16140
Szczegóły |
Tytuł |
16140 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16140 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16140 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16140 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ewa Nowacka
As w r�kawie
WIntrodukcja, czyli wprowadzenie
W p�mroku ci�gn� szerokim niebem wielkie stada gawron�w, ptasia rzeka na
wysoko�ciach rozdziela si� na strumienie i strumyki, gromady czarnych ptaszysk
rozlatuj� si� w r�ne strony: na podw�rka kamienic, miejskie skwery, �mietniska,
do park�w i nad Wis��, tysi�ce dziob�w kracze poranny, gawroni zew.
Id� w �lad za ogromnym, kosmatym psem na poranny spacer. Z oparu �ciel�cego si�
po zrudzia�ych resztkach trawy wy�aniaj� si� bezszelestnie inne psy, wachluj�
ogonami, paraduj� na sztywnych �apach, popiskuj� mi�o�nie. Moja suka ma licznych
wielbicieli i zwyk�a przyjmowa� ich ho�dy jeszcze przed wschodem zimowego s�o�ca.
S� bezlistne ga��zie, szare niebo, szara, st�a�a mrozem ziemia, chce si� spa�,
powieki przymykaj� si� same.
I nagle widz� j�, jeszcze bez imienia, bohaterk� powie�ci, kt�r� zamierzam
napisa�. D�ugie, jasne w�osy, wyszarza�a zimowa kurtka, kozaki, nieco dziecinny
owal twarzy, ale spojrzenie ju� prawie kobiece. Czy j� kiedy� spotka�am? Czy
znam kogo� podobnego? Dlaczego zobaczy�am j� dzisiaj w�a�nie, w mro�ne
przedranie, p� godziny przed wschodem s�o�ca? Czemu jest taka? Czy pozwoli si�
poprowadzi� przez karty powie�ci od pierwszej do ostatniej strony?
Nie jest fantomem, tworem wyobra�ni, chocia� wymy�li�a mi si� przedrann� por�,
posklejana z u�amk�w rzeczywisto�ci: z czyjego� u�miechu, czyjego� spojrzenia,
pochylenia g�owy, ruchu r�ki, z pos�yszanych s��w, rytmu krok�w, krzyku, p�aczu,
szelestu otwie-
5
ranej torebki z chipsami. Jeszcze si� nie znamy, ja i ona, moja bohaterka, ale
ju� wiemy, �e b�dziemy razem a� do ko�ca tej historii, kt�r� zamierzam
opowiedzie�. Mo�e si� zaprzyja�nimy, a mo�e pozostaniemy sobie obce, nie
rozumiej�ce si� wzajemnie, �yj�ce w innych �wiatach.
Od tej chwili zaczynamy si� poznawa�. Poprowadz� j� do wymy�lonego zamku, gdzie
czekaj� setki pozamykanych na g�ucho drzwi, i b�d� z chrobotem przekr�ca�a
kolejne klucze, obserwuj�c uwa�nie jej poczynania. Czy b�dzie si� przegl�da�a we
wszystkich zwierciad�ach? Ta�czy�a po wzorzystych pawimentach? Przymierza�a
gronostajowe p�aszcze? Ozdabia�a szyj� z�otymi �a�cuchami? A mo�e wyruszy
niepewna i przera�ona, zamieraj�c z trwogi na ka�dy szmer i stawiaj�c ostro�nie
stopy w l�ku, �e nagle otworzy si� przed ni� zapadnia, podst�pna pu�apka
czyhaj�ca na nieostro�nych i zbyt pewnych siebie?
Nie pisz� bajek, ale poddam j� takiej wymy�lonej pr�bie, by si� dowiedzie�, czy
jest na pewno t� bohaterk�, kt�ra jest mi potrzebna. Je�eli nie, zniknie, tak
samo jak si� pojawi�a, a ja z okruch�w codzienno�ci stworz� inn� dziewczyn� dla
ksi��ki, kt�rej nie zacz�am jeszcze pisa�.
Tymczasem id� sobie przez szaro��, rozbielaj�c� si� niech�tnie, w �lad za wielk�,
czarn� sznaucerk� i zakochanym peki�czykiem, kt�ry drobi przy jej tylnych �apach,
wywieszaj�c jak malu�k� chor�giewk� r�owy j�zorek. To znaczy, idziemy my obie,
ja i moja bohaterka nie maj�ca jeszcze imienia. O tym, �e ona istnieje, nie wie
nikt opr�cz mnie. I tak by� powinno.
Mam nadziej�, �e ta dziewczyna, kt�r� widz� tak wyra�nie, jak biegn�ce obok psy,
l�d na ka�u�ach, staruszk� z torb� pe�n� zakup�w, oszronione pnie drzew i
zdenerwowanego w�a�ciciela peki�czyka zmierzaj�cego ku mnie ze smycz� w d�oni,
wi�c, �e ta dziewczyna zostanie ze mn� przez te miesi�ce, kiedy b�d� pisa�a
swoj� ksi��k�. Je�li pozostanie, ju� teraz powinnam pozna� jej imi�.
� Jak si� nazywasz?
� Dorota. Pani mi mo�e m�wi� Dora.
6
O niespodziewanych zrz�dzeniach losu
-
Bola�y j� r�ce od przenoszenia pojemnik�w. Wybiega�a na ostry, bia�y mr�z, w
wyci�gni�te ramiona sp�ywa�a skrzynka wydobyta z wn�trza dostawczego wozu.
Opieraj�c ci�ar kantem o �o��dek, wykonywa�a obr�t i wchodzi�a w drzwi.
Pierwsze pojemniki stawia�a na pod�odze. Piotrowski z papierosem przylepionym do
wargi pohukiwa�:
� Gdzie? No, gdzie?! M�wi�em, kurna, �eby by�o przej�cie.
Wi�c robi�a to przej�cie, stawiaj�c pojemniki jedne na drugich, buduj�c mur
wzd�u� �ciany byle jak pomazanej farb�, mur z czerwonych skrzynek kryj�cych
butelki.
� Ja mam nosi�? � kierowca dostawczego wozu zatupa� od progu. � Jak nie
odbieracie, odje�d�am. Nie do was jednych towar wo��.
� Id� nosi� � rozkaza� Piotrowski.
� Jeszcze tutaj nie ustawione � wysapa�a unosz�c do g�ry kolejn� skrzynk�.
� Potem ustawisz.
� Dobra, mog� p�niej.
Znowu poczu�a zimne li�ni�cie mrozu. Kierowca zawi�za� pod brod� klapy uszanki.
� Bierz, laleczko, i stawiaj na ziemi, p�niej wniesiesz. Ju� i tak zmitr�y�em
kup� czasu.
Na pewno Piotrowski stoi teraz przy kasie, gdzie u�miecha si� malinowymi wargami
Wiola. Nic go nie obchodz� wy�adowywane skrzynki ani Dorota w wyszmelcowanym
serdaku za�o�onym na brudny bia�y fartuch. M�g�by pom�c, takie byczysko, co to
dla niego przenie�� pojemnik!
Tam, w sklepie, jest ciep�o, pachnie �wie�ym pieczywem i pomara�czami, jak
dobrze poci�gn�� nosem, to mo�na z�apa� wo� suszonych �liwek i ��tego sera.
Na zapleczu s� skrzynie, pojemniki, wory, paki i beczki, ciasno i ciemnawo, z
g�ry niewyra�nym �wiat�em m�y przykurzona �ar�wka.
W sklepie na kasie siedzi Wiolka, za lad� z w�dlinami stoi Tereska. W g��bi, tam
gdzie na p�kach drzemi� butelki w�dki, s�odki ciociosan
7
uwi�ziony w szkle obok jablczak�w i jagodziak�w i karnie ustawionych szereg�w
flaszek z piwem, urz�duje Piotrowska. O Piotrowskiej trzeba m�wi� pani
Piotrowska. Albo pani Zofia.
One wszystkie pracuj� w cieple, ona, Dorota, jest tutaj, na zapleczu, gdzie
bia�y szron osiada �ciany. Ma sine palce, wieczny katar, wieczorami d�ugo czeka,
a� krew nap�ynie do st�p i zniknie to paskudne, m�cz�ce mrowienie.
Na pocz�tku liczy�a przenoszone skrzynki.
� Czy ja jestem ci�arowiec? Przez dzie�, jak nic, kilka ton przestawiam.
Matka pochyla�a si� jak najni�ej nad zlewem, udaj�c, �e nie s�yszy Doroty.
Wychodzi�a, wyprosi�a dla niej przecie� t� prac�.
� Mnie, kurde, ch�opaka trzeba. Dziewczyna nie da rady towaru nosi�.
� Da rad� � zapewnia�a matka. � Jeszcze mi pan podzi�kuje, panie Piotrowski. To
dobra dziewczyna. Po handl�wce.
� Mnie ta jej handl�wka wisi i powiewa, kogo� do pomocy, i owszem, wzi��bym, ale
dorywczo. �adnych um�w podpisywa� nie b�d�. Pasuje pani?
