�y zwr�ci� uwag�, �e psychologowie wcze�niejsi (np. M. �ebrowska) upatrywali w zabawach w rol� sens, przede y r,
:'t. '.'7
2ti
24
wszystkim, socjalizuj�cy. E. Erikson akcentuje raczej osobotw�rcz� funkcj� tych zabaw jako odkrywania, niezale�nie od tego jak� rol� si� pe�ni, wsp�lnego, niepowtarzalnego aspektu tych r�l, tj. w�asnej to�samo�ci. Taki punkt widzenia wydaje si� by� bardziej przekonywuj�cy wobec faktu uniwersalno�ci kulturowej zabaw w "odkrywanie Ja" (np. bale maskowe, przebieranie si�, udawanie kogo� innego, zabawa w teatr, chowanie si�, wsp�zawodnictwo na wielu polach itd.). 29. Nale�y tu wymieni� nazwiska wielkich przedstawicieli hermeneutyki dialogicznej: Martina Bubera, ale tak�e Ludwiga Feuerbacha, Gabryjela Marcela i Paula Sartra. 30. Procesy kategoryzacji maj� niezwykle z�o�ony charakter z racji tego, i� niekt�re obiekty mog� nale�e� do wi�cej ni� jednej kategorii oraz przejawia� zr�nicowania w jej obr�bie, Kurcz I. (por. Stereotypy, prototypy i procesy kategoryzacji, (w:] Stereotypy i uprzedzenia, pod red. Chlewi�skiego Z. i Kurcz L, Warszawa 1992) przytacza przyk�ad bada� nad kategori� "ptaki" (dla Amerykan�w drozd jest typowym, a kaczka nietypowym ptakiem). Osoby zapytane, czy pewna choroba ptasia rozprzestrzeni si� te� na kaczki? - odpowiada�y twierdz�co. Kiedy jednak pytanie postawiono odwrotnie: czy je�li zachoruj� kaczki, to zara�� si� te� drozdy? - odpowiedzi by�y przecz�ce. Podobne komplikacje w tych operacjach ilustruje przyk�ad kategorii "kawaler'. Wi�kszo�� ludzi zaakceptuje definicj�, �e kawalerem jest m�czyzna nie�onaty. Zdanie "ten m�ody �onko� zachowuje si� jak kawaler' wydaje si� by� sensowne, ale odnosi si� ono do cz�ci kategorii "kawaler' (metonimia) rozumianej jako m�odo��, nieodpowiedzialno��, zainteresowanie p�ci� przeciwn� itp. W tym kontek�cie ksi�dz czy zakonnik wydaj� si� by� bardzo z�ym przyk�adem kawalera. Powy�sze ilustracje wskazuj� na z�o�ony charakter kategoryzacji. 31. Kwiatkowska A., O funkcjach podzia��w na swoich i obcych: to�samo�ciowe uwarunkowania spo�ecznych kategoryzacji, (w:] Pozaegocentryczn� perspektyw� widzenia siebie i �wiata, Jarymowicz M. (red.), Warszawa 1994. 32. Bikont A., To�samo�� spo�eczna - teorie, hipotezy znaki zapytania, [w:] Studia nad spostrzeganiem relacji "Ja-Inni", Jarymowicz M. (red.), Wroc�aw 1988.
