1825

Szczegóły
Tytuł 1825
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

1825 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 1825 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 1825 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

1825 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

Michael Crichton "System" Prze�o�y� S�AWOMIR K�DZIERSKI Tytu� orygina�u DISCLOSURE Ilustracja na ok�adce CARRUTHERS / SIPA IMAGE Redakcja merytoryczna MARIA MAGDALENA KWIATKOWSKA Redakcja techniczna ANNA WARDZA�A Copyright (c) 1993 by Michael Crichton For the Polish edition Copyright (c) Wydawnictwo Amber Sp. z o. o. ISBN 83-7082-693-8 Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. Warszawa 1994. Wydanie I Druk: Zak�ady Graficzne im. K.E.N. w Bydgoszczy Dla Douglasa Crichtona Za naruszaj�ce prawo uznane b�d� nast�puj�ce praktyki pracodawcy: 1. odmowa zatrudnienia albo zwolnienie danej osoby, albo te� inne dyskryminowanie jej pod wzgl�dem wyna- grodzenia, warunk�w zatrudnienia lub zwi�zanych z zatrud- nieniem przywilej�w - ze wzgl�du na ras�, kolor sk�ry, religi�, p�e� lub narodowo�� 2. ograniczanie, segregacja lub jakiekol- wiek klasyfikowanie pracownik�w b�d� os�b staraj�cych si� o zatrudnienie, kt�re pozbawi�oby lub mog�oby pozbawi� rze- czone osoby mo�liwo�ci zatrudnienia albo w inny spos�b naruszy� ich status pracownika, ze wzgl�du na ras�, kolor sk�ry, religi�, p�e� lub narodowo�� tej osoby. Artyku� VII, Ustawa o Prawach Obywatelskich z 1964 r. W�adza nie jest rodzaju m�skiego ani �e�skiego, KATHERINE GRAHAM Poniedzia�ek OD: DC/M ARTURAKAHNA TWINKLE/KUALA LUMPUR/MALEZJA DO: DC/S TOMA SANDERSA SEATTLE /W DOMU/ TOM UZNA�EM, �E W ZWI�ZKU Z FUZJ�, POWINIENE� OTRZY- MA� T� WIADOMO�� W DOMU, A NIE W BIURZE. LINIE PRODUKCYJNE TWINKLE PRACUJ� NA 29% MOCY, MIMO WSZELKICH PR�B JEJ ZWI�KSZENIA. WYRYWKOWE KONTROLE NAP�DU WYKAZUJ� PRZECI�TNY CZAS PRZE- SZUKIWANIA W ZAKRESIE 120-140 MILISEKUND l NIE ZNAMY PRZYCZYNY TAKIEGO BRAKU STABILNO�CI. POZA TYM, W DALSZYM CI�GU MAMY ZAK��CENIA ZASILANIA EKRANU, KT�RE PRAWDOPODOBNIE S� WYWO�ANE ROZWI�ZANIEM TECHNICZNYM ZAWIASU. MIMO DOKONANIA PRZEZ DC/S W UBIEG�YM TYGODNIU POPRAWEK, NIE S�DZ�, BY USTERKI ZOSTA�Y USUNI�TE. JAK PRZEBIEGA FUZJA? CZY STANIEMY SI� BOGACI I S�AWNI? Z G�RY GRATULUJ� CI AWANSU. ARTUR W poniedzia�ek 15 czerwca Tom Sanders nie mia� najmniej- szego zamiaru sp�ni� si� do pracy. Rano, o 7.30, wszed� pod prysznic w swoim domu na Bainbridge Island. Wiedzia�, �e musi si� ogoli�, ubra� i wyj�� z domu w ci�gu dziesi�ciu minut, je�eli chce zd��y� na prom o 7.50 i przyby� do pracy o 8.30. Dzi�ki temu, jeszcze przed spotkaniem z prawnikami z Conley-White, m�g�by om�wi� pozosta�e punkty ze Stefani� Kaplan. Mia� ju� i tak dzie� wype�niony po brzegi i otrzymany w�a�nie faks z Malezji tylko pogarsza� sytuacj�. Sanders by� kierownikiem dzia�u w Digital Communications Technology w Seattle. Przez ca�y tydzie� w firmie panowa�a gor�czkowa atmosfera, poniewa� Conley-White, firma wydaw- nicza z Nowego Jorku, zamierza kupi� udzia�y w DigiComie. Dzi�ki tej fuzji, Conley uzyskiwa� dost�p do technologii, kt�ra mia�a ca�kowicie przeobrazi� technik� wydawnicz� w przysz�ym stuleciu. Ale ostatnia wiadomo�� z Malezji by�a niedobra i Artur mia� racj�, wysy�aj�c mu j� do domu. Tom przewidywa� trudno�ci z wyt�umaczeniem, w czym le�y problem, przedstawicielom Con- ley-White, poniewa� ci ludzie po prostu nie... - Tom? Gdzie jeste�? Tom? Z sypialni wo�a�a Susan, jego �ona. Wychyli� g�ow� spod strumieni wody. - Jestem pod prysznicem. 13 Powiedzia�a co�, czego nie dos�ysza�. Wyszed� z kabinki i si�gn�� po r�cznik. � Co? � Pyta�am, czy mo�esz nakarmi� dzieci? Jego �ona by�a prawnikiem i przez cztery dni w tygodniu pracowa�a w mieszcz�cej si� w centrum miasta kancelarii prawniczej. Bra�a wolne w poniedzia�ki, �eby wi�cej czasu sp�dzi� z dzie�mi, ale niezbyt dobrze radzi�a sobie z codziennymi domowymi obowi�z- kami. Poniedzia�kowe poranki mia�y wi�c cz�sto do�� dramatyczny przebieg. � Tom? Czy m�g�by� zast�pi� mnie w karmieniu dzieci? � Nie, Sue - zawo�a� w odpowiedzi. Zegar nad umywalk� wskazywa� 7.34. - Ju� jestem sp�niony. - Pu�ci� wod� do umywalki i namydli� twarz. By� przystojnym m�czyzn� o elastycznych, harmonijnych ru- chach. Dotkn�� siniaka, kt�rego zarobi� w czasie sobotniego kole�e�skiego meczu futbolowego. Przewr�ci� go Mark Lewyn, kt�ry by� szybki, ale niezgrabny. Sanders robi� si� ju� za stary na futbol. Wci�� by� w dobrej kondycji i wa�y� zaledwie nieca�e pi�� funt�w wi�cej ni� w czasach uniwersyteckich, ale gdy przesun�� d�oni� po wilgotnych w�osach, zobaczy� siwe pasma. "Nale�a�oby si� pogodzi� z wiekiem - pomy�la� - i przerzuci� na tenis". Do pokoju wesz�a Susan, ci�gle jeszcze w szlafroku. Jego �ona rano, prosto po wyj�ciu z ��ka, zawsze wygl�da�a pi�knie. Posiada�a ten typ pe�nej �wie�o�ci urody, kt�ra nie wymaga�a �adnego makija�u. � Jeste� pewien, �e nie m�g�by� ich nakarmi�? - zapyta�a. - Och, jaki �adny siniak! Bardzo m�ski. - Poca�owa�a go delikatnie i postawi�a przed nim na p�eczce kubek ze �wie�o zaparzon� kaw�. - Musz� o �smej pi�tna�cie by� z Matthewem u pediatry, a �adne z dzieci jeszcze nic nie jad�o, ja za� jestem nie ubrana. Mo�e jednak m�g�by� da� im �niadanie? Bardzo, bardzo ci� prosz�. - �artobliwie zwichrzy�a mu w�osy i jej szlafrok rozchyli� si�. U�miechn�a si� i poprawi�a go. - Jeste� mi co� winien... � Sue, nie mog�. - Z roztargnieniem poca�owa� j� w czo�o. - Mam spotkanie i nie mog� si� sp�ni�. Westchn�a. - Och, niech ci b�dzie. - Wysz�a z pokoju, wydymaj�c wargi. 14 Sanders zacz�� si� goli�. Chwil� p�niej us�ysza� g�os �ony: - No dobrze, dzieci, idziemy. Elizo, w�� buciki. Prawie natychmiast rozleg�o si� zawodzenie Elizy, kt�ra mia�a cztery lata i bardzo nie lubi�a nosi� but�w. Sanders sko�czy� ju� prawie golenie, gdy dotar� do niego krzyk �ony: - Elizo, w�� natychmiast buciki i sprowad� braciszka na d�! - Eliza odpowiedzia�a co� niewyra�nie, a Susan oznajmi�a ostrym tonem: - Elizo Anno, m�wi� do ciebie! - i zacz�a energicznie zatrzaskiwa� szuflady w szafce, w korytarzu. Dzieci rozp�aka�y si�. Do �azienki wesz�a Eliza, wyra�nie zaniepokojona napi�t� sytuacj�. Usta mia�a wygi�te w podk�wk�, w jej oczach kr�ci�y si� �zy. � Tatusiu... - za�ka�a. Nie przerywaj�c golenia, przytuli� j� woln� r�k�. � Jest wystarczaj�co du�a, �eby mi pom�c - zawo�a�a z ko- rytarza Susan. � Mamusiu - rozp�aka�a si� na g�os dziewczynka, obur�cz �ciskaj�c nog� Sandersa. � Elizo, czy wreszcie przestaniesz?! Dziewczynka rozp�aka�a si� jeszcze g�o�niej, a Susan, s�ysz�c to, tupn�a nog�. Sanders nie m�g� patrze� na p�acz�c� c�reczk�. - Dobrze, Sue, nakarmi� dzieciaki. - Zakr�ci� wod� i wzi�� Liz� na r�ce.