tytuł: "BIAŁORUSKA MNIEJSZOŚĆ NARODOWA JAKO GRUPA STYGMATYZOWANA" autor: ELŻBIETA CZYKWIN BIAŁORUSKA MNIEJSZOŚĆ NARODOWA JAKO GRUPA STYGMATYZOWANA T2~N5 1.l~aNa Białystok 2000 Recenzenci: prof. dr hab. Hanna Świda - Ziemba prof. dr hab. Jerzy Nikitorowicz Red a keja: T:libieta Kozłowska - Świątkowska Korekta: Halina i Marek Ławniccy Dorota Wysocka Skład: Halina Kierdelewicz Projekt okładki: Anna Radziukiewicz Zdjęcie na okładce: Marek Dolecki (c) Copyright by TRANS HUMANA Wydawnictwo Uniwersyteckie 15-328 Białystok, ul. Świerkowa 20 tel. (085) 745 74 23, tel./fax 745 73 95 Wszystkie prawa zastrzeżone No part of this book may be produced in any form without permission of the publisher ISBN 83-86696-58-3 Wydanie publikacji dofinansowane przez Wydział Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku Druk i oprawa: ORTHDRUK, Sp. z o.o., Białystok, ul. Składowa 9, tel. (085) 742 25 17 Wstęp ...................................................................................:..................................... 7 Część I MY I ONI. STYGMATYZACJA JAKO PERSPEKTYWA TEORETYCZNA Rozdział I TEORETYCZNE UZASADNIENIA PODZIAŁU NA MY I ONI ......... 15 Rozdział II CZYNNIKI KONSERWUJĄCE PODZIAŁ NA MY I ONI ......................26 Rozdział III BIAŁORUSKO-PRAWOSŁAWNA MNIEJSZOŚĆ A POLSKO- -KATOLICKA WIĘKSZOŚĆ. CHARAKTERYSTYKA RELACJI .............51Rozdział IV TEORIA STYGMATYZACJI. WPROWADZENIE .......................................68Rozdział V WYMIARY STYGMATYZACJI .........................................................................83Rozdział VI OSOBA W GRUPIE STYGMATYZOWANEJ ..............................................104Rozdział VII TEORIA STYGMATYZACJI JAKO UNIWERSALNA PERSPEKTYWA BADAWCZA .........................136 Część II BADANA MNIEJSZOŚĆ W ŚWIETLE TEORII STYGMATYZACJI Rozdział VIII ZAŁOŻENIA BADAN WŁASNYCH .............................................................163Rozdział IX STYGMAT PRZESZŁOŚCI ...................................................................................191Rozdział X KONFESYJNA PŁASZCZYZNA STYGMATYZACJI ..............................201Rozdział XI MAŁŻEŃSTWA MIESZANE SZCZEGÓLNA PŁASZCZYZNA STYGMATYZACJI .............................218Rozdział XII SZKOLNA PŁASZCZYZNA STYGMATYZACJI .....................................248 Rozdział XIII JĘZYKOWA PŁASZCZYZNA STYGMATYZACJI .................................. Rozdział XIV REAKCJE NA STYGMAT ................................................................................. Część III MIĘDZY TEORIĄ A PRAKTYKą Rozdział XV WAŻNE UOGÓLNIENIA .................................................................................... Rozdział XVI OBRAZ BADANEJ GRUPY W ŚWIETLE TEORII STYGMATYZACJI .. Rozdział XVII BADANA MNIEJSZOŚĆ W PERSPEKTYWIE EDUKACYJNEJ ........... Rozdział XVIII OSOBA WOBEC STYGMATYZACJI .............................................................. Rozdział XIX STYGMATYZUJĄCA Rf~ŻNICA ........................................................................262 278 WSTĘP Liczebność białoruskiej autochtonicznej mniejszości narodowej szacuje się na 250-300 tys. osób (0,7-0,8% ogółu mieszkańców Polski), co stanowi 287 wia ją na drugim miejscu wśród autochtonicznych mniejszości narodowych w Polsce (po grupie niemieckiej).296 Często Białorusinów' w potocznym ujęciu uważa się za grupę wyznawców prawosławia, ale kryterium wyznaniowe nie jest w tym przypad316 ku wystarczająco ostre, gdyż do prawosławia przyznaje się również częśćUkraińców, Łemków, a także Polaków. Pewna część Białorusinów, w wy335 piku stosunkowo licznych małżeństw mieszanych, należy także doKościoła katolickiego. 342 Białorusini nie zawsze są świadomi swojej przynależności narodowej i często deklarują cechy tzw. "grup pogranicza", o niesprecyzowanej świadomości narodowej, ale o silnym poczuciu tożsamości terytorialnej (lokalnej, regionalnej), która nieraz zastępuje świadomość narodową. Osoby,takie często uważają sig za "tutejszych", a swój język określają jako "miejscowy", "tutejszy", "swój". Po upadku systemu komunistycznego od dawna tłumione aspiracje środowisk mniejszościowych poczęły być coraz głośniej artykułowane. Jednonarodowy i jednoreligijny charakter Polskiz stawał się coraz bardziej problematyczny. ` Na tle przemian demokratycznych najwyraźniejszy postęp daje się zauważyć w odniesieniu do mniejszości niemieckiej, ale także litewskiej i ukraińskiej, a najmniejszy w odniesieniu do mniejszości białoruskiej. Problem asymilacji autochtonicznych mniejszości narodowych z perspektywy Polski, w której mniejszości stanowią 3-4%, tj. 1-1,3 miliona osób, stanowi szczególną stratę. Autochtoniczne mniejszości zamieszkujące Polskę nie roszczą sobie bowiem praw terytorialnych, ani z racji małej liczebności nie stanowią zagrożenia dla większości, stanowią natomiast niemożliwą do przecenienia szansę otwierającą dialog z grupami myślącymi inaczej, dla których pomyślność Polski, jako kraju ojczystego, stanowi najwyższą wartość. W planie indywidualnym należy zaznaczyć, że Polska przez cały okres 7 powojenny, w wyniku trudności z przekraczaniem granic, była krajem w znacznym stopniu zamkniętym na Innego. Także własne mniejszości narodowe w społecznej świadomości albo stawały się niewidzialne3, albo istniały w postaci stereotypowych, negatywnie naznaczonych obrazów Żyda, Ukraińca czy Niemca. Taki stan rzeczy uniemożliwiał statystycznemu Polakowi bezpośrednią, osobistą relację z odmiennym etnicznie i/lub religijnie. Koledzy z klasy byli zazwyczaj bez wyjątku Polakami, katolikami, podobnie jak szefowie w pracy, koledzy w wojsku czy partnerzy życiowi. Małżeństwa mieszane, cudzoziemski szef, przyjaciel innej rasy i tym podobne doświadczenia, stanowiące element biografii znaczącej liczby Niemców, Szwedów, Holendrów itd., rzadko stanowiły treść doświadczeń Polaków. Pogłębiała to dodatkowo słaba znajomość języków obcych oraz ignorancja w kwestiach dotyczących innych narodów i wyznań. Jeśli w stosunkowo krótkim czasie zaległości te nie zostaną nadrobione, tendencje ksenofobiczne i nieprzyjazny stosunek do Innych, szczególnie tych nieznanych, może ulec pogłębieniu. Jedyną obiecującą perspektywą w tej kwestii jest podkreślenie, niemożliwej do przecenienia, roli szeroko pojętej edukacji społecznej. 11 Badania nad mniejszościami narodowymi, mimo ogromnych tradycji etnologii, antropologii kulturowej, socjologii, psychologii i pedagogiki międzykulturowej nie są problemem zamkniętym4. Poszukiwaniu nowych kategorii analizy, poszerzających możliwość rozumienia Innego, towarzyszą spory dotyczące interpretacji relacji wzajemnych w perspektywie historycznej, analizy biografii osób i monografie instytucji ważnych dla relacji między większości) a mniejszością, świadomością i tożsamością indywidualną i zbiorowi cbu grup itd. Szczególnie produktywne wydają się tu badanie konfliktów wzajemnych jako spektakularnych przejawów świadomości. Obserwowanie: rozwijających się konfliktów (np. wokół żwirowiska, strażnicy w I'uńsku, byłej katedry unickiej w Przemyślu itp.) z perspektywy bezstronnego negocjatora wydaje się być produktywnym podejściem, umożliwiającym interakcyjną analizę świadomości mniejszości. Cóż jednak zrobić, kiedy etos narodowy i poczucie tożsamości grupy własnej są tak słabe, że ulega ona asymilacji w zawrotnym tempie, prawie nie stawiając oporu? Jeśli konflikty są śladowe, a poczucie niższości na tyle silne, że jedynymi mechanizmami obronnymi staje się unikanie konfliktu oraz stosowanie technik akomodacyjnych? 'lak właśnie dzieje się z białoruską mniejszością na wschodnim pograaicrus. Poczucie tożsamości narodowej i - co za tym idzie - odrębności mniejszości wobec większości, ma swoje oparcie w tradycji państwowości. Białoruś po tamtej stronie Bugu takiej tradycji nie posiada. Nie posiada też ugruntowanej tradycji językowej. W Mińsku nie słyszy się w publicznych miejscach, aby ktoś mówił po białorusku. Przywódcy pań~twowi przemawiają do swojego narodu po rosyjsku. Jakby tego nie dosyć, język białoruski na terenach tzw. "głubinki" istnieje prawie wyłącznie w wersji oralnej. Wiara nie jest także jednoznacznym wykładnikiem białoruskości. Prawosławie, jakkolwiek jest wyznaniem dominującym, nie jest jedynym i zachodnia oraz częściowo południowa część Białorusi jest skatolicyzowana. Kształtujący współczesną kulturę białoruską twórcy w większości nie byli prawosławni. Ich przywiązanie do tradycji miało swoje granice i nie obejmowało najwyższej ofiary - życia za ojczyznę. Dlatego Białorusini, inaczej niż Ukraińcy, mają stosunkowo nielicznych swoich bohaterów, którzy zaświadczyliby o swoim patriotyzmie ofiarą życia. Obecnie na niekorzyść Białorusi przemawia także katastrofalna sytuacja gospodarczo-polityczno-społeczna. Bieda i zacofanie kulturalne na Białorusi z każdym dniem pogłębia dystans cywilizacyjny między tym krajem a resztą Europy. Może nawet nie tyle sytuacja, co brak perspektyw dla kraju jak i pojedynczych osób, nie skłania do identyfikacji. Eto nie nasza wina - eto nasza bieda. Taka konstatacja wydaje się szczególnie trafna. Białorusini asymilują się, ale nie jest to proces bezbolesny. Poczucie krzywdy, osamotnienia i niezrozumienia jest podzielane nie tylko zresztą przez przedstawicieli białoruskiej mniejszości narodowej. Psychologiczne procesy związane z asymilacją i wytracaniem własnej tożsamości społecznej nie są bezbolesne, nie są też możliwe do dostrzeżenia z perspektywy większości. Poczucie niezawinionej krzywdy, zapisane w przeszłej legendzie relacji z większością, staje się dominującym doświadczeniem reprezentantów mniejszości. Z tego względu teoria stygmatyzacji wydaje się być produktywną opcją epistemologiczną, odsłaniającą interakcyjny charakter urażania, jego przeszłe zakorzenienie, nieświadomy dla przedstawicieli większości, a boleśnie oczywisty dla reprezentantów mniejszości, status osoby skrzywdzonej. Swoista nostalgia i subiektywne poczucie krzywdy jest uniwersalne, charakterystyczne dla wszystkich mniejszości narodowych, także tych, których status, obiektywnie rzecz ujmując, jest relatywnie wysoki, np. bretońskiej mniejszości narodowej we Francjib, czy węgierskiej na Słowacji'. Subiektywne poczucie krzywdy stanowi ważny element analizy świadomości reprezentantów mniejszości narodowych. Jest oczywiste jednak, że analiza taka powinna mieć charakter interakcyjny. Sytuacja mniejszo 8 ści jest bowiem rezultatem percepcji stosunku większości do tejże i vice versa. W społeczeństwie polskim samopoczucie różnych grup mniejszościowych jest różne w zależności od tego, jakim stopniem sympatii są one darzone. Mechanizmy stereotypów i oczekiwań wzajemnych mają tu ogromną siłę sprawczą. Wspomniane wyżej dwa elementy: subiektywne poczucie krzywdy oraz interakcyjność wydawały się centralne w poszukiwaniu optymalnego modelu badawczego. Ważnym wyzwaniem dla poszukiwanego modelu badań był także postulat aplikacyjnej remedialności, co oznacza, że poszukiwania badawcze powinny otwierać możliwość zastosowania uzyskanych wyników w celu doskonalenia wzajemnych relacji między większością i mniejszością. Poszukiwania powyżej nakreślonego modelu badań zaowocowały próbą rozwinięcia i zastosowania teorii stygmatyzacji do celów analizy świadomości białoruskiej, a właściwie białorusko - prawosławnej, gdyż tego określenia, z powodów, o których wspomniałam, będę używała w pracy, mniejszości narodowej mieszkającej w Polsce jako przykładu możliwości aplikacyjnych wspomnianej teorii. 111 Praca składa się z trzech części. W pierwszej "My i Oni. Stygmatyzacja jako perspektywa teoretyczna' zaprezentowałam psychologiczne aspekty związane z podziałem na My i Oni, które ukazują nieuchronny charakter tego rodzaju podziałów oraz społeczne mechanizmy, które ten podział konserwują (rozdział I i II). Specyficzny i szczególny charakter relacji między białorusko - prawosławną mniejszością i polsko - katolicką większością został przedstawiony w rozdziale III. W rozdziałach od IV do VII przedstawiam istotne elementy teorii stygmatyzacji, która stanowi perspektywę epistemologiczną dla podjętych badań. Część drugą, zatytułowana "Badana mniejszość w świetle teorii stygmatyzacji", otwierają założenia badań własnych (rozdział VIII). Rozdział IX ukazuje znaczenie przeszłych stygmatów dla procesów psycho-socjolo~;icznych, zachodzących w grupie mniejszościowej. Dalej następuje preientacja uzyskanych wyników badawczych, w których płaszczyzny stygmatyracji (konfesyjna, małżeństw mieszanych, szkolna, językowa) stanowią teoretyczną kanwę porządkującą (rozdziały X-XIII). Część drugą romyka rozdział XIV "Reakcje na stygmat" ('z4~sć trzecia, "Między teorią a praktyką', zawiera syntetyczną i upori.~~~lk~nvnną prezentację wniosków wynikających z teorii badań własnych (r~m.tir.ial XV i XVI) oraz wskazanie na edukacyjne konsekwencje przepro wadzonych badań, tak w sensie merytorycznym jak w odniesieniu do metody (rozdział XVII). Osoba, reprezentant stygmatyzowanej grupy, nie jest, a raczej nie powinna być, traktowana jako bierna ofiara społecznej opresji. Posiada ona także władzę, która umożliwia działania antycypujące stygmat oraz prewencyjne. Takie praktyczne wskazówki znajdują się w rozdziale XVIII. Książkę zamyka rozdział (XIX) dotyczący istoty stygmatyzującej różnicy kulturowej, napisany w duchu antropologii kulturowej. Książka ta mogła powstać dzięki życzliwej pomocy wielu osób, których rady i uwagi wydatnie przyczyniły się do ostatecznej jej wersji. Przede wszystkim pragnę podziękować prof. dr hab. Hannie Swidzie-Ziembie za jej wnikliwe i konstruktywne propozycje, które istotnie poprawiły wcześniejszą wersję książki, prof. dr hab. Jerzemu Nikitorowiczowi, cierpliwemu szefowi i uważnemu recenzentowi, prof. dr hab. Andrzejowi Janowskiemu za duchowe i merytoryczne wsparcie, Dorocie Wysockiej, która nie ograniczyła się tylko do językowej korekty oraz Halinie Kierdelewicz za wycyzelowanie ostatecznej wersji książki. Pragnę także podziękować dr Barbarze Polityńskiej za pomoc w uzyskaniu stypendium w Robinson College na Uniwersytecie w Cambridge, które to stypendium umożliwiło mi uzyskanie szeregu ważnych danych, bez których książka ta nie mogłaby powstać. 11 I'yp,iny: ~ ; y kwm I~.., Mnrntaining the Mother Tongue: The National Identity of the Bialorus.nun, rn l4~lrrnd, [w:] Teatching the Mother Tongue in Multilingual Europe, Tulasiewn e W , /~Giams A. (red.), London 1998. I lul~wnl,~ II Plenum KC PZPR z 1976 roku "O moralno-politycznej jedności m~rmlu polskiego". t W lalach 70. mniejszości narodowe w Polsce stały się właściwie "niewidzialne" pul,licznie, a ich sytuacja "przypominała zachowanie ryb w akwarium. Ludzie krr,ycreli, nawet ktoś ich widział, ale nie było ich słychać. Tak było w przypadku każdej grupy mniejszościowej, z tym że dramatyzm sytuacji był różny'. Wypowiedź B. Berdychowskiej, dyrektor Biura do spraw Mniejszości Narodowych przy Ministerstwie Kultury, (w:] "Życie Warszawy" z 28 XI 1990 r. 4. I'or. materiały z konferencji Dimensions of Cultural, Ethnic and IZegious Identity: Antropological Perspective, Poznań, 19-20 XI 1998 r. (w druku).5. Sadowski A., Pogranicze polsko-białoruskie: tożsamość mieszkańców, Białystok 1995.h. Co mogłam osobiście stwierdzić dzięki warsztatom organizowanym przezDeutsch - Franzósisches Jugendwerk oraz Centre Departamental des EchangesInternationaux du Nord i Europahaus Brandenburg, w których uczestniczylam w Lorient we Francji w okresie od 25 do 30 października 1993 r. 7. Czykwin E., Białoruska mniejszość narodowa w Polsce i węgierska na Słowacji analiza prawna i aplikacyjna, [w:] "Test" 1/96. CZEŚĆ I MY I ONI STYGMATYZACJA JAKO PERSPEKTYWA TEORETYCZNA Rozdział I TEORETYCZNE UZASADNIENIA PODZIAł;U NA MY I ONI Podziały na My i Oni stanowią ważny fragment osobowej wiedzy społecznej, niezbędnej w kreowaniu prawidłowych relacji międzyludzkich. W życiu codziennym obserwujemy wszechobecność tych podziałów. Potrzeba istnienia in-group w opozycji do out-group jest powszechna i ponadkulturowa. Można byłoby sądzić, że eliminacja tego rodzaju podziałów stanowi najprostszy sposób wykluczenia, czy choćby osłabienia, kontrowersji między mniejszością a większością. Istotne jest więc nie tylko stwierdzenie, że jest to niemożliwe, ale pokazanie mechanizmów, które leżą u podstaw omawianego podziału oraz prawideł życia społecznego, które konserwują wcześniej powstały podział. W takiej perspektywie możliwe jest zrozumienie genezy i trwałości podziałów na My i Oni. Najogólniej można stwierdzić, że ludzie dzielą świat społeczny na Swoich i Obcych, przy czym ich stosunek do Swoich ma charakter protekcjonistyczny. Wyjaśnieniu tego zjawiska może służyć kilka podejść teoretycznych: 1. Socjobiologiczne. Socjobiologowie skłonni są wskazywać na fakt, iż wszystkie organizmy żywe preferują osobniki podobne pod względem genetycznym do większości jednostek tego samego rodzaju oraz wyrażają strach i nienawiść wobec organizmów niepodobnych, nawet jeśli te ostatnie nie uczyniły im wcześniej niczego złego. Podejście socjobiologiczne' nawiązuje do teorii ewolucji Karola Darwinaz, która zakłada, że dziedziczymy z pokolenia na pokolenie te geny, które pomagają nam przeżyć i wydać na świat potomstwo. Natomiast geny odpowiedzialne za zagrażające życiu choroby mają w przyszłych pokoleniach niewielkie możliwości ujawnienia się, gdyż zmniejszają szansę na przeżycie i rozmnażanie się. Socjobiologowie uważają, że wiele zachowań społecznych ma korzenie w wyposażeniu genetycznym, popychającym ludzi je posiadających do określonych zachowań, oraz że niektóre zachowania w toku ewolucji (te które służą przetrwaniu i prokreacji) zostają silniej utrwalone niż inne. Istotna jest tu tzw. koncepcja doboru krewniaczego3, zakładająca, że zachowania jednostki, mające na celu ochronę życia 15 spokrewnionych z nią osób, są utrwalane poprzez mechanizm naturalnej selekcji. Dlatego bardziej jesteśmy skłonni ratować w sytuacji zagrożenia naszych krewnych niż osoby obce, gdyż z tymi pierwszymi dzielimy część posiadanych genów. Powyższa zależność została udowodniona w odniesieniu do świata zwierząt4. W odniesieniu do ludzi ta prawidłowość wydaje się także obowiązywać. Ludzie chętniej gotowi są narażać życie za swoich krewnych niż osób obcych. Zdaniem J. P Rushtonas część konfliktów na tle etnicznym ma swoje źródło w genetycznym zróżnicowaniu ludzi. Takie wyjaśnienie nie może służyć jako podstawa eksplanacji zachowań społecznych, polegających na ratowaniu życia osobom całkowicie obcym lub zupełnie nieznanym, jak to ma miejsce w przypadku ratowania tonących. Zwolennicy socjobiologii odwołują się wówczas do normy wzajemności, która może być traktowana jako sposób obligowania innych do podobnych zachowań oraz rodzaj "gwarancji", iż w sytuacji, kiedy ratujący znajdzie się w roli ofiary, będzie mógł liczyć na pomoc. Norma ta, jako ważna dla ludzkiego przetrwania, uległa genetycznemu zakodowaniu. Stwierdzenia te spotykają się z polemiką. Pytania o to, w jakiej mierze prawidłowości zachowania świata zwierząt dają się ekstrapolować na zachowania ludzi, którzy wykształcili mowę i stworzyli świat kultury, są ciągle niezwykle kontrowersyjne. Wyżej zaprezentowane, ważne i godne uwagi podejście socjobiologiczne postrzega zachowania społeczne w kategoriach stricte biologicznych. 2. Teoria wymiany społecznej. Podstawą tej teorii, która jest jedną z kluczowych w psychologii społecznejb, jest założenie, że ludzie w swoim działaniu dążą do maksymalizacji zysków i minimalizacji strat (kosztów). Przekonanie, iż ludzie kierują się własnym interesem, jest analogiczne do zasad rynkowych. To, co ludzie sądzą na temat swojego związku z inną osobą, zależy od tego, jaki jest, w ich mniemaniu: a) bilans zysków i strat z tego tytułu, b) jaka jest ocena tego, czy na taki związek zasługują (poziom odniesienia) oraz c) jakie jest prawdopodobieństwo nawiązania lepszych relacji z kimś innym (porównawczy poziom odniesienia). Teoria wymiany społecznej znalazła potwierdzenie empiryczne w wielu badaniach i okazała się niezwykle inspirująca, chociaż pojawiły si4 wyjątki od jej założeń'. Jednym z czynników gratyfikujących w takich rachowaniach jak np. ratowanie życia kogoś obcego jest efekt działania normy wzajemności, dający nadzieję, że inni będą się zachowywać tak wobec nas, jak my wobec nich (patrz wyżej). Zasada "umowy społecznej" i odrzucenie reguły "ząb za ząb" stanowią trwałe składniki potocznego m`~ślunia. Ludzie pragną wierzyć, że - przynajmniej na ogół - dobro Y.(tS~:l~t' odwzajemnione8. Ponadto konieczność oglądania, jak ktoś tonie lub ginie w płomieniach jest przeżyciem traumatycznym dla świadka idarzeń, dlatego uniknięcie takiego doświadczenia można traktować jako rodzaj pozytywnej gratyfikacji. Można uznać, że przynajmniej w pewnej mierze pomoc w takiej sytuacji umożliwia pozbycie się stanów niepokoju i napięcia, a natychmiastowe uzyskanie nagrody jest jej dodatkowym wzmocnieniem. Osoby narażające własne dobro na rzecz dobra innych mogą też liczyć na uznanie otoczenia, uzyskać świadomość skuteczności własnego działania, poczuć, iż wyróżniły się wśród innych, np. biernych gapiów dramatycznego zajścia. Powyższa koncepcja przekreśla istnienie tendencji altruistycznych9, akcentując interesowność osoby oraz jej potrzebę podnoszenia (utrzymania) własnej wartości. Założenia teorii wymiany społecznej zakładają implicte istnienie "dwóch stron", wyraźnego zróżnicowania na Ja-Ty. Kategorie różnicowania mogą być tu wielorakie, ale zawsze są one ważne (centralne) dla osoby'°. Teoria wymiany społecznej może także odnosić się do identyfikacji grupowych. Traktowanie jakiejś grupy jako własnej zakłada, że istnieje jakaś grupa, która stanowi swoiste alter ego tej pierwszej". 3. Teoria rzeczywistego konfliktu. Ludzie rywalizują ze sobą o różne dobra, takie jak pieniądze, władza, popularność, sława, pozycja społeczna itd. Wszelkie konflikty międzygrupowe ulegają wzmocnieniu w wyniku rzeczywistej rywalizacji o wartościowe dla obu grup dobra. Rywalizacja budzi negatywne uczucia, które zostają społecznie wzmocnione i przeradzają się w usankcjonowaną wrogość, której wyrazem mogą być uprzedzenia, uwłaczające atrybucje czy dyskryminacja'2. Obecnie konflikty etniczne w Niemczech czy Francji często mają za podstawę rzeczywisty - konflikt ekonomiczny. Pracujący nielegalnie emigranci łagodzą roszczeniowe pretensje robotników wobec pracodawców i stanowią zagrożenie w walce o miejsca pracy. Obok rywalizacji ekonomicznej'3 inną odmianą rzeczywistego konfliktu jest rywalizacja polityczna, a także sportowa'4. Zauważono, że uprzedzenia wobec innych są tym silniejsze, im bardziej dotyczą osób podobnych do nas, a więc tych, z którymi najchętniej się porównujemy. Dlatego np. przedstawiciele konkurujących partii o podobnym poparciu społecznym w okresie przedwyborczym będą przejawiali silniejsze uprzedzenia wzajemne w porównaniu z uprzedzeniami wobec przedstawicieli innych, znacząco słabszych lub silniejszych partii'S. 4. Teoria kozła ofiarnego. Teoria ta uwidacznia się szczególnie wtedy, kiedy grupa znajduje się w niezadowalającym lub złym położeniu. Często trudno jest wskazać jednoznacznie na przyczynę takiego stanu rzeczy, np. zła i pogarszająca się sytuacja ekonomicznej w Polsce w latach 60. lu 17 ułatwiła wzbudzenie fobii antysemickiej. Podobnie było także w okresie dochodzenia Hitlera do władzy, kiedy antysemityzm i kryzys gospodarczy współwystępowały ze sobą. Niejednokrotnie jest tak, że przyczyny niepomyślnego położenia grupy mają racjonalne przesłanki, trudne do przyjęcia przez grupę, np. zaniedbania, lenistwo, krótkowzroczność itd. W takiej sytuacji znalezienie kozła ofiarnego jest także ułatwione. W przypadku klęsk żywiołowych, takich jak np. powódź, ludzie skłonni są dokonywać nieprawdopodobnych lub magicznych wręcz atrybucji tych zdarzeń's. Wybór kozła ofiarnego dokonuje się zgodnie z zasadą dostępności oraz zdarzeń poprzedzających. Okazuje się, że ludzie w sytuacjach niejednoznacznych czy trudnych do zinterpretowania sięgają do tych myśli czy idei, które są najbardziej dostępne. Mogą to być np. stereotypy czy utarte powiedzonka albo zdarzenia, które miały miejsce stosunkowo niedawno". Zasada dostępności jest bardzo często stosowana w reklamie: uporczywe nadawanie tych samych reklam sprawia, że nazwa jakiegoś proszku czy logo firmy stają się kryterium wyboru dla osoby, która nie jest zdecydowana, jaką np. kupić pralkę. Przytoczone w przypisie badania, wykazujące korelacje między liczbą linczów a ceną bawełny, stanowią także przykład na to, że kozłami ofiarnymi stają się często przypadkowe osoby'8. Można ogólnie powiedzieć, że kiedy ludzie są sfrustrowani i nieszczęśliwi, przejawiają skłonność do przemieszczania agresji na grupy lub osoby, które są: 1) rue lubiane, 2) wyróżniają się, 3) wydają się być względnie bezbronne'9. Jak wskazują badania oraz praktyka - teoria kozła ofiarneł;o obowiązuje tak w odniesieniu do grup, jak i jednostek. 5. Teoria samooceny. Ludzie pragną widzieć siebie jako osoby przyzwoite, kompetentne, sympatyczne i honorowe. Dlatego ludziom trudno jest łmzyznać się do swoich braków i w sytuacji, kiedy np. nie układa im się w małżeńst~.vie - skłonne są winić za ten fakt partnera, a nie siebie. Ludzie przyłączają się na drodze wyboru do grup, które mogą podtrzymać nlbe> najlepiej podnieść ich indywidualną samoocenęz°. Mechanizm ten sprzyja tworzeniu wielu snobistycznych klubów, towarzystw, szkół i orl;aniiacji. Wiele instytucji, np. banków, stara się sprawiać wrażenie, iż ł~ycio ich klientem stanowi społeczne wyróżnienie. Służą temu niexwykl~· wytworne wnętrza, rauty, gadżety itd. Jednostka decyduje się na wybor ł;rupy, z którą chce się identyfikować, wiedziona potrzebą poprawiania własnej samooceny poprzez bycie "w dobrym towarzystwic". Grupy limitują w różny sposób członkostwo (np. bariera finansowa, poglądów, uzionkowie wprowadzający, deklaracje świadczeń na rzecz grupy), W tltl Sp(1S()17 podkreślany jest ich ekskluzywizm. Dystynkcja ta nuże być wzmocniona także przez kontrast do tego "czym grupa nie brat", a więc przeciwstawienie jej innej kontrgrupie, naznaczonej negatywnie. I tak np. członkom Ku-Klux-Klanu nie wystarcza podzielanie przekonania,. że po-winna istnieć segregacja rasowa. Muszą się oni dodatkowo utwierdzać w przekonaniu, że biali są rasą dominującą. Ogólnie mówiąc, potrżeba podniesienia własnej samooceny leży u podstaw wyboru danej grupy. Nie zawsze jednak osoba ma taką możliwość. Tak jest np. w przypadku przynależności płciowej, rodzinnej, do klasy szkolnej, grupy współpracowników czy pododdziału wojskowego. Można zauważyć, że i w tym przypadku potrzeba podtrzymania pozytywnej samooceny daje o sobie znać. Psychologowie zauważyli zjawisko stronnicżości wobec własnej grupy. Badania Tajfelaz' oraz J. Elliot'2, ale także praktyka szkolna wskazują, że dzieci z tej samej klasy nie tylko mają poczucie dumy z przynależności do tejże klasy, ale wyższości czy nawet pogardy w stosunku do swoich kolegów z klasy równoległej. 6. Geneza obrazu własnej osoby. Obraz własnej osoby (self-concept) jest produktem kulturowym i społecznym'. K. Horneyz4 odrzuciła freudowski, trójczłonowy schemat id-ego-superego, a wskazała na trzy inne struktury ja: 1) idealny obraz siebie (idealized self image), będący czymś w rodzaju abstrakcyjnego, doskonałego Ja; 2) Ja rzeczywiste (actual sel~, tj. osobowość taką, jaką się ma w rzeczywistości oraz 3) Ja realne (real sel~, rozumiane jako to, czym Ja rzeczywiste mogłoby się stać, choć będące jeszcze odległym od nierealnego wyidealizowanego Ja25. W psychologii współczesnejzb wskazuje się zazwyczaj na trzy podstruktury obrazu siebie: Ja realne, czyli to jak osoba widzi siebie; Ja idealne, czyli to jaką chciałaby być, ku jakiemu wyobrażeniu siebie aspiruje oraz Ja odzwierciedlone, czyli jak sądzi, że jest postrzegana przez Innych. Rozbieżność między Ja realnym i Ja idealnym traktowana jest jako wskaźnik samoakceptacjiz'. Ten trzeci aspekt (Ja odzwierciedlone) odsyła do społecznego charakteru obrazu siebie. Można zadać pytanie, czy wyobrażenie siebie mogłoby powstać bez społecznego kontekstu? Odpowiedź na to pytanie jest negatywna. Porównywanie się z Innymi stanowi jedno z ważniejszych źródeł treści składających się na obraz siebie. Wyodrębnieme własnego Ja spośród innych obiektów rzeczywistościz$ jest faktem psychologicznie doniosłym, uruchamiającym proces porównań z innymi oraz dialog przede wszystkim językowy. Fundamentalne zńaczenie mowy, dyskursu, dialogu, tego "co pomiędzy" dla rozumienia siebie, świata i swojego doń stosunku - stanowi przedmiot rozważań wielu znakomitych autorówz9. Dla naszych rozważań zasadnicze i niepodważalne jest stwierdzenie, iż bez Ty nie ma Ja; a bez Wy nie ma My. 18 19 7. Procesy kategoryzacji. Ludzki umysł przejawia tendencję do porządkuwania obiektów rzeczywistości. Wyraża się to klasyfikowaniem obiektów w poszczególne kategorie noszące określone nazwy (labels)~°. Kategoryzacja jest procesem stanowiącym element percepcji. Tworzenie obrazu innej osoby opiera się na bazie "teorii", tkwiącej w naszym umyśle, na temat określonej grupy ludzi, do której ta osoba należy (stereotypy) i bazuje na danych o tej osobie, które są podmiotowi dostępne (atrybuty). Stąd typ przetwarzania informacji społecznych może mieć charakter kategorialny lub atrybucyjny3l. Kategoryzacja wiąże się z przecenianiem podobieństwa wzajemnego osób - reprezentantów grupy obcej, co związane jest z pozbawianiem ich cech indywidualnych oraz postrzeganiem grupy własnej jako wysoce indywidualnie zróżnicowanej. Taki stan stwarza tendencje do zwiększenia dystansu pomiędzy grupami. Stąd typ przetwarzania informacji społecznych może mieć charakter kategorialny lub atrybucyjny. Badania Tajfela (por. odnośnik 21) doprowadziły do kilku niezwykle ważnych wniosków, będących konsekwencją procesu kategoryzacji: 1) nawet kiedy kryteria (powody) zróżnicowania grup są nieistotne, to osoba będąca członkiem jednej grupy pragnie pokonać członków grupy obcej; 2) sposób traktowania członków grupy obcej jest rażąco niesprawiedliwy i stronniczy w stosunku do traktowania grupy własnej; 3) grupa obca wydaje się być bardziej jednolita. Dominuje tu przekonanie, że "oni wszyscy są tacy sami" (np. gdybyśmy my, Polacy, chcieli powiedzieć jacy są Polacy, byłoby to trudniejsze, niż udzielenie odpowiedzi na pytanie, jacy są np. Chińczycy). Z powyższego wynika też kolejny wniosek, iż 4) jeśli wie się cokolwiek o jednym członku grupy obcej, można sądzić, że wie się coś o pozostałych jej członkach. H. Tajfel (a potem J. C. Turner) rozwinęli teorię zachowań społecznych osoby, dzieląc je na interpersonalne i intergrupowe. Wśród tych drugich Turner wyróżnił następujące wskaźniki zachowań intergrupowych: a) dychotomiczność kategoryzacji; b) skłonność do zachowań homogenicznych, zuniformizowanych w ramach swojej grupy; c) małe zróżnicowanie zachowań wobec członków innych grup (postrzeganie ich jako podobnych). J. C. Turner wykorzystał teorię H. Tajfela32, budując tzw. hipotezę stereotypizacji Ja, w której akcentowane jest podobieństwo między członkami grupy własnej. Jej uczestnicy reagują na siebie i inne osoby z grupy nie jak na osoby posiadające indywiduałne biografie i swoiste problemy, ale jak na egzemplarze wspólnej charakterystyki grupy. W takich warunkach (w których tożsamość społeczna wyłącza tożsamość osobistą) podmiot ulega depersonalizacji. Spektakulamyrn wyrazem tego proccsu jest postrzeganie siebie jako wymienialnego, stereotypowego uczest pika danej grupy. Zdaniem Browna i Turnera takie czynniki jak: konflikt, Lonfrontacja lub spotkanie z inną grupą, odrębność własnej grupy od mloczenia, liczebność członków grupy, nacisk na uniformizację wewnątrz grupy; posługiwanie się cechami kryterialnymi, bliskość, podobieństwo, wspólnota celów, uruchomienie ważnych norm grupowych, kiedy podmiot działa jako reprezentant grupy; sytuacja, kiedy osoby spoza grupy zachowują się nie jako suwerenne jednostki, ale jako członkowie ł;rupy - sprzyjają depersonalizacji. Ponadto Turner zakłada, że wyakeentowanie toźsamości społecznej kosztem tożsamości osobistej prowadzi do zwiększenia otwartości na innych z własnej grupy i do zamknięcia się w jej ramach. Jak więc staraliśmy się wykazać poprzez analizę funkcji wiedzy społecznej oraz teorie podziału na My i Oni, ujawniają się liczne ważne społecznie i osobowo przyczyny powszechnego charakteru podziałów na My i Oni. 2I1 Przypisy: 1. Czołowymi przedstawicielami myśli socjobiologicznej, tj. perspektywy, która stara się wyjaśnić zjawiska społeczne z punktu widzenia teorii ewolucji, są E. O. Wilson (por. Sociobiology: The New Synthesis, Cambridge Ma 1975) oraz R. Dawkins, Samolubny gen, Warszawa 1996. 2. Darwin C. R., O powstawaniu gatunku, Warszawa 1884. 3. Hamilton D. L., The Genetical Evolution of Social Behavior, [w:] "Journal of Theoretical Biology° 7/1964. 4. Greenberg L., Genetic Component of Bee Odor in Kin Recognition, [w:] "Science" 206/1979. 5. Rushton J. P, Genetic Similarity Human Alfruism, and Group Selection, [w:] "Behavioral and Brain Science' 12/1989. 6. Kelley H. H., Thibaut J. W., Interpersonal Relations: A Theory of Interdependance, Wiley 1978. 7. Aronson E., Wilson T. D., Akert R. M., Psychologia społeczna - Serce i umysł, Poznań 1997. 8. Istnieje stare i bardzo znane przysłowie angielskie, które explicite wyraża tę nadzieję: One good turn deserves another Qeden dobry uczynek pociąga za sobą kolejny). 9. Nagrody i kary odłożone w czasie działają dużo słabiej. Jak powiedział jeden z widzów - palaczy, który obejrzał drastyczny film na temat negatywnych konsekwencji palenia tytoniu: "Tak się zdenerwowałem po tym filmie, że musiałem od razu zapalić". Ten fakt, który brzmi jak anegdota, wskazuje, że kary, nawet bardzo wysokie (np. rak płuc) są mało efektywne w porównaniu z relatywnie małą nagrodą, jaką jest natychmiastowe zapalenie papierosa. 10. Np. "Ja jestem dawcą, Ty biorcą"; "Ja jestem rozsądna, Ty trzpiot"; "Ja jestem porządna, Ty bałaganisz" itd. 11. Totalny charakter identyfikacji z grupą jest szczególnie widoczny w okresie adolescencji. Wówczas to ktoś, kto jest fanem Michaela Jacksona, nie może jednocześnie być fanem Madonny; kibice jednej drużyny piłkarskiej nie mogą jednocześnie sprzyjać innej (por. Erikson E. H., Childhood and Society New York 1963). 12. Olzak S., Nagel J., Competetive Ethnic Relations, Chicago 1986. 13. Hovland C. i Sears R. pokazali, iż istnieje wysoka korelacja między cenami bawełny i liczbą linczów dokonywanych na Afro-Amerykanach. Gdy spadały ceny bawełny, wzrastała liczba linczów (por. Hovland C. L, Sears R. R., Minor Studies in Agression. Vi: Correlation of Lynchings with Economic Indiceses, [w:] "Journal of Psychology" 9/1940, [za:] Aronson E., Wilson T. D., Psychologia spoleczna, op. cit. 14. Autorce nie są znane badania na temat roli sportu, ze szczególnym uwzględnieniem takich dyscyplin jak np. piłka nożna, boks czy hokej dla kształtowania się uprzedzeń wobec współzawodniczących zespołów. Integracja grup kibiców nie dokonuje się według zasady "troski o swoich", ale raczej według zasady "przeciw obcym". Wymienione dyscypliny mogą stanowić dla kibi ców de facto zastępczą formę rozładowania agresji, w której konkurencyjna drużyna i jej kibice stanowią ekran dla jej rozładowania. 15. Por. Kofta M., Sędek G., Struktura poznawcza stereotypu etnicznego, bliskość wyborów parlamentarnych a przejawy uprzedzeń antysemickich, [w:] Stereotypy i uprzedzenia (pod red. Chlewińskiego Z. i Kurcz L), Warszawa 1992. 16. Np. "powódź tysiąclecia', która nawiedziła Polskę w lipcu 1997 roku, była rzekomo rezultatem wysłania amerykańskiej sondy kosmicznej, wynikiem wizyty papieża Jana Pawła II, karą dla Polaków za demokratyczny wybór socjaliberalnego zamiast prawicowego prezydenta itp. 17. W Stanach Zjednoczonych trwa obecnie spór o to, czy ludzie powinni być informowani, że do ich osiedla wprowadził się pedofil. Tzw. "Prawo Megan" (od siedmioletniej Megan Kanka, bestialsko zamordowanej w 1994 roku przez pedofila, obowiązujące na obszarze całych Stanów Zjednoczonych) nakłada na władze obowiązek informowania społeczności lokalnych o wypuszczeniu z więzienia w danej okolicy potencjalnie niebezpiecznego przestępcy seksualnego. Kiedy rodzice są świadomi niebezpieczeństwa, uzasadniano, mogą ostrzec swoje dzieci, aby trzymały się od takich ludzi z daleka. Wynikiem obowiązywania "Prawa Megan" był fakt, iż na początku 1997 roku 67-letni Francis Duffy z Manchesteru został okrutnie pobity przez gang, który pomylił go z Brindleyem Dummettem - pedofilem ujawnionym wcześniej przez miejscową gazetę. Od tego czasu przypadki takie mnożą się (por. artykuł Koszmar, [w:] Forum z 27.07.97, przedruk z "The Guardian'). 18. Np. w Detroit został śmiertelnie pobity przez białych Amerykanów młody Amerykanin pochodzenia azjatyckiego. Mordercami byli młodzi mechanicy samochodowi, wściekli na japoński przemysł samochodowy; [za:] Aronson E., T.D. Wilson, Psychologia spoleczna, op. cit. 19. Do powyższych wniosków doprowadziły badania eksperymentalne, takie jak klasyczny eksperyment Rogersa R. i Prentice'a-Dunna S. (Deindividuation and Anger-mediated Interracial Aggression: Llnmasking Regressive Racism, [w:] "Joumal of Personalny and Social Psychology" 41 / 1981), w którym białym studentom -_ polecono, by aplikowali serię szoków elektrycznych innym studentom pod - pozorem uczenia się. Uczeń był w rzeczywistości współpracownikiem ekspe- rymentatora i nie był podłączony do aparatury aplikującej szoki. Współpra cownicy eksperymentatora byli raz białymi, a innym razem czarnymi, raz wzbudzali u badanych gniew i frustrację, innym razem zaś zachowywali się przyjacielsko. Gdy współpracownik znieważał - osoby badane aplikowały znacznie bardziej intensywne szoki czarnym studentom, gdy był przyjacielski - badani stosowali szoki nieco słabsze. 20. Znamienne i psychologicznie zasadne są praktyki podnoszenia atrakcyjności grupy poprzez często nieprzyjemne, a nawet niebezpieczne inicjacje (np. otrzęsiny, pasowanie na marynarza, żołnierza itd.). Okazuje się, że ludzie, o ile dobrowolnie zgadzają się na taką inicjację, stanowiącą warunek członkostwa - starają się przed sobą i innymi uzasadnić, iż warto było podjąć się tego trudu. W przeciwnym razie wyszliby na głupców. 21. Tajfel i jego współpracownicy formowali z zupełnie obcych sobie ludzi grupy 22 23 minimalne), stosując najbardziej trywialne kryteria podziału, ~. Osoby przydzielone do tej samej grupy, nieznajome i nie mamtaktów, w trakcie badania odnosiły się do siebie familiarnie .,nsku. Co jeszcze bardziej zaskakujące - przyznawały one więcej .m I Nieniędzy osobom z grupy "własnej" niż "obcej", łamiąc przy tym ttl~rne zasady sprawiedliwości i przyzwoitości (Tajfel H., Social Psychology j~ Jtit~t~~~rnup Itelations, [w:] "Annual Review of Psychology" 33/1982). ~1lttt ]. (por. Aronson E. i in., Psychologia spoieczna, op. cit.) podzieliła uczniów I!Ie ~rnpy według kryterium koloru oczu (wszystkie dzieci były białe i były ~atulikami). Następnie powiedziała dzieciom, że ich koledzy o jasnych oczach t~~~~nnczają się samymi pozytywnymi cechami. Dzieci ciemnookie nosiły ~hwjalne kołnierze, aby można je było łatwo rozpoznać. Dzieci jasnookie miały tez szereg praw, których nie miały dzieci ciemnookie. Takie naznaczenie ~I~mwodowało daleko idące konsekwencje psychologiczne. t hłmiennie niż sądził Z. Freud. Jego następcy, przede wszystkim E. Fromm, I I. wullivan oraz K. Horney, rozwijali i modyfikowali koncepcje mistrza, który ly~rował wpływ czynników społecznych i kulturowych na kształtowanie się m~abowości i ich rolę w etiologii nerwic, przyjmując biologiczny punkt widzenin. I'm. Coffer Ch. N., Appley M. H., Motywacja: teoria i badania, Warszawa 1972. I'or. Horney K., Neurotyczna osobowość naszych czasów, Warszawa 1982; oraz Nrrzuica a rozwój człowieka: trudna droga do samorealizacji, Warszawa 1980. I'ur. Kozielecki J., Koncepcje psychologiczne człowieka, Warszawa 1995. Poziom samoakceptacji mierzony jest techniką q-sort, w której osoba badana ma za zadanie dwukrotnie posortować na planszy, o układzie zbliżonym do krzywej rozkładu normalnego, karteczki zawierające pozytywne i negatywne przymioty ja, trzymając się zasady: im bardziej na lewo, tym bardziej "niepodobne do mnie", im bardziej na prawo, tym bardziej "podobne do mnie". Pierwsze sortowanie stanowi osobową wykładnię Ja realnego ("jaki jesteś"), drugie sortowanie jest odpowiednikiem Ja idealnego ("jakim chciałbyś być"), stopień rozbieżności jest wyrazem samoakceptacji. Uważa się, że niewielka przewaga ja idealnego nad realnym jest oznaką samoakceptacji, ale równocześnie chęci realistycznej zmiany siebie, a więc wskaźnikiem prospektywnego przystosowania. E. Erikson zwrócił uwagę na spektakularny moment w rozwoju osobowej tożsamości (faza III wiek zabawy, 3-6 lat, podstawowy problem: inicjatywa vs. poczucie winy), kiedy dziecko zaczyna mówić "ja byłam", "ja zrobiłam" zamiast do niedawna używanej formy trzeciej osoby: "Kasia była", "Kasia zrobiła". Językowe wyodrębnienie "Ja" jest początkiem gwałtownego rozbudowywania obrazu siebie, poprzez porównywanie się z innymi, uzyskiwanie nalepek od innych (szczególnie osób znaczących), porównywanie własnych wytworów z wytworami innych oraz współdziałanie, przede wszystkim w realizacji ról komplementarnych w ramach zabaw tematycznych (w szkołę, w dom, w lekarza, w sklep itd.). Należy zwrócić uwagę, że psychologowie wcześniejsi (np. M. Żebrowska) upatrywali w zabawach w rolę sens, przede y r, :'t. '.'7 2ti 24 wszystkim, socjalizujący. E. Erikson akcentuje raczej osobotwórczą funkcję tych zabaw jako odkrywania, niezależnie od tego jaką rolę się pełni, wspólnego, niepowtarzalnego aspektu tych ról, tj. własnej tożsamości. Taki punkt widzenia wydaje się być bardziej przekonywujący wobec faktu uniwersalności kulturowej zabaw w "odkrywanie Ja" (np. bale maskowe, przebieranie się, udawanie kogoś innego, zabawa w teatr, chowanie się, współzawodnictwo na wielu polach itd.). 29. Należy tu wymienić nazwiska wielkich przedstawicieli hermeneutyki dialogicznej: Martina Bubera, ale także Ludwiga Feuerbacha, Gabryjela Marcela i Paula Sartra. 30. Procesy kategoryzacji mają niezwykle złożony charakter z racji tego, iż niektóre obiekty mogą należeć do więcej niż jednej kategorii oraz przejawiać zróżnicowania w jej obrębie, Kurcz I. (por. Stereotypy, prototypy i procesy kategoryzacji, (w:] Stereotypy i uprzedzenia, pod red. Chlewińskiego Z. i Kurcz L, Warszawa 1992) przytacza przykład badań nad kategorią "ptaki" (dla Amerykanów drozd jest typowym, a kaczka nietypowym ptakiem). Osoby zapytane, czy pewna choroba ptasia rozprzestrzeni się też na kaczki? - odpowiadały twierdząco. Kiedy jednak pytanie postawiono odwrotnie: czy jeśli zachorują kaczki, to zarażą się też drozdy? - odpowiedzi były przeczące. Podobne komplikacje w tych operacjach ilustruje przykład kategorii "kawaler'. Większość ludzi zaakceptuje definicję, że kawalerem jest mężczyzna nieżonaty. Zdanie "ten młody żonkoś zachowuje się jak kawaler' wydaje się być sensowne, ale odnosi się ono do części kategorii "kawaler' (metonimia) rozumianej jako młodość, nieodpowiedzialność, zainteresowanie płcią przeciwną itp. W tym kontekście ksiądz czy zakonnik wydają się być bardzo złym przykładem kawalera. Powyższe ilustracje wskazują na złożony charakter kategoryzacji. 31. Kwiatkowska A., O funkcjach podziałów na swoich i obcych: tożsamościowe uwarunkowania społecznych kategoryzacji, (w:] Pozaegocentryczną perspektywą widzenia siebie i świata, Jarymowicz M. (red.), Warszawa 1994. 32. Bikont A., Tożsamość społeczna - teorie, hipotezy znaki zapytania, [w:] Studia nad spostrzeganiem relacji "Ja-Inni", Jarymowicz M. (red.), Wrocław 1988. Rozdział II CZYNNIKI KONSERWUJĄCE PODZIAł; NA MY I ONI Przedstawione wyżej podejścia wzajemnie się rue wykluczają i mogą być komplementarne. Ich wielość pozwala dostrzec różnorodność aspektów leżących u podstaw wszechobecności różnicowania na Swoich i Obcych. Kiedy już jednak ten podział nastąpi, zaczynają się włączać liczne mechanizmy społeczne, które konserwują zastany podział na Swoich i Obcych z podanymi wyżej konsekwencjami. Mechanizmy te można podzielić na kilka grup: A. Mechanizmy służące podtrzymaniu samoakceptacji Jak już zauważyliśmy, ludzie przejawiają tendencję do utrzymywania zasadniczo dobrego mniemania o sobie. Życie dostarcza jednak wielu danych, które mogą je zakłócić. W takich niekorzystnych dla Ja warunkach, najogólniej rzecz biorąc, ludzie mają skłonność raczej do reinterpretacji i korzystnej atrybucji takich danych, niż do zmiany pozytywnego mniemania o sobie. Taka sytuacja, zwana dysonansowąl, jest związana z zakwestionowaniem wartości grupy własnej. Osoba, która utożsamia się z grupą, będzie jej gorliwym i nie zawsze uczciwym obrońcą (jak to zostało wcześniej stwierdzone). Badania dotyczące tzw. dysonansu podecyzyjnego wskazują, że ludzie skłonni są widzieć więcej cech pozytywnych decyzji, którą podjęli oraz negatywnych alternatyw, które odrzuciliz. Podobnie jest z przynależnością grupową. To co moje (np. moja grupa) jest lepsze, niż to co cudze (np. grupa obca), w przeciwnym razie słuszność mojej przynależności, z którą się identyfikuję - a więc ja sam - uległaby podważeniu. Im bardziej nieodwołalna jest przynależność3 jednostki do grupy własnej, tym silniejsza jest potrzeba redukcji dysonansu, a więc tym silniejsza jest skłonność do obrony wartości grupy własnej. Najtrudniej jest zakwestionować czy ukryć przynależność rasową, dlatego konflikty na tle rasowym są relatywnie częściej spotykane niż konflikty na tle (wyłącznie) religijnym. Wcześniej wspomniałam o stronniczym i nieetycznym zachowaniu w stosunku do grup obcych, nawet jeśli były to tzw. grupy minimalne. Można zauważyć w trakcie rozwoju relacji międzygrupowych, że ta tendencja ulega utrwaleniu i wzmocnieniu. Raz poczynione ustępstwo wobec uznawanych przez osobę norm wywołuje dysonans, który domaga się racjonalizacji. Taka usprawiedliwiająca racjonalizacja powoduje większą tolerancję wobec łamania uznawanych przez siebie norm, co stwarza psychologiczną przestrzeń do ponownego ich popełniania4. Mechanizm taki nazywa się pułapką racjonalizacjis. Tak więc stronnicze i nieetyczne zachowanie raz zapoczątkowane jest kontynuowane, co nie sprzyja pojednaniu między grupami. Co więcej, obie grupy (por. eksperyment Sherifa) zyskują dodatkowy argument usprawiedliwiający ich niemoralne postępowanie w postaci dowodu, iż kontrgrupa zachowywała się wcześniej w sposób niemoralny. W ten sposób wzajemne interakcje ulegają prawu sprzężenia zwrotnego, co w efekcie prowadzi do eskalacji konfliktu. Częstym sposobem racjonalizacji krzywd zadawanych innym, szczególnie słabym i bezbronnym, jest depersonalizacja ofiar, polegająca na traktowaniu ich jako swoistej grupy podludzi, których cierpienie nie jest tym samym cierpieniem, którego doświadczają sprawcyb. Dlatego osoby dopuszczające się aktów okrucieństwa wobec innych wychodzą z tego psychicznie okaleczone. Z pozoru paradoksalny wydaje się fakt, że ludzie przejawiają znaczną wrogość wobec tych, których skrzywdzili. W świetle mechanizmu zwanego pułapką racjonalizacji oraz tendencji do depersonalizacji ofiar, zjawisko to staje się bardziej zrozumiałe. Zapoczątkowana nierówność, a także krzywdy, jakich doświadcza jedna grupa od drugiej w wyniku stronniczej percepcji, ulegają wyostrzeniu. Skonfliktowane grupy skłonne są pamiętać raczej o krzywdach doznanych ze strony grupy obcej, niż o wynikających ze wzajemnych kontaktów korzyściach'. Ten mechanizm psychologiczny nie ułatwia porozu _ mienia między grupami, chociaż wzajemne animozje i żale nie muszą się manifestować otwartym konfliktem, ale mogą pozostawać w utajeniu, aby zostać wywołane przez sytuacje konkurowania, propagandowej manipulacji i inne zmienne kontekstualne. Pierwsze przykre doświadczenia w interakcji z przedstawicielami grup obcych wydają się być szczególnie trwałe. Jak pokazują badania, ludzie, pomimo wszystko, przywiązują wagę do wcześniej uzyskanych danych, w tym także wtedy, kiedy dane te ulegają dyskredytacjis. Należy zwrócić też uwagę na fakt, iż osoba, która przez dłuższy czas jest zaangażowana w interakcje wewnątrz i zewnątrz grupowe oraz identyfikuje się z grupą, ma swój osobisty wkład w jej status quo. Ten wkład jest jej osobistym i dobrowolnym (w poczuciu osoby) wyrazem lojalności wobec grupy. Ludzie, którzy inwestują swój wysiłek w jakąś sprawę, 26 27 przejawiają tendencję do podwyższania wartości tego, na co ciężko pracowali. Ta zawyżona wartość (tu: grupa własna), dla której podejmuje się wysiłek, skłania do pytania: czy warto było? Dysonans może zostać zredukowany, jeśli osoba odpowie na postawione pytanie twierdząco. Powyższa prawidłowość nosi nazwę uzasadnienia wysiłku9. Grupy mniejszościowe, aby zaistnieć w szerszym społeczeństwie, muszą angażować i wykorzystywać wysiłek swoich członków znacznie bardziej niż grupy większościowe, aby stać się dostrzegalne na szerokim społecznym forum. Efekt uzasadnienia wysiłku stanowi asumpt dla przedstawicieli grup mniejszościowych do podnoszenia własnej wartości. Powyższe stwierdzenie może stanowić ważny przyczynek do faktu megalomanii grupowej. Reprezentanci mniejszości przez sam fakt odmienności grupy własnej od grupy obcej, jaką jest szersze społeczeństwo, pozostają w permanentnym dysonansie własnych racji i racji szerszego społeczeństwa'°. Osoby takie mają mniejsze szansę zewnętrznego uzasadnienia swoich przekonań". Grupa większościowa stanowi bowiem swoiste alterego, które nie jest traktowane jako grupa własna. W ten sposób, jak można sądzić, przedstawiciele grup mniejszościowych nie mogą liczyć na pełne zrozumienie i wsparcie racji własnych wśród szerszego społeczeństwa. Im większy jest dystans w kwestii podzielania wartości między grupą mniejszościową a grupą większościową, tym silniejszy dysonans i tym większa skłonność do szukania oparcia w uzasadnieniach wewnętrznych'z. Wydaje się, że obie prawidłowości, tj. uzasadnienie wysiłku oraz szukanie oparcia w uzasadnieniach wewnętrznych, mogą leżeć u podstaw faktu, iż to właśnie w grupach mniejszościowych, skonfliktowanych czy izolowanych od większości, stosunkowo często ujawniają się postawy skrajne, fanatyczne i nieprzejednane. Rozbieżność między standardami grupy własnej a grupy obcej (tu: większości) wyzwala tendencję do jej złagodzenia lub zatarcia. Współcześnie, w wyniku procesów demokratyzacyjnych oraz upowszechniania praw człowieka, tolerancja na odmienność grup mniejszościowych jest znacznie większa, niż to miało miejsce np. sto lat temu. Dlatego kary, jakie spotykają reprezentantów mniejszości z tytułu ich przynależności, mają charakter bardziej wyrafinowany i ukryty. Taka sytuacja skłania osoby z mniejszości z jednej strony do asymilacji z nie zagrażającą, a atrakcyjną większością, z drugiej strony do konstruowania swoich własnych uzasadnień. Działa tu mechanizm podobny do przedstawionego powyżej, który w warunkach niewystarczającej kary skłania do wewnętrznego raczej, niż zewnętrznego, uzasadniania własnych racji związanych z przynależnością do mniejszości'3. Czynnik nie wystarczającej kary stanowi kolej ny, po omówionych wcześniej, element wspierający wewnętrzne umiejscowienie ośrodka kontroli. Nie należy jednak sądzić, iż dysonans poznawczy leży u podstaw wyłącznie tendencji integracyjnych w ramach grupy własnej. Tendencja do współpracy z osobami, które są nam bliskie (choćby z racji częstości kontaktów oraz podobieństwa), a takimi są członkowie tej samej grupy'4, nie jest jedyną. Pojawia się wspólna, ważna (centralna) dla jednostek płaszczyzna porównań (np. w grupie mniejszości etnicznej: znajomość języka, tradycji, kultury mniejszości itd.). Jeśli ludzie bliscy sobie nie konkurują ze sobą, wówczas skłonni są do autentycznej życzliwości. Jeśli jednak przyjaciele z tej samej grupy podejmują się zadań dla obu stron osobiście ważnych, wówczas nie są skłonni do pomocy'S. Grupy mniejszościowe (por. np. Polonia amerykańska) są w związku z tym często skłócone, a ich członkowie konkurują ze sobą na wielu wspólnych dla grupy i zarazem ważnych dla nich osobiście polach. Ludzie na ogół przeceniają swoją życzliwość wobec bliskich osób, aspirujących do osiągnięć na tym samym polu, ważnym dla obu stron'6. Jest to zrozumiałe, gdyż lepsze rezultaty uzyskane przez przyjaciół zagrażałyby ich samoocenie. Tym bardziej, że następnie ulegają one społecznemu wzmocnieniu. Osoby, dla których zadanie nie jest centralne dla Ja, są predestynowane do pomocy także dlatego, że mogą one kompensować sobie niepowodzenia w peryferyjnej dziedzinie - powodzeniem w dziedzinie dla siebie centralnej, według zasady: "może nie jestem dobrą sportsmenką, ale za to jestem inteligentna'. Powyższy mechanizm, zwany teorią afirmacji", związany jest z likwidacją dysonansu wzbudzonego jako zagrożenie dla ich samooceny poprzez potwierdzanie swojej kompetencji w dziedzinie, która nie jest związana z zagrożeniem. Takie wyjście z sytuacji dysonansowej wydaje się być trudniejsze dla członków grup mniejszości narodowych, ponieważ ich identyfikacja z grupą jest zazwyczaj silniejsza'8, __= n poczucie tożsamości społecznej bardziej wyeksponowane. Grupy stosunkowo małe, o określonej tradycji i/lub tożsamości (np. j Krupy zawodowe, szczególnie te o wysokim prestiżu, jak lekarze, artyści, naukowcy itd.), ex definitione skazują swoich członków na sytuacje współdziałania, ale też konkurowania w dziedzinie, która jest dla każdego z nich wysoce centralna, tj. kompetencji zawodowej. Można przypuszczać, że stosunki w takich grupach będą szczególnie napięte i konkurencyjne. Jak już wspomniano, grupy opresjonowane są nimi dlatego, że mają niższy prestiż w porównaniu z grupą obcą, jaką jest większość. iVlożna oczekiwać (co nie jest takie oczywiste - por. rozdział następny), iż osoby z takich grup będą odznaczały się relatywnie niższą autoafir 28 29 macją i - co za tym idzie - będą silniej przeżywały dysonans związany z sytuacją zagrożenia'9. B. Mechanizmy percepcji Badania psychologów społecznych, dotyczące myślenia o innych ludziach, wskazują na szereg prawidłowości, które mogą być znaczące w procesach układania relacji wzajemnych między reprezentantami in-group i out-group oraz utrwalaniu tego podziału. Wybitny niemiecki filozof, przedstawiciel hermeneutyki, H. G. Gadamer, wskazuje na niemożliwy do przecenienia fakt, że rzeczywistość nie jest nam dana wyłącznie w bezpośrednim doświadczeniu, ale że prawda jest ukryta i że "język odsyła nas zawsze poza siebie i poza to co wyraźnie przedstawia'z°. To, co widzimy domaga się interpretacji i nic nie może być dostrzeżone bez wcześniejszych supozycji na temat tego, czym to "coś" jest. Psychologowie społeczni takie teorie dotyczące rzeczywistości społecznej, poprzez które jest ona postrzegana i analizowana, nazywają schematamiz'. Schematy działają podobnie jak filtry, które selekcjonują napływające z zewnątrz i wewnątrz dane, czyniąc je spójnymi ze schematami. W wyniku tego procesu stają się one coraz trwalsze, a utrwalone, zawierają nie tylko dane, które się rzeczywiście zdarzyły, ale także te, które zostały dodane później jako synergiczne do schematówzz. Schematy, jak zostało wcześniej stwierdzone (por. teorie Turnera i Tajfela), służą kategoryzacji bodźców, dostarczając odpowiedzi na pytanie "co to jest"? Ludzie na ogół wierzą, że schematy, jakie posiadają, są sensowne i trafne, a w każdym razie, że nie są nietrafne i bezsensowne. Dlatego w pełni uzasadnione jest posługiwanie się nimi w sytuacjach wieloznacznychz3. Relacje większości z mniejszością mają na ogół taki właśnie niejednoznaczny charakter. Można przypuszczać, że mniejszość, która jest zmuszona adekwatnie i efektywnie funkcjonować w obrębie kultury większości, jest żywotnie zainteresowana w poznawaniu tejże. Natomiast większość nie ma tak wyraźnej potrzeby, aby poznać kulturę mniejszościz'. Dlatego wiedza na temat mniejszości wśród większości jest zwykle bardzo małazs. Tak więc mniejszość jawi się większości raczej pod postacią schematów (stereotypów), podczas kiedy własna grupa jest znacznie bardziej zróżnicowana. Podobny punkt widzenia na grupę własną i obcą prezentuje grupa mniejszościowa. Niesymetryczność tej sytuacji sprzyja utrwaleniu podziału na My - Oni. W sytuacjach niejednoznacznych ludzie sięgają więc do schematów. Najczęściej tych, które są im dostępne. Dostępność, czyli łatwość, z jaką można przywołać do świadomości różne myśli i idee, zwiększa prawdopodobieństwo, iż zostaną one użyte do zinterpretowania tego, co jest przedmiotem społecznej percepcji. Wśród schematów dostępnych szczególnie ważne wydają się te, które wiążą się z poprzedzającymi doświadczeniamizb, w wyniku czego następuje aktualizacja schematu. Ponadto ważne jest też, by schemat był adekwatny do wcześniej przyjętych. Na przykład wystarczy mieć w pamięci, nagłośniony przez telewizję, bestialski napad na staruszkę, dokonany przez Rosjan, oraz schemat mafii rosyjskiej, aby przygodnie spotkany Rosjanin jawił nam się jako osoba z kręgu przestępczego. Posługiwanie się schematami wydaje się z pozoru nie takie groźne dla naszej percepcji społecznej. Można przecież zmienić zdanie, jeśli rzeczywistość mu zaprzecza. Psychologowie społeczni zwracają jednak uwagę, iż nie jest to ani proste, ani oczywiste. Zaobserwowano bowiem działanie tzw. efektu pierwszeństwaz', który polega na tym, iż nasze pierwsze wrażenia, dotyczące danej osoby, wpływają na interpretację kolejnych jej zachowań. Co ważniejsze, dzieje się tak także wtedy, kiedy pierwotne dane wspierające schematy zostały zakwestionowanezs. Raz utworzone schematy zaczynają żyć własnym życiem, wpływając na percepcję nowych informacji. Tak więc efekt pierwszeństwa ma znaczenie dla utrwalania podziału na My i Oni. Można powiedzieć, że wcześniej nabyty schemat staje się swoistym pryzmatem percepcyjnym, wpływającym na ugruntowanie takiego podziału. O sile konserwującej efektu pierwszeństwa zaświadcza także tzw. zjawisko wrogich mediówz9. Wskazuje ono, że każda z antagonistycznych, silnie zaangażowanych w coś, grup spostrzega neutralne i obiektywne przekazy mediów jako nieobiektywne, jednostronne, a nawet wrogie wobec własnej grupy. Taka percepcja może być także interpretowana z perspektywy dysonansu poznawczego: mianowicie osoby, które przejawiają stronniczy, wyidęalizowany, obraz grupy własnej, będą doświadczały dysonansu, odbierając obiektywne informacje na jej temat. W takim kontekście to co obiektywne może być odczytane jako co najmniej nieżyczliwe i stronnicze3°. Inną kwestią jest sprawa obiektywizmu mediów, którą się tu zakłada3', a która z uwagi na różne sensy, jakie mają te same słowa, a także rozmaite zestawienia słów, dla wielu odbiorców jest postulatem niezwykle problematycznym i trudnym w realizacji3z. Oczywiście, jeśli mówi się o raz wzbudzonych schematach, to nie należy pominąć roli, jaką w ich utrwalaniu ogrywają oczekiwania. Oczekiwania, jak to zostało stwierdzone w wielu badaniach33, pełnią rolę samobprawdzających się przepowiedni. Nie ma w tym niczego magicznego. C)czekując, iż np. przedstawiciele mniejszości będą przejawiali postawy roszczeniowe wobec większości, reprezentanci większości będą zachowywali się zgodnie z oczekiwaniami, tj. podkreślali swoją nieustępliwość 30 31 oraz nieprzejednanie. Reprezentanci mniejszości z kolei będą próbowali zintensyfikować roszczeniową presję, przez co większość upewni się, iż ich oczekiwania były słuszne i należy być jeszcze bardziej nieprzejednanym. Jak widać, mechanizm roli oczekiwań jako samosprawdzających się proroctw ma charakter błędnego i samonapędzającego się koła. Uwiarygadnia ono tzw. panowanie błędu34, polegające na tym, że ludzie skłonni są sądzić, iż np. Afro-Amerykanie są gorzej wykształceni (co jest faktem), ponieważ są mniej inteligentni niż biali Amerykanie. Błąd takiego rozumowania tkwi nie w fałszywości faktów, ale w niedostrzeganiu własnej roli w wykreowaniu tego związku. Tak więc ten czterofazowy proces: oczekiwanie podmiotu - zachowanie społeczne podmiotu zgodne z jej oczekiwaniem - odpowiedź partnera adekwatna do zachowania podmiotu - behawioralne potwierdzenie przez partnera wcześniejszego oczekiwania, stanowią ważną przesłankę, stabilizującą podziały społeczne oraz relacje wzajemne. Co się dzieje, kiedy relacje są w sensie emocjonalnym niesymetryczne? Na przykład kiedy reprezentanci jednej grupy darzą drugą grupę sympatią, a tamta nie odwdzięcza się tym samym?35 Na podstawie teorii wyrównania postaw w stosunkach międzyosobniczych36 można przypuszczać, że w dłuższej perspektywie czasowej nastąpi wyrównanie emocjonalnego potencjału we wzajemnych relacjach i jego poziom ustabilizuje się na niższym pułapie sympatii (nie będzie, jak można byłoby sądzić, średnią tych poziomów)3'. C. Heurystyki wydawania sądów Zauważono szereg prawidłowości w wydawaniu sądów przez ludzi. Takie uproszczone reguły wnioskowania, pozwalające na szybkie i efektywne osądzenie sytuacji, nazwano heurystykami wydawania sądów. Można wskazać na kilka takich heurystyk, które są ważne z punktu wi- f dzenia utrwalania podziału na My i Oni: _ 1. Heurystyka ekstrapolacji ("Jak było tak będzie")39. Ludzie często zakładają zasadniczą powtarzalność zjawisk, dlatego skłonni są używać tych samych scenariuszy wnioskowania do podobnych sytuacji, zgodnie z liniowym systemem wydłużania przeszłości. Heurystyka ekstrapolacji jest zawodna, szczególnie w obliczu sytuacji nowych i niepowtarzalnych, _ dla których trudno jest znaleźć analogię w przeszłości. Współcześnie liczba takich zjawisk znacząco rośnie°. W obliczu jednoczącej się Europy i oraz zacierania granic Polacy muszą przewartościować istniejące schema- ` ty wobec Obcego4', pozbyć się postaw ksenofobicznych42 oraz narodowe- ~ '= go partykularyzmu43. Należy być także świadomym tego, iż akceptacja "karty praw człowieka" stoi w sprzeczności z powszechnie przyjętymi 32 poglądami i praktyką społecznego myślenia4'. Stosowanie heurystyki ekstrapolacji oznacza utrzymywanie starych animozji wobec szeregu narodów. Jest to niekorzystne dla wszystkich zainteresowanych (por. powiedzenie: "Jak świat światem, nie był Niemiec Polakowi bratem"). 2. Heurystyka dostępności'S. Odnosi się ona do wydawania sądów na podstawie tego, jak łatwo jest nam pewne dane przywołać do świadomofci. Ważną rolę odgrywają tu stereotypy oraz doświadczenia stygmatyzu~ące. Heurystyka dostępności odnosi się do doświadczeń przeszłych, wśród których poczesne miejsce zajmują wcześniej ukształtowane sądy dotyczące podziału na My i Oni. Dostępność danych dotyczących powyższego podziału zostaje, poprzez stosowanie tej heurystyki, nie tylko łatwo zaktualizowana, ale także wzmocniona. 3. Heurystyka reprezentatywności. Stanowi uproszczoną metodę wnioskowania, w której osoba dokonuje klasyfikacji na podstawie podobieńetwa do przypadku typowego. Często stosowanym uzupełnieniem heurystyki reprezentatywności jest informacja o proporcji podstawowej, czyli dane o tym, jak często w populacji występuje przedstawiciel postrzeganej kategorii. Na przykład jasnowłosa, ładna kobieta, nosząca imię Basia, przebywająca na plaży w Sopocie, będzie prawdopodobnie Polką (heurystyka reprezentatywności) i katoliczką (proporcja podstawowa). Na pgół takie wnioskowanie jest shzszne, ale może okazać się, że Basia jest np. Szwedką i protestantką. Badania wskazują, że ludzie przejawiają tendencję do ignorowania informacji dotyczącej proporcji podstawowej, koncentrując uwagę na ocenie reprezentatywności informacji. Tendencja ta nie musi prowadzić do błędu, pod warunkiem, że dane dotyczące kategorii ogólnej (Basia jest Polką) są wiarygodne'. Można zauważyć, że grupy mniejszościowe, jeśli nie są wyraźne odróżnialne (jak np. ma to miejsce w przypadku Afro-Amerykanów, inwalidów z widocznym kalectwem, kobiety itd.), ale przeciwnie, ich dimensia spec~ca jest stosunkowo mało widoczna (np. przynależność do prawosławia czy przynależność do mniejszości białoruskiej w Polsce) - są bardziej narażone na to, iż będą postrzegani przez pryzmat prototypu (stereotypu), a więc przy wyeksponowaniu heurystyki reprezentatywności". Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że ludzie nie mają wyobrażenia na temat częstości występowania przedstawicieli danej kategorii w całości populacji. 4. Heurystyka zakotwiczenia (dostosowania). Stanowi jedną z uproszczonych metod wnioskowania, która polega na posłużeniu się jakimś punktem wyjścia i zarazem odniesienia (liczba, wartość itd.) i następnie modyfikowaniu tej wartości, zgodnie z punktem wyjścia czy odniesienia, nazywanym zakotwiczeniem. Modyfikacja ta może być niewystarczająca. Co ciekawsze, ludzie często, wiedząc że wartość zakotwiczona nie jest 33 prawdziwa, na niej opierają swoje wnioskowanie49. Wartością zakotwiczoną bywają także często dane, które osoba usłyszała jako pierwsze°. W takiej sytuacji ludzie uznają te dane za prawdziwe, aby następnie dokonać kroku wstecz w celu rozstrzygnięcia, czy jest to rzeczywiście prawdziwe, czy fałszywes'. Treścią zakotwiczonych danych mogą być i często są stereotypy, scenariusze zachowań, wartości itp. związane z obrazem Swoich i Obcychsz. 5. Wnioskowanie z prób nie reprezentatywnych. Ludzie nie dysponują zazwyczaj danymi na temat całej populacji i ich wnioskowanie opiera się na podstawie wąskiej i nie reprezentatywnej (tendencyjnej, nietypowej) próbki. Tak np. ludzie, którzy byli miesiąc w USA, skłonni są twierdzić, iż Amerykanie odznaczają się takimi bądź innymi cechami. Podobnie ferujący opinie mają zazwyczaj wyrobione zdanie na temat kobiet, artystów, polityków itd. Ludzie wiedzą zasadniczo, że informacje podawane przez media często dotyczą zdarzeń nietypowych, odbiegających od normy, ale skłonni są sądzić, iż są one symptomem tendencji. Jeśli nawet się wie, że informacja jest tendencyjna (np. zamieszczona jest w piśmie o skrajnej opcji politycznej), to zupełne jej zlekceważenie może okazać się trudne. Wnioskowanie z symptomów tendencyjnie dobranych dotyczy nie tylko Innych, ale także własnej osoby. Stoi ono w opozycji do realizmu percepcji i wnioskowania, ale też pełni funkcję uwiarygodniającą i konserwującą te treści, które wcześniej zostały zinternalizowane, np. podział na Swoich i Obcych. D. Atrybucje Próby kategoryzacji rzeczywistości, w tym społecznej, dotyczą nie tylko segregacji i stereotypizacji obiektów świata zewnętrznego, ale są szczególnie widoczne w próbach łączenia zjawisk w związki przyczynowo skutkowe. W relacjach społecznych wiąże się to z zadawaniem pytania o przyczyny zachowań własnych oraz zachowań innych ludzi. Centralnym pytaniem, jakie ludzie sobie zadają w relacjach z innymi, jest właśnie pytanie dlaczego? Powyższa problematyka należy do szerszego obszaru zainteresowań psychologii społecznej, zwanej teorią atrybucji, za ojca której uważa się Fritza Heideras3. Autor ten dokonał ważnego rozróżnienia na wewnętrzną atrybucję, tj. wskazującą, iż zachowanie osoby jest rezultatem jej podmiotowości, a więc takich cech osobowych jak np. postawy, charakter, uznawana hierarchia wartości itp. Przeciwieństwem atrybucji wewnętrznej jest atrybucja zewnętrzna, oznaczająca wnioskowanie o przyczynach zachowania ludzi ze zmiennych sytuacyjnych, przy założeniu, że inni ludzie w takiej sytuacji zachowaliby się w podobny sposób. Heider stwierdził, że ludzie mają skłonność do przeceniania czynników wewnętrznych oraz niedoceniania znaczenia sytuacji, a więc bardziej podmiotowej niż sytuacyjnej atrybucji W wyjaśnianiu przyczyn ludzkich_ zachowań. Takie zniekształcenie nazwane zostało podstawowym błędematrybucji54. Dla naszych rozważań błąd ten może mieć istotne znaczenie.