Matka kiwn�a g�ow�.
� Co by mia�o nie pasowa�, panie Piotrowski? Najbardziej mi o to chodzi, �eby
Dorcia bezczynnie nie siedzia�a. Jak roboty nie ma, r�ne my�li chodz� po g�owie.
Pan cz�owiek starszy, to pan wie.
� Zaczynamy o sz�stej � mrukn�� Piotrowski, a to znaczy�o, �e Dorota znalaz�a
prac�. � Jak si� b�dzie sp�nia�, kurde, z miejsca wy-pieprz� na zbity pysk.
Jasne?
� Jasne. Dzi�kuj�, panie Piotrowski.
Nie licz�c wakacji, Dorota bez pracy by�a tylko dwa miesi�ce. Przez te dwa
miesi�ce nachodzi�a si� do po�redniaka, nasta�a w kolejkach, naczyta�a kartek
przypi�tych do tablicy, wszyscy szukali malarzy, tynkarzy, posadzkarzy, cie�li.
Czasem kto� poszukiwa� kierowcy, mechanika samochodowego lub lakiernika. Raz czy
drugi oferowano prac� magazynierowi albo konwojentowi. Dziewczyny po zasadniczej
handlowej nikt nie potrzebowa�.
Mimo to Dorota wynotowywa�a adresy, chodz�c wsz�dzie tam, gdzie zg�aszano ch��
zatrudnienia m�odej dziewczyny. Robi�a to automatycznie, po to, by mie� czyste
sumienie i po trosze licz�c na cud.
8
Ale cudu nie by�o.
� Kochana, jakby� mia�a praktyk� fryzjersk�, to mo�e by�my mia�y o czym gada�.
Do mycia g�owy? Sk�d! Sama myj�. Sprz�tam te� sama, inaczej ju� dawno z torbami
bym posz�a.
� Komputer umie obs�ugiwa�? Faks? J�zyki pani zna? Nie? To po co pani g�ow�
zawraca! Do sekretariatu trzeba mie� kwalifikacje.
� W gr� wchodzi tylko osoba po szkole gastronomicznej. Pani uwa�a, �e potrafi
pani gotowa�? Pyzy pewnie i krupnik. U nas r�ni klienci bywaj�, jakby�my
barach�o podawali, to poszukaj� innego lokalu.
� Ju� kogo� przyj�li�my, pr�no si� fatygowa�a�.
� Tamto og�oszenie? Ju� dawno niewa�ne. No, wisi, bo wisi, czasu nie ma, �eby
zatelefonowa� i powiedzie�, �eby zdj�li.
Mo�e przejmowa�a si� za bardzo swoj� bezczynno�ci�. Przecie� dostawa�a
kuroni�wk�, zarejestrowali j�, a jak�e, pouczyli, wyznaczyli termin, wszystko
jak si� nale�y. Dziewczyny i ch�opaki, jej r�wie�nicy, jako� nie zadr�czali si�
brakiem pracy, nie zdzierali zel�wek na w�dr�wki po mie�cie, nawet ci, kt�rzy
stracili zasi�ek, nie wygl�dali na przera�onych i niepewnych jutra.
Za to matka wita�a ka�dy powr�t Doroty chlipaniem, jedno spojrzenie wystarcza�o,
by odgadywa�a, �e i tym razem starania spe�z�y na niczym.
� I co teraz b�dzie? � pyta�a manewruj�c patelni� nad p�omieniem gazu, bia�e
stru�yny cebuli sycza�y na oleju. � Tylko patrze�, jak ci kuroni�wk� urw�. Par�
groszy, ale bez tego nie damy rady. Sama wiesz, jak jest.
Dorota wiedzia�a, bo dlaczego mia�aby nie wiedzie�? Ojciec pochrapywa� pod
�wi�tym obrazem, z nosem wtulonym w poduszk�, codziennie przychodzi� na fleku,
trudno by�o zgadn��, sk�d bra� na kielicha, kartony i butelki, kt�re zbiera� po
�mietnikach, nie wystarczy�yby nawet na chleb. No i tych dwoje, biedne
szczeniaki, nawet ucz� si� nie�le, ale co z tego, �e si� ucz�? Ma�a w pi�tej
klasie, Zdzisio w si�dmej. D�ugo trzeba poczeka�, �eby przynios�y do domu
chocia� z�ot�wk�.
Najwa�niejsza jest matka, od �wierci wieku sprz�taj�ca przedszkole, i wa�na jest
ona, Dorota, pobieraj�ca co miesi�c zapomog�. A od dnia, kiedy po ciemku,
jeszcze przed wschodem stan�a na zapleczu sklepu Piotrowskiego, sta�a si�
jeszcze wa�niejsza. Po prawdzie Piotrowski p�aci byle jak, ale to s� dodatkowe
pieni�dze, nie trzeba zg�asza� w urz�-
9
dzie, �e znalaz�a prac�, nie ma �adnego podpisywania, �adnych papier�w, wi�c ma
dalej t� kuroni�wk�. I w porz�dku.
Za to zimno ju� od listopada jak diabli. W dwa dni podar�a r�kawiczki, nosz�c,
ci�gn�c, d�wigaj�c, przesuwaj�c, paskudnie jest go�ymi r�kami na mrozie dotyka�
metalowych konwi z mlekiem, oszronionego szk�a, przerzuca� g�owy kapusty pokryte
skorupk� chrz�szcz�cego lodu. Jak dostanie wyp�at�, kupi sobie r�kawice z jednym
palcem, takie brezentowe, grube.
� Co tam znowu? Zasn�a�?
Tym razem to nie Piotrowski, tylko jego �ona, pani Piotrowska, pani Zofia. Stary
jest sk�pirad�o, kawa� drania, prawd� powiedziawszy, ale bywa czasem nie
najgorszy, pozwoli wej�� do sklepu, ogrza� si� przez chwil�, zawo�a na szklank�
herbaty, pocz�stuje chrupi�c� bu�k� z kosza. Pani Piotrowska ora�aby w cz�owieka
bez chwili wytchnienia. Jakby si� przewr�ci�, jeszcze by batem do�o�y�a, za to,
�e si� ocynda-la. Wiolka i Tereska nie cierpi� starej, wykrzywiaj� si� za jej
plecami, w oczy s� s�odkie jak te czekoladki zapakowane w b�yszcz�cy staniol, a
mo�e jeszcze s�odsze. Starczy jednego s�owa Piotrowskiej i szukaj nowej roboty.
� Skrzynki na mrozie stoj�! Jak butelki, durna, pop�kaj�, zap�acisz ze swojego.
Od pocz�tku m�wi�am, �e si� nie nadajesz, m�� ma za dobre serce.
Bo naprawd� czerwone pojemniki stoj� na podje�dzie, tam gdzie zosta�y postawione,
na kraw�dzi jednego z nich przysiad� nastroszony gawron z ogromnym dziobem.
Wi�c d�wiga te pojemniki na zaplecze, pi�trz�c coraz wy�szy mur, coraz trudniej
unosi� ci�ar ku g�rze, a stawia� trzeba porz�dnie, jak postawisz nier�wno,
wszystko runie. Kiedy ostatnia skrzynka l�duje na g�rze, Dorota nie czuje r�k.
� A to krowa dopiero! Zastawi�a, g�upia, worki z kartoflami! Masz ty co� w tym
pustym �bie?
Nie ma rady, trzeba si� bra� do przestawiania. Tymczasem trzeba wci�gn�� do
sklepu skrzynk� z kapust� i wymieni� palet� z cebul�. Dorota stara si� jak
najd�u�ej celebrowa� te czynno�ci, co� poprawia, co� przesuwa i dosuwa, ale
trudno i darmo, trzeba wraca� do zimna i p�mroku.
10
� Dora, ludzi nie poznajesz?
W pierwszej chwili nie bardzo rozumie, kto j� pyta, dopiero po chwili spracowuje
si� jej, �e to ten wysoki ch�opak, kt�ry stoj�c mi�dzy kas� a drzwiami popija
wolno piwo z butelki.
� Tutaj robisz? � B�yska biel� z�b�w, Dorota pami�ta ten u�miech, pami�ta bardzo
dobrze. To ten ch�opak ca�owa� j� na dyskotece w miganiach kolorowego �wiat�a,
um�wili si�, czeka�a chyba z godzin�, nie przyszed�.
Nie odpowiada. Po co? Sam widzi. Wtedy, kiedy nie przyszed�, m�g� przys�a� przez
kogo� kartk�, poczeka� pod szko�� na ostatni dzwonek, ale ola� Dorot�,
koncertowo ola�, do kogo� takiego nie musi si� odzywa�, tym bardziej �e
Piotrowski komenderuje:
� W�oszczyzny trzeba do�o�y�, ca�kiem ju� wysz�a � to do Doroty, a potem do
tamtego: � W lokalu nie ma konsumpcji. Pi� mo�na na dworze, tutaj nie knajpa.
