16227

Szczegóły
Tytuł 16227
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

16227 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 16227 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

16227 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Waldemar �ysiak Oszczerca Na wojnie jak to na wojnie � kto wojuje, ten i obrywa. Moje felietony wzbudzaj� furi� zbyt wielu figur publicznych, bym m�g� zachowa� sk�r� ca��. Ale pal ju� licho bojowe gromy � du�o gorsze s� plwociny (pom�wienia, k�amstwa, oszczerstwa). Takim w�a�nie �wi�stwem smagn�� mnie kilka miesi�cy temu W. Bartoszewski. Dlaczego reaguj� dopiero teraz? Bo nie kupuj� ksi��ek tego cz�owieka, i dopiero teraz Czytelnik �GP� zwr�ci� moj� uwag� listownie, pytaj�c: �Pewnie wie Pan ju� co ten salonowy jazgotmensch g�osi przeciwko Panu, a mo�e nie wie Pan? �e w roku 1960 by� Pan moczarowcem! Je�li tak, to pewnie sfa�szowa� Pan swoj� metryk� urodzenia, bo moczarowcy chyba nie przyjmowali dzieci?�. Latem zesz�ego roku grono salonowych (czerwonych i r�owych) eksszef�w MSZ, zwanych dzisiaj przez pisowc�w �korporacj� Geremka�, w spos�b faryzejski zwr�ci�o si� do opinii �wiatowej (swoisty list otwarty) z ci�k� krytyk� polityki zagranicznej braci Kaczy�skich. Ta sui generis denuncjacja mi�dzynarodowa � ca�kowicie k�amliwa, lewacka, �w domy�le� pi�tnuj�ca polski nacjonalizm, konserwatyzm, za�ciankowo��, antypost�powo�� � by�a przyczyn� zrozumia�ego bojkotu jubileuszu Bartoszewskiego (sygnatariusza denuncjacji) przez prezydenta. Kiedy wszystkie salonowe fanfary tr�bi�y glori� jubilata, i wszystkie kamery ukazywa�y go podczas ceremonii otoczonego wianuszkiem g��wnych adorator�w (Geremek, Edelman, Gronkiewicz-Waltz i Mazowiecki), i wszystkie salonowe pisma drukowa�y peany Szewacha Weissa oraz epigon�w cukruj�ce jubilata jako p�boga � reporterzy zapytali Kaczy�skiego dlaczego nie bierze w tej fecie udzia�u. Prezydent odpar� zimno kilka s��w, kt�re znaczy�y, �e nie podaje si� r�ki ludziom pokroju Bartoszewskiego. Du�a odwaga � tak si� wypi�� na �ulubionego polskiego goja Izraelczyk�w� (jak pisz� gazety telawiwskie), na superautorytet moralny (jak g�osi Salon). Tydzie� p�niej prezydent ustosunkowa� si� do og�lnej kwestii � kwestii autorytet�w: �To jest w og�le powa�ny problem, �e autorytety s� traktowane jako role spo�eczne � role ca�kowicie oderwane od rzeczywistych os�b. Nasuwa si� tu por�wnanie z aktorem��. Symultanicznie Andrzej Gwiazda wyg�osi� w �Pulsie dnia� gorzki s�d o kreowaniu u nas wielkich autorytet�w. A Piotr Lisiewicz, komentuj�c ho�dowanie W. Bartoszewskiego przez gromady og�upione pianiem salonowych medi�w, westchn��: �W�a�nie to jest w sektach najgorsze. Bezkrytyczna wiara w prawdom�wno�� guru�. Przeciwnicy michnikowszczyzny nigdy nie dali si� zwie�� tym syrenim przy�piewom Salonu. Bartoszewski, minister spraw zagranicznych w czerwonym rz�dzie Oleksego i w p�uweckim rz�dzie Buzka � prowadzi� polityk� tak lizusowsk� wobec Kremla, �e �Gazeta Polska� eksplodowa�a stron� tytu�ow�: �Bartoszewski na kolanach w Moskwie� (1995), cytuj�c kontrNATOwskie dyrdyma�y, kt�rymi Bartoszewski umizgiwa� si� do rosyjskich w�adz. Dwa lata p�niej Tomasz Sakiewicz opublikowa� ca�y rejestr usi�owa� Bartoszewskiego, by Polska nie