- Idziemy, Lizo - oznajmi�, ocieraj�c jej �zy. - Pomy�limy teraz o waszym �niadaniu. Wyszed� do korytarza. Susan popatrzy�a na niego z ulg�. - Potrzebuj� tylko dziesi�ciu minut, to wszystko - powiedzia- �a. - Consuela znowu si� sp�nia. Zupe�nie nie rozumiem, co si� z ni� dzieje. Sanders nie odpowiedzia�. Jego dziewi�ciomiesi�czny syn Matt siedzia� po�rodku korytarza, uderza� grzechotk� o pod�og� i p�aka�. Sanders podni�s� go drug� r�k�, m�wi�c: - Chod�cie, dzieci. B�dziemy je��. Gdy podnosi� Matta, r�cznik, kt�rym by� przepasany, rozwi�za� si�. Pr�bowa� go przytrzyma�. Eliza zachichota�a: - Widz� twojego siusiaka, tatusiu. - kopi�c go. 15 � Nie kopie si� tatusia w takie miejsce - pouczy� j� Sanders. Niezgrabnie owin�� si� ponownie r�cznikiem i ruszy� na d�. � Nie zapomnij, �e Mattowi trzeba doda� witamin do p�atk�w. Jedn� kropelk�. I nie dawaj mu ju� p�atk�w ry�owych, pluje nimi. Teraz lubi j�czmienne - zawo�a�a za nim Susan i wesz�a do �azienki, zatrzaskuj�c za sob� drzwi. Eliza popatrzy�a na ojca powa�nie. � Czy to b�dzie jeden z tych dni, tato? � No c�, na to wygl�da. Zszed� po schodach, my�l�c, �e teraz na pewno sp�ni si� na prom i w konsekwencji na pierwsze um�wione spotkanie. Niezbyt wiele, zaledwie kilka minut, ale nie b�dzie ju� w stanie om�wi� pewnych spraw ze Stefani�. Mo�e jednak zdo�a zadzwoni� do niej z promu, a wtedy... � Czy ja mam siusiaka, tatusiu? � Nie, Lizo. � Dlaczego, tato? � Tak po prostu jest, kochanie. � Ch�opcy maj� siusiaki, a dziewczynki co innego - o�wiad- czy�a powa�nie. � Masz racj�. � Dlaczego, tatusiu? � Dlatego. Posadzi� c�rk� na krze�le przy kuchennym stole, wysun�� z k�ta wysoki fotelik i usadowi� w nim Matta. � Co chcesz na �niadanie, Lizo? Ry�owe krispies czy chexy? � Chexy. Matt zacz�� �omota� �y�k� o por�cz fotelika. Sanders wyj�� z szafki chexy i misk�, a nast�pnie mniejsz� miseczk� i pude�ko p�atk�w j�czmiennych dla Matta. Eliza obserwowa�a go, kiedy otwiera� lod�wk�, aby wyj�� mleko. � Tato? � S�ucham. � Chc�, �eby mamusia by�a szcz�liwa. � Ja te�, kochanie. Przygotowa� p�atki dla Matta i postawi� je przed synem. Potem nasypa� chex�w do miski Elizy i popatrzy� na ni�. - Wystarczy? 16 - Tak. Nala� mleka do p�atk�w. � Tato, nie! - krzykn�a Eliza i wybuchn�a p�aczem. - Chcia- �am sama nala� mleka! � Przepraszam, Lizo... � Zabierz je... We� je stamt�d... -wrzeszcza�a histerycznie. � Bardzo mi przykro, Lizo, ale nie... � Chcia�am sama nala� mleka! - Zsun�a si� z krzes�a i zacz�a kopa� pi�tami w pod�og�. - Zabierz je, zabierz je stamt�d! Eliza urz�dza�a takie sceny kilka razy dziennie. Zapewniano go, �e jest to tylko pewien etap w rozwoju dziecka. Radzono rodzicom, aby podobne ataki histerii traktowali stanowczo. - Bardzo mi przykro, Lizo - oznajmi� Sanders. - Ale b�dziesz musia�a je zje��. - Usiad� ko�o syna i zacz�� go karmi�. Matt w�o�y� r�k� do p�atk�w, rozsmarowa� je sobie po twarzy i r�wnie� zacz�� p�aka�. Sanders wzi�� r�cznik, �eby wytrze� buzi� Mattowi i zauwa�y�, �e zegar kuchenny wskazuje ju� za pi�� �sma. Pomy�la�, �e powinien w�a�ciwie zadzwoni� do biura i uprzedzi� o swoim sp�nieniu. Najpierw jednak musia� uspokoi� Eliz�. Wci�� le�a�a na pod�odze, kopi�c nogami i krzycz�c, �eby zabra� mleko. - No dobrze, Elizo, uspok�j si�. Uspok�j si�. Wyj�� drug� miseczk�, nasypa� p�atk�w i poda� jej karton z mlekiem. - Prosz�. Za�o�y�a r�czki za plecy i wyd�a wargi. � Nie chc� go. � Elizo, natychmiast nalej mleko. Jego c�rka wspi�a si� na krzes�o. � Dobrze, tatusiu. Sanders usiad�, przetar� Mattowi twarz i zacz�� go karmi�. Ch�opczyk natychmiast przesta� p�aka� i �apczywie zacz�� je�� p�atki. Biedny dzieciak by� po prostu g�odny. Eliza stan�a na krze�le, unios�a karton z mlekiem i obla�a ca�y st�. - Ooo! - Nic si� nie sta�o. - Tom jedn� r�k� wytar� st�, drug� bez przerwy karmi� Matta. 17 Eliza przysun�a pude�ko p�atk�w do swojej miseczki i przy- gl�daj�c si� uwa�nie umieszczonemu na odwrocie rysunkowi Goo- fy'ego, zacz�a je��. Siedz�cy przy niej Matt po�yka� jedzenie b�yskawicznie. Przez chwil� w kuchni panowa� spok�j. Sanders zerkn�� przez rami�. By�a ju� prawie �sma. Powinien w ko�cu zadzwoni� do biura. Wesz�a Susan ubrana w d�insy i be�owy sweter. Twarz mia�a ju� spokojn� i rozlu�nion�. � Przepraszam, �e straci�am cierpliwo�� - powiedzia�a. - Dzi�kuj�, �e mnie zast�pi�e�. - Poca�owa�a go w policzek. � Jeste� szcz�liwa, mamusiu? - zapyta�a Eliza. � Tak, s�oneczko. - Susan u�miechn�a si� do c�rki i od- wr�ci�a do m�a. - Teraz ju� si� nimi zajm�. Nie chcia�e� si� sp�ni�. Czy to dzisiaj jest tw�j wielki dzie�? Ten, w kt�rym mieli og�osi� tw�j awans? � Mam nadziej�. � Zadzwo� do mnie, gdy tylko si� czego� dowiesz. � Oczywi�cie - Sanders wsta�, owin�� mocniej r�cznik w pasie i poszed� po schodach na g�r�, �eby si� ubra�. Przed promem o 8.20 w mie�cie zawsze tworzy�y si� korki. Musia� si� pospieszy�, je�eli chcia� zd��y�. Zaparkowa� w swoim sta�ym miejscu za stacj� benzynow� Shella i zadaszonym chodnikiem poszed� w kierunku promu. Znalaz� si� na jego pok�adzie na kilka chwil przed podniesieniem rampy. Czuj�c pod stopami wibracj� maszyn, wyszed� przez drzwi na g��wny pok�ad. - Hej, Tom! Zerkn�� przez rami�. Zbli�a� si� do niego Dave Benedict, prawnik z firmy zajmuj�cej si� przedsi�biorstwami pracuj�cymi w dziedzinie wysoko rozwini�tych technologii. � Sp�ni�e� si� na si�dm� pi��dziesi�t? - zapyta� Benedict. � Tak. Zwariowany ranek. � Mnie to m�wisz. Chcia�em by� w biurze godzin� temu. Ale teraz, kiedy nie ma ju� zaj�� w szkole, Jenny nie wie, co zrobi� z dzieciakami, p�ki nie wyjad� na ob�z. � Aha. � Mam w domu ob��d w kratk� - stwierdzi� Benedict, kr�c�c g�ow�. Na chwil� zapad�a cisza. Sanders przypuszcza�, �e obaj mieli podobne poranki, ale �aden z nich nie rozwija� tematu. Sanders zastanawia� si� cz�sto, dlaczego kobiety omawiaj� ze swoimi przyjaci�kami najintymniejsze szczeg�y po�ycia ma��e�skiego, podczas gdy m�czy�ni zachowuj� w tych sprawach dyskretne milczenie. - No, c� - zacz�� Benedict. - Jak si� ma Susan? 