� Nie ciskaj si�, tatu�ciu. Dwa �yki i ju� mnie nie ma.
� Tatu�cia sobie znalaz�, gnojek. Won ze sklepu, bo za hale wezm� i wyprowadz�.
� Nie radz�, panie starszy. Mo�e by� nieprzyjemno��. Piotrowski zatrzyma� si� w
p� kroku. Zza swojej lady zajazgota�a
jego �ona.
� Gdzie ja t� bandyck� mord� widzia�am? Zaraz na policj� zatelefonuj�, ju� oni
zrobi� porz�dek.
Na zapleczu dobrze s�ycha� ten wysoki, jakby koguci krzyk, ciekawe, czy ten
Pawe�, bo on ma Pawe� na imi�, odejdzie bez awantury, ch�opaki ust�powa�y mu z
drogi, �wiczy� karate czy kick-boxing, dobry by� w te klocki. Wtedy, na
dyskotece odpi�� koszul� i pokazywa� d�ug� bia�� blizn� poni�ej obojczyka,
Dorota dotkn�a bia�ej smugi palcem, my�l�c, �e takie ci�cie musia�o by� bardzo
bolesne, chcia�a zapyta�, czy mocno krwawi�o, ale nie spyta�a. To Pawe�
powiedzia�:
� Tamten jeszcze lepsz� pami�tk� nosi.
� Jak� pami�tk�? � nie zrozumia�a.
� Z kumaniem u ciebie nie za bardzo. Przecie� m�wi� o sznycie. Niekiepsko go
zaci��em.
Tak, to wtedy pi�a z butelki wino. Sama zaprowadzi�a go na korytarz drugiego
pi�tra, gdzie za szyb� wisia� grafik dy�ur�w. Przy okien-
//
nym parapecie wybi� pla�ni�ciem d�oni korek, ba�a si� powiedzie� temu Paw�owi,
�e nie mo�e si� napi�. Matka obedrze j� ze sk�ry, jak poczuje zapach alkoholu. I
to jest dyskoteka szkolna, mog� j� wyrzuci� za takie co�, ostatnia klasa, nie
warto ryzykowa�, a zamiast to powiedzie�, przechyli�a butelk� i poci�gn�a spory
�yk. Wino pachnia�o kwa�no, sp�ywaj�c w gard�o md�� s�odycz�.
� Fajna laska jeste�. Lubi� takie jak ty.
Pi� odchylaj�c w ty� g�ow�, nie odrywaj�c warg. Kiedy poda� powt�rnie butelk�,
by�a opr�niona do po�owy.
� Tak si� pije, ma�a. Ucz si� od wujka Paw�a.
Tym razem smakowa�o lepiej. Nawet skis�y zapach wydawa� si� s�abszy, a s�odko��
mniej mdl�ca.
� Patrzcie, jeszcze troch� i p� litra obci�gniesz.
Zostawili pust� butelk� za doniczk� z paproci�. Gdy przysz�a do szko�y w
poniedzia�ek, butelka sta�a tam jeszcze. Mijaj�c parapet, poczu�a si� jako�
winna.
Tego dyskotekowego wieczoru zeszli potem schodami na d�, wmieszali si� w
taneczny �cisk i wtedy Pawe� ca�owa� j� w zgie�ku muzyki i w kolorowych
�wiat�ach, a ona pozwala�a si� ca�owa�, chocia� na sali byli nauczyciele i
dyrektor, i panie z komitetu rodzicielskiego, kt�re organizowa�y bufet, i
wszystkie dziewczyny znajome i nieznajome, i wszyscy ch�opcy, kt�rzy im
towarzyszyli. Po prostu nie potrafi�a odepchn�� Paw�a od siebie.
Jeszcze i dzisiaj nie jest w stanie poj��, jakim cudem wie�� o tych poca�unkach
nie dotar�a do matki, a z matk� �art�w nie by�o.
� Szlaja� si� b�dziesz, jak p�jdziesz z domu. P�ki ze mn� mieszkasz, ma by� w
porz�dku. �eb ci wrz�tkiem oparz�, jak si� pu�cisz.
Niekt�re dziewczyny pod�miewa�y si� z niej, cnotka idiotka, mo�e si� do zakonu
wybiera. Poca�unki Paw�a parzy�y jej usta, policzki, szyj�, czu�a si� naznaczona.
Troch� pl�ta�y si� jej nogi, gdy szli wymar�ymi ulicami w stron� domu, potkn�a
si� raz i drugi, na �le oskrobanych chodnikach zosta�o nieco zmro�onej grudy,
ale nie to powodowa�o niepewno�� jej krok�w. Czu�a si� beznadziejnie. Bez
poca�unk�w, kolorowych �wiate� i muzyki wydawa�a si� sama sobie g�upia i
smarkata, gdzie� przepad�o wspania�e
12
uczucie pewno�ci siebie. Wcale by si� nie zdziwi�a, gdyby odszed� bez s�owa,
zostawiaj�c j� na ciemnej, bezludnej ulicy.
� Przyjd� w �rod� pod kino.
� Kiedy? � A jednak chce j� zobaczy�, chce si� spotka�. Mo�e to co� powa�nego?
Wybra� j�, Dorot�, spo�r�d wszystkich innych dziewczyn. Taki ch�opak, a wybra�
w�a�nie j�.
� O trzeciej pasuje?
� Tak.
� Pewnie gdzie� podskoczymy. Mo�esz?
� B�d� mog�a � by�o to prawie przyrzeczenie, chocia� wiedzia�a, �e matka zada
bardzo wiele pyta�, zanim pozwoli jej wyj�� z domu, a je�eli odpowiedzi jej nie
zadowol�, zrobi to, co robi�a zawsze w takich wypadkach. Schowa Dorocie buty.
Kiedy ju� si� um�wili, co� si� nagle zmieni�o. Zdj�� r�k� z jej szyi, bo
prowadzi� j� trzymaj�c d�o� na jej karku, i zapyta� tak, jakby z g�ry zna�
odpowied�:
� Trafisz sama?
� Jasne, �e trafi�.
� To cz�ko.
� Cze��.
Obejrza�a si� kilka razy niepewna, czy odszed�, czy pozosta� w miejscu rozstania,
nie zobaczy�a nic, po prostu rozp�yn�� si� w ciemno�ciach tej nocy, jakby go
wcale nie by�o.
Chocia� wr�ci�a p�no i pachnia�a nie przetrawionym winem, nikt, nawet matka,
nie spojrza� na wchodz�c�. Popsu� si� telewizor, pami�tka z czas�w, kiedy ojciec
pracowa� na kolei. W��cza�o go si� sk�po i na kr�tko, Ma�a i Zdzisiek biegali do
s�siad�w na ulubione seriale i wieczorne filmy. Ta awaria by�a jednym z l�k�w
strasz�cych matk� ju� od dawna. A tego w�a�nie wieczora sta�o si� to, czego
oczekiwa�a z tak� obaw� przez miesi�ce.
� G�os s�ycha� � pociesza� ojciec.
� Co z tego? Fale lataj�. Nic nie wida�.
� Co� si� przepali�o � ojciec postuka� knykciami w ekran, na kt�rym przesuwa�y
si� z g�ry ku do�owi ciemne, zmarszczone jak bibu�ka smugi. � Trzeba cz��
wymieni�.
� Ty si� akurat na tym znasz � w g�osie matki by�o tyle samo
13
rozpaczy co z�o�ci. � M�drala si� znalaz�. Specjalista, psia jego ma�. Wymieni�,
powiada, trzeba. Tyle to i ja wiem.
Zacz�li si� k��ci�, wypomina� sobie ju� sto razy wypomniane sprawy, s�owa pada�y
ci�ko niczym kamienie. Dorocie wydawa�o si�, �e kt�re� z nich, matka albo
ojciec, powinno wybiec z domu i nigdy nie powr�ci�, ale s�ysza�a to tyle razy,
�e wiedzia�a, i� te oskar�enia ju� nic nie znacz�, nie obra�aj� i nie rani�.
Wykrzycz� swoje i spok�j.
Ma�a w nocnej koszulinie wyczeka�a momentu ciszy mi�dzy wyzwiskami.
� Fajnie by�o, Dora? Jak si� bawi�a�?
� Mo�liwie.
� U nas te� b�dzie dyskoteka. Po feriach.
Podczas tej wymiany zda� rodzice zamilkli, pewnie zm�czeni k��tni�. Przez ekran
telewizora przep�ywa�y dalej ciemne smugi.
� Zdzisia jeszcze nie ma � westchn�a matka. � A ty, Dorka, jak chcesz je��, to
odgrzej sobie go��bki � i zupe�nie niepotrzebnie doda�a: � Telewizor si� zepsu�.
Dzi�ki popsutemu telewizorowi nie musia�a opowiada� matce, jak si� bawi�a, kogo
pozna�a, z Jam ta�czy�a. Nie musia�a nic, go��bk�w tak�e nie odgrza�a, chocia�
by�a g�odna.