~. jest bowiem tak, że sytuacja grup mniejszościowych jest szczególnie niestabilna i kontekstualna, przez co stanowią one swoiste wyzwanie dla grupy większościowej, która może różnie definiować ich pozycję, rolę i znaczenie. Z racji faktu, że grupy mniejszościowe są zazwyczaj relatywnie małe, słabe i zależne, mogą się one stać łatwym przedmiotem manipu 1 ~ facji politycznej czy propagandowej. Sama mniejszość jest także w jakimś stopniu zainteresowana wygrywaniem własnego statusu dla intensyfikacji własnych korzyści. Wewnątrz grup mniejszościowych rozumienie interesu grupowego może być różnie pojmowane, co sprzyja dalszemu narastaniu złożoności definicji statusu grupy mniejszościowej. Z tego względu zasadne wydaje się przypuszczenie, iż błąd atrybucji będzie w większym stopniu dotyczył grup i osób z mniejszości niż z większości, jako grup i osób bardziej sytuacyjnie uwikłanych. Podstawowy błąd atrybucji będzie także, jak można sądzić, większy z powodu niezróżnicowanego postrzegania grup mniejszościowych przez większość (por. teoria Turnera), co skłania do dokonywania atrybucji wewnętrznych w oparciu o stereotypy lub ukryte teorie osobowości, poprzedzajace doświadczenia lub "dobudowywania" teorii Innych jako konsekwencji przyjętych wcześniej znaczeń semantycznych (jak powiedziałby Osgood). W takim kontekście zinternalizowany wcześniej podział na Swoich i Obcych może ulegać wzmocnieniu jako wynik odmiennego sposobu atrybucji zachowań mniejszości i większości (Swoich i Obcych). Błąd atrybucji w przypadku wyjaśniania zachowań mniejszości zostanie dodatkowo wzmocniony w wyniku ignorowania faktu większego zdeterminowania czynnikami sytuacyjnymi w przypadku tej grupy oraz stereotypowego postrzegania jej członków. Jak wskazał Gilbertss, ludzie, tworząc atrybucje, postępują w dwóch kolejnych etapach: w pierwszym zakładają, że przyczyna zachowania tkwi w samym aktorze, dopiero w drugim uwzględnia się inne czynniki związane z sytuacją i dokonuje modyfikacji atrybucji. Nie zawsze jednak ludzie dochodzą do tego drugiego etapu, gdyż ich uwaga jest często rozproszona. Czasem także, przy przejściu do drugiego etapu, może nastąpić jeszcze bardziej skrajna atrybucja wewnętrzna. W przypadku mniejszości, której sytuacja jest zazwyczaj niezwykle złożona i niejednoznaczna można oczekiwać, że niezorientowane w sprawach mniejszości osób z większości zatrzymają się na pierwszym etapie, opierając swoje atrybucje 34 35 na schematach, stereotypach i uprzedzeniach (atrybucja wewnętrzna). Jest to tym bardziej prawdopodobne, że wyjaśnienia sytuacyjne są skomplikowane i niejednoznaczne, podczas kiedy stereotypy porażają swoją prostotą i jednoznacznościąsb. Teoria Heidera stała się podstawą dla powstania teorii wnioskowania z czynników towarzyszących - sformułowanej przez Edwarda Jonesa i Keith Daviss'. Teoria ta uszczegóławia wcześniejsze stwierdzenia Heidera. Zdaniem tych autorów ludzie dokonują porównania rezultatu działania, które podjęli, z rezultatami działań alternatywnych. W takiej sytuacji może wystapić wiele lub mało rezultatów nietożsamych. W pierwszym przypadku trudno jest określić, dlaczego postąpili tak jak postąpili, natomiast w drugim przypadku łatwiejsze jest dokonanie atrybucji wewnętrznej~. Atrybucja wewnętrzna jest także bardziej prawdopodobna, jeśli zachowanie jest nieoczekiwane. Nieoczekiwane zachowania traktowane są jako odstępstwa od przyjętych i usankcjonowanych społecznie ról, dlatego są postrzegane jako symptom cech wysoce zindywidualizowanych. Ich atrybucja ma charakter wewnętrzny. Dla naszych rozważań, dotyczących podziału na Swoich i Obcych w kontekście mniejszości i większości narodowych, teoria wnioskowania z czynników towarzyszących jest o tyle ważna, o ile sytuacja mniejszości i większości może być widziana jako odmienna w dwóch centralnych dla tej teorii kwestiach: wysokiej - niskiej liczebności nietożsamych rezultatów oraz tego, czy zachowania są czy też nie są oczekiwane. Można sądzić, że w wyniku większej złożoności sytuacji społecznych, jaka dotyczy osób z mniejszości, liczba nietożsamych rezultatów będzie większa niż to ma miejsce w przypadku większości, co oznacza, że atrybucja zachowań przedstawicieli mniejszości jest trudna, podobnie jak trudne jest przewidywanie tych zachowań. Obok roli rezultatów nietożsamych, dużą rolę odgrywa tu fakt, że osoby z mniejszości mają gorsze przygotowanie do realizacji społecznych ról, których trening, z racji faktu większej ich liczby, jest ograniczony, a przez to są one gorzej przyswojone. Tak więc realizacja społecznych ról dokonuje się w warunkach słabszego ich przyswojenia oraz większego konfliktu ról, niż ma to miejsce w przypadku większości. Nieoczekiwane zachowania osób z miejszości, które podlegają zazwyczaj atrybucji wewnętrznej, mogą być w przypadku osób z mniejszości znacznie bardziej mylące. Nie muszą one być bowiem wyrazem własnej niekonwencjonalności, czy przejawem tożsamości indywidualnej, jak obserwatorzy skłonni byliby sądzić, ale wyrazem niedostatecznego opanowania ról. Takie behavioralne niezręczności trafiają się ludziom z jednej kultury, okazjonalnie przebywającym w innej kulturze, np. ludziom ze 36 wsi, którzy przyjechali na premierę w operze. Niestety, często bywa, że ulegają one atrybucji wewnętrznej i stanowią podstawę błędnych reprezentacji. a Ważnymi terminami, wprowadzonymi przez psychologów społecznych w związku z oczekiwaniami59, jest rozróżnienie między oczekiwaniami opartymi o kategorię oraz oczekiwaniami opartymi na obiekcie. Te pierwsze dotyczą oczekiwań, które wynikają z cech grupy, do której osoba należy, np. Amerykanin będzie prawdopodobnie bogaty. Przeciwieństwem oczekiwań opartych o kategorię są oczekiwania oparte na obiekcie, czyli te, które bazują na wcześniejszych działaniach tej właśnie osoby, np. Marek o 22 już śpi, wszyscy wiedzą, że jest śpiochem. Powyższe rozróżnienie (w nawiązaniu do teorii Turnera) wydaje się być ważne przy omawianiu zachowań osób z mniejszości, które, jak stwierdzono wcześniej, są spostrzegane w bardziej niezindywidualizowany, a więc stereotypowy sposób. Można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że oczekiwania formułowane wobec mniejszości będą oparte na kategorii, a nie na obiekcie. O niemożliwej do przecenienia roli oczekiwań jako samosprawdzających się proroctw pisałam wcześniej. Reasumując, można powiedzieć, że procesy atrybucji zachowań będą przebiegały odmiennie w przypadku postrzegania większości i mniejszości przez większość. Rozróżnienie między My i Oni ulegnie prawdopodobasie wzmocnieniu na skutek: 1) powiększenia podstawowego błędu atrybucji w percepcji mniejszości, 2) trudności atrybucji zachowań osób z mniejszości, w wyniku zaistnienia większej ilości nietożsamych rezultatów zachowań mniejszości, niż to ma miejsce w przypadku większości, 3) wewnętrznej atrybucji zachowań pozornie nieoczekiwanych, które są faktycznie wynikiem niewystarczającego opanowania ról oraz 4) częstego (w odniesieniu do mniejszości) formułowania oczekiwań opartych na kategorii niż na obiekcie. Innym sposobem wyjaśnienia tego, kiedy ludzie dokonują wewnętrznych, a kiedy zewnętrznych, atrybucji jest teoria H. Kelley'a, zwana modelem współzmienności~°. Podobnie jak w teorii Heidera, zakłada się tu, że przy tworzeniu atrybucji koncentrujemy uwagę na współzmienianiu się zachowania w zależności od różnych czynników, takich jak czas, osoby, miejsca itp. Na przykład jeśli ktoś dobrze odnosi się do wszelkich mniejszości narodowych z wyjątkiem np. Ukraińców, to zachowanie takie jest dla nas symptomatyczne. Kelley twierdzi, że aby stwierdzić występowanie współzmienności, koncentrujemy się na trzech istotnych aspektach informacji: zgodności, wybiórczości i spójności. Zgodność jest rozumiana jako rezultat porównania zachowania osoby X do zachowań przeciętnych ludzi przy działaniu tych samych bodźców; wybiórczość infor-37 macji to dane, które mówią, w jakim stopniu dana osoba zachowuje się w taki sam sposób wobec różnych bodźców; spójność to informacja mówiąca o stopniu niezmienności danego zachowania wobec określonego bodźca, mimo zmiany różnych okoliczności. Na przyklad to czy X, tak jak większość Polaków, przejawia sympatię wobec Amerykanów? (zgodność informacji); czy X, podobnie jak większość Polaków, darzy także sympatią Włochów i Francuzów a nie lubi Cyganów? (wybiórczość informacji); czy X zmieni swój stosunek do Amerykanów, kiedy np. pobędzie w USA przez rok lub kiedy dowie się, ilu nieprzejednanych wrogów ma Ameryka? (spójność informacji). Jednoznaczna atrybucja może być dokonana, jeśli źródła informacji złożą się na jedną z dwóch atrybucji: wewnętrzną, to jest wtedy, gdy zgodność i wybiórczość są niskie, a spójność wysoka. Jeśli np. X przejawia sympatię do Rosjan, chociaż większość Polaków darzy ich niechęcią (niska zgodność) oraz przejawia ją także w stosunku do Ukraińców i Białorusinów (niska wybiórczość) i nie ma sposobu, by zmienić jego sympatię do Rosjan (wysoka spójność informacji), to można sądzić z dużą dozą pewności, że zabarwione sympatią zachowania X wobec Rosjan są wyrazem atrybucji wewnętrznej. Atrybucja zewnętrzna ma miejsce wtedy, kiedy zgodność, wybiórczość i spójność są wysokie, np. kiedy osoba sympatyzuje z Amerykanami tak, jak większość Polaków (wysoka zgodność) wie, że Amerykanów lubią też inne narody (wysoka wybiórczość) i zawsze, niezależnie od zachowań Amerykanów oraz informacji na ich temat, pozostawała i pozostaje ich sympatykiem (wysoka spójność). Kelley wyodrębnił jeszcze trzeci rodzaj atrybucji, atrybucję sytuacyjną, która ma miejsce wtedy, kiedy nie ma jasności, czy sformułować wewnętrzną czy zewnętrzną atrybucję. W naszym przykładzie sympatia do Amerykanów, w przypadku pana X, mogłaby ulec np. takiej sytuacyjnej atrybucji: pan X sympatyzuje z Amerykanami, ponieważ istnieje możliwość, że jego zięć będzie tej narodowości. Badania potwierdziły obie z wyżej omówionych teorii atrybucji, z tym że znaczenie zgodności, wybiórczości i spójności nie jest równoważne. Zgodność wydaje się mniej znacząca, a badani bardziej polegają na spójności i wybiórczości informacjib'. W przypadku podziahz na My i Oni, który stanowi przedmiot naszych zainteresowań, można zauważyć, iż osoby z większości będą prawdopodobnie postrzegały osoby z mniejszości przy wysokiej zgodności informacyjnej. Badania Wilskiej-Daszyńskiej wskazują, że Polacy są zgodni co do sympatii do pewnych narodów i niechęci do innych w danej sytuacji społeczno-politycznej, brak zróżnicowania w poglądach jest też cha-38 rakterystyczny dla różnych pokoleń62. Prowadzi to do wniosku, iż istnieje znaczna zgodność między reprezentantami większości co do stosunku wobec mniejszości. Podobnie będzie, z tych samych względów, z wybiórczością informacji. Można sądzić, że wybiórczość ta będzie zasadniczo niska. Natomiast w kwestii spójności daje się zauważyć znacząca mobilność postaw większości wobec różnych narodów, tak że stosunek do Innego etnicznie może stanowić ważną przesłankę przemian świadomościowych Polaków w okresie po transformacji po 1991 roku. A jak w świetle teorii Kelley'a będzie się przedstawiać atrybucja stosunku Swoich do Swoich? Można sądzić, że stosunek Polaków do samych siebie ulega większemu zróżncowaniu wśród respondentów. Tak więc zgodność będzie tu wyższa niż w przypadku stosunku do mniej~zości, wybiórczość będzie także wyższa, a spójność podobnie wysoka (por. poniższa tabela). Na podstawie teorii Kelley'a, odwołując się do omówionych trzech czynników, można sadzić, że atrybucja podziahz na Swoich i Obcych będzie miała odmienny charakter. Atrybucja Swoich będzie hipotetycznie przybierała charakter zewnętrzny, natomiast atrybucja Obcych będzie zbli~ona do wewnętrznej. Zestawienie powyższych dedukcji zaprezentowa~o w tabeli 1: Tabela 1 Hipotetyczna atrybucja podziału na Swoich i Obcych przez większość w świetle Modelu Współzmienności H. Kelley'a ASPEKTY INFORMACJI SWOI OBCY zgodność niska wysoka wybiórczość niska średnia spójność wysoka wysoka ATRYBUCJA WEWNĘTRZNA I ZEWNĘTRZNA Jakkolwiek oznaczenie różnic między postrzeganiem Swoich i Obcych ~tloźe budzić watpliwości co do ich zakresu, to istotne dla naszych roz~Vażań jest stwierdzenie nie tyle ich stopnia, co faktu rozbieżności w aś~fektach informacji i w rezultacie w odmiennym rodzaju atrybucji. Kolejnym ważnym aspektem utrwalającym podział na My i Oni jest ~l~kt, iż ludzie odmiennie postrzegają własne zachowania w porównaniu 39 z identycznymi zachowaniami innychó3. Własne zachowania ulegają w większym stopniu atrybucji zewnętrznej, natomiast Innych są postrzegane raczej jako następstwa dyspozycji osobistych (atrybucja wewnętrzna). Powyższą prawidłowość nazwano różnicą między aktorem i obserwatorem. Jest ona wynikiem wyrazistości spostrzeżeniowej. Ludzie, występując jako aktorzy, przyjmują własne dyspozycje jako coś danego, znanego i oczywistego, dlatego koncentrują swoją uwagę na czynnikach zewnętrznych, takich jak aspekty sytuacji, znaczące osoby itd., które w wyniku tego stają się bardziej wyraźne i przez to dostępne. W rozróżnieniu między atrybucją własnych i cudzych zachowań ma także swoje źródło tendencja do utrzymania pozytywnego mniemania i wysokiej własnej samooceny. Znane powiedzenie, iż "sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą" ma tu swoje psychologiczne uzasadnienie. Rzeczywiście, ludzie mają skłonność do atrybucji powodzeń jako rezultatów własnych dyspozycji, natomiast porażek jako skutków związanych z czynnikami poza Ja. Ogólnie mówiąc, lokują przyczynowość tam, gdzie przysporzy im ona więcej korzyści i uchroni od strat w samoocenie. Powyższe wyodrębnienie wskazuje na kolejne źródło zróżnicowania między atrybucją zachowań grupy własnej oraz grupy mniejszościowej. Ponieważ większość występuje w roli obserwatora, można sądzić, że atrybucja zachowań będzie miała charakter wewnętrzny. Potwierdza to wcześniejsze rozważania na ten temat i wyraźnie wskazuje na niesymetryczny charakter atrybucji zachowań wobec Swoich i Obcych, zatem stanowi ważną przesłankę dla utrwalenia tej niesymetrycznej dychotomi. Atrybucje w służbie ego czy w służbie Swoich wskazują na ich protekcjonistyczny charakter w stosunku do Siebie i Swoich w odróżnieniu do Innych. Jest więc ona nie tylko zróżnicowana na skali wewnętrzna zewnętrzna, ale także korzystna - niekorzystna w budowaniu reprezentacji siebie i grupy własnej versus grupy mniejszościowej. Niezwykle ważne i związane z atrybucją dla potrzeb obrony ego jest przekonanie, iż skoro ludzie (szczególnie osoby znaczące lub osoby z grupy, z którą jednostka się identyfikuje) mają generalnie zły stosunek np. do Cyganów, to musi tkwić w tym jakaś prawda. Taki pogląd nosi w psychologii miano wiary w sprawiedliwy świat" i wynika z tego, że ludzie chcą wierzyć, że świat jest zasadniczo dobry i sprawiedliwy, a spotyka ich to, na co sobie zasłużyli. Jeśli jest inaczej, ludzie skłonni są stosować zasadę obarczania winą ofiary ("sami sobie są winni"). Powyższe rysy społecznych atrybucji dostarczają kolejnego już argumentu na odmienność atrybucji zachowań Swoich i Obcych, a szczegółowo mówiąc, na uprzywilejowane widzenie Swoich w porównaniu z Obcymi. r Zaprezentowane rozważania pozwalają na wyciągnięcie najogólniejszego wniosku, iż podział na Swoich i Obcych ma rozległe i głębokie psychologiczne podstawy; co więcej, istnieje szereg mechanizmów psychologicznych i społecznych, które ten podział umacniają. Badania dotyczące omówionej w tym rozdziale problematyki są bogate i wielokrotnie potwierdzone. Niemniej jednak ani ich ilość, ani stopień pewności nie po2walają na razie na zbudowanie zarysu teorii dotyczącej podziału na Swoich i Obcych. Najogólniej jednak można powiedzieć, iż u podstaw tego podziału leży dostrzeganie róźruc między grupą własną i obcą. Z przeświadczenia o istnieniu różnicy kształtuje się, w wyniku protekcjonistycznego stosunku do grupy własnej, przekonanie o (prawdziwej czy domniemanej) dyskomfortowej sytuacji grupy własnej. Jest ono związane z poczuciem niezawinionej i niesprawiedliwej krzywdy. Jest tym silniejsze, im bardziej osoba identyfikuje się z grupą oraz im większe jest subiektywne poczucie krzywdy. Poczucie krzywdy, które ulega wzmocnieniu w wyniku szeregu, omówionych w rozdziale, mechanizmów, jako dysonansowe, ewokuje wrogość oraz potrzebę podjęcia działań w kierunku wyrównania rachunku krzywd. W ten sposób wrogie działania wobec grupy obcej ulegają legitymizacji, usprawiedliwieniu, a nawet mitologizacji. Powyższe procesy mają charakter równoległy w obu grupach, a ich przejawem staje się konflikt. Konflikty międzygrupowe bywają treścią mitologizowanej historii krzywdy grupy własnej. Schemat ten jest oczywiście bardzo znacznym uproszczeniem. Niemniej jednak wskazuje on na centralność kategorii poczucia krzywdy, urazu, piętna, a więc stygmatu. W ten sposób problematyka stygmatyzacji nabiera społecznego charakteru jako stygmatyzacja związana z przynależnością do grupy, która jest obca, inna i w powszechnym odczuciu gorsza. 40 ~ 41 Przypisy: 1. Grzelak J., Teoria dysonansu poznawczego, [w:] Materiały do nauczania psychologii, Wołoszynowa L. (red.) Warszawa 1971. 2. Np. ludzie, którzy już kupili samochód określonej marki, będą raczej widzieć w nim same zalety, natomiast w samochodach, których nie wybrali - same wady, (por. Malewski A., O zastosowaniach teorii zachowania, Warszawa 1964). 3. Tak np. pytano osoby, które obstawiały zakłady na wyścigach konnych, o stopień pewności, iż ich obstawienie jest słuszne. Ludzie, którzy już zawarli zakłady (nieodwołalność) przejawiali znacznie silniejsze przekonanie o słuszności swoich wyborów niż ci, którzy mieli za chwilę dokonać ,obstawienia" (decyzja mogła być jeszcze odwołana). Por. Knox R., Inkster J., Postdecision Dissonance at Post Time, (w:] "Journal of Personalny and Social Psychology° 8/1968. 4. Amerykanie, którzy "ściągają' w trakcie egzaminu (w USA takie postępowanie uważa się za szczególnie niemoralnie, inaczej niż w Polsce) przeżywają z tego powodu dysonans; ale przeżywają go także, kiedy pozostają wierni uznawanym zasadom i nie odpisują, ale też nie udaje im się zdać egzaminu. Okazało się, że osoby, które dopuściły się oszustwa, stawały się bardziej tolerancyjne, natomiast te, które nie uległy pokusie, przejawiały bardziej pryncypialną i nieprzejednaną postawę wobec wspomnianego zachowania (por. Mills J., Changes in Moral Attitudes following Temptation, [w:] "Journal of Personality and Social Psychology° 26/1958). Być może powyższy mechanizm leży u podstaw powiedzonka "od rzemyczka do koniczka". 5. Tendencyjna racjonalizacja może ulegać eskalacji usprawiedliwiania samego siebie i upartego twierdzenia, że miało się rację, np. postępując okrutnie wobec przedstawicieli grupy obcej. Proces ten może przyjmować bardzo skrajny (okrutny, niedorzeczny) wyraz, np. wyrafinowanego mordowania przedstawicieli grupy obcej itd. 6. Hitlerowcom w okresie wojny nie wystarczyła sama tylko eksterminacja ofiar, dopuszczali się także dehumaniazacji i profanacji ich zwłok. 7. Np. w badaniach (por. Wilska-Duszyńska B., Tolerancja i uprzedzenia młodzieży. Raport z badań, Warszawa 1993) wszystkie z badanych mniejszości narodowych miały poczucie krzywdy w stosunku do pozostałych. Jest to refleks szerszej prawidłowości, związany z gloryfikacją grupy własnej. Także frankofońscy zwolennicy odłączenia prowincji Quebec od Kanady byli skłonni minimalizować korzyści płynące z jedności, a wyolbrzymiać niedogodności z tego płynące (na podstawie rozmów z psychologami społecznymi z Kanady w trakcie konferencji Cross-Culture Psychology w Montrealu 1996). 8. Por. pojęcie "zakotwiczenia", [w:] Cialdini R., Wywieranie wpływu na ludzi, Gdańsk 1996. 9. Por. to, co zostało wcześniej powiedziane o różnych formach utrudniania przyjęcia do grupy. W badaniu E. Aronsona i J. Mills (za Cialdini R., Wywieranie wplywu na ludzi, op. cit.) autorzy chcieli sprawdzić, czy ludzie bardziej cenią sobie coś, co uzyskali dzięki własnym wytężonym wysiłkom czy to, co 42 przyszło im bez wysiłku. Młode dziewczęta, które przeszły przez ambarasującą i kłopotliwą ceremonię, aby wejść do grupy, w której dyskutowano problemy życia seksualnego - uznały tę grupę za niezwykle interesującą, mimo że podstawieni współpracownicy eksperymentatorów robili wszystko, aby była ona szczególnie nudna. Studentki, które ominęła procedura wstępna, zachowały realizm i uznały ją za nudną. 10. Stopień dysonansowej rozbieżności może tu być różny. Np. w Kanadzie, która jest państwem na mocy konstytucji wielonarodowym, zainteresowanie i pomoc szerokich rzesz obywateli dla tradycji i kultury mniejszości jest znaczna i szkoła jest ważnym partnerem państwa w realizacji tych konstytucyjnych postanowień. Inna jest sytuacja np. Czeczenii, która przejawia silne tendencje separatystyczne i wrogie wobec Rosji. 11. Ludziom zdrowym, którzy stanowią większość, trudno jest np. zrozumieć osoby kalekie, osobom młodym - los osób w podeszłym wieku, większości polsko-katolickiej - problemy mniejszości białorusko-prawosławnej itd. 12. Psychologowie społeczni stwierdzili, że osoby, które zyskują znaczne zewnętrzne uzasadnienie (gratyfikację) dla swoich poglądów, uważają, że ich głoszenie jest właśnie rezultatem takiego uzasadnienia (gratyfikacji). Identyfikacja z głoszonymi poglądami jest wówczas mniejsza. W przypadku, kiedy gratyfikacja zewnętrzna jest słaba, a osoba głosi poglądy, których nie jest pewna - dysonans ten może być zredukowany lub usunięty, jeśli dokona ona internalizacji tych poglądów, a więc znajdzie dla nich uzasadnienie wewnętrzne. L. Festinger i J. M. Carlsmith (por. Cognitive Conseguences of forced Complance, [w:] "Journal of Abnormal and Social Psychology" 58/1959) przeprowadzili eksperyment, w którym studenci na prośbę eksperymentatora mieli okłamywać swoich kolegów. Jedni z ruch otrzymywali za to po 20 dolarów (duże zewnętrzne uzasadnienie), inni zaś po dolarze (małe zewnętrzne uzasadnienie). Po eksperymencie pytano osoby badane, w jakim stopniu wyznaczone zadania były przyjemne (w rzeczywistości były nudne). Osoby, które otrzymały 20 dolarów za skłamanie, twierdziły, że były nudne, natomiast te, które otrzymały dolara, uznały je za znacząco bardziej przyjemne. 13. Powyższe prawidłowości, związane z tzw. mechanizmem niewystarczającej kary, mają ważne konsekwencje wychowawcze. Osoba, która jest nadmiernie karana, konstruuje raczej zewnętrzne uzasadnienia dla swojego postępowania, co utrudnia ukształtowanie trwałego zbioru wartości własnych. Im łagodniejsze jest zagrożenie zewnętrzne, tym silniejsza potrzeba uzasadnień wewnętrznych, a więc otwarcia przestrzeni na budowę własnego świata uzasadnień, tj. kreowania własnej podmiotowości i wewnętrznego umiejscowienia ośrodka kontroli. Stwierdzenia te zostały zweryfikowane badawczo przez Aronsona i Carlsmitha. Autorzy poprosili dzieci przedszkolne, aby oceniły atrakcyjność kilku zabawek. Następnie dzieciom zabroniono się bawić tymi zabawkami, które uznały za atrakcyjne pod groźbą surowej (połowa dzieci) i łagodnej kary (druga połowa dzieci). Dzieci pozostawiano bez kontroli z możliwością sięgnięcia po atrakcyjne zabawki. Żadne z dzieci nie skorzystało z tej możliwości. Po kilku minutach eksperymentator powracał i ponownie pytał dzieci, 43 Przypisy: 1. Grzelak J., Teoria dysonansu poznawczego, [w:] Materiały do nauczania psychologii, Wołoszynowa L. (red.) Warszawa 1971. 2. Np. ludzie, którzy już kupili samochód określonej marki, będą raczej widzieć w nim same zalety, natomiast w samochodach, których nie wybrali - same wady, (por. Malewski A., O zastosowaniach teorii zachowania, Warszawa 1964). 3. Tak np. pytano osoby które obstawiały zakłady na wyścigach konnych, o stopień pewności, iż ich obstawienie jest słuszne. Ludzie, którzy już zawarli zakłady (nieodwołalność) przejawiali znacznie silniejsze przekonanie o słuszności swoich wyborów niż ci, którzy mieli za chwilę dokonać ,obstawienia' (decyzja mogła być jeszcze odwołana). Por. Knox R., Inkster J., Postdecision Dissonance at Post Time, [w:] "Journal of Personality and Social Psychology° 8/1968. 4. Amerykanie, którzy "ściągają' w trakcie egzaminu (w USA takie postępowanie uważa się za szczególnie niemoralnie, inaczej niż w Polsce) przeżywają z tego powodu dysonans; ale przeżywają go także, kiedy pozostają wierni uznawanym zasadom i nie odpisują, ale też nie udaje im się zdać egzaminu. Okazało się, że osoby, które dopuściły się oszustwa, stawały się bardziej tolerancyjne, natomiast te, które nie uległy pokusie, przejawiały bardziej pryncypialną i nieprzejednaną postawę wobec wspomnianego zachowania (por. Mills J., Changes in Moral Attitudes following Temptation, (w:] "Journal of Personality and Social Psychology" 26/1958). Być może powyższy mechanizm leży u podstaw powiedzonka "od rzemyczka do koniczka". 5. Tendencyjna racjonalizacja może ulegać eskalacji usprawiedliwiania samego siebie i upartego twierdzenia, że miało się rację, np. postępując okrutnie wobec przedstawicieli grupy obcej. Proces ten może przyjmować bardzo skrajny (okrutny, niedorzeczny) wyraz, np. wyrafinowanego mordowania przedstawicieli grupy obcej itd. 6. Hitlerowcom w okresie wojny nie wystarczyła sama tylko eksterminacja ofiar, dopuszczali się także dehumaniazacji i profanacji ich zwłok. 7. Np. w badaniach (por. Wilska-Duszyńska B., Tolerancja i uprzedzenia młodzieży. Raport z badań, Warszawa 1993) wszystkie z badanych mniejszości narodowych miały poczucie krzywdy w stosunku do pozostałych. Jest to refleks szerszej prawidłowości, związany z gloryfikacją grupy własnej. Także frankofońscy zwolennicy odłączenia prowincji Quebec od Kanady byli skłonni minimalizować korzyści płynące z jedności, a wyolbrzymiać niedogodności z tego płynące (na podstawie rozmów z psychologami społecznymi z Kanady w trakcie konferencji Cross-Culture Psychology w Montrealu 1996). 8. Por. pojęcie "zakotwiczenia", (w:] Cialdini R., YVywieranie wplywu na ludzi, Gdańsk 1996. 9. Por. to, co zostało wcześniej powiedziane o różnych formach utrudniania przyjęcia do grupy. W badaniu E. Aronsona i J. Mills (za Cialdini R., Wywieranie wpływu na ludzi, op. cit.) autorzy chcieli sprawdzić, czy ludzie bardziej cenią sobie coś, co uzyskali dzięki własnym wytężonym wysiłkom czy to, co przyszło im bez wysiłku. Młode dziewczęta, które przeszły przez ambarasującą i kłopotliwą ceremonię, aby wejść do grupy, w której dyskutowano problemy życia seksualnego - uznały tę grupę za niezwykle interesującą, mimo że podstawieni współpracownicy eksperymentatorów robili wszystko, aby była ona szczególnie nudna. Studentki, które ominęła procedura wstępna, zachowały realizm i uznały ją za nudną.10. Stopień dysonansowej rozbieżności może tu być różny. Np. w Kanadzie,m która jest państwem na mocy konstytucji wielonarodowym, zainteresowaniei pomoc szerokich rzesz obywateli dla tradycji i kultury mniejszości jest znaczna i szkoła jest ważnym partnerem państwa w realizacji tych konstytucyjnychpostanowień. Inna jest sytuacja np. Czeczenii, która przejawia silne tendencjeseparatystyczne i wrogie wobec Rosji. 11. Ludziom zdrowym, którzy stanowią większość, trudno jest np. zrozumieć osoby kalekie, osobom młodym - los osób w podeszłym wieku, większości polsko-katolickiej - problemy mniejszości białorusko-prawosławnej itd. 12. Psychologowie społeczni stwierdzili, że osoby, które zyskują znaczne zewnętrzne uzasadnienie (gratyfikację) dla swoich poglądów, uważają, że ich głoszenie jest właśnie rezultatem takiego uzasadnienia (gratyfikacji). Identyfikacja z głoszonymi poglądami jest wówczas mniejsza. W przypadku, kiedy gratyfikacja zewnętrzna jest słaba, a osoba głosi poglądy, których nie jest pewna - dysonans ten może być zredukowany lub usunięty, jeśli dokona ona internalizacji tych poglądów, a więc znajdzie dla nich uzasadnienie wewnętrzne. L. Festinger i J. M. Carlsmith (por. Cognitive Consequences of forced Complance, [w:J "Journal of Abnormal and Social Psychology" 58/1959) przeprowadzili eksperyment, w którym studenci na prośbę eksperymentatora mieli okłamywać swoich kolegów. Jedni z nich otrzymywali za to po 20 dolarów (duże zewnętrzne uzasadnienie), inni zaś po dolarze (małe zewnętrzne uzasadnienie). Po eksperymencie pytano osoby badane, w jakim stopniu wyznaczone zadania były przyjemne (w rzeczywistości były nudne). Osoby, które otrzymały 20 dolarów za skłamanie, twierdziły, że były nudne, natomiast te, które otrzymały dolara, uznały je za znacząco bardziej przyjemne. 13. Powyższe prawidłowości, związane z tzw. mechanizmem niewystarczającej kary, mają ważne konsekwencje wychowawcze. Osoba, która jest nadmiernie karana, konstruuje raczej zewnętrzne uzasadnienia dla swojego postępowania, co utrudnia ukształtowanie trwałego zbioru wartości własnych. Im łagodniejsze jest zagrożenie zewnętrzne, tym silniejsza potrzeba uzasadnień wewnętrznych, a więc otwarcia przestrzeni na budowę własnego świata uzasadnień, tj. kreowania własnej podmiotowości i wewnętrznego umiejscowienia ośrodka kontroli. Stwierdzenia te zostały zweryfikowane badawczo przez Aronsona i Carlsmitha. Autorzy poprosili dzieci przedszkolne, aby oceniły atrakcyjność kilku zabawek. Następnie dzieciom zabroniono się bawić tymi zabawkami, które uznały za atrakcyjne pod groźbą surowej (połowa dzieci) i łagodnej kary (druga połowa dzieci). Dzieci pozostawiano bez kontroli z możliwością E `.= sięgnięcia po atrakcyjne zabawki. Żadne z dzieci nie skorzystało z tej możliwości. Po kilku minutach eksperymentator powracał i ponownie pytał dzieci, 42 = = 43 które z zabawek wydają się im atrakcyjne. Dzieci, którym wcześniej grożono surową karą za niesubordynację nie miały powodu, aby zmieniać preferencje i niektóre z nich pragnęły wybranej zabawki jeszcze bardziej niź poprzednio. Natomiast dzieci, które za nieposłuszeństwo były zagrożone łagodną karą, musiały znaleźć uzasadnienie, dlaczego nie bawiły się atrakcyjną zabawką, dochodziły więc do wniosku, że tak naprawdę nie lubią tej zabawki. Co więcej, w przypadku łagodnych kar trwałość przekonania okazała się trwalsza. 14. Szczególnie tzw. disabled groups są w istotnym stopniu izolowane, a ich przywódcy przejawiają w wyniku silnej pozycji tendencje autokratyczne oraz ambicje zaistnienia na szerszym forum. W wyniku silnego konkurowania, co wyzwala zachowania niemoralne, następuje podział grup na podgrupy związane z aspirującymi do przewodzenia liderami. Jest to jedna z przyczyn skłócenia mniejszości narodowych i innych grup o wyraźnej dimensia specifica. 15. Tesser A., Smith J. (Some Effects of Friendship and Task Relevance on Helping: You don't always hele the one you like, (w:] "Journal of Experimental Social Psychology" 16/1980) zaproponowali studentom udział w grze pt. "Hasło', polegającej na zgadywaniu słów. Następnie ci sami studenci, którzy uzyskali słabe wyniki, mieli pomagać osobom znajomym lub obcym poprzez dawanie im wskazówek (łatwych lub trudnych) do odgadywania słów. Wyniki badań potwierdziły hipotezy. Osoby badane były skłonne raczej pomagać osobom obcym w sytuacji, kiedy zadania rue miały dla nich dużego znaczenia oraz przeszkadzać, jeśli zadania były dla nich ważne. Podobnie Tesser A. (por. Self Esteem Maintenance in Family Dynamics, [w:] "Journal of Personality and Social Psychology" 39/1980) stwierdził na podstawie badań biografii różnych uczonych i ich dzieci, które zajmowały się ta samą problematyką, że w takiej sytuacji kontakty między nimi były bardziej zdystansowane i napięte. Konflikty częściej są udziałem rodzeństw w zbliżonym wieku, gdy któreś przewyższa drugie na tak ważnym polu jak inteligencja lub popularność (por. Aronson E. i in., Psychologia spoleczna, op. cit.). 16. Por. Aronson E. i in., Psychologia społeczna, op. cit. 17. Serię badań dotyczących teorii autoafirmacji przeprowadzili Steele i jego współpracownicy (badania te stanowiły powtórzenie gry w hasło z tą różnicą, że uczestnicy otrzymali możliwość autoafirmacji w dziedzinie innej niż ta gra. Okazało się, że autoafirmacja usunęła niebezpieczeństwo związane z zagrożeniem samooceny i osoby badane były pomocne wobec swoich przyjaciół także wtedy, kiedy zadanie miało dla nich duże znaczenie. Powyższy eksperyment ma daleko idące konsekwencje wychowawcze. Wskazuje na fakt, iż podnoszenie autoafirmacji członków zespołu jest skutecznym sposobem skłaniania ich do konstruktywnej kooperacji. l8.Wynika to, jak się wydaje, z faktu traktowania differentia specifica własnej grupy jako "dobra zagrożonego' z jednej strony oraz silniejszego wyeksponowania własnej tożsamości grupowej z drugiej, np. My Białorusini. Eksponowanie własnej tożsamości etnicznej u osób z większości narodowych wydaje się mieć charakter znacznie bardziej kontekstualny (np. podczas międzypaństwowego meczu piłkarskiego, w sytuacji zagrożenia itp.). 44 19. Można przypuszczać, że osoby takie będą szczególnie przewrażliwione na - własnym punkcie, co może być także rezultatem nadmiernego wyeksponowarna tożsamości społecznej kosztem toż$amości indywidualnej. W skrajnych_ przypadkach taki stan może prowadzić do depersonalizacji (por. teoriaTurnera (w:] Bikont A., Tożsamość społeczna, op. cit.). Można więc ją uważać zasamą w sobie zagrażającą. 20. Gadamer H. G., Słowo, rozum, dzieje, Warszawa 1979. 21. Crocker J, ]udgment of Covariation by Social Perceivers, [w:J "Psychological Bulletin" 90/1981. W literaturze polskiej funkcjonuje także określenie struktura poznawcza (por. Kozielecki J., Koncepcje psychologiczne człowieka, op. cit.). 22. Nasza pamięć ma charakter rekonstrukcyjny, co oznacza, iż nie tyle odtwarzamy dane, jakie miały miejsce wcześniej na zasadzie kamery filmowej, ale "uzupełniamy" je komentarzami, interpretacjami, teoriami ideologiami itp. i W oparciu o badania fizjologów Berne opracował teorię zwaną analizą transakcyjną, w której wyraźnie wskazuje na dialogiczny i rekonstrukcyjny charakter analizy społecznej rzeczywistości przez człowieka. Wyodrębnione przez Berne trzy stany Ja: Rodzic, Dziecko i Dorosły stanowią takie właśnie schematowe ujęcie (por. Berne E., W co grają ludzie: psychologia stosunków międzyludzkich, Warszawa 1987; Rudiger R., Aby być sobą, Warszawa 1989; Czykwin E., Samoświadomość nauczyciela, Białystok 1995). 23. Np. H. Kelley (The Warm-cold variable in First Impression of Persons, [w:] "Journal of Personality and Social Psychology' 18/1950) przeprowadził następujący eksperyment, ilustrujący, w jaki sposób ludzie interpretują informacje niejednoznaczne. Poinformował on studentów college'u, iż nieobecny profesor będzie miał zastępcę, który gościnnie wystąpi z wykładem dla studentów. Jednocześnie Kelley dodał, że władze wydziału interesują się tym, jak studenci odbierają osoby prowadzące zajęcia. Dlatego podał im dane dotyczące omawianego profesora. Dane te zawierały enigmatyczne informacje o wieku, wykształceniu i dotychczasowej pracy dydaktycznej profesora. Różnica dotyczyła tego, iż jedni studenci otrzymali dodatkową informację, że profesor jest postrzegany jako "osoba chłodna, pracowita, krytyczna, praktyczna i zdecydowana", druga grupa studentów uzyskała dodatkową informację, że profesor jest uważany za "osobę bardzo ciepłą" (zamiast "osoba raczej chłodna"). Wykładowca przeprowadził 20-minutową dyskusję ze studentami, która nie mogła dostarczyć rzetelnych informacji w kwestii, jaki rzeczywiście jest. Następnie Kelley pytał studentów o takie cechy profesora jak towarzyskość, poczucie humoru, delikatność w kontaktach z innymi itp. Zgodnie z założeniami stwierdzono, że informacja z notatki okazała się decydująca dla wytworzenia określonego schematu osoby wykładowcy i ci ze studentów, którzy oczekiwali, że wykładowca będzie "ciepły", zachowywali się bardziej swobodnie i chętniej zabierali głos w dyskusji. 24. Jest to szczególnie wyraźnie widoczne z perspektywy języka. Większość rzadko odczuwa potrzebę opanowania języka etnicznych grup mniejszościowych zamieszkujących w ich kraju. Natomiast dla przedstawicieli mniejszości opanowanie języka większości jest koniecznością. Powyższy schemat jest tak 45 silny, że nawet jeśli przedstawiciele większości żyją i pracują wśród mniejszości, która na danym terenie stanowi większość - opanowanie języka mniejszości nie jest zazwyczaj traktowane jako obowiązkowe czy choćby ważne. Nawet jeśli nauczycielki czy lekarze polskiego pochodzenia proszeni są 0 opanowanie języka mniejszości, którym włada większość ich podopiecznych, postulat taki jest odrzucany i uważany za dyskryminujący lub niepoważny (na podstawie wywiadów autorki). 25. Np. jak pokazują badania przeprowadzone w 1995 roku wśród młodzieży szkół średnich Białegostoku - 32% młodzieży nigdy nie była w cerkwi prawosławnej, 64% nie potrafi wymienić trzech podstawowych wyznań chrześcijańskich, a zdaniem 74% uczniów zawodowej szkoły mechanicznej prawosławie nie jest wyznaniem chrześcijańskim (badania w przygotowaniu). 26. W pomysłowych badaniach Jonesa E. E., Rock L. L., Shaver K. G., Goethals G. R., Ward L.M. (Pattern of Performance and Ability Attribution: An Unexpected Primacy Effect, [w:] "Journal of Personalny and Social Psychology" 10/1968) student, który był faktycznie współpracownikiem eksperymentatorów, rozwiązywał trzydzieści logicznych zadań testowych. Obserwujący go studenci otrzymali informację, że zadania te mają podobną skalę trudności. Student zawsze rozwiązywał poprawnie połowę z nich, ale raz błędnie rozwiązywał początkową partię zadań, innym zaś razem końcową partię. Następnie obserwatorów poproszono o podanie, ile zadań student wykonał poprawnie oraz jaki jest jego stopień inteligencji. Osoby badane, zgodnie z przewidywaniami, przywiązywały sig do pierwszego wrażenia i następnie przekształcały dane tak, aby pasowały one do pierwszego wrażenia. 27. Badania dotyczące tego problemu podjęli Ross L., Lepper M., Hubbard M. (Perseverance in Self Perceptron and Social Perceptron: Biased Attributional Processes in Debriefing Paradigm, [w:] "Journal of Personality and Social Psychology" 32/1975). Osoby badane miały za zadanie zdecydować, które z otrzymanych listów są autentycznymi, a które spreparowanymi listami samobójców. Osobom badanym umożliwiono szybkie zorientowanie się, że ich wybory są bardzo trafne lub całkiem nietrafne. Następnie przerwano badanie i oświadczono, że badania dotyczyły wpływu sukcesu i porażki na reakcje fizjologiczne. Kiedy pytano osoby o to, jak wiele wyborów dokonały trafnie oraz o przewidywania co do tego, jak wypadną w podobnym pod względem trudności teście - okazało się, jak przewidywali autorzy eksperymentu, że osoby badane, jeśli raz wytworzyły w sobie schemat (tu: dotyczący kompetencji w wyborach autentycznych listów) to pomimo zakwestionowania sensu samego zadania stanowił on dla nich wskazówkę do dalszych przewidywań. 28. Mechanizm ten często używany jest w propagandzie politycznej, n~. wtedy, kiedy polityk wypowiada się: "Wiele osób twierdzi, że pan X jest Zydem, ja nie zgadzam się z tymi zarzutami i potrafiłbym je obalić, zresztą nie jestem antysemitą... itp." Powyższe stwierdzenie, poprzez fakt, że daje alternatywę, iż pan X jest Zydem (wszak tak twierdzi wiele osób), może być spójne ze schematami poznawczymi wielu odbiorców (np. "światem rządzą Żydzi, a pan X ubiega się o władzę'). Tak więc taka wypowiedź jest rodzajem wyrafinowanej manipulacji. 29. W kampanii wyborczej do Sejmu w 1997 roku dwa ugrupowania, zajmujące czołowe miejsca na listach rankingowych, AWS "Solidarność" oraz SLD wzajemnie się oskarżały o stronniczość w ukazywaniu ich wizerunku przez wrogie media oraz próby zdominowania mediów, przede wszystkim telewizji (np. por. Zboże za telewizję - PSL i SLD zaanektowały TVP, "Wprost" 33/1997). 30. Vallone R. P, Ross L., Lepper M. R., The Hostile Media Phenomenon: Biased Perception and Perceptions of Media Bias in Coverage of the Beirut Massacre, [w:] "Journal of Personality and Social Psychology" 49/1985. Autorzy zaprezentowali proarabskim oraz proizraelskim studentom obiektywne relacje dotyczące konfliktów na Bliskim Wschodzie, które przedstawiały masakrę ludności cywilnej z obozu dla uchodźców w Libanie w 1982 r. Obie grupy były przekonane, że doniesienia miały charakter stronniczy i faworyzowały drugą stronę. Podobne badania prowadzono wśród Afro-i białych Amerykanów w kwestii tego, czy Afro-Amerykanin zabił swoją białą żonę i jej białego kochanka, a następnie zbiegł z miejsca zbrodni, czy też zastał ją i jej kochanka martwych i uciekł z miejsca zbrodni. Biali Amerykanie w zdecydowanej większości sądzili, iż było to morderstwo, a jego żona była przez niego poniżana, natomiast Afro-Amerykanie, że był on niewinny, a jego żona poniżała go między innymi poprzez zdradę. 31. Podzielając przekonanie, iż media nie dążą do manipulowania opinią swoich odbiorców, co jest tylko po części prawdą, gdyż wiele z nich przyznaje się do swoich sympatii politycznych lub korzysta z subwencji osób lub instytucji jednoznacznie politycznie zorientowanych, można zauważyć, że komercyjne nastawienie mediów, szczególnie prasy brukowej, wymusza zgodne ze schematami poznawczymi odbiorców oraz sensacyjne przekazy dotyczące reprezentantów mniejszości narodowych. Dlatego wzięciem cieszą się np. namiętni Cyganie, którzy popełniają zbrodnie z zazdrości o piękne Cyganki lub członkowie mafii rosyjskiej, zakochani w pięknych polskich bussineswoman itd. 32. Mówił o tym najlepiej opłacany i najchętniej słuchany, niezwykle opiniotwórczy komentator polityczny telewizji w USA, który odwiedził Polskę w okresie stanu wojennego. Jego zdaniem obiektywizm mediów w znacznej mierze zasadza się na wiarygodności nadawcy, który jest swoistym moralnym autorytetem o najwyższych merytorycznych kompetencjach. 33. Przegląd tych badań obszernie został przedstawiony w książce Czykwin E., Samoświadomość nauczyciela, op. cit.; Gilly M., Nauczyciel-uczeń. Role instytucjonalne a reprezentacje, Warszawa 1987; Rosenthal R., O społecznej psychologii samosprawdzającego się proroctwa, [w:] Społeczny kontekst badań psychologicznych i pedagogicznych. Wybór tekstów, Poznań 1991; Skarżyńska K., Spostrzeganie ludzi, Warszawa 1981 i innych. 34. Merton R. K., The Self fulfilling Prophecy (w:] "Antioch Review" 8/1948. 35. Np. tak jest w relacji Polacy - Amerykanie, gdzie sympatia Polaków do Amerykanów przekracza nawet sympatię do własnego narodu. Można sądzić, 46 47 że Amerykanie nie odpłacają się Polakom tym samym. Jakkolwiek podobne badania nie były prowadzone w USA, to sądząc po stereotypie Polaka (por. polish jokes) na pewno występuje tu daleko posunięta asymetria. Podobnie jest ze stosunkiem Polaków do Litwinów. Litwini nie darzą Polaków nadmierną sympatią, są natomiast najbardziej lubianą autochtoniczną mniejszością narodową w Polsce (por. Tolerancja..., pod red. Wilskiej-Duszyńskiej B.; Okińczyc Cz., Stereotyp Polaka w oczach Litwina oraz Lamanaite, Stereotyp Polaka w oczach Litwina [oba artykuły w:] Narody i stereotypy Kraków 1995. 36. Zaborowski Z., Stosunki międzyludzkie a wychowanie, Wrocław 1972. 37. Powyższe stwierdzenie może nasuwać wątpliwości co do tego, czy prawidłowości, które obowiązują w relacjach międzyosobniczych, mogą być przenoszone na relacje międzygrupowe. Nie tylko badania, ale praktyka codzienna wskazują, że uczucia mogą być wzbudzane ("miłość rodzi miłość"). Siła tej prawidłowości w relacjach międzyosobniczych jest, być może, argumentem "za" taką generalizacją. 38. Aronson E. i in., Psychologia społeczna, op. cit. 39. Kozielecki J., Koncepcja transgresyjna człowieka: analiza psychologiczna, Warszawa 1987. 40. W książce Polak po komunizmie, Kraków 1997, Teresa Bogucka stwierdza: Najogólniej mówiąc po 1989 roku Polacy zostali jakby przesiedleni w nowe warunki, nowe miejsca - wszystko jest inaczej, świat, który znali, czuli i rozumieli, robi się coraz bardziej odległy. Powyższe słowa wskazują, że przeszłe doświadczenia Polaków uległy wyraźnej dewaluacji i heurystyki ekstrapolacji są tu mało użyteczne. Niektórzy autorzy nazywają taką sytuację anomijng (por. Szafraniec K., Anomia - przesilenie tożsamości: jednostka i społeczeństwo wobec zmiany, Toruń 1986; Merton R. K., Teoria socjologiczna i struktura społeczna, Warszawa 1982; ', Riesman D., Samotny tłum, Warszawa 1971). Zjawiska takie jak emigracja, nar', komania, komputeryzacja, bezrobocie, sekty, muzyka rockowa, demokra', tyczne wybory i wiele innych są na tyle nowe, że sprawdzone heurystki wnioskowania nie mają tu zastosowania. ' 41. Bogucka T., op. cit.' 42. Przejawami tego jest np. lęk przed sprzedawaniem ziemi cudzoziemcom,', społeczny sprzeciw wobec inicjatyw Michaela Jacksona, który pragnie budować w Warszawie park rozrywki (por. Wilczak J., Kurtka po Michaelu, [w:]"Polityka" z 9 VIII 1997 i inne). 43. Większość Polaków przyjmuje jako normalną możliwość nieograniczonego formalnie przekraczania granic. Z drugiej strony nie jest gotowa na wyrażenie zgody, aby inni (np. obywatele byłego Związku Radzieckiego) przekraczali granice Polski bez ograniczeń. Polacy zgodnie popierają akces Polski do NATO, natomiast nie są zgodni w kwestii stacjonowania wojsk USA na terenie Polski, obecności baz nuklearnych, udziału żołnierzy polskich w akcjach zbrojnych na terenach np. Ameryki Południowej itd. Możliwość zakupu ziemi przez obywateli Polski np. w Hiszpanii czy Francji jest traktowana jako normalna, natomiast sprzedaż polskiej ziemi cudzoziemcom budzi wątpliwości. Większość Polaków traktuje jako normalne to, że np. rządy takich krajów jak USA, Kanady czy Niemiec finansują przedsięwzięcia kulturalne, mające na celu podtrzymanie tradycji kulturalnej i tożsamości narodowo-religijnej Polaków mieszkających w ich krajach, natomiast finansowe wspieranie tradycji kulturalnej i tożsamości narodowo-religijnej autochtonicznych mniejszości zamieszkujących teren Polski nie wydaje się być takie oczywiste. Powyższe "niesymetryczności" w traktowaniu Swoich i Obcych stanowią wyraz partykularyzmu i uniemożliwiają partnerski i konstruktywny dialog. Np. tradycyjny stereotyp Matki Polki, zasada nierozwiązalności małżeństwa, tradycyjny podziału ról w rodzinie między małżonkami, zasada podporządkowania żony mężowi, dostępu kobiet do wyższych stanowisk w państwie, rozdział Kościoła od państwa itd. Np. osoby badane pytano 0 oszacowanie liczby morderstw w stosunku do liczby samobójstw popełnianych w USA. Respondenci na ogół podawali, iż popełnia się więcej morderstw niż samobójstw. Faktycznie liczba samobójstw jest o ok. 40% większa od liczby morderstw. Morderstwa są znacznie silniej nagłaśniane przez media, ludzie także oglądają więcej filmów o morderstwach niż o samobójstwach. Informacje o morderstwach są więc, obiektywnie i psychologicznie, bardziej dostępne (por. Gerbner G., Gross L., Morgan M., Signorelli, The "mainstreaming" of America: Violence Profile no.ll, (w:j "Journal of Comunication° 30(3)/1980). Ważny dla rozumienia wpływu mediów, na ustosunkowanie do Innego, eksperyment przeprowadził H. Hornstein i współpracownicy (por. Homstein H. A., LaKind E., Frankel G., Manne S., Effect of Knowledge ~baut Remote Social Events on Prosocial Behavior, Social Conception, and Mood, [w:] ,Journal of Personality and Social Psychology" 32/1975). Podzielili oni osoby udane na dwie grupy. Obie w pierwszym etapie słuchały, mimowolnie, N oczekiwaniu na badania właściwe - audycji radiowej. Pierwsza grupa słu:hała audycji na temat okrutnego morderstwa, druga zaś na temat wspaniałonyślnego oddania nerki obcej osobie. Następnie wszyscy badani brali udział N grze na pieniądze, w której mogli wybrać jedną z dwóch strategii: koopewjącą - dającą osobie szansę maksymalizacji wygranej, ale też konieczność podzielenia się wygraną z partnerem oraz rywalizującą, w której osoba sama noże wygrać większość pieniędzy. Wyniki badań potwierdzają hipotezę, iż osoby, które słuchały audycji o morderstwie, będą bardziej skłonne do ryvalizacji w porównaniu z osobami, które słuchały audycji o ofiarodawcy nerki. Można powiedzieć, że różne przekazy stworzyły odmienny psychologicznie ;runt dla aktualizacji odrębnych postaw. Kahneman D., Tversky A., Can irrationality be intelligently disscused?, [w:] The Behavioral and Brain Sciences" 6/1983) przeprowadzili eksperyment, v którym badaniom poddano studentów uniwersytetu w Nowym Jorku. Pyano ich o prawdopodobne pochodzenie studenta o imieniu Brian, który jest Blondynem, zachowuje się przyjacielsko, jest pogodny, swobodny i lubi choIzić na plażę. Opis ten stanowi przykład stereotypu Kalifornijczyka (heurytyka reprezentatywności). Z drugiej strony prawdopodobieństwo studiovarua w Nowym Jorku kogoś z Kalifornii jest mniejsze, niż w odniesieniu do nowojorczyków (wnioskowanie o proporcji podstawowej). Ponieważ jedne 48 49 i drugie wnioskowanie jest zasadne, nie należałoby lekceważyć żadnego z nich, a jednak tak się nie stało. Większość osób badanych oparła swoje wnioskowanie na heurystyce reprezentatywności. 47. W odniesieniu do niektórych grup stereotyp może być bardziej lub mniej wiarygodny (por. np. "Niemcy są solidni czyści i dobrze zorganizowani", "Włosi to krzykliwi bałaganiarze"), bardziej lub mniej wyraźny (por. np. stereotyp Żyda a Białorusina), dotyczący cech bardziej lub mniej centralnych (por. np. "Amerykanie są bogaci i przyjacielscy', "Francuzi są kochliwi i jedzą żaby"). 48. W badaniach autorki, przeprowadzonych na 847 uczniach szkół średnich z Białegostoku, Wrocławia, Warszawy i Olsztyna, zdecydowanie przeważała tendencja do przeceniania liczby osób pochodzenia obcego zamieszkujących w Polsce i będących jej obywatelami (badania w opracowaniu). 49. Na przykład Tverski A., Kahneman D., Judgment under uncertainty: Heuristics and Biases, [w:] "Science' 185/1974) posłużyli się w swoich badaniach kołem, które losowo wskazywało liczby. Następnie pytano osoby badane o oszacowanie ilości krajów afrykańskich należących do ONZ. Osoby, u których koło zatrzymało się na 10%, oceniało ilość tych krajów znacząco niżej niż osoby, u których koło wskazało 65%. 50. Aronson E., Psychologia społeczna, op. cit. 51. Np. informacje prasowe na temat bogactwa niektórych obywateli Rosji czy monstrualnych cen za niektóre usługi w Moskwie podważają zakotwiczone przeświadczenie co do tego, iż obywatele byłego ZSRR są z zasady biedni. Podobnie funkcjonuje zakotwiczony obraz Zyda jako kupca, artysty lub bankiera. Ludzie rzadko sądzą, iż Żyd mógłby być np. oficerem wojska, policjantem lub sportowcem. 52. Nowicka E., Swojskość i obcość jako kategoria socjologicznej analizy, [w:] Swoi i obcy pod red. Nowickiej E., Warszawa 1990. 53. Heider E, The Psychology of Interpersonal Relations, Wiley 1958. 54. Jones E. E., Interpersonal Perceptron, New York 1990. 55. Gilbert D. T., The Assent of Men: Mental Representation and the Control of Belif, [w:] The Handbook of Mental Control, Wagner D. M., Pennebaker J. W. (red.), New York. 56. Aronson E. i inni, Psychologia społeczna, op. cit. 57. Jones E. E., op. cit. 58. Jeśli ktoś ma np. do wyboru życie na wsi lub w dużym mieście, to jest to typowy wybór nietożsamy. Mamy w nim wiele nietożsamych rezultatów, takich, które nie mogą być obecne w przypadku pozostania w mieście. 59. Aronson E. i in., Psychologia społeczna, op. cit. 60. Ibidem. 61. Ibidem. 62. Tolerancja i uprzedzenia młodzieży. Raport z badań, Warszawa 1993. 63. Aronson E. i in., Psychologia społeczna, op. cit. 64. Ibidem. 50 Rozdział III BIAŁORUSKA - PRAWOSŁAWNA MNIEJSZOŚĆ A POLSKO - KATOLICKA WIĘKSZOŚĆ. CH~rRAKTERYSTYKA RELACJI Nieuchronność podziałów na My i Oni, która ma szereg przyczyn ~ umocowań tak w czynnikach psychologicznych (np. samoakceptacji), ~ak i społecznych (np. sprawowani kontroli społecznej), została omówiot1a w poprzedniej części. Skoro więc mniejszości narodowe i religijne (ale także zawodowe i inne) stanowią grupy wyraźnie wyodrębniane w świadomości przedstawicieli większości, dokonuje się ich stratyfikacja pod względem sympatii. Relacje między większością i mniejszością mają zwykle bardzo swoisty ] niepowtarzalny charakter. Można wskazać na szereg czynników wpływających na te relacje: 1. Karty przeszłych, wzajemnych doświadczeń. Pamięć ta może być bo~esna dla obu stron, jak w przypadku australijskich Aborygenów czy Jndian w USA, albo przyjazna, jak stosunek do mniejszości polskiej w Australii. Często jest tak, że pamięć wzajemnych konfliktów i urazów #~ie jest jasno wyartykułowana i stanowi przedmiot to przygasających, to snów wybuchających napięć (np. konflikt między republikami kaukaskimi ł Rosją). Może być tak, że mniejszość i większość nie mają żadnej wza mnej wspólnej tradycji, ale ją współtworzą, jak ma to miejsce w przypadku rosyjskich Żydów w Izraelu. 2. Proporcje liczebności. Jeśli mniejszość jest mało liczna, staje się też f'nniej zagrażająca (np. Litwini w Polsce). Często jest jednak tak, że mniej(r)zość jest tak liczna (np. mniejszość rosyjska w Estonii), że staje się ona zagrażająca, a na niektórych obszarach stanowi wręcz zdecydowaną iwiększość. 3. Koncentracja mniejszości. Jeśli mniejszość żyje w diasporze, staje się Mniej zagrażająca, niż kiedy zamieszkuje określony obszar, szczególnie jeśli postrzega ten obszar jako "swój". Lęk przed separatyzmami staje się wówczas źródłem niechęci, jak ma to miejsce np. w Irlandii, Quebecku czy w przypadku mniejszości tureckiej w Bułgarii. 4. Stopień kulturowego zróżnicowania. Szczególnie istotne stają się tu różnice rasowe (por. Turcy w Bułgarii, Afro-Amerykanie w USA, Biali w RPA itd.), językowe (Bretończycy we Francji, Węgrzy w Słowenii itd.), 51 i drugie wnioskowanie jest zasadne, nie należałoby lekceważyć żadnego z nich, a jednak tak się nie stało. Większość osób badanych oparła swoje wnioskowanie na heurystyce reprezentatywności. 47. W odniesieniu do niektórych grup stereotyp może być bardziej lub mniej wiarygodny (por. np. "Niemcy są solidni czyści i dobrze zorganizowani", "Włosi to krzykliwi bałaganiarze"), bardziej lub mniej wyraźny (por. np. stereotyp Żyda a Białorusina), dotyczący cech bardziej lub mniej centralnych (por. np. "Amerykanie są bogaci i przyjacielscy", "Francuzi są kochliwi i jedzą żaby").bł ; ', ~ ~ 48. W badaniach autorki, przeprowadzonych na 847 uczniach szkół średnichw ' I~ z Białegostoku, Wrocławia, Warszawy i Olsztyna, zdecydowanie przeważałai I ~ tendencja do przeceniania liczby osób pochodzenia obcego zamieszkującychj w Polsce i będących jej obywatelami (badania w opracowaniu).I I j 49. Na przykład Tverski A., Kahneman D., Judgment under uncertainty: Heuristics!I ! and Biases, (w:] "Science" 185/1974) posłużyli się w swoich badaniach kołem,które losowo wskazywało liczby. Następnie pytano osoby badane o oszacoi" ~' I wanie ilości krajów afrykańskich należących do ONZ. Osoby, u których kołozatrzymało się na 10%, oceniało ilość tych krajów znacząco niżej niż osoby,!'~~ I I u których koło wskazało 65%. 'gil I' I ~ 50. Aronson E., Psychologia społeczna, op. cit. 51. Np. informacje prasowe na temat bogactwa niektórych obywateli Rosji czy j monstrualnych cen za niektóre usługi w Moskwie podważają zakotwiczone IIprzeświadczenie co do tego, iż obywatele byłego ZSRR są z zasady biedni. Podobnie funkcjonuje zakotwiczony obraz Zyda jako kupca, artysty lub bankiera. Ludzie rzadko sądzą, iż Żyd mógłby być np. oficerem wojska, policjanI I tem lub sportowcem. 52. Nowicka E., Swojskość i obcość jako kategoria socjologicznej analizy, (w:] Swoi i obcy, pod red. Nowickiej E., Warszawa 1990. _ ' 53. Heider E, The Psychology of Interpersonal Relations, Wiley 1958. 54. Jones E. E., Interpersonal Perceptron, New York 1990. I 55. Gilbert D. T., The Assent of Men: Mental IZepresentation and the Contral of Belif [w:J The Handbook of Mental Control, Wagner D. M., Pennebaker J. W. (red.), New York. Ili, 56. Aronson E. i inni, Psychologia społeczna, op. cit. 57. Jones E. E., op. cit.58. Jeśli ktoś ma np. do wyboru życie na wsi lub w dużym mieście, to jest toli i 'I~i~~ typowy wybór nietożsamy. Mamy w nim wiele nietożsamych rezultatów,takich, które nie mogą być obecne w przypadku pozostania w mieście. I' ~'li 59. Aronson E. i in., Psychologia społeczna, op. cit. Il,~i 60.Ibidem. ~ ~~~I 61. Ibidem. 62. Tolerancja i uprzedzenia młodzieży. Raport z badań, Warszawa 1993. l63. Aronson E. i in., Psychologia społeczna, op. cit. mili 64.Ibidem. 50 Rozdział III BIAŁORUSKA - PRAWOS@AWNA MNIEJSZOŚĆ A POLSKO - KATOLICKA WIĘKSZOŚĆ. CHARAKTERYSTYKA RELACJI Nieuchronność podziałów na My i Oni, która ma szereg przyczyn umocowań tak w czynnikach psychologicznych (np. samoakceptacji), ~sk i społecznych (np. sprawowani kontroli społecznej), została omówioIta w poprzedniej części. Skoro więc mniejszości narodowe i religijne (ale tilkże zawodowe i inne) stanowią grupy wyraźnie wyodrębniane w świadomości przedstawicieli większości, dokonuje się ich stratyfikacja pod względem sympatii. Relacje między większością i mniejszością mają zwykle bardzo swoisty 1 niepowtarzalny charakter. Można wskazać na szereg czynników wpływających na te relacje: 1. Karty przeszłych, wzajemnych doświadczeń. Pamięć ta może być bo~sna dla obu stron, jak w przypadku australijskich Aborygenów czy ~ttdian w USA, albo przyjazna, jak stosunek do mniejszości polskiej w Australii. Często jest tak, że pamięć wzajemnych konfliktów i urazów ttie jest jasno wyartykułowana i stanowi przedmiot to przygasających, to lnów wybuchających napięć (np. konflikt między republikami kaukaskimi J Rosją). Może być tak, że mniejszość i większość nie mają żadnej wza~mnej wspólnej tradycji, ale ją współtworzą, jak ma to miejsce w przy~adku rosyjskich Żydów w Izraelu. 2. Proporcje liczebności. Jeśli mniejszość jest mało liczna, staje się też mniej zagrażająca (np. Litwini w Polsce). Często jest jednak tak, że mruejazość jest tak liczna (np. mniejszość rosyjska w Estonii), że staje się ona zagrażająca, a na niektórych obszarach stanowi wręcz zdecydowaną większość. 3. Koncentracja mniejszości. Jeśli mniejszość żyje w diasporze, staje się mniej zagrażająca, niż kiedy zamieszkuje określony obszar, szczególnie jeśli postrzega ten obszar jako "swój". Lęk przed separatyzmami staje się wówczas źródłem niechęci, jak ma to miejsce np. w Irlandii, Quebecku ezy w przypadku mniejszości tureckiej w Bułgarii. 4. Stopień kulturowego zróżnicowania. Szczególnie istotne stają się tu różnice rasowe (por. Turcy w Bułgarii, Afro-Amerykanie w USA, Biali w RPA itd.), językowe ($retończycy we Francji, Węgrzy w Słowenii itd.), 51 wyznaniowe (np. muzułmanie we Francji, konflikt katolicko - protestancki w Irlandii itd.). 5. Siła tendencji separatystycznych. Niektóre grupy mniejszościowe wykazują takie tendencje i tym samym stanowią trudny problem dla większości (np. mniejszość turecka w Bułgarii, Kurdowie w Turcji, frankofoni w Quebecku i wiele innych). 6. Tradycje demokratyczne państwa. W krajach o ugruntowanej demokracji konflikty między mniejszością a większością są na ogół rzadsze i nie mają tak otwartego charakteru, jak ma to miejsce w krajach o słabszych tradycjach demokratycznych (por. np. konflikt między Czeczenią a Rosją, relacje między mniejszościami narodowymi a większością w Szwecji czy Niemczech; Jugosławia w czasach Tito i współcześnie). 7. Prawne gwarancje praw mniejszości. Najwyższą formą gwarancji praw mniejszości jest konstytucja, czyniąca wielokulturowość nadrzędną doktryną istnienia państwa (por. np. Australia i Kanada), których realizacja nie podlega zakwestionowaniu. W takiej perspektywie wszelkie łamanie zasad równości jest bezprawne i stanowi akt kwestionujący demokratycznie przyjęte zasady. W innych krajach różne formy dyskryminacyjnych działań wobec mniejszości mogą być dopuszczalne. W Niemczech np. opowiadanie uwłaczających dowcipów o Polakach jest dopuszczalne, ale o Żydach nie. W USA istnieje i zwiększa się liczebność np. Ku-Klux-Klanu, organizacji jawnie rasistowskiej, w Polsce autorzy graffitti o treściach jednoznacznie antysemickich pozostają bezkarni itp. 8. Materialny poziom życia i stopień zorganizowania państwa. Dobrze zorganizowane i zamożne państwo zmniejsza ilość i natężenie rzeczywistych konfliktów między jego obywatelami. Rzeczywiste konflikty w warunkach strukturalnego bezrobocia, bezdomności, bezprawia, małych perspektyw i braku zaufania do władzy stanowią podatny grunt do pozaracjonalnego poszukiwania winnych (por. np. fobie antysemickie w Niemczech w okresie faszyzmu czy w Polsce w 1968 roku). Można byłoby wskazać na jeszcze inne zmienne pośredniczące w relacjach miedzy większością a mniejszością. Ale już te wymienione wskazują na bardzo złożony charakter tych relacji. Jeśli weźmie się pod uwagę, że nasilenie wskazanych zmiennych ma także swoje spektrum, to niemożliwe staje się modelowe ujęcie tego obrazu. Komplikuje go jeszcze bardziej świadomość, że wzajemne sympatie i antypatie nie musza być powszechnie podzielane, co więcej, jedna i ta sama osoba może i najczęściej doświadcza ambiwalentnych uczuć w stosunku do osób - reprezentantów grup'; uczucia żywione w stosunku do grup i osób mają wyraźnie kontekstualny charakter i mogą być samoczynnie lub intencjonalnie wzbudzane. Ponadto relacje te mają dwoją dynamikę i szczególnie obecnie w krajach transformujących się ulegają istotnym przeobrażeniom. Z tego względu chciałabym ukazać stan relacji między mniejszością -Małorusko - prawosławną i polsko - katolicką w sposób ujawniający czególny charakter tych relacji w okresie po 1989 roku. Dotychczasowe badania nad mniejszościami etnicznymi i narodowymi podkreślają interakcyjny charakter relacji z większością. Konceptualizacja iibrazu grupy własnej dokonuje się, w tym ujęciu, poprzez odniesienie do ~tontrgrupy, jaką, w tym przypadku, jest grupa dominująca. Dobitnie i trafnie formułuje to J. Obrębski: "Wizerunek własny jest tylko refleksem tych kontrastów, na podstawie których jakaś grupa etniczna definiuje odrębność grup innych. To wszystko, co grupa ocenia jako swoje Własne, różniące się od innej grupy etnicznej, zostaje postawione w ten owiązek jako antyteza tych cech, które stanowią o odrębności grupy obcej. W ten sposób wizerunek własny grupy jest wtórny i zależny (...). O rzeczywistości wyobrażeniowej grupy etnicznej decydują więc nie tyle ~ej własne i samorodne wyobrażenia o sobie, ile jej wyobrażenia ~ sąsiednich grupach etnicznych i wyobrażenia tych grup o niej"z. Powyższe sugestie znajdują zastosowanie w badaniach nad tożsamo/cią białorusko - prawosławnej mniejszości narodowej, która zawsze jest ~azpatrywana w związku z polsko - katolicką większością. Dotychczas prowadzone badania kładą jednak akcent na białoruski, narodowy cha~~kter tej grupy i w konsekwencji na jej ilościowy regres i asymilację. podejście takie budzi u wielu autorów niepokój. Na przykład stwierdza tlę: "Na polsko - białoruskim pograniczu nie mamy więc do czynienia ~ jednorodną kategorią etniczną, dlatego posługiwanie się w pracy kate~prią "mniejszość białoruska" jest znaczącym uproszczeniem. W praktyce zróżnicowana wewnętrznie społeczność mniejszościowa przejawia zróż~icowany stosunek względem Polaków i polskiej kultury"3. Uwaga ta wydaje się słuszna. Za znacznie trafniejsze określenie omawianej grupy uznałam termin prawosławno - białoruska mniejszość. TałCie określenie sugeruje położenie akcentu, w konceptualizacji obrazu gru~y własnej, na czynnik religijny, a nie narodowy. Przemawiają za takim (r)formułowaniem nie tylko przedstawione powyżej wyniki badań, eksponujących szczególne znaczenie płaszczyzny wyznaniowej, ale także wy~iki badań innych autorów, podkreślające, iż identyfikacja własna w ra~nach kategorii "Polak prawosławny" (lepiej chyba byłoby powiedzieć: "Prawosławny - Polak") jest najbardziej rozpowszechniona4. "Białotwsinami w województwie białostockim czuje się około 30% mieszkańców wyznania prawosławnego" - stwierdzają cytowani autorzy, natomiast E _: . , , ,~", . , . , _.__ _,__.___ ___ _.____ 52 53 wództwa białostockiego czuje się Polakami"5. Przytoczone stwierdzenia uzasadniają słuszność operowania nazwą "białorusko - prawosławna mniejszość" zamiast powszechnie używanej "białoruska mniejszość narodowa". Stwierdzenie to ma znaczenie nie tylko formalne, ale stanowi egzemplifikację przemian świadomości, dokonujących się w ramach tej grupy w ostatnich latach. Takie nazewnictwo ma też konsekwencje praktyczne. W wyniku tych przemian kształtują się dwa ośrodki kreujące poczucie identyfikacji omawianej mniejszości. Pierwszy z nich, akcentujący czynnik religijny, skupiony jest wokół Cerkwi prawosławnej, bractw cerkiewnych oraz "Przeglądu Prawosławnego"; drugi, narodowy, koncentruje się wokół Białoruskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego, Związku Białoruskiego oraz czasopism "Niwa" i "Czasopis". Oba te centra podejmują działania służące zachowaniu tożsamości religijno-narodowej zamieszkujących w Polsce mniejszości narodowych, przy czym, co zrozumiałe, organizacje białoruskie ograniczają się do Białorusinów, a prawosławni dostrzegają również problemy Ukraińców, Łemków i prawosławnych Polaków. Ośrodek prawosławny, zgodnie z przesłaniem Ewangelii, skłonny jest akcentować wiarę prawosławną jako nadrzędną w stosunku do narodowości. Dostrzegając potrzebę odrodzenia narodowego na Białorusi (środowisko';,Przeglądu Prawosławnego" wspólnie z grupą inteligencji białoruskiej z Mińska wydaje kwartalnik w języku białoruskim "Prawasłauie'; ośrodek ten dystansuje się od działań polskich Białorusinów, zmierzających do ingerencji i w efekcie politycznej zmiany sytuacji na Białorusi). Utrzymując bliskie kontakty z Białorusią podtrzymuje przyjazne związki z prawosławiem w Grecji, Finlandii, Francji, USA i innych krajach. Grupa ta stoi na gruncie suwerenności państwa białoruskiego, co oznacza nieingerencję Polski w wewnętrzne sprawy tego kraju. Tym bardziej, że jest ona sceptyczna co do przyjaznych i pozainstrumentalnych intencji prawicowych władz polskich w kwestii pomocy Białorusi. Nie należy sądzić jednak, że osoby, które identyfikują się nade wszystko z prawosławiem, można traktować jako całkowicie spolonizowane w sensie narodowym. Deklaracja czucia się Polakiem i podzielania "wartości polskich" dokonuje się tu wśród wahań i raczej jako wybór wymuszony sytuacją wykreowaną przez postawione tak pytanie, niż jako spontaniczny czy dobrowolny wybór6. Ośrodek narodowy skłania się do podkreślania roli i znaczenia poczucia narodowego Białorusinów (po tamtej stronie Bugu) oraz ich kulturowej i politycznej niezależności w stosunku do Rosji. Problem suwerenności państwa białoruskiego jest tu centralny, stąd też jednoznacz ~1 i jednocząca niechęć wobec prezydenta Białorusi. Ośrodek ten identy~cuje się z niepodległościowym i demokratycznym etosem, który leżał ~1 podstaw przemian w Polsce w 1989 roku.C?ba ośrodki, po przełomie 1989 roku, podejmowały próby wyłonienia~_ todzielnej reprezentacji w parlamencie RP W wyborach 1991 roku li1i Prawosławnego Komitetu Wyborczego zdobyła mandat poselski, ~y~kując blisko trzykrotnie więcej głosów niż kandydaci Białoruskiego ~tnitetu Wyborczego. Jeszcze większa różnica na korzyść prawosław~lrch ujawniła się w wyborach w 1997 roku (Związek Białoruski wy~#pwiał swych kandydatów na listach Unii Pracy).Ponieważ identyfikacja przedstawicieli omawianej mniejszości z Retbliką Białoruś jest faktycznie żadna i w sensie obywatelskim przedył~wiciele badanej mniejszości czują się Polakami, legitymizacja społe~~na centrum narodowego wydaje się słabnąć, natomiast ośrodka prawo~~wnego - wzrastać. Konsekwencją powyższego stwierdzenia powinno być zintensyfikowa~~ badań nad świadomością tej grupy, związaną z identyfikacją z praWosławiem, w porównaniu z utożsamianiem się z tradycją państwa bia~rttskiego. Jest to istotne z uwagi na fakt, że prowadzone narodowym "tropem" badania, podejmowane na tej samej, ale tak niejednolitej, grupie, kogą przynosić odmienne wnioski. Autorzy prac o omawianej mniejszości kładą zasadniczy akcent na zja~viako asymilacji oraz przystosowawczo - akomodacyjny charakter za~howań reprezentantów tej grupy. Złożony problem, dlaczego taki wła~ie jest sposób bycia osób o białorusko - prawosławnych korzeniach, ile jest wyraźnie określony. Przyczyny tego faktu, zdaniem badaczy za~~dnienia, tkwią raczej w samej świadomości i interakcjach przedstawi~ieli mniejszości, w żadnym wypadku rue są związane z psychiką czy (r)iąlem bycia większości: "Kultura polska stanowi przedmiot aspiracji ł pożądania zdecydowanej większości przedstawicieli mniejszości białopuckiej w Polsce, istnieje przeto wśród nich swoiste przyzwolenie społe~zne na procesy asymilacyjne ku polskości"'. Odpowiedź na pytanie, dlaczego w wyniku demokratycznych przemian w Polsce dynamika jedynie tej i tylko tej autochtonicznej mniejszości nat~t~dowej w Polsce nie uległa intensyfikacjis, jest bardzo złożona. Moim udaniem istnieją dwie główne i złożone przyczyny takiego stanu rzeczy: 1. Słaby etos narodowy omawianej mniejszości. 2. W najlepszym razie obojętny stosunek polsko - katolickiej większo(r)ci do białorusko - prawosławnej mniejszości. Słabość etosu narodowego Białorusinów najlepiej widać, gdy porównuje (r)ię go z etosem Ukraińców. Poczucie świadomości narodowej w przypad 54 55 ku Ukraińców znajduje silne uzasadnienie w przeszłości i oparcie w tradycji narodowej. W przypadku Białorusinów możliwość odwoływania się do przeszłego etosu jest znacznie bardziej problematyczna. Słaby etos narodowy białorusko - prawosławnej mniejszości jest albo dany, i tym samym nie podlega manipulacji, albo może ulec wzmocnieniu, przede wszystkim dzięki staraniom przedstawicieli samej mniejszości. Możliwość wsparcia w tym zakresie ze strony polskiej wydaje się ograniczona do działań o charakterze materialnym oraz kreowania przyjaznej atmosfery wobec takich, inicjowanych i realizowanych przez samą mniejszość, poczynań. Drugi czynnik natomiast leży w sferze naszej troski nie tylko z uwagi na kondycję omawianej mniejszości, ale z uwagi na polsko-katolicką większość. To zagadnienie stanie się w tej pracy przedmiotem dalszej analizy. Wracając do diagnozy stosunków wzajemnych mniejszości i większości, ważne wydaje się dostrzeżenie tego, co obie strony uważają za własne, swoje, a co jednocześnie w szczególny sposób różni je od siebie. Innymi słowy, jakie cechy pozwalają postrzegać jednych jako "swoich", a innych jako "obcych". Wydaje się, że można zaryzykować wskazanie pewnych cech mentalnych prawosławnych Białorusinów, różnicących ich od polsko-katolickiej większości: Duma, pycha, zarozumiałość versus pokora i uległość Źródłem polskiej dumy jest przywiązanie do sarmackich wartości, z pyszałkowatością i przekonaniem o własnej, szlacheckiej wolności i nienaruszalności oraz dziewiętnastowieczna idea mesjanizmu, przekonanie o Polakach jako narodzie wybranym, i Polsce, która jest "Winkelriedem narodów", krajem, który szczególnie umiłował wolność i stał się jej orędownikiem i wzorem dla Europy9. Mity pierwszeństwa Polski w Europie znajdowały także potem potwierdzenie w przeświadczeniu o katolicyzmie jako jedynej prawdziwej wierze oraz szczególności roli Polski jako "przedmurza chrześcijaństwa". W świadomości Polaków żyje też legenda "o Lechu, Czechu i Rusie", podkreślająca znaczenie Lecha dla pozostałych dwóch braci (narodów). Mit Polski jako kraju tolerancyjnego, wywodzący się z czasów reformacji w Polsce, jest także silnie zakorzeniony'°. Zwycięstwo idei wolnościowych, symbolizowanych przez ruch społeczny "Solidarność", wybór kardynała Karola Wojtyły na zwierzchnika Kościoła rzymskokatolickiego oraz wstąpienie Polski do NATO i bliska perspektywa wstąpienia Polski do Wspólnoty Europejskiej - utwierdzają przekonanie o zajęciu przez Polskę utraconego, a należnego jej przecież, miejsca 56 w świecie. Sąd taki podtrzymuje przekonanie o szczególności Polski I Polaków. Duma i poczucie szczególności jest wzmacniana przekonaniem o szcze~ólnej urodzie Polek i honorze Polaków. Duma ta, w rozumieniu Adama ~odgóreckiegol', może stanowić element ogólniej rozumianych postaw wzorów życia codziennego, do których należy "opieranie życia społeczliego na legendach" i mitach oraz na "autotelicznych grupach odniesie~lia", traktujących siebie jako wartość samoistną, faktycznie nie liczących 1ię ze światem zewnętrznym i "jaźń fasadową', która stanowi konsekwencję mitologizowania własnego życia. Funkcjonowanie "jaźni fa~tldowej" wiąże się nie tylko z prezentacją wobec otoczenia zmitologizowanych, fasadowych wizerunków grupy własnej, ale także branie ich całkiem serio'z. Grupa białorusko - prawosławna nie ma poczucia dumy z przynależtlości do własnego państwa z oczywistych powodów: nie identyfikuje się ~ państwem białoruskim, poczucie własnej państwowości czy tęsknoty za nią jest jej obce. Kultura widziana jest jako konglomerat wschodniosłoWlański, język traktowany jest jako lokalny. Tym większego znaczenia tlabiera element religijny, który poprzez wartości kulturowe i duchowe rawosławia włącza omawianą grupę w nurt kultury "wysokiej". prawosławie podkreśla też pokorę jako wartość najwyższą, zaprzeczającą dysze, będącej najcięższym grzechem. Obrzędowy versus duchowy typ religijności C)kres szlachecki wniósł do kultury polskiej, obok kategorii wolności, także szczególne rozumienie katolickości'3 i związany z nim stereotyp "Polak to katolik". Przywiązanie do religii katolickiej stanowi istotny, powszechnie podkreślany, rys polskości. Zwraca się jednak uwagę na ~zezególny, obrzędowy charakter katolicyzmu polskiego ("gorliwie praktykować a mało wierzyć")I'. Obrzędowy charakter katolicyzmu pol~kiego przejawia się nie tylko w przywiązaniu do wielkich świąt koś~lelnych, ale także w celebracji wartości i norm z uwagi na sakralny charakter i ich symboliczne znaczenie'S. To co się wiąże z ojczyzną, niepodlc~~;łością i martyrologią, inaczej niż codzienna systematyczna praca, ulegt~ sakralizacji. Można zauważyć, iż następuje przemieszanie symboli świeckich, w tym politycznych, z religijnymi (por. osoby - symbole: papieża Jana Pawła II, Lecha Wałęsy, księży Jankowskiego i Rydzyka). "Bycie prawosławnym" w rozumieniu osób badanych związane jest ~ silniejszym wyakcentowaniem sacrum względem profanum, a więc mis 57 tycznego i transcendentnego pierwiastka wiary. Podkreślany jest tu codzienny rytuał pracy na roli jako związany z boskim misterium przemienienia przyrody. Prawosławność to rodzaj istnienia w świecie, samo życie. Silne tradycje monastyczne prawosławia akcentują znaczenie postów, kontemplacji, nieustającej modlitwy, pokory i skromności, przeszłości i tradycji. Podkreślana jest wartość i znaczenie prawosławia "jako dobra zagrożonego", które przetrwało w cudowny sposób mimo prześladowań ze strony żywiołu zachodniego i które ochrania świat przed ostateczną katastrofą, jaką gotuje mu jałowość i powierzchowność kultury okcydentalnej. Takie rozumienie skierowuje uwagę prawosławnych na zachowanie "czystości i świętości wiary". W tym sensie obecność w Cerkwi wszelkich przejawów profanum, np. polityki, postulatu wyświęcania kobiet itp., traktowana jest z głęboką rezerwą. Brak realizmu percepcji versus realizm postrzegania Wspomniana wyżej sakralizacja profanum oraz budowanie "jaźni fasadowej" i "opieranie życia społecznego na legendach", o czym wspomniano wyżej, stanowią rysy braku realizmu w myśleniu większości polskiej. Wynika on także z przywiązywania istotnie wyższego znaczenia do wartości symbolicznych niż rzeczowych, w związku z czym czynnikami o strategicznym znaczeniu stają się tu legendy i mity. Podgórecki jedną z ważniejszych (piątą) metapostawę, charakterystyczną dla Polaków, określa jako "postawę pałubiczną', polegającą na niezdolności do znajdowania środków adekwatnych do zamierzonych celówls. Powyższe rozważania socjologów są uobecnione w konceptualizacji reprezentacji większości w świadomości mniejszości. Większość jawi się tu jako grupa trudna do zrozumienia, nieprzewidywalna i łatwo sterowna przez zmitologizowane centra władzy. Tak np. odczytywany był, przez omawianą mniejszość, wybór Lecha Wałęsy na prezydenta RP, wprowadzenie religii do szkół, podkreślanie wyższości cywilizacji łacińskiej nad rusko - bizantyjską, praktycznie zamknięcie granicy handlowej z Białorusią, uchwalenie i realizacja lustracji, projekty reprywatyzacyjne, celebracja wizyt papieża Jana Pawła II itd. Prawosławni Białorusini, wywodzący swoje korzenie z tradycji wiejskiej, mają silnie zaszczepiony etos ciężkiej, mozolnej, fizycznej pracy oraz chłopskiej zapobiegliwości. Ich pragmatyczny sposób myślenia każe widzieć Polaków jako pozbawionych umiejętności i pokory niezbędnej dla wykonywania żmudnych prac codziennych, przez co predestynowanych raczej do pracy urzędniczej, kupiectwa i zarządzania. Pańskość versus chłopskość Wyżej wymienione cechy są kojarzone ze znanym stereotypem pana, szlachcica, służącego szlacheckiemu narodowi i jego terytorium, pogardzającego chłopstweml'. Podobnie "pańskość" jako cecha narodowa, związana z szacunkiem dla honoru i troską o sprawy wielkie, stanowiła znamienny rys przedrozbiorowego Polaka'8. Także sarmackie cechy Polaka nawiązywały do pańskości: "Jeść po polsku i polskie dania, upić się po polsku, a więc honornie, nie za bardzo pracować, bo po polsku, bałaganić się i brudasić się po polsku..."19 W opinii Polaków, w świetle badań prowadzonych przez OBOP, takie cechy Polaków jak "waleczność", "żądza wiedzy", "altruizm" znalazły się na pierwszym, drugim i czwartym miejscu wśród pozytywnych cech Polaków, natomiast takie cechy negatywne jak "brak zdyscyplinowania", "rozrzutność", "brak wytrwałości", "słomiany ogień", "samochwalstwo" Zajęły kolejne miejsca, od pierwszego do czwartego, pod względem częstości wskazywania ich przez respondentów. Wyniki te wskazują na korzenie sarmackie oraz autoportret związany z "pańskością", jaki jest dziedzictwem i udziałem autostereotypu współczesnego Polaka. Tak też wydaje się on być postrzegany przez badaną mniejszość. Przy czym przepracowanie oczywistej nierówności statusów "pana" i "chłopa" przybiera tu trojaki, jak się wydaje, charakter: 1) aspiracji do życia "jak polski pan", co często związane jest z ukrywaniem stygmatu; 2) stosowania mechanizmu tożsamości negatywnej, a więc przejęcia od strony dominującej przekonania o własnym niższym statusie, co powoduje czasem serwilistyczne podkreślanie przywiązania do kultury dominującej oraz pogardę dla chłopstwa i pracy fizycznej; 3) separowania się i tworzenia własnych enklaw kulturowych, utrudniających czynienie porównań z większością oraz wzmacniających różnice przez czynienie ich nie zagrażającymi. Ten rodzaj strategii przetrwania oznacza de facto automarginalizację. Miastowość versus wiejskość Tradycja polska związana jest z postrzeganiem miasta i życia w aglomeracji jako bardziej godnego, wartościowego i pożądanego. Miasto kojarzy się z szerszym dostępem do kultury i edukacji, lżejszą pracą, szerszym marginesem czasu wolnego, pracą inteligenta (umysłową), większą anonimowością mieszkańców, przez co większą swobodą, wolnością rozumianą jako szersza możliwość wyboru partnera życiowego, zawodu, miejsca pracy, rozrywki itp. Współcześnie wielkomiejski 58 59 styl życia stanowi przedmiot pożądania i aspiracji znacznej liczby młodzieży. Zjawisko to ma charakter uniwersalny. Mniejszość białorusko - prawosławna wywodzi się i ma korzenie wiejskie. Związek z ziemią, ciężką pracą na roli, uzależnienie własnej - i tak marnej - pozycji od gospodarności i pracowitości, ale także kaprysów przyrody, lojalność i bliskość relacji z najbliższą rodziną, akceptacja dla hierarchii rodzinnej, ostre rozróżnienie ról kobiecej i męskiej - stanowią istotne rysy mentalności omawianej grupy. W zetknięciu z etosem miejskim ulegają one dewaluacji i domagają się przepracowania. Miasto, w tym rozumieniu, kojarzone jest z polskością, awansem, inteligenckością, cywilizacyjną wyższością. Odrzucenie, a przynajmniej ukrycie własnych wiejskich proweniencji staje się palącą potrzebą. Wraz z asymilacją w mieście i odrzuceniem bagażu wiejskości następuje wyzbycie się tradycji narodowych, a często także religijnych. Proces ten okupiony jest, szczególnie w pierwszym pokoleniu, poczuciem alienacji i osamotnienia wynikającego z braku zakorzenienia i odarcia z własnej tożsamości kulturowej. Sympatie prawicowe versus sympatie lewicowe Przedstawiciele białorusko - prawosławnej mniejszości narodowej, odczuwający lęk i niepokój związany ze stygmatem prześladowań prawosławia i mniejszości narodowych okresu międzywojennego oraz powojennego przez prawicowo zorientowane siły wrogie ZSRR, w naturalny sposób zorientowani byli lewicowo. Rządy PRL traktowały wspomnianą mniejszość na równi z innymi obywatelami Polski i stanowiły gwarancję tej równości. Szerokie możliwości kształcenia i urządzenia się w mieście dla dzieci z białoruskich wsi, awans materialny, gwarancje socjalne (np. renty i emerytury) stały się podstawą odczytania tego okresu jako cennego. Krzepiące były także porównania poziomu życia w okresie PRL z poziomem życia na wsi w okresie międzywojennym, ale także z dobrze znanym statusem ludności wiejskiej w byłym ZSRR. Wartości prezentowane przez prawicę w Polsce, związane z etosem narodowym i katolickością, nie były atrakcyjne dla tej grupy. Przeciwnie, kojarzyły się z poczuciem bycia obywatelem drugiej kategorii, przywiązaniem do pańskiej ziemi, prześladowaniami Cerkwi prawosławnej, niechęcią do ZSRR i socjalizmu. Nic więc dziwnego, że lewicowość dla omawianej mniejszości stanowiła gwarancję bezpieczeństwa i oparcia. W ostatnich wyborach prezydenckich przedstawiciel lewicy, Aleksander Kwaśniewski, we wsiach zamieszkiwanych w znaczącej liczbie przez białorusko - prawosławną ludność uzyskał wynik gwarantujący mu prezydenturę w pierw e~c.