19 � Doskonale. Po prostu �wietnie. � Dlaczego w takim razie kulejesz? - u�miechn�� si� Benedict. � Sobotni zak�adowy mecz futbolowy. Troszeczk� wymkn�� mi si� spod kontroli. � S�uszna kara za bawienie si� razem z dzie�mi - skwitowa� Benedict. DigiCom s�yn�� z m�odych pracownik�w. � Hej! - zawo�a� Sanders. - Zdoby�em przecie� punkt. � I to takie wa�ne? � Cholernie wa�ne. To by�o zwyci�skie przy�o�enie. Wbieg�em do strefy ko�cowej w blasku chwa�y. I wtedy mnie skosili. Stan�li w kolejce po kaw� w pok�adowym barku. - Prawd� m�wi�c, przypuszcza�em, �e zameldujesz si� dzisiaj wcze�nie i pe�en rado�ci �ycia - zacz�� Benedict. - Czy� DigiCom nie ma dzi� swojego wielkiego dnia? Sanders wzi�� kaw� i wsypa� do niej s�odzik. � A dlaczego? � Chyba dzisiaj ma by� og�oszony komunikat o fuzji? � Jakiej fuzji? - zapyta� Sanders niewinnie. Sprawa ta mia�a by� utrzymana w tajemnicy i wiedzia�o o niej zaledwie kilku cz�onk�w kierownictwa DigiComu. Popatrzy� na Benedicta bez- nami�tnie. � Daj spok�j - nalega� Benedict. - S�ysza�em, �e sprawa jest ju� bardzo zaawansowana. I �e Bob Garvin ma dzisiaj z�o�y� o�wiadczenie o restrukturyzacji, a tak�e og�osi� kilka nowych awans�w. - Wypi� �yk kawy. - Garvin ust�puje, prawda? Sanders wzruszy� ramionami. - Zobaczymy..- Oczywi�cie, Benedict wyra�nie ci�gn�� go za j�zyk, ale Susan cz�sto wsp�pracowa�a z prawnikami z firmy Benedicta i Sanders nie m�g� pozwoli� sobie na nieuprzejmo��. By�a to jedna z komplikacji w prowadzeniu interes�w w czasach, kiedy ma��onki r�wnie� pracowa�y. Wyszli razem na pok�ad i stan�li przy relingu lewej burty, patrz�c na przesuwaj�ce si� budynki na Bainbridge Island. Sanders ruchem g�owy wskaza� dom na Wing Point, kt�ry by� przez wiele lat letni� rezydencj� Warrena Mangusona, gdy by� senatorem. � S�ysza�em, �e znowu zosta� sprzedany - powiedzia�. � Tak? A kto go kupi�? � Jaki� dupek z Kalifornii. 20 Bainbridge pozosta� za ruf�. Patrzyli razem na szare wody cie�niny. Kawa parowa�a w �wietle poranka. - A wi�c tak - rzek� Benedict. - My�lisz, �e Garvin mo�e nie ust�pi�? - Nikt tego nie wie - odpar� Sanders. - Pi�tna�cie lat temu Bob stworzy� to przedsi�biorstwo z niczego. Gdy zaczyna�, sprze- dawa� przecenione korea�skie modemy; i to w chwili, gdy nikt nie mia� poj�cia, czym jest modem. Teraz sp�ka ma trzy budynki w centrum i wielkie zak�ady w Kalifornii, Teksasie, Irlandii i Malezji. Buduje modemy faks�w o rozmiarach dziesi�ciocent�wki, sprzedaje oprogramowanie do faks�w i poczty elektronicznej. Garvin zaj�� si� te� CD-ROMami i opracowa� algorytmy zastrze�one prawem autorskim, dzi�ki kt�rym m�g�by si� sta� g��wnym dostawc� na rynki edukacyjne w ca�ym nast�pnym stuleciu. Bob daleko odszed� od faceta, kt�ry handlowa� trzema setkami sfelerowanych mode- m�w. Nie wiem, czy zechce si� z tym rozsta�. - Czy nie jest to jeden z warunk�w fuzji? Sanders u�miechn�� si�. - Je�eli wiesz co� o fuzji, Dave, mo�e by� mi o niej opowie- dzia� - zaproponowa�. - Bo ja nic o tym nie s�ysza�em. Sanders rzeczywi�cie nie zna� warunk�w maj�cej nast�pi� fuzji. Jego praca dotyczy�a bada� rozwojowych nad CD-ROMmami i elektronicznymi bazami danych. Chocia� by�y to sfery niezmiernie istotne dla przysz�o�ci firmy - i przede wszystkim z ich powodu Conley-White interesowa� si� DigiComem - dotyczy�y przede wszystkim spraw technicznych. A Sanders by� cz�onkiem kierownic- twa zajmuj�cym si� zasadniczo w�a�nie sprawami technicznymi. Nie informowano go o decyzjach zapadaj�cych na najwy�szych szczeblach. W przypadku Sandersa kry�a si� w tym pewna ironia. We wcze�niejszych latach, gdy pracowa� jeszcze w Kalifornii, by� �ci�le zwi�zany z procesami decyzyjnymi kierownictwa. Ale z chwil� przeniesienia, osiem lat temu, do Seattle zosta� w�a�ciwie odsuni�ty od w�adzy. Benedict wypi� �yk kawy. � C�, s�ysza�em, �e Bob z ca�� pewno�ci� ust�puje i ma zamiar mianowa� na stanowisko prezesa kobiet�. � Kto ci o tym powiedzia�? 21 � Przecie� kobieta jest ju� u was dyrektorem, prawda? � Tak, oczywi�cie. - Ju� od dawna dyrektorem pionu finan- sowego by�a Stefania Kaplan. Jednak Tomowi nie wydawa�o si� prawdopodobne, aby kiedykolwiek mog�a poprowadzi� firm�. Kaplan by�a milcz�ca, skupiona i bardzo kompetentna, ale wielu pracownik�w sp�ki jej nie lubi�o. Sam Garvin niespecjalnie za ni� przepada�. � No, c� - odezwa� si� Benedict. - Zas�yszana przeze mnie plotka g�osi, �e zgodnie z zamierzeniami Garvina ma ona przej�� wszystkie sprawy w ci�gu pi�ciu lat. � Czy plotka ujawnia�a tak�e jej nazwisko? Benedict pokr�ci� g�ow�. � S�dzi�em, �e wiesz. W ko�cu to twoja firma. Wyszed� na o�wietlony s�o�cem pok�ad, wyj�� telefon kom�r- kowy i wybra� numer. Odezwa�a si� jego asystentka, Cindy Wolfe. � Biuro pana Sandersa. � Hej! To ja. � Hej, Tom. Jeste� na promie? � Tak. B�d� tu� przed dziewi�t�. � Dobrze, powiem im. - Przerwa�a na chwil� i Sanders odni�s� wra�enie, �e Cindy bardzo starannie dobiera s�owa. - Dzi- siaj rano jest dosy� du�y ruch. Pan Garvin by� tu przed chwil� i szuka� ci�. Sanders zmarszczy� brwi. � Szuka� mnie? � Tak. - Nast�pna pauza. - By�, hmm, troch� zdziwiony, �e jeszcze ci� nie ma. � Czy powiedzia�, czego sobie �yczy? � Nie, ale zagl�da do gabinet�w na naszym pi�trze, do jednego po drugim, i rozmawia z lud�mi. Co� si� szykuje, Tom. � Co? � Nikt mi nic nie m�wi. � A co ze Stefani�. � Dzwoni�a i powiedzia�am jej, �e jeszcze nie przyjecha�e�. � To wszystko? � Artur Kahn dzwoni� z KL i pyta�, czy dosta�e� jego faks. 23 � Tak. Zadzwoni� do niego. Czy co� jeszcze? � Nie, ju� wszystko, Tom. � Dzi�ki, Cindy. - Wcisn�� guzik z napisem END, aby zako�czy� rozmow�. Stoj�cy ko�o niego Benedict wskaza� palcem telefon San- dersa. - Te cude�ka s� niesamowite. Staj� si� coraz mniejsze, prawda? Czy ten jest waszej produkcji? Sanders skin�� g�ow�. � Zgin��bym bez niego. Zw�aszcza w takie dni jak ten. Kto by�by w stanie zapami�ta� wszystkie numery? Jest czym� wi�cej ni� tylko telefonem. To r�wnie� moja ksi��ka telefoniczna. Popatrz. - Zacz�� demonstrowa� aparat Benedictowi. - Ma pami�� na dwie�cie numer�w. Wprowadzasz je za po�rednictwem trzech pierwszych liter nazwiska. - Sanders wystuka� K-A-H, aby uzyska� mi�dzynarodowe po��czenie z Arturem Kahnem w Malezji. Wcisn�� SEND i us�ysza� d�ug� seri� elektronicznych