Zasypiaj�c s�ysza�a �ami�cy si� basik Zdzisia:
� Jakby�my mieli magnetowid, tobym nie chodzi� do Krzy�ka. Niech mama da spok�j
z tymi pretensjami do garbatego, �e ma proste dzieci.
Tej nocy �ni�y si� Dorocie kolorowe �wiat�a, jeden b��kitny promie� nagle
rozszerzy� si�, napuch� w ogromny balon, poszybowa� nad g�owami ta�cz�cych,
ulatywa� i zni�a� si� tak, �e prawie osiad� na w�osach. Chcia�a z�apa� to
wielkie, b��kitne dziwo, ale wystarczy�o wyci�gn�� d�o�, a wzbija� si� ku g�rze.
Wreszcie rozp�yn�� si�, na pr�no obraca�a g�ow� tak i siak, rozwia� si�, jak
rozwiewa si� dym.
W �rod� podmalowa�a sobie oczy, poci�gn�a szmink� wargi. Nie w�o�y�a czapki, w
czapce wygl�da�a jak dzieciak z podstaw�wki.
� O, c�rcia idzie na balang� � skonstatowa� ojciec z leniwym uznaniem. �
Niebrzydka jeste�, a� dziwne, co z takiej srajdy wyros�o.
Ten przyjazny ton �wiadczy�, �e sobie wypi�. Trze�wy albo milcza�, albo o byle
co wybucha� z�o�ci�. Pod nieobecno�� matki ch�tniej odzywa� si� do Doroty,
Zdzisia i Ma�ej, przy matce milcza�. Dorocie czasami
14
bywa�o go �al, takiego niegolonego, w rozci�gni�tym podkoszulku, skulonego na
��ku; poza tymi chwilami wsp�czucia ojciec wydawa� si� niepotrzebny i
dra�ni�cy. Z lekcewa�eniem wys�ucha�a jego pochwa�y, bardziej doceni�aby podobne
s�owa z ust Ma�ej albo Zdzisia.
Na ulicy wiatr szarpn�� rozpuszczone w�osy, rozrzuci� po plecach, zakry�
kosmykami czo�o i policzki.
� Prima sort towar. Na mnie czekasz, lala?
� P�jdziemy?
� Nie przyszed�? Ze mn� si� lepiej zabawisz.
Udawa�a, �e nie s�yszy zaczepek, a zaczepiali, bo sta�a bez ruchu w jednym
miejscu, z rozpuszczonymi w�osami szarpanymi przez wiatr i najwidoczniej mia�a
wypisane na twarzy, �e przysz�a tu dla ch�opaka. Powinna odej��, ale nie
potrafi�a, ci�gle jej si� wydawa�o, �e Pawe� wyjdzie zza rogu. Od wypatrywania
�zawi�y oczy.
Dlaczego tak jej zale�a�o na Pawle? Od pierwszego s�owa, jakie powiedzia�, od
dotyku jego r�ki, od jego u�miechu zakr�ci�o jej si� w g�owie. Gdy poci�gn�� j�
na korytarz i z u�miechem pokaza� butelk� przemy�lnie wsuni�t� za pasek, poczu�a
si� kim� wyj�tkowym, dopuszczonym do tajemnicy. Jeszcze nigdy nie dozna�a takiej
bolesnej ch�ci bycia z kim�, s�uchania g�osu, czucia blisko�ci. Dot�d z
przek�sem ocenia�a dziewczyny, kt�re zapomniawszy o wszystkim, poddawa�y si� bez
reszty uczuciu, g�upie takie, wiadomo, ch�opak niby kocha, a jak si� znudzi,
kopnie w ty�ek i jeszcze wy�mieje. Ale dla Paw�a ona te� gotowa by�a rzuci� si�
na o�lep w nieznane, nawet nie pytaj�c, czy on tego chce.
D�ugo sta�a przed kinem, skostnia�a i z trudem przyjmuj�ca my�l, �e on zapomnia�
o ich spotkaniu, te kilka godzin by�o dla niego tylko kilkoma godzinami na
dyskotece z jedn� tak� z handl�wki, pewnie nawet nie zapami�ta� jej imienia,
napili si�, poskakali, buzi � buzi. Koniec balu, panno Lalu. Cz�ko i spatki.
Wreszcie uzna�a, �e czekanie nie ma sensu. Na autobusowym przystanku wpad� na
ni�, tak w�a�nie, wpad�, Ireneusz.
� Poczekaj, kupi� bilety � sama nie rozumia�a, dlaczego stoi w jasnym hallu
kina, pod kolorowym plakatem, ze zmarzni�t� twarz� �ci�gni�t� ni to w grymasie,
ni to w u�miechu.
Na ekranie by�o du�o krwi, czerwonej i g�stej, jak rozlany keczup.
75
Zesz�o si� dwoje m�odych, dziewczyna i ch�opak, oboje lubili mordowa�, rajcowa�y
ich przed�miertne drgawki, charczenie, ten moment, gdy trafiony przebiega
jeszcze kilka krok�w, coraz niepewniej i chwiejniej, nim padnie na ziemi�.
Dorota przymyka�a powieki, by nie widzie�, umar�aby chyba ze strachu, gdyby
znalaz�a zmia�d�one, posiekane seri� z broni maszynowej, wp�zw�glone zw�oki.
W drugiej po�owie filmu ci dwoje jeszcze ci�gle zabijali, ale ju� by�o jasne, �e
ich tak�e zabij�. Twardzi byli, nie p�kali wcale. Wreszcie ich krew sp�yn�a na
ziemi�, pomiesza�a si�, umarli razem, tak jak chcieli.
� Fajna sztuka z tej babki � wyrazi� swoj� opini� Irek zawi�zuj�c szalik. � Bez
obiadu jestem. Kupi� ci hamburgera?
Pomidorowy sos wycieka� ze z�o�onej bu�ki, Dorot� lekko zemdli�o (krew, tyle
krwi), ale dzielnie oblizywa�a palce.
Od tego wieczora chodzi�a z Irkiem. To by�o prawie rok temu, przez uciekaj�ce
miesi�ce sko�czy�a szko��, zarejestrowa�a si� w urz�dzie, szuka�a pracy, zacz�a
ustawia� skrzynki, wory i palety na zapleczu. I wykre�li�a Paw�a ze swoich
wspomnie�. Da�a si� zrobi� w bambuko, fakt, ale to by�o pierwszy i ostatni raz.
Matce Irek si� podoba�. Powa�ny, niepij�cy, bo kierowca pi� nie mo�e. Grzeczny
m�odzieniec, wie, co si� nale�y, starszych uszanuje, nie blu-�ni. Wieczorami w
kuchni, gdy dzieciaki spa�y, a ojciec gapi� si� w telewizor, usi�owa�a wybada�
stan uczu� Doroty.
� G�upia by�am, kiedy za ojca sz�am. Trzeba by�o na m�drzejszego poczeka�, �eby
dobry fach mia�. Kierowca to dobry zaw�d. Z Ireneusza ch�opak jak malowanie,
niejedna za nim oczy wypatruje. Uwa�aj, Dor-cia, bo z pust� gar�ci� zostaniesz.
� Mama to by mnie gwa�tem za m�� wypycha�a.
� Jak si� dobry cz�owiek trafia, czemu nie?
� Mnie si� nie spieszy.
Spojrzenie matki uwa�nie dotkn�o twarzy Doroty. �A ty co kombinujesz? �e aktora
poznasz albo jakiego muzykanta? �le ci nie radz�.
� Irek o narzecze�stwie nie wspomina � to by�a prawda, tyle �e ona, Dorota,
pilnowa�a, by nie zaczyna� takich rozm�w, zawsze potrafi�a obr�ci� te s�owa w
�miech, zagadywa� wyznania, zmieni� bieg my�li.
� Jakby� troch� serca okaza�a, Dorciu, o�mieli�a ch�opaka...
16
� �mia�o�ci uczy� go nie potrzeba. I niech mama si� o mnie nie martwi. Dam
sobie rad�.
Lubi�a Irka. Kiedy wyje�d�a�, a cz�sto wyrusza� w d�ugie kursy wielk� ci�ar�wk�,
czeka�a na jego powr�t. Gada�o im si� dobrze, oboje lubili piosenki Shazzy,
disco polo, hamburgery z keczupem, gor�ce par�wki i zimne lody. Gdy Piotrowski
za�o�y� ju� ostatni� zasuw� w sklepie i przekr�ci� klucz w ostatniej k��dce,
czasem wystarczy�o da� kilka krok�w w jesienn� ciemno��, �eby si� dowiedzie�, �e
Irek czeka. Nie przychodzi� codziennie, rzecz jasna, ale raz czy dwa razy w
tygodniu witali si� w niepewnym m�eniu ulicznej latarni.