~j turze i rekordowo wysokie wyniki poparcia na tle innych lokalnych a~ułeczności w Polsce.W tym ujęciu mniejszość białorusko - prawosławna szczególnie ostro~drbżnia się od prawicowo i prokościelnie zorientowanej części mieszców północno-wschodniej części województwa. jakkolwiek sympatie lewicowe wydają się narastać wśród polskiego ą~ołeczeństwa, to nie wydaje się, aby były one tak trwałe i jednoznacznie ~ezmienne jak w przypadku opisywanej mniejszości. Antyrosyjskość versus prorosyjskość Dla większości Polaków znajomość kultury wschodnich sąsiadów ograBicxa się do uprzedzeń i negatywnych stereotypów. Tradycje zaborów, wojny polsko - rosyjskiej w 1920 roku, paktu Ribbentrop - Mołotow, okres (r)tt~linowski i komunizmu - odcisnęły swoje negatywne piętno na stereoty~ach i uprzedzeniach wobec Rosji i Rosjan. W badaniach sympatii Po~aków do innych narodów Białoruś, Rosja i Ukraina znajdują się na liście gajów, do których czuje się niechęć. Przy czym niechęć ta jest mniejsza i~ stosunku do Białorusinów, większa do Rosjan i największa do Ukraiń~ów. Sympatia do wszystkich trzech omawianych nacji jest generalizowa~a, przez co podobna i względnie stała. Stereotyp Rosjanina i Ukraińca At znacznie wyraźniejszy niż Białorusinazo. Mniejszość białorusko - prawosławna w miarę swobodnie porozumieiwa się z Rosjanami, Białorusinami i Ukraińcami. Niejednokrotnie ma ~expośrednie kontakty z osobami tam zamieszkałymi. Styl biesiadowania ( język biesiad jest tu bardzo podobny. Przy istniejących dysproporcjach iv poziomie życia, motywem nadrzędnym odwiedzin wzajemnych, obok (r)clwiedzenia dalszej rodziny, była możliwość zrobienia interesu dzięki przemytowi na niewielką skalę. Taki typ kontaktów sprzyjał nie tylko ubliżeniu, ale także kształtował odmienny niż u Polaków punkt widze~ia na Rosję jako kraj ogromy, zróżnicowany, pełen wszelakich niewy~urzystanych możliwości. Reprezentacja Rosji w świadomości mniejszości była mitologizowana jako obraz świata, w którym ciężar codziennego żyeia (np. rewolucja, wojny, czasy stalinowskie, bieda, bezduszność władzy) Jest tak wielki, że ujawnia cały wachlarz wartości najgłębiej humanistyeznych, takich jak przyjaźń, miłość, poświęcenie, religijność itp. Pow(r)zechne było przekonanie, że to właśnie w warunkach ekstremalnie złych ujawnia się prawdziwe człowieczeństwo i że sud'ba igrajet czełowiekom (los igra człowiekiem), który w takich właśnie sytuacjach może ujawnić ęwoją wielkość lub małość. Najgłębsze wartości ludzkie, które można też znaleźć na kartach klasyków literatury, szczególnie romantycznej, bajek, 60 61 przysłów, kawałów i powiedzonek rosyjskich, dla odbiorców wywodzących się z mniejszości białorusko - prawosławnej stanowią źródło silnych wzruszeń, ugruntowujących poczucie identyfikacji kulturowej ze stroną wschodniosłowiańską raczej niż zachodniosłowiańską2'. Reprezentacja Rosji i Rosjanina jest więc bliska, swoja, zindywidualizowana, dotyczy codzienności i prostego życia, zabawy, serdecznego śmiechu z ludzkich ułomności. Nie jest złośliwa, polityczna, intelektualna, filozoficzna ani skierowana przeciw komukolwiek. Uniwersalne rozumienie wolności versus lokalne rozumienie wolności Umiłowanie wolności jest w etosie większości polskiej wartością podstawową. Wynika ona z apologii sarmatyzmu, w tym "złotej wolności"'~. J. Mucha, powohzjąc się na licznych autorów, stwierdza: "...Polska miała być dla Europy wzorem umiłowania wolności i walki o nią. Wolność, jako jedna z głównych deklarowanych wartości narodowej kultury polskiej, podkreślana jest przez bardzo wielu historyków. Pokazują oni jednak równocześnie, jak "bezboleśnie" znaczna część szlachty rezygnowała z wolności własnej i wolności swego państwa''. Przywiązanie do wartości jaką jest "wolność" ma więc specyficznie polski charakter, związany z fasadową jaźnią oraz mitologizowaniem rzeczywistości, o czym pisałam wyżej, ale także z widzeniem świata w kategoriach "wielkich"'~, niecodziennych. Także emocjonalność oraz związki z honorem, które towarzyszą idei wolności, są tu charakterystyczne i specyficznie polskie. Należy też zauważyć, że w polskim ujęciu wolności wybijane jest jej rozumienie jako wolności ojczyzny, narodu przede wszystkim, a nie jednostki. Tym bardziej, że wolność ta ma charakter kosmopolityczny i związana jest z solidarnością ze wszystkimi grupami o nią walczącymi na świecie. Bliska i droga większości idea walki "za wolność naszą i waszą" akcentuje ten uniwersalistyczny i społeczny charakter rozumienia idei wolności. Białorusko - prawosławna mniejszość narodowa, nieporównanie bardziej pragmatyczna, racjonalna, chłopska i wiejska, dla której polskie mity narodowe i literatura romantyczna stanowią marginalne źródło wiedzy i która skoncentrowana jest na "sprawach małych", codziennych, postrzega tę wartość jako wolność od zagrożenia życia i zdrowia oraz wolność do spokojnej, nawet ciężkiej, ale uczciwie nagradzanej pracy i równości szans z większością polską. Taka minimalistyczna wizja skoncentrowana jest na rodzinie i szansach przetrwania biologicznego dla dzieci oraz zachowania minimum własnej odrębności, rozumianej przede W(r)zystkim jako ochrona prawosławia. Zasada kob nie było horsz ("aby nie było gorzej"), kob za rok dożdali ("abyśmy ten rok przeżyli"), aby pokoj ("xeby spokój"), aby zdorowie ("żeby być zdrowym") - stanowią swoiste ido, które ogranicza tendencję do narzekania, skarżenia się i przejawia~p postaw roszczeniowych. Charakterystyczna, pokorna zgoda na to co ~llesie los i na świat, niezależnie od tego jak jest on postrzegany, ujaw~ie charakterystyczny dla tej grupy konserwatyzm, bierność, przywiął~Altie do przeszłości raczej niż przyszłości oraz zewnętrzne umiejscowie~lie ośrodka kontroli. Cechy te, jak można sądzić, czynią osoby - repre~~ntantów mniejszości, szczególnie podatnymi na asymilację. Podobnie ~Ak cechy reprezentowane przez większość polsko - katolicką predysty~tują ją w jakimś sensie do roli ofiary. Konserwatyzm versus kreatywność Większość polska identyfikuje się z tradycją kultury okcydentalnej. (r)Lnacza to rozumienie rozwoju jako antytezy istniejącego status quo. RozWbj dokonuje się poprzez zgłaszanie nowych propozycji kulturowych, brzy czym to co nowe jest z założenia lepsze niż to co stare, ponieważ t~ozwój ma charakter progresywny. Posądzenie o eklektyzm jest tu traktowane jako zarzut. Kultura wschodnia odmiennie widzi rozwój kultury. Dokonuje się on ~ako doskonalenie kanonu. Sztuka malowania ikon nie polega na propot~owaniu czegoś czego nikt wcześniej nie znał, ale przeciwnie, na dosko~aleniu tego, co zostało uznane za kanon. Podobnie jest z architekturą 1 muzyką cerkiewną. Z tego faktu wynikają dalsze konsekwencje mentnlne: Strona większościowa nastawiona jest bardziej radykalnie i rewolucyjnie, natomiast strona białoruska jest bardziej pokorna, ugodowa i pasywna. Co więcej, można sądzić, iż strona polska jest w silniejszy sposób determinowana przyszłością niż strona białorusko - prawosławna, dla której przeszłość wydaje się mieć dominujące znaczenie. Powyższe zróżnicowania mentalne sprawiają, że przedstawiciele obu omawianych grup czują się wobec siebie obcy. Stąd istnieje tendencja do izolowania się wzajemnego obu grup. Relacja ta nie ma jednak charakteru agresywnego (jak w przypadku np. relacji polsko-ukraińskiej). "Nie ma tradycji rozmów na tematy stosunków międzyetnicznych" (...) Zauważalna jest niesymetryczność atrakcyjności kultury polskiej i białoruskiej. Białorusini częściej podkreślali, że nauczyli się czegoś od Polaków, niż Polacy od Białorusinów. Dostrzega się subiektywne traktowanie kultury polskiej jako wyższej, bardziej ofensywnej ale jednocześnie patronackiej wobec kultury białoruskiejzs". 62 63 Asymilacja prawosławnej mniejszości do polsko - katolickiej większości dokonuje się jako kolejne wytrącanie trzech elementów dystynktywnych. Po pierwsze ziemi, rozumianej jako życie w związku z przyrodą i pracą na roli. Migracja ze wsi do miast sprawia, że element ziemi zostaje zatracony najwcześniej. Język, jako drugi element konstytuujący samoświadomość grupową i indywidualną, z tych samych przyczyn ulega stopniowemu wytrącaniu. Drugie, a już na pewno trzecie pokolenie emigrantów do miast zatraca język ojców. Na straży odrębności pozostaje trzeci, najtrudniejszy do przełamania, element, wiara, jaką jest prawosławie. Zaprezentowane wyżej rozważania pozwalają na wyciągnięcie najogólniejszego wniosku, iż podział na Swoich i Obcych ma rozległe i głębokie psychologiczne korzenie; co więcej, istnieje szereg mechanizmów psychologicznych i społecznych, które ten podział umacniają. Badania, dotyczące omówionej w tym rozdziale problematyki, są bogate i wielokrotnie potwierdzone. Niemniej jednak aru ich ilość, ani stopień pewności, na razie, uniemożliwiają zbudowanie zarysu teorii dotyczącej podziału na Swoich i Obcych. Najogólniej jednak można powiedzieć, iż u podstaw tego podziału leży odmienne postrzeganie różnic między grupą własną i obcą, manipulowanie przynależnością grupową w celu podtrzymania samoakceptacji, heurystyka wydawania sądów, odmienność atrybucyjna oraz silniejsza stereotypizacja członków grupy mniejszościowej. Z przeświadczenia o istnieniu różnicy kształtuje się, w wyniku protekcjonistycznego stosunku do grupy własnej, przekonanie o (prawdziwej czy domniemanej) dyskomfortowej sytuacji tejże grupy. Jest ono związane z poczuciem niezawinionej i niesprawiedliwej krzywdy. Jest ono prawdopodobnie tym silniejsze, im bardziej osoba identyfikuje się z grupą oraz im większe jest subiektywne poczucie krzywdy. Poczucie krzywdy, które ulega wzmocnieniu w wyniku szeregu, omówionych w rozdziale, mechanizmów, jako dysonansowe, ewokuje wrogość oraz potrzebę podjęcia działań w kierunku wyrównania rachunku krzywd. W ten sposób wrogie działania wobec grupy obcej ulegają legitymizacji, usprawiedliwieniu, a nawet mitologizacji. Powyższe procesy mają charakter równoległy w obu grupach, a ich przejawem staje się konflikt. Konflikty międzygrupowe bywają treścią mitologizowanej historii krzywdy grupy własnej. Schemat ten jest oczywiście bardzo znacznym uproszczeniem. Niemniej jednak wskazuje on na centralność kategorii poczucia krzywdy, urazu, piętna, a więc stygmatu. W ten sposób problematyka stygmatyzacji na gra społecznego charakteru, jako stygmatyzacja związana z przynależaścią do grupy, która jest dla większości obca, inna i w powszechnym iczuciu mniej ważna i wartościowa. zaproponowana specyfikacja różnic mentalnych między omawianymi ~.tpami pozwala dostrzec, iż grupa mniejszościowa charakteryzuje się Echami, które predystynują ją do roli stygmatyzowanego, natomiast ~upa większościowa z racji omawianych cech skłonna jest występować roli stygmatyzującego. 64 Przypisy: 1. Długa historia Europy pozwala odkrywać, że konotacje przypisywane różnym przymiotom grupowym były nie tylko różne, ale wręcz sprzeczne. Osoba może np. odkrywać, że określenie "Cygan" przejmuje pejoratywne konotacje, jakie niesie ze sobą słowo "cyganić", ale także pozytywne, jakie wynikają z określenia "cyganeria artystyczna" itp. Podejrzenie, iż Żydzi używają krwi niewinnych dzieci jako składnika macy, pozostaje w sprzeczności z obowiązującym ich zakazem spożywania krwi w jakiejkolwiek postaci itp. 2. Obrębski J., Problem grup etnicznych w etnologii i jego socjologiczne ujęcie, [w:] Przegląd Socjologiczny, t. IV, 1936. 3. Sadowski A., Tefelski M., Mironowicz E., Polacy i kultura polska z perspektywy mniejszości białoruskiej w Polsce, [w:] Kultura dominująca jako kultura obca (pod red. J. Muchy), Warszawa 1999. 4. Sadowski A., Tefelski M., Mironowicz E., op. cit. 5. Ibidem. 6. Sadowski A., Tefelski M., op. cit. 7. Ibidem. 8. Do zagadnienia tego jeszcze powrócę. Por. Mucha J., Kultura dominująca jako kultura obca. Mniejszości kulturowe a grupa dominująca w Polsce współczesnej, [w:] Ludzie i instytucje. Stawanie się ładu społecznego (pod red. A. Sułka i J. Styki), Lublin 1995. 9. jedlicki J., Narodowość a cywilizacja [w:] Uniwersalizm i swoistość kultury polskiej (pod red. Kłoczowskiego J.), Lublin 1990. 10. Samsonowicz H., Mity w świadomości historycznej Polaków, (w:] Oblicza polskości (red. Kłoskowska A.), Warszawa 1990. 11. Podgórecki A., Społeczeństwo polskie (tłum. Pucek Z.), Rzeszów 1995. 12. Ibidem. 13. Lepkowski T., Historyczne kryteria polskości, (w:] Oblicza polskości, op. cit. 14. Ibidem. 15. Podgórecki A., Społeczeństwo polskie, op. cit. 16. Ibidem. 17. Łepkowski T., Uparte trwanie polskości. Nostalgie, spory, nadzieje, wartości, Londyn-Warszawa 1989. 18. Walicki A., Uniwersalizm i narodowość w polskiej myśli filozoficznej i koncepcjach mesjanistycznych epoki romantyzmu (po roku 1831), (w:] Uniwersalizm i swoistoś~ op. cit.; Morawska E., Wielka emigracja o problemie swoistości kultury polskiej, (w:] Uniwersalizm i swoistość kultury polskiej, op. cit.; Skolimowski H., Uniwersalne wartości etosu polskiego, [w:] Oblicza polskości, op. cit. 19. Łepkowski T., Historyczne kryteria polskości, [w:] Oblicza polskości, op. cit. 20. Czykwin E., Białorusini w stereotypach, [w:] "Społeczeństwo Otwarte" 1/95. 21. Dzieła literatury polskiej, mające wschodnie korzenie i zatrącające "ruskim duchem" jak np. "Ballady i romanse' A. Mickiewicza czy "Brzezina" J. Iwaszkiewicza, wydają się bliższe i droższe czytelnikowi z mniejszości niż np. fredrowska "Zemsta" czy "Trylogia" H. Sienkiewicza. 66 Z2, Klimowicz M., Cudzoziemszczyzna..., op. cit. '~. Mucha J., Kultura dominująca..., op. cit. ',~1. Czykwin E., Stosunek młodzieży polskiej do wybranych mniejszości narodowych, "Białoruskie Zeszyty Historyczne" 1/1995. ~,~. Sadowski A., Tefelski M., Mironowicz E., Polacy i kultura, op. cit. ~. "Troska o sprawy wielkie" stanowi element obrazu siebie Polaka, por. Skolimowski H., op. cit. Rozdział IV 7RIA STYGMATYZACJI. WPROWADZENIE 'Termin "stygmat" wprowadził do literatury socjologicznej Erving Goffman, pionier i klasyk w badaniach nad stygmatyzacją. Jego książka Sti,~mĄ. Notes on the Menagement of Spoild Personality ukazała się w 1963 roku'. Tłumaczono ją na szereg języków oraz wielokrotnie wznawiano. 'Ib przede wszystkim dzięki Goffmanowi terminy stygmat i stygmatyzacja stały się, a lepiej powiedzieć, stają się2 jednymi z podstawowych terminów, obecnych w pracach socjologicznych oraz dotyczących psychologii społecznej. W polskich pracach, związanych z psychologią społeczną, omawiane terminy zasadniczo się nie pojawiają. Nie ma ich ani w reprezentatywnej pracy Stereotypy i uprzedzenia3, ani w wydanym w 1994 roku Słowniku psychologicznym4, także polskie tłumaczenie podstawowego dzieła Aronsona i współpracowników Psychologia społeczna. Serce i umysls nie ujmuje go w skorowidzu rzeczowym. Tymczasem na temat stygmatyzacji w latach 1987-1994 ukazało się 397 artykułów w czasopismach psychologicznych, 121 książek oraz rozdziałów. W okresie od 1974 do 1986 roku wydano 290 artykułów mających explicite związek ze zjawiskiem stygmatyzacji. W 1991 roku termin stigma stał się jedną z kategorii przy kodowaniu abstraktów psychologicznychb. Można zatem stwierdzić, że termin stygmatyzacja, który wyrósł z refleksji socjologicznej, pojawia się przede wszystkim w pracach związanych z tą dziedziną nauki', natomiast do zagadnień psychologii społecznej pojęcie to dopiero wchodzi i jego obecność w podstawowej literaturze nie jest jeszcze oczywista. Termin stigma jest pochodzenia greckiego i oznacza znak, znamię, piętno8. W starożytności i średniowieczu stygmat jako znak na ciele nacięcie, wypalenie czy tatuaż - znamionował niewolnika, złoczyńcę lub zdrajcę. Później słowem tym określano nie gojące się, krwawiące rany9. Pojawiło się też znaczenie medyczne, nawiązujące do tego terminu'o. C)becnie termin stygmat jest szeroko używany" zarówno w życiu pubznym, politycznym oraz badaniach'2. Jak stwierdza Spicker'3 "Stygmat t częścią potocznego języka i podobnie jak inne słowa z potocznejęzyka nie jest wyraźnie sprecyzowany, ale jest używany w sposób dżliwiający bycie zrozumianym przez innych". ~nszukiwanie jednolitych i konsekwentnych inspiracji metodologicz~h w twórczości E. Goffmana jest zajęciem skazanym na niepowodze. Autor ten znany jest z nieprecyzyjnie określonych pojęć i zastępowa u ich w następnej publikacji nowymi ustaleniami o niejasnych relach z poprzednio używanymi'4. Tak też jest z terminem "stygmat". ZgoIE się należy z Z. Bokszańskim'S, iż "Goffmanowski aktor może pozwosobie na nieposiadanie niezależnej od sytuacji tożsamości. Jego życie rządkują bowiem różnego typu struktury społeczne i właściwe im~~enariusze przedstawień". Moje podejście zgodne jest z "duchem' praci~~ffmana, co oznacza niekoniecznie wierne trzymanie się "litery" jego''.--~)ęcia procesu stygmatyzacji. Dlatego korzystam z nowszych prac doty~~ących zagadnienia stygmatyzacji oraz próbuję rozwinąć to ujęcie o~~we kategorie płaszczyzn, czynników i stopnia stygmatyzacji (por.zdz. VIII). słownik Collinsa'6 podaje pięć znaczeń pojęcia stigma, z których pierw~ brzmi: "Podkreślenie znaczenia społecznej nieakceptacji, np. stygmat bytu w więzieniu'. Podobnie słownik Johnsona" podaje, iż stygma~acja jest negatywnie naznaczoną etykietką, która pozwala na identyl~owanie ludzi jako dewiantów nie dlatego, że ich zachowania łamią firmy, ale dlatego, że posiadają osobiste lub społeczne cechy, które pro~Vadzą do ich społecznego wykluczenia. `i'ak więc istotą stygmatyzacji jest społeczne, negatywne naznaczenie klonków jakiejś grupy, a nie pojedynczych osób. Stygmatyzacja jest więc społecznie "zasugerowana", a nie wynika z zachowań osoby. Należy wtem unikać tautologii w rodzaju np. kobiety (Afro-Amerykanie itp.) mają niższy społeczny status, ponieważ mają niższą samoocenę, ale odwrotnie, Mają niższą samoocenę, ponieważ mają niższy status. Stygmat, najogólniej mówiąc, pełni w takim układzie "oślepiającą pilę", tj. spycha inne cechy osoby na plan dalszy, wybijając tylko tę jedftą, związaną z negatywnym naznaczeniem (znakiem) przynależności. VV sensie psychologicznym odsyła do pojęcia tożsamości społecznej (colecflt~e żdentity) i w specyficznym rozumieniu E. Goffmana'8 oznacza roz~ieżność między tzw. virtual social żdentity i actual social żdentity, a więc Między tożsamością, jaka jawi się innym w interakcjach społecznych oraz ~a-realnym'9. Jeśli Ja-wirtualne jest negatywnie naznaczone, powoduje to Wstyd, który może być destruktywny dla Ja. 68 _ 69 Rozdział IV TEORIA STYGMATYZACJI. WPROWADZENIE Termin "stygmat" wprowadził do literatury socjologicznej Erving Goffman, pionier i klasyk w badaniach nad stygmatyzacją. Jego książka Stigma. Notes on the Menagement of Spoild Personality ukazała się w 1963 roku'. Tłumaczono ją na szereg języków oraz wielokrotnie wznawiano. To przede wszystkim dzięki Goffmanowi terminy stygmat i stygmatyzacja stały się, a lepiej powiedzieć, stają się2 jednymi z podstawowych terminów, obecnych w pracach socjologicznych oraz dotyczących psychologii społecznej. W polskich pracach, związanych z psychologią społeczną, omawiane terminy zasadniczo się nie pojawiają. Nie ma ich ani w reprezentatywnej pracy Stereotypy i uprzedzenia3, ani w wydanym w 1994 roku Słowniku psychologicznym', także polskie tłumaczenie podstawowego dzieła Aronsona i współpracowników Psychologia społeczna. Serce i umysls nie ujmuje go w skorowidzu rzeczowym. Tymczasem na temat stygmatyzacji w latach 1987-1994 ukazało się 397 artykułów w czasopismach psychologicznych, 121 książek oraz rozdziałów. W okresie od 1974 do 1986 roku wydano 290 artykułów mających explicite związek ze zjawiskiem stygmatyzacji. W 1991 roku termin stigma stał się jedną z kategorii przy kodowaniu abstraktów psychologicznychb. Można zatem stwierdzić, że termin stygmatyzacja, który wyrósł z refleksji socjologicznej, pojawia się przede wszystkim w pracach związanych z tą dziedziną nauki', natomiast do zagadnień psychologii społecznej pojęcie to dopiero wchodzi i jego oberność w podstawowej literaturze nie jest jeszcze oczywista. Termin stigma jest pochodzenia greckiego i oznacza znak, znamię, piętno8. W starożytności i średniowieczu stygmat jako znak na ciele nacięcie, wypalenie czy tatuaż - znamionował niewolnika, złoczyńcę lub zdrajcę. Później słowem tym określano nie gojące się, krwawiące rany9. Pojawiło się też znaczenie medyczne, nawiązujące do tego terminu'o. Obecnie termin stygmat jest szeroko używanyl' zarówno w życiu pub;~cznym, politycznym oraz badaniach'2. Jak stwierdza Spicker'3 "Stygmat ~st częścią potocznego języka i podobnie jak inne słowa z potoczne~~ języka nie jest wyraźnie sprecyzowany, ale jest używany w sposób ~ttożliwiający bycie zrozumianym przez innych".Poszukiwanie jednolitych i konsekwentnych inspiracji metodologiczich w twórczości E. Goffmana jest zajęciem skazanym na niepowodze~e. Autor ten znany jest z nieprecyzyjnie określonych pojęć i zastępowa ~u ich w następnej publikacji nowymi ustaleniami o niejasnych relaclCh z poprzednio używanymi'4. Tak też jest z terminem "stygmat". Zgof~ić się należy z Z. Bokszańskim'S, iż "Goffmanowski aktor może pozwo~ sobie na nieposiadanie niezależnej od sytuacji tożsamości. Jego życiec~rządkują bowiem różnego typu struktury społeczne i właściwe im~cnariusze przedstawień'. Moje podejście zgodne jest z "duchem" prac~c~ffmana, co oznacza niekoniecznie wierne trzymanie się "litery" jego~)4cia procesu stygmatyzacji. Dlatego korzystam z nowszych prac doty ~acych zagadnienia stygmatyzacji oraz próbuję rozwinąć to ujęcie o ~~we kategorie płaszczyzn, czynników i stopnia stygmatyzacji (por. ~~zdz. VIII). Słownik Collinsa'6 podaje pięć znaczeń pojęcia stigma, z których pierwe brzmi: "Podkreślenie znaczenia społecznej rueakceptacji, np. stygmat ~sbytu w więzieniu". Podobnie słownik johnsona" podaje, iż stygmaxacja jest negatywnie naznaczoną etykietką, która pozwala na identykowanie ludzi jako dewiantów nie dlatego, że ich zachowania łamią ~prmy, ale dlatego, że posiadają osobiste lub społeczne cechy, które pro~vadzą do ich społecznego wykluczenia. Tak więc istotą stygmatyzacji jest społeczne, negatywne naznaczenie członków jakiejś grupy, a nie pojedynczych osób. Stygmatyzacja jest więc społecznie "zasugerowana', a nie wynika z zachowań osoby. Należy wtem unikać tautologii w rodzaju np. kobiety (Afro-Amerykanie itp.) mają niższy społeczny status, ponieważ mają niższą samoocenę, ale odwrotnie, dają niższą samoocenę, ponieważ mają niższy status. Stygmat, najogólniej mówiąc, pełni w takim układzie "oślepiającą dolę", tj. spycha inne cechy osoby na plan dalszy, wybijając tylko tę jed~a, związaną z negatywnym naznaczeniem (znakiem) przynależności. W sensie psychologicznym odsyła do pojęcia tożsamości społecznej (colecttve identity) i w specyficznym rozumieniu E. Goffmana'$ oznacza rozbieżność między tzw. virtual social identity i actual social identity, a więc Między tożsamością, jaka jawi się innym w interakcjach społecznych oraz ~d-realnym'9. Jeśli Ja-wirtualne jest negatywnie naznaczone, powoduje to wstyd, który może być destruktywny dla Ja. 68 ~ 69 Kulturowo stygmat ujawnia relatywizm różnych kultur oraz zmienność historyczną. Otyłość czy starość, na przykład, są kulturowo i historycznie odmiennie wartościowane i w związku z tym różnicują zachowania widzów wobec stygmatyzowanych aktorów. Społeczny charakter, obok kulturowo-historycznego, stanowi drugi ważny aspekt rozumienia stygmatyzacji. Termin stygmatyzacja łączy się, jak widać, ze społecznymi naznaczeniami, które są jednoznacznie dyskredytujące dla osoby - reprezentanta stygmatyzowanej grupyz°. Dlatego często określa się osobę stygmatyzowaną terminem dewiant. Bycie osobą stygmatyzowaną oznacza dyskredytację na płaszczyznach społecznie wyznaczonych, określonych i ocenianychzl. Terminy dewiant i stygmatyzowany nie są jednak synonimami. 11 Teoria stygmatyzacji nie we wszystkich pracach traktowana jest jako osobna, niezależna koncepcja. Do tych podstawowych teorii, w skład których wchodzić może koncept stygmatyzacji, należą: teoria etykietowania (labeling theory), teoria dewiacji (deviance theory), teoria oczekiwań (expectations theory) i w jej ramach tzw. Efekt Pigmaliona, związany z samo sprawdzającymi się przepowiedniami Ja (Pigmalion's Effect: Self Fulfilling Prophecy), interakcjonizm (interactionism) oraz interakcjonizm symboliczny (symbolic interactionism), teoria Ja-odzwierciedlonego (looking-glass theory), teoria grupy własnej i obcej (in-out group theory), teoria stereotypizacji, teoria kontroli społecznej (social control) oraz teorii atrybucji społecznej. Jak więc widać z tej obszernej listy, koncepcja stygmatyzacji ma bogate proweniencje teoretyczne, a wymienione teorie także nie są rozłączne, ale przeciwnie, silnie ze sobą powiązane. Nie wchodząc głębiej w każde z tych powszechnie znanych ujęć, należy zwrócić uwagę na podstawowe dla stygmatyzacji założenia: 1. Interakcyjność. Stygmatyzacja nie jest traktowana jedynie jako znak, który pozwala na negatywne wyróżnienie osoby spośród innych, ale jako rezultat szeroko rozumianych interakcji społecznych. Jak starałam się pokazać wcześniej, podział na Swoich i Obcych jest immanentną cechą relacji społecznych, a w związku z tym, że Swoi traktowani są protekcjonistyczne - istnienie grup o niższym społecznym statusie jest nieuniknione. Dlatego stygmat ma pochodzenie społeczne i jak stwierdza dobitnie Goffman'~ - dla identyfikacji stygmatu "są potrzebne nie cechy, ale język stosunków społecznych". 2. Tożsamość społeczna. Tak więc teoria stygmatyzacji odnosi się do ~Ilj części ludzkiego Ja, które można odróżnić od Ja indywidualnego, ~N którym podkreśla się ludzką unikalność i która znajduje swój wyraz Alp. w biografiach osóbz4. Tożsamość społeczna związana jest z identyfieją osoby z grupą czy grupami. Inni są niezbędni dla zbudowaniawszego społecznego wizerunku, co więcej, konstruowanie się społeczgo obrazu siebie ma charakter aktywny i nie opiera się tylko na na ~aniu i kategoryzowaniu Innych, ale np. na wzajemnej wrażliwości ~t"sz wzajemnym traktowaniu.9. Obraz siebie jest w znaczącym stopniu odzwierciedleniem relacjiołecznych. Teoria looking glass zakłada, że osoba widzi siebie i innych~lzez pryzmat norm i wartości, jakie oferuje jej społeczeństwo i kultura~,f~t i teraz", w wyniku czego wizerunek własnej osoby jest pochodną po qdku społecznego. Indywidualna tożsamość społeczna stanowi obraz iwidziany przez pryzmat społecznie i kulturowo uwarunkowanych stan~ardów właściwych dla "osoby tego rodzaju'. Dlatego można oczekiwać, tożsamość społeczna osób - członków grup postrzeganych jako mniej ~Ałecznie wartościowych, będzie wartościowana gorzej niż osób z grup ~- 4. Status. Osoby stygmatyzowane mogą rekrutować się spośród grup miskim statusie zawodowym, tak jak śmieciarze czy bezrobotni. Często ~t tak, że stygmatyzacja powoduje niższy status, jak ma to miejsce przypadku kobiet versuss mężczyzn lub mniejszości narodowych, co oznacza, że stygmatyzacja nie może dotykać osób o wysokim statusie ołecznym, np. "czerwonej burżuazji" w krajach komunistycznych czy dzi bardzo bogatych w krajach biednych. Często jest jednak tak, że gruy stygmatyzowane nie stanowią elementu zhierarchizowanej struktury ołecznych statusów, ale ich członkowie zajmują różne pozycje społe zne, jak to ma miejsce w przypadku osób otyłych, kobiet, homoseksua_ ~t6w, alkoholików itd.5. Perspektywa labeling jest stanowiskiem sprzecznym z przekonaniem,istnienie dewiacji wywołuje potrzebę kontroli społecznej. Zwolennicynorii labeling wskazując, iż łamanie zasad ma rutynowy i endemiczny~ńarakter i może przerodzić się w dewiację tylko wtedy, kiedy jest~~torytatywnie etykietkowane jako stygmat26; po drugie, aktorzy stają siędewiantami, ponieważ w taki sposób są etykietkowaniz'; po trzecie, nor~y określające dewiację stanowią produkt kontroli społecznej. Zdaniem ckera~ "grupy społeczne wykreowują dewiację przez formułowanie wsad, których gwałciciele konstytuują dewiację". Ponadto dewiacja jest jęciem szerszym, związanym z behawioralnym łamaniem norm spoznych, jak ma to miejsce w przypadku prostytucji, przestępczości itd. Natomiast stygmatyzacja obejmuje nie tylko osoby, które łamią społecz 70 ~ 71 !'! ne normy, ale także, a może nawet przede wszystkim, te, które są opresjonowane z tytułu samej tylko przynależności do grupy społecznie', I ~ ~li dyskredytowanej (np. mniejszości narodowe, osoby w przeszłości leczonei psychiatrycznie, byli kryminaliści, osoby postrzegane jako "brzydkie",osoby w podeszłym wieku, bezdomni, ubodzy, niscy, otyli itp). W takimI ujęciu znaczenie norm jako regulatorów zachowań członków grupy tracina znaczeniu, natomiast wyeksponowany zostaje aspekt norm, który'~~'~i~~ ! uwydatnia takie cechy jak rasa, płeć czy fizyczna uroda. Takie rozumie nie normy odsyła do kategorii norm tożsamości (identity norms) GoHmana, które zawierają w sobie przekonania co do tego, jaka powinna być "idealna osoba" (depictions of ideal person). Goffman sugeruje, że w USA oznacza to "młoda, zamężna, biała, miejska, z północy, heteroseksualna, ojciec protestant, z wykształceniem na poziomie college, mająca pełne'~,I I, zatrudnienie, odpowiednią cerę, wagę i wzrost, która ostatnio pobiła re'I. ' kord życiowy w sporcie"29. Osoby, które nie odpowiadają temu opisowi,są potencjalnymi kandydatami do stygmatyzacji. Dlatego kategorie "dewiacja" i "stygmatyzacja" nie są synonimami. Zbyt szerokie rozranienieI ! normy utrudnia dostrzeźenie różnicy między tymi pojęciami. Skoro jednak w jednej grupie znajdą się cechy postrzegane jako charakteryzujące''' I dewianta, a mające odmienną etiologię (behawioralną i pozabehawioral I, ną), teoria nie może ich prawidłowo wyjaśniać (np. dewiantem jest zarówno osoba, która kradnie, jak i ta, która jest niskiego wzrostu). I,Ii 6. Kontrola społeczna. Jest ona związana nie z regulacją zachowań wobec norm (jak w przypadku dewiacji), ale z reakcjami na stygmat3°. Są to różne formy ekskluzji, np. unikanie przez chłopców dziewcząt pos "' i trzeganych jako "brzydkie" w charakterze potencjalnych kandydatek na I sympatie; nieprzyjmowanie do pracy osób oskarżonych czy podejrzewaI i nych o popełnienie przestępstwa; rzadsze odwiedzanie chorych hospita lizowanych w szpitalach psychiatrycznych itd. ', i ~ 7. Porządkowanie i klasyfikowanie. W ogromnej różnorodności, która jest charakterystyczna dla świata społecznego, istnieje naturalna potrzeba definiowania, porządkowania, segregowania, etykietkowania i klasyfikowania tej rzeczywistości. Wynikiem takich porządkujących prób jest de j wiacja. "Brud jest produktem ubocznym systematycznego porządkowania j 'i i klasyfikowania rzeczy. Nieporządek jest pochodną porządku; definiowaI nie wywołuje anomalię, a podobieństwo przywołuje różnicę°3i.i 8. Oczekiwania. Osoba uczy się na drodze społecznej, czego możnaoczekiwać od siebie i innych. Oczekiwania pełnią rolę samosprawdzają''i I li cych się proroctw, co oznacza, że ludzie (a) mają określone oczekiwaniai~i~l I, ', dotyczące innej osoby, co (b) wpływa na ich postępowanie względem tejII I~ I, osoby, które (c) powoduje, że zachowuje się ona w sposób zgodny z ich wyjściowymi oczekiwaniami32. Na tej podstawie można sądzić, że ludzie posiadający negatywny obraz Innego, jak zakłada teoria self fulfilling pro~hecy, będą umacniali dewiacyjne zachowania osób z grup stygmaty~owanych, w wyniku negatywnego obrazu tych grup jako stygmatyzo~vanych. 9. Stereotypizacja. Istnieje szereg istotnych podobieństw między ste~eotypizacją i stygmatyzacją, ale także różnice, które wykluczają traktowa~ie tych pojęć jako synonimów. "Stereotypizacja jest sercem procesu stygmatyzacji"33. Można sądzić, że stygmatyzacja jest tylko szczególnym rodzajem stereotypizacji, czyli generalizacji odnoszącej się do grupy, w ramach której identyczne charakterystyki zostają przypisane wszyst~Cim, bez wyjątku, jej członkom niezależnie od rzeczywistych różnic mięt~zy nimi34. W psychologii społecznej terminy "stereotyp", "stereotypizacja" mają bogatą tradycję35. Niemniej jednak termin "stereotyp" może mieć, choć jest to rzadkie, zabarwienie pozytywne (np. "uczony") lub sbojętne (np. "rybak"). "Stygmatyzowany" natomiast ma charakter jed~oznacznie negatywny. Takie ujęcie mogłoby wskazywać, że stygmat jest #~ównoznaczny z terminem "uprzedzenie". W naszym rozumieniu stereotypy społeczne i uprzedzenia mogą stanowić przyczynę, natomiast stygmatyzacja jest jej skutkiem3ó. Tak jest np. ze stereotypowymi określeniami w rodzaju "pedał", "dziwka", "psych" itd., które niejednokrotnie statlowią asumpt do stygmatyzacji. W definicji Goffinana "stygmat jest relacją między atrybutem i stereotypem'3', gdzie atrybut oznacza naznaczettie (mark), określające członkostwo w stygmatyzowanej kategorii osób38, stereotyp stanowi tu zgeneralizowane przekonanie, które jest wyprowadzane z kategorii członkostwa39. Stygmatyzacja może, ale wcale nie musi, być pochodną stereotypu. Na przykład osobom ze zniekształconą twarzą nie przypisuje się żadnych cech szczególnych, a więc takie naznaczenie nie posiada "treści", która stanowi konstytutywny element stygmatu°. 10. Teoria grup in i out °l. Ludzie przejawiają lojalność wobec grupy własnej jako podnoszącej ich samoakceptację w porównaniu z obcymi, tj. takimi, których nie są członkami. W ten sposób grupy obce mają dystynkcje wrogie, a własne - przyjazne. Taki stan rzeczy prowadzi do podziału, konfliktu i podtrzymywania opozycyjności grup względem siebie. Ponieważ grupa własna jest jednocześnie zespołem odniesienia, to jest tym, co poprzez mechanizmy konformizmu kształtuje społeczny wizerunek Ja, stygmatyzacja jest pochodną przynależności oraz może wpływać na złagodzenie negatywnych skutków działania stygmatu na Ja. Konflikt międzyzespołowy może, w przypadku grup stygmatyzowanych, opierać się na różnicy wartościowania atrybutu grupy mniejszościowej. Grupa większościowa definiuje jakiś wyróżniający grupę mniejszościową 72 73 znak jako stygmatyzujący, np. alkoholizm. W ramach grupy mniejszościowej nie jest on stygmatyzujący, ale "normalny", a więc umożliwiający indywidualizację w ramach grupy własnej, tj. dostrzeżenie innych cech osób poza ich stygmatem. W ten sposób "oślepiająca rola stygmatu" jest widziana tylko "z jednej strony". 11. Przeszły charakter stygmatyzacji. Stygmat jest doświadczalny nie tylko tu i teraz, ale istnieje także swoiste wyczulenie, czy nadwrażliwość na możliwość bycia stygmatyzowanym, przejawiająca się jako selektywność percepcji ukierunkowanej na stygmat, oraz wyostrzenie podziału na My i Oni w sytuacji pojawienia się potencjalnych czy realnych symptomów stygmatyzacji. Koncepcja stygmatyzacji ma, jak każda teoria, swoich przeciwników i zwolenników. To, co stanowi główny zarzut wobec omawianej teorii to przyjęcie nazbyt wiellciej liczby kategorii pojęciowych z ogółu stygmatyzowanych. Grupy te, już na pierwszy rzut oka, wydają się bardzo zróżnicowane i zasadniczo odmienne (por. np. kryminaliści, umysłowo chorzy i kobiety). Ponieważ więc ludzie mają tak odmienne stygmaty, sposoby radzenia sobie z nimi muszą być także bardzo odmienne. Zdaniem Gove'a'z, który należy do krytyków labeling theory, teoria ta jest nieuporządkowana, a przede wszystkim tak relatywna (por. wyżej rozważania dotyczące genezy dewiacji), że wedhzg niej zasadniczo nikt nie jest dewiantem, a aktorzy procesów społecznych są odarci ze swojej podmiotowości i całkowicie zdeterminowani społecznie lub sprowadzeni do prostych etykietek. Inny zarzut wiąże się z faktem ujmowania stygmatu jako znaku, podczas kiedy stygmatyzacja jest stopniowalnym kontinuum. Tak naprawdę każdy wie o jakichś hańbiących aspektach dotyczących jego osoby. Jedną z ważnych umiejętności związanych ze stopniem wtajemniczenia w daną kulturę jest sztuka rozpoznawania kogo, w jakim stopniu i w jaki sposób wtajemniczyć w te osobiste stygmaty. Taka sprawność stanowi ważny składnik w repertuarze umiejętności interakcyjnych. Zagadnienie społecznego charakteru proweniencji tożsamości osobowej nie jest takie oczywiste, jak to mogłoby się wydawać na podstawie twierdzeń labeling theory czy looking glass. Powstanie tożsamości wymaga może właśnie oderwania od społeczeństwa, izolacji, samotności i refleksji, aby osiągnąć samopoznanie. Takie myślenie bliskie jest tradycji klasztorów i pustelników oraz filozofii Wschodu, np. buddyzmowi. W takim ujęciu społeczeństwo gwarantuje tożsamość, która jest jedynie społeczną maską czy fałszywą autentycznością. Istnienie Innych nie zawsze musi służyć rozwojowi tożsamości. Czasem jest tak, że społeczne przekazy wzajemnie sobie zaprzeczają, u ich podłoża leżą zupełnie inne założenia lub nie 74 mają one ze sobą lub z osobą żadnego związku. W takich warunkach skonstruowanie spójnej koncepcji Ja wydaje się problematyczne'. Może być także tak, że osoba nie ma goffmanowskiego actual self ponieważ jej zasoby psychiczne całkowicie zostały wyczerpane, np. na walkę z konsekwencjami stygmatu. W takich wanuikach skonstruowanie samodzielnej tożsamości stanowiłoby zadanie ponad siły`. Jednym słowem, ani społeczny charakter tożsamości osoby nie jest taki oczywisty, ani kwestia klasycznego podziału na tożsamość społeczną i indywidualną (może tożsamość indywidualna ma także społeczny charakter?), a w końcu czy każdy posiada tożsamość indywidualną? Powyżej przedstawione argumenty są w jakimś stopniu zasadne, ale należy pamiętać, że teoria stygmatyzacji nie jest teorią zamkniętą, lecz konstytuującą się w świetle nowych badań. Stąd zarzut inkoherencji należy przyjąć z pokorą. Odmienność grup jest pozornie tylko oczywista. Stygmatyzacja odkrywa podobny schemat kształtowania się tożsamości osób doznających ekskluzji z powodu znaku, który ich społecznie negatywnie naznacza a więc stygmatu. Na przykład badania Hecker'S wskazują na zasadnicze podobieństwa w kastowym statusie kobiet i Afro-Amerykanów: KASTOWY STATUS KOBIET I AFRO-AMERYKANÓW: Afro-Amerykanie Kobiety 1. Duża społeczna dostrzegalność a. Kolor skóry, inne cechy "rasowe" a. Wtórne cechy płciowe b. Często odmienny ubiór (barwna b. Suknie, spódnice chusta, pstrokacizna) 2. Przypisywane atrybuty a. Niższa inteligencja, mniejszy mózg, mniejsza ilość zwojów, rzadka genialność b. Łatwa instynktowna satysfakcja, większa uczuciowość, prymitywność i infantylizm. Zazdrości się im rzekomej sprawności seksualnej c. Stereotyp "niższości" a. ditto b. Nieodpowiedzialność brak konsekwencji i silnego superego "Kusicielki" c. "Słabsze" 75 znak jako stygmatyzujący, np. alkoholizm. W ramach grupy mniejszościowej nie jest on stygmatyzujący, ale "normalny", a więc umożliwiający indywidualizację w ramach grupy własnej, tj. dostrzeżenie innych cech osób poza ich stygmatem. W ten sposób "oślepiająca rola stygmatu" jest widziana tylko "z jednej strony". 11. Przeszły charakter stygmatyzacji. Stygmat jest doświadczalny nie tylko tu i teraz, ale istnieje także swoiste wyczulenie, czy nadwrażliwość na możliwość bycia stygmatyzowanym, przejawiająca się jako selektywność percepcji ukierunkowanej na stygmat, oraz wyostrzerue podziału na My i Oni w sytuacji pojawienia się potencjalnych czy realnych symptomów stygmatyzacji. Koncepcja stygmatyzacji ma, jak każda teoria, swoich przeciwników i zwolenników. To, co stanowi główny zarzut wobec omawianej teorii to przyjęcie nazbyt wielltiej liczby kategorii pojęciowych z ogółu stygmatyzowanych. Grupy te, już na pierwszy rzut oka, wydają się bardzo zróżnicowane i zasadniczo odmienne (por. np. kryminaliści, umysłowo chorzy i kobiety). Ponieważ więc ludzie mają tak odmienne stygmaty, sposoby radzenia sobie z nimi muszą być także bardzo odmienne. Zdaniem Gove'a'~, który należy do krytyków labeling theory, teoria ta jest nieuporządkowana, a przede wszystkim tak relatywna (por. wyżej rozważania dotyczące genezy dewiacji), że według niej zasadniczo nikt nie jest dewiantem, a aktorzy procesów społecznych są odarci ze swojej podmiotowości i całkowicie zdeterminowani społecznie lub sprowadzeni do prostych etykietek. Inny zarzut wiąże się z faktem ujmowania stygmatu jako znaku, podczas kiedy stygmatyzacja jest stopniowalnym kontinuum. Tak naprawdę każdy wie o jakichś hańbiących aspektach dotyczących jego osoby. Jedną z ważnych umiejętności związanych ze stopniem wtajemniczenia w daną kulturę jest sztuka rozpoznawania kogo, w jakim stopniu i w jaki sposób wtajemniczyć w te osobiste stygmaty. Taka sprawność stanowi ważny składnik w repertuarze umiejętności interakcyjnych. Zagadnienie społecznego charakteru proweniencji tożsamości osobowej nie jest takie oczywiste, jak to mogłoby się wydawać na podstawie twierdzeń labeling theory czy looking glass. Powstanie tożsamości wymaga może właśnie oderwania od społeczeństwa, izolacji, samotności i refleksji, aby osiągnąć samopoznanie. Takie myślenie bliskie jest tradycji klasztorów i pustelników oraz filozofii Wschodu, np. buddyzmowi. W takim ujęciu społeczeństwo gwarantuje tożsamość, która jest jedynie społeczną maską czy fałszywą autentycznością. Istnienie Innych nie zawsze musi służyć rozwojowi tożsamości. Czasem jest tak, że społeczne przekazy wzajemnie sobie zaprzeczają, u ich podłoża leżą zupełnie inne założenia lub nie 74 mają one ze sobą lub z osobą żadnego związku. W takich warunkach skonstruowanie spójnej koncepcji Ja wydaje się problematyczne'3. Może być także tak, że osoba nie ma goffmanowskiego actual self, ponieważ jej zasoby psychiczne całkowicie zostały wyczerpane, np. na walkę z konsekwencjami stygmatu. W takich warunkach skonstruowanie samodzielnej tożsamości stanowiłoby zadanie ponad siły'. Jednym słowem, ani społeczny charakter tożsamości osoby nie jest taki oczywisty, ani kwestia klasycznego podziału na tożsamość społeczną i indywidualną (może tożsamość indywidualna ma także społeczny charakter?), a w końcu czy każdy posiada tożsamość indywidualną? Powyżej przedstawione argumenty są w jakimś stopniu zasadne, ale należy pamiętać, że teoria stygmatyzacji nie jest teorią zamkniętą, lecz konstytuującą się w świetle nowych badań. Stąd zarzut inkoherencji należy przyjąć z pokorą. Odmienność grup jest pozornie tylko oczywista. Stygmatyzacja odkrywa podobny schemat kształtowania się tożsamości osób doznających ekskluzji z powodu znaku, który ich społecznie negatywnie naznacza a więc stygmatu. Na przykład badania Hecker45 wskazują na zasadnicze podobieństwa w kastowym statusie kobiet i Afro-Amerykanów: KASTOWY STATUS KOBIET I AFRO-AMERYKANÓW: Afro-Amerykanie Kobiety 1. Duża społeczna dostrzegalność a. Kolor skóry, inne cechy "rasowe" a. Wtórne cechy płciowe b. Często odmienny ubiór (barwna b. Suknie, spódnice chusta, pstrokacizna) 2. Przypisywane atrybuty ~. Niższa inteligencja, mniejszy mózg, mniejsza ilość zwojów, rzadka genialność b. Łatwa instynktowna satysfakcja, większa uczuciowość, prymitywność i infantylizm. Zazdrości się im rzekomej sprawności seksualnej c. Stereotyp "niższości" a. ditto b. Nieodpowiedzialność brak konsekwencji i silnego superego "Kusicielki" c. "Słabsze" 75 3. Racjonalizacja statusu a. Trzeba być na swoim miejscu a. Miejsce kobiety jestw domu b. Mit zadowolonego Murzyna b. Mit zadowolonej kobiety - szczęście "kobiecej" kobiety w rolach podrzędnych 4. Postawy przystosowawcze a. Błagalna, jękliwa intonacja a. Wznosząca się modu-lacja głosu, uśmiechy, opuszczanie wzroku, żarty b. Pełen szacunku sposób bycia b. Przypochlebne maniery c. Ukrywanie rzeczywistych uczuć c. "Babskie sztuczki" d. Przechytrzanie białychd. Przechytrzanie mężczyzn e. Baczne wyszukiwanie punktów, e. ditto w których grupa dominująca jest podatna na wpływy f. Pros'ba o dyrektywy, okazywanie f. Okazywanie ignorancji bezradności 5. Dyskryminacja a. Ograniczenia w wykształceniu - a. ditto muszą znać "swoje miejsce" b. Przypisywanie do tradycyjnych zajęć, b. ditto bariery awansu społecznego, obawa przed ich rywalizacją, brak rodzinnych precedensów do nowych aspiracji c. Pozbawieni siły politycznej c. ditto d. Społeczna i zawodowa segregacja d. ditto e. Większa wrażliwość na krytykę d. Np. zachowanie w sądzie, kobiety za kierownicą itp. 76 6. Wspólczesne problemy p. Role nie są jasno określone, mają charakter płynny, wskutek przemian społecznych. Konflikt pomiędzy statusem osiągniętym a statusem przypisanym. Zagadnienia związane z problematyką Ja są niezwykle złożone i konlowersyjne`~. Właściwie każde badania społeczne mogą być podważone, ko pozbawione pełnej jasności oraz niekwestionowanej koncepcji Ja. latego zdroworozsądkowy postulat nakazuje przyjęcie jakiejś, w miarę ogólnej, perspektywy myślenia na ten temat oraz świadomość tego, że jest ~^ta jedną z wielu. Zasadniczo można się zgodzić z tezą, iż interakcjoniści oraz przedstaiwlciele labeling theory generalnie nadmiernie wyakcentowują znaczenie czynnika społecznego dla kształtowania się ludzkiej tożsamości, nie do~eniając tym samym czynnika genetycznego4'. Taki punkt widzenia jed~ak, szczególnie w problematyce gender, umożliwia ukazanie szeregu zeznanych, a bardziej subtelnych mechanizmów społecznego kreowania nie ról. III Powstaje w związku z tym pytanie, kogo można uznać za stygmatyzo~vtutego? W klasycznym już dziś ujęciu stygmatu przez Ervinga Goffma~tn, nawiązującym do wyobrażeń Greków, dla których było to coś "wy~nyślonego dla wyeksponowania czegoś niezwykłego i złego, odnoszącego tlę do moralnego stanu nosiciela"'~, wspomniany autor konsekwentnie ~c~zwija, wyodrębniając trzy źródła stygmatyzacji49: 1. uszkodzenia fizyczne (abnomination of the body), a więc różnego rodzaju kalectwa: porażenie mózgowe i inne choroby umysłowe, polio, głuchota, ślepota, jąkanie się; 2. skazy charakteru (blemishes), np. homoseksualizm, przynależność do ewiata przestępczego, sieroctwo, prostytucja, stręczycielstwo, bezdomność, bieda, żebractwo, starość, pedofilia, impotencja, analfabetyzm; 3. stygmat plemienny (tribal stigma), bazujący na pochodzeniu z grup lasowych; narodowych czy religijnych. jak widać, w rozumieniu Goffmana kobiety rue stanowią grupy stygmalyzowanej. Tymczasem problematyka dotycząca kobiet jako grupy stygmatyzowanej jest dość szeroko reprezentowana, żeby powołać się na pra 77 cę E. M. SchurS°, w której znajduje się bogata bibliografia dotycząca znaczenia dominacji męskiej kultury dla kształtowania się tożsamości kobiet. Podobnie jest z bezrobotnymi. Taka kategoria nie ma swojej reprezentacji w licznie przytaczanych przez Goffmana przykładach wypowiedzi osób stygmatyzowanych. Literatura na temat bezrobotnych, widzianych jako osoby stygmatyzowane, jest także znaczącas'. Ujęcie problematyki dewiacji z perspektywy stygmatyzacji w naturalny sposób stało się także perspektywą widzenia problemów podopiecznych opieki społecznej i taki podmiotowy punkt widzenia stał się obecny w kreowaniu zasad oraz myślenia na temat pomocy i pomagania przez polityków społecznych52. W latach 60. problem AIDS nie był jeszcze znany. Nic też dziwnego, że problem ten nie mógł być przedmiotem analizy w kategoriach teorii stygmatyzacji. Obecnie, w wyniku wysokiej świadomości społecznej, dotyczącej niebezpieczeństw oraz ochrony przed zarażeniem wirusem HIV, lęk i strach oraz związana z tym ekskluzja chorych i nosicieli wirusa HIV sprawiają, że teoria stygmatyzacji stanowi dogodną formułę teoretyczną dla tego rodzaju poszukiwań. Obok tych nowych grup osób stygmatyzowanych, w kategoriach zaproponowanego przez Goffmana podziału trudno jest zlokalizować takie grupy zawodowe, jak np. śmieciarze, pracownicy zakładów pogrzebowych czy kaci. Pojęcie stygmatu zostało także wykorzystane np. do badań nad studentami pochodzenia robotniczego, studiującymi w Ivy League, grupie najlepszych uniwersytetów w USA, których absolwenci zajmowali eksponowane stanowiska w kręgach zarządzających i rządzących53. Wskazuje to na kontekstualny charakter stygmatyzacji jako pochodnej stosunków społecznych. Można powiedzieć, że stygmatyzacja dotyczy pejoratywnych naznaczeń osoby nie tylko widocznych, jak chciał tego Goffman, ale także powszechnie wiadomych. Takie typowo socjologiczne podejście nie wyklucza odniesień bardziej psychologicznych, jak np. znaczenia stygmatyzacji dla konstrukcji obrazu siebie, efektywności czy samooceny. Jak już podkreśliłam, problematyka stygmatyzacji, stanowiąca domenę socjologii, zdaje się na trwałe wchodzić także na teren zagadnień psychologii społecznej oraz irmych nauk społecznych. Nasuwa się pytanie, czym podejście psychologiczne różni się od socjologicznego? Zdaniem A. H. Hastrof~ perspektywa socjologiczna akcentuje aspekty strukturalne i społeczne, aby pokazać, w jaki sposób to co społeczne ulega transformacji, stając się tym co indywidualne. Autor nie widzi ~totnych różnic między dwoma podejściami, które traktują stygmat jako produkt społecznych interakcji, a nie jako dyskredytującą cechę, którą lu~zie po prostu posiadają. Stygmatyzacja jest widziana jako proces, w któ!~m znaczenia społeczne są przydzielane kategoriom behawioralnym ~ osobom. Jest to centralne dla analiz Schurass i Goffmana jako czołowych ~~'zedstawicieli teorii labeling. Są jednak dwa typowo socjologiczne eleptenty w teorii stygmatyzacji: kategoria niebezpieczeństwa (peril) zróż~cowania wrażliwości widzów oraz ich tolerancji na stygmat. 78 Przypisy: 1. Goffman E., Stigma. Notes on the Menagment of Spoild Personality, New York 1963. 2. Manning Ph., Erving Goffman and Modern Sociology, New York 1992. 3. Stereotypy i uprzedzenia, Chlewiński Z., Kurcz I. (red.), Warszawa 1992. 4. Sillamy N., Słownik psychologiczny, Katowice 1994. 5. Aronson E., Wilson T. D., Akert R. M., Psychologia społeczna. Serce i umysł, Poznań 1997. 6. Por. uwagi A. Nowaka w artykule M. Kamińskiej-Feldman, Wokół problemu dehumanizacji innych: próba uchwycenia zjawiska stygmatyzacji, [w:] Poza egocentryczną perspektywą widzenia siebie i świata (pod red. Jarymowicz M.), Warszawa 1994. 7. Chociaż np. ogromna dwutomowa International Encyklopedia of Sociology (EN. Magill (Ed.) z 1995 roku, zawierająca 1527 haseł socjologicznych, nie zawiera terminu stygmat jako osobnego hasła, ale pojawia się on jako element hasła Labeling theory and Deviance. Podobnie [w:] Johnson A. G., The Blackwell Dictionary of Sociology 1997 - termin ten stanowi część ogólniejszego hasła, jakim jest Labeling Theory 8. Por. Słownik Języka Polskiego, Warszawa 1998. 9. Np. Mały Słownik Teologiczny (Rahnera K., Vorgrimlera R., Warszawa 1987) podaje następujący sens znaczenia terminu "stygmat", "stygmatyzacja": "Zjawisko towarzyszące doświadczeniu mistycznemu, które występuje dość często od czasów Franciszka z Asyżu aż do naszych dni; polega ono na pojawianiu się u mistyka ran, które odpowiadają ranom Chrystusa i które nie są zadane rozmyślnie czy z zamiarem oszustwa. Stygmatyzacja sama w sobie nie musi być cudem, ponieważ podobne zjawiska o podłożu parapsychologicznym obserwowane są poza właściwą mistyką, ale tam, gdzie jest ono wyrazem i fizycznym rezultatem mistycznej miłości Chrystusa i krzyża, można odnosić się do niej z religijnym szacunkiem, o ile nie jest przedmiotem sensacyjnej reklamy'. 10. W kulturze okcydentalnej, w języku polskim natomiast niezwykle rzadko. 11. Goffman E., Stigma, op. cit. 12. Colton M., Casas E, Drakeford M., Roberts S., Scholte E., Williams M., Stigma and Social Welfare: An International Comparative Study, Avebury 1997. 13. Spicker P, Stigma and Social Welfare, London 1984. 14. Bokszański Z., Tożsamość. Interakcja. Grupa, Łódź 1989. 15. Ibidem. 16. Collins Electronic Dictionary Data, New York 1991. 17. Johnson A. G., The Blackwell Dictionary of Sociology, 1997, (hasło: labeling theory). 18. Goffman E., op. cit. 19. Jones E.E., Farina A., Hastorf A.H. Markus H., Social Stigma. The Psychology of Marked Relationships, London 1984. 20. Jenkins R., Social Identity, New York 1996. 21. Goffman E., op. cit. 80 Johnson A. G., The Blackwell Dictionary..., op. cit. Goffman E., Stigma, op. cit. Jenkins R., op. cit. Ibidem. Np. w okresie komunizmu pracownicy pewnej państwowej stolarni część materiałów drewnianych "wynosili' z pracy. Któregoś dnia jeden z pracowników, na którego przyszła kolejka "wyniesienia", ustawił je przy drzwiach i ktoś mu je ukradł. Następnego dnia na tablicy zakładowej znalazło się ogłoszenie: "Ukradziono materiały przygotowane do wyniesienia". Jak widać, to co jest kradzieżą (kto jest złodziejem), a co nią nie jest (kto jest uczciwy) ma charakter kulturowy i społeczny. Np. osoby, które nie mają orzeczenia psychiatrycznego co do stanu ich psychicznego zdrowia, funkcjonują jak osoby normalne. Społeczna etykietka choroby psychicznej radykalnie zmienia ich społeczny obraz. Jenkins, op. cit. Goffman E., Stigma, op. cit. Meier, op. cit. Douglas, op. cit. Por. Aronson E., Psychologia..., op. cit. jones E. E. i inni, op. cit. Aronson E. Psychologia..., op. cit. Stereotypy i uprzedzenia, Chlewiński Z., Kurcz I. (red.), op. cit. Np. Jones E. E. i in., op. cit., podają następujący przykład listu młodej lesbijki ~o czasopisma "Virgin": Mam taki problem, że nie wiem do kogo mam się z tym swrócić i postanowiłam napisać do was. Ja w przeszłości byłam tym ca zwykło się nazywać lesbijka, ale to należy do przeszłości. Tak naprawdę to nigdy nie miałam ~omansu z chłopcem, ale kilka z dziewczętami. Teraz mam chłopaka, z którym pla~tujemy wspólnie małżeństwo. On sądzi, że żeni się z dziewicą, ponieważ powiedzia`am mu, że byłam dotąd sama i myślę, że tak rzeczywiście było, ale mam wątpliwości. ~zy słuszne? Odpowiedź redakcji zaczyna się od słów: W sensie medycznym esteś dziewicą, ale.... Powyższy przykład wskazuje, że istnieje silna tendencja io stygmatyzacji stereotypizowanych zachowań w celu ich zracjonalizowania. Goffman E., Stigma, op. cit. Jones E. E. i inni, op. cit. Ibidem. Chlewiński Z., op. cit. Johnson A. G., op. cit. Gove, op. cit. Por. Kwiatkowska A., ja społeczne: Wpływ czynników społeczno-kulturowych na stotę i funkcję ja (poglądy Daphny Oyserman i Hazel R. Markus), skrypt SWPS, Marszawa 1998 (w druku). Np. Pemberton G., The Hottest water in Chicago: On Family Race, Time and łmerican Culture, Boston 1992, która prowadziła badania nad tożsamością ~fro-Amerykanów, stwierdziła tendencje do kształtowania się negatywnej tożamości osobowej u badanych osób. 81 45. Hecker H., Kobiety jako grupa mniejszościowa, [w:] Nikt nie rodzi się kobietą (pod red. Hołówki T.), Warszawa 1982. 46. Problematyką tą zajmowałam się szczegółowo w pracy Samoświadomość nauczyciela, Białystok 1998. 47. Np. sam tytuł książki Nikt nie rodzi się kobietą (op. cit.) wskazuje na społeczny i kulturowy charakter mechanizmów kreowania się ról seksualnych. Taki punkt widzenia minimalizuje znaczenie czynników biologicznych, np. faktu, iż mężczyźni nie są zdolni do prokreacji. Por. np. Płeć mózgu. 48. Goffman E., op. cit. 49. Ibidem. 50. Schur E. M., Iabeling lNoman Deviant: Gender, Stigma and Social Control, Philadelphia 1983. 51. Np. Colton M. i in., op. cit., Spicker P, Stigma and Social Welfare, op. cit.; Saunders C. Social Stigma of Occupation, Farnborough 1981; Lewy A. J., Stigma Management: A New Clinical Sernice, [w:] "Families in Society", Vol. 74, No. 4/1993; Lee G. and Loveridge R., The Manufacture of Disadvantage: Stigma and Social Closure, New York 1981; Davies T.W. and Morris A., A Comparative Quantificafion of Stigma, [in:] "Social Work and Social Work Review° 1(2)/1993. 52. Np. Levy A. J., Stigma Management: A New Clinical Sernice, (w:] "Families in Society", op. cit. oraz załączona bibliografia.53. Granfield R. Making it by Failing It: lNorking-class studenta in an Elite AcademicEnviranment, [w:] "Journal of Contemporary Ethnography", 20 October 1991.54. Hastrof A. H., Social Determinanta of Reactions to Stigma by Others, [in:] JonesE. E. i in., Social Stigma..., op. cit. 55. Np. Schur E. M., Labeling Deviant Behavior, New York 1971; Interpreting Deviance: A sociological introduction, New York 1979; The politics of Deviance, New York 1980. 82 Rozdział V WYMIARY STYGMATYZACJI wrzut ogromnego zróżnicowania negatywnych zachowań, osób i grup, óre zostają umieszczone w kategorii "stygmatyzowani", uległ klasyfi~cji. Dzięki temu uzyskał też istotne nowe kategorie analityczne oraz puls do ich pogłębiania, dalszego porządkowania i wyszukiwania za~ności o różnym stopniu ogólności. Obecnie pragniemy przedstawić ymiary, w ramach których stygmatyzacja może być rozpatrywana. Niejawność (Concealability) Stygmat, jako negatywne naznaczenie, może być w różnym stopniu ldoczny. Na przykład osoby na wózkach inwalidzkich czy odmienne sowo są w daleko gorszej sytuacji niż prostytutki czy kryminaliści. ~ożna zauważyć, że tendencja do ukrywania stygmatu jest najbardziej jwszechnym sposobem radzenia sobie z negatywnym naznaczeniem. tli kryminaliści zmieniają miejsce zamieszkania i ukrywają swoją prze,łość, podobnie dzieje się z osobami niedosłyszącymi, które udają, że yszą. Przemysł produkujący laski w kształcie parasolek oraz urządzenia ~ prostowania włosów dla Afro-Amerykanów, operacje plastyczne poleijące na częściowym odbarwieniu czarnej skóry czy projektowanie srań, które tuszowałyby otyłość, są tylko przykładami tego rodzaju Stygmat, jeśli nawet jest wiadomy, ale nie "ostro widoczny", nie jest tak niszczący dla Ja jak wtedy, gdy zaczyna odgrywać wiodącą rolę w relacjach międzyludzkich. Tak np. prezydent E D. Roosevelt, który po chorobie polio miał sparaliżowane nogi, co było publicznie wiadome, nie dozwalał, aby fotografowano go inaczej niż od pasa w górę. Stygmat, jeśli istnieje bez "społecznego lustra", nie jest tak niszczący dla Ja, jak ma to miejsce w przypadku jego obecności. Tak np. normalnie funkcjonujący epileptycy byli znacząco lepiej postrzegani przez otocze 83 r nie społeczne, które nie wiedziało o ich chorobie, niż wtedy, kiedy było tego świadomej. Podobnie więźniowie ukrywają przed innymi skazanymi fakt, iż zostali skazani w związku z pedofilią, zaś pacjenci szpitali psychiatrycznych nie chcą, aby został ujawniony fakt ich sodomii. Interesujące badania, dotyczące tego zagadnienia przeprowadzili Levine i Mc-Burney2. Badali oni reakcje ludzi na przykry zapach w miejscach publicznych, który sami roztaczali, przy czym część badanych była tego świadoma, a część nie. W obu przypadkach reakcje ludzi były wyraźnie negatywne, ale ich wpływ na Ja osób świadomych był nieporównanie większy. Podobnie wyleczeni pacjenci szpitali psychiatrycznych są w wysokim stopniu zainteresowani tym, aby fakt ich kuracji nie został publicznie ujawniony3. Nie oznacza to jednak, że skuteczne ukrycie stygmatu jest wyjściem idealnym. Kampania w kierunku ujawnienia doświadczeń związanych z byciem ofiarą molestowania seksualnego w dzieciństwie, podobnie jak byciem ofiarą gwałtu - wskazuje, że ukrywanie stygmatu może sprzyjać takiej jego atrybucji, że faktyczna ofiara obciąża się winą za zaistniałe traumatyczne przejścia. Ukrycie stygmatu jest nieporównanie mniej destruktywne dla Ja, ponieważ osoba może dokonać obronnej atrybucji stygmatu przez wyjaśnienie, że: a) poza stygmatyzowaną cechą jest taka sama jak inni, jest "normalna" lub nawet "lepsza", np. homoseksualiści, prostytutki, kalecy tacy jak niewidomi, odmienni rasowo, religijnie itd'; b) negatywne naznaczenie jest pochodną wartościowania społecznego, które może być zakwestionowane, np. otyłość; c) stygmat jest doświadczeniem, którego większość nie doznała, a więc jest o to doświadczenie uboższa, np. kary więzienia czy kontaktów homoseksualnych; d) każdy człowiek ma coś do ukrycia przed innymi, a więc taki stan "częściowej otwartości" należy uznać za normalny. Tak więc szczególnie w pierwszym etapie interakcji jawność stygmatu ma niszczący charakter dla relacji międzyludzkich. Stygmat, z którym osoba funkcjonuje przez czas dłuższy lub nawet od urodzenia, pozwala na zebranie doświadczeń, które umożliwiają z jednej strony kierowanie społeczną sytuacją w kierunku pożądanym, np. osoby w wózkach inwalidzkich wprost zgłaszają prośby o pomoc w konkretnych okolicznościach życiowych, czyniąc je jednoznacznymi dla "zdrowych" partnerów interakcji oraz uzyskując oparcie w członkostwie w grupach podobnie stygmatyzowanych. Stwierdzenia te odsyłają do kolejnej dymensji przy charakteryzowaniu stygmatyzacji, jaką jest przebieg stygmatu. Przebieg (Course) Jak wspomniałam wyżej, czas prowadzi na ogół do podwyższenia ak~ptacji siebie i lepszego przystosowania jako osoby społecznie negatyw~e naznaczonej.Przebieg stygmatu musi być rozpatrzony w kontekście innych czynni~6w, takich jak jawność oraz pochodzenie. Niezwykle ważną zmiennąt także to, czy osoba jest odizolowana od Innych, jak ma to miejsceprzypadku więzienia czy szpitala, gdzie zostaje odarta z własnejdywidualności i podporządkowana reżimowi instytucjis oraz demorali ~ttjącemu niekiedy wpływowi grupy nieformalnej, jak ma to miejsce np. ~V zakładach dla młodocianych przestępcówb, czy też jej życie przebiega doza zamkniętymi zakładami. Inną ważną zmienną są rokowania co do przebiegu i dalsza perspektywa związana z naznaczeniem, to, czy stygmat ma charakter nieuleczalny, ~k np. wrodzona głuchota, czy też jest nadzieja na jego wyeliminowanie,k np. status bezdomnego czy bezrobotnego. Czasem stygmat nie możeyć wyeliminowany, ale jego dotkliwość może być kompensowana, jak~p. w przypadku aparatów słuchowych dla osób niedosłyszących czyMety odchudzającej w przypadku osób otyłych.Stygmat może utrzymywać się na tym samym poziomie, jak np. ho~oseksualizm, ulegać zaostrzeniu, jak np. w przypadku postępującegoaraliżu, lub ulegać złagodzeniu, jak np. w przypadku byłego przestępcy,tóry ułożył sobie życie uczciwie. Przebieg stygmatyzacji może być gwał l~wny, jak np. w przypadku kolejnych zawałów serca, lub względnie sta~, jak ma to miejsce u osób niewidomych. Goffman zwraca uwagę, że niektóre stygmaty mogą ulec złagodzeniu w wyniku upływu czasu, kiedy ~fygmat zostaje złożony na naturalny karb upływających lat, jak ma to miejsce np. z otyłością czy rażącą brzydotą. Istotną funkcją przebiegu stygmatu jest jego społeczne wartościowanie. fest oczywiste, że stygmat jąkania jest tu społecznie mniej naganny niż ~p. pedofilia. Inny aspekt przebiegu stygmatu związany jest z jego uciążliwością dla nboby i Innych. Na przykład w tym aspekcie osoby przykute do łóżka ~ą w gorszej sytuacji w porównaniu z fizycznie zdrowymi; osoby niewidome czy poruszające się przy pomocy wózka są w innej sytuacji niż osoby odmienne pod względem religijnym. Radykalne odrzucenie stygmatu po dłuższym okresie adaptowania się uo niego nie zawsze okazuje się zbawienne dla normalnego funkcjonowania osoby', jak ma to miejsce w przypadku udanej operacji plastycznej osób ze zniekształconą twarzą. Okazuje się bowiem, że dotychczasowa 84 85 atrybucja wszelkich niepowodzeń dokonywała się "na stygmat" oraz usprawiedliwiała róine formy wycofywania się ze społecznego życia. W wyniku tego samoakceptacja osoby mogła utrzymywać się na wysokim poziomie. Po operacji atrybucja wszelkich niepowodzeń dokonuje się "na Ja", co procentuje zaniżoną samooceną. Teraz już tylko osoba jest winna własnych niepowodzeń. Swoisty rodzaj "przywiązania do stygmatu" jako trwałego atrybutu Ja jest też widoczny u osób otyłych, które straciły wagę, ale wbrew obiektywnym danym nie rezygnują z dalszego odchudzania, cały czas mając poczucie bycia osobami otyłymi. Taka konstatacja leży u podstaw anoreksji8. Przebieg stygmatu jest także zależny od tego, czy osoba ma w swoim najbliższym otoczeniu kogoś, kto obdarza ją bezwarunkową miłością9 i gotów jest ją akceptować i darzyć uczuciem mimo negatywnego społecznego naznaczenia. Znaczenie takich osób jest uniwersalne i decydujące. Podkreślają to zarówno ofiary wybuchu atomowego w Hiroszimie, chorzy na AIDS, sieroty, chorzy na choroby weneryczne, alkoholicy, piromani'o. Opieka troskliwych i kochających Innych może być w niektórych wypadkach, szczególnie w stosunku do stygmatyzowanych dzieci, ubezwłasnowalniająca, gdy prowadzi do wykonywania czynności, z którymi osoba naznaczona jest w stanie poradzić sobie sama. Podkreśla się rolę osobowych przełomów w związku z uzależnieniami. Ludzie podejmują osobistą walkę o uwolnienie się od nałogu i niejednokrotnie walka ta kończy się powodzeniem. Powodzenie to zależy w znacznej mierze od cech charakterologicznych osoby, ale także od oparcia, jakie ma u znaczących Innych oraz motywu, dla którego decyduje się na ten krok. Proces przystosowania, najogólniej rzecz ujmując, polega na pokonywaniu kolejnych drobnych przeszkód i barier natury psychologicznej. W taki to sposób następuje doskonalenie własnego społecznego image'u oraz podniesienie poczucia pewności siebie. Destruktywność (destructiveness) Ta płaszczyzna jest odmienna. Nie jest tak jasna i koncepcyjnie przekonywująca jak dwie poprzednie. Siłami niszczącymi stygmat są właściwości naznaczenia, które wprowadzają przeszkody i napięcie do społecznych relacji. Im bardziej naznaczenie jest widoczne, niebezpieczne i nieestetyczne, tym bardziej jest ono destruktywne dla relacji interpersonalnych. Dla nazwania takich interakcji używa się określenia "napięta interakcja" (interaction strain)" lub "antypatia i napięta interakcja" (antipa ~ and interaction strain)'2. Taki charakter relacji można przedstawić fisowo jako obiad dwóch obcych osób, które nie znają wspólnego jęrlte ~3. szczególnie niszczące dla relacji międzyludzkich są choroby psychicz!. Napięcie i nerwowość są wspólne dla wielu chorób psychicznych ~ezczą stosunki społeczne. Riieprzewidywalność zachowań osób psychicznie chorych ma tu cenl~te znaczenie. Rabkin w związku z tym czyni następującą uwagęl'Nieprzewidywalne zachowania zdają się być tak przerażające i niszcząI, Że wywołują odrzucenie i unikanie". Znamienne jest, że stopu destrukcji stygmatu nie jest tak istotnie zwią ~y ze stopniem upośledzenia funkcji, jak ze społeczną oceną objawów lsrobowych. Odstępstwo od społecznie uznawanych norm oraz nie~zewidywalność stanowią wskaźniki niszczącej siły stygmatu, a nie je~ "pozaspołeczna" dotkliwość dla naznaczonego. Na przykład widocz~ braki higieny osobistej mogą wywoływać silniejszy efekt ekskluzji ni? p, brak ręki. Dlatego Philips stwierdzais: "Ekskluzja jest bardziej wynilem ujawnienia się zachowania dewiacyjnego w odniesieniu do zwy~ojowych oczekiwań co do pełnienia ról niż zachowań patologicznych rozumieniu higieny psychicznej". iViszcząca dla relacji międzyludzkich w większym stopniu jest sytuacja izby głuchej, jąkającej się, w porównaniu np. z mniejszościami na Langer'6 stwierdza, że osoby stygmatyzowane znajdują się w relacjach innymi w sytuacji "osobliwej stymulacji" (novel stżmuli). Polega ona na n, że osoba stygmatyzowana jednocześnie pragnie być spostrzegana~,jpk każdy inny", a więc z wykluczeniem stygmatyzującego naznaczenia,drugiej jednak strony pragnie ona w relacjach z innymi, aby uwzględ~lali oni fakt jej stygmatu. Negatywne naznaczenie stanowi problemWymagający przepracowania w dialogu nie tylko z alter ego, ale takżeinnymi osobami. Tak więc osoba stygmatyzowana chce i jednocześnie nie chce, aby przyglądano się jej jako osobie stygmatyzowanej. Istrueje także konflikt iv obrębie Ja "zdrowych" partnerów interakcji, którzy zgodnie z normami chcą okazać zainteresowanie i serdeczność w relacji z niektórymi stygmalyzowanymi, ale też przestrzegać normy, iż nie należy przyglądać się Atygmatowi. W efekcie taka sytuacja powoduje napięcie i chęć unikania i'~lacji ze stygmatyzowanym. Potwierdzeniem powyżej sformułowanych hipotez są badania nad osobami "zdrowymi", które mogą bezkarnie (nie będąc widziane) obserwoWać ludzi stygmatyzowanych oraz osobami, które mają możliwość przy 86 ~ 87 atrybucja wszelkich niepowodzeń dokonywała się "na stygmat" oraz usprawiedliwiała różne formy wycofywania się ze społecznego życia. W wyniku tego samoakceptacja osoby mogła utrzymywać się na wysokim poziomie. Po operacji atrybucja wszelkich niepowodzeń dokonuje się "na Ja", co procentuje zaniżoną samooceną. Teraz już tylko osoba jest winna własnych niepowodzeń. Swoisty rodzaj "przywiązania do stygmatu" jako trwałego atrybutu Ja jest też widoczny u osób otyłych, które straciły wagę, ale wbrew obiektywnym danym nie rezygnują z dalszego odchudzania, cały czas mając poczucie bycia osobami otyłymi. Taka konstatacja leży u podstaw anoreksji8. Przebieg stygmatu jest także zależny od tego, czy osoba ma w swoim najbliższym otoczeniu kogoś, kto obdarza ją bezwarunkową miłością9 i gotów jest ją akceptować i darzyć uczuciem mimo negatywnego społecznego naznaczenia. Znaczenie takich osób jest uniwersalne i decydujące. Podkreślają to zarówno ofiary wybuchu atomowego w Hiroszimie, chorzy na AIDS, sieroty, chorzy na choroby weneryczne, alkoholicy, piromani'°. Opieka troskliwych i kochających Innych może być w niektórych wypadkach, szczególnie w stosunku do stygmatyzowanych dzieci, ubezwłasnowalniająca, gdy prowadzi do wykonywania czynności, z którymi osoba naznaczona jest w stanie poradzić sobie sama. Podkreśla się rolę osobowych przełomów w związku z uzależnieniami. Ludzie podejmują osobistą walkę o uwolnienie się od nałogu i niejednokrotnie walka ta kończy się powodzeniem. Powodzenie to zależy w znacznej mierze od cech charakterologicznych osoby, ale także od oparcia, jakie ma u znaczących Innych oraz motywu, dla którego decyduje się na ten krok. Proces przystosowania, najogólniej rzecz ujmując, polega na pokonywaniu kolejnych drobnych przeszkód i barier natury psychologicznej. W taki to sposób następuje doskonalenie własnego społecznego image'u oraz podniesienie poczucia pewności siebie. Destruktywność (destructiveness) Ta płaszczyzna jest odmienna. Nie jest tak jasna i koncepcyjnie przekonywująca jak dwie poprzednie. Siłami niszczącymi stygmat są właściwości naznaczenia, które wprowadzają przeszkody i napięcie do społecznych relacji. Im bardziej naznaczenie jest widoczne, niebezpieczne i nieestetyczne, tym bardziej jest ono destruktywne dla relacji interpersonalnych. Dla nazwania takich interakcji używa się określenia "napięta interakcja" (interaction strain)" lub "antypatia i napięta interakcja' (antipa y and interaction strain)'2. Taki charakter relacji można przedstawić ~leowo jako obiad dwóch obcych osób, które nie znają wspólnego ję~ka~3. &zczególnie niszczące dla relacji międzyludzkich są choroby psychicz!. Napięcie i nerwowość są wspólne dla wielu chorób psychicznych Mszczą stosunki społeczne. Nieprzewidywalność zachowań osób psychicznie chorych ma tu cenplne znaczenie. Rabkin w związku z tym czyni następującą uwagę": ~iieprzewidywalne zachowania zdają się być tak przerażające i niszczą~, że wywołują odrzucenie i unikanie". 7~namienne jest, że stopień destrukcji stygmatu nie jest tak istotnie zwią~ty ze stopniem upośledzenia funkcji, jak ze społeczną oceną objawów ~srobowych. Odstępstwo od społecznie uznawanych norm oraz nie"zewidywalność stanowią wskaźniki niszczącej siły stygmatu, a nie je~ "pozaspoleczna" dotkliwość dla naznaczonego. Na przykład widocz~ braki higieny osobistej mogą wywolywać silniejszy efekt ekskluzji niż ~. brak ręki. Dlatego Philips stwierdzals: "Ekskluzja jest bardziej wyniem ujawnienia się zachowania dewiacyjnego w odniesieniu do zwy~sjowych oczekiwań co do pełnienia ról niż zachowań patologicznych rozumieniu higieny psychicznej". Niszcząca dla relacji międzyludzkich w większym stopniu jest sytuacja toby głuchej, jąkającej się, w porównaniu np. z mniejszościami na Langerib stwierdza, że osoby stygmatyzowane znajdują się w relacjach innymi w sytuacji "osobliwej stymulacji" (novel stimuli). Polega ona na dym, że osoba stygmatyzowana jednocześnie pragnie być spostrzegana jak każdy inny", a więc z wykluczeniem stygmatyzującego naznaczenia, ~s drugiej jednak strony pragnie ona w relacjach z innymi, aby uwzględItiali oni fakt jej stygmatu. Negatywne naznaczenie stanowi problem Wymagający przepracowania w dialogu nie tylko z alter ego, ale także ~ innymi osobami. Tak więc osoba stygmatyzowana chce i jednocześnie nie chce, aby przyglądano się jej jako osobie stygmatyzowanej. Istnieje także konflikt w obrębie Ja "zdrowych" partnerów interakcji, którzy zgodnie z normami ~cą okazać zainteresowanie i serdeczność w relacji z niektórymi stygma)jrzowanymi, ale też przestrzegać normy, iż nie należy przyglądać się Atygmatowi. W efekcie taka sytuacja powoduje napięcie i chęć unikania relacji ze stygmatyzowanym. Potwierdzeniem powyżej sformułowanych hipotez są badania nad osobami "zdrowymi", które mogą bezkarnie (nie będąc widziane) obserwować ludzi stygmatyzowanych oraz osobami, które mają możliwość przy 86 ~ ,~ 87 glądania się tym ze stygmatem, będąc jednocześnie przez nie widzianymi. Okazuje się, że ludzie chętnie przyglądają się i interesują osobami stygmatyzowanymi. Fakt umożliwienia dyskretnego obserwowania naznaczonej osoby ma też znaczenie dla redukcji późniejszej tendencji do unikania stygmatyzowanego. Innym potwierdzeniem tej ważnej dla praktyki teorii jest stwierdzenie, że osoby, które na co dzień mają do czynienia z osobami stygmatyzowanymi, utrzymują z nimi lepsze kontakty. Estetyka (aesthetic gualities) Szczególnie pierwszy odbiór osoby jest związany z doznaniami natury estetycznej. Rodzaj generalizacji zwany "efektem aureoli" polega na tym, że osoby urodziwe postrzegane są jako dobre, szlachetne i uczciwe". "Wielu ludzi sądzi, iż piękno fizyczne jest odzwierciedleniem piękna wewnętrznego, tj. duchowego i moralnego"'$. Mechanizm działania tego czynnika może być prawdopodobnie rozwinięty na brzydotę, która jest generalizowana na takie cechy jak zło, podłość i nieuczciwość'9. Okazuje się, że osobom "brzydkim przypisuje się więcej wad, a cechy obojętne są bardziej negatywnie naznaczane, niż ma to miejsce w przypadku osób ładnych"z°. Działa tu mechanizm samosprawdzających się proroctw. Osoby ładne częściej są nagradzane za taką samą pracę, jaką wykonały osoby brzydkiezt. Z drugiej jednak strony obserwatorzy mają przekonanie, że osoby ładne pracują gorzej niż brzydkiezz, chyba że nie eksponują swojej urody zbyt natarczywie'. Ocena aparycji własnej jest istotnym czynnikiem, szczególnie w odniesieniu do kobiet, w budowaniu samooceny globalnej. Osoby, które sądzą o sobie, że są nieładne, są teź mniej szczęśliwe w małżeństwie niż te, które są przeciwnego zdaniaz'. Podobnie ocena własnego wyglądu koreluje pozytywnie z poczuciem własnej godności (self esteem), o czym niżejzs. Twarz jest najważniejszą częścią ciała, wpływającą na ocenę aparycji. "Ci, którzy są zadowoleni z własnej twarzy, są też bardziej pewni siebie" - stwierdza Berschzb. Ludzie uczą się zachowywać odpowiednio do własnej aparycji, co może być przyczyną zachowań faworyzujących-niefaworyzujących siebie w relacjach z innymi. Siller i inniz' wykazali istnienie dwóch etapów, w ramach których ludzie odrzucają osoby brzydkie: najpierw etap tzw. pierwszego wstrętu (proximate offensiveness), charakterystycznego dla percepcji osób brzydkich oraz pojawiające się nieco później "odrzucenie intymności" (rejection of 88 ~tttimacy). Oba badania wiązały się z reakcjami odrzucenia, wstrętu i od~zy. W dłużej trwających relacjach znaczenie wyglądu zewnętrznego ~aci na ważności na rzecz takich cech jak poczucie humoru, kompeten~~ społeczne, ciepło emocjonalne, naturalność itd. Dla mężczyzn uroda kobiet wydaje się ważniejsza niż uroda mężczyzn dla kobiet. Jest to związane z większą wrażliwością kobiet na dźwięki, ~ mężczyzn na bodźce wzrokowez8.Stwierdzono, że początkowe odczucie wstrętu w wyniku percepcji osóbpoparzoną twarzą, szczególnie kiedy jest to doświadczenie zaskakują~e, ulega znacznemu złagodzeniu w momencie oswojenia się ze stygma~emz9. Najwyraźniej zakłócającym czynnikiem jest tu brak proporcji, jakAlp. skrzywienie ciała, utykanie, karłowatość itd. Podobnie destruktywnedla relacji międzyludzkich są zniekształcenia twarzy oraz otyłość. Dzieci odrzucają swoich rówieśników po amputacji, postrzegając ich ~ako "niepełnych"~°. Pochodzenie (orgin) Ivlajogólniejszy podział wiąże się z wyodrębnieniem stygmatów wrodzonych (congenital) oraz stygmatów nabytych (noncongenital). W związku ~ tym rozróżnieniem ważne wydaje się inne, a mianowicie to, które doty~zy odpowiedzialności osoby za fakt posiadania stygmatu. W tym sensie stygmaty wrodzone są "niezawinione" przez osobę, natomiast stygmaty ubyte mogą być zawinione i niezawinione. Osoby, które mają niezawiniony stygmat, są traktowane lepiej niż te, ~Ctóre mogły uniknąć negatywnego naznaczenia. Tak np. wszelkiego typu uzależnienia, homoseksualizm, zarażenie wirusem HIV, nietrzeźwe ofia~y wypadków drogowych itd. są traktowane gorzej w porównaniu z oso~ami, które są np. cywilnymi kalekami - ofiarami wojen, ofiarami kata~trof czy klęsk żywiołowych. Przekonanie, że stygmat jest winą, ma istotne znaczenie dla kreowania t~ię obrazu osoby, w tym oczekiwań co do zachowań innych ludzi wobec ~~. A te z kolei mają wpływ na reakcje Innych wobec osoby stygmatyzoivanej. Jak stwierdza Freidson3', kiedy osoba wierzy, że jest odpowiedzialna za swoje odchylenie od uznawanych norm, może wywoływać ązereg karzących zachowań ze strony innych. Kiedy natomiast sądzi, że nie jest odpowiedzialna za stygmat, może wpływać na zachowania innych tak, że stają się one bardziej przyzwalające i instruujące. Zostało także stwierdzone, że osoby, które czują się odpowiedzialne za swoją dewiację, są bardziej lekceważone (distained) i ostrzej karane (severly panit~hed)sz. 89 Stwierdzono, że osoby postronne chętniej opiekują się stygmatyzowanymi rue ze swojej winy, ale także żony, które wierzyły, że ich mężowie nabawili się choroby psychicznej nie ze swojej winy, opiekowały się nimi troskliwiej w porównaniu z tymi, które sądziły, że było odwrotnie. Nie zawsze daje się jednoznacznie określić, czy np. osoby biedne lub kryminaliści są, i w jakim stopniu, winni z tytułu posiadania stygmatu, a być może stanowią egzemplifikację niesprawiedliwości współczesnego świata. Stwierdzono, że znaczna część ludzi skłonna jest przenosić winę na stygmatyzowanego, co oznacza jednocześnie zwolnienie się z odpowiedzialności za taki stan rzeczy. Przekonanie, iż "każdy ma taki los, na jaki zasłużył"~' oraz wskazywanie na grzech lub próżniactwo jako przyczyny rażącej biedy, są tego ilustracją. Podobnie powoływanie się na Boga jako tego, który każdemu wyznaczył jego "krzyż" (por. "niezbadane są wyroki boskie'). W podsumowaniu badań nad ludźmi ubogimi w USA Kerbo stwierdza: "Większość ludzi w USA dokonuje atrybucji ubóstwa jako generalnie skutku braku moralności i determinacji w dążer:iu do wyrwania się z biedy"gis. Lerner~ stwierdził, że osoby cierpiące z powodu ubóstwa mają słabsze poczucie bycia stygmatyzowanymi w porównaniu z bezrobotnymi. Ci pierwsi uważają bowiem, że ich ubóstwo jest wyrokiem boskim, podczas kiedy bezrobotni skłonni są, przynajmniej w jakimś stopniu, winić siebie z tytułu własnego położenia. Podobnie osoby kalekie wierzące wykazywały wyższą satysfakcję z życia niż osoby podobnie kalekie, ale niewierzące. Zdaniem autora wskazuje to na fakt odmienności atrybucyjnej, w której osoby wierzące odpowiedzialność za swój los składają na Boga, co pozwala ochronić poczucie własnej wartości. Niektóre stygmaty, jak np. choroby weneryczne, mogą być traktowane ze szczególnym okrucieństwem jako wynik zasłużonej kary za rozwiązły tryb życia3'. Wprowadza się także dwojakiego rodzaju odpowiedzialność z tytułu posiadania stygmatu: odpowiedzialność za spowodowanie stygmatu (causing) oraz odpowiedzialność z tytułu trwania w stygmacie (maintaining). Tak np. brak uzębienia czy rażące, a usuwalne, defekty dermatologiczne twarzy, otyłość, mogą stanowić stygmaty, które prowokują u obserwatora szczególną atrybucję. Może ona np. sądzić, że osoba taka nie dba o siebie, a więc tym bardziej nie będzie dbała np. o pracę czy inne osoby, że jest leniwa lub/i należy do grupy, gdzie jest to tolerowane. Osoby chore psychicznie są w mniejszym stopniu stygmatyzowane, jeśli spostrzegają swoją przypadłość właśnie jako chorobę, a nie jako dys ćunkcjonalność behawioralną. Osoby chore psychicznie, które zachowyWały się agresywnie, czuły w większym stopniu ciężar związany z od~owiedzialnością za stygmat w porównaniu z osobami chorymi psychi ie, które miały skłonność do wycofywania się39. Na fakt, że destruktywność stygmatu jest dla Ja niezwykle ważna związana z poczuciem winy wskazuje istnienie stygmatów nobilitująch. Może to być np. amputowana kończyna u weterana wojennego. Noflitujące stygmaty istotnie poszerzają skalę aprobaty - dezaprobaty spo znej, wynikającej z percepcji i atrybucji osoby stygmatyzowanej. Wina z tytułu posiadania stygmatu może być także odmiennie warto'owam w zależności od tego, czy stygmat był wynikiem pozornej tylko ntroli świadomości, jak ma to miejsce np. w przypadku wypadków saochodowych czy młodzieńczych, brawurowych skoków do wody. Styg ~ttaty będące skutkami takich zachowań budzą na ogół zrozumienie ~ współczucie. Inaczej jest w przypadku prób samobójczych, które końCzą się paraliżem. Tak więc konttnla - brak kontroli stanowią tu ważną ~,mienną w ocenie i atrybucji stygmatu'°.Inną z;nienną istotną dla oceny destruktywności stygmatu jest "wybrażalność". Większość ludzi bez trudu wyobraźa sobie sytuację zawaserca, natomiast uzmysłowienie sobie sytuacji bycia karłem lub kobietąez włosów nastręcza trudności. Można sądzić, że identyfikacja i zwiąane z tym współczucie dla osób stygmatyzowanych w wyobrażalnyuosób jest większe niż dla osób o stygmacie trudniejszym do wyobra~enia, a tendencja do unikania takich osób silniejsza". Destruktywność stygmatu jest też związana z okresem jego trwania. 