pisk�w. Razem z kodem kraju i rejonu by�o ich trzyna�cie. � Jezu! - zawo�a� Benedict. - Gdzie ty dzwonisz? Na Marsa? � Prawie. Do Malezji. Mamy tam fabryk�. Malezyjska filia DigiComu mia�a zaledwie rok i produkowa�a nowe stacje CD-ROM�w - sprz�t przypominaj�cy odtwarzacz p�yt kompaktowych, ale przeznaczony do komputer�w. W bran�y panowa�a powszechna opinia, �e wkr�tce ca�a informacja przed- stawiana b�dzie w zapisie cyfrowym i wi�ksza jej cz�� zostanie zmagazynowana w�a�nie na kompaktach. Oprogramowanie kom- puterowe, bazy danych, a nawet ksi��ki i czasopisma - wszystko znajdzie si� na takich w�a�nie dyskietkach. Nie sta�o si� to jeszcze tylko dlatego, �e CD-ROMy by�y wolne. U�ytkownicy musieli czeka� przed ciemnymi ekranami, a stacje tymczasem warcza�y i brz�cza�y. U�ytkownicy komputer�w nie lubi� czeka�. W przemy�le, w kt�rym pr�dko�� ulega�a podwojeniu co osiemna�cie miesi�cy, CD-ROMy nie uzyska�y takich osi�g�w w ci�gu ostatnich pi�ciu lat. Technolodzy DigiComu pr�bowali upora� si� z tym problemem za pomoc� nowego pokolenia stacji dysk�w o kodowej nazwie Twinkle (od piosenki: "Twinkle, twinkle 24 little SpeedStar"). Stacje Twinkle by�y dwukrotnie szybsze od jakichkolwiek innych na �wiecie. Twinkle by� zaprojektowany jako niewielki, autonomiczny odtwarzacz multimedialny z w�asnym ekranem. Mo�na go by�o nosi� w r�ku i korzysta� ze� w autobusie czy poci�gu. Teraz jednak zak�ady w Malezji mia�y k�opoty z produkcj� tych stacji. Benedict napi� si� kawy. - Czy to prawda, �e jeste� jedynym szefem dzia�u, kt�ry nie ma technicznego wykszta�cenia? Sanders u�miechn�� si�. � Prawda. Wywodz� si� z marketingu. � Czy to nie jest troch� niezwyk�e? - spyta� Benedict. � Niezupe�nie. W dziale Marketingu po�wi�cali�my wiele czasu na ustalanie osi�g�w nowych produkt�w i wi�kszo�� z nas nie by�a w stanie rozmawia� z in�ynierami. Ja mog�em. Nie wiem, dlaczego. Nie mam technicznego wykszta�cenia, ale potrafi�em porozumie� si� z tymi facetami. Wiedzia�em wystarczaj�co du�o, �eby nie mogli mi wciska� kitu. A wi�c wkr�tce sta�em si� tym jedynym, kt�ry rozmawia� z in�ynierami. A� wreszcie osiem lat p�niej Garvin zapyta� mnie, czy nie pokierowa�bym u niego dzia�em. I jestem tutaj. Wci�� by� sygna� po��czenia. Sanders popatrzy� na zegarek. W Kuala Lumpur by�a ju� prawie p�noc. Mia� nadziej�, �e Artur Kahn nie b�dzie jeszcze spa�. W chwil� p�niej rozleg� si� trzask i zaspany g�os powiedzia�: � Ehem. Halo. � Artur, tu Tom. Artur Kahn zakaszla� chrypliwie. � Och. Tom. Dobrze. - Znowu zakaszla�. - Dosta�e� m�j faks? � Tak. � W takim razie wiesz, o co chodzi. Nie rozumiem, co si� dzieje. A sp�dzi�em ca�y dzie� przy linii produkcyjnej. Musia�em, bo Jafar odszed�. Mohammed Jafar, bardzo zdolny m�ody cz�owiek, by� brygadzis- t� linii produkcyjnej w zak�adach w Malezji. 25 - Jafar odszed�? Dlaczego? W s�uchawce s�ycha� by�o szumy. � Zosta� przekl�ty. � Nie rozumiem. � Na Jafara rzuci� kl�tw� jego kuzyn. Dlatego odszed�. � Co? � To prawda, o ile mo�esz w co� takiego uwierzy�. Powiedzia�, �e siostra jego kuzyna w Johore wynaj�a czarownika, aby rzuci� na niego kl�tw�. Pobieg� wi�c do uzdrowicieli w celu zdobycia przeciw- zakl�cia. Tubylcy prowadz� szpital w Kuala Tingit, w d�ungli, jakie� trzy godziny drogi od KL. Jest bardzo znany. Wielu polityk�w korzysta z ich us�ug, gdy poczuj� si� chorzy. Jafar uda� si� tam, aby go uzdrowili. � Ile czasu to potrwa? � Licho wie. Inni pracownicy poinformowali mnie, �e praw- dopodobnie tydzie�. � A jakie masz k�opoty z lini�, Arturze? � Nie wiem - odpar� Kahn. - Nie jestem pewien, czy k�opoty zwi�zane s� w�a�nie z lini�, ale zespo�y schodz� z niej bardzo wolno. Ponadto kiedy bierzemy je na kontrol�, za ka�dym razem uzyskujemy czas przeszukiwania powy�ej stu milisekund. Nie wiemy, dlaczego s� tak wolne i nie wiemy, dlaczego powstaj� odchylenia. Ale in�ynierowie przypuszczaj�, �e problem jest zwi�- zany z kompatybilno�ci� czipu sterownika, kt�ry ustala pozycj� optyki podzia�u i oprogramowania stacji CD. � Przypuszczasz, �e wadliwe s� czipy sterownika? - Elementy te by�y produkowane w Singapurze i dowo�one ci�ar�wkami przez granic� do zak�ad�w w Malezji. � Nie wiem. Albo s� wadliwe, albo w kodach modu�u steruj�- cego siedzi wirus. - A co z migotaniem ekranu? Kahn zakaszla�. - Mam wra�enie, �e to b��d w projekcie, Tom. Po prostu nie mo�emy sobie z nimi da� rady. Po��czenia w zawiasach, kt�re przewodz� pr�d do ekranu, s� osadzone wewn�trz plastykowej obudowy. Powinny utrzymywa� elektryczne po��czenie, bez wzgl�du 26 na ustawienie ekranu. Ale zasilanie w��cza si� i wy��cza. Je�eli porusza si� zawiasem, ekran zapala si� i ga�nie. Sanders s�ucha�, marszcz�c brwi. � To dosy� standardowy projekt, Arturze. Ka�dy cholerny laptop na �wiecie posiada takie rozwi�zanie zawiasu. Funkcjonuje ono przez ostatnie dziesi�� lat. � Wiem - odpar� Kahn. - Ale nasz nie dzia�a. Doprowadza mnie to do sza�u. � Mo�e lepiej prze�lij mi kilka egzemplarzy. � Ju� to zrobi�em, przez DHL. Dostaniesz je dzisiaj wieczorem, najp�niej jutro rano. � W porz�dku - odpar� Sanders i zamilk� na chwil�. - A co ty o tym s�dzisz? - zapyta� wreszcie. � W sprawie produkcji? No c�, obecnie nie jeste�my w stanie sprosta� zadaniu i wypuszczamy zespo�y trzydzie�ci do pi��dziesi�ciu procent wolniej, ni� przewiduje to norma. Niezbyt dobra wiadomo��. Nie mo�na uzna� tego za rewelacj�, Tom. Nasze urz�dzenie jest jedynie nieznacznie lepsze od tego, co Toshiba i Sony wprowadzi�y ju� na rynek. A oni robi� swoje przy o wiele mniejszych kosztach. Mamy wi�c powa�ny k�opot. � Jest to sprawa tygodnia, miesi�ca? � Miesi�ca, je�eli nie trzeba b�dzie zmienia� projektu. Je�li b�dziemy musieli przeprojektowa� - cztery miesi�ce. Gdyby okaza�o si�, �e problem tkwi w czipie, mo�e nawet rok. Sanders westchn��. � Wspaniale. � Tak wygl�da sytuacja. Nie dzia�a i nie wiemy, dlaczego. � Komu jeszcze o tym powiedzia�e�? �- zapyta� Sanders. � Nikomu. Ca�y pasztet nale�y do ciebie, przyjacielu. - Serdecznie ci dzi�kuj�. Kahn zakaszla�. � Chcesz zachowa� t� spraw� w tajemnicy do chwili, gdy fuzja dojdzie do skutku, czy masz inne plany? � Nie wiem. Nie jestem pewien, jak powinienem post�pi�. � No c�, ze swojej strony b�d� siedzia� cicho. Je�eli kto� mnie zapyta, powiem, �e nie mam poj�cia. Bo naprawd� nie wiem. 27 - Dobra. Dzi�kuj� ci, Arturze. Porozmawiamy