wesz�a do NATO (�Kto naprawd� nie chcia� NATO�, 1997). Dzisiaj Jacek Kwieci�ski, wspominaj�c o krytykowanym przez Jaros�awa Kaczy�skiego fatalnym zjawisku geremkizacji naszej polityki zagranicznej w ci�gu wielu lat III RP � jako przyk�ad symptomatyczny podaje dzia�alno�� W. Bartoszewskiego, aposto�a uleg�o�ci Polski wobec mocarstw (�GP� 12/2007). W. Bartoszewski nie ukrywa, �e prawicowa w�adza PiS-u jest dla niego rodzajem okupacji, i pociesza akolit�w Salonu, �e do kolejnych wybor�w ju� nied�ugo (wytkn�a mu to �Rzeczpospolita�). Miesi�c temu, komentuj�c pewn� antysalonow� egzegez� premiera Kaczy�skiego, zadrwi�, �e przecie� chodzi�o o woln� Polsk�, �w kt�rej ka�dy b�dzie m�g� najwi�kszy idiotyzm wyra�a� (nic dziwnego, i� dy�urny antypisowiec Salonu, Lis, tylko Bartoszewskiemu i Kwa�niewskiemu po�wi�ci� monograficzne programy-laurki). Sobie natomiast Bartoszewski nigdy do zarzucenia nie mia� niczego. A ju� zw�aszcza czyn�w wrednych: �Je�li kto� chce zarzuci� mi czyny pod�e, to musi mi to udowodni� � rzek� 22 lutego przed kamer�. W�a�nie temu po�wi�cam niniejszy felieton � udowodni� W. Bartoszewskiemu. Kiedy na �amach �GP� (lato roku 2006) wybato�y�em �skandaliczny list by�ych szef�w MSZ, w tym idealizowanego Bartoszewskiego, wymierzony jako mi�dzynarodowy donos przeciw polskim w�adzom, czyli polskiej racji stanu�, i kiedy mianowa�em �w list �ha�b�, za jak� dawnymi czasy k�ad�o si� pod top�r infamijny �eb� � W. Bartoszewski odwin��, r�wnie m�ciwie co g�upio, w swym �wywiadzie-rzece� (schy�ek 2006) prowadzonym, jak�eby inaczej, przez Micha�a Komara. Opowiedzia� mianowicie dlaczego musia� zako�czy� wsp�prac� ze �Stolic�� i rozpocz�� z �Tygodnikiem Powszechnym�: �Do redakcji przyj�to wiernych ludzi PZPR, moczarowc�w, Leszka Moczulskiego, Krzysztofa Naumienk�, Waldemara �ysiaka. Przekszta�cili tygodnik w tub� Komitetu Warszawskiego PZPR, okropne rzeczy tam wypisywali�. I doda�: �To by� koniec grudnia 1960�. Koniec grudnia roku 1960 oznacza� dla mnie Bo�e Narodzenie licealisty � mia�em 16 lat. Nigdy nie by�em �wiernym cz�owiekiem PZPR�, oraz nie przekszta�ca�em �adnej gazety w �tub� Komitetu�, gdy� z racji uwarunkowa� genetycznych (antykomunizm ju� od becika) nigdy nie by�em cz�onkiem ani sympatykiem PZPR. Co za tym idzie: z Moczarem i moczarowcami ��czy�o mnie tyle samo, co z Hitlerem i hitlerowcami � wy��cznie wstr�t. Nigdy te� nie by�em cz�onkiem redakcji �Stolicy�, a jedynie autorem z zewn�trz � publikowa�em tam artyku�y o tematyce napoleo�skiej i bibliofilskiej w latach 70. (czyli dziesi�� lat p�niej!), tudzie� felietony (1975-1981); potem zawiesi�em wszelk� dzia�alno�� publicystyczn� (a� do 1989 roku) w prote�cie antyjaruzelskim. Razem ze mn� publikowa�o na �amach �Stolicy� grono szacownych autor�w (Gomulicki, Syga i in.). Vulgo: wszystko czym uderzy� mnie W. Bartoszewski jest wyssanym z brudnego palca �garstwem � �czynem pod�ym�. Gdyby kto� napisa� o nim tak� sam� metod� (np. �e by� cz�onkiem NSDAP i esesmanem) � Bartoszewski odda�by spraw� do s�du. Ja nie oddam, bo wed�ug �Kodeksu honorowego� Boziewicza W.B. si� nie kwalifikuje. Pewnej swojej ksi��ce da� tytu�: �Warto by� przyzwoitym�. Fakt. Mo�e kiedy� mu si� uda. http://www.gazetapolska.pl/?module=content&article_id=2119