'Trwające w czasie stygmaty ułatwiają przystosowanie i w jakimś stopniu akceptację, np. postępującego paraliżu, który prowadzi do całkowitego unieruchomienia. W odmiennej i bardziej destruktywnej sytuacji jest osoba, która gwałtownie zostaje unieruchomiona w rezultacie wypadku drogowego'.Gwałtowna stygmatyzacja nie zawsze (choć na ogół) ma negatywne~COnsekwencje dla osoby. Pojawienie się stygmatu sprawia jednak, że=wcześniejsze życie ocenia się jako znacznie bardziej pozbawione skazfilii było się skłonnym przypuszczać oraz pobudza do przewartościo Wania wewnętrznego świata celów i dążeń w kierunku konkluzji, iż "dodero teraz rozumie sig ludzi i wie, co w życiu jest naprawdę ważtte"'~. Gwałtowne nabycie stygmatu może także ułatwić odkrycie puczuCia więzi z otoczeniem, które nie było dostrzegane i doceniane wcześ~iej. Powyższe uwagi prowadzą do głębszej refleksji nad złożonością Psychospołecznych uwarunkowań funkcjonowania osoby. 90 91 Niebezpieczeństwo (peril) ll II W tej części będziemy rozpatrywać niebezpieczeństwo stygmatu nie dla osoby, ale dla innych. Spostrzeganie stygmatu jako niebezpiecznego nieI ' jest realistyczne, o czym będzie mowa dalej, a więc należy raczej mówićo percepcji zagrożenia związanego ze stygmatem przez Innych, niż rzeI II czywistym niebezpieczeństwie stygmatu. Takie ujęcie jest bardziej pro duktywne z punktu widzenia relacji międzyludzkich. '. Element zagrożenia, obawy i strachu związany z percepcją stygmatu stanowi najważniejszy element destrukcji relacji międzyludzkich`, ponieważ zagrożenie stanowi jednoznaczną przesłankę dla społecznego'', '', odrzucenia. Dlatego chorzy na AIDS, homoseksualiści45, chorzy na choroby zakaźne, psychicznie chorzy (szczególnie ci, których reakcje sąil'~ ',,, nieprzewidywalne), groźni przestępcy, pedofile itd. narażeni są na społe czne odrzucenie w nieporównanie większym stopniu niż np. osoby na wózkach inwalidzkich czy osoby reprezentujące mniejszości religijne. Stwierdzono, że ludzie chętniej godzą się na podjęcie opieki nad osobą chromą niż nad psychicznie chorym "furiatem'`. Podawanie w mediach informacji o osobach aktualnie leczonych I psychiatrycznie oraz byłych pacjentach szpitali psychiatrycznych, często I w kontekście zagrożenia, np. morderstwa - umocniło stereotyp lęku zwiąi '' zanego z niebezpieczeństwem, jakie stwarzają wspomniane osoby4'. Aż!,1 17% Amerykanów zgadza się z opinią, że psychicznie chorzy są groźnii 'I, społecznie`. W wyniku tego istnieje silna społeczna presja, aby ukrywać choroby psychiczne oraz nie zdradzać (szczególnie dotyczy to osób prominentnych), że było się leczonym psychiatrycznie.Innym przykładem braku realizmu w ocenie niebezpieczeństwa i choI rób jest lęk rodziców przed bliskimi kontaktami ich dzieci z rówieśnikamiułomnymi. Zdaniem Gellmana'9 "rodzice nieświadomie wierzą, że kalectwo jest zaraźliwe i dążą do odizolowania własnych dzieci od dzieci kalekich". Interesujące wyniki uzyskał w swoich badaniach Stern~°. Okazuje się, że około jedna trzecia badanych studentów akceptuje stwierdzenia w rodzaju: "nie będę kąpał się w basenie razem z umysłowo chorymi" albo "picie wody źródlanej w szpitalu psychiatrycznym niepokoi', i mnie" czy "nie chciałbym, aby byli pacjenci szpitali psychiatrycznych'I I' pracowali w restauracjach". Zdaniem autora wyniki te wskazują na nieracjonalny i na ogół nie uświadamiany lęk przed zarażeniem się. Potwierdzeniem tego jest opisany przez Posneras' przypadek mężczyzny'',, 'I pracującego w zakładzie pogrzebowym przy obsłudze zwłok, który mimoprzesadnego przestrzegania zasad czystości był w szpitalu osobą izolowaną. Przypuszczalnie lęk przed zarażeniem stał się przyczyną szeregu epi~demii, jak np. w XIV wieku "czarna śmierć", która pochłonęła 25 ze 100 tlilionów ludzi, zamieszkujących wówczas Europę52. Ludzie bali się chować ciała zmarłych, przez co epidemia przybrała takie rozmiary. - Współcześnie najbardziej groźnymi chorobami, którymi można się za~wzić, są AIDS oraz gruźlica. Obie te choroby mają niską pozycję na ska~i dystansu społecznego. Goffman53 mówi o fenomenie tzw. stygmatu grzecznościowego (courtesy Itigma). Być może lepiej byłoby to nazwać stygmatem zapożyczonym czy tllezasłużonym. Polega on na "zarażaniu' innych osób z otoczenia po~lobnie negatywnym znakiem. Taki rodzaj stygmatu może dotyczyć np. tliepijącej żony alkoholika i ich dzieci, które stają się także osobami nega~ywnie naznaczonymi, podobnie jak matka czy żona (ale niekoniecznie (r)piekunka) osób wymagających stałej opieki. Ofiarą courtesy stigma jest też heteroseksualny mężczyzna, którego wit~xiano z homoseksualistą i zachodzi podejrzenie, iż posiada on homosek~ualne skłonności. Także psychiatrzy mogą być ofiarami kurtuazyjnej stygmatyzacji. Istnieje grupa społecznych dewiantów, nosząca wspólną etykietkę gru~y la dolce vita. Należą do niej hazardziści, prostytutki, stręczyciele, uzal~~żnieru od narkotyków i alkoholu, kloszardzi oraz bezdomni i bezrobot~i z wyboru. Wolnościowy styl życia osób z tej grupy, zakładający beztroskę, abnegację i odrzucenie dyscypliny, może być i jest, jako zakazany owoc - atrakcyjny i przez to "zaraźliwy" dla innych. 11 W przedstawionej analizie starano się uwzględnić reakcje widzów na ,tygmat. Powyższe uwagi można uzupełnić jeszcze innymi, o bardziej (r)gólnym charakterze, potwierdzonymi badawczo'': Reakcje na osoby stygmatyzowane są różne w zależności od tego, czy Widzem jest dyletant, czy profesjonalista. Obserwatorzy dyletanci przejawiają znacznie bardziej zróżnicowane i zindywidualizowane reakcje na (r)ymptomy i oznaki dewiacji w porównaniu z profesjonalnymi obserwatorami. Obserwatorzy profesjonalni wykazują większą skłonność do aktywne~o uczestnictwa w interakcji ze stygmatyzowanym, etykietkowania dewiacji oraz postępowania zgodnie z procedurami, które określone etykietkowanie otwiera. Obserwatorzy dyletanci częściej niż profesjonaliści reagują zaprzeczeniem oraz ignorowaniem, wycofaniem się bądź pytaniami w celu zrozu 92 t 93 mienia sytuacji. Reakcjom tym w większym stopniu towarzyszy napięcie, lęk i poczucie dezorientacji. Także reakcje osób przejawiających symptomy dewiacyjne na obserwatorów profesjonalnych i dyletantów były zróżnicowane. Osoby takie wykazywały więcej reakcji zwrotnych wobec obserwatorów dyletantów niż profesjonalistów. W wyniku tego dystans społeczny wobec tych ostatnich ulegał skróceniu. W warunkach bardziej osobistych reakcji etykietkowanie osoby jako dewianta jest mniej prawdopodobne. Takie niezawodne społeczne charakterystyki obserwatorów, jak płeć lub pochodzenie społeczne, istotnie różnicują percepcję osób - dewiantów oraz skłonność do takiego ich etykietkowania. Okazuje się, że im wyższa klasa społeczna55, której przedstawicielem jest widz, tym większe prawdopodobieństwo, że będzie on rozpoznawał i etykietkował cechy i zachowania postrzeganych osób jako dewiacyjne. Zostało stwierdzone, że spójność grup społecznych, do których należą obserwatorzy, ma zasadniczy wpływ na zachowania widzów wobec postrzeganych osób. Członkowie grup bardziej spójnych przejawiają zachowania bardziej inkluzywne wobec tych, którzy uzyskali etykietki dewiantów, niż członkowie grup niespójnych. Kobiety są na ogół bardziej tolerancyjne i akceptujące wobec dewiantów niż mężczyźni. Reakcje widzów są generalnie funkcją społecznej integracji grupy, którą uważają za własną, kultury oraz background tak osoby dewianta jak i widza. Szereg osób stygmatyzowanych czyni z faktu posiadania stygmatu własny atut życiowy. Tak np. niektórzy kryminaliści są dumni ze swego fachu, podobnie jak np. luksusowe prostytutki podkreślają poczucie godności, które płynie ze stygmatu. Niektóre osoby stygmatyzowane awansują do roli liderów ruchu osób podobnie stygmatyzowanych i czerpią z tego psychologiczne korzyści, jakie daje przywódcza pozycja. Powyżej wyodrębnione wymiary stygmatyzacji wydają się otwierać nowe perspektywy analizy problematyki dewiacji. W ramach każdej z sześciu płaszczyzn oraz całej teorii stygmatyzacji następuje porządkowanie zebranego materiału badawczego, pozwalającego na budowanie uogólnień. Wymiary stygmatyzacji oraz symboliczny charakter stygmatu mogą być różnie odczytywane i wartościowane przez widzów, przez co także reakcje społeczne na stygmat mogą być tu rozsądnie opisywane i porządkowane. Jak widać z zaprezentowanego materiału, teoria ta jest jeszcze w stadium początkowym i zarówno zmiany w strukturze epistemologicznej jak i w samych uogólnieniach są możliwe i pożądane. podstawowym pytaniem jest kwestia produktywności, a więc w jakim (r)pniu zarys zaprezentowanej teorii potencjalnie wyczerpuje omawianą rsblematykę. Do tych wątpliwości powrócimy w dalszej części pracy. problematyka stygmatyzacji mieści się zarówno w zakresie zaintereso~ut socjologii jak i psychologii, a jej wykorzystanie dla celów szeroko rumianego wychowania, nauczania i kształcenia jest także obiecujące. ~~ogólruej można powiedzieć, że perspektywa socjologiczna akcentuje ~pekty społeczne, aby pokazać, w jaki sposób to co społeczne ulega lltsformacji w to co indywidualne. Za typowo socjologiczne aspekty drii stygmatyzacji uznać należy płaszczyznę niebezpieczeństwa (peril) ygmatu w percepcji społecznej oraz szeroką perspektywę zróżnicowań ~ołecznej wrażliwości i tolerancji na stygmat przez widzów. 111 Stygmatyzacja, podobnie jak etykietkowanie społeczne, ma istotny Irpływ na kształtowanie się obrazu Ja (self-concept). Jak zostało wcześniej iowiedziane, oślepiająca funkcja stygmatu sprawia, że dewianci są potizegani w sposób szczególny. Ich stygmat jako negatywne społeczne oznaczenie staje się ich centralnym atrybutem. Pozostając na gruncie eorii reprezentacji Mascoviciegos' można dostrzec, iż w percepcji widza lygmat czyni peryferyjnymi inne cechy osoby, nie związane ze stygma~tn. Taka percepcja dewianta organizuje specyficzne zachowania widza Wobec niego. Dewiant otrzymuje więc szereg zwrotnych, negatywnych cnych na temat ja. Cechą charakterystyczną tych zwrotnych danych, z unktu widzenia dewianta, jest to, że informacje te nie są dane raz na awsze, lecz stanowią proces i każdy akt społecznej interakcji na nowo wywołuje. Tak np. w badaniach nad osobami otyłymi Milman~ przyicza wypowiedź osoby badanej: "To nie są łatwe decyzje, one nigdy nie 1 podejmowane raz i na zawsze. Każdy nowy kontakt społeczny, każdy ct publicznego występu, niezależnie od tego czy łatwy, czy trudny, jest iominowany przez myśl o tym, jak jej otyłość jest odbierana przez mych. Jej partycypacja w społecznym świecie jest często czyniona na róbę i z lękiem, że będzie postrzegana a następnie etykietkowana jako stwór, tego właśnie się obawia". Obraz siebie jako osoby innej niż wszyscy, bowiem posiadającej nettywnie wartościowane naznaczenie, zwane stygmatem, kształtuje się wyniku percepcji zwrotnych danych na temat Ja. Mechanizmy "przenimia" tych danych oraz kształtowania się obrazu siebie osoby stygmaty~wanej nie są dokładnie znane i można tylko ostrożnie powiedzieć, że ~t to związane: 94 ~ = 95 - ze stopniem negatywizmu społecznego, który jest w przypadku różnych stygmatów odmienny, - z najbliższym otoczeniem osoby stygmatyzowanej, które może w różnym stopniu internalizować i podzielać negatywizm społeczeństwa wobec jakiegoś konkretnego stygmatu, - ze znaczącymi Innymi i ich postawami wobec osoby stygmatyzowanej oraz ich doświadczeniami z "osobami takiego rodzaju", - z oparciem społecznym, jakie ma osoba stygmatyzowana w Innych (Innym), - z innymi, poza stygmatem, cechami osoby stygmatyzowanej (jak np. płeć, społeczny status, wiek, komunikatywność itd.), - ze sposobem atrybucji przyczyn stygmatu przez osobę, - z nastrojami społecznymi, które mogą przybierać charakter histerycznych fobii np. antynarodowych czy antyreligijnych. Najogólniej można więc powiedzieć, że istotne dla obrazu siebie osoby jest to, jak jest ona odbierana i wartościowana przez Innych oraz jaki jest jej stosunek do siebie, a przede wszystkim do siebie jako osoby stygmatyzowanej59. Osoba, która nadmiernie koncentruje się na stygmacie, może wywoływać podobną reakcję u Innych. Tak więc stopień urażania stygmatem jest też zależny od osoby. Pierwszym pytaniem związanym ze statusem osoby stygmatyzowanej jest pytanie "dlaczego ja?" Odpowiedź na nie może być determinująca dla dalszego rozwoju obrazu siebie. Teoria atrybucji sugeruje dwojakiego rodzaju podejście - zewnętrzne, które kładzie akcent na czynniki sytuacyjne, oraz wewnętrzne, które angażuje predyspozycje i atrybuty osoby. Osoba naznaczona, która wybiera odpowiedź z zestawu drugiego, będzie czuła się w większym stopniu wiktymizowana oraz prawdopodobnie częściej będzie konstatowała, że życie jest bezcelowe lub absurdalne w niż osoba, która poszukuje odpowiedzi w ramach pierwszego zestawu. Ci pierwsi mogą natomiast dojść do wniosku, że są karani w imię przyszłej transgresji lub z powodu grzechów ich przodków. Że stygmat jako źródło cierpień pomaga im w doskonaleniu charakteru, jest wyrazem sprawiedliwości w rozumieniu kosmicznym, w którym bilans kar i nagród jest zrównoważony w planie ogólnym, ale nie jednostkowym; ich cierpienie zostanie nagrodzone w życiu pozagrobowym itd. IV Nawiązując do przedstawionych wyżej aspektów stygmatyzacji, można zauważyć, że ukrywanie własnego poczucia negatywnie postrzeganej odmienności jest częstym sposobem obrony przed stygmatem. Szczególnie ne jest ukrycie stygmatu odmienności rasowej. Ukrywanie to może ybierać różne formy, np. prostowania włosów przy użyciu specjalnych yrządów przez Afro-Amerykanki, poddawania się operacjom plastyym w celu odbarwienia skóry, ubierania się w stylu amerykańskim europejskim, noszenia wysokich obcasów przez Chinki itd. ełorusini w Polsce często zmieniają swoje białoruskie imiona na pol nawet wtedy, kiedy nie mają one polskich odpowiedników, np. Zina Zosia, Wiera na Wanda itd. Inną cechą, która może ułatwiać rozpozie osoby jako przedstawiciela stygmatyzowanej grupy jest nieznajo czy słaba znajomość języka większości oraz innych zwyczajów yczajów grupy dominującej. ną formą ukrycia stygmatu jest pokazywanie odmienności jako warto~, szczególnie w tych aspektach, które są społecznie nisko wartościowa~~ Tak np. hasło "Czarne jest piękne" skutecznie ukrywa pejoratywnytekst z tym związany. Dzięki przekonaniu szerokiej rzeszy białycherykanów do takiego wartościowania, możliwa była kariera wieluych modelek z Naomi Campbell na czele. Prawdziwym osiągnięciemo jednak przekonanie przedstawicieli rasy białej, iż czarni mogą ładpachnieć, co otworzyło możliwość reklamowania ekskluzywnych ma~ perfum przez czarnoskóre piękności.F eszcze inną formą społecznego ukrywania stygmatu jest eliminowanieco nazywa się "oślepiającą funkcją stygmatu", poprzez eksponowa~ innych cech niż te stygmatyzujące, jak np. bogactwa, zdolności muzy~ych, tanecznych itd.~vorzenie towarzyskich enklaw przez członków grup stygmatyzowah uznać można także za formę ukrycia stygmatu. Dzielnice narodowei rodzaju polskiego "Jackowa" w Chicago stanowią formę ukrycia stygltttu poprzez uczynienie go oczywistym. :stygmat mniejszościowy może być ukryty przez różne formy zakwe~c~nowania "uwłaczającej" przynależności grupowej, przez zaprzecza~ posiadania atrybutów grupy własnej oraz gorliwe podkreślanie związ~w z grupą dominującą. Tak np. niektórzy Białorusini nie przyznają się 9 znajomości własnego języka, jednocześnie podkreślając przywiązanie ~ polskiej tradycji narodowej. Nieujawnianie stygmatu przed Obcymi może być powszechnie sto~waną strategią osób, których stygmat możliwy jest do ukrycia, np. Mniejszości religijnych. przebieg stygmatyzacji w przypadku mniejszości narodowych kon~ritruje uwagę badacza na trzech aspektach: 1) wyjściu z enklawy, skutkach bycia rozpoznanym jako Obcy (przejawy dyskryminacji) oraz obronie przed stygmatyzacją. 96 97 Wyjście z enklawy, wyrwanie z bezpiecznego gniazda rodzinnego, mź że nastąpić w wyniku rozpoczęcia kariery szkolnej, pracy zawodowej ~ środowisku społecznym zdominowanym przez większość, shzżby wojskowej czy małżeństwa z przedstawicielem większości itd. Kroki te poprzedzone są uświadomianiem sobie przez osobę stereotypów przedstawicieli większości oraz przestrogami, w jakie wyposażają osobę znaczący Inni z grupy własnej. Zderzenie tych dwóch światów może byc analizowane jako proces wykreowywania świadomości Ja społecznego. Bycie rozpoznanym jako Obcy może mieć różne konsekwencje społeczne. Obcy dla jednych może znaczyć Wrogi, dla innych zaś Fascynując. Informacje od Innych co do bycia rozpoznanym jako osoba stygmatyzowana są wysoce zróżnicowane. Także reakcje reprezentantów większości na Innego nie muszą być zgodne z ich rzeczywistymi odczuciami Ludzie nauczyli się, źe nieakceptowanie Innych z racji ich (zwłaszcza) niezawinionej odmienności nie jest w dobrym tonie. Dlatego różne formy dyskryminacji mają często niejawny charakter. Przedstawiciele mniejszości mogą stosować techniki akomodacyjne, ułatwiające im adaptację w środowisku większości. Unikanie rozmów no temat różnic mniejszość - większość jest jedną z nich. Bycie stygmatyzowanym wyzwala, podobnie jak bycie frustrowanym, działanie mechanizmów obronnych. Reakcje na stygmat mogą oscylowac między dumą z tego faktu, jak i poczuciem skrajnej nieadekwatności społecznejbl. Indywidualne przepracowanie stygmatu - w dłuższej perspektywie czasu - zdąża do rozsądnego poradzenia sobie z wyzwaniem stygmatyzacji tak, aby osoba mogła przynajmniej w jakimś stopniu "normalnie" radzić sobie z podstawowymi problemami życia codziennego. Destruktywność albo siła niszcząca stygmatu może być opisana rn~ przypadku mniejszości narodowych jako zhierarchizowany pod względem destruktywności zestaw szczegółowych cech, odmiennych od większości. To co "zdradza" odmienność może stanowić źródło ekskluzji (rzeczywistej bądź domniemanej) w różnym stopniu. Lista taka może byc sporządzona tak w odniesieniu do grupy stygmatyzowanej, jak i osoby. Tak np. grupa Afro-Amerykanów może być stygmatyzowana z uwagi na "prymitywne reakcje społeczne" w większym stopniu, niż z racji "posiadania afrykańskich przodków". Z punktu widzenia teorii stygmatyzacji ważniejsze jest to, jak podmiot uważa, że jest spostrzegany, niż to, jak rzeczywiście jest spostrzegany. Ja odzwierciedlone w przypadku mniejszości stygmatyzowanych jest bowiem internalizowane jako poczucie krzywdy, które jest powszechne wśród mniejszości. Ważne jest, czy osoba posiada oparcie w grupie własnej, czy nie. 98 ~zególnie trudna w tym kontekście jest sytuacja osób o tzw. token status, ~cSb będących pojedynczymi przedstawicielami in group w środowisku ~ ~~roup, np. jeden białorusko - prawośławny uczeń w klasie dzieci kato~_ o - polskich. ~itetyka odmienności wydaje się najłatwiejszym do manipulowania 'arem stygmatyzacji. Rozmaitość kanonów piękna oraz świadomość historycznego i lokalnego charakteru sprawia, że rzeczywiście "ładne to co ładne, ale co się komu podoba". Jako piękne mogą zostać wy [~lowane cechy postrzegane jako brzydkie, tak jak czarna skóra, tatuaże ~ ciele, kolczyki w nosie, wargach, języku czy intymnych częściach igła. Rozchwianie kanonów piękna nie oznacza, że one nie istnieją. I$żna jednak powiedzieć, że brzydkie jest na pewno to, co wydaje się bezpieczne, jak np. ropiejące rany czy inne zmiany skórne, brud czy ieprzyjemny zapach itd. Nabycie stygmatu w przypadku osób z mniejszości dokonuje się oczy'łBcie bez ich woli i udziału. Stąd bycie stygmatyzowanym nie jest po;ytywane jako "wina" reprezentantów takich grup. Niemniej jednak mot być poczytywane za "winę" to, że osoba identyfikuje się z grupą, której się wywodzi oraz nie próbuje zdystansować się w stosunku do ~,ej i dokonać konwersji. Tak może być np. z grupami, ostoją których It poczucie przynależności religijnej (np. Arabowie we Francji) lub ję~kowej (np. Polacy w USA). Niebezpieczeństwo związane ze stygmatem narodowym i/lub religij~m może być rzeczywiste lub domniemane. Fundamentaliści isląmscy ogą rzeczywiście stanowić zagrożenie, szczególnie dla wrogów czy kryków islamu. Często jednak niebezpieczeństwo tego rodzaju jest wyol~zymiane. Irracjonalne lęki przed zarażeniem się nieznanymi chorobami b naraźeniem się "tajemniczej sile" towarzyszą np. kontaktom z rasą iłtą. Często buduje się prawdziwe lub domniemane teorie zagrożea politycznego, militarnego i/lub ekonomicznego ze strony mniejszości śród większości (por. np. mniejszość niemiecka jako "piąta kolumna", ałorusini polscy jako rzekomo dążący do przyłączenia Białostocczyzny > Białorusi itd.). V Różnice w traktowaniu stygmatu przez socjologów i psychologów >ołecznych nie wydają się być zasadnicze. Znacznie ważniejsze jest spólne podejście do stygmatu nie jako pejoratywnego naznaczenia osor, dyskredytującego atrybutu, ale jako produktu zdefiniowanych interaki społecznych. Stygmatyzacja jest tu widziana jako proces, w którym 99 poszczególne społeczne naznaczenia są przydzielane do kategorii behawioralnych i osób. Takie podejście jest typowe i centralne w pracach E. Goffmana i innych autorów reprezentujących punkt widzenia zgodny z labeling theory. Psychologowie, jak to zobaczymy w następnym rozdziale, koncentrują w większym stopniu uwagę na osobie stygmatyzowanej oraz sposobach radzenia sobie ze stygmatem w kontekście grupy własnej. Problem przepracowania naznaczenia przez osobę nie gubi kontekstu społecznego, przeciwnie, rozwija go i ugruntowuje. ~. Por. Jones E. E. i in., Social Stigma, op. cit. ~, Gevine j. M. i McBurney D. H., Causes and Consequences of effluvia: Body odor pwareness and controllability as determinanta of interpersonal evaluation, [w:] "Personality and Social Psychology Bulletin° 3/1977. ~, Jones E. E. i in., Social Stigma, op. cit. Goffman E., Asylums, Harmondsworth 1961. ~, Por. pojęcie osobowości negatywnej u E. Eriksona, [w:] Czykwin E., Samoświadomość nauczyciela, op. cit. 'i. Crocker J., Major B., Social Stigma and Self-Esteem: The Self Protective Properties of Stigma, (w:] "Psychological Review" 4/1989. ~, Jones E. E. i in., Social Stigma, op. cit. ~. Fromm E., Sztuka miłości, Warszawa 1971. B. Jones E. E., Social Stigma, op. cit. ~. Siller J., Chipman A., Ferguson L. T. and Vann D. H., Attitudes of the nondisabled toward the psychically disabled. The disability factor scales-amputation, blindness, cosmetic conditions, [w:] "Proceedings of the 76th Annual Convention of the American Psychological Association" 3/1968. ś. Vann D. H., Components of attitudes toward the obese including persumed responsibility for the condition, [w:] "Proceedings of the 78th Annual Convention of the American Psyehological Associatioń' 5/1970. '~. Jones E. E. i in., op. cit. ~. Rabkin J. G., Determinanta of public attitudes abaut mental illness: Summary of the research literature. An attitudes toward the mentally ill: Research perspeetives. Raport of an NIMH workshop, January 24-25, Washington 1980. ~. Philips D. L., Rejection of the mentally ill: The influence of behaviour and sex, [w:] "American Sociological Review" 29/1994. ~. Langer E. J., Fiske S., Taylor S. E. and Chorowitz B., Stigma, staring and discomfort: A novel-stimulus hipothesis, (w:] "Journal of Experimental Social Psychology" 12/1996. 9. Np. w bajkach osoby piękne są przedstawiane jako dobre i uczciwe, natomiast brzydkie jako złe. Podobnie kolory ciemne są kojarzone ze żłem (czerń jest śmiercią), a jasne z dobrem (np. błękit z niebem). ~. Shiller J. C. E, Essays. Esthetical and philosophical, including the dissertation on the 'Connection between animals and the spiritual in man', London 1992. 9. Należy zwrócić uwagę na fakt, że protekcjonizm w stosunku do osób postrzeganych w danej kulturze jako "ładne' jest z gruntu niedemokratyczny i niesprawiedliwy. Fakt, że ktoś jest traktowany lepiej przez innych z uwagi na urodę, może być generalizowany na inne podobnie "niezasłużone" sfery, jak np. wiek czy pochodzenie społeczne. Taki punkt widzenia ma swój spektakularny wyraz w protestach wobec konkursów piękności, w których osoba (przeważnie kobieta) zostaje zdegradowana wyłącznie do kategorii urody fizycznej. Temat stosunkowo łatwej i nieuchronnej z wiekiem utraty urody jak i kulturowego aspektu piękna stanowią tu kolejne problemy. 101 poszczególne społeczne naznaczenia są przydzielane do kategorii behawiorałnych i osób. Takie podejście jest typowe i centralne w pracach E. Goffmana i innych autorów reprezentujących punkt widzenia zgodny z labeling theory. Psychologowie, jak to zobaczymy w następnym rozdziale, koncentrują w większym stopniu uwagę na osobie stygmatyzowanej oraz sposobach radzenia sobie ze stygmatem w kontekście grupy własnej. Problem przepracowania naznaczenia przez osobę nie gubi kontekstu społecznego, przeciwnie, rozwija go i ugruntowuje. 1. Por. Jones E. E. i in., Social Stigma, op. cit. ~2. Levine J. M. i McBurney D. H., Causes and Conseguences of effluvia: Body odor awareness and controllability as determinanta of interpersonal evaluation, [w:] "Personality and Social Psychology Bulletin" 3/1977. =~. jones E. E. i in., Social Stigma, op. cit. Goffman E., Asylums, Harmondsworth 1961. ~ó. Por. pojęcie osobowości negatywnej u E. Eriksona, [w:] Czykwin E., Samoświadomość nauczyciela, op. cit. ~7. Crocker j., Major B., Social Stigma and Self-Esteem: The Self Protective Properties of Stigma, [w:] "Psychological Review" 4/1989. ~~ 8. Jones E. E. i in., Social Stigma, op. cit. 9. Fromm E., Sztuka miłości, Warszawa 1971. 'j0. Jones E. E., Social Stigma, op. cit. ~1. Siller J., Chipman A., Ferguson L. T. and Vann D. H., Attitudes of the nondisabled toward the psychically disabled. The disability factor scales-amputation, blindness, cosmetic conditions, [w:] "Proceedings of the 76th Annual Convention of the American Psychological Association° 3/1968. 'ł2. Vann D. H., Components of attitudes toward the obese ineluding persumed responsibility for the condition, [w:] "Proceedings of the 78th Annual Convention of the American Psyehological Association° 5/1970. ~3. Jones E. E. i in., op. cit. ~4. Rabkin J. G., Determinanta of public attitudes abaut mental illness: Summary of the research literature. An attitudes toward the mentally ill: Research perspectives. Raport of an NIMH workshop, January 24-25, Washington 1980. ~5. Philips D. L., Rejection of the mentally ill: The influence of behaviour and sex, (w:J "American Sociological Review" 29/1994. 16. Langer E. J., Fiske S., Taylor S. E. and Chorowitz B., Stigma, staring and discomfort: A novel-stimulus hipothesis, [w:] "Journal of Experimental Social Psychology° 12/1996. 17. Np. w bajkach osoby piękne są przedstawiane jako dobre i uczciwe, natomiast brzydkie jako złe. Podobnie kolory ciemne są kojarzone ze złem (czerń jest śmiercią), a jasne z dobrem (np. błękit z niebem). ~8. Shiller J. C. E, Essays. Esthetical and philosophical, including the dissertation on the 'Connection between animals and the spiritual in man', London 1992. 19. Należy zwrócić uwagę na fakt, że protekcjonizm w stosunku do osób postrzepanych w danej kulturze jako "ładne" jest z gruntu niedemokratyczny i niesprawiedliwy. Fakt, że ktoś jest traktowany lepiej przez innych z uwagi na urodę, może być generalizowany na inne podobnie "niezasłużone" sfery, jak np. wiek czy pochodzenie społeczne. Taki punkt widzenia ma swój spektakularny wyraz w protestach wobec konkursów piękności, w których osoba (przeważnie kobieta) zostaje zdegradowana wyłącznie do kategorii urody fizycznej. Temat stosunkowo łatwej i nieuchronnej z wiekiem utraty urody jak i kulturowego aspektu piękna stanowią tu kolejne problemy. 101 20. Dion K. K., Physical atractiveness and evaluation of children's transgressions, [w:] "Journal of Personality and Social Psychology" 24/1992. 21. Landy D., Sigall H., Beauty is talent: Task evaluation as a function of performans phisical attractiveness, [w:] "Journal of Personality and Social Psychology" 29/74. 22. Sigall H. i inni, Effort expenditure as a function of evaluation and evaluator attractiveness, [w:] "Representative Research in Social Psychology" 2/1971. 23. Sroufe R., Chaikin A., Cook R., Freeman V, The effects of physical attractiveness on honest: A socially desirable response, (w:] "Personalny and Social Psychology" 3/1977. 24. Kirpatrick C., Cotton J., Physical atractiveness, age, and marital adjustment, [w:] "Psychological Review" 16/1991. 25. Berscheid E., Walster E. H., Bohrnstedt G., The happy American body: A survey report, [w:] "Psychology Today' 6/1973. 26. Ibidem. 27. Siller J., Ferguson L. T., Vann D. H., Holland B., Structure of attitudes toward psychically disabled: The disability factor scales-amputation, blindness, cosmetic conditions, [w:J "Proceedings of the 76th Annual Convention of the American Psychological Association" 3/1968. 28. Moir A., jessel D., Płeć mózgu, Warszawa 1993. 29. Vann D. H., Components of attitudes toward the obese including presumed responsibility for the condition, op. cit. 30. Centera L., Centera R., Peer group attitudes to the amputee child, [w:] "Journal of Social Psychology" 61/1993. 31. Freidson E., Disability as a social deviance, [w:] Sociology and Rehabilitation (ed. M. Sussman), Washington 1966. 32. Vann D. H., Personal responsibility, authoritarianism and treatment of the obese, unpublished PhD dissertation, New York University 1976. 33. Por. np. Nortcraft G. B., The perception of disability, unpublished manuscript, Stanford University. 34. Zgodnie z zasadą "world is a place were people generally get what they deserve and deserve what they get". 35. Kerbo H. R., The stigma of welfare and a passive poor, [w:] "Sociology and the Social Research" 60/1975.36. Lemer H. J., The belief in a just world: A fundamental delusion, New York 1980.37. Gussow Z., Tracy G. S., Status ideology and adaptability to stigmatized illness:A study of leprosy, [w:] "Human Organisation" 27/1988. 38. Jones E. E. i in., Social Stigma..., op. cit. 39. Flechter C. R., Mesuring community mental health attitudes by means of hipothetical case descriptions, [w:] "Social Psychiatry" 4/1969. 40. Jones E. E. i in., Social Stigma..., op. cit. 41. Siller J., Chipman A., Ferguson L., Vann D. H., Attitudes of the nondisabled toward the psyhically disabled, final report on Vocational Rehabilitation Administration Project RD-707. New York University School of Education, 1967 (za:] Jones E. E. i in., Social stigma..., op. cit. ~, Jones E. E., Social Stigma..., op. cit. (, Hunt P., A critical condition, [w:] Social Stigma: the experience of disability, London 1966. f, Lehmann S., Joy V., Kresman D., Simmens S., Responses to viewing symptoWatic behaviors and labeling of prior mental illness, [w:] "Journal of Community Psychology' 16/1991. ~, Np. dezaprobata wobec homoseksualistów wzrosła po odkryciu dróg roz~rzestrzeniania się wirusa HIV i związanego z nim zagrożenia. )ones E. E., Social Stigma..., op. cit. ~, Zdają się mu ulegać także niektórzy profesjonalni psychologowie, np. G. Zalewski, Psychologiczna analiza obłędu, Białystok 1994. Charakterystyczne jest np. te kandydat na wiceprezydenta USA w wyborach w 1972 roku został wyelitltinowany, kiedy wyszło na jaw, że był pacjentem szpitala psychiatrycznego. i, Rabkin J. G., Determinanta of public attitudes abaut mental illness: Summary of thc research literature, [w:] Attitudes toward the mentally ill: Research perspectives, (w:] Jones A. A., Social Stigma, op. cit. ', Gellman W., Roots of prejudice against the handicapped, [w:] "Journal of Rehai~ilitation° 25/1989. i, Jones E. E., Socinl Stigma..., op. cit. Posner J., Death as a courtesy stigma, [w:] "Essence° 1/1976. Manzoni A., The betrothed, London 1962. Goffman E., op. cit. Jones E. E., Social Stigma..., op. cit. $adarua te dotyczą społeczeństwa amerykańskiego. Nie powinny być automatycznie przenoszone na grunt polski. Jones E. E., Social Stigma..., op. cit. . Według tego autora reprezentacje innych osób w naszej świadomości stanowią rezultat złożonego procesu, w którym, upraszczając, następuje pogodzenie pierwotnej, abstrakcyjnej formy poznania "kogoś takiego rodzaju' z konkretnym doświadczeniem "konkretnego kogoś". Centralną rolę odgrywa tu tzw. "jądro reprezentacji°, które pełni funkcję schematyzującą i pozwala nam postrzegać konkretnego Innego np. jako homoseksualistę, wesołka, despotę itp. (por. Mascovici S., La psychoanalyse, son image et son public, Paris 1976; Czykwin E., Samoświadomość nauczyciela, Białystok 1998). Millman M., Such a pretty face: Being fat in America, New York 1980. Np. otyłe kobiety są silniej stygmatyzowane niż otyli mężczyźni w wyniku tego, że przywiązują one większą wagę do wyglądu zewnętrznego i traktują otyłość jako zasadniczą przesłankę do oceny ich Ja. Mężczyźni nie traktują wyglądu zewnętrznego jako szczególnie istotnego atrybutu w ich definicji siebie, w wyniku czego urażanie z tego tytułu nie jest tak dysfunkcjonalne dla Ja (por. Millman M., Such a pretty..., op. cit.). . Markowska D., On the Nature of Interculture Communication, (w:] Etnology and Antropology at the Time of Transformation, Łódź 1988. Świerzbowska-Kowalik E., Postawy etniczne mniejszości narodowych, [w:] Tolerancja i uprzedzenia młodzieży. Raport z badań, Warszawa 1993. 102 103 Rozdział VI OSOBA W GRUPIE STYGMATYZOWANEJ eralny USA, czego rezultatem było wprowadzenie do programów szkolych przedmiotu nauczania zwanego Self esteemz. Można dostrzec wzajemną relację zwrotną między osiągnięciami i self teem jako związek wzajemnie się wspierający i potwierdzający znane ~wiedzerue: success births success (sukces rodzi sukces). Stwierdzenie, że lf-esteem osób z grup stygmatyzowanych będzie niższy w porównaniu self esteem osób z pozostałych grup, wydaje się być zasadne. Warto jest dnak przyjrzeć się teoretycznym argumentom, które za tym przemawiają. 11 Znaczenie stygmatyzacji dla obrazu osoby członka grupy negatywnie społecznie naznaczonej stanowi ważne zagadnienie teorii stygmatyzacji. Przedstawione wyżej uwagi domagają się operacjonalizacji badawczej. Taką przekonywującą operacjonalizację tego zagadnienia stanowią podjęte przez wielu autorów badania dotyczące związku między kategorią psychologiczną, jaką jest self-esteem, a funkcjonowaniem psychologicznym osoby w kontekście przynależności do grupy stygmatyzowanej. Kategoria self esteem, często używana i powszechnie zrozumiała w języku angielskim, nie ma, niestety, swego jednoznacznego odpowiednika w języku polskim. "Wielki Słownik Angielsko-Polski" pod redakcją J. Stanisławskiego) podaje, że "self esteem to ambicja, poczucie własnej godności, miłość własna, zarozumiałość". Powyższa niejednoznaczność może być wyjaśniona opisowo jako poczucie osobistego szacunku i wiary w skuteczność i wartość tego co się czyni. Jeśli nawet osobę spotykają różne afronty i następuje poddanie w wątpliwość jej wartości i wartości tego co czyni - zachowuje ona poczucie własnej godności. "Poczucie własnej godności" może stanowić skrótowy i niezbyt pełny, ale wygodny polski ekwiwalent tego anglojęzycznego terminu. W tej pracy posługiwać się będę pojęciem anglojęzycznym. Rozpatrując inne aspekty tego terminu należy zwrócić uwagę, że self esteem wiąże się z poczuciem własnej wartości oraz mocy i w tym sensie stanowi wyraz potencjalnych możliwości samorealizacyjnych osoby, także grupy czy narodu, gdyż pojęcie self-esteem może, choć jest to czynione rzadziej, odnosić się do społeczności i grup. W tym rozumieniu self esteem stanowi warunek, szansę aktualizacji potencjalnych możliwości grup i osób będących jej członkami. Pojęcie to stało się podstawową kategorią, koncentrującą badania psychologów, począwszy od lat 60. Przerodziły się one w ruch badawczy, a następnie społeczny, który w latach 80. wywarł nacisk na rząd fe Psychologowie podkreślają społeczny charakter obrazu własnej osoby raz self esteem. Osobowe ego jest rezultatem społecznych interakcji, iw wyniku których osoba buduje własne Ja realne (kim jestem), Ja idealne (~akim chciałbym być) oraz Ja odzwierciedlone (jakim, jak sądzę, widzą finie inni). Społeczny charakter obrazu siebie jest wynikiem odzwier dlonych ocen (reflected appraisals), których ważność podkreślają psychogowie3. Oceny te występują w wielorakiej postaci, np. jako etykiety, jaie osobie nadają inni (np. grzeczne dziecko, miła dziewczynka, silny t~hłopiec); jako porównania siebie z innymi (jestem mały, jestem najsilruejZy, daleko rzucam itd.) oraz porównywania własnych wytworów osiągnięć z efektami pracy innych (np. ładnie piszę, dobrze gotuję). F Oczywiście obraz własnej osoby jest także rezultatem indywidualnych ~t~oświadczeń osoby (np. nie lubię dużych zgromadzeń, lubię muzykę ~~nyczkową). Społeczny, przede wszystkim, charakter obrazu siebie wyra~a się w tym, że jest on relatywizowany w stosunku do Innego oraz otrzymywany i konserwowany przez mechanizmy społeczne. Tak np. ob~az siebie kobiety jest w znacznym stopniu zdeterminowany społecznie, bzy - lepiej powiedziawszy - kulturowo oraz utrzymywany dzięki zło~onej sieci mechanizmów społecznych4. Stereotypy, które stanowią ważny fragment samoświadomości osobo~Nej, mają nie tylko społeczną genezę i charakter, ale także ułatwiają komunikację w ramach grupy oraz umożliwiają określenie jej tożsamości gita zasadzie poczucia wspólnoty w związku z podzielaniem podobnych atereotypóws. Cooleyb stwierdza, że obraz siebie zawiera: "wyobrażenie ptaszego wyglądu z punktu widzenia Innych; wyobrażenie co do osądu naszego wyglądu przez Innego oraz rodzaj uczucia do siebie, np. dumy lub upokorzenia". Powyższe słowa wskazują na genezę obrazu siebie (r)raz self esteem jako produktu zarówno osobowej świadomości tego jak inni nas wartościują oraz adaptacji do tego jak sądzimy, że jesteśmy po~trzegani przez Innych. 104 ~ = 105 Rozdział VI OSOBA W GRUPIE STYGMATYZOWANEJ eralny USA, czego rezultatem było wprowadzenie do programów szkolych przedmiotu nauczania zwanego Self esteemz. Można dostrzec wzajemną relację zwrotną między osiągnięciami i self teem jako związek wzajemnie się wspierający i potwierdzający znane uwiedzenie: success births success (sukces rodzi sukces). Stwierdzenie, że 'If esteem osób z grup stygmatyzowanych będzie niższy w porównaniu self esteem osób z pozostałych grup, wydaje się być zasadne. Warto jest drak przyjrzeć się teoretycznym argumentom, które za tym przemawiają. 11 Znaczenie stygmatyzacji dla obrazu osoby członka grupy negatywnie społecznie naznaczonej stanowi ważne zagadnienie teorii stygmatyzacji. Przedstawione wyżej uwagi domagają się operacjonalizacji badawczej. Taką przekonywującą operacjonalizację tego zagadnienia stanowią podjęte przez wielu autorów badania dotyczące związku między kategorią psychologiczną, jaką jest self-esteem, a funkcjonowaniem psychologicznym osoby w kontekście przynależności do grupy stygmatyzowanej. Kategoria self esteem, często używana i powszechnie zrozumiała w języku angielskim, nie ma, niestety, swego jednoznacznego odpowiednika w języku polskim. "Wielki Słownik Angielsko-Polski" pod redakcją J. Stanisławskiego' podaje, że "self esteem to ambicja, poczucie własnej godności, miłość własna, zarozumiałość". Powyższa niejednoznaczność może być wyjaśniona opisowo jako poczucie osobistego szacunku i wiary w skuteczność i wartość tego co się czyni. Jeśli nawet osobę spotykają różne afronty i następuje poddanie w wątpliwość jej wartości i wartości tego co czyni - zachowuje ona poczucie własnej godności. "Poczucie własnej godności" może stanowić skrótowy i niezbyt pełny, ale wygodny polski ekwiwalent tego anglojęzycznego terminu. W tej pracy poshzgiwać się będę pojęciem anglojęzycznym. Rozpatrując inne aspekty tego terminu należy zwrócić uwagę, że self esteem wiąże się z poczuciem własnej wartości oraz mocy i w tym sensie stanowi wyraz potencjalnych możliwości samorealizacyjnych osoby, także grupy czy narodu, gdyż pojęcie self-esteem może, choć jest to czynione rzadziej, odnosić się do społeczności i grup. W tym rozumieniu self esteem stanowi warunek, szansę aktualizacji potencjalnych możliwości grup i osób będących jej członkami. Pojęcie to stało się podstawową kategorią, koncentrującą badania psychologów, począwszy od lat 60. Przerodziły się one w ruch badawczy, a następnie społeczny, który w latach 80. wywarł nacisk na rząd fe Psychologowie podkreślają społeczny charakter obrazu własnej osoby fraz self esteem. Osobowe ego jest rezultatem społecznych interakcji, ~v wyniku których osoba buduje własne ja realne (kim jestem), Ja idealne (jakim chciałbym być) oraz Ja odzwierciedlone (jakim, jak sądzę, widzą finie inni). Społeczny charakter obrazu siebie jest wynikiem odzwier~iedlonych ocen (reflected appraisals), których ważność podkreślają psycho~ogowie3. Oceny te występują w wielorakiej postaci, np. jako etykiety, ja~tie osobie nadają inni (np. grzeczne dziecko, miła dziewczynka, silny ~lałopiec); jako porównania siebie z innymi (jestem mały, jestem najsilruej~Zy, daleko rzucam itd.) oraz porównywania własnych wytworów osiągnięć z efektami pracy innych (np. ładnie piszę, dobrze gotuję). Oczywiście obraz własnej osoby jest także rezultatem indywidualnych ~~oświadczeń osoby (np. nie lubię dużych zgromadzeń, lubię muzykę '~tnyczkową). Społeczny, przede wszystkim, charakter obrazu siebie wyra~a się w tym, że jest on relatywizowany w stosunku do Innego oraz _~ttrzymywany i konserwowany przez mechanizmy społeczne. Tak np. ob~az siebie kobiety jest w znacznym stopniu zdeterminowany społecznie, bzy - lepiej powiedziawszy - kulturowo oraz utrzymywany dzięki zło~onej sieci mechanizmów społecznych4. Stereotypy, które stanowią ważny fragment samoświadomości osobowej, mają nie tylko społeczną genezę i charakter, ale także ułatwiają 'jcomunikację w ramach grupy oraz umożliwiają określenie jej tożsamości ~a zasadzie poczucia wspólnoty w związku z podzielaniem podobnych ~tereotypóws. Cooleyb stwierdza, że obraz siebie zawiera: "wyobrażenie naszego wyglądu z punktu widzenia Innych; wyobrażenie co do osądu naszego wyglądu przez Innego oraz rodzaj uczucia do siebie, np. dumy lub upokorzenia". Powyższe słowa wskazują na genezę obrazu siebie oraz self esteem jako produktu zarówno osobowej świadomości tego jak Inni nas wartościują oraz adaptacji do tego jak sądzimy, że jesteśmy poltrzegani przez Innych. 104 105 Na podstawie powyższych stwierdzeń można przypuszczać, że członkowie stygmatyzowanych i opresjonowanych grup, którzy są świadomi tego, iż są negatywnie postrzegani przez Innych, będą inkorporowali te negatywne postawy w ramy własnego obrazu siebie oraz odznaczali się zaniżonym self esteem. Można oczekiwać, że ci Inni, którzy przejawiają negatywne postawy wobec grup stygmatyzowanych i opresjonowanych będą występowali w trzech rolach: 1. osób znaczących, takich jak np. nauczyciele, księża, czy szanowane osoby z kręgu reprezentantów stygmatyzowanych grup, np. silne osobowości z jej kręgu towarzyskiego; 2. zgeneralizowanego Innego (generalized other), co związane jest z otoczeniem socjokulturowym' czy celami politycznymi8; 3. potocznego obrazu, stereotypu, a częściej uprzedzenia powstałego w wyniku tego, iż członkowie tych grup są prezentowani jako mniej wartościowi przez szeroko pojętą kulturę, szczególnie przez mass media. Generalna teza interakcjonistów symbolicznych9, stwierdzająca, że percepcja i wartościowanie siebie zależą od tego, jak jednostka myśli, że jest postrzegana i oceniana przez Innych, wydaje się być ważnym punktem wyjścia. Powyższe stwierdzenie wspiera tezę, iż self-esteem członków stygmatyzowanych grup będzie niższy niż reprezentantów grup niestygmatyzowanych. Zgodnie z tezą interakcjonistów symbolicznych mechanizm ten może być wzbudzony pod warunkiem, iż osoba jest świadoma, wie, że jej grupa rue cieszy się estymą większości. Jak pokazują badania, członkowie stygmatyzowanych i opresjonowanych grup są tego świadomi. Na przykład Afro-Amerykanie poniżej czternastego roku życia wiedzą, że większość białych przejawia wobec nich uprzedzenia, podobnie jak kobiety na ogół wiedzą, że są generalnie, a szczególnie w pewnych sytuacjach, dyskryminowane. Także osoby upośledzone umysłowo wiedzą o negatywnych konotacjach związanych z etykietkami, które się im przypisuje, tak jak osoby otyłe czy homoseksualne'o. Najogólniej mówiąc, stwierdzenia o społecznym charakterze obrazu siebie i self esteem, potwierdzone przez wyniki badań interakcjonistów symbolicznych, zyskują ponadto wsparcie przez tzw. teorię looking-glass-self (teorię patrzenia przez pryzmat Ja), której empirycznym potwierdzeniem są badania Marii Kamińskiej-Feldman". Jeśli osoba postrzega świat społeczny przez pryzmat własnego Ja, a to Ja ma społeczny charakter, co staraliśmy się wykazać, można sądzić, że związki obrazu siebie i self esteem z odzwierciedlonymi ocenami powinny być ścisłel2. Obok teorii looking glass kategoria oczekiwania wydaje się stanowić teo styczne wsparcie przekonania, iż osoby z grup stygmatyzowanych poInny odznaczać się zaniżonym self-esteem.W naszych rozważaniach można przyjąć, że osoby z grup stygmaty~ivanych będą przejmować negatywne oczekiwania wobec samych sieod grup dominujących i zachowywać się odpowiednio do tych ocze ~vań. Tak np. kobiety mogą uwierzyć, że są intelektualnie niekompetent! i nie podejmować działań na tym polu, unikać sytuacji, gdzie trzeba ~owadruać swoje kompetencje intelektualne, w wyniku czego oczekiwa4~ wobec siebie mogą (a nawet muszą) się spełnić. Osoba tym samym miża swój self-esteem wiedząc, że na ważnej dymensji, jaką jest komltencja intelektualna, wartościuje się nisko i może mieć w związku tym niższy self esteem. Kolejnym, trzecim po teorii looking glass i oczekiwaniach, argumentem (r)retycznym przemawiającym za omawianą tezą jest teoria kompetencji. Zostało stwierdzone, że ludzie różnią się między sobą poczuciem wpływ, jaki mają na rzeczywistość. Zdaniem Roberta W. White'a'3, twórcy yginalnej teorii motywacji, istnieje obok, dążeń z tytuhx niezaspokojoIch potrzeb, tendencja organizmu o charakterze wrodzonym, która jest ~rdziej pierwotna oraz niezależna, zwana efektywnością czy siłą wpływ (effectance). W indywidualnym wymiarze poczucie wpływu na otoczee stanowi miarę kompetencji, która wyraża się w takich ludzkich zaiowaniach jak aktywność, eksploracja, manipulacja, produktywność, popm osiągnięć, aspiracje, kontrola nad własnym losem itd., które stanoią przejaw właśnie poczucia kompetencjil'. Zablokowanie możliwości pływania na otoczenie, jak to ma miejsce w przypadku grup opresjonomych i stygmatyzowanych, będzie prawdopodobnie wpływało na rniżenie poczucia poziomu kompetencji, rozumianego jako możliwość mtrolowania i manipulowania otoczeniem. Osoba taka będzie miała poidto ograniczony dostęp do źródeł danych, umożliwiających efektywne :iałanie. Niska efektywność, szczególnie w interakcjach z innymi, starwi, jak można sądzić, przyczynę zaniżonego self esteem osób z grup Zaprezentowany wyżej model kompetencji wskazuje na aktywny cha~akter nabywania self esteem jako rezultatu postrzegania własnych kom~etencji rozumianych jako powodzenie w działaniu. W tym sensie takie ujęcie jest sprzeczne z teorią looking-glass-self oraz self fulfilling prophecy, W których to ujęciach osoba ludzka traktowana jest przedmiotowo, jako pasywna ofiara postaw innych ludzi. Przekonanie o tym, iż społeczna stygmatyzacja wywohxje negatywne konsekwencje dla self esteem jest powszechnie podzielane przez psychologów społecznych i ma znamiona niepodważalne. Na przykład Cart 106 ~ 107 wright'S stwierdza: "Grupa, do której należy jednostka, stanowi podstawową determinantę jednostkowego self esteem. W tym sensie osobowe poczucie własnej wartości jest zależne od społecznej ewaluacji osoby przez grupę, z którą się ona identyfikuje. Samonienawiść i poczucie bezwartościowości ma tendencje wzrostowe u członków grup pozbawionych przywilejów lub odrzucanych". Podobnie E. Erikson: "Istnieje wiele badań potwierdzających, że następuje "uwewnętrznienie" uczuć i chorobliwa samonienawiść jest obecna we wszystkich grupach mniejszościowych"'6. Allport zauważa, że "grupy opresjonowane mogą całkowicie niszczyć spójność Ja, pozbawiać naturalnego poczucia własnej godności oraz wytwarzać pełen uniżoności obraz własnej osoby"". Znane fakty skonfliktowania członków grup mniejszości narodowych zamieszkujących na obczyźnie (w tym Polonii w USA, co mogłam stwierdzić osobiście) oraz stosunkowo częste przypadki dysfunkcjonalności osobowej członków tych grup, są powszechnie znane. 111 Zagadnienie wpływu stygmatyzacji społecznej grupy na self esteem jej członków uznano za tak teoretycznie uzasadnione i oczywiste, że .prawie nie prowadzi się na ten temat badań. Podstawowe podejście badawcze polega tu na mierzeniu i porównywaniu globalnego self esteem osób z grup stygmatyzowanych z ich odpowiednikiem u osób z grup niestygmatyzowanych. Przy porównaniu self esteem Afro-Amerykanów i białych Amerykanów okazuje się, że Afro-Amerykanie mają równy lub wyższy self-esteem w porównaniu z białymi Amerykanami. Podobne wyniki uzyskano w odniesieniu do irmej mniejszości, tj. Latynosów. Nie stwierdzono także, aby kobiety miały niższy self esteem w porównaniu z mężczyznami lub, aby brak fizycznej atrakcyjności, przejawiający się takimi deformacjami twarzy jak zajęcza warga, deformacja podniebienia czy otyłość, manifestował się obniżonym self-esteem. Podobnie zaniżone self esteem nie jest, jakby się mogło zdawać, charakterystyczne dla osób opóźnionych w rozwoju czy czyniących słabsze postępy w nauce oraz osób umysłowo chorych. Na tej podstawie można wyciągnąć zaskakujący, w świetle teoretycznych rozważań, wniosek, iż uprzedzenia wobec członków stygmatyzowanych i opresjonowanych grup nie powodują obniżenia self esteem ich członków. Powyższe stwierdzenie stanowi jednocześnie szerokie uogólnienie nie tylko na różne grupy stygmatyzowane, ale też na zróżnicowane warunki stygmatyzacji, wiek osób badanych itd. Może to stanowić przyczynek do pciągającej perspektywy stworzenia bardziej uniwersalnej teorii stygma'zacji, z drugiej jednak strony przeczy wcześniej sformułowanym i trudym do podważenia teoriom, takim jak looking-glass-self, self fulfilling-prorec~ i effacacy-base self esteem. Najprostszym, choć przyznać należy niezbyt przekonywującym, wyjaś~ruem powyższej sprzeczności jest przypuszczenie, iż self esteem nie jest jedyną, a w każdym razie nie najważniejszą, płaszczyzną, na której ,oże ujawnić się wpływ stygmatyzacji na osobowość członka omawianej pupy. Być może takie dymensje, jak np. pewność siebie w obliczu okreś~tych zadań (publicznego wystąpienia), motywacja osiągnięć, poczucie ~ekwatności itd. okazałyby się tu bardziej produktywne. W świetle jednak badań nad różnymi aspektami Ja reprezentantów tach stygmatyzowanych grup, jakimi są sekty, stwierdzono, iż nie mają ~e negatywnego wpływu także na takie inne zmienne Ja, jak np.: umiej(r)wierue ośrodka kontroli (lotus of control)'s, siła Ego (Ego-strength)'9 oraz trzeba aprobaty społecznejz°. Także autorzy ośmiu z dziesięciu studiów Myczących psychologicznych konsekwencji zaangażowania w nowe ruią religijnez' stwierdzają, że przynależność do tych stygmatyzowanych ~tp redukuje symptomy zaburzeń istniejących przed przyłączeniem się ~ ruchu i zwiększa ogólne dobre samopoczucie. Taki terapeutyczny pływ M. Galantem nazywa efektem ulgi. Co więcej, wykryto, że "im uższy jest okres członkostwa w ruchu, tym większe prawdopodobieńwo osiągnięcia wyniku mieszczącego się w granicach wąskiej nory"23. Stwierdzono wręcz terapeutyczny czy resocjalizacyjny wpływ zynależności do nowych ruchów religijnych osób społecznie wyalieno ~- drak przewidywanej zależności oznacza więc przede wszystkim, konierość skoncentrowania uwagi na innych mechanizmach i czynnikach spierających self-esteem, a nawet ogólnie Ja, które wynikają z faktu przyależności do stygmatyzowanej grupy. Innymi słowy, można przypuszać, że negatywny wpływ faktu bycia członkiem stygmatyzowanej gnzpy sże być równoważony poprzez wpływ innych, wspierających Ja ` ynników, wynikających z tego członkostwa. ~- Jednym z takich ważnych czynników, wyjaśniających brak omawianej (r)relacji, może być to, że globalny seff esteem został ukształtowany we ~lrczesnym okresie życia i raz ukształtowany nie ulega dalszym zmianom ~V wyniku relacji interpersonalnych lub/i w rezultacie zmian poziomu priągnięć. Powyższą hipotezę należy jednak odrzucić. Istnieje szereg badawczych dowodów, że self esteem ulega licznym zmianom jako funkcja Wieku, zwrotnych informacji na temat zachowań osoby (szczególnie osób ~riaczących), przechodzenia przez stopnie edukacyjne, kontekstu społe 108 109 cznego czy przemian struktur społecznych, o czym w związku ze szkołą pisano wcześniej. Stwierdzono na przykład wyraźne zmiany poziomu self esteem przy przechodzeniu ze szkoły podstawowej do średniej. Jeśli uczniowie zmieniają budynek i nauczycieli - self esteem obniża się, jeśli pozostają w tym samym budynku i z tymi samymi nauczycielami - ulega podwyższeniuz5. Badania laboratoryjne także to potwierdziły. Na przykład Morse i Gergenzb badali self-esteem osób oczekujących na wywiad w celu uzyskania pracy. Ich self esteem ulegał istotnym zmianom w zależności od tego, czy inne osoby czekające na wywiad w tej samej poczekalni zachowywały się spokojnie i kompetentnie, czy też wykazywały, że są nieprzygotowane do rozmowy i były niespokojne. Ogólnie można powiedzieć, że self esteem jest wrażliwy na urazy ze strony czynników społecznych i sytuacyjnej przemocyz'. Inną próbą wyjaśnienia niezgodności między teorią a badaniami eksperymentalnymi jest wskazanie na małe znaczenie, jakie osoby z grup stygmatyzowanych wiążą z osobami przejawiającymi uprzedzenia (tu: większością)z8. Badania np. interakcjonistów symbolicznych wskazują na istotne znaczenie tzw. znaczących Innych (signiftcant others), których reprezentacje są inkorporowane w obraz siebie osoby. Tak dzieje się np. z rodzicami osoby, nauczycielami, przełożonymi, rówieśnikami, osobami zajmującymi dominującą pozycję w grupie i innymi. Zróżnicowanie stygmatyzujących znaczących Innych jest ogromne, a ich deprecjacja stanowi poważne ryzyko adaptacyjne. Szczególnie ma to miejsce wtedy, kiedy opresjonowanie ma charakter powszechnie podzielany i uświęcony tradycją, jak np. w odniesieniu do kobiet czy Cyganów. Stygmatyzacja poprzez znaczących Innych może się także przejawiać pośrednio poprzez media oraz podręczniki szkolne, w których wizerunki reprezentantów grup stygmatyzowanych prezentowane są stronniczo, negatywnie lub w stereotypowy sposóbz9. Zagadnienie to jest szczególnie rozpoznane w odniesieniu do kobiet, a przykłady literatury tzw. myzogynicznej - rozpowszechnione°. W przypadku mniejszości narodowych oczerniające prezentacje publiczne wizerunków tych grup oznaczają ryzykowną deprecjację kultury oficjalnej oraz władzy państwa, które de facto za nią stoją3'. Można wskazać na fakt, iż w kulturze europejskiej stereotypy narodowe miały różne treści i afektywne konotacje3z. Kolejnym wyjaśnieniem niespójności teorii z wynikami badań odnośnie zaniżonego self esteem osób z grup stygmatyzowanych jest przypuszczenie, że teoria nie uwzględnia faktu, iż postawy większości wobec grup opresjonowanych są ambiwalentne raczej niż jednoznacznie negatywne33. Uczucia wrogości, odrzucenia i unikania mogą współistnieć z uczuciami znpatii, przynajmniej w pewnym zakresie, a także z ciekawością, chęcią uznania czy chęcią obrony przed fanatycznymi przeciwnikami omawia~ch grup. W wyniku wspomnianej ambiwalencji ludzie mogą represjo~wać swoje negatywne uczucia wobec grup stygmatyzowanych i nie ko,unikować ich osobom z takich grup. W związku z tym nie mogą one iegrać swojej stygmatyzującej roli. Powyższe przypuszczenie nie jest prawdziwe z dwóch względów: po ;erwsze fakt nieujawniania uprzedzeń nie oznacza, że one nie istnieją. Lotnie, ludzie nauczyli się, iż otwarte wypowiadanie poglądów pełnych enawiści do ludzi jest niezgodne z prawem, a także nie zyskuje sym~tii społecznej dla ich głosicieli. Karta Praw Człowieka oraz pryncypia mokracji odrzucają przejawy dyskryminacji. Nie należy jednak z tego 'fału wyciągać pochopnych wniosków, że dyskryminacja nie istnieje, ·zeciwnie, bardziej subtelne miary postaw wskazują na znaczny wzrost ustrojów niechęci wobec Afro-Amerykanów w USA'. Uogólniając, można powiedzieć, że mechanizmy segregacji i dyskryinacji przybierają bardziej subtelne i wyrafinowane formy, a ich ujawanie ma charakter kontekstualny3s. IV Ludzie, którzy są w określony sposób społecznie opresjonowani, przewiają skłonność do stowarzyszania się w grupy złożone z osób mają~rch podobne stygmaty. Wraz ze wzrostem świadomości własnych, ~~ecyficznych, problemów oraz konstruktywnego poszukiwania rozwią~tt, a także rozwojem procesów demokratycznych, ludzie stowarzyszają ~ę na coraz szerszą skalę. Poza aspektem roszczeniowym, jaki często im przyświeca, odnoszą z takiej przynależności także, a nawet przede wszy~~kim, profity natury psychologicznej. Zostało stwierdzone, że ludzie angażują się w działania podkreślające ~h osobową ułomność, ale jednocześnie umożliwiające usprawiedliwie~tie własnej nieadekwatności społecznej3'. Czasem stygmat może być dogdnym sposobem czynienia siebie osobą wyjątkową i w wyniku tego ko~~ystnej dla Ja obronnej atrybucji sukcesów, a przede wszystkim poraker. Stygmat stanowi także dogodny sposób na wyeksponowanie siebie dla korzystnych społecznych porównań39. Tak więc, jakkolwiek angażowanie się w członkostwo grupowe dla podtrzymania pozytywnej samooceny nie jest obce nawet osobom z grup o wysokim statusie społecznym, to w tej pracy chodzi o skoncentrowanie się na mechanizmach wspierania self esteem, które wynikają z przynależności do grupy stygmatyzowanej. Można wskazać na trzy takie główne grupy mechanizmów°: 110 ~ 111 1. atrybucja osobistych niepowodzeń i sukcesów, 2. protekcjonistyczne porównania wewnątrzgrupowe, 3. selektywna dewaluacja tych atrybutów grupy własnej, które jej nie przynoszą sławy oraz podkreślaniu tych atrybutów, w których grupa własna wyróżnia się w pozytywny sposób. Atrybucja osobistych niepowodzeń i skucesów Atrybucja przyczyn relatywnie gorszych osiągnięć własnej grupy na ważnej dla osoby dymensji może dokonać się przez wskazanie na uprzedzenia Innych (większości) wobec grupy własnej. Osoby z grup stygmatyzowanych nie są pewne, czy ich sukcesy i niepowodzenia są wynikiem ich osobistych predyspozycji, czy postaw Innych, oceniających je osób. Powyższa dwuznaczność może wspierać poczucie identyfikacji z grupą własną jako miejscem dokonywania dogodnych atrybucji własnych niepowodzeń4l. Paradoksalne skutki zmian położenia osób z grup stygmatyzowanych wnikliwie przedstawił Goffman'~, odwołując się do sytuacji ludzi o widocznych, szpecących bliznach na twarzy, których wygląd, w wyniku operacji plastycznej, uległ wyraźnej poprawie. Osoby takie przez dłuższy czas koncentrowały uwagę na własnej brzydocie (stygmacie) i traktowały ją jako usprawiedliwienie wszelkich życiowych niepowodzeń. Przypisywały sobie także prawo do absencji w społecznym współzawodnictwie na ważnych polach oraz, co za tym idzie, nieponoszenia odpowiedzialności za skutki własnych powodzeń i niepowodzeń. Powyższe spostrzeżenia pozostają w zgodzie ze sformułowaną przez Abramsona teorią wyuczonej bezradności'3. Wyuczona bezradność jest pesymistycznym, nie prowadzącym do przystosowania, sposobem atrybucji negatywnych zdarzeń. Według tej teorii dla wyjaśniania niepowodzeń charakterystyczne są trzy dymensje: a) stabilność versus niestabilność (zawsze będzie tak źle - tym razem mi się nie udało), b) wewnętrzna versus zewnętrzna atrybucja (to przeze mnie - taka była sytuacja), c) globalna versus specyficzna atrybucja (jestem np. mało inteligentny i teraz, jak w wielu przypadkach, nie wiedzie mi się - nie posiadam takich specyficznych zdolności i dlatego mi się w tej sytuacji nie powiodło). Osoby, które w obliczu niepowodzeń dokonują stabilnych, wewnętrznych i globalnych atrybucji charakteryzuje wyuczona bezradność. Ich przeciwieństwem są te osoby, które niepowodzenia traktują w sposób dziej optymistyczny, są mniej podatne na depresję i lepiej wykonują Dorodne zadania". noria wyuczonej bezradności oraz teoria atrybucji, o której była mowa ,~śniej, wskazują na fakt, że wewnętrzna atrybucja niepowodzeń gow osobowy self esteem, natomiast zewnętrzna atrybucja tych niepoIzeń - wspiera self-esteem. Nasuwa się więc ważny wniosek, że osoby dup stygmatyzowanych będą częściej dokonywały atrybucji zew~znej, a przez to ich status będzie wspierał ich self esteem. wyższy wniosek potwierdzają badania przeprowadzone przez Jen~, w których ocenie poziomu self esteem poddano studentów doznają~ różnego rodzaju przykrości z tytułu przynależności do rasy, religii, jaca zamieszkania lub narodowości, a następnie porównywano ich uki z wynikami ich kolegów, którzy doznawali afrontów z tytułu cech ~istych nie związanych z grupą, takich jak wygląd, sposób wyrażania sprawność umysłowa itd. Okazało się, że urażanie osobistych cech istotnie wpływa na ich self esteem, natomiast self esteem osób urażah w związku z ich cechami związanymi z grupą - nie ulegał zmia udania nad self~steem u dzieci murzyńskich wykazały, że atrybucja ilsnego błędu na prawdopodobną dyskryminację ze strony białych róośników pozwoliła im wartościować się wyżej niż w przypadku bia~1 dzieci, które takiej możliwości atrybucyjnej nie miały". ~pdobnie w badaniach Crocker i współpracowników` czarni studenci bierali pozytywne i negatywne zwrotne informacje od białego oce~jącego, który mógł lub nie mógł ich widzieć. Jeśli osoby wiedziały, że ~y widziane przez informatora, dokonywały atrybucji niepowodzeń na ~zedzenia wobec czarnych, natomiast osoby, które były przekonane, że ~niający ich nie widział, dokonywały wewnętrznej atrybucji niepowoeń, co zaznaczyło się zaniżonym self-esteem. obok charakterystycznego sposobu dokonywania atrybucji niepowoe15 przez osoby z grup stygmatyzowanych, można zauważyć, iż atrycja pozytywnych informacji zwrotnych czy komunikatów o zadowalają:h osiągnięciach ma szczególny charakter. ak zostało stwierdzone przez Kelley'a, jeśli osoba z grupy stygma;owanej zamiast uprzedzeń spotyka się z pozytywnymi informacjami, orna jest dokonywać atrybucji wewnętrznej, w wyniku czego jej self eem ulega podwyższeniu. W tym sensie osoby z grup stygmatyzowach są w sytuacji psychologicznie korzystniejszej niż osoby z grup nie Atrybucja pozytywnych zwrotnych informacji dokonuje się jednak nie 1 czynniki związane ze stygmatyzacją ("Jestem inteligentnym Afro 112 113 Amerykaninem"), lecz na osobowe cechy nie związane ze stygmatyzacja ("Jestem inteligentnym człowiekiem'). Stwierdzenie to można uznać za obowiązujące, jeśli osoby z grup stygmatyzowanych wierzą, że inni są zasadniczo życzliwi i oceniają icli prace obiektywnie. Jeśli jednak wiedzą, że są postrzegani przez pryzmat rasy, ich self-esteem może pozostać na tym samym poziomie albo nawet ulec podwyższeniu'9. Porównania wewnątrzgrupowe jako wsparcie dla Ja Można przyjąć, iż członkowie stygmatyzowanych grup będą odczuwa< jako bolesne i potencjalnie obniżające self-esteem - porównania z członkami grup uprzywilejowanych. W tym układzie bezpieczniejsze dla Ja będzie porównywanie się z osobą czy osobami z grupy stygmatyzowanej, które mają relatywnie niższe osiągnięcia. Porównywanie się z "towarzyszami niedoli" może być korzystne z trzech powodów°: a) Efektu sąsiedztwa, bliskości (proximity effect) Bliskość czy sąsiedztwo są tu rozumiane jako bliskość społecznych statusów, chociaż ważną przesłanką jest także fizyczna dostępnośćs'. Tak np. Murzyni często mieszkają w tych samych dzielnicach, podobnie jak inne mniejszości narodowe, tworząc swoiste enklawy sąsiedzkie. Podobnie jest z osobami kalekimi, niejednokrotnie umieszczonymi w specjalnych zakładach. Kobiety są także izolowane poprzez wykonywane profesje lub/i przynależności, niejednokrotnie mające wymiar płciowy (np. drużyny piłki nożnej i jej fani, piwiarnie versus kursy makijażu, zakłady fryzjerskie dla kobiet). W tym kontekście osoby z grup stygmatyzowanych mają większą szansę do wewnątrzgrupowych porównań. Kiedy mówi się o bliskości, oznacza to także, że ludzie najchętniej porównują się z osobami fizycznie dostępnymi pod względem psychologicznym, akceptowanymi - rodziną, przyjaciółmi czy współpracownikami. b) Efektu podobieństwa (similarity effect) To jest podobieństwa ról, jakie odgrywają osoby o podobnym statusie i będące członkami tej samej stygmatyzowanej grupy, co umożliwia bardziej precyzyjne wartościowanie Ja. Okazuje się, że ludzie mają potrzebę poszukiwania osób podobnie jak oni stygmatyzowanych, w nadziei iż będą one bardziej do nich samych podobne w aspekcie cech ważnych dla Ja. Osoby takie mogą też wydawać się bardziej pomocne w zrozumieniu własnej sytuacji. Tak np. kobiety porównują i oceniają swoje zarobki w odniesieniu do innych kobiet o podobnym statusie, biorąc pod uwagę zróżnicowane atrybuty, ~8re je warunkują, takie jak np. liczba dzieci, pomoc innych w pracach nitowych, zarobki męża itd. Prace dotyczące tzw. grup odniesienia wskazują, że ludzie porównują ~ z osobami podobnymi do siebie w takich kategoriach jak np. postawy, dawane wartości, umiejętności, kompetencje, płeć i atrakcyjność fizy~a. Zjawisko to jest szczególnie widoczne, kiedy osoba przebywa poza lipą własną. I tak np. kobieta pracująca wśród mężczyzn porównuje się mymi kobietamisz, mieszkający w USA Polacy z innymi Polakami kraju itd. dorównywanie się z osobami podobnie stygmatyzowanymi, szczegól~ kiedy ta stygmatyzacja jest dotkliwa i ciągła, jak to ma miejsce np. przypadku osób kalekich, pozwala na unikanie porównań na stygmazowanej dymensji, przez co tym bardziej eksponuje się porównania na dych płaszczyznach, a więc w efekcie umożliwia porównania na up~ywilejowanych zasadach. c) Efektu wsparcia Ja (self protective effect) ~Jmożliwia on uniknięcie niekorzystnych i bolesnych pozagrupowych srównań. Wsparcie Ja dzięki porównaniom wewnątrzgrupowym nie jest I~trzeżone tylko dla grup stygmatyzowanych, ale jest powszechne (por. ~. klasa szkolna, zakład pracy, wojsko). W przypadku grup stygmatyzoranych jest szczególnie wspierające, ponieważ osoby z takich grup są lrieralnie w gorszej sytuacji na tle szerszej, społecznie uznawanej, kul,ią. Ponadto porównania takie umożliwiają, przynajmniej częściowe, preliminowanie czynnika stygmatyzującego, przez co otwiera się pole a porównań w ramach grupy i na wybranych dymensjach, co oznacza facto uprzywilejowaną sytuację. reasumując, można powiedzieć, że osoby z grup stygmatyzowanych ,ynią porównania raczej wewnątrz- niż zewnątrzgrupowe, a porównaa wewnątrzgrupowe wspierają self esteem osób z grup stygmatyzowa Psychologowie społeczni stwierdzili zjawisko, które można nazwać paradoksalnością zadowolenia"53. Okazuje się bowiem, że ludzie kwestii własnego poczucia satysfakcji - dyssatysfakcji nie są realista.i. Na przykład bardziej lubią te osoby, które są ich dłużnikami niż oso,r, którym same coś zawdzięczają. Ponadto darzą szczególną niechęcią ch, których skrzywdzili. Punktem odniesienia dla naszych społecznych urównań są osoby raczej podobne niż niepodobne do nas. Co więcej, podobne wydają nam się atrakcyjniejsze. Ważnym przyczynkiem do paradoksalności zadowoleńia jest teoria relawnej deprywacji. Okazuje się, że niezadowolenie społeczne jest nie tyle sutkiem realnie złej sytuacji, co porównania tej sytuacji do stanu pożą 114 11-~ 115 danego54. Tak więc deprywacja relatywna jest poczuciem jednostki lub grupy, iż posiada mniej niż na to zashzguje lub mniej niż pozwolono jej oczekiwać, czy też mniej niż posiadają Inni podobni do niej. W Europie wschodniej, po 1989 roku, ludzie szczególnie wyraźnie odczuli własną nędzę, nie dlatego, że była ona większa, ale dlatego, że zdali sobie sprawę, że Inni, podobni do nich, żyją lepiej i że oni także mogliby żyć tak samo. Powyższe rozważania prowadzą do reasumpcji, że wartościowanie rezultatów osiąganych przez osobę dokonuje się poprzez relatywizację wobec kryteriów obiektywnych jak i subiektywnych, czy łatwo dostępnych. W przypadku grup stygmatyzowanych obiektywizm tych porównań jest szczególnie problematyczny. Powyższa sytuacja, polegająca na koncentracji na porównaniach wewnątrzgrupowych, może prowadzić do stanu, który nazywa się rozkoszny ignorancjąss, polegającą na niewiedzy co do rzeczywistych, własnych możliwości. Z takim stanem spotykamy się także w odniesieniu do grup niestygmatyzowanych, ale zjawiskiem tym bardziej zagrożone są osoby z grup stygmatyzowanychsb, także dlatego, że efekt rozkosznej ignorancji zostaje zwrotnie wzmocniony, ponieważ skłania do stosowania takich właśnie wewnętrznych, protekcjonistycznych porównań. Badania wskazują, że jeśli osoby z grup opresjonowanych, jeśli znajdują się w grupach mieszanych (np. czarni z białymi, upośledzeni umysłowo z normalnymi itd.), co umożliwia czynienie porównań z osobami z grup niestygmatyzowanych - ich self-esteem ulega obniżeniu. Na przykład zostało stwierdzone, że self esteem czarnych uczniów był wyższy w grupach mieszanych pod względem rasowym niż w grupach złożonych wyłącznie z czarnych uczniów. Zdaniem autorów przyczyną tego faktu jest to, że uczniowie wcześniej porównywali się z czarnymi kolegami, a nie z białymi, którzy byli postrzegani jako odmienni i uprzywilejowani. Interesujące jest też, co podkreśla stwierdzenie paradoksalności zadowolenia, że osoby z lekkim stopniem upośledzenia, które mają możliwość częstego komunikowania się z osobami normalnymi, charakteryzują się niższym self-esteem w porównaniu z osobami głębiej upośledzonymi, które przebywają prawie wyłącznie w grupie osób o podobnym poziomie kalectwa. Ponadto dzieci lekko upośledzone przebywające w grupach upośledzonych i normalnych, preferują kontakty z dziećmi upośledzonymi. Można przypuszczać, że osoby głębiej upośledzone mają wyższy self=esteem nie tylko w wyniku braku możliwości porównań z osobami normalnymi, ale także w wyniku krzepiących porównań z bardzo głęboko upośledzonymi.Także paradoksalne wydają się wyniki badań Harteras', który analizował percepcję własnych kompetencji szkolnych dzieci, mających wysokicoraz niski iloraz inteligencji (LQ.), uczęszczających do szkół prowadzonych systemem mainstreamed oraz systemem klasowym. Okazało się, żedzieci z wysokim LQ., uczęszczające do klas mainstreamed, a więc o wy~ ównanym poziomie w klasie - miały niższe poczucie własnej kompeencji szkolnej w porównaniu z dziećmi z niskim LQ., uczęszczającymio tradycyjnych szkół, gdzie poziom jest zróżnicowany. Oczywiście poyższy wymik jest rezultatem porównań społecznych. Dzieci z klas main `treamed, jako tych o wyrównanym poziomie, miały relatywne poczucie ycia "słabszymi" w porównaniu z dziećmi z klas o zróżnicowanym poiomie. Powyższe badania dobitnie pokazują ogromną rolę społecznych ` orównań dla Ja. Analizy te potwierdzają także sposób wnioskowania w odniesieniu do sób będących w sytuacji uprzywilejowanej, np. szczególnie uzdolnioych studentów. Osoby takie powinny uzyskiwać silniejsze wsparcie dla a w warunkach grup mainstreamed niż w grupach tradycyjnych, a w _ chże silniejsze niż w warunkach studiowania indywidualnego. Badania otwierdziły te hipotezy, wskazując, że studenci "samotnie" prowadzący łasne programy, po powrocie do macierzystych grup uzyskują wsparcie la Ja, a ich self esteem się podnosi. Należy pamiętać, że osłaniająca Ja rola członkostwa w grupach zróżniowanych ma nietrwały i kontekstualny charakter. Osoba może na rzykład czuć się bardzo dobrym studentem prowincjonalnego uniwerytetu, ale ma ona na ogół świadomość, że na znacznie lepszej uczelni ie dałaby rady. Gerard i Millera wskazują na pewną tendencję do utrzymywania pierotnie ukształtowanego poziomu self esteem. We wspomnianych badaiach stwierdzono, że czarne osoby wychowane w warunkach desegreacji, kiedy znalazły się w grupach segregacji - obniżały swoje self eseemy, aby w ciągu dwóch lat powrócić stopniowo do poziomu pierwot Z powyższych rozważań można byłoby wysnuć wniosek, że warunki t~ysegregacji są korzystniejsze niż segregregacja. Tak rzeczywiście jest f~ uwagi na self esteem, ale nie oznacza to, że grupy zróżnicowane są także korzystniejsze z innych punktów widzenia, np. poziomu osiągnięć pezekiwań i innych zmiennych. Marsh i Parkerw związku z tym stawiają pytanie: Czy jeśli jesteś nie~byt dobrze pływającą rybą, to lepiej być jedną z wielu równie słabo płyWających, czy też relatywnie świetnie pływającą w grupie ryb, które ~flywają gorzej?