Wystawy sklepowe tak�e lubili razem ogl�da�. W�drowali wzd�u� o�wietlonych
witryn, przystaj�c co kilka krok�w. On zatrzymywa� si� przy komputerach,
cz�ciach samochodowych, telewizorach i magnetowidach, zamiera� przed ogromnymi
szybami, gdzie po�yskiwa�y lakiery na samochodowych karoseriach. Dorocie te
b�yszcz�ce, d�ugie wozy wydawa�y si� podobne do uwi�zionych potwor�w, kt�re
pr�no czekaj� na wybawiciela.
Bez zbytniej ciekawo�ci s�ucha�a, ile pali ten czy tamten w�z i ile wyci�ga na
szosie. Za to z p�przymkni�tymi powiekami wyobra�a�a sobie, jak wsiada do
takiego samochodu, jak przekr�ca kluczyk w stacyjce, jak rusza ostro i z piskiem
opon zaje�d�a pod sklep Piotrowskiego. Wiolka zastyga przy kasie, Tereska
wypuszcza z r�ki p�to kie�basy, Piotrowski po�yka niedopa�ek. Nawet ta j�dza,
Piotrowska, gapi si� z rozdziawionymi szeroko ustami na w�z i na Dorot�. P�niej,
oczywi�cie, zajecha�aby z fasonem pod blok. Matka i Natalka usiad�yby z ty�u,
Zdzisio obok niej, za miastem, na szosie, da�aby bratu poprowadzi�, sprytny jest,
ze smyka�k�, zaraz by si� nauczy�. Ojciec zosta�by w domu. Nie pasowa� do
siedze� obitych jasn� sk�r�. Tylko kt�ry wybra�? Czerwony? Srebrny? Albo z�oty?
Chocia� to nie z�oto, raczej br�z ze z�otym odcieniem. Zielony te� fajny.
� Masz poj�cie, ile kosztuj�? � prze�ykaj�c �lin� Irek obrzuca� po�egnalnym
spojrzeniem wspania�e maszyny. � M�zg staje, a przecie� jacy� kupuj�. Nikt by
takiego interesu nie prowadzi�, jakby si� nie op�aca�o. �
ile Dorota sta�a spokojnie przed telewizorami i wie�ami stereo, Irek fayra�nie
nudzi� si� d�ugim wpatrywaniem w suknie i bluzki, paski
FILIA t\
- As $/�kawie
17
4*>ako*:>
i apaszki, pantofle i kozaczki, kurtki i p�aszcze, nie przeszkadza� jednak
Dorocie rozp�aszcza� nosa na szybie, a nawet odpowiada� na jej pytania:
� Jak bym wygl�da�a w tej bluzce? Nie, nie w tej, w tamtej z kokard�. W�osy w
pasemka i ta bluzka, nie�le by�oby, prawda? I do tego czarne buciki, sznurowane,
na obcasie.
� Ka� sobie te z�ote, jak i�� na ca�o��, to i��. Futro te� by� chcia�a?
� Srebrne lisy. Ale nie te d�ugie, kurtk� bym wola�a.
� No, dobra, niech b�d� lisy. Chod�, obejrzymy pier�cionki. Gdyby nie wspomnia�
o pier�cionkach, Dorota ch�tnie zamar�aby
w zapatrzeniu przed sklepem jubilerskim, gdzie na czarnych, aksamitnych
podk�adkach l�ni�o z�oto i migota�y drogie kamienie. Ale patrzenie na
pier�cionki, m�wienie o pier�cionkach mog�oby rozpocz�� rozmow�, kt�rej wcale
nie pragn�a.
� Widzisz perfumy? � Chwyci�a go za r�k�, zatrzyma�a prawie si�� przed bia�o-
z�ot� wystaw�, gdzie w uchylonych pude�kach sta�y wymy�lne flaszeczki z
opalizuj�cego szk�a. � Takie sobie kiedy� kupi�.
Omijaj�c jubilerskie pokusy, zaci�gn�a go do pawilonu z meblami. Chrzestna
matka ma podobny wypoczynek, dwa fotele i kanap�, obicie tylko inne. Gdzie
wstawi� takie roz�o�yste �o�e i toalet� z wysokim lustrem, chyba do pa�acu?
Bordow� wersalk� zaraz by kupi�a, chocia� nie, niepraktyczna, bez skrzyni na
po�ciel. Wi�c mo�e lepiej tapczan?
O meblach mo�na m�wi� bezpiecznie; Irek nie si�ga wyobra�ni� poza zar�czyny,
wszystko inne wydaje mu si� odleg�e i obce. Pewnie nigdy nie pr�bowa� sobie
wyobrazi� bordowej wersalki we w�asnym mieszkaniu.
W kinie, je�eli si� tam wybrali, jego r�ka zsuwa�a si� na �ydk�, w�drowa�a wy�ej
po pokonaniu kolana, a� wreszcie dociera�a tak wysoko, �e Dorota odpycha�a go z
gniewem. Co sobie wyobra�a? Czy jest tak� dziewczyn�, kt�r� si� maca po ciemku?
Naburmuszona odsuwa�a si� najdalej, jak potrafi�a, ale nie mija�o zbyt wiele
czasu, a znowu przytula� si� do jej ramienia i jego d�o� rozpoczyna�a t� sam�
w�dr�wk� co poprzednio.
Od dawna doskonale wiedzia�a, czego oczekuje ch�opak w ciemnej sali kina i na
klatce schodowej podczas wieczornego odprowadzania. Nie mia�a nic przeciwko temu,
ale akurat Irkowi nie pozwala�a na zbyt wiele.
18
Matka mia�a s�uszno��, Irek naprawd� by� dobrym ch�opakiem. Inny ju� dawno
splun��by Dorocie pod nogi, rugn��by j� zdrowo i odszed� szuka� szcz�cia gdzie
indziej. Oboje nie s� dzie�mi, i on, i ona, wiedz� dobrze, po co si� chodzi z
dziewczyn�. Gadka-szmatka, owszem, w porz�dku, ale poza gadk� te� si� co� nale�y.
Ale chyba w�a�nie dlatego, �e zgadza� si� na jej kaprysy, trzyma�a go z daleka.
Raz pozwoli�a rozpi�� bluzk�, podr�jcowa�o go, �e hej. Pewnie nie wybroni�aby
si� wtedy przed dalszym, ale kto� otworzy� na g�rze drzwi, wi�c zbiegli po
schodach, ona w rozpi�tej bluzce pod zimow� kurtk� i on czerwony na twarzy,
napalony i milcz�cy. W bramie doprowadzi�a si� do porz�dku, martwi�c si� brakiem
guzika, kt�ry gdzie� si� potoczy�, i poszli dalej wieczorn� ulic�, nie �a�uj�c
tego, co si� mog�o wydarzy�. Przynajmniej Dorota nie �a�owa�a.
Nie rozprawia� o dawniejszym, ale i tak wiedzia�a, �e z innymi dziewczynami nie
cacka� si� za bardzo. Potrafi� podobno nawet przy�o�y� takiej, kt�ra w ostatniej
chwili zmienia�a zdanie. Ziutka za nim wariowa�a, kochali si� (tak opowiadano) w
piwnicy na worku z kartoflami. Z wojskowych blok�w Ka�ka biega�a pod mechaniczn�,
kiedy Irek jeszcze si� uczy�, przy ch�opakach ci�gn�a go do siebie. �Chod�" �
m�wi�a. � �Rodzice w pracy. Mam nowe kasety". Ch�opaki na to: �Nas nie
zapraszasz na chat�?" Odpowiada�a, nie zaczerwieniwszy si�: �Wy si� na muzyce
nie znacie". Oni w �miech: �Odk�d to si� nazywa muzyka?!"
Miasto nie by�o du�e, ludzie sporo wiedzieli o sobie, zawsze kto� co� zobaczy�,
co� us�ysza�, i zawsze zna� kogo�, kto m�g�by by� ciekawy, co, gdzie i z kim
robi Ziuta, Ka�ka, Magda czy Dorota. Zamkni�te drzwi nie chroni�y przed cudz�
ciekawo�ci�, wystarczy�o wej�� z ch�opakiem do jego mieszkania albo zaprosi� go
do siebie, �eby przynajmniej jedna para oczu zauwa�y�a wsp�lne przest�pienie
progu.
Poza tym dobrze jej by�o z Irkiem. �aden ze znanych ch�opak�w ani si� do niego
umywa�. Nakr�caj�c wieczorem budzik, zastanawia�a si� p�sennie nad minionym
dniem; robota paskudna, spacer z Irkiem fajny.
Ochlapawszy twarz wod�, ubiera�a si� pospiesznie w kuchni (w pokoju obudzi�aby
Ma�� i Zdzisia), czekaj�c na gwizdek czajnika. Stoj�c popija�a herbacianym
wrz�tkiem k�sy chleba. Wybiega�a w grudniow� ciemno��, �eby dopa�� drzwi
zaplecza chocia� minut� przed Piotrowski-
19
mi. Kiedy zaje�d�a� oszroniony polonez, Dorota ju� przytupywa�a w chodnikowe
p�yty.