p�niej. Sanders przerwa� po��czenie. Twinkle rzeczywi�cie stanowi� powa�ny problem w kontek�cie maj�cej nast�pi� fuzji z Con- ley-White. Sanders nie bardzo wiedzia�, jak rozegra� t� spraw�. Ale wkr�tce b�dzie musia� podj�� decyzj�. Syrena promu rykn�a i m�czyzna zobaczy� przed sob� czarne zarysy Doku Colmana oraz wie�owce �r�dmie�cia Seattle. DigiCom mie�ci� si� w trzech oddzielnych budynkach usytuo- wanych wok� historycznego Pioneer Square w �r�dmie�ciu Seattle. Pioneer Square mia� w�a�ciwie kszta�t tr�jk�ta i w jego �rodkowej cz�ci znajdowa� si� niewielki park zdominowany przez metaloplastyczn� pergol� z umieszczonym na jej zwie�czeniu antycznym zegarem. Wok� placu gromadzi�y si�, postawione tam na pocz�tku stulecia, niskie budynki z czerwonej ceg�y, z fasadami pokrytymi p�askorze�b�. Obecnie w budynkach tych mie�ci�y si� pracownie modnych architekt�w, biura projektowe i szereg przed- si�biorstw pracuj�cych w dziedzinie wysoko rozwini�tych techno- logii, takich jak: Aldus, Advance HoloGraphics i DigiCom. Pocz�t- kowo DigiCom zajmowa� Hazzard Building w po�udniowej cz�ci placu. W miar� jak sp�ka rozrasta�a si�, zaj�a trzy pi�tra w po�o�onym w s�siedztwie Western Building, a potem r�wnie� w Gorham Tower na James Street. Ale biura zarz�du w dalszym ci�gu mie�ci�y si� na trzech najwy�szych pi�trach Hazzard Building, od strony placu. Gabinet Sandersa by� na czwartym pi�trze, ale spodziewa� si�, �e pod koniec tygodnia przeniesie si� na pi�te. O dziewi�tej zdo�a� dotrze� na swoje pi�tro i natychmiast poczu�, �e co� jest nie w porz�dku. Na korytarzach panowa� gwar, w powietrzu czu�o si� niemal elektryczne napi�cie. Pracownicy biura gromadzili si� przy drukarkach laserowych i szeptali przy automatach do kawy. Gdy przechodzi� obok nich, odwracali si� lub milkli gwa�townie. 29 "Oho" - pomy�la�. Ale jako kierownikowi dzia�u nie wypada�o mu wypytywa� podw�adnych, co si� dzieje. Sanders szed� dalej, kln�c pod nosem, w�ciek�y na siebie, �e sp�ni� si� w tak wa�nym dniu. Przez szklane drzwi sali konferencyjnej na czwartym pi�trze zobaczy� Marka Lewyna, trzydziestotrzyletniego dyrektora Biura Projektowania Wyrob�w, prowadz�cego konferencj� z paroma osobami z Conley-White. By�a to niezwyk�a scena. Lewyn - m�ody, przystojny i pewny siebie, ubrany w czarne d�insy i czarn� koszulk� od Armaniego - spacerowa� tam i z powrotem, przemawiaj�c z o�ywieniem do ubranych w granatowe garnitury pracownik�w Conley-White, siedz�cych sztywno przed ustawionymi na stole makietami wyrob�w i robi�cych notatki. Gdy Lewyn dostrzeg� Sandersa, pomacha� r�k�, podszed� do drzwi sali konferencyjnej i wysun�� g�ow� na korytarz. � Cze��, stary - powiedzia�. � Hej, Mark. Pos�uchaj... � Musz� ci tylko co� powiedzie� - przetrwa� mu Lewyn. - Pieprz ich wszystkich. Pieprz Garvina. Pieprz Phila. Pieprz fuzj�. Pieprz ich wszystkich. Ta reorganizacja �mierdzi. Jestem z tob�, rozumiesz stary? � Pos�uchaj Mark, czy m�g�by�... � Jestem teraz cholernie zaj�ty. - Lewyn ruchem g�owy wskaza� siedz�cych w sali ludzi z Conleya. - Ale chcia�em, �eby� wiedzia�, co o tym my�l�. To, co robi�, jest niesprawiedliwe. Porozmawiamy p�niej, dobra? Uszy do g�ry, stary! - doda�. - Nie �am si�. - Wr�ci� do sali konferencyjnej. Wszyscy pracownicy Conley-White patrzyli przez szklane drzwi na Sandersa. Odwr�ci� si� i szybkim krokiem ruszy� w stron� swojego gabinetu, czuj�c coraz bardziej nasilaj�cy si� niepok�j. Lewyn znany by� ze swojej sk�onno�ci do przesady, ale nawet w takiej sytuacji... To, co robi�, jest niesprawiedliwe. Chyba nie by�o szczeg�lnej w�tpliwo�ci, o co chodzi�o. Sanders mia� zosta� pomini�ty w awansach. Id�c po korytarzu, poczu� wyst�puj�ce na czole drobne krople potu i nag�y zawr�t g�owy. Na chwil� opar� si� o �cian�. Otar� d�oni� twarz i gwa�townie zamruga� 30 oczyma, a potem nabra� g��boko powietrza w p�uca i potrz�sn�� g�ow�. Nie b�dzie awansu, Chryste! Jeszcze raz odetchn�� g��boko i ruszy� przed siebie. Zamiast awansu, kt�rego si� spodziewa�, najprawdopodobniej mia�a nast�pi� jaka� reorganizacja. I zapewne by�a ona w jaki� spos�b zwi�zana z fuzj�. Dzia�y techniczne dziewi�� miesi�cy temu prze�y�y powa�n� reorganizacj�, kt�ra zmieni�a ustalone drogi s�u�bowe, wprowadza- j�c zamieszanie w�r�d wszystkich pracownik�w w Seattle. Nie wiedzieli, do kogo zwraca� si� o przydzia� papieru do laserowych drukarek albo o rozmagnesowanie monitora. Zapanowa�y miesi�ce ba�aganu i dopiero w ci�gu ostatnich tygodni dzia�y techniczne zdo�a�y osi�gn�� co�, co przypomina�o dobry rytm pracy. A teraz znowu reorganizacja...? Przecie� to wszystko nie trzyma�o si� kupy. Chocia� w�a�nie dzi�ki ubieg�orocznej reorganizacji Sanders uzyska� szans� obj�cia kierownictwa dzia��w technicznych. W jej rezultacie Oddzia� Wysoko Przetworzonych Produkt�w zosta� podzielony na cztery sekcje: Projektowania Wyrob�w, Programo- wania, Danych Telekomunikacyjnych i Produkcji - kt�re znaj- dowa�y si� pod og�lnym zarz�dem jeszcze nie mianowanego generalnego dyrektora oddzia�u. Tom Sanders nieoficjalnie wy- st�powa� ju� jako OWPP, przede wszystkim dlatego, �e jako kierownik produkcji by� osob� najbardziej zainteresowan� koor- dynowaniem dzia�alno�ci pozosta�ych sekcji. Teraz jednak, przy kolejnej rewolucji... kto wie, co mo�e si� zdarzy�? Sanders mo�e po prostu wr�ci� do zarz�dzania zak�adami produkcyjnymi DigiComu na ca�ym �wiecie. Albo co� jeszcze gorszego - od paru tygodni uparcie kr��y�y plotki, �e centrala sp�ki w Cupertino ma zamiar ca�kowicie przej�� kontrol� nad produkcj� z Seattle i przekaza� j� poszczeg�lnym kierownikom zak�ad�w w Kalifornii. Sanders nie zwraca� uwagi na te pog�oski, poniewa� nie mia�y �adnego sensu. Kierownicy zak�ad�w mieli wystarczaj�co du�o zaj�� z pilnowaniem samej produkcji, aby zawraca� sobie g�ow� dodatkowymi problemami. Teraz Sanders musia� jednak wzi�� pod uwag� mo�liwo��, �e 31 plotki by�y prawdziwe. A w takiej sytuacji mog�o go czeka� co� gorszego ni� degradacja. M�g� ca�kiem straci� prac�. Chryste. Straci� prac�? Zacz�� przypomina� sobie, o czym Dave Benedict m�wi� mu dzisiaj rano na promie. Benedict polowa� na plotki i wszystko wskazywa�o na to, �e sporo wie. By� mo�e nawet wi�cej, ni� m�wi�. Czy to prawda, �e jeste� jedynym kierownikiem dzia�u, kt�ry nie ma wykszta�cenia technicznego? A potem, znacz�co: Czy to