~° 116 _ 117 Protekcjonistyczny wybór wartości jako wsparcie Ja Protekcjonistyczny wybór wartości polega na traktowaniu jako mnict ważnych tych wartości, które nie przynoszą grupie sławy oraz pozytyw nym wyróżnianiu i ukazywaniu innych, które mogą przynieść jej zaszczyt. Następuje tu inkorporowanie centralności cenionych wartości jaka zmiennych grupy ważnych dla Ja jej członków. Na przykład Brazylijczycy mówią o sobie "jesteśmy geniuszami piłki nożnej", nawet jeśli ni~· uprawiają tej dyscypliny. Istotne w badaniach nad stygmatyzacją jest stwierdzenie: czy i w jakim stopniu negatywnie oceniane dystynkcje grupy opresjonowanej stają się własnością Ja jej członkówb'. J. Crocker i B. Major62 wskazują na trzy mechanizmy manipulowania wartościami, uwidaczniające ich protekcjonistyczny charakter: a) obniżanie znaczenia dla Ja tych wartości, które nie przysparzają grupie sławy, a więc czynienie ich mniej centralnymi w strukturze Ja. I przeciwnie - czynienie centralnymi dla Ja tych atrybutów grupy własnej, które powszechnie postrzegane są jako wartościowe; b) selektywny odbiór informacji zwrotnych na temat grupy własnej, polegający na odrzucaniu bądź ignorowaniu informacji mogących prowadzić do dyskryminacji oraz otwartości na dane, które mogą być pomocne w uzyskaniu statusu osoby uprzywilejowanej;c) obniżanie lub podnoszenie znaczenia informacji, w zależności od tego, czy są one odnoszone do centralnych, czy peryferyjnych kategorii Ja.Okazuje się np., że kobiety przywiązują większą niż mężczyźni wag~· do takich wartości związanych z pracą zawodową, jak to, aby była interesująca oraz wykonywana w komfortowych warunkach; mniejsze natomiast znaczenie ma dla nich wysokość płacy oraz możliwości awansuó3. Jak więc widać, przynależność do grupy różnicuje wartościowanie, a ono z kolei uzyskiwane rzeczywiste rezultaty. Zostało ponadto stwierdzone, że osoby, które nabawiły się inwalidztwa, przejawiają tendencję do zmiany struktury wartości. Na przykład Taylor Wood i inni przytaczają' wypowiedź kobiety, u której rozpoznano raka piersi: Patrząc na moje życie z obecnej perspektywy widzę, że wiele spraw, które były dla mnie ważne w przeszłym życiu, obecnie straciły na wartości. Mogę to uznać za najważniejszą zmianę w moim życiu. Odkryłam, że stosunki z innymi ludźmi są rzeczywiście tym najważniejszym. Ludzie, których znasz, rodzina, to jest ważne. Pozostałe sprawy to tylko znaki, że zmierzasz ku końcowi. To bardzo dziwne, że bierze się to, co chce się zrealizować tak bardzo serio. Ponadto, generalnie, ludzie są skłonni postrzegać jako ważne te wymiary, na których są biegli i osiągają powodzenie, natomiast minimalizować czenie tych, w których osiągają gorsze rezultaty. Na przykład Harstwierdził, że dzieci, szczególnie te z wysokim self-esteem, przejawia tendencję do przyjmowania za najważniejsze tych dziedzin, w których ażały siebie za szczególnie kompetentne. odobne wyniki uzyskał Rosenberg~ w odniesieniu do wartościowania zin, w których dorastający osiągali, bądź nie, powodzenie. dania Tessera i innychb' wykazały bardziej szczegółową zależność. ż osoby z grup stygmatyzowanych przywiązywały mniejszą wagę do owodzeń na dymensjach, które stanowić mogły przedmiot uprzedzeń ec grupy - w porównaniu z osobami z grup niestygmatyzowanych W odniesieniu do tych samych dymensji. Można więc powiedzieć, że zwrotne informacje od grupy, dotyczące zaowań i rezultatów osiąganych przez osobę, są bardziej lub mniej mace dla Ja w zależności od ich związku z hierarchią wartości osoby. W sytuacji, kiedy osoba funkcjonuje w warunkach braku informacji na at własnego zachowania czy rezultatów przez nią uzyskiwanych, (r)2e ona je antycypować, jednocześnie podnosząc lub obniżając ich war/ć. Tak np. dziewczęta mogą antycypować własne niepowodzenia matematyce i minimalizować wartość osiągnięć na tym polu w wyniku perwacji, że chłopcy mają większe osiągnięcia w tej dziedzinie. 6tosowanie strategii selektywnego wartościowania cech znamiennych grupy (grup-based selective valuing strategy) nie jest jednak pozbawione byka. Cechy znamienne dla grupy mogą być bowiem sprzecznie wartośpwane przez członków grupy dominującej. Na przykład osoby zajmue się prywatnym handlem miały inny status w okresie PRL ("badytrz") i obecnie ("buisnessmen"). Tak jak zwrotne informacje dotyczące osiągnięć czy zachowań konstyują podstawową hierarchię wartości Ja, tak też ona determinuje pod~wowe wartościowanie. Powyższa współzależność jest szczególnie wi ~(r)czna w przypadku wartościowania płci. Badania wskazują, że przy~Iależność do kategorii płciowej determinuje aktywność, wybór zabawek fraz preferencje zawodowe nawet u dzieci trzyletnich`. Wskazuje się na mechanizm "pomijania" cech różniących większość ~d mniejszości w aspekcie cech, które dają przewagę grupie większościo~vej. Tak dzieje się np. przy spostrzeganiu różnic między płciami, gdzie zarówno kobiety jak i mężczyźni skłonni są widzieć te różnice, które dają ~n przewagę wobec drugiej płci'. Można też przyjąć, że działanie negatywnych informacji zwrotnych na ~a będzie łagodzone przez fakt peryferyjności tych informacji dla cech iwiązanych z Ja. Innymi słowy, będą one destruktywnie działały na po~iom self esteem pod warunkiem, że dotyczyć będą wartości centralnych 118 ~ ~ 119 dla Ja. Badania potwierdzają powyższe stwierdzenie (por. Rosenberg"', Hamer" oraz Tesser i inni'2). Tesser zauważył, że ludzie zachowujący si~, nieadekwatnie w sytuacjach mało ważnych dla Ja, doświadczali wręcz pozytywnego skutku tego zachowania dla Ja. Zjawisko to określorn~ zostało jako baskinę in reflected glony, co w wolnym thimaczeniu brzmi funkcjonowanie w odzwierciedlonej chwale". V Paradoks związany z brakiem eksperymentalnego potwierdzenia dla generalnej tezy, iż self - esteem osób z grup stygmatyzowanych będzie niższy, pozwolił na odsłonięcie szeregu mechanizmów obronnych Ja, rzucających światło na ten paradoks. Przytoczone tu udokumentowane wnioski nie aspirują do ukazania wszystkich psychologicznych zmiennych, związanych z obronnymi mechanizmami Ja. Można byłoby wska zać na inne hipotetyczne zmienne zależne i pośredniczące. Zmienne zależne Podane wyżej prawidłowości, związane z obroną Ja osób z grup stygmatyzowanych, mogą, ale nie muszą, ulegać aktualizacji. Ważnymi moderatorami są tu takie zmienne jak cechy stygmatów, sposoby ich nabywania, cechy osoby stygmatyzowanej, struktura społeczna czy kontekstualne zróżnicowania i inne. Zmienną zależną, która może wpływać na stosowanie strategii wspierających Ja i w konsekwencji umożliwiać wyjaśnienie przyczyn braku spodziewanego obniżenia self esteem osób z grup stygmatyzowanych, jest długość czasu, od jakiego działa stygmat. Psychologowie społeczni wskazują na ważne rozróżnienie między osobami, które doznały stygmatu w późniejszym okresie życia oraz osobami, które są stygmatyzowane od urodzenia. Szereg argumentów przemawia za tym, iż wczesna stygmatyzacja jest mniej urażająca niż późniejsza, ponieważ osoba może stopniowo, w miarę socjalizacji, rozwijać szeroki i subtelny repertuar strategii wspierających Ja. Ponadto osoby stygmatyzowane stosunkowo wcześnie znajdują własną grupę, która pełni rolę bufora wobec czynników stygmatyzacji, o czym wcześniej było powiedziane. Interioryzacja negatywnych opinii na temat własnej, stygmatyzowanej grupy jest także łatwiejsza (i tym samym sytuacja takich osób trudniejsza psychologicznie) w sytuacji, kiedy osoba nabywa wcześniej negatywnych stereotypów lub uprzedzeń związanych z grupą stygmatyzowaną, której następnie zostaje członkiem. Tak dzieje się np. w przypadku osób uprze~zonych do chorych na AIDS, którzy następnie sami zostają dotknięci tą Chorobą, czy osoby zamożnej uprzedzonej w stosunku do ubogich, która Eraci majątek i staje się jedną z nich. Zostało stwierdzone, że osoby, które uzyskały stygmatyzujące etykietlti, np. "chory psychicznie", ewidentnie obniżały swój self esteem w po~ównaniu do osób o podobnych symptomach chorobowych, które tej etykietki nie otrzymały. Można sądzić, że początkowe obniżenie self esteem, ~o otrzymaniu etykietki, będzie redukowane w miarę uczenia się sposobów łagodzenia destruktywnego wpływu naznaczenia. Takie czynniki jak kolor skóry (rasa), płeć, przynależność religijna (zazwyczaj), fizyczne braki i ułomności są charakterystyczne dla osoby od urodzenia, natomiast inne, jak np. homoseksualizm, nabyte kalectwo, choroba, wypadek, gwałt, kazirodztwo, otyłość - zostają nabyte w późLtiejszym okresie. Można przypuszczać, że sytuacja obu z tych wyodrębnionych grup będzie psychologicznie odmienna z racji faktu, że osoby, [Ctóre żyją ze stygmatem od urodzenia, nabywają w rezultacie socjalizacji - mechanizmów obronnych, które nie tylko ochraniają Ja, ale umożliwiają Osiąganie zadowalających rezultatów na wybranych dymensjach. Osoby stygmatyzowane od urodzenia są zazwyczaj członkami grup stygmatyzowanych (o czym wyżej) i czerpią z tego faktu znaczące profity psychologiczne. Osoby, które nabyły stygmat w późniejszym, a czasem Wręcz bardzo późnym okresie życia, nie znają lub nie posiadają umiejętności stosowania strategii wspierających Ja. Mogą więc tkwić w starych porównaniach z Innymi oraz w starych standardach osiągnięć i nie od razu znaleźć się w "swojej" stygmatyzowanej grupie wsparcia. W rezultacie tego są one narażone na kolejne stygmaty, tym boleśniejsze, że niespodziewane i dotyczące osoby, której obrona Ja została osłabiona w wyniku urazu, którego doznała. Można przypuszczać, że stygmat, którego objawy manifestują się stopniowo, a więc są rozłożone w czasie (np. wiadomość o nieuleczalnej chorobie) będzie prawdopodobnie mniej zagrażający dla Ja niż stygmat manifestujący się natychmiast'3. Czas umożliwia tu bowiem adaptację do stygmatu. Moment pojawienia się stygmatu nie wydaje się w związku x tym tak istotny, jak czas, który upłynął od jego pojawienia się. Inną zmienną zależną jest możliwość ukrycia stygmatu. Ukrywanie stygmatu jest w pewnym sensie sposobem przeciwstawiania się mu poprzez uczynienie go peryferyjnym, a nie centralnym dla Ja. Widoczność stygmatu jest niezwykle ważna dla określenia stopnia urażania x uwagi na społeczne reakcje, których stygmatyzowany może potencjalnie doświadczać. 120 121 Generalnie, osoby z niewidocznym lub ukrytym stygmatem zachowują się w społecznych sytuacjach bardziej kompetentnie, koncentrując się na cechach sytuacji, a nie na stygmacie. W wyniku tego są lepiej przystosowane ruż osoby z widocznym stygmatem. Osoby o odmiennym kolorze skóry, kobiety, osoby z widocznym kalectwem są w innym położeniu niż np. osoby ociężałe umysłowo, homoseksualiści czy przedstawiciele mniejszości narodowych tej samej rasy co większość. Niewidoczny stygmat nie zawsze jednak jest korzystny. Uniemożliwia on bowiem stosowanie omówionej wyżej strategii atrybucyjnej oraz strategii porównań. Ponadto osoby takie nie mają możliwości odkrywania i przepracowywania istoty swego stygmatu, przez co ich poczucie tożsamości w tym aspekcie może być źródłem niepokoju i niepewności. Osoby ukrywające stygmat żyją także w niepokoju, iż ich tajemnica może zostać ujawniona i zostać potraktowana jako kompromitująca". Z powyższych powodów niektóre z osób stygmatyzowanych wolałyby raczej stygmat widoczny niż niewidoczny. Inną zmienną zależną jest internalizacja negatywnych postaw wobec grupy stygmatyzowanej. Można przyjąć, iż uprzedzenia wobec stygmatyzowanych grup są, w większym lub mniejszym stopniu, przyjmowane jako słuszne i dotyczące Ja'S. Jeśli osoba "uwierzy" w pejoratywną opinię na temat własnej grupy, jej sytuacja jest znacznie silniej zagrażająca Ja, niż ma to miejsce w przeciwnej sytuacji. Tak np. homoseksualista, który zinternalizował powszechnie podzielane przekonanie, iż jest szkodliwym społecznie dewiantem, będzie w daleko gorszej sytuacji niż jego kolega, który uważa, że homoseksualiści stanowią ekskluzywną, solidarną grupę szczególnie wrażliwych osób, których społeczeństwo nie jest w stanie zrozumiec~b. Podobnie bezrobotny, który przyjmuje za własne społeczne przekonanie, że jest niezaradnym pasożytem, będzie w gorszej sytuacji niż osoba bez pracy, która sądzi, że jest wymagającą współczucia ofiarą systemu ekonomicznego". Kolejnym czynnikiem moderującym wpływ stygmatu na Ja jest poczucie odpowiedzialności z tytułu posiadania stygmatu. Społeczeństwo inaczej traktuje ludzi stygmatyzowanych, którzy są ofiarami niezawinionego przypadku (np. niewidomi, ofiary wypadków, odmienni rasowo itd.), a inaczej te, których stygmat jest częściowo lub całkowicie wynikiem ich postępowania czy zaniedbania (np. alkoholicy, homoseksualiści, narkomani itd?8). Zagadnienie "winy" z tytuhz posiadania stygmatu stanowi osobny, niezwykle kontrowersyjny, problem aksjologiczny, którym nie chcielibyśmy się tu zajmować. Potrzeba sprawiedliwości skłania ludzi do obarczania np. ofiar gwałtu, ~fnotnych matek czy molestowanych seksualnie - winą z tytułu ich stygltyzujących doświadczeń. Jeśli osoba zintemalizuje te społecznie, irracrtalne postawy, staje się bardziej narażona na obniżenie self esteem. Getralnie, poczucie winy jest czynxiikiem wspierającym zaniżony self-esteem. Należy jednak zauważyć, że poczucie odpowiedzialności może być rVOjakiego rodzaju: może wynikać z przyczyn stygmatyzacji lub z faktu h utrzymywania. Na przykład społeczeństwo może nie stygmatyzoI~ć osób, które urodziły sig biedne, ale stygmatyzować ludzi, którzy rue drobili się wyższego standardu materialnego.Kolejną zmienną zależną, na którą należałoby zwrócić uwagę, jest staosoby jako jedynej lub jednej z nielicznych tego (stygmatyzowanego)Klzaju (token status)'. Taka osoba, która w jakiejś grupie obcej jest jedyną,b jedną z niewielu, jest bardziej narażona na obniżenie self esteemkilku powodów: a) nie ma możliwości wykorzystania protekcjonistycznych mechaniz6w porównań w ramach grupy własnej; b) nie ma możliwości stosowania strategii dewaluacyjnych wobec nie~rzystnych dymensji, przez co osoba jest zmuszona do czynienia nieko~ystnych dla siebie porównań oraz uzyskiwania negatywnych zwrotnych formacji na własny temat; c) osoba nie może dokonywać porównań wartości i stosunków społe,nych obowiązujących w grupie swojej i obcej, co uniemożliwia wyłoenie potencjalnych dymensji, ułatwiających protekcjonistyczne porówna d) taka osoba, która jest jedynym reprezentantem stygmatyzowanej gruy, nie ma wiedzy na temat stosunków społecznych panujących w grupie ~!vłasnej, przez co nie może dokonywać porównania w aspekcie norm obowiązujących w obu grupach;e) negatywne zwroty na temat wykonania zadań przez osobę o statusie~ken mogą być wyjaśniane rue rzeczywistym, niskim poziomem wykonaa, ale nieżyczliwością otoczenia, co utrudnia adaptację; f) pozytywne zwrotne dane na temat wykonania zadań mogą być inter~retowane dwuznacznie; g) osoba jest bardziej wyeksponowana na tle względnie jednorodnej gruy. Z tego powodu jest szczególnie narażona na krytykę w sytuacji jaichś odstępstw od społecznych norm; h) odstępstwa od społecznych norm zdarzają się osobom z token status częściej, niż osobom, dla których grupa jest grupą własną; i) ekspozycja osoby może uwalniać stereotypy, uprzedzenia, dyskryminację oraz strategię "kozła ofiarnego". 122 123 Powyższe przyczyny sprawiają, że osoby o token status zachowują si4~ konformistycznie i dążą do identyfikacji, a w efekcie asymilacji z out-gnr pąs°. W takiej sytuacji nawet niewielka grupa podobnie stygmatyzowanych osób może być wystarczająca dla uwolnienia strategii wspierania Jasi. Można ponadto wskazać hipotetycznie jeszcze inne zmienne, które prawdopodobnie będą miały znaczenie dla wpływu na Ja osób z grup stygmatyzowanych. Jest to poczucie bezradności (teoria wyuczonej bezradności), której sens wyjaśniał Z. Freud następująco8z: "Niebezpieczna sytuacja jest rozpoznana, zapamiętana czy przewidywana jako sytuacja bezradności. Lęk jest pierwotną reakcją na bezradność w sytuacji traumatycznej, reakcją reprodukowaną później w formie wzywania pomocy w niebezpiecznej sytuacji. Ego, które biernie przeżywało uraz, obecnie aktywnie odtwarza osłabioną jego kopię wraz z postanowieniem pokierowania samemu jego przebiegiem'. Do powyższego cytatu powrócę jeszcze, uogólniając, że rola przeszłych doświadczeń związanych ze stygmatami czy przeżyciami traumatycznymi jest tu centralna dla zrozumienia sytuacji psychologicznej osoby w grupie stygmatyzowanej. Kolejną hipotetycznie ważną zmienną jest konformizm - nonkonformizm~. Można oczekiwać, że osoby, które przejawiają większą skłonność do podporządkowywania się innym ludziom, będą bardziej narażone na urazy z tytułu stygmatu przynależności grupowej w porównaniu z osobami nonkonformistycznymi. Konformizm zbliżony jest do innego ważnego wymiaru osobowości, jakim jest potrzeba aprobaty społecznej, będąca rodzajem nieformalnej sankcji, za pomocą której społeczeństwo (grupa) kontroluje przestrzeganie przez jednostki norm i wartości społecznie uznawanych. Istnienie potrzeby aprobaty społecznej ujawnia się np. w sposobie autoprezentacji. Zdaniem D. P Crowne i D. Madowe, badaczy i twórców tej teorii', wyraża ona pragnienie akceptacji ze strony innych ludzi, co przybiera tendencję do zachowań nastawionych na uzyskiwanie wzmocnień w postaci aprobaty i wsparcia oraz unikania odrzucenia społecznego85. Regulacyjne aspekty wysokiej potrzeby aprobaty społecznej zostały omówione w pracy A. Strzałkowskiej86. Można sądzić, iż osoby o wysokiej potrzebie aprobaty społecznej będą w większym stopniu narażone na spadek poziomu self esteem z racji członkostwa w grupach opresjonowanych. Kolejną zmienną osobową może stanowić siła ego$', rozumiana jako stopień integracji ego, które warunkuje stopień przystosowania. Mechanizm represji odgrywa tu rolę szczególną jako czyruZik umożliwiający wy uczenie doświadczeń, które nie mogą być zasymilowane przez struk ~t~ę Ja. Siła ego jest więc czynnikiem, który umożliwia negocjacje między li~mierną otwartością na doświadczenie jak i nadmierną selektywnością. ~~resja jest więc konieczna dla utrzymania zintegrowanej osobowości, t jest funkcją optymalnego otwarcia na doświadczenie. Prawidłowy dwój ego umożliwia osobie doznanie poczucia tożsamości, czerpanie saśfakcji z pracy i miłości, a także uczestnictwo w doświadczeniach spoClnych. Szczególnie ten ostatni aspekt stanowi jeden z ważniejszych Ikaźników dojrzałości psychicznej oraz dobrego psychicznego i społeItego przystosowania. Wysoki wynik Es. (Ego strenght) mógłby wskazywać na większą odporak na urazy z tytułu członkostwa w grupach stygmatyzowanych. ~riną, ważną różnicującą kategorią Ja mogłaby się okazać dymensja sub~sja versus dominacja. Prawdopodobnie osoby z tendencją do domi~ji będą w mniejszym stopniu ulegały destruktywnym wpływom człon~stwa w grupie stygmatyzowanej w porównaniu z osobami uległymi, ~dporządkowującymi się, tj. submisywnymi. Kategoria wewnętrznego versus zewnętrznego umiejscowienia ośrodka mtroli LOC (lotus of control)~ może okazać się także istotnie różnicująca. ~awdopodobnie osoby z wewnętrznym umiejscowieniem ośrodka kon~li będą bardziej narażone na urazy (por. rozróżnienie między atrybucją ~wnętrzną i wewnętrzną) w porównaniu z osobami, które posiadają rvvnętrzne umiejscowienie ośrodka kontroli. Zmienne pośredniczące Jakkolwiek ludzie z grup opresjonowanych wiedzą, iż "ich" grupy nie szą się wysokim społecznym prestiżem, to oni sami, jako pojedyncze oby, nie mają z tego tytułu poczucia niepełnowartościowości. Na przy~ad kobiety sądzą, że jako grupa są rzeczywiście społecznie dyskry~owane, ale nie dotyczy to ich osobiście i nie czują się z tego powoduMiarami dyskryminacji. Działa tu zasada protekcji Ja, to jest przekona e, iż "nic złego mnie nie może spotkać, chociaż innych spotyka" oraz ~zekonanie o sprawiedliwości i ładzie społecznym, zakładającym, że ~,w końcowym efekcie dobro musi być nagrodzone, a zło ukarane". ~7 zdrowych psychicznie osób odczuwanie siebie jako wartości jest zjaWiskiem naturalnym, stąd podzielanie przekonania, że "moje Ja" ulega ~dkiejś szczególnej ochronie. Inną, ważną z naszego punktu widzenia, zmienną jest jednoznaczny Versus niejednoznaczny charakter dyskryminacji. Dyskryminacja nie jest tawsze odbierana jako wykluczająca, nawet jeśli taką jest faktycznie. Często uprzedzenia mają ukryty charakter i wówczas nie jest jasne, czy 124 125 są jako takie odbierane przez osobę, czy też są traktowane jako bezstronny ryt społecznie uznawanych norm9°. Taka ewentualność eliminuje poczucie bycia dyskryminowanym. Ważny, szczególnie dla wewnątrzgrupowych porównań społecznych, jest stopień rozpoznawalności (o czym była mowa wcześniej) osób z grupy stygmatyzowanej. Wizualna identyfikowalność (widoczne kalectwo, ciemny kolor skóry, bycie kobietą itd.) czy inny, łatwy, sposób identyfikacji (jednoznacznie brzmiące imię lub/i nazwisko, charakterystyczny sposób zniekształcania języka itd.) sprzyja afiliacji do grup stygmatyzowanych oraz urażaniu przez grupy większościowe (obce). Z drugiej jednak strony osoby z wyraźnym stygmatem najczęściej s~ etykietkowane już we wczesnym dzieciństwie, co umożliwia im rozwinięcie mechanizmów obronnych wobec stygmatyzacji poprzez członkostwo w grupie własnej. W takim zespole stygmat jest pomijany, natomiast grupa koncentruje uwagę na innych pozytywnych cechach osoby. Pomoc środowiska polega też na dostarczaniu praktycznych informacji o możliwej pomocy w radzeniu sobie ze stygmatami oraz ich konsekwencjami. Grupy mogą także pomóc w takiej redefirucji stygmatu, iż z wady staje się on zaletą lub przynajmniej jego stygmatyzująca siła ulega osłabieniu. W świetle tego można się zastanawiać, czy osoby z grup większościowych, nie doświadczające protekcjonistycznych porównań, nie są ludźmi bardziej potrzebującymi wsparcia wśród "swoich", którzy bywają mniej tolerancyjni na np. brak kompetencji w dziedzinach ważnych z punktu widzenia grupy własnej lub zróżnicowanie opinii wewnątrzgrupowych w ważnych dla grupy kwestiach. Niektóre wartości, które obowiązują w kulturze większości, mogą być łatwiej zdewaluowane (np. przekonanie o męskiej supremacji na polu artystycznym czy poczucie wyższości osób pochodzących z miast w stosunku do tych ze wsi), inne z kolei poddają się temu trudniej (np. inteligencja, wygląd zewnętrzny, poprawność językowa i inne). Z tego powodu dewaluacja niektórych dymensji czy wartości może być trudniejsza niż innych. Ponadto, jak stwierdzono, wartości mogą tracić lub zyskiwać na znaczeniu w wyniku zmiany kontekstu: tak np. waleczność może być szczególnie ważna w sytuacji zawodów sportowych, umiejętność negocjowarua zaś w sytuacji konfliktu itd. Osoby z grup stygmatyzowanych będą prawdopodobnie unikały sytuacji, w których te dymensje i wartości (w których się nie sprawdzają) będą podkreślane, natomiast te, w których się sprawdzają - ignorowane. Tak np. osoby otyłe będą unikały zawodów sportowych, osoby nieatrakcyjne czy kalekie publicznych prezentacji itd. Obok pozytywnych, bo wspierających self esteem, mechanizmów grupoego wsparcia można wskazać także na nieliczne niepożądane, czy ręcz negatywne ich skutki dla motywacji jej członków. Jednym z takich skutków może być osobowa dewaluacja dymensji, na tórych osoba potencjalnie mogłaby osiągać sukcesy. Motywacja do osiągięć jest wszakże funkcją atrakcyjności celu oraz subiektywnie oceniaej szansy jego osiągnięcia9l. Atrakcyjność celu może więc ulec dewaluacji stanowić blokadę samorealizacji. Tak dzieje się prawdopodobnie z ma ~ematycznymi osiągnięciami dziewcząt. Jeśli osoba jest przekonana, że nie ma możliwości osiągnięcia celu, Może obniżać jego wartość. Stwierdzenie to stanowi początek błędnego koła, w którym dewaluacja wartości celu powoduje rezygnację z prób jego osiągnięcia. Dyskryminacja z kolei powoduje dewaluację dymensji i war~ości, na których rue osiąga się sukcesów. I tak koło się zamyka. Zinternalizowane przekonanie o niezmienności i powszechności uprze~zeń wobec grupy własnej prowadzi do preferowania atrybucji zewnęt~znych dla negatywnych zdarzeń. Taka atrybucja wiedzie na dłuższą lrietę do uniwersalizacji bezbronności9z, ponieważ osoba nie wykształca technik bardziej konstruktywnego, aktywnego, radzenia sobie z niepowo~zeniami. Uniwersalizacja bezbronności ochrania osobowy self esteem, ale bywa, że osłabia motywację oraz sprzyja depresji. Spadek motywacji może być także rezultatem atrybucji pozytywnych informacji zwrotnych, które (jak wcześniej wspomniano) mogą być odczytywane nie jako wyraz rzeczywistych możliwości osoby, ale rezultat członkostwa grupowego. Osoba może ponadto nadużywać mechanizmu atrybucji negatywnych Informacji na swój temat - generalizując je także na obszary nie związane Ze stygmatem, w wyniku czego traci szansę na nauczenie się lub doskonalerue umiejętności. Niższe standardy osiągnięć na niektórych dymensjach w grupach stygmatyzowanych mogą wpływać na obniżenie poziomu motywacji i w efekcie uzyskiwanie gorszych rezultatów. Brak obiektywnych kategorii oceny własnych możliwości (por. zjawiska "paradoksalności zadowolenia', "relatywnej deprywacji' oraz "rozkosznej ignorancji") utrudnia sformułowanie obiektywnej i adekwatnej oceny własnej oraz, co za tym idzie, społecznej adekwatności poza grupą własną. Porównania wewnątrzgrupowe skłaniają osobę do stosowania raczej technik adaptacyjnych, polegających na ochronie Ja, niż aktywnych technik zmieniania rzeczywistości. Stąd członkostwo w grupach stygma 126 ~ 127 tyzowanych może osłabiać motywację do dokonywania społecznych zmian. Dyskryminacja bywa łagodzona lub likwidowana tylko wtedy, jeśli osoba opresjonowana uświadamia sobie płaszczyzny i czynniki stygmatyzacji, a więc ma poczucie niesprawiedliwego traktowania. Wymaga to uczestnictwa zarówno w grupie własnej jak i obcej93. Tendencja do stosowania wewnątrzgrupowych porównań może procentować brakiem rozeznania co do obszaru dyskryminacji oraz, w konsekwencji, zmniejszać motywacje do wprowadzania korekt w tym zakresie. Sytuacja psychologiczna osoby w grupie stygmatyzowanej jest niezwykle złożona i sama koncentracja na takiej zmiennej jak self-esteem nie wydaje się być wystarczająca dla przeanalizowania i sformułowania jednoznacznych wniosków. Z całą pewnością nie można sformułować konkluzji, że osoba w grupie stygmatyzowanej nie doświadcza deprywacji Ja, gdyż kategoria self-esteem nie wyczerpuje zagadnienia Ja. Przedstawiona analiza ogranicza, w pewnym stopniu, teren poszukiwań i stwarza podstawy do rozważenia zasadności pracy nad uogólnioną teorią stygmatyzacji w odniesieniu do osoby, grupy własnej oraz szerszego społeczeństwa. . Stanisławski J., Wielki słownik angielsko-polski, Warszawa 1975. . Niebrzydowski L., Poczucie osobistego szacunku i wiary w skuteczność własnego działania czyli self-esteem, [w:] "Ruch Pedagogiczny" 1-2/1991. . Por. np. Cooley C. H., Human Nature and the Social Order, New York 1987. . Nikt nie rodzi się kobietą, op. cit. . Chlewiński Z., [w:] Stereotypy i uprzedzenia, op. cit. . Cooley C. H., op. cit., s. 184. ,'J. Mead G., Mind, Self, and Society, Chicago 1934. . Np. "Polak to katolik", "prawdziwi Polacy są związani z nurtem solidarnościowo-niepodległościowym° itd. Semantyka taka pozwala na pozytywne naznaczenie jednej grupy oraz przeciwstawienie jej innej, stygmatyzowanej. Kryteria podziału mają tu charakter zewnętrzny do osoby i związane są z przynależnością grupową, która także może stanowić przedmiot manipulacji.~. Woods P, Sociology and the School, An Interactionists Viewpoint, London 1983.0. Crocker j., Major B., Social Stigma and Self Esteem: The Self-Protective Propertiesof Stigma, op. cit. ~. Kamińska-Feldman M., op. cit. 2. Należy tu zwrócić uwagę na dialogiczny charakter kreowania się obrazu własnej osoby i self esteem nie tylko w odniesieniu do grupy (poza Ja), ale także w ramach własnego ja, eo podkreśla społeczny charakter genezy obrazu siebie i self-esteem także w obrębie osoby. E. Benveniste pisze: "Swiadomość siebie jest możliwa tylko wówczas, jeśli podda się ona sama próbie przez kontrast. Stosuję formę Ja wtedy, gdy zwracam się do kogoś, kto w rozmowie będzie dla mnie jakimś Ty. W dialogu będzie to podstawowym warunkiem pojęcia osoby, gdyż narzuca jakby wzajemność - Ja staje się Ty, gdy zwraca się do mnie z kolei ten, który określa się jako Ja° [za:] Janion M., Humanistyka: poznanie i terapia, Warszawa 1982. 3. White R. W., Motivation Reconsidered: The Concept of Competence,[w:] "Psychological Review" 66/1959; White R. W., Competence and the Psychosexual Stages of Development [w:] Jones M. R. (Ed.), Nebraska Symposium on Motivation. Lincoln, University of Nebraska Press, 1960. ~4. Potwierdzeniem słuszności kierunku myślenia White'a jest maslowowska teoria potrzeb, w której rozróżnia się tzw. potrzeby obniżające i potrzeby podnoszące. ~~. Cartwright, Emotional Dimensions of Group Life, [w:] Feeling and Emotions, Raymert M. L. (ed.), New York 1950. ~b. Erikson E., The Problem of Ego-Identity, (w:] "Journal of the American Psychoanalytic Association° 4/1956. ~7. Allport G., The Nature of Prejudice, New York 1979. 1ó. Rotter J. B., Social Leming and Clinical Psychology, New York 1954; Rotter J. B. Generalized Expectancies for in fernal Uersus External Control of Reinforcement, [w:J Psychological Monographs 1966; Drwal R. Ł., Adaptacja kwestionariuszy osobowości, Warszawa 1995. 129 19. Autorem skali do pomiaru siły Ego jest Frank Barron. Por. Szubert A., Barronrr skala do pomiaru siły ego, (w:] Wołoszynowa L. (red.), Materialy do nauczania psychologii, t. 3, Warszawa 1978. 20. Twórcami jednej z teorii potrzeby aprobaty społecznej są Crowne D. P i Mar low D. Por. Drwal R. L., op. cit. 21. Powałka D., Psychologiczna charakterystyka uczestników wybranych ruchóv religijnych, [w:] Ruchy pogranicza religii i nauki jako zjawisko socjo-psychologiczna, Warszawa 1996; Kuner W., [za:] Richardson J. T., Psychological and Psychiatrii Studies of New Religiom [w:] L. B. Brown (ed.), Advances in the Psychology o/ Religion, New York 1982. 22. Galanter M., Rabkin R., Rabkin J., Deutch A., The "Moonis": a Psychologicnl Study of Conversation and Membership in a Contenporary Religions Sect, [w: ~ "American Journal of Psychiatry'. 23. Ibidem. 24. Ibidem. 25. Rosenberg M., Concerving the Self, New York. 26. Morse S., Gergen K., Self-Consistency Social Comparison, and the Concept of Self, [w:] "Journal of Personality and Social Psychology" 16/1970. 27. Wood J. V, Theory and Research Concerning Social Comparisons of Personal At tributes, [w:] "Psychological Bulletin' 106/1989. 28. Może się tu nasuwać przykład Cyganów czy Żydów, dla których negatywna opinia o ich grupie, wyrażana przez większość, ulega dewaluacji jako opinia osób mało znaczących. 29. Zanussi K., Stereotypy narodowe w filmie; Frenkiel St., Stereotyp narodowy zn karykaturze; Stęszewski j., Polski charakter narodowy w muzyce: co to takiego?; Barańczak St., Stereotypy etniczne w angielskiej i amerykańskiej poezji niepoważne - wszystkie artykuły [w:] Narody i stereotypy, Kraków 1995. 30. Od kobiety do mężczyzny i z powrotem. Rozważania o płci w kulturze (pod red J. Brach-Czainy), Białystok 1997. 31. Przykładem takich zachowań jest polityka Romów, którzy lekceważąco odnoszą się do kultury kraju, w którym mieszkają, ignorując w znacznej mierze jego zwyczaje i autorytety oraz zamykając się w swoich enklawach kulturowo-narodowych. 32. Jones E., Farina A., Hastorf A. H., Markus H., Miller D. T., Scott R. A., Social Stigma, op. cit. 33. Ćwiczenie metodyczne pt. "Futura', w którym uczestnicy mają wysłać rakietę na podobną do Ziemi planetę - siedem osób. Zadaniem jest wskazanie narodowości, płci i zawodu każdego z członków załogi. Uczestnicy pracują w grupach i następnie przedstawiciel grupy uzasadnia jej decyzje. Uczestnicy często powielają te same stereotypy, są też gotowi agresywnie bronić swoich, bezzasadnych, racji. Powyższe ćwiczenie, wielokrotnie prowadzone przez autorkę, pokazuje niejednoznaczny, wieloraki, charakter stereotypów różnych narodów. Np. Rosjanie mogą być widziani jako prymitywni, zdemoralizowani członkowie mafii, ale także jako zręczni i utalentowani lekarze; Cyganie jako brudni, pogardzani żebracy, ale też jako ludzie wolni, namiętni, llrtystycznie uzdolnieni (por. termin "cyganeria"); Żydzi jako uczestnicy ogóltloświatowego spisku, perfidnie i bez skrupułów wykorzystujący nie-Żydów, ile także jako ofiary holocaustu, itd. Gaertner S. L., Dovidio J.E, The Aversive form of Racizm, [w:] Dovidio J. E., Gaertner S. L. (ed.), Prejudice, Discrimination and Racism, Orlando 1986. Por. np. Kofta M., Sędek G., Struktura poznawcza stereotypu etnicznego, bliskość wyborów parlamentarnych i przejawy uprzedzeń antysemickich, [w:] Stereotypy i uprzedzenia (pod red. Chlewińskiego Z., Kurcz L), Warszawa 1992. Na kontekstualny charakter ujawniania się uprzedzeń wskazują np. antycygańskie nastroje w Mławie w 1991 r., czy tzw. wydarzenia marcowe w 1968 r. Przed II wojną światową w potocznej mentalności mieszkańców Białostocczyzny prawosławni i katolicy byli Swoimi, Obcymi byli Żydzi. Po II wojnie światowej brak Żydów sprowokował zaistnienie prawosławnych jako Obcych. Por. np. Stowarzyszenie Samotnych Ojców, Stowarzyszenie Anonimowych Alkoholików, Stowarzyszenie Ludzi z Zajęczą Wargą, Stowarzyszenie Kombatantów, Stowarzyszenie Emerytów i Rencistów i wiele innych. Taylor S. E., Brown J., Iliusion and Well-Being: Some Social Psychological Contributions to a Theory of Mental Health, [w:] "Psychological Bulletin" 103/1998. Bradley G.W., Self Serving Biases in the Atribution Process: A Reexamination od the Fact or Fiction Question, [w:] "Journal of Personality and Social Psychology" 36/1978. Woods J. Y., Theory and Research Concerning Social Comparisons of Personal Attributes, [w:J "Psychological Bulletin' 106/1989. Crocker J., Major B., op. cit. Szereg ważnych uwag i wniosków z artykułu tych autorów znalazło się w poniższym rozdziale. Ibidem. Goffman E., Stigma: Notes of the Menagement of Spoiled Identity, op. cit. Abramson L. Y., Seligman M. E. P, Teasdale J., Learned Helplessness in Humans: Critic and Reformulation, [w:] "Journal of Abnormal Psychology" 87/ 1978. Aronson i współpracownicy, Psychologia społeczna..., op. cit. Jensen G. E, Galliher J. M., Ethnic Status and Adolescent Self Evaluations: An Extension of research on minority Self Esteem, [w:] "Social Problems" 30/1982. Podobne badania (por. Dion K. L., Responsis to Perceived Discrimination and Relative Deprivation, [w:] Oison J. M., Herman C. P, Zanna M. P (ed.), Relative Deprivation and Social comparison, The Ontario Asimposium, Vol. 4) - dotyczące dyskryminacji kobiet wykazały, że jeśli kobiety wiedziały, że oceniający je mężczyzna przejawia postawy dyskryminacji wobec kobiet, odbierane negatywne informacje na temat wykonanego przez nie zadania nie obniżały ich self-esteem, ale przeciwnie - ich self esteem był wyższy niż u koleżanek, które nic o tym nie wiedziały. W studium Majora (op. cit.) eseje dziewcząt atrakcyjnych pod względem urody oraz nieatrakcyjnych były oceniane przez ich rówieśnika, w rzeczywistości współpracownika badaczy. Jeśli dziewczęta nieatrakcyjne wiedziały, że oceniający je widział - były bardziej pewne, w porównaniu z dziewczętami atrakcyjnymi, że pozytywna ocena ich eseju jest 130 "131 wynikiem jego jakości. Tak więc można powiedzieć, że pozytywne wzmou nieme dla Ja z tytułu powodzenia było tu silniejsze w przypadku dziewczy nieatrakcyjnych niż atrakcyjnych. 47. Miller N., Boye D., Gerard H. B., When Failure can be Attributed to Other':. Prejudice: Self-Evaluation and Subseguent Performance, [za:] Crocker J., Major B., op. cit. 48. Crocker i współpracownicy (op. cit.) stwierdzili, że jeśli osoby czarne, która otrzymywały pozytywne zwrotne informacje od oceniających je białych, wic działy, że oceniający nie wiedzieli jakiej są rasy, ich poziom self esteem ulega I podwyższeniu, natomiast jeśli były przekonane, że oceniający wie o tym, żu są czarni - ich self esteem znacząco się obniżał. 49. Crocker i współpracownicy, op. cit. 50. Ibidem. 51. Goethals G. R., Darley J., Social Comparison Theory..., op. cit. 52. Wynika to z dwóch przyczyn: osoby podobne do nas, szczególnie pod względem cech i wartości, stanowią potwierdzenie słuszności naszych przekonań, uspokajają oraz dają nam poczucie, iż nie jesteśmy osamotnieni w naszych sądach, a także dlatego, że osoby odmienne w ważnych dla nas kwestiach wzbudzają repulsję zdarzeń z przeszłości, np. osoby agresywne przypominaj. osobie spokojnej nieprzyjemne zdarzenia z przeszłości, których psycholo gicznym tłem była agresja (por. Byrne D., Nelson D., Attractions as a Linenr Function of Positive Reinforcement, [w:] "Journal of Personalny and Social Psy chology' 1/1965). 53. Frank J. O., Psychoterapy and the Human Predicament: A Psychological Appro roach, New York 1978. 54. Np. Jerome Frank stwierdził (por. Frank J. D., Psychoterapy and the Human, op. cit.), że najgwałtowniejsze rozruchy wybuchają nie na obszarach największego ubóstwa, ale na terenach, gdzie sytuacja czarnych obywateli jest zadowalająca. Podobnie okazuje się, że w obozie w Oświęcimiu nieliczne próby buntu były podejmowane nie przez więźniów, którzy byli w najgorszej sytuacji, ale przez grupy uprzywilejowanych więźniów (Lewi, 1985, [za:] Aronson E., Psychologia społeczna, op. cit.). 55. Np. uczniowie i studenci, którzy uważali się za wybitnych, a uczęszczali do szkół o słabym poziomie nauczania, przy przejściu do lepszych szkół mają możliwość poczynienia przykrego odkrycia, ze tkwili w stanie rozkosznej ignorancji, a ich możliwości nie są aż tak wysokie. 56. Stwierdzono, że uzdolnieni studenci mają wyższe self esteem jeśli studiują w grupach, gdzie ich koledzy mają słabsze osiągnięcia, niż kiedy studiuja systemem indywidualnym. Ich self esteem ulega podwyższeniu w wyniku przejść z indywidualnego toku studiów na system studiowania w grupie koleżeńskiej. W tej nowej sytuacji zyskują oni punkt odniesienia dla swoich umiejętności, o czym pisałam wcześniej. 57. Harter S., Processes Underlaying the Construction, Maintenance, and Enhacement of fhe Self Conception in Children, [w:] Suls J., Greenwald A. G. (eds.), Psychological Perspectives on the Self, (Vol. 3), New York. 132 Gerard H. B.; Miller N., School Desegregation: A Long Term Study" New York. Zagadnieniem tym zajmowałam się w artykule Segregacja klasowa, [w:] "Wychowanie na co dzień' 1-2/1995. Hipotetycznie można założyć, że osoby z silnym ego, niską potrzebą aprobaty społecznej, odznaczające się wewnętrznym umiejscowieniem ośrodka kontroli, o wysokiej samoakceptacji, zorientowane na zadania i nonkonformistyczne będą prawdopodobnie osiągały lepsze wyniki będąc "najsłabszym wśród najlepszych"; natomiast osoby ze słabym ego, z wysoką potrzebą spolecznej aprobaty, zewnętrznym umiejscowieniem ośrodka kontroli, z niską samoakceptacją, zorientowane na relacje międzyludzkie oraz konformistyczne - lepiej będą się czuły, jeśli będą "najlepszymi wśród najsłabszych". Odpowiedź na pytanie, czy psychologicznie korzystniejsze dla osoby są grupy mało v/s znacznie zróżnicowane, może być udzielona pod warunkiem określenia kwestii: z uwagi na jakie zmienne? jeśli chodzi o Ja, odpowiedź udzielona została wyżej, jeśli chodzi o osiągnięcia na określonej dymensji, to będą one przypuszczalnie skorelowane ze zmiennymi Ja, ale gdy chodzi o takie zmienne jak "uspołecznienie" czy "tolerancja" - prawdopodobnie grupy zróżnicowane będą bardziej korzystne. . Rosenberg M., Society and the Adolescent Self Image, New York 1965. . Crocker i in., Social Stigma..., op. cit. . Ibidem. . Taylor S. E., Wood J. V, Lichtman R. R., It Could be worse: Selective Evaluation as a Response to vicimization, [w:] "Journal of Social Issues" 39/1983. . Harter S., Processes..., op. cit. Rosenberg M., Society..., op. cit. . Tesser A., Cambell J., A Self Evaluation Maintenance and the Perception of Friends and Strangers, [w:] "Journal of Personality° 50/1982. . "Basic self-categorisations determine basic valuings", op. cit. . Major B., Cozzarelli C., Crocker J. i in., The Social Constraction of Gender D~erences of values, [w:] Crocker J. i in., Social Stigma..., op. cit. . Rosenberg M., Society..., op. cit. . Harter S., Processes..., op. cit. . Tesser A. i in., Self evaluation..., op. cit. . Jones konkluduje: "Generalnie, jednostka, która może ukryć swoje piętno, jest lepiej przystosowana niż osoba, której skaza jest widoczna" (por. Jones E. E., Farina A., Hastrof A. H i in., Social Stigma..., op. cit.). . Tak np. wiele osób powszechnie szanowanych (w tym kobiet) w Polsce publicznie przyznało się do alkoholizmu. Publiczne ujawnienie choroby alkoholowej A. Osieckiej przez jej córkę, tuż po śmierci matki, było także podyktowane względami psychologicznymi - trudno jest żyć w kłamstwie. Podobnie legendarny koszykarz Magic Johnson przyznał się, iż jest nosicielem wirusa HIV. W USA szereg znanych osób ujawniło, iż były w dzieciństwie molestowane. Ujawnienie argumentowano faktem, że tłumienie tego urazu było nie do zniesienia na dłuższą metę oraz względem społecznym: podanie 133 takich informacji przez osoby publiczne ułatwi odkrycie tego stygmatu prze innych i zwolni ich z przeżywania winy z tego tytułu. 75. Badania Chassin L. i Stager S. E (Determinants of Self-Esteem among Incarteretc,i Deliquents, [w:] "Social Psychology Quarterly° 47/1984 potwierdziły, iż pcr ziom self-esteem młodocianych przestępców był niższy, jeśli zgadzali się oni zu złą opinią, jaką mieli o nich inni przestępcy, w porównaniu z self-esteem icl~ kolegów, którzy się z taką złą opinią o sobie nie zgadzali. 76. Argumentem wspierającym powyższe stwierdzenie jest powszechnie spo strzegany niski self-esteem wśród nastoletnich homoseksualistów, który ulega podwyższeniu w późniejszym okresie życia. Pragnę tylko zwrócić uwagę n.~ fakt, że wspaniałomyślna zgoda na to, iż ludzie są ofiarami warunków, w ja kich przyszło im żyć, na co często powołuje się psychologia społeczna (por np. sens stwierdzenia "nikt nie rodzi się kobietą"), oznacza jednocześnie pozbawienie osoby, przynajmniej w jakimś stopniu, jej podmiotowości. 77. Jones E. E. i in., op. cit. 78. Ibidem. 79. W języku angielskim używa się trafnego określenia solo lub token status. To ken oznacza żeton, a więc osobę, która stanowi reprezentację całej stygmaty zowanej grupy. Można sądzić, że Sokrat Janowicz pełni taką rolę wobec Bia łorusinów, a Szymon Szurmiej ma token status Żyda wobec społeczeństwa polskiego. Sytuacja taka może być, jak w tych przypadkach, nobilitująca. N;~ ogół jednak w małych uprzedzonych grupach taki status jest szczególnie psychologicznie trudny, o czym pisałam wcześniej. 80. Zjawisko to było znane od dawna, stąd tendencja do deportowania i two rzenia diaspor grup, które inne chciały zniwelować lub zmarginalizować (por np. Akcja Wisła). 81. Powyższe stwierdzenia mają, niestety, jedynie wartość hipotetyczną. Brak jest badań, które weryfikowałyby te przypuszczenia. Praktyka życiowa potwier dza jednak potrzebę osób z token statusem - reprezentantów stygmatyzowa nych grup do utrzymywania kontaktów z odległymi w sensie fizycznym gru pami własnymi, jak ma to miejsce w przypadku mniejszości narodowych, religijnych, rasowych itd., których przedstawiciele żyjąc w diasporze, poszu kują możliwości kontaktu z grupą własną. 82. Freud S., The Problem of Anżiety New York 1936, (za:] Cofer N. Ch., Appley M. H., Motywacja: teoria i badania, Warszawa 1972. 83. Aronson E. i in., Psychologia społeczna, op. cit. 84. Drwal R. Ł., Adaptacja kwestionariuszy osobowości, Warszawa 1995. 85. Adelt J., Kranas G., Zmienna aprobaty społecznej, [w:] Materiały do nauczania psychologii, Wołoszynowa L. (red.), Warszawa 1987, t. 3. 86. Strzałkowska A., Potrzeba aprobaty społecznej, [w:] Osobowość jako przedmiot diagnozy psychologicznej, Szustrowa T. (red.), Warszawa 1993. 87. Barron F., An Ego-Strenght Scale which Predicts Response to Psychotherapy, [w:] "Journal of Consulting Psychology" 5/1953. 88. Słownik Psychologiczny (red. Szewczuk W.), Warszawa 1985. 89. Drwal R. L., op. cit. . Jeden ze znanych polityków stwierdził przed kamerami telewizyjnymi, że kobiety tak nielicznie zasiadają w polskim parlamencie, ponieważ mężczyźni wiedzą jak stresującym zajęciem jest polityka i starają się kobietom oszczędzić tego trudu. . Por. stwierdzenie, iż "kobiety są zbyt mądre i uczciwe, aby zajmować się polityką '. . Np. jedna z Czytelniczek "Tany" stwierdza: "Zawsze marzyłam o tym, aby być małą sekretarką Wielkiego Szefa" (por. "Tina" 7/1996). . Przykładem tego może być ruch "Black is beautiful" (Czarne jest piękne). Interesujące jest, iż w wyniku lansowania czarnych piękności w USA możliwe stało się reklamowanie przez ciemnoskóre kobiety także perfum, i to najznakomitszych firm. Do niedawna jeszcze prawdziwe piękno i subtelność kojarzone było z rasą białą, a zapach czarnych kobiet budził pejoratywne skojarzenia. Jak widać, stygmatyzacja ma charakter kulturowy i może być redukowana albo nawet eliminowana. 134 135 Rozdział VII TEORIA STYGMATYZACJI JAKO UNIWERSALNA PERSPEKTYWA BADAWCZA Teoria stygmatyzacji stanowi nie nową, ale niedostrzeganą i marginalizowaną perspektywę poszukiwań dla szeregu nauk społecznych, umożliwiających ich integrację oraz uwzględniającą humanistyczny aspekt, jakim jest społeczna etiologia poczucia krzywdy z racji przyna leżności do grupy stygmatyzowanej. W takim rozumieniu, może zostac uwzględniony wieloaspektowy (indywidualny, społeczny, historyczny, kulturowy itp., a w planie epistemologicznym fenomenologiczny, strukturalny, empiryczno-logiczny itp.) charakter egzystencji ludzkiej, którego centrum stanowi stygmat. Integracja osiągnięć różnych nauk społecznych, jakkolwiek niezwykle trudna, wydaje się konieczna. Ogromna ilość rezultatów badań w naukach społecznych narasta w takim tempie, iż zaczynają się one dublować, a potrzeba ich integracji i wielostronnej weryfikacji staje się spraw palącą. Już na etapie jednej dziedziny, a tym bardziej w perspektywie szeregu dyscyplin nauk społecznych kumulacja wartościowych rezultatów badań wydaje się problematyczna. Tak np. w psychologii osobowości niewątpliwe osiągnięcia behawiorystów trudno jest zintegrować z osiągnięciami psychoanalityków i neopsychoanalityków. Centralne dla psychologii humanistycznej i poznawczej pojęcie "tożsamości" jest artefaktem, w ujęciu behawiorystycznym, co wyklucza możliwość konfrontacji wyników oraz dialogu uczonych'. Z tego względu osiągnięcia scjentystów i humanistów przedstawiane są jako przeciwstawne. Takie ujecie umożliwia jasne wyłożenie sposobów myślenia obu podejść, ale też utwierdza w przeświadczeniu, iż integracja tych osiągnięć jest trudna bez przyjęcia jakiejś bardziej ogólnej perspektywy myślenia i analizyz. Niezgoda uczonych może być twórcza i produktywna, o ile wynika z przyjęcia tych samych, podstawowych, aksjomatów aksjologicznych i epistemologicznych. Poszukiwanie takich konceptów wydaje się być nieodzowne i pilne. Humanistyczny nurt myślenia, akcentujący osobową samorealizację oraz skoncentrowany na zasadniczo zdrowych osobowościach i akcentujący potencjalność, "stawanie się", osoby ludzkiej3, a także podkreślający prob barier psychologiczno-społecznych tego procesu - stanowi taki aksjoiczny punkt wyjścia. Kategorie krzywdy, przemocy, opresji, niespraedliwości, uprzedmiotowienia osoby ludzkiej itp. stanowią tu jawne, nie ukryte, paradygmaty wspólnego myślenia badaczy i praktyków kręgu teorii stygmatyzacji.Współcześnie zgoda na stwierdzenie, iż ludzie są równi wobec prawa,~e osoby z grup stygmatyzowanych nie powinny być opresjonowaneołecznie jest, w świetle upowszechniania haseł demokratyzacji i prawi łowieka, coraz szerzej podzielana. W tym kontekście nie oznacza toak automatycznego, stopniowego i jednoczesnego eliminowania stygatyzacji, a raczej nadawanie stygmatyzacji bardziej wyrafinowanegoukrytego charakteru. Nieuchronność podziału na My i Oni (patrz roz. ~,~ i L2) jako elementu powszechnej nieświadomości zostaje tu poddana ~lesji równościowych i demokratycznych ideologii. Dlatego ważnym lń~yzwaniem dla nauk społecznych staje się poszukiwanie ukrytych, styg~atyzujących rytów myślenia oraz ukazywanie ich, aby mogły być prze~wyciężone i umożliwiły wyjście poza stygmatyzujące myślenie. Kategorie "stygmat" i "stygmatyzacja" stanową margines badań sze~gu dziedzin nauk społecznych. Tak np. socjologowie, którzy stosunkowo najwięcej miejsca poświęcają temu zagadnieniu, mają skłonność do paktowania stygmatu jako szczególnego ujęcia dewiacji, a mianowicie zjawiska mającego społeczną etiologię. Przypomnijmy, że rozróżnienie ~t,iędzy dewiacją a stygmatyzacją ma istotny charakter i polega na tym, j~ stygmatyzacja niekoniecznie odnosi się do behawioralnego łamania form społecznych, jak ma to miejsce w przypadku dewiacji, ale wynika ~ samego członkostwa w stygmatyzowanych grupach (np. kobiety, mniejszości narodowe, religijne, rasowe, byli kryminaliści czy byli pacjenci szpitali psychiatrycznych itp.). W tym rozumieniu nawiązuje się ~u do goffmanowskiego pojęcia "typu idealnego" i nieprzystawalności do tegoż łamania "społecznych norm'. Co więcej, sama problematyka de~viacji nie stanowi podstawowego terenu badań socjologii, co tym bardziej ~narginalizuje problematykę stygmatyzacji, jako z nią powiązaną. Także w psychologii społecznej tematyka stygmatyzacji jest traktowana ~riarginalnie, jako rzucająca światło na takie centralne dla tej dziedziny ~Gagadruenia jak uprzedzenia i stereotypy, percepcja społeczna, poznanie społeczne itp. Problematyka stereotypów i uprzedzeń jest, w rozumieniu teorii stygmatyzacji, skutkiem a nie przyczyną urażania (por. rozdział ~tropolodzy traktują stygmat przede wszystkim w kategoriach teorii in-out grup oraz w terminach kontroli społecznej, mającej odmienną egzemplifikację w różnych kulturach. W takim ujęciu zwracają się oni do 136 ~ 137 tego aspektu teorii stygmatyzacji, który uzasadnia opresyjny charakter traktowania wybranych gnzp. Jak dotąd, stygmat nie stał się znaczącym filtrem interpretacyjnym dla historyków, ekonomistów czy pedagogów. Potrzeba takiej aplikacji z dziedzin, w których jest on, jakkolwiek marginalnie obecny, wydaje się możliwa. Reasumując i poszerzając, istnieje szereg powodów, dla których wyodrębnienie subdyscypliny jaką jest stygmatyzacja wydaje się celowe': - wyodrębnienie ponaddyscyplinarnych konceptualnych i analitycznych kategorii umożliwia przełamanie zamknięcia problematyki osoby ludzkiej w granicach określonych przez perspektywę dyscyplinarną czy ograniczoną wybranym i uzasadnionym podejściem, przyjętym przez badacza w danej dziedzinie; - umożliwia także przełamanie sprzeczności, które istnieją między pojęciami teorii stygmatyzacji a kategoriami analizy, zakorzenionymi w perspektywie myślenia i badań poszczególnych dyscyplin oraz - przełamanie barier istotnie utrudniających budowanie ponaddyscyplinamych teorii; - otwiera możliwość integracji rezultatów badań prowadzonych z różnych perspektyw epistemologicznych; - umożliwia ograniczenie liczby płaszczyzn analizy (co oczywiście może być także traktowane jako niedogodność czy zubożenie); - teoria stygmatyzacji umożliwia zachowanie tych płaszczyzn analizy, które niejednokrotnie ulegają wyłączeniu z racji przyjęcia określonego paradygmatu myślenia (np. badacze dynamiki grupowej z reguły trag z pola widzenia problematykę historyczną i kulturową itp.); - ekonomizuje wysiłki wielu badaczy, których poszukiwania wzajemnie się dublują oraz sprawiają, że powstają wzajemnie sprzeczne modele konceptualne nie mające perspektywy weryfikacji (por. np. sprzeczności między teoriami socjologicznymi a poziomem self-esteem osób z grup stygmatyzowanych, rozdz. VI); ' - otwiera możliwość produktywnej dyskusji przedstawicieli różnych dyscyplin nauk społecznych, przełamując tym samym dyscyplinarne zamknięcie; - umożliwia lepsze zrozumienie takich pokrewnych kategorii typowych dla poszczególnych dyscyplin, jak np. kontrola społeczna, uprzedzenia, stereotypy i inne; - teoria stygmatyzacji inspiruje i stymuluje twórczość w ramach omawianej teorii, czego wyrazem może być zaprezentowane w pracy podejście poprzez płaszczyzny i czynniki stygmatyzacji (patrz rozdz. VIII) oraz koncept małżeństw mieszanych czy syndrom Romea i Julii (rozdz. XI); - zależność badacza od kulturowego punktu widzenia, w którym natury rzeczy tkwi, może ulec ograniczeniu, jeśli nie wyeliminowaniu. iejednokrotnie nieuświadamiany nacisk na przyjęcie tego, co dana kul~,ra postrzega jako "normalne", staje się czynnikiem interferującym w baulia; uwolnienie się od bagażu uznawanych tu i teraz norm i wartości aje się w tej perspektywie realne; - badania prowadzone z perspektywy określonej dyscypliny mogą być zbogacane dzięki podejściu i rezultatom osiąganym w ramach teorii stygmat nie jest, wbrew pozorom, teoretycznym, intelektualnym Dnceptem, ludzkim wytworem, artefaktem, ale ma swój praktyczny ekwi ~,ralent, unaoczniający subiektywne doświadczenie jednostki i przez to stanowiący przejście do realnego życia osoby doświadczanej; - doświadczenia "bycia stygmatyzowanym" stanowią ważny przekaz ~CUlturowy dla przyszłych pokoleń oraz osób z innych kultur, umożliwia~cy zrozumienie unikalnego, społecznego, ale zarazem indywidualnego ~ltarakteru stratyfikacji, interakcji, tożsamości, języka, myślenia politycz~lego, warunków ekonomicznych i zmian kulturowych dokonujących się W określonej społeczności; - dylemat rekoncylacji przez osobę dylematów związanych z Ja i sprzeCznymi dylematami różnorodności kultury stanowi kluczowe wyzwanie dla humanistyki, które może być, prawdopodobnie, pełniej i wnikliwiej przedstawione z perspektywy stygmatyzacji; - problem rozszerzającej się marginalizacji grup ludzkich, którego `współcześnie jesteśmy świadkami, stanowi punkt zwrotny w konstruo~vaniu nieantagonistycznych teorii i praktyki społeczno - politycznej, jaka ~Sżnicuje punkty widzenia takich krajów jak obszar byłego ZSRR, krajów damskich i Chin z jednej strony oraz USA z drugiej; - stygmat przez swą zmienną i efemeryczną naturę stanowi wrażliwy urometr zmian społecznych w określonym miejscu i czasie; tak np. na przełomie lat 60. i 70. dokonał się prawdziwy przełom w traktowaniu kobiet i Afro-Amerykanów w USA, co w istotny sposób zmieniło tkankę stosunków społecznych w tym kraju; w latach 80. znacznie ważniejszymi ~tategoriami okazały się ostre podziały ekonomiczne, naznaczające styg~atem takie kategorie jak "bezrobotni", "niepełnosprawni" czy "starzy"; ~v krajach Europy środkowej w wyniku przemian 1989 roku pojawiły się nowe kategorie stygmatyzacji: "bezrobotni", "bezdomni", "głodni", ulegajacy pauperyzacji ekonomiczne-społecznej "chłopi"6 czy szeroka grupa robotników wielkoprzemysłowych, państwowych przedsiębiorstw; być może także grupy byłej nomenklatury komunistycznej, które utraciły w wyniku przemian władzę a z nią intratne stanowiska i apanaże. 138 ~ 139 - w większości badań społecznych istotne jest rozumienie; teori;~ stygmatyzacji otwiera także i ponadto możliwość wpływu na rzeczy wistość, odsłaniając te pola, które umożliwiają skuteczne i racjonalna kroki remedialne i korekcyjne, ważne dla nowocześnie rozumianej pedagogiki; - omawiana koncepcja stanowi produktywny pryzmat szczególnie przydatny do analizy grup i osób opresjonowanych, które, z różnych powodów, nie manifestują swojego poczucia krzywdy lub których głos nie jest na tyle donośny, aby mógł być usłyszany i co za tym idzie uwzględniony; - z powyższego względu treści teorii stygmatyzacji mogą stanowić przyczynek do rozbudzania poczucia świadomości grupy własnej, w określony sposób stygmatyzowanej, i stanowić zaczyn ruchów emancypacyjnych; - uświadomienie sobie przez osobę faktu oraz istoty własnej stygmatyzacji stanowi punkt wyjścia do indywidualnie rozumianego procesu minimalizowania jego skutków, poprzez aktywne działania zamierzone na zmianę statusu grupy własnej lub/i uwolnienie stosownych strategii obronnych Ja, których aktualizacja może być wydatnie zintensyfikowana dzięki mechanizmom wspierającym grupy własnej (por. rozdział VI i 7CVIII); - redukowanie stygmatyzacji stanowi humanistyczną perspektyw4 aktualizacji nie tylko możliwości jednostek i stygmatyzowanych grup, ale także społeczeństwa jako całości, ponieważ stygmatyzacja jest nie tylko destruktywna dla stygmatyzowanych grup i jednostek, ale także dla stygmatyzujących; jakkolwiek stygmat jest wszechobecny i niemożliwy do wyeliminowania ze społeczeństwa, redukowanie jego negatywnych skutków stanowi treść szeroko ujmowanego procesu społecznej edukacji; - nauki społeczne, świadome na ogół wszechobecnego charakteru podziałów na My i Oni, posługują się tym paradygmatem w badaniach np. strukturalnych czy interakcyjnych lub w antropologii kulturowej przez co wtórnie następuje wzmocnienie obecności tych podziałów jako oczywistych i bezwarunkowo obecnych; - osoby silne mogą z racji stygmatu być umieszczane w słabej pozycji społecznej', np. kiedy następuje niespodziewane nabycie stygmatu; w ten sposób stygmat może uczyć, na czym polega istota siły i władzy oraz dawać wiedzę co do tego, kto kogo i w jakim stopniu kontroluje; kontrolna funkcja stygmatu ujawnia się szczególnie ostro w warunkach napięć ekonomicznych; - stygmat może być przekazywany z pokolenia na pokolenie i jako taki stanowić wiodący motyw badań biograficznych, może być także prze na bliskich stygmatyzowanego (por. courtesy stigma - roz iał VI); - odpowiedź stygmatyzowanych osób w kwestii co konstytuuje ich gmat, jest wysoce zróżnicowana i zależna od szeregu czynników spoznych, które wymagają dalszych badań; - stygmat posiada w sobie potencję, która może w niektórych przydkach być wykorzystana jako inspirująca rozwój osobowy lub przeHmie, jako czynnik dehumanizujący; zmienne związane z tym zjawi em są wielorakie i dlatego odpowiedź na pytanie, co umożliwia konktywne przepracowanie stygmatu, nie może być udzielona przez jeddyscyplinę;- w dalszej perspektywie teoria stygmatyzacji stanowić może klamrę~inającą nie tylko osiągnięcia nauk społecznych i humanistycznych, alekże szeroko pojętej kultury, np. literatury, malarstwa, filmu itp., które jllejednokrotnie stawały w obronie skrzywdzonych, kwestionowały oczy~Wistość społecznych kryteriów wartościowanias, ukazywały psycho~giczną sytuację odrzucanych itp., a więc koncentrowały uwagę na pięt~waniu, naznaczeniu, czyli stygmatyzacji.Można wskazać na szereg ważnych przyczyn, które utrudniają przyie proponowanego tu ponaddyscyplinarnego punktu widzenia, jakieTera teoria stygmatyzacji: - badacze skłonni są eksponować przyjęty w danej dyscyplinie punkt Widzenia jako integrujący i scalający pojedyncze poszukiwania badawcze ~iN ramach przyjętej i uznawanej w danej dyscyplinie teorii;- prowadzący badania nie są skłonni do zajmowania się problemaką "sąsiednich" dyscyplin, a tym bardziej prób integrowania osiąg~lęć dyscypliny, którą reprezentują z rezultatami badań dyscyplin po~ewnych;- lęk przed poczuciem niekompetencji oraz wyalienowania, jaki wiążesię z takim wielodyscyplinarnym podejściem, odstrasza od prób przekraCzania jednej i tak rozległej dyscypliny, w której badacze czują się beziecznie i profesjonalnie. Obecnie chcielibyśmy przedstawić wybrane zagadnienia konceptu stygmatyzacji jako potencjalnych kategorii umożliwiających z jednej (r)trony doprecyzowanie zagadnień już funkcjonujących w danych dysCyplinach oraz wzbogacających i konstytuujących suwerenność samego ujęcia stygmatyzacji - z drugiej. Socjologia jest dyscypliną, która umożliwia pełniejsze zrozumienie zagadnienia stygmatyzacji przez wskazanie społecznego kontekstu. Wyłonienie wymiarów stygmatyzacji oraz wskazanie na reakcje ludzi na 140 141 stygmat stanowią istotny i nie zamknięty wkład teorii stygmatyzacji dm socjologii. Każde społeczeństwo dysponuje normami i wartościami, które definiu ją akceptowane i nieakceptowane atrybuty jego członków. Atrybuty tu ulegają społecznej kontroli co sprawia, że większość z nich stosuje sią do tych norm, natomiast ci, którzy się do nich nie stosują, poddawani są karzącym sankcjom ze strony większości. To co konstruuje stygmat, jest generalnie akceptowane przez członków społeczności, a więc legitymizuje istotę stygmatu, ale także przypisane znaczenia, związano z danym stygmatem. Znaczenia te decydują o tym, czy osoba jest włączana, czy też marginalizowana przez większość. Społeczeństwa różnią ~~~~ percepcją tego, co konstruuje stygmat. Konstrukcja ta jest zakorzemuna w podzielanych normach kulturowych, wartościach i strukturze, które z kolei stanowią przewodnik, czyniący ludzkie przekonania wzorcowymi i usystematyzowanymi. Na ogół ludzie nie działają świadomie, rzadko pytają: dlaczego? Dlatego stygmat, jako refleks kultury, wartości i struktury, jest na ogół przyjmowany bezrefleksyjnie, co oznacza, że jest też pozbawiony naznaczeń moralnych. Ludzie nie mają na ogół wyrzutów sumienia z powodu bardziej czy mniej jawnej wrogości, manifestowanej wobec określonych grup ludzkich czy też uświadamiania sobie, iż pejoratywne obrazy innych oznaczają, w konsekwencji, ich dyskredytację i dyskryminację. Tak np. większość społeczeństw przyjmuje bezrefleksyjnie istnienie tabu kazirodztwa'° czy np. niejednakowy status różnych chorób (np. zawahz serca i hemoroidów). Karter" wskazuje, że ograniczony awans kobiet w pracy wynika z tego, że "czują, że są traktowane tak jak żony lub dziewczyny, przez innych mężczyzn także w sytuacjach jednoznacznie zawodowych, przez co nie mogą nawiązać profesjonalnych przyjaźni z mężczyznami", przy czym taki sposób traktowania nie jest uświadamiany ani przez jedną, ani przez drugą stronę. W społecznościach homogenicznych, w których podzielanie określonego zestawu wartości i spójna struktura konserwują społeczną stabilność stopień podzielania stygmatu będzie wysoki. Stygmat w takim ujęciu będzie czymś oczywistym, tak jak np. ukamienowanie cudzołożnicy w prowincjonalnych społecznościach greckichlz. Natomiast w społecznościach heterogenicznych, gdzie podzielanie zgody na dyskredytowanie niektórych atrybutów będzie niejednoznaczne, stygmatyzacja będzie przybierała mniej dotkliwy charakter. Może ona, w wyniku emancypacyjnych ruchów, być odrzuconal3, jak ma to miejsce w przypadku kobiet czy osób o czarnej skórze'4. Struktura społeczna definiuje podział władzy oraz zakres dyspono Dnia tą władzą przez osoby, które ją sprawują. I tak np. władza może Ić definiowana w kategoriach prestiżu, dostatku, kontroli społecznej, ożliwości wyboru grupy własnej z szerokiego lub wąskiego spektrum ~up o wysokim statusie społecznym itp. Tak więc stratyfikacja społeczna iże mieć wpływ na instytucjonalizację stygmatu'S, co powoduje głęb;~ stygmatyzację i pociąga za sobą odmowę akcesu w instytucjach eko~micznych, politycznych, edukacyjnych i społecznych. Pozycja osoby w strukturze społecznej wpływa na stopień opresyjności Ygmatu. Tak np. w Indiach system kastowy jest silniej opresyjny wobec ewidomych, którzy przynależą do niższych kast (np. żebracy) w po~vnaniu z osobami, które wywodzą się z kast wyższych i są ochraniane xez rodzinę'6. Ponadto osoby i grupy stygmatyzowane mogą być opresnowane w różnym stopniu, zależnie od wieku (np. ubodzy), płci (np. ~biety w życiu politycznym), rasy (np. Afro-Amerykanie), religii (np. Idzi wśród chrześcijan) czy języka (np. nie znający angielskiego Polacy USA)". Stygmatyzacja puszcza w ruch błędne koło, w którym ktoś, kto jest stygatyzowany, np. osoba kaleka czy analfabeta, zdobywa niższe relawrue wykształcenie, przez co staje się częściej bezrobotny i w wyniku ~o ma niższy status ekonomiczny. Tak więc błędne koło w przypadku ~up stygmatyzowanych utrudnia samorealizację, spycha osobę na marnes i minimalizuje jej efektywność, ale co najważniejsze, potęguje jesz~e stopień opresji. Stygmat może być przez osobę odbierany w różny sposób. Niejedno~otnie jest on przenoszony z pokolenia na pokolenie'$. Często jest yrażany przez przezwiska, stereotypowe obrazy obecne w mediach, ,kluzję z grupy, unikanie, ograniczenie trwania interakcji, utrudnienia awansie, przyjęciu do pracy, brak zainteresowania i traktowanie jako Millimanl9 wskazał, że np. dzieci otyłe uczestniczące w obozie dla dzie~i z nadwagą doświadczają stygmatu w trojaki sposób: przez rodziciel·kie zachowania, które wyrażają brak akceptacji i czynią otyłość central1'1ym problemem w obrazie siebie dziecka, poprzez odseparowanie takich dzieci od innych "normalnych" rówieśników oraz poprzez reżim obozowy. Stygmat związany z ciałem może ponadto łatwo być gene-ralizowa~1y na inne cechy, np. inteligencję czy relacje interpersonalne. Ekskluzja jest często wynikiem izolowania się i tworzenia enklaw przez stygmatyzowanych. Do tego prowadzi np. mieszkanie w dzielnicach zdominowanych przez podobnie stygmatyzowanych, posyłanie dzieci do "odpowiednich" szkół, ograniczanie życia towarzyskiego do grupy własnej itp. Izolowanie się daje osobie poczucie większego bezpie 142 143 czeństwa, ale jednocześnie utrudnia jej proces adaptacji z większością Zjawisko to uwidacznia się szczególnie ostro np. w warunkach poszukiwania pracy. Odczuwanie stygmatu może stanowić ważną miarę stopnia adaptacji społecznej w grupie większościowej, co postaramy się zilustrować na przykładzie białoruskiej mniejszości narodowej. Mc Gregor2° przytacza przypadek młodej kobiety, której twarz uległa zniekształceniu w wyniku ran poniesionych w walkach w okresie II wojny światowej. W Anglii blizny te stanowiły wyraz odwagi i patriotyzmu, natomiast w USA postrzegane były jako "obrzydliwe" i sprawiły, że zdecydowała się ona na operację plastyczną. Przykład ten dobitnie ilustruje społeczno-kulturowy aspekt stygmatyzacji oraz pokazuje, jak stygmat może utrudniać adaptację. Reakcje na stygmat, które zostały przedstawione w rozdziale dotyczącym wymiarów stygmatyzacji, mają wiele wspólnego z taką kategorią stricte socjologiczną, jaką jest kontrola spotecznazl. Można wskazać na trzy źródła, pełnego uprzedzeń, myślenia o stygmatyzowanych: a) Perspektywa socjokulturowa, której istotą jest przeświadczenie, że przekonania i poznanie związane są z kontekstem społecznym. W takim ujęciu np. stereotypy oraz inne komponenty społecznego myślenia stanowią rezerwuar mądrości czy podstawę rytów kulturowych, obowiązujących w danej grupie. Stanowią one przedmiot transmisji generacyjnej przez takie agendy jak media, nauczyciele, książki, rodzice itp., co dokonuje się w ramach procesu socjalizacji. Zakłada się tu, że podobnie jak stereotypy, stygmatyzujące naznaczenia mogą być nabyte poza doświadczeniem, które jest drugorzędne, w porównaniu z powiązaniami osoby z grupą oraz relacjami międzygrupowymi. Zachowanie struktury społecznej jest tu elementem konserwującym przekonania i poznanie, umożliwiającym eksploatację wybranych grup. Powyższy argument jest używany, przynajmniej w odniesieniu do USA, gdzie istnienie grup rasowych czy niewolników oraz nierówności społecznych jest w taki sposób uzasadniane. Innym alternatywnym punktem widzenia, uzasadniającym wiązanie stygmatyzacji ze strukturą społeczną, jest wskazywanie, iż kategoryzacja i stereotypy rozwijają się jako rezultaty rzeczywistych konfliktów międzygrupowych'. Egzemplifikacją takiego punktu widzenia są przede wszystkim studia historyczne, w których wykazuje się, że relacje międzygrupowe mogą ulegać zmianomz4, a wraz z nimi także stygmaty i stereotypy. b) Perspektywa motywacyjna. W przeciwieństwie do uzasadnień socjokulturowych podkreśla indywidualne źródło pochodzenia myślenia o stygmatyzowanych. Sugeruje się tu, że osoby mające uprzedzenia czy yficzne sądy o grupach stygmatyzowanych mogą czuć się zwolnione myślenia na ten temat oraz lęku czy nieprzyjemności (np. wyrzutów mienia) z tym związanych. Taki punkt widzenia znajduje oparcie postfreudowskiej teorii osobowości autorytarnej, sformułowanej przez omok która zakłada, że uprzedzenia stanowią wyraz obronny orgau przed nieakceptowanymi, nieznanymi, seksualnymi i agresywnyimpulsami. Według Freuda dzieci wychowywane w surowej, autotarnej dyscyplinie pozwalają sobie znacznie częściej na ekspresję ageywnych i seksualnych impulsów w porównaniu z innymi rówieśni i. Dziecko obronnie dokonuje projekcji własnych agresywnych imlsów na innych członków, relatywnie słabszych, i symbolicznie protypowych grup. W wyniku tego wyrasta na etnocentrycznego i autotarnego oraz politycznie i ekonomicznie konserwatywnego dorosłe. W takim ujęciu stygmatyzacja stanowi projekcję nieakceptowanych pulsów ze strony osób niestygmatyzowanych na członków relatywnie 8bszych grup oraz emocjonalną reakcję, stanowiącą odbicie lękówiązanych z tymi impulsami. Powyższy punkt widzenia nie zyskał ba~wczego potwierdzeniazb. Innym, alternatywnym uzasadnieniemiązanym z motywacją, jest przekonanie, że ludzie mają skłonność daAć wiarę przekonaniom, że świat jest zasadniczo bezpieczny, uporządewany i przewidywalny, a ludzie zasadniczo otrzymują to na coługują zgodnie z dwiema zasadami: "Nawet dobrzy ludzie czasem źle yślą o innych"2' oraz "ludzie sami są sobie winni", które stanowią ndamentalne moralne założenie myślenia o stygmatyzowanych. zyjmując założenia, że ludzie dążą do podniesienia wartości własnego co stanowi podstawowe założenie teorii self enhacement, oraz to, iż Ja et efektem porównań społecznych - można wyciągnąć wniosek, że entyfikowanie Innych, którzy stanowią przedmiot nie faworyzujących równań, stanowi ważne źródło podnoszenia wartości osobowego Ja. st to widoczne szczególnie w sytuacjach, kiedy osoba nie czuje się wnie'~. Idąc dalej tym tropem myślenia, można przypuszczać, że osoby, tbre czują niepewność co do oceny własnej wartości, będą prawdopoobnie uprzedzone oraz będą identyfikowały się z innymi podobnie jak e uprzedzonymi. Jak widać, płynie z tego wniosek, że istnieje związek Tędzy wartościowaniem Ja osoby i wartościowaniem innych grup, takosoby z niskim self esteem będą bardziej uprzedzone. Co więcej, ten~iwiązek może być precyzyjniej uzasadruony~°, jeśli wskaże się, że osobyniskim self-esteem wykazują wyraźnie wyższy negatywizm w odnie ~eniu do Ja, grupy własnej czy członków grupy obcej. Tak więc negatywizm osób z niskim self esteem wydaje się być ostoją uprzedzeń wobec stygmatyzowanych grupa'. 144 145 c) Perspektywa poznawcza (kognitywna) zakłada, że uprzedzenia i styp matyzacja są logiczną konsekwencją operacji poznawczych. Ludzie s.~ w tak wysokim stopniu zróżnicowani, a możliwości percepcyjne człowie ka tak ograniczone, że taki stan wymaga uproszczeń, jakimi są kategory zacje i stereotypizacje, a także wymusza generalizacje dotyczące człon ków danej grupy. Takie uproszczenie informacji społecznych czyni j~~ możliwymi do przetworzenia i wskazuje na indywidualną, osobową ge nezę uprzedzeń. Tak więc, gdyby uprzedzenia nie istniały jako element powszechnej nieświadomości - należałoby je wykreować. System katego rii jest więc poznawczo konstruowany raczej niż społecznie dany. Zasada, która leży u podstaw rozwijania kategorii przez osobę, to zasada zdoby wanta maksymalnej ilości danych przy minimum wysiłku32. Dlateg<· wizualne sygnały, takie jak kolor skóry czy widoczne kalectwo, ubiór itp., stanowią szczególnie ważne naznaczenim i pierwsze stymulatory ukie runkowujące kategoryzację, obok behawioralnych sygnałów od postrzeganej osoby, które pozwalają na zaliczenie jej do określonej klasy czy kul tury. Te pierwsze dane stąbilizują postawę oraz organizację postrzega nia i wartościowania informacji o członku kategorii, mogą także pro wadzić do poszerzenia i ekstremalizacji stereotypu (por. odnośnik 33) Obecność kategoryzacji może także powodować powiększenie różni między grupami oraz pomniejszenie podobieństw w ramach grupy własnej (por. teoria Tajfela). Liczba procesów poznawczych, jakie mog.