� Ju� my�la�am, �e co� si� sta�o � znad podniesionego ko�nierza lustrowa�a
twarze obojga Piotrowskich. � Tyle czasu czekam, a pa�stwa jeszcze nie ma.
Je�eli by�a sp�niona, obywa�o si� bez porannych powita�. Z miejsca bra�a si� do
pracy, wys�uchuj�c ze spuszczon� g�ow� po�ajanek: p�aci si� takiej dziwie, kurde,
pieni�dze, a taka si�, kurde, przez ca�� noc gzi, rano wsta� nie mo�e, tylko,
kurde, w mord� strzeli� albo dupsko obi�, �eby sobie zapami�ta�a, �e to nie
zabawa.
Od sz�stej do sz�stej, dwana�cie godzin. Nawet przesiedzie� tyle czasu trudno,
bo ty�ek rozboli, a co dopiero uwija� si� przez ten czas d�wigaj�c, nosz�c,
przestawiaj�c, dosypuj�c, uk�adaj�c. Zimno, ciemno, dzie� niby by�, ale tak,
jakby go nie by�o. Jeszcze si� dobrze nie rozwidni�o, a ju� zacz�o zmierzcha�.
Najgorsze s� te dni, kiedy przywo�� pojemniki z wod� mineraln�, sokami, piwem.
Dobrze trzeba pog��wkowa�, �eby ustawi� to wszystko tak, by nie przeszkadza�o,
nie odci�� dost�pu do innych towar�w i nie pomiesza� ze sob� skrzynek kryj�cych
mirind� i skrzynek z ma-zowszank�.
Jeszcze na chodniku czeka ostatni zapomniany pojemnik. Z niskiego nieba polataj�
pojedyncze puszki �nie�ynek, nied�ugo �wi�ta, przyda�by si� �nieg. Ze �niegiem
�adniej.
! Gdy pochyla si� nad pojemnikiem, s�yszy tamten, dobrze zapami�tany g�os:
� Gniewasz si� na mnie?
Odpowiada nie podnosz�c g�owy, wrogo i kr�tko:
� Nie.
� By�a� wtedy?
Jednak pami�ta. To dziwne, �e pami�ta, ale tak w�a�nie jest.
� Nie mog�am � k�amie bez trudu. � Musia�am z mam� do szpitala, ciocia
zachorowa�a. � Ciesz�c si� w�asn� chytro�ci� teraz ona pyta: � A ty czeka�e�?
� A jak? � odpowiada Pawe� pytaniem na pytanie.
� �yso mi. Ale naprawd� nie mog�am.
Ona k�amie, on k�amie, wszystko w porz�dku. Nikt nikogo nie wy-
20
stawi� do wiatru, nikt na nikogo nie czeka�, nic si� nie sta�o. Teraz mo�na
wej�� z pojemnikiem na zaplecze i zapomnie� o Pawle raz na zawsze. Ale on nie
odchodzi.
� Fajrant o sz�stej?
� A bo co?
� Przyjd� po ciebie.
� Nie chc� � wyprostowana patrzy mu prosto w oczy, leciutkie �nie�ynki osiadaj�
na czole Paw�a, na policzkach, na w�osach i topniej�c sp�ywaj� wilgotnymi
kropelkami podobnymi do male�kich �ez.
� Brzytwa jeste�, ale i tak przyjd�. Szuka�em ci� i jak znalaz�em, to
nie zgubi�.
To te� nie jest prawda, gdyby jej szuka�, znalaz�by bez trudu, ale w Dorocie
przepala si� gniew i uraza, jest znowu tak, jak by�o rok temu, kiedy pi�a wino
na ciemnym korytarzu i dawa�a si� ca�owa� w migaj�cych �wiat�ach i w muzyce
zalewaj�cej tanecznym rytmem. Irek wczoraj wyjecha�, jest wolna a� do pi�tku.
� Nie przychod� tutaj � prosi zupe�nie innym tonem ni� przed chwil�. � B�d� na
przystanku par� minut po sz�stej.
Przez kilka godzin, kt�re dziel� od spotkania, martwi si�, �e w�osy nie umyte,
oczko w rajstopach, d�insy wypchane na kolanach w obwis�e wory, i dziwi si� tym
zmartwieniom. Wygl�da, jak wygl�da, i koniec. Nie b�d� jej przecie� pokazywali w
telewizji. I czemu zgodzi�a si� tak �atwo? Nie p�jdzie wcale na przystanek,
niech czeka tak jak ona do usra-nej �mierci, niech si� dowie, �e Dorocie wcale
na nim nie zale�y.
Robi jej si� weso�o, pod�piewuje sobie, przestawiaj�c pojemniki. Jemu, temu
Paw�owi, wydaje si�, �e wystarczy gwizdn��, a ka�da poleci. Dzisiaj si� przekona,
�e ona, Dorota, nie taka. I k�amie koncertowo, m�wi �czeka�em na ciebie", ona
wie najlepiej, kto czeka� naprawd� tamtego wieczoru. Post�j sobie dzisiaj na
mrozie, sam zobaczysz, jak to
przyjemnie.
Nucenie �ci�ga z zaplecza Piotrowsk�. Przygl�da si� podejrzliwie murowi
wzniesionemu z pojemnik�w i rozradowanej Dorocie. Porusza niemo wargami, pewnie
chce co� nieprzyjemnego powiedzie�, ale odchodzi, nie m�wi�c nic.
Irkowi b�dzie przykro, wierzy Dorocie, chwali, �e powa�na, nie taka jak inne
dziewczyny, kt�re dawniej zna�. �lubu z nim nie bra�a, to praw-
21
da, ale nie chcia�aby mu wciska� kitu. Musia�aby przecie� jako� wyt�umaczy�
spotkanie z Paw�em, gdyby si� Irek o tym dowiedzia�.
Im bli�ej sz�stej, my�li coraz mocniej rw� si� i pl�cz�. Co takiego si� stanie,
jak porozmawia przez kwadrans z Paw�em?
Ma ochot� powiedzie�, �e obrzydliwie zalewa, k�ami�c, �e czeka�. Durn� z niej
robi? Ju� wygarnie, co trzeba. O Irku te� powie. M�j narzeczony nie lubi, jak
rozmawiam z innymi. Pod sklepem si� nie kr��, jeszcze by brakowa�o, �eby mnie
przez ciebie z roboty wyrzucili.
Tyle mu powie, ani s�owa wi�cej, potem obr�ci si� na pi�cie i odejdzie.
Szcz�kaj� zasuwy, chrobocz� klucze. W polonezie czeka Piotrowska, a� sko�czy si�
obrz�d zamykania sklepu. Pozostawiona samej sobie Dorota waha si�, to wahanie
jest kr�tkie jak mgnienie oka. Rusza ku przystankowi w niespiesznie padaj�cym
�niegu.
fTawe� wychodzi naprzeciw. Nim Dorota zd��y powiedzie� pierwsze s�owo, bierze j�
za r�k�.
� Chod�.
� Gdzie mam i��?
� Zobaczysz.
Otwiera drzwi zaparkowanego samochodu, popycha j� lekko do �rodka. Dorota nie
rozumie, sk�d wzi�� si� ten szary w�z o zaokr�glonej masce, przyjecha� nim czy
jak? Pewnie pracuje w warsztacie, ch�opaki je�d�� cz�sto samochodami oddanymi do
naprawy, s�ysza�a o tym.
Po przekr�ceniu kluczyka w stacyjce zapalaj� si� kolorowe �wiate�ka, mruczy
silnik.
� Przejedziemy si�?
Jest jak w marzeniach tyle razy odprawianych przed wysok� witryn�. Po chodnikach
drepcz� zmarzni�ci przechodnie, kul� si� czekaj�cy na przystankach, a ona patrzy
na nich przez szyb� omiatan� wycieraczkami ze �niegowych puszynek.
Reflektory wydobywaj� z ciemno�ci pnie drzew. Gdzie� jad� szos�. Chyba powinna
mu teraz powiedzie� to, co sobie obmy�li�a, �e k�ama� i tak dalej. Gdyby on si�
odezwa�, to i ona pewnie znalaz�aby potrzebne s�owa.
Zdobywa si� tylko na l�kliwe pytanie:
� Jakiej marki w�z?
22
???
� Peugeot. Stary rz�ch. Zatrzymuj� si�.
� Wysiadaj.
� Ale...
� Co� taka boj�ca? Rusz si� wreszcie.
Z boku �wiec� si� okna. Mruga neon. Jaka� knajpa chyba. Knajpa w lesie?
Sporo ludzi przy stolikach. P�ciemno, pal� si� tylko kinkiety na �cianach.
Jejej, taki bufet jak na filmie. Nastawiane butelek takich i owakich. I zak�ski
s�, a jak�e, w szklanej gablocie, sa�atki, w�dliny, ryby, przybrane �wiartkami
cytryny, czuprynkami pietruszki, plasterkami pomidora, ��t� i pomara�czow�
papryk� pokrajan� w paseczki.