nie jest troch� niezwyk�e? "Chryste" - pomy�la� Sanders i poczu�, �e znowu zaczyna si� poci�. Zmusi� si�, aby wzi�� kolejny g��boki oddech. Dotar� do ko�ca korytarza i wszed� do swojego gabinetu, spodziewaj�c si� zobaczy� czekaj�c� na niego Stefani� Kaplan. Ona mog�aby mu powiedzie�, co si� w�a�ciwie dzieje. Ale w gabinecie jej nie by�o. Odwr�ci� si� w stron� swojej asystentki, Cindy Wolfe, kt�ra sta�a przy kartotece. � Gdzie jest Stefania? � Nie przyjdzie. � Dlaczego? � Odwo�ali twoje spotkanie o dziewi�tej trzydzie�ci z powodu tych wszystkich zmian personalnych - oznajmi�a Cindy. � Jakich zmian? - zapyta� Sanders. - Co si� dzieje? � Co� w rodzaju reorganizacji - wyja�ni�a Cindy. Stara�a si� nie patrze� mu w oczy i zajrza�a do le��cego na biurku ter- minarza. - W�a�nie zaplanowano na dzisiaj, na dwunast� trzydzie- �ci, prywatny lunch w- g��wnej sali konferencyjnej z udzia�em wszystkich kierownik�w dzia��w i Phil Blackburn ju� idzie na d�, �eby z tob� pom�wi�. Powinien by� lada chwila. Popatrzmy, co jeszcze? DHL ma dostarczy� po po�udniu stacje dysk�w z Kuala Lumpur. Gary Bosak chce spotka� si� z tob� o dziesi�tej trzydzie- �ci. -*-*Przesun�a palcem po stronicy terminarza. - Don Cherry dzwoni� dwukrotnie w sprawie Korytarza i przed chwil� mia�e� pilny telefon od Eddiego z Austin. � Po��cz mnie z nim. Eddie Larson by� kierownikiem produkcji w zak�adach w Austin, 32 wytwarzaj�cych telefony kom�rkowe. Cindy po��czy�a go i chwil� p�niej us�ysza� znajomy g�os z teksa�sk� wymow�. � Cze��, Tommy. � Hej, Eddie. O co chodzi? � Drobne k�opoty z dzia�em produkcji. Masz chwilk� czasu? � Tak, oczywi�cie. � Czy mo�na ci ju� gratulowa� nowego stanowiska? � Jeszcze o niczym nie s�ysza�em - odpar� Sanders. � Aha. Ale masz je otrzyma�? � Jeszcze o niczym nie s�ysza�em, Eddie. � Czy to prawda, �e maj� zamiar zamkn�� zak�ady w Austin? Sanders by� tak zaskoczony, �e wybuchn�� �miechem. � Co? � Hej, o tym w�a�nie u nas gadaj�, Tommy. Conley-White ma zamiar wykupi� sp�k�, a potem nas zamkn�. � Do diab�a! - powiedzia� Sanders. - Nikt nic nie kupuje i nikt nic nie sprzedaje, Eddie. Linia w Austin jest standardem przemys�owym. I przynosi du�y doch�d. � Powiesz mi, je�eli b�dziesz co� wiedzia�, prawda, Tommy? - zapyta� po kr�tkiej pauzie Eddie. � Tak, oczywi�cie - odpar� Sanders. - Ale to tylko plotki, Eddie. Zapomnij o tym. A teraz jakie masz k�opoty? � G�upoty. Kobiety z linii produkcyjnej ��daj�, aby�my usun�li zdj�cia go�ych panienek z m�skiej szatni. M�wi�, �e czuj� si� nimi poni�one. Moim zdaniem to absurd - odpar� Larson. - Przecie� kobiety nigdy nie wchodz� do m�skiej szatni. � W takim razie sk�d wiedz� o zdj�ciach? � W zespo�ach sprz�taj�cych w nocy s� r�wnie� baby. I dlatego teraz kobiety z linii domagaj� si� usuni�cia go�ych panienek. Sanders westchn��. � Nie chcemy �adnych zarzut�w, i� nie reagujemy na skargi wtedy, gdy obra�a si� czyje� uczucia. Zdejmij zdj�cia. � Nawet je�eli kobiety maj� takie same w s w o j e j szatni? � Po prostu zr�b to, Eddie. � Moim zdaniem ust�pujemy przed feministycznymi bzdu- rami. 33 Rozleg�o si� pukanie do drzwi. Sanders podni�s� g�ow� i zobaczy� stoj�cego w nich Phila Blackburna, prawnika sp�ki. � Eddie, musz� ju� ko�czy�. � Dobra - odpar� Larson. - Ale powtarzam ci... � Eddie, przepraszam ci�. Musz� ko�czy�. Daj mi zna�, je�eli co� si� zmieni. Sanders od�o�y� s�uchawk� i Blackburn wszed� do gabinetu. Tom odni�s� wra�enie, �e prawnik u�miecha si� zbyt szeroko, zachowuje si� zbyt rado�nie. To z�y znak. Philip Blackburn, g��wny doradca prawny DigiComu, by� szczup�ym m�czyzn� w wieku czterdziestu sze�ciu lat ubra- nym w ciemnozielony garnitur od Bossa. Podobnie jak Sanders, Blackburn pracowa� w DigiComie od ponad dziesi�ciu lat, co oznacza�o, �e nale�a� do "starych", tych, kt�rzy "byli od pocz�tku". Gdy Sanders po raz pierwszy si� z nim zetkn��, Blackburn by� zuchwa�ym, brodatym, m�odym prawnikiem z Berkeley, spec- jalizuj�cym si� w prawach obywatelskich. Teraz jednak od dawna zrezygnowa� z protest�w na rzecz pomna�ania dochod�w, do czego d��y� z pe�nym samozaparcia zapa�em, akcentuj�c jednocze�nie konieczno�� przestrzegania obowi�zuj�cych w przedsi�biorstwie nowych zasad: r�norodno�ci i jednakowych szans. Zawsze ubiera� si� wed�ug najnowszej mody, dzi�ki czemu w pewnych kr�gach sp�ki Blackburn by� obiektem kpin. Jak okre�li� to jeden z cz�onk�w kierownictwa: "Phil ma wiecznie pop�kan� sk�r� na palcu, bo ci�gle go �lini, ustalaj�c, sk�d wieje wiatr". By� pierwszym, kt�ry zacz�� nosi� spodnie z rozkloszowanymi nogawkami, pierwszym, kt�ry zgoli� baczki i pierwszym, kt�ry zacz�� g�osi� chwa�� zasady r�norodno�ci. Jego spos�b bycia sta� si� przedmiotem wielu dowcip�w. Kapry�ny, ci�gle zwracaj�cy uwag� na sw�j wygl�d, Blackburn przez ca�y czas dotyka� palcami twarzy, przesuwa� d�oni� po w�osach, wyg�adza� zmarszczki na ubraniu, co sprawia�o wra�enie, �e nieustannie pie�ci sam siebie. To za� w po��czeniu z fatalnym 35 zwyczajem pocierania i dotykania nosa, a tak�e d�ubania w nim sta�o si� �r�d�em ci�g�ej weso�o�ci. Ale w tej weso�o�ci kry�a si� spora doza uszczypliwo�ci. Blackburnowi nie ufano, uwa�aj�c go za moralizuj�cego faceta od brudnej roboty. Blackburn potrafi� wyg�asza� pe�ne charyzmy przem�wienia, a w prywatnych kontaktach przez kr�tki czas sprawia� przekony- waj�ce wra�enie - my�l�cego, uczciwego cz�owieka. W firmie jednak postrzegano go takim, jaki by� w rzeczywisto�ci - najem- nikiem, cz�owiekiem pozbawionym w�asnego zdania i dzi�ki temu idealnie pasuj�cym do wyznaczonej mu przez Garvina roli wyko- nawcy wszelkich egzekucji. Pocz�tkowo Sanders i Blackburn byli bliskimi przyjaci�mi. Nie tylko ich kariery zwi�zane by�y z rozwojem sp�ki, ale splot�y si� r�wnie� ich osobiste losy. Gdy Blackburn w 1982 roku prze- prowadza� swoj� wyj�tkowo paskudn� spraw� rozwodow�, przez jaki� czas mieszka� w kawalerskim mieszkaniu Sandersa w Sun- nyvale. Kilka lat p�niej Blackburn by� dru�b� na �lubie Sandersa z m�od� adwokatk� z Seattle, Susan Handler. Gdy jednak Blackburn o�eni� si� powt�rnie w 1989 roku, Sanders nie zosta� zaproszony na �lub, poniewa� ich wzajemne stosunki by�y w�wczas dosy� napi�te. Niekt�rzy z pracownik�w sp�ki uwa�ali t� sytuacj� za nieuniknion�. Blackburn by� cz�onkiem wewn�trznych kr�g�w w�adzy w Cupertino, do kt�rych, dzia�aj�cy w Seattle, Sanders ju� nie nale�a�. Poza tym obydwaj byli przyjaciele przeprowadzili ze sob� kilka ostrych rozm�w na tematy zwi�zane z problemami organizacyjnymi w zak�adach w Irlandii i Malezji. Sanders by� zdania, �e Blackburn lekcewa�y realia istniej�ce w innych krajach. Typowe dla Blackburna by�o ��danie, aby po�ow� zatrudnionych w nowych zak�adach w Kuala Lumpur stanowi�y kobiety i �eby pracowa�y razem z m�czyznami. Natomiast malezyjscy kierownicy chcieli, aby kobiety pracowa�y osobno, w wydzielonych cz�ciach linii produkcyjnej, z dala od m�czyzn. Phil protestowa� zaciekle, gdy Sanders mu powtarza�: � To muzu�ma�ski kraj, Phil. � Nic mnie nie obchodzi - odpowiada� Phil. - DigiCom uznaje prawo do r�wnych szans. � Phil, przecie� to ich kraj. S� muzu�manami. 