~ znaleźć zastosowanie przy różnicowaniu grup, otwiera pole dla nadge neralizacji w kwestii tego, co te różnice oznaczają. Przeświadczenia cź do cech osób określonej kategorii, będą charakterystykami tego, co nie jest wprost obserwowalne i nie może być, tym samym, łatwo falsyfikowa ne, a więc takich danych jak cechy motywacyjne, intencje czy moralność Z pewnością stereotypy i uprzedzenia, jakie oferuje dana kultura, będy stanowiły tu najbardziej prawdopodobne, najczęściej wybierane, możliwości interpretacyjne. Inne, wyraźne powiązania kategorii socjologicznych i stygmatyzacji zostały przedstawione wcześniej. Zainteresowania psychologii społecznej oraz psychologii osobowości koncentrują się w perspektywie stygmatyzacji przede wszystkim na funkcjonowaniu osoby w grupie stygmatyzowanej (patrz rozdział VI), alc także na zagadnieniach związanych z percepcją społeczną, stereotypami i uprzedzeniami, wpływie stygmatu na funkcjonowanie osoby oraz doświadczeniami związanymi z "byciem osobą stygmatyzowaną", a także korelatami osobowymi stygmatyzacji (por. rozdział VI). Ważnym zagadnieniem z teoretycznego, praktycznego, ale także pedagogicznego punktu widzenia, któremu chcemy poświęcić więcej miejsca, jest za dnienie destygmntyzacji, rozumianej jako odejście od traktowania osób ,grup stygmatyzowanych jako dewiantów na rzecz traktowania ich jako nie wartościowych, jakkolwiek Innych. Do problemu tego powrócią w rozdziale XVII, w którym podkreślony zostanie wlaśnie aspekt educyjny teorii stygmatyzacji w odniesieniu do badanej mniejszości. Jednym z "kluczowych pojęć filozoficznej, metodyczno-naukowej fleksji w XX wieku stało się podejście hermeneutyczne", które ma za bą, jak stwierdza W. Dilthay, długotrwałe dyskusje i spory, dotyczące go istoty i przedmiotu. Termin "hermeneutyka" zwykło się rozumieć ja "swoistą teorię interpretacji"34, przy czym interpretacja ta odnosi się rzede wszystkim do języka, rozumianego jako najpowszechniej stosoany symbol.Perspektywa hermeneutyczna pozwoliła na ujawnienie szeregu ukrych znaczeń, jakie niosą ze sobą słowa, których sensy są nieuświaiane przez użytkowników. Szczególnie cenne wydają się tu językoawcze poszukiwania, wskazujące na stygmatyzujący i dyskryminujący- harakter języka w odniesieniu do takiej in-group, jaką stanowią kobietyrelacji z męską out-group.Stwierdzono np., że gramatyki większości języków preferują i traktują~rotekcjonistycznie męskie formy gramatyczne, np. przez umieszczanie naierwszym miejscu elementu męskiego. Tak np. mówi się: on, ona, ononie ona, on, ono); mąż i żona (a nie żona i mąż). Podobnie; kiedy wyienia się sławne pary, na miejscu pierwszym umieszcza się mężczyzn:~p. Adam i Ewa, Abelard i Heloiza, Romeo i Julia, Mistrz i Małgorzata~tp. Podobnie w potocznym języku, na przykład "panowie i panie, pierosą tanie!"Także gramatyka preferuje męskoosobowe formy, w większości języków,rzy tworzeniu liczby mnogiej rzeczowników męsko i żeńskoosobowych.k np. jeśli mamy dowolnie dużą grupę np. nauczycielek (rodzaj żeński),wystarczy, by chociaż jeden mężczyzna przyłączył się do tej grupy, przybierze ona fórmę męskoosobową (nauczyciele). Tak więc obecność mężczyzn w grupach mieszanych jest gramatycznie wyeksponowana. - Podobnie w wielu językach poprzez gramatykę podkreśla się małżeński status kobiety. W języku polskim używano w tym celu końcówek -ówna dla panien oraz końcówek -owa dla kobiet zamężnych, np. Czykwinówna ~ Czykwinowa. W języku angielskim było to podkreślane przez nieodłączite Miss (dla panien) oraz Mrs (dla mężatek). W ten sposób gramatyka Stygmatyzowała kobiety zamężne jako grupę, o względy której mężczyźni ttie powinni zabiegać, lub jeśli zabiegają, to łączyć się to może z okret4lonym ryzykiem. W języku angielskim określenie "men' ma dwojaki sens, znaczy bo 146 l~147 wiem: mężczyzna, ale także człowiek, co zawiera w sobie explicite sen. sugerujący, iż kobieta nie jest człowiekiem. Takie rozumienie potwierdzaj,i sformułowania w rodzaju: "Aby ludzie byli sobie braćmi" czy "brater stwo ludzi dobrej woli", "bractwo przyjaciół nauk" - gdzie nie wprosi, ale jednak, sugeruje się rozłączny charakter pojęć człowiek i kobieta. Niektóre funkcje czy zawody, szczególnie te, które cieszą się społ~~ cznym prestiżem chętniej są używane w formie męskoosobowej, a d~· niedawna istniały, wyłącznie, w formie męskiej, np. doktor, dyrektor, profesor, farmaceuta, poseł, sołtys, starosta, wojewoda, prezydent, buisnessmen, natomiast funkcje i zawody sfeminizowane i o niższym prestiżu nie miały swoich męskich odpowiedników, np. przedszkolanka, położna, sprzątaczka, pomywaczka itp. Takie "gramatyczne zaszere gowanie" nie tylko forowało mężczyzn do pewnych zawodów, alu czyniło groteskowymi próby nazywania osób określonej płci obsadzo nych w "nieadekwatnych" dla nich rolach, np. przedszkolanek czy poś lina (kobieta poseł). Tak więc język zawiera w sobie ukryte treści protek cjorustyczne w stosunku do niektórych grup, przez to samo stygmatyzu jące kontrgrupy. Swoistym rodzajem przekazu językowego stygmatyzującego kobiety jest literatura tzw. myzogyniczna, a więc stygmatyzująca kobiety, jak np. dowcipy o kobietach, która to literatura stanowi wdzięczne pole analizy stygmatyzacji w perspektywie językowej. Język przenosi cechy jednej stygmatyzowanej grupy na inną i staje si5~ swoistym linqua franca stygmatyzacji. Tak np. w średniowiecznej Francji słowo "kathar" oznaczało heretyka i często było stosowane jako synonim sodomity i czarownicy; zostało ono przejęte do języka niemieckiego (por. "ketzer"). Podobnie w XIII wiecznym języku angielskim określenie żebraka - bugger stanowiło synonim sodomity (sodomite). Analogicznie, miejsce spotkań Żydów, synagogue, było używane do określania grup czarownic i heretyków3s. Ważnym, choć mało zbadanym polem poszukiwań ukrytych znaczeń języka są zwierzęta, a następnie ich kojarzenie z ludźmi. Generalnie, w okresie średniowiecza analogie i metafory zwierząt dla wyjaśniania zachowań ludzi miały ogromne znaczenie. Grupy ludzkie miały swoje odpowiedniki w zwierzętach. W przypadku grup stygmatyzowanych ich reprezentanci przypisywani byli do grup, które zajmowały ruską pozycję w hierarchii. Stworzenia kojarzono z bestiami, czyli stworzeniami na pograniczu zwierząt i ludzi, które odznaczały się "nienanturalnymi" cechami. Homoseksualistów kojarzono z królikami, hienami, i łasicami; Żydów identyfikowano ze świniami (co wiązało się z koszernością) i kozłami (podobnie jak czarownice)3'. ~gzyk "stanowi zwierciadło przechadzające się po gościńcu" jak mówi I~ndhal, ale język także nobilituje rzeczywistość. Jak się stwierdza, lzystkie pogromy zaczynają się od wyzwisk. Analiza tychże stanowi ażne wyzwanie dla teorii stygmatyzacji. Niejawne znaczenie słów Była bowiem, w sposób nie uświadamiany, a więc niekontrolowany, do Ie~czeń, które mogą stygmatyzować grupy społeczne. Świadomość powyższych stwierdzeń leży u podstaw tzw. political corCtness (polityczna poprawność), ruchu zrodzonego w latach 90. w USA, lnowiącego odpowiedź różnych stygmatyzowanych grup, takich jak >biety, mniejszości narodowe, rasowe i seksualne na spychanie ich na srgines życia społecznego. Poprzez używanie określonych słów manifestuje się siłę i dominację. tk więc język może być źródłem nierównego traktowania, co uniemożwia realizację demokratycznych zasad równości, kreując nierówność ~nz marginalizację grup oraz, co za tym idzie, wyklucza dialog. Ponadto ygmatyzujące etykietkowanie niesie ze sobą silny negatywny ładunek presji, utrudniający rzeczową wymianę argumentów, prowadzących do zrozumienia. Język powinien, w tym ujęciu, nie stygmatyzować, ale ~ożliwiać porozumienie i dialog oparty na partnerstwie. Etykietowanie dzi jest szczególnie charakterystyczne dla systemów totalitarnych, gdzie Ykietki w rodzaju: "wróg ludu', "rewizjonista', "zapluty karzeł reakcji" ;y "liberał" (w opinii skrajnej prawicy w Polsce) stanowiły językowe W dzisiejszej polszczyźnie, przypisywanie przeciwnikom politycznym y nielubianym osobom i grupom społecznym negatywnych cech jest ~osobem ich poniżania, podobnie jak użycie innych słów może być wodem wywyższania się ponad "społeczny motłoch" czy "przypadkoe społeczeństwo". W tym sensie takie określenia jak "komuchy", "soliuruchy", "uwole", "kato-prawica', "Żydo-komuna", "czerwono-różoa euromenażeria" itp., którymi chętnie szermuje tak tygodnik "Nie", jak "Radio Maryja", stanowią przejaw stygmatyzacji językowej. Stygma~rzujące naznaczanie sprawia, że mniej refleksyjni odbiorcy zaczynająostrzegać tak naznaczone grupy, przede wszystkim przez pryzmat na~,riaczenia. W ten sposób "oślepiająca funkcja stygmatu" może się reali~ować: inne cechy reprezentantów tak stygmatyzowanych grup ulegajądewaluacji i marginalizacji, co w końcowym efekcie prowadzi do dehu tanizacji. Taki, pozbawiony,cech ludzkich, osobnik nie budzi współczu~ia, i może być bez najmniejszych wyrzutów sumienia pospolitowany. Werbalna dyskryminacja, która, jak wcześniej stwierdzono, nie zawsze Jest taka jednoznacznie czytelna, jest wyrazem pogardy dla partnera I~tterakcji, który w wielu krajach (np. w Anglii czy Finlandii) jest dys 148 ~ 149 kwalifikująca dla osoby, która ją stosuje. Np. w Niemczech prawnie zal~ ronione jest opowiadanie antyżydowskich dowcipów (ale np. antypol~ kich jest dozwolone). W Polsce39 werbalna stygmatyzacja nie jest jedna znacznie kompromitująca i można powiedzieć, że w zakresie political cor rectness Polska znajduje się na początku drogi, co nie oznacza, że taki kraje jak Niemcy'° czy Australia" są zawsze w tej materii correct. Zagadnienie przyzwolenia społecznego wobec stygmatyzacji stanow r osobny rys teorii stygmatyzacji, odsłaniający kulturowe różnice oraz historyczny proces zmian mentalności społecznej, wskaźnikowy dl.r stopnia przejścia od totalitarnego do demokratycznego myślenia. Przeciwdziałanie stygmatyzacji werbalnej polega na tworzeniu nowycl nazw zastępujących negatywnie wartościujące terminy, co musi się od bywać nie tylko przy poszanowaniu poprawności językowej, ale przeda wszystkim komunikacyjnej. Tak więc określenie "zwolennicy aborcji" ver sus "przeciwnicy aborcji" (w sporach wokół ustawy aborcyjnej) jest nia tylko stygmatyzujące wobec tych pierwszych, ale także nieadekwatne komunikacyjnie, ponieważ zwolennikiem aborcji jest ktoś, kto uważ;. aborcję za dobro, a szereg osób uważa aborcję za zło (nie jest więc jcy zwolennikami), ale skłonne są uważać, że ostateczną decyzję w tej spra wie może podjąć tylko kobieta, będąca w początkowym stadium ciąży. Manipulowanie językiem jest także widoczne w kwestii stosunków polsko-żydowskich, gdzie określenie antysemityzm'2, mające jednoznacz nie pejoratywne konotacje, zostało w okresie komunizmu zastąpione ok reśleniem antysyjonizm, a współcześnie niektóre środowiska chrześci jańskie używają terminu antyjudaizm chrześcijański. Wspomniane wa riacje terminologiczne na temat antysemityzmu są w rzeczywistości próba ucieczki od odpowiedzialności. Political correctness nie oznacza, że ludzie muszą, czy powinni, zmienić swoje prywatne poglądy, ale że w sytuacjach publicznych powinni przestrzegać społecznie i prawnie uznanych norm, zabraniających dyskryminacji innych ludzi. Dlatego takie określenia jak Murzyn czy Czarny zastępuje się słowem Afrykańczyk, określenie stara panna - samotna z wyboru; pensjonariusz szpitala psychiatrycznego używa się zamiast chory umysłowo, nienormalny czy wariat. Dzieci specjalnej troski zastępuje tradycyjnie stygmatyzujące określenia typu chore, upośledzone umysłowo lub opóźnione w rozwoju. Dzieci osierocone to określenie bardziej correct w porównaniu z sierotami. Określenie gey`~ czy kochający inaczej stanowią niestygmatyzujące synonimy homoseksualisty czy pedała. Określenia niepełnosprawny lub sprawny inaczej często zastępują przykre terminy inwalida czy kaleka. Terminy zakład karny i skazany zastąpiły stygmatyzujące określenia: więzienie, kryminał, pierdel, kić oraz kry alista, więzień, garownik itp. Osoby z nadwagą, puszyste lub otyłe mniej urażające określenia niż gruby czy tłusty. Romowie to określenie _ ganów'S. Związek nieformalny jest używany zamiast terminu konkuat, związek nieprawny; a określenie osoby ubogie zastąpiło słowo dny czy mocniejsze - nędzarz.Polityczna poprawność, jako postulat demokratyzujący stosunki mięyludzkie i destygmatyzujący naznaczone grupy, nie jest jednoznacznieprobowany, a przeciwnie, budzi liczne kontrowersje. Dla wielu ludzi litical correctness oznacza bowiem formę ukrytej cenzury, zmuszającej ytkowników języka do tuszowania swoich rzeczywistych przekonań "nazywania rzeczy po imieniu", jest źródłem hipokryzji. Ponadto, arguentują przeciwnicy, wprowadzanie political correctness zmusza do wpro adzenia do języka np. polskiego określeń obcych, np. gey, co oznacza chwaszczanie języka, a przede wszystkim nie jest powszechnie zromiałe lub może mieć groteskowy charakter, jak w przypadku określe ~ia "kapela tumska" (zamiast cygańska) czy propozycji zmiany nazwy Placu Inwalidów" w Warszawie na "Plac Niepełnosprawnych" itp. - Innym argumentem jest także ten, że postulaty political correctness pro~vadzą do wynaturzeń życia społecznego, w którym zwrócenie się mężCzyzny do kobiety słowami: "ślicznie pani wygląda" lub "roztacza pani cudowną atmosferę' może być potraktowane jako rodzaj molestowania Wydaje się, że należy rozróżnić ekstremalną, nadmierną poprawność zykową, która prowadzi do dezindywidualizacji mówcy oraz sprowa '~iza sferę tematów tabu, od posługiwania się językiem w sposób cywi~lzowany, kulturalny, pozbawiony stereotypów, otwierający perspektywę dla pozytywnego myślenia i wymiany argumentów, wyrażający szacunek akceptację dla odmienności partnera. Jest on kluczem do komunikacji ~tatysfakcjonującej, tak w merytorycznym jak i osobowym planie. Język, jak starałam się naszkicować w powyższym fragmencie, stanoWi wdzięczne pole odkrywania ważnych mechanizmów stygmatyzacji Oraz przestrzeń, w której może dokonywać się destygmatyzacja. Historia, w szczególności Zachodnia`, dhzgo koncentrowała uwagę na osobach wpływowych i zwycięskich, takich jak królowie, generałowie, arystokraci czy biskupi, spychając w ten sposób na dalszy plan rzesze ftygmatyzowanych grup - żebraków, wieśniaków, heretyków, homoseksualistów, prostytutki, umysłowo chorych itp. W ten sposób historia udawała się umacniać pewien stereotyp myślenia, dzielący ludzi na sługi i panów. Przy czym, co gorsze ci którzy mają władzę, stawali się jej bezprawnymi posiadaczami. W takim ujęciu osoby będące przy władzy stanowią wyalienowany 150 [ 151 z szerszego społeczeństwa, mało reprezentatywny dla kultury i społa czeństwa, symptom rzeczywistości. W perspektywie teorii stygmatyzacji najistotniejszym zadaniem histor~ jest pokazanie związków zdarzeń, które wynikają ze zmian społecznych Ciągłość historii nie może być dostrzeżona, jeśli historycy będą się kon centrować na wykadrowanym urywku czasowym, a ich uwaga na wyh ranych, prominentnych osobach. Ponadto rozpowszechnionym błędem, popełnianym przez historyków. jest optymizm związany z upływem czasu, który oznacza przyjęci, a priori założenia, iż "świat zasadniczo zmienia się na lepsze". Historia niesie z sobą ugruntowywane, silnie zakotwiczone ryty myj lenia, w rodzaju: X zrobił to, więc Y zrobił tamto; albo w bardziej anta gonistycznym tonie: sławić należy X, ganić Y. Walka przeciwieństw w rodzaju dobra ze złem, porządku z chaosem, określoności i jednozna czności z wieloznacznością4'; czy w nowszych badaniach tendencj ~ demokratycznych z totalitarnymi - stanowią często praktykowany skrypt czy okular, poprzez który próbuje się pokazywać rzeczywistość. W wyni ku tego powtarzanie i przypominanie historii oznacza konstytuowania i rozpinanie granic między My i Oni. Historia zapisana w języku jest h~ czymś w rodzaju zaklęcia, odzwierciedlającego fizyczną walkę'. Człowiek jest podmiotem i realizatorem historii, która rozgrywa się n.~ arenie publicznej, gdzie realizowana jest władza. Wyjątek stanowią tu dy skredytowane czy pomijane zdarzenia losowe, w rodzaju np. prywatnych zdarzeń. Naukowa czy "obiektywna" historia niesie ze sobą zawarto w niej explicite moralne bądź teologiczne słownictwo. Problem języka historia pozostawiała poza sferą własnych zainteresowań i feministki czy strukturaliści przejawiali znacznie większe zainteresowanie tą problematyką. Grupy stygmatyzowane w historii były, i w znacznej mierze są, widziane przez pryzmat kilku, w określony sposób interpretowanych, cech, a wykluczenie ich ze społeczeństwa oznacza, w konsekwencji, wyeliminowanie ich z historycznego dyskursu. Prace historyków nad trzema stygmatyzowanymi w okresie średniowiecza i później grupami, tj. heretykami, homoseksualistami i Żydami, pozwoliły na ustalenie szeregu strukturalnych podobieństw w stygmatyzacji. I tak, do podstawowych stygmatów należały znaki na ciele, które zaczynały nabierać szczególnych znaczeń. "Znaki na ciele zaświadczają o czymś niezwykłym i złym, co odnosi się do moralnego statusu naznaczonego" pisze Goffman'9, dlatego symbolika ciała była tu bardzo ważna. Także aparycja człowieka jest najbardziej społecznie dostępnym znakiem stygmatyzacji. Kult Chrystusa w średniowieczu przybierał charakter metaforyczny. ociaż sam Chrystus traktowany był jako rzeczywista postać, to np. ra y Chrystusa (stygmaty) traktowane były metaforycznie jako rany bitewne. dobnie metaforyczny, oparty na przeciwstawności, kult dotyczył różych części ciała Chrystusa. Górna jego część, a szczególnie głowa, krew lerce były czczone, natomiast dolnymi pogardzano. Dotyczyło to zwłacza organów seksualnych, odbytu i odchodów. Dlatego Europa stygmatyzowała rzeźników, fryzjerów, kuśnierzy, t~ostytutki, chirurgów, a więc tych, którzy mieli do czynienia z krwią, łosami, skórą, mięsem (ciałem)°. W tradycji i mądrości ludowej księźniczki miały alabastrową skórę, iążęta natomiast silne i szerokie ramiona; chłopi zaś byli brudni, zde~ormowani i niedożywieni. To tworzyło podstawową kalkę myślenia,~y której fizyczność stanowi odzwierciedlenie moralnego i społeczne(r) statusus'.- Z fizycznością osoby silnie związany był jej ubiór, który był wówczasnieporównanie bardziej znaczący społecznie niż dziś. Szczególnie doczyło to kultur "tradycjonalnych", w porównaniu z tymi, w których,dosługiwano się pismemsz. Kultury takie przywiązywały także dużoiNiększe znaczenie do wystawnego życia, z maskami i wizualnymi dysnkcjami, odróżniającymi ludzi różnych stanów53. -Zastanawiające wydaje sig, dość powszechne w Europie i USA, nada~rVanie różnego znaczenia chorobom. Niektóre z ruch postrzegane są jako hardziej, inne jako mniej wstydliwe. Np. rozpowszechniona operacja usunięcia macicy, prostata, choroby dermatologiczne czy hemoroidy 'ostrzegane są jako bardziej wstydliwe, w porównaniu z zawałem serca, ~9nigreną czy chorobami laryngologicznymi. Także rak, jeśli jest krtani, wydaje się mniej "kompromitujący" niż np. rak odbytu. Prawdopodobnie aakie wartościujące i nieracjonalne asocjacje są skutkiem zapoczątkoWanego w średniowieczu podziału na górną - "lepszą" - część ciała ~ dolną - "gorszą'. W niektórych dolegliwościach dopatrywano się a to błogosławieństwa, a to znów przekleństwa, jak np. w trądzie'. Historycy, dzięki analizie stygmatyzacji heretyków, homoseksualistów 1 Żydów wskazują na szereg strukturalnych podobieństw w stygmatyzacji. Podobieństwa te następnie stanowiły mentalną kalkę, która miała 9Gastosowanie do innych grup stygmatyzowanych, takich jak czarownice, kryminaliści, szaleńcy czy osoby ubogie. Podobieństwa te można podzie~ić na trzy grupyss: Funkcja społecznych pośredników. Aktorów dramatów społecznych można szeregować na skali centralność - peryferyjność. Margines, obrzeża i pogranicza są w jakiś sposób odmiennymi przestrzeniami, oskarżanymi 152 153 o niejednoznaczność i władzęsb. Historycznie, stygmatyzowani częst~· funkcjonują jako społeczni pośrednicy, jak ma to miejsce w przypadku tłumaczys', znachorów, handlarzy, magików czy komediantów. Taka po5 rednicząca, dwuznaczna rola sprawiała, że byli oni z racji swojego, nie jednoznacznego statusu, szczególnie narażeni na stygmatyzację. Żydzi, wędrowni kupcy, jednocześnie pełnili rolę tłumaczy i dzięki nin ~ nauka chrześcijańska wzbogacona została o wątki arabskie i klasyczne Równocześnie stali się oni dogodnymi obiektami stygmatyzacji. Podat ność na stgmatyzację, jak w przypadku Żydów, wiązała się także z ak tywnością ekonomiczną. Interesujący jest związek między stygmatyzacją a rozwojem przemysłu tekstylnego, co powodowało wzrost liczebny wędrownych handlarzy tekstyliami. Podobnie rozwój przemysłu wełnianego sprawiał, że wiejscy pasterze owiec i wiejscy tkacze zaczynali być coraz bardziej związani ze zurbanizowanymi ośrodkami i międzynarodową komercją. Stali się oni osobami przemieszczającymi się w interesach, przez co podatnymi na różna obce idee a także fluktuacje rynkowes8. Podobne, nowe warunki pracy nic' tylko pasterzy i tkaczy, ale także np. młynarzy wydawały się predystynować ich do przyjmowania nowych idei59. Także czarownice rekrutowały się z kobiet żyjących na skraju wsie°. Przeważnie były kobietami w okresie pokwitania, stojącymi u progu wdowieństwa, które spadek aktywności seksualnej kompensowały rzucając uroki. Pośredniczyły także między naturalnym i nienaturalnymi światami. Mężczyźni, którzy potrafili leczyć oraz położne stanowili pośredników między zdrowiem i chorobą, żebracy i właściciele zajazdów mieli styczność z licznymi osobami różnej proweniencji: starcyb' stanowili źródło wiedzy na temat tego, jak i dlaczego umierali ludzie, ponadto byli ważni dla socjalizacji dzieci i przenoszenia etosu grupowego. Wszystkie te grupy stanowiły, z racji funkcji pośrednictwa kulturowego, dogodne obiekty stygmatyzacji. Cechy atrybucji. Jest zaskakujące, że opis grupy stygmatyzowanej ulega redukcji co do ilości cech, a pojedyncze, często nieistotne, charakterystyki stają się dominującymib2. Atrybuty związane z ciałem oraz nienaturalna seksualność stają się pierwszoplanowymi cechami charakterystycznymi dla omawianej grupy. Niejednokrotnie oskarżenia stanowiły swoistą odwrotność rzeczywistych cech, np. Żydzi byli oskarżani o profanację hostii i rytualne mordy, co stało w sprzeczności z prawem kosher, tyczącym się przygotowania i przechowywania pożywienia. Podobnie jak oskarżenia o zatruwanie studni kłóciły się z przestrzeganiem praktyk sanitarnych oraz przestrzeganiem higieny osobistej przez Żydów. Także "heretycy" pomawiani byli niejednokrotnie o brak czystości sealnej oraz zainteresowanie pieniędzmi. Były to dwa dominujące wątki żeń na przełomie XII i XIII wieku. Wątki te stoją w wyraźnej sprzeości z zasadami klerykalnego posłuszeństwa i zalecanej ascezy. Zarzuty nieokiełznanej seksualności powtarzały się także w odnieeniu do czarownic. Oskarżone o praktykowanie czarów kobiety yznawały się pod presją tortur do udziału w orgiastycznych sabatach czarnych mszach, w trakcie których całowały diabła i jadły ludzkie nętrzności, co z kolei było sprzeczne z komunią świętą jako spo_ ariem ciała Pana. Wszelkie inne oskarżenia, jeśli nie były seksualne, to stanowiły wyraz adzieży seksualności i sił witalnych (płodności, nowo poczętych dzieci, razę bydła, zatruwanie studni, niszczenie zbiorów itp.). s Instytucjonalizacja stygmatu. Istnienie homoseksualistów, heretyków Żydów jako grup stygmatyzowanych było przeciwstawiane życiu za~tonnemu oraz stanowiło rodzaj sprawdzenia i potwierdzenia niezmien~iości chrześcijańskich prawd w społeczeństwie feudalnym. Instytucjo~talizacja stygmatyzowanych (poprzez np. Inkwizycję, usankcjonowane fezie Żydów czy sądowe prześladowania homoseksualistów) czyniła j~ardziej wyraźnymi różnice między nimi a społeczeństwem chrześci~pn. Uzupełnieniem tego było: a) naznaczanie stygmatyzowanych spec~dlnymi ubraniami czy oznakami oraz b) wystawianie reprezentantów stygmatyzowanych grup w publicznych miejscach. Goffmanb' wykazuje na ważność standaryzacji ubrań dla członków "instytucji totalitarnych" w rodzaju więzień, szpitali dla umysłowo chorych, wojska, policji itp. Najogólniej rzecz biorąc, pełnią one funkcję naznaczającą i w konsekwencji dehumanizującą poprzez unicestwienie Wszelltich oznak prywatności osoby i czynienie stygmatyzowanego kwintesencją osoby publicznej. Obecność dystynkcji identyfikacyjnych oznaczałaby bowiem prezentację wieloznaczności, a ta była najbardziej niebezpieczna i zagrażająca. XIII i XIV - wieczni hiszpańscy i francuscy Żydzi, podobnie jak skru~zeni heretycy oraz, w późniejszym okresie, żebracy i pospolici złodzieje - zobligowani byli do noszenia naznaczających łat na ubraniach. Heretycy i Zydzi nosili specjalne płaskie i okrągłe kapelusze, przez co byli wyeksponowani i stanowili łatwy cel dla szyderstw i obraz. Fizyczne t~aznaczarue w celu poniżania, obrażania i wyśmiewania było także stosowane wobec chłopów ze wsi, kobiet lekkich obyczajów oraz dewiantów seksualnych. Do XVII wieku kary finansowe i więzienie stanowiły praktykowaną formę karania tych grup. Stygmatyzowani nie mogli także swobodnie poruszać się po mieście. 154 155 Inną formą naznaczania było zmuszanie ich do chodzenia np. wokul kościołów. Od skazanych oczekiwano publicznych przeprosin na schc~ dach kościoła lub progu szubienicy. Najogólniej można powiedzieć, ż~~ forma wystawienia stygmatyzowanych osób na widok publiczny w cel v całkowitego pozbawienia ich własnej godności stanowiła podstawowy, powszechnie akceptowaną formę kary, napiętnowania i zemsty. Tworzo no także odizolowane miejsca w rodzaju gett czy miejsc dla trędowatych W ten sposób następowało podkreślenie różnic między stygmatyzowa nymi i niestygmatyzowanymi, czyniąc ich bardziej widocznymi oraz og raniczając możliwość kontaktów z nimi. Jak więc widać na tych przykładach, historia może dostarczyć bogateg~· materiału odsłaniającego strukturalne kalki naszego myślenia w kate goriach stygmatu i umożliwić tym samym, jeśli tego zechcemy, wyjściu poza stygmatyzujące myślenie. Stygmatyzacja pozostaje w istotnym związku z tym co jest uważane z;~ społecznie sprawiedliwe lub niesprawiedliwe. Prawo w pewnej mierze'w sankcjonuje to co społecznie uważa się za "normalne", "prawidłowe", "właściwe" oraz to "jak być nie powinno". Dlatego stygmat i sprawiedliwość pozostają ze sobą we wzajemnej relacji i pełnią podobną funkcjt~ wprowadzania członka społeczności w porządek sensów otaczającego świata, poprzez wskazanie granic, które nie powinny być przekraczane. Oba pojęcia - "stygmat" i "sprawiedliwość"- nie są jedynie poznawczymi konceptami, które mówią o tym "co jest", ale stygmat dotyczy czego więcej niż tylko zróżnicowanie ludzi, a sprawiedliwość jest czymś więcej niż scenariuszem legalnego porządku. Stygmat stanowi instrument kontroli społecznej, związanej z dystrybucją kar, nagród itp. Jest cechą wszystkich społeczeństw, ale społeczeństwa różnią się w kwestii tego, co jest przedmiotem stygmatyzacji. Tak stygmat jak i sprawiedliwość mówią wiele o tym, jak ludzie w danej społeczności myślą o świecie, jaki jest i jak go zmieniać. Tak stygmaty jak i sprawiedliwość wprowadzają porządek społeczny. Lerner`~ stwierdza: "Istotą charakterystyki istniejącego świata jest istota sprawiedliwości. Mówiąc, że coś jest podobne a coś innego różne, angażujemy nie tylko sąd o fodzaju, ale także sąd o tym, jakie atrybuty powinny być traktowane jako odpowiednie do tych rozróżnień, np. kobieta a mężczyzna". Za Bergerem używa się znanego w socjologii określenia "legitymizacja" (legitimation), co oznacza "społecznie zobiektywizowaną wiedzę umożliwiającą wyjaśnienie sprawiedliwego charakteru porządku społecznego". Taką legitymizację może stanowić prawo boże (divine justice), prawo natury (natural justice) czy prawa człowieka (human justice), najstarsze są rewa naturalne. Prawo stanowi czynnik rozróżniający ludzi na tych, brzy je przestrzegają (większość) i tych, którzy je łamią (mniejszość). ten sposób także prawo może być postrzegane jako źródło podziałów 1 My i Oni. W Polsce współcześnie, w wyniku ustaw prawnych, protekcjoniącznie traktujących samotne matki, nastąpiła ich wyraźna destygma~~acja; natomiast, w wyniku delegalizacji aborcji, pogłębiła się styg~tyzacja kobiet usuwających ciążę. 156 Przypisy: 1. Paszkiewicz E., Struktura teorii psychologicznych, Warszawa 1983. 2. Gilligan C., In a Different Voice: Psychological Theory and Women's Developmern, Cambridge Ma 1982. 3. Teorie samorealizacji, [w:] Czykwin E., Samoświadomość nauczyciela, op. cit. 4. Schur E., Labeling Women Deviant: Gender, Stigma and Social Control, Philadel phia 1983. 5. Becker G., Growing Old in Silence, Berkeley 1980. 6. Chałasiński podkreślał awans społeczny chłopów polskich po II wojnica światowej, którego spektakularnym przejawem stało się określenie "rolnik" zamiast "chłop" oraz przemiany treści i znaczeń, które za tymi etykietkanm stały. Pytaniem jest, czy po 1991 roku proces ten nie ulega odwróceniu. 7. Ablon, Little People in America, New York 1984. 8. Por. np. W. Gombrowicza "Ferdydurke' czy "Iwona księżniczka Burgunda", A. Millera "Czarownice z Salem" oraz wiele innych 9. Ibidem. 10. Fox, The Red Lamp of Incest, New York 1980. 11. Kamer R. M., Some Effects of Proportions on Group Life: Skewed Sex Ratios an,l Responses to Token Women, [w:] "American Journal of Sociology' 1977. 12. Kazantzakes N., Grek Zorba, Warszawa 1986. 13. Lomax L., The Negro Revolt, New York 1962. 14. Ladner J., The Death of White Sociology, New York 1973.15. Jak się to stało np. w wyniku uchwalenia ustawy antyaborcyjnej w Polsceprzez co kobiety dokonujące aborcji traktowane są jako naruszające prawo.16. Mechta V, Vedi, New York 1982. 17. Becker G., Outsidera: Studies in the Sociology of Deviance, New York 1963. 18. Freidson E., Disability as a Social Deviance, [w:] M. B. Sussman (ed.), Sociolog y and Rehabilitation, Washington 1965. 19. Millman M., Such a Pretty Face: Being Fat in America, op. cit. 20. McGregor, After Plastic Surgery, South Hadley Ma 1979. 21. Meier R.E, Prospects for Control Theories and Research, [w:] J. P Gibbs (ed.). Social Control: Views from Social Science, Beverly Hills 1982. 22. Cox O. C., Caste, Class and Race, New York 1984. 23. Levine R. A., Campbell D. T., Ethnocentrism: Theories of Conflict, Ethnic Atti tudes and Group Behaviour, New York 1972. 24. Ashmore R. D., Del Boca E K., Psychological Approaches to Understanding In tergroup Conflicts, [w:] P. A. Katz (ed.), Towards the Elimination of Racism, New York 1976. 25. Adorno T.W., Frenkel-Brunswik E., Levinson D: J., Sanford R. N., The Authori tarian Personality, New York 1950. 26. Ashmore i inni, op. cit. 27. Zgodnie ze znanym powiedzeniem "bad thinks happen to good people'. 28. Taylor S. E., Adjustment to Threatening Events: A theory of Cognitive Adaptation, [w:] "American Psychologist" 38/1983. 29. Willa T. A., Downward Comparison Principlęs in Social Psycholagy; [in:] Psychological Bulletin 90/1981. ' ~, Crocker J., Schwartz L, Prejudices and Ingroup Favoritism in a Minimal Inter ~'oup Situation: Effects of Self esteem, [w:] "Personalny and Social Psychology Bulletin° 11/1985. Wilska-Duszyńska B. badała sympatię młodzieży do różnych narodów, iw tym do "Kordylczyków' - narodu nieistniejącego. Okazało się, że stosunek pozytywny jak i negatywny do "Kordylczyków° był skorelowany z ogólnym poziomem negatywizmu, jaki wyrażali badani. Osoby, które nie lubiły innych tlarodów, skłonne były także rue lubić "Kordylczyków". Badania potwierdzają powyższe wnioski, wysunięte przez Crocker i innych. Rosch E., Principles of Categorisation, [w:] E. Rosch, B. B. Lloyd (ed.), Cognition and Categorisation, New York 1981. Badania Ewy Nowickiej, dotyczące stosunku do innych narodów i ras, przeprowadzone dla CBOS w 1988 roku i powtórzone w listopadzie 1998 roku na reprezentatywnej próbie Polaków powyżej 15 roku życia, pozwoliły autorce wysnuć następujące wnioski: "Interesujące zmiany dokonały się w stereotypach pięciu grup, wobec których mamy największy dystans: Cyganów, Murzynów, Chińczyków, Arabów i Zydów. W opisie respondentów częściej wyróżniają się oni cechami zewnętrznymi (kolor skóry, włosów, cechy twarzy I ubioru). Dla ponad 1 /4 badanych Cyganie są czarni, ciemni, śniadzi, a nawet są Mulatami. Również Żydzi są przez znaczną część społeczeństwa opisywani w kategoriach wyglądu: blisko 47% zwraca uwagę na ich ciemniejszą cerę, a 11% na czarne oczy, "charakterystyczny nos', "brody', "pejsy', "duże uszy'. To, Że Żydów, których nie spotykamy na co dzień, opisujemy jako osoby wy~óżniające się cechami zewnętrznymi i ubiorem sugeruje, że media (a szczególnie TV) informują o takich cechach wyglądu "typowego Żyda", [w:] "Gazeta Wyborcza" z 1 II 1999. . Ricoeur P, język, tekst, interpretacja: wybór pism, Warszawa 1989. . The Dilemma of Difference. A Multidisciplinary View of Stigma, Ainlay S. C., Becker G., Coleman L. M. (ed.), New York-London 1986. . Boswell J., Christianity Social Tolerance, and Homosexualiią, Chicago 1980. . Russell J. B., Satan: The Early Christian Tradition, Ithaca 1981. . Por. np. prace Michała Głowińskiego, dotyczące nowomowy i języka propagandy PRL . Przypomnieć tu należy "rozszyfrowanie' przez L. Moczulskiego skrótu PZPR jako "Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji', czy nazwanie przez ministra Pałubickiego prezydenta Kwaśniewskiego "Prezydentem wszystkich ubeków". Podczas mszy na Jasnej Górze rolnicy śpiewali: "bronić będziemy ducha, aż się rozpadnie w proch i pył żydowska zawierucha". Wiceminister zdrowia, Kazimierz Kapera nazwał homoseksualistów "zboczeńcami", za co został zdymisjonowany przez ówczesnego premiera K. Bieleckiego. Wicepremier Kołodko nazwał "Gazetę Wyborczą" "Gazetą koszerną" itp. ~0. Do legendy przeszło sformułowanie, wygłoszone w Bundestagu przez Joschkę Fischera, ówczesnego lidera Partii Zielonych, który zwracając się do prezydenta Weizackera, użył słów: "Za przyzwoleniem, jest pan dziurą w dupie'. ~1. Premier Australii Paul Keating w wystąpieniu parlamentarnym przyrównał 158 159 lidera opozycji, który uprzednio uporczywie powracał do tych samych z, rzutów, do "psa, który uparcie wraca do swych rzygowin". 42. Termin "antysemityzm" powstał w Berlinie w 1879 r., a jego autorem b~ I Wilhelm Marr. Jest on nonsensowny etymologicznie, ponieważ istnieje szerey~, narodów semickich (np. Arabowie). Termin ten jednak bardzo szybko si~, upowszechnił i wszedł do wszystkich języków europejskich prawdopodobnie dlatego, że wówczas był nobliwym, chłodnym, naukowym pojęciem. 43. Musiał S., Kadisz za księdza, (w:] "Gazeta Wyborcza" z 9-10 I 1999. 44. Gey w języku angielskim oznacza "wesoły, pogodny, barwny' i ma jedna znacznie pozytywną konotację. 45. Romowie to własne określenie dużej części, ale nie wszystkich, Cyganów W ich języku słowo "Rom' znaczy "Człowiek". Cyganie, posługujący się dia lektem, nazywają siebie np. Sinti (w Niemczech), Manusz (we Francji), itp. 46. W tekście tym wykorzystano materiały z artykułu Howarda M. Solomona, Stigma and Western Culture: A Historical Approach, (w:] The Dilemma of Differ ence, op cit. 47. Braudel W. J., Historia i trwanie, Warszawa 1999. 48. The Dilemma..., op. cit. 49. Goffman E., Social Stigma, op. cit. 50. Le Goff J., Sakiewka i życie: gospodarka i religia w średniowieczu, Gdańsk 1997.51. Darnton R., Peasants Tell Tales: The Meaning Mother Goose, [w:] Darton R. (ed.),The Great Cat Massacre and other Episodes in French Cultural History, New Yorb1984. 52. Solomon H. M., Scheme and Chemise: Ceremonies of Dressing and Llndressin;~ in Early modern Culture, unpublished manuscript, [w:] Dilemma, op. cit. 53. Wamer J., Joan of Are: The Image of Female Heroism, New York 1981. 54. Sontag S., Choroba jako metafora, Warszawa 1999. 55. Mc Aloon J. J., Rite, Drama, Festival, Spectacle: Rehearsals toward a Theory r·/ Cultural Performances, Philadelphia 1984. 56. Dilemma of Difference, op. cit. 57. Por. angielskie powiedzonko: translatora are traitors ("tłumacze to zdrajcy").58. Lis C., Solly H., Poverty and Capitalism in Pre-industrial Europe, New York 197959. Ginzburg C., The Cheese and the Worms: The Cosmos of the Sixteenth-century,Baltimore 1980. 60. Demos j. P, Entertaining Satan: Witcheraft and the Culture of Early New Eri gland, New York 1982. 61. Bever E., Old Age and Witchcraft in Early modern Europe, [w} Stearns P. N (ed.), Old Age in Pre-industrial Society, New York 1982. 62. Becker H. S., Outsidera..., op. cit. 63. Bullough V. L., Brundage j., Sexual Practices and the Medieval Church, New York 1982. 64. Goffman E., Social Stigma..., op. cit. 65. Demos J. P, Entertaining Satan..., op. cit. 66. Goffman E., Social Stigma..., op. cit. 67. Solomon H. M., Scheme and Chemise... op. cit. 68. Davis N. Z., Charivari, Honor and Community in Seventeenth-century Lyon and Geneva, [w:] MacAloon J. J. (ed.), Rite, Drama, op. cit. CZEŚĆ II BADANA MNIEJSZOŚĆ W ŚWIETLE TEORII STYGMATYZACJI 160 Rozdział VIII ZAłrOŻENIA BADAŃ Wł;ASNYCH Przedmiotem podjętych przeze mnie badań jest stygmatyzacja praosławno - białoruskiej mniejszości w Polsce. Podjęcie badań nad mniej~ościami, ze szczególnym uwzględnieniem tej właśnie, ma szereg przy 1. Istnienie tej grupy jest zagrożone. Jej asymilacja i akulturacja postęI~je w takim tempie, że procesy demokratyzacji rue są w stanie skute~ie ich zatrzymać'. 2. Zderzenie dwóch mentalności, większościowej i mniejszościowej (co orałam się zaprezentować w rozdziale L3) skłania stronę polską do reali~wania we wzajemnej interakcji roli "kata", natomiast strona prawoawno - białoruska występuje tu w roli "ofiary" (do problemu niesymeyczności relacji wzajemnych jeszcze powrócę).3. Badana grupa mniejszościowa może być ilustracją szerszego moderelacji mniejszość - większość, w której strona mniejszościowa jestoba i stawia stosunkowo słaby opór presji asymilacyjnej ze strony więk 4. Polska jest krajem prawie jednolitym narodowo, w którym mniejości autochtoniczne stanowią niecałe 2%. Ponadto jest to kraj, w któ zdecydowana większość obywateli (około 98%) została ochrzczoych w Kościele rzymskokatolickim. Polska jest więc krajem prawie mogenicznym, co stanowi ewenement na skalę światową. Stosunkoo wysoka jednorodność narodowa, językowa i religijna obywateli lskich sprawia, że zdecydowana większość Polaków pozbawiona jest oświadczenia osobistego kontaku z odmiennością etniczną, religijną lub zykową. Istnienie autochtonicznych mniejszości narodowych, nie zaażających suwerenności Polski, których przedstawiciele mówią po pol ~icu, są od wieków związani z Polską, chrześcijan i Słowian, a takimi są ~trzedstawiciele mniejszości białorusko - prawosławnej, stanowi natural~ą szansę doświadczenia kontaktu z niezagrażającym Innym. 5. Stosunek młodych Polaków do Innych uległ znaczącemu pogorIzeruu2, a przecież nigdy, szczególnie wobec sąsiadów, nie był on zbyt 163 6. Pogorszeniu uległ także stosunek młodych Polaków do samych sic' bie3. Samoakceptacja stanowi ważny wskaźnik zdrowia psychicznegź a jej spadek może stanowić sytuację dysonansową, która z kolei może ewokować zachowania kompensujące kosztem innych grup, np. mniej szościowych. 7. Białorusko - prawosławna mniejszość narodowa mieszkająca w Pols ce nie identyfikuje się z Republiką Białoruś, a za swoją ojczyznę zamiesz kania uważa Polskę'. Z tego względu omawiana mniejszość jest żywotnie zainteresowana pomyślnością wspólnej ojczyzny, jaką jest Polska. W ta kim ujęciu przedstawiciele białorusko - prawosławnej mniejszości jawi. się wartościowym partnerem dialogu o sprawach polskich. Dialog taki mógłby stanowić przesłankę przełamania tego, co nazywa się "polskie ~ piekłem". 8. Jakkolwiek stosunek do Innego jest wartością autoteliczną, to wart~· dostrzec, że niedawny akces Polski do NATO oraz nieodległe wstąpieniw do Unii Europejskiej otworzy jeszcze szerzej granice naszego kraju dl.. przybyszów z różnych stron świata. Pozytywne doświadczenia układa nia przyjaznych relacji codziennych z przedstawicielami autochtoni cznych mniejszości mogą stać się wartościową lekcją tolerancji i dialog~~ w kontakcie z "trudniejszymi" Innymi. "Trudniejszymi", bo - prawdm podobnie - nie znającymi języka polskiego, polskiej mentalności, odmien nymi religijnie, rasowo i traktującymi Polskę przede wszystkim merkan tylnie. 9. Mniejszości narodowe w PRL traktowane były albo wrogo (por. n~· Akcja Wisła, tzw. "wydarzenia marcowe"), albo jako tabes, albo jako ar gument przetargowy w rozmowach z władzami państw, gdy upomin:~ no się o prawa mniejszości polskiej. Można powiedzieć, że nigdy w pm wojennej historii Polski mniejszości narodowe nie były traktowane jak.. wartość sama w sobie. Wydaje się, że przygotowywana w Sejmie RI' Ustawa o mniejszościach stanie się zadośćuczynieniem za błędy wczu śniej popełnioneb. 10. Tabuizacja problematyki mniejszościowej sprawiła, że pojawiała sit ona w programach i podręcznikach szkolnych w wersji okrojonej, uprź szczonej lub nieprawdziwej. Także media pozostawały nieme wobe~ rzeczywistych problemów mniejszości. Nic więc dziwnego, że wiedz: dotycząca tej problematyki wśród szerokich rzesz jest dalece niewystar czająca. Tam gdzie brak jest wiedzy, rodzą się demony, pod postaci: stereotypów i uprzedzeń. Brak wiedzy czyni ludzi bardziej podatnymi na propagandę i manipulację. 11. Przedstawiciele białorusko - prawosławnej mniejszości narodowy, podobnie jak reprezentanci innych autochtonicznych mniejszości naro owych, są obywatelami polskimi i przysługują im na mocy Konstytucji F prawa do ochrony ich tożsamości kulturowej i zachowania własnej drębności. Także inne międzynarodowe akty prawne, które Polska ltyfikowała, stanowią gwarancję poszanowania praw mniejszości'. 12. Wyzwania współczesności wymagają od ludzi kreatywności Ciągłego poszukiwania nowych, niestereotypowych rozwiązań. Osoby, tóre dysponują szerszym repertuarem zachowań, są w takich warunkach sytuacji uprzywilejowanej. Takimi osobami są przedstawiciele mniej.ości, ale także ci, którzy próbują przełamać własne kulturowe zamklgcie i otworzyć się na inne kultury. Powyższe przyczyny skłoniły mnie do zajęcia się problematyką mniej;ości w ogóle a szczegółowo mniejszością prawosławno - białoruską. 11 Jak zaznaczyłam wcześniej, przyjęłam perspektywę badań, którą otwiera ocia stygmatyzacji. Moje poszukiwania możliwie produktywnego po~jścia badawczego do szczególnego zjawiska socjologicznego, jaką jest alizowana mniejszość, skłaniały do podjęcia badań innymi drogami, tóre wydawały się trafne i w jakimś stopniu obiecujące. Tak np. teoria _lonializmu wewnętrznego (internal colonialism) zakłada, że eksploa torskie i oparte na przemocy stosunki mogą istnieć także w społeczeńtwach jak najbardżiej demokratycznych i przejawiać się w różnych forach, np. wobec regionalnych grup. Teoria ta stanowi wyzwanie wobec ei, że społeczeństwa rynkowe i z założenia demokratyczne prowadzą o społeczeństwa zintegrowanego i opartego na zasadach równości8. ozważałam także możliwość zastosowania teorii gwałtu symbolicznego9. Przemoc symboliczna" (w tym ujęciu) "to narzucanie znaczeń jako prawnionych przy równoczesnym ukrywaniu układu sił leżących u jej odstaw"lo. Także teoria kontroli społecznej (social control), zakładająca, że to co dzie myślą, czują oraz ich wygląd i zachowania są funkcją systemu ołecznego, była brana pod uwagę. Kontrola ta jest sprawowana przez żne formy przymusu, poczynając od zachowań rodzicielskich do ycznych restrykcji, poprzez autorytety społeczne, system karny, system ~tykietkowania społecznego. Przymus nie jest generalnie efektywnym sposobem sprawowania kontroli społecznej. Ważniejszy wydaje się tu proces socjalizacji, skutkiem czego ludzie identyfikują system społeczny ~ jego wartościami, normami oraz wyznaczają wzajemne granice, a także rozpoznają, czym jest istota przynależności. Np. strach przed śmiesz~ością i wykluczeniem, podobnie jak niebezpieczeństwo zawstydzenia, 164 ~ 165 6. Pogorszeniu uległ także stosunek młodych Polaków do samych si~~ bie3. Samoakceptacja stanowi ważny wskaźnik zdrowia psychiczne~;~ a jej spadek może stanowić sytuację dysonansową, która z kolei mor ewokować zachowania kompensujące kosztem innych grup, np. mnią szościowych. 7. Białorusko - prawosławna mniejszość narodowa mieszkająca w Pol~. ce nie identyfikuje się z Republiką Białoruś, a za swoją ojczyznę zamiesi kania uważa Polskę'. Z tego względu omawiana mniejszość jest żywom u zainteresowana pomyślnością wspólnej ojczyzny, jaką jest Polska. W tn kim ujęciu przedstawiciele białorusko - prawosławnej mniejszości jaw n i się wartościowym partnerem dialogu o sprawach polskich. Dialog taó ~ mógłby stanowić przesłankę przełamania tego, co nazywa się "polskie. piekłem". 8. Jakkolwiek stosunek do Innego jest wartością autoteliczną, to wart.. dostrzec, że niedawny akces Polski do NATO oraz nieodległe wstąpien ~· do Unii Europejskiej otworzy jeszcze szerzej granice naszego kraju dl.~ przybyszów z różnych stron świata. Pozytywne doświadczenia układ.. nia przyjaznych relacji codziennych z przedstawicielami autochtoni cznych mniejszości mogą stać się wartościową lekcją tolerancji i dialo~;~~ w kontakcie z "trudniejszymi" Innymi. "Trudniejszymi", bo - prawd.. podobnie - nie znającymi języka polskiego, polskiej mentalności, odmie. nymi religijnie, rasowo i traktującymi Polskę przede wszystkim merkan tylnie. 9. Mniejszości narodowe w PRL traktowane były albo wrogo (por. n~ Akcja Wisła, tzw. "wydarzenia marcowe"), albo jako tabul, albo jako a ~ gument przetargowy w rozmowach z władzami państw, gdy upomin. no się o prawa mniejszości polskiej. Można powiedzieć, że nigdy w pni wojennej historii Polski mniejszości narodowe nie były traktowane jak.. wartość sama w sobie. Wydaje się, że przygotowywana w Sejmie I:I' Ustawa o mniejszościach starce się zadośćuczynieniem za błędy wcza śniej popełnioneb. 10. Tabuizacja problematyki mniejszościowej sprawiła, że pojawiała si~,~ ona w programach i podręcznikach szkolnych w wersji okrojonej, uprź szczonej lub nieprawdziwej. Także media pozostawały nieme wobu~ rzeczywistych problemów mniejszości. Nic więc dziwnego, że wiedz.. dotycząca tej problematyki wśród szerokich rzesz jest dalece niewystar czająca. Tam gdzie brak jest wiedzy, rodzą się demony, pod postaci. stereotypów i uprzedzeń. Brak wiedzy czyni ludzi bardziej podatnymi n. propagandę i manipulację. 11. Przedstawiciele białorusko - prawosławnej mniejszości narodowcy, podobnie jak reprezentanci innych autochtonicznych mniejszości naro Wych, są obywatelami polskimi i przysługują im na mocy Konstytucji ~ prawa do ochrony ich tożsamości kulturowej i zachowania własnej rębności. Także inne międzynarodowe akty prawne, które Polska yfikowała, stanowią gwarancję poszanowania praw mniejszości'. ,2. Wyzwania współczesności wymagają od ludzi kreatywności lągłego poszukiwania nowych, niestereotypowych rozwiązań. Osoby, ire dysponują szerszym repertuarem zachowań, są w takich wanznkach sytuacji uprzywilejowanej. Takimi osobami są przedstawiciele mniej>ści, ale także ci, którzy próbują przełamać własne kulturowe zamk~Cie i otworzyć się na inne kultury. powyższe przyczyny skłoniły mnie do zajęcia się problematyką mniej~ści w ogóle a szczegółowo mniejszością prawosławno - białoruską. Jak zaznaczyłam wcześniej, przyjęłam perspektywę badań, którą otwiera noria stygmatyzacji. Moje poszukiwania możliwie produktywnego po~jścia badawczego do szczególnego zjawiska socjologicznego, jaką jest ~alizowana mniejszość, skłaniały do podjęcia badań innymi drogami, ~óre wydawały się trafne i w jakimś stopniu obiecujące. Tak np. teoria ~lonializmu wewnętrznego (internat colonialism) zakłada, że eksploaitorskie i oparte na przemocy stosunki mogą istnieć także w społeczeńiwach jak najbardżiej demokratycznych i przejawiać się w różnych forIach, np. wobec regionalnych grup. Teoria ta stanowi wyzwanie wobec lei, że społeczeństwa rynkowe i z założenia demokratyczne prowadzą p społeczeństwa zintegrowanego i opartego na zasadach równości8. ezważałam także możliwość zastosowania teorii gwałtu symbolicznego9. Przemoc symboliczna" (w tym ujęciu) "to narzucanie znaczeń jako prawnionych przy równoczesnym ukrywaniu układu sił leżących u jej Także teoria kontroli społecznej (social control), zakładająca, że to co ~dzie myślą, czują oraz ich wygląd i zachowania są funkcją systemu ~ołecznego, była brana pod uwagę. Kontrola ta jest sprawowana przez ~dżne formy przymusu, poczynając od zachowań rodzicielskich do ~zycznych restrykcji, poprzez autorytety społeczne, system karny, system ltykietkowania społecznego. Przymus nie jest generalnie efektywnym i~osobem sprawowania kontroli społecznej. Ważniejszy wydaje się tu proces socjalizacji, skutkiem czego ludzie identyfikują system społeczny jego wartościami, normami oraz wyznaczają wzajemne granice, a także rozpoznają, czym jest istota przynależności. Np. strach przed śmiesznością i wykluczeniem, podobnie jak niebezpieczeństwo zawstydzenia, 164 165 stanowią tu siłę konformizującą. Poczucie winy jest również takim czynnikiem kontroli, nabytym w okresie socjalizacji, kiedy przyswaja si~,~ standardy moralne. W tym ujęciu system społeczny z jego normami staj. się legitymizacją i potwierdzeniem członkostwa". Skoro istnieje tak istotna asymetria wzajemnych reprezentacji oraz przedstawień rzeczywistości, nasuwa się pomysł, aby wzajemne relacj~ potraktować w kategoriach konfliktu postaw, wartości i/lub interesóv~ oraz konsekwencji tego, wyrażających się negocjacjami w postaci argu mentów odsłaniających istotę konfliktu. Autorka rozważała także moi liwość zastosowania podejścia zwanego interakcjonizmem symbolice nym'z. Podejście to wychodzi z założenia, że ludzie i grupy społeczni odmiennie interpretują i używają symboli w komunikacji wzajemnej, kreując i wzajemnie manipulując przedstawieniami własnej osoby. Z ty perspektywy życie społeczne jest widziane głównie jako kompleks sfa brykowanych atrakcyjnych wrażeń, które wyznaczają jego kształt i zno czenie. Związek między osobą a systemem społecznym nie jest tu rc~ zamiany jednoznacznie. Nie wchodząc w niuanse można powiedzieć, ż~ doświadczamy systemu poprzez społeczności jako czegoś zewnętrznego. i odczuwamy, że jesteśmy skrępowani przez kulturę i jej struktury. Jak kolwiek jest też prawdą, że wybory dokonywane przez jednostkę ni~ mogą być predyktywne w oparciu jedynie o wiedzę na temat statusów i ról, ponieważ ludzki potencjał twórczy wpływa w jakimś stopniu n.. kształt systemu społecznego. Rozważałam także możliwość przyjęcia opcji centrum versus pery feriel3, w której centralną kwestią staje się to, w jaki sposób umożliwi awans kulturom peryferyjnym. Pociągająca wydała się także teoria do minacji, stanowiąca szersze ujęcie działań zmierzających do kulturowy asymilacji czy inkorporacji grup podległychl'. Wszystkie te ujęcia razem i każde z osobna stanowiły wartościowe źródło inspiracji dla rozważań specyfiki omawianej grupy, ale żadna z nich nie wydawało mi się optymalne, tak aby można je było przyj~u jako podstawową opcję epistemologiczną w podjętych badaniach. Obiekcje nasuwały się z dwóch stron: konceptualizacji teorii oraz istotnych problemów badanej grupy. Spróbuję je krótko przedstawić: Wspomniane teorie dokonują konceptualizacji (1), nie zawsze mając na uwadze zmianę. Często jest to tylko rodzaj diagnozy, dość nieprecyzyjnie obiecujący przejście do następnego etapu, jakim jest działanie naprawcze. Materiał badawczy zebrany pod kątem stygmatyzacji stanowi natomiast gotową propozycję edukacyjną (2). Sugerowane teorie, jakź teorie socjologiczne, z natury rzeczy nie koncentrują się w takim stopniu na osobie, jednostce jak na strukturze społecznej. Takie więc psycho giczne kategorie jak np. self esteem, które stanowią ważną psycholoczną zmienną, rue są tu dostrzegane. Zależało mi szczególnie na uka 'u osobowych aspektów asymilacji, czy - innymi słowy - wytracania żsamości społecznej, które wymykają się zainteresowaniom socjolow's. Także zagadnienie znaczenia "różnicy kulturowej" należy raczej 0 obszaru antropologii kulturowej i w ramach wymienionych teorii nie t ujmowane. Teoria stygmatyzacji przez swój ponaddyscyplinarny chater próbuje wniknąć w istotę tej różnicy (3). Niektóre z wymienionych rii stały się swoistą kanwą dla rozwinięcia teorii stygmatyzacji, stając ę immanentną jej częścią (4). Szereg proponowanych podejść ma arakter historycznie przemijający, ujmują one bowiem zjawiska spoczne w określonym, nietrwałym kontekście politycznym, społecznym kulturowym. Kategoria stygmatu wydaje się być kategorią ponadczasoą (np. stygmat kobiety, Żyda itp.). Z powyższego wynika (5) jednoacznie humanistyczny charakter pojęcia stygmatu jako kategorii nie oko opisowej, ale także kategorii, za którą kryje się ludzkie, często niewinione i niepotrzebne cierpienie. Sama teoria stygmatyzacji wydaje się tanowić ponaddyscyplinarną, jednoczącą poszukiwania różnych baday, pojemną formułę analityczną. ~ Istnieją także przyczyny, przemawiające za wyborem teorii stygF~ttatyzacji jako perspektywy podjętych badań, wynikające z cech charak rystycznych grupy mniejszościowej, widzianej w relacji z większością: (1) Słabego etosu grupy i jej asymilacji. Może to być wyraźnie okazane rzez porównanie etosu narodu białoruskiego i ukraińskiego'6, charakrystyki mentalne przedstawicieli mniejszości w opozycji do większości, tóre sprzyjają relacji zależnościowej oraz wyraźne ciążenie mniejszoi ku kulturze polskiej. Generalnie, zjawiska to trafnie ujmuje poeta Jan zykwin": "Urodzeni tu Białorusini nie czują się w żaden sposób pod _ lotem, spadkobiercą narodowej historii i kultury (...). Nic więc dziwego, że pokolenia młodzieży białoruskiej - nie odczuwając etnicznej entyczności - odwracają się od swego i przyjmują obcy język, obyczaje, kulturę, a w dalszej perspektywie utożsamiają się z polskością". Oma~viana grupa "ginie bez krzyku' i dlatego taka kategoria pojęciowa jak ~~"ukrywanie stygmatu' jako obrona przed opresją, wydaje się być tu szczególnie produktywna. (2) Centralne wydaje się ukazanie, że polsko-katolicka większość pozo~taje, w najlepszym razie, bierna i niema wobec zachodzącego procesu Asymilacji. Przyczyn tego faktu jest kilka: Po pierwsze, białorusko - prawosławna mniejszość, z jej tradycją i obyczajowością, jest dla większości reprezentantów większości nieznana. Brak elementarnej wiedzy na ten temat skłania albo do odrzucenia tej 166 167 stanowią tu siłę konformizującą. Poczucie winy jest również takim czynnikiem kontroli, nabytym w okresie socjalizacji, kiedy przyswaja si~; standardy moralne. W tym ujęciu system społeczny z jego normami stajw się legitymizacją i potwierdzeniem członkostwa'1. Skoro istnieje tak istotna asymetria wzajemnych reprezentacji oraz przedstawień rzeczywistości, nasuwa się pomysł, aby wzajemne relacj~ potraktować w kategoriach konfliktu postaw, wartości i/lub interesów oraz konsekwencji tego, wyrażających się negocjacjami w postaci argt~ mentów odsłaniających istotę konfliktu. Autorka rozważała także moi liwość zastosowania podejścia zwanego interakcjonizmem symbolice nymlz. Podejście to wychodzi z założenia, że ludzie i grupy społeczni odmiennie interpretują i używają symboli w komunikacji wzajemnej, kreując i wzajemnie manipulując przedstawieniami własnej osoby. Z ty perspektywy życie społeczne jest widziane głównie jako kompleks sfa brykowanych atrakcyjnych wrażeń, które wyznaczają jego kształt i zna czerue. Związek między osobą a systemem społecznym nie jest tu rź zamiany jednoznacznie. Nie wchodząc w niuanse można powiedzieć, ż~ doświadczamy systemu poprzez społeczności jako czegoś zewnętrznego i odczuwamy, że jesteśmy skrępowani przez kulturę i jej struktury. Jak kolwiek jest też prawdą, że wybory dokonywane przez jednostkę ni~ mogą być predyktywne w oparciu jedynie o wiedzę na temat statusów i ról, ponieważ ludzki potencjał twórczy wpływa w jakimś stopniu n.~ kształt systemu społecznego. Rozważałam także możliwość przyjęcia opcji centrum versus pery ferie'3, w której centralną kwestią staje się to, w jaki sposób umożliwi awans kulturom peryferyjnym. Pociągająca wydała się także teoria do minacji, stanowiąca szersze ujęcie działań zmierzających do kulturowa asymilacji czy inkorporacji grup podległych". Wszystkie te ujęcia razem i każde z osobna stanowiły wartościowa źródło inspiracji dla rozważań specyfiki omawianej grupy, ale żadne z nich nie wydawało mi się optymalne, tak aby można je było przyją< jako podstawową opcję epistemologiczną w podjętych badaniach. Obiekcje nasuwały się z dwóch stron: konceptualizacji teorii oraz istotnych problemów badanej grupy. Spróbuję je krótko przedstawić: Wspomniane teorie dokonują konceptualizacji (1), nie zawsze mając na uwadze zmianę. Często jest to tylko rodzaj diagnozy, dość nieprecyzyjnie obiecujący przejście do następnego etapu, jakim jest działanie naprawcze. Materiał badawczy zebrany pod kątem stygmatyzacji stanowi natomiast gotową propozycję edukacyjną (2). Sugerowane teorie, jaka teorie socjologiczne, z natury rzeczy nie koncentrują się w takim stopniu na osobie, jednostce jak na strukturze społecznej. Takie więc psycho giczne kategorie jak np. self esteem, które stanowią ważną psycholoczną zmienną, nie są tu dostrzegane. Zależało mi szczególnie na uka 'u osobowych aspektów asymilacji, czy - innymi słowy - wytracania żsamości społecznej, które wymykają się zainteresowaniom socjolo6w'S. Także zagadnienie znaczenia "różnicy kulturowej" należy raczej 0 obszaru antropologii kulturowej i w ramach wymienionych teorii nie t ujmowane. Teoria stygmatyzacji przez swój ponaddyscyplinarny chater próbuje wniknąć w istotę tej różnicy (3). Niektóre z wymienionych rii stały się swoistą kanwą dla rozwinięcia teorii stygmatyzacji, stając ę immanentną jej częścią (4). Szereg proponowanych podejść ma arakter historycznie przemijający, ujmują one bowiem zjawiska spozne w określonym, nietrwałym kontekście politycznym, społecznym kulturowym. Kategoria stygmatu wydaje się być kategorią ponadczasoą (np. stygmat kobiety, Żyda itp.). Z powyższego wynika (5) jednonacznie humanistyczny charakter pojęcia stygmatu jako kategorii nie rlko opisowej, ale także kategorii, za którą kryje się ludzkie, często nie ~awinione i niepotrzebne cierpienie. Sama teoria stygmatyzacji wydaje się stanowić ponaddyscyplinarną, jednoczącą poszukiwania różnych bada~zy, pojemną formułę analityczną.Istnieją także przyczyny, przemawiające za wyborem teorii styg'tttatyzacji jako perspektywy podjętych badań, wynikające z cech charakerystycznych grupy mniejszościowej, widzianej w relacji z większością: E (1) Słabego etosu grupy i jej asymilacji. Może to być wyraźnie ukazane e~rzez porównanie etosu narodu białoruskiego i ukraińskiego'6, charak'~rystyki mentalne przedstawicieli mniejszości w opozycji do większości, ~tóre sprzyjają relacji zależnościowej oraz wyraźne ciążenie mniejszo~ci ku kulturze polskiej. Generalnie, zjawiska to trafnie ujmuje poeta Jan ~zykwin": "Urodzeni tu Białorusini nie czują się w żaden sposób pod~fiiotem, spadkobiercą narodowej historii i kultury (...). Nic więc dziw~ego, że pokolenia młodzieży białoruskiej - nie odczuwając etnicznej identyczności - odwracają się od swego i przyjmują obcy język, obyczaje, ~tulturę, a w dalszej perspektywie utożsamiają się z polskością". OmaWiana grupa "ginie bez krzyku" i dlatego taka kategoria pojęciowa jak :"ukrywanie stygmatu' jako obrona przed opresją, wydaje się być tu szczególnie produktywna. (2) Centralne wydaje się ukazanie, że polsko-katolicka większość pozodtaje, w najlepszym razie, bierna i niema wobec zachodzącego procesu asymilacji. Przyczyn tego faktu jest kilka: Po pierwsze, białorusko - prawosławna mniejszość, z jej tradycją i obyczajowością, jest dla większości reprezentantów większości nieznana. E3rak elementarnej wiedzy na ten temat skłania albo do odrzucenia tej 166 ~ 167 grupy, albo do sięgnięcia do stereotypów i uprzedzeń. Stereotypy te st.~ nowią generalizację z "Ruskim", "kacapem" etc., a więc budzą emocj~ nieprzyjazne i skłaniają do budowania raczej nieprzyjaznych (lekce ważących), zracjonalizowanych reprezentacjil8. Reprezentacje te odwź łoją się często obok "ruskości" do "komunizmu" i odgrzewają stereoty~· "prymitywnego ruskiego na pasku komuny, wrogiego Polakom i katol i cyzmowi". Po drugie, stosunek do omawianej mniejszości i jej przedstawiciE:l traktowany jest zawsze z pozycji wyższości kultury polskiej nad kultur, i białoruską, ale także nad kulturą rosyjską, tak że traktowanie Białorusin, jako "Ruskiego" nie eliminuje ani rue łagodzi stosunku wyższości. Prze konanie, że omawiana mniejszość powinna być wdzięczna Polakom zn to, że nie żyje na Białorusi i ma lepiej niż tam żyjąca mniejszość polsk,~ - stanowi ukonstytuowanie tej relacji. Po trzecie, cechy mentalne przedstawicieli większości predestynują icl. do pełnienia roli dominującej, natomiast cechy mentalne reprezentantó~n mniejszości skłaniają do odgrywania ról podległych. Po czwarte, brak tradycji demokratycznej, praktycznego doświadczeni;. osobistych relacji z Innym, wspomniany brak wiedzy oraz poczucie narź dowej wyższości skłaniają do traktowania osób identyfikujących si~, z mniejszością jako dziwaków, odstępców, nienormalnych i w końcu na znaczenie ich piętnem (stygmatem). Wydaje się, że faktyczne podobień stwo obu grup (język polski, znajomość polskich realiów, religia chrzc~ ścijańska znacznie bliższa katolicyzmowi niż protestantyzmowi, sł wiedzi, języka, wyzywa od "ruskich matołów". Mężczyzna, lat 5s Był okres tępienia języka białoruskiego w szkole przez dyrektorów Polakó~n Jeden z dyrektorów bielskich szkół średnich swoją szkołę z wielką dumą nazyuml ostoją polskości, jakby inne były wrogami. Mężczyzna, lat 3.' Problem jakiego języka używać w szkole, w sytuacji kiedy dzieci s.~ dwujęzyczne, jest kontrowersyjnyb. Mówienie wyłącznie po polsku, pu woduje zróżnicowanie statusu języka mniejszości i większości jako niu równoprawnych. Oznacza to deprecjację i opresję nie tylko wobec języka mniejszości, ale także wobec całego świata prywatności i dzieciństw., w tym także własnego imienia (siebie) jako świata w tym języku istnieją celto. To, z czym dziecko czuje się emocjonalnie związane, cały świat pry watności zostaje przeciwstawiony światu oficjalnemu, instytucjonalne mu, nobilitującemu, jaki opisany jest w języku polskim. Problem rozdarcia między dwoma wykluczającymi się światami, z których jeden jest bliski przez zakorzenienie i emocjonalność, a drugi obcy, ale nobilitujący, obiecujący otwarcie na świat - stanowi istotę tego konfliktu. Nauk~~ w polskiej szkole, dobre opanowanie języka polskiego, jest więc otwarcim, drogi społecznego awansu, szansą wyrwania się z biedy i obskuran tyzmu, ale oznacza też utratę tego, co w najintymniejszy sposób bliskie, własne i zrozumiałe. Rozumiejąc powyższą kontrowersję, jednoznacznie należy napiętnowa~ indyferentyzm jak i wrogość szkoły wobec języków innych niż polski Obowiązkiem szkoły jest traktowanie wszystkich języków i kultur jako jed nakowo wartościowych, a ich reprezentantów jako Innych, ale w żad nym razie nie gorszych. Dwujęzyczność należy traktować jako wartość, która pozwala jednej osobie z równą łatwością poruszać się w obszarze dwóch kultur, a osoby dwukulturowe traktować jako najcenniejszych łączników z kulturą naszych sąsiadów. Znajomość dwóch języków, jakkolwiek początkowo może być utrudnieniem, w dalszej perspektywie uwrażliwia na niuanse językowe, w ogóle wspiera własny, głębszy, sposób ekspresji językowej oraz otwiera na kolejne języki. Poznanie drugiego i kolejnych języków oznacza także poznanie innych światów kulturowych co przesuwa granicę podziału na "Swoich" i "Obcych", włączając "Obcych" w obszar "Swoich". Poważnym problemem, który może stać się czynnikiem stygmatyzującym, jest przynależność do prawosławia. Można wskazać tu na deklarowane podziały na katolików i prawosławnych, jako obecne w niektórych szkołach: W szkole widać wyraźnie, że nasze prawosławne dzieci są zagubione, czują się mniej peume od reszty Dzieci niechętnie przyznają się do tego, że są prawosławne. Będąc z różnymi dziećmi na obozach wędrownych, odwiedzaliśmy kościoły i cerkwie. Do kościołów wchodziły wszystkie dzieci, do cerkwi tylko część. To właśnie prawosławne dzieci czuły lęk przed wejściem do swej świątyni (w obcym mieście). Czekały wyraźnie na mnie. Jeżeli ja wchodziłam i żegnałam się po prawosławnemu, one szły i robiły to samo. W ich oczach widziałam ulgę, radość. Nauczycielka, lat 35 W ramach odmienności wyznaniowej szczególnie często podnoszone były przez respondentów dwa zagadnienia: odmienny termin świąt prawosławnych oraz religii prawosławnej w szkole. Prawosławne Boże Narodzenie wypada zawsze po tzw. "polskich świętach", a prawosławna Wielkanoc także zazwyczaj później. Ponadto inne święta religijne różnicują kalendarz, jak się mówi, "polskich" i "ruskich" świąt. Oto wypowiedzi osób badanych: Obecnie świętujemy święta prawosławne, ale to zmieni się kiedy dzieci wyjadą gdzieś dalej do szkoły. Do domu będą przyjeżdżały tak jak większość, a więc w święta katolickie. Będziemy zmuszeni świętować, kiedy cała rodzina będzie razem. Mężczyzna, lat 35 Kiedy zbliźały się święta Bożego Narodzenia, bałam się powiedzieć o tym pani, mama najczęściej wypisywała zwolnienia z zajęć szkolnych. Kobieta, lat 27 256 ~ 257 W okresie studiów spotkała mnie przykrość ze strony pani dziekan i kieroum~ ka naszej katedry. Odrzucona została nasza prośba o zwolnienie z zajęć w c. . wyjazdu na święta Bożego Narodzenia. Wtedy samowolnie opuściliśmy zaj~e ~,~ i wbrew woli pojechaliśmy na święta. Po powrocie byliśmy strasznie skarcc°rn Pani dziekan z wyrzutem powiedziała, że mieszkając w Polsce powinno się jecd, święta świętować, a nie wymyślać inne terminy. Kobieta, lat -I I Moja córka w ubiegłym roku przychodziła bardzo solidnie do szkoły, nie oln~ szczając ani dnia nauki. Lubiła i bardzo chętnie chodziła na lekcje religii. Byl, chora, ale do szkoły chodziła. Zbliżał się koniec roku szkolnego. Pani (katoliczl,~n w klasie odczytała nazwiska dzieci, które nie opuściły ani godziny nauki - rl~: wyróżnienia. Mojej Kasi pani nie wyróżniła. "Kasiu, ty przecież trzy dni chod: łaś do cerkwi na rekolekcje" - wyjaśniła wychowawczyni. Odbyło się to tak, .. pani usprawiedliwiła rekolekcje dzieciom, które były w kościele, a tym, ktm były w cerkwi nie usprawiedliwiła. Rekolekcje odbywały się w dwóch różny' terminach, więc część dzieci była w szkole. Kobieta, lat : s i Zagadnienie obecności i traktowania dzieci z mniejszości w szkoła i. polskich stanowi refleks polityki państwa wobec mniejszości. Białorusin ~ w zdecydowanej większości prawosławni, żyjąc od wieków wśród ży wiołu polsko - katolickiego, stawali się, historycznie rzecz biorąc, obiu~ tem manipulacji różnych grup politycznych. Nigdy, aż do dnia dzisią szego', nie stanowili dla władz politycznych "wartości samej w sobie' której odrębność i tradycja kulturowa winna być respektowana na rów.. z tradycją i kulturą polską. Zaraz po II wojnie światowej polityka woh~ v mniejszości narodowych miała charakter represyjny i ograniczający ial aktywność. Spektakularnym tego przykładem była Akcja Wisła, pole;. jąca na przymusowym i brutalnym przesiedleniu Ukraińców, zamieszka jących południowo - wschodnie tereny Polski, na Ziemie Zachodnie8. W latach 50. politykę tę znacznie zliberalizowano9, ale wydarzem.~ marcowe w 1968 roku odbiły się niekorzystnie na stosunku władz ~I~ mniejszości narodowych. Zaczęto forsować tezę o jednolitym charakterrw państwa polskiego, a usankcjonowała ją uchwała II Plenum KC PZI'I: z 1976 roku "O moralno-politycznej jedności narodu polskiego', której tm warzyszyły dalsze działania dyskryminacyjne, między innymi polon ~ zacja nazw miejscowości i punktów topograficznych w Bieszczadach. Wszystkie stowarzyszenia kulturalno - społeczne mniejszości nar< dowych podlegały Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, a nie Minister stwu Kultury. - Mniejszości narodowe w latach 70. stały się właściwie "niewidzialne" -publicznie, a ich sytuacja "przypominała zachowanie ryb w akwarium. Ludzie krzyczeli, nawet ktoś ich widział, ale nie było ich słychać. Tak było w przypadku każdej grupy narodowościowej, z tym, że dramatyzm ich sytuacji był różny"'°. Początek lat osiemdziesiątych i powstanie "Solidarności" mniejszość białoruska potraktowała z rezerwą i nieufnością, głównie za sprawą ilnego eksponowania w jej programie polskich wartości narodowych i katolickich. Z drugiej jednak strony przykład "Solidarności" był dla mniejszości narodowych sygnałem do tworzenia własnych, niezależnych eorganizacji. Upolitycznienie życia społecznego w tym okresie sprzyjało również ożywieniu tego typu aktywności. Po sierpniu 1980 roku środowiska mniejszości narodowych sformułowały i wysłały szereg petycji do władz państwowych. Domagały się między innymi nadania istniejącym stowarzyszeniom społeczno - kulturalnym mniejszości rangi reprezentacji politycznej tych środowisk, własnych przedstawicieli w Sejmie i radach narodowych, dostępu do środków masowego przekazu, znacznego zwiększenia nakładów na działalność wydawniczą itp. Poddano również ostrej krytyce oficjalne władze towarzystw mniejszościowych. W 1981 roku doszło do storpedowania przez władze prób zarejestrowania białoruskiej, litewskiej ~ ukraińskiej organizacji studenckich. Staranie te popierało Niezależne Zrzeszenie Studentów (NZS) wyższych uczelni. Władze "Solidarności" zbyt późno zrozumiały wagę problematyki mniejszości narodowych w Polsce. Dopiero 7 X 1981 roku Krajowy Zjazd Delegatów w Gdańsku podjął "Uchwałę w sprawie mniejszości narodowych". Nie wywołała ona jednak znaczącego rezonansu społecznego w środowiskach mniejszości i nie wpłynęła na zmianę ich nastawienia wobec "Solidarności". Warto też zwrócić uwagę na fakt, że problematyka mniejszości, ujmowana przede wszystkim poprzez pryzmat stosunków Polski z najbliższymi sąsiadami, stała się w tym okresie bardziej widoczna w środkach masowego przekazu. Wielką rolę odegrało tu środowisko i prasa katolicka (przede wszystkim "Tygodnik Powszechny", "Więź" i "Znak")". Opozycja "solidarnościowa" od połowy lat 80. przywiązywała znaczącą rolę do problematyki mniejszości narodowych, co sprawiło, że ożywiły się także kontakty między przedstawicielami mniejszości a ugrupowaniami opozycyjnymi. 18 XII 1988 roku powstał Krajowy Komitet Obywatelski jako ciało doradcze przy przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Lechu Wałęsie. W jego ramach ukonstytuowała się Komisja do spraw Mniejszości Naro 258 259 dowych. Druga połowa lat 80. przyspieszyła znacznie zmiany w sytuacj ~ mniejszości narodowych w Polsce. Wiąże się to z jednej strony z prze mianami zachodzącymi na arenie międzynarodowej, szczególnie na ter~~ nie byłego ZSRR, z drugiej zaś z próbami demokratyzacji systemu poli tycznego w Polsce i próbami przejścia do gospodarki rynkowej, co miał~· wpływ na zorganizowanie się mniejszości i ich aktywność polityczną. Widoczna działalność mniejszości narodowych na polskiej scenie pź litycznej rozpoczęła się wraz z czerwcowymi wyborami 1989 roku dź Sejmu i Senatu RP Lech Wałęsa wystosował list "Do wyborców w spro wie mniejszości narodowych i wyznaniowych". Było to wydarzenie doniosłe, a jego rangę podnosił dodatkowo fakt, że list był kolportowa ny także w językach mniejszości. Z listy "Solidarności" do Sejmu wybrany został Ukrainiec - Włod~.i mierz Mokry. Jego zwycięstwo możliwe było dzięki licznym głosom ta I. że polskich wyborców. W Sejmie RP znalazł się także Białorusin, Eugu musz Czykwin - z listy Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społeczney· Polityka wobec mniejszości narodowych ma także wymiar regionalny Skupiska tych grup zlokalizowane są w różnych województwach, sty~ I współdziałanie mniejszości z władzami terenowymi jest szczególnie wai ne, a na terenie województwa podlaskiego nie układa się najlepiej'z. Polityka państwa wobec mniejszości narodowych w okresie pow~· jennym była niejednolita i niekonsekwentna, często instrumentalna i koniunkturalna. Potwierdzeniem tej tezy jest stosunek elit "Solidarności' do jednego z najważniejszych postulatów mniejszości narodowych w tym białoruskiej: uchwalenia przez Sejm RP odrębnej ustawy o mnią szościach. Wchodząc do Sejmu RP w 1989 roku "Solidarność" miała g~· towy projekt ustawy. Po utworzeniu rządu Tadeusza Mazowieckiel;~ zapał do pracy nad tym projektem gwałtownie osłabł. Omówiona wyżej polityka wobec mniejszości narodowych, a faktyczni.jej brak, przy braku zrozumienia dla potrzeb mniejszości narodowycl. przez władze województwa podlaskiego, sprawiły, że idea wprowadm~ nia tej problematyki do szkół czeka na realizację. Nadzieja na warto. ciowe projekty metodyczne z tego zakresu zyskuje profesjonalne oparci w aktywnie działającym od 1995 roku w ramach Wydziału Pedagogi I. ~ i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku Zakładzie Edukacji Między kulturowej. Dorobek naukowy, badawczy i metodyczny stanowi zaczyn. nowego myślenia oraz praktycznych rozwiązań, prowadzonych w zwi~r ku z problematyką międzykulturową, na terenie placówek oświatowycl. w tym szkół. Przypisy: 1. Kwieciński Z., Socjopatologia Edukacji, Olecko 1995. 2. Meighan R., Socjologia edukacji, Toruń 1993. 3. Markowska D. Młodzież świata - zasadnicze trendy społeczne, [w:] Młodzież: społeczne usytuowanie i stan świadomości, Białystok 1987. 4. Melosik Z., Madonna: postmodernistyczna (anty/bohaterka). Wstęp do pedagogiki kultury popularnej, (w:] Różnica, tożsamośE edukacja - szkice z pogranicza, Szkudlarek T. (red.), Kraków 1995. 5. Melosik Z., op. cit. 6. Czykwin E., Misiejuk D., Dwujęzyczność a dwukulturowość, op. cit.; Teaching the Mother Tongue in a Multilingual Europe, op. cit. Do problematyki stygmatyzacji językowej powrócę w następnym rozdziale. 7. Można mieć nadzieję, że przygotowana przez przewodniczącego Sejmowej Komisji do spraw Mniejszości Narodowych, Jacka Kuronia, ustawa dotycząca mniejszości narodowych sytuację tę skutecznie unormuje, przynajmniej w perspektywie prawnej. Destygmatyzacja i instytucjonalizacja praw mniejszości mają istotne znaczenie dla doskonalenia relacji wzajemnych. Prawne dowartościowanie "samotnych matek" i ich nieślubnych dzieci wyeliminowało, zasadniczo, ich stygmatyzację. Sytuacja społeczna samotnych matek i ich dzieci jest daleko lepsza niż przed wojną (por. "Sprawa Gorgonowej"), a stygmatyzujące pojęcie "bękarta" znikło z języka polskiego. Podobnie delegalizacja aborcji przyczyniła się do zaostrzenia społecznego negatywizmu wobec kobiet, które decydują się na nielegalną aborcję. 8. Kersten K., Polska - państwo narodowe. Dylematy i rzeczywistość, [w:] Narody. Jak powstawały i jak wybijały się na niepodległość, Warszawa 1989.9. Tomaszewski j., Mniejszości narodowe w Polsce w XX wieku, Warszawa 1991.10. Wypowiedź B. Berdychowskiej, ówczesnego dyrektora Biura do sprawMniejszości Narodowych przy Ministerstwie Kultury, [w:] "Życie Warszawy'z 28 XI 1990. 11. Dawidziuk M., Białoruskie publikacje pozacenzuralne, [w:] "Więź" 2/91. 12. Wnuk M., Wielkie miasto Białystok, [w:] "Kultura' (paryska) 9/98. 