Rozdzia� II
CZYNNIKI KONSERWUJ�CE PODZIA�; NA MY I ONI
Przedstawione wy�ej podej�cia wzajemnie si� rue wykluczaj� i mog� by� komplementarne. Ich wielo�� pozwala dostrzec r�norodno�� aspekt�w le��cych u podstaw wszechobecno�ci r�nicowania na Swoich i Obcych. Kiedy ju� jednak ten podzia� nast�pi, zaczynaj� si� w��cza� liczne mechanizmy spo�eczne, kt�re konserwuj� zastany podzia� na Swoich i Obcych z podanymi wy�ej konsekwencjami. Mechanizmy te mo�na podzieli� na kilka grup: A. Mechanizmy s�u��ce podtrzymaniu samoakceptacji
Jak ju� zauwa�yli�my, ludzie przejawiaj� tendencj� do utrzymywania zasadniczo dobrego mniemania o sobie. �ycie dostarcza jednak wielu danych, kt�re mog� je zak��ci�. W takich niekorzystnych dla Ja warunkach, najog�lniej rzecz bior�c, ludzie maj� sk�onno�� raczej do reinterpretacji i korzystnej atrybucji takich danych, ni� do zmiany pozytywnego mniemania o sobie. Taka sytuacja, zwana dysonansow�l, jest zwi�zana z zakwestionowaniem warto�ci grupy w�asnej. Osoba, kt�ra uto�samia si� z grup�, b�dzie jej gorliwym i nie zawsze uczciwym obro�c� (jak to zosta�o wcze�niej stwierdzone). Badania dotycz�ce tzw. dysonansu podecyzyjnego wskazuj�, �e ludzie sk�onni s� widzie� wi�cej cech pozytywnych decyzji, kt�r� podj�li oraz negatywnych alternatyw, kt�re odrzuciliz. Podobnie jest z przynale�no�ci� grupow�. To co moje (np. moja grupa) jest lepsze, ni� to co cudze (np. grupa obca), w przeciwnym razie s�uszno�� mojej przynale�no�ci, z kt�r� si� identyfikuj� - a wi�c ja sam - uleg�aby podwa�eniu. Im bardziej nieodwo�alna jest przynale�no��3 jednostki do grupy w�asnej, tym silniejsza jest potrzeba redukcji dysonansu, a wi�c tym silniejsza jest sk�onno�� do obrony warto�ci grupy w�asnej. Najtrudniej jest zakwestionowa� czy ukry� przynale�no�� rasow�, dlatego konflikty na tle rasowym s� relatywnie cz�ciej spotykane ni� konflikty na tle (wy��cznie) religijnym. Wcze�niej wspomnia�am o stronniczym i nieetycznym zachowaniu w stosunku do grup obcych, nawet je�li by�y to tzw. grupy minimalne. Mo�na zauwa�y� w trakcie rozwoju relacji mi�dzygrupowych, �e ta tendencja ulega utrwaleniu i wzmocnieniu. Raz poczynione ust�pstwo wobec uznawanych przez osob� norm wywo�uje dysonans, kt�ry domaga si� racjonalizacji. Taka usprawiedliwiaj�ca racjonalizacja powoduje wi�ksz� tolerancj� wobec �amania uznawanych przez siebie norm, co stwarza psychologiczn� przestrze� do ponownego ich pope�niania4. Mechanizm taki nazywa si� pu�apk� racjonalizacjis. Tak wi�c stronnicze i nieetyczne zachowanie raz zapocz�tkowane jest kontynuowane, co nie sprzyja pojednaniu mi�dzy grupami. Co wi�cej, obie grupy (por. eksperyment Sherifa) zyskuj� dodatkowy argument usprawiedliwiaj�cy ich niemoralne post�powanie w postaci dowodu, i� kontrgrupa zachowywa�a si� wcze�niej w spos�b niemoralny. W ten spos�b wzajemne interakcje ulegaj� prawu sprz�enia zwrotnego, co w efekcie prowadzi do eskalacji konfliktu. Cz�stym sposobem racjonalizacji krzywd zadawanych innym, szczeg�lnie s�abym i bezbronnym, jest depersonalizacja ofiar, polegaj�ca na traktowaniu ich jako swoistej grupy podludzi, kt�rych cierpienie nie jest tym samym cierpieniem, kt�rego do�wiadczaj� sprawcyb. Dlatego osoby dopuszczaj�ce