36 - I co z tego? Fabryka jest nasza. R�nice zda� mi�dzy nimi pog��bia�y si�. Rz�d Malezji nie chcia�, aby miejscowi Chi�czycy byli zatrudniani na kierowniczych stanowiskach, chocia� posiadali lepsze kwalifikacje, i domaga� si�, aby w tym celu szkolono Malaj�w. Sanders nie zgadza� si� z t� jawnie dyskryminacyjn� polityk�, poniewa� chcia�, aby w jego zak�adach pracowali najlepsi. Natomiast Phil, kt�ry w Ameryce by� zdecydowanym przeciwnikiem dyskryminacji, natychmiast zaapro- bowa� ��dania rz�du malezyjskiego stwierdzaj�c, �e DigiCom powinien by� elastyczny w my�leniu. W ostatniej chwili Sanders musia� polecie� do Kuala Lumpur na spotkanie z su�tanami Selangoru i Pahangu i przysta� na ich ��dania. Phil o�wiadczy� w�wczas, �e Sanders "przypochlebia� si� ekstremistom". By�a to jedna z wielu kontrowersji, z kt�rymi Tom musia� si� upora� w czasie uruchamiania nowej fabryki w Malezji. Teraz Sanders i Blackburn przywitali si� z rezerw� i ostro�no�ci�, typow� dla by�ych przyjaci�, dla kt�rych z dawnej serdeczno�ci pozosta�y jedynie zewn�trzne pozory. Gdy Blackburn wszed� do gabinetu, Sanders poda� mu r�k� i zapyta�: � Co si� dzieje, Phil? � Mamy wielki dzie� - odpar� Blackburn, siadaj�c w fotelu przed biurkiem Sandersa. - Mn�stwo niespodzianek. Nie wiem, o czym ju� s�ysza�e�. - �e Garvin podobno podj�� decyzj� o restrukturyzacji. - Tak. Kilka decyzji. Zapad�a chwila ciszy. Blackburn poprawi� si� w fotelu i popatrzy� na swoje r�ce. � Wiem, �e Bob osobi�cie chcia� ci� o tym poinformowa�. Przyszed� dzisiaj wcze�niej, �eby porozmawia� ze wszystkimi w dziale. � Nie by�o mnie. - No, tak. Byli�my troch� zaskoczeni, �e si� dzisiaj sp�ni�e�. Sanders nie skomentowa� tej uwagi. Patrzy� na Blackburna i czeka�, co b�dzie dalej. - W ka�dym razie - oznajmi� Blackburn - sprawa wygl�da nast�puj�co. Bob postanowi� powierzy� kierownictwo oddzia�u osobie spoza Oddzia�u Wysoko Przetworzonych Produkt�w. A wi�c tak. Wreszcie sprawa sta�a si� jasna. Sanders wci�gn�� 37 g��boko powietrze w p�uca, czuj�c gwa�towny ucisk w piersi i napi�cie w ca�ym ciele. Pr�bowa� to ukry�. � Wiem, �e decyzja ta jest dla ciebie pewnym wstrz�sem - stwierdzi� Blackburn. � No, c� - wzruszy� ramionami Sanders. - Dosz�y do mnie plotki. - Gdy m�wi� te s�owa, gor�czkowo zastanawia� si� nad przysz�o�ci�. By�o ju� oczywiste, �e nie b�dzie awansu, nie b�dzie podwy�ki, nie b�dzie mia� nast�pnej szansy, aby... � Tak. C� - powiedzia� Blackburn, odchrz�kn�wszy lekko. - Bob postanowi�, �e kierownictwo oddzia�u obejmie Meredith Johnson. Sanders zmarszczy� brwi. � Meredith Johnson? � Owszem. Pracuje w biurze w Cupertino. Wydaje mi si�, �e j� znasz. � Tak, owszem, ale... - Sanders pokr�ci� g�ow�. Przecie� ten pomys� by� zupe�nie bez sensu. - Meredith jest z dzia�u sprzeda�y. Tym w�a�nie si� zajmowa�a. � Owszem, poprzednio. Ale dobrze wiesz, �e Meredith przez ostatnich kilka lat pracowa�a w Eksploatacji. � Mimo wszystko, Phil. OWPP jest dzia�em technicznym. � Przecie� sam nie masz technicznego przygotowania, a dos- konale sobie radzi�e�. � Ale by�em zwi�zany z tymi sprawami przez wiele lat, nawet w�wczas, gdy pracowa�em w Marketingu. Pos�uchaj, przecie� OWPP to g��wnie zespo�y programist�w i linie produkcyjne. W jaki spos�b Meredith mo�e tym kierowa�? � Bob nie oczekuje, �e zajmie si� bezpo�rednim kierowaniem oddzia�em. B�dzie nadzorowa�a prac� kierownik�w dzia��w i od- biera�a od nich informacje. Oficjalna nazwa jej stanowiska to: wiceprezes do spraw Eksploatacji i Projektowania Wysoko Prze- tworzonych Produkt�w. W ramach nowej struktury organizacyjnej obejmie to ca�y dzia� OWPP, dzia� Marketingu i dzia� TelComu. � Jezu! - westchn�� Sanders, odchylaj�c si� do ty�u w fote- lu. - Przecie� to prawie wszystko. Blackburn wolno pokiwa� g�ow�. Sanders umilk�, zastanawiaj�c si� ponownie nad ca�� spraw�. - Innymi s�owy - oznajmi� wreszcie - Meredith Johnson ma przej�� kierownictwo sp�ki. 38 � Nie wyci�ga�bym a� tak daleko id�cych wniosk�w - oznaj- mi� Blackburn. - W tym nowym schemacie organizacyjnym nie b�dzie mia�a bezpo�redniej kontroli nad sprzeda��, finansami ani dystrybucj�. Ale moim zdaniem nie ma w�tpliwo�ci, �e Bob umie�ci� j� na dobrej pozycji do obj�cia sukcesji w chwili, gdy w ci�gu najbli�szych lat zrezygnuje ze swojej funkcji. - Blackburn poprawi� si� w fotelu. - Ale to przysz�o��. W chwili obecnej... � Chwileczk�. Kierownicy czterech dzia��w OWPP b�d� jej podporz�dkowani? - zapyta� Sanders. � Tak. � A kto to b�dzie? Czy decyzja zosta�a ju� podj�ta? � No, c�. - Phil odkaszln��, przesun�� d�o�mi po klapach marynarki i poprawi� chusteczk� w kieszonce na piersi. - Oczywi�- cie, decyzje w sprawie mianowania kierownik�w dzia��w b�d� nale�a�y do Meredith. � Co oznacza, �e mog� zosta� bez pracy. � Do diab�a, Tom - odpar� Blackburn. - Nic z tych rzeczy. Bob chce zatrzyma� wszystkich pracownik�w dzia��w. W tym r�wnie� i ciebie. Nie wyobra�a sobie innego rozwi�zania. � Ale to, czy zachowam prac�, zale�y od decyzji Meredith Johnson. - W�a�ciwie tak - przyzna� Blackburn. - S�dz� jednak, �e to zwyk�a formalno��. Sanders wcale tak nie uwa�a�. Garvin bez trudu m�g� wyznaczy� wszystkich kierownik�w dzia��w jednocze�nie z mianowaniem Meredith Johnson. A ju� na pewno m�g� podj�� decyzj�, aby wszyscy dotychczasowi kierownicy pozostali na swoich stanowis- kach - kierownicy, kt�rzy tak dobrze s�u�yli jemu i firmie. - Jezu! - westchn�� znowu Sanders. - Pracowa�em tu ponad dwana�cie lat. - I spodziewam si�, �e b�dziesz z nami jeszcze przez wiele nast�pnych - oznajmi� g�adko Blackburn. - Pos�uchaj. W