260 ~ 261 Rozdział XIII JĘZYKOWA PŁASZCZYZNA STYGMATYZACJI Podobieństwo języka białoruskiego i polskiego' jest oczywiste nawcn przy stosunkowo słabej znajomości drugiego z nich. Ma ono swoje źródł~· we wspólnym dziedzictwie prasłowiańskim. Najistotniejszy dla pogły bienia związku języka białoruskiego z polskim był jednak okres pói niejszy, sięgający końca XIV w., a jego apogeum przypadło na II połowS~ XVI w Z W odniesieniu do tego okresu można mówić niewątpliwie o pc~ zytywnym oddziaływaniu polszczyzny na rozwój języka białoruskiego Do zasobu słownictwa białoruskiego weszły typowe zapożyczenia nazi niesionych realiami i pojęciami, zaświadczając o nowej sytuacji histź rycznej. Ten okres rozwoju piśmiennictwa starobiałoruskiego i normalizacji ją zyka literackiego trwał do połowy XVII wieku, aczkolwiek już wcześniul (od końca XVI w.) moźna było zauważyć symptomy degradacji język, białoruskiego, którego do tego czasu używano w piśmiennictwie religii nym i świeckim; pełnił on też funkcję języka urzędowego w kancelarn Wielkiego Księstwa Litewskiego. Degradacja ta następowała samorzutniw. w wyniku silnego oddziaływania kultury i państwowości polskiej. Procni. polonizacji białoruskiej i litewskiej szlachty postępował szybko i mi;~l także swoje odbicie w języku. Od połowy XVI wieku3 w Wielkim Księstwie Litewskim coraz części. y proponowano zmianę języka urzędowego z białoruskiego na łacin~,~ Łaciny nie udało się wprowadzić, ale ruch ten okazał się czynnikie ~ ~. wspomagającym polonizację. Prawnym usankcjonowaniem faktyczne~;~ stanu językowego było postanowienie konfederacji generalnej wa ~ szawskiej z 1569 roku o tym, iż dokumenty urzędowe mają być pisani po polsku, a nie po bialorusku. Inną konsekwencją wyparcia urzędowo go języka starobiałoruskiego przez polski było wtórne, od połowy XV I I w., uleganie piśmiennictwa religijnego językowi cerkiewno-słowiańskie mu. Drukarnie, które wydawały książki po białorusku, przechodzą wór czas wyłącznie na druk cerkiewno-słowiański. Żywy białoruski język ludowy, w formie dialektalnej, oparł się naporowi tendencji polonizacyjnej warstw wyższych i wzbogacony przetrwał okres upadku piśmiennictwa, stając się podstawą do odrodzenia się białoruskiego nowożytnego języka literackiego w XIX w 4 Białoruszczyzna ludowa wraz z litewskim wywarły silny wpływ na ~tzw. polszczyznę kresową, przez którą białorutenizmy przeniknęły do L~ęzyka polskiego. Istotnym elementem, ułatwiającym asymilację narodową Białorusinów był Kościół katolicki, ale też właśnie ze środowiska katolickiego wywo~lzą się najaktywniejsi przedstawiciele białoruskiego odrodzenia, zwiąZani z "Naszą Niwą" i Bronisławem Taraszkiewiczem na czele. Dopiero bod koniec XIX w. wchodzą do literatury białoruskiej przedstawiciele ~rawosławias. Te dwa nurty kulturowe - prawosławny i katolicki znalazły wyraz w literaturze białoruskiej poprzez używanie dwóch alfabetów: łacińskiego i "grażdanki" w XIX i na początku XX wiekub. Jak słusznie podkreśla E. Smułkowa, podzielane przez wielu zasłuŻonych badaczy języka przekonanie o "strukturalnej słabości" języka białoruskiego uznać należy za błędne. "Nie w strukturze języka należy lzukać słabości, a w warunkach społeczno - politycznej i kulturalnej eg~ystencji narodu, który tym językiem mówi"'. Dla Białorusinów mieszkających na wsi lub w miasteczkach, gdzie stanowią liczną, a nawet dominującą grupę, język białoruski jest językiem Djczystym na równi z językiem polskim. Pokolenia Białorusinów, które wychowane były przed upowszechnieniem telewizji, uznawały język białoruski za pierwszy i ojczysty. Obecnie można mówić, iż język białeruski jest przyswajany równolegle z językiem polskim jako drugi język Różnice w społecznej percepcji między tymi językami są jednak zapadnicze. Polski ma zdecydowanie wyższy prestiż niż białoruski. Obok ~ródeł historycznych, o których była mowa, wynika to z faktu, iż biało~uski w powszechnej skali występuje przede wszystkim w odmianie mówionej i większość ludzi nim władających nie zna jego odmiany pisanej. bariera cyrylicy jest trudna do przełamania. Dlatego Białorusini, nawet ~1'nówiący na co dzień po białorusku, wolą czytać, a już na pewno pisać, yo polsku8. Ponadto białoruski przywołuje raczej skojarzenia związane z domem, Pracą w gospodarstwie, bliskimi kontaktami w ramach domowego zaci~za i przynależności do społeczności lokalnej. Jest więc językiem prywatności, w przeciwieństwie do języka polskiego, który jest synonimem "świata", a więc mass mediów, polityki i kariery. Różnica między pollkim a białoruskim jest też różnicą osadzoną na stwierdzeniu, iż "Bóg 262 263 stworzył wieś, a cżłowiek miasto". Białoruski wiąże się tu ze światmn autentycznym, kojarzącym się z naturą, modlitwą i pracą na roli. Jet~, przeciwieństwem jest świat kuszących miraży miasta, sztuczny, bez~· sobowy i oficjalny. Współcześni Białorusini na masową skalę emigrują do miast. jest n związane z brakiem perspektyw zawodowych i życiowych na wsiaul. oraz emigracją edukacyjną9. Emigracja ze wsi do miast oznacza zawsr~ awans społeczny. Miasto polonizuje Białorusinów, skazując ich na k~· nieczność używania polskiego. jednak pierwsze pokolenie emigrantów i wsi nie zatraca języka ojców całkowicie. Ich kontakty z rodziną pozź~. tałą na wsi są częste i trwałe, bo oparte na samopomocy i wzajemny.. świadczeniu usług. Białorusinom, którzy wyemigrowali do miast i którzy całkowicie prr.. szli na polski, łatwiej jest wracać do białoruskiego w takich sytuacjacl. jak liczenie, karcenie dzieci, omawianie szczegółów technicznych pr.~~ mechanicznych, budowlanych, opowiadanie dowcipów, śpiewanie itd . Łatwo też zauważyć, że słabość języka białoruskiego w stosunku ~I~~ polszczyzny ma swoje źródło w tym, iż Białorusini bardziej identyfiky. i się z państwowością polską niż białoruską. Wieloletnia izolacja oraz ~~ I mienność realiów życia w Polsce i na Białorusi radzieckiej przesądzi I v 0 obywatelskiej identyfikacji z Polską, mimo identyczności języków ui.v wanych po obu stronach granicy. Ekonomiczna słabość Białorusi w 1~~ równaniu z Polską stanowi tu także ważny aspekt. Drugie pokolenie białoruskich emigrantów ze wsi do miast zatraca ~... ogół język dziadków. Najsilniejszą barierą chroniącą przed asymilay.~ okazuje się wówczas wiara prawosławna. Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny stoi na stanowisku na~l rzędności wiary w stosunku do narodowości i w sytuacji zróżnicowan n narodowego wiernych"'° nie różnicuje ich etnicznie. Białoruski nie zv skuje więc bezpośrednio wsparcia ze strony Cerkwi, gdzie językiem litra gicznym pozostaje tradycyjnie cerkiewne-słowiański, kazania zaś w wi~,~ kszości świątyń na Białostocczyźnie głoszone są po rosyjsku. Nasuwa się tu pytanie, dlaczego po rosyjsku, a nie w języku, którym posługują się wierni? Odpowiedź jest złożona. Rosyjski jest drugim, le polskim, językiem wspólnym i zrozumiałym dla wszystkich wiernych Ma, podobnie jak polski, wysoki prestiż jako język nobilitujący, gdyż w przeszłości był językiem urzędowym. Należy do grupy języków wscho~l niesłowiańskich, tak jak białoruski i ukraiński, w opozycji do polskieg~· który ma zachodniosłowiańskie korzenie. Rosyjski był tradycyjnym lęzl' kiera kazań i w nim zachowało się słownictwo teologiczne, które po bin łorusku prawie nie występuje. Najważniejsze jednak wydaje się koj:~ rzenie polskiego z katolicyzmem i brutalnymi próbami wprowadzania tego języka do Cerkwi w okresie międzywojennym oraz fakt, że rosyjski "zasłania" różnice dialektów, jakimi posługują się mieszkańcy sąsiadujących ze sobą wsi. Istnienie tych różnic wskazuje na znaczne odstępstwa od literackiego białoruskiego. Odrębności te mają swe źródło w konwergencji języków: białoruskiego i polskiego. 11 Zróżnicowanie językowe wschodniej Białostocczyzny ma swoje źródła w procesach osadniczych". Na tereny zamieszkałe wcześniej przez plemiona bałtyjskie, ludność napływała z trzech kierunków; z zachodu, z Mazowsza przeważnie drobna szlachta, z południa, z Wołynia i ze wschodu, z ziem obecnej Białorusi, przeważnie ruskie chłopstwo. Ludność wiejska, składająca się na mniejszość "białoruską", o której mowa, świadoma jest zróżnicowania językowego tej części Białostocczyzny. Nie dzieli ona jednak tego terenu na część białoruską i ukraińską, ale opiera ów podział na innych przesłankach. Za kryterium służą tu cechy charakterystyczne poszczególnych gwar. I tak np. mieszkańcy sąsiedniej wsi "dziekającej" mogą być określani dziekciłami lub cieprukami (od ciapier - teraz), ci zaś swoich sąsiadów, nie znających "dziekania" nazywają, dekalami. Nawet inna wymowa zaimka może być podstawą do określenia mieszkańców danych okolic jako sztokmanów lub szczakmanów (por. zaimki szto i szczo). Ludność "akająca" spod Narewki i Lewkowa nazywa mieszkańców okolic Hajnówki i Bielska Podlaskiego "Podlaszami". Cechą dystynktywną jest tu "twarda wymowa" oraz "okanie" i "dekanie". Mieszkańcy okolic Bielska Podlaskiego, Orli, Dubicz Cerkiewnych określają siebie jako "korolowców" (por. korol, król), a mieszkańcy tych ziem, które niegdyś wchodziły w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego, jako "Litwinów", mimo źe występują w ramach tej grupy ważne różnice gwarowe. Powyższe stwierdzenia wskazują na niezaprzeczalny fakt wymieszania elementów języka białoruskiego, ukraińskiego, polskiego i litewskiego. Charakterystyczne jest też, iż sfera różnic gwarowych języka nie stanowi jedynie domeny zainteresowania językoznawców, ale jest elementem różrucującym świadomość identyfikacji lokalnej użytkowników języka. Spory prowadzone przez dialektologów w kwestii, czy dana gwara jest gwarą ukraińską czy białoruską, są czasami trudne do rozstrzygnięcia. Wiadomo, że takie cechy języka białoruskiego jak "dziekanie", "ciekanie", "okanie" czy też zmiękczanie spółgłosek przed "e", twarde "c" mają na pograniczu białorusko - ukraińskim większą "siłę białorutenizującą" niż ce 264 265 chy strukturalne białoruskiego. Uściślenie kryteriów kwalifikacyjny I. w powiązaniu z procesami osadniczymi wydaje się być bardzo trudni Efektem tego jest diametralnie różne usytuowanie granicy między gw.~ rami białoruskimi i ukraińskimi. Zdecydowanie częściej pisze się jedn:~l. o gwarach białoruskich i przejściowych ku ukraińskim, nie precyzuj.l~ przy tym, gdzie zaczynają się owe gwary przejściowe i w oparciu o jal.n kryteria zostały wyodrębnione. Gdy pisze się i mówi o języku jako wyznaczniku świadomości nar.· dowej, należy pamiętać, że jest on wprawdzie wyróżnikiem podstaw.. wym, ale nie jedynym, charakteru tej tożsamości. III Prowadzone przeze mnie'z badania na temat stereotypów "Białorusina' i "Polaka" pozwalają dostrzec zróźnicowania pokoleniowe oraz cham I. terystyczne bariery, chroniące przed utratą tożsamości indywidualny i grupowej. Asymilacja Białorusinów z większością polską dokonuje się jako kolej~n wytrącanie trzech elementów dystynktywnych. Po pierwsze zienn rozumianej jako życie w związku z przyrodą i pracą na roli. Migracj, do miast sprawia, że element ziemi zostaje zatracony. Język, jako druF;~ element budujący samoświadomość grupową i indywidualną, z tych s:~ mych przyczyn ulega stopniowemu wytrąceniu. Drugie, a już na pewn~· trzecie pokolenie emigrantów do miast zatraca język ojców. Na straw odrębności pozostaje trzeci, najtrudniejszy do przełamania, element wiara, jaką jest prawosławie. Można przypuszczać, iż język białoruski jest traktowany (ruekonieczniu świadomie) jako utrudniający adaptację. Natomiast prawosławna wiaro jako pomoc w podtrzymaniu osobowej jedni. Przypuszczenie to potwierdza potoczna obserwacja faktu, iż białoruskiego nie słyszy się publicznie w Białymstoku i nie jest on instytucjonalnie nauczany, natomiast cerkwie prawosławne są w niedziele i święta pełne. Wydaje się, że walka o zachowanie tożsamości narodowo - religijnej Białorusinów powinna kierować się na zachowanie języka ojczystego". Potrzebne jest tu, jak się zdaje, przyjęcie odmiennej koncepcji nauczania języka. Przede wszystkim należy uznać, iż białoruski jest obok polskiego drugim językiem ojczystym, nie zaś językiem obcym. Akceptacja tego faktu ma daleko idące konsekwencje praktyczne. Uczenie się języka nie jest tu celem i wartością samą w sobie, ale środkiem do celu, którym jest samopoznanie. Dotychczasowa praktyka ignoruje fakt, iż białoruski jest dla większości uczniów językiem, którym się posługują na co dzień. Powyż ~ze założenie oznacza też, iż Białorusini powinni rozwijać swoją kulturę, rue zastygać w tradycji i kulturze przodków, stając się reliktem prze ~złości, "skansenem" czy archaicznym przeżytkiem. Założenia te skłaniają do wskazania na potrzebę podręcznika do nauki białoruskiego, którego treść stanowiłyby, obok kultury i tradycji narodu, składowe obrazu siebie. Koncepcja psycho-socjologicznych faz rozwoju tożsamości, opracowana przez Erika Eriksona", wydaje się tu być wskazówką porządkującą podawane treści programu w związku nie ze strukturą języka, jak to było dotychczas, ale w związku z nuclear problem, jaki pojawia się na określonym etapie rozwoju tożsamości. Nauczanie języka powinno zaczynać się od przedszkola, ponieważ ten okres jest szczególnie wskazany dla edukacji językowej, ale także dlatego, że w tym okresie dziecko zaczyna wyodrębniać "ja" spośród innych obiektów świata. Językowo manifestuje się to mówieniem: "byłam u babci" (pierwsza osoba) zamiast "Marysia była u babci" (trzecia osoba). Poprawienie efektywności nauczania języka białoruskiego wiąże się 2 rozwijaniem pozaszkolnych form nauki języka, takich jak czasopiśmiennictwo, stowarzyszenia, teatry, zespoły, a przede wszystkim nadawanie audycji radiowych i telewizyjnych po białorusku w szerszym, niż to było dotychczas, zakresie. Powyższe zabiegi stanowić powinny element systemu wspomagającego kulturę i tradycję obywateli polskich narodowości białoruskiej. Do osiągnięcia tego celu potrzebna jest stabilna i ciągła polityka państwa oraz władz lokalnych, traktujących Białorusinów jako równych obywateli, a nie argument przetargowy w rozmowach z byłymi republikami ZSRR w kwestii statusu mniejszości polskiej na tamtych terenach. Reforma samorządowa w Polsce, która daje gminom znacznie szersze uprawnienia decyzyjne na własnym terenie (chociaż nie wystarczające środki), być może będzie mogła zmienić sytuację gmin białoruskich. Myślę tu o sytuacji, gdy będzie się zatrudniać nauczycieli, lekarzy, nakładając na nich zobowiązanie nauczenia się w określonym terminie miejscowego języka. Ogromnie ważne dla przetrwania białoruskiej mniejszości narodowej jest świadomie prowadzony interkulturowy program edukacyjny. Powinien on być skierowany przede wszystkim do dzieci w przedszkolach oraz młodszych dzieci w szkołach. W tym bowiem okresie życia eliminowanie uprzedzeń i stereotypów oraz kształtowanie pozytywnych wyobrażeń Innego jest szczególnie efektywne. Równie jednak ważny jest też program destygmatyzacji (patrz rozdział XVII), oparty na dyskusji przedstawicieli strony polsko - katolickiej ze stroną białorusko - prawosławną w oparciu o problematykę stygmatyzacji. Takie rozmowy mogą być trudne, a nawet 266 ~ 267 bolesne, umożliwią one jednak rzeczywiste i istotne poznanie oraz opar te na nim, w dalszej czy bliższej perspektywie, porozumienie i wzajemni akceptację. Polsko - katolicka większość kraju, który ma szczątkową liczbę mniej szości narodowych i który był przez cały okres PRL krajem w znacznyn stopniu zamkniętym, potrzebuje programu otwarcia na inne nacje. Jest tź ważne nie tylko z uwagi na mniejszości narodowe i nie tylko z uwag na cele pragmatyczne, wynikające z rozwijających się kontaktów z jed noszącą się Europą. Przede wszystkim z uwagi na samą większość, która może dzięki kontaktom z Innymi przełamać własną ksenofobię ora r przejąć szereg innych, możliwych i sprawdzonych, wzorców reagowania w sytuacjach nowych i trudnych. Narody, które w szerokim zakresie zaadoptowały zachowania Innych jako własne, dysponują szerszym wachlarzem możliwości, które w tym, anomijnym, świecie umożliwiaj. stosowanie bardziej wyrafinowanych technik reagowania w sytuacjach subiektywnie nowych. Problem mniejszości ciągle i zbyt wielu osobom wydaje się być tylk~· kwestią mniejszości, która nie dotyczy większości. TNolność i procesy du mokratyzacji są niepodzielne. Dlatego stosunek większości do mni~·j szości jest jednym z istotnych elementów kreujących społeczny obraz oraz samopoczucie mniejszości. IV W 1995 roku przeprowadziliśmy badania na temat możliwości nau czania religii prawosławnej w językach: polskim, białoruskim lub "miej scowym". O stanowisko w tej sprawie pytaliśmy księży prawosławnych, rodziców, dzieci i nauczycieli. Przegląd opinii w tej materii pozwolił n. rozpoznanie świadomości językowej szerokich rzesz jego użytkowników Nie wchodząc w szczegóły'S można powiedzieć, że świadomość ta jen w wysokim stopniu niejednolita i udzielenie odpowiedzi na pytaniu, w jakim języku należałoby nauczać religii prawosławnej, opierając się n;~ głosach zainteresowanych, nie może być jednoznacznie udzielona. Z teg~· powodu pierwsze kroki, jakie należałoby przedsięwziąć, to wyeliminc, wanie powszechnych stereotypowych i błędnych sądów dotyczących nauki języka drugiego w rodzaju: "Uczenie się białoruskiego jest do datkowym obciążeniem szkolnym dzieci, i tak już przeciążonych nauk, szkolną"; "Uczenie się białoruskiego utrudnia poprawne opanowaniu polskiego"; "Szkoła źle traktuje uczniów, którzy mówią w domu pc~ swojemu" itp. Na takim "oczyszczonym polu" możliwa jest dyskusja n.~ temat zalet i zagrożeń związanych z dwujęzycznością'6. Dopiero w trzecim etapie możliwe jest przekonywanie osób dorosłych co do możliwości zintegrowanego, funkcjonalnego rozwoju tożsamości ich dzieci jaki przepracowywania kolejnych, także wcześniej błędnie przepracowanych, problemów poszczególnych faz zgodnie z ideą psycho-socjologicznego modelu rozwoju tożsamości E. Eriksona. Generalnie moźna zauważyć malejącą liczbę osób posługujących się językiem białoruskim, który w wyniku asymilacji tej grupy zanika". Jak wspomniano, istnieje szereg przyczyn niskiego prestiżu języka białoruskiego. Jedną z nich jest niechętny stosunek większości polskiej do samego języka oraz osób, które się nim posługują. Rezultatem tego jest fakt, że trudno jest w publicznych miejscach, w sklepie, kawiarni, autobusie w Białymstoku usłyszeć osoby rozmawiające w tym języku. Stoi to w sprzeczności z faktem, iż nadawane przez Radio Białystok po białorusku i ukraińsku programy radiowe cieszą się znaczną popularnością. Życie codzienne stanowi przestrzeń, w której mniejszość jest urażana. Oto stosowne wypowiedzi: Gdy przebywałam w szpitalu jako dziecko, nie potrafiłam mówić po polsku. Byfo mi bardzo smutno, przykro, często płakałam. Kobieta, lat 30 W Białymstoku jest większe wytykanie palcami i zwracanie uwagi, jak ktoś mówi językiem białoruskim lub po "naszemu". Zaraz jest pytanie: "Dlaczego pani nie mówi po polsku? Tu jest Polska, a nie jakaś tam Białoruś". Mężczyzna, lat 33 Stojąc w kolejce w sklepie babcia prosiła o towar i zwracała się do ekspedientki w języku białoruskim. Ekspedientka zwróciła jej uwagę: "Proszę mówić po polsku, nic nie rozumiem. Mieszkamy w Polsce i proszę mówić w tym języku". Kobieta, lat 27 W pracy rozmawiam z dziewczynami "po naszemu". Moja współpracownica zwróciła mi uwagę: "Jak pani rozmawia, to przecież nie jest pani mieszkanie, tylko urząd państwowy. Na razie jeszcze w urzędach polskich rozmawiamy językiem polskim a nie jakimś tam chachłackim". Kobieta, lat 29 Jadąc pociągiem do Gdańska z ciotką, która bardzo słabo mówi w języku polskim, całą praktycznie drogę milczałyśmy. Uprzednio zwracano na nas uwagę i obserwowano, jak gdyby widziano co najmniej "człowieka nie z tego świata". Kobieta, lat 33 268 269 Śpiewałam w zespole muzycznym, który był prowadzony przez nauczyciela pochodzenia białoruskiego. Na uroczystościach szkolnych były śpiewane między in nymi piosenki w języku białoruskim. Po akademiach dało się odczuć dziunie spoi rzenia, pełne niedomówień, ze strony katolików. W internacie zapytano mnir wprost: "A dlaczego jako zespół szkolny śpiewacie piosenki białoruskie?" Wią wtedy odruchowo powstał we mnie jakiś bunt, dlaczego ja, Białorusinka, ucząca się języka białoruskiego, nie mogę śpiewać swoich piosenek? Kobieta, lat 2u Język to wielka bariera pomiędzy nami. Przy spotkaniu w małych gromadkach są podziały: my i oni. Oni zawsze byli pewniejsi, my musieliśmy znosić ich dn cinki. Na przykład: "Chodź do nas, o owo z nami". To jedno słowo coś znrr czyło. A miałem dużo ochoty, żeby wymienić z nimi choć kilka słów. Mężczyzna, lat 7t t Będąc w piątej klasie szkoły podstawowej wyjechałam na kolonie do Krakowa Dopiero tu zauważyłam, że nzój język polski, którym się posługiwałam, dalel,~~ odbiega od języka słyszanego tani. Tydzień czasu przeleżałam w łóźku i przepln kałam, bo nie umiałam rozmawiać. Co się odezwę, to wiem, że to nie tak brze n jak u innych koleżanek Kobieta, lat 4',' Cechą charakterystyczną procesu stygmatyzacji jest jego, przede wszy stkim, jakościowy charakter. Mimo że wiele z indagowanych osób doi, wiadczało zapewne życzliwości i zrozumienia dla swojej językowej o~l mienności, to nawet nieliczne stygmaty językowe są zapamiętywane i ut rwalane znacznie silniej. Można powiedzieć, że nawet powszechna życzliwość nie niweluje sp~. radycznych nawet zachowań stygmatyzujących. Stygmatyzacja językowa nie jest, na ogół, traktowana jako wyraz niu tolerancji większości. Przeciwnie, jako uzasadniona stygmatyzująca real, cja przedstawicieli większości na osobowy brak, jakim jest niedoskonal,~ znajomość języka polskiego. Z tego powodu stygmatyzacja językowa wy daje się być szczególnie głęboko urażająca. Jest to widoczne bardzo ostro w sytuacji wyjścia z enklawy rodzinnej O tym, że mówienie "po swojemu" rozdziela świat prywatny i publiczny. zaświadczają wypowiedzi respondentów: Mój syn nie mówi kogut tylko "piewoń". Próbuję go nauczyć, wiele razy mn tłumaczyłam, ale on i tak swoje - "piewoń". Kobieta, lat 3 "Po swojemu" chętnie rozmawiam tylko z kimś, kogo bardzo dobrze znam. Z kimś, kto jest mi bliski. Mężczyzna, lat 35 To normalne, że lepiej udaje się nam porozumieć po polsku. Wyjechałem z domu rodzinnego po ukończeniu szkoły podstawowej. Posługiwałem się językiem polskim, mieszkałem w wielu miejscach, wśród obcych mi ludzi. Teraz, kiedy tu wracam, brakuje nti słow. Język "tutejszy", język naszych rodziców i dziadków, jest bardzo prywatny. W tym języku rozmawiam już tylko z moimi rodzicami. Mężczyzna, lat 35 Będąc w Białymstoku, mama mówiła: "Cicho", gdy zaczynałam w sklepie rozmawiać "po swojemu". Inaczej wówczas nie umiałam. Kobieta, lat 39 "Po swojemu" mówimy do płota. Jak już się wyjdzie do sklepu, to jeszcze ostatecznie można mówić "po swojemu", w Bielsku (Podlaskim) to już raczej nie wypada, a w Białymstoku to już absolutnie nie można. Kobieta, lat 50 W Białymstoku lub Hajnówce, jeżeli spotkam kogoś znajomego - zawsze rozmawiamy "po swojemu". Czasami w sklepie, kiedy sprzedawczyni uslyszy naszą rozmowę to zwraca się do nas "swoim" językiem. To jest bardzo miłe. Kobieta, lat 34 Ostatni cytat nie jest ilustracją stygmatyzacji, ale wskazuje na potrzebę akceptacji. Rozróżnienie świata prywatnego i publicznego jest szczególnie ostro widoczne i staje się czynnikiem stygmatyzacji w momencie pójścia do szkoły, kiedy ze szczególną siłą ujawnia się jej stygmatyzująca funkcja jako instytucji z gruntu polskiej, w której nieznajomość języka polskiego jest postrzegana jako jednoznacznie dyskwalifikująca przypadłość: Wychowałem się u babci na wsi, gdzie mówiono językiem białoruskim. Kiedy poszedłem do szkoły, przeżyłem szok: nie potrafiłem mówić po polsku. Upłynęło trochę czasu, aż w miarę opanowałem ten język. Mężczyzna, lat 33 Większość rodziców uczy swoje dzieci języka polskiego, uważają, że b~dzic dzieciom łatwiej w szkole. Dzieci w domu i szkole rozmawiają tylko po polsku. Mężczyzna, lat 32 270 271 Obecnie dzieci ze wsi i miasta rozmawiają po polsku, gdyż rodzice zdają sobi~ sprawę z trudności jakie to dziecko napotka w szkole. Kobieta, lat 4~ Wychowana byłam przez babcię. Idąc do szkoty nie umiałam mówić poprawnir~ po polsku. Zawsze byłam z tego powodu odtrącana, "stałam na uboczu" Kobieta, lat 3~ Uczę swoje dzieci rozmawiać po polsku. Pamiętam, jak mi samej było ciężko, kiedy poszłam do szkoły i nie umiałam rozmawiać po polsku. Kobieta, lat 311 Poszłam do szkoły, umiałam rozmawiać tylko "po swojemu". Bardzo ciężka było mi wysławiać się na lekcjach po polsku. Zazdrościłam koledze, który znal lepiej język polski. To jego nauczyciele częściej pytali i to on miał lepsze oceni Zawsze wydawało mi się, że wiem, ale bałam się odezwać. Kobieta, lat 3(~ W domu, oczywiście rozmawialiśmy tylko "po swojemu". Nże umiałem rozmn wiać "po polsku" - bo i kto miał mnie nauczyć, telewizji jeszcze wówczas u nm. nie było. Kłopoty rozpoczęły się, kiedy poszedłem do pierwszej klasy. Rodzica stanęli na wysokości zadania: wyznaczyli jeden dzień w tygodniu, w którym wszyscy domownicy musieli rozmawiać po polsku. Początki były trudne, al~ udało się. Mężczyzna, lat 3`~ Szkoła, która w najlepszym razie ignoruje fakt odmienności językowej, a często, jak na to wskazują wypowiedzi osób badanych, jest niechęh~., czy wręcz wroga w stosunku do odmienności językowej, nigdy właściwir~ nie uwzględnia faktu, iż dzieci białoruskie mają odmienne imiona nir dzieci polskie. Czasem imiona te nie mają lub trudniej jest znaleźć dla nich odpowiedniki polskie, jak np. Zinaida, Wiera, Alosza, Nadzieja ith Inne są imionami znanymi w polszczyźnie, ale rzadko używanymi, nh Anatol czy Aleutyna. Pozostałe imiona są bezceremonialnie spolszcza ne. Dzieci doświadczają swoistej "schizofrenii językowej", kiedy przy chodząc do przedszkola dowiadują się, że nie są Aloszą tylko Aleksym, nie Miszą tylko Michałkiem, nie Wierą tylko Wandą itp. J. Majchrzak'8 wrażliwie dostrzega psychologiczne znaczenie własne go imienia, pisząc: "W imieniu jest zawarta ogromna moc. Jest ono symbolem naszej tożsamości, wypowiedziane czy napisane jest źródłem wzruszenia dla każdej osoby, dziecka czy dorosłego. Nasze imię wy różnia nas spośród innych ludzi, ale zarazem jest pomostem, który nas łączy z innym człowiekiem i całą społecznością. W sposobie, w jaki zostaje wypowiedziane, zawarta jest już informacja, czy w tym, stosunku możemy oczekiwać miłości i przychylności, czy nienawiści i kar, bądź też obojętności. Czasami sam dźwięk imienia bywa subtelną pieszczotą, czasami zaś bolesnym biczem lub przestrogą przed grożącym niebezpieczeństwem; (...) dzieci chętnie składały z liter swoje imiona, szczególnie o porze dnia, którą ona (instruktorka) określała jako godzinę tęsknoty". Imię i nazwisko stanowią najbardziej klasyczny ekwiwalent stygmatu. Są natychmiast spostrzegane i jednoznacznie umożliwiają zakwalifikowanie osoby jako "nie swojej" w określonym rozumieniu tego słowa. W tym sensie stygmat nazwiska czy imienia leży u podstaw, jest bazą, umożliwiającą rozwinięcie stereotypu. Jaki jest mechanizm działania stygmatu związanego ze spolszczaniem imienia, zaświadczają poniższe wypowiedzi: Leżałam w szpitalu po urodzeniu dziecka. Pielęgniarka weszła i zapytała: "Czy jest pani Janina?" 1 tu podała moje nazwisko. Całe życie byłam Niną i pod tym imieniem byłam zapisana w rejestrach szpitalnych. Kobieta, lat 29 Listonosz stanął w drzwiach trzymając list i zapytał: "Czy tu mieszka Ala?" i tu podał moje nazwisko. Tak, mieszka, ale nie Ala tylko Ałła. "To proszę, dla pani list pani Alu". Kobieta, lat 45 Zawsze miałam problemy ze swoim imieniem. Pytałam rodziców, dlaczego rodzeństwo to Zofia i Maria, a ja po prostu Zina. Czułam zawsze niepokój, czekałam na atak ze strony rówieśników katolickiego wyznania. 1 doczekałam się zostałam "ruską Zinką". Kobieta, lat 69 Ochrzciłam dziecko w cerkwi: Natalia. Sąsiad, katolik zapytał mnie: "Jak pani ochrzciła swoje dziecko: Natasza? Natalka? - co to za imię!" Kobieta, lat 34 Mówili mi, że nie ma takiego imienia Nina. Nazywali mnie Janina. Kobieta, lat 33 Byłam na kursie krawieckim. Ja, Maria, to jakoś uszło, ale koleżanka - Wiera 272 273 - miała trochę kłopotów. "U nas Wiesia, w Czechach Wera, a ty pewnie Rusim' Przez cały czas nie dawano jej spokoju. Kobieta, lat ~l~ ~ Chciałam, aby córka nazywała się Aksinia, zdrobniale: Oksanka. Bardzo m~ się podobało, bo to jak sasanka. Mąż powiedział, że nie wiadomo, jak w tej Pols~ a będzie i że lepiej, żeby dziecka nie rozpoznawali. Sama przestraszyłam się ny gorszego i ze wzgl~dów bezpieczeństwa nazwaliśmy Marzenka. Kobieta, lat ~łn Szczególną rolę stygmatyzującą odgrywają przezwiska. Stanowią orn jawny stygmat grupowy, ułatwiający nie tylko identyfikację osoby jak. Innej, ale także od razu ukierunkowujący rozpoznanie o charakterze uE~ rzedzenia. Przezwiska depersonalizują osobę, dyskwalifikują ją przez dź konanie, a priori, kategoryzacji osoby "tego rodzaju" jako mniej warto. ciowej. Naturalną konsekwencją stosowania przezwisk jest ekskluzp osób przezywanych oraz podkreślenie linii podziału, przebiegającej mią dzy My - traktowanymi protekcjonistycznie i o wyższym statusie or.~:Oni - postrzegani jako mniej wartościowi, traktowani z dystansem i p<· dejrzliwością. Przezwiska stanowią także źródło negatywnych oczekiwań, o którycl. jako samosprawdzających się przepowiedniach, tak wiele napisano. Jen wiadomo, każdy stygmat, w tym przezwisko, może ulec internalizay Osoba przezywana może uznać, że jest taką jak sądzą o niej Inni. Ni~ bezpieczeństwo uwewnętrznienia przezwiska, a raczej jego sensu . emocjonalnej konotacji, staje się większe, jeśli przezwiska są formułowa ne przez tzw. znaczących Innych. Oto niektóre z wypowiedzi, które ilustrują powyższe mechanizmy: W naszym mieście bytuje termin "kacap". Katolicy odnoszą ten synonim rl~~ każdego prawosławnego, nie rozumiejąc, że "kacap" to Rosjanin, gdyż Rosjam nosili brody "jak capy". Nazwa "kacap" wzięła się od słów: "broda kak u capa' Kobieta, lat ~ i W szkole podstawowej dowiedziałem się od kolegów podczas kłótni z innyu kolegą (katolikiem), że jestem "ruski" i "kacap". Sam nie wiedziałem, co to zna czy. Powiedziała mi w domu mamusia: tak na nas prawosławnych przezywają i więcej już nie pytałem. Mężczyzna, lat 5I "Z kacapa nie zrobisz Polaka". To utkwiło mi w pamięci jako podsumowani znajomości z kolegą z tej samej ławki, który o coś, nawet nie wiem o co, się na mnie obraził. Mężczyzna, lat 48 Wiedziałem, ie jestem "kacapem", choć nikt mnie tak nie nazwał. Słyszałem te słowa w stosunku do innych. Mężczyzna, lat 25 Rozpoczynając edukację w Białymstoku, słyszałam bardzo przykre przezwiska pod moim adresem: "Ruscy na Wschód", "popi dzisiaj obchodzą święto". Mężczyzna, lat 35 Płaszczyzna językowa, jak to staraliśmy się pokazać, może otwierać przestrzeń na różne czynniki stygmatyzacji. Błędy językowe, jakie czynią osoby, które w domu rodzinnym mówiły "po swojemu', mogą stanowić łatwo rozpoznawalny rys osoby, pozwalający na zakwalifikowanie jej do stygmatyzowanej grupy. Podobnie łatwo dostępne percepcji społecznej są charakterystyczne nazwiska i imiona, które niekiedy stanowią jądro reprezentacji osób białoruskiego pochodzenia. Dzieci z mniejszości, które idą do szkoły, przekraczają znacznie wyższą barierę obcości, jaka związana jest z adaptacją w warunkach anonimowej instytucji, którą jest szkoła Dla wszystkich dzieci konfrontacja świata zabawy, dzieciństwa i rodzinnego domu ze światem pracy dorosłości i anonimowości instytucji szkolnej ma charakter spektakularny i dramatyczny'9. W przypadku jednak dzieci z mniejszości instytucja szkolna nie stanowi czynnika kontynuacji, podtrzymującego wartości nabyte w domu rodzinnym, ale przeciwnie, jest instytucją, która znaczenie tych wartości podaje w wątpliwość lub ewidentnie im zaprzecza. 274 275 Przypisy: 1. Fragmenty treści, zawarte w tym rozdziale, znajdzie Czytelnik w zmieniona kolejności i formie w książce: Czykwin E., Misiejuk D., Dwujęzyczność a dwu kulturowość, op. cit. 2. Smułkowa E., O polsko-białoruskich związkach językowych w aspekcie czasowym i terytorialnym, [w:] Studia polsko-litewskie-białoruskie, pod red. Tomaszewski J., Smułkowa E., Majecki H., Warszawa 1988. 3. Żurauski A. L, Historia białoruskiej literaturnaj mowy, t. L, Mifisk 1967. 4. Ibidem.5. Żurauski A. L, Kramko L, Charakterznesznich bielaruskaja literaturnaj mowyz inszymi Słowiańskimi mowami u początkowy poematu, [w:] Żurauski A., op. cit.6. Użycie łacinki w przekładzie Mickiwiczowskiego Pana Tadeusza, dokonanym przez Dunina Marcinkiewicza, stało się przyczyną zakazu druku tego po ematu przez cenzurę carską w 1859 roku. Żurauski A., op. cit. 7. Smułkowa E., op. cit. 8. Przygotowywana przez J. Kuronia ustawa dotycząca mniejszości narodowycl ~ zakłada wprowadzenie języków mniejszości jako obowiązujących na równi z polskim w instytucjach publicznych, które znajdują się na terenie zami~· szkiwanym przez określone quantum mniejszości narodowych. W tym przy padku wprowadzenie języka białoruskiego stanie się faktycznie martwym prawem. Jakkolwiek jest to prawda, prawne zrównanie obu języków m.~ ogromne znaczenie, podnoszące prestiż języka białoruskiego i z tego względ ~ ~ powinno być wprowadzone 9. W większym stopniu dotyczy to wsi białoruskich niż polskich, tzw. "ściany wschodniej", nazwanej "ścianą płaczu". 10. "W Kościele prawosławnym są wszyscy - Białorusini, Ukraińcy, Rosjanie, ł;emkowie, Niemcy, Grecy, Polacy. Mamy ponad 6 tys. rdzennych Polaków" - arcybiskup Bazyli, były prawosławny metropolita warszawski i całej Polski w rozmowie z Skiepitrową N., [w:] "Gazeta Wyborcza" z 30 X 1991. 11. Są one niejednokrotnie źródłem lokalnych patriotyzmów, a drobne różnicw językowe mogą być przedmiotem kpin i żartów.12. Czykwin E., Białorusini w stereotypach, [w:] "Społeczeństwo otwarte" 10/94.13. O tym, że proces zanikania języka mniejszości nie jest bezpowrotny, świadczy przykład języka baskijskiego w Hiszpanii. Poprzez wprowadzanie baski]skiego do przedszkoli znaczna liczba dzieci, których rodzice nie mówią pmbaskijsku, opanowała ten język (Tortosa J. M., Polityka językowa a języki mniejszości, Warszawa 1986). 14. Koncepcje nauczania języka mniejszości w związku z pogłębianiem własny samoświadomości w ramach tzw. "problemów nuklearnych" starano sią przedstawić szczegółowo jako koncepcję teoretyczną (Czykwin E., Misiejul. D., Dwujęzyczność a dwukulturowość, op. cit.) oraz w sposób praktyczny, przedstawiając kanadyjską szkołę nauczania języka drugiego "Nova" (ibidem). 15. Zainteresowany Czytelnik znajdzie je (w:] Czykwin E., Misiejuk D., Dwu języczność a dwukulturowość, op. cit. 16. Czykwin E., Zweisprachigkeit und Bikulturalitat in Psychopedagogischer Perspektive [w:] Zwei Muttersprachen - geht das? Symposium 14/15 XI 1998, Erbacher Hof, Mainz (materiały w druku). 17. W Białymstoku nie ma ani jednej klasy z nauczaniem języka białoruskiego. 18. Majchrzak J., Imię własne. Ponadkulturowa metoda alfabetyzacji, (w:] Komunikacja międzykulturowa: zderzenia i spotkania, Warszawa 1996. 19. E. Erikson - przejście z III do IV fazy, tj. okresu zabawy do okresu szkolnego w rozumieniu psycho-socjologicznego modelu rozwoju tożsamości, [w:] Czykwin E., Samoświadomość nauczyciela, op, cit. 276 Rozdział XIV REAKCJE NA STYGMAT Jakkolwiek nasze badania nie były ukierunkowane na reakcję osób op resjonowanych na stygmat, a jedynie na ujawnienie płaszczyzn i czyn ników stygmatyzacji, prowadzone wywiady ujawniły także charaktc· rystyczne mechanizmy zachowania tej grupy wobec stygmatyzacj i Pragniemy je przedstawić: (1) Ukrywanie stygmatu. Osoby badane starają się ukryć te cechy osc bowe i zarazem grupowe, które umożliwiają w stosunkowo łatwy sposób ich zaklasyfikowanie do stygmatyzowanej grupy. Najbardziej dostępny mi percepcji stygmatami są uchybienia językowe, który mogą zdradza przynależność do mniejszości. Dlatego, choć nie wyłącznie z powodu sty gmatyzacji, obserwuje się odwrót od nauczania dzieci języka białoruskie go i tylko języka białoruskiego. Inne języki autochtonicznych mniejszc> ści narodowych wykazują liczebny wzrost uczniów. Szczególnie dotyczy to języka niemieckiego, który ma szczególny status języka międzynaru dowego oraz uzyskuje pomoc i poparcie z kraju macierzystego. Posty jest widoczny także w przypadku języka ukraińskiego, którego status jen zbliżony do białoruskiego. Na przykład w roku szkolnym 1978/79 uczył. się ukraińskiego zaledwie 440 dzieci, w roku 1989/1990 liczba ta wzrc> sła do 1055, a więc ponad dwukrotnie, aby w 1992/1993 osiągnąć liczb; 1642. Wzrost jest więc systematyczny i wyraźnie progresywny. Inaczcy jest z mniejszością białoruską. W porównywalnych latach liczba ta wy nosiła 4265 (rok 1978/79), aby spaść do 3928 (w 1989/1990) i daly spaść do liczby 3611 (1992J1993). Jakkolwiek spadek ten nie jest tak znaczny to jednak na tle wzrostu liczby uczących się języka mniejszościowego we wszystkich mniejszościach autochtonicznych można uznać ten spadek za dramatyczny i zagrażający istnieniu tej mniejszości. Przyjęciu przekonania, iż język "swój" jest językiem domowego zacisza, ewentualnie enklawy własnego środowiska zamieszkania, jest dość powszechnie zintemalizowany, co osłabia argumentację za jego upowszechnianiem. Pogląd: Rozmawiam tylko po polsku. Języka, którego mnie nauczyli rodzice i środowisko wiejskie, używam na wsi i w gronie rodzinnym. Uważam, że w pracy i urzędach powinno się posługiwać językiem polskim - nie każdy rozumie literacki język białoruski. Utrudnia to nawiązywanie kontaktów stanowi wyraz przyjęcia stanowiska obojętnych czy nieżyczliwych mniejszościom przedstawicieli większości, zakłada bowiem z góry nierówność statusów obu języków. O ukrywaniu stygmatu zaświadczają inne, wcześniej podawane, cytaty, ale także i te: Mieszkając w internacie zawsze modliłam się przy zgaszonym świetle. Bałam się, aby koleźanki nie zauważyły, że żegnam się trzema palcami. Kobieta, lat 33 Będąc w wojsku nigdy nie wydałem się, że jestem prawosławny. Z tego powodu nie wyjeżdżałem na święta. Kiedyś kolega mnie zapytał, dlaczego nie jadę nu Święta Wielkanocne. Odpowiedziałem, źe nie mam do kogo, bo jestem wychowankiem domu dziecka. Musiałem kłamać, bo obawiałem się o dalszy los pobytu w wojsku. Zaczęto od tamtej pory mnie kontrolować, o coś mnie podejrzewać. Domyślałem się o co im chodzi, bo trochę zdradzało mnie imię i nazwisko. Uratowała mnie katolicka książeczka do nabożeństwa i różaniec schowany w szafce, które dała mi moja mama jako wyprawkę do wojska. Śmiałem się z tego, co mi daje. Mama nie zdradziła się, dlaczego katolickie. Zrozumiałem ten matki gest już w wojsku. Po powrocie byłem bardzo wdzięczny swojej mamie, że jej pomysł uratował, może, moje życie. Mężczyzna, lat 48 Moja koleżanka pracuje w Radio Białystok. Opowiadała mi, że kiedyś przyszedł do nich ksiądz, było dzielenie się opłatkiem, śpiewanie kolęd. Ona nie przyznała się, że jest prawosławna. Czegoś się bała, coś ją powstrzymywało, nawet wtedy, gdy podeszła do niej koleżanka i zapytała ją, czy świętuje te pierwsze święta. Teraz męczy ją sumienie, że zgrzeszyła, że wyparła się swojej wiary. Kobieta, lat 28 Będąc w wojsku rozmawiałem przez sen. Na drugi dzień kolega z sali opowiedział mi o tym, ale nie zrozumiał, w jakim języku mówiłem. Ja domyśliłem się, że pewnie rozmawiałem "po naszemu". Powiedziałem: "Wojtek, ucz się języków obcych, to na pewno drugi raz zrozumiesz!". Mężczyzna, lat 24 Lekarka, pediatra, bardzo miła, kazała mi przyjść z dzieckiem na następną wizytę akurat w terminie naszych świąt. Zorientowałam się i poprosiłam o inny 278 279 termin ponieważ "wtedy muszę pilnie wyjechać". Dlaczego nie powiedziałam pu prostu, że mam święta? Kobieta, lat 31 Moja teściowa, będąc w sanatorium, ukryła fakt, że jest prawosławna, ukryła również imiona swoich dzieci. Kobieta, lat 41 Będąc w wojsku na Wybrzeżu gdańskim nigdy nie wyjeżdżałem na swoja święta. Brak mi było odwagi prosić o urlop w tym czasie. Obawiałem się, że koledzy zaczną dopytywać, dlaczego w takim czasie jadę do domu. Wcześniej zu wspólnych rozmów wyczułem, że nienawidzą białostockich "Śledzików". Twier duli, źe to "ruskie" strony. Mężczyzna, lat 41 Ukrywanie stygmatu jest najbardziej typową reakcją na sytuacje opresji Wspomnienia z wojska powracają tu jako wspomnienia z miejsca szcze gólnie wrogiego wobec wspomnianej mniejszości. W tych warunkach ukrycie swojej przynaleźności staje się obroną. (2) Internalizacja negatywnych postaw o grupie własnej. Jak to już zostało powiedziane, przekonanie o niższej wartości kultury własnej jest bardzo upowszechnione. Omawiana mniejszość nie wyraża postaw wrogich czy nieżyczliwości wobec grupy większościowej. Pretensje z tylu łu stygmatyzacji nie są publicznie werbalizowane. Zgoda na zaistniały status quo jest dość powszechnie akceptowana. Postawy buntu, obrazy, agresywności nie są wyrażane, przeciwnie, postawa pokory wobec losu wyraźnie się tu manifestuje. Oto stosowne przykłady: Uważam, że święta powinny być świętowane w jednym terminie. Mniejsza byłoby prawdopodobieństwo rozpoznania kto jest kto. Kobieta, lat 4h Byłam w Warszawie z córeczką (5 lat) u znajomych Polaków, którzy zaprosili nas do "Kongresowej". Usiedliśmy przy stoliku, a jakiś pan grał cicho na pianinie. Nagle córka zawołała głośno: "Hladi kak braje! Córka ostatnie parę miesięcy spędziła u babci, Poczułam się głupio i nic już nie zamawialiśmy, tylko poszliśmy sobie. Zdawało mi się, że osoby przy stolikach gapią się na nas karcącź i z naśmieszką. Kobieta, lat 30 Pytała mnie znajoma: "Dlaczego masz na imię Tamara? - to jakieś ruskie imię". 1 ja nie lubię tego imienia. Kobieta, lat 28 Będąc w szkole średniej bałam się zdradzić, że jestem prawosławna. Myślałam, że jestem jedyna w klasie. Dopiero po pięciu latach nauki, przez przypadek, dowiedziałam się, że jest jeszcze jedna dziewczyna tego samego wyznania. Kobieta, lat 30 Ludzie w większych miastach nie przyznają się do swojej wiary, pochodzenia Są jakby zastraszeni. Obchodzą święta wspólnie z katolikami, zamiast 6 I 24 Xll, aby się nie zdradzić przed sąsiadami. Kobieta, lat 25 W mojej rodzinie siostra męża wyszła za mąż za prawosławnego. Mieszkają pod Wrocławiem, dzieci ochrzcili w kościele. Boją się zdradzić, że są prawosławni. Szwagier nazywa się Mikołaj, a żona nazywa go tam Rysiek. Kobieta, lat 49 Dziecko moich znajomych zostało ochrzczone w kościele w ukryciu przed rodziną. Kiedy zajeżdża babcia do miasta, to bierze wnuczkę i prowadzi do cerkwi do spowiedzi, nie wiedząc, że ona była u spowiedzi w kościele. Kobieta, lat 47 Moja znajoma urządziła przyjęcie weselne w domu. Syn żenił się z katoliczką. Ślub odbył się w kościele. Przed weselem zdjęła ze ścian wszystkie ikony, aby się nie zdradzić przed rodziną młodej. Kobieta, lat 59 Moja mama jak się podpisuje to zawsze to -uk na końcu nazwiska wygląda jak -ak, powiedziała, że robi to specjalnie. Kobieta, lat 23 Miałam w pracy koleźankę, która była wychowana w prawosławnej wsi. Gdy odezwałam się do niej po "naszemu", ona mówiła, że nie rozumie o co mi chodzi: "Mów do mnie po polsku a nie czort znajet po jakiemu". Kobieta, lat 44 Gdy byłam małą dziewczynką, pojechałam z mamą do rodziny w Elblągu. Był u nich ładny, duży pies: "Ale sobakal" - mówię. A wujek mi na to odpowiada: "Nie trzeba mówić sobaka, ale pies - jesteś już dużą dziewczynką. "Pies? A ja 280 ' 281 dumała, szlo sobaka". Do dziś gdy spotykam się z wujkiem to żartuje: "To co to było, pies czy sobaka?" Kobieta, lat 35 Mój syn powiedział na podwórku do innego dziecka: "A ty kim jesteś, bo ja jestem prawosławny". On jest z tego dumny, uważa się za kogoś lepszego i mówi o tym, otwarcie. To jeszcze dziecko nie doznał żadnej krzywdy z tego powodu, to ma odwagę o tym mówić. Mnie tak łatwo to nie przychodzi. Kobieta, lat 34 Żona [katoliczka - przy. E. Cz.] nie pozwoliła mi oglądać rosyjskiego filmu "Lecą żurawie". Moim zdaniem ktoś kto tego filmu nie widział, stracił wiele. Byłem więc maksymalnie zdenerwowany i wyszedłem do drugiego pokoju. Mężczyzna, lat 59 W szkole chłopcy skarżą się, źe inni przezywają na nich "ruski". Robią to katolicy, ale również niczego nieświadomi prawosławni. Kobieta, lat 37 (3) Tworzenie enklaw. Osoby prawosławne deklanzją większą gotowość do podtrzymywania kontaktów towarzyskich, także w pracy z osobami podobnego pochodzenia: W pracy wolę mieć "swoje" koleżanki. Takie, z którymi mogę porozmawiać i o cerkwi, i o tym, co usłyszałam w radio, skomentować wybory. Kobieta, lat 35 Stanowczo chcę aby moje córki brały kiedyś ślub w cerkwi. One o tym wic: dzą. Zalecam im towarzystwo wyłącznie prawosławnych. Kobieta, lat 35 Lubię raczej "swoich" ludzi. Z nimi czuję się pewniej. Mężczyzna, lat 32 Bardzo lubię towarzystwo i muzykę białoruską, ukraińską i rosyjską. Jak zaczną grać, to jest tak "po duszy", aż serce pęka. Kobieta, lat 35 Bardzo lubimy i chętnie śpiewamy piosenki białoruskie. Nasze dzieci też chętnie słuchają tych piosenek, czasami też je podśpiewują. Kobieta, lat 30 Zdecydowanie wolę towarzystwo, które rozmawia tak samo jak ja. Wtedy nikt mi nie wypomina, że moja polszczyzna jest niepoprawna, albo wymknie mi się jakieś "swoje" słowo. Lubię śpiewać białoruskie piosenki i nie chcę, żeby ktoś to komentował. Kobieta, lat 34 Pewnego dnia ktoś zapukał do naszych drzwi, było to dla nas dziwne, gdyż nikt z naszych nie pukał. Schowałyśmy się z siostrą za piec. Kobieta, lat 40 Dzieci nie czekały prezentów czy paczek, czekały kolędowania i woloczebnego (jajek malowanych w cebulniku). W moim domu świętowano Boże Narodzenie, Wielkanoc i odpusty. Nie wiedziałam, co to urodziny czy imieniny. Kobieta, lat 45 Od najmłodszych lat starałem się przebywać wśród swoich, ucz~szczałem na religię, bractwo, wszystko dlatego, aby nie doświadczać przykrych starć z katolikami, mój krąg towarzyski do dzisiaj obraca się wśród prawosławnych. Mężczyzna, lat 36 W okresie szkolnym wstydziłem się, że jestem prawosławny, bałem się utracić swoją pozycję wśród rówieśników, barierę tę przełamałem, kiedy poczułem towarzystwo prawosławne. Mężczyzna, lat 29 Będąc w wojsku musiałem zmienić swoje imię z Arkadiusza na Józka. Nie tylko ja zastosowałem taka metodę. Był ze mną kolega Ukrainiec, a dowiedziałem się o tym dopiero gdy pojechaliśmy do jego domu na przepustkę. Prosił mnie, aby po powrocie do jednostki nikomu nic nie mówić. Do końca służby byliśmy najlepszymi kumplami. Mężczyzna, lat 23 (4) Projekcja uprzedzeii w sytuacjach konfliktowych. Głęboko zinternalizowane uprzedzenia mogą ujawniać się w sytuacjach konfliktowych. Można sądzić iż konflikt aktualizuje obecne, ale skrywane uprzedzenia wzajemne. Świadczą o tym, następujące wypowiedzi: Nigdy nie chciałabym, aby moje dziecko zmieniło wiarę, wręcz odmawiałabym od zantgżpójścia za osobę o innym wyznaniu. Przy najmniejszej kłótni zaraz byłoby wyzwanie typu "kacap". Kobieta, lat 47 282 ~ 283 Pewnego letniego dnia wyjrzałam przez okno i zobaczyłam w moim ogrodzie konia sąsiadów katolików. Pobiegłam prędko do sąsiadów i powiedziałam, żebu zabrali konia, bo niszczy wszystkie warzywa. Mimo tego, że powiedziałam tź normalnie, dorosła córka sąsiada zaczęła wyzywać mnie od kacapskich świr i durnych kacapów. Bardzo mnie to zabolało, bo w porównaniu z nią jestem osoba starszą i w niczym jej nie zawiniłam. Bardzo się zdenerwowałam i odparłam jej: "Motyczy l:awno, bo kob ne tyje durnyje kacapy to chto by was braw". Po wiedziałam tak, bo jej starsza siostra i brat pożenili się z prawosławnymi. Kobieta, lat 75 Nigdy nic do nich nie miałam, chociaż wiedziałam, ie jest "prawdziwą Polk~r czyli katoliczką", ale kiedy jej mąż zastrzelił mojego pieska, którego od małegn hodowałam, to powiedziałam im obojga, że ich katolicyzm na budę mojego psn nie zasługuje. Kobieta, lat 2r. Interesujące jest, czego można byłoby się spodziewać, że do spora dycznych zaliczyć można wypowiedzi dowodzące dumy z przynalei. ności do mniejszości. CZEŚĆ III MIĘDZY TEORIA A PRAKTYK1~ Rozdział XV WAŻNE UOGÓLNIENIA Celem badań była analiza, w perspektywie socjo-psychologicznej, sytuacji białorusko - prawosławnej mniejszości narodowej w relacji z polsko - katolicką większością. Podjęcie tej problematyki pozwoliło, w oparciu o literaturę przedmiotu oraz wyniki badań własnych, na wysunięcie następujących wniosków: Po pierwsze, omawiana mniejszość asymiluje się i proces ten następuje szybciej niż ma to miejsce w przypadku innych autochtonicznych mniejszości narodowych mieszkających w Polsce. Moźna wskazać na dwie główne przyczyny tego faktu: słabość etosu grupy własnej i relatywnie niska z nią identyfikacja oraz, w najlepszym razie, obojęćny stosunek większości polsko - katolickiej do problemów omawianej mniejszości. Problem identyfikacji z grupą własną jest pochodną historycznych i socjologicznych uwarunkowar~ i jest, jako taki, w znacznym stopniu niezależny, a więc niezawiniony, od przedstawicieli mniejszości. Podtrzymywanie własnych tradycji narodowych i religijnych znajduje się ponadto w gestii samych przedstawicieli tej grupy. Większość, która stwarza warunki do rozwoju poczucia tożsamości grupy mniejszościowej, może czuć się, w znacznym stopniu, zwolniona z odpowiedzialności za poczucie przynależności członków tejże grupy do niej. W Polsce daleko do tego, aby można było uznać sytuację mniejszości, w tym omawianej grupy, za zadowalającąl. Można jednak ostrożnie oczekiwać, źe sytuacja ta ulegnie poprawie wraz z przyjęciem "Ustawy o mniejszościach", która jest przygotowywana w Sejmie pod wrażliwą opieką Jacka Kuronia oraz w wyniku presji europejskich standardów, dotyczących traktowania przedstawicieli mniejszości. Oczywiście, to co większość może zrobić dla mniejszości, powinno być uczynione, ale troska o utrzymanie etosu grupy własnej jest przede wszystkim sprawą samej mniejszości. W badaniach uwaga moja skupiła się więc na czynniku drugim, pozaprawnym i pozainstytucjonalnym, jakim jest znaczenie relacji wrajemnych przedstawicieli mniejszości i większości z punktu widzenia faktu postępującej asymilacji grupy mniejszościowej. 287 Mogło się zdawać, że przemiany demokratyczne po 1989 roku zaha mują proces asymilacji tej mniejszości, tak jak stało się to w przypadku innych autochtonicznych mniejszości narodowych w Polsce (np. mniej szości niemieckiej, ukraińskiej, litewskiej, czeskiej), w których nastąpił wy raźny wzrost aktywności. W przypadku białorusko - prawosławnej mniejszości nie udało się tego procesu zatrzymać. Ukazanie złożonych przyczyn tego faktu stanowiło jedną z przesłanek badawczych w mojej pracy. Sam proces asymilacji, rozumiany jako doświadczanie przez przedstawicieli mniejszości utraty wyznaczników własnej tożsamości społecznej, nie jest dostatecznie znany. Można łatwo dostrzec, że jest on związany z poczuciem krzywdy i cierpieniem przedstawicieli tej grupy. Zależało mi na pokazaniu istoty tych grupowych doświadczeń jako pro cesu stygmatyzacji mniejszości przez większość. Poczucie bycia styg matyzowanym ma swoje źródło w postrzeganiu i podkreślaniu różnic, jakimi charakteryzują się przedstawiciele białorusko - prawosławnej mniejszości w stosunku do polsko - katolickiej większości. Relacje wzajemne między omawianą mniejszością i większością mają charakter modelowy2 dla analizy relacji między grupą mniejszościowa która jest mało atrakcyjna i słabo rozpoznana przez większość, słabi, ponadto pod względem identyfikacji jej członków z etosem grupy włas nej oraz skłonna, ze względów psychologicznych, do uległości. W wyniku tego relacja przedstawicieli mniejszości z większością ma charakte: i nieagresywny, inaczej niż to ma miejsce w relacji większości z mniej szością żydowską, ukraińską czy niemiecką. W europejskim rozumieniu problem mniejszość - większość uzewnęt rznia się w postaci konfliktu, który jest traktowany jako przestrzeń do negocjacyjnego zagospodarowania przede wszystkim w perspektywie prawnej. W badanej relacji kategoria otwartego konfliktu występuje w formie szczątkowej. Mniejszość przyjmuje bowiem uległe, akomodacyjne postawy wobec atrakcyjnej, choć obcej, większości. Oznacza to jednak, jak wyraźnie ujawnia materiał badawczy, że konflikt ten istnieje, ale z zewnątrz jest amorficzny, niedostrzegalny. Dopiero z przyjętej przez nas perspektywy stygmatyzacji widać wyraźnie, że jego artykulacja z płaszczyzny publicznej zostaje przeniesiona na płaszczyznę jak najbardziej prywatną. W związku z takim prywatnym charakterem konfliktu, czujność społeczna zostaje uśpiona, a cierpienie, związane z utratą tożsamości społecznej, umyka z pola widzenia. Istniejące status quo jest traktowane jako "normalne" i "prawidłowe". Tymczasem niedostrzegane cierpienie staje się jeszcze boleśniejsze, gdyż jest postrzegane przez mniejszość jako niemożliwe do wyeliminowania ze względów psychologicznych. To, co zostało powiedziane wyżej, nasunęło przypuszczenie, że istnieje istotna różnica w percepcji sytuacji psycho-socjologicznej przedstawicieli prawosławno - białoruskiej mniejszości, widzianej z perspektywy osób z tej mniejszości, a reprezentantami większości. Tak jest rzeczywiście, większość jest nieświadoma jak i kiedy uraża mniejszość. Nawet zachowania ewidentnie urażające, takie jak np. przekonywanie o wyższości katolicyzmu nad prawosławiem czy wyrażanie zdziwienia z powodu innego terminu świąt, powtarzanie przezwisk czy żartów o tej grupie, nie zostaje przez większość odczytane jako stygmatyzujące. Wbrew deklaracjom, wyrażanym z całym przekonaniem i w najlepszej wierze, ludzie używają stygmatyzujących określeń grup (np. pedał, asfalt, kacap itp.), nie czując cienia niepokoju, że mogą urażac3. Badania wskazują, a jest to tendencja generalna, że zanikają jawne, bezkompromisowe i nieprzejednane działania dyskryminacyjne. Ludzie powszechnie uznali, że Inni, jakimi Innymi by nie byli, są też ludźmi i należy im się z tej racji szacunek. Także znajomość skutków działań dyskryminacyjnych stanowi skuteczną przestrogę, tamującą jawne poczynania dyskryminacyjne. Wiele krajów podjęło szereg działań prawnych, aby zapobiec dyskryminacji i rasizmowi (np. w Niemczech nie wolno publicznie opowiadać kawałów o treści antyżydowskiej, a działania partii i ugrupowań faszyzujących są prawnie zakazane). Ludzie, ponadto, nie mają jednoznacznie negatywnego stosunku do grup, które skłonni są oceniać negatywnie, przez co ich stosunek do tych grup, a szczególnie konkretnych osób z tych grup, rzadko bywa jednoznacznie wrogi. Nie oznacza to, że dyskryminacja została całkowicie wyeliminowana, ale raczej że przybrała ona formy bardziej wyrafinowane i ukryte, przez co trudniej poddające się socjologicznej analizie. Tropienie takich ukrytych, szczególnie dla stygmatyzujących, przejawów dyskryminacji, stanowi trudne, ale ciekawe, wyzwanie badawcze. Ważnym, wynikającym z tego wnioskiem jest stwierdzenie, iż przejawy stygmatyzacji mogą zostać odkryte i ujawnione tylko i wyłącznie dzięki samym stygmatyzowanym. Problem nieświadomego, w znacznej mierze, charakteru stygmatyzacji stawia w szczególnym świetle problem winy, odpowiedzialności za krzywdę. Istnieje pewien schemat myślenia, który każe uważać stygmatyzowanych za ofiary i stygmatyzujących za sprawców. W ten sposób problem winy może być łatwo ukazany. Jak widać, w tym kontekście, pozaintencjonalny charakter urażania, czyni winę sprawców wysoce problematyczną. Przez co wyjście z sytuacji, polegające na przyznaniu się do winy i podjęciu prób zadośćuczynienia zhz, a więc dxoga, która wydaje się w tym, chrześcijańskim, schemacie oczywista, traci na swojej 288 ' 289 oczywistości (do problemu tego jeszcze powrócę). Powyższy schemat myślenia: kat-ofiara-wina może zostać utrzymany, jeśli przyjmie się nieprawdziwą i niebezpieczną formułę, niestety często stosowaną, "sam ~ sobie są winni". Umożliwienie artykulacji doświadczanej krzywdy, a więc przełamaniu stanu niemoty grup opresjonowanych, stanowi ważne wyzwanie dla socjologii. Wyzwanie to jest równocześnie poszukiwaniem obecności i sposobu przejawiania się przemocy w relacjach międzyludzkich. Relacja miedzy większością a mniejszością nie przebiega tylko "tu i teraz", ale jej teraźniejszość jest wyraźnie zaznaczona przeszłymi doświadczeniami grupy własnej. Można powiedzieć, że wspomniane wyżej poczucie krzywdy, z racji bycia grupą słabszą bo mniejszościową i nieatrakcyjną dla większości, zostaje jeszcze dodatkowo wzmocnione żyw: legendą przeszłej krzywdy. Krzywda ta, jakkolwiek niedoświadczona, pozaosobista, staje się sygnałem uczulającym i przestrzegającym przeli zagrożeniem ze strony przedstawicieli grupy większościowej. Pytanie, n.~ co ludzie są wyczuleni i jak można zadać im cierpienie jest pytaniem, na które osoba z większości nie może udzielić wyczerpującej odpowiedz bez wcześniejszych analiz, tego co, gdzie, kiedy i jak odgrywa rolę styk; matyzującą. Kiedy pojawiają się sygnały ostrzegawcze, są one traktowane z~ szczegółną uwagą, co w efekcie sprzyja ich generalizacji oraz wyolbrzy mianiu. Taki stan utwierdza identyfikację osoby z grupą, wyostrza pc~ dział na My i Oni oraz skłania do stosowania ostrzejszych kryteriów wobec potencjalnych Obcych. Zasada "kto nie przeciw nam, ten z nami' zostaje zastąpiona zasadą "kto nie z nami, ten przeciw nam". Osobista doświadczenia stygmatyzacji ulegają wyostrzeniu w świadomości osoby. a zagrożenie przeżywane przez grupę staje się doświadczeniem odbiu ranym bardzo osobiście. W wyniku tego osoby próbują się buntować, al~~ - napotykając na mur obojętności i niezrozumienia - grzęzną w niemocy i poszukują oparcia w grupie własnej. W ten sposób grupa własna stajw się nie tyle miejscem konstruktywnego, kreatywnego budowania swo go etosu, co miejscem wsparcia dla cierpienia, związanego z podziw laniem stygmatu oraz dzielenia się krzepiącymi danymi na temat wal i przypadłości grupy większościowej, które, w końcowym efekcie, prc~ wadzą do ulotnego odczucia grupy własnej jako zasadniczo cenniej szej'. Przeszłość, z jej legendą krzywdy, staje się też źródłem oczekiwań ad resowanych wobec większości. Oczekiwania te pełnią rolę samospraw dzających się proroctw, pogłębiających jeszcze izolację i rozdźwięE między grupami, a także wtórnie utwierdzających powszechne przekc~ napie o nieprzyjaznym czy wrogim stosunku polsko - katolickiej większości do "Ruskich". Poczucie zagrożenia jest umiejscowione, mówiąc bardziej szczegółowo, w nastrojach politycznych i społecznych dominujących wśród Polaków. Dochodzenie do głosu sił prawicowych, oddanych Kościołowi, narastanie tendencji antyrosyjskich, ksenofobicznych i nacjonalistycznych w połączeniu z napięciami społecznymi stwarza podatny grunt dla odrodzenia się sił, uzyskujących przyzwolenie, czy wręcz poparcie dla działań przeciw omawianej grupie. Koncentracja uwagi na białorusko - prawosławnej mniejszości, która stanowiła przedmiot analizy, nie tylko nie oznacza, że przedstawiony materiał nie dotyczy polsko - katolickiej większości lub dotyczy jej w stopniu marginalnym. Przeciwnie, interakcyjny charakter relacji wzajemnej, widziany z perspektywy stygmatyzacji, odkrywa wiele nieuświadamianych aspektów społecznej świadomości. Literatura dotycząca cech narodowych Polaków jest niezwykle bogata. W tej sprawie wypowiadali się nie tylko socjologowie, psychologowie, ale także politycy, satyrycy, karykaturzyści, kabareciarze, literaci itd. Psychika narodu polskiego stanowi źródło dumy, ale też przesłanie dla wielu kompleksów narodowych. Istnieje szereg kontrowersji dotyczących cech narodowych Polaków, np. stopnia i znaczenia katolicyzmu dla identyfikacji narodowej młodych Polaków dnia dzisiejszego. Słyszy się opinie o zaniku patriotyzmu itp. Charakterystyczne dla tych poszukiwań jest to, że prowadzone są one "z wewnątrz", co oznacza, że analizuje się, przede wszystkim deklaracje lub wskazania ankietowe młodych ludzi. Naszym zdaniem są one, w znacznej mierze, artefaktami. Jak wspomniano wyżej, rozpoznanie rzeczywistych ustosunkowań do Innego przez przedstawicieli większości możliwe jest tylko poprzez badanie tego co tych Innych uraża. Dokładniej, cechy nie istnieją jako takie, ale mogą nabierać różnych znaczeń i sensów w percepcji mniejszości. Wcześniejszy stygmat skłania osoby z mniejszości do interpretowania cech narodowych Polaków w kategoriach zagrażający versus nie zagrażający, z tendencją do eksponowania interpretacji zagrażających. Wszechobecny duch zasady "biją naszych" może sprawiać, że zwolnienie z pracy osoby prawosławnej, a priori, zostanie odczytane jako krzywdzące, brak elementarnej wiedzy na temat prawosławia zostanie zinterpretowany jako przejaw wrogoście. Składowe stereotypu, jeśli nawet będą zgodnie przyjmowane jako charakterystyczne dla większości, mogą mieć istotnie różne znaczenie dla mniejszości i większości. Na przykład "duma z faktu, że się jest Polakiem", "uznawanie Jana Pawła II jako niepodważalnego autorytetu moralnego" może mieć odmienne konotacje dla osób z mniejszości i większości. 290 291 Podsumowując, badanie rzeczywistych, a nie przypisywanych sobie, cech narodowych Polaków możliwe jest poprzez ujawnianie opinii grup, które pozostają w trwałej interakcji z Polakami. Niewątpliwie niezgoda autorki z istniejącym status quo oraz remedialny i edukacyjny zamysł stanowią istotne, inspirujące motywy podjętej pracy. Przyjęcie teorii stygmatyzacji jako perspektywy badawczej było podyktowane tak charakterystyką badanej grupy, jak i walorami samej teorii. Takie podejście wydaje się być szczególnie produktywne w przypadku analizy dokonywanej, jak to zostało powiedziane, w przypadku grup słabo przeciwstawiających się asymilacji. Teoria stygmatyzacji została rozwinięta o takie kategorie pojęciowe jak "płaszczyzna stygmatyzacji" i "czynnik stygmatyzacji" oraz związana z ważnością czy dotkliwością stygmatyzacji kategorię "stopnia stygma tyzacji". Przyjęte kategorie pojęciowe stały się kanwą, umożliwiająca wielowątkową i wieloaspektową prezentację doświadczanych przez. mniejszość stygmatów. Zebrany materiał pokazał jednoznacznie nie przekładalność perspektyw postrzegania treści wzajemnych relacji mię dzy przedstawicielami obu grup, gdzie istnienie stygmatu jest boleśnie rzeczywiste dla mniejszości i wirtualnie nieobecne dla większości. W badaniach nie sięgnięto do bardziej skodyfikowanych metod, np. dc~ eksperymentu, ale poshxżono się metodą wywiadu. Wybór ten, w świetle zaprezentowanego materiahz, należy uznać za trafny. Plan badawczy umożliwił uchwycenie doświadczeń i przekonań osób - aktorów wystypujących w rzeczywistych, a nie sztucznych, sytuacjach. Badanie ty problematyki na żywym materiale, ukazujące głębsze treści, które tu na zywamy przejawianiem się stygmatu, mogło ujawnić głębszy sens istot~stygmatyzacji. Przedstawiony poprzez teorię stygmatyzacji obraz ujawnił źródło braku wzajemnego zrozumienia, wynikające z faktu, że stygmatyzujący nie wiedzą i nie myślą o sobie jako o stygmatyzujących. Uzyskanie tej wiedzy byłoby niemożliwe w inny, niż przyjęty w tych badaniach, sposób. Za niewątpliwie cenny należy uznać fakt, że uzyskany obraz stygmatyzacji, jak i sama treść stygmatu, mają ponadczasowy charakter. Doś wiadczenie krzywdy nie ulega historycznej dezaktualizacji czy kulturo wej reinterpretacji, tak jak np. kategorie konfliktu, systemu społecznego, tożsamości itp. Uniwersalny charakter teorii stygmatyzacji realizuje się w trojaki sposób: (1) stygmat funkcjonuje w każdym czasie, jest więc kategorią ponadhistoryczną; (2) stygmatyzacja jest kategorią nie związaną z określonym miejscem, systemem, specyficzną kulturą itp., jest kategorią ponadkulturową; (3) stygmat jest kategorią ponaddyscyplinarną, umoźliwiający integrację różnych dziedzin wiedzy. Stygmat jest pojęciem socjologicznym i powstałym na gruncie socjologii, ale równie ważnym dla psychologów osobowości (np. problematyka obrony przed stygmatem), psychologów społecznych (np. funkcjonowanie osoby w sytuacji token status), pedagogów (np. problemy destygmatyzacji), historyków (np. stygmatyzacja Żydów na przestrzeni wieków), antropologów kulturowych (np. stygmatyzowanie osób z widocznym kalectwem w wybranych kulturach), językoznawców (np. przezwiska jako przejaw stygmatyzacji), lekarzy (np. operacje plastyczne usunięcia stygmatyzującej brzydoty i ich konsekwencje dla funkcjonowania osoby), teologii (np. postulat czynienia dobra a stygmatyzacja), kulturoznawców (np. stygmatyzacja Obcego w kulturze chrześcijańskiej a buddyjskiej), filozofów, etyków i innych. W ten sposób teoria stygmatyzacji staje się potencjalną perspektywą poszukiwań i integracji rezultatów badań prowadzonych z różnych humanistycznych i społecznych perspektyw badawczych. Przedstawiony zarys teorii stygmatyzacji otwiera możliwości rozwijania tej teorii także o kolejne rozwiązania strukturalne, wzbogacające samą teorię, np. konceptualizacja pojęć płaszczyzny i czynnika stygmatyzacji, zaproponowane w naszej pracy, jak i wzbogacające ją treściowo o wiedzę na temat przejawiania się stygmatu. Zebrany materiał badawczy ujawnił kontekstualny charakter stygmatyzacji. Osoby z mniejszości silniej odczuwają, jako zagrażające, sytuacje np. wyborów, występowania w warunkach token status, sytuacje zagrożenia z tytułu dochodzenia do głosu sił prawicowych itp. Spolecznopolityczny kontekst, jeśli jest sprzyjający i budzi zaufanie, może w znacznym stopniu łagodzić stygmat. Tak działo się w okresie PRL, stąd resentymenty do tamtego okresu są bardzo silne. Zmiana władzy na prawicową oraz przejawy otwartej wrogości wobec Rosji, retoryka nacjonalistyczna, jakiej świadkami jesteśmy obecnie, sprzyja aktualizacji stygmatu i wyostrzeniu podziału na My i Oni. Stygmatyzacja jest procesem trudnym do przełamania z powodu mechanizmu błędnego koła, jaki stanowi jego immanentna część. Można zauważyć, że legenda krzywdy i wizja siebie jako członka grupy poszkodowanej, gorszej i skrzywdzonej w porównaniu z większością, wyzwala stosowne do tej sytuacji oczekiwania ze strony większości, ale także ze strony tych przedstawicieli mniejszości, którzy zinternalizowali stygmat. Takie opresjonujące oczekiwania co do osób z mniejszości są tym silniejsze, że (1) nie mogą być kompensowane oczekiwaniami dotyczącymi innych aspektów Ja poza tymi, które są stygmatyzujące. Jest to rezultat działania oślepiającej roli stygmatu, która skłania do formułowania oczekiwań, będących pochodną stereotypu. Siła tych oczekiwań jest 292 293 też większa z racji tego, (2) iż są one powszechnie uznawane za oczy wiste, normalne i naturalne. Co oznacza, że powracają w mediach, szkole, wojsku, pracy, sąsiedztwie, są niejednokrotnie prezentowane przez osoby powszechnie znane, cenione, wykształcone oraz przez znaczących Innych. Opresjonujące oczekiwania, w jakimś stopniu przynajmniej, są intemalizowane przez osoby z mniejszości, stając się autooczekiwaniami. Stopień internalizacji opresjonującej ideologii grupy obcej jest funkcją oporu, jaki stawia grupa własna. W przypadku słabego etosu, jak ma to miejsa~ w tym przypadku, opór ten jest słaby z wielu niezawinionych przyczyn psychologicznych i społecznych, o których pisałam wcześniej. Odrzucenie identyfikacji z grupą własną, jako swoisty rezultat skutecz nego i gorliwego ukrywania stygmatu, oznacza także, w planie społecr. nym, osłabienie etosu grupy własnej. Małżeństwa mieszane, w któryci prawosławna strona decyduje się na konwersję na katolicyzm, są tego dobitnym przykładem.Niepubliczny, bo skrywany, charakter stygmatu utrudnia konsolidacjąosób z mniejszości szczególnie w miastach, gdzie żyją one w diasporzeReasumując, obrona własnego, mniejszościowego etosu i co za tym idzu przeciwdziałanie asymilacji jest funkcją oporu, jaki stawia mniejszośc wobec opresjonujących przejawów stosunku do mniejszości ze strony większości oraz siły opresji ze strony większości. Represjonujące oczekiwania, które są przechowywane i konserwowane jako pamięć stygmatu i legenda stygmatyzującej przeszłości, pełnią roli; samosprawdzajacych się proroctw. W ten sposób oczekiwania stają si~,~ realnością, a legenda zostaje wtórnie wzmocniona. Mechanizm błędnego koła, uobecniony w procesie stygmatyzacji, jen oparty na lęku przed stygmatyzacją i, najczęściej nieuświadamianym, przekonaniu, że stygmatyzacja jest czymś zasadniczo nieuchronnym i niemożliwym do wyeliminowania. Stygmatyzacja nie ma więc "sprawiedliwego" charakteru. Osoba styg matyzowana może po wielokroć doświadczać wyrazów sympatii, akcep tacji i zrozumienia ze strony wielu przedstawicieli większości, a tylk~· sporadycznie odczuwać własną grupową przynależność jako stygmatyzującą, a jednak te sporadyczne doświadczenia stają się decydujące w jej odczuciu bycia stygmatyzowanym. Pamięć przeszłej krzywdy, zapisana w legendzie krzywdy grupy własnej, może istnieć w świadomości osób z mniejszości, nawet jeśli osobiście nie doświadczyli oni żadnej krzywdy ze strony większości, a większość ich stygmatyzujących doświadczeń stanowią projekcje domniemanej i antycypowanej krzywdy z legendy na Ja osoby. Przypisy: 1. Czykwin E., Białoruska mniejszość narodowa w Polsce i węgierska na Słowacji. Analiza prawna i aplikacyjna, [w:] "Test" 1/96. 2. Jest zastanawiające, czy model ten nie jest w jakimś sensie realizowany w relacji kobiet i mężczyzn w Polsce. Kultura męska może być tu traktowana jako dominująca, ważniejsza i wyższa, a także jako oczywista i normalna. Kobiety przejawiają stosunkowo słabą identyfikację z własną grupą i często internalizują przekonanie o jej niższej wartości. Świadomość bycia stygmatyzowanym jest słaba tak wśród mężczyzn, jak i kobiet. Obie grupy uważają istniejące status quo za prawidłowe, normalne i "przyrodzone". Trudno jest znaleźć grupy, np. stowarzyszenia, które artykułowałyby swoje postulaty, broniące praw kobiet. W wyniku tego nie ma otwartego konfliktu między stronami, jakkolwiek wiele kobiet odczuwa nie tyle swoją sytuację, co generalnie sytuację kobiet, jako opresyjną. Analogia ta nie jest oczywiście pełna. Obrona kobiet przed stygmatyzacją przyjmuje inny charakter niż ukrywanie stygmatu, jak to czyni grupa prawosławno - białoruska z oczywistych względów. Kobiety, jeśli znajdują się w swoim gronie i darzą się zaufaniem, chętnie stosują strategie deprecjonowania mężczyzn, przekazują sobie instrukcje, jak "przechytrzyć" męskich partnerów, wzmacniają etos grupy własnej przez rozmowy na "kobiece" tematy, takie jak rodzenie i wychowanie dzieci, porady dotyczące urody, gotowania i prowadzenia domu itp. W wyniku tego ich tożsamość społeczna (My-kobiety) ulega wsparciu i dowartościowaniu. 3. W jednym z wywiadów osoba z widocznym garbem opowiadała, że kiedy miała 16 lat wiele cierpienia przysporzyła jej śpiewana przez Ewę Demarczyk piosenka pt. "Garbus", w której ("A garbus dosyć korzystnie w pogodę i w babie lato, garbaty żywot miał iście i śmierć miał iście garbatą") garb opowiadał o swoim życiu. Można być pewnym, że piosenkarka nie miała zamiaru urażać kogokolwiek, śpiewając, znakomity literacko, tekst. 4. Podobnie zachowują się kobiety, które cz4sto spotykają się we własnym gronie po to tylko, aby znaleźć wsparcie i zrozumienie dla wspólnego poczucia krzywdy, jakim jest sposób traktowania ich przez mężów lub kochanków, ale także dezawuowć wartość grupy męskiej jako takiej ("czy mężczyźni coś w ogóle są w stanie coś zrozumieć?", "głupie chłopy dają się podprowadzić", "męskie plemię jest na wymarciu" itp.). 5. W telewizyjnym teleekspresie spikerka dwukrotnie przeczytała nazwę świętej Góry Grabarki jako "Garbarka". Nazwa "Grabarka' jest tak oczywista dla prawosławnych jak "Częstochowa" dla katolików. Gdyby jednak spikerka źle przeczytała tę nazwę, nie byłoby to raczej urażające dla katolików. Prawdopodobnie odczytane by to zostało jako "kompromitujące dla spikerki", "zabawne" itp. W ten sposób ujawnia się przeszłe znaczenie stygmatu, o którym wcześniej pisałam oraz nadwrażliwość na stygmat. 294 ~ 295 Rozdział XVI OBRAZ BADANEJ GRUPY W ŚWIETLE TEORII STYGMATYZACJI Procesy stygmatyzacji białorusko - prawosławnej mniejszości analizowane tylko w perspektywie "tu i teraz", nie oddają istoty sytuacji psy chologicznej tej grupy, której istotną cechą jest, nabyte wcześniej, poczu cie braku bezpieczeństwa, odczuwanie lęku i zagrożenia oraz odbieraniu grupy większościowej jako, w najlepszym przypadku, obojętnej i głuchy na jej problemy. Stygmaty przeszłości żyją w potocznej świadomości jako zadawniopu krzywdy od niepamiętnych czasów. Prawosławni znają nie tyle detale hi storyczne, co mają głęboko zakodowany w świadomości obraz prawo sławia jako dobra zagrożonego, stanowiącego wyzwanie, przez sam faks istnienia, dla monopolistycznych dążeń Kościoła katolickiego. Najstarsze fakty, które umacniają to przekonanie, dotyczą krwawego okresu Unii Brzeskiej, rozumianej jako próba podstępnego i krwawego zdominowania prawosławia. Żyją także w potocznej świadomości doświadczenia Arześ ladowań prawosławnych w okresie międzywojennym i w latach 40. Pamięć krzywdy związanej z antybiałoruską retoryką pogardy dla prawosławia i odkrytych aktów wrogości jest żywa, ponieważ świadkowie przeszłych zbrodni jeszcze żyją, a dawanie świadectwa prawdzie częstm traktują jako źyciowe posłannictwo. W opowieściach tych pojawiają sil nienawidzący prawosławnych katoliccy watażkowie, którzy pod hasłam i "Bóg, Honor, Ojczyzna' w patriotycznym, pelnym nienawiści geście mordują biednych, bezbronnych i bogu ducha winnych prawosławnych. Można powiedzieć, że historia nie pozwoliła zagoić się ranom przeszłości, które wciąż na nowo i na nowo były rozdrapywane, stając się, w potocznym odczuciu, takim przepełnionym poczuciem krzywdy pryzmatem percepcji relacji wzajemnych. Niemożność stawienia realnego oporu wobec wrogiej większości kazała szukać białoruskiej mniejszości silniejszego niż oni sami, instytucjonalnego obrońcy. Obrońcą takim nie stał się Kościół katolicki. Stał się nim natomiast system PRL, który stanowił skuteczną gwarancję prawną równości tej mniejszości z polską większością. Sojusz PRL z ZSRR był odczytywany przez tę mniejszość, z racji jej kulturowego powinowactwa z kulturą rosyjską, w sposób jednoznacznie pozytywny, co wzmacniało dodatkowo prokomunistyczne sympatie tej grupy. Polsko - katolicka większość, w świetle stygmatów przeszłości, jawi się młodym jako podatna na manipulację ze strony Kościoła katolickiego oraz nacjonalistycznych sił prawicowych, nieprzewidywalna i nieracjonalna oraz całkowicie głucha na sprawy prawosławno - białoruskie. Istnieje tu silna obawa przed polskim nacjonalizmem. Mniejszość nie oczekuje pozytywnych przejawów zainteresowania ze strony rządzących dla ich spraw, maksymalistycznym oczekiwaniem jest tu brak stygmatyzacji. Z tego powodu mniejszość jest szczególnie uczulona na wszelkie koniunkturalne zainteresowanie władz, mediów i osób problemami Białorusi. Zakorzeniony stygmat każe im widzieć we wszelkich przejawach życzliwego zainteresowania strony polskiej sprawami Białorusi i Białorusinów przejaw koniunkturalizmu politycznego, prywaty, działań instrumentalnych lub wręcz na rzecz innych mocarstw z Ameryką na czele. Przekonanie o braku dobrej woli jest tu rozpowszechnione i ugruntowane wcześniej nabytym stygmatem. Jakkolwiek, w prywatnych kontaktach, szczególnie na terenach mieszanych, utrzymuje się na co dzień bliskie i przyjazne współistnienie obu grup, to w życiu pozaoficjalnym istnieje tendencja do tworzenia enklaw towarzyskich Swoich i Obcych. Kontekstualny charakter przejawiania się stygmatu ujawnia się jednak wyraźnie w momencie pojawienia się stosunkowo mało znaczących, słabych sygnałów zagrożenia. Mogą nimi być na przykład zadrażnienia w stosunkach polsko-rosyjskich, przejawiające się ostrą krytyką polityki Rosji w mediach, brak informacji w głównym wydaniu Dziennika TV o prawosławnych świętach Wielkanocnych czy Bożego Narodzenia, wybory do Sejmu lub prezydenckie połączone z jednoznaczną kampanią propolską sił prawicowych, transmisje telewizyjne ze spotkań z Janem Pawłem II, filiny w rodzaju "Ogniem i mieczem" czy spektakl "Prorok Ilja" w reżyserii Tadeusza Słobodzianka, zaprezentowany w TV, stwarzanie wyłącznie pejoratywnego obrazu życia na Białorusi, itp. Zawsze więc, kiedy retoryka narodowa Polaków zostaje nagłośniona, a dodatkowo jeszcze jest wzmacniana antyrosyjskością, prawosławno - białoruska mniejszość odbiera je jako sygnały ostrzegawcze, nakazujące mieć się na baczności. Bardziej jednoznaczne sygnały ostrzegawcze, takie jak np. obsadzanie wyższych stanowisk w służbie leśnej w Białowieskim Parku Narodowym 296 297 wyłącznie przez Polaków, zabieganie Kościoła katolickiego o klasztor w Supraślu i list biskupów po decyzji przyznającej klasztor prawosławnym, zwolnienia z pracy "za prawosławność", nieprzyjmowanie do pracy z powodu mniejszościowych proweniencji, głosy o obsadzaniu ważnych stanowisk w Białymstoku przez katolickiego biskupa, propozycje szczególnego honorowania św. Andrzeja Roboli, Unii Brzeskiej itp. są błyskawicznie przekazywane i budzą niepokój. Stygmat przeszłości nie tylko aktualizuje poczucie zagrożenia, ale także stanowi pobudkę do zwarcia szeregów w grupie własnej. Następuje wyostrzenie postrzegania różnic między My i Oni, o czym pisałam wyżej. Ugruntowany w przeszłości obraz Polaka jako nacjonalisty gotowego do popeiniania najgorszych zbrodni w imię katolickiej wiary i wartości narodowych, jeśli tylko "zawieje wiatr historii", jest stereotypem, który łatwo może być wzbudzony, tak jak poczucie lęku z tym związane. Taki stereotypowy obraz stanowi też źródło oczekiwań oraz utrudnia, a nawet uniemożliwia otwarty i ufny kontakt. Na ten stereotyp nakłada się zmitologizowana, z powodu braku wiedzy, wersja stereotypu Polaków o Białorusinach, w której tol omawiana mniejszość stanowi efekt rusyfikacji ziem polskich z okresu zaborów, element obcy kulturowo. Wedhxg tego samego rozbudowanego stereotypu prawosławno - białomska mniejszość oczekuje jakoby na dołączenie Białostocczyzny do moskiewskiej strefy wpływów. Wzajemne stereotypy grupy obcej ukazują ważne prawdy: po pierwsze, że stygmat jest genetycznie pierwotny do stereotypów, uprzedzeń i ideologii grupy obcej; po drugie, źe emocjonalne naznaczenie grupy skłania do budowania odpowiedniej do tych emocji treściowej reprezen tacji grupy obcej. W ten sposób potwierdzona zostaje teoria dyferencjale semantycznegoz, ale także punkt widzenia interakcjonistów, teorii lookiv,~ glass i labeling. Przeszły stygmat oraz powstały na tej bazie stereotyp stanowią czynniki blokujące rozwój tożsamości społecznej osób z grupy mniejszościowej, absorbując energię, która mogłaby być wykorzystana na rozwc~j i pogłębienie etosu grupy własnej. Poczucie niemocy, obcości i wykorzepienia skłania do ukrywania stygmatu, do stosowania wyrafinowanych technik "przechytrzenia" grupy obcej3 lub tworzenia i zamykania się w~~ własnej enklawie. Ukrywanie stygmatu jest najbardziej upowszechniony techniką, składającą się w skali społecznej na to, co A. Sadowski nazywa "akomodacyjno - przystosowawczą techniką". Najpowszechniej ukrywa się imiona i nazwiska mogące łatwo zdradzić przynależność dc~ mniejszości. Także miejsce urodzenia lub daty obchodzenia świąt, fakt uczęszczania dzieci na religię prawosławną i fakt nieprzystępowania dzieci do pierwszej komunii świętej. Kontrolowanie języka, aby "nic swojego się nie wymknęło" stanowi główne źródło informacji, umożliwiających rozpoznanie. Wcześniej wskazywałam, źe tak jawność jak i ukrywanie stygmatu związane są z ryzykiem osobowym. Techniki "przechytrzenia" są tu postrzegane jako szczególnie skuteczne, wartościowe i podnoszące społeczną ocenę osób, które je stosują. Przywódcy, reprezentanci mniejszości, jeśli rzeczywiście chcą reprezentować poglądy grupy, którą reprezentują, muszą odrzucić ukrywanie stygmatu, a wówczas stają się niebezpieczni dla osób, których poglądy legitymizują. Jeśli stają się mniej radykalni i starają się być bardziej dyplomatyczni, postrzegani są przez swoich wyborców jako niepotrzebni i są często podejrzewani o prywatę. Na największe poparcie mogą liczyć ci, którym udało się ukryć stygmat4 i są postrzegani jako Polacy, a tak naprawdę starają się, o ile jest to możliwe w tak niesprzyjających warunkach, przeforsować interesy omawianej mniejszości. Publiczność mniejszościowa jest, przy tym wyrozumiała, a wszelkie nieudane próby wsparcia traktuje jako skutek niesprzyjających czy wrogich okoliczności: oporu sił prawicowych, Kościoła katolickiego, Ameryki, mentalności Polaków (por. rozdz. III). Kolosalne poparcie jakie zyskują u tej publiczności osoby z czołówki krajowego, lewicowego establishmentu są tego przykładem. 