si� akt�w okrucie�stwa wobec innych wychodz� z tego psychicznie okaleczone. Z pozoru paradoksalny wydaje si� fakt, �e ludzie przejawiaj� znaczn� wrogo�� wobec tych, kt�rych skrzywdzili. W �wietle mechanizmu zwanego pu�apk� racjonalizacji oraz tendencji do depersonalizacji ofiar, zjawisko to staje si� bardziej zrozumia�e. Zapocz�tkowana nier�wno��, a tak�e krzywdy, jakich do�wiadcza jedna grupa od drugiej w wyniku stronniczej percepcji, ulegaj� wyostrzeniu. Skonfliktowane grupy sk�onne s� pami�ta� raczej o krzywdach doznanych ze strony grupy obcej, ni� o wynikaj�cych ze wzajemnych kontakt�w korzy�ciach'. Ten mechanizm psychologiczny nie u�atwia porozu _ mienia mi�dzy grupami, chocia� wzajemne animozje i �ale nie musz� si� manifestowa� otwartym konfliktem, ale mog� pozostawa� w utajeniu, aby zosta� wywo�ane przez sytuacje konkurowania, propagandowej manipulacji i inne zmienne kontekstualne. Pierwsze przykre do�wiadczenia w interakcji z przedstawicielami grup obcych wydaj� si� by� szczeg�lnie trwa�e. Jak pokazuj� badania, ludzie, pomimo wszystko, przywi�zuj� wag� do wcze�niej uzyskanych danych, w tym tak�e wtedy, kiedy dane te ulegaj� dyskredytacjis. Nale�y zwr�ci� te� uwag� na fakt, i� osoba, kt�ra przez d�u�szy czas jest zaanga�owana w interakcje wewn�trz i zewn�trz grupowe oraz identyfikuje si� z grup�, ma sw�j osobisty wk�ad w jej status quo. Ten wk�ad jest jej osobistym i dobrowolnym (w poczuciu osoby) wyrazem lojalno�ci wobec grupy. Ludzie, kt�rzy inwestuj� sw�j wysi�ek w jak�� spraw�, 26 27
przejawiaj� tendencj� do podwy�szania warto�ci tego, na co ci�ko pracowali. Ta zawy�ona warto�� (tu: grupa w�asna), dla kt�rej podejmuje si� wysi�ek, sk�ania do pytania: czy warto by�o? Dysonans mo�e zosta� zredukowany, je�li osoba odpowie na postawione pytanie twierdz�co. Powy�sza prawid�owo�� nosi nazw� uzasadnienia wysi�ku9. Grupy mniejszo�ciowe, aby zaistnie� w szerszym spo�ecze�stwie, musz� anga�owa� i wykorzystywa� wysi�ek swoich cz�onk�w znacznie bardziej ni� grupy wi�kszo�ciowe, aby sta� si� dostrzegalne na szerokim spo�ecznym forum. Efekt uzasadnienia wysi�ku stanowi asumpt dla przedstawicieli grup mniejszo�ciowych do podnoszenia w�asnej warto�ci. Powy�sze stwierdzenie mo�e stanowi� wa�ny przyczynek do faktu megalomanii grupowej. Reprezentanci mniejszo�ci przez sam fakt odmienno�ci grupy w�asnej od grupy obcej, jak� jest szersze spo�ecze�stwo, pozostaj� w permanentnym dysonansie w�asnych racji i racji szerszego spo�ecze�stwa'�. Osoby takie maj� mniejsze szans� zewn�trznego uzasadnienia swoich przekona�". Grupa wi�kszo�ciowa stanowi bowiem swoiste alterego, kt�re nie jest traktowane jako grupa w�asna. W ten spos�b, jak mo�na s�dzi�, przedstawiciele grup mniejszo�ciowych nie mog� liczy� na pe�ne zrozumienie i wsparcie racji w�asnych w�r�d szerszego spo�ecze�stwa. Im wi�kszy jest dystans w kwestii podzielania warto�ci mi�dzy grup� mniejszo�ciow� a grup� wi�kszo�ciow�, tym silniejszy dysonans i tym wi�ksza sk�onno�� do szukania oparcia w uzasadnieniach wewn�trznych'z. Wydaje si�, �e obie prawid�owo�ci, tj. uzasadnienie wysi�ku oraz szukanie oparcia w uzasadnieniach wewn�trznych, mog� le�e� u podstaw faktu, i� to w�a�nie w grupach mniejszo�ciowy