interesie wszystkich le�y, aby utrzyma� zespo�y w ca�o�ci. Poniewa� jak ju� powiedzia�em, Meredith nie b�dzie w stanie kierowa� nimi bezpo- �rednio. - Hmmm. Blackburn poprawi� mankiety i przesun�� d�oni� po w�osach. - Pos�uchaj, Tom. Wiem, �e jeste� rozczarowany faktem, i� 39 nie otrzyma�e� tego awansu. Ale nie przywi�zuj takiej wagi do mo�liwo�ci mianowania kierownik�w dzia��w przez Meredith. Prawd� m�wi�c, nie powinna wprowadza� �adnych zmian. Twoja sytuacja jest jasna. - Przerwa� na chwil�. ]- Wiesz, jaka jest Meredith, Tom. - Owszem - przyzna� Sanders, kiwaj�c g�ow�. - Do diab�a, jaki� czas z ni� �y�em. Ale nie widzia�em jej od wielu lat. Blackburn zrobi� zdziwion� min�. � Nie utrzymywali�cie ze sob� kontakt�w? � W�a�ciwie nie. Gdy Meredith przysz�a do sp�ki, by�em tu, w Seattle, a ona pracowa�a w Cupertino. Spotka�em si� z ni� raz, gdy tam pojecha�em. Przywita�em si� i to wszystko. � W takim razie znasz j� jedynie z dawnych czas�w. - Black- burn powiedzia� to takim tonem, jakby ta informacja co� mu wyja�nia�a. - Sprzed sze�ciu czy siedmiu lat. � Jeszcze dawniej - u�ci�li� Sanders. - Jestem w Seattle od o�miu lat. A wi�c to musi by�... - Zamy�li� si� na chwil�. - Kiedy z ni� chodzi�em, pracowa�a dla Novell w Mountain View. Sprzeda- wa�a karty Ethernet dla lokalnych sieci niewielkich przedsi�biorstw. Kiedy to by�o? - Chocia� doskonale pami�ta� zwi�zek z Meredith Johnson, nie potrafi� teraz bli�ej okre�li� czasu jego trwania. Pr�bowa� przypomnie� sobie jakie� charakterystyczne wydarzenie: urodziny, awans, zmian� mieszkania - co�, co pomog�oby mu skonkretyzowa� dat�. Wreszcie u�wiadomi� sobie, �e razem z Me- redith ogl�da� w telewizji wyniki wybor�w: wzbijaj�ce si� pod sufit balony, wiwatuj�cych ludzi. Pi�a piwo. Epizod z pocz�tku ich znajomo�ci, - Jezu, Phil. To musia�o by� prawie dziesi�� lat temu. � Dawno - stwierdzi� Blackburn. Gdy Sanders po raz pierwszy spotka� Meredith Johnson, by�a jedn� z tysi�cy przystojnych sprzedawczy� pracuj�cych w San Jose - m�odych, dwudziestoparoletnich kobiet, kt�re niedawno uko�czy�y college. Prowadzi�y pokazy sprz�tu komputerowego, a ich prze�o�ony sta� obok i wyja�nia� wszystko klientowi. Po jakim� czasie wiele z tych kobiet zdoby�o wystarczaj�co du�� wiedz�, aby same mog�y prowadzi� sprzeda�. Kiedy Sanders pozna� Meredith, opanowa�a ju� zawodowy �argon w wystarczaj�cym stopniu, aby m�c swobodnie papla� o sieci transmisji danych, o architekturze pier�cieniowej i sztafetowym sposobie transmisji 40 oraz w�z�ach �wiat�owodowego okablowania sieci Ethernet. W�a�- ciwie nie dysponowa�a jak�� g��bok� wiedz�, ale te� jej nie potrzebowa�a. By�a przystojna, seksowna i sprytna. Potrafi�a nieprawdopodobnie nad sob� panowa�, co pozwala�o jej wybrn�� z niezr�cznych sytuacji. W�wczas Sanders bardzo j� podziwia�. Ale nigdy nie wyobra�a� sobie, �e Meredith by�aby w stanie piastowa� wysokie stanowisko w przedsi�biorstwie. Blackburn wzruszy� ramionami. - Wiele mo�e si� wydarzy� przez dziesi�� lat, Tom - powie- dzia�. - Meredith nie jest ju� wy��cznie pracownikiem sprzeda�y. Wr�ci�a na uczelni�, zdoby�a dyplom magistra zarz�dzania. Praco- wa�a w Symantecu, potem u Conrada i wreszcie przesz�a do nas. Przez kilka ostatnich lat bardzo blisko wsp�pracowa�a z Garvinem. Sta�a si� kim� w rodzaju jego protegowanej. By� zadowolony ze sposobu, w jaki za�atwi�a szereg zlece�. Sanders pokr�ci� g�ow�. � A teraz jest moim szefem... � Czy to dla ciebie jaki� problem? � Nie. Po prostu mam troch� dziwne uczucie. By�a przyjaci�ka zosta�a aktualnym szefem. � Rzeczywi�cie, g�upia sprawa - stwierdzi� Blackburn. U�mie- cha� si�, ale Sanders wyra�nie czu�, �e prawnik uwa�nie go obserwuje. - Mam wra�enie, �e troch� ci� to niepokoi, Tom. � Trzeba si� do tego przyzwyczai�. � Czy denerwuje ci� fakt, �e kobieta b�dzie twoim prze- �o�onym? � Absolutnie. Pracowa�em pod kierownictwem Eileen, gdy by�a szefem dzia�u badawczo-rozwojowego, i doskonale nam si� uk�ada�o. Nie o to chodzi. Po prostu nie mog� sobie wyobrazi� Meredith Johnson jako swojego szefa. � Jest doskona�ym, do�wiadczonym mened�erem - oznajmi� Phil. Wsta� i wyg�adzi� krawat. - Poza tym s�dz�, �e zrobi na tobie dobre wra�enie, gdy si� wreszcie spotkacie. Daj jej szans�, Tom. � Oczywi�cie - przytakn�� Sanders. � Jestem pewien, �e wszystko si� u�o�y. I pami�taj o przysz�o�ci. W ko�cu za rok lub dwa powiniene� zosta� bogaty. � Czy to oznacza, �e w dalszym ci�gu b�dziemy wydzielali OWPP? 41 - O, tak. Z ca�� pewno�ci�. Ta cz�� planu fuzji by�a szczeg�lnie gor�co dyskutowana. Sprowadza�a si� do tego, �e po przy��czeniu DigiComu do Con- ley-White Oddzia� Wysoko Przetworzonych Produkt�w mia� by� wydzielony i wprowadzony na gie�d� jako osobna sp�ka. Oznacza�o to ogromny zysk dla wszystkich zatrudnionych w nim pracownik�w. Ka�dy z nich bowiem b�dzie mia� mo�liwo�� ta�szego zakupu opcji, zanim akcje znajd� si� w ofercie publicznej. � Dopracowujemy w chwili obecnej ostatnie szczeg�y - oznaj- mi� Blackburn. - Ale spodziewam si�, �e kierownicy dzia��w, tacy jak ty, b�d� mieli przydzielone po dwadzie�cia tysi�cy udzia��w oraz prawo poboru pi��dziesi�ciu tysi�cy udzia��w po dwadzie�cia pi�� cent�w za udzia�, a tak�e prawo corocznego nabywania po pi��dziesi�t tysi�cy udzia��w przez nast�pnych pi�� lat. � Nawet pod przysz�ym kierownictwem Meredith? � Zaufaj mi. Wydzielenie OWPP nast�pi w ci�gu osiemnastu miesi�cy. To pewne. � A je�li co� si� zmieni? � Wykluczone, Tom. - Blackburn u�miechn�� si�. - Zdradz� ci male�ki sekret. Ten pomys� wysun�a w�a�nie Meredith. Blackburn wyszed� z gabinetu Sandersa i przeszed� korytarzem do pustego pokoju. Stamt�d zadzwoni� do Garvina. Us�ysza� w s�uchawce znajome, ostre warkni�cie: � Tu Garvin. � Rozmawia�em z Tomem Sandersem. � I co? � Powiedzia�bym, �e nie�le wszystko zni�s�. Oczywi�cie, by� rozczarowany. Mam wra�enie, �e dotar�y ju� do niego plotki. Ale przyj�� wiadomo�� nie najgorzej. � A co z nowym schematem organizacyjnym? - zapyta� Gar- vin. - Jak zareagowa�? � Jest zaniepokojony - odpar� Blackburn. - Zg�osi� zastrze- �enia. � Dlaczego? � S�dzi, �e ona nie ma wystarczaj�cego do�wiadczenia tech- nicznego, aby obj�� kierownicz� funkcj�. � Do�wiadczenia technicznego? - parskn�� Garvin. - To ostatnia sprawa, kt�r� bym si� akurat martwi�.

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!