� Jak zawsze, panie Pawe�ku? � pochyla si� kelner z bia�� serwetk� przewieszon�
powy�ej ki�ci. � Dla pani tak�e co� mocniejszego?
� Wyluzuj si�, Dora. Wygl�dasz, jakby� chcia�a pu�ci� pawia. � Klepie j� po
d�oni. � Na g�odniaka chodzisz spa�? Koryto tutaj nie najgorsze. Na pewno si�
nie strujesz.
To wcale nie jest talerz, tylko d�uga�ny p�misek i na tym p�misku r�ne
rozmaito�ci: ogromniasty kotlet, duszone pieczarki, frytki, mizeria, li�� sa�aty,
jaka� jarzyna podobna do d�ugich bia�ych palc�w. I to wszystko dla niej, bo
przed Paw�em stoi drugi taki sam p�misek.
Nie wiadomo, od czego zacz��, pachnie fajnie, Dorota nabija na widelec frytk� i
podnosi do ust. Frytki, kt�re kupowa�a z Irkiem, brali palcami z tekturowych
talerzyk�w.
Chyba nigdy nie jad�a czego� takiego; na imieninach, chrzcinach, weselach jada�o
si� flaki, ros�, bigos, n�ki w galarecie i sa�atk� z ziemniak�w. Ciasta te�
by�y: u chrzestnej pyszny sernik z rodzynkami, u cioci Oli placek z kruszonk�, u
Magdy rozp�ywaj�ca si� w ustach szarlotka. Przepisy na torty stanowi�y tajemnic�,
pr�no matka wypytywa�a ciotk� o sekrety pieczenia makowego ciasta i kr�cenia
czekoladowej masy, ciotka milcza�a z zagadkowym u�miechem.
Co za dziwne my�li przychodz� Dorocie do g�owy nad p�miskiem z tymi
pyszno�ciami? Powinna si� raczej zastanowi�, gdzie robi Pawe�, �e je�dzi
samochodem i jada w �Le�nym Zaje�dzie", tak� nazw� g�osi� purpurowy neon
mrugaj�cy w�r�d bezlistnych ga��zi, kiedy wst�powali
23
na schody. Rok temu by� ch�opakiem jakich wielu, je�li nie liczy� blizny pod
obojczykiem, bia�oz�bego u�miechu i tych trening�w, ju� nie pami�ta, czy karate,
czy boksu, co� w tym rodzaju. Wino, kt�re te� pami�ta, by�o kiepskie, patol,
takie, o kt�rym m�wi si�, �e trzepie niezgorzej w dy�k�. Jak� robot� znalaz�, �e
kelner k�ania si� nisko i wie, co Pawe� lubi, a czego nie lubi?
Od tych my�li Dorocie odechciewa si� jedzenia, wios�uje widelcem po�r�d
kapelusik�w pieczarek i plasterk�w og�rka, nie �mie pyta�, czuj�c si�
jednocze�nie zaniepokojona i szcz�liwa, niechby j� teraz zobaczy�a zarozumia�a
Wiolka albo sama Piotrowska, kt�ra traktuje Dorot� jak popychle. Popychle, pani
Piotrowska? Jakie popychle siedzi w restauracji przy stoliku zdobnym w pi�knie
u�o�one serwetki i poci�ga z kryszta�owego kieliszka bursztynowo przejrzysty
p�yn?
To, co pije, nie jest chyba w�dk�, chocia� mocne diabelnie. Jeden i drugi sk�py
�yk i mo�na zapomnie� o d�ugim ch�odnym dniu, kostniej�cych d�oniach, mrowi�cych
stopach. Dobrze, �e posz�a na to spotkanie. B�dzie co opowiada�. Komu? Ma�ej
opowie, zawsze Natalka wypytuje o wszystko. Matce te�, przecie� nie ma z�ego w
tym, �e kolega zaprosi� j� na kolacj� do zajazdu pod miastem. Jak si� nazywa to
d�ugie, bia�e, co le�y przed ni� na p�misku? Je�eli ma opowiada�, to musi
dok�adnie opisa� wszystko.
� Dola� koniaku, Dora?
Aha, to w kieliszku nazywa si� koniak. Dorota wie, �e koniak jest w�dk� p�dzon�
z winogron i �e istniej� specjalne kieliszki, w kt�re si� go nalewa, czyta�a o
tym w �Pani Domu".
� Opowiedz, jak ci leci? � P�misek przed Paw�em ju� pusty, zosta�a tylko
sieroca, wzgardzona �wiartka pomidora. � Dobrze ci p�ac�? Zadowolona jeste�?
Dawno tam robisz?
Zarumieniona, rozgrzana wypitym trunkiem Dorota odpowiada po kolei, leci jak
krew z nosa, p�ac� byle jak, ale jak si� z tym byle jak skleci do kupy
kuroni�wk�, da si� �y�. Cieszy� si� nie ma czym, a pracuje miesi�c, zacz�a
zaraz po Wszystkich �wi�tych.
Nim zd��y sama zada� pytanie, Pawe� chce wiedzie�:
� Kr�cisz z kim�?
� Tak jakby.
� Powa�nie?
24
Przez moment Dorota ma ch�� zbagatelizowa� chodzenie z Irkiem. Trudno powiedzie�,
sk�d wzi�a si� ochota, �eby z pogard� i lekcewa�eniem okre�li� ich zwi�zek. Nie,
nie zrobi tego. Powie prawd�.
� Powa�nie � u�miechem �agodzi okre�lenie. � Fajny ch�opak.
� Znam go?
� Co ci do tego, Pawe�?
� Mo�e i co� do tego mam. � Ujmuje d�o� Doroty le��c� na bia�ym obrusie. �
�apsko masz czerwone, odmro�one chyba.
Czuj�c wstyd za spierzchni�t�, zaczerwienion� sk�r�, Dorota �ciska d�onie w
pi�ci. Mimo za�enowania jest wzruszona, Pawe� jej wsp�czuje, lituje si� nad
ni�.
� Nie �miej si� ze mnie � prosi zsuwaj�c te kompromituj�ce ku�aki na kolana.
� Kto ci powiedzia�, �e si� �miej�? Przy wujku Pawle nie zginiesz. Wujek ma
kiepe�e nie od parady � gestem przywo�uje kelnera. � Daj pan co� s�odkiego.
� Lody? Ciasto? Kompot? Pudding?
� Co� ekstfa.
Co� ekstra okazuje si� p�on�cym nale�nikiem w jeziorku roztopionej, gor�cej
czekolady. Nie wiadomo, czy je�� zaraz, czy dopiero, jak si� przepal� b��kitne
j�zorki p�omienia.
� I jak?
� Pycha � bo naprawd� jest pyszne. Co� takiego musia�a jada� Alexis z �Dynastii",
trzeba, koniecznie trzeba, zapami�ta� ob�y kszta�t ciasta oblizywanego ogniem.
Natalka i matka otworz� szeroko oczy ze zdziwienia, kiedy us�ysz� jej opowie��.
� Napij si� jeszcze, Dora.
� Ubzdryngol� si�. Ju� mi si� kr�ci w g�owie.
� Zalewasz. Mo�esz wypi�, pami�tam, jak dawa�a� w szyj�. Za nasze spotkanie nie
wypijesz?
Za spotkanie trzeba wypi� koniecznie, za Paw�a te� trzeba wypi�, �eby mia� fart,
bo fart to najwa�niejsza rzecz. Bez fartu w dup� kopi�. O tym Dorota chyba wie?
Ale nie wie, kt�ra godzina, pewnie w domu si� niepokoj�, kiedy idzie z Irkiem,
uprzedza matk�, �e wr�ci p�niej. Mia�a po drodze odebra� z magla bielizn�,
g�upstwo, jutro odbierze, bielizna nie zaj�c, nie
25
ucieknie. Zreszt� wszystko jedno, co� takiego mo�e ju� nigdy si� nie zdarzy�,
jutro, pojutrze, za tydzie�, za rok, b�dzie wraca�a pami�ci� do tego wieczora,
b�dzie wspomina�a drzewa na szosie, wycieraczki �lizgaj�ce si� po szybie,
p�mrok restauracyjnej sali, zapach jedzenia, smak koniaku, p�on�cy nale�nik. I
Paw�a za kierownic�, Paw�a przy stoliku, jego milczenie i te s�owa, kt�re
powiedzia�, i jego spojrzenia, i l�nienie srebrnych kolczyk�w w jego uchu.
{jrek te� nosi kolczyk, ale zwyczajnie, Pawe� ma wysoko przebit� ma��owin�,
kolczyki srebrne i w�skie s� wbite jeden obok drugiego, obejmuj� �ywe cia�o
po�yskliw� ramk�. Dorota czuje pokus� dotkni�-ciajak zdobnego ucha; ciekawe, co
zrobi, czuj�c dotyk jej palc�w? ?j� Zbieramy si�. � Kiedy wstaje, kr�ci si� jej
w g�owie, potyka �i� o chodnik, stopy niepewnie depcz� pod�og�. Gdyby nie Pawe�,
nie dosz�aby chyba do szatni. Wzi�� j� pod r�k�, poprowadzi� do drzwi.
� Jestem wlana � poskar�y�a si� nie wiadomo komu. Byli ju� na schodach, jeszcze
tylko kilka krok�w do czekaj�cego samochodu. Jako� dojdzie, tyle �e nogi majak z
waty, niepos�uszne.
� W wozie mi nie haftuj. Postoimy troch� na powietrzu, lepiej si� poczujesz,
pojedziemy � odprowadza j� na bok, w mroku rysuj� si� skrzynie wielkich tir�w na
parkingu przy zaje�dzie. �Widz�, �e ci� �ci�o.
Wreszcie mija mi�kkie omroczenie parali�uj�ce ruchy i my�li, czuje zimno,
kt�rego przed tym wcale nie czu�a, widzi wyra�nie kabiny wielkich ci�ar�wek,
napisy na bokach naczep, nawet cz�owieka w ko�uchu, kt�ry strze�e zaparkowanych
woz�w.
� Ju� mi przesz�o.
Samoch�d Pawe� zostawi� daleko od budynku, pod drzewami. Wsiada pierwszy, potem
otwiera drzwi Dorocie.
Broni�a si�, naprawd� si� broni�a, ale sta�o to si� nagle, nim zd��y�a wygodnie
umie�ci� si� na siedzeniu. �adnego ca�owania, przytulanek, rozbieranek,
przygni�t�, przycisn��, �ci�gn�� w d� suwak d�ins�w. Jeszcze si� rzuca�a,
staraj�c wy�lizn�� spod uciskaj�cego cia�a, jeszcze usi�owa�a uwolni� r�ce, a�
nagle os�ab�a, podda�a si�. Ju� nie przeszkadza�a, pomaga�a raczej, obj�a,
ca�owa�a wargi, szyj�, koszul� na jego piersiach, r�k�.
Krzykn�a raz, kr�tko i niewyra�nie, troch� z b�lu, a troch� dlatego, �e ten
krzyk wzbiera� w niej i nie mog�a si� powstrzyma�.
26
P�niej uni�s� si� na �okciach i zapyta�, tak samo jak pyta� o smak nale�nika
p�ywaj�cego w jeziorku czekolady:
� Dobrze by�o?
A ona rozp�aka�a si�, chlipa�a i chlipa�a, nie ocieraj�c �ez sp�ywaj�cych po
policzkach, nie tyle nad tym, co si� sta�o, ale nad oboj�tno�ci� jego g�osu i
nad tym, czego nie powiedzia�, zsuwaj�c si� z niej, p�obna-�onej,
zmaltretowanej i nie wiadomo czemu pe�nej niedorzecznej czu�o�ci dla niego.
� Czego ryczysz?
Wydawa� si� rozgniewany szlochem. Z rzeczowym okrucie�stwem doradzi�, �eby
doprowadzi�a si� do porz�dku; je�li potrzebuje chusteczek, znajdzie w schowku.
� Ja dot�d z nikim... � zebra�a ca�� odwag� na to wyznanie i doda�a, bo to po
prostu musia�a tak powiedzie�: � Ja ciebie kocham. Odk�d ci� pozna�am, kocham.
� Zawsze'musi by� pierwszy raz. � Przekr�ci� kluczyk, w��czy� reflektory. � Masz
do tego dryg, Dora. Niekiepsko si� pra�a� jak na pierwszy raz.
Przekonana, �e nie us�ysza� wyznania, powt�rzy�a raz jeszcze g�o�no i wyra�nie:
� Kocham ci�.
Roze�mia� si� cicho, ale nie tak zwyczajnie, tylko kr�tkim prychni�-ciem i
dotkn�� jej policzka palcami r�ki, kt�r� na moment zdj�� z kierownicy.
Znowu si� rozp�aka�a. Naprzeciwko zapala�y si� i przygasa�y �wiat�a jad�cych
samochod�w.
� Przesta�, bo si� utopimy. Dla mnie nie jeste� zwyk�a laska, jeszcze si�
spotkamy. Nie po�a�ujesz, Dora, ja ci to m�wi�.
Na filmach te� s� faceci, kt�rzy pr�dzej umr� na oczach swojej ukochanej, ni�
powiedz� co� o mi�o�ci. Mo�e Pawe� jest taki sam, twardziel oszcz�dny w s�owach,
przecie� powiedzia�, �e Dorota jest kim� wi�cej ni� zwyk�� dziewczyn� i �e si�
b�d� spotykali. Poci�ga jeszcze nosem, przygryza warg�, szlochanie powoli
cichnie, serce bije spokojniej.
Samoch�d hamuje pod ogromnym plakatem zdobnym kobiec� g�ow�, na plakacie kto�
czerwieni� dorysowa� wampirze k�y i gwiazd� Dawida.
� St�d masz niedaleko, prawda? � Przyci�ga do siebie Dorot�,
27
w�osy rozsypuj� si� po r�kawie kurtki. � Za du�o nie opowiadaj, dobrze radz�.
Fagasa odstaw jak najpr�dzej, bo ja sam go odstawi�. I nie szukaj mnie, nie
pytaj ludzi. Rozumiesz? Sam si� znajd�.
Pr�no w tym przytuleniu czeka po�egnalnego poca�unku. Pawe� si� odsuwa.
� No, ju� ci� nie ma � wydaje si� rozbawiony bezw�adem Doroty ci�gle pochylonej
ku niemu. � Mi�kka jeste�, �atwo ci� kupi�.
� Czeka�am na ciebie przez godzin�, zimno by�o, a ja czeka�am � p�ka tama,
Dorota d�awi si� s�owami. � Podoba�e� mi si� zaraz, chcia�am z tob� chodzi�.
Cieszy�am si�, �e ze mn� ta�czysz, �e ze mn� wyszed�e�. Potem by�am wkurzona,
ale nie zapomnia�am o tobie...
� Wiem. Nie gadaj tyle. � Pochylaj�c si� cmoka Dorot� w policzek jakby by�
dobrym wujkiem. � Id� spatki i dobrze si� wy�pij.
Dorota odprowadza wzrokiem odje�d�aj�cy w�z, rusza z miejsca dopiero, gdy nikn�
czerwone �wiat�a. Teraz zdaje sobie spraw�, jak jest zm�czona, boli j� g�owa,
pod czaszk� powoli przesuwaj� si� my�li leniwe i niezborne. Chwilami wydaje si�,
�e rozumie wszystko, chwilami, �e nie rozumie nic. �wiat si� wywr�ci� na nice,
czarne przemieni�o si� w bia�e i jako� trzeba z tym �y�.
Kiedy matka zaczyna krzycze� o p�nym powrocie i o tym, �e pusz-czalskiej w domu
znosi�a nie b�dzie, Dorota przerywa pretensje w p� s�owa:
� Doros�a jestem i mog� robi�, co chc�, i nikt mi nad g�ow� nie b�dzie
dunderowa�. A z domu mog� p�j�� cho�by zaraz. Tego chcesz? No, to b�dziesz mia�a.
Cnota i niecnota
Drepcze ulic� stadko dziewcz�tek w granatowych kapotkach pod okiem srogiej
opiekunki. Na widok pryszczatego gimnazjalisty panienki wbijaj� wzrok w chodnik
i chwytaj� si� mocniej za
28
r�ce, ale to nie �ywsze bicie serca powoduje owe zachowania, a �wiadomo��, �e
maj� przed sob�, omal na wyci�gni�cie ramienia, egzemplarz MʯCZYZNY.
W czasach naszych praprababek od najwcze�niejszego dzieci�stwa dbano o wpojenie
dziewczynkom obyczajnej wstydliwo-�ci. S�u�y�y temu mnogie �okcie tkanin, d�uga
do kostek koszulina, pantalony do p� �ydki, halki usztywniane krochmalem,
bombiasta sukienka, niciane po�czoszki latem i zim�. S�u�y�y te� temu k�piele w
bia�ym gie�le po pi�ty, nawet wtedy, gdy owe ablucje odbywa�y si� w cebrzyku
ustawionym w dziecinnym pokoju. Tylko bardzo ma�ym dziewuszkom i ch�opczykom
przys�ugiwa� przywilej wsp�lnej zabawy, p�niej starano si� separowa� p�cie.
Kontakty odbywa� si� mog�y tylko pod okiem doros�ych.
Wszystko, �o czyta�y dziewcz�ta, by�o cenzurowane przez matki, babcie lub
guwernantki zaklejaj�ce nieodpowiednie ich zdaniem fragmenty czy rozdzia�y,
kt�re mog�yby skazi� bezgrzeszn� nie�wiadomo�� lub rozbudzi� nieodpowiedni�
ciekawo�� niewinnych dziew