11 W świetle wypowiedzi osób badanych można dostrzec, że doktrynalne różnice między Kościołem katolickim a Cerkwią prawosławną nie stanowią istoty rozróżnienia. Potwierdza się prawidłowość, iż uruchomiony zostaje mechanizm, polegający na tym, że istniejące, stosunkowo niewielkie, różnice doktrynalne są wyolbrzymiane. Mechanizm psychologiczny z tym związany służy podniesieniu wartości tożsamości grupy własnej. Byłoby to niemożliwe, gdyby grupa ta nie była określona jako zasadniczo odmienna oraz nie została przeciwstawiona innej grupie obcej. O ogólnych mechanizmach kreujących podziały na Swoich i Obcych oraz konstytuujących i konserwujących ten podział pisałam w rozdziale L2 i L3. Na podstawie badań można dostrzec, że symbolom, jakie stanowią obie te instytucje, przypisuje się radykalnie odmienne konotacje i znaczenia: Kościół katolicki widziany jest jako wrogi i zagrażający, pełen złej woli, ale mądry, przebiegły, dalekosiężnie myślący i wpływowy. W tym ujęciu Kościół katolicki legitymizuje i stanowi istotę polskości, podtrzymując stereotyp: "Polak to katolik, antykomunista i (w żadnym razie) nie ruski", nie dopuszczając do rozmycia klarowności tego podzia 298 299 hz jako konstytuującego zasadę definicji grupy większościowejs. Ponadto Kościół katolicki kojarzony jest jako zasadniczo obcy, gdyż odsyła do wartości pozarodzinnych: politycznych i państwowotwórczych. Inaczej jest w przypadku Cerkwi prawosławnej, która traktowana jest jako przyjazna i dająca poczucie bezpieczeństwa, demokratyczna (porównaj obraz księdza i batiuszki), do tego wystawiana na odwieczne prześladowania, z których wychodzi zwycięsko dzięki "prawdzie" jaką niesie i wierze prostych, ale mądrych ludzi (szczególnie babuszek), których wiara ratuje ją od zagłady. Cerkiew traktowana jest jako politycznie słaba, ale silna poprzez swoją duchowość. Istotną różnicą jest także postrzeganie Cerkwi prawosławnej jako, tradycyjnie, czynnika integrującego pojedyncze osoby w społeczność wiejskąb. Ta integrująca funkcja nie wynika ze stosowania autokratycznych metod, dyscyplinowania i straszenia, ale z zachęcania i dawania dobrego przykładu. Sam batiuszka i matuszka oraz ich, często liczne, dzieci, stanowią postulowany przykład "rodziny jako najmniejszej cerkwi". Z tych względów odpowiedzialność i poczucie autentycznej identyfikacji z prawosławiem wydaje się być zaskakująco silne. W kontekście dopiero tych ogólniejszych uwag można widzieć konkretne, wyodrębnione czynniki stygmatyzacji, które wydają się być różnicami tylko bardziej wyraźnymi, ujawniającymi wcześniej opisane przejawianie się stygmatu. Kategoria "czynnika stygmatyzacji" stanowi ilustrację goffmanowskiej definicji stygmatu, rozumianej jako rozbieżność między tym, jak naszą społeczną tożsamość widzą Inni (virtual self identity) a tym, jak ludzie widzą swoją tożsamość społeczną (actual self identity). W tym kontekście "nasza wiara jako prawdziwa" zostaje zderzona z określeniami "miotłą chrzczeni", "trójpalczaści" itd. Osoby batiuszki i księdza, jako figur odmiennych socjologicznie, wyraźnie uzupełniają stereotypy wzajemne, dotyczące wyznań. Ksiądz jest w tym sensie, jako osoba bez bliższej rodziny, postrzegany wyłącznie w roli przedstawiciela instytucji, natomiast batiuszka jako bardziej ,jeden z nas", dosłownie też ojciec rodziny. Batiuszka widziany jest jako bardziej demokratyczny, pokorny, skromny i uczciwy. W rozmowach powraca też zarzut chciwości i pazerności księży katolickich oraz ich niejednokrotnie wrogiego stosunku do prawosławia i wiernych tego wyznania. Poczucie dumy i pewność siebie księży katolickich ma swoje źródło w przekonaniu o wyższości polskiej wersji katolicyzmu, wzmocnionej osobą Polaka papieża jako głowy światowego katolicyzmu. Monopolistyczne zapędy Kościoła katolickiego, które stanowią ważny stygmatyzujący element postawy w stosunku do prawosławia, z którym rywalizuje od wieków na niektórych terenach (obecnie zachodniej Ukrainy), skłaniają do prowadzenia misji na Wschodzie. Watykan jest tu postrzegany jako dążący do zrealizowania misji powtórnej chrystianizacji terenów tradycyjnie prawosławnych po drugiej stronie Bugu. Plan ten jest przeprowadzany z Polski jako przyczółka misji, a idea ekumenizmu jest tu widziana jako "koń trojański", który ma ułatwić jego realizację'. W tym kontekście szczególnie ostro i negatywnie oceniana jest polityczna rola Kościoła. Stygmat polityki w Kościele ma tu kilka umocowań mentalnych: po pierwsze, jest to sprzeczne z godnością świątyni, w której obcuje się z Bogiem i z której ludzie powinni wychodzić pogodzeni z losem i "lepsi"; po drugie, polityka w kościele oznacza sprzeciw wobec sił lewicy, których zwolennikami są osoby prawosławne; po trzecie, wspieranie sił prawicowych idzie zazwyczaj w parze z krytyką lewicy i często wprost "prawosławnych ruskich". Tak więc obecność polityki w kościołach jest tu odczytywana jako aktualizująca poczucie zagrożenia, związane ze stygmatem. W tym kontekście ujawniają się szczególne przyczyny (związane ze stygmatem), jakie leżą u podstaw krytycznego stosunku do obecności polityki w kościołach w przypadku osób prawosławnych w porównaniu z przedstawicielami większości, którzy także wyrażają się krytycznie w omawianej kwestii. Kategoria stygmatu umożliwia dostrzeżenie odmiennych psychologicznych pobudek, które leżą u podstaw zachowań. Dimmensia specifica stanowi tu poczucie zagrożenia osób z mniejszości, które omawiane zdarzenia wywołują. Zróżnicowane terminy obchodzenia świąt przez katolików i prawosławnych wydają się być stygmatyzujące z kilku przyczyn: (1) ułatwiają dekonspirację osób, które ukrywają stygmat, szczególnie dotyczy to uczących się i pracujących w katolickim otoczeniu - dzieci, które muszą jakoś uzasadnić coroczne wyjazdy do domu w nietypowych terminach; (2) swój niezaprzeczalny urok i koloryt mają święta prawosławne na wsi; miejskość przypomina tu w jakiś sposób o "porzuceniu" wsi jako symbolicznego miejsca, gdzie czuli się zakorzenieni i "u siebie"; (3) otoczenie społeczne: media, sklepy, szkoły nie nabierają w tym czasie świątecznego sztafażu, tak jak ma to miejsce w okresie świąt katolickich, jest to szczególnie widoczne w miastach; taki stan ugruntowuje w jakiś sposób przekonanie o marginalności i mniejszej wartości prawosławnych świąt w porównaniu z katolickimi; taki punkt widzenia jest jednak wynikiem konstatacji na temat opinii większości, gdyż osoby prawosławne nie mają poczucia niższej wartości z tytułu wyznania; (4) ostentacyjne lekceważenie świąt prawosławnych, w czasie których "jedni świętują, a drudzy pracują"; (5) obojętny stosunek do faktu prawosławnych świąt i brak zainteresowania tym faktem przez stronę większościowąs. 300 301 111 Ponieważ problem relacji obu Kościołów stanowi główną, bo najboleśniejszą, płaszczyznę stygmatyzacji, a także najbardziej jednoznaczny element poczucia przynależMOści do mniejszości i poczucia odrębności wobec większości, zdecydowałam się na podjęcie badań nad problemami małżeństw katolicko-prawosławnych. Podjęcie tych badań wynikało także z tej przyczyny, że małżeństwo mieszane stanowi naturalną formę nacisku decyzyjnego w kierunku opowiedzenia się po stronie katolickiej lub prawosławnej, w którym stosowanie strategii akomodacyjno - przystosowawczej, tak charakterystycznej dla tej grupy, jest niemożliwe albo wyraźnie utrudnione. Moje poszukiwania, dotyczące problematyki małżeństw mieszanych, zostały rozwinięte o wątek teoretyczny, czy lepiej epistemologiczny nazwany syndromem Romea i Julii. Podejście to stało się, samo w sobie, wyjaśnieniem dramaturgii takiego związku oraz źródeł jego potencjalnych zagrożeń. Istotną pomocą w realizacji ról małżeńskich w związkach jednoreligijnych są wzorce realizacji ról znane z własnej rodziny lub stereotypów społecznych. Sfera związana z rozwiązaniem specyficznych konfliktów na tle religijnym, musi być rozpoznana indywidualnie (a co więcej publicznie), gdyż istniejące w tych kwestiach ryty kulturowe są w wysokim stopniu niejednoznaczne. Co gorsze, osoba jest stawiana wobec przymusowych wyborów między większym a mniejszym złem, może więc oczekiwać, że każda z podjętych przez ruą decyzji będzie miała skutki (też) negatywne. Stygmatyzujący charakter małżeństwa mieszanego dotyczy obu stron, ale w przypadku strony prawosławnej wydaje się on być bardziej urażający. Wynika to z faktu ugodowego nastawienia strony prawosławnej oraz jej najbliższych do konwersji religijnej. Strona prawosławna, jako mniejszościowa, jest przygotowywana i liczy się od dawna z możliwości zmiany wyznania. "Nacisk" na konwersję na katolicyzm jest stronie prawosławnej znany, kiedy więc pojawia się katolicka sympatia, tak rodzice jak i ona sama są z tym faktem w jakiś sposób pogodzeni. Najgłębszym pragnieniem rodziny, w takich sytuacjach, staje się pragnienie, aby ich uszanowano i uszanowano ich wiarę. Ale i to minimalistyczne oczekiwanie często nie zostaje spełnione. Przestrzeń religijna, jako szczególnie wrażliwa na stygmatyzację, staje się bowiem ekranem dla projekcji różnych innych małżeńskich pretensji, nie związanych z proweniencją religijną. Podanie w wątpliwość przynależności do prawosławia jest dla tej strony równoznaczne z podważeniem jej przynależności do grumy wl;r snej. Oznacza to jednoznaczne wykorzenienie i alienację, bowiem "...Hl.r przeciętnego człowieka nie ma rzeczy trudniejszej do zniesienia niż uczucie, że nie jest się identyfikowanym z szerszą grupą"9. Osoby takie nie do końca identyfikują się z polskością, przed ślubem bowiem określały się one jako "prawosławni Polacy", a po ślubie "same nie wiedzą, kim są". Bierność i uległość strony prawosławnej, traktowana przez nią jako cnota i często odczytywana jako bezgraniczna dobroć i cierpliwość, zderzają się tu z dumą narodową i skłonnością do dominacji strony polsko - katolickiej. Zgoda na ślub w kościele, często niesłusznie, jest odczytywana przez stronę polsko - katolicką jako wykluczenie wartości grupy prawosławno - białoruskiej z ich wspólnego życia, czyli dobrowolne wyrzeczenie się własnych korzeni. Stąd powracający postulat strony mniejszościowej: "aby nie wstydzić się swojej wiary", całkowicie obcy stronie katolickiej, stanowi przejaw wcześniejszej stygmatyzacji strony prawosławnej oraz jest wyrazem jej submisywnych skłonności (por. rozdz. L3). Strona katolicka jest przeważnie nieprzygotowana i zaskoczona perspektywą ślubu cerkiewnego i reaguje na taką możliwość spontanicznie i negatywnie, co staje się początkiem aktualizacji całego pasma wzajemnych urazów, w których z czasem nie wiadomo kto zawinił i czy rzeczywiście chodziło o aspekt religijny. Oczywiście, istnieją także osoby i rodziny prawosławne, które stanowczo wykluczają ślub poza cerkwią i traktują "zachowanie wiary ojców" jako najwyższy obowiązek i przeczuwają, że ślub w kościele oznacza początek pasma cichych, ale bolesnych ustępstw, dających poczucie niezrozumienia ze strony partnera, wyobcowania i utraty własnej tożsamości społecznej. W takich przypadkach zgoda strony katolickiej no ślub w cerkwi przyjmowana jest z wdzięcznością i szacunkiem (prrynajmniej na początku), choć też z pewnym zaskoczeniem, jako dowź~1 prawdziwych uczuć, a nie "ślepego pędu". Problemy, które stają przed różnowyznaniowymi małżonkami, zmuszają do jednoznacznych wyborów: gdzie wziąć ślub?, do której ze świ;~tyń uczęszczać na niedzielne nabożeństwa?, gdzie ochrzcić clxi~·cke~ (dzieci)?, kto ma zostać ojcem (matką) chrzestną dziecka?, na ktcirj n·ligię wysyłać dzieci?, w jakim terminie celebrować Święta Wielkanc,cne i Bożego Narodzenia?, czy bawić się na "polskiego" Sylwestra, ktciry wypada w poście prawosławnym i, w końcu, na jakim cmentarzu być pochowanym? Problemy te zostają zazwyczaj rozstrzygnięte w pierwszych, decydujących, latach małżeństwa, ale echa tych rozstrzygnięć dają si4 dyszeć 302 303 także w okresie późniejszym kiedy w okresie tzw. "kryzysu środka życia" czy przejawiania się "syndromu pustego gniazda° następuje zamknięcie procesu personalizacji, w którym ponowne przepracowanie doświadczeń dzieciństwa i młodości staje się niezwykle ważne. Powyższe dylematy są rozstrzygane na różny sposób. Przeprowadzenie badań i ukazanie tych stygmatyzujących różnic wydaje mi się jedynie powierzchniowym oglądem zjawiska. Jeśli bowiem jedna ze stron dokonuje konwersji na wyznanie drugiej strony, to nie oznacza to przecież, iż przestali być małżeństwem mieszanym. Różnice wyznaniowe odsyłają do głębszych zróżnicowań mentalnych, które mogą wpływać (por. atrakcyjność podobieństw) na dalszy wzajemny spadek atrakcyjności współmałżonków. Odradzanie komuś zakochanemu małżeństwa z różnowierczym partnerem jest w świetle syndromu Romea i Julii zajęciem tyle okrutnym, co nieskutecznym. To co się nasuwa jako rada dla osób decydujących się na taki związek: 1) omówienie wszelkich możliwych spornych kwestii przed zawarciem związku małżeńskiego; najlepiej wynik negocjacji wzajemnych zapisać, aby stanowił on punkt odniesienia dla późniejszych prób renegocjacji; 2) ważne jest, aby małżonkowie ustalili hierarchię wartości, którymi będą się kierowali, np. dobro dzieci, miłość wzajemna, zdobycie wykształcenia, zdrowie, dobro własnych rodziców (teściów), kariera zawodowa, pieniądze, wiara w Boga itd.; 3) stanowcze i konsekwentne wyrzeczenie się przez oboje wszelkich prób ingerencji w kwestie wyznaniowe nawet najbardziej życzliwych im i kompetentnych Innych, podobnie jak ma to miejsce w przypadku pożycia intymnego. Trzymanie się tych zasad daje szansę na złagodzenie przykrych skutków stygmatyzacji, tym boleśniejszych, że zadawanych przez najbliższą i kochaną osobę, częstokroć nieświadomie. Problem małżeństw mieszanych inaczej jest widziany przez księży prawosławnych, inaczej przez świeckich respondentów. Perspektywa teologiczna, w przypadku tych drugich, jest pomijana a punkt widzenia zdaje się być wyraźnie zateizowany. Dlatego o powodzeniu omawianego związku decydują takie czynniki moderujące jak to, czy młodzi są materialnie niezależni, czy mieszkają z rodzicami (teściami), czy mieszkają w środowisku katolickim, czy mieszanym itp. W związku z postępującą ateizacją niektóre pary, w imię nieingerencji w wyznanie partnera, decydują się tylko na ślub cywilny. Takie rozwiązanie wydaje się marginalizować sporną problematykę wiary. Jest ono jednak nie do przyjęcia dla osób wierzących i ich rodzin. Stanowi też przeszkodę w ochrzczeniu dzieci i ich późniejszym religijnym wychowaniu. Dla osoby z mniejszości taka decyzja oznacza wyrzeczenie się najważniejszego, konstytutywnego elementu poczucia własnej odrębności: wiary prawosławnej. Jest więc silniej na ogół stygmatyzująca nii w przypadku strony katolickiej. IV Szkoła jest instytucją, która z racji swoich zadań wychowawczych powinna stanowić miejsce eliminacji wszelkich form przemocy oraz dowartościowania grup i osób, które taka nieusprawiedliwiona przemoc spotyka. Odmienność etniczna czy religijna powinna być w szkole odczytywana jako "bycie na innym statusie", a nie jako odstępstwo od statystycznej ujmowanej normy. Niestety jest inaczej. Jakkolwiek ilość przypadków jawnej dyskryminacji maleje i otwarte prześladowania należą do rzadkości, to odczucie bycia "gorszymi Innymi" jest powszechnie podzielane przez reprezentantów mniejszości. Dzieje się tak nawet nie dlatego, że szkoła w jakiś intencjonalny sposób stygmatyzuje czy dyskryminuje uczniów z mniejszości (chociaż przykładów jawnie dyskryminujących i oburzających zachowań nauczycieli respondenci przytaczają bardzo wiele), ale z faktu, że ich nie dostrzega, jednocześnie wyraźnie podkreślając wartości związane z polską tradycją, kulturą i katolicyzmem. Taki stan stwarza generalne odczucie bycia marginalizowanym oraz przekonanie o ,nacjonalistycznym charakterze szkoły polskiej". Jak powiedział jeden z badanych: "W szkole, jeśli koncentrujemy się w ogóle na Lechu Czechu i Rusie, to zawsze ze wskazaniem na Lecha i z pominięciem Rusa". Szkoła staje się maszyną sortującą, w której trybach ci, którzy nie przystają do przyjętych standardów, np. językowych, zostają odsiani do grup gorszych, skazanych na dalsze tracenie szans i w efekcie - pauperyzację. Nauczyciele wiedzą kto jest, a kto nie jest z mniejszości. Jawność stygmatu stała się tu jednoznaczna w wyniku wprowadzenia religii do szkwiunia 304 ~ 305 na "te" tematy, ale powszechnie podzielanym przekonaniem, iż dzieci z mniejszości stanowią dodatkowy kłopot, trudność i przeszkodę w realizacji programu szkolnego. Większość nauczycieli wolałaby uczyć w klasie homogenicznej narodowo i religijnie. Inność traktowana jest jako problem, kłopot i zakłócenie w "normalnym" przebiegu pracy szkolnej. Nic też dziwnego, że nauczyciele "zasłaniają się" ideą tolerancji, rozumiejąc ją opatrznie, jako "traktowanie wszystkich równo", co oznacza de facto ghzchotę na specyficzne problemy mniejszości. W tym kontekście ujawnia się stygmatyzacja jako zjawisko widoczne tylko ze strony mniejszości. Uroczyste składanie sobie życzeń z okazji katolickich Świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy i milczenie, jakie otacza te same i tak samo ważne dla mniejszości święta, jest faktem. Dla prawosławnych uczniów, którzy zawsze pozdrawiają się po świętach Wielkanocnych "Christos Woskresie!", tradycja ta jest ogromnie silna i ugruntowana, sytuacja, w której nauczyciel nawet o tym nie wie i nic chce wiedzieć, a szkoła nie zachęca do wymiany pozdrowień tegź rodzaju - stanowi ewidentny przykład stygmatyzacji, tym boleśniejszej, że budzącej poczucie bezradności, niemocy i obcości "mojej", a przeciei "nie mojej", szkoły. Trudno jest stwierdzić, w jakim stopniu materiał badawczy, dotyczący stygmatyzacji w szkole, wyraża przeszły charakter stygmatyzacji, a w ja kim rozmiarze stanowi świadectwo rzeczywistych stygmatów. Jeśli jednak nawet wziąć poprawkę na przeszłe stygmaty i legendę krzywdy, t< obraz ten przedstawia się zatrważająco. Szkoła jest szczególnie silnie stygmatyzującą płaszczyzną z kilku względów: 1) oczekiwania, iż stanie się ona przynajmniej obiektywnym, "sprawiedliwym" miejscem wobec Innego są bardzo silne; 2) nauczycie le, szczególnie w małych środowiskach oraz nauczyciele szkół średnic) ~ są osobami cieszącymi się wysokim autorytetem, opiniotwórczymi i dys ponującymi władzą wobec uczniów, ale także ich rodziców; 3) akcepty cja ze strony grupy rówieśniczej, która staje się grupą odniesienia dl.~ dzieci i młodzieży, jest decydująca dla prawidłowej socjalizacji i ukształtowania się wzajemnych relacji między reprezentantami mniejszości i większości; 4) w okresie dorastania dokonuje się proces ostatecznej (czy prawie ostatecznej) konsolidacji tożsamości osoby'°; młodzież w tyn~ okresie, poszukując odpowiedzi na kluczowe dla Ja pytanie: "Kim jestem?", skłonna jest udzielać odpowiedzi poprzez negację, wskazując nn tych, którymi się nie jest; totalitarny charakter wyborów ("albo...albo") tego okresu skłania do radykalnych identyfikacji i negacji, a brak wiedz przyczynia się do sięgania do stereotypów; 5) awans edukacyjny jest, praktycznie jedyną, drogą fizycznego i mentalnego wyrwania się z prc~ wincjonalnej enklawy biedy i zacofania, jaką stanowi "ściana wschodnia", zwana też "ścianą płaczu". W szkole wiadomo kto jest z mniejszości, a kto z większości. Zdaniem respondentów, nauczyciele traktują uczniów z większości w sposób protekcjonistyczny. Przekonanie to manifestuje się w szczególnie wyraźny sposób w świetle egzaminów wstępnych. Charakterystyczne jest, jak stwierdziła jedna z maturzystek o swoich kolegach, że kiedy mają wypełnić dokumenty na uczelnie wyższe, w rubryce "narodowość" wpisują "polska', mimo że jednoznacznie identyfikują się z kulturą i tradycją mniejszości. Zachowanie to wyraża wcześniej nabyty stygmat: "bo przecież nie wiadomo, kto będzie w komisji egzaminacyjnej". Egzamin wstępny do szkoły średniej czy na studia jest dla wszystkich zdających stresującym doświadczeniem, ale dla mniejszości jest on tym trudniejszy, że ma ona pewność, że nie jest traktowana na równi z większością. Uwaga ich, w związku z tym, koncentruje się nie tyle na wiedzy i jej zaprezentowaniu, jak ma to miejsce w przypadku osób z większości, co na ukryciu stygmatu i fiksacji na tymże. Taka świadomość utrudnia swobodę bycia i pełne zaprezentowanie własnych możliwości, co więcej, osoby z mniejszości są często pochodzenia wiejskiego i na stygmat mniejszości nakłada się dodatkowo niepewność związana zc stygmatem wiejskości, co tym bardziej sprzyja paraliżującej tremie. Jeśli doda się do tego, że osoby z mniejszości częściej zdają egzaminy poza stałym miejscem zamieszkania, w mieście, ich poczucie wyobcowania i niepewności musi mieć wpływ na słabsze wyniki uzyskiwane na tych egzaminach. Atrybucja niepowodzeń egzaminacyjnych dokonuje się na stygmat, co stanowi skuteczną obronę własnej samooceny, ale pogłębia poczucie "bycia osobą szczególnego, gorszego rodzaju". Dla otoczenia społecznel;o stanowi natomiast potwierdzenie jego oczekiwań co do tego, że się nic jest na równych prawach z osobami z większości, co wzmocnia poczucie krzywdy, utwierdza legendę grupy własnej jako legendę krzywdy, pogłębia poczucie niemocy, braku sprawiedliwości społecznej i ogólnie działa demobilizująco poprzez oczekiwania, jakie generuje. Błędne kolo, zainicjowane przez stygmatyzację, staje się faktem. Stygmatyzujący podział na My i Oni, który często jest inicjowany i podtrzymywany przez nauczycieli, dotyczy nie tylko samych uczniiiw. Także nauczyciele - osoby z mniejszości - doświadczają dyskryminacji z tego tytuhz. W tradycji polskiej etos nauczyciela Polaka (a raczej Polki), slrai.nik.~ "polskiej sprawy", patrioty walczącego o zachowanie języka i tr;idycji narodowych z okresu rozbiorów czy prowadzącego "tajne kcnnplmy" 306 ~ 307 w okresie okupacji, bezinteresownego społecznika - inteligenta (jak "Siłaczka" czy nauczycielka z "Konopiellci"), niosącego "kaganek oświaty" ludowi, jest niezwykle silnie zakorzeniony w tradycji narodowej. Przedwojenna chlubna tradycja pracy inteligenta, bo pełnionej jako misja, "z powołania", kojarzone są z pracą księdza, lekarza i nauczyciela jako zawodów szczególnych, wymagających "powołania". Z drugiej strony, prawosławno - białoruska mniejszość kojarzona jest ze wsią, pracą fizyczną, pokorą i zaściankowością. Nauczycielka, szczególnie języka polskiego, z mniejszości odczytywana jest tu jako symboliczny dysonans. Szczególnie teraz, kiedy szkoła na powrót stała si~· miejscem otwartym na katolicyzm, hołubiącym treści polskiego etosu narodowego, osoby wyznania prawosławnego w roli nauczycieli mog~ wydawać się Obcymi wśród Swoich. Nauczycielki, bojąc się utraty pracy, przy braku jednoznacznych kryteriów kompetencji, słysząc o zwolnieniach z tytułu przynależności dź mniejszości, mając na względzie tradycje zawodu nauczycielskiego jakź szczególnie związanego z polską tradycją narodową, odczuwają szczególnie mocno brzemię stygmatu mniejszości. Ukrywanie stygmatu w szkole rozpoczyna się od zmiany imion dzieci. Odtąd te, które były w domu nazywane "po rusku", zyskują polskie od powiedniki swoich godnych przecież imion, natomiast te dzieci, które no szą imiona z prawosławnego kalendarza, nie mające polskich odpo wiedników, otrzymują nowe "polskie' imiona. Imię, które jest synonimem Ja, jest niezwykle ważne, szczególnie dla dzieci młodszych, jako symbol kruchej jeszcze tożsamości, wiążący dziecko z najbliższą rodziną i trady cją grupy własnej. Zmiana imienia, np. Wiera na Wanda, ma charakter gwałtu symbolicznego, w którym tradycja jednej grupy zostaje wyko rzeniona, spospolitowana, aby dać miejsce innej tradycji, postrzegany społecznie jako ważniejsza i lepsza. Stygmat mniejszości może zostać także ujawniony i upubliczniony w szkole poprzez dialektalne odstępstwa od języka polskiego, traktowarn jako błędy czy zachwaszczenia. Od uczniów wymaga się od razu "nor malnej" znajomości języka polskiego, a wszelkie obce zapożyczenia są tn traktowane jako naganne i "do wytępienia". Jakkolwiek problem dwujęzyczności w szkole budzi kontrowersjelb, h. mniejszość ma poczucie, że język "prosty" ze szkół eliminuje się nie w trosce o przyszłość dzieci i ich dobro, ale jako przejaw "nacjonalistycz nych i antyruskich tendencji w polskiej oświacie". Szczególnie ostro rysuje się także w szkole stygmatyzujący podział n.~ Swoich i Obcych według kryterium wyznaniowego. Jak wspomnia no wcześniej, wprowadzenie religii do szkół uczyniło ten podział bar dziej oficjalnym i instytucjonalnym utwierdzając w ten sposób, min,uwolnie, stare podziały. Szkoła, która funkcjonuje w przestrzeni mieszanej kulturowo, ma możliwość przepracowywania problemów Innego w sposób znacznie bardziej oczywisty i naturalny, sięgając do najbliższego otoczenia uczniów. Niestety, za rzadko z tej szansy korzysta. V Polsko-katolicka większość, biegle posługująca się językiem polskim i traktująca ten fakt jako oczywisty, normalny i prawidłowy, jest szczególnie wyczulona na osoby, które w sposób niezupełnie biegły posługują się językiem polskim. To wyczulenie wynika także z tego, że w Polsce stosunkowo rzadko spotyka się osoby, które nie posługują się biegle językiem polskim. Przy czym, jeśli cudzoziemiec łamie język polski, ale mówi z angielska czy francuska, jego trud i starania zyskują mu sympatię większościowego otoczenia. Inaczej się dzieje, jeśli ktoś jest obywatelem polskim, a jego język zdradza białoruskie, ukraińskie czy rosyjskie pochodzenie. Także mówienie "po prostu", czy "po swojemu" naraża mówiącego na przejąwy społecznego ostracyzmu. W "legendzie krzywdy" zapisano szereg doświadczeń indywidualnych - przykładów stygmatyzacji ze strony większości. Dlatego nawet osoby spokrewnione, na co dzień mówiące "po swojemu", przechodzą na język polski w środowiskach obcych. W miejscach publicznych Białegostoku praktycznie nie można usłyszeć osób mówiących "po swojemu", przy czym audycje nadawane w języku białoruskim i ukraińskim cieszą się znaczącą popularnością. Wskazuje to na fakt, iż wielu mieszkańców Podlasia rozmawia w domu i słucha audycji w języku lokalnym, ale w publicznych miejscach przechodzi na język polski. Jest to skutek wcześniejszej stygmatyzacji oraz oczekiwania przykrych skutków społecznej opresji w wyniku zdradzenia" swoje j proweniencji oraz stosowania najprostszego mechanizmu obronnego wobec stygmatyzacji, jakim jest ukrywanie stygmatu. Osoby z mniejszości w wielu przypadkach uwewnętrzniły przek~nanie co do niższej wartości języka "tutejszego". Fakt ten ma wiele źródeł. Jego lokalny charakter, z góry skazana na niepowodzenie konkurencja r. językiem rosyjskim jako ogólnoświatowym, ukraińskim, który jest językiem urzędowym na Ukrainie, fakt, że "język miejscowy" istnieje w formi~· dialektalnej, że funkcjonuje przede wszystkim w wersji oralnej oraz nie ma oparcia w języku białoruskim w państwie Białoruś to najważnicjsre, ale nie jedyne, przyczyny słabości języka, którym posługuje się omawia 308 309 na mniejszość. Przyczyny te składają się na poczucie niższej wartości, szczególnie języka, ale niejednokrotnie są generalizowane na całoś kultury własnej. Można zaryzykować tezę, która wymaga dalszej weryfikacji badawczej, że poczucie odmienności prawosławno - białoruskiej mniejszości narody>wej buduje się na wyakcentowaniu znaczenia przynależności do prawosławia kosztem petryfikacji znaczenia języka w budowie osobowej tożsamości społecznej. Oczywistość, naturalność i prywatność języka miejscowego zostaje zakwestionowana wraz z wyjściem z rodzinnej enklawy i wejściem w świat publiczny, polski i w jakimś stopniu obcy. Wyjście z enklawy w istotny sposób łączy się z pójściem do szkoły, która, jak to wyżej wspomniałam, staje się swoistym testem konformizmu, wymuszającym na osobie opowiedzenie się po jednej ze stron. Ci, którzy wyrzekają sil własnej tradycji i pochodzenia, w jakimś sensie przekreślają to co stanowi treść pierwotnej socjalizacji, zatracając spójność Ja, związek z tradycją i szansę na spójność tożsamości, ale zyskują pewną szansę na społeczny awans, co dla mieszkańców wsi "ściany płaczu" znaczy bardzo wiele. Ci, którzy pozostają wierni tradycji, zyskują poczucie przynależności i spójność tożsamości, ale tracą szansę na wyrwanie się z prowincjonalnych ograniczeń mentalnych, biedy i zaściankowości. Oczywiście obie te drogi stanowią uproszczone, karykaturalne i nazbyt uogólnione warianty złożonych ludzkich losów. Istotą jest jednak to, żu ani wybór, ani wyrzeczenie się własnego języka, tradycji, kultury nic· przynosi tylko pozytywnych konsekwencji. Dlatego sama sytuacja wyboru miedzy oboma wariantami, z których każdy jest niekorzystny, stanowi samą przez się stygmatyzującą sytuację. Język jest też potencjalnym czynnikiem dekonspiracji. Imię, nazwisko no -uk, miejsce urodzenia, imiona rodziców mogą zdradzać większości, że· mają do czynienia z Obcym, i to Obcym niemiłym. Dlatego zmiana imion na ich polskie odpowiedniki jest zabiegiem często stosowanym, podobnie jak zamiana imion prawosławnych nie mających odpowiedników polskich na inne, polsko brzmiące. Z lęku przed stygmatyzacją wynika też tendencja do takiego nadawania imion dzieciom, aby nie tylko nie zdradzały one wiadomego pochodzenia, ale wręcz zaświadczały o rzekomych "zachodnich" proweniencjach ich nosiciela (np. Angelika, Margareta). Ukrywanie rzeczywistej przynależności grupowej, czemu służy polonizacja imion, jest jednoznacznym przykładem wcześniejszej stygmatyzacji i lęku przed jej skutkami, który skłania do ukrywania stygmatu odmienności. Przezwiska stanowią powszechnie znaną, językową formę stygma tyzacji. Psychologiczny problem osoby, do której przylgnie sE~c,l~·~ r.ni~· nadane, dyskredytujące przezwisko, polega na tym, że etykietka I,~ jn,,l utożsamiana z osobą", przez co pełni, jako stygmat, "oślepiająca n~15·", tj. unieważnia i minimalizuje treść i znaczenie innych osobistych m·ul~ osoby, stanowiąc element depersonalizujący i marginalizujący. Przezwiska mogą mieć charakter indywidualny lub dotyczyć grup. W tym drugim przypadku, który dotyczy omawianej tu problematyki, przezwiska nadawane grupom mają szczególnie stygmatyzujacy charakter, ponieważ są zakorzenione w tradycji, co - podobnie jak w przypadku przysłów - może być poczytywane jako "skarb tradycji i mądrości narodowej", stanowić ważną zmienną, ułatwiającą komunikację w grupi~· własnej oraz czynnik integrujący grupę. Dla przedstawiciela mniejszości przezwisko w rodzaju "ruski", "kacap" itp. stanowi też sygnał, iż jest się traktowanym jako pojedynczy egzemplarz tej samej, niezróżnicowanej i źle ocenianej kategorii. Jest to więc skrajnie depersonalizujący i dyskryminujący sygnał stygmatyzacji. Przy braku wiedzy stygmatyzujące przezwiska grupowe przywołują stereotypy i nieprzyjazne ideologie, których treści stają się źródłem wiedzy. Tak zdobyta "wiedza" z kolei leży, u podstaw formułowania oczckiwań, które pełnią rolę samosprawdzających się proroctw. W ten sposób rzeczywistość staje się ekwiwalentem stereotypowej wiedzy. Społeczne funkcjonowanie osoby postrzeganej jako przykładowy egzemplarz stereotypu, jest w najwyższym stopniu stygmatyzujące dla osobowego Ja. Celem pracy było pokazanie szerokiego i wieloaspektowego obrazu prnwosławno - białoruskiej mniejszości narodowej jako grupy stygmatyr.ź wanej. Przyjęta przeze mnie perspektywa płaszczyzn i czynników styk; matyzacji stanowiła rodzaj pryzmatu, poprzez który starałam się ukaz:~c często nieuświadamiane przez większość społeczne stygmaty. Problematyka reakcji przedstawicieli omawianej mniejszości na sty~;nmU wychodziła poza krąg zainteresowań zakreślonych w tej pracy. Uzyskany materiał badawczy skłonił mnie jednak do wskazania na cztery tyE~y stosowanych przez mniejszość strategii obronnych wobec stygmatyzvcyi. Najczęściej stosowaną strategią jest ukrywanie stygmatu. Stosuwani~· tej strategii wskazuje na istnienie i przywiązywanie znaczenia do wcz~·śniejszej stygmatyzacji, która stanowi element obronnej stratel;ii wub~·e większości. Sam fakt uciekania się do strategii defensywnych wskarup· na istnienie lęku oraz braku zaufania i wiary w dobrą wol4 wi5·ksxźści w relacji z omawianą mniejszością. Ukrywanie stygmatu stanźwi tui 310 31~ symptom słabości etosu grupy własnej, co stanowi skutek wielu historycznych, niezawinionych, czynników, ale także stygmatyzacji przez większość. Ukrywanie stygmatu może prowadzić, i często prowadzi, do internalizacji poczucia mniejszej wartości grupy własnej, co osłabia dalej etos grupowy oraz powoduje jego odrzucenie (np. w małżeństwach mieszanych) przez niektórych przedstawicieli mniejszości. Ukrywanie stygmatu rodzi postulat, niezrozumiały dla większości: "Aby nie wstydzić się swojej wiary". Powoduje też lęk przed demistyfikacją i, w konsekwencji, załamaniem bliskich relacji z przedstawicielami większości, którzy taką demistyfikację odczytają jako przekreślenie wcześniejszych relacji jako nieszczerych i pozbawionych zaufania. Niska świadomość grupowa przedstawicieli mniejszości w obliczu wysokiej świadomości grupowej strony większościowej, a także psychologiczna skłonność do dominacji strony większościowej sprzyjają internalizacji przekonania o niższej wartości grupy własnej. Powyższa strategia, sprzyjająca asymilacji, oznacza jednocześnie przyjęcie przekonań grupy dominującej. Wyzwala postawy uległości i biernej zgody na to, co niesie los. Pojawia się, w związku z tym, pewien stopień zgody na stygmatyzację, w każdym razie w rozumieniu większości polsko - katolickiej, która brak sprzeciwu, buntu czy choćby jawnej artykulacji poczucia krzywdy ze strony mniejszościowej przyjmuje "za dobrą monetę", uważając wręcz, że mniejszość prawosławno - białoruska powinna być wdzięczna Polakom i Polsce, że - w porównaniu z sytuacją społeczno - ekonomiczną na Białorusi - ma takie warunki życia. Wątek odsyłania przez Polaków przedstawicieli mniejszości na Białoruś ("Idźcie do swego Łukaszenki!), który powraca szczególnie ostro w sytuacjach przełomów i wyborów, jest jednoznacznie stygmatyzujący, ponieważ odkrywa prawdę, że przedstawiciele mniejszości nie są traktowani jako Swoi, ale jako niepotrzebni, gorsi, Obcy. A ponieważ osoby z mniejszości nie identyfikują się, w sensie obywatelskim i narodowym, z Białorusią'2, tego rodzaju sugestie stanowią wsparcie dla poczucia osamotnienia, wykorzenienia i niemoźliwej do przełamania bariery braku zrozumienia. W świetle tego co zostało powiedziane o wspierającym i łagodzącym lęk znaczeniu grup podobnie stygmatyzowanych dla Ja ich członków (por. rozdział VI) oczywisty wydaje się fakt, źe reakcją na stygmat jest zamykanie się w enklawach osób podobnie stygmatyzowanych. Grupy takie eliminują stygmat z jego oślepiającą rolą i pozwalają osobie zaistnieć w całej jej tożsamościowej niepowtarzalności. Grupa osób tak samo stygmatyzowanych ułatwia komunikację i zrozumienie wzajemne. Jest szansą dla czynienia porównań z innymi członkami grupy na protekcjonistycznych zasadach, umacnia etos grupy własnej, a przez przekazy dezawuujące grupę większościową ułatwia odzyskanie poczucia godności własnej. Poczucie odmienności własnej grupy i jej szczególności stanowi przedmiot dumy, jest elementem integrującym i obiecującym stworzenie korzystnego dla jednostki ogólnospołecznego lobby grupy własnej, w której zacznie ona pełnić rolę grupy nacisku. W praktyce grupy funkcjonują w takiej roli, o ile nie koliduje to z tendencją do ukrywania stygmatu. Wszelkie jawne formy nacisku na większość, związane z demistyfikacją, są w takim przypadku redukowane. Dlatego w wyborach do sejmu, samorządowych i prezydenckich, w których można opowiedzieć się bez ujawniania stygmatu mniejszość głosuje zgodnie i jednoznacznie. Istnienie stygmatu jako źródła obaw oraz pryzmatu ukierunkowującego spostrzeganie społecznej rzeczywistości sprzyja stosowaniu projekcji uprzedzeń w sytuacjach konfliktowych i niejednoznacznych. Osoby stygmatyzowane skłonne są wszelkie sytuacje niejednoznaczne i konfliktowe, w których stroną jest większość, traktować w kategoriach własnego stygmatu. W wyniku tego strona większościowa staje się czymś w rodzaju ekranu, na który projektowany jest stygmat. 312 313 Przypisy: 1. Sadowski A., Tefelski M., Mironowicz E., Polacy i kultura polska z perspektywy mniejszości białoruskiej, op. cit. 2. Autorem teorii dyferencjału semantycznego jest C. E. Osgood, który wskazał na fakt, iż ludzie mają skłonność do przypisywania innym cech o podobnym dyferencjale semantycznym (naznaczeniu afektywnym), jakkolwiek logicznie niepowiązanych, np. jeśli ładna to i dobra, a skoro ładna i dobra to także miła (por. też "efekt aureoli"). Podobnie nauczyciele skłonni są postrzegać uczniów, których odbierają jako "pracowitych" to i "uspołecznionych", i "zdolnych" (Osgood C. E., Suci G. J., Tannenbaum P H., The Masurement of Meaning, Chicago 1957). 3. Pragnę zwrócić uwagę, że techniki "przechytrzania", rozumiane jako manipulowanie, plotkowanie, judzenie, sianie intryg, udawanie itp, stanowią także pewną formę reagowania, rozumianą jako zwiększanie wpływu, stosowaną przez kobiety, które podobnie jak omawiana mniejszość maje ograniczony dostęp do władzy (w Polsce) oraz stanowią grupę pogodzony i akceptującą zasadniczo istniejące status quo. Sytuacja kobiet jest tu jeszcze trudniejsza ze względu na brak możliwości ukrycia stygmatu. "Przechytrzanie" jest także sposobem stosowanym przez Afro-Amerykanów. 4. Interesujące jest dla podziału na My i Oni, że osoby publiczne zwykle apelują o poparcie ze strony bądź prawosławnej, bądź katolickiej, wyostrzając retorykę wygodną dla jednej lub drugiej strony. Osoby, które aspirują do publicznych ról, a mają nazwiska sugerujące ich białoruskie pochodzenie, (co nie musi być dowodem niezbitym), zwracając się do publiczności większościowej, starają sil zatrzeć stygmat poprzez dodanie drugiego imienia (w prawosławiu ma si~· jedno imię) oraz akcentowanie swoich związków z Kościołem katolickim. 5. Osoby badane np. przytaczały historię, z której wynikało, iż ksiądz Jerzy Popiełuszko urodził się w rodzinie białoruskiej. To dlatego, rzekomo, w mediach nie można usłyszeć ani zobaczyć jego rodziców, którzy mówią po białorusku czy z wyraźnym białoruskim akcentem. Podobnie dlatego nie są emitowane w radio przemówienia J. Piłsudskiego, który, zdaniem indagowanych, mówił z wyraźnym akcentem wschodniosłowiańskim. Ukrywa się także przeeł publicznością polską, iż A. Mickiewicz prowadził (w początkowym okresie pobytu) w Paryżu wykłady z literatury białoruskiej, że Czeczot, Kościuszko, Moniuszko i wiele innych osób z listy wielkich Polaków było "skażonych" stygmatem ruskości. 6. Np. po śmierci któregoś z parafian danej wsi jego zwłoki zostają wystawione w domu i całą noc odbywa się czuwanie wokół nich. Każdy z mieszkańców przychodzi, aby pożegnać osobę, która odeszła. W takim ujęciu śmierć osoby jest traktowana jako cios w całą społeczność, a nie tylko problem osoby, która odeszła i jej najbliższych. 7. Osoby badane powoływały się tu na fakt katolicyzacji Białorusi, czego przykładem mógłby być list, wysłany przez Białoruski Front Narodowy, kierowany przez Z. Paźniaka w listopadzie 1991 roku do papieża, będący prośbą o przysłanie na Białoruś księży z innych, dowolnych, krajwneł;o i szla 322 323 chetnego celu, koncentrującego uwagę badacza na samej grupie mniejszościowej. Takie podejście wyklucza nie tylko analizę interakcyjnego charakteru wszelkich relacji, w tym relacji większość - mniejszość, ale dystansuje się od unikalnego wkładu, o jaki każda przecież kultura mniejszości może wzbogacić kulturę większości. Teoria stygmatyzacji wydaje się mieć istotną przewagę nad takim podejściem, odkrywa bowiem szczególnie produktywną perspektywę epistemtologiczną, ukazującą stronę mniejszościową jako swoisty produkt interakcyjnej gry między dwiema przestrzeniami świadomości: swoją i obcą, postrzeganą jako zagrażająca. Taka perspektywa analizy jest więc pouczająca w jednakowym stopniu z punktu widzenia większości, otwiera bowiem możliwość samopoznania. Przedstawiony materiał stanowi ilustrację mechanizmów stygmatyzacji większości przez mniejszość, mechanizmów, które - jak to powiedziano wyżej - na ogół są nieuświadamiane. Taki stan sprawia, że stygmatyzacji nie towarzyszy zasadniczo refleksja moralna, co z kolei wyklucza jakąkolwiek ingerencję pedagogiczną. Zebrany materiał stanowi szansę dla wnikliwej analizy własnych postaw i własnej samoświadomości z perspektywy reprezentantów grupy dominującej, nie, jak to było wielokrotnie czynione, "poza kontekstem" sytuacji i partnera, ale przeciwnie, na przykładzie interakcji z mniejszą liczebnie i słabszą stroną dialogu. Obraz grupy i jednostek, z większości widziany z perspektywy teorii stygmatyzacji, wydaje się być bardziej rzeczywistą wykładnią tego kim są i jacy są Polacy, niż uogólnienia budowane na przykładzie deklarowanych identyfikacji, które mogą mieć charakter zmitologizowany i "powinny", a tym samym fasadowy. O ile większość może mało interesować się mniejszością, szczególnie tą, której stereotyp jest mało wyraźny, mało kontrowersyjny i budzi raczej niechęć, o tyle zainteresowanie nieuświadamianymi zachowaniami czy cechami własnych postaw wobec Innych, które są dla tych Innych stygmatyzujące, wydają się być atrakcyjnym zagadnieniem. Ja indywidualne i społeczne jest bowiem dla osoby zawsze ciekawe, ważne i nieznane. W związku ze stopniem uświadomienia zachowań stygmatyzujących wobec Innych, stygmatyzacja może przybierać formę: 1) Intencjonalnych i instytucjonalnych zachowań dyskryminacyjnych. Taki charakter miała np. Akcja Wisła, obojętność czy wręcz niechęć szkoły do podejmowania problematyki mniejszościowej, czy brak współpracy między katechetami obu wyznań. 2) Intencjonalnych zachowań dyskryminacyjnych. O takich wielokrotnie mówili moi respondenci np. w związku z konfliktami sąsiedzkimi, rozbieżnością dat obchodzenia świąt, w których niektórzy ostentacyjnie pra cują, docinkach słownych, zwolnieniach z pracy z tytułu rulił;ipy przynależności itp. 3) Pozaintencjonalny charakter stygmatyzacji. Taka forma stygmWyrmyi może wyrażać się: a) niewiedzą; tak jest np., kiedy osoby bliskie i znajunu· nie składają życzeń przedstawicielom mniejszości, z okazji prawosławnych Świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy, bo po prostu o nich nic· pamiętają; kiedy ludzie wykazują brak elementarnej wiedzy w sprawach mniejszości, np. nie wiedzą, że prawosławni to też chrześcijanie itp.; li) stereotypowym myśleniem; jak wiadomo, brak wiedzy uruchamia myśłenic· stereotypowe; przekonania, iż "prawosławni to Ruscy", "miotłą chrzcu·ni", "pozostałość po zaborach" itp., jeśli nawet nie są wyrażane wprost, budują reprezentację Innego, której jądrem jest sąd pejoratywny; takie postrzeganie społeczne ewokuje dalsze niekorzystne dla reprezentanta mniejszości skutki; c) marginalizacja i ostracyzm społeczny sg jednymi z uic~lr; osoby podobne do Ja są zazwyczaj bardziej atrakcyjne niż te niepodobm·, z tego względu sympatie społeczne obu stron ciążą ku "swoim", co powoduje marginalizację mniejszości i boleśniejsze doświadczenie przc·i przedstawicieli mniejszości ostracyzmu społecznego; d) jawną nierównościq traktowania; osoby z mniejszości odczuwają, jako stygmatyzujące, pomijanie lub zdawkowe traktowanie ich świąt, ale stygmat ten jest szczególnie dotkliwy w związku ze szczególnie uroczystym i publicznym charakterem obchodzenia świąt katolickich; podobnie, dobitne podkreślania polskich wątków narodowych i patriotycznych w programach szkolnych stoi w sprzeczności z faktem całkowitego pomijania roli i znaczenia mniejszości narodowych w historii i kulturze Polski; e) tabuizacją r2iektorych kontrowersyjnych treścż; szereg faktów z historii Polski, dotyczących mniejszości narodowych, jest celowo "zapominana" w oficjalnych przekazach, natomiast żyje w wersji obiegowej (np. palenie cerkwi w 1946 roku) jako legenda przeszłości wśród mniejszości; wersja oficjalna, lub brak takiej wersji, pozostaje w niezgodzie z historią w wersji potocznej; taki stan jest także źródłem nieświadomej stygmatyzacji. Nieświadomy charakter stygmatyzacji otwiera perspektywę dla hmiagogiki tym bardziej, że stygmatyzującymi są niejednokrotnie znam:~uy Inni. W takim przypadku stygmatyzacja jest szczególnie bolesna. Ma m niejednokrotnie miejsce w przypadku nauczycieli i księży katc~liul.iul~. Osoby takie są postrzegane przez mniejszość jako potencjalni sc,juax,~iuy, osoby wspierające i "sprawiedliwe". Kiedy i te osoby okazuj, si5· Uyu stygmatyzującymi, rozczarowanie i poczucie zagrożenia jest tym wi1·karu. Znaczący Inni są ważni nie tylko jednak z tytułu bezpośrednich rul~wji ze stygmatyzowanym, ale także jako czynniki opiniotweSrer.c· w śr~3clc,-. wisku społecznym. Aktualizując swoje niechętne lub wrc>ł;iu pe>stawy 324 325 wobec mniejszości, znaczący Inni pogłębiają i umacniają takie postawy w środowisku. Na szczególną uwagę zasługuje tu opaczne pojmowanie "tolerancji" przez nauczycieli. W ich rozumieniu "traktowanie wszystkich jednakowo", bez dostrzegania całego bagażu społeczno - kulturowego inności dzieci z mniejszości, jest właśnie przejawem tolerancji. Jest to tymczasem rodzaj tabuizacji problematyki mniejszości, powodujący marginalizację osób z mniejszości i zgeneralizowane odczucie "nacjonalistycznego charakteru szkoły polskiej". Także mass media w pogoni za tanią sensacją przedstawiają mniejszości w sposób stereotypowy, niekompetentny lub stronniczy. Przeciętny telewidz, który zna Białoruś jedynie z ekranu telewizora, ogląda zazwyczaj obrazki ilustrujące nędzę i poniżenie osób starszych lub dzieci. Trudno byłoby mu sobie przypomnieć prezentacje osiągnięć naukowców, artystów (np. białoruski pisarz W. Bykow uzyskał nominację do literackiej nagrody Nobla) czy odnoszących znaczące sukcesy sportowców tego kraju (notabene zdecydowanie większe niż sportowców polskich). Wizerunek, który się wyłania z takiego jednostronnego i stereotypowego przekazu, jest łatwiej przyjmowany przez mniej wyrobionego widza, ale uniemożliwia też odpowiedź na szereg ważnych pytań związanych z tym krajem, np. dlaczego Aleksander Łukaszenka cieszy się znacznym społecznym poparciem, a opozycja jest relatywnie słaba? Skąd takie przywiązanie narodu białoruskiego do kultury i języka rosyjskiego? itp. Edukacyjny aspekt relacji między większością i mniejszością zwykle jest widziany z perspektywy korekcyjnej. Wynika to z konstatacji, iż przyczyną zakłóceń relacji międzygrupowych są wzajemne stereotypy i uprzedzenia. W związku z tym problematyka osłabiania stereotypów i ich wpływu na spostrzeganie zajmuje wiele miejsca w literaturze, budząc nadzieję, że stanie się ona podstawą dla praktycznych działań naprawczych i zaradczych'4. Teoria stygmatyzacji zwraca uwagę na genetycznie wcześniejszy, przez co bardziej pierwotny, aspekt dyskryminujących stosunków międzygrupowych, jakim jest stygmat, a nie stereotyp (negatywny), czy uprzedzenie, które są konsekwencją stygmatu. Z perspektywy edukacyjnej nasuwają się wątpliwości, czy słuszne jest koncentrowanie uwagi na stereotypach negatywnych i uprzedzeniach, a nie na osłabieniu lub eliminacji stygmatu. Pytanie o to, czy stereotypy w ogóle istnieją, czy też są w jakimś sensie fikcją, modelem stworzonym dla celów teoretycznych, stawia, i wnikliwie rozważa, Z. Bokszańskil5. Zastanawia go np. czy i jak taki "modalny" (podzielany przez wielu, ale przez nikogo konkretnie) stereotyp, nie występujący u konkretnej osoby, może być łączony z zachowaniami jednos tek? Jaki procent populacji musi wskazać na daną cechę jako clmr.~km rystyczną, aby można było mówić o niej jako o ekwiwalencie stereotyE~n' Do tych i innych wątpliwości, nasuwających się w związku z katel;arnt pojęciową "stereotyp", a omówionych w artykule Z. Bokszańskic:gu, pragnę dołączyć jeszcze inne. Termin "stereotyp" sugeruje przede wszystkim aspekt treści. Tak jest zarówno w literaturze przedmiotu (por. znaną definicję twórcy tego terminu, Lippmana: "Stereotyp to obraz drugiego w głowie"), jak i w potocznym rozumieniu tego terminu. Z faktu koncentracji na treści wynikają liczne komplikacje w praktycznym ujęciu treści stereotypu oraz powiązań tych treści z afektem, jaki im towarzyszy: Po pierwsze, istnieje szereg narodów czy grup etnicznych, które są w sensie treści "puste", amurficzne. Znaczącej liczbie Polaków trudno byłoby podać treść stereotypu Ekwadorczyka, Serbołużyczanina itp. Natomiast podanie etykietki (nazwy) takiego narodu zawsze wyzwala pozytywne bądź pejoratywne konotacje emocjonalne. W tym drugim przypadku, kiedy pejoratywne nainaczenie ma charakter powszechny, można mówić o stygmatyzacji'6. Po drugie, bywają (jakkolwiek jest to rzadsze) pozytywne stereotypy, które nie wymagają zmiany, np. stereotypy artysty, lekarza itp. Tak wit·c "destygmatyzacja" wydaje się być kategorią lepiej oddającą zamysł pedagogiczny, ponieważ jednoznacznie wskazuje na negatywne naznaczenie oraz - jako emocjonalny ekwiwalent percepcji - zawsze jest obecna. Po trzecie, problem powiązań treści i afektu w ramach tego samcl;c~ stereotypu wydaje się problematyczny i niejednokrotnie paradoksalny. Tik np. stereotyp Niemca może być, jako taki, generalnie postrzegany negatywnie, mimo że jego szczegółowe komponenty (czysty, porządny, bogaty) mają jednoznacznie pozytywne konotacje. W świetle te·~;u problem zmieniania stereotypu staje się bardziej skomplikowany. Po czwarte, stereotypy jako społeczne reprezentacje obrazów Obcyul~, mające wspólny treściowy rdzeń u większości przedstawicieli Swoich, a.~ pewną psychologiczną fikcją. Psychologowie wskazują na istnim~iu "stereotypów indywidualnych", będących konglomeratami potocrnyal~ sądów i indywidualnych przekonań. Na przykłąd osoba może sylr.ia, ii. nadreprezentacja osób żydowskiego pochodzenia w Hollywm»i p·s~ skutkiem szczególnej wrażliwości i talentu artystycznego, jaki jest rur.nltatem bolesnych, historycznych doświadczeń tego narodu. Jak wid;u4, stwierdzenie o "nadreprezentacji" pochodzi od społecznie pcdxiul;~nycli przekonań, natomiast wyjaśnienie tego faktu jest rezultatem tridnych d~ przewidzenia atrybucji indywidualnych. Można jednak puwicdr.iuć, że osoba, która w taki sposób dokonuje atrybucji "faktu" nadr~·E~rm~mtacji 326 322 Żydów w Hollywood, jest pozytywnie, a na pewno nie negatywnie, do nich ustosunkowana. Po piąte, powyższy przykład skłania do sformułowania wniosku, że emocjonalne naznaczenie jest genetycznie pierwotne w stosunku do treści stereotypu i na nim powinna się koncentrować uwaga badaczy i praktyków, podejmujących działania korekcyjne. Tym bardziej, że procesy emocjonalne przebiegają prędzej niż kognitywne i z tego powodu mają one znaczenie dla tworzenia treściowej reprezentacji Innych (Innego). Osoba bowiem potencjalnie dysponuje szeroką pulą treściowych ekwiwalentów opisu Innego, które to ekwiwalenty mają zróżnicowane dyferencjały semantyczne. Stygmat skłania do sięgania do tych przymiotów, które mają podobnie pejoratywne naznaczenie (np. grubas nieinteligentny). Po szóste, osoba nie może prawidłowo funkcjonować, nie posiadając stereotypowych (uproszczonych) reprezentacji Innych. Dlatego określenie "destereotypizacja' nie jest precyzyjne. Stereotypów nie można bowiem usunąć, rzecz w tym, aby przekształcać je z negatywnych w pozytywne. "Destygmatyzacja" jest więc terminem precyzyjniejszym i bliższym "uprzedzeniom", bez których można (i powinno się) żyć. Po siódme, kategoria stereotypu jest z natury rzeczy ainterakcyjna. Osoby z grupy stereotypizowanej nie mają żadnego wpływu na treść stereotypu. Stereotypy pozostają poza doświadczeniem indywidualnym, co jest istotną cechą stereotypizacji. Mówi się np. o swoistym fenomenie "antysemityzmu bez Żydów", jaki występuje w Polsce, czy stereotypach np. Chińczyka, Eskimosa czy Afrykańczyka, mimo braku doświadczei5 bezpośredniego kontaktu stereotypizujących ze stereotypizowanymi. Wątpliwości stają się tym bardziej uzasadnione, kiedy analizuje sią trzy podstawowe strategie stosowane w osłabianiu stereotypów i uprzedzeń międzygrupowych: a) "personalizujący" kontakt; b) kontakt międzygrupowy i wzajemne różnicowanie międzygrupowe; c) wpływ informacji podważających stereotyp. Pragnę w kolejności omówić te strategie z perspektywy ujęcia uobecnionego w tej pracy: Hipoteza kontaktu" zakłada, że bliskość kontaktu przedstawicieli różnych grup powinna poprawić ich wzajemne relacje. Tymczasem nie jest to zależność bezwarunkowa, a ważną zmienną pośredniczącą jest tu "charakter kontaktu". Liczni autorzy wskazują tu na znaczenie takich zmiennych jak współpraca, równy status wszystkich członów grupy, indywidualizacja kontaktu oraz poparcie ze strony autorytetów'a. Brewer i Miller'9 wskazują na relację zdekategoryzowaną, jako pożą daną. Relacja taka charakteryzuje się "kontaktem różnicującym", m p,~n takim, w którym osoby z grupy obcej widziane są jako zasaciniur~· ..,I mienne od siebie i "spersonalizowane", tj. niepowtarzalne osobowm. < ~.,~. by z obu grup powinny więc postrzegać się wzajemnie nie poprzez I~ryr. mat kategorii, ale poprzez informacje odnoszące się do "Ja" (np. wesmlv, pilny itp., a nie Białorusin, prawosławny itp.). Krytycy tego podejścia wskazują między innymi na fakt, że dekatc~;m ryzacja nie musi się wiązać ze zmniejszeniem negatywnego ładunku emocjonalnego, związanego z kategorią, co zmniejsza, tym samym, użyteczność takich poczynań. Po drugie, pozytywny stosunek do oscih, które postrzegane są osobowo, a nie przez pryzmat kategorii, do ktrycl~ sytuacjach czynnik indywidualny może być akcentowany, w innych zaś ~'P°~n'Y. Podejście międzygrupowe jest trudne do zastosowania w takim przypadku, z jakim mamy do czynienia w tej pracy, a mianowicie kiedy ukrywanie stygmatyzujących różnic międzygrupowych staje się dcmiinuj.~u;l strategią przetrwania, podejmowaną przez reprezentantaw ~;rul~y mniejszościowej, a brak zgody na równość przedstawicieli ohu krup stanowi swoiste credo, często nieuświadamiane, grupy wi~:kszmśc~ic~wy. Po drugie, istotnym czynnikiem modyfikującym skuteczność manipulacji jest typowość partnera w odniesieniu do stereotypowei;c, wy 328 329 obrażenia na temat reprezentanta grupy, której jest on przedstawicielem. W takim przypadku długość i bliskość kontaktu sprzyjała pozytywnemu wizerunkowi grupy. W przypadku badanych grup stereotyp prawosławnego Białorusina wydaje się być dość enigmatyczny i amorficzny, a poszczególny "egzemplarz tej klasy", ukrywający swoją odmienność, wydaje się utrudniać zdefiniowanie stopnia typowości. W efekcie, pojęcie typowości traci sens. Po trzecie wreszcie, kontakt międzygrupowy może wywoływać i wywołuje lęk (w naszych badaniach lęk przed ujawnieniem ukrywanego stygmatu, przed zdemaskowaniem). Tak np. Islam i Hewstone~ analizowali zależności dotyczące kontaktu miedzy grupami religijnymi Hindusów i Muzułmanów w Bangladeszu. Stwierdzono znaczącą korelację kontaktu międzygrupowego z lękiem, co utrudnia postrzeganie grupy obcej jako pozytywnej i indywidualnie zróżnicowanej. Lęk zawęźa pole koncentracji i sprawia, że członkowie grupy obcej nie są traktowani indywidualrue, ale przez pryzmat kategorii. Lęk osłabia ponadto wpływ informacji podważających stereotyp. Generalnie wpływa negatywnie na jakość relacji międzygrupowych. Wpływ informacji podważających stereotyp odwohxje się do mechanizmu kategoryzacji. Obiekty mogą być spostrzegane jako bardziej lub mniej prototypowe egzemplarze danej kategorii. Wysoki stopień dopasowania do stereotypu skłania do wnioskowania na temat całej grupy na podstawie cech takiej osoby i jej zachowania. W takim wypadku cechy podważające stereotyp, a związane z osobą, będą łatwiej kojarzone ze stereotypem. I przeciwnie, jeśli dany egzemplarz podważa stereotypową kategorię, którą reprezentuje, może być postrzegany jako przynależny do innej kategorii i w ten sposób sam stereotyp nie tylko nie zostaje podważony, ale wręcz potwierdzony poprzez uodpornienie na atrybuty egzemplarza. Powtórzę jeszcze raz, że w manipulacji poznawczej, jaką jest dostarczanie informacji, ignoruje się zmianę afektywną. Tymczasem wiadomo, że procesy afektywne przebiegają szybciej niż poznawcze i z tego tytułu te ostatnie często przybierają postać racjonalizacji. Przypomnieć należy, że w teorii stygmatyzacji negatywne, pod względem afektu, naznaczenie staje się genetycznie pierwotne dla procesu postrzegania i następnie przetwarzania danych. Zmiana elementu poznawczego nie musi mieć i na ogół nie ma wpływu na element afektywny', co czyni modyfikację stereotypów nietrwałą. Natomiast element afektywny istotnie wpływa na poznawczy ekwiwalent stereotypu. Wszystkie trzy omówioxte tu~trategie zmieniania stereotypów dokonywane są w maiej$mpie. Istnieje generalna wątpliwość z tym zwią zana, a mianowicie, czy zmiana stereotypów, jeśli nawet byłaby trw:~l:~ i skuteczna, nie zostanie przywrócona w sytuacji, kiedy w innych m, łych grupach, których osoba jest członkiem, oraz w szerszym społec~uń stwie stereotypy te będą obowiązywały? Można sądzić, że osoba, która nie podziela stereotypów grupowych, bt·dzie miała problemy z komunikacją oraz będzie postrzegana jako "obca", ponieważ podzielanie stereotypów grupowych stanowi ważny czynnik integrujący grupę. Podobnie problematyczna jest możliwość utrzymywania zmienionych stereotypów w sytuacji, kiedy społeczna większość podziela te sprzed zmiany. Destygmatyzacja z racji tego, iż stanowi termin zakorzeniony w socjologii, odnosi się do szerszych grup społecznych, podczas kiedy destereotypizacja odwołuje się do małych grup w rozumieniu psychologii społecznej, której domenę stanowi. W świetle teorii stygmatyzacji, negatywne naznaczenie grupy przez większość (stygmatyzacja) stanowi istotę i gęnezę problemu nieuzasadnionej opresji. Takie negatywne etykietkowanie może następnie prowadzić do stereotypizacji, czy powstania "teorii grupy" (np. antysemityzm), dyskryminacji itp., ale są to zjawiska wtórne. Dlatego bardziej uzasadnione wydaje się działanie zmierzające do ręorientacji znaku afektywnego grupy stygmatyzowanej, jako działania podstawowego, oznaczającego destygmatyzację. Na przykład Stangor i współpracownicyz4 stwierdzili, że reakcje wobec dziewięciu stereotypizowanych grup były lepszymi predyktorami postaw międzygrupowych niż miary stereotypów. Podobne rezultaty uzyskali Esses i współpracownicy', badając cztery kanadyjskie grupy mniejszościowe (francuskojęzycznych Kanadyjczyków, Indian, Pakistańczyków i homoseksualistów). Stwierdzili oni, że emocje są najsilniej związane z postawami, natomiast wpływ stereotypów, choć znaczący, był ogólnie rzecz biorąc słabszy. Stwierdzono, że poznawcze i afektywne stereotypy mogą (przynajmnią w pewnych okolicznościach) być od siebie niezależnezb. W takich przypadkach udane próby poznawczego zmieniania stereotypów okazujł,niu własną. Wyraźne jest tu znowu rozdzielenie na (1) obsr.ar kultury Iźkalnej, wiejskiej, język miejscowy oraz (2) przestrzeń kultnruw.l uniwersalną, związaną z uniwersalizmem prawosławia oraz hrr,ywiąranicm w sensie politycznym do idei lewicowych. W tym picrwarym rui umieniu kultura omawianej mniejszości ulega, jako peryferyjna, kolonizacji poprzez centrum. Narzędziem tej kolonizacji jest sr,kul.~, która marginalizuje i monopolizuje ten obszar oraz narzuca (wsp~5lni~· r~: środkami masowego przekazu) wersję historii państwa polskiego i r~·lacji polsko - białoruskich oraz wyakcentowuje wyższość polskości i katolicyzmu w stosunku do prawosławia i kultury wschodnich Słowian. Przestrzeń druga stanowi przedmiot dumy i zarazem oporu przeciw kolonizacji. Sympatie lewicowe przestają być wyróżnikiem tej mniejszości, ponieważ są one podzielane z częścią reprezentantów większości polsko - katolickiej. Przynależność do prawosławia staje się więc, jak to pokazują badania, najważniejszym znakiem destynktywnym omawianej grupy, uniwersalizującym jej charakter oraz konstytuującym opór wobec większości. Jak wspomniano wyżej, dominująca kultura narodowa nie jest kulturą jednolitą. Jak słusznie stwierdza Florian Znaniecki' kultury narodowe 342 ~ 343 ewoluują i tym samym ulegają przemianom, ponadto, odmiennie niż religie, nie mają trwałych, autorytatywnych podstaw w rodzaju ksiąg świętych, opierają się więc na niejednoznacznych interpretacjach historyków, którzy nie są zgodni co do tego, "które wytwory kulturowe i wzory czynności są składnikami danej kultury"5. Podobnie Antonim Kłoskowska podkreśla złożoność i dynamikę kulturb (w tym także kanonów kultury) oraz wewnętrzne zróżnicowanie kultur narodowych, a także nieznajomość narodowego kanonu kulturowego lub jego części przez niektóre odłamy narodu oraz ograniczony zasięg obowiązywania kanonu', jak również zgrożenie odrębności kultur narodowych przez fakt dyfuzji kultur oraz popularyzację ponadnarodowej kultury masowej8. W sytuacji narastającego zróżnicowania kultur narodowych, w tym polskiej, można stwierdzić, że tylko ograniczona część różnic międzykulturowych stanowi czynnik stygmatyzujący. Wszak większość w żadnej mierze nie stanowi monolitu. W perspektywie teorii stygmatyzacji istotna staje się odpowiedź na pytanie: które z różnic kulturowych stanowią jednocześnie stygmaty i dlaczego? Wyodrębnione przeze mnie czynniki i płaszczyzny stygmatyzacji stanowią odpowiedź na postawione pytanie. Odpowiedź ta może być udzielona także przez wskazanie na alternatywne cechy obu narodów. W takiej perspektywie pozostaje ona w zgodzie z goffmanowską kategorią pojęciową, jaką jest "typ idealny". Przedstawiona wyżej typologia różnic między większością i mniejszością, przeprowadzona pod kątem stygmatyzacji, wskazuje na słuszność zaproponowanego przez francuskiego antropologa kulturowego Rene Girarda, wyjaśnienia tego problemu. Prawdą antropologii kulturowej staje się wspólnota kulturowa ludzkości. Już na pierwszy rzut oka widać bowiem, że istnieje wyraźna wspólnota losu każdej istoty ludzkiej niezależnie od kultury9, pozwalająca dostrzegać wspólne archetypy, jakby to powiedział C. Jung czy J. Grotowski. Uwaga Girarda skupiła się na tzw. "prześladowaniach kolektywnych", to jest aktach gwałtu popełnianych przez thiml°, w rodzaju polowań na czarownice czy pogromów Żydów podczas epidemii dżumy itp. Zjawiska takie mają miejsce, i tak są tu analizowane, w okresie kryzysów, które przyczyniają się do osłabienia normalnie funkcjonujących instytucji. Tłum zaczyna wówczas zastępować funkcjonowanie osłabionych instytucji lub stosować wobec nich presję wymuszającą decyzję. Omawianym zjawiskom towarzyszą niejednokrotnie takie sprzyjające okoliczności, jak epidemie, susze czy powodzie lub polityczne zamieszki, albo konflikty na tle religijnym. Można wskazać na trzy konstytutywne elementy stereotypu prześladowań: a) załamanie zasady różnic; b) stereotypy oskarżycielskie oraz c) selekcja ofiar. Autor omawia je kolejno: a) Załamanie zasady różnic. Zawsze w takich przypadkach ulegają załamaniu struktury społeczne, co oznacza, iż przestają funkcjonować różnice, które określają społeczny porządek. Osoby funkcjonujące w takich warunkach wyrażają jedno, powszechne dążenie, aby się niczym nie wyróżniać. Taka tendencja unifikacyjna oznacza kulturowe ujednolicenie i pomieszanie znaczeń tradycyjnych wartości". W społeczności wolnej od kryzysu różnica jest pochodną różnorodności realiów, ale także wymiany opartej na wzajemności, jak ma to miejsce np. w przypadku handlu, wymiany matrymonialnej, komplementarności ról. W społeczności dotkniętej kryzysem wymiana wzajemna zostaje sprowadzona do niezbędnej i oznacza wzajemność zachowań nie "dobrych", ale "złych" (np. wymianie ciosów, aktów zemsty itp.). Taka "zła wzajemność" przeciwstawia sobie ludzi, ale też ujednolica ich zachowania ("ci co wczoraj grzebali są grzebani dzisiaj..."). Identyczność zachowań ("ludzie bez różnicy pochodzenia i fortuny) zaciera różnice, czyniąc obraz monstrualnym, ale i monotonnym. Charakterystyczne także jest egoistyczne zamknijcie się w sobie pojedynczych aktorów tego dramatu. Ludzie w obliczu kryzysu "tracą głowę", a ogrom nieszczęść sprawia, że nie interesują się naturalnymi przyczynami klęski, której może można byłoby przeciwdziałać w jej wczesnym stadium. Etiologia kryzysu jest jednak postrzegana jako społeczna oraz przede wszystkim moralna. Winnymi latwiej uczynić teraz bezosobowych Innych, na których pada podejrzenie. b) Stereotypy oskarżycielskie. I'ź~iejrzenie zmienia się w oskarżenie, a znalezienie ofiary ma czysto charakter mistyczny. Tak np. ofiarą stać się może król jako symbol c,jca i najwyższego autorytetu, innym razem istoty najsłabsze i bezbr~~nnu, np. małe dzieci. Także symboliczny charakter mają zbrodnie wymierzone w tabu grupy. Do takich należą zbrodnie o charakterze seksualnym, np. gwałty, sodomia, kazirodztwo oraz zbrodnie dotyczące religii, np. profanacja hostii. Zbrodnie takie godzą w fundamenty kulturowego ładu. Tak więc stanowią replikę globalnego chaosu, przeniesionego do sfery indywidualnej. Więzy społeczne zostają w ten sposób ostatecznie zniszczone. Chaos wyznacza szczególną rolę jednostce. Moźe ona stać się niebezpieczna dla całej wspólnoty, pod warunkiem że uderzy w źrenicę tej kultury, jak ma to miejsce w przypadku np. ojcobójstwa czy kazirodztwa. Tłum, jako wspólnota całkowicie niezróżnicowana i nieuporządkowana, rządzi się własnymi prawamilz. Tłum zawsze skłania się do 344 ~ 345 prześladowań i działania. Potrzebą tłumu jest zrealizowanie zadania oczyszczenia wspólnoty z elementów nieczystych, które wpływają na nią demoralizująco. Mobilność tłumu skierowana jest przeciwko nieprzyjacielowi, który musi zostać wytypowany. Pojawia się niedorzeczny motyw trucizny. Ma on swoje oparcie w przeświadczeniu, że jednostka może stać się niebezpieczna dla całej społeczności i rue zostać zdemaskowana. Powyższe podejrzenie jest tak samo mityczne, jak przeświadczenie np. o rzucaniu uroków. Innym stereotypem oskarżycielskim jest udział w sławetnych sabatach. Udział ten wcale nie musi być fizyczny, może być także duchowy, w wyniku czego obalenie oskarżenia jest niemożliwe. Natomiast sam udział w sabacie ma daleko idące społeczne reperkusje. Zarzuty, które się tu stawia, są do złudzenia podobne do oskarżeń Żydów w krajach chrześcijańskich oraz chrześcijan w Cesarstwie Rzymskim, a więc rytualne dzieciobójstwa, profanacje religijne, stosunki kazirodcze, sodomia oraz preparowanie trucizn. c) Selekcja ofiar. Niektóre z grup są szczególnie narażone na prześladowania. Żydzi, ale także inne mniejszości etniczne i religijne, stanowią cel projekcji wrogich uczuć większości. Nie nna grup większościowych, które nie poddawałyby swoich mniejszości, swoich niedostatecznie zintegrowanych Innych lub tylko wyróżniających się grup, różnym formom dyskryminacji. Jest to prawidłowość uniwersalna i transkulturowa. Ofiarami bywają także osoby dobrane wedhzg kryterium fizycznego. Obłęd, upośledzenia, okaleczenia, czy kalectwo prowokują postawy prześladujące'3. Obecnie, mimo szeregu działań na dużą skalę, osoby niepełnosprawne czy "sprawne inaczej" są traktowane niewspółmiernie gorzej do zakłóceń funkcjonowania, jakie związane jest z ich upośledzeniem. Ułomność może mieć różne oblicza. Osoby mające trudności adaptacyjne: obcokrajowiec, sierota, dziecko bardzo bogatych lub bardzo biednych rodziców, chromy czy po prostu nowo przybyły, są w większym lub mniejszym stopniu traktowane jako ułomne. Co więcej, jeśli jakaś grupa zostanie wybrana do stygmatyzacji, przypisuje się jej i jej członkom cechy ułomne i traktuje w podobny sposób. Anomalie mogą dotyczyć sfery fizycznej, ale też występują we wszystkich innych sferach, np. statusu społecznego. Im dalej od średniego, tak w górę jak i w dół, tym bardziej rośnie podatność na stygmatyzację. Także takie skrajności jak piękno i brzydota, skrajne bogactwo oraz ubóstwo, rozwiązłość i cnota, popularność i jej brak itp., stwarzają szczególną podatność na stygmatyzację. Trudno jest ustalić wyraźną granicę między zasadnym i bezzasadnym opresjonowaniem. Jeśli się przyjrzeć współczesnym formom dyskrymi nacji grup, np. homoseksualistów, chorych na AIDS, dyskusjom wokół słuszności kary śmierci, stygmatyzacji kobiet, które usunęły ciąźę i innych, zawsze nasuwa się pytanie: czy stygmatyzacja ta nie jest nowym kamuflażem powracającego przesądu? To, co wydaje się charakterystyczne w powyższej analizie to fakt, iż osoby stygmatyzowane stanowią źródło i przyczynę wrogości, jaka ich spotyka ze strony innych. W ten sposób prześladowcza mentalność porusza się w kierunku odwrotnym, zamiast rozsądzać winien czy nie winien, rzeczowo rozważając argumenty, przyjmuje ona winę za oczywistą i szuka dla niej odpowiednich uzasadnień. Istnieje związek między pierwszym elementem modelu - "odróżnianiem się" i oskarżeniami o "odróżniające się zbrodnie". Trzeci element modelu wskazuje też na fakt, iż piętna ofiar mają charakter różnicujący. Ale stwierdzenie, że samo "różnienie się" wystarcza, aby być stygmatyzowanym, to za mało. Wszakże większość jak wspomniałam, także nie jest monolitem. Istnieją więc dwa typy różnicowania: pierwszy, który zakłada potrzebę zarówno podobieństwa (konformizm) jak i odróżniania się (nonkonformizm) w planie indywidualnym. Także kultury są świadome róźnic w stosunku do innych kultur. Takie różnice nie godzą w system kulturowy, nie podważają jego fundamentów. Ale są inne różnice, które budzą większy niepokój i które mogą zagrażać systemowi jako takiemu. To właśnie te różnice postrzegane są jako wymagające stanowczego społecznego napiętnowania. Różnice międzysystemowe, np. odmienne religie, stanowią rodzaj wyzwania wobec "naszego" systemu wiary, co samo przez się sugeruje względność naszej prawdy, jej kruchość, śmiertelność oraz lokalny zasięg. Mniejszościom etnicznym, religijnym, narodowym nie wyrzuca się tak naprawdę ich inności, ale tego, że nie różnią się tak jak trzeba, a w krańcowym przypadku nie różnią się wcale. Inni są Innymi, ponieważ niewłaściwie postrzegają lub nie widzą "prawdziwych" różnic. Dlatego to, co jest w nich widziane jako odmienne, nie jest innością ale anormalnością. I tak ułomność staje się szpetotą, bycie kobietą źródłem nieszczęść (por. Puszka Pandory czy biblijna Ewa), homoseksualizm zamachem na rodzinę i pogwałceniem praw boźych, mniejszości narodowe przedstawicielstwem wrogich Innych itd. W ujęciu antropologii kulturowej odwieczny dyskurs odmiennych jako prześladowanych nie jest dyskursem ofiar, ale ponadczasowym dyskursem kultur. Współcześnie, kiedy narasta świadomość uniwersalności, 346 ~ 347 dyskurs kultur może pojawiać się jedynie w masce walki z prześladowaniem. Każda, choc'by najmniejsza kultura, ma poczucie, że jest niewyczerpalna i że może istnieć bez innych kultur. Takie przeświadczenie jest złudzeniem, które przeraża nas i wzbudza odwieczną skłonność do prześladowań, których schemat został tu przedstawiony. To nie różnica, jak się powszechnie sądzi, staje się przyczyną obsesji prześladowców, ale właśnie jej przemilczane przeciwieństwo, zatarcie się różnicy. Stereotypy i prześladowania są nierozdzielne. Sugeruje to korelację między kolektywnymi prześladowaniami a kulturą jako całością, która jak dotąd nie została jeszcze wyjaśniona. Przypisy: 1. Kultura dominująca jako kultura obca, op. cit. 2. Ibidem. 3. Baumann G., Contesting Culture, Discourses of Identity in Multi-Ethnic London, Cambridge - New York 1996. 4. Znaniecki F, Współczesne narody, Warszawa 2990. 5. Ibidem. 6. Kłoskowska A., Kultura narodowa, [w:] Encyklopedia kultury polskiej XX wieku, Wrocław 1992. 7. Kłoskowska A., Oblicza polskości (pod red. A. Kłoskowskiej), Warszawa 1990, przedmowa. 8. Kłoskowska A., Kulfura narodowa, op. cit. 9. Girard R., Kozioł ofiarny, op. cit. 10. Dla ilustracji zostaje tu przytoczony tekst z 1697 roku, którego autorem jest portugalski mnich Fco de Santa Maria (por. Girard R., op. cit.): "Odkąd zaczyna płonąć w jakimś królestwie albo w jakiejś republice ów ogień gwałtowny i porywczy, widzi się niemoc magistratów, przerażoną ludność, obezwładnioną władzę polityczną. Nie przestrzega się już prawa: staje rzemiosło: rodziny tracą spójność, a ulice świecą pustkami. Wszystko ulega przerażającemu pomieszaniu. Wszystko popada w ruinę. Bowiem wszystko jest porażone i wali się pod ciężarem i ogromem straszliwej klęski. Ludzie bez różnicy pochodzenia i fortuny pogrążeni są w śmiertelnym smutku... Ci, co wczoraj grzebali, są grzebani dzisiaj... Odmawia się wszelkiej litości przyjaciołom, bowiem wszelka litość jest niebezpieczna. (...) Jako że wszelkie prawa miłości i natury są unicestwione lub zapomniane pośród okropności tak ogromnego pomieszania, dzieci gwałtem oddziela się od rodziców, żony od mężów, braci i przyjaciół od siebie nawzajem. Ludzie tracą przyrodzone męstwo i nie wiedzą jakiej słuchać rady, krążą niby zdesperowani slepcy, potykając się co krok o swój lęk i swoje sprzeczności". ll.Girard R., op. cit. "'Tłum" po facini~· znaczy "turba" i jest